szczesliwe spotkanie 13

background image

tłumaczyła milila87 -

www.chomikuj.pl/milila87

Rozdział trzynasty

Kiedy Elizabeth opuszczała bal, myślała tylko o panu Darcym, o tym co

dowiedziała cię od pułkownika Fitzwilliama oraz o względach, jakimi Darcy ją
obdarzał. Uśmiechnęła się pierwszy raz przyznając, że nie ma wątpliwości co do
jego uczuć. Nie mogła pozostać niewrażliwa na komplement, jaki stanowiły
atencje takiego człowieka. Znała go dostatecznie dobrze by mieć pewność, że
nie okazywałby jej względów gdyby nie miał honorowych intencji. Mogła tylko
wnioskować, że chce jej się oświadczyć, ale starała się nie spieszyć z tą
konkluzją bo pamiętała że pan Bingley wyjechał z Hertfordshire kiedy wszyscy
spodziewali się oświadczyn. Nie chciała być obiektem przypuszczeń i co gorsza
plotek wśród tych, którzy będą żywili wobec Darcy'ego podobne oczekiwania.
Jej ciotka już się czegoś spodziewała, ale na jej dyskrecji można było polegać i
Elizabeth miała pewność że nie podzieli się z nikim swoimi przypuszczeniami.

Następnie spróbowała określić własne uczucia względem dżentelmena. Czuła,

ż

e teraz, kiedy wszystkie wątpliwości co do charakteru Darcy'ego zostały

rozwiane, musiała poznać go od nowa. W tej chwili mogła go oskarżać jedynie
o dumę, wyniosłość i nieuprzejmość wobec towarzystwa w Hertfordshire. Ale
jego maniery w Londynie się zmieniły. Mogła to wyjaśnić tylko aprobatą dla
miejskiego towarzystwa a pogardą dla ludzi z Hertfordshire. Jednak jego
zachowanie wobec jej ciotki i wuja - koneksji, które dla kogoś tak dumnego
mogły wydać się niemożliwą do przejścia przeszkodą w ich ewentualnym
związku - wykraczało poza zwykłą uprzejmość. Był wobec nich ujmujący,
wydawał się cieszyć ich towarzystwem, chociaż spodziewała się że uzna ich za
niegodnych uwagi. Ale czy mogło to wynagrodzić wyniosłość którą pokazywał
w Hertfordshire? Potrząsnęła głową nie mogąc zdecydować w tej sprawie.
Potem spojrzała w górę i zobaczyła uśmiech jej ciotki z naprzeciwka powozu i
spojrzenie, które świadczyło o tym że pojmuje o czym myśli. Odwróciła się
zakłopotana, że ktoś przyłapał ją na tak intymnych rozważaniach, a pani
Gardiner odpowiedziała na spostrzeżenie Jane dotyczące biegłości orkiestry.

Elizabeth kontynuowała analizowanie swoich uczuć i pragnień dotyczących

pana Darcy'ego i zrozumiała, że wiele aspektów jego osoby może podziwiać.
Nie mogła zarzucić nic jego twarzy i figurze. Co ważniejsze był rozsądny i
inteligentny. Wystrój jego domu świadczył o dobrym smaku, traktowanie siostry
o zdolności do głębokich uczuć, a przyjaźń z Bingleyem zdolności do żywienia

background image

tłumaczyła milila87 -

www.chomikuj.pl/milila87

prawdziwej sympatii. Wśród swoich własnych znajomych był doprawdy
ceniony i szanowany.

Wszystkie te fakty pokazywały

mężczyznę

sprawiedliwego i mądrego. Im bardziej to rozważała, tym bardziej dochodziła
do wniosku, że idealnie do siebie pasują.

