1
JAY CARTER
Wredni ludzie
NASTY PEOPLE.
How to Stop Being Hurt by them
Without Becoming One of Them.
Przek
ład: Justyna Kotlicka
Jacek Santorski & Co. Agencja Wydawnicza
ISBN 83 85386-44-0
Z biblioteczki LeoTara
SPIS TRE
ŚCI:
Od studenta
Informacja o Wydawcach
Z ok
Wredni ludzie
1. Umniejszacz
Charakterystyka ofiary
Dwóch tancerzy: przyk
3. Cykl umniejszania
Do umniejszacza
Do umniejszonego, który si
4. Co z tym zrobi
ć?
ład poradzenia sobie z umniejszaniem
Od T
łumacza.
Jak po polsku nazwa
ć człowieka, który w mniej lub bardziej jawny
sposób podwa
ża wartość wszystkiego, co robimy, tego, jak myślimy, kim
jeste
śmy? Który w obecności innych lub także bez świadków z
dobrotliwym u
śmiechem, poklepując nas po ramieniu bądź surowo
napominaj
ąc, daje do zrozumienia, że po prostu nie nadajemy się, nigdy
nie mamy racji i nigdy nie b
ędziemy się do niczego nadawali, i nigdy nie
będziemy mieli racji w niczym. I że gdyby nie on...
Autor niniejszej ksi
ążeczki do określenia takiego osobnika użył słowa
invalidator. Invalid w j
ęzyku angielskim znaczy m.in. nieważny; invalidator
by
łby więc człowiekiem, który pozbawia ważności nas, nasze poczynania,
nasze pogl
ądy, unieważnia nas i naszą wartość - przede wszystkim naszą
warto
ść.
W j
ęzyku polskim raczej umniejsza się niż unieważnia wartości;
uniewa
żnienie wartości ma odcień sarkazmu i gorzkiej kpiny. Dlatego
słowo invalidator zastąpiłam słowem umniejszacz.
Cho
ć nie jestem zbyt zadowolona z umniejszacza, nie potrafiłam
znale
źć gotowego określenia tego typu, który niejednemu z nas obrzydza
życie. Nie mogłam przecież sięgać do słów powszechnie uznanych za
grubia
ńskie.
Justyna Kotlicka
Podzi
ękowania.
Chcia
łbym serdecznie podziękować za pomoc w napisaniu tej książki
nast
ępującym osobom: Lindzie Aglow, dr Astrid Jimenez Alvarado,
Sandrze DiSantis, Stanleyowi Dudkinowi, Lotisowi Gudezowi, dr Monice P.
Hottenstein, dr Sanfordowi Mintzowi, Artowi Parkerowi, dr Orestowi M.
Pawlukowi, Stacy Prince, Janowi Radabaughowi, Sheili Sen-Carter,
Barbarze Stender, dr Margaret Verhulst, Nickiemu Williamsowi, Annie
Marii Zagnojnej oraz wszystkim moim studentom. Szczególne
podzi
ękowania składam Dave'owi Leiterowi za słowa zachęty.
Od Studenta.
Po raz pierwszy zetkn
ąłem się z Jayem Carterem w szkole wieczorowej
dla doros
łych, w czasie prowadzonych przez niego warsztatów
porozumiewania si
ę. Zapisałem się na te zajęcia z nadzieją uzyskania
2
pomocy w moich nieustannych wysi
łkach, by nauczyć się lepiej wyrażać
to, co chce powiedzie
ć.
Dzi
ęki tym warsztatom rzeczywiście nauczyłem się jaśniej formułować
my
śli, lecz naprawdę chodziło w nich o coś zupełnie innego. Dotyczyły
tego, jak ludzie my
ślą i działają. Innymi słowy, był to kurs psychologii
praktycznej. Cz
ęść zajęć Jay poświęcił umniejszaniu (ang. invalidation),
czyli dewaluowaniu czyjej
ś wartości. Przez umniejszanie rozumiem
poni
żanie kogoś, aby samemu się wywyższyć. I mimo że sam także
odczuwa
łem skutki umniejszania wartości, nie miałem pojęcia, skąd się to
zjawisko bierze, dlaczego w ogóle istnieje, jaki ma wp
ływ na ludzi i jak je
nazwa
ć. A przede wszystkim nie zdawałem sobie sprawy, jak groźne może
by
ć umniejszanie dla ludzkiego życia, wolności czy poszukiwania
szcz
ęścia.
To, czego si
ę nauczyłem o umniejszaniu wartości w grupie Jaya
Cartera, zmieni
ło moje życie. Teraz natychmiast się orientuje, gdy mam do
czynienia z umniejszaniem - bez wzgl
ędu na to, czy robi to ktoś inny, czy
ja sam (rumieniec wstydu). Robi
ę, co mogę, aby uświadamiać innym
mechanizmy umniejszania warto
ści. Zacząłem puszczać w obieg kopie
pracy Jaya na ten temat. Jednak rozpowszechnianie tekstu w taki sposób
jest bardzo pracoch
łonne i przy takim tempie zaledwie jedna osoba na
milion zdo
łałaby się dowiedzieć, czym jest umniejszanie wartości. A
sprawa jest zbyt wa
żna, by trzymać ją w tajemnicy.
Tak wi
ęc zacząłem gnębić Jaya, dręczyć i prześladować, aż skłoniłem
go do napisania tej niewielkiej ksi
ążeczki o umniejszaniu wartości. Myślę,
że także będziecie z tego zadowoleni.
L. David Leiter
Informacja o Wydawcach.
Copyright © 1989 by James J.Carter
Right for the Polish edition:
by Wydawnictwo "System" Jacek J
ędrzejczak
O polskim Wydawcy.
Przek
ład: Justyna Kotlicka
Redakcja: Anna Tabaczy
ńska
Korekta: Dorota Stojda i Jacek J
ędrzejczak
Jacek Santorski & Co. Agencja Wydawnicza
Wydawnictwo SYSTEM, Warszawa 1993
Z ok
ładki.
· Czy masz często poczucie, że ktoś Cię "zdołował", choć nic nie
mo
żesz mu zarzucić?
· Czy w Twoim najbliższym otoczeniu są osoby doprowadzające Cię
do sza
łu lub poczucia bycia nikim?
· Czy masz małą tolerancje na arogancje, chamstwo i cynizm innych
ludzi?
· Czy łatwo Cię zranić?
· Czy trudno Ci mówić NIE, gdy coś Ci się wmawia lub do czegoś
zmusza?
· Czy łatwo złościsz się na ludzi, a potem tego żałujesz?
Je
śli tak - zajrzyj do tej książeczki. Przypuszczalnie jest Dla Ciebie.
Dowiesz si
ę jak się bronić.
Je
śli nie - proszę, nie odkładaj jej, zanim nie sprawdzisz, czy w jakimś
stopniu nie jest o Tobie...
Jacek Santorski
Od Autora.
Drogi Czytelniku,
Za ka
żdą książką kryje się jakaś historia i myślę, że chciałbyś poznać
histori
ę związaną z tą książką. Powodem, który skłonił mnie do
uporz
ądkowania pewnych informacji, była sytuacja, w jakiej się znalazłem.
Czu
łem się nieszczęśliwy i nie wiedziałem dlaczego. Zdawało mi się, że
jestem w pu
łapce, której nie mogę rozpoznać.
Studiuj
ąc psychologię prowadziłem dziennik, w którym opisywałem
swoje osobiste do
świadczenia, spotkania z pacjentami czy kolegami po
fachu, wyk
łady. Po pewnym czasie zacząłem dostrzegać, że niektóre
dysfunkcjonalne osobowo
ści o których czytałem, tkwią w moich
znajomych. Pewnego dnia, podczas wyjazdu s
łużbowego, z dala od
mojego codziennego otoczenia, spad
ło to na mnie jak grom. Nagle
uświadomiłem sobie, że ustawicznie umniejszano moją wartość.
Gdy po raz pierwszy zda
łem sobie sprawę, w jakim stopniu mnie
umniejszano, wpad
łem we wściekłość. Pozbycie się tego gniewu
wymaga
ło kilku miesięcy pracy. Wypisywałem o umniejszaczach mnóstwo
złych rzeczy. Dużo i szybko biegałem. Kupiłem sobie worek treningowy,
rąbałem drwa. W ten sposób próbowałem wyładować chęć odwetu.
Wykrzykiwa
łem nieprzyzwoitości, gdy byłem sam w samochodzie.
3
Pokazywa
łem swój dziennik ludziom z mojego otoczenia, bo chciałem, aby
utwierdzili mnie w przekonaniu,
że umniejszacze są straszni i nikczemni.
Nienawidzi
łem ich. Chciałem rozprawić się z nimi.
Którego
ś dnia pokazałem moje zapiski bliskiemu koledze z pracy.
Zawsze podziwia
łem tego człowieka. Przyszedł do mnie ze łzami w
oczach, mówi
ąc:
-Sam jestem umniejszaczem. Przez ca
łe lata unieszczęśliwiałem
moj
ą matkę.
Kompletnie mnie zaskoczy
ł! Nie mogłem uwierzyć. Zapytał mnie:
-Jak mo
żna to przerwać?
By
łem w kropce. Nie umiałem mu nic powiedzieć. Wszystkie moje
przemy
ślenia dotyczyły atakowania umniejszaczy a nie pomagania im.
Tego wieczoru jad
ąc do domu uświadomiłem sobie, że sam stałem się
umniejszaczem. Rozwa
żałem sytuacje kolegi - i aż krzyknąłem. Jak
mog
łem być tak bezmyślny ?! Wściekłość już mi częściowo minęła,
potraktowa
łem rzecz całą poważniej i zacząłem szukać odpowiedzi.
Stawa
łem umniejszaczom na drodze po prostu po to, aby zobaczyć, co się
stanie. (A wiesz, co b
ędzie, gdy staniesz na drodze pędzącego pociągu?
Właśnie. Przejedzie cię.). Poznawałem rodziców umniejszaczy.
Obserwowa
łem kryminalistów. Studiowałem teorię podwójnego wiązania i
wszystkie ksi
ążki, jakie tylko wpadły mi w ręce.
Wreszcie ogarn
ąłem cały proces. Zacząłem rozumieć wagę
sformu
łowania:
prawd
ę, całą prawdę i tylko prawdę.
Gdy to zrozumia
łem, powrócił szacunek dla samego siebie. Byłem w
stanie lepiej ratowa
ć ludzi. Zamiast pluć i wybrzydzać na zjawisko
umniejszania warto
ści, mogłem potraktować je z humorem lub
bezpo
średnio mu się przeciwstawić. Próby umniejszania przestały mnie
dotyka
ć tak mocno. Zamiast wściekłości czułem tylko lekkie poruszenie.
Zamiast atakowa
ć umniejszanie niczym Rambo, mogłem je od siebie
odsun
ąć, jak całą resztę śmieci. Gdy już odkryłem sekret, przyczyniając
si
ę tym samym do własnego szczęścia, zacząłem dzielić się moją nowo
nabyt
ą wiedzą z innymi i obserwowałem, jak bardzo zmienia się ich życie.
By
łem świadkiem cudów, które zdarzały się podczas kursów dla dorosłych
na temat ludzkiej
świadomości.
Pocz
ątkowo przedstawiałem słuchaczom moje sposoby reagowania na
umniejszaj
ące zachowania. W miarę upływu czasu stwierdziłem jednak, że
na d
łuższą metę osiąga się lepsze rezultaty, gdy po zapoznaniu ludzi z
problemem pozwala si
ę im szukać własnych rozwiązań. Zupełnie tak,
jakby ka
żdy z nas dopasowywał swój własny komplet kluczy do życia.
Ka
żdy kolejny ząbek na każdym kluczu zawdzięczamy doświadczeniu i
uwagom innych, czasem szcz
ęśliwemu przypadkowi, a niekiedy łasce
Opatrzno
ści. Te klucze pozwalają nam dotrzeć do sekretów życia. Co jakiś
czas kto
ś natyka się na klucz wzorcowy - klucz, który ułatwia innym
stworzenie w
łasnych egzemplarzy. Z pewnością nie ja jeden odkryłem
klucz wzorcowy, opisany w tej ksi
ążce. W pewnym sensie każdy mógłby ją
napisa
ć.
Mniej wi
ęcej w tym czasie, gdy ludzie zaczęli namawiać mnie do
napisania ksi
ążki, doszedłem do wniosku, że musze to zrobić. Chciałem ze
swoimi podniecaj
ącymi odkryciami dotrzeć do jak największej liczby
odbiorców.
Wi
ększość wykładowców potwierdzi, że uczą się od swoich studentów
równie du
żo, co studenci od nich. Wiem, że ucząc innych zawsze znajduje
odpowied
ź na pytanie, nawet jeśli wcześniej jej nie znałem. Często sam
siebie
łapię na twierdzeniu:
To w
łaśnie to !,
zaraz po udzieleniu odpowiedzi na jakie
ś pytanie. Podobne
do
świadczenia miałem przy pisaniu Wrednych ludzi. W trakcie żmudnej
pisaniny... bach! Ol
śnienie! Przyczyna niskiej samooceny siedzi sobie i
gapi si
ę na mnie. Główna przyczyna, a może wyłączna. Zdaje się, że
znalaz
łem kolejny klucz, klucz do szacunku dla samego siebie.
To, za co zap
łaciłeś kupując tę książkę, to fakty. Ciężko pracowałem i
korzysta
łem z pomocy wielu ludzi, aby przedstawić te fakty w sposób
prosty i zwi
ęzły. Nie cenię sobie książek, które zmuszają mnie do
przejrzenia stu lub pi
ęciuset stron, aby poznać myśl, którą dałoby się
wyrazi
ć na pięciu. Starałem się zaoszczędzić ci tego.
A sk
ąd wiem, że moje pomysły cieszą się zainteresowaniem?
Poniewa
ż ludzie mi powiedzieli, że tak jest. Pokazałem moją pracę
tysi
ącom ludzi z uczelni (na przykład Temple University), z przedsiębiorstw
przemys
łowych (na przykład spółce IBM), a także z rozmaitych ośrodków,
realizuj
ących różne programy oświaty dla dorosłych.
To, czego si
ę dowiesz z tej książki, nie uczyni cię szczęśliwym, lecz
wyja
śni ci wiele spraw na tyle, abyś przestał być nieszczęśliwy. Tylko od
ciebie b
ędzie zależało, czy zrobisz wszystko, aby zapewnić sobie
szcz
ęście. Na początek zrzuć z pleców te strzygę (to może być on, ona lub
jaka
ś rzecz).
Wspomnia
łem wcześniej, że musiałem napisać tę książkę. Co dobrego
przyniesie sam mój klucz wzorcowy moim pra-pra-pra-wnukom, je
śli
umniejszanie warto
ści będzie się wciąż panoszyć? Czy wiesz, że
4
przeci
ętny człowiek ma pięciuset dwunastu pra-pra-pra-pra-prawnuków?
Im po
święcam tę książkę.
Jay Carter
stycze
ń 1989
Rzut oka na ca
łość.
Jest to ksi
ążka o ludziach, którzy wnoszą swój wkład w specyficzne
zjawisko, zwane odwarto
ściowywaniem lub umniejszaniem czyjejś
warto
ści (ang. invalidation). Umniejszanie wartości można uznać za
główną przyczynę zaniżonej samooceny, udręki psychicznej i
powszechnego braku szcz
ęścia. Jeśli będziesz o tym pamiętał, możesz się
przekona
ć, że informacje zawarte w tej książce należą do najważniejszych
spo
śród tych, jakie kiedykolwiek zdobyłeś i mogą znacząco zmienić twoje
życie.
Umniejszanie warto
ści szerzy się w naszym społeczeństwie i wszyscy
mamy w tym swój udzia
ł. Tylko jeden procent ludzi robi to celowo, aby
manipulowa
ć innymi i kontrolować ich. Dwadzieścia procent stosuje je na
pó
ł świadomie jako mechanizm samoobrony. Cała reszta czyni to tylko
okazjonalnie, zwykle nie
świadomie i nieumyślnie. Zjawisko umniejszania
wyst
ępuje w każdym środowisku. Najszczęśliwsi są ci, którzy szczególnie
w okresie dorastania bardzo rzadko stykali si
ę w swym otoczeniu z
umniejszaniem warto
ści.
Umniejszanie warto
ści jest terminem ogólnym, którego używam w tej
ksi
ążce do opisania działań ludzi zadających, a przynajmniej usiłujących
zadawa
ć innym bolesne ciosy. Umniejszać czyjąś wartość mogą
najrozmaitsze zachowania - od zdradzieckiego strza
łu w plecy po
znacz
ące westchnienie. Może to być przewracanie oczyma lub prztyczek
w nos. Zwykle najwi
ęcej szkód powodują podstępnie zadane rany
psychiczne. Uderzenie w nos jest oczywiste i goi si
ę bez śladu.
Zachwianie czyjej
ś samooceny - celna uwaga w odpowiednim momencie -
mo
że zostawić ślady na całe życie. Zniszczenie czyjejś zdolności do bycia
szcz
ęśliwym jest przypuszczalnie czymś o wiele gorszym niż jakiekolwiek
szkody cielesne, które jedna osoba mo
że wyrządzić drugiej.
Główną przyczyną, dla której tak często spotykamy się z
umniejszaniem warto
ści, jest doraźna skuteczność takiego zachowania.
Fizyczny cios jest jawny i mo
że zostać oddany, natomiast podstępne,
zakamuflowane dewaluowanie, uderzaj
ące w psychikę, może pozostać nie
zauwa
żone i nie ukarane; mimo że rani, pozwala manipulować
atakowanym.
Co by si
ę stało, gdyby ujawnić proces umniejszania wartości?
