Anielska Krew rozdział 1

background image

Rozdział pierwszy

Incognito i Cam to były dwa przeciwieństwa. To jednak nie

powstrzymało Michaela, szefa archaniołów, od zrobienia tego, co
zaplanował. Wcześnie rano znalazł swojego siostrzeńca i wydał mu rozkaz:

- Jeden z naszych szpiegów został zdekonspirowany i musi zostać

przemycony do bezpiecznej strefy. Cam, musisz udać się dzisiaj do
neutralnego baru i masz pójść tam incognito.

Cam błysnął kłami i zapytał:
- Tylko jak mam to zrobić, szefie? Jak mogę powiedzieć, że jestem tylko

aniołem chcącym się zabawić, z parą tych rzeczy?

Michael wzruszył ramionami w geście to-nie-mój-cholerny-problem-do-

rozwiązania i powiedział:

- