Rozdział 17
Od chwili kiedy Michał podpisał umowę, a Agnieszka wyjechała do Kuby po tym, jak
zostawiła maila Darkowi – przepraszając, że nie będzie mogła zająć się Polanowską – i tą
samą drogą wysłała wymówienie z pracy, minęło kilka tygodni. Dla pisarza rozpoczął się
okres intensywnej pracy. Oficjalnie ogłoszono, że wraca z nową książką i przedstawiono
okładkę, którą stworzyła Jagoda – zdaniem autora tylko ta kobieta znała go na tyle dobrze, że
potrafiła od razu zrozumieć, czego on oczekuje. Książka także była już gotowa i niedługo
miała iść do druku. Kiliński skończył korektę, Michał zaaprobował ją i poprawił co trzeba
było. Premierę powieści przewidziano na pierwszego października, ale wcześniej Sobolewski
musiał zająć się jej promowaniem. Spotkania z czytelnikami, a przy tym liczne wyjazdy
powodowały, że para w ogóle nie miała dla siebie czasu. Tym bardziej, że Dariusz wrócił już
do pracy i nie mógł jeździć z kochankiem. Chyba że spotkania autorskie odbywały się w
warszawskich księgarniach. Dla nich obu to były trudne dni, bo nieraz nie widzieli się przez
dłuższy czas, ale za to później nie potrafili oderwać od siebie rąk i oczu. Nadal bywały
chwile, że nie wierzyli w to, że są razem. Nic nie stało im na przeszkodzie. Ważne było dla
nich to, że rodzice Darka bardzo polubili jego partnera, kiedy zabrał go którejś niedzieli na
rodzinny obiad. Tak samo było z synem pisarza. Chłopiec od razu poczuł sympatię do
nowego wujka.
– Lubię cię, jesteś spoko – powiedział Mikołaj po tym, jak obeszli pół Warszawy i znaleźli
się w restauracji, by zjeść obiad. – Tym razem tata dobrze wybrał.
– Rzekłbym, że idealnie. – Michał uśmiechnął się czule do partnera.
– Dobra, dobra, też was lubię, obu, ale może w końcu coś zjemy. A po obiedzie nigdzie
już z wami się nie wybieram. Nie czuję nóg.
– Tata mówił, że trzeba tobie dawkować wycieczki. Ale nie martw się wujku, do jutra
odpoczniesz, a potem idziemy do Centrum Naukowego Kopernik.
– Podobno potrafisz spędzić tam wiele godzin. Są tam ławki? – zapytał Kiliński,
sprawiając, że partner i jego syn zaśmiali się z niego.
Już kilka razy byli na takich rodzinnych spotkaniach. Nawet czasami dołączała do nich
Jagoda i jej partner. Brakowało jeszcze tego, aby Darek poznał rodziców Michała, ale to
miało się stać dopiero wtedy, gdy wrócą do Utopii. Tak, bo tam wrócą. Na pewno Michał. A
Darek chciał być razem z nim. Nic nie stało na przeszkodzie, żeby nie mógł tam pracować.
Poprawiać teksty mógł wszędzie, Michał pisać – wyobrażał go sobie siedzącego przy stoliku
na dworze w otoczeniu malw i piszącego zaciekle. Obaj długo rozmawiali na ten temat i
podjęli wiążące decyzje. Wiosnę, lato oraz część jesieni mieli spędzać w Utopii, a resztę
miesięcy w Warszawie. Dlatego zamierzali zatrzymać mieszkanie Darka, którym pod ich
nieobecność obiecali zajmować się państwo Kilińscy.
Michał postawił torbę w pokoju i powolnym krokiem podszedł do śpiącego na kanapie
partnera. Przykucnąwszy przy nim, delikatnie przesunął opuszkiem palca po jego policzku.
Mężczyzna zamruczał coś pod nosem i pomachał ręką, jakby odganiał muchę. Sobolewski
zaśmiał się, ponawiając swój ruch. Tym razem Dariusz otworzył oczy, a jego wzrok utkwił w
twarzy kochanka.
– Michał?
– Mhm.
– Wróciłeś. – Podniósł się i przyciągnął go do pocałunku.
