background image

DIANA PALMER

MÓJ CUDOWNY SZEF

Gdyby Dane si  nie pilnowa , oszala by na punkcie Tess. Jego ukochana by a kobiet

z zasadami i on o tym wiedzia . Nie móg  pój  z ni  do 

ka, a potem o wszystkim

zapomnie . Pozosta o mu jedno wyj cie: st umi

dz  i ukrywa  prawdziwe uczucia.

Postanowi  traktowa  Tess tak, jak szef traktuje podw adn ...

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

PROLOG

Richard Dane Lassiter spogl da  na panoram  Houston z okna swego gabinetu w

eleganckim biurowcu. Patrzy  nie widz cym wzrokiem na drobne krople deszczu sp ywaj ce

po szybie. W zapadaj cym zmroku l ni y neony i latarnie. Dane pod wiadomie usi owa

odwlec nieuchronn  konfrontacj .

Lada chwila powinien przej  z gabinetu do poczekalni agencji detektywistycznej.

Musia  zbeszta  sekretark , któr  uwa

 niemal za swoj  krewn . Tess Meriwether by a

córk  m czyzny zar czonego z jego matk . Nita Lassiter i Wyatt Meriwether zgin li

tragicznie na krótko przed  lubem. Ich dzieci nie sta y si  wprawdzie powinowatymi, lecz

mimo to Dane od paru lat czu  si  za Tess odpowiedzialny. Dlatego gdy dziewczyna straci a

ojca, zatrudni  j  u siebie i czuwa  nad ni  z daleka. Bolesne wspomnienia zawsze b

 ich

dzieli , ale uczucie pozosta o.

Mo na by je nazwa  mi

ci , gdyby nie to,  e Dane za wszelk  cen  chcia  zachowa

dystans i  wiadomie zra

 do siebie Tess. Mia  za sob  nieudane ma

stwo. Zosta  równie

ci ko ranny, gdy jako teksaski stra nik tropi  przest pców. Postrza , który omal nie okaza

si

miertelny, spowodowa  w  yciu Lassitera wielkie zmiany. Dane odszed  z policji i

za

 w asn  agencj  detektywistyczn .

Skaptowa  do wspó pracy najlepszych miejscowych funkcjonariuszy. Jego firma od

pocz tku cieszy a si  dobr  opini  i zaufaniem klientów. Znacznie gorzej uk ada o si

ycie

prywatne detektywa. Szczerze mówi c, w ogóle go nie mia . Zosta a mu jedynie Tess, która

unika a go jak ognia.

Lassiter odszed  od okna. By  wysoki i szczup y. Porusza  si  zwinnie i lekko; g ow

nosi  wysoko i patrzy  na ludzi z góry. Wygl d i postawa detektywa pozwala y si  domy la ,

e w jego 

ach p ynie hiszpa ska krew. Odziedziczy  po przodkach czarne oczy i w osy

oraz ciemn  karnacj . By  przystojnym m czyzn , ale nie zdawa  sobie z tego sprawy. Od lat

unika  kobiet; nie obchodzi o go, czy mo e si  podoba .

Matka znienawidzi a go, bo zbytnio przypomina  ojca, który porzuci  rodzin , kiedy

Dane by  ma ym ch opcem. Pragn  okaza  matce, jak bardzo j  kocha, ale Nita po prostu nie

mia a dla niego czasu. Oboj tno  matki pozostawi a g bok  skaz  w jego osobowo ci.

eni  si , gdy pracowa  w policji Houston, jeszcze nim postanowi  zosta  teksaskim

stra nikiem. Jane po lubi a jednak nie cz owieka, tylko twarzowy uniform; to j  w

narzeczonym najbardziej poci ga o. Wspólne  ycie nie uk ada o si  dobrze. Dane nie móg

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

da

onie tego, czego najbardziej pragn a. Szybko dosz a do wniosku,  e pope ni a

niewybaczalny b d. Odsun a si  od m a, nie chcia a z nim sypia , a w ko cu uzna a,  e ma

go do . Gdy Dane zosta  ranny, odesz a, zanim opu ci  szpital. Gdyby nie Tess, musia by

samotnie zmaga  si  z tamtym koszmarem.

Na ironi  losu zakrawa o,  e Tess by a w nim zakochana. Dane my la  o tym z

gorycz . Pozna  j  jako nastolatk ; w

nie sko czy a szko . Wyatt Meriwether zaniedbywa

córk , podobnie jak Nita Lassiter swego syna. Odda  j  babci na wychowanie, by mie  czas

na liczne romanse. Niewinna i  agodna Tess poci ga a Dane'a bardziej ni  jakakolwiek inna

kobieta. Po dzi  dzie  wstyd mu by o,  e tak  le j  potraktowa  w czasie swojej

rekonwalescencji.

Si a uczu , jakie dla siebie  ywili, z niczym nie da a si  porówna . Dane usi owa

zdusi  je w zarodku. Nie lubi  kobiet i nie mia  do nich zaufania. A jednak Tess znalaz a

drog  do jego serca. Nikt go dot d tak nie kocha . Odrzuci  ten dar, ulegaj c nag emu

wybuchowi nami tno ci; tak bardzo przestraszy  Tess,  e od tej pory trzyma a si  od niego z

daleka.

Dane niecierpliwym gestem odgarn  ciemne w osy. Do  tych wspomnie . Nic

dobrego z nich nie wynika.  ycie przynosi o nowe problemy. Tess umy li a sobie,  e zostanie

prywatnym detektywem w jego agencji. Ta praca bywa a niebezpieczna. Dane niech tnie

przydziela  ryzykowne zadania Nickowi oraz jego siostrze, Helen. Jednym z nich by a

zasadzka na gro nego przest pc , której Tess przez g upot  i nieuwag  omal nie udaremni a.

Trzeba jej za to porz dnie natrze  uszu. Niewiele brakowa o, by zdekonspirowa a jego

agentów. Nie mo na ryzykowa  kolejnej takiej wpadki. Poza tym Tess musi si  po egna  z

marzeniami o posadzie detektywa. Ryzyko by o zbyt wielkie. Helen uleg a pro bom

dziewczyny, nauczy a j  chwytów skutecznych w samoobronie i pokaza a, jak obchodzi  si  z

broni , chocia  Dane nie  yczy  sobie, by jego agencja przekszta ci a si  w szkó

 dla

pocz tkuj cych detektywów. Tess by a tak uparta,  e w ko cu zrobi  dla niej wyj tek. Dr

na sam  my l,  e mog aby wykonywa

ryzykown  prac  detektywa. W biurze by a

ca kiem bezpieczna. Gdyby zmieni a posad …

Na szcz cie nic nie wskazywa o na to, by do tego dosz o.

Nale

o jak najszybciej za atwi  spraw  niefortunnego zachowania si  Tess podczas

zasadzki na podejrzanego.

Dane przypomnia  sobie, jak po raz pierwszy ujrza  Tess w restauracji, gdzie Nita i

Wyatt po zar czynach umówili si  na spotkanie z dwójk  doros ych dzieci. Dane udawa ,  e

poczu  niech  do jasnow osej nastolatki, która od pierwszej chwili poci ga a go jednak z

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

wielk  si . Dla doros ego,  onatego m czyzny by  to powód do niepokoju. Jane przysz a z

nim na spotkanie, ale by a tak uszczypliwa i arogancka,  e odes

 j  taksówk  do domu. Tess

stanowi a jej przeciwie stwo. By a nie mia a, milcz ca i wyra nie nim zainteresowana.

Na sam  my l o tym Dane machinalnie napi  mi nie.

Od pierwszej chwili pragn  Tess i mijaj ce lata tego nie zmieni y. 

 samotnie. Mia

wa ny powód, dla którego nie pragn  trwa ego zwi zku, a tym bardziej ma

stwa. M ska

duma nie pozwala a mu rozpami tywa  tej sprawy.

Skrzywi  si  i podszed  do drzwi oddzielaj cych gabinet od sekretariatu i poczekalni.

Nie mo na w niesko czono  odwleka  tej rozmowy. To by by objaw tchórzostwa, a tego

nikt mu nie  mia  zarzuci . Obawia  si  jednak,  e nie b dzie w stanie patrze  na smutn

twarz bezlito nie karconej dziewczyny. Nie chcia , by znów przez niego cierpia a. Bóg jeden

wie, ilu zmartwie  przysporzy  jej przez te wszystkie lata.

Z drugiej strony jednak Tess powinna sobie u wiadomi ,  e w ich pracy obowi zuj

elazne zasady, których trzeba przestrzega . Je li raz przymknie oczy na jej g upi post pek,

kolejny b d mo e kosztowa  j

ycie. Nie wolno ryzykowa .

Z ponur  min  po

 d

 na klamce i otworzy  drzwi.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ROZDZIA  PIERWSZY

Tess Meriwether westchn a ci ko. W napi ciu zerka a na drzwi, czekaj c, a

otrzyma zas

on  kar . Dzisiejszy dzie  trudno by o zaliczy  do udanych. Po tym jak omal

nie zdekonspirowa a pary detektywów, szef traktowa  j  jak powietrze. Mia a nadziej ,  e

zdo a si  wymkn  ukradkiem, nim Dane wyjdzie z gabinetu, by zmy  jej g ow .

Uporz dkowa a biurko, zerkn a na zegar  cienny i z ulg  si gn a po p aszcz. By  to

szykowny trencz - idealny strój dla detektywa. By a uradowana i dumna, kiedy go kupi a.

Spe ni o si  marzenie wielkiej mi

niczki krymina ów. Praca w agencji Dane'a by a

interesuj ca, mimo  e Dane uparcie odmawia , ilekro  chcia a pomóc w wykonaniu zlecenia.

Przysi

a sobie w duchu,  e pewnego dnia zostanie detektywem mimo protestów

nadopieku czego szefa.

- Dok d si  wybierasz? - us ysza a nagle znajomy g os. Dane niespodziewanie stan

w drzwiach. W trzycz ciowym garniturze wygl da  jak g ówny bohater krymina u.

Niech tnie odwróci a wzrok. Wprawdzie przed trzema laty potraktowa  j  okropnie, ale wci

lubi a na niego patrze .

- Id  do domu - odpar a. - Masz co  przeciwko temu?

- Owszem. - W milczeniu da  jej znak r

, by posz a za nim do gabinetu. Zamkn

drzwi i stan  obok niej. Mimo woli spostrzeg ,  e napi a mi nie, jakby szykowa a si  do

ucieczki. Ta reakcja by a  atwa do przewidzenia. Zas

 sobie na niech  Tess, ale wyrzuty

sumienia nie  agodzi y bólu.

-  Zapowiedzia em  ci,   e  podczas  akcji  masz  si   trzyma   z  daleka  od  naszych  ludzi  -

rzuci  Dane tonem znacznie ostrzejszym, ni  zamierza .

- Nie zrobi am tego umy lnie - odpar a Tess, nawijaj c na palec kosmyk jasnych

osów. - Zobaczy am Helen i pomacha am jej r

. Wiedzia am o planowanej zasadzce, ale

by am przekonana,  e zaczaicie si  na podejrzanych wczesnym rankiem w jakim  ustronnym

miejscu. Nie przysz o mi do g owy,  e para detektywów zaszy a si  na ca e popo udnie w

sklepie z zabawkami. By am pewna,  e Helen kupuje prezent bratankowi swego ch opaka. -

Tess zerkn a na Dane'a. Mia a du e szare oczy. - Nie zdradzi

 mi  adnych szczegó ów tej

akcji. Powiedzia

 tylko,  e nie wolno mi si  do tego miesza . Mia am si  trzyma  z daleka.

Z daleka od czego? - perorowa a z irytacj . - Houston to du e miasto. Zwykli ludzie, w

przeciwie stwie do teksaskich stra ników, nie zastanawiaj  si  nad tym,  e mo e co  im

grozi . Trzeba jasno i wyra nie okre li , gdzie nie powinni chodzi !

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Dane wys ucha  tyrady swojej sekretarki z kamienn  twarz . Nie odrywa  od niej

ciemnych oczu. Nagle u miechn  si  prowokuj co. Stali nieruchomo. Rozleg o si  ciche

pukanie. Przez uchylone drzwi do gabinetu zajrza a brunetka w eleganckim kostiumie. By a

to Helen Reed. Zerka a z obaw  na szefa.

- Czy mog  i  do domu? - zapyta a cicho. Zapad o milczenie. Dziewczyna doda a

nie mia o: - Min a pi ta.

- We  magnetofon i pomó  bratu. Mo e co  nagracie. Nick sam nie znajdzie dowodów

przeciwko niewiernemu m owi.

- Wykluczone! - odpar a Helen. - Nie zamierzam tkwi  z moim braciszkiem pod

drzwiami pokoju wynaj tego na godziny, sk d b

 do nas dochodzi  j ki i okrzyki

wywo uj ce rumieniec na policzkach. Taka robota z Nickiem? Stanowczo odmawiam!

Kochany braciszek zbytnio dzia a mi na nerwy! Poza tym mam randk  z Haroldem!

- Mia

 u wiadomi  tej m odej darnie - mrukn  Dane, ruchem g owy wskazuj c

sekretark  - gdzie zastawiacie pu apk  na podejrzanego,  eby si  tam nie pl ta a.

- Moja wina! Przepraszam - j kn a rozpaczliwie Helen.

- Przeprosiny to za ma o. Pomó  Nickowi. To b dzie pokuta. W przeciwnym razie

stracisz posad .

- Je li mnie zwolnisz - stwierdzi a nonszalancko Helen - zatrudni  si  w wydziale

komunikacji, a wówczas lepiej nie sk adaj wniosku o rejestracj  auta, bo i tak niczego nie

za atwisz. Po moim trupie!

- Czy by  zapomnia a,  e dwa lata przepracowa em w miejscowej policji i mam tam

wielu znajomych?

Helen z 

osnym westchnieniem podesz a bli ej, ostentacyjnie pad a na kolana i

pochyli a si , zamiataj c pod og  d ugimi ciemnymi w osami. Zrobi a to z wdzi kiem

baletnicy. Nie na darmo bra a lekcje klasycznego ta ca.

-  Na  mi

  bosk !  Przesta   si   wyg upia .  Id   do  domu  -  rzuci   zniecierpliwiony

Dane i doda  m ciwie: - Mam nadziej ,  e Harold zafunduje ci pizz  z tu czykiem.

- Dzi ki, szefie. Tak si  sk ada,  e uwielbiam tu czyka! - Helen z u miechem

pomacha a Lassiterowi na po egnanie. Znikn a za drzwiami, nie daj c mu czasu na zmian

decyzji.

- Có  za arogancja! Wkrótce us ysz ,  e nale y jej si  urlop na Bahamach. - Dane

niecierpliwym gestem odgarn  w osy. Niesforny kosmyk opad  mu na czo o. Tess pokr ci a

ow .

- Helen woli Jamajk . Wiem, bo pyta am.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Dane chodzi  niespokojnie po gabinecie. Tess obserwowa a go ukradkiem. Mia

sylwetk  kowboja - zwyci zcy rodeo: szerokie ramiona, w skie biodra, d ugie mocne nogi.

Gdy by  zm czony, dawa y o sobie zna  rany odniesione podczas strzelaniny sprzed trzech lat

i wówczas lekko utyka . Teraz wydawa  si  znu ony.

Po trzech latach znajomo ci Tess nadal troch  si  go obawia a, ale potrafi a ukry

k.

Wiedzia a, jak stawi  czo o ukochanemu m czy nie. Raz jeden zapomnia  si  przy niej i to

wystarczy o, by straci a ochot  na upojne sam na sam.

Poczu a na sobie uporczywe spojrzenie. Mia a wra enie,  e Dane czyta w jej my lach.

Na policzki wyst pi y jej rumie ce.

- Zawstydzona? - rzuci  ironicznie. Jego taksuj cy wzrok wprawia  w zak opotanie

nawet starych policjantów.

- Zastanawia am si , co bym czu a, gdyby przysz o mi z apa  na gor cym uczynku

niewiernego m a - sk ama a i mocniej  cisn a torebk . - Musz  ju  i .

- Randka? Nie mo esz si  doczeka , kiedy padniesz mu w ramiona? - rzuci  oboj tnie.

Tess unika a m czyzn, ale nie chcia a,  eby Dane o tym wiedzia . Z u miechem

wzruszy a ramionami i wysz a.

Zapad  zmrok; by o ch odno. Blask ulicznych latarni w niewielkim stopniu rozprasza

mrok. Zimowy wieczór by  mglisty, ponury i smutny. Tess zapi a p aszcz i powlok a si  w

stron  stoj cego na parkingu auta. Je dzi a ma ym importowanym samochodem. Dzisiejszy

wieczór b dzie taki sam jak inne. Mia a go sp dzi  samotnie w mieszkanku zwanym szumnie

asnym domem. Urz dzi a je najlepiej, jak mog a: ma a kuchenka,  azienka, pokój z

rozk adan  kanap , stanowi cy zarazem salon i sypialni . Wieczorami ogl da a stare filmy, a

poczu a zm czenie; wtedy sz a do 

ka. Kolejny wieczór b dzie taki sam jak poprzedni.

Zmieni si  jedynie tytu  filmu.

Do niedawna mog a ogl da  ulubione starocie w towarzystwie Kit Morris,

przyjació ki i s siadki w jednej osobie, która pracowa a w pobli u agencji. Tak si  jednak

o,  e szef Kit wyjecha  na dwa miesi ce w interesach, a sekretarka, ciesz ca si

ca kowitym zaufaniem, musia a towarzyszy  szefowi; by a dyspozycyjna, co mia o znaczny

wp yw na wysoko  jej pensji. Tess bardzo t skni a za nieco starsz  od niej przyjació

.

Cz sto si  spotyka y - tak e w pracy, bo agencja detektywistyczna Lassitera dostawa a od

szefa Kit wiele zlece , odk d za jej po rednictwem znaleziono matk  milionera - szalon

kobiet  sk onn  do ryzykownych eskapad.

Po wyje dzie s siadki Tess by a osamotniona. Nie mia a si  komu zwierzy . Lubi a

Helen i uwa

a j  za przyjació

, ale nie mog a wyzna  kole ance z pracy,  e Dane Lassiter

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ama  jej serce.

Zarzuci a torb  na rami  i wsun a r ce do kieszeni p aszcza. Pomy la a,  e jej  ycie

przypomina t  okropn  noc: ch ód, pustka, samotno .

Gdy zamkn y si  za ni  drzwi wej ciowe biurowca, spostrzeg a dwóch elegancko

ubranych m czyzn rozmawiaj cych w blasku ulicznej latarni. Obserwowa a ich z

ciekawo ci , gdy dokonywali wymiany: otwarty neseser wype niony plastikowymi torebkami

z bia  zawarto ci  za gruby pakiet banknotów. Min a nieznajomych, u miechn a si  z

roztargnieniem, skin a im g ow  i posz a dalej. Nie zdawa a sobie spraw ,  e wprawi a obu

panów w os upienie. Zmierza a w stron  parkingu.

- Widzia a? - zapyta  jeden z m czyzn.

- O rany! Pewnie,  e tak! Za ni !

Tess nie s ysza a tej rozmowy, ale zaniepokoi  j  dobiegaj cy z ty u odg os kroków.

Odwróci a si  powoli i ujrza a biegn cych m czyzn. Mia a wra enie,  e chc  jej zrobi

krzywd . Krzyczeli co . Os upia a ze strachu. Nie by a w stanie zrobi  kroku. Nagle blask

latarni zal ni  na metalowym przedmiocie trzymanym przez jednego z biegn cych. Nim si

zorientowa a,  e to  wietlny refleks wypolerowanej lufy pistoletu, rozleg  si  g

ny trzask i

co  uderzy o j  w rami . Krzykn a, zachwia a si  i upad a na asfalt.

- Zabi

 j ! -krzykn  jeden z m czyzn. - Ty idioto! Wsadz  nas za morderstwo, a

nie za handel kokain !

- Zamknij si ! Daj pomy le ! Mo e nie zgin a na miejscu…

- Wiejmy st d! Na pewno kto  us ysza  strza y!

- O rany! Ta kobieta wysz a z budynku, w którym mie ci si  agencja detektywistyczna

- j kn  facet z pistoletem w d oni.

- Coraz lepiej! Wspania e miejsce na sfinalizowanie transakcji. Wiejmy! To syreny

radiowozów!

Przest pca si  nie myli . Nadjecha  patrol zaalarmowany przez wystraszonego

przechodnia. Radiowóz zablokowa  wyjazd z parkingu. W  wietle reflektorów policjanci

ujrzeli dwóch m czyzn pochylonych nad osob  le

 nieruchomo na asfalcie.

- O rany! - krzykn  jeden z przest pców. - Wiejmy!

Tess jak przez mg  s ysza a tupot kroków. By a w szoku. Daremnie próbowa a si

podnie . Asfalt pod jej policzkiem by  wilgotny i chropowaty. Nic wi cej nie czu a.

- Kogo  postrzelili! - dobieg  j  nieznany g os. - Trzeba ich zatrzyma !

Us ysza a kilka wystrza ów. Stopy w czarnych butach przemkn y obok jej twarzy.

Dwaj policjanci  cigali eleganckich przechodniów.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Tess!

W pierwszej chwili nie rozpozna a g osu Dane'a. Jej szef by  zawsze opanowany i

ch odny. Rzadko si  denerwowa  i mówi  g

no.

Ostro nym ruchem odwróci  zszokowan  dziewczyn . Patrzy a na niego nie

widz cym wzrokiem. Czu a,  e jej rami  staje si  wilgotne, ci kie i gor ce. Chcia a

opowiedzie , co si  sta o, ale nie by a w stanie wykrztusi  s owa.

Dane od razu dostrzeg  ciemn  plam  na r kawie p aszcza. Tkanina szybko nasi ka a

krwi , p yn

 obficie z rany.

-  Bo e!  -  j kn   rozpaczliwie,  ale  zachowa   kamienn   twarz,  nie  ujawniaj c  swych

obaw. Tylko oczy l ni ce od gniewu p on y jak dwie ciemne gwiazdy.

- Jest ranna? - zapyta  jeden z policjantów, podbiegaj c z pistoletem w d oni do le cej

nieruchomo dziewczyny. Ukl

 obok Tess.

-  Tak.  Niech  pan  wezwie  karetk .  -  Dane  na  moment  podniós   wzrok.  -  Szybko.

Dziewczyna bardzo krwawi.

Policjant ruszy  p dem do radiowozu.

Dane nie traci  czasu. Zsun  p aszcz z ramienia Tess. Skrzywi  si , widz c rozdarty

pociskiem r kaw bluzki. Krew p yn a obficie. Lassiter zakl , oczy ci  ran  czyst

chusteczk  do nosa i mocno ucisn , by zatrzyma  krwawienie. Nie zwróci  uwagi na okrzyk

bólu, który wyrwa  si  z ust rannej.

- Cicho - próbowa  j  uspokoi . - Nie ruszaj si , male ka. Jestem przy tobie. Wszystko

dzie dobrze.

Tess dr

a.  zy sp ywa y jej po policzkach. Zacz a odczuwa  ból dopiero, gdy Dane

zrobi  prowizoryczny opatrunek. Bardzo cierpia a. Krzykn a, gdy owin  ran  chusteczk  i

mocno zacisn  opask . Lassiter zdj  p aszcz i przykry  dr

 z zimna dziewczyn . Wsun

jej torb  pod stopy, by zapobiec omdleniu. Potem zaj  si  obficie krwawi

 ran . Tess

zdawa a sobie spraw ,  e jej stan jest powa ny, ale mia a  wiadomo ,  e znajduje si  w

dobrych r kach, i dlatego nie uleg a panice. Obecno  Dane'a dodawa a jej otuchy. Bywa

okrutny, ale w potrzebie mog a na nim polega .

- Czy wykrwawi  si  na  mier ? - zapyta a spokojnie.

- Wykluczone. - Dane spojrza  na jad cy w ich kierunku radiowóz. Mamrota

przekle stwa, których Tess do tej pory nie s ysza a z jego ust. Zerwa  si  na równe nogi i

krzykn  do policjanta: - Nie czekamy na karetk . Dziewczyna si  wykrwawi, zanim lekarz tu

dojedzie. Niech mi pan pomo e umie ci  j  w aucie.

-  Przed  chwil   dosta em  wiadomo   od  kolegi.  Z apa   jednego  z  tych   obuzów  -

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

oznajmi  policjant, wraz z Dane'em przenosz c rann  na tylne siedzenie. - Je li nie zjawi si

tutaj, nim uruchomi  silnik, b dzie musia  piechot  wróci  na posterunek.

- Jasne. - Dane u

 g ow  Tess na swoich kolanach. - Ruszajmy.

Gdy rozleg  si  warkot silnika, na parking wbieg  funkcjonariusz prowadz cy skutego

kajdankami m czyzn . Dane zacisn  pi ci.

- Wezwa em patrol. Ju  tu jad  - zawo

 siedz cy za kierownic  policjant do kolegi. -

Mamy tu rann  dziewczyn . Dasz sobie rad ?

- Pewnie! Zawie  j  do szpitala - us ysza  w odpowiedzi.

Kierowca prowadzi  z wyczuciem, którego Tess pewnie by mu pozazdro ci a, gdyby

nie cierpia a tak bardzo z powodu bólu i md

ci.

Po kilku minutach radiowóz zatrzyma  si  przed izb  przyj  szpitala miejskiego.

Ranna nie mia a o tym poj cia. Straci a przytomno .

Kiedy otworzy a oczy, by o ca kiem jasno. Zamruga a powiekami. By a lekko

oszo omiona. Ca kiem przyjemne uczucie. Bark i rami  by y spuchni te i zbola e. Poruszy a

si  i dopiero wówczas spostrzeg a,  e jest pod czona do kroplówki i aparatury medycznej.

- Uwa aj - mrukn  Dane siedz cy na krze le przy szpitalnym 

ku. - Pod czanie

tych wszystkich rurek po raz drugi nie b dzie przyjemne.

- By o ciemno… - wymamrota a sennym g osem, odwracaj c g ow  w jego stron . -

Gonili mnie tamci dwaj. Jeden z nich chyba mnie postrzeli .

- Zgadza si  - odpar  Dane. - To byli handlarze narkotyków. Co si  w

ciwie sta o?

Wesz

 przypadkiem mi dzy przest pców i policj ? By a jaka  strzelanina?

- Nie - odpar a z wysi kiem. - Widzia am, jak tamci faceci finalizowali transakcj .

Wpadli w panik , a ja by am tak roztargniona,  e pocz tkowo nie skojarzy am, co si  dzieje.

Dopiero kiedy za mn  pobiegli, dozna am ol nienia.

- Widzia

, jak wymieniali narkotyki i pieni dze? - Dane znieruchomia . Znu ona

pacjentka pokiwa a g ow .

- Obawiam si ,  e mia am t  w tpliw  przyjemno .

- Je li dobrze ci si  przyjrzeli i rozpoznali budynek, z którego wysz

… - Dane

gwizdn  cicho.

- Jeden zdo

 uciec, prawda?

- Ten, który do ciebie strzela  - odpar  ponuro. - Drugiego policja nie mo e zbyt d ugo

przetrzymywa  w areszcie. Zbyt ma o na niego maj . Z apali  obuza, ale lada chwila wyjdzie

za kaucj . Je li zdecydujesz si  zeznawa , pójdzie do pud a za handel narkotykami.

- Jego kumpel do mnie strzela  - przypomnia a mu Tess. - To wspólnicy. Nie mo na

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

go oskar

 o wspó udzia ?

- Kto wie? Trudna sprawa. Nie potrafi  si  w tym wszystkim rozezna .

- Na pewno sobie poradzisz - mrukn a sennym g osem. - Tylu przest pców

wpakowa

 ju  za kratki…

- Znam ich sposób my lenia - przyzna  Dane, mru c ciemne oczy - ale tym razem nie

potrafi  zebra  my li, bo napadli na blisk  mi osob .

Tess mia a wra enie,  e  ni. Czy by Dane si  o ni  martwi ? Bezsensowne mrzonki!

Przecie  by  do niej uprzedzony. I có  z tego,  e, kierowany lito ci , zatrudni  niedosz

powinowat , gdy straci a ojca? Wyj tek potwierdza regu . By  wrogo nastawiony do Tess,

wi c dlaczego mia by si  o ni  martwi ?

- Jak si  dzisiaj czujesz? - zapyta , pochylaj c si  nad pacjentk , która mimo woli

podziwia a gr  jego mi ni pod cienk  koszul .

- Lepiej ni  ostatniej nocy. - Odruchowo dotkn a opatrunku. - Co ze mn  robili

lekarze?

- Wyj li kul . Kaliber trzydzie ci osiem, - Wyci gn  z kieszeni pocisk i pokaza  go

Tess. - Pami tka. Mo esz go sobie umie ci  w gablotce.

- Wola abym,  eby policja umie ci a za kratkami faceta, który mnie postrzeli  -

odpar a Tess. Dane kpi co uniós  brwi.

- Przeka  t  odkrywcz  uwag  miejscowym funkcjonariuszom.

- Czy mog  wróci  do domu?

- Jeszcze za wcze nie. Najpierw musisz odzyska  si y. Straci

 du o krwi. Operowali

ci  pod narkoz .

- Helen b dzie w ciek a, gdy si  dowie o tej przygodzie - powiedzia a z wymuszonym

miechem. - Jest prywatnym detektywem i ci gle ryzykuje, a tymczasem bandyci wzi li na

cel zwyczajn  sekretark .

- O, tak - przyzna  Dane. - Nasza urocza kole anka pozielenieje z zazdro ci. - D ugo

nie odrywa  zmru onych ciemnych oczu od bladej twarzy otoczonej wij cymi si  jasnymi

osami.

- Pyta

, jak si  czuj . Zapewniam,  e ca kiem nie le, cho  nie wiem, dlaczego ci  to

interesuje. Przecie  mnie nienawidzisz - powiedzia a sennym g osem, by przerwa  milczenie.

Przymkn a powieki.

os Tess cich  z wolna. Musia a odpocz . Dane pozostawi  jej s owa bez

odpowiedzi, ale wyraz jego oczu dowodzi ,  e by by w rozpaczy, gdyby jedyna bliska mu

osoba straci a  ycie.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Za wszelk  cen  stara  si  ukry  swoje uczucia, a zatem trudno si  dziwi ,  e Tess

przypisywa a mu nienawi . Udawa  oboj tnego, gdy go unika a. Ratowa  swoj  dum

udaj c,  e celowo robi jej przykro ci,  eby wreszcie si  od niego odczepi a.

Ciche pukanie do drzwi wyrwa o go z zadumy. Do separatki wesz a u miechni ta

piel gniarka. Sprawdza a odczyty na wska nikach aparatury medycznej.

- Mia a szcz cie, prawda? - rzuci a z roztargnieniem, spogl daj c na termometr. -

Gdyby kula posz a troch  bardziej w bok, by oby po niej.

Ta przypadkowa uwaga ca kiem zbi a z tropu Dane'a. Mruga  powiekami, spogl daj c

na  pi

 Tess. Gdyby jej zabrak o, zosta by na  wiecie sam jak palec. Nie mia by nikogo.

Przera ony t  my

, nie by  w stanie usiedzie  w jednym miejscu. Wymamrota  jakie

usprawiedliwienie i wybieg  ze szpitalnego pokoju. Ruszy  w g b korytarza, patrz c przed

siebie niewidz cym wzrokiem. Stara  si  my le  tylko o swoim bia ym mercedesie, który

Helen na pro

 szefa zostawi a pod szpitalem, gdy Tess by a operowana. Przypomnia  sobie,

e obieca  wpa  do biura i przekaza  informacj  o stanie zdrowia rannej kole anki. Spojrza

na zegarek; jego podw adni zapewne s  ju  w agencji. Potem zajrzy do siebie,  eby wzi

prysznic i zmieni  ubranie.

Wyszed  z budynku i odnalaz  auto. Westchn  ci ko i wsiad . Nie od razu uruchomi

silnik. Jego wzrok przyku a czerwona plamka na r kawie marynarki. Krew Tess.

Poprzedniego wieczoru patrzy  bezradnie, jak uchodzi z niej  ycie. Niewiele brakowa o, by

Tess umar a w jego ramionach.

Do niedawna by a pogodn , zawsze u miechni

 dziewczyn , która za wszelk  cen

pragn a sprawi  mu rado . Nie ulega o w tpliwo ci,  e by a w nim zakochana. Dane

zacisn  powieki. Sam zabi  t  mi

. Przerazi

miertelnie Tess, gdy jak ostatni gbur uleg

dzy silniejszej ni  wszelkie skrupu y i próbowa  zdoby  t  dziewczyn , nie zwa aj c na jej

opór. Chcia  j  mie ; nie próbowa  zapanowa  nad tym pragnieniem. Nie potrafi  okaza

czu

ci i  miertelnie przerazi  Tess. Nie zrobi  tego umy lnie, ale ca kiem mo liwe,  e

ujawni  si  w ten sposób pod wiadomy l k przed dziewczyn , która mog a si  sta

najwa niejsz  osob  w jego  yciu. Usi owa  zapobiec owemu uzale nieniu. Nieudane

ma

stwo sprawi o,  e by  nieufny jak skrzywdzone zwierz . Z gorycz  wspomina

pierwsze spotkanie z Tess…

Po wieczorku zapoznawczym w restauracji, podczas którego ojciec Tess i matka

Dane'a czynili wysi ki, by stworzy  pozory rodzinnego szcz cia, nastolatka i m ody policjant

widywali si  tylko w  wi ta. Dane i jego  ona Jane byli coraz bardziej poró nieni. Nita, nie

bez z

liwej satysfakcji, oznajmi a synowi,  e m odsza pani Lassiter romansuje z innym

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

czyzn . Mo na by pomy le ,  e niewierno  Jane i cierpienie syna sprawi y jej osobliw

przyjemno .

Dane'a czeka o wiele trudnych chwil. W dniu gdy Wyatt Meriwether i Nita Lassiter

og osili swoje zar czyny, zosta  powa nie ranny w strzelaninie, do której dosz o podczas

napadu na bank. Jego  ycie wisia o na w osku.

