HARRIS CHARLAINE
Martwy w rodzinie
(eng. Dead in the Family)
Harris Charlaine - Southern Vamp 10 – Martwy w Rodzinie
2
Rozdział pierwszy
Kwiecień
Kocham wiosnę z oczywistych powodów. Kocham kwitnące kwiaty, (które, tu w Luizjanie, zaczynają kwitnąć
wcześniej); kocham ćwierkające ptaki; kocham wiewiórki pędzące przez mój ogródek.
Kocham dźwięk wilkołaków wyjących w oddali.
Nie, tylko żartuję. Chociaż, gdy ostatnio słuchałam narzekającego Tray’a Dawsona, wspomniał, że wiosna jest
ulubioną porą wilkołaków. Jest więcej zdobyczy, więc poluje się szybciej i zostaje więcej czasu na jedzenie i
zabawę. Kiedy słuchając go pomyślałam o wilkołakach, nie byłam zaskoczona.
Tego słonecznego poranka, w środku kwietnia, siedziałam na tarasie z drugim kubkiem kawy i gazetą, nadal w
spodenkach od piżamy i koszulką z napisem „Superwoman”. I właśnie wtedy lider stada z Shreveport
zadzwonił na moją komórkę.
- Aha - powiedziałam, kiedy rozpoznałam numer. Otworzyłam klapkę telefonu. – Cześć - powiedziałam
ostrożnie.
- Sookie - powiedział Herveaux Alcide. Nie widziałam go od miesięcy. Alcide został przywódcą sfory rok
temu, podczas pewnego wieczornego zamętu. - Jak się masz?
- Jak deszcz padający na spaloną ziemię - powiedziałam, prawie dosłownie. - Czuję się jak ryba w wodzie. Jak
zdrowa ryba. - Patrzyłam jak królik skacze przez trawę i koniczynę dwadzieścia stóp dalej. Wiosna.
- Nadal spotykasz się z Ericiem? Czy on jest powodem Twojego dobrego nastroju?
Wszyscy chcieliby to wiedzieć.
- Tak, nadal spotykam się z Ericiem. To na pewno pomaga mi w byciu szczęśliwą. - Właściwie, Eric ciągle mi
to powtarzał, „spotykanie się” jest dość niedokładnym określeniem. Nigdy nie myślałam o sobie jak o mężatce
od czasu, kiedy tak po prostu wręczyłam mu rytualny nóż (Eric użył mojej niewiedzy, to była jego mistrzowska
taktyka, ale dla wampirów było to oczywiste. Małżeństwo wampira i człowieka nie jest czymś w stylu: "miłość,
honor i lojalność", jak to bywa w związkach ludzi, ale Eric oczekiwał, że małżeństwo z nim da mi dodatkowe
korzyści w świecie wampirów. Od tego czasu, wszystko szło dość dobrze, wampirze doświadczenie.
Oczywiście pomijając pewne utrudnienia ze strony Victora, który próbował przeszkodzić Ericowi, kiedy ten
chciał mi pomóc, gdy umierałam. Victor – tak naprawdę, to on powinien umrzeć.
Oddaliłam mroczne myśli; po latach praktyki potrafiłam sobie z tym poradzić. Zobaczmy?... Tak lepiej. Teraz
byłam osobą wyskakującą z łóżka każdego dnia z (prawie) moją dawną siłą. Nawet byłam w kościele zeszłej
niedzieli. Pozytywnie! - Co się dzieje, Alcide? - spytałam.
- Chcę cię prosić o przysługę - powiedział Alcide. Nie zaskoczyło mnie to.
Harris Charlaine - Southern Vamp 10 – Martwy w Rodzinie
3
- Co mogę dla ciebie zrobić?
- Czy możemy skorzystać z twojej ziemi, podczas naszego biegania przy pełni księżyca jutro wieczorem?
Zrobiłam pauzę, aby przemyśleć jego prośbę i nie zgodzić się automatycznie. Nauczyłam się tego z
doświadczenia. Miałam otwartą przestrzeń, jakiej potrzebowali - to nie był problem. Nadal posiadam
dwadzieścia - parę akrów wokół mojego domu, chociaż moja babcia sprzedała większość z oryginalnego
gospodarstwa rolnego, kiedy została przytłoczona sytuacją finansową, związaną z wychowaniem mojego brata i
mnie. Chociaż cmentarz „Słodki Dom” zajmował kawał ziemi pomiędzy posiadłością moją i Billa,
wystarczyłoby spokojnie — w szczególności gdyby Bill również wyraził zgodę na korzystanie z jego ziemi.