Zastanawiała się, jak mogła myśleć o nim źle na podstawie gorzkich oskarżeń

człowieka, którego znała nawet mniej niż samego Darcy'ego. Przywołała słowa
pułkownika Fitzwilliama i przeciwstawiła je wszystkiemu co powiedział
Wickham. Zauważyła po obu stronach jedną rzecz wspólną: że nie znała
pułkownika lepiej niż Wickhama, kiedy ten opowiadał jej swoją wersję historii.
Ostrożna w akceptacji słów pułkownika, znajomości równie nowej jak w
tamtym czasie Wickham, rozważała prawdziwość oświadczeń każdego z panów
w świetle pozostałych okoliczności, które mogłyby jej pomóc. Pojęła że nie
wiedziała o Wickhamie nic pozytywnego ponad to, co sam jej powiedział.
Ponadto nie słyszała o niehonorowej naturze Darcy'ego nic ponad to, czego
dowiedziała się z tego samego, wątpliwego źródła. Przez cały okres ich
znajomości nie widziała nic, co świadczyłoby o braku zasad czy
sprawiedliwości. Nic o jego bezbożnych czy niemoralnych zwyczajach.

Przywołała nieścisłości wytknięte przez ciotkę między wyznaniem Wickhama

a jego zachowaniem, niewłaściwość opowiadania takiej historii komuś obcego i
jego nietaktowne postępowanie wobec panny King, kiedy ta została
dziedziczką.

Te okoliczności już dawno podważały wiarygodność pana Wickhama, a teraz

pułkownik Fitzwilliam potwierdził, że wydarzenia z przeszłości nie
przedstawiały się tak jak zaprezentował je Wickham. W świetle rozważań tego
co wiedziała o obu mężczyznach wyjaśnienia pułkownika dały jej jaśniejsze
spojrzenie na całą sprawę. Nie wierzyła przedtem że cokolwiek może ukazać
Darcy'ego w mniej haniebnym świetle, a jednak wszystko ujęte razem musiało
oczyścić go z zarzutów i uniewinnić.

Myśli Elizabeth były zajęte przez fakty związane z historią pana Wickhama, a

także uczuciami Darcy'ego. Unikała jakiejkolwiek prywatnej rozmowy z panią
Gardiner i poszła do łóżka tak szybko jak tylko mogła. Kontynuowała
rozważania, aż w końcu zasnęła.

Darcy również miał o czym myśleć po zakończeniu balu. Widział

zainteresowanie wuja podczas ostatniego tańca i nie miał nastroju by
uczestniczyć w przesłuchaniu co do jego intencji. Zawołał Georgianę i opuścili

background image

tłumaczyła milila87 -

www.chomikuj.pl/milila87

dom, kiedy jeszcze byli w nim goście. Pułkownik Fizwilliam żegnał kuzynów z
pewnym żalem. Miał nadzieję powiadomić Darcy'ego o rozmowie z panną
Elizabeth. Ale kwestię tą można było odłożyć dzień lub dwa.

W samotności swojego pokoju Darcy mógł wreszcie swobodnie rozważyć

spostrzeżenia, które poczynił tego wieczora. Był teraz pewien, że Elizabeth nie
pochwalała jego manier w Hertfordshire. W świetle tej informacji wiele jej
wypowiedzi z całej ich znajomości nabrało nowego znaczenia. Od jej
oświadczenia w Netherfield że jego wadami są duma i arogancja, aż do sugestii
w jego własnym domu przy pianinie że nie chciał próbować przypodobać się
innym, bo nie wierzył że znajomość z nimi jest tego warta. Wiedział że jego
niechęć do ćwiczeń ma większy związek z brakiem woli niż nieumiejętnością
rekomendowania się innym. Miała rację w przypuszczeniu, że brak woli
wynikał z braku zainteresowania dla życia tych, których uważał za gorszych.

Rozważał swoje zachowanie z pobytu w Netherfield i nie mógł zaprzeczyć że

rzeczywiście nie chciał nawiązywać stosunków z sąsiadami. Pamiętał, że na
pierwszym balu powiedział że taniec z jakąkolwiek tutejszą kobietą będzie dla
niego karą. I oczywiście wiedział teraz, że Elizabeth słyszała całą rozmowę.
Może jej niechęć wypływała bardziej z ogólnych obserwacji towarzystwa niż
obrazy względem niej samej. Mógł przywołać więcej niż jedną rozmowę w
której jego maniery w stosunku do jej sąsiadów były mniej niż uprzejme.
Odtrącił wysiłki sir Williama w prowadzeniu miłej rozmowy przez
spostrzeżenie, że dzikusy też umieją tańczyć - a ten dżentelmen próbował tylko
pełnić rolę gospodarza tak uprzejmie i serdecznie jak umiał. Był niemal stale
milczący w trakcie każdego wydarzenia, w którym uczestniczył podczas pobytu
w Netherfield.

