David Boadella.
Toksyczni terapeuci,
przemoc religijna,
sekty.
Tytul oryginalu:
Violence in therapy.
Przeklad: Jan Peche
Tytul oryginalu: The
death of the ego.
Przeklad: Anna
Tanalska-Duleba.
Wybor i konsultacja:
Jacek Santorski.
ISBN 83-85386-48-3
Z biblioteczki
LeoTara
PRZEMOC W
GRUPACH
TRENINGOWYCH.
Ponad rok temu
rozmawialem z Ewa
Reich na temat
potrzeby napisania
artykulu takiego jak
ten. W czasie
naszych podrozy
slyszelismy wiele o
grupach, w ktorych
gwaltowne
zachowanie - mimo
iz usprawiedliwiane
jako awangardowa
forma "terapii" -
okazalo sie w
rzeczywistosci nowa
forma faszyzmy.
Pisanie tego tekstu
bylo bolesnym
doswiadczeniem,
czyms, czego
wolalbym uniknac,
gdyby to tylko bylo
mozliwe. Jednak
dluzej nie moge juz
przymykac oczu i
milczec na temat
przemocy w terapii.
Przemoc
terapeutyczna:
KATHARSIS
POPRZEZ GNIEW.
Dlugo trwal w
psychologii zazarty
spor o to, czy wrogie
i destrukcyjne
impulsy maja u
czlowieka charakter
wrodzony, czy tez
nabyty. Konrad
Lorenz, etolog,
ciagle utrzymuje, ze -
wrodzony. Natomiast
w swietle pogladu,
wyrazonego juz
wiele lat temu przez
amerykanskiego
psychologa, Johna
Dollarda,
niszczycielska
agresja jest zawsze
reakcja na frustracje.
Z kolei problem, czy
u ludzi wystepuje
instynkt smierci,
szczegolowo
przedyskutowano
wsrod freudystow.
By wyjasnic zrodlo
trwalych u czlowieka
negatywnych i
destrukcyjnych
impulsow, stworzyli
oni koncepcje
instynktu smierci. W
tej kwestii nie
zgadzal sie z nimi
Wilhelm Reich.
Wysunal on poglad,
ze gwaltowne
impulsy destrukcyjne
sa popedami
drugiego stopnia
(secondary
drives)
wyrastajacymi z
tlumienia i
wypierania popedow
pierwotnych (takich
jak impuls
kontaktowania sie,
potrzeba milosci,
spontanicznej
tworczosci i
kooperacji w pracy i
zabawie).
Trzy warstwy
struktury charakteru.
W koncepcji Reicha,
mowiacej o trzech
warstwach psychiki
ludzkiej, warstwa
trzewcia sklada sie
ze wszystkich
kulturowo
przyswojonych
sposobow
nakladania maski,
ktora ukrywa nie
tylko glebokie
impulsy pierwotne,
lecz takze rezultaty
znieksztalcenia tych
impulsow:
destrukcyjne popedy
drugiego stopnia. W
terapii opracowanej
przez Reicha zejscie
ponizej
powierzchniowej
warstwy obron
charakterologicznych
prowadzi do
wylonienia
przenikajacych sie
wzajemnie impulsow
pierwotnych i
impulsow drugiego
stopnia. Zadanie
terapii polega
naporozdzielaniu ich,
by zlosc i wscieklosc
mogly sie w sposob
bezpieczny
wyladowac, tworzac
przestrzen
emocjonalna dla
radosci i dajacych
przyjemnosc
interakcji z ludzmi.
Reich pisal:
"W idealach
etycznych i
spolecznych
liberalizmu
rozpoznajemy
reprezentacje
powierzchniowej
warstwy charakteru;
panowania nad soba
i tolerancja. Normy
spoleczne
liberalizmu sluza
opanowaniu 'bestii' w
czlowieku, 'impulsow
drugiego stopnia',
czyli warstwy drugiej,
freudowskiej
podswiadomosci... W
przeciwienstwie zas
do liberalizmu, ktory
reprezentuje
powierzchniowa
warstwe charakteru, i
do prawdziwej
rewolucji, ktora
reprezentuje warstwy
najglebsze, faszyzm
reprezentuje w
zasadzie druga
warstwe charakteru,
warstwe impulsow
drugiego stopnia"
W terapiach, ktore
pomijaja rozroznienie
Reicha, usuniecie
warstwy
powierzchniowej
wyzwala
jednoczesnie
pozytywne impulsy
pierwotne i impulsy
drugiego stopnia. Z
powodu tesknoty do
impulsow
pierwotnych latwo
ludzi sklonic do
akceptowania
impulsow drugiego
stopnia: w ten
sposob milosc i
spontanicznosc ida
w parze z
faszystowskim
folgowaniem
gwaltownosci.
Pieksna i Bestia - to
dwie blizniacze
twarze, ktore na nas
patrza, gdy opadnie
maska.
Odblokowanie
gwaltownych i
destrukcyjnych
impulsow odbywa sie
w terapii
reichianskiej i w
bioenergetyce
poprzez kopanie,
uderzanie, gryzienie
lub poprzez inne
biologiczne formy
wyrazania furii.
Reich zaznaczal, ze
osoba przechodzaca
taka terapie musi
miec ze wzgledow
bezpieczenstwa do
pewnego stopnia
silne ego. Niektorym
z trudem udaje sie
zapanowac nad
wlasna
gwaltownoscia i
dlatego nie sa oni
gotowi do wyrazenia
jej otwarcie dotad, az
nie wytworzy sie w
nich zdolnosc do
kontrolowania w
miare potrzeby
wlasnych impulsow
za pomoca woli
Osoba o
umiarkowanie silnym
ego jest w stanie
zogniskowac i
ukierunkowac swoja
furie, by nie szkodzic
sobie i innym
przejawami
niebezpiecznego
zachowania. Kopiac
materac i uderzajac
poduszke,
doswiadcza
odblokowania
sprezonych
destrukcyjnych
uczuc, jakkolwiek jej
dzialanie nie staje
sie niebezpieczne.
Jezeli nie dokona sie
takiego rozroznienia,
moze dojsc do
sytuacji okreslanej
jako odreagowanie
(acting-out), a
wowczas czlowiek
wyzwala swe
gwaltowne uczucia
czy zaachowania na
forum spolecznym,
kosztem wlasnym i
innych ludzi.
Rzeczywistosc
ekspresji
gwaltownosci
nastepujaco opisali
Alexander Lowen i
John Pierrakos w
monografii
posweiconej temu
tematowi:
"Zachowanie
gwaltowne jest
naturalna reakcja na
zagrozenie wolnosci.
Odnosi sie to
zarowno do
doroslych, jak i do
dzieci. Nie zawsze
wynikiem takiego
zachowania jest
uzyskanie wolnosci.
Na przemoc zwykle
odpowiada sie
przemoca i w walce,
ktora potem
nastepuje, zwycieza
zwykle silniejszy.
Dlatego moze sie
okazac, ze lepiej jest
opanowac wlasna
gwaltownosc, ale te
decyzje powinno sie
podejmowac raczej
w oparciu o kontekst
sytuacji, niz o zasady
etyczne. Czlowiek
moze sie raczej
poddac niz walczyc,
jezeli to uratuje mu
zycie, ale ma prawo
walczyc, jezeli jego
wolnosc jest
zagrozona.
Gwaltownosc moze
byc wyrazem
patologii. Jest
patologiczna - to
znaczy neurotyczna,
psychopatyczna lub
psychotyczna -
wtedy, gdy nie ma
zwiazku z
rzeczywistym
ograniczeniem
wolnosci danej
osoby. Jezeli np.
ograniczenie
pojawilo sie w
przeszlosci, to
patologia jest
aktualne
przywolywanie
gwaltownosci
powstalej z tamtego
powodu. Podobnie,
jezeli ograniczenie
wprowadzaja
rodzice, to
patolgiczne jest
wyladowanie agresji
na mlodszym
rodzenstwie.
Problemy pojawiaja
sie dlatego, ze tylko
nieliczni rodzice
pozwalaja dziecku
gwaltownie
reagowac na
frustracje.
Gwaltownosc musi
wiec znalezc obiekt
zastepczy albo tez
musi byc
powstrzymana do
pozniejszej okazji...
Wyladowanie
stlumionej agresji, to
znaczy
odblokowanie jej w
sposob niewlasciwy,
nie uwalnia
czlowieka od
frustracji. Na
przyklad
gwaltownosc ojca,
ktory bije swoje
dziecko za przejawy
buntu lub odmowe
wykonania polecen,
nie ma
bezposredniegozwia
zku z zachowaniem
dziecka. Ani
buntowniczosc, ani
nieposluszenstwo
dziecka nie
ograniczaja osobistej
wolnosci ojca. Jego
gwaltownosc
oznacza, ze
prawdopodobnie
doznawal
ograniczenia
wolnosci ze strony
swojego ojca, ktory
wymagal
posluszenstwa i nie
tolerowal buntu.
Uderzajac dziecko,
wyladowuje
gwaltownosc
nalezaca do innego
czasu i innej sytuacji.
Jedynym rezultatem
takiego dzialania jest
pozbawienie dziecka
wolnosci, podczas
gdy ojciec, mimo
chwilowego uczucia
ulgi i spokoju, staje
sie jeszcze bardziej
sfrustrowany"
Bezpieczna
gwaltownosc.
Jerome Liss, ktory
zapoczatkowal grupy
encounter
Wielkiej Brytanii,
interesujaco opisuje,
jak grupa czy sesja
terapeutyczna
umozliwiaja
doswiadczanie
bezpiecznej
gwaltownosci:
"Ludziom potrzebne
sa bezpieczne
warunki do
wyladowania
sprezonej
gwaltownosci, by
otworzyc brame
prowadzaca do
milosci. Nowe grupy
moga nas nauczyc,
ze gwaltowna
ekspresja bywa
calkowicie
bezpieczna. Slowo
violence - przemoc,
gwaltownosc -ma
dwaq znaczenia
slownikowe:
'stosowanie sily
fizycznej w celu
zranienia lub
obrazenia kogos'
oraz 'dzialanie
nacechowane
porywczoscia i
ferworem'.
Potrzebne nam sa
okazje do
porywczego
dzialania w
bezpiecznych
warunkach,
potrzebujemy owej
bezpiecznej
gwaltownosci.
Zahamowanie
porywczosci i
ferworu to
zahamowanie
entuzjazmu, potrzeb
i intensywnych
zainteresowan, to
destrukcyjna
ucieczka. Potrzebne
jest nam miejsce do
pracy nad ferworem,
by nie umarly nasze
namietnosci".
Liss opisuje
przypadek
przygnebionego
czlowieka, imieniem
Ted. Grupa pomaga
mu zogniskowac
uwage na
zawieszonej nad nim
zlowieszczej czarnej
sylwetce. "Ted wstal.
Drzal, ciezko
oddychal, jeczal, byl
w stanie ostrej
paniki. Potem zwinal
sie w klebek... Nagle
rozprostowal sie.
Zaczal sie rzucac,
jakby chcial
gwaltownie
zaatakowac ten
straszny cien,
krzyczac:
'Nienawidze cie!
Nienawidze cie!'
Krzyczal tak i
boksowal sie z
cieniem, dopoki nie
wyczerpal calej
energii.Osunal sie na
podloge, plakal, a
pozniej powiedzial z
ulga: 'Zwalczylem
tego upiora'.
Dla calkowitego
uwolnienia sie od
paniki, jaka Ted mial
w sobie, potrzebowal
on wlasnie
bezpiecznej
gwaltownosci, za
pomoca ktorej mogl
sie zemscic. Upior,
reprezentujacy
wszystkie
zmaterializowane
'podejrzliwe oczy',
zaatakowal cialo
Teda. Zeby pozbyc
sie tej obcej mocy,
Tedowi potrzebne
bylo wyladowanie
fizyczne. Samymi
slowami nie mozna
by bylo tego
dokonac"
. Czy to
w trakcie spotkan
grupowych, czy sesji
indywidualnych,
trakcie
organizowania
sytuacji, w ktorych
gwaltownosc
moglaby byc
wyrazona we
wlasciwych
warunkach,
terapeuta musi
zachowac czujnosc,
gdzy niektorym
ludziom latwiej
wybrac zlosc,
pokrywajaca jakies
inne uczucie, np. lek,
z ktorym znacznie
trudniej wejsc w
kontakt. W metodzie
Radix stosuje sie
strukture o nazwie
"lek pod pokrywka
zlosci", gdzi ta
sytuacja wystepuje
bardzo czesto
Trzeba znalezc
rownowage miedzy
uzasadnionym
udzialem w
intensywnym
doswiadczeniu
zlosci, ktora dojrzala
do tego, zeby ja
odczuwac i moze
przygotowywac
droge dla nowych
wgladow oraz
nowego
zorganizowania
emocjonalnego, a
prostym
odtworzeniem
dotychczasowych
form wyrazania
zlosci, ktore blokuja
droge glebszym
impulsom. Trzeba
takze miec ciagle na
uwadze potrzeby
osob niedostatecznie
odgraniczonych
(underbounded),
ktore pod naciskiem
wlasnych
destrukcyjnych
uczuc moga byc w
stalym
niebezpieczenstwie
fragmentacji.
Doswiadczenie
zapanowania nad
poteznymi uczuciami
o charakterze
destrukcyjnym i
przyznania, ze one
istnieja, jest wazne
chocby dlatego, ze
umozliwia
oczyszczajace ich
odblokowanie.
Stanley Keleman
omowil dosc
obszernie niektore z
tych problemow w
swoim artykule na
temat zasad
katharsis i pracy nad
forma ekspresji w
terapii
Przemoc
emocjonalna:
WROGI NACISK.
Z powodu
niezrozumienia
niektorych z tych
podstawowych
rozroznien czesto
pojawia sie w
grupach
terapeutycznych i w
sesjach
indywidualnacy
sytuacja, ktorej
ustalonym celem jest
"wydobycie zlosci".
W praktyce oznacza
to, ze lider zaczyna
dyrygowac energia
emocjonalna w
grupie, akcentujac
emocje uprzednio
przez siebie
wyselekcjonowana.
Jednak wowczas
oczyszczajaca
ekspresja, bedaca
rezultatem tego
wszystkiego, okazac
sie moze dobra dla
jednych, zla dla
innych, a
nieadekwatna dla
pozostalych.
Reich opracowal
znakomite narzedzia
analizy charakteru.
Uzywal ich, aby
pomagac ludziom w
konfrontowaniu sie z
wlasnymi ustalonymi
postawami i w
wyzwalaniu energii
do dokonywania
zmian. Niektore z
tych narzedzi przejal
ruch encounter i
zaadaptowal je do
pracy w grupach.
Uzycie feed-backu
jako zyczliwej
konfrontacji z liderem
lub reszta grupy, ma
na celu pomoc
jednostkom, by
postrzegaly siebie
tak, jak je widza inni i
zdawaly sobie
sprawe ze sposobu
wchodzenia z innymi
w kolizje. Jednak ten
rodzaj feed-backu
oddziela jedynie
delikatna linia od
feed-backu
negatywnego i
wrogiego, ktorego
celem - z
antyterapeutycznymi
konsekwencjami -
jest atak na dana
osobe z powodu
pancerza
charakterologiczneg
o.
Zaten grupy
treningowe moga
miec rezultaty dobre
albo zle. Joel Kovel
tak o tym mowi: "W
zaleznosci od natury
tego, co znajduje sie
pod warstewka
"Terapeutycznego
ciepelka", spotkania
w grupach moga
prowadzic do
ujawnienia znacznej
wrogosci. Jezeli
dolaczy sie do tego
jeszcze nieszczesna
sklonnosc grup do
szukania sobie kozla
ofiarnego, oznacza
to dosc czesto, ze
ktos bardziej
podatny na ciosy
dozna wiecej
zniewag, niz moze
zniesc"
Kozly ofiarne i
nagonki.
Sklonnosc grupy do
traktowania jako
kozla ofiarnego
jednego ze swoich
czlonkow, ktory z
jakichs powodow
niedostatecznie
pszystosowuje sie do
normy przyjetej w
grupie, jest cecha, z
ktorej wrazliwy lider
bedzie sobie zdawal
sprawe i ktorej zdola
przeciwdzialac.
Oryginalny
eksperyment
Synanonu w
niespotykanym
nigdzie indziej
stopniu rozwinal
proces zniewazania
slownego - stalo sie
ono tam sztuka. W
tej spolecznosci
terapeutycznej
narkomanow
zachecano do
zniewag werbalnych:
do krzyku,
przeklenstw, a
rownoczesnie
respektowano
calkowity zakaz
jakiejkolwiek
gwaltownosci
fizycznej.
Konfrontacja w tej
grupie byla jednak
ograniczona
pewnymi scislymi
regulami. Jedna z
nich wykluczala
destrukcyjna
dzialalnosc, zwana
zwana nagonka (rat-
packing), ktora ma
miejsce wtedy, gdy
cala grupa, albo jej
wiekszosc, zwraca
sie przeciwko jednej
osobie, tworzac
ogromna presje
emocjonalna na
zasadzie wielu-
przeciw-jednemu.
Carl Rogers, jedna z
glownych postaci
ruchu encounter, ma
sporo ciekawego do
powiedzenia o tym,
jakich liderow
wymaga praca z
ludzkimi uczuciami w
grupie. "Ni polecam -
pisal - facylitatora,
ktory wierzy w jakies
pojedyncze
podejscie, czyli w
jedyny i podstawowy
element procesu
grupowego. Mam
wielki szacunek dla
terapeutow
Synanonu i dla
skutecznosci ich
pracy z
narkomanami, ale
odrzuca mnie ich
pospiesznie
uformowany dogmat,
ze bezlitosny atak -
oparty badz na
uczuciach
prawdziwych, badz
rzekomych - jest
jedynym kryterium,
ktore pozwala
ocenic, czy grupa
odnosci sukces czy
porazke. Chce, zeby
dawac wyraz
wrogosci i
wscieklosci wtedy,
kiedy emocje te sa
rzeczywiscie
przezywane; i ja sam
chce je wyrazac
wtedy, kiedy
rzeczywiscie we
mnie powstana; ale
istnieje wiele innych
uczuc, ktore sa
rownie wazne,
zarowno w zyciu, jak
i w grupie"
Przyjrzyjmy sie dwu
przykladom nagonki.
Pierwsza, ktora
miala w Londynie,
opisuje ponizej Glyn
Seaborn-Jones.
Nowa tyrania.
"Rodzice zadali:
'Pohamuj zlosc, bo
inaczej cie odrzyce'.
Niedoswiadczony
terapeuta lub grupa
moze w inny sposob
jawny lub ukryty
stawiac przeciwne
zadanie: 'Wyraz
swoja zlosc, bo cie
odrzuce'. Nowa
tyranie ilustruje
incydent, jaki zdarzyl
sie w jednej z moich
grup. Jedna z
uczestniczek,
Berenice, zglosila sie
na ochotnika do
pracy nad
centralnym
problemem swojego
zycia: czula, ze
ludzie ja odrzucaja,
ale nie umiala
powiedziec,
dlaczego, i nie
umiala nic zrobic,
zeby to zmienic. Na
moja prosbe wybrala
dwoje sposrod
czlonkow grupy,
ktorzy, jak czula,
odrzucali ja. Kiedy
sie z tym do nich
zwrocila, przyznali,
ze rzeczywiscie ich
irytuje, gdyz staje sie
chlodna i 'rozsadna'
oraz zaczyna sie
wymadrzac wlasnie
wtedy, gdy dla
wszystkich jest
jasne, ze 'tak
naprawde', to jest
zla. W miare
rozwijania sie tej
rozmowy oboje
stawali sie coraz
bardziej wsciekli,
wrzeszczeli na nia,
walili w poduszki,
zadajac: 'Okaz swoje
uczucia! Przestan
udawac!'. Stopniowo
i inni w grupie zaczeli
sie emocjonalnie
wciagac w sytuacje.
Piecioro uczestnikow
zirytowallo sie i
zaczelo na nia
krzyczec, dwie osoby
zmartwily sie i
wybuchnely
placzem, dwie inne
zaczely pocieszac te
placzace, a dwie
smialy sie nerwowo.
Ja sam pozostalem
na uboczu i
czekalem, czy ta
prowokacja
spowoduje wybuch
zlosci u Berenice.
Wyrazila ona czesc
tej zlosci krzyczac:
'faszystka!' do
dziewczyny, z ktora
znalazla sie twarza w
twarz. W miare
jednak, jak rosla
liczba atakujacych -
zamrozila sie
ponownie, a kiedy
atakujacych jkeszcze
przybylo,
wybuchnela
placzem. Jasne bylo
dla mnie, ze lek byl
dla niej uczuciem
wazniejszym niz
zlosc. Powiedzialem
grupie, ze jej
oskarzenie
'faszystka', ktore
wywolalo smiech,
bylo calkowicie
uzasadnione.
Doswiadczala ona
teraz tyranii
podobnej do tej, jaka
stosowala wobec niej
matka. Tyle, ze
wymagania byly
odwrotne: 'Wyraz
swoje uczucia, zlbo
cie odrzuce', w
miejsce: 'Zmien albo
pohamuj swoje
uczucia albo cie
odrzuce!'.
Sugerowalem takze,
ze niektorzy
czlonkowie grupy
atakowali to, co bylo
lustrzanym
odn\biciem
zamrozonego,
przerazonego
dziecka obecnego w
nich samych:
dziecka poddanego
naciskowi, zeby
robilo cos, czego w
tym czasie nie
potrafilo, zeby nie
wyrazalo swych
uczuc. Jedna z
kobiet zgodzila sie
wtedy ze mna i
powiedziala, ze na
miejscu Berenice
wybieglaby z pokoju.
'Tak, ze Berenice
jest bardzo odwazna'
- powiedzialem na to.
W tym momencie
dalem znak i cala
grupa objela
Berenice jak dziecko.
Dla Berenice kontakt
ten oznaczal ulge
plynaca z cieplej
akceptacji po
przezyciu leku przed
calkowitym
odrzuceniem, a
pozostalym
uczestnikom stworzyl
mozliwosc
odpokutowania z
brutalna zbiorowa
napasc na kogos,
zmagajacego sie z
tym samym
problemem, jaki mieli
sami - problemem
braku
spontanicznosci".
Incydent ten jest
ilustracja trzech
kwestii:
niebezpieczenstwa
przymusu uwolnienia
sie od tyranii,
potrzeby lagodnego
pohamowania
impulsow zlosci u
prowadzacego grupe
iu potrzeby
okazjonalnej
interpretacji w trakcie
pracy z grupa.
Interpretacja, jaka
dalem, zmienil bieg
pracy grupy o 180.
Grupa bez lidera,
albo grupa z liderem
niedoswiadczonym
czy niewrazliwym,
moze latwo przegnac
lub sparalizowac
jednego ze swych
uczestnikow, badz
tez zrobic mu pranie
mpzgu, osaczajac go
jak sfora wscieklych
psow gonczych
A teraz przyklad
nagonki, ktora nie
zostala opanowana
przez lidera.
Wydarzenie to
opisala mi jedna z
uczestniczek mojej
grupy w Stirling.
Czlowiek, ktory stal
sie ofiara, byl jej
bliskim przyjacielem.
Nazwe go John. Bral
on udzial w trwajacej
siedem dni grupie
encounter. Juz
pierwszego dnia lider
powiedzial do Johna:
"Wezme sie za
ciebie przed koncem
grupy". Wiec w
ostatnim dniu zajec
zachecil wszystkich
do udzielenia
Johnowi tylko
negatywnego feed-
backu. A i od siebie
dodal podobny. Nie
bylo feed-backu
pozytywnego. Na
tym zajecia sie
skonczyly. John
wyszedl
wstrzasniety, w
poczuciu wlasnej
bezwartosciowosci, z
myslami o
samobojstwie.
Pozniej przez dlugie
miesiace zyl w stanie
szoku i depresji.
Cale miesiace
minely, zanim zaczal
odzyskiwac
szacunek dla
samego siebie.
Niczego
wartosciowego nie
nauczyl sie z
doswiadczenia, w
ktorym stal sie
kozlem ofiarnym.
Zdruzgotanie
pancerza charakteru
nie spowodowalo
zadnego rozwoju.
Nie wystapil zaden
efekt oczyszczajacy.
Wynikiem byla tylko
proba odbudowania
poczucia wlasnej
godnosci i glebokie
poczucie zranienia,
ktore John odbieral
jako najbolesniejsze
przezycie wslasnego
zycia.
Matt Miles, Mott
Liberman i Irv Yalom
przeprowadzili na
Uniwersytecie
Kalifornijskim w
Stanford badania
nad stylami
prowadzenia grup i
wplywem stylu pracy
lidera na
uczestnikow.
Wyprowadzili
nastepujacy wniosek
ogolny: Jedna
trzecia uczestnikow
grup odnosi korzysci
trwajace co najmniej
przez 6 miesiecy; w
jednej trzeciej
korzysci sa
krotkotrwale, a
pozostala czesc albo
odpada w trakcie
trwania zajec, albo
ponosi szkody. Te
ostatnia grupe,
liczaca 8%
wszystkich osob
poddanych
badaniom, nazwano
ofiarami. Wsrod ofiar
sa tacy, ktorzy
doznali popwaznych
szkod, a takze tacy,
ktorzy, choc czuli sie
zle, nie potrzebowali
terapii, aby przyjsc
do siebie. Najwiecej
opfiar bylo w
grupach, ktorych
liderow cechowaly
albo chlod i dystans,
albo wysoki poziom
agresji, wzglednie
wszystkie z wyzej
wymienionych cech.
Tam, gdzie lider
okazywal cieplo, nie
bylo ofiar
Liczba stylow
prowadzenia grupy
rowna jest liczbie
podstawowych typow
charakteru. W
najwyzszym stopniu
niszczace
oddzialywanie
wywiera lider o
wysokim natezeniu
cech
psychopatycznych.
Trzeba w tym
miejscu przypomniec
opis charakteru
psychopatycznego,
ktory zawiera
kombinacje
chlodnego dystansu
z agresywnym
manipulowaniem
innymi ludzmi.
Ponizsze cytaty
pochodza z artykulu
Alexandra Lowena,
ktory najpelniej
opisal te strukture.
Charakter
psychopatyczny.
"Psychopata moze
robic lub mowic
rzeczy, ktore rania
innych, nieswiadom
rezultatow swego
dzialania. Jego
wrogosc jest
niezamierzona i
prawdopodobnie
dlatego psychopata
nie dostrzega jej
przejawow we
wlasnym
postepowaniu. W
uzasadnionych
slowach zaprzeczy,
jakoby mial zle
intencje; posunie sie
jednak dalej i
zaprzeczy tez
oczywistym faktom.
(...) Psychopaci sa
znani z tego, ze z
latwoscia potrafia cie
zawiesc. Zmusza
cie, bys uwierzyl, ze
to, co mowia, jest
prawda, byc moze
dlatego, ze sami w to
wierza albo tez
dlatego, ze sami nie
wierza w nic.
Przekonaja cie o
wlasnej niewinnosci,
nawet jezeli byles
swiadkiem, ze zrobili
cos zlego. I
przeblagaja cie
dzieki swojej
niewiarygodnej
otwartosci.
Jezeli psychopata
jest w stosunku do
ciebie niewrazliwy
albo obojetny, to
dzieje sie tak
dlatego, ze
rzeczywiscie dla
niego nie istniejesz.
Swiadom jest ciebie
jako obrazu w swoim
umysle, a jego
reakcje sa reakcjami
na ten obraz, a nie
na zadna czujaca
osobe istniejaca w
formie cielesnej.
Potrafi cie bezkarnie
zniszczyc, bo to, co
robi, to dla niego
tylko wyamazanie
obrazu ze
swiadomosci (...).
Moze
wyabstrahowac
swoje uczucia do
poziomu
kosmicznego, stajac
sie mistykiem. Na
tym poziomie bedzie
rozprawial o
uczuciach, ale beda
to tylko abstrakcje
lub duchy, anie
zwykle codzinne
uczucia przezywane
przez istoty ludzkie,
ktorych zycie jest
dazeniem do
prostych
przyjemnosci i
radosci (...).
Prawie zawsze
psychopata otoczony
jest przez wlasnych
wyznawcow.
Potrzebuje
wyznawcow i
zastosuje wszelkie
triki, zeby ich
przyciagnac. Bedzie
mamil, czarowal,
uwodzil, przywabial
ludzi po to, zeby go
potrzebowali...
Bedzie obwieszczal i
obiecywal, ze stanie
sie ich swiatlem, ich
cieplem, motorem
ich dzialania i cih
zyciowym
wyzwaniem. Uwaza
sie za lepszego od
innych, gdyz nie
potrzebuje nikogo.
Ludzie zrozpaczeni,
przerazeni,
zagubieni beda sie
do niego garnac jak
do zbawcy. Czyz nie
pokazal, ze potrafi
wzniesc sie ponad
ludzkie zmagania?
Ludzi, bedacych
psychopatami, badz
majacych cechy
psychopatyczne,
znalezc mozna we
wszystkich
obszarach ludzkich
dazen i dzialan. Sa
takze w naszym
zawodzie - wsrod
psychiatrow i
psychoterapeutow.
Psychopata znany
jest ze swego
manipulatorstwa.
Wszystkie jego
manipulacje i
manewry prowadza
do tego, zeby inni
uznawali jego
niezwyklosc. To cel
kazdego, kto
manipuluje innymi
ludzmi. I wszyscy,
ktorzy postrzegaja
siebie jako osoby
niezwykle - sa
manipulatorami.
Dziedzina
psychoterapii nie jest
wolna od pierwistkow
psychopatycznych.
Podejscia obiecujace
ci zbawienie,
dopelnienie,
aktualizacje, etc., to
manipulacja, bys
postrzegal jej
krzewiciela jako cos
niezwyklego. Jako
kogos, kto zna
odpowiedz. Jako
kogos, kto zna
droge. Kto potrafi
powiedziec lub
pokazac ci, jak to
wszystko osiagnac.
A ludzi ida za tymi
obietnicami, gdyz sa
zagubieni i
zdesperowani"
Problem z liderami
psychopatami
polega na tym, ze
przyciagaja oni nie
tylko naiwnych i
zagubionych, ale
takze tych, u ktorych
rozpacz moze
przyjac forme
kompulsywnej
potrzeby
wyladowania wlasnej
gwaltownosci, czy to
emocjonalnej czy
fizycznej. Moze to
czasami prowadzic
do zrytualizowanych
scen upokorzenia i
dominacji, ktore we
wstrzasajacy sposob
realizuja
psychopatyczne
zachcianki. George
Bach opisal gre,
zwana
targ
niewolnikow
, w
nastepujacy sposob:
Targ niewolnikow.
"W tym rytuale
uczestnicy maja
okazje doswiadczyc
siebie w sytuacji
calkowitego
dominowania nad
kims i calkowitego
poddanstwa.
Odgrywaja kolejno
role pana i
niewolnika (...).
Najpierw ustala sie
czas - zwykle trzy do
pieciu minut i
podejmuje decyzje
kto ma grac jaka
role. Nastepnie
osoba, ktora gra role
niewolnika, zglasza
pewne ograniczenia,
mowiac, czego nie
chce robic (np. nie
chce spiewac lub
czolgac sie po
podlodze). Skoro
jednak rytual sie
zaczyna,
niewolnik
musi wykonywac
natychmiast
wszystkie polecenia
z wyjatkiem
wczesniej
zastrzezonych"
Ograniczenia,
opisywane przez
Bacha, stanowia
umowe, co do ktorej
istnieje zgoda. Istota
przemocy
emocjonalnej polega
na tym, ze rytualy
moga byc
odgrywane na
zapotrzebowanie
jednego uczestnika
albo lidera
wbrew
zyczeniom innych
lub w sposob, ktory
nie
respektuje ich
ograniczen. W
grupie, prowadzonej
przez tego lidera,
ktory zaangazowany
byl w nagonke na
Johna, pewien
uczestnik
zorganizowal, za
zgoda lidera, rytual,
w ktorym sam gral
role straznika obozu
koncentracyjnego,
podczas gdy inni
grali Zydow idacych
do komory gazowej -
byl to rodzaj
neofaszystowskiej
psychodramy. W
dalszych czesciach
tego rozdzialu bede
mowil o pewnych
implikacjach
podskornych
pradow, jakie moga
ujawnic sie wskutek
tego rodzaju dzialan.
W doskonalej
ksiazce o
psychopatach Alan
Harrington
wyprowadza
wniosek, ze taka
grupa oferuje
"psychopatyczny
chrzest w postaci
nowych (choc
neopoganskich)
sakramentow,
ktorym towarzyszy
chrzescijanskie
samoponizenie i
spowiedz.
Psychopatia i
chrzescijanstwo
mieszaja sie.
Nastepuje
zamierzona utrata
godnosci. Za zlo
uznaje sie jedynie
frustracje i lek.
Wszystko inne jest
do przyjecia (...).
Grupa encounter
staje sie wiec czesto
polem
psychopatycznych
gier
i
prawdopodobnie
izba tortur, w ktorej
za norme uznaje sie
spolecznie
nieaprobowana
niedojrzalosc
emocjonalna
,
czasami brutalne
zachowanie,
gruboskornosc,
nieodpowiedzialnosc
,
impulsywnosc
i
wybuchowe
atakowanie innych"
Podobnym grom
psychopatycznym
oddawaly sie grupy
spolecznosci
Anonimowych
Alkoholikow w
Austrii. Dokladne
sprawozdanie sklada
Wolfgang Kerner w
wywiadzie
udzielonym Peterowi
Eedy'emu
Dalsze szczegoly na
temat emocjonalnej
presji wywieranej w
takich grupach
znajduja sie w liscie
do spolecznosci AA,
napisanym przez
Rafi Rosena z
Izraela: "Moj lek
wzbudzila
konfrontacja z silna i
doswiadczona grupa
osob (waszym
personelem
prowadzacym), ktora
posluguje sie
przebieglymi
technikami agresji,
by lamac ludzi przy
uzyciu
terapeutycznie
zorientowanych
racjonalizacji
. Oni
graja w
terapeutyczna gre
przelamywania
pancerza i
wyzwalania osoby.
W rzeczywistosci
jednak usiluja
zlamac czlowieka, by
nie mogl uwolnic sie
od upodlenia. Przez
ponad dwa lata zycia
w komunie nie
zdolali pomoc
nikomu ani nikogo
podtrzymac, a ludzi
podatniejszych na
zalamania i
slabszych spychali
jeszcze glebiej w
niedole i to wlasnie
wtedy, kiedy widzieli
rece wyciagniete po
pomoc.Racjonalizuja
to w ten sposob, ze
kazdy powinien sam
walczyc o swoje;
natomiast
rzeczywistosc jest
taka, ze wieksza
czesc grupy jest
uciskana i
utrzymywana w
nieszczesciu albo tez
unika wszelkich
"terapeutycznych"
kontaktow z
prowadzacymi.
Jednak motywacje
prowadzacych grupy
mozna odczytac z
wyrazu twarzy, ktora
wyraza okrucienstwo
i nienawisc a
zarazem
przyjemnosc z
podtrzymywania gry.
Inaczej niz ja
odczuwaja to
oczywiscie ludzie,
ktorzy z wlasnych
rodzin wyniesli
naostrzone pazury i
rozwinieta, pelna
nienawisci
agresywnosc.