Pamiętam jedną bandę, która była już raz tu wcześniej.
Wszystko dokładnie przemyślałam z każdej strony. Nie widziałam żadnej wyraźnej przeszkody.
- Jesteście mile widziani - powiedziałam. - Myślę, że powinniście porozmawiać również z Billem. - Bill
ignorował wszystkie moje sygnały.
Wampiry i wilkołaki raczej się nie przyjaźnią, ale Alcide jest praktycznym człowiekiem.
- Zatem zadzwonię do Billa dziś wieczorem – powiedział. - Masz jego numer telefonu?
Podałam mu go.
- Dlaczego nie możecie polować na swoim terytorium, Alcide? - spytałam z czystej ciekawości. Powiedział mi
nieoficjalnie, że stado „Long Tooth” świętowała pełnię księżyca na farmie Herveaux‘a w południowej części
Shreveport. Większa część ziemi Herveaux’a nie została poddana wycince drzew, ze względu na potrzeby
polowań sfory.
- Ham dzwonił dzisiaj, by mi powiedzieć, że „Pojedynczy” organizują imprezę kampingową nad strumieniem.
„Pojedynczy”, mający jedną naturę, tak wilkołaki, mające podwójną naturę, nazywały zwyczajnych ludzi.
Znałam Hamiltona Bonda z widzenia. Jego gospodarstwo rolne było przyległe do farmy Herveaux i dodatkowo
Ham gospodarował na kilku akrach dla Alcide’a. Rodzina Bondów należała do sfory Long Tooth tak długo, jak
rodzina Herveaux’ów.
- Czy dostali twoje pozwolenie? - spytałam.
- Powiedzieli Hamowi, że mój tata zawsze dawał im pozwolenie na łowienie tam w wiosną, więc myśleli, że nie
muszą mnie o to pytać. To może być prawda. Nie pamiętam ich, w każdym razie nie za dobrze.
- Nawet jeśli mówią prawdę, to jest to dość niegrzeczne z ich strony. Powinni najpierw zadzwonić do ciebie –
powiedziałam. - Powinni byli spytać, czy ci to odpowiada. Chcesz żebym z nimi porozmawiała? Mogę
dowiedzieć się czy kłamią. - Jackson Herveaux, tata Alcide’a, nie wydawał się być typem człowieka, który
pozwala regularnie korzystać ze swojej ziemi ludziom.
Harris Charlaine - Southern Vamp 10 – Martwy w Rodzinie
4
- Nie, dziękuję Sookie. Nie cierpię prosić cię o kolejne przysługi. Jesteś przyjacielem stada. To my powinniśmy
się tobą opiekować, nie ty nami.
- Nie martw się o to. Wszyscy możecie tutaj przyjść. I jeżeli chcesz, abym uścisnęła sobie ręce z tymi
domniemanymi kumplami twojego taty, to mogę to zrobić. - Byłam ciekawa czy pojawią się na farmie
Herveaux’a tak blisko pełni księżyca. Ciekawa i podejrzliwa.
Alcide powiedział, że zastanowi się nad sytuacją związaną z rzekomymi wędkarzami i powtórzył „dziękuję”
jakieś sześć razy.
- Nie ma sprawy – powiedziałam, mam nadzieję, szczerze. W końcu Alcide poczuł, że podziękował mi już
wystarczająco i rozłączyliśmy się.
Weszłam do środka z moim kubkiem kawy. Nie wiedziałem, że się uśmiechałam, dopóki nie spojrzałam na
lustro w pokoju dziennym. Przyznałam się w duchu, że nie mogę się już doczekać przybycia wilków. To byłoby
miłe, czuć, że nie jestem samotna w środku lasu. Żałosne, co?
Chociaż mieliśmy za sobą wiele wspólnych, miłych wieczorów, Eric nadal większość czasu spędzał na
prowadzeniu swojego wampirzego biznesu. Miałam tego trochę dosyć. No dobra, trochę to mało powiedziane.
