Rząd Światowy, Globalizm, Antykościół i Superkościół
Pierre Virion
Tytul
Rząd Światowy, Globalizm, Antykościół i Superkościół
Autor
Pierre Virion
Miejsce wydania
Warszawa
Wydano w roku
1999
ISBN
83-87809-06-03
Wydawnictwo
Wydawnictwo Antyk - Marcin Dybowski
Adres wydawnictwa
01-115 Warszawa
pl. Grzybowski 3/5
Tel: 0-502 225 232
Fax:
Adres wydawnictwa w internecie
Elektroniczna wersja ksiazki
Fragment noty wydawniczej:
Książka Pierre Virion'a "Bientot un gouvernement mondial une super- et contre-Eglise" ("Czy już
wnet Rząd Światowy, Anty- i Super -Kościół?"), którą właśnie oddajemy do rąk polskiego
czytelnika, jest pozycją cenną, wartą szczególnie uważnego przestudiowania, ukazuje ona bowiem
jedno z najbardziej znaczących zjawisk epoki, mianowicie decydujący front walki o duszę
ludzkości współczesnej i przyszłej. Ta walka właśnie się rozgrywa w Kościele katolickim, w
samym jego wnętrzu. Autor, przekonany katolik, całkowicie jest świadom niebezpieczeństwa, jakie
w skali ostatecznej zagraża dzisiaj Kościołowi. Nie idzie bowiem tym razem o zwykłe, prymitywne
prześladowanie z uruchomieniem środków administracyjnych i przemocy fizycznej, ale o
zamierzenie o wiele bardziej groźne, mianowicie o podjętą gigantyczną i decydującą próbę zmiany
wewnętrznej jego świadomości, wewnętrznej tożsamości Kościoła, o wymianę jego duszy:
zdławienie jednej, podstawienie drugiej. Duszą Kościoła, o której mówimy, a o którą obecnie na
całym świata obszarze toczy się walka, jest wierność depozytowi wiary objawionej, to jest całości
wyznawanych od samego początku i głoszonych przez Kościół prawd religijnych i zasad
moralnych. Kamieniem węgielnym wiary i nauki Kościoła jest wiara w boskość osoby Jezusa
Chrystusa, a tym samym wiara w boskość, niepodważalność i niezmienność objawionej przez
Niego nauki, wiara także we własną - Kościoła - nieomylność w przekazywaniu kolejnym
pokoleniom ludzkim nie odmienionej, nie skażonej nauki Boga-Człowieka. Ta zaś nieomylność
Kościoła, na której się wszystko opiera, sprawdza się w powszechnym i zwyczajnym nauczaniu
prawd wiary i obyczajów, a skupia się w całej pełni w jego Urzędzie Nauczycielskim, to znaczy -
w ostatecznej instancji - w osobie biskupa Rzymu, następcy Piotra, namiestnika Chrystusa na
ziemi. Te podstawowe prawdy wiary katolickiej, mianowicie: że Jezus Chrystus, będąc
prawdziwym człowiekiem, jest prawdziwym Bogiem, że Jego przesłanie do ludzkości nosi na
sobie stygmat objawienia, jest Objawieniem Bożym, a więc ma wartość absolutną, i że Kościół
Powszechny w przekazywaniu objawionej prawdy nie myli się i mylić się nie może - stanowią
wyróżnik Kościoła katolickiego. To sprawia, że wśród tak zwanych wielkich religii świata
chrześcijaństwo, a w obrębie chrześcijaństwa Kościół katolicki, zajmuje pozycję specjalną. Kościół
przechowuje też w sobie żywą pamięć nakazu Jezusa: "Idźcie na cały świat i nauczajcie wszystkie
narody, uczcie je mianowicie zachowywać wszystko, co wam przykazałem", "aby nastała jedna
owczarnia i jeden pasterz". Pamięta również Kościół o tych innych słowach Boga-Człowieka:
"Ufajcie , jam zwyciężył świat... Ufajcie, ja pozostanę z wami aż do skończenia świata.,. Ufajcie,
moce piekielne nie przemogą Kościoła mego... Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie
przeminą..." Lecz tam, gdzie jest Światło, pojawia się i Cień. Przeciw Królestwu Bożemu od
prapoczątku buntowało się i podejmowało walkę Państwo Szatana. Tym bardziej przeciw
Kościołowi Chrystusa powstawały kolejno i zespalały się różne ciemne siły, aż z biegiem stuleci
wyłonił się pośród nich uniwersalny i zorganizowany ruch, który po wykrystalizowaniu się -
bardzo szybkim - swych idei przewodnich określił siebie jako Antykościół. Mam oczywiście na
