background image

Rozdział 17 

 

 

Od chwili kiedy Michał  podpisał  umowę, a Agnieszka wyjechała do Kuby  po tym,  jak 

zostawiła  maila  Darkowi  –  przepraszając,  że  nie  będzie  mogła  zająć  się  Polanowską  –  i  tą 

samą  drogą  wysłała  wymówienie  z  pracy,  minęło  kilka  tygodni.  Dla  pisarza  rozpoczął  się 

okres  intensywnej  pracy.  Oficjalnie  ogłoszono,  że  wraca  z  nową  książką  i  przedstawiono 

okładkę, którą stworzyła Jagoda – zdaniem autora tylko ta kobieta znała go na tyle dobrze, że 

potrafiła  od  razu  zrozumieć,  czego  on  oczekuje.  Książka  także  była  już  gotowa  i  niedługo 

miała  iść  do  druku.  Kiliński  skończył  korektę,  Michał  zaaprobował  ją  i  poprawił  co  trzeba 

było. Premierę powieści przewidziano na pierwszego października, ale wcześniej Sobolewski 

musiał  zająć  się  jej  promowaniem.  Spotkania  z  czytelnikami,  a  przy  tym  liczne  wyjazdy 

powodowały, że para w ogóle nie miała dla siebie czasu. Tym bardziej, że Dariusz wrócił już 

do  pracy  i  nie  mógł  jeździć  z  kochankiem.  Chyba  że  spotkania  autorskie  odbywały  się  w 

warszawskich księgarniach. Dla nich obu to były trudne dni, bo nieraz nie widzieli się przez 

dłuższy  czas,  ale  za  to  później  nie  potrafili  oderwać  od  siebie  rąk  i  oczu.  Nadal  bywały 

chwile, że nie wierzyli w to, że są razem. Nic nie stało im na przeszkodzie. Ważne było dla 

nich to, że rodzice Darka bardzo polubili jego partnera, kiedy zabrał  go którejś niedzieli na 

rodzinny  obiad.  Tak  samo  było  z  synem  pisarza.  Chłopiec  od  razu  poczuł  sympatię  do 

nowego wujka.  

 

– Lubię cię, jesteś spoko – powiedział Mikołaj po tym, jak obeszli pół Warszawy i znaleźli 

się w restauracji, by zjeść obiad. – Tym razem tata dobrze wybrał.  

– Rzekłbym, że idealnie. – Michał uśmiechnął się czule do partnera. 

– Dobra, dobra, też was lubię, obu, ale może w końcu coś zjemy. A po obiedzie nigdzie 

już z wami się nie wybieram. Nie czuję nóg.  

– Tata  mówił,  że  trzeba  tobie  dawkować  wycieczki.  Ale  nie  martw  się  wujku,  do  jutra 

odpoczniesz, a potem idziemy do Centrum Naukowego Kopernik.  

background image

– Podobno  potrafisz  spędzić  tam  wiele  godzin.  Są  tam  ławki?  –  zapytał  Kiliński, 

sprawiając, że partner i jego syn zaśmiali się z niego.  

 

Już kilka razy byli na takich rodzinnych spotkaniach. Nawet czasami dołączała do nich 

Jagoda  i  jej  partner.  Brakowało  jeszcze  tego,  aby  Darek  poznał  rodziców  Michała,  ale  to 

miało się stać dopiero wtedy, gdy wrócą do Utopii. Tak, bo tam wrócą. Na pewno Michał. A 

Darek chciał być razem z nim. Nic nie stało na przeszkodzie, żeby nie mógł tam pracować. 

Poprawiać teksty mógł wszędzie, Michał pisać – wyobrażał go sobie siedzącego przy stoliku 

na  dworze  w  otoczeniu  malw  i  piszącego  zaciekle.  Obaj  długo  rozmawiali  na  ten  temat  i 

podjęli  wiążące  decyzje.  Wiosnę,  lato  oraz  część  jesieni  mieli  spędzać  w  Utopii,  a  resztę 

miesięcy  w  Warszawie.  Dlatego  zamierzali  zatrzymać  mieszkanie  Darka,  którym  pod  ich 

nieobecność obiecali zajmować się państwo Kilińscy.  

