Palmer Diana Mój cudowny szef (Harlequin Desire)

background image

DIANA PALMER

MÓJ CUDOWNY SZEF

Gdyby Dane si nie pilnowa , oszala by na punkcie Tess. Jego ukochana by a kobiet

z zasadami i on o tym wiedzia . Nie móg pój z ni do

ka, a potem o wszystkim

zapomnie . Pozosta o mu jedno wyj cie: st umi

dz i ukrywa prawdziwe uczucia.

Postanowi traktowa Tess tak, jak szef traktuje podw adn ...

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

PROLOG

Richard Dane Lassiter spogl da na panoram Houston z okna swego gabinetu w

eleganckim biurowcu. Patrzy nie widz cym wzrokiem na drobne krople deszczu sp ywaj ce

po szybie. W zapadaj cym zmroku l ni y neony i latarnie. Dane pod wiadomie usi owa

odwlec nieuchronn konfrontacj .

Lada chwila powinien przej z gabinetu do poczekalni agencji detektywistycznej.

Musia zbeszta sekretark , któr uwa

niemal za swoj krewn . Tess Meriwether by a

córk m czyzny zar czonego z jego matk . Nita Lassiter i Wyatt Meriwether zgin li

tragicznie na krótko przed lubem. Ich dzieci nie sta y si wprawdzie powinowatymi, lecz

mimo to Dane od paru lat czu si za Tess odpowiedzialny. Dlatego gdy dziewczyna straci a

ojca, zatrudni j u siebie i czuwa nad ni z daleka. Bolesne wspomnienia zawsze b

ich

dzieli , ale uczucie pozosta o.

Mo na by je nazwa mi

ci , gdyby nie to, e Dane za wszelk cen chcia zachowa

dystans i wiadomie zra

do siebie Tess. Mia za sob nieudane ma

stwo. Zosta równie

ci ko ranny, gdy jako teksaski stra nik tropi przest pców. Postrza , który omal nie okaza

si

miertelny, spowodowa w yciu Lassitera wielkie zmiany. Dane odszed z policji i

za

w asn agencj detektywistyczn .

Skaptowa do wspó pracy najlepszych miejscowych funkcjonariuszy. Jego firma od

pocz tku cieszy a si dobr opini i zaufaniem klientów. Znacznie gorzej uk ada o si

ycie

prywatne detektywa. Szczerze mówi c, w ogóle go nie mia . Zosta a mu jedynie Tess, która

unika a go jak ognia.

Lassiter odszed od okna. By wysoki i szczup y. Porusza si zwinnie i lekko; g ow

nosi wysoko i patrzy na ludzi z góry. Wygl d i postawa detektywa pozwala y si domy la ,

e w jego

ach p ynie hiszpa ska krew. Odziedziczy po przodkach czarne oczy i w osy

oraz ciemn karnacj . By przystojnym m czyzn , ale nie zdawa sobie z tego sprawy. Od lat

unika kobiet; nie obchodzi o go, czy mo e si podoba .

Matka znienawidzi a go, bo zbytnio przypomina ojca, który porzuci rodzin , kiedy

Dane by ma ym ch opcem. Pragn okaza matce, jak bardzo j kocha, ale Nita po prostu nie

mia a dla niego czasu. Oboj tno matki pozostawi a g bok skaz w jego osobowo ci.

eni si , gdy pracowa w policji Houston, jeszcze nim postanowi zosta teksaskim

stra nikiem. Jane po lubi a jednak nie cz owieka, tylko twarzowy uniform; to j w

narzeczonym najbardziej poci ga o. Wspólne ycie nie uk ada o si dobrze. Dane nie móg

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

da

onie tego, czego najbardziej pragn a. Szybko dosz a do wniosku, e pope ni a

niewybaczalny b d. Odsun a si od m a, nie chcia a z nim sypia , a w ko cu uzna a, e ma

go do . Gdy Dane zosta ranny, odesz a, zanim opu ci szpital. Gdyby nie Tess, musia by

samotnie zmaga si z tamtym koszmarem.

Na ironi losu zakrawa o, e Tess by a w nim zakochana. Dane my la o tym z

gorycz . Pozna j jako nastolatk ; w

nie sko czy a szko . Wyatt Meriwether zaniedbywa

córk , podobnie jak Nita Lassiter swego syna. Odda j babci na wychowanie, by mie czas

na liczne romanse. Niewinna i agodna Tess poci ga a Dane'a bardziej ni jakakolwiek inna

kobieta. Po dzi dzie wstyd mu by o, e tak le j potraktowa w czasie swojej

rekonwalescencji.

Si a uczu , jakie dla siebie ywili, z niczym nie da a si porówna . Dane usi owa

zdusi je w zarodku. Nie lubi kobiet i nie mia do nich zaufania. A jednak Tess znalaz a

drog do jego serca. Nikt go dot d tak nie kocha . Odrzuci ten dar, ulegaj c nag emu

wybuchowi nami tno ci; tak bardzo przestraszy Tess, e od tej pory trzyma a si od niego z

daleka.

Dane niecierpliwym gestem odgarn ciemne w osy. Do tych wspomnie . Nic

dobrego z nich nie wynika. ycie przynosi o nowe problemy. Tess umy li a sobie, e zostanie

prywatnym detektywem w jego agencji. Ta praca bywa a niebezpieczna. Dane niech tnie

przydziela ryzykowne zadania Nickowi oraz jego siostrze, Helen. Jednym z nich by a

zasadzka na gro nego przest pc , której Tess przez g upot i nieuwag omal nie udaremni a.

Trzeba jej za to porz dnie natrze uszu. Niewiele brakowa o, by zdekonspirowa a jego

agentów. Nie mo na ryzykowa kolejnej takiej wpadki. Poza tym Tess musi si po egna z

marzeniami o posadzie detektywa. Ryzyko by o zbyt wielkie. Helen uleg a pro bom

dziewczyny, nauczy a j chwytów skutecznych w samoobronie i pokaza a, jak obchodzi si z

broni , chocia Dane nie yczy sobie, by jego agencja przekszta ci a si w szkó

dla

pocz tkuj cych detektywów. Tess by a tak uparta, e w ko cu zrobi dla niej wyj tek. Dr

na sam my l, e mog aby wykonywa

ryzykown prac detektywa. W biurze by a

ca kiem bezpieczna. Gdyby zmieni a posad …

Na szcz cie nic nie wskazywa o na to, by do tego dosz o.

Nale

o jak najszybciej za atwi spraw niefortunnego zachowania si Tess podczas

zasadzki na podejrzanego.

Dane przypomnia sobie, jak po raz pierwszy ujrza Tess w restauracji, gdzie Nita i

Wyatt po zar czynach umówili si na spotkanie z dwójk doros ych dzieci. Dane udawa , e

poczu niech do jasnow osej nastolatki, która od pierwszej chwili poci ga a go jednak z

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

wielk si . Dla doros ego, onatego m czyzny by to powód do niepokoju. Jane przysz a z

nim na spotkanie, ale by a tak uszczypliwa i arogancka, e odes

j taksówk do domu. Tess

stanowi a jej przeciwie stwo. By a nie mia a, milcz ca i wyra nie nim zainteresowana.

Na sam my l o tym Dane machinalnie napi mi nie.

Od pierwszej chwili pragn Tess i mijaj ce lata tego nie zmieni y.

samotnie. Mia

wa ny powód, dla którego nie pragn trwa ego zwi zku, a tym bardziej ma

stwa. M ska

duma nie pozwala a mu rozpami tywa tej sprawy.

Skrzywi si i podszed do drzwi oddzielaj cych gabinet od sekretariatu i poczekalni.

Nie mo na w niesko czono odwleka tej rozmowy. To by by objaw tchórzostwa, a tego

nikt mu nie mia zarzuci . Obawia si jednak, e nie b dzie w stanie patrze na smutn

twarz bezlito nie karconej dziewczyny. Nie chcia , by znów przez niego cierpia a. Bóg jeden

wie, ilu zmartwie przysporzy jej przez te wszystkie lata.

Z drugiej strony jednak Tess powinna sobie u wiadomi , e w ich pracy obowi zuj

elazne zasady, których trzeba przestrzega . Je li raz przymknie oczy na jej g upi post pek,

kolejny b d mo e kosztowa j

ycie. Nie wolno ryzykowa .

Z ponur min po

d

na klamce i otworzy drzwi.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ROZDZIA PIERWSZY

Tess Meriwether westchn a ci ko. W napi ciu zerka a na drzwi, czekaj c, a

otrzyma zas

on kar . Dzisiejszy dzie trudno by o zaliczy do udanych. Po tym jak omal

nie zdekonspirowa a pary detektywów, szef traktowa j jak powietrze. Mia a nadziej , e

zdo a si wymkn ukradkiem, nim Dane wyjdzie z gabinetu, by zmy jej g ow .

Uporz dkowa a biurko, zerkn a na zegar cienny i z ulg si gn a po p aszcz. By to

szykowny trencz - idealny strój dla detektywa. By a uradowana i dumna, kiedy go kupi a.

Spe ni o si marzenie wielkiej mi

niczki krymina ów. Praca w agencji Dane'a by a

interesuj ca, mimo e Dane uparcie odmawia , ilekro chcia a pomóc w wykonaniu zlecenia.

Przysi

a sobie w duchu, e pewnego dnia zostanie detektywem mimo protestów

nadopieku czego szefa.

- Dok d si wybierasz? - us ysza a nagle znajomy g os. Dane niespodziewanie stan

w drzwiach. W trzycz ciowym garniturze wygl da jak g ówny bohater krymina u.

Niech tnie odwróci a wzrok. Wprawdzie przed trzema laty potraktowa j okropnie, ale wci

lubi a na niego patrze .

- Id do domu - odpar a. - Masz co przeciwko temu?

- Owszem. - W milczeniu da jej znak r

, by posz a za nim do gabinetu. Zamkn

drzwi i stan obok niej. Mimo woli spostrzeg , e napi a mi nie, jakby szykowa a si do

ucieczki. Ta reakcja by a atwa do przewidzenia. Zas

sobie na niech Tess, ale wyrzuty

sumienia nie agodzi y bólu.

- Zapowiedzia em ci, e podczas akcji masz si trzyma z daleka od naszych ludzi -

rzuci Dane tonem znacznie ostrzejszym, ni zamierza .

- Nie zrobi am tego umy lnie - odpar a Tess, nawijaj c na palec kosmyk jasnych

osów. - Zobaczy am Helen i pomacha am jej r

. Wiedzia am o planowanej zasadzce, ale

by am przekonana, e zaczaicie si na podejrzanych wczesnym rankiem w jakim ustronnym

miejscu. Nie przysz o mi do g owy, e para detektywów zaszy a si na ca e popo udnie w

sklepie z zabawkami. By am pewna, e Helen kupuje prezent bratankowi swego ch opaka. -

Tess zerkn a na Dane'a. Mia a du e szare oczy. - Nie zdradzi

mi adnych szczegó ów tej

akcji. Powiedzia

tylko, e nie wolno mi si do tego miesza . Mia am si trzyma z daleka.

Z daleka od czego? - perorowa a z irytacj . - Houston to du e miasto. Zwykli ludzie, w

przeciwie stwie do teksaskich stra ników, nie zastanawiaj si nad tym, e mo e co im

grozi . Trzeba jasno i wyra nie okre li , gdzie nie powinni chodzi !

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Dane wys ucha tyrady swojej sekretarki z kamienn twarz . Nie odrywa od niej

ciemnych oczu. Nagle u miechn si prowokuj co. Stali nieruchomo. Rozleg o si ciche

pukanie. Przez uchylone drzwi do gabinetu zajrza a brunetka w eleganckim kostiumie. By a

to Helen Reed. Zerka a z obaw na szefa.

- Czy mog i do domu? - zapyta a cicho. Zapad o milczenie. Dziewczyna doda a

nie mia o: - Min a pi ta.

- We magnetofon i pomó bratu. Mo e co nagracie. Nick sam nie znajdzie dowodów

przeciwko niewiernemu m owi.

- Wykluczone! - odpar a Helen. - Nie zamierzam tkwi z moim braciszkiem pod

drzwiami pokoju wynaj tego na godziny, sk d b

do nas dochodzi j ki i okrzyki

wywo uj ce rumieniec na policzkach. Taka robota z Nickiem? Stanowczo odmawiam!

Kochany braciszek zbytnio dzia a mi na nerwy! Poza tym mam randk z Haroldem!

- Mia

u wiadomi tej m odej darnie - mrukn Dane, ruchem g owy wskazuj c

sekretark - gdzie zastawiacie pu apk na podejrzanego, eby si tam nie pl ta a.

- Moja wina! Przepraszam - j kn a rozpaczliwie Helen.

- Przeprosiny to za ma o. Pomó Nickowi. To b dzie pokuta. W przeciwnym razie

stracisz posad .

- Je li mnie zwolnisz - stwierdzi a nonszalancko Helen - zatrudni si w wydziale

komunikacji, a wówczas lepiej nie sk adaj wniosku o rejestracj auta, bo i tak niczego nie

za atwisz. Po moim trupie!

- Czy by zapomnia a, e dwa lata przepracowa em w miejscowej policji i mam tam

wielu znajomych?

Helen z

osnym westchnieniem podesz a bli ej, ostentacyjnie pad a na kolana i

pochyli a si , zamiataj c pod og d ugimi ciemnymi w osami. Zrobi a to z wdzi kiem

baletnicy. Nie na darmo bra a lekcje klasycznego ta ca.

- Na mi

bosk ! Przesta si wyg upia . Id do domu - rzuci zniecierpliwiony

Dane i doda m ciwie: - Mam nadziej , e Harold zafunduje ci pizz z tu czykiem.

- Dzi ki, szefie. Tak si sk ada, e uwielbiam tu czyka! - Helen z u miechem

pomacha a Lassiterowi na po egnanie. Znikn a za drzwiami, nie daj c mu czasu na zmian

decyzji.

- Có za arogancja! Wkrótce us ysz , e nale y jej si urlop na Bahamach. - Dane

niecierpliwym gestem odgarn w osy. Niesforny kosmyk opad mu na czo o. Tess pokr ci a

ow .

- Helen woli Jamajk . Wiem, bo pyta am.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Dane chodzi niespokojnie po gabinecie. Tess obserwowa a go ukradkiem. Mia

sylwetk kowboja - zwyci zcy rodeo: szerokie ramiona, w skie biodra, d ugie mocne nogi.

Gdy by zm czony, dawa y o sobie zna rany odniesione podczas strzelaniny sprzed trzech lat

i wówczas lekko utyka . Teraz wydawa si znu ony.

Po trzech latach znajomo ci Tess nadal troch si go obawia a, ale potrafi a ukry

k.

Wiedzia a, jak stawi czo o ukochanemu m czy nie. Raz jeden zapomnia si przy niej i to

wystarczy o, by straci a ochot na upojne sam na sam.

Poczu a na sobie uporczywe spojrzenie. Mia a wra enie, e Dane czyta w jej my lach.

Na policzki wyst pi y jej rumie ce.

- Zawstydzona? - rzuci ironicznie. Jego taksuj cy wzrok wprawia w zak opotanie

nawet starych policjantów.

- Zastanawia am si , co bym czu a, gdyby przysz o mi z apa na gor cym uczynku

niewiernego m a - sk ama a i mocniej cisn a torebk . - Musz ju i .

- Randka? Nie mo esz si doczeka , kiedy padniesz mu w ramiona? - rzuci oboj tnie.

Tess unika a m czyzn, ale nie chcia a, eby Dane o tym wiedzia . Z u miechem

wzruszy a ramionami i wysz a.

Zapad zmrok; by o ch odno. Blask ulicznych latarni w niewielkim stopniu rozprasza

mrok. Zimowy wieczór by mglisty, ponury i smutny. Tess zapi a p aszcz i powlok a si w

stron stoj cego na parkingu auta. Je dzi a ma ym importowanym samochodem. Dzisiejszy

wieczór b dzie taki sam jak inne. Mia a go sp dzi samotnie w mieszkanku zwanym szumnie

asnym domem. Urz dzi a je najlepiej, jak mog a: ma a kuchenka, azienka, pokój z

rozk adan kanap , stanowi cy zarazem salon i sypialni . Wieczorami ogl da a stare filmy, a

poczu a zm czenie; wtedy sz a do

ka. Kolejny wieczór b dzie taki sam jak poprzedni.

Zmieni si jedynie tytu filmu.

Do niedawna mog a ogl da ulubione starocie w towarzystwie Kit Morris,

przyjació ki i s siadki w jednej osobie, która pracowa a w pobli u agencji. Tak si jednak

o, e szef Kit wyjecha na dwa miesi ce w interesach, a sekretarka, ciesz ca si

ca kowitym zaufaniem, musia a towarzyszy szefowi; by a dyspozycyjna, co mia o znaczny

wp yw na wysoko jej pensji. Tess bardzo t skni a za nieco starsz od niej przyjació

.

Cz sto si spotyka y - tak e w pracy, bo agencja detektywistyczna Lassitera dostawa a od

szefa Kit wiele zlece , odk d za jej po rednictwem znaleziono matk milionera - szalon

kobiet sk onn do ryzykownych eskapad.

Po wyje dzie s siadki Tess by a osamotniona. Nie mia a si komu zwierzy . Lubi a

Helen i uwa

a j za przyjació

, ale nie mog a wyzna kole ance z pracy, e Dane Lassiter

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ama jej serce.

Zarzuci a torb na rami i wsun a r ce do kieszeni p aszcza. Pomy la a, e jej ycie

przypomina t okropn noc: ch ód, pustka, samotno .

Gdy zamkn y si za ni drzwi wej ciowe biurowca, spostrzeg a dwóch elegancko

ubranych m czyzn rozmawiaj cych w blasku ulicznej latarni. Obserwowa a ich z

ciekawo ci , gdy dokonywali wymiany: otwarty neseser wype niony plastikowymi torebkami

z bia zawarto ci za gruby pakiet banknotów. Min a nieznajomych, u miechn a si z

roztargnieniem, skin a im g ow i posz a dalej. Nie zdawa a sobie spraw , e wprawi a obu

panów w os upienie. Zmierza a w stron parkingu.

- Widzia a? - zapyta jeden z m czyzn.

- O rany! Pewnie, e tak! Za ni !

Tess nie s ysza a tej rozmowy, ale zaniepokoi j dobiegaj cy z ty u odg os kroków.

Odwróci a si powoli i ujrza a biegn cych m czyzn. Mia a wra enie, e chc jej zrobi

krzywd . Krzyczeli co . Os upia a ze strachu. Nie by a w stanie zrobi kroku. Nagle blask

latarni zal ni na metalowym przedmiocie trzymanym przez jednego z biegn cych. Nim si

zorientowa a, e to wietlny refleks wypolerowanej lufy pistoletu, rozleg si g

ny trzask i

co uderzy o j w rami . Krzykn a, zachwia a si i upad a na asfalt.

- Zabi

j ! -krzykn jeden z m czyzn. - Ty idioto! Wsadz nas za morderstwo, a

nie za handel kokain !

- Zamknij si ! Daj pomy le ! Mo e nie zgin a na miejscu…

- Wiejmy st d! Na pewno kto us ysza strza y!

- O rany! Ta kobieta wysz a z budynku, w którym mie ci si agencja detektywistyczna

- j kn facet z pistoletem w d oni.

- Coraz lepiej! Wspania e miejsce na sfinalizowanie transakcji. Wiejmy! To syreny

radiowozów!

Przest pca si nie myli . Nadjecha patrol zaalarmowany przez wystraszonego

przechodnia. Radiowóz zablokowa wyjazd z parkingu. W wietle reflektorów policjanci

ujrzeli dwóch m czyzn pochylonych nad osob le

nieruchomo na asfalcie.

- O rany! - krzykn jeden z przest pców. - Wiejmy!

Tess jak przez mg s ysza a tupot kroków. By a w szoku. Daremnie próbowa a si

podnie . Asfalt pod jej policzkiem by wilgotny i chropowaty. Nic wi cej nie czu a.

- Kogo postrzelili! - dobieg j nieznany g os. - Trzeba ich zatrzyma !

Us ysza a kilka wystrza ów. Stopy w czarnych butach przemkn y obok jej twarzy.

Dwaj policjanci cigali eleganckich przechodniów.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Tess!

W pierwszej chwili nie rozpozna a g osu Dane'a. Jej szef by zawsze opanowany i

ch odny. Rzadko si denerwowa i mówi g

no.

Ostro nym ruchem odwróci zszokowan dziewczyn . Patrzy a na niego nie

widz cym wzrokiem. Czu a, e jej rami staje si wilgotne, ci kie i gor ce. Chcia a

opowiedzie , co si sta o, ale nie by a w stanie wykrztusi s owa.

Dane od razu dostrzeg ciemn plam na r kawie p aszcza. Tkanina szybko nasi ka a

krwi , p yn

obficie z rany.

- Bo e! - j kn rozpaczliwie, ale zachowa kamienn twarz, nie ujawniaj c swych

obaw. Tylko oczy l ni ce od gniewu p on y jak dwie ciemne gwiazdy.

- Jest ranna? - zapyta jeden z policjantów, podbiegaj c z pistoletem w d oni do le cej

nieruchomo dziewczyny. Ukl

obok Tess.

- Tak. Niech pan wezwie karetk . - Dane na moment podniós wzrok. - Szybko.

Dziewczyna bardzo krwawi.

Policjant ruszy p dem do radiowozu.

Dane nie traci czasu. Zsun p aszcz z ramienia Tess. Skrzywi si , widz c rozdarty

pociskiem r kaw bluzki. Krew p yn a obficie. Lassiter zakl , oczy ci ran czyst

chusteczk do nosa i mocno ucisn , by zatrzyma krwawienie. Nie zwróci uwagi na okrzyk

bólu, który wyrwa si z ust rannej.

- Cicho - próbowa j uspokoi . - Nie ruszaj si , male ka. Jestem przy tobie. Wszystko

dzie dobrze.

Tess dr

a. zy sp ywa y jej po policzkach. Zacz a odczuwa ból dopiero, gdy Dane

zrobi prowizoryczny opatrunek. Bardzo cierpia a. Krzykn a, gdy owin ran chusteczk i

mocno zacisn opask . Lassiter zdj p aszcz i przykry dr

z zimna dziewczyn . Wsun

jej torb pod stopy, by zapobiec omdleniu. Potem zaj si obficie krwawi

ran . Tess

zdawa a sobie spraw , e jej stan jest powa ny, ale mia a wiadomo , e znajduje si w

dobrych r kach, i dlatego nie uleg a panice. Obecno Dane'a dodawa a jej otuchy. Bywa

okrutny, ale w potrzebie mog a na nim polega .

- Czy wykrwawi si na mier ? - zapyta a spokojnie.

- Wykluczone. - Dane spojrza na jad cy w ich kierunku radiowóz. Mamrota

przekle stwa, których Tess do tej pory nie s ysza a z jego ust. Zerwa si na równe nogi i

krzykn do policjanta: - Nie czekamy na karetk . Dziewczyna si wykrwawi, zanim lekarz tu

dojedzie. Niech mi pan pomo e umie ci j w aucie.

- Przed chwil dosta em wiadomo od kolegi. Z apa jednego z tych obuzów -

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

oznajmi policjant, wraz z Dane'em przenosz c rann na tylne siedzenie. - Je li nie zjawi si

tutaj, nim uruchomi silnik, b dzie musia piechot wróci na posterunek.

- Jasne. - Dane u

g ow Tess na swoich kolanach. - Ruszajmy.

Gdy rozleg si warkot silnika, na parking wbieg funkcjonariusz prowadz cy skutego

kajdankami m czyzn . Dane zacisn pi ci.

- Wezwa em patrol. Ju tu jad - zawo

siedz cy za kierownic policjant do kolegi. -

Mamy tu rann dziewczyn . Dasz sobie rad ?

- Pewnie! Zawie j do szpitala - us ysza w odpowiedzi.

Kierowca prowadzi z wyczuciem, którego Tess pewnie by mu pozazdro ci a, gdyby

nie cierpia a tak bardzo z powodu bólu i md

ci.

Po kilku minutach radiowóz zatrzyma si przed izb przyj szpitala miejskiego.

Ranna nie mia a o tym poj cia. Straci a przytomno .

Kiedy otworzy a oczy, by o ca kiem jasno. Zamruga a powiekami. By a lekko

oszo omiona. Ca kiem przyjemne uczucie. Bark i rami by y spuchni te i zbola e. Poruszy a

si i dopiero wówczas spostrzeg a, e jest pod czona do kroplówki i aparatury medycznej.

- Uwa aj - mrukn Dane siedz cy na krze le przy szpitalnym

ku. - Pod czanie

tych wszystkich rurek po raz drugi nie b dzie przyjemne.

- By o ciemno… - wymamrota a sennym g osem, odwracaj c g ow w jego stron . -

Gonili mnie tamci dwaj. Jeden z nich chyba mnie postrzeli .

- Zgadza si - odpar Dane. - To byli handlarze narkotyków. Co si w

ciwie sta o?

Wesz

przypadkiem mi dzy przest pców i policj ? By a jaka strzelanina?

- Nie - odpar a z wysi kiem. - Widzia am, jak tamci faceci finalizowali transakcj .

Wpadli w panik , a ja by am tak roztargniona, e pocz tkowo nie skojarzy am, co si dzieje.

Dopiero kiedy za mn pobiegli, dozna am ol nienia.

- Widzia

, jak wymieniali narkotyki i pieni dze? - Dane znieruchomia . Znu ona

pacjentka pokiwa a g ow .

- Obawiam si , e mia am t w tpliw przyjemno .

- Je li dobrze ci si przyjrzeli i rozpoznali budynek, z którego wysz

… - Dane

gwizdn cicho.

- Jeden zdo

uciec, prawda?

- Ten, który do ciebie strzela - odpar ponuro. - Drugiego policja nie mo e zbyt d ugo

przetrzymywa w areszcie. Zbyt ma o na niego maj . Z apali obuza, ale lada chwila wyjdzie

za kaucj . Je li zdecydujesz si zeznawa , pójdzie do pud a za handel narkotykami.

- Jego kumpel do mnie strzela - przypomnia a mu Tess. - To wspólnicy. Nie mo na

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

go oskar

o wspó udzia ?

- Kto wie? Trudna sprawa. Nie potrafi si w tym wszystkim rozezna .

- Na pewno sobie poradzisz - mrukn a sennym g osem. - Tylu przest pców

wpakowa

ju za kratki…

- Znam ich sposób my lenia - przyzna Dane, mru c ciemne oczy - ale tym razem nie

potrafi zebra my li, bo napadli na blisk mi osob .

Tess mia a wra enie, e ni. Czy by Dane si o ni martwi ? Bezsensowne mrzonki!

Przecie by do niej uprzedzony. I có z tego, e, kierowany lito ci , zatrudni niedosz

powinowat , gdy straci a ojca? Wyj tek potwierdza regu . By wrogo nastawiony do Tess,

wi c dlaczego mia by si o ni martwi ?

- Jak si dzisiaj czujesz? - zapyta , pochylaj c si nad pacjentk , która mimo woli

podziwia a gr jego mi ni pod cienk koszul .

- Lepiej ni ostatniej nocy. - Odruchowo dotkn a opatrunku. - Co ze mn robili

lekarze?

- Wyj li kul . Kaliber trzydzie ci osiem, - Wyci gn z kieszeni pocisk i pokaza go

Tess. - Pami tka. Mo esz go sobie umie ci w gablotce.

- Wola abym, eby policja umie ci a za kratkami faceta, który mnie postrzeli -

odpar a Tess. Dane kpi co uniós brwi.

- Przeka t odkrywcz uwag miejscowym funkcjonariuszom.

- Czy mog wróci do domu?

- Jeszcze za wcze nie. Najpierw musisz odzyska si y. Straci

du o krwi. Operowali

ci pod narkoz .

- Helen b dzie w ciek a, gdy si dowie o tej przygodzie - powiedzia a z wymuszonym

miechem. - Jest prywatnym detektywem i ci gle ryzykuje, a tymczasem bandyci wzi li na

cel zwyczajn sekretark .

- O, tak - przyzna Dane. - Nasza urocza kole anka pozielenieje z zazdro ci. - D ugo

nie odrywa zmru onych ciemnych oczu od bladej twarzy otoczonej wij cymi si jasnymi

osami.

- Pyta

, jak si czuj . Zapewniam, e ca kiem nie le, cho nie wiem, dlaczego ci to

interesuje. Przecie mnie nienawidzisz - powiedzia a sennym g osem, by przerwa milczenie.

Przymkn a powieki.

os Tess cich z wolna. Musia a odpocz . Dane pozostawi jej s owa bez

odpowiedzi, ale wyraz jego oczu dowodzi , e by by w rozpaczy, gdyby jedyna bliska mu

osoba straci a ycie.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Za wszelk cen stara si ukry swoje uczucia, a zatem trudno si dziwi , e Tess

przypisywa a mu nienawi . Udawa oboj tnego, gdy go unika a. Ratowa swoj dum

udaj c, e celowo robi jej przykro ci, eby wreszcie si od niego odczepi a.

Ciche pukanie do drzwi wyrwa o go z zadumy. Do separatki wesz a u miechni ta

piel gniarka. Sprawdza a odczyty na wska nikach aparatury medycznej.

- Mia a szcz cie, prawda? - rzuci a z roztargnieniem, spogl daj c na termometr. -

Gdyby kula posz a troch bardziej w bok, by oby po niej.

Ta przypadkowa uwaga ca kiem zbi a z tropu Dane'a. Mruga powiekami, spogl daj c

na pi

Tess. Gdyby jej zabrak o, zosta by na wiecie sam jak palec. Nie mia by nikogo.

Przera ony t my

, nie by w stanie usiedzie w jednym miejscu. Wymamrota jakie

usprawiedliwienie i wybieg ze szpitalnego pokoju. Ruszy w g b korytarza, patrz c przed

siebie niewidz cym wzrokiem. Stara si my le tylko o swoim bia ym mercedesie, który

Helen na pro

szefa zostawi a pod szpitalem, gdy Tess by a operowana. Przypomnia sobie,

e obieca wpa do biura i przekaza informacj o stanie zdrowia rannej kole anki. Spojrza

na zegarek; jego podw adni zapewne s ju w agencji. Potem zajrzy do siebie, eby wzi

prysznic i zmieni ubranie.

Wyszed z budynku i odnalaz auto. Westchn ci ko i wsiad . Nie od razu uruchomi

silnik. Jego wzrok przyku a czerwona plamka na r kawie marynarki. Krew Tess.

Poprzedniego wieczoru patrzy bezradnie, jak uchodzi z niej ycie. Niewiele brakowa o, by

Tess umar a w jego ramionach.

Do niedawna by a pogodn , zawsze u miechni

dziewczyn , która za wszelk cen

pragn a sprawi mu rado . Nie ulega o w tpliwo ci, e by a w nim zakochana. Dane

zacisn powieki. Sam zabi t mi

. Przerazi

miertelnie Tess, gdy jak ostatni gbur uleg

dzy silniejszej ni wszelkie skrupu y i próbowa zdoby t dziewczyn , nie zwa aj c na jej

opór. Chcia j mie ; nie próbowa zapanowa nad tym pragnieniem. Nie potrafi okaza

czu

ci i miertelnie przerazi Tess. Nie zrobi tego umy lnie, ale ca kiem mo liwe, e

ujawni si w ten sposób pod wiadomy l k przed dziewczyn , która mog a si sta

najwa niejsz osob w jego yciu. Usi owa zapobiec owemu uzale nieniu. Nieudane

ma

stwo sprawi o, e by nieufny jak skrzywdzone zwierz . Z gorycz wspomina

pierwsze spotkanie z Tess…

Po wieczorku zapoznawczym w restauracji, podczas którego ojciec Tess i matka

Dane'a czynili wysi ki, by stworzy pozory rodzinnego szcz cia, nastolatka i m ody policjant

widywali si tylko w wi ta. Dane i jego ona Jane byli coraz bardziej poró nieni. Nita, nie

bez z

liwej satysfakcji, oznajmi a synowi, e m odsza pani Lassiter romansuje z innym

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

czyzn . Mo na by pomy le , e niewierno Jane i cierpienie syna sprawi y jej osobliw

przyjemno .

