30.11.2009 08:40, aktualizacja 30.11.2009 10:20, pobrano 24.02.2010 13:57
Walka duchowa w chorobie psychicznej
ks. Jacek Prusak SJ
Wątki religijne i metafizyczne pojawiają się często
w doświadczeniach osób cierpiących psychicznie. Ich zmagania
i problemy wyglądają jednak inaczej w przypadku na przykład
dylematów egzystencjalnych czy kryzysów światopoglądowych,
inaczej zaś w przypadku chorób, a raczej wypadałoby mówić –
zaburzeń psychicznych.
Z urojeniami o treści religijnej spotykamy się w schizofrenii, w depresji
endogennej mamy do czynienia z urojeniami potępienia, winy i kary, a z
myślami obsesyjnymi o treści religijnej – w nerwicy natręctw. Swoistym przypadkiem granicznym jest tzw. opętanie:
z punktu widzenia klasyfikacji psychiatrycznej rozumiane jako zespół psychopatologiczny z kategorii zaburzeń
dysocjacyjnych, z punktu widzenia teologicznego – stan zniewolenia przez szatana.
Rozumienie własnego cierpienia w kategoriach religijnych, postrzeganie walki z chorobą jako walki duchowej nie jest bez
znaczenia nie tylko dla wiary, ale i dla zdrowia. Osoby z urojeniami i (bądź) halucynacjami o treści religijnej mają
tendencję do zachowań agresywnych czy teŜ samobójczych. Osoby wierzące, które mają urojenia o treści religijnej, często
biorą Biblię dosłownie i powołując się na jej autorytet, ranią się po to, aby ze swego ciała wypędzić grzech, pokonać
w nim zło, zwycięŜyć szatana. Urojenia o treści religijnej mają takŜe wpływ na niechętne szukanie przez ludzi cierpiących
na schizofrenię pomocy lekarskiej i korzystanie z lekarstw. Przypisywanie swego stanu wpływom „nadprzyrodzonym”
wiąŜe się bowiem z oporem wobec farmakoterapii i kontaktów ze słuŜbą zdrowia.
Jak pokazują badania, pacjenci cierpiący na urojenia o treści religijnej przeŜywają swoją chorobę gorzej niŜ pacjenci
cierpiący na schizofrenię, ale bez tego typu urojeń. Przejawia się to w gorszym funkcjonowaniu społecznym
i występowaniu większej ilości halucynacji przez dłuŜszy czas. Badania na populacji osób cierpiących na urojenia
paranoidalne (prześladowcze) pokazują, Ŝe przypisywanie ich występowania wpływom istot nadprzyrodzonych ma miejsce
częściej wśród chrześcijan niŜ muzułmanów czy buddystów.
ZauwaŜono równieŜ, Ŝe praktyki religijne są ściśle powiązane z występowaniem urojeń o treści religijnej, ale bycie osobą
wierzącą nie jest koniecznym i jedynym warunkiem rozwoju tego typu urojeń. Najczęściej jednak to osoby religijne mają
urojenia prześladowcze (odnoszące się do szatana bądź demonów), wielkościowe (związane z przekonaniem, Ŝe jest się
Bogiem, Jezusem czy aniołem) lub deprecjacyjne (dotyczące przeświadczenia o własnym grzechu i niemoŜliwości jego
przebaczenia).
Schizofreniczna metafizyka
Antoni Kępiński w
Schizofrenii
pisze: „świat schizofrenika wypełnia się tym, co nie stanowi zwykłej aparycji świata:
tajemniczymi siłami, niewidzialnymi promieniami, śledzącymi oczyma, głosami rozkazującymi i potępiającymi, niezwykłymi
postaciami – duchów, aniołów, diabłów, umarłych”. Świat takiego człowieka jest „terenem walki przeciwstawnych mocy,
zwykle o charakterze moralnym – dobra i zła, piękna i brzydoty, mądrości i głupoty.