Tess przyjecha a do szpitala najszybciej, jak mog a. Przywióz  j  ojciec. Kiedy

zorientowa  si ,  e Nita siedzi w domu, a Jane jest nieuchwytna, postanowi  si  ulotni .

Tess zosta a przez ca  noc i nast pny dzie . Wyja ni a piel gniarkom,  e wkrótce

dzie przybran  siostr  rannego, który nie ma innej rodziny. Pozwolono jej czuwa  przy nim

na oddziale intensywnej terapii, Trzyma a go za r

, ociera a spocone czo o i z l kiem

obserwowa a gro ne rany na plecach, ramieniu i udzie. Kule przesz y na wylot przez cia o.

- B

 chodzi ? - dopytywa  si  Dane zbola ym g osem, ledwie odzyska

przytomno .

- Oczywi cie - zapewni a z u miechem. Dotkn a jego policzka i odgarn a z czo a

potargane w osy. Czu a,  e ma prawo do takich czu ych gestów. Ranny przymkn  oczy.

- Gdzie jest moja matka? - j kn . Po chwili doda  chrapliwym szeptem: - A Jane?

Tess milcza a, nie wiedz c, co odpowiedzie .

- Sypia z moim najbli szym wspó pracownikiem - powiedzia  g ucho Dane, otwieraj c

szeroko czarne oczy roziskrzone nienawi ci . - Sam mi powiedzia …

Tess zmarszczy a brwi.

Ranny u miechn  si  z gorycz  i ponownie zapad  w sen.

Nast pne tygodnie przynios y wiele przykrych niespodzianek. Jane przysz a do

szpitala tylko raz. By a zak opotana, poniewa  zjawi a si  jedynie po to, by oznajmi ,  e

a pozew o rozwód. Zamierza a powtórnie wyj  za m , gdy tylko rozprawa dobiegnie

ko ca. Matka rannego wpad a na moment. Uchyli a drzwi, zajrza a do pokoju i stwierdzi a,  e

syn nie zamierza przenie  si  na tamten  wiat. Uspokojona pojecha a  eglowa  z Wyattem.

Tess by a w ciek a na bliskich rannego; nie odst powa a od szpitalnego 

ka.

Oboj tno  rodziny nie by a ostatnim ciosem, jaki spad  na Lassitera. Okaza o si ,  e

postrza  w plecy b dzie mia  trwa e skutki, a zatem Dane nie b dzie w stanie pracowa  jako

policjant w pe nym wymiarze godzin.

Na wie  o tym chory popad  w g bokie przygn bienie.

- I có  ci przyjdzie z tego,  e b dziesz si  zamartwia ? - t umaczy a cierpliwie Tess,

zaniepokojona wyrazem twarzy chorego. Ukl

a obok jego krzes a i przez kilka minut

mocno  ciska a siln  d

. - Nie wolno si  poddawa , Dane - przekonywa a. - Nie jest wcale

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

przes dzone,  e b dziesz musia  odej  z policji, chocia  trzeba si  liczy  z tak  mo liwo ci .

Nie daj sobie odebra  nadziei.

-  Jak?  Najgorsze  ju   si   sta o  -  odpar   krótko  i  odwróci   wzrok.  -  Po  co  tu  ze  mn

siedzisz? Szkoda czasu.

- Wkrótce staniemy si  rodzin  - przypomnia a mu. - Chc ,  eby  wyzdrowia .

- Niepotrzebna mi smarkata siostrzyczka.

- B dziesz na mnie skazany, gdy nasi rodzice wezm

lub - odpar a z pob

liwym

miechem. - Do  tych ponurych min. Przecie  jeste  twardzielem. Teksaski stra nik nie

poddaje si  tak  atwo. Przez jaki  czas b dziesz w gorszej formie. I co z tego? Wierz mi,

Dane, z twoim do wiadczeniem w  ciganiu przest pców na pewno znajdziesz ciekaw  prac .

Los wyrzuca ci  drzwiami? Trudno, wejdziesz oknem. Z pewno ci  szybko wpadniesz na

dobry pomys , je li tylko zechcesz popatrze  na swoj  sytuacj  w takim  wietle.

Dane milcza , ale z uwag  przys uchiwa  si  wywodom swojej opiekunki. Zmru

lekko powieki i popatrzy  jej prosto w oczy.

- Nie lubi  kobiet - oznajmi .

- Tak s dzi am. Musz  przyzna ,  e nie mia

 do nich szcz cia.

- O eni em si  z Jane na z

 matce. Nie b

 si  wypiera ,  e pragn em tej

dziewczyny. Ona chcia a mie  dom i dzieci. To jej najwi ksze marzenie. - Odwróci  twarz,

jakby wspomnienie o nieczu

ci Jane sprawia o mu ból. - Odejd , Tess. Do  tej zabawy w

siostr  mi osierdzia.

-  Wykluczone.  -  Tess  wzruszy a  ramionami.  -  Je li  odejd ,  kto  ci  wybije  z  g owy

sk onno  do u alania si  nad sob ?

- Id  do cholery! - burkn  i gro nie popatrzy  jej w oczy. U miechn a si  na dowód,

e trudno j  przestraszy . By a uradowana,  e otrz sn  si  z apatii, w któr  popad , kiedy mu

powiedzia a,  e chyba b dzie musia  zrezygnowa  z pracy.

- Znów jeste  sob  - rzuci a ironicznie. - Masz ochot  na fili ank  kawy?

Po chwili wahania z irytacj  skin  g ow , jakby mia  do  tej ci

ej troskliwo ci.

Tess zerwa a si  skwapliwie i wybieg a z pokoju do korytarza, gdzie sta  automat z kaw .

Do tej pory  adna kobieta nie zachowywa a si  tak wobec Lassitera. By  zbity z tropu,

bo Tess postanowi a si  nim zaopiekowa  i okaza a mu trosk . Nit  interesowa o jedynie to,

co syn mo e dla niej zrobi , Jane okaza a si  jeszcze wi ksz  egoistk . Tess by a ulepiona z

innej gliny. Dzieli o ich tak wiele,  e Lassiter czu  si  zaniepokojony - tym bardziej  e  liczna

i mi a dziewczyna wkrad a si  podst pnie do jego serca. Odczuwa  wobec niej nie tylko

wdzi czno . Gdy ukradkiem zerka  na zgrabn  posta , po danie ogarnia o go z nie znan

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

dot d si . Pragn  jej bardziej ni  Jane, co mog o mu z czasem przysporzy  k opotów. Tess

mia a zaledwie dziewi tna cie lat. Z drugiej strony jednak podobnie jak wi kszo  jej

rówie niczek zapewne mia a ju  za sob  pierwsze do wiadczenia erotyczne. W dzisiejszych

czasach to niemal oczywiste. Dane przymkn  oczy. Pomy li o tym jutro. Na wszystko

przyjdzie pora.

Pos ucha  rady Tess i zastanawia  si , co móg by robi  w przysz

ci. Zagryz  usta i

rozwa

 kolejne warianty. U miechn  si , gdy przyszed  mu do g owy ciekawy pomys .

Przez kilka tygodni Tess przychodzi a regularnie. Przesiadywa a w jego separatce, a

pó niej w mieszkaniu, bawi c rekonwalescenta rozmow . Dane milcz co zgodzi  si  na te

odwiedziny i przesta  si  mie  na baczno ci. Z wolna stawali si  sobie bliscy. Dane walczy  z

coraz silniejszym po daniem.

Nie móg  si  pochwali  wielkimi sukcesami. Chroniczne napi cie usun o w cie

potrzeb  ciep a i  yczliwo ci. Pewnego dnia by  wyj tkowo podminowany. Przewraca  si  w

ku z boku na bok.

- Znowu  ty? Czego  chcesz,  do jasnej cholery?  -  zapyta   lodowatym  tonem,  gdy  Tess

wesz a do separatki.

- To proste.  eby  wyzdrowia  - odpar a spokojnie. Przywyk a do wybuchów gniewu i

nag ych zmian nastroju Dane'a.

-  Wyno   si .  -  Dane  opad   na  poduszk   i  zamkn   oczy.  -  Uciekaj.  Spó nisz  si   do

szko y.

- Zda am ju  wszystkie egzaminy. Poza tym s  wakacje.

- Id  do pracy.

- Zapisa am si  na kurs dla sekretarek.

- A w ci gu dnia pracujesz?

- W pewnym sensie.

- Jak to? - Zaciekawiony Dane odwróci  g ow  ku Tess.

- Tata powiedzia ,  e opieka nad tob  to ci ka praca. Moim najwa niejszym

zadaniem jest teraz postawi  ci  na nogi.

Tess by a nie tylko dobr  samarytank , lecz tak e zakochan  dziewczyn . Uwielbia a

Lassitera. Odchudza a si  i pracowa a nad swoim wygl dem w nadziei,  e podczas d ugiej

rekonwalescencji zyska jego wzgl dy. Jej starania przynosi y marne efekty, ale nie traci a

nadziei,  e pewnego dnia dopnie swego.

- Zapewne jeste  dyplomowanym psychologiem z uprawnieniami terapeuty - rzuci

uszczypliwie Dane.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Tess nie zwraca a uwagi na jego z

liwo ci. Wiedzia a,  e jej podopieczny bardzo

cierpi, znosi a wi c owe docinki ze stoickim spokojem. Od

a torebk  i pochyli a si  nad

chorym. D ugie w osy zwi zane w ko ski ogon sp yn y na szczup e rami .

- Mój ojciec po lubi wkrótce twoj  matk . B dziemy rodzin . Musisz przywykn ,  e

 si  tob  opiekowa  - oznajmi a dziewczyna.

- Nie potrzebuj  opieki. - Dane spojrza  na ni  wrogo.

- Wr cz przeciwnie - odpar a uprzejmie. Zmierzy a wymownym spojrzeniem blizny

na ramionach widoczne spod bia ej koszulki. Plecy Lassitera wygl da y jeszcze gorzej. Tess

widzia a je, gdy ranny spa , lecz wola a mu o tym nie wspomina .

- Wiem,  e bardzo cierpisz - powiedzia a cicho i spojrza a na niego z czu

ci . -

Bardzo ci wspó czuj , Richardzie.

- Jestem Dane - burkn . - Nie u ywam pierwszego imienia.

- Rozumiem.

- Nie  ycz  sobie, by smarkata uczennica dorabia a sobie jako moja piel gniarka.

- Dlaczego matka tak rzadko ci  odwiedza? - zapyta a Tess, zmieniaj c temat. Dane

odwróci  wzrok.

- Nienawidzi mego ojca. Jestem do niego bardzo podobny.

- Ach, tak. - Podesz a bli ej. Po chwili doda a z przekonaniem, a zarazem troch

niepewnie: - Dobrze jest mie  rodzin , prawda? Najbli sza by a mi babcia, lecz i ona

wychowywa a mnie tylko dlatego,  e nie mia a innego wyj cia. Mama umar a, kiedy by am

ma  dziewczynk . - Tata… - Wzruszy a ramionami. - Rodzina niewiele dla niego znaczy.

ciwie na nikim nie mog am polega . A ty… Wybacz,  e o tym mówi , ale jeste  chyba

w podobnej sytuacji. - Umilk a i obj a si  ciasno ramionami. - Mogliby my wspiera  si

nawzajem w trudnych chwilach.

- Nie potrzebuj

adnego wsparcia! - Dane zacisn  z by i popatrzy  na dziewczyn  ze

ci . - Przesta  si  mn  opiekowa !

- Przywykniesz - odpar a z wymuszonym u miechem, cho  w g bi serca bardzo

prze ywa a okrutne s owa. To jasne, czemu Dane nie chcia  mie  z ni  nic wspólnego. Takich

jak ona nikt nie potrzebuje.

Lassiter milcza  uparcie. Nie zwraca  uwagi na samozwa cz  opiekunk , która ani

my la a zostawi  go na pastw  losu. Zjawia a si  codziennie. Przynosi a ksi ki i ta my z

muzyk . Dokarmia a go domowym jedzeniem i d ugo z nim rozmawia a. K óci a si  z

Dane'em i zach ca a go, by  wiczy  dla odzyskania pe nej sprawno ci. Z czasem zakocha a

si  w nim na  mier  i  ycie.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Nie zdawa a sobie sprawy,  e tak jawnie okazuje uczucia. Trudno si  by o nie

domy li  prawdy, skoro dziewcz ca twarz promienia a na widok ukochanego. Tess nie

spostrzeg a,  e Dane cz sto wodzi za ni  po

dliwym spojrzeniem. W czasie

rekonwalescencji, mimo k ótni, bardzo si  zbli yli. Przywyk  do obecno ci swej opiekunki i

polubi  mi e towarzystwo. Bardzo pragn  Tess. Ró ni a si  od kobiet znanych mu do tej

pory. By a  agodna i kochaj ca, delikatna i wra liwa. Potrzebowa  tej dziewczyny.

Pochlebia o mu jej zainteresowanie. Z niecierpliwo ci  czeka  na codzienne wizyty.

Mimo  to  z  obaw   my la ,   e  zbytnio  si   przywi za   do  Tess.  Po  nieudanym

ma

stwie ba  si  trwa ego zwi zku jak diabe

wi conej wody. Po lubi  Jane na z

matce, która nie pochwala a jego wyboru, ale pocz tkowo  ona bardzo go poci ga a. By

przekonany,  e go kocha. Takie sprawia a wra enie. Wkrótce po  lubie zmieni a zdanie i nie

chcia a z nim sypia . Czara goryczy dope ni a si , gdy wyszed  na jaw szalony romans Jane z

policjantem, który by  dawniej najbli szym wspó pracownikiem Lassitera. Zem ci a si  na

u, który nie spe ni  jej oczekiwa . W nieudanym zwi zku Dane odniós  rany znacznie

gro niejsze od gangsterskich postrza ów. By  przekonany,  e Tess zwodzi go, jak to czyni y

inne kobiety. Nie móg  wykluczy ,  e sprytna ma olata chce go po prostu omota .

Wspó czucie i troska to  rodek do celu. Po danie mia o go uczyni  bezbronnym, zdanym na

ask  i nie ask  tej dziewczyny.

Podejrzliwo  sprawi a,  e Dane ulega  zmiennym nastrojom; by  wrogo nastawiony

wobec Tess. Przy ka dej sposobno ci odpycha  j  z ym s owem. Nie zra

a si  jednak i nadal

wierzy a,  e w g bi ducha pragnie jej towarzystwa.

Dane stan  na w asnych nogach i zacz  chodzi  szybciej, ni  oczekiwali lekarze.

Szybki powrót do zdrowia sprawi ,  e poczu  si  m czyzn , a w swojej opiekunce dostrzeg

pon tn  kobiet , co mia o dla nich obojga fatalne nast pstwa.

Pewnego dnia oko o po udnia Tess w bia ej letniej sukience z t czowym paskiem

wesz a tanecznym krokiem do jego mieszkania. Przynios a domowe ciasto. Dane chodzi  po

pokoju na bosaka; mia  na sobie d insy i bia  koszulk  mokr  od potu, bo przed chwil  pilnie

wiczy , by odzyska  form . Na widok Tess nogi si  pod nim ugi y. Poczu  dziwn  s abo .

Pragn  jej szale czo. Nie panowa  nad  dz . Od dawna nie mia  kobiety. Dosy

wegetacji w dobrowolnym celibacie! Postanowi  zdoby  Tess. Nie mia  w tpliwo ci,  e i ona

go pragnie. Od dawna wodzi a za nim rozmarzonym wzrokiem.

Tess nie zorientowa a si ,  e Dane mierzy j  taksuj cym spojrzeniem; jego oczy l ni y

jak w gor czce. Postawi a pude ko z ciastem na kuchennym blacie i zacz a je otwiera .

- Co tam masz? - dopytywa  si  zmys owym tonem, którego do tej pory nie u ywa  w

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ich rozmowach. Podszed  bli ej.

- Ciasto - odpar a. Traci a g ow , ilekro  si  do niej zbli

. Krew coraz szybciej

pulsowa a jej w 

ach. Tess z zachwytem wpatrywa a si  w ukochanego.

- Pomy la am,  e masz pewnie ochot  na co  s odkiego. Jak si  czujesz? Wygl dasz…

lepiej. - Spu ci a oczy. By a uszcz liwiona i zak opotana.

Dane nie zaprz ta  sobie wcze niej g owy jej  yciem erotycznym. W przeciwnym

razie, jako bystry obserwator, domy li by si  od razu,  e Tess Meriwether jest wcieleniem

niewinno ci. Pragn  tylko jak najszybciej zaspokoi  po danie.

- No prosz , sama s odycz - odpar  cicho. Podszed  bli ej. Tess opar a si  o kuchenn

szafk .  Dane  przylgn   do  niej  ca ym  cia em.  -  Oboje  mamy  na  co   ochot .  Od  dawna

po erasz mnie oczyma. Musia bym by

lepy,  eby si  nie zorientowa , co do mnie czujesz.

Tego pragniesz, Tess? - zapyta  nami tnym szeptem i zuchwale otar  si  biodrami o jej

biodra,  eby poczu a, jak bardzo jej pragnie.

Sp on a  rumie cem,  ale  zaj ty  sob   Dane  w  ogóle  tego  nie  zauwa

.  Nie  odrywa

wzroku od jej rozchylonych ust.

- Na lito  bosk , pragn  ci  jak szaleniec!

Tess by a tak wstrz ni ta i przera ona,  e na moment straci a zdolno  logicznego

my lenia. Nim zdoby a si  na odruch protestu, Dane zmia

 jej usta nami tnym

poca unkiem. Mocne d onie unios y j  wy ej, by poczu a, jak bardzo jej pragnie. Natarczywy

zyk w lizgn  si  mi dzy zaci ni te wargi. Nawet czysta i niewinna dziewczyna

zrozumia aby natychmiast, do czego zmierza oszo omiony po

daniem m czyzna.

Tess Meriwether ca owa a si  tylko par  razy - i to z ch opcami  wiadomymi jej

zahamowa . Pieszczoty nami tnego m czyzny, jakim sta  si  nagle Dane, mog a

odwzajemni  jedynie do wiadczona kobieta.

Tess zesztywnia a i próbowa a odepchn  Lassitera, ale ten za lepiony  dz  nie

zwróci  uwagi na jej wysi ki. D oni  obj  mocno pier  dziewczyny, a kolano wsun  mi dzy

jej nogi. By o oczywiste, do czego zmierza.

- Dane… nie! - j kn a przera ona. Zlekcewa

 jej okrzyk.

- Tak - szepn  dr

cym g osem, przyciskaj c j  mocniej. - Na mi

 bosk , tak,

tak… Pragniesz mnie, prawda, skarbie? - Poczu a gor ce wargi na obna onych ramionach,

szyi, ustach. Ca owa  j  mocno i zach annie. - Chc  ci  mie  tu, natychmiast - j kn  g ucho.

Silne d onie obj y jej uda, nagie pod sukienk . Dane uniós  drobn  dziewczyn  wy ej, by

atwiej w ni  wej .

Wstrzyma a oddech zaskoczona intensywno ci  nami tnych pieszczot. J kn a

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

wystraszona zaborczymi poca unkami.

- Tutaj - szepta  dr cym g osem Dane. - Wezm  ci  na stoj co. - Czu a jego gor ce i

natarczywe d onie.  aden m czyzna nie dotyka  jej w ten sposób. Po

danie ca kiem

zamroczy o  Dane'a.  Tess  czu a  si   jak  przedmiot,  którym  zamierza   si   pos

,  by

zaspokoi  swoje potrzeby.

Oddychaj c ci ko, uwolni  j  nagle z u cisku, a  Tess dotkn a stopami pod ogi.

Uniós  g ow . Oczy l ni y mu jak w gor czce. Dr

 na ca ym ciele. Silne d onie o d ugich,

mocnych palcach  cisn y piersi Tess. Poca owa  j  zach annie i j kn :

- Moje plecy. Kr gos up mi wysiada. Chod my do 

ka, tam b dzie nam

wygodniej…

Tess zorientowa a si ,  e to jedyna szansa, by wyrwa  si  z m skich obj  i uciec.

Odepchn a Dane'a i uskoczy a w bok. Na jej twarzy malowa  si  tak wielki strach,  e nawet

oszo omiony  dz  Dane wreszcie to spostrzeg . Tess ba a si ,  e we mie j  si , nie okazuj c

adnej czu

ci. P aka a. Urywany szloch rozbrzmiewa  g

no w obszernym mieszkaniu.

Szeroko otwarte oczy by y pe ne  ez.

- Nie podchod ! - krzykn a, gdy zrobi  krok w jej stron . Rozpalone po

daniem

oczy nadal l ni y jak w gor czce. - Odczep si  ode mnie!

Dane zrozumia  wreszcie,  e Tess si  go boi. Do tej chwili by  tak oszo omiony

poca unkami i nami tnymi pieszczotami,  e nie zwraca  uwagi na  adne protesty. Westchn

boko, próbuj c nad sob  zapanowa . Ca kiem si  zapomnia . To niewybaczalne.

Obserwowa  Tess pociemnia ymi ze z

ci oczyma. Jego twarz odzyskiwa a powoli

oboj tny wyraz.

- Sama tego chcia

 - stwierdzi  ostro, próbuj c odzyska  spokój.

- Nie! - krzykn a z rozpacz .

- Pragn

 mnie - powiedzia . - W przeciwnym razie po co by  mnie nachodzi a?

- Ja ci  kocham! - szlocha a, dygocz c na ca ym ciele. Obj a d

mi wstrz sane

kaniem ramiona, zas aniaj c piersi przed jego zach annym spojrzeniem.

- Ach, jest i mi

! - Czarne oczy ponownie zal ni y ogniem  dzy. Smuk e, mocne

cia o przebieg  dreszcz. Dane nadal by  podniecony a  do bólu. - Wszystko jasne. Skoro mnie

kochasz, chod  tu i daj mi dowód,  e nie rzucasz s ów na wiatr, ty ma a kusicielko.

-  Nie  mog .  -  Tess  zrobi o  si   ci ko  na  sercu.   zy  p yn y  jej  po  policzkach.  Po

chwili milczenia doda a szeptem: - Przez ciebie wszystko mnie boli!

Jej obawy doprowadza y go do rozpaczy i w ciek

ci. Tak samo czu  si , gdy Jane

przesta a z nim sypia ; kpinom i oskar eniom nie by o ko ca.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Czy by? - powiedzia  lodowatym tonem. - Skoro nie pójdziesz ze mn  do 

ka, to

id   st d.  Chcia em  si   z  tob   przespa .  Na  lito   bosk !  -  j kn ,  gdy  Tess  cofn a  si

odruchowo. - Dlaczego ci si  nie podobam? Czemu jestem gorszy od innych, z którymi

sypia

?

Tess otworzy a szeroko oczy i sp on a rumie cem. Przebieg  j  dreszcz. Dane poj

wreszcie,  e nie by o w jej  yciu innych m czyzn. Nie patrzy aby na niego w ten sposób,

gdyby mia a cho by jednego kochanka.

- Tess, jeste  dziewic ? - zapyta ,  miertelnie przera ony w asn  g upot .

Nie by a w stanie patrze  w rozszerzone strachem czarne oczy. Chwyci a torebk  i

wybieg a z mieszkania. Dane patrzy  za ni . Nie pobieg  za uciekinierk ; nie us ysza a od

niego przeprosin. Wmawia  sobie,  e to najlepsze wyj cie. Niech my li,  e go to wcale nie

obesz o.  Bardzo  cierpia ,  ale  có   móg   ofiarowa   tej  dziewczynie?  Najwy ej  odrobin

yczliwo ci. Wróci  do kuchni. Ch ód  cisn  mu serce, a ciemne oczy spogl da y ponuro.

Obieca  sobie,  e nigdy wi cej nie zaufa kobiecie - nawet Tess. Istne wcielenie niewinno ci!

Sk d mia  wiedzie ? Oby tylko dzisiejsze prze ycie szybko zatar o si  w jej pami ci.

Do  wspomnie , skarci  si  w duchu. Uruchomi  mercedesa i pojecha  do biura. Ca y

personel czeka  na wie ci o zdrowiu kole anki. Dane wcale si  nie dziwi . Tess by a ogromnie

lubiana.

- Co z ni ? Wyjdzie z tego? - Helen odezwa a si  pierwsza. Patrzy a na niego z obaw .

-  Czuje  si   lepiej  -  zapewni .  -  Nadal  jest  oszo omiona  po  narkozie,  ale  wkrótce

odzyska si y. Rana szybko si  goi.

- Kiedy zostanie wypisana ze szpitala? - wypytywa a niecierpliwie Helen. - Mog aby

zamieszka  u mnie. B

 si  ni  opiekowa .

- Zabior  j  do siebie - oznajmi  Dane. By  zaskoczony w asn  deklaracj . Jego

pracownicy nie kryli zdziwienia. - Pojedziemy na ranczo. Jose i Beryl mog  si  ni  zaj ,

kiedy  b

  w  agencji.  -  Zwróci   si   do  Helen.  -  Potrzebujemy  sekretarki.  Znajdziesz  jakie

zast pstwo?

- Ju  o tym pomy la am. Ta dziewczyna wkrótce tu b dzie - odpar a. - Szybko pisze

na maszynie, znakomicie j stenografuje. Z referencji wynika,  e potrafi trzyma  j zyk za

bami.

-  wietnie. - Dane mimo woli popatrzy  na biurko, przy którym siedzia a zwykle Tess.

Dzi  jej fotel by  pusty.

- Orientujesz si  w jej notatkach? - wypytywa  zirytowany, rzucaj c Helen badawcze

spojrzenia. - Nie mam poj cia, co mnie dzisiaj czeka. Jestem z kim  umówiony?

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

-  Masz  zje   obiad  z  Harveyem  Barrettem  -  przypomnia a  Helen.  -  Chodzi  o

wymuszenia. Po po udniu czeka ci  spotkanie z ma

stwem poszukuj cym córki. Nazywaj

si  Addisonowie. Potem rozmowa z facetem, który chce,  eby my  ledzili jego  on .

- Mam co  przed po udniem?

- Nic pilnego.

- Doskonale. Wst pi  do siebie. Potem b

 w szpitalu. Stamt d pojad  na obiad z

klientem.

- S dzi am,  e Tess czuje si  lepiej. - Helen zmarszczy a brwi.

Dane bez s owa ruszy  ku drzwiom.

- Je li to b dzie konieczne, szukajcie mnie telefonicznie w jej separatce. - Poda  numer

do szpitalnego pokoju.

- Jasne, szefie. Powiedz tej biedulce,  e za ni  t sknimy.

Dane z roztargnieniem skin  g ow . My lami by  ju  przy Tess.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ROZDZIA  DRUGI

Tess nie wiadomie j kn a z bólu. Mia a dziwny sen. Powoli wraca a do

rzeczywisto ci. Zapewne  ni a o ukochanym. Tylko on pojawia  si  w jej wizjach. To

mieszne, zwa ywszy, jak okrutnie j  potraktowa .

Jaki  d wi k wyrwa  j  z sennego odr twienia. Otworzy a oczy i ujrza a Dane'a

siedz cego na krze le przy 

ku.

- Dlaczego wróci

? - zapyta a, odruchowo napinaj c mi nie. - Powiniene  by  w

pracy.

- Moja praca polega mi dzy innymi na zapewnieniu ci w

ciwej opieki - odpar  z

kamienn  twarz .

Na d wi k znajomych s ów powróci y wspomnienia sprzed kilku lat, kiedy to Dane

by  ranny. Zbyt dobrze pami ta a, co si  pó niej wydarzy o. Zamkn a oczy, by  atwiej znie

ból.

- Odejd , prosz  - szepn a.

Dane westchn  g boko. Nie móg  patrze  na jej wykrzywion  cierpieniem twarz.

- Nie masz nikogo prócz mnie.

Tak rzeczywi cie by o. Babcia Tess umar a przed rokiem.

- Jeste  moim szefem, Dane - odpar a z pozornym spokojem. Mówi a cicho i patrzy a

mu prosto w oczy. - To wcale nie oznacza,  e masz si  mn  opiekowa .

- Musz  ci  o co  zapyta . - Dane usiad  na brzegu krzes a i opar okcie na kolanach,

obserwuj c  uwa nie  chor .  -  Powinienem  zrobi   to  ju   dawno.  Czy  nadal  cierpisz  z

powodu… tamtego dnia? Jak bardzo to prze

?

- Nie wiem, o czym mówisz - odpar a ch odno. Zarumieni a si  i odwróci a g ow .

- Czy by? - odpar  z kpi cym u miechem. - Od trzech lat unikamy tego tematu. By

wobec mnie tak ch odna i oficjalna,  e nie mog em z tob  normalnie porozmawia , a nawet

przeprosi .

- Dlaczego mia by  zaprz ta  sobie tym g ow ? - powiedzia a. - Przecie  chcia

 si

ode mnie uwolni . Dopi

 swego. Za  adne skarby  wiata nie b

 próbowa a si  do ciebie

zbli

.

- Innych m czyzn tak e b dziesz unika a - doda  ponuro.

- Przesta  mnie dr czy . Znajd  sobie inn  rozrywk . - Tess naci gn a wy ej ko dr  i

utkwi a spojrzenie w okiennej szybie.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Zabieram ci  na ranczo. Tam szybko odzyskasz si y.

Tess poblad a. Unios a si  na  okciu i patrzy a na niego oczyma wielkimi jak spodki.

Twarz mia a nieruchom  jak maska.

- O Bo e! - j kn  Dane. - Nie patrz na mnie w ten sposób.

- Nie pojad  - szepn a,  ciskaj c dr cymi d

mi brzeg prze cierad a. - Nie chc  u

ciebie mieszka . Wykluczone!

Dane zacisn  powieki. Nie by  w stanie patrze  na wystraszon  dziewczyn .

Poderwa  si  z krzes a i podszed  do okna.

- Tamtego dnia… nie mia em poj cia,  e jeste  dziewic  - rzuci  ostro. -

Zorientowa em si  poniewczasie, gdy by

 ju

miertelnie przera ona. S dzisz,  e nie wiem,

czemu w ogóle nie spotykasz si  z m czyznami? - Odwróci  g ow  i popatrzy  Tess prosto w

oczy. - Nie wa  si  my le ,  e jestem bez serca. Zapewniam,  e mia em i nadal mam wyrzuty

sumienia.

- To przesz

… - Westchn a, przygl daj c si  uporczywie swoim d oniom

zaci ni tym na po cieli.

-  Nie  dla  mnie.  Mam  wra enie,  jakby  to  by o  wczoraj  -  odpar   ponuro.  -  Na  mi

bosk , nie odtr caj mnie!

- Wcale tego nie robi .

Dane natychmiast podszed  do 

ka. By  równie blady jak ranna dziewczyna.

Popatrzy  jej w oczy.

- Tess, zdaj  sobie spraw ,  e odczuwasz l k, ilekro  si  do ciebie zbli am. Tylko

lepiec by tego nie dostrzeg . Zapewniam,  e z mojej strony nic ci nie grozi. Chc  tylko,

eby  by a pod dobr  opiek  do czasu, a  wyzdrowiejesz.. Gdy wyjad , Beryl si  tob

zaopiekuje.

- Nie znam Beryl. Helen powiedzia a,  e mog  u niej zamieszka …

- Helen sp dza du o czasu w agencji, potem biegnie na lekcje ta ca, a gdy ma woln

chwil , umawia si  z Haroldem na pizz . To oznacza,  e ca ymi dniami b dziesz sama jak

palec.

- Nic nie szkodzi. Dam sobie rad .

- Pos uchaj mnie uwa nie - rzuci  Dane przez zaci ni te z by. Podszed  bli ej. Z

irytacj  spostrzeg ,  e Tess skuli a si  pod ko dr . - Widzia

, jak dosz o do sprzeda y

narkotyków. B dziesz musia a zeznawa . Policji przy transakcji nie by o, prawda? Maj  tylko

poszlaki. Pami taj,  e widzia

 na w asne oczy tamto zdarzenie. Jeden z gangsterów wci

jest na wolno ci. Z pewno ci  zd

 si  dowiedzie , kim jeste . Rozumiesz, co to oznacza?

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Chyba nie spodziewasz si  najgorszego - powiedzia a z namys em Tess.

- Do cholery! Nie b

 naiwna! Od dziesi ciu lat mam do czynienia z takimi

obuzami. Wiem, do czego s  zdolni. B dziesz mog a czu  si  bezpieczna dopiero wtedy, gdy

obaj przest pcy trafi  za kratki. Do zako czenia procesu trzeba ci  chroni . Potrafi  o to

zadba . Je li wyjad , na miejscu b dzie zarz dca rancza, który w latach czterdziestych sam

by  teksaskim stra nikiem. Strzela niemal tak celnie jak ja.

Tess  ukry a  twarz  w  d oniach.  Nie  chcia a  przysta   na  propozycj   Lassitera.  To  dla

niej zbyt ci ka próba. Szczerze mówi c,  atwiej by oby stan  oko w oko z gangsterami.

- Mo esz traktowa  mnie jak wroga, je eli ci to doda pewno ci siebie, tylko jed  ze

mn . Nie ryzykuj w asnego  ycia.

- A co ja mam za  ycie? - mrukn a 

nie Tess, odgarniaj c potargane w osy. -

Tylko praca i telewizja.

- Masz zaledwie dwadzie cia dwa lata - przypomnia  Dane. - Za wcze nie na cynizm.

- Mia am dobrego nauczyciela - rzuci a drwi co i spojrza a mu w oczy. - Sam dawa

mi lekcje.

Wyraz twarzy Tess sprawi ,  e Dane poczu  si  winny.

- Nie mia em w  yciu nikogo bliskiego - t umaczy . - Kiedy ojciec postanowi  odej ,

by em jeszcze ch opcem. Uwielbia em tat . Matka nie mog a na mnie patrze , poniewa

by em do niego podobny. Jane zaraz po  lubie twierdzi a,  e mnie kocha, a potem zmieni a

zdanie i odesz a. - Pochyli  si  nad Tess, która spojrza a w czarne l ni ce oczy. - Szczerze i

otwarcie wyzna

 mi swoj  mi

, a ja ci  odepchn em. Cierpia

 przeze mnie,

odczuwa

 strach. Rozumiesz, do czego zmierzam, male ka? Ja po prostu nie wiem, czym

jest prawdziwa mi

!