Dane'a czeka o wiele trudnych chwil. W dniu gdy Wyatt Meriwether i Nita Lassiter

og osili swoje zar czyny, zosta powa nie ranny w strzelaninie, do której dosz o podczas

napadu na bank. Jego ycie wisia o na w osku.

Tess przyjecha a do szpitala najszybciej, jak mog a. Przywióz j ojciec. Kiedy

zorientowa si , e Nita siedzi w domu, a Jane jest nieuchwytna, postanowi si ulotni .

Tess zosta a przez ca noc i nast pny dzie . Wyja ni a piel gniarkom, e wkrótce

dzie przybran siostr rannego, który nie ma innej rodziny. Pozwolono jej czuwa przy nim

na oddziale intensywnej terapii, Trzyma a go za r

, ociera a spocone czo o i z l kiem

obserwowa a gro ne rany na plecach, ramieniu i udzie. Kule przesz y na wylot przez cia o.

- B

chodzi ? - dopytywa si Dane zbola ym g osem, ledwie odzyska

przytomno .

- Oczywi cie - zapewni a z u miechem. Dotkn a jego policzka i odgarn a z czo a

potargane w osy. Czu a, e ma prawo do takich czu ych gestów. Ranny przymkn oczy.

- Gdzie jest moja matka? - j kn . Po chwili doda chrapliwym szeptem: - A Jane?

Tess milcza a, nie wiedz c, co odpowiedzie .

- Sypia z moim najbli szym wspó pracownikiem - powiedzia g ucho Dane, otwieraj c

szeroko czarne oczy roziskrzone nienawi ci . - Sam mi powiedzia …

Tess zmarszczy a brwi.

Ranny u miechn si z gorycz i ponownie zapad w sen.

Nast pne tygodnie przynios y wiele przykrych niespodzianek. Jane przysz a do

szpitala tylko raz. By a zak opotana, poniewa zjawi a si jedynie po to, by oznajmi , e

a pozew o rozwód. Zamierza a powtórnie wyj za m , gdy tylko rozprawa dobiegnie

ko ca. Matka rannego wpad a na moment. Uchyli a drzwi, zajrza a do pokoju i stwierdzi a, e

syn nie zamierza przenie si na tamten wiat. Uspokojona pojecha a eglowa z Wyattem.

Tess by a w ciek a na bliskich rannego; nie odst powa a od szpitalnego

ka.

Oboj tno rodziny nie by a ostatnim ciosem, jaki spad na Lassitera. Okaza o si , e

postrza w plecy b dzie mia trwa e skutki, a zatem Dane nie b dzie w stanie pracowa jako

policjant w pe nym wymiarze godzin.

Na wie o tym chory popad w g bokie przygn bienie.

- I có ci przyjdzie z tego, e b dziesz si zamartwia ? - t umaczy a cierpliwie Tess,

zaniepokojona wyrazem twarzy chorego. Ukl

a obok jego krzes a i przez kilka minut

mocno ciska a siln d

. - Nie wolno si poddawa , Dane - przekonywa a. - Nie jest wcale

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

przes dzone, e b dziesz musia odej z policji, chocia trzeba si liczy z tak mo liwo ci .

Nie daj sobie odebra nadziei.

- Jak? Najgorsze ju si sta o - odpar krótko i odwróci wzrok. - Po co tu ze mn

siedzisz? Szkoda czasu.

- Wkrótce staniemy si rodzin - przypomnia a mu. - Chc , eby wyzdrowia .

- Niepotrzebna mi smarkata siostrzyczka.

- B dziesz na mnie skazany, gdy nasi rodzice wezm

lub - odpar a z pob

liwym

miechem. - Do tych ponurych min. Przecie jeste twardzielem. Teksaski stra nik nie

poddaje si tak atwo. Przez jaki czas b dziesz w gorszej formie. I co z tego? Wierz mi,

Dane, z twoim do wiadczeniem w ciganiu przest pców na pewno znajdziesz ciekaw prac .

Los wyrzuca ci drzwiami? Trudno, wejdziesz oknem. Z pewno ci szybko wpadniesz na

dobry pomys , je li tylko zechcesz popatrze na swoj sytuacj w takim wietle.

Dane milcza , ale z uwag przys uchiwa si wywodom swojej opiekunki. Zmru

lekko powieki i popatrzy jej prosto w oczy.

- Nie lubi kobiet - oznajmi .

- Tak s dzi am. Musz przyzna , e nie mia

do nich szcz cia.

- O eni em si z Jane na z

matce. Nie b

si wypiera , e pragn em tej

dziewczyny. Ona chcia a mie dom i dzieci. To jej najwi ksze marzenie. - Odwróci twarz,

jakby wspomnienie o nieczu

ci Jane sprawia o mu ból. - Odejd , Tess. Do tej zabawy w

siostr mi osierdzia.

- Wykluczone. - Tess wzruszy a ramionami. - Je li odejd , kto ci wybije z g owy

sk onno do u alania si nad sob ?

- Id do cholery! - burkn i gro nie popatrzy jej w oczy. U miechn a si na dowód,

e trudno j przestraszy . By a uradowana, e otrz sn si z apatii, w któr popad , kiedy mu

powiedzia a, e chyba b dzie musia zrezygnowa z pracy.

- Znów jeste sob - rzuci a ironicznie. - Masz ochot na fili ank kawy?

Po chwili wahania z irytacj skin g ow , jakby mia do tej ci

ej troskliwo ci.

Tess zerwa a si skwapliwie i wybieg a z pokoju do korytarza, gdzie sta automat z kaw .

Do tej pory adna kobieta nie zachowywa a si tak wobec Lassitera. By zbity z tropu,

bo Tess postanowi a si nim zaopiekowa i okaza a mu trosk . Nit interesowa o jedynie to,

co syn mo e dla niej zrobi , Jane okaza a si jeszcze wi ksz egoistk . Tess by a ulepiona z

innej gliny. Dzieli o ich tak wiele, e Lassiter czu si zaniepokojony - tym bardziej e liczna

i mi a dziewczyna wkrad a si podst pnie do jego serca. Odczuwa wobec niej nie tylko

wdzi czno . Gdy ukradkiem zerka na zgrabn posta , po danie ogarnia o go z nie znan

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

dot d si . Pragn jej bardziej ni Jane, co mog o mu z czasem przysporzy k opotów. Tess

mia a zaledwie dziewi tna cie lat. Z drugiej strony jednak podobnie jak wi kszo jej

rówie niczek zapewne mia a ju za sob pierwsze do wiadczenia erotyczne. W dzisiejszych

czasach to niemal oczywiste. Dane przymkn oczy. Pomy li o tym jutro. Na wszystko

przyjdzie pora.

Pos ucha rady Tess i zastanawia si , co móg by robi w przysz

ci. Zagryz usta i

rozwa

kolejne warianty. U miechn si , gdy przyszed mu do g owy ciekawy pomys .

Przez kilka tygodni Tess przychodzi a regularnie. Przesiadywa a w jego separatce, a

pó niej w mieszkaniu, bawi c rekonwalescenta rozmow . Dane milcz co zgodzi si na te

odwiedziny i przesta si mie na baczno ci. Z wolna stawali si sobie bliscy. Dane walczy z

coraz silniejszym po daniem.

Nie móg si pochwali wielkimi sukcesami. Chroniczne napi cie usun o w cie

potrzeb ciep a i yczliwo ci. Pewnego dnia by wyj tkowo podminowany. Przewraca si w

ku z boku na bok.

- Znowu ty? Czego chcesz, do jasnej cholery? - zapyta lodowatym tonem, gdy Tess

wesz a do separatki.

- To proste. eby wyzdrowia - odpar a spokojnie. Przywyk a do wybuchów gniewu i

nag ych zmian nastroju Dane'a.

- Wyno si . - Dane opad na poduszk i zamkn oczy. - Uciekaj. Spó nisz si do

szko y.

- Zda am ju wszystkie egzaminy. Poza tym s wakacje.

- Id do pracy.

- Zapisa am si na kurs dla sekretarek.

- A w ci gu dnia pracujesz?

- W pewnym sensie.

- Jak to? - Zaciekawiony Dane odwróci g ow ku Tess.

- Tata powiedzia , e opieka nad tob to ci ka praca. Moim najwa niejszym

zadaniem jest teraz postawi ci na nogi.

Tess by a nie tylko dobr samarytank , lecz tak e zakochan dziewczyn . Uwielbia a

Lassitera. Odchudza a si i pracowa a nad swoim wygl dem w nadziei, e podczas d ugiej

rekonwalescencji zyska jego wzgl dy. Jej starania przynosi y marne efekty, ale nie traci a

nadziei, e pewnego dnia dopnie swego.

- Zapewne jeste dyplomowanym psychologiem z uprawnieniami terapeuty - rzuci

uszczypliwie Dane.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Tess nie zwraca a uwagi na jego z

liwo ci. Wiedzia a, e jej podopieczny bardzo

cierpi, znosi a wi c owe docinki ze stoickim spokojem. Od

a torebk i pochyli a si nad

chorym. D ugie w osy zwi zane w ko ski ogon sp yn y na szczup e rami .

- Mój ojciec po lubi wkrótce twoj matk . B dziemy rodzin . Musisz przywykn , e

si tob opiekowa - oznajmi a dziewczyna.

- Nie potrzebuj opieki. - Dane spojrza na ni wrogo.

- Wr cz przeciwnie - odpar a uprzejmie. Zmierzy a wymownym spojrzeniem blizny

na ramionach widoczne spod bia ej koszulki. Plecy Lassitera wygl da y jeszcze gorzej. Tess

widzia a je, gdy ranny spa , lecz wola a mu o tym nie wspomina .

- Wiem, e bardzo cierpisz - powiedzia a cicho i spojrza a na niego z czu

ci . -

Bardzo ci wspó czuj , Richardzie.

- Jestem Dane - burkn . - Nie u ywam pierwszego imienia.

- Rozumiem.

- Nie ycz sobie, by smarkata uczennica dorabia a sobie jako moja piel gniarka.

- Dlaczego matka tak rzadko ci odwiedza? - zapyta a Tess, zmieniaj c temat. Dane

odwróci wzrok.

- Nienawidzi mego ojca. Jestem do niego bardzo podobny.

- Ach, tak. - Podesz a bli ej. Po chwili doda a z przekonaniem, a zarazem troch

niepewnie: - Dobrze jest mie rodzin , prawda? Najbli sza by a mi babcia, lecz i ona

wychowywa a mnie tylko dlatego, e nie mia a innego wyj cia. Mama umar a, kiedy by am

ma dziewczynk . - Tata… - Wzruszy a ramionami. - Rodzina niewiele dla niego znaczy.

ciwie na nikim nie mog am polega . A ty… Wybacz, e o tym mówi , ale jeste chyba

w podobnej sytuacji. - Umilk a i obj a si ciasno ramionami. - Mogliby my wspiera si

nawzajem w trudnych chwilach.

- Nie potrzebuj

adnego wsparcia! - Dane zacisn z by i popatrzy na dziewczyn ze

ci . - Przesta si mn opiekowa !

- Przywykniesz - odpar a z wymuszonym u miechem, cho w g bi serca bardzo

prze ywa a okrutne s owa. To jasne, czemu Dane nie chcia mie z ni nic wspólnego. Takich

jak ona nikt nie potrzebuje.

Lassiter milcza uparcie. Nie zwraca uwagi na samozwa cz opiekunk , która ani

my la a zostawi go na pastw losu. Zjawia a si codziennie. Przynosi a ksi ki i ta my z

muzyk . Dokarmia a go domowym jedzeniem i d ugo z nim rozmawia a. K óci a si z

Dane'em i zach ca a go, by wiczy dla odzyskania pe nej sprawno ci. Z czasem zakocha a

si w nim na mier i ycie.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Nie zdawa a sobie sprawy, e tak jawnie okazuje uczucia. Trudno si by o nie

domy li prawdy, skoro dziewcz ca twarz promienia a na widok ukochanego. Tess nie

spostrzeg a, e Dane cz sto wodzi za ni po

dliwym spojrzeniem. W czasie

rekonwalescencji, mimo k ótni, bardzo si zbli yli. Przywyk do obecno ci swej opiekunki i

polubi mi e towarzystwo. Bardzo pragn Tess. Ró ni a si od kobiet znanych mu do tej

pory. By a agodna i kochaj ca, delikatna i wra liwa. Potrzebowa tej dziewczyny.

Pochlebia o mu jej zainteresowanie. Z niecierpliwo ci czeka na codzienne wizyty.

Mimo to z obaw my la , e zbytnio si przywi za do Tess. Po nieudanym

ma

stwie ba si trwa ego zwi zku jak diabe

wi conej wody. Po lubi Jane na z

matce, która nie pochwala a jego wyboru, ale pocz tkowo ona bardzo go poci ga a. By

przekonany, e go kocha. Takie sprawia a wra enie. Wkrótce po lubie zmieni a zdanie i nie

chcia a z nim sypia . Czara goryczy dope ni a si , gdy wyszed na jaw szalony romans Jane z

policjantem, który by dawniej najbli szym wspó pracownikiem Lassitera. Zem ci a si na

u, który nie spe ni jej oczekiwa . W nieudanym zwi zku Dane odniós rany znacznie

gro niejsze od gangsterskich postrza ów. By przekonany, e Tess zwodzi go, jak to czyni y

inne kobiety. Nie móg wykluczy , e sprytna ma olata chce go po prostu omota .

Wspó czucie i troska to rodek do celu. Po danie mia o go uczyni bezbronnym, zdanym na

ask i nie ask tej dziewczyny.

Podejrzliwo sprawi a, e Dane ulega zmiennym nastrojom; by wrogo nastawiony

wobec Tess. Przy ka dej sposobno ci odpycha j z ym s owem. Nie zra

a si jednak i nadal

wierzy a, e w g bi ducha pragnie jej towarzystwa.

Dane stan na w asnych nogach i zacz chodzi szybciej, ni oczekiwali lekarze.

Szybki powrót do zdrowia sprawi , e poczu si m czyzn , a w swojej opiekunce dostrzeg

pon tn kobiet , co mia o dla nich obojga fatalne nast pstwa.

Pewnego dnia oko o po udnia Tess w bia ej letniej sukience z t czowym paskiem

wesz a tanecznym krokiem do jego mieszkania. Przynios a domowe ciasto. Dane chodzi po

pokoju na bosaka; mia na sobie d insy i bia koszulk mokr od potu, bo przed chwil pilnie

wiczy , by odzyska form . Na widok Tess nogi si pod nim ugi y. Poczu dziwn s abo .

Pragn jej szale czo. Nie panowa nad dz . Od dawna nie mia kobiety. Dosy

wegetacji w dobrowolnym celibacie! Postanowi zdoby Tess. Nie mia w tpliwo ci, e i ona

go pragnie. Od dawna wodzi a za nim rozmarzonym wzrokiem.

Tess nie zorientowa a si , e Dane mierzy j taksuj cym spojrzeniem; jego oczy l ni y

jak w gor czce. Postawi a pude ko z ciastem na kuchennym blacie i zacz a je otwiera .

- Co tam masz? - dopytywa si zmys owym tonem, którego do tej pory nie u ywa w

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ich rozmowach. Podszed bli ej.

- Ciasto - odpar a. Traci a g ow , ilekro si do niej zbli

. Krew coraz szybciej

pulsowa a jej w

ach. Tess z zachwytem wpatrywa a si w ukochanego.

- Pomy la am, e masz pewnie ochot na co s odkiego. Jak si czujesz? Wygl dasz…

lepiej. - Spu ci a oczy. By a uszcz liwiona i zak opotana.

Dane nie zaprz ta sobie wcze niej g owy jej yciem erotycznym. W przeciwnym

razie, jako bystry obserwator, domy li by si od razu, e Tess Meriwether jest wcieleniem

niewinno ci. Pragn tylko jak najszybciej zaspokoi po danie.

- No prosz , sama s odycz - odpar cicho. Podszed bli ej. Tess opar a si o kuchenn

szafk . Dane przylgn do niej ca ym cia em. - Oboje mamy na co ochot . Od dawna

po erasz mnie oczyma. Musia bym by

lepy, eby si nie zorientowa , co do mnie czujesz.

Tego pragniesz, Tess? - zapyta nami tnym szeptem i zuchwale otar si biodrami o jej

biodra, eby poczu a, jak bardzo jej pragnie.

Sp on a rumie cem, ale zaj ty sob Dane w ogóle tego nie zauwa

. Nie odrywa

wzroku od jej rozchylonych ust.

- Na lito bosk , pragn ci jak szaleniec!

Tess by a tak wstrz ni ta i przera ona, e na moment straci a zdolno logicznego

my lenia. Nim zdoby a si na odruch protestu, Dane zmia

jej usta nami tnym

poca unkiem. Mocne d onie unios y j wy ej, by poczu a, jak bardzo jej pragnie. Natarczywy

zyk w lizgn si mi dzy zaci ni te wargi. Nawet czysta i niewinna dziewczyna

zrozumia aby natychmiast, do czego zmierza oszo omiony po

daniem m czyzna.

Tess Meriwether ca owa a si tylko par razy - i to z ch opcami wiadomymi jej

zahamowa . Pieszczoty nami tnego m czyzny, jakim sta si nagle Dane, mog a

odwzajemni jedynie do wiadczona kobieta.

Tess zesztywnia a i próbowa a odepchn Lassitera, ale ten za lepiony dz nie

zwróci uwagi na jej wysi ki. D oni obj mocno pier dziewczyny, a kolano wsun mi dzy

jej nogi. By o oczywiste, do czego zmierza.

- Dane… nie! - j kn a przera ona. Zlekcewa

jej okrzyk.

- Tak - szepn dr

cym g osem, przyciskaj c j mocniej. - Na mi

bosk , tak,

tak… Pragniesz mnie, prawda, skarbie? - Poczu a gor ce wargi na obna onych ramionach,

szyi, ustach. Ca owa j mocno i zach annie. - Chc ci mie tu, natychmiast - j kn g ucho.

Silne d onie obj y jej uda, nagie pod sukienk . Dane uniós drobn dziewczyn wy ej, by

atwiej w ni wej .

Wstrzyma a oddech zaskoczona intensywno ci nami tnych pieszczot. J kn a

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

wystraszona zaborczymi poca unkami.

- Tutaj - szepta dr cym g osem Dane. - Wezm ci na stoj co. - Czu a jego gor ce i

natarczywe d onie. aden m czyzna nie dotyka jej w ten sposób. Po

danie ca kiem

zamroczy o Dane'a. Tess czu a si jak przedmiot, którym zamierza si pos

, by

zaspokoi swoje potrzeby.

Oddychaj c ci ko, uwolni j nagle z u cisku, a Tess dotkn a stopami pod ogi.

Uniós g ow . Oczy l ni y mu jak w gor czce. Dr

na ca ym ciele. Silne d onie o d ugich,

mocnych palcach cisn y piersi Tess. Poca owa j zach annie i j kn :

- Moje plecy. Kr gos up mi wysiada. Chod my do

ka, tam b dzie nam

wygodniej…

Tess zorientowa a si , e to jedyna szansa, by wyrwa si z m skich obj i uciec.

Odepchn a Dane'a i uskoczy a w bok. Na jej twarzy malowa si tak wielki strach, e nawet

oszo omiony dz Dane wreszcie to spostrzeg . Tess ba a si , e we mie j si , nie okazuj c

adnej czu

ci. P aka a. Urywany szloch rozbrzmiewa g

no w obszernym mieszkaniu.

Szeroko otwarte oczy by y pe ne ez.

- Nie podchod ! - krzykn a, gdy zrobi krok w jej stron . Rozpalone po

daniem

oczy nadal l ni y jak w gor czce. - Odczep si ode mnie!

Dane zrozumia wreszcie, e Tess si go boi. Do tej chwili by tak oszo omiony

poca unkami i nami tnymi pieszczotami, e nie zwraca uwagi na adne protesty. Westchn

boko, próbuj c nad sob zapanowa . Ca kiem si zapomnia . To niewybaczalne.

Obserwowa Tess pociemnia ymi ze z

ci oczyma. Jego twarz odzyskiwa a powoli

oboj tny wyraz.

- Sama tego chcia

- stwierdzi ostro, próbuj c odzyska spokój.

- Nie! - krzykn a z rozpacz .

- Pragn

mnie - powiedzia . - W przeciwnym razie po co by mnie nachodzi a?

- Ja ci kocham! - szlocha a, dygocz c na ca ym ciele. Obj a d

mi wstrz sane

kaniem ramiona, zas aniaj c piersi przed jego zach annym spojrzeniem.

- Ach, jest i mi

! - Czarne oczy ponownie zal ni y ogniem dzy. Smuk e, mocne

cia o przebieg dreszcz. Dane nadal by podniecony a do bólu. - Wszystko jasne. Skoro mnie

kochasz, chod tu i daj mi dowód, e nie rzucasz s ów na wiatr, ty ma a kusicielko.

- Nie mog . - Tess zrobi o si ci ko na sercu. zy p yn y jej po policzkach. Po

chwili milczenia doda a szeptem: - Przez ciebie wszystko mnie boli!

Jej obawy doprowadza y go do rozpaczy i w ciek

ci. Tak samo czu si , gdy Jane

przesta a z nim sypia ; kpinom i oskar eniom nie by o ko ca.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Czy by? - powiedzia lodowatym tonem. - Skoro nie pójdziesz ze mn do

ka, to

id st d. Chcia em si z tob przespa . Na lito bosk ! - j kn , gdy Tess cofn a si

odruchowo. - Dlaczego ci si nie podobam? Czemu jestem gorszy od innych, z którymi

sypia

?

Tess otworzy a szeroko oczy i sp on a rumie cem. Przebieg j dreszcz. Dane poj

wreszcie, e nie by o w jej yciu innych m czyzn. Nie patrzy aby na niego w ten sposób,

gdyby mia a cho by jednego kochanka.

- Tess, jeste dziewic ? - zapyta , miertelnie przera ony w asn g upot .

Nie by a w stanie patrze w rozszerzone strachem czarne oczy. Chwyci a torebk i

wybieg a z mieszkania. Dane patrzy za ni . Nie pobieg za uciekinierk ; nie us ysza a od

niego przeprosin. Wmawia sobie, e to najlepsze wyj cie. Niech my li, e go to wcale nie

obesz o. Bardzo cierpia , ale có móg ofiarowa tej dziewczynie? Najwy ej odrobin

yczliwo ci. Wróci do kuchni. Ch ód cisn mu serce, a ciemne oczy spogl da y ponuro.

Obieca sobie, e nigdy wi cej nie zaufa kobiecie - nawet Tess. Istne wcielenie niewinno ci!

Sk d mia wiedzie ? Oby tylko dzisiejsze prze ycie szybko zatar o si w jej pami ci.

Do wspomnie , skarci si w duchu. Uruchomi mercedesa i pojecha do biura. Ca y

personel czeka na wie ci o zdrowiu kole anki. Dane wcale si nie dziwi . Tess by a ogromnie

lubiana.

- Co z ni ? Wyjdzie z tego? - Helen odezwa a si pierwsza. Patrzy a na niego z obaw .

- Czuje si lepiej - zapewni . - Nadal jest oszo omiona po narkozie, ale wkrótce

odzyska si y. Rana szybko si goi.

- Kiedy zostanie wypisana ze szpitala? - wypytywa a niecierpliwie Helen. - Mog aby

zamieszka u mnie. B

si ni opiekowa .

- Zabior j do siebie - oznajmi Dane. By zaskoczony w asn deklaracj . Jego

pracownicy nie kryli zdziwienia. - Pojedziemy na ranczo. Jose i Beryl mog si ni zaj ,

kiedy b

w agencji. - Zwróci si do Helen. - Potrzebujemy sekretarki. Znajdziesz jakie

zast pstwo?

- Ju o tym pomy la am. Ta dziewczyna wkrótce tu b dzie - odpar a. - Szybko pisze

na maszynie, znakomicie j stenografuje. Z referencji wynika, e potrafi trzyma j zyk za

bami.

- wietnie. - Dane mimo woli popatrzy na biurko, przy którym siedzia a zwykle Tess.

Dzi jej fotel by pusty.

- Orientujesz si w jej notatkach? - wypytywa zirytowany, rzucaj c Helen badawcze

spojrzenia. - Nie mam poj cia, co mnie dzisiaj czeka. Jestem z kim umówiony?

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Masz zje obiad z Harveyem Barrettem - przypomnia a Helen. - Chodzi o

wymuszenia. Po po udniu czeka ci spotkanie z ma

stwem poszukuj cym córki. Nazywaj

si Addisonowie. Potem rozmowa z facetem, który chce, eby my ledzili jego on .

- Mam co przed po udniem?

- Nic pilnego.

- Doskonale. Wst pi do siebie. Potem b

w szpitalu. Stamt d pojad na obiad z

klientem.

- S dzi am, e Tess czuje si lepiej. - Helen zmarszczy a brwi.

Dane bez s owa ruszy ku drzwiom.

- Je li to b dzie konieczne, szukajcie mnie telefonicznie w jej separatce. - Poda numer

do szpitalnego pokoju.

- Jasne, szefie. Powiedz tej biedulce, e za ni t sknimy.

Dane z roztargnieniem skin g ow . My lami by ju przy Tess.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ROZDZIA DRUGI

Tess nie wiadomie j kn a z bólu. Mia a dziwny sen. Powoli wraca a do

rzeczywisto ci. Zapewne ni a o ukochanym. Tylko on pojawia si w jej wizjach. To

mieszne, zwa ywszy, jak okrutnie j potraktowa .

Jaki d wi k wyrwa j z sennego odr twienia. Otworzy a oczy i ujrza a Dane'a

siedz cego na krze le przy

ku.

- Dlaczego wróci

? - zapyta a, odruchowo napinaj c mi nie. - Powiniene by w

pracy.

- Moja praca polega mi dzy innymi na zapewnieniu ci w

ciwej opieki - odpar z

kamienn twarz .

Na d wi k znajomych s ów powróci y wspomnienia sprzed kilku lat, kiedy to Dane

by ranny. Zbyt dobrze pami ta a, co si pó niej wydarzy o. Zamkn a oczy, by atwiej znie

ból.

- Odejd , prosz - szepn a.

Dane westchn g boko. Nie móg patrze na jej wykrzywion cierpieniem twarz.

- Nie masz nikogo prócz mnie.

Tak rzeczywi cie by o. Babcia Tess umar a przed rokiem.

- Jeste moim szefem, Dane - odpar a z pozornym spokojem. Mówi a cicho i patrzy a

mu prosto w oczy. - To wcale nie oznacza, e masz si mn opiekowa .

- Musz ci o co zapyta . - Dane usiad na brzegu krzes a i opar okcie na kolanach,

obserwuj c uwa nie chor . - Powinienem zrobi to ju dawno. Czy nadal cierpisz z

powodu… tamtego dnia? Jak bardzo to prze

?

- Nie wiem, o czym mówisz - odpar a ch odno. Zarumieni a si i odwróci a g ow .

- Czy by? - odpar z kpi cym u miechem. - Od trzech lat unikamy tego tematu. By

wobec mnie tak ch odna i oficjalna, e nie mog em z tob normalnie porozmawia , a nawet

przeprosi .

- Dlaczego mia by zaprz ta sobie tym g ow ? - powiedzia a. - Przecie chcia

si

ode mnie uwolni . Dopi

swego. Za adne skarby wiata nie b

próbowa a si do ciebie

zbli

.

- Innych m czyzn tak e b dziesz unika a - doda ponuro.

- Przesta mnie dr czy . Znajd sobie inn rozrywk . - Tess naci gn a wy ej ko dr i

utkwi a spojrzenie w okiennej szybie.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Zabieram ci na ranczo. Tam szybko odzyskasz si y.

Tess poblad a. Unios a si na okciu i patrzy a na niego oczyma wielkimi jak spodki.

Twarz mia a nieruchom jak maska.

- O Bo e! - j kn Dane. - Nie patrz na mnie w ten sposób.

- Nie pojad - szepn a, ciskaj c dr cymi d

mi brzeg prze cierad a. - Nie chc u

ciebie mieszka . Wykluczone!

Dane zacisn powieki. Nie by w stanie patrze na wystraszon dziewczyn .

Poderwa si z krzes a i podszed do okna.

- Tamtego dnia… nie mia em poj cia, e jeste dziewic - rzuci ostro. -

Zorientowa em si poniewczasie, gdy by

ju

miertelnie przera ona. S dzisz, e nie wiem,

czemu w ogóle nie spotykasz si z m czyznami? - Odwróci g ow i popatrzy Tess prosto w

oczy. - Nie wa si my le , e jestem bez serca. Zapewniam, e mia em i nadal mam wyrzuty

sumienia.

- To przesz

… - Westchn a, przygl daj c si uporczywie swoim d oniom

zaci ni tym na po cieli.

- Nie dla mnie. Mam wra enie, jakby to by o wczoraj - odpar ponuro. - Na mi

bosk , nie odtr caj mnie!

- Wcale tego nie robi .

Dane natychmiast podszed do

ka. By równie blady jak ranna dziewczyna.

Popatrzy jej w oczy.

- Tess, zdaj sobie spraw , e odczuwasz l k, ilekro si do ciebie zbli am. Tylko

lepiec by tego nie dostrzeg . Zapewniam, e z mojej strony nic ci nie grozi. Chc tylko,

eby by a pod dobr opiek do czasu, a wyzdrowiejesz.. Gdy wyjad , Beryl si tob

zaopiekuje.

- Nie znam Beryl. Helen powiedzia a, e mog u niej zamieszka …

- Helen sp dza du o czasu w agencji, potem biegnie na lekcje ta ca, a gdy ma woln

chwil , umawia si z Haroldem na pizz . To oznacza, e ca ymi dniami b dziesz sama jak

palec.

- Nic nie szkodzi. Dam sobie rad .

- Pos uchaj mnie uwa nie - rzuci Dane przez zaci ni te z by. Podszed bli ej. Z

irytacj spostrzeg , e Tess skuli a si pod ko dr . - Widzia

, jak dosz o do sprzeda y

narkotyków. B dziesz musia a zeznawa . Policji przy transakcji nie by o, prawda? Maj tylko

poszlaki. Pami taj, e widzia

na w asne oczy tamto zdarzenie. Jeden z gangsterów wci

jest na wolno ci. Z pewno ci zd

si dowiedzie , kim jeste . Rozumiesz, co to oznacza?

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Chyba nie spodziewasz si najgorszego - powiedzia a z namys em Tess.

- Do cholery! Nie b

naiwna! Od dziesi ciu lat mam do czynienia z takimi

obuzami. Wiem, do czego s zdolni. B dziesz mog a czu si bezpieczna dopiero wtedy, gdy

obaj przest pcy trafi za kratki. Do zako czenia procesu trzeba ci chroni . Potrafi o to

zadba . Je li wyjad , na miejscu b dzie zarz dca rancza, który w latach czterdziestych sam

by teksaskim stra nikiem. Strzela niemal tak celnie jak ja.

Tess ukry a twarz w d oniach. Nie chcia a przysta na propozycj Lassitera. To dla

niej zbyt ci ka próba. Szczerze mówi c, atwiej by oby stan oko w oko z gangsterami.

- Mo esz traktowa mnie jak wroga, je eli ci to doda pewno ci siebie, tylko jed ze

mn . Nie ryzykuj w asnego ycia.

- A co ja mam za ycie? - mrukn a

nie Tess, odgarniaj c potargane w osy. -

Tylko praca i telewizja.

- Masz zaledwie dwadzie cia dwa lata - przypomnia Dane. - Za wcze nie na cynizm.

- Mia am dobrego nauczyciela - rzuci a drwi co i spojrza a mu w oczy. - Sam dawa

mi lekcje.

Wyraz twarzy Tess sprawi , e Dane poczu si winny.

- Nie mia em w yciu nikogo bliskiego - t umaczy . - Kiedy ojciec postanowi odej ,

by em jeszcze ch opcem. Uwielbia em tat . Matka nie mog a na mnie patrze , poniewa

by em do niego podobny. Jane zaraz po lubie twierdzi a, e mnie kocha, a potem zmieni a

zdanie i odesz a. - Pochyli si nad Tess, która spojrza a w czarne l ni ce oczy. - Szczerze i

otwarcie wyzna

mi swoj mi

, a ja ci odepchn em. Cierpia

przeze mnie,

odczuwa

strach. Rozumiesz, do czego zmierzam, male ka? Ja po prostu nie wiem, czym

jest prawdziwa mi

!

