Dług Polski wynosi już 3 BILIONY zł !!! Zdaniem prof. Janusza Jabłonowskiego z departamentu statystyki NBP polski dług wynosi 3 BIOLIONY złotych. Tak, tak 3 BILIONY !! . Daje to więcej niż 220 % PKB. Informację można nazwać szokiem. Nikt oficjalnie jej ani nie zanegował ani nikt nie podważa wyliczeń. Jeżeli te dane są rzeczywiście prawdziwe to Polska jest faktycznie bankrutem. Wynikałoby z tego, że nasze najwyższe władze takie jak rząd, NBP, MF czy GUS stosowały do czasów wyborów kreatywną księgowość gdyż taki był nadrzędny interes ludzi władzy. Oznacza to także, że te same instytucje dokonują licznych manipulacji w oficjalnych statystykach. Ta informacja oznacza, że nasz dług publiczny zwiększył się oficjalnie w 2010 roku aż trzykrotnie. Do tej pory oficjalne dane na temat długu zostały podane w kwietniu bieżącego roku i mówiły zaledwie o 644 mld zł. Zdaniem prof. Jabłonowskiego do jawnego długu powinniśmy doliczyć dług ukryty, który według jego obliczeń sięga aż 180 proc. PKB. Wynika z tego, że całkowity dług Polski przekracza 220 procent PKB. Zadłużenie takie w relacji do PKB jest 2 razy większe niż zadłużenie Grecji !!. Polskie finanse publiczne łatwo można więc zdestabilizować. Eskalacja informacji potwierdzających informacje o długu może skutkować niekontrolowanymi ruchami na rynkach finansowych, w tym zwłaszcza na rynku walutowym. Gdybyśmy przyjęli za wiarygodną i potwierdzoną informację, że całkowity dług publiczny oscyluje wokół 3 bln zł, to wynika z tego, że statystyczny Polak jest zadłużony na około 80 tys. zł. Rząd przyjął projekt nowej ustawy budżetowej. Zakłada on deficyt budżetowy na poziomie 52,2 mld zł . Rynki finansowe jak na razie przyjęły tę informację bardzo spokojnie. Najlepszym wskaznikiem określającym wielkość tzw. dziury budżetowej jest jej relacja do Produktu Krajowego Brutto. Gdyby deficyt rzeczywiście wyniósł planowane 52,2 mld zł, to przy szacowanym wzroście PKB na poziomie 1,2% deficyt oscylowałby w okolicy 3.8 % co nie jest jeszcze wersją bardzo tragiczną. Bywało już gorzej. Dla porównania deficyt budżetowy w USA na przyszły rok planowany jest w okolicy 14% PKB, a w Wielkiej Brytanii 12% PKB. Na tle najgorszych krajów nie wyglądamy więc jeszcze tak katastroficznie. Do destabilizacji złotego nie potrzeba jednak dużo gotówki gdyż nasza waluta do najpłynniejszych nie należy a poza tym my nie możemy realizować swoich interesów tak jak to robią amerykanie. Żaden z dotychczasowych rządów w ostatnich 20 latach nie miał tak komfortowej sytuacji do przeprowadzenia niezbędnych reform. Po pierwsze Polacy oddali wszystkie najważniejsze władze jednej partii. Świadczyć to może albo o niesamowitej wnikliwości, intuicji Polaków albo o totalnej głupocie i braku elementarnej wiedzy na temat tego na czym polega władza i demokracja. Istotą systemu władzy jest wzajemna kontrola różnych organów władzy. W tym przypadku z tej samej partii jest rząd, większościowy sejm, senat, prezydent, rzecznik, służby specjalne, KRRiT itd. O kontroli nie może być więc jakiejkolwiek mowy. Po drugie rząd uzyskał bardzo duży wyraz społecznego zaufania. Wydawało się, że po zwycięskich wyborach nic już nie stoi na przeszkodzie aby rozpocząć tak konieczną i niezbędną wręcz dla trwałości struktur państwa reformę. Tymczasem państwo jest w stanie krytycznym, służby dyplomatyczne za rządów p. Sikorskiego uległy wręcz samounicestwieniu, wojsko jest w