Ogród malw Rozdział 17

background image

Rozdział 17

Od chwili kiedy Michał podpisał umowę, a Agnieszka wyjechała do Kuby po tym, jak

zostawiła maila Darkowi – przepraszając, że nie będzie mogła zająć się Polanowską – i tą

samą drogą wysłała wymówienie z pracy, minęło kilka tygodni. Dla pisarza rozpoczął się

okres intensywnej pracy. Oficjalnie ogłoszono, że wraca z nową książką i przedstawiono

okładkę, którą stworzyła Jagoda – zdaniem autora tylko ta kobieta znała go na tyle dobrze, że

potrafiła od razu zrozumieć, czego on oczekuje. Książka także była już gotowa i niedługo

miała iść do druku. Kiliński skończył korektę, Michał zaaprobował ją i poprawił co trzeba

było. Premierę powieści przewidziano na pierwszego października, ale wcześniej Sobolewski

musiał zająć się jej promowaniem. Spotkania z czytelnikami, a przy tym liczne wyjazdy

powodowały, że para w ogóle nie miała dla siebie czasu. Tym bardziej, że Dariusz wrócił już

do pracy i nie mógł jeździć z kochankiem. Chyba że spotkania autorskie odbywały się w

warszawskich księgarniach. Dla nich obu to były trudne dni, bo nieraz nie widzieli się przez

dłuższy czas, ale za to później nie potrafili oderwać od siebie rąk i oczu. Nadal bywały

chwile, że nie wierzyli w to, że są razem. Nic nie stało im na przeszkodzie. Ważne było dla

nich to, że rodzice Darka bardzo polubili jego partnera, kiedy zabrał go którejś niedzieli na

rodzinny obiad. Tak samo było z synem pisarza. Chłopiec od razu poczuł sympatię do

nowego wujka.

– Lubię cię, jesteś spoko – powiedział Mikołaj po tym, jak obeszli pół Warszawy i znaleźli

się w restauracji, by zjeść obiad. – Tym razem tata dobrze wybrał.

– Rzekłbym, że idealnie. – Michał uśmiechnął się czule do partnera.

– Dobra, dobra, też was lubię, obu, ale może w końcu coś zjemy. A po obiedzie nigdzie

już z wami się nie wybieram. Nie czuję nóg.

– Tata mówił, że trzeba tobie dawkować wycieczki. Ale nie martw się wujku, do jutra

odpoczniesz, a potem idziemy do Centrum Naukowego Kopernik.

background image

– Podobno potrafisz spędzić tam wiele godzin. Są tam ławki? – zapytał Kiliński,

sprawiając, że partner i jego syn zaśmiali się z niego.

Już kilka razy byli na takich rodzinnych spotkaniach. Nawet czasami dołączała do nich

Jagoda i jej partner. Brakowało jeszcze tego, aby Darek poznał rodziców Michała, ale to

miało się stać dopiero wtedy, gdy wrócą do Utopii. Tak, bo tam wrócą. Na pewno Michał. A

Darek chciał być razem z nim. Nic nie stało na przeszkodzie, żeby nie mógł tam pracować.

Poprawiać teksty mógł wszędzie, Michał pisać – wyobrażał go sobie siedzącego przy stoliku

na dworze w otoczeniu malw i piszącego zaciekle. Obaj długo rozmawiali na ten temat i

podjęli wiążące decyzje. Wiosnę, lato oraz część jesieni mieli spędzać w Utopii, a resztę

miesięcy w Warszawie. Dlatego zamierzali zatrzymać mieszkanie Darka, którym pod ich

nieobecność obiecali zajmować się państwo Kilińscy.

Michał postawił torbę w pokoju i powolnym krokiem podszedł do śpiącego na kanapie

partnera. Przykucnąwszy przy nim, delikatnie przesunął opuszkiem palca po jego policzku.

Mężczyzna zamruczał coś pod nosem i pomachał ręką, jakby odganiał muchę. Sobolewski

zaśmiał się, ponawiając swój ruch. Tym razem Dariusz otworzył oczy, a jego wzrok utkwił w

twarzy kochanka.

– Michał?

– Mhm.

– Wróciłeś. – Podniósł się i przyciągnął go do pocałunku.

– Tak. To był ostatni wyjazd. Teraz jeszcze tylko parę spotkań w Warszawie i będziemy

czekać na premierę. – Usiadł obok partnera, obejmując go bardzo mocno. – Tęskniłem.