– Tak. To był ostatni wyjazd. Teraz jeszcze tylko parę spotkań w Warszawie i będziemy
czekać na premierę. – Usiadł obok partnera, obejmując go bardzo mocno. – Tęskniłem.
Cholernie trudno było mi te trzy dni wytrzymać bez ciebie.
– Nie mów, że miałeś czas, aby o mnie myśleć.
– Miałem go mało. Skończyło się jedno spotkanie i jechałem dalej. – Oparł się o oparcie
kanapy, wyciągając nogi przed siebie. – Jestem wykończony.
– Zjesz coś?
– Za chwilę. Wiesz co?
– Hm? – Pogłaskał pierś Michała ukrytą pod swetrem. Na dworze było już coraz zimniej,
ale zapowiadała się słoneczna jesień.
– Ludzie wiedzą, co napisałem i jest bardzo mało negatywnych komentarzy na ten temat.
Fragmenty, które można przeczytać w Internecie, interesują moich czytelników i ich opinie
podnoszą mnie na duchu. Przedpremierowe spotkanie w Białymstoku sprawiło, że wiem, co
znaczy dla autora zyskanie nowego życia. Mam tremę przed oficjalną premierą, ale damy
radę.
– Chyba „dasz” – zaakcentował drugie słowo. Oparł głowę o jego ramię, obejmując go
jedną ręką w pasie.
– Damy, skarbie. Dzięki tobie dzieje się to wszystko. Mogę sobie czasami narzekać, ale
żyłem tym rozgardiaszem wydawniczym już od kilku lat. Potem to wszystko zniknęło, ta
energia, która dodawała mi sił na tworzenie nowych historii. A teraz kolejną mam w głowie. I
wiem, jak zacząć drugi tom mojego „Strażnika”. Pojedziesz jutro ze mną na spotkanie
autorskie do… Zapomniałem, jak nazywa się ta biblioteka. – Przetarł twarz dłonią.
– Potrzebujesz odpoczynku. – Darek poklepał partnera po torsie. – Chodź, moja mama
podrzuciła dzisiaj swoją popisową zapiekankę, odgrzeję ci.
– To odgrzej, zaraz do ciebie dołączę.
– Tylko nie zaśnij.
– Dobrze.
Kiliński udał się do kuchni, gdzie wyjął z lodówki żaroodporne naczynie pełne potrawy,
która wystarczy im na dwa dni. Nałożył trochę na talerz, który wstawił do mikrofalówki.
Resztę zapiekanki schował z powrotem do lodówki. W ciągu kilku minut jedzenie zagrzało
się, a on zaciekawiony tym, dlaczego partner nie przyszedł, zajrzał do pokoju.
– Miałeś nie zasnąć – szepnął do siebie, a potem wyjął z szafy koc i okrył nim
ukochanego mężczyznę. – Dobrze, że już jesteś. – Pochylając się pocałował go w skroń.
Nie miał sumienia go budzić, choćby nawet po to, aby partner przeniósł się do
wygodnego łóżka. Zostawił go więc tutaj i zjadł za niego kawałek przygrzanej zapiekanki.
Potem wykąpał się i położył do łóżka, gdzie chciał jeszcze popracować przy świetle lampki,
tym bardziej, że jutro miał towarzyszyć Michałowi i nie będzie miał na to czasu.
W środku nocy Sobolewski przebudził się i w pierwszej chwili nie wiedział, gdzie jest.
Przypomniał to sobie dopiero wtedy, gdy minął stan rozespania. Czym prędzej opuścił kanapę
i rozbierając się po drodze do łazienki, poszedł się umyć. Po wszystkim wszedł do sypialni,
zastając Darka pogrążonego we śnie, a obok niego leżały porozrzucane kartki. Pozbierał je
oraz kolorowe długopisy i odłożył na komodę, którą ostatnio obaj kupili. Wsunął się pod
kołdrę, wyłączając lampkę i przywarł do ciepłego ciała. Okrył ich dokładnie. Darek wyczuł
go, bo przykleił się do niego jak rzep, ale jemu to nie przeszkadzało, mimo że zrobiło mu się
bardzo gorąco.
Jeszcze kilka tygodni temu sądził, że Darek by go zabił za wspólne myśli o mieszkaniu,
tymczasem właśnie je realizowali. A to, jak wszystko inne, stało się naturalne i samo z siebie.
