Czytelniku, z radością oddajemy w Twoje ręce kolejną książkę Jacka Pulikowskiego.
Autor tym razem w szczególny sposób zajmuje się uczuciami. Jak zwykle trzeba stwierdzić,
że kobiety i mężczyźni różnią się między sobą pod tym względem. Panowie często wolą unikać
śgrząskiego terenu” uczuć, starają się być twardzi; wszak śchłopaki nie płaczą”. Uczuciowość,
szczególnie w wydaniu kobiecym, kojarzy się im z przesadną czułostkowością, płaczliwością.
Parnie i Panowie, to jest tylko powierzchnia zjawiska!
Prawdą jest, że i mężczyźni, i kobiety przeżywają całą gamę uczuć, ale każdy inaczej i - co
bardzo ważne - każda płeć inaczej to uzewnętrznia. Jednakże dla kobiet sfera emocjonalna ma
większą wagę niż dla śpłci brzydkiej”. Są one bardziej wrażliwe i skłonne odczytywać
rzeczywistość przez pryzmat swoich uczuć o wiele częściej niż mężczyźni. Dlatego tak bardzo
ważne jest, abyśmy wszyscy nauczyli się komunikować emocjonalnie. Mówienie o swoich
uczuciach, nazywanie ich nie jest rzeczą łatwą, ale bardzo pomocną we wzajemnym zrozumieniu.
Komunikacja bowiem ma doprowadzić do komunii, czyli jedności.
5
Jacek Pulikowski problemy te zna nie tylko z własnego doświadczenia, lecz także z wielu
bolesnych przeżyć małżonków przychodzących do niego po radę. Mimo to, a może właśnie dlatego
jego książki nie są pesymistyczne, lecz dają nadzieję. Autor pokazuje nam, że można z odrobiną
wysiłku i dobrej woli naprawić zerwane więzi. Można porozumieć się i dzięki temu odnowić,
pogłębić miłość małżeńską.
Sądzę jednak, że warto tę książkę przestudiować, zanim zacznie się coś psuć. Tym bardziej
może być pożyteczna wtedy, gdy Ewa jeszcze szuka swojego Adama lub Adam rozgląda się za
Ewą. Jeśli bowiem pragniemy, by drugi człowiek stał się prawdziwie bliski, potrzebna jest
znajomość jego wnętrza; nie tylko poglądów, ale i uczuć. Potrzebna jest również taka otwartość z
naszej strony.
Zapraszam zatem do lektury!
Małgorzata Durnowska
6
Ewa czuje inaczej
W ramach relacji damsko-męskich są dziedziny szczególnie ważne dla kobiet.
Jeśli zaniedbujemy istotne dla płci pięknej obszary,
sprawiamy naszym paniom ból, często odbierający im radość i chęć życia.
Jakie to obszary? Na wyciągnięcie pewnych, również w sensie ich prawdziwości, wniosków
ogólnych pozwala mi doświadczenie płynące z mądrej literatury, z własnego małżeństwa, z
obserwacji życia i wielu lat pracy w poradni małżeńskiej. Otóż te niezmiernie ważne dla kobiet
dziedziny to: sfera uczuć, ich trud wkładany w codzienność oraz sfera płciowości i płodności
zarazem. W kolejnych rozdziałach będziemy je po kolei dokładnie omawiać. Teraz przyjrzymy im
się tylko pokrótce.
Myślenie sercem
Często ocena sytuacji podejmowana przez kobietę zależy od jej aktualnego stanu uczuć i to
on decyduje o nastroju, a nawet o nastawieniu do życia
7
i jego sensu. Panie kładą też większy niż mężczyźni nacisk na uzewnętrznianie emocji. Tymczasem
zarówno męska nieumiejętność odpowiedniego (czyli na miarę kobiecych potrzeb) zatroszczenia się
o uczucia, jak i trudność ich okazywania są, niestety, dość powszechne.
Kura domowa
Nasze żony dużą część dnia poświęcają krzątaninie, często określanej przez nas słowem
śdrobiazgi”. Do rzadkości należą zaś mężowie, którzy noszą na rękach - dosłownie i w przenośni -
swe małżonki za ten trud wkładany w codzienną śobsługę” najbliższych. A już zupełnym wyjątkiem
jest mąż, który uważa, że wkład kobiety w domową codzienność jest nie mniej ważny dla rozwoju
rodziny niż jego kariera zawodowa i zarabiane przez niego pieniądze.
Płeć delikatna
W dziedzinie płciowości zderza się subtelność kobiecych pragnień, nadziei i tęsknot
nastawionych na trwałe więzi (na całe życie) - z jednej strony oraz obaw, oporów, lęków i zahamowań psychicznych - z drugiej, z męską śchropowatością” i fizycznym nastawieniem na
silne, doraźne doznania cielesne. To zderzenie owocuje nazbyt często ogromną niedolą płynącą z
niespełnienia zarówno kobiecych, jak i męskich oczekiwań.
Źródłem trudności jest również niepełna akceptacja lub nawet zupełny brak akceptacji swej
płodności i w efekcie poczęcia dziecka jako naturalnego
8
skutku współżycia płciowego. Brak gwarancji bezpieczeństwa dla mogącego się począć dziecka (ze
strony mężczyzny - jego ojca) odbiera kobiecie możliwość w pełni prawidłowego przeżywania
sfery płciowości i powoduje najróżniejsze blokady.
Szukajmy plusów
Skoro kobiety powszechnie nie znajdują spełnienia pragnień w tak ważnych dla nich,
wymienionych wyżej dziedzinach, muszą przeżywać zawody, niezadowolenie, frustracje. Nie
będziemy się jednak koncentrować na negatywach. Nawiązując do ducha książeczki Krokodyl dla
ukochanej* (J. Pulikowski, Krokodyl dla ukochanej, IW śJerozolima”, DiK św. Wojciecha, Poznań 2000) zamiast -
jak to się dość powszechnie robi - jednoczyć się w biadoleniu i ubolewaniu, jak jest źle, oraz w
delektowaniu się rozdzielaniem win, sądzeniem i ferowaniem wyroków skazujących, pomyślmy
spokojnie, co zrobić, aby było lepiej. W słowie śspokojnie” mamy rdzeń śpokój”, niech więc nasze
rozważania służą jednaniu, niech będą śpokój czyniące”.
Warto się zastanowić nad tym, co można naprawić, uratować, zmienić, a z czym należy się
pogodnie pogodzić. Chciałbym, aby słowo śpogodzić” (zawierające w swym rdzeniu śpogodę”)
było tu odczytane jako radosne, dające poczucie wolności. Lepsze będzie zwycięstwo nad samym
sobą i swoimi niezrealizowanymi oczekiwaniami niż tępa, zawzięta, wynikająca z niemocy
rezygnacja - porażka, która rodzi frustracje i odbiera poczucie szczęścia, a nawet radość życia.
9
Myślenie sercem
Utożsamianie miłości z uczuciami jest bardzo niebezpieczne,
bo pociąga za sobą wiele zawodów, czasem nawet tragedii życiowych.
Uczucia są czymś ogromnie ważnym w życiu w ogóle, a w tworzeniu i utrzymywaniu więzi
międzyludzkich w szczególności. Zwłaszcza dla kobiety są one tak istotne, że często są przez nią
wprost utożsamiane z miłością.
Dość częste mylenie pojęć polegające na zrównywaniu miłości z uczuciami wynika w dużej mierze
z przekazu współczesnej kultury. Film, piosenka, książka zwykle ukazują wielkie fascynacje
uczuciowe, nazywając je śmiłością”. Czy taką śmiłość” da się trwale zagwarantować? Czy zatem
wolno ją ślubować? Czy da się uczucia podporządkować do końca decyzji woli, by móc je obiecać
dozgonnie? Nie jest to możliwe. Co prawda dojrzały człowiek powinien panować nad uczuciami,
by uniknąć złych skutków wymknięcia się ich spod kontroli rozumu i woli, lecz uczucia ostatecznie
są napędzane przez czynniki nie do końca od woli zależne. Zatem mi-
11
łość, którą sobie ślubujemy, musi być czymś innym, niż uczucia. Musi być czymś, o czym człowiek
może zdecydować, co podlega kontroli jego rozumu i woli. I rzeczywiście, prawdziwa miłość jest
dojrzałą postawą człowieka, ukierunkowaną na troskę i czynienie dobra na rzecz śobiektu” miłości.
Takiej miłości najbardziej zagraża postawa egoizmu wynikająca z niedojrzałości człowieka,
wyrażającej się w niedostatecznym używaniu rozumu i (lub) woli.
Uczucia się zmieniają
Czy powyższe rozważania nie są przypadkiem dzieleniem włosa na czworo? Jestem
przekonany, że nie, ponieważ mylenie miłości z uczuciami może pociągać za sobą poważne
zagubienie się w życiu. Zmiana uczuć na mniej intensywne czy mniej przyjemne interpretowana
jest nierzadko jako kres miłości. Podkreślam: uczucia z natury swej są zmienne. Zależą od
aktualnych przeżyć oraz doznań i przemieniają się w sposób naturalny z wiekiem. Uczucia
nastolatka są i mają być inne niż pięćdziesięciolatka (jak żałosny jest pięćdziesięciolatek udający
nastolatka). Jakże często rozpędzone intensywne uczucia młodych, wsparte bliskością cielesną,
interpretowane są jako wielka miłość i leżą u podstaw decyzji o małżeństwie, którą nierzadko
przyspiesza poczęcie dziecka.
Koniec świętowania
Bywa, że rok później po podjęciu pochopnej decyzji o małżeństwie młodzi mówią o
rozwodzie, bo śjuż się nie kochają”. Nie bardzo sami rozumieją,
12
Koniec świętowania
13
co się stało. A to po prostu silne wszechogarniające uczucie płynące z pierwotnej fascynacji ustąpiło
miejsca uczuciom innym, wywołanym poprzez zmęczenie wynikające z nieprzespanych przy
dziecku nocy (bardzo częste), z nowych obowiązków, ze zwykłych trudów codzienności, które
pojawiły się po przedślubnym nieustannym świętowaniu.
Ich błąd polega właśnie na myleniu uczuć z miłością. Błędny werdykt: śJuż się nie
kochamy” został wydany wyłącznie na podstawie pojawienia się nowych, mniej przyjemnych
uczuć, a przecież jest to normalne i było łatwe do przewidzenia.
