Ola ma kota odcinek 2

background image

OLA MA KOTA

Odcinek 2.

Plan był taki: Adam wraca z pracy, a tu na naszej wycieraczce siedzi zwinięty w kłębuszek słodki,
zagubiony, mały, szary, puchaty kotek. Adam chce zadzwonić do drzwi, ale nie może... bo na butach
siedzi mu kotek. Adam spokojnym ruchem zrzuca kota z buta, kotek ucieka, ale za chwilę wraca i
kiedy Adam otwiera drzwi, kotek wbiega do domu. Ja mówię jak zwykle: „Cześć, kochanie, dobrze,
że już jesteś... (Wtedy niby zauważam kotka). Ach, co za niespodzianka... Skąd wiedziałeś, że dzieci
od dawna męczą mnie o kotka?”... Dzieci na dany znak pieją z zachwytu, dziękują tacie za kotka,
Adam chce wyjaśniać, że ten kotek sam wszedł do mieszkania albo że to kot sąsiadów, ale kiedy
Szymon mówi: „Już myślałem, tato, że nigdy się nie domyślisz”, a Zuzia dodaje, trzepocząc rzęsami:
„Tak marzyłam o kotku”, Adam kapituluje i uśmiecha się rozbrajająco... I mówi, że fakt, wiedział,
że dzieci marzą o jakimś zwierzątku i że właśnie przywiózł kotka... oto on... co prawda miesiąc przed
urodzinami Zuzi... ale nie chciał czekać albo coś takiego. Taki był nasz misterny plan, ale niestety
plan nie wypalił.
Najpierw zadzwoniłam do Adama,
żeby spytać, kiedy dokładnie
wraca do domu. Wyjaśniłam,
że chcę gdzieś wyjść i wolałabym
się upewnić, co z obiadem itd.
– Tata wraca za pół godziny
– przekazałam dzieciom
wiadomość i się zaczęło.
Zrobiliśmy naradę. Zuzia
zaproponowała, żeby kotka
wykąpać, żeby jeszcze bardziej
był puchaty i pachnący. Szymon
powiedział, że nie dość, że ma
siostrę, a nie brata, to jeszcze
młodszą, i w dodatku głupią
– „kotów się nie kąpie” – dodał
wyjaśniająco. Szare futerko
mruczało tuż przy mojej szyi i
nie podejrzewało nawet, że ważą
się jego losy. Zuzia wcale nie
zareagowała na uwagi o jej IQ...
kombinowała dalej. Wymyśliła,
że jak tata nie zgodzi się na
kotka, to ona może go przez jakiś
czas ukrywać w domku dla lalek (to jedno z największych poświęceń, jakie słyszałam z ust mojej
córki), Szymon machnął ręką i wyjaśnił jej, że to nie jest żółw i że i tak się w końcu wyda. Potem
kłóciliśmy się przez jakiś czas, czy zawiązać kotu wstążkę na szyi, czy nie, kiedy samochód Adama

OLA MA KOTA

ODCINEK 2.

background image

OLA MA KOTA

Odcinek 2.

podjechał. Nie było czasu, położyliśmy kotka na wycieraczce, zamknęliśmy drzwi, a pół minuty
później słyszeliśmy na klatce schodowej kichanie Adama. Adam kicha jak hipopotam. Za każdym
razem, kiedy ma katar, obiecuję sobie dopilnować jego operacji przegrody nosowej. Niestety, Adam
konsekwentnie odmawia współpracy z lekarzami (no tak, to nie on musi słuchać swego chrapania
po całych nocach). Adam wszedł do domu, a ja i dzieci staliśmy w przedpokoju, jakbyśmy czekali
na Świętego Mikołaja.
– Cześć – Adam spojrzał na nas zdziwiony, bo ustawieni w szeregu malejącym czekaliśmy

jak drużyna harcerska na jego powrót.

– Spocznij , można rozmawiać – próbował żartować.
Staliśmy dalej bez ruchu.
Adam przez chwilę się nam przyglądał. Rozejrzał się,
raz czy dwa, szukając podstępu, potem znowu spojrzał
na nas.
– Dlaczego tak na mnie patrzycie? Czy coś przegapiłem?