Działanie na odległość moŜe być bierne lub czynne. W pierwszym wypadku na chorego działają róŜne siły, w drugim on
działa nimi na otoczenie. Pod zwykłym obrazem świata kryje się inny «prawdziwy». Chory jakby odkrył istotę
rzeczywistości – kantowskie
Ding an sich
. Ludzie znają – w przekonaniu chorego – tylko jej pozory”.
Metafizyczną tematykę „walki duchowej” pacjenta schizofrenicznego moŜna umiejscowić w kontekście trzech głównych
„bitew”: ontologicznej, eschatologicznej i charyzmatycznej. Bitwa ontologiczna jest zmaganiem o zrozumienie istoty bytu,
koncepcji człowieka i wszechświata. Bitwa eschatologiczna dotyczy końca świata i własnego zbawienia. Bitwa
charyzmatyczna związana jest z przekonaniem o własnej wyjątkowości i misji, która ma często charakter iście mesjański.
Jak zauwaŜa Kępiński, w percepcji chorego na schizofrenię wszystko wypełnia Boska lub szatańska substancja. świat
przenikają tajemnicze energie, promienie, siły dobre i złe, fale wchodzące w ludzkie myśli i kierujące postępowaniem
człowieka. Świat jest terenem walki szatana z Bogiem w obliczu apokalipsy, jaka ma wkrótce nastąpić. Religijne motywy
katastroficznego obrazu nie idą jednak w parze ze światopoglądem z okresu przedchorobowego. Dość często się zdarza –
pisze Kępiński – Ŝe ludzie głęboko religijni i tak wychowywani mają świecki obraz katastrofy świata, a przeciwnie, całkiem
obojętni dla spraw religijnych przeŜywają apokaliptyczne wizje o tematyce religijno-metafizycznej.
Strona 1 z 4
Chory psychicznie walczy, zmaga się, objawia mu się Bóg, święci, bohaterowie przeszłości, wielcy przodkowie, duchy
zmarłych krewnych, współcześni wielcy ludzie. Rozmawia z nimi, czeka na ich znak, rozkazy, jest ślepym narzędziem w ich
rękach. Wie, Ŝe walczą o niego złe siły, próbują go zniewolić, zawładnąć jego myślami i postępowaniem. Jednak czy jego
wróg to wyłącznie jego symptomy? Treści urojeniowe pozostają w ścisłym związku z klimatem duchowym epoki i w duŜej
mierze są jego symbolicznym wyrazem, akcenty religijne, mistyczne są wciąŜ obecne w doświadczeniach halucynacyjnych,
towarzyszących chorobom psychicznym. Czy w takim razie chory psychicznie walczy duchowo, czy moŜe raczej jest
duchowo obezwładniony i stąd jego walkę traktujemy jako oznakę i przejaw choroby?
Walka duchowa ma róŜne oblicza. By właściwie odpowiedzieć na powyŜsze pytania, trzeba wpierw nakreślić jej kontekst
i napotykanego w niej „wroga”. Spróbujmy zobaczyć, jak wygląda walka duchowa w rozwoju choroby psychicznej i „poza”
nią. Choroba psychiczna stanowi bowiem zasłonę, jak i odsłonę dla zmagań o charakterze duchowym człowieka chorego,
ale niepozbawionego przez to własnej duszy, nietracącego
ipso facto
łaski i wiary.
Przypadek Małgorzaty
Przez trzydzieści lat Małgorzata Ŝyła w przekonaniu, Ŝe opętał ją szatan. Myśl, Ŝe upodobniła się do niego, naszła ją, gdy
miała trzydzieści lat. Ze względu na cięŜką depresję posłano ją do szpitala. W trakcie leczenia przeczytała powieść Johna
Steinbecka
Na wschód od Edenu
. Znalazła w niej fragment, w którym – jak twierdzi – odnalazła opis samej siebie.
