1
4. Hipnoza, oddziaływanie bioenergetyczne, sugestia
Co rozumiemy przez pojęcie hipnoza? Tradycyjnie przyjęty zakres tego poję-
cia obejmuje rozmaite stany, w jakie popadają osoby hipnotyzowane, oraz
różne sposoby ich wywoływania. Są to – jak wkrótce zobaczymy – sposoby
uruchamiające z gruntu odmienne mechanizmy w psychice i organizmie
osoby hipnotyzowanej.
Rozróżnienia rozmaitych mechanizmów, z których każdy z osobna może do-
prowadzić do wystąpienia jednego ze stanów określonych jako “trans hipno-
tyczny", pierwszy dokonał Julian Ochorowicz (1882). Oczywiście i przed nim
zdawano sobie sprawę z niejednorodności zjawiska, nazywanego początkowo
“magnetyzmem zwierzęcym", a potem “hipnotyzmem", ale przez żadnego z
wcześniejszych badaczy zjawisko to nie zostało zanalizowane tak dokładnie.
O znaczeniu Ochorowicza jako teoretyka hipnozy świadczy przyznanie mu
nagrody Francuskiej Akademii Nauk za rozprawę Hypnotisme et Mesmeri-
sme w 1911 roku. Niewydanie tej pracy w języku polskim ani za życia, ani po
śmierci autora jest faktem wprost niewiarygodnym.
Ochorowicz rozróżnia cztery rodzaje mechanizmów, które powodują powsta-
wanie stanów hipnozy:
1. katapleksję [nie mylić z katalepsją, czyli stanem znieruchomienia i ze-
sztywnienia mięśni, w którym kończyny mają tendencję do utrzymywania
nadanego im ułożenia] – ogólną lub częściową- zjawiska wywołane rodzajem
przestrachu;
2. ideoplastię – zjawiska wywołane samym wyobrażeniem skutków mających
nastąpić;
3. hipnotyzm (w zwężonym znaczeniu tego słowa) – odurzenie senne wywoła-
ne przez zmęczenie któregoś ze zmysłów i nieruchomość ciała, przy jednocze-
snym wytężeniu uwagi;
4. mesmeryzm (“magnetyzm zwierzęcy"), polegający na fizycznym działaniu
jednego organizmu na drugi.
Jest to podział teoretyczny. W praktyce mechanizmy te działają przeważnie
jednocześnie. Lekarz np. poleca pacjentowi, aby wpatrywał się w błyszczący
punkt, a jednocześnie sugeruje mu poczucie ociężałości i senności; urucha-
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
2
mia zatem naraz działanie hipnotyczne (w znaczeniu podanym w punkcie 3)
oraz ideoplastyczne. Przy estradowych pokazach hipnozy, dokonywanych na
ochotnikach zgłaszających się z sali, z zasady mamy do czynienia z miesza-
niną oddziaływań, wśród których nie brakuje też działania mechanizmu ka-
taplektycznego; pomagają tu hipnotyzerowi zażenowanie z powodu publicz-
nego występu, obawa przed czymś nieznanym oraz zaskakujące osobę wpro-
wadzoną w trans działania hipnotyzera.
Mechanizm katapleksji
Przypomnijmy sobie z dzieciństwa, jak dziwiliśmy się, gdy dotknięcie ucieka-
jącej stonogi zamiast zdopingować ją do tym szybszego biegu, powodowało jej
znieruchomienie. Zwierzątko wyglądało nagle jak martwe.
Katapleksja jest u zwierząt mechanizmem obronnym. Zwierzęta żywiące się
innymi zwierzętami z reguły nie zwracają uwagi na obiekty nieruchome –
choćby w rzeczywistości były one najsmakowitszymi kąskami. I odwrotnie –
te same zwierzęta połykają nieraz całkiem niestrawne przedmioty tylko dla-
tego, że się one poruszają; wiedzą o tym dobrze wędkarze łowiący na tzw.
błystki. Według Pawłowa katapleksja jest odruchem samozachowawczym.
Jeżeli zwierzę nie znajduje ratunku ani w walce, ani w ucieczce, nierucho-
mieje, aby nie sprowokować przez swoje ruchy agresji strony atakującej. Ka-
tapleksja byłaby zatem odruchem odziedziczonym przez człowieka po jego
zwierzęcych przodkach, a więc objawem szczątkowym. U ludzi zdrowych (nie
wszystkich) mechanizm ten łatwo można uruchomić, stosując technikę “hip-
nozy estradowej".
Sławny profesor Charcot, który w drugiej połowie XIX w. podjął na wielką
skalę badania nad hipnozą, stosował metodę bardzo prostą: damie, którą
zamierzał wprowadzić w trans, nakazywał zajęcie miejsca na krześle i nie-
spodziewanie uderzał w gong nad jej uchem, czemu towarzyszył jego ostry
krzyk: “spać!" Zamiast uderzenia w gong stosowano też nagły błysk oślepia-
jącego światła, otrzymywanego z elektrycznej lampy łukowej. Były to sposoby
– jako się rzekło – ogromnie proste, ale i równie szkodliwe. Jak wiadomo,
niektóre z kobiet wielokrotnie poddawane eksperymentom profesora Charco-
ta, które trafiły do szpitala Salpetriere ze stosunkowo lekkimi przypadło-
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
3
ściami, pozostawały potem na dłużej na oddziale psychiatrycznym z objawa-
mi ciężkiego rozstroju nerwowego.
Odruchowi kataplektycznemu towarzyszy gwałtowny skurcz naczyń krwiono-
śnych, który niczym nie grozi tylko człowiekowi zdrowemu. A przecież, nie
przeprowadzając przedtem skrupulatnych badań lekarskich, nigdy nie wie-
my, czy mamy przed sobą człowieka z naprawdę zupełnie zdrowym aparatem
krążenia.
U ludzi nerwowo i psychicznie zdrowych “czystym" działaniem kataplektycz-
nym, a więc zaskoczeniem i przestrachem, nagle wytworzonym poczuciem
zagrożenia, nie można wywołać zapadnięcia w stan, który można by określić
jako jedną z form transu hipnotycznego. Proszę zwrócić uwagę: w metodzie
stosowanej przez Charcota na osobę poddawaną doświadczeniu działają na
raz dwa czynniki – kataplektyczny oraz ideoplastyczny, uruchomiony słowną
sugestią zasypiania.
U chorych psychicznie (np. w schizofrenii) podobne do hipnozy kataplektycz-
nej zjawisko występuje spontanicznie, i to w jaskrawej formie. Jest to stan
osłupienia (stuporu), polegający na znieruchomieniu w momencie zagrożenia
i lęku.
Częściowa katapleksja, polegająca np. na występowaniu nagle luki w pamię-
ci, “poraża" nierzadko osoby psychicznie zdrowe, a tylko nadmiernie wrażli-
we. Podobnie jak człowiek pogrążony w hipnotycznym som-nambulizmie z
apetytem zajada surowy kartofel, który otrzymał ze słowami “proszę spróbo-
wać, jaka to znakomita gruszka", tak samo uczeń “wyrwany" do odpowiedzi
zdolny jest w swoim kataplektycznym osłupieniu uwierzyć w najdzikszy ab-
surd. Za tym, że tego rodzaju “szkolne" katapleksje mają naprawdę charakter
hipnotyczny, a nie polegajątylko na chwilowej niezborności uwagi, przemawia
fakt występowania w takich momentach wzmożonej sugestywności. Niech za
przykład posłuży nam znana opowieść. Rzecz działa się w czasach, gdy Adam
Mickiewicz był jeszcze uczniem gimnazjalnym. Pewnego razu chłopiec, sie-
dzący na szkolnej ławie obok Mickiewicza, niespodziewanie wezwany do od-
powiedzi, wstał całkiem ogłupiały i milczący. Wtedy Adaś podpowiedział mu
zdanie, które tamten głośno powtórzył: “Niedaleko Damaszku siedział diabeł
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
4
na daszku". Biedak powtarzając te głupstwa wierzył, że stanowią odpowiedź
na zadane przez nauczyciela pytanie!
Mechanizm ideoplastii
Jeśli tylko potrafimy dość intensywnie wyobrazić sobie czynność ziewania,
możemy tym spowodować wystąpienie tego odruchu. Trzeba jednak do tego
spełnienia pewnych specjalnych warunków.
“Jakież są to specjalne warunki?" – zastanawiał się Julian Ochorowicz i
orzekł – “brak przeszkód". Te przeszkody są przeważnie natury psychicznej;
jedne wyobrażenia paraliżują drugie. Wyobrażamy sobie ziewanie, ale umysł
nasz zajęty jest w danej chwili wszystkim innym, tylko nie ziewaniem. Dlate-
go – na szczęście – nie ziewamy za każdym razem, gdy tylko pada słowo “zie-
wać". Max Hirsch w książce Sugestia i hipnoza powiada, że efekt fizjologicz-
ny, oczekiwany przez nas w ustroju, ma istotną tendencję do urzeczywistnie-
nia się. A kiedy się urzeczywistnia? Dawniej sądzono, iż warunkiem jest stan
“zawężonej świadomości". Ku takiemu stanowisku skłaniał się także Ocho-
rowicz. Obecnie wydaje się jednak prawdopodobniej sze, że stan zawężonej
świadomości (a raczej jeden z tego rodzaju stanów) jest tylko okolicznością
sprzyjającą dotarciu wyobrażenia do głębszych warstw osobowości; tam,
gdzie rządzi badana przez psychologów głębi nieświadomość.
Stanem sprzyjającym ideoplastycznemu realizowaniu się wyobrażeń przy nie
zawężonej świadomości jest stan relaksacji, czyli fizycznego i psychicznego
odprężenia. Fakt ten wykorzystuje popularna wśród lekarzy technika hipno-
tyzowania, tzw. hipnoza werbalna. Postępowanie tu ma w grubszych zary-
sach następujący przebieg: miejscem zabiegu jest pomieszczenie, gdzie panu-
je cisza i półmrok. Lekarz poleca pacjentowi, aby ułożył się możliwie najwy-
godniej, po czym każe mu odprężyć kolejno poszczególne grupy mięśni. Jak
wiadomo, napięcie psychiczne powoduje mimowolne naprężanie się różnych
mięśni szkieletowych (np. człowiek w gniewie bezwiednie zaciska szczęki, a
dłonie ściskają mu się w pięści). Występuje też zjawisko odwrotne: odpręże-
nie mięśni powoduje ustępowanie napięć psychicznych. Doprowadziwszy pa-
cjenta do stanu relaksacji lekarz zwraca uwagę pacjenta na jego oddech, su-
gerując, że staje się on coraz bardziej spokojny i miarowy, oraz podsuwa wy-
obrażenie ciężkości i bezwładności ciała. Są to wyobrażenia, które u człowie-
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
5
ka zrelaksowanego realizują się ideoplastycznie bardzo łatwo. Nietrudno jest
też skłonić pacjenta, aby zrealizował przedstawienie sobie ciepła zjawiającego
się w okolicy serca i przyjemnie rozlewającego się po całym ciele. Działa tu
swego rodzaju sprzężenie zwrotne: stan relaksacji sprzyja zjawiskom ideopla-
stycznym, a ich realizacje z kolei utwierdzają i pogłębiają ten stan.
Można teraz polecić pacjentowi, aby zwrócił uwagę na to, co dzieje się np. z
jego prawą ręką: jest ciężka, ciężka i bezwładna, staje się coraz cięższa.
Skutkiem ideoplastycznej realizacji wyobrażenia, że ręka stanowi np. po-
dłużną bryłę żelaza, jest autentyczna niemożność uniesienia ręki. Lekarz
proponuje pacjentowi, aby spróbował; pacjent stara się, ręka drga, ale się nie
unosi, jest jakby sparaliżowana. Ten fakt wywołuje u pacjenta przekonanie,
że zachowawszy świadomość zapadł w stan zbliżony do snu. Przecież w sta-
nie czuwania – rozumuje pacjent – uniesienie ręki nie może stwarzać trudno-
ści. Chyba dopiero od tego momentu zaczyna się proces “zawężania świado-
mości".
Zapewne dość trafnie scharakteryzował metodę hipnozy werbalnej jeden z
badaczy: lekarz opowiada pacjentowi o zjawiskach towarzyszących zasypia-
niu (temu zwykłemu, codziennemu), a pacjent dokonuje “syntezy" zaśnięcia.
Przez kilkadziesiąt lat, od czasów Bernheima – wybitnego francuskiego bada-
cza hipnozy z końca XIX w. – panowało dość rozpowszechnione przekonanie,
że hipnoza jest to stan zbliżony do snu, który wywołujemy u pacjenta działa-
niem sugestii. Przeciwko takiemu stanowisku już w końcu XIX w. występo-
wali niektórzy wnikliwsi badacze. Jednym z nich był dr Albert von Schrenck-
Notzing. Stwierdził on, że istnieją osoby łatwo ulegające hipnozie, ale trudno
sugestii oraz że stopień podatności na sugestię nie jest zawsze proporcjonal-
ny do stopnia głębokości hipnozy (hipnozy w rozumieniu Bernheima).
Jeden z najwybitniejszych współczesnych badaczy hipnozy prof. Ernest R.
Hilgard, opierając się na rezultatach ogromnej liczby doświadczeń przepro-
wadzonych na Uniwersytecie Stanforda (USA), konkluduje:
Nie mamy dostatecznych podstaw, aby identyfikować podatność na hipnozę z
podatnością na sugestię. Bez wątpienia osoba podatna na hipnozę podatna
jest również na specjalnego rodzaju sugestie, dokonywane w specjalnych wa-
runkach, ale wydaje się, że nic można definiować hipnozy jako podatności na
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
6
sugestię, ponieważ istnieje szereg rodzajów sugestii leżących poza zjawiskami
hipnozy.
Ponieważ – jak się okazało – zjawiska sugestii i zjawiska hipnozy mogą
wprawdzie łączyć się ze sobą, lecz. również mogą istnieć niezależnie od sie-
bie, Hilgard proponuje, aby jako czynnik odpowiedzialny za powstawanie
hipnozy uznać wyobraźnię:
W naszej pracowni przeprowadziliśmy długotrwałe doświadczenia, podczas
których studenci poddawani hipnozie byli uprzednio badani za pomocą te-
stów; wielu z nich poddawano podobnym badaniom testowym również i po
zakończeniu seansu hipnotycznego. Badania wykazały, że najbardziej podat-
ni na hipnozę studenci odznaczali się już od dzieciństwa żywą wyobraźnią,
niektórzy zaś od dzieciństwa zachęcani byli przez, rodziców do jej rozwijania i
intensywnego przeżywania wyobrażonych sytuacji. Przez określenie “żywa"
lub “aktywna" wyobraźnia rozumiemy zdolność do koncentrowania się na
pewnego rodzaju fantazjach tak realistycznych, że codzienna rzeczywistość
pozostaje jak gdyby w zawieszeniu; wyobrażone zdarzenia są odczuwane jako
rzeczywiście przeżyte i tak też przechowywane w pamięci. Tego rodzaju wy-
obraźnia różni się od patologicznej tym, że jest ograniczona czasowo i że kon-
takt z rzeczywistością może być w każdej chwili na nowo nawiązany.
Stanowisko Hilgarda wydaje się słuszne, ale nie jest niczym nowym. Dr Am-
broise Auguste Liebeault zdołał stwierdzić już w osiemdziesiątych latach
ubiegłego wieku, że osoba, która zwracając uwagę swoją na jakieś wyobraże-
nia, np. na percepcję dotykową, doznaje jak gdyby rzeczywistego wrażenia,
jest zdolna do zapadnięcia w głęboką hipnozę. Podobną myśl wyraża Ocho-
rowicz (1887) twierdząc, że osoby łatwo pochłaniane przez jedną ideę bardzo
łatwo podlegają hipnozie i autohipnozie.
Dziwne to – ale Ochorowicz posuwa się w swoim rozumowaniu dalej niż Hil-
gard. Nie poprzestaje na skonstatowaniu, że hipnoza może być dziełem wy-
obraźni. Zadaje pytanie: jak to się dzieje, że wyobrażenie urzeczywistnia się, i
odpowiada: jako następstwo pewnych wyobrażeń występuje zjawisko ide-
oplastii. Ochorowicz napisał:
Ideoplastią nazywamy urzeczywistnienie się w osobniku pewnego wyobraże-
nia, spełnienie pewnego aktu, wytworzenie się pewnego stanu, a to niezależ-
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
7
nie od tego, czy owo urzeczywistnienie było wywołane przez poddanie osoby
drugiej czy przez spełnienie własnego, danego samemu sobie nakazu (auto-
sugestii), czy też nawet niezależnie od własnych lub obcych poddawali.
