background image

 

AMBER KELL 

Supernatural Mates 01 

- FROM PACK TO PRIDE – 

(Z watahy wilków do stada lwów) 

 

 

 

Tłumaczenie: madlen 

Beta: AK 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

 

Rozdział 1 

 

-  Nie  mogę  uwierzyć,  że  to  zrobiłeś.  –  Adrian  wpatrywał  się  w  swojego  brata  tak, 

jakby nigdy przedtem go nie widział. Rozejrzał się po biurze Kade’a. Jego głowa obracała się, 
gdy przyswajał sobie ten nagły zwrot w rzeczywistości. 

Wszystko  w  tym  męskim  pokoju  wyłożonym  boazerią  było  na  swoim  miejscu.  Te 

same  miękkie  dywaniki,  to  samo  biurko,  którego  przed  Kadem  używał  ich  ojciec.  Żadnych 
zmian,  ponieważ  jego  brat  był  fanatykiem  na  punkcie  tradycji.  Tradycji,  które  łamał 
wysyłając swojego zmiennego wilczego brata, by zamieszkał pośród lwów. 

Może zasnął po obfitym posiłku i teraz śni. Tak, to musi być to. Z pewnością jego brat 

nie sprzedałby go bandzie owłosionych jaj. Mógłby, być może, zrozumieć sprzedanie go innej 
psiej watasze: wilków czy kojotów, cholera, ostatecznie nawet grupie zmiennych psów, które 
żyły w centrum miasta, w zaułku za lodziarnią.  

Ale koty! 

Był w piekle. 

Adrian  uważnie  przyglądał  się  Kade’owi  mając  nadzieję,  że  zobaczy  jakieś 

zewnętrzne oznaki, że jego brat i alfa kompletnie stracił swój pieprzony rozum. 

Nie, facet nadal wyglądał tak samo. Ciemne włosy, zielone oczy, identyczne jak oczy 

Adriana, i dołeczek, gdy się uśmiechał, ale najwyraźniej stracił zdrowy rozum. 

Adrian westchnął. 
Jego  dzień  zaczął  się  tak  cudownie,  miłą  przebieżką  z  kumplami  z  watahy,  która 

zakończyła  się  upolowaniem  zranionego  jelenia.  Nie  mógł  myśleć  o  przyjemniejszym 
rozpoczęciu dnia. 

A teraz, jego zły brat to wszystko zniszczył. 

-  Co?  To  ma  sens.  –  Kade  odpowiedział  mu  niewinnym  spojrzeniem.  Spojrzeniem,  które 
potężnemu alfie absolutnie nie mogło się udać. 

- Sprzedałeś mnie tym kiciom! 

-  Przesadzasz  –  zaprotestował  Kade.  –  Zawarłem  układ  pokojowy  pomiędzy  dwoma 

watahami. 

-  Dobra,  Panie  Utrzymuję  Pokój.  Lwie  watahy  nazywają  się  stadami  –  Adrian 

uśmiechnął  się  ironicznie.  –  Jeśli  zamierzasz  mnie  sprzedać,  przynajmniej  powinieneś  coś 
wiedzieć o stworzeniach, którym składasz mnie w ofierze. 

- Składanie w ofierze to takie mocne słowo. – Kade powiedział to z doprowadzającym 

do szału uśmiechem. 

-  Kto  jest  składany  w  ofierze?  –  spytała  Helen,  partnerka  Kade’a,  wchodząc  do 

pokoju. 

Jak  zwykle,  partnerka  alfy  była  ubrana  w  parę  pochlapanych  farbą  dżinsowych 

rybaczek  i  luźny  biały  fartuch.  Adrian  zawsze  myślał  o  tym  stroju  jako  o  jej  ubraniu 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

 

roboczym.  Jako artystka, Helen zawsze nosiła jakąś wersję tego samego stroju.  Mawiała, że 
aby być kreatywną, musi czuć się swobodnie. Zanim związała się z Kadem zwykła pracować 
nago, ale opiekuńczy alfa położył kres tej praktyce. Fakt, skarżyła się na to codziennie, tylko 
po to, by podokuczać Kade’owi. 

- Ten tutaj mądrala zawarł pakt, oddając mnie stadu lwów w zamian za pokój między 

lwami a wilkami. 

- Miej trochę szacunku dla swojego alfy – warknęła Helen. Jej złote brwi uformowały 

się w zmarszczkę na jej gładkim czole, gdy przerzucała spojrzeniem pomiędzy braćmi. 

Kade  przesłał  mu  zadowolony  z  siebie  uśmiech.  Jego  efekt  został  zniweczony,  gdy 

jego partnerka uderzyła go dłonią w tył głowy. 

- O czym ty myślałeś? – zapytała Helen. 

-  Myślałem,  że  mogę  wydostać  swojego  brata  z  niebezpieczeństwa  i  znaleźć  mu 

partnera, by chronił go przed Olsonem. On jest zdeterminowany, aby cię skrzywdzić, bracie. 
Nie będzie szczęśliwy, dopóki nie będziesz leżał do góry brzuchem pod jego kłami. 

-  Sam  mogę  o  siebie  zadbać  –  powiedział  Adrian  przez  zaciśnięte  zęby.  –  Znam 

podstawy samoobrony. 

- Olson jest dwa razy większy od ciebie i trzy razy bardziej bezwzględny – powiedział 

Kade.  –  Nie  zamierzam  przypatrywać  się  biernie  i  pozwolić  temu  bękartowi  cię  rozerwać. 
Prawa watahy stanowią, że po skończeniu dwudziestu pięciu lat, jeśli on rzuci ci wyzwanie, 
będziesz  musiał  z  nim  walczyć  i  nic  nie  będę  mógł  zrobić.  Nic.  W  następnym  tygodniu 
kończysz dwadzieścia pięć lat! Jeśli cię przedtem  stąd odeślę, on nie będzie mógł  rzucić ci 
wyzwania. 

-  Wyobraź  sobie,  znam  obie  reguły  watahy  i  wiem,  kiedy  skończę  dwadzieścia  pięć 

lat. Mogę walczyć z tym facetem – nalegał Adrian. 

- On ma rację, Adrian – powiedziała Helen. – Mogę się nie zgadzać z metodą mojego 

cudownego męża, ale muszę przyznać, że jestem zaniepokojona Olsonem. Poza tym, lwi alfa 
jest absolutnie wspaniały – dodała z szelmowskim uśmiechem. 

- Hej! Ja tu jestem! 

-  Wiem,  kochanie.  –  Helen  poklepała  go  po  piersi,  ale  jej  oczy  były  skupione  na 

Adrianie. – Wiem, że to będzie trudne, być z dala od watahy, ale twój brat podpisał ten pakt z 
miłości i troski o ciebie. – Odwróciła się do swojego partnera. – Jaka dokładnie była ta twoja 
umowa? 

- Taka, że dam im Adriana, ale w zamian Adrian sam będzie mógł wybrać sobie lwa 

na  swojego  partnera,  z  wyjątkiem  wcześniejszych  umów  dotyczących  łączenia  się  w  pary 
pomiędzy lwami. 