Umilk   widz c,   e  Tess  mimo  woli  spogl da  na  niego  z  czu

ci .  Po  chwili  zapyta

mia o:

- Czy na mój widok odczuwasz jedynie l k? - Popatrzy  na usta Tess, które rozchyli y

si  lekko pod jego uporczywym spojrzeniem. Delikatnie musn  kciukiem ró owe wargi.

Pieszczota by a tak  agodna i czu a,  e Tess wstrzyma a oddech. - A mo e pomimo z ych

do wiadcze  sprzed lat nadal co  do mnie czujesz?

Dziewczyna odsun a si  na bezpieczn  odleg

. Zdawa a si  nie s ysze  ostatnich

ów Dane' a. Za wszelk  cen  musia a przerwa  czu e dotkni cie, które przyprawia o j  o

zawrót g owy. Oczy mia a szeroko otwarte; serce ko ata o niespokojnie.

Dane popatrzy  jej w oczy. Oddycha  z trudem. Nie musia a niczego t umaczy . Strach

nie zabi  uczucia, które do niego  ywi a. Poczu  ulg ; daremnie próbowa a ukry  zmieszanie

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

wywo ane niewinn  pieszczot . Dane mia  wprawdzie a  trzydzie ci cztery lata, ale po raz

pierwszy w  yciu dotkn  kobiety tak czule i  agodnie.

- Przyznaj si . L k to nie wszystko, prawda?

- Dane…

- Lekarz powiedzia ,  e wypisz  ci  rano. Nie przestrasz si , je li zobaczysz pod

drzwiami umundurowanego funkcjonariusza. B dzie ci  pilnowa , póki nic wyjdziesz ze

szpitala.

Tess popatrzy a z obaw  na Dane'a, który d ugo obserwowa  j  w milczeniu.

- Dla ciebie chc  by  czu y i delikatny. To du y post p - wyzna  cicho. - Je li si

postaram, mo e z czasem pozwolisz,  ebym ci  dotkn .

- Nie - odpar a pospiesznie. Zimny dreszcz przebieg  jej po plecach. - Z pewno ci  nie

zgodz  si , aby  mnie potraktowa  tak… jak kiedy .

-  Zrozum,  male ka.  Nie  zna em  do  tej  pory  dziewczyny  takiej  jak  ty.  Jeste   czysta  i

niewinna - powiedzia , z trudem dobieraj c s owa. - Czu

 by a mi obca, ale to nie

usprawiedliwia tamtego post pku. Zachowa em si  jak dzikus i bardzo tego 

uj .

- Nie chc  o tym rozmawia , Dane - o wiadczy a, spogl daj c na splecione d onie.

Sprawia a wra enie znacznie starszej ni  w rzeczywisto ci, - Zostaw mnie w spokoju, Dane.

Nie mam si  na sprzeczki.

Czemu nie domy li  si  od razu, co dr czy Tess? Po wielu latach znajomo ci w ogóle

jej nie zna . To oczywiste,  e poczu a si  odrzucona, gdy ojciec odda  j  babci na

wychowanie, by mie  czas na niezliczone romanse.  lub z matk  Dane’a z pewno ci

spowodowa  dalsze rozlu nienie wi zów mi dzy ojcem i córk . Tess pragn a obdarzy

kogo  uczuciem i wybra a fatalnie; trafi a na cz owieka, który niewiele wiedzia  o mi

ci,

chowa  w sercu urazy i uprzedzenia, mia  za sob  nieudane ma

stwo, a jego cia o

poznaczone by o niezliczonymi bliznami.

Dane  skrzywi   si ,  gdy  ujrza   wyraz  twarzy  Tess.  Mia   wra enie,   e  ponosi  win   za

wszystkie jej cierpienia. Z pewno ci  cz sto przez niego p aka a.

- Lubisz konie? - zapyta .

- Zawsze si  ich ba am.

- Zapewne dlatego,  e ma o o nich wiesz. Gdy wyzdrowiejesz, naucz  ci  je dzi

konno.

- Nie trzeba - odpar a Tess dr cym g osem. - Daj spokój. Nie potrzebuj  lito ci.

Dane chcia  odpowiedzie , lecz daremnie szuka  w

ciwych s ów. Westchn

boko.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Wpadn  do ciebie jutro - rzuci  na odchodnym. - Odpoczywaj.

Tess skin a g ow . Przymkn a oczy. Chcia a o nim zapomnie  - cho by na krótko.

Nie pozwoli, by znów j  omota . Tym razem zdo a si  uchroni  przed niebezpiecznym

urokiem tego m czyzny.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ROZDZIA  TRZECI

Na swoim ranczu Lassiter hodowa  rasowe byd o. Jose Dominguez dogl da  zwierz t,

Hardy by  kucharzem. Dan, m  Beryl, pracowa  jako zarz dca; mia  do dyspozycji sze ciu

kowbojów oraz kilku fachowców niezb dnych do sprawnego dzia ania farmy.

Tess nie chcia a opuszcza  szpitala i jecha  na ranczo szefa, ale brak o jej si , by z nim

walczy . Dane porozumia  si  z lekarzem i z pomoc  Helen spakowa  wcze niej rzeczy

chorej. Walizk  mia  w baga niku, gdy zajecha  pod szpital. Dopilnowa , by wypisano Tess,

zaprowadzi  j  do mercedesa i ruszy  prosto do Branntville.

Tess z obaw  my la a o nadchodz cych dniach, które mia a sp dzi  w towarzystwie

szefa. Dane zachowywa  si  dziwnie. Niepokoi a si  bardziej ni  zwykle.

Lassiter by  na co dzie  do  milcz cy. Jedynie podczas rozmów z klientami o ywia

si  troch . Przez ca  drog  do Branntville w aucie panowa a martwa cisza. Pogr ona w

zadumie Tess spogl da a w okno. Od czasu do czasu krzywi a si , czuj c ból w ramieniu.

- To  ju   ranczo?  -  zapyta a,  gdy wyjechali z  miasteczka  i ujrzeli  bia y p ot  okalaj cy

posiad

 a  po horyzont.

Na bramie widnia  znak farmy: stylizowana czarna ostroga. Dane o ywi  si  nieco i

zacz  opowiada  Tess o zamo nych rodzinach z s siedztwa. By o w ród nich dwoje m odych

ludzi, którzy wyra nie mieli si  ku sobie.

- Pewnie wezm

lub i po cz  dwie fortuny. Oby  yli d ugo i szcz liwie - stwierdzi a

Tess.

- S  jeszcze bardzo m odzi. Poza tym ma

stwo wcale nie gwarantuje szcz cia -

odpar  z gorycz .

- Moim zdaniem ludzi decyduj cych si  na trwa y zwi zek wiele musi  czy .

- Na przyk ad? - zapyta  zerkaj c na Tess.

- Wzajemny szacunek, podobne zainteresowania i do wiadczenie  yciowe.

- A 

ko?

- Bez tego nie by oby potomstwa… - Tess poruszy a si  niespokojnie i utkwi a

spojrzenie w przedniej szybie.

- Bywa,  e ludzie nie mog  mie  dzieci. Czy to znaczy,  e nie powinni razem sypia ?

- odrzek  ponuro Dane.

-  Ale   nie.  -  Tess  ogl da a  w asne  d onie.  -  Silne  wi zi  erotyczne  to  dla  wielu  osób

rzecz ca kiem naturalna.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Tess… - Dane szuka  odpowiednich s ów. - Chyba nie masz poj cia, na czym

polegaj  te sprawy.

- Tak s dzisz? - Tess sp on a rumie cem.

Zerkn  na jej profil i krew zacz a szybciej kr

 w jego 

ach. Tess nie mia a

poj cia, jak to jest mi dzy kobiet  i m czyzn . Przez niego nabawi a si  owych zahamowa .

Skrzywdzi  j  i przestraszy . Szkoda,  e tak si  sta o. Gdyby potrafi  zdoby  si  na odrobin

czu

ci… cudownie by oby le

, trzymaj c w obj ciach  liczn  kochank  i dzieli  rozkosz

jak tysi ce innych par. Mi nie Lassitera spr

y si  natychmiast pod wp ywem tej wizji.

Gdyby Tess nadal go kocha a…

St umi  j k. Pochopnie odrzuci  bezcenny dar. Có  za ironia losu! Przed laty narobi

upstw, gdy po niebezpiecznym postrzale odzyskiwa  zdrowie. Trzeba by o kolejnego

nieszcz cia, by u wiadomi  sobie bezsens w asnego post powania.

- Jeste my na ranczu.

miechn  si  mimo woli. Zbli ali si  do obszernego parterowego budynku

wzniesionego z drewna i pomalowanego na bia o. Otacza y go kwietne rabaty i wysokie

drzewa.

- Jak tu pi knie! - wykrzykn a Tess.

-  Posiad

  nale

a  do  mojego  dziadka  -  wyja ni   Dane.  -  Zapisa   mi  j   w

testamencie.

- Cudowne miejsce - zachwyca a si  Tess. Ze wzruszenia brak o jej tchu. - Jakie

pi kne rabaty! Id  o zak ad,  e wiosn  masz tu istny dywan z kwiatów.

- To zas uga Beryl. Wie, jak upi kszy  otoczenie. Je li zechcesz, poka e ci ca y ogród.

-  Uwielbiam  ro liny  -  wyzna a  Tess.  -  Nie  mam  ich  gdzie  uprawia .  Zastawi am

doniczkami wszystkie parapety w moim mieszkaniu. Gdy mieszka am u babci, zajmowa am

si  ogrodem.

- Widzisz? Nic o tobie nie wiem. - Dane podjecha  do schodów prowadz cych na

werand , wy czy  silnik i obrzuci  Tess badawczym spojrzeniem. - Nie mam poj cia, kim

naprawd  jeste .

- Dlaczego mia oby ci  to interesowa ? - odpar a wymijaj co. - Spójrz! To Beryl,

prawda? - Na schody wybieg a niska, siwow osa kobieta.

- Zgad

.

- Nareszcie jeste ! - gdera a starsza pani. - Jak zwykle spó niony. To ona? - Beryl

zmierzy a Tess taksuj cym spojrzeniem. - Blada i wychudzona, biedactwo. Musz  j

odkarmi . Jak rami , dziecinko? Wci  boli?

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Znacznie mniej ni . przedtem. - Tess od razu poczu a si  na farmie jak u siebie w

domu.

- Do  gadania - wtr ci  Dane. - Trzeba zaprowadzi  pacjentk  do pokoju. Je li d

ej

tu postoimy, na pewno si  przezi bi.

- Wcale nie jest ch odno - stwierdzi a Beryl. - Nim up ynie miesi c, wszystko tu

zakwitnie!

Tess potrafi a sobie wyobrazi  ten widok. Z  alem pomy la a,  e go nie zobaczy, bo

wkrótce wyjedzie. Pozwoli a, by Dane obj  j  ramieniem i wprowadzi  po schodach, ale

napi a mi nie, jakby zamierza a uciec.

- Nie bój si  - mrukn , gdy Beryl ruszy a przodem, wskazuj c drog  do jednego z

pokoi go cinnych. - Nie mam z ych zamiarów.

- Dane… - Tess zarumieni a si  mimo woli. Jej zak opotanie wprawi o Lassitera w

irytacj .

- Przesta  by  taka spi ta. Jeste  w ród przyjació .

- Siebie równie  do nich zaliczasz? - odpar a ch odno.

- Sko czy em trzydzie ci cztery lata - mrukn , gdy szli korytarzem. - Nie przysz o ci

do g owy,  e mam dosy  samotno ci? Pami tasz, jak powiedzia

,  e oboje jeste my

osamotnieni. Nie mamy bliskich.

- Twierdzi

,  e nikt ci nie jest potrzebny.

- Od czternastu lat jestem glin . - Dane wzruszy  ramionami. - Ludzie mego pokroju z

trudem zmieniaj  pogl dy.

Na sam  my l o ryzykownym zaj ciu Dane'a Tess ogarn  niepokój. Stan li jej przed

oczyma handlarze narkotyków, których przy apa a na gor cym uczynku. Do tej pory nie

my la a o przestrogach Lassitera, który u wiadomi  jej,  e jest w sprawie nielegalnej

transakcji jedynym  wiadkiem.

- Co si  sta o? - wypytywa  Dane.

- Przypomnia am sobie, jak zosta am ranna. Tamci m czy ni…

- Tu jeste  bezpieczna - oznajmi  stanowczo. - Nic ci nie grozi.

- Jasne - odpar a z wymuszonym u miechem.

Beryl pomog a go ciowi rozpakowa  walizk . Dane poszed  obejrze  ciel , które

urodzi o si  po ich przyje dzie. Znikn  na kilka godzin. W tym czasie Beryl i Tess zd

y

si  zaprzyja ni . Gdy ponownie zajrza  do go cinnego pokoju, Tess ledwie go pozna a.

Mia  na sobie roboczy strój kowboja - koszul  w niebieskie paski z d ugimi r kawami,

zapinanymi na metalowe guziki, wyp owia e niebieskie d insy, d ugie skórzane ochraniacze

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

podtrzymywane szerokim paskiem ze srebrn  klamr , czarne wysokie buty wyszywane

yszcz ce nici  i stary kapelusz z szerokim rondem w

ony na bakier. Tess patrzy a na

niego jak urzeczona. Nie widzia a go nigdy w takim stroju.

- Wygl dasz, jakby  ugania  si  za cielakami po zaro lach - gdera a Beryl.

- Strza  w dziesi tk  - odpar  Dane. - Musieli my wyp oszy  stadko krów z zagajnika.

Sama wiesz,  e to nie jest  atwa robota. - Zwróci  si  do Tess: - Rozpakowana?

Tess skin a g ow .

- Czemu tak mi si  przygl dasz? - Dane uniós  brwi.

- Wygl dasz… inaczej - odpar a, daremnie szukaj c w

ciwego s owa na okre lenie

zmiany, która w nim zasz a.

- Tutaj nie musz  grad uk adnego cz owieka interesów - powiedzia , u miechaj c si

lekko. - Jestem u siebie. To mój dom.

Tess  odwróci a  wzrok.  Dom…  Mia a  w asne  mieszkanie,  ale  nie  istnia o  na  tym

wiecie miejsce, gdzie czu aby si  ca kiem swobodnie. U babci by o  adnie i wytwornie, ale

liczy  si  tylko efekt, a nie domowe ciep o.

-  Co  jest  na  obiad?  -  Dane  popatrzy   na  Beryl.  Zirytowa   si   wyra nie,  gdy  Tess

popad a w zamy lenie i przesta a zwraca  na niego uwag .

-  Wo owina  -  odpar a  Beryl  i  doda a  z  u miechem:  -  I  ziemniaki.  A  czego  si

spodziewa

?

- Mnie to wystarczy. Zmieni  ciuchy.

Tess obserwowa a go ukradkiem. Jej oczy zdradza y wi cej, ni  s dzi a. Wspomina a,

jak wybi  brutalnie z jej g owy uwielbienie dla wy nionego bohatera. Kocha a go ca ym

sercem, ale odrzuci  t  mi

. Teraz próbowa  wszystko naprawi . Czy by nie rozumia ,  e

jest za pó no? Min o tyle lat.

- Ty si  go boisz! - mrukn a Beryl, spogl daj c na Tess z niedowierzaniem. Przez

chwil  obserwowa a j  uwa nie. - Kochanie, przecie  Dane nawet muchy by nie skrzywdzi !

Zapewne, pomy la a z gorycz  Tess. Cierpia a przez niego, ale za nic w  wiecie nie

wyzna aby starszej pani, co si  sta o.

- Nie przepada  za moim ojcem - odpar a wymijaj co. - Si  rzeczy ja równie  nie

ciesz  si  jego sympati . Bardzo mi pomóg , gdy zosta am ranna, lecz mimo to wola abym

mieszka  na przeciwleg ym skraju miasta i spotyka  mego szefa tylko w biurze.

- W takim razie s abo go znasz. - Beryl nie dawa a za wygran . - Przyznaj ,  e bywa

szorstki i niecierpliwy, ale nigdy m ciwy. Matka zatru a mu  ycie, gdy m  j  opu ci .

Stara am si  opiekowa  ma ym najlepiej, jak umia am, bo Nita go zaniedbywa a.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Mój ojciec mia  t  sam  wad  - oznajmi a Tess.

- Widzisz! Co  was  czy.

- Jasne. Oboje jeste my lud mi.

Tess szybko oswoi a si  z warunkami  ycia na ranczu. Wszystko j  ciekawi o.

Odzyska a spokój i poczucie wewn trznej równowagi. Ch tnie i cz sto pomaga a Beryl.

Rami  bola o j  czasami, ale wyja ni a starszej kobiecie,  e nale y je koniecznie rozrusza ,

bo w przeciwnym razie nie odzyska dawnej sprawno ci. Nakrywa a do sto u i stara a si

odci

 Beryl. Szybko zyska a sympati  pracowników farmy.

Dane by  rozczarowany, bo trzyma a si  od niego z daleka. Zawsze mia a jaki  powód,

by wyj  z pokoju, gdy on tam wchodzi . Je eli po obiedzie przesiadywa  w salonie, a nie w

swoim gabinecie, Tess wymyka a si  do swego pokoju.

W biurze agencji utrzymywali wy cznie kontakty s

bowe. Tess stenografowa a,

czy a rozmowy telefoniczne i pilnowa a, by wszystko sz o wed ug planu. Teraz sytuacja si

zmieni a. Ranczo stanowi o naturalne  rodowisko Lassitera; sta  si  tam innym cz owiekiem.

Tess nie umia a sobie z tym poradzi . Nawet wówczas, gdy by  ranny, post powa  wed ug

ci le okre lonych zasad. Raz tylko - w swoim mieszkaniu - ca kiem si  zapomnia . Ranczo

by o jego azylem. Ma o kto móg  je odwiedzi . Tess nie mia a poj cia o istnieniu posiad

ci.

Tu, z dala od miasta, Dane odzyskiwa  spokój i pewno  siebie. Nie musia  stale mie

si  na baczno ci. Utyka  nieco z powodu ci kiej pracy. Cz ciej ni  w biurze dawa o o sobie

zna  jego wybuchowe usposobienie, a mimo to wydawa  si  bardziej zrównowa ony i

otwarty. Tess nie by a tym zachwycona. Odczuwa a zak opotanie, bo nikt si  nimi nie

interesowa . Beryl zachowywa a dystans; reszta pracowników zajmowa a si  w asnymi

sprawami. Tess by a zdana na towarzystwo Lassitera, co oznacza o,  e ma powody do

niepokoju.

Dane szybko si  zorientowa ,  e Tess go unika; by  na ni  z y. Gdy po trzech dniach

nic si  nie zmienia o, postanowi  z ni  powa nie porozmawia . Wszed  do obory, gdzie Tess

karmi a osierocone ciel .

- Przesta  mnie unika  - powiedzia  bez  adnych wst pów.

Tess spogl da a na niego z obaw . Mia a na sobie d insy, niebiesk  bluzk  i d insow

kurtk . W osy zaplot a w warkocz. Nawet bez makija u wygl da a bardzo  adnie. Dane od

razu to zauwa

.

- Musz  nakarmi  to biedactwo - oznajmi a, by zyska  na czasie. Wskaza a trzyman

w r ku butelk . Ciel  pi o z niej, trzymaj c  ebek na kolanach Tess.

- Nie zmieniaj tematu. - Dane pospiesznie zdj  kapelusz i ukl

 obok niej. Popatrzy

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

w  szare  oczy.  -  Od  paru  dni  usi uj   ci  powiedzie ,   e  strasznie  

uj   wszystkiego,  co

zrobi em… tamtego dnia.

Tess natychmiast si  zarumieni a. Serce ko ata o w jej piersi coraz szybciej. Wola a

nie pyta , czemu tak si  dzieje.

- Gdybym wiedzia ,  e by

 niewinna, z pewno ci  nie rzuci bym si  na ciebie jak

dzikus.

- Ju  mi to mówi

 - wykrztusi a.

- Wtedy nie chcia

 mnie s ucha . - Nerwowym ruchem odgarn  g st  wilgotn

czupryn . - Wiem,  e kr ci si  wokó  ciebie paru facetów. Chyba ju  wiesz,  e czu e sam na

sam nie jest regu . Kochankowie bywaj  gwa towni.

Tess w milczeniu patrzy a na cielaczka.

- I có ? - Delikatnie uniós  jej twarz i zmusi , by spojrza a mu w oczy. - Powiedz co .

- Ja z nikim… - odpar a wreszcie. - Nigdy…

Lassiter d ugo milcza .

- Na  adnej kobiecie nie zale

o mi tak bardzo, abym troszczy  si  o jej uczucia i

potrzeby - wyzna  szczerze. - Pragn em Jane. By em przekonany,  e mnie kocha, uzna em

wi c,  e nie musz  za ka dym razem gra  roli czu ego uwodziciela.

Tess westchn a. Z nikim si  dot d nie kocha a, ale o erotyce wiedzia a chyba

znacznie wi cej ni  Dane.

- Nie mo esz tak… - Zarumieni a si  i doko czy a odwa nie: - Musisz zrozumie ,  e

potrzeby kobiet i m czyzn s  ró ne. My potrzebujemy czasu i pieszczot.

-  Sk d  wiesz?  -  zapyta .  -  Przed  chwil   da

  mi  do  zrozumienia,   e  nie  straci

jeszcze dziewictwa.

- To wcale nie oznacza,  e jestem t

 idiotk  - odpar a, rumieni c si  jeszcze

bardziej. Spojrza a mu w oczy. - Ogl dam filmy, czytam ksi ki. Orientuj  si , w czym rzecz,

i wiem, co mo e odczuwa  kobieta w ramionach ukochanego m czyzny.

- Kocha

 mnie - stwierdzi  ponuro - a mimo to czu

 jedynie strach.

- To nie by a mi

, tylko fatalne zauroczenie - wtr ci a, nie mog c sobie darowa ,  e

tak jawnie okazywa a uczucia. Jako dziewi tnastolatka nie mia a poj cia,  e nale y ukrywa

tajemnice swego serca. - Cierpia am z twego powodu… i nie chodzi o jedynie o zranion

dum .

- Nie zdawa em sobie z tego sprawy. Pragn em ci  jak szaleniec - odpar  z wahaniem.

Mo na by pomy le ,  e odczuwa ból. - By

 taka czu a i kochaj ca. Pomy la em… - Zakl

cicho i popatrzy  jej w oczy. - Czy to ma znaczenie? I tak mnie nie chcia

.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- By

 zbyt natarczywy - szepn a.

Dane zacisn  w pi

 r

 le

 na kolanie.

- Nie potrafi  inaczej post powa  z kobietami! - odpar  g ucho. Zmru

 powieki i

spogl da  w szare oczy Tess. - Pó no zacz em. To chyba wina matki. Nienawidzi a mnie i

dlatego straci em pewno  siebie. Unika em dziewczyn. Sta em si  m czyzn  dopiero jako

ody glina. Zapewne si  domy lasz,  e kobiety, jakie spotyka em w miejskiej d ungli, by y

równie twarde i pozbawione sentymentów jak faceci. Bra em je szybko, bez mi

ci. - Patrzy

na Tess z niepokojem, jakby oczekiwa  wyroku. - Rzuci em si  na ciebie tak zach annie… bo

inaczej nie potrafi .

- Biedny Dane - szepn a Tess, nie kryj c wspó czucia. - Bardzo mi ciebie  al.

- Prosz ? - mrukn  z roztargnieniem, nie rozumiej c, o co jej chodzi.

Tess nie by a pewna, czy Dane ma  wiadomo , jak wiele swych tajemnic zdradzi  jej

tym wyznaniem. Po raz pierwszy od wielu miesi cy  mia o wyci gn a r

 i pog aska a go

po policzku. Palce mia a zimne.

- Nie lituj si  nade mn , kochanie - mrukn  i odsun  si  nagle. Oczy l ni y mu

dziwnym blaskiem. -  adnej kobiecie nie pozwol  si  nade mn  u ala .

Wsta  i ci kim krokiem ruszy  ku drzwiom. Zdumiona Tess odprowadzi a go

wzrokiem.

Przez nast pne dwa dni z kolei Lassiter unika  Tess, jakby czu  si  zak opotany nazbyt

szczerym  wyznaniem.  Dziewczyna  by a  znacznie  mniej  nerwowa  od  chwili,  gdy  poj a,   e

jego nastawienie wobec kobiet usun o w cie  potrzeb  czu

ci. Z zadowoleniem pomy la a,

e wyniesiona z lektur wiedza teoretyczna o zwi zkach m czyzn i kobiet przyda jej si  teraz

w  yciu. Dane nie zazna  czu

ci i dlatego nie potrafi  jej okaza , ale to mo na zmieni .

Dane przerwa  jej te rozwa ania. Oznajmi ,  e pora wróci  do agencji. Nie móg  d

ej

zaniedbywa  swojej firmy. Tess postanowi a z nim jecha ; odzyska a si y, a rami  prawie ju

nie bola o.

Dane pospiesznie spakowa  walizk  i po egna  si  z Beryl. W drodze do Houston by

milcz cy i nieprzyst pny.

- B dziesz mia a ochroniarza. Ma wsz dzie za tob  chodzie - stwierdzi  ch odno, gdy

po godzinnej podró y odniós  walizk  do mieszkania Tess.

- Nie potrzebuj  takiego anio a stró a - odpar a buntowniczo. - W razie potrzeby mog

zadzwoni  na policj .

- O ile zd ysz - odpar  krótko. - Nie masz poj cia, w co si  wpakowa

.

- Drogi panie superglino - powiedzia a, rzucaj c mu drwi ce spojrzenie. - Gotowa

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

jestem si  za

,  e nawet w czasie urlopu trzymasz spluw  pod poduszk , by móc o ka dej

porze dnia i nocy stawi  czo o przest pcom.

- Nie ukrywam,  e lubi  swoj  prac  - przyzna  Dane z u miechem, który przyprawi

Tess o dr enie serca. - Tylko w akcji i na ranczu naprawd  jestem sob . Przej cie z policji do

agencji detektywistycznej niewiele zmieni o, bo charakter pracy jest podobny, szczególnie

gdy mam do czynienia z kryminalistami.

- Adrenalina do krwi… i od razu czujesz si  lepiej - mrukn a Tess. - Jeste

uzale niony od ryzyka.

- Naprawd ?

- Dlatego nadal sam bierzesz najtrudniejsze sprawy, cho  móg by  je zleci

podw adnym. Szukasz mocnych wra

. - Spojrzenie szarych oczu przesun o si  po

muskularnej postaci. Tess pami ta a o bliznach na skórze okrytej ubraniem.

- To niezbyt przyjemny widok. Lepiej ci go oszcz dz . W przeciwnym razie

nabierzesz do mnie odrazy. - Dane by  przenikliwym obserwatorem. Od razu wiedzia , co j

trapi.

- My la am o wypadku, a nie o twoim wygl dzie - oznajmi a stanowczo i popatrzy a

mu w oczy.

Ta uwaga troch  go uspokoi a, ale nadal by  napr

ony niczym struna. Zawsze chodzi

prosto, jakby kij po kn . Nigdy sienie garbi  i z góry patrzy  na ludzi. Jego postawa i

charakter odznacza y si  pewn  wynios

ci . By  prostolinijny i bezkompromisowy.

- Mniejsza z tym. I tak nie ma co marzy , by kto  mi zaproponowa  pikantn

rozk adówk  w „ wierszczyku” dla pa  - odpar  z u miechem. - Zreszt  przed wypadkiem

równie  daleko mi by o do supermana.

- Nie mia am okazji zobaczy  ci  w spodenkach k pielowych - odpar a, wpatruj c si

w niego jak w obraz.

- Nie paraduj  w takim stroju, zw aszcza w miejscach publicznych. - Dane nie

odrywa  spojrzenia od szarych oczu. Sta  bez ruchu, z trudem chwytaj c powietrze. - Chyba

nie mia bym nic przeciwko temu,  eby  na mnie popatrzy a. Nikomu innemu na to nie

pozwol .

- Dlaczego ja? - zapyta a cicho.

- Bo nie próbujesz mnie upokorzy  - odpar  szczerze. - Wiele kobiet ch tnie poni a

swoich partnerów. To im daje poczucie wy szo ci. Gdy facet pozwoli sobie wobec kobiety na

podobne zachowanie, od razu jest nazywany m sk  szowinistyczn

wini . Nie ma

sprawiedliwo ci na tym  wiecie.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- W ród pa  te  bywaj  rozmaite charaktery.

Dane zrobi  krok w jej stron , wsun  palce w jasne w osy, obj  palcami szczup y

kark i uton  spojrzeniem w szarych oczach.

- Naucz mnie - szepn  g ucho.

- Czego? - spyta a. Oddycha a ci ko. Rozchyli a usta. Z bij cym sercem wpatrywa a

si  w Dane'a, który pochyli  si  i po era  j  wzrokiem.

- Naucz mnie delikatno ci - szepn  z wargami przy jej ustach. Zdr twia a, gdy zacz

 ca owa . Wdycha a zapach wody kolo skiej, czu a si  muskularnego torsu, który niemal

dotyka  jej cia a. Usta Dane’a musn y jej wargi. - Dobrze ci, Tess? - szepn . - Powiedz mi.

- Dane, nie powinni my - odpar a dr cym g osem. Po

a d onie na jego piersi

okrytej bia  koszul , wsun a je pod tweedow  marynark . Czu a ciep o jego skóry i mi kkie

osy porastaj ce szerok  klatk  piersiow . Mimo woli rozchyli a wargi, oszo omiona

poca unkami. Nogi si  pod ni  ugi y.

- Przecie … mnie nienawidzisz - odpar a cicho.

- Mylisz si . Nienawidzi em matki - szepta , wsuwaj c palce w jasne w osy. -

Znienawidzi em moj  by

on . W cieka em si  na ca y  wiat, ale do ciebie nigdy nie

czu em nienawi ci. - Zmarszczy  ciemne brwi, jakby go co  zabola o. - Wierz mi, Tess.

Zadr

 i poca owa  j  zach annie. Zamkn  si  wokó  nich kr g ciszy nabrzmia ej

czu

ci  i po

daniem.

Przez chwil  Tess mia a wra enie,  e czas si  cofn , ale tym razem nie czu a l ku,

gdy wzi  j  w ramiona. Pieszczoty silnych d oni by y delikatne. Dane panowa  nad sob , nie

spieszy  si  wcale i nie pop dza  Tess, która doceni a to i zaufa a mu ca kowicie. Wiedzia a o

nim znacznie wi cej ni  przed laty i to przes dzi o o jej decyzji. Odda a poca unek.

Poznawa a smak zach annych warg. W naj mielszych marzeniach nie oczekiwa a takiej

przyjemno ci.  Zmys owe  usta  Dane'a  mia y  smak  kawy.  To  by o  cudowne.  By a  tak

oszo omiona,  e nogi si  pod ni  ugi y. By a jak w gor czce.

- Dane… - j kn a spazmatycznie. M czyzna obj  j  mocniej, wsun  j zyk mi dzy

rozchylone wargi. Pie ci  j  coraz  mielej, ca owa  coraz bardziej niecierpliwie.

Uniós  g ow , ws uchuj c si  w g

ne uderzenia swojego serca. D ugo patrzy  w

zamglone szare oczy, uradowany tym, co w nich zobaczy . Tess si  go nie ba a; uda o mu si

rozbudzi  jej u pione zmys y. Nie mie ci o mu si  w g owie,  e czu

 tyle mi dzy nimi

zmieni a. Odczuwa  rozkosz poca unku silniej ni  kiedykolwiek.

Przytuli  mocno Tess, szepcz c jej do ucha, o czym marzy. Krzykn a podniecona

tymi s owami, unios a ramiona i zarzuci a mu je na szyj . Niespodziewanie zadzwoni

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

telefon. Tess odsun a si  nieco. Poczu a ból w zranionym ramieniu. Dane j kn , uniós

ow  i popatrzy  w rozgor czkowane szare oczy. Tess dr

a, ale nie odepchn a go, tylko

przytuli a si  znowu. By a podniecona. Ta  wiadomo  sprawi a,  e serce mocniej zabi o mu

w piersiach.

Tess ledwie sta a. Kolana si  pod ni  ugi y.

- Bez obaw, kochanie - szepn  Dane, tul c j  w ramionach. - Trzymam ci  mocno.

Wzi  Tess na r ce, podszed  do fotela i usiad , bior c j  na kolana. Podniós

uchawk  ha

liwego telefonu.

- Tak, wróci a. Czuje si  nie le. Nie mo esz teraz z ni  rozmawia . Powiem,  eby do

ciebie zadzwoni a - rzuci  oschle i zako czy  rozmow .

-  Helen  -  mrukn ,  spogl daj c  w  zamglone  oczy.  -  Chcia a  sprawdzi ,  czy  jeste   do

domu.

- Mi o z jej strony.

- Owszem, ale zadzwoni a nie w por  - oznajmi  zmys owym szeptem i musn

wargami jej usta. - Ciesz  si ,  e mnie pragniesz, Tess. Uda o mi si  obudzi  twoje zmys y.

- Jeste  zarozumia y…

Nie pozwoli  jej doko czy . Ca owa  rozchylone wargi. Przywar a do niego,

spragniona zmys owej pieszczoty. Gdy w ko cu podniós  g ow , d ugo wpatrywa  si  w Tess,

która sp on a rumie cem i przytuli a twarz do jego szyi. Z czarnych oczu wyziera a czu

 i

dza.

-  adnej kobiety nie ca owa em w ten sposób - szepn  po chwili milczenia.