Steinbeck przedstawiał potwory przychodzące na świat w ludzkich rodzinach. Jedne miały zniekształcone ciała, inne
przychodziły ze zniekształconymi duszami.
Było to dla niej olśnienie. „Nagle zdałam sobie sprawę, Ŝe to, o czym czytam, jest prawdą”. Małgorzata wzięła samą siebie
za istotę ze zdeformowaną duszą. Jednak u siebie dostrzegła coś więcej.
W swojej duszy widziała nie tylko brak Ŝycia pochodzący od Boga, ale jego uniewaŜnienie. PogrąŜając się w pustej
przestrzeni własnej duszy, uświadomiła sobie, Ŝe brak Ŝycia duchowego, myśl o „śmierci własnej” duszy, nie oddaje
jeszcze tego, co przeŜywa. Była przekonana, Ŝe jest zła, Ŝe jest złem, które pojawiło się na świecie. Zaczęła przyglądać się
całemu swemu Ŝyciu i widziała oznaki tego procesu. To, co dotąd uwaŜała za drobne przewinienia w stosunku do
najbliŜszych i przyjaciół, było w rzeczywistości mackami złego.
„Wszystko widziałam w diabolicznym świetle”. Zaczęła intensywnie myśleć o Holokauście, który miał miejsce w czasach jej
dzieciństwa i który zawsze ją intrygował. Stwierdziła, Ŝe to ona była jego przyczyną. Problem nie leŜał w tym, Ŝe była złą
osobą. Mówiła: „śyję poza Boską opatrznością”, „Nie jestem w pełni człowiekiem”. Powoli przyzwyczajała się do
zmierzenia się z przekonaniem, jakie miała o sobie, Ŝe „przez trzydzieści lat była diabłem w ludzkiej skórze”. Przez
trzydzieści lat większość czasu spędziła „przykuta do łóŜka”. I choć jest to metafora, prawdą jest, Ŝe były to rzeczywiste
„łańcuchy” psychiczne. Myśl o własnej śmierci wydawała jej się jedynym rozwiązaniem. PoniewaŜ była zakładniczką
szatana, nie miała w sobie Ŝycia.
Dzisiaj Małgorzata Ŝyje na przedmieściach Bostonu, w domu dla pensjonariuszy zmagających się z chorobą psychiczną;
wciąŜ miewa ataki depresji, ale diabeł zniknął nagle z jej Ŝycia pięć lat temu. Psychiatrzy podawali jej w trakcie choroby
wiele antypsychotycznych leków, ale Ŝaden nie przyniósł takiej poprawy jak risperdal. Niedługo po tym, jak go zaŜyła,
nagle zadała sobie pytanie: „A co stało się z szatanem?”. W momentach remisji, kiedy jest w dołku z powodu depresji,
wciąŜ powraca do niej myśl, Ŝe jest złą osobą. Nie ocenia się juŜ jednak w kategoriach mieszkańca piekła stąpającego po
ziemi. „Teraz mogę pomyśleć o sobie jako o grzeszniku, ale to juŜ zupełnie inna rzecz. Bez względu na to, jak źle się ze
mną dzieje, wiem, Ŝe Bóg mnie nie opuścił, Ŝe otacza mnie swoim światłem”.
Uwolniona od „przekleństwa” bycia osobą potępioną, Ŝyjącą poza dobrem i światłem, Małgorzata wróciła do
społeczeństwa. ZaangaŜowała się w pracę na rzecz praw obywatelskich ludzi chorych psychicznie, jest aktywną parafianką
w swojej wspólnocie kościelnej, napisała wiele artykułów na temat duchowości i choroby psychicznej. WciąŜ cierpi
z powodu głębokiego i chronicznego bólu, który opisuje jako fizyczny, ale rozumie jako duchowo-psychiczny, bólu, który
jest czasami tak dotkliwy, Ŝe uniemoŜliwia jej normalne funkcjonowanie.