-  A  co,  nie  osiągnęli  wystarczającej  liczby  lwich-wilczych  hybrydzich  dziwadeł? 

Nawiasem, jak byś nazwał taką kombinację? Lwowilk? Wilkolew? – spytał Adrian. 

-  Powiedziałeś  im,  że  Adrian  jest  gejem,  prawda?  –  przerwała  im  Helen.  –  Mam  na 

myśli, że tak naprawdę nie sprzedałbyś swojego brata jako wilka rozpłodowego albo kogoś w 
tym rodzaju. Mogę sobie być tylko człowiekiem, ale to byłoby moralnie niewłaściwe. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

 

-  Ha  –  powiedział  Adrian,  wskazując  palcem  na  Kade’a.  –  Miałeś  przynajmniej    na 

tyle  rozumu,  żeby  wybrać  sobie  rozsądną  partnerkę.  Czy  nie  mógłbyś  mnie  przynajmniej 
wysłać do jakichś innych wilków? 

- Moja rozsądna partnerka niech się trzyma od tego z daleka – wywarczał Kade. 

Adrian widział, że cierpliwość jego brata sięga kresu. Kły zaczęły mu  się wysuwać, 

dosłownie. 

-  Chociaż  bawi  jak  wieszacie  na  mnie  psy,  byłbym  wdzięczny  za  chwilę  na  własną 

obronę. Po pierwsze, wyjaśniłem, że mój brat jest gejem i najwyraźniej to była zaleta. Szukali 
towarzysza  dla  swojego  alfy,  który  także  jest  gejem,  ale  ma  problemy  ze  znalezieniem 
partnera.  Po  zapoznaniu  się  z  całym  katalogiem  członków  watahy,  alfa  nalegał  na  Adriana. 
Zobaczyłem  szansę,  by  ocalić  mojego  małego  brata  przed  Olsonem  i  ją  złapałem. 
Przepraszam,  jeśli  zrobiło  to  ze  mnie  złego  faceta.  Po  drugie,  zgodziłem  się  wtedy,  gdy 
obiecali  mi,  że  pozwolą  odejść  Adrianowi  w  ciągu  sześciu  miesięcy,  jeśli  on  będzie 
nieszczęśliwy albo nie znajdzie swojego partnera. Ponieważ jesteś gejem, sądzę że możemy 
wykluczyć zmutowane wilczo-lwie hybrydy, które tak obawiasz się stworzyć. Jakieś pytania? 

- Nie. Nie mam żadnych – odpowiedziała Helen, odwracając się do swojego szwagra. 

– Adrianie? 

Adrian westchnął. 

- Świetnie. Jesteś najlepszy bratem, jak zawsze. Pójdę pobawić się milusio z kiciami. 

Może przyniosę im koszyk przędzy albo jakąś zdalnie sterowaną mysz w prezencie. 

Przynajmniej,  był  jakiś  limit  czasowy  w  tym  wszystkim.  Wolałby  zdziczeć  i  wieść 

życie  jak  wilk,  niż  zostać  na  zawsze  z  tymi  cholernymi  kiciami.  Aroganckie  koty  nie 
wiedziały nic o dobrym wyciu. 

Kade  przewrócił  oczami  i  już  miał  coś  powiedzieć,  kiedy  przerwało  mu  pukanie  do 

drzwi.  

Adrian pociągnął nosem, wydając niskie warczenie. 

-  Zachowuj  się,  Adrian.  Pakuj  swoje  manatki  i  idź  się  pobawić  z  dużymi  kiciami. 

Zmienni muszą się jednoczyć, jeśli chcemy przetrwać wśród ludzi. 

Adrian  skinął  głową,  powstrzymując  się  od  komentarza,  na  który  miał  ochotę.  Jego 

brat  przynajmniej  w  tym  miał  rację.  Ludzie  zaczynali  wkraczać  na  ziemie  watahy  i  stada. 
Przysłużyłoby się każdemu, gdyby zmienni nauczyli się pracować razem, zamiast blokować 
swoje zasoby walcząc o sporne terytoria. 

Nawet jeśli Adrian wiedział, że poradziłby sobie z Olsonem, to nie chciał przysparzać 

bratu więcej problemów. 

Dostatecznie trudno było być alfą dużej watahy; Kade nie potrzebował dodatkowego 

obciążenia  w  postaci  przysparzającego  problemy  brata  geja.  I  chociaż  opuszczenie  rodziny 
bolało go, to Adrian był gotów dać lwom szansę. Nie znalazł partnera wśród wilków. Może 
nadszedł  czas  by  rozszerzyć  swoje  horyzonty.  Poza  tym,  to  nie  było  tak,  że  nienawidził 
kotów,  on  po  prostu  ich  nie  rozumiał.  Nie  wspominając  już  o  tym,  że  lwy  były  znane  ze 
szczególnej złośliwości. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

 

Adrian postanowił patrzeć na to tak, jakby wybierał się na wakacje. Właśnie ukończył 

duży  projekt  i  mógł  wyjechać  na  jakiś  czas.  Kiedy  wróci,  zacznie  krążyć  wokół  innych 
wilczych  watah.  Wilk  gej  nie  był  czymś  niespotykanym,  trzeba  było  tylko  znaleźć  watahę, 
która by go nie rozerwała i nie pozostawiła sępom. 

Zadowolony ze swojego planu, Arian uśmiechnął się uspokajająco do brata wiedząc, 

że to wkurzy Kade’a bardziej niż jakakolwiek znacząca kłótnia. 

Rzucając Adrianowi ostrzegawcze spojrzenie, Helen otworzyła drzwi. 

- Dobry wieczór, Olsonie. 

- Dobry wieczór, partnerko alfy – odpowiedział Olson. 

Głos Olsona był odpowiednio pełen szacunku, ale Adrian wiedział, że powyrywałby 

jej żyły z szyi w ciągu sekundy, gdyby uważał, że to go przybliży o krok do pozycji alfy.  

Zmienny  wszedł  do  pokoju,  zatrzymując  się  zauważywszy  Adriana.  Jego  oczy 

zaświeciły na jasno żółto, gdy jego wilk wyjrzał zza uprzejmej fasady człowieka. Po chwili 
wpatrywania, skinął sztywno Adrianowi głową. Adrian nie mógł nie podziwiać kontroli tego 
człowieka, nawet jeśli go nie lubił. 

Olson czekał na właściwy moment, ale Adrian widział wcześniej to spojrzenie, kiedy 

członkowie  watahy  ubijali  najsłabsze  zwierzę  w stadzie.  Starszy  wilk  chciał,  by  Adrian  nie 
żył i nie dbał o to, jak to się stanie. 

-  Dobry  wieczór,  Olsonie  –  powiedział  Adrian.  Upewnił  się,  że  patrzy  Olsonowi 

prosto w oczy, wiedząc, że to sprawi, iż ten będzie chciał go pociąć swoimi pazurami. 

- Adrianie – Olson uśmiechnął się szyderczo. 

