background image

 

 

background image

Janina Walicka 

KULT SZATANA 

Stanisław Przybyszewski 

SYNAGOGA SZATANA 

ENDOR 

Bytom 1991

 

background image

projekt okładki Janusz 
Przybylski

 

redaktor Andrzej Wolski

 

Zakłady Fotopoligraficzne Ruda 

Ś

l

ą

ska Godula 

background image

Janina Walicka 

KULT SZATANA 

(1930)

 

GENEZA KULTU SZATANA 

Szatan po hebrajsku oznacza „przeciwnik", „sprzeciwiający 

się", „zaprzeczający", a wiara w szatana, jako przeciwna Bogu, 
jest odwieczną u wszystkich ludów i ras. 

Na  najniższym  stopniu  rozwoju  człowiek  czci  Istotę  Wy-

ż

szą,  boga  dobrego,  rozdawcę  wszystkich  łask,  boi  się  też  i 

boga  złego,  zsyłającego  choroby,  nieurodzaje  i  klęski,  więc, 
aby  go  przebłagać,  składa  mu  również  ofiary.  Z  czasem 
jednostki  poświęcają  się  badaniom  tajemniczych  zagadnień 
bóstwa:  są  to  pierwsi  kapłani,  pierwsi  wtajemniczeni,  pierwsi 
magowie  świata.  Ci  pierwsi  wtajemniczeni  teozofo-wie 
Wschodu - Indii, Egiptu, potem Grecji - poznali, że nie można 
objąć  Prawdy,  nie  doszedłszy  do  pojęcia  pewnych  podstaw 
ś

wiata  fizycznego,  ale  niebawem  uświadomili  sobie  także,  że 

Prawda  ta  mieszka  i  w  nas,  w  życiu  intelektualnym  i 
duchowym. Dla nich dusza była jedną boską rzeczywistością i 
kluczem  wszechświata.  Koncentrując  w  niej  wolę  swoją  i 
rozwijając  jej  ukryte  zdolności,  doszli  do  pojęcia  tego  ognia 
wiecznie żywego, który nazwali Bogiem. Jego to światło daje 
zrozumienie u ludzi i innych istot. Ci wielcy wtajemniczeni nie 
byli  jedynie  kontemplatywnymi  marzycielami,  fakirami, 
tkwiącymi nieruchomo w kręgu 

background image

swych  rozmyślań,  lecz  największymi  ludźmi  czasu,  jakich  zna 

ś

wiat starożytny. Kriszna, Budda, Zaratustra, Hermes, Pitagoras - 

oto  potężni  twórcy  nauki  formującej  umysły,  budziciele  ducha, 
organizatorzy społeczeństw. Każdy z nich stworzył nauki, religie, 
swym życiodajnym sokiem karmiące masy ludzkie po dziś dzień. 

Teozofia  starożytna,  wyznawana  w  Indiach,  Egipcie  i  Grecji, 

tworzyła prawdziwą encyklopedię i dzieliła się na cztery kategorie, a 
mianowicie: 

I.  Teogonia,  czyli  nauka  o  zasadach  absolutnych,  połączona  z 

nauką o liczbach, czyli matematyką świętą. 

II.  Kosmogonia,  nauka  o  realizowaniu  zasad  wiecznych  w 

przestrzeni i czasie, o okresach świata. 

III.  Psychologia,  zajmująca  się  konstytucją  człowieka        ,  i 

ewolucją duszy poprzez łańcuch bytów. 

IV.  Fizyka  -  nauka  o  królestwie  przyrody  fjej  właściwościach.                                                    

Do fizyki zaliczano medycynę specjalną, opartą na znajomości 

tajemnych  właściwści  minerałów  i  roślin,  oraz  alchemię,  sztukę 
zamieniania 

metali, 

tworzenia 

złota 

srebra. 

Nauka 

psychochirurgiczna,  ucząca  o  siłach  duszy,  magia  i  wieszczba, 
należały  do  psychologii.  Astrologia,  część  kos-mogonii, 
zajmowała  się  stosunkiem,  jaki  zachodzi  pomiędzy  losami 
narodów  i  ludzi,  a  ruchem  gwiazd.  Teurgia  -część  teogonii  - 
najwyższa 

wiedza 

wtajemniczonych, 

rzadka, 

trudna 

niebezpieczna,  polegała  na  umiejętności  połączenia  duszy  z 
różnymi  rodzajami  duchów  -  dobrymi  i  złymi  -  oraz  na 
znajomości oddziaływania na nie. 

Teozofia więc w najodleglejszych czasów stanowiła całokształt 

wiedzy dostępnej jedynie dla wtajemniczonych, t.j. 

background image

dla  niewielu  wybranych,  obdarzonych  niezwykłymi  zdolnościami. 
Strzegli oni zazdrośnie jej tajemnic, gdyż: 

1. wiedza ta dawała moc wielką panowania nad tłumem, 

2.  gdyby  się  dostała  w  ręce  niepowołane,  zamiast  przynieść 

błogosławieństwo  stałaby  się  przekleństwem  ludzkości.  Wszakże 
broni  palnej  nie  kładzie  się  w  rękę  nierozumnego  dziecka  lub 
zbrodniarza. 

Pierwsze  zespolenie  się  ze  złymi  duchami  i  wprowadzenie 

Czarnej  Magii  przypisują  starożytni  historycy  Turończy-kom  ze 
skrzyżowanej  rasy  lemuryjskiej  o  cerze  czarniawo-żółtej  już  na 
Atlantydzie.  Magii  białej,  bezinteresownej  pracy  człowieka  w 
harmonii  z  wysokimi  Potęgami,  przeciwstawiła  się  magia  czarna, 
wezwanie sił niskich, pod biczem ambicji i rozwiązłości. 

Odmieniono  kult,  czczący  słońce,  jako  symbol  bóstwa 

najwyższego.  Ustanowiono  krwawe  ofiary.  Zamiast  czystego 
napoju 

boskiego 

natchnienia, 

wody 

nasyconej 

zapachem 

najczystszych  kwiatów,  pito  czarną  krew  byków,  wywołującą 
demoniczne  siły'.  Rozbrat  z  hierarchią,  idącą  z  góry,  przymierze 
zawarte  z  siłami  niższymi  -  oto  pierwsze  ustanowienie  zła, 
pociągające  za  sobą  zniknięcie  z  oblicza  ziemi  Atlantydy  tej 
przedhistorycznej kolebki całej cywilizacji ludzkiej, 

..Czarny mag nie tylko wchodzi w zetknięcie z siłami zgubnymi, 

odpadkami  w  postępie  kosmosu,  tworzy  przez  myśli  -  kształty, 
którymi  się  otacza,  formy  astralne,  nieświadome,  które  stają  się 
zmorą jego i tyranami okrutnymi. 

* Miało to miejsce na wyspie Posejnides. w czasach upadku Atlantydy. 

(Kritias - Platona)

 

background image

Płaci  za  zbrodniczą  przyjemność  gnębienia  i  wyzyskiwania 
bliźnich, stając się niewolnikiem ślepym katów, bezlitoś-niejszych 
od  niego,  upiorów  straszliwych,  zmór  demonicznych,  fałszywych 
bogów, których sam stworzył. Taką była treść czarnej magii, która 
rozwinęła  się  na  schyłku  Atlantydy  w  rozmiarach  nieosiągniętych 
od tego  czasu.  Widziano  tam  potworne  kulty.  Widziano  świątynie 
poświęcone  kolosalnym  wężom,  olbrzymim  pterodaktylom, 
pożeraczom ofiar ludzkich. Z chwilą, gdy wraz z rozkładem w At-
lantydzie  kobieta  stała  się  narzędziem  rozkoszy,  szaleństwo 
zmysłowe rozwijało się z coraz większą siłą"*. 

Wielbienie  duchów  złych  i  czarna  magia  przechodzą  do  ludów 

Azji, Afryki i Europy. 

Wierzenia rasy semicko-aryjskiej, zawarte  w świętych księgach 

Biblii,  mówią  o  strąceniu  do  piekieł  zbuntowanego  anioła, 
Lucyfera, który w pysze swej chciał być równym Bogu. 

Po  buncie  tym  został  z  towarzyszami  odrzucony  od  Boga  i 

strącony  z  najwyższego  piedestału,  zajmowanego  w  hierarchii 
stworzeń.  „Żyje  więc  odtąd  wieczną  zemstą  względem  Boga  i 
wszystkich, którzy jego obraz na siebie noszą. Pragnie, gdzie tylko 
można  i  jakimkolwiek  sposobem,  ujmować  Bogu  chwały  i 
szkodzić  ludziom.  A  ponieważ  wrodzona  olbrzymia  inteligencja, 
przekraczająca  wszelkie  wyobrażenie  nasze,  została  przy  nich, 
ponieważ  znają  wszelkie  prawa  fizyczne,  matematyczne,  znają 
głębię usposobienia ludzkiego, wiedzą co się na ziemi i gwiazdach 
dzieje  -  wszak  Objawienie  Boże  przedstawia  nam  ich  z  początku 
niejako za- 

* Edward Schure: „Ewolucja boska od Sfinksa do Chrystusa".

 

background image

siadających  w  radzie  Boskiej  i  przypatrujących  się,  jak  pod  ręką 
Boga powstały światy - „więc mogą więcej złego uczynić ludziom, 
niż  mogą  oni  sobie  wyobrazić"*.  Według  Biblii  pierwsi  nasi 
rodzice  żyli  szczęśliwie  w  raju,  dopóki  nie  usłuchali  głosu  złego 
ducha,  który  namówił  ich  do  skosztowania  owocu  z  drzewa 
wiadomości  Dobrego  i  Złego.  Gdy  wbrew  zakazowi  boskiemu, 
skosztowali owocu, otworzyły się ich oczy. Poznali grzech, zostali 
wygnani z raju. 

Ta  krótka  opowieść  biblijna  zawiera  w  sobie  genezę  kultu 

Szatana. 

Teozofia, 

odsłaniająca 

umysłowi 

ludzkiemu 

niezmierzone horyzonty poznania, jakże często bywa powodem do 
zabłąkania  się  i  odstępstwa  od  prawdziwego  Boga,  a  wówczas 
kapłani  jej,  skosztowawszy  owocu  wiadomości  dobrego  i  złego, 
używają  swego  wtajemniczenia  i  wypływającej  z  niego  mocy,  na 
cele pychy i rozpusty, poświęcając się służbie Szatana. 

Kult  Szatana  -  „Przeciwnika  Boga"  wywodzi  się  więc  od 

zamierzchłych czasów i ma swoich wyznawców w kilku sektach, z 
których najbardziej rozpowszechnione są: Sekta Satanistów, sekta 
Lucyferjanistów i sekta Różokrzyżow-ców. 

Sataniści  czczą  Szatana  jako  jedyne  prawdziwe  bóstwo, 

nazywając  go  „Panem  zgorszenia.  Szafarzem  dobrodziejstw 
występku,  Skarbnikiem  wspaniałych  grzechów  i  wielkich 
zbrodni". 

Sekta  Lucyferjanistów  czci  szatana  jako  jedyne  bóstwo  dobre, 

bóstwo światłości i mądrości, w przeciwstawieniu do 

* Ks. dr Marian Nitecki: „Zjawiska spirytystyczne w oświetleniu Nauki i 

Objawienia". 1920

 

background image

Adonaja,  boga  mściwego,  okrutnego,  boga,  który  uzurpował  sobie 
władzę,  a  jest  zły  i  daje  cierpienie.  Różokrzyżowcy  zbliżeni  są  do 
Lucyferjanizmu.  Satanizm  ^  Lucyferjanizm  chociaż  różnią  się  w 
zasadniczym  pojęciu  Szatana,  zgodni  są  w  jednym:  nienawidzą 
Chrystusa i dążą do obalenia religii chrześcijańskiej. 

SATANIZM - JEGO CELE I OBRZĘDY 

Kult  Szatana  -  „Przeciwnika  Boga"  -  wywodzi  się  od 

zamierzchłych  czasów,  gdy  ludzkość  dla  ubłagania  Złego, 
będącego  w  walce  z  Dobrem,  składała  mu  ofiary  i  budowała 
ołtarze. Bywają nawet okresy, gdy narody, odwracając się od Boga 
dobrego,  wielbią  bóstwo  złe,  noszące  rozmaite  nazwy.  Okresy  te 
związane  są  najczęściej  z  erą  upadku  narodu,  świadcząc  o  jego 
rozkładzie. 

Ś

wiatło wiary Chrystusowej, jasne, dostępne dla wszystkich, dla 

maluczkich  nawet,  nie  potrzebuje  już  wtajemniczonych  magów, 
otaczających  się  nimbem  tajemniczości.  Jednakże  wówczas 
powstają  liczne  herezje,  pozostające  pod  wpływem  demonizmu 
przeszłości. Przez szereg stuleci natrafiamy na ślady istnienia tych 
sekt, najpierw w Pismach Ojców Kościoła, w kronikach i księgach 
klasztornych,  potem  w  procesach  kościelnych  i  świeckich, 
następnie w dziełach uczonych demonologów i historyków kultury. 

W  pewnych  okresach  sekty  te  rozwijają  się  gwałtownie,  pienią 

się,  by  potem  znów  przycichnąć,  działać  niejako  pod  ziemią,  w 
ukryciu,  przybierając  coraz  to  nowe  formy  i  nazwy.  Pod  pięknie 
brzmiącym hasłem wiedzy teozoficz- 

background image

nej,  hermetycznej,  czy  ezoterycznej,  kapłani  Szatana  wciągają  w 
swe  sidła  jednostki  naiwne,  czy  zdeprawowane,  czyniąc  z  nich 
posłuszne woli swej narzędzia. Ukazując adeptom ,,Poznanie" jako 
cel,  wykorzystują  ich  dla  swoich  dążeń,  pełnych  niepomiernej 
pychy, żądzy potęgi i żądzy użycia. 

Największe  nasilenie  rozwoju  sekty  Satanistów  przypada  w 

wiekach  średnich  na  rok  tysięczny  po  N.Ch.  Na  rok  ten 
przepowiedziano  mający  nastąpić  koniec  świata.  Proroctwo  to 
zdawało  się  ziszczać,  gdy  Europę  dotknęła  wówczas  niesłychana 
klęska  głodu,  trwająca  trzy  lata.  Zabrakło  zboża,  zabrakło  bydła 
domowego  i  ptactwa,  zabrakło  w  lasach  zwierzyny.  Ludzie  żywili 
się  korzonkami,  korą  drzew,  ziemią,  potem  odgrzebywali  trupy,  a 
potem  pożerali  słabszych  i  pożerali  ich  ciała.  Do  klęski  głodu 
dołączyła  się  zaraza:  wymierały  wioski,  osady  i  miasta 
zadżumione:  Czarna  Śmierć  zabierała  to,  czego  nie  wydusił  głód. 
Przepowiednia  końca  świata  zdawała  się  być  bliska  wypełnienia. 
Ludzkość  znękaną  ogarnęła  psychoza  rozpaczy  i  zwątpienia:  gdy 
Bóg  nie  przychodził  z  pomocą,  usłuchali  fałszywych  proroków  i 
zwrócili  się  w  stronę  szatana.  Wówczas  zaczęto  organizować 
sabaty,  będące  kościołem  Ducha  Złego  i  odprawiano  błuźniercze 
obrzędy -Czarną Mszę Szatana. 

Czarną  Mszę  odprawiano  zwykle  w  ustronnym  miejscu,  wśród 

gór,  na  uroczysku  leśnym,  zawsze  pod  gołym  niebem,  najczęściej 
nocą.  Wyznawcy  gromadzili  się  razem,  każdy  z  nich,  bez  różnicy 
płci,  wykonywał  dołek  w  ziemi,  oddawał  tam  mocz,  poczem 
maczał  w  nim  dwa  palce  i  czynił  bluźnierczo  znaki  trójkąta, 
zamiast krzyża. 

background image

Kapłanką  bywała  kobieta,  która  zjawiała  się  uwieńczona 

werbeną, o zapachu miłym szatanowi. Ceremoniał rozpoczynała od 
słów:  „Przystępuję  do  ołtarza  mego  boga,  który  pomści  słabych  i 
pokrzywdzonych.  Panie,  uchroń  mnie  przed  podstępnym  i  przed 
gwałtownikiem"  (t.j.  przed  kapłanem  chrześcijańskim  i  przed 
władcą feudalnym). 

Następowało  uroczyste  zaparcie  się  Chrystusa  i  oddanie  hołdu 

nowemu  panu,  „Temu,  który  był  pokrzywdzon"  t.j.  Szatanowi. 
Wszyscy  obecni  chórem  śpiewali  hymn  do  Szatana  -  Szeloszeta  - 
ułożony  przez  Szymona-Maga,  a  będący  trawestacją  bluźnierczą 
108 Psalmu Dawida: 

A  n  t.  Laudetur  Nomen  Tuum  Domine,  et  Triangulum  sig-nam 

Tuum, conterfectus que capitis Capri sancti. 