myśli nowożytną masonerię, dokładniej mówiąc: jej wyższe kręgi. Głównym celem masonerii,
wszystkich jej tajnych formacji, jest wpojenie własnych idei całej ludzkości, zjednoczenie jej pod
najwyższą wsadzą Rządu Światowego, oczywiście masońskiego, i ukształtowanie jej dookoła
jednej zasady: laickiego humanizmu, wolnego od wszelkich "przesądów" i "zabobonów", to znaczy
od wszelkich dogmatów i przykazań wyższej, nadprzyrodzonej natury. Rzecz jasna, to
zjednoczenie ludzkości nie miałoby nic wspólnego z Chrystusem i Jego Kościołem, a "uniwersalne
królestwo wyzwolonego człowieczeństwa" nie miałoby nic wspólnego z Królestwem Bożym,
wręcz przeciwnie. Po dwustu przeszło latach przemyślanych, systematycznych i cierpliwych
działań ("sztuka królewska"!) masoneria w znacznej mierze owładnęła sprawami tego świata i
stawała się coraz bliższa ostatecznego zwycięstwa. Ale wciąż przecież pozostawał na placu boju
Kościół katolicki, który od początku przejrzał swego nieubłaganego przeciwnika i właściwie
odczytał i ocenił jego zamierzenia, ostrzegał przed nim swych wiernych i cały zresztą świat, wciąż
stanowił zwarte i dobrze obwarowane Miasto Światłości Bożej i wciąż zachowywał znaczny
wpływ na umysłowość i sumienie społeczeństw. Z czasem masoneria zdała sobie sprawę, że
dopóki Kościół będzie sobą, to znaczy dopóki będzie wierny Chrystusowi, stałym w wierze i
skupionym dokoła Stolicy Piotra, tak długo zachowa wpływ i - pomimo jego ludzkich słabości -
ludzie szukający szczerze Boga i prawdy wciąż będą przy nim trwać, do niego wracać lub
przynajmniej ku niemu spoglądać. Wszystkie kampanie propagandowe, wszystkie obelgi,
wszystkie prawdziwe lub zmyślone i rozdmuchiwane skandale, wszelkie rozdziały Kościoła od
Państwa i "współczesnej cywilizacji", wszelkie głęboko przemyślane systemy oświatowe, wszelkie
działania podejmowane dla zniszczenia chrześcijańskiej i naturalnej moralności społeczeństw, cała
zawzięta akcja laicyzacyjna - jakkolwiek przyniosły pewne rezultaty, nie przyniosły
rozstrzygnięcia. Kościół, pomimo doznanych ciosów i strat, wciąż i wciąż był i pozostał żywą
potęgą duchową, a dopóki Kościoła nie wyeliminuje się na dobre i na zawsze, zawładnięcie
światem wciąż pozostaje problematyczne, co jest zrozumiałe, gdyż w wielkiej grze o ludzkość nie
idzie bynajmniej o cele materialne, ale właśnie o cele duchowe. Tak więc w kierowniczych kręgach
wolnomularstwa zaczęła z wolna przeważać myśl, tu i ówdzie już wcześniej wypowiadana, że
skoro Kościół jest nie do pokonania w walce otwartej, prowadzonej z zewnątrz, należy generalnie
zmienić taktykę (przecież nie cel!), mianowicie przyhamować wrogości, wyciszyć ataki, w
pierwszym etapie doprowadzić do "zawieszenia broni" między Kościołem i masonerią, w
następnym - do "braterskiego zbliżenia" (ekumenicznego!) i nawet współdziałania "na pewnych
odcinkach", a jednocześnie, pod osłoną "zmienionego klimatu" dokonać na szeroką skalę dwóch
rzeczy: po pierwsze raz na zawsze zmącić i zniweczyć antymasońską świadomość Kościoła i jego
wiernych oraz dokonać infiltracji do wnętrza Kościoła: wprowadzić do jego struktur jak najwięcej
swoich starannie przygotowanych ludzi i zarazem pozyskać dla idei masońskich jak
najliczniejszych ludzi Kościoła, zwłaszcza z kręgów elit umysłowych i wyższej administracji
kościelnej. Ci wszyscy świadomi, regularni "bracia" Zakonu masońskiego lub nieświadomi, ale
odpowiednio ustawiani i sterowani jego współpracownicy, "katolicy", przecież w praktyce nie do
odróżnienia od katolików rzeczywistych, osiągnęliby (wreszcie!) możność dokonania wielorakiej
dywersji "na głębokim zapleczu wroga", u samych fundamentów jego świadomości, nawet w