Jeżeli jesteś szefem, to powinieneś być w stanie wziąć sobie czasami wolne, racja? To jest jeden z przywilejów
bycia szefem.
Ale coś sprawiało, że wampiry były czujne. Byłam nieszczęśliwa z powodu tych znajomych oznak. Do teraz,
nowy reżim powinien był być już umocniony i Eric powinien był już dawno umocnić swoją nową pozycję w
tym układzie. Victor Madden powinien był w pełni zająć Nowy Orlean, w końcu był reprezentantem Felipe w
Luizjanie, a Eric powinien był zostawić przebieg Obszaru Piątego według jego sprawnie działającego sposobu.
Ale niebieskie oczy Erica robiły się lśniące i stalowe, kiedy pojawiło się imię Victora. Moje prawdopodobnie
były takie same. W tej chwili Victor miał władzę nad Erikiem, a my nie byliśmy w stanie nic z tym zrobić.
Spytałam Erica, czy myślał nad tym, co by było gdyby Victor stwierdził, że jest niezadowolony z prowadzenia
Piątego Obszaru przez Erica. Przerażająca wizja.
- Trzymam wszystkie papiery, by w razie potrzeby móc udowodnić, że jest inaczej - powiedział Eric. - I
trzymam je w kilku miejscach.
Życie wszystkich podwładnych Erica oraz być może i moje, zależało od Erica, który wyrabiał sobie mocną
pozycję w nowym reżimie. Wiedziałam jak wiele go kosztowało jej utrzymywanie, wiedziałam więc też, że nie
powinnam narzekać. To nie takie proste, zmuszać się do odczuwania tego, co powinno się czuć.
Ogólnie rzecz biorąc, troszkę wycia dookoła domu będzie miłą odmianą. Przynajmniej byłoby to coś nowego i
odmiennego.
Kiedy tego dnia poszłam do pracy, powiedziałam Samowi o rozmowie z Alcide’em. Prawdziwi
zmiennokształtni są rzadkością. Ponieważ w okolicy nie ma żadnych innych zmiennokształtnych, Sam spędza
czas z innymi, którzy mają dwie formy.
Harris Charlaine - Southern Vamp 10 – Martwy w Rodzinie
5
- Hej, dlaczego Ty też nie wyjdziesz dzisiaj z domu? - zasugerowałam. - Mógłbyś zamienić się w wilka,
prawda? Jesteś zmiennokształtnym czystej krwi, wmieszałbyś się w tłum.
Sam wychylił się do tyłu w na swoim starym obrotowym krześle, zadowolony, że w końcu znalazł się powód,
by choć na chwilę przerwać wypełnianie formularzy. Sam, który ma trzydzieści lat, jest trzy lata starszy ode
mnie.
- Umawiałem się z kimś z paczki, więc może będzie trochę zabawy - powiedział, rozważając pomysł. Ale po
chwili potrząsnął głową. - To byłoby jak pójście na spotkanie NAACP
1
w blakfejsie
2
. Będąc imitacją z przodu
autentyku. Właśnie dlatego nigdy nie spotykam się z panterołakami, chociaż Calvin powiedział mi, że byłbym
mile widziany.
- Och - powiedziałam, czując zakłopotanie. - Nie pomyślałam o tym. Przepraszam.
Zastanawiało mnie, z kim mógł się spotykać, ale to znowu nie moja sprawa.
- Ach, nie martw się tym.
- Znam cię od lat i powinnam wiedzieć o tobie więcej - powiedziałam. - To twoja kultura.
- Mój własna rodzina ciągle się uczy. Wiesz znacznie więcej niż oni.
Sam ujawnił się w tym samym momencie, co wilkołaki. Jego matka ujawniła się tej samej nocy. Jego rodzina
przeżyła ciężki okres podczas ujawniania się. Ojczym Sama postrzelił jego matkę i teraz byli w trakcie rozwodu
— nic dziwnego.
- Czy ślub twojego brata jest nadal aktualny? - spytałam.
- Craig i Deidra naradzają się. Jej rodzice byli dość niezadowoleni z tego, że wychodzi ona za kogoś, kto ma w
rodzinie ludzi takich jak ja i moja matka. Oni nie rozumieją, że żadne z dzieci Craiga i Deidry nie będą miały
możliwości zmieniać się w zwierzęta. To jest możliwe w przypadku dziecka pierworodnego pary
zmiennokształtnych czystej krwi. - Wzruszył ramionami. - Myślę, że jakoś to przełkną. Właśnie czekam na
ustalenie drugiej daty. Czy nadal chcesz ze mną jechać?
