Ks. Jan Twardowski
Utwory zebrane tom 7
Wiersze z tomów z lat 1982—1990
Zebrała i opracowała Aleksandra Iwanowska
Rachunek dla dorosłego
(1982)
Noc
Noc — gwiazdę przyprowadza
smutek — białą brzozę
miłość niesie w ofierze czystego baranka
spokój — samotność mrówek gdy wszystkie są razem
Wiara stale chce pytać
lecz gardło wysycha
jeśli Bóg jest milczeniem
zamilczeć potrzeba
1980
Szukasz
Szukasz prawdy ale nie tajemnic
liścia bez drzewa
wiedzy a nie zdziwienia
boisz się oprzeć na tym czego nie można dotknąć
zaczynasz od sukcesu wielki i zbędny
nie milczysz ale pyskujesz o Bogu
chcesz być kochany ale sam nie umiesz kochać
myślisz że sobie zawdzięczasz wyrzuty sumienia
nie wiesz że dowodem na istnienie jest to że tego dowodu nie ma
inteligentny i taki niemądry
1980
Z Tobą
Nie cierpienie dla cierpienia
nie krzyż dla krzyża
nie piątek dla piątku
nie po to aby pytać
skąd i co dalej
Wszystko to bez sensu. Za mało
lecz po to by być z Tobą
Pobiec. Bać się i zostać
skoro Ciebie bolało
1979
Dzieciństwo
Zabrałeś mi dzieciństwo a ono powraca
z chłopcem który biega po lesie za sójką
co mieszka raz wysoko albo całkiem nisko
po przeszłość trzeba wznieść się by się przed nią schylić
zabrałeś moją młodość a ona się zjawia
mówi jakie nad Polską było niebo czyste
a starczyło na zawsze by spojrzeć raz tylko
zabierz wszystko co boli
by wróciło do mnie
1978, 1982
Drzewa
Brzozo nazbyt wieśniacza aby rosnąć w mieście
dyskretny grabie w sam raz na szpalery
jarzębino dla drozdów dzwoniących i szpaków
akacjo z której nie złote tylko białe miody
olcho co jedna masz przy liściach szyszki
głogu co chronisz gajówkę krewniaczkę słowika
jesionie co pierwszy tracisz liście zbliżając nam jesień
Poproście Matkę Bożą abyśmy po śmierci
w każdą wolną sobotę chodzili po lesie
bo niebo nie jest niebem jeśli wyjścia nie ma
1981, 1982
Miłość
Jest miłość trudna
jak sól czy po prostu kamień do zjedzenia
jest przewidująca
taka co grób zamawia wciąż na dwie osoby
niedokładna jak uczeń co czyta po łebkach
jest cienka jak opłatek bo wewnątrz wzruszenie
jest miłość wariatka egoistka gapa
jak jesien lekko chora z księżycem kłamczuchem
jest miłość co była ciałem a stała się duchem
i ta co nie odejdzie — bo znów niemożliwa
1978, 1982
Który stwarzasz jagody
(wyd. 1, 1983)
Staruszka
Tu będzie fotografia którą rozstrzelali Niemcy
tam lampa co się w dzieciństwie spaliła
szpak powróci na miejsce za oknem przy skrzynce
tu listy z ciszą w środku miłość je zabiła
niby głogi za bardzo do siebie podobne
obok drobiazg na półce rozpaczy szkielecik
i kapelusz z lat szkolnych co młodość udaje
jak brodacz co swą brodą zasłania podbródek
i teraz wie, że wszystko jest razem
śmierć radość niebo i ziemia
bo ustawia rzeczy których nie ma
1983, 1994
Wszystko smutne
Smutna miłość
smutny Jezus z gołymi plecami
smutny księżyc co nie chce wyzdrowieć
smutna łąka w sierpniu od bodziszków niebieska
smutna krowa
smutny grzyb jak krasnoludek bez żony
śpiew w klatce
siwe wąsy kota
smutna szałwia inaczej czerwona
smutny dowcip dla wszystkich
smutny deszcz co jak Chińczyk pisze z góry na dół
smutny pan młody co się ożenił bo nie miał innego
wyjścia
Nie odchodź nie opuszczaj nas
smutna strono piękna
1983
Ciało
Ciało tak święte że trzeba je ukryć
przed wzrokiem naszym otoczyć milczeniem
jak smukłe palce czapli nad strumieniem
ciche posłuszne daje istnieć Bogu
jak szczęście krótkie i jak smutek stworzeń
jeśli się wstydzi utraciło wiarę
że miłość nawet golasa zrozumie
1983, 1994
Przyrost ludności
Szkoda
dla jednej tylko osoby
deszczu
buków bo najchłodniej przy nich wśród upału
ławki nad rzeką
szczęścia co zamyka usta
łamigłówki serca
miłości co ostrzy nóż
pływania żabką motylkiem i delfinem
kataru po którym jednym uchem
słyszy się później a drugim wcześniej
ciała co się nie dzieli tylko na ducha i popiół
jaskółki wzruszającej ramionami
wszystkiego po kolei
i dlatego pchają się na ten smutny świat
nowi ludzie drzwiami i oknami
1983, 1994
Kolczyki
Wieczorowe suknie
pachnidła kolczyki
długa wędka włosów
i nagle rozpacz szczęście
by wybrać miłość mądrą
kochać nieszczęśliwą
chodziła bez grzeszników po kątach płakała
większy wstyd nagiej duszy
niż nagiego ciała
1983
Dyskusja
Święty Tomasz orzekł — caritas
święty Cyryl — amor
święty Alojzy — dilectio
wszyscy wiedli dyskusje jak niedźwiedzia
przyszedł święty pastuszek
i najmocniej przepraszał
bo powiedział im —
guzik z tego
1983
Rozumiesz
Słowiku co śpiewając podskakujesz do góry
żeby spaść na tę samą gałązkę
ty rozumiesz zachwyt niecierpliwość
wiersze nasze wszystkie łzy na trąbce
zdradę świętego Piotra smutne oczy pijaka
czystość zmysłów duszy gorączkę
dzień o piątej rano i kwadrans po zmierzchu
wiary naszej pokój i wojnę
nawet takich których nie rozgrzeszą
1983
Apostołowie niewiary
Niewiara ma swoich apostołów
męczenników
wyznawców
zadziera nos do góry
z każdym się dogada
niesie także swój krzyż
uczy się milczenia w milczeniu
ciemności przed świtem
załamuje ręce nad grobem matki
tu przychodzi
żeby uwierzyć
1983
Mała litania
Święty Florianie od pożaru
święty Tadeuszu od burzy
święta Agnieszko od tego co najprościej
ocal jak szafirek
co się pojawia w kwietniu
przyjaźń w miłości
bo wierna i nie dostaje bzika
1983
Odpusty
Poprzez wszystkie odpusty w Twoim niebie
poprzez wesołe miasteczka aniołów
świętych leżakowanie
miłość bez kantów
poprzez czytanki dla zbawionych dzieci
Ala ma cnotę
ale nie ma kota
spójrz w piekło wiary po tej stronie
1983
Młyn
Przez najbliższych którzy pojawili się żeby odejść —
przy Bogu który się ukrył żeby być
między miłością a miłością — tam gdzie stoi krzyż
w śmierć poza śmiercią
przy dzieciach śmiejących się na cały głos
przy kamieniu co zgłupiał cokolwiek się stało
przy króliku co biegnie jakby but uciekał
szedł młyn moje życie
1983, 1994
Teraz
Teraz się rodzi poezja religijna
co krok nawrócenia
lepiej nie mówić kogo nastraszył
buldog sumienia
ale Ty co świecisz w oczach jak w Ostrej Bramie
nie zapominaj
że pisząc wiersze byłem Ci wierny
w czasach Stalina
1982, 1983
Dobro i zło
Ze złem skrada się siła
władza
urzędowe twarze
z dobrem przychodzi serce
choćby najmniejsze
jamnik
z każdą nogą
skrzywioną jak szczęście
wiejskie na wsi Godzinki
gdy zmieniają słowa
„i niezwyciężonego
płask w mordę Samsona”
1982, 1983
Trzeba
Trzeba być zakochanym
żeby uwierzyć w aniołów
w serce jak pieprz co się nie zmienia
w mamusię świętą
i w ojca świętego
w to że się z średnią pensją nie umiera
a nawet w najtrudniejsze
że Bóg to jedność
bez cierpienia
1982, 1994
Prośba
Matko łaskawa
zmiłuj się nade mną
spokój ma maskę ciemną
Miłość światło zapala
nadzieja uczy czekać pomaleńku
— Szturchnij czasem
po ciemku
1982, 1983
Koniec
Co się spotkało a potem rozeszło
co było razem by biec w różne strony
szczęście co nagle rozdarło się w środku
chociaż żegnając kocha się najdłużej
bliscy co potem wydają się obcy
i mówią sobie wszystko się skończyło
Nie martw się o nic bo szpak zamyślony