 

 

 

Michał postawił torbę w pokoju i powolnym krokiem podszedł do śpiącego na kanapie 

partnera.  Przykucnąwszy  przy  nim,  delikatnie  przesunął  opuszkiem  palca  po  jego  policzku. 

Mężczyzna  zamruczał  coś  pod  nosem  i  pomachał  ręką,  jakby  odganiał  muchę.  Sobolewski 

zaśmiał się, ponawiając swój ruch. Tym razem Dariusz otworzył oczy, a jego wzrok utkwił w 

twarzy kochanka.  

– Michał? 

– Mhm. 

– Wróciłeś. – Podniósł się i przyciągnął go do pocałunku.  

– Tak. To był ostatni wyjazd. Teraz jeszcze tylko parę spotkań w Warszawie i będziemy 

czekać  na  premierę.  –  Usiadł  obok  partnera,  obejmując  go  bardzo  mocno.  –  Tęskniłem. 

Cholernie trudno było mi te trzy dni wytrzymać bez ciebie. 

– Nie mów, że miałeś czas, aby o mnie myśleć.  

background image

– Miałem go mało. Skończyło się jedno spotkanie i jechałem dalej. – Oparł się o oparcie 

kanapy, wyciągając nogi przed siebie. – Jestem wykończony. 

– Zjesz coś? 

– Za chwilę. Wiesz co? 

– Hm? – Pogłaskał pierś Michała ukrytą pod swetrem. Na dworze było już coraz zimniej, 

ale zapowiadała się słoneczna jesień. 

– Ludzie wiedzą, co napisałem i jest bardzo mało negatywnych komentarzy na ten temat. 

Fragmenty, które można przeczytać w  Internecie, interesują moich  czytelników i  ich opinie 

podnoszą mnie na duchu. Przedpremierowe spotkanie w Białymstoku sprawiło, że wiem, co 

znaczy  dla  autora  zyskanie  nowego  życia.  Mam  tremę  przed  oficjalną  premierą,  ale  damy 

radę.  

– Chyba „dasz” – zaakcentował drugie słowo. Oparł głowę o jego ramię, obejmując go 

jedną ręką w pasie.  

– Damy, skarbie. Dzięki tobie dzieje się to wszystko. Mogę sobie czasami narzekać, ale 

żyłem  tym  rozgardiaszem  wydawniczym  już  od  kilku  lat.  Potem  to  wszystko  zniknęło,  ta 

energia, która dodawała mi sił na tworzenie nowych historii. A teraz kolejną mam w głowie. I 

wiem,  jak  zacząć  drugi  tom  mojego  „Strażnika”.  Pojedziesz  jutro  ze  mną  na  spotkanie 

autorskie do… Zapomniałem, jak nazywa się ta biblioteka. – Przetarł twarz dłonią. 

– Potrzebujesz odpoczynku.  – Darek poklepał partnera po torsie.  – Chodź, moja mama 

podrzuciła dzisiaj swoją popisową zapiekankę, odgrzeję ci.  

– To odgrzej, zaraz do ciebie dołączę.  

– Tylko nie zaśnij.  

– Dobrze. 

Kiliński udał się do kuchni, gdzie wyjął z lodówki żaroodporne naczynie pełne potrawy, 

która  wystarczy  im  na  dwa  dni.  Nałożył  trochę  na  talerz,  który  wstawił  do  mikrofalówki. 

Resztę zapiekanki  schował  z powrotem do lodówki. W ciągu kilku minut  jedzenie zagrzało 

się, a on zaciekawiony tym, dlaczego partner nie przyszedł, zajrzał do pokoju.  

background image

– Miałeś  nie  zasnąć  –  szepnął  do  siebie,  a  potem  wyjął  z  szafy  koc  i  okrył  nim 

ukochanego mężczyznę. – Dobrze, że już jesteś. – Pochylając się pocałował go w skroń. 

