Arthur Jermyn H P Lovecraft

background image

Arthur Jermyn
(Arthur Jermyn)

1

Ż

ycie jest okropne i tajemnicze, nadzwyczaj rzadko mamy okazj

ę

ujrze

ć

cienie prawdy skrywane za zasłon

ą

ż

norodnych złudze

ń

i iluzji - a

kiedy to ju

ż

nast

ą

pi,

ż

ycie wydaje si

ę

nam po tysi

ą

ckro

ć

straszniejsze. Nauka, która i tak ju

ż

srodze daje si

ę

wszystkim we

znaki kolejnymi, coraz bardziej szokuj

ą

cymi rewelacjami, mo

ż

e si

ę

sta

ć

ostatecznym eksterminatorem poszczególnych ludzkich gatunków -

naturalnie je

ż

eli rzeczywi

ś

cie stanowimy odr

ę

bne gatunki. Umysły

ś

miertelników nie s

ą

w stanie wytrzyma

ć

brzemienia niewyobra

ż

alnej

zgrozy, jaka mo

ż

e si

ę

czai

ć

w prawdzie, i która kiedy

ś

mo

ż

e wychyn

ąć

na beztroski, nie spodziewaj

ą

cy si

ę

niczego

ś

wiat. Gdyby

ś

my wiedzieli

czym jeste

ś

my, post

ą

piliby

ś

my tak samo jak Arthur Jermyn.

Arthur Jermyn za

ś

, pewnej nocy, oblał si

ę

od stóp do głów naft

ą

i

podpalił.

Nikt nie zło

ż

ył jego zw

ę

glonych szcz

ą

tków do urny ani nie wystawił mu

pomnika. Znaleziono bowiem pewne dokumenty oraz obiekt zamkni

ę

ty w

skrzyni, które sprawiły, i

ż

ludzie za wszelk

ą

cen

ę

pragn

ę

li o nim

zapomnie

ć

. Niektórzy nawet, ci co go znali, zaprzeczaj

ą

jakoby

kiedykolwiek istniał.

Arthur Jermyn wyszedł na moczary i spalił si

ę

ż

ywcem po tym, jak

ujrzał ów obiekt który w wielkiej skrzyni przysłano mu z Afryki.

***

Zapewne wielu nie chciałoby

ż

y

ć

, gdyby miało rysy twarzy podobne do

oblicza młodego Jermyna, był on jednak poet

ą

, uczonym i nie zwracał

na ten fakt wi

ę

kszej uwagi. Nauk

ę

miał we krwi, bowiem jego pra-pra-

pradziad, sir Wade Jermyn był jednym z pierwszych badaczy regionu
Konga i autorem wielu cenionych prac na temat tamtejszych plemion,
fauny, flory i reliktów przeszło

ś

ci. Niew

ą

tpliwie stary sir Wade był

zapale

ń

cem, przy czym jego zapał graniczył nieomal z obł

ę

dem; jego

dziwaczne dywagacje na temat prehistorycznej białej cywilizacji
kongijskiej wzbudziły wiele kontrowersji i kpin, kiedy opublikował je
w ksi

ąż

ce zatytułowanej: „Obserwacje na temat niektórych cz

ęś

ci

Afryki". W 1765 roku ów nieustraszony odkrywca został umieszczony w
zakładzie dla obł

ą

kanych w Huntingdon.

Szale

ń

stwo tkwiło we wszystkich Jermynach, ludzie za

ś

cieszyli si

ę

,

bowiem nie było ich wielu. Ród wymierał - Arthur był ostatnim jego
przedstawicielem. Gdyby było inaczej, nie wiadomo, co mógłby uczyni

ć

Arthur, kiedy otrzymał PRZESYŁK

Ę

. Jermynowie nigdy nie wygl

ą

dali

najlepiej, czego

ś

im brakowało, ale Arthur bez w

ą

tpienia prezentował

si

ę

najgorzej. Ogl

ą

daj

ą

c stare portrety rodu Jermynow wida

ć

wyra

ź

nie,

i

ż

przed narodzeniem sir Wade'a jego przodkowie mieli dostojne,

szlachetne i całkiem przystojne oblicza.

Najwyra

ź

niej szale

ń

stwo zacz

ę

ło si

ę

od sir Wade'a, którego

przera

ż

aj

ą

ce, dzikie opowie

ś

ci o Afryce były ongi

ś

dla jego

przyjaciół powodem do rado

ś

ci i zgrozy. Wida

ć

to było w jego zbiorze

trofeów i okazów, innych od tych, którymi mógłby poszczyci

ć

si

ę

normalny miło

ś

nik afryka

ń

skiej kultury; przechowywanych w duchu

orientalnym, w jakim - co nale

ż

y doda

ć

- Wad

ę

wychowywał równie

ż

swoj

ą

ż

on

ę

.

Była ona, jak twierdził, córk

ą

portugalskiego handlarza, którego

spotkał w Afryce, i nie lubiła angielskiego stylu

ż

ycia. Zarówno ona

i ich syn, który przyszedł na

ś

wiat w Afryce, wrócili z nim z drugiej

background image

i najdłu

ż

szej z jego podró

ż

y, po czym wyjechali wspólnie, ale bez

syna, na trzeci

ą

i ostatni

ą

, nikt nigdy nie widział jej z bliska,

nawet słu

żą

cy, zachowanie jej bowiem było nader gwałtowne i osobliwe.

Podczas swego krótkiego pobytu w Jermyn House zajmowała odległe
skrzydło, gdzie przebywała jedynie w towarzystwie swego m

ęż

a. Sir

Wad

ę

przejawiał dziwn

ą

trosk

ę

wzgl

ę

dem swojej rodziny - kiedy bowiem

powrócił do Afryki nie pozwalał opiekowa

ć

si

ę

swym synem nikomu,

prócz odra

ż

aj

ą

cej murzynki z Gwinei. Po

ś

mierci lady Jermyn,

osobi

ś

cie zaj

ą

ł si

ę

wychowaniem chłopca.

Jednak to opowie

ś

ci sir Wade’a, zwłaszcza te snute „po kielichu",

były głównym powodem uznania go przez przyjaciół za niespełna rozumu.

W wieku racjonalno

ś

ci, jakim było osiemnaste stulecie, nie było

rzecz

ą

roztropn

ą

dla uczonego mówi

ć

o szalonych obrazach i dziwnych

scenach zaobserwowanych w ksi

ęż

ycowe noce w kongijskim buszu; o

gigantycznych murach i kolumnach zapomnianego miasta, obróconych w
gruzy i poro

ś

ni

ę

tych winoro

ś

l

ą

budowlach oraz o wilgotnych,

milcz

ą

cych, kamiennych stopniach wiod

ą

cych w bezkresn

ą

, mroczn

ą

czelu

ść

grobowych skarbców i niezmierzonych katakumb.

Przede wszystkim za

ś

, nierozs

ą

dnym było bredzi

ć

o

ż

ywych istotach,

które nawiedzały pono

ć

owe miejsca, o stworzeniach na poły z d

ż

ungli,

na poły za

ś

z plugawych, bezbo

ż

nych, pradawnych miast - bajecznych

istotach, które nawet Plutarch opisywałby z wyra

ź

nym sceptycyzmem; o

stworach, które miały pojawi

ć

si

ę

, kiedy wielkie małpy zaludniły

wymieraj

ą

ce miasta z ich murami, kolumnami, grobowcami i dziwnymi

płaskorze

ź

bami. Mimo to, po powrocie do domu sir Wade opowiadał o tym

wszystkim ze wstrz

ą

saj

ą

cym, mro

żą

cym krew w

ż

yłach zapałem. Snuł

swoje historie przewa

ż

nie po wypiciu trzeciego „gł

ę

bszego" w Knights

Head; chełpił si

ę

opowie

ś

ciami o tym, co odnalazł w d

ż

ungli i o tym,

jak mieszkał w

ś

ród przera

ż

aj

ą

cych, jemu tylko znanych ruin.

Koniec ko

ń

ców jego historie o

ż

yj

ą

cych istotach sprawiły, i

ż

trafił

do zakładu dla obł

ą

kanych w Muntingdon. Nie odczuwał jednak gł

ę

bszego

ż

alu z powodu zamkni

ę

cia, gdy

ż

jego umysł pracował w nader osobliwy

sposób. Odk

ą

d jego syn przestał by

ć

dzieckiem, sir Wade coraz mniej

lubił przebywa

ć

w domu, a w ko

ń

cu mogło si

ę

wydawa

ć

, i

ż

si

ę

obawiał

własnego syna.

Jego główn

ą

siedzib

ą

stała si

ę

Knights Head, a kiedy zamkni

ę

to go w

zakładzie, przyj

ą

ł ten fakt z wdzi

ę

czno

ś

ci

ą

, jakby oferowano mu tu

schronienie. W trzy lata pó

ź

niej umarł.

Syn Wade'a Jermyna, Philip, był nader niezwykł

ą

osob

ą

. Pomimo silnego

fizycznego podobie

ń

stwa do swego ojca ró

ż

nił si

ę

od niego

zachowaniem, tak

ż

e powszechnie starano si

ę

go unika

ć

. Pomimo

ż

e nie

odziedziczył po ojcu szale

ń

stwa, jak obawiali si

ę

niektórzy, był to

najkrócej mówi

ą

c sko

ń

czony kretyn, przejawiaj

ą

cy skłonno

ś

ci do

krótkotrwałych ataków niekontrolowanej w

ś

ciekło

ś

ci.

Z wygl

ą

du niepozorny, był niewiarygodnie silny i zr

ę

czny. W dwana

ś

cie

lat po odziedziczeniu tytułu o

ż

enił si

ę

z córk

ą

swego gajowego -jak

powiadano Cygank

ą

- ale jeszcze nim przyszedł na

ś

wiat jego syn,

zaokr

ę

tował si

ę

jako marynarz na pokład statku, przypiecz

ę

towuj

ą

c tym

czynem ogólne rozgoryczenie i odraz

ę

wywołan

ą

zarówno jego fatalnymi

nawykami jak i mezaliansem. Po zako

ń

czeniu wojny ameryka

ń

skiej podj

ą

ł

prac

ę

na okr

ę

cie marynarki handlowej pływaj

ą

cym na szlakach

afryka

ń

skich, zyskuj

ą

c sobie popularno

ść

dzi

ę

ki niezwykłej sile i

umiej

ę

tno

ś

ciom wspinaczki, ale koniec ko

ń

ców, której

ś

nocy, nie

wiedzie

ć

czemu, znikn

ą

ł. Statek kotwiczył wówczas u wybrze

ż

y Konga.

Powszechnie przyjmowane dziwactwa rodu Jermynów powróciły wraz z
osob

ą

syna sir Philipa, którego losy pod

ąż

yły jeszcze dziwniejszym i

background image

fatalnym torem. Wysoki i do

ść

przystojny, z odrobin

ą

tajemniczego

wschodniego wdzi

ę

ku, pomimo pewnych drobnych anomalii w proporcjach,

Robert Jermyn był urodzonym naukowcem i badaczem. To on jako pierwszy
poddał badaniom naukowym ogromny zbiór reliktów, które jego szalony
dziadek przywiózł z Afryki i swymi odkryciami rozsławił szeroko w
dziedzinie etnologii nazwisko rodu. W 1815 roku sir Robert po

ś

lubił

córk

ę

siódmego wicehrabiego Brightholme, Bóg za

ś

obdarzył ow

ą

par

ę

trójk

ą

dzieci, z których najstarszego i najmłodszego nigdy nie

widziano publicznie, ze wzgl

ę

du na ich okropne deformacje tak na

ciele jak i umy

ś

le. Zasmucony rodzinnymi nieszcz

ęś

ciami naukowiec

szukał pociechy w pracy i urz

ą

dził dwie długie ekspedycje w gł

ą

b

afryka

ń

skiego buszu, W roku 1849 jego syn Nevil, osobnik wyj

ą

tkowo

odra

ż

aj

ą

cy, który zdawał si

ę

ł

ą

czy

ć

w sobie gburowato

ść

Philipa

Jermyna i wyniosło

ść

Brightholmeów, uciekł z podrz

ę

dn

ą

tancerk

ą

, gdy

wszak

ż

e w rok pó

ź

niej powrócił, jego czyn został wybaczony.

Powrócił do Jermyn House jako wdowiec, z małym dzieckiem, Alfredem,
który pewnego dnia spłodzi Arthura Jermyna.

Przyjaciele twierdzili,

ż

e to seria dramatów była przyczyn

ą

utraty

zmysłów sir Roberta Jermyna, najprawdopodobniej jednak, głównym
powodem nieszcz

ęś

cia był, najzwyczajniej w

ś

wiecie, afryka

ń

ski

folklor. Stary uczony zbierał legendy o plemionach Onga,
zamieszkuj

ą

cych w pobli

ż

u ziem, które badali on, a wcze

ś

niej jego

dziadek, w nadziei

ż

e odnajdzie jaki

ś

dowód potwierdzaj

ą

cy

prawdziwo

ść

szalonych opowie

ś

ci sir Wade'a o zaginionym mie

ś

cie,

zamieszkiwanym przez dziwne hybrydyczne kreatury. Niezwykła logika w
równie niezwykłych zapiskach jego przodka zdawała si

ę

sugerowa

ć

, i

ż

wyobra

ź

nia szale

ń

ca mogła by

ć

stymulowana przez ludowe mity. 19

pa

ź

dziernika 1852 roku, odkrywca Samuel Seaton przybył do Jermyn

House przywo

żą

c ze sob

ą

plik notatek sporz

ą

dzonych w

ś

ród Ongasów,

stwierdził bowiem, i

ż

niektóre spo

ś

ród legend dotycz

ą

cych szarego

miasta białych małp, władanego przez białego boga, mog

ą

okaza

ć

si

ę

przydatne dla etnologa.