- Oczywiście - powiedziałam, chociaż dostałam lekkich dreszczy, kiedy wyobraziłam sobie siebie mówiącą
Ericowi, że wyjeżdżam ze stanu z innym mężczyzną. Kiedy obiecywałam Samowi, że z nim pojadę, sytuacja
między mną a Ericiem nie wyglądała najlepiej. - Zakładasz, że zabranie wiłkołaczycy, jako osobę towarzyszącą
byłoby obraźliwe dla rodziny Deidry?
- Prawda się rzekła - powiedział Sam. - Wielkie Ujawnienie się osób o podwójnej naturze nie wszędzie poszło
tak dobrze jak w Bon Temps.
1
The National Association for the Advancement of Colored People (Krajowe Stowarzyszenie Postępu Ludzi Kolorowych)
2
Blackface (ang. czarna twarz) – styl teatralnego makijażu zapoczątkowany w Stanach Zjednoczonych pod koniec XIX wieku,
odwołujący się do wyobrażeń rasistowskich obecnych w społeczeństwie amerykańskim dotyczących osób o czarnym kolorze skóry.
Harris Charlaine - Southern Vamp 10 – Martwy w Rodzinie
6
Wiedziałam z miejscowych wiadomości, że Bon Temp miało szczęście. Jego obywatele z przymrużeniem oka
przyjęli do wiadomości istnienie wilkołaków i osób o podwójnej naturze, dodając to do „książki o wampirach”.
- Daj mi znać, jak coś się zmieni - powiedziałam. - I przyjdź jutro, jeśli zmienisz zdanie co do biegania ze sforą.
- Przywódca stada mnie nie zaprosił - powiedział Sam, uśmiechając się.
- Właściciel ziemi to zrobił.
Nie rozmawialiśmy już o tym do końca mojej zmiany, więc domyśliłam się, że Sam miał inne plany na czas
pełni. Każdomiesięczna zmiana trwa właściwie trzy noce – trzy noce, podczas których osoby o podwójnej
naturze, jeśli mogą, wychodzą do lasu (lub na ulice) w swojej zwierzęcej formie. Większość podwójnych — ci
urodzeni z ową naturą – może zmieniać się w różnych okolicznościach, ale czas pełni… To jest coś specjalnego
dla nich wszystkich, włączając w to osoby, które nabyły tą ekstra naturę przez ugryzienie. Jest lek, który
możesz wziąć, aby wstrzymać przemianę; wilkołaki będące między innymi w wojsku, muszą je zażywać. Nie
znoszą tego; jestem świadoma, że przebywanie wtedy w ich towarzystwie to żadna zabawa.
Na szczęście dla mnie, pojutrze było jednym z moich wolnych dni w tym tygodniu.
Jeżeli musiałabym wracać z baru do domu późno w nocy, krótka odległość od samochodu do domu mogłaby
być trochę wykańczająca nerwowo, ze względu na poruszające się swobodnie wilkołaki. Nie jestem pewna jak
wiele pozostaje z ich ludzkiej świadomości, gdy przemieniają się w wilkołaki i nie wszyscy ze sfory Alcide’a
pamiętają, że są moimi przyjaciółmi. Jeśli będę w domu, perspektywa goszczenia wilkołaków będzie bardziej
lub mniej beztroska. Kiedy grupa przychodzi na polowanie do twojego lasu, nie ma żadnego sposobu, aby się
na to przygotować. Nie musisz gotować albo czyścić domu.
Jednakże, posiadanie podwórkowego towarzystwa było dobrą motywacją, aby nadrobić zaległe prace w
ogrodzie. Jako że był to kolejny piękny dzień, włożyłam jeden z moich kompletów bikini, tenisówki, rękawice i
zabrałam się do pracy. Patyki, liście i szyszki sosnowe, wszystkie trafiły na spalenie do beczki, wraz z
resztkami ze strzyżenia żywopłotu. Upewniłam się, że wszystkie narzędzia podwórkowe odłożyłam do szopy,
którą zamknęłam na klucz. Zwinąłem wąż do podlewania roślin doniczkowych, które sama starannie
poukładałam dookoła schodków. Sprawdziłam czy na pewno zamknęłam klapę od wielkiego blaszanego
śmietnika. Kupiłam go specjalnie, by szopy pracze nie dostały się do śmieci, ale wilk mógłby też się nimi
zainteresować.