stanie agonalnym (za wyjątkiem Formozy i Grom), służby specjalne nie wiadomo dla kogo pracują. Kropkę nad i postawiła powódz która pokazała brak właściwych reakcji najwyższych władz. Sprawne były jedynie instytucje lokalne, nierzadko społeczne czy samorządowe którym władze centralne nie dają jednak ani kompetencji prawnych ani finansowych do odpowiednich działań. Zamiast koniecznych i oczekiwanych wręcz reform rząd wypiął się na społeczeństwo a zwłaszcza na swoich wyborców pokazując centralnie i dosadnie miejsce gdzie ich ma. Także i tym razem ważniejsze okazało się koryto. Moim zdaniem już dzisiaj możemy uznać za pewnik, że przez najbliższą dekadę jedyną pewną rzeczą w polskich finansach będą kolejne podwyżki podatków. Przykre jest to, że z powodu świadomego zaniechania reform strukturalnych przez rząd coraz to większe obciążenia fiskalne przyczynią się jedynie do utrwalenia status quo obecnego systemu. A potencjał rozwoju Polski jest przeogromny i przez kolejne lata jest systematycznie niewykorzystywany. Zobacz zegar długu Polski: http://zegardlugu.pl/ Grzegorz Nowak serwis giełdowy amerbroker.pl WAŻNE! Bankructwo Polski -3 biliony długu Polski(monitorekonomiczny.pl) Polska padła ofiarą gigantycznego oszustwa. Według oficjalnej statystyki oraz doniesieo zachodnich ośrodków analitycznych dług publiczny Polski w 2009 roku wyniósł 684 365 mld złotych (wg Eurostatu). Dane te niewątpliwie pochodzą z polskich ośrodków statystycznych i nie różnią się znacznie od innych oszacowao publikowanych w Polsce. Tymczasem teraz pada kwota ponad 3 bilionów złotych, czyli blisko 4,5 razy większa! Co ona oznacza? Oznacza, że Polska zbankrutowała. Kwotę ponad 3 bilionów długu Polski podał pracownik Narodowego Banku Polskiego (Janusz Jabłonowski), co zostało odnotowane zaledwie na kilku stronach internetowych. Nikt ich nie kwestionuje. Nasze oszacowania niewiele odbiegają od obliczeń Janusza Jabłonowskiego, a więc także nie mamy powodów, aby w nie wątpić. Problem polega na tym, że nie chodzi o błąd oszacowania, gdyż ten może wahać się w skali najwyżej 2-3%. To ujawnienie statystycznego oszustwa. Na łamach EEM wielokrotnie sygnalizowaliśmy liczne nadużycia i manipulacje w oficjalnej statystyce rachunku narodowego. Ponieważ jednak tkwimy w systemie politycznym, w którym oddolna krytyka najwyżej może sprowokować represje, a nie korygowanie fałszywej polityki, to oczywiście nie spotkało się z żadnym odzewem czynników rządowych. Oszustwa mają to do siebie, że rosną, aby wreszcie eksplodować skumulowanym fałszem. To się właśnie stało. Społeczeństwo polskie, słabo wyedukowane pod względem społecznym i ekonomicznym, atomizowane oraz ogłupiane przez dziesiątki lat, może nie wiedzieć jakie jest znaczenie przedstawionej wyżej informacji. Jej znaczenie jest oczywiste: Polska nie będzie w stanie spłacić horrendalnych zobowiązań zewnętrznych i wewnętrznych. A skąd się one wzięły? Na pewno nie przypadkiem i nie z inicjatywy tych lub innych osobistości . Aby tak zniszczyć czterdziestomilionowy (przed niszczeniem) kraj potrzeba było dobrze przygotowanej strategii, a także zmobilizowania do jej wykonania olbrzymich funduszy i ludzi. W tym ok. 30 tysięcy Polaków, którzy świadomie dopuścili się działania na szkodę Polski. Ten wątek musi być wprowadzony do analizy historycznej, która zatrzymała się na wydarzeniach sprzed dwudziestu lat, a z czasem posłużyła do odwracania uwagi