Dawniej nikt nie wiedzia
ł o istnieniu bakterii i nikt ich nie widział, a
przecie
ż atakowały. Gdy Pasteur odkrył, że wokół nas i w nas są zarazki,
zignorowano go. Nikt nie mia
ł ochoty myśleć o niewidocznych
drobnoustrojach, pe
łzających po całym ciele i wewnątrz niego. Obecnie,
dzi
ęki Pasteurowi i innym, bakterie poznano i zwyciężono.
Z umniejszaniem trzeba walczy
ć jak z bakteriami: publiczny lincz
umniejszaczy nie rozwi
ąże niczego. Leczenie ukrytego umniejszania
warto
ści może być trudne, lecz jest o wiele łatwiejsze niż rozprawienie się
z zarazkami: nie musimy wymy
ślać szczepionek czy antybiotyków.
Osi
ągamy bardzo wiele w zwalczaniu umniejszania wartości, po prostu
rozpoznaj
ąc to zjawisko. Niszcząca siła umniejszania tkwi w tym, że jego
istnienie pozostaje nie wykryte i bezkarne.
Ludzie, którzy do
świadczają umniejszania, pozwalają na to, są zatem
równie
ż odpowiedzialni za szerzenie się tego zjawiska jak ci, którzy
dopuszczaj
ą się umniejszania innych. Obowiązkiem każdego z nas jest
rozpoznanie i skierowanie w inn
ą stronę bądź odparcie każdego ataku
przypuszczonego na czyj
ąś samoocenę. Gdyby umniejszanie wartości nie
skutkowa
ło... nikt by tego nie robił.
Podr
ęczniki psychologii zawierają teorię. Niniejsza książka niczym się
nie ró
żni od innych. Jedyne, co odróżnia teorię użyteczne od
bezu
żytecznych, to praktyczna przydatność. Teoria Pasteura, dotycząca
bakterii chorobotwórczych, nadal by
łaby wymieniana w tej czy innej
ksi
ążce, sam Pasteur byłby mało znaną postacią historyczną, gdyby jego
pomys
łów nie zastosowano. Najlepsza, najoryginalniejsza teoria nie
przedstawia
żadnej wartości, jeśli nic się nie zmienia po jej zastosowaniu.
1.1. Prezentacja umniejszacza
Umniejszacza trudno jest rozpozna
ć, ponieważ osobnik naprawdę
sprawny w umniejszaniu mo
że umknąć uwadze twego logicznego umysłu,
tyle tylko,
że czujesz się źle, nie wiedząc dlaczego. Działa z ukrycia, a jego
ofiara cz
ęsto niczego nie podejrzewa, wie tylko, że nie czuje się dobrze.
Umniejszacz w rzeczywisto
ści czuje się gorszy od kogoś innego, więc robi,
co mo
że, by ten ktoś poczuł się jeszcze mniejszy. W ten sposób może
sprawowa
ć kontrolę nad swoją ofiarą. Czy spotkałeś kogoś takiego?
Prawdopodobnie tak, chocia
ż możesz nie zdawać sobie z tego sprawy.
Przypuszczalnie znasz jednego lub nawet kilku umniejszaczy.
Umniejszacz stosuje ró
żnorodne strategie, aby uderzyć w twoją
samoocen
ę. Niby to wyraża swoje uznanie dla czegoś, z czego jesteś
dumny, pó
źniej jednak robi jakąś złośliwą uwagę na ten temat. Wyczuwa
to, co ty uwa
żasz za swoje braki i niedociągnięcia, i wykorzystuje w
starannie dobranych momentach, kiedy twoja odporno
ść jest osłabiona.
5
Umniejszacz mo
że ponawiać ataki na ciebie tak długo, aż ulegniesz. On
musi podporz
ądkować cię sobie ponieważ postrzega cię jako osobę
stoj
ącą wyżej od niego. Formułuje oskarżenia, które zawierają "ziarnko
prawdy", i wali nimi w ciebie "z ca
łą szczerością", "po prostu dlatego, że
jest twoim przyjacielem" i "aby ci pomóc".
Ró
żnica pomiędzy umniejszaczem wartości a prawdziwym przyjacielem
polega na tym,
że przyjaciel wytknie ci coś i na tym poprzestanie, dając
czas na przemy
ślenie sprawy. Umniejszacz podsunie ci większość twoich
wad pod sam nos i b
ędzie drążył temat tak długo, aż poczujesz się całkiem
malutki. Wyka
że ci, że twoje zalety, które ty uważasz za najważniejsze, są
niewiele warte. Wys
łucha twoich zwierzeń na temat czegoś, czego w sobie
nie lubisz, a potem wykorzysta to przeciwko tobie. A wszystko to robi w
sposób tak subtelny,
że nie zdajesz sobie z tego sprawy.
Je
śli stawisz czoła umniejszaczce i zbuntujesz się przeciwko temu, co
robi, powie co
ś w tym rodzaju: "Och, daj spokój! Kocham cię. Jestem twoją
przyjació
łką. Skąd ci do głowy przyszły takie głupie pomysły?" Ona może
naprawd
ę cię lubić. Może naprawdę chcieć twojej przyjaźni... ale na
własnych warunkach i tylko wówczas, gdy ma nad tobą pełną kontrolę.
Sprawi,
że poczujesz się podły i gorszy od innych, gdyż oskarżyłeś ją o
umniejszanie twojej warto
ści. Twoje oskarżenia mogą ją rozzłościć. I jeśli
będzie cię mogła umniejszyć jeszcze bardziej, zrobi to z pewnością. A gdy
uzna,
że naprawdę bacznie jej pilnujesz, przeprosi cię i przestanie
dewaluowa
ć twoją wartość... do momentu, gdy nie będziesz się tego
spodziewa
ł.
Mówi
ąc krótko, umniejszacz zrobi wszystko, aby cię kontrolować. Ma
bzika na tym punkcie i za ka
żdym razem, kiedy wydaje mu się, że traci te
kontrol
ę, wpada w popłoch.
1.3. Metody stosowane przez umniejszaczy.
1.3.1. Niepewno
ść.
Jedn
ą z jego metod jest trzymanie cię w ustawicznej niepewności.
Rzadko udziela odpowiedzi. Wszystko jest niejasne -
żadnych
zobowi
ązań. Umniejszaczka sprawia, że przez długie okresy czujesz się
niepewny sytuacji, a
ż twoja zdolność do adaptacji zaczyna się załamywać.
Mo
żna to osiągnąć na wiele sposobów.
Na przyk
ład umniejszaczka stanie się nagle pełna zrozumienia,
kochaj
ąca i bardzo miła. Dopóki nie nabierzesz zaufania. Wówczas
jednym wprawnym ciosem wprawi ci
ę ponownie w niepewność za pomocą
krytyki, insynuacji czy t
łumionego gniewu. Możesz spytać:
-Co si
ę stało? Tak dobrze się układało,
i us
łyszysz w odpowiedzi:
-Co masz na my
śli mówiąc 'co się stało?' Czy coś jest nie tak?
-No có
ż, jesteś jakaś inna - powiesz.
Odpowied
ź brzmi:
-Co? (W oczach rozpala si
ę ogień). Rzeczywiście! Doprowadzasz
mnie do ob
łędu! Nigdy nie wiem, z czym za chwilę wyskoczysz.
A potem us
łyszysz sarkastycznie i drwiąco:
-Co si
ę stało? Tak dobrze się układało!
I ju
ż jesteś w stanie niepewności. Zostałeś znowu złapany w sidła
swego umniejszacza. Mówisz sobie: Do licha, chyba naprawd
ę nie zdawał
sobie sprawy... a mo
że to ja... może doszukuję się rzeczy, których nie ma?
Mo
że gonie w piętkę?
A w tym samym mniej wi
ęcej czasie twój umniejszacz patrzy na ciebie,
och, jak
że czule, i z troską mówi:
-Kochanie, a mo
że byś poszła do lekarza, zachowujesz się
dziwnie, zupe
łnie jak nie ty.
Przeczesuj
ąc palcami twoje włosy, wzrokiem wyraża najwyższy
niepokój i mówi:
-Nie chcia
łbym, aby coś się przydarzyło mojej malutkiej.
W k
ąciku jego oka zbiera łza.
-Id
ź jutro do doktora Schmidta, kochanie, i opowiedz mu o
problemach, które ci
ę dręczą.
A potem szybko odwraca si
ę, rozsiada na kanapie i wsadza nos w
gazet
ę.
A potem przychodzi czas, gdy my
ślisz: Może się zmienił? Od
tygodnia/miesi
ąca powtarza mi, że jestem cudowna. Wszystko przez
chwile uk
łada się wspaniale. A potem, gdy już mu znowu zaufasz,
nieuchronnie rozpocznie wszystko od nowa, stosuj
ąc krytykę, insynuację,
gniew. Wcisn
ął cię w obrzydliwe poczucie niepewności.
1.3.2. Projekcja.
Projekcja jest manewrem psychologicznym, który mo
żna łatwo
wyja
śnić. Jest ulubionym narzędziem umniejszaczki: przenosi
odpowiedzialno
ść, za swoje własne uczucia na kogoś innego, zupełnie
jakby ten kto
ś był ich źródłem.
6
Na przyk
ład osoba, która cię nie lubi, mówi:
-My
ślę, że mnie nie lubisz.
To stwierdzenie powoduje,
że zaczynasz zastanawiać się nad sobą.
Przenosisz zainteresowanie na siebie, przygl
ądasz się własnym uczuciom,
zamiast zwróci
ć uwagę na uczucia tej drugiej osoby, a to już zapewnia jej
ca
łkiem dobre schowanko. Oskarżycielka często obciąża cię
odpowiedzialno
ścią za to, co sama robi.
Czy
ż nie zakrawa na ironię, że ktoś, kto chłoszcze innych za
negatywne my
śli czy złe postępki, najczęściej sam grzeszy w myślach,
słowach i uczynkach? Gdy ktoś cię zaatakuje za coś, czego nie zrobiłeś,
mówi to wi
ęcej o nim niż o tobie.
Na przyk
ład: gdybym był oddanym mężem, a moja żona zaczęłaby
mnie oskar
żać o oszukiwanie jej, wiedziałbym prawie na pewno, że sama
mnie oszuka
ła, Można powiedzieć ogromnie dużo o ludziach na podstawie
ich projekcji. Trzeba tylko uwa
żnie słuchać.
1.3.3. Generalizacja.
Miej si
ę na baczności - umniejszacz będzie często stosował
uogólnienia, które s
ą wyolbrzymionymi do przesady drobnymi prawdami.
Im wi
ęcej prawdy tkwi w uogólnieniu tym bardziej można przesadzać.
Na przyk
ład, gdy wracasz po pracy do domu, twoja małżonka wita cię
słowami:
-W ogóle nie my
ślisz. (Tłumaczenie: zapomniałeś kupić mleka.)
-Jeste
ś nieodpowiedzialny. (Zapomniałeś kupić mleka.)
-Jeste
ś głupi. (Zapomniałeś kupić mleka.)
Żona atakuje cię i twoją wartość, zamiast zaatakować problem. A
problemem jest brak mleka, nie za
ś twoja bezmyślność, brak
odpowiedzialno
ści czy głupota.
Nawet gdyby
ś był głupi, jak mógłbyś temu zaradzić? Jak można
rozwi
ązać problem bycia głupim? (Gdybyś wrócił do sklepu po mleko,
prawdopodobnie twój iloraz inteligencji gwa
łtownie by podskoczył !)
Cz
łowiek, który stosuje generalizacje tego typu, chce w ten sposób
kontrolowa
ć drugą osobę.
1.3.4. Os
ąd.
Poprzedni przyk
ład ilustruje inną jeszcze metodę z arsenału
umniejszacza, mianowicie os
ądy. Ktoś, kto mówi:
-Jeste
ś nieodpowiedzialny
wyg
łasza implicite inne twierdzenie, którego prawdziwość została
za
łożona z góry. Brzmi ono:
-Wszyscy si
ę zgodzą, że jesteś nieodpowiedzialny. To oczywiste.
A potem, poniewa
ż sam mógłbyś przyznać, iż zapomnienie o mleku jest
przejawem nieodpowiedzialno
ści, mógłbyś także dojść do wniosku, że
jeste
ś nieodpowiedzialny. Zaczynasz wątpić i kwestionować siebie,
zw
łaszcza jeżeli twoje uchybienia są często krytykowane.
Osoba, która naprawd
ę dba o czyjeś uczucia, powiedziałaby:
-Jestem z
ła, że nie kupiłeś mleka.
Umniejszaczka natomiast przerzuci odpowiedzialno
ść za swoje osądy
na ca
ły świat, jak gdyby rzeczywiście każdy musiał się zgodzić, że z ciebie
nic dobrego. Czyni
ąc tak, atakuje twoją samoocenę, a nie rzeczywisty
problem.
Wyja
śnienie jest proste, lecz może przypominasz sobie sytuację, kiedy
taka generalizacja lub os
ąd poruszyły cię do głębi. Zwłaszcza, gdy taką
opini
ę wygłosił ktoś, kogo kochasz lub poważasz. Poczułeś się
przygn
ębiony, jeśli nawet sam siebie nie uważasz za głupiego czy
nieodpowiedzialnego, czy jeszcze jakiego
ś, zależnie od etykietki, jaką
przyczepi
ł ci umniejszacz. W końcu nie chcesz, żeby myślał w ten sposób
o tobie, chcesz zrobi
ć na nim dobre wrażenie, zadowolić go, sprawić, by
zmieni
ł swą opinię o tobie. W ten sposób umniejszacz zyskuje oczywiście
kontrol
ę nad sytuacją.
1.3.5. Manipulacja.
Manipulacja jest z
łym rodzajem kontroli. Istnieje coś takiego jak dobra
kontrola. Jest
życzliwa i polega na uczciwej wymianie, "proszę" i
"dzi
ękuję". Umniejszaczka chce mieć kontrolę... kropka. Dobra kontrola jej
na ogó
ł nie wystarcza. Jeżeli zawiodą zwykłe metody, ucieknie się do
wybiegów i forteli, poniewa
ż musi wygrać i kontrolować. Nierzadko
będziesz się czuł przyciśnięty do muru i ustąpisz. Będzie podstępnie tobą
manipulowa
ć albo otwarcie dominować. Umniejszacz z definicji jest
manipulantem.
1.3.6. Ukryty atak.
7
-Nie chc
ę ci psuć humoru, ale... (Przypuszczalnie chce ci zepsuć
humor.)
-Nie chcia
łbym ci przerywać... (Słusznie!!!)
-Niech ci
ę to nie niepokoi, ale... (Ależ owszem, niech niepokoi.)
-Mam nadziej
ę, że się nie obrazisz, ale... (I tu następuje obelga!)
Jego g
łos będzie miękki. Na twarzy będzie widniał wyraz troski. Słowa
będą słodkie, ale ukryte w nich będzie żądło. Język jest potężną bronią,
mo
żna nim ciąć jak nożem.
1.3.7. Sprzeczne sygna
ły.
Umniejszacz wita ci
ę słowami:
-Co u ciebie s
łychać?,
lecz wymawia s
łowo ciebie nieco gardłowo, wyrażając obrzydzenie.
Je
śli powiesz:
-Spadaj Jack!,
wówczas Jack b
ędzie z zatroskaną miną opowiadał wszystkim, że
musisz by
ć w bardzo złym humorze, skoro tak zareagowałeś na zwykłe
pozdrowienie. Jack nigdy nie powie tego otwarcie, ale g
łośno cię
usprawiedliwiaj
ąc (co za wielkoduszność!) będzie insynuował, że musi być
z ciebie kawa
ł skurwysyna...
Dobrze wiadomo,
że sprzeczne przekazy w okresie dzieciństwa
przyczyniaj
ą się do rozwoju schizofrenii. Matka, która mówi kocham cię i
sztywnieje, gdy dziecko tuli si
ę do niej, wysyła sprzeczną informację o
bardzo destruktywnym charakterze.
Odbierasz wiele sprzecznych sygna
łów tego typu od umniejszacza.
Cz
ęsto nie są one oczywiste. Zazwyczaj kończy się to tym, że czujesz się
dziwnie b
ądź źle i nie wiesz dlaczego.
Na przyk
ład znajomy umniejszacz z sąsiedztwa dowiedział się, że
zmar
ła twoja babcia, i zaczyna ci opowiadać historię o rodzinnych walkach
o spadek.
-Wiesz, a
ż przykro czasem patrzeć, gdy bracia i siostry dokonując
podzia
łu spadku przestają ze sobą rozmawiać.
Umniejszacz poda ci fakty (w rzeczywisto
ści uogólnienia) o innych
znanych mu rodzinach, w których dosz
ło do zerwania stosunków z powodu
dziedziczonego maj
ątku. Zrobi to zwłaszcza wtedy, gdy dotarły do niego
słuchy, że twoje stosunki z rodzeństwem nie układają się najlepiej.
Pozornie przekazuje ci informacje o swojej trosce i sympatii, w
rzeczywisto
ści jednak sztyletuje cię, w przenośni, słowami.
1.3.8. Podpuszczanie.
Kolejnym cennym narz
ędziem jest dla umniejszaczki podpuszczanie.
Zadaje ci pytanie, a potem przerywa ci odpowied
ź w pół słowa. Albo
zadaje ci pytanie naprowadzaj
ące w rodzaju:
-Czy ci
ągle jeszcze kłócisz się z żoną?
Nie mo
żesz na nie odpowiedzieć, nie przedstawiając siebie w złym
świetle. Oddala się w trakcie rozmowy, pozostawiając w twojej głowie
"zator" z nie wypowiedzianych my
śli.
1.3.9. Podbudowywanie i spychanie w dó
ł.