Miło spędziłam popołudnie, krzątając się dookoła w słońcu i fałszowałam śpiewając, kiedy tylko mnie
poniosło.
Zaraz po zmierzchu, zaczęły przybywać samochody. Podeszłam do okna. Zauważyłam, że wilki były
wystarczająco uprzejme, aby nawzajem się podwozić; było tam po kilkoro osób w każdym samochodzie. Mimo
to, mój podjazd będzie zablokowany do rana. Na szczęście planowałam zostać w domu, pomyślałam. Znałam
kilku członków sfory i paru rozpoznałam od razu. Hamilton Bond, który dorastał z Alcidem, zatrzymał się, lecz
nie wyszedł z ciężarówki, rozmawiał przez telefon. Moją uwagę przykuła chuda, ożywiona młoda kobieta,
która preferowała krzykliwy styl ubierania się, który określałam mianem mody MTV. Pierwszy raz widziałam
ją w barze Hair of the Dog w Shreveport. To ona została wyznaczona do stracenia rannych wrogów, po tym gdy
sfora Alcide wygrała wojnę wilków. Sądzę, że jej imię brzmiało Jannalynn.
Harris Charlaine - Southern Vamp 10 – Martwy w Rodzinie
7
Rozpoznałam też dwie kobiety, które były członkami atakującej sfory; poddały się na końcu walki. Teraz
przyłączyły się do byłego wroga. Poddał się również jeden młody wilkołak, ale on mógł być którymkolwiek z
tuzina postaci poruszających się niespokojnie po moim podwórku.
W końcu przyjechała znajoma ciężarówka Alcide’a. Było tam też dwóch innych ludzi.
Alcide jest wysoki i krzepki, taki jaki powinien być wilkołak. Jest on atrakcyjnym mężczyzną. Ma czarne włosy
oraz zielone oczy, no i, oczywiście, jest bardzo silny. Na co dzień Alcide jest uprzejmy i taktowny — ale
posiada też twardą stronę, na pewno. Słyszałam od Sama i Jasona, że odkąd stał się przywódcą stada, ta właśnie
strona przechodziła niezły trening. Zauważyłam, że Jannalynn zadała sobie specjalny wysiłek, by stać przy
drzwiach ciężarówki, kiedy Alcide się pojawił.
Kobieta o solidnych biodrach, przesuwająca się zanim, była grubo po dwudziestce. Miała brązowe włosy
zalizane do tyłu i związane w kok o kształcie kulki, a jej bezrękawnik dawał mi do zrozumienia, że jest
umięśniona i wysportowana. W tej samej chwili, Camo rozglądała się dookoła frontowego podwórka, jakby
była urzędnikiem podatkowym. Mężczyzna, który wysiadł z drugiej strony ciężarówki był trochę starszy i o
wiele silniejszy.
Czasami, nawet jeśli nie jesteś telepatą, po jednym spojrzeniu na człowieka możesz powiedzieć, że miał on
burzliwe życie. Ten mężczyzna miał. Sposób w jaki się poruszał mówił, że był w pogotowiu w razie kłopotów.
Interesujące.
Obserwowałam go ponieważ wymagał tego. Miał długie, sięgające do ramion, ciemno brązowe włosy, które
jakby płonęły dookoła jego głowy w chmurze spirali. Znalazłam sobie obiekt zazdrości. Zawsze żałowałam, że
nie mogłam zrobić sobie takich włosów.
Gdy już przezwyciężyłem moją zazdrość o włosy, zauważyłam, że jego skóra była brązowa jak lody o smaku
mokki. Chociaż nie był on tak wysoki jak Alcide, rekompensowało mu to agresywne ciało o grubych,
umięśnionych ramionach.
Gdyby brukowana ścieżka przed moim domem była alarmem na ludzi „zepsutych do szpiku kości”, to
podeszłabym pod Corkscrew
3
i ustawiłabym na niej jego stopę.