W swojej rozmowie niew

ą

tpliwie podał Jermynowi pewne szczegóły; nie

wiadomo niestety jakie, gdy

ż

wła

ś

nie wówczas rozp

ę

tała si

ę

cała seria

okropnych tragedii. Kiedy sir Robert Jermyn opu

ś

cił bibliotek

ę

pozostawił w niej zwłoki uduszonego badacza, l nim zdołano go
powstrzyma

ć

u

ś

miercił cał

ą

trójk

ę

swoich dzieci. Nigel Jermyn zgin

ą

ł

broni

ą

c skutecznie swego jedynego, dwuletniego syna, który

najprawdopodobniej miał by

ć

kolejn

ą

ofiar

ą

pałaj

ą

cego rz

ą

dz

ą

mordu

szale

ń

ca. Sam sir Robert za

ś

, po wielokrotnych próbach targni

ę

cia si

ę

na

ż

ycie, uparcie odmawiaj

ą

c wydania z siebie jakiegokolwiek

artykułowanego d

ź

wi

ę

ku, umarł na atak apopleksji w drugim roku swego

pobytu w zakładzie zamkni

ę

tym.

Sir Alfred Jermyn został baronetem, zanim sko

ń

czył cztery lata, ale

jego gusta nie korelowały z jego szlacheckim tytułem. W wieku lat 36
opu

ś

cił swoj

ą

ż

on

ę

i dziecko, by wyruszy

ć

w tras

ę

z w

ę

drownym

cyrkiem. Jego koniec był wyj

ą

tkowo odra

ż

aj

ą

cy. W

ś

ród zwierz

ą

t w

mena

ż

erii, z któr

ą

podró

ż

ował, znajdował si

ę

olbrzymi goryl, o nieco

ja

ś

niejszej sier

ś

ci ni

ż

inne osobniki z jego gatunku. Owo nad wyraz

spokojne i posłuszne zwierz

ę

cieszyło si

ę

wielk

ą

popularno

ś

ci

ą

w

ś

ród

cyrkowców. Alfred Jermyn był zafascynowany pot

ęż

n

ą

małp

ą

i

wielokrotnie, bardzo długo, człowiek i zwierz

ę

przygl

ą

dali si

ę

sobie

nawzajem, oddzieleni barier

ą

krat.

W ko

ń

cu Jermyn poprosił - i uzyskał pozwolenie na trenowanie

zwierz

ę

cia, zaskakuj

ą

c swoim sukcesem zarówno publiczno

ść

jak i

cyrkowych wykonawców.

Którego

ś

ranka w Chicago, kiedy goryl i Alfred Jermyn robili prób

ę

do

przemy

ś

lenia zaplanowanego pojedynku bokserskiego, ten pierwszy zadał

background image

silniejszy ni

ż

zwykle cios rani

ą

c ciało i godno

ść

trenera - amatora.

O tym co stało si

ę

ź

niej, członkowie „Najwi

ę

kszego Spektaklu Pod

Sło

ń

cem" nie lubi

ą

opowiada

ć

.

Nie spodziewali si

ę

usłysze

ć

, jak sir Alfred Jermyn wydaje piskliwy,

nieludzki wrzask ani ujrze

ć

jak chwyta swego przeciwnika obur

ą

cz,

przewraca go na podłog

ę

klatki i wgryza si

ę

zaciekle w jego owłosione

gardło.

Zaskoczył goryla, ale zwierz

ę

błyskawicznie doszło do siebie, i zanim

prawdziwy trener zd

ąż

ył wkroczy

ć

do akcji, ciało nieszcz

ę

snego

baroneta przypominało krwaw

ą

miazg

ę

.

2

Arthur Jermyn był synem sir Alfreda Jermyna i nieznanej z pochodzenia
piosenkarki rewiowej. Kiedy m

ąż

i ojciec opu

ś

cił swoj

ą

rodzin

ę

, matka

zabrała dziecko do Jermyn House, gdzie nie było ju

ż

nikogo kto mógłby

sprzeciwi

ć

si

ę

jej obecno

ś

ci. Nie była pozbawiona cechy zwanej

powszechnie „szlacheck

ą

godno

ś

ci

ą

" i dopilnowała, aby jej syn

otrzymał mo

ż

liwie najlepsze wykształcenie jakie mogła mu zapewni

ć

,

cho

ć

nie dysponowała du

żą

ilo

ś

ci

ą

gotówki. Maj

ą

tek rodziny szczuplał

w błyskawicznym tempie i Jermyn House zacz

ą

ł popada

ć

w ruin

ę

, ale

młody Arthur kochał stary budynek ze wszystkim co znajdowało si

ę

wewn

ą

trz. Nie przypominał innych Jermynów, którzy

ż

yli przed nim, był

bowiem poet

ą

i marzycielem. Okoliczne rodziny, które pami

ę

tały

opowie

ś

ci starego sir Wade'a Jermyna o jego nie widzianej przez

nikogo portugalskiej

ż

onie mówili,

ż

e w

ż

yłach chłopca musiała

ujawni

ć

si

ę

domieszka jej krwi; wi

ę

kszo

ść

jednak kpiła z jego

wra

ż

liwo

ś

ci na pi

ę

kno, twierdz

ą

c, i

ż

była to cecha odziedziczona po

jego matce.