Nawet zaproponował mu, że pomoże w spłacie kredytu, czemu Kiliński kategorycznie się
sprzeciwił, ale po wielu namowach i perswazjach zgodził się, aby opłacał rachunki, a Darek
będzie miał na głowie kredyt. Tak było sprawiedliwie, bo chciał już zawsze dzielić z tym
mężczyzną wszystko. Z tą myślą przeniósł się do świata Morfeusza, ukołysany spokojnym
oddechem partnera.
Michał podziękował swoim czytelnikom za przybycie i jeszcze na koniec odpowiedział
na kilka pytań. Jedno z nich dotyczyło tego, kiedy po premierze będzie podpisywał swoją
książkę. Podał kilka miejsc, a potem skierował ich do Internetu na stronę wydawnictwa, gdzie
znajdował się szczegółowy plan spotkań. Już nie mógł się doczekać końca tych wszystkich
przygotowań i obowiązków, bo wtedy będzie mógł wrócić do Utopii. Zima również była tam
piękna, a nie chciał czekać do wiosny, bo pragnął pisać, na co tutaj nie miał czasu.
Podszedł do stojącego z boku Darka.
– Na dzisiaj koniec. Pójdziemy gdzieś na obiad?
– Pewnie. Umieram z głodu – odpowiedział Kiliński, wyciągając rękę i gładząc jego
ramię. Najchętniej to by go przytulił i pocałował. – Nie myślałem, że czytelnicy zadadzą aż
tyle pytań.
– Na niektóre mogę odpowiadać, dopóki nie dotyczą mojego życia prywatnego.
– Wiesz, że czasami to nieuniknione.
– Wiem. Jednak nikogo nie powinno obchodzić to, co robię na co dzień. – Obejrzał się na
ludzi, którzy jeszcze nie opuszczali biblioteki. Niektórzy patrzyli na nich, a on poczuł, że
chociaż na chwilę potrzebuje pobyć sam z Darkiem. – Chodź. – Ruszył wzdłuż rzędów
regałów i ukrył się za jednym z nich.
– Co?
– Po prostu potrzebuję chwili dla nas – powiedział Sobolewski i cmoknął Darka w usta, a
potem go objął. Tylko chowając się przed ludźmi, mógł to zrobić. Partner nie miałby nic
przeciw ujawnieniu się, ale on po tym, co przeszedł, nie miał zamiaru wyznawać publicznie
kogo kocha. Ta myśl sprawiła, że spiął się na chwilę, a potem rozluźnił i uśmiechnął szeroko.
– Stary, udusisz mnie – jęknął Dariusz, kiedy Michał ścisnął go bardzo mocno.
– Wybacz, ale miałbym ochotę cię teraz przeniknąć. Złączyć się z tobą…
– Nie będziemy tutaj uprawiać seksu.
– Nie o to mi chodzi, wieczny napaleńcu. Po prostu to – spojrzał Kilińskiemu w oczy – to
jest takie wrażenie… Nie umiem ci tego opisać.
– Pisarz nie umie czegoś opisać? – Młodszy z partnerów podniósł brwi drwiąco.
– Tak. Ale tylko wtedy, kiedy to dotyczy mnie, a nie postaci. To jest takie duchowe
odczucie. I coś sobie uświadomiłem. – Pogładził dłonią policzek Dariusza. – Może to nie jest
romantyczne miejsce na powiedzenie ci tego, ale… Kocham cię.
Darek przez chwilę zaniemówił z wrażenia. Serce mu szaleńczo biło, odczuwał
niezwykłe podekscytowanie, radość, szczęście mieszkankę tak różnych emocji, że samego go
zaskakiwało to, jak dużo w jednej chwili można czuć. Potem położył dłonie na policzkach
Michała i pocałował go z bezgraniczną czułością i oddaniem.
– Biblioteka to jest najbardziej romantyczne miejsce, o jakim słyszałem. – Zaśmiał się
pod nosem, a po chwili spoważniał. – Też cię kocham. Wiem o tym od dawna, ale wciąż… –
urwał, bo wargi Michała skutecznie przeszkodziły mu w wypowiedzeniu kolejnych słów.