P  sal  mu  s.  Domine,  laudem  meam  ne  tacueris:  quia  os 

nazarenorum efos dolosi super me apertum est. 

Locuti  świt  adversum  me  lingua  dolosa,  et  sermonibus  odii 

circumdederunt me: et expugnaverunt me gratis. 

Pro  eo,  ut  me  dliligerent,  detrahebant  mihi:  ego  autem  lau-

dabam  Triangulum  versum,  ego  autem  maledicebam  triangu-lum 
rectum.  Et  posucrunt  adversum  me  bona  pro  malis:  et  diiectionem 
pro odio meo.
 

Constitue super eum maledictionem: et limor ster a dextris eius. 
Cum  judicatur,  exeat  condemnatus:  et  oratio  duś  fiat  in 

maledictionem. 

Fiant dies duś pauci: et episcopatum eius acdpiat alter. 
Fiant filii eius orphani: et uxor eius vidua. 
Nulantes  transfer  antur  filii  eius  et  mendicents  et  elidantur 

habitationibus suis. 

Scrutetur foenerator omnem substantiam eius: et diripiant alieni 

labores eius. 

background image

Non sit illi adiutor: nęć sit qui misereatur pupillis duś. 
Fiani nati eius in interitum: in generatione una deleatur nomen 

eius. 

Ant. Laudetur Nomen Tuum, Domine, et Triangulum, si-gnum 

Tuum, conterfectus que capitis Carpi sancti. 

Psalmus: In memoriam redeat iniguitas patrum eius in conspectu 

dei eorum: et peccatum matris eius non deleatur. 

Fiant contra dei eorum semper et dispareat de terra me-moria 

eorum: pro eo, quod non sunt recordati lacere benedic-tionem 
Triangulo verso.
 

Et ne sentiant delicias persecutionis feminae et compunti corde. 
Et dilexit benedictionem, yeniet ei maledictio: et noluit ma-

ledictionem, longabitur ab eo benedictio. 

Elongabuntur ab eis reges illorum et fiant semper sclavi filii 

eorum, filiaeaue eorum fiant concubinae nigrorum. 

Pestis mordet corpora eorum: et operietur ulcea ribus caro 

eorum, extrahantur oculi et linguae eorum, et ne canes gui-dem 
limbant yalnera eorum.
 

Et induit maledictionem sicut vestimentum, et intravit sicut aqua 

in interior a eius et ef sicut oleum in ossibus eius. 

Fiant ei sicut vestimentum, quo operitur: et sicut żona, aua 

semper praecingitur. Hoc opus eorum, qui detrahunt mihi apud 
Dominum et qui loquuntur mala adwrsur animam meam.
 

Maledictio, maledictio, maledictio, ei et nomini eius et fi-liis 

filiabusque eius, et nomini filii ejus usaue ad septimam 
generatinem.
 

Et tu Selosset, Superior Ignotum, Maximum Omnipotens-que, 

Nomen, Selosset, Selosset, fac mecum propter Nomen Tuum: quia 
suavis est magificentia Tua.
 

Hymn ten brzmi po polsku następująco: 

background image

A  n  t.  Niech  będzie  pochwalone  Imię  Twoje,  Panie,  i  Trójkąt, 

znak Twój i wizerunek głowy Kozia świętego. 

Psalm.  Panie,  nie  zamilcz  chwaty  mojej,  ponieważ  usta 

nazarejczyków i usta chytrego otwarte są nade mną. 

Mówili  przeciwko  mnie  językiem  chytrym  -  mowami  nienawiści 

otoczyli mnie i zwalczali mnie niesłusznie. 

Zamiast miłować mnie, uwiaczali mnie, ja zaś wielbiłem Trójkąt 

odwrócony, ja jednak złorzeczyłem Trójkątowi prostemu. 

I odpłacili mi złem za dobro, a nienawiścią za moją miłość. 
Ustanów  nad  nimi  przekleństwo,  a  strach  niechaj  stoi  po 

prawicy jego, 

Gdy  sądzon  jest, niech  wyjdzie  potępień,  a  modlitwa  jego  niech 

zmieni się w przekleństwo. 

Niech dni jego będzie niewiele, a biskupstwo jego niech obejmie 

inny. 

Niech dzieci jego będą sierotami, a żona jego pozostanie wdową. 
Niech jego tułające się dzieci będą rozproszone i niech żebrzą i 

niech będą wymiecione z mieszkań swoich. 

Niech  lichwiarz  zabierze  cale  mienie  jego  i  niech  rozcimy-cą 

obcy owoc trudów jego. 

Niech znikąd nie ma pomocy: niech nikt nie ulituje się sierotom 

jego. 

Niech zginie potomstwo jego: w jednym pokoleniu niech zniknie 

imię jego. 

Ań  t.  Niech  będzie  pochwalone  Imię  Twoje,  Panie,  i  Trójkąt, 

znak Twój i wizerunek glowy Kozia świętego. 

Psalm.  Niech  zapamiętana  będzie  nieprawość  ojców  jego  w 

obliczu boga ich. a grzech matki jego niech będzie zmazany. 

background image

Niech  bogowie  ich  będą  zawsze  przeciwni  i  niech  zniknie  z 

powierzchni  ziemi  pamięć  ich  dlatego,  że  nie  pamiętali  blo-
goslawić Trójkąta odwróconego.
 

I niech nie zaznają rozkoszy, jaką daje prześladowanie kobiety i 

wzruszać serca skruszonego. 

A  ponieważ  umiłowali  błogosławieństwo,  niech  przyjdzie 

przekleństwo,  gdy  nie  zechce  przekleństwa,  niech  oddali  się 
błogosławieństwo.
 

Niech  oddała  się  od  nich  królowie  ich:  niewolnikami  niech 

zawsze będą ich synowie, a córki nałożnicami czarnych. 

Zaraza  niech  kąsa  ich,  niech  mięso  ich  pokryje  się  wrzodami  i 

niech się zepsuje krew ich. 

Niech  będą  zgniłe  mózgi  ich,  połamane  ich  członki,  wydarte 

oczy i języki ich, a nawet psy niech nie liżą ich ran. 

I  przyoblekło  ich  przekleństwo  jako  odzienie,  weszło  ono  jako 

woda w trzewie jego, a jako olej w kości jego. 

Niech  mu  będzie  ono  jako  odzienie,  którym  się  okrywa  i  jako 

pas, którym się zawsze przepasuje. 

Oto jest dzieło tych, którzy uwłaczają mi u Pana i którzy mówią 

źle przeciw duszy mojej. 

Przekleństwo,  przekleństwo,  przekleństwo  jemu i  imieniu jego  i 

synom  i  córkom  jego  i  imieniu  synów  jego  aż  dosiód-mego 
pokolenia.
 

A  Ty  Szeloszet,  Najwyższy  nieznany.  Największe  Wszechmocne 

Imię,  Szeloszet,  Szeloszet,  uczyń  ze  mną  według  Imienia  Twego, 
albowiem słodka jest wspaniałość Twoja.
 

Potem  składano  pocałunek  na  podobiźnie  szatana,  wy-

rzeżbionej w drewnie w postaci kozła. Królowa Sabbatu kładła się 
na kamieniu służącym za ołtarz, gęste kłęby dymu, unoszące się z 
zapalonych ziół, przesłaniały ją przed 

background image

oczami zebranych i odbywało się misterium. Uczta będąca parodią 
Ostatniej  Wieczerzy  i  wyuzdany  taniec  kończyły  pierwszą  część 
Czarnej Mszy. 

W części drugiej odsłaniano ołtarz. Kładła się na nim obnażona 

kobieta,  w  pierwszych  wiekach  Satanizmu  twarzą  do  ziemi,  w 
następnych  odwrotnie.  Na  ciele  jej  celebrował  kapłan  bluźnierczy 
obrządek, odmawiał,,credo" szatańskie i znieważał hostię. Hostię tę 
następnie  rozdzielano  pomiędzy  zebranymi,  którzy  deptali  ją, 
opluwali  i  kalali  w  najrozmaitsze  sposoby,  wznosząc  okrzyki 
nienawiści  przeciwko  Bogu.  Dochodziło  wówczas  do  takich 
paroksyz-mów  i  ataków  szału,  że  wyznawców  pieniących  się  i 
miotających  się  w  konwulsjach  musiano  wynosić  poza  obręb  na-
bożeństwa, by móc dokończyć ceremoniał. 

Z  mąki  celebrujący  kapłan  rozrabiał  ciasto  na  ciele  kobiety,  co 

oznaczać  miało  miłość  ziemską:  kawałek  tego  ciasta  otrzymywał 
każdy z obecnych. 

Na ołtarzu ciała kobiecego umieszczano dwie podobizny: 

jedną - ostatniego zmarłego w gminie satanistów, a drugą -ostatnio 
tam  zrodzonego.  Potem  kapłanka  wstawała  i  rzucała  wyzwanie 
gromom.  Dawano  jej  ropuchę,  którą  rozrywała  na  części  z 
okrzykiem:  „Ach,  gdybym  tak  ciebie  miała  w  ręku,  to  samo 
uczyniłabym  z  tobą".  Złorzeczenie  to  odnosi  się  do  Baranka 
Bożego. 

Wyzwanie  Bogu  było  rzucone,  bluźnierstwo  i  świętokradztwo 

dokonane,  a  grom  nie  padał!  Sataniści,  widząc  w  tym  pokonanie 
Boga,  a  zwycięstwo  Szatana,  oddawali  się  radości,  przejawiającej 
się w wyuzdanej orgii. 

Z  czasem  czarna  msza,  wyraz  rozpaczy  i  buntu  ludu  prostego, 

uciskanego pańszczyzną, przenosi się w warstwy 

background image

szlacheckie.  Potężni  panowie,  nudzący  się  w  swych  zamkach 
feudalnych  i  wielkie  damy,  spragnione  tajemniczych  wzruszeń, 
biorą  udział  w  sabatach,  tworzą  koła  czcicieli  szatana,  oddając  się 
rozpuście i czarnej magii. Zaraza przenosi się nawet do klasztorów, 
gdzie  w  owych  czasach  oddawano  nadmiar  synów  i  córek,  nie 
mogących  być  odpowiednio  do  swego  urodzenia  wyposażonymi. 
Ci  zakonnicy  bez  powołania  i  zakonnice  tęskniące  do  świata, 
opanowani są przez demony, sukuby i inkuby, t.j. przez złe duchy, 
przybierające na siebie postać kobiety, lub mężczyzny i obcujące z 
nimi  cieleśnie.  Istnienie  sukubów  i  inkubów  znane  już  było  w 
starożytności,  a  kościół  chrześcijański  nie  wahał  się  nigdy  w 
orzeczeniu  swego  zdania  odnośnie  tych  bezeceństw.  Świadczą  o 
tym pisma św. Augustyna, św. Tomasza, św. Bonawentury, Papieża 
Innocentego  i  wielu  innych.  Ze  świeckich,  kwestią  tą  zajmują  się 
Del  Rio,  Bodin,  Sinis-trari  d'Ameno,  Górres',  Huysmans  i  inni. 
Rozpowszechnienie  satanizmu,  orgie  i  zgorszenie  publiczne, 
zmusiły Kościół katolicki do tępienia tej zarazy. Sobór Paryski z r. 
829  wlicza  magię  czarną  i  obrządki  szatańskie  między  zbrodnie  i 
domaga  się  od  władzy  świeckiej,  by  winni  byli  karani  „z  tym 
większą surowością, że w bezecnej i plugawej odwadze swej doszli 
do  tego,  iż  nie  obawiają  się  służyć  diabłu".  Z  całą  też 
stanowczością  kościół  katolicki  przeprowadza  proces  sekty 
Manichejczyków  Orleanu  w  r.  1022.  Manichejczycy,  nie  uznając 
Chrystusa,  wielbili  Lucyfera,  jako  Boga  dobroci  i  światła. 
Ceremoniał ich polegał na wywołaniu demonów, a po ukazaniu się 
któregoś z nich, uczestnicy oddawali się 

* „Chistliche Mistik"

 

background image

wyuzdanym  orgiom  cielesnym.  Do  ofiary  używano  popiołu  z  ciała 
zabitego  i  spalonego  dziecka.  Popiół  ten  przechowywano  jako 
relikwie  i  komunikowano  nim  wyznawców.  Rytuał  mszalny 
odmawiano  na  odwrót,  zaczynając  od  „Baranku  Boży"  i  Ewangelii 
ś

w.  Jana.  Po  bluźnierczych  słowach  „A  ciało  Słowem  się  stało", 

celebrujący  dodawał:  „Albowiem  powiedziane  jest,  że  trzeba  nagim 
kroczyć  w  życiu  i  niszczyć  zło  przez  zło,  oddając  mu  się  z 
rozpasaniem". 

Nauka  ta  przetrwała  do  dzisiaj  w  istniejących  i  mnożących  się 

sektach Satanistów. 

ROZWÓJ SATANIZMU W EUROPIE NAJWIĘKSZY 
SATANISTA ŚREDNIOWIECZA 

Wiek czternasty wydaje wyrok potępienia na zakon Templariuszy. 

Według  aktu  oskarżenia  Rycerze  tego  zakonu  pod  świętym 
płaszczem  obrońców  Grobu  Chrystusa,  związani  byli  w  tajemne 
bractwo,  wielbiące  szatana  pod  nazwą  Bafometa.  Stowarzyszeni 
władali  wielkimi  majątkami,  których  zdobycie  przypisywano  sztuce 
czarnej magii i słynęli z rozpustnego życia. 

Podczas  procesu  przyznali  się  do  obcowania  z  sukubami  t.j. 

demonami żeńskiego rodzaju. 

W  wieku  piętnastym  najbardziej  znanym  satanistą  jest  słynny 

Gilles de Rais, baron i marszałek Francji, wierny towarzysz Dziewicy 
Orleańskiej,  Joanny  d'Arc.  Pan  na  La-val  i  zamku  Tiffauges, 
niezłomny  rycerz,  wierzący  i  praktykujący,  po  wojnie  nie  może 
pomieścić się w ciasnych ramach życia feudalnego. Bujna jego natura 
nie znosi żad 

background image

nych  hamulców.  Żądny  bogactw  i  sławy,  rzuca  wyzwanie  Bogu  i 
staje  się  wyznawcą  szatana.  W  zamku  jego  magia  ma  licznych 
adeptów,  mozolących  się  nad  fabrykowaniem  złota  z  pospolitych 
kruszców.  Złota,  złota!  pragnie  Gilles  de  Rais.  Złota  i  użycia!  Nie 
wystarcza mu już zwykła rozpusta: niszcząc „zło przez zło" dochodzi 
do  coraz  większego  rozpasania,  porywa  ze  swoich  wsi  małe  dzieci, 
więzi  je  i  torturuje,  bo  jęk  dziecka  umęczonego,  jego  konwulsje 
przedśmiertne, jego ciepła krew jedynie są zdolne podniecić Gilles de 
Rais  i  jego  otoczenie,  tych  protoplastów  Markiza  de  Sade.  A  przy 
tym  mózg  ofiar  niewinnych  potrzebny  był  magnatowi  do  uzyskania 
kamienia filozoficznego i eliksiru wiecznej młodości. Podczas swego 
procesu  prawdziwie  skruszony  Gilles  de  Rais  sam  opowiedział  o 
swoich  czynach  mszalnych  i  praktykach  tajemnych,  o  mordowaniu 
dzieci  i  okrucieństwach,  o  wywoływaniu  szatana,  uczynił  publiczną 
spowiedź  swego  całego  życia,  błagając  skrzywdzonych  srodze 
rodziców,  by  modlili  się  za  zbawienie  jego  duszy.  A  spowiedź  jego 
wywołała  tak  potężne  wrażenie,  skrucha  i  żal  za  grzechy  były  tak 
wielkie,  że  do  głębi  przejęci  jego  wasale  płacząc  błagali  Boga,  by 
przebaczył pokutującemu grzesznikowi. 

* 

W wieku XVI, XVII i XVIII epidemia satanizmu szerzy się w całej 

Europie.  Szczególnie  zarażone  były  Niemcy,  Austria,  państwa 
skandynawskie  i  Szwajcaria.  Wsie  całe  uczęszczały  na  sabaty,  całe 
parafie,  z  duchownymi  swoich  obrządków,  oddawały  cześć 
szatanowi,  publicznie  odprawiając  czarną  mszę  i  inne  obrzędy,  jak 
zaprzysiężenie  duszy  i  ciała  diabłu,  chrzest  krwią,  deptanie  krzyża 
itd. Bulle 

background image

papieskie,  jak  Innocentego  VIII,  Juliusza  II  wyszczególniają  i 
potępiają te zbrodnie. 