Zadowolony ze swojej nocnej pracy, Adrian opuścił pokój sprężystym krokiem, który 

szybko  stracił,  jak  tylko  uświadomił  sobie,  że  zostawia  za  sobą  wszystko  co  znał,  by 
zamieszkać z bandą kotów.  

- Założę się, że mają owłosione jaja – powiedział ponuro. 

 

* * * * 

 

Talan  wylegiwał  się  na  swojej  ogromnej  kanapie  patrząc  na  zdjęcie  w  swojej  dłoni. 

Jego  oczy  ciągle  śledziły  lśniące  czarne  włosy  i  przenikliwe  zielone  oczy  mężczyzny  na 
fotografii. 

Cholera, był piękny. 
To nie było słowo, które zazwyczaj przypisuje się mężczyznom, ale nie było innego 

słowa  na  określenie  wilka,  który  będzie  jego  partnerem.  Miał  ochotę  ugryźć  to  wrażliwe 
miejsce na skrzyżowaniu szyi i barku, i naznaczyć tego mężczyznę jako swojego. 

Cholera. Penis Talana zareagował na wizję w jego głowie. Zastanawiał się, czy jego 

partner będzie smakował słono czy słodko, gdy będzie go ssał. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

 

-  Nadal  rozmyślasz  o  tym  wilku?  –  zapytała  Talla  wchodząc  do  pokoju.  Nie 

zawracając  sobie  głowy  czekaniem  na  zaproszenie,  położyła  się  obok  brata  i  razem  z  nim 
oglądała zdjęcie. – Jak na szczeniaka z pewnością jest ładny. 

- Ładny? – Talan pochylił głowę przyglądając się bliżej zdjęciu. – Nie. On jest piękny 

i jest mój – powiedział z satysfakcją. 

- Wiesz, że ma możliwość wycofania się – przypomniała mu Talla. – Alfa wyraził się 

całkiem jasno, że jeśli jego brat będzie nieszczęśliwy, on wezwie go z powrotem do domu. 

-  Podstępny wilk  –  Talan zmarszczył  brwi.  –  Muszę przekonać Adriana, żeby mi się 

oddał  zanim  skończy  się  te  sześć  miesięcy,  ponieważ  nie  ma  opcji,  żebym  pozwolił  mu 
odejść, skoro już tu przybędzie. On jest mój i nikt mi go nie zabierze. 

- Alfa wilków po prostu dba o swojego brata. 

Talan skinął głową. Rozumiał to, naprawdę, ale nie musiało mu się to podobać. 

- Nie podoba mi się też to, co powiedział nam o tym facecie, Olsonie. Adrian skończył 

wczoraj dwadzieścia pięć lat i teraz może zostać legalnie wyzwany do walki. Jeśli ten wilk się 
tu  zbliży,  zabiję  go.  Nie  pozwolę,  żeby  tknął  mojego  partnera.  –  Talan  okazał  swoje 
niezadowolenie niskim dudniącym warkotem. 

- Musi jeszcze wybrać ciebie na swojego partnera. 

- Czy przyszłaś tutaj, by zepsuć mi dzień? Ponieważ byłem szczęśliwy zupełnie sam. 

Talla uśmiechnęła się. 

- Ty i twoje zdjęcie? 

- Zgadza się i będziemy razem szczęśliwy aż do jutra. – Talan uśmiechnął się szeroko. 

– Wtedy pobawię się oryginałem. 

- Żałosne. – Talla potrząsnęła głową spoglądając na brata. – Są inni, którzy mogą być 

nim zainteresowani, no wiesz. 

Talan wysunął kły. 

- Lepiej, żeby zatrzymali to zainteresowanie dla siebie. 

-  Zamierzasz  to  utrudniać,  prawda?  Nie  będzie  proste  zmusić  stado  lwów  do 

zaakceptowania wilka jako twojego partnera. 

- Każdy, komu się to nie podoba, może odejść – powiedział obojętnie Talan. 

Talla westchnęła. 

- Niektórzy mogą próbować walczyć, by być twoim partnerem. 

Talan potrząsnął głową. 

- Nie rozumiesz, Talla. On jest moim przeznaczonym przez los partnerem. Poczułem 

to, jak tylko zobaczyłem jego zdjęcie. Nikt nie może sprzeczać się o wybór mojego partnera, 
skoro jesteśmy związani. 

Były  różnego  rodzaju  kombinacje  łączenia  się  w  pary,  ale  tylko  Bogowie  wybierali 

przeznaczonego  przez  los  partnera.  To  był  rzadki  przypadek  i  Talan  wiedział,  jak  tylko 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

 

zobaczył  zdjęcie  szczupłego  zmiennego  wilka,  że  Adrian  był  tym  jedynym,  wybranym  dla 
niego. 

-  Dobrze,  dam  znać  pozostałym.  To  uniemożliwi  im  próby  wywabienia  go  stąd  albo 

zabicia. 

Talan ryknął. 

- Każdy, kto tknie choć włos na jego głowie, straci swoje. Upewnij się, że wszyscy w 

okolicy się o tym dowiedzą. 

- Tak, o królu dżungli – powiedziała Talla, wstając do wyjścia. – Pójdę podzielić się tą 

wiadomością, że jesteś nierozsądny na punkcie nowego mieszkańca i żeby się zachowywali. 

-  Świetnie.  –  Talan  wrócił  do  swojego  zdjęcia,  głaszcząc  dołek,  który  dostrzegł  na 

policzku swojego partnera. 

-  On  może  być  dupkiem.  Wygląd  to  nie  wszystko.  Spotykałam  się  z  wystarczającą 

ilością mężczyzn, żeby wiedzieć, że to fakt – powiedziała Talla, z żałosnym uśmiechem. 

- Nie jest. Pytałem się. Jest geniuszem, z wysokimi stopniami naukowymi w zakresie 

matematyki  i  informatyki,  ma  rodzinę,  która  go  uwielbia  i  –  powiedział  Talan,  machając 
palcem w powietrzu – w wolnym czasie uczy małe dziewczynki samoobrony. 

- Czy on szykuje się na świętego? 

- Nie, kiedy z nim skończę – odpowiedział Talan z szelmowskim uśmiechem. 

- Fuj. Przepraszam, że spytałam. 

Drzwi zatrzasnęły się za nią, kiedy wyszła. 

-  Czasami  to  jest  zbyt  łatwe  –  powiedział  Talan,  uśmiechając  się  do  zdjęcia.  – 

Będziemy musieli wkurzyć ją osobiście, kiedy jutro przyjedziesz. To będzie świetna zabawa – 
obiecał swojemu przyszłemu partnerowi. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

 

Rozdział 2 

 

Następnego ranka, Talan stał na ganku czekając na Adriana, kołysząc filiżanką kawy 

w  jednej  dłoni,  a  komórką  w  drugiej.  Nie  chciał  przegapić  dzwoniącego  telefonu  w 
przypadku,  gdyby  Adrian  zadzwonił  ponownie.  Jak  na  matematycznego  geniusza, 
biedaczysko nie miał za grosz zmysłu orientacji.  