Bierze lekarstwa przeciwdepresyjne, aby złagodzić owo cierpienie, ale odkryła, Ŝe najlepszym lekiem pomagającym
rozpocząć dzień jest zabawa z matematyką. Odkąd zniknął z jej Ŝycia szatan, „oczarowały” ją rachunki. Rano wykonuje
róŜne kalkulacje. „Nie potrafię tego wyjaśnić, ale kiedy tak obliczam róŜne rzeczy, ból przechodzi. Jestem uzaleŜniona od
liczenia” – mówi. Matematyka i modlitwa są dla niej sprzymierzeńcami w doświadczeniu ulgi. Polega na obu i chociaŜ jest
osobą o raczej tradycjonalistycznej wierze, czasami nie jest pewna, czy matematyka i modlitwa nie jest tym samym.
W jednym i drugim zapomina o sobie, otwiera się na coś poza nią samą. Bóg przecieŜ róŜnie moŜe się objawiać dla
naszego dobra.
Strona 2 z 4
Niewątpliwie „cud” sprawił risperdal, ale czy odbył za nią duchową walkę? Małgorzata postrzega swoją chorobę
w kategoriach duchowych i medycznych. W przeciwieństwie do większości osób w ostrej psychozie zdaje sobie sprawę, Ŝe
religia mogła odegrać jakąś rolę w nadaniu treści jej urojeniom.
Jej rodzice nie byli religijni, więc wpływ ten nie miał miejsca w dzieciństwie. Będąc na studiach, zaczęła się głębiej
interesować wiarą i, jak wspomina, właśnie wtedy religia stała się jej „obsesją”. „Ciągle myślałam o grzechu, nie ma
w tym niczego złego tak długo, jak długo pamięta się o BoŜym przebaczeniu. Wydaje mi się, Ŝe o tym zapomniałam i stąd
wzięła się ta cała sprawa z szatanem”6. Jej duchowa walka nadal trwa, ale jakŜe odmienne ma teraz oblicze... Nie jest to
walka osoby, którą się nie jest, z istotą, która jest i zagraŜa. Małgorzata walczy heroicznie pomimo nachodzących ją
ciemności. Nie z wymyślonym demonem, ale o Boga. W jej duszy panuje jednak spokój. Diabeł juŜ nie straszy,
„schizofreniczna pustka” wypełniona jest przebaczeniem.
PrzezwycięŜyć urojony heroizm
ChociaŜ w zachodnim modelu medycznym wiara w demony, a szczególnie w ich wpływ na cierpienie człowieka, jest
traktowana jako sygnał bądź oznaka choroby („religijne urojenie”), przypisywanie swego stanu zdrowia oddziaływaniom
demonicznym moŜna znaleźć w róŜnych kategoriach diagnostycznych, a nie tylko w psychozach. Tego typu atrybucje nie
mogą być więc traktowane jako zwykłe urojenia. Stanowią one raczej część złoŜonego systemu atrybucji pacjenta, jego
myślenia o chorobie, która musi uwzględniać czynniki kulturowe i religijne. Gdzie jest w tym wszystkim miejsce na
autentyczną walkę duchową?
Z badań empirycznych wynika, Ŝe osoby z problemami psychicznymi często wolą zwracać się o pomoc bardziej do księdza
niŜ do psychiatry, a około 80% pacjentów (medycznych i z zaburzeniami psychicznymi) zgłasza swoje problemy natury
duchowej. Prawdopodobnie co drugi chory psychicznie nie podejmuje leczenia psychiatrycznego, a spośród nich co piąty
zwraca się do księdza. Najczęściej postępują tak kobiety, mieszkańcy wsi oraz osoby głęboko religijne, unikające
psychiatrycznej słuŜby zdrowia z obawy przed dewaluowaniem ich wiary przez lekarzy (psychiatrów, psychologów,
psychoterapeutów).
