background image

10 

OBSERWATOR 

Prawa dzieci przeciw dzieciom 

BRONISŁAW 
WILDSTEIN 

Od początku 

2012 

r. w Polsce 

1827 

dzieci zostało odebranych rodzicom 

z powodu ich ubóstwa. Te szokujące dane podał w Sejmie 

resort polityki społecznej 

iestety, nie ma się czemu dziwić. 

Wiceminister pracy uspokajała 
posłów, że to tylko 1 proc. wszyst­
kich odebranych dzieci. Nie wiem, 

czy osiągnęła swój cel. We mnie wzbudziła 
przerażenie. W ciągu niespełna dwóch lat 
nieomal 

200 

tys. dzieci zostało usuniętych 

z ich naturalnych rodzin. Działanie, które 

powinno być rozwiązaniem ostatecznym, 

staje się rutyną. W tej mierze ścigamy nie­
chlubne zachodnioeuropejskie statystyki. 

Jest to efekt zakwestionowania szcze­

gólnego charakteru instytucji rodziny. 

Nawet w kiepskich rodzinach dzieci 

wychowują się lepiej niż poza nimi. Inter­
wencję w życie rodzinne, prawo do ode­
brania dzieci, państwo powinno stosować 

wyłącznie w przypadku skrajnej patologii, 
która zagraża życiu i zdrowiu dzieci. 

Jednak podejście to zostało w Europie 

odrzucone wraz z ofensywą kontrkultury, 

która prowadzi wojnę z cywilizacyjnie 

ugruntowanymi i wyrastającymi z natury 
wspólnotami ludzkimi. Jako niedoskonałe 

ORZECZV 

mają być one „naprawiane"  przez wyrasta­

jące z lewicowo-liberalnej ideologii urzędy 

i zawiadujących nimi funkcjonariuszy. 

Państwo przestaje pełnić funkcję 

pomocniczą w stosunku do rodziny, a staje 
się arbitrem w relacjach między rodzicami 
a dziećmi. Jeśli rodzice urzędnikom się nie 
podobają, to rezerwują sobie oni prawo do 
interwencji, włącznie z odbieraniem dzieci 
i przekazywaniem ich komuś innemu. 

Polsce ten stan rzeczy usankcjono­

wany został przez Ustawę o prze­

ciwdziałaniu przemocy w rodzinie. 

Ten mętny akt ma za zadanie eliminować 

wszelkiego typu „przemoc" - zarówno 
fizyczną (np. klapsy), jak i psychiczną, za 
którą uznać można jakąkolwiek presję 

wychowawczą. 

Efekty nie kazały na siebie długo czekać. 

Uruchomiony został proces, który w zachod­
niej Europie powoduje, że wraz z kampanią 
na rzecz „praw dzieci" wzrasta liczba przy­
padków odbierania ich rodzinom, a więc -

bardzo często - ich unieszczęśliwiania. 

Nieprzypadkowo tak wiele dzieci 

odbieranych jest z powodu złego stanu 
materialnego rodziny. Urzędnicy, którzy 
podejmują te decyzje, pozbawieni zostali 
naturalnej miary rzeczy. Przestali rozu­
mieć znaczenie rodziny i naturalnych 
więzów. Jedyne, co pojmują, to miary 
ilościowe. A stąd prosty wniosek: w bo­
gatszej rodzinie dzieciom będzie lepiej niż 
w biedniejszej. 

L

ewicowa ideologia, której elementem 

jest kontrkulturowa troska o „prawa 

dzieci", najbardziej uderza w Judzi na 

niższych szczeblach drabiny społecznej. To 
reguła. Lewica walcząc o „upośledzonych''. 
zawsze kreowała utopijne projekty. Pro­
letariusz z marksistowskiej wizji niewiele 
miał wspólnego z realnym robotnikiem 
posiadającym narodowość, wpisanym 

w określone wspólnoty i ukształtowanym 
przez tradycję. Taki robotnik pierwszy 
stanowił ofiarę komunistycznej utopii. 

Współczesny lewicowo-liberalny, indy­

widualistyczny projekt walczy podobno 

z „wykluczeniem". Jednak autentycz-

nym wykluczeniem, np. biednych ludzi, 
którym odbierane są dzieci, niespecjalnie 
się przejmuje. Ci biedacy nie pasują do 
ideologicznej wizji. Walcząc z „przemocą 
w rodzinie''. ideologowie postępu faktycz­
nie walczą przeciw niej. Pierwszą ofiarą tej 
walki padają dzieci. 

• 

AMERYKA W KOŃCU 

WRÓCIŁA DO PRACY 

Po 

16 

dniach częściowego paraliżu 

amerykańskiego rządu demokraci 

i republikanie w końcu zdołali się 

porozumieć w sprawie nowego budżetu. 
Dzięki tej decyzji setki tysięcy Ameryka­

nów pracujących dla władz federalnych 
mogły powrócić do swoich obowiązków. 

Porozumienie wprawiło też w świetne 

nastroje inwestorów (indeks S&P 

500 

osiągnął najwyższy poziom w historii). 
Ucieszyli się też turyści: znów otwa1te zo­

stały parki narodowe. Nie wiadomo jednak. 
na jak długo, bo wkrótce z powodu nowego 

„government shutdown" urzędnicy mogą 

zostać wysłani na bezpłatne urlopy. Politycy 
zgodzili się bowiem na przedłużenie finan­
sowania rządu tylko do 

15 

stycznia. 

ljap)