i smutna ziemia w niewidzialnych rękach
orzeszek grabu z skrzydełkiem zielonym
żyrafa co szyją wypatrzy najdalej
koniec — to kłamczuch w świecie nieskończonym
1983, 1994
Baranku wielkanocny
Baranku wielkanocny coś wybiegł z rozpaczy
z paskudnego kąta
z tego co po ludzku się nie udało
prawda że trzeba stać się bezradnym
by nielogiczne się stało
Baranku wielkanocny coś wybiegł czysty
z popiołu
prawda że trzeba dostać pałą
by wierzyć znowu
1982, 1994
Tylko
To tylko oczy co chcą widzieć dalej
to tylko uszy co pochwycą ciszę
ręce tak smutne jak skrzydła za małe
serce jak kogut zatrzymany w klatce
zmysły co kryją sekret przed poznaniem
Trzeba mieć ciało by odnaleźć duszę
1982, 1983
Liść
Liść porzeczki co zmienia barwę na deszczu
sowa co ma oczy żółte z białymi brwiami
jerzyk co nie siedzi tylko stale fruwa
a kto biegnie w nieskończoność od niej się oddala
las w którym przyłożono już nożyk do grzyba
bekasy stale czyste bo biegną po błocie
księżyc co się zabawia udaje że umarł
zresztą jest księżycem stanowczo za długo
anioł co już nie strzeże bo na grzech za późno
nie denerwują patrzą zwyczajnie
jak Niewidzialny chodzi koło mnie
1982, 1994
Optymizm
Ach ten optymizm co chodzi w kółko
i mówi lepiej będzie
a ja chcę właśnie trochę rozpaczy
takiej jak zawsze więc bez tłumaczeń
tego wciąż szczęścia co jest nieszczęściem
choćby urosło o jeden procent
miłości która czeka tak samo
z pobitym sercem nocą dziurawą
jak mól co został znowu na zimę
a ja już nie chcę niczego zmieniać
kamień niech będzie zawsze kamieniem
łza — starą myszką
buty — wspomnieniem
1982, 1983
* * *
Piękno, ale tyle widać
tak jakby wszystko oprócz Niego
widzisz brzozę żółtą w jesieni
białe kwiaty kminku
przeszłość zawsze czystą
bo to co przeszło wzrusza jak ogonek w śniegu
i można potem znaleźć nawet czego nie ma
ufne pszczoły co swą matkę wypuszczają samą
nad ciepłym suchym ulem nie przegrzanym w słońcu
by powrócić pod wieczór jak złoto zmęczone
krzyż zachodu na niebie naga baba w wodzie
bo każdy ma dwie dusze a jedną na co dzień
i tyle innych cudów jak czaple szczęśliwe
a czaple są udane jeżeli są krzywe
Nie widzisz Go z żadną gwiazdą
ze świnką serdeczną
bo piękno — to po prostu Jego nieobecność
dzieło aż tak wielkie że anonimowe
1982, 1994
Pytałem
Pytałem jednej gałązki rozmarynu
jednego białego orła
jednego o Traugucie wspomnienia
Orzeszkowej piszącej Gloria victis
za co szło się wtedy do więzienia
1982
Powitanie
Matka Boska się dziwi. Także Józef nie wie
Tereska uczy francuskiego w niebie
— żeby „u” dobrze mówić — wszystkim pokazuje
— ściągnij usta swe w dzióbek tak jak się całuje
Florian już się nie śpieszy bo Pan Bóg ustalił —
nie polewaj nie dmuchaj gdy się miłość pali
Anioł przestaje fruwać bo nagle z wzruszenia
pragnie uczcić roztropność minutą siedzenia
Tomasz poznał że z prawdą jest tak i inaczej
jak ze szpakiem co chodzi i wróblem co skacze
Wszyscy kręcą głowami
Wszedł M. Kolbe — Gwarzą —
— Jak można wejść do raju z taką smutną twarzą
1983, 1994
Rwane prosto z krzaka
(1985)
Spójrz
— Nie powieś się
spójrz w okno
znowu ten biały śnieg z czarnego nieba
znowu uśmiech jak osioł z pretensją do osła
cenzor który sam wpadł pod nożyczki
święta Maria Goretti jak powietrze czyste
i szept co pozostał z całego Kościoła
— Chryste
1983
Niejedzenie
Mario siostro Łazarza
gdy Pan wszedł do domu
zapomniałaś o piecu
nie nakryłaś stołu
bo miłość zaczyna się od niejedzenia
nieważnym stał się czajnik inaczej naciągacz
kasza jak chuda wrona sądzona za rozpacz
czosnek jak zęby wiedźmy
z zasady nierówne
powiedz siostrze swej Marcie
gdy Pana zobaczę —
czemu latasz po kuchni i po rondle skaczesz
— nic nie zjem. Padnę na pysk
jak grzech się rozpłaczę
1983, 1986
Jest czas
U nas wakacje. Nic się nie dzieje
usiadły liście lnu
siedem tysięcy pszczół bez urlopu
pracuje za darmo
nikt z nas się teraz nie śpieszy
jest czas
Rozmawiamy
— pani stale co rok młodsza
tylko się kapelusz jak Pałac Kultury starzeje
zresztą wszystko wiadomo bo nikt nie wie
czytamy o sympatycznej świętej która poszła z grzechem do nieba
opodal milczący po upadku kamień
jemu wierzę
1983, 1994
Stwarzał
Bóg stwarzał wszystko by poznawać siebie
stąd barwa biała zawsze lekka zielona spokojna
żółta pliszka bo taką i o zmroku widać
jeż na brzegu lasu dowcipne szparagi
ktoś kto umarł przed chwilą wyleciał wesoły
koniec wszystkich spraw naszych wspaniale niejasny
lwica co ogon chwali skoro nie ma grzywy
nietoperz co składa skrzydła i opada szybko
zając co się odbija tylnymi nogami
księżyc jak rencista co wyszedł się martwić
gwiazda polarna co wskazuje biegun
ogromna kula ziemska i świat nieokrągły
jaskinie latem zimne, widzenie pod wodą
i czas najważniejszy — choć nie wie co będzie
miłość lub inaczej wszystko i daleko
żuk jak anioł swobodny bo niepoliczony
kariera na początku a mięta przy końcu
Bóg stwarzał świat i poznawał że jest wszechwiedzący
1983, 1986
Pokochać
Jaka to radość
pokochać Ciebie
od pierwszego spojrzenia
bez dowodu na Twe istnienie
bez sprawdzania papierów
i dopiero wtedy wszystko jak nic dotąd
trojaczki krzyczą na całego
nie pyskuje pilnowana trawa
dyrygent oczy zamyka żeby słuchać
wyciszają gwizdy
bawi ogon jelenia zawsze z jedną kreską
i nawet dym zamiast do diabła
idzie do nieba ze wzruszenia
1983, 1986
Miłość
Czystość ciała
czystość rąk pana przewodniczącego
czystość idei
czystość śniegu co płacze z zimna
wody co chodzi nago
czystość tego co najprościej
i to wszystko psu na budę
bez miłości
1983
Jakże
Jakże się teraz nie bać —
nie trwożyć —
z tylu ranami naraz
na krzyż Cię złożyć —
Matka Boska się śniła
płakała
jak we mszy świętej
krew Twą oddzielić od ciała
z powrotem piątek
słońce umiera
nie widać
jeśli jest miłość przestań się martwić
i śmierć się przyda
1983
Nielogiczne
To co nielogiczne prowadzi do wiary
gwiazda co spadła z nieba dla nikogo
zając co ma tylko strach swój na obronę
miłość do połowy
szczęście nieszczęśliwe
kucyk nadziei
i brudas który przyszedł ażeby powiedzieć
tak zimno a Pan Jezus za lekko ubrany
róża pomarszczona
łabędź wiosłujący tylko jedną nogą
za wielki Pan Bóg żeby wszedł do głowy
1984, 1994
Boże
Darwin znikł z długą brodą posiwiały małpy
Wolter już jak nekrolog w kąciku humoru
nawet Kopernik zmalał choć obracał Ziemię
spaniel życzy przed sklepem krótkiego ogonka
wszystko na pysk zbity wali się bez Ciebie
1984, 1986
Osioł
Duch oklapnięty kiedy ciało obok
miłość niecałą bo smutek daleko
jeśli śmierć nie przyjdzie
życie jak matołek
wiara niepewna gdy niewiary nie ma
nawet uśmiech jak baran gdy zabraknie płaczu
wszystko Bóg stworzył razem
dlaczego osioł wyje
zobaczył osobno
1984, 1994
Płacz
Marta zakrzątana obrus rozłożyła
w rosół za gorący chucha sercem studzi
mięsa nie dopiekła solić nie skończyła
nad wiarą co płacze znów się zamyśliła
a tu tyle roboty
Łazarz z grobu wrócił
właśnie talerz odsunął
— Marto — mówi — Marto
Jezus przy mnie płakał
1984, 1994
Dziękuję
Dziękuję za Twoje włosy