- Dla mnie to równie  ca kowite zaskoczenie. - Zarumieni a si  jeszcze bardziej. -

owa, które szepta

 mi do ucha…

- Rozpali y ci  tak,  e krzykn

 - powiedzia . Oczy l ni y mu gor czkowym

blaskiem. - Innym kobietom tego nie mówi em. Z tob  wszystko jest inaczej.

- Obejmowa

 mnie delikatnie. Nie czu am bólu.

Dane zacisn  z by. Jak urzeczony wpatrywa  si  w rozchylone usta Tess. Pragn  jej i

cierpia  w milczeniu. Trzeba wzi  si  gar  i rozumowa  trze wo, póki jeszcze potrafi nad

sob  zapanowa .

- Oczywi cie. Nie chc ,  eby  cierpia a z mego powodu - odrzek . Do tej pory nie

przysz o mu nawet do g owy,  e pieszczoty mog  by  delikatne i zmys owe. Dopiero Tess

otworzy a mu oczy. Przy niej zdoby  si  na  agodno , któr  do tej pory uwa

 za objaw

abo ci. - Nie móg bym ci  skrzywdzi . To mi si  nie mie ci w g owie.

Przyci gn   j   do  siebie  i  na  moment  przytuli   twarz  do  jej  policzka.  By a  w  tej

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

pieszczocie desperacka i zaborcza tkliwo . Potem odsun  si .

- Lepiej ju  pójd . Zamknij starannie drzwi. Odpoczywaj. Jutro w biurze omówimy

plan pracy, o ile b dziesz si  czu a na si ach podj  wszystkie obowi zki.

- Jasne - wykrztusi a. W osy mia a potargane, a usta nabrzmia e od poca unków.

Wpatrywa a  si   w  Dane'a,  który  dr

cymi  r koma  poprawia   krawat.  Po  chwili  zapyta a:  -

Dlaczego…

- Mo e próbuj  si  zrehabilitowa ? - odpar  nie czekaj c, a  sko czy. U miechn  si

drwi co.

- Ach, tak. - Tess by a zawiedziona i smutna. Dane cierpia  przez to równie mocno, jak

z powodu nie zaspokojonego po

dania.

- Do diab a! - Wybuchn  gorzkim  miechem, westchn  g boko i powiedzia  ze

ci : - Pami taj,  e jestem samotnikiem. Nie zmieni  pogl dów z dnia na dzie . Pragn em

si  przekona , czy potrafi  rozpali  w tobie nami tno . Chcia em,  eby  przesta a si  mnie

ba . Rozumiesz?

- I to wszystko?

- O, nie! Przecie  wiesz… musisz wiedzie , jak bardzo ci  pragn . To ponad moje

si y. Przez wzgl d na w asne dobro nie pozwalaj mi wi cej na tak  poufa

. - Odwróci  si

do  niej  plecami.  -  Nie  ma  dla  nas  przysz

ci.  Chcia em  sprawdzi ,  czy  warto  by   czu ym.

Teraz wiem,  e to si  op aca.

- Czy by?

Dane przystan  w progu. Nie odpowiedzia  na pytanie. Z rozpacz  popatrzy  na

zasmucon  dziewczyn .

- Tess, jeste  kobiet  z zasadami. Nie b dziesz mia a  adnego po ytku z takiego gbura

i brutala. Taki jestem. Do ko ca  ycia b

 ci  pragn , lecz nie chc  si  wi za  na sta e. Nie

daj si  uwie . Dobrze ci radz , zachowaj dystans.

Tess z trudem zdoby a si  na u miech. Docenia a uczciwo  Lassitera. Mia a nadziej ,

e kilka starych ran w jego sercu zabli ni si  nareszcie po tym, co dzi  prze yli.

- Rozumiem. Dzi ki za pomoc i trosk . By

 przy mnie, kiedy tego potrzebowa am.

- Zawsze mo esz na mnie liczy , skarbie - odpar  cicho.

Niefortunne zdrobnienie sprawi o,  e Tess poczu a si  zak opotana. Nie potrafi a tego

ukry .

- Przypomnia

 sobie,  e tak ci  nazwa em tamtego dnia, prawda? - powiedzia  cicho

i  doda   z  brutaln   szczero ci :  -  Ca owa em  ci   dzi   delikatnie  i  czule,  ale  w  

ku  jestem

gwa towny i niecierpliwy. Trudno mi poj , czego pragnie i potrzebuje niewinna dziewczyna.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Nie jestem dla ciebie odpowiedni. - Westchn  z  alem i skrzywi  si  ponuro. - Dajmy sobie z

tym spokój. Dobranoc, Tess.

Wyszed  i zamkn  drzwi. Tess podesz a do nich i musn a klamk  opuszkami palców,

jakby metal zachowa  ciep o jego d oni. Dzi  po raz drugi wzi  j  w ramiona, ale tym razem

w ogóle si  nie ba a. Mimo woli powróci a na dawne  cie ki  ycia i pow drowa a w g b

tajemniczej krainy, której na imi  mi

.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ROZDZIA  CZWARTY

Dane by  nieust pliwy w kwestii ochroniarza dla Tess. Adams wspó pracuj cy lu no z

agencj  podj  si  ch tnie tego zadania.

Gdy Tess pojawi a si  w biurze, Helen powita a j  u miechem i z niewinn  mink

zanuci a pierwsze takty piosenki zatytu owanej „Ja i mój cie ”.

- Zamknij si , potworze - mrukn a Tess. - Dane ma obsesj . Jego zdaniem gangsterzy

mog  dokona  na mnie zamachu w bia y dzie .

- Nie mo e ryzykowa  - odpar a Helen przyciszonym g osem, znacz co unosz c brwi.

- Pomy l tylko, jak ucierpia aby reputacja jego firmy, gdyby zatrudniaj c tylu znakomitych

detektywów, nie potrafi  upilnowa  w asnej sekretarki.

- Ca kiem ci odbi o, - Tess wybuchn a  miechem i u ciska a serdecznie kole ank . -

Mi o znów by  tu z wami.

- T sknili my za tob  - zapewni a Helen.

- Opowiesz mi, co si  tu dzia o? Musz  nadrobi  zaleg

ci. - Tess w czy a komputer.

- Znikn am na kilka dni, a mam wra enie, jakby up yn  miesi c.

- Sprawy tocz  si  szybko. Jak rami ?

-  Troch   dokucza.  -  Tess  u miechn a  si   do  kole anki.  -  Nie  ma  powodu  do  obaw.

Jeste my przecie  zawodowcami. Nawet kula gangstera nas nie zmo e.

- Cholera jasna! - zirytowa a si  Helen. - W tym biurze wszyscy prócz mnie maj

zaszczytne blizny od postrza u. Nawet sekretarce si  uda o, a ja chodz  po  wiecie g adka jak

ty eczek niemowlaka.

-  Nic  na  to  nie  poradz .  -  Tess  bezradnie  unios a  ramiona.  -  My lisz,   e

sprowokowa am tych facetów do wyci gni cia spluw, bo chcia am ci  pogn bi ?

- Oczywi cie! - Helen z komiczn  min  wzi a si  pod boki. - Zawsze mi zazdro ci

.

Sekretarki maj  to we krwi.

- Nie p ac  wam za plotkowanie! - dobieg  je niski g os. Drzwi gabinetu Lassitera

otworzy y si  niespodziewanie. Szef spogl da  z wyrzutem na podw adne. - Bierzcie si  do

roboty.

- S ucham i jestem pos uszna - oznajmi a z udawan  pokor  Helen.

Tess odwróci a wzrok i usiad a przy biurku.

- Helen zamierza a mi w

nie opowiedzie , co si  tu dzia o, gdy wraca am do

zdrowia.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- To niech mówi, byle nie b aznowa a - rzuci  oschle Dane.

-  le wygl dasz.

- Marnie spa em. - Nerwowym ruchem odgarn  ciemn  czupryn . - Gdy zadzwoni

Andrews, umów mnie z nim przed obiadem. Mam dla niego spraw . Id  do sali

konferencyjnej. Zaplanowa em narad  z detektywami. Nie  cz  adnych telefonów.

- Jasne, szefie.

Dane zmierzy  taksuj cym spojrzeniem zgrabn  sylwetk  w kremowym kostiumie i

czerwonej bluzce z niewielkim dekoltem. Tess mia a dyskretny makija  i w osy upi te w kok.

- Jeste  dzisiaj bardzo elegancka. Masz randk  po pracy?

- Nie - odpar a, stukaj c w klawiatur . - Dosz am do wniosku,  e mój ochroniarz nie

powinien si  wstydzi . Pilnowanie szarej myszki to  adna przyjemno . W przebraniu Maty

Hari wygl dam znacznie bardziej interesuj co.

- Mylisz poj cia - kpi  Dane, unosz c brwi. - Tu jest agencja detektywistyczna. Mata

Hari by a szpiegiem.

- Gdybym w

a stary trencz i wymi ty kapelusz w stylu Indiany Jonesa,

wygl da abym fatalnie.

- Czy by? - Dane wcisn  r ce do kieszeni i z roztargnieniem popatrzy  na Tess, która

od razu spostrzeg a,  e szef jest zmartwiony.

- Co si  sta o?

- Schwytany gangster wyszed  z aresztu za kaucj . Rzecz jasna, natychmiast zaszy  si

w jakiej  kryjówce. Gliniarze nie wiedz , gdzie szuka  tego drania.

- Adams od rana nie spuszcza mnie z oka - przypomnia a Tess. Poczu a dziwny ch ód.

-  Jest  najlepszy  w  bran y  -  stwierdzi   Dane,  w  zadumie  kiwaj c  g ow .  -  Problem  w

tym,  e nie b dzie ci  pilnowa  przez dwadzie cia cztery godziny na dob . Trudno wymaga ,

eby u ciebie zamieszka .

- Daj mi pistolet, naucz mnie strzela .

- To si  na nic nie zda. Trzeba mie  spore umiej tno ci, by poradzi  sobie z broni  w

chwili zagro enia - t umaczy  cierpliwie Lassiter. Wiedzia , co mówi. Tess wierzy a mu na

owo.

- Mog abym przenie  si  do Helen - powtórzy a sugesti  sprzed kilku dni.

Dane wyj  r ce z kieszeni, opar  je na biurku i pochyli  si  ku Tess,  eby nikt ze

wspó pracowników nie us ysza  jego s ów. Przygl da  si  z uwag  zaskoczonej dziewczynie.

- Nie zrozum mnie  le. To nie jest wcale niemoralna propozycja. Chc ,  eby

wprowadzi a si  do mnie. Wrócisz do siebie, gdy obaj gangsterzy zostan  osadzeni w

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

areszcie.

- Mam z tob  zamieszka ? - powtórzy a z wahaniem.

Dane skin  g ow .

- To najlepsze rozwi zanie. Zadbam o twoje bezpiecze stwo. Nie mo esz wprowadzi

si  do Adamsa, bo jego dziewczyna zatru aby ci  ycie - stwierdzi

artobliwie, próbuj c

zbagatelizowa  spraw .

Waha a si , nie wiedz c, jak post pi .

- Tess - doda  przyciszonym g osem - je eli s dzisz,  e zachowam si  tak samo jak

wczoraj wieczorem, to jeste  w b dzie. Wyrzek em si  sta ego zwi zku. Nie b

 próbowa

ci  uwie . Chyba nie wierzysz,  e móg bym wzi  ci  si .

- Jasne, ale twoja propozycja jest dla mnie… kr puj ca - powiedzia a cicho i

przygryz a warg .

- Zadbam o twoj  reputacj . Tylko nasi pracownicy b

 wiedzieli, gdzie mieszkasz.

Oni rozumiej , w czym rzecz. Przecie  nie proponuj  ci ognistego romansu.

- Wiem. - Tess ogl da a ró owe paznokcie. Kciuk by  obgryziony. Schowa a go

nerwowym ruchem. Dane delikatnie uniós  jej twarz.

- Przysi gam,  e w czasie twojego pobytu nie b

 paradowa  nago po mieszkaniu ani

ogl da  rozgrywek sportowych w telewizji.

- Jeste  kibicem i nudyst ? - U miechn a si  mimo woli. Dane pokr ci  g ow .

- Na szcz cie sport ma o mnie obchodzi, ale z chodzeniem nago po mieszkaniu to

prawda. Obiecuj  kupi  pi am  i szlafrok. Niech strac .

- Lubi  spa  w pi amce.

- Przyjad  po ciebie o siódmej. Zmieni  Adamsa.

Dzie  min  spokojnie. Tess wysz a z agencji o pi tej. Adams nie odst powa  jej na

krok.  Po  powrocie  do  domu  zapakowa a  do  walizki  rzeczy  potrzebne  na  kilka  dni.  Bez

entuzjazmu odnios a si  do przeprowadzki, ale nie mia a innego wyj cia.

Punktualnie o siódmej Dane zadzwoni  do drzwi Tess i wys

 Adamsa do domu.

- Jeste  gotowa? - zapyta .

- W

 tylko p aszcz - odpar a, rozgl daj c si  po mieszkaniu. W przedpokoju sta a

walizka.

Zeszli na dó  i wsiedli do mercedesa.

- Ta afera ma swoje dobre strony. Nabieram do wiadczenia. Mam nadziej ,  e

pozwolisz mi wreszcie robi  to, na co mam ochot . Lubi  ryzyko.

Dane doskonale wiedzia ,  e Tess pragnie zosta  detektywem, ale udawa ,  e nie

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

rozumie.

- Do czego zmierzasz? Czy by  chcia a ze mn  sypia ?

- Milcz, pysza ku! - rzuci a z oburzeniem.

Dane u miechn  si  che pliwie.

- Pragniesz mnie. To pewne.

- Masz zielone  wiat o - odrzek a, odwracaj c wzrok.

- Zmieniasz temat, moja droga - stwierdzi , ruszaj c i doda  z komiczn  powag : -

Ostrzegam ci . Trzymaj si  noc  z da a od mojego 

ka. Nie ulegn , cho by  mnie b aga a

na kolanach. Zamkn  si  w sypialni na klucz, wi c nie próbuj mnie uwie .

Tess gapi a si  na szefa z niedowierzaniem. Od kiedy powa ny detektyw gada takie

bzdury?

- B dziesz rozczarowana - perorowa  Lassiter, unosz c brwi - ale zapami taj sobie,  e

nie mam zwyczaju romansowa .

- Dane, czy ty si  dobrze czujesz?

-  Oczywi cie!  Nie  próbuj  si   do  mnie  przysun ,  udaj c,   e  chcesz  sprawdzi ,  czy

mam gor czk  - rzuci  ostrzegawczym tonem. - R ce przy sobie, moja droga. I zabierz d

 z

mego kolana. Nie jestem  atwy.

Tess parskn a  miechem, s ysz c te wywody. Nie s dzi a,  e Lassiter ma poczucie

humoru. Zapewne ukrywa  je przed lud mi od lat.

- Czuj  si  jak niebezpieczna kusicielka - odrzek a Tess.

- Przeczucie mnie nie omyli o. Przed kobietami zawsze nale y si  mie  na baczno ci -

powiedzia  Dane. - Niewinne panienki spragnione mocnych wra

 to szczególne zagro enie.

- Nie szukam mocnych wra

! - oburzy a si  Tess.

- Sk d ta pewno ? - Lassiter wjecha  na parking obok kamienicy, w której mieszka .

Zatrzyma  samochód i rzuci  Tess oskar ycielskie spojrzenie. - Wszystkie kobiety skrywaj  w

sercu zdro ne pragnienia. Na pewno nie jeste  wyj tkiem. Nie dam sobie zamydli  oczu.

Wiesz, jak to bywa: zarumieniona i p ochliwa dzieweczka zmienia si  jak za dotkni ciem

czarodziejskiej ró

ki, dyszy nami tnie i zdziera ubranie z przyzwoitego m czyzny.

- Przysi gam,  e b

 si  stara a zapanowa  nad… zdro nymi pragnieniami - obieca a

Tess. W szarych oczach rozb ys y weso e iskierki.

- Doskonale. Trzymam ci  za s owo. Nie wa  si  mnie podgl da , gdy b

 w k pieli

- doda  ponuro.

Zabawna paplanina Dane'a sprawi a,  e Tess przesta a si  obawia . Gdy sz a po

schodach na pierwsze pi tro, by a ju  ca kiem spokojna.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Pokój wskazany Tess przez Lassitera urz dzony by  na niebiesko; tapeta, dywan,

zas ony  -  wszystko  w  ró nych  odcieniach  tego  koloru.  Tess  od  razu  poczu a  si   tam  jak  u

siebie. Podobnie by o na farmie. Brakowa o tylko wiecznie zatroskanej Beryl.

- Je li chcesz, zajm  si  gotowaniem - zaproponowa a.

- Doskona y pomys  - odpar  skwapliwie. - Umiem gotowa , ale tego nie lubi .

Tess otworzy a zamra ark . Znalaz a w niej mnóstwo zapasów. Lodówka tak e by a

wype niona jedzeniem.

- Czas przygotowa  kolacj . Proponuj  stek i sa atk . Zgoda?

- Jasne. - Dane zdj  buty, rozpi  marynark  i opad  na kanap .

Tess posz a do swego pokoju, by si  przebra  w d insy i bawe nian  koszulk .

a grube skarpetki. Lubi a chodzi  po mieszkaniu bez kapci. Dane mia  chyba podobne

upodobania.

Gdy wróci a do salonu, okaza o si ,  e Dane poszed  za jej przyk adem. Prezentowa

si  doskonale w spranych d insach i bia ym podkoszulku.

- Mo e napijesz si  kawy? - zapyta  z u miechem. Jej zachwycone spojrzenie sprawi o

mu wielk  przyjemno .

- Tak.

- Zaraz przygotuj .

Kuchenka by a zbyt ma a dla dwu krz taj cych si  osób. Tym zapewne mo na

wyt umaczy  fakt,  e parz c obiecan  kaw , Dane ociera  si  raz po raz o Tess.

Szybko zrobi  swoje, ale nie wyszed  z kuchni. Trzyma  si  blisko tymczasowej

lokatorki. By  od niej znacznie wy szy. Sportowe ubranie podkre la o muskularn  sylwetk .

- Jeste  zak opotana - mrukn .

Chcia a zaprzeczy , ale po namy le zmieni a zdanie. Dane nie atwo dawa  za

wygran ; zmusi by j  do powiedzenia prawdy.

- Tak - odpar a szczerze.

Dane opar  si  plecami o kuchenny blat, chwyci  d

mi jego brzeg i popatrzy  na

Tess tak czule,  e z wra enia nogi si  pod ni  ugi y.

- Chod  do mnie. Razem co  na to poradzimy - kusi  zmys owo.

- Dane - rzuci a ostrzegawczym tonem. Nie odwróci a wzroku.

- Widz ,  e dr ysz - szepn . Zmru one oczy spogl da y na ni  po dliwie, - Tracisz

oddech. - Popatrzy  znacz co na jej piersi stercz ce pod bluzk . - Wyobra  sobie, co by

czu a, gdybym uniós  brzeg koszulki i ca owa  nag  skór , obj  wargami sutki i pie ci , a

 nabrzmia e i twarde.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Dane!

Dygota a jak w gor czce. Niemal umkn o jej uwagi,  e Lassiter wy czy  kuchenk  i

odstawi  patelni , na której sma

a mi so. Uj  Tess za r

 i przyci gn  do siebie. Obj

szczup  tali  i wsun  d onie pod cienk  bawe

. Patrzyli sobie w oczy.

- Powoli, cal po calu - szepta  nami tnie Dane, unosz c koszulk . - Bez po piechu.

Chc  dotkn  twojej nagiej skóry…

Tess czu a,  e lada chwila zemdleje od nadmiaru wra

.

- Przytul si  do mnie,  eby  nie upad a - szepn . Pochyli  g ow  i dotkn  wilgotnymi

ustami nagiej skóry pod elastyczn  ta

 biustonosza. Tess poczu a delikatn  pieszczot

ciep ego j zyka. Zacisn a d onie na muskularnych ramionach, by utrzyma  równowag . By a

tak oszo omiona rozkosz ,  e  zy stan y jej w oczach.

Marzy a, by pie ci  j  dalej. By a uleg a i ch tna. Czeka a…

- Tess! - rozleg  si  w ciszy g

ny okrzyk. Dane wypu ci  j  z obj , podniós  g ow  i

odetchn  g boko. - Na mi

 bosk , wybacz mi…

Obci gn  podwini

 koszulk  i wyszed  z kuchni, nie ogl daj c si  za siebie. Tess

zamar a w bezruchu, wsparta o kuchenny blat. Mia a wra enie,  e dobiega j  szum wody, ale

ysza a go jak przez mg . Po chwili mog a ju  sta  o w asnych si ach. Zajrza a pod

pokrywk . Steki by y usma one jak nale y. Co za szcz cie,  e nie spali a ich na w giel.

Opanowa a si  na tyle, by nakry  do sto u. Poda a kolacj  i przela a kaw  do dzbanka.

Gdy wszystko by o przygotowane, wróci  Dane. By  w koszuli zapi tej po szyj . W osy mia

wilgotne, jakby przed chwil  wzi  prysznic. Zapewne tak w

nie by o. Tess sama ch tnie

wskoczy aby na chwil  pod strumie  zimnej wody. Nadal trawi  j  p omie

dzy. Nie mog a

si  temu nadziwi . Jeszcze przed kilkoma dniami odczuwa a l k przed m czyzn , którego

teraz pragn a.

- Wszystko w porz dku - powiedzia  cicho, gdy w czasie kolacji spostrzeg ,  e Tess

unika jego wzroku. - Nic si  nie sta o.

Nic? Ma o brakowa o,  eby krzykn a to na g os. Nie mog a spokojnie patrze  na

Dane'a zaj tego posi kiem.

- Doskona y stek - oznajmi , przerywaj c milczenie. - Nie potrafi  tak usma

 mi sa.

Wychodzi mi na pó  surowe albo przypalone.

- Najwa niejsza jest temperatura oleju - odrzek a. - Trzeba go rozgrza , nim

przyst pisz do sma enia.

- Mog aby  nauczy  mnie gotowa , kiedy b dziesz tu mieszka .

- Ch tnie.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Czemu jeste  taka zak opotana, Tess? - zapyta , spogl daj c jej w oczy. By  smutny.

- Ledwie ci  dotkn em.

- Twoje s owa by y  mielsze ni  d onie.

- Straci em kontrol . Sprawy zasz y za daleko. Troch  z ciebie zakpi em - przyzna  z

bolesn  szczero ci . Trudno by o okre li  wyraz jego twarzy. - Niespodziewanie pad

 mi w

ramiona i…

- Rozumiem - wtr ci a z pozoru oboj tnie, jakby w ogóle jej to nie obesz o, mimo  e

czu a si  oszukana i odepchni ta. Podnios a wzrok. Zdziwi  j  nieodgadniony wyraz jego

twarzy. - Czuj  si  wspó winna.

- I s usznie. - Usiad  wygodnie na krze le i doda , nie owijaj c w bawe

: - Jedno ci

powiem, Tess, nim zaczniesz sobie wyobra

 Bóg wie co. Straci em panowanie nad sob ,

poniewa  zbyt d ugo  yj , w dobrowolnym celibacie. Od wypadku nie mia em kobiety.

Jestem bardziej wyposzczony, ni  s dzi em.

A wi c tak si  sprawy maj . Trudno zabi  nadziej , niemniej jednak Dane jasno i

wyra nie da  Tess do zrozumienia,  e nie jest w niej szale czo zakochany. By a

przygn biona, ale ciekawo  nie dawa a jej spokoju.

- Dlaczego unikasz kobiet? – zapyta a.

- Z powodu moich blizn - odpar  szczerze, zaskoczony jej bezpo rednio ci .

- Nadal odczuwasz ból?

- Chodzi o to, jak wygl dam; Takie blizny budz  odraz . - Zmarszczy  brwi, popatrzy

jej w oczy i doda  z oci ganiem: - A tak e przez ciebie. Seks straci  dla mnie wszelki urok po

tym, jak uciek

 tamtego dnia. Chyba przesta em wierzy  w siebie.

- Wtedy by

 zupe nie inny - odpar a z wahaniem Tess. - Dzisiaj… Nie ba am si

ciebie.

-  Zauwa

em  -  stwierdzi   krótko.  Wpatrywa   si   w  ni   tak  uporczywie,   e.  sp on a

rumie cem.  -  Nie  powinna   mi  ufa ,  Tess.  B

  z  tob   szczery,  Gdybym  dotkn   twoich

piersi i zacz  je ca owa , nie wiem, czym, by si  to sko czy o. Rozumiesz, do czego

zmierzam, male ka? Pragn  ci . Szalej  za tob !

- Gdyby nie mój brak do wiadczenia…

- Dawno zostaliby my kochankami - doko czy  ponuro. Zakl  pó

osem i ukry

twarz w d oniach. Oddycha  z trudem. - Wychodz . Musz  si  przewietrzy !

Tess odprowadzi a go wzrokiem, dr c z po dania, które wybuch o nag ym

omieniem. Nie mie ci o jej si  w g owie,  e Dane tak bardzo jej pragnie. Od paru lat

udawa ,  e jest do niej wrogo nastawiony i trzyma  si  od niej z daleka. Nagle dozna a

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ol nienia: Dane by  wobec niej szorstki, bo próbowa  ukry , co naprawd  czuje. Zale

o mu

na niej. I to bardzo. Ba  si  mi

ci, ale by  zakochany. Tess wstrzyma a oddech,

wiadomiwszy sobie,  e Dane bardzo j  kocha. Dlatego tak si  o ni  troszczy … dlatego

próbowa  wzbudzi  w sobie nie znan  dot d czu

. To by o jedyne wyt umaczenie.

Dane wróci  do mieszkania kilka minut pó niej. Przybra  oboj tny wyraz twarzy. Tess

postanowi a udawa ,  e niczego si  nie domy la.

- Napijesz si  kawy? - zapyta a uprzejmie.

- Bardzo ch tnie.

Dane walczy  z samym sob , próbuj c zabi  wielk  mi

. Gdyby si  nie pilnowa ,

oszala by na punkcie Tess. Nie móg  do tego dopu ci . Jego ukochana by a kobiet  z

zasadami. Mia a staro wieckie pogl dy na  ycie i m czyzn. Podziela a opinie babci, która j

wychowa a. Nie móg  pój  z Tess do 

ka, a potem zapomnie , co ich  czy o. Pozosta o

mu jedno wyj cie: st umi

dz  i ukrywa  prawdziwe uczucia. Serce mu krwawi o, ale

musia  odepchn  Tess,  eby nie odkry a prawdy.

Obserwowa  j  z t sknot , ale gdy podnios a oczy, odwróci  wzrok, by si  nie

zdradzi . Postanowi  traktowa  Tess tak, jak szef traktuje podw adn . Uzna ,  e potrafi si  na

to zdoby .

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ROZDZIA  PI TY

Pobyt  u  Lassitera  sprawi   Tess  wielk   przyjemno .  Nie  przypuszcza a,   e  tak  mi o

dzie ogl da  z nim wieczorami telewizj . Lubi  przesiadywa  w salonie i ogl da  stare

filmy. Rozparty w fotelu, ubrany w bia  koszulk , d insy i grube skarpetki wolno s czy

piwo. Odk d u wiadomi a sobie, co do niej czuje, przesta a si  go obawia . Lubi a  agodne i

tkliwe spojrzenie czarnych oczu, kiedy si  do niej u miecha .

Z natury by  odludkiem ukrywaj cym wiele zahamowa . Czu  si  zak opotany, gdy

mówi  o w asnych uczuciach. W rozmowach z Tess starannie unika  owych tematów.

Omawiali sprawy s

bowe, plotkowali, dyskutowali o rozmaitych problemach, unikaj c na

mocy niepisanej umowy wszystkiego, co dotyczy o ich znajomo ci.

Kilka dni po przeprowadzce Tess ogl da a samotnie program o ci y i porodzie. Dane

pracowa  w gabinecie. Niespodziewanie stan  w drzwiach. Zerkn  na ekran.

Sprawia  wra enie zak opotanego. Gdy ujrza  ludzki embrion, odwróci  si , jakby

chcia  wróci  do siebie. Tess od razu to zauwa

a i powiedzia a skwapliwie:

- Je li chcesz, zmieni  kana  i poszukam innego programu.

Zawaha  si  i z oci ganiem spojrza  ponownie na ekran.

Kolejne fazy porodu sfilmowane zosta y bez upi ksze , z reportersk  dok adno ci .

- Nie musz  tego ogl da . - Tess za pomoc  pilota wy czy a telewizor i doda a

szczerze:  - By am  ciekawa,  jak  to  wygl da.  Ma o wiem  o  sprawach p ci.  W  domu  si   o  tym

nie mówi o, a informacje wyniesione ze szko y s  dosy  ogólnikowe. Chcia am uzupe ni

swoj  wiedz  o tym… sk d si  bior  dzieci.

- Powiedzia bym raczej… jak si  je robi - poprawi  Dane, nie odrywaj c spojrzenia od

zarumienionej dziewcz cej twarzy. - Pewnie tego nie pokazali, co?

- Zgadza si  - szepn a Tess.

- Mam w bibliotece ksi

 na ten temat - odpar  cicho. - Pewnie nie zechcesz

przegl da  jej ze mn . Radz  przeczyta . Jest bardzo ciekawa. Autor pisze o seksie taktownie,

bez niepotrzebnych emocji.

- Nie s dzi am,  e m czyzn interesuj  takie lektury. - Tess uwa nie obserwowa a

swego rozmówc , który nagle odwróci  g ow . - Czy by  chcia  si  czego  dowiedzie ?

My la am,  e masz spore do wiadczenie.

-  Wiem,  co  to  seks  -  odpar .  -  Nie  mam  poj cia,  jak  si   kocha .  Zmie my  temat.  Ta

rozmowa nie ma sensu.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

-  Ju   si   ciebie  nie  boj   -  powiedzia a  nagle  Tess  cichym  g osem.  -  Jeste   ogromnie

poci gaj cy. Gdy mnie ca owa

 w kuchni, wcale nie chcia am,  eby  przerwa .

- To ryzykowne wyznanie - szepn  Dane. Serce bi o mu coraz mocniej. - Wiesz, jak

to si  mo e sko czy .

- Dane, czy chcia by  mie  dziecko? - zapyta a cicho, patrz c z uwielbieniem na

ukochanego. M czyzna poczerwienia  i gwa townym ruchem odwróci  g ow .

- Nie - odpar  krótko.

- Naprawd ? - Tess nie dawa a za wygran .

- W

ciwie nie ma powodu,  ebym to przed tob  ukrywa  - stwierdzi  po chwili

milczenia. Spojrza  z wahaniem na dziewczyn . - Jestem bezp odny.

W pierwszej chwili nie poj a, o co mu chodzi. Znaczenie us yszanych s ów w ogóle

do niej nie dotar o.

- Jane bardzo chcia a zaj  w ci

 - mówi  z oci ganiem. - Mia a na tym punkcie

obsesj . By  mo e dlatego w 

ku nie potrafi em zdoby  si  wobec niej na delikatno .

Robi a mi awantury, bo nie potrafi em jej zap odni . Czu em si  przy niej jak wykastrowany

byk. W ko cu postawi a na mnie krzy yk i nie chcia a dalej próbowa . - Westchn  ci ko. -

Nie mog em da  jej dziecka. Dosz o do tego,  e zbli enia dla nas obojga sta y si  koszmarem.

- Dane popatrzy  na Tess z rozpacz . - Moja chwilowa gwa towno  spowodowa a znaczne

spustoszenia w twojej psychice, a zatem mo esz sobie wyobrazi , jakie zahamowania

spowodowa o u mnie tamto cierpienie.

Odwróci  si . Tess wsta a z kanapy podesz a do niego.

- Wiele jest powodów, dla których kobieta nie mo e zaj  w ci

.

- Jane urodzi a dziecko w dziesi  miesi cy po  lubie z drugim m em - stwierdzi

krótko.

W milczeniu zmierzy  taksuj cym spojrzeniem szczup  posta  dziewczyny w

insach i obszernej zielonej koszuli zapi tej pod sam  szyj . Wygl da a  licznie z w osami

niedbale zwi zanymi w ko ski ogon.

- Nie igraj z ogniem - szepn  Dane, gdy Tess podesz a jeszcze bli ej. - Je li ciebie

dotkn , strac  panowanie nad sob . Wiesz, czym si  to sko czy.

- Tak, Dane - odpar a cicho, patrz c mu w oczy. By a zarumieniona. Jego s owa i

spojrzenie podnieca y j  równie mocno jak poca unki.

Dane zacisn  z by. Oddycha  nieregularnie.

Tess  zmierzy a  go  spojrzeniem.  To  wystarczy o,  by  straci   kontrol   nad  w asnym

cia em, chocia  za wszelk  cen  próbowa  j  zachowa . Tess nie odwróci a wzroku. Z

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

zachwytem obserwowa a ukochanego.  wiadczy  o tym wyraz jej twarzy. Spojrza a mu w

oczy,  wiadoma w asnych odczu  i pragnie . By a pewna,  e Dane j  kocha. Gdyby

przekona  si , jak cudowne mo e by  mi osne zbli enie dwojga zakochanych, na pewno

zapragn by trwa ego zwi zku.

Dane szybko straci  g ow  i podda  si  nami tno ci, która ogarn a go niczym

omie . Wzi  Tess na r ce i u

 na kanapie. Wyci gni te nad g ow  ramiona dziewczyny

spoczywa y bezw adnie na be owym obiciu. Usta by y rozchylone, oczy zamglone

po

daniem, cia o cudownie odpr one i uleg e.

- B dzie troch  bo

o - ostrzeg  Dane.

- Wiem - szepn a.

ce mu dr

y, gdy zdejmowa  bawe nian  koszulk . Rzuci  j  na pod og . Na

moment zamar  w bezruchu, staraj c si  zapanowa  nad po

daniem.

- Chyba rozumiesz,  e gdy ci  dotkn , b dzie za pó no, aby si  wycofa . Przestan

nad sob  panowa .

- Kocham ci , Richardzie - szepn a, u ywaj c imienia, którym nikt poza ni  si  nie

pos ugiwa . - Kocham ca ym sercem. Nawet l k nie zniszczy  tej mi

ci.