Umilk widz c, e Tess mimo woli spogl da na niego z czu

ci . Po chwili zapyta

mia o:

- Czy na mój widok odczuwasz jedynie l k? - Popatrzy na usta Tess, które rozchyli y

si lekko pod jego uporczywym spojrzeniem. Delikatnie musn kciukiem ró owe wargi.

Pieszczota by a tak agodna i czu a, e Tess wstrzyma a oddech. - A mo e pomimo z ych

do wiadcze sprzed lat nadal co do mnie czujesz?

Dziewczyna odsun a si na bezpieczn odleg

. Zdawa a si nie s ysze ostatnich

ów Dane' a. Za wszelk cen musia a przerwa czu e dotkni cie, które przyprawia o j o

zawrót g owy. Oczy mia a szeroko otwarte; serce ko ata o niespokojnie.

Dane popatrzy jej w oczy. Oddycha z trudem. Nie musia a niczego t umaczy . Strach

nie zabi uczucia, które do niego ywi a. Poczu ulg ; daremnie próbowa a ukry zmieszanie

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

wywo ane niewinn pieszczot . Dane mia wprawdzie a trzydzie ci cztery lata, ale po raz

pierwszy w yciu dotkn kobiety tak czule i agodnie.

- Przyznaj si . L k to nie wszystko, prawda?

- Dane…

- Lekarz powiedzia , e wypisz ci rano. Nie przestrasz si , je li zobaczysz pod

drzwiami umundurowanego funkcjonariusza. B dzie ci pilnowa , póki nic wyjdziesz ze

szpitala.

Tess popatrzy a z obaw na Dane'a, który d ugo obserwowa j w milczeniu.

- Dla ciebie chc by czu y i delikatny. To du y post p - wyzna cicho. - Je li si

postaram, mo e z czasem pozwolisz, ebym ci dotkn .

- Nie - odpar a pospiesznie. Zimny dreszcz przebieg jej po plecach. - Z pewno ci nie

zgodz si , aby mnie potraktowa tak… jak kiedy .

- Zrozum, male ka. Nie zna em do tej pory dziewczyny takiej jak ty. Jeste czysta i

niewinna - powiedzia , z trudem dobieraj c s owa. - Czu

by a mi obca, ale to nie

usprawiedliwia tamtego post pku. Zachowa em si jak dzikus i bardzo tego

uj .

- Nie chc o tym rozmawia , Dane - o wiadczy a, spogl daj c na splecione d onie.

Sprawia a wra enie znacznie starszej ni w rzeczywisto ci, - Zostaw mnie w spokoju, Dane.

Nie mam si na sprzeczki.

Czemu nie domy li si od razu, co dr czy Tess? Po wielu latach znajomo ci w ogóle

jej nie zna . To oczywiste, e poczu a si odrzucona, gdy ojciec odda j babci na

wychowanie, by mie czas na niezliczone romanse. lub z matk Dane’a z pewno ci

spowodowa dalsze rozlu nienie wi zów mi dzy ojcem i córk . Tess pragn a obdarzy

kogo uczuciem i wybra a fatalnie; trafi a na cz owieka, który niewiele wiedzia o mi

ci,

chowa w sercu urazy i uprzedzenia, mia za sob nieudane ma

stwo, a jego cia o

poznaczone by o niezliczonymi bliznami.

Dane skrzywi si , gdy ujrza wyraz twarzy Tess. Mia wra enie, e ponosi win za

wszystkie jej cierpienia. Z pewno ci cz sto przez niego p aka a.

- Lubisz konie? - zapyta .

- Zawsze si ich ba am.

- Zapewne dlatego, e ma o o nich wiesz. Gdy wyzdrowiejesz, naucz ci je dzi

konno.

- Nie trzeba - odpar a Tess dr cym g osem. - Daj spokój. Nie potrzebuj lito ci.

Dane chcia odpowiedzie , lecz daremnie szuka w

ciwych s ów. Westchn

boko.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Wpadn do ciebie jutro - rzuci na odchodnym. - Odpoczywaj.

Tess skin a g ow . Przymkn a oczy. Chcia a o nim zapomnie - cho by na krótko.

Nie pozwoli, by znów j omota . Tym razem zdo a si uchroni przed niebezpiecznym

urokiem tego m czyzny.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ROZDZIA TRZECI

Na swoim ranczu Lassiter hodowa rasowe byd o. Jose Dominguez dogl da zwierz t,

Hardy by kucharzem. Dan, m Beryl, pracowa jako zarz dca; mia do dyspozycji sze ciu

kowbojów oraz kilku fachowców niezb dnych do sprawnego dzia ania farmy.

Tess nie chcia a opuszcza szpitala i jecha na ranczo szefa, ale brak o jej si , by z nim

walczy . Dane porozumia si z lekarzem i z pomoc Helen spakowa wcze niej rzeczy

chorej. Walizk mia w baga niku, gdy zajecha pod szpital. Dopilnowa , by wypisano Tess,

zaprowadzi j do mercedesa i ruszy prosto do Branntville.

Tess z obaw my la a o nadchodz cych dniach, które mia a sp dzi w towarzystwie

szefa. Dane zachowywa si dziwnie. Niepokoi a si bardziej ni zwykle.

Lassiter by na co dzie do milcz cy. Jedynie podczas rozmów z klientami o ywia

si troch . Przez ca drog do Branntville w aucie panowa a martwa cisza. Pogr ona w

zadumie Tess spogl da a w okno. Od czasu do czasu krzywi a si , czuj c ból w ramieniu.

- To ju ranczo? - zapyta a, gdy wyjechali z miasteczka i ujrzeli bia y p ot okalaj cy

posiad

a po horyzont.

Na bramie widnia znak farmy: stylizowana czarna ostroga. Dane o ywi si nieco i

zacz opowiada Tess o zamo nych rodzinach z s siedztwa. By o w ród nich dwoje m odych

ludzi, którzy wyra nie mieli si ku sobie.

- Pewnie wezm

lub i po cz dwie fortuny. Oby yli d ugo i szcz liwie - stwierdzi a

Tess.

- S jeszcze bardzo m odzi. Poza tym ma

stwo wcale nie gwarantuje szcz cia -

odpar z gorycz .

- Moim zdaniem ludzi decyduj cych si na trwa y zwi zek wiele musi czy .

- Na przyk ad? - zapyta zerkaj c na Tess.

- Wzajemny szacunek, podobne zainteresowania i do wiadczenie yciowe.

- A

ko?

- Bez tego nie by oby potomstwa… - Tess poruszy a si niespokojnie i utkwi a

spojrzenie w przedniej szybie.

- Bywa, e ludzie nie mog mie dzieci. Czy to znaczy, e nie powinni razem sypia ?

- odrzek ponuro Dane.

- Ale nie. - Tess ogl da a w asne d onie. - Silne wi zi erotyczne to dla wielu osób

rzecz ca kiem naturalna.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Tess… - Dane szuka odpowiednich s ów. - Chyba nie masz poj cia, na czym

polegaj te sprawy.

- Tak s dzisz? - Tess sp on a rumie cem.

Zerkn na jej profil i krew zacz a szybciej kr

w jego

ach. Tess nie mia a

poj cia, jak to jest mi dzy kobiet i m czyzn . Przez niego nabawi a si owych zahamowa .

Skrzywdzi j i przestraszy . Szkoda, e tak si sta o. Gdyby potrafi zdoby si na odrobin

czu

ci… cudownie by oby le

, trzymaj c w obj ciach liczn kochank i dzieli rozkosz

jak tysi ce innych par. Mi nie Lassitera spr

y si natychmiast pod wp ywem tej wizji.

Gdyby Tess nadal go kocha a…

St umi j k. Pochopnie odrzuci bezcenny dar. Có za ironia losu! Przed laty narobi

upstw, gdy po niebezpiecznym postrzale odzyskiwa zdrowie. Trzeba by o kolejnego

nieszcz cia, by u wiadomi sobie bezsens w asnego post powania.

- Jeste my na ranczu.

miechn si mimo woli. Zbli ali si do obszernego parterowego budynku

wzniesionego z drewna i pomalowanego na bia o. Otacza y go kwietne rabaty i wysokie

drzewa.

- Jak tu pi knie! - wykrzykn a Tess.

- Posiad

nale

a do mojego dziadka - wyja ni Dane. - Zapisa mi j w

testamencie.

- Cudowne miejsce - zachwyca a si Tess. Ze wzruszenia brak o jej tchu. - Jakie

pi kne rabaty! Id o zak ad, e wiosn masz tu istny dywan z kwiatów.

- To zas uga Beryl. Wie, jak upi kszy otoczenie. Je li zechcesz, poka e ci ca y ogród.

- Uwielbiam ro liny - wyzna a Tess. - Nie mam ich gdzie uprawia . Zastawi am

doniczkami wszystkie parapety w moim mieszkaniu. Gdy mieszka am u babci, zajmowa am

si ogrodem.

- Widzisz? Nic o tobie nie wiem. - Dane podjecha do schodów prowadz cych na

werand , wy czy silnik i obrzuci Tess badawczym spojrzeniem. - Nie mam poj cia, kim

naprawd jeste .

- Dlaczego mia oby ci to interesowa ? - odpar a wymijaj co. - Spójrz! To Beryl,

prawda? - Na schody wybieg a niska, siwow osa kobieta.

- Zgad

.

- Nareszcie jeste ! - gdera a starsza pani. - Jak zwykle spó niony. To ona? - Beryl

zmierzy a Tess taksuj cym spojrzeniem. - Blada i wychudzona, biedactwo. Musz j

odkarmi . Jak rami , dziecinko? Wci boli?

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Znacznie mniej ni . przedtem. - Tess od razu poczu a si na farmie jak u siebie w

domu.

- Do gadania - wtr ci Dane. - Trzeba zaprowadzi pacjentk do pokoju. Je li d

ej

tu postoimy, na pewno si przezi bi.

- Wcale nie jest ch odno - stwierdzi a Beryl. - Nim up ynie miesi c, wszystko tu

zakwitnie!

Tess potrafi a sobie wyobrazi ten widok. Z alem pomy la a, e go nie zobaczy, bo

wkrótce wyjedzie. Pozwoli a, by Dane obj j ramieniem i wprowadzi po schodach, ale

napi a mi nie, jakby zamierza a uciec.

- Nie bój si - mrukn , gdy Beryl ruszy a przodem, wskazuj c drog do jednego z

pokoi go cinnych. - Nie mam z ych zamiarów.

- Dane… - Tess zarumieni a si mimo woli. Jej zak opotanie wprawi o Lassitera w

irytacj .

- Przesta by taka spi ta. Jeste w ród przyjació .

- Siebie równie do nich zaliczasz? - odpar a ch odno.

- Sko czy em trzydzie ci cztery lata - mrukn , gdy szli korytarzem. - Nie przysz o ci

do g owy, e mam dosy samotno ci? Pami tasz, jak powiedzia

, e oboje jeste my

osamotnieni. Nie mamy bliskich.

- Twierdzi

, e nikt ci nie jest potrzebny.

- Od czternastu lat jestem glin . - Dane wzruszy ramionami. - Ludzie mego pokroju z

trudem zmieniaj pogl dy.

Na sam my l o ryzykownym zaj ciu Dane'a Tess ogarn niepokój. Stan li jej przed

oczyma handlarze narkotyków, których przy apa a na gor cym uczynku. Do tej pory nie

my la a o przestrogach Lassitera, który u wiadomi jej, e jest w sprawie nielegalnej

transakcji jedynym wiadkiem.

- Co si sta o? - wypytywa Dane.

- Przypomnia am sobie, jak zosta am ranna. Tamci m czy ni…

- Tu jeste bezpieczna - oznajmi stanowczo. - Nic ci nie grozi.

- Jasne - odpar a z wymuszonym u miechem.

Beryl pomog a go ciowi rozpakowa walizk . Dane poszed obejrze ciel , które

urodzi o si po ich przyje dzie. Znikn na kilka godzin. W tym czasie Beryl i Tess zd

y

si zaprzyja ni . Gdy ponownie zajrza do go cinnego pokoju, Tess ledwie go pozna a.

Mia na sobie roboczy strój kowboja - koszul w niebieskie paski z d ugimi r kawami,

zapinanymi na metalowe guziki, wyp owia e niebieskie d insy, d ugie skórzane ochraniacze

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

podtrzymywane szerokim paskiem ze srebrn klamr , czarne wysokie buty wyszywane

yszcz ce nici i stary kapelusz z szerokim rondem w

ony na bakier. Tess patrzy a na

niego jak urzeczona. Nie widzia a go nigdy w takim stroju.

- Wygl dasz, jakby ugania si za cielakami po zaro lach - gdera a Beryl.

- Strza w dziesi tk - odpar Dane. - Musieli my wyp oszy stadko krów z zagajnika.

Sama wiesz, e to nie jest atwa robota. - Zwróci si do Tess: - Rozpakowana?

Tess skin a g ow .

- Czemu tak mi si przygl dasz? - Dane uniós brwi.

- Wygl dasz… inaczej - odpar a, daremnie szukaj c w

ciwego s owa na okre lenie

zmiany, która w nim zasz a.

- Tutaj nie musz grad uk adnego cz owieka interesów - powiedzia , u miechaj c si

lekko. - Jestem u siebie. To mój dom.

Tess odwróci a wzrok. Dom… Mia a w asne mieszkanie, ale nie istnia o na tym

wiecie miejsce, gdzie czu aby si ca kiem swobodnie. U babci by o adnie i wytwornie, ale

liczy si tylko efekt, a nie domowe ciep o.

- Co jest na obiad? - Dane popatrzy na Beryl. Zirytowa si wyra nie, gdy Tess

popad a w zamy lenie i przesta a zwraca na niego uwag .

- Wo owina - odpar a Beryl i doda a z u miechem: - I ziemniaki. A czego si

spodziewa

?

- Mnie to wystarczy. Zmieni ciuchy.

Tess obserwowa a go ukradkiem. Jej oczy zdradza y wi cej, ni s dzi a. Wspomina a,

jak wybi brutalnie z jej g owy uwielbienie dla wy nionego bohatera. Kocha a go ca ym

sercem, ale odrzuci t mi

. Teraz próbowa wszystko naprawi . Czy by nie rozumia , e

jest za pó no? Min o tyle lat.

- Ty si go boisz! - mrukn a Beryl, spogl daj c na Tess z niedowierzaniem. Przez

chwil obserwowa a j uwa nie. - Kochanie, przecie Dane nawet muchy by nie skrzywdzi !

Zapewne, pomy la a z gorycz Tess. Cierpia a przez niego, ale za nic w wiecie nie

wyzna aby starszej pani, co si sta o.

- Nie przepada za moim ojcem - odpar a wymijaj co. - Si rzeczy ja równie nie

ciesz si jego sympati . Bardzo mi pomóg , gdy zosta am ranna, lecz mimo to wola abym

mieszka na przeciwleg ym skraju miasta i spotyka mego szefa tylko w biurze.

- W takim razie s abo go znasz. - Beryl nie dawa a za wygran . - Przyznaj , e bywa

szorstki i niecierpliwy, ale nigdy m ciwy. Matka zatru a mu ycie, gdy m j opu ci .

Stara am si opiekowa ma ym najlepiej, jak umia am, bo Nita go zaniedbywa a.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Mój ojciec mia t sam wad - oznajmi a Tess.

- Widzisz! Co was czy.

- Jasne. Oboje jeste my lud mi.

Tess szybko oswoi a si z warunkami ycia na ranczu. Wszystko j ciekawi o.

Odzyska a spokój i poczucie wewn trznej równowagi. Ch tnie i cz sto pomaga a Beryl.

Rami bola o j czasami, ale wyja ni a starszej kobiecie, e nale y je koniecznie rozrusza ,

bo w przeciwnym razie nie odzyska dawnej sprawno ci. Nakrywa a do sto u i stara a si

odci

Beryl. Szybko zyska a sympati pracowników farmy.

Dane by rozczarowany, bo trzyma a si od niego z daleka. Zawsze mia a jaki powód,

by wyj z pokoju, gdy on tam wchodzi . Je eli po obiedzie przesiadywa w salonie, a nie w

swoim gabinecie, Tess wymyka a si do swego pokoju.

W biurze agencji utrzymywali wy cznie kontakty s

bowe. Tess stenografowa a,

czy a rozmowy telefoniczne i pilnowa a, by wszystko sz o wed ug planu. Teraz sytuacja si

zmieni a. Ranczo stanowi o naturalne rodowisko Lassitera; sta si tam innym cz owiekiem.

Tess nie umia a sobie z tym poradzi . Nawet wówczas, gdy by ranny, post powa wed ug

ci le okre lonych zasad. Raz tylko - w swoim mieszkaniu - ca kiem si zapomnia . Ranczo

by o jego azylem. Ma o kto móg je odwiedzi . Tess nie mia a poj cia o istnieniu posiad

ci.

Tu, z dala od miasta, Dane odzyskiwa spokój i pewno siebie. Nie musia stale mie

si na baczno ci. Utyka nieco z powodu ci kiej pracy. Cz ciej ni w biurze dawa o o sobie

zna jego wybuchowe usposobienie, a mimo to wydawa si bardziej zrównowa ony i

otwarty. Tess nie by a tym zachwycona. Odczuwa a zak opotanie, bo nikt si nimi nie

interesowa . Beryl zachowywa a dystans; reszta pracowników zajmowa a si w asnymi

sprawami. Tess by a zdana na towarzystwo Lassitera, co oznacza o, e ma powody do

niepokoju.

Dane szybko si zorientowa , e Tess go unika; by na ni z y. Gdy po trzech dniach

nic si nie zmienia o, postanowi z ni powa nie porozmawia . Wszed do obory, gdzie Tess

karmi a osierocone ciel .

- Przesta mnie unika - powiedzia bez adnych wst pów.

Tess spogl da a na niego z obaw . Mia a na sobie d insy, niebiesk bluzk i d insow

kurtk . W osy zaplot a w warkocz. Nawet bez makija u wygl da a bardzo adnie. Dane od

razu to zauwa

.

- Musz nakarmi to biedactwo - oznajmi a, by zyska na czasie. Wskaza a trzyman

w r ku butelk . Ciel pi o z niej, trzymaj c ebek na kolanach Tess.

- Nie zmieniaj tematu. - Dane pospiesznie zdj kapelusz i ukl

obok niej. Popatrzy

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

w szare oczy. - Od paru dni usi uj ci powiedzie , e strasznie

uj wszystkiego, co

zrobi em… tamtego dnia.

Tess natychmiast si zarumieni a. Serce ko ata o w jej piersi coraz szybciej. Wola a

nie pyta , czemu tak si dzieje.

- Gdybym wiedzia , e by

niewinna, z pewno ci nie rzuci bym si na ciebie jak

dzikus.

- Ju mi to mówi

- wykrztusi a.

- Wtedy nie chcia

mnie s ucha . - Nerwowym ruchem odgarn g st wilgotn

czupryn . - Wiem, e kr ci si wokó ciebie paru facetów. Chyba ju wiesz, e czu e sam na

sam nie jest regu . Kochankowie bywaj gwa towni.

Tess w milczeniu patrzy a na cielaczka.

- I có ? - Delikatnie uniós jej twarz i zmusi , by spojrza a mu w oczy. - Powiedz co .

- Ja z nikim… - odpar a wreszcie. - Nigdy…

Lassiter d ugo milcza .

- Na adnej kobiecie nie zale

o mi tak bardzo, abym troszczy si o jej uczucia i

potrzeby - wyzna szczerze. - Pragn em Jane. By em przekonany, e mnie kocha, uzna em

wi c, e nie musz za ka dym razem gra roli czu ego uwodziciela.

Tess westchn a. Z nikim si dot d nie kocha a, ale o erotyce wiedzia a chyba

znacznie wi cej ni Dane.

- Nie mo esz tak… - Zarumieni a si i doko czy a odwa nie: - Musisz zrozumie , e

potrzeby kobiet i m czyzn s ró ne. My potrzebujemy czasu i pieszczot.

- Sk d wiesz? - zapyta . - Przed chwil da

mi do zrozumienia, e nie straci

jeszcze dziewictwa.

- To wcale nie oznacza, e jestem t

idiotk - odpar a, rumieni c si jeszcze

bardziej. Spojrza a mu w oczy. - Ogl dam filmy, czytam ksi ki. Orientuj si , w czym rzecz,

i wiem, co mo e odczuwa kobieta w ramionach ukochanego m czyzny.

- Kocha

mnie - stwierdzi ponuro - a mimo to czu

jedynie strach.

- To nie by a mi

, tylko fatalne zauroczenie - wtr ci a, nie mog c sobie darowa , e

tak jawnie okazywa a uczucia. Jako dziewi tnastolatka nie mia a poj cia, e nale y ukrywa

tajemnice swego serca. - Cierpia am z twego powodu… i nie chodzi o jedynie o zranion

dum .

- Nie zdawa em sobie z tego sprawy. Pragn em ci jak szaleniec - odpar z wahaniem.

Mo na by pomy le , e odczuwa ból. - By

taka czu a i kochaj ca. Pomy la em… - Zakl

cicho i popatrzy jej w oczy. - Czy to ma znaczenie? I tak mnie nie chcia

.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- By

zbyt natarczywy - szepn a.

Dane zacisn w pi

r

le

na kolanie.

- Nie potrafi inaczej post powa z kobietami! - odpar g ucho. Zmru

powieki i

spogl da w szare oczy Tess. - Pó no zacz em. To chyba wina matki. Nienawidzi a mnie i

dlatego straci em pewno siebie. Unika em dziewczyn. Sta em si m czyzn dopiero jako

ody glina. Zapewne si domy lasz, e kobiety, jakie spotyka em w miejskiej d ungli, by y

równie twarde i pozbawione sentymentów jak faceci. Bra em je szybko, bez mi

ci. - Patrzy

na Tess z niepokojem, jakby oczekiwa wyroku. - Rzuci em si na ciebie tak zach annie… bo

inaczej nie potrafi .

- Biedny Dane - szepn a Tess, nie kryj c wspó czucia. - Bardzo mi ciebie al.

- Prosz ? - mrukn z roztargnieniem, nie rozumiej c, o co jej chodzi.

Tess nie by a pewna, czy Dane ma wiadomo , jak wiele swych tajemnic zdradzi jej

tym wyznaniem. Po raz pierwszy od wielu miesi cy mia o wyci gn a r

i pog aska a go

po policzku. Palce mia a zimne.

- Nie lituj si nade mn , kochanie - mrukn i odsun si nagle. Oczy l ni y mu

dziwnym blaskiem. - adnej kobiecie nie pozwol si nade mn u ala .

Wsta i ci kim krokiem ruszy ku drzwiom. Zdumiona Tess odprowadzi a go

wzrokiem.

Przez nast pne dwa dni z kolei Lassiter unika Tess, jakby czu si zak opotany nazbyt

szczerym wyznaniem. Dziewczyna by a znacznie mniej nerwowa od chwili, gdy poj a, e

jego nastawienie wobec kobiet usun o w cie potrzeb czu

ci. Z zadowoleniem pomy la a,

e wyniesiona z lektur wiedza teoretyczna o zwi zkach m czyzn i kobiet przyda jej si teraz

w yciu. Dane nie zazna czu

ci i dlatego nie potrafi jej okaza , ale to mo na zmieni .

Dane przerwa jej te rozwa ania. Oznajmi , e pora wróci do agencji. Nie móg d

ej

zaniedbywa swojej firmy. Tess postanowi a z nim jecha ; odzyska a si y, a rami prawie ju

nie bola o.

Dane pospiesznie spakowa walizk i po egna si z Beryl. W drodze do Houston by

milcz cy i nieprzyst pny.

- B dziesz mia a ochroniarza. Ma wsz dzie za tob chodzie - stwierdzi ch odno, gdy

po godzinnej podró y odniós walizk do mieszkania Tess.

- Nie potrzebuj takiego anio a stró a - odpar a buntowniczo. - W razie potrzeby mog

zadzwoni na policj .

- O ile zd ysz - odpar krótko. - Nie masz poj cia, w co si wpakowa

.

- Drogi panie superglino - powiedzia a, rzucaj c mu drwi ce spojrzenie. - Gotowa

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

jestem si za

, e nawet w czasie urlopu trzymasz spluw pod poduszk , by móc o ka dej

porze dnia i nocy stawi czo o przest pcom.

- Nie ukrywam, e lubi swoj prac - przyzna Dane z u miechem, który przyprawi

Tess o dr enie serca. - Tylko w akcji i na ranczu naprawd jestem sob . Przej cie z policji do

agencji detektywistycznej niewiele zmieni o, bo charakter pracy jest podobny, szczególnie

gdy mam do czynienia z kryminalistami.

- Adrenalina do krwi… i od razu czujesz si lepiej - mrukn a Tess. - Jeste

uzale niony od ryzyka.

- Naprawd ?

- Dlatego nadal sam bierzesz najtrudniejsze sprawy, cho móg by je zleci

podw adnym. Szukasz mocnych wra

. - Spojrzenie szarych oczu przesun o si po

muskularnej postaci. Tess pami ta a o bliznach na skórze okrytej ubraniem.

- To niezbyt przyjemny widok. Lepiej ci go oszcz dz . W przeciwnym razie

nabierzesz do mnie odrazy. - Dane by przenikliwym obserwatorem. Od razu wiedzia , co j

trapi.

- My la am o wypadku, a nie o twoim wygl dzie - oznajmi a stanowczo i popatrzy a

mu w oczy.

Ta uwaga troch go uspokoi a, ale nadal by napr

ony niczym struna. Zawsze chodzi

prosto, jakby kij po kn . Nigdy sienie garbi i z góry patrzy na ludzi. Jego postawa i

charakter odznacza y si pewn wynios

ci . By prostolinijny i bezkompromisowy.

- Mniejsza z tym. I tak nie ma co marzy , by kto mi zaproponowa pikantn

rozk adówk w „ wierszczyku” dla pa - odpar z u miechem. - Zreszt przed wypadkiem

równie daleko mi by o do supermana.

- Nie mia am okazji zobaczy ci w spodenkach k pielowych - odpar a, wpatruj c si

w niego jak w obraz.

- Nie paraduj w takim stroju, zw aszcza w miejscach publicznych. - Dane nie

odrywa spojrzenia od szarych oczu. Sta bez ruchu, z trudem chwytaj c powietrze. - Chyba

nie mia bym nic przeciwko temu, eby na mnie popatrzy a. Nikomu innemu na to nie

pozwol .

- Dlaczego ja? - zapyta a cicho.

- Bo nie próbujesz mnie upokorzy - odpar szczerze. - Wiele kobiet ch tnie poni a

swoich partnerów. To im daje poczucie wy szo ci. Gdy facet pozwoli sobie wobec kobiety na

podobne zachowanie, od razu jest nazywany m sk szowinistyczn

wini . Nie ma

sprawiedliwo ci na tym wiecie.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- W ród pa te bywaj rozmaite charaktery.

Dane zrobi krok w jej stron , wsun palce w jasne w osy, obj palcami szczup y

kark i uton spojrzeniem w szarych oczach.

- Naucz mnie - szepn g ucho.

- Czego? - spyta a. Oddycha a ci ko. Rozchyli a usta. Z bij cym sercem wpatrywa a

si w Dane'a, który pochyli si i po era j wzrokiem.

- Naucz mnie delikatno ci - szepn z wargami przy jej ustach. Zdr twia a, gdy zacz

ca owa . Wdycha a zapach wody kolo skiej, czu a si muskularnego torsu, który niemal

dotyka jej cia a. Usta Dane’a musn y jej wargi. - Dobrze ci, Tess? - szepn . - Powiedz mi.

- Dane, nie powinni my - odpar a dr cym g osem. Po

a d onie na jego piersi

okrytej bia koszul , wsun a je pod tweedow marynark . Czu a ciep o jego skóry i mi kkie

osy porastaj ce szerok klatk piersiow . Mimo woli rozchyli a wargi, oszo omiona

poca unkami. Nogi si pod ni ugi y.

- Przecie … mnie nienawidzisz - odpar a cicho.

- Mylisz si . Nienawidzi em matki - szepta , wsuwaj c palce w jasne w osy. -

Znienawidzi em moj by

on . W cieka em si na ca y wiat, ale do ciebie nigdy nie

czu em nienawi ci. - Zmarszczy ciemne brwi, jakby go co zabola o. - Wierz mi, Tess.

Zadr

i poca owa j zach annie. Zamkn si wokó nich kr g ciszy nabrzmia ej

czu

ci i po

daniem.

Przez chwil Tess mia a wra enie, e czas si cofn , ale tym razem nie czu a l ku,

gdy wzi j w ramiona. Pieszczoty silnych d oni by y delikatne. Dane panowa nad sob , nie

spieszy si wcale i nie pop dza Tess, która doceni a to i zaufa a mu ca kowicie. Wiedzia a o

nim znacznie wi cej ni przed laty i to przes dzi o o jej decyzji. Odda a poca unek.

Poznawa a smak zach annych warg. W naj mielszych marzeniach nie oczekiwa a takiej

przyjemno ci. Zmys owe usta Dane'a mia y smak kawy. To by o cudowne. By a tak

oszo omiona, e nogi si pod ni ugi y. By a jak w gor czce.

- Dane… - j kn a spazmatycznie. M czyzna obj j mocniej, wsun j zyk mi dzy

rozchylone wargi. Pie ci j coraz mielej, ca owa coraz bardziej niecierpliwie.

Uniós g ow , ws uchuj c si w g

ne uderzenia swojego serca. D ugo patrzy w

zamglone szare oczy, uradowany tym, co w nich zobaczy . Tess si go nie ba a; uda o mu si

rozbudzi jej u pione zmys y. Nie mie ci o mu si w g owie, e czu

tyle mi dzy nimi

zmieni a. Odczuwa rozkosz poca unku silniej ni kiedykolwiek.

Przytuli mocno Tess, szepcz c jej do ucha, o czym marzy. Krzykn a podniecona

tymi s owami, unios a ramiona i zarzuci a mu je na szyj . Niespodziewanie zadzwoni

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

telefon. Tess odsun a si nieco. Poczu a ból w zranionym ramieniu. Dane j kn , uniós

ow i popatrzy w rozgor czkowane szare oczy. Tess dr

a, ale nie odepchn a go, tylko

przytuli a si znowu. By a podniecona. Ta wiadomo sprawi a, e serce mocniej zabi o mu

w piersiach.

Tess ledwie sta a. Kolana si pod ni ugi y.

- Bez obaw, kochanie - szepn Dane, tul c j w ramionach. - Trzymam ci mocno.

Wzi Tess na r ce, podszed do fotela i usiad , bior c j na kolana. Podniós

uchawk ha

liwego telefonu.

- Tak, wróci a. Czuje si nie le. Nie mo esz teraz z ni rozmawia . Powiem, eby do

ciebie zadzwoni a - rzuci oschle i zako czy rozmow .

- Helen - mrukn , spogl daj c w zamglone oczy. - Chcia a sprawdzi , czy jeste do

domu.

- Mi o z jej strony.

- Owszem, ale zadzwoni a nie w por - oznajmi zmys owym szeptem i musn

wargami jej usta. - Ciesz si , e mnie pragniesz, Tess. Uda o mi si obudzi twoje zmys y.

- Jeste zarozumia y…

Nie pozwoli jej doko czy . Ca owa rozchylone wargi. Przywar a do niego,

spragniona zmys owej pieszczoty. Gdy w ko cu podniós g ow , d ugo wpatrywa si w Tess,

która sp on a rumie cem i przytuli a twarz do jego szyi. Z czarnych oczu wyziera a czu

i

dza.

- adnej kobiety nie ca owa em w ten sposób - szepn po chwili milczenia.

- Dla mnie to równie ca kowite zaskoczenie. - Zarumieni a si jeszcze bardziej. -

owa, które szepta

mi do ucha…

- Rozpali y ci tak, e krzykn

- powiedzia . Oczy l ni y mu gor czkowym

blaskiem. - Innym kobietom tego nie mówi em. Z tob wszystko jest inaczej.

