513,21,artykul












Zeszklone kamienie z Glozel - Paranormalium




Strona główna · Informacje · Kontakt z Redakcją

Kliknij tutaj, aby przejrzeć całą zawartość Paranormalium Offline





ARTYKUŁY

11 WRZEŚNIA
ASTROLOGIA
CUDA
DEMONOLOGIA
DUCHY
EZOTERYKA
KLĄTWY
KRYPTOBOTANIKA
KRYPTOZOOLOGIA
LEGENDARNE STWORZENIA
MAGIA
MITOLOGIA
NIEWYJAŚNIONE
NIEZWYKŁE MIEJSCA
NIEZWYKŁE ZDOLNOŚCI
NOWA BIOLOGIA
PRZEDMIOTY KULTU
RAELIANIE
REIKI
RELIGIA
ROK 2012
SEKTY
SNY, LD, OOBE
STREFA MROKU
TAJEMNICE KOSMOSU
TAJEMNICZE WIZERUNKI
TEORIE SPISKOWE
UFO
USO
WAMPIRYZM
ZAGADKOWE OBIEKTY
ZAGADKOWE ZNIKNIĘCIA
ŻYCIE PO ŚMIERCI

CIEKAWOSTKI

UNPLUGGED!(mat. źródłowe)
CIEKAWE ARTYKUŁY
RELACJE
 




     Paranormalium >> Artykuły >> Zagadkowe obiekty


Zeszklone kamienie z GlozelDodano: 2006-06-05 10:30:00


W 1927 roku podziemną komorę przez przypadek odkryła krowa.

Pełne tajemniczych artefaktów, pochodzących nawet z okresu neolitu, znalezisko było enigmą. Czy był to składzik średniowiecznego maga,

skarbiec templariuszy czy może coś jeszcze bardziej tajemniczego?

17-letni Emile Fradin pomagał swojemu dziadkowi na ich rodzinnej farmie w Glozel, nieopodal Vichy, w samym sercu środkowej Francji, kiedy

natknął się - dosłownie - na jedną z najbardziej kontrowersyjnych tajemnic stulecia. Był 1 marca 1924 r., kiedy jedna z jego pasących się

krów zapadła się w - wyglądającą z pozoru na gładką i stabilną - powierzchnię łąki. Ziemia otworzyła się pod biednym zwierzęciem, które

wpadło do całkiem niespodziewanej, sztucznej komory lub jamy. Ta dziwna, zrobiona przez człowieka komora, wyłożona była połączonymi

cegłami, z których niektóre były zeszklone, jakby pod działaniem intensywnego gorąca. Pokój przywodził na myśl prymitywną hutę szkła lub

średniowieczny piec do wypalania. Młody Emile uratował pechową krowę, umieszczając szeroką taśmę pod jej brzuchem i unosząc ją. Kiedy

ponownie zszedł na dół, aby zbadać pomieszczenie - bez przeszkody w postaci przerażonej jałówki - dokonał kilku niesamowicie ekscytujących

odkryć.

Komora była pełna półek i niszy, które zawierały wiele starożytnych i niezwykłych obiektów. Było tam kilka rzeźbionych kości i trochę

jeleniego poroża. Były tam statuetki, które najwyraźniej musiały przedstawiać prymitywne bóstwa, przypominające ciężarną Wenus z epoki

kamiennej, a przede wszystkim - było tam wiele glinianych tabliczek, pokrytych nieznanym alfabetem.

W następnych latach, w pobliżu odkryto tak wiele szczątków ludzkich, że okoliczni mieszkańcy nazwali to miejsce Champ des Morts (Polem

Umarłych).

Dr Albert Morlet, lekarz medycyny z pobliskiego Vichy, szybko dowiedział się o niezwykłym odkryciu młodego Fradina. Morlet bardzo

interesował się archeologią i antropologią, odwiedził więc farmę Fradinów 26 kwietnia 1925 roku. Był pod ogromnym wrażeniem tego, co

zobaczył. Później dr Morlet doszedł do porozumienia z Fradinami. Według umowy artefakty miały należeć do nich, ale Morlet miał mieć

wyłączność na publikację i reprodukcję wszystkich naukowych informacji, dotyczących miejsca wykopalisk.

Niektórzy ortodoksyjni archeolodzy byli sceptyczni z powodu szerokiej rozpiętości czasowej wieku znalezisk. Najmłodsze i najstarsze okazy

dzieli przedział 3000-4000 lat. Jaka osoba czy grupa mogła zebrać je wszystkie w tym miejscu, a przede wszystkim - dlaczego?
Przed - mającym ostatnio miejsce - rozwojem archeologii i paleontologii, nieskrępowanie spekulacje otaczały starożytne krzemienne

artefakty, kości i skamieliny, które na powierzchnię wydobywały pługi. Cmentarzyska z epoki kamiennej, grobowce i monumenty przypisywano

Królowi Arturowi, Merlinowi, pogańskim bogom, gigantom, demonom, aniołom, krasnoludom czy wróżkom. Kości mamutów i dinozaurów brano za

dowody na to, że biblijni, przedpotopowi giganci - wraz z potwornym Lewiatanem - kiedyś zamieszkiwali Ziemię. Krzemienne groty strzał

przypisywano wojownikom elfów i rzemieślnikom wróżek.


Takie artefakty były w średniowieczu bardzo cenione przez jasnowidzów, czarodziejów, czarowników, czarnoksiężników, czarownice, proroków,

szamanów i oszustów, jak również przez - znających się na magii - księży i egzorcystów oraz innych "mędrców" wszelakiego rodzaju. Wszyscy

oni wierzyli, że te przedmioty mają magiczne właściwości. Obiekty z epoki kamiennej stosowano do produkcji ochronnych talizmanów i

lekarstw. Na przykład wierzono powszechnie, że noszenie przy sobie schowanego w skórzanej torbie krzemiennego grotu (wróżek), wraz z

odpowiednio przygotowanymi ziołami i zaklęciami odmówionymi przy świetle księżyca, chroni właściciela przed strzałami. Podobnie mała porcja

"kości giganta" (być może przypisywana biblijnemu Goliatowi) zmieszana z mąką owsianą i podana małemu chłopcu, pomoże mu urosnąć.
Średniowieczny mag lub wiedźma potrzebowali jakiegoś bezpiecznego miejsca, gdzie mogliby przechowywać magiczne składniki i ekwipunek.

Przypuśćmy, że taka osoba odkrywa nieużywane miejsce wytopu szkła. Ma więc dobrze ukrytą podziemną komorę, która ma już wytopione oraz

zeszklone półki i nisze, znajduje się w idealnej, odległej okolicy, z dala od oczu wszystkich wścibskich - również przed Świętą Inkwizycją

i jej armią tajnych informatorów. Możliwe, że młody Fradin, kiedy krowa jego dziadka wpadła dołu, odkrył na nowo właśnie taki magazyn

czarnoksiężnika...

Glozel leży bardzo blisko - rzucających się w oczy - ruin XIII-wiecznego zamku Chteau Montgilbert, zbudowanego w czasach świetności

templariuszy. W odległości 2 lub 3 dni szybkiej jazdy na południe, znajduje się Rennes-le-Chteau - cytadela wielu nierozwiązanych,

historycznych tajemnic - ze swoim baśniowym Skarbem Arkadii i kontrowersyjnymi powiązaniami z templariuszami i katarami. Zadziwiająca seria

prawdziwych (ale kruchych, trzeba przyznać) powiązań może łączyć tajemnicze artefakty z Glozel ze skarbem Rennes i zagadką studni z

pieniędzmi na Oak Island, na wybrzeżu Nowej Szkocji. To by połączyło trzy najbardziej intrygujące zagadki wszechczasów.

Czymkolwiek nie okaże się w końcu skarb Rennes-le-Chteau, więcej niż ćwierć wieku badań przekonało nas, że nie ma on nic wspólnego z

Jezusem z Nazaretu. Nie ma ani źdźbła prawdy w romantycznej, sensacyjnej i ciągle popularnej teorii "linii krwi", w której pojawia się św.

Maria Magdalena i stara francuska dynastia Merowingów. Skarb z Rennes-le-Chteau jest prawdopodobnie czymś znacznie starszym niż nasza

chrześcijańska era. Żeby wnieść oświetlającą pochodnię teorii w mroki podziemnej komory na farmie Fradinów w Glozel, trzeba cofnąć się w

czasie bardzo daleko.

Najpierw musimy zająć się teoriami Grahama Hancocka, dotyczącmi zaginionych cywilizacji, które, jak sugeruje, mogły kiedyś istnieć pod

lodem, pokrywającym obecnie Antarktydę. Jeśli Hancock ma rację, a jego dowody są przekonujące i dobrze zorganizowane, to uciekający przed

nadciągającym lodem ludzie, mogli dotrzeć do Egiptu tysiące lat temu. Kiedy już tam dotarli, podzielili się swoją zaawansowaną kulturą i

technologią z wcześniejszymi mieszkańcmi Doliny Nilu. Na przykład Sfinks może być dowodem ich rozległej, prastarej wiedzy oraz ich nagłego

przybycia jakieś 15 000 lat temu. Ostatnie odkrycia piramid w Brazylii - większych i starszych od swoich egipskich odpowiedników - także

sugerują, że zaawansowana kultura rozprzestrzeniła się od północy, uciekając przed posuwającym się lodem Antarktydy.