nie malowane na obrazach
za Twoje brwi podniesione na widok anioła
za piersi karmiące
za ramiona co przenosiły Jezusa przez zieloną granicę
za kolana
za plecy pochylone nad śmieciem w lampie
za czwarty palec serdeczny
za oddech na szybie
za ciepło dłoni na klamce
za stopy stukające po kamiennych schodach
za to że ciało może prowadzić do Boga
1984, 1986
Miłość
Świat zmaglowany
polityka pudło
dom już nie tamten
inna brama
niewierzący na roratach w kościele
tylko miłość
wariatka ta sama
1984, 1994
Lustro
— Nie ruszaj lustra
mówią najpierw — bo stłuczesz
— nie patrz w nie bo zobaczysz kacyka diabła
— nie gap się w nie jak wrona bo znajdziesz męża gawrona
albo schowaj je bo cię wyrzucą z klasztoru
lepiej widzieć indyczki maślaki wiatr
lustro grzeszne i próżne
sam Bóg potem powie
— spójrz w nie głuptaku
ile masz lat
starszy panie z odrąbaną młodością
1984
Zdziwienie
Dziwią się kuropatwy co chodzą parami
wszystkie na plotki schodzące się wrony
lipcowe gwiazdozbiory Rak i Lew na niebie
panny po ślubie co nie chcą być same
filozof z bzikiem bo odnalazł żonę
bekas co gwiżdże stale dwie sylaby
dziwi się księżyc sam na sam ze sobą
że Bóg jest jeden
i nigdy samotny
1984
Pociecha
Niech się pan nie martwi panie profesorze
buty niepotrzebne umiera się boso
w piekle już zelżało
nie palą
tylko wiedzę wieszają na haku
smutno i szybko
1984
Prośba
Martwię się o przeszłość dreptałem jak kaczor
straszy mnie teraźniejszość by wytrwać na drogach
została tylko przyszłość
by się chociaż raz cieszyć
jeszcze jej nie zbrudziłem
cała w rękach Boga
1984, 1998
Zbliżenie
Wszystkie mleczne drogi
jak miecz między nami
krzyż wciąż nieskończony
przestrzeń niepoznana
wąski pasek cnoty
zbliża mnie do Ciebie
to co Cię oddala
1984, 1994
Wiersz z dedykacją
Zbigniewowi Herbertowi
Tu znowu jest tak samo i nic się nie zmienia
trójkątne liście brzozy i olchy okrągłe
akacja pachnie jak za czasów Prusa
obowiązkowo bo zawsze przed deszczem
altana niby bliska a woła z daleka
młodej kobiety bój się przed starą uciekaj
leszczyna rodzi swój orzech laskowy
tak sobie dla zagadki nazwany tureckim
ogórki jak wiadomo rosną tylko nocą
pszczoła staroświecka jak z carskiego złota
na trzeciej parze nóżek trzyma swój koszyczek
Poznasz tu łatwo jak się kto uśmiecha
koń rży pies merda wół w dobrym humorze
żeby było zabawnie ustawia się bokiem
cień drzewa w samo południe wskazuje na północ
święta cebula krewna zdechłej lilii
strip–tease przyzwoity zasłania swym płaczem
chamka czapla bezczelna coraz bliżej wody
denerwuje bociana bo ma palce żółte
znów Pan Bóg kocha żabę nie za to że skrzeczy
żaba skrzeczy dlatego że Pan Bóg ją kocha
a Pan Bóg jest tak prosty że musi być duchem
Pan Cogito zdumiony meandrami świata
niech wybaczy wiersze rwane prosto z krzaka
1984, 1994
Wielkie i małe
Ten chrabąszcz przedwojenny co stanął na głowie
i nie miał swego domu skoro mieszkał wszędzie
pies co skakał do Narwi i pływał zielony
szpak co wplatał w swe gniazdo całe pół stokrotki
choć dziób najpierw otwierał zamykając oczy
niezapominajka co krótko pamięta
bo kwitnie tylko od maja do czerwca
ciemne orzechy buku choć się wydawały
tak drobne że nawet Bóg się nie pomieści
smutny wybryk natury dziadek zakochany
i łza jak samotna samiczka bez skrzydeł
Furtka którą patykiem olchy otwierałem
Szczegół nadaje wielkość wszystkiemu co małe
1981
Chciałbym
Chciałem ją zatrzymać cała wieś się śmiała
— nie wiesz że w końcu maja odlatuje czajka
chciałem świerszcza posłuchać chichotały drzewa
chciałem niebo przygarnąć ale pomyślałem
tylko na wigilię pierwsza gwiazda w oczach
chciałem babcię mieć jeszcze przedwojenną po wojnie
do Jezusa poszła nie do mnie
1985
Proszę o wiarę
Stukam do nieba
proszę o wiarę
ale nie o taką z płaczem na ramieniu
taką co liczy gwiazdy a nie widzi kury
taką jak motyl na jeden dzień
ale
zawsze świeżą bo nieskończoną
taką co biegnie jak owca za matką
nie pojmuje ale rozumie
ze słów wybiera najmniejsze
nie na wszystko ma odpowiedź
i nie przewraca się do góry nogami
jeżeli kogoś szlag trafi
1981, 1986
Pisanie
Jezu który nie brałeś pióra do ręki
nie pochylałeś się nad kartką papieru
nie pisałeś ewangelii
dlaczego nie pisze się tak jak się mówi
nie pisze się tak jak się kocha
nie pisze się tak jak się cierpi
nie pisze się tak jak się milczy
pisze się trochę tak jak nie jest
1981
Kłopoty zakochanych
Zakochani mówili
— przecież nie do wiary
czy to prawda może się nam zdaje
czy tak łatwo się spotkać cierpiącym na miłość
w świecie w którym kłopoty nasze nie ustaną
bo jak diabeł ucieknie odejdzie i anioł
Jesteś i nie ma Ciebie. Ten sam znowu inny
trochę na odczepnego i trochę na niby
jak len co kwitnie niebiesko biało i różowo
choć świt i zmierzch sprawia że inne kolory
Czy to Ty jesteś blisko jakbyś słuchał serca
i jak matka przechodzisz przez środek sumienia
jesienią deszcz zasłania zimą śnieg zabawny
Ten którego się kocha jest wciąż niewidzialny
1981, 1994
Zaufałem drodze
Zaufałem drodze
wąskiej
takiej na łeb na szyję
z dziurami po kolana
takiej nie w porę jak w listopadzie spóźnione buraki
i wyszedłem na łąkę stała święta Agnieszka
— nareszcie — powiedziała
— martwiłam się już
że poszedłeś inaczej
prościej
po asfalcie
autostradą do nieba — z nagrodą od ministra
i że cię diabli wzięli
1981, 1986
Nie przyszedłem pana nawracać
(1986)
Matka dla wszystkich
Nie tylko pod krzyżem
— mówiła Matka Boska —
ale i w niebie zmartwienie
święty Piotr pilnuje bramy, święty Mikołaj klei anioła na gwiazdkę
Agnieszka suszy baranka
Izydor orze, święty Roch zagląda chorym zwierzętom w pyski
przypomina jeżom że się budzą w marcu
liściom wiązu że mają nerwy nie do pary
męczennik wzdycha jak królik doświadczalny
każdy ma swoje własne zajęcia
tylko ja zwyczajnie jak mama
muszę mieć czas na wszystko
i dla wszystkich
1982, 1986
W jarzębinach
Krew płynie z Twojego boku
wakacje a taki blady
i właśnie dlatego wierzę
żeś wszechmogący słaby
że w jarzębinach wisisz
dzwońce cię podziobały
właśnie dlatego kocham
że jesteś wielki mały
rozeszły się całkiem drogi
zgubiło się i odkryło
pozostał człowiek i Pan Bóg
mój grzech moja miłość
1983, 1989
Mówią
Rysuję Twoje ręce na krzyżu umyślnie za długie
niech ogarną ludzi najwięcej
rany grubsze stopy za ogromne
wciąż uciekam niech dobiegną do mnie
serce całe jak świętej wizytki
— Tak nie można — mówią
— za brzydki
1985, 1994
Prośba
Żyrafo dryblasie z trójkątną główką
jamniczko z poczwórnym platfusem
wielbłądzie kulfonie
mrówko widoczna przez lupę
kaczko płaskonosa
dziobaku nietypowy co wyłazisz z jaja
czaplo pięknie krzywa
nas grzeszników na duchu podtrzymuj
ile pokrak bez winy
1985, 1994
Będzie
Koniku polny co żyjesz jedną tylko jesień
serce kochające niekochane
smutku w cztery oczy
bo mieszkanie za dwadzieścia lat
szczęście o tyle o ile
prawdo co obrażasz
ciotko której w dowodzie dzieciak dorysował brodę
dygnitarzu który zlecisz ze stołka
wszystko tak będzie jak ma być
1985
Szczęście
Nie ma miłości bez odpowiedzi