Talanowi  to  nie  przeszkadzało.  Za  każdym  razem,  kiedy  jego  wilk  dzwonił,  mógł 

słuchać tego miękkiego, seksownego głosu, który sprawiał, że chciał mruczeć.

1

 

Zgodnie z ich ostatnim kontaktem, Talan oczekiwał wspaniałego zmiennego wilka w 

każdej  chwili.  Był  otoczony  przez  swoje  sześć  sióstr,  pięknych  zmiennych  lwic,  ze 
złotobrązowymi włosami i pasującymi do nich oczami. 

Rozglądając  się  wokół  zauważył,  że  stary  dom  potrzebuje  nowej  warstwy  farby. 

Zbudowany  przez  przodków  Talana,  dom  w  stylu  Tudorów  miał  dwa  tysiące  dwieście 
trzydzieści  metrów  kwadratowych,  czterdzieści  dwa  pokoje  i  był  dumą  stada.  Pradziadek 
Talana  zbudował  go  dla  swojej  nowej  oblubienicy,  na  ziemi  liczącej  sto  pięćdziesiąt 
hektarów.  Było  powodem  do  dumy  to,  że  rodzina  Talana  nadal  była  właścicielem  każdego 
hektara. 

Popijając  swoją  kawę,  Talan  wędrował  wzrokiem  po  krajobrazie  swojego  górskiego 

domu, mając nadzieję, że Adrian pokocha go tak samo, jak on. Wilk był przyzwyczajony do 
życia na pustyni.

2

 Talan miał nadzieję, że wysokość nie będzie przeszkadzała Adrianowi zbyt 

mocno.  Dopilnuje  żeby  jego  partner  był  zrelaksowany  w  ciągu  tych  kilku  pierwszych  dni, 
chociaż, jako zmienny, Adrian powinien zaadaptować się szybciej niż normalny człowiek. 

Talan spojrzał z miłością i rozbawieniem na swoje siostry. Wszystkie wpatrywały się 

w pusty podjazd, jak koty czyhające na mysz. 

-  Musimy  powitać  nowego  członka  stada  –  powiedziała  Talla,  gdy  jego  siostry 

przybyły, by zająć miejsce na ganku. 

Dobrze, że to był jeden z tych szerokich, staromodnych ganków, które otaczały dom, 

w przeciwnym razie, nie byłoby miejsca dla nich wszystkich. Trisha, jego najstarsza siostra 
usiadła na gankowej balustradzie wypatrując samochodów. Reszta z nich rozproszyła się po 
ganku, jak opalające się koty w ludzkiej formie. Miał nadzieję, że nie odstraszą jego partnera, 
zanim Adrian wejdzie do domu. 

- Co robicie? – zapytał Kevin, jeden z mężczyzn w stadzie, wychodząc z domu. Jego 

oczy  podziwiały  kobiety,  gdy  się  zbliżał.  Kevin  pochodził  z  głębokiego  Południa  i  jego 
południowe przeciąganie samogłosek zawsze przysparzało mu kobiet. 

Talan  warknął,  gdy  przypomniał  sobie,  że  ten  mężczyzna  jest  biseksualistą.  Byłaby 

szkoda, gdyby musiał go zabić, jako że był ojcem dwójki siostrzeńców Talana. 

- Czekamy na partnera Talana – odpowiedziała Talla z huśtawki wiszącej na ganku. 

                                                           

1

 Mrrauu ;) 

2

 Ja tam nie wiem, ale to dziwne, że lew żyje w górach a wilk na pustyni ;) ale to wymysł autorki, nie mój, więc 

nie bijcie ;) 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

 

- Dzisiaj przyjeżdża? – Kevin wślizgnął się na huśtawkę obok Talli. 

- Tak – odpowiedziała Tasha ze schodów. 

- Hej, co się dzieje? – Dillon szedł powoli ścieżką z terenów łowieckich, wchodząc po 

schodach na ganek, ciężko tupał swoimi wielkimi stopami.. 

- Czekamy na partnera Talana. 

- Aha. – Dillon oparł się o front domu. – Zostanę i go przywitam. 

Talan  przyglądał  się,  jak  lew  za  lwem  wymyślali  kolejne  kiepskie  wymówki,  aż 

wszystkie  dwadzieścia  pięć  lwów  czekało  na  ganku,  gdy  na  podjeździe  pojawił  się  mały 
pojazd hybrydowy. 

-  Boże,  on  jest  konserwatystą  –  powiedział  Kevin.  -    To  może  być  gorsze  niż  bycie 

wilkiem. 

- Talla, czy mogłabyś potrzymać moją kawę – zapytał uprzejmie Talan. 

 

* * * 

 

Adrian trząsł się ze zdenerwowania, gdy jego oczom ukazał się widok domu. Podczas 

długiego podjazdu usiłował przekonać siebie, że nie zwariuje. Mógł to zrobić. Mógł spotkać 
się  z  grupą  lwów  i  przekonać  się,  czy  któryś  z  nich  nie  jest  jego  partnerem  życiowym.  W 
końcu, jego brat już zgodził się na to stado, co oznaczało, że każdy z jego członków przeszedł 
przez  intensywny  proces  prześwietlania.  Przy  umiejętnościach  Kade’a  do  przesłuchiwania, 
CIA wydawała się grupką obiboków ze szkoły średniej. 

Biorąc  głęboki oddech,  powtórzył  swoją mantrę. „Mogę to  zrobić”  – podśpiewywał, 

gdy powoli jechał w górę po żwirowym podjeździe. 

Było tu naprawdę pięknie. Ziemie stada Talana składały się ze wspaniałego kawałka 

terytorium pośrodku Gór Kaskadowych

3

; jakże różniły się od domu Adriana na pustyni, we 

Wschodnim Waszyngtonie.

4

 Musiał widzieć ponad dwanaście orłów szybujących wysoko na 

niebie, gdy jechał do domu stada. Te drapieżne ptaki były jednymi z ulubionych Adriana. To 
był dobry znak. 

Adrian zatrzymał się przed domem, w miejscu, które oczywiście było przeznaczone na 

parking.  Były  tam  szerokie  słupki,  które  chroniły  dom  i  wskazywały,  gdzie  można  było 
bezpiecznie zaparkować. 

- Mogę to zrobić – powtórzył, odpinając pasy. 

Jak  tylko  Adrian  wysiadł  z  samochodu,  wielki  mężczyzna  przeleciał  w  powietrzu, 

uderzając w maskę w kakofonii gniecionego metalu i rozbijanego szkła. Szybkie spojrzenie 
ukazało Adrianowi zniszczoną przednią szybę i  wgięcie rozmiaru mężczyzny w masce jego 
samochodu.  

                                                           

3

 Cascade Mountains - pasmo górskie w Ameryce Północnej, wchodzące w skład Kordylierów. Rozciągają się od 

rzeki Fraser w Kanadzie do Mount Shasta w Kalifornii. 