Według Ochorowicza sprawa przedstawia się następująco: sugestia lub auto-
sugestia realizuje się przez wyobrażenie, które-jeśli może opanować nas choć
przez chwilę całkowicie – uruchamia szczególny mechanizm ideoplastii. Wy-
daje się, że Ochorowicz nie zdawał sobie sprawy z roli w tym procesie sfery
nieświadomej. Nic zresztą dziwnego – psychologia głębi zaczęła się rozwijać
dopiero w latach, które były ostatnim okresem życia naszego uczonego. Napi-
sał on, że ideoplastia może występować jedynie w stanach zbliżonych do mo-
noideizmu. To jest warunek główny – inne są dodatkowe. Dziś powiedzieliby-
śmy raczej, że stan zbliżony do monoideizmu – opanowanie umysłu przez
jedną tylko myśl – jest okolicznością wielce sprzyjającą, a warunek konieczny
dla ideoplastycznej realizacji wyobrażenia stanowi opanowanie przezeń nie-
świadomości. człowieka. Hilgard zwraca uwagę na związek zdolności do ak-
tywnego wyobrażania sobie z halucynacjami hipnotycznymi i z rozszczepie-
niem świadomości, jak to się dzieje przy automatycznym pisaniu, kiedy czło-
wiek pogrążony w rozmowie nie jest świadom tego, co jego ręka pisze.
Wiadomo, z jaką łatwością i siłą realizują się ideoplastyczne wyobrażenia
człowieka w hipnozie, a więc – w stanie przyćmionej świadomości. Człowiek
w tym stanie, jeśli wyobrazi sobie np., że ręka jego zanurzona jest w misce z
gorącą wodą, istotnie będzie dotkliwie odczuwał gorąco; co więcej, skóra jego
dłoni się zaróżowi. Ale i w stanie pełnej świadomości (po przebudzeniu) mogą
się realizować ideoplastycznie wyobrażenia, jeśli tylko opanują sferę nieświa-
domości w trakcie hipnozy. Chodzi tu o realizację tzw. sugestii pohipnotycz-
nych. U niektórych osób wszystkie, nawet najdziwniejsze zjawiska ideopla-
styczne można przenieść poza hipnozę. W dokładnie oznaczonym przez eks-
perymentatora czasie, np. godzinę po przebudzeniu, pacjent ze zdumieniem
stwierdza, że nie jest w stanie unieść lewej ręki, że “coś" parzy go w prawą
dłoń, że patrząc w lustro (o zgrozo!) nie widzi własnej głowy. Ostatecznym
argumentem świadczącym, że nie tylko w stanach zbliżonych do monoide-
izmu – jak sądził Ochorowicz – występują zjawiska ideoplastii, jest praktyka
autosugestii. Nic w tym zresztą dziwnego: podstawowe prace na temat auto-
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
8
sugestii (Emila Coue i Władimira Bechteriewa) ukazały się dopiero w latach
dwudziestych.
Prawdziwie makabryczny eksperyment, dowodzący, jak wielka może być siła
wyobrażenia, przeprowadzono w Kopenhadze w 1750 roku. Przekazano tam
pewną skazaną na śmierć osobę lekarzom, którzy przywiązali nieszczęśliwca
pasami rzemiennymi do stołu i zawiązali mu oczy. Następnie obwieścili, że
rozetną mu żyłę na szyi, aby krew wypłynęła z niego do ostatniej kropli. Po-
tem ukłuto go całkiem nieznacznie szpilką i puszczono na jego szyję stru-
mień wody, która z szelestem spływała do basenu ustawionego na ziemi.
Zbrodniarz umarł w przekonaniu, że krew L niego wypływa.
Duży rozgłos zyskały sobie przed półwieczem badania dra Eugeniusza Osty'-
ego w Paryżu nad obdarzoną rzadką zdolnością ideoplastyczną Olgą Kani.
Potrafiła ona wywoływać na powierzchni swej skóry napisy i obrazy przed-
miotów, o których myślała. Po raz pierwszy to się zdarzyło, gdy mając 19 lat
zgubiła naszyjnik pereł, co ją wielce zmartwiło. Wystąpiły wówczas na jej ra-
mieniu dziwne znaki: rząd czerwonych, okrągłych kółek zarysował się na
skórze. Nikt nie wiedział, co to ma znaczyć, i uważano to za rodzaj wysypki.
Dopiero później, przy powtarzaniu się tego zjawiska spostrzeżono, że każda
silniejsza emocja, każde silniejsze wrażenie ujawnia się na jej skórze dermo-
graficznie, tj. przez przekrwienie pewnych okolic skóry, na których występują
charakterystyczne znamiona. Podobny charakter mają objawy tzw. stygmaty-
zacji. U osób popadających w religijna ekstazę podczas rozpamiętywania
szczegółów męki Jezusa (a przy tym wybitnie uzdolnionych ideoplastycznie)
pojawiają się na dłoniach, a czasem i na czole krwawe znaki.
Powróćmy teraz do sprawy hipnozy werbalnej. Mechanizm działania słów
hipnotyzera na osobę poddającą się zabiegowi sprowadza się tu do uznania
ich przez pacjenta za własne i, jak wiadomo, pacjent może sugestię przyjąć
lub ją odrzucić. Do ideoplastycznej realizacji sugestii dochodzi tylko wtedy,
gdy zostanie ona zaakceptowana, i to nie tylko przez świadomość, ale też
przez nieświadomość pacjenta. Sprzyja temu postępujące podczas procesu
hipnotyzowania stopniowe zawężanie się świadomości. Amerykański badacz
hipnozy Leslie M. Le Cron twierdzi nawet, że w gruncie rzeczy każda hipnoza
jest rodzajem autohipnozy.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
9
Skłonność do ulegania sugestiom, czyli skłonność do akceptowania cudzych
sądów jako własne, jest u różnych ludzi rozmaita pod względem zarówno ilo-
ściowym, jak i jakościowym. Również u tego samego człowieka zmienia się
ona zależnie od okoliczności. Możemy zaobserwować nieraz w życiu codzien-
nym, jak człowiek silnie zaabsorbowany jakąś sprawą, która prawie całkowi-
cie pochłania jego uwagę, przypadkowo ulega cudzemu zdaniu.
Doświadczenia z Olgą Kahl: proste rysunki i litery ukazywały się “na żąda-
nie" (nawet głośno nie wypowiedziane!) na skórze pani Kahl w postaci czer-
wonawych kresek, podobnych do tych, jakie powstają na skutek lekkiego za-
drapania,
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
10
1 – częściowo odtworzone imię Rene;
2 i 3 – odtwarzanie trójkąta (4);
5 – napis wywołany myśleniem o imieniu “Sabina";
6 – na przedramieniu powstał niekompletny obraz kieliszka
L. E. Stefański odebrawszy kiedyś telefon do kolegi, pracującego ^sąsiednim
pokoju, słuchawkę odłożył na siedzenie fotela i przywołując kolegę powie-
dział: “Tu jest do pana telefon". Słowom tym towarzyszył mimowolny gest,
wskazujący leżącą słuchawkę. Skutek był zaskakujący kolega ów odbył dłu-
gą rozmowę telefoniczną w bardzo niewygodnej pozycji, nisko pochylony nad
fotelem; uwierzył bowiem, że telefon jest do niego “tu", na wysokości fotela,
jakby nie można było słuchawki pod-nieść do góry.
Nawet przy pełnej świadomości również jesteśmy zdolni ulegać sugestiom.
Nowsze badania wykazały, że istnieją różne rodzaje podatności na sugestię,
przy czym nie wszystkie rodzaje podatności na sugestię korelują z podatno-
ścią na hipnozę werbalną. Bliższe informacje na ten temat znajdzie Czytelnik
w książce H. Eysencka Sens i nonsens w psychologii.
W celu pogłębienia hipnozy, gdy chce się wprowadzić pacjenta w stan zbliżo-
ny do snu w narkozie, najbardziej celowe – wg prof. Bertolda Stokvisa, psy-
chologa holenderskiego – jest zastosowanie tzw. metody mutacyjnej. Gdy pa-
cjent zamknie oczy, żąda się od niego, aby oddychał głęboko, dokładnie tak,
jakby miał zasnąć. Tempo, w jakim musi oddychać hipnotyzowany, nadawa-
ne jest przez lekarza w ten sposób, że przez parę minut sam lekarz oddycha
głośno, podobnie jak śpiący człowiek. Pacjent musi ten rytm podchwycić.
Imitacja jest zdaniem Stokvisa niczym innym, jak najprymitywniejszą formą
sugestii. Za przykład imitacji posłużyć może także znane powszechnie zjawi-
sko udzielania się ziewania.
Podobnie jak rytm oddychania jednego człowieka udziela się drugiemu, moż-
na by także zapewne zasugerować komuś swój własny rytm serca. Co więcej,
wsłuchując się jednocześnie w rytm swego serca i w tykanie metronomu,
którego tempo jest nieco szybsze, można przyspieszyć bicie serca, aż wreszcie
zrówna się z tykaniem przyrządu. Czyż nie jest to “sugestia imitacyjna" z tą
tylko różnicą, że osobę indukującą zastępuje mechanizm?
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
11
Od powyższego zjawiska nie różni się jakościowo zjawisko tzw. wodzenia
rytmów prądów czynnościowych mózgu. Polega ono na tym. że u człowieka
badanego elektroencefalograficznie, który jednocześnie wpatruje się np. w
lampkę migoczącą z częstotliwością około 11 Hz, w zapisie zjawia się po
chwili charakterystyczny obraz rytmu alfa (8-12 Hz, amplituda 20-70 mikro-
woltów). Po chwili rytm prądów czynnościowych w pewnych partiach mózgu
badanego dostroi się do rytmu, w jakim migocze lampka. I jeśli częstotliwość
migotania lampki zmienimy np. na 10 Hz, spowodujemy tym zmianę rytmu
alfa z 11 na 10 Hz.
Kto wie, czy na tajemniczą dotąd istotę sugestii nie rzuciłyby światła wyniki
masowych testowań na wszystkie kolejno rodzaje sugestii werbalnych i imi-
tacyjnych?
Ogromnie ważkim odkryciem ostatnich lat wydaje się stwierdzenie, że ;tan
daleko posuniętego uwrażliwienia na sugestię nie wiąże się zawsze i hipnozą.
Stan ten nie musi być wywoływany jakąś techniką hipnotyczną inni też nie
wiąże się nierozłącznie z żadnym innym objawem charakterystycznym dla
hipnotycznego transu. Ponadto, jak stwierdzono, w stanie zasugerowania
chłonność pamięci zwiększa się wielokrotnie, co pozwala np. na opanowanie
podstaw obcego języka w ciągu paru dni. Nie jest to bynajmniej fantazja.
Świadczą o tym wyniki nauki języków prowadzone Systematycznie od wielu
lat w Sofii, w Instytucie Sugestologii kierowanym przez dra Georgija Łozano-
wa. Sam Łozanow jest niezrównanym prakykiem i teoretykiem, twórcą nowej
dziedziny wiedzy – sugestologii. Jego zdaniem, sugestia i hipnoza stanowią
dwa różne zjawiska bez względu na stopień ich genetycznego związku.
Łozanow eksperymentował też przed laty z hipnopedią, czyli nauczaniem we
śnie naturalnym lub w transie hipnotycznym. Zaniechał jednak tego rodzaju
doświadczeń, gdy zrozumiał, że sprzyjający szybkiemu przyswajaniu materia-
łu pamięciowego stan sugestywny osoby uczącej się nie jest bynajmniej zwią-
zany ani ze snem, ani z hipnozą. Te ostatnie stany, jakkolwiek przyspieszają
naukę, jednocześnie wprowadzają pewne okoliczności utrudniające ich wyko-
rzystanie.
Odkrycie, że stan ulegania czyjejś sugestii nie musi się łączyć z hipnozą, do-
prowadziło Łozanowa nie tylko do opracowania i wprowadzenia w życie me-
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
12
tod sugestopedii, nowej techniki nauczania. Miało to także swoje konse-
kwencje dla prowadzonych przez niego badań spostrzegania pozazmysłowego
oraz dla prób zastąpienia analgezji hipnotycznej metodą znieczulenia suge-
styjnego, Łozanow powiedział:
Nie sądzę, aby można było prowadzić badania parapsychologiczne. nie znając
praw sugestii. Spostrzeganie pozazmysłowe i sugestia ściśle wiążą się wza-
jemnie ze sobą. Faktem jest, że niektóre zjawiska na pozór paranormalne są
w rzeczywistości sugestiami w stanie czuwania. Z drugiej strony – nasze eks-
perymenty dowodzą, że za pomocą sugestii można podwyższać parapsychicz-
ne zdolności człowieka [...] To, co nazywam stanem sugestywnym, mogłoby
też stanowić klucz do zagadki paranormalnych sil joginów.
W 1965 roku dokonana została pierwsza na świecie poważna operacja chi-
rurgiczna, przy której zastosowano opracowaną przez Łozanowa metodę
analgezji. Pacjentem był pięćdziesięcioletni nauczyciel wychowania fizyczne-
go, który sam zgłosił się i zaproponował przeprowadzenie próby. Łozanow
wielokrotnie już przedtem stosował swoją metodę przy małych operacjach,
takich jak przecinanie ropni czy usuwanie zębów. Tym razem chodziło o
skomplikowaną operację przepukliny pachwinowej, która miała trwać co
najmniej godzinę. Podczas wielokrotnych spotkań Łozanow wyjaśniał pacjen-
towi zasady swojej metody. Przede wszystkim powiedział mu, że nie chodzi tu
o hipnozę, a zatem będzie on całą operację przeżywał całkiem świadomie.
Cała operacja dla celów studyjnych była filmowana. Łozanow zaczął sugestię
odprężającą i przywołującą myśli pozytywne (“nie będzie pan czuł żadnego
bólu" itd.). Na znak dany przez Łozanowa lekarze dokonali nacięcia skóry i
mięśni długości 4 cm. Pacjent nawet tego nie zauważył. Był najzupełniej
przytomny i rozmawiał z personelem otaczającym stół operacyjny. Lekarze
usunęli przepuklinę i przystąpili do zszywania. Pacjent nie reagował, żarto-
wał sobie na temat metalicznego szczęku instrumentów. Później przypomniał
sobie dokładnie cały przebieg operacji. Łozanow zasugerował mu też, że bę-
dzie on w stanie powstrzymać krwawienie w miejscu operowanym, i tak się
stało. Gdy nacięcie zostało zszyte, Łozanow sugerował, że rana zagoi się
szybko, i faktycznie, zagoiła się o wiele prędzej, niż to zwykle bywa.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
13
Mechanizm działania monotonnych bodźców
Zaczęło się tak: do Anglii przybył francuski magnetyzer mesmerysta. Był nim
wnuk wielkiego bajkopisarza, Charles Lafontaine. Dawał on w Manchesterze
“publiczne wykłady doświadczalne", cieszące się wielkim powodzeniem. Leka-
rze (jak zwykle) wzruszali ramionami, z góry spoglądając na nowego szarla-
tana. Ale jeden z nich, James Braid, obdarzony wysokim zmysłem obserwa-
cyjnym, zauważył wkrótce, że zjawiska wywoływane przez Lafontaine'a były
prawdziwe, i postanowił dociec ich przyczyny... Rozpoczął sam analogiczne
doświadczenia, starając się je sprowadzić do najprostszej formy. Lafontaine
trzymał pacjentów za ręce. wpatrywał się w oczy nieruchomo i robił ruchy
ręką. Braid zaniechał ruchów i dotykania, a spoglądanie w oczy zastąpił pa-
trzeniem w jakiś mały przedmiot, mianowicie w świecący guzik albo np. w
korek od karafki. U wyniku takiego działania u kilku osób uzyskiwał po kil-
ku lub kilkunastu minutach stan snu, całkiem podobny do tego, który La-
fontaine nazywał magnetycznym.
Braid rozumował tak: skoro osoba lekarza nie miała na przebieg zjawiska
żadnego wpływu, jego przyczyna musiała zatem tkwić w samym pacjencie.
Braid upatrzył ją w zmęczeniu wzroku i skupieniu uwagi na jednym punkcie.
Wywołany w ten sposób szczególny stan nazwał – od greckiego wyrazu hip-
nos – neurohipnotyzmem albo wprost hipnotyzmem i w 1842 r. ogłosił na ten
temat dzieło pt. Neurohypnology (Neurohipnologia)-
Również z naszego dzisiejszego punktu widzenia wydaje się, że Braid się nie
mylił. Fakt, iż długotrwałe działanie jednego bodźca wyzwala w systemie
nerwowym doświadczalnego zwierzęcia odruch hamowania, jest dobrze zna-
ny współczesnej fizjologii. Działanie monotonne powtarzającego się bodźca
wykorzystywane było praktycznie już od tysiącleci. Nie bez głębszej przyczyny
we wszystkich częściach świata umieszcza się małe dzieci w rozmaitego ro-
dzaju kołyskach i hamakach lub po prostu kołysze na rękach.
Z biegiem lat zestaw technik indukowania hipnozy z pomocą działania bodź-
ców zmysłowych bardzo się rozszerzył. Obejmuje on obecnie metody działa-
nia na wzrok i słuch, metody oddziaływań termicznych, dotykowych i innych,
w tym również elektrycznych i elektromagnetycznych.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
14
Działanie długotrwałego bodźca powoduje znużenie, na drodze zaś skojarzeń
– wyobrażenie zasypiania, które z kolei realizuje się ideoplastycznie. Udział
hipnotyzera w tym procesie sprowadza się do organizacji seansu oraz do
podsuwania w trakcie jego trwania stosownych wyobrażeń (w postaci sugestii
słownych) pacjentowi, tak więc mamy tu do czynienia Właściwie z czymś w
rodzaju kierowanej (i ewentualnie stymulowanej) autohipnozy.