Decyzja woli
Uczuć nie można sobie narzucić, lecz można i trzeba o nie dbać i pielęgnować je. Wówczas
będą rosnąć i owocować. Jednym z owoców bliskości uczuciowej może być rozwijająca się miłość,
ujawniająca się jako wewnętrzny imperatyw (przymus) troski o dobro drugiego. Przy dobrych
uczuciach ta troska jest łatwiejsza, jakby automatyczna, lecz również przy gorszych czy nawet
złych uczuciach można się troszczyć o dobro drugiego, czyli miłować go. Jest więc praktycznie
możliwe wypełnienie trudnego w chrześcijaństwie zalecenia miłości nieprzyjaciół. Tak więc
miłowanie, kochanie, rozumiane jako decyzja woli, można ostatecznie sobie nawet narzucić, jeżeli
podjęło się takie zobowiązanie.
Dlatego można ślubować zależną od woli miłość, a nie wolno ślubować uczuć, od rozumu i
woli bezpośrednio niezależnych. Człowiek dojrzały może obiecać dozgonną miłość i dopełnić
obietnicy bez względu na pojawiające się po drodze zmien-
14
Ś a zamordować często
15
ne uczucia. Pewien starszy mężczyzna, zapytany w 50. rocznicę ślubu, czy nigdy nie chciał się
rozwieść, odpowiedział żartobliwie: śRozwieść nigdy, ale zamordować żonę bardzo często”. Dał
tym samym ważne świadectwo, że mimo pojawiających się złych uczuć, nigdy nie zakwestionował
obietnicy dozgonnej, wiernej miłości małżeńskiej.
16
On się nie domyśli
Żona musi mówić mężowi o swoich emocjonalnych potrzebach, bo on sam się ich nie domyśli.
W naturę mężczyzny wpisana jest nie mniejsza głębia uczuć niż w naturę kobiety.
Niestety, modele, obowiązujące kanony współczesnej kultury
często te potencjalne możliwości w nim tłumią lub wręcz niszczą.
Uczucia kobiety i mężczyzny są inne i pełnią różne role w ich życiu. Nie znaczy to jednak, że
uczucia kobiety są lepsze czy głębsze, a mężczyzny gorsze, płytsze. Chłopcom niestety często
nakazuje się by byli śmęskimi”, co tłumaczy się jako niewrażliwi, bezwzględni, a nawet cyniczni i
brutalni. Mężczyzna, który okazuje uczucia, np. płacze, jest pośmiewiskiem na forum naszej
śnowoczesnej” kultury. Naturalną wrażliwość chłopięcą zabija się dość skutecznie również przez
brutalne obrazy filmowe, tak zwane męskie, mocne filmy.
W efekcie współczesny mężczyzna często bywa okaleczony uczuciowo i zablokowany w
potrzebie
17
i umiejętności okazywania uczuć. Na skutek destrukcyjnego wpływu otoczenia męska uczuciowość
nie rozwija się na miarę możliwości.
Potrzebna troska
Ocena sytuacji dokonywana przez kobietę oraz jej reakcje w znacznie większym stopniu niż
u płci brzydkiej zależą od aktualnego stanu jej uczuć. To właśnie wewnętrzny stan uczuć decyduje o
widocznym na zewnątrz nastroju kobiety, a nawet o nastawieniu do życia i jego sensu. Jest więc
ogromnie ważną informacją dla mężczyzny, że chcąc poprawić relacje z kobietą, musi się
zatroszczyć o jej uczucia. Zamiast np. tłumaczyć, że jej zachowanie jest nielogiczne, żądać, by
wytłumaczyła, dlaczego płacze, i domagać się, by natychmiast zmieniła sposób postępowania. Kto
ma tę wiedzę mężczyźnie przekazać? Oczywiście kobieta!
Nauczycielka
Panie powinny tak wytrwale szukać, by znaleźć w końcu sposób na przekazanie mężczyźnie
prawdy o swych uczuciach i ich ważności w jej życiu. Nie jest to zadanie proste, lecz jest możliwe
do realizacji przez kobiety (znam przykłady) i trud podjęty stokrotnie się im samym opłaci.
Kobieta jako nauczycielka w szkole często wznosi się na szczyty możliwości, by dziecko
zrozumiało jakieś trudne zagadnienie. Potrafi tu być pomysłowa, ofiarna i anielsko cierpliwa.
Stosuje najróżniejsze chwyty i sposoby ilustracji, by odnieść sukces,
18
i cieszy się osiągnięciami uczniów. Dlaczego więc ta urodzona nauczycielka tak łatwo rezygnuje z
nauczenia rozumienia jej samej i jej uczuć przez najważniejszego ucznia, najważniejszego
mężczyznę na świecie - swego męża? Wiele kobiet nawet nie podejmuje tego trudu, tylko ciągle ma
za złe, zgłasza pretensje, narzeka. A przecież nie zmienia to (poza chwilową poprawą
samopoczucia) sytuacji na lepsze, co więcej, zwykle pogarsza i tak już złą, napiętą relację.
On się nie domyśli
Wiele pań biernie oczekuje (nieraz całe życie), że mąż się wszystkiego domyśli. I tu
namawiam do pogodnego pogodzenia się z tym, że on się po prostu nie domyśli. Może by było
nawet romantyczniej, gdyby sam odkrył potrzebę żony, ale skoro jest to praktycznie niemożliwe,
nie warto tracić czasu i próżno się łudzić.
Bez sensu i - co gorsza - bez nadziei na pozytywny skutek jest mówienie: śPrzecież każdy to
powinien wiedzieć, przecież ja na jego miejscu...” Drogie panie, z całym szacunkiem dla was, ale
nigdy żadna z was nie stanie na miejscu żadnego mężczyzny, nie przejmie jego sposobu myślenia i
widzenia świata, jego uczuć i emocji, w końcu jego ograniczeń i blokad. Może, co najwyżej, stanąć
stopami na podłodze tam, gdzie on stał przed chwilą, lecz nie będzie śna jego miejscu”. Trzeba w
ogóle zanegować powszechnie panujący mit, mówiący, że jeżeli ktoś mnie kocha, to tym samym
tak dobrze mnie zna, że powinien wiedzieć, jakie są moje pragnienia, potrzeby, lęki. Tymczasem to
tylko Bóg tak
19
nas zna. Natomiast w budowaniu więzi miłości bardzo ważne jest mówienie, komunikowanie
właśnie o swoich pragnieniach i potrzebach, a przede wszystkim o uczuciach.
Myślę, że kluczowym osiągnięciem na terenie uczuć, otwierającym drogę do wielu
sukcesów i radości, byłoby upowszechnienie pomysłu, że żona ma być dla swego męża
nauczycielką wiedzy o swoich uczuciach. Tę wiedzę o sobie samej ma każda kobieta największą na
świecie. Oby nie zabrakło jej umiejętności pedagogicznych, a małżonkowi - uczniowi cierpliwości i
ochoty do nauki. To ostatnie powinno być zagwarantowane koniecznie jeszcze przed ślubem.
Konkretnie: nie tylko powinno się rozpocząć ślekcje”, ale także dokonać wstępnych śsprawdzianów
postępu w nauce”. Pozytywna wyniki sprawdzianów z śpodstaw” dają realną nadzieję, że uczeń
poradzi sobie w śkursie dla zaawansowanych”.
20
Uczmy się słuchać
Kobieta ukazuje swoje uczucia nie tylko słowami, ale całą sobą. Często nawet mimo woli.
Wysłuchanie z życzliwością i uwagą tego, co żona ma do powiedzenia,
jest jednym z najtrudniejszych i najbardziej wymagających zadań męża.
Kobieta ma w sobie naturalną potrzebę komunikowania o swoich uczuciach. Kiedy mąż słucha z
uwagą słów żony, czyni ją szczęśliwą. Jest to podstawą (chciałoby się powiedzieć nawet:
gwarancją) jej wierności. Niestety, często mężczyźni nie podejmują tego ważnego zadania w
dostatecznym wymiarze i sami wkrótce odczuwają bolesne tego skutki. Zona znajduje sobie innego
niż mąż powiernika. Bywa nim inna kobieta, np. matka, przyjaciółka, bywa też nim czasem inny
mężczyzna. Mężczyzna - powiernik stanowi poważne zagrożenie, nierzadko kończy się to
rozpadem małżeństwa. Często wówczas mąż ma pretensje (jego zdaniem całkowicie uzasadnione):
śTy wszystkie nasze, nawet in-
21
tymne, sprawy rozpowiadasz na zewnątrz. Ze wszystkim lecisz zaraz do matki, przyjaciółki. A
przecież to ja jestem twoim mężem. Czemu do mnie nie przychodzisz z tym wszystkim?” No
właśnie!
Trudny obowiązek słuchania
Pierwotnym powodem wszystkiego była niechęć męża do wysłuchiwania swej żony. Ileż
razy słyszałem szczere wyznania mężów: śProszę pana, ale ja naprawdę nie mam potrzeby
wysłuchiwania tych wszystkich rzeczy (w domyśle: bzdur), które mi żona opowiada...”
Zgoda. Nawet nie musisz mieć takiej potrzeby, lecz ona ją ma. Ty zaś jako mąż jesteś
zobowiązany troszczyć się o wypełnienie godziwych potrzeb swojej żony. Chęć podzielenia się
przez małżonkę uczuciami nie jest niegodziwa, a więc powinna być zaspokojona. Jeżeli nie
interesuje (nie musi) męża to, co opowiada żona, to powinna go bezwzględnie interesować osoba
żony, która ma takie, jak zgłasza, problemy. Tak więc nie namawiam mężczyzn do udawania
zainteresowania sprawami żony, lecz namawiam gorąco do prawdziwego, nieudawanego
zainteresowania osobą żony, bo tego domaga się miłość. Żona ma prawo, ba, wręcz powinna
oczekiwać zainteresowania i troski męża o jej sprawy, podobnie zresztą jak mąż ma prawo
oczekiwać tego od żony.