samym jego sercu - w "centralnych ogniwach dowodzenia". Istotą zamierzonej dywersji była
zmiana wewnętrznej świadomości Kościoła, mówiąc inaczej: przemycenie, podstawienie nowych
treści "wiary", nowej wiary, "nowego odnowionego chrześcijaństwa", także poprzez
zakwestionowanie i stopniowe roztopienie w modnej frazeologii całego duchowego dziedzictwa
Kościoła, całego niemal depozytu wiary katolickiej, a to w imię odnowy "nic już współczesnemu
człowiekowi nie mówiących martwych dogmatycznych formułek", "strupieszałych i niezgodnych z
duchem czasu struktur kościelnych" ("autokratyzmu" papieża i biskupów, "paternalizmu" kleru),
rygorów i wymagań nie na miarę "dojrzałego i odpowiedzialnego społeczeństwa", także w imię
"upragnionej przez cały świat wyższej (ekumenicznej) jedności", i tak dalej, i tak dalej. Tak
spreparowany Kościół, katolicki już tylko z nazwy, mógłby być bez trudu wtopiony w "szersze,
ogólnoludzkie struktury religijne", wreszcie zgodne z nauką i naturą i służące dalszym
rozwojowym celom ludzkości. Te wszystkie zamierzenia już stały się faktem dokonanym. Do
jakiego stopnia, nie pora o tym mówić, w każdym razie sprawy zaszły daleko. "Pranie mózgów"
wewnątrz Kościoła jest w pełnym toku. Biorąc pod uwagę istniejące w świecie uwarunkowania i
skupienie w ręku "braci" wszystkich decydujących atutów, nie można się dziwić, że tym razem
wydaje się im, iż mogą być pewni swego, i są. Działają też szeroko, z tupetem, z przyspieszeniem.
Mimo woli przypominają się tu słowa Matki Najświętszej z objawienia fatimskiego: "Szatan
wtargnie na szczyty Kościoła... Przyjdzie dzień, gdy będzie się zdawało, że wszystko jest
stracone..." Tragizm sytuacji potęguje fakt, iż ogól katolicki, nawet ogół duchowieństwa, o którego
duszę toczy się walka, prawie nie zdaje sobie sprawy, co się naprawdę dzieje, o co naprawdę idzie i
"kto jest kto". W wywołanym zamieszaniu, wśród dezorientacji i zwyczajnej niewiedzy ogółu
jakże łatwo niemal niedostrzegalnie "przesuwać akcenty", proponować inne, "naukowe" i
"uwspółcześnione opcje teologiczne", również "katolickie", owszem - dlaczego nie? - nawet
"bardziej niż dotąd katolickie", bo bardziej "biblijne", tyle, że nie "watykańskie"... Sytuacja w
Kościele polskim? Do niedawna odmienna, obecnie wydaje się nie lepsza niż tam, z tym, że
fałszywy stan świadomości i niewiedza w zakresie tych spraw są u nas na wszystkich szczeblach
wprost niewyobrażalne, a "bracia" Zakonu w aureoli "jedynych w Polsce autentycznych
katolików", obsadzili i kontrolują wszystkie węzłowe pozycje w katolickich ośrodkach naukowych
i prasowych i sięgają po absolutny "rząd dusz" w katolickiej Polsce. Zdarzają się odosobnione,
niespokojne pytania: "Co to się teraz w Kościele polskim dzieje i dlaczego tak się dzieje?" , ale
odpowiedzi nie ma kto udzielić. Czy niewiedza może tłumaczyć to wszystko? Czy ta rzekoma
"niewiedza" nie jest zawiniona? może ciężko zawiniona? tożsama z oportunizmem? granicząca ze
zdradą Chrystusa i Kościoła? Jakkolwiek bądź, ludzie dobrej woli w tym dziele Pierre Virion'a,
zwłaszcza w drugiej jego części, mogą znaleźć kluczowe informacje w zakresie poruszonych
zagadnień. Mogą się wyraźnie i w sposób udokumentowany dowiedzieć co się właściwie dzieje i
ku czemu to zmierza. Autor jest Francuzem, więc jego punkt obserwacyjny i główne źródła z
których czerpie, są francuskie. Ale te źródła są jasne i wiarygodne, autor zaś rozumie ich sens i
doniosłość i wie również dobrze, co w rezultacie swych badań chce nam powiedzieć. A mówi
rzeczy, które mogą spiorunować. W upiornym świetle zebranych tu wypowiedzi wybitnych
menerów wolnomularstwa ukazują się jasno odległe i bliższe przyczyny dokonywanej obecnie w
Kościele perfidnej (i groźnej!) dywersji. Ale nie wyręczajmy autora.
(...)