Zwró
ć baczną uwagę, od kogo zależy twoja samoocena. Jeżeli od
innych, umniejszacz warto
ści będzie cię zasypywał komplementami, aż w
pe
łni się od niego uzależnisz, a wówczas stopniowo, po kawałku zacznie
rozci
ągać nad tobą kontrolę.
Celem tego zabiegu jest sk
łonienie cię do zajęcia się sobą, abyś
przesta
ł zwracać uwagę na to, co dzieje się wokół ciebie. Gdy już
zaczniesz, trawiony niepokojem i niepewno
ścią, przyglądać się samemu
sobie, umniejszacz subtelnie skieruje twoj
ą uwagę na twoje najgorsze
cechy. Stajesz si
ę słabszy, bardziej podatny na kontrolę.
W ten sposób umniejszacz
ściąga cię w dół. Źle się czuje, gdy jesteś
opanowany i pewny siebie. Gdy
ściągnie cię do swojego poziomu i sprawi,
że staniesz się niespokojny, sam poczuje się lepszy. I oczywiście, tak przy
okazji, b
ędzie pierwszą osobą, która pośpieszy z pomocą.
Po pewnym czasie zaczniesz si
ę martwić wyłącznie oto, co on sobie
pomy
śli, co zrobi, czy będzie na ciebie zły. Już nie jest ważne, co ty sobie
my
ślisz, ponieważ sam sobie wydajesz się tak zły, że twoje poczucie
własnej wartości jest całkowicie uzależnione od niego.
A potem, gdy nawet on nie b
ędzie chciał...
1.3.10. Sytuacja bez wyj
ścia.
Jedn
ą z najpodlejszych, najbardziej podstępnych sztuczek,
stosowanych przez umniejszaczy, jest tworzenie sytuacji bez wyj
ścia.
8
Problemu nie da si
ę rozwiązać za pomocą logiki - tylko świadomość może
tu pomóc. Umniejszacz ustawia ci
ę na pozycji, w której
będzie źle, jeśli coś zrobisz, i będzie źle, jeśli tego nie zrobisz.
Mo
żna to zilustrować przykładem lekcji z dawnych czasów. Przyjmijmy,
że jesteś studentem jakiejś starej wschodniej szkoły.
Pojawiasz si
ę w domu swojego mistrza. On zaprasza cię do środka i
obaj siadacie, aby napi
ć się herbaty. W chwili, gdy sięgasz po swoją
fili
żankę, mistrz wyciąga spod stołu długi kij i mówi:
-Oto twoja dzisiejsza lekcja. Je
śli podniesiesz tę filiżankę, zdzielę
ci
ę kijem. A jeśli nie podniesiesz filiżanki, też zdzielę cię kijem.
Wielokrotnie przedstawia
łem ten problem uczestnikom moich grup.
Dziewi
ęćdziesiąt pięć procent z nich było tak przytłoczonych logiką
problemu i my
śleniem, jak go rozwiązać, że nie byli w stanie tego zrobić.
Typowa odpowied
ź brzmiała:
-Có
ż, napiję się herbaty. Skoro i tak mam dostać kijem, to niech
mam przynajmniej przyjemno
ść.
Inni odpowiadali:
-Da
łbym mu w twarz i szybko wypiłbym herbatę, zanim by mnie
uderzy
ł.
Istniej
ą dwie odpowiedzi, które rozwiązują problem. Jedna z nich jest o
tyle lepsza,
że nie prowadzi do zerwania relacji z mistrzem. Brzmi ona:
-Zabierz ten kij.
Przemy
śl to sobie.
Inn
ą odpowiedzią jest po prostu odejść. Tyle, że to rozwiązanie
definitywnie ucina wszelkie dalsze relacje z mistrzem.
Aby doj
ść do takiego rozwiązania, trzeba porzucić ugruntowany w tobie
przez umniejszacza introwertyczny sposób widzenia, by móc zobaczy
ć
ca
łą sytuację. Obejmuje ona ciebie, mistrza, logikę, grę...
Na przyk
ład: czytasz teraz tę stronę. Twój logiczny umysł interpretuje
słowa i wyławia z nich sens. Mógłbyś nawet "zatonąć" w książce, tak że
nie by
łbyś świadom swego otoczenia - otaczających cię kolorów i
dźwięków. Przyjmuje się niekiedy, że podczas czytania musimy się
koncentrowa
ć tak bardzo, że odcinamy inne bodźce i tylko myślimy. Nie
jest to konieczne. Mo
żesz czytać tekst i jednocześnie rejestrować to, co
dzieje si
ę wokół ciebie - zdawać sobie sprawę ze swych uczuć, pozycji
cia
ła, dostrzegać kto lub co znajduje się obok ciebie i tak dalej.
Sytuacji bez wyj
ścia towarzyszy zawsze uczucie, że zostałeś złapany w
pu
łapkę. Potraktuj je jako wskazówkę, że należy zwrócić uwagę na
otoczenie. Uczucie to powinno automatycznie przerywa
ć proces
zag
łębiania się w sobie. Oderwij się od aktualnej sytuacji i spójrz, co dzieje
si
ę wokół ciebie. Z chwilą, gdy umniejszacz sprawił, że wciąż myślisz o
sobie i zag
łębiasz się w swoim życiu wewnętrznym, znalazłeś się pod jego
czy jej kontrol
ą.
Rozwi
ązanie: Nie zagłębiaj się w sobie. Nie broń siebie. Spróbuj się
zorientowa
ć, co sprawia, że umniejszacz chce cię postawić w trudnej
sytuacji.
Rozpatrzmy jeszcze jeden przyk
ład sytuacji bez wyjścia, zaczerpnięty z
moich do
świadczeń.
Pewna kobieta ucz
ęszczająca na moje zajęcia była zachwycona
kursem i czu
ła, że dużo korzysta. Zmieniło się jej zachowanie.
Odzyskiwa
ła zaufanie do siebie i nabierała pewności siebie.
Jej m
ąż poczuł się tym zagrożony, miał wrażenie, że kontrola wymyka
mu si
ę z rąk. Postawił jej ultimatum.
-Albo ten przekl
ęty kurs, albo małżeństwo.
Logicznie rzecz bior
ąc, wybór był oczywiście prosty. Nikt nie zrezygnuje
z ma
łżeństwa na rzecz jakiegoś kursu. Jak by to wyglądało?
-Zrezygnowa
łam z małżeństwa, aby uczęszczać dalej na zajęcia
Jaya Cartera.
Gdyby m
ąż często groził jej w ten sposób, nie miałoby to takiego
efektu. Lecz on oszcz
ędnie stosował takie metody, szantażował ją tylko
przy szczególnych okazjach, gdy czu
ł, że musi wzmocnić kontrolę.
Kobieta przesta
ła zagłębiać się w sobie i przyjrzała się całej grze.
Dostrzeg
ła typowe elementy kontroli.
1. By
ła to jego gra.
2. Zawiera
ła groźbę o przerażających dla niej konsekwencjach.
3. Ostateczny wynik zale
żał wyłącznie od niej.
A oto w jaki sposób poradzi
ła sobie z tą sytuacją:
-Nie zamierzam wybiera
ć (tzn. nie zamierzam grać w twoją grę).
Nadal b
ędę chodziła na kurs, a ty wybieraj... nasze małżeństwo
czy kurs.
Użyła techniki, którą nazywamy lustrzanym odbiciem. Odbiła piłeczkę
pro
ściutko do rąk umniejszacza. Gdy odpowiedzialność za jego czyny
spocznie na nim, umniejszacz niemal zawsze wycofa si
ę. Wszystkie
gro
źby, którymi szafuje, spływają po ofierze, jak woda po gęsi - odbijają się
i wracaj
ą do niego. Jeżeli ofiara dostatecznie często stosuje tę metodę,
9
umniejszacz zaprzestanie w ko
ńcu swoich sztuczek. Spójrz prawdzie w
oczy. Gdyby pies gryz
ł cię za każdym razem, gdy go kopiesz, dwa razy
pomy
ślisz, zanim znowu to zrobisz.
By
ć może zastanawiasz się, jak się skończyła sprawa tej kobiety i jej
męża. Cóż, mają się dobrze. Im więcej ona zyskała szacunku dla siebie,
tym bardziej on j
ą szanował. Zaprzestał umniejszania jej wartości z chwilą,
gdy przesta
ło to skutkować. Przeżyli trudny okres, gdy ona dawała ujście
ca
łej nagromadzonej złości do niego. Na pewien czas role się odwróciły,
ona sta
ła się umniejszaczką, a on ofiarą. Oboje nauczyli się złościć na
siebie w sposób, który ich nie rani
ł.
Nie wszystkim musi si
ę tak dobrze udać. Niektórzy ludzie od tak dawna
gromadzili w sobie urazy,
że nie są już w stanie kontynuować wspólnego
życia. Związek mógł się zresztą rozpaść dawno temu, a pozostały tylko
mechanizmy kontrolowania.
Je
żeli tylko istnieją szanse na ożywienie związku, gorąco to polecam.
Ci, którzy s
ą zdolni do podłości, zazwyczaj potrafią być w takim samym
stopniu wspaniali. Widzia
łem, jak ludzie, którzy stosowali metody
umniejszania warto
ści, dokonywali zmiany postaw o sto osiemdziesiąt
stopni. Nie ca
łkiem to rozumiem, gdyż ja sam zmieniam się powoli.
Niemniej jednak, z chwil
ą gdy umniejszacz nauczy się radzić sobie ze
swoj
ą złością i przestaje odwartościowywać innych, może zmienić się
ca
łkowicie i na zawsze.
Najwa
żniejsze jest zrozumienie i chęć, aby coś z tym problemem
zrobi
ć. Lecz wystrzegaj się gwałtownych zmian, które wiodą tylko do
dalszych manipulacji. Je
żeli twój ukochany umniejszacz twierdzi, że teraz
ju
ż rozumie, co robił, i obiecuje poprawę, lecz później nie chce wrócić do
tego tematu, nie ufaj mu.
1.4. Archetyp umniejszacza.
Czy pami
ętasz przyjaciela, którego naśladowałeś? Czy zachowujesz
si
ę czasami jak twoja matka czy ojciec? Można by powiedzieć, że gdy
zachowywa
łeś się jak oni, wszedłeś w ich archetyp. Termin ten został
wprowadzony przez Carla Junga dla okre
ślenia typów osobowości, które
od zarania dziejów powracaj
ą we współczesnym doświadczeniu ludzkości.
Cz
ęsto występujący archetyp to wojownik, myśliwy lub demon.
Przypuszczalnie rozwin
ęło się w tobie kilka osobowości. Rolę mamusi i
tatusia. Twój wizerunek zawodowy. Twoja osobowo
ść dziecięca. Są to
ró
żne typy, które w sobie rozwijasz i których codziennie używasz. Niczym
garnitury na rozmaite okazje, które przechowujesz w szafie twojego
umys
łu. Jeżeli jesteś matką dzieci, masz prawdopodobnie swoją własną
osobowo
ść mamusi. Mogą się na nią składać:
· twoje własne pomysły na temat, jak mama powinna się
zachowywa
ć, co robić i mówić;
· zachowania zapożyczone od twojej matki (łącznie z tymi, o których
mówi
łaś, że nigdy tego nie zrobisz swoim dzieciom..., lecz
stwierdzasz,
że mimo wszystko tak właśnie się zachowujesz);
· zachowania zapożyczone od matek oglądanych w telewizji, od
matek innych ludzi, od babci etc.
Do czego zmierzam?
Spróbuj
ę naszkicować dla ciebie portrety umniejszaczy. Czy
zauwa
żyłeś, że większość z nich nie zachowuje się cały czas tak samo?
Dlatego tak trudno niekiedy ich zrozumie
ć. Nie da się przewidzieć, co
zrobi
ą za chwilę. Nigdy nie wiesz, co może ich sprowokować. (Czasami
jednak wiesz.)
Nagle, jakby ich demon op
ętał. Przemiły człowiek zamienia się we
wrzeszcz
ącego maniaka albo też w osobę nieobecną duchem i robiącą
kąśliwe uwagi. Lub też nadal wydaje się miły, lecz nagle zaczynasz się
czu
ć nieswojo w jego towarzystwie i sam nie wiesz dlaczego. Gdy pojawia
si
ę umniejszanie wartości, może ono być jawne w mniejszym lub
wi
ększym stopniu. U jego podłoża leży ciąg procesów psychologicznych,
których do
świadcza każdy umniejszacz.
Opisze trzy rodzaje zachowa
ń dewaluujących czyjąś wartość, od
najbardziej jawnego do najbardziej ukrytego.
1.4.1. Jawne umniejszanie warto
ści.
Umniejszacz sprawia wra
żenie istoty całkowicie pozbawionej sumienia,
a niekiedy tak zbzikowanej,
że można go podejrzewać o wszystko. Jakby
zaraz móg
ł stracić panowanie nad sobą. Bulgoce ze złości, trzęsie się z
oburzenia i przekonuje o swoich jedynie s
łusznych racjach. Grozi
konsekwencjami, które dotkn
ęłyby cię najmocniej. Czasami grożąc czymś
niecodziennym u
śmiecha się do ciebie, jakby bawiła go twoja sytuacja,
albo daje do zrozumienia,
że zasługujesz na wymówki, że z pewnością
zrobi
łeś coś, co go sprowokowało. W innych momentach jawnie okazuje
mi
łość i skruchę.
Czasami budzi w nim demona nadmiar alkoholu.
1.4.2. Mniej jawne umniejszanie warto
ści.
10
Umniejszaczka podkre
śla twoje słabości. Wypomina ci dawne błędy.
Usi
łuje skłonić cię do głośnego przyznania, że to, co robisz, jest złe, i
ustawicznie przekonuje ci
ę, że jesteś złym człowiekiem. Swoim
zachowaniem udowadnia,
że to, co zrobiłeś dobrze, nie było aż tak
wspania
łe, lub komentuje:
-wreszcie dla odmiany uda
ło ci się zrobić coś pożytecznego.
Ma zawsze racj
ę. Gdy wytkniesz jej jakieś wykroczenie, natychmiast z
oburzeniem zasypie ci
ę pretensjami o wszystkie twoje uchybienia. Ma
zwykle fantastyczn
ą pamięć, jeśli idzie o twoje błędy. Potem może wpaść
w przygn
ębienie:
-Jak mog
łeś coś takiego o mnie powiedzieć? Sprawiłeś mi
przykro
ść.
Udowadnia ci,
że jesteś osłem. Zazdrości ci twojej własności i twoich
dokona
ń. Umniejsza cię publicznie.
1.4.3. Ukryte umniejszanie warto
ści.
Osobnik taki sprawia wra
żenie twojego dobrego kumpla. Zawsze ma ci
do powiedzenia w dobrej wierze co
ś złego o tobie. Uwielbia być uczciwym
i prawdomównym. Plotkuje o tobie za twoimi plecami i w g
łębi duszy jest o
ciebie zazdrosny. Opowiada ci w tajemnicy, co z
łego inni mówią o tobie.
Prawi ci komplementy, które w rzeczywisto
ści przekazują sprzeczne
informacje, a je
śli spróbujesz wykazać mu tę sprzeczność, da ci do
zrozumienia,
że musisz być niespełna rozumu. Jest możliwe, że ma o
tobie lepsz
ą opinię niż o sobie samym.
Jak wida
ć z powyższych opisów, nikt nie jest umniejszaczem, bez
przerwy. Cz
ęściej zdarza się tak, że cudowny człowiek, którego kochasz,
zmienia si
ę w bestię, która cię nienawidzi i myśli wyłącznie o tym, jak by
ci
ę tu poniżyć. Twój ukochany co jakiś czas zmienia się w diabła.. Ta
demoniczna forma nie stanowi ca
łej jego osobowości; jest to archetyp,
który czasami o
żywa. W takich momentach demoniczna osobowość
wype
łnia go całkowicie - jej podporządkowane są myśli, wyobrażenia,
warto
ści moralne i zachowania. Człowiek może obudzić archetyp
świadomie lub bez udziału świadomości, reagując na jakiś bodziec z
otoczenia.
Skrajnym przyk
ładem są osoby pokroju Hitlera, które świadomie
przyjmuj
ą demoniczną osobowość w wybranych momentach. Hitler
rozwin
ął swego demona do perfekcji i funkcjonował w nim niemal bez
przerwy.
Wi
ększość ludzi wykorzystuje archetyp umniejszacza nieświadomie,
reaguj
ąc na subtelne, czasami niezauważalne sygnały z otoczenia. Ci
ludzie w przesz
łości sami poddani byli umniejszaniu - często ze strony
rodzica czy wiecznie niezadowolonego brata lub siostry. Nie
świadomie, nie
rozumiej
ąc źródeł swoich kłopotów, ludzie tacy stają się umniejszaczami i
nigdy nie wiadomo, kiedy to nast
ąpi. Jakby sterował nimi automatyczny
pilot; nie zdaj
ą sobie sprawy z tego, co robią, i nie wiedzą, co mogliby
zrobi
ć innego. Wpadanie w tę rolę nie przynosi korzyści, ani
umniejszaczowi ani jego ofierze. Dzi
ęki takiemu zachowaniu umniejszacz
mo
że wygrać wiele batalii, ale na dłuższą metę przegrywa. On czy ona
mog
ą zyskać kontrolą nad innymi na pewien czas, ale nikt z nas nie lubi
długo przebywać w pobliżu umniejszacza. Są oczywiście umniejszacze
(jak Hitler) dostatecznie m
ądrzy i wyrafinowani, zawsze mający wokół
siebie ludzi, których kontroluj
ą.