Wchodza oni latwo
we
wspolzawodnictwo z
prowadzacymi i
wkrotce znajduja sie
na ich pozycjach"
Robert Hacco, ktory
odwiedzil te grupe w
roku 1975, pisal do
mnie, ze ludzie,
uwazani za
negatywnych,
stanowia liczbe okolo
15 na 60. Pozostali
gania ich za
niedostateczne
analizowanie sie, za
brak milosci lub
kooperatywnosci w
pracy: "Moge tez
stwierdzic, ze grupa
wraz z tymi, ktorzy ja
prowadza, wywiera
na innych duzy
nacisk, brak jednak
przypadkow
gwaltownosci
fizycznej".
Masochizm i
upokorzenie.
Peter Eedy, w trakcie
swej wizyty w
spolecznosci AA w
Wiedniu, zdal sobie
sprawe z relacji
miedzy
manipulowaniem
uczuciami ze strony
lidera, Otto Muhla, a
masochistycznymi
sklonnosciami
niektorych
uczestnikow grupy:
"Wydaje sie, ze dla
Muhla wazne jbylo
jedynie
prowokowanie,
zwalczanie mnie,
anie dazenie do
nawiazania
ludzkiego
porozumienia.
Wydawalo sie, ze
bardzo chce mnie
upokorzyc...
Upokorzenie jest
bardzo waznym
elementem struktury
masochistycznej.
Upokarzac i byc
upokarzanym
. To
bylo bardzo czeste w
tej grupie...
Probowalem mowic,
ze istnieje bardziej
humanitarny sposob
przeprowadzania
terapii niz
upokarzanie ludzi
albo zmuszanie ich,
by wystepowali na
srodek i odgrywali
rozne rzeczy. Mowilo
sie, ze nie ma tam
uzycia sily, ale od
pierwszej chwili
poczulem, ze kazdy
wywiera na mnie
nacisk, zebym
postepowal zgodnie
z jego norma, a nie
zgodnie z moimi
wlasnymi
wartosciami czy
normami. Nie ma
szacunku dla
mechanizmow
obronnych obecnych
w czlowieku... Nie
powinno sie
czlowieka zmuszac
do rezygnowania z
nich, bo moze to
prowadzic do
zalamania, jest
bardzo destrukcyjne i
niebezpieczne"
Eric Edwards, piszac
swoj artykul o
masochizmie i
gwaltownosci,
wyroznil pewne
podstawowe dla tego
zagadnienia cechy
relacji rodzic-
dziecko: "Dziecko
uczy sie, ze nie
moze funkcjonowac
inaczej, jak tylko pod
przymusem, traci w
ten sposob wiare w
naturalna latwosc
procesow
cielesnych...
Masochista jest
uwieziony w sobie,
wiec nie moze
funkcjonowac
spontanicznie.
Czesto byl w rodzinie
chlopcem (czy tez
dziewczynka) do
bicia, kozlem
ofiarnym
przyciagajacym cala
wrogosc... W
rezultacie zdaje sie
mowic" 'Zmuscie
mnie do tego, zebym
cos czul'. Zatem:
Bicie ma nardzuca
uczucia;
Pasywnosc
uspokaja;
Identyfikacja z rola
aktywna jest
zemsta.
Nienawisc rozdziela
sie w charakterze
masochistycznym na
trzy czesci. Ego jest
w oporny sposob
posluszne i/lub
buntownize wobec
druzgoczacego
superego
(wewnetrzny
automasochizm), a
to, co pozostaje, jest
skierowane na
zewnatrz w
zwiazkach o
charakterze
prowokacyjnym lub
zlosliwym...
Podstawe procesu
tworzy przekonanie,
ze potega ma racje i
ma byc popierana
przez sile fizyczna
albo przymus
mentalny (wojna
psychologiczna)"
W eksperymencie
Synanonu zona
jednego z
uczestnikow byla
karana z ten sposob,
ze musiala chodzic w
kolko na
czworakach, majac
przy tym lancuch
zalozony na szyje
. Oczywiscie,
podczas gdy
masochista zgadza
sie na taki rodzaj
upokorzenia, to
ludzie nie majacy
sklonnosci
masochistycznych
moga za pomoca
manipulacji
psychopatycznej
zostac zmuszeni do
zajecia pozycji
masochistycznej,
gdy nacisk grupy
przezwyciezy ich
naturalna odpornosc.
Temat ten podejme
w czesci
poswieconej
gwaltownosci
fizycznej.
3.Przemoc fizyczna:
LEK PRZED
SMIERCIA.
Nemezis
Przemoc fizyczna
zaczyna sie od
sincow. "Czym jest
siniak?" - spytalem
Stanley'a Kelemana.
Jest to uszkodzenie
naczyn
krwionosnych -
odpowiedzial. Tak
wiec, gdy terapeuta
posiniaczy klienta
stosujac zbyt silny
nacisk na miesnie, to
uszkadza jego
naczynia
krwionosne. Eva
Reich uslyszawszy o
pacjentach bolenie
posiniacinych w
trakcie terapii Reicha
lub neoreichian,
zadala proste
pytanie: "Czy moj
ojciec ranil ludzi?"
Koncepcja, jakoby
przelamywanie
pancerza
psychicznego
wymagalo bolu
fizycznego, jest
watpliwa. W bolu
organizm kurczy sie,
broniac sie nawet
jezeli w jakims innym
miejscu pod palcami
terapeuty nastepuje
rozluznienie. Wilhelm
Reich wystepowal
przeciwko
drastycznemu
manipulowaniu i
silnemu naciskowi na
miesnie. Podejscie
do napiec
miesniowych za
pomoca silnych
piesci nazywal
muscle squeezer i
armour-pusher
(wyzymaczka dla
miesni i lamacz
pancerza).
Nawet dobrzy
terapeuci moga
czasami nie
rozpoznac
ograniczen w ciele i
do takiego nawet
stopnia nie zwracac
uwagi na opor
tkanek, ze dojdzie do
zlamania kosci.
Pewien terapeuta
dunski zlamal
klientowi zebro, bo
zastosowal zbyt silny
ucisk na klatke
piersiowa,
zachecajac do
swobodniejszego
oddychania. Dwa
lata temu pewna
organizacja
neoreichowska
przeprowadzala
sekretne wywiady
wsrod terapeutow
stosujacych te
terapie, zeby
dowiedziec sie o
szkodach
ponoszonych przez
klientow w trakcie
terapii ! Kiedy Ivan
Illich pisal o efektach
jatrogennych
(chorobach
powodowanych
przez kuracje
medyczne), nie mial
na mysli terapeutow
zajmujacych sie
napieciami w ciele,
ale jego ostra krytyka
moze sie do nich
rownie dobrze
stosowac
Nademiernie
prowokacyjna presja
emocjonalna moze
wywierac fizyczny
wplyw na cialo.
Przedluzajace sie
wymuszanie regresji
(primalling) moze
spowodowac wiecej
stresu niz ulgi i stac
sie przyczyna
wrzodu zoladka,
kamieni w woreczku
zolciowym czy
problemow z
watroba. Nadmierne
oddychanie moze
byc zabojcze. W
pewnych formach
rebirthingu
doprowadza sie
celowo do takiej
hiperwentylacji, ze
organizm jest na
granicy tezyczki
(spowodowanej
wdychaniem zbyt
duzej ilosci
dwutlenku wegla i
zmianami w
rownowadze
wapniowej w
miesniach).
Oczywiscie sposoby
takie moga
wywolywac
zmienione stany
swiadomosci -
przyjemne albo
niepokojace, w
zaleznosci od
charakteru i typu
ciala. Jednak
terapeuta, ktory
decyduje sie na
prowokowanie
oddychania,
powinien zdawac
sobie sprawe, ze
Reich okreslal taka
prace mianem
chirurgii
emocjonalnej
i
ostrzegal, ze nie
nalezy jej stosowac,
jezeli nie ma sie
odpowiednich do
tego kwalifikacji.
Mimo mojego
przekonania o
istnieniu wielu
sposobow, by ludzie
w malych grupach
pomagali sobie
wzajemnie w
rozladowywaniu
stresow
podtrzymuje
zdecydowanie opinie
Reicha, ze nie
mozna bawic sie w
chirurga, kiedy sie
nie ma wyksztalcenia
medycznego
Pewien uczestnik
grupy w Niemczech,
ktory zostal
wprowadzony w stan
hiperwentylacji,
stracil przytomnosc i
juz jej nie odzyskal.
Jest to pierwszy
przypadek smierci
wskutek
sprowokowania
nadmiernego
oddychania. Mam
nadzieje, ze jedyny.
Walki - odmowa i
przyzwolenie.
W grupach
encounter do
gwaltownosci
fizycznej dochodzi
miedzy uczestnikami
grupy zwykle na
skutek zachety ze
strony lidera. Nie
mowie tu o
wybuchajacej bez
ostrzezenia
gwaltownosci
psychotycznej, gdyz
zwykle niechetni jej
sa zarowno liderzy,
jak i uczestnicy
grupy, wiec nikt z
sposob zamierzony
do nieej nie dazy.
Nie mam zamiaru
zajmowac sie tu
zagadnieniem, w jaki
sposob w grupach
unikac reakcji
psychotycznych -
jest to oddzielny
problem.
Gwaltownosc
fizyczna objawiajaca
sie
odreagowywaniem
(acting out) zlosci i
wrogosci w formie
atakow fizycznych -
tez nie jest tutaj
przedmiotem opisu.
Chcialbym natomiast
przedstawic trzy
odmiany walki: walke
kontrolowana, walke
bez ograniczen (no-
limits) oraz specjalna
odmiane walki bez
ograniczen -
mianowicie atak typu
nagonka (rat-
packing).
Walka kontrolowana
to oczywiscie sport.
Znam judo,
staczalem
wielokrotnie takie
walki, odczuwalem
wtedy znaczna
przyjemnosc
przeciwstawiajac sie
innym i czyniac z
pelna energia uzytek
z agresji fizycznej.
Kiedy uzyskiwalem
ostatni stopien,
musialem walczyc z
czlowiekiem o okolo
25 kg ciezszym ode
mnie - jezeli
przyszpililby mnie do
ziemi, mialbym male
szanse. Na
szczescie zdolalem
wygrac, gdyz
poruszalem sie
szybciej niz on i
zdolalem rzucic go
na mate. Ucze judo
takze male dzieci.
Uprawiajac judo,
czlowiek uczy sie,
miedzy innymi, jak
nie zranic
przeciwnika i jak go
w sposob
bezpieczny
unieruchomic;
istnieje tez jasny
sposob
sygnalizowania, ze
sie poddajesz, a
sygnal taki jest
natychmiast
respektowany. Dzieki
temu w judo zdarza
sie bardzo malo
wypadkow. Nauka
rzutow w judo polega
na tym, ze rzucajacy
podnosi przeciwnika
w gore, chroniac go
tym samym przed
uderzeniem glowa o
podloge.
Publicznosc
znajdujaca sie
naokolo musi
siedziec w pozycji
kleczacej, zeby nikt
nie wyladowal na
czyichs
wyciagnietych
nogach. Chwyty
zwane zamkiem
(arm locke and neck
locks) za ramiona i
za szyje sa
standardowa czescia
repertuaru judo, ale i
w nich respektowana
jest anatomia, wiec
rzadko zdarzaja sie
uszkodzenia ciala.
Judo ustanawia wiec
wysoki standard
walki kontrolowanej.
Synanon, w swoich
poczatkach,
calkowicie wykluczal
walki fizyczne
miedzy
uczestnikami, ktorzy
musieli uporac sie z
cala wrogoscia
wylacznie werbalnie.
Bill Schutz opisuje
kilka rodzajow
konnfrontacji
fizycznej
podlegajacej
regulom, miedzy
innymi silowanie sie
na reke lub jego
dunska odmiane - na
kciuki. George Bach
dodaje styl walki
bataca, w ktorym
ludzie walcza
nieszkodliwymi,
miekko obitymi
palkami. Pisze: "W
bataca, jak we
wszystkich innych
rytualach, bierze sie
udzial za
obopolna
zgoda
. Jezeli sa
roznice, tak jak
miedzy dzieckiem a
rodzicem albo
miedzy czlowiekiem
postawnym a
niepozornym, miedzy
mezczyzna a
kobieta, uczestnicy
musza
wynegocjowac
sposoby wyrownania
szans i 'ograniczenia
broni', ktore
zrownowaza
nierownosci fizyczne.
(...)Ustalane sa takze
inne ograniczenia.
Na przyklad
walczacy umawiaja
sie, ze na niektore
czesci ciala, jak na
przyklad na twarz i
obszar genitaliow,
nie wolno
wyprowadzac
ciosow. Ustala sie
tez
strefe
bezpieczenstwa
, do
Bach mowi, ze
agresja
konstruktywna
wzrasta w miare, jak
redukuje sie pelna
nienawisci wrogosc.
W swojej ksiazce
pod tytulem Joy
(Radosc) Bill Schutz
poswieca 10 stron
na dokladny opis
walki fizycznej
miedzy Mikiem i
Ginny, dwojgiem
uczestnikow jednej z
jego grup encounter
w Esalen, w
Kalifornii. Z Mike'a
emanowal taki rodzaj
ztlumionej furii, jaki
reprezentuje Marlon
Brando: furia, ktora
moze wybuchnac w
kazdej chwili. Ginny
natomiast byla
kobieta o postawie
rywalizacyjnej,
zglosila sie do walki
z Mike'em na
ochotnika. Schutz
nastepujaco opisuje
przebieg zmagan:
"Mike zdjal buty,
stanal przed Ginny,
wyciagnal rece,
szybko zahaczyl ja
noga i usilowal w
stylu zapasniczym
rzucic na podloge.
Ginny mocowala sie
z nim desperacko;
krecili sie tak w
kolko, az Ginny
znalazla sie w koncu
na podlodze. Wila
sie i wykrecala, ale w
koncu musiala sie
poddac, bo Mike byl
silniejszy. Pomogl
jej, gdy wstawala.
Pozniej Ginny udalo
sie powalic Mike'a -
przy nieznacznym
tylko oporze z jego
strony. Na koniec
przyzwolil, by
pomogla mu wstac".
Schutz poswieca
duzo miejsca
psychologii kazdego
z uczestnikow i
zyskom, jakie ta
konfrontacja dala
kazdemu z nich.
Ginny powiedziala:
"Ufalam Mike'owi, ze
przewroci mnie na
ziemie, nie robiac mi
nic zlego. Ufalam tez
trenerowi, ze wie co
robi". Schutz
podsumowal to
nastepujaco:
"Mike'owi potrzebna
byla konfrontacja z ta
kobieta, ktorej nie
mozna sie bylo
przeciwstawic, a
Ginny chciala poczuc
sile mezczyzny, co
podtrzymalby jej
kobiecosc.
Niebezpieczenstwo
fizyczne jest tutaj
bardziej pozorne niz
realne.
Obserwowalem wiele
takich spotkan i nie
widzialem nic
straszniejszego niz
zadrapania. Srodki
ostroznosci nalezy
podejmowac, ale w
rzeczywistosci ludzie
nie chca sobie
nawzajem zrobic
krzywdy"
Napasci i prawdziwe
naruszenie ciala.
Grupy
no-limits
(bez
ograniczen)
powstaly, poniewaz
uwazano, ze reguly
fair play i ochrona
przed
niebezpieczenstwam
i fizycznych
konfrontacji nie
pozwalaja w calej
pelni zmierzyc sie z
gwaltownoscia danej
osoby. Nie dba sie o
wyrownywanie
szans, usuwa sie
zabezpieczenia, nie
wzbrania sie
niczego, a kazdy jest
odpowiedzialny tylko
za siebie i za nikogo
wiecej. W rezultacie
oczywiscie
drastycznie wzrasta
liczba uszkodzen
ciala. Czesto
zdarzaja sie w takich
grupach zlamania
kosci, uszkodzenie
rzepki kolanowej,
skrecenie szyi.
Wyznaje sie zasade,
ze nie mozna zrobic
omletu bez
stluczenia jajek.
Znalem ludzi, ktorzy
po wzieciu udzialu w
takich grupach
chodzili o kulach, a
takze innych, ktorzy
musieli przejsc
skomplikowane
operacje stawow.
Holender, Jorg
Andrees Elten w ten
sposob o tym pisal:
"W niektorych
grupach dochodzi do
scen tak brutalnych,
ze ludzi wycofuja sie
z uczestnictwa, gdyz
nie moga zniesc
terapii szokowej. I
czesto dochodzi do
uszkodzen ciala.
Wiem, co mowie, bo
i mnie samemu
zlamano dwa zebra
w czasie grupy
encounter"
Dalej mowi, ze nie
zaluje, gdyz pomoglo
mu to przelamac
wlasne sztywne
uwarunkowania.
Richard Price,
dyrektor Esalen,
wolal jednak uwazac
taka terapie szokowa
za taktyke obozu
koncentracyjnego
W rozmowie na
temat gwaltownosci
pewna kobieta
opowiedziala mi, ze
jej przyjaciel bral
udzial w grupie, w
trakcie ktorej pobil
trzy kobiety i poczul
sie po tym o wiele
lepiej, a takze
nauczyl sie czegos
pozytecznego. Nie
mowila nic o tym, czy
te kobiety zyskaly
cos wartosciowego.
W Synanonie,
znanej spolecznosci
terapeuutycznej w
USA, zaczeto
lekcewazyc
istniejacy
poczatkowo zakaz
gwaltownosci
fizycznej. Wiele
przypadkow kar
cielesnych i bicia
uczestnikow
(rowniez dzieci)
znalazlo swoj final
przed sadem. Chuck
Dederich, zalozyciel
osrodka, jest
obecnie oskarzony o
spisek z zamiarem
dokonania zabojstwa
Znany angielski lider
grupy, pracujacy za
granica, opublikowal
sprawozdanie z
incydentu, w ktorym
pewien mezczyzna
doznal szalu i w
wubychu maniackiej
furii rzucil sie z
piesciami na innego
uczestnika. Pozostali
czlonkowie grupy
probowali go
powstrzymac, ale
lider nie
interweniowal. Furia
wzrastala. Dopiero w
chwili, gdy
zaatakowanemu
zaczelo grozic realne
niebezpieczenstwo,
lider zawolal do
napastnika, by
przestal i zwrocil
energie do srodka.
Gdy ten sie
podporzadkowal,
doswiadczyl
chwilowej ekstazy
plynacej z
calkowitego oddania
sie czemus, w tym
wypadku - checi
zabijania
Poglady tego lidera
na temat
gwaltownosci
podane sa w jednym
z dodatkow.
Krwawa linia miedzy
zyciem a smiercia
Oczywiscie
doswiadczenie zadzy
krwi, bardziej
pasujace do
wojownika
skandynawskiego z
X wieku, moze
prowadzic do
ekstazy czy
samadhi
; sadystom
zdarza sie osiagnac
orgazm w
szczytowych
momentach napasci.
Istnieja jednak
lepsze drogi do
oswiecenia. W
German Press w
roku 1978
opublikowano opis
strasznych przezyc
w grupie encounter.
Sprawozdanie takie
napisala Eva Renzi,
Niemka, twierdzac,
ze opiera sie na
faktach.
Organizatorzy
osrodka, w ktorym
wedlug niej wszystko
to sie zdarzylo,
oswiadczyli
publicznie, ze jej
opowiadanie jest
zmyslone,
nieprawdziwe,
zostalo
spowodowame
histeria i fantazja.
Bez wzgledu na to,
czy jest prawda, czy
fikcja, opowiadanie
jej ma forme
archetypu - zawiera
wszystkie skladniki
pelnego
doswiadczenia
napasci. Jej koszmar
wart jest poznania,
podobnie jak zla
podroz narkotyczna,
gdyz mowi o
tkwiacych w
psychice ludzkiej
korzeniach horroru
manipulacji. Trzeba
tez powiedziec, ze jej
doswiadczenia
zgadzaja sie z
koncepcja grup bez
ograniczen (no-
limits); w istocie,
jezeli doda sie
jeszcze jeden
skladnik - fizyczna
nagonke (rat-
packing) - sa one
tym, czego mozna
sie w takiej grupie
spodziewac. Eva
mowi, ze jest wlasnie
ofiara takiej grupy.
Oto, jak opisuje te
przezycia.
"Lider grupy juz na
mnie czekal. Czulam
sie podle wchodzac
do niskiego pokoju
bez okien... W
pokoju bylo 18 osob.
Znalam tylko Jana,
piecdziesiecioletnieg
o Holendra. Lider
usiadl, po
zamknieciu grubych,
dzwiekoszczelnuch
drzwi... Nagle jedna
z kobiet rzucila sie
na druga
wrzeszczac: 'Chce
mi sie rzygac, kiedy
na ciebie patrze.
Jestes wampirem.
Mam ochote
podrapac ci gebe'.
Bila ja. Pomyslalam,
ze wyladowuje
tlumiona nienawisc
do wlasnej matki. Nie
bylo w tym nic zlego.
Tymczasem wstaly
dwie kobiety i mlody
mezczyzna. Mlody
mezczyzna rzucil sie
na okolo
osiemnastoletnia
dziewczyne,
zatrzymal ja i
targajac za uszy
mowil: 'Jestes
karykatura madonny.
Myslisz pewnie, ze
jestes lepsza od nas.
Jestes tutaj
najgorsza ze
wszystkich'. A
pozniej, pokazujac
na mnie: 'Razem z
toba ty suko. Tobie
tez sie dostanie'. Z
nosa dziewczyny
plynela krew.
Desperacko
usilowala obronic sie
przed ciosami.
Wtedy wtracil sie
lider. Powiedzial:
'Myslisz pewnie, ze
masz kontrole nad
tym, co sie dookola
dzieje. Nie masz
nawet kontroli nad
soba. A tutaj jestes
pod calkowita
kontrola'. Myslalam,
ze zle slysze.
Powiedzialam
spontanicznie:
'Calkiem swiadomie
wywolujesz u tej
dziewczyny
paranoje. Chcesz
calkowicie ja
uzaleznic'. Inni kazali
mi sie zamknac.
Nastapila krotka
przerwa... Mialam
trudnosci z
wlaczeniem sie i
snulam sie z kata w
kat.
Sesja grupowa
zakonczyla sie
histeryczna scena, w
centrum ktorej
znalazl sie Jan,
Holender. Zaczelo
sie od tego, ze lider
powiedzial do Jana:
'Wiesz, ze to koniec.
Jedyne, co ci
zostaje, to zaufac. A
jezeli nie, to wyskocz
z wiezowca.'. Byla to
umyslowa tortura
przypominajaca
praktyki rezimow
totalitarnych. Janowi
zrobilo sie niedobrze.
Drzal i plakal. 'Jezeli
ufasz - powiedziano
mu - poloz sie i
zamknij oczy'. Zrobil
to. A nam
powiedziano: 'Jezeli
ktos ma dla tego
czlowieka jakies
uczucie, niech mu to
okaze'. Grupa zalala
go czuloscia. Ja
rowniez glaskalam
go po glowie
placzac. W koncu
lider polecil, zeby
kazdy z nas wybral
sobie partnera,
ktorego nie
akceptuje.
Zawahalam sie.
Wtedy Jan usiadl
kolo mnie. Lider
powiedzial: 'Chce,
zebyscie to jasno
zrozumieli, ze
pracujemy nie tylko
w tej sali, zle przez
24 godziny na dobe.
I pary, ktore sie
wlasnie utworzyly,
musza spedzic
razem wieczor i noc'.
Chcialam wtedy
zaprostestowac
przeciwko takiemu
ingerowaniu w moje
prywatne zycie, ale
zabroniono mi
otwierac usta. Inni
wyszli ja musialam
zostac. Przez kilka
minut siedzielismy w
milczeniu. Nagle
lider powiedzial:
'Zaufaj. Mam dla
ciebie duzo milosci'.
A potem, po dlugim,
penetrujacym
spojrzeniu dodal: 'i
nie tylko duchowej'.
Wyszlam szybko.
Wkrotce wrocil Jan i
powiedzial, ze
przyniesie pare
rzeczy ze swojego
pokoju; rzeczy
potrzebne na noc.
Sytuacja byla
groteskowa. Mialam
spedzic noc z
czlowiekiem, ktorego
wybralam po prostu
dlatego, ze tak
zostalo
zadecydowane.
Pomyslalam, ze
symptomatyczne jest
to rozkazywanie mi,
co mam robic.
Ludzie uwazaja, ze
kobiety powinny byc
na kazde zawolanie.
Jan i ja zostalismy
razem na kolacji. Po
dwoch godzinach
bylam zmeczona i
poszlam spac.
Nastepnego dnia
przyszlam na zajecia
grupy punktualnie.
Powiedzialam
przyjaznie: 'Dzien
dobry'.
Odpowiedziala mi
lodowata cisza.
Usiadlam. Lider
spytal o to, co sie
dzialo w czasie
ubieglych 24 godzin.
Wtedy Jan skoczyl
na rowne nogi,
szarpnal mnie i
zaczal bic bez
opamietania. 'Ty
dziwko', wrzeszczal,
'upokorzylas mnie, ty
przekleta babo,
zabije cie'. Bylam
przerazona. Zaczela
mi plynac krew z
nosa. Krzyknelam:
'Jezeli czujesz, ze
obrazona jest twoja
meska duma, to
twoja sprawa'. Bil
mnie dalej. Podarl mi
bluzke i rzucil mnie
na podloge. Jak
opetany usiadl na
mnie, walil piesciami
po glowie, sciskal
szyje i wrzeszczal:
'Powiedz prawde, ty
scierwo'. 'Jaka
prawde? Czy
zwariowales, czy
jestes
zahipnotyzowany' -
krzyknelam. Nagle
zostawil mnie...,
wstalam drzac i
probujac zatamowac
krew z nosa. 'Czy to
osrodek oszalalej
meskosci?' -
zapytalam.
Myslalam, ze ten
obled minal i
chcialam odejsc.
Wtedy jeden z
mezczyzn rzucil sie
na mnie. 'Wlasnie
tak' - powiedzial. 'A
po co tu jestesmy,
jak myslisz?'. Wtedy
zlapaly mnie dwie
kobiety, a w koncu
cala grupa.
To, co sie stalo
pozniej, bylo jak
koszmarny sen.
Krzyczeli: 'Walcz z
nami, ty tchorzu.
Masz zamiar
zgrywac sie na
swieta, ty kurwo'.
Uciekalam z
jednegio rogu pokoju
w drugi. Walili mnie
piesciami, drapali,
kopali, ciagneli za
wlosy. Zdarli ze mnie
bluzke i spodnie.
Bylam zupelnie
naga, a oni byli tak
zalezni od swego
szalenstwa, ze
zaczelam sie bac, ze
mnie zabija. Jedyna
moja mysla, bylo
zachowac
przytomnosc.
Krzyczalam: 'Pusccie
mnie. Chce stad
wyjsc'. Na znak
lidera puscili mnie.
Ta koszmarna scena
trwala co najmniej 15
minut. Caly pokoj
zaplamiony byl
krwia. Drzalam i
powtarzalam, ze
chce natychmiast
wyjsc. 'Dajcie ja na
srodek' - rozkazal
lider. 'To, co sie tu
dzieje jest zbrodnia' -
krzyknelam. Bylam
zupelnie przytomna i
bardzo
skoncentrowana.
Niektore kobiety
wyszly, ja musialam
zostac. Holender
powiedzial: 'Prosze,
zostan'.
... Nie wierzylam
wlasnym uszom. Ten
obled pomieszany z
sadyzmem, z
fanatyzmem, z
checia podboju
swiata - czyz nie
slyszalam tego juz
gdzi indziej?
Wypuscili mnie.
Czulam, jak
sztywnieje, kiedy tak
wychodzilam
zawinieta tylko w
szal, niosac
przesiakniete krwia
ubranie. Wzielam
riksze, pojechalam
do hotelu, a w swoim
pokoju zalamalam
sie i zaczelam
plakac. Kiedy bralam
prysznic, rany palily
mnie jak ogien. W
strasznym pospiechu
spakowalam sie i
wzielam taksowke.
Pojechalam do
szpitala, gdzie
opisano moje
obrazenia. Pozniej
spotkalam sie z
ministren spraw
wewnetrznych...
Jasne bylo, ze
przedtem wielu
innych uczestnikow
skladalo w policji
podobne zeznania"
Prawda i fikcja.
Zgodnie z tym, co
mowi rzecznik
prasowy osrodka, w
ktorym mialo miejsce
to zgrupowanie
encounter, policja
przesluchiwala
swiadkow.
Swiadkowie
zaprzeczyli jakoby
wypadki tak sie
toczyly i powiedzieli,
ze nic takiego nie
pamietaja. Policja
wyciagnela wniosek,
ze zeznanie Evy
Renzi bylo wytworem
jej fantazji
Napisalem do Jana,
o ktorym mowila
Eva, i poprosilem go
o jego wersje
wypadkow. Jego
odpowiedz byla
bardzo krotka: "Eva
Renzi brala udzial w
jednej z grup, wyszla
i zorganizowala
Wierze, ze to, co
mowi Jan, jest
prawdziwe. Zgadza
sie z wypowiedzia
samej Evy Renziw
tym, ze:
pozwolono jej
wyjsc (w koncu),
kazdy wpadlby w
histerie po
przezyciu takiego
koszmaru, ktory
napelnil go obawa
o zycie (definicja
slownikowa histerii
- 'chorobliwe
podniecenie'),
Eva sama opisala
stopnie swojego
protestu i swoja
kampanie o
zwrocenie
publicznej uwagi
na swoj protest.
Jezeli to koszmarne
opowiadanie ma
oparcie w faktach, to
oczywiscie tylko
policja powolana jest
do dzialania w takiej
sprawie. Pewien lider
grupy w Niemczech
stanal niedawno
przed sadem
oskarzony o
aprobowanie
gwaltownosci
skierowanej
przeciwko
jednostkom w jego
grupie. Czytelnik
musi sam ocenic,
czy opowiadanie Evy
Renzi jest fikcja, czy
nie, w oparciu o
wlasne rozumienie
psychopatologii
ludzkiej i o
wewnetrzna
spojnosc lub brak
spojnosci tego
opowiadania. Jest to
oczywiscie historia
niesamowita, ale
moze ona posluzyc
jako ostrzezenie,
podobnie ja Rok
1984 Orwella,
bedacy fikacja, daje
wglad w wezowisko
tyranii politycznej.
Nawet jezeli
uczestnicy grupy Evy
nie byli w zmowie, by
zataic prawde, to
jednak taka zmowa
jest mozliwa.
Widzielismy, z jaka
latwoscia uczestnicy
grupy w Synanonie
wessani zostali przez
zniewalajacy system
alternatywnej filozofii
lub wiary,
kontrolowany przez
silnego lidera.
Nieodparta presja
systemu sklaniala
nawet do porzucenia
wlasnej etyki jako
reakcyjnej
lub
represyjnej
i
przylaczenia sie do
kazdego typu
zachowan, byleby
tylko byl on
akceptowany przez
lidera. Reich pisal:
"Jedna osoba o
toksycznej i
paskudnej
osobowosci moze
zniszczyc cala grupe
dobrze
funkcjonujacych
kobiet i mezczyzn"
Joel Kovel opisuje w
swojej ksiazce, jak
szczerosc i
otwartosc w
wyrazaniu sadow, do
ktorej zacheca sie w
niektorych grupach,
moze zostac
przehandlowana za
cene
zafalszowania
i
ograniczenia
postrzezen.
Sklonnosc ta,
twierdzi, jest
wyjatkowo silna w
grupach "wskutek ich
sklonnosci do
obnizania poziomu
krytycyzmu. Stad
mozliwosc tyranii -
grupa encounter
moze narzucic rodzaj
swiadomosci, ktory
jest skierowany na
wymagania grupy.
Uczestnik
przystosowuje sie do
nich, gdyz chce
osiagac korzysci
zwiazane z
przynaleznoscia do
grupy (i ze strachu
przed ostracyzmem),
ale przystosowujac
sie tlumi wszelka
zdolnosc do
formulowania
obiektywnego
zdania. Wowczas
jego umysl jest
czysty, wyprany z
rozgardiaszu
krytycznych mysli i
pelen ozywionych
uczuc. w takim
stanie moga znikac
niepokoje
neurotyczne i pojawi
sie wzmozone
uczucie bliskosci z
innymi... a
towarzyszyc mu
bedzie uwielbienie
dla przywodcy
charyzmatycznego"
. Zaufaj... albo
skacz z wiezowca !
Na temat prania
mozgow w procesie
grupowym pisze
wiecej w nastepnym
rozdziale.
Pelnia, smiertelnosc i
odpowiedzialnosc.
Ci, ktorzy sa pewni,
ze opowiadanie Evy
Renzi zostalo przez
nia wymyslone i jej
todesangst
byl
wytworem
zwichnietej
wyobrazni czy
rozszczepionego
umyslu, niech
wezma pod uwage,
ze w osrodku, w
ktorym to wszystko
sie zdarzylo,
zabroniono od
tamtego czasu
gwaltownosci
fizycznej, zwlaszcza
w grupach. Nie
pozwala sie tam na
walki fizyczne
zadnego rodzaju.
Dwa miesiace przed
wypadkami
opisanymi przez Eve
Renzi, Jorg Andrees
Elten opisuje
encounter, w ktorym
bral udzial, i w czasie
ktorego ten sam lider
zachecal grupe do
napasci na pewnego
Argentynczyka. Elten
pisze:
"Zaczela sie
chaotyczna walka.
Sapania, krzyki,
gluche uderzenia w
nagie cialo. Jeki. Juz
sa wszyscy na nim.
Z wrzaskami i
rykiem. Scena prosto
z piekla. Ja siedze
na materacu. Takze
Japonka nie bierze w
tym udzialu. Czuje
sie strasznie. Lider
krzyczy: Przylacz sie
! Argentynczyk
strasznie krzyczy.
Nie moge sie ruszyc.
Uczestnicy grupy
siedza na jego
rekach i nogach, na
klatce piersiowej i
brzuchu. Jeden
przygniata mu twarz
poduszka.
Argentynczyk walczy
o powietrze, jest juz
w konwulsjach,
przyduszony.
Podchodze blizej.
Nie moge
zdecydowac sie na
przylaczenie sie, ale
nie moge tez isc za
wlasnym odruchem i
pomoc mu. Jestem
jak sparalizowany.
Przypominaja mi sie
nagle przezycia z
faszystowskiej
szkoly. (Elten chodzil
do elitarnej szkoly
nazistowskiej
Napola, w
Naumburgu). Tam
takze odbywaly sie
takie walki jako testy
na wytrwanie dla
nowo przybylych.
Byly to sadystyczne
rytualy..., chrzest dla
nowicjuszy.
Lider przerywa
walke. Argentynczyk
czolga sie do kata i
jeczac chowa glowe
w ramiona. Lider, ze
wzrokiem utkwionym
we mnie i Japonce
mowi: 'Zawiodla
wasza energia.
Gdybyscie sie
wlaczyli, wtedy cos
by z tego bylo'. Co
mial na mysli? Czy
Argentynczyk mial
doznac katharsis?
Czy procz wycia i
szczekania zebami
lider oczekiwal
wielkiego wybuchu,
ktory nazywal
wyrzuceniem
gowna
? Kiedy
zaczynaja drzec mi
rece, czuje, ze te
walki, ktore zwykle
nie sa zabawa, maja
w sobie cos
przerazajacego.
Przygnebiaja mnie.