Poetycka delikatno

ść

Arthura Jermyna zwracała wi

ę

ksz

ą

uwag

ę

w

porównaniu z jego plugawym wygl

ą

dem fizycznym. Wi

ę

kszo

ść

Jermynów nie

grzeszyła urod

ą

, ale w przypadku Arthura brzydota była wr

ę

cz

uderzaj

ą

ca. Trudno powiedzie

ć

, co konkretnie przypominał, ale wyraz

jego twarzy, fizjonomia i długo

ść

ramion budziła odraz

ę

w ka

ż

dym, kto

miał okazj

ę

go spotka

ć

.

Nale

ż

y stwierdzi

ć

, i

ż

braki w urodzie Arthur Jermyn nadrabiał

umiej

ę

tno

ś

ciami umysłu i charakteru. Utalentowany i wykształcony,

dost

ą

pił najwy

ż

szych zaszczytów w Oxfordzie, i wszystko wskazywało na

to, i

ż

zdoła przywróci

ć

intelektualn

ą

sław

ę

swemu rodowi. Pomimo i

ż

obdarzony był raczej poetyckim ni

ż

naukowym temperamentem, zamierzał

kontynuowa

ć

dzieło swych przodków i zaj

ąć

si

ę

afryka

ń

sk

ą

etnologi

ą

,

robi

ą

c jednocze

ś

nie wła

ś

ciwy u

ż

ytek ze wspaniałej, acz osobliwej

kolekcji sir Wade'a.

Fantasta ów snuł cz

ę

sto długie rozwa

ż

ania o prehistorycznej

cywilizacji, w któr

ą

tak gor

ą

co wierzył jego szalony pradziadek, i

snuł opowie

ś

ci o milcz

ą

cym mie

ś

cie w d

ż

ungli, o którym wzmianki

znajdowały si

ę

w licznych dziwnych i chaotycznych zapiskach,

najwi

ę

ksze wra

ż

enie, wywołuj

ą

ce zarówno zgroz

ę

jak i ciekawo

ść

,

budziły w nim fragmenty dotycz

ą

ce bezimiennej, bli

ż

ej nie okre

ś

lonej

rasy hybryd zamieszkuj

ą

cych d

ż

ungl

ę

; niejednokrotnie zastanawiał si

ę

nad potencjalnymi podstawami tego typu legend i szukał wskazówek w
nieco

ś

wie

ż

szych danych zgromadzonych w

ś

ród Ongasów, przez rodzin

ę

i

Samuela Seatona.

W 1911 roku, po

ś

mierci swojej matki, Arthur Jermyn postanowił

uczyni

ć

ostateczny krok w swoich poszukiwaniach. Sprzedawszy cz

ęść

maj

ą

tku, w celu uzyskania koniecznej gotówki, zorganizował wypraw

ę

badawcz

ą

i wyruszył do Konga. Załatwiwszy z władzami belgijskimi

przewodników dla swojej ekspedycji, sp

ę

dził rok w Krainie Onga i

background image

Kaliri, natrafiaj

ą

c na dowody, które przerosły jego naj

ś

mielsze

oczekiwania. Kaliri mieli starego wodza, niejakiego Mwanu, który nie
tylko odznaczał si

ę

doskonal

ą

pami

ę

ci

ą

, ale był równie

ż

inteligentny

i interesował si

ę

starymi legendami. Starzec ów potwierdził wszystkie

opowie

ś

ci zasłyszane przez Arthura, dodaj

ą

c przy tym własn

ą

wersj

ę

historii o kamiennym mie

ś

cie i białych małpach, tak jak mu j

ą

przekazano.

Według Mwanu, szarego miasta i hybrydycznych stworze

ń

ju

ż

nie było,

gdy

ż

przed wieloma laty padli oni ofiar

ą

wojowniczych N’bangu. Plemi

ę

to, zniszczywszy wi

ę

kszo

ść

budowli i wyr

ż

n

ą

wszy w pie

ń

wszystko co

ż

ywe, zabrało wypchan

ą

bogini

ę

b

ę

d

ą

c

ą

obiektem ich poszukiwa

ń

; biał

ą

małp

ę

, któr

ą

czciły dziwne istoty, i która wedle tamtejszych wierze

ń

rz

ą

dziła ongi

ś

w

ś

ród tych stworze

ń

, jako ich ksi

ęż

niczka. Mwanu nie

wiedział czym mogły by

ć

te małpopodobne stworzenia, s

ą

dził jednak,

ż

e

to one zbudowały szare kamienne miasto. Jermyn nie wdawał si

ę

w

dywagacje na ten temat, ale skupił swoj

ą

uwag

ę

na wyj

ą

tkowo obrazowej

legendzie o wypchanej bogini.