- Tess…! - j kn  Dane.

- B

 moim przewodnikiem i nauczycielem. Kochaj mnie - prosi a szeptem.

- Nie powinienem. - Przymkn  oczy, dr c na ca ym ciele. Zacisn  d onie w pi ci. -

Na mi

 bosk , przecie  ty nigdy…

- Kocham ci  - szepn a znowu.

- Nie potrafi  odwzajemni  tego uczucia, Tess - wyzna  z gorycz , obejmuj c d

mi

jej twarz.

Po

a mu palec na ustach. Wiedzia a,  e to wyznanie podyktowane jest strachem

przed wielk  mi

ci . Wahanie i ostro no  wi cej ni  s owa mówi y o jego prawdziwych

uczuciach.

Pochyli  si , by j  poca owa . Wargi mu dr

y. Rozchyli  je lekko i obj  palcami

smuk y kark, unosz c g ow  Tess, która podda a si  pieszczocie ust i j zyka.

miechn a si , czuj c  agodne dotkni cie. Dane obsypywa  poca unkami jej twarz,

jakby dopiero poznawa  delikatne rysy. Tess zrobi o si  ciep o na sercu.

Dane po

  si  obok  dziewczyny i przyci gn   j  do siebie. Wsun   kolano mi dzy

smuk e uda. Jego poca unki stawa y si  coraz bardziej zaborcze.

Tess wsun a palce w ciemne w osy. Poczu a,  e m skie d onie w lizguj  si  pod jej

koszul  i g adz  nagie plecy. Ca owa  ch tne usta tak d ugo, a  nabrzmia y od poca unków.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Bez po piechu zdj  dziewczynie koszul  i biustonosz, by pie ci  obna one piersi. Pociera

mi nabrzmia e sutki. Tess oddycha a nierówno. By a jak w gor czce.

- Nie patrzy em na ciebie, gdy ci  po raz pierwszy dotyka em - szepn  Dane. - Teraz

mog  nadrobi  zaleg

ci.

Usiedli naprzeciwko siebie. Lassiter obejmowa  Tess, wolno przesuwaj c wierzchem

oni po jej sutkach. Dziewczyna dr

a.

- To cudowne uczucie - wykrztusi  Dane, patrz c jej w oczy. - Nie wiedzia em,  e

mo e tak by .

- Ja równie  - odpar a szczerze.

- Chc  ca owa  twoje piersi, Tess - szepn  zd awionym g osem i pochyli  g ow .

Wygi a si  w  uk, gdy wilgotne usta obj y jej sutki. Mia a wra enie,  e unosi si  w

powietrzu. P omie  trawi  jej wn trzno ci. Krzykn a, ow adni ta nag  rozkosz .

- Tak - powtarza , ca uj c jej piersi. - Tak, male ka. Jeste  najpi kniejsz  istot , jak

kiedykolwiek widzia em.

- Ty równie  - odpar a szeptem.

Rozebrali  si   pospiesznie.  Wkrótce  le eli  obok  siebie  na  kanapie.  Po  latach

dobrowolnego celibatu Dane dygota  z niecierpliwo ci. G aska  i okrywa  poca unkami

smuk e cia o.

- Pragn  ci , skarbie - powtarza  raz po raz, czuj c, jak Tess dr y z po dania,

rozpalona jego pieszczotami.

Wsun  si  na ni . Delikatnie ca owa  nabrzmia e usta i ociera  si  o Tess, by

wiedzia a, jak bardzo jest podniecony.

- Otwórz usta - szepn , muskaj c ustami jej wargi. Oszo omi o j  nami tne dotkni cie

zyka. - Teraz!

Wszed  w ni  i poczu a ból. Nie zwa

a na to. Z trudem mie ci o jej si  w g owie,  e

mo na tak bardzo pragn  m czyzny…

Silne d onie obj y uda dziewczyny i unios y j  nieco.

Ból powróci , ale nie zwraca a na to uwagi, oszo omiona nami tnym poca unkiem.

- Wybacz,  e musz  ci sprawi  ból - szepn , muskaj c oddechem jej usta. Podniós

ow  i popatrzy  na Tess oczyma p on cymi jak w gor czce.

- Chc  widzie , jak stajesz si  kobiet  - szepn , wpatruj c si  w ni  i poruszaj c

rytmicznie biodrami.

kn a. Oczy mia a pe ne  ez. Dane sca owa  je delikatnie. Nagle ból ust pi . Poczu a

na twarzy dotkni cie szorstkiego policzka, a potem  agodny poca unek wilgotnych ust.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Ws uchiwa a si  w s odkie s ówka szeptane lekko schrypni tym g osem. Otworzy a d onie

zaci ni te na muskularnych ramionach.

- Teraz mo emy si  kocha , Tess - powiedzia  cicho. - Nie b dzie bola o.

Kobieca intuicja podpowiedzia a jej,  e i dla niego to w pewnym sensie pierwszy raz.

Z  adn  kobiet  nie kocha  si  dot d tak jak z ni . Przylgn a do ukochanego,  kaj c z

rozkoszy. Obieca  jej cudowne prze ycie i dotrzyma  s owa. B aga a,  eby posiad  j

ca kowicie. Dane podda  si  nami tno ci, zapomnia  o skrupu ach i obawach. Patrzy  z

miechem na Tess, a  obezw adniaj ca rozkosz za mi a mu wzrok i zmusi a do krzyku.

Gdy nieco och on li, przytuli  j  mocniej. Ca owa  za zawione oczy delikatnie i czule,

aska  dr ce cia o. Potem wsta  i przyniós  z lodówki sch odzone piwo, które wypili na

spó

. Nie my la  o jutrze, jakby mieli dla siebie jedynie t  noc. Tylko dzi  mogli dzieli

rozkosz, prze ywa  cudowne chwile i po s odkiej udr ce pieszczot zmierza  do ca kowitego

spe nienia.

- B dziemy si  kocha  raz jeszcze - szepn , le c mi dzy jej rozsuni tymi udami. -

dzie ci tak dobrze,  e zaczniesz krzycze , tak jak ja przed chwil .

-  Kocham  ci   -  szepta a  jak  w  transie.  Ich  cia a  zdawa y  si   stworzone  dla  siebie.

Ledwie w ni  wszed , krzykn a z rozkoszy.

- Teraz? - zapyta , poruszaj c si  rytmicznie.

- Tak - j kn a. - Tak, tak, tak...

Dane nie prze

 dotychczas równie wielkiego uniesienia. Zapomnia  o ca ym  wiecie,

gdy  spazmatyczny  dreszcz  wstrz sn   cia em  Tess,  a  z  jej  spierzchni tych  warg  wyrwa   si

k  zachwytu.  Us ysza   go  po  raz  drugi,  trzeci…  Nie  móg   si   nadziwi ,   e  sta   go  na  taki

wyczyn. Jego m skie si y by y chyba niewyczerpalne. W ko cu jednak os ab . Zasn , nim

dotkn  g ow  poduszki.

Rano Tess obudzi a go poca unkiem. Otworzy  oczy i ujrza  rozpromienion  twarz

dziewczyny. J kn  cicho, delikatnie po

 Tess na pos aniu i przylgn  do niej ca ym

cia em.

- Nie - szepn a pospiesznie. Jego po

dliwe spojrzenie sprawi o,  e si  zarumieni a.

Po chwili doda a, nie kryj c rozczarowania: - Przykro mi. Troch  boli.

Dane odetchn  g boko. Powoli odzyska  panowanie nad sob . Obj  d oni  jej pier .

- Wzi em ci  cztery razy - szepn , zagl daj c Tess w oczy. - To chyba nie by o

przyjemne.

- Mylisz si  - odpar a, energicznie potrz saj c g ow . - Nie czu am bólu. Tylko za

pierwszym razem…

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Ale gdyby my si  teraz kochali, by oby inaczej?

- Obawiam si ,  e tak.

- Powinienem by  to przewidzie . - Dane westchn  i po

 si  na plecach. - Jeszcze

si  chyba nie obudzi em. Pijemy kaw ?

- Ch tnie j  zaparz .

Podnios a si  z 

ka, spostrzeg a,  e jest naga, i wstydliwie okry a biust

prze cierad em.

Nie usz o uwagi Dane'a,  e Tess zerka na niego, próbuj c ukry  zak opotanie.

Mrukn  co  niewyra nie, siad  na 

ku, bez skr powania w

 slipy, d insy i skarpetki.

Tess uwa nie go obserwowa a.

- Id  si  ogoli . Mo esz spokojnie w

 ubranie - rzuci , nie patrz c jej w oczy.

Odprowadzi a go wzrokiem. W jej spojrzeniu by a czu

. Chcia a powiedzie ,  e go

kocha, ale zdawa a sobie spraw ,  e nie us yszy w odpowiedzi podobnych s ów, mimo  e w

nocy pie ci  j  z wielk  pasj  i oddaniem. Nie mia a w tpliwo ci,  e jest w niej zakochany.

Patrzy a na niego z uwielbieniem.

- Pospiesz si  - rzuci  na odchodnym. - Wkrótce musimy jecha  do agencji.

- Ach, tak. Racja.

Ani s owa wi cej o tym, co mi dzy nimi zasz o. Dane zachowywa  si  jak zatroskany

szef powa nej firmy.

Tess przeczuwa a,  e Dane zamknie si  w sobie. Uwa

,  e niebezpiecznie jest

zdradza  prawdziwe uczucia - nawet wobec niej. Wcale nie by a tym ura ona.

Szybko przygotowali si  do wyj cia. Gdy podczas  niadania pad a jaka  wzmianka na

temat minionej nocy, Dane natychmiast zapomnia  o rezerwie i ostro no ci. Wyobra nia

ata a mu figle. Spogl da  po

dliwie na Tess. Przestraszony t  reakcj , zerwa  si  na równe

nogi i rzuci  serwetk  na stó .

- Pora jecha  - powiedzia  ostro.

Posz a za nim bez s owa. Marzy a o szcz liwej przysz

ci, bo czu a si  kochana.

Wiedzia a,  e Dane b dzie próbowa  zachowa  dystans. Przewidzia a takie zachowanie. Nie

móg  si  jednak opiera  w niesko czono ; wobec mi

ci by  równie bezbronny jak Tess.

Postanowi a da  czas ukochanemu. Nie zamierza a go pop dza . Trzeba zdoby  si  na

cierpliwo . Stawk  by o jej szcz cie.

owa a tylko,  e nie mog  mie  dziecka zrodzonego z cudownych prze

wspólnych nocy. Kocha aby je nad  ycie.

Gdy zjawili si  w biurze, natychmiast wci gn  ich wir codziennych spraw. Dane

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

przyj  to z ulg . Znikn  za drzwiami gabinetu, nie patrz c na Tess, która od razu zaj a si

przegl daniem notesu i potwierdzaniem jego roboczych spotka .

Kilka ostatnich dni min o Tess niepostrze enie. W agencji wrza o jak w ulu.

Dziewczyna niemal zapomnia a o feralnym wieczorze. Rami  prawie nie bola o, lecz ostatniej

nocy troch  je sforsowa a. Zarumieni a si , wspominaj c z u miechem, jak Dane ca owa  jej

blizny. Z równ  delikatno ci  wodzi a opuszkami palców po jego ramieniu i udzie. Gdy si

kochali, szepta a mu do ucha,  e to blizny godne walecznego 

nierza. Te s owa wzmaga y

odczuwan  przez niego rozkosz. Wspomina a krzyk przechodz cy niemal w  kanie i

bezsilno  wyczerpanego m czyzny, który po wysi ku opada  bezw adnie na pos anie.

Nadesz a pora obiadu. Detektywi wychodzili jeden po drugim. Tess po egna a

miechem  znikaj

  za  drzwiami  Helen.  Dane  wcze niej  poszed   co   zje .  Tess  zosta a  w

biurze ca kiem sama. Zaaferowany szef prawdopodobnie tego nie przewidzia , gdy odmówi

pro bie Helen, która chcia a zabra  Tess do restauracji. Opuszczona przez wszystkich

sekretarka postanowi a wyskoczy  do kafeterii po drugiej stronie ulicy i kupi  porcj

pieczonego kurczaka. To lepsze ni  przymieranie g odem.

a p aszcz, wysz a z biura i zamkn a drzwi na klucz. By a roztargniona, bo

nieustannie my la a o ukochanym. Nagle kto  zatka  jej r

 usta. Znieruchomia a, nie

wiedz c, co si  dzieje.

- Mam ci ,  licznotko - rzuci  chrapliwie nieznajomy. - Uda o si . Za atwimy ci . Nie

dziesz  wiadczy  przeciwko nam.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ROZDZIA  SZÓSTY

Tess by a przera ona. Nigdy w  yciu tak si  nie ba a. Napastnik wykr ci  jej r

. Szli

wolno ku frontowym drzwiom budynku, gdzie wspólnik gangstera czeka  w samochodzie z

czonym silnikiem.

To chyba jaki  koszmar, powtarza a w duchu dziewczyna. Takie sceny zdarzaj  si

tylko w filmach sensacyjnych. Wystarczy o,  e poczu a nó  pod  ebrami, aby uwierzy a w

realno  niebezpiecze stwa. Pozna a cierpki smak panicznego l ku.  mier  zagl da a jej w

oczy.

Je li pozwoli napastnikowi, by wepchn  j  do auta, z pewno ci  nie wyjdzie z opresji.

Dane przewidzia ,  e co  takiego mo e nast pi . Poniewczasie przyzna a mu racj .

yskawicznie oceni a swoje po

enie. Nik e mia a szanse na wyrwanie si  z r k

bandyty, ale sytuacja nie by a wcale beznadziejna. Kiedy gangster podejdzie do frontowych

drzwi,  b dzie  musia   si gn   do  klamki  t   sam   r

,  w  której  trzyma   nó .  Je li  Tess

zachowa przytomno  umys u i b dzie dzia

 szybko, mo e zdo a uciec.

Nie stawia a oporu przest pcy, który popycha  j  ku wyj ciu. Z oczyma pe nymi  ez

aga a, by j  pu ci . Mia a nadziej ,  e wygl da na typow  ofiar  przemocy. W takim

wypadku dra  j  zlekcewa y i przestanie si  mie  na baczno ci. W my li powtarza a

sekwencj  gestów, które powinna wykona , gdy nadejdzie odpowiednia chwila.

Sta o  si .  R ka  uzbrojona  w  nó   si gn a  klamki.  Tess  uderzy a   okciem  w  splot

oneczny napastnika. Gdy facet zgi  si  wpó , unios a kolano i kopn a go w nos; poczu a

ciep  krew. Energicznym szarpni ciem wyrwa a si  z morderczego u cisku i wybieg a na

ulic . By o wczesne popo udnie. Chodnikami sz o mnóstwo ludzi. Bogu dzi ki! Gangsterzy

nie odwa  si  chyba  ciga  jej w takim t umie. Bieg a dysz c ci ko.

Wmiesza a si  w grup  przechodniów czekaj cych na zielone  wiat o. K tem oka

dostrzeg a samochód jad cy szybko w jej kierunku. Nie odwa  si , my la a gor czkowo.

Wykluczone…

- Tess!

Podnios a wzrok. To by  mercedes. Za kierownic  siedzia  jej szef.

- Dane! - Przebieg a przez ulic , wskoczy a do auta i rzuci a si  w ramiona

ukochanego.

Obj  j  mocno, zapominaj c na moment o ca ym  wiecie. By  wstrz ni ty. Spieszy

si  bardzo,  eby wróci  do biura przed wyj ciem detektywów. Nagle ujrza  zdyszan  Tess i

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

oddalaj ce si  auto. Musia  zdecydowa , co jest wa niejsze - bezpiecze stwo dziewczyny czy

ciganie uciekinierów. Od razu wiedzia , jak  podejmie decyzje.

Poca owa  Tess zach annie. Niech tnie oderwa  wargi od jej ust, uruchomi  silnik i

czy  si  do ruchu. Auta jecha y wolno zat oczon  ulic . Lassiter my la  o Tess. Nic wi cej

go nie obchodzi o.

- Niewiele brakowa o i by oby po mnie - powiedzia a, oddychaj c z trudem. - Da am

si  zaskoczy , gdy wychodzi am z biura. Przy

 mi nó  do pleców…

- O Bo e! - j kn  Lassiter i uj  r

 Tess.

- Helen pokaza a mi, jak si  broni , gdy napastnik atakuje od ty u. Zapami ta am sobie

jej nauki. Uda o mi si  obezw adni  faceta i uciec. - Gdy min o poczucie zagro enia, Tess

spojrza a na ca  spraw  nieco inaczej. - To by o niesamowite prze ycie. Teraz rozumiem,

dlaczego… Dane?

Lassiter zjecha  na parking i zatrzyma  samochód. By  blady jak  ciana. Dr cymi

koma trzyma  kierownic . Utkwi  wzrok w przedniej szybie.

-  Wszystko  si   dobrze  sko czy o  -  powiedzia a  cicho  Tess.  Przysun a  si   i  obj a

mi jego twarz. Ca owa a usta, nos i przymkni te oczy ukochanego. Potem obj a go i

mocno  si   przytuli a.  -  Przesta   siebie  wini .  Zapomnia

  po  prostu,   e  nie  wychodz   z

Helen. Nie pozwoli

 nam i  razem na obiad.

- Wcale o tym nie zapomnia em - odpar  dr cym g osem. - S dzi em,  e wróc , nim

biuro opustoszeje. Niestety, utkn em w korku.

- Dane - szepn a.

- Przytul mnie, Tess - poprosi  zbola ym g osem. - Nic nie mów. Obejmij mnie tylko.

Popatrzy a na niego oczyma pe nymi mi

ci i t sknoty.

Dane napotka  jej spojrzenie i poczu  si  zak opotany. Rzadko ujawnia  s abo ci. Pora

wzi  si  w gar . Tess nie powinna go widzie  w takim stanie ani robi  sobie powa nych

nadziei z powodu jego gwa townej reakcji. To bezsensowne. Z drugiej strony jednak…

Pochyli  g ow  i poca owa  j  czule.

- Od tej chwili, ilekro  b

 wychodzi  z biura, upewni  si  najpierw, z kim

zostaniesz. Wybacz mi, Tess.

- Ju  ci mówi am,  eby  przesta  si  obwinia . Lepiej mnie poca uj.

- Za du o tu ludzi - mrukn  i odsun  si  nieco. Wskaza  przechodniów mijaj cych

auto.

- W takim razie jed my do ciebie. Co ty na to?

- Lepiej nie. Po pierwsze: musisz doj  do siebie po szale stwach poprzedniej nocy -

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

odpar  cicho i doda  z ponur  min : - Po drugie: od dzi

pisz we w asnym 

ku. Nie

dziemy dzieli  sypialni. Tamto nie mo e si  powtórzy .

- Dlaczego? - zapyta a. Dane pog aska  kciukiem jej policzek. Mia  smutn  min .

- Nie zamierzam si  wi za  na sta e. Nie pragn  wielkich uczu  - przypomnia . -

Zawsze b

 pami ta , co czu em, b

c twoim pierwszym m czyzn . Problem w tym,  e

szukasz partnera na ca e  ycie. Ja straci em z udzenia.

- Postaram si  na ciebie wp yn . Przy mnie stare rany si  zabli ni .

- Ju  wiele dla mnie zrobi

. Mimo to nie mog  si  z tob  o eni  - odpar , nie

owijaj c niczego w bawe

. - Pos uchaj uwa nie, Tess. Jeste  przekonana,  e mnie kochasz,

poniewa   brak  ci  w  tych  sprawach  do wiadczenia.  Wszystkiego,  co  wiesz  o  erotyce,

nauczy

 si  ode mnie. Pewnego dnia seks przestanie ci wystarcza . Zapragniesz dziecka.

- Kocham ci , Dane - odpar a, nie sil c si  na inne argumenty.

Na policzki Lassitera wyst pi y ciemne rumie ce. Oczy rozja ni  mu dziwny blask.

- Nie wiesz, czym jest mi

 - szepn , daremnie próbuj c udawa ,  e jej s owa nie

zrobi y na nim wra enia. - S dzisz,  e to rozkosz i fizyczna blisko .

- Nas dwoje  czy znacznie wi cej ni  tylko chwilowa przyjemno . My si

kochali my, Dane. Dzisiejsze prze ycia by y tak cudowne,  e w tpi , abym kiedykolwiek

pozwoli a si  dotkn  innemu m czy nie.

Lassiter przymkn  oczy. Jego odczucia by y takie same, ale ba  si  do tego przyzna .

Jaki  wewn trzny g os nakaza  mu zachowa  je tylko dla siebie.

-  To  by a  cudowna  noc  -  stwierdzi   ch odno.  Popatrzy   w  oczy  Tess  z  udawan

oboj tno ci . - Masz szcz cie,  e jestem bezp odny. W przeciwnym razie mog aby  mie

opoty.

- Tak bym tego nie nazwa a - odpar a z u miechem.

- Nie warto si  teraz nad tym rozwodzi  - odpar  ze wzrokiem utkwionym w przedni

szyb . Uruchomi  silnik auta. - Musimy jecha  na posterunek policji i z

 zeznanie.

Czynna napa  i usi owanie morderstwa. Tak to wygl da. Nie spoczn , a  tamci… - Dane

 kilku dosadnych okre le , jakimi ch tnie pos ugiwali si  teksascy stra nicy - …wyl duj

za kratkami. Powinni si  tam znale

 przed zachodem s

ca. Tym razem nie dopuszcz , by

wyszli za kaucj . Mam w tym mie cie troch  znajomo ci. Moi przyjaciele przekonaj  kogo

trzeba!

Helen puszy a si  jak paw, gdy us ysza a,  e Tess ocala a dzi ki kilku lekcjom

samoobrony, których jej udzieli a. Dane mia  ponur  min , ale zdoby  si  na podzi kowanie i

kilka mi ych s ów. Nie przestawa  my le  o handlarzach narkotykami. Ch tnie udusi by ich

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

go ymi r kami. Po raz pierwszy w  yciu ogarn a go  dza odwetu.

Poleci  Adamsowi,  eby wspó pracowa  z policj . Sam nie odst powa  Tess. Gdy po

cz cym dniu wrócili do jego mieszkania, natychmiast zdj  marynark . Tess nie odrywa a

od niego wzroku. Spostrzeg ,  e poblad a.

- Co si  sta o? - zapyta  cicho.

- Kiedy gangsterzy trafi  do aresztu, natychmiast si  wyprowadz .

Dane zmarszczy  brwi. Nie chcia  si  nad tym zastanawia . Na sam  my l o odej ciu

Tess czu  wewn trzn  pustk . Dni sp dzone we dwoje przypomina y cudown  ba  - nie

tylko dlatego,  e zostali wreszcie kochankami. Dane lubi  przebywa  z Tess.

-  Z  pewno ci   ucieszy a  ci   ta  nowina  -  doda a  z  wymuszonym  u miechem.  -  Nie

dzie damskiej bielizny susz cej si  na sznurku w twojej  azience ani czó enek pod

kanap …

-  Nie  masz  racji  -  przerwa .  -  B dzie  mi  ciebie  brakowa o.  S dz ,   e  ty  równie

dziesz za mn  t skni . Problem w tym,  e oboje przywykli my do samotno ci.

Tess obj a go i przytuli a twarz do muskularnego torsu. Przez bia e p ótno koszuli

czu a ciep o jego skóry. Nie odpowiedzia a, bo s owa niczego by nie zmieni y. Westchn a,

ciesz c si  jego blisko ci . Chcia a zachowa  pi kne wspomnienia.

- Czy mog abym dzisiaj spa  z tob ?

- Bardzo tego pragn  - odpar  g ucho - ale nie mog  si  na to zgodzi . Je li za bardzo

si  do ciebie przywi

, rozstanie b dzie udr

.

- Przypominasz mi kierowc , który rezygnuje z prowadzenia samochodu, bo na sam

my l o awarii ogarnia go niepokój.

- Chyba masz racj  - przyzna , mimo woli parskaj c  miechem. Po chwili spowa nia  i

doda : - Umacnianie tej wi zi  adnemu z nas nie wyjdzie na dobre. I tak b dziemy bardzo

cierpie . - Tess chcia a co  powiedzie , ale Lassiter dotkn  palcem jej ust, nakazuj c

milczenie.

- Jeste  g boko przekonana,  e mnie kochasz. Wiem o tym doskonale. Mimo to

dz ,  e zmienisz zdanie, gdy wrócisz do swego mieszkania i zaczniesz normalnie 

.

Wszystko, co si  teraz dzieje, uznasz za koszmarny sen.

- Z wyj tkiem ostatniej nocy - wtr ci a.

- Owszem. - Z czu

ci  poca owa  j  w czo o. - To by a tylko jedyna noc. Z czasem o

niej zapomnisz.

- A ty?

Wypu ci  j  z obj  i przeci gn  si , udaj c,  e nie s yszy pytania.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

-  Kto  przygotowuje  kolacj ?  Co  jemy?  -  zapyta .  -  Mam  ochot   na  hamburgera,  a

ciwie na kilka hamburgerów.

- Zaraz je usma  - zaofiarowa a si  Tess.

- Za du o czasu sp dzasz w kuchni. To niesprawiedliwe.

- Wol  sama przygotowa  jedzenie. Twoje hamburgery… Spu my na to zas on

mi osierdzia. Lepiej trzymaj si  z daleka od patelni - mrukn a, id c do kuchni.

- Przecie  istnieje równouprawnienie!

- Dziwnie interpretujesz to poj cie.

Lassiter, zirytowany jawn  krytyk , westchn  ci ko i powlók  si  do sypialni, by

zmieni  ubranie.

Wkrótce usiedli do kolacji.

-  Czy  mo emy  pojecha   na  ranczo  pod  koniec  tygodnia?  -  zapyta a  Tess,  nie  robi c

sobie wielkich nadziei.

- Lepiej nie ryzykujmy - stwierdzi  Dane obrzucaj c Tess pe nym niepokoju

spojrzeniem.

- Rozumiem. Chodzi o gangsterów. - Dziewczyna pokiwa a g ow .

- Nie, Tess - odpar  cicho. - Problem w tym,  e zostali my kochankami. Beryl nie jest

lepa. Od razu si  zorientuje. Wystarczy,  e na nas popatrzy.

- Ach, tak…

- Beryl przestrzega pewnych zasad. - Skrzywi  si , widz c rumieniec na policzkach

Tess. - Wiem, wiem, ty równie . W pewnym sensie podzielam wasze przekonania.

Zapad o k opotliwe milczenie. Dane w czy  telewizor. Z zainteresowaniem obejrzeli

razem film przyrodniczy firmowany przez National Geographic. Okaza o si ,  e oboje

mnóstwo wiedz  o zwierz tach.

- Bardzo chcia bym objecha  z tob  ca e ranczo - wyzna  z  alem, spogl daj c na ni

czule. - Problem w tym,  e Beryl mo e ci dokucza .

- Czy w dzisiejszych czasach istniej  jeszcze pary  yj ce razem d ugo i szcz liwie? -

zapyta a z gorycz .

Dane wpatrywa  si  uporczywie w pusty talerz.

- Zapewne tak. Niestety, trudno mi zapomnie ,  e moje ma

stwo okaza o si

pomy

. Mo e od pocz tku co  by o w nim nie tak? Zaraz po  lubie oboje z Jane byli my

przekonani,  e czeka nas  wietlana przysz

. Z czasem przesta o nam na sobie zale

. Nie

sposób przewidzie , jak si  sprawy potocz . Gdybym móg  da  ci dziecko, mo e zmieni bym

zdanie. Niestety, jest inaczej. Nie s dz ,  eby si  nam uda o. Zrozum… to ogromne ryzyko.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Uwa asz po prostu,  e jestem dla ciebie za m oda - westchn a Tess, spogl daj c

nie mia o na ukochanego. - Sama nie wiem, czy to mi y komplement, czy te  ukryta

zniewaga. Pokocha am ci  jako dziewi tnastolatka. Moje uczucie przetrwa o prób  czasu. -

miechn a si  smutno. - Czy znasz lekarstwo na mi

, Dane?

Nie odpowiedzia . Zapad o milczenie.

-  Tess,  przyjd   tu  na  chwil   -  poprosi   Dane  nast pnego  ranka,  gestem  d oni

zapraszaj c Tess do swego gabinetu.

Siedzia  tam wysoki, przystojny blondyn nazwiskiem Nick Reed, brat Helen, by y

agent FBI, którego uda o si  Lassiterowi skaptowa  do swojej agencji. Nick u miechn  si

do Tess, która usiad a na kanapie. Oboje czekali, a  Dane zamknie drzwi i powie, o co chodzi.

-  Musimy  przej   inicjatyw   -  stwierdzi   nagle  Dane.  -  Nick  skontaktowa   si   z

paroma osobami. Zdoby  informacje, które mog  si  nam przyda . Szykujemy zasadzk  na

gangsterów, którzy ci  postrzelili, a potem napadli. Opowiedzia em Nickowi, jak wygl da

twój plan dnia. Zostaniesz przyn

, skarbie. Nasi ludzie b

 ci  obserwowa  z ukrycia.

- Pi kna perspektywa - odpar a z westchnieniem. - A ja, g upia, my la am,  e kochasz

mnie nad  ycie i gotów jeste  strzec swojej wybranki jak  renicy oka.

Nick parskn

miechem, jakby us ysza  dobry  art. Dane zachowa  kamienn  twarz.

- Zadbamy o twoje bezpiecze stwo - t umaczy . - B

 ci  pilnowa  detektywi z

agencji i dwaj policjanci, którzy zgodzili si  wesprze  nas po s

bie. Czas przej  inicjatyw

i wykorzysta  element zaskoczenia. Nie warto siedzie  i czeka , a  ci  znów napadn . To

zbyt niebezpieczne.

- Co mam robi ? - zapyta a spokojnie.

Dane przedstawi  w ogólnych zarysach plan zasadzki. Tess by a zdenerwowana i pe na

obaw, ale powtarza a sobie raz po raz,  e podczas napadu, mimo ogromnego zdenerwowania,

da a  sobie  rad .  To  dowód,   e  w  trudnej  sytuacji  potrafi  zachowa   zimn   krew.  Ta

wiadomo  doda a jej odwagi. Wszystko pójdzie jak z p atka.

W  sobot   rano  Dane  snu   si   po  mieszkaniu  z  k ta  w  k t,  nie  mog c  sobie  znale

miejsca. Telewizja go nudzi a.

- Trzeba si  przewietrzy  - powiedzia  nagle. - Wk adaj ciuchy.

- Jestem ubrana - odpar a Tess, wzruszaj c ramionami. Mia a na sobie d insy i

bawe nian  koszulk .

- Narzu  na siebie kurtk  i w

 sportowe buty. Mam ochot  na ma  przeja

.

- Dok d wyruszamy?

- Na ranczo - mrukn . Widz c jej rumieniec, doda  pospiesznie: - Beryl ma dzi

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

wolne. Je li chodzi o innych, Helen nie wiadomie dostarczy a nam alibi. Poprosi a mnie,

ebym przesta  ci  tyranizowa  i zadba  o twoje samopoczucie. Jest przekonana,  e cierpisz tu

katusze.

- Co  w tym jest - odrzek a zaczepnie.

- Idziemy. - Dane odwróci  si  i ruszy  ku drzwiom. - Je li b dziemy tu siedzie  jak w

klatce, nic dobrego z tego nie wyniknie.

Tess chwyci a d insow  kurtk , w

a buty i pobieg a za Lassiterem.

Dzie  by  ch odny i ciep e okrycie bardzo si  przyda o, gdy obje

ali farm . Dane z

miechem obserwowa  Tess w czasie pierwszej lekcji jazdy konnej. Dziewczyna zerka a

ukradkiem na roze mian  twarz ukochanego. Wkrótce dosz a do porozumienia ze swoim

wierzchowcem; wiekowa, cierpliwa klacz niejedno ju  w  yciu widzia a. Jazda konna okaza a

si  znacznie przyjemniejsza, ni  s dzi a wcze niej pocz tkuj ca amazonka. Przyjemnie by o

patrze  na  wiat z wysoko ci ko skiego grzbietu.

Z oddali dobieg  t tent kopyt. Dane zmru

 oczy ukryte w cieniu szerokiego ronda.

- Mamy towarzystwo. Nale

o si  tego spodziewa  - mrukn , obserwuj c dwóch

postawnych je

ców.

- Co to za jedni? - zapyta a Tess, os aniaj c d oni  oczy.

- W

ciciele farm s siaduj cych z moj , Cole Everett i King Brannt - odpar  z

miechem Dane. Domy li  si ,  e widzieli go z Tess i szukali pretekstu, by si  jej bli ej

przyjrze . Wiedzieli,  e Lassiter nie ma zwyczaju przywozi  kobiet na ranczo.

-  adny dzie  - zagadn  Cole Everett, starszy z je

ców. Spogl da  badawczo na

zarumienion  Tess.

- Mamy dobr  pogod  - wtr ci  King Brannt.

- To jest Teresa Meriwether - powiedzia  Dane, nie trac c opanowania. - Znajomi

mówi  do niej Tess. Jej ojciec zamierza  si  o eni  z moj  matk . Jak wiecie, oboje zgin li w

wypadku na krótko przed  lubem. Tess i ja w pewnym sensie jeste my rodzin . Pracuje jako

sekretarka w mojej agencji detektywistycznej.

- Niez a gadka - rzuci  pó

osem Cole Everett, zsuwaj c na ty  g owy jasny kapelusz

z szerokim rondem. - Mi o pozna  - doda  g

no z szerokim u miechem, w którym nie by o

ani cienia z

liwo ci.

- Mog  si  pod tym podpisa  - wtr ci  King Brannet. By  uprzejmy, ale troch

onie miela  Tess.

- Mog  zapyta , w jakim celu si  fatygowali cie a  tutaj? - zapyta  Dane, mierz c

wzrokiem s siadów.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Chcieli my ci  prosi  o wypo yczenie byka-medalisty. Ju  o tym rozmawiali my -

przypomnia  Cole i u miechn  si  do Tess. - Oczywi cie, mo emy poczeka  kilka dni.