To atmosfera izby
tortur". W koncu Jorg
Elten dochodzi do
zrozumienia celu
tych makabrycznych
scen: "Tymczasem
zrozumialem, ze
gwaltownosc nie jest
w tych grupach
celem samym w
sobie, ale sposobem
zmuszenia ludzi do
bycia tu i teraz, do
przezycia pelni i
pelnej swiadomosci"
(
Grupa encounter
opisywana przez
Eltena, rzeczywiscie
zaleca i skupia sie
coraz bardziej -
bezposrednio wokol
"walki i pieprzenia,
sily i seksu, smierci i
zycia". W takiej
grupie, w ktorej nie
jest niczym
niezwyklym lamanie
kosci (w trzecim dniu
zajec tej grupy
zlamano noge
pewnemu
Wlochowi), jak
rowniez staczanie
boju o moznosc
oddychania, czyli o
zycie, lider skupia
cala wladze w
swoich rekach. Jest
panem zycia i
smierci.
Doprowadzajac ludzi
do granic
wytrzymalosci, na
skraj wyczerpania i
wprowadzajac ich w
glebie ekstazy i
przerazenia, w
ekstremalne sytuacje
egzystencjalne, na
skraj linii krwi, ma
nadzieje ich
rozbudzic. Rujnujac
fasade spoleczna,
ktora zahamowuje
nagle wyladowanie
gwaltownosci, sklada
obietnice zbawienia.
Mozna z cala
jasnoscia zauwazyc,
ze jest to
psychopatyczne
doprowadzenie do
ostatecznosci:
ci, co nie zostaja
zbawieni za pomoca
destrukcji, zostaja
zniszczeni za
pomoca zbawienia.
Ci, ktorzy sa pewni,
ze Eva Renzi
wymyslila swoja
historie, powinni
sobie zadac pytanie,
czy te trzy osoby,
ktore poniosly smierc
w roznych miejscach
swiata wskutek
gwaltownosci
stosowanej w
grupach
terapeutycznych, tez
mialy omamy albo
histerie (tak by je
pewnie opisano,
gdyby przezyly i
probowaly
protestowac)
Pierwszy z tych
wypadkow mial
miejsce w
Adelajdzie, w
Australii, w roku
1977. Podczas bojki
kobieta zostala
przyduszona
poduszka. Udusila
sie, zanim ktokolwiek
zdal sobie z tego
sprawe. Druga
smierc miala miejsce
nieco wczesniej w
Berlinie. Pewna
kobieta
"doswiadczala
ponownie swoich
narodzin". Zawinieto
ja w dywan, na
ktorym usiadlo kilka
osob. Kanal
porodowy zamienil
sie w kanal smierci.
Dwaj terapeuci
prowadzacy te grupe
dostali wyroki za
zabojstwo. Trzecia
smierc miala miejsce
tego roku
Francji. Pewien
mezczyzna umarl w
okolicznosciach
podobnych do tych,
w ktorych stracila
zycie kobieta w
Adelajdzie. Le
Monde i Figaro
zamiescily
wiadomosci o tym na
pierwszych stronach.
Mozna oczywiscie
tlumaczyc, ze trzy
zgony nastapily
wskutek
nieszczesliwych
wypadkow, ze nie
byly to morderstwa.
Sa one jednak
produktami
ubocznymi
naduzycia sily,
zlekcewazenia
rozsadnych
zabezpieczen i
ograniczen, stanowia
nieuchronna
eskalacje potencjalu
psychopatycznego w
grupie
terapeutycznej,
prowadzacej do
tragedii.
Kto jest za to
odpowiedzialny? My
wszyscy. Lider-
ignorant, lider-
prowokator, czy tez
po prostu lider-
faszysta. I ci, ktorzy
dzialaja pod
wplywem impulsow
psychopatycznych
za zgoda takiego
lidera.
Odpowiedzialni sa
tez ci, ktorzy zamiast
glosno protestowac,
bedac swiadkami
brutalnosci, milcza i
godza sie na nia.
Takze ci, ktorzy
organizuja takie
grupy i nie interesuja
sie tym, co sie w nich
dzieje. Jak tez ci,
ktorzy wiedza, co
tam sie dzieje, anie
ujawniaja tego, bo
chca chronic jakas
organizacje albo
charyzmatycznego
lidera.
Odpowiedzialni sa
tez ci, ktorzy przed
wzieciem udzialu w
grupie podpisuja
zobowiazanie, ze sa
calkowicie
odpowiedzialni za
wszystko, co sie
wydarzy - gdyz w ten
sposob biora udzial
w zmowie, ktora
pozwala liderowi, by
czul sie zwolniony z
odpowiedzialnosci.
Ja tez jestem
odpowiedzialny,
gdzy juz 18 miesiecy
temu zwrocono moja
uwage na brutalnosc
i sadyzm, majace
miejsce w grupach, a
ja dotychczas
milczalem. Nawet
fantazje o
charakterze
arcgetypow moga
nas czegos nauczyc
o zrodlach paranoi; a
w teatrze
okrucienstwa nie
wszystko jest fikcja.
"Kto jest wrogiem?" -
pisal Reich.
"Wrogiem jest sama
zakazna zgnilizna,
bez wzgledu na to,
gdzie sie znajduje, a
nie jakas szczegolna
grupa, panstwo,
narod, rasa, czy
klasa spoleczna.
Odwracano uwage
od trucizny we
wlasnym obozie, a
szukano jej
wylacznie w cudzym.
Wrogiem jest
przebieglosc
toksycznego
charakteru we
wszystkich obozach,
na prawo i lewo, w
wysokich i niskich
warstwach
spolecznych, w
kazdej szkole,
rodzinie, grupie,
klasie spolecznej i
narodzie na ziemi.
Rozwiazaniem jest...
bezwzgledne,
bezlitosne
przekazanie do
powszechnej
wiadomosci pelnej
prawdy o
zadzumieniu wokol i
w domu... Twoje
opanowanie w
obliczu ukrytego zla
samo jest zlem,
niczym wiecej jak
wykretem. Wrogiem
jest twoja utajona
sympatia dla zabojcy
Zycia" (
Jezeli zaczynasz
poswiecac
czlowieka, to juz
mu niepomagasz.
Niszczysz go,
okaleczasz. Jestes
gwaltowny, jestes
zbrodniarzem.
Dlatego wszyscy ci
tak zwani
mahatmowie,
usilujacy zmieniac
ludzi, sa
zbrodniarzami.
Powinno sie po
prostu kochac,
pomagac, byc
gotowym do
dawania - bez
stawiania
warunkow.
... Nie jest to mysl,
ktora moze
spodobac sie ego.
Ego chce zmieniac
innych, podobnie
jak ty, ale kimze
jestes ty sam, zeby
uzurpowac sobie
prawo do
zmieniania
kogokolwiek? Nie
ierz na siebie takiej
odpowiedzialnosci.
To niebezpieczne;
w ten sposob
hoduje sie hitlerow.
Przejmuja oni
odpowiedzialnosc
za zmienianie
swiata wedlug
wlasnych
pomyslow.
Nigdy nie probuj
nikogo zmuszac,
pociagac,
popychac,
manipulowac. To
sa sposoby
stosowane przez
ego. Z tego sklada
sie wszelka
polityka (
Bhagwan Shree
Rajneesh (Osho)
Dodatek.
"Przemoc daje
rezultaty... Wszystko
dzieje sie
samoczynnie. Nigdy
nikogo sie do
Poglad pewnego
lidera grupy na
gwaltownosc.
niczego nie zacheca.
Ludzie przychodza z
nadzieja na
przezycie
gwaltownosci i chca
tego. W kazdym jest
gwaltownosc,
praktycznie nie ma
pod tym wzgledem
wyjatkow. Boja sie
jej, ale i sa
zachwyceni. Sami to
robia. Nigdy nikomu
nie kaze sie walczyc
- jezeli, to trzeciego
albo czwartego dnia,
kiedy wszystko jest
juz zaakceptowane.
Jezeli czlowiek sobie
w czyms popusci, to
osiaga to, czego
chce. Jezeli popusci
sobie w walce, to
znaczy, ze z tego
najwiecej korzysta.
Jezeli powalczy z
pelnym oddaniem, to
pozniej jest juz
czysty.
... W trakcie
najgwaltowniejszego
incydentu, jaki sie w
mojej grupie
wydarzyl, czlowiek
doznal samadhi.
Chcial zabic kogos.
O, on go zabijal,
zabijal go, a grupa
nie mogla go
powstrzymac.
Wyrwal sie i dopadl
tej osoby; powiesil ja
na scianie... i nikt go
nie mogl
powstrzymac. Walili
go, kopali i nic go nie
powstrzymalo. I
wtedy powiedzialem
po prostu: 'Przestan.
Skieruj energie do
srodka'. I wtedy po
prostu doznal
samadhi.
Wywiad
przeprowadzony
przez wydawce
Encounter, Nr 3.
1978. Wyd. Vakil and
Sons Ltd., Ballad
Estate, Bombay.
SMIERC EGO.
METAPSYCHOLOGI
A POSWIECENIA.
Wstep.
Podczas gdy
poprzedni rozdzial
poswiecony byl
analizie szcegolnego
zjawiska, jakim jest
przemoc, niniejszy
rozdzial pozwala
przyjrzec sie blizej
matrycy relacji
grupowych, z ktorych
zjawisko to wynika.
Na poczatku trzeba
powiedziec, ze nie
jestem
przeciwnikiem grup
ani terapii grupowej.
W trakcie swojej
praktyki prowadzilem
ponad sto grup
terapeutycznych i
opublikowalem
kilkadziesiat
numerow kwartalnika
Energy and
Character, w ktorych
znalazly sie liczne
artykuly
przedstawiajace
zalety dobrze
prowadzonych grup.
Niniejsze studium
dotyczy mechanizmu
zadzumienia
emocjonalnego
(emotional plague).
Uwazam, ze
zrozumienie tej
kwestii bedzie mialo
w nadchodzacej
dekadzie
podstawowe
znaczenie dla tych,
ktorzy znajduja sie
na drodze rozwoju -
czy to teoretycznego,
czy duchowego.
Mozliwe, iz wzniosle
wizje tych, ktorzy
budza nadzieje na
lepsza przyszlosc, sa
zasadniczo nie do
pogodzenia z
mechanizmami,
ktore wyzwalaja sie
w spoleczenstwach
ludzi oddajacych sie
wyzszym
wartosciom. W
przeszlosci
widzielismy to w
dramatycznej
rozbieznosci miedzy
nauka Jezusa i
miloscia blizniego, a
dzialajaca w Jego
imieniu inkwizycja
hiszpanska czy
purytanskim
paleniem czarownic.
Widzielismy to, gdy
utrzymujaca zycie
aztecka religia,
skupiona na
otwieraniu serc ku
sloncu, przeksztalcila
sie w sadystyczny
rytual kaplanow,
ktorzy w imie tej
samej wiary
doslownie wydzierali
bijace serca z
zywych cial
Widzielismy to w
rozbieznosci miedzy
spoleczna nauka
Marksa a bezlitosna
rzeczywistoscia
archipelagu Gulag.
Probuje zrozumiec,
jak bylo mozliwe
wydarzenie sprzed
roku, kiedy masowe
morderstwo i
zbiorowe
samobojstwo
zakonczyly rozwoj
nowego ruchu
spolecznego i
religijnego
zalozonego przez
przewodniczacego
Komisji Praw
Czlowieka i laureata
Nagrody im. Martina
Luthera Kinga za
humanizm (chodzi o
komune Jima Jonesa
w Gujanie). Niniejszy
rozdzial rozpoczyna
realizacje
klopotliwego
zadania, jakim jest
wytyczenie mapy
pradow
podskornych, kyore
poczatkowa nadzieje
zamieniaja w
koncowy horror.
Zbawienie albo
samoposwiecenie.
"Musisz umrzec dla
samego siebie.
Musisz stac sie
jednym".
Charles Manson
Niektorzy ludzie
korzystajacy z terapii
reichianskiej ("pracy
z cialem"), zywia
nadzieje, ze beda
umieli wyjsc z
wiezienia charakteru
i zbroi miesniowej ku
istnieniu
szczesliwszemu i
bardziej
spontanicznemu.
Tak wiec stara zbroja
charakteru
spostrzegana jest
jako wrog, ktory musi
umrzec, aby
wewnetrzna osoba
mogla zyc. Czasami
prowadzi to do stylu
terapii, ktory
przypuszcza
gwaltowny atak na
obrone charakteru.
W poprzednim
rozdziale
przytoczylem
drastyczne przypadki
ukazujace, ze nie
mozna prowadzic
ludzi ku wolnosci pod
grozba rewolweru
emocjonalnego.
Musimy byc ostrozni
wobec idei gloszacej,
iz pozbycie sie
blokow i zbroi jest
srodkiem do
osiagniecia
zbawienia siebie,
gdyz ten niby
zbawienny proces
moglby niektorych
ludzi zniszczyc. W
terapii pierwotnej
istnieje pojecie
pacjenta po
przezyciu
pierwotnym
(post-
primal patient)
pozbawionego
swojej zbroi. Charles
Kelley (36) kilka lat
temu poswiecil caly
artykul rozwazaniom
niebezpieczenstw
plynacych z dzielenia
swiata na ludzi
schwytanych w
pulapke i
wyzwolonych,
uzbrojonych i
nieuzbrojonych,
neurotycznych i
po
przezyciu
pierwotnym
(post-
primal). Albo mowiac
jezykiem scjentologii
nieotwartych i
otwartych (unclear
and clear).
Rozpowszechnione
nieporozumienie,
dotyczace pracy
reichowskiej, wynika
z zalozenia, iz
wymaga ona
wydostania sie z
glowy i wejscia w
cialo. Czasami
jednak musimy
wlasnie pomoc
ludziom dostac sie
do wlasnych glow !
Ale stereotypowe
przekonanie, ze
"umysl jest wrogiem"
wydaje sie jednak
zyskiwac
zwolennikow. Jeden
z najglebszych
zametow
spowodowany byl
uzyciem terminu
umysl
(mind) lub
terminu
ego
przez
roznych nauczycieli,
psychologow czy
przywodcow
religijnych w dwoch
przeciwstawnych,
choc czesto nie
rozroznianych,
znaczeniach. Na
przyklad w pracy
Alexandra Lowena i
bioenergetykow
kladzie sie duzy
nacisk na rozwijanie
silniejszego ego oraz
lepsze ugruntowanie
osoby, wzmocnienie
w niej zasady
rzeczywistosci,
zakorzenienie w
zasadach
bezpieczenstwa i
przyjemnosci.
Pewien nacisk na
ego mozna znalezc
takze w wiekszosci
szkol
terapeutycznych o
klasycznej
proweniencji.
Z drugiej strony w
wielu religiach
swiata, glownie w
wiekszosci form
mistycyzmu, ego
traktuje sie jak
wroga, siedlisko
samolubnosci i
waskiego interesu
jednostkowego, glaz
zagradzajacy droge
ku oswieceniu,
kamien mlynski u
szyi zbawiciela
Funkcja i status.
Aby wyjasnic te
nieporozumienia,
musimy
przeprowadzic
rozroznienie miedzy
ego funkcjonalnym a
ego statusu.
Zaczerpnalem ten
podzial od
Krishnamurtiego,
ktory pisze o tym
nastepujaco:
"Istnieja dwa rozne
sposoby myslenia:
myslenie jako
wypelnianie pewnej
funkcji i myslenie w
sensie uzywania tej
funkcji dla
osiagniecia statusu,
zutorytetu, pozycji,
prestizu"
Gdy Lowen stwierdzil
w swej definicji, iz
ego sklada sie z
funkcji percepcji i
kontroli, opisal tym
samym blizniaczy
system funkcjonalny,
tworzacy granice na
styku miedzy nami a
innymi ludzmi
Brak takiego ego,
badz posiadanie
slabego ego,
wystawia nas na
niebezpieczenstwo
niezroznicowanej
percepcji lub
wybuchowych,
nieskoordynowanych
wzorcow ruchowych.
Chcialbym, aby to
bylo zupelnie jasne:
chodzi o to, ze
zbytnia slabosc ego
funkcjonalnego
moze prowadzic do
takiego stylu zycia,
ktory gdzie indziej
nazwalem
kosmoza
(cosmozis) i w
ktorym mistyczne
stany swiadomosci
sa pozadane same
dla siebie, granice
sie zacieraja, a
czlowiek albo dazy
do quasi-
schizofrenicznego
stanu percepcji. albo
stopniowo sie wen
osuwa. W praktyce -
choc mistyk moze
zasadniczo zarliwie
bronic
losmotycznego stanu
swiadomosci - w
praktyce mialby on
male szanse, by
utrzymac
wystarczajaco
funkcjonalne ego i
przezyc w
codziennym swiecie.
Sprobujcie przejsc
przez ruchliwa ulice
bedac w transie, a
zrozumiecie, co mam
na mysli. Ego
funkcjonalne
dostarcza nam
orientacji i
mozliwosci widzenia
tego, co znajduje sie
na zewnatrz nas,
umozliwia
rozroznianie i
koncentracje,
dokonywanie
spostrzezeniowych
porownan i ocen,
przeprowadzanie
podzialow i szczery
krytycyzm. A wiec w
mistycyzmie chodzic
musi raczej o
wolnosc od
patologicznych
wymiarow ego niz
calkowity jego brak.
Wyraz
wartosc
pochodzi od
lacinskiego rdzenia
valere
, "byc
zdrowym". Ego jako
wyraz zdrowia
calego organizmu
prowadzi nas ku
wybieraniu dalszej
pomyslnosci nas
samych i innych
ludzi. Ego to takze
koorsdynator,
oslabiacz, nadzorca,
powstrzymywacz,
hamulcowy. Ono
daje sygnal
miesniom, ktory
powstrzymuje cie,
nim wybiegniesz pod
nadjezdzajacy
samochod. Ono
reguluje postawe i
napiecie miesni. Ono
rozwaza dzialania w
terminach ich
rzeczywistych
skutkow. Ono
ustawia bariere
miedzy sila
namietnosci a
wyrazaniem uczuc w
swiecie zewnetrznym
i pyta: czy to jest
wlasciwe; czy
wybieram, czy tez
jestem zmuszany;
jakie beda
konsekwencje
dzialania i czy je
zaakceptuje?
Natomiast
zachowanie
psychopatyczne
czesto
charakteryzuje sie
nieadekwatnym
systemem kontroli,
czestym
pozwalaniem sobie
na wyladowania,
mimowolnym
poczuciem winy,
duza iloscia racji
przekonujacych,
dlaczego sluszne
jest pozbycie sie
racji. Kult
nieracjonalnosci
wyrosl czesciowo
jako zmasowane
przeciwstawienie sie
ego
autorytatywnemu
(lub statusu). W
dalszej czesci
rozwazymy to
obszerniej.
Ego statusu nie ma
nic wspolnego z
funkcjonowaniem
koordynujacym. W
rzeczywistosci
rozrywa ono
harmonijne
funkcjonowanie. Ego
statusu
zakorzenione jest w
poczuciu wyzszosci,
w oddzieleniu
umyslu od ciala i w
wyniesieniu umyslu
na pozycje
antagonistyczna
wobec ciala. Ego
statusu to glos
zinternalizowanego
tyrana, utrzymujacy
ludzi pod kontrola
innych ludzi. Jest
blisko zwazane z
freudowskim
superego, ktore w
pracy Reicha
uwazane bylo za
fizjologiczne
zakorzenienie
nieswiadomych ,
narzuconych,
neurotycznych
hamulcow, jakie
sami sobie
nakladamy, za czesc
wyuczonego
doswiadczenia, jakie
nabylismy wzrastajac
w zbyt napietych
albo zbyt
niespokojnych
stosunkach
rodzinnych.
Ego funkcjonalne
podobne jest do pary
oczu wraz z
powiekami, ktore
mozna zmruzyc,
zeby patrzec pod
slonce. Ego statusu
podobne jest
opuszczonym
zaslonom
odcinajacym swiatlo
dzienne. Uwolnienie
sie od oslepiajacego
dzialania ego statusu
oznacza odkrycie,
rozwijanie i
doskonalenie funkcji
widzenia. Z drugiej
strony ego
funkcjonalne moze
zostac oslepione
albo wtedy, gdy
powieki sa na
sztywno zamkniete,
albo wtedy, gdy sa
na sztywno otwarte.
Oczy, aby dobrze
dzialac, musza
wybierac, na co i
kiedy patrzec, a
kiedy sie odwrocic.
Innymi slowy,
prcepcja jest
bezposrednio
zwiazana z
systemem kontroli
motorycznej.
Calkiem swiadomie
wybralem oczy jako
kanal
charakterystyczny
dla ego
funkcjonalnego.
Bowiem uzywanie
oczu jest wazna
czescia praktyk
medytacyjnych, z
ktorych wiekszosc
stara sie prowadzic
czlowieka ku
oswieceniu.
Doswiadczenia i
przekazy mistykow
obfituja w obrazy
swiatla.
Oto fundamentalna
lamiglowka, a
zarazem glowna teza
tego rozdzialu:
oswiecenie mozna
osiagnac dzieki
uwolnieniu sie od
oslepiajacego
dzialania umyslu
skrepowanego
stereotypami
kulturowymi i
neurotyczna zbroja
charakteru. Korzenie
takiej wolnosci
siegaja gleboko,
bardzo gleboko, co
powoduje, ze chodzi
wsrod nas niewielu
ludzi w stanie, ktory
mozna by nazwac
oswieconym. Z
drugiej strony, wielu,
wielu ludzi angazuje
sie w przedluzajacy
sie proces
demontowania i
pozbywania sie ego
funkcjonalnego;
czynia to w
przekonaniu, iz jesli
beda mnie myslec i
silniej zamkna oczy,
stana sie ludzmi
bardziej
oswieconymi.
Jedna z
konsekwencji tej
lamiglowki oraz
nieporozumienia
lezacego u jej
podstaw jest to, ze
nauczyciele duchowi
zniechecajacy ludzi
do inwestowania w
ego statusu moga
wychowywac
nastepcow, ktorzy
probuja cofac sie do
bardziej dzieciecego
sposobu bycia z
okresu przed
bezpiecznym
uksztaltowaniem sie
ich ego
funkcjonalnego. To
niebezpieczenstwo
jest rownie wielkie,
jak grozba, iz
systemy, ktore
staraja sie umocnic
ego funkcjonalne i
pomoc ludziom, by
stawali sie
radosnymi doroslymi,
zle uzyte moga
otwierac sie na nowe
formy rywalizacji o
status i gry sil.
Uczestnik terapii
reichianskiej
powiedzial mi:
"Rozstalem sie ze
swoja dziewczyna,
bo nieprawidlowo
poruszala miednica".
Deformacja JA.
Graf von Durkheim
patrzy na to, co
nazwalem ego
statusu, jak na
usztywnienia i
nadmierny rozwoj
ego funkcjonalnego.
Dlatego w rozwoju
ludzkim i procesie
zyciowym widzi on
dwa
niebezpieczenstwa:
"Czlowiek ma albo
za wiele ego, to
znaczy ego jest za
bardzo podkreslone,
a ja (self) jest w nim
uwiezione; albo ma
ego za malo i w
konsekwencji staje
sie bezbronny i
nieosloniety wobec
wszystkich sil zycia"
Dalej Durkheim
wyjasnia, jak widzi
prawidlowy rozwoj
ego: "Kazdy czlowiek
w swojej istocie jest,
na swoj sposob,
czescia Wielkiego
Bytu (Great Being).
Jego udzial w
jednosci i porzadku
Wielkiego Bytu jest
bolesnie ukryty pod
struktura
swiadomosci, ktora
zawsze opiera sie na
parach
przeciwienstw. Jego
wzorzec
swiadomosciowy
skoncentrowany w
ego i oparty na
przeciwienstwach nie
tylko oznacza
odwrocenie sie od
Wielkiego Zycia
(Great Life), lecz
takze, wlasnie z
powodu swojej
dreczacej ciasnoty,
nigdy nie jest w
stanie uciszyc
wrodzonej
czlowiekowi tesknoty
za powrotem do
poczatkowej jednosci
zycia. Jednakze bez
prawidlowego
rozwoju ego nie
moze istniec zadne
owocne
doswiadczenie
transcendentalnej
jednosci zycia. Ale
odzyskiwanie
swiadomosci tej
jednosci jest scisle
"raison d'etre"
czlowieka,
osrodkiem
nerwowym wszelkich
ludzkich wysilkow i
tlem kazdej tesknoty
za szczesciem,
pelnia i pokojem.
Trzy rzeczy naleza
do ego dobrze
rozwinietego: 1.
wlasciwa postawa; 2.
wlasciwa forma i 3.
wlasciwe granice....
Tak wiec udane ego:
1. nie jest sztywnym
punktem, lecz
zdolnoscia do ruchu
wokol dobrze
osadzonej osi; 2. jest
zdolnoscia do
zmiany bez utraty
formy jednostkowej;
3. jest przenikalne,
jednak nie pozwala
na przerwanie
granic"
I znow Durkheim
wyjasnia
szczegolowo - tak,
ze dokladnie wiemy,
co ma na mysli -
podwojne
niebezpieczenstwo
nadmiernegj
sztywnosci ego i
slabosci ego: "Z
zaleznosci od
zasady ego wynika
dwojakie
niebezpieczenstwo.
Jesli ego nadmiernie
dominuje,
podstawowy osrodek
witalny zostaje
stlumiony, poniewaz
statyczne wzorce
ego zagradzaja
dostep do Wielkiego
Bytu i do tchnienia
Wielkiego Zycia.
Jesli zas wlasciwe
ego nie rozwinelo
sie, charakterowi
swiadomosci
czlowieka brakuje
warunkow
koniecznych dla
integracji z bytem, a
wowczas czlowiek
nie moze byc
swiadom
podstawowego
osrodka
jednoczacego i
ksztaltujacego"
W rozdziale
"Deformacje JA"
Durkheim rozwija i
rozszerza opis tych
dwoch
niebezpieczenstw.
Niebezpieczenstwo
ego usztywnionego
jest tak znajome tym,
ktorzy zetkneli sie juz
z Reichowskim
opisem zbroi
charakteru lub z
przytaczanymi przez
Rajneesha (Osho)
stalymi przykladami
ego nadmiernie
rozbudowanego, ze
ja skoncentruje sie
wylacznie na
niebezpieczenstwie
przeciwstawnym - na
slabosci ego:
"Czlowiek
pozbawiony granic
ego w zetknieciu ze
swiatem nie moze
zachowac swojej
integralnosci. Jest
calkowicie
wystawiony na swiat
i nie ma oparcia
nawet przeciwko
samemu sobie. Jest
bezradny wobec
wlasnych instynktow
i emocji. Przy swojej
calkowitej zaleznosci
od instynktu i emocji
jest jednoczesnie
pozbawiony
wytrwalosci i
ukierunkowania...
Czlowiek bez JA,
kiedy oddaje sie
czemus, nigdy nie
robi tego
zdecydowanie, lecz
zyje niewygodnie w
stanie plynnego
oddania sie. Kocha i
nienawidzi bez
ograniczenia,
poniewaz nie ma w
sobie nic, co by mu
dalo miare i
rownowage...
Najglebsza tragedia
czlowieka z
niedorozwinietym JA
polega na jego
stosunku do sil
Wielkiego Zycia,
ktore stale usiluja sie
w nim zrealizowac.
Wdzieraja sie w
niego i chociaz
czesto przynosza mu
okresy glebokiej
blogosci, nie moga
zyskac w nim stalego
oparcia. Okres pelen
szczescia mija bez
sladu, bowiem
czlowiek ten nie jest
zdolny nadac mu
wewnetrznej formy.
Raz po raz zapada
ze swiatla w
ciemnosc, z radosci
w gleboki smutek.
Nadto bezbronny i
otwarty jest
opanowywany
zarowno z zewnatrz,
jak i od wewnatrz,
czy to przez
szczesliwosc, czy
przez zal, ale nic nie
zostawia trwalego
sladu. Szczescie
odplywa,
anieszczescie nie
wydaje owocow"
Podobny do
Durkheimowskiego,
choc nie tak
wyraznie rozwiniety,
poglad prezentuje
Paul Tillich.
Przeprowadza on
rozroznienie miedzy
samowyniesieniem
(self-I elevation)
(zwiazanym z
egocentryzmem,
samowola i
nieuzasadniona
duma), utrata siebie
(self-loss) (zwiazana
z uczuciem slabosci i
niezdolnoscia do
zespolenia
rozdzierajacych go
tendencji) z
autoafirmacja (self-
affirmation)
Tillich postrzega
autoafirmacje jako
zesrodkowany stan
rownowagi miedzy
dwoma biegunami
tozsamosci i
zmieniania siebie.
Pisze on: "Jasn
psychologiczna
(psychological self)
moze zostac
rozdarta z powodu
jej niezdolnosci do
asymilowania (tj. do
przyjecia w obreb
zesrodkowanej
jednosci liczby
wrazen zbyt duzej z
powodu ich
intensywnosci albo
ilosci), badz z
powodu niezdolnosci
do stawiania oporu
destrukcyjnemu
wplywowi wrazen
pociagajacych jazn
(self) w zbyt wielu
lub nadmiernie
przeciwstawnych
kierunkach.
Przeciwne
zaburzenie
spowodowane jest
lekiem jazni
psychologicznej
(psychological self)
przed utrata siebie,
co prowadzi... do
przeksztalcenia sie
tozsamosci w
martwa forme.
Miedzy tymi
biegunami sytuuja
sie mieszaniny
psychicznej
autointegracji i
dezintegarcji"
Jazn zesrodkowana,
wedlug Tillicha,
osiaga rownowage
miedzy
indywidualizacja a
Zbyt silne uczepienie
sie indywidualnosci
kosztem
podniesienia barier i
zamkniecia na nowe
asymilacje od innych
tworzy sztywne,
nadmiernie obronne
ego. Ale jesli
czlowiek zostanie
zbyt silnie wessany
przez drugi biegun i
zanurzy swoja
osobowosc i zanurz
swoja osobowosc w
tym, w czym
uczestniczy, utraci
swoje centrum w
morzu wrazen albo
zdarzen. To
doprowadzilo Tillicha
do gruntownej
dyskusji
dwuznacznosci
wyrzeczenia i
twierdzenia o
prymacie wyboru.
Dwuznacznosc
poswiecenia i prymat
wyboru.
Ruchy religijne i
terapeutyczne czesto
koncentruja sie
wokol koniecnosci
poswiecenia.
"Zrezygnuj z obron",
"przestan sie
powstrzymywac",
"poddaj sie
procesowi
grupowemu",
"odrzuc te swoje
praestarzale
praekonania", itd.
Tillich przytacza
takze kilka
przykladow roli
poddania sie
nieuchronnym
sytuacjom zyciowym.
"Musimy poswiecac
korzysci mozliwe dla
tych, ktore sa czy
moga stac sie
realne. Musimy
wyrzekac sie
mozliwej pracy i
mozliwego
powolania dla tych,
ktore wybralismy.
Musimy poswiecac
mozliwe relacje z
ludzmi w imie
rzeczywistych badz
rzeczywiste w imie
mozliwych. Musimy
wybierac miedzy
spojnym, ale
samoograniczajacym
sie budowaniem
naszego zycia a
przekraczaniem
wszelkich ograniczen
i utrata spojnosci
oraz kierunku"
W ocenie potocznej -
powiada Tillich -
poswiecenie jest
czyms
niedwuznacznie
dobrym. W ten
sposob w ruchach
religijnych za
najwyzsza snote
moze byc uznane
wyrzeczenie sie ego,
a w pracy
terapeutycznej
korzysci plynace z
odpuszczenia,
poddania sie
pradowi, itd. Tillich
jest innego zdania.
"Kazde poswiecenie
to ryzyko moralne, a
ukryte motywy moga
nawet sprawic, ze
poswiecenie
pozornie bohaterskie
stanie sie
podejrzane. Nie
oznacza to, ze
poswiecenie nie
powinno istniec -
zycie moralne stale
sie go domaga. Ale
ryzyko winno byc
podejmowane ze
swiadomoscia, ze
jest ryzykiem, a nie
czyms
niedwuznacznie
dobrym, na czym
moze sie opierac
beztroskie
sumienie...
Dwuznacznosc
poswiecenia staje sie
takze widoczna, gdy
postawi sie pytanie:
co ma zostac
poswiecone?
Poswiecenie sie
moze byc
bezwartosciowe, jesli
nie istnieje zadne ja
(self) warte, by je
poswiecic. Ten inny,
badz przyczyna, dla
ktorej dokonuje sie
poswiecenia, moze
nic z tego nie miec, a
ten, kto sie
poswieca, moze nie
osiagnac w ten
sposob
samointegracji...
Jesli jednak
poswiecenie ja (self)
jest wartosciowe,
powstaje pytanie,
czy ten, dla kogo jest
poswiecone, wart
jest, by je otrzymac.
Przyczyna, ktora je
otrzymuje, moze byc
zla albo osoba,
ktorej jest ono
ofiarowane, moze go
uzyc samolubnie"
Te rozwazania
przygotowuja do
spojrzenia na relacje,
jaka w ruchach
duchowych zachodzi
miedzy nauka o
wyrzeczeniu a
osiagnieciem
oswiecenia; a
pozniej beda mialy
zastosowanie do
wielu form
pseudowyrzeczenia,
jakie mozna znalezc
w grupach
spolecznych.
Wyrzeczenie i
oswiecenie.
Neurotyczne
struktury charakteru
sa sposobami
powstrzymywania
zagrozenia, jakim
jest odpuszczenie.
Wzorce trzymania to
rozne rodzaje
masek, jakie
budujemy, by
obronic sie przed
naciskami
wewnetrznymi i
zewnetrznymi.
Ograniczaja nas i
zamykaja, uzbrajaja
nas przeciwko
odczuwaniu i
odcinaja od
spontanicznosci.
Blokuja nasze
zmysly i ograniczaja
nasze ruchy. W Biblii
powiada sie: maja
oczy i nie widza,
maja uszy i nie
slysza.
Nauczyciele duchowi
mowia o oswieceniu
w terminach
poddania sie. Kto ma
sie poddac, by stac
sie oswieconym?
Wielu powiedzialoby,
ze porzucic nalezy
neurotyczne cechy
charakteru, bowiem
bez nich osoba
funkcjonuje w
zdrowszy, czyli
pelniejszy sposob.
Jednoczesnie
porzuca ona
wszelkie pretensje
do tego, by byc kims
wyjatkowym albo
niezwyklym. Staje
sie zwykla w tym
sensie, ze jej zmysly
sa dostrojone, jej
ruchy
niewymuszone.
Oswiecenie -
nauczaja mistrzowie
- jest naprawde tym
samym, co bycie
tym, kim jestesmy,
widzenie tego, co
jest i robienie tego,
co robimy, z pelna
swiadomoscia.
Jednoczesnie
wydaje sie to
nierealnym snem,
poniewaz
przesadzenie jednym
krokiem
uwarunkowanych
nawykowych
wzorcow obron jest
bardzo trudne. Stare
nawyki nielatwo
umieraja. Latwo
natomiast
uksztaltowac nowe
wzory bycia kims
specjalnym, ktore
faktycznie sa nowymi
formami pancerza,
duchowego
pancerza. W ksiazce
"Cutting through
spiritual materialism"
(Przedzieranie sie
przez materializm
duchowy)
wybitny buddysta
Chogyam Trungpa
przedstawia i opisuje
niektore subtekne
mechanizmy takiego
ponownego
wpadania w pulapke.