W praktyce nigdy nie mamy do czynienia z “czystym" działaniem hipnotycz-
nym bodźców zmysłowych; towarzyszy mu lub co najmniej poprzedza je su-
gestia słowna. Natomiast owo “czyste" działanie stanowi (przyczynę niektó-
rych mimowolnych autohipnoz (np. podobne do snu odrętwienie kierowców,
pojawiające się podczas przebywania monotonnych odcinków autostrad).
Działanie za pomocą bodźców wzrokowych
Hipnoza wywołana przez fiksację przedmiotu polega na tym, że hipnotyzer
poleca pacjentowi, aby nieruchomo wpatrywał się w jakiś przedmiot, którym
może być byle co – np. ołówek, klucz czy moneta Przedmiot powinien znaj-
dować się w odległości około 25 cm od oczu pacjenta. Hipnotyzer podaje
wówczas serię sugestii.
Metoda barw kontrastowych, którą zaproponował w 1908 r. M. Levy-Suhl,
zyskuje coraz większą popularność. Pacjent dostaje do rąk kartonik, na któ-
rym znajdują się dwa stykające się ze sobą prostokąty o barwach dopełniają-
cych i dość jaskrawe. Może to być np. para czerwień-zieleń przeważnie jed-
nak stosuje się zestawienie błękitno-żółte, ponieważ szansę trafienia na dal-
tonistę nieprawidłowo reagującego na te barwy jest minimalna. Pacjent wpa-
truje się nieruchomo w miejsce styku obu prostokątów. Po chwili spostrzega
“neonowo" świecące, barwne obwódki wokół prostokątów, kolory zaś prosto-
kątów trącana jaskrawości, szarzeją, zdają się zamieniać miejscami itd. – na-
stępuje zatem znany efekt działania barw dopełniających, do którego dołącza
się znaczne znużenie wzroku, ociężałość myśli i odrętwienie całego ciała.
“Dokładnie tak, jak czułe na barwy elementy siatkówki pańskiego oka przez
wpatrywanie się w jaskrawe barwy będą ulegały normalnemu fizjologicznemu
procesowi znużenia – sugeruje lekarz – tak samo również całe pańskie ciało
będzie równocześnie stawało się coraz bardziej znużone, coraz cięższe".
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
15
Inna popularna metoda wprowadzania w trans hipnotyczny, to metoda “fa-
scynacji". Pacjent otrzymuje polecenie, aby wpatrywał się w oczy hipnotyze-
ra. Po chwili ten zaczyna mu podsuwać sugestię ciężkości powiek, ramion,
całego ciała, wreszcie sugestię zasypiania. Wielu autorów, zwłaszcza współ-
czesnych, widzi w tym postępowaniu tylko trzy czynniki działające: nużące
unieruchomienie wzroku (“czynnik braidowski") oraz dwa czynniki psycholo-
giczne – zafascynowanie (czynnik kataplektyczny) i poddanie się autorytetowi
hipnotyzera. Przeciwko takiemu poglądowi gwałtownie występował już Ocho-
rowicz. Wielokrotnie zwracał on uwagę na to, że hipnotyzerzy, działający we-
dług swojego głębokiego przekonania wyłącznie sugestią, jednocześnie przy-
kładają ręce, naciskają gaiki oczne, robią pociągi, skupiają myśl i wolę czy-
niąc to machinalnie albo wprost z tą aprioryczną pewnością, iż ręce i wola
nie mają tu żadnego znaczenia. Braid również mylił się – zdaniem Ochorowi-
cza – kiedy np. naciskowi ręki na głowę przypisywał tylko mechaniczne zna-
czenie. Braid był jednakże wielkim uczonym; dostrzegłszy swoje błędy, nie
upierał się. przy nich dłużej. I oto człowiek, o którym mówiono, że zadał cios
śmiertelny mesmeryzmowi, napisał w 1883 r.:
Przez długi czas wierzyłem w tożsamość zjawisk wywoływanych moją metodą
i tych, jakie na swój sposób wywołują mesmeryści; i dziś jeszcze wierzę przy-
najmniej w analogię działań, wywieranych na system nerwowy. Jednakże są-
dząc po tym, co w niektórych wypadkach zdają się wywoływać mesmeryści,
mniemam, że istnieje dosyć różnic upoważniających nas do uważania hipno-
tyzmu i mesmeryzmu za dwa czynniki odrębne.
Czy oczy hipnotyzera nie są w procesie indukowania hipnozy doprawdy ni-
czym więcej, jak tylko “błyszczącymi przedmiotami", które zastąpić mogą z
tym samym powodzeniem szkiełka lub guziki? Przecząco zdają się odpowia-
dać na to pytanie m.in. wyniki wieloletnich badań rosyjskiego uczonego Ber-
narda Każynskiego. W 1923 r. zgłosił się do niego znakomity treser Władimir
Durów. Miał on wielokrotnie okazję przekonać się, że samo spojrzenie czło-
wieka wystarczy nieraz, aby uspokoić dzikie zwierzę. Według jego przekona-
nia oczy ludzkie i zwierzęce wysyłają szczególnego rodzaju promienie. Każyn-
ski podjął się zbadania tej sprawy. W latach 1923-1934 dokonał 10 000 prób
(przedtem wielką serię eksperymentów przeprowadził z Durowem i jego tre-
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
16
sowanymi psami, Marsem i Pikki, sławny neurolog, prof. Władimir Bechte-
riew). W doświadczeniach Każynskiego “detektorami" hipnotycznych promie-
ni, wysyłanych przez oczy Durowa, byli ludzie. Uczony chciał się przekonać,
czy w “świdrującym" spojrzeniu jest coś więcej niż tylko siła psychologiczna.
Osoby badane w laboratorium Każynskiego siadały do Durowa tyłem, a Du-
rów wpatrywał się w ich karki. Prawie każda z tych osób była w stanie po-
wiedzieć, kiedy wzrok Durowa był skierowany właśnie na nią. Niekiedy okre-
ślano nawet trafnie, pod jakim kątem pada spojrzenie. Udało się wreszcie
stwierdzić, iż niewidzialne “promienie", emitowane przez oczy Durowa, miały
charakter elektromagnetyczny, a pomiary wykazały, że są to fale milimetrowe
(uzyskano zresztą wówczas wynik bardzo nieścisły).
Ten sam rodzaj doświadczeń kontynuowali w latach czterdziestych profeso-
rowie S. Turlugin i P. Lazarow. Potwierdzili oni to, że nie odczuwa się spoj-
rzenia, kiedy nadawcę (oczy patrzącego) oddziela od osoby fiksowanej wzro-
kiem ekran w postaci uziemionej siatki metalowej. Spróbowano określić do-
kładniej długość czynnej tu tali elektromagnetycznej. Wynosiła ona ok. 0,008
mm. Zespół prof. Lazarowa eksperymentował też z meskaliną i innymi środ-
kami halucynogennymi, za których pomocą usiłowano wzmacniać zjawisko
“promieniowania" oczu.
W swej książce Biologiczeskaja radioswiaź (Biologiczna radiokomunikacja)
rozwija Każynski hipotezę, w myśl której komórki receptorowe siatkówki oka
– pręciki i czopki – nie tylko odbierają fale elektromagnetyczne, ale też pełnią
funkcję miniaturowych anten nadawczych. Istotnym elementem całości tego
biologicznego nadajnika ma być jakoby gruczoł dokrewny znajdujący się w
mózgu, zwany szyszynką. Jak wiadomo fizjologom, działanie na szyszynkę
prądu elektrycznego wywołuje powstawanie na siatkówce podrażnień, które
określane są przez osobę badaną jako wrażenia świetlne. Fakt ten nie po-
twierdza tezy Każynskiego, ale świadczy o trafności kierunku poszukiwań.
Działanie za pomocą bodźców słuchowych
Zdarzają się osoby, u których szczególnie łatwo wywołać stan hipnozy wła-
śnie za pomocą monotonnych bodźców akustycznych. Może to być regularne
tykanie metronomu, terkotanie elektrycznego brzęczyka albo rytmiczny war-
kot wentylatora. Amerykanie stosują chętnie metodę polegającą na mikrofo-
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
17
nowym wzmacnianiu oddechu pacjenta, który się weń wsłuchuje. W tym wy-
padku nie jest to już “czyste" działanie monotonnie powtarzającego się bodź-
ca, ale dość skomplikowany mechanizm sprzężenia zwrotnego; słyszalne
uspokojenie oddechu działa na pacjenta uspokajająco, co z kolei wpływa na
pogłębienie się i wyrównanie oddechu itd.
Działanie za pomocą bodźców dotykowych
Chodzi tu przede wszystkim o “passy" (“pociągi magnetyczne"), jak je nazy-
wano na początku XIX stulecia. Są to wykonywane powoli i wielokrotnie po-
wtarzane ruchy dłoni hipnotyzera, które przesuwa tuz nad ciałem pacjenta,
od głowy do stóp, jeśli pacjent spoczywa w pozycji leżącej, a od głowy do ko-
lan, kiedy siedzi. Manipulacje zalecane przez jawnych mesmerystów są bar-
dziej złożone, ale mówić o nich będziemy później, zastanawiając się nad za-
sadnością zabiegów bioenergetycznych. W tej chwili “passy" interesują nas
tylko jako monotonnie działający bodziec zmysłowy.
Działanie za pomocą bodźców termicznych
Stan hipnozy może wystąpić również w następstwie działania sugestywnych,
rytmicznych bodźców cieplnych. Można się o tym przekonać – jak napisał
Berthold Stokvis – zawieszając nad osobą poddawaną doświadczeniu źródło
ciepła, np. lampę, i wprawiając je w ruch wahadłowy. Autorzy radzieccy
(Iwanow-Smolenski i Nikołajew), zajmujący się przyczynami działania tego
rodzaju “passów", nie są zgodni na temat jego istoty, ponieważ udział mają
tu bodźce cieplne i wzrokowe.
Elektrohipnoza
Do monotonnie działających bodźców sprowadzających stan hipnozy, poza
omówionymi działaniami bodźców zmysłowych, zaliczyć chyba wypada i elek-
trohipnozę. Tak przynajmniej czyni Stokvis, który skuteczność tzw. elektro-
hipnozy przypisuje połączonemu oddziaływaniu następujących czynników:
słabemu prądowi faradycznemu, brzęczeniu aparatu do elektryzacji, sugestii
słownej i odprężeniu mięśni. Tzw. prąd faradyczny jest prądem zmiennym o
niskim napięciu i natężeniu oraz małej częstotliwości. Tę małą częstotliwość
przetransponowaną na drgania akustyczne słyszymy właśnie w brzęczeniu
wydawanym przez aparat. Mamy tu więc do czynienia z parą synchronicznie
działających bodźców monotonnych – elektrycznego i akustycznego.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
18
Franz Andreas Volgyesi, który w swojej dziesięciolecia trwającej praktyce le-
karza hipnologa stale posługiwał się techniką “faradycznej ręki", łączył ściśle
istotę jej wpływu ze zjawiskami bioelektrycznymi i biomagnetycznymi. Volgy-
esi zapewniał o jej absolutnej nieszkodliwości, po czym tak oto opisał urzą-
dzenie i zasadę jego funkcjonowania:
Jest to mały aparacik do faradyzacji, zasilany z sieci. Ma płynnie regulowane
napięcie, działa w nim przerywacz młoteczkowy Wagnera (brzęczyk). Jedną z
elektrod trzyma siedzący na fotelu pacjent w złożonej na kolanach ręce. Ob-
wód prądu zamyka lekarz swoją ręką, podczas gdy palcami dotyka czoła, szyi
albo powiek pacjenta. Metoda ta – również przy wieloletnim jej stosowaniu –
nie przedstawia żadnego niebezpieczeństwa dla lekarza. Natężenie prądu wy-
nosi mniej więcej 1-1,5, ewentualnie 2-2,2 mA, przy napięciu 40, ewentual-
nie 50-56 V i przy częstotliwości 20-30 Hz. Prąd przepływający przez rękę
lekarza nie powinien nigdy stać się przykry do zniesienia.
Podobnie jak Stokvis, poważne znaczenie przypisuje Volgyesi brzęczeniu apa-
ratu, ale i on nie zwraca uwagi na to, że mamy tu do czynienia z dwoma
bodźcami powtarzanymi z dokładnie tą samą częstotliwością, co wydaje się
szczególnie istotne. Działanie “faradycznej ręki" łączy Volgyesi zawsze ze
słowną sugestią odprężenia, a potem zasypiania.
W leczeniu odwykowym alkoholików, gdzie przygotowanie pierwszej hipnozy
jest przeważnie dość czasochłonne, “ręka faradyczna" może oddać – jak
twierdzi Volgyesi – nieocenione usługi.
Podkreślone przez obu wyżej cytowanych autorów znaczenie jednoczesnego
działania różnych bodźców było zapewne źródłem pomysłu “automatycznego
hipnotyzera". Aparat ten zbudowano w Kiszyniowie (ob. Mołdawia) w 1973 r.,
a działanie jego polegało na wysyłaniu rytmicznych impulsów: elektrycznych,
świetlnych, dźwiękowych i cieplnych.
W Polsce udane modele aparatów do elektrohipnozy i elektronarkozy opra-
cował prof. Stefan Manczarski. Jeden z pierwszych, zbudowany w latach
wojny, służył mu w pracy konspiracyjnej; za pomocą elektrohipnozy i stoso-
wanej pohipnotycznej sugestii usuwano z pamięci pewnych osób wiadomo-
ści, których przechwycenie przez okupantów byłoby szczególnie niebezpiecz-
ne.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
19
Wyjaśniono już powyżej, czym jest elektrohipnoza. A co rozumiemy przez po-
jęcie elektronarkoza?
Pierwsze jej próby przeprowadził jeszcze w XIX w. Mache (1875), działaniem
prądu stałego wywoływał analgezję (czyli nieczułość na ból) u ryb. D'Arsonval
(l 890) działaniem prądu zmiennego wielkiej częstotliwości uzyskał analgezję
u królika. R. Droh (1972) zaproponował zdecydowane rozróżnienie: elektro-
narkozy (czystej oraz kombinowanej z działaniem środkami farmakologicz-
nymi) od elektroanalgezji, która jest wywołanym elektrycznie lokalnym znie-
czuleniem, przy zachowaniu świadomości pacjenta. Elektronarkozę można
spowodować metodą zbliżoną do elektrowstrząsu albo metodą stopniowego
podnoszenia natężenia prądu. Pierwsza z nich jest niezupełnie bezpieczna,
grozi wystąpieniem drgawek trwających niekiedy wiele minut i zaburzeń pra-
cy serca. Metoda druga sprowadza głęboki “elektrosen" w ciągu kilku do kil-
kunastu minut.
Dlaczego pacjent zasypia? Istnieją na ten temat dwa poglądy i oba-jak suge-
rował Droh – zapewne są słuszne:
1. Elektronarkoza hamuje dopływ informacji biologicznych do mózgu.
2. Prąd działający na centralny system nerwowy powoduje nagłe wydzielenie
się do krwi pewnych metabolitów, hormonów i innych substancji, które z ko-
lei działają na części mózgu będące ośrodkami regulującymi sen i czuwanie:
podwzgórze i układ siatkowaty.
Jak z tego widać, działanie elektronarkozy znacznie różni się w swej istocie
od działania elektrohipnozy. To ostatnie bowiem sprowadza się do wywołania
raz po raz powtarzającym się bodźcem efektu hamowania, które rozszerza się
stopniowo na coraz to większe połacie kory mózgowej. Tak przynajmniej in-
terpretował usypiające działanie bodźców jednostajnych B. Birman (1925) i
inni badacze ze szkoły Pawłowa. Także sam stan “elektrosnu" jest różny od
stanu elektrohipnozy, która nie stanowi przecież nic innego, jak hipnozę uzy-
skaną za pomocą m.in. działania prądu elektrycznego, i jak zawsze w hipno-
zie (z wyjątkiem jej formy letargicznej) kora mózgowa pacjenta nie jest całko-
wicie opanowana hamowaniem, lecz zawiera tzw. punkty czuwające. One to
sprawiają, że z człowiekiem zahipnotyzowanym można się porozumieć, pod-
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
20
czas gdy z osobą uśpioną- snem naturalnym lub pod wpływem narkozy – jest
to niemożliwe.
Mechanizm oddziaływania bioenergetycznego
“To, czego nie da się zobaczyć, dotknąć ani powąchać, po prostu nie istnieje".
Takimi słowami uzasadniał Benjamin Franklin, członek wysokiej komisji,
powołanej w 1784 r. dla zbadania mesmeryzmu, swoją negatywną opinię. Aż
dziw bierze, gdy się pomyśli: wypowiedział je badacz elektryczności, a więc
właśnie czegoś takiego, czego również nie da się zobaczyć ani powąchać.