Z wieku XVI pochodzi książka „O demonomanii czarowników". 

Autor  jej,  prokurator  króla  Karola  IX,  Bodin,  podaje  wiele 
szczegółów  o  morderstwach  dzieci  podczas  mszy,  o  zjawieniu  się 
demonów  i  o  rozpustnych  orgiach,  jakimi  się  kończyły  diabelskie 
nabożeństwa. Wielcy panowie feudalni, dwór, nawet królowie, brali 
wówczas udział  w  kulcie szatana. Bodin opowiada o czarnej  mszy 
odprawionej  staraniem  królowej  Katarzyny  Medycejskiej  za 
zdrowie  króla  francuskiego  Karola  IX.  Monarchę  złożonego 
niemocą,  której  zrozumieć  nie  mogli  wówczas  lekarze,  namówiła 
go  by  udał  się pod  opiekę  astrologów,  co  zresztą  było  wówczas  w 
zwyczaju,  astrologia  bowiem  należała  do  wiedzy  oficjalnej.  Gdy 
rady  astrologów  okazały  się  bezskuteczne,  postanowiła  Katarzyna 
Medicis, iż król powinien wysłuchać wróżby „Krwawej głowy (Le 
tete  sanglante).  Uroczyste  te  nabożeństwo  odbyło  się  w  sposób 
następujący: 

Wykradziono małe dziecko i księdzu kazano przygotować je do 

uroczystości  pierwszej  komunii,  po  czym  odbyła  się  czarna  msza. 
Przed  wizerunkiem  szatana,  bezbożny  mnich,  oddający  się 
praktykom  czarnoksięskim,  podeptał  krzyż,  a  po  odmówieniu 
hymnu,  sławiącego  szatana,  ofiarował  dwie  hostie:  jedną  czarną,  a 
jedną białą. Białą włożono do ust niemowlęciu, poczem ochrzczono 
je,  ministrant  chwycił  je  i  uderzył  nim  gwałtownie  o  ziemię,  zaś 
zbrodniczy  mnich  sztyletem  odciął  mu  głowę.  Biedną,  broczącą 
krwią  główkę  dziecka  położono  teraz  na  hostii  czarnej  i  razem  z 
misą przeniesiono na stół, gdzie paliły się lampki olejne i kadzidła 
miłe szatanowi. Teraz nastąpiła 

background image

część  mszy  jeszcze  straszliwsza:  mnich  wzywał  szatana,  zaklinał 
go,  błagając,  by  przez  usta  tej  krwawej  ofiary  odpowiedział  na 
pytanie, którego król nie ośmiela się powiedzieć głośno. I wówczas 
obecni dokładnie usłyszeli głos, słaby jakby pochodzący z daleka, a 
zdający  się  wychodzić  z  ust  umęczonego  dziecka.  Głos  wyrzekł 
dwa  słowa:  „Vim  patior"  t.j.  „Cierpię  gwałt".  Usłyszawszy  tę 
odpowiedź, król zaczął krzyczeć straszliwie wołając: „Zabierzcie tę 
głowę!"  po  czym  ramiona  jego  wyprężyły  się,  dostał  straszliwych 
drgawek i skurczów i tak, nie wymówiwszy więcej ni słowa, skonał 
w  wielkim  przerażeniu,  bo,  jak  powiada  Bodin:  „To,  co  miotało 
umierającym,  nie  był  to  już  wyrzut  sumienia,  lecz  beznadziejny 
strach i pewność piekła". 

Wiek  oświecenia,  wiek  Ludwików,  wiek  „króla  słońca" 

niedaleko  odbiega  od  swych  ciemnych  poprzedników,  krzewi  się 
kult  szatana,  któremu  z  zamiłowaniem  oddają  się  osoby  wysoko 
postawione. 

Tępiony  i  prześladowany  po  wsiach,  satanizm  cieszy  się  opieką 

dostojników,  a  czarna  msza,  połączona  zawsze  z  praktykami 
czarnej  magii,  przechodzi  w  wyuzdanie  i  rozpustę,  której 
kapłankami  tajemniczymi  są  wielkie  panie  owych  złych  czasów 
oświecenia. 

Zasłynęła  wróżka  La  Voisin, udzielająca  wyroczni  i  porad  całej 

arystokracji.  Kobieta  ta  doszła  do  wielkiego  majątku,  klientki  jej 
bowiem  i  klienci  płacili  każdą  żądaną  sumę  za  środki 
czarodziejskie,  mające  przywrócić  młodość,  zmiękczyć  serce 
nieczułe,  usunąć  rywala  czy  rywalkę.  La  Voisin  zamieszkiwała 
wspaniały  apartament,  ubierała  się  w  kosztowne  suknie, 
przystosowane do rangi i stanowiska 

background image

każdego  klienta,  miała  mnóstwo  kochanków,  a  między  nimi  i 
kata,  bo  ten  dostarczał  jej  tłuszczu  z  powieszonych, 
niezbędnego  do  wyrobu  czarnoksięskich  maści  i  proszków. 
Znajomość  wiedzy  tajemnej  wyzyskiwała  również  do  wyrobu 
rozmaitych  trucizn,  którymi  usuwano  zbyteczne  klientom 
osoby. 

Metresa króla Ludwika XIV, pani de Montespan bywała często 

u  słynnej  wróżki  na  jej  czarnych  mszach.  Przy  pomocy  szatana 
chciała  zatrzymać  serce  swego  kochanka,  bo  powodów  do 
niepokoju o stanowisko nałożnicy było dość!   s Owe nabożeństwa 
odbywały  się  w  rozmaitych  miejscach,      j  wiadomych  tylko 
wtajemniczonym,  a  zmienianych  często  z  obawy  przed  policją. 
Jednakże  właśnie  najbardziej  szczegółowy  opis  owych  praktyk 
satanistycznych  znajduje  się  w  urzędowych  raportach  naczelnika 
policji  (lieutenatt  de  police)  La  Reyneą.  Występni  księża,  jak 
Lesage,  Mariettw,  Lemeignau  odprawiali  czarną  mszę,  ofiarując 
krew pomordowanych przez siebie dzieci. Ksiądz Tournet skazany 
był  na  śmierć  przez  spalenie  na  stosie  za  to,  że  celebrował  na-
bożeństwo diabelskie na ciele czternastoletniej dziewczyny, z którą 
utrzymywał stosunki cielesne. 

Najgłośniejszym  z  tych  zbrodniczych  kapłanów  był  ksiądz 

Guibourg, 

którego 

La 

Reyne 

następujący 

sposób 

charakteryzuje w jednym ze swych raportów: 

„Jest  to  ksiądz  siedemdziesięcioletni,  urodzony  w  Paryżu: 

uważa  się  za  nieprawego  syna  nieboszczyka  imć  pana  de 
Montmorency;  podróżował  wiele;  rozpustnik,  przebywał  w 
kilku  kościołach  w  Paryżu  i  okolicach,  wszędzie  oddając  się 
praktykom  czarnoksięskim;  zręczny  truciciel,  prawa  ręka  La 
Voisin; żyje od lat dwudziestu z kobietą, z którą ma 

background image

kilkoro  dzieci;  człowiek  zadziwiający,  którego  niepodobna 
porównać z nikim innym, zamordował i ofiarował diabłu znaczną 
ilość  dzieci,  między  innymi  kilkoro  własnych.  Zbrodnia  ta,  zdaje 
się  jest  ulubiona  przezeń.  (A  wiać  naśladowca  Gilles  de  Rais, 
przyp.aut.).  Mszę  wygłoszoną  na  ciele  kobiety  i  konsekwencje 
wszystkich bezbożności, nigdy, jak się zdaje, nie wywołały w nim 
wyrzutów sumienia*. 

Podczas  tych  mszy  podpisywano  układy  z  diabłem,  ofiarując 

mu  swoją  duszę  i  ciało  w  zamian  za  otrzymanie  śmierci  swego 
wroga, jak np. wspomniana wyżej madame de Montespan domaga 
się śmierci swej rywalki do serkrólews-kiego, panny de la Valliere. 

W  archiwum  Biblioteki  Narodowej  znajduje  się  opis  czarnej 

mszy, celebrowanej na intencję pani de Montespan. 

„Kiedy  ta,  której  oczekiwano,  weszła  w  towarzystwie 

Małgorzaty Voisin, córki słynnej wróżki, natychmiast rozebrała się 
do  naga.  Twarz  miała  zamaskowaną,  lecz  widać  było  wspaniałe 
blond  włosy.  Położyła  się  na  dziwacznym  ołtarzu.  Głowę  miała 
złożoną  na  poduszce,  podtrzymywanej  przez  wywrócone  krzesło. 
Na  ciele  markizy  ksiądz  Guibourg  umieścił  przedmioty  kultu. 
Poczem  rozpoczęła  się  msza  bezbożna.  Małgorzata  Voisin 
spełniała rolę ministranta. W momentach kiedy celebrujący winien 
całować ołtarz, Guibourg całował ciało markizy. 

W pewnej chwili otwarły się drzwi. Ujrzano wchodzącą kobietę 

z dzieckiem dwu lub trzyletnim na ręku. Guibourg ujął niewiniątko 
i podniósł je ponad kielich, wymawiając formuły sataniczne: 

* Julian Tuwim: „Czarna Msza"

 

background image

„Astorocie,  Asmodeuszu,  książęta  ciemności,  zaklinam  was, 

abyście przyjęli ofiarę tego dziecka dla osiągnięcia tego, czego od 
was oczekuję". 

Potem  złożywszy  dziecko  na  stole,  przeciął  mu  gardło...  Krew 

trysnęła  do  kielicha,  zmoczywszy  uroczyste  szaty  księdza  i 
poplamiła  nagie  ciało  markizy.  Po  skończeniu  tego  bezecnego 
nabożeństwa,  oficjant  przeczytał  na  głos  te  słowa  dziwaczne, 
napisane na pergaminie: 

„Ja  (tu  Guibourg  szeptem  wymienił  imiona,  nazwiska  i  tytuły 

Franciszki  Athenais  de  Mortemar  i  markizy  de  Montespan) 
domagam  się  przyjaźni  króla  Jegomości  i  Jego  Królewskiej 
Wysokości  następcy  tronu  i  oby  nadal  trwała;  niechaj  królowa 
będzie  bezpłodna;  niechaj  król  porzuci  stół  jej  i  łoże  dla  mnie  i 
innych krewniaków; niechaj moja służba i moi zaufani staną się mu 
bliscy.  Chcę  być  szanowana  i  lubiana  przez  panów,  abym  mogła 
zasiąść w Radzie Królewskiej i wiedzieć, co się w niej odbywa; 
i  niechaj  życzliwość  ta  wzmaga  się  w  porównaniu  z  przeszłością, 
by  król  porzucił  i  nie  spojrzał  na  Fontanges,  niechaj  królowa 
zostanie odepchnięta, abym mogła poślubić króla". 

Po  tej  przemowie  Guibourg  rozpłatał  nożem  ciało  zabitego 

dziecka, wyjął wnętrzności i podał je w kielichu markizie. A potem 
nastąpiła  orgia  tak  straszliwa,  tak  ohydna  w  bezwstydzie  i 
bluźnierstwie, że lepiej zaprawdę pominąć ją milczeniem. 

Według  wierzeń  satanistów  nabożeństwo  takie  musiało  być 

powtórzone trzy razy, by osiągnąć upragniony cel. 

Jednakże  mimo  trzykrotnego  powtórzenia  ohydnego  ce-

remoniału, cel nie został osiągnięty, bowiem gdy Ludwik 

background image

XIV  dowiedział  się,  że  faworyta  jego  splamiła  się  udziałem  w 
krwawych  obrzędach  satanistycznych,  odwrócił  się  od  niej 
zupełnie.  Markiza  de  Montespan  zamknęła  się  w  klasztorze 
zakonnic pod wezwaniem św. Józefa. I tam, okazując wielki żal za 
popełnione zbrodnie, zmarła skruszona w 1707 roku. 

Jeżeli historia wspomina o księżach niegodnych, lub opętanych, 

nie  należy  zapominać,  że  są  to  wyjątki.  Pominąwszy  kilka 
klasztorów, opanowanych przez  rozpustę i szał satanistyczny, kler 

ś

wiecki  i  zakonny  jest  przez  całe  wieki  średnie  rozsadnikiem 

cywilizacji  w  całej  Europie.  Przez  całe  średniowiecze  widzi  się 
nadludzkie  wysiłki  duchownych,  by  osiągnąć  Boga.  Święci 
pojawiają  się  wciąż,  cuda  się  mnożą,  a  kościół,  będąc 
wszechwładnym,  jest  dobry  dla  maluczkich,  broni  uciśnionych, 
pociesza  utrapio-nych,  poskramia  wybryki  feudalnych  panów, 
swawolnych,  ciemięzców  i  zabójców,  którzy  jednak,  na  skinienie 
kościoła,  potrafili  rzucać  swoje  bogactwa,  zamki,  żony  i  dzieci  i 
narażając  się  na  niesłychane  trudy,  na  rany  i  śmierć,  szli  w 
wyprawach  krzyżowych  uwolnić  grób  Chrystusa  z  rąk 
niewiernych. 

Zasług  księży  i  zakonników  nie  umniejsza  fakt,  że  niegodni 

słudzy  kościoła  -  nieliczni  zresztą  w  porównaniu  z  hufcami 

ś

więtych  i  zasłużonych  -  wypierali  się  Boga  i  Chrystusa,  a  swej 

władzy  kapłańskiej  używali  na  konsekrowanie  hostii  do  celów 
ś

więtokradztwa. 

Wykradanie  hostii  z  kościołów  było  na  porządku  dziennym, 

ponieważ znieważanie i kalanie Ciała Pańskiego należało wówczas 
do,  rytuału.  Czasem  w  łonie  sekt  satanistów  ukrywali  się  ludzie, 
mający swe cele polityczne. Przychodzili 

background image

zamaskowani  spiskowcy,  by  pod  pokrywką  orgii  bluźnier-czych  i 
rozpusty omówić ważne sprawy państwowe lub sprzysiężenia. 

SEKTY SATANISTYCZNE W CZASACH OBECNYCH 

A czasy obecne? A dzisiaj? 
Wiek  XIX  obfituje  w  dokumenty,  stwierdzające  ciągłość  istnienia 

czcicieli  Szatana.  Oprócz  specyficznych  dzieł  demonologów  i 
mistyków  najwięcej  może  światła  na  sekty  tajemnicze  rzuciła  głośna 
książka  „La  bas".  Autor  tej  zajmującej  i  przystępnie  napisanej 
powieści  J.K.  Huysmans,  sam  brał  udział  w  praktykach 
satanistycznych i czarnej mszy. Po swoim nawróceniu opisał obrzędy 
satanistyczne,  zebrał  dokumenty,  listy,  wyznania,  udawadniające 
odprawianie  czarnej  mszy,  rzucanie  czarów  i  uroków  za  pomocą 
czarnej  magii  przez  wtajemniczonych,  oraz  stwierdzające  współżycie 
satanistów z demonami. 

W  cichych  zaułkach,  w  dobrze  strzeżonych  domach,  w 

podziemiach  i  piwnicach  Paryża,  Londynu  i  innych  miastach 
odprawia  się  czarne  msze  satanistów.  Zbiorowisko  mężczyzn 
zboczonych seksualnie, kobiet epileptyczek i zhi-steryzowanych - oto 
,,zebranie wiernych". Do mszy usługują ministranci - homoseksualiści 
umalowani i uperfumo-wani. Z kadzielnic unoszą się dymy spalonych 
ziół rozcho-dnika, ruty i bielunia, o woni miłej szatanowi. 

Celebrujący kapłan jest nagi pod krwawym ornatem, głowę okrywa 

mu  czerwony  kołpak  z  dwoma  rogami.  Na  ornacie,  w  trójkącie 
odwróconym, wizerunek czarnego koz 

background image

ła.  A  nad  ołtarzem  obraz  Chrystusa,  lecz  jakże  znieważonego, 
ośmieszonego!  Twarz  boska  wykrzywiona  potwornym  śmiechem,  a 
zamiast  draperii  na  biodrach,  wiązka  włosia  końskiego,  odsłaniająca 
pudenda. 

Celebrujący 

odmawia 

modlitwy 

łacińskie, 

ministranci 

odpowiadają. Unoszące się dymy z kadzielnic stają się coraz gęstsze i 
oszałamiające. Kobiety wzdychają, krzyczą, rwą na sobie suknie. 