Niepotrzebne podejrzenia
Nierzadkim, niestety, błędem żony jest żądanie od męża, by on na jej wzór pragnął się z nią
wszystkim dzielić i o wszystkim opowiadać. Tej potrzeby
22
mąż często nie ma i tak naprawdę mieć nie musi. Wiele kobiet bardzo cierpi z powodu niechęci
męża do śwywnętrzania” się. Wiele żon wyciąga z tego zupełnie nieuprawnione wnioski, typu:
śPewnie ma coś do ukrycia, skoro nie chce opowiedzieć, co było w pracy”. Po czym zadręcza męża
i siebie zupełnie wyimaginowanymi podejrzeniami.
Znałem sytuację, kiedy żona tak podejrzewała męża o zdradę, ciągle o tym mówiła,
znajdowała śdowody”, że mąż w końcu przyznał się do świny”. Przyznał się do zdrady, której nie
popełnił, by przerwać eskalację podejrzeń żony. Dopiero po tym śprzyznaniu” zaczęło się w domu
prawdziwe piekło i wylądowali w poradni w stanie dosłownie opłakanym.
On nie musi
Znacznie lepiej byłoby pogodnie pogodzić się z tym, że mąż nie ma takiej potrzeby, by
wszystkim dzielić się z żoną, o wszystkim opowiadać. Oczywiście powinien opowiedzieć o swej
pracy, by zaspokoić jej potrzebę uczestnictwa w jego sprawach, lecz naprawdę nie musi czuć się
winnym czy gorszym, nie znajdując w sobie wewnętrznego przymusu opowiadania o wszystkim.
Zwłaszcza, gdy ma kłopoty, przeżywa trudności. Często mężczyzna pragnie ze swymi problemami
poradzić sobie sam. Bywa, że milczy z bardzo szlachetnych pobudek, chcąc oszczędzić jej
niepotrzebnych zmartwień. Niejednokrotnie żona interpretuje jego intencje zupełnie inaczej.
23
Komunikowanie o stanie uczuć
Przeciętny mąż nie lubi wciąż powtarzać, że kocha swoją żonę. Nieprzeciętny to robi.
Kłopoty w relacjach kobiet i mężczyzn biorą się m.in. stąd, że nie potrafimy się skutecznie
porozumiewać.
Początkiem kłopotów z komunikowaniem jest to, że kobiety i mężczyźni noszą w sobie różną
potrzebę wyrażania swych uczuć. Problemy z porozumieniem się wynikają też z tego, że różne są
kobiece i męskie wyobrażenia co do obszarów, które powinny być terenem ujawniania, omawiania i
uzgadniania. Poza tym mamy różny wrodzony poziom empatii, czyli umiejętności i chęci
wczuwania się w sprawy drugiej osoby.
Rzucamy sobie kłody
Popełniamy naprawdę sporo błędów w komunikami. Z jednej strony, nieczytelnie
przedstawiamy swe intencje, z drugiej - nieumiejętnie (czasem wręcz
25
opacznie lub nawet nieżyczliwie) interpretujemy przekaz drugiego. Przykładem może być znane z
praktyki codziennej przerywanie w pół zdania słowami: śJuż ja dobrze wiem, co chcesz
powiedzieć. Już możesz nawet nie kończyć”. Oczywiście w domyśle jest chęć zrobienia na złość,
dokuczenia żonie. A tak naprawdę jedynym powodem takiej (nadinterpretacji był zły nastrój żony.
Kolejny kłopot stanowi fakt, że w rozmowach po prostu się wzajemnie ranimy. Robimy to często
bezwiednie i naprawdę bez złej woli.
Właśnie ranienie jest częstym powodem śniezrozumiałej” postawy współmałżonka, który
śnigdy nie chce rozmawiać”. Trudno się temu dziwić, skoro z każdej rozmowy wychodzi jak
poobijany. Klasycznymi sposobami ranienia są pretensje o sprawy, na które zaatakowana osoba nie
ma żadnego wpływu. Przykładem może tu być atak na rodzinę, z której wyszedł współmałżonek
czy wywlekanie jakiejkolwiek przykrej sprawy z przeszłości. Rzecz jasna, faktu nie możemy
wymazać, lecz ciągłe wspominanie jedynie złych zdarzeń powoduje, że nasze wyobrażenie o tym,
co było, jest coraz czarniejsze. Jako antidotum na czarnowidztwo podpowiadam czasem
małżeństwom, by raz w tygodniu usiedli spokojnie przy herbacie i powspominali wyłącznie miłe
chwile spędzone razem. Dużą pomocą może tu być wyciągnięcie albumów ze zdjęciami z dawnych
lat.
Warto próbować
Mimo wszystkich wymienionych kłopotów z komunikowaniem się, nie możemy trudów na
tym polu zaniechać. Jest to bowiem jedyna droga
26
do prawdziwego poznania siebie nawzajem, również gdy chodzi o delikatną i wymagającą sferę
uczuć. Poprawne komunikowanie się jest wreszcie jedyną prawdziwie skuteczną drogą do
budowania więzi, bliskości, jedności - czyli komunii osób, na co zresztą słowo śkomunikacja”
wyraźnie wskazuje. Ostatecznie o szczęściu małżeńskim decyduje właśnie relacja między osobami,
osiągnięta więź - komunia. Ojciec Święty Jan Paweł II mówi, że wzorem (niedościgłym) komunii
małżonków ma być niepojęta komunia Osób Boskich w Trójcy Przenajświętszej.
Reasumując: nie da się żyć i budować szczęściodajnych więzi międzyludzkich bez dobrego
komunikowania się. Trzeba, dla własnego szczęścia, podjąć trud nauki poprawnej komunikacji i
trud nieustannego otwartego wychodzenia do innych z uczciwą propozycją dogadania się,
porozumienia. Niestety, wiele małżeństw na tym właśnie polu przegrywa swoje szczęście, a szkoda.
Poprawna komunikacja uczuciowa to nie manipulacja
Myślę, że w tym miejscu nie od rzeczy będzie krótkie omówienie zasad poprawnej
komunikacji. Komunikacja ma pogłębiać więź, czyli komunię osób. Nie jest (a w każdym razie nie
powinno być) jej celem pokonanie kogokolwiek, wygrywanie, udowadnianie winy. Komunikacja,
czyli porozumienie, powinna co prawda dotyczyć stanu uczuć i o nich informować, lecz musi
opierać się na argumentach rozumowych. Argumenty uczuciowe w postaci łez kobiety czy agresji
mężczyzny mogą śprzechylić sza-
27
lę zwycięstwa”, ale z pewnością nie spowodują efektów pożądanych w budowaniu jedności
małżeńskiej. Przeciwnie, męskie uleganie śwbrew logice” łzom żony czy kobiece uleganie - ze
strachu przed rosnącą agresywnością męża, wyrażaną choćby krzykiem, powoduje uczuciowe
oddalenie. Rodzi zniechęcenie, rozdrażnienie, a nawet bunt.
Mówiąc o zasadach poprawnego porozumiewania się i tym samym budowania jedności,
muszę zrobić ważne zastrzeżenie. Dziś dość często sposoby, a nawet techniki komunikowania się
wykorzystywane są, by... zmanipulować rozmówcę. Na przykład: jak dyrektor ma rozmawiać z
podwładnym lub petentem, by ten - załatwiony odmownie - odniósł wrażenie, że dyrektor jest
wspaniałym człowiekiem, lecz naprawdę w jego sprawie nie mógł niczego uczynić. Jak rodzice
mają rozmawiać z dziećmi, by one realizowały nie swoje powołanie, lecz oczekiwania rodziców
(jakże często wygórowane, nieosiągalne dla dziecka, czy wręcz błędne i w efekcie szkodliwe).
Można nawet znaleźć praktyczne porady typu: jak rozmawiać z policjantem, by po wykroczeniu nie
zapłacić mandatu, a jak z nauczycielem, by ochronić swe dziecko przed karą po chuligańskim
wybryku.
Zaznaczam więc raz jeszcze, że podawane poniżej zasady komunikowania się mają służyć
budowie dobrej relacji osób, a nie dla wygrywania, pokonywania czy manipulowania.
Szczerość i empatia
Podstawą dobrego porozumienia jest szczerość (śprzezroczystość”) mówiącego (nadawcy) i
życzliwe wczuwanie się (empatia) słuchającego (od
28
biorcy). Przez śprzezroczystość” rozumiem uczciwe wyjawienie swej intencji i przekazanie jej
rozmówcy w możliwie najprostszy i najczytelniejszy sposób. Nie powinno tu być miejsca na żadne
zawiłości, złożone konstrukcje zdań, wtrącanie niezrozumiałych dla rozmówcy terminów. Gdy już
zdecydowaliśmy się na rozmowę, nie wolno ukrywać intencji i liczyć, że odbiorca powinien się sam
domyślić. Prawdziwa szczerość nadawcy powoduje, że jego przekaz wyrażony słowami oraz ten
pozasłowny (często niekontrolowany) są całkowicie ze sobą zgodne. Gdy przekaz pozasłowny
(mimika, postawa i gesty ciała) jest sprzeczny ze słowami, może całkowicie zmienić ich treść. Ot,
choćby przymrużenie oka przy reklamie piwa śbezalkoholowego”. Odbiorca powinien życzliwie
wsłuchiwać się w opowieść nadawcy. Nie powinno być miejsca na pochopne śzgadywanie myśli”
(śjuż dobrze wiem, co chciałeś powiedzieć”), na śprzyłapywanie” na słowach czy przejęzyczeniach,
na niecierpliwość w słuchaniu. Wrodzony poziom empatii (umiejętności wczuwania się w sprawy
drugiego człowieka) nie jest u wszystkich ludzi jednakowy. Z reguły kobiety ten dar (darmo dany)
posiadają w znacznie większej obfitości niż mężczyźni. Mimo ciężkiej pracy ze strony męża i
zaniedbań ze strony żony, jej poziom empatii może pozostać wyższy niż jego. Drogie panie, nie
wolno z tego wyciągać wniosku: śJa jestem lepsza, on gorszy”. Niesprawiedliwa, wręcz
krzywdząca byłaby pretensja żony: śCzemu nie jesteś taki jak ja? Skoro ja mogę się wczuwać w
twoje sprawy, ty też powinieneś móc w czuć się w moje...”