Niemniej stanowisko Franklina jest zrozumiałe jako wyraz panującego wów-
czas wśród uczonych naiwnego racjonalizmu. Były to bowiem czasy, kiedy
powoływanie się na zdrowy rozsądek (zamiast np. na Pismo Święte) stanowiło
nowość i świadczyło o intelektualnej wolności uczonego. Ale – dobrze to dziś
wiemy – żadna postępowa idea nie pozostaje postępową na wieki.
Starożytny sposób leczenia przez “nakładanie rąk" uważa się dotąd w oficjal-
nej medycynie za bajkę, a leczących tym sposobem – za szarlatanów. Franci-
szek Antoni Mesmer( 1734-1815) twierdził, zez rąk“uzdrawiacza" dobywa się
życiodajny, choć niewidzialny, fluid, który jest wchłaniany przez ciało pacjen-
ta. Czy tak jest rzeczywiście?
Zanim spróbujemy odpowiedzieć na to pytanie w sposób, do które«0 upoważ-
nia nas obecny stan wiedzy przyrodniczej, przyjrzyjmy się przez chwilę meto-
dom stosowanym przez sławetną komisję i jej argumentom.
Komisja powołana została na wyraźne życzenie dworu królewskiego, a wbrew
Akademii, gdzie uważano za stosowne nie zajmować się innymi środkami te-
rapeutycznymi niż upusty krwi, lewatywy i pigułki. Zwrócono się więc nie do
Mesmera, lecz do jego ucznia, dra D'Eslona, chcąc w ten sposób przynajm-
niej osłabić znaczenie całej sprawy. Przyjrzawszy się kuracjom D'Eslona ko-
misja orzekła, że wszystko, co D'Eslon wywoływał “było dziełem dotykania,
imaginacji i naśladownictwa [...]". Jeżeli któryś chory przy magnetyzowaniu
usypiał, to działo się to z nudów; jeżeli odczuwał silne ciepło, to dlatego, że
pierwej musiał dużo chodzić; jeżeli któraś kobieta doświadczała przykrych
wrażeń duszenia, to dlatego, że zapewne była zanadto ściśnięta stanikiem,
jeśli wpadła w konwulsje, to z tego powodu, że naśladowała drugą itp. W
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
21
ostatecznej konkluzji sprawozdania zawyrokowano: “magnetyzm zwierzęcy"
nie istnieje.
Mało kto wie o tym, że poza sprawozdaniem oficjalnym sporządzono dwa ra-
porty tajne. Miały one powstrzymać poparcie rządu dla nowej metody. Pierw-
szy z nich dowodził, że mesmeryzm (nie istniejący jakoby!) jest środkiem nie-
bezpiecznym i szkodliwym, w drugim zaś czytamy: “Glos publiczny świadczy,
że ani u pana D'Eslona, ani u pana Mesmera nikogo nie wyleczono". Było to
oczywiste kłamstwo.
Nie miejmy złudzeń – cała ta kampania przeciw mesmeryzmowi nie toczyła
się w czystej atmosferze olimpijskiego sporu pomiędzy Prawdą a Fałszem. W
rzeczywistości z nowatorstwem walczyła tam nie tylko rutyna, ale także po
prostu organizacja lekarzy obawiających się o utratę zamożniejszych pacjen-
tów i państwowych synekur. Te pozanaukowe względy łączyły się zresztą w
owych czasach harmonijnie, o czym świadczy zalecenie, które w usta lekarza
włożył Moliere w 111 akcie Chorego – urojenia: “Nigdy nie posługiwać się
żadnymi innymi lekarstwami, prócz tych, jakie zaleca uczony fakultet, cho-
ciażby chory miał przez to zdechnąć". Szyderstwo Moliera nie dotyczy, rzecz
jasna, lekarzy będących jednocześnie uczciwymi i rzetelnymi badaczami. W
Lecons d'anatomie comnaree (Wykłady anatomii porównawczej) Georges Cu-
vier wspomina o swych mesmerycznych doświadczeniach na osobach już
przed rozpoczęciem eksperymentu zupełnie pozbawionych przytomności oraz
na zwierzętach. Do uznania realności zjawisk mesmerycznych dochodzili W
późniejszych latach nawet ci uczeni, których uważa się za najwybitniejszych
rzeczników wyobraźni jako jedynego czynnika oddziaływającego na organizm
pacjenta. Jednym z nich, jak już mówiliśmy, był James Braid. Również wielki
lekarz Ambroise Auguste Liebault, współtwórca sugestywnej teorii hipnozy,
w swym Etude sur le zoomagnetisme (Studium zoomagnetyzmu) stwierdza,
że działanie hipnotyczne może być spowodowane bądź wpływami psycholo-
gicznymi, bądź “bezpośrednim działaniem nerwowym człowieka na człowie-
ka". Do wycofania się z zajmowanej przez niego poprzednio pozycji zdecydo-
wanie “antyfluidystycznej" przywiodły go udane doświadczenia mesmeryczne,
które rozpoczął w 1880 r., a prowadził przeważnie na dzieciach w wieku od
dwóch miesięcy do trzech lat.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
22
Jakie w rzeczywistości bywają skutki zabiegów mesmerycznych? Oto co na
ten temat sądzą dziewiętnastowieczni znawcy przedmiotu:
Jeśli człowiek dotykający (przykładający dłonie, wykonujący głaski, czyli
passy) jest zdrowy i zdrowa jest też osoba dotykana, to w większości wypad-
ków żadnej widocznej reakcji po prostu nie dostrzeżemy. U niektórych osób
(podatnych na hipnozę indukowaną mesmerycznie) reakcją będzie zapadnię-
cie w trans hipnotyczny. Jeżeli osobą dotykaną jest osoba chora, to – przy
pozornym braku widocznych reakcji przy każdym zabiegu – w sumie mogą
one spowodować znaczny efekt terapeutyczny. Może również wystąpić reak-
cja doraźna w postaci hipnozy lub też drgawek, które przy pełnej świadomo-
ści ogarniają całe ciało pacjenta i ustępują same (po paru minutach) jeszcze
podczas trwania zabiegu.
Julian Ochorowicz w swym dziele Psychologia i medycyna proponuje każde-
mu zdrowemu człowiekowi o suchych i ciepłych dłoniach, aby przy najbliż-
szej okazji przekonał się o możliwościach dokonania skutecznego zabiegu
mesmerycznego, czyniąc przy tym smętną refleksję: i tak nikt ?.a. pewne na-
wet nie pofatyguje się spróbować, ponieważ rzecz jest zbyt prosta, aby mogła
wydać się prawdopodobna.
L. E. Stefański próbował hipnotyzować pewnego studenta chemii u którego
spodziewał się ujawnić zdolność do spostrzegania pozazmysłowego. On z ko-
lei liczył też trochę na kojący wpływ hipnozy, który złagodzić miał przykre
napięcia psychiczne, powodujące bezsenność. Technika hipnozy werbalnej
dawała słabe rezultaty, spróbowano więc passów mesmerycznych. Oto rela-
cja z przebiegu doświadczenia:
Po paru minutach ręce chłopca zaczęły drgać, a ich mięśnie mimo woli napi-
nały się. Młodzieniec ze śmiechem zwrócił mi na to uwagę; był tym zjawi-
skiem zaskoczony i ubawiony. Po chwili zaczęły napinać się również pozosta-
łe mięśnie szkieletowe i drgawki ogarnęły całe ciało. Student – śmiejąc się
wciąż i komentując swój dziwny stan – prężył się konwulsyjnie. Każde do-
tknięcie moich dłoni powodowało paroksyzm drgawek i było odczuwane jako
prąd elektryczny płynący z moich dłoni. Po kwadransie drgawki stawały się
coraz słabsze, wreszcie ustały. Przestałem wykonywać passy i przystąpiłem
do starannego “budzenia" – pomimo że młodzieniec nie spał, a świadomość
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
23
nie opuściła go ani na chwilę. Gdy skończyłem, oświadczył, że czuje się jak
nowo narodzony, jakby pozbył się jakiegoś ciężaru. Spytałem go o Mesmera i
mesmeryzm. Nie czytał nic na ten temat. Ode mnie dopiero dowiedział się, że
to, co przeżył, Mesmer nazywał “przesileniem" charakterystyczną dla jego ku-
racji reakcją drgawkową. Nie musi być ona wcale, jak widać, rezultatem na-
śladownictwa, co w swoim czasie próbował insynuować wyrok sławetnej
francuskiej komisji.
Do oddziaływania bioenergetycznego nie jest nawet konieczna wiara w uzy-
skanie oczekiwanego skutku ani u osoby mesmeryzującej, ani u osoby mes-
meryzowanej. Na ten temat przekonujące są doświadczenia Ochorowicza
przeprowadzone z grupą lekarzy w 1890 roku. Każdy z nich występował ko-
lejno w roli magnetyzera i magnetyzowanego, a doraźny skutek przeprowa-
dzanych nawzajem na swych rękach zabiegów sprawdzany był za pomocą
dynamometru. Jak się wówczas przekonano, gdy na rękę człowieka słabsze-
go oddziałuje ręka silniejszego, następuje zawsze wzmocnienie tej pierwszej i
odwrotnie – skutkiem działania osobnika słabego i chorego jest zawsze osła-
bienie ręki człowieka silnego i zdrowego.
Wyniki tych i innych tego rodzaju doświadczeń nie mogły jednak przekonać
tych wszystkich, którzy w realność zjawisk mesmerycznych z różnych wzglę-
dów wierzyć nie chcieli. Trudno się nawet dziwić – Ochorowicz poza spręży-
nowym dynamometrem niewiele miał do dyspozycji przyrządów, które mogły-
by dać obiektywne świadectwo istnienia wpływów bioenergetycznych czło-
wieka na człowieka. Dlatego też sprawa mesmeryzmu, głośna jeszcze na
przełomie XIX i XX stulecia, ucichła potem na długie lata. Dziś znów się pi-
sze na temat mesmeryzmu. Powstały w ostatnich latach narzędzia badawcze,
które pozwalają siły oddziaływań bioenergetycznych pomiędzy organizmami
wykrywać i mierzyć, przy czym stosowane są te same metody badawcze, jakie
zostały zaakceptowane już powszechnie w różnych dziedzinach badań na-
ukowych.
Nie wiemy dotąd, jaka jest istota oddziaływania bioenergetycznego. Nie wie-
my, czy polega ono na działaniu jakiejś bliżej nie znanej nam dotychczas
przyczyny, czy też mamy tu do czynienia z czynnikami, z których każdy z
osobna jest znany, a tylko ich wspólne działanie sprawia nieoczekiwany sku-
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
24
tek. Dużym uznaniem cieszy się hipoteza, że istotą omawianego zjawiska jest
przekazywanie rytmów biologicznych. Rytmy biologiczne – to nie tylko rytmy
układu krążenia, dobowy rytm snu i czuwania, odżywiania i wydalania; to
także miliony różnych rytmów prądów czynnościowych we wszystkich ko-
mórkach mięśniowych i nerwowych. Być może, to one są właśnie przekazy-
wane w zabiegu bioenergoterapeutycznym, a nieprawidłowe rytmy w organi-
zmie chorego są “dostrajane" w trakcie zabiegu do prawidłowych, właściwych
dla stanu zdrowia rytmów mesmerysty.
Jest też i inna możliwość: istotny dla zjawiska oddziaływania bioenergetycz-
nego czynnik nieznany występuje zawsze łącznie ze znanymi, towarzyszącymi
mu, co ogromnie zaciemnia obraz zjawiska. Wyniki nowszych badań zdają
się potwierdzać ten ostatni pogląd. W badaniach tych, prowadzonych w wielu
ośrodkach naukowych na świecie, posługiwano się czterema metodami:
1) fotografią w polu wielkiej częstotliwości (fotografią kirlianowską);
2) mierzeniem z odległości pól elektrostatycznych, które powstają wokół
ludzkich dłoni, czy w ogóle wokół ludzkich postaci;
3) metodą wykrywania i mierzenia oddziaływań bioenergetycznych za pomocą
detektorów biologicznych;
4) metodą utrwalania na błonie fotograficznej śladów interakcji pomiędzy
palcami uzdrawiacza a ciałem pacjenta (metoda Lwa Wienczunasa).
Wielokrotnie i ze szczególną ścisłością przeprowadzane były badania nad za-
gadkową zdolnością znanego rosyjskiego uzdrawiacza Aleksandra Kriworoto-
wa. Kriworotow jest emerytowanym pułkownikiem. Od 1960 r współpracuje
ze swym synem lekarzem, który zajmuje się diagnostyką Najznakomitsze re-
zultaty uzyskuje Kriworotow w leczeniu lumbago, zapalenia korzonków ner-
wowych i tym podobnych chorób systemu nerwowego. Kriworotow nie stosu-
je hipnozy w żadnej z jej postaci. Pacjent siada na krześle, a uzdrawiacz staje
za nim. Ręce zbliża na odległość około 5 cm do ciała chorego. Przesuwa je w
dół, poczynając od głowy, wzdłuż pleców, nie dotykając jednak ani przez
chwilę ciała. Pacjenci stwierdzają prawie jednogłośnie, że dłonie Kriworotowa
promieniują przy tym silnym ciepłem. Jeśli jakiś wewnętrzny narząd jest
chory, pacjent odczuwa, że miejsce to gwałtownie się ogrzewa. Jest to wy-
czuwalne również dla Kriworotowa, który na tej podstawie może zlokalizować
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
25
ognisko choroby. Podczas zabiegu pacjenci czują, “jakby ręce Kriworotowa na
wskroś ich przenikały".
Tymczasem przyrządy wykazują, że ani ręce uzdrawiacza, ani ciała pacjen-
tów nie zmieniają w rzeczywistości swojej temperatury. Gdy w 1966 r. Kirlian
wykrył pole elektryczne pomiędzy leczącymi rękami Kriworotowa a pacjen-
tem, zagadka zdawała się być rozwiązana. Jednakże z pomocą technicznie
uzyskanego pola elektrycznego – jak napisał Wiktor Adamienko (1973) – nie
udaje się spowodować tych subiektywnych odczuć (jak subiektywne odczucie
ciepła i in.), których doznaje pacjent przy leczeniu rękami. Adamienko wnio-
skuje więc, że mamy tu do czynienia ze “specyficznym polem, cechującym
tylko żywe organizmy".
Przyrządem mierzącym na odległość pole elektrostatyczne wokół żywych or-
ganizmów przetestowano w warszawskim Zakładzie Parazytologii PAN-u sze-
reg osób, a wśród nich znanego lekarza hipnologa i bioenergoterapeutę Jana
Rublewskiego, praktykującego od lat w Szczytnie Śląskiej. Okazało się, że
jest on źródłem pola elektrycznego o natężeniu wielokrotnie wyższym niż no-
towane u większości osób pozostałych.
Badania z zastosowaniem aparatury kirlianowskiej przeprowadzono z Alek-
sandrem Kriworotowem trzykrotnie: w 1966 r. doświadczenia trwające mie-
siąc wykonywał Siemion Kirlian, rok później kontynuował je Wiktor Iniuszin
z uniwersytetu w Ałma-Acie, a w 1970 r. moskiewski uczony Wiktor Ada-
mienko. Dłonie uzdrawiacza badane były przed przystąpieniem do zabiegu
leczniczego, podczas działania i po jego zakończeniu. Uzyskane obrazy różni-
ły się bardzo znacznie. Okazało się przede wszystkim, że jasność świetlistych
obwódek wokół palców oraz siła wystrzelających z nich “płomyków" zależą od
tego, czy Kriworotow jest skoncentrowany, czy odprężony. W tych momen-
tach, gdy pacjent zaczynał odczuwać intensywne gorąco, cała poświata wokół
dłoni Kriworotowa ^nniejszała się, za to z niektórych punktów dobywały się
pojedyncze promienie, bardzo silnie świecące.
Podobne badania prowadził w 1972 r. E. Douglas Dean, pracownik naukowy
politechniki w Newark (USA). Przedmiotem badań była Ethel E. De Loach,
sekretarka Towarzystwa Parapsychologicznego w Jersey City, która pięć lat
przedtem przypadkiem wykryła lecznicze właściwości swoich rąk. Wykonano
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
26
wiele serii zdjęć w polu wielkiej częstotliwości (50 000 Hz) przy napięciu 40
000 – 50 000 V na materiałach do fotografii biało-czarnych i barwnych
(Ektacolor, Kodachrome i Polaroid). Zdjęć dokonywano w czasie, gdy pani De
Loach odpoczywała i kiedy zajmowała się zabiegiem leczniczym. Uzyskane
wyniki potwierdzają rezultaty doświadczeń radzieckich, chociaż kształty wy-
ładowań koronowych wokół palców pani De Loach różnią się od obrazów
otrzymanych w doświadczeniach z Kriworotowem. Jest to w pewnym stopniu
sprawa indywidualnych właściwości obu badanych osób, ale w pierwszym
rzędzie różnych warunków przeprowadzania eksperymentu: innej konstruk-
cji aparatu, innych materiałów światłoczułych, a zwłaszcza innej charaktery-
styki prądu.