Lampa błyskowa rozświetliła zakątek, w którym znajdowała się para. Seria błysków
sprawiła, że mężczyźni oderwali się od siebie zaskoczeni i zdezorientowani. W tamtej chwili
Michał zrozumiał, jak wielki popełnił błąd, odpuszczając sobie sprawę z Elżbietą
Polanowską. Od czasu feralnego artykułu, kobieta nie napisała o nim nawet słowa i sądził, że
odczepiła się na dobre. Jakże się mylił. Teraz właśnie ona we własnej osobie wskazała na
towarzyszącego jej mężczyznę z aparatem.
– Teraz już znam twoją tajemnicę. To będzie sensacja. Szef mnie w końcu awansuje na
naczelną.
– Nie opublikujesz tego – warknął Sobolewski. – Nie masz prawa.
– Mam. – Zastąpiła drogę pisarzowi, który podszedł i chciał wyrwać fotografowi aparat.
– Zdzisiek, wiesz, co masz robić. Wiedziałam, że jak poczekam, to na coś trafię.
Michał chciał jeszcze pobiec za wychodzącym fotografem, ale Polanowska ponownie mu
nie pozwoliła. Nigdy nie uderzył kobiety, ale w tej chwili naszła go na to ogromna ochota.
Gdyby nie Darek, który chwycił go za rękę, prawdopodobnie zostałby oskarżony o jej
pobicie. Furia, która nim wstrząsnęła, nie znała litości. Pokazałby jej, jaki potrafi być „czuły”
dla wrogów. A kiedy Polanowska tylko się wrednie uśmiechnęła, jeszcze raz rzucił się na nią.
– Stary, daj spokój. – Darek przytrzymał partnera, używając dużej siły. Mężczyzna i tak
prawie mu się wyrwał, ale w końcu ustąpił, kiedy dziennikarka zostawiła ich samych.
– Powinienem był wiedzieć, że ta suka coś knuje. – Zamarł w ramionach kochanka, który
przytulał go od tyłu. – Teraz wszyscy się dowiedzą.
– Przeszkadza ci to? Mnie nie. Sam chciałeś się ujawnić kilka miesięcy temu, więc w
czym problem?
– Wtedy wszystko się spierdoliło.
– To nie przez to Andrzej cię zostawił. Po prostu cię nie kochał. A ja cię kocham i cię nie
zostawię.
– A co z Laskiem? Książka z nikłym wątkiem miłosnym dwóch mężczyzn to nic w
porównaniu z pisarzem gejem.
– Będzie się tylko cieszył, bo masz darmową reklamę.
– Co ludzie zrobią? – Odsunął się od Darka i przysiadł na podłodze. – Ta cholera pewnie
napisze głupoty. Nawymyśla bajek. A co z tobą? O tobie też napisze.
– Wiesz co? – Usiadł obok niego, opierając łokcie o zgięte kolana. – Mam to w dupie.
Jestem tylko wściekły na nią, że przerwała nam w tak ważnym momencie. Zepsuła chwilę, ale
całą resztę mam gdzieś. – Zaczął się najzwyczajniej w świecie śmiać, a po chwili Michał
dołączył do niego.
– Kurde, jesteś gotów na to, by każdy wiedział kogo kochasz, Kiliński?
– Sobolewski, teraz to ja sam mógłbym to wykrzyczeć. – Nagle spoważniał wpadając na
pewien pomysł. – Gazeta, w której pracuje Elka, dopiero jutro wyda nowy nakład.
– Tak, a co?
– Mam pomysł, jak odebrać jej tę sensację. Zadzwonię do Laska. Umówię nas z nim na
spotkanie i zobaczę, co on na to.
– Ale co planujesz?
– Coś, co ty chciałeś zrobić, będąc z Andrzejem – odparł Darek, nie tłumacząc mu
niczego więcej i wyciągnął komórkę.
Michał zmarszczył brwi, zastanawiając się o co chodzi i dopiero po dobrej chwili to
zrozumiał. Nie był pewny, czy tego chce.
Jerzy Lasek nie był zadowolony z niespodziewanego obrotu spraw. Nie potrzeba mu było
takiego rozgłosu. Niemniej nie miał wyjścia i musiał zgodzić się na propozycję swojego
pracownika. Na domiar złego – pracownika związanego z Michałem Sobolewskim.