1.5. Rozpoznanie umniejszacza.
Mo
że spotkałeś kogoś, kto był w stosunku do ciebie zachłanny i
zazdrosny, co ci pochlebia
ło. Zdziwiło cię, gdy po pewnym czasie ta osoba
zacz
ęła cię traktować protekcjonalnie. Mogła się tobą zainteresować,
zw
łaszcza jeśli kierowałeś swą uwagę także w stronę innych, ale poczuła
si
ę znudzona, gdy poświęciłeś jej większość swego czasu. Człowiek taki
mo
że zacząć okazywać złość, gdy postąpisz wbrew jego zdaniu lub woli. A
gdy poka
żesz, że masz własny rozum, rozzłościsz go jeszcze bardziej.
Stosunek seksualny z kim
ś takim służy bardziej do zaspokojenia libido niż
szczerej ekspresji mi
łości. W każdym z nas przypuszczalnie ujawniają się
od czasu do czasu takie tendencje, ale u umniejszacza s
ą one bardzo
silne.
Aby poradzi
ć sobie z umniejszaczem, trzeba go najpierw
zidentyfikowa
ć. Metody dewaluowania wartości innych potrafią być tak
chytre, tak podst
ępne i przygniatające, że możesz mieć trudności z ich
dostrze
żeniem. Jeżeli znasz kogoś, w czyim towarzystwie zawsze czujesz
si
ę źle, może to wynikać z twojej niepewności lub z działania
umniejszacza, a najpewniej i z tego, i z tego.
Mówi
ąc najprościej, twoja niepewność wywodzi się z wcześniejszych
do
świadczeń, których tak naprawdę ani nie zauważyłeś, ani nie
zrozumia
łeś, ani nie zaakceptowałeś. Utkwiły one w twojej
pod
świadomości i czekają gotowe do wywołania bólu, postaw obronnych
bądź introwertycznych w najdziwniejszych momentach, kiedy zupełnie nie
podejrzewasz,
że właśnie ożywają. Sprytny umniejszacz odnajduje twoje
najs
łabsze punkty i grając na nich, zyskuje nad tobą kontrolę, gdyż
sprawia,
że czujesz się jeszcze mniej pewnie.
11
Nie jest spraw
ą najważniejszą wyszukiwanie rozmaitych cech
umniejszacza. Najistotniejsze jest sprawdzenie, jak si
ę czujesz po pewnym
czasie przebywania z tak
ą osobą. Nie musisz rozpoznać wszystkich
metod, jakie stosuje. Wystarczy,
że zorientujesz się, jak ci się układają
stosunki z tym cz
łowiekiem.
Niniejsza ksi
ążka dostarcza wystarczająco dużo informacji, abyś
rozpozna
ł umniejszacza. Kieruj się tym, co czujesz. Jeżeli niemal bez
przerwy odczuwasz dyskomfort w czyim
ś towarzystwie, zwróć uwagę na
to, co on czy ona robi.
Nie znajdziesz tu wyczerpuj
ącego opisu technik umniejszania wartości;
istnieje o wiele wi
ęcej chwytów i sposobów, którym należałoby poświęcić
znacznie obszerniejsze dzie
ło. Niniejszy podręcznik nie traktuje po prostu
o rzeczach, których nale
ży się dopatrywać u innych i nie ma na celu
wywo
łania u ciebie chorobliwej podejrzliwości. Lektura nie powinna
odsun
ąć cię od ludzi. Zauważ tylko, że przejawiają oni od czasu do czasu
takie zachowania i b
ądź przygotowany do radzenia sobie z nimi. Musisz o
nich wiedzie
ć, abyś prób umniejszania wartości nie brał sobie do serca.
Wed
ług moich szacunków mniej więcej jeden procent ludzi to bona fide
świadomi umniejszacze. Dwadzieścia procent działa półświadomie. Jeżeli
czytasz t
ę książkę, istnieją spore szanse, że nie należysz do
wspomnianego jednego procenta. Ten rodzaj ludzi nie chce nawet
spróbowa
ć pracy nad sobą, a praca nad sobą stanowi sens niniejszego
podr
ęcznika.
Lektura mo
że wywołać u ciebie intensywne uczucia. Nie zrażaj się tym.
Po przeczytaniu niektórych rozdzia
łów być może nawet odczujesz
potrzeb
ę samotności, aby się pozbierać. Nie tłum swoich uczuć. Zaufaj im.
Prawdziwego umniejszacza nie
łatwo rozpoznać. Lecz jeśli zaufasz
swoim uczuciom i b
ędziesz uważnie obserwował ludzi związanych z
umniejszaczami, uda ci si
ę ich zidentyfikować. Zauważysz, że osoby
zwi
ązane z umniejszaczem nie są w najlepszej formie, podczas gdy
umniejszacz ma si
ę świetnie. Rodziny umniejszaczy często sprawiają
wra
żenie zaburzonych psychicznie i tylko on (czy ona) to - pozornie -
najzdrowsi ludzi na
świecie. W rzeczywistości jest akurat odwrotnie.
2. Ofiara.
Bez twojego przyzwolenia nikt nie mo
że sprawić, że poczujesz się
gorszy.
(Eleanor Roosvelt)
Z ca
łym szacunkiem, jeżeli zamierzasz wiązać się z przedstawicielem
tego najbardziej toksycznego jednego procenta, z autentycznym,
świadomym swych działań umniejszaczem, ponieważ sądzisz, że
poradzisz z nim sobie, to powiniene
ś parę rzeczy wiedzieć. On musi
kontrolowa
ć. Jest to sprawa życia lub śmierci jego ego. Jeżeli uzna się za
gorszego od ciebie, b
ędzie to dla niego bodźcem, aby cię zniszczyć i w
ko
ńcu w pełni kontrolować. Jeżeli zdarzy ci się zachorować, mieć kłopoty
czy znale
źć się w dołku, zrobi wszystko, co możliwe aby sytuacja się nie
zmieni
ła. Jeżeli masz ochotę wdać się w tę grę, twoja sprawa. Twój
umniejszacz mo
że być czarującym, skłonnym do ryzyka i prawdopodobnie
bardzo inteligentnym cz
łowiekiem. Jeżeli rozpali cię, baw się dobrze,
dopóki mo
żesz. Jednak nieszczęście czyha tuż za progiem. Możesz
my
śleć, że nigdy nie staniesz się bezbronny, nie znajdziesz się w dołku.
Lecz sam si
ę o to prosisz, pozostając w związku z przedstawicielem 1%.
Tak wiec... bon voyage!
Życie w ciągłym stresie, związanym z koniecznością ciągłego
reagowania na umniejszacza, mo
że prowadzić do chorób
psychosomatycznych. Zna
łem wielu ludzi związanych z umniejszaczem
ma
łżeństwem lub więzami krwi. Byli ich ofiarami i zazwyczaj cierpieli na
owrzodzenie
żołądka i dwunastnicy lub niedomogę serca, niektórzy na
raka lub inne choroby. Codzienny stres, zwi
ązany z odpieraniem ataków
umniejszacza, z
żera, nawet jeżeli radzisz sobie z tym bardzo dobrze. I jak
to zwykle bywa w przypadku prawdziwego umniejszacza, musisz sobie z
tym radzi
ć, radzić, radzić... ad nauseam, ad infinitum. Wrzeszczący i
szalej
ący umniejszacz może nagle zmięknąć, jeśli go opuścisz, może się
nawet przyzna
ć do tego, że umniejszył cię. Stanie na głowie, aby dostać
ci
ę z powrotem. Wyzna nawet jak ciężko mu było bez ciebie.
A potem, je
śli zrobi ci się go żal i wrócisz, będzie cię w głębi duszy
poczytywa
ł za głupca zdolnego do współczucia. Czas jakiś odczeka i
znowu zacznie pracowa
ć nad tym, by ściągnąć cię do swojego poziomu.
Autentyczny umniejszacz obieca wszystko, byle ci
ę zatrzymać, nie
dlatego,
że cię kocha, ale ponieważ musi cię mieć i kontrolować. Ponieważ
zaspokajasz jego potrzeb
ę władzy, a nie dlatego, że cię chce. Ponieważ
służysz jego celom, a nie dlatego, że jest tobą zainteresowany.
Interesujesz go nie tyle ty, co twoje s
łabe punkty, na których może grać,
aby ci
ę kontrolować.
Nie ma wi
ększego znaczenia, czy umniejszacz jest świadomy tego co
robi, czy nie. W ka
żdym przypadku jest za to odpowiedzialny. Nie ma
znaczenia, czy kto
ś strzela do ciebie świadomie... umrzesz, tak i tak.
Niekiedy nawet trudniej sobie poradzi
ć z umniejszaczem, który działa
nie
świadomie. Skonfrontowany ze swoimi postępkami, może powiedzieć:
-Sk
ąd wziąłeś takie głupie pomysły? To ty umniejszasz moją
warto
ść, oskarżając mnie o niedocenianie twoich zalet !
12
Słuchając takich słów będziesz miał pewnie ochotę rozerwać go na
strz
ępy. Musisz jednak wziąć pod uwagę parę spraw. Po pierwsze, on cię
dewaluuje nie
świadomie. Można z dużym prawdopodobieństwem założyć,
iż był kiedyś związany z umniejszaczem (matka, ojciec, przełożony,
wspó
łmałżonek). Gdy się rozzłości, w taki sposób okazuje swój gniew.
Jako nie
świadomy umniejszacz z trudem tylko poddaje się jakiejkolwiek
konfrontacji. Nikt nie lubi my
śleć o sobie jako o umniejszaczu. I znów to nie
twoja sprawa,
że on nie chce dostrzec swoich problemów. Musisz go
traktowa
ć tak, jakby był ich świadom. Moim zdaniem najlepsze, co można
zrobi
ć to:
1. pokaza
ć mu je,
2. nie poddawa
ć się i
3. oddzieli
ć się od niego, jeśli nie chce ich dostrzec.
Dojdzie do tego okr
ężną drogą dopiero wtedy, gdy stanie wobec faktu,
że straci ciebie.
2.1. Charakterystyka ofiary.
Ludzie zwykle ch
ętnie słuchają innych, ale po wielu latach
lekcewa
żącego traktowania tracą na to ochotę. Ludzie zwykle chętnie
dopuszczaj
ą możliwość własnych błędów. Gdy jednak umniejszacz
ustawicznie wytyka nam, co robimy
źle, możemy przestać przyznawać się
do omy
łek w jakiejkolwiek sprawie.
Umniejszacz nadu
żywa gotowości do słuchania go, robiąc tak wiele
krytycznych i z
łośliwych uwag, że ofiara zamyka się w sobie i w ogóle
przestaje s
łuchać, aby uniknąć strasznego uczucia, że znowu okaże się,
że nie ma racji. Ten system obrony pozwala ofierze nie słyszeć
umniejszacza. Chroni, przynajmniej cz
ęściowo przed bólem umniejszonej
warto
ści, lecz taka reakcja może spowodować, że człowiek przestaje
słuchać kogokolwiek. Ofiara umniejszacza może zacząć stwarzać pozory
kogo
ś, kto zawsze ma całkowicie rację. Straciła już wszelką ochotę na
słuchanie i uznawanie własnych błędów.
By
ć może znasz kogoś, kto niewiele słucha, ale dużo mówi. Czy taka
osoba mia
ła w przeszłości swojego umniejszacza?
Kto inny, okaleczony w przesz
łości przez umniejszanie jego wartości,
mo
że być bardzo cichy i nieśmiały. Boi się otworzyć ust z obawy przed
kolejnym umniejszaniem. Mo
że sprawiać wrażenie, że odrzuca wszelką
przyja
źń, lecz przyczyną tego jest lęk. Osoba nieśmiała jest zwykle - rzecz
jasna - spokojna i pow
ściągliwa, ale też może to być rezultat kontaktów z
umniejszaczem, który depta
ł jej samoocenę, ilekroć otworzyła usta. Istnieje
ogromna ró
żnica między kimś, kto jest spokojny z wyboru, a kimś, kto jest
usztywniony przez l
ęk.
Jeszcze innym sposobem reakcji na umniejszanie warto
ści jest
zamkni
ęcie się w uporze. Osoby takie czasem uważają, że mają silną wolę
i nigdy si
ę nie mylą. Wyrobiły sobie taką postawę pod wpływem
umniejszacza, w kontaktach z którym najlepsz
ą obroną było
nieust
ępowanie nigdy, bez względu na okoliczności.
Jak mo
żemy poprawić nasze zachowanie, jeśli nie potrafimy słuchać
innych i nie mo
żemy sobie pozwolić na pomyłki? Niszczenie ofiarowanego
nam przez Boga daru porozumiewania si
ę z ludźmi to jedna z
najwi
ększych krzywd, jakie można wyrządzić drugiemu człowiekowi.
Niszczymy ten dar równie
ż sami, gdy godzimy się na ograniczanie lub
zniekszta
łcanie naszej zdolności do komunikowania się ze strachu przed
umniejszaniem.
Na ogó
ł nie wiemy, co może się stać, gdy Joe zrani Freda. Fred może
zechcie
ć wtedy zranić Joe'ego. To takie proste. Ktoś robi coś, aby cię
zrani
ć, wówczas ty możesz nabrać ochoty odpłacić mu tym samym.
Wi
ększość ludzi nie zdaje sobie jednak sprawy, że zwykle sekwencja
wydarze
ń jest następująca:
1. Joe robi krzywd
ę Fredowi (tj. Joe dewaluuje wartość Freda).
2. Fred nie zdaje sobie sprawy,
że Joe go zranił, niemniej jednak jest
mu z tym
źle.
3. Joe widzi,
że Fred czuje się nieswojo, widzi również, że Fred nie
ma zamiaru si
ę rewanżować.
4. Joe, chc
ąc usprawiedliwić swoje działanie, zaczyna wymyślać
rozs
ądne powody, dla których zranił Freda. Szuka motywacji
własnych działań. Może sobie powiedzieć: Cóż, każdy, kto
pozwala depta
ć po sobie, zasługuje na zranienie albo też Co za
niedo
łęga, tacy ludzie zasługują na to, by po nich deptać.
5. Z chwil
ą gdy Joe usprawiedliwi swoje postępowanie wobec Freda,
będzie je kontynuował.
6. Joe traci szacunek dla Freda, poniewa
ż Fred pozwala siebie
krzywdzi
ć.
Taki stan rzeczy mo
że trwać - aż Fred załamie się psychicznie (może
zrobi
ć jakieś głupstwo) lub wreszcie zbuntuje się i powie coś w rodzaju:
-S
łuchaj, do diabła! Nie chcę więcej słyszeć twoich @#*.
Je
żeli jednak Fred uwierzy, że jest gorszy, mniej wartościowy jako
cz
łowiek, może pozwolić Joe'mu na wdeptanie się w ziemię. Pewnie znasz
kogo
ś takiego, kogo uważasz za dobrego człowieka, kto wytrzymuje z
13
partnerem zmieniaj
ącym życie w piekło. Najczęściej jest to kobieta i dziwi
ci
ę, że ona się na to godzi, a ona prawdopodobnie czuje, że nie zasługuje
na nic lepszego. Nie potrafi zaakceptowa
ć ludzi, którzy są dla niej mili, a
poci
ągają ją ludzie, którzy ją przytłaczają.
Godzi si
ę z ciągłym umniejszaniem - ponieważ w końcu udaje się jej
prze
żyć, prawda? Taka osoba nie będzie wiedziała, co zrobić, gdy spotka
si
ę z pochwałą lub sympatią.
Umniejszacz nie zawsze jest potworem. Bierno-agresywna ofiara
potrafi sama tworzy
ć lub prowokować sytuacje, w których pokazuje, jak
jest ma
ło warta. Fred mógł się sam ustawić w roli chłopca do bicia przez
słodki do obrzydzenia sposób bycia i czołganie się u stóp Joe'ego. Czy
spotka
łeś kiedyś takiego człowieka, którego miałeś ochotę kopnąć? Osoba
taka mo
że sprawiać wrażenie najsłodszej w całej okolicy, lecz często
pope
łnia nieświadomie drobne błędy, nie biorąc za nie odpowiedzialności.
Mo
że np. bez przerwy spóźniać się i zawsze znajduje sobie
usprawiedliwienie, pada przed tob
ą na kolana i sprawia, że wyglądasz jak
@#*, czuj
ąc się nieswojo w jej towarzystwie. Taki człowiek zawsze sam
siebie poni
ża. Na każdym kroku komunikuje: spójrz, jaki jestem
odra
żający.
Zwykle nie mamy szacunku dla kogo
ś, kto nie szanuje sam siebie. Gdy
gratulujesz komu
ś takiemu, zlekceważy twoje słowa, gdyż nie może mieć
dobrego mniemania o sobie. Nawet je
śli jest wspaniałym człowiekiem,
będzie przyciągał umniejszaczy niczym magnes. Zdecyduje się cierpieć,
przebywaj
ąc z kimś, kogo ty uważasz za potwora, zamiast miło spędzać
czas z tob
ą. A gdy jesteście razem, będzie bez przerwy opowiadał ci,
jakim jest nieszcz
ęsnym, bezradnym pechowcem. Musi udowodnić sobie,
iż jest nic nie znaczącą ofiarą losu. Będzie robił wszystko, by otoczenie
ci
ągle potwierdzało tę opinię.
W jego przesz
łości był jakiś umniejszacz... i teraz ma na stałe swego
prze
śladowcę w głowie. Uwewnętrznił umniejszacza i skierował
prze
śladowcę przeciwko sobie. Lecz - uwaga - jego nieszczęście kocha
towarzystwo.
Umniejszacz powtarza bez przerwy:
-Mylisz si
ę. Mylisz się.
A ofiara postrzega siebie jako ofiar
ę i nie chce przyznać się do
odpowiedzialno
ści, ciężko pracuje, aby udowodnić, że naprawdę jest ofiarą
i ma w tej kwestii racj
ę.