Nie  miał  sumienia  go  budzić,  choćby  nawet  po  to,  aby  partner  przeniósł  się  do 

wygodnego  łóżka.  Zostawił  go  więc  tutaj  i  zjadł  za  niego  kawałek  przygrzanej  zapiekanki. 

Potem wykąpał się i położył do łóżka, gdzie chciał jeszcze popracować przy świetle lampki, 

tym bardziej, że jutro miał towarzyszyć Michałowi i nie będzie miał na to czasu.  

W środku nocy Sobolewski przebudził się i w pierwszej chwili nie wiedział, gdzie jest. 

Przypomniał to sobie dopiero wtedy, gdy minął stan rozespania. Czym prędzej opuścił kanapę 

i rozbierając się po drodze do łazienki, poszedł się umyć. Po wszystkim wszedł do sypialni, 

zastając  Darka  pogrążonego  we  śnie,  a  obok  niego  leżały  porozrzucane  kartki.  Pozbierał  je 

oraz  kolorowe  długopisy  i  odłożył  na  komodę,  którą  ostatnio  obaj  kupili.  Wsunął  się  pod 

kołdrę, wyłączając lampkę i przywarł do ciepłego ciała. Okrył ich dokładnie. Darek wyczuł 

go, bo przykleił się do niego jak rzep, ale jemu to nie przeszkadzało, mimo że zrobiło mu się 

bardzo gorąco.  

Jeszcze kilka tygodni temu sądził, że Darek by go zabił za wspólne myśli o mieszkaniu, 

tymczasem właśnie je realizowali. A to, jak wszystko inne, stało się naturalne i samo z siebie. 

Nawet  zaproponował  mu,  że  pomoże  w  spłacie  kredytu,  czemu  Kiliński  kategorycznie  się 

sprzeciwił, ale po wielu namowach i perswazjach zgodził się, aby opłacał rachunki, a Darek 

będzie  miał  na  głowie  kredyt.  Tak  było  sprawiedliwie,  bo  chciał  już  zawsze  dzielić  z  tym 

mężczyzną  wszystko.  Z  tą  myślą  przeniósł  się  do  świata  Morfeusza,  ukołysany  spokojnym 

oddechem partnera.  

 

 

 

Michał podziękował swoim czytelnikom za przybycie i jeszcze na koniec odpowiedział 

na  kilka  pytań.  Jedno  z  nich  dotyczyło  tego,  kiedy  po  premierze  będzie  podpisywał  swoją 

książkę. Podał kilka miejsc, a potem skierował ich do Internetu na stronę wydawnictwa, gdzie 

znajdował  się szczegółowy plan spotkań. Już nie mógł  się doczekać końca  tych  wszystkich 

przygotowań i obowiązków, bo wtedy będzie mógł wrócić do Utopii. Zima również była tam 

piękna, a nie chciał czekać do wiosny, bo pragnął pisać, na co tutaj nie miał czasu.  

background image

Podszedł do stojącego z boku Darka. 

– Na dzisiaj koniec. Pójdziemy gdzieś na obiad? 

– Pewnie.  Umieram  z  głodu  –  odpowiedział  Kiliński,  wyciągając  rękę  i  gładząc  jego 

ramię. Najchętniej to by go przytulił i pocałował. – Nie myślałem, że czytelnicy zadadzą aż 

tyle pytań.  

– Na niektóre mogę odpowiadać, dopóki nie dotyczą mojego życia prywatnego.  

– Wiesz, że czasami to nieuniknione.  

– Wiem. Jednak nikogo nie powinno obchodzić to, co robię na co dzień. – Obejrzał się na 

ludzi,  którzy  jeszcze  nie  opuszczali  biblioteki.  Niektórzy  patrzyli  na  nich,  a  on  poczuł,  że 

chociaż  na  chwilę  potrzebuje  pobyć  sam  z  Darkiem.  –  Chodź.  –  Ruszył  wzdłuż  rzędów 

regałów i ukrył się za jednym z nich.  

– Co? 