- Niebezpieczeństwo, Will Robinson - powiedziałam głośno. Nigdy wcześniej nie widziałam Camo albo
Corkscrew. Hamilton Bond wyszedł ze swojej ciężarówki i dołączył do małej grupy, ale nie podszedł do
schodka ganku, by stanąć obok Alcide’a, Corkscrew i Camo. Ham zatrzymał się. Jannalynn dołączyła do niego.
Sfora Long Tooth przypominała dwie klasy, a jej rozmieszczenie było hierarchią ważności.
Kiedy odpowiedziałam na pukanie do drzwi, mój uśmiech barmanki był już na swoim miejscu. Bikini mogłoby
wysyłać zły sygnał (Mmmm, jestem wolna!), Więc wrzuciłam na siebie jeansowe szorty i koszulkę Fantasii.
Otworzyłam siatkowe drzwi przeciw owadom.
3
Corkscrew – znaczy Spiralny; ksywka którą wymyśliła Sookie z zazdrości o kręcone włosy ;)
Harris Charlaine - Southern Vamp 10 – Martwy w Rodzinie
8
- Alcide! - powiedziałam, naprawdę zadowolona, że go widzę. Wymieniliśmy krótki uścisk. Wydawał się być
nieznośnie ciepły; ostatnio przytulałam się tylko z „chłodniejszym-niż-temperatura-pokojowa” Ericiem.
Poczułam coś w rodzaju fali emocji i uświadomiłem sobie, że, chociaż Camo uśmiechała się do mnie, nasze
zawstydzenie nie byłoby dla niej mile widziane.
- Hamilton! - powiedziałam. Kiwnęłam do niego głową, nie trzymał już tak dużego dystansu.
- Sookie - powiedział Alcide. - Pewni nowi członkowie chcą się z tobą zapoznać. To jest Annabelle Bannister.
Nigdy nie spotkałam nikogo, kto mniej przypominałby "Annabelle” bardziej niż ta kobieta. Uścisnęłyśmy sobie
ręce, oczywiście powiedziałam jej, że miło było ją poznać.
- Znasz Ham i spotkałaś już Jannalynn, jak sądzę? - powiedział Alcide, pochylając głowę do tyłu.
Kiwnęłam głową obojgu stojącym u stóp schodów.
- I to jest Basim al Saud, mój drugi w kolejności - kontynuował Alcide. Zostało to wymówione w sposób "ba -
SIM,”
4
, a Alcide przedstawiał mi jego imię naśladując cały ten czas sposób w jaki mówią ludzie arabskiego
pochodzenia. Nie ma sprawy.
- Cześć, jak się masz Basim, - powiedziałam. Wyciągnęłam moją rękę. Znałam jedno ze znaczeń "drugiego w
kolejności”, była to osobą, przed którą ze strachu posrał by się każdy i Basim wydawał się być dobrze
zakwalifikowanym do tej pracy. Nieco niechętnie, wyciągnął swoją rękę do mojej. Potrząsnąłem nią,
zastanawiając się co mogłabym od niego uzyskać. Wilkołaki są często bardzo trudne do odczytania z powodu
ich dwoistej natury. Rzeczywiście, nie uzyskałam żadnych konkretnych myśli: tylko mieszankę nieufności,
agresji i pożądania.
Zabawne, to było mniej więcej to, co otrzymywałam od błędnie nazwanej Annabelle.
- Jak długo jesteście w Shreveport? - spytałam grzecznie. Spojrzałam najpierw na Annabelle, a później na
Basima, tak by skierować pytanie do obojga.
- Sześć miesięcy - powiedziała Annabelle. - Przeniosłam się ze sfory Elk Killer
5
z południowej Dakoty.
Więc była w siłach powietrznych. Stacjonowała w Południowej Dakocie, ale zrezygnowała i przeszła do sił
powietrznych Barksdale Air Force Base w Bardziej Apodyktycznym Mieście, przyległym do Shreveport.
- Jestem tu od dwóch miesięcy - powiedział Basim. - Zaczynam się przyzwyczajać. – Mimo że wyglądał
egzotycznie, posiadał niewielki ślad akcentu, a jego angielski był o wiele bardziej precyzyjny niż mój.
Przyglądając się jego fryzurze, można było stwierdzić, że na pewno nie należał on do sił zbrojnych.