Ofiara b
ędzie ci ustawicznie zawracać głowę swoimi nieszczęściami.
Straszne okoliczno
ści, pijany współmałżonek, pożar w domu, utrata pracy -
i zawsze kto
ś inny jest temu winien. Oni znowu zrobili mu krzywdę.
Wyja
śni ci, że on sam nic nie mógł w tej sprawie zrobić.
-Samochód zjecha
ł z szosy i uderzył w drzewo.
(On sam przez czysty przypadek znalaz
ł się pijany za kierownicą).
Potem oni zabrali mu prawo jazdy przez co straci
ł pracę. Zwolnili go po
sze
ściu miesiącach wiernej służby tylko dlatego, że nie mógł wrócić do
pracy. Bardzo chce, aby
ś się z nim zgodził, bo wtedy poczuje się
umocniony w roli ofiary.
Taki osobnik mo
że nie doceni niczego, co dla niego robisz, ponieważ
nie czuje si
ę tego wart. Rzadko uda ci się go zadowolić lub uszczęśliwić.
Szcz
ęście jest dla niego niedostępne. Będzie idealnym współmałżonkiem
dla umniejszacza. Jego po
żywką jest bycie nieszczęśliwym. Jeżeli sprawy
uk
ładają się zbyt dobrze, sam sobie wykreuje jakieś zmartwienie.
Zauwa
żysz, że twoje wysiłki, aby pomóc ofierze, są bezskuteczne.
Wydaje si
ę, że zawsze nieświadomie ściąga sobie kłopoty na głowę.
Wreszcie i ty zaczynasz czu
ć się bezradny. I póki ta osoba nie rozpozna
swej roli ofiary i nie spróbuje czego
ś z tym zrobić, niewiele możesz
zdzia
łać. Ona sama musi chcieć się zmienić. Musi przestać obwiniać za
swoje k
łopoty los i słabą wolę, musi zdecydować się przestać być
pechowcem.
Osobowo
ść integruje się wokół tego, czego człowiek naprawdę chce.
Je
żeli kobieta postanowi być wartościowa i cenna, to nic jej w tym nie
przeszkodzi, je
śli tylko sama nie będzie udowadniać, że jest bez wartości.
Warto
ść każdego człowieka określona jest przez niego samego. Jeżeli
cz
łowiek wie, że jest wartościowy, to żadne przeszkody i błędy popełnione
na drodze do samorealizacji nie b
ędą stanowiły dowodu, że jest do
niczego lub
że jest beznadziejnym pechowcem. Nie ma sposobu, by
uczyni
ć z niego ofiarę, jeżeli postanowił, że nią nie będzie. Poświęci życie
na rozwijanie swej wspania
łej istoty i nie będzie zważał na chwilowe
niepowodzenia. Je
śli kobieta naprawdę postawi sobie za cel uwolnienie
si
ę, to ta decyzja czyni ją wolną.
2.2. Dwóch tancerzy: PRZYK
ŁAD.
Porównajmy, jak radz
ą sobie w pracy dwaj różni tancerze.
Pierwszy z nich próbuje zrobi
ć krok X. Klapa. Próbuje zrobić krok X.
Udaje mu si
ę.
Skupi
ł się na doskonałości tańca, skoncentrował na tym, co chce zrobić, i
osi
ągnął sukces mimo początkowego niepowodzenia.
Drugi tancerz próbuje zrobi
ć krok X. Nie udaje mu się. Skarży się na
śliską podłogę. Stwierdza, że nigdy mu się to nie uda. Porównuje swój
14
taniec z osi
ągnięciami tamtego i czuje się gorszy. Próbuje zrobić krok X.
Klapa. Wpada w depresje. Rozwodzi si
ę nad tym, jakim jest do kitu
tancerzem. Oskar
ża rodziców, że nie zaczęli go posyłać do szkoły
baletowej, gdy by
ł młodszy. Oskarża cały świat, dostrzega głęboką
niesprawiedliwo
ść w fakcie, że wychowywał się w biednej rodzinie.
Udowadnia,
że źle robi krok X. Na koniec albo się podda, albo zrobi
wreszcie ten krok.
Je
żeli w końcu mu się uda i opanuje krok X, demonstrując swoje
niewiarygodne ego b
ędzie się przyrównywał do gorszego tancerza, który
nawet tego jeszcze nie umie.
Tymczasem pierwszy tancerz przeszed
ł już do ćwiczenia kroku Y i Z.
Ten rozdzia
ł nie traktuje o dwóch rodzajach ludzi. Jeżeli na podstawie
lektury dojdziesz do wniosku,
że zdobyłeś umiejętność przyczepiania
znajomym etykietek z napisami: ofiara czy umniejszacz, to niewiele
zrozumia
łeś. Zjawiska, które tu nazwałem i opisałem, mogą (w całości lub
cz
ęściowo) dotyczyć tego samego człowieka. Jeżeli wykorzystasz to,
czego dowiedzia
łeś się z tej książki, aby wykazać komuś, że jest złym
cz
łowiekiem... będzie to znaczyło, że książka jest w tobie.
Wykazanie komu
ś, że stosuje umniejszanie wartości, po to aby sobie z
tym kim
ś poradzić, nie jest dewaluowaniem tego człowieka (chociaż może
on to tak odebra
ć). Natomiast wykazanie komuś, że stosuje umniejszanie,
aby pokaza
ć mu, że jest złym człowiekiem, jest umniejszaniem jego
warto
ści. O różnicy stanowią intencje. Mierząc się z umniejszaniem,
zyskasz wi
ększą pewność siebie, gdy poznasz swoje intencje.
Prawie ka
żdy z nas ma w sobie niektóre cechy umniejszacza. Jeden
procent ludzi stosuje umniejszanie dla osobistych korzy
ści, świadomie,
konsekwentnie i bez skrupu
łów. To ci, którzy za wszelką cenę muszą
zdoby
ć władzę i kontrolę nad ludźmi. Lecz każdy z nas wpada czasami w
rol
ę umniejszacza. Czy TY umniejszasz czyjąś wartość? Prawdopodobnie
tak! By
ć może robisz to w samoobronie, gdy czujesz, że ktoś cię
skrzywdzi
ł. Możesz tak działać nieświadomie. Następny rozdział
adresowany jest do umniejszacza. Mo
że lektura pomoże ci rozpoznać, jak
kto
ś z tobą postępuje, albo nauczy cię dostrzegać, kiedy ty sam stajesz się
umniejszaczem.
3.1. Do umniejszacza.
Tak wi
ęc stwierdziłeś, że jesteś umniejszaczem. Albo podejrzewasz
tylko,
że jesteś. Albo nie czujesz się umniejszaczem, ale postanowiłeś
przeczyta
ć ten rozdział, by zobaczyć, co też autor ma im do powiedzenia.
Je
śli przyznajesz, że jesteś umniejszaczem, wyrażam ci swoje uznanie i
szacunek za ch
ęć do konfrontacji z treścią tego rozdziału.
Ka
żdy z nas na coś reaguje. Niektórzy ranią innych. Są tacy, którzy
rani
ą siebie. Aby to zmienić, trzeba mieć w sobie gotowość i chęć
wiedzie
ć. To tyle. Brzmi bardzo prosto. W rzeczywistości czasami bywa to
proste, a czasami bardzo trudne. Dzi
ękuję ci za chęć przeczytania tego
rozdzia
łu. Teraz, gdy przeczytałeś już ponad połowę książki, gdzie
szczegó
łowo opisałem umniejszacza, chcę żebyś wiedział, że ja wiem... że
nie istnieje nic takiego jak umniejszacz. Zgadza si
ę. Istnieją tylko ludzie i
mechanizmy umniejszania. Celowo u
żyłem słowa umniejszacz. Gdybyś
przypuszcza
ł, że jesteś... tra la la!... umniejszaczem... sprawdź, na ile
jeste
ś chętny dać sobie po nosie.
Je
żeli stwierdzisz, że stosujesz umniejszanie, popracuj nad tym
mechanizmem. Porzu
ć tę destruktywną rolę, panie umniejszaczu !
Mo
że sobie teraz myślisz, że i tak nie dowiesz się, jak zaprzestać
dewaluowania innych. Chcesz to przerwa
ć zaraz, natychmiast. Cóż, nie
ma to jak niecierpliwo
ść. Gdy przeczytasz i zrozumiesz ten rozdział,
będziesz w stanie sam rozwiązać swój problem. Potrzeba na to czasu.
Zapomnia
łem o tym powiedzieć: kolejna cecha umniejszacza jest...
niecierpliwo
ść.
3.1.1. Dlaczego jeste
ś umniejszaczem.
Czy w twoim
życiu był ktoś, kto umniejszał twoją wartość? Mógł to być
kto
ś, kogo kochałeś, lub ktoś, kogo nienawidziłeś. Umniejszanie jest
mechanizmem przekazywanym z jednego cz
łowieka na drugiego. Kto w
twoim
życiu miał zawsze rację, kto tobą dyrygował, kogo się bałeś? To są
pytania pomocnicze, które mog
ą ci pomóc w identyfikacji domniemanego
umniejszacza w twoim
życiu. Kto umniejszał ciebie lub kto na twoich
oczach niszczy
ł wartość innych?
Je
żeli czujesz się źle, myśląc o sobie jako o umniejszaczu, wówczas
istnieje gro
źba, że to skłoni cię do jeszcze intensywniejszego
umniejszania. Du
że jest prawdopodobieństwo, że przede wszystkim
zdewaluujesz siebie. Mo
żesz się poczuć jak potwór, potępić siebie i dojść
do wniosku,
że ten, kto cię kocha, musi być jeszcze gorszy od ciebie i
zas
ługuje na umniejszanie. W końcu każdy, kto musi żyć z takim garbem
jak twój, musi si
ę poczuć zgnębiony. Zgadza się?
3.1.2. Jak przesta
ć ?
Co wi
ęc powinieneś zrobić, gdy przyłapiesz się na umniejszaniu i
stwierdzisz,
że chciałbyś z tym skończyć? No cóż, trzymaj się mocno i
15
przygotuj do us
łyszenia kilku rzeczy o sobie.
Mo
że w którymś momencie twojego życia ktoś cię skrzywdził, ktoś
wmawia
ł ci, że jesteś niedobry, aż poddałeś się tej opinii i pogodziłeś z
tym,
że jesteś zły? Później uznałeś siebie za człowieka do gruntu złego lub
zupe
łnie do niczego. Być może również przyjąłeś założenie, że to inni są
niegodziwi.
Pewnie sp
ędziłeś kawał życia na udowadnianiu, że z tobą wszystko w
porz
ądku, bo nie chciałeś uchodzić za człowieka złego. Czujesz, że
musisz by
ć sprawiedliwy wobec siebie. Musisz mieć zawsze rację. Tak
właśnie jest, ale jak do tego doszło?
Zadzia
łał mechanizm umniejszania, który przekazywany z jednej osoby
na drug
ą, z pokolenia na pokolenie, niczym choroba zakaźna. Spójrz na
rysunki na nast
ępnych stronach. Przyjrzyj się im, a potem wróć tutaj po
wyja
śnienia.
Pozwól,
że spróbuję powiedzieć, co ten rysunek przedstawia. Jeszcze
raz: nie ma czego
ś takiego jak umniejszacz. Istnieje osoba, a poza nią
istnieje mechanizm umniejszania. Osoba mo
że posłużyć się
mechanizmem, ale mechanizm nie jest osob
ą. Możesz być czasami tak
blisko zwi
ązany z umniejszaniem, że nie dostrzegasz go. Niekiedy możesz
odczuwa
ć skutki umniejszania. Możesz zdawać sobie sprawę, że
dewaluujesz kogo
ś i mimo że tego nie chcesz, mimo że nie lubisz siebie
za to, nie mo
żesz się powstrzymać. Może to być tak frustrujące, że w
ko
ńcu poddajesz się i akceptujesz siebie jako POTWORA. Określasz
siebie jako z
łego człowieka i nasilasz umniejszanie. Łapiesz się na tym, że
umniejszasz innych ustawicznie, zupe
łnie jakbyś sam siebie umniejszał.
Czujesz,
że musisz tak się zachowywać. To zaczyna dziać się
automatycznie, poniewa
ż zidentyfikowałeś się z umniejszaczem.
Wyobrazi
łeś sobie, że stoisz przed wyborem:
1. Wej
ść w rolę umniejszacza i PRZEŻYĆ.
2. Wej
ść w rolę umniejszanego i ulec.
Wydaje ci si
ę, że albo będziesz ranił, albo ciebie zranią, albo będziesz
kontrolowa
ł innych, albo poddasz się czyjejś kontroli. Przecież
do
świadczyłeś tego w przeszłości, gdy umniejszacz zwyciężył, a ty
przegra
łeś. Powtarzasz to. Rozumiesz? Odgrywasz tę samą sztukę, lecz
tym razem usi
łujesz być zwycięzcą, potworem, którego nikt nie pokona.
Mo
żesz odgrywać tę rolę w określonych sytuacjach niemal jak
maszyna. To nie ty dzia
łasz; jest to po prostu dramatyzacja twoich
negatywnych do
świadczeń sprzed lat. Gdy odgrywasz rolę, zaczynasz
automatycznie umniejsza
ć czyjąś wartość, ponieważ kiedyś spotkało to
ciebie. Kto wówczas naprawd
ę zostaje umniejszany?
Gdyby istnia
ł Szatan, nie chciałoby mu się ciężko pracować nad
kalaniem dusz. Po prostu wymy
śliłby kilka obrzydliwych archetypów,
którymi ludzie zara
żaliby się nawzajem. W końcu, gdyby był taki zły, byłby
tak
że leniwy. Prościej byłoby wrzucić trochę paskudztw do stojącej wody i
patrze
ć, jak się burzy. Wymyślił więc umniejszanie! I sprawił, że jest
zara
źliwe. My zrobiliśmy resztę.
Czasem nie atakujesz niczyich warto
ści, a czasem dewaluujesz kogoś
bezlito
śnie. To jest tak, jakbyś składał się z dwóch rożnych osób, z których
jedna ma dobre intencje, ch
ętnie pomaga, druga zaś, a czasami udaje się
jej zaw
ładnąć tobą, zmienia cię w istotę umniejszającą. Ta zła istota nie
jest tob
ą, lecz rolą, którą odgrywasz: rolą umniejszacza.
Gdy wpadasz w t
ę rolę, dzieje się tak, jakbyś tracił poczucie
rzeczywisto
ści. Grasz osobę kontrolującą, ale chodzi ci tylko o to, żebyś
sam nie by
ł kontrolowany. Inni mogą cię odbierać jako osobę wymagającą
i autorytarn
ą, lecz ty w środku czujesz się bezradny i przerażony. Ta
wymagaj
ąca, autorytarna i umniejszająca istota to twoja rola, którą
odgrywasz, odgrywasz, odgrywasz....
3.1.3. Co si
ę dzieje z umniejszaczami ?
Umniejszaczowi mo
że się przytrafić jedna z dwóch rzeczy. Może dojść
do wniosku,
że poniżanie innych nie opłaca się na dłuższą metę. Życie
tego uczy. Je
żeli ktoś potrafi zauważyć te znaki ostrzegawcze i odbiera ich
dostatecznie du
żo, jego czy jej zachowanie może ulec zmianie.
Lecz nie ka
żdy dostaje takie informacje, a wówczas kończy się to
raczej smutno. Istnieje naturalny cykl, któremu podlegaj
ą ludzie, którzy
wyrz
ądzili komuś krzywdę.
1. Wyrz
ądzenie krzywdy.
2. Przyznanie si
ę do tego przynajmniej przed samym sobą.
3. Wyrzuty sumienia - nie chodzi tu o neurotyczne poczucie winy,
lecz o prawdziwy
żal.
4. Pokuta - próba naprawienia szkody b
ądź zadośćuczynienia za
krzywd
ę.
Problem umniejszacza polega na tym,
że nie jest on w stanie przyznać
si
ę do błędu, nie przechodzi więc przez naturalny cykl. Działa on według
schematu zaprzeczenia-st
łumienia;
16
1. Wyrz
ądzenie krzywdy;
2. Usprawiedliwienie czynu przed samym sob
ą.
3. St
łumienie poczucia winy, które prowadzi w końcu do złego
nastroju.
4. Unikni
ęcie pokuty - uchylenie się od naprawienia krzywdy czy
zado
śćuczynienia.
St
łumione poczucie winy pozostaje w środku i kumuluje się do chwili,
gdy umniejszacz zaczyna wpada
ć w depresję lub w chorobę
psychosomatyczn
ą.
Pewnie znasz kogo
ś, kto się tak zachowuje. Taka demoniczna
osobowo
ść jest rodzajem stanu maniakalnego. Wydaje się, że taki
cz
łowiek nie ma sumienia; najwyraźniej sprawia mu przyjemność
manipulowanie innymi i poni
żanie ich.
W tej fazie umniejszacz jest istot
ą beztroską. Nie dostrzega uczuć
innych osób i nie dba o nie. Bez skr
ępowania postępuje egoistycznie: pije,
zdradza
żonę, upokarza innych, aż nagle, nieoczekiwanie rozlatuje się na
kawa
łki.
Gdy jego zwi
ązki z innymi zostają zerwane, zaczyna odczuwać silne
wyrzuty sumienia lub popada w ci
ężką chorobę. Najczęściej zaczyna
chorowa
ć, gdy opuści go żona. Jest szansa, że poczuje się zobowiązana
do opieki nad nim i wróci. Z jednej strony choroba jest dla niego kar
ą, a z
drugiej - sk
łania żonę do powrotu.