– Po prostu potrzebuję chwili dla nas – powiedział Sobolewski i cmoknął Darka w usta, a 

potem  go  objął.  Tylko  chowając  się  przed  ludźmi,  mógł  to  zrobić.  Partner  nie  miałby  nic 

przeciw ujawnieniu się, ale on po tym, co przeszedł, nie miał zamiaru wyznawać publicznie 

kogo kocha. Ta myśl sprawiła, że spiął się na chwilę, a potem rozluźnił i uśmiechnął szeroko.  

– Stary, udusisz mnie – jęknął Dariusz, kiedy Michał ścisnął go bardzo mocno.  

– Wybacz, ale miałbym ochotę cię teraz przeniknąć. Złączyć się z tobą… 

– Nie będziemy tutaj uprawiać seksu. 

– Nie o to mi chodzi, wieczny napaleńcu. Po prostu to – spojrzał Kilińskiemu w oczy – to 

jest takie wrażenie… Nie umiem ci tego opisać. 

– Pisarz nie umie czegoś opisać? – Młodszy z partnerów podniósł brwi drwiąco.  

– Tak.  Ale  tylko  wtedy,  kiedy  to  dotyczy  mnie,  a  nie  postaci.  To  jest  takie  duchowe 

odczucie. I coś sobie uświadomiłem. – Pogładził dłonią policzek Dariusza. – Może to nie jest 

romantyczne miejsce na powiedzenie ci tego, ale… Kocham cię.  

background image

Darek  przez  chwilę  zaniemówił  z  wrażenia.  Serce  mu  szaleńczo  biło,  odczuwał 

niezwykłe podekscytowanie, radość, szczęście mieszkankę tak różnych emocji, że samego go 

zaskakiwało  to,  jak  dużo  w  jednej  chwili  można  czuć.  Potem  położył  dłonie  na  policzkach 

Michała i pocałował go z bezgraniczną czułością i oddaniem.  

– Biblioteka  to  jest  najbardziej  romantyczne  miejsce,  o  jakim  słyszałem.  –  Zaśmiał  się 

pod nosem, a po chwili spoważniał. – Też cię kocham. Wiem o tym od dawna, ale wciąż… – 

urwał, bo wargi Michała skutecznie przeszkodziły mu w wypowiedzeniu kolejnych słów.  

Lampa  błyskowa  rozświetliła  zakątek,  w  którym  znajdowała  się  para.  Seria  błysków 

sprawiła, że mężczyźni oderwali się od siebie zaskoczeni i zdezorientowani. W tamtej chwili 

Michał  zrozumiał,  jak  wielki  popełnił  błąd,  odpuszczając  sobie  sprawę  z  Elżbietą 

Polanowską. Od czasu feralnego artykułu, kobieta nie napisała o nim nawet słowa i sądził, że 

odczepiła  się  na  dobre.  Jakże  się  mylił.  Teraz  właśnie  ona  we  własnej  osobie  wskazała  na 

towarzyszącego jej mężczyznę z aparatem.  

– Teraz już znam twoją tajemnicę. To będzie sensacja. Szef mnie w końcu awansuje na 

naczelną.  

– Nie opublikujesz tego – warknął Sobolewski. – Nie masz prawa. 

– Mam. – Zastąpiła drogę pisarzowi, który podszedł i chciał wyrwać fotografowi aparat. 

– Zdzisiek, wiesz, co masz robić. Wiedziałam, że jak poczekam, to na coś trafię. 

Michał chciał jeszcze pobiec za wychodzącym fotografem, ale Polanowska ponownie mu 

nie pozwoliła. Nigdy nie uderzył  kobiety, ale w tej chwili naszła go na to ogromna ochota. 

Gdyby  nie  Darek,  który  chwycił  go  za  rękę,  prawdopodobnie  zostałby  oskarżony  o  jej 

pobicie. Furia, która nim wstrząsnęła, nie znała litości. Pokazałby jej, jaki potrafi być „czuły” 

dla wrogów. A kiedy Polanowska tylko się wrednie uśmiechnęła, jeszcze raz rzucił się na nią.  

– Stary, daj spokój. – Darek przytrzymał partnera, używając dużej siły. Mężczyzna i tak 

prawie mu się wyrwał, ale w końcu ustąpił, kiedy dziennikarka zostawiła ich samych. 