Zamiast poznać sąsiadów i widzieć w nich dobro, ostentacyjnie zaledwie ich

tolerował. W sercu był dla nich jeszcze bardziej niesprawiedliwy: wszystkich
określił jako niewartych jego uwagi. I to właśnie w nim zobaczyła. Jej opinia o
jego osobie i charakterze uformowała się na podstawie jego zachowania w
Hertfordshire. Zrozumiał teraz, że nie widziała go w najlepszym świetle.
Obserwowała go jako zamożnego przybysza, niechętnego by czerpać
przyjemność z towarzystwa które znała i kochała i który patrzył na wszystkich z
jej sfery z pogardą. Takie postępowanie z pewnością jej się nie podobało. I
chociaż musiała znać jego majątek i pozycję, wiedział że bardziej ceniła
człowieka za jego charakter i to jak traktuje innych. Nie pokazał jej wiele, a to

background image

tłumaczyła milila87 -

www.chomikuj.pl/milila87

co pokazał nie świadczyło o nim dobrze. Westchnął i przekręcił się w łóżku, nie
mogąc zasnąć bo wciąż towarzyszyły mu myśli o Elizabeth.

Wielu gości odwiedziło ulicę Gracechurch następnego ranka po balu. Pan

Bingley przyszedł do Jane, a Elizabeth była więcej niż zaskoczona witając pana
Crawforda. Owa okoliczność nie zachwyciła jej, ale wzięła na siebie obowiązek
zabawiania go, bo Jane i Bingley byli zajęci własnym towarzystwem. Czuła
ulgę, że jest z nimi pani Gardiner, ale Crawford skupiał uwagę tylko na niej,
traktując jej ciotkę jak cichą przyzwoitkę która zlewała się z kolorem ścian.
Elizabeth czuła się z nim bardzo niekomfortowo, a głowę miała wypełnioną
myślami o innym dżentelmenie. Rozważania o panu Darcym zajmowały ją
całkowicie. Rozmyślała o wszystkim czego się o nim wczoraj dowiedziała, jego
zachowaniu względem niej a szczególnie o pocałunku który miał miejsce przed
jej odjazdem.

Znosiła nieprzyjemne towarzystwo pana Crawforda przez kwadrans, aż

pojawił się inny dżentelmen. Początkowe rozczarowanie Darcy'ego po ujrzeniu
Crawforda zmniejszyło się znacznie, kiedy zobaczył jej radość z jego przybycia.

Pan Darcy wydawał się zaskoczony wejściem Darcy'ego. Po wymianie

grzeczności powiedział:

- Moja siostra planowała dziś odwiedziny u panny Darcy. Może ją pan tam

spotkał?

- Nie, nie miałem przyjemności spotkania z panną Crawford - odpowiedział.

- Mam nadzieję, że pan Darcy ma się dzisiaj dobrze - spytała Elizabeth.

- Bardzo dobrze, dziękuję - odparł Darcy.

- Podobał jej się wczorajszy bal?

- Tak. Chciała panią dziś ze mną odwiedzić, ale zatrzymali ją goście.

- Mam nadzieję że moja siostra nie przeszkodziła pannie Darcy w

dzisiejszych planach - spytał Crawford ze sztuczną troską.

- Wcale. Panna Bingley i pani Hurst przybyły by ją odwiedzić zanim

opuściłem dom.

- Cieszę się ze względu na siostrę. Inaczej mogłaby stracić sposobność

zobaczenia się dzisiaj z panną Darcy.

background image

tłumaczyła milila87 -

www.chomikuj.pl/milila87

Następny kwadrans był nieprzyjemny. Bingley i Jane próbowali się włączyć

w ich rozmowę, ale większość czasu spędzili na prywatnej dyskusji. Pani
Gardiner usiłowała możliwie taktownie porozmawiać z panem Crawfordem aby
dać Elizabeth i Darcy'emu sposobność do bardziej osobistej rozmowy, ale
Crawford nie dawał się wciągnąć w dyskusję i ciągle zwracał się do Elizabeth.
Elizabeth zgadła powód entuzjastycznego zainteresowania ciotki Crawfordem i
czuła się coraz bardziej zdenerwowana całą sytuacją, bo wiedziała że pani
Gardiner nie chce z nim bardziej rozmawiać niż ona sama. W dodatku przyszedł
tu zobaczyć się z nią i pani Gardiner nie mogła nie zastanawiać się czy nie
zawiniło jej zachowanie z wczorajszego wieczora, czy go nie zachęcała.