Dane zachichota . Bezczelno  w cibskich s siadów ca kiem go rozbroi a.

- Dobrze - odpar . - Przyjad  za tydzie  i wszystko ustalimy.

Dane s dzi ,  e do tego czasu gangsterzy b

 ju  za kratkami, a Tess wróci do swego

mieszkania. Na my l o tym zrobi o mu si  smutno.

siedzi Lassitera wkrótce si  po egnali. Dane przypomnia , by pozdrowili od niego

swoje  ony. Tess odprowadzi a spojrzeniem dwóch postawnych je

ców. Dane opowiada  z

ywieniem o ich rodzinach.

- S

onaci od lat. Ich dzieciaki to nastolatki. Dzieciaki… - Zacisn  z by. - Wracajmy

- powiedzia  cicho.

-  Nie  przejmuj  si   tak  -  szepn a  Tess,  k ad c  mu  d

  na  ramieniu.  -  Dzieci  to  nie

wszystko.

- Przeciwnie, zw aszcza je eli nie ma szansy na ich posiadanie - rzuci  oschle.

Popatrzy  na Tess z jawn  niech ci  i doda  zaczepnie: - Nie próbuj mi wmówi ,  e

wyrzekniesz si  dobrowolnie w asnego potomka.

Nie odpowiedzia a. Popatrzy a wspó czuj co na ukochanego. Zmarszczy a brwi, gdy

przypomnia a sobie o swoich l kach i obsesjach.

- Co si  sta o? - wypytywa  z niepokojem, widz c jej zmienion  twarz.

- Pomy la am o zasadzce na gangsterów.

Dane by  troch  zaskoczony jej odpowiedzi . Sam unika  rozmy la  na ten temat, bo

wytr ca y go z równowagi. Teraz musia  spojrze  prawdzie w oczy. L ka  si ,  e co  pójdzie

nie tak. Westchn  ci ko. D ugo milcza .

- Pami taj,  e obaj z Nickiem dobrze znamy si  na tej robocie - powiedzia  w ko cu. -

Dopilnujemy,  eby nic ci si  nie sta o, male ka. Dopadniemy tych drani.

- Jasne. - Tess zdoby a si  na blady u miech.

Nadal by a pe na obaw. Dane stara  si  o tym zapomnie . Nie móg  pozwoli , by l k

zm ci  mu umys . Wierzy ,  e plan u

ony wspólnie z Nickiem przyniesie spodziewane

rezultaty. Gdy przest pcy trafi  do aresztu, trzeba b dzie ostatecznie rozmówi  si  z Tess.

Jednego by  pewny: nie ma dla niej miejsca w jego  yciu. Powinien jej to u wiadomi , póki

jest w stanie to zrobi . Opór s ab  z dnia na dzie . Dla dobra Tess powinien jak najszybciej

si  z ni  rozsta . Za bardzo mu na niej zale

o, by przysta  na ma

stwo bez przysz

ci.

Tess odejdzie, cho by mia  umrze  z rozpaczy.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ROZDZIA  SIÓDMY

Ciemno  za oknami wydawa a si  przygn biaj ca. Zacz o m

. Na ulicy by o

wilgotno i zimno. Tess obj a si  ciasno ramionami. Mia a na sobie ciemne spodnie, bluzk  w

szaroniebieski dese  i popielaty sweter, a mimo to odczuwa a ch ód. Stoj cy za jej plecami

Dane czeka  na kolejne posuni cie ekipy detektywów.

Helen, Nick i Adams oraz dwaj najlepsi ludzie sier anta Gavesa z pobliskiego

komisariatu przyczaili si  ju  w swoich kryjówkach. Od pewnego czasu wiedzieli,  e biuro

agencji jest obserwowane. Tego wieczoru postanowili zastawi  na gangsterów pu apk . Tess i

Dane zachowywali si  tak, jakby mieli pracowa  w biurze do pó nej nocy. Reszta personelu

opu ci a budynek. Z pewno ci  zauwa yli ich ukryci w pobli u obserwatorzy. Detektywi

odjechali na bezpieczn  odleg

, zaparkowali auta, podkradli si  bli ej i zaczaili w

umówionych miejscach, by w razie potrzeby s

 pomoc  pozosta ej w budynku pi tce

wspó pracowników.

Dane zerkn  na zegarek. By  niespokojny. Nie chcia  tej akcji, ale konieczno

zmusi a go do jej przeprowadzenia. Tess nie powinna 

 w ci

ym strachu. Wkrótce od

niego odejdzie, ale b dzie mu  atwiej 

 ze  wiadomo ci ,  e jest bezpieczna.

- Boisz si ? - zapyta  cicho.

- Okropnie - wyzna a, staj c twarz  w twarz z szefem. - To chyba normalne, prawda?

Nie brak obaw, lecz umiej tno  ich pokonywania czyni z ludzi bohaterów. Trzeba robi ,

swoje mimo parali uj cego strachu.

- Masz racj . Parokrotnie uczestniczy em w niebezpiecznych akcjach. Za ka dym

razem odczuwa em strach, ale nie splami em si  ucieczk .

- Poczucie zagro enia powoduje dop yw adrenaliny do krwi, a to sprawia,  e w

sytuacji zagro enia dzia amy szybko i skutecznie - przypomnia a Tess. - Energii wystarcza

jednak na krótko. Ledwie uda o mi si  wyrwa  z r k gangstera i uciec, opad am z si  i ca kiem

si  rozklei am.

- Pami taj,  e ryzyko uzale nia jak narkotyk - odpar  cicho Dane, patrz c na ni  z

kiem. - W

nie dlatego nie zgadzam si , aby  zosta a detektywem. Bez wahania

wystawiasz si  na niebezpiecze stwo. Pewnie bra aby  najtrudniejsze zlecenia.

- Sam tak robisz - odrzek a, patrz c mu prosto w oczy - i nie zamierzasz si  wycofa .

- Po mnie nikt nie b dzie p aka  - odpar  z ponurym wyrazem twarzy. Tess mia a

ochot  zaprotestowa . - To nie jest zaj cie dla  onatych… ani dla m atek.  wiadomo

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ci

ego zagro enia mo e zniszczy  najbardziej udany zwi zek. Jane by a w ciek a,  e

pracuj  jako teksaski stra nik. By em go ciem w domu.

- Dane - wtr ci a Tess, spogl daj c na niego czule - gdyby  naprawd  kocha

on ,

znalaz by  sposób,  eby sp dza  z ni  wi cej czasu, prawda?

- Pora zaczyna  - stwierdzi  Dane, spogl daj c na zegarek. Jego twarz niczego nie

wyra

a. Pomin  milczeniem trudne pytanie. - Wiesz, co masz robi .

- Oczywi cie.

Lassiter wzi  z biurka aktówk  i podszed  do Tess. Nie kry ,  e dr czy go l k.

-  Unikaj  ryzyka.  Gdyby  zasz o  co   nieprzewidzianego,  krzycz,  zbij  szyb ,  rób  co

chcesz, byle tylko zwróci  na siebie uwag . Nie zamierzam si  zbytnio oddala . Na pewno

us ysz .

- Jasne. - Tess mia a  ci ni te gard o i mokre od potu d onie. Zrobi o jej si  sucho w

ustach, a serce wali o jak m otem. Nie mog a wyzna  Dane'owi,  e okropnie si  boi. To by

tylko pogorszy o spraw .

- B dziemy w pobli u. Jest nas spora gromadka - przypomnia  jej Lassiter. - Wszystko

dzie dobrze. Wreszcie przestaniesz si  ba .

- Mog  ich znów wypu ci  za kaucj …

- Tym razem nie. Je li nawet s dzia podejmie tak  decyzj , dopilnuj ,  eby ustalono

niebotyczn  kwot . Nie b

 jej w stanie zap aci .

- Sytuacja si  powtarza. Poza moim zeznaniem nie b dzie  adnego dowodu ich winy.

- Nieprawda. My równie  mo emy  wiadczy . Poza tym sam napad wyka e, z kim

mamy do czynienia. - Dane musn  palcem usta Tess. - G owa go góry, kochanie. - Poca owa

 zach annie. Rozchyli a wargi, poddaj c si  nami tno ci. Chcia a obj  Dane'a, ale odsun

si  i ruszy  ku drzwiom.

Zosta a sama. W biurze zrobi o si  nagle zimno i ponuro. Chodzi a nerwowo z k ta w

t. Dane potrzebowa  kilku minut, by dotrze  na parking, podej  do auta i wrzuci  aktówk

do baga nika. Potem mia  ostentacyjnie zapali  papierosa. Obserwator b dzie przekonany,  e

szef wyszed  si  przewietrzy , ale wraca do agencji, bo pami ta o niebezpiecze stwie

gro

cym Tess i wie,  e nie powinna zostawa  sama na d

ej; kto  móg by dokona  na ni

zamachu.

Gangsterzy skwapliwie wykorzystali chwilow  nieobecno  Lassitera. Przed budynek

zajecha  ciemnobr zowy sedan. Wysiedli z niego dwaj m czy ni. Kryj c si  w cieniu,

podbiegli do drzwi wej ciowych. Rozgl dali si  niespokojnie. Dane móg  lada chwila wypali

papierosa i ruszy  w stron  budynku.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Nie mieli poj cia,  e Lassiter od razu ich spostrzeg . Wróci  tylnym wej ciem i

pobieg  do windy dla personelu. W ski korytarz prowadzi  z niej do pomieszcze  agencji.

Wyci gn  automatyczny pistolet, kaliber 45. Bro  by a gotowa do strza u. Widzia , jak

gangsterzy podchodz  do drzwi. Tess us ysza a cichy szcz k klamki; odwróci a si

natychmiast. Na widok wycelowanej w ni  lufy pistoletu zamar a w bezruchu. Pomy la a o

ukochanym. Przemkn o jej przez g ow ,  e zginie z jego imieniem na ustach.

- Padnij!

Komenda rzucona tonem nie znosz cym sprzeciwu wyrwa a j  z odr twienia. Tess

upad a na pod og , nim kanonada przerwa a krótkotrwa  cisz .

Dane zrani  w bark jednego z przest pców i sku  go kajdankami. Drugi z gangsterów

zdo

 uciec.

-  ap go! - j kn a Tess.

- Nick si  nim zajmie. - Dane wyci gn  do niej r

 i pomóg  wsta .

- Wezwijcie lekarza, do jasnej cholery! - krzycza  ranny. - To nieludzkie! Przecie  si

wykrwawi !

- Teraz masz poj cie, jak cierpia a Tess - odpar  Dane i doda  kilka epitetów, które

sprawi y,  e dziewczyna sp on a rumie cem.

- Zdrów i ca y? - wypytywa a niespokojnie, odruchowo dotykaj c jego torsu, jakby

szuka a ran. - Trafi  ci ?

- Pó

ycia zesz o mi na unikaniu pocisków. - Dane rozchmurzy  si  nieco. Na jego

ustach pojawi  si  che pliwy u mieszek. - Za to mi p acili. A co z tob ? Dobrze si  czujesz?

- Teraz ju  tak - odpar a i wtuli a si  w ramiona Dane’a. Po

a g ow  na jego

ramieniu. K tem oka obserwowa a le cego na pod odze gangstera, który zwin  si  w k bek

i poj kiwa  cicho. Marynarka eleganckiego garnituru pobrudzona by a krwi . Dane trzyma  w

ku bro  napastnika.

- Tess! - G os Helen odbi  si  echem w pustym biurze. Dziewczyna wybieg a z windy.

Nick depta  jej po pi tach. - S ysza am odg os wystrza ów. - Umilk a, z niedowierzaniem

spogl daj c na kole ank  i szefa. - Co si  sta o?

-  Nic.  Wyszli my  z  tego  bez  szwanku.  A  co  z  jego  kompanem?  -  zapyta   Dane,

ruchem g owy wskazuj c rannego przest pc .

- Ludzie sier anta Gravesa ju  si  nim zaj li - wtr ci  Nick, chowaj c bro  do kabury.

- Wezwij karetk . Trzeba opatrzy  tego drania - mrukn  Dane do Helen. Poda  jej

automatyczny pistolet maszynowy, z którego strzela  przest pca.

- Nie dotykaj kolby - zrz dzi  Nick; patrz c na siostr .

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- S  na niej odciski palców.

- Wiem, jak trzyma  bro . Sam mnie tego nauczy

 - odpar a z politowaniem Helen.

Zwróci a si  do Tess: - Jak samopoczucie, kochanie?

- Nie le - us ysza a w odpowiedzi.

- Cholerni detektywi! - wymamrota  ranny przest pca. Powtarza  te s owa raz po raz.

- Wyno my si  st d. - Dane uniós  brwi i mocniej przytuli  Tess.

Min o du o czasu, nim wrócili do domu. Tess musia a z

 zeznania. Czeka a, a

zostan  przepisane i przyniesione do podpisu. Ranny gangster pojecha  karetk  na opatrunek;

nast pnie odwieziono go do szpitala policyjnego. Drugi przest pca zosta  przes uchany i

odes any do aresztu. Tess wreszcie odetchn a z ulg .

Wrócili do domu w  rodku nocy. Dziewczyna zasn a jak kamie  i nie mia a  adnych

koszmarnych snów. Nie s ysza a budzika. Gdy wsta a, Dane ju  wyszed , ale zostawi  kartk .

Napisa ,  eby nie przychodzi a do pracy; radzi  jej porz dnie wypocz .

Zapewne mia  racj , ale Tess nie mia a czasu na odpoczynek. Z ponur  min  uzna a,

e czas si  pakowa . Dane nie prosi  jej,  eby si  wyprowadzi a; w ogóle niewiele mówi

poprzedniej nocy. By  uprzejmy i opieku czy, ale osch y. Gdy wrócili do domu, kaza  jej i

spa . Uzna ,  e Tess bardziej potrzebuje snu ni  rozmowy.

Tess s dzi a,  e Dane j  kocha, ale b dzie próbowa  zabi  t  mi

 i pewnie mu si  to

uda. Uzna a,  e post pi m drze, usuwaj c si  w cie  na pewien czas. Nie warto wszczyna

sporu z m czyzn , który sam nie wie, czego chce. Pora odej ; niech Dane spokojnie

wszystko przemy li. Nie powinien odczuwa  presji; zbyt silna jest w nim potrzeba wolno ci.

Z czasem nadarzy si  okazja, by go przekona ,  e mimo przeszkód maj  przed sob

wspania  przysz

.

Spakowa a rzeczy i czeka a na powrót Dane'a. Siedzia a z opuszczon  g ow  na

kanapie, ubrana w szare spodnie i szeroki bia y sweter. W osy splot a w warkocz. P aszcz

le

 na oparciu kanapy.

Us ysza a znajome kroki i podnios a wzrok. Dane zmarszczy  brwi; patrzy  z

niedowierzaniem na spakowane walizki.

-  S dzi am,   e  takie  rozwi zanie  najbardziej  ci  odpowiada  -  powiedzia a  cicho.  -

adnych sporów.  adnych k opotów. - Wsta a. - Czy móg by  odwie  mnie do domu?

Dane westchn  ci ko. Uzna ,  e Tess ma racj . To najlepsze wyj cie. Z  alem

odrzuci  marzenia.  udzi  si ,  e zastanie Tess zwini

 w k bek na kanapie i wpatrzon , jak

co wieczór, w ekran telewizora. Daremnie. Gdy u wiadomi  sobie,  e wraca do siebie, poczu

niemal fizyczny ból.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Oczywi cie. Ruszajmy - odpar  ch odno. Popatrzy  na ni  z góry. - Dzi ki.

a p aszcz i wysz a za nim z mieszkania, nie ogl daj c si  ani razu. Gdyby

popatrzy a na znajome wn trze, p

oby jej serce.

Wkrótce dotarli na miejsce. Dane zapewni  Tess,  e nie ma powodu do obaw.

Przest pcy dzia ali na w asn  r

 i nie mieli  dnych zemsty popleczników. Po chwili

milczenia Tess stwierdzi a:

- Wszystko ju  zosta o powiedziane.

-  Owszem  -  zgodzi   si   Dane.  Przez  chwil   b dzi   wzrokiem  po  niewielkim

mieszkaniu. Po chwili spojrza  znów na Tess, ale natychmiast spu ci  oczy. - Wpadn  do

ciebie rano.

- Dobrze - odpar a, staraj c si  powstrzyma

zy. Znieruchomia , s ysz c jej zduszony

szept, ale nie podniós  wzroku. To by aby lekkomy lno .

- Dbaj o siebie.

- Jasne. Ty równie . - Zawaha a si  na moment. - Dane?

- Tak?

- Dzi ki. Uratowa

 mi  ycie. Gdyby nie ty, ju  by mnie nie by o na tym  wiecie.

Przymkn  oczy. Poczu  md

ci. Nie by  w stanie o tym my le . Cierpia  jak

pot pieniec, ilekro  przypomina  sobie,  e dwukrotnie niewiele brakowa o, by Tess straci a

ycie.

- Dobranoc - rzuci  pospiesznie. Wybieg  z mieszkania i zatrzasn  drzwi. Gdy znalaz

si  na ulicy, zimny wiatr och odzi  rozpalone policzki. Md

ci z wolna ust powa y.

Dane wsiad  do mercedesa i ruszy  przed siebie w nocny mrok.

Tess liczy a si  z tym,  e ukochany b dzie j  traktowa  z rezerw , ale ca kowita

oboj tno  by a dla niej sporym zaskoczeniem. Traktowa  j  niczym bezduszn  maszyn

zaprogramowan  na wykonywanie polece  s

bowych. Domaga  si  od niej informacji,

przekazywa  dane, a potem wychodzi  z biura, nie zaszczycaj c swojej sekretarki

po egnalnym spojrzeniem. Poza prac  przestawa a dla niego istnie .

Przez kilka tygodni Tess bardzo cierpia a. Zmartwienia podkopa y jej si y. Nabawi a

si  niestrawno ci. By o jej niedobrze. Po pracy wróci a do domu i od razu si  po

a.

Nast pnego ranka dosta a torsji. Zadzwoni a do biura i poprosi a o wolny dzie . Potem

wróci a do 

ka. Zasn a, ws uchana w szum deszczu.

Dane wpad  po pracy,  eby sprawdzi , jak Tess si  czuje. By a zdziwiona,  e tak si

przej . Dotychczasowe zachowanie dowodzi o,  e przesta  sobie zaprz ta  g ow  jej

sprawami.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Jak si  czujesz? - zapyta  bez wst pów, gdy otworzy a drzwi.

By a potargana i blada. Mia a na sobie znoszon  koszul  nocn  i gruby czerwony

szlafrok si gaj cy do bosych stóp.

- To chyba jaki  wirus. Adams mia  ostatnio k opoty z 

dkiem. Chyba si  od niego

zarazi am. B

 tak mi y i zastrzel tego drania. B

 ci za to dozgonnie wdzi czna -

mamrota a, chwiej c si  na nogach.

- Czego ci potrzeba? Ch tnie ci pomog .

- Dzi ki. - Tess pokr ci a g ow . - Mam w lodówce jogurt, który mnie trzyma przy

yciu.

- Mo e wezwa  lekarza? - zapyta , marszcz c brwi.

- Nie warto. Samo przejdzie. - Lekcewa co machn a r

. Nadal stali w otwartych

drzwiach. - Dane, musz  si  po

. Mi o,  e wpad

, ale nie ma si  czym przejmowa . Za

kilka dni wyzdrowiej . Zorganizuj jakie  zast pstwo.

- Mamy ju  kogo  na twoje miejsce - powiedzia  z oci ganiem. - Idealna sekretarka.

Stenografuje i pisze niemal tak szybko jak ty.

- Je li sobie  yczysz,  ebym odesz a, wystarczy powiedzie  - odpar a cicho i

popatrzy a  mu  w  oczy.  Wyraz  twarzy  szefa  potwierdzi   jej  przeczucia.  -  Porozmawiaj  z  t

dziewczyn  i dowiedz si , czy zechce pozosta  w agencji na sta e. Je li si  zgodzi, odejd

natychmiast…

- Musisz najpierw znale  now  posad  - rzuci  przez zaci ni te z by.

- Agencja detektywistyczna Shorta zatrudni mnie natychmiast.

Short by  przystojnym wdowcem po czterdziestce; mia  dobre maniery, nie brakowa o

mu pewno ci siebie. Dane popatrzy  na Tess, mru c oczy;  atwo mo na przewidzie , czym

by si  sko czy a wspó praca tych dwojga.

- Nie wydaje mi si … - zacz .

- Dane, unikasz mnie - przerwa a z irytacj . - Do  udawania. Odk d si  ze mn

przespa

, chodzisz ponury jak chmura gradowa. Z trudem znosisz moj  obecno .

Doskonale  to  rozumiem.  Mnie  równie   trudno  jest  z  tob   pracowa ,  bo  dobrze  znam  twoje

nastawienie. Pozwól mi odej . Dam sobie rad . - Opar a si  o  cian  i mimo woli popatrzy a

na niego z czu

ci . -  atwiej mi b dzie o tobie zapomnie , je li przestaniemy codziennie

widywa  si  w pracy.

- Wkrótce znajdziesz sobie kogo  innego - mrukn  niech tnie.

-  Zapewne  -  odrzek a,  by  uspokoi   jego  sumienie,  chocia   wcale  w  to  nie  wierzy a.

Zdoby a si  na s aby u miech. - Do widzenia, Dane.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Skarbie, to nie mia o sensu - powiedzia  tak czule i  agodnie,  e Tess  zy zakr ci y

si  w oczach. - Od pocz tku tak uwa

em. Przecie  wiesz,  e nie chc  si

eni .

- Jasne - odpar a cicho. - Trudno.

- To wcale nie jest takie proste. - Dane westchn  ci ko. - T skni  za tob . Dokucza

mi samotno . Przy tobie bardzo si  zmieni em.

- Prosz , id  ju , bo zaczn  p aka  i wyjd  na kompletn  idiotk  - b aga a Tess,

patrz c na niego przez  zy.

- Wmówi

 sobie tylko,  e mnie kochasz! - j kn  rozpaczliwie. - Nie rozumiesz? To

odzie cze zauroczenie. Podobam ci si  i nic wi cej.

Nie by a w stanie wykrztusi  s owa. Szare oczy w bladej twarzy by y smutne, niemal

tragiczne.

- Tak b dzie dla ciebie lepiej. Kiedy  przyznasz mi racj . Wyjdziesz za m , urodzisz

dzieci… - Odwróci  si  i wyszed  z obawy,  e g os mu zadr y. Sama my l o Tess po lubionej

innemu m czy nie i otoczonej gromadk  cudzych bachorów by a dla niego tortur . Na

odchodnym rzuci : -  egnaj, male ka. Poprosz  Helen,  eby przynios a ci dokumenty i

pensj . Powiedz jej,  e odchodzisz z agencji, poniewa  biuro kojarzy ci si  mimo woli z

koszmarnymi prze yciami ostatnich dni. To dobra wymówka.

- Owszem - wykrztusi a, zaklinaj c go w duchu, by wreszcie odszed  i zostawi  j

sam , zanim ca kiem si  rozklei. W g owie mia a kompletny zam t.

- Gdyby  potrzebowa a mojej pomocy…

- Dzi kuj . Dobranoc.

Wyszed , nie ogl daj c si  ani razu. Mia  wielk  ochot  raz jeszcze na ni  popatrze ,

ale zdawa  sobie spraw ,  e pope ni by niewybaczalne g upstwo.

Zza drzwi dobieg  go szcz k zamka. Z rozdartym sercem opu ci  Tess, ale musia  tak

post pi . Nie móg  jej ofiarowa  takiego  ycia, jakiego pragn a. Wmawia  sobie,  e jej

mi

 to zwyk e urojenie. Podoba  si  tej dziewczynie; nic wi cej. Gdyby o eni  si  z Tess,

post pi by nieuczciwie. Powtarza  ten argument przez ca  drog  do domu.

Na pró no. Gdy wszed  do pustego mieszkania, zda  sobie spraw ,  e jest na  wiecie

sam jak palec.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ROZDZIA  ÓSMY

Short bardzo si  ucieszy ,  e Tess chce u niego pracowa . W poniedzia ek poczu a si

troch  lepiej i posz a na rozmow  z przysz ym szefem.

Wysoki, przystojny m czyzna przyj  j  w biurze, gdzie roi o si  od pracowników.

Przypomina  troch  Lassitera. Mimo to, w porównaniu z rygorem panuj cym u Dane'a,

dyscyplina w agencji Shorta by a nieco rozlu niona. Tess nie podoba o si  równie ,  e

detektywi Shorta zbyt cz sto zdaj  si  na przypadek. By a jednak zdumiona i uradowana,

kiedy si  okaza o,  e nowy szef ma dla niej etat detektywa, a nie sekretarki.

- Wspania a niespodzianka! - zawo

a.

- Doskonale pami tam, jak pani narzeka a u Lassitera - zachichota . - Zajmie si  pani u

mnie  szukaniem  zaginionych.  Niebezpiecze stwo  jest  znikome,  a  praca  nie  wymaga  tyle

czasu co w przypadku innych specjalno ci; za to satysfakcja gwarantowana. Mam nadziej ,  e

dzie pani zadowolona.

- Nie wiem, jak si  panu odwdzi czy  za tyle  yczliwo ci.

-  Znam  dobry  sposób.  Prosz   solidnie  wzi   si   do  pracy  i  odnosi   same  sukcesy.  -

Short wsta  i u cisn  d

 nowej pracownicy. - Prosz  zosta , je li ma pani czas. Mary

wszystko pani wyja ni i przedstawi wspó pracownikom. Do przysz ego poniedzia ku b dzie

si  pani  opiekowa . Tydzie  to a  nadto, by pozna  sposób dzia ania naszej firmy i wdro

si  do nowych obowi zków. Potem zacznie pani dzia

 samodzielnie.

- Wspaniale - odpar a z u miechem Tess. - Ogromnie si  ciesz . Z pewno ci  nie

zawiod  pa skich oczekiwa .

- Ciekawe, dlaczego Dane zgodzi  si , by pani odesz a z jego firmy. Sporo was  czy.

W pewnym sensie jeste cie rodzin  - powiedzia  Short, nie kryj c ciekawo ci.

- W ostatnim czasie dwukrotnie do mnie strzelano, raz przed budynkiem agencji, a

drugi w biurze. Koszmarne wspomnienia nie pozwalaj  mi spokojnie pracowa . Gdy tam

wchodz , ca a si  trz

 - sk ama a Tess.

- Rozumiem. - Short od razu spowa nia , a potem u miechn  si  wspó czuj co. -

Postaramy si ,  eby nic podobnego pani tu nie spotka o.

- Dzi ki - odpar a cicho.

Mary Plummer ch tnie zaopiekowa a si  now  kole ank .

- Jeste  bardzo blada - zauwa

a w czasie rozmowy. - S ysza am,  e ostatnio

chorowa

. Czy aby na pewno czujesz si  ju  lepiej?

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Oczywi cie - zapewni a Tess.

Niestety, okaza a si  nadmiern  optymistk . Przez kilka tygodni Tess nie mog a doj

do siebie. W ko cu uzna a,  e ma wrzód 

dka. Nic dziwnego, je li wzi  pod uwag , ile

ostatnio przesz a: postrza , napad, rozstanie z ukochanym, zmiana pracy. Ka dy by si

rozchorowa  po takich prze yciach.

Helen ci gle do niej wydzwania a, prosz c o spotkanie. Tess odmawia a pod byle

pretekstem, ale w ko cu uzna a,  e wszystko ma swoje granice, i umówi a si  z kole ank  na

obiad.

- Marnie wygl dasz - stwierdzi a Helen, nie owijaj c niczego w bawe

.

am ostatnio w ogromnym napi ciu - przypomnia a Tess. - Tak wiele si  zmieni o

w moim  yciu, i to w bardzo krótkim czasie.

- Schud

. Jeste  blada jak  ciana.

- To nerwy. Pan Short jest wspania ym szefem. Nie mog  go zawie , a musz  si

jeszcze wiele nauczy .

- To prawda. - Helen nie wygl da a na przekonan . Spogl da a podejrzliwie na

odsz  kole ank . - Dane jest…

- Masz ochot  na deser? Mo e lody? - rzuci a Tess, pospiesznie zmieniaj c temat.

Helen zamilk a. Wkrótce poj a, w czym rzecz.

- Jasne. Nie musisz niczego dodawa . Wszystko rozumiem. Niech b

 lody. Mam

tylko jedn  pro

. Id  do lekarza. Zrób to dla starej przyjació ki.

Tess pos ucha a dobrej rady i nast pnego dnia z samego rana wybra a si  na badania.

Doktor Reiner leczy  j  od dawna. Zbada  pacjentk  starannie i szybko zorientowa  si , co jej

dolega.

- Musz  zapyta , czy by a pani ostatnio blisko zwi zana z jakim  m czyzn  -

powiedzia  spokojnie i dobitnie.

- Tak - odpar a pospiesznie Tess. Czu a niespokojne ko atanie serca. - Raz si …

Sp dzi am z nim noc.

- I sta o si  - westchn  lekarz.

- Ale on jest… bezp odny - wyj ka a. - Twierdzi ,  e nie mo e mie  dzieci.

Nagle u wiadomi a sobie,  e comiesi czna kobieca przypad

 nie pojawi a si  we

ciwym czasie. Powiedzia a o tym lekarzowi.

- Przeprowadzimy testy ci owe - stwierdzi  lekarz. - Postawmy spraw  jasno.

Prawdopodobnie jest pani w ci y. Na to wskazuj  wszystkie symptomy.

Tess skuli a si , jakby zosta a uderzona prosto w splot s oneczny. Z obaw  i

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

niedowierzaniem spogl da a na swój brzuch.

- Ci a to nie koniec  wiata - pociesza  j  lekarz. - Jest wiele mo liwo ci…

- Nie! - Tess zblad a i os oni a brzuch r koma. - Prosz  o tym nie mówi !

- A zatem chce pani urodzi  dziecko?

- Oczywi cie - szepn a Tess. - To moje najwi ksze marzenie!

- Co z ojcem?

-  Obawiam  si ,   e  nie  uwierzy,  gdy  mu  powiem  -  odpar a  ze  smutkiem.  -  Tak  czy

inaczej jest przeciwnikiem ma

stwa, wi c nie b

 zawraca  mu g owy, przynajmniej na

razie, dopóki nie mam pewno ci. Kiedy otrzymam wyniki bada , podejm  decyzj .

- Doskonale. Zaraz przyjdzie tu siostra Wallace i pomo e mi przeprowadzi  badania.

Prosz  si  nie martwi . Wszystko b dzie dobrze.

Wyniki mia y by  znane dopiero nast pnego dnia rano. Tess przez ca  noc nie

zmru

a oka. Nie wspomnia a nikomu o podejrzeniach doktora Reinera. Siostra Wallach

zadzwoni a do biura. Tess omal nie zemdla a, s ysz c spokojny g os potwierdzaj cy,  e

pacjentka jest w ci y. Wymamrota a podzi kowanie i od

a s uchawk . Zapomnia a

umówi  si  na kolejn  wizyt  i zapyta  o adres dobrego ginekologa-po

nika. Uzna a,  e

pomy li o tym innego dnia.

Pracownicy agencji, zaniepokojeni blado ci  nowej kole anki, wypytywali, co si

sta o. Tess zby a ich uprzejmymi pó

ówkami i wsadzi a nos w papiery dotycz ce

prowadzonej w

nie sprawy. Chcia a spokojnie wszystko przemy le .

Ko o po udnia wyrwa  j  z zadumy g os szefa, który zatrzyma  si  przy biurku nowej

pani detektyw i zmierzy  j  badawczym spojrzeniem.

- Rzadko spotykam si  z podw adnymi poza biurem, ale dla pani ch tnie zrobi

wyj tek. Mo e pójdziemy dzi  razem na kolacj ?

Tess by a zbita z tropu nieoczekiwan  propozycj . Rozsta a si  z Dane'em, ale nosi a

pod sercem jego dziecko. Randka z innym m czyzn  uchodzi a w jej oczach niemal za

cudzo óstwo.

- Dzi ki za zaproszenie - odpar a uprzejmie. - Mam nadziej ,  e nie poczuje si  pan

dotkni ty, je li odmówi . Nie jestem w nastroju. Dochodz  teraz do siebie po… wielkim

rozczarowaniu.

- Ach, tak. Rozumiem - odpar  z u miechem. - Czas leczy rany. Ponowi  zaproszenie.

Tess w milczeniu skin a g ow .  adnej zach ty. Mia a w  yciu do  k opotów.

Tess chcia a zadzwoni  do Dane'a i przekaza  mu radosn  nowin , ale nie mia a

odwagi. Jej ukochany ci gle powtarza ,  e nie chce trwa ego zwi zku i nie pragnie o eni  si

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

powtórnie. Gdyby mu powiedzia a o dziecku, uzna by,  e powinien j  po lubi . Marzy  o

potomstwie, lecz mimo to móg  uzna  jej telefon za prób  moralnego szanta u. A je li -

uchowaj Bo e - stwierdzi,  e to nie jego dziecko? Przecie  uwa

 si  za bezp odnego. Gotów

powiedzie ,  e spa a z innym m czyzn .

Druga przyczyna, która sk oni a Tess do milczenia, dotyczy a stanu zdrowia.

Niepokoi y j  uporczywe bóle i krwawienia. Lekarz by  tego samego zdania i gdy tylko

opisa a mu objawy, umówi  j  z do wiadczonym po

nikiem. Skoro istnia o ryzyko

poronienia i utraty dziecka, wci ganie Dane'a w t  spraw  by oby niewybaczalnym b dem.

Odetchn a z ulg , gdy Kit wróci a do domu po kilku miesi cach nieobecno ci.

Wreszcie mia a bratni  dusz . Umówi y si  na obiad. Kit wybra a gwarn  w osk  restauracj ,

gdzie w dni powszednie ch tnie wpada y co  zje . Tess, która ostatnimi czasy zwykle

przesiadywa a w domu, czeka a przy stoliku na kole ank , nerwowo rozgl daj c si  po sali.