Ostrzegam przed umniejszaczem, który nie choruje ani nie ma
wyrzutów sumienia. To ci
ężki przypadek. Jego cykl był inny. On naprawdę
dba wy
łącznie o siebie. Jest skrajnym egoistą. Świadomie poniża innych i
prawdopodobnie pracuje nad doprowadzeniem swoich dzia
łań do
perfekcji. To jest Hitler. To jest przedstawiciel jednego procenta.
(Dotychczas w tym rozdziale mówili
śmy o dwudziestu procentach, którym
pozosta
ło dość wrażliwości, aby przynajmniej odczuwać wyrzuty
sumienia).
Obserwowa
łeś jak ten jeden procent niszczy innych. Otoczenie boi się
takich ludzi, lecz poddaje si
ę ich kontroli. Nie są oni w stu procentach
diab
łami; nikt nie jest. Pozornie wiodą normalne życie. Chodzi tylko o ich
egoizm i zach
łanność. I tylko od czasu do czasu robią coś, co zostawia
trwa
łe blizny na kimś bliskim. Do czasu, gdy taki człowiek dokona żywota,
świat na skutek jego obecności staje się gorszy.
Mo
że zdarzyło ci się widzieć kogoś takiego w akcji? Jest samolubny i
bezwzgl
ędny. Kontroluje innych i manipuluje nimi. Nie ma w nim
wspó
łczucia i nie zna łaski. Może obserwowałeś jak doprowadzał kogoś do
ob
łędu lub samobójstwa. Dziwisz się pewnie, że uchodzi mu to na sucho.
Zastanawiasz si
ę, jak on może z tym żyć. Zastanawiasz się, jak to się
ko
ńczy. Myślę, że mogę ci powiedzieć. Obserwowałem życie człowieka
tego typu.
Bezradnie patrzy
łem jak bezlitosny umniejszacz doprowadził swą żonę
do samobójstwa. Dzia
łał bez miłosierdzia i bez wytchnienia. Nigdy nie
ruszy
ło go sumienie, chociaż przeżyli razem czterdzieści lat. Oczywiście,
ona odgrywa
ła rolę ofiary i w końcu tak osłabła, że nie potrafiła dłużej tego
znosi
ć. Zmarła targnąwszy się na własne życie. On był martwy na długo
przedtem.
Narz
ędzia umniejszania zawsze masz pod ręką. Możesz, jak wszyscy,
w ka
żdej chwili wziąć je, używać i doskonalić sztukę umniejszania przez
cz
ęste powtarzanie. Lecz jeśli sądzisz, że poniżanie innych jest dobrym
sposobem, by ich kontrolowa
ć, przemyśl to jeszcze raz.
Za
łóżmy, że wykorzystasz demoniczny archetyp, który czyni cię
manipuluj
ącym egoistą. W końcu naprawdę wyrządzisz komuś krzywdę, a
wtedy wyrzuty sumienia zapukaj
ą do twej duszy i przypomną ci o złych
uczynkach. Wówczas zmienisz swe zachowanie na mniej egoistyczne i
okupisz winy albo wpadniesz w depresje, lub zachorujesz.
Stosuj
ąc mechanizm umniejszania działasz zgodnie z zasadą: kup
teraz zap
łacisz potem. Oczywiście, możesz czas jakiś wieść beztroskie
życie nie dbając o innych. Lecz wcześniej czy później zostaniesz samotny i
osamotniony. Ludzie w ko
ńcu rozgryzą cię, bez względu na to, że jesteś
taki towarzyski i ch
ętny do zabawy. Gdy już uświadomią sobie, jak bardzo
jeste
ś pochłonięty sobą - odejdą. Poza tym wszystko wskazuje na to, że
istnieje prawo natury, które prowadzi do destrukcji istot tego typu. Nie
mo
żna długo pozostawać człowiekiem, jeśli ustawicznie niszczy się w
sobie cz
łowieczeństwo.
Je
śli stłumisz wyrzuty sumienia, stłumisz jednocześnie w takim samym
stopniu wszystkie inne uczucia. Zatracisz tak
że częściowo zdolność
rozumienia uczu
ć innych ludzi. Gdy tłumisz autentyczne wyrzuty sumienia,
cz
ęściowo stajesz się martwy. Nie można wyciszyć głosu własnego
sumienia, nie trac
ąc jednocześnie kontaktu z innymi ludźmi, bowiem
sumienie jest pomostem
łączącym nas z innymi.
Najgorsze, co mo
że się zdarzyć, to to, że stajesz się tak samolubny, że
niszczysz wszystkie relacje z lud
źmi. Tracisz kontakt do tego stopnia, że
przestajesz w ogóle rozumie
ć innych. Zanikają twoje własne uczucia, tak,
że nie doświadczasz już miłości, piękna czy innych emocji, mających w
życiu znaczenie. Musisz się uciekać do alkoholu, narkotyków,
zwyrodnia
łego seksu, aby w ogóle czuć cokolwiek. Tylko przemijające
odczucia, momenty: Ale by
ło! sprawiają ci przyjemność. Unikasz
wszystkiego, co ma g
łębszy sens.
17
Nie musisz mi wierzy
ć na słowo. Jestem pewien, że spotkałeś osoby
poch
łonięte sobą w stopniu uniemożliwiającym im zrozumienie innych.
Ludzie tacy bez przerwy umniejszaj
ą innych, ale sami są podatni na
zmiany nastrojów - popadaj
ą w depresje, ponieważ nikt nie może bez
przerwy tkwi
ć w egoizmie.
Je
żeli doszedłeś do przekonania, że ty potrafisz być szczęśliwym
egoist
ą, przemyśl to jeszcze raz. Spróbuj dostrzec zjawisko umniejszania i
co
ś z nim zrobić. Bądź w pełni świadomy tego, co się dzieje, i nie pozwól,
by umniejszanie czyni
ło spustoszenia. Nie dopuszczaj do tego, by
umniejszanie czyni
ło spustoszenia.
Gdy kto
ś ci mówi, że coś źle zrobiłeś, zorientuj się, z jaką intencją ci to
powiedzia
ł. Nawet jeżeli to, co mówi, jest bezsporną prawdą, nawet jeżeli
rzeczywi
ście źle zrobiłeś, przyjrzyj się intencjom mówiącego. Czy jest to
próba umniejszania, czy uczciwe zwrócenie ci uwagi?
Przyjrzyj si
ę również własnym intencjom. Kiedy kogoś krytykujesz lub
wytykasz mu b
łąd, czy robisz to w dobrej wierze, czy też wykorzystujesz
okazj
ę, by zranić?
Gdy odczuwasz gniew, czy z
łościsz się na przypadkowe, całkiem
niewinne osoby? Czy musisz si
ę na kogoś wściekać? Czy potrafisz się
rozz
łościć na przedmioty martwe lub po prostu rozzłościć się i już? Jeżeli
potrzebujesz ch
łopca do bicia, zrób z tym coś! Złość oczywiście należy
wy
ładować, ale nie na niewinnych ludziach.
Gdy wykryjesz umniejszacza w swym otoczeniu lub w samym sobie,
oka
ż trochę współczucia. Ta nieszczęsna dusza albo już jest w piekle, albo
w drodze do niego. I pami
ętaj! Nigdy nie przyczepiaj nikomu etykietki.
Ludzie s
ą tylko ludźmi. I robią to, co robią. Atakowanie człowieka zamiast
zwalczania tego, co ten cz
łowiek robi, po prostu nie skutkuje na dalszą
met
ę. Nie pozwól, by jedno umniejszanie rodziło następne.
3.1.4. Mechanizm umniejszania.
Osoba A = umniejszacz; charakterystyka
· czuje się nieudolny,
· czuje gniew,
· czuje, że musi kontrolować,
· niechętnie słucha,
· nie przyznaje się do błędu,
· unika autorefleksji i poznawania własnych motywów.
Osoba B = umniejszany; charakterystyka
pocz
ątkowo:
· chętnie słucha,
· dopuszcza możliwość własnych błędów,
· gotowa do autorefleksji i poznania własnych motywów.
Przedstawienie A z B prowadzi do:
st
łumienia gniewu,
poczucia,
że jest nie w porządku,
poczucia,
że nie potrafi się kontrolować.
Dłuższe przestawanie z A prowadzi do:
· przekonania, że jest zła i do niczego,
· samoobrony, która oznacza:
o
niech
ęć do słuchania,
o
nieprzyznawanie si
ę do własnych błędów,
o
unikanie autorefleksji i poznawania w
łasnych motywów
Wreszcie B, aby przetrwa
ć musi:
· zidentyfikować się z umniejszaczem,
· podporządkować się mu - to on sprawuje kontrolę,
· uznać rację umniejszacza,
uzna
ć się za pokonaną.
3.1.5. Cykl zaczyna si
ę od nowa.
Osoba B z ofiary osoby A przedzierzguje si
ę w umniejszacza osoby C.
W osobie B o
żywa archetyp umniejszacza. Umniejszanie czyjejś wartości
jest zara
źliwe.
Osoba B = umniejszacz; charakterystyka
· czuje się nieudolny,
· czuje gniew (wreszcie ujawnia się, ale wyładowuje się na
niewinnej osobie),
· czuje, że musi kontrolować (żeby znów nie dostać się pod
kontrol
ę),
· niechętnie słucha,
18
· nie przyznaje się do błędu,
· unika autorefleksji i poznania własnych motywów.
Osoba C = umniejszany; charakterystyka
· chętnie słucha,
· dopuszcza możliwość własnych błędów,
· gotowa do refleksji i poznania własnych motywów.
3.2. Do umniejszonego, który si
ę nie odgrywa.
Jeste
ś ofiarą umniejszacza, ale sam nikogo nie upokarzasz. O, tak.
Jeste
ś inni niż tamci. Nigdy nikogo nie poniżasz. Nigdy się nie rozzłościsz.
Mia
łeś kiedyś do czynienia z umniejszaczem i świetnie to rozumiesz.
Czytasz sobie teraz o tamtych i aureola
świeci ci nad głową.
Nie umiesz z
łościć się nie raniąc ludzi, więc dusisz gniew w sobie. Tak
długo ci udowadniano, że jesteś zły, aż podjąłeś niezłomną decyzję: jesteś
ca
łkowicie i pod każdym względem w porządku. Stąd się bierze twoja
aureola. Wraz z powzi
ętym postanowieniem rozwinąłeś w sobie niechęć
do uznania w
łasnych błędów. Poradziłeś sobie lepiej niż wielu innych;
nadal masz ochot
ę słuchać ludzi.
Teraz robisz co
ś odwrotnego niż umniejszacz - słuchasz,
dowarto
ściowujesz, nigdy się nie złościsz. Zostałeś przez kogoś
umniejszony i rzecz jasna nie chcesz nikogo zrani
ć w taki sam sposób.
Stajesz si
ę nieuczciwy wobec własnych uczuć. Podbudowujesz ego
innych, oszukuj
ąc ich.
Oczywi
ście wierzysz, że jesteś całkowicie w porządku. Unikasz
wszystkiego, co mog
łoby zachwiać to przekonanie. Zrobiłeś z siebie
pompatycznego os
ła i nie jesteś zainteresowany metodami pracy nad
sob
ą, bo musiałbyś przyznać, że coś jest z tobą nie w porządku. Już sam
pomys
ł cię przeraża. Wstydzisz się spojrzeć na zmianę w sposobie
my
ślenia jak na pierwszy krok na drodze samodoskonalenia, gdyż jest to
wskazówka,
że nie jesteś doskonały. Paradoks jednak polega na tym, że
je
śli chcesz być doskonały, musisz zdecydować się przyznać do
niedoskona
łości. Jest to szczególnie trudne dla kogoś, kogo umniejszano
do tego stopnia,
że teraz panicznie boi się uchodzić za złego człowieka.
Nadu
żyto twojej gotowości do przyznawania się do własnych błędów.
Mo
żesz mieć w tym miejscu wielką bliznę i czuć się całkowicie bezbronny.
Je
żeli zdecydowałeś się desperacko bronić swego przekonania, że
jeste
ś całkowicie w porządku, zrobisz wiele, by zachować wszystko, jak
jest. Masz powody by
ć wrogo nastawionym do jakichkolwiek zmian. Byłeś
kiedy
ś w sytuacji, gdy decyzja o tym, że jesteś w porządku, oznaczała
prze
życie ego. Za wszelką cenę chcesz zachować to przekonanie. Gdy
kto
ś wytyka ci błąd lub usiłuje ci pomóc w twoich kłopotach, często
reagujesz l
ękiem. Jesteś przerażony, ilekroć uświadamiasz sobie, że
zmieni
łeś opinię czy punkt widzenia. Może ci się wydawać, że w końcu
podda
łeś się, choć dawno temu mimo wszystko nie ulegałeś
umniejszaczowi. Najch
ętniej szybko wycofujesz się z jakichkolwiek zmian i
wracasz do starych przekona
ń. Jesteś otwarty na nowe pomysły, jeśli nie
zagra
żają one twemu niezłomnemu postanowieniu, że teraz jesteś w
porz
ądku i zawsze byłeś w porządku. Czasem wydajesz się dziwakiem,
poniewa
ż istnieje w tobie zaskakująca mieszanina nowoczesnych i
przestarza
łych poglądów i postaw. Możesz rozwinąć mnóstwo zabawnych
cech swej osobowo
ści, byle nie dopuścić, aby cokolwiek wstrząsnęło
fundamentami podstawowej struktury, która ci
ę trzyma.
Zdrowy cz
łowiek ma świadomość tego, że jest w porządku i potrafi
zaakceptowa
ć poglądy i sądy innych ludzi. Chętnie przyjmuje, że niekiedy
kto
ś inny ma racje, a on sam może się mylić, i to pomaga mu zachować
równowag
ę ducha. Lecz ktoś, kto w obronie przed umniejszaniem musiał
uzna
ć siebie za osobę idealną, może nie być w stanie zaakceptować opinii
innych ni
ż jego własna. To właśnie czyjeś oceny zepchnęły go na pozycje
defensywne, wi
ęc teraz czuje, że nie wolno mu nigdy omylić się,
zw
łaszcza, gdy ktoś inny wytyka mu omyłkę.
Sympatyczna osobowo
ść - ktoś, kto nigdy się nie złości i zawsze
podbudowuje ego innych - jest odwróceniem osobowo
ści umniejszacza.
Lecz tacy ludzie równie
ż mają swoje problemy. Umniejszaczka pluje
złością na prawo i lewo, co przyczynia problemów zarówno jej ofiarom, jak
i jej samej. Lecz ofiara, która nie umie si
ę złościć i nie wyraża złości w
ogóle, t
łumi ją w sobie i prawdopodobnie musi także stłumić większość
swoich uczu
ć. Umniejszacz i jego przeciwieństwo są przekonani o swoich
racjach. Obaj czuj
ą się złapani w pułapkę i dla obu jedynym sposobem
wyj
ścia z sytuacji jest: nauczyć się słuchać, wyrażać swój gniew
konstruktywnie, zdoby
ć się na przyznawanie się do błędów i zmianę
zachowania, gdy sytuacja tego wymaga. Ale gdyby wszyscy to umieli - nie
by
łoby umniejszaczy!
4.1. Umniejszaj
ący szef.
Tylko s
łabi są okrutni. Łagodności można oczekiwać wyłącznie od
silnych.
(Leo Buscaglia)
Co zrobi
ć, jeśli twój szef ciągle dewaluuje twoją wartość? Bądźmy
praktyczni.
19
Gdyby
ś uznał go za potwora i spróbował odpłacić za wszystko, co
przecierpia
łeś od niego (lub od niej), nie byłoby to najlepsze świadectwo
twojej samokontroli. Potem mia
łbyś niemiłą świadomość, że dałeś się
ponie
ść mściwości. Ponadto utwierdziłbyś szefa w przekonaniu, że tylko
tego mo
żna spodziewać się po ludziach i jego pogląd na życie nie jest
bezzasadny. Zreszt
ą, na dalszą metę zemsta i tak nie zmieniłaby sytuacji.
Móg
łbyś powiedzieć mu wszystko, co o nim myślisz. Wyładowałbyś
nagromadzone emocje, lecz to nie przynios
łoby spodziewanych efektów.
Co gorsza móg
łbyś się narazić na jeszcze silniejsze niż dotychczas
umniejszanie, a w dodatku pewno mia
łbyś kłopoty z zachowaniem pracy,
nie mówi
ąc już o awansie.
Przyjmij,
że nie warto dyskutować z szefem, gdy wstępuje w niego
demon. Lepiej jest poczeka
ć, aż znowu będzie sobą. Jeżeli demon
ca
łkowicie opanował twojego szefa, radzę ci od razu zacząć rozglądać się
za now
ą pracą. On mógł już zajść za daleko i ani mu nie pomożesz, ani
nie poradzisz sobie z nim.
Wiedz jedno: je
żeli cię poniża, to musiał się tego od kogoś nauczyć,
prawdopodobnie od dominuj
ącej matki lub kontrolującego ojca. To zresztą
wcale nie musia
ł być któryś z rodziców, mógł to być jego szef. Może sądzi,
że tak właśnie powinien zachowywać się zwierzchnik. Zdarza się, że jeżeli
prezes firmy jest na
łogowym umniejszaczem, wszyscy stojący niżej w
hierarchii s
łużbowej zaczynają robić to samo. W końcu umniejszanie jest
zara
źliwe.
Umniejszaczowi najbardziej zale
ży na tym, by zawsze mieć rację. A
wi
ęc nigdy, przenigdy nie mów mu: mylisz się; jest to reguła podstawowa.