Elizabeth, Darcy i pani Gardiner wspólnie oczekiwali z niecierpliwością

odjazdu pana Crawforda, ale on wydawał się zdeterminowany aby pozostać
dopóki był tutaj Darcy. Darcy widząc, że dżentelmen nie opuści Elizabeth jeśli
on sam zostanie uznał, że rozsądniej będzie ich rozdzielić przez wyjście samemu
i zrezygnowanie z jej towarzystwa. Darcy zaczął mówić o odjeździe, ale
Crawford nie dołączył do niego. Po usłyszeniu deklaracji przyjaciela Bingley
poprosił aby Darcy dołączył się do rozmowy jego i Jane. W międzyczasie pan
Crawford cichym tonem próbował zapewnić sobie towarzystwo Elizabeth
podczas przejażdżki w parku następnego ranka. Elizaberth zaryzykowała
spojrzenie na Darcy'ego i z wyrazu jego twarzy wywnioskowała, że dosłyszał
prośbę.

Czując niewłaściwość faktu, że pan Crawford zaprosił tylko ją, w dodatku po

cichu, nie wiedziała jak odpowiedzieć. śałowała że nie ma wcześniejszych
zobowiązań, ale na jutrzejszy ranek nic nie zaplanowała. Wreszcie
odpowiedziała:

- Dziękuję za pana miłą ofertę, sir. Jeśli moja ciocia nie ma żadnych innych

planów, jestem pewna że obie chętnie będziemy panu towarzyszyć.

Crawford miał dość wstydu żeby się zaczerwienić kiedy opowiedział,

zwracając się do pani Gardiner:

- Oczywiście że musi się pani dołączyć, pani Gardiner. Jutro na pewno będzie

piękny dzień.

Jednak pani Gardiner miała mniej skrupułów niż Elizabeth w

natychmiastowym zdecydowaniu o planach na następny dzień. Pechowo dla
pana Crawforda nie obejmowały one porannej przejażdżki.

background image

tłumaczyła milila87 -

www.chomikuj.pl/milila87

- Obawiam się, że musimy odrzucić pana miłe zaproszenie, sir. Ja i moje

siostrzenice musimy złożyć rano kilka wizyt, które nie mogą zostać przełożone.

Crawford spojrzał podejrzliwie na panią Gardiner i odpowiedział:

- W takim razie może w poniedziałkowy poranek?

Och, odłóżmy to na zawsze, pomyślała Elizabeth. Czemu musi być tak

uparty?

W tym momencie Darcy zakończył rozmowę z Bingleyem i spojrzał

oczekująco na panią Gardiner. Odparła:

- Jeśli się nie mylę, pan Gardiner wspominał coś o tym żeby w poniedziałek

zabrać siostrzenice do muzeum. Jest tam specjalna wystawa którą szczególnie
chce im pokazać. Bardzo tego oczekuje - potem chcąc uciąć ewentualne
nalegania z jego strony dodała - Ale jestem pewna, że będziemy się często
spotykać panie Crawford. W przyszłości może coś wspólnie zaplanujemy.

- Oczywiście, madam - odparł - Będę tego oczekiwał.

Nie mógł teraz zrobić nic innego jak zapowiedzieć odejście, ale zwlekał,

czekając na pana Darcy'ego. Ten ostatni powiedział pani Gardiner:

- Moja siostra i ja będziemy zachwyceni, pani Gardiner, jeśli pani, pan

Gardiner i wasze siostrzenice dołączą do naszej wycieczki po ogrodach
królewskich w następnym tygodniu. Zabieram tam pannę Darcy co rok. Sądzę,

ż

e w towarzystwie przyjaciół wycieczka sprawi jej jeszcze większą radość. Pan

Bingley już zgodził się do nas dołączyć.

Pani Gardiner nie mogła powstrzymać szerokiego uśmiechu

- Dziękuję panu, miło nam będzie do pana dołączyć. Jaki dzień ma pan na

myśli?