Jakieś urodziny, imieniny? Ola, co tu się dzieje?

– Nie widziałeś kogoś na korytarzu?
– Nie.
– Żadnego małego... szarego...
– A tak, rzeczywiście, koło kwiatka przemknął chyba

jakiś nieduży kot albo wiewiórka, trzeba to zgłosić
dozorczyni.

Nie tłumaczyliśmy, nie było czasu. Wypadliśmy na korytarz.
Kotek siedział w rozgałęzieniu dużego fi kusa, którego wystawiłam
na korytarz, bo w mieszkaniu zajmował zbyt dużo miejsca. Adam kichnął
jeszcze raz, szyby w oknach na szczęście wytrzymały, ale kotek spadł ze
swojego drzewa i natychmiast sprytnie czmychnął do naszego mieszkania.
– Co tu się dzieje? Ola, żądam wyjaśnień.
Nie było sensu dalej kłamać, powiedzieliśmy prawdę.
Jak łatwo można zgadnąć, ten wieczór jak i zresztą kilka następnych
nie należał do udanych. Adam powtarzał „absolutnie się nie zgadzam”
jakieś trzydzieści do sześćdziesięciu razy dziennie, kotek go ignorował,
ja udawałam głuchą i przyrządzałam najbardziej ulubione dania mojego
męża.
– Ola, masz go natychmiast oddać! – Adam był bardzo stanowczy.
– Ale on nie może tam wrócić... – próbowałam coś kombinować.
– To znajdźcie mu jakąś inną rodzinę, tu nie zostanie! Nie ma mowy!
– Ale on jest taki milutki! – Zuzia trzepotała rzęsami po raz pierwszy

w jej życiu bezskutecznie.

– Daję wam czas do soboty – powiedział Adam i zamknął temat.
Byliśmy zdruzgotani, nie wiedzieliśmy, co robić, dzieci pomagały mi
w sprzątaniu, Szymon bez gadania wyrzucał śmieci, a Zuzia wymyślała
imiona dla kota i malowała jak szalona. Były to kolorowe obrazki kotów
z wielkimi oczami (naprawdę wzruszające), tygrysów, które bronią małych

background image

OLA MA KOTA

Odcinek 2.

dzieci przed wilkami (tutaj potrzebny był komentarz, nikt by sam nie wymyślił, o co chodzi w tej
historyjce obrazkowej), ale na wyżyny swego talentu Zuzia weszła trzeciego dnia, kiedy narysowała
naszą rodzinę w kocich osobach. Kocia mama paradowała w moim fartuszku i uśmiechała się od
ucha do ucha, tata z wąsami i z gazetą miał minę żandarma wcale nie na emeryturze, a dwoje kociąt
pląsało koło niego, trzymając za łapki najmniejsze kociątko.
– Genialne! – przyznałam i powiesiłam ten obrazek na lodówce, niestety, bez skutku, Adam był
niewzruszony.

– Od razu wiedziałem, że ten cały plan jest do niczego – powiedział Szymon po trzech dniach.
– Dlaczego?
– Był mało przemyślany.
– Jak to mało przemyślany? Tata przychodzi do domu, na wycieraczce pluszak, wzrusza się, bierze
go do domu i po krzyku – broniłam naszego misternego planu.
– Plan bazował na błędnych założeniach – odezwał się Szymon.
(Boże! Albo ja głupieję, albo moje dzieci są jakieś nad wyraz rozwinięte. Ratunku!)
– A jakie są twoim zdaniem bezbłędne założenia?
– Argumenty.
Znowu mnie zatkało!
– Szymon ma rację – przyznała Patrycja, kiedy wyjaśniłam, skąd się wziął nasz rodzinny kryzys. – Do
facetów nie trafi się inaczej jak tylko argumentami. Chcesz mieć kota w domu, przekonaj swojego
faceta, że kot jest niezbędny przy wychowywaniu dzieci, i nie zadowalaj się jego tłumaczeniem
„nie, bo nie”. Słusznie, dlaczego wcześniej na to nie wpadłam? Wieczorem przeszukałam internet
i wydrukowałam 17 mniej lub bardziej przydatnych stron o kotach, rano pognałam do biblioteki,
wypożyczyłam pięć książek, w tym dwie bardzo grube, typu: „Kot w rodzinie”, „Wszystko, co
powinienem wiedzieć o swoim kocie”, „Zwierzę z charakterem” itd. Nie zrobiłam obiadu, bo nie
miałam czasu, mrożona pizza wcale nie jest taka zła, jak się ją odpowiednio przyprawi, czytałam,
szukałam, robiłam notatki. Wieczorem byłam przygotowana do dyskusji – na szczęście, bo tego
wieczoru mój mąż też mnie zaskoczył.