Mówiono, i

ż

ksi

ęż

niczka małp została połowic

ą

wielkiego białego boga,

który przybył z zachodu. Przez długi czas wspólnie rz

ą

dzili miastem,

ale kiedy urodził im si

ę

syn, wyjechali we troje. Pó

ź

niej bóg i

ksi

ęż

niczka powrócili; po jej

ś

mierci za

ś

, boski mał

ż

onek

zmumifikował zwłoki i umie

ś

cił w

ś

wi

ą

tyni ogromnym kamiennym budynku,

gdzie składano jej hołd. nast

ę

pnie samotnie wyjechał.

Dalszy ci

ą

g legendy przedstawia si

ę

trojako. Zgodnie zjedna wersj

ą

nic wi

ę

cej si

ę

nie wydarzyło za wyj

ą

tkiem tego, i

ż

wypchana bogini

stała si

ę

symbolem wy

ż

szo

ś

ci plemienia, w którego posiadaniu si

ę

znajdowała. Wła

ś

nie z tego powodu została uprowadzona przez N’bangi.

Druga opowie

ść

mówi o powrocie boga i jego

ś

mierci u stóp zmarłej

ż

ony, spoczywaj

ą

cej w

ś

wi

ą

tyni.

Trzecia wersja mówi o powrocie syna - tym razem ju

ż

po osi

ą

gni

ę

ciu

przez niego pełnej dojrzało

ś

ci, niewa

ż

ne ludzkiej, małpiej czy

boskiej - niemniej jednak nie

ś

wiadomego swej prawdziwej to

ż

samo

ś

ci.

Z cał

ą

pewno

ś

ci

ą

wi

ę

kszo

ść

wydarze

ń

, o których opowiadały legendy,

była jedynie wymysłem odznaczaj

ą

cych si

ę

wybujał

ą

wyobra

ź

ni

ą

tubylców.

Arthur Jermyn nie w

ą

tpił ju

ż

w istnienie prastarej cywilizacji w

d

ż

ungli, o której pisał stary sir Wade, i bynajmniej nie zdziwił si

ę

kiedy w 1912 roku natkn

ą

ł si

ę

na jej pozostało

ś

ci. Co do wielko

ś

ci, w

legendach było sporo przesady, niemniej s

ą

dz

ą

c po kamiennym rumowisku

nie mogła to by

ć

zwyczajna murzy

ń

ska osada. Nie odnaleziono niestety

ż

adnych rze

ź

b, a niewielka liczba uczestników ekspedycji nie

pozwalała na przeprowadzenie działa

ń

w celu oczyszczenia jedynego

widocznego przej

ś

cia zdaj

ą

cego si

ę

prowadzi

ć

w gł

ą

b labiryntu

korytarzy grobowców, o których wspominał sir Wade. O białych małpach
i wypchanej bogini rozmawiano ze wszystkimi wodzami plemion w tym
regionie, jednak to Europejczyk przyczynił si

ę

do wzbogacenia zakresu

informacji otrzymanych od starego Mwanu.

M. Verhaeren, Belg, agent z placówki handlowej w Kongu był
przekonany, i

ż

nie tylko jest w stanie odnale

źć

, ale i odzyska

ć

wypchan

ą

bogini

ę

, o której miał okazj

ę

kiedy

ś

usłysze

ć

. Jako

ż

e

pot

ęż

ni niegdy

ś

N’bangi byli obecnie pokornymi poddanymi rz

ą

du króla

Alberta, przy odrobinie perswazji mogli zosta

ć

zmuszeni do rozstania

si

ę

z porwanym przez nich truchłem przera

ż

aj

ą

cej bogini. Jermyn

odpłyn

ą

ł zatem do Anglii, raduj

ą

c si

ę

w duszy nadziej

ą

, i

ż

w

przeci

ą

gu kilku miesi

ę

cy otrzyma bezcenny etnologiczny relikt

potwierdzaj

ą

cy najdziksze, najbardziej szalone historie jego pra-pra-

pradziadka, a

ś

ci

ś

lej mówi

ą

c najdziksze i najbardziej szalone o

background image

jakich słyszał. Było nader mo

ż

liwe, i

ż

mieszka

ń

cy okolic maj

ą

tku

Jermynów znali jeszcze bardziej nieprawdopodobne, mro

żą

ce krew w

ż

yłach historie, przekazane im przez przodków, którzy mieli okazj

ę

siedzie

ć

z sir Wade'em przy jednym stoliku w knajpce o nazwie Knighfs

Mead.

Arthur Jermyn czekał cierpliwie na spodziewan

ą

przesyłk

ę

od M.