Charles Kelley
skrytykowal
Reichowska
koncepcje
charakteru
genitalnego jako
wlasnie takiego
nierealnego snu
. Gurdzijew uczyl
nas, ze wiekszosc
zycia spedzamy
spiac. Rozluznienie
pancerza odpowiada
budzenie sie tego,
kim i gdzie jestesmy i
dokad chcemy
podazac. Reich w
jednym ze swoich
"Biuletynow Energii
Orgonalnej" (Orgone
Energy Bulletin)
cytuje Goethego:
"Rzecza
najtrudniejsza ze
wszystkich jest
zobaczenie tego, co
mamy przed
oczami". W
"Mordowaniu
Chrystusa" (The
Murder of Christ)
wlasny obraz istoty
oswieconej
przywolujac przyklad
Jezusa. Nie chodzi o
to, czy historyczny
Jezus byl, czy nie byl
podobny do tego,
jakim opisuje go
Reich. Patrze na
Reichowski portret
Jezusa jak na
polyskliwa zywa
istote ludzka, ktora
byla zdolna do
pelnego poddania
sie procesowi
zyciowemu wewnatrz
i na zewnatrz siebie.
Reich uzywa
wizerunku Chrystusa
jako obrazu
zdrowych funkcji
zyciowych w kazdej
osobie, a
ukrzyzowanie
przedstawia jako
proces uszkadzajacy
zdrowa funkcje
zyciowa na etapie
ksztaltowania sie
podstaw i zbroi
charakteru. W ten
sam sposob Reich
uzywa obrazu
zmartwychwstania
ciala jako symbolu
procesu odnowy,
otwierania sie i
przemieniania, ku
ktorym zmierzaja
ludzie, gdy wchodza
w glebszy kontakt ze
swoimi rdzennymi
uczuciami i
potrzebami. Jak
pokazalem w moim
artykule "Oparcie
wewnetrzne" (The
inner ground)
zetkniecie sie z
rdzeniem wlasnej
duchowosci nie
wymaga bynajmniej
odrzucenia radosci
cielesnej.
Oswiecenie oznacza
zatem stan bycia
jednym z
przeplywem
wlasnego zycia, o
czym pisali i czego
przykladami byli nie
tylko Jezus, lecz
takze Budda. Lao
Tsu i nauczyciele
zen. Oznacza to
wolnosc od uczucia,
ze jest sie "ciezko
obladowanym" masa
negatywnych
zastrzezen, a
zarazem oznacza
jasne widzenie i
jasny umysl tak, ze
oczy widza, uszy
slysza, a
swiadomosc jest
zywa i wrazliwa.
Na drodze
wyrzeczenia istnieje
kilka
niebezpieczenstw, o
ktorych nalezy
wiedziec. Sa to:
Zbyt gwaltowne
rozpuszczenie
zbroi.
Wyrzeczenie sie
ego
funkcjonalnego.
Wyrzeczenie
kompensacyjne,
kiedy ustepuje sie
w jednej sferze, by
zachowac wazne
obrony charakteru
innej.
Pierwsze z tych
niebezpieczenstw
prowadzi do
przygniecenia
organizmu
doswiadczeniem,
ktorego nie moze on
uniesc. Jest to
zagrozenie dla
rdzenia.
Drugie z tych
niebezpieczenstw
prowadzi do wiekszej
bezradnosci i czesto
wiaze sie z
cedowaniem
waznych obszarow
czyichs wyborow
zyciowych na
zastepce rodzica, by
ten podejmoweal
decyzje na wlasna
reke. Pociaga to za
soba pomieszanie
zywych cech
nieuzbrojonego
dziecka z
zaleznoscia osoby
niedojrzalej.
Trzecie
niebezpieczenstwo
prowadzi do
zastapienia
konwencjonalnych
funkcjii superego
nowym superego
duchowym, ktore
usprawiedliwia nowe
wzorce trzymania i
obron w imie
wyrzeczenia.
Przyjrzyjmy sie po
kolei kazdemu z tych
niebezpieczenstw.
Zalamanie sie ego i
smierc psychiczna.
Nagle odarcie z
obron charakteru
moze byc
zdarzeniem
owymiarach
katastroficznych, tak
jak dlugo ekspozycja
na bezposrednie
swiatlo sloneczne
(jak na pustyni albo
na polach
sniegowych) moze
spowodowac
slepote. Implikacje
takiej sytuacji w
pracy terapeutycznej
beda dyskutowane
nizej. Teraz zajme
sie wplywem, jaki na
nieprzygotowany
organizm wywieraja
mocne techniki
medytacyjne czy
nawet silne wglady
religijne.
Jedna z metod pracy
nad soba
nastawiona na
stworzenie stanu
oswieconego znana
jest jako
budzenie
kundalini
. We
wczesniejszym
artykule
juz o tym, jak Gopi
Krishna relacjonuje
swoje wlasne
doswiadczenie na tej
drodze. Od czasu
powstania tego
artykulu kolega
Stanley'a Kelemana,
Lee Sanella, napisal
cala ksiazke o
podobienstwach i
roznicach miedzy
swiadomoscia w
stanie kundalini a
stanem
psychotycznym.
Ponizszy opis
zaczerpniety jest z
mjej ksiazki The
Charge of
Consciousness
(Ladunek
swiadomosci)
, w
ktorej przygladam sie
pewnym aspektom
psychologii stanu
kundalini:
przytaczam go tutaj,
poniewaz wiele
osob, ktore nie
czytaly tej nieco
bardziej technicznej
monografii, nie zna
tez opisow Sanelli.
Lee Sanella pisze:
"Gdy dochodzi do
odsuniecia jazni
(self) od aktywnego
uczestnictwa lub
identyfikacji z
percepcja, powstaje
stan oderwania albo
swiadomosci z
pozycji obserwatora.
Ale kiedy z powodu
glebokich oporow
psychologicznych,
leku i zamieszania
czy naciskow
zewnetrznych (np.
spolecznych) brakuje
rownowagi,
przewage moga
uzyskac negatywne
aspekty
doswiadczenia.
Wynikiem moze byc
histeria badz stan
pokrewny
schizofresnii. Osoba
taka moze rowniez
zaczac sama
utozsamiac sie z
procesem
psychokundalini w
sposob negatywny,
egotyczny, wierzac,
iz zostala wybrana
przez Boga dla
jakiejs wiekszej misji,
byc moze jako
zbawiciel"
Sanella opisuje
kobiete, ktorej
przydarzylo sie cos
takiego. Najpierw
miala ona liczne
klasyczne objawy
psychokundalini.
"Czula, ze cos
oddzialuje na
segmenty jej ciala od
palcow stop do
plecow. Proces ten
wznosil sie i poczula
bol po obu stronach
nosa oraz fale
doznan w gornej
czesci szyi i dolnej
czesci twarzy.
Towarzyszylo temu
uczucie silnego
ciepla w pleacach.
Zdawalo jej sie
rowniez, ze silne
imadlo sciska jej
glowe. Podczas tych
fal doznan
zmuszona byla
oddychac jakby
wzdychajac, pojawily
sie tez gwaltowne
skrecajace ruchy
glowy oraz szyi. Raz
ta energia w glowie
przesunela sie nizej i
skora czaszki stala
sie zimna, podczas
gdy twarz byla
goraca"
Sanella dowodzi, iz
proces
psychokundalini jest
srodkiem, jaki cialo
rozwija, by pozbyc
sie stresow. Pisze:
"Kundalini wznoszac
sie powoduje, ze
centralny system
nerwowy pozbywa
sie stresu. Punkty
stresowe beda
zwykle podczas
medytacji
powodowac bol.
Kiedy kundalini
napotyka na punkty
stresowe badz bloki,
zaczyna dzialac
zgodnie ze swoja
wlasna wola
wchodzac w
nastawiony na
usuniecie tych
blokow
samosterowny i
samoograniczajcy
sie proces
rozszerzania sie na
caly system
psychofizjologiczny.
Gdy blok zostaje
zlikwidowany,
kundalini przeplywa
swobodnie przez ten
punkt i kontynuuje
swoja droge wzwyz
az do napotjania
nastepnego obszaru
stresu. Jak prad
wytwarza swiatlo,
gdy plynie przez
cienkie wlokno
wolframowe, ale nie
wtedy, gdy
przeplywa przez
gruby drut
miedziany, poniewaz
wlokno w
przeciwienstwie do
drutu stawia
niezbedny opor, tak
kundalini powoduje
najwicej doznan,
kiedy wchodzi w
zablokowany obszar
natury lub ciala. Ale
cieplo wytwarzane
przez scieranie sie
kundalini z oporem
szybko spala blok i
doznanie przemija.
Jesli cienki strumien
wody przeplywa
przez cienka
gumowa rurke, rurak
zaczyna rzucac sie
wokolo, podczas gdy
ten sam strumien w
sikawce strazackiej
pozostanie niemal
niezauwazony,
podobnie przeplyw
kundalini przez
zatkane kanaly w
ciele lub umysle
powoduje ruchy tych
obszarow tak dlugo,
az przeszkoda
zostanie splukana a
kanaly rozszerzone"
Kiedy wszystko
odbywa sie
pomyslnie, twierdzi
Sanella,
podnoszenie sie
kundalini obrazuje
proces odradzania
sie, przeplukiwania
ciala, oczyszczania
go i odnawiania.
Jung pisal: "Jesli uda
ci sie obudzic
kundalini, to znaczy
kiedy zaczyna ona
wychodzic poza
czysta
potencjalnosc, z
koniecznosci dajesz
poczatek swiatu
calkowicie
odmiennemu od
naszego swiata. To
swiat wiecznosci"
. Wiele z doznan
typu kundalini mocno
przypomina to, co
Caron Kent nazywa
silami wzrostu
i co
uwaza za zywotna
sile terapeutyczna w
ciele,
przezwyciezajaca
procesy
ograniczajace
Zarowno w kundalini,
jak w silach wzrostu
na poziomie tak
glebokim, jak opisuje
je Kent, a takze w
glebokiej pracy
bioenergetycznej
mamy do czynienia z
korzeniami
ozywiajacych nas sil
zyciowych. Sa to
strumienie bardzo
glebokie. Reich
szczegolnie
przestrzegal przed
budzeniem tych sil
za pomoca
intensywnych
technik, zanim nie
bedzie sie wiedzialo
dokladnie, co sie
robi. Jesli cos
pojdzie zle, kundalini
moze utknac za
bariera energetyczna
i przejsc w stan
psychotyczny. Oto
tragiczne nastepstwo
przypadku
opisywanego przez
Sanelle: "Przez
okres trzech lat
stopniowo nabierala
przekonania, ze
zostala wybrana
przez Boga, aby
urodzic sie na nowo
jako wyzsza istota
ludzka. Ulegla
tendencji, przed
ktora ostrzegal Jung:
uznala te sile za
wybor swojego
wlasnego edo, za
jego rezultat,
wpadajac w pulapke
rozdecia ego i
falszywej wyzszosci.
Potem stala sie
nieufna wobec tych,
ktorzy sluchali jej
historii, ale nie
zgadzala sie z jej
interpretacja.
Oczekiwala, ze inni
ludzie beda
dokladnie wiedzieli,
o czym opowiada i
przyjma bez
zastrzezen to, co
mowi. Nigdy nie
skorzystala z
posrednictwa
zadnego
duchownego i nie
chce tego
sprobowac. Nie byla
zainteresowana
zadna pomoca z
naszej strony"
Itzhak Bentow pisze,
ze dla ludzi
nieprzygotowanych
wzrost kundalini
wiaze sie czesto z
trauma i czesto
konczy hospitalizacja
z rozpoznaniem
schizofrenii: "Dzieje
sie tak dlatego, iz
zostali oni nagle
wystrzeleni w
sytuacja, w ktorej
funkcjonuja w wiecej
niz jednej
rzeczywistosci. Moga
widziec i slyszec
rzeczy zachodzace
w rzeczywistosciach
sasiadujacych z
nasza - wyzszych od
naszej, np. w
rzeczywistosci
astralnej, poniewaz
ich
rezonans
(frequency response)
rozszerzyl sie...
Gwaltowny atak
informacji moze byc
niszczacy, wiec
zaczynaja mieszac
albo mylic dwie lub
trzy rzeczywistosci"
Sanella ostrzega
przed
nieodpowiedzialnym
pobudzaniem
kundalini, jesli nie
ma sie
doswiadczenia
praktycznego i
wlasciwego
przewodnika.
"Chcemy zwlaszcza
ostrzec, iz metody
przeznaczone
specjalnie do
przyspieszania
obudzenia kundalini,
takie jak cwiczenia
oddechowe jogi,
zwane pranajama,
nalezy uznac za
ryzykowne, jesli nie
sa praktykowane
bezposrednio pod
przewodnictwemn w
pelni osadzonego w
rzeczywistosci
nauczyciela...
Swiadome
praktykowanie tych
metod moze, przez
wymuszanie
kundalini,
spowodowac
przedwczesne i
niezrownowazone
uwolnienie
tytanicznych sil
wewnetrznych".
Wedlug Guntripa
utrata ego jest
ostatnim i
najstraszniejszym
niebezpieczenstwem
psychicznym:
"Schizoidalna
reakcja odsuniecia
sie od obiektow,
ktorych
doswiadczanie staje
sie nieznosne,
stwarza ostateczne
niebezpieczenstwo
schizoidalne, a
mianowicie
niebezpieczenstwo
utraty ego.
Odrealnienie swiata
zewnetrznego idzie
w parze z
depersonalizacja.
Kiedy rozpada sie
relacja
przedmiotowa, ego
pustoszeje, a jesli
proces ten nie
zostanie zatrzymany,
konczy sie rosnaca
apatia, zalamaniem
psychicznym i
smiercia"
Frank Lake tak
komentuje powyzszy
cytat: "Wiele mozna
by powiedziec
terminologii, ktora
wyraza to nie jako
utrate ego, lecz jako
utrate JA (self). W
dziecinstwie jedynym
satysfakcjonujacym
sposobem
doswiadczania
swojego ludzkiego
bycia jest JA sam.
Nawet w
depersonalizacji
wystepuje JA, lecz
utracilo ono swoje JA
(self), bez ktorego
nie moze sie obejsc.
Ego moze byc
rozbite czy nawet,
jak w schizofrenii,
pokawalkowane, ale
nie utracone. Kiedy
relacje
interpersonalne sa
nieosiagalne, to nie
ego zagrozone jest
unicestwieniem, lecz
ego-w-relacji-do
osoby czyli JA-sam
W kazdym aszramie
zalecajacym metody
medytacyjne i
zachecajace ludzi,
by stali sie mniej
skrepowani, znajdzie
sie pewna liczba
osob w stanach
psychotycznych, w
ktorych potencjalne
zalamanie ego moze
zostac
przyspieszone przez
nadmierne
wystawienie na
sciezki oswiecenia.
Niektorzy doslownie
dostaja z tego
powodu psychozy i
trzeba ich
hospitalizowac. To
samo dotyczy grup w
terapii pierwotnej,
gdzi nacisk jest zbyt
silny, chociaz wielu
prowadzacych te
grupy zdaje sobie z
tego sprawe i stara
sie wyeliminowac
osoby
prepsychotyczne.
Wielka szkoda,
poniewaz istnieja
sposoby skutecznej
pracy z takimi
osobami zarownow
spolecznosciach
terapeutycznych, jak
duchowych, pod
warunkiem, ze
naturalna dyscyplina
dostosowana jest do
potrzeb ludzi w
stanach
dezintegracji.
Tragedie badz
rozczarowania beda
sie zdarzaly tak
dlugo, jak nie zdamy
sobie sprawy z
paradoksalnego
faktu, iz rezygnacja
ze zbroi charakteru
musi isc w parze ze
wzmocnieniem i
zabezpieczeniem
ego funkcjonalnego
(faktycznie z
budowaniem ego
). W
aszramie Rajneesha
(Osho) w Poonie
zostal rozeslany
okolnik
powstrzymujacy
osoby niestabilne
psychicznie od
wstepowania do
aszramu. Ta proba
ograniczenia ilosci
przypadkow rozbicia
ludzi przez mocne
terapie i medytacje
swiadczy, z jednej
strony, o
chwalebnym
poczuciu
odpowiedzialnosci; z
drugiej strony
zatrzaskuje ona
drzwi przed ludzkimi
potrzebami, nie
pozostawiajac nic
poza leczeniem
konwencjonalnym i
hospitalizacja.
Dostarczony przez
Franka Lake'a opis
swiadczy o tym, ze
wystarczy proste
przezycie zetkniecia
sie z gleboka nauka
religijna, by zbyt
gwaltownie obedrzec
czlowieka ze zbroi
obron i rzucic go na
takie glebie samego
siebie, ze nie jest on
w stanie - tak
nieosloniety i bez
przygotowania -
stawiac im czola.
Lake jako
chrzescijanin, piszac
o tym w zwiazku ze
swoja wiara,
powiada: "Czytanie
Ewangelii rozstraja
naturalne ludzkie
mniej lub bardziej
spojne wewnetrzne
obrony wystawione
na wypadek
ponownego
nadejscia ciezkich
czasow. Ewangelia
jest nawet bardziej
wymagajaca. Zada
wyrzeczenia sie
obojetnosci, ktora
jest ostatnia obrona
pozycji schizoida.
Gdy prorocza sluzba
Slowa odziera go z
ochronnego
plaszcza, do ktorego
byl przywiazany,
budzi sie niepokoj
odlaczenia... To
rozkaz zdjecia
jednego garnituru
umyslowego i
nalozenia innego.
Przyjecie totalnej
wiary moze latwo
sprowokowac
wybuch objawow
schizofrenicznych
wszedzie tam, gdzie
podloze osobowosci
stanowi dynamika
schizoidlana"
. W
drugiej czesci tego
rozdzialu
poswieconej regresji,
wroce do tematu
slabego ego.
ma dwie zasadnicze
funkcje: organizacje
percepcji i
koordynacje
impulsow
motorycznych. Jesli
rezygnacje ze zbroi
pomylimy z
poddaniem sie ego
funkcjonalnego
mozemy oczekiwac,
iz w miejsce
opisanego wyzej
zalamania sie ego
(ktore jest relatywnie
katastroficzna
odpowiedzia na
nagle zalamanie sie
zbroi) znajdziemy
jednostronne
przecenianie
zdezorganizowanej
percepcji i
nieskoordynowanych
ruchow. Zajme sie
kolejno kazda z tych
funkcji ego i ich
oslabieniem.
Widzenie globalne.
W moim artykule o
kontakcie
wzrokowym
opisalem nadmiernie
zogniskowane
podejscie obsesyjno-
kompulsywnego
rodzaju uwagi.
Zwykle spotyka sie je
u intelektualistow i
jest to sztywny styl
percepcji, ktora
charakteryzuje
widzenie tunelowe -
wykluczanie
znacznej czesci
tego, co mozna
zobaczyc. Jest to
forma uzbrojenia w
krolestwie percepcji.
Mozna zatem
oczekiwac, iz
poddanie sie
doprowadzi do
rozluznienia tej
ciasnej struktury
intelektualnej. Gdy w
jezyku potocznym
mowi sie "stracic
glowe" albo kiedy
Rajneesh (Osho)
tytuluje jedna ze
swoich ksiazek Nie
masz nic do
stracenia poza glowa
(Nothing to Lose but
Your Head)
chodzi o ten wlasnie
rodzaj
samoograniczajaceg
o sie, nadmiernie
zawezonego
intelektualizmu, Nasz
system edukacji,
aktywnie
zachecajacy do tego
sztywnego stylu
myslenia i
nauczania, przejal
go jako czesc
spuscizny po
cywilizacji
mechanicznej.
Podobnie A.S.Neill
piszac swoja ksiazke
Szkola dla serc, nie
dla glow (Hearts not
Heads in yhe
School)
apelowal o wiecej
miejsca dla emocji i
o porzucenie
ciasnych sposobow
trenowania umyslu.
Pancerzem jest
sztywnosc systemu i
niemozliwosc
rozluznienia go. Ani
koncentracja, ani
skupienie, ani
wybiorcza uwaga czy
myslenie logiczne
nie sa przeszkoda:
paralizuje ludzi
sztywne uczepienie
sie tych cech i
wykluczenie innych
potrzeb percepcji.
Cytowalem takze, za
Davidem Shapiro,
opis sposobu
widzenia biegunowo
przeciwstawny
widzeniu
tunelowemu: "Jest
ono calosciowe,
stosunkowo
rozproszone i
pozbawione ostrosci.
Slowem - jest
impresjonistyczne.
Wydaje sie, ze w
porownaniu z
aktywna, intensywna
i ostro zogniskowana
uwaga osoby
obsesyjno-
kompulsywnej i w
przeciwienstwie do
niej swiadomosc
histeryczna
pozbawiona jest
ostrgo ogniska
uwagi; latwo nia
zawladnac. Dlatego
u tych ludzi widzimy
nie tylko podatnosc
na sugestie, lecz
takze ogolne
rozkojarzenie z
rozproszeniem
myslenia i ekspresji"
Jesli swiadomosc
zogniskowana i
zroznicowana
utozsamia sie z
widzeniem
tunelowym, to
swiadomosc
niezogniskowana i
niezroznicowana
mozna uznac za
cnote. Moze ona w
rownym stopniu
wykluczac inne
formy, tworzac
biegunowo
przeciwny model
pancerza. Chodzi o
to, aby umiec
przechodzic od
zroznicowania do
niezroznicowania i z
powrotem; umiec
koncentrowac umysl
i odprezac go,
wtapiac sie i
indywidualizowac,
tworzyc granice i
pozbywac sie jej -
zgodnie z sytuacja i
mozliwosciami, jakie
stwarza zycie.
Wielopromienna
swiadomosc podrozy
psychodelicznej
moze byc taka sama
pulapka, jak
widzenie tunelowe;
wielu nauczycieli
religijnych ostrzega
ludzi, by nie ufali
fajerwerkom odczuc i
doznan, gdy sa one
forma zatrucia, ktora
w rzeczywistosci
powstrzymuje przed
wejsciem w glebszy
kontakt z caloscia
samego siebie. A
zatem nie jest to
lwestia uwolnienia
sie od umyslu,
zdmuchniecia
umyslu; chodzi
raczej o to, jak
stworzyc umysl
pelny. Watts pisze:
"Lao-Tsu, Chuang-
Tsu i Lieh-Tsu byli
wszyscy
dostatecznie
swiadomi, by pisac
nacechowane
madroscia ksiazki.
Ich
nieswiadomosc
nie jest omdleniem,
lecz tym, co
interpretatorzy zen
oznaczali pozniej
jako wu-hsin,
doslownie nie-umysl,
czyli nieswiadomosc
samego siebie. Jest
to stan pelni, w
ktorym umysl
funkcjonuje
swobodnie i z
latwoscia, bez
wrazenia, ze drugi
umysl czy ego stoi
nad nim z kijem.
Jesli zwykly czlowiek
to ktos, kto chodzac
musi podnosic nogi
rekami, to taoista
nauczyl sie pozwalac
nogom, by chodzily
same"
Umysl pierwszy to
calosc
funkcjonowania
psychicznego i w tej
calosci organizujace
percepcje ego
funkcjonalne jest
absolutnie
niezbedne. Umysl
jest podobny do
jednej z twoich
dwoch nog -
powiada Rajneesh
(Osho); nie mozesz
chodzic tylko na
jednej nodze. Drugi
umysl, ktory stoi nad
pierwszym, jak
czlowiek z kijem, to
superego, znane w
bioenergetyce jako
glos stawiajacy
warunki albo jako
zbroja charakteru -
top dog
w
psychologii Gestalt.
Umiejetnosc
poddania sie
oznacza porzucenie
drugiego umyslu bez
wyrzekania sie
umyslu pierwszego,
zdemontowania
warunkowania
pochodzacego z
introjekcji superego -
bez lamania ani
oslabiania ego, ktore
jest podstawa
naszego
czlowieczenstwa -
takiego, jakim
opisywal je Guntrip
Wola zycia.
Osrodek woli
lokalizowany jest w
korpusie ciala
miedzy ramionami,
bezposrednio na
poziomie serca.
Nazywam osrodek
woli tylnymi drzwiami
do serca, czasami
bowiem jedynie
przez zmiekczenie
zbyt upartej woli
czlowiek moze wejsc
w kontakt z
uczuciami plynacymi
z serca.
Lowen (
) opisal
przeplyw energii w
gore ciala:
agresywnej
(=asertywnej) wzdluz
plecow i erotycznej
wzdluz przedniej
powierzchni ciala;
opisal tez, jak te dwa
strumienie lacza sie
w zdrowym
funkcjonowaniu oraz
jak rozdzielaja sie w
funkcjonowaniu
neurotycznym. Ale
wielu ludzi bedzie
uwazalo uzycie woli
za zachowanie
neurotyczne mylac
naturalna walke z
kompulsywnym
pragnieniem. Jesli
odrzucimy uzycie
woli, wylejemy
dziecko z kapiela i
bedziemy mieli do
czynienia z innym
rodzajem
funkcjonowania
spolaryzowanego.
Nosi on nazwe
impulsywnosci.
Impulsywnosc to
dzialanie bez
namyslu, bezcelowe
dryfowanie, zycie
zwsze tu i teraz,
zrezygnowanie z
kosca moralnego i
idealizowanie tego
stylu zycia jako
usprawiedliwionego
zasada zachowania
spontanicznego
.
Lowen opisal
pulsacje miedzy
zasada przyjemnosci
a zasada realnosci:
Wyznaczanie
celow jest funkcja
zasady realnosci
zgodnie z ktora
jednostka bedzie
znosic bol czy
odkladac na
pozniej dorazna
przyjemnosc w
imie wiekszej
satysfakcji w
przyszlosci.
Osiagniecie celu
oznaza, ze mozna
odprezyc sie i
cieszyc owocami
swojej pracy. Takie
zachowanie jest
racjonalne, jesli cel
naprawde zwiazny
jest z obietnicami
przyjemnosci.
Niestety,
wiekszosc celow to
symbole statusu,
ktore zyskaly w
mysleniu ludzi
wyolbrzymione
znaczenie (
Rzeczywiscie, wielu
ludzi myli racjonalne
dazzenie do celu z
poszukiwaniem
symboli statusu i
odrzucajac symbol
statusu jako czesc
zbroi charakteru,
odrzucaja wszelkie
dazenie do celu.
Takie odrzucenie
cechowalo styl zycia
dzieci-kwiatow w
latach
szescdziesiatych.
Podobnie musimy
odroznic
kompulsywny upor
od woli jako takiej.
Ten proces widze
nieco inaczej niz
Lowen, ktory zdaje
sie ograniczac opis
woli do
nastepujacych slow:
Wola jest antyteza
przyjemnosci.
Zmobilizowanie
woli do osiagniecia
nawet
najmniejszego celu
redukuje uczucie
przyjemnosci (
Dazenie do celu i
celowosc sa w
srodowiskach
zajmujacych sie
rozwojem cenione
tak nisko, ze Charles
Kelley zmuszony byl
rozwinac serie
warsztatow
zatytulowanych
wychowanie dla celu
(education for
purpose), by
uzupelnic te, ktore
byly ludziom lepiej
znane a nosily
nazwe
wychowanie
dla uczucia
(education for
feeling). Glowna
czesc tej pracy
obejmowala refleksje
nad kierunkami
wlasnego zycia, nad
wzmocnieniem
zasady realnosci
oraz ugruntowaniem
wlasnych decyzji
(
Stan depresji mozna
uwazac, z jednej
strony, za nadmiar
kompulsywnego
pragnienia - nadmiar
ten Lowen opisuje
jako zrodlo napiecia i
utraty przyjemnosci -
a z drugiej uznac za
brak tego rodzaju
woli zycia, ktory
Tillich nazwal
mestwem bycia (
Czlowiek depresyjny
to ktos, kogo
opuscila wola zycia.
Z drugiej strony
osoba w stanie manii
religijnej moze
wyrzec sie swojej
wlasnej woli, by
podazac za
wola
Boga
lub wola guru.
Niech sie dzieje wola
Twoja.
Rajneesh (Osho)
ma pare
interesujacych
rzeczy do
powiedzenia
zarowno w sprawie
ego, jak i w
sprawie poddania
sie guru. Jesli
chodzi o ego, to
niektorzy
sannjasini moga
byc zdziwieni
sluchajac nauki
Rajneesha (Osho):
Dobrze jest miec
ego, poniewaz
inaczej nie
bedziesz mial w
zyciu kregoslupa.
Kazdy cie
zmiazdzy. Jesli nie
bedziesz mial w
zyciu ego,
pozostaniesz
nieistnieniem,
bedziesz
wykorzystywany,
gnebiony,
torturowany. Kazdy
czlowiek, kazdy
Adolf Hitler stanie
sie twoim
pasterzem, a ty
bedziesz owca.
(
Tak jak jest czas na
skupione myslenie i
widzenie, i czas na
widzenie globalne,
tak jest czas na
usztywnienie swoich
planow i czas na ich
rozluznienie, czas na
obstawanie przy
swoim i czas na
uleganie wplywom,
czas na
przebudzenie i
dzialanie i czas na
sen i marzenie.
Istota struktury
charakteru jest
wznoszenie i
zamrazanie
ustalonych pozycji
wokol czegokolwiek.
Samo slowo
charassein
pochodzi
od Grekow i oznacza
ryc
: charakter to
ustalona matryca
umyslu czlowieka,
forma ograniczajaca
i znieksztalcajaca
jego doswiadczenie.
Powinienes
nauczyc sie
swojego ego -
powiada Rajneesh
(Osho) - ale
jednoczesnie
daleko wazniejsze i
donioslejsze jest
to, bys nauczyl sie,
iz w kazdej chwili,
kiedy zechcesz
odlaczyc sie od
ego, mozesz to
uczynic. (
Formuj sie i
deformuj, krystalizuj i
rozpuszczaj, ksztaltuj
strukture i pozbawiaj
ja granic, by
rozprezac sie i
rozszerzac; zmieniaj
granice, by nadac
zyciu nowy ksztalt. I
naucz sie takze, jak
w dowolnym
momencie ponownie
sie zintegrowac.
W sprawie poddania
sie guru wypowiada
sie Rajneesh (Osho),
odpowiadajac na
nastepujace pytanie:
Stwierdzam, ze
prawie nie jestem w
stanie poddac sie
meskiemu ego.
Zamiast tego
zaczynam
rywalizowac, stawiac
opor albo bac sie.
Czy moglbys
powiedziec cos na
ten temat?
Oto czesc
odpowiedzi:
Kto ci mowi, zebys
poddala sie
meskiemu ego?
Nigdy nie
poddajesz sie
komus innemu.
Kiedy dwoje ludzi
zakochuje sie,
oboje poddaja sie
milosci; zadne z
nich nie poddaje
sie drugiemu. Jesli
ten drugi czlowiek
stara sie, zebys mu
sie poddala, unikaj
tego..., to nie jest
milosc. Milosc
nigdy nie wymaga
poddania... Jesli
mezczyzna
wymaga od ciebie
wyrzeczenia, nie
kocha cie. Nie
wplatuj sie w taki
romans
pozbawiony
milosci. On cie
nienawidzi - inaczej
po coz by zadal
wyrzeczenia? Chce
toba zawladnac,
chce zmienic cie w
rzecz. Chce cie
uzyc, wykorzystac.
Mysli o tobie
jedynie jako o
ciele,
mechanizmie. Nie
szanuje cie jako
osoby, jako ducha.
To upokorzenie, a
nie milosc. (
Oto jasno
przedstawiona
relacja miedzy
wlasciwym a
niewlasciwym
wyrzeczeniem z
jednej strony a ego
funkcjonalnym i ego
statusu - z drugiej.
Niewlasciwe
poddanie sie
prowadzi do tego, ze
mozna dac sie
wykorzystac i
upokarzac, ale
wlasciwe uzycie ego
zabezpieczy cie
przed niewlasciwym
rodzajem
wyrzeczenia, tak jak
wlasciwy rodzaj
wyrzeczenia jest
nieodzowny, by
porzucic status ego i
zbroje charakteru.
Przyjaciel duchowy i
mesjanistyczny
przywodca.
Pisarz buddyjski
Chogyam Trungpa
rozwaza poddanie
sie jako proces
otwierania sie na
kogos, komu sie ufa.
Pisze on:
Obawiam sie, ze
na Zachodzie
naduzywa sie
slowa
guru
. Lepiej
byloby mowic o
czyims przyjacielu
duchowym,
poniewaz nauki
klada nacisk na
wzajemne
spotkanie dwoch
umyslow. To raczej
kwestia
wzajemnego
porozumienia niz
relacji miedzy
mistrzem i sluga,
miedzy istota
wysoce rozwinieta
a zalosnie
zagubiona. W
relacji mistrz-sluga
moze sie wydawac,
ze istota rozwinieta
unosi sie, lewituje,
patrzy na nas z
gory. Jej glos
przenika, wypelnia
przestrzen. Kazde
slowo, kazde
kaszlniecie, kazdy
jej ruch to gest
madrosci. Ale to
sen. Guru powinien
byc przyjacielem
duchowym, ktory
przekazuje nam i
przedstawia swoje
cechy.
W tym sensie guru
jest po prostu
czlowiekiem
posiadajacym
umiejetnosc
docierania do
prawdziwego ja (self)
drugiego czlowieka;
te umiejetnosc, ktora
wielu z nas uznaloby
za istote tego, czego
dotyczy terapia. Z
pewnoscia to wlasnie
rozumial
D.W.Winnicott przez
terapie, gdy mowil o
potencjalnej
przestrzeni. w ktorej
dwie istoty ludzkie
ucza sie
porozumiewac ze
soba otwierajac sie
wzajem na siebie w
sposob prawdziwy i
znaczacy (
Trungpa powiada, iz
niezaleznosc od
guru rozpoczyna sie
w punkcie, w ktorym
kazda sytuacja moze
stac sie wyrazem
jego nauk.
Najpierw poddales
sie swojemu
przyjacielowi
duchowemu.
Potem
porozumiewales
sie z nim i grales. A
teraz doszedles do
stanu calkowitej
otwartosci. W
wyniku tej
otwartosci
zaczynasz
dostrzegac zalety
guru w kazdej
sytuacji zyciowej.
Zatem wszystkie
sytuacje w zyciu
daja ci mozliwosc,
bys byl rownie
otwarty, jak wtedy,
gdy jestes z guru, a
wiec wszystkie
rzeczy moga stac
sie guru. (
Przywodca
mesjanistyczny jest
dokladnym
przeciwienstwem
przyjaciela
duchowego.
Pielegnuje on
starannie rozwoj
relacji mistrz-sluga i
zacheca do niej.
Antropolog Anthony
Wallace opisuje, jak
prorok glosi swoja
wizje nowego
sposobu zycia w
duchu
ewangelicznym lub
mesjanistycznym.
Wowczas prorok
dokonuje
nawrocen.
Niektorzy dostaja
atakow
histerycznych
wywolanych
sugestia w tlumie;
inni doswiadczaja
ekstatycznych wizji
w otoczeniu
prywatnym; inni
jeszcze zostaja
przekonani przez
argumenty mniej
lub bardziej
racjonalne... Prorok
zmienia swoj
przekaz zaleznie
od potrzeb. W
przypadku, gdy
rozwija sie
zorganizowana
wrogosc wobec
ruchu, czesto
dochodzi do
krystalizacji
wrogosci wobec
niewierzacych i
nacisk przesuwa
sie z
pielegnowania
idealu na walke z
niewierzacymi. (
Przyjaciel czy brat
duchowy jest bliski
Reichowskiej
koncepcji nowego
przywodcy (
). Jest
zwykly, nie
nadzwyczajny.