– Powinienem był wiedzieć, że ta suka coś knuje. – Zamarł w ramionach kochanka, który 

przytulał go od tyłu. – Teraz wszyscy się dowiedzą.  

background image

– Przeszkadza  ci  to?  Mnie  nie.  Sam  chciałeś  się  ujawnić  kilka  miesięcy  temu,  więc  w 

czym problem? 

– Wtedy wszystko się spierdoliło.  

– To nie przez to Andrzej cię zostawił. Po prostu cię nie kochał. A ja cię kocham i cię nie 

zostawię.  

– A  co  z  Laskiem?  Książka  z  nikłym  wątkiem  miłosnym  dwóch  mężczyzn  to  nic  w 

porównaniu z pisarzem gejem.  

– Będzie się tylko cieszył, bo masz darmową reklamę.  

– Co ludzie zrobią? – Odsunął się od Darka i przysiadł na podłodze. – Ta cholera pewnie 

napisze głupoty. Nawymyśla bajek. A co z tobą? O tobie też napisze. 

– Wiesz co? – Usiadł obok niego, opierając łokcie o zgięte kolana.  – Mam to w dupie. 

Jestem tylko wściekły na nią, że przerwała nam w tak ważnym momencie. Zepsuła chwilę, ale 

całą  resztę  mam  gdzieś.  –  Zaczął  się  najzwyczajniej  w  świecie  śmiać,  a  po  chwili  Michał 

dołączył do niego. 

– Kurde, jesteś gotów na to, by każdy wiedział kogo kochasz, Kiliński? 

– Sobolewski, teraz to ja sam mógłbym to wykrzyczeć. – Nagle spoważniał wpadając na 

pewien pomysł. – Gazeta, w której pracuje Elka, dopiero jutro wyda nowy nakład.  

– Tak, a co? 

– Mam pomysł, jak odebrać jej tę sensację. Zadzwonię do Laska. Umówię nas z nim na 

spotkanie i zobaczę, co on na to.  

– Ale co planujesz?  

– Coś,  co  ty  chciałeś  zrobić,  będąc  z  Andrzejem  –  odparł  Darek,  nie  tłumacząc  mu 

niczego więcej i wyciągnął komórkę.  

Michał  zmarszczył  brwi,  zastanawiając  się  o  co  chodzi  i  dopiero  po  dobrej  chwili  to 

zrozumiał. Nie był pewny, czy tego chce.   

 

background image

 

 

Jerzy Lasek nie był zadowolony z niespodziewanego obrotu spraw. Nie potrzeba mu było 

takiego  rozgłosu.  Niemniej  nie  miał  wyjścia  i  musiał  zgodzić  się  na  propozycję  swojego 

pracownika. Na domiar złego – pracownika związanego z Michałem Sobolewskim.  

– Mogliście  mi  obaj  powiedzieć,  że  jesteście  razem.  Nic  mnie  nie  obchodzą  wasze 

prywatne  relacje,  dopóki  to  nie  zaszkodzi  Lunie.  Dzwoniłem  do  „Sensacji  i  faktów”  i 

naczelny nie zamierza wycofać się z obwieszczenia takiej informacji. To wolne media, mogą 

umieszczać  co  chcą.  Elżbieta  Polanowska…  –  przerwał,  bo  do  gabinetu  weszła  jego  żona, 

niosąc tacę, a na niej kawę. – Dziękuję, kochanie.  

– Przepraszam, że pytam, ale mówicie o Eli Polanowskiej? 

– Tak, pani Lasek – odpowiedział grzecznie Dariusz. – Ta dziennikarka bardzo miesza w 

życiu Michała.  

– Co to znaczy „miesza”? 

– Pisze niepochlebne artykuły na mój temat. Co prawda od kilku tygodni był spokój, ale 

wcześniej ktoś doniósł jej, że wróciłem i prawdopodobnie podejmę współpracę z pani mężem.  

– O. Pamiętam ten artykuł. – Kobieta zarumieniła się i usiadła w fotelu. – To moja wina. 