Je
żeli będziesz mu zaprzeczał, wykazywał, demonstrował lub w
jakikolwiek inny sposób dawa
ł do zrozumienia, że nie ma racji, prędzej czy
pó
źniej dopadnie cię. Prędzej czy później zapłacisz za to. Umniejszacze
są nad wyraz mściwi. Dla umniejszacza zrobienie błędu jest najgorszą
rzecz
ą, jaka może mu się przytrafić, i nie daruje osobie, która postawi go w
niezr
ęcznej sytuacji. Najlepsze, co można zrobić, to przyjąć słowa
umniejszacza do wiadomo
ści; co wcale nie znaczy zgodzić się z nimi.
Przyk
ład: umniejszaczka dzieli się z tobą uwagami na temat innych
pracowników. Mówi:
-Wiesz, ci ludzie interesuj
ą się wyłącznie sobą. Nikt nie wykazuje
troski o nasz wydzia
ł.
Najgorsze, co mo
żesz powiedzieć, to:
-Ale
ż skąd, mylisz się. Nasi pracownicy są bardzo oddani i
troszcz
ą się o firmę.
Najlepsze, co mo
żesz zrobić, to przyjąć jej słowa do wiadomości i
spróbowa
ć wybadać, czy ma jakieś powody, by tak mówić. Mógłbyś rzucić:
-Tak my
ślisz ?,
w sposób niezobowi
ązujący, aby tylko potwierdzić, że słyszałeś jej
słowa, i zachęcić ją do rozwinięcia tematu. Może coś szczególnego
naprowadzi
ło ją na tą myśl? Może natknęła się na kogoś, kto spóźnił się
dwie minuty po przerwie. Pó
źniej, gdy będzie mniej krytycznie nastawiona i
nie b
ędzie podejrzewać cię o próbę wytknięcia jej omyłki, możesz
przytoczy
ć przykłady nienagannych zachowań pracowników.
Tym, na co umniejszacze reaguj
ą najlepiej, jest wzajemna sympatia.
Je
żeli ją lubisz, może ci nawet pozwolić od czasu do czasu na krytykę
swego post
ępowania. To oczywiście odnosi się niemal do wszystkich.
Je
żeli kogoś lubisz i okazujesz tej osobie wiele sympatii, możesz temu
komu
ś powiedzieć praktycznie wszystko. Lecz upewnij się, że rozmowa
odbywa si
ę w cztery oczy. Wykazanie błędu wobec grupy jest dla
umniejszacza straszliwym upokorzeniem.
Je
żeli okażesz szefowi swoją sympatię, zyskasz nieoczekiwanie dużo
korzy
ści. Umniejszacze świetnie posługują się logiką, więc nie przywiązują
do niej wi
ększej wagi. Lecz sympatia jest czymś, czego im brakuje, a
bardzo jest im potrzebna. Prawdopodobnie w przesz
łości tego człowieka
by
ł ktoś, kto go rozgryzł za pomocą logiki i jednocześnie odepchnął.
Je
żeli uda ci się znaleźć jakiś autentyczny powód do odwiedzenia
szefa, oka
że się to pomocne. Umniejszacze są zwykłymi ludźmi typu: Ja -
tylko ja - zawsze ja. Maj
ą niską samoocenę, dobrze ukrytą pod nadmiernie
rozd
ętym ego. Umniejszacz może uważać siebie za jedyną ważną
osobisto
ść w okolicy, ale jednocześnie czuje się kimś pośledniejszym od
innych. Demonstrowaniem w
łasnej ważności usiłuje nadrobić i
skompensowa
ć poczucie niższości. Jest to paradoks - lecz ignorowanie go
jest zbyt ryzykowne.
Bior
ąc to wszystko pod uwagę, uświadomisz sobie, że silny, pewny
siebie i bezlitosny na zewn
ątrz szef może w rzeczywistości czuć się jak
przestraszone dziecko. Mo
że być kimś, nad kim należałoby się raczej
litowa
ć niż okazywać lęk.
O ironio, najlepszym sposobem pozbawienia umniejszacza kontroli nad
sytuacj
ą jest umniejszenie jego wartości. Osoba, która usiłuje zranić
kogo
ś, stosuje metody, za pomocą których najłatwiej zranić ją samą. Jeżeli
chcesz dotkn
ąć umniejszacza, obserwuj pilnie co on robi innym. Jeżeli
pos
łużysz się jego własną bronią, podda się szybciej niż inni. Jest to tak
oczywiste,
że aż śmieszne.
20
Nie zapomnij jednak,
że wybierając ten sposób dużo ryzykujesz.
Mo
żesz stracić pracę, ale może to się równie dobrze okazać najlepszym
poci
ągnięciem w całej twojej karierze. Niełatwo jest podjąć taką decyzję.
Lepiej za
łatw sobie inne zajęcie, zanim spróbujesz, żebyś satysfakcji z
umniejszenia swego szefa nie musia
ł smakować, stojąc w kolejce w biurze
po
średnictwa pracy.
Je
żeli twój szef upokorzył cię w obecności kolegów, a ty chcesz mu
odp
łacić i sprawić, by poczuł się dotknięty, publicznie wpraw go w
zak
łopotanie. Lecz bądź ostrożny. On przypuszczalnie niejednokrotnie
peszy
ł już ludzi w obecności innych i jest w tym o wiele lepszy niż ty. Na
twoj
ą korzyść będzie działał element zaskoczenia i fakt, że jego
wytrzyma
łość jest pewnie znacznie mniejsza niż twoja.
4.2. Umniejszaj
ący współmałżonek.
Zwykle jeden z partnerów jest dominuj
ący. Ktoś musi mieć ostatnie
słowo, żeby małżeństwo mogło istnieć. Teoretycznie najlepiej jest
wówczas, gdy odpowiedzialno
ść rozkłada się po równo i w połowie
przypadków ostatnie s
łowo należy do niej, a w połowie do niego. W ten
sposób oboje staj
ą się szefami. Taki związek ma szansę być szczęśliwy.
Lecz ile znasz ma
łżeństw, o których wiesz, że są szczęśliwe? Układ
mąż-żona stwarza więcej okazji do umniejszania niż jakikolwiek inny.
Choroba ta wyst
ępuje na całym świecie. Wszystko wskazuje na to, że
zwyk
łą koleją rzeczy jest najpierw się pobrać, następnie wyrządzić sobie
nieodwracalne szkody, a wreszcie
żałować, że w ogóle zawarło się
ma
łżeństwo.
Jednym z problemów naszej cywilizacji jest to,
że najwyraźniej nie
umiemy naprawia
ć zepsutych stosunków w małżeństwie. Szukamy
pomocy dopiero wtedy, gdy sytuacja stanie si
ę nie do wytrzymania. Ale i
wówczas tak naprawd
ę nie chcemy pomocy, chcemy się tylko uwolnić.
Przypomina to ludzi, którzy w latach sze
śćdziesiątych brali narkotyki.
Niektórzy wyrz
ądzili sobie nieodwracalne szkody, a teraz powtarzają:
Gdybym ja to wówczas wiedzia
ł.
Je
żeli ktoś dyryguje całą rodziną niekoniecznie musi być
umniejszaczem. Jego czy jej partner mo
że być po prostu człowiekiem
nieodpowiedzialnym, a kto
ś musi trzymać ster w ręku.
Istnieje mnóstwo sposobów przeciwstawienia si
ę umniejszaniu. Na
przyk
ład niereagowanie najmniejszym słowem czy gestem na wypowiedź
wspó
łmałżonka lub powiedzenie rozgniewanej ślubnej, że ładnie wygląda,
gdy si
ę złości.
Osoba stosuj
ąca umniejszanie może to robić całkowicie nieświadomie.
Równie
ż ofiara może nie zdawać sobie sprawy ze swej roli. To, czy
umniejszacz i jego ofiara (lub dwoje umniejszaczy!) s
ą lub nie są świadomi
swoich zachowa
ń, nie zmienia faktu, iż dwoje kochających się ludzi wikła
si
ę w pewien scenariusz, który z czasem prowadzi do rozpadu rodziny.
Osoba, która cz
ęściej umniejsza wartość partnera, dowiaduje się o tym
dopiero wtedy, gdy jest ju
ż za późno: miłość umarła a szkody są nie do
naprawienia.
Czy spotka
łeś kogoś, kto był zdumiony faktem, że jego lub jej
wspó
łmałżonek odszedł? Wszystko układało się wspaniale i raptem BĘC...
ona czy on uciek
ł z artystką cyrkową! Czy nie była to konsekwencja
nie
świadomego umniejszania?
Nawet je
śli umniejszaczowi powiemy, co robi, może nie wyciągnąć z
tego
żadnych wniosków. Zacznie np. tłumić swoje tendencje do poniżania,
zamiast je przezwyci
ężać. Będzie dusił w sobie uczucia, zamiast się
nauczy
ć, jak wyrażać je w sposób konstruktywny. Wtedy wcześniej czy
pó
źniej stary sposób postępowania dojdzie do głosu i zniszczy każdy
nast
ępny związek.
W wielu przypadkach umniejszacz nie widzi
żadnego powodu, by się
zmieni
ć, ponieważ czuje się zwycięzcą. Powstrzymują go od tego bardzo
silne mechanizmy, a na krótsz
ą metę nie odczuwa konsekwencji swego
post
ępowania. Krok po kroku będzie niszczył swoje małżeństwo i rozbije
je, zanim zda sobie spraw
ę z tego, co robi.
Są wprawdzie umniejszacze, których nic nie zdoła uratować, ale nie ma
ich a
ż tak wielu. Warto uczynić wysiłek i przełamać negatywny wzorzec
zachowa
ń poniżających innych ludzi. Gdy umniejszacz stwierdzi, że jego
dzia
łania nie skutkują, może odkryć w sobie pobudki do zmiany. Stanowi
to twój problem, je
żeli to twoją wartość umniejsza. Z chwilą, gdy
przestaniesz mu pozwala
ć na kontrolowanie ciebie, będzie musiał
wreszcie zrobi
ć coś z sobą; jego problemy pozostają jego problemami.
To, czego powiniene
ś spróbować:
1. Zdefiniuj problem umniejszacza.
2. Zakre
śl granice jego postępowania - co jest, a co nie jest dla ciebie
do przyj
ęcia.
3. Okre
śl granice czasu, w którym powinny nastąpić zmiany. Zwróć
raczej uwag
ę na to, co umniejszacz robi, a nie na to, co on czy
ona mówi.
Je
żeli umniejszanie jest dla twego współmałżonka sposobem na życie,
mo
że się okazać, że nie masz innego sposobu jak separacja. W wielu
przypadkach stwierdzi
łem jednak, że małżeństwo da się uratować.
21
Upewnij si
ę, czy nie odchodzisz tylko dlatego, iż chcesz umniejszyć
wspó
łmałżonka!
4.3. Przyk
ład poradzenia sobie z umniejszaniem.
Mogliby
śmy wszystkie sposoby postępowania podzielić na dwie
kategorie:
1. Argumentowanie (np. rodzic do dziecka: Nie wychod
ź na jezdnię,
kochanie, bo mo
żesz wpaść pod samochód.)
2. Tresowanie (np. rodzic do dziecka: ZNOWU WYSZED
ŁEŚ NA
JEZDNI
Ę!!! (Klaps))
Są ludzie, którzy nie potrafią zrozumieć rozwiązań opartych na
tresowaniu.
Żyją w świecie logicznym i mogą odnosić wielkie sukcesy,
rozwi
ązując problemy na logikę. Niezłomnie wierzą, że niemal ze
wszystkim mo
żna sobie poradzić za pomocą rozumu. Traktują życie
filozoficznie i zawsze staraj
ą się być sprawiedliwi. Niewykluczone, że boją
si
ę nieco sytuacji irracjonalnych i nie dających się ogarnąć rozumem. (Do
tej grupy nale
żą ci, którzy nie są w stanie uwierzyć, iż Hitler wysłał miliony
Żydów do gazu.) Łatwo ich umniejszyć, gdyż naiwnie wierzą w dobre
intencje ka
żdego człowieka. Gdy ktoś im złośliwie dokucza, skłonni są
przyj
ąć, iż miał to być dowcip albo przejęzyczenie.
Z drugiej strony s
ą też ludzie, którzy nie przywiązują wagi do rozumu,
logiki czy filozofii. W przesz
łości manipulowano nimi, oszukiwano ich i
ok
łamywano. Nauczyli się zwracać uwagę na to, co ludzie robią, a nie na
to co mówi
ą. Taki szef zwolni cię z pracy, jeśli nieobecność zbyt często
usprawiedliwiasz chorob
ą... bez względu na to, czy jest to prawda, czy nie.
Mog
ą sprawiać wrażenie, że cię słuchają, ale w rzeczywistości będą raczej
obserwowa
ć twoje zachowanie i wyraz twarzy, usiłując ocenić cię na
podstawie tego, co wida
ć, a nie na podstawie twojego sposobu
rozumowania.
Pan Argument i Pan Treser nie maj
ą wielkich szans na wzajemne
zrozumienie, poniewa
ż w czystej postaci plasują się na przeciwległych
kra
ńcach kontinuum.
Argument <-----------> Treser
Dzi
ęki Bogu, większość z nas znajduje się gdzieś pośrodku. Nie ma w
tym nic z
łego ani dobrego. Choć może równowaga byłaby dobra.
Nie istnieje zbiór regu
ł, jak radzić sobie z umniejszaniem, reguł, które
zawsze s
ą skuteczne, lecz spójrz na podane niżej, gdyż przyniosły już
pewne sukcesy.
Spróbuj najpierw u
żyć rozumu.
Potraktuj umniejszacza:
· z humorem,
· z szacunkiem,
· z sympatią,
· profesjonalnie,
· z uznaniem,
· dyplomatycznie,
· cierpliwie,
· dyskretnie,
· stanowczo,
· specyficznymi, nieosobistymi, lecz miłymi komentarzami,
· pytaniem: jak się czujesz?
Pod
żadnym pozorem:
· nie uogólniaj,
· nie przyczepiaj etykietek,
· nie osądzaj,
· nie potępiaj,
· nie wytykaj jemu czy jej błędów,
· nie wywyższaj się,
· nie rób wycieczek osobistych,
· nie insynuuj,
· nie wyładowuj na niej czy na nim swojej złości,
· nie prowokuj poczucia winy.
Je
śli żadne argumenty nie pomagają, spróbuj brutalniejszych technik:
· Dotknij go do żywego, gdy będzie umniejszał.
· Odwartościuj go (niech wie, czym to pachnie).
· Zrób coś, co woła o pomstę do nieba. (Mów głośno. Zachowuj się
jak wariat. Polej go z pistoletu na wod
ę. Nasiusiaj na jego kwiaty.
Śmiej się przenikliwie, jakby właśnie opowiedział dowcip. Puść do
niego oko. G
łośno puść bąka).
· Obraź go.
· Uszczypnij go w policzek.
· Unieś brwi na jego widok.
· Wpatruj się w niego bez mrugnięcia.
· Zerwij z nim, porzuć, odejdź.
22
Tak brutalne reakcje spowoduj
ą, że umniejszacz poczuje się nieswojo,
gdy zacznie kogo
ś umniejszać. Znałem kiedyś profesora psychologii,
którym grupa studentów usi
łowała manipulować za pomocą technik
behawioralnych. Mia
ł zwyczaj przechadzać się po sali tam i z powrotem, a
nas to okropnie dra
żniło. Więc ilekroć dochodził do prawego końca swej
trasy, ziewali
śmy i na różne sposoby okazywaliśmy znudzenie. Gdy
przechodzi
ł na lewą stronę, okazywaliśmy gorliwość. Pod koniec semestru
siadywa
ł już na wysokim stołku pod samą ścianą z lewej strony, nie mając
poj
ęcia o uknutym przez nas spisku!
Je
żeli twojemu umniejszaczowi spodoba się twój brutalny sposób
dzia
łania i wejdzie do gry, zaniechaj tego, co robisz, i przejdź do
nast
ępnego punktu na swojej liście. Gdy się wyczerpie, z pewnością
zdo
łasz wymyślić kilka następnych. Chwytasz?
Handlarze narkotyków mog
ą kontynuować swój proceder tylko dlatego,
że mimo iż stają przed sądem, praktycznie są bezkarni. Jeśli taki handlarz
jest dobrze wytrenowany, b
ędzie składał właściwe zeznania, weźmie
odpowiedniego obro
ńcę i tylko zostanie skierowany pod nadzór sądowy.
Wed
ług niego, nic się nie stało! Tymczasem jeden mocny cios w nos na
tyle skutecznie przywo
łałby go do rzeczywistości, że powiedziałby sobie:
Auu! To boli! Je
śli o mnie chodzi, to koniec z handlem!
Ponownie przypominam. Je
śli rozumiesz mechanizmy, sam znajdziesz
sposoby radzenia sobie z umniejszaniem, które najlepiej odpowiadaj
ą
twojej osobowo
ści i twojemu kodeksowi moralnemu. Żadna książka nie
mo
że omówić wszystkich przypadków. Nie staniesz się fachmanem od
samego przeczytania tego podr
ęcznika, tak jak nie staniesz się
zawodowcem po lekturze podr
ęcznika do baseballu. Wyczytać można
tylko zasady.
Poniewa
ż jednak ludzie wciąż mnie pytają o szczegółowe techniki,
które mogliby zastosowa
ć, podam kilka, które, jak się wydaje, najczęściej
skutkuj
ą, i kilka przykładów, które podpatrzyłem u innych, gdy stanęli do
walki z umniejszaniem. Pami
ętaj jednak, abyś robił to po swojemu.
4.3.1. Konfrontacja.
Jakim wspania
łym słowem jest konfrontacja! Spójrz tylko na kobietę,
która ci
ę umniejszyła, w taki sposób, żeby pokazać, iż świetnie wiesz co
ona robi. Chwila milczenia, u
śmiech pełen zrozumienia, oparcie podbródka
na d
łoni czy lekkie wychylenie do przodu może dać jej do zrozumienia, że
lepiej z tob
ą nie zaczynać.