Wówczas  kapłan  odwraca  się  od  ołtarza,  klęka  i  woła  głosem 

donośnym: 

„Szatanie,  szatanie  dobrodziejstw  występku,  panie  zgorszenia, 

skarbniku  wspaniałych  grzechów  i  wielkich  zbrodni,  szatanie,  ciebie 
wielbimy, boże sprawiedliwy, boże logiczny! 

Dostawco ubóstwiony  wzruszeń fałszywych, ty przyjmujesz nędzę 

naszych łez; ty ratujesz cześć rodzin przez spędzenie płodu, poczętego 
w  chwilach  rozkosznego  zapomnienia,  ty  dopomagasz  do  poronień 
matkom  i  twoja  mądrość  położnicza  chroni  od  męki  dojrzałości  i  od 
bólu upadków dzieci, zanim się narodzą! 

„Podporo  zrozpaczonego  biedaka,  otucho  zwyciężonych,  ty  to 

obdarzasz  ich  obłudą,  niewdzięcznością,  pychą,  by  się  mogli  bronić 
przed napaściami dzieci Boga, bogaczy. 

..Zwierzchniku  pogardy,  rachujący  poniżenia,  podtrzymujący  stan 

nienawiści,  ty  jeden  użyźniasz  mózg  człowieka,  którego  przygniata 
niesprawiedliwość,  ty  mu  podajesz  pomysły  zemsty,  pewnych 
zbrodni;  ty  go  podniecasz  do  morderstw,  ty  mu  dajesz  radość  z 
należnych  mu  pomszczeń,  dobre  upojenie  z  tortur  dokonanych,  z 
płaczu, jakiego jest przyczyną! 

background image

„Nadziejo  męskości,  trwogo  łon  bezpłodnych,  szatanie,  ty  nie 

wymagasz bynajmniej zbytecznych prób czystości, nie wychwalasz 
obłędu  postów  i  wstrzemięźliwości;  ty  jedyny  odbierasz  prośby  o 
rozkosz  rodzin  biedaków  i  chciwych.  Ty  wpływasz  na  matkę,  by 
sprzedała  córkę,  by  oddała  syna,  ty  wspomagasz  miłość  jałową  i 
pogardzoną. Ty Opiekunie neurozy ostrej. Wieżo ołowiana histerii. 
Naczynie krwawe gwałtów! 

„Panie,  to  wierni  słudzy  twoi  błagają  cię  na  kolanach!  Proszę 

cię,  byś  zapewnił  im  wesele  tych  rozkosznych  występków, 
niewiadomych  sprawiedliwości,  błagają  cię,  byś  wspomagał  ich  w 
zbrodniach,  których  ślady  niepojęte  są  dla  umysłu  ludzkiego; 
błagają  cię,  byś  wysłuchał  ich,  gdy  pragną  męczarni  tych 
wszystkich, którzy ich kochają i służą im; proszę cię nareszcie, byś 
dał sławę, bogactwo, władzę; 
ciebie  błagają,  ty  Królu  wydziedziczonych;  Synu,  którego  wygnał 
nieubłagany ojciec!" 

Po tej inwokacji celebrujący miota ohydne bluźnierstwa w twarz 

Chrystusowi.  Pieniąc  się  w  ataku  szału,  ujmuje  hostię,  podnosi 
ornat  i  kala  chleb  święty,  po  czym  tak  sprofanowany  rzuca  na 
stopnie  ołtarza.  Tu  hostię  obecni  rozdzielają  w  strzępy  i  kalają.  Z 
chwilą  tą  „świątynia"  szatana  staje  się  podobna  do  szpitala 
obłąkanych - w epileptycz-nych drgawkach miotają się po podłodze 
mężczyźni  i  kobiety,  u  niektórych  występuje  krwawa  piana  na 
ustach,  rozdzierają  szaty  i  oddają  się  rozpuście  w  różnych 
odmianach. 

Straszliwe te ceremonie odbywają się w miejscach zamkniętych, 

znanych  tylko  „wiernym",  związanym  przysięgą,  iż  nie  zdradzą 
sekretu. Dawniej na sabatach zjawiał się szatan we własnej osobie, 
przybrany w strój biskupi, podarty i skala 

background image

ny.  Odprawiał  nabożeństwo,  komunikował  „wiernych"  krążkami, 
wyciętymi  ze  starych  podeszew,  wołając:  „to  jest  ciało  moje". 
„Wierni" po uprzednim ucałowaniu szatana w lewą rękę, w zadek i 
pudenda, spożywali to śmiecie. 

Obecnie  „kościół"  szatana  przozdobiony  jest  bądź  spa-

rodiowanym  wizerunkiem  Ukrzyżowanego,  bądź  nad  ołtarzem 
umieszcza się obraz Bafometa. 

Bafomet  jest  to  postać  z  dużymi  rogami,  z  głową  przy-

pominającą  kozła  z  długą  brodą,  o  piersiach  kobiecych,  koźlich 
nogach,  z  dwoma  wężami  na  kolanach.  Jedna  ręka  wskazuje  na 
księżyc  biały,  druga  na  czarny.  Czoło  zdobi  pięcioramienna 
gwiazda,  powstała  ze  złączenia  trójkątów.  Znaki  trójkąta 
odwróconego  zawieszone  są  na  ścianach  i  wyszyte  na  szatach 
liturgicznych. 

Czarna  msza  rozpoczyna  się  zawsze  od  spalenia  kadzideł, 

odurzających zebranych i od śpiewania hymnu, głoszącego chwałę 
szatana.  Celebrujący  wstępuje  po  stopniach  ołtarza,  odwraca  się 
twarzą  do  zebranych,  skrapia  ich  płynem  pachnącym  werbeną,  po 
czym celebruje: 

„Introibo  ad  altare  dei  nostri  Satanis!  Ad  deum,  qui  nu-ne 

opressus  resurget  et  triumphabit!"  (Wejdę  na  ołtarz  boga  naszego 
szatana.  Boga,  który  chociaż  teraz  poniżony,  powstanie  i 
triumfować będzie). 

Czasem  jedna  z  obecnych  kobiet  rozdziera  nagle  swe  suknie  i 

naga staje przed celebrującym. Zapytuje on wówczas: 

— Czego żądasz? 

— Ciało me ofiarować — odpowiada. 
I  posłuszna  nakazującemu  gestowi  ,,kapłana",  wyciąga  się  na 

ołtarzu.  Zarzucają  na  nią  czarny  całun.  Po  dotknięciu  jej  piersi  i 
warg rozpoczyna się obrządek. Odprawiający 

background image

wyciąga ze swej kieszeni czarną hostię i wykrzykuje podniecony: 

— Przyjmij tę hostię, o święty szatanie! 

— Przyjmij krew naszą! — odpowiadają ministranci. 
Powietrze staje się coraz cięższe i duszne. Pod czarnym całunem 

widać  skurcze  i  drgawki  epileptyczne  ciała  kobiecego,  niekiedy 
słychać  jej  przeraźliwy  krzyk,  a  wówczas  zebrani  odpowiadają: 
„Laus tibi, Satanas!" 

Oficjant  rozrzuca  czarne  hostie.  Wyznawcy  na  czworakach,  jak 

zwierzęta,  tłoczą  się  i  porywają  okruchy  w  ekstazie.  Kapłan 
uroczyście przeklina Chrystusa, przeklina daty feralne dla czciciela 
diabła.  Wierni  unisono  powtarzają  przekleństwa,  po  czym 
celebrujący  opuszcza  ołtarz  w  towarzystwie  kobiety,  dotychczas 
tam  leżącej  i  z  okrzykiem  „Laus  tibi,  Satanas!"  -  puszczają  się  w 
konwulsyjny tan. Czasem na uroczystościach żałobnych, po śmierci 
wybitnego  satanisty,  lub  w  dzień  feralny,  uczestnicy  czarnej  mszy 
biczują się nawzajem, dochodząc potem do nąjwyuzdań-szych orgii. 
W  ogóle  każda  czarna  msza  kończy  się  szaloną  orgią,  w  myśl 
zasady, że zło należy niszczyć złem. 

Tajemnice  feralnych  dat  wyjaśnia  ks.  kanonik  Charasze-wski 

(„Express  Poranny"  12  września  1930  r.):  —  Dzień  14  kwietnia 
1912  roku,  przeklinany  przez  satanistów,  jest  rocznicą  zatonięcia 
okrętu  „Titanic".  Przy  budowie  tego  największego  statku  owych 
czasów, pracowali członkowie sekty oranżystów. Pyszni tym swoim 
dziełem, wypisali oni na boku okrętu - na tym samym boku, w który 
uderzyła góra lodowa, bodajże nawet w samo miejsce napisu, takie 
bluź-niercze prowokacje: „Nie masz Boga, który zdołałby ten okręt 
w odmętach morskich pogrążyć!" 

background image

Ś

wiadczy  o  tym  zdjęcie  fotograficzne  z  „Titanica",  dokonane 

przed  wyjściem  jego  z  portu,  oraz  list  jednego  z  podróżnych  do 
przyjaciela, napisany na krótko przed katastrofą. 

Nie  dość  na  tym.  Nowoorleański  dziennik  „Morning  Star" 

doniósł: — Franch Mackee z Brooklinu, powróciwszy z Irlandii (do 
Ameryki)  oznajmił  jednemu  z  dziennikarzy,  że  budowniczy 
„Titanica"  był  bezbożnikiem  dobrze  tu  znanym  i  że  na  spodniej 
części  statku,  poniżej  linii  zanurzenia,  wyrył  on  swoje  godło:  „Ni 
Boga, ni Pana!" Napis ten się ukazał, gdy okręt się przechylił, idąc 
na dno... wraz ze swoim budowniczym. 

Druga  data,  •przeklinana  przez  satanistów,  to  dzień  28  grudnia 

1908 roku, jest rocznicą trzęsienia ziemi w Mes-synie. Ks. kanonik 
Charaszewski tak opisuje ten fakt: 

—  W  Messynie  wychodziło  pisemko  humorystyczne  „II 

Telefono",  którego  nakład  wynosił  25000  egzemplarzy.  Czytali  je 
wszyscy,  nie  wyłączjąc  pań  i  panienek,  pomimo,  iż  miotało  ono 
najohydniejsze 

bluźnierstwa 

przeciw 

katolickie 

miotało 

najwyuzdańszą pornografię. 

Otóż  w  numerze  gwiazdkowym  tego  humoryścidła  ukazała  się 

bluźniercza modlitwa, niby nowenna do Dzieciątka Jezus, napisana 
wierszem  przez  tow.  Migneco.  Szósta  z  kolei  zwrotka  tej  pseudo-
nowenny brzmiała w oryginale: 

O bambinello mio. 
Vero nomo, vero dio, 
Per amor del tua croce, 
Fa sentir la nostra voce 
Tu che sai, che non sei ignoto 
Manda a tutti terremoto! 

background image

W  przekładzie  polskim  (gdzie  winny  być  duże,  wszędzie  litery 

małe): 

„O dzieciąteczko moje, prawdziwy człowiecze i prawdziwy boże! 

Przez  miłość  dla  swojego  krzyża  usłysz  nasze  wołanie:  ty,  który 
wiesz, żeś nie jest nieznany, ześlij na wszystkich trzęsienie ziemi!" 

Nie  dość  na  tym.  W  drugie  święto  Bożego  Narodzenia  bezbożny 

związek im. Giordana Bruna odbył w Messynie zebranie, na którym 
zapadła uchwała zupełnego zniesienia religii w mieście. 

Na drugi dzień prowokowane trzęsienie ziemi nadeszło. 
Trzecią datą przeklinaną przez satanistów, jest dzień 8 maja 1902 

roku. Ks. kanonik Charaszewski pisze o niej następująco: 

—  W  Wielki  Piątek  1902  roku  (28  marca)  banda  bezbożników 

urządziła na ulicach St. Pierre na Martynice pochód z ukrzyżowaną... 

ś

winią,  po  czym  urządziła  sobie  wieprzo-żerczą  ucztę.  Na  stole 

biesiadnym  wśród  mięsiw  i  butelek  rumu  (trunek  miejscowy) 
ustawiono  karykaturalną  figurę  Chrystusa.  Z  tą  figurą  następnie,  na 
zakończenie parodii, pijana banda udała się do pobliskiego wulkanu 
Mont Pe-lee, na Łysą Górę, i wrzuciła kukłę w czeluście krateru. Nie 
bojąc  się  zdymisjonowanego  Boga,  nie  bała  się  również  i 
nieczynnego już od pół wieku wulkanu". 

A w kilka tygodni później wygasły od 51 lat wulkan 

Mont Pelee wybuchł. 

*   *   * 

W  sekcie  satanistów  istnieją  cztery  stopnie  jawne,  po  których 

następują  tajne,  oznaczone  cyframi  od  33  do  96.  Ostatnie 
wtajemniczenie odpowiada kultowi  szatana, podczas  gdy stopień 33 
odpowiada kultowi Bafometa. Jego to po 

background image

sąg  przewożony  był  do  świątyni  satanistów  w  Chicago  na 
nieszczęsnym „Titanicu"... 

Wszystkie przytoczone fakty świadczą, że kult czci „Przeciwnika 

Boga"  i  dzisiaj  znajduje  licznych  zwolenników.  W  chwili,  gdy 
filozofia  pozytywistyczna  dochodzi  do  pełni  rozkwitu,  budzi  się 
mistycyzm  i  rozwijają  się  szaleństwa  okultystyczne.  Gdy 
materializm  opanowuje  świat,  podnosi  głowę  czarna  magia.  Pod 
koniec  osiemnastego  stulecia  występuje  markiz  Saint  Germain, 
Cagliostro,  Gabalis,  Cazotte  i  Saint  Martin,  od  którego  pochodzi 
sekta Martynistów. 

Organizacyjnie  zakon  Martynistów  wzorowany  jest  na  lożach 

masońskich  i  składa  się  również  z  kilkudziesięciu  stopni 
wtajemniczenia,  będąc  odłamem  tak  zw.  masonerii  okultystycznej. 
Wciągają tu przeważnie  młodzież płci obojga, idącą na lep pięknie 
brzmiących 

haseł 

rozwoju 

duchowego 

uzyskania 

sił 

nadprzyrodzonych 

przez 

stosowanie 

obowiązujących 

zasad 

wtajemniczenia.  Najczęściej  do  „poznania  i  wiedzy  ezoterycznej 
pomagają  Martyniści  zażywaniem  narkotyków,  jak  morfiny, 
kokainy,  heroiny,  haszyszu,  po  czym  wtajemniczeni  oddają  się 
praktykom czarnej magii i odprawiają czarne msze ku czci szatana. 

SATANIZM DOBY POWOJENNEJ W POLSCE 

W Polsce Martynizm doby powojennej rozwijał się od roku 1923, 

kiedy  to  wtajemniczony  „okultysta",  czarny  mag,  Czesław  Czyński 
założył  Koło  Martynistów.  Na  trop  jego  wpadła  policja  wskutek 
samobójstw  w  zagadkowych  okolicznościach.  Denaci  pozostawiali 
kartki, że zmuszeni 

background image

są  odebrać  sobie  życie,  na  rozkaz  szatana.  Znajdywano  przy  nich 
ulotki  satanistyczne,  tajemnicze  zapiski  i  broń  ze  znakiem  litery 
„szin" 

(początkowa 

litera 

Szeloszeta 

szatana). 

Mimo 

zakonspirowania,  po  śladach  tych  natrafiono  na  ognisko  sekty  w 
Warszawie,  skąd  rozchodziły  się  promienie  na  całą  Polskę 
(Zakopane, Katowice, Sosnowiec). Nici prowadzą do Berlina i Lionu, 
gdzie obecnie kult szatana znów dochodzi do wielkiego nasilenia. 

Wódz  duchowy  i  organizator  sekty  martynistów  w  Polsce, 

Czesław  Czyński,  jest  dzisiaj  starcem  osiemdziesięciopięcio-letnim, 
występującym pod psedonimem „Punar Bhava". 

Urodzony  w  roku  1845,  był  najpierw  nauczycielem  szkół 

ludowych,  potem  uczęszczał  na  Uniwersytet  Jagielloński  w 
Krakowie,  następnie  został  nauczycielem  gimnazjalnym  w  Stryju. 
Już wówczas odznaczał się oryginalną powierzchownością i palącym 
przeciwnika  do  głębi  wzrokiem,  niesłychaną  łatwością  zdobywania 
serc niewieścich i przywiązywania do siebie ludzi. Badając literaturę 
okultystyczną  doszedł  do  poznania  tajemnic  czarnej  magii, 
praktykował  jako  hipnotyzer,  używając  swej  siły  i  znajomości 
tajników nadprzyrodzonych do celów materialnych. Około roku 1875 
rozpoczął  kilkuletnią  wędrówkę  po  Niemczech  z  odczytami  i 
pokazami magnetycznymi. Leczył hipnozą, przepowiadał przyszłość, 
zdobywał  stosunki,  nawet  w  zamkniętych  sferach  arystokracji 
niemieckiej.  Podczas  podróży  poznał  hrabiankę  Seydlitz,  bliską 
kuzynkę  cesarza  Niemiec,  Wilhelma  II,  i  stosując  swe  zdolności 
magiczne,  doprowadził  ją do uległości  i  poślubił.  Rodzina hrabianki 
Seydlitz  wytoczyła  mu  proces,  podczas  którego  udowodniono 
Czyńskiemu stosowanie hipnozy zmistyfikowanie ślubu, 

background image

okazało  się  bowiem,  że  był  już  poprzednio  żonaty,  a  obrzędu 

ś

lubnego  dokonał  jeden  z  jego  przyjaciół,  przebrany  za  pastora. 