29
Informacja zwrotna
Przy najlepszych zamiarach obu stron i przy uczciwym staraniu się o dobre porozumienie,
pierwotna interpretacja odbiorcy i tak nie będzie w pełni zgodna z intencją nadawcy. A więc
nieporozumienie? Tak! A w każdym razie niepełne porozumienie. Co robić?
Lekarstwem jest udzielanie tak zwanej informacji zwrotnej. Dzięki niej możemy
doprowadzić do stanu, w którym zgodność intencji i interpretacji jest satysfakcjonująca dla obu
stron. Informacja zwrotna polega na określeniu, nazwaniu przez odbiorcę swymi słowami, jak
zrozumiał intencję mówiącego. Nadawca (często łapiąc się za głowę) mówi, że chodziło mu o coś
zupełnie innego. Raz jeszcze innymi słowami określa, o co mu naprawdę chodziło. I znowu
odbiorca tłumaczy, opisuje, jak tym razem zrozumiał intencję. Po kilku tego rodzaju korektach
zwykle zgodność intencji i interpretacji jest obustronnie akceptowalna. Może ktoś powiedzieć, że to
prymitywne. A jednak ci, którym wystarczy pokory, by takie prymitywne działania podjąć, w
krótkim czasie będą przeżywali radość coraz głębszego porozumienia i co ważniejsze - radość coraz
głębszej wzajemnej więzi osobowej, która jest naturalnym owocem dobrej komunikacji.
Ludzie często opowiadają anegdoty, zabawne sytuacje wynikające z próby dogadania się w
słabo znanym języku obcym. Oto przykładowa: W języku angielskim są dwa podobne słowa:
świeśniak” ( peasant) i śbażant” (pheasant). Przewodnik (w czasach socjalizmu) tłumaczył
śdewizowemu” myśli-
30
wemu z Zachodu, że w Polsce wolno bez specjalnego pozwolenia polować na wieśniaków po 10
dolarów od sztuki.
Jak z obcokrajowcem
Dlaczego nagle przeszedłem do języków obcych? Co to ma do rzeczy? Mówimy przecież o
poprawnej komunikacji! Właśnie przykład porozumiewania się w obcym języku może być bardzo
pomocny w prostym zapamiętaniu wszystkich zasad poprawnej komunikacji. Taka wiedza w
pigułce, czy - jak kto woli - nitka do kłębka dla zapamiętania. Zauważmy bowiem, co robimy,
porozumiewając się w słabo znanym języku obcym:
ó
gdy mówimy: św prawo”, patrzymy i pokazujemy ręką w prawo (zgodność przekazu
radio, telefon, można przygasić światło, zapalić świece.
4. Zapewniamy intymność (bez świadków czy obawy, że ktoś podsłuchuje).
34
5. Mamy dla siebie czas, bez pośpiechu, limitu czasowego.
6. Mówimy o sobie, swoich odczuciach, uczuciach, unikając wydawania sądów o drugim (śbo
ty zawsze”, śznowu”, śjak zwykle”, śbo ty w ogóle” itp.).
7. Unikamy ranienia emocjonalnego, nie śczepiamy się” spraw, na które rozmówca nie ma
wpływu (np. wydarzenia z przeszłości, rodzina, a w szczególności rodzice-teściowie,
ułomności czy cechy fizyczne).
8. Stosujemy przekaz wielostronny, to znaczy mówimy nie tylko o rzeczach złych - do
naprawy, lecz pokazujemy je w kontekście podziękowań za wszystko, co jest dobre.
9. Kończąc rozmowę czynimy postanowienia - zobowiązania na najbliższą przyszłość; czego
szczególnie będzie pilnować mąż ze względu na żonę (a więc z miłości do niej), a czego
żona ze względu na męża.
Dla osób wierzących warto podpowiedzieć jeszcze jedną zasadę. Rozmawiajmy w
atmosferze modlitwy. Na przykład po wspólnej wieczornej modlitwie i wypowiedzeniu słów: ś...I
odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom...” By wypowiedzieć te
słowa, każdy (choćby średnio przyzwoity) człowiek musi najpierw w sobie przełamać opory czy
niechęć do osoby, z którą wspólnie się modli. A to zapewnia dobry klimat do rozpoczęcia rozmowy.
Wypełniamy wówczas wezwanie św. Pawła: śNiech słońce nie zachodzi nad zagniewaniem
waszym” (por. Ef 4, 26). Gdybyśmy tego uczciwie dopilnowali, nasze mał-
35
Kochanie, powtórz: kocham Cię.
36
żeństwa byłyby coraz piękniejsze, trwalsze, wierniejsze, bezpieczniejsze i panowałaby w nich coraz
większa komunia osób, co powinno być naturalnym owocem dobrej komunikacji.
Nauka mówienia śkocham”
Osobny problem stanowi umiejętność (czy raczej jej brak) uzewnętrzniania uczuć. Tu
kobiety są ekspertami, a mężczyźni mają wrodzony antytalent, pogłębiony dodatkowo przez
okaleczającą ich dzisiejszą kulturę. Lecz podobnie jak analfabetę można nauczyć pisać, tak
mężczyznę można nauczyć wyrażać słowami oraz środkami wyrazu pozasłownego swe dobre
uczucia do żony. Wymaga to, jak nauka pisania, długotrwałych ćwiczeń i uczciwego zaangażowania
zarówno ucznia, jak i nauczyciela.
Na pytanie żony: śCzy mnie kochasz?” mąż śnieuczony” odpowie najchętniej: śPrzecież już
raz ci to powiedziałem”. Po latach śtreningu” może jednak z uśmiechem (niekłamanym)
powiedzieć: śNo właśnie, kochanie, miałem ci to powiedzieć. Oczywiście, że cię kocham i to coraz
bardziej”. Namawiam panie, by zamiast całe życie czekać (może bezskutecznie), aż mąż przyniesie
kwiatek bez okazji, nauczyć go tego gestu. Co prawda, gest ten nie będzie wynikał z przymusu
wewnętrznego, by dać żonie kwiatek, lecz z życzliwej chęci zrobienia żonie przyjemności, skoro,
jak mówi, tak bardzo jej na tym zależy. Umiejcie panie się tą życzliwością ucieszyć i... zadowolić.
Może się oczywiście zdarzyć, że mąż zasmakuje w trosce o uczucia żony i sam z siebie będzie
ujaw-
37
nial i nazywał swe dobre uczucia do żony i wymyślał sposoby, jak jej to okazać, jak jej zrobić
przyjemność. Jest to jednak wyższa szkoła jazdy. Życzę wszystkim paniom, by ich mężowie
osiągnęli ten wyższy pułap, jednak przypominam, że ukończenie szkoły wyższej musi być
poprzedzone żmudnym trudem nauki czytania i pisania.
38
Kura domowa
Mąż często nie widzi i - siłą rzeczy - nie docenia pracy wkładanej przez żonę w codzienne
funkcjonowanie domu.
Wiele dziewcząt, jako narzeczone, bezpośrednio przed małżeństwem buńczucznie oświadcza: śNie
będę praczką, sprzątaczką, kucharką i posługaczką dla męża. Co to, to nie!” Odpowiadam takim
dziewczętom z uśmiechem: śKochane, będziecie prać, sprzątać, gotować i zmywać oraz
wykonywać całe mnóstwo bardzo przyziemnych czynności. Obyście jednak nigdy nie poczuły się
jak podrzędna pomoc domowa”.
Bądź Panią Domu
To jednak, jak się będziesz czuła, będzie zależało w dużej mierze od męża. Jeżeli za to, co będziesz
robić dla domu, mąż będzie cię wychwalał pod niebiosa i nosił na rękach (dosłownie i w przenośni),
nigdy nie przyjdzie ci na myśl, że jesteś kurą domową. Przeciwnie, dumnie będziesz nosić godność
Pani Domu. Jeżeli jednak mąż nie doceni lub nawet nie zauważy twego wysiłku (o co łatwo,
niestety,
39
nawet bez złej woli z jego strony), poczujesz się jak służąca i będziesz, nie bez powodu, buntować
się przeciwko takiej niesprawiedliwości.
To niedocenianie wykonywanych przez kobietę śpodrzędnych” (w oczach męża) czynności
bywa tak dotkliwie bolesne, że koniecznie trzeba temu zawczasu przeciwdziałać. Myślę, że żmudne
nauczanie mężczyzny w tej dziedzinie powinno zacząć się na długo przed ślubem, o ile nie wyniósł
właściwej, czyli spełniającej oczekiwania narzeczonej postawy z domu rodzinnego. Z łatwością
można śsprawdzić” narzeczonego, bywając w jego domu. Pierwszym poważnym sygnałem
ostrzegawczym powinno być niedostateczne szanowanie przez niego pracy własnej matki.
Jak on to widzi
Ze strony męża sprawa domowych śdrobiazgów” jest zupełnie inaczej postrzegana (jeżeli w
ogóle jest dostrzegana). Otóż mąż, wracając do domu, w którym było do zrobienia 100 rzeczy, nie
widzi zrobionych przez żonę 99, a tę jedną nie zrobioną. I to wcale nie mąż zły czy złośliwy - po
prostu tak to widać z pozycji męża. Można się denerwować, że to niesprawiedliwe, oburzać, śjak on
może”, lecz znacznie lepiej nauczyć go innego patrzenia na prace domowe.
Lepiej bez żółci
Zapewniam, że bardziej przemówi do małżonka, gdy żona powie, jak jest jej przykro i jak
czuje się niedoceniana, a nawet upokorzona oraz jak jej
41
40
brakuje pochwały męża, dla którego tak się stara, niż szczere (do bólu) słowa: śChyba jesteś ślepy,
nie masz zielonego pojęcia, ile rzeczy w domu jest do zrobienia. Jesteś niewdzięcznikiem. A kto ci
pierze gacie i skarpetki, prasuje koszule, szykuje obiadki? Kto?” Jak się kobieta w takim mówieniu
w chwili rozgoryczenia rozpędzi, to zacznie mężczyźnie wypominać wszystko, co dla niego robi i
wszystko, co przez niego w życiu straciła. Gotowa uznać i wykrzyczeć, że już go nie kocha albo
nawet, że nigdy go nie kochała.