serce zostaje dalej choć odeszło
byle nie dla siebie
wtedy krowa pociesza ogonem
dwumetrowy goryl obejmuje goryla
koza pójdzie do kozy
zimorodek czeka na zimę żeby się urodzić
jeż nie jeży się na jeżycę
komputer pyta koguta o godzinę
bocian powróży choćby jedną bezpartyjną nogą
całują wszystkich nawet nikogo
a szczęście tak jak skrzypce im starsze tym młodsze
1985, 1986
Nie Anioł Stróż
Mojego Anioła Stróża nie widać
choć nie zazdrości archaniołom
nie strzeże nikogo jak na obrazku
przewraca kładkę po której idę
rzuca w przepaść na zbitą głowę
wyciąga za nogawki
pyta — jak leci
mówię mu nieprzyzwoity po łacinie banał
— Aniele tobie łatwo bo nie masz ciała
ale mnie sempiterna zabolała
nie rozumie strzeżonego Pan Bóg nie strzeże
do Boga idzie się na całego
przez kładkę skopaną
przez miłość która wyszła bokiem
przez rozpacz ze szczegółami
przez korek uliczny w którym ugrzęzło pogotowie z syreną
czasem jak stonoga co pomyliła nogi i stanęła jak noga
tłumaczył i ja tłumaczę
ale na obrazkach inaczej
1985, 1986
Najbliżsi
Nie proszę już o spokój
ani o to żeby było inaczej
nie mam żalu że nie mam malucha
ani o to że mi najbliżsi rozrąbali głowę
przyszedłem podziękować że jesteś Bogiem
1986
Wniebowzięta
Widziała jak walczący stawali się prochem
jak najmłodsi choć ostatni odchodzili pierwsi
smutne ręce praczek nie wzięte do nieba
więc współczuła chciała prędko zakryć
swoje ludzkie ciało bez śmierci
1985
Matka
Nieludzki urok gwiazd nad sputnikami
nieludzki pomysł śmierci
nieludzkie cierpienie
nieludzki czas co czeka z krótkim nożem renty
nieludzkie piękno mistrzów
a tu zwykła matka
jej nos okulary i pacierz na stole
moczopędna pietruszka
z selerem sałatka
i bardzo ludzka miłość
z początkiem romantycznym
z krzyżykiem na końcu
bez środka
1985
Tak mało
Jest miłość
za mc
nie chce listów
spotkań
cielęciny bez kości
piernika
ani form wyklepanych
ani głosu w telefonie
— zapnij palto żeby nie zatkało
tak mało potrzeba tak mało
jest wielka miłość
uczyła święta babcia
pozostaję jej wierny
miłości za Bóg zapłać
1985, 1998
Czekanie
Kiedy na miłość niecierpliwie czekasz
pomiędzy dzwonkiem a otwarciem drzwi
czasem wepchnie się kurczak za chudy na rosół
opluje deszcz
nie kracz
jeszcze podziękujesz Bogu
gdy przyjdzie tylko pies
1985
Było
Wiersze staroświeckie co wzruszają teraz
z rymami jak należy z przecinkiem i kropką
z dworem co znikł nagle cicho i na zawsze
a wiadomo cisza większa niż milczenie
i pamięć już posłuszna gdy przeszłość przychodzi
z babcią co na werandzie cerowała dziurę
bez nożyczek zębami przegryzając nitkę
tuż przy koszu na grzyby by się nie sparzyły
z wujem co się gazetą niepotrzebnie zajął
więc pomagał mu diabeł ale kopnął anioł
ze smutkiem przemijania jagód jarzyn jeżyn
gdyby śmierci nie było nikt z nas już by nie żył
przemijamy jak wszystko by w ten sposób przetrwać
uczucia bez łapówek i rąbanka grzechów
wielka miłość co zawsze wydaje się łatwa
i wie już tak od razu że nie wie co będzie
choć za młodu drży serce a na starość noga
wszystko co najcenniejsze spaliło się w piekle
wiersze staroświeckie niemodne naiwne
ten sam baran co wtedy
ale szczęście inne
1985, 1986
Jest
Gil zgrzyta sroka sroczy
odchodzą szpaków pokolenia
jelonki liżą milczą grzyby
cielę z probówki szuka matki
kręci się Ziemia bez sumienia
słuchają służą i nie mówią
— a jeśli Jest a jeśli nie ma
1985, 1986
Ostrobramska
To nie to
to wrona
to nie koniec
to wróci
nie ma nigdy na zawsze
Ostrobramska w serdecznym mieście
odpukuje nieszczęście
1985, 1986
Na osiołku
(1986)
Powiedzą
Inny czas kiedy nie jesz lecz pożądasz wołu
inny kiedy płaczesz na swój własny rozum
inny żal kiedy zamiast przyznać się do grzechu
mówisz — zaliczyłem sobie kilka pań —
inny kwiat kiedy niosą go na wesele
wiedząc ile trzeba miłości by zbudować dom
inny ten który złożą pomilczą odejdą
i powiedzą z uśmiechem że to tylko śmierć
1985, 1986
Do albumu
Pisać wiersz niczyj dla wszystkich
jak zabawny byczek co podchodzi z bliska
być biedronką co uklękła w słońcu
bez adresu imienia nazwiska
1986
Stale
Staję się stale mniejszy
w mieście które jak inflacja rośnie
we wszechświecie co się rozszerza a kurczy
wśród tych co mnie znaleźli
i widzą że mnie nie ma
nic ze mnie nie zostanie bo i to za dużo
1986
Brzydal
Muzealne
oklaskiwane
piękne piękno jak oblizane sumienie
a tu chodzi boczkiem
byle jaki brzydal cierpienie
1986
Nie tylko
Trawa czuła łaskocze łydki
kasztany spadają i całują rączki
woda rozebrana siada na kolanach
chrabąszcz podrywa włosy
świerszcz jak stereofoniczna muzyka
uwodzi kalina
nie tylko
jeszcze wierna świnia
kocha nie zapomina
1986, 1989
Milcz
Chciałem powiedzieć — przecież to okropne
ale przygryzłem język
chciałem zapukać
nie miałem do kogo
milcz
Bóg mówi dobrze o Bogu
1986
Gdyby
Nawet by nie wiedziano
ile razy się biegnie po schodach bez windy
ile czystego piekła może być w nieszczęściu
jak cicho po pierwszym wzruszeniu
nikt by nie wiedział
że najładniej w gnieździe czyżyka
że biały dziwaczek zakwita kiedy deszcz pada
że motyl odróżnia żółte od zielonego
że matkę może przypomnieć jeden krzyżyk włóczki \
że rybitwa fruwa z jaskółczym ogonem
że wierzba w fujarce smutna przy krowach wesoła
że świecę się stawia tuż obok śmierci
gdyby był Bóg bez ludzi
1981, 1986
Oprowadzanie po piekle
Tu separatka
nic nie pomogło
miał już aureolę kwadratową
uparł się mieć okrągłą
a tam poniżej
ksiądz proboszcz piszczy
zbudował kościół
jak Pałac Kultury z krzyżem
1986
Który stwarzasz jagody
(wyd. 2 poszerzone, 1988)
Nie zląkł się
Tylko święty Jan umarł w domu na posłaniu
z poduszką pod głową owinięty w śpiwór
jeden nie zląkł się krzyża, jeden stał pod krzyżem
pozostali ze strachu w Wielki Piątek zbiegli
kto ucieka od Krzyża — krzyż cięższy dostanie
1986, 1993
Zbawiony
Ten którego kochają zostanie zbawiony
choć kocha się dlatego że się nie rozumie
niekiedy tylko ogarnia zdumienie
jakby się księżyc świntuch rozebrał do naga
ten którego kochają zostanie zbawiony
ile razy błądziłeś ale ktoś cię kochał
czekał w oknie bo oddech pozostał na szybie
ile razy grzeszyłeś — łza cię uzdrowiła
a miłość jest już czysta gdy przy końcu płacze
i jak lew nieśmiało tyłem się odwraca
jeśli bliskich zabraknie sam Pan Bóg przygarnie
powie ci to na starość ślimak zamyślony
rozpacz stara kłamczucha co rozrabia na dnie
czas już poza czasem
słowo ponad słowem
gwiazda co przez okno chce cię stuknąć w głowę
łotr na trzech gwoździach za nas powieszony
ten którego kochają zostanie zbawiony
1986, 1994
Prośba
Dziobie z liściem szczawiu
kamieniu co nie pytasz
zgrzybiały grzybie w barszczu
piesku — Tomku nieufny co obwąchujesz
stole na którym bez kartek
za dolary kaczka
proście abym znalazł takie słowo
które Pan Bóg polubił i daje co łaska
1986, 1994
Westchnienie
Na uczelniach teologicznych operowany
przez docentów piłowany
wierzącym udowadniany
przez katechetki lukrowany
w ręce apologetów wydany
Boże mój kochany
1986
Do świętego Antoniego