Przyk
ład: teść wypytuje zięcia podczas kolacji o jego pracę i wyraźnie
szuka dziury w ca
łym. W końcu czerwienieje, oczy mu rozbłyskują i
dono
śnym głosem stwierdza:
-Co to za praca dla m
ężczyzny?
Zi
ęć milczy, lecz cały czas przypatruje się teściowi. Starszy pan
podnosi g
łos, robi się purpurowy, jeszcze szerzej otwiera oczy i
wrzeszcz
ąc wypuszcza z siebie jakieś komunały. Zięć w dalszym ciągu
tylko spokojnie patrzy. Wreszcie te
ść odwraca wzrok, wykrzykuje jeszcze
kilka kwestii do innych osób przy stole, zni
ża głos, wstaje od stołu i
wychodzi.
Zi
ęć nie dał się wciągnąć. Nie padł na kolana. Nie zgodził się z teściem,
nie podda
ł się. Utrzymał z teściem kontakt, To teść poczuł się dostatecznie
nieswojo, aby wyj
ść i nieprędko nabierze ochoty na następną próbę.
4.3.2. Powtórz to, prosz
ę.
Pro
śba o powtórzenie umniejszającej wypowiedzi może odebrać jej
si
łę, uczynić nieprzekonywującą, zwłaszcza w przypadku insynuacji czy
jadowitych uwag, które umniejszacz stara
ł się przemycić. Jeżeli starczy mu
odwagi, by powtórzy
ć umniejszającą wypowiedź, możesz powiedzieć:
-Ach tak. S
ądziłam, że to właśnie powiedziałeś.
Zwykle jednak ten n
ędzny tchórz nie zdobędzie się na powtórzenie
umniejszaj
ącego tekstu.
4.3.3. Powiedzie
ć całą prawdę.
Cz
ęsto się zdarza, że umniejszanie polega na przekazywaniu, poza
samym tekstem wypowiedzi, sprzecznych informacji przesi
ąkniętych
insynuacjami, ze zmianami tonu i modulacji oraz innymi sygna
łami. W tym
przypadku najlepiej jest oceni
ć to wszystko i wypowiedzieć prostą prawdę.
Przyk
ład 1:
Kobieta uczestniczy w zebraniu, w którym bior
ą udział osoby równe jej
stanowiskiem, g
łównie mężczyźni. Frank mówi:
-Susan, moja droga, czy nie zechcia
łabyś protokołować zebrania?
Zaskoczona znienacka Susan odpowiada:
-Nie mam notatnika.
Frank sarkastycznie:
23
-Jak to, Susan! Przysz
łaś na zebranie bez notatnika?
Susan odpowiada:
-Frank, mówisz tak, jakby do moich obowi
ązków należało
protoko
łowanie tego zebrania. Proponuje, abyś w przyszłości
poprosi
ł kogoś z nas o protokołowanie, zanim zebranie się
zacznie, a nie czeka
ł do ostatniej chwili i organizował wszystko już
po jego rozpocz
ęciu.
Susan nie przesz
ła do defensywy. Nie oskarżyła Franka o to, że
poprosi
ł ją o protokołowanie tylko dlatego, że jest kobietą. Nie dała się
sprowokowa
ć (nie wpadła w autorefleksje). Przytoczyła tylko suche fakty,
ujawniaj
ąc tym samym postawę Franka.
Przyk
ład 2:
Al przedstawia w pracy projekt przedsi
ęwzięcia, nad którym zamierza
pracowa
ć. Obecny na zebraniu Bill wygląda na coraz bardziej
zirytowanego. Twarz mu czerwienieje. Oddycha g
łośno i z wysiłkiem. Nikt
nie rozumie tego, co mówi Al, bo wszyscy zastanawiaj
ą się , co dręczy
Billa. Wreszcie Al zwraca si
ę do Billa:
-Bill, czy chcia
łbyś coś powiedzieć?
Bill wstaje,
żyły na skroniach mu nabrzmiały:
-Pewnie,
że chciałbym coś powiedzieć! Sam nie wiesz, u diabła, o
czym mówisz. Nigdy nie widzia
łem...
Al przygwa
żdża go prawdą. Musi podnieść głos, aby przekrzyczeć Billa:
-Bill, przyszed
łeś tutaj i wpadłeś w irytacje, zanim zacząłem swoją
prezentacj
ę. Nie rozumiem, jak mogłeś dokonać oceny na
podstawie tego, co zd
ążyłem powiedzieć. Chciałbym, abyś okazał
mi szacunek i pozwoli
ł dokończyć prezentacje.
-Czy
żby?, - mówi Bill. - Zabierasz mi czas.
W odpowiedzi Al mówi prawd
ę:
-Wprawiasz mnie w zak
łopotanie wobec tylu osób. Chciałbym,
żeby inni sami wyrobili sobie pogląd na temat tego, co powiem.
Nie musisz siedzie
ć na zebraniu, zapoznam cię z tematem
pó
źniej, o ile będziesz chciał.
Na to Bill, g
łośno tupiąc, opuszcza salę ze słowami:
-Nie jestem zainteresowany tym, co ty masz do powiedzenia.
Al zwraca si
ę do całej grupy:
-Mo
że zrobimy pięć minut przerwy na rozluźnienie mięśni.
Przerwa pozwala wszystkim omówi
ć incydent, zamiast myśleć o nim
podczas prezentacji.
Zawsze mo
żesz powiedzieć coś, co czujesz w danym momencie:
· Czuję się zażenowany.
· Jestem zły na ciebie za to, że powiedziałeś to w taki sposób.
· Postawiłeś mnie w trudnej sytuacji.
Nikt nie mo
że kwestionować tego, co czujesz, ponieważ (słusznie czy
nie) ty czujesz tak, a nie inaczej.
4.3.4. W cztery oczy.
Ludzie, którzy wprawiaj
ą cię w zakłopotanie w obecności innych
traktuj
ą świadków swego upokorzenia jako swoją tarczę. Jeżeli zmusisz
ich do rozmowy w cztery oczy, stwierdzisz,
że wiją się i zaczynają
usprawiedliwia
ć. Nabierają szacunku do ciebie, gdy stawiasz czoła,
zamiast chowa
ć się za plecami innych. Zacznij od rozmowy. Jeżeli
wprawia ci
ę w zakłopotanie po raz drugi, zagroź, że odpłacisz im pięknym
za nadobne.
-Jak by
ś się czuł, gdybym publicznie wprawił cię w zakłopotanie?
Zrób to jeszcze raz, a b
ędę miał dla ciebie małą niespodziankę.
Tą niespodzianką jest prawda:
-Bill, i znów usi
łujesz wprawić mnie w zakłopotanie na oczach
wszystkich. Czy nie móg
łbyś się zachowywać w sposób bardziej
profesjonalny?
4.3.5. Odbijanie projekcji.
Gdy kto
ś oskarża cię o coś, czego nie zrobiłeś, sprawdź, czy on (ona)
tego nie zrobi
ł. Gdy ktoś ci czymś grozi, zagroź mu dokładnie tym samym.
(Istnieje du
że prawdopodobieństwo, że on czy ona grozi ci czymś, czego
si
ę sam najbardziej boi). Gdy ktoś zarzuca ci, że jego (jej) nie lubisz, że
jeste
ś uprzedzony, zgadnij, kto tu kogo nie lubi. Zgadnij, kto jest
uprzedzony. Gdy kto
ś ci mówi, że masz wybrać między A i B, powiedz
temu komu
ś, że nie masz zamiaru wybierać, że on sam może podjąć
decyzj
ę.
Przyk
ład 1:
24
Dave
żąda: Wybieraj, albo ja, albo twoja kariera.
Mary odpowiada: Nie b
ędę wybierać.
Przyk
ład 2:
Fred mówi: Podejrzewam,
że mnie nie lubisz.
Odpowied
ź brzmi: A czy ty Fred lubisz mnie?
Przyk
ład 3:
Martha stwierdza: My
ślę, że podbierałeś pieniądze z utargu.
W odpowiedzi mo
żesz spytać: A czy ty brałaś jakieś pieniądze, o których
mi nie wspomnia
łaś?
4.3.6. Co powiedzie
ć dzieciom, gdy pytają, dlaczego ludzie są wredni
lub podli.
Ludzie bywaj
ą podli zazwyczaj z jednego z trzech powodów:
· Chcą postawić na swoim.
· Ponieważ ktoś inny zachował się niegodziwie w stosunku do nich.
· Ponieważ nie mają dobrego mniemania o sobie.
Czasami kto
ś, kto nie ma o sobie dobrego zdania, uważa, że jesteś
lepszy ni
ż on, więc usiłuje coś zrobić, abyś wydawał się mniejszy. To
poprawia jego samopoczucie. W takich przypadkach najlepiej jest okaza
ć
tej osobie trosk
ę, zainteresować się nią, zapewnić, że jest ona w porządku.
Je
żeli poniżysz tego człowieka, udowodnisz mu po prostu, że jest tak zły,
jak sobie wyobra
ża. Za to, jeżeli powiesz temu komuś, co w nim lubisz,
poczuje si
ę on lepiej i może uwierzy, że ma jakieś zalety. Jeżeli zrozumie,
że jest w porządku, nie będzie musiał zachowywać się wrednie.
Niekiedy trudno jest znale
źć w kimś dobre cechy, ale można
powiedzie
ć na przykład, że ma ładne oczy, czy że jest silny. Czasami nic
nie trzeba mówi
ć. Może wystarczyć klepnięcie w ramie czy uśmiech. Nie
zawsze to skutkuje. S
ą także ludzie tak nikczemni, że lepiej trzymać się od
nich z daleka.
Gdy ludzie s
ą dla ciebie podli, musisz pamiętać, że ty jesteś w
porz
ądku. Może im się nie podobać coś, co zrobiłeś, ale jesteś w
porz
ądku. Jeśli są podli bez żadnego powodu, to znaczy, że są akurat w
złym humorze albo czują się nieszczęśliwi. Spróbuj się im przyjrzeć i
zrozumie
ć, dlaczego są podli. Możesz powiedzieć:
-Przykro mi,
że jesteś nie w humorze. Czy mogę coś dla ciebie
zrobi
ć?
Czasami wystarcza u
ścisk dłoni.
Lecz musisz by
ć ostrożny, aby ludzie cię nie wykorzystywali. Nie
obawiaj si
ę powiedzieć nie grzecznym tonem. Uśmiechaj się, ale nie
ulegaj. Nie musisz robi
ć wszystkiego, o co cię proszą. Jeżeli nie uważasz
tego za s
łuszne, powiedz:
-Nie mog
ę tego zrobić.
4.3.7. Jak sobie poradzi
ć z umniejszaniem. Streszczenie.
Uświadom sobie, że umniejszacz to osobowość - a nie osoba.
Umniejszacze wydaj
ą się duzi, ale czują się mali. Paradoksalnie mają
nisk
ą samoocenę, ale wielkie ego.
Umniejszacz poni
ża cię, gdy (on bądź ona) czuje się gorszy lub nie
kontroluje sytuacji. Przedstawiciel jednego procenta umniejsza zawsze,
gdy wydaje mu si
ę, że dzięki temu uzyska kontrolę lub zdobędzie władzę.
Bez wzgl
ędu na to, jak bardzo umniejszanie wartości wydaje się
zamierzone i przemy
ślane, przedstawiciel dwudziestu procent działa
zwykle nie
świadomie lub na pół świadomie.
Jest bardzo trudno lub wr
ęcz niemożliwe poradzić sobie z
umniejszaczem, gdy koncentrujesz si
ę na autorefleksjach. Po pierwsze
otrz
ąśnij się z nich i spójrz na całość sytuacji. Spróbuj zobaczyć, co się
naprawd
ę dzieje. Oceń uczucia i intencje. Czy zamiarem umniejszacza
jest zadanie ci bolesnego ciosu, czy chce on ci pomóc? Czy porozumienie
mi
ędzy wami jest zakłócone? Jeżeli ani intencje, ani uczucia nie są dobre,
prawdopodobnie masz do czynienia z jedn
ą z wielu form umniejszania.
Umniejszanie jest zara
źliwe. Jeżeli ciebie umniejszano, masz dużą
szans
ę zacząć umniejszać innych. Jeżeli ktoś cię umniejsza,
prawdopodobnie sam w przesz
łości doświadczył umniejszania wartości.
Pocz
ątkowo bez trudu wchodzisz i wychodzisz z roli umniejszacza. Ale
im cz
ęściej stosujesz tę technikę, tym bardziej się od niej uzależniasz.
Wreszcie wszystko zaczyna wskazywa
ć na to, że stałeś się rolą -
umniejszaczem. Lecz pami
ętaj, takie zwierze nie istnieje. Istnieją tylko
ludzie i to, co robi
ą. Każdy może zostać umniejszaczem. I każdy może
przesta
ć nim być.
Umniejszanie dzia
ła tylko na krótką metę, nigdy na dłużej. Możesz wygrać
wiele bitew ale przegrasz wojn
ę.
5. Mechanizm umniejszania.
Moje badania zjawiska umniejszania warto
ści poprzedzone były
do
świadczeniami osobistymi. Bezradnie przyglądałem się, jak ktoś bardzo
mi bliski zosta
ł doprowadzony przez umniejszacza do śmierci. Początkowo
25
wini
łem umniejszacza, lecz potem uświadomiłem sobie, że on także był
ofiar
ą. Był to trudny moment w moim życiu; gdy czułem się bardzo
przybity, napisa
łem oświadczenie na temat procesu umniejszania.
Zawar
łem w nim swoje intencje. Jest to oświadczenie skierowane
bezpo
średnio do zjawiska umniejszania.
5.1. Do umniejszania.
DO UMNIEJSZANIA.
Jeste
ś strasznym ciężarem, który wbrew mojej woli mnie przytłacza.
Nie bierzesz na siebie odpowiedzialno
ści, za to stwarzasz mi coraz to
wi
ęcej nie chcianych obowiązków moralnych. Pochodzisz z wnętrzności
świata materialnego. Jesteś siłą niszczycielską. Jesteś złem. Zabijasz
ludzi. Degradujesz ich. Jeste
ś złą siłą, tworzącą egomaniaków.
Umo
żliwiasz ludziom poniżanie innych za pomocą mechanizmów
kontrolowania. Dzia
łasz podstępnie. Nie masz sumienia. Niszczysz to, co
w
życiu najpiękniejsze. Jesteś samym złem i stwarzasz coraz więcej zła.
Powodujesz chorob
ę, jesteś chorobą. Jesteś jednym z najgroźniejszych
archetypów. Odtwarzasz siebie.
Ludzie wykorzystuj
ą siły destrukcyjne, aby cię zniszczyć. Udaje im się
zabi
ć innych ludzi ale nie ciebie. Wykorzystywano cię przeciwko tobie.
Umniejszacze zostali kiedy
ś umniejszeni. To podtrzymuje iluzję, że
zosta
łeś pokonane. Podczas krucjat zwycięzcy musieli stosować zło, aby
wygra
ć, przez co sami stawali się źli. Jesteś paradoksem. Jesteś
przebieg
ły w swej sprawiedliwości. Jesteś wynaturzeniem.
Lecz przegrasz. Zostaniesz obna
żone przed światem. W swej nagości
będziesz zupełnie bezradne. Stracisz całą siłę. Wszyscy zostaną przed
tob
ą ostrzeżeni, już ja się o to postaram. Nie jestem Don Kichotem. Wiem
jak dzia
łasz. Znam twoje słabości. Nie mam zapędów niszczycielskich. Nie
wyst
ąpię przeciw umniejszaczom. Spróbuję oddzielić istotę od
mechanizmu. Jeste
ś bardzo subtelnym mechanizmem, a ja obedrę cię z
tej subtelno
ści i przedstawię całemu światu. Kto cię rozpozna zdoła
odizolowa
ć się od tego, czym jesteś. Pozostanie sobą, a ty będziesz tylko
mechanizmem. Paradoks polega na tym,
że nikt cię nie zniszczy. Po
prostu nikt nie b
ędzie chciał cię karmić, aż umrzesz z głodu.
Nie zrobi
ę tego dla podbudowania swego ego - nie dla zasługi. Zrobię
to, bo kocham siebie. Zrobi
ę to dla ludzi. Zrobię to z wyboru. I
postanowi
łem, że będę za ciebie całkowicie odpowiedzialny.
Będę cię demaskować nie po to, by czynić zło, jakim jest próba
niszczenia z
ła, lecz aby uwolnić siebie i innych od tego paradoksu. Mam
prorocz
ą wizję, że w rezultacie będzie mniej zła.
Zachowam moje obrzydzenie dla ciebie. B
ędę się cieszył widząc, że
znikasz. Wyeliminowanie ciebie doda mi energii. Moim celem jest mi
łość, a
nie zniszczenie. Tak wi
ęc, jest to początek twego końca. Gdy ujawnię
twoje sekrety stracisz ca
łą moc niszczycielską.
Je
śli doczytałeś aż do tego miejsca to znak, że jesteś osobą, która chce
doskonali
ć siebie i swoje otoczenie. Pokazałem ci oświadczenie Do
umniejszania, a teraz wspólnie mo
żemy uczynić cud dla przyszłych
pokole
ń. Umniejszanie jest straszliwym doświadczeniem dla jednostki, a
problem w rzeczywisto
ści dotyczy nas wszystkich. Chce, aby wszystkie
moje i twoje pra-pra-prawnuki
żyły w szczęściu i harmonii. Jeżeli nie
zrobimy czego
ś z umniejszaniem, to kto to zrobi? A jeśli nie teraz, to
kiedy? Uwa
żam, że padło na nas i musimy to zrobić.