Z wieloma różnymi uzdrawiaczami eksperymentuje zespół, którym kieruje
Ramos Perera Molina, wykładowca uniwersytetu w Madrycie i prezes Hisz-
pańskiego Towarzystwa Parapsychologicznego. Jest wśród nich anonimowy
sprzedawca w jednym z madryckich sklepów, który w 1974 r. sam zgłosił się
w celu przebadania do pracowni dra Moliny. Trzeba dodać, że hiszpańscy
badacze zdecydowanie unikają uzdrawiaczy trudniących się leczeniem zawo-
dowo. W seriach kirlianowskich fotografii próbowano uchwycić sam proces
energetycznego transferu – przechodzenia czegoś z dłoni uzdrawiacza do cia-
ła drugiego człowieka. Otrzymano zdjęcia niewątpliwie efektowne, ale dość
trudne do zinterpretowania i przez to niezupełnie przekonywające. Zjawisko
energetycznego “podładowania" jednego organizmu ludzkiego przez drugi (je-
śli ono rzeczywiście istnieje) jest wcale nie takie proste; komplikuje je czyn-
nik psychiczny, od którego w zasadniczym stopniu zależy działanie ręki le-
czącej a który ma też zapewne jakiś (jak dotąd – nie przebadany) wpływ na
“odbiór" u osoby uzdrawianej. Gdyby jedynym dowodem na istnienie zjawi-
ska oddziaływania bioenergetycznego organizmu na organizm były badania
kirlianowskie układu człowiek-człowiek, dowód ten mógłby być bardzo łatwo
podważony. Wiadomo przecież, jak czułym indykatorem wszelkich zmian w
psychice jest fotografia kirlianowska. Nie można zatem wykluczyć i następu-
jącej interpretacji: to, co oglądamy, nie jest obrazem “transferu bioenergii",
lecz skutkiem sugestii i autosugestii u leczącego i leczonego.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
27
W celu uniknięcia tych komplikacji, prof. Thelma Moss prowadziła doświad-
czenia z wpływem ręki leczącej nie na ludzi, lecz na drobne organizmy żywe
oraz martwe przedmioty. Szczególnego rozgłosu doczekały się dwa spośród jej
eksperymentów (1972).
W polu wielkiej częstotliwości umieszczono świeżo zerwany liść. Na zdjęciu
ukazało się dość silne, niebieskawe świecenie. Liść nakłuto w kilku miej-
scach igłą. Wokół nakłuć pojawiły się czerwone plamki, świadczące o gwał-
townej reakcji liścia. Po pewnym czasie liść zaczął więdnąć, a jego świecenie
znacznie zmalało. Do liścia zbliżyła się teraz ręka człowieka na odległość ok.
15 do 20 cm. Wówczas na kilka minut świecenie liścia osiągnęło pierwotne
nasilenie. Wyglądało to tak, jakby w umierające komórki liścia “wlano" świe-
że siły. Doprawdy trudno przypuścić, aby na liść oddziałała sugestia.
Drugie doświadczenie przeprowadzono z przedmiotem martwym. Była to mo-
neta, której od pewnego czasu nie dotykano. W polu wielkiej częstotliwości
ukazał się jej obraz: rysunek i napis były wyraźne i czytelne. Po chwili zbliży-
ła się do monety ręka na odległość centymetra, po czym ponownie wykonano
zdjęcie. Tym razem obraz monety był zamglony, pokryty rojem jasnych punk-
tów; przypominał charakterystyczne kirlianowskie obrazy żywych tkanek.
Czyżby moneta została “impregnowana" hipotetyczną energią biologiczną?
Magnetyzerzy mesmeryści twierdzili, że substancją szczególnie chciwie
wchłaniającą “życiową energię" jest woda. Dr Bernard Grad z Uniwersytetu
Mc Gilla w Montrealu przeprowadził w latach 1965-1974 wielką serię ekspe-
rymentów następującego rodzaju:
Gdy ziarna jęczmienia były podlewane wodą z butelki, którą uzdrawiacz
trzymał przedtem w rękach, wypuszczone przez nie kiełki rosły Bacznie szyb-
ciej niż kiełki z nasion podlewanych zwykłą wodą wodociągową; ale – i to jest
najbardziej zdumiewająca część doświadczenia – gdy butelkę z wodą trzymał
przedtem któryś z psychiatrycznych pacjentów wstanie depresji, woda ta
opóźniała rozwój roślin. Woda “naświetlana" rękami uzdrawiacza w bada-
niach chemicznych nie wykazała żadnej różnicy w porównaniu z wodą “nie
naświetlaną". Zmiany ujawnione zostały dopiero w badaniach fizycznych:
okazało się, że warstwa tej wody pochłania z przenikającej ją wiązki promieni
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
28
podczerwonych (o długości fali 2800 – 3000 nanometrów) o 17% więcej niż
woda zwykła.
Zdolność oddziaływania bioenergetycznego, podobnie jak wszystkie inne
zdolności, jest niejednakowa u różnych ludzi. Także i w tej dziedzinie zdarza-
ją się talenty. Takim samorodnym talentem był niewątpliwie Franciszek An-
toni Mesmer. Zasłużoną sławą cieszą się bioenergoterapeuci- wspomniany
już Aleksander Kriworotow i Georgij Kenczadze z Tbilisi. Działają oni często
skutecznie w przypadkach, które oficjalnie medycyna uznała za beznadziej-
ne. Oto przykład przebiegu jednej z kuracji Kenczadzego: chłopiec K. przeszło
rok leżał bezwładny bez kontaktu z otoczeniem, nie poznawał rodziców, nie
rozróżniał przedmiotów, był na wszystko obojętny i nie wydawał żadnego gło-
su. Spośród wielu diagnoz najprawdopodobniejsza wydawała się opinia, że
jest to rodzaj obustronnego porażenia mózgu. Kenczadze spróbował działać
passami, co dało od razu pewien efekt. Już po kilku dniach zabiegów chło-
piec zaczął wydawać pierwsze dźwięki, wkrótce mógł już siedzieć, a wreszcie
– nawet wstawać. W 1973 r., po czterech latach od momentu rozpoczęcia ku-
racji, chłopiec zaczął samodzielnie chodzić, biegać, śpiewać i przejawiać przy
tym dobry słuch muzyczny. Potrafił już sam jeść, rozumiał, co się do niego
mówi, miał pełny kontakt z otoczeniem.
Dawni magnetyzerzy (mesmeryści) i pierwsi badacze hipnozy akcentowali
zawsze bardzo silnie różnicę, jaka istnieje pomiędzy transem hipnotycznym a
transem magnetycznym. Późniejsi badacze hipnozy przeważnie uznawali za
bajkę cały mesmeryzm, a zatem i wszelkie rozróżnienia pomiędzy nim a wła-
ściwą hipnozą. Z punktu widzenia współczesnej psychotroniki dawny pogląd
wydaje się zupełnie zasadny. Jeśli bowiem jest prawdą, że oddziaływanie bio-
energetyczne polega na przestrajaniu biorytmów pacjenta przez biorytmy or-
ganizmu indukującego, na narzuceniu mu rytmów własnych, to nie ma w
tym nic dziwnego, że stan hipnozy będący wynikiem takiego działania, różni
się od stanu hipnozy wywołanego innymi środkami.
Zjawiska normalne i paranormalne
Jednym z charakterystycznych przejawów związanych ze stanem hipnozy jest
zwiększona – niekiedy do zdumiewających rozmiarów – zdolność ideopla-
styczna. Nie jest ona wcale tym samym, co zwiększona sugestywność, z którą
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
29
często bywa niesłusznie utożsamiana. W stosowanej przeważnie przez leka-
rzy werbalnej technice indukowania hipnozy ważny etap stanowi realizacja
sugestii, że np. do prawej ręki pacjenta napływa coraz to więcej krwi, przez
co staje się ona ciężka i ciepła, coraz cięższa i coraz gorętsza. To, że podsu-
wane przez lekarza wyobrażenia realizują się u pacjenta w subiektywnym
odczuciu ciężkości i gorąca, świadczyć już może o wystąpieniu “zwiększonej
sugestywności". Ale realizacja tych wyobrażeń może też pójść znacznie dalej.
Obiektywne wskazania przyrządów pomiarowych świadczą wtedy o tym, że
skóra dłoni jest naprawdę przekrwiona, a temperatura jej powierzchni rze-
czywiście się podniosła.
W czerwcu 1884 r. o udanych doświadczeniach z tego rodzaju realizacjami
ideoplastycznymi w hipnozie poinformował członków Towarzystwa Biologicz-
nego w Paryżu Julian Ochorowicz. Wywoływał on u osób przez siebie hipno-
tyzowanych m.in. obrzmienia i zaczerwienienie skóry oraz zmiany tempera-
tury ciała o cały stopień. Kilka miesięcy potem dr Faucanchon wykonał swo-
je sławne doświadczenia z pozorowanym przykładaniem wezykatorii (plastra
kantarydynowego, silnie drażniącego skórę). Kiedy osobie zahipnotyzowanej
przyklejano zwykły papier, sugerując przy tym, że jest to wezykatoria, skóra
zaogniała się i powstawały na niej pęcherze. I odwrotnie: odpowiednią suge-
stią udawało się zupełnie znieść działanie prawdziwego plastra kantarydy-
nowego.
Do tej samej grupy zjawisk zalicza Ochorowicz również bardzo rzadkie feno-
meny: realizację ideoplastyczna takich wyobrażeń, jak emisja magnetyczna i
różne formy luminescencji ręki. Ochorowicz twierdzi, że w ogóle wszystkie
zjawiska mediumiczne o charakterze fizycznym (a więc te, które dziś nazy-
wamy psychokinetycznymi) stanowią w istocie ideo-plastyczne realizacje wy-
obrażeń. Są one bardzo trudne do wywołania, podstawową trudnością jest
już samo wytworzenie i zaakceptowanie przez głębokie, nieświadome warstwy
osobowości człowieka wyobrażeń sprzecznych ze wszystkim, co ugruntowało
w nim codzienne doświadczenie, np. że ręka wydziela promienie niewidzialne
dla oka, a działające na światłoczułą emulsję. Dla dorosłego, trzeźwo myślą-
cego człowieka tego typu wyobrażenia są oczywiście nie do przyjęcia – często
nawet w głębokiej hipnozie. Po prostu nie mogą powstać, są odrzucane jako
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
30
absurdalne już in statu nascendi. Jeśli więc koncepcja Ochorowicza jest
słuszna i objawy psychokinetyczne naprawdę są tworem ideoplastii (szcze-
gólnego rodzaju), to u dzieci powinno być stosunkowo łatwiej je wywołać niż
u osób dorosłych. Czy jest tak istotnie?
Prasa na początku lat siedemdziesiątych pisała o niesłychanych wyczynach
“magika" Uri Gellera, który lekko muskając końcami palców metalowe
przedmioty – przeważnie łyżki lub widelce – powodował tym sposobem ich
wyginanie się i łamanie. Geller zarobkował występami na estradach i przed
kamerami telewizyjnymi, ale też nie stronił od eksperymentów w laborato-
riach. W 1973 r. był on w ciągu sześciu tygodni szczegółowo przetestowany w
pracowni Instytutu Stanforda (USA), a ciekawsze doświadczenia zarejestro-
wano na taśmie filmowej. Oglądaliśmy ten film. Widzieliśmy, jak wyginały się
łyżki, żelazne sztabki i pierścienie. Ani nam, ani żadnej z osób na sali – jeste-
śmy tego pewni – nie przyszła wtedy do głowy myśl, aby po powrocie do do-
mu wziąć do rąk łyżkę i... zrobić to samo co Geller. Nam, ludziom dorosłym i
zdrowym na umyśle, nie przychodzą do głowy pomysły tak absurdalne. Wy-
obrażenie łyżki wyginającej się pod naszymi palcami jest odrzucane, jeszcze
zanim zdąży się narodzić.
W grudniu 1973 r. Uri Geller wystąpił w studio telewizji angielskiej, w stycz-
niu 1974 r. – zachodnioniemieckiej, w lutym zaś i marcu przed kamerami
telewizji japońskiej. W każdym ze swych programów Geller zwracał się do te-
lewidzów, aby próbowali go naśladować. Następstwem jego występu w Lon-
dynie było dwanaście zgłoszeń rodziców, których dzieci – dziewczynki i
chłopcy w wieku od 7 do 11 lat- potrafiły jakoby z powodzeniem powtórzyć
psychokinetyczne “sztuki" Gellera. W RFN, w Austrii i w Szwajcarii znalazło
się sześcioro dzieci, którym podobno udawała się zabawa w Uri Gellera.
Dziewięcioletni Klaus Goerke z Embsen koło Liineburga nagabywany przez
reporterów, jak to robi, że lekko pocierane żelazne sztućce gną mu się jak
plastelina, powiedział: “tak jakoś mnie przy tym swędzi w palcach". Najwię-
cej, bo ponad 1000 zgłoszeń o rzekomych lub prawdziwych fenomenach, “w
stylu Gellera", odebrały telewizja i prasa w Japonii. Sprawdzeniem rzetelno-
ści niektórych z tych doniesień zajęło się Japońskie Towarzystwo do Badań
nad Spostrzeganiem Pozazmysłowym pod kierunkiem Toschiya Nakaoka. Au-
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
31
tentyczne zdolności psychokinetyczne stwierdzono u wielu dziewcząt i chłop-
ców, ale najbardziej niezwykłym talentem okazał się jedenastoletni Jun Seki-
guchi. Jeden z kolejnych eksperymentów z nim opisuje dr Nakaoka następu-
jąco:
Na stole położyłem łyżkę, którą uprzednio zgięto, i kazałem chłopcu stanąć w
odległości około 10 cm od stołu. Potem poleciłem mu podnieść prawą rękę do
góry, a następnie poruszyć nią kilka razy w lewo i w prawo. Wówczas łyżka
wyprostowała się i przyjęła swój pierwotny kształt.
Doświadczenia z Junem Sekiguchi prowadzono nieco później w Londynie.
Podrzucał on w górę i łapał metalowy przedmiot, powtarzając tę czynność
wielokrotnie. W wyniku tego wyginały się sztućce, metalowa rurka i nożyczki.
W innym doświadczeniu Jun spowodował wygięcie się łyżki zawieszonej na
drucie w szczelnie zamkniętym pojemniku z przezroczystej masy plastycznej.
Obserwatorzy widzieli wyraźnie, jak się odkształcała. Podczas następnych
spotkań Jun powodował deformację dwóch, trzech, a nawet czterech meta-
lowych przedmiotów podrzucanych jednocześnie w górę. W wyniku podrzu-
cania przez niego równocześnie drutu i monety pięciojenowej drut przecho-
dził przez otwór w monecie.
Wygięte przez Juna łyżki z nierdzewnej stali przesłano do państwowego labo-
ratorium przemysłowego w mieście Chiba. W wyniku analizy chemicznej
stwierdzono w nich nieznaczny ubytek węgla. Ponadto na łyżkach wygiętych
przez Juna i na dołączonych łyżkach nowych identycznej jakości dokonano
prób na zginanie. Analiza mikrofotografii przekrojów metalu giętego siłą me-
chaniczną i psychokinetyczną wykazała znaczne różnice. Jak się okazało,
metal gięty psychokinetycznie zachowuje swą naturalną strukturę, podczas
gdy na mikrofotografiach metalu giętego siłą mechaniczną widać zawsze po-
fałdowania i szczeliny. Orzeczenie laboratorium kończy się konkluzją: “Uwa-
żamy, że łyżki zostały zgięte jakąś nieznaną siłą".
Jak widzimy, zaistniałe fakty zdają się niespodziewanie potwierdzać słusz-
ność ideoplastycznej interpretacji zjawisk psychokinezy, którą sformułował
Ochorowicz jeszcze w ubiegłym stuleciu. O psychokinetycznych zabawach
dzieci nie śniło się nikomu w tamtych czasach. Tylko u osób dorosłych pró-
bowano wówczas trenować zdolności psychokinetyczne, wykorzystując
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
32
zwiększoną przez hipnozę sprawność wszelkich realizacji ideo-plastycznych.
Taką osobą była Stanisława Tomczyk, którą w latach 1905-1912 Ochorowicz
nauczył wywoływać w warunkach laboratoryjnych, przy dobrym oświetleniu i
przy świadkach, rozmaite zjawiska “fizycznego mediumizmu".
Osobie znajdującej się w średnio głębokiej hipnozie udaje się przeważnie z
łatwością zasugerować, że za chwilę przeżyje marzenie senne, przy czym te-
matyka lub treść tego snu może być narzucona przez hipnotyzera. Możliwość
ta bywa wykorzystywana przez hipnoterapeutów. Lekarz sugeruje pacjento-
wi, że np. znajduje się w teatrze. Poleca mu przy tym, aby jego marzenie sen-
ne pozostawało w związku z tematem jego lęków albo problemów konflikto-
wych. Pacjent może relacjonować, co widzi podczas trwania seansu lub też
opowiedzieć swój sen po przebudzeniu.