Opiera sie pokusie
przewodzenia.
Odmawia ludziom
obietnicy
jakiegokolwiek
rodzaju zbawienia,
ale cierpliwie
poswieca czas, by
pokazac im drogi do
zbawienia samych
siebie. Nigdy nie
poddaje sie
zmistyfikowaniu
przez tlum ani nie
oczekuje poddania
wynikajacego z
relacji miedzy
mistrzem a sluga, ani
nie przyjmuje niby-
poddania.
Cement
metapsychiczny i
deifikacja bohatera.
U Freuda
znajdujemy
interesujaca
dyskusje procesu
poddania sie w
relacji do procesu
grupowego, gdy ten
pociaga za soba
podporzadkowanie
jednostkowego
procesu zyciowego
kierunkowi i etosowi
poteznego
przywodcy
charyzmatycznego.
Freud pisze:
Niesamowite i
nieuniknone cechy
grup mozna trafnie
wyprowadzic z
faktu ich
pochodzenia od
hordy pierwotnej...
Grupa nadal chce,
by rzadzila rzadzila
nia nieskrepowana
sila; zywi
najwyzsza
namietnosc do
wladzy..., pragnie
byc posluszna.
Pierwotny ojciec
jest idealem
grupowym, ktory
rzadzi ego w
miejsce jego
idealnego.(
Freud dowodzi, ze
deifikacja bohatera
,
ktora wynosi
przywodce na
pozycje wladzy
nadprzyrodzonej,
idzie ramie w ramie z
regresywnym
wyrzeczeniem sie
prawdziwej afirmacji
siebie:
Mozna by rzec, iz
silne wiezy
emocjonalne, jakie
obserwujemy w
grupach, sa
dostatecznym
wyjasnieniem
jednej z ich cech:
braku
niezaleznosci i
inicjatywy u ich
czlonkow,
podobienstwa
reakcji kazdego z
nich, zredukowania
ich, by tak rzec, do
poziomu jednostek
grupowych. Ale
jesli spojrzymy na
to jak na calosc,
grupa pokazuje
nam cos wiecej.
Niektore jej cechy -
slabosc zdolnosci
intelektualnych,
brak skrepowania
emocjonalnego,
niezdolnosc do
umiarkowania i
odkladania na
pozniej, sklonnosc
do przekraczania
wszelkich granic w
wyrazaniu emocji i
calkowitego
wyladowywania ich
w formie dzialania -
te i podobne
cechy... ukazuja
nieomylny obraz
regresji aktywnosci
umyslowej do
stanu
wczesniejszego.
(
Freud laczy
przeniesienie na
przywodce
charyzmatycznego z
procesem
zaslepienia i milosci.
Prawdziwa milosc,
jak jasno pokazal
Rajneesh (Osho) w
cytacie
przytoczonym
wczesniej, nie ma nic
wspolnego z
poddaniem sie
innemu czlowiekowi.
Ale slepa milosc jest
forma nalogu (65),
ktory zdaniem
Freuda ma taka oto
ceche:
Wraz z
poswieceniem ego
obiektowi - czego
nie sposob juz
odroznic od
wysublimowanego
poswiecenia dla
abstrakcyjnej idei -
funkcje
wyznaczone ego
idealnemu
calkowicie
przestaja dzialac.
Krytycyzm
wycwiczony przez
te wladze milczy;
wszystko, co obiekt
czyni i czego zada,
jest sluszne i
nienaganne.
Sumienie nie
stosuje sie do
niczego, co robi sie
ze wzgledu na
obiekt; w
zaslepieniu
miloscia brak
wyrzutow sumienia
doprowadzony
zostaje az do
punktu zbrodni.
(
Mozemy tu
przypomniec
doswiadczenie Evy
Renzi. Prowadzacy
grupe twierdzil, ze
zadawanie gwatu
czlonkom grupy jest
usprawiedliwione
posluszenstwem
wobec ostatecznej
etyki poddania sie
spontanicznosci i
pelni, a zarazem
przyznawal, iz
zachowania
dozwolone w jego
grupie czy takie, do
jakich milczaco
zachecal, w wielu
krajach bylyby
przestepstwem.
Sama Renzi w
wywiadzie prasowym
bez zastanowienia
powiedziala, iz
myslal, ze atakujacy
ja ludzie z grupy byli
zahipnotyzowani
przez prowadzacego
grupe. Nie mam
watpliwosci, ze w
tym miejscu jest ona
w bledzie, chyba ze
termin
byc
zahipnotyzowanym
zinterpretujemy w
sensie szerszym i
glebszym. To
wlasnie czyni dalej
Freud:
Jest oczywiste, ze
jedynie niewielki
krok dzieli
zakochanie
(zaslepienie) od
hipnozy. Widoczne
sa wzgledy, pod
ktorymi te dwa
stany zgadzaja sie
ze soba. Ta sama
pokorna zaleznosc,
ta sama uleglosc,
ten sam brak
krytycyzmu w
stosunku do
hipnotyzera i w
stosunku do
umilowanego
obiektu. To samo
wchloniecie
wlasnej
inicjatywy... Z
drugiej strony
mozemy takze
powiedziec, iz
relacja hipnotyczna
jest (jesli wolno
uzyc takiego
wyrazenia) grupa
skladajaca sie z
dwoch czlonkow.
(
Ernest Becker w
rozdziale
zatytulowanym
Urok
rzucony przez osoby
- lancuch niewoli
(The spell cast by
persons - the nexus
of unfreedom) pisze
o fascynujacym
wplywie, jaki
wywieraja osoby
majace wladze - czy
to polityczna, czy
duchowa.
Istnieje wokol
niego cos takiego,
co wydaje sie
promieniowac na
innych i roztapiac
ich w jego aurze,
fascynujace
dzialanie tego, co
Jung nazwal
osobowoscia mana
(mana
personality)...
Ludzie, jak pozniej
ujal to Finichel,
tesknia za hipnoza
dokladnie dlatego,
ze chca wrocic do
magicznej opieki,
do udzialu we
wszechmocy, do
oceanicznego
uczucia
, jakim
cieszyli sie, gdy
byli kochani i
ochraniani przez
swoich rodzicow.
Dla Freuda sila
zyciowa
utrzymujaca
spojnosc grupy
dzialala jak rodzaj
cementu
metapsychicznego,
ktory zamyka ludzi
we wzajemnej i
niezrozumialej
zaleznosci jak
magnetyczna sila
przywodcy
odwzajemniana
pelnym poczucia
winy przelaniem na
niego woli kazdego
czlonka grupy. (
Dla niniejszej
dyskusji istotne jest,
bysmy mieli na
uwadze roznice
miedzy miloscia
zdrowa a miloscia
narkotyczna; miedzy
hipnoza uzywana w
uzasadnionych
przypadkach jako
metoda
terapeutyczna a
hipnoza uzywana
manipulacyjnie w
stylu Svengali; i
miedzy
roboczodemokratycz
nym procesem
grupowym a
procesem
grupowego
zadzumienia
emocjonalnego.
Szeroka przepasc.
Trzecim procesem, o
ktorym wspomnialem
wczesniej, jest
rozwoj wyrzeczen
kompensujacych.
Istota takiego
procesu polega na
tym, ze ktos
podniecony
odkryciem, jak dobre
jest wyrzeczenie,
uzywa go jako
racjonalizacji dla
odrzucenia
dokladnie tej czesci
swojego zycia, ktora
juz wczesniej
przeznaczyl
do
kasacji
na mocy
swojego wzorca
charakteru. To
prowadzi nas do
problemu ucznia.
Jesli probujemy
zrozumiec, jak to sie
dzieje, ze religijna
nauka o wyrzeczeniu
jest tak uporczywie
zle rozumiana, to
stajemy wobec
trudnosci stwarzanej
przez przepasc
miedzy nauka a jej
rozumieniem. Reich
pisze o tym
problemie szeroko w
swojej ksiazce
Mordowanie
Chrystusa
(The
Murder of Christ):
Uczniowie
Chrystusa nie
rozumieja
naprawde, o czym
on mowi. Maja
jedynie nikla
swiadomosc
wielkiej obietnicy,
jaka im sklada.
Czuja, jak pija
wielkimi lykami, ale
nie potrafia jej
przyswoic. Gdy
slowa przestaja
plynac z jego ust,
echo przestaje
odbijac sie od
odleglej gory,
Usilnie probuja,
najlepiej jak
potrafia, uczyc sie
od Chrystusa i
nasladowac go. Ale
szybko stwierdzaja,
ze po prostu nie
rozumieja. i nie
potrafia go
zrozumiec...
Odbieraja go jako
tajemniczego, w
jakis sposob
niejasnego,
odleglego, nie w
pelni obecnego,
dziwnego, tak
bardzo
odmiennego, jak
gdyby widzieli go
przez mgle lub
opary. Rozwiera
sie szeroka
przepasc miedzy
faktyczna niemoca
tlumu, ktorej juz
nigdy nie mozna
zamknac...
Szeroka przepasc
miedzy faktyczna
niemoca tlumu i
jego mistycznym
utozsamieniem z
mowca na trybunie.
W tej przepasci
hitlerowie,
stalinowie,
mussolinowie,
barabasze i
zloczyncy
wszystkich ziem
wywieraja swoj
wplyw na ludzi
(
Dalej Reich z wielka
przenikliwoscia i
jasnoscia opisuje, co
dzieje sie w luce
miedzy wielka
nowina
przekazywana przez
wielkiego
nauczyciela a
sposobem, w jaki ta
nowina moze zostac
przyjeta przez
wiekszosc tych,
ktorzy jej sluchaja:
Jesli innowator lub
prorok ani sam nie
siedzi w miejscu,
ani nie znika
bezglosnie,
wowczas nad
ludzka egzystencja
zawisa prawdziwe
niebezpieczenstwo
. Jego zrodlem jest
sukces proroka.
Oto kroki
prowadzace do
powszechnej
spolecznej
katastrofy:
1. Nowe poeslanie
przekazane przez
kilku malych
wielkich ludzi
rozbudza ogromna
nadzieje w masie
inercyjnych ludzi.
2. Ci mali wielcy
ludzie nie sa tak
inercyjni, jak wielki
tlum. Sa czujni,
przenikliwi, rzadni
sukcesu i wladzy;
na razie jeszcze
nie daza do
panowania nad
ludzmi.
3. Prorocy, ktorzy
potepili grzeszna
egzystencje i ujrzeli
nowe krainy,
skladaja obietnice
nieswiadomi, ze
tworza fundament
nowej zlej wladzy,
ktora sami by
potepili jako
pierwsi.
4. Mali wielcy ludzie
podchwyca nowa
idee. Mozliwosc
nowej wizji
wprawia ich w
oszolomienie...
Upojenie wladza
jest
niezamierzonym,
lecz pewnym
rezultatem
polaczenia wielkiej
wizji i malych
umiejetnosci. W
ten sposob ze
wspanialej wizji
wybawienia
powstaje nowe,
gorsze zlo. Inercja
ludzi, wizja proroka
i przemiana wizji w
upojenie wladza w
malych apostolach
wielkich prorokow
tworza trojke, ktora
stanowi system
reprodukcji ludzkiej
niedoli (
Te obserwacje
Reicha byly proba
uchwycenia losu,
ktory spotyka
wielkich nauczycieli
religijnych i wielkich
odkrywcow nowej
swiadomosci.
Przewidzial - trafnie,
jak sie okazuje -
wiele drobnych
rzeczy, jakie mialy
sie zdarzyc w ruchu
orgonomicznym,
ktory wyrosl z jego
wlasnej pracy (
tak jakby byl
swiadkiem
zdegradowania sie w
bezplodne
ortodoksje tworczych
odkryc Freuda i
Marksa. Zobaczyl, z
jaka latwoscia
profetyczny
nauczyciel, istota
ludzka obdarzona
wizjami, lub
oswiecony mistrz
poddaje sie masie
nastepcow, ktorzy
wkrotce po smierci
nauczyciela, a
czasami nawet za
jego zycia zaczynaja
korumpowac i brukac
wielka nowa nauke.
Dostrzegl rowniez
wlasciwa malym
ludziom
do wspinania sie na
drabinisty woz
wladzy i czerpania
zyskow z ludzkiej
latwowiernosci i
glodu prawdy oraz
cudow. W drugiej
czesci tego rozdzialu
przytocze przyklady
takich mozliwosci w
naszych czasach;
tam tez blizej
przyjrze sie cechom
ludzi, ktorzy poddaja
sie nowym ruchom
natury religijnej,
terapeutycznej albo
politycznej w
przekonaniu, ze ten
rodzaj poddania jest
tym samym
poddaniem, o jakim
naprawde mowia
nauczyciele duchowi.
Sprobuje podzielic
sie z wami moim
pogladem na
szeroka przepasc, o
ktorej mowil Reich i
co do ktorej zywil
obawe, iz nigdy sie
nie zamknie.
Czesc druga:
PACJENCI I
ADEPCI - WZORCE
CHARAKTEROLOGI
CZNE.
Zalozenia
podstawowe.
Wyznawcy czesto
zle rozumieja, a
nawet wypaczaja
nauki duchowych
nauczycieli. Mozemy
uznac, ze
wypaczenia te sa
spowodowane przez
przez ich struktury
charakteru i zalozyc,
ze w roznych
grupach uczniow
wladczych
przywodcow
zbajdziemy
dominujace i
reprezentatywne
wzorce
znieksztalcen, ktore
bedziemy mogli
potraktowac jako
zbiorowa
manifestacje dobrze
znanych typow
charakteru.
Zanim jednak
spojrzymy na te
relacje szczegolowo,
musimy rzucic okiem
na prace W.R.Biona
na temat procesu
grupowego,
poniewaz jego
poglady rzucaja
swiatlo na wiekszosc
wczesniejszych i
pozniejszych opisow
relacji miedzy
przywodca i
uczniami.
Wieloletnia praktyka
w prowadzeniu grup
terapeutycznych
doprowadzila Biona
do zwrocenia
szczegolnej uwagi
na nature
oczekiwan, jakie
grupy wiazaly z jego
osoba i na to, jak
roznie grupy te
rozumialy swoje
funkcjonowanie, oraz
na swoja i ich w tym
role. Doszedl do
przekonania, iz
miedzy celami
roboczymi grupy a
istniejacymi w niej
ukrytymi i
nieswiadomymi
tendencjami, ktore
okreslal jako
zasady
podstawowe
, istniala
zasadnicza
sprzecznosc. Pisal:
"Sila grupy w
spelnianiu potrzeb
jednostki wynika - jak
sadze - z
mentalnosci
grupowej" (
Mentalnosc grupowa
jest, wedlug Biona,
mglista i trudna do
uchwycenia, a
przede wszystkim
jest anonimowa:
"Mentalnosc
grupowa bede
uwazal za pule, do
ktorej wnosi sie
anonimowe ofiary i
dzieki ktorej, i za
ktorej posrednictwem
spelniaja sie impulsy
i pragnienia zawarte
posrednio w tych
ofiarach" (
Po drugie, jesli
chodzi o cechy
patologiczne, grupa
wykazuje
zadziwiajaca
jednomyslnosc:
"Obserwujac, w jaki
sposob grupa sie
rozwija,
uswiadomilem sobie,
ze jej motto mogloby
brzmiec:
<Zjednoczenie
sprzedawcow
szarlatanskich
specyfikow>. A
powiedzialem to
sobie dopiero
wowczas, gdy
spostrzeglem, ze
wyrazam w ten
sposob swoje
uczucie dotyczace
nie dysharmonii
grupy, lecz jej
jednosci
. Co wiecej,
bardzo szybko
uswiadomilem sobie,
iz nieprzypadkowo
przypisalem ten
slogan grupie, ilekroc
bowiem chcialem, by
mnie wysluchano,
grupa jednoczyla sie
przeciwko mnie.
Trzeba bylo
zmodyfikowac
przekonanie, ze
neurotycy nie umieja
wspolpracowac"
(
Po trzecie jednosc ta
moze wyrazac sie
nie tyle przez
specyficzne
wypowiedzi czy
zachowania, ile
przez zmowe
milczenia:
"Zakladam, ze jesli
grupa nie odrzuca
zdecydowanie
swego przywodcy, to
faktycznie podaza za
nim. Uwazam, ze
jestem calkowicie
usprawiedliwiony,
kiedy mowie, ze
grupa czuje to czy
tamto - gdy, w
istocie, tylko jeden
czy dwoch ludzi
przejawia
zachowania
prowokujace do
takich stwierdzen, a
reszta nie wykazuje
zadnych jawnych
oznak odrzucenia
nadanego grupie
kierunku. Osmielam
sie powiedziec, ze
bedzie mozliwe
oparcie przekonania
o wspoludziale grupy
na czyms bardziej
przekonujacym niz
swiadectwo
negatywne, ale na
razie uwazam
swiadectwo
negatywne za
dostatecznie dobre"
(
Bion wyroznia trzy
podstawowe zasady,
ktore nazywa zasada
zaleznosci, zasada
poszukiwania
zbawienia i zasada
walczyc-albo-
uciekac. John
Southgate i
Rosemary Randall
stosowali te
terminologie do
typow charakteru
). Niniejszy
rozdzial jednakze
koncentruje sie na
tym, jak pewien
rodzaj zgodnosci
zasady podstawowej
czy postaw
charakteru znajduje
odbicie w procesie
grupowym. Bion
wyjasnia, ze w
czasie, gdy w danej
grupie dziala jedna z
zasad
podstawowych, "stan
emocjonalny
zwiazany z kazda z
zasad wyklucza
stany emocjonalne
wlasciwe pozostalym
dwom zasadom
podstawowym".
Jednakze w kazdej
grupie, badz
spolecznosci, moga
sie przejawiac w
pelni wszystkie trzy
zasady. "Nie sa one
w konflikcie, lecz
przeplataja sie.
Miedzy zasadami
podstawowymi nie
ma bezposredniego
konfliktu; jeden stan
zmienia sie w inny i
sa to albo przejscia
gladkie, albo
spowodowane
interwencja (...),
ktora w ramach
proby uporania sie z
emocjami i
zjawiskami jednej
zasady podstawowej
mobilizuje emocje
innej" (
Wszystkie trzy
zasady podstawowe
Biona maja
fundamentalne
znaczenie dla
tematu niniejszego
artykulu. Mozna je
uwazac za ukryte
wypaczenia, ktorych
nalezy sie
spodziewac we
wszystkich grupach,
szcegolnie w
grupach
zorganizowanych
wokol celu
terapeutycznego lub
duchowego. Bion
twierdzi, ze nigdy nie
spotkal grupy
liczacej wiecej niz
piec osob, ktora nie
dostarczylaby
dobrych przykladow
istnienia
podskornych pradow
charakterologicznych
. Reich podsumowal
te tendencje jako
"zadzumienie
emocjonalne" i byl
dostatecznie
inteligentny, by
szukac ich oznak
zarowno w sobie
samym, jak i w tych,
ktorzy z nim razem
pracowali albo
studiowali (
Streszcze teraz
krotko trzy zasady
Biona.
Zasada zaleznosci.
"Zasada
podstawowa polega
na tym, ze grupa
zebrala sie razem,
by uzyskac
bezpieczenstwo od
jednostki, od ktorej
zaleza czlonkowie
grupy... Oznacza to,
ze jedna osobe
zawsze traktuje sie
jak kogos, kto ma
zaspokoic potrzeby
grupy, a reszta to ci,
ktorych potrzeby
maja byc
zaspokojone... W
grupie tej dochodzi
do ostrego starcia
miedzy zasada
podstawowa a
potrzebami
jednostek jako ludzi
doroslych... Jest tu
ktos, kto ma czuwac,
by
nieodpowiedzialne
czyny jednostek nie
pociagnely za soba
zadnych
niefortunnych
zdarzen... Kazde
doswiadczenie
zaleznej grupy, na
kazdym poziomie,
wskazuje wyrazna
niezdolnosc
jednostek w grupie
do tego, by
uwierzyly, ze moga
nauczyc sie czegos
wartosciowego od
siebie nawzajem...
Wszystkie aspekty
zachowania w grupie
zaleznej mozna
uznac za powiazane
ze soba, pod
warunkiem, iz taka
grupa wierzy w sile,
ktora nie plynie z
nauki, lecz z magii.
Lider grupy zatem
powinien albo byc
magikiem, albo
zachowywac sie jak
ktos taki... Poczucie
bezpieczenstwa,mja
kiego dostarcza taka
grupa, zalezy od
przypisywania
wszechmocy lub
wszechwiedzy
jednemu z
uczestnikow i jest
nierozerwalnie
zwiazane z
poczuciem
niekompetencji i
frustracji
pozostalych" (
).
Zasada
poszukiwania
zbawienia.
" W relacji
spelniajacej zasade
poszukiwania
zbawienia centralna
pozycje zajmuje idea
mesjasza albo
mesjanizm, a wiez
miedzy jednostkami
ma charakter
libidalny. Idea
mesjanistyczna
przejawia sie w
zalozeniu, ze
pojedynczy pacjent
wart jest znacznego
poswiecenia ze
strony analityka, tkwi
takze w pogladzie,
czasami wyrazanym
otwarcie, iz w wyniku
pracy
psychoanalitycznej
xostanie
udoskonalona
technika, ktora
ostatecznie zbawi
ludzkosc" (
). To
odsyla nas do
pogladu Freuda na
zwiazek, jaki
zachodzi miedzy
narkotyczna
miloscia,
zaslepieniem, czy
hipnotycznym
uwiedzeniem a
zjawiskiem
przeniesienia w
grupie (
). Wedlug
Biona w grupie
opartej na zasadzie
poszukiwania
zbawienia nacisk
przesuwa sie z
przywodcy na
pelne
nadziei oczekiwanie
,
ze grupa zmierza ku
czemus, na
obietnice
- orgiastycznej
potencji, powtornego
dorastania, zaniku
niepokoju czy
jutrzenki oswiecenia
- ktora moze byc sila
napedowa grupy
mesjanistycznej.
"Dlatego uczucia
zwiazane z grupa
spelniajaca zasade
poszukiwania
zbawienia sa
przeciwstawne
nienawisci,
destruktywnosci i
rozpaczy. Dla
podtrzymania
uczucia nadziei
istotne jest, by
przywodca grupy - w
przeciwienstwie do
przywodcy grupy
opartej na zasadzie
zaleznosci badz na
zasadzie walczyc-
albo-uciekac - nigdy
sie nie pojawil.
Bylaby to osoba lub
idea, ktora zbawi
grupe - ale jest
oczywiste, ze
nadzieja
mesjanistyczna
nigdy nie moze sie
spelnic. Nadzieja
trwa jedynie dzieki
temu, ze pozostaje
nadzieja" (
Alexander Lowen
mowil o tym
problemie przy okazji
wykladu o
psychopatii.
"Skladanie obietnic,
ktorych nie mozna
spelnic, jest
manipulacja...
Podejscie
obiecujace, ze cie
zbawia, ze sie
spelnisz, zrealizujesz
etc., sa manipulacja,
ktora ma cie sklonic,
bys autora obietnicy
postrzegal jako
kogos wyjatkowego.
On ma odpowiedzi.
Zna droge. Moze ci
powiedziec czy
pokazac, jak je
osiagnac... Nie
wiem, czy
bioenergetyka
nalezy do tej
kategorii. Mam
nadzieje, ze nie.
Dzisiaj nie
obiecywalem wam
niczego.
Probowalem
podzielic sie z wami
walsnym
rozumieniem
problemow, ktore sa
nam wspolne" (
Zasada walczyc-
albo-uciekac.
Szczegolny rodzaj
przywodztwa
reprezentuje
czlowiek, ktory
mobilizuje grupe do
ataku na kogos, lub
przeciwnie,
przewodzi jej w
ucieczce...
Jednostka czuje, ze
w grupie jej dobro
jest kwestia
drugorzedna - na
pierwszym planie
jest grupa, w
ucieczce jednostka
zostaje porzucona;
przetrwanie, a nie
jednostka, jest dla
grupy potrzeba
najwyzsza...
Przywodca to zwykle
mezczyzna albo
kobieta o wyraznych
tendencjach
paranoidalnych. Jesli
obecnosc wroga nie
jest natychmiast
oczywista dla grupy,
to byc moze
nastepna najlepsza
rzecza, jaka grupa
moze zrobic, jest
wybranie przywodcy,
dla ktorego wrog jest
oczywisty... Jesli to
tylko mozliwe,
szukajac przywodcy,
grupa znajduje
paranoidalnego
schizofrenika czy
zlosliwego histeryka;
jesli nie znajdzie
ktorejs z tych
psychopatycznych
osobowosci o
zbrodniczych
intencjach,
wyprodukuje ja; jesli
nie znajdzie
osobowosci
psychopatycznej,
wybierze kaleke
majacego latwosc
wypowiadania sie"
(
W konsekwencji
trzech zasad
podstawowych Biona
czlonkowie grup o
silnym etosie
wewnetrznym, jaki
wystepuje w
komunach,
spolecznosciach
religijnych czy
grupach w rodzaju
Synanonu, badz
Domow Terapii
Pierwotnej (Primal-
Therapy-Housholds),
moga raczej
doswiadczyc
polaryzacji dobra i
zla niz stawic czolo
bolesnej prawdzie
dwuznacznosci
normalnego
istnienia, jak to
okresla Tillich (
Bion tlumaczy to w
sposob nastepujacy:
"Jednostka
podtrzymywana
przez grupe probuje
utrzymac dobro
grupy w izolacji od jej
zla i albo bedzie
twierdzic, ze czuje
sie
zla
z powodu
grupy, albo czuje sie
z jej powodu
dobra
.
Jednak nie przyzna z
latwoscia, iz
czuje
sie lepsza
dzieki
grupie, na ktora sie
skarzy; ani tez ze
czuje sie gorsza
w
zwiazku z
przynaleznoscia do
grupy, w ktorej dobro
w tym momencie
woli wierzyc... Jeden
z problemow tkwi w
tym, ze ze jednostka
czesto wykorzystuje
grupe, by poprzez
calkowite zanurzenie
sie w niej osiagnac
poczucie witalnosci
albo - przeciwnie - by
calkowicie
odrzucajac grupe,
zdobyc jednostkowa
niezaleznosc" (68).
Dalej Bion powiada,
iz potrzeba
bezpieczenstwa
osiagnietego przez
calkowite zanurzenie
sie w grupie moze
spowodowac, ze
czlonek grupy
oddzieli sie od
nieprzyjemnych
uczuc z nia
zwiazanych i
przypisze je czemus
zewnetrznemu,
nawet swojej wlasnej
nerwicy. Prowadzi to
do "oskarzenia, ze
jednostka nie moze
myslec w grupie". W
grupach religijnych
lub duchowych
krytycyzm jest czesto
odparowywany pod
racjonalizujacym
pretekstem, ze
wyplywa z braku
zaufania, braku
wiary, tkwienia w
glowie, posiadania
zbyt wielkiego ego
czy nieumiejetnosci
calkowitego
poddania sie
Mistrzowi badz
milosci.
Poniewaz
wyrzeczenie traktuje
sie jako idee
mesjanistyczna,
ktora ma
usprawiedliwic
tlumienie wszelkiej
krytyki procesu
grupowego lub jego
przywodcow, warto
przyjrzec sie blizej,
jak ono samo moze
stac sie falszywym
idolem, ktory odciaga
grupe od
jakiegokolwiek
glebokiego czy
autentycznego
procesu
samorozwoju badz
wzrostu duchowego.
Spojrzmy zatem na
osiem
podstawowych typow
charakteru jak na
zrodla osmiu roznych
form
pseudowyrzeczenia
.
Podczas gdy
nauczyciele duchowi
zalecaja wyrzeczenie
sie ego statusu,
pseudowyrzeczenie
oznacza
wyrzeczenie sie
pewnej waznej
wlasciwosci ego
funkcjonalnego w
celu zatrzymania i
zracjonalizowania juz
istniejacej struktury
charakteru.
Wyrzeczenia.
Regresja i kosmoza:
wyrzeczenie sie
tozsamosci.
Jednostke
schizoidalna
pociagaja pewne
praktyki
medytacyjne,
poniewaz dzieki nim
moze ona rozluznic
swoja percepcje. W
praktykach
medytacyjnych
norma jest bowiem
widzenie globalne,
wiec schizoidalna
osoba - pelna dobrej
mysli - moze
porzucic wszelka
potrzebe
roznicowania lub
uszczegolowiania. W
artykule
Miedzy
omdleniem a
drgawkami
(Between
coma and
convulsion) (
opisalem wiele form
zapadniecia sie w
siebie, w ktorym
stany nadmiernej
ekscytacji i
nadmiernego
rozprezenia sie
prowadzily do bardzo
nieugruntowanych
form doswiadczenia,
zmierzajac ku
depersonalizacji i
kosmozie. Istnieje
forma regresji zwana
odwrotem lub
rewersja (reversion).
Poswiecilem jej kilka
stron mojej ksiazki
Ladunek
swiadomosci
(The
Charge of
Consciousness) (
Ponizsze fragmenty
tekstu stamtad
wlasnie pochodza.
Obok regresji
wykorzystywanej w
celach
terapeutycznych
istnieje taka jej
forma, ktora
podkrada sie
podstepnie i
prowadzi do stanu
skrajnego
nieograniczenia
fizycznego, a
odpowiada temu, co
wczesniej nazwalem
rozprzestrzenianiem
sie
(spacing out).
Aaron Esterson
proces ten okresla
jako odwrot
(reversion).
Poniewaz Esterson,
wraz z Laingiem, byl
jednym z pionierow
antypsychiatrycznej
grupy, od ktorej wzial
poczatek Kingsley
Hall, jego uwagi sa
szczegolnie istotne:
"Na odwrot
(reversion) mozna
patrzec jak na forme
regresji siegajacej w
przeszlosc do
miejsca, ktore
wydaje sie punktem
wyjscia dla osobistej
historii jednostki. O
ile regresja jest
emocjonalnym i
doswiadczalnym
cofnieciem sie w
czasie osobistym,
odwrot (reversion)
oznacza wejscie w
swiat bez czasu.
Mozna sadzic, iz juz
po narodzinach
biologicznych istnieja
rozne okresy, w
ktorych nie
doswiadcza sie stalej
osobowej ciaglosci w
czasie i przestrzeni.
W odwrocie
(reversion) dana
osoba moze
doswiadczac
cofniecia sie
zarowno do tego
okresu, jak i do
okresu spedzonego
w macicy przed
narodzinami
biologicznymi" (
To, co Esterson
opisuje jako odwrot
(reversion),
odpowiada scisle
zjawisku, ktore
wczesniej opisalem
jako
odcielesnienie
(disembodiment). W
obszarze
pobudzenia pojawia
sie pulsacja miedzy
Ja
(I) i
ja
(self), ktorej
dobry opis znajduje
sie w przytoczonym
przeze mnie
streszczeniu pracy
Ronalda Fischera.
Ugruntowany mistyk
potrafi wyrzec sie
swojego poczucia
posiadania
niezaleznego
Ja
(I) i
zanurzyc sie gleboko
w doswiadcenie
roztapiajacej sie
jednosci i
kosmicznego
poczucia jazni (self).
Schizofrenik ma zas
jedynie kruche ego,
ktore latwo rozpada
sie i wlacza go do
uniwersalnego, ale
sfragmentaryzowane
go poczucia
niemoznosci
roznicowania
.
Czasami aktywnie
dazy on do tego
stanu, czasami po
prostu wen wpada,
czasami broni sie
przed nim ze
wszystkich sil. Laing
tak opisal
polaryzacje
pochloniecia i
skamienienia
:
"Zamiast opartej na
autonomii jednostki
polaryzacji miedzy
oddzieleniem a
polaczeniem
zachodzi tu z jednej
strony kompletna
utrata bytu przez
zatopienie sie w
innej osobie, a z
drugiej - calkowita
samotnosc". Laing
postrzega osobe
schizoidalna jako
kogos, kto caly swoj
wysilek kieruje na
ochrone swojego
ja
(self):
"Wskazalismy juz
wyzej, ze to
ja
(self)
jest malo stabilne,
jednostka miota
strach przed
roztopieniem sie w
niebycie: w tym, co
William Blake opisal
ostatecznie jako
chaotyczne
nieistnienie
. Jest
gotowa zrezygnowac
ze wszystkiego,
czym jest, poza
swoim
self
. Ale
tragiczny paradoks
polega na tym, ze im
bardziej broni tak
swego self, tym
bardziej sie ono
rozpada. Widoczna i
ostateczna
destrukcja self w
stanach
schizofrenicznych
nastepuje nie za
sprawa
zewnetrznego ataku
wroga
(rzeczywistego lub
domniemanego),
lecz przez
zniszczenie
wywolane
wewnetrznymi
zabiegami
obronnymi jednostki"
(
Czescia tego
paradoksu jest to, ze
odwrot (reversion)
stwarza nadzieje
ochrony glebszych
pokladow
self
,
tworzy kokon
niezaleznosci, ktory
w momencie, gdy
zniknie juz pulsacja
miedzy
wycofywaniem sie do
wewnatrz a
zwiazkami
zewnetrznymi - jak
nieprzenikalna
chmura otula
schizoidalna
jednostke.
Posluchajmy, jak
Esterson opisuje
zarowno nadzieje,
jak i
niebezpieczenstwa
zwiazane z
niekontrolowanym
odwrotem
(reversion):
"Odwrot (reversion)
moze nastapic w
trakcie dazenia do
odkrywania siebie w
cwiczeniach jogi czy
podczas
psychoanalizy, jesli
terapeuta
dopuszcza, by
jednostka pozwolila
sobie na wejscie w
regiony
przedosobowe
i
bezosobowe
. Moze
tez wynikac z
osobistego rozpadu
jednostki w sytuacji
spolecznej, ktora
wydaje sie jednostce
nie do wytrzymania z
powodu rzekomych
naciskow
interpersonalnych.
Albo tez moze byc
skutkiem dzialania
czynnikow
chemicznych, jak
meskalina, LSD czy
inne podobne (...).
W bezczasowym
swiecie odwrotu
(reversion) nie
istnieje
doswiadczenie
ja
(self) i
nie-ja
(non-
self), nie ma podzialu
na
tu
i
nie-tu
ani
zroznicowania
percepcyjnego.
Jednostka jest zatem
bezradna i zalezna
spolecznie. Jej
doswiadczenie
nalezy do obszaru
nie-ego
i
pre-ego
.
Przez doswiadczenie
z obszaru ego
rozumiem
doswiadczenie
Ja
(ego) (...) oraz
doswiadczenie bycia
odrebnym
ja
(self),
odrebnie od innych
doswiadczajacym
(...). Ja (self)
osobiste lub
nalezace do ego
stale rozroznia sie
miedzy soba a
innymi. Podczas
odwrotu (reversion)
w mniejszym lub
wiekszym stopniu
zatraca sie owa
zdolnosc
zroznicowanej
percepscji" (
Na przyklad w
calkowitym odwrocie
(reversion) Ja (I)
znika bez sladu.
Mozna to okreslic
jako
pierwotna
matryce
doswiadczenia
.