Jednocześnie – jak wynika z badań – około 10% pacjentów z zaburzeniami psychicznymi wierzy, Ŝe hospitalizacja
psychiatryczna to kara za grzechy, a 19% uwaŜa, Ŝe pokuta jest niezbędnym warunkiem powrotu do zdrowia. Bardzo duŜy
procent pacjentów z rozpoznaniem schizofrenii, którzy są osobami wierzącymi, jest przekonanych, Ŝe ich choroba jest
dziełem złego ducha (szatana), i około dwóch trzecich z nich szuka ratunku (pomocy) w egzorcyzmach czy innych
praktykach związanych z uwolnieniem.
Niektórzy czują subiektywną poprawę po takich rytuałach, pozostając w kontakcie z lekarzem i dalej zaŜywając lekarstwa,
ale nie widać u nich zaniku symptomów choroby. Inni, korzystając z „duchowych środków”, mają nawroty psychozy,
zwłaszcza kiedy z „pobudek religijnych” widzą w egzorcyzmie jedyny ratunek dla siebie i odrzucają kontakt z lekarzem,
bądź ich bliscy zabraniają im tego, wierząc, Ŝe ich cierpienie ma podłoŜe duchowe i tylko kontakt z księdzem ma
znaczenie.
W świetle tych danych rola właściwego kierownictwa duchowego staje się fundamentalnym wyzwaniem. To, jak dojrzale
zareaguje na wyzwania duszpasterz oraz w jakim stopniu będzie umiał odróŜnić treści religijne w chorobie psychicznej od
przeŜycia religijnego (naturalnego bądź patologicznego), moŜe w zasadniczy sposób zadecydować o dalszych losach takich
osób. Musimy bowiem pamiętać, Ŝe osoby cierpiące na zaburzenia psychiczne (włącznie z tymi najcięŜszymi) mają swoje
duchowe potrzeby, a w religii często szukają dla siebie ratunku.
To, Ŝe religijność moŜe ulec zniekształceniu w trakcie choroby, nie jest jeszcze dowodem na to, Ŝe wiara tych osób jest
kompletnie „zdegenerowana” i wynika z zaburzonego myślenia. Badania nad wpływem religijności na schizofrenię
najczęściej koncentrują się na ostrej (psychotycznej) jej fazie, w której osoba jest zagubiona. To nie jest jednak całe jej
Ŝycie. Musi o tym pamiętać zarówno lekarz, jak i sam pacjent. Poczucie opuszczenia ze strony Boga w chorobie nie
oznacza, Ŝe „powróci” On, pod warunkiem iŜ osoba będzie zdrowa.
Niech dowodem tego będą poniŜsze słowa, które są równieŜ świadectwem udanej walki duchowej w schizofrenii: „Siostra
zakonna zawsze mi mówiła, Ŝe Ewangelie przynoszą nam zupełnie nowe spojrzenie na Ŝycie, zmieniają perspektywę
patrzenia o 180 stopni, ale nigdy tego nie rozumiałam. Pewnego dnia, juŜ w trakcie choroby, stanęło mi przed oczyma
całe moje Ŝycie. Okropnie było mi wstyd, miałam tyle pretensji do samej siebie za wszystkie głupie rzeczy, jakie w Ŝyciu
zrobiłam, czułam się okropnie, dotknęłam dna i wtedy sobie powiedziałam: «PrzecieŜ Bóg mnie kocha, dla Niego coś
znaczę, nawet jeśli jestem schizofreniczką, na zasiłku społecznym, jestem osobą, jestem Jego dzieckiem, mam swoją
godność»”.
Walka duchowa w chorobie psychicznej nie jest przeciwko komuś, jest walką o siebie, o to, aby nie zapomnieć o Bogu,
kiedy naprawdę w Ŝyciu jest ciemno, a „pustkę” wewnątrz chce się zapełnić namiastką bliskości.
Strona 3 z 4
śycie duchowe
http://www.deon.pl/religia/duchowosc/duch-i-codziennosc/art,66,walka-duchowa-w-chorobie-psychicznej.html
Strona 4 z 4