4

 Eastern Washington – część stanu Waszyngton, na wschodzie Gór Kaskadowych. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

10 

 

Skrzywił  się,  współczując  facetowi.  Takie  twarde  lądowanie  nie  mogło  zabić 

zmiennego, ale z pewnością musiało zranić. 

- Wszystko w porządku? – Adrian zapytał oszołomionego mężczyznę. Tak naprawdę 

nie  był  zmartwiony,  zmiennych  trudno  było  uszkodzić,  ale  chodziło  mu  o  jego  samochód. 
Czuł sentyment do pojazdu, który kupił za swój pierwszy niezależny kontrakt. 

- Łał, jesteś ładniejszy niż na zdjęciu – powiedział zmienny lew, patrząc na niego do 

góry nogami. 

- Yyy. Dzięki. – Jego brat go nie ostrzegł, że lwy są stuknięte. Może na razie powinien 

po prostu zostawić torby w samochodzie. 

Duży zmienny zsunął się z maski, patrząc ponuro na powyginany samochód Adriana. 
To było duże wgniecenie. 

-  Talan  za  to  zapłaci  –  powiedział  zmienny.  Potrząsnął  głową,  aby  usunąć  małe 

odłamki  szkła.  –  Jestem  Kevin.  –  Wyciągnął  rękę,  ale  szybko  ją  cofnął,  kiedy  głośny  ryk 
wypełnił powietrze. – Ja.. ja muszę iść.  

Zmienny lew uciekł, jakby goniło go stado piekielnych ogarów, albo może naprawdę 

wkurzony lew. 

Lwy były dziwne. 
Kręcąc  głową,  Adrian  skierował  się  do  domu,  by  się  zatrzymać,  gdy  zobaczył  cały 

ganek wypełniony zmiennymi lwami. Każdy z nich był duży, blondwłosy i wspaniały. 

Po raz pierwszy w swoim życiu Adrian pożałował, że nie jest biseksualistą. 

-  Cześć  –  powiedział  do  grupy,  nie  będąc  pewnym,  do  którego  z  nich  powinien  się 

zwrócić. 

Odpowiedział mu chór pozdrowień. 
Zanim  Adrian  zapytał  o  ich  przywódcę,  największy  mężczyzna,  jakiego  Adrian 

widział w swoim życiu, przeszedł przez tłum. Połączenie siły i piękna, grube muskularne uda 
podkreślone  były  przez  parę  obciętych  szortów,  a  jego  cienka,  obcisła  koszulka  nie 
pozostawiała  nic  wyobraźni.  To,  co  zostało  pominięte,  analityczny  umysł  Adriana  chętnie 
uzupełnił.  Adrian  nie  wiedział,  czy  powinien  uciec  na  drapieżne  spojrzenie  w  oczach 
zmiennego lwa, czy uklęknąć do tych wspaniałych, złotych stóp boga. 

Łał. 

Adrian wiedział, że wydziela feromony, ale nic nie mógł na to poradzić. Olbrzymi lew 

był  jak  spełnienie  seksualnej  fantazji.  Ponownie,  szybko  rozważył  swoją  możliwość 
przynależenia  do  stada.  To  może  nie  być  takie  złe,  być  oznaczonym  wilkiem.  Nie,  jeśli 
dodatkowe korzyści będą uwzględniały mężczyznę przed nim. 

- Przepraszam za samochód – duży zmienny lew powiedział ze szczytu schodów. 

Adrian natychmiast rozpoznał głos. 

-  W.. w porządku. Dzięki za pomoc w dotarciu  tutaj,  tak w ogóle.  – Jeśli chodziło o 

Adriana,  to  według  niego,  ten  duży  mężczyzna  mógł  robić,  co  chciał,  pod  warunkiem,  że 
dotyczyło to ich obu, nagich, w wielkim wygodnym łóżku. Naprawdę wielkim łóżku, Adrian 
się poprawił, biorąc pod uwagę wielkość mężczyzny. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

11 

 

Mniam. 

- Każę go naprawić. – Mężczyzna zszedł po schodach i Adrian znalazł się w centrum 

pary  ciepłych,  złotobrązowych  oczu.  –  Witaj  Adrianie.  Jestem  Talan,  alfa  stada.  –  dodał, 
podając mu swoją rękę. 

- Poznałem cię po głosie – przyznał Adrian z nieśmiałym uśmiechem. Poczuł, jak się 

rumieni, ale nie mógł ukryć swojego niemal gwałtownego pociągu do tego mężczyzny. Jego 
wilcze zmysły rozkoszowały się piżmowym zapachem zmiennego lwa.  

Przełykając ślinę, Adrian przyjął oferowaną dłoń, by się przywitać, ale alfa podniósł ją 

do swoich ust. 

- Napisałem prośbę, byś został moim partnerem życiowym. 

Zajęło  to  chwilę,  by  słowa  dotarły  do  świadomości  Adriana,  gdyż  był  on  zajęty 

wchłanianiem ciepła z pocałunku. Na dotyk Talana, potrzeba odbiła się rykoszetem w ciele 
Adriana.  Jeśli  on  potrafił  robić  takie  rzeczy  z  dłonią,  to  Adrian  chciał  poczuć  usta  tego 
mężczyzny, na całym swoim ciele. 

Rozpaczliwie. 

-  Co  masz  na  myśli,  przez  prośbę?  –  Adrian  zwalczył  mgłę  pożądania  próbującą 

przejąć kontrolę nad jego mózgiem, by zwrócić uwagę na to, co mówi alfa. Jeśli chciał żyć w 
tym stadzie, musiał się nauczyć ich zasad. 

-  Lwy  muszą  zawiadomić  stado,  jeśli  chcą  stworzyć  związek  na  wyłączność.  Jeśli 

prośba zostanie przyjęta, pozostali członkowie stada zostawiają parę samej sobie, żeby mogła 
ona zbadać możliwość stworzenia więzi partnerskiej. 

- Aha. 

Lwy zdecydowanie były dziwne. 
Talan zmarszczył brwi patrząc na Adriana. 

- Czy wilki tak nie robią? Obawiam się, że nie wiem, jak to się robi w waszej kulturze. 

– Zmienny lew wyglądał jakby był autentycznie ciekawy. 

- Pieprzymy się i jeśli pasujemy do siebie, wiążemy się. 

Wilki  były  znacznie  bardziej  prymitywnymi  stworzeniami.  Nie  potrzebowały 

oficjalnej ceremonii lub  kwiatów, czy czego tam, do diabła, pluszaki chciały. Wilki łączyły 
się w pary, jak pierwotne zwierzęta, którymi były. 

Żar błysnął w złotych oczach Talana. 

- Choć bardzo chciałbym spróbować twojego sposobu, to chcę się jednak upewnić, że 

nasze wiązanie się będzie bezpieczne dla nas obojga. Musimy postępować powoli i upewnić 
się, że mój lew może zaakceptować twojego wilka, zanim zrobimy coś nieodwracalnego. 

Adrian powoli zmierzył lwa swoim wzrokiem. 

- Jak dotąd to, co widzę, podoba mi się, ale nie chciałbym być kulturowo nietaktowny. 