Biblijne zapisy nie są zbyt szczegółowe, ale kiedy Mojżesz wyprowadził Izraelitów z Egiptu, ważna część prastarego egipskiego skarbu i

wiedzy - niemal na pewno - odeszła wraz z nim. Czy to dlatego faraon przedwsięwziął tak nierozważną próbę odzyskania wszystkiego, za cenę

swoich nieszczęsnych rydwanów, kiedy stratę zauważono na egipskim dworze, a Mojżesz już od dawna był w drodze? Tego aktu samobójczej,

militarnej głupoty nie da się wyjaśnić inaczej, a niezależnie jakim był, głupcem faraon nie był na pewno...

Mojżesz i Izraelici nosili ze sobą wszędzie i - chronili własnym życiem - Arkę Przymierza. Jej projekt był dobrze znany w Egipcie, jeszcze

na długo przed odejściem Mojżesza. Jak przypuszczam, nie skonstruowano jej przed wydarzeniem na górze Synaj i otrzymaniem tablic z

przykazaniami. A jeśli zostały one przyniesione z Egiptu, na początku Eksodusu, razem z innymi pre-egipskimi "skarbami", które zawierała?

Być może najważniejszą częścią skarbu było coś bezcennego, co pochodziło od starożytnej cywilizacji, teraz spoczywającej pod grubym lodem

Antarktydy?

Wiele fal wojennych uderzało w późniejsze królestwo Hebrajczyków. Zdobywcy przychodzili i odchodzili, kiedy to ich z kolei podbijano. W

końcu, nieznany starożytny obiekt z Arki mógł dostać się do skarbca Imperium Rzymskiego. Kiedy Wizygoci Alaryka podbili Rzym na początku V

wieku, mógł on udać się wraz z resztą cennego łupu do - prawdopodobnie wizygockiej - starożytnej twierdzy Rennes-le-Chteau - bezpiecznej i

łatwej do obrony pośród nierównych wzgórz Pirenejów.

Czy wiecznie poszukujący templariusze znaleźli wskazówki na temat tego, czym był i gdzie teraz znajdował się skarb, kiedy badali starożytne

ruiny pod swoją siedzibą w Jerozolimie podczas rządów króla Baldwina? A może już posiadali dziwną, starożytną wiedzę, która ich prowadziła?

Czy ich towarzysze, templariusze z południowo-zachodniej Francji także znali sekrety Rennes-le-Chteau? Czy francuscy templariusze

przynieśli ze sobą tę tajemną wiedzę do Chteau Montgilbert, niedaleko Glozel? Czy dalsze wskazówki do tej samej, niesamowitej zagadki

ukryte są w podziemnej komorze w Glozel, w samym cieniu starożytnego Chteau?

To awanturniczy i nieposkromieni templariusze dostarczają również intrygującego powiązania tej sprawy z wyspą Oak Island w pobliżu wybrzeży

Nowej Szkocji. Tajemniczy Kamień z Yarmouth (na zdjęciu powyżej) pokryty jest runiczną inskrypcją, odkrytą w Nowej Szkocji w 1812 r. Wiele

z tych run zgadza się z dziwnym alfabetem z Glozel. Jedna z teorii na temat zagadki z Oak Island głosi, że to templariusze ukryli tu swój

skarb. Niektórzy templariusze z pewnością uciekli z Francji w 1307 r., a tajemnicza Zaginiona Flota Templariuszy jest jedną z największych

zagadek historii. Co się z nimi naprawę stało? Czy byli to ci sami templariusze, którzy odpowiedzialni są za tabliczki z Glozel i skarb z

Oak Island?

Templariusze uwielbiali uzywać kodów i szyfrów. Byli w tym ekspertami. Czy właśnie tym były tabliczki z Glozel - kodem templariuszy? Czy te

ezoteryczne inskrypcje odnoszą się do dziwnej natury i tajemnego miejsca, gdzie znajduje się bezcenny obiekt, który Mojżesz wyniósł ze

starożytnego Egiptu? Alfabet z Glozel może być nawet ważniejszy od Kamienia z Rosetty, jeśli tylko odczytamy tajemnicze litery i

znaki.

Mariusz Fryckowski, Strefa Zero







Copyright 2004 - 2008 © by Paranormalium


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
683,21,artykul
469,21,artykul
569,21,artykul
352,21,artykul
723,21,artykul
522,21,artykul
114,21,artykul
700,21,artykul

więcej podobnych podstron