4
"bah - SEEM,” – można to przetłumaczyć również jako „wyglądający jak bzdura, błahostka”
5
Dosłownie: sfora Jeleniego Zabójcy, Jeleni Asasyn
Harris Charlaine - Southern Vamp 10 – Martwy w Rodzinie
9
- Basim zostawił jego starą sforę w Houston - oznajmił Alcide. - I cieszymy się, że stał się jednym z nas. - "My”
nie oznaczało jednak Hama Bonda. Może i nie potrafiłam czytać w myślach Hama tak łatwo, jak w zwykłych
ludzkich umysłach, ale nie wydawał się być zwolennikiem Basima. Jannalynn też wydawała się patrzeć na
niego z niechęcią, ale też i z pożądaniem. Było dużo żądzy unoszącej się w sforze dzisiejszego wieczora.
Patrząc na Basima i Alcide, nie było ciężko to zrozumieć.
- Życzę wam miłego wieczoru, Basim, Annabelle - powiedziałam zanim zwróciłam się do Alcide’a. - Alcide,
moja własność rozciąga się może z akr za strumieniem na wschód, około pięciu akrów na południe do drogi
gruntowej, która prowadzi do szybu naftowego i na północ od tyłów cmentarza.
Przywódca stada kiwnął głową.
- Zadzwoniłem do Billa ubiegłej nocy i nie ma nic przeciwko naszemu rozejścia się również na jego las. Nie
będzie go w domu do świtu, więc nie będziemy mu przeszkadzać. A jak jest z tobą Sookie? Wychodzisz dzisiaj
wieczorem do Shreveport, czy zostajesz w domu?
- Będę tutaj. Jeżeli będziecie czegoś potrzebować, po prostu przyjdźcie pod drzwi. - Uśmiechnęłam się do
wszystkich.
Jaka niewypieprzona Blondi, pomyślała Annabelle.
- Być może ktoś będzie potrzebował telefonu - powiedziałam do niej, a ona podskoczyła. - Albo pierwszej
pomocy. Mimo wszystko, Annabelle, nigdy nie wiadomo co cię spotka. - Chociaż gdy zaczęłam mówić, miałam
na twarzy uśmiech, zniknął jeszcze zanim skończyłam swoją wypowiedź.
Ludzie powinni przynajmniej usiłować być grzeczni.
- Dzięki jeszcze raz za udostępnienie na swojej ziemi. Będziemy zmierzali do lasu - powiedział szybko Alcide.
Zmierzch ciągle zapadał, a ja widziałam, że inne wilkołaki wędrowały bez celu miedzy drzewami. Jedna z
kobiet odrzuciła w tył głowę i zawyła. Oczy Basima były już okrągłe i bardziej złote.
- Dobrej nocy - powiedziałam, ponieważ cofnęłam się i zatrzasnęłam siatkowe drzwi przeciw owadom. Trzy
wilkołaki zaczęły schodzić w dół schodków. Głos Alcide’a jednak zdryfował z powrotem.
- Mówiłem ci, że jest telepatką - powiedział do Annabelle, gdy przechodzili przez podjazd do lasu, podążając za
Hamem. Jannalynn nagle zaczęła biec do linii drzew, tak pragnęła przemiany. Ale to Basim zerknął na mnie z
powrotem kiedy zamykałam drewniane drzwi. To był rodzaj spojrzenia, który otrzymujesz od zwierząt w zoo.
I to była pełna ciemność.
Wilkołaki były trochę rozczarowujące. Nie narobili tyle hałasu ile spodziewałam się że zrobią. Zostałam
oczywiście w domu, wszystko pozamykałam i zaciągnęłam moje zasłony, co nie było moim zwyczajem. Mimo
wszystko, żyłam w środku lasu. Oglądałam trochę telewizję i chwilę poczytałam. Nieco później, kiedy
szczotkowałam zęby, usłyszałam wycie. Sądziłam, że przyszło to z bardzo daleka, prawdopodobnie z części
bliskiej wschodniej krawędzi mojej własności.
Harris Charlaine - Southern Vamp 10 – Martwy w Rodzinie
10
Na zajątrz wczesnym rankiem, gdy świtało, obudziłam się, ponieważ usłyszałam silniki samochodów.
Wilkołaki zbierały się do odjazdu. Już miałam przewrócić się na drugi bok, by znów zasnąć, ale zrozumiałam,
że najpierw muszę odbyć podróż do łazienki. Gdy się o to zatroszczyłam, byłam bardziej przebudzona.