Yerhaerena, studiuj

ą

c tymczasem z narastaj

ą

c

ą

pilno

ś

ci

ą

manuskrypty

pozostawione przez swego szalonego przodka. Zacz

ą

ł odczuwa

ć

blisk

ą

wi

ęź

z sir Wade'em i poszukiwa

ć

ś

ladów osobistego

ż

ycia tego

ostatniego na terenie Anglii oraz informacji o jego badaniach w
Afryce. Niejednokrotnie słyszał opowie

ś

ci o jego tajemniczej, nie

widywanej przez nikogo

ż

onie, nie zachował si

ę

jednak

ż

aden

ś

lad jej

pobytu w Jermyn House. Jermyn zastanawiał si

ę

jakie przyczyny zmusiły

b

ą

d

ź

skłoniły j

ą

do takiego trybu

ż

ycia i koniec ko

ń

ców uznał, i

ż

podstawowym powodem musiał by

ć

obł

ę

d jej m

ęż

a.

Jego pra-pra-prababka była - o ile sobie przypominał -córk

ą

portugalskiego handlarza z Afryki. Niew

ą

tpliwie jej praktyczne

dziedzictwo i pobie

ż

na znajomo

ść

Czarnego L

ą

du spowodowała, i

ż

pocz

ę

ła szydzi

ć

z opowie

ś

ci sir Wade'a o interiorze, czego człowiek

taki jak on raczej nie mógł jej wybaczy

ć

. Umarła w Afryce - by

ć

mo

ż

e

zmuszona do udziału w wyprawie przez m

ęż

a, zdecydowanego za wszelk

ą

cen

ę

udowodni

ć

jej prawdziwo

ść

swych słów. Pogr

ąż

ony w rozmy

ś

laniach

Jermyn mógł jedynie snu

ć

akademickie domysły, wszak para jego

dziwnych przodków nie

ż

yła ju

ż

od z gór

ą

półtora wieku.

W czerwcu 1913 roku przyszedł list od M. Verhaereza, w którym Belg
pisał o odnalezieniu wypchanej bogini. Był to, wedle jego zapewnie

ń

,

wielce niezwykły obiekt, tak niesamowity, i

ż

laik nie byłby w stanie

okre

ś

li

ć

jego prawdziwej warto

ś

ci. Jedynie naukowiec mógłby

stwierdzi

ć

, czy było to truchło ludzkie, czy małpie, aczkolwiek

wszelkie badania były utrudnione ze wzgl

ę

du na jego niezbyt dobrze

zachowany stan.

Czas i klimat Konga nie s

ą

sprzyjaj

ą

ce dla mumii, zwłaszcza kiedy

preparacja jest - tak jak wydaje si

ę

w tym przypadku - dziełem

amatora. Na szyi stworzenia znaleziono złoty ła

ń

cuszek z pustym

medalionikiem nosz

ą

cym znaki herbowe; bez w

ą

tpienia pami

ą

tka po

jakim

ś

nieszcz

ę

snym podró

ż

niku, który wpadł w r

ę

ce N'bangi, i któr

ą

zawieszono na szyi bogini w charakterze amuletu. Je

ż

eli chodzi o

komentarz dotycz

ą

cy oblicza mumii M. Verhaeren sugerował do

ść

dziwaczne porównanie, lub raczej wyra

ż

ał humorystyczne zdumienie, i

ż

w uderzaj

ą

cy sposób przypominało ono jego korespondenta, ale cała

sprawa zbyt go interesowała w sensie naukowym, aby miał marnowa

ć

słowa na mało wa

ż

ne kwestie.

Wypchana bogini, napisał, zostanie przysłana w mniej wi

ę

cej miesi

ą

c

po otrzymaniu przez pana tego listu.

Przesyłka została dostarczona do Jermyn House po południu 3 sierpnia
1913 roku i wniesiono j

ą

niezwłocznie do ogromnej komnaty, gdzie

znajdowała si

ę

cała kolekcja afryka

ń

skich okazów zgromadzona przez

sir Roberta i Arthura. Tego co wydarzyło si

ę

ź

niej mo

ż

na si

ę

jedynie domy

ś

la

ć

na podstawie zebranych opowie

ś

ci słu

żą

cych oraz

odnalezionych w pomieszczeniu przedmiotów i dokumentów. Spo

ś

ród

ż

nych wersji najbardziej prawdopodobna i spójna wydaje si

ę

historia

przedstawiona przez starego Soamesa, głównego lokaja. Według niego, a
człowiek ów zasługuje na miano wiarygodnego, Arthur Jermyn przed
otwarciem przesyłki nakazał wszystkim, aby opu

ś

cili pokój, po czym,

s

ą

dz

ą

c po odgłosach pracy młotka i dłuta, niezwłocznie zabrał si

ę

do

otwierania skrzy

ń

. Przez pewien czas nic nie było słycha

ć

; Soames nie

potrafił okre

ś

li

ć

jak długo to trwało, z cał

ą

pewno

ś

ci

ą

jednak w nie

wi

ę

cej ni

ż

kwadrans, pó

ź

niej rozległ si

ę

przera

ź

liwy krzyk -

background image

wydobywaj

ą

cy si

ę

bez w

ą

tpienia z ust Arthura Jermyna. Zaraz po tym

Jermyn wyłonił si

ę

z pokoju, i co sił w nogach -jakby

ś

cigany przez

jakiego

ś

niewidzialnego wroga - pobiegł w stron

ę

frontu budynku.