Cholernie trudno było mi te trzy dni wytrzymać bez ciebie.

– Nie mów, że miałeś czas, aby o mnie myśleć.

background image

– Miałem go mało. Skończyło się jedno spotkanie i jechałem dalej. – Oparł się o oparcie

kanapy, wyciągając nogi przed siebie. – Jestem wykończony.

– Zjesz coś?

– Za chwilę. Wiesz co?

– Hm? – Pogłaskał pierś Michała ukrytą pod swetrem. Na dworze było już coraz zimniej,

ale zapowiadała się słoneczna jesień.

– Ludzie wiedzą, co napisałem i jest bardzo mało negatywnych komentarzy na ten temat.

Fragmenty, które można przeczytać w Internecie, interesują moich czytelników i ich opinie

podnoszą mnie na duchu. Przedpremierowe spotkanie w Białymstoku sprawiło, że wiem, co

znaczy dla autora zyskanie nowego życia. Mam tremę przed oficjalną premierą, ale damy

radę.

– Chyba „dasz” – zaakcentował drugie słowo. Oparł głowę o jego ramię, obejmując go

jedną ręką w pasie.

– Damy, skarbie. Dzięki tobie dzieje się to wszystko. Mogę sobie czasami narzekać, ale

żyłem tym rozgardiaszem wydawniczym już od kilku lat. Potem to wszystko zniknęło, ta

energia, która dodawała mi sił na tworzenie nowych historii. A teraz kolejną mam w głowie. I

wiem, jak zacząć drugi tom mojego „Strażnika”. Pojedziesz jutro ze mną na spotkanie

autorskie do… Zapomniałem, jak nazywa się ta biblioteka. – Przetarł twarz dłonią.

– Potrzebujesz odpoczynku. – Darek poklepał partnera po torsie. – Chodź, moja mama

podrzuciła dzisiaj swoją popisową zapiekankę, odgrzeję ci.

– To odgrzej, zaraz do ciebie dołączę.

– Tylko nie zaśnij.

– Dobrze.

Kiliński udał się do kuchni, gdzie wyjął z lodówki żaroodporne naczynie pełne potrawy,

która wystarczy im na dwa dni. Nałożył trochę na talerz, który wstawił do mikrofalówki.

Resztę zapiekanki schował z powrotem do lodówki. W ciągu kilku minut jedzenie zagrzało

się, a on zaciekawiony tym, dlaczego partner nie przyszedł, zajrzał do pokoju.

background image

– Miałeś nie zasnąć – szepnął do siebie, a potem wyjął z szafy koc i okrył nim

ukochanego mężczyznę. – Dobrze, że już jesteś. – Pochylając się pocałował go w skroń.

Nie miał sumienia go budzić, choćby nawet po to, aby partner przeniósł się do

wygodnego łóżka. Zostawił go więc tutaj i zjadł za niego kawałek przygrzanej zapiekanki.

Potem wykąpał się i położył do łóżka, gdzie chciał jeszcze popracować przy świetle lampki,

tym bardziej, że jutro miał towarzyszyć Michałowi i nie będzie miał na to czasu.

W środku nocy Sobolewski przebudził się i w pierwszej chwili nie wiedział, gdzie jest.

Przypomniał to sobie dopiero wtedy, gdy minął stan rozespania. Czym prędzej opuścił kanapę

i rozbierając się po drodze do łazienki, poszedł się umyć. Po wszystkim wszedł do sypialni,

zastając Darka pogrążonego we śnie, a obok niego leżały porozrzucane kartki. Pozbierał je

oraz kolorowe długopisy i odłożył na komodę, którą ostatnio obaj kupili. Wsunął się pod

kołdrę, wyłączając lampkę i przywarł do ciepłego ciała. Okrył ich dokładnie. Darek wyczuł

go, bo przykleił się do niego jak rzep, ale jemu to nie przeszkadzało, mimo że zrobiło mu się

bardzo gorąco.

Jeszcze kilka tygodni temu sądził, że Darek by go zabił za wspólne myśli o mieszkaniu,

tymczasem właśnie je realizowali. A to, jak wszystko inne, stało się naturalne i samo z siebie.