Po uzyskaniu odpowiedniego stopnia głębokości hipnozy można polecić oso-
bie zahipnotyzowanej, aby otworzyła oczy nie ryzykując tym przebudzenia
ani nie powodując spłycenia transu. U osób szczególnie podatnych udaje się
wtedy za pomocą sugestii słownej wywołać halucynacje warunkowe (mogą to
być oczywiście także omamy innych zmysłów). A. M. Muhl i M. Prince, opie-
rając się na tej możliwości, w latach 1923-1926 opracowali dość szczególne
metody diagnostyczne, pozwalające przywrócić pamięć o istotnych dla usta-
lenia przyczyn choroby osobach i sytuacjach z przeszłości. Autorzy polecali
pacjentowi otworzyć oczy bez przebudzenia się i pokazywali mu kulę kryszta-
łową, szklankę wody lub lusterko. Poddawali następnie sugestię, że przy
utkwieniu wzroku w pokazanym przedmiocie zobaczy scenę jak w teatrze.
Pozostawiali mu przy tym pełną swobodę w wyborze sceny lub zapowiadali
tylko, że scena będzie pozostawać w związku z problemami, które go gnębią.
W technikach diagnostycznych tego rodzaju chodzi oczywiście tylko o wydo-
bycie na jaw zapomnianego urazu przez dotarcie do pozaświadomości pa-
cjenta. Istnieje jednak możliwość ujawnienia w ten sposób informacji, które
zostały odebrane paranormalnie (np. przekazem telepatycznym).
To, co osoba zahipnotyzowana lub znajdująca się w stanie autohipnozy widzi
rzekomo we wnętrzu kuli, nie jest niczym innym jak hipnotyczną halucyna-
cją. Na ogól nie jest trudno spowodować słowną sugestią wzrokową halucy-
nację u człowieka wpatrzonego w kryształową kulę. Gmatwanina nakładają-
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
33
cych się na siebie odbić światła na zewnętrznych i wewnętrznych powierzch-
niach kuli stanowi szczególnie sprzyjającą “kanwę", na której jego pobudzona
wyobraźnia “haftuje" swoje obrazy. Mogą one – ale rzecz jasna nie muszą –
zawierać elementy pochodzące z odbioru paranormalnego.
Trudniejsze, wymagające głębszej hipnozy są sugerowane halucynacje przy
otwartych oczach, uzyskane bez pomocy kryształowej kuli. Halucynacje tego
rodzaju mogą być dodatnie lub ujemne. Dodatnie polegają na tym, że osoba
zahipnotyzowana spostrzega coś, co nie istnieje, np. widzi swojego ojca na
pustym kartoniku, wręczonym jej ze słowami: “oto fotografia pani ojca". Oso-
bom bardziej podatnym można podsunąć nawet bardzo fantastyczne halucy-
nacje, jak np. obraz żywego lwa, siedzącego po przeciwnej stronie stołu. Oso-
ba widząca lwa reaguje wtedy zdumieniem, strachem, rozbawieniem; rodzaj
reakcji jest indywidualny, związany z cechami jej osobowości. Natomiast su-
gerując człowiekowi zahipnotyzowanemu, że zanim otworzy oczy, wszystkie
osoby obecne przy doświadczeniu opuszczą pokój, możemy wywołać halucy-
nację ujemną; człowiek ten nie będzie ich widział, a jeśli któraś z tych osób
sięgnie po leżącą na stole książkę, dla zahipnotyzowanego będzie to wygląda-
ło tak, jakby książka sama uniosła się i zawisła w powietrzu. Wystąpienie
ujemnych omamów wzrokowych jest, według niektórych uczonych (Davisa,
Husbanda) dowodem uzyskania wyjątkowo głębokiej hipnozy: głębszą hipno-
zą byłby już tylko stan letargiczny, kiedy przerwany zostaje wszelki kontakt
osoby zahipnotyzowanej z otoczeniem. Szczególnie interesujące dla nas są te
przejawy hipnozy, w których ujawniają się zmiany w osobowości człowieka
zahipnotyzowanego. Należy do nich regresja, stymulacja zdolności twórczych
i różne przejawy rozszczepienia świadomości.
Zjawisko regresji uzyskujemy, sugerując zahipnotyzowanemu, że cola się w
czasie: “Będzie pan miał poczucie cofnięcia się w okres, który panu zasuge-
ruję". Pacjent nie tylko przypomina sobie, co było wczoraj, przed rokiem,
przed dziesięcioleciem, ale istotnie czuje się młodszy o dzień, rok, dziesięć
lat. Wraz z cofaniem się w czasie możemy obserwować, jak zmienia się spo-
sób wyrażania, charakter pisma, a nawet głos pacjenta. pacjent cofnięty do
wieku przedszkolnego traci umiejętność pisania, a jego ręka jest w stanie
kreślić zaledwie poszczególne litery. Pamięć osób “cofanych w czasie" bywa
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
34
wprost niewiarygodna. Jeden z pierwszych eksperymentatorów na tym polu,
pułkownik de Rochas, nie mógł się nadziwić, kiedy recytowano mu dosłownie
teksty wypracowań pisemnych z pierwszych lat nauki w szkole, co potem
stwierdzono na podstawie zachowanych zeszytów szkolnych. Służąca pastora
powtórzyła grecki traktat, który przed szesnastoma laty czytał na głos jej
chlebodawca; powtórzyła go dosłownie, choć nie rozumiała ani słowa. Regre-
sja jest techniką stosowaną w medycynie dość rzadko, ale oddającą niekiedy
nieocenione usługi. Jest ona częścią składową wynalezionej jeszcze w XIX w.
metody katartycznej, będącej punktem wyjścia współczesnej psychoterapii.
Metodą katartyczną udaje się czasem leczyć najcięższe postacie nerwic w
trakcie jednego zabiegu. Dzieje się tak, gdy wyjątkowa podatność chorego
pozwala go “cofnąć w czasie", aby mógł w wyobraźni jeszcze raz przeżyć wy-
darzenie, które stało się źródłem nerwicy.
Ciekawe rezultaty mogłoby dać zastosowanie techniki regresji w badaniach
psychotronicznych. Jak wiadomo, uzdolnienia paranormalne (dermooptycz-
ne, psychokinetyczne – co do innych na razie brak danych), stosunkowo ła-
twe do ujawnienia u wielu dzieci, zanikają w wieku dojrzałym. Czy cofnięcie
osoby dorosłej do dziecięcego wieku mogłoby uczynić z niej jeszcze jednego
naśladowcę Uri Gellera? Tego rodzaju doświadczenia nie były jeszcze prze-
prowadzane. Istnieją jednak przesłanki,. które pozwalałyby wierzyć w ich
powodzenie. Wiemy, że przejawy paranormalne wykazują pewne podobień-
stwo do uzdolnień artystycznych. Podobnie jak pierwsze, tak i drugie często
manifestują się w dzieciństwie, a zanikaj ą podczas dojrzewania. Przywróce-
nie osobie dorosłej jej utraconych razem z dzieciństwem zamiłowań do ry-
sunku i malarstwa jest możliwe w hipnozie. L. E. Stefański miał nawet oka-
zję osobiście przekonać się o tym. Może więc i przywrócenie uzdolnień para-
normalnych dałoby się osiągnąć na tej drodze? Przemawiałby za tym jeszcze
jeden fakt. Osoby dorosłe, przejawiające zdolności paranormalne w transie
hipnotycznym lub autohipnotycznym, wykazują często przy tym cechy infan-
tylne, a niekiedy z transem łączy się zupełna zmiana osobowości w tym kie-
runku. Na przykład Stanisława Tomczyk współpracująca z Ochorowiczem
którą w celu uzyskania objawów psychokinetycznych wprowadzono w stań
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
35
hipnozy, zachowywała się wówczas jak dziewczynka, a samą siebie nazywała
“małą Stasia".
Stymulacja zdolności twórczych w hipnozie może być dokonana albo przez
prostą sugestię słowną, albo też wywołana przez głęboką zmianę osobowości.
Sergiusz Rachmaninow, którego I Symfonia została wygwizdana podczas jej
prawykonania w Petersburgu, popadł w apatię i przez kilka lat następnych
nie był w stanie niczego skomponować. W 1901 r. przyjaciele skierowali go
do znanego hipnotyzera dra Dahla. Seanse odbywały się regularnie przez kil-
ka tygodni. Dahl sugerował w hipnozie: “Ma pan wielki talent. Jest pan w
stanie komponować z zupełną łatwością". Sugestie lekarza poskutkowały.
Rachmaninow napisał swój najlepszy utwór, IIKoncert Fortepianowy c-moll, i
zadedykował go hipnotyzerowi.
Zupełnie innego rodzaju próby stymulowania zdolności twórczych prowadził
od wielu lat znany moskiewski psychiatra Władimir L. Rajkow. Doświadcze-
nia przeprowadzał na studentach zgłaszających się do niego jako ochotnicy.
Metoda dra Rąjkowa polega na wywoływaniu u osób pogrążonych w hipnozie
zmian w ich osobowości, dlatego też zgłaszający się do eksperymentu są na
wstępie starannie psychiatrycznie badani. Właściwy proces “sztucznej rein-
karnacji" (jak nazywa Rajkow swoją metodę) zaczyna się od pogrążenia osoby
testowanej w głębokiej hipnozie, w stanie pasywnym, w którym otrzymuje
ona sugestię, że jest znakomitym, znanym z historii artystą malarzem lub
muzykiem. Następnie przeprowadza Rajkow pasywny stan hipnozy w aktyw-
ny. Nie jest to jednak znany dobrze od przeszło półtora wieku stan tzw. czyn-
nego somnambulizmu. “Trans reinkarnacyjny" stanowi coś jakościowo inne-
go, nowego. Potwierdzaj ą to wskazania przyrządów pomiarowych. Przy przej-
ściu ze stanu pasywnej hipnozy w trans reinkarnacyjny z zapisu elektroence-
falograficznego znika całkowicie rytm alfa, charakterystyczny dla spoczynku.
Zamiast niego pojawia się w zapisie EEG obraz, jaki normalnie bywa reje-
strowany w stanie czuwania przy pełnej aktywności. Towarzyszą temu rów-
nież i inne fizjologiczne przejawy stanu czuwania. Student, który w głębokiej
hipnozie “przemieniony" zostaje w Rafaela, Matisse'a lub Riepina, jak gdyby
“budzi się na drugim brzegu".
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
36
Zmiany w przewodności elektrycznej skóry w punktach akupunkturowych
podczas różnych stadiów hipnozy.
W stanie “sztucznej reinkarnacji" aktywność punktów gwałtownie się zwięk-
sza
Chociaż Rajkow nie sugeruje amnezji, czyli pohipnotycznej niepamięci tego,
co działo się podczas seansu, po prawdziwym przebudzeniu żadna z osób
doświadczalnych nie zachowuje w pamięci najmniejszego wspomnienia ze
swego “innego wcielenia". Ich psychiczna aktywność w stanie czuwania, w
stanach hipnozy o różnej głębokości oraz w transie reinkarnacyjnym badana
była również za pomocą aparatu do wykrywania punktów akupunktury i do
mierzenia ich elektrycznej aktywności. Jak wiadomo od dawna, stany emo-
cjonalne mają decydujący wpływ na stopień przewodności elektrycznej skóry;
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
37
na tej zasadzie buduje się m.in. detektory kłamstwa. W szczególności jednak
czułymi na tego rodzaju zmiany miejscami okazały się “chińskie punkty".
Aparat do mierzenia ich elektrycznej przewodności skonstruował fizyk Wiktor
Adamienko. Badania wykazały, że przewodność ta gwałtownie spada podczas
procesu hipnotyzowania, jest najniższa przy zamkniętych oczach, zwiększa
się nieco podczas występowania sugerowanych halucynacji, a maksimum
osiąga w czasie transu reinkarnacyjnego; jest ona wówczas większa niż w
stanie czuwania. W stosunku do normalnego stanu świadomości stan transu
reinkarnacyjnego okazuje się więc jakby stanem “nadświadomości". Charak-
teryzuje się on ujawnieniem zdolności twórczych, o wiele przekraczających
przeciętne zdolności “normalnych" ludzi. Podobnie “nadnormalne" zdolności
ujawniają się u osób, które wprawia w stan zwany przez siebie “sugestyw-
nym" bułgarski badacz Georgi Łozanow. Inna jest wprawdzie jego metoda
postępowania, innego też rodzaju uzdolnienia potęguje się w sofijskim Insty-
tucie Sugestologii (jak pamiętamy, prowadzone są tam skrócone do niewielu
dni podstawowe kursy języków obcych itp. prace). Nasuwa się jednak pyta-
nie, czy trans reinkarnacyjny nie jest w istocie “stanem sugestywnym", któ-
remu towarzyszy zmiana osobowości? Trudno dziś dać na to zdecydowaną
odpowiedź. Na razie praktyka wyprzedza teorię.
Dla swoich studentów ochotników stworzył Władimir Rajkow pracownię
sztuk plastycznych, gdzie w określonych godzinach żyją oni swoim “drugim
życiem".
– Jestem Rafaelem – podając rękę przedstawia się gościowi dra Rajkowa
dwudziestoletnia dziewczyna. Gość jest zaskoczony; nie samym imieniem,
lecz tym, że zostało wypowiedziane tonem tak naturalnym, jakby to było coś
sarno przez się zrozumiałego; a przecież dziewczyna przedstawiająca się jako
wielki malarz renesansu robi przy tym wrażenie najzupełniej trzeźwej i nor-
malnej.
– Proszę mi powiedzieć, który rok mamy obecnie?
– Tysiąc pięćset piąty.
Gość, potrzebując chwili, by pokryć swoje zmieszanie, wycelowuje w stronę
urodziwej studentki obiektyw aparatu fotograficznego. Doktor Rajkow pyta:
– Czy wiesz, co to jest? – Nie.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
38
– Nigdy dotąd nie widziałaś czegoś takiego?
- Nie, takiej rzeczy nie widziałam nigdy w życiu.
Po wykonaniu kilku zdjęć gość próbuje mówić o fotografii, samolotach, sput-
nikach, a kiedy dziewczyna stanowczo odrzuca tego rodzaju bajki j urojenia,
przechodzi do wydarzeń bieżącego roku.
– Co za bzdury! Proszę mi nie zawracać głowy tymi niedorzecznościami! –
krzyczy rozzłoszczona.
– Ależ tak, dobrze – uspokaja ją nauczyciel.
– Proszę powrócić do pracy. Proszę malować, mistrzu Rafaelu! “Reinkarno-
wanym" Rafaelem jest studentka Ira. Inna studentka wydziału fizyki, Ałła,
stała się rosyjskim malarzem Ilią Riepinem.
– Jesteś Riepinem – sugerował jej w głębokim transie Rajkow. – Myślisz jak
Riepin. Widzisz jak Riepin. Jesteś Riepinem i – co za tym idzie – masz jego
talent!
Ałła nigdy przedtem nie interesowała się malarstwem. Była przekonana, że
nie ma najmniejszych zdolności ku temu, co zresztą zdawały się potwierdzać
szkice, które przedłożyła, kiedy zgłaszała się do eksperymentu. Tymczasem
już po kilku seansach reinkarnacyjnych widać było, że Ałła rysuje o wiele
lepiej. Trzy miesiące później, gdy po 25 lekcjach Rajkow Zakończył kurs, Ałła
rysowała niczym zawodowy plastyk – wprawdzie nie jak Riepin ani Rafael, ale
jak biegły w swoim fachu rysownik dla prasy. Szkice Ałły wykonane są pew-
ną ręką, dobrze zakomponowane i obdarzone zawsze swoistą ekspresją.
Żadna z osób przebudzonych po kolejnym transie reinkarnacyjnym nie chce
wprost wierzyć we własne autorstwo obrazów sygnowanych “Rafael", “Riepin"
albo “Matisse", ale talent wzbudzony zaczyna z czasem przenikać do ich
świadomej, właściwej osobowości. Wreszcie absolwenci kursu Rajkowa
stwierdzają, że wbrew swym dotychczasowym przekonaniom potrafią ryso-
wać i malować. Już po 10 seansach talent ich jest przeważnie ukształtowany
i stopniowo staje się nową możliwością świadomego działania.
Rajkow również z powodzeniem zwielokrotnia muzyczne talenty. “Reinkarno-
wał" np. w pewnym studencie moskiewskiego konserwatorium Dawnego nie-
gdyś skrzypka wirtuoza Fritza Kreislera. Chłopiec uwierzywszy, że jest tym
muzykiem, przejął wirtuozowską błyskotliwość stylu gry Kreislera. Zdolność
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
39
ta wykształciła się również w jego “normalnej" świadomości i została zacho-
wana.
“Sztuczną reinkarnację" twierdzi Rajkow – można określić jako szczególny
rodzaj inspiracji. Słowa takie, jak Rafael czy Riepin, są tylko symbolami, któ-
re pozwalają hipnotyzerowi wniknąć w tajemniczą sferę uzdolnień człowieka i
sięgnąć do takich rezerw jego organizmu, jakie nie bywają wykorzystywane
nigdy w stanie czuwania.