- Obejmowa

mnie delikatnie. Nie czu am bólu.

Dane zacisn z by. Jak urzeczony wpatrywa si w rozchylone usta Tess. Pragn jej i

cierpia w milczeniu. Trzeba wzi si gar i rozumowa trze wo, póki jeszcze potrafi nad

sob zapanowa .

- Oczywi cie. Nie chc , eby cierpia a z mego powodu - odrzek . Do tej pory nie

przysz o mu nawet do g owy, e pieszczoty mog by delikatne i zmys owe. Dopiero Tess

otworzy a mu oczy. Przy niej zdoby si na agodno , któr do tej pory uwa

za objaw

abo ci. - Nie móg bym ci skrzywdzi . To mi si nie mie ci w g owie.

Przyci gn j do siebie i na moment przytuli twarz do jej policzka. By a w tej

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

pieszczocie desperacka i zaborcza tkliwo . Potem odsun si .

- Lepiej ju pójd . Zamknij starannie drzwi. Odpoczywaj. Jutro w biurze omówimy

plan pracy, o ile b dziesz si czu a na si ach podj wszystkie obowi zki.

- Jasne - wykrztusi a. W osy mia a potargane, a usta nabrzmia e od poca unków.

Wpatrywa a si w Dane'a, który dr

cymi r koma poprawia krawat. Po chwili zapyta a: -

Dlaczego…

- Mo e próbuj si zrehabilitowa ? - odpar nie czekaj c, a sko czy. U miechn si

drwi co.

- Ach, tak. - Tess by a zawiedziona i smutna. Dane cierpia przez to równie mocno, jak

z powodu nie zaspokojonego po

dania.

- Do diab a! - Wybuchn gorzkim miechem, westchn g boko i powiedzia ze

ci : - Pami taj, e jestem samotnikiem. Nie zmieni pogl dów z dnia na dzie . Pragn em

si przekona , czy potrafi rozpali w tobie nami tno . Chcia em, eby przesta a si mnie

ba . Rozumiesz?

- I to wszystko?

- O, nie! Przecie wiesz… musisz wiedzie , jak bardzo ci pragn . To ponad moje

si y. Przez wzgl d na w asne dobro nie pozwalaj mi wi cej na tak poufa

. - Odwróci si

do niej plecami. - Nie ma dla nas przysz

ci. Chcia em sprawdzi , czy warto by czu ym.

Teraz wiem, e to si op aca.

- Czy by?

Dane przystan w progu. Nie odpowiedzia na pytanie. Z rozpacz popatrzy na

zasmucon dziewczyn .

- Tess, jeste kobiet z zasadami. Nie b dziesz mia a adnego po ytku z takiego gbura

i brutala. Taki jestem. Do ko ca ycia b

ci pragn , lecz nie chc si wi za na sta e. Nie

daj si uwie . Dobrze ci radz , zachowaj dystans.

Tess z trudem zdoby a si na u miech. Docenia a uczciwo Lassitera. Mia a nadziej ,

e kilka starych ran w jego sercu zabli ni si nareszcie po tym, co dzi prze yli.

- Rozumiem. Dzi ki za pomoc i trosk . By

przy mnie, kiedy tego potrzebowa am.

- Zawsze mo esz na mnie liczy , skarbie - odpar cicho.

Niefortunne zdrobnienie sprawi o, e Tess poczu a si zak opotana. Nie potrafi a tego

ukry .

- Przypomnia

sobie, e tak ci nazwa em tamtego dnia, prawda? - powiedzia cicho

i doda z brutaln szczero ci : - Ca owa em ci dzi delikatnie i czule, ale w

ku jestem

gwa towny i niecierpliwy. Trudno mi poj , czego pragnie i potrzebuje niewinna dziewczyna.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Nie jestem dla ciebie odpowiedni. - Westchn z alem i skrzywi si ponuro. - Dajmy sobie z

tym spokój. Dobranoc, Tess.

Wyszed i zamkn drzwi. Tess podesz a do nich i musn a klamk opuszkami palców,

jakby metal zachowa ciep o jego d oni. Dzi po raz drugi wzi j w ramiona, ale tym razem

w ogóle si nie ba a. Mimo woli powróci a na dawne cie ki ycia i pow drowa a w g b

tajemniczej krainy, której na imi mi

.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ROZDZIA CZWARTY

Dane by nieust pliwy w kwestii ochroniarza dla Tess. Adams wspó pracuj cy lu no z

agencj podj si ch tnie tego zadania.

Gdy Tess pojawi a si w biurze, Helen powita a j u miechem i z niewinn mink

zanuci a pierwsze takty piosenki zatytu owanej „Ja i mój cie ”.

- Zamknij si , potworze - mrukn a Tess. - Dane ma obsesj . Jego zdaniem gangsterzy

mog dokona na mnie zamachu w bia y dzie .

- Nie mo e ryzykowa - odpar a Helen przyciszonym g osem, znacz co unosz c brwi.

- Pomy l tylko, jak ucierpia aby reputacja jego firmy, gdyby zatrudniaj c tylu znakomitych

detektywów, nie potrafi upilnowa w asnej sekretarki.

- Ca kiem ci odbi o, - Tess wybuchn a miechem i u ciska a serdecznie kole ank . -

Mi o znów by tu z wami.

- T sknili my za tob - zapewni a Helen.

- Opowiesz mi, co si tu dzia o? Musz nadrobi zaleg

ci. - Tess w czy a komputer.

- Znikn am na kilka dni, a mam wra enie, jakby up yn miesi c.

- Sprawy tocz si szybko. Jak rami ?

- Troch dokucza. - Tess u miechn a si do kole anki. - Nie ma powodu do obaw.

Jeste my przecie zawodowcami. Nawet kula gangstera nas nie zmo e.

- Cholera jasna! - zirytowa a si Helen. - W tym biurze wszyscy prócz mnie maj

zaszczytne blizny od postrza u. Nawet sekretarce si uda o, a ja chodz po wiecie g adka jak

ty eczek niemowlaka.

- Nic na to nie poradz . - Tess bezradnie unios a ramiona. - My lisz, e

sprowokowa am tych facetów do wyci gni cia spluw, bo chcia am ci pogn bi ?

- Oczywi cie! - Helen z komiczn min wzi a si pod boki. - Zawsze mi zazdro ci

.

Sekretarki maj to we krwi.

- Nie p ac wam za plotkowanie! - dobieg je niski g os. Drzwi gabinetu Lassitera

otworzy y si niespodziewanie. Szef spogl da z wyrzutem na podw adne. - Bierzcie si do

roboty.

- S ucham i jestem pos uszna - oznajmi a z udawan pokor Helen.

Tess odwróci a wzrok i usiad a przy biurku.

- Helen zamierza a mi w

nie opowiedzie , co si tu dzia o, gdy wraca am do

zdrowia.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- To niech mówi, byle nie b aznowa a - rzuci oschle Dane.

- le wygl dasz.

- Marnie spa em. - Nerwowym ruchem odgarn ciemn czupryn . - Gdy zadzwoni

Andrews, umów mnie z nim przed obiadem. Mam dla niego spraw . Id do sali

konferencyjnej. Zaplanowa em narad z detektywami. Nie cz adnych telefonów.

- Jasne, szefie.

Dane zmierzy taksuj cym spojrzeniem zgrabn sylwetk w kremowym kostiumie i

czerwonej bluzce z niewielkim dekoltem. Tess mia a dyskretny makija i w osy upi te w kok.

- Jeste dzisiaj bardzo elegancka. Masz randk po pracy?

- Nie - odpar a, stukaj c w klawiatur . - Dosz am do wniosku, e mój ochroniarz nie

powinien si wstydzi . Pilnowanie szarej myszki to adna przyjemno . W przebraniu Maty

Hari wygl dam znacznie bardziej interesuj co.

- Mylisz poj cia - kpi Dane, unosz c brwi. - Tu jest agencja detektywistyczna. Mata

Hari by a szpiegiem.

- Gdybym w

a stary trencz i wymi ty kapelusz w stylu Indiany Jonesa,

wygl da abym fatalnie.

- Czy by? - Dane wcisn r ce do kieszeni i z roztargnieniem popatrzy na Tess, która

od razu spostrzeg a, e szef jest zmartwiony.

- Co si sta o?

- Schwytany gangster wyszed z aresztu za kaucj . Rzecz jasna, natychmiast zaszy si

w jakiej kryjówce. Gliniarze nie wiedz , gdzie szuka tego drania.

- Adams od rana nie spuszcza mnie z oka - przypomnia a Tess. Poczu a dziwny ch ód.

- Jest najlepszy w bran y - stwierdzi Dane, w zadumie kiwaj c g ow . - Problem w

tym, e nie b dzie ci pilnowa przez dwadzie cia cztery godziny na dob . Trudno wymaga ,

eby u ciebie zamieszka .

- Daj mi pistolet, naucz mnie strzela .

- To si na nic nie zda. Trzeba mie spore umiej tno ci, by poradzi sobie z broni w

chwili zagro enia - t umaczy cierpliwie Lassiter. Wiedzia , co mówi. Tess wierzy a mu na

owo.

- Mog abym przenie si do Helen - powtórzy a sugesti sprzed kilku dni.

Dane wyj r ce z kieszeni, opar je na biurku i pochyli si ku Tess, eby nikt ze

wspó pracowników nie us ysza jego s ów. Przygl da si z uwag zaskoczonej dziewczynie.

- Nie zrozum mnie le. To nie jest wcale niemoralna propozycja. Chc , eby

wprowadzi a si do mnie. Wrócisz do siebie, gdy obaj gangsterzy zostan osadzeni w

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

areszcie.

- Mam z tob zamieszka ? - powtórzy a z wahaniem.

Dane skin g ow .

- To najlepsze rozwi zanie. Zadbam o twoje bezpiecze stwo. Nie mo esz wprowadzi

si do Adamsa, bo jego dziewczyna zatru aby ci ycie - stwierdzi

artobliwie, próbuj c

zbagatelizowa spraw .

Waha a si , nie wiedz c, jak post pi .

- Tess - doda przyciszonym g osem - je eli s dzisz, e zachowam si tak samo jak

wczoraj wieczorem, to jeste w b dzie. Wyrzek em si sta ego zwi zku. Nie b

próbowa

ci uwie . Chyba nie wierzysz, e móg bym wzi ci si .

- Jasne, ale twoja propozycja jest dla mnie… kr puj ca - powiedzia a cicho i

przygryz a warg .

- Zadbam o twoj reputacj . Tylko nasi pracownicy b

wiedzieli, gdzie mieszkasz.

Oni rozumiej , w czym rzecz. Przecie nie proponuj ci ognistego romansu.

- Wiem. - Tess ogl da a ró owe paznokcie. Kciuk by obgryziony. Schowa a go

nerwowym ruchem. Dane delikatnie uniós jej twarz.

- Przysi gam, e w czasie twojego pobytu nie b

paradowa nago po mieszkaniu ani

ogl da rozgrywek sportowych w telewizji.

- Jeste kibicem i nudyst ? - U miechn a si mimo woli. Dane pokr ci g ow .

- Na szcz cie sport ma o mnie obchodzi, ale z chodzeniem nago po mieszkaniu to

prawda. Obiecuj kupi pi am i szlafrok. Niech strac .

- Lubi spa w pi amce.

- Przyjad po ciebie o siódmej. Zmieni Adamsa.

Dzie min spokojnie. Tess wysz a z agencji o pi tej. Adams nie odst powa jej na

krok. Po powrocie do domu zapakowa a do walizki rzeczy potrzebne na kilka dni. Bez

entuzjazmu odnios a si do przeprowadzki, ale nie mia a innego wyj cia.

Punktualnie o siódmej Dane zadzwoni do drzwi Tess i wys

Adamsa do domu.

- Jeste gotowa? - zapyta .

- W

tylko p aszcz - odpar a, rozgl daj c si po mieszkaniu. W przedpokoju sta a

walizka.

Zeszli na dó i wsiedli do mercedesa.

- Ta afera ma swoje dobre strony. Nabieram do wiadczenia. Mam nadziej , e

pozwolisz mi wreszcie robi to, na co mam ochot . Lubi ryzyko.

Dane doskonale wiedzia , e Tess pragnie zosta detektywem, ale udawa , e nie

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

rozumie.

- Do czego zmierzasz? Czy by chcia a ze mn sypia ?

- Milcz, pysza ku! - rzuci a z oburzeniem.

Dane u miechn si che pliwie.

- Pragniesz mnie. To pewne.

- Masz zielone wiat o - odrzek a, odwracaj c wzrok.

- Zmieniasz temat, moja droga - stwierdzi , ruszaj c i doda z komiczn powag : -

Ostrzegam ci . Trzymaj si noc z da a od mojego

ka. Nie ulegn , cho by mnie b aga a

na kolanach. Zamkn si w sypialni na klucz, wi c nie próbuj mnie uwie .

Tess gapi a si na szefa z niedowierzaniem. Od kiedy powa ny detektyw gada takie

bzdury?

- B dziesz rozczarowana - perorowa Lassiter, unosz c brwi - ale zapami taj sobie, e

nie mam zwyczaju romansowa .

- Dane, czy ty si dobrze czujesz?

- Oczywi cie! Nie próbuj si do mnie przysun , udaj c, e chcesz sprawdzi , czy

mam gor czk - rzuci ostrzegawczym tonem. - R ce przy sobie, moja droga. I zabierz d

z

mego kolana. Nie jestem atwy.

Tess parskn a miechem, s ysz c te wywody. Nie s dzi a, e Lassiter ma poczucie

humoru. Zapewne ukrywa je przed lud mi od lat.

- Czuj si jak niebezpieczna kusicielka - odrzek a Tess.

- Przeczucie mnie nie omyli o. Przed kobietami zawsze nale y si mie na baczno ci -

powiedzia Dane. - Niewinne panienki spragnione mocnych wra

to szczególne zagro enie.

- Nie szukam mocnych wra

! - oburzy a si Tess.

- Sk d ta pewno ? - Lassiter wjecha na parking obok kamienicy, w której mieszka .

Zatrzyma samochód i rzuci Tess oskar ycielskie spojrzenie. - Wszystkie kobiety skrywaj w

sercu zdro ne pragnienia. Na pewno nie jeste wyj tkiem. Nie dam sobie zamydli oczu.

Wiesz, jak to bywa: zarumieniona i p ochliwa dzieweczka zmienia si jak za dotkni ciem

czarodziejskiej ró

ki, dyszy nami tnie i zdziera ubranie z przyzwoitego m czyzny.

- Przysi gam, e b

si stara a zapanowa nad… zdro nymi pragnieniami - obieca a

Tess. W szarych oczach rozb ys y weso e iskierki.

- Doskonale. Trzymam ci za s owo. Nie wa si mnie podgl da , gdy b

w k pieli

- doda ponuro.

Zabawna paplanina Dane'a sprawi a, e Tess przesta a si obawia . Gdy sz a po

schodach na pierwsze pi tro, by a ju ca kiem spokojna.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Pokój wskazany Tess przez Lassitera urz dzony by na niebiesko; tapeta, dywan,

zas ony - wszystko w ró nych odcieniach tego koloru. Tess od razu poczu a si tam jak u

siebie. Podobnie by o na farmie. Brakowa o tylko wiecznie zatroskanej Beryl.

- Je li chcesz, zajm si gotowaniem - zaproponowa a.

- Doskona y pomys - odpar skwapliwie. - Umiem gotowa , ale tego nie lubi .

Tess otworzy a zamra ark . Znalaz a w niej mnóstwo zapasów. Lodówka tak e by a

wype niona jedzeniem.

- Czas przygotowa kolacj . Proponuj stek i sa atk . Zgoda?

- Jasne. - Dane zdj buty, rozpi marynark i opad na kanap .

Tess posz a do swego pokoju, by si przebra w d insy i bawe nian koszulk .

a grube skarpetki. Lubi a chodzi po mieszkaniu bez kapci. Dane mia chyba podobne

upodobania.

Gdy wróci a do salonu, okaza o si , e Dane poszed za jej przyk adem. Prezentowa

si doskonale w spranych d insach i bia ym podkoszulku.

- Mo e napijesz si kawy? - zapyta z u miechem. Jej zachwycone spojrzenie sprawi o

mu wielk przyjemno .

- Tak.

- Zaraz przygotuj .

Kuchenka by a zbyt ma a dla dwu krz taj cych si osób. Tym zapewne mo na

wyt umaczy fakt, e parz c obiecan kaw , Dane ociera si raz po raz o Tess.

Szybko zrobi swoje, ale nie wyszed z kuchni. Trzyma si blisko tymczasowej

lokatorki. By od niej znacznie wy szy. Sportowe ubranie podkre la o muskularn sylwetk .

- Jeste zak opotana - mrukn .

Chcia a zaprzeczy , ale po namy le zmieni a zdanie. Dane nie atwo dawa za

wygran ; zmusi by j do powiedzenia prawdy.

- Tak - odpar a szczerze.

Dane opar si plecami o kuchenny blat, chwyci d

mi jego brzeg i popatrzy na

Tess tak czule, e z wra enia nogi si pod ni ugi y.

- Chod do mnie. Razem co na to poradzimy - kusi zmys owo.

- Dane - rzuci a ostrzegawczym tonem. Nie odwróci a wzroku.

- Widz , e dr ysz - szepn . Zmru one oczy spogl da y na ni po dliwie, - Tracisz

oddech. - Popatrzy znacz co na jej piersi stercz ce pod bluzk . - Wyobra sobie, co by

czu a, gdybym uniós brzeg koszulki i ca owa nag skór , obj wargami sutki i pie ci , a

nabrzmia e i twarde.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Dane!

Dygota a jak w gor czce. Niemal umkn o jej uwagi, e Lassiter wy czy kuchenk i

odstawi patelni , na której sma

a mi so. Uj Tess za r

i przyci gn do siebie. Obj

szczup tali i wsun d onie pod cienk bawe

. Patrzyli sobie w oczy.

- Powoli, cal po calu - szepta nami tnie Dane, unosz c koszulk . - Bez po piechu.

Chc dotkn twojej nagiej skóry…

Tess czu a, e lada chwila zemdleje od nadmiaru wra

.

- Przytul si do mnie, eby nie upad a - szepn . Pochyli g ow i dotkn wilgotnymi

ustami nagiej skóry pod elastyczn ta

biustonosza. Tess poczu a delikatn pieszczot

ciep ego j zyka. Zacisn a d onie na muskularnych ramionach, by utrzyma równowag . By a

tak oszo omiona rozkosz , e zy stan y jej w oczach.

Marzy a, by pie ci j dalej. By a uleg a i ch tna. Czeka a…

- Tess! - rozleg si w ciszy g

ny okrzyk. Dane wypu ci j z obj , podniós g ow i

odetchn g boko. - Na mi

bosk , wybacz mi…

Obci gn podwini

koszulk i wyszed z kuchni, nie ogl daj c si za siebie. Tess

zamar a w bezruchu, wsparta o kuchenny blat. Mia a wra enie, e dobiega j szum wody, ale

ysza a go jak przez mg . Po chwili mog a ju sta o w asnych si ach. Zajrza a pod

pokrywk . Steki by y usma one jak nale y. Co za szcz cie, e nie spali a ich na w giel.

Opanowa a si na tyle, by nakry do sto u. Poda a kolacj i przela a kaw do dzbanka.

Gdy wszystko by o przygotowane, wróci Dane. By w koszuli zapi tej po szyj . W osy mia

wilgotne, jakby przed chwil wzi prysznic. Zapewne tak w

nie by o. Tess sama ch tnie

wskoczy aby na chwil pod strumie zimnej wody. Nadal trawi j p omie

dzy. Nie mog a

si temu nadziwi . Jeszcze przed kilkoma dniami odczuwa a l k przed m czyzn , którego

teraz pragn a.

- Wszystko w porz dku - powiedzia cicho, gdy w czasie kolacji spostrzeg , e Tess

unika jego wzroku. - Nic si nie sta o.

Nic? Ma o brakowa o, eby krzykn a to na g os. Nie mog a spokojnie patrze na

Dane'a zaj tego posi kiem.

- Doskona y stek - oznajmi , przerywaj c milczenie. - Nie potrafi tak usma

mi sa.

Wychodzi mi na pó surowe albo przypalone.

- Najwa niejsza jest temperatura oleju - odrzek a. - Trzeba go rozgrza , nim

przyst pisz do sma enia.

- Mog aby nauczy mnie gotowa , kiedy b dziesz tu mieszka .

- Ch tnie.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Czemu jeste taka zak opotana, Tess? - zapyta , spogl daj c jej w oczy. By smutny.

- Ledwie ci dotkn em.

- Twoje s owa by y mielsze ni d onie.

- Straci em kontrol . Sprawy zasz y za daleko. Troch z ciebie zakpi em - przyzna z

bolesn szczero ci . Trudno by o okre li wyraz jego twarzy. - Niespodziewanie pad

mi w

ramiona i…

- Rozumiem - wtr ci a z pozoru oboj tnie, jakby w ogóle jej to nie obesz o, mimo e

czu a si oszukana i odepchni ta. Podnios a wzrok. Zdziwi j nieodgadniony wyraz jego

twarzy. - Czuj si wspó winna.

- I s usznie. - Usiad wygodnie na krze le i doda , nie owijaj c w bawe

: - Jedno ci

powiem, Tess, nim zaczniesz sobie wyobra

Bóg wie co. Straci em panowanie nad sob ,

poniewa zbyt d ugo yj , w dobrowolnym celibacie. Od wypadku nie mia em kobiety.

Jestem bardziej wyposzczony, ni s dzi em.

A wi c tak si sprawy maj . Trudno zabi nadziej , niemniej jednak Dane jasno i

wyra nie da Tess do zrozumienia, e nie jest w niej szale czo zakochany. By a

przygn biona, ale ciekawo nie dawa a jej spokoju.

- Dlaczego unikasz kobiet? – zapyta a.

- Z powodu moich blizn - odpar szczerze, zaskoczony jej bezpo rednio ci .

- Nadal odczuwasz ból?

- Chodzi o to, jak wygl dam; Takie blizny budz odraz . - Zmarszczy brwi, popatrzy

jej w oczy i doda z oci ganiem: - A tak e przez ciebie. Seks straci dla mnie wszelki urok po

tym, jak uciek

tamtego dnia. Chyba przesta em wierzy w siebie.

- Wtedy by

zupe nie inny - odpar a z wahaniem Tess. - Dzisiaj… Nie ba am si

ciebie.

- Zauwa

em - stwierdzi krótko. Wpatrywa si w ni tak uporczywie, e. sp on a

rumie cem. - Nie powinna mi ufa , Tess. B

z tob szczery, Gdybym dotkn twoich

piersi i zacz je ca owa , nie wiem, czym, by si to sko czy o. Rozumiesz, do czego

zmierzam, male ka? Pragn ci . Szalej za tob !

- Gdyby nie mój brak do wiadczenia…

- Dawno zostaliby my kochankami - doko czy ponuro. Zakl pó

osem i ukry

twarz w d oniach. Oddycha z trudem. - Wychodz . Musz si przewietrzy !

Tess odprowadzi a go wzrokiem, dr c z po dania, które wybuch o nag ym

omieniem. Nie mie ci o jej si w g owie, e Dane tak bardzo jej pragnie. Od paru lat

udawa , e jest do niej wrogo nastawiony i trzyma si od niej z daleka. Nagle dozna a

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ol nienia: Dane by wobec niej szorstki, bo próbowa ukry , co naprawd czuje. Zale

o mu

na niej. I to bardzo. Ba si mi

ci, ale by zakochany. Tess wstrzyma a oddech,

wiadomiwszy sobie, e Dane bardzo j kocha. Dlatego tak si o ni troszczy … dlatego

próbowa wzbudzi w sobie nie znan dot d czu

. To by o jedyne wyt umaczenie.

Dane wróci do mieszkania kilka minut pó niej. Przybra oboj tny wyraz twarzy. Tess

postanowi a udawa , e niczego si nie domy la.

- Napijesz si kawy? - zapyta a uprzejmie.

- Bardzo ch tnie.

Dane walczy z samym sob , próbuj c zabi wielk mi

. Gdyby si nie pilnowa ,

oszala by na punkcie Tess. Nie móg do tego dopu ci . Jego ukochana by a kobiet z

zasadami. Mia a staro wieckie pogl dy na ycie i m czyzn. Podziela a opinie babci, która j

wychowa a. Nie móg pój z Tess do

ka, a potem zapomnie , co ich czy o. Pozosta o

mu jedno wyj cie: st umi

dz i ukrywa prawdziwe uczucia. Serce mu krwawi o, ale

musia odepchn Tess, eby nie odkry a prawdy.

Obserwowa j z t sknot , ale gdy podnios a oczy, odwróci wzrok, by si nie

zdradzi . Postanowi traktowa Tess tak, jak szef traktuje podw adn . Uzna , e potrafi si na

to zdoby .

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ROZDZIA PI TY

Pobyt u Lassitera sprawi Tess wielk przyjemno . Nie przypuszcza a, e tak mi o

dzie ogl da z nim wieczorami telewizj . Lubi przesiadywa w salonie i ogl da stare

filmy. Rozparty w fotelu, ubrany w bia koszulk , d insy i grube skarpetki wolno s czy

piwo. Odk d u wiadomi a sobie, co do niej czuje, przesta a si go obawia . Lubi a agodne i

tkliwe spojrzenie czarnych oczu, kiedy si do niej u miecha .

Z natury by odludkiem ukrywaj cym wiele zahamowa . Czu si zak opotany, gdy

mówi o w asnych uczuciach. W rozmowach z Tess starannie unika owych tematów.

Omawiali sprawy s

bowe, plotkowali, dyskutowali o rozmaitych problemach, unikaj c na

mocy niepisanej umowy wszystkiego, co dotyczy o ich znajomo ci.

Kilka dni po przeprowadzce Tess ogl da a samotnie program o ci y i porodzie. Dane

pracowa w gabinecie. Niespodziewanie stan w drzwiach. Zerkn na ekran.

Sprawia wra enie zak opotanego. Gdy ujrza ludzki embrion, odwróci si , jakby

chcia wróci do siebie. Tess od razu to zauwa

a i powiedzia a skwapliwie:

- Je li chcesz, zmieni kana i poszukam innego programu.

Zawaha si i z oci ganiem spojrza ponownie na ekran.

Kolejne fazy porodu sfilmowane zosta y bez upi ksze , z reportersk dok adno ci .

- Nie musz tego ogl da . - Tess za pomoc pilota wy czy a telewizor i doda a

szczerze: - By am ciekawa, jak to wygl da. Ma o wiem o sprawach p ci. W domu si o tym

nie mówi o, a informacje wyniesione ze szko y s dosy ogólnikowe. Chcia am uzupe ni

swoj wiedz o tym… sk d si bior dzieci.

- Powiedzia bym raczej… jak si je robi - poprawi Dane, nie odrywaj c spojrzenia od

zarumienionej dziewcz cej twarzy. - Pewnie tego nie pokazali, co?

- Zgadza si - szepn a Tess.

- Mam w bibliotece ksi

na ten temat - odpar cicho. - Pewnie nie zechcesz

przegl da jej ze mn . Radz przeczyta . Jest bardzo ciekawa. Autor pisze o seksie taktownie,

bez niepotrzebnych emocji.

- Nie s dzi am, e m czyzn interesuj takie lektury. - Tess uwa nie obserwowa a

swego rozmówc , który nagle odwróci g ow . - Czy by chcia si czego dowiedzie ?

My la am, e masz spore do wiadczenie.

- Wiem, co to seks - odpar . - Nie mam poj cia, jak si kocha . Zmie my temat. Ta

rozmowa nie ma sensu.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Ju si ciebie nie boj - powiedzia a nagle Tess cichym g osem. - Jeste ogromnie

poci gaj cy. Gdy mnie ca owa

w kuchni, wcale nie chcia am, eby przerwa .

- To ryzykowne wyznanie - szepn Dane. Serce bi o mu coraz mocniej. - Wiesz, jak

to si mo e sko czy .

- Dane, czy chcia by mie dziecko? - zapyta a cicho, patrz c z uwielbieniem na

ukochanego. M czyzna poczerwienia i gwa townym ruchem odwróci g ow .

- Nie - odpar krótko.

- Naprawd ? - Tess nie dawa a za wygran .

- W

ciwie nie ma powodu, ebym to przed tob ukrywa - stwierdzi po chwili

milczenia. Spojrza z wahaniem na dziewczyn . - Jestem bezp odny.

W pierwszej chwili nie poj a, o co mu chodzi. Znaczenie us yszanych s ów w ogóle

do niej nie dotar o.

- Jane bardzo chcia a zaj w ci

- mówi z oci ganiem. - Mia a na tym punkcie

obsesj . By mo e dlatego w

ku nie potrafi em zdoby si wobec niej na delikatno .

Robi a mi awantury, bo nie potrafi em jej zap odni . Czu em si przy niej jak wykastrowany

byk. W ko cu postawi a na mnie krzy yk i nie chcia a dalej próbowa . - Westchn ci ko. -

Nie mog em da jej dziecka. Dosz o do tego, e zbli enia dla nas obojga sta y si koszmarem.

- Dane popatrzy na Tess z rozpacz . - Moja chwilowa gwa towno spowodowa a znaczne

spustoszenia w twojej psychice, a zatem mo esz sobie wyobrazi , jakie zahamowania

spowodowa o u mnie tamto cierpienie.

Odwróci si . Tess wsta a z kanapy podesz a do niego.

- Wiele jest powodów, dla których kobieta nie mo e zaj w ci

.

- Jane urodzi a dziecko w dziesi miesi cy po lubie z drugim m em - stwierdzi

krótko.

W milczeniu zmierzy taksuj cym spojrzeniem szczup posta dziewczyny w

insach i obszernej zielonej koszuli zapi tej pod sam szyj . Wygl da a licznie z w osami

niedbale zwi zanymi w ko ski ogon.

- Nie igraj z ogniem - szepn Dane, gdy Tess podesz a jeszcze bli ej. - Je li ciebie

dotkn , strac panowanie nad sob . Wiesz, czym si to sko czy.

- Tak, Dane - odpar a cicho, patrz c mu w oczy. By a zarumieniona. Jego s owa i

spojrzenie podnieca y j równie mocno jak poca unki.

Dane zacisn z by. Oddycha nieregularnie.

Tess zmierzy a go spojrzeniem. To wystarczy o, by straci kontrol nad w asnym

cia em, chocia za wszelk cen próbowa j zachowa . Tess nie odwróci a wzroku. Z

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

zachwytem obserwowa a ukochanego. wiadczy o tym wyraz jej twarzy. Spojrza a mu w

oczy, wiadoma w asnych odczu i pragnie . By a pewna, e Dane j kocha. Gdyby

przekona si , jak cudowne mo e by mi osne zbli enie dwojga zakochanych, na pewno

zapragn by trwa ego zwi zku.

Dane szybko straci g ow i podda si nami tno ci, która ogarn a go niczym

omie . Wzi Tess na r ce i u

na kanapie. Wyci gni te nad g ow ramiona dziewczyny

spoczywa y bezw adnie na be owym obiciu. Usta by y rozchylone, oczy zamglone

po

daniem, cia o cudownie odpr one i uleg e.

- B dzie troch bo

o - ostrzeg Dane.

- Wiem - szepn a.

ce mu dr

y, gdy zdejmowa bawe nian koszulk . Rzuci j na pod og . Na

moment zamar w bezruchu, staraj c si zapanowa nad po

daniem.

- Chyba rozumiesz, e gdy ci dotkn , b dzie za pó no, aby si wycofa . Przestan

nad sob panowa .

- Kocham ci , Richardzie - szepn a, u ywaj c imienia, którym nikt poza ni si nie

pos ugiwa . - Kocham ca ym sercem. Nawet l k nie zniszczy tej mi

ci.

- Tess…! - j kn Dane.

- B

moim przewodnikiem i nauczycielem. Kochaj mnie - prosi a szeptem.