Możesz mnie wziąć ładnie i powoli. – Adrian uśmiechnął się szeroko do Talana tak, że ten nie 
mógł nie zrozumieć, co miał na myśli. 

 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

12 

 

Talan  zaśmiał  się,  pusząc  się  jak  duży  kot,  którym  był,  i  wyglądając  na  absurdalnie 

zadowolonego z ich przekomarzania. 

Ten  facet  był  strasznie  przejęty.  Adrian  zastanawiał  się,  czy  Talan  miał  niewiele 

okazji, by znaleźć partnera życiowego na ziemiach stada. To by wyjaśniało umowę z Kadem. 
Chociaż  w  każdym  barze  dla  gejów  można  było  złapać  dziesiątki  propozycji,  to  jednak 
zmienni mieli czasami trudności, by się z kimś związać. 

Adrian  oblizał  wargi,  gdy  wyobraził  sobie,  jak  wpada  na  tego  dużego  zmiennego  w 

klubie i robi mu loda w jednym z tych ciemnych kątów, gdzie mężczyźni mogą robić gorące i 
niegrzeczne rzeczy jeden drugiemu. 

Był  zadowolony,  kiedy  wzrok  Talana  podążył  za  ruchem  jego  języka,  jak  gdyby 

wkuwał do kartkówki, a Adrian miał wszystkie odpowiedzi. 

Po  raz  pierwszy,  Adrian  wspomniał  słowa  Kade’a,  że  będzie  mógł  wybrać  spośród 

dostępnych  mężczyzn.  Z  pewnością  żaden  z  nich  nie  był  gorętszy  od  mężczyzny  stojącego 
przed nim. 

- Ilu mężczyzn jest w twoim stadzie? 

-  Dlaczego  pytasz?  Myślisz,  że  ktoś  inny  będzie  bardziej  kompatybilny?  –  Talan 

poderwał swoją złotą głowę, by spojrzeć groźnie na swoich ludzi. – Jak sądzisz, który z nich 
jest lepszy ode mnie? – warknął. 

Och. Temperament tego faceta sprawiał, że Kade wyglądał przy  nim jak szczęśliwy, 

żwawy szczeniak. 

Adrian przezornie nie spojrzał na inne lwy, nie chcąc sprowokować alfy do zrobienia 

czegoś niemądrego. 

- Byłem po prostu ciekawy. Nie ma powodu do niepokoju. 

Talan chwycił Adriana za biceps swoimi dużymi dłońmi. 

- Pocałuj mnie, żeby moje stado wiedziało, że akceptujesz moją prośbę. 

- To nie zobowiązuje mnie do niczego, prawda? 

Adrian  nie  miał  ochoty  poślubiać  faceta  w  kilka  minut  po  przyjeździe.  Potrzebował 

jazdy próbnej, nim się zwiąże z tym olśniewającym zmiennym; niech szlag trafi zasady lwów. 
Choć opierając się na czysto  fizycznej  reakcji, dałby temu facetowi  jakiś milion w skali od 
jednego do dziesięciu, co cholernie go przestraszyło. 

Nie  przyznał  się  swojemu  bratu  ze  swojej  największej  obawy.  Że  będzie  chciał  się 

związać z jednym z lwów. Myśl, że już nigdy nie będzie polował ze swoją watahą i widzieć 
promiennego  uśmiechu  swojej  bratowej,  łamała  mu  trochę  serce.  Nie  było  opcji,  by  mógł 
sprowadzić do domu lwa, by zamieszkał z jego rodziną, nie wspominając nawet, że żaden alfa 
nie opuści swojego terytorium. Nie zostaje się alfą, podążając za swoim partnerem.  

Myśl  o  związaniu  się  z  Talanem  była  jednocześnie  radosna,  ale  i  cholernie 

przerażająca. 

-  Nie, – odpowiedział Talan, najwyraźniej nie dostrzegając lekkiego napadu paniki u 

Adriana.  –  to  po  prostu  oznacza,  że  zgodziłeś  się  dać  mi  szansę,  bym  spróbował  przekonać 
cię, że będę dobrym partnerem życiowym. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

13 

 

- W porządku. – Nie było tak trudno zgodzić się, by ten facet próbował nakłonić go do 

związania się na całe życie, ale cieszył się, że jego brat umieścił klauzulę, że, gdyby nic z tego 
nie wyszło w ciągu sześciu miesięcy, będzie mógł się stąd wynieść do diabła. 

Proszę, żeby nic z tego nie wyszło. Adrian naprawdę nie chciał być jedynym wilkiem 

w stadzie lwów. 

 

* * * 

 

Talan zaciągnął się zapachem swojego partnera. Stanie tak blisko drugiego człowieka 

utrudniało  opieranie  się  pragnieniu  rzucenia  się  na  niego.  Był  poważny,  kiedy  mówił 
Adrianowi, że musi to się odbyć powoli, ale patrzenie na zachwycającego zmiennego wilka z 
bliska sprawiło, że chciał zażądać swojej nagrody. 

Lew  wiercił  się  niespokojnie  pod  skórą  Talana,  gdy  patrzył  na  swoją  zdobycz. 

Niejeden zmienny lew rozerwał  na strzępy swojego partnera przez brak  nieostrożności. Dla 
Talana  było  ważne,  by  jego  lew  zaakceptował  wilka  będącego  tuż  pod  powierzchnią  skóry 
Adriana tak samo, jak człowieka. Kojarzenia międzygatunkowe były podstępne, ale Talan był 
zdeterminowany, by to konkretne udało się bez przeszkód.  

W  końcu,  miał  już  Adriana  dokładnie  tam,  gdzie  chciał  go  mieć.  Na  swoim 

terytorium.  Teraz,  gdy  go  miał,  nic  nie  mogło  powstrzymać  Talana  przed  zatrzymaniem 
pięknego wilka u swojego boku. 

Spoglądając na smukłego wilka, jedna myśl krążyła w jego umyśle. 
Zdjęcie nie oddawało prawdy o Adrianie. 
Pomimo  niepokoju,  który  się  z  niego  wylewał,  mały  wilk  pachniał  niesamowicie, 

żadnego ostrego smrodu prawdziwego strachu. Ktoś młodszy mógłby być nerwowy w grupie 
otaczających  go  większych  ludzi,  ale  Adrian  nie  był  tak  naprawdę  przerażony.  Pożądanie 
wypełniające  powietrze  powiedziało  Talanowi,  że  odczuwany  pociąg  jest  wzajemny  i 
uczyniło  go  tak  twardym,  że  myślał,  że  dojdzie  od  samego  tylko  zapachu  młodszego 
mężczyzny. 

Ujmując tył głowy Adriana w obie ręce, Talan, przycisnął swoje wargi do małych ust 

wilka.  Wsuwając  swój  język  pomiędzy  wargi  Adriana  zakosztował  smaku  swojego 
przyszłego  partnera  życiowego.  Adrian  smakował  gorącem,  potrzebą  i  czymś  słodkim,  co 
nęciło język Talana. 