Szukani ewangelii z przedsoborowych tłumaczeń
spod gęsiego pióra Jakuba Wujka
w której czytano „onego czasu”
fruwały ptaki niebieskie
rósł kąkol nie ogolony
pacholę podawało koszyk na pustyni
dzień się nachylił
na Taborze Jezus jaśniał jak śnieg
martwił się o rentę nie rządca lecz włodarz
jedno słowo „maluczko” krzyczało szeptem
biegły po ciemku panny głupie
a ciało jak ciało było mdłe
szukam ewangelii
kiedy dzieciństwo było jak zawsze raz tylko
Święty Antoni Padewski Ratowniku Pośpieszny
Niech utyje chwała Twoja — niech się znajdzie zguba moja
1986, 1988
Rana
Rany Twej lewej stopy nie widzę na krzyżu
przykryta stopą prawą — by nie oglądano
trudno sekretu dyskretnym dotrzymać
aniołowie na trąbkach zaraz wydmuchali
że tak się stało
do niej się modli przetrącone szczęście
kolaboranci nielegalna miłość
ten kto na starość przyszedł się wypłakać
że trudniej kochać bliźnich niż małego fiata
pobitych rana — ta której nie widać
modli się święty Józef z mokrą lilią w ręku
i sikorka bez pary co idzie spać sama
1986, 1994
Dziadek
O wielką miłość nie proszę Ciebie
ale o taką jak M–1
jak kawałerka czyli pokój z kuchnią
pomiędzy piekłem i niebem
o zwykłą
co ciągnie szczęście za nogę
o miłość co się miłości uczy
o taką z innego świata
z fotografii lewicującego dziadka
co wczoraj nos opuścił
wykurza kurze
Boże małych miłości co żyją najdłużej
1986, 1994
Powrót
Odejść od świata — zanurzyć się w Bogu
a potem znowu być tutaj z powrotem
aby powiedzieć — Już widzę odwrotnie
to co nieważne takie ważne teraz
jak jedno pióro wilgi zgubione w Afryce
jak kasztan co spada i puka do grobu
chłopcu co chrząszcza odnalazł martwego
co miał na krótko dwa wąsy zuchwałe
szepnąć — Patrz dojrzał do dalszej podróży
świętą Agatę budzi na dobranoc
Wszystko umiera co jest nieśmiertelne
ludzie rośliny zwierzęta skazane
deszcz błazen co zlał się na zegar słoneczny
smutna wierność na zawsze ale nie na co dzień
Odejść od świata — zanurzyć się w Bogu
i znowu potem powrócić na ziemię
uścisnąć małpę i ostre kamienie
żółwie bo idą najwolniej do ślubu
Wszystko co przyszło z Niewidzialnej Ręki
widzieć kobietę co biega po dworcu
czeka na tego który nie przyjechał
płacze i nie wie że tak się stać miało
bo miłość starsza od nas i większa niż szczęście
Bocian w gnieździe otwartym obraca się w słońcu
by stale swym cieniem pisklęta zasłaniać
mądrość też starsza od nas — więc czemu się boisz
— nie dręcz nad uchem jak mąż wystudzony
— przecież mogliśmy się tutaj nie spotkać
Kto wrócił stamtąd — nie pyta dlaczego
1986, 1994
Beze mnie
Niosłem swoją wiarę niewierzącym
pułkownikowi który mnie wylał na zbitą głowę
profesorowi który żartował — zakonnicy
chodzą już w adidasach
ale gęsi boso
pani prezes która śpiewała przez telefon
dzień się złamał wieczór się zestarzał
wszyscy w dołku — głupieją uczelnie
— mój Boże po co się wtrącałem
w to co zrobisz lepiej beze mnie
1986, 1994
Uciekaj
Abstrakcjo bierna
co uciekasz od człowieka
od ludzkich przeżyć
od dowcipu
od nerwów
smutku co szuka przyjaźni
wiary na dobranoc
od Mickiewicza który chrzcił swoje dzieci
w Paryżu wodą z Niemna
od dziewczynki co w lipcu o centymetr urosła
od Boga któremu ludzką zapuszczono brodę
uciekaj
tam gdzie diabeł ma swoje młode
1986
Wiara
Biło serce w gardle
Już odszedł — beczałem
Ktoś nie wiedząc chwycił mnie za ucho
rzucił jak koc na ziemię —
— Ucz się wiary — krzyczał
Pokazałem mu język
bo wiara to nie nauka
— to doświadczenie
1986
Wiaro malutka
(1989)
Kiedy mówisz
Aleksandrze Iwanowskiej
Nie płacz w liście
nie pisz że los ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
kiedy Bóg drzwi zamyka — to otwiera okno
odetchnij popatrz
spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij że jesteś gdy mówisz że kochasz
1988, 1989
Kukułka
Kukułka kuka tylko do Szkaplerznej
cichnie wieczorem szesnastego lipca
Bóg podpowiedział nigdy nie zapomni
kiedyś o dniu Twym wszyscy pamiętali
Karmelitańska Mamusiu Najświętsza
w miesiącu który pamięta o Annie
szkaplerzem strzegłaś
nawet zająca co burzę rozśmiesza
choć komputer zapomni
kukułka pamięta
1988, 1989
Czemu
Czemu się urwałem czemu mnie nie było
czemu jak strażak biegłem nieprzytomnie
stale w drodze jak Kolumb który szukał pieprzu
nim wróciłem był Jezus
i pytał się o mnie
1988, 1989
Odpowiedź
Ręce mi swoje podaj na dzień dobry
drogą krzyżową poprowadź w południe
gdy dzień jak młodość — pochyli się nisko
z katechizmu przepytaj wieczorem
potem do ucha powiedz na dobranoc
jaka mała odpowiedź na wszystko
1988, 1989
Sumienie ruszyło
(1989)
Stopniowanie
Pięć kropli deszcz ulewa
coś niecoś kawałek kawał
kanonik prałat zawał
1989
Wierzę
Wierzę w radość ni z tego ni z owego
w anioła co spadł z nieba by bawić się w śniegu
w serce co chce wszystkiego i jeszcze cokolwiek
w uśmiech
że ktoś wymyślił sobie koniec końców
i jeszcze mówi po co i co dalej
w matkę co zniknęła za furtką ogrodu
w Boga prawdziwego bo już bez dowodów
takiego co nie lubi teorii o sobie
1989
Czemu
Czemu w mordę dostałem
filozof zapytał
zgubiłem maskotkę od niej
drobiazg rozpacz mała
słonik
wyleciał gdy myślałem w pociągu podmiejskim:
nie ma grzechów średnich lekkich i powszednich
gdy miłość zdenerwujesz każdy grzech jest ciężki
1989
Anioł
Są chwile kiedy się odchodzi
od Aniołów Stróżów nawet Cherubinów
od tych co wysoko
od tych co w pobliżu —
do Jezusa człowieka
niziutko na ziemi
Anioł nie zrozumie nie wisiał na krzyżu
i miłość zna łatwą
skoro nie ma ciała
1988, 1989
Wygnani
Biblia milczy czy się Adam z Ewą całowali
bardzo wielu współczesnych nic to nie obchodzi
chociaż najpierw się żyje a potem pomyśli
a jednak jak to było w sam raz poza bramą
może mówili patrząc w czarne gwiazdy złote
chyba tutaj także będziemy się kochać
miłość za nami biegnie choć nie ma doświadczeń
trudniej po raju niż po ziemi chodzić
nie wiedzieli nawet jak w oczy popatrzeć
czy od razu całować czy ukryć wzruszenie
a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama
1987, 1989
Jesteś
Jestem bo Jesteś
na tym stoi wiara
nadzieja miłość spisane pacierze
wielki Tomasz z Akwinu i Teresa Mała
wszyscy co na świętych rosną po kryjomu
lampka skrupulatka skoro Boga strzeże
łza po pierwszej miłości jak perła bez wieprza
życia ludzi i zwierząt za krótka choroba
śmierć co przeprowadza przez grób jak przez kamień
bo gdy sensu już nie ma to sens się zaczyna
jestem bo Jesteś. Wierzy się najprościej
wiary przemądrzałej szuka się u diabła
1989
Prostuje
Nie wiem co było nie wiem co się stało
wstyd mnie ogarnął
od łez w oczach ciemniej
i tyle grzechów razem zapłakało
jakby Bóg zstąpił
i ukrył się we mnie
potem już tylko pacierz
co prostuje wiarę
dziecko co tak kocha
że nic nie rozumie
1988, 1989
Niecierpliwa
Miłość niecierpliwa
nie na zawsze
za mała
pożal się Boże
w dawnych listach została
ślamazara
skończyć się nie może
rodzi się od razu
umiera za długo
1988, 1989
Bez kaplicy
Jest taka Matka Boska
co nie ma kaplicy
na jednym miejscu pozostać nie umie
przeszła przez Katyń