Jednostka
doswiadcza
calkowitego rozkladu
osobowosci, tj.
wlasnego Ja (self) i
wlasnej tozsamosci
(
). Kiedy droga
duchowa podaza
osoba wlasciwie
przygotowana,
dobrze prowadzona i
zdyscyplinowana,
mozliwy staje sie
wedlug Estersona,
odwrot
(reversion)
udany
. Esterson
porownuje to
zjawisko do ruchu
regresywno-
progresywnego, w
ktorym czlowiek
wykorzystuje swoje
ekstatyczne
doswiadczenie
prawdy
transcendentalnej,
by zapoczatkowac
nowy etap rozwoju
osobistego. Jednak
w przypadku odwrotu
(reversion)
negatywnego
nastepuje wycofanie
sie z kontaktu i
obrona przed
osobistym
doswiadczeniem,
wlacznie s
wczesnym
doswiadczeniem
pojawiajacym sie
podczas regresji.
Esterson pisze:
"Mozna, na przyklad,
doswiadczac zjaw,
ktore bywaly roznie
okreslane jako
archetypowe,
mistyczne, duchowe,
transcendentne,
mitologiczne,
kosmogeniczne
itp.
Jednostka musi te
zjawiska oceniac
dialektycznie, jezeli
ma zasymilowac je w
doswiadczeniu.
Inaczej
doswiadczenie moze
wchlonac jednostke
.
Odwrot (reversion)
zatem - konczy
Esterson - niesie w
sobie pewne ryzyko.
Moze doprowadzic
do katastrofy
osobistej, jesli
dotyczy osoby, ktora
nie jest jeszcze
dostatecznie
ugruntowana.
Czesto bywa
doswiadczany jako
ponowne narodziny.
Ale ponowne
narodziny sa
przyjsciem na swiat,
nowym poczatkiem,
dziecinstwem - a nie
dorosloscia
mezczyzny albo
kobiety. Moim
zdaniem ekstazy
odwrotu (reversion)
nie mozna osiagnac
przez ciagle
powtarzanie
doswiadczenia" (
Grupy terapeutyczne
czasami tworzone sa
po to, by ludziom
nadmiernie
identyfikujacym sie
ze sztywnym
doczesnym ego
pomoc w
rozluznieniu jego
wplywu na ich
swiadomosc. Ale
jesli do takiej grupy
przyjda osoby o
potrzebach zupelnie
przeciwstawnych,
osoby, ktore musza
uksztaltowac stabilny
rdzen osobistej
tozsamosci,
ustanowic dla siebie
szersze i lepiej
ugruntowane
terytorium osobiste i
jego granice - wtedy
powstaje ryzyko, ze
doswiadczenie
grupowe moze
przyspieszyc u nich
psychoze. Te dwa
typy ludzkie Esterson
porownuje do
opowiesci o dwoch
osobach w swiatyni
zydowskiej, ktore
dostaja sie do
miejsca
ukrywajacego
swietych,
przechodzac przez
szpare w zaslonie.
"Istnieja tu dwa
rodzaje
niebezpieczenstw i
oba wiaza sie, by tak
rzec, ze szpara w tej
zaslonie (...). Jedno
z niebezpieczenstw
polega na tym, ze
osoba, ktora
przechodzi przez
zaslone, tak jest
przerazona tym, co
moze byc za
zaslona, ze
calkowicie pochlania
ja obrona, ktorej
rezultatem jest
radykalne odciecie
sie od mozliwosci
doswiadczania
swiata fantazji i
transcendencji. Na
przeciwnym biegunie
znajduje sie ktos, kto
jest zupelni
pograzony w
wylaniajacej sie
fantazji i
doswiadczeniu
transcendentalnym,
wiec i kompletnie
odrywa sie od swiata
rzeczywistosci
spolecznej. Kazda z
tych osob, by
wyzdrowiec, musi
odkryc to, od czego
sie oderwala - i musi
zrobic to w sposob,
ktory umozliwi
odtworzenie
nienaruszonej
zaslony" (
Niektorzy sadza, ze
Laing w ostatnim
okresie przestal
dostrzegac roznice
pomiedzy pelnym
dezorientacji stanem
schizofrenicznym a
orientacja i jasnoscia
mistyka. Uczestnicy
sympozjum
antypsychiatryczneg
o w 1970 twierdzili, iz
niezdecydowanie
Lainga w tej sprawie
kontrastuje z jego
wczesniejszymi
pogladami
wyrazonymi w
The
Devided Self
, totez
napisali:
:Laing zaklada, ze
osoba w stanie
schizofrenii porzucila
swoje ego, pozbyla
sie go, a zatem
osiagnela prawde
mistyka (...). W
rzeczywistosci zanim
schizofrenik bedzie
mogl zaczac tracic
swoje ego w sposob
mistyczny, musi je
najpierw na nowo
poskladac. Gdy ego
jest rozbite, chetnie
sie mysli, ze sie je
stracilo. (Tak jak w
czasie intensywnej
<podrozy> po LSD
ktos moze
powiedziec <jestem
Budda> czy cos w
tym rodzaju - lecz
tylko po to, by chwile
pozniej sie zatracic)"
(
Egzorcyzmy i
oczyszczenie:
wyrzeczenie sie
kontroli.
W przeciwienstwie
do osob
schizoidalnych
jednostke
histeryczna
przyciagaja ruchy
terapeutyczne badz
religijne, ktore
stwarzaja mozliwosc
kategorycznego
wyrzeczenia sie
kontroli.
Eksplozyjny akt
uwalniania emocji
daje chwilowa ulge
od napiecia
wewnetrznego. Lecz
by emocjonalne
oczyszczenie mialo
wartosc
terapeutyczna,
konieczna jest
pewna dojrzalosc. W
wielu systemach
terapeutycznych na
skutek blednej
interpretacji teorii
Reicha rozladowanie
emocjonalne traktuje
sie jako cel
pierwotny i rozwija
metody na jego
sprowokowanie. Za
pomoca technik
uciskowych wprawia
sie ludzi w
ekstatyczne stany, a
nastepnie
wypuszcza czesc
wytworzonego ta
droga ladunku w
sposob
porownywany przez
Jeana Ambrosiego
(
) do
egzorcyzmow.
Ostatnio w swojej
grupie mialem
mezczyzne, ktory
robil to przez
dziesiec lat bez
zadnego widocznego
pozytku. Pompowal
swoja energie tak, ze
wybuchla, a jego
cialo, traktowane w
ten sposob, nie bylo
przygotowane do
rozpoznania
wlasnych, ukrytych
jeszcze tendencji
samoregulacyjnych -
tendencji do
lagodniejszej pulsacji
i organicznego
dojrzewania ku
bardziej naturalnym
formom gradacji
napiecia i
rozladowania. Ten
czlowiek potrzebowal
pomocy, by dostrzec,
ze prawdziwa
ekstaza wyrasta z
ruchu pulsacyjnego,
a nie wybuchowego
przedziurawienia
granicy miedzy ja
(self) i swiatem.
Zasada katartyczna
staje sie potencjalna
grozba dla
otoczenia, gdy
przechodzi w
zachowania typu
acting out
. Czlowiek
przekracza wtedy
niezbedne granice i
zamiast projektowac
swoje uczucia na
inne osoby - narzuca
je im. O
odreagowaniu
(acting out) w grupie
nastepujaco pisze
Ernest Becker:
Przywodca stwarza
mozliwosc nowych
doswiadczen -
pozwala na
wyrazanie
sekretnych
pragnien i fantazji
oraz zakazanych
impulsow.
Wszystkie
zachowania grupy
wyzwalaja sie
dzieki aprobacie
lidera. Mozna czuc
sie tak, jakby sie
bylo znowu
wszechwladnym
dzieckiem,
zachecanym przez
rodzicow do
calkowitego
dogadzania sobie -
albo jakby sie bylo
pacjentem u
psychoanalityka,
ktory nie cenzuruje
zadnych pragnien i
mysli. W takiej
grupie kazdemu
wydaje sie, ze jest
wszechmocny, jest
kims, kto pod
przychylnym okiem
ojca ma prawo w
pelni zaspokajac
swoje potrzeby.
Widzac to, mozna
zrozumiec
przerazajacy
sadyzm dzialania
grupowego. (
Ten sadyzm nie
zawsze musi miec
charakter fizycznego
ataku. Moze
przejawiac sie w
postaci
gruboskornosci lub
chlodnego
odrzucenia.
Tworzony jest
bowiem przez
rozmaite rodzaje
pseudowyrzeczen,
ktore stapiajac sie i
mieszajac ze soba
przybieraja rozne
formy zachowania
niehumanitarnego.
Autorka ponizszego
cytatu jest kobieta,
zwana Maretta, ktora
opisuje swoje
doswiadczenie w
Centrum
Medytacyjnym
Rajneesha (Osho) w
Niemczech, w dniach
od 20 do 22 kwietnia
1979 roku:
Uczestniczylam w
grupie
Energia
uczuc
-
bioenergetycznej,
gestaltowskiej,
medytacyjnej -
prowadzonych
przez Swami
Paramananda
(alias Dr H.Klaus).
Na poczatku, w
piatek wieczorem,
pojawil sie lider z
kilkoma uczniami,
swoja dziewczyna i
kilkoma innymi
osobami, i
przedstawil swoj
punkt widzenia.
Oswiadczyl, ze nie
jest terapeuta, lecz
ze chce z nami
praktykowac.
Ekstaza,
przezywanie bolu
lub radosci,
zatracanie sie - to
mialo byc
wszystko. Bez
przerwy trwal
taniec sufich, byla
dyskoteka,
cwiczenia
bioenergetyczne,
cwiczenia z
krzykiem,
medytacja w tancu
etc. W poniedzialek
poczulam, ze juz
wiecej nie
wytrzymam i nie
wezme udzialu w
porannej medytacji
dynamicznej. Kiedy
o dziewiatej
zaczela sie grupa i
poprosilam o czas
dla siebie
(motywujac to tym,
ze czuje zlosc),
lider nagle
podskoczyl,
przypadl do mnie, i
zaczal wrzeszczec
cos w tym rodzaju:
Nienawidze tych,
ktorzy nie daja z
siebie wszystkiego.
Tak jak ty, glupia
kozo! Jestes kupa
gowna. Ktos
powinien cie zabic,
jesli dalej bedziesz
tak robic
. Wsciekla
podskoczylam i
uderzylam go w
reke. Wrzasnal, ze
zwichnelam mu
ramie, uderzyl
mnie, rzucil sie na
ziemie i przez dwie
godziny plakal i
krzyczal:
Chcialem
tylko twojego
dobra, chcialem ci
pomoc, ale jesli nie
chcesz zostac,
siedz w swoim
gownie!
Bylismy
otoczeni prawie
przez wszystkich
terapeutow i
wiekszosc grupy.
Siedzialam
zaplakana i
chcialam, zeby
ktos pomogl mi
poradzic sobie z ta
moja wsciekloscia
na lidera grupy, ale
koterapeuci nie
pozwolili mi na to.
Mialam zwrocic sie
o to do ktoregos z
uczestnikow grupy.
Czulam sie
jednoczesnie
bezradna i
wsciekla. W koncu
przy pomocy kilku
czlonkow grupy
udalo mi sie ulac
nieco tej
wscieklosci, choc
ciagle czulam zlosc
na lidera. Nie
moglam, nie wolno
mi bylo jednak jej
wyrazic. Podczas
lunchu poklocilam
sie z kobieta z
sekty sannjasinow.
Nazwala mnie
kawalkiem gowna
,
z ktorym nie chce
miec nic
wspolnego. Bylam
przerazona,
bezradna i zdawalo
mi sie, ze
spotykam sie z
najglebsza
pogarda ludzi.
Wkrotce potem
znow zebrala sie
grupa. Poszlam
tam z uczuciem, ze
musze cos zrobic
ze swoja
wsciekloscia na
lidera grupy i na te
kobiete, ze nie
moge pozwolic,
aby dalej trwala
taka sytuacja. Ale
kiedy powiedzialam
to w poczatkowej
rundce, lider tylko
stwierdzil:
Och, tak,
tak, tak
. To z kolei
sprawilo, ze
poczulam sie
opuszczona i
wzgardzona,
razem z moimi
lzami i
wsciekloscia.
Krzyknelam na
niego, ze chce
wyjasnic to uczucie
teraz.
Odpowiedzial mi
tylko koterapeuta,
mowiac, ze terapia
jest skonczona. Nie
chcemy zajmowac
sie toba. potem
zaczely sie
informacje zwrotne
grupy dla jej
czlonkow.
Siedzialam,plakala
m, plakalam i nie
moglam
przestac.Po chwili
kobieta bedaca w
poblizu
powiedziala, ze
moj placz
przeszkadza jej
sluchac. Kiedy
kilku czlonkow
grupy rozesmialo
sie w odpowiedzi
na uwage zrobiona
przez lidera,
kobieta, z ktora
starlam sie
podczas lunchu,
powiedziala o
mnie:
Nie smiejcie
sie, bo inaczej ona
stanie sie ogolnym
zagrozeniem
. Nie
zrozumialam nic z
tej sytuacji i czulam
sie calkowicie
opuszczona. Nikt
sie do mnie nie
odzywal, nikt mnie
nie pocieszyl ani
nie objal. A byli tam
ludzie, ktorzy
mowili, ze pragna
poglebic swoje
czlowieczenstwo i
wrazliwosc, ludzie,
ktorych ja w ciagu
tych dni takze
dotykalam. Czy
naprawde chodzilo
im o mnie, gdy
podczas cwiczen
patrzyli na siebie,
dotykali sie i
probowali poznac
wzajemnie? Nie.
Naprawde nie
mogli myslec o
mnie, widziec
mnie, czuc mnie.
Jako istota ludzka
nie istnialam dla
nich. Bylam jedynie
przedmiotem, ktory
sluzyl do
zaspokajania ich
wlasnych potrzeb,
przedmiotem,
ktorego nie traktuje
sie powaznie, a po
uzyciu odstawia sie
do kata. Gdy
poczulam, ze
dluzej juz tego nie
wytrzymam,
poszlam zabrac
swoje rzeczy, by
skonczyc z ta
sytuacja
odrzucenia i
pojechac do domu,
do ludzi, ktorzy
mnie lubia. Potem
wrocilam do sali, w
ktorej pracowala
grupa, bo
zostawilam tam
jakies swoje
rzeczy. Wydawalo
mi sie tez, ze to
niemozliwe, by oni
pozwolili mi tak
odejsc. W jakis
sposob beda
musieli
zareagowac. Nic.
Tylko:
Nie
przeszkadzaj nam
swoim
pakowaniem.
Splywaj
. Moja
wscieklosc
wzrosla:
Wyjde,kiedy bede
chciala
. Wtedy
dziewczyna lidera,
popierana przez
innych, tak
zwanych
koterapeutow,
powiedziala:
Splywaj,
natychmiast znikaj!
Chwycila obraz
Bhagwana, ktory
miala blisko siebie i
ustawila przede
mna, jakby
egzorcyzmowala
diabla. Wyszlam
zaplakana, nic nie
rozumiejac.
Dlaczego nikt z
grupy mnie nie
poparl? Dlaczego
nikt nic nie
powiedzial?
Najgorsze w tej
sytuacji dla mnie
bylo to, ze nie
moglam poradzic
sobie ze
wszystkimi tymi
sprawami (chociaz
pierwszego
wieczoru lider
powiedzial, ze on
lub jego
koterapeuci beda
stale obecni dla
kazdego), ze
zostalam po prostu
opuszczona i ze
odmowiono mi
konfrontacji, ze
odrzucono mnie,
poniewaz nie
wspolpracowalam
w sposob, o jaki
chodzilo liderowi
grupy.
W srode po
poludniu zapukal
nagle do moich
drzwi czlonek
grupy pochodzacy
z Karlsruhe. Chcial
dowiedziec sie o
mnie i wyjasnic
swoje zachowanie
w grupie.
Powiedzial, ze po
prostu bal sie mnie
poprzec, poniewaz
mial uczucie, ze
mniej wiecej dwie
trzecie uczestnikow
identyfikuje sie z
liderem. Inni czuli
sie tak samo.
Jest jedna rzecz,
nad ktora po pracy
w tej grupie wciaz
sie zastanawiam:
czy odnajdywanie
siebie i swoich
uczuc rzeczywiscie
oznacza calkowite
zniszczenie
wlasnej
osobowosci,
absolutne
zapomnienie o
sobie i pograzenie
sie w ekstazie, jak
to sobie wyobrazal
lider grupy czy
kobieta, z ktora, z
ktora rozmawialam
podczas przerwy?
Mysle, ze jest to
bardzo
niebezpieczna
tendencja,
poniewaz w
ostatecznym
rachunku moze
ona oznaczac
odrzucenie wlasnej
osobowosci i
odpowiedzialnosci,
a nastepnie
negowanie i siebie,
i innych oraz
bezkrytyczne
podazanie za
kimkolwiek lub
czymkolwiek, byle
tylko oddac sie i
zatopic w ekstazie.
Cena tego dazenia
moze byc nawet
zniszczenie siebie i
innych, o ile tylko
jest szansa, by
przezyc na jawie
swoje wlasne
tesknoty. (
Symbiotyczne
zaspokojenie:
wyrzeczenie sie
niezaleznosci.
Charakter oralny
porzebuje pokarmu;
obawia sie
niezaleznosci,
niepokoi go
podejmowanie
decyzji oraz
odpowiedzialnosc za
zarobkowanie. Jest
tez sklonny oddawac
sie roznym formom
oralnego dozywiania
Znaczna czesc grup
terapeutycznych czy
religijnych stanowia
osoby z charakterem
oralnym, ktore
przyciaga dostepna
tam strawa duchowa.
Odpowiedzialny lider
grupy stara sie takich
ludzi stopniowo
przestawic z
odzywiania
pokarmem
dostarczanym przez
innych - na
samoodzywianie.
Zdrowie grupy
mozna na rozne
sposoby ocenic na
podstawie tego, jak
wiele troski poswieca
ona dostarczaniu
dobrego
pozywienia
,
a takze w jakim
stopniu animuje
naturalne naturalne
procesy odlaczenia
sie. Jesli w grupie
istnieje pewien
stopien patologii (jak
pokazali to w swoim
ostatnim artykule
John Southgate i
Rosemary Randall)
(
), to potrzebuje
ona ludzi slabych i
zaleznych, aby sie
na nich oprzec,
pomija proces
wyodrebniania sie i
utrzymuje swoich
czlonkow w stanie
biernej uleglosci.
Jest to zjawisko
wysysania sily,
opisane przez
Reicha w
Mordowaniu
Chrystusa
(The
Murder of Christ):
Potrzebowali
zewnetrznej sily,
ktora by zastapila
im utracona,
wewnetrzna moc,
wiare i
bezpieczenstwo.
Po utracie
wewnetrznej
spontanicznosci
potrzebowali i
otrzymali
zewnetrzne kule,
na ktorych
wspieraja sie az do
dzisiaj. Chrystus
przypomina
jaskrawy,
promienny kwat;
wie o tym, kocha to
i poczatkowo
naiwnie probuje
przekazac to
uczucie swoim
bliznim, w ktorych
najwwyrazniej go
nie ma. Wie, ze sa
udreczeni, bo
brakuje im tego
uczucia; bo je
zabili, ale nie
uswiadamia sobie
faktu, ze ich
nienawisc do tego
uczucia jest rownie
wielka jak tesknota
za nim, silniejsza
niz wszystko inne
w zyciu (,,,), To zly
los Chrystusa, ze
tego nie wie. Sadzi,
ze jego blizni jest
jedynie
nieswiadomy albo
przytepiony glodem
lub ciezka praca.
Wierzy, ze
przylgnie do jego
wiedzy jak
spragniony
czlowiek do studni
(,,,). Blizni
rzeczywiscie
rzucaja sie na jego
Sile Zyciowa jak
spragniony
czlowiek na zrodlo
wody. Pochalaniaja
ja wielkimi lykami,
z wytrzeszczonymi
oczami i palajacymi
twarzami. Czuja,
ze odzyli,
promieniuja
lagodna jasnoscia,
doznaja nawet
przeblyskow
olsniewajacych
mysli; potrafia
zadawac dobre
pytania, dzieki
czemu Mistrz moze
oddac wiecej ze
swego bogactwa. A
oni nieustannie
wypijaja wszystko.
Mistrz wlewa w
nich bez ustanku,
gdyz wciaz
gromadza sie
wokol niego, by
pic, pic, pic
krystalicznie czyste
slowa z jego ust i
promienna sile z
jego ciala, i jego
pocieszenia, rady i
wielka madrosc.
Slawa hojnego
dawcy roznosi sie
daleko i wciaz
coraz wiecej
spragnionych
mezczyzn i kobiet
napelnia
wysuszone
naczynia sokiem
samego Zycia,
promieniujaca
laska jego prostoty
i pelni istnienia (...).
Tym sposobem
spotyka sie boska
laska i ludzkie
pragnienie
pocieszenia. Jeden
wciaz daje, inni
wciaz biora, pija,
ssa, napelniaja sie.
Chrystus, ktory
obdarzony jest
boska, naturalna
laska, tzn.
niezatamowanym
Zyciem, kieruje sie
prosta idea: Kazda
dusza ma w sobie
dana od Boga
laske. Niech,
cierpiac pragnienie,
pija z mej obfitosci
a stana sie silni,
zaczna innych
obdarzac wlasna
moca. Tutaj
nasz
Mistrz popelnia
swoj pierwszy
fatalny blad
.
Wierzy, zupelnie
logicznie, jesli
patrzec z punktu
widzenia jego
wlasnego Zycia, ze
bioracy, gdy juz sie
nasyci, sam stanie
sie dajacym.
Doskonaly dawca
nie wie, ze
chroniczne
wyglodzenie
uczynilo bioracych
niezdolnymi do
dawania. Stali sie
jednokierunkowymi
, slepymi uliczkami.
W istocie sa sitami.
To wlasnie zabija
doskonalego
dawce. (
Slowa Reicha moga
brzmiec zbyt gorzko.
Ale historia przyzna
mu slusznosc.
Prawie wszystkie
ruchy religijne
zakladane przez
wielkich mistrzow
obdarzonych
gleboka laska,
nadzieja i pasja,
upadaly kilka
pokolen pozniej (a
czasem nawet za
zycia ich zalozycieli),
nicowane przez ten
wlasnie proces, ktory
opisuje Reich.
Mozna by uniknac
tego fatalnego
pekniecia, gdyby
przywodcy
religijnemu udalo sie
to, do czego dazyl
Rajneesh (Osho):
polaczenie wielkiej
nauki z glebokim
procesem terapii. Ale
wowczas podczas
terapii powinien
skoncentrowac sie
wyraznie na
charakterologicznych
typach patologii w
relacji miedzy
przywodca a
uczniami, na modelu
patologicznych
zasad
podstawowych i na
znajomosci
socjologicznych
procesow
degeneracji, ktore
moga zamienic
demokratyczna
spolecznosc w
zdegenerowany
emocjonalnie zbrojny
oboz. Im wieksza
grupa czy ruch, tym
wazniejsze jest
zrozumienie procesu
degeneracji, ktory
moze aszram
przemienic w oboz
koncentracyjny, a
terapeute w
psychopatycznego
guru.
Bol pierwotny:
wyrzeczenie sie
obrony.
Charakter
masochistyczny ma
sklonnosc do
cierpienia. Grupa
osob o
sklonnosciach
masochistycznych
zbiera sie razem, by
cierpiec z powodu
jakiegos rodzaju
trudnosci. Moze to
byc rygor
emocjonalny,
wynikajacy ze zbyt
silnego nacisku
terapeutycznego;
moze to byc surowy
ascetyzm religijny
albo przynaleznosc
do grupy podobnej
Synanonowi, ktora
upokorzenie czy
bicie traktuje jako
srodek korygujacy
zachowanie
dewiacyjne (
Odpowiedz
masochistyczna w
znacznym stopniu
ujawnia sie u ludzi,
ktorzy pragna
zadoscuczynic
wymaganiom trenera
(np. gotowi sa znosic
jego nieustanne
oratorskie popisy).
Film dokumentalny
nakrecony ostatnio
przez BBC (
ilustruje niektore
metody stosowane w
grupach
terapeutycznych,
zwanymi grupami
egzegetycznymi
(exegesis); jest to
glowny nurt rozwoju
osobistego
wzorujacy sie na
treningu EST
(Erchard Seminar
Training Groups), ale
jak sie zdaje
znacznie bardziej
faszyzujacy i
tworzony mniej
inteligentnie. Moj
przyjaciel przeslal mi
opis tego programu:
"To, co zobaczylem,
bylo czystym
faszyzmem
psychicznym. Facet
z telewizji, ubrany w
bardzo dobrze
skrojony garnitur,
drze sie na ludzi -
bylo tam piecdziesiat
albo i wiecej osob - i
poniza ich. W
pewnym momencie
jeden czlowiek z
grupy wstaje i chce
wyjsc. Facet w
garniturze drze sie:
>Nie wyjdziesz,
zaplaciles mi za to,
zebym cie zatrzymal
!< Pod winda staje
straznik (ludzie z
grupy maja tu
spedzic trzy dni).
Czlowiek mowi: >Ja
chce wyjsc<. Facet
w garniturze
wrzeszczy:
>Bedziesz sie
czolgal jak pies !
Jestem twoim panem
! Na kolana !< - i
zapedza go w kat,
chcac zmusic do
powrotu na miejsce.
Czlowiek wraca na
miejsce. Nikt z
uczestnikow ani
slowem nie odzywa
sie w jego obronie.
Wszyscy patrza na
niego nieruchomo,
jak na kogos, kto
zakloca porzadek. W
telewizji nadawano
pozniej wywiad z tym
czlowiekiem, ktory
chcial wyjsc; mowil,
ze przerazalo go to,
iz nikt nie usilowal
interweniowac i
pomoc mu.
Inna scena. Ludzie
leza na podlodze.
Facet w garniturze
chodzi w kolko i
mowi bardzo glosno
o tym, ze nie
pokazujemy siebie
innym, ze wszyscy
nosimy maski, itd.
Ktos smieje sie
nerwowo. Ciecie i
inna scena: ludzie
mowia do mikrofonu
cos w tym rodzaju:
>Myslalem, ze
jestem kims
rozkosznym, a
wszyscy inni sa nic
nie warci; teraz
widze, ze wszyscy
inni sa rozkoszni, a
ja jestem nic nie
wart<. Oklaski wsrod
sluchajacych.
Ciecie i inna scena -
facet w garniturze
stoi na wprost
innego mezczyzny,
wrzeszczac: >Ja
jestem tutaj, ty jestes
tam.A teraz gdzie ja
jestem, tutaj, czy
tam?< Jesli
mezczyzna zrozumie
to zle, musi
powtarzac wciaz od
nowa, az da dobra
odpowiedz.
Czlowiek, ktory
probowal wyjsc,
znowu chce to
zrobic. Wtedy facet
w garniturze mowi:
Dam ci trzykrotna
szanse zmiany
decyzji. Wszyscy ci
pomozemy.
Powiemy
<kukuryku>. Jesli po
trzech razach
bedziesz chcial
wyjsc, mozesz isc.
Podnosi rece, tak
jakby zamierzal
dyrygowac orkiestra.
Wszyscy trzy razy
mowia <kukuryku>.
Po kazdym razie
facet w garniturze
sprawdza, czy
mezczyzna nadal
chce wyjsc. Gdy
chce wyjsc i za
trzecim razem, facet
w garniturze mowi
straznikowi, by go
wypuscil".
A tak prezentuje ten
program
sprawozdanie w
Radio Times:
"Piecdziesieciu
osmiu ludzi
zebranych w pokoju
hotelowym w
Londynie. Przez cale
trzy dni beda robic
to, co im sie powie;
opuszcza swoje
miejsca tylko za
zgoda trenera,
dobrowolnie
poddajac sie
obelgom,
upokorzeniu i
stresowi fizycznemu.
Celem jest
<oswiecenie>.
Krytycy nazywaja to
praniem mozgow"
(Radio Times, 20
listopada 1979).
Poddawanie sie
obelgom i
upokorzeniu to istota
masochizmu. Pranie
mozgow prowadzi do
nastepnej formy
patologicznego
wyrzeczenia -
wyrzeczenia sie
protestu.
Pranie mozgow:
wyrzeczenie sie
protestu.
Osoba a
charakterem
biernokobiecym nie
jest predystynowana
do cierpienia, lecz do
milczacej
zgody.Dlatego
znaczna liczba ludzi
tegotypu asystuje
przy rozwoju
patologicznych
tendencji, poniewaz
charakterystyczna
cecha ich
zachowania jest brak
oporu i usmierzanie
konfliktow.
Tendencja do
zaprzeczania,
usmierzania napiecia
jest cecha dobrze
znana w zzciu
spolecznym i
odgrywa wazna role
w funkcjonowaniu sil
politycznych
Reich stwierdzil, ze
apolityczna postawa
jednostki jest
faktycznie bardzo
polityczna. Milczaca
zgoda osob
biernokobiecych
stanowi ciche
poparcie dla kazdej
praktyki
proponowanej przez
przywodce grupy.
Osoby biernokobiece
to milczaca
wiekszosc. W
tajemnicy moga miec
watpliwosci, wahania
wewnetrzne, leki,
pytania,
zastrzezenia, ale
tlumia je z obawy
przed
zaatakowaniem czy
osmieszeniem.
Osoby
biernokobiece,
przytakiwacze,
tworza ukryty
ferment torujacy
droge podstepnym
procesom
grupowym.
Milczaca zgoda ma
duze znaczenie w
innej formie
pseudowyrzeczenia:
w zaprzedaniu.
Przez zaprzedanie
rozumiem realizacje
celow duchowych za
pomoca srodkow
materialnych, ktorych
zdobywanie pociaga
za soba degradacje
duchowa. Faust
zaprzedal swoja
dusz diablu za
przyjemnosc w zyciu
doczesnym. U
sannjasinow, dobrze
znanej wschodniej
wspolnoty religijnej
ma miejsce sytuacja
odwrotna: tam na
rynku sprzedaje sie
swoje ciala - moga to
byc pokazy
masturbacji lub
prostytucji -by
uzyskac pieniadze
sla dusz: na dom dla
wspolnoty duchowej.
Praktyki te maja
ciche poparcie
wspolnoty, w ktorej o
niemoralnych
zarobkach mowi sie
powsciagliwie jako o
"jedzeniu slodyczy"'
Oczywiscie, jesli ktos
samodzielnie
wybiera zarabianie
pieniedzy w ten
sposob, to jest to
jego wlasna sprawa -
ja kwestionyje
jedynie nieetyczny
wymiar zachecania
do tego procederu.
Czy prostytucja
powinna byc cena
raju?
Wyrzekanie sie
protestu przeciwko
nielegalnemu
gromadzeniu
funduszy bywa
rowniez znaczace.
We wspolnocie
sannjasinow
oficjalnie zwalcza sie
narkotyki, a nawet
zakazuje ich
przyjmowania.
Jednakze
nieoficjalnie
wewnatrz i wokol
wspolnoty kwitnie
produkcja
narkotykow, do ktorej
wysocy ranga
sannjasini po cichu
przyciagaja ludzi
potrzebujacych
pieniedzy na zakup
miejsca we
wspolnocie. W
torbach z podwojnym
dnem przemyca sie
samolotem piec lub
szesc kilo konopi,
ktore leca przez
Amsterdam i Paryz
do Montrealu, gdzi
sprzedawane sa za
9000 funtow. Gang
producentow zabiera
6000 funtow, a ten,
kto przemyca
narkotyki dostaje
3000. Na bilet do
nieba. Kilku
sannjasinow stale
odsiaduje wyroki za
udzial w gangach
narkotycznych.
Dwoch, aby dostac
mniejszy wyrok,
mowilo na procesie,
ze stosowano wobec
nich technike prania
mozgow.
W ksiazce
zatytulowanej
Uwiedzenie i zabicie
umyslu (Mental
seduction and
menticide) Joost
Meerloo zawarl
studium techniki
prania mozgow.
Stwierdzil, ze
"niebezpieczenstwo
zniszczenia ducha
porownywalne jest z
tym, jakie w
plaszczyznie
fizycznej niesie
wojna atomowa - z
grozba totalnego
unicestwienia.
Rzeczywiscie, te
dwie sprawy lacza
sie i wzajemnie
splataja ze soba"
. Faktycznie, aby
kierowac wydajnym
przemyslem
nuklearnym,
machina wojenna
albo obozem
koncentracyjnym,
trzeba przede
wszystkim byc
uleglym wobec
rozporzadzen - a nic
nie sprzyja takiej
uleglosci bardziej niz
charakter
biernokobiecy. W
jednym z ostatnich
eksperymentow
amerykanskich
ochotnikom w
laboratorium
psychologicznym
polecono stosowanie
uderzen pradem
elektrycznym wobec
osob, ktorych nie
widzieli. Uderzenia te
mialy byc coraz
silniejsze. Ww
rzeczywistosci nie
bylo zadnych
uderzen pradem, ale
ochotnicy nie
wiedzieli o tym i w
wielu przypadkach
nadal przestrzegali
instrukcji, nawet
wtedy, gdy poziom
uderzenia byl
okreslonu jako
bardzo silny,
zagrazajacy zdrowiu
i zyciu
Meerloo przytacza
szczegolowa analize
techniki
wydobywania
zeznan od wiezniow
politycznych; w
sytuacji stresowej
mozna w czlowieku
uruchomic
nieswiadome
poczucie winy
(ktorego prawie
kazdy nabawil sie w
dziecinstwie)
(KAZDY NABAWIL
SIE W
DZIECINSTWIE,
przyp.LeoTar)
, i ta
metoda
podporzadkowac
sobie dana osobe.
Jakkolwiek Meerloo
w niewielkim stopniu
zdaje sobie sprawe z
seksualnych zrodel
tego poczucia winy,
to jednak jest
swiadom, ze
"strategia rozwijania
poczucia winy jest
najstarszym
narzedziem matek,
sluzacym zdobyciu
wladzy nad duszami
dzieci"
W 1957 napisalem
recencje ksiazki
Meerloo. Mowilem
tam: "Bliski zwiazek
miedzy funkcja
inkwizytora a funkcja
terapeuty mozna
zobaczyc w filmie
Wiezien (The
Prisoner) opartm na
doswiadczeniach
kardynala
Mindsentsy'ego,
trzymanego przez
komunistow. Kiedy
inkwizytor obnazyl
doszczetnie swoja
ofiare, wydobyl z
wieznia ukryta wine,
doprowadzajac go
do pelnej zaleznosci,
uzyl swojej wiedzy
przeciwko niemu.
Raz zbudowana
sytuacja
przeniesieniowa
zostala
bezwzglednie
utrzymana w celu
kontrolowania myzli i
uczuc ofiary"
Oczywiscie wlasnie
to ostatnie naduzycie
odroznia dobrego
terapeute od
inkwizytora; zly
terapeuta, ktory
ludzmi manipuluje,
moze nie roznic sie
od sprawnego
inkwizytora.
Joel Kovel opisal, w
jaki sposob zabrac
ludziom ich
uczciwosc w zamian
za zafalszowana i
ograniczona
percepcje: "(...)
podobna droga
moze sklonic
terapeute czy
dowolna szkole do
mowienia nam
calkiem uczciwie, ze
dzieki stosownym
metodom pacjenci
swietnie funkcjonuja,
i tylko nieznacznie
zostali uszkodzeni.
Tendencje do
takiego zachowania
ma kazdy czlowiek,
gdy idzie o jego
interesy. Ale
szczegolnie silna jest
ona w grupach
spotkaniowych,
ktorym za pomoca
wewnetrznej tyranii
mozna narzucic
swiadomosc,
podwyzszona
wprawdzie, ale
ograniczona, wasko
skierowana na
potrzeby grupy.