Och, słodkości. Ten facet musiał zjeść karmelka całkiem niedawno. 
Mógłby z łatwością całować Adriana wiecznie. 

- Hej człowieku, gdzie są twoje ubrania? 

Adrian wyszarpnął usta. 

- Co? 

Talan  ryknął.  Utrata  ust  Adriana  była  jak  fizyczny  cios  w  samo  serce.  Chciał 

zaciągnąć  mniejszego  mężczyznę  do  swojego  łóżka  i  rozkoszować  się  jego  zapachem, 
najlepiej, gdy oboje będą nadzy. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

14 

 

Dillon stał przy samochodzie Adriana z zestawem walizek u swoich stóp. 

-  Są  dwie  torby  na  laptopa  i  tylko  jedna  walizka.  Gdzie  są  twoje  ubrania?  –  Dillon 

zapytał ponownie, rzucając na bagaż zdumione spojrzenie.  

Adrian wskazał na samotną walizkę. 

- Tu są moje ubrania. 

- Och, idziemy kupować ubrania. – Talan usłyszał za sobą sapnięcie Trishy. 

Lwice uwielbiały zakupy. Świadczył o tym wyciąg z jego karty kredytowej.  

- Nie potrzebuję żadnych ubrań – oświadczył Adrian. 

Talan  był  zadowolony,  widząc,  że  wilk  nabrał  większych  rumieńców  od  ich 

pocałunku. 

- Nie. W ogóle nie potrzebujesz żadnych ubrań – zgodził się z nim Talan. 

- To znaczy – soczyste usta Adriana zacisnęły się w wąską linię – więcej ubrań. To, co 

przywiozłem mi starczy. Nie potrzebuję wiele. 

-  Zostawiłeś  większość  swoich  ubrań  w  swoim  starym  domu?  -  Myśl,  że  ten 

mężczyzna asekurował swoje odejście, doprowadziła Talana do wściekłości. 

Adrian miał tu zostać. Talan zanotował sobie w myśli, by wysłać kilku członków stada 

po  resztę  rzeczy  Adriana.  Alfa  czuł  głęboko  w  swoich  kościach,  że  Adrian  jest  dla  niego 
idealnym partnerem życiowym.  

Adrian po prostu jeszcze o tym nie wiedział. 
Zmienny wilk wzruszył ramionami. 

- Zostawiłem trochę mebli, bo nie wiedziałem, ile będę miał miejsca. Nie przywiozłem 

także swojego komputera stacjonarnego. Poza tym, to wszystkie moje rzeczy. Wilki są dość 
proste. 

Biorąc  pod  uwagę  jak  wymagające  są  lwy,  pokrzepiające  było  to,  że  jego  przyszły 

partner  jest  tak  wyluzowany.  Nie  oznaczało  to  jednak,  że  Adrian  wkrótce  nie  będzie  miał 
nowej garderoby. Siostry Talana nie będą w stanie się oprzeć temu wspaniałemu mężczyźnie 
bardzo potrzebującemu nowych ubrań. 

Talan  zastanawiał  się,  który  z  pokojów  może  być  najlepszy,  jako  biuro  dla  jego 

partnera.  Za  oranżerią  był  jeden  dobrze  oświetlony  pokój,  który  mógłby  się  spodobać 
Adrianowi. Mogliby go całkowicie przeprojektować tak, by spełniał potrzeby wilka. 

Tak, Talanowi spodobał się ten pomysł. Udział Adriana przy projektowaniu gabinetu, 

mógłby pomóc cudownemu wilkowi poczuć się bardziej jak w domu. 

Dopóki  nie  zatrudni  projektanta,  Adrian  może  używać  jednego  z  apartamentów 

gospodarza,  zarówno  jako  sypialni,  jak  i  biura.  To  był  pokój  gościnny,  w  którym  Adrian 
będzie spał, dopóki oficjalnie się nie zwiążą. Było tam biurko, z którego tymczasowo mógłby 
korzystać.  A  kiedy  już  się  ze  sobą  zwiążą,  Adrian  mógłby  dalej  używać  tego  pokoju,  jako 
swojego biura do czasu, aż jego własne nie będzie gotowe. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

15 

 

- Do czego potrzebne ci są te wszystkie komputery? - Dziwnie uderzyło to Talana, że 

o ile wiedział sporo o pochodzeniu i rodzinie Adriana, to tylko z grubsza był zorientowany, że 
Adrian zarabiał na życie czymś związanym z komputerami. 

- Doradztwo komputerowe dla firm produkujących gry. Projektowanie na zamówienie 

oprogramowania, gier wideo, tego typu rzeczy. 

Wszyscy mężczyźni ożywili się.

5

 

- Jakiego rodzaju gry wideo? – zapytał Dillon, chwytając torby Adriana. 

- Byłem głównym projektantem gry Książę Stryker. 

-  Nie!  –  krzyknął  Dillon.  –  To  była  moja  ulubiona  gra  w  zeszłym  roku.  Ta  bitwa 

pomiędzy smokiem i skorpionem była genialna. 

Powstał szum, kiedy pozostałe lwy zaczęły się zgadzać z tym stwierdzeniem. 
Adrian  uśmiechnął  się  szeroko  i  dumnie,  sprawiając,  że  Talanowi  zaparło  dech  w 

piersiach. Jeśli wcześniej uważał, że ten mężczyzna jest wspaniały, to, gdy się uśmiechał, był 
oszałamiający. 

- Dzięki, to było moje dzieło. 

- Możemy go zatrzymać? – poprosił Dillon, mrugając oczami na Talana.  – Czy mam 

rację, że główni projektanci dostają nowe gry wcześniej – zapytał Adriana. 

- Oczywiście. Zawsze dostaję kopię przed oficjalnym wprowadzeniem gry na rynek. 

Słychać było zbiorowe skomlenie wśród mężczyzn.

6

 

- Będą jeszcze bardziej bezużyteczni niż zwykle – wymamrotała Trisha. 

Talan nie mógł przestać się uśmiechać. Miejsce jego kochanka w stadzie było pewne. 

Teraz wszystko, co musiał zrobić, to przekonać Adriana, by został. 

- Chodź, pokażę ci twój pokój. 

- Pozwól mi wziąć moje torby. 

Talan pokręcił głową. 

- Chłopaki je przyniosą. 

-  W  porządku.  –  Adrian  wzruszył  ramionami  i  ruszył  za  Talanem,  przez  tłum 

zmiennych lwów zgromadzonych na ganku. 

Ryk zmusił ich do rozejścia się. 

- Często to robisz? – zapytał Adrian. 

- Kiedy muszę. 

Ważne było, by podkreślał, że jest alfą stada. Na szczęście, jako że był gejem, nie było 

konkurencji ze strony innych młodszych mężczyzn, by walczyć o jego partnerów. Zresztą, do 
diabła,  i  tak  był  spokrewniony  ze  wszystkimi  kobietami.  A  jednak,  nie  powstrzymywało  to 
przypadkowych obcych przed zapuszczaniem się na terytorium Talana i myśleniem, że można 

                                                           

5

 Ech, ci mężczyźni, jak dzieci… ;) 

6

 A jednak, gorzej niż dzieci ;) 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

16 

 

tak sobie wpaść i  przejąć władzę. Więcej  niż jednego lwiego łajdaka spotkał smutny los  za 
takie myślenie. 