chodzi po rozpaczy
spotyka niewierzących
nie płacze
rozumie
1988, 1989
Korona
Tulić Jego głowę z pierwszymi włosami
w Betlejem pod gwiazdą uprzejmie schyloną
w Nazarecie głaskaną Maryi rękami
kto przytuli do siebie z koroną cierniową
1988, 1989
Na Złote Gody
Drodzy państwo niech każdy z radości zaszlocha
ile sporów po których na lody chodzi się osobno
rumianków na dobranoc morałów nad ranem
bo żona wciąż za mało teściowa za dużo
ile min gdy się wstawało jak kogut do boju
to co niby na niby ale trochę dalej
to co zaraz a wtedy o wiele za bardzo
i to co nie do końca jak życie w ogóle
wszystko potem jak nogi krzywe ale swoje
małpa z małpą się kłóci jeśli małpę kocha
1989
Wiersz dla dzieci o mędrcach
Przybyli mędrcy
plackiem padli
złożyli dary
odjechali
wół miał pretensje:
powinni zaraz wziąć Jezusa
ukryć
ratować Go przed wrogiem
przed panem diabłem i Herodem
Kasprze Melchiorze Baltazarze
wół dyskutował tupał szurał
puknij się w głowę rzekł osiołek
bo przecież Matka Boska czuwa
1989
Do księdza Bronisława Bozowskiego
Można kochać i chodzić samemu po ciemku
z przyjaźnią jest inaczej — ta zawsze wzajemna
księże Bozowski patronie przyjaźni
z nosem swym i uśmiechem ukryłeś się w niebie
ktoś dzwoni długo stuka
znów pyta o ciebie
1987, 1989
Rany
Mówią że Cię poznano przy łamaniu chleba
raczej po ranach rąk Twych które go łamały
chleb niewidoczny jak tajniak na co dzień
być albo nie być nie dla nas pytanie
tylko Ty jesteś
obraca się ziemia
miłość oddala bo za bardzo zbliża
chleb tak jak serce o wiele za małe
rany świadczą więcej niż ręce rozdały
1988, 1989
Nie bój się
Nie bój się kochać jeśli tylko wierzysz
Matka Boska Królową więc Jej ziemia cała
przetrzyma ustrój przeżyje rozstanie
serce jak stary Werter zdolne do cierpienia
a miłość daje to czego nie daje
więcej niż myślisz bo jest cała Stamtąd
a śmierć to ciekawostka że trzeba iść dalej
1987, 1989
Gołębiu
Gołębiu z arki Noego
kruku co poisz Eliasza
ośle i wole z Betlejem
psie co lizałeś Łazarza
gęsi co jedną nogę ustawiasz przed drugą
kogucie co rano budzisz
tak wołam
a oni na to
wypchaj się
dość mamy ludzi
1959
O cokolwiek zapytasz
Czemu serce jak żebrak
gdzie indziej istnienie
wierna miłość nietrwała
ślub co przeszedł obok
czemu święty i grzesznik w tym samym peweksie
niepewność świętych jaka łaska grozi
czemu łza opiekunka do gardła mi wpadła
bo szczęście się urwało nie wiadomo po co
o cokolwiek zapytasz
trzepnie cię milczenie
Bogu nie stawia się pytań dlaczego
1987, 1989
Poznaję
Poznaję ciebie bo masz swe humory
niebo obok czyśćca a piekło od zaraz
i ty mnie zauważasz
bo mam krzywe serce
to znaczy wiele uczuć które mnie prowadzą
błądzimy grzeszymy
i trzaskamy drzwiami
gdy wady nam uciekną
to się nie poznamy
1989
Śnieg
Świat stracił wiarę
spochmurniał
zagłady wiek
dziewczynce w zeszycie do religii
różowy pada śnieg
huknęło spochmurniało
już nawet Anioł Stróż
przyjezdny nietutejszy
a dla niej wciąż wesoły śnieg
bo wierzy po raz pierwszy
1987, 1989
Ile
Ile stracisz spokoju na dobranoc
ile faux pas popełnisz
jak niedyskretny anioł
co nie mówi dobrze o każdym aniele
zapomnisz nawet że Bóg wie wszystko
jeśli wyskoczysz z pyskiem za szybko
1988, 1989
Nocą
Nocą modlił się w Ogrodzie Oliwnym
sam na sam z Aniołem
jak z dziewczynką w bieli
trzej najbliżsi
wybrani zasnęli
kogut wrzasnął nad ranem
biegło serce nie wybrane
takie nie śpi
1987, 1989
Ryczał
Ryczał na cztery strony że miłość odeszła
miała być zawsze a była za krótko
miała być jak mercedes a była jak moskwicz
nawet wiatr co na nas gwiżdże
rozpłakał się w studni
głuptasie nie wybrzydzaj
wystarczy że przyszła
1987, 1989
Bóg
Kto Boga stworzył
uczeń zapytał
ksiądz dał się przyłapać
poczerwieniał nie wie
A Bóg
chodzi jak po Tatrach w niebie
tak wszechmogący że nie stworzył siebie
1987, 1989
Akacjo
Akacjo z lat sztubackich
obdzierana z liści
kocha lubi szanuje — pytano
pokaż
oskubana jak Polak
uspokój nieprawdę
serce potrzebne nawet kiedy nikt nie kocha
mniej samotne wtedy kiedy jest samotne
1988, 1989
Cierpliwość
Cierpliwość — spokój że przecież się stanie
miłość — z Niewidzialnym milcząca rozmowa
radość — Jego ręce
pokora — to On właśnie przed ludźmi się schował
śnieg — wdzięczność do końca
bo całuje groby
Krzyż — kiedy miłość idzie za daleko
1988, 1989
Zmartwienie
Jezu — martwił się proboszcz —
głosisz tylko prawdę
nie wyjeżdżasz na zachód by kupić mieszkanie
w Rosji już zmiękło
a Ty wciąż w ukryciu
nie budujesz kościoła z pustaków
lecz z żywego serca
nie odkładasz na wszelki wypadek
jak Ty sobie dasz radę w życiu
1989, 1995
Tylko dla dorosłych
Ile się o Stalinie mówiło
na kocią łapę żyło
z żalu za grzechy nie wyło
zanim sumienie ruszyło
1989
Mój Boże
Sikorka co podrosła biskup co zmizerniał
pani co włosy suszyła ręcznikiem
a teraz mężowi w domu suszy głowę
wołała „mój ty piesku”
a teraz nie woła
bo miłość nieszczęśliwa ucieka od szczęścia
wytresowana oswojonych gryzie
oślica która bardziej dziwi
nie wtedy gdy mówi ale kiedy milczy
stryj co po śmierci wpadł nagle do domu
przy partyjnym zięciu usiadł niewidzialny
przyszedłem ukląkłem pytałem mój Boże
dlaczego jest niewiara gdy wszystko być może
1989
Sumienie ruszyło i nowe wiersze
(1990)
Boże Narodzenie
Podszedł na palcach niedowiarek
bo konstytucja nie zabrania
do Matki Bożej. Mówił do Niej
— tak nam się wszystko poplątało
partia przy końcu zbaraniała
niech Cię za rękę choć potrzymam
w Noc Szczęśliwego Rozwiązania
1983, 1990
Wybaczyć
Święty Tomaszu niewierny
ze mną było inaczej
On sam mnie dotknął
włożył dłonie w rany mego grzechu
bym uwierzył że grzeszę i jestem kochany
Bóg grzechu nie pomniejsza ale go wybaczy
za trudne
i po co tłumaczyć
1990
* * *
Janinie Haubenstock
Jaka to radość
pomagać
dźwigać
biec do chorego z wywieszonym językiem
własne swe serce nieść jak gorączkę
rozdawać
i wciąż się czuć
bezradnym
być niczym
by Pan Bóg mógł działać
wszystko jest wtedy
kiedy nic dla siebie
1990, 1996
Czekanie
Popatrz na psa uwiązanego przed sklepem
o swym panu myśli
i rwie się do niego
na dwóch łapach czeka
pan dla niego podwórzem łąką lasem domem
oczami za nim biegnie
i tęskni ogonem
pocałuj go w łapę
bo uczy jak na Boga czekać
1989
Święty
Wielcy grzesznicy płaczą na całego
niejednemu dali się we znaki
przyszedł święty
fukał jak kotek
bo miał grzech byle jaki
1989, 1993
Nic nie wiedzieć
Być kochanym i jeszcze nic nie wiedzieć o tym
stale jedną herbatę ustawiać na stole
mieszać jedną łyżeczką
kupić jeden bilet
samemu odwiedzać w Zoo gruboskórne słonie
pocieszać się że zając biega pojedynczo
że czasem narzeczony całuje jak ryba
tymczasem Ten co kocha prosto z nieba idzie
białe kwiaty poziomek niesie z głębi lasu
drozda borówki koźlaki życzliwe
tymianek co podobny wciąż do macierzanki
ciszę która nawet każdy grzech poprawia
stworzył dookoła pięć miliardów ludzi
i stale jednego szuka aby z nim się spotkać
być kochanym i jeszcze nic nie wiedzieć o tym
żeby było do twarzy zasypuje śniegiem
stara się o choinkę niby od nikogo