background image

OLA MA KOTA

Odcinek 2.

– Zdaje się, że mamy problem z głowy – powiedział już w drzwiach.
– Co to znaczy? – czułam, że to nic dobrego.
– Wyobraź sobie, że rozmawiałem z naszą księgową i okazało się, że ona bardzo chętnie weźmie kotka.

Szukała jakiegoś rasowego, ale kiedy opisałem jej tego naszego, powiedziała, że chętnie do nas wpadnie
i zobaczy.

– Opisałeś jej naszego kotka? – zainteresowałam się, bo jakoś nie potrafi łam sobie wyobrazić, jak Adam

opisuje kota, skoro przez całe trzy dni udawał, że go nie widzi.

– Tak.
– Co powiedziałeś?
– Że jest mały, szary, śmieszny, lubi się bawić. Ona ma jedno dziecko, więc powiedziałem, że nasze dzieci

bardzo go polubiły.

– Nie pytała, dlaczego chcemy... to znaczy chcesz go oddać?
– Powiedziałem, że jestem uczulony.
Patrzyłam na niego zimno.
– Ale przecież nie jesteś uczulony... prawda?
– No nie... ale... no bo... przecież...
Jestem pewna, że Adam nagle stracił dobry humor.
– Ola, nie zaczynaj, przecież rozmawialiśmy na ten temat.
– Nie rozmawialiśmy, tylko ty powiedziałeś, że się nie zgadzasz. To wszystko!
– No właśnie!
Patrzyłam na swojego męża nagle pewna siebie i zdecydowana.
– Wytłumacz mi racjonalnie, dlaczego nie możemy mieć kota?
– To chyba oczywiste!
– Nie, dla mnie nie jest oczywiste.
Adam przez chwilę nic nie mówił, wszedł do łazienki. Kiedy wyszedł, wciąż stałam, czekając na argumenty,
usiadł w fotelu, zaczął czytać gazetę, zerknął na mnie spod brwi, niestety, wciąż stałam i wpatrywałam się
w niego.
– Po pierwsze, nie lubię kotów, a to jest mój dom... i to właściwie powinno już wystarczyć... ale jak chcesz,

podam i inne powody: koty łażą po meblach, po łóżkach, zaglądają wszędzie, gubią sierść, siusiają,
potem w domu śmierdzi, roznoszą zarazki, w dobie szalejącej ptasiej grypy uważam, że to dalece
niebezpieczne trzymać w domu kota. Koniec kropka.

Błyskawicznie przeanalizowałam w głowie te wszystkie argumenty i coś mi zaczęło świtać.
– Tylko na pierwszy zarzut, czyli „nie lubię kotów”, nie mam odpowiedzi, a cała reszta to bzdura i doskonale

o tym wiesz!