Wyrazu jego twarzy, owej upiornej maski zastygłej w przera

ź

liwym

grymasie, po prostu nie da si

ę

opisa

ć

. Znalazłszy si

ę

przy frontowych

drzwiach, zdawało si

ę

,

ż

e o czym

ś

sobie przypomniał i zawróciwszy

zbiegł po

ś

piesznie po schodach do piwnicy. Słu

żą

cy byli kompletnie

zaskoczeni, i zbici z tropu wpatrywali si

ę

w podest schodów, ale ich

pan si

ę

nie pojawił. W pewnej chwili z dołu doszła ich ostra wo

ń

nafty.

Po zmierzchu usłyszano metaliczny szcz

ę

k przy drzwiach prowadz

ą

cych z

piwnicy na dziedziniec; pó

ź

niej za

ś

chłopiec stajenny ujrzał Arthura

Jermyna, sk

ą

panego od stóp do głów w nafcie i ociekaj

ą

cego tym

płynem, jak wymkn

ą

ł si

ę

cichaczem z piwnicy i znalazł na,

otaczaj

ą

cych budynek, moczarach, niedługo potem, z zapieraj

ą

c

ą

dech w

piersiach zgroz

ą

, wszyscy zobaczyli ostatni akt. na moczarach

rozbłysła iskra, a potem słup „ludzkiego ognia" wystrzelił ku
niebiosom. Ród Jermynów przestał istnie

ć

.

Powodem dla którego nie zebrano zw

ę

glonych szcz

ą

tków Arthura Jermyna

i nie wyprawiono mu pogrzebu było to, co znaleziono w jego pokoju, a

ś

ci

ś

lej mówi

ą

c, OBIEKT w skrzyni. Wypchana bogini przedstawiała sob

ą

odra

ż

aj

ą

cy widok - była chuda jak szczapa i nad

ż

arta zgnilizn

ą

,

niemniej jednak nie ulegało w

ą

tpliwo

ś

ci, i

ż

zmumifikowane zwłoki

nale

ż

ały do jakiego

ś

nieznanego gatunku białych małp, mniej

owłosionych ni

ż

inne i - co mogło wydawa

ć

si

ę

szokuj

ą

ce -

zdecydowanie bli

ż

szych człowiekowi. Dokładniejszy opis nie nale

ż

ałby

do przyjemno

ś

ci, mo

ż

na jednak wspomnie

ć

o dwóch uderzaj

ą

cych

szczegółach - potwierdzaj

ą

one bowiem w zadziwiaj

ą

cy sposób niektóre

zapiski sporz

ą

dzone podczas afryka

ń

skich ekspedycji sir Wade'a

Jermyna oraz kongijsk

ą

legend

ę

o białym bogu i ksi

ęż

niczce małp.

Chodzi tu mianowicie o znaki herbowe widniej

ą

ce na medalionie, na

szyi stwora - były to znaki rodu Jermynów oraz o

ż

artobliw

ą

aluzj

ę

M.

Yerhaerena na temat pewnego podobie

ń

stwa, jakie zdawało si

ę

ł

ą

czy

ć

owo pomarszczone oblicze przepełnione

ż

yw

ą

, niemal namacaln

ą

,

nienaturaln

ą

zgroz

ą

z ni mniej, ni wi

ę

cej tylko wra

ż

liwym Arthurem

Jermynem, pra-pra-prawnukiem sir Wade'a Jermyna i jego nieznanej

ż

ony.

Członkowie Królewskiego Towarzystwa Antropologicznego niezwłocznie
spalili truchło stwora, medalion wrzucili do studni, a niektórzy z
nich w ogóle zaprzeczaj

ą

jakoby Arthur Jermyn kiedykolwiek istniał.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Lovecraft H P Arthur Jermyn
H P Lovecraft Arthur Jermyn
Howard Phillips Lovecraft Arthur Jermyn
H P Lovecraft Facts Concerning the Late Arthur Jermyn and His Family
Lovecraft H P Arthur Jermyn
H P Lovecraft Arthur Jermyn
Arthur Jermyn
Facts Concerning the Late Arthur Jermyn and His Family
Arthur Jermyn
AWF1220 ArthurMartinElux
AWF12080W ArthurMartinElux
Piekielna ilustracja, H. P. Lovecraft
AWF1020 ArthurMartinElux
AWF14591W ArthurMartinElux
AWF1470 ArthurMartinElux
AWF102 ArthurMartinElux
H P Lovecraft Widmo nad Innsmouth
AWF1373S ArthurMartinElux

więcej podobnych podstron