mówi że trzeba odejść żeby nie przeminąć
zaprasza na spotkanie prawie po kryjomu
nad wodę w noc jesienną gdzie cieplej niż w polu
i opera żab swojskich niewielka lecz piękna
i księżyc przypadkowy co nie wie co będzie
prócz jednego że się nigdy nie powtarza szczęście
być kochanym i jeszcze nic nie wiedzieć o tym
lecz samotność to kuzynka najbliższa miłości
a miłość wciąż za duża by całą ją widzieć
i już nie wiesz do końca bo wszystko jest obok
a śmierci nigdy nie można uwierzyć
1989, 1990
Zaczekaj
Kiedy się modlisz — musisz zaczekać
wszystko ma czas swój
wiedzą prorocy
trzeba wciąż prosząc przestać się spodziewać
niewysłuchane w przyszłości dojrzewa
to niespełnione
dopiero się staje
Pan wie już wszystko nawet pośród nocy
dokąd się mrówki nadgorliwe spieszą
miłość uwierzy przyjaźń zrozumie
nie módl się skoro czekać nie umiesz
1989
Boże
Boże którego nie widzę
a kiedyś zobaczę
przychodzę bezrobotny
przystaję w ogonku
i proszę Cię o miłość jak o ciężką pracę
1989
Piosenka ludowa
Głuchy kamieniu
ile gaduł plecie o milczeniu
modlitewniku pełen pacierzy
diabeł nie tańczy kiedy się wierzy
głogu czerwony jak krew głęboka
osa pogryzie kiedy cię kocha
1990
* * *
Jarzębiny przy drogach coraz rzadsze
młodości co mówisz: tyle jeszcze czasu
miłości co zapewniasz: nigdy cię nie kopnę
ile spodni już pękło co miały być zawsze
1990
We dwoje
Przeżyć samotność chociaż jest się razem
nie dziw się że bliski staje się daleki
milczą za gęsto rosnące topole
dwie obok siebie niespokojne rzeki
jest Pan do którego się bardziej należy
stąd to milczenie gdy się jest we dwoje
1990
Krótka i długa
Miłość krótka zaboli jak odcisk nie w porę
jak jęczmień co czerwienieje gdy na deszcz się zbiera
— zresztą dajcie mi spokój
tłumaczy się sama
najgorsza miłość długa ale nie do końca
1990
Kłopot
Przyszedł
mówił że się zmartwił
pytam: co takiego
— nie zawsze się szczęści —
trochę nie na temat odpowiedział na to
— przyśnił mi się nocą właśnie ksiądz po śmierci
milczał
nie wiedziałem z jakiej zacząć strony
a on skurczył się jeszcze jak lew przeziębiony
1989, 1994
Nie tylko my
Czytamy — Bóg tak umiłował świat…
a więc nie tylko ludzi
ale i pliszkę
odymioną pszczołę
jeża eleganta wprost spod igły
nawet muła ni to ni owo
bo ani to koń ani osioł
(żal że go człowiek stwarzał
żyje jak kawaler co się nie rozmnaża)
gruszę co kwitnie zaraz przed jabłonią
liście konwalii prawie bez ogonka
cielę co za matką się wlecze
a my tak czulimy się do Boga
jakby On miał nas tylko kochać na świecie
1989, 1990
Rozmowa z cudowną figurą
— Wcale nie jesteś cudowna
westchnął
masz nieforemną głowę
szorstko cię ociosali
przynajmniej o półtora centymetra za długi palec
— Mój ty cymbale — pomyślała
Cudowna — bo mnie ludzie pokochali
1987, 1990
Nowalijki
Wiara gdy jeszcze nie umiemy wierzyć
nadzieja gdy jeszcze nie umiemy ufać
miłość kiedy jeszcze nie umiemy kochać
śmieją się świeże pąki
nowalijki listki
że starość przychodzi po wszystkim
1987
Razem z Tobą
Krzyż Twój idzie razem z Tobą
nad ranem
w jasny dzień
w końcu lata kiedy dokarmia się pszczoły
przy oknie po ciemku
kiedy zimorodek czeka na zimę żeby się urodzić
kiedy smutek szuka przyjaźni
w lipcu kiedy wysiewają koper i kwitnie ogórek
od zaraz — do jeszcze nie wiem
zadzwonię do świętych
przez telefon poproszę
by krzyż nie przychodził bez Ciebie
1983, 1993
Nie do wiary
Ile tego dokoła
anioł co mnie krzyżykiem od diabła odgrodził
kamień najstarszy młodszy od milczenia
ten kto tego napotkał z kim musiał się spotkać
choć wyszedł boczną furtką trochę od niechcenia
barwinek co tak się zmarszczył że deszczu nie będzie
pani co dwa razy szaleje raz kiedy kocha
raz kiedy siwieje
gwiazdy co zawsze razem bo całkiem z osobna
mól co cztery razy gryzie a potem ucieka
i wszystko wyznaczone nie dalej nie więcej
ciało włócznią przebite niewidoczne w chlebie
tyle nie do wiary by uwierzyć w Ciebie
1990
List
Właśnie dostałem list
na cztery bite strony
z wymalowanym sercem
wyczytałem że będę szczęśliwy
więc przychodzę do Ciebie
Jezu frasobliwy
bo już tylko cierpienie może mi pomóc
1987
Problem
Prosiła dla siebie o świadectwo zgonu
— A po co to pani?
— Kiedy umrę, jak ja to załatwię?
1990, 1994
Skępe
Panienko Najświętsza
Nastolatko ze Skępego
z rączkami na sercu
żal mi szkoły zeszytów
dawnej gumki w piórniku
nie Królowo jeszcze
Królewno
1989
Wiersze rozproszone
(1981–1990)
Na cały głos
Święta Teresko pisząca o duszy na cały głos
podpowiedz co
święta Marto wprost z kuchni
jak leci
święta Kingo co w czasie bólu głowy zaplatałaś warkocze
ani mniej ani lepiej
święty Mikołaju z niespodzianką
jak z ogromną żyrafą z małymi różkami
asceci najeżeni jak dwa widelce
bez przerwy od do
Matka Boża znowu na nogach
dokąd
Jezu
dziennik telewizyjny
1981
* * *
Na Powązkach warszawskich
zdziwić się uśmiechnąć
przy grobie pana Prusa
popatrzeć na wszystko
— wiewiórko przezabawna
co się tutaj dzieje
można odejść na zawsze
by stale być blisko
1982
Uśmiech nieśmieszny
Bądź świętym co się śmieje nie tylko uśmiecha
bo uśmiech może być
czarusiem
liskiem
kłamstwem od ucha do ucha
ale nie można
śmiać się nie naprawdę
na niby
ledwo ledwo
śmiejemy się aż do łez
nie uśmiechamy się tak daleko
1983
Płacz
Znajdzie Ciebie ten kto nie szuka
nie prosi nie kołacze
byle powiedział ale ze mnie… lufa
i ryknął płaczem
1987
Minister
Dzieciństwo — jeszcze dalej
młodość i jeszcze dalej
starość i tak dalej
więc bliżej
przyszedł minister
pozamieniać kacyków
i wyciągnął nogi pod krzyżem
1987
Więcej
Przyszła samotność
płaszcz
ręce trzymające owieczkę
otworzył katechizm i mówił
— za mało w tej książeczce
ściągawka do religii
tak pewna że za łatwa
nie pytać
nie odpowiadać
tylko zdumiewać się więcej
tym co rozumie i nie rozumie serce
Nota edytorska
Pierwsza tak obszerna edycja wierszy księdza Jana Twardowskiego z lat 1932–
2002.
Wiersze zebrane w tomie siódmym Utworów zebranych powstały w latach 1982–
1990 i pochodzą z tomów wydanych w tym czasie:
• Rachunek dla dorosłego, Warszawa: Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza 1982
(wyd. 2 1998; wyd. 3 1999).
• Który stwarzasz jagody. Wiersze wybrane. Wyboru dokonał Andrzej Kaliszewski,
Kraków: Wydawnictwo Literackie 1983 (wyd. 2 poszerzone 1988; wyd. 3
1990).
• Rwane prosto z krzaka. Opracowanie i redakcja Marek Pogłód, Piotr
Wronkowski, Grzegorz Ilka. Wstęp Ewa Odachowska–Zielińska, Warszawa:
Uniwersytet Warszawski. Międzywydziałowe Koło Naukowe „Wiedza” 1985
(technika powielaczowa);
• Nie przyszedłem pana nawracać. Wiersze 1937–1985. Wybór i opracowanie Jacek
Giebułtowicz, Warszawa: Wydawnictwo Archidiecezji Warszawskiej 1986 (w
wyd. 1 Posłowie Jacka Giebułtowicza; wyd. 2 zm. 1989, od tego wydania pt. Nie
przyszedłem pana nawracać. Wiersze 1945—1985; wyd. 3 1990; wyd. 4 1991;
wyd. 5 popr. 1992; wyd. 6 popr. 1992; wyd. 7 1993; wyd. 8 popr. 1994; wyd. 9
1995; wyd. 10 1997; wyd. 11 zm. Wybór i opracowanie Jacek Giebułtowicz,
Aleksandra Iwanowska 1998).
