Opowieść z
Wybrzeża Kości Słoniowej
Przed wszystkimi rzeczami na Ziemi i na
Niebie istniały dwie istoty niezmiernie
potężne: Guela na Górze i Guela na Dole.
Pewnego dnia, gdy nie wiał wiatr i panowała
zupełna cisza, Guela na Dole nudził się.
Ziewnął, a wtedy z jego ust wysunęła się glina.
Rzekł: - Z tej gliny uczynię mężczyzn, kobiety,
ryby, zwierzęta, rośliny. I tak uczynił. I rzekł: -
Napełnię krwią ciała ludzi, zwierząt, ryb i
roślin, które uczyniłem z gliny, aby żyły
podobnie jak ja. I Guela na Dole napełnił krwią
ciała mężczyzn, kobiet, ryb, zwierząt i roślin.
Ale życie nie wstąpiło w nich. Guela na Dole
rozgniewał się. Poszedł do groty, zostawiając
figurki z gliny na dworze. Przestał się nimi
interesować.
Pewnego dnia spadł deszcz i wiele figurek
ulepionych z gliny roztopiło się. Guela na Dole
zobaczył, co się stało z licznymi mężczyznami,
kobietami, rybami, zwierzętami i roślinami.
Wyrzuty sumienia odezwały się w sercu Gueli
na Dole. Zebrał wszystkie figurki, które zostały
nienaruszone i umieścił je w grocie. Guela na
Dole miał tylko ogień, aby lepiej widzieć.
Guela na Górze miał słońce i ono mu wszystko
oświetlało. I widział Guela na Górze, że Guela
na Dole ma piękne zabawki. Rzekł: - Daj mi
paru twoich mężczyzn i kobiet, i ryb, i
zwierząt, i roślin. Ja dam im życie, a tobie dam
ś
wiatło z mego słońca.
Guela na Dole odpowiedział: - Dam Ci tylko
ryby i zwierzęta, i rośliny. Nie dam ci
mężczyzn i kobiet. Guela na Górze rzekł: - Chcę
również mężczyzn i kobiety. Guela na Dole
odpowiedział: - Będziesz ich miał, ale najpierw
tchnij w nich życie. I Guela na Górze ożywił
ciała mężczyzn i kobiet, i ryb, i zwierząt, i
roślin. Ludzie powstali i zaczęli chodzić, ryby
plusnęły do wody i zaczęły pływać, zwierzęta
podniosły się i zaczęły biegać i skakać, rośliny
wyprostowały się i zaczęły rosnąć.
Guela na Górze powiedział: - Teraz, Guelo na
Dole, dotrzymaj swojej obietnicy. Ja dałem
ż
ycie mężczyznom, kobietom, rybom,
zwierzętom i roślinom z gliny. Dałem ci
ś
wiatło słoneczne. Teraz ty daj mi, co obiecałeś.
Ale Guela na Dole nie chciał o niczym słyszeć. I
z tego powodu obydwaj pokłócili się,
pogniewali na siebie na zawsze i aż do końca
wszelkiego czasu.
Guela na Górze próbuje odebrać życie, którym
napełnił ciała mężczyzn i kobiet, i ryb, i
zwierząt, i roślin uformowanych z gliny przez
Guelę na Dole. I za każdym razem, gdy to mu
się udaje, jakiś mężczyzna, jakaś kobieta, jakaś
ryba, jakieś zwierzę czy roślina – umiera.
Guela na Dole kłóci się z Guelą na Górze. Czas,
w którym trwają ich kłótnie, to czas, kiedy
mężczyźni, kobiety, ryby, zwierzęta, rośliny są
chore. I jest to czas sirocca, i jest to czas
wojny, i jest to czas burzy... A Guela na Górze
próbuje przyciągnąć do siebie ludzi. Gwiazdy są
drogimi kamieniami, które zapalił na niebie,
aby skusić kobiety. A księżyc jest jego okiem. I
tym okiem, otwartym lub półotwartym, Guela
na Górze przygląda się swemu
nieprzyjacielowi Gueli na Dole i ożywionym
przez siebie ludziom, zwierzętom i roślinom, w
nocy, kiedy przekazuje Gueli na Dole słońce.
Słońcem,
bowiem dzieli
się z nim mimo kłótni.