Proces  ten  odbił  się  głośnym  echem  w  dziełach  kryminologów  i 
psychiatrów  (patrz:  A.Forel  ,,Zboczenia  seksualne").  Prokurator 
niemiecki dr Erich Wulffen, tak opisuje Czyńskiego: 

„Hipnotyzer, patologiczny typ oszusta. Czyński uwiódł przyzwoitą 

damę  z  arystokratycznych  kół  niemieckich  i  chciał  ją  poślubić. 
Hipnotyzował  ją  rzekomo  w  celach  kuracyjnych...  następnie  udawał 
gorącą  miłość,  którą  -jak  to  bywa  u  tego  rodzaju  oszustów  o  bujnej 
wyobraźni - może po części odczuwał istotnie. Za pomocą zręcznego 
wyzyskania  hipnotycznej  sugestii  wzmógł  w  bogatej  baronowej 
pociąg płciowy i doprowadził ją do bezwzględnego poddania się jego 
woli. (Dr. Erich Wulffen: „Der Sexualverbre-cher"). 

Proces  zakończył  się  skazaniem  maga  na  trzy  lata  więzienia.  Po 

odsiedzeniu  kary  w  Moabicie,  słynnym  więzieniu  berlińskim, 
Czyński wypływa na widownię w Paryżu, gdzie wchodzi w kontakt z 
tamtejszymi  okultystami  i  ze  słynnym  doktorem  medycyny, 
psychiatrią  Charcotem  oraz  Encaus-sem  Gerard  zwanym  w 
literaturze okultystycznej jako dr. Papus, który był wielkim mistrzem 
sekty  Martynistów  i%nał  praktyki  czarnej  magii.  U  tego  mistrza 
Martynistów Czyński praktykował przez długie lata, stosując hipnozę 
w  szpitalu  „Charite".  Uzyskał  kilka  dyplomów  doktorskich  różnych 
akademii  hermetycznych,  wreszcie  wyjechał  do  Rosji  jako  delegat 
kościoła  gnostyckiego.  W  krótkim  czasie  udaje  mu  się  dostać  na 
dwór  carski.  Tu  urządza  seanse  z  carową  rosyjską  i  w  jej  obecności 
wywołuje zjawę satanisty Szymona 

background image

Maga. Cieszy się takimi wpływami, iż na dworze carskim uważają go 

za domownika. Może doszedłby do takiej władzy jak Rasputin, gdyby 

nie stawał mu na przeszkodzie wybujały seksualizm. Poznaje tu 

bowiem frejlinę, krewną cara Mikołaja II, którą opanowuje zupełnie, 

ale i sam wpada w swoje sidła, ulegając popędowi seksualnemu. Przy 

pomocy hipnozy wyłudza od frejliny znaczne sumy pieniężne, potem 

majątek ziemski i dom w Warszawie. Afera ta kompromituje go 

doszczętnie, jako szantażystę, mimo to dalej cieszy się sławą 

jasnowidza, okultysty i czarnoksiężnika. Na parę lat przed wojną 

przenosi się do Warszawy. Na nowym gruncie występuje jako 

hipnotyzer i magnetyzer, oraz wróżbita, po cichu zaś organizuje Koło 

Martynistów. Uciekając przed poszukiwaniami rodziny zrujnowanej 

frejliny, Czyńs-ki symuluje obłęd i chroni się do Tworek. Podczas 

okupacji niemieckiej opuszcza szpital obłąkanych i odzyskuje sławę 

wróżbity i maga. Potem objeżdża miasta Polski z odczytami i 

pokazami z zakresu wiedzy hermetycznej. Przyjmowany zrazu 

entuzjastycznie, zmuszony jest przerwać swoje nauczanie, a to na 

skutek interwencji władz, które stwierdziły w prelekcjach wybitne 

cechy bluźnierstwa. Osiada więc na stale w stolicy, ciągnąc zyski z 

przepowiadania, wróżenia i sprzedaży różnych eliksirów tajemnych, a 

jednocześnie organizuje ściśle zakonspirowany związek martynistów. 

Skandale wśród członków tego związku i tragiczne samobójstwa 

doprowadziły do wykrycia całej sieci satanistycznej, panoszącej się w 

Polsce. Z zeznań licznych świadków wynika, że Czyóski (który - jak 

opowiadał sam jednej adeptce - znajdował się w mocy złych duchów) 

posługiwał się swą sztuką czarnoksiężnika i wpływem hipnotycznym 

nie tylko „ku 

background image

chwale  szatana",  ale  przeważnie  w  celu  zapewnienia  sobie  dóbr 
doczesnych.  Z  tego  powodu  okultyści,  hołdujący  czystej  wiedzy 
teozoficznej, wyparli się Czyńskiego i jego zwolenników. 

Z  rewelacji  prasy  codziennej  publiczność  dowiedziała  się  o 

skandalach sekt satanistycznych. Pisano o rewizjach w mieszkaniach 
przywódców  i  kapłanów  kultu  szatana,  wypływały  wciąż  nowe 
szczegóły  o  ofiarach  wciąganych  w  sieci  potwornej  sekty,  o 
bluźnierczych  obrzędach,  o  wywoływaniu  złego  ducha,  o  orgiach  i 
zmysłowym  rozpasaniu  połączonym  z  ceremoniałem  czarnej  mszy. 
Podczas  śledztwa  sądowego  jeden  z  uczestników  nowoczesnego 
sabatu zeznał szczegóły o odprawianiu czarnej mszy, której był nao-
cznym świadkiem. 

Na czele sekty martynistów po usunięciu Czyńskiego stoi Czaplin, 

b.  prystaw  rosyjski,  który  jako  pomocników  dobrał  sobie  Bohdana 
Filipowskiego,  znanego  szarlatana  i  Wójcickiego.  (Ten  ostatni, 
nałogowy  pijak  i  degenerat,  odznaczał  się  potworną  brzydotą,  miał 
bowiem  jedno  oko  osadzone  o  wiele  niżej,  prawie  w  policzku). 
Czarne  msze  odprawiały  się  bądź  w  jego  mieszkaniu,  bądź  u 
Czaplina. 

„Do  wzięcia  udziału  w  czarnej  mszy  (opowiada  ów  świadek) 

Wójcicki  kazał  mu  się  przygotowywać  przez  tydzień,  zalecając 
zażywanie  narkotyków  i  branie  osłabiających  kąpieli.  Praktyki  te 
miały  na  celu  wprowadzenie  mnie  w  stan  ekstazy  i  osłabienie  mojej 
woli.  Gdy  oznaczonego  dnia  zostałem  wprowadzony  przez 
Wójcickiego  do  tajemniczego  lokalu  przy  ul.  Puławskiej,  zastałem 
tam  czterech  mężczyzn  w  płaszczach  i  maskach.  Podłogę  zaścielał 
dywan. Na ścianach wisiały trójkąty odwrócone, a na jednej ze ścian 

background image

wizerunek  Bafometa,  t.j.  kozła  siedzącego  na  globie.  Przed 
Bafometem  stały  dwa  trójkąty  z  miedzianymi  miseczkami,  pełnymi 
narkotycznych  kadzideł.  Nagle  pojawił  się  Wój-cicki,  ubrany  w 
czarny  ornat  z  wyhaftowanym  na  czerwono  wizerunkiem  kozła.  Na 
głowie  miał  czerwoną  czapkę.  Za  Wójcickim  podążały  trzy  kobiety, 
zupełnie nagie, tylko twarze były okryte maskami. Położyły się one na 
dywanie  przed  wizerunkiem  Bafometa,  tworząc  trójkąt.  Wójcicki 
wszedł  w  ich  środek,  zapalił  kadzidła,  po  czym  zaczął  odmawiać 
bluźniercze  modlitwy,  profanując  religię  katolicką.  Po  tym 
ceremoniale  zaczął  obchodzić  obecnych,  rozdając  narkotyczne 
pastylki.  Następnie  powrócił  do  trójkąta  kobiecego  i  pochylając  się 
przed  wizerunkiem  Bafometa,  wygłosił  hymn  ku  czci  szatana, 
błagając  go,  by  się  zjawił  wśród  wiernych.  Zebrani  cichym  szeptem 
wtórowali jego zaklęciom. 

Nagle  na  ścianie  zarysowała  się  mglista  postać  człowieka  o 

gorejących  oczach  i  wykrzywionych  złością  ustach.  Głośny  jęk 
przerażającej  radości  i  wzruszenia  przebiegał  wśród  obecnych. 
Odprawiający  czartowski  obrzęd  Wójcicki  nieludzkim  głosem 
zawołał: 
—  W  jego  imię  błogosławię  was!  Składajcie  ofiary!  Po 
dotychczasowej  ciszy  natężonego  skupienia  rozległy  się  histeryczne 
okrzyki i piski kobiet. Narkotyki zaczęły działać. Trzy nagie kobiety, 
tworzące  trójkąt  przed  Bafometem,  przypadły  do  Wójcickiego  i 
rozpoczęła się powszechna ohydna orgia*. 

Wójcicki, 

podobnie 

jak 

tylu 

innych 

„wtajemniczonych" 

martynistów, skończył samobójstwem. Rzecz dziwna, że 

background image

kult  szatana,  tego  „Rozdawcy  rozkoszy  wszelkich.  Naczynia 
krwawych  gwałtów  i  Szatana  dobrodziejstw  występku",  nie  przynosi 
szczęścia  swym  wyznawcom.  Dawniej  krwawe  represje  władz 
państwowych,  tępiących  ogniem  i  mieczem  przejawy  tego  ruchu, 
wymierzonego  w  podstawy  etyczne  świata,  w  jego  porządek 
przyrodzony  i  społeczny,  niszczyły  ośrodki  satanizmu,  śmiercią 
karząc naruszenie świętych praw religii. 

Dziś  wyznawcy  sami  szukają  śmierci,  albo  też  kończą  życie  w 

szpitalach  dla  obłąkanych.  Dawniejszy  satanizm  nie  pozbawiony  był 
cech  pewnej  wielkości.  Taki  Gilles  de  Rais  powiada  w  swej 
bezgranicznej  pysze:  „Urodziłem  się  pod  taką  gwiazdą,  że  nikt  na 

ś

wiecie nie zrobił i nie potrafi zrobić tego, co ja!" Ale straszliwe swe 

zbrodnie  okupuje  skruchą  tak  wielką,  że  wzrusza  serca  nawet 
pokrzywdzonych matek, których dzieci pomordował. 

Cagliostro  również  w  swoich  występkach  odznacza  się  pewną 

wielkością  i  dużym  zasobem  wiedzy,  podczas  gdy  magowie  czasów 
dzisiejszych,  Czyński  et  consortes,  są  tylko  szarlatanami  i 
wydrwigroszami bardzo niskiego rzędu. 

Kult  Szatana  -  Czarna  msza  -  czary,  uroki  i  inne  praktyki  czarnej 

magii - pociąga niedoświadczonych i naiwnych jako wiedza tajemna, 
okultystyczna,  ezoteryczna.  A  przecież  dzisiaj  badania  odsłoniły 
zasłonę  tajemniczości  i  ukazały  satanizm  w  całej  jego  ohydzie. 
Obrzędy  i  rytuał,  związane  z  występkiem,  nieraz  zbrodnią, 
zboczeniami  seksualnymi  i  narkotyzowaniem  się  opisują  nie  tylko 
teologowie  i  demonolodzy.  Zna  je  również  dobrze  procedura 
kryminalna  sądów  świeckich  oraz  psychiatria  nowoczesna,  mająca 
dużo pacjentów wśród czcicieli szatana... 

background image

Histeria,  neurozy,  zboczenia  seksualne,  rozpasanie  zmysłowe 

tłumaczyć mogą wiele objawów -jednak nie wszystkie. Bo nawet w 
zakładach  psychiatrycznych,  gdzie  najwyższe  powagi  naukowe 
przeprowadzają szczegółowe i długie badania nad chorymi, jak np. 
w  znanym  szpitalu  La  Salpetrire  pod  Paryżem  lekarze  sami 
stwierdzają 

objawy 

ponadnatura-Ine 

(surnaturels). 

Bardzo 

wymownie o tym świadectwo składa w obszernym swym dziele p.t. 
„Nevroses et possessions diaboliques" (Paris, 1899) uczony doktor 
francuski Helot. 

„Duchem,  który  stale  zaprzecza"  nazywa  Faust  Mefista.  Ten 

duch  wiecznego  zaprzeczenia,  przeciwnik  Dobra,  jest  symbolem 
buntu  człowieka  przeciw  krępującym  go  ograniczeniom.  W  miarę, 
jak się skupiają i organizują siły Dobra - siły Zła tłoczą się w coraz 
potężniejsze  hordy.  Z  jednej  strony  stoją:  egoizm,  nienawiść, 
rozpasanie i „duch przeczenia", zbrojne w czarną magię - z drugiej: 
Wiara,  Mądrość,  Miłość.  W  epoce  Atlantydy  zwyciężyła  czarna 
magia. W walce przyszłej - tej ostatecznej - gdy według słów Chry-
stusa  i  przepowiedni  Apokalipsy  ludzkość  podzieli  się  na  dwa 
obozy,  zwycięży  wiedza  boska,  która  przez  wsze  czasy  nie 
przestawała rządzić światem. 

„Religia  chrześcijańska  nie  lekceważy  tych  niezrównanych 

szkód, 

jakie 

przynosi 

interwencja 

duchów, 

obdarzonych 

najwyższym  światłem  od  Boga,  ale  złem,  zasadzających  całą  swą 
ambicję na sprzeciwianiu się Bogu*. 

Prawdę tę wyraził jakże żywo i plastycznie nasz wieszcz, Adam 

Mickiewicz,  w  głębokim,  mistycznym  poemacie  „Dziady", 
mówiąc: 

* Ks. dr Marian Nitecki: „Telepatia a Mistyka", 1929.

 

background image

,, Człowieku, gdybyś wiedział, jaka twoja władza, Kiedy mysi 

w twej głowie, jako iskra w chmurze, Zabłyśnie niewidzialnie, 
obłoki zgromadza l tworzy deszcz rodzajny, lub gromy i burze:
 

Gdybyś wiedział, że ledwie jedną myśl 

rozniecisz, • Już 

czekają w milczeniu, jak gromy żywioły. 

Tak czekają twej myśli Szatan i Anioły: 

Czy ty w piekle uderzasz, czy w niebo zaświecisz..." 

Ale  walce  tej  człowiekowi,  kochającemu  prawdę,  nie  wolno 

przypatrywać się bezmyślnie. Obecne zapasy, chociaż bez dawnych 
okrucieństw  fizycznych,  są  niemniej  gwałtowne,  niemniej 
namiętne,  niż  ongiś,  chociaż  staczane  wyłącznie  na  pióra.  Należy 
więc  zapoznać  się  z  faktem,  by  móc  odrzucić  zło,  by  walczyć 
skutecznie  z  metodami  „przeciwnika  Boga".  Wówczas  myśl 
niewidzialna  „w  niebo  zaświeci"...  budząc  w  duszy  tajemne, 
niewidzialne  dźwignie  i  obroni  to,  co  stanowi  nagłębszą  podstawę 
ideową starej kultury chrześcijańskiej. 

Janina Walicka, Warszawa 1930 r. 

background image

Stanisław Przybyszewski 

SYNAGOGA SZATANA 

(1899)

 

Aby ułatwić sobie psychologię czarownicy, trzeba rzucić okiem 

na  straszne  i  dziwne  choroby  nerwów,  które  ludzkość  średnich 
wieków trawiły i do obłędu doprowadzały. 

W jedenastym stuleciu pojawia się tak zwany święty ogień. 
Kronikarz  twierdzi,  że  był  to  ukryty  ogień,  który  zwolna 

przegryzał  ciało,  że  członki  odpadały,  a  ciało  w  krwawych 
ochłapach i szmatach zwisało. 

