Jak Klich wojował z Pałacem
Nasz Dziennik, 2011-03-04
Bogdan Klich angażował w polityczne wojny z
Pałacem Prezydenckim wysokich rangą generałów.
Minister obrony próbował m.in. rozgrywać
generała Andrzeja Błasika, dowódcę Sił
Powietrznych RP.
Maj 2009 rok - ówczesny szef Biura Bezpieczeństwa
Narodowego, minister Aleksander Szczygło prosi
generała Andrzeja Błasika o spotkanie w pilnej sprawie. Pomimo faktu, że minister, jak się
później okazało, czynił to w imieniu prezydenta Lecha Kaczyńskiego, minister Bogdan Klich
nie wydaje zgody.
Generał Błasik napisał więc do ministra obrony narodowej oficjalne pismo, w którym prosił
go o możliwość spotkania ze Szczygłą. W odpowiedzi gen. Błasik usłyszał, że jeżeli minister
Szczygło chce się z nim spotkać, to ma poprosić o taką możliwość Klicha. Prosta z pozoru
sprawa zaczęła się nagle z niezrozumiałych powodów komplikować. Napisał więc pismo do
Szczygły, w którym powiadomił go o wytycznych szefa resortu. W odpowiedzi na nie
minister Szczygło zadzwonił do szefa Sztabu Generalnego gen. Franciszka Gągora, żeby ten
powiadomił ministra Klicha, że chce, by gen. Błasik przyjechał na rozmowę do Biura
Bezpieczeństwa Narodowego. Mimo ponownego zaproszenia generała Błasika przez ministra
Szczygłę zgody MON na spotkanie nie było. Zdezorientowany gen. Błasik wysłał 20 maja
2009 roku do ministra Klicha pismo następującej treści: "W nawiązaniu do informacji
przekazanej przez Szefa Sztabu Generalnego Pana generała Gągora, w sprawie wezwania
mnie do Szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego melduję, że przekazałem panu Ministrowi
Szczygło życzenie Pana Ministra, aby nawiązał kontakt z Panem Ministrem w tej sprawie,
jednak Minister odmówił, uznając powiadomienie Pana Ministra przez Szefa Sztabu
Generalnego WP za wystarczające i ponowił zaproszenie ("polecenie") na rozmowę w dniu
jutrzejszym (21.05 br.), informując, że czyni to w imieniu Zwierzchnika Sił Zbrojnych Pana
Prezydenta RP. W związku z powyższym, czuję się w obowiązku uczestniczyć w spotkaniu.
Jednocześnie melduję, że o powodach wezwania mnie do BBN powiadomię Pana Ministra".
Pismo zostało wysłane również do wiadomości gen. Gągora. Ministerstwo długo rozważało
reakcję. Dopiero około godz. 23.00 dowódca Sił Powietrznych został telefonicznie
powiadomiony, że Klich nie wyraża jednak zgody na jego spotkanie ze Szczygłą. Na drugi
dzień generał Błasik powiadomił o tym szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Wysłał do
niego pismo, w którym stwierdzał: "Informuję, że w dniu wczorajszym (20.05) około godziny
23.00 zostałem telefonicznie poinformowany przez Szefa Sztabu Generalnego WP o braku
zgody Pana Ministra Klicha na moje uczestnictwo w spotkaniu z Panem Ministrem, ze
względu na to, że nie było ze strony Pana Ministra pisma lub rozmowy telefonicznej, o którą
poprosił Minister Klich. W związku z powyższym informuję, że nie mogę uczestniczyć w
proponowanym przez pana Ministra spotkaniu". Pytany o utrudnianie kontaktów gen.
Andrzeja Błasika rzecznik MON Janusz Sejmej odpowiada: "Generał Andrzej Błasik miał
pełne prawo spotykać się z każdym przedstawicielem Kancelarii Prezydenta. Nikt mu takiego
prawa nie ograniczał".
Wyróżnienie w trybie pilnym
Rok wcześniej, po incydencie z lotem do Gruzji w sierpniu 2008 roku, Dowództwo Sił
Powietrznych zostało poproszone przez MON o wydanie w trybie pilnym wniosku o
odznaczenie kpt. Grzegorza Pietruczuka, dowódcy lotu do Gandży w Azerbejdżanie, który
m.in. ze względu na działania wojenne w Gruzji odmówił lądowania w Tbilisi. Ponieważ
dowódca Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik był w tym czasie w Mińsku, nie było
uprawnionej osoby, która mogłaby odpowiedzieć na prośbę. Mimo że resort został wyraźnie
powiadomiony o absencji gen. Błasika, pracownicy Klicha z jego gabinetu i departamentu
kadr naciskali, by takie wyróżnienie w imieniu gen. Błasika Dowództwo Sił Powietrznych
szybko sporządziło. Dowództwo odebrało te naciski jako ewidentna próba skłócenia Błasika z
Kancelarią Prezydenta. Pracownicy Dowództwa Sił Powietrznych doskonale zdawali sobie
bowiem sprawę z faktu, że nic nie stoi na przeszkodzie, by Klich, skoro chce, sam odznaczył
pilota; tym bardziej w sytuacji nieobecności dowódcy. Ostatecznie wniosku nie sporządzono,
a minister Klich, mimo że niezadowolony z takiego obrotu sprawy, sam odznaczył pilota.
Piotr Czartoryski-Sziler