Przelało się
Głęboko rozżalona postawą męża kobieta może się zbuntować i śwypowiedzieć służbę”, a
nawet głośno mówić (czy krzyczeć) o rozwodzie. Zaskoczony tą sytuacją mąż jest
zdezorientowany. Przecież on śtylko” powiedział: śCały dzień siedzisz w domu, a głupiego kurzu
nie potrafisz zetrzeć z kredensu? Co z ciebie za żona?” Nie wie, że ten śgłupi kurz” na kredensie
dopełnił czary goryczy, był tą kroplą, która przepełniła naczynie. On pewnie przez długie lata
pracował na to, by śgłupi kurz” doprowadził do wybuchu żony, która dotychczas wszystko znosiła i
tłumiła w sobie narastające rozżalenie.
Nazwać po imieniu
Mąż, chcąc zrozumieć prawdziwy powód wybuchu, pyta: śCo ci się stało?” Żona zwykle nie
do końca potrafi nazwać rzeczy po imieniu, czasem szczerze mówi: śSama nie wiem”. Tu spotyka
się
42
nierzadko z szyderczym mężowskim: śGłupia jesteś”, co oczywiście nie poprawia jej fatalnego
stanu uczuć. Często żona oburza się na męża: śAniołek, nie wie, co się stało...” i tu następuje
eskalacja oskarżeń. Dalszy scenariusz to wzajemne ranienie się i obopólne urazy. Czasem kobieta
bardzo precyzyjnie odpowie na pytanie męża: śWybuchłam, bo się nazbierało”. I to jest pewnie
najgłębsza prawda o przyczynie jej wybuchu. To nie kurz był winien, a tysiące pyłków osiadających
przez lata na szali kobiecych uczuć.
43
Nie lubimy krytyki
Dla mężczyzny docenienie jego mądrości jest niezbędne dla poczucia własnej wartości.
Czy mężowi nie wolno się w domu odezwać?
Czy może zwrócić żonie uwagę na temat domowych prac?
Mąż oczywiście ma obowiązek zwracać małżonce uwagę, jeżeli ona rzeczywiście w działalności na
swym polu niedomaga. Uwaga musi jednak wynikać z miłości, z autentycznej troski o nią i o dom.
O żonę, która nie daje sobie z domem rady. Przedtem powinien uczciwie rozważyć, czy aby ciężary
nałożone na kobietę nie przekraczają jej sił i możliwości.
Oby żona umiała okazać wdzięczność za jego uczciwą troskę o dom, a w szczególności
zachwycić się, że on potrafi tak wszystko nazwać po imieniu, tak analitycznie ocenić źródła złego
funkcjonowania domu, że jest taki mądry. Przy takiej żonie nic nie powstrzyma męża od ciągłego
myślenia o domu i... zasługiwania na kolejne pochwały i podziw żony.
45
Licz do 99
Mąż, który zamierza robić wyrzuty żonie za niestarty kurz, winien wcześniej rozejrzeć się
po domu i wyszukać 99 rzeczy, które zrobiła, podziękować za nie, a potem zwrócić uwagę na kurz
lub dać sobie z tym spokój. Po zauważeniu przepracowania żony powinien oczywiście sam ten kurz
w ciągu 30 sekund zetrzeć. Jeżeli zaś uzna, że musi zwrócić uwagę (z miłości, czyli dla dobra),
powinien wybrać styl, który odniesie skutek.
Tekst: śCały dzień siedzisz w domu, a głupiego kurzu nie potrafisz zetrzeć” z pewnością nie
przyniesie dobrego owocu. Lepiej niech mężczyzna go zaniecha, bo jest nieskuteczny, by nie
powiedzieć głupi. Decydując się na zrobienie uwagi, mąż powinien wybrać sposób umożliwiający,
a może nawet ułatwiający żonie jej przyjęcie. Może np. napisać palcem na zakurzonym kredensie
śŻono - kocham ciebie” i dorysować serduszko lub kwiatek...
Powiecie, panie: śCo za bajki?” Rzeczywiście, doczekanie się takich zachowań męża, bez
pracy ze strony żony, można odłożyć, jako nierealne, między bajki. Jednak przykłady (chociaż,
niestety, znane mi niezbyt liczne) potwierdzają, że jest to możliwe. I wówczas życie pomimo
trudności staje się bajką. Drogie panie, warto spróbować!!!
Lepiej nie grać na uczuciach
W jaki sposób żona może nauczyć męża zauważenia, docenienia, uznania za ważne i w
końcu wdzięczności za drobiazgi, które ona w szarej codzienności na rzecz domu i rodziny robi
nieustan-
46
nie? Kobiety próbują to osiągnąć, grając na uczuciach. Niestety, przekaz przez uczucia, tak
skuteczny i docierający do kobiety, jest bezowocny, a czasem wręcz rozdrażniający dla mężczyzny.
Panowie wyrzucają sobie potem: śZnowu uległem jej łzom, zupełnie wbrew logice”. Najczęściej
zaś panie w ogóle nie podejmują trudu ukazania mężowi potrzeby uznania dla siebie. Sądzą, że on
sam to powinien wiedzieć.
Przemów mu do rozumu
By dotrzeć skutecznie do mężczyzny, trzeba mu dostarczyć argumentów rozumowych. Jak
to jednak zrobić? Niełatwą jest rzeczą tłumaczyć i wyjaśniać coś mężowi, który powinien być śtym
mądrym” i sam wszystko wiedzieć. Wielu mężów, bojąc się o swą pozycję jako tego mądrego, nie
potrafi bez urazu przyjąć od żony żadnej uwagi. Boi się, że słuchając żony uznaje tym samym, iż
ona jest mądrzejsza. Docenienie męskiej mądrości to bardzo czuły punkt dla panów. Rzecz jasna,
nie na tym prawdziwa mądrość polega. Uraz na tym tle jest jednak dość powszechny, a więc i
trudności powszechne. Co zatem robić?
Eksperyment
Proponuję zamiast tłumaczenia proste doświadczenie. Wykorzystując najbliższą zmuszającą
do tego sytuację (np. chorobę matki), niech żona wyjedzie np. na trzy dni z domu. Ale uwaga! - to
jest właśnie przedmiotem eksperymentu - niech wyjedzie tak, jak stoi. Bez zrobienia zapasów,
zakupów,
47
bez poukładanych na stosiki na kolejne dni ubranek dzieci. Bez słoiczków w lodówce z napisami:
śponiedziałek obiad”, śponiedziałek kolacja”, śwtorek śniadanie”. Niech na głowie męża
pozostanie całe gospodarstwo z codzienną obsługą.
48
Kogut czy kura?
Nadmiernie troskliwe, nadopiekuńcze kobiety nie dają mężczyznom
szansy wzrostu i okazji do docenienia swych żon.
Mąż - nagle zmuszony do zajęcia się przez trzy dni domem i dziećmi – sądzi,
że poradzi sobie z codziennymi problemami lepiej od żony.
Mężczyzna postawiony w takiej sytuacji nierzadko cieszy się, że będzie mógł wreszcie pokazać, jak
powinien funkcjonować dom. Wie to od lat. Mówił to wielokrotnie żonie, tylko ona nie chciała go
słuchać. Poza tym, jak żona wyjedzie, będzie mógł pozałatwiać swoje zaległe sprawy. Raz, dwa
załatwi obowiązki domowe, ustawi dzieci i w spokoju zajmie się sobą.
Same niespodzianki
Już pierwszego dnia zachodzą nieprzewidziane okoliczności. Na kolację zabraknie chleba, a
przecież zawsze był w pojemniku na pieczywo. Pobliski
49
Czekający na pociąg.
50
sklep spożywczy zamknięty (niespodziewanie) już o dwudziestej i trzeba jechać do supermarketu.
Tam z kolei bezsensowne kolejki. Dzieciaki jak na złość kłócą się o jakieś bzdury. Późno
wieczorem okazuje się, że lekcje nie odrobione. A telefonów tyle, że istne urwanie głowy...
Trzeciego dnia mąż razem z dziećmi wita żonę z kwiatami na dworcu. Oby tylko pociąg się
nie spóźnił. Wróciła! Wyczekiwana z utęsknieniem przez będącego u kresu sił męża. Niczego, co
prawda, nie udało mu się przez te trzy dni załatwić, lecz przeżył! I dzieci też! Już mu żona nie musi
tłumaczyć, że w domu jest jednak trochę rzeczy do zrobienia i że te drobiazgi mogą być nawet
męczące.
Zła nadopiekuńczość
Ta lekko podbarwiona opowiastka nie jest sprzeniewierzeniem się męskiej solidarności. My
rzeczywiście, bez złej woli, pewnych rzeczy zwyczajnie nie widzimy, a eksperyment przeżyty na
własnej skórze pozwala nam lepiej zrozumieć rzeczywistość i w efekcie lepiej i mądrzej w niej
funkcjonować. Są nam takie doświadczenia po prostu potrzebne.
Cóż z tego, skoro tak wiele żon chroni mężów troskliwie przez całe życie przed podobnymi
doświadczeniami. Robią to ze swoiście rozumianej miłości, jednak w efekcie mają swój udział w
okrojeniu pola widzenia rzeczywistości domowej przez ich mężów. Czy wówczas pretensje o
niedocenianie, tak powszechne, są do końca dobrze adresowane? Czy częściowo przyczyna zła nie
leży w nich
51
samych i ich postępowaniu? W każdym razie mogłyby przynajmniej częściowo złu zaradzić - a to
zawsze i wszystkim wychodzi na dobre.
Zabawa w zakochanych
Pewien prawnik amerykański ogłosił w gazecie stanowej, że przeprowadza rozwody za
darmo. Zrozumiałe, że wobec wysokich kosztów usług prawniczych, natychmiast ustawiła się długa
kolejka petentów. W rozmowie ze zgłaszającym się małżeństwem podtrzymywał ofertę, stawiając
jednakże jeden warunek: śWracacie państwo do domu i przez miesiąc udajecie parę zakochanych.
Zwracajcie się do siebie czule, wymyślajcie drobne przyjemności, cieszcie się z każdego miłego
gestu i dziękujcie sobie za wszystko nawzajem. Niech mąż troszczy się o uczucia żony. Stukrotnie
dziękuje za wszystkie prace przez nią wykonywane i w miarę sił, czasu i umiejętności w nich
pomaga. Niech mąż żonę na rękach nosi. Niech żona zachwyca się mądrością i osiągnięciami męża.