Przez  dwadzieścia  lat  bez  przerwy  wyniszczył  święty  ogień 

jedną część całej ludzkości, a biada temu, który chorobę tę zmógł. 

Całe wsie i miasta przepełnione były potwornymi kalekami, bez 

rąk,  bez  nóg,  z  wyżartymi  nosami,  czasami  pozostał  tylko  tułów  z 
chwiejącą  się  na  wszystkie  strony  głową,  bo  choroba  przegryzała 
wszystkie więźby i spójnie. 

Wieki  całe  panowała  lepra  czyli  trąd  na  całym  Południu,  co 

dziesiąty człowiek miał zarodki lepry, a choroba ta krze 

background image

wiła się niesłychanie, bo znamienną cechą psychiczną trędowatych 
jest  straszna  melancholia,  ustawiczne  anormalne  podrażnienie 
płciowe, a wskutek dziedzictwa trądu, płodził jeden trędowaty całą 
generację trędowatych. 

Hysteroepilepsja  była  tak  rozpowszechniona,  jak  dziś  suchoty, 

wieki  całe  panowała  chorea,  czyli  taniec  św.  Wita.  Tworzyły  się 
bandy  mężczyzn  i  kobiet,  zapełniały  place  publiczne  i  w 
nieskończonych szeregach widziano mężczyzn i kobiety, jak wokół 
siebie  krążyli,  chwytali  się  za  ręce,  podrzucali  w  tył  głowy  i 
Tozroczynał  się  szalony,  bezwstydny  taniec  coraz  gwałtowniejszy, 
przechodził  w  niesłychane  orgie  płciowe,  aż  kończył  się  jakimś 
kataleptycznym odrętwieniem. 

Po  oprzytomnieniu  skarżyli  się,  że  trawi  ich  straszny  lęk,  a  po 

chwili rozpoczynał się ten sam taniec, który się ostatecznie kończył 

ś

miercią. 

Podczas  tych  konwulsji  miewali  wizje  szatanów  i  sądu 

ostatecznego, a w miarę jak się choroba rozprzestrzeniała, nabierała 
coraz  groźniejszego  charakteru.  Całe  tysiące  tych  opętanych 
przebiegało wsie i miasta, roznosiło zarazki swego szału od Sycylii 
aż het po Wołgę! 

Ale  najgorszą  z  tych  wszystkich  chorób  była  wielka  histeria, 

czyli, jak ją dawniej nazywano, opętanie. 

Jest  to  choroba  o  wybitnym  znamieniu  epileptycznym, 

połączonym  z  jasnowidzeniem,  somnambulizmem,  katalep-sją  i 
wszystkimi  objawami  cechującymi  zanikające  już,  a  niesłychanie 
dziwne formy tej tak swego czasu powszechnej choroby. Zaczynała 
się 

od 

prostej 

wizji, 

ale 

zwolna 

się 

potęgowała 

do 

najstraszniejszych  paroksyzmów,  które  dla  neszego  zmysłu  są 
wprost niepojęte. 

background image

W  pierwszym  stopniu,  gdzie  tylko  istnieje  pewna  dyspozycja 

zostają  symptomy  opętania  wywołane  za  pomocą  kunsztownych 
ś

rodków,  rozmaitych  maści  i  narkotyków.  To  pierwszy  szczebel 

do  czarownictwa.  Chorobie  tej  podlegały  przeważnie  kobiety, 
dlatego ze zdumieniem konstatują wszyscy diabolodzy, że na 1000 
czarownic przypada jeden czarownik. 

Czarownica  rodzi  się  już  czarownicą.  Od  samego  początku  są 

wszystkie  zasadnicze  stosunki  u  niej  odwrócone,  cała  jej  dusza 
jest,  że  tak  powiem,  na  opak.  To  co  jest  u  góry  odwraca  się  u 
czarownicy ku dołowi, prawa strona staje się lewą, tył przodem. 

I  już  samo  spaczenie  i  odwrócenie  wszystkich  rzeczy,  stawia 

takiego człowieka w przeciwieństwie do całej natury. 

To  są  pierwsze  objawy  opętania,  które  u  czarownicy  nie  są 

bolesne, ułatwiają je tylko sprowadzenie wizji, za pomocą których 
łączy się z szatanem. W parkosyzmach opętania uwydatniają się i 
występują wszelkie objawy z nadzwyczajną siłą. 

Ciało  opętanych  kurczy  się  i  wyciąga,  skręca  się  całkiem  lub 

wypręża  się  tak,  że  tylko  wielki  palec  i  głowa  dotykają  ziemi,  a 
plecy  wygięte  jak  gdyby  silnie  napięty  łuk.  Lecz  w  tej  samej 
chwili zmienia się pozycja: opętany leży na plecach, a ręce i nogi 
są skręcone ku górze, jak gdyby dwa gibkie pręty. Włosy zdają się 
rozlatywać  na  wszystkie  strony,  ciało  traci  ciężar  gatunkowy,  nie 
tonie w wodzie, a często nawet  wznosi się  w górę i zdaje się być 
zawieszone w powietrzu. Często widziano opętanych, jak biegli w 
najszybszym pędzie poprzez dachy klasztorów, to znowu z najwię-
kszą łatwością wdrapywali się na zupełnie strome skały lub 

background image

siadywali na gałązkach, które już się pod ciężarem ptaka uginały. 

Ciało  opętanych  wykazuje  pewne  oznaki,  które  i  dziś  u  tak 

zwanego  medium  znaleźć  można.  Były  to  zawsze  pewne  miejsca 
na skórze, zupełnie nieczułe, bez nerwów i na-czyć krwionośnych. 
Tworzyły  czarne  lub  ciemnoczerwone  plamy,  a  znajdowały  się 
przeważnie  na  narządach  płciowych.  De  Lancre  jeden  z 
najtęższych  i  najinteligentniejszych  diabologów,  który  oczyszczał 
w  1609  roku  prowincje  baskijskiej  od  czarownic,  opowiada,  że 
znalazł około 3000 tak naznaczonych osób. 

Ale to nie tylko ten znak, który wyróżniał czarownicę od innych 

ludzi.  Wskutek  magicznego  oddziaływania  jej  duszy,  znieczulona 
jest  ona  na  wszelki  ból.  Nie  odczuwa  naj-straszniejszej  tortury, 
dowolnie  wpada  w  stan  kataleptycz-ny,  tak,  że  śpi  jak 
najspokojniej, podczas  gdy  kat  rozciąga  ją  na  wałkach,  a  kat  miał 
obowiązek  tak  porządnie  całe  ciało  naciągnąć,  żeby  słońce  mogło 
przeświecać przez członki, jak przez rzeszoto. 

To  maleficium  taciturnitatis,  którym  szatan  obdarzał  swoich 

wybranych,  przypisywano  jakiemuś  ukrytemu  amuletowi  (dlatego 
też golono i strzyżono czarownice na całym ciele) było połączone z 
dziwną  siłą  organizmu.  Najstrasz-niejsze  rany  goiły  się  szybko,  a 
nawet  takie  rany,  które  w  normalnych  warunkach  sprowadzają 
niechybną  śmierć.  Bardzo  często  zdarzały  się  wpadki,  że 
torturowano  czarownice  po  pięć  razy  z  rzędu,  a  po  paru  dniach 
można było rozpocząć na nowo całą procedurę. 

W  tych  ekstatyczno-mediumistycznych  stanach  nie  istnieją 

prawa, które opanowały zwykły organizm. Odporność 

background image

czarownicy  na  ogień  była  tak  powszechna,  że  w  XVII  wieku  nie 
używano zupełnie prób ogniowych, bo ogień się czarownicy nie imał. 
Nie ma powodu o tym  wątpić, bo przecież i w naszych czasach pełno 
takich przykładów. Tak opowiada profesor Wallace, słynny przyrodnik 
i  jeden  z  najpoważniejszych  zwolenników  spirytyzmu,  że  medium 
Home włożył głowę w ogień, a nawet jeden włos mu się nie spalił. A i 
wypadki  lewitacji  i  zmiany  ciężaru  gatunkowego  są  bardzo  częste  u 
dobrego medium, co zaś do nadzwyczajnie szybkiego gojenia się ran i 
znieczulenia  ciała,  przytacza  Lo-mbroso  cały  szereg  przykładów  w 
swej,,Psychologii zbrodniarza". 

Mamy  więc  do  czynienia  z  chorobą,  którą  Charcot  nazwał  grandę 

histerie, a która występowała epidemicznie i szerzyła się z niesłychaną 
szybkością,  przeważnie  wśród  kobiet  i  to  zwykle  w  miejscach,  w 
których pozostały szczątki herezji Katarów. 

Herezja  ta  była  tak  niesłychanie  rozpowszechniona,  że  wieki  całe 

nasuwało  się  pytanie,  czy  odrodzony  manicheizm  nie  zapanuje  nad 
chrześcijaństwem. 

Bo  nowa  religia  Bogomilców,  Albigensów,  Katarów,  Adamitów  i 

wszystkich  tych  niezliczonych  sekt  aż  do  czasów  Lutra,  była  tylko 
przekształceniem  pierwotnego  mani-cheizmu,  który  już  w  pierwszych 
wiekach po Chrystusie, silnie wstrząsnął posadami chrześcijaństwa. 

Nauka nowych Manichejczyków czyli Katarów zupełnie sprzeciwia 

się  nauce  chrześcijańskiej.  Według  Kościoła  tylko  dobro  jest 
prawdziwą  substancją,  zło  zaś,  które  tylko  przypadkowo  zjawiło  się 
wskutek przewinienia,  w istocie  swej oznacza tylko  wyjątek -  według 
Katarów zło i dobro 

background image

są  równorzędne,  a  jakkolwiek  sobie  przeciwne,  to  jednak  istotne,  i  to 
przeciwieństwo  sięga  aż  do  najwewnętrzniej-szych  korzeni  bytu  i 
dotyczy nawet samego bóstwa. 

Grzech - według ich nauki - nie jest zatem wynikiem winy, nie jest 

wynikiem wolnej woli, lecz jest dziełem czarnego Boga. Nie ma zatem 
grzechu,  bo  zły  czyn  jest  wynikiem  woli  bóstwa,  nie  ma  zatem  kary, 
wieczne  potępienie  jest niedorzecznym  pomysłem,  a  skrucha  po złym 
czynie  jest  tak  samo  bezużyteczna,  „jak  gdyby  pies  ukąsił  kamień", 
powiedziałby Nietzche. 

To już całkowicie wyrobiona doktryna sataniczna. 
Ale  jak  Boga  dzielą  na  złego  i  dobrego,  tak  ściśle  odróżniają  w 

człowieku  stronę  duchową  i  cielesną.  Ciałem  należy  człowiek  do 
czarnego Boga, duchem do świetlanego. 

Nagle w łonie sekty nastało podwójne rozdwojenie: ci, którzy obrali 

ś

wietlanego Boga, żyli jak pustelnicy, byli zagorzałymi propagatorami 

sekty, byli dla ludu jak święci i  posiadali tę potęgę, za pomocą której 
samym przyłożeniem dłoni w chwili śmierci umieli człowieka zupełnie 
oczyścić i zwrócić go bóstwu świetlanemu. 

Inni  zaś,  którzy  czcili  bóstwo  złe,  zawiązywali  tajemne  związki  i 

obchodzili w lasach, jaskiniach i na pagórkach swoje ponure, lubieżne 
misteria. 

W ten  sposób w łonie tej samej  sekty powtarza się przeciwieństwo 

między 

chrześcijaństwem 

pogaństwem, 

ale 

tym 

razem 

przeciwieństwo jest konieczne i uświęcone przez samą naukę. 

Posiadając  orientalne  środki  czarnoksięskie,  dokonują  ,,doskonali", 

„perfecti",  dziwnych  cudów,  a  sekta  wzmaga  się  z  niesłychaną 
szybkością. Tworzą się tysiące sekt mniej- 

background image

szych,  ale  wszystkie  pod  nazwą  Katarów  niszczą  wiarę 
chrześcijańską;  tworzą  się  tajemne  związki,  które  tylko  wyuzdanie 
mają  na  celu,  powoli  zatraca  się  filozoficzno-spekulatywne  jądro 
nauki manichejskiej, ale pozostaje rys zasadniczy, dzika, fanatyczna, 
do obłąkania spotęgowana nienawiść ku nauce chrześciajańskiej i w 
tej nienawiści wszystkie drobne sekty podają sobie dłoń braterską. 

Na  swoich  zgromadzeniach,  na  parodystycznych  mszach  - 

wykształca  się  sabat,  aż  do  najdrobniejszych  nawet  szczegółów.  W 
późniejszym  sabacie  znajdujemy  nieliczne  zaledwie  dodatki,  co 
najwyżej  spotęgowaną  jeszcze  bardziej  ekstazę,  którą  wzbudzano 
sztucznymi środkami. 

Nowicjusz  musiał  -jak  podają  kroniki  -  wyrzec  się  wszelkiej 

wiary  katolickiej,  musiał  opluć  krzyż,  musiał  wyrzec  się  chrztu  i 
namaszczenia, a potem całe zgromadzenie całowało go i kładło ręce 
na jego głowę. 

Kościół  był  bezsilny  wobec  sekty,  wzrastającej  z  niesłychaną 

szybkością. Sekta była znakomicie zorganizowana, miała potężnego 
papieża  w  Tuluzie  i  odbyła  synod  w  Lug-dunie.  Mieszkańcy 
Langedoku  bili  kapłanów,  kazali  im  na  pośmiewisko  odprawiać 
msze,  zdzierali  im  ornaty  i  stroili  nimi  swoje  żony.  Największą 
przyjemnością  było  jednak  walanie  hostii  w  błocie,  gruchotanie 
kości i brukanie naj-wstrętniejszym kałem. 

I  teraz  rozpoczęły  sią  nawoływania  do  krucjaty  przeciw 

heretykom. Święty Dominik, twórca św. inkwizycji, stanął na czele 
wyprawy. 

Rozpoczęła się krwawa rzeź. 
Przy zdobyciu Beriers położono trupem 5000 ludzi, chrześcijan i 

Katarów bez różnicy! „caedite omnes, novit 

background image

enim Deus, qui sunt eius!" (Zabijcie wszystkich. Bóg już wie kto mu 
należy)  -  wołał  opat  z  Cileaux,  kiedy  chciano  oszczędzić 
chrześcijan.  Mieszkańcy  umknęli  w  lasy  i  góry,  pozostało  jedno 
Carcassone. Ale nikt nie ważył się bronić tego miasta. Setki zginęły 
na szubienicy, a 500 na stosie. 

Albigensi rozproszyli się i schronili w zamczyskach szlachciców. 

Ale  wszystkie  te  warownie  zdobyto,  a  Kościół  rozwinął  przy  tej 
sposobności nadmierną swoją łaskawość. 

Przy  zdobyciu  warowni  Minerwy  wszyscy,  którzy  się  chcieli 

nawrócić,  mieli  pozostać  przy  życiu.  Niemniej  jednak  ginęli  na 
stosie. S'il ment ii n'aura que ce qu'il merite, S'il veut reellement se 
convertir, le fen expira ses peches! (Jeżeli kłamie to spotka go to, na 
co  zasłużył  -  jeżeli  chce  się  nawrócić,  to  ogień  zniszczy  jego 
grzechy). 

Całe Południe było zniszczone, kamień nie pozostał na kamieniu. 

Wszystkie warownie były zburzone, wszyscy baronowie i hrabiowie 
byli  na  szubienicach  lub  wśród  popiołu  zwęglonych  stosów,  a 
szlachetne damy ginęły pod razami kamieni w fosach i studniach. 

Kościół myślał, że triumf jest zupełny. 
Ale nigdy wróg nie czuł się potężniejszy. 
Zburzono  mu  tylko  jedną  formę  Kościoła,  ale  co  znaczy  dla 

szatana  widzialna  forma?  Lud  był  mu  wierny  w  głębi  swego  serca, 
krył  się  w  podziemnych  katakumbach  i  jaskiniach  górskich  i  nigdy 
jeszcze  nie  kochał  go  tak  gorąco,  nie  uwielbiał  go  tak 
bałwochwalczo 

zbrodniczo 

jak 

właśnie 

po 

upadku 

antychrześcijańskiej Tuluzy. 

Kościół  właściwie  nigdy  się  nie  mógł  uporać  z  sektami 

manichejskimi. Tępiono ich z niesłychaną zaciekłością 

background image

przez  całe  wieki,  ale  z  zadziwiającą  żywotnością  tworzą  się  coraz 
nowe gminy i stowarzyszenia, a jeszcze w 138 roku domagają się w 
Austrii 

Adamici, 

odłam 

sekty 

Ktarów, 

państwowego 

równouprawnienia ich religii z katolicką. 