Nawet zaproponował mu, że pomoże w spłacie kredytu, czemu Kiliński kategorycznie się

sprzeciwił, ale po wielu namowach i perswazjach zgodził się, aby opłacał rachunki, a Darek

będzie miał na głowie kredyt. Tak było sprawiedliwie, bo chciał już zawsze dzielić z tym

mężczyzną wszystko. Z tą myślą przeniósł się do świata Morfeusza, ukołysany spokojnym

oddechem partnera.

Michał podziękował swoim czytelnikom za przybycie i jeszcze na koniec odpowiedział

na kilka pytań. Jedno z nich dotyczyło tego, kiedy po premierze będzie podpisywał swoją

książkę. Podał kilka miejsc, a potem skierował ich do Internetu na stronę wydawnictwa, gdzie

znajdował się szczegółowy plan spotkań. Już nie mógł się doczekać końca tych wszystkich

przygotowań i obowiązków, bo wtedy będzie mógł wrócić do Utopii. Zima również była tam

piękna, a nie chciał czekać do wiosny, bo pragnął pisać, na co tutaj nie miał czasu.

background image

Podszedł do stojącego z boku Darka.

– Na dzisiaj koniec. Pójdziemy gdzieś na obiad?

– Pewnie. Umieram z głodu – odpowiedział Kiliński, wyciągając rękę i gładząc jego

ramię. Najchętniej to by go przytulił i pocałował. – Nie myślałem, że czytelnicy zadadzą aż

tyle pytań.

– Na niektóre mogę odpowiadać, dopóki nie dotyczą mojego życia prywatnego.

– Wiesz, że czasami to nieuniknione.

– Wiem. Jednak nikogo nie powinno obchodzić to, co robię na co dzień. – Obejrzał się na

ludzi, którzy jeszcze nie opuszczali biblioteki. Niektórzy patrzyli na nich, a on poczuł, że

chociaż na chwilę potrzebuje pobyć sam z Darkiem. – Chodź. – Ruszył wzdłuż rzędów

regałów i ukrył się za jednym z nich.

– Co?

– Po prostu potrzebuję chwili dla nas – powiedział Sobolewski i cmoknął Darka w usta, a

potem go objął. Tylko chowając się przed ludźmi, mógł to zrobić. Partner nie miałby nic

przeciw ujawnieniu się, ale on po tym, co przeszedł, nie miał zamiaru wyznawać publicznie

kogo kocha. Ta myśl sprawiła, że spiął się na chwilę, a potem rozluźnił i uśmiechnął szeroko.

– Stary, udusisz mnie – jęknął Dariusz, kiedy Michał ścisnął go bardzo mocno.

– Wybacz, ale miałbym ochotę cię teraz przeniknąć. Złączyć się z tobą…

– Nie będziemy tutaj uprawiać seksu.

– Nie o to mi chodzi, wieczny napaleńcu. Po prostu to – spojrzał Kilińskiemu w oczy – to

jest takie wrażenie… Nie umiem ci tego opisać.

– Pisarz nie umie czegoś opisać? – Młodszy z partnerów podniósł brwi drwiąco.

– Tak. Ale tylko wtedy, kiedy to dotyczy mnie, a nie postaci. To jest takie duchowe

odczucie. I coś sobie uświadomiłem. – Pogładził dłonią policzek Dariusza. – Może to nie jest

romantyczne miejsce na powiedzenie ci tego, ale… Kocham cię.

background image

Darek przez chwilę zaniemówił z wrażenia. Serce mu szaleńczo biło, odczuwał

niezwykłe podekscytowanie, radość, szczęście mieszkankę tak różnych emocji, że samego go

zaskakiwało to, jak dużo w jednej chwili można czuć. Potem położył dłonie na policzkach

Michała i pocałował go z bezgraniczną czułością i oddaniem.

– Biblioteka to jest najbardziej romantyczne miejsce, o jakim słyszałem. – Zaśmiał się

pod nosem, a po chwili spoważniał. – Też cię kocham. Wiem o tym od dawna, ale wciąż… –

urwał, bo wargi Michała skutecznie przeszkodziły mu w wypowiedzeniu kolejnych słów.

Lampa błyskowa rozświetliła zakątek, w którym znajdowała się para. Seria błysków

sprawiła, że mężczyźni oderwali się od siebie zaskoczeni i zdezorientowani. W tamtej chwili

Michał zrozumiał, jak wielki popełnił błąd, odpuszczając sobie sprawę z Elżbietą

Polanowską. Od czasu feralnego artykułu, kobieta nie napisała o nim nawet słowa i sądził, że

odczepiła się na dobre. Jakże się mylił. Teraz właśnie ona we własnej osobie wskazała na

towarzyszącego jej mężczyznę z aparatem.