Pragnienie, by
czerpac korzysci z
przynaleznosci do
grupy, i lek przed
ostracyzmem
powoduja, ze
czlonek grupy moze
dobrze dostosowac
sie do tych zadan.
Ale najlepiej zrobi,
jesli po prostu stlumi
wszelka zdolnosc do
prostestu. Bedzie
mial wowczas czysty
umysl i pelen
zywego uczucia,
calkowicie wyprany z
czyniacych zamet
krytycznych mysli. W
tym stanie z
powodzeniem cofnac
sie moze w
cierpienie
neureotyczne;
wzrosnac moga
uczucia intymnosci,
a wraz z tym
glebokie
przywiazanie do
wspolczlonkow oraz
czesc dla
Etyka macho:
wyrzeczenie sie
litosci.
Z kolei osoba o
charakterze
fallicznym moze w
przypadku
ekstremalnym stac
sie meskim
szowinista. Jesli
meski szowinista
wpadnie w
krwiozerczy szal w
grupie
terapeutycznej badz
we wspolnoscie
religijnej, to
nastepstwem tego
bedzie rozwoj
postaw pogardy dla
kobiecosci (u kobiet
typowi fallicznemu
odpowiada
funkcjonalnie
charakter
meskoagresywny,
przy czym nie chodzi
mi tu o
zdyskredytowanie
wielu slusznych,
szczerych reform i
protestow
spolecznych, ktore
byly wynikiem ruchu
kobiecego)
Apodyktycznosc
charakteru
fallicznego
najbardziej
wyraziscie przejawia
sie poprzez
dominacje
seksualna, Grupy
terapeutyczne lub
tantryczne
dysponuja poteznymi
ideologiami
racjonalizujacymi i
uswiecajacymi rozne
formy dominacji
seksualnej. Na
przyklad relacje
terapeutyczna
mozna wykorzystac
jako silna podstawe
ulatwiajaca
uwodzenie klientek.
Podobnie
funkcjonuje
arogancki w formie
komunizm seksualny
praktykowany w
niektorych
wspolnotach AA,
gdzi czlonkom
wspolnoty zabrania
sie spania z tym
samym partnerem
wiecej niz jedna noc,
by istniala
gwarancja, ze kazdy
spi z kazdym - rodzaj
grupowego
wymuszenia
syndromu Casanovy.
"Wytwirzyl sie
zwyczaj, ze nikt nie
spi dwie noce z
rzedu z tym samy
partnerem, gdyz
uznaje sie to za
zachowanie
aspoleczne i
zaburzajace
komunikacje.Poza
tym byloby to nudne"
Grupowe praktyki
seksualne w grupach
tantrycznych tylko
wowczas moga byc
traktowane jako
przejaw dominacji
seksualnej, gdy
nacisk grupy ma
sklonic ludzi do
realizowania
okreslonej
aktywnosci
seksualnej.
Podstawowa zasada
dominacji
jest,oczywiscie, sila
fizyczna, co w
terminologii
seksualnej okresla
sie jako gwalt. Kiedy
pisalem o przemocy
w grupach,
pominalem rozdzial
na temat przemocy
seksualnej z powodu
niejasnosci
materialu, jakim
dysponowalem; nie
chcialem pisac na
podstawie poglosek.
Jednak teraz juz jest
jasne, ze oprocz
przemocy
emocjonalnej i
fizycznej, ktore
wczesniej opisalem,
z rownym
przekonaniem
stosowano przemoc
seksualna, wlacznie
z gwaltem. Eva
Renzi nie
fantazjowala, gdy w
trakcie grupowego
spotkania krzyczala
z pasja: "Czy to
centrum rozwoju
zwariowanej
meskosci !?" Z innej
grupy prowadzonej
przez tego samego
lidera inna kobieta
uciekla, gdyz
wczesniej zostala
zgwalcona. Musiala
nastepnie poddac
sie
kilkumiesiecznemu
leczeniu
psychologicznemu,
by poradzic sobie z
fatalnymi
nastepstwami tego
zdarzenia. Podobne
incydenty zdarzaja
sie we wspolnotach
religijnych. Powstaje
gigantyczny zamet,
gdy "krystalicznie
czyste slowa"
nauczyciela
religijnego nakladaja
sie na barbarzynskie
akty, jakich
dopuszczaja sie jego
uczniowie,
absolutnie nie
rozumiejacy, czego
dotyczy zywy ludzki
przekaz. Niektorzy
ludzie nie maja dosc
sily ego, by
zobaczyc, ze zostali
postawieni wobec
wyboru miedzy
koniecznoscia
wyrzeczenia sie
calkowitego zaufania
do grupy a
wybaczeniem, za
wszelka cene,
dokonywanych
okropnosci. Ujrzenie
prozni istniejacej
miedzy miloscia
okazywana przez
mistrza a wladza,
ktora dzierza
uczniowie, moze byc
doswiadczeniem
schizofrenicznej
niemal miary.
Otwiera sie szeroka
przepasc, by nigdy
juz sie nie zamknac.
Niektorzy ludzie
prawie w niej tona.
Moralnosc oblezenia:
wyrzeczenie sie
wolnosci.
Osoba paranoidalna
zamyka sie w sobie,
by bronic sie przed
wyimaginowanym
zagrozeniem z
zewnatrz. Frank
Lake, opierajac sie
na lekturze takstow
Mary Douglas,
bnardzo dobrze
scharakteryzowal
grupe paranoidalna:
"Wszechsiwat
podzielony jest
miedzy walczace ze
soba sily dobra i zla.
Istnieja silne,
wyrazne granice
zewnetrzne.
Podstawowym
czynnikiem,
okreslajacym prawa,
jerst granica grupy;
ludzie zostaja
zaliczeni albo do
czlonkow grupy, albo
do obcych. Granica
az do magicznego,
przerazajacego
poziomu, kojarzy sie
z
niebezpieczenstwem
. Kosmos jest taki, ze
grupa ciagle musi sie
miec na bacznosci
przed przebranymi
za przyjaciol
wrogami, ktorzy
wprowadzaja zlo.
Stale uprawiany jest
rytual wykrywania,
usuwania,
oczyszczania i
ponownego
zakreslenia granic.
Panuje przekonanie,
iz zlo znajduje sie na
zewnatrz, a dobro -
wewnatrz.
"Niesamowita
penetrujaca sila
promieniuje z
osobowosci
paranoidalnej".
Grupa paranoidalna
moze reprezentowac
taki system
mnyslowy, ktory
obiecuje
natychmiastowe
rozladowanie
wszelkich napiec w
jednostce i grupie.
Glowne zadanie
przywodcy polega tu
przede wszystkim na
utrzymaniu w grupie
przekonania, ze jej
granice i kosmologia
sa prawdziwe i
oczywiste. Dewianci
sa karani. Ego -
kontrolowane przez
nacisk innych ludzi.
Przywodcy okazuja
imponujaca pewnosc
siebie "elekta"
Dobrym przykladem
grupy paranoidalnej
byl Synanon.
Dokumentalny film
BBC
jaki sposob ta
spolecznosc
terapeutyczna, z
poczatku bardzo
obiecujaca, zaczela
degenerowac sie w
grupe paranoidalna,
ktora w filmie okresla
sie jako
"spolecznosc od
kolebki do grobu",
oferujaca "totalna
religie alternatywna".
Od jej czlonkow
oczekiwano tu
oddania sie grupie.
Praktykowano
pewien rodzaj
moralnosci
przetrwania,
polegajacy na
dazeniu do zmiany
osobowosci, zgodnie
z okreslonym z gory
kierunkiem.
Zachowanie
odbiegajace od norm
grupy bylo karane,
na przyklad biciem
albo upokorzeniem,
jak w przypadku,
kiedy zona z
lancuchem na szyi
byla zmuszona do
chodzenia na
czworakach wokol
pokoju.
W Synanonie
panowalo ustalenie,
ze wszystkie kobiety
ciezarne usuwaja
ciaze, a wszyscy
mezczyzni powyzej
pewnego wieku
poddaja sie
przecieciu
nasieniowodow. Nie
narodzone dzieci w
grupie, w ktorej, a
ktorej sa pary
malzenskie,
uwazano za rodzaj
skladanej ofiary.
Dzieci realne - za
tworzace
zobowiazania
zaklocenie, ktore
uniemozliwia
rodzicom pelne
wyrzeczenie sie. Styl
zycia opieral sie na
przymusie, a
wolnosc byla
ograniczona i nie
sitnialo prawo do
opuszczenia
spolecznosci. Motto
grupy paranoidalnej
brzmi: "Jesli nie
jestes naszym
przyjacielem , jestes
naszym wrogiem.
Kto nie z nami, ten
przeciw nam".
Mentalnosc
paranoidalna w
postaci grupowej
moze,
usprawiedliwiac
brutalnosc, a grupe
zamienic w zbrojny
oboz. W Synanonie
byly przyklady dzieci
bitych czy rzucanych
o podloge badz
sciane. Mowiono mi
takze o podobnych
zdarzeniach w
aszramie
terapeutycznym.
Usprawiedliwienie
zawsze mozna
znalezc.
W Synanonie
wydano 63000
dolarow na bron, a
uzbrojeni straznicy
przechodzili
regularna musztre.
Grupa paranoidalna
boi sie inwazji z
zewnatrz,
przygotowuje sie do
oporu, podnosi
mosty przed
intruzami, ochrania
swoje cytadele,
buduje mury
obronne wokol
magicznego
przywodcy, szkoli
gwardzistow w
zabijaniu golymi
rekami. Mentalnosc
obozu
koncentracyjnego
zaczyna tlic sie
podstepnie,
paranoidalna
lojalnosc
rozdmuchuje ja w
maly plomien,a
wichry fanatyzmu
zamieniaja ja w las
ognia. Wybaczenie
niewielkich
ekscesow tworzy
precedensy dla
usprawiedliwienia
wiekszych, a w miare
eskalacji zdarzen
paranoidalna
moralnosc
przetrwania krzepnie
w uczucie
Najwyzszego Prawa.
Kontrola totalna:
wyrzeczenie sie woli.
Przywodca
psychopatyczny to
wielki ojciec. Czesto
przewodzi grupom,
ktore tworzone sa
przez ludzi
bezlitosnie
sprawnych w
detalach, przez
charaktery
obsesyjne. W
orszaku kazdego
hitlera mozna
znalezc wielu
eichmannow -
zwyklych, dobrze
kontrolujacych sie
ludzi o
zablokowanych
uczuciach, ktorzy nie
tylko w milczeniu
przyjmuja szalone
rozkazy
psychopatycznego
przywodcy, lecz
takze aktywnie
organizuja ich
wykonanie pod
przewodem religii lub
ruchu ku odrodzeniu
religijnemu. Nigdzie
realizacja tego wzoru
nie byla tak pelna,
jak u Czcigodnego
Jima Jonesa, w jego
hierarchicznej
organizacji "aniolow"
i uzbrojonych
gwardzistow.
Swiatynia Ludzi (The
People's Temple)
zostala zalozona w
roku 1963 w Ukiach,
sto mil na polnoc od
San Francisco. W
grudnio 1973 roku
przeniosla sie do
Gujany, do
Jonestown,
niedaleko Port
Kaituma. Jej tworca,
Jim Jones, zalozyl
wczesniej w roku
1953,
Chrzescijanskie
Zgromadzenie
Kosciola Boga.
Glosil, ze jest
spadkobierca ducha
Jezusa, Buddy,
Lenina oraz
braterstwa ludzi i ze
Bog go prowadzi.
Poprzednio byl
dyrektorem Komisji
Praw Czlowieka, a
styczniu 1977 roku
otrzymal w San
Francisco nagrode
imienia Martina
Luthera Konga.
Wypowiadal sie
smialo na temat
praw obywatelskich
oraz harmonii
miedzy ludzmi.
Majac jedno wlasne
dziecko, adoptowal
jeszcze siedmioro
dzieci roznych ras.
Richard Tropp,
dyrektor szkoly
wyzszej, ktory
przylaczyl sie do
Swiatyni Ludzi,
powiedzial: "Jones
zawsze chcial
zbudowac
wielorasowe
pokojowe
spoleczenstwo
egalitarne. Teraz
mamy tu mozliwosc
ustanowienia
ludzkich instytucji
doslownie od kolebki
do grobu"
Tropp zostawil w
Stanach swoja zone,
aby zyc w
spolecznosci w
Jonestown. "Chce
zbudowac i
potwierdzic
mozliwosc tej
alternatywy -
powiedzial. - Czuje,
ze bede mogl sie tu
spelnic". Tropp
mowil. ze Swiatynie
Ludzi ujrzal jako
zywy, funkcjonujacy
eksperyment, ktory
unaocznial, jak
powinno dzialac
spoleczenstwo. Al
Mills mowil o tym tak:
"Doszlismy do
myslenia grupowego,
bylismy bardzo
ciepla, kochajaca sie
rodzina. Byla to
wspanial i zgrana
grupa".
Jim Jines glosil
forme socjalizmu
apostolskiego, ktory
urzekal tysiace ludzi,
takze tych na
wysokich
stanowiskach..
Pojawial sie na
podium razem z
siostra prezydenta
Stanow
Zjednoczonych,
gloszac
charyzmatyczna
odnowe. Oto, jak
sam okresla niektore
swoje idealy:
"Tu jest spokoj.
Nigdzie nie ma zycia
rownie pelnego, jak
we wspolnocie (...).
Wspolpraca
wspolnotowa
dostarcza takiego
bezpieczenstwa.
Dostarcza struktury
pokazujacej, ze
potrzeby wszyswtkie
sa zaspokajane.
Maksymalizuje
zdolnosci tworcze
kazdej jednostki i
daje czas na
realizacje
indywidualnych
zainteresowan.
Mamy najlepsza
zywnosc i wysoki
poziom profilaktyki
medycznej.
Uprawiamy
wszystkie dziedziny
sportu i kazdy rodzaj
rekreacji. Kwitna
talenty muzyczne i
plastyczne. Dzielimy
sie kazda radoscia i
kazda potrzeba.
Nasze zycie pelne
jest bezpieczenstwa,
roznorodnosci,
rozwoju i
ogarniajacej wiedzy
(...). Mamy tutaj
czyste uczucia, ze
nie wspieramy
(amerykanskiego)
naduzywania wladzy
(,,,). Teraz jest pokoj.
Dla ludzi starych
wolnosc od
samotnosci i meki
rasizmu. Dla dzieci -
ulga tak prosta, jak
koniec z moczeniem
nocnym i zlymi
snami. Znalezlismy
egzystencje zdrowa i
znaczaca. Zwiazki
miedzy nami sa
wzniosle, nie
wynikaja po prostu z
seksu, lecz ze
wspolnych idealow,
ktorymi zyjemy.
Przekroczylismy
prog alienacji i
znalezlismy taki
sposob zycia, ktory
budzi zaufanie i
moze przemowic do
spoleczenstwa
cynicznego i
zimnego".
Jak inni ludzie
widzieli Jima
Jonesa? Her Caen,
felietonista z San
Francisco, pisal:
"Wydal mi sie
pociagajacy,
lagodny, skromny,
mowil powaznie o
pomaganiu ludziom.
Jesli wowczas
oszukiwal, robil to po
mistrzowsku". Mark
Lane, znany
prawnik, opisal
Jonestown jako
"najbardziej
niewiarygodne
spoleczenstwo w
srodku dzungli" i
powiedzial, ze
przeszedl tam
najlepsze w jego
zyciu badania
lekarskie.
Kongresman Ryan,
ktory pojechal
zbadac te wspolnote,
byl mocno
poruszony: "Sa tam
ludzie - powiedzial -
ktorzy wierza, ze jest
to najlepsza rzecz,
jaka sie im
kiedykolwiek
przydarzyla".
Piecdziesieciotrzylet
ni Tom Dickson, byly
wyznawca Jonesa,
powiedzial o nim:
"Trudno opisac te
jego atrakcyjnosc,
ale potrafil on
przekonywac ludzi,
ze jest czyms, czym
nie byl. Byl mily,
lagodny,
pociagajacy. Mial
dynamiczny glos i
zywa gestykulacje
oraz przyciagajacy
wyglad. Wiedzial,
kiedy krzyknac, a
kiedy znizyc glos".
Mary Lou Clansey
pisala: "Jonestwon
staje mi sie z dnia na
dzien drozsze, Jest
tu tyle piekna, tyle
radosci w twarzach
naszych dzieci i
dziadkow". Scott
Thomas, inny
wyznawca Jonesa,
relacjonowal: "Jest tu
tyle spokoju i ciszy.
Noca ludzie
odczuwaja komfort
wiedzac, ze nie
musza obawiac sie
grabiezy czy
morderstwa we snie.
Sam Jim Jones
powiedzial: "Nie
wierze w przemoc.
Przemoc korumpuje.
Mienawidze wladzy.
Nienawidze
pieniedzy".
Jak na osobe, ktora
nienawidzi
pieniedzy, Jones
zachowywal sie
dziwnie. Zbudowal
ogromne imperium
finansowe z
"dobrowolnych"
skladek swoich
poplecznikow, ktorzy
ze swojego dochodu
czy kapitalu mieli
coraz wieksze sumy
przekazywac na
rzecz spolecznosci.
Nawet przed
zalozeniem
Jonestown zebranie
30 tysiecy dolarow z
sobotnio-niedzielnej
misji kaznodziejskiej
nie bylo niczym
nadzwyczajnym.
Tylko w formie
czekow na
zabezpieczenie
socjalne
przychodzilo co
miesiac przynajmniej
65 tysiecy dolarow.
"Wszystko, czego
dotkne, zmienia sie
w pieniadze" -
mawial.
Przekazywanie
grupie zarobkow i
wlasnosci dodatkowo
uzaleznialo jej
czlonkow. "To
wlasnie czynilo cala
sprawe tak trudna do
wytrzymania",
powiedzial byly
wyznawca Jonesa,
Al Mills. "Nie
mielismy fokad pojsc
ani nie mielismy nic,
do czego by mozna
wrocic".
Niewiele z tych
pieniedzy trafilo do
spolecznosci. Mimo
przytoczonych wyzej
wypowiedzi o
wysokiej jakosci
odzywiania, jego
poziom byl nizszy od
standardowego.
Deborah Blakey,
eks-wyznawczyni,
pisala: "Najuczciwsi
byli w najgorszym
stanie fizycznym.
Podkrazone oczy,
czy skrajny spadek
wagi uwazane byly
za oznaki lojalnosci
(...). Jedzenia bylo
zalosnie malo. Ryz
na sniadanie,
wodnista zupa
ryzowa na obiad i ryz
z fasola na kolacje.
W niedziele jajko i
ciastko. Dwa lub trzy
razy w tygodniu
warzywa (...). W
przeciwienstwie do
tego Czcigodny
Jones skarzac sie na
klopoty z poziomem
cukru we krwi, jadal
osobno i regularnie
spozywal mieso (...).
W polowie lutego
1978 roku warunki w
Jonestown zaczely
byc tak zle, ze
polowa ludzi miala
silna biegunke lub
wysoka goraczke.
Jak wiekszosc
chorych nie
otrzymalam zadnego
wzmacniajacego
pozywienia,
mogacego
przyspieszyc moj
powrot do zdrowia.
Dawano mi wode i
herbate tak dlugo, az
poczulam sie
dostatecznie dobrze,
by wrocic do
podstawowej diety z
ryzu i fasoli".
Charles Krause,
piszac o czlonkach
kultu (wszystkich, nie
tylko z Jonestown),
powiedzial, ze
wygladali zawsze na
zmeczonych,
niedozywionych i
bedacych w
ekstazie.
Zmniejszenie ilosci
spozywanego
pozywienia jest
dobrze znanym
srodkiem sluzacym
wywolywaniu
zmiennych stanow
swiadomosci.
Puharich pisal, ze
pozbawienie
zywnosci stanowilo
w szamanizmie
element techniki
wprowadzania w
stany transu
Slabosc fizyczna
spowodowana zlym
jedzeniem badz
dolegliwosciami
tropikalnymi ulatwia
przywodcy
rozwiniecie
patologicznego
zwiazku miedzy nimi
a tlumem wiernych.
Slabosc ciala
roznieca swietlana
goraczke ducha. To
krok ku sklonieniu
ludzi do poddawania
sie totalnej kontroli.
Czescia kultu osoby
Jima Jonesa byly
jego fotografie, ktore
- jak twierdzil - maja
wlasciwosci
talizmanu. Mogly
chronic przed
wlamaniem czy
innymi
nieszczesciami, a
przylozone do chorej
czesci ciala, mialy
uzdrawiac.
Niedozywienie na
poziomie realnym,
niby-pokarm na
poziomie duchowym.
Religia Jonesa z
pewnoscia nie byla
konwencjonalna.
Odstepowala od
tradycyjnej religii i
moralnosci, co moglo
przemawiac do
niektorych jej
wyznawcow swoja
oczywistoscia i
podejsciem
pozbawionym
nonsensow. "Ani ja,
ani moi koledzy -
pisal Jim Jones w
swoim magazynie
"People's Forum" w
styczniu 1978 - nie
tkwimy w oparach
opium religii".
W miejsce opium
religii Jones
wwprowadzil
oczyszczenie z
przemocy i
manipulowanie
seksem: "Seks
odgrywal znaczna
role w dzierzeniu
przez Jonesa rzadow
nad trzoda Swiatyni.
Byla to kolejna
dzwignia, za pomoca
ktorej mogl
calkowicie
kontrolowac zycie
podleglych mu ludzi -
nagradzajac lub
karzac i do pewnego
stopnia dazac do
zaspokojenia
wlasnych potrzeb
(...)". Mike Carmell,
zwiazany dawniej z
Jonesem duchowny,
powiedzial, ze Jones
probowal uczynic
siebie "jedynym w
Swiatyni
uprawnionym
przedmiotem
pozadania
seksualnego".
Pamieta, jak Jones
oswiadczyl, ze
wzialby udzial w
szesciogodzinnym
seansie seksualnym,
bo cos takiego
"totalnie zaciera"
osobowosc jego
partnerek
Biale noce i orgazm
smierci.
Swobodna
aktywnosc seksualna
oczywiscie nie
zaciera totalnie
osobowosci
partnerow, lecz ja
poteguje. Ale
orgazm jest
wyrzeczeniem sie
kontroli ego. Reich
wykazal, ze wiele
osob nie umie w
pelni poddac sie
orgazmowi z powodu
nieswiadomego
napiecia miesni,
uniemozliwiajacego
glebokie rozluznienie
(
). Dla niektorych
ludzi szczytowanie
moze jednak
stanowic najdalej
posunieta mozliwosc
zblizenia sie do
granicy ich ego
statusu, z jego
wypracowanymi
srodkami obronnymi.
Pozostalym za to
moze dac narzedzie
kontrolowania innych
i podporzadkowania
ich swojej
kompulsywnej woli w
sposob, ktory
wzmacnia wlasny
neurotyzm oraz
potrzebe wladzy.
Orgazm bywa
czasem nazywany
mala smiercia.
Umieramy w
naszych rolach
spolecznych, by
ponownie zatopic sie
w glebszym i
starszym nurcie
istnienia tylko po to,
by znow sie narodzic
do niezaleznej
egzystencji. Reich
pokazal, iz "lek przed
smiercia i
umieraniem jest
identyczny z
nieswiadomym
strachem przed
orgazmem, a
rzekomy instynkt
smierci, pragnienie
rozproszenia sie, to
nic innego, jak
nieswiadoma
tesknota za
orgazmicznym
uwolnieniem
napiecia" (
Jeszcze raz
dostrzegamy
przepasc miedzy
przekonaniem, iz
podczas orgazmu
osobowosc jednego
z partnerow zostaje
"totalnie zatarta" a
rozumieniem
orgazmu jako ruchu
od obudzenia
swiadomosci ego do
osiagniecia
oceanicznej
swiadomosci, w
ktorej stanowimy
jednosc z inna istota
ludzka i gdzie
granice zostaja na
pewnien czas
zniesione.
Jesli orgazm jest
mala smiercia, to byc
moze
smierc jest
wielkim orgazmem
w
tym sensie, ze trwale
likwiduje granice
osobowosci. Ci,
ktorzy wierza w jakis
rodzaj
transcendencji,
twierdza, iz dusza
indywidualna
poprzez smierc
zlewa sie z
kosmosem, fala
wraca do oceanu. I
mozna zrobic jedna
rzecz: pomoc
ludziom w uwolnieniu
sie od leku przed
smiercia i
umieraniem,
rozwijajac w nich
bardziej
ekspansywne i
bogatsze w
przyjemnosci
podejscie do zycia, a
takze poprzez
zminimalizowanie
strachu przed
orgazmem i zdobycie
licznych
doswiadczen
zyciowych (tych
wszystkich malych
koncow i przejsc)
jako proby przed
najwiekszym z
koncow i przejsc:
przed sama
smiercia. Stanley
Keleman w swojej
ksiazce
Przezywanie
umierania
(Living
Your Dying) (
) z
wielkim
zrozumieniem opisal
postawy odrzucenia i
akceptacji
nieuchronnosci
smierci. Rajneesh
(Osho) tez wiele
mowil o tym, jak
napiecie, wywolujace
opor przed naturalna
smiercia, wplywa na
zycie czlowieka.
John Keats pisal o
"umieraniu do zycia"
(
). Elizabeth
Kuubler-Ross
pomagala ludziom
umierajacym spotkac
sie ze smiercia
odwaznie i z
godnoscia
U przywodcy
psychopatycznego
jednakze smierc
wywoluje inny rodzaj
fascynacji. "Musi
umrzec twoje ja
(self). Musisz
umrzec. Musisz stac
sie jednoscia" (
) -
glosil Charles
Manson (wedlug
relacji Susan
Aatkins, ktora
nalezala do jego
"rodziny"). Mansona
laczyly glebokie,
choc krotkotrwale
zwiazki z wieloma
sektami religijnymi,
wlacznie ze
scjentystami,
buddystami oraz
wyznawcami religii
wschodnich.
Opisywano go jako
znawce niektorych
dzialow Biblii i
chrzescijanstwa.
"Jego oczy, ukryte
wsrod dlugich
wlosow i brody -
pisze Susan Atkins -
wpatrywaly sie
bacznie w kazda
twarz. Wygladal ja
Jezus
przemawiajacy do
swoich dwunastu
apostolow. Przyszlo
mi do glowy cos
porywajacego i
przerazajacego
jednoczesnie: ze on
moze byc
Chrystusem" (
"rodzinie" Mansona
lato milosci
zamienilo
sie w koszmar
nienawisci i
narkotykow, a jego
kulminacja bylo
krwawe morderstwo
Sharon Tate.
Sporo ciekawych
informacji o
"rodzinie" Mansona
podaje Ernest
Becker; wiaza sie
one z innymi
waznymi dla naszych
rozwazan kwestiami.
"Byla tu grupa
mlodych mezczyzn i
kobiet
identyfikujacych sie z
Charlsem
Mansonem i
zyjacych w
masochistycznej
wobec niego
uleglosci. Poswiecili
mu sie oni calkowicie
i traktowali go jako
swego rodzaju
ludzkiego boga.
Rzeczywiscie
pasowal on do
Freudowskiego opisu
ojca pierwotnego
: byl
autorytarny, bardzo
wymagajacy wobec
swoich wyznawcow i
byl zagorzalym
zwolennikiem
dyscypliny. Jego
oczy patrzyly z duza
sila, a na tych, ktorzy
poddali sie jego
urokowi, wywieral
bez watpienia
znaczny wplyw. Byl
czlowiekiem bardzo
pewnym siebie. Mial
nawet swoja wlasna
prawde
, swoja
megalomanska wizje
przejecia rzadow nad
swiatem. Dla jego
wyznawcow wizja ta
byla bohaterska
misja, w ktorej oni
mieli zaszczyt
uczestniczyc.
Przekonal ich, ze
jedynie spelniajac
jego plan moga
osiagnac zbawienie.
"Rodzina" byla
bardzo zamknieta,
nie istnialy zakazy
seksualne, a
czlonkowie
wspolnoty mogli
miec do siebie
swobodny dostep.
Poslugiwali sie
nawet seksem, aby
przyciagnac do
"rodziny" ludzi z nia
nie zwiazanych.
Widac wyraznie, ze
Manson laczyl
"fascynujace
oddzialywanie
osoowosci
narcystycznej" z
"zarazliwoscia osoby
bezkonfliktowej". Za
przykladem i pod
dowodztwem
Mansona kazdy mogl
swobodnie odrzucic
nie tylko swoje
zahamowania
seksualne, lecz
takze opory przed
dokonaniem
morderstwa.
Zdawalo sie, ze
czlonkowie "rodziny"
nie maja zadnych
wyrzutow sumienia,
nie czuja sie winni
ani zawstydzeni z
powodu swoich
zbrodni" (
Dopiero pozniej,
kiedy ich wiez ze
wspolnym systemem
przekonan zostala
zerwana, niektorzy
zaczeli przejawiac
wyrzuty sumienia i
poczucie winy.
Becker tak uzupelnia
opis "rodziny"
Mansona: "Ludzie
byli zdziwieni
jawnym brakiem
uczuc, ale dynamika
emocjonalna, ktora
obserwowalismy,
nasuwa wniosek
bardziej
zadziwiajacy:
spolecznosci
dokonujace
zabojstw, podobne
do "rodziny"
Mansona, nie sa
pozbawione
czlowieczych
postaw.
Przerazajacymi czyni
je to, ze do
ekstremum
doprowadzaja
sklonnosci obecne w
nas wszystkich.
Dlaczego wiec maja
czuc sie winni lub
odczuwac wyrzuty
sumienia?
Przywodca bierze
odpowiedzialnosc za
akt destrukcji i ci,
ktorzy niszcza na
jego komende, nie
sa juz mordercami,
lecz <swietymi
bohaterami>. Pragna
goraco sluzyc,
pozostajac w jego
poteznej aurze, i
pielegnowac
otrzymane od niego
zludzenie, iz
bohatersko
przeksztalcaja swiat.
Poddani jego
hipnotycznemu
czarowi, wzmocnieni
sila tesknot za
bohaterska
autoekspresja moga
zabijac, nie traca
rownowagi. Mysla -
jak sie wydaje - ze
czynia swoim
ofiarom "laske",
uswiecajac je przez
wlaczenie do swojej
<swietej misji>.
Ofiara z zycia, jak
wiemy z literatury
antropologicznej,
staje sie swietym
darem skladanym
bogom, naturze czy
losowi. Dzieki
smierci spolecznosc
otrzymuje wiecej
witalnosci, a zatem
ofiara sluzy swiatu w
najzaszczytniejszy z
mozliwych sposobow
- poprzez wlasna
uswiecona smierc"
(
Manson nie zalozyl
oczywiscie zadnego
ruchu religijnego.
Jednakze jego
postac i kariera
pomagaja nam
zrozumiec zjawisko
jakim jest pojawienie
sie
Swiatyni Ludzi
.
Rajd smierci Jima
Jonesa zaczal sie od
przeksztalcenia
partnerskiego
nacisku w brutalna
przemoc. Mark Lane
przypuszcza, ze w
Swiatyni Ludzi byly
prawdopodobnie
osoby, ktore chcialy
odejsc - choc nie
wiecej niz dziesiec
procent - i podkresla,
ze do powstrzymania
ich przed odejsciem
nie uzyto innych
srodkow poza
partnerskim
naciskiem
. Dr
Thomas Ungerledier
- z Instytutu
Neuropsychiatryczne
go w Uniwersytecie
Kalifornijskim w Los
Angeles - napisal:
"Za pomoca
partnerskiego
nacisku
mozna
dokonac rzeczy
niewiarygodnych, nie
wywolujac zadnej
reakcji swiata
zewnetrznego.
Paranoja staje sie
uzytecznym
narzedziem. To
oslepiajaca sila. Z jej
udzialem mozesz
nawet bardziej
zaangazowa sie w
wywieranie
partnerskiego
nacisku" (
Agehenanda Bharati,
antropolog a
Uniwersytetu w
Syrakuzach, tak pisal
o eskalacji wladzy:
"Trzeba pamietac, iz
przywodcy, tacy jak
Jones, zawsze
wierza w to, co robia.
Jesli ktos wszedl na
te droge, musi ona
doprowadzic go do
poszukiwania
wladzy. Zaleznosc
wyznawcow
zwieksza wladze.
Istnieje punkt, z
ktorego nie ma
odwrotu, punkt
zwrotny. Nagle
zaczynasz
potrzebowac coraz
wiecej wladzy, by
zyskac na pewnosci
siebie - a
poszukiwania
zaczynasz laczyc z
boskim powolaniem
(...). W Indiach
istnieja guru, tacy jak
Sai Baba, ktorzy
maja dziesiec
milionow
wyznawcow. Ale w
innych kultach
czesto cos
powstrzymuje ped ku
wladzy -
na przyklad
ludzie sie
sprzeciwiaja
.
Jonesowi udalo sie
tego uniknac przez
zabranie swoich
wyznawcow do
Gujany. Nie bylo tam
srodkow przekazu
ani mozliwosci
wyrazenia niezgody
czy przeprowadzenia
sledztwa" (
Rabin Maurice
Davis, ktory
odsprzedal Jonesowi
synagoge w
Indianapolis na
swiatynie,
zastanawial sie
pozniej: "Mysle
ciagle o tym, co sie
dzieje, gdy wladza
milosci zamienia sie
w milosc wladzy".
Jim Jones zaczal
prowadzic maratony,
ktore systematycznie
oslabialy opor wobec
niego. Al Mills opisal
Jonesa jako
"geniusza w
odzieraniu swoich
<parafian> z ich ego
podczas
calonocnych
(oczyszczajacych)
sesji, w czasie
ktorych byli oni przez
Jonesa i reszte
kongregacji
oskarzani i
upokarzani". Za
upokorzeniami i
oskarzeniami poszla
przemoc fizyczna.
Jak mowi Mills:
"Przypadki bicia
zaczely pojawiac sie
stopniowo. Jesli ktos,
bedac swiadkiem
takich zajsc, wyrazal
niezadowolenie, sam
mogl byc wywolany
na srodek i bity".
Deborah Blakey w
zlozonympod
przysiega
oswiadczeniu na
temat kolonii w
Gujanie pisala: "W
ciagu tych lat, ktore
spedzilam w
Swiatyni Ludzi,
obserwowalam coraz
czestsze
odchodzenie
organizacji od
gloszonego idealu
poswiecenia sie
przemianie
spolecznej i
demokracji
uczestniczacej.
Czcigodny Jones
stopniowo nakladal
tyranski uczisk na
zycie czlonkow
Swiatyni" (
Tyranski ucisk
utrzymywano przez
rozwiniecie w
obrebie organizacji
hierarchicznych
poziomow
. "Kosciol
Jonesa opieral sie
na poczwornej
strukturze autorytetu.
Najbardziej
wewnetrzna grupe
nazywano aniolami;
potem byla komisja
planowania, a
nastepnie sily
bezpieczenstwa -
uzbrojona milicja
Jonesa. Na szczycie
piramidy stal,
oczywiscie, sam
zalozyciel".
Uzycie strazy w
spolecznosci latwo
uzasadnic grozba
ataku z zewnatrz.
Ale to poczatek
mentalnosci
oblezniczej. A
mentalnosc
obleznicza, nawet
kiedy istnieje pewien
poziom zagrozenia
zewnetrznego, moze
nagle przechulic sie
w strone paranoi.