Psychologia  czarownicy  jest  dość  trudna.  Wiadomą  rzeczą,  że 

człowiek  średniowieczny  nie  umiał  zupełnie  obserwować,  przy 
tym  mózg  jego  pracował  bardzo  lekkomyślnie  i  wręcz  po 
maniacku.  Najdrobniejszy  wypadek  wyrastał  do  potwornych 
rozmiarów,  najlżejszy  szmer  stawał  się  strasznym  łoskotem, 
błędny ognik rozlewał się w olbrzymie słońce, ale jeżeli odrzucimy 
te  wszystkie  potworne  dodatki,  pozostaje  zawsze  dość  faktów, 
które wzbudzają najwyższe zajęcie. 

Kobieta  średniowieczna  była  niezmiernie  słaba  i  bezkrwi-sta. 

Wstręt średnich wieków do wody i powietrza odbił się na całym jej 
organizmie.  Myła  się  niezmiernie  rzadko,  mieszkała  w 
cuchnących,  nigdy  nie  przewietrzanych  norach,  obchodzono  się  z 
nią  jak  z  nieczystym  stworzeniem,  pogardzano  nią  w  kościele, 
więc  nie  dziwi  fakt,  że  jej  złe  instyn-kta  rosły  i  rozkrzewiały  się, 
jak zielsko na dnie bagna. Mózg jej wytwarzał najdziksze pomysły 
z  zemsty,  już  to  przeciw  sąsiadce,  co  rzuciła  na  nią  uroki,  już  to 
przeciw mężowi, co ją kopał nogami, lub przeciw dziedzicowi, co 
ją kazał publicznie wychłostać. 

Bezkrwistość, bardzo częste choroby skórne, wytwarzane przez 

straszliwe  niechlujstwo  i  brud,  drażniły  ustawicznie  jej  chuć. 
Oddawała się każdemu mężczyźnie, to znaczy dała się gwałcić, bo 
była zbyt bierną, ale nigdy nie uczuwała zadowolenia. 

background image

Tylko  coraz  większy  głód  za  rozkoszą,  za  długo  trwającą  orgią 

płciową, męczył ustawicznie to wpół-zwierzę, wpół-kobietę. 

Była  w  ustawicznym  podrażnieniu.  W  tej  pięknej  melancholii, 

którą  Kościół  słusznie  nazwał  łaźnią,  w  jakiej  szatan  dusze  kąpie, 
stawała się każda trującym jadem. 

Przy  tym  nie  trzeba  zapominać,  że  wszystkie  zarodki  choroby 

nerwowej, zwanej opętaniem już w niej tkwiły. 

Pytanie, kiedy kobieta staje się czarownicą, odnosi się li tylko do 

pytania, kiedy po raz pierwszy pokazały się objawy tej choroby. 

I stało się to jednego dnia. 
Nigdy  nie  była  tak  spokojną.  Męczy  ją  jakieś  dzikie  pragnienie 

krwiożercze.  Chciałaby  mordować,  niszczyć,  rozrywać  w  kawały, 
chciałaby gryźć i krzyczeć z całej mocy, a naraz, jakby ją obca siła 
gnała, wybiega w las, nie biegnie już. zdaje się jej, że się unosi nad 
ziemią, że pędem strzały rozrywa powietrze, traci poczucie czasu i 
przestrzeni i naraz pada. 

Szatan  się  jej  ukazuje  -  męski  szatan,  czyli  w  języku  dia-

bologów:  incubus.  Jest  całkiem  czerwony,  w  stroju  leśniczego. 
trochę  utyka  na  jedną  nogę,  stara  się,  o  ile  możliwe.  chować  swój 
ogon,  rogów  jego  też  widzieć  nie  można.  Zresztą  cała  jego  postać 
na nic się nie przydała. Ona aż nadto dobrze wie, że to szatan. Lęka 
się,  ale  równocześnie  pożera  ją  straszna  ciekawość.  Zna  jego 
potęgę, wie, że wszystko od niego otrzyma, co tylko zapragnie, nie 
myśli  na  razie,  że  Jego  pieniądze  i  kosztowności  zamienią  się 
prędzej  czy  później  na  piasek  lub  błoto.  O,  wielki  jej  lęk,  ale 
jeszcze większa ciekawość. 

background image

Tymczasem szatan przysuwa się do niej wcale nie dwuznacznie, 

coraz bliżej - mówi jej głosem, który się stara być przyjemny - zna 
nędzę jej serca, i przyrzeka spełnić jej życzenia. 

W  ten  sposób  symbolizowała  chora,  zbrodnicza  dusza 

człowieka  średnich  wieków  oddanie  się  złemu,  zaprzepaszczenie 
się w otchłaniach zbrodni. 

W ten sposób pracuje nasza dusza jeszcze dziś podczas snu, gdy 

uzmysławia  sobie  rzeczy  abstrakcyjne  częstokroć  w  sposób 
najpierwotniejszy. 

Nie  potrzeba  dodawać,  że  czarownice  przyznając  się  do  tego 

aktu,  wcale  nie  kłamały  ze  strachu  przed  torturą.  Akt  ten  był  dla 
niej  zupełnie  realnym.  Faktem  tym  uzmysławiała  to,  co  się  w  jej 
duszy działo: oddanie się w moc szatana. 

Kiedy powraca do przytomności, widzi, że ubiegła parę mil od 

swej  wsi.  Drży  jak  liść  osiki,  całe  ciało  jakby  było  na  kole 
rozciągnięte, z niewymowną rozpaczą wlecze się z powrotem, a w 
duszy, w sercu, straszny lęk: a może to wszystko na próżno? może 
ż

adne z jej życzeń i pragnień nie zostanie spełnione? 

Czeka dzień, dwa - straszna męczarnia targa jej sercem - strach 

przed  piekłem,  strach,  że  piekielne  ognie  żywcem  ją  pochłoną, 
doprowadza  ją  do  obłędu.  Przeżywa  przy  boku  swego  śpiącego 
męża straszliwą noc. 

Piekło  rozwiera  się  przed  nią  z  całym  arsenałem  najstra-

szliwszych tortur. 

Z  krzykiem  rozpaczy  patrzy  w  tę  ziejącą  ogniem  otchłań 

męczarni,  chciałaby  się  modlić,  ale  nieznana  siła  powala  ją  na 
łóżko, dusi, dławi, mąci myśli - jakiś piekielny śmiech rozległ się w 
powietrzu, potem słyszy łoskot, pukanie 

background image

w  ścianach,  w  łóżku,  w  podłodze,  całe  łóżko  zaczyna  tańczyć. 
Łachmany,  którymi  się  okryła  spadają  z  niej,  chciałaby  obudzić 
męża - ale nie jest  w stanie ani się ruszyć  ani ust otworzyć. Nagle 
pokazuje się on - jej szatański kochanek. 

I  znowu  poddaje  się  bolesnej  meczami  tej  piekielnej  orgii  - 

znacznie  już  uspokojona.  Nawet  odważa  się  już  stawiać  mu  to  lub 
owo pytanie. Bo w gruncie rzeczy ten pan jest dość łaskawy i dość 
przystępny. 

Radzi jej aby udała się do czarownicy, która mieszka w słynnym 

pustkowiu  w  lesie.  Ma  się  przed  nią  zwierzyć,  a  otrzyma  od  niej 
zioła, które posiadają cudotwórczą potęgę. 

Kiedy szatan wreszcie ją opuścił, wpada w kamienny sen. 
Pierwszą  jej  myślą  po  przebudzeniu  jest  stara  czarownica.  Mąż 

poszedł na zarobek. Dzieci nie ma. Czeka z upragnieniem wieczora. 

Drżąc ze strachu idzie do starej wiedźmy. 
Nikt  nie  pamięta,  kiedy  stara  przyszła  do  wsi.  Wszyscy  się  jej 

boją,  a  gdy  idzie  przez  wieś,  powstaje  straszna  panika.  Matki 
uciekają  z  dziećmi,  zakrywając  je  chustkami,  a  jeżeli  to  nie 
pomoże,  znaczą  się  znakiem  krzyża,  albo  wymawiają  słodkie  imię 
Jezusa, by złe czary odegnać. 

Ale stara zdaje się nie widzieć tego, mruczy tylko coś pod nosem, 

tylko od czasu do czasu ciśnie złe spojrzenie na ten lub ów dom. 

Pomiędzy wylęknioną kobietą, a starą wiedźmą, która zresztą już 

dawno jej oczekiwała, wszczyna się długa rozmowa; stara dogaduje 
jej, naciera na nią, młoda lęka się 

background image

i waha, ale wreszcie, gdy wraca do domu, trzyma w rękach słoik z 
maścią  i  białą  laseczkę,  którą  ma  ukryć  w  miejscu,  gdzie  jej  nikt 
znaleźć nie może, oprócz członków tej samej sekty. 

Nareszcie  zbliża  się  upragniona  chwila.  Dzień  przedtem  dała 

stara wiedźma znak, że o tej porze nastąpią odwiedziny synagogi. 

Około północy rozbiera się młoda kobieta, co już w moc szatana 

popadła,  smaruje  się  maścią,  którą  otrzymała  od  starej  wiedźmy, 
naciera silnie swe ciało pod pachami i w okolicy serca. 

Natychmiast wpada w kamienny sen, który trwa tylko chwilę. 
Ciało  pozostaje  bez  ruchu  w  katalepsji,  budzi  się  dusza, 

wyzwala  się  z  ciała,  dopada  miotły,  kota,  albo  jakiegokolwiek 
przedmiotu i dalej w drogę. 

Nie zawsze jednak potrzebuje czarownica jakiegoś wehikułu. Po 

części  idzie  pieszo.  Remigius  i  de  Lancre,  którzy  razem  spalili 
przeszło  dwa  tysiące  czarownic,  a  więc  ludzie  zupełnie 
kompetentni, potwierdzają to. 

W  jaki  sposób  dostaje  się  na  miejsce,  nie  wie  dokładnie. 

Przypomina  sobie  tylko,  że  spotkała  kogoś  po  drodze,  że  ktoś  do 
niej parę stów przemówił, ale to wszystko. 

Miejsce  przeznaczenia  zna  już  po  trosze.  Jest  to  osławione 

miejsce  na  górze,  pełne  strachu  i  grozy,  niedostępna  puszcza  bez 
dróg  i  ścieżek,  a  jak  daleko  oko  sięga  nie  ma  mieszkania 
ludzkiego. 

Widzi  już  wielkie  zebranie  mężczyzn,  tych  niewielu,  kobiet  i 

dzieci. Zdaje się jej, że zna już niektórych, ale nie wie 

background image

dokładnie,  bo  jest  bardzo  ciemno,  a  światło  pochodni  przemienia 
postaci w straszliwe upiory. 

Widzi  kobiety  wpół  nagie,  w  poszarpanych  sukniach  i  z 

rozwianym  włosem;  Widzi  jak  krążą  i  wyskakują  w  dzikich 
podrzutach,  jakby  wielki  ciężar  straciły,  tylko  od  czasu  do  czasu 
rozlega się straszny ryk: Har, har! Sabat! Sabat! A naraz, jakby na 
dany  znak,  porządkują  się  pary  w  wielkim  kole,  mężczyzna  i 
kobieta, zwróceni plecami do siebie i rozpoczyna się szalona orgia 
tańca.  Słychać  rżenie  namiętności.  dzikie  rozpustne  pieśni, 
przerywane  ochrypłym,  dyszącym  krzykiem:  Har!  Har!  Diable! 
Diable! Skacz tu! Skacz tam! 

Orgia  dochodzi  w  potwornych  skokach  i  rzutach  do  naj-

wścieklejszego  rozbestwienia,  zwierzę  rozpętało  się  w  człowieku, 
choć  kojarzy  się  z  pragnieniem  krwi,  z  delirium  bólu  wyłania  się 
obłąkanie. 

Kobieta  opanowała  ten  piekielny  kult  szatana.  Ona  jest  jego 

najwierniejszą  sprzymierzeńczynią,  szatan  ukochał  kobietę.  Bo 
szatan  kocha  zło,  kocha  kobietę,  tę  wieczną  podstawę  zła, 
rodzicielkę zbrodni, ferment wiecznych przemian. 

Ona  była  jego  kochanką  i  popularyzowała  jego  nauki,  a  ..gdzie 

diabeł nie może, tam babę pośle" -jak mówi nasze przysłowie. 

Staje  się  tu  pod  opieką"  szatana  bezwstydną  nierządnicą.  rzuca 

się  na  ziemię  -  rozszarpuje  resztki  odzienia  i  z  krzykiem  rozpusty 
poddaje  się  fallusowi  -  stara  kapłanka  Ky-beli,  budzi  się  w  niej  z 
potrójną  potęgą  odwieczna  nim-fomaniczna  furia,  dla  której 
najstraszniejsza  ohyda  rozkoszą  się  staje.  I  nagle  zmienia  się  chuć 
na krwiożerczość 

background image

- rozszarpuje paznokciami swe ciało, wyrywa sobie pęki włosów z 

głowy, rozszarpuje sobie piersi, ale to jeszcze mało, by bestię 
zaspokoić. Rzuca się na dziecko, tę odwieczną ofiarę, składaną na 
ołtarzu szatana, rozrywa mu zębami szyję, rozrywa mu zębami 
piersi, wyszarpuje serce 

- albo przegryza mu tętnicę na szyi i ssie krew, albo - kilka takich 

wypadków jest zupełnie uwiarygodnionych - wtłacza miękką 
główkę w narządy płciowe z piekielnym rykiem 
- wejdź tam skąd wyszedłeś. 

Te  mordy  spełniane  na  dzieciach  nie  są  zupełnie  bajką  i 

wymysłem  zaciętych  diabologów.  Słynny  Gilles  de  Reetz 
zamordował około 800 dzieci - a za czasów Ludwika XIV można 
było  w  ciemnych  uliczkach  i  zaułkach  kupować  dzieci  dla  mszy 
szatańskiej  już  za  talara.  Dzisiaj  w  celach  rytualnych  używają 
sataniści płodów przedwcześnie spędzonych. 

Tą  orgią,  którą  się  kończy  starożytny  sabat  Babilonu,  Rzymu, 

Grecji,  rozpoczyna  się  dopiero  właściwy,  świętok-radzki  sabat 
czasów chrześcijańskich. 

Najdrobniejszy  pozór  rzeczywistości  zanika,  otwiera  się 

przepotężne panowanie nocy. 

Szatan się ukazuje. 
Najchętniej  przyjmuje  postać  kozła,  ale  często  widzi  się  go  na 

podobiznę  ludzką.  Siedzi  na  jakimś  tronie,  jest  podobny  do 
człowieka,  ale  widzi  się  to  wszystko,  jakby  przez  grube  opary 
mgły. 

Tylko bardzo rzadko można go widzieć dokładnie. Jest straszny 

i  ohydny.  Wszystkie  jego  formy  wzrastają  do  olbrzymich 
rozmiarów. 

Na głowie ma koronę czarnych rogów, a pomiędzy nimi jeden, 

który tak silnie się żarzy, że światło jego idzie z peł 

background image

nią księżyca w zawody. Oczy jego są olbrzymie, dwoje okrągłych, 
błyskawicą  błyszczących  oczu.  Głos  jego  jest  potężny,  ale  bez 
dźwięku, ochrypły i trudny do zrozumienia. 

Udaje  wielką  pychę  połączoną  z  manierami  melancholijnego 

księcia, który się nudzi. 

Pod  pępkiem  ma  jeszcze  jedną  twarz,  ohydniejszą  jeszcze  od 

właściwej, z szeroko rozwartym pyskiem i zwieszonym ozorem. 

Teraz rozpoczyna się msza. Poprzedza ją ogólna spowiedź. 
Każdy  spowiada  się  z  obrzydliwego  grzechu  czystości,  ze 

ś

miertelnego grzechu pokory, cierpliwości, umiarkowania i miłości 

bliźniego. 

Spowiadano  się  ze  spełnienia  dziesięciorga  przykazań  i 

ż

ałowano gorzko nie popełnionych zbrodni. 

Kozioł  słuchał  cierpliwie,  ale  w  końcu  wydzielał  straszne  kary, 

bo szatan nie lubi połowicznych. 

Po spowiedzi przedstawiano mu tych, którzy pragnęli wstąpić do 

jego kościoła. Drżąc stawali przed tronem wielkiego księcia. 

—  Czego  pragniesz?  Chcesz  być  jednym  z  mych?  —  pyta  się 

kozioł. 

— Pragnę! 
— A więc chciej i czyń, co ja chcę! I teraz musi się powtórzyć 

odwieczną formułkę, której już Manichejczycy używali. 