Objawy rozszczepienia świadomości, towarzyszące stanowi hipnozy, są we-
dług niektórych badaczy tak dalece dla niej charakterystyczne, że mogą na-
wet stanowić podstawę dla jeszcze jednego ze sposobów teoretycznego ujmo-
wania hipnozy. Mówi się wówczas o tzw. dysocjacji osobowości. Do objawów
tego rodzaju należy m.in. “pismo automatyczne".
Nie jest to zjawisko związane wyłącznie z hipnozą. U niektórych ludzi, obda-
rzonych skłonnością do wykonywania rozmaitych ruchów mimowolnych, au-
tomatyczne pisanie lub rysowanie jest czymś najzupełniej zwykłym i co-
dziennym. Machinalnie rysują na papierze w czasie ożywionej rozmowy różne
figury, piszą wyrazy lub urywki zdań, nie zdając sobie z tego sprawy, co na-
kreślili lub napisali. Zdolność taką nazywamy automatyzmem graficznym. W
stanie czuwania rzadko jednak uzyskuje się na tej drodze coś więcej niż tylko
poszczególne słowa. Dopiero w hipnozie (lub autohipnozie) zdolność do gra-
ficznego automatyzmu ujawnia się w formach niekiedy prawdziwe zdumiewa-
jących.
W XIX w., kiedy rozpoczynano dopiero badania nad mechanizmem ruchów
mimowolnych, objaw pisania automatycznego podczas seansu spirytystycz-
nego uważany bywał za dowód obecności ducha, który jakoby prowadził rękę
medium. Śmieszne, prawda? Ale nie należy na tej podstawie sądzić, że zwo-
lennikami hipotezy spirytystycznej stawali się tylko głupcy i prostacy. Wśród
spirytystycznych mediów zdarzały się osoby o autentycznych zdolnościach
paranormalnych. W pisanych przez nie automatycznie podczas seansu “ko-
munikatach" odkrywano zatem czasami wiadomości, jakie w żadnym razie
nie mogły być znane osobie piszącej. Doprawdy – trudno było w takim wy-
padku oprzeć się wrażeniu, że wiadomość pochodzi od jakiejś istoty z zaświa-
tów. Laboratoryjne eksperymenty z pisaniem automatycznym, w którym oso-
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
40
ba zahipnotyzowana ujawniała treść odbieranych telepatycznie przekazów,
przeprowadzał z powodzeniem prof. Leonid Wasiljew. Wyjątkowo sprawnym
odbiorcą stała się studentka C. Nadawcą był hipnotyzer. Wykonywane prze-
zeń rysunki i napisy odtwarzała automatycznie owa studentka, znajdująca
się od niego w odległości uniemożliwiającej jakikolwiek przekaz normalną
drogą. Początkowo przesyłano jej tylko poszczególne litery i cyfry, potem za-
dania stały się bardziej złożone (np. przekaz astronomicznego symbolu pla-
nety Ziemia). Gdy hipnotyzer wykonywał proste działanie arytmetyczne 1+7 =
8, studentka C. pisała słowami “jeden, siedem, osiem".
Pismo automatyczne jest jeszcze jednym technicznym środkiem pozwalają-
cym człowiekowi nawiązać kontakt z nieświadomą sferą swej osobowości.
Można się spierać, jak wielka jest rola nieświadomości w procesie twórczym,
czy zawsze wolno przypisać jej rolę inspirującą, czy nie zawsze. Inspirację
twórczą pochodzącą z nieświadomej warstwy osobowości nazywano dawniej
natchnieniem. Dla wielu twórców intelekt jest tylko narzędziem do wygładza-
nia tworzywa. W tym sensie mówił o udziale świadomości w swym akcie
twórczym Pablo Picasso. Pismem automatycznym posługiwał się chętnie
ekspresjonista niemiecki, autor powieści zabarwionych demoniczną fantazją,
Gustaw Meyrink. Poeci będący współtwórcami nadrealizmu uczynili z pisma
automatycznego technikę, którą posługiwali się, próbując notowania fali ob-
razów przepływających nieustannie pod progiem świadomości. W Manifeście
surrealizmu (1924) Andre Breton określa ecriture mecanique jako “dyktando
myśli poza jakąkolwiek kontrolą świadomości, z pominięciem jakichkolwiek
względów moralnych czy estetycznych, czysty psychiczny automatyzm, który
stawia sobie za cel odwzorować prawdziwy przebieg myśli".
Zdolność do pisania automatycznego może być z łatwością przeniesiona poza
stan hipnozy. Uzyskuje się to za pomocą tzw. sugestii pohipnotycznej. Do
tematu pisma automatycznego powrócimy, omawiając kolejno różne zjawiska
pohipnozy.
Większość zjawisk, które możemy wywołać podczas seansu hipnotycznego,
udaje się przenieść poza hipnozę. Nawet zjawiska tak osobliwe, jak pozytyw-
ne i negatywne halucynacje wzrokowe, realizują się po przebudzeniu z hip-
nozy w kilka minut, godzin lub w kilka dni potem. Termin, w którym ma na-
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
41
stąpić realizacja danej w hipnozie sugestii, podaje hipnotyzer łącznie z tre-
ścią sugestii.
Warunkiem pohipnotycznego zrealizowania się sugestii danej w hipnozie jest
amnezja (niepamięć) pohipnotyczna. Jest to ogólna zasada, lecz nie reguła
bez wyjątków. Sugestie będące w zgodzie ze świadomą, wolą osoby hipnoty-
zowanej mają szanse spełnienia się po przebudzeniu, nawet gdy hipnotyzo-
wany pamięta potem wszystkie słowa hipnotyzera. Wywołany w hipnozie
wstręt do dymu tytoniowego pozostaje nadal (i utrzymuje się niekiedy przez
długi czas), ponieważ sugestia lekarza jest zgodna z intencją pacjenta, który
po to przecież przyszedł do hipnotyzera, aby móc odzwyczaić się od palenia.
Sugestia pohipnotyczna, której treść byłaby niemożliwa lub trudna do zaak-
ceptowania przez świadomą wolę i wyobraźnię osoby hipnotyzowanej, ma
szansę zrealizowania się tylko wtedy, gdy ta świadoma wola i wyobraźnia nie
mogą mieć na to wpływu, tzn. wtedy, gdy pacjent po przebudzeniu nie pa-
mięta słów hipnotyzera.
Pohipnotyczna niepamięć jest zjawiskiem występującym spontanicznie tylko
po transach bardzo głębokich, u osób o szczególnej podatności na hipnozę. U
osób, u których amnezja naturalna nie występuje, można wywołać niepamięć
pohipnotyczna sztucznie. Służą do tego specjalne ćwiczenia, podczas których
osoba w stanie hipnozy trenuje zapominanie – tak samo jak w normalnych
warunkach trenuje się zapamiętywanie (np. tabliczki mnożenia). Najczęściej
stosuje się w tym celu ćwiczenie zalecane przez M. Brenmana i M. Gilla:
człowiek w transie usiłuje sobie wyobrazić tablicę, na której pisze (oczywiście
również w wyobraźni) trzy różne słowa, podane przez hipnotyzera. Następnie
daje mu się zalecenie wymazania tych słów z tablicy, a przy tym i z umysłu.
Możliwość zastosowania sugestii pohipnotycznych w terapii nasuwa się sa-
ma. Niestety, praktyka wykazuje, że trwałość działania sugestii pohipnotycz-
nych jest ograniczona; zależy od indywidualnych właściwości pacjenta, ale
rzadko przekracza kilka dni. Wystarczy to – rzecz jasna – by nie dopuścić do
wystąpienia bólów pooperacyjnych i w wielu różnych przypadkach, gdy cho-
dzi o usunięcie niepożądanego objawu chorobowego. Jeśli jednak potrzebne
jest trwałe działanie, sugestię w hipnozie należy odnawiać; stosuje się w tym
celu technikę “hipnozy ablacyjnej".
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
42
Hipnoza ablacyjna (nazwa od łacińskiego słowa ablatio – zabranie, ponieważ
pacjent niejako “zabiera" ze sobą hipnozę do domu) nie opiera się na żadnym
nowym pomyśle, ale jako metoda doskonale opracowana i stosowana z po-
wodzeniem stanowi nowość powojennego trzydziestolecia. Jej autorem był
niemiecki profesor Gerhard Kumbies. Hipnoza ablacyjna staje się wprost nie-
zastąpiona wszędzie tam, gdzie pacjent skazany jest na długotrwałe lub czę-
sto powtarzające się bóle; bywa tak np. w wielu przypadkach chorób nowo-
tworowych. Podstawą metody jest uzyskanie
dostatecznie głębokiego stopnia hipnozy, co przy bardzo dużej podatności u
pacjenta jest możliwe nawet podczas pierwszego już seansu, przeważnie jed-
nak uzyskanie stanu somnambulizmu wymaga wielu poświęceń, w trakcie
których uzyskuje się coraz to głębsze stany hipnozy. Podczas kolejnych spo-
tkań lekarz wywołuje u pacjenta nieczułość na ból (np. z powodu ukłucia),
którą osiąga się stosowną sugestią słowną. Następnie przekonuje się pacjen-
ta, że formuła tej sugestii z równym skutkiem może być wypowiedziana przez
niego samego; zahipnotyzowany stwierdza, że jest istotnie w stanie sam sie-
bie uczynić nieczułym na ból. Jednocześnie podczas tych samych seansów
pacjent nabywa zdolności do samodzielnego pogrążania się w stan głębokiej
autohipnozy, a także do automatycznego budzenia się z niej po uzyskaniu
bezbolesności.
Istnieje kilka odmian metody ablacyjnej. Do wywołania stanu hipnozy w ra-
zie wystąpienia bólów może pacjentowi służyć np. taśma magnetofonowa z
nagranym głosem lekarza. Cierpiący uruchamia swój domowy magnetofon ł
słyszy kolejno: sugestię usypiającą, sugestię analgezji i sugestię budzącą.
Budzi się po kilkudziesięciu sekundach i bólu już nie odczuwa. Gdy po pew-
nym czasie cierpienie powraca, pacjent po prostu włącza na chwilę magneto-
fon.
Jaką wyższość ma hipnoza nad przeciwbólowymi środkami farmaceutyczny-
mi? Częste stosowanie tych ostatnich prowadzi wreszcie do zaniku skutecz-
ności, przy czym ich szkodliwość (wobec konieczności powiększania dawek)
wzrasta niepomiernie. Hipnoza nie daje w ogóle żadnych niepożądanych dzia-
łań ubocznych.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
43
Tak charakterystyczne dla stanu głębokiej hipnozy zwielokrotnienie zdolno-
ści ideoplastycznych występuje również i po wyjściu z transu. Ogromną sen-
sację wzbudziły doświadczenia przeprowadzone w 1885 r. przez profesorów
Bourru i Burota w Rochefort. Zahipnotyzowali oni kiedyś pewnego niezmier-
nie wrażliwego marynarza i wmówili weń, że o określonej godzinie dostanie
krwotoku z nosa. Sugestia urzeczywistniła się całkowicie. Innym razem ci
sami badacze zakreślili tępym narzędziem na ramionach owego marynarza,
uśpionego, jego imię i nazwisko i przy tym oświadczyli: “Dziś o czwartej na
liniach, które nakreślamy, wystąpi krew i na ramionach pokaże się imię two-
je napisane krwawymi literami". Istotnie, o oznaczonej porze na ramionach
marynarza zarysowały się wyraźnie czerwone kontury liter, wkrótce wzniosły
się ponad poziom skóry i pokryły gdzieniegdzie, jakby rosą, drobniutkimi
kropelkami krwi. Jeszcze trzy miesiące potem można było przeczytać litery,
wprawdzie już nieco wybladłe.
Do tej samej grupy zjawisk – ideoplastycznej realizacji w pohipnozie – należy
hipnotyczny doping w sporcie wyczynowym. Jest on nieporównanie skutecz-
niejszy od dopingu środkami farmakologicznymi, a przy tym prawie niemoż-
liwy do wykrycia; nic też dziwnego, że już od lat bywa plagą wielkich między-
narodowych rozgrywek sportowych. Latem 1973 r. sensacją szwedzkiej prasy
stała się historia dwudziestopięcioletniego dziennikarza, miernego sportowca,
który pod wpływem hipnozy uzyskał dziewiąte miejsce na mistrzostwach
Szwecji w dziesięcioboju, bijąc rekord w skoku wzwyż. Rekordzista nazywa
się Andren Kenneth, a jego hipnotyzerem był psycholog Lars-Eric Uhestaahl.
Obaj zapowiedzieli wówczas kontynuowanie eksperymentu i start Kennetha
w mistrzostwach świata. Do tego jednak chyba nie doszło, ponieważ doping
hipnotyczny został wreszcie przez międzynarodowe organizacje sportowe za-
broniony, na równi z dopingiem farmakologicznym.
Niezmiernie interesującym z różnych względów zjawiskiem jest pismo auto-
matyczne jako objaw pohipnotyczny. Warunkiem jego uzyskania – podobnie
jak innych realizacji pohipnotycznych – jest po pierwsze dostatecznie głęboki
trans z gwarancją niepamięci po przebudzeniu, a po drugie, choćby mini-
malne zdolności ideomotoryczne, które zresztą mogą być łatwo rozwijane
przez hipnozę.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
44
Pohipnotyczna sugestia pisania automatycznego realizuje się zazwyczaj już
po pierwszym seansie, ale wówczas uzyskuje się przeważnie tylko poszcze-
gólne litery i wyrazy. Na kilkadziesiąt prób, które L. E. Stefański przeprowa-
dzał z różnymi osobami, ani jedna nie zaczęła pisać pełnymi zdaniami zaraz
po pierwszym poświęconym temu tematowi transie. Przeważnie eksperyment
kończył się na tej jednej próbie, ponieważ obiektywne przeszkody nie pozwa-
lały na kontynuowanie doświadczeń. U kilku osób, z którymi eksperyment
był prowadzony w dalszym ciągu, podczas następnych spotkań zdolność do
automatyzmu graficznego szybko wzrastała. Był wśród nich uczeń liceum
muzycznego Tadeusz J. Zdumiewająco szybko zjawiła się u niego umiejęt-
ność pisania pełnymi zdaniami. Im bardziej jego uwaga była zabsorbowana
rozmową, tym doskonalej formułowane były teksty, które jednocześnie pisała
jego prawa ręka. Na przykład opowiadając z zapałem o trudnościach wyko-
nawczych i o budowie utworu muzycznego, napisał o planowanym wyjeździe
na święta “Jadę po pienią-<jze; jak mi wypłacą, to pojadę i kupię prezent
bratu; powinienem być już na czwartą u matki jak umówione". Innym razem
zdawał dokładnie relację z przebiegu nie zdanego egzaminu z form muzycz-
nych i jednocześnie pisał: “Kulig do puszczy będzie organizowany w styczniu;
składamy się po 50; będzie zabawa, bigos przy ognisku; pojedziemy do chło-
pa z ćwiartką i załatwimy sanie". Kiedy rozmowa dotyczyła spraw rodzin-
nych, ręka Tadeusza J. ujawniała jego kłopoty szkolne: “Nie wiem, co ja zro-
bię, ona zgłupiała, zadała mi trzy etiudy i z sonatiny oprócz tego kazała mi
grać".
O tym, że pismo automatyczne może oddać cenną usługę jako środek dia-
gnostyczny, miał kiedyś możność przekonać się przypadkowo L. E. Stefański.
Oto jego relacja:
Przeprowadzałem przed kilkoma laty próbę spostrzegania pozazmysłowego w
hipnozie z siedemnastoletnim chłopcem. Jego wygląd ani zachowanie nie
zdradzały przedtem niczego niepokojącego. Jednym z jego zadań w hipnozie
było wpatrywanie się w szklaną kulę, przy czym sugestia nie narzucała mu
żadnego określonego tematu halucynacji. Obserwując chłopca spostrzegłem,
że widzenie silnie przykuto jego uwagę, a po chwili w oczach ukazały się łzy i
zaczęły spływać po policzkach. Na pytanie, co widzi, odpowiadał ociągając
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
45
się, niechętnie i z przerwami. Powiedział, że widzi wnętrze pokoju, wiązanki
kwiatów i płonące świece. Pośrodku pokoju stała otwarta trumna, a w niej
zobaczył samego siebie. Wówczas wtrąciłem, że jest to wizja dalekiej przy-
szłości. “Nie" – odpowiedział chłopiec. – “Ja tam jestem bardzo młody". Zapy-
tany dodał, że wygląda w trumnie na lat 17. Poleciłem mu wtedy zamknąć
oczy i zasugerowałem halucynację o treści pogodnej, optymistycznej, po któ-
rej miało nastąpić przebudzenie w nastroju wesołym; wizja trumny miała po-
zostać raz na zawsze zapomniana. Osobna sugestia dotyczyła pisma automa-
tycznego po przebudzeniu.