– Nieprawda...
Wtedy mnie olśniło. Adam nie chce kota, bo to nie on tego kota
„wymyślił”, w myśl zasady, że prawdziwy mężczyzna nigdy nie
błądzi, tylko zwiedza nieznaną okolicę. Zrozumiałam, że moim
błędem było to, że chciałam go do czegoś przekonać. Trzeba
zmienić taktykę – odwrócić sytuację, tak żeby mężczyzna miał
szansę usłyszeć z ust kobiety: „Kochanie, masz rację”. Nagle
wiedziałam, że trzeba zaryzykować!
Poszłam do pokoju Zuzi. W jej wózku dla lalek spał słodko jak
niemowlę nasz kotek. Podniosłam go, ledwie się przebudził,

background image

OLA MA KOTA

Odcinek 2.

popatrzył na mnie niespokojnie, a potem zamruczał: „Ach, to ty... przestraszyłaś mnie, nie widzisz,
że śpię?”. Przeciągnął się rozkosznie, tak jakby przygotowywał się do zabawy, ale ja byłam niewzruszona.
Ucałowałam go na pożegnanie i wsadziłam do koszyka. Z koszykiem w ręku stanęłam przed Adamem.
– Najlepiej zrobić to od razu.
– Co zrobić? – Adam przestraszył się mojego zdecydowania.
– Idź do tej swojej księgowej i daj jej naszego kotka, jej dziecko ma widocznie więcej szczęścia niż nasze

dzieci. Może mieć w domu kotka, bawić się z nim, mówić do niego, karmić go kocimi przysmakami.
Idź i oddaj go, nie ma sensu przeciągać tego w nieskończoność.

Adam odłożył gazetę. Tyle o tym mówił, że nie ma mowy, że absolutnie się nie zgadza, że macie czas
do soboty. Teraz nie miał wyjścia. Dzisiaj był piątek, nie mógł nic nie zrobić. Wstał z fotela, podrapał się
w ramię, niestety, nic nie przychodziło mu do głowy. W kuchni zerknął na obrazek Zuzi „Kocia rodzinka”,
który przyczepiłam do lodówki, zawrócił, już miał coś powiedzieć, ale ja podałam mu koszyk.
– Idź, póki dzieci nie ma w domu. Jak wrócą, opowiem im, że kotek trafi ł do dobrej rodziny,

niech to je pocieszy, idź już.

Adam jak niepyszny wyciągnął komórkę, wybrał numer księgowej, wziął koszyk i wyszedł z domu.
Nie wracał całe wieki.
Po dobranocce, kiedy Zuzia wciąż płakała, a Szymon nie chciał zjeść kolacji, trzasnęły drzwi.
– Na szczęście weterynarz powiedział, że kotek jest zdrowy! – Adam trzymał szarą, puchatą kulkę

w dłoni.

– Co? – spytaliśmy wszyscy razem.
– Prawdę mówiąc, tylko o to mi chodziło... o pewność, że jest zdrowy.
– Może z nami zostać?
– Tak. Lekarz go zbadał i zaszczepił.
Dzieci rzuciły się na Adama, wrzeszcząc jak oszalałe ze szczęścia.
– Zaczekajcie... coś wam pokażę. Kupiłem dla niego parę drobiazgów – Kotek przestraszył się krzyków

dzieci i uciekł przed nimi na barki Adama. – To jest kuweta i specjalny żwirek, podobno kot sam będzie
wiedział, że to jego toaleta, zobaczymy. To jest koszyk z poduszką do spania, przecież musi mieć swoje
miejsce... Kupiłem jedzenie specjalne dla kociąt... takie, wiecie, junior, no i miseczki... Cały czas powinna
być w nich karma. – Adam zadowolony jak mały chłopiec wyciągał po kolei zakupy z dużych siatek.
Kot spacerował po jego barkach i plecach, jakby byli najlepszymi kumplami od dawien dawna.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ola ma kota odcinek 5
Ola ma kota odcinek 6
Ola ma kota odcinek 16
Ola ma kota odcinek 13
Ola ma kota odcinek 11
Ola ma kota odcinek 24
Ola ma kota odcinek 1
Ola ma kota odcinek 17
Ola ma kota odcinek 22
Ola ma kota odcinek 4
Ola ma kota odcinek 8
Ola ma kota odcinek 14
Ola ma kota odcinek 12
Ola ma kota odcinek 9
Ola ma kota odcinek 19
Ola ma kota odcinek 26
Ola ma kota odcinek 3
Ola ma kota odcinek 7
Ola ma kota odcinek 15

więcej podobnych podstron