- Nie powinienem. - Przymkn oczy, dr c na ca ym ciele. Zacisn d onie w pi ci. -

Na mi

bosk , przecie ty nigdy…

- Kocham ci - szepn a znowu.

- Nie potrafi odwzajemni tego uczucia, Tess - wyzna z gorycz , obejmuj c d

mi

jej twarz.

Po

a mu palec na ustach. Wiedzia a, e to wyznanie podyktowane jest strachem

przed wielk mi

ci . Wahanie i ostro no wi cej ni s owa mówi y o jego prawdziwych

uczuciach.

Pochyli si , by j poca owa . Wargi mu dr

y. Rozchyli je lekko i obj palcami

smuk y kark, unosz c g ow Tess, która podda a si pieszczocie ust i j zyka.

miechn a si , czuj c agodne dotkni cie. Dane obsypywa poca unkami jej twarz,

jakby dopiero poznawa delikatne rysy. Tess zrobi o si ciep o na sercu.

Dane po

si obok dziewczyny i przyci gn j do siebie. Wsun kolano mi dzy

smuk e uda. Jego poca unki stawa y si coraz bardziej zaborcze.

Tess wsun a palce w ciemne w osy. Poczu a, e m skie d onie w lizguj si pod jej

koszul i g adz nagie plecy. Ca owa ch tne usta tak d ugo, a nabrzmia y od poca unków.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Bez po piechu zdj dziewczynie koszul i biustonosz, by pie ci obna one piersi. Pociera

mi nabrzmia e sutki. Tess oddycha a nierówno. By a jak w gor czce.

- Nie patrzy em na ciebie, gdy ci po raz pierwszy dotyka em - szepn Dane. - Teraz

mog nadrobi zaleg

ci.

Usiedli naprzeciwko siebie. Lassiter obejmowa Tess, wolno przesuwaj c wierzchem

oni po jej sutkach. Dziewczyna dr

a.

- To cudowne uczucie - wykrztusi Dane, patrz c jej w oczy. - Nie wiedzia em, e

mo e tak by .

- Ja równie - odpar a szczerze.

- Chc ca owa twoje piersi, Tess - szepn zd awionym g osem i pochyli g ow .

Wygi a si w uk, gdy wilgotne usta obj y jej sutki. Mia a wra enie, e unosi si w

powietrzu. P omie trawi jej wn trzno ci. Krzykn a, ow adni ta nag rozkosz .

- Tak - powtarza , ca uj c jej piersi. - Tak, male ka. Jeste najpi kniejsz istot , jak

kiedykolwiek widzia em.

- Ty równie - odpar a szeptem.

Rozebrali si pospiesznie. Wkrótce le eli obok siebie na kanapie. Po latach

dobrowolnego celibatu Dane dygota z niecierpliwo ci. G aska i okrywa poca unkami

smuk e cia o.

- Pragn ci , skarbie - powtarza raz po raz, czuj c, jak Tess dr y z po dania,

rozpalona jego pieszczotami.

Wsun si na ni . Delikatnie ca owa nabrzmia e usta i ociera si o Tess, by

wiedzia a, jak bardzo jest podniecony.

- Otwórz usta - szepn , muskaj c ustami jej wargi. Oszo omi o j nami tne dotkni cie

zyka. - Teraz!

Wszed w ni i poczu a ból. Nie zwa

a na to. Z trudem mie ci o jej si w g owie, e

mo na tak bardzo pragn m czyzny…

Silne d onie obj y uda dziewczyny i unios y j nieco.

Ból powróci , ale nie zwraca a na to uwagi, oszo omiona nami tnym poca unkiem.

- Wybacz, e musz ci sprawi ból - szepn , muskaj c oddechem jej usta. Podniós

ow i popatrzy na Tess oczyma p on cymi jak w gor czce.

- Chc widzie , jak stajesz si kobiet - szepn , wpatruj c si w ni i poruszaj c

rytmicznie biodrami.

kn a. Oczy mia a pe ne ez. Dane sca owa je delikatnie. Nagle ból ust pi . Poczu a

na twarzy dotkni cie szorstkiego policzka, a potem agodny poca unek wilgotnych ust.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Ws uchiwa a si w s odkie s ówka szeptane lekko schrypni tym g osem. Otworzy a d onie

zaci ni te na muskularnych ramionach.

- Teraz mo emy si kocha , Tess - powiedzia cicho. - Nie b dzie bola o.

Kobieca intuicja podpowiedzia a jej, e i dla niego to w pewnym sensie pierwszy raz.

Z adn kobiet nie kocha si dot d tak jak z ni . Przylgn a do ukochanego, kaj c z

rozkoszy. Obieca jej cudowne prze ycie i dotrzyma s owa. B aga a, eby posiad j

ca kowicie. Dane podda si nami tno ci, zapomnia o skrupu ach i obawach. Patrzy z

miechem na Tess, a obezw adniaj ca rozkosz za mi a mu wzrok i zmusi a do krzyku.

Gdy nieco och on li, przytuli j mocniej. Ca owa za zawione oczy delikatnie i czule,

aska dr ce cia o. Potem wsta i przyniós z lodówki sch odzone piwo, które wypili na

spó

. Nie my la o jutrze, jakby mieli dla siebie jedynie t noc. Tylko dzi mogli dzieli

rozkosz, prze ywa cudowne chwile i po s odkiej udr ce pieszczot zmierza do ca kowitego

spe nienia.

- B dziemy si kocha raz jeszcze - szepn , le c mi dzy jej rozsuni tymi udami. -

dzie ci tak dobrze, e zaczniesz krzycze , tak jak ja przed chwil .

- Kocham ci - szepta a jak w transie. Ich cia a zdawa y si stworzone dla siebie.

Ledwie w ni wszed , krzykn a z rozkoszy.

- Teraz? - zapyta , poruszaj c si rytmicznie.

- Tak - j kn a. - Tak, tak, tak...

Dane nie prze

dotychczas równie wielkiego uniesienia. Zapomnia o ca ym wiecie,

gdy spazmatyczny dreszcz wstrz sn cia em Tess, a z jej spierzchni tych warg wyrwa si

k zachwytu. Us ysza go po raz drugi, trzeci… Nie móg si nadziwi , e sta go na taki

wyczyn. Jego m skie si y by y chyba niewyczerpalne. W ko cu jednak os ab . Zasn , nim

dotkn g ow poduszki.

Rano Tess obudzi a go poca unkiem. Otworzy oczy i ujrza rozpromienion twarz

dziewczyny. J kn cicho, delikatnie po

Tess na pos aniu i przylgn do niej ca ym

cia em.

- Nie - szepn a pospiesznie. Jego po

dliwe spojrzenie sprawi o, e si zarumieni a.

Po chwili doda a, nie kryj c rozczarowania: - Przykro mi. Troch boli.

Dane odetchn g boko. Powoli odzyska panowanie nad sob . Obj d oni jej pier .

- Wzi em ci cztery razy - szepn , zagl daj c Tess w oczy. - To chyba nie by o

przyjemne.

- Mylisz si - odpar a, energicznie potrz saj c g ow . - Nie czu am bólu. Tylko za

pierwszym razem…

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Ale gdyby my si teraz kochali, by oby inaczej?

- Obawiam si , e tak.

- Powinienem by to przewidzie . - Dane westchn i po

si na plecach. - Jeszcze

si chyba nie obudzi em. Pijemy kaw ?

- Ch tnie j zaparz .

Podnios a si z

ka, spostrzeg a, e jest naga, i wstydliwie okry a biust

prze cierad em.

Nie usz o uwagi Dane'a, e Tess zerka na niego, próbuj c ukry zak opotanie.

Mrukn co niewyra nie, siad na

ku, bez skr powania w

slipy, d insy i skarpetki.

Tess uwa nie go obserwowa a.

- Id si ogoli . Mo esz spokojnie w

ubranie - rzuci , nie patrz c jej w oczy.

Odprowadzi a go wzrokiem. W jej spojrzeniu by a czu

. Chcia a powiedzie , e go

kocha, ale zdawa a sobie spraw , e nie us yszy w odpowiedzi podobnych s ów, mimo e w

nocy pie ci j z wielk pasj i oddaniem. Nie mia a w tpliwo ci, e jest w niej zakochany.

Patrzy a na niego z uwielbieniem.

- Pospiesz si - rzuci na odchodnym. - Wkrótce musimy jecha do agencji.

- Ach, tak. Racja.

Ani s owa wi cej o tym, co mi dzy nimi zasz o. Dane zachowywa si jak zatroskany

szef powa nej firmy.

Tess przeczuwa a, e Dane zamknie si w sobie. Uwa

, e niebezpiecznie jest

zdradza prawdziwe uczucia - nawet wobec niej. Wcale nie by a tym ura ona.

Szybko przygotowali si do wyj cia. Gdy podczas niadania pad a jaka wzmianka na

temat minionej nocy, Dane natychmiast zapomnia o rezerwie i ostro no ci. Wyobra nia

ata a mu figle. Spogl da po

dliwie na Tess. Przestraszony t reakcj , zerwa si na równe

nogi i rzuci serwetk na stó .

- Pora jecha - powiedzia ostro.

Posz a za nim bez s owa. Marzy a o szcz liwej przysz

ci, bo czu a si kochana.

Wiedzia a, e Dane b dzie próbowa zachowa dystans. Przewidzia a takie zachowanie. Nie

móg si jednak opiera w niesko czono ; wobec mi

ci by równie bezbronny jak Tess.

Postanowi a da czas ukochanemu. Nie zamierza a go pop dza . Trzeba zdoby si na

cierpliwo . Stawk by o jej szcz cie.

owa a tylko, e nie mog mie dziecka zrodzonego z cudownych prze

wspólnych nocy. Kocha aby je nad ycie.

Gdy zjawili si w biurze, natychmiast wci gn ich wir codziennych spraw. Dane

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

przyj to z ulg . Znikn za drzwiami gabinetu, nie patrz c na Tess, która od razu zaj a si

przegl daniem notesu i potwierdzaniem jego roboczych spotka .

Kilka ostatnich dni min o Tess niepostrze enie. W agencji wrza o jak w ulu.

Dziewczyna niemal zapomnia a o feralnym wieczorze. Rami prawie nie bola o, lecz ostatniej

nocy troch je sforsowa a. Zarumieni a si , wspominaj c z u miechem, jak Dane ca owa jej

blizny. Z równ delikatno ci wodzi a opuszkami palców po jego ramieniu i udzie. Gdy si

kochali, szepta a mu do ucha, e to blizny godne walecznego

nierza. Te s owa wzmaga y

odczuwan przez niego rozkosz. Wspomina a krzyk przechodz cy niemal w kanie i

bezsilno wyczerpanego m czyzny, który po wysi ku opada bezw adnie na pos anie.

Nadesz a pora obiadu. Detektywi wychodzili jeden po drugim. Tess po egna a

miechem znikaj

za drzwiami Helen. Dane wcze niej poszed co zje . Tess zosta a w

biurze ca kiem sama. Zaaferowany szef prawdopodobnie tego nie przewidzia , gdy odmówi

pro bie Helen, która chcia a zabra Tess do restauracji. Opuszczona przez wszystkich

sekretarka postanowi a wyskoczy do kafeterii po drugiej stronie ulicy i kupi porcj

pieczonego kurczaka. To lepsze ni przymieranie g odem.

a p aszcz, wysz a z biura i zamkn a drzwi na klucz. By a roztargniona, bo

nieustannie my la a o ukochanym. Nagle kto zatka jej r

usta. Znieruchomia a, nie

wiedz c, co si dzieje.

- Mam ci , licznotko - rzuci chrapliwie nieznajomy. - Uda o si . Za atwimy ci . Nie

dziesz wiadczy przeciwko nam.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ROZDZIA SZÓSTY

Tess by a przera ona. Nigdy w yciu tak si nie ba a. Napastnik wykr ci jej r

. Szli

wolno ku frontowym drzwiom budynku, gdzie wspólnik gangstera czeka w samochodzie z

czonym silnikiem.

To chyba jaki koszmar, powtarza a w duchu dziewczyna. Takie sceny zdarzaj si

tylko w filmach sensacyjnych. Wystarczy o, e poczu a nó pod ebrami, aby uwierzy a w

realno niebezpiecze stwa. Pozna a cierpki smak panicznego l ku. mier zagl da a jej w

oczy.

Je li pozwoli napastnikowi, by wepchn j do auta, z pewno ci nie wyjdzie z opresji.

Dane przewidzia , e co takiego mo e nast pi . Poniewczasie przyzna a mu racj .

yskawicznie oceni a swoje po

enie. Nik e mia a szanse na wyrwanie si z r k

bandyty, ale sytuacja nie by a wcale beznadziejna. Kiedy gangster podejdzie do frontowych

drzwi, b dzie musia si gn do klamki t sam r

, w której trzyma nó . Je li Tess

zachowa przytomno umys u i b dzie dzia

szybko, mo e zdo a uciec.

Nie stawia a oporu przest pcy, który popycha j ku wyj ciu. Z oczyma pe nymi ez

aga a, by j pu ci . Mia a nadziej , e wygl da na typow ofiar przemocy. W takim

wypadku dra j zlekcewa y i przestanie si mie na baczno ci. W my li powtarza a

sekwencj gestów, które powinna wykona , gdy nadejdzie odpowiednia chwila.

Sta o si . R ka uzbrojona w nó si gn a klamki. Tess uderzy a okciem w splot

oneczny napastnika. Gdy facet zgi si wpó , unios a kolano i kopn a go w nos; poczu a

ciep krew. Energicznym szarpni ciem wyrwa a si z morderczego u cisku i wybieg a na

ulic . By o wczesne popo udnie. Chodnikami sz o mnóstwo ludzi. Bogu dzi ki! Gangsterzy

nie odwa si chyba ciga jej w takim t umie. Bieg a dysz c ci ko.

Wmiesza a si w grup przechodniów czekaj cych na zielone wiat o. K tem oka

dostrzeg a samochód jad cy szybko w jej kierunku. Nie odwa si , my la a gor czkowo.

Wykluczone…

- Tess!

Podnios a wzrok. To by mercedes. Za kierownic siedzia jej szef.

- Dane! - Przebieg a przez ulic , wskoczy a do auta i rzuci a si w ramiona

ukochanego.

Obj j mocno, zapominaj c na moment o ca ym wiecie. By wstrz ni ty. Spieszy

si bardzo, eby wróci do biura przed wyj ciem detektywów. Nagle ujrza zdyszan Tess i

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

oddalaj ce si auto. Musia zdecydowa , co jest wa niejsze - bezpiecze stwo dziewczyny czy

ciganie uciekinierów. Od razu wiedzia , jak podejmie decyzje.

Poca owa Tess zach annie. Niech tnie oderwa wargi od jej ust, uruchomi silnik i

czy si do ruchu. Auta jecha y wolno zat oczon ulic . Lassiter my la o Tess. Nic wi cej

go nie obchodzi o.

- Niewiele brakowa o i by oby po mnie - powiedzia a, oddychaj c z trudem. - Da am

si zaskoczy , gdy wychodzi am z biura. Przy

mi nó do pleców…

- O Bo e! - j kn Lassiter i uj r

Tess.

- Helen pokaza a mi, jak si broni , gdy napastnik atakuje od ty u. Zapami ta am sobie

jej nauki. Uda o mi si obezw adni faceta i uciec. - Gdy min o poczucie zagro enia, Tess

spojrza a na ca spraw nieco inaczej. - To by o niesamowite prze ycie. Teraz rozumiem,

dlaczego… Dane?

Lassiter zjecha na parking i zatrzyma samochód. By blady jak ciana. Dr cymi

koma trzyma kierownic . Utkwi wzrok w przedniej szybie.

- Wszystko si dobrze sko czy o - powiedzia a cicho Tess. Przysun a si i obj a

mi jego twarz. Ca owa a usta, nos i przymkni te oczy ukochanego. Potem obj a go i

mocno si przytuli a. - Przesta siebie wini . Zapomnia

po prostu, e nie wychodz z

Helen. Nie pozwoli

nam i razem na obiad.

- Wcale o tym nie zapomnia em - odpar dr cym g osem. - S dzi em, e wróc , nim

biuro opustoszeje. Niestety, utkn em w korku.

- Dane - szepn a.

- Przytul mnie, Tess - poprosi zbola ym g osem. - Nic nie mów. Obejmij mnie tylko.

Popatrzy a na niego oczyma pe nymi mi

ci i t sknoty.

Dane napotka jej spojrzenie i poczu si zak opotany. Rzadko ujawnia s abo ci. Pora

wzi si w gar . Tess nie powinna go widzie w takim stanie ani robi sobie powa nych

nadziei z powodu jego gwa townej reakcji. To bezsensowne. Z drugiej strony jednak…

Pochyli g ow i poca owa j czule.

- Od tej chwili, ilekro b

wychodzi z biura, upewni si najpierw, z kim

zostaniesz. Wybacz mi, Tess.

- Ju ci mówi am, eby przesta si obwinia . Lepiej mnie poca uj.

- Za du o tu ludzi - mrukn i odsun si nieco. Wskaza przechodniów mijaj cych

auto.

- W takim razie jed my do ciebie. Co ty na to?

- Lepiej nie. Po pierwsze: musisz doj do siebie po szale stwach poprzedniej nocy -

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

odpar cicho i doda z ponur min : - Po drugie: od dzi

pisz we w asnym

ku. Nie

dziemy dzieli sypialni. Tamto nie mo e si powtórzy .

- Dlaczego? - zapyta a. Dane pog aska kciukiem jej policzek. Mia smutn min .

- Nie zamierzam si wi za na sta e. Nie pragn wielkich uczu - przypomnia . -

Zawsze b

pami ta , co czu em, b

c twoim pierwszym m czyzn . Problem w tym, e

szukasz partnera na ca e ycie. Ja straci em z udzenia.

- Postaram si na ciebie wp yn . Przy mnie stare rany si zabli ni .

- Ju wiele dla mnie zrobi

. Mimo to nie mog si z tob o eni - odpar , nie

owijaj c niczego w bawe

. - Pos uchaj uwa nie, Tess. Jeste przekonana, e mnie kochasz,

poniewa brak ci w tych sprawach do wiadczenia. Wszystkiego, co wiesz o erotyce,

nauczy

si ode mnie. Pewnego dnia seks przestanie ci wystarcza . Zapragniesz dziecka.

- Kocham ci , Dane - odpar a, nie sil c si na inne argumenty.

Na policzki Lassitera wyst pi y ciemne rumie ce. Oczy rozja ni mu dziwny blask.

- Nie wiesz, czym jest mi

- szepn , daremnie próbuj c udawa , e jej s owa nie

zrobi y na nim wra enia. - S dzisz, e to rozkosz i fizyczna blisko .

- Nas dwoje czy znacznie wi cej ni tylko chwilowa przyjemno . My si

kochali my, Dane. Dzisiejsze prze ycia by y tak cudowne, e w tpi , abym kiedykolwiek

pozwoli a si dotkn innemu m czy nie.

Lassiter przymkn oczy. Jego odczucia by y takie same, ale ba si do tego przyzna .

Jaki wewn trzny g os nakaza mu zachowa je tylko dla siebie.

- To by a cudowna noc - stwierdzi ch odno. Popatrzy w oczy Tess z udawan

oboj tno ci . - Masz szcz cie, e jestem bezp odny. W przeciwnym razie mog aby mie

opoty.

- Tak bym tego nie nazwa a - odpar a z u miechem.

- Nie warto si teraz nad tym rozwodzi - odpar ze wzrokiem utkwionym w przedni

szyb . Uruchomi silnik auta. - Musimy jecha na posterunek policji i z

zeznanie.

Czynna napa i usi owanie morderstwa. Tak to wygl da. Nie spoczn , a tamci… - Dane

kilku dosadnych okre le , jakimi ch tnie pos ugiwali si teksascy stra nicy - …wyl duj

za kratkami. Powinni si tam znale

przed zachodem s

ca. Tym razem nie dopuszcz , by

wyszli za kaucj . Mam w tym mie cie troch znajomo ci. Moi przyjaciele przekonaj kogo

trzeba!

Helen puszy a si jak paw, gdy us ysza a, e Tess ocala a dzi ki kilku lekcjom

samoobrony, których jej udzieli a. Dane mia ponur min , ale zdoby si na podzi kowanie i

kilka mi ych s ów. Nie przestawa my le o handlarzach narkotykami. Ch tnie udusi by ich

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

go ymi r kami. Po raz pierwszy w yciu ogarn a go dza odwetu.

Poleci Adamsowi, eby wspó pracowa z policj . Sam nie odst powa Tess. Gdy po

cz cym dniu wrócili do jego mieszkania, natychmiast zdj marynark . Tess nie odrywa a

od niego wzroku. Spostrzeg , e poblad a.

- Co si sta o? - zapyta cicho.

- Kiedy gangsterzy trafi do aresztu, natychmiast si wyprowadz .

Dane zmarszczy brwi. Nie chcia si nad tym zastanawia . Na sam my l o odej ciu

Tess czu wewn trzn pustk . Dni sp dzone we dwoje przypomina y cudown ba - nie

tylko dlatego, e zostali wreszcie kochankami. Dane lubi przebywa z Tess.

- Z pewno ci ucieszy a ci ta nowina - doda a z wymuszonym u miechem. - Nie

dzie damskiej bielizny susz cej si na sznurku w twojej azience ani czó enek pod

kanap …

- Nie masz racji - przerwa . - B dzie mi ciebie brakowa o. S dz , e ty równie

dziesz za mn t skni . Problem w tym, e oboje przywykli my do samotno ci.

Tess obj a go i przytuli a twarz do muskularnego torsu. Przez bia e p ótno koszuli

czu a ciep o jego skóry. Nie odpowiedzia a, bo s owa niczego by nie zmieni y. Westchn a,

ciesz c si jego blisko ci . Chcia a zachowa pi kne wspomnienia.

- Czy mog abym dzisiaj spa z tob ?

- Bardzo tego pragn - odpar g ucho - ale nie mog si na to zgodzi . Je li za bardzo

si do ciebie przywi

, rozstanie b dzie udr

.

- Przypominasz mi kierowc , który rezygnuje z prowadzenia samochodu, bo na sam

my l o awarii ogarnia go niepokój.

- Chyba masz racj - przyzna , mimo woli parskaj c miechem. Po chwili spowa nia i

doda : - Umacnianie tej wi zi adnemu z nas nie wyjdzie na dobre. I tak b dziemy bardzo

cierpie . - Tess chcia a co powiedzie , ale Lassiter dotkn palcem jej ust, nakazuj c

milczenie.

- Jeste g boko przekonana, e mnie kochasz. Wiem o tym doskonale. Mimo to

dz , e zmienisz zdanie, gdy wrócisz do swego mieszkania i zaczniesz normalnie

.

Wszystko, co si teraz dzieje, uznasz za koszmarny sen.

- Z wyj tkiem ostatniej nocy - wtr ci a.

- Owszem. - Z czu

ci poca owa j w czo o. - To by a tylko jedyna noc. Z czasem o

niej zapomnisz.

- A ty?

Wypu ci j z obj i przeci gn si , udaj c, e nie s yszy pytania.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Kto przygotowuje kolacj ? Co jemy? - zapyta . - Mam ochot na hamburgera, a

ciwie na kilka hamburgerów.

- Zaraz je usma - zaofiarowa a si Tess.

- Za du o czasu sp dzasz w kuchni. To niesprawiedliwe.

- Wol sama przygotowa jedzenie. Twoje hamburgery… Spu my na to zas on

mi osierdzia. Lepiej trzymaj si z daleka od patelni - mrukn a, id c do kuchni.

- Przecie istnieje równouprawnienie!

- Dziwnie interpretujesz to poj cie.

Lassiter, zirytowany jawn krytyk , westchn ci ko i powlók si do sypialni, by

zmieni ubranie.

Wkrótce usiedli do kolacji.

- Czy mo emy pojecha na ranczo pod koniec tygodnia? - zapyta a Tess, nie robi c

sobie wielkich nadziei.

- Lepiej nie ryzykujmy - stwierdzi Dane obrzucaj c Tess pe nym niepokoju

spojrzeniem.

- Rozumiem. Chodzi o gangsterów. - Dziewczyna pokiwa a g ow .

- Nie, Tess - odpar cicho. - Problem w tym, e zostali my kochankami. Beryl nie jest

lepa. Od razu si zorientuje. Wystarczy, e na nas popatrzy.

- Ach, tak…

- Beryl przestrzega pewnych zasad. - Skrzywi si , widz c rumieniec na policzkach

Tess. - Wiem, wiem, ty równie . W pewnym sensie podzielam wasze przekonania.

Zapad o k opotliwe milczenie. Dane w czy telewizor. Z zainteresowaniem obejrzeli

razem film przyrodniczy firmowany przez National Geographic. Okaza o si , e oboje

mnóstwo wiedz o zwierz tach.

- Bardzo chcia bym objecha z tob ca e ranczo - wyzna z alem, spogl daj c na ni

czule. - Problem w tym, e Beryl mo e ci dokucza .

- Czy w dzisiejszych czasach istniej jeszcze pary yj ce razem d ugo i szcz liwie? -

zapyta a z gorycz .

Dane wpatrywa si uporczywie w pusty talerz.

- Zapewne tak. Niestety, trudno mi zapomnie , e moje ma

stwo okaza o si

pomy

. Mo e od pocz tku co by o w nim nie tak? Zaraz po lubie oboje z Jane byli my

przekonani, e czeka nas wietlana przysz

. Z czasem przesta o nam na sobie zale

. Nie

sposób przewidzie , jak si sprawy potocz . Gdybym móg da ci dziecko, mo e zmieni bym

zdanie. Niestety, jest inaczej. Nie s dz , eby si nam uda o. Zrozum… to ogromne ryzyko.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Uwa asz po prostu, e jestem dla ciebie za m oda - westchn a Tess, spogl daj c

nie mia o na ukochanego. - Sama nie wiem, czy to mi y komplement, czy te ukryta

zniewaga. Pokocha am ci jako dziewi tnastolatka. Moje uczucie przetrwa o prób czasu. -

miechn a si smutno. - Czy znasz lekarstwo na mi

, Dane?

Nie odpowiedzia . Zapad o milczenie.

- Tess, przyjd tu na chwil - poprosi Dane nast pnego ranka, gestem d oni

zapraszaj c Tess do swego gabinetu.

Siedzia tam wysoki, przystojny blondyn nazwiskiem Nick Reed, brat Helen, by y

agent FBI, którego uda o si Lassiterowi skaptowa do swojej agencji. Nick u miechn si

do Tess, która usiad a na kanapie. Oboje czekali, a Dane zamknie drzwi i powie, o co chodzi.

- Musimy przej inicjatyw - stwierdzi nagle Dane. - Nick skontaktowa si z

paroma osobami. Zdoby informacje, które mog si nam przyda . Szykujemy zasadzk na

gangsterów, którzy ci postrzelili, a potem napadli. Opowiedzia em Nickowi, jak wygl da

twój plan dnia. Zostaniesz przyn

, skarbie. Nasi ludzie b

ci obserwowa z ukrycia.

- Pi kna perspektywa - odpar a z westchnieniem. - A ja, g upia, my la am, e kochasz

mnie nad ycie i gotów jeste strzec swojej wybranki jak renicy oka.

Nick parskn

miechem, jakby us ysza dobry art. Dane zachowa kamienn twarz.

- Zadbamy o twoje bezpiecze stwo - t umaczy . - B

ci pilnowa detektywi z

agencji i dwaj policjanci, którzy zgodzili si wesprze nas po s

bie. Czas przej inicjatyw

i wykorzysta element zaskoczenia. Nie warto siedzie i czeka , a ci znów napadn . To

zbyt niebezpieczne.

- Co mam robi ? - zapyta a spokojnie.

Dane przedstawi w ogólnych zarysach plan zasadzki. Tess by a zdenerwowana i pe na

obaw, ale powtarza a sobie raz po raz, e podczas napadu, mimo ogromnego zdenerwowania,

da a sobie rad . To dowód, e w trudnej sytuacji potrafi zachowa zimn krew. Ta

wiadomo doda a jej odwagi. Wszystko pójdzie jak z p atka.

W sobot rano Dane snu si po mieszkaniu z k ta w k t, nie mog c sobie znale

miejsca. Telewizja go nudzi a.

- Trzeba si przewietrzy - powiedzia nagle. - Wk adaj ciuchy.

- Jestem ubrana - odpar a Tess, wzruszaj c ramionami. Mia a na sobie d insy i

bawe nian koszulk .

- Narzu na siebie kurtk i w

sportowe buty. Mam ochot na ma przeja

.

- Dok d wyruszamy?

- Na ranczo - mrukn . Widz c jej rumieniec, doda pospiesznie: - Beryl ma dzi

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

wolne. Je li chodzi o innych, Helen nie wiadomie dostarczy a nam alibi. Poprosi a mnie,

ebym przesta ci tyranizowa i zadba o twoje samopoczucie. Jest przekonana, e cierpisz tu

katusze.

- Co w tym jest - odrzek a zaczepnie.

- Idziemy. - Dane odwróci si i ruszy ku drzwiom. - Je li b dziemy tu siedzie jak w

klatce, nic dobrego z tego nie wyniknie.

Tess chwyci a d insow kurtk , w

a buty i pobieg a za Lassiterem.

Dzie by ch odny i ciep e okrycie bardzo si przyda o, gdy obje

ali farm . Dane z

miechem obserwowa Tess w czasie pierwszej lekcji jazdy konnej. Dziewczyna zerka a

ukradkiem na roze mian twarz ukochanego. Wkrótce dosz a do porozumienia ze swoim

wierzchowcem; wiekowa, cierpliwa klacz niejedno ju w yciu widzia a. Jazda konna okaza a

si znacznie przyjemniejsza, ni s dzi a wcze niej pocz tkuj ca amazonka. Przyjemnie by o

patrze na wiat z wysoko ci ko skiego grzbietu.

Z oddali dobieg t tent kopyt. Dane zmru

oczy ukryte w cieniu szerokiego ronda.

- Mamy towarzystwo. Nale

o si tego spodziewa - mrukn , obserwuj c dwóch

postawnych je

ców.

- Co to za jedni? - zapyta a Tess, os aniaj c d oni oczy.

- W

ciciele farm s siaduj cych z moj , Cole Everett i King Brannt - odpar z

miechem Dane. Domy li si , e widzieli go z Tess i szukali pretekstu, by si jej bli ej

przyjrze . Wiedzieli, e Lassiter nie ma zwyczaju przywozi kobiet na ranczo.

- adny dzie - zagadn Cole Everett, starszy z je

ców. Spogl da badawczo na

zarumienion Tess.

- Mamy dobr pogod - wtr ci King Brannt.

- To jest Teresa Meriwether - powiedzia Dane, nie trac c opanowania. - Znajomi

mówi do niej Tess. Jej ojciec zamierza si o eni z moj matk . Jak wiecie, oboje zgin li w

wypadku na krótko przed lubem. Tess i ja w pewnym sensie jeste my rodzin . Pracuje jako

sekretarka w mojej agencji detektywistycznej.

- Niez a gadka - rzuci pó

osem Cole Everett, zsuwaj c na ty g owy jasny kapelusz

z szerokim rondem. - Mi o pozna - doda g

no z szerokim u miechem, w którym nie by o

ani cienia z

liwo ci.

- Mog si pod tym podpisa - wtr ci King Brannet. By uprzejmy, ale troch

onie miela Tess.

- Mog zapyta , w jakim celu si fatygowali cie a tutaj? - zapyta Dane, mierz c

wzrokiem s siadów.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Chcieli my ci prosi o wypo yczenie byka-medalisty. Ju o tym rozmawiali my -

przypomnia Cole i u miechn si do Tess. - Oczywi cie, mo emy poczeka kilka dni.

Dane zachichota . Bezczelno w cibskich s siadów ca kiem go rozbroi a.

- Dobrze - odpar . - Przyjad za tydzie i wszystko ustalimy.

Dane s dzi , e do tego czasu gangsterzy b

ju za kratkami, a Tess wróci do swego

mieszkania. Na my l o tym zrobi o mu si smutno.

siedzi Lassitera wkrótce si po egnali. Dane przypomnia , by pozdrowili od niego

swoje ony. Tess odprowadzi a spojrzeniem dwóch postawnych je

ców. Dane opowiada z

ywieniem o ich rodzinach.