Powędrowałam na dół do pokoju dziennego i zerknęłam przez szparę w przednich zasłonach. Zza linii drzew
wyszedł jak pijany Ham Bond. Rozmawiał z Alcide’em. Ich ciężarówki były ostatnimi. Annabelle zniknęła
chwilę wcześniej.
Gdy popatrzyłam na wczesne, poranne światło przedzierające się przez zroszoną trawę, trzy wilkołaki powoli
przeszły przez trawnik, ubrane tak jak poprzedniego wieczoru, ale niosąc w dłoniach swoje buty. Wyglądali na
wyczerpanych, ale szczęśliwych. Ich ubrania nie były zakrwawione, ale ich twarze i ręce były cętkowane. Mieli
pomyślne polowanie. Miałam wyrzuty sumienia z powodu Bambi, ale jakoś to zniosłam. To było coś innego niż
pójście w ciemność z karabinem.
Kilka sekund później z lasu wyłonił się Basim. W pochyłym świetle, wyglądał jak leśne stworzenie, jego dzikie
włosy pełne były kawałków liści i gałązek. Było to coś w stylu starożytnego Basim al Sauda. Zaczęłam się
zastanawiać, jak stał się wilkołakiem w bezwilkołakowej Arabii. Kiedy tak patrzyłam, Basim odwrócił się od
reszty i przyszedł do mojego przedniego ganku. Zapukał stanowczo i cicho.
Policzyłam do dziesięciu i otworzyłam drzwi. Próbowałam nie gapić się na krew. Mogłabym powiedzieć, że
umył twarz w strumieniu, ale ominął szyję.
- Panno Stackhouse, dzień dobry - powiedział grzecznie Basim. - Alcide powiedział, że powinienem ci
przekazać, że inne stworzenia przechodziły przez twoją własność.
Mogłam poczuć zmarszczkę między moimi oczyma, gdy ściągnęłam brwi.
- Jakiego rodzaju, Basimie?
- Przynajmniej jedno było wróżką - powiedział. - Prawdopodobnie więcej niż jedna wróżka, ale jedna na
pewno.
To było niewiarygodne z przynajmniej sześciu powodów.
- Czy ten ślad… czy ślady… są świeże? Czy są sprzed kilku tygodni?
- Bardzo świeże - powiedział. - I zapach wampira jest równie silny. To zła mieszanka.
- To nieprzyjemna wiadomość, ale to coś o czym musiałam wiedzieć. Dzięki, za przekazanie wiadomości.
- I jest ciało.
Gapiłam się na jego, zmuszając moją twarz do bezruchu. Mam dużą praktykę w ukrywaniu moich myśli; każdy
telepata musi być w tym dobry.
- Jak długo leży tam to ciało? - spytałam, gdy byłam już pewna, że kontroluję mój głos.
Harris Charlaine - Southern Vamp 10 – Martwy w Rodzinie
11
- Około półtorej roku, być może trochę mniej. - Basim nie robił dużej sprawy ze znalezienia ciała. On po prostu
informował mnie, że znajduje się ono na mojej ziemi. - Jest bardzo daleko z tyłu, zakopane dość głęboko.
Nie powiedziałam nic. O mój Boże
6
, to musi być Debbie Pelt. Od kiedy Eric odzyskał pamięć o tej nocy, jest to
jedyna rzecz o którą nigdy go nie spytałam - gdzie zakopał jej ciało, po tym jak ją zabiłam.
Ciemne oczy Basima prześledziły mnie z wielką uwagą.
- Alcide chce abyś zadzwoniła, jeżeli będziesz potrzebowała pomocy albo rady - powiedział w końcu.
- Powiedz Alcide’owi, że doceniam jego ofertę. I dziękuję jeszcze raz za powiadomienie mnie.
Kiwnął głową, że zrozumiał, kiedy był już w połowie drogi powrotnej do ciężarówki, gdzie siedziała Annabelle
z głową na ramieniu Alcide’a.
Pomachałam im, kiedy Alcide odpalał ciężarówkę i zamknęłam drzwi, kiedy odjechali.
Miałam dużo do przemyślenia.
Tłumaczenia: olcia86bar
Korekta: Rozalea
6
Geez Louise