– Teraz już znam twoją tajemnicę. To będzie sensacja. Szef mnie w końcu awansuje na

naczelną.

– Nie opublikujesz tego – warknął Sobolewski. – Nie masz prawa.

– Mam. – Zastąpiła drogę pisarzowi, który podszedł i chciał wyrwać fotografowi aparat.

– Zdzisiek, wiesz, co masz robić. Wiedziałam, że jak poczekam, to na coś trafię.

Michał chciał jeszcze pobiec za wychodzącym fotografem, ale Polanowska ponownie mu

nie pozwoliła. Nigdy nie uderzył kobiety, ale w tej chwili naszła go na to ogromna ochota.

Gdyby nie Darek, który chwycił go za rękę, prawdopodobnie zostałby oskarżony o jej

pobicie. Furia, która nim wstrząsnęła, nie znała litości. Pokazałby jej, jaki potrafi być „czuły”

dla wrogów. A kiedy Polanowska tylko się wrednie uśmiechnęła, jeszcze raz rzucił się na nią.

– Stary, daj spokój. – Darek przytrzymał partnera, używając dużej siły. Mężczyzna i tak

prawie mu się wyrwał, ale w końcu ustąpił, kiedy dziennikarka zostawiła ich samych.

– Powinienem był wiedzieć, że ta suka coś knuje. – Zamarł w ramionach kochanka, który

przytulał go od tyłu. – Teraz wszyscy się dowiedzą.

background image

– Przeszkadza ci to? Mnie nie. Sam chciałeś się ujawnić kilka miesięcy temu, więc w

czym problem?

– Wtedy wszystko się spierdoliło.

– To nie przez to Andrzej cię zostawił. Po prostu cię nie kochał. A ja cię kocham i cię nie

zostawię.

– A co z Laskiem? Książka z nikłym wątkiem miłosnym dwóch mężczyzn to nic w

porównaniu z pisarzem gejem.

– Będzie się tylko cieszył, bo masz darmową reklamę.

– Co ludzie zrobią? – Odsunął się od Darka i przysiadł na podłodze. – Ta cholera pewnie

napisze głupoty. Nawymyśla bajek. A co z tobą? O tobie też napisze.

– Wiesz co? – Usiadł obok niego, opierając łokcie o zgięte kolana. – Mam to w dupie.

Jestem tylko wściekły na nią, że przerwała nam w tak ważnym momencie. Zepsuła chwilę, ale

całą resztę mam gdzieś. – Zaczął się najzwyczajniej w świecie śmiać, a po chwili Michał

dołączył do niego.

– Kurde, jesteś gotów na to, by każdy wiedział kogo kochasz, Kiliński?

– Sobolewski, teraz to ja sam mógłbym to wykrzyczeć. – Nagle spoważniał wpadając na

pewien pomysł. – Gazeta, w której pracuje Elka, dopiero jutro wyda nowy nakład.

– Tak, a co?

– Mam pomysł, jak odebrać jej tę sensację. Zadzwonię do Laska. Umówię nas z nim na

spotkanie i zobaczę, co on na to.

– Ale co planujesz?

– Coś, co ty chciałeś zrobić, będąc z Andrzejem – odparł Darek, nie tłumacząc mu

niczego więcej i wyciągnął komórkę.

Michał zmarszczył brwi, zastanawiając się o co chodzi i dopiero po dobrej chwili to

zrozumiał. Nie był pewny, czy tego chce.

background image

Jerzy Lasek nie był zadowolony z niespodziewanego obrotu spraw. Nie potrzeba mu było

takiego rozgłosu. Niemniej nie miał wyjścia i musiał zgodzić się na propozycję swojego

pracownika. Na domiar złego – pracownika związanego z Michałem Sobolewskim.

– Mogliście mi obaj powiedzieć, że jesteście razem. Nic mnie nie obchodzą wasze

prywatne relacje, dopóki to nie zaszkodzi Lunie. Dzwoniłem do „Sensacji i faktów” i

naczelny nie zamierza wycofać się z obwieszczenia takiej informacji. To wolne media, mogą

umieszczać co chcą. Elżbieta Polanowska… – przerwał, bo do gabinetu weszła jego żona,

niosąc tacę, a na niej kawę. – Dziękuję, kochanie.