Obawia a si  przypadkowego spotkania z Dane'em, mimo  e do jego agencji by o st d do

daleko. Wreszcie ujrza a wysok , eleganck  dziewczyn  o g stych, ciemnych w osach,

twarzyczce elfa, b yszcz cych niebieskich oczach i d ugich rz sach. Tess by a do  wysoka,

ale Kit górowa a nad ni  wzrostem. By a tak e szczuplejsza; Tess zacz a ju  ty .

- Ale  ty pulchniutka! - mrukn a Kit, marszcz c brwi.

Ruchem g owy wskaza a szeroki bia y sweter Tess oraz jej szare spodnie, o dwa

numery wi ksze ni  te, które Tess nosi a do tej pory. Przysz a matka nie mog a si  ju

pochwali  tali  osy. Twarz mia a zaokr glon , a zarazem dziwnie promienn .

- Troch  przyty am - wyzna a Tess. - W pobli u mojej agencji jest dobra w oska

restauracja. Sama rozumiesz…

- S ysza am,  e pracujesz teraz jako detektyw. - Kit z zadowoleniem pokiwa a g ow . -

W ko cu odwa

 si  przeciwstawi  Dane'owi. Gdyby  nadal u niego pracowa a, nie

mia aby  cienia szansy na awans. Ten facet jest nadopieku czy.

Tess z uwag  przegl da a kart  da . Kit rzuci a jej badawcze spojrzenie.

- Powiedz mi od razu, co si  sta o. Wiesz,  e i tak w ko cu to z ciebie wyci gn .

- Jestem w ci y - oznajmi a dr cym g osem Tess.

Kit znieruchomia a i wstrzyma a oddech.

- Dane? - zapyta a w ko cu i g

no westchn a.

- Tak.

- On zapewne o niczym nie wie - stwierdzi a z domy lnym u miechem Kit. Popatrzy a

wspó czuj co na przyjació

.

Tess skin a g ow , patrz c nie widz cym wzrokiem na menu. Kit pog aska a jej d

.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- W ko cu b dziesz zmuszona mu o tym powiedzie .

- Oczywi cie. Za jaki  czas.

- Kiedy?

- Pojawi y si  niepokoj ce dolegliwo ci. Jutro id  do po

nika. - Tess skrzywi a si . -

Piel gniarka, z któr  telefonicznie umawia am si  na wizyt , by a wyra nie zaniepokojona

moimi objawami: Przegl da am równie  encyklopedi  medyczn . To si  mo e sko czy

poronieniem. Kit, co mam robi ? Nie mog  straci  tego dziecka! Tylko ono mi pozosta o!

Kit uda o si  po chwili uspokoi  przyjació

. Tess opanowa a si  i kontynuowa a

zwierzenia.

- Sama nie wiem, jak… - Urwa a w pó  s owa i zamruga a powiekami. Poblad a,

spogl daj c ku drzwiom.

- Dane - rzuci a domy lnie Kit, odwracaj c si  ku wyj ciu. Otworzy a szeroko oczy. -

Przecie  on tu nie bywa!

Tym razem jednak przyszed . Co wi cej, lustrowa  spojrzeniem go ci, jakby kogo

szuka . Wreszcie dostrzeg  Kit i Tess. Z kamienn  twarz  ruszy  w stron  ich stolika.

- Nie - j kn a Tess. - Nie powinien…

Dane by  innego zdania. Zatrzyma  si  obok Tess, patrz c zach annie na jej twarz,

jakby nie by  w stanie oderwa  od niej wzroku.

- Od kilku tygodni ci  nie widuj  - rzuci  oschle. - Mia em nadziej ,  e nas

odwiedzisz,  eby powiedzie , co u ciebie s ycha . Daremnie. Co z oczu, to z serca, prawda?

Dziwne pytanie w ustach m czyzny, który jeszcze niedawno traktowa  j  niczym

powietrze.

- Pracuj  w odleg ej dzielnicy. Trudno mi si  wyrwa .

- Tak. S ysza em,  e dosta

 posad  detektywa.

- Owszem. To pasjonuj ce zaj cie. - Unios a dumnie g ow .

Dane  patrzy   uporczywie  w  szare  oczy.  Tess  spostrzeg a,   e  jest  smutny,  ale  nie

wiedzia a, czemu to przypisa .

- Uwa aj na siebie - mrukn .

- Obiecuj  - powiedzia a Tess. Zmieni a temat. - Helen pewnie za mn  t skni.

Dane zacisn  z by. Jego d onie zwin y si  w pi ci. Owszem, Helen czu a si  w

agencji nieco osamotniona, gdy zabrak o m odszej kole anki, ale dla niego nieobecno  Tess

by a prawdziw  tortur . Najgorsza okaza a si  zagadkowa oboj tno  i uparte milczenie. Jak

mo esz, Tess, powtarza  w duchu. Dlaczego jeste  taka nieczu a? Ju  zapomnia

 o naszej

cudownej nocy?

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

By

wiadomy,  e sam da  Tess do zrozumienia, aby odesz a, ale to mu wcale nie

poprawi o humoru. Powtarza  jej ci gle,  e nie chce si  wi za  na sta e. Zmieni  zdanie, gdy

przysz o mu stawi  czo o samotno ci i 

 bez Tess. Nienawidzi  powrotów do domu, bo jej

tam nie by o. Przeklina  w asne  ycie, poniewa  zabrak o w nim najwa niejszej osoby.

Westchn  i popatrzy  z czu

ci  na pochylon  g ow  dziewczyny, jakby chcia  pog aska  j

po w osach. Odepchn  Tess; nie mo na cofn  tamtych s ów. Czu  si  bezradny. Czy by

jego okrucie stwo zabi o mi

, jak  do niego  ywi a?

- Mo e chcesz si  do nas przysi

, Dane? - zapyta a uprzejmie Kit, przerywaj c

opotliwe milczenie.

- Nie, dzi kuj  - odpar  z roztargnieniem. - Musz  wraca  do pracy. Tess?

- Tak? - Podnios a wzrok, ale nie da a si  zwie  pozornej serdeczno ci jego g osu.

- Jak si  czujesz? - zapyta , patrz c z niepokojem w jej twarz. - Wygl dasz, jakby … -

Daremnie szuka  w

ciwego s owa. Czy by chorowa a? Mo e co  j  trapi? - Masz k opoty ze

zdrowiem?

- Zim  trudno unikn  przezi bienia - odpar a wymijaj co. Poblad a i odwróci a

wzrok. Nie by a w stanie patrze  d

ej na ukochanego. Nosi a pod sercem jego dziecko, ale

nie wiedzia a, jak mu o tym powiedzie , i dlatego cierpia a.

Wstrzyma a oddech, czuj c nag y ból. Nie po raz pierwszy. Dlatego w

nie

postanowi a odwiedzi  ginekologa-po

nika.

- Tess!

Dane ukl

 obok niej i chwyci  jej d

. Patrzy  na ni  ciemnymi, pe nymi

przera enia oczyma.

- Co ci jest, male ka? - wypytywa  niecierpliwie. - Jak si  czujesz?

- Chyba mam wrzód 

dka - odpar a z wahaniem, oszo omiona czu ym dotkni ciem.

Przebieg  j  cudowny dreszcz. Spojrza a w oczy Dane'a i czas si  zatrzyma . Wpatrywa a si

w ukochanego z zachwytem, chocia  z ama  jej serce.

- Tess… - j kn  bole nie. Wygl da  jak cz owiek pora ony cierpieniem.

- Nic mi nie jest - szepn a. Westchn a ci ko. Z trudem opar a si  pragnieniu, by

rzuci  si  w jego ramiona. - Ju  przesz o. Naprawd , Dane.

Zapomnieli o ca ym  wiecie. Kit siedzia a obok nich, jakby by a niewidzialna. Wolno

pi a kaw , nie przerywaj c dziwnej rozmowy.

- Id  koniecznie do lekarza - powiedzia  zd awionym g osem. - Nie wolno lekcewa

tych objawów.

- Oczywi cie - odrzek a cicho. - A co z tob ? Jak si  czujesz?

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Jako  leci - odpar  nieco chrapliwie. Westchn  g boko. Chcia  poprosi  Tess,  eby

do niego wróci a, ale walczy  z t  pokus . - Chyba t skni  za tob , male ka - doda  z kpi cym

miechem.

- Nie do wiary! Chyba  ni ! - odpar a pogodnie.

Dane wzruszy  ramionami, nie wiedz c, co odpowiedzie .

- Wrócisz do mojej agencji, je li dam ci posad  detektywa? - spyta  z wahaniem.

-  Daj  spokój,  Dane  -  odpar a  po  chwili  namys u.  -  To  nie  jest  dobry  pomys .

Doskonale mi si  wspó pracuje z panem Shortem.

Dane zmarszczy  brwi i zacisn  pi ci. Przemkn o mu przez my l,  e Tess flirtuje z

Shortem i dlatego nie chce powróci  do jego firmy.

Kit uzna a,  e pora wzi  sprawy w swoje r ce. Ta rozmowa  atwo mog a si  zmieni

w nieprzyjemn  sprzeczk . Tess nie mia a na to si .

- Zrobi o si  strasznie pó no - wtr ci a. - Musz  wraca .

- Ja równie . Nie mog  si  spó ni  - podchwyci a Tess, spogl daj c znacz co na

Lassitera, który wsta  z kl czek, patrz c na ni  wrogo.

Short i Tess! By  w ciek y. Mia  wielk  ochot  da  komu  po mordzie!

Kit uregulowa a rachunek. Tess podnios a si  z krzes a i powiedzia a z wahaniem:

- Ciesz  si  z naszego spotkania.

Zirytowany Dane bez s owa zmierzy  j  taksuj cym spojrzeniem.

- Przyty

? - zapyta  nagle.

- Troch  - odpar a, unikaj c jego wzroku. - Jem za du o p czków.

- I dobrze. By

 zbyt szczup a.

Rozmowa si  urwa a. Do Lassitera podszed  jaki  znajomy. Dziewczyny wykorzysta y

moment, po egna y si  i wysz y.

- Dane t skni za tob  - powiedzia a Kit, gdy wsiada a do samochodu. - Nawet  lepy by

to zauwa

.

- T sknota i mi

 to dwie ró ne sprawy - westchn a Tess.

-  W  ka dym  razie  troch   mu  na  tobie  zale y.  Mniejsza  z  tym.  -  Kit  uzna a,   e  pora

zmieni  temat. - Niepokoi mnie twój stan zdrowia. Podczas obiadu  le si  czu

. Obiecaj mi,

e pójdziesz do lekarza.

- Obiecuj . Dzi ki za trosk . Jeste  moj  najlepsz  przyjació

.

- To samo mog  powiedzie  o tobie.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ROZDZIA  DZIEWI TY

Tess przysz a do gabinetu doktora Boswicka pó  godziny wcze niej. Prawie nie spa a

tej nocy. Atak bólu, który nast pi  w restauracji, bardzo j  przestraszy . Dane ogromnie jej

pomóg  w trudnej chwili. Wzi  j  za r

 i cierpienie min o szybciej ni  zazwyczaj.

Niesamowite; zupe nie jakby dziecko pozna o g os rodzonego ojca i postanowi o walczy  o

przetrwanie. Tess s dzi a,  e medycy nie potwierdziliby owej teorii.

Doktor Boswick ju  przyjmowa , wi c nie czeka a d ugo. Zbada  pacjentk  i postawi

niepokoj

 diagnoz . Usiedli po przeciwnych stronach biurka. Lekarz przegl da  wyniki

przeprowadzonych wcze niej bada .

- Czy bardzo pani zale y na urodzeniu tego dziecka? - zapyta , odsuwaj c plik

wydruków i spogl daj c na pacjentk  znad okularów. - Wiem,  e jest pani osob  samotn  i

utrzymuje si  ze skromnej pensji. Prosz  to rozwa

.

Tess nie rozumia a, co jej sytuacja osobista i finansowa ma wspólnego z ci

, nie

potrzebowa a jednak czasu do namys u.

- Zrobi  wszystko, by urodzi  to dziecko - odpar a spokojnie.

Lekarz nie ukrywa  zadowolenia.

- To doskonale,  e tak pani stawia spraw , bo ci a jest zagro ona. Nie ma pewno ci,

czy zdo amy j  utrzyma . - Usiad  na brzegu krzes a i po

 d onie na blacie biurka. Nie

zwraca  uwagi na przera on  min  pacjentki. - Bóle spowodowane s  nietypowym

ustawieniem 

yska. Mo e doj  nawet do jego uszkodzenia. Powtarzaj ce si  krwawienia

mog  doprowadzi  nawet do poronienia.

- Tylko nie to! - krzykn a Tess. - Jak mog  temu zaradzi ? Czy istnieje jaki  sposób?

- Tak. Prosz  rzuci  prac  i siedzie  w domu, póki ci a nie b dzie na tyle

zaawansowana, by przewidzie , jak ustawi si

ysko. Moim zdaniem w pani przypadku

nale y si  maksymalnie oszcz dza  a  do porodu. Zak adam,  e rozwi zanie nast pi w

sposób naturalny. Nie wykluczam jednak cesarskiego ci cia. Prosz  jak najmniej chodzi .

Szczerze odradzam w drówki do pracy oraz biurow  krz tanin . I jeszcze jedno: pod  adnym

pozorem prosz  nie za ywa  aspiryny podczas ci

y.

- B

 o tym pami ta . - Wyraz twarzy dobitnie  wiadczy  o determinacji Tess. Mia a

niewielkie oszcz dno ci. Dotychczas pensja umo liwia a regularne sp acanie rat. Lekarz

wyra nie da  jej jednak do zrozumienia,  e chodzenie do pracy mo e spowodowa

poronienie.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Czy ojciec dziecka nie móg by si  pani  zaopiekowa ?

- On o niczym nie wie - odpar a po chwili wahania i pokr ci a g ow .

- Prosz  mu powiedzie .

- Oczywi cie, panie doktorze. - Nie zamierza a tego robi , ale obieca a dla  wi tego

spokoju.

-  To  mi  si   podoba.  Prosz   umówi   si   na  kolejn   wizyt .  Siostra  Bertha  wpisze  jej

termin do mego kalendarza. Musi mnie pani cz sto odwiedza . Prosz  si  nie martwi

rachunkami - doda  z u miechem. - Mam do pani zaufanie. Znajdziemy wyj cie korzystne dla

obu stron. Zgoda?

- Tak, panie doktorze.

Tess zada a lekarzowi mnóstwo pyta , wychodz c z za

enia,  e w trudnych

sytuacjach wiedza pop aca, natomiast ignorancja przysparza k opotów. Gdy wróci a do domu,

musia a najpierw odreagowa  napi cie; p aka a tak d ugo, a  nos i oczy zrobi y si  czerwone.

- Dobrze, male stwo - powiedzia a wreszcie, k ad c r ce na brzuchu. - To sprawa

mi dzy tob  i mn . Sama nie dam sobie rady. Musisz mi pomóc. Chc  ci  urodzi , gdy

nadejdzie pora - szepn a z czu

ci . - Bardzo tego pragn ! Postaraj si

. Zrób to dla

mnie.

Nast pnego dnia z

a wymówienie. Pan Short by  zdumiony. Wyja ni a,  e za rad

lekarza nas kilka miesi cy przerywa prac , by leczy  wrzody 

dka. By o jej przykro,  e

musi oszukiwa

yczliwych ludzi. Szef okaza  zrozumienie i przyzna  jej spor  premi .

Przez kilka nast pnych dni Tess porz dkowa a swoje sprawy. Przede wszystkim

znalaz a now  prac . Telefonicznie zach ca a do kupowania rozmaitych towarów. Dochód

by  skromny, ale regularny. Z posiadanych oszcz dno ci zap aci a raty za trzy miesi ce z

góry, by przez jaki  czas mie

wi ty spokój i my le  tylko o dziecku.

opoty i zmartwienia powodowa y,  e traci a apetyt i chud a. Kit wpada a od czasu

do czasu z ró nymi pyszno ciami, by sk oni  przysz  matk  do racjonalnego od ywiania si .

Tess kaza a jej przysi c,  e nikomu nie wspomni o dziecku. Przesta a odbiera  telefony, by

nie wygada  si  przypadkiem przed znajomymi z agencji Dane'a.

Daremnie si  jednak  udzi a,  e w ten sposób uniknie pyta  o przyczyny nag ego

odej cia z pracy. Gdy pewnego dnia wychodzi a z  azienki os abiona porannymi md

ciami,

niespodziewanie zabrzmia  dzwonek u drzwi. Na pasiast  pi am  narzuci a gruby czerwony

szlafrok. By a potargana; dawno powinna by a odwiedzi  fryzjera. Wygl da a okropnie.

Dzwonek odzywa  si  raz po raz. Zirytowana, uchyli a drzwi i stan a twarz  w twarz z

Dane'em.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- O Bo e! - wyj ka  na jej widok.

- Dzi ki, je eli to mia  by  komplement - mrukn a. - Wejd  i zamknij drzwi. Musz

si  po

, bo inaczej zemdlej .

- Zanios  ci  do 

ka.

Wzi  j  na r ce i mocno przytuli . Wszed  do sypialni. Zaprotestowa a, gdy chcia

zdj  jej szlafrok. Nie mog a pozwoli , by zobaczy  jej zaokr glony brzuch.

- Zostaw. Jest mi zimno - wykrztusi a.

- Dobrze. - Okry  j  starannie i usiad  na brzegu 

ka. Ciemne oczy rzuca y pytaj ce

spojrzenia. - Short powiedzia ,  e odesz

 z pracy. Bierzesz lekarstwa?

Tess s ucha a z roztargnieniem, wpatrzona w Dane'a, który wygl da  bardzo

elegancko. Có  za kontrast! Sama przypomina a zabiedzonego kota.

- Jakie lekarstwa? - powtórzy a niepewnie. Skrzywi a si .  zy stan y jej w oczach. -

Po co? Lekarze zrobili ju  wszystko, co si  da o.

- Wrzód jest zaleczony?

- To nie wrzód - odpar a ponuro i przymkn a oczy.

- A co?

- Obawiam si ,  e na takie dolegliwo ci nie ma skutecznej pigu ki. Dane, zostaw mnie

w spokoju. Jestem zm czona…

- Jaka to choroba? - wypytywa  z l kiem, którego nie potrafi  ukry . Tess domy li a

si , co mu przysz o do g owy.

- Nie mam raka. Zapewniam,  e  mier  mi nie grozi.

Dane odetchn  z ulg .

- Okropnie mnie przestraszy

. Skoro to nie jest wrzód 

dka, jak mam rozumie

twoje s owa? Co to znaczy,  e na twoje dolegliwo ci nie ma lekarstwa?

Tess westchn a g boko i z oci ganiem popatrzy a mu w oczy.

- Dane… Jestem w ci y.

- S ucham? - wyj ka  z niedowierzaniem.

- B

 mia a dziecko.

Lassiter zmieni  si  na twarzy. Tess nie mog a na to patrze . Wygl da  jak

rekonwalescent po ci kiej chorobie. Odwróci  g ow  i badawczym spojrzeniem zmierzy  jej

posta . Wolno odsun  ko dr , rozwi za  pasek szlafroka i rozchyli  jego po y. Nim zd

a

zaprotestowa , zsun  nieco spodnie od pi amy, ods oni  zaokr glony brzuch i patrzy  jak

urzeczony na delikatn  wypuk

.

- Nie powiedzia

 mi - rzuci  ostro.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Gdy si  rozstawali my, jeszcze o tym nie wiedzia am.

Po

 na jej brzuchu silne, ciep e d onie. Ten gest wyra

 szacunek i uwielbienie.

Dane wstrzyma  oddech i spojrza  Tess prosto w oczy. Twarz poczerwienia a mu z przej cia.

- Kiedy urodzisz?

- Za pi  miesi cy.

Zastanawia a si , czy powiedzie  mu ca  prawd . Patrzy a z uwag  na

rozpromienion  twarz. Dane nie potrafi  ukry  rado ci; los zgotowa  mu wspania

niespodziank . Tess nie mia a sumienia mówi  ukochanemu,  e ci a jest zagro ona. To nie

by  odpowiedni moment. Dane odzyska  niespodziewanie wiar  w siebie. Niech si  ni

nacieszy. Tess musia a jednak znale  jak  wymówk , by usprawiedliwi  ca kowit

bezczynno  i niech  do wychodzenia z domu. Zagryz a wargi.

-  Dane…  -  wykrztusi a.  -  Do  czasu  rozwi zania  musz   siedzie   w  domu.  Nie  mog

pracowa .

- Dlaczego? - zapyta  krótko.

Zawaha a si  i mimo woli spojrza a na ojca swego dziecka z uwielbieniem. Za bardzo

go kocha a, by przedwczesnym wyznaniem burzy  wielk  rado . Nie chcia a pochopnie

ujawnia  ca ej prawdy. L k o potomka móg  go doprowadzi  do szale stwa.

- Mam wyj tkowo silne md

ci - wyja ni a.

- Rozumiem. - Dane odetchn  z ulg .

Wsta  z 

ka, odwróci  si  i w zamy leniu pociera  d oni  kark. Nie widz cym

wzrokiem spogl da  na wzorzyste tapety.

- Nie zaprz taj sobie tym g owy - oznajmi a Tess.

- Nie mów bzdur. To moje dziecko. - Odwróci  si . Jego twarz roz wietla a rado . -

Moje dziecko - powtórzy , spogl daj c na jej brzuch z  agodnym u miechem. Spojrza  w

szare oczy i spochmurnia . - Cholera! Wygl da na to,  e w ogóle nie zamierza

 mi o tym

powiedzie !

Skuli a si , przestraszona ostrym tonem. Wybór mia a niewielki; mog a pozwoli , by

nadal w to wierzy  albo ujawni  ca  prawd  i martwi  si  razem z nim. Wspomina a  yciowe

katastrofy, które w ostatnich latach dotkn y ukochanego:  mier  matki, gro ny postrza ,

rezygnacja z pracy w policji. Ogarn o j  wspó czucie. Nie nale y wtajemnicza  Dane'a.

Wystarczy,  e ona si  zamartwia. Podj a decyzj  i to doda o jej si . Unios a dumnie g ow .

- Sam powiedzia

,  e nie chcesz si  wi za , pami tasz? - przypomnia a zimnym

tonem. - Chcia

,  ebym usun a si  z twego  ycia. Gdybym wspomnia a o dziecku,

uzna by ,  e zastawiam na ciebie pu apk .

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Dane poczu  si  winny. Tess nie mia a poj cia, co do niej czu .

- Wszystko si  zmieni o - odpar  spokojnie.

- Mam rozumie ,  e ja si  nie licz , ale zale y ci na dziecku, tak?

Te s owa okropnie go rozz

ci y.

- Jasne - rzuci  z przewrotnym u miechem.

Tess patrzy a na niego z kamienn  twarz . Mia a z amane serce, ale nie da a po sobie

pozna , jak bardzo cierpi.

- Zamierza

 mi powiedzie  o dziecku? - Dane nie dawa  za wygran .

- Tak - odpar a. - Pr dzej czy pó niej musia abym to zrobi .

- Kiedy? - rzuci  oskar ycielskim tonem. - Gdy nasz potomek szed by do szko y? Nie

musisz odpowiada . - Dane wcisn  r ce w kieszenie i bez s owa patrzy  na Tess. Wzi  si  w

gar . Czu  si  oszukany, bo ukry a przed nim prawd , chocia  wiedzia a,  e bardzo cierpi z

powodu bezp odno ci. Sam nie by  tak e bez winy, ale jeszcze za wcze nie na przebaczenie i

pojednanie. Móg  za to wiele zrobi .

- Zabior  ci  na ranczo - my la  g

no. - Beryl si  tob  zaopiekuje.

- Wykluczone - mrukn a, odwracaj c g ow . - Nie mog … tam jecha .

Dane zmarszczy  brwi. Przypomnia  sobie, co mówi  Tess o starszej pani, która z

pewno ci  nie pochwala a istnienia nie lubnych dzieci.

Lassiter rozpromieni  si  nagle. Mia  powód,  eby po lubi  Tess, nie ujawniaj c

prawdziwych uczu . Niech s dzi,  e zrobi  to przez wzgl d na dziecko.

- Co  wymy limy. - Mrugn  do niej porozumiewawczo. Z roztargnieniem popatrzy

na zegarek. - Nied ugo wróc .

- Dane, musimy porozmawia .

- Pó niej.

Bez s owa wyja nienia opu ci  sypialni . Na odchodnym rzuci  jej zaborcze

spojrzenie. Gdy znikn  za drzwiami, Tess opad a na poduszk . Zaskoczy  j  nag ym

znikni ciem. By a smutna, bo przyzna ,  e chodzi mu jedynie o dziecko. Czas po egna  si  z

nadziej ,  e Dane kochaj  skrycie i pragnie jej powrotu. To zwyczajne mrzonki.

Tess by a zaskoczona, gdy rankiem stan li oko w oko na progu mieszkania. Trzy

godziny pó niej os upia a na widok Lassitera, który przyprowadzi  do jej mieszkania jakiego

dziwnego jegomo cia, a nast pnie podsun  jej pióro oraz zadrukowany arkusz papieru.

Wskaza  miejsce, gdzie powinna z

 podpis, ale nie da  jej czasu na przeczytanie tekstu.

Rzuci  dokumenty na stó , usiad  obok Tess i wzi  j  za r

.

- Prosz  zaczyna  - zwróci  si  do tajemniczego osobnika.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

czyzna wyci gn  niewielki tomik i odczyta  formu  przysi gi ma

skiej. Tess

by a tak oszo omiona,  e ledwie wykrztusi a sakramentalne „tak”, gdy m czyzna zwróci  si

do niej. Poczu a,  e ukochany wsuwa jej na palec obr czk , za du  zreszt . Byli

ma

stwem.

- Dane! - krzykn a nagle.

Lassiter wsta , u cisn  d

 m czyzny, podsun  mu papiery do podpisania, wr czy

umówion  op at  i odprowadzi  do drzwi, dzi kuj c wylewnie za pomoc.

Gdy  nieznajomy  wyszed ,  Dane  wróci   do  sypialni  i  popatrzy   na  Tess.  Nale

a  do

niego - ona i dziecko. Jego dziecko. By  dumny jak paw.

Tess z niedowierzaniem popatrzy a na obr czk . Podnios a wzrok. Nie potrafi a

okre li  miny Dane'a ani powiedzie , co oznacza jego badawcze spojrzenie.

- Trzeba co najmniej trzech… trzech dni, by za atwi  przed lubne formalno ci.

- Wystarczy kilka godzin. Trzeba tylko przystawi  urz dnikowi pistolet do g owy -

odpar  che pliwie. - B

 spokojna, za atwi em wszystko zgodnie z prawem. - Zmarszczy

brwi. - Istnieje jednak niebezpiecze stwo,  e zostan  oskar ony o porwanie.

- Co ty mówisz?

- Urz dnik, który przed chwil  udzieli  nam  lubu, nie mia  poj cia, po co tu jedzie.

Podst pnie zwabi em go do samochodu i przywioz em tutaj - wyja ni  Dane.

Tess wybuchn a  miechem, a potem si  rozp aka a. Nie spodziewa a si  po

ukochanym takiej spontaniczno ci. Lassiter zakl  cicho i zacz  si  usprawiedliwia .

- Wybacz,  e ci  nie uprzedzi em, ale mia em nó  na gardle - wymamrota . - Skoro

jedziemy dzi  na ranczo, musimy si  tam zjawi  jako ma

stwo.

- Nie ma powodu,  eby Beryl si  o mnie troszczy a - szepn a Tess. - Ty równie  nie

musisz by  taki opieku czy.

- Nosisz pod sercem moje dziecko - przypomnia , spogl daj c jej g boko w oczy.

Musia  zmobilizowa  ca  si  woli, by wzi  si  w gar . Pragn  obj  ukochan  i sca owa

zy z d ugich ciemnych rz s. - Najwa niejsze jest teraz nasze male stwo. Na nim trzeba si

skupi . - Po chwili milczenia doda : - Ubierz si . Spakuj  twoje rzeczy i ruszamy. Mam

wra enie,  e poranne md

ci bardzo ci  m cz .

- Tak - odpar a wymijaj co. - Jestem ca kiem wyko czona. Zaraz si  ubior , ale

najpierw musz  wzi  prysznic.

- Masz do  si ?

- Nudno ci m cz  mnie najbardziej z samego rana. Teraz czuj  si  lepiej.

- Poka , co chcesz zabra . Sam wszystko spakuj . Zawo aj mnie, gdyby

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

potrzebowa a pomocy.

Tess nie mog a si  nadziwi ,  e Dane tak szybko i sprawnie przej  kontrol  nad jej

yciem. By o jej z tym dobrze. Nie musia a si  o nic martwi . Nareszcie kto  postanowi  si

ni  zaopiekowa . By a zbyt os abiona, by zebra  my li i troszczy  si  o swoje sprawy. Wola a

nie pyta , dlaczego Dane sta  si  nagle taki opieku czy. Gdyby to zrobi a, pewnie by si

ca kiem za ama a.

Godzin  pó niej gotowa do podró y Tess wsiada a do czarnego mercedesa. Walizki

przysz ej mamy le

y w baga niku. Dane zd

 omówi  z w

cicielem kamienicy warunki

zawieszenia umowy najmu. Ciekawe, jakich u

 argumentów.

Tess zastanawia a si  przez ca  drog , jak przyjmie j  Beryl. Dane zabawia

on

rozmow , opowiadaj c o agencji, Helen i reszcie pracowników. S ucha a go nieuwa nie. By a

przygn biona i cudze sprawy w ogóle jej nie obchodzi y.

Niepotrzebnie si  martwi a. Gdy samochód stan  przed domem, a pasa erowie

wysiedli, Beryl otworzy a szeroko ramiona.

- Jaka  ty mizerna, dziecinko - gdera a niczym troskliwa matka, otwieraj c jej drzwi

wej ciowe.  -  Do   zmartwie .  Wszystko  si   u

y.  Kiedy  nie  b dzie  tu  Dane'a,  ja  b

  si

tob  opiekowa . Nic z ego ci  nie spotka.

Tego ju  by o za wiele po tylu niezwyk ych prze yciach owego dnia. Tess rzuci a si

w obj cia Beryl i zacz a szlocha .

- Uspokój si , Tess - mrukn  Dane po d

szej chwili. Przyci gn  j  do siebie i wzi

on  na r ce. - Zanios  ci  do sypialni. Powinna  odpocz . Mia

 ci ki dzie .

- Podgrzej  obiad. Fili anka gor cego bulionu postawi ci  na nogi. Musisz by  silna.

Pami taj o dziecku. - Beryl mrugn a porozumiewawczo do Tess i odesz a.

- Powiedzia

 jej? - zapyta a Tess, spogl daj c na Dane'a.

- Tak - odpar , patrz c jej w oczy. - Wszystko b dzie dobrze. Przede wszystkim

musisz odpocz .

Skin a g ow , chocia  zdawa a sobie spraw ,  e wspólne  ycie wcale nie b dzie takie

proste. Znalaz a si  w bardzo trudnej sytuacji. Ukochany m czyzna wydawa  si  tak bliski i

taki daleki zarazem, a upragnionemu dziecku grozi o wielkie niebezpiecze stwo. Tess

zadawa a sobie pytanie, czy takie zmartwienia mog  przyprawi  kobiet  o szale stwo.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ROZDZIA  DZIESI TY

Dane zjad  popo udniowy posi ek w sypialni, gdzie Tess le

a wsparta na

poduszkach. Beryl pomog a jej zdj  ubranie i przebra  si  w pi am . Zapakowa a

dziewczyn  do 

ka. By  to stylowy mebel z filarami oraz baldachimem. Starsza pani

pociesza a Tess zapewniaj c,  e poranne md

ci w ko cu przestan  jej dokucza . Tess czu a

si  winna, bo nie powiedzia a Beryl i Dane'owi ca ej prawdy, ale gdyby si  im zwierzy a,

wszyscy mieliby ponure miny; wola a martwi  si  sama.

Nie zna a pokoju, do którego zaprowadzi a j  Beryl. Jej dawna sypialnia le

a w innej

cz ci domu. Nie mia a odwagi zapyta , gdzie sypia Dane.

- Jedz - poleci  Lassiter, widz c,  e Tess bawi si

, nie podnosz c jej do ust.

- Przepraszam. Zapomnia am o jedzeniu. Co to za sypialnia?

- Moja - odpar  krótko. Tess by a zaskoczona.

Dane pokiwa  g ow .

- Wiele si  zmieni o. B dziemy spa  razem.

Popatrzy a na niego z obaw . Lekarz odradza  wspó ycie. W jej stanie to zbyt du e

ryzyko. Jak powiedzie  o tym Dane'owi, nie ujawniaj c prawdy o zagro onej ci y?

Prze kn a 

 roso u i zacz a niepewnie:

- Dane…

- Wiem,  e w twoim stanie wielkie nami tno ci trac  na znaczeniu. Nie b

 nalega .

Twoje zdrowie jest teraz najwa niejsze. Nie chc  zostawia  ci  samej na ca  noc. B

 na

wyci gni cie r ki, gdyby  mnie potrzebowa a.

- Dzi ki - odpar a z ulg . By a wzruszona jego troskliwo ci , lecz z  alem uzna a,  e

jako kobieta przesta a by  dla niego atrakcyjna. Dane równie  mia  ponur  min , bo uzna ,  e

Tess ju  go nie chce. Oboje ukrywali prawdziwe uczucia pod mask  ch odnej uprzejmo ci.

- Jedz rosó  - przypomnia .

Wkrótce zrobi o si  ciemno. Tess odpoczywa a. Oboje byli zm czeni i postanowili

wcze nie i  spa . Dane rozebra  si  przy zapalonym  wietle. Tess obserwowa a go -

pocz tkowo ukradkiem, potem jawnie. Sp on a rumie cem, gdy napotka a jego spojrzenie.

miechn  si  lekko i zgasi  lamp .