- S

onaci od lat. Ich dzieciaki to nastolatki. Dzieciaki… - Zacisn z by. - Wracajmy

- powiedzia cicho.

- Nie przejmuj si tak - szepn a Tess, k ad c mu d

na ramieniu. - Dzieci to nie

wszystko.

- Przeciwnie, zw aszcza je eli nie ma szansy na ich posiadanie - rzuci oschle.

Popatrzy na Tess z jawn niech ci i doda zaczepnie: - Nie próbuj mi wmówi , e

wyrzekniesz si dobrowolnie w asnego potomka.

Nie odpowiedzia a. Popatrzy a wspó czuj co na ukochanego. Zmarszczy a brwi, gdy

przypomnia a sobie o swoich l kach i obsesjach.

- Co si sta o? - wypytywa z niepokojem, widz c jej zmienion twarz.

- Pomy la am o zasadzce na gangsterów.

Dane by troch zaskoczony jej odpowiedzi . Sam unika rozmy la na ten temat, bo

wytr ca y go z równowagi. Teraz musia spojrze prawdzie w oczy. L ka si , e co pójdzie

nie tak. Westchn ci ko. D ugo milcza .

- Pami taj, e obaj z Nickiem dobrze znamy si na tej robocie - powiedzia w ko cu. -

Dopilnujemy, eby nic ci si nie sta o, male ka. Dopadniemy tych drani.

- Jasne. - Tess zdoby a si na blady u miech.

Nadal by a pe na obaw. Dane stara si o tym zapomnie . Nie móg pozwoli , by l k

zm ci mu umys . Wierzy , e plan u

ony wspólnie z Nickiem przyniesie spodziewane

rezultaty. Gdy przest pcy trafi do aresztu, trzeba b dzie ostatecznie rozmówi si z Tess.

Jednego by pewny: nie ma dla niej miejsca w jego yciu. Powinien jej to u wiadomi , póki

jest w stanie to zrobi . Opór s ab z dnia na dzie . Dla dobra Tess powinien jak najszybciej

si z ni rozsta . Za bardzo mu na niej zale

o, by przysta na ma

stwo bez przysz

ci.

Tess odejdzie, cho by mia umrze z rozpaczy.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ROZDZIA SIÓDMY

Ciemno za oknami wydawa a si przygn biaj ca. Zacz o m

. Na ulicy by o

wilgotno i zimno. Tess obj a si ciasno ramionami. Mia a na sobie ciemne spodnie, bluzk w

szaroniebieski dese i popielaty sweter, a mimo to odczuwa a ch ód. Stoj cy za jej plecami

Dane czeka na kolejne posuni cie ekipy detektywów.

Helen, Nick i Adams oraz dwaj najlepsi ludzie sier anta Gavesa z pobliskiego

komisariatu przyczaili si ju w swoich kryjówkach. Od pewnego czasu wiedzieli, e biuro

agencji jest obserwowane. Tego wieczoru postanowili zastawi na gangsterów pu apk . Tess i

Dane zachowywali si tak, jakby mieli pracowa w biurze do pó nej nocy. Reszta personelu

opu ci a budynek. Z pewno ci zauwa yli ich ukryci w pobli u obserwatorzy. Detektywi

odjechali na bezpieczn odleg

, zaparkowali auta, podkradli si bli ej i zaczaili w

umówionych miejscach, by w razie potrzeby s

pomoc pozosta ej w budynku pi tce

wspó pracowników.

Dane zerkn na zegarek. By niespokojny. Nie chcia tej akcji, ale konieczno

zmusi a go do jej przeprowadzenia. Tess nie powinna

w ci

ym strachu. Wkrótce od

niego odejdzie, ale b dzie mu atwiej

ze wiadomo ci , e jest bezpieczna.

- Boisz si ? - zapyta cicho.

- Okropnie - wyzna a, staj c twarz w twarz z szefem. - To chyba normalne, prawda?

Nie brak obaw, lecz umiej tno ich pokonywania czyni z ludzi bohaterów. Trzeba robi ,

swoje mimo parali uj cego strachu.

- Masz racj . Parokrotnie uczestniczy em w niebezpiecznych akcjach. Za ka dym

razem odczuwa em strach, ale nie splami em si ucieczk .

- Poczucie zagro enia powoduje dop yw adrenaliny do krwi, a to sprawia, e w

sytuacji zagro enia dzia amy szybko i skutecznie - przypomnia a Tess. - Energii wystarcza

jednak na krótko. Ledwie uda o mi si wyrwa z r k gangstera i uciec, opad am z si i ca kiem

si rozklei am.

- Pami taj, e ryzyko uzale nia jak narkotyk - odpar cicho Dane, patrz c na ni z

kiem. - W

nie dlatego nie zgadzam si , aby zosta a detektywem. Bez wahania

wystawiasz si na niebezpiecze stwo. Pewnie bra aby najtrudniejsze zlecenia.

- Sam tak robisz - odrzek a, patrz c mu prosto w oczy - i nie zamierzasz si wycofa .

- Po mnie nikt nie b dzie p aka - odpar z ponurym wyrazem twarzy. Tess mia a

ochot zaprotestowa . - To nie jest zaj cie dla onatych… ani dla m atek. wiadomo

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ci

ego zagro enia mo e zniszczy najbardziej udany zwi zek. Jane by a w ciek a, e

pracuj jako teksaski stra nik. By em go ciem w domu.

- Dane - wtr ci a Tess, spogl daj c na niego czule - gdyby naprawd kocha

on ,

znalaz by sposób, eby sp dza z ni wi cej czasu, prawda?

- Pora zaczyna - stwierdzi Dane, spogl daj c na zegarek. Jego twarz niczego nie

wyra

a. Pomin milczeniem trudne pytanie. - Wiesz, co masz robi .

- Oczywi cie.

Lassiter wzi z biurka aktówk i podszed do Tess. Nie kry , e dr czy go l k.

- Unikaj ryzyka. Gdyby zasz o co nieprzewidzianego, krzycz, zbij szyb , rób co

chcesz, byle tylko zwróci na siebie uwag . Nie zamierzam si zbytnio oddala . Na pewno

us ysz .

- Jasne. - Tess mia a ci ni te gard o i mokre od potu d onie. Zrobi o jej si sucho w

ustach, a serce wali o jak m otem. Nie mog a wyzna Dane'owi, e okropnie si boi. To by

tylko pogorszy o spraw .

- B dziemy w pobli u. Jest nas spora gromadka - przypomnia jej Lassiter. - Wszystko

dzie dobrze. Wreszcie przestaniesz si ba .

- Mog ich znów wypu ci za kaucj …

- Tym razem nie. Je li nawet s dzia podejmie tak decyzj , dopilnuj , eby ustalono

niebotyczn kwot . Nie b

jej w stanie zap aci .

- Sytuacja si powtarza. Poza moim zeznaniem nie b dzie adnego dowodu ich winy.

- Nieprawda. My równie mo emy wiadczy . Poza tym sam napad wyka e, z kim

mamy do czynienia. - Dane musn palcem usta Tess. - G owa go góry, kochanie. - Poca owa

zach annie. Rozchyli a wargi, poddaj c si nami tno ci. Chcia a obj Dane'a, ale odsun

si i ruszy ku drzwiom.

Zosta a sama. W biurze zrobi o si nagle zimno i ponuro. Chodzi a nerwowo z k ta w

t. Dane potrzebowa kilku minut, by dotrze na parking, podej do auta i wrzuci aktówk

do baga nika. Potem mia ostentacyjnie zapali papierosa. Obserwator b dzie przekonany, e

szef wyszed si przewietrzy , ale wraca do agencji, bo pami ta o niebezpiecze stwie

gro

cym Tess i wie, e nie powinna zostawa sama na d

ej; kto móg by dokona na ni

zamachu.

Gangsterzy skwapliwie wykorzystali chwilow nieobecno Lassitera. Przed budynek

zajecha ciemnobr zowy sedan. Wysiedli z niego dwaj m czy ni. Kryj c si w cieniu,

podbiegli do drzwi wej ciowych. Rozgl dali si niespokojnie. Dane móg lada chwila wypali

papierosa i ruszy w stron budynku.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Nie mieli poj cia, e Lassiter od razu ich spostrzeg . Wróci tylnym wej ciem i

pobieg do windy dla personelu. W ski korytarz prowadzi z niej do pomieszcze agencji.

Wyci gn automatyczny pistolet, kaliber 45. Bro by a gotowa do strza u. Widzia , jak

gangsterzy podchodz do drzwi. Tess us ysza a cichy szcz k klamki; odwróci a si

natychmiast. Na widok wycelowanej w ni lufy pistoletu zamar a w bezruchu. Pomy la a o

ukochanym. Przemkn o jej przez g ow , e zginie z jego imieniem na ustach.

- Padnij!

Komenda rzucona tonem nie znosz cym sprzeciwu wyrwa a j z odr twienia. Tess

upad a na pod og , nim kanonada przerwa a krótkotrwa cisz .

Dane zrani w bark jednego z przest pców i sku go kajdankami. Drugi z gangsterów

zdo

uciec.

- ap go! - j kn a Tess.

- Nick si nim zajmie. - Dane wyci gn do niej r

i pomóg wsta .

- Wezwijcie lekarza, do jasnej cholery! - krzycza ranny. - To nieludzkie! Przecie si

wykrwawi !

- Teraz masz poj cie, jak cierpia a Tess - odpar Dane i doda kilka epitetów, które

sprawi y, e dziewczyna sp on a rumie cem.

- Zdrów i ca y? - wypytywa a niespokojnie, odruchowo dotykaj c jego torsu, jakby

szuka a ran. - Trafi ci ?

- Pó

ycia zesz o mi na unikaniu pocisków. - Dane rozchmurzy si nieco. Na jego

ustach pojawi si che pliwy u mieszek. - Za to mi p acili. A co z tob ? Dobrze si czujesz?

- Teraz ju tak - odpar a i wtuli a si w ramiona Dane’a. Po

a g ow na jego

ramieniu. K tem oka obserwowa a le cego na pod odze gangstera, który zwin si w k bek

i poj kiwa cicho. Marynarka eleganckiego garnituru pobrudzona by a krwi . Dane trzyma w

ku bro napastnika.

- Tess! - G os Helen odbi si echem w pustym biurze. Dziewczyna wybieg a z windy.

Nick depta jej po pi tach. - S ysza am odg os wystrza ów. - Umilk a, z niedowierzaniem

spogl daj c na kole ank i szefa. - Co si sta o?

- Nic. Wyszli my z tego bez szwanku. A co z jego kompanem? - zapyta Dane,

ruchem g owy wskazuj c rannego przest pc .

- Ludzie sier anta Gravesa ju si nim zaj li - wtr ci Nick, chowaj c bro do kabury.

- Wezwij karetk . Trzeba opatrzy tego drania - mrukn Dane do Helen. Poda jej

automatyczny pistolet maszynowy, z którego strzela przest pca.

- Nie dotykaj kolby - zrz dzi Nick; patrz c na siostr .

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- S na niej odciski palców.

- Wiem, jak trzyma bro . Sam mnie tego nauczy

- odpar a z politowaniem Helen.

Zwróci a si do Tess: - Jak samopoczucie, kochanie?

- Nie le - us ysza a w odpowiedzi.

- Cholerni detektywi! - wymamrota ranny przest pca. Powtarza te s owa raz po raz.

- Wyno my si st d. - Dane uniós brwi i mocniej przytuli Tess.

Min o du o czasu, nim wrócili do domu. Tess musia a z

zeznania. Czeka a, a

zostan przepisane i przyniesione do podpisu. Ranny gangster pojecha karetk na opatrunek;

nast pnie odwieziono go do szpitala policyjnego. Drugi przest pca zosta przes uchany i

odes any do aresztu. Tess wreszcie odetchn a z ulg .

Wrócili do domu w rodku nocy. Dziewczyna zasn a jak kamie i nie mia a adnych

koszmarnych snów. Nie s ysza a budzika. Gdy wsta a, Dane ju wyszed , ale zostawi kartk .

Napisa , eby nie przychodzi a do pracy; radzi jej porz dnie wypocz .

Zapewne mia racj , ale Tess nie mia a czasu na odpoczynek. Z ponur min uzna a,

e czas si pakowa . Dane nie prosi jej, eby si wyprowadzi a; w ogóle niewiele mówi

poprzedniej nocy. By uprzejmy i opieku czy, ale osch y. Gdy wrócili do domu, kaza jej i

spa . Uzna , e Tess bardziej potrzebuje snu ni rozmowy.

Tess s dzi a, e Dane j kocha, ale b dzie próbowa zabi t mi

i pewnie mu si to

uda. Uzna a, e post pi m drze, usuwaj c si w cie na pewien czas. Nie warto wszczyna

sporu z m czyzn , który sam nie wie, czego chce. Pora odej ; niech Dane spokojnie

wszystko przemy li. Nie powinien odczuwa presji; zbyt silna jest w nim potrzeba wolno ci.

Z czasem nadarzy si okazja, by go przekona , e mimo przeszkód maj przed sob

wspania przysz

.

Spakowa a rzeczy i czeka a na powrót Dane'a. Siedzia a z opuszczon g ow na

kanapie, ubrana w szare spodnie i szeroki bia y sweter. W osy splot a w warkocz. P aszcz

le

na oparciu kanapy.

Us ysza a znajome kroki i podnios a wzrok. Dane zmarszczy brwi; patrzy z

niedowierzaniem na spakowane walizki.

- S dzi am, e takie rozwi zanie najbardziej ci odpowiada - powiedzia a cicho. -

adnych sporów. adnych k opotów. - Wsta a. - Czy móg by odwie mnie do domu?

Dane westchn ci ko. Uzna , e Tess ma racj . To najlepsze wyj cie. Z alem

odrzuci marzenia. udzi si , e zastanie Tess zwini

w k bek na kanapie i wpatrzon , jak

co wieczór, w ekran telewizora. Daremnie. Gdy u wiadomi sobie, e wraca do siebie, poczu

niemal fizyczny ból.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Oczywi cie. Ruszajmy - odpar ch odno. Popatrzy na ni z góry. - Dzi ki.

a p aszcz i wysz a za nim z mieszkania, nie ogl daj c si ani razu. Gdyby

popatrzy a na znajome wn trze, p

oby jej serce.

Wkrótce dotarli na miejsce. Dane zapewni Tess, e nie ma powodu do obaw.

Przest pcy dzia ali na w asn r

i nie mieli dnych zemsty popleczników. Po chwili

milczenia Tess stwierdzi a:

- Wszystko ju zosta o powiedziane.

- Owszem - zgodzi si Dane. Przez chwil b dzi wzrokiem po niewielkim

mieszkaniu. Po chwili spojrza znów na Tess, ale natychmiast spu ci oczy. - Wpadn do

ciebie rano.

- Dobrze - odpar a, staraj c si powstrzyma

zy. Znieruchomia , s ysz c jej zduszony

szept, ale nie podniós wzroku. To by aby lekkomy lno .

- Dbaj o siebie.

- Jasne. Ty równie . - Zawaha a si na moment. - Dane?

- Tak?

- Dzi ki. Uratowa

mi ycie. Gdyby nie ty, ju by mnie nie by o na tym wiecie.

Przymkn oczy. Poczu md

ci. Nie by w stanie o tym my le . Cierpia jak

pot pieniec, ilekro przypomina sobie, e dwukrotnie niewiele brakowa o, by Tess straci a

ycie.

- Dobranoc - rzuci pospiesznie. Wybieg z mieszkania i zatrzasn drzwi. Gdy znalaz

si na ulicy, zimny wiatr och odzi rozpalone policzki. Md

ci z wolna ust powa y.

Dane wsiad do mercedesa i ruszy przed siebie w nocny mrok.

Tess liczy a si z tym, e ukochany b dzie j traktowa z rezerw , ale ca kowita

oboj tno by a dla niej sporym zaskoczeniem. Traktowa j niczym bezduszn maszyn

zaprogramowan na wykonywanie polece s

bowych. Domaga si od niej informacji,

przekazywa dane, a potem wychodzi z biura, nie zaszczycaj c swojej sekretarki

po egnalnym spojrzeniem. Poza prac przestawa a dla niego istnie .

Przez kilka tygodni Tess bardzo cierpia a. Zmartwienia podkopa y jej si y. Nabawi a

si niestrawno ci. By o jej niedobrze. Po pracy wróci a do domu i od razu si po

a.

Nast pnego ranka dosta a torsji. Zadzwoni a do biura i poprosi a o wolny dzie . Potem

wróci a do

ka. Zasn a, ws uchana w szum deszczu.

Dane wpad po pracy, eby sprawdzi , jak Tess si czuje. By a zdziwiona, e tak si

przej . Dotychczasowe zachowanie dowodzi o, e przesta sobie zaprz ta g ow jej

sprawami.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Jak si czujesz? - zapyta bez wst pów, gdy otworzy a drzwi.

By a potargana i blada. Mia a na sobie znoszon koszul nocn i gruby czerwony

szlafrok si gaj cy do bosych stóp.

- To chyba jaki wirus. Adams mia ostatnio k opoty z

dkiem. Chyba si od niego

zarazi am. B

tak mi y i zastrzel tego drania. B

ci za to dozgonnie wdzi czna -

mamrota a, chwiej c si na nogach.

- Czego ci potrzeba? Ch tnie ci pomog .

- Dzi ki. - Tess pokr ci a g ow . - Mam w lodówce jogurt, który mnie trzyma przy

yciu.

- Mo e wezwa lekarza? - zapyta , marszcz c brwi.

- Nie warto. Samo przejdzie. - Lekcewa co machn a r

. Nadal stali w otwartych

drzwiach. - Dane, musz si po

. Mi o, e wpad

, ale nie ma si czym przejmowa . Za

kilka dni wyzdrowiej . Zorganizuj jakie zast pstwo.

- Mamy ju kogo na twoje miejsce - powiedzia z oci ganiem. - Idealna sekretarka.

Stenografuje i pisze niemal tak szybko jak ty.

- Je li sobie yczysz, ebym odesz a, wystarczy powiedzie - odpar a cicho i

popatrzy a mu w oczy. Wyraz twarzy szefa potwierdzi jej przeczucia. - Porozmawiaj z t

dziewczyn i dowiedz si , czy zechce pozosta w agencji na sta e. Je li si zgodzi, odejd

natychmiast…

- Musisz najpierw znale now posad - rzuci przez zaci ni te z by.

- Agencja detektywistyczna Shorta zatrudni mnie natychmiast.

Short by przystojnym wdowcem po czterdziestce; mia dobre maniery, nie brakowa o

mu pewno ci siebie. Dane popatrzy na Tess, mru c oczy; atwo mo na przewidzie , czym

by si sko czy a wspó praca tych dwojga.

- Nie wydaje mi si … - zacz .

- Dane, unikasz mnie - przerwa a z irytacj . - Do udawania. Odk d si ze mn

przespa

, chodzisz ponury jak chmura gradowa. Z trudem znosisz moj obecno .

Doskonale to rozumiem. Mnie równie trudno jest z tob pracowa , bo dobrze znam twoje

nastawienie. Pozwól mi odej . Dam sobie rad . - Opar a si o cian i mimo woli popatrzy a

na niego z czu

ci . - atwiej mi b dzie o tobie zapomnie , je li przestaniemy codziennie

widywa si w pracy.

- Wkrótce znajdziesz sobie kogo innego - mrukn niech tnie.

- Zapewne - odrzek a, by uspokoi jego sumienie, chocia wcale w to nie wierzy a.

Zdoby a si na s aby u miech. - Do widzenia, Dane.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Skarbie, to nie mia o sensu - powiedzia tak czule i agodnie, e Tess zy zakr ci y

si w oczach. - Od pocz tku tak uwa

em. Przecie wiesz, e nie chc si

eni .

- Jasne - odpar a cicho. - Trudno.

- To wcale nie jest takie proste. - Dane westchn ci ko. - T skni za tob . Dokucza

mi samotno . Przy tobie bardzo si zmieni em.

- Prosz , id ju , bo zaczn p aka i wyjd na kompletn idiotk - b aga a Tess,

patrz c na niego przez zy.

- Wmówi

sobie tylko, e mnie kochasz! - j kn rozpaczliwie. - Nie rozumiesz? To

odzie cze zauroczenie. Podobam ci si i nic wi cej.

Nie by a w stanie wykrztusi s owa. Szare oczy w bladej twarzy by y smutne, niemal

tragiczne.

- Tak b dzie dla ciebie lepiej. Kiedy przyznasz mi racj . Wyjdziesz za m , urodzisz

dzieci… - Odwróci si i wyszed z obawy, e g os mu zadr y. Sama my l o Tess po lubionej

innemu m czy nie i otoczonej gromadk cudzych bachorów by a dla niego tortur . Na

odchodnym rzuci : - egnaj, male ka. Poprosz Helen, eby przynios a ci dokumenty i

pensj . Powiedz jej, e odchodzisz z agencji, poniewa biuro kojarzy ci si mimo woli z

koszmarnymi prze yciami ostatnich dni. To dobra wymówka.

- Owszem - wykrztusi a, zaklinaj c go w duchu, by wreszcie odszed i zostawi j

sam , zanim ca kiem si rozklei. W g owie mia a kompletny zam t.

- Gdyby potrzebowa a mojej pomocy…

- Dzi kuj . Dobranoc.

Wyszed , nie ogl daj c si ani razu. Mia wielk ochot raz jeszcze na ni popatrze ,

ale zdawa sobie spraw , e pope ni by niewybaczalne g upstwo.

Zza drzwi dobieg go szcz k zamka. Z rozdartym sercem opu ci Tess, ale musia tak

post pi . Nie móg jej ofiarowa takiego ycia, jakiego pragn a. Wmawia sobie, e jej

mi

to zwyk e urojenie. Podoba si tej dziewczynie; nic wi cej. Gdyby o eni si z Tess,

post pi by nieuczciwie. Powtarza ten argument przez ca drog do domu.

Na pró no. Gdy wszed do pustego mieszkania, zda sobie spraw , e jest na wiecie

sam jak palec.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ROZDZIA ÓSMY

Short bardzo si ucieszy , e Tess chce u niego pracowa . W poniedzia ek poczu a si

troch lepiej i posz a na rozmow z przysz ym szefem.

Wysoki, przystojny m czyzna przyj j w biurze, gdzie roi o si od pracowników.

Przypomina troch Lassitera. Mimo to, w porównaniu z rygorem panuj cym u Dane'a,

dyscyplina w agencji Shorta by a nieco rozlu niona. Tess nie podoba o si równie , e

detektywi Shorta zbyt cz sto zdaj si na przypadek. By a jednak zdumiona i uradowana,

kiedy si okaza o, e nowy szef ma dla niej etat detektywa, a nie sekretarki.

- Wspania a niespodzianka! - zawo

a.

- Doskonale pami tam, jak pani narzeka a u Lassitera - zachichota . - Zajmie si pani u

mnie szukaniem zaginionych. Niebezpiecze stwo jest znikome, a praca nie wymaga tyle

czasu co w przypadku innych specjalno ci; za to satysfakcja gwarantowana. Mam nadziej , e

dzie pani zadowolona.

- Nie wiem, jak si panu odwdzi czy za tyle yczliwo ci.

- Znam dobry sposób. Prosz solidnie wzi si do pracy i odnosi same sukcesy. -

Short wsta i u cisn d

nowej pracownicy. - Prosz zosta , je li ma pani czas. Mary

wszystko pani wyja ni i przedstawi wspó pracownikom. Do przysz ego poniedzia ku b dzie

si pani opiekowa . Tydzie to a nadto, by pozna sposób dzia ania naszej firmy i wdro

si do nowych obowi zków. Potem zacznie pani dzia

samodzielnie.

- Wspaniale - odpar a z u miechem Tess. - Ogromnie si ciesz . Z pewno ci nie

zawiod pa skich oczekiwa .

- Ciekawe, dlaczego Dane zgodzi si , by pani odesz a z jego firmy. Sporo was czy.

W pewnym sensie jeste cie rodzin - powiedzia Short, nie kryj c ciekawo ci.

- W ostatnim czasie dwukrotnie do mnie strzelano, raz przed budynkiem agencji, a

drugi w biurze. Koszmarne wspomnienia nie pozwalaj mi spokojnie pracowa . Gdy tam

wchodz , ca a si trz

- sk ama a Tess.

- Rozumiem. - Short od razu spowa nia , a potem u miechn si wspó czuj co. -

Postaramy si , eby nic podobnego pani tu nie spotka o.

- Dzi ki - odpar a cicho.

Mary Plummer ch tnie zaopiekowa a si now kole ank .

- Jeste bardzo blada - zauwa

a w czasie rozmowy. - S ysza am, e ostatnio

chorowa

. Czy aby na pewno czujesz si ju lepiej?

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Oczywi cie - zapewni a Tess.

Niestety, okaza a si nadmiern optymistk . Przez kilka tygodni Tess nie mog a doj

do siebie. W ko cu uzna a, e ma wrzód

dka. Nic dziwnego, je li wzi pod uwag , ile

ostatnio przesz a: postrza , napad, rozstanie z ukochanym, zmiana pracy. Ka dy by si

rozchorowa po takich prze yciach.

Helen ci gle do niej wydzwania a, prosz c o spotkanie. Tess odmawia a pod byle

pretekstem, ale w ko cu uzna a, e wszystko ma swoje granice, i umówi a si z kole ank na

obiad.

- Marnie wygl dasz - stwierdzi a Helen, nie owijaj c niczego w bawe

.

-

am ostatnio w ogromnym napi ciu - przypomnia a Tess. - Tak wiele si zmieni o

w moim yciu, i to w bardzo krótkim czasie.

- Schud

. Jeste blada jak ciana.

- To nerwy. Pan Short jest wspania ym szefem. Nie mog go zawie , a musz si

jeszcze wiele nauczy .

- To prawda. - Helen nie wygl da a na przekonan . Spogl da a podejrzliwie na

odsz kole ank . - Dane jest…

- Masz ochot na deser? Mo e lody? - rzuci a Tess, pospiesznie zmieniaj c temat.

Helen zamilk a. Wkrótce poj a, w czym rzecz.

- Jasne. Nie musisz niczego dodawa . Wszystko rozumiem. Niech b

lody. Mam

tylko jedn pro

. Id do lekarza. Zrób to dla starej przyjació ki.

Tess pos ucha a dobrej rady i nast pnego dnia z samego rana wybra a si na badania.

Doktor Reiner leczy j od dawna. Zbada pacjentk starannie i szybko zorientowa si , co jej

dolega.

- Musz zapyta , czy by a pani ostatnio blisko zwi zana z jakim m czyzn -

powiedzia spokojnie i dobitnie.

- Tak - odpar a pospiesznie Tess. Czu a niespokojne ko atanie serca. - Raz si …

Sp dzi am z nim noc.

- I sta o si - westchn lekarz.

- Ale on jest… bezp odny - wyj ka a. - Twierdzi , e nie mo e mie dzieci.

Nagle u wiadomi a sobie, e comiesi czna kobieca przypad

nie pojawi a si we

ciwym czasie. Powiedzia a o tym lekarzowi.

- Przeprowadzimy testy ci owe - stwierdzi lekarz. - Postawmy spraw jasno.

Prawdopodobnie jest pani w ci y. Na to wskazuj wszystkie symptomy.

Tess skuli a si , jakby zosta a uderzona prosto w splot s oneczny. Z obaw i

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

niedowierzaniem spogl da a na swój brzuch.

- Ci a to nie koniec wiata - pociesza j lekarz. - Jest wiele mo liwo ci…

- Nie! - Tess zblad a i os oni a brzuch r koma. - Prosz o tym nie mówi !

- A zatem chce pani urodzi dziecko?

- Oczywi cie - szepn a Tess. - To moje najwi ksze marzenie!

- Co z ojcem?

- Obawiam si , e nie uwierzy, gdy mu powiem - odpar a ze smutkiem. - Tak czy

inaczej jest przeciwnikiem ma

stwa, wi c nie b

zawraca mu g owy, przynajmniej na

razie, dopóki nie mam pewno ci. Kiedy otrzymam wyniki bada , podejm decyzj .

- Doskonale. Zaraz przyjdzie tu siostra Wallace i pomo e mi przeprowadzi badania.

Prosz si nie martwi . Wszystko b dzie dobrze.

Wyniki mia y by znane dopiero nast pnego dnia rano. Tess przez ca noc nie

zmru

a oka. Nie wspomnia a nikomu o podejrzeniach doktora Reinera. Siostra Wallach

zadzwoni a do biura. Tess omal nie zemdla a, s ysz c spokojny g os potwierdzaj cy, e

pacjentka jest w ci y. Wymamrota a podzi kowanie i od

a s uchawk . Zapomnia a

umówi si na kolejn wizyt i zapyta o adres dobrego ginekologa-po

nika. Uzna a, e

pomy li o tym innego dnia.

Pracownicy agencji, zaniepokojeni blado ci nowej kole anki, wypytywali, co si

sta o. Tess zby a ich uprzejmymi pó

ówkami i wsadzi a nos w papiery dotycz ce

prowadzonej w

nie sprawy. Chcia a spokojnie wszystko przemy le .

Ko o po udnia wyrwa j z zadumy g os szefa, który zatrzyma si przy biurku nowej

pani detektyw i zmierzy j badawczym spojrzeniem.

- Rzadko spotykam si z podw adnymi poza biurem, ale dla pani ch tnie zrobi

wyj tek. Mo e pójdziemy dzi razem na kolacj ?

Tess by a zbita z tropu nieoczekiwan propozycj . Rozsta a si z Dane'em, ale nosi a

pod sercem jego dziecko. Randka z innym m czyzn uchodzi a w jej oczach niemal za

cudzo óstwo.

- Dzi ki za zaproszenie - odpar a uprzejmie. - Mam nadziej , e nie poczuje si pan

dotkni ty, je li odmówi . Nie jestem w nastroju. Dochodz teraz do siebie po… wielkim

rozczarowaniu.

- Ach, tak. Rozumiem - odpar z u miechem. - Czas leczy rany. Ponowi zaproszenie.

Tess w milczeniu skin a g ow . adnej zach ty. Mia a w yciu do k opotów.

Tess chcia a zadzwoni do Dane'a i przekaza mu radosn nowin , ale nie mia a

odwagi. Jej ukochany ci gle powtarza , e nie chce trwa ego zwi zku i nie pragnie o eni si

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

powtórnie. Gdyby mu powiedzia a o dziecku, uzna by, e powinien j po lubi . Marzy o

potomstwie, lecz mimo to móg uzna jej telefon za prób moralnego szanta u. A je li -

uchowaj Bo e - stwierdzi, e to nie jego dziecko? Przecie uwa

si za bezp odnego. Gotów

powiedzie , e spa a z innym m czyzn .

Druga przyczyna, która sk oni a Tess do milczenia, dotyczy a stanu zdrowia.

Niepokoi y j uporczywe bóle i krwawienia. Lekarz by tego samego zdania i gdy tylko

opisa a mu objawy, umówi j z do wiadczonym po

nikiem. Skoro istnia o ryzyko

poronienia i utraty dziecka, wci ganie Dane'a w t spraw by oby niewybaczalnym b dem.

Odetchn a z ulg , gdy Kit wróci a do domu po kilku miesi cach nieobecno ci.

Wreszcie mia a bratni dusz . Umówi y si na obiad. Kit wybra a gwarn w osk restauracj ,

gdzie w dni powszednie ch tnie wpada y co zje . Tess, która ostatnimi czasy zwykle

przesiadywa a w domu, czeka a przy stoliku na kole ank , nerwowo rozgl daj c si po sali.

Obawia a si przypadkowego spotkania z Dane'em, mimo e do jego agencji by o st d do

daleko. Wreszcie ujrza a wysok , eleganck dziewczyn o g stych, ciemnych w osach,

twarzyczce elfa, b yszcz cych niebieskich oczach i d ugich rz sach. Tess by a do wysoka,

ale Kit górowa a nad ni wzrostem. By a tak e szczuplejsza; Tess zacz a ju ty .

- Ale ty pulchniutka! - mrukn a Kit, marszcz c brwi.