Niech go podziwia. Tylko przez miesiąc”. Rzecz jasna, po uczciwym wypełnieniu tego polecenia
żadna para po miesiącu nie wróciła, podtrzymując zamiar rozwodu.
Często małżonkowie w poradni małżeńskiej mówią: śWszystkiego już próbowaliśmy, nasz
przypadek jest beznadziejny”. A staraliście się zabawić w zakochanych? Co? Nie da się? Przecież to
tylko zabawa.
52
Płeć delikatna
Złe spojrzenie na płciowość może owocować trudnościami,
niespełnionymi nadziejami czy wręcz tragediami życiowymi.
Współczesna kultura z płciowości człowieka uczyniła teren taniej rozrywki, przedmiot
komercyjnego handlu i łatwego zysku, budowanego na uruchamianiu najniższych pobudzeń o
charakterze popędowym. Robi się brudny interes, nie bacząc na ludzką krzywdę, a nawet, zupełnie
dosłownie, liczne ofiary śmiertelne.
Zazwyczaj unikam słowa śseks”, bo ono często kojarzy się negatywnie i wzbudza niezdrowe
emocje. Wolę posługiwać się wyrazem śpłeć” (łac. sexus), które nie budzi niemoralnych, nierzadko
wulgarnych skojarzeń i wyobrażeń. Kultura współczesna jednak głosi kult seksu.
Materia górą?
Kult seksu łączy się mocno z kultem materii, a także chęcią użycia, czyli hedonizmem.
Neguje się wręcz istnienie rzeczywistości duchowej. Liczą się,
53
Mój chłopak
54
ba, istnieją w świadomości wielu ludzi tylko posiadane rzeczy i doświadczane przyjemności. Taki
rodzaj wartościowania ujawnia się w sposób szczególny w dziedzinie płciowości. Dlaczego?
Po pierwsze dlatego, iż płciowość jest terenem odwiecznie (i słusznie) kojarzącym się z
miłością, do której - świadomie lub nie - tęsknią i zmierzają wszyscy ludzie. Po drugie, bardzo
łatwo można wzbudzić tu wielkie emocje, bo z działaniem płciowym związana jest łatwa do
uruchomienia silna przyjemność (u mężczyzn automatyczna, niemalże na zawołanie). Po trzecie,
wszyscy ludzie, a niedojrzali w szczególności, na skutek pierwotnej dezintegracji psychicznej (mam
tu na myśli rozbicie wewnętrzne - skutek grzechu pierworodnego) mają pewne trudności z
zapanowaniem nad tą sferą. Inne kłopoty mają dziewczęta i kobiety, inne chłopcy i mężczyźni.
Generalnie rzecz biorąc, dziewczęta mają głównie problemy z uczuciami i wyobraźnią, chłopcy - z
dynamiczną reakcją organizmu na bodźce, zwłaszcza wzrokowe.
Psuje dziewczynki
I co robi dzisiejsza kultura konsumpcyjna? Zamiast pomagać w rozwiązywaniu
pojawiających się szczególnie w okresie dojrzewania kłopotów, precyzyjnie i profesjonalnie
potęguje je, niejednokrotnie rujnując życie dziewczynki czy chłopca już w wieku 12-14 lat.
Pobudza się wyobraźnię dziewcząt, ogłaszając na przykład konkursy (z atrakcyjnymi nagrodami)
pt. śMój pierwszy raz”. Wyraźnie zastrzega się przy tym, że opis nie musi być prawdziwy, może
być tworem wyobraźni.
55
Nie dość, że niewinne dziewczątko zaczyna myśleć przedwcześnie o współżyciu, i to bardzo
konkretnie, z sobą w roli głównej, to jeszcze myśli o nim patologicznie - chce przecież dostać
nagrodę. Napisze takie rzeczy, że redakcji śgały z orbit na wierzch wyjdą”. Tylko tak, dla zabawy.
Biedna nie wie, że ofiarą tej pozornie niewinnej rozrywki staje się ona sama. Ona z chorą i niezdolną do prawdziwej miłości wyobraźnią. Mózg jest najważniejszym organem seksualnym
człowieka. Jeżeli zaśmiecimy mózg, swoiste centrum dowodzenia, nie będziemy zdolni do
normalnego funkcjonowania.
... i chłopców
Chłopcom nie organizuje się konkursów, nie tworzy kącików odpowiedzi na listy miłosne i
nie każe czytać erotycznych piśmideł. Chłopiec jest wzrokowcem. Jemu pokazuje się obrazki. I
znowu podstępnie i z premedytacją (trzeba przyznać - fachowo) nie namawia się go do brutalnej,
twardej pornografii, lecz tylko do pooglądania trochę po- rozbieranych kobiet. śWszyscy prawdziwi
mężczyźni to robią. Nie możesz być nienormalny. Spróbuj, pooglądaj, zobaczysz, jakie to wywoła
przyjemne uczucie”. Odczuta przyjemność ma być rzekomo dowodem na to, że jest to normalne,
naturalne i dobre. Dobre to mało! Prowadzi do szczęścia!
Jak wielu chłopaków wpadło w tę pułapkę...
56
Erotyka i pornografia
Specjaliści od porno biznesu wmawiają nam, że erotyka to nic zdrożnego.
Jak reaguje młody chłopak, którego namawia się do patrzenia na rozebrane kobiety,
obiecując przyjemność? Próbuje pooglądać.
Ogląda i co? Mieli rację. To jest przyjemne! To działa! A więc mówili prawdę. Są godni zaufania.
Nie wie, że wszedł na śmiertelnie niebezpieczną ścieżkę, że może to przypłacić zmarnowaniem
życia swego i wprost życiem swych własnych nienarodzonych dzieci. Dzieci, które dla niego, być
może, staną się jedynie niepożądanymi produktami ubocznymi szukania i zażywania przyjemności
seksualnej. Nie wie, że z czasem zadziała psychologiczne prawo znużenia i dla osiągnięcia tej
samej przyjemności będzie potrzebował coraz silniejszych bodźców. śDziwnym” zbiegiem
okoliczności osoby popełniające przestępstwa na tle seksualnym, powszechnie posługujący się
twardą pornografią, zaczynali od oglądania niewinnych obrazków tylko trochę porozbieranych
kobiet.
57
Erotyka i pornografia
Perfidia namawiania do akceptacji lekkiej pornografii z jednoczesnym (niby) zastrzeganiem
się, że tzw. twardego porno nie wolno dopuścić, jest szatańsko przewrotna i bazuje cynicznie na
ludzkiej niewiedzy. Niestety, oszustwo to nie jest dostatecznie skutecznie i głośno demaskowane.
Próbuje się nawet głosić karkołomną tezę, że lekka pornografia, skrywana często pod nazwą erotyki
(już słyszę wrzask zarabiających na śerotyce”), nawet łagodzi obyczaje i jest skutecznym sposobem
walki z pornografią twardą (!).
Wielu pada ofiarą tej zręcznej manipulacji. Absurd powyższej tezy można porównać do
rozumowania typu: pozwólmy ludziom bezkarnie kraść w sklepach towary o łącznej wartości np.
100 zł, a to z pewnością uchroni nas od kradzieży towarów droższych. Albo: pozwólmy bandziorom
bezkarnie bić ludzi na ulicy, a to z pewnością uchroni nas przed zabójstwami.
Dobry biznes
Dlaczego kultura współczesna tak cynicznie poluje na młode dziewczęta i chłopców, by
popchnąć ich do przedwczesnych pobudzeń i w efekcie do nieuniknionych działań seksualnych?
Ano, jeżeli w świecie ludzi dorosłych nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o... pieniądze i związane
z nimi ideologie.
Dlatego dziś głosi się wszem i wobec, że działanie seksualne samo w sobie przynosi
szczęście. Reklamowane jest jako wartość, bez której wprost obyć
58
się nie można. Nieważne, czy przyjemność jest zażywana w pojedynkę, czy w ramach tej samej
płci, czy w aktach zbiorowych - każdy ma do niej prawo. Im więcej taka reklama spowoduje
bałaganu, tym lepiej dla zarabiających na tym bałaganie, jest bowiem wodą na młyn całej masy
przemysłów robiących pieniądze na ludzkiej niedoli (od pornografii, przez antykoncepcję, tzw.
agencje towarzyskie, do klinik aborcyjnych włącznie).
Skąd się biorą dzieci?
Przy okazji kultura użycia całkowicie przemilcza sprawę płodności, jakby poczynanie dzieci
dokonywało się na zupełnie innej drodze niż działanie seksualne. Zatem logiczne jest, że reklamuje
jednocześnie technikę in vitro, która rzeczywiście prowadzi do poczęcia człowieka w całkowitym
oderwaniu od aktów płciowych.
Nie byłoby interesu, gdyby ludzie przyjęli zasady głoszone przez Kościół katolicki: nie
współżyli przed ślubem, byli dozgonnie wierni i - śco gorsza” - kochaliby dzieci. Trzeba więc
walczyć z Kościołem (choć to oczywiście nie jedyny powód tej walki). Odesłać go do
ciemnogrodu, przykleić etykietkę oszołomstwa i oskarżyć o odbieranie prawa do szczęścia
człowiekowi.
59
Istotne różnice
Rozładowanie napięcia seksualnego u mężczyzny każdorazowo związane jest z silną
i automatyczną przyjemnością.
Kobiety zupełnie inaczej niż mężczyźni przeżywają swą płciowość. Mają one inne do niej
podejście, nastawienie psychiczne i oczekiwania. Reagują też na inne bodźce i z odmienną od
mężczyzn szybkością i intensywnością.
Nie jest to miejsce na szczegółowe rozważania na ten temat* (Szerzej temat ten omówiłem w książce
Wartość współżycia małżeńskiego, IW śJerozolima”, Poznań 2001.), więc poprzestańmy na ogólnych, znanych
i niekwestionowanych faktach. Zdrowy mężczyzna jest gotowy do współżycia niemal na zawołanie.
Do pełnej reakcji - od śpomysłu” do rozładowania napięcia przez wyrzucenie płynu nasiennego na
zewnątrz (wytrysk) - wystarczy kilka minut.
61
Sama przyjemność?