od terazniejszości. To jest wątek rozliczeń za zniszczenie Polski, za wielkie oszustwo i uczestnictwo w nim wielu bezrozumnych lub zdemoralizowanych Polaków. Teraz zastanawiamy czy informacja Jabłonowskiego jest podyktowana osobistym sprzeciwem wobec oszukańczych praktyk statystycznych, czy służy przejściu od pełzającej eksploracji zasobów Polski do ataku spekulacyjnego, który wieńczy dzieło . Jedno nie wyklucza drugiego, zaś nerwowość i obserwowany wzrost agresywności ze strony międzynarodowego kapitału finansowego oraz służących mu rządów silnie przemawia za ostatecznym atakiem. W Grecji to się udało, więc dlaczego ma się nie udać w Polsce, która wydaje się już ubezwłasnowolniona? Ale czy na pewno może się to udać? Polacy mogą wreszcie przejrzeć na oczy. zródło http://www.monitorekonomiczny.pl/s17/Artyku%C5%82y/a119/WA%C5%BBNE_Bankr... Całkowity dług Polski to 3 biliony, ponad 220 proc. PKB. Sytuacja makroekonomiczna kraju nie napawa optymizmem, ba, nie jestem pewien, czy kraj nie jest bankrutem na miarę Grecji, której statystykami manipulowano. O podobnych manipulacjach można mówić w Polsce. Wczoraj prezentowałem moje obliczenia na temat przyszłych wydatków emerytalnych, które są długiem, bo dotychczasowe składki emerytalne przejedzono w zbudowanym na zasadzie piramidy finansowej systemie zakładkowym (tzw. paygo). Ich zdyskontowana kwota do roku 2065 wynosiła 8,8 bln PLN. Kwestionowałem poprawność wyliczeń zaprezentowanych na tablicy z wielkością długu przy stacji metra "Centrum" w Warszawie. Ekonomista Jabłonowski próbował dowieść, dlaczego ukryty dług polskiego budżetu, oprócz owych jawnych 50 %, sięga 180 proc. PKB. Jabłonowski wyliczył systemy, w których skumulowane jest zadłużenie, przyszłe wydatki, na które nie odłożono dziś środków finansowych. Są to: ochrona zdrowia, system rentowy, w którym obniżono składkę i nie ma zależności między wpłaconymi składkami a otrzymywanymi świadczeniami. Sa to także: system rolniczy, służb mundurowych, zabezpieczenia społecznego. Kwota zadłużenia kraju wg jego wyliczeń to 3 biliony PLN. yródło: "A Fiscal Outlook for Poland using Generational Accounts" - prezentacja Christopha Mullera i Janusza Jabłonowskiego; on-line: http://www.scribd.com/doc/33258160/Fiscal- Outlook-for-Poland-using-Generational-Accounts Dług Polski wynosi już 3 biliony zł 08-13-2010 ostatnia aktualizacja 08-14-2010, 10:06 Zdaniem prof. Janusza Jabłonowskiego z departamentu statystyki NBP polski dług wynosi 3 BIOLIONY złotych. Tak tak 3 BILIONY! Daje to więcej niż 220% PKB. Informację można nazwać szokiem. Nikt oficjalnie jej ani nie zanegował ani nikt nie podważa wyliczeń. Jeżeli te dane są rzeczywiście prawdziwe to Polska jest faktycznie bankrutem. Wynikałoby z tego, że nasze najwyższe władze takie jak rząd, NBP, MF czy GUS stosowały do czasów wyborów kreatywną księgowość gdyż taki był nadrzędny interes ludzi władzy. Oznacza to także, że te same instytucje dokonują licznych manipulacji w oficjalnych statystykach. Ta informacja oznacza, że nasz dług publiczny zwiększył się oficjalnie w 2010 roku aż trzykrotnie. Do tej pory oficjalne dane na temat długu zostały podane w kwietniu bieżącego roku i mówiły zaledwie o 644 mld zł. Zdaniem prof. Jabłonowskiego do jawnego długu powinniśmy doliczyć dług ukryty, który według jego obliczeń sięga aż 180 proc. PKB. Wynika z tego, że całkowity dług Polski przekracza 220 procent