Przyjaźnię  się  z  jej  mamą  i  powiedziałam  Bogusi  o  panu.  Widocznie  ona  wszystko 

opowiedziała córce.  

Lasek potarł dłonią czoło. 

– Tyle razy mówiłem ci, abyś nie rozmawiała z przyjaciółkami o… 

– Wiem, Jerzy. Nie miałam pojęcia, że jej córka szuka taniej sensacji.  

– I dlatego musimy ją wyprzedzić – przypomniał Kiliński, bo zboczyli z tematu, który on 

i Michał poruszali z szefem.  

– Tak, macie rację – przyznał właściciel Luny. – Jesteście tego pewni? – dopytał, sięgając 

po słuchawkę telefonu stacjonarnego.  

background image

– Tak – przytaknęli obaj, mimo że Sobolewski nadal nie podchodził do tego ochoczo. Nie 

miał  jednak  wyjścia.  W  sumie  jedno  miał,  po  prostu  musiałby  milczeć,  ale  w  końcu  i  tak 

każdy poznałby prawdę.  

– Dobrze. – Jerzy nacisnął dwa przyciski i powiedział do mikrofonu. – Krzysiek, chcę cię 

widzieć u siebie za chwilę. Musimy zorganizować konferencję prasową. To pilne.  

Krzysztof  Marternowski  od  kilku  lat  pracował  w  Lunie  na  stanowisku  rzecznika 

prasowego i Darek zdołał już zyskać pewność, że mężczyzna wszystko dobrze zorganizuje i 

to  natychmiastowo.  Musieli  jeszcze  dzisiaj  stanąć  przed  dziennikarzami,  żeby  odebrać 

Polanowskiej całą chwałę.  

Marternowski  niedługo  później  przyszedł  i  po  tym,  jak  zapoznali  go  z  sytuacją,  ten 

średniego  wzrostu  czterdziestolatek  o  bujnej  brodzie  i  łysej  głowie  obiecał  zorganizować 

wszystko na godzinę szesnastą. Do tej pory para miała spokój. Dlatego zaraz po zakończeniu 

spotkania i kolejnych przeprosinach pani Lasek, Michał z partnerem udali się do kawiarenki, 

gdzie zamówili tylko po małej kawie. Przez to wszystko zapomnieli, jak bardzo byli głodni. 

W obecnej sytuacji i tak nic by nie przełknęli. Szczególnie pisarz. 

– Dlaczego się tak denerwujesz? – spytał Kiliński.  

– Wiem, że wtedy tego chciałem. Działałem pod wpływem silnych emocji, zaślepienia i 

wściekłości, że mam dość życia w ukryciu. Wtedy jednak nie myślałem, jaki to będzie mieć 

wpływ na innych. Na mojego syna, Jagodę, co powiedzą mieszkańcy Utopii? Lubią mnie, bo 

im  pomagałem,  ale  kiedy  dowiedzą  się  o  mojej  orientacji,  dla  wielu  tak  nienormalnej…  – 

Wsunął palce w swoje długie do szyi, lekko kręcone włosy, pociągając za nie. 

– Dla wielu tak. Ale nasza orientacja nie jest nienormalna. Równie dobrze ja mógłbym 

powiedzieć,  że  heteroseksualność  jest  chorobą.  Śmieszne,  nie?  Lepiej  może  zadzwoń  do 

rodziców i ich ostrzeż. Ja skontaktuję się ze swoimi i powiem, że o szesnastej pojawimy się 

na żywo w każdych wiadomościach. A potem jeszcze w wieczornych, ale już z odtworzenia. 

Do Agi też przedzwonię. Potem opowie nam o reakcjach w miasteczku.  

– Ona naprawdę się tam zadomowiła. 

background image

– Tak. Wiesz, że dwa tygodnie temu zabrała resztę rzeczy, podpisała zwolnienie z pracy i 

wystawiła  mieszkanie  na  sprzedaż?  Chce  rozwinąć  księgarnię  internetową.  A  mając  takie 

kontakty, którymi ona dysponuje, na pewno jej się uda.  