Gdyby  żyli  jego  rodzicie,  Talan  mógłby  wieść  życie  koczownika  i  poszukać  innego 

stada, ale jego siostry go potrzebowały. Jedynym jego problemem było  znalezienie partnera 
życiowego. Teraz, gdy miał Adriana, jego życie było kompletne. 

Pozostała  jeszcze  kwestia  zatrzymania  go.  Kojarzenia  międzygatunkowe  rzadko  się 

udawały.  Oczywiście,  rzadko  ich  próbowano,  ponieważ  stworzenia,  które  rodziły  się  z 
mieszanego  krycia  zwierząt  były  naprawdę  koszmarne…  jeśli  przeżyły.  Na  szczęście, 
mężczyźni  łączący  się  w  parę  nie  musieli  się  tym  martwić.  Pozostawały  tylko  różnice 
kulturowe. 

Lwy  lubiły  luksus,  podczas  gdy  wilki  lubiły  proste  życie,  na  granicy  przetrwania. 

Talan  uznał,  że  prawdopodobnie  łatwiej  jest  przekonać  Adriana  do  polubienia  luksusu,  niż 
przekonać Talana, by zamieszkał w chacie na pustyni. Talan miał nadzieję, że jego przyszły 
partner nie będzie zniesmaczony tą lwią przesadą. Ekologiczny samochód Adriana nie wróżył 
dobrze garażowi Talana na przyszłość. Będzie musiał trzymać Hummera w tajemnicy. 

Talan towarzyszył pięknemu wilkowi do pokoju sąsiadującemu z jego pokojem. Był to 

ładny pokój, ale bez charakteru, jak większość gościnnych pokojów, ale miał własną łazienkę. 
Nie chciał, by inni widzieli jego wilka nagiego. 

Nawet,  gdy  wiedział,  że  Adrian  przyjedzie,  Talan  nie  zrobił  tego  pokoju  bardziej 

osobistym, ponieważ nie planował, że wilk będzie długo w nim spał. Wkrótce, Adrian będzie 
dzielił pokój z Talanem, jak jego prawdziwy partner życiowy powinien. 

-  To  tutaj  –  zrobi  szeroki  zamach  ręką.  –  Jestem  tuż  obok,  gdybyś  czegokolwiek 

potrzebował. – Zawieszając rękę wokół pasa wilka, pociągnął mniejszego mężczyznę w swoje 
ramiona. -  I mam na myśli czegokolwiek. 

Pochylając  głowę,  potarł  swoimi  wargami  o  wargi  Adriana,  spragniony  kolejnego 

pocałunku. Ten człowiek smakował tak samo niebiańsko jak wcześniej. 

Podskoczywszy, Adrian owinął nogi wokół bioder Talana. 

- Tak, właśnie tak, kochanie. Bierz, co chcesz – zachęcał. 

Chwytając wąski tyłek Adriana, przycisnął swojego przyszłego partnera bliżej. Penis 

Adriana był zdecydowanie większy, niż sugerował jego niski wzrost.  

Talan poczuł, że wybuchnie, zanim zdąży zobaczyć Adriana nagiego. 
Wsunął rękę pod koszulkę Adriana, rozkoszując się jedwabistą skórą. Plecy Adriana 

były  przykładem  typowej  definicji  mięśni  zmiennego.  Rzadko  widywało  się  zmiennego  z 
nadwagą.  Ich  metabolizm  osiągał  wysoki  poziom,  a  przebywanie  w  zmiennej  formie 
wymagało wysiłku, który spalał kalorie. 

Pochylając  swoją  głowę,  Talan  wciągnął  słodki  zapach  swojego  partnera.  Trącił 

nosem kark Adriana, poszukując źródła tego zapachu. Adrian musiał się skropić jakąś wodą 
kolońską przed przyjazdem. To doprowadzało Talana do szaleństwa. 

-  Mmmm.  –  Polizał  miejsce  u  podstawy  gardła  Adriana,  smakując  słono-słodkiego  i 

pysznego wilka. – Mógłbym to robić cały dzień – wymruczał wprost w skórę Adriana. 

background image

Amber Kell - Supernatural Mates 1 – From Pack To Pride 

Tłumaczenie: madlen 

 

 

Beta: AK 

 

17 

 

-  Gdzie  zostawić  twoje  rzeczy?  –  zapytał  Dillon,  wpychając  się  do  pokoju.  Jeden  z 

laptopów miał przewieszony przez ramię, dwie pozostałe torby niósł w rękach. 

- Możesz położyć walizki na łóżku – Adrian wydyszał, gdy Talan ugryzł go w szyję. – 

Cholera. 

- Chwileczkę, wielkoludzie – powiedział Dillon – niektórych rzeczy nie chcę widzieć. 

Nie wspominając już o tym, że wiesz, że przyspieszasz rzeczy.  

Dillon  odłożył  bagaże,  owinął  ramieniem  Adriana  i  wyciągnął  go  delikatnie  z  objęć 

Talana, zanim postawił go na podłodze. 

Talan był zadowolony, gdy Adrian kłapnął zębami na młodszego lwa. 

- Hej, ratuję cię przed popełnieniem błędu – stwierdził Dillon. 

- Jakiego błędu? – zapytał wilk ponuro. 

-  Pierwszym  krokiem  jest  dotykanie.  Coś  więcej  niż  to,  na  pierwszym  spotkaniu, 

przekracza rytuał wiązania. 

- Czy to prawda? – Adrian spojrzał groźnie na Talana. 

-  Tak  –  Talan  przyznał  niechętnie.  Prędzej  wyrwałby  sobie  pazury,  niż  przestał 

dotykać tego seksownego wilka, ale Dillon miał rację, a on był na złej pozycji, by podważać 
prawa  wiązania.  Nie  powinien  ich  zmieniać  zanim  rozpocznie  się  jego  łączenie  w  parę  z 
Adrianem. Każdy wiedział, że lew nie był w dobrym nastroju podczas kojarzenia. 

-  Wynoś  się  stąd,  Talan  –  powiedział  Dillon,  wskazując  na  sąsiadujące  z  pokojem 

drzwi. – Zanim będzie za późno i stracisz obiektywizm. 

Talan spojrzał groźnie na Dillona. Wyjątkowo nie podobało mu się, że drugi lew miał 

rację.  Pochylając  się,  pocałował  miękko  Adriana  w  policzek,  pocierając  jego  twarz  w 
obecności drugiego lwa, by go naznaczyć zanim wyjdzie. 

- Bardzo subtelnie – uśmiechnął się Dillon. 

- Nie muszę być subtelny – odpowiedział Talan. – Jestem alfą. 

Chcąc  opuścić  Adriana,  zanim  straci  swoje  zmysły,  Talan  wyszedł  z  pokoju  nie 

oglądając się za siebie.