- Wkrótce przywykniesz do tego widoku - powiedzia , udaj c,  e nie dostrzega jej

zawstydzenia. - Gdy si  przenios

 do mego mieszkania, zacz em nosi  pi am ,  eby ci  nie

peszy . Teraz jeste my ma

stwem, wi c nie musz  niczego przed tob  ukrywa . Tak mi

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

dzie wygodniej. Od dzieci stwa sypiam nago.

- Nie mam nic przeciwko temu - odpar a Tess, gdy wsun  si  pod ko dr . - To

przecie  twoja sypialnia.

Przyjemnie by o le

 obok niego. Ju  tak kiedy  spali. Tamtej pami tnej nocy Tess

by a tak wyczerpana i oszo omiona,  e natychmiast zasn a w ramionach kochanka. Teraz

czu a si  niepewnie, le c w ciemno ci obok ukochanego, który dzieli  z ni

e bez

wi kszego entuzjazmu, jakby z obowi zku.

Nagle poczu a na brzuchu jego d

. Zdr twia a ze strachu.

- Nie histeryzuj. Chcia em tylko sprawdzi , czy dziecko si  porusza.

Tess mia a  ci ni te gard o. Dotkni cie ciep ej d oni by o przyjemne i niepokoj ce

zarazem.

- Czasami si  obraca. Wkrótce zacznie kopa  - wykrztusi a z trudem.

- Chcesz karmi  piersi , Tess?

Serce zabi o jej mocniej. Wiedzia a,  e to zdrowe dla dziecka. Wiele o tym czyta a.

- Tak, je li tylko b

 mia a pokarm.

Wstrzyma a oddech. Mia a nadziej ,  e Dane j  przytuli.

Pragn a zasn  w jego ramionach, uko ysana czu ym szeptem. Dane cofn  d

 i

przesun  si  na brzeg 

ka. S ysza a, jak uk ada si  na boku, odwrócony do niej plecami.

Wspólna przysz

 nie wygl da a zbyt ró owo. Tess poczu a niepokój.

Dane zamkn  oczy, westchn  ci ko i zasn .

Dni p yn y wolno. Lassiter z niepokojem obserwowa

on .

- Za  ma o  si   ruszasz  - stwierdzi  pewnego  wieczoru  po  powrocie  z  agencji.  -  Wci

siedzisz. Powinna  spacerowa . Zaczniesz od jutra. Nie warto protestowa  - rzuci

pospiesznie, gdy chcia a wtr ci  swoje trzy grosze. - Bezczynno  mo e zaszkodzi  dziecku.

Postaram si  przyjecha  wcze niej z pracy. Wybierzemy si  na spacer po ranczo.

- Dane… - próbowa a go zmitygowa .

-  Musz   dzi   wróci   do  miasta,  bo  planujemy  ma   zasadzk .  Jeszcze  o  tym

porozmawiamy. Nie sied  d ugo. To szkodzi dziecku.

Tess mia a ochot  wrzeszcze  na ca e gard o. Dane mówi  tylko o dziecku. Czu a si

jak inkubator, w którym ro nie jego potomek. Martwi a si  o upragnione male stwo, ale nie

chcia a by  traktowana jak przedmiot. K amstwo ma krótkie nogi. Nie powiedzia a Dane'owi

prawdy, a teraz musia a s ucha  jego wymówek. Jak mog a spacerowa , skoro wszelka

aktywno  grozi a krwotokiem i utrat  dziecka?

ledztwo prowadzone przez Dane'a ci gn o si  w niesko czono . Tess odetchn a z

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ulg ; zabrak o czasu na wspólne spacery. Dane rzuci  si  w wir pracy. Coraz krócej

przebywali razem. Je dzi  po po udniu do miasta i wraca  na ranczo pó

 noc , gdy Tess ju

spa a. Zdarza y si  im ostre sprzeczki. K amstwa i niedomówienia nie s

y m odemu

ma

stwu. Pada y niesprawiedliwe oskar enia i z

liwe komentarze.

Tess czu a si  zaniedbywana. Dane za wszelk  cen  chcia  ukry , jak bardzo mu na

niej zale y. Unika

ony, bo coraz trudniej by o mu zachowa  pozory oboj tno ci. Ilekro

odwróci a g ow , wpatrywa  si  w ni  jak urzeczony, a jego spojrzenie zdradza o g bi

uczucia.

-  Dlaczego  w  ogóle  si   do  mnie  nie  odzywasz?  -  Tess  cz sto  robi a  mu  wymówki.  -

Coraz pó niej wracasz do domu. W ogóle ci  nie widuj .

- A o czym mamy rozmawia ? - odpowiada  wymijaj co. - Uwiod

 mnie, pami tasz?

Nie protestowa em, bo te  chcia em ci  mie . To po danie, rozumiesz? Nic wi cej. Przesta

si  nad sob  roztkliwia . Teraz wa ne jest dziecko.

Tess podda a si  bez walki. By a zm czona zabieganiem o jego wzgl dy.

- Tak. Masz racj . Doskonale to rozumiem.

Wysz a z pokoju. Oczy mia a pe ne  ez. Daremnie si

udzi a. Dane jasno i wyra nie

da  jej do zrozumienia, co czuje.

Mija y tygodnie i miesi ce. Dane i Tess  yli obok siebie jak obcy ludzie, okazuj c

uprzejmo  i odrobin  troski. Lassiter namówi

on , by przenios a si  do innej sypialni pod

pozorem,  e nie chce jej budzi  w  rodku nocy, gdy wraca z miasta. Zgodzi a si  bez s owa.

Jej milczenie i smutek coraz bardziej go niepokoi y.

Tess z trudem d wiga a du y brzuch. Stawa a si  coraz bledsza. Po kolejnej wizycie u

lekarza by a tak wyczerpana,  e po

a si  do 

ka. Dane przestraszony nie na  arty

próbowa  doj , co jej dolega.

- Jak si  czujesz? - wypyta , gdy pó nym popo udniem dotar  na ranczo.

- Dobrze - odpar a z kamienn  twarz . Nauczy a si  ukrywa  obawy. Ostatnio znów

krwawi a. Doktor Boswick by  powa nie zaniepokojony. Niewiele mówi , ale pozna a to po

jego minie. Strasznie si  ba a. Postanowi a wyzna  Dane'owi ca  prawd , ale nie mia a si  na

powa

 rozmow .

- Jestem bardzo zm czona - doda a cicho. - Dodatkowe kilogramy daj  mi si  we

znaki.

- Uprzedza em,  e stracisz form  - t umaczy  cierpliwie Dane. - Wci  siedzisz albo

le ysz. Powinna  si  wi cej rusza . Zaraz nabra aby  energii. Jestem pewny,  e twój lekarz

mówi to samo.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Tess coraz cz ciej je dzi a na kontrolne wizyty. Beryl wozi a j  do miasta. M oda

pani Lassiter mydli a oczy starszej kobiecie twierdz c,  e nie warto zaprz ta  tym g owy

Dane'owi, który i tak ma do  k opotów z prowadzeniem agencji i farmy. Beryl przyzna a jej

racj . Tess cierpia a;, bo m  okazywa  jej tylko ch odn  uprzejmo , lecz nadal wola a mu

oszcz dzi  zgryzot. Wystarczy,  e ona si  martwi. Po co zadr cza  si  we dwoje? Niech

przynajmniej jedno z nich rado nie oczekuje narodzin dziecka. Wiedzia a, jak wa ne jest dla

Dane'a to male stwo. Doktor Boswick wspomnia  ostatnio,  e prawdopodobnie urodzi

ch opca. Dane by by dumny z syna.

a si  wygodnie na poduszkach. W ósmym miesi cu ci y ka da kobieta

potrzebuje odpoczynku. Tess z u miechem popatrzy a na Dane’a i rzuci a pojednawczym

tonem:

- Jutro pójd  na ma y spacer, o ile samopoczucie mi dopisze. Jestem strasznie oci

a.

Chodzenie bardzo m czy.

Czu a na sobie podejrzliwe spojrzenie czarnych oczu. Dane spogl da  na ni  z trosk  i

poczuciem winy.

- Jak to si  dziej ,  e w ogóle nie spacerujesz, gdy jestem na ranczo? - zapyta . -

Wygl da na to,  e chodzisz po domu i ogrodzie jedynie wówczas, gdy nikt ci  nie obserwuje.

Tess bez s owa odwróci a wzrok.

- Wiem,  e d wigasz spory ci ar. Jeste  zm czona, ale to nie usprawiedliwia lenistwa

-  oznajmi   stanowczo.  -  Mówi   to  dla  twego  dobra.  Jutro  musisz  pospacerowa .  Sam  tego

dopilnuj .

- Nie - odpar a buntowniczo. Mia a do  udawania. - Nie b

 spacerowa . Dane,

musz  ci o czym  powiedzie . Nie zrobi am tego wcze niej… Och! - Wstrzyma a oddech,

pora ona bólem, który przeszy  jej wn trzno ci.

Usiad a na 

ku i zgi a si  wpó . Krzykn a g

no.

- Dziecko! - zawo

 chrapliwie. - Tess, rodzisz?

- Tak! - P aka a z bólu. Skurcze nast powa y jeden po drugim. Czu a, jak ciep y p yn

sp ywa mi dzy udami okrytymi ko dr . Zblad a jak chusta. - Wezwij… karetk ! Zawiadom

doktora Boswicka…

- To fa szywy alarm. Termin masz dopiero za miesi c. Pojedziemy moim

samochodem - oznajmi , nieco zirytowany histeryczn  reakcj

ony. Bez po piechu odsun

ko dr .

Os upia  na widok ciemnej plamy na prze cieradle. Zblad , a oczy zab ys y mu jak w

gor czce.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Bo e mi osierny!

- Wezwij… karetk ! - krzykn a Tess.

Chwyci  s uchawk , wiedz c,  e czas nagli. Do sypialni wpad a Beryl, która us ysza a

krzyk Tess. Na pierwszy rzut oka zorientowa a si  w sytuacji i pobieg a po r czniki.

Szcz liwym zbiegiem okoliczno ci jedna ze szpitalnych karetek znajdowa a si  w

pobli u farmy Lassitera i mog a tam przyby  za pi  minut. Nieco uspokojony Dane wystuka

numer telefonu doktora Boswicka.

- Dzieje si  co  z ego. Tess ma bóle i obficie krwawi - oznajmi  dr

cym g osem.

Stara  si  zachowa  spokój. - Wezwa em karetk .

- K opoty z 

yskiem - stwierdzi  ponuro lekarz. - Bada em dzi  pa sk

on  i

uprzedzi em,  e jej stan jest powa ny. Jest szansa,  e dziecko prze yje, ale istnieje te  realne

niebezpiecze stwo,  e stracimy ich oboje. - Dane os upia . - Mam nadziej ,  e Tess po

a

si  zaraz po powrocie do domu.

- Tak. - Dane zacisn  d

 na s uchawce.

- Bogu dzi ki! Nie musz  panu chyba przypomina ,  e  ona jest w powa nym

niebezpiecze stwie. Wszelki wysi ek stanowi dla niej wielkie zagro enie. Jad  do szpitala.

 czeka  w izbie przyj . Przygotujemy wszystko do porodu i transfuzji. - Doktor w kilku

owach wyja ni  Dane'owi, jak zatamowa  krwotok i doda  na koniec: - Prosz  u wiadomi

sanitariuszom,  e ka da chwila si  liczy.

Dane od

 s uchawk  i przekaza  Beryl uwagi lekarza. Popatrzy  z obaw  na Tess.

- Od pocz tku wiedzia

,  e mog  nast pi  komplikacje, prawda? To nie poranne

md

ci sk oni y ci  do rezygnacji z pracy - powiedzia  zd awionym g osem.

Tess zagryz a wargi, by nie krzycze  z bólu.

- Tak bardzo czeka

… na to dziecko - szepn a, oddychaj c z trudem. - Chcia am…

ci oszcz dzi  zmartwie . Nie wi  siebie!

-  Postanowi

  sama  d wiga   wielki  ci ar,  a  ja  ci  tego  nie  u atwi em.  By em  pod y.

Och, Tess! - G os mu si  za ama . Dr cymi palcami dotkn  policzka  ony, która p aka a z

bólu. - Gdzie ta cholerna karetka? - j kn  zrozpaczony. W tej samej chwili us ysza

charakterystyczny d wi k. -Wytrzymaj jeszcze troch , male ka.

Skin   na  Beryl,  która  usiad a  przy  Tess.  Wybieg   z  pokoju.  By   tak  przera ony,   e

dygota  na ca ym ciele. Ledwie móg  si  porozumie  z sanitariuszami.

Droga do szpitala nie trwa a d ugo. Gdy znale li si  w izbie przyj , lekarze i

piel gniarki natychmiast zaj li si  rodz

. Dane odci gn  na bok doktora Boswicka i rzuci

pospiesznie:

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

- Ratujcie Tess. Przede wszystkim j  - szepn  z rozpacz . - Cokolwiek b dzie si

dzia o, ona jest najwa niejsza.

- Zrobimy wszystko, co w naszej mocy - zapewni  lekarz.

W chwil  pó niej Tess by a ju  w sali porodowej. Dziecku spieszy o si  na  wiat.

Oszo omiona i zbola a matka ledwie s ysza a krzyk potomka. Dane przez ca y czas trzyma

on  za r

 i podtrzymywa  j  na duchu.

- To ch opiec - szepn . - S yszysz mnie, najdro sza? Mamy synka.

Tess z trudem zrozumia a jego s owa.

-  John  Richard  -  szepn a  ostatkiem  si .  Takie  imi   wybrali  kiedy   dla  synka.  By   to

jeden z nielicznych wieczorów, który sp dzili na rozmowie. Dane ostro nie musn  wargami

usta  ony i powtórzy : - John Richard. Jak si  czujesz, kochanie?

Nie wierzy a w asnym uszom. Czy to Dane przemawia do niej tak czule? Wyczerpanie

i  rodki znieczulaj ce spowodowa y pewnie halucynacje.

- Boli - j kn a cicho.

- Zaraz dostaniesz zastrzyk - odpar  Dane i doda  dr cym g osem: - Nasz ch opczyk

jest  liczny, Tess.

Mimo bólu otworzy a szeroko oczy i popatrzy a na m a.

- Kocham ci  - powiedzia a z trudem. - Cokolwiek si  stanie, pami taj o tym.

Mia

zy w oczach. Tess widzia a jego twarz jak przez mg , ale zd awiony g os

zdradza  wzruszenie.

- Wyzdrowiejesz - zapewni  schrypni tym g osem. - Tak powiedzieli lekarze. Nie

mów g upstw!

Powieki ci

y Tess jak o ów. Przymkn a oczy.

- Opiekuj si  ma ym - szepn a. - Marzy

… o dziecku.

- Marz  o tobie! - wyzna , dotykaj c wargami jej ucha. - Pos uchaj uwa nie, moja

upiutka dziewczynko. K ama em jak z nut. By em przekonany,  e nie mog  da  ci dziecka.

Tylko dlatego nie chcia em si  z tob  o eni . W przeciwnym razie nie zastanawia bym si  ani

minuty! Chcia em,  eby  odesz a, bo przy mnie nie mog aby

 pe ni

ycia. Tak bardzo mi

na tobie zale

o. Na tobie! Bo e mi osierny, omal nie zwariowa em, gdy doktor Boswick

powiedzia  mi prawd . Otwórz oczy, Tess. B agam ci , spójrz na mnie!

Jego wo anie brzmia o jak krzyk rozpaczy. Tess unios a ci kie powieki i popatrzy a

na blad  niczym chusta twarz ukochanego.

- Nie wa  si  umiera ! - rzuci  Dane przez zaci ni te z by. - Musisz 

. Razem

wychowamy nasze dziecko. Bez ciebie moje  ycie nie ma sensu! Nie znios  kolejnego

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

rozstania! Ty stanowisz sens mego istnienia. Bez ciebie nic nie znacz !

- Marzy

 tylko… o dziecku - szepn a z trudem.

- Nie.

Udr czona bólem Tess ledwie rozumia a, co si  do niej mówi.

- Tak. Sam mówi

.

Dane poj ,  e jego s owa nie docieraj  do  wiadomo ci  ony. Musia  natychmiast

powiedzie  jej ca  prawd . Czas nagli .

- Popatrz na mnie, Tess. Otwórz szeroko oczy. Spójrz na mnie!

Ostatkiem si  unios a powieki.

- Kocham ci  - oznajmi  Dane wolno i dobitnie. Oczy b yszcza y mu jak w gor czce. -

Kocham ci .

Jakie mi e s owa, przemkn o jej przez my l. Chcia a odpowiedzie , ale zapad a w

ciemn  otch

. D wi ki zla y si  w bezsensowny szum.

Tess zasn a.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

ROZDZIA  JEDENASTY

Dane nie spa  przez ca  noc. Czuwa  przy 

ku  ony. Nie chcia  jej zostawi  ani na

chwil . Do synka postanowi  zajrze  rano.

Wpatrywa  si  uwa nie w blad  twarz  pi cej Tess. Biedactwo, tyle si  nacierpia a.

Sk d mia a wiedzie ,  e jest mu taka bliska? Nie oszcz dza  jej. Tyle nieprzyjemnych s ów od

niego us ysza a. Kto wie, czy zechce mu to wybaczy ? Najwa niejsze, by prze

a i wróci a

do zdrowia. Inaczej by  nie mo e.

- Dane? - szepn a, unosz c powieki. - Moje dziecko…?

Dane wygl da okropnie - przemkn o jej przez my l. By  nieogolony. Twarz mia

szar . Zm czenie i l k odcisn y na niej g bokie bruzdy.

-  Chcesz  zobaczy   male stwo?  -  zapyta   cicho,  pochylaj c  si   nad   on .  -  Zaraz

poprosz ,  eby siostra je przynios a.

Podniós  s uchawk  wewn trznego telefonu i powiedzia  kilka s ów. Odpowiedzia  mu

pogodny g os. Po chwili do pokoju wesz a dy urna piel gniarka z ma ym zawini tkiem w

obj ciach.

- Oto  liczny synek pani Lassiter - oznajmi a pogodnie. - Nareszcie si  pani obudzi a.

Wszyscy byli bardzo wystraszeni. Prosz  spojrze  na to male stwo.

Po

a dziecko obok Tess i odwin a rogi kocyka. Ukaza a si  male ka twarzyczka.

Tess przez chwil  obserwowa a uwa nie synka, a potem zerkn a na Dane'a.

- Jest podobny do mego m a - szepn a. - Dane, wygl da zupe nie jak ty!

Dane pochyli  si  nad 

kiem i pog aska  syna po g ówce.

- Ma twoje oczy, du e i  agodne - oznajmi  stanowczo.

- Pójd  po butelk  - wtr ci a piel gniarka.

- Nie - zaprotestowa a Tess i popatrzy a na ni  b agalnie. - Chc  go karmi  piersi .

Doktor Boswick powiedzia …

- Ale  oczywi cie - przerwa a z u miechem piel gniarka. - Moim zdaniem butelka

tak e si  przyda. Jest pani bardzo os abiona. Straci a pani du o krwi. Mimo wszystko

przynios  butelk . Nie wiadomo, czy b dzie do  pokarmu dla tego maluszka.

Gdy  piel gniarka  wysz a,  Dane  pomóg   Tess  usi

  na  

ku.  Wsparta  plecami  o

poduszk  trzyma a dziecko w obj ciach. Wstrzyma a oddech, gdy zacz o ssa . Roze mia a

si  cicho i popatrzy a na m a, który obserwowa  j  z rumie cami na policzkach. Zagryz

warg .

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Tess nabra a otuchy. Wierzy a,  e ojcostwo pomo e mu odzyska  duchow

równowag  i wiar  w prawdziw  mi

. Czu  si  zagubiony, ale szczerze kocha  synka. Nie

by o w jego  yciu innej kobiety, a zatem istnia a uzasadniona nadzieja,  e pozostan

ma

stwem. Tess postanowi a wykorzysta  t  szans . Wierzy a,  e pewnego dnia Dane j

pokocha.

Tess i ma y John sp dzili w szpitalu ca y tydzie . Helen i Kit przysz y odwiedzi

od  matk  i jej synka. Zachwytom nie by o ko ca. Tess puch a z dumy.

Dane wpada  tak cz sto, jak to by o mo liwe. Musia  wróci  do pracy. Przekonuj co

gra  rol  idealnego ojca, ale nieufna  ona wola a zachowa  emocjonalny dystans.

Po tygodniu ca a rodzina wróci a na ranczo. Pewnego sobotniego popo udnia Tess

karmi a Johna w sypialni na górze. Dane wszed  do holu,  ciskaj c w d oni r kawice. Mia  na

sobie roboczy strój. Szary kowbojski kapelusz jak zwykle w

 na bakier. W agencji nic si

nie dzia o, móg  wi c popracowa  na ranczo. Gdy wszed  do sypialni, wydawa  si

zirytowany.

Stan  w drzwiach i z wahaniem popatrzy  na Tess, która siedzia a w bujanym fotelu z

synkiem przy piersi.

- Musimy porozmawia  - rzuci  krótko.

- Zaraz sko cz  - odpar a.

Usiad  na brzegu 

ka, obserwuj c  on  i syna. Twarz z wolna mu si  wypogadza a.

Przygl da  im si  z dum . Na jego wargach pojawi  si  radosny u miech.

- Móg bym na was patrze  godzinami. Wydaje mi si ,  e to cudowny sen. Pi knie

razem wygl dacie.

- Zauwa

, jak ma y John szybko ro nie? - powiedzia a Tess, u miechaj c si

nie mia o.

- Tess, jak d ugo zamierzasz karmi  go piersi ?

To zwyczajne pytanie bardzo j  zaniepokoi o. Podnios a g ow . Machinalnie odsun a

niesforny kosmyk jasnych w osów. Wygl da a  licznie. Mia a na sobie zielon  sukienk  w

kratk . By a taka delikatna i krucha.

- Jeszcze si  nad tym nie zastanawia am - odpar a. - Dlaczego pytasz?

- Póki karmisz ma ego, nie mo ecie si  rozstawa  na d

ej ni  kilka godzin - odpar  z

wahaniem.

Tess poblad a. Spojrza a na m a szeroko otwartymi oczyma.

- Chcesz,  ebym si  st d wynios a? - wykrztusi a niepewnie. - Wola by ,  eby ma ego

wychowywa a nia ka? Dlatego pytasz, czy zamierzam go nadal karmi ?

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Dane oniemia  na moment, a potem krzykn :

- Na mi

 bosk ! Nie!

Tess dr

a. Czu a jednocze nie ulg  i obaw .

Dane na moment zacisn  powieki. Otworzy  szeroko oczy, wsta  i podszed  do okna.

Uderzy  r kawicami o d

 i gapi  si  ponuro na jesienny krajobraz.

- Z pewno ci  masz podstawy, by s dzi ,  e zale

o mi tylko na dziecku…  e ty si

nie liczysz. Nie rozumiem jednak, dlaczego uwa asz mnie za potwora zdolnego roz czy

matk  i dziecko. Zapewniam ci ,  e nigdy bym tego nie zrobi .

- Wiem - odpar a krótko. Wstyd jej by o,  e przez moment podejrzewa a go o tak

niegodziwo . Ma y John przesta  ssa  i przymkn  oczka. Tess trzyma a go na r kach przez

sz  chwil . Wreszcie podnios a si  z fotela, po

a synka w 

eczku ustawionym pod

cian  i starannie okry a kocykiem. Posz a ku drzwiom i skin a na Dane'a.

- Tym razem nie pozwol  ci uciec - powiedzia  oschle i rzuci  jej badawcze spojrzenie.

- Unikasz mnie, odk d wróci

 do domu.

- Chcia abym posiedzie  na werandzie - odpar a wymijaj co.

- Jest zbyt ch odno.

- Sk

e. Poprosz  Beryl,  eby dopilnowa a Johna.

- Dobrze.

Dane czeka , a  kobiety ustal , co i jak. Po chwili Tess wysz a na werand , która

znajdowa a  si   na  ty ach  wielkiego  domostwa.  Dane  ruszy   za  ni .  Usiedli  rami   przy

ramieniu na kamiennych schodach nagrzanych promieniami s

ca.

- Tess, od paru dni próbuj  znale  odpowiedni moment,  eby ci  przeprosi .

Powiedzia em wiele niepotrzebnych s ów i by em wobec ciebie okrutny, zanim przyszed  na

wiat nasz synek. Nie mog  sobie tego darowa .

- Nie mia

 poj cia, co mi jest - odpar a spokojnie. - Chcia am ci tego oszcz dzi .

Nasze dziecko by o dla ciebie cudown  niespodziank . Tak bardzo si  nim cieszy

.

Oszala by  ze strachu, gdyby  wiedzia ,  e ci a jest zagro ona.

- A ty, ma a g upia dziewczynko? By

 przera ona, a na dodatek musia

wys uchiwa  mojego gderania. Oskar

em ci  o nieczu

 i lenistwo. Kaza em ci

spacerowa ! - Dane zerwa  z g owy kapelusz i rzuci  go na schody. Nerwowym ruchem

przegania  ciemn  czupryn . - Dreszcz mnie przechodzi na my l, jaki by em dla ciebie pod y.

Przysporzy em ci tylko cierpie .

Tess spojrza a z czu

ci  na m a, który patrzy  na jesienny krajobraz.

- To nieprawda. Da

 mi Johna.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Dane wolno odwróci  g ow  i spojrza  jej prosto w oczy.

- Mylisz si , je li s dzisz,  e zale

o mi wy cznie na dziecku - powiedzia  cicho. -

Liczy

 si  przede wszystkim ty. Pragn em ci , chcia em by  z tob  i dlatego…

postanowi em w ko cu b aga , aby  za mnie wysz a, cho  by em przekonany,  e nie mog

da  ci dziecka. Kiedy odesz

, moje  ycie straci o sens. Po powrocie do pustego mieszkania

zrozumia em,  e w

nie pope ni em najwi ksze g upstwo w ca ym moim  yciu. - Tamtej

nocy… Wcze niej nie wiedzia em, czym jest mi

. Ba em si  tego uczucia. S dzi em,  e to

zauroczenie, które szybko przeminie, ale tak si  nie sta o. Moja mi

 trwa i b dzie trwa a.

Do  mierci nie przestan  ci  kocha , Tess.

Odwróci a wzrok. Nie  mia a uwierzy  w te zapewnienia. Dane  agodnym ruchem

dotkn  jej policzka. Chcia , by na niego popatrzy a.

- Kocham ci  - powtórzy . - Na ile sposobów, jak cz sto b

 musia  ci to powtarza ,

nim zechcesz mi wreszcie uwierzy ?

Tess zamruga a powiekami. Nieufnie zmru

a oczy.

- To wcale nie musi by  mi

.

- Jasne. Trudno czasem nazwa  uczucia. Tym razem jednak nie masz racji i doskonale

o tym wiesz, ma y tchórzu. - Z  obuzerskim u miechem pochyli  g ow  i  agodnie musn

wargami usta  ony. - Znajd  sposób,  eby ci  o tym przekona .

Ca owa  j  delikatnie i czule, a  zacz a oddawa  mu poca unki w ciszy jesiennego

popo udnia. Wstrzyma  oddech, gdy obj a go za szyj  i mocno si  przytuli a. Czu , jak dr y

w jego ramionach. Zapomnia a o l ku i podda a si  pieszczotom. Rozchyli a usta i poczu a,  e

ciep y je yk dotyka jej warg. J kn a i przywar a do m a jeszcze mocniej.

Otar  si  o ni  biodrami, by wiedzia a, jak bardzo jej pragnie.

- Chc  by  z tob  - szepn . - Mo esz?

- Och… tak - szepn a nami tnie wargami spuchni tymi od poca unków. Dane j kn .

- Ale gdzie? - Uniós  g ow . By  tak zdesperowany,  e Tess omal nie wybuchn a

miechem. - Beryl jest na górze z ma ym.

Spojrza a znacz co na stodo . Pokr ci  g ow .

- Nie - mrukn

ami cym si  g osem. - To niezbyt rozs dne. Kurz, py , s oma…

- W powie ciach kochankowie nie zwracaj  uwagi na takie drobiazgi.

- Czysta fikcja - szepn , tul c g ow  do jej piersi. Potem zacz  j  znowu ca owa . -

Nie chc  tarza  si  z tob  na sianie przez krótk  chwil . Uwielbiam ci . Pragn  si  z tob

kocha  d ugo i czule.

- Ja równie  - odpar a szeptem.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

Przytuli  j  mocniej i ca owa  zach annie. Dr

 ogarni ty wielk  nami tno ci .

- Tess… - szepta  z ustami przy jej wargach. - Tess, bardzo ci  kocham!

Drzwi otworzy y si  nagle. Oboje podnie li g owy. Na werandzie sta a Beryl. Mia a na

sobie ciep y sweter.

- John zasn . Id  z wizyt  do pani Jewell. Chyba nie macie nic przeciwko temu.

Wróc  za kilka godzin.

Tess mia a ochot  u ciska  starsz  pani , która z pewno ci  wiedzia a,  e m odzi

ma onkowie ch tnie sp dziliby par  chwil sam na sam. Male stwo  pi ce w dziecinnym

eczku z pewno ci  im nie przeszkodzi.

- Id , Beryl. Damy sobie rad  - odpar a cicho Tess.

- Dzi ki. Pani Jewell z pewno ci  si  ucieszy, gdy wpadn . To b dzie mi e popo udnie

- stwierdzi a starsza pani i odesz a, u miechaj c si  tajemniczo.

Poczekali, a  Beryl wsi dzie do auta i odjedzie. Potem Dane w po piechu zaprowadzi

on  do sypialni i zamkn  drzwi na klucz.

Wzi  Tess na r ce i zaniós  do 

ka.

- Musimy by  cicho,  eby nie obudzi  ma ego. Kochana Beryl…

- Drzwi… - mrukn a znacz co.

- Ju  zamkn em. Tess, tak d ugo czeka em! Prawie rok.

Ca owa  j  zach annie. P omie

dzy rozpali  si  w nich na dobre. Dane pospiesznie

zdj  ubranie. Tess patrzy a na niego bez wstydu - z ciekawo ci  i zachwytem. M  sta  si  jej

idea em. By a nim oczarowana.

Dane rozebra  j  powoli, nie szcz dz c poca unków i pieszczot. Tuli a si  do niego

niecierpliwie.

- Poczekaj - szepn . Si gn  pod poduszk . Zerkn a ukradkiem na ma y pakiecik,

który trzyma  w r ku. - Na razie wystarczy nam jedno dziecko. Po co ryzykowa ?

- Nie ma obawy - odpar a dr cym g osem. - Przytrafi a mi si  bardzo rzadka

przypad

. To si  chyba nie powtórzy.

- Pó niej o tym porozmawiamy. Nadal jeste  os abiona. Za wcze nie na drugie

dziecko. Musz  dba  o swoj

on  - szepn , ca uj c j  czule. - Kocham ci  do szale stwa.

Nie wolno mam teraz ryzykowa . Wszystko trzeba przemy le .

Przylgn  mocno do Tess. Wszed  w ni  bez po piechu, uwa aj c, by nie sprawi  jej

bólu.

By o wspaniale - tak samo jak tamtej nocy. Pora ona rozkosz  Tess  ka a w obj ciach

ukochanego, gdy poruszali si  w rytmie, który zna a na pami . Znieruchomia a i wstrzyma a

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

background image

oddech, gdy poczu a cudowny dreszcz. W tej samej chwili Dane krzykn . Otworzy a oczy

zdziwiona intensywno ci  dozna . Ujrza a z bliska jego twarz, g ow  odrzucon  do ty u i

napi te mi nie ramion. Us ysza a w asny j k…

Prze yli rozkosz, która ich ca kiem wyczerpa a. Le eli bezw adnie, mocno przytuleni,

ws uchani w g

ne bicie serc i urywane oddechy.

ugo odpoczywali. Nagle dobieg  ich p acz Johna. Ma y dar  si  wniebog osy.

Tess wsta a, narzuci a szlafrok i podesz a do 

eczka. Okaza o si ,  e pora zmieni

pieluszk . Dane stan  obok  ony. Gdy sko czy a, u

 synka na jednym ramieniu, a

drugim obj  Tess. Patrzy  z dum  na dwie istoty, które wielbi  ponad wszystko na  wiecie.

- John naprawd  jest do ciebie podobny - stwierdzi a Tess.

- Do nas obojga - poprawi  i mrugn  do niej porozumiewawczo. - Jeste  szcz liwa?

- Nie s dzi am,  e istnieje tak wielkie szcz cie. - Wspi a si  na palce i poca owa a

go w policzek. - Nie 

ujesz,  e musia

 si  ze mn  o eni ?

- B d w rozumowaniu - odpar , patrz c na ni  z uwielbieniem. - Szuka em pretekstu,

eby ci  po lubi , nie ujawniaj c prawdziwych uczu .  ledzi em ci . Pami tasz spotkanie we

oskiej restauracji? By em zdecydowany prosi  ci  o r

. Niestety, spotka em znajomego,

który pokrzy owa  mi szyki…

- Kocham ci  - szepn a.

- Ja te  ci  kocham, male ka. Z ca ego serca.

Oboje popatrzyli na dziecko.

- Gdy John pójdzie do szko y, chcia abym wróci  do pracy.

- Chcesz by  detektywem u Shorta?

- Nie. U ciebie.

- Wszystko zostanie w rodzinie, co?

- Jasne. Pójd  na emerytur , gdy ma y John przejmie agencj .

Dane przytuli

on  i syna. Ch tnie by odmówi , ale Tess ju  postanowi a. By o do

czasu, by j  wszystkiego nauczy . Jako jej szef mia  tak e wp yw na dobór zlece . O eni  si

z kobiet  o sporym poczuciu niezale no ci i potrafi  j  doceni . Z nadziej  patrzy  w

przysz

.

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m

Click here to buy

A

B

B

Y

Y

PD

F Transfo

rm

er

2

.0

w

w

w .A

B B Y Y.

c o

m