Gdy chłopiec się obudził, był wypoczęty i wesoły. Rozmawiał ze mną i żarto-
wał, a jednocześnie ręka jego pisała: “Dosyć mam tego świata". Gdy przeczy-
tał te słowa, zmieszał się. Spytałem co mogą znaczyć. Zawahał się. Wreszcie
jednak opowiedział mi o swoich kłopotach, istotnie bardzo poważnych, groź-
nych dla jego przyszłości. Spróbowałem mu pomóc; przeprowadziłem szereg
rozmów z ludźmi dla chłopca życzliwymi. Jego sprawy przybrały korzystny
obrót. Po 8 dniach powtórzyliśmy doświadczenie. Tym razem chłopiec “zoba-
czył w kuli" dziecko śmiejące się i potrząsające grzechotką. Po przebudzeniu
ręka jego napisała: “Wszystko jest galant. Teraz to się mama ucieszy i nie
będzie płakać. Nie będzie narzekać".
Pismo automatyczne Janusza F. 2 grudnia 1972r. ujawniło starannie ukry-
wany przed otoczeniem stan stresowy:
“Dosyć mam tego świata"
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
46
Pismo automatyczne Janusza F. Po ośmiu dniach kłopoty zostały usunięte,
co odzwierciedliło się w piśmie:
“Wszystko jest galant. Teraz to się mama ucieszy i nic będzie płakać. Nie bę-
dzie narzekać"
Jak już mówiliśmy, pismo automatyczne może być dla artysty pomocą w
uzyskiwaniu inspiracji twórczej. Gdy w następstwie sugestii pohipnotycznej
wyrabia się umiejętność pisania automatycznego u poety, wkrótce zaczyna
ono służyć bezpośrednio sprawie twórczości. Tak właśnie się stało w przy-
padku młodej poetki, pani A. B. Otrzymała ona od L. E. Stefańskiego (wielo-
krotnie powtarzaną! utrwaloną) sugestię w głębokiej hipnozie:
Ilekroć będzie pani chciała, aby pani prawa ręka sama zaczęła pisać, wystar-
czy, że weźmie pani do ręki pisak, dotknie nim papieru i odwróci głowę. Wte-
dy pani prawa ręka, która żyje własnym życiem, natychmiast zacznie pisać i
pani nie będzie wiedziała, co ona pisze, ho pani prawa ręka żyje własnym ży-
ciem.
Od wielu lat pani A. B. posługuje się pismem automatycznym, które dostar-
cza jej “poetyckich półfabrykatów". Teksty pisane automatycznie podlegaj ą
potem zawsze świadomej obróbce. Pierwszym większym sukcesem, potwier-
dzającym słuszność tej metody twórczej, była nagroda na ogólnopolskim
konkursie za duży poemat, który składał się prawie wyłącznie z tekstów pi-
sanych automatycznie.
Dwie są sprawy, które nie wyjaśnione do końca wywołują szczególne zamie-
szanie w rozmowach na tematy związane z hipnozą. Pierwsza wynika z nie-
zrozumienia konsekwencji płynących z pohipnotycznej automatyzacji proce-
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
47
su usypiania. Druga dotyczy zbitki semantycznej, jaką jest wyrażenie “hipno-
za na odległość".
Mało jest osób, które nawet bardzo zdolny i zręczny hipnotyzer potrafi wpro-
wadzić w stan głębokiego transu od razu, podczas pierwszego spotkania.
Uzyskanie głębokiej hipnozy – również u osób podatnych – wymaga przeważ-
nie kilku seansów. Przy każdym następnym spotkaniu z tym samym pacjen-
tem czas indukowania hipnozy skraca się coraz bardziej, nawet gdy w meto-
dzie postępowania hipnotyzera nic się nie zmienia. Jeśli zaś hipnotyzer sko-
rzysta ze sposobności, jaką daje po raz pierwszy uzyskany stan głębokiego
transu z następującą po nim amnezją pohipnotyczną, i zasugeruje zasypia-
nie na sygnał, to już przy następnym spotkaniu zapadanie w równie głęboki
trans może trwać nie dłużej niż dwie lub trzy sekundy. Proces hipnotyzowa-
nia po raz pierwszy – jeśli nawet zakończony jest głębokim transem – jest
więc właściwie czymś jakościowo różnym od wszystkich następnych (przy
pierwszym seansie bowiem wypracowuje się odruch zapadania w trans, a
przy następnych korzysta się już z gotowego mechanizmu).
Dlatego opowieści w rodzaju, że “doktor A. jest świetnym hipnotyzerem, uśpił
bowiem swego pacjenta w jednej chwili", są pozbawione sensu tak samo jak
opinie typu, że “doktor B. jest o wiele gorszym hipnotyzerem od doktora A.,
gdyż nad jednym pacjentem męczył się przez godzinę". Wiele zależy od oso-
bowości pacjenta i od liczby seansów, którym był poddany.
Powtarzające się seanse hipnozy wyrabiają w pacjencie odruch zapadania w
trans. Skutkiem postępującego automatyzowania się tego procesu jest nie
tylko coraz szybsze “zasypianie"; coraz słabszych potrzeba również bodźców,
aby uruchomić odruch zapadnięcia w uśpienie hipnotyczne Indukowanie
transu wymaga od hipnotyzera coraz mniej czynności i wypowiadanych słów.
Wreszcie hipnotyzera może zastąpić jego obraz na ekranie, a jego sugestie z
równym skutkiem może recytować głośnik Kontakt bezpośredni “hipnotera-
peuta-pacjent" zostaje zastąpiony kontaktem pośrednim “hipnoterapeuta-
aparat-pacjent".
Ponieważ czas lekarza jest drogi, a tradycyjna hipnoterapia dość czasochłon-
na, nic dziwnego, że metoda hipnoterapii za pośrednictwem aparatów zyska-
ła sobie wielu entuzjastów i propagatorów. Jednym z nich jest petersburski
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
48
psychoterapeuta prof. Paweł Bul. To on nadał nowej metodzie nazwę “tele-
hipnozy".
Właściwie trudno mówić o jednej metodzie, skoro ma ona wiele różnych wa-
riantów. Do “telehipnozy" zaliczyć by przecież należało wszystkie rodzaje hip-
nozy ablacyjnej, hipnoterapię za pośrednictwem filmu oraz zabieg hipnotycz-
ny dokonywany przez telefon (np. w razie bólu pacjent telefonuje do swego
hipnoterapeuty, który usypia go sygnałem słownym, daje sugestię bezbole-
sności, po czym podaje sygnał budzenia). Telehipnozę można zatem określić
mianem “hipnozy na odległość", ale pamiętać należy przy tym, że jest ona
rodzajem kierowanej autohipnozy i że nie hipnoza działa tu na odległość, lecz
np. telefon. Wyrażenie “hipnoza na odległość" nie ma pretensji do ścisłości
naukowego terminu, będąc raczej efektownym zwrotem metaforycznym.
Prawdziwa hipnoza na odległość była przedmiotem doświadczeń jeszcze w
XIX wieku. Eksperymenty z telepatycznym przekazywaniem sygnału zasy-
piania kontynuował w naszym stuleciu znany rosyjski badacz, prof. Leonid
Wasiljew. Prowadził je w latach 1932-1938, a potem od roku 1960. Były to
zresztąnie tylko badania nad “psychicznymi sugestiami snu i przebudzenia",
ale i nad telepatycznym przekazywaniem prostych obrazów wzrokowych.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
49
Również w Polsce prowadzono W latach międzywojennych badania nad tele-
patycznym przekazywaniem obrazów. Przy współpracy warszawskiego Towa-
rzystwa Psycho-Fizycznego i greckiego Towarzystwa Badań Psychicznych
przeprowadzono serii grupowych doświadczeń telepatycznych w 1928 roku.
Każdy rysunek był nadawany w Atenach jednocześnie przez wielu uczestni-
ków eksperymentu i w tym samym czasie odbierany w Warszawie (odległość
1597 km) również naraz przez kilka osób. Eksperyment prowadził Angelos
Tanagras i Prosper Szmurlo
Uczestniczące w testach osoby przygotowywano uprzednio do eksperymentu
w zwykły sposób, tzn. usypiano i budzono przy bezpośrednim udziale hipno-
tyzera, który później brał udział w doświadczeniu. Nadawca usiłował wywo-
łać sen lub przebudzenie badanego, który znajdował się w innym pomiesz-
czeniu. W niektórych eksperymentach umieszczano badanego w klatce Fara-
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
50
daya, czyli w kamerze metalowej, nieprzepuszczalnej dla promieniowania
elektromagnetycznego, a w innym nadawca znajdował się w ołowianej kame-
rze, uszczelnionej rtęcią. Badany trzymał w dłoni gumową gruszkę, którą
nieustannie rytmicznie naciskał. Kazcie naciśnięcie poruszało pisakiem połą-
czonym rurką z gruszką, a zapis oscylacji otrzymywano na obracającym się
ze stałą szybkością bębnie. Kiedy badany zasypiał, oscylacje ustawały; poja-
wiały się ponownie, kiedy budził się i zaczynał znów naciskać gruszkę. W nie
znanym badanemu momencie nadawca przesuwał przełącznik, wywołując
tym znak na obracającym się bębnie, i następnie usiłował wywołać sen. Gdy
badany spal nadawca przesuwał ponownie przełącznik, robiąc następny
znak na bębnie, po czym starał się obudzić badanego. Czas między podaniem
sugestii a zaśnięciem badanego oraz między podaniem sugestii a przebudze-
niem można było zatem określić na podstawie zapisu.
Zdarzało się jednak, że osoba testowana, przebywająca dłuższy czas w kame-
rze, pozbawiona w dużym stopniu wrażeń wzrokowych i słuchowych, a przy
tym wykonująca nużącą czynność naciskania urządzenia pneumatycznego,
zasypiała bez udziału nadawcy. Przypadki takie mogły podważać wiarygod-
ność wyników doświadczeń udanych. Dlatego w badaniach prowadzonych w
latach późniejszych prof. Wasiljew wprowadził próby kontrolne. O tym, czy w
danym przypadku ma być przeprowadzona próba istotna (z działaniem
nadawcy), czy kontrolna (gdy nadawca wstrzymywał się od działania), decy-
dowała seria losowa. Serię taką układał wirujący krążek biało-czarny; jeśli
zatrzymał się na stronie białej, nadawca nie próbował wywołać snu, jeśli zaś
na czarnej, nadawca natychmiast przystępował do usypiania. Przy metodzie
z próbami kontrolnymi o udatności całej serii doświadczeń świadczyła
znaczna różnica pomiędzy czasami: od początku eksperymentu bez nadawa-
nia do zaśnięcia i od początku eksperymentu z nadawaniem do zaśnięcia.
Przeprowadzono 53 testy tego typu, w tym 27 prób kontrolnych oraz 26 prób
istotnych. Obliczono ich średnie czasy, a ich porównanie dało wynik, którego
prawdopodobieństwo przypadkowego powstania jest mniejsze niż 3 na 10
000.
Wasiljew, szukając jeszcze bardziej przekonywających dowodów na rzetel-
ność istnienia “sugestii myślowej na odległość", przeprowadził szereg uda-
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
51
nych prób złożonych. W wypadku jednorazowego zaśnięcia i jednorazowego
przebudzenia można przypisać przypadkowi fakt ich zbieżności w czasie z
usiłowaniami nadawcy, trudno natomiast wyobrazić sobie, aby podczas jed-
nego doświadczenia osoba badana trzy razy zasnęła i trzy razy zbudziła się
“przypadkiem", zawsze w chwilę po wszczęciu przez nadawcę odpowiedniego
działania. W książce Wasiljewa Wnuszenije na rasslojanje (Sugestia na odle-
głość) zamieszczony jest zapis dokonany podczas jednego z takich doświad-
czeń przez aparat rejestrujący – kimograf. W linii górnej widzimy odnotowane
wszystkie pociśnięcia gumowej gruszki przez odbiorcę w chwilach czuwania
oraz odcinki proste odpowiadające jego nieaktywności podczas uśpienia. W
równoległej linii dolnej zaznaczone są momenty, w których nadawca przystę-
pował do indukowania na odległość kolejnych zasypiań i budzeń. Widzimy
też, jak w chwilę od rozpoczęcia każdego z działań nadawcy pojawia się od-
powiednia reakcja odbiorcy.
Badania prof. Wasiljewa nad prawdziwą “hipnozą na odległość" rzucają inte-
resujące światło na wciąż jeszcze zagadkowy mechanizm hipnozy mesme-
ryczne j. Czyżby między bioenergetycznym oddziaływaniem na siebie organi-
zmów na odległość (efekt Backstera) a hipnozą mesmeryczną była taka różni-
ca jak między wysyłaniem i odbieraniem fal elektromagnetycznych niczym
nie zmodulowanych a transmisją radiofoniczną? Czy hipnoza mesmeryczna
jest przekazem bioenergetycznym zmodulowanym sygnałem zasypiania? Nie-
jedno zdaje się za tym przemawiać.
Wiele badań poświęcono ustalaniu ewentualnych związków pomiędzy rozma-
itymi cechami osobowości hipnotyzowanego a jego podatnością na hipnozę.
Nie można jednak było ustalić korelacji między podatnością na hipnozę a
konstytucją fizyczną lub psychiczną, charakterem, rasą, płcią, statusem spo-
łecznym. Wykryto jedynie, że podatność na hipnozę werbalną koreluje z
pewnymi formami sugestywności. Zdaniem Hilgarda hipnoza jest też zależna
od pewnych cech genetycznych: bliźnięta jednojajowe, wychowane nawet od-
dzielnie i w odmiennych warunkach, reagują na nią podobnie, natomiast
bliźnięta dwujajowe – często różnie.
O tym, że pewne rodzaje sugestywności korelują z podatnością hipnotyczną,
mówiliśmy już w rozdziale poświęconym mechanizmowi hipnozy werbalnej.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
52
Stąd narodził się pomysł zastosowania testów do mierzenia tej podatności.
Szkoda, że w zapale poszukiwania testów psychologicznych zapomniano w
ostatnich dziesięcioleciach o pionierskich badaniach Juliana Ochorowicza
nad testami fizjologicznymi. Ochorowiczowi udało się bowiem wykryć korela-
cję pomiędzy stopniem podatności hipnotycznej (na hipnozę indukowaną
przede wszystkim bioenergetycznie, czyli mesmeryczna) a następującymi re-
akcjami fizjologicznymi: reakcją biomagnetyczną, skórnogalwaniczną i che-
mizmu potu.
Eksperyment prof. Lconida Wasiljewa: telepatyczne przesyłanie sugestii hip-
notycznego snu i przebudzenia.
Tym razem obiekt doświadczenia był z rzędu trzykrotnie uśpiony i przebu-
dzony.
Początek hipnozy (H); moment gdy hipnotyzer zaczynał przekazywać myślową
sugestie usypiania (U) i budzenia (B)
Na szczególną wrażliwość na stałe pole magnetyczne u osób łatwo popadają-
cych w głęboki trans hipnotyczny zwrócił Ochorowicz uwagę już w 1880 ro-
ku. Był wtedy docentem na uniwersytecie we Lwowie i miał dostęp do dobrze
wyposażonej pracowni fizycznej. Natrafiwszy na zaskakującą zależność prze-
badał większą liczbę przypadków i stwierdził, że stopień reakcji na pole ma-
gnetyczne jest oznaką stopnia podatności hipnotycznej oraz że rodzaj reakcji
niekiedy pozwala przewidzieć, jakie zjawiska wystąpią podczas transu. Opra-
cowany na tej podstawie i opatentowany przez Ochorowicza przyrząd – “hip-
noskop" – wytwarzały później we Francji dwie fabryki sprzętu medycznego.
Co do korelacji pomiędzy hipnotyczną podatnością a elektryczną przewodno-
ścią skóry badania Ochorowicza dają tylko wstępne rozeznanie w tej sprawie.
Z danych liczbowych nie wynika, aby test skórnogalwaniczny miał dawać
zawsze jednoznaczną odpowiedź na temat podatności egzaminowanego czło-
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
53
wieka; na efekt skórnogalwaniczny mają przecież wpływ różne zmienne
czynniki. Jeśli więc mierzenie oporności elektrycznej skon' miałoby kiedyś
stać się stosowanym w praktyce testem na podatność hipnotyczną, należało-
by wpierw starannie opracować metodę postępowania. Ochorowicz używał
jako elektrod blach metalowych, źródłem prądu bywała kilkuwoltowa bateria
ogniw, a wskazania odczytywano na skali czułego galwanometru.
Godnym z pewnością uwagi spostrzeżeniem Ochorowicza jest różnica, jaka
występuje pomiędzy chemizmem potu osób wrażliwych i niewrażliwych hip-
notycznie, towarzysząc pewnym silnym reakcjom emocjonalnym. Pot osób
wysoce podatnych na hipnozę przybiera w takich momentach odczyn zdecy-
dowanie kwaśny. Bliższych danych o doświadczeniach Ochorowicza w tym
zakresie nie znajdujemy w jego pracach; zapewne zamieścił je w którymś z
nie wydanych, a dziś zaginionych rękopisów. Szkoda. Ale większa szkoda, że
nikt jakoś nie zwrócił dotąd uwagi na – jak byśmy dziś powiedzieli – psycho-
troniczny punkt widzenia naszego uczonego, który proponował, aby mierzyć
“nieuchwytne" predyspozycje psychiczne za pomocą ilościowego badania
bardzo konkretnych reakcji fizjologicznych.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.