—  Zapieram  się  Boga,  potem  Chrystusa,  św.  Ducha.  P.  Marii, 

wszystkich świętych itd. itd. Wyrzekam się Krzyża, a poddaję we 
wszystkim  twej  potędze,  nie  uznaję  innego  ^oga,  prócz  ciebie,  a 
teraz jestem służebnikiem twoim. 

background image

Szponem  swoim  zeskrobuje  szatan  neoficie  znamię  chrztu,  a 

następnie  odbywa  się  chrzest  w  wodzie  z  trującej  kałuży,  przy 
czym  przysięga,  że  nie  będzie  używał  Sakramentu,  jak  tylko  w 
nieczystych  celach,  że  nigdy  nie  zdradzi  tajemnicy  sabatu  i 
ustawicznie  będzie  się  starał  pozyskać  dla  szatana  nowych 
wspólników. 

Ceremonia cała kończy się wspaniałą prośbą odszcze-pieóca, by 

go wymazał z księgi żyjących, a wpisał do księgi śmierci. 

Przymierze z szatanem zawarte. 
Człowiek oddaje się bez woli w moc zła. 
I  dziwne,  że  od  tej  chwili  przeistacza  się  natura  człowieka 

doszczętnie. 

Bo  cóż  ma  jeszcze  do  stracenia?  To,  co  mogłoby  go  po-

wstrzymać od zbrodni, nie istnieje. Nadziei wybawienia nie ma, a 
teraz,  gdy  już  jest  potępiony,  to  zupełnie  obojętne,  jakie  zbrodnie 
popełni.  Dusza  człowieka  przewraca  się  na  zręby.  Prawo,  które 
jeszcze  dotychczas  jarzmiło  bestię  w  człowieku,  odrzucono  z 
pogardą  i  szyderstwem,  sprawia,  że  kobieta  powraca  do  swej 
właściwej natury. 

Uczony  diabolog  Guaccio  mówi  w  swym  Compendium 

maleticarum,  że  kobieta  po  sabacie  staje  się  podstępną,  fałszywą, 
spotwarza  i  zohydza  bliźnich,  jest  łakomą  i  brudną  i  kłamczynią. 
Jest  szkodliwą  i  rozbestwionym  chuciom  oddana,  nie  waha  się 
przed  żadną  zbrodnią  -  a  porównać  ją  można  tylko  z  dzikim 
krwiożerczym  zwierzęciem,  huraganem,  skorpionem,  smokiem  i 
stryczkiem szu-bienicznym. 

I niezliczone były zbrodnie czarownic. Historyk, który się kiedyś 

na serio i bez uprzedzeń zajmie historią czarow- 

background image

nictwa  będzie  mógł  z  łatwością  skonstatować,  że  zbrodnie 
przypisywane czarownicom rzeczywiście spełnione zostały. 

Jeden z najsławniejszych inkwizytorów wylicza szeregi zbrodni, 

a  przede  wszystkim  użycia  nieznanych  trucizn,  co  powszechnie 
nazywano  rzuceniem  uroku,  niszczenie  płodu  w  łonie  matki, 
wywoływanie  tak  zwanej  łykantropii,  w  której  człowiek  pod 
wpływem zaburzeń nerwowych, przemienia się w zwierzę - błądzi 
po lasach, kąsa ludzi i zwierzęta itd. 

Jasne  jak  słońce,  że  przewrót  w  fizycznej  naturze  czarownicy 

musi  wywołać  odpowiednie  i  straszne  zaburzenia  w  jej  psychice. 
Nieświadoma,  z  tą  samą  obojętnością  i  tym  spokojem,  popełnia 
zbrodnie, z jakim inny spełnia czyn dobry. 

Odwieczne  pytanie  każdej  religijnej  doktryny:  skąd  się  wzięło 

zło  i  zbrodnia,  tłumaczy  się  u  czarownicy  jej  spaczonym 
doszczętnie i zmienionym stanem organicznym. 

Wszystkie prawa boskie i ludzkie same się przez się odwracają i 

bez  wszystkiego,  bez  wszelkich  namysłów  powstaje  kodeks 
sataniczny: 

Kochaj szatana, ubóstwiaj go i nikogo prócz niego. 
Boga i Chrystusa nienawidź i zohydzaj ich imię. 
Gardź matką i ojcem twoim. Zabijaj i morduj mężów i dzieci, a 

przede  wszystkim  dzieci,  ku  większej  wzgardzie  Tego,  co 
powiedział „Każcie przyjść dzieciom do mnie". 

Cudzołóż,  oddaj  się  rozpuście,  najmilej  nierządowi  przeciw 

naturze.  Niszcz,  kradnij,  rabuj  -  krzywoprzysięgąj  i  składaj 
fałszywe świadectwa. 

Czarownica jest przede wszystkim zaciekłą trucicielką. 
Niewątpliwie  powstała  wskutek  tych  ohydnych  wywarów 

niejedna epidemia nerwowa, niejedna studnia została zatruta 

background image

- a słynna aqua toffana jest niewątpliwie takim szatańskim 
wynalazkiem. 

Weźmy  jeszcze  w  rachubę  nadzwyczajne,  magiczne,  dziś 

mówimy  mediumistyczne  siły  takiego  osobnika,  pomyślmy  z  jaką 
niesłychaną 

łatwością 

hipnotyzował 

ludzi, 

zważmy 

dalej 

niezmierne  przeczulenie  nerwowe  ludzi  średniowiecza,  a 
zrozumiemy, że średnie  wieki nie  mogły się inaczej z tą szatańską 
sektą uporać, jak tylko ją doszczętnie wyniszczyć. 

To  samo  robią  dziś  Anglicy  w  Indiach,  tępiąc  z  największą 

srogością  zbrodniczą  sektę  Thuggów,  co  w  imieniu  bogini  Khali 
dziesiątkują ludność. 

Prawda,  że  niejedną  czarownicę  usmażono  niewinną,  ale  na  te 

osiem  milionów  czarownic,  które  według  bardzo  niedokładnego 
obrachunku spalono, przypada mały ułamek niewinnych. 

Znaną  jest  rzeczą,  jak  trudno  dziś  o  dobre  medium.  To 

zawdzięczamy  takim  panom  jak  Bodinus,  Sprenger,  Del  Rio,  de 
Lancre,  Remigius  -  on  przede  wszystkim!  Na  własną  rękę  spalił 
13000. 

Ha! jeżeli się zważy, że wszyscy ludzie chorowali w najwyższym 

stopniu  na  tak  zwaną  morał  insanity  -  jeżeli  się  dalej  zważy,  że 
według  burżuazyjnej  etyki  największe  dobro,  to  najlepszy  stan 
higieniczny  ludzkości,  to  może  zrozumiemy,  dlaczego  tak 
gwałtownie tępiono epidemie hys-tero-epilepsji. 

Cała straszliwa, rozpaczliwa historia średnich wieków, odbija się 

w grozie satanistycznych sabatów. 

Sabat  to  orgia  rozpętanych  instynktów,  olbrzymia  rewolta 

ujarzmionego ciała, potężne Alleluja na krzyż przybitego pogaństwa. 

background image

A  rzeczywiście  jest  sabat  potwornie  spaczoną,  skarykatu-

ryzowaną syntezą wszystkich orgiastycznych kultów starożytności. 

Kult  Kybeli,  gdzie  historyczny  popęd  płciowy  przeradza  się  w 

piekielne okrucieństwo, dawno już zapomniane kun-szta nierządu w 
kulcie  Astary,  zbrodnie  i  zaklinania,  jakimi  czarownice  greckie 
zmuszały  Hekatę  do  wydania  umarłych,  wszystko  to  widzimy  w 

ś

redniowiecznym  sabacie.  Zmienione  wprawdzie,  dopasowane  do 

zmienionych  pojęć  religijnych,  ale  przecież  bardzo  jasno 
uwydatnione. 

Ś

redniowieczny  sabat  nie  ma  nic  jemu  tylko  właściwego, 

znajdujemy  go  po  wsze  czasy  i  u  wszystkich  narodów,  jest  on 
ogólno-historycznym  faktem,  a  równocześnie  najciekawszą  i 
najzawikłańszą zagadką, jaką zna historyk. 

Epoka  pozytywizmu  i  zdrowego  rozsądku  ułatwiła  sobie 

rozwiązanie  zadania.  Powiedziano,  że  to  wszystko  głupstwo, 
przesąd, 

zabobon 

ś

redniowieczny, 

procesy 

przeciwko 

czarownicom służyły za powód, by móc napaść na Kościół, historyk 
ś

lizgał  się  po  faktach,  nie  dających  się  zaprzeczyć,  dopiero  w 

ostatnim czasie, kiedy uczony tej miary co Croo-kes począł torować 
drogi, zaczęła się ciemność przerzedzać. 

I na to przede wszystkim trzeba nacisk położyć, że sabat odbywał 

się  w  istocie  tak,  jak  się  czarne  msze  za  czasów  Ludwika  XIV 
odbywały. Twierdzenie to popiera w całości  wszystko, co wiemy  o 
starożytnych  misteriach  i  o  nocnych  schadzkach  i  orgiach 

ś

redniowiecznych sekciarzy. 

Każdy,  który  brał  udział  w  sabacie,  wprawiał  się  szalonym 

tańcem,  jednostajnym,  a  silnym  podrzucaniem  głowy  w  dziki 
orgazm, w którym było trudno odróżnić rzeczywistość od wizji. 

background image

Używanie średniowiecznych narkotyków, które demonologowie 

tak  dokładnie  opisują,  potęgowało  stan  nerwowy,  aż  człowiek 
wreszcie  wpadł  w  zupełny  stan  somnambuliz-mu.  A  ponieważ 
wszyscy uczestnicy stali w obopólnym raporcie, więc musieli mieć 
te  same  wizje,  które  już  zresztą  były  od  samego  początku 
Kodeksem satanicznym. 

Ten rzeczywisty, historyczny sabat zanika zwolna w miarę coraz 

więcej srożącego się prześladowania, odbywa się co najwyżej raz 
na  rok,  albo  całkiem  nie,  bo  czarownica  przeżywa  wszystkie 
rozkosze  rzeczywistego  sabatu  w  swoich  wizjach,  potrzebuje  się 
tylko posmarować maścią, a natychmiast wpada w katalepsję. 

Ta słynna maść nie jest bynajmniej wymysłem diabolo-gów. 

Carrichter,  Paracelsus  opisują  składniki  wszystkich  trucizn,  z 

jakich się przyprawia, nieznaną jest tylko technika przyprawy. Maść 
ta  przestała  być  w  naszych  czasach  jakimś  mitem,  od  czasu,  kiedy 
słynny badacz okultyzmu Kie-sewetter zatruł się nią. 

Rozwalono  w  Bawarii  starą  turmę,  w  której  kiedyś  więziono 

czarownice, 

znaleziono 

słoik 

maścią 

przysłano  go 

Kiesewetterowi do zbadania. 

Kiesewetter robił na sobie próby, opisuje potworne wizje, jakich 

doznawał,  aż  jednego  dnia  znaleziono  go  nieżywego,  widocznie 
nieumiejętne  obchodzenie  się  z  tak  silnymi  narkotykami 
przyprawiło go o śmierć. 

Mówiłem,  że  sabat  jest  ściśle  spokrewniony  z  misteriami 

starożytności.  Ale  podczas  gdy  misteria  u  Greków  i  u  Rzymian 
miały  charakter  na  wskroś  pozytywny  i  dążyły  do  tego,  by  naturę 
ludzką ubóstwić, uświęcić wszystkie instyn 

background image

kty  i  to  uświęcić  przez  najniesłychańszą  ekstazę,  mają  sabaty 

ś

rednich wieków charakter li tylko ujemny. 

Sabat  średniowieczny  tkwi  najgłębszymi  korzeniami  w  piekielnej 

nienawiści ku Kościołowi katolickiemu. 

Bo nie ulega wątpliwości, że wszystkie te potworne msze, ta pasja 

ś

więtokradztwa  wyrodziła  się  w  łonie  manicheiz-mu.  Bo  z  biegiem 

czasu  zatraciła  się  rzeczywista  doktryna  manicheizmu,  a  treść  jego 
utworzyła  polemika  i  krytyka,  niszcząca  i  zohydzająca  nauki 
katolicyzmu. 

To  co  było  jądrem  nauki  boskiego  Mani  zagubiło  się  w 

niesłychanej  nienawiści  ku  Nazareńczykowi,  która  się  potęgowała 
wskutek fanatycznych prześladowań. 

Na  tym  podkładzie  nienawiści  piętrzyło  się  w  olbrzymi  sposób 

wszystko  to,  co  Kościół  prześladował,  wszystkie  resztki  i  szczątki 
pogaństwa,  które  tak  silnie  tkwiło  w  narodzie,  wszystkie  zdania  i 
nauki,  które  zwłaszcza  z  Afryki  i  Azji  od  Żydów  i  Cyganów 
napływały, a które lud chciwie przyjmował. 

Następną  znamienną  cechą  sabatu  jest  chorobliwa  nienawiść 

wszystkich  opętanych  przeciwko  Kościołowi.  Wspomniałem,  że 
najważniejszym  objawem  opętania  jest  właśnie  to,  że  wszystkie 
stosunki  i  uczucia  na  odwrót  się  przekształcają.  A  przy  tym 
wmawiano  chorym,  że  są  opętam  przez  diabła,  aż  wreszcie 
uwierzyli,  że  mają  diabła  w  sobie.  Sugestia  była  tak  silna,  że  chory 
zupełnie się przystosowywał do wierzeń ogólnych. I tak skojarzył się 
się manicheizm z histerią średnich wieków. 

Pierwotny  Bóg  Katarów,  Bóg  czarny  i  zły,  ale  mimo  wszystko 

Bóg,  stał  się  w  polemicznych  szałach,  na  stosach  konających 
Albigensów i opętanych czarownic a rebours, 

background image

antychrystem,  materią  a  rebours,  a  mianowicie  materią  brudu, 
wstrętu, mrozu i trucizny. 

Dla  pierwotnego  Manichejczyka  doktryna  głosiła,  że  nikt  nie 

może grzeszę tym, co leży poniżej pępka, nemo potest peccare ab 
unbilico  et  inferius  jest  równie  świętą  doktryną,  jak  i  utracenie 
hymenu  dla  kapłanki  Antatothy.  Ale  u  czarownicy  zatracił  się 
sens,  stała  się  środkiem  dla  zohydzenia  świętości  i  ustawicznego 
krzyżowania Boga chrześcijan. 

Pierwotny  Manichejczyk  wyprzysięgał  się  wiary  z  świętą 

powagą  człowieka  nawróconego;  dla  czarownicy  było  wy-
przysiężenie się wiary czynem, by sobie szatana zjednać. Ale osią 
i  podstawą  sabatu  jak  i  misterii  jest  wyuzdanie,  pragnienie 
płciowe. 

Zaspokoić  chorobliwą  zmysłowość,  jej  niepokój  i  chciwość, 

poznać  nieznane  i  ukryte  siły,  które  są  w  stanie  dać  niepojęte 
rozkosze,  to  jedno  z  najważniejszych  powodów,  dla  których  się 
szatanowi oddawano. 

Ale szczęścia to nie dało. 
Mniejsza o to. 
W obszarach nocy, w otchłaniach bólu można znaleźć upojenie 

ekstazy i delirium. Rzucano się w piekło, ale miało się upojenie, w 
którym zapominano o wszystkim. 

,,Skreśl  mnie  z  księgi  życia,  zapisz  mnie  w  księgę  śmierci", 

otóż  formułka,  która  tłumaczy  psychologię  tych  sekt.  Dzień, 

ś

wiatło, to światło, to straszny, brudny ciężar życia, piekielna jego 

męka,  noc  -  to  święto  rozpasanych,  chciwych  rozkoszy 
instynktów. 

A  ludzie  po  wsze  czasy,  we  wszystkich  plagach  nieba,  we 

wszystkich męczarniach życia mieli tylko jedno wyjście, 

background image

upoić się. I ludzkość upajała się zbrodnią i potwornością, a całe to 
upojenie dochodziło do szczytu w płciowej ekstazie tak, że nerwy 
się rwały, że człowiek sam z siebie się wyłaniał, cierpiał i wił się 
w  mękach,  ale  zapomniał  przynajmniej  o  tym,  co  było  dla  niego 
nąjstraszniejszym, że żyje, że musi żyć. 

Stanisław Przybyszewski, 1899r. 

background image

SPIS TREŚCI 

Kult Szatana — Janina Walicka

 

Geneza kultu Szatana ........................ 3

 

Satanizm — jego cele i obrzędy ................ 8

 

Rozwój satanizmu w Europie. Największy satanista 
ś

redniowiecza ............ 16

 

Sekty satanistyczne w czasach obecnych ........ 24

 

Satanizm doby powojennej w Polsce ........... .31

 

Synagoga Szatana — Stanisław Przybyszewski 40