– Przestała  się  bać.  Też  tak  powinienem  zrobić  –  wyznał  Michał.  –  Zadzwonię  do 

rodziców oraz Jagody i ich uprzedzę.  

Kiedy Michał odszedł na bok, Kiliński wykonał telefon do Lisieckiej. Kobieta odebrała 

po kilku dzwonkach. 

– O, nareszcie dzwonisz. Co tam?  

– Długa  historia.  Gdzie  jesteś?  –  zapytał,  bo  do  jego  uszu  dolatywały  dźwięki 

samochodów.  

– Wyszłam właśnie od lekarza. 

– Coś ci jest? 

– Nie. Po prostu będziesz wujkiem.  

– Hm? 

– Widzę  oczami  wyobraźni  twoją  minę.  Dareczku,  od  paru  dni  źle  się  czułam.  Nie 

miałam okresu, bo sądziłam, że to przez stres. Kuba w końcu zmusił mnie na zrobienie badań. 

Będę miała dziecko.  

– Jak to się stało? – zapytał i od razu poczuł się głupio. Podrapał się z zakłopotaniem po 

karku, jakby koleżanka mogła go widzieć. – Nie musisz mi opowiadać jak – dodał szybko.  

– Po  prostu  tej  pierwszej  nocy,  którą  spędziłam  z  Kubą,  poczęliśmy  dziecko.  Proste. 

Dzisiaj się o tym dowiedziałam i jadę przekazać mu wiadomość.  

–  Gratuluję,  mamuśko.  –  Zaśmiał  się  szczerze.  Spojrzał  na  Michała,  który  wrócił  do 

stolika i szepnął do niego przysłaniając mikrofon: – Aga jest w ciąży z Kubą.  

Michał  uniósł  kciuk  do  góry  i  kazał  partnerowi  pozdrowić  przyszłą  mamę.  Obiecał  też 

zadzwonić  do  Kuby  z  gratulacjami,  gdy  ten  już  o  wszystkim  się  dowie.  Podejrzewał,  że 

mężczyzna będzie w siódmym niebie.  

background image

 

 

Kuba z początku nie mógł uwierzyć w to, co słyszy. Zostanie ojcem było jednym z jego 

marzeń,  a  mieć  dziecko  z  ukochaną  kobietą  kolejnym.  Porwał  partnerkę  w  objęcia  i 

wycałował.  

–  Jestem  najszczęśliwszym  facetem  pod  słońcem.  –  Dotknął  jej  brzucha,  mimo  że  nic 

jeszcze nie było widać.  

– Co tatuśku, już się nie będziesz mógł doczekać?  

– Oczywiście. Mój dziadek będzie uszczęśliwiony, że urodzi mu się prawnuk.  

– Lub prawnuczka. Stawiam na dziewczynkę.  

– Nie  ważne  co  się  urodzi.  Będzie  nasze.  –  Szczęśliwy  Kuba  jeszcze  raz  pocałował 

Agnieszkę. – Będziemy mieli dziecko! – krzyknął.  

Kobiecie  łzy  stanęły  w  oczach.  Nie  spodziewała  się  takiej  radości.  Jeszcze  bardziej 

zaczęła kochać tego mężczyznę. Poprawiła mu opadające z nosa okulary. Kuba opadł przed 

nią na kolana i przytulił głowę do jej brzucha.  

– Maleństwo,  tu  tatuś.  Czekamy  na  ciebie  z  mamusią.  –  Ucałował  jej  jeszcze  płaski 

brzuch i  wstał.  – Kocham  cię  – powiedział do przyszłej żony, bo odkąd  zobaczył  ją po raz 

pierwszy, wiedział, że się z nią ożeni.  

– Ja ciebie też, ale włącz telewizor.  

– Dlaczego? 

– Bo za chwilę zacznie się konferencja prasowa, podczas której nasz Michał się ujawni i 

przedstawi wszystkim swojego partnera.  

Kuba  zamrugał  szybko,  ale  wykonał  polecenie  i  chwilę  później  usiedli  na  kanapie, 

oglądając konferencję, która się rozpoczęła.