- Jesteśmy do pani dyspozycji, madam. Może chce się pani skonsultować z

pani mężem i wysłać do mojej siostry liścik, jaka data byłaby dla państwa
najbardziej wygodna. Wyjście zajmie nam większą część dnia i oczywiście
później pragniemy, aby zjedli z nami państwo obiad.

Podziękowała się i zgodziła na jego propozycję. Potem Darcy i Crawford w

tym samym czasie wyszli.

background image

tłumaczyła milila87 -

www.chomikuj.pl/milila87

Tego samego dnia ustalono między domami Darcych i Gardinerów, że

wyjście do ogrodów królewskich powinno nastąpić w następną środę. Tak jak
zapowiedziała pani Gardiner, w sobotę panie odbyły kilka wizyt u znajomych.
Poniedziałek przyniósł obiecaną wizytę do muzeum, która sprawiła radość
Elizabeth i Jane. Elizabeth była zaskoczona, że jej ciotka od czasu balu nie
poruszyła tematu Darcy'ego. Może odkryła, że Elizabeth nie wątpi już w jego
uczucie. Może stwierdziła, że rozsądniej będzie pozwolić siostrzenicy dokonać
własnego wyboru. Jakikolwiek był powód, Elizabeth była wdzięczna za takt
ciotki w tej sprawie.

Elizabeth nie widziała ani panny ani pana Darcy'ego pomiędzy piątkiem a

ś

rodą. Przerwę tę powitała z radością, bo miała kilka dodatkowych dni na

rozważenie swojej sytuacji. Im więcej myślała o panu Darcym, tym bardziej
wyrzucała sobie błędy swojego wcześniejszego osądu. Pozwoliła by jego
początkowe zlekceważenie jej osoby wpłynęło na cały osąd. Ona, która
szczyciła się swoją spostrzegawczością, pozwoliła sobie na powzięcie tak
błędnej opinii o mężczyźnie tylko na podstawie uprzedzenia, które żywiła tylko
z powodu obrazy niemiłą uwagą którą uczynił zanim się w ogóle poznali. To
wstępne uprzedzenie stanowiło podłoże, do którego dodała żale pana Wickhama
na temat charakteru Darcy'ego. Uznała je natychmiast za prawdziwe, bo chciała

ź

le o nim myśleć. Zadowolona ze względów jednego i obrażona lekceważeniem

drugiego, od początku znajomości wykazywała ignorancję i brak rozsądku w ich
sprawie. Przypomniała sobie ze smutkiem o największej wadzie, którą
wymienił: opatrznym rozumieniu innych. Niewątpliwie nie pozwoliła sobie
zobaczyć jego prawdziwego charakteru. Pamiętała też, kiedy prosił by nie
próbowała oceniać jego charakteru bo skutek nie byłby pochlebny dla żadnego z
nich. Miał w tym absolutną rację. Portret jaki nakreśliła z pewnością nie był dla
niego pochlebny, a jego trafność nie była pochlebna dla niej.

Jednak jakimś cudem mu się spodobała i kiedy jego uczucia rosły, ona

myślała o nim źle bez realnych podstaw. Miała szczęście, że zyskała okazję
zmiany opinii o nim, zanim jej się oświadczył. Z satysfakcją zauważyła, że
nigdy nie dowiedział się o jej niechęci .Im częściej rozważała czego się
dowiedziała na skutek obserwacji, związków z jego siostrą i innych jego
znajomych, tym bardziej była świadoma jego wartości. Zaproszenie do ogrodów
królewskich zostało złożone z zachowaniem wszelkich zasad dekorum i
wzięciem pod uwagę planów jego gości, co było szczególnie widoczne w
porównaniu do mniej taktownego zaproszenia pana Crawforda. Już wcześniej

background image

tłumaczyła milila87 -

www.chomikuj.pl/milila87

stwierdziła, że jest mądry i inteligentny, że sprawdza się jako troskliwy brat i
przyjaciel i trzyma się najwyższych zasad. Wiedziała że przyjaciele szukają u
niego rady, co dowodziło że cenili jego mądrość i że miał wolę pomagać tym,
którzy wierzyli jego sądom. W każdej kwestii był godny miana dżentelmena.
Jego dumę z początków znajomości mogła mu wybaczyć przez wzgląd na to,
jak traktował jej krewnych w Londynie. Gdyby tylko miała pewność, że jego
zachowanie w mieście było bardziej charakterystyczne dla jego prawdziwego
charakteru niż to z Hertfordshire, nie istniałyby już żadne inne przeszkody do
przyjęcia jego oświadczyn poza jej uczuciami.