– Mogliście mi obaj powiedzieć, że jesteście razem. Nic mnie nie obchodzą wasze
prywatne relacje, dopóki to nie zaszkodzi Lunie. Dzwoniłem do „Sensacji i faktów” i
naczelny nie zamierza wycofać się z obwieszczenia takiej informacji. To wolne media, mogą
umieszczać co chcą. Elżbieta Polanowska… – przerwał, bo do gabinetu weszła jego żona,
niosąc tacę, a na niej kawę. – Dziękuję, kochanie.
– Przepraszam, że pytam, ale mówicie o Eli Polanowskiej?
– Tak, pani Lasek – odpowiedział grzecznie Dariusz. – Ta dziennikarka bardzo miesza w
życiu Michała.
– Co to znaczy „miesza”?
– Pisze niepochlebne artykuły na mój temat. Co prawda od kilku tygodni był spokój, ale
wcześniej ktoś doniósł jej, że wróciłem i prawdopodobnie podejmę współpracę z pani mężem.
– O. Pamiętam ten artykuł. – Kobieta zarumieniła się i usiadła w fotelu. – To moja wina.
Przyjaźnię się z jej mamą i powiedziałam Bogusi o panu. Widocznie ona wszystko
opowiedziała córce.
Lasek potarł dłonią czoło.
– Tyle razy mówiłem ci, abyś nie rozmawiała z przyjaciółkami o…
– Wiem, Jerzy. Nie miałam pojęcia, że jej córka szuka taniej sensacji.
– I dlatego musimy ją wyprzedzić – przypomniał Kiliński, bo zboczyli z tematu, który on
i Michał poruszali z szefem.
– Tak, macie rację – przyznał właściciel Luny. – Jesteście tego pewni? – dopytał, sięgając
po słuchawkę telefonu stacjonarnego.
– Tak – przytaknęli obaj, mimo że Sobolewski nadal nie podchodził do tego ochoczo. Nie
miał jednak wyjścia. W sumie jedno miał, po prostu musiałby milczeć, ale w końcu i tak
każdy poznałby prawdę.
– Dobrze. – Jerzy nacisnął dwa przyciski i powiedział do mikrofonu. – Krzysiek, chcę cię
widzieć u siebie za chwilę. Musimy zorganizować konferencję prasową. To pilne.
Krzysztof Marternowski od kilku lat pracował w Lunie na stanowisku rzecznika
prasowego i Darek zdołał już zyskać pewność, że mężczyzna wszystko dobrze zorganizuje i
to natychmiastowo. Musieli jeszcze dzisiaj stanąć przed dziennikarzami, żeby odebrać
Polanowskiej całą chwałę.
Marternowski niedługo później przyszedł i po tym, jak zapoznali go z sytuacją, ten
średniego wzrostu czterdziestolatek o bujnej brodzie i łysej głowie obiecał zorganizować
wszystko na godzinę szesnastą. Do tej pory para miała spokój. Dlatego zaraz po zakończeniu
spotkania i kolejnych przeprosinach pani Lasek, Michał z partnerem udali się do kawiarenki,
gdzie zamówili tylko po małej kawie. Przez to wszystko zapomnieli, jak bardzo byli głodni.
W obecnej sytuacji i tak nic by nie przełknęli. Szczególnie pisarz.
– Dlaczego się tak denerwujesz? – spytał Kiliński.
– Wiem, że wtedy tego chciałem. Działałem pod wpływem silnych emocji, zaślepienia i
wściekłości, że mam dość życia w ukryciu. Wtedy jednak nie myślałem, jaki to będzie mieć
wpływ na innych. Na mojego syna, Jagodę, co powiedzą mieszkańcy Utopii? Lubią mnie, bo
im pomagałem, ale kiedy dowiedzą się o mojej orientacji, dla wielu tak nienormalnej… –
Wsunął palce w swoje długie do szyi, lekko kręcone włosy, pociągając za nie.
– Dla wielu tak. Ale nasza orientacja nie jest nienormalna. Równie dobrze ja mógłbym
powiedzieć, że heteroseksualność jest chorobą. Śmieszne, nie? Lepiej może zadzwoń do
rodziców i ich ostrzeż. Ja skontaktuję się ze swoimi i powiem, że o szesnastej pojawimy się
na żywo w każdych wiadomościach. A potem jeszcze w wieczornych, ale już z odtworzenia.