PKB. Zadłużenie takie w relacji do PKB jest 2 razy większe niż zadłużenie Grecji!. Polskie finanse publiczne łatwo można więc zdestabilizować. Eskalacja informacji potwierdzających informacje o długu może skutkować niekontrolowanymi ruchami na rynkach finansowych, w tym zwłaszcza na rynku walutowym. Gdybyśmy przyjęli za wiarygodną i potwierdzoną informację, że całkowity dług publiczny oscyluje wokół 3 bln zł, to wynika z tego, że statystyczny Polak jest zadłużony na około 80 tys. zł. Rząd przyjął projekt nowej ustawy budżetowej. Zakłada on deficyt budżetowy na poziomie 52,2 mld zł. Rynki finansowe jak na razie przyjęły tę informację bardzo spokojnie. Najlepszym wskaznikiem określającym wielkość tzw. dziury budżetowej jest jej relacja do Produktu Krajowego Brutto. Gdyby deficyt rzeczywiście wyniósł planowane 52,2 mld zł, to przy szacowanym wzroście PKB na poziomie 1,2% deficyt oscylowałby w okolicy 3.8 % co nie jest jeszcze wersją bardzo tragiczną. Bywało już gorzej. Dla porównania deficyt budżetowy w USA na przyszły rok planowany jest w okolicy 14% PKB, a w Wielkiej Brytanii 12% PKB. Na tle najgorszych krajów nie wyglądamy więc jeszcze tak katastroficznie. Do destabilizacji złotego nie potrzeba jednak dużo gotówki gdyż nasza waluta do najpłynniejszych nie należy a poza tym my nie możemy realizować swoich interesów tak jak to robią amerykanie. Żaden z dotychczasowych rządów w ostatnich 20 latach nie miał tak komfortowej sytuacji do przeprowadzenia niezbędnych reform. Po pierwsze Polacy oddali wszystkie najważniejsze władze jednej partii. Świadczyć to może albo o niesamowitej wnikliwości, intuicji Polaków albo o totalnej głupocie i braku elementarnej wiedzy na temat tego na czym polega władza i demokracja. Istotą systemu władzy jest wzajemna kontrola różnych organów władzy. W tym przypadku z tej samej partii jest rząd, większościowy sejm, senat, prezydent, rzecznik, służby specjalne, KRRiT itd. O kontroli nie może być więc jakiejkolwiek mowy. Po drugie rząd uzyskał bardzo duży wyraz społecznego zaufania. Wydawało się, że po zwycięskich wyborach nic już nie stoi na przeszkodzie aby rozpocząć tak konieczną i niezbędną wręcz dla trwałości struktur państwa reformę. Tymczasem państwo jest w stanie krytycznym, służby dyplomatyczne za rządów p. Sikorskiego uległy wręcz samounicestwieniu, wojsko jest w stanie agonalnym (za wyjątkiem Formozy i Grom), służby specjalne nie wiadomo dla kogo pracują. Kropkę nad i postawiła powódz która pokazała brak właściwych reakcji najwyższych władz. Sprawne były jedynie instytucje lokalne, nierzadko społeczne czy samorządowe którym władze centralne nie dają jednak ani kompetencji prawnych ani finansowych do odpowiednich działań. Zamiast koniecznych i oczekiwanych wręcz reform rząd wypiął się na społeczeństwo a zwłaszcza na swoich wyborców pokazując centralnie i dosadnie miejsce gdzie ich ma. Także i tym razem ważniejsze okazało się koryto. Moim zdaniem już dzisiaj możemy uznać za pewnik, że przez najbliższą dekadę jedyną pewną rzeczą w polskich finansach będą kolejne podwyżki podatków. Przykre jest to, że z powodu świadomego zaniechania reform strukturalnych przez rząd coraz to większe obciążenia fiskalne przyczynią się jedynie do utrwalenia status quo obecnego systemu. A potencjał rozwoju Polski jest przeogromny i przez kolejne lata jest systematycznie niewykorzystywany. Grzegorz Nowak Serwis Giełdowy www.AmerBroker.pl