Badając swoje uczucia zrozumiała już, że nie czuje do niego niechęci.

Wszystkie jej powody zniknęły. Nie mogła znaleźć w jego charakterze czy
osobie wad. Zostawało tylko rozważyć własne uczucia - czy mogła go
pokochać. Pamiętała wrażenia, jakich doznawała ostatnio w jego obecności.
Nerwowe drżenie, które czuła kiedy tylko na nią spojrzał, ciepły rumieniec na
samą myśl o przekonaniu, że darzy ją uczuciem. Pierwszy raz poważnie
pomyślała, że ich wspólne życie mogło przynieść jej zadowolenie i prawdziwą
radość. Zaczęła pojmować że był człowiekiem który odpowiadałby jej

ż

yczeniom jeśli chodzi o charakter i usposobienie, chociaż różne od jej

własnych. Taki związek byłby korzystny dla obojga - przez swoją żywość i
swobodę złagodziłaby jego umysł, poprawiłaby maniery, a on dzięki swojemu
rozsądkowi, wiadomościom, wiedzy świecie dałby jej jeszcze więcej. Chociaż te
spostrzeżenia były podniecające, szczególnie że oczekiwała jego oświadczyn,
ostrożnie podchodziła do końcowej konkluzji. Nadal nie była pewna, czy może
go przyjąć.

W tym czasie Darcy też miał czas, aby swobodnie oddawać się myślom i

spostrzeżeniom, które rozpoczął w noc balu. Dalsze badania własnego
zachowania i uczuć odkryły przed nim możliwość, że jego charakter mógł mieć
skazę której nigdy wcześniej nie rozpoznał. Sądził że zna siebie tak dobrze, że
jest w stanie zdefiniować własne wady. A przez cały czas nie dostrzegł własnej
skłonności do traktowania innych z pogardą nie ze względu na ich charakter, ale
na niższość ich pozycji. Wiedział że jego charakter jest dobry, że jest uczciwym
człowiekiem, ale uznał dumę za zaletę, wierząc że góruje nad innymi nie tylko
pozycją, ale też honorem i dobrocią. W dzieciństwie jego rodzice przekazali mu
zasady, ale zrozumiał że zachęcano go by podążał za nimi w dumie i
zarozumiałości a nawet by traktował źle wszystkich spoza koła jego znajomych.

background image

tłumaczyła milila87 -

www.chomikuj.pl/milila87

Duma! Elizabeth nazwała ją jego główną wadą na początku ich znajomości, a

on bronił się twierdząc że wyższość jego umysłu pozwala mu uchronić się przed
nadmierną dumą. Teraz zrozumiał próżność kryjąca się za tym twierdzeniem.
Jak śmieszny musiał się jej wydawać! Miał nadzieję że od ich spotkania w
Londynie wywarł lepsze wrażenie. W rzeczy samej, dostrzegł że od pamiętnej
nocy w teatrze traktuje go cieplej. Gdyby tylko miał jakieś zapewnienie że jej
uczucia się zmieniły, że już nie czuła niechęci, mógłby zdecydować się na
oświadczyny.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Spotkanie 13, 3 Tydzień Biblijny, Prezentacje, UNIWERSYTET BIBLIJNY, II. ROK DRUGI, I. Rok szkolny 2
szczesliwe spotkanie 6
szczesliwe spotkanie 3
szczesliwe spotkanie 12
szczesliwe spotkanie 14
szczesliwe spotkanie 7
szczesliwe spotkanie 2
szczesliwe spotkanie 18
szczesliwe spotkanie 10
szczesliwe spotkanie 11
szczesliwe spotkanie 4
spotkanie 13 studenci
szczesliwe spotkanie 20
szczesliwe spotkanie 5
szczesliwe spotkanie 21
szczesliwe spotkanie 8
szczesliwe spotkanie 9
szczesliwe spotkanie 1
Czapiński Nauka o szczęściu str 13 32

więcej podobnych podstron