Każde rozładowane napięcie rodzi przyjemność. Nawet w tak banalnej sytuacji, gdy
biegniemy do autobusu - bojąc się, że nam ucieknie - i zdążymy go złapać, przeżywamy ulgę i
radość. U mężczyzny łatwo wytwarza się bardzo silne napięcie seksualne, więc i ulga oraz radość
po jego rozładowaniu są duże. Tak duże, że wielu mężczyzn uważa, że to właśnie jest zasadniczym
celem, usprawiedliwieniem i dostatecznym powodem do podjęcia współżycia. Wielu tym się
kieruje w życiu.
Różnice
Zauważmy, że współżycie odbywa się na zewnątrz ciała mężczyzny. Nie ponosi on w swym
ciele żadnych skutków biologicznych - w całości przechodzą one na kobietę. Dla kobiety
współżycie zaś oznacza (a w każdym razie powinno oznaczać) zupełnie co innego. Po pierwsze,
odbywa się wewnątrz jej ciała. Wynikają z tego różne obawy, opory, a nawet lęki, gdy warunki
psychiczne do współżycia są dla niej nieodpowiednie, choćby ta śnieodpowiedniość” wynikała
tylko z jej subiektywnego odczucia.
Męskie nieuświadomienie
Mężczyzna nie dość, że ni w ząb tego nie rozumie, to jeszcze nie wierzy kobiecie,
zgłaszającej swe obawy. Daje dowód swego nieuświadomienia graniczącego ze skrajną indolencją,
gdy mówi: śSkoro
62
ja mogę, to ty też musisz móc”. Zupełne absurdalne twierdzenie i, co gorsza, przynoszące w
praktyce dramatycznie złe skutki.
Pierwszy raz
Kobieta boi się szczególnie pierwszego współżycia, kiedy to raz jedyny i nieodwołalny
dokona się zniszczenie błony dziewiczej. Niestety, kobiety często pod naporem mężczyzn zgadzają
się na ten pierwszy raz w warunkach dla siebie złych. Negatywne konsekwencje tego faktu, zgodnie
z psychologicznym prawem pierwszych połączeń pozostają na całe życie. Często młoda kobieta,
ogarnięta silnymi uczuciami, sama nie potrafi ocenić czy warunki są dobre, czy jednak złe. Z jednej
strony, chciałaby, a z drugiej - boi się.
Czego zabroniłaby córce
Może tu pomóc pewien zabieg myślowy, pozwalający w pewnym stopniu zdystansować się
do własnych uczuć i emocji i podjąć mądrą decyzję. Polega on na tym, by kobieta o rozbujanych
uczuciach, zamiast wymyślać, co sama ma zrobić, zapytała siebie: śCo bym poradziła swojej córce,
gdyby za ileś tam lat znalazła się w analogicznej sytuacji?” Okazuje się, że pozwalając samej sobie
na robienie różnych - nazwijmy wprost - głupstw, za żadne skarby świata nie chciałaby, by jej córka
kiedyś robiła coś podobnego. Więcej, oburzałaby się na nią i oskarżała o niewdzięczność za trud
wychowania i wyrządzanie krzywdy matce, która ją zrodziła.
63
Podobnie młody mężczyzna, bardzo pragnący współżycia poza małżeństwem i nastawiony na nie,
jest w stanie mimo wszystko uznać, że syna swego nie namawiałby do tego, a córkę swą chciałby
przed tym uchronić.
64
Z kobiecego punktu widzenia
Wielu ludzi uważa, że jedynie kobieta lekkich obyczajów może mówić o sprawach płciowości.
Kobieta ponosi wszystkie biologiczne skutki współżycia i dlatego tak ważne jest, aby w warunkach
dobrych godziła się na nie bez jakiegokolwiek lęku. Ważne jest również, by w warunkach
ewidentnie złych (z jej punktu widzenia) skutecznie odsunąć współżycie na później, bez
wywoływania w mężu poczucia odrzucenia, odepchnięcia. Może osiągnąć to prosząc męża, by
zaakceptował odłożenie współżycia, a nie odrzucając go. To wielka i potrzebna w życiu
umiejętność, wręcz sztuka.
Przyjrzyjmy się samej biologii aktu współżycia. W ciele kobiety zostaje złożony płyn nasienny
mężczyzny, co, jak wiadomo, może (choć nie musi) doprowadzić do poczęcia dziecka. Jeżeli do
niego dojdzie, to przez około 38 tygodni kobieta będzie nosić w swym ciele ich rozwijające się
dziecko. Dziś mówimy: ciąża, kiedyś mówiono pięknie: stan błogosławiony. Dalej ma miejsce
niezwykle ważne dla rodziny (nie tylko kobiety) wydarzenie, zwane porodem lub przełomem
porodowym.
65
Po porodzie kobieta nadal biologicznie związana jest z dzieckiem, bo ono potrzebuje
pokarmu z jej piersi. Biologiczna więź, wytwarzana przez miesiące stanu błogosławionego, poród i
karmienie piersią pozostawia ślad na całe życie. Matka nie wyrzeka się prawie nigdy swego
dziecka, nawet gdy to, jako dorosłe, boleśnie dla niej pobłądzi.
Potrzeba komfortu
Skoro kobieta ponosi wszystkie biologiczne skutki współżycia, wydaje się normalne i
logiczne, że potrzebuje do niego innych, subtelniejszych niż mężczyźni, warunków. Te warunki
psycholog określiłby jednym zwrotem: komfort psychiczny. Przełóżmy to jednak na bardziej
zrozumiałą mowę potoczną.
Dobre warunki dla kobiety są wtedy, gdy uważa i czuje wewnętrznie, że to, co robi, jest
dobre i piękne, że niczego nie musi się wstydzić, lękać, obawiać. Innymi słowy, warunki dobre, to
takie, które mogłaby z czystym sumieniem polecić swej córce, gdy będzie w jej wieku i znajdzie się
w analogicznej sytuacji.
Warunki złe, to nie tylko te poza małżeństwem (one są złe niejako z definicji). Niestety,
nierzadko złe bywają też warunki w małżeństwie. Mężowie sami, mając wymagania skromniejsze,
często nie chcą przyjąć do wiadomości subtelniejszych wymagań żony i dzieją się dramaty, w
efekcie których sfera, która powinna łączyć, skutecznie oddziela małżonków od siebie.
66
Szczegóły
Określmy, bo jest to ważne, precyzyjniej, jakie są dobre warunki dla kobiety.
Po pierwsze - brak lęku o to, że ich działanie jest moralnie złe, o to, czy zachowana jest
intymność, czy ktoś jej i męża nie podgląda, nie podsłuchuje, oraz o to, czy spełnione są podstawowe warunki estetyczne i higieniczne: pościel jest czysta, a mąż domyty. Po drugie - brak
lęku, że mąż ją zostawi i zostanie sama bez oparcia, z dziećmi bez ojca. Po trzecie - brak lęku, że
pocznie się niezaplanowane dziecko, nie mówiąc już o dramacie uzasadnionej obawy, że mąż
odrzuci poczęte dziecko i nie pozwoli mu się urodzić.
Wie tylko ona
Niestety, powyższa wiedza dostępna jest w sposób naturalny jedynie kobietom, a dla
mężczyzn jest zakryta. Szkoda? Raczej szansa na cudowną przygodę uczenia się siebie i
poznawania siebie w procesie intymnej komunikacji!
Skoro ważna dla obojga wiedza o ich najintymniejszej relacji dostępna jest tylko jednej
stronie, oczywistym wydawać się powinien fakt, że ta strona powinna być przewodnikiem dla
obojga.
Zagrożenie dla kobiet
Zaznaczyć należy, że coraz częściej kobiety są zwiedzione (by nie powiedzieć: otumanione)
agresywnie i profesjonalnie (!) narzucającą swe śjedy-
67
nie słuszne” modele kulturą masową i tracą rozeznanie oraz dostęp do samej siebie. Słowem,
zaczynają naprawdę wierzyć w podpowiadane im hasła i mity i brać je za swoje własne. Coraz
częściej kobiety zaczynają głosić zgubne dla siebie samych slogany: śNie ważny papier (ślub) -
ważna miłość”, śNie jestem gorsza od mężczyzn - mam prawo do swobody seksualnej”, śDziecko
jest moją własnością, mam prawo wyboru”, śMam prawo do swego szczęścia - gdy spotkam
prawdziwą miłość, odejdę od męża”, śSerce nie sługa - miłości nie można sobie narzucić”, śSkoro
mężczyźni bawią się kobietami, mam prawo bawić się mężczyznami”, śGdy miłość się skończy,
rozwód jest najlepszym rozwiązaniem” itp. itd. Jak pomóc tym nieszczęsnym kobietom odnaleźć
prawdę o sobie? Właściwie przydałaby się porządna terapia śoczyszczająca spojrzenie na
płciowość”. Nie radzę jednak udawać się bez rzetelnego rozeznania do seksuologa czy
psychoterapeuty, bo może zdarzyć się (znam liczne przykłady), że nie dość, iż utwierdzi w
śwynaturzonych” poglądach, to jeszcze dorzuci garść nowych lub nawet wprost zachęci do
destrukcyjnych działań. Wielokrotnie rozmawiałem z małżeństwami, którym śnowoczesny”
seksuolog doradzał zdradę, a nawet rozwód. Doradzanie rozwodu dla rozwiązania problemu
przypomina zabicie pacjenta dla zlikwidowania choroby.
Zamiast korzystania z wątpliwych co do kwalifikacji moralnych śspecjalistów”, namawiam
na zwyczajne uruchomienie myślenia. Wielu kobietom zagubionym w uczuciach pomógł w
rozpoznaniu swych prawdziwych pragnień i poglądów na sprawy płciowości wspominany już
wcześniej zabieg
68
myślowy - śCo poradziłabyś w podobnej sytuacji swojej córce?” Takie myślenie naprawdę
(sprawdzone) może oczyścić z głoszonych fałszywych poglądów i przekonań. Tak więc kobieta, by
być przewodnikiem po samej sobie, musi najpierw odnaleźć prawdziwy obraz siebie i oczyścić go z
fałszu podpowiadanego przez tzw. kulturę masową.