Ruchem g owy wskaza a szeroki bia y sweter Tess oraz jej szare spodnie, o dwa

numery wi ksze ni te, które Tess nosi a do tej pory. Przysz a matka nie mog a si ju

pochwali tali osy. Twarz mia a zaokr glon , a zarazem dziwnie promienn .

- Troch przyty am - wyzna a Tess. - W pobli u mojej agencji jest dobra w oska

restauracja. Sama rozumiesz…

- S ysza am, e pracujesz teraz jako detektyw. - Kit z zadowoleniem pokiwa a g ow . -

W ko cu odwa

si przeciwstawi Dane'owi. Gdyby nadal u niego pracowa a, nie

mia aby cienia szansy na awans. Ten facet jest nadopieku czy.

Tess z uwag przegl da a kart da . Kit rzuci a jej badawcze spojrzenie.

- Powiedz mi od razu, co si sta o. Wiesz, e i tak w ko cu to z ciebie wyci gn .

- Jestem w ci y - oznajmi a dr cym g osem Tess.

Kit znieruchomia a i wstrzyma a oddech.

- Dane? - zapyta a w ko cu i g

no westchn a.

- Tak.

- On zapewne o niczym nie wie - stwierdzi a z domy lnym u miechem Kit. Popatrzy a

wspó czuj co na przyjació

.

Tess skin a g ow , patrz c nie widz cym wzrokiem na menu. Kit pog aska a jej d

.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- W ko cu b dziesz zmuszona mu o tym powiedzie .

- Oczywi cie. Za jaki czas.

- Kiedy?

- Pojawi y si niepokoj ce dolegliwo ci. Jutro id do po

nika. - Tess skrzywi a si . -

Piel gniarka, z któr telefonicznie umawia am si na wizyt , by a wyra nie zaniepokojona

moimi objawami: Przegl da am równie encyklopedi medyczn . To si mo e sko czy

poronieniem. Kit, co mam robi ? Nie mog straci tego dziecka! Tylko ono mi pozosta o!

Kit uda o si po chwili uspokoi przyjació

. Tess opanowa a si i kontynuowa a

zwierzenia.

- Sama nie wiem, jak… - Urwa a w pó s owa i zamruga a powiekami. Poblad a,

spogl daj c ku drzwiom.

- Dane - rzuci a domy lnie Kit, odwracaj c si ku wyj ciu. Otworzy a szeroko oczy. -

Przecie on tu nie bywa!

Tym razem jednak przyszed . Co wi cej, lustrowa spojrzeniem go ci, jakby kogo

szuka . Wreszcie dostrzeg Kit i Tess. Z kamienn twarz ruszy w stron ich stolika.

- Nie - j kn a Tess. - Nie powinien…

Dane by innego zdania. Zatrzyma si obok Tess, patrz c zach annie na jej twarz,

jakby nie by w stanie oderwa od niej wzroku.

- Od kilku tygodni ci nie widuj - rzuci oschle. - Mia em nadziej , e nas

odwiedzisz, eby powiedzie , co u ciebie s ycha . Daremnie. Co z oczu, to z serca, prawda?

Dziwne pytanie w ustach m czyzny, który jeszcze niedawno traktowa j niczym

powietrze.

- Pracuj w odleg ej dzielnicy. Trudno mi si wyrwa .

- Tak. S ysza em, e dosta

posad detektywa.

- Owszem. To pasjonuj ce zaj cie. - Unios a dumnie g ow .

Dane patrzy uporczywie w szare oczy. Tess spostrzeg a, e jest smutny, ale nie

wiedzia a, czemu to przypisa .

- Uwa aj na siebie - mrukn .

- Obiecuj - powiedzia a Tess. Zmieni a temat. - Helen pewnie za mn t skni.

Dane zacisn z by. Jego d onie zwin y si w pi ci. Owszem, Helen czu a si w

agencji nieco osamotniona, gdy zabrak o m odszej kole anki, ale dla niego nieobecno Tess

by a prawdziw tortur . Najgorsza okaza a si zagadkowa oboj tno i uparte milczenie. Jak

mo esz, Tess, powtarza w duchu. Dlaczego jeste taka nieczu a? Ju zapomnia

o naszej

cudownej nocy?

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

By

wiadomy, e sam da Tess do zrozumienia, aby odesz a, ale to mu wcale nie

poprawi o humoru. Powtarza jej ci gle, e nie chce si wi za na sta e. Zmieni zdanie, gdy

przysz o mu stawi czo o samotno ci i

bez Tess. Nienawidzi powrotów do domu, bo jej

tam nie by o. Przeklina w asne ycie, poniewa zabrak o w nim najwa niejszej osoby.

Westchn i popatrzy z czu

ci na pochylon g ow dziewczyny, jakby chcia pog aska j

po w osach. Odepchn Tess; nie mo na cofn tamtych s ów. Czu si bezradny. Czy by

jego okrucie stwo zabi o mi

, jak do niego ywi a?

- Mo e chcesz si do nas przysi

, Dane? - zapyta a uprzejmie Kit, przerywaj c

opotliwe milczenie.

- Nie, dzi kuj - odpar z roztargnieniem. - Musz wraca do pracy. Tess?

- Tak? - Podnios a wzrok, ale nie da a si zwie pozornej serdeczno ci jego g osu.

- Jak si czujesz? - zapyta , patrz c z niepokojem w jej twarz. - Wygl dasz, jakby … -

Daremnie szuka w

ciwego s owa. Czy by chorowa a? Mo e co j trapi? - Masz k opoty ze

zdrowiem?

- Zim trudno unikn przezi bienia - odpar a wymijaj co. Poblad a i odwróci a

wzrok. Nie by a w stanie patrze d

ej na ukochanego. Nosi a pod sercem jego dziecko, ale

nie wiedzia a, jak mu o tym powiedzie , i dlatego cierpia a.

Wstrzyma a oddech, czuj c nag y ból. Nie po raz pierwszy. Dlatego w

nie

postanowi a odwiedzi ginekologa-po

nika.

- Tess!

Dane ukl

obok niej i chwyci jej d

. Patrzy na ni ciemnymi, pe nymi

przera enia oczyma.

- Co ci jest, male ka? - wypytywa niecierpliwie. - Jak si czujesz?

- Chyba mam wrzód

dka - odpar a z wahaniem, oszo omiona czu ym dotkni ciem.

Przebieg j cudowny dreszcz. Spojrza a w oczy Dane'a i czas si zatrzyma . Wpatrywa a si

w ukochanego z zachwytem, chocia z ama jej serce.

- Tess… - j kn bole nie. Wygl da jak cz owiek pora ony cierpieniem.

- Nic mi nie jest - szepn a. Westchn a ci ko. Z trudem opar a si pragnieniu, by

rzuci si w jego ramiona. - Ju przesz o. Naprawd , Dane.

Zapomnieli o ca ym wiecie. Kit siedzia a obok nich, jakby by a niewidzialna. Wolno

pi a kaw , nie przerywaj c dziwnej rozmowy.

- Id koniecznie do lekarza - powiedzia zd awionym g osem. - Nie wolno lekcewa

tych objawów.

- Oczywi cie - odrzek a cicho. - A co z tob ? Jak si czujesz?

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Jako leci - odpar nieco chrapliwie. Westchn g boko. Chcia poprosi Tess, eby

do niego wróci a, ale walczy z t pokus . - Chyba t skni za tob , male ka - doda z kpi cym

miechem.

- Nie do wiary! Chyba ni ! - odpar a pogodnie.

Dane wzruszy ramionami, nie wiedz c, co odpowiedzie .

- Wrócisz do mojej agencji, je li dam ci posad detektywa? - spyta z wahaniem.

- Daj spokój, Dane - odpar a po chwili namys u. - To nie jest dobry pomys .

Doskonale mi si wspó pracuje z panem Shortem.

Dane zmarszczy brwi i zacisn pi ci. Przemkn o mu przez my l, e Tess flirtuje z

Shortem i dlatego nie chce powróci do jego firmy.

Kit uzna a, e pora wzi sprawy w swoje r ce. Ta rozmowa atwo mog a si zmieni

w nieprzyjemn sprzeczk . Tess nie mia a na to si .

- Zrobi o si strasznie pó no - wtr ci a. - Musz wraca .

- Ja równie . Nie mog si spó ni - podchwyci a Tess, spogl daj c znacz co na

Lassitera, który wsta z kl czek, patrz c na ni wrogo.

Short i Tess! By w ciek y. Mia wielk ochot da komu po mordzie!

Kit uregulowa a rachunek. Tess podnios a si z krzes a i powiedzia a z wahaniem:

- Ciesz si z naszego spotkania.

Zirytowany Dane bez s owa zmierzy j taksuj cym spojrzeniem.

- Przyty

? - zapyta nagle.

- Troch - odpar a, unikaj c jego wzroku. - Jem za du o p czków.

- I dobrze. By

zbyt szczup a.

Rozmowa si urwa a. Do Lassitera podszed jaki znajomy. Dziewczyny wykorzysta y

moment, po egna y si i wysz y.

- Dane t skni za tob - powiedzia a Kit, gdy wsiada a do samochodu. - Nawet lepy by

to zauwa

.

- T sknota i mi

to dwie ró ne sprawy - westchn a Tess.

- W ka dym razie troch mu na tobie zale y. Mniejsza z tym. - Kit uzna a, e pora

zmieni temat. - Niepokoi mnie twój stan zdrowia. Podczas obiadu le si czu

. Obiecaj mi,

e pójdziesz do lekarza.

- Obiecuj . Dzi ki za trosk . Jeste moj najlepsz przyjació

.

- To samo mog powiedzie o tobie.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ROZDZIA DZIEWI TY

Tess przysz a do gabinetu doktora Boswicka pó godziny wcze niej. Prawie nie spa a

tej nocy. Atak bólu, który nast pi w restauracji, bardzo j przestraszy . Dane ogromnie jej

pomóg w trudnej chwili. Wzi j za r

i cierpienie min o szybciej ni zazwyczaj.

Niesamowite; zupe nie jakby dziecko pozna o g os rodzonego ojca i postanowi o walczy o

przetrwanie. Tess s dzi a, e medycy nie potwierdziliby owej teorii.

Doktor Boswick ju przyjmowa , wi c nie czeka a d ugo. Zbada pacjentk i postawi

niepokoj

diagnoz . Usiedli po przeciwnych stronach biurka. Lekarz przegl da wyniki

przeprowadzonych wcze niej bada .

- Czy bardzo pani zale y na urodzeniu tego dziecka? - zapyta , odsuwaj c plik

wydruków i spogl daj c na pacjentk znad okularów. - Wiem, e jest pani osob samotn i

utrzymuje si ze skromnej pensji. Prosz to rozwa

.

Tess nie rozumia a, co jej sytuacja osobista i finansowa ma wspólnego z ci

, nie

potrzebowa a jednak czasu do namys u.

- Zrobi wszystko, by urodzi to dziecko - odpar a spokojnie.

Lekarz nie ukrywa zadowolenia.

- To doskonale, e tak pani stawia spraw , bo ci a jest zagro ona. Nie ma pewno ci,

czy zdo amy j utrzyma . - Usiad na brzegu krzes a i po

d onie na blacie biurka. Nie

zwraca uwagi na przera on min pacjentki. - Bóle spowodowane s nietypowym

ustawieniem

yska. Mo e doj nawet do jego uszkodzenia. Powtarzaj ce si krwawienia

mog doprowadzi nawet do poronienia.

- Tylko nie to! - krzykn a Tess. - Jak mog temu zaradzi ? Czy istnieje jaki sposób?

- Tak. Prosz rzuci prac i siedzie w domu, póki ci a nie b dzie na tyle

zaawansowana, by przewidzie , jak ustawi si

ysko. Moim zdaniem w pani przypadku

nale y si maksymalnie oszcz dza a do porodu. Zak adam, e rozwi zanie nast pi w

sposób naturalny. Nie wykluczam jednak cesarskiego ci cia. Prosz jak najmniej chodzi .

Szczerze odradzam w drówki do pracy oraz biurow krz tanin . I jeszcze jedno: pod adnym

pozorem prosz nie za ywa aspiryny podczas ci

y.

- B

o tym pami ta . - Wyraz twarzy dobitnie wiadczy o determinacji Tess. Mia a

niewielkie oszcz dno ci. Dotychczas pensja umo liwia a regularne sp acanie rat. Lekarz

wyra nie da jej jednak do zrozumienia, e chodzenie do pracy mo e spowodowa

poronienie.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Czy ojciec dziecka nie móg by si pani zaopiekowa ?

- On o niczym nie wie - odpar a po chwili wahania i pokr ci a g ow .

- Prosz mu powiedzie .

- Oczywi cie, panie doktorze. - Nie zamierza a tego robi , ale obieca a dla wi tego

spokoju.

- To mi si podoba. Prosz umówi si na kolejn wizyt . Siostra Bertha wpisze jej

termin do mego kalendarza. Musi mnie pani cz sto odwiedza . Prosz si nie martwi

rachunkami - doda z u miechem. - Mam do pani zaufanie. Znajdziemy wyj cie korzystne dla

obu stron. Zgoda?

- Tak, panie doktorze.

Tess zada a lekarzowi mnóstwo pyta , wychodz c z za

enia, e w trudnych

sytuacjach wiedza pop aca, natomiast ignorancja przysparza k opotów. Gdy wróci a do domu,

musia a najpierw odreagowa napi cie; p aka a tak d ugo, a nos i oczy zrobi y si czerwone.

- Dobrze, male stwo - powiedzia a wreszcie, k ad c r ce na brzuchu. - To sprawa

mi dzy tob i mn . Sama nie dam sobie rady. Musisz mi pomóc. Chc ci urodzi , gdy

nadejdzie pora - szepn a z czu

ci . - Bardzo tego pragn ! Postaraj si

. Zrób to dla

mnie.

Nast pnego dnia z

a wymówienie. Pan Short by zdumiony. Wyja ni a, e za rad

lekarza nas kilka miesi cy przerywa prac , by leczy wrzody

dka. By o jej przykro, e

musi oszukiwa

yczliwych ludzi. Szef okaza zrozumienie i przyzna jej spor premi .

Przez kilka nast pnych dni Tess porz dkowa a swoje sprawy. Przede wszystkim

znalaz a now prac . Telefonicznie zach ca a do kupowania rozmaitych towarów. Dochód

by skromny, ale regularny. Z posiadanych oszcz dno ci zap aci a raty za trzy miesi ce z

góry, by przez jaki czas mie

wi ty spokój i my le tylko o dziecku.

opoty i zmartwienia powodowa y, e traci a apetyt i chud a. Kit wpada a od czasu

do czasu z ró nymi pyszno ciami, by sk oni przysz matk do racjonalnego od ywiania si .

Tess kaza a jej przysi c, e nikomu nie wspomni o dziecku. Przesta a odbiera telefony, by

nie wygada si przypadkiem przed znajomymi z agencji Dane'a.

Daremnie si jednak udzi a, e w ten sposób uniknie pyta o przyczyny nag ego

odej cia z pracy. Gdy pewnego dnia wychodzi a z azienki os abiona porannymi md

ciami,

niespodziewanie zabrzmia dzwonek u drzwi. Na pasiast pi am narzuci a gruby czerwony

szlafrok. By a potargana; dawno powinna by a odwiedzi fryzjera. Wygl da a okropnie.

Dzwonek odzywa si raz po raz. Zirytowana, uchyli a drzwi i stan a twarz w twarz z

Dane'em.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- O Bo e! - wyj ka na jej widok.

- Dzi ki, je eli to mia by komplement - mrukn a. - Wejd i zamknij drzwi. Musz

si po

, bo inaczej zemdlej .

- Zanios ci do

ka.

Wzi j na r ce i mocno przytuli . Wszed do sypialni. Zaprotestowa a, gdy chcia

zdj jej szlafrok. Nie mog a pozwoli , by zobaczy jej zaokr glony brzuch.

- Zostaw. Jest mi zimno - wykrztusi a.

- Dobrze. - Okry j starannie i usiad na brzegu

ka. Ciemne oczy rzuca y pytaj ce

spojrzenia. - Short powiedzia , e odesz

z pracy. Bierzesz lekarstwa?

Tess s ucha a z roztargnieniem, wpatrzona w Dane'a, który wygl da bardzo

elegancko. Có za kontrast! Sama przypomina a zabiedzonego kota.

- Jakie lekarstwa? - powtórzy a niepewnie. Skrzywi a si . zy stan y jej w oczach. -

Po co? Lekarze zrobili ju wszystko, co si da o.

- Wrzód jest zaleczony?

- To nie wrzód - odpar a ponuro i przymkn a oczy.

- A co?

- Obawiam si , e na takie dolegliwo ci nie ma skutecznej pigu ki. Dane, zostaw mnie

w spokoju. Jestem zm czona…

- Jaka to choroba? - wypytywa z l kiem, którego nie potrafi ukry . Tess domy li a

si , co mu przysz o do g owy.

- Nie mam raka. Zapewniam, e mier mi nie grozi.

Dane odetchn z ulg .

- Okropnie mnie przestraszy

. Skoro to nie jest wrzód

dka, jak mam rozumie

twoje s owa? Co to znaczy, e na twoje dolegliwo ci nie ma lekarstwa?

Tess westchn a g boko i z oci ganiem popatrzy a mu w oczy.

- Dane… Jestem w ci y.

- S ucham? - wyj ka z niedowierzaniem.

- B

mia a dziecko.

Lassiter zmieni si na twarzy. Tess nie mog a na to patrze . Wygl da jak

rekonwalescent po ci kiej chorobie. Odwróci g ow i badawczym spojrzeniem zmierzy jej

posta . Wolno odsun ko dr , rozwi za pasek szlafroka i rozchyli jego po y. Nim zd

a

zaprotestowa , zsun nieco spodnie od pi amy, ods oni zaokr glony brzuch i patrzy jak

urzeczony na delikatn wypuk

.

- Nie powiedzia

mi - rzuci ostro.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Gdy si rozstawali my, jeszcze o tym nie wiedzia am.

Po

na jej brzuchu silne, ciep e d onie. Ten gest wyra

szacunek i uwielbienie.

Dane wstrzyma oddech i spojrza Tess prosto w oczy. Twarz poczerwienia a mu z przej cia.

- Kiedy urodzisz?

- Za pi miesi cy.

Zastanawia a si , czy powiedzie mu ca prawd . Patrzy a z uwag na

rozpromienion twarz. Dane nie potrafi ukry rado ci; los zgotowa mu wspania

niespodziank . Tess nie mia a sumienia mówi ukochanemu, e ci a jest zagro ona. To nie

by odpowiedni moment. Dane odzyska niespodziewanie wiar w siebie. Niech si ni

nacieszy. Tess musia a jednak znale jak wymówk , by usprawiedliwi ca kowit

bezczynno i niech do wychodzenia z domu. Zagryz a wargi.

- Dane… - wykrztusi a. - Do czasu rozwi zania musz siedzie w domu. Nie mog

pracowa .

- Dlaczego? - zapyta krótko.

Zawaha a si i mimo woli spojrza a na ojca swego dziecka z uwielbieniem. Za bardzo

go kocha a, by przedwczesnym wyznaniem burzy wielk rado . Nie chcia a pochopnie

ujawnia ca ej prawdy. L k o potomka móg go doprowadzi do szale stwa.

- Mam wyj tkowo silne md

ci - wyja ni a.

- Rozumiem. - Dane odetchn z ulg .

Wsta z

ka, odwróci si i w zamy leniu pociera d oni kark. Nie widz cym

wzrokiem spogl da na wzorzyste tapety.

- Nie zaprz taj sobie tym g owy - oznajmi a Tess.

- Nie mów bzdur. To moje dziecko. - Odwróci si . Jego twarz roz wietla a rado . -

Moje dziecko - powtórzy , spogl daj c na jej brzuch z agodnym u miechem. Spojrza w

szare oczy i spochmurnia . - Cholera! Wygl da na to, e w ogóle nie zamierza

mi o tym

powiedzie !

Skuli a si , przestraszona ostrym tonem. Wybór mia a niewielki; mog a pozwoli , by

nadal w to wierzy albo ujawni ca prawd i martwi si razem z nim. Wspomina a yciowe

katastrofy, które w ostatnich latach dotkn y ukochanego: mier matki, gro ny postrza ,

rezygnacja z pracy w policji. Ogarn o j wspó czucie. Nie nale y wtajemnicza Dane'a.

Wystarczy, e ona si zamartwia. Podj a decyzj i to doda o jej si . Unios a dumnie g ow .

- Sam powiedzia

, e nie chcesz si wi za , pami tasz? - przypomnia a zimnym

tonem. - Chcia

, ebym usun a si z twego ycia. Gdybym wspomnia a o dziecku,

uzna by , e zastawiam na ciebie pu apk .

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Dane poczu si winny. Tess nie mia a poj cia, co do niej czu .

- Wszystko si zmieni o - odpar spokojnie.

- Mam rozumie , e ja si nie licz , ale zale y ci na dziecku, tak?

Te s owa okropnie go rozz

ci y.

- Jasne - rzuci z przewrotnym u miechem.

Tess patrzy a na niego z kamienn twarz . Mia a z amane serce, ale nie da a po sobie

pozna , jak bardzo cierpi.

- Zamierza

mi powiedzie o dziecku? - Dane nie dawa za wygran .

- Tak - odpar a. - Pr dzej czy pó niej musia abym to zrobi .

- Kiedy? - rzuci oskar ycielskim tonem. - Gdy nasz potomek szed by do szko y? Nie

musisz odpowiada . - Dane wcisn r ce w kieszenie i bez s owa patrzy na Tess. Wzi si w

gar . Czu si oszukany, bo ukry a przed nim prawd , chocia wiedzia a, e bardzo cierpi z

powodu bezp odno ci. Sam nie by tak e bez winy, ale jeszcze za wcze nie na przebaczenie i

pojednanie. Móg za to wiele zrobi .

- Zabior ci na ranczo - my la g

no. - Beryl si tob zaopiekuje.

- Wykluczone - mrukn a, odwracaj c g ow . - Nie mog … tam jecha .

Dane zmarszczy brwi. Przypomnia sobie, co mówi Tess o starszej pani, która z

pewno ci nie pochwala a istnienia nie lubnych dzieci.

Lassiter rozpromieni si nagle. Mia powód, eby po lubi Tess, nie ujawniaj c

prawdziwych uczu . Niech s dzi, e zrobi to przez wzgl d na dziecko.

- Co wymy limy. - Mrugn do niej porozumiewawczo. Z roztargnieniem popatrzy

na zegarek. - Nied ugo wróc .

- Dane, musimy porozmawia .

- Pó niej.

Bez s owa wyja nienia opu ci sypialni . Na odchodnym rzuci jej zaborcze

spojrzenie. Gdy znikn za drzwiami, Tess opad a na poduszk . Zaskoczy j nag ym

znikni ciem. By a smutna, bo przyzna , e chodzi mu jedynie o dziecko. Czas po egna si z

nadziej , e Dane kochaj skrycie i pragnie jej powrotu. To zwyczajne mrzonki.

Tess by a zaskoczona, gdy rankiem stan li oko w oko na progu mieszkania. Trzy

godziny pó niej os upia a na widok Lassitera, który przyprowadzi do jej mieszkania jakiego

dziwnego jegomo cia, a nast pnie podsun jej pióro oraz zadrukowany arkusz papieru.

Wskaza miejsce, gdzie powinna z

podpis, ale nie da jej czasu na przeczytanie tekstu.

Rzuci dokumenty na stó , usiad obok Tess i wzi j za r

.

- Prosz zaczyna - zwróci si do tajemniczego osobnika.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

czyzna wyci gn niewielki tomik i odczyta formu przysi gi ma

skiej. Tess

by a tak oszo omiona, e ledwie wykrztusi a sakramentalne „tak”, gdy m czyzna zwróci si

do niej. Poczu a, e ukochany wsuwa jej na palec obr czk , za du zreszt . Byli

ma

stwem.

- Dane! - krzykn a nagle.

Lassiter wsta , u cisn d

m czyzny, podsun mu papiery do podpisania, wr czy

umówion op at i odprowadzi do drzwi, dzi kuj c wylewnie za pomoc.

Gdy nieznajomy wyszed , Dane wróci do sypialni i popatrzy na Tess. Nale

a do

niego - ona i dziecko. Jego dziecko. By dumny jak paw.

Tess z niedowierzaniem popatrzy a na obr czk . Podnios a wzrok. Nie potrafi a

okre li miny Dane'a ani powiedzie , co oznacza jego badawcze spojrzenie.

- Trzeba co najmniej trzech… trzech dni, by za atwi przed lubne formalno ci.

- Wystarczy kilka godzin. Trzeba tylko przystawi urz dnikowi pistolet do g owy -

odpar che pliwie. - B

spokojna, za atwi em wszystko zgodnie z prawem. - Zmarszczy

brwi. - Istnieje jednak niebezpiecze stwo, e zostan oskar ony o porwanie.

- Co ty mówisz?

- Urz dnik, który przed chwil udzieli nam lubu, nie mia poj cia, po co tu jedzie.

Podst pnie zwabi em go do samochodu i przywioz em tutaj - wyja ni Dane.

Tess wybuchn a miechem, a potem si rozp aka a. Nie spodziewa a si po

ukochanym takiej spontaniczno ci. Lassiter zakl cicho i zacz si usprawiedliwia .

- Wybacz, e ci nie uprzedzi em, ale mia em nó na gardle - wymamrota . - Skoro

jedziemy dzi na ranczo, musimy si tam zjawi jako ma

stwo.

- Nie ma powodu, eby Beryl si o mnie troszczy a - szepn a Tess. - Ty równie nie

musisz by taki opieku czy.

- Nosisz pod sercem moje dziecko - przypomnia , spogl daj c jej g boko w oczy.

Musia zmobilizowa ca si woli, by wzi si w gar . Pragn obj ukochan i sca owa

zy z d ugich ciemnych rz s. - Najwa niejsze jest teraz nasze male stwo. Na nim trzeba si

skupi . - Po chwili milczenia doda : - Ubierz si . Spakuj twoje rzeczy i ruszamy. Mam

wra enie, e poranne md

ci bardzo ci m cz .

- Tak - odpar a wymijaj co. - Jestem ca kiem wyko czona. Zaraz si ubior , ale

najpierw musz wzi prysznic.

- Masz do si ?

- Nudno ci m cz mnie najbardziej z samego rana. Teraz czuj si lepiej.

- Poka , co chcesz zabra . Sam wszystko spakuj . Zawo aj mnie, gdyby

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

potrzebowa a pomocy.

Tess nie mog a si nadziwi , e Dane tak szybko i sprawnie przej kontrol nad jej

yciem. By o jej z tym dobrze. Nie musia a si o nic martwi . Nareszcie kto postanowi si

ni zaopiekowa . By a zbyt os abiona, by zebra my li i troszczy si o swoje sprawy. Wola a

nie pyta , dlaczego Dane sta si nagle taki opieku czy. Gdyby to zrobi a, pewnie by si

ca kiem za ama a.

Godzin pó niej gotowa do podró y Tess wsiada a do czarnego mercedesa. Walizki

przysz ej mamy le

y w baga niku. Dane zd

omówi z w

cicielem kamienicy warunki

zawieszenia umowy najmu. Ciekawe, jakich u

argumentów.

Tess zastanawia a si przez ca drog , jak przyjmie j Beryl. Dane zabawia

on

rozmow , opowiadaj c o agencji, Helen i reszcie pracowników. S ucha a go nieuwa nie. By a

przygn biona i cudze sprawy w ogóle jej nie obchodzi y.

Niepotrzebnie si martwi a. Gdy samochód stan przed domem, a pasa erowie

wysiedli, Beryl otworzy a szeroko ramiona.

- Jaka ty mizerna, dziecinko - gdera a niczym troskliwa matka, otwieraj c jej drzwi

wej ciowe. - Do zmartwie . Wszystko si u

y. Kiedy nie b dzie tu Dane'a, ja b

si

tob opiekowa . Nic z ego ci nie spotka.

Tego ju by o za wiele po tylu niezwyk ych prze yciach owego dnia. Tess rzuci a si

w obj cia Beryl i zacz a szlocha .

- Uspokój si , Tess - mrukn Dane po d

szej chwili. Przyci gn j do siebie i wzi

on na r ce. - Zanios ci do sypialni. Powinna odpocz . Mia

ci ki dzie .

- Podgrzej obiad. Fili anka gor cego bulionu postawi ci na nogi. Musisz by silna.

Pami taj o dziecku. - Beryl mrugn a porozumiewawczo do Tess i odesz a.

- Powiedzia

jej? - zapyta a Tess, spogl daj c na Dane'a.

- Tak - odpar , patrz c jej w oczy. - Wszystko b dzie dobrze. Przede wszystkim

musisz odpocz .

Skin a g ow , chocia zdawa a sobie spraw , e wspólne ycie wcale nie b dzie takie

proste. Znalaz a si w bardzo trudnej sytuacji. Ukochany m czyzna wydawa si tak bliski i

taki daleki zarazem, a upragnionemu dziecku grozi o wielkie niebezpiecze stwo. Tess

zadawa a sobie pytanie, czy takie zmartwienia mog przyprawi kobiet o szale stwo.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ROZDZIA DZIESI TY

Dane zjad popo udniowy posi ek w sypialni, gdzie Tess le

a wsparta na

poduszkach. Beryl pomog a jej zdj ubranie i przebra si w pi am . Zapakowa a

dziewczyn do

ka. By to stylowy mebel z filarami oraz baldachimem. Starsza pani

pociesza a Tess zapewniaj c, e poranne md

ci w ko cu przestan jej dokucza . Tess czu a

si winna, bo nie powiedzia a Beryl i Dane'owi ca ej prawdy, ale gdyby si im zwierzy a,

wszyscy mieliby ponure miny; wola a martwi si sama.

Nie zna a pokoju, do którego zaprowadzi a j Beryl. Jej dawna sypialnia le

a w innej

cz ci domu. Nie mia a odwagi zapyta , gdzie sypia Dane.

- Jedz - poleci Lassiter, widz c, e Tess bawi si

, nie podnosz c jej do ust.

- Przepraszam. Zapomnia am o jedzeniu. Co to za sypialnia?

- Moja - odpar krótko. Tess by a zaskoczona.

Dane pokiwa g ow .

- Wiele si zmieni o. B dziemy spa razem.

Popatrzy a na niego z obaw . Lekarz odradza wspó ycie. W jej stanie to zbyt du e

ryzyko. Jak powiedzie o tym Dane'owi, nie ujawniaj c prawdy o zagro onej ci y?

Prze kn a

roso u i zacz a niepewnie:

- Dane…

- Wiem, e w twoim stanie wielkie nami tno ci trac na znaczeniu. Nie b

nalega .

Twoje zdrowie jest teraz najwa niejsze. Nie chc zostawia ci samej na ca noc. B

na

wyci gni cie r ki, gdyby mnie potrzebowa a.

- Dzi ki - odpar a z ulg . By a wzruszona jego troskliwo ci , lecz z alem uzna a, e

jako kobieta przesta a by dla niego atrakcyjna. Dane równie mia ponur min , bo uzna , e

Tess ju go nie chce. Oboje ukrywali prawdziwe uczucia pod mask ch odnej uprzejmo ci.

- Jedz rosó - przypomnia .

Wkrótce zrobi o si ciemno. Tess odpoczywa a. Oboje byli zm czeni i postanowili

wcze nie i spa . Dane rozebra si przy zapalonym wietle. Tess obserwowa a go -

pocz tkowo ukradkiem, potem jawnie. Sp on a rumie cem, gdy napotka a jego spojrzenie.

miechn si lekko i zgasi lamp .

- Wkrótce przywykniesz do tego widoku - powiedzia , udaj c, e nie dostrzega jej

zawstydzenia. - Gdy si przenios

do mego mieszkania, zacz em nosi pi am , eby ci nie

peszy . Teraz jeste my ma

stwem, wi c nie musz niczego przed tob ukrywa . Tak mi

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

dzie wygodniej. Od dzieci stwa sypiam nago.

- Nie mam nic przeciwko temu - odpar a Tess, gdy wsun si pod ko dr . - To

przecie twoja sypialnia.