• Na osiołku, Lublin: Redakcja Wydawnictw KUL 1986.
• Wiaro malutka. Wybór wierszy i wiersze najnowsze. Wybór Józef Baran, Kraków:
Wydawnictwo Miniatura 1989.
• Sumienie ruszyło, Warszawa: Wydawnictwo Archidiecezji Warszawskiej 1989.
• Sumienie ruszyło i nowe wiersze, Warszawa: Wydawnictwo Archidiecezji
Warszawskiej 1990 (wyd. 2 1991; wyd. 3 1992; wyd. 4 1992; wyd. 5 1995).
Kolejność wierszy odpowiada ich układowi w obrębie tomu źródłowego.
Wiersze rozproszone (w niniejszym tomie publikowane w układzie
chronologicznym) po raz pierwszy drukowane były w następujących tomach autora:
Trzeba iść dalej, czyli spacer biedronki. Wiersze wszystkie 1981–1993. Zebrała i
opracowała Aleksandra Iwanowska, Warszawa: Wydawnictwo Archidiecezji
Warszawskiej 1994 — *** (Na Powązkach warszawskich), Uśmiech nieśmieszny,
Płacz (Znajdzie Ciebie ten kto nie szuka), Minister; Miłość miłości szuka. Wiersze
1937—1998. Zebrała, opracowała, posłowiem i kalendarium opatrzyła Aleksandra
Iwanowska, t. I–II, Warszawa—Poznań 1999 — Na cały głos, Więcej (Przyszła
samotność).
Wszystkie wiersze publikuje się według redakcji przyjętej w najnowszych tomach
źródłowych, z uwzględnieniem poprawek autorskich (polegających także na
przywróceniu pierwotnej wersji rękopisu bądź wersji przyjętej w jednym z
wcześniejszych tomów) wprowadzonych przy pracy nad tomem Miłość miłości szuka.
Poprawione zostały również błędy korektorskie, zaistniałe we wcześniejszych tomach.
Pod każdym wierszem widnieje rok pierwodruku. Umieszczone pod wierszami
dwie, trzy daty oznaczają kolejno: pierwsza — rok pierwodruku tekstu w pierwszej
redakcji, druga i trzecia — lata druku kolejnych redakcji tekstu.
Alfabetyczny spis tytułów i incipitów uwzględnia wszystkie wcześniejsze tytuły,
jakie czytelnik może znaleźć w czasopismach, gdzie zamieszczane były pierwodruki, a
także we wcześniejszych tomach autora. Pierwotne tytuły i incipity — wyróżnione
kursywą — odsyłają do ostatecznej wersji.
Aleksandra Iwanowska
Alfabetyczny spis tytułów i incipitów
(kursywą wyróżniono pochodzące z czasopism i innych tomów tytuły i incipity
wierszy, które autor zmienił w ostatecznej — zamieszczonej w niniejszym zbiorze —
redakcji)
Akacjo,
Anioł (Są chwile kiedy się odchodzi),
Apostołowie niewiary,
Baranek zob. Baranku wielkanocny
Baranku wielkanocny,
Beze mnie,
Bez kaplicy,
Będzie,
Boże (Boże którego nie widzę),
Boże (Darwin znikł z długą brodą posiwiały małpy),
Boże Narodzenie,
Bóg (Kto Boga stworzył),
Brzydal,
Było,
Chciałbym,
Chciałem zob. Chciałbym
Ciało,
Cierpliwość (Cierpliwość — spokój że przecież się stanie),
Czekanie (Kiedy na miłość niecierpliwie czekasz),
Czekanie (Popatrz na psa uwiązanego przed sklepem),
Czemu (Czemu się urwałem),
Czemu (Czemu w mordę dostałem),
Do albumu (Pisać wiersz niczyj dla wszystkich),
Dobro i zło,
Do księdza Bronisława Bozowskiego,
Do świętego Antoniego,
Drzewa,
Dyskusja,
Dziadek,
Dzieciństwo,
Dziewczynka zob. Śnieg (Świat stracił wiarę)
Dziękuję (Dziękuję za Twoje włosy),
Gdyby,
Gdy mówisz zob. Kiedy mówisz
Gdzie indziej zob. Czemu (Czemu się urwałem czemu mnie nie było)
Gołębiu,
Ile,
*** (Jaka to radość),
Jakże,
*** (Jarzębiny przy drogach coraz rzadsze),
Jest (Gil zgrzyta sroka sroczy),
Jest czas,
Jesteś (Jestem bo Jesteś),
Jest miłość trudna zob. Miłość (Jest miłość trudna)
Kiedy mówisz,
*** (Kiedy się rodzi)
Kłopot,
Kłopoty zakochanych,
Kolczyki,
Koniec,
Korona,
Krótka i długa,
Krzyż (Krzyż Twój idzie razem z Tobą) zob. Razem z Tobą
Ks. Bronisławowi Bozowskiemu zob. Do księdza Bronisława Bozowskiego
Kto zob. Bóg (Kto Boga stworzył)
Kukułka,
List (Właśnie dostałem list),
Liść,
Lustro,
Łza zob. O cokolwiek zapytasz
Mała litania,
Matka,
Matka dla wszystkich,
Milcz,
Miłość (Czystość ciała),
Miłość (Jest miłość trudna),
Miłość (Świat zmaglowany),
Minister,
Młyn,
Mój Boże,
Mówią,
Na cały głos,
Nad ranem zob. Nocą
Najbliżsi,
*** (Na Powązkach warszawskich),
Narodziny i śmierć człowieka uczciwego zob. *** (Kiedy się rodzi)
Na Złote Gody,
Nic nie wiedzieć,
Nie Anioł Stróż,
Nie bój się,
Nie do wiary,
Niecierpliwa,
Niejedzenie,
Nielogiczne,
Nie tylko (Trawa czuła łaskocze łydki),
Nie tylko (Czytamy — Bóg tak umiłował świat) zob. Nie tylko my
Nie tylko my,
Nie wiedzieli zob. Wygnani
Nie wiem zob. Prostuje
Nie zapominaj zob. Teraz
Nie zląkł się,
Niezwyciężony zob. Dobro i zło
Noc,
Nocą,
Nowalijki,
O cokolwiek zapytasz,
Odpowiedź,
Odpusty,
Oprowadzanie po piekle,
Optymizm,
Optymizm i buty zob. Optymizm
Osioł,
Ostrobramska (To nie to),
*** (Piękno, ale tyle widać),
Piosenka ludowa,
Pisanie,
Płacz (Marta zakrzątana obrus rozłożyła),
Płacz (Znajdzie Ciebie ten kto nie szuka),
Pociecha,
Poda] mi zob. Odpowiedź
Pokochać (Jaka to radość),
Powiedzą,
Powitanie,
Powrót (Odejść od świata — zanurzyć się w Bogu),
Poznaję,
Poznanie zob. Rany
Problem,
Prostuje,
Prośba (Dziobie z liściem szczawiu),
Prośba (Martwię się o przeszłość dreptałem jak kaczor),
Prośba (Matko łaskawa),
Prośba (Żyrafo dryblasie z trójkątną główką),
Proszę o wiarę,
Przyrost ludności,
Przyszła (Ryczał na cztery strony ze miłość odeszała) zob. Ryczał
Pytałem,
Rana,
Rany,
Razem z Tobą,
Rozmowa z cudowną figurą,
Rozumiesz,
Ryczał,
Skępe,
Spójrz,
Stale,
Stamtąd zob. Nie bój się
Staruszka,
Stopniowanie,
Stwarzał,
Szczęście,
Szukasz,
Śnieg (Świat stracił wiarę),
Święty,
Tak będzie zob. Będzie
Tak mało,
Ta sama zob. Miłość (Świat zmaglowany)
Teraz,
To tylko zob. Tylko (To tylko oczy co chcą widzieć dalej)
Trzeba,
Tyle widać zob. *** (Piękno, ale tyle widać)
Tylko (To tylko oczy co chcą widzieć dalej),
Tylko (Tylko święty Jan umarł w domu na posłaniu) zob. Nie zląkł się
Tylko dla dorosłych,
Uciekaj,
Uśmiech nieśmieszny,
We dwoje,
Westchnienie (Na uczelniach teologicznych operowany),
Wiara (Biło serce w gardle),
Wielkie i małe,
Wiersz dla dzieci o mędrcach,
Wiersz z dedykacją,
Wierzę (Wierzę w radość ni z tego ni z owego),
Więcej (Przyszła samotność),
W jarzębinach,
Wniebowzięta,
Wszystko smutne,
Wybaczy zob. Wybaczyć
Wybaczyć,
Wygnani,
Zaczekaj,
Zaufałem drodze,
Zbawiony,
Zdziwienie,
Zbliżenie,
Zmartwienie,
Zrozumie zob. Anioł (Są chwile kiedy się odchodzi)
Z Tobą,