Kiepski ekspert
I znowu ujawnia się przewrotność lub raczej perfidnie zaplanowane zło kultury masowej,
mianującej mężczyznę ekspertem od śspraw seksu”. Jemu nakazuje się aktywność, a kobiecie
bierność i bezwzględne milczenie. Lansowany jest pogląd, że tylko kobiecie lekkich obyczajów, nie
szanującej siebie, wolno rozmawiać na tematy związane z płciowością i przejawiać jakąkolwiek w
tej dziedzinie inicjatywę. Co więcej to, na czym mężczyzna powinien się znać, sprowadza się do
znajomości technik pobudzania, popartej bogatym (a w gruncie rzeczy żałosnym i destrukcyjnym)
doświadczeniem, najlepiej z licznymi partnerkami. Postulowana przez kulturę konsumpcyjną
koncentracja na sferze cielesno-doznaniowej odwraca uwagę od tego, co najważniejsze. A
najważniejsza jest głębia więzi psychicznej, a nawet duchowej dwojga osób - żony i męża, oraz ich
otwarcie na owoce tej miłosnej więzi, na dzieci.
69
70
Lekcja delikatności i pokory
Żona powinna być dla męża przewodniczką po sobie samej.
Amerykański seksuolog Wheat powiedział: śJeżeli mężczyzna podczas współżycia będzie robił to,
co wydaje mu się naturalne, to niemal pod każdym względem będzie postępował błędnie”.
Myślę, że słowo śniemal” można by z powyższego zdania spokojnie wykreślić. Przykładowo:
mężczyzna, ściskając żonę bardzo mocno w ramionach, czuje wraz z napięciem mięśniowym
rosnące napięcie seksualne, podczas gdy kobieta czuje jedynie ból. Jeżeli żona zupełnie naturalnie
powie: śPuść mnie, bo mi żebra połamiesz”, narazi się na oburzenie męża. On jej tak śmocno”
okazuje miłość, a ona zupełnie nie- romantycznie mówi o połamanych żebrach.
Niech ona kieruje pieszczotami
Tak więc nawet w najprostszych gestach ciała, żona (znając swoje reakcje) powinna
pokierować działaniem męża, a przynajmniej informować, jak
71
odbiera konkretne pieszczoty z jego strony. Około 20 lat temu znany kapłan-lekarz na spotkaniu dla
małżeństw powiedział: śNiech żona weźmie rękę męża i wodzi nią po swoim ciele, informując, co
odczuwa, co przeżywa”. Zdanie to wywołało oburzenie nadgorliwych katolików: śKsiądz uprawia
pornografię”. Niesłusznie, bo sfera płciowości jest piękna i świętym celom - pogłębianiu komunii
osób małżonków i przekazywaniu życia - ma służyć.
Bez pruderii
Niestety, człowiek z tej pięknej i świętej sfery czyni nierzadko obszar nieuprawnionej
rozrywki, szerzącej zło moralne, nieczystość, ogólny zanik przyzwoitości, wyuzdanie, a nawet
przestępczość, do zabójstw włącznie. Złe czyny zawsze poprzedzane są i napędzane nieczystymi
myślami.
Sytuację pogarsza zakłamane, pruderyjne patrzenie na płciowość przez skądinąd bardzo
porządnych ludzi. Dopatrywanie się zła tam, gdzie go nie ma, gdzie wręcz dzieje się dobro,
przynosi niedobre owoce. Trzeba się z tego wyzwolić. Oczywiście nie neguję w tym miejscu
naturalnej, zdrowej wstydliwości, koniecznej intymności i zasady prywatności - nieupubliczniania
tego, co dzieje się między żoną a mężem.
Nie tylko gesty
Przewodnictwo żony po terenie płciowości w żadnym razie nie powinno ograniczać się do
nauczania męża gestów ciała, które - co prawda - mają swą
72
wagę, lecz są jednak podrzędne w stosunku do przebogatej warstwy psychicznej i duchowej.
Innymi słowy, żona powinna odkryć przed mężem, wtajemniczyć go w całą głębię jej przeżyć
związanych ze zjednoczeniem cielesnym, odbywającym się, bądź co bądź, wewnątrz jej ciała (ma
to niebagatelne znaczenie psychiczne, niezrozumiałe dla mężczyzny, dla którego dzieje się to śna
zewnątrz”).
Lekcja delikatności i pokory
To wtajemniczanie męża - odczuwającego rzeczywistość spotkania inaczej, głównie przez
siłę doznań - nie jest ani proste, ani nie może się dokonać jednorazowo. To trudny proces wymagający od żony dużej cierpliwości i delikatności, a od męża pokory.
Delikatność kobiety potrzebna jest ze względu na dużą wrażliwość (często nawet
przewrażliwienie) mężczyzn na punkcie swojej atrakcyjności seksualnej. Pokora mężczyzny
niezbędna jest z kolei do przyjęcia za obiektywną prawdę i jednocześnie wytyczne do działania
czegoś, co czuje jedynie kobieta, a on ani bezpośrednio nie odczuwa ani nawet nie rozumie.
Uznanie przez męża oczywistej skądinąd prawdy, że to, co subiektywnie przeszkadza żonie,
obiektywnie niszczy ich więź, jest kluczem do sukcesu w procesie rozwoju głębi seksualnej więzi
małżeńskiej.
Wtajemniczanie zatem męża - nie jest ani proste, ani nie może się dokonać jednorazowo,
jest procesem, który właściwie uruchomiony może być przeżywany z ogromną radością obojga.
73
Trud budowania więzi
Mąż i żona szybko znudzą się sobą, jeśli skupią się tylko na rozkoszach ciała.
Budowa głębokiej więzi seksualnej możliwa jest dzięki współpracy między małżonkami.
To proces, który wymaga czasu i odpowiednich warunków.
Te warunki - mówiliśmy już o nich wcześniej - to komfort psychiczny kobiety, czyli poczucie
pełnego bezpieczeństwa, na które składa się bardzo wiele elementów. Tu jedynie wymienię
najważniejsze: prawdziwa miłość polegająca na trwałym, dozgonnym, pełnym, wzajemnym
oddaniu małżonków, pewność wierności i wyłączności seksualnej oraz poczucie bezpieczeństwa
płynące z braku łęku moralnego (to, co robimy, jest dobre), poczucia winy, grzechu, braku
zastrzeżeń higienicznych, a także estetycznych (to, co robimy, jest piękne) i wreszcie, co bardzo
ważne, braku lęku przed naturalnym, możliwym przecież skutkiem współżycia - poczętym
dzieckiem.
75
76
Ciągłe odkrywanie
Spełnienie powyższych warunków otwiera drogę do wspaniałych przeżyć w krainie
płciowości. Przeżyć mierzonych nie siłą napięć i doznań, a głębią nieustannie rosnącej więzi i
bliskości (komunii) osób, a nie tylko ciał. Atrakcyjność nigdy się tu nie kończy i życia nie starczy
do poznania całych uroków tej krainy. Jest ona zarezerwowana wyłącznie dla monogamicznych,
wiernych, dozgonnych i miłujących dzieci par małżeńskich.
Cóż, wielu dzisiejszych śekspertów od seksu” o istnieniu tej krainy w ogóle nie wie i
pewnie nigdy się nie dowie. Sfera płciowości, która powinna małżonków zbliżać do siebie, staje się
- przy niespełnieniu koniecznych warunków - źródłem obaw, wzajemnych niechęci, rozdrażnienia,
frustracji i w efekcie niszczy ostatecznie więź i oddala małżonków od siebie.
Biada gorszycielom
Nie muszę dodawać, że kultura współczesna, mówiąc o radości współżycia, całkowicie
przemilcza warunki potrzebne do jej zażywania. Najczęściej mówi o parze przygodnych
kochanków, o rozpalonych, wszechwładnych, niekontrolowanych uczuciach. Nie ma tu miejsca dla
dziecka ani nawet myśli o nim.
W efekcie nabija się kiesa zarabiających na bałaganie seksualnym i rośnie fala tragedii
osobistych i rodzinnych. Zarabianie na cudzym nieszczęściu w ostatecznym rachunku się jednak nie
opłaca. Pan Jezus przecież powiedział: śNiepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada
temu, przez którego
77
przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w
morze...” (Łk 17, 1-2).
Wielkie szczęście
Można by długo jeszcze snuć myśli wokół delikatnej sfery płciowości. Dokładniej tematykę
tę poruszam w książce Wartość współżycia małżeńskiego. Tak więc w tym miejscu zakończymy ze
świadomością wielu niedopowiedzeń.
Podsumowując: wielkim szczęściem dla żon byłoby, gdyby mężowie potrafili zaspokajać
ich potrzeby uczuciowe, dowartościowywać je i dziękować na co dzień za trud wypełniania funkcji
kobiety, żony i matki oraz z delikatnością na miarę potrzeb kobiecych stwarzać warunki fizyczne,
psychiczne i duchowe do intymnych zbliżeń małżeńskich.
Trzeba współpracy
Nie stanie się to samo. Ani żona nie wyegzekwuje tego bez wtajemniczenia w swój świat i
uświadomienia męża, ani tym bardziej mąż sam z siebie się tego nie domyśli. (Wiele kobiet naiwnie
i oczywiście bezskutecznie całe życie tego oczekuje). Potrzebna jest współpraca dwojga, w której
szczególny udział przypada kobiecie jako ujawniającej jedynie sobie znany teren uczuć, emocji,
lęków, ale też tęsknot i pragnień.
Życzę powodzenia w budowaniu fascynującej szczęściodajnej komunii.
78
Spis treści
Od Redakcji - 5
ó
Ewa czuje inaczej (7)
ó
Myślenie sercem (7)
ó
Kura domowa (8)
ó
Płeć delikatna (8)
ó
Szukajmy plusów (9)
Myślenie sercem - 11
ó
Uczucia się zmieniają (12)
ó
Koniec świętowania (12)
ó
Decyzja woli (14)
On się nie domyśli -17
ó
Potrzebna troska (18)
ó
Nauczycielka (18)
ó
On się nie domyśli (19)
Uczmy się słuchać - 21
ó
Trudny obowiązek słuchania (22)
ó
Niepotrzebne podejrzenia (22)
ó
On nie musi (23)
Komunikowanie o stanie uczuć - 25
ó
Rzucamy sobie kłody (25)
ó
Warto próbować (26)
ó
Poprawna komunikacja uczuciowa to nie manipulacja (27)