Przyjemnie by o le

obok niego. Ju tak kiedy spali. Tamtej pami tnej nocy Tess

by a tak wyczerpana i oszo omiona, e natychmiast zasn a w ramionach kochanka. Teraz

czu a si niepewnie, le c w ciemno ci obok ukochanego, który dzieli z ni

e bez

wi kszego entuzjazmu, jakby z obowi zku.

Nagle poczu a na brzuchu jego d

. Zdr twia a ze strachu.

- Nie histeryzuj. Chcia em tylko sprawdzi , czy dziecko si porusza.

Tess mia a ci ni te gard o. Dotkni cie ciep ej d oni by o przyjemne i niepokoj ce

zarazem.

- Czasami si obraca. Wkrótce zacznie kopa - wykrztusi a z trudem.

- Chcesz karmi piersi , Tess?

Serce zabi o jej mocniej. Wiedzia a, e to zdrowe dla dziecka. Wiele o tym czyta a.

- Tak, je li tylko b

mia a pokarm.

Wstrzyma a oddech. Mia a nadziej , e Dane j przytuli.

Pragn a zasn w jego ramionach, uko ysana czu ym szeptem. Dane cofn d

i

przesun si na brzeg

ka. S ysza a, jak uk ada si na boku, odwrócony do niej plecami.

Wspólna przysz

nie wygl da a zbyt ró owo. Tess poczu a niepokój.

Dane zamkn oczy, westchn ci ko i zasn .

Dni p yn y wolno. Lassiter z niepokojem obserwowa

on .

- Za ma o si ruszasz - stwierdzi pewnego wieczoru po powrocie z agencji. - Wci

siedzisz. Powinna spacerowa . Zaczniesz od jutra. Nie warto protestowa - rzuci

pospiesznie, gdy chcia a wtr ci swoje trzy grosze. - Bezczynno mo e zaszkodzi dziecku.

Postaram si przyjecha wcze niej z pracy. Wybierzemy si na spacer po ranczo.

- Dane… - próbowa a go zmitygowa .

- Musz dzi wróci do miasta, bo planujemy ma zasadzk . Jeszcze o tym

porozmawiamy. Nie sied d ugo. To szkodzi dziecku.

Tess mia a ochot wrzeszcze na ca e gard o. Dane mówi tylko o dziecku. Czu a si

jak inkubator, w którym ro nie jego potomek. Martwi a si o upragnione male stwo, ale nie

chcia a by traktowana jak przedmiot. K amstwo ma krótkie nogi. Nie powiedzia a Dane'owi

prawdy, a teraz musia a s ucha jego wymówek. Jak mog a spacerowa , skoro wszelka

aktywno grozi a krwotokiem i utrat dziecka?

ledztwo prowadzone przez Dane'a ci gn o si w niesko czono . Tess odetchn a z

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ulg ; zabrak o czasu na wspólne spacery. Dane rzuci si w wir pracy. Coraz krócej

przebywali razem. Je dzi po po udniu do miasta i wraca na ranczo pó

noc , gdy Tess ju

spa a. Zdarza y si im ostre sprzeczki. K amstwa i niedomówienia nie s

y m odemu

ma

stwu. Pada y niesprawiedliwe oskar enia i z

liwe komentarze.

Tess czu a si zaniedbywana. Dane za wszelk cen chcia ukry , jak bardzo mu na

niej zale y. Unika

ony, bo coraz trudniej by o mu zachowa pozory oboj tno ci. Ilekro

odwróci a g ow , wpatrywa si w ni jak urzeczony, a jego spojrzenie zdradza o g bi

uczucia.

- Dlaczego w ogóle si do mnie nie odzywasz? - Tess cz sto robi a mu wymówki. -

Coraz pó niej wracasz do domu. W ogóle ci nie widuj .

- A o czym mamy rozmawia ? - odpowiada wymijaj co. - Uwiod

mnie, pami tasz?

Nie protestowa em, bo te chcia em ci mie . To po danie, rozumiesz? Nic wi cej. Przesta

si nad sob roztkliwia . Teraz wa ne jest dziecko.

Tess podda a si bez walki. By a zm czona zabieganiem o jego wzgl dy.

- Tak. Masz racj . Doskonale to rozumiem.

Wysz a z pokoju. Oczy mia a pe ne ez. Daremnie si

udzi a. Dane jasno i wyra nie

da jej do zrozumienia, co czuje.

Mija y tygodnie i miesi ce. Dane i Tess yli obok siebie jak obcy ludzie, okazuj c

uprzejmo i odrobin troski. Lassiter namówi

on , by przenios a si do innej sypialni pod

pozorem, e nie chce jej budzi w rodku nocy, gdy wraca z miasta. Zgodzi a si bez s owa.

Jej milczenie i smutek coraz bardziej go niepokoi y.

Tess z trudem d wiga a du y brzuch. Stawa a si coraz bledsza. Po kolejnej wizycie u

lekarza by a tak wyczerpana, e po

a si do

ka. Dane przestraszony nie na arty

próbowa doj , co jej dolega.

- Jak si czujesz? - wypyta , gdy pó nym popo udniem dotar na ranczo.

- Dobrze - odpar a z kamienn twarz . Nauczy a si ukrywa obawy. Ostatnio znów

krwawi a. Doktor Boswick by powa nie zaniepokojony. Niewiele mówi , ale pozna a to po

jego minie. Strasznie si ba a. Postanowi a wyzna Dane'owi ca prawd , ale nie mia a si na

powa

rozmow .

- Jestem bardzo zm czona - doda a cicho. - Dodatkowe kilogramy daj mi si we

znaki.

- Uprzedza em, e stracisz form - t umaczy cierpliwie Dane. - Wci siedzisz albo

le ysz. Powinna si wi cej rusza . Zaraz nabra aby energii. Jestem pewny, e twój lekarz

mówi to samo.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Tess coraz cz ciej je dzi a na kontrolne wizyty. Beryl wozi a j do miasta. M oda

pani Lassiter mydli a oczy starszej kobiecie twierdz c, e nie warto zaprz ta tym g owy

Dane'owi, który i tak ma do k opotów z prowadzeniem agencji i farmy. Beryl przyzna a jej

racj . Tess cierpia a;, bo m okazywa jej tylko ch odn uprzejmo , lecz nadal wola a mu

oszcz dzi zgryzot. Wystarczy, e ona si martwi. Po co zadr cza si we dwoje? Niech

przynajmniej jedno z nich rado nie oczekuje narodzin dziecka. Wiedzia a, jak wa ne jest dla

Dane'a to male stwo. Doktor Boswick wspomnia ostatnio, e prawdopodobnie urodzi

ch opca. Dane by by dumny z syna.

a si wygodnie na poduszkach. W ósmym miesi cu ci y ka da kobieta

potrzebuje odpoczynku. Tess z u miechem popatrzy a na Dane’a i rzuci a pojednawczym

tonem:

- Jutro pójd na ma y spacer, o ile samopoczucie mi dopisze. Jestem strasznie oci

a.

Chodzenie bardzo m czy.

Czu a na sobie podejrzliwe spojrzenie czarnych oczu. Dane spogl da na ni z trosk i

poczuciem winy.

- Jak to si dziej , e w ogóle nie spacerujesz, gdy jestem na ranczo? - zapyta . -

Wygl da na to, e chodzisz po domu i ogrodzie jedynie wówczas, gdy nikt ci nie obserwuje.

Tess bez s owa odwróci a wzrok.

- Wiem, e d wigasz spory ci ar. Jeste zm czona, ale to nie usprawiedliwia lenistwa

- oznajmi stanowczo. - Mówi to dla twego dobra. Jutro musisz pospacerowa . Sam tego

dopilnuj .

- Nie - odpar a buntowniczo. Mia a do udawania. - Nie b

spacerowa . Dane,

musz ci o czym powiedzie . Nie zrobi am tego wcze niej… Och! - Wstrzyma a oddech,

pora ona bólem, który przeszy jej wn trzno ci.

Usiad a na

ku i zgi a si wpó . Krzykn a g

no.

- Dziecko! - zawo

chrapliwie. - Tess, rodzisz?

- Tak! - P aka a z bólu. Skurcze nast powa y jeden po drugim. Czu a, jak ciep y p yn

sp ywa mi dzy udami okrytymi ko dr . Zblad a jak chusta. - Wezwij… karetk ! Zawiadom

doktora Boswicka…

- To fa szywy alarm. Termin masz dopiero za miesi c. Pojedziemy moim

samochodem - oznajmi , nieco zirytowany histeryczn reakcj

ony. Bez po piechu odsun

ko dr .

Os upia na widok ciemnej plamy na prze cieradle. Zblad , a oczy zab ys y mu jak w

gor czce.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Bo e mi osierny!

- Wezwij… karetk ! - krzykn a Tess.

Chwyci s uchawk , wiedz c, e czas nagli. Do sypialni wpad a Beryl, która us ysza a

krzyk Tess. Na pierwszy rzut oka zorientowa a si w sytuacji i pobieg a po r czniki.

Szcz liwym zbiegiem okoliczno ci jedna ze szpitalnych karetek znajdowa a si w

pobli u farmy Lassitera i mog a tam przyby za pi minut. Nieco uspokojony Dane wystuka

numer telefonu doktora Boswicka.

- Dzieje si co z ego. Tess ma bóle i obficie krwawi - oznajmi dr

cym g osem.

Stara si zachowa spokój. - Wezwa em karetk .

- K opoty z

yskiem - stwierdzi ponuro lekarz. - Bada em dzi pa sk

on i

uprzedzi em, e jej stan jest powa ny. Jest szansa, e dziecko prze yje, ale istnieje te realne

niebezpiecze stwo, e stracimy ich oboje. - Dane os upia . - Mam nadziej , e Tess po

a

si zaraz po powrocie do domu.

- Tak. - Dane zacisn d

na s uchawce.

- Bogu dzi ki! Nie musz panu chyba przypomina , e ona jest w powa nym

niebezpiecze stwie. Wszelki wysi ek stanowi dla niej wielkie zagro enie. Jad do szpitala.

czeka w izbie przyj . Przygotujemy wszystko do porodu i transfuzji. - Doktor w kilku

owach wyja ni Dane'owi, jak zatamowa krwotok i doda na koniec: - Prosz u wiadomi

sanitariuszom, e ka da chwila si liczy.

Dane od

s uchawk i przekaza Beryl uwagi lekarza. Popatrzy z obaw na Tess.

- Od pocz tku wiedzia

, e mog nast pi komplikacje, prawda? To nie poranne

md

ci sk oni y ci do rezygnacji z pracy - powiedzia zd awionym g osem.

Tess zagryz a wargi, by nie krzycze z bólu.

- Tak bardzo czeka

… na to dziecko - szepn a, oddychaj c z trudem. - Chcia am…

ci oszcz dzi zmartwie . Nie wi siebie!

- Postanowi

sama d wiga wielki ci ar, a ja ci tego nie u atwi em. By em pod y.

Och, Tess! - G os mu si za ama . Dr cymi palcami dotkn policzka ony, która p aka a z

bólu. - Gdzie ta cholerna karetka? - j kn zrozpaczony. W tej samej chwili us ysza

charakterystyczny d wi k. -Wytrzymaj jeszcze troch , male ka.

Skin na Beryl, która usiad a przy Tess. Wybieg z pokoju. By tak przera ony, e

dygota na ca ym ciele. Ledwie móg si porozumie z sanitariuszami.

Droga do szpitala nie trwa a d ugo. Gdy znale li si w izbie przyj , lekarze i

piel gniarki natychmiast zaj li si rodz

. Dane odci gn na bok doktora Boswicka i rzuci

pospiesznie:

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Ratujcie Tess. Przede wszystkim j - szepn z rozpacz . - Cokolwiek b dzie si

dzia o, ona jest najwa niejsza.

- Zrobimy wszystko, co w naszej mocy - zapewni lekarz.

W chwil pó niej Tess by a ju w sali porodowej. Dziecku spieszy o si na wiat.

Oszo omiona i zbola a matka ledwie s ysza a krzyk potomka. Dane przez ca y czas trzyma

on za r

i podtrzymywa j na duchu.

- To ch opiec - szepn . - S yszysz mnie, najdro sza? Mamy synka.

Tess z trudem zrozumia a jego s owa.

- John Richard - szepn a ostatkiem si . Takie imi wybrali kiedy dla synka. By to

jeden z nielicznych wieczorów, który sp dzili na rozmowie. Dane ostro nie musn wargami

usta ony i powtórzy : - John Richard. Jak si czujesz, kochanie?

Nie wierzy a w asnym uszom. Czy to Dane przemawia do niej tak czule? Wyczerpanie

i rodki znieczulaj ce spowodowa y pewnie halucynacje.

- Boli - j kn a cicho.

- Zaraz dostaniesz zastrzyk - odpar Dane i doda dr cym g osem: - Nasz ch opczyk

jest liczny, Tess.

Mimo bólu otworzy a szeroko oczy i popatrzy a na m a.

- Kocham ci - powiedzia a z trudem. - Cokolwiek si stanie, pami taj o tym.

Mia

zy w oczach. Tess widzia a jego twarz jak przez mg , ale zd awiony g os

zdradza wzruszenie.

- Wyzdrowiejesz - zapewni schrypni tym g osem. - Tak powiedzieli lekarze. Nie

mów g upstw!

Powieki ci

y Tess jak o ów. Przymkn a oczy.

- Opiekuj si ma ym - szepn a. - Marzy

… o dziecku.

- Marz o tobie! - wyzna , dotykaj c wargami jej ucha. - Pos uchaj uwa nie, moja

upiutka dziewczynko. K ama em jak z nut. By em przekonany, e nie mog da ci dziecka.

Tylko dlatego nie chcia em si z tob o eni . W przeciwnym razie nie zastanawia bym si ani

minuty! Chcia em, eby odesz a, bo przy mnie nie mog aby

pe ni

ycia. Tak bardzo mi

na tobie zale

o. Na tobie! Bo e mi osierny, omal nie zwariowa em, gdy doktor Boswick

powiedzia mi prawd . Otwórz oczy, Tess. B agam ci , spójrz na mnie!

Jego wo anie brzmia o jak krzyk rozpaczy. Tess unios a ci kie powieki i popatrzy a

na blad niczym chusta twarz ukochanego.

- Nie wa si umiera ! - rzuci Dane przez zaci ni te z by. - Musisz

. Razem

wychowamy nasze dziecko. Bez ciebie moje ycie nie ma sensu! Nie znios kolejnego

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

rozstania! Ty stanowisz sens mego istnienia. Bez ciebie nic nie znacz !

- Marzy

tylko… o dziecku - szepn a z trudem.

- Nie.

Udr czona bólem Tess ledwie rozumia a, co si do niej mówi.

- Tak. Sam mówi

.

Dane poj , e jego s owa nie docieraj do wiadomo ci ony. Musia natychmiast

powiedzie jej ca prawd . Czas nagli .

- Popatrz na mnie, Tess. Otwórz szeroko oczy. Spójrz na mnie!

Ostatkiem si unios a powieki.

- Kocham ci - oznajmi Dane wolno i dobitnie. Oczy b yszcza y mu jak w gor czce. -

Kocham ci .

Jakie mi e s owa, przemkn o jej przez my l. Chcia a odpowiedzie , ale zapad a w

ciemn otch

. D wi ki zla y si w bezsensowny szum.

Tess zasn a.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ROZDZIA JEDENASTY

Dane nie spa przez ca noc. Czuwa przy

ku ony. Nie chcia jej zostawi ani na

chwil . Do synka postanowi zajrze rano.

Wpatrywa si uwa nie w blad twarz pi cej Tess. Biedactwo, tyle si nacierpia a.

Sk d mia a wiedzie , e jest mu taka bliska? Nie oszcz dza jej. Tyle nieprzyjemnych s ów od

niego us ysza a. Kto wie, czy zechce mu to wybaczy ? Najwa niejsze, by prze

a i wróci a

do zdrowia. Inaczej by nie mo e.

- Dane? - szepn a, unosz c powieki. - Moje dziecko…?

Dane wygl da okropnie - przemkn o jej przez my l. By nieogolony. Twarz mia

szar . Zm czenie i l k odcisn y na niej g bokie bruzdy.

- Chcesz zobaczy male stwo? - zapyta cicho, pochylaj c si nad on . - Zaraz

poprosz , eby siostra je przynios a.

Podniós s uchawk wewn trznego telefonu i powiedzia kilka s ów. Odpowiedzia mu

pogodny g os. Po chwili do pokoju wesz a dy urna piel gniarka z ma ym zawini tkiem w

obj ciach.

- Oto liczny synek pani Lassiter - oznajmi a pogodnie. - Nareszcie si pani obudzi a.

Wszyscy byli bardzo wystraszeni. Prosz spojrze na to male stwo.

Po

a dziecko obok Tess i odwin a rogi kocyka. Ukaza a si male ka twarzyczka.

Tess przez chwil obserwowa a uwa nie synka, a potem zerkn a na Dane'a.

- Jest podobny do mego m a - szepn a. - Dane, wygl da zupe nie jak ty!

Dane pochyli si nad

kiem i pog aska syna po g ówce.

- Ma twoje oczy, du e i agodne - oznajmi stanowczo.

- Pójd po butelk - wtr ci a piel gniarka.

- Nie - zaprotestowa a Tess i popatrzy a na ni b agalnie. - Chc go karmi piersi .

Doktor Boswick powiedzia …

- Ale oczywi cie - przerwa a z u miechem piel gniarka. - Moim zdaniem butelka

tak e si przyda. Jest pani bardzo os abiona. Straci a pani du o krwi. Mimo wszystko

przynios butelk . Nie wiadomo, czy b dzie do pokarmu dla tego maluszka.

Gdy piel gniarka wysz a, Dane pomóg Tess usi

na

ku. Wsparta plecami o

poduszk trzyma a dziecko w obj ciach. Wstrzyma a oddech, gdy zacz o ssa . Roze mia a

si cicho i popatrzy a na m a, który obserwowa j z rumie cami na policzkach. Zagryz

warg .

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Tess nabra a otuchy. Wierzy a, e ojcostwo pomo e mu odzyska duchow

równowag i wiar w prawdziw mi

. Czu si zagubiony, ale szczerze kocha synka. Nie

by o w jego yciu innej kobiety, a zatem istnia a uzasadniona nadzieja, e pozostan

ma

stwem. Tess postanowi a wykorzysta t szans . Wierzy a, e pewnego dnia Dane j

pokocha.

Tess i ma y John sp dzili w szpitalu ca y tydzie . Helen i Kit przysz y odwiedzi

od matk i jej synka. Zachwytom nie by o ko ca. Tess puch a z dumy.

Dane wpada tak cz sto, jak to by o mo liwe. Musia wróci do pracy. Przekonuj co

gra rol idealnego ojca, ale nieufna ona wola a zachowa emocjonalny dystans.

Po tygodniu ca a rodzina wróci a na ranczo. Pewnego sobotniego popo udnia Tess

karmi a Johna w sypialni na górze. Dane wszed do holu, ciskaj c w d oni r kawice. Mia na

sobie roboczy strój. Szary kowbojski kapelusz jak zwykle w

na bakier. W agencji nic si

nie dzia o, móg wi c popracowa na ranczo. Gdy wszed do sypialni, wydawa si

zirytowany.

Stan w drzwiach i z wahaniem popatrzy na Tess, która siedzia a w bujanym fotelu z

synkiem przy piersi.

- Musimy porozmawia - rzuci krótko.

- Zaraz sko cz - odpar a.

Usiad na brzegu

ka, obserwuj c on i syna. Twarz z wolna mu si wypogadza a.

Przygl da im si z dum . Na jego wargach pojawi si radosny u miech.

- Móg bym na was patrze godzinami. Wydaje mi si , e to cudowny sen. Pi knie

razem wygl dacie.

- Zauwa

, jak ma y John szybko ro nie? - powiedzia a Tess, u miechaj c si

nie mia o.

- Tess, jak d ugo zamierzasz karmi go piersi ?

To zwyczajne pytanie bardzo j zaniepokoi o. Podnios a g ow . Machinalnie odsun a

niesforny kosmyk jasnych w osów. Wygl da a licznie. Mia a na sobie zielon sukienk w

kratk . By a taka delikatna i krucha.

- Jeszcze si nad tym nie zastanawia am - odpar a. - Dlaczego pytasz?

- Póki karmisz ma ego, nie mo ecie si rozstawa na d

ej ni kilka godzin - odpar z

wahaniem.

Tess poblad a. Spojrza a na m a szeroko otwartymi oczyma.

- Chcesz, ebym si st d wynios a? - wykrztusi a niepewnie. - Wola by , eby ma ego

wychowywa a nia ka? Dlatego pytasz, czy zamierzam go nadal karmi ?

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Dane oniemia na moment, a potem krzykn :

- Na mi

bosk ! Nie!

Tess dr

a. Czu a jednocze nie ulg i obaw .

Dane na moment zacisn powieki. Otworzy szeroko oczy, wsta i podszed do okna.

Uderzy r kawicami o d

i gapi si ponuro na jesienny krajobraz.

- Z pewno ci masz podstawy, by s dzi , e zale

o mi tylko na dziecku… e ty si

nie liczysz. Nie rozumiem jednak, dlaczego uwa asz mnie za potwora zdolnego roz czy

matk i dziecko. Zapewniam ci , e nigdy bym tego nie zrobi .

- Wiem - odpar a krótko. Wstyd jej by o, e przez moment podejrzewa a go o tak

niegodziwo . Ma y John przesta ssa i przymkn oczka. Tess trzyma a go na r kach przez

sz chwil . Wreszcie podnios a si z fotela, po

a synka w

eczku ustawionym pod

cian i starannie okry a kocykiem. Posz a ku drzwiom i skin a na Dane'a.

- Tym razem nie pozwol ci uciec - powiedzia oschle i rzuci jej badawcze spojrzenie.

- Unikasz mnie, odk d wróci

do domu.

- Chcia abym posiedzie na werandzie - odpar a wymijaj co.

- Jest zbyt ch odno.

- Sk

e. Poprosz Beryl, eby dopilnowa a Johna.

- Dobrze.

Dane czeka , a kobiety ustal , co i jak. Po chwili Tess wysz a na werand , która

znajdowa a si na ty ach wielkiego domostwa. Dane ruszy za ni . Usiedli rami przy

ramieniu na kamiennych schodach nagrzanych promieniami s

ca.

- Tess, od paru dni próbuj znale odpowiedni moment, eby ci przeprosi .

Powiedzia em wiele niepotrzebnych s ów i by em wobec ciebie okrutny, zanim przyszed na

wiat nasz synek. Nie mog sobie tego darowa .

- Nie mia

poj cia, co mi jest - odpar a spokojnie. - Chcia am ci tego oszcz dzi .

Nasze dziecko by o dla ciebie cudown niespodziank . Tak bardzo si nim cieszy

.

Oszala by ze strachu, gdyby wiedzia , e ci a jest zagro ona.

- A ty, ma a g upia dziewczynko? By

przera ona, a na dodatek musia

wys uchiwa mojego gderania. Oskar

em ci o nieczu

i lenistwo. Kaza em ci

spacerowa ! - Dane zerwa z g owy kapelusz i rzuci go na schody. Nerwowym ruchem

przegania ciemn czupryn . - Dreszcz mnie przechodzi na my l, jaki by em dla ciebie pod y.

Przysporzy em ci tylko cierpie .

Tess spojrza a z czu

ci na m a, który patrzy na jesienny krajobraz.

- To nieprawda. Da

mi Johna.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Dane wolno odwróci g ow i spojrza jej prosto w oczy.

- Mylisz si , je li s dzisz, e zale

o mi wy cznie na dziecku - powiedzia cicho. -

Liczy

si przede wszystkim ty. Pragn em ci , chcia em by z tob i dlatego…

postanowi em w ko cu b aga , aby za mnie wysz a, cho by em przekonany, e nie mog

da ci dziecka. Kiedy odesz

, moje ycie straci o sens. Po powrocie do pustego mieszkania

zrozumia em, e w

nie pope ni em najwi ksze g upstwo w ca ym moim yciu. - Tamtej

nocy… Wcze niej nie wiedzia em, czym jest mi

. Ba em si tego uczucia. S dzi em, e to

zauroczenie, które szybko przeminie, ale tak si nie sta o. Moja mi

trwa i b dzie trwa a.

Do mierci nie przestan ci kocha , Tess.

Odwróci a wzrok. Nie mia a uwierzy w te zapewnienia. Dane agodnym ruchem

dotkn jej policzka. Chcia , by na niego popatrzy a.

- Kocham ci - powtórzy . - Na ile sposobów, jak cz sto b

musia ci to powtarza ,

nim zechcesz mi wreszcie uwierzy ?

Tess zamruga a powiekami. Nieufnie zmru

a oczy.

- To wcale nie musi by mi

.

- Jasne. Trudno czasem nazwa uczucia. Tym razem jednak nie masz racji i doskonale

o tym wiesz, ma y tchórzu. - Z obuzerskim u miechem pochyli g ow i agodnie musn

wargami usta ony. - Znajd sposób, eby ci o tym przekona .

Ca owa j delikatnie i czule, a zacz a oddawa mu poca unki w ciszy jesiennego

popo udnia. Wstrzyma oddech, gdy obj a go za szyj i mocno si przytuli a. Czu , jak dr y

w jego ramionach. Zapomnia a o l ku i podda a si pieszczotom. Rozchyli a usta i poczu a, e

ciep y je yk dotyka jej warg. J kn a i przywar a do m a jeszcze mocniej.

Otar si o ni biodrami, by wiedzia a, jak bardzo jej pragnie.

- Chc by z tob - szepn . - Mo esz?

- Och… tak - szepn a nami tnie wargami spuchni tymi od poca unków. Dane j kn .

- Ale gdzie? - Uniós g ow . By tak zdesperowany, e Tess omal nie wybuchn a

miechem. - Beryl jest na górze z ma ym.

Spojrza a znacz co na stodo . Pokr ci g ow .

- Nie - mrukn

ami cym si g osem. - To niezbyt rozs dne. Kurz, py , s oma…

- W powie ciach kochankowie nie zwracaj uwagi na takie drobiazgi.

- Czysta fikcja - szepn , tul c g ow do jej piersi. Potem zacz j znowu ca owa . -

Nie chc tarza si z tob na sianie przez krótk chwil . Uwielbiam ci . Pragn si z tob

kocha d ugo i czule.

- Ja równie - odpar a szeptem.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Przytuli j mocniej i ca owa zach annie. Dr

ogarni ty wielk nami tno ci .

- Tess… - szepta z ustami przy jej wargach. - Tess, bardzo ci kocham!

Drzwi otworzy y si nagle. Oboje podnie li g owy. Na werandzie sta a Beryl. Mia a na

sobie ciep y sweter.

- John zasn . Id z wizyt do pani Jewell. Chyba nie macie nic przeciwko temu.

Wróc za kilka godzin.

Tess mia a ochot u ciska starsz pani , która z pewno ci wiedzia a, e m odzi

ma onkowie ch tnie sp dziliby par chwil sam na sam. Male stwo pi ce w dziecinnym

eczku z pewno ci im nie przeszkodzi.

- Id , Beryl. Damy sobie rad - odpar a cicho Tess.

- Dzi ki. Pani Jewell z pewno ci si ucieszy, gdy wpadn . To b dzie mi e popo udnie

- stwierdzi a starsza pani i odesz a, u miechaj c si tajemniczo.

Poczekali, a Beryl wsi dzie do auta i odjedzie. Potem Dane w po piechu zaprowadzi

on do sypialni i zamkn drzwi na klucz.

Wzi Tess na r ce i zaniós do

ka.

- Musimy by cicho, eby nie obudzi ma ego. Kochana Beryl…

- Drzwi… - mrukn a znacz co.

- Ju zamkn em. Tess, tak d ugo czeka em! Prawie rok.

Ca owa j zach annie. P omie

dzy rozpali si w nich na dobre. Dane pospiesznie

zdj ubranie. Tess patrzy a na niego bez wstydu - z ciekawo ci i zachwytem. M sta si jej

idea em. By a nim oczarowana.

Dane rozebra j powoli, nie szcz dz c poca unków i pieszczot. Tuli a si do niego

niecierpliwie.

- Poczekaj - szepn . Si gn pod poduszk . Zerkn a ukradkiem na ma y pakiecik,

który trzyma w r ku. - Na razie wystarczy nam jedno dziecko. Po co ryzykowa ?

- Nie ma obawy - odpar a dr cym g osem. - Przytrafi a mi si bardzo rzadka

przypad

. To si chyba nie powtórzy.

- Pó niej o tym porozmawiamy. Nadal jeste os abiona. Za wcze nie na drugie

dziecko. Musz dba o swoj

on - szepn , ca uj c j czule. - Kocham ci do szale stwa.

Nie wolno mam teraz ryzykowa . Wszystko trzeba przemy le .

Przylgn mocno do Tess. Wszed w ni bez po piechu, uwa aj c, by nie sprawi jej

bólu.

By o wspaniale - tak samo jak tamtej nocy. Pora ona rozkosz Tess ka a w obj ciach

ukochanego, gdy poruszali si w rytmie, który zna a na pami . Znieruchomia a i wstrzyma a

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

oddech, gdy poczu a cudowny dreszcz. W tej samej chwili Dane krzykn . Otworzy a oczy

zdziwiona intensywno ci dozna . Ujrza a z bliska jego twarz, g ow odrzucon do ty u i

napi te mi nie ramion. Us ysza a w asny j k…

Prze yli rozkosz, która ich ca kiem wyczerpa a. Le eli bezw adnie, mocno przytuleni,

ws uchani w g

ne bicie serc i urywane oddechy.

ugo odpoczywali. Nagle dobieg ich p acz Johna. Ma y dar si wniebog osy.

Tess wsta a, narzuci a szlafrok i podesz a do

eczka. Okaza o si , e pora zmieni

pieluszk . Dane stan obok ony. Gdy sko czy a, u

synka na jednym ramieniu, a

drugim obj Tess. Patrzy z dum na dwie istoty, które wielbi ponad wszystko na wiecie.

- John naprawd jest do ciebie podobny - stwierdzi a Tess.

- Do nas obojga - poprawi i mrugn do niej porozumiewawczo. - Jeste szcz liwa?

- Nie s dzi am, e istnieje tak wielkie szcz cie. - Wspi a si na palce i poca owa a

go w policzek. - Nie

ujesz, e musia

si ze mn o eni ?

- B d w rozumowaniu - odpar , patrz c na ni z uwielbieniem. - Szuka em pretekstu,

eby ci po lubi , nie ujawniaj c prawdziwych uczu . ledzi em ci . Pami tasz spotkanie we

oskiej restauracji? By em zdecydowany prosi ci o r

. Niestety, spotka em znajomego,

który pokrzy owa mi szyki…

- Kocham ci - szepn a.

- Ja te ci kocham, male ka. Z ca ego serca.

Oboje popatrzyli na dziecko.

- Gdy John pójdzie do szko y, chcia abym wróci do pracy.

- Chcesz by detektywem u Shorta?

- Nie. U ciebie.

- Wszystko zostanie w rodzinie, co?

- Jasne. Pójd na emerytur , gdy ma y John przejmie agencj .

Dane przytuli

on i syna. Ch tnie by odmówi , ale Tess ju postanowi a. By o do

czasu, by j wszystkiego nauczy . Jako jej szef mia tak e wp yw na dobór zlece . O eni si

z kobiet o sporym poczuciu niezale no ci i potrafi j doceni . Z nadziej patrzy w

przysz

.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Palmer Diana Long Tall Texans Most wanted 01 Mój cudowny szef (Harlequin Desire 314)
Palmer Diana Mój cudowny szef
314 Palmer Diana Mój cudowny szef
Palmer Diana Moj cudowny szef
314 Palmer Diana Mój cudowny szef
314 Diana Palmer Most Wanted 01 Mój cudowny szef
Diana Palmer Most Wanted 01 Mój cudowny szef
Diana Palmer Moj cudowny szef
Moj cudowny szef Palmer Diana
314 Diana Palmer Mój cudowny szef
Diana Palmer Moj cudowny szef
Diana Palmer Moj cudowny szef MW 1
Palmer Diana 01 Mój cudowny szef

więcej podobnych podstron