– Przepraszam, że pytam, ale mówicie o Eli Polanowskiej?

– Tak, pani Lasek – odpowiedział grzecznie Dariusz. – Ta dziennikarka bardzo miesza w

życiu Michała.

– Co to znaczy „miesza”?

– Pisze niepochlebne artykuły na mój temat. Co prawda od kilku tygodni był spokój, ale

wcześniej ktoś doniósł jej, że wróciłem i prawdopodobnie podejmę współpracę z pani mężem.

– O. Pamiętam ten artykuł. – Kobieta zarumieniła się i usiadła w fotelu. – To moja wina.

Przyjaźnię się z jej mamą i powiedziałam Bogusi o panu. Widocznie ona wszystko

opowiedziała córce.

Lasek potarł dłonią czoło.

– Tyle razy mówiłem ci, abyś nie rozmawiała z przyjaciółkami o…

– Wiem, Jerzy. Nie miałam pojęcia, że jej córka szuka taniej sensacji.

– I dlatego musimy ją wyprzedzić – przypomniał Kiliński, bo zboczyli z tematu, który on

i Michał poruszali z szefem.

– Tak, macie rację – przyznał właściciel Luny. – Jesteście tego pewni? – dopytał, sięgając

po słuchawkę telefonu stacjonarnego.

background image

– Tak – przytaknęli obaj, mimo że Sobolewski nadal nie podchodził do tego ochoczo. Nie

miał jednak wyjścia. W sumie jedno miał, po prostu musiałby milczeć, ale w końcu i tak

każdy poznałby prawdę.

– Dobrze. – Jerzy nacisnął dwa przyciski i powiedział do mikrofonu. – Krzysiek, chcę cię

widzieć u siebie za chwilę. Musimy zorganizować konferencję prasową. To pilne.

Krzysztof Marternowski od kilku lat pracował w Lunie na stanowisku rzecznika

prasowego i Darek zdołał już zyskać pewność, że mężczyzna wszystko dobrze zorganizuje i

to natychmiastowo. Musieli jeszcze dzisiaj stanąć przed dziennikarzami, żeby odebrać

Polanowskiej całą chwałę.

Marternowski niedługo później przyszedł i po tym, jak zapoznali go z sytuacją, ten

średniego wzrostu czterdziestolatek o bujnej brodzie i łysej głowie obiecał zorganizować

wszystko na godzinę szesnastą. Do tej pory para miała spokój. Dlatego zaraz po zakończeniu

spotkania i kolejnych przeprosinach pani Lasek, Michał z partnerem udali się do kawiarenki,

gdzie zamówili tylko po małej kawie. Przez to wszystko zapomnieli, jak bardzo byli głodni.

W obecnej sytuacji i tak nic by nie przełknęli. Szczególnie pisarz.

– Dlaczego się tak denerwujesz? – spytał Kiliński.

– Wiem, że wtedy tego chciałem. Działałem pod wpływem silnych emocji, zaślepienia i

wściekłości, że mam dość życia w ukryciu. Wtedy jednak nie myślałem, jaki to będzie mieć

wpływ na innych. Na mojego syna, Jagodę, co powiedzą mieszkańcy Utopii? Lubią mnie, bo

im pomagałem, ale kiedy dowiedzą się o mojej orientacji, dla wielu tak nienormalnej… –

Wsunął palce w swoje długie do szyi, lekko kręcone włosy, pociągając za nie.

– Dla wielu tak. Ale nasza orientacja nie jest nienormalna. Równie dobrze ja mógłbym

powiedzieć, że heteroseksualność jest chorobą. Śmieszne, nie? Lepiej może zadzwoń do

rodziców i ich ostrzeż. Ja skontaktuję się ze swoimi i powiem, że o szesnastej pojawimy się

na żywo w każdych wiadomościach. A potem jeszcze w wieczornych, ale już z odtworzenia.

Do Agi też przedzwonię. Potem opowie nam o reakcjach w miasteczku.

– Ona naprawdę się tam zadomowiła.

background image

– Tak. Wiesz, że dwa tygodnie temu zabrała resztę rzeczy, podpisała zwolnienie z pracy i

wystawiła mieszkanie na sprzedaż? Chce rozwinąć księgarnię internetową. A mając takie

kontakty, którymi ona dysponuje, na pewno jej się uda.

– Przestała się bać. Też tak powinienem zrobić – wyznał Michał. – Zadzwonię do

rodziców oraz Jagody i ich uprzedzę.

Kiedy Michał odszedł na bok, Kiliński wykonał telefon do Lisieckiej. Kobieta odebrała

po kilku dzwonkach.

– O, nareszcie dzwonisz. Co tam?

– Długa historia. Gdzie jesteś? – zapytał, bo do jego uszu dolatywały dźwięki

samochodów.

– Wyszłam właśnie od lekarza.

– Coś ci jest?

– Nie. Po prostu będziesz wujkiem.

– Hm?

– Widzę oczami wyobraźni twoją minę. Dareczku, od paru dni źle się czułam. Nie

miałam okresu, bo sądziłam, że to przez stres. Kuba w końcu zmusił mnie na zrobienie badań.

Będę miała dziecko.

– Jak to się stało? – zapytał i od razu poczuł się głupio. Podrapał się z zakłopotaniem po

karku, jakby koleżanka mogła go widzieć. – Nie musisz mi opowiadać jak – dodał szybko.

– Po prostu tej pierwszej nocy, którą spędziłam z Kubą, poczęliśmy dziecko. Proste.

Dzisiaj się o tym dowiedziałam i jadę przekazać mu wiadomość.

– Gratuluję, mamuśko. – Zaśmiał się szczerze. Spojrzał na Michała, który wrócił do

stolika i szepnął do niego przysłaniając mikrofon: – Aga jest w ciąży z Kubą.

Michał uniósł kciuk do góry i kazał partnerowi pozdrowić przyszłą mamę. Obiecał też

zadzwonić do Kuby z gratulacjami, gdy ten już o wszystkim się dowie. Podejrzewał, że

mężczyzna będzie w siódmym niebie.

background image

Kuba z początku nie mógł uwierzyć w to, co słyszy. Zostanie ojcem było jednym z jego

marzeń, a mieć dziecko z ukochaną kobietą kolejnym. Porwał partnerkę w objęcia i

wycałował.

– Jestem najszczęśliwszym facetem pod słońcem. – Dotknął jej brzucha, mimo że nic

jeszcze nie było widać.

– Co tatuśku, już się nie będziesz mógł doczekać?

– Oczywiście. Mój dziadek będzie uszczęśliwiony, że urodzi mu się prawnuk.

– Lub prawnuczka. Stawiam na dziewczynkę.

– Nie ważne co się urodzi. Będzie nasze. – Szczęśliwy Kuba jeszcze raz pocałował

Agnieszkę. – Będziemy mieli dziecko! – krzyknął.

Kobiecie łzy stanęły w oczach. Nie spodziewała się takiej radości. Jeszcze bardziej

zaczęła kochać tego mężczyznę. Poprawiła mu opadające z nosa okulary. Kuba opadł przed

nią na kolana i przytulił głowę do jej brzucha.

– Maleństwo, tu tatuś. Czekamy na ciebie z mamusią. – Ucałował jej jeszcze płaski

brzuch i wstał. – Kocham cię – powiedział do przyszłej żony, bo odkąd zobaczył ją po raz

pierwszy, wiedział, że się z nią ożeni.

– Ja ciebie też, ale włącz telewizor.

– Dlaczego?

– Bo za chwilę zacznie się konferencja prasowa, podczas której nasz Michał się ujawni i

przedstawi wszystkim swojego partnera.

Kuba zamrugał szybko, ale wykonał polecenie i chwilę później usiedli na kanapie,

oglądając konferencję, która się rozpoczęła.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ogród malw Rozdział 3
Ogród malw Rozdział 5
Ogród malw Rozdział 12
Ogród malw Rozdział 10
Ogród malw Rozdział 7
Ogród malw Rozdział 13
Ogród malw Rozdział 14
Ogród malw Rozdział 11
Ogród malw Rozdział 8
Ogród malw Rozdział 6
Ogród malw Rozdział 16
Ogród malw Rozdział 15
Ogród malw Rozdział 2
Ogród malw Rozdział 4
Ogród malw Rozdział 18 ostatni Epilog
Ogród malw Rozdział 9
Ogród malw Rozdział 1
Rozdział-17-propagandowe i inne, Szkolenie Szybowcowe, Procedury operacyjne
03 Rozdział 17

więcej podobnych podstron