Do Agi też przedzwonię. Potem opowie nam o reakcjach w miasteczku.
– Ona naprawdę się tam zadomowiła.
– Tak. Wiesz, że dwa tygodnie temu zabrała resztę rzeczy, podpisała zwolnienie z pracy i
wystawiła mieszkanie na sprzedaż? Chce rozwinąć księgarnię internetową. A mając takie
kontakty, którymi ona dysponuje, na pewno jej się uda.
– Przestała się bać. Też tak powinienem zrobić – wyznał Michał. – Zadzwonię do
rodziców oraz Jagody i ich uprzedzę.
Kiedy Michał odszedł na bok, Kiliński wykonał telefon do Lisieckiej. Kobieta odebrała
po kilku dzwonkach.
– O, nareszcie dzwonisz. Co tam?
– Długa historia. Gdzie jesteś? – zapytał, bo do jego uszu dolatywały dźwięki
samochodów.
– Wyszłam właśnie od lekarza.
– Coś ci jest?
– Nie. Po prostu będziesz wujkiem.
– Hm?
– Widzę oczami wyobraźni twoją minę. Dareczku, od paru dni źle się czułam. Nie
miałam okresu, bo sądziłam, że to przez stres. Kuba w końcu zmusił mnie na zrobienie badań.
Będę miała dziecko.
– Jak to się stało? – zapytał i od razu poczuł się głupio. Podrapał się z zakłopotaniem po
karku, jakby koleżanka mogła go widzieć. – Nie musisz mi opowiadać jak – dodał szybko.
– Po prostu tej pierwszej nocy, którą spędziłam z Kubą, poczęliśmy dziecko. Proste.
Dzisiaj się o tym dowiedziałam i jadę przekazać mu wiadomość.
– Gratuluję, mamuśko. – Zaśmiał się szczerze. Spojrzał na Michała, który wrócił do
stolika i szepnął do niego przysłaniając mikrofon: – Aga jest w ciąży z Kubą.
Michał uniósł kciuk do góry i kazał partnerowi pozdrowić przyszłą mamę. Obiecał też
zadzwonić do Kuby z gratulacjami, gdy ten już o wszystkim się dowie. Podejrzewał, że
mężczyzna będzie w siódmym niebie.
Kuba z początku nie mógł uwierzyć w to, co słyszy. Zostanie ojcem było jednym z jego
marzeń, a mieć dziecko z ukochaną kobietą kolejnym. Porwał partnerkę w objęcia i
wycałował.
– Jestem najszczęśliwszym facetem pod słońcem. – Dotknął jej brzucha, mimo że nic
jeszcze nie było widać.
– Co tatuśku, już się nie będziesz mógł doczekać?
– Oczywiście. Mój dziadek będzie uszczęśliwiony, że urodzi mu się prawnuk.
– Lub prawnuczka. Stawiam na dziewczynkę.
– Nie ważne co się urodzi. Będzie nasze. – Szczęśliwy Kuba jeszcze raz pocałował
Agnieszkę. – Będziemy mieli dziecko! – krzyknął.
Kobiecie łzy stanęły w oczach. Nie spodziewała się takiej radości. Jeszcze bardziej
zaczęła kochać tego mężczyznę. Poprawiła mu opadające z nosa okulary. Kuba opadł przed
nią na kolana i przytulił głowę do jej brzucha.
– Maleństwo, tu tatuś. Czekamy na ciebie z mamusią. – Ucałował jej jeszcze płaski
brzuch i wstał. – Kocham cię – powiedział do przyszłej żony, bo odkąd zobaczył ją po raz
pierwszy, wiedział, że się z nią ożeni.
– Ja ciebie też, ale włącz telewizor.
– Dlaczego?
– Bo za chwilę zacznie się konferencja prasowa, podczas której nasz Michał się ujawni i
przedstawi wszystkim swojego partnera.
Kuba zamrugał szybko, ale wykonał polecenie i chwilę później usiedli na kanapie,
oglądając konferencję, która się rozpoczęła.