Wtedy straznicy
zmieniaja sie w sily
represyjne, ktore
maja wprowadzic w
czyn wole
Zalozyciela. Musimy
pamietac, ze male
panstwo policyjne,
podobnie jak duze,
nie rodzi sie jednej
nocy, rozwija sie
stopniowo, malymi
krokami wsrod ludzi
owladnietych wielkim
podnieceniem czy
marzeniem.
Kiedy Jim Jones
osiagnal punkt
zwrotny hierarchia
byla gotowa do
wykonania jego
"bialej nocy",
rewolucyjnego
samobojstwa, ktore
przedtem na probe
kilka razy rytualnie
odegrano. Uzbrojeni
straznicy zajeli
miejsca wokol
pawilonu, by nikt nie
probowal uciekac. Dr
Schacht, wraz ze
swoim wysoko
cenionym zespolem
medycznym,
przyniosl kadz i
zaczal mieszac
winogronowy napoj z
cyjankali, ktory
niebawem mial byc
wstrzykniety do ust
niemowlat i dzieci,
wlany do gardel
nastolatkow i
doroslych.
Czcigodny Jones
namietnie zachecak
swoja trzode do
umierania z
godnoscia. Ludzie
ustawili sie w
kolejce, by wyssac
ostatni "posilek".
Smierc
przedstawiono jako
terapie ostateczna a
zycie jako wieczne
wiezienie
. Trucizna
to "lekarstwo", ktore
ma przyniesc
"odpoczynek".
"Najlepsze, co
mozesz zrobic, to
rozluznic sie - mowi
Jones do swojej
trzody przez
megafon - i nie
bedziesz mial
zadnego problemu.
Jesli sie rozluznisz,
nie bedziesz mial z
tym zadnego
problemu" (
Dzieci krzycza w
konwulsjach, ale on
nadal tam stoi, jak
opetany nawolujac
do rozluznienia. Don
Macalvano, oficer
bezpieczenstwa
mowi do tlumu:
"Bylem kiedys
terapeuta, a terapia,
ktora prowadzilem,
wiazala sie z
reinkarnacja, i
sytuacjami z
poprzednich wcielen.
I za kazdym razem,
gdy ktos doswiadczal
wchodzenia w
poprzednie zycie,
mialem dosc
szczescia, by
umozliwic mu
doswiadczanie
smierci (...). Kazdy,
kto zrobil ten krok na
druga strone, byl tak
szczesliwy !" (
wiec smiertelna
agonia po cyjankali
zostala oslodzona
obietnica ekstazy az
po sam kres.
Thomas
Ungergleider
spekulowal: "Mogliby
chetnie zabic sie
sami na tle
identyfikacji z
agresorem
, jak
nazwala to Anna
Freud. Jest to
mechanizm obronny
w sytuacjach
beznadziejnych,
kiedy ego ulega
zniszczeniu (w ten
sposob mozna
wytlumaczyc,
dlaczego niektorzy
Zydzi w obozach
koncentracyjnych
pomagali sobie
nawzajem w
dostaniu sie do
komor gazowych)".
Tej "bialej nocy" w
Jonestown, 18
listopada 1978 roku,
kiedy szal religijny
doszedl do
ostatecznego
rozwiazania,
ostatecznego
roztopienia sie,
ostatecznej orgii
jednosci - umarlo
ponad 900 osob.
Charles Krause
napisal: "Dla swoich
wyznawcow Jones
byl bogiem. Jego
wladze mogli oni
przejac jedynie
poprzez okazanie
mu posluszenstwa.
Kiedy pili cyjankali,
moglo im sie
wydawac, ze na
chwile dziela z
Jonesem ostateczna
wladze -
wladzdze
nad zyciem i
smiercia
. Jesli wsrod
zniszczeniai
konwulsji ten
moment nadejzie,
nikt nigdy nie bedzie
o tym wiedzial" (
Paul Mathews,
ktorego artykul o
Jonestown dotarl do
mnie juz po tym, jak
naszkicowalem
wlasny tekst, tak
komentuje cala
sprawe: "Pragnienie
oddania sie
przywodcy
faszystowskiemu i
jego ruchowi
zakorzenione jest tak
gleboko, ze nawet
po tragicznych
wydarzeniach w
Jonestown byli
ludzie, ktorzy je
chwalili i popierali"
(
). Mathews cytuje
fragment
sprawozdania z Time
Magazine:
"W swiatyni
czterdziestotrzyletni
Guy Young
powiedzial, ze ma
jednego syna i
jednego ziecia, o
ktorych wie, ze zyja.
W tym momencie
zaszlochal, a inny
czlonek grupy
wyjasnil, ze zona
Younga, jego cztery
corki, syn i dwoje
wnukow umarlo.
Young przyszedl do
siebie i dodal: <Nie
zaluje ani jednej
chwili, ktora tam
spedzili. To byly
najszczesliwsze i
najbogatsze dni w
ich zyciu>" (
W artykule Le Monde
zatytulowanym
"Nowa religia -
psychoterapia" ("Une
nouvelle religion - la
psychotherapie")
Max Pages rzuca
kilka wymownych
refleksji dotyczacych
ekstremizmu w
ruchach
wyznaniowych.
Chociaz artykul nie
jest poswiecony
Jonestown, autor
stwierdza: "Zjawisko
sekt przyciagnelo
nasza uwage od
czasu masakry w
Gujanie, ale nie
mamy
wystarczajacej
swiadomosci, by
stwierdzic, ze wsrod
nas tez moga dzialac
te same procesy w
formie bardziej
zdradliwej" (
Gujana uczy nas
(jezeli nie
wiedzielismy tego
wczesniej) czujnosci
na oznaki rodzenia
sie fanatyzmu i
faszyzmu religijnego
w kazdym ruchu
deklarujacym
dazenie do pelni
zycia i pomoc
ludziom w docieraniu
do glebi w sobie lub
we wszechswiecie.
Te oznaki sa
nastepujace:
istnienie
mesjanistycznego
przywodcy
przebranego za
przyjaciela
duchowego;
gwalcenie ciala
usprawiedliwiane
potrzebami duszy;
hierarchia wladzy
zamaskowana
ukrytym
niewolnictwem
ekonomicznym;
ustanowienie
gwardii zabojcow
pod pretekstem
koniecznosci
samoobrony;
wyzysk seksualny
pod pretekstem
terapii;
obietnica pomocy
grupowej, za ktora
idzie odmowa
udzielenia
wsparcia
jednostce;
pranie mozgow
pod plaszczykiem
oslabienia ego;
wymuszenia
finansowe
przedstawiane jako
konieczny wklad
czlonkow grupy;
narkotyczna
milosc, ktora
blokuje glebokie
zwiazki;
zadanie od kobiet
usuwania ciazy
zamiast
pozostawienia im
mozliwosci decyzji
w tej dziedzinie;
handel narkotykami
idacy w parze z
filozofia swobody
uzywania
narkotykow;
wypaczanie
ludzkich nadziei
poprzez kreowanie
(w imie
szlachetnych
celow) pelnych
zgrozy sytuacji.
Kontakt i
uczestnictwo.
Ego znajduje sie
na peryferiach
organizmu, tam
gdzie oczy widza, a
rece chwytaja. Jesli
za bardzo na
peryferiach, mamy
ludzi, ktorzy
nadmiernie sie
kontroluja i sa
nadmiernie
zogniskowani:
rdzen jest
karlowaty z
powodu
niedozywienia.
Jesli za bardzo w
kierunku rdzenia -
gdy ludzie pragna
odkryc bol
pierwotny albo
ekstaze religijna -
ego zaczyna
wiednac i slabnac.
Zdrowy system Ja
(sel-system)
pulsuje miedzy
trymi dwiema
skrajnosciami:
zwraca sie na
zewnatrz, by
wzmocnic
roznicowanie, a ku
srodkowi - by
ponownie odkryc
jednosc.
Swiat peryferii jest
utozsamiany ze
swiatem spraw
nieistotnych, z
codziennoscia,
zwykloscia,
brutalnoscia i
realnoscia.
Utozsamiany jest z
zatechlymi
pulapkami starej
zbroi i dlatego
ludzie wylewaja
dziecko z kapiela;
oslabiaja granice,
ktora broni ich
przed inwazja z
zewnatrz i pomaga
zogniskowac
uczucia
wewnetrzne. W
poszukiwaniu
uczuc z rdzenia
zbyt latwo daja sie
wessac w centrum
poteznych ruchow,
ktore pra ku
zmianie, i moga w
niewidoczny
sposob
odzwierciedlac
osobista dynamike
energii
charyzmatycznego
przywodcy.
Na koniec musimy
zdac sobie sprawe
z tego, ze obron
charakteru nie
bedziemy mogli
zdobyc szturmem,
jesli braknie nam
przygotowania,
bysmy zostali
kawalerzystami
emocjonalnymi.
Pulsacja miedzy
centrum a
peryferiami to inny
sposob ustalania
przeplywu miedzy
tym, co dowolne a
przez wole
kontrolowane.
Przeplywu, a nie
wojny. W
niektorych ruchach
teraputycznych i
religijnych kontrole
woli sprawuje
jedna osoba, wiec
ludzie moga
wybrac poddanie
sie silom
nieuswiadomionym
. Ale poddanie sie
silom, ktorych nie
mozna juz
ksztaltowac,
oznacza poczatek
stawania sie
niewolnikiem. Chce
byc wolny, by
chodzic po ziemi i
plywac po morzu.
Nie chce byc
zamkniety na
ladzie i nie moc
plywac, ani nie
chce, by
wyciagnieto mnie
na morze i
pozostawiono, bym
utonal. I jesli juz
decyduje sie, by
wyplynac na morze
kosmicznych
pradow i
oceanicznych
uczuc, musze byc
zdolny nawet do
rozroznienia sil
niezyczliwych i
zyczliwych.
Najwiekszym
bledem, jaki moge
popelnic w swojej
podrozy, jest
pomylenie smierci i
destrukcji ego z
narodzinami i
tworzeniem
prawdziwych jazni
(self).
Przepasc, jaka
otwiera sie przed
masowymi rychami
przemiany
spolecznej,
religijnej lub
terapeutycznej,
moze zniknac
dopiero wowczas,
gdy wiecej uwagi
bedziemy
poswiecac jakosci
kontaktu, a mniej
ilosci energii;
wiecej formie i
rytmowi naczynia,
a mniej magicznej
intensywnosci
zawartosci; raczej
temu, jak budowac
mosty niz temu, jak
likwidowac obrony;
raczej malym
cudom, trafiajacym
nam w rece, gdy
dotykamy
zwyczajnosci - niz
glebinowym
ladunkom,
wybuchajacym z
powodu zatrucia
zwykloscia.
W koncu
powinnismy
przypomniec sobie
przypomniec sobie,
iz praca Reicha
umozliwila nam
jasne zrozumienie
osobowych i
duchowych cech
organicznego
wyrzeczenia sie.
Wyraznie okreslil te
cechy Ola Rankes,
czlowiek, ktory
gleboko afirmowal
zycie. Zauwazmy,
jak wiele uzytych
przez niego slow
odnosi sie do
funkcji ego.
Najlepszym
zakonczeniem tego
tekstu bedzie
przywolanie jego
jasnych slow:
"Zdolnosc do
kompletnego
poddania sie jest
jedna i
niepodzielna, czy
to w uscisku
seksualnym, czy w
rozmowie, czy w
pracy (...). Niech mi
bedzie wolno
wyliczyc niektore z
najwazniejszych
kryteriow tego
podstawowego
warunku zdrowia:
- Zdolnosc do
calkowitej
koncentracji na
wykonywanej
pracy, zadaniu,
rozmowie; uczucie
jednosci zarowno z
tym, czym sie jest,
jak z tym, co sie
robi.
- Zdolnosc do
kontaktu i poczucie
kontaktu zarowno z
samym soba, jak z
ludzmi, z natura i
sztuka, oraz na
przyklad z
narzedziem
uzywanym w
pracy; nalezy
rowniez podkreslic
tutaj znaczenie
umiejetnosci
przyjmowania
wrazen, odwage i
wole w pozwalaniu
rzeczom i
zdarzeniom na
wywolywanie
wrazen.
- Wolnosc od
niepokoju, kiedy
nie ma
niebezpieczenstwa
, i umiejetnosc
racjonalnego
dzialania nawet w
sytuacjach
niebezpiecznych,
kiedy uwaza sie, ze
cel jest
wystarczajaco
sluszny i wazny, by
dzialanie podjac.
- Glebokie i trwale
dobre
samopoczucie,
uczucie sily;
uczucie, ktorego
czlowiek staje sie
swiadom za
kazdym razem, gdy
skieruje na nie
uwage, nawet
walczac z
trudnosciami" (99).
I jeszcze jeden
cytat, tym razem z
tekstu Stanley'a
Kelemana: "Your
Body Speaks its
Mind" (Twoje cialo
mowi swoim
umyslem), Simon &
Schuster, 1975):
"Duchowosc
rozumiem jako
podwyzszenie
procesow
pobudzenia u
zwierzecia
ludzkiego.
Doswiadczenie
religijne odlaczone
od zwiazanych z
nim komunalow to
doswiadczenie
zywe. To nasze
zywe
doswiadczenie
oraz zywosc tego,
czego
doswiadczamy.
Jego glebokosc i
intensywnosc
odpowiadaja temu,
jak glebokie i
intensywne sa
nasze prady. Nasz
prady to nasze
pole biologiczne,
pole naszego zycia
cielesnego.
Doswiadczenie
naszych pradow
jest
doswiadczeniem
duchowym.
Przezywanie
naszych pradow,
uczestnictwo w
tworzeniu naszego
zycia to najwieksza
tajemnica i radosc
istnienia.
Najwaznmiejsza
rzecza, jaka
mozemy dla siebie
zrobic, jest
zaufanie cialu,
ktore formuje nas
jako kogos (...).
Powiedzenie
<Poddaje sie
wszystkiemu, co
sie zdarza> to
lekkomyslne
zdradzenie siebie.
Oznacza pogarde
dla tej czesci mnie,
ktora mnie wyraza.
Gubie ja przy
okazji pogardy".
Uwalniajac sie
calkowicie od
wszystkiego, nie
dokonujac zadnej
selekcji, daze do
pozbycia sie
czegos
nieprzyjemnego.
Nie podejmuje
zadnego
okreslonego
zobowiazania; po
prostu wyrzekam
sie energii
samoksztalcenia
sie, a to jest wyraz
pogardy dla
samego siebie i
wyraz strachu. W
czasie aktu
milosnego kobieta i
mezczyzna kieruja
wzajemnie energie
ku sobie, by
zbudowac wspolna
przyjemnosc.
Uczestnicza w
sobie wzajemnie.
Mowia:
<ksztaltujemy
nasze zycie>".
Od polskiego
wydawcy.
W eseju "Wojna w
Czlowieku" Erich
Fromm opisal
mechanizmy
sklaniajace
czlowieka do
przemocy. Ludzi
owladnietych
zadza niszczenia,
destrukcji i zla
stosunkowo latwo
jest rozpoznac i
wystrzegac sie ich.
Ale zycie nie
sklada sie
wylacznie z
sytuacji
jednoznacznych.
Niszczacy,
destrukcyjny wplyw
na innych moga
miec osoby
powolane do
czynienia dobra.
Rodzice, lekarze,
nauczyciele,
psychoterapeuci i
duchowni,
dopuszczaja sie -
czesto
nieswiadomie -
roznego rodzaju
naduzyc wobec
bezbronnych i
zaleznych od nich
osob, ktore
poszukuja pomocy,
ufaja i poddaja sie.
Wewnetrzny zamet
i zagubienie osob
uzaleznionych od
nieodpowiedzialnyc
h "guru". Wilhelm
Reich opisal jako
"emocjonalne
zadzumienie".
Zjawisko
charakterystyczne
dla roznego
rodzaju sekt, znane
z psychologii
tlumu, pojawia sie
czesto w
edukacyjnych,
terapeutycznych i
duchowych
przedsiewzieciach,
tak bardzo
rozpowszechniony
ch na Zachodzie, a
ostatnio modnych
w Polsce.
Mysle, ze analiza
zagrozen
pojawiajacych sie
tam, gdzie najmniej
sie ich
spodziewamy,
dokonana w tej
ksiazce przez
brytyjskiego
psychoterapeute
Davida Bodelle,
okaze sie niestety,
przydatna rowniez
na naszym gruncie.
Jacek Santorski.
PRZYPISY.
1. Mowa o roku
1978 (przyp.red.).
2. Termin violence
tlumaczony jest w
zaleznosci od
kontekstu jako
przemoc lub
gwaltownosc
(przyp.red.).
3. Pisalem o tym w
zwiazku z
omawianiem ludzi
nieodgraniczonych
(underbounded) w
ksiazce "The
Charge of
Consciousness
zob. tez David
Boadella,
"Przyplywy zycia".
"Wprowadzenie do
biosyntezy", przekl.
Maciej Zembaty i
Anna Tanalska-
Duleba, Ag.Wyd.
Jacek Santorski &
Co, Warszawa
1992.
4. Encounter - grupy
spotkaniowe -
dzialania
treningowe, w
ktorych przy
pomocy technik
psychoterapeutycz
nch uczestnicy
eksperymentuja z
roznymi formami
wyrazania siebie i
kontaktu z ludzmi
(przyp.red.).
5. Warto zwrocic
uwage, ze wiele
odkryc
SYNANONU
zostalo
przeniesionych i
zastosowanych
(lub niezaleznie
dokonanych) w
polskim
MONARZE. Zob.
Jerzy Siczek,
"Narkonauci. Od
uzaleznienia do
dobrego zycia",
Ag.Wyd. Jacek
Santorski & Co,
1994 (przyp.red.).
6. Nemezis - w
mitologii greckiej
bogini ludzkiego
losu i strazniczka
powszechnego
ladu, uosobienie
zemsty bogow
(przyp.red.).
7. Rebirthing jest
rozwijany jako ruch
nieprofesjonalny i
dlatego osrodki
kliniczne i
psychoterapeutycz
ne odnosza sie do
tych praktyk z duza
rezerwa
(przyp.red.).
8. Naglowek
nawiazuje do tytulu
filmu opartego na
motywach powiesci
Sidney'a Sheldona,
"Bloodline";
wyd.pol.: Sydney
Sheldon, "Krwawa
linia", Phantom-
Press, Gdansk
1993 (przyp.red).
9. Samadhi - w
jodze mistycznej
stan transu, kiedy
swiadomosc jest
zaabsorbowana
Najwyzszym
(przyp.red.).
10. Lider grupy Evy
Renzi przyznal, ze
byla ona
atakowana w
grupie przez (co
najmniej) trzy
osoby. W czasie
wywiadu
powiedzial: "Eva
Renzi sciagnela na
siebie bardzo
szybko agresje
innych.
Zaatakowaly ja
dwie kobiety i
jeden mezczyzna.
W trakcie tego
incydentu rozdarto
jej ubranie.
Przezycia jakie
miala pani Renzi
naleza do
normalnych zjawisk
zachodzacych w
grupach encounter
na calym swiecie.
Ktokolwiek wchodzi
na ring bokserski,
wie, ze ryzykuje
utrata oka"
11. Mowa o roku
1979 (przyp.red.).
12. Serwis prasowy
Nr 22, 18 marca
1979. Rajneesh
Foundation.
Poona. "W styczniu
tego roku
wszystkim liderom
grup wydane
zostaly instrukcje,
wedlug ktorych nie
wolno zezwalac
uczestnikom grup
na uzycie walki
jako sposobu
rozladowywania
tlumionych emocji,
ani tez
jakichkolwiek
innych celow"
13. Patrz: "Heart
teaching of the
Nahua people"
(nauka serca ludu
Nahua), w "Energy
and Character",
vol.12, nr 1.
14. Nauczyciele
zen podkreslaja
niejednokrotnie, ze
istota oswiecenia
nie jest utrata ego,
lecz otwarcie
granic dobrze
zintegrowanego JA
(przyp.red.).
15. Zob. tez: David
Boadella,
"Przeplywy zycia.
Wprowadzenie do
biosyntezy", przekl.
Maciej Zembaty i
Anna Tanalska-
Dulebba, Ag.Wyd.
Jacek Santorski &
Co, Warszawa
1992 (przyp.red.).
16. Por.: Anna
Czarownicka, Ewa
Wojciechowska,
"Psychopatologia i
psychoterapia
problemu
schizoidalnego w
ujeciu H.Guntripa",
w "Nowe zjawiska
w psychoterapii",
pod red. M.Lis-
Turlejskiej,
Ag.Wyd. Jacek
Santorski & Co,
Warszawa 1991
(przyp.red.).
17. Zob. tez:
Chogyam Trungpa
& Co, w
przygotowaniu
(przyp.red.).
18. "Malymi ludzmi"
Reich nazywal
osoby uwiezione w
strukturze swojego
charakteru,
niewolnikow ego
statusu
(przyp.red.).
19. Zob. tez: John
Southgate,
"Nerwicowe i
tworcze aspekty
charakteru", w
"Rezonans i
Dialog" nr 5,
Ag.Wyd. Jacek
Santorski & Co,
1994 (w druku).
20. Formacje
charakterologiczne,
w kategoriach
ktorych David
Boadella analizuje
zadzumienie
emocjonalne
adeptow religijnych
praktyk, opisane sa
m.in. w jego
artykulach "Stress i
struktura
charakteru" oraz
"Wzorce
osobowosci".
Zobacz "Rezonans
i Dialog" nr 3,
Ag.Wyd. Jacek
Santorski & Co,
Warszawa 1991
(przyp.red.).
21. Sannjasini -
adepci wspolnoty
religijnej zwiazanej
z tradycja (Osho)
Rajneesha. Dane
dotycza stanu
ruchu w koncu lat
siedemdziesiatych
(przyp.red.).
22. Zobacz: Stanley
Milgram, "Badanie
posluszestwa", w
"Przelom w
psychologii", wybor
i opracowanie
Kazimierz
Jankowski,
Czytelnik,
Warszawa 1978
(przyp.red.).
23. Przypominam
sobie, jak w
jednym ze
srodowisk
warszawskich
psychoterapeutow
na poczatku lat
siedemdziesiatych
tropiona byla i
pietnowana
"cipowatosc"
(przyp.J.S.).
24. Wszystkie
cytaty dotyczace
Jima Jonesa i jego
Swiatyni Ludzi
pochodza z tego
zrodla.
25. Podobno
Bhagwan Shree
Rajneesh (Osho)
powiedzial
umierajac: "Zegnaj
moj snie..."
(przyp.J.S.).
26. W oryginale
"cop-put", zapewne
pomylka, powinno
byc "cop-out"
(przyp.tlum.).
LITERATURA
CYTOWANA.
1. Wilhelm Reich,
The Mass
Psychology of
Fascism, Orgone
Institute Press,
New York, 1946.
2. David Boadella,
The Charge of
Consciousness,
Abbotsbury
Publications, 1979.
3. Alexander
Lowen, John
Pierrakos,
Agression and
Violence in the
Individual, Inst. for
Bio-energetic
Analysis,
Monographs, New
York, 1969.
4. Jerome Liss,
Free to Feel:
Finding your way
Through the new
therapies,
Wildwood House,
London 1974.
5. Joel Dweck,
Anger with fear on
top, w: 'Energy and
Character', vol.11,
nr 2, maj 1980.
6. Stanley Keleman,
The cathartic body
and the formative
body, w: 'Energy
and Character',
vol.4, nr 1, 1973.
7. Joel Kovel, A
complete guide to
therapy, Penguin
Books, London,
1978.
8. Carl Rogers,
Encounter Group,
Penguin Books,
London 107-,
wyd.pol.: Carl
R.Rogers, Terapia
nastawiona na
klienta. Grupy
spotkaniowe,
przekl. Anna
Dodziuk, Elzbieta
Knoll, Thesaurus
Press 'Juniorzy
Gospodarki',
Wroclaw 1991.
9. Glyn Seaborn-
Jones, Launching,
w: 'Energy and
Character', vol.7, nr
1, styczen 1976.
10. Peter Smith,
What is the effect
of being in an
encounter group?,
w: 'Self and
Society. The
Journal of
Humanistic
Psychology', vol.1,
nr 1, marzec 1973.
11. Alexander
Lowen, The
psychopatic
character, w:
'Energy and
Character', vol.7, nr
3, wrzesien 1976.
12. George Bach,
Herbert Goldberg,
Creative
Aggression: the art
of assertive living,
Coventure, London
1976.
13. Alan Harrington,
Psychopaths, If
Books, London
1976.
14. Rafi Rosen,
Letter to the Action
Analyse Kommune,
Wieden, 6
pazdziernika 1975.
15. Peter Eedy,
Therapy or acting
out, w: 'Energy and
Character', vol.8, nr
1, styczen 1977.
16. David Boadella,
The breakthrough
into the vegetative
realm, w:
'Orgonomic
Functionalizm',
vol.7, nr 1, 1961.
17. Ivan Illich,
Medical nemezis:
the expropriation of
health, Calder &
Boyars, 1975.
18. David Boadella,
Assisted Passage,
w 'European
Journal of
Humanistic
Psychology', vol.1,
nr 1, styczen 1979.
19. William Schutz,
Joy: expanding
human awareness,
Grove Press, New
York 1967.
20. Jorg Andrees
Elter, Artykul w Der
Spiegel, nr 35, 28
sierpnia 1978.
21. Encounter
(wywiad), 'Sanays',
nr 3, maj-czerwiec
1978, Bombaj,
Indie.
22. Eva Renzi, Let
me go, I want to
get out of here, w:
'Stern Magazine',
nr 35, sierpien
1978, Hamburg.
23. Krishna Prem,
List do Der
Spiegel, nr 35, 28
sierpnia 1978.
24. Jan Foundraine,
List do Der
Spiegel, nr 35, 28
sierpnia 1978.
25. Wilhelm Reich,
The Murder of
Christ, Rangley,
Maine 1952,
wyd.pol.: Wilhelm
Reich, Mordowanie
Chrystusa, przekl.
Henryk Smagacz,
Ag.Wyd. Jacek
Santorski & Co, w
przygotowaniu.
26. Norman Stone
(producent), The
Synanon Story,
BBC 1, 21
pazdziernik 1979.
27. Richard Price,
List napisany 23
lutego 1978,
adresat: Krishna
Prem.
28. Jorg Andrees
Elten, Artykul w
Der Spiegel, nr 43,
22 pazdziernika
1979.
29. Satyananda,
Ganz Entspannt in
Hier und Jetzt,
Rowohlt Verlag,
Reinberg, West
Germany, 1979.
30. Bhagwan Shree
Rajneesh (Osho),
Politics and Love,
w: "Come Follow
Me" vol.II, 1976 (z
wykladu
wygloszonego 5
listopada 1975).
31. Eric H.Edwards,
Masochism and
violence, w:
'Energy and
Character', vol.1, nr
2, maj 1970 (w: 'In
the Wake of Reich,
1976).
32. David Boadella,
Stress and
Character, w:
'Energy and
Character' vol. 5, nr
2, maj 1974,
wyd.pol.: David
Boadella, Stress i
struktura
characteru.
Synteza pojec, w:
'Rezonans i Dialog,
nr 3, Ag.Wyd.
Jacek Santorski &
Co, Warszawa
1991.
33. Gerd Sowein,
Editorial on the
Renzi affair, Fern-
Ausgabe, 22
sierpnia 1978,
Munich, West
Germany.
34. Richard Price,
List do Davida
Boadelli, 23
pazdziernika 1979.
35. Un Patient
meurt au cours
d'une seance de
psychotherapie de
groupe, w: Le
Monde, 15 maja
1979.
36. Charles Kelley,
Primal Scream and
genital character,
w: 'Energy and
Character' vol.2, nr
3, wrzesien 1979.
37. David Boadella,
The flow of the
head, w: 'Energy
and Character'
vol.9, nr 3,
wrzesien 1979.
38. Jiddu
Krishnamurti, Talks
by Krishnamurti in
Europe 1962,
Lonndon 1963,
wyd.pol.
fragmentow w:
Jiddu Krishnamurti,
Rozmowy,
Thesaurus Press,
Wroclaw 1993.
39. Alexander
Lowen, The
physical dynamics
of character
structure, New
York 1958.
40. Karlfried Graf
von Durkheim,
Hara, Allen &
Unwin, London
1977.
41. Paul Tillich,
Systematic
Theology, vol.2,
London 1957.
42. Paul Tillich,
Systematic
Theology, vol.9,
London 1964.
43. Paul Tillich,
Systematic
Theology, vol.1,
London 1952.
44. Chogyam
Trungpa, Cutting
through spiritual
materialism,
Shambala, London
1973.
45. David Boadella,
The inner ground,
w 'Energy and
Character', vol.10,
nr 2, maj 1979,
zob.: David
Boadella, Przeplyw
zycia.
Wprowadzenie do
biosyntezy, przekl.
Maciej Zembaty i
Anna Tanalska-
Duleba, Ag. Jacek
Santorski & Co,
Warszawa 1992.
46. David Boadella,
Between coma and
convulsion, Pat II,
a: 'Energy and
Character' vol.7, nr
1, styczen 1976.
47. Lee Sanella,
Kundalini:
psychosis and
transcendence,
San Francisco,
1976.
48. Carl Yung,
Psychological
commentaries on
kundalini yoga,
New York 1975.
49. Caron Kent,
The puzzled body,
London 1971.
50. Itzhak Bentow,
Stalking the wild
prendulum,
Wilwood House,
London 1978.
51. Hurry Guntrip,
Personality
structure and
human interaction,
London 1961.
52. Frank Lake,
Clinical Theology,
Darton Longman
and Todd, London
1976.
53. Bhagwan Shree
Rajneesh (Osho),
Nothing to lose but
your head, Poona,
India 1978.
54. Aleksander
S.Neill, Hearts not
heads in the
school, London
1948.
55. David Shapiro,
Neurotic styles,
New York 1965.
56. Alan Watts, The
way of Zen,
London 1957.
57. Alexander
Lowen, The rhytm
of life, New York
1966.
58. Charles Kelley,
Education in
feeling and
purpose, w:
'Energy and
Character, vol. 2,
nr 1, styczen 1971.
59. Paul Tillich, The
courage to be,
Nisbet & Co. Ltd,
London 1952, wyd.
pol.: Paul Tillich,
Mestwo bycia,
tlum. Henryk
Bednarek, REBIS,
Poznan 1994.
60. Bhagwan Shree
Rajneesh (Osho),
Zen: path of
paradox. Cytowane
w: 'Rajneesh
Foundation
Newsletter', vol. 4,
1 stycznia 1978.
61. Bhagwan Shree
Rajneesh (Osho),
The Secret of
Secrets, cytowane
w: 'Rajneesh
Foundation
Newsletter', vol. 4,
nr 20, 16
pazdziernika 1978.
62. Donald
Winnicott, Playing
and reality,
Tavistock Publ.,
London 1971.
63. Charles Krause,
The Guayana
Massacre, Pan
Books, London and
Sydney 1979.
64. Sigmund Freud,
Group psychology
and the analysis of
the ego, London
1992, wyd. pol.:
Zygmunt Freud,
Psychologia
zbiorowosci i
analiza ego, w
tomie: Z. Freud,
Poza zasada
przyjemnosci,
przekl.
J.Prokopiuk, PWN,
Warszawa 1976.
65. Stanton Peele,
Love and addiction,
London 1977.
66. Ernest Becker,
The denial of
death, New York
1973.
67. David Boadella,
On doctrinaire
movements, w:
'Energy and
Character', vol. 2,
nr 1, styczen 1971.
68. W.R.Bion,
Experience in
groups, London
1961.
69. John Southgate
& Rosemary
Randall, Work
democracy or
emotional plague,
w: 'Energy and
Character', vol. 9,
nr 2 vol. 10, nr 1,
maj 1978 - styczen
1979.
70. Wilhelm Reich,
The emotional
plague, w:
'Character
Analysis' Vison
Press, 1948.
71. Alexander
Lowen, The
psychopatic
personality, w:
'Energy and
Character', vol. 7,
nr 3, wrzesien
1976.
72. Paul Tillich,
Systematic
Theology, vol. 3,
London 1964.
73. David Boadella,
Between coma and
convulsion, Part I,
w: 'Energy and
Character' vol. 6, nr
3, wrzesien 1975.
74. Aaron Esterson,
Leaves of Spring:
schizophrenia,
family & sacrifice,
London 1972.
75. Ronald D.Laing,
The devided self,
London 1965.
76. Robert Coles,
R.D.Laing and
Anti-psychiatry, w:
'Laing and Anti-
Psychiatry',
Penguin Books,
London 1972.
77. David Boadella,
Contact and dread,
w: 'Energy and
Character', vol. 2,
nr 3, wrzesien
1971.
78. David Boadella,
On screaming
oneself, w: 'Energy
and Character', vol.
4, nr 1, styczen
1973.
79. Jean Ambrosi,
L'analyse
psychoenergetique
, Paris 1979, wyd.
pol.: Jean Ambrosi,
Analiza
psychoenergetyczn
a, przekl. Monika
Bartnicka,
Laboratorium
Psychoedukacji,
Warszawa 1987,
materialy
szkoleniowe, na
prawach rekopisu.
80. Ernest Becker,
The denial of
death, New York
1975.
81. Maretta,
Experience in a
group, w: 'Sensus
Communication. A
journal of
humanistic
psychology', vol. 3,
nr 4, lipiec -
sierpien 1979.
82. Norman Stone,
(Producent), The
Synanon Story,
BBC 1, 21
pazdziernika 1972.
83. Christ Gilders,
(Producent),
Transformation
Express, BBC 1,
25 listopada 1975.
84. David Boadella,
Talk on Energy and
Politics, San
Francisco Reich
Conference,
sierpien 1974.
85. Joost Meerloo,
Mental seduction
and menticide,
London 1957.
86. David Boadella,
Review of Meerloo
"Orgonomic
Functionalism", vol.
4, nr 4, listopad
1957.
87. Joel Kovel,
Complete guide to
therapy, Penguin
Boooks, London
1976.
88. The Actions
Analyse Kommune
News, nr 1, Vienna
1975.
89. Frank Lake,
Leaflet on paranoia
and small groups,
cytowane za: Mary
Douglas, Natural
Symbols, 1979.
90. Paul Mathews,
The people's
Temple, w: 'Journal
of Orgonomy', vol.
13, nr 2, listopad
1979.
91. Charles Krause,
The Guyana
Massacre, Pan
Books, London and
Sydney, 1979.
92. Andrija
Puharich, Beyond
Telepathy, London
1962.
93. Wilhelm Reich,
The function of the
orgasm, New York
1942, wyd. pol.:
Wilhelm Reich,
Funkcja orgazmu,
przekl. Natasza
Szymanska i Ewa
Wojciechowska,
Ag. Jacek
Santorski & Co,
1994, w
przygotowaniu.
94. Stanley
Keleman, Living
your dying, New
York 1974.
95. John Keats,
Letters of John
Keats, Oxford
1947.
96. Susan Atkins,
Child of satan,
child of God,
London 1977.
97. E.Sanders, The
family, Dutton, New
York 1971.
98. David Blundy,
Secret of the
Jonestown tapes,
w: 'Sunday Times
Magazine', 25
listopada 1979.
99. Ola Raknes,
Wilhelm Reich and
Orgonomy, New
York 1973.
100. Cult of Death
(reportaz), Time
Magazine, 4
grudnia 1978.
101. Max Pages,
Une novelle
religion - la
psychotherapie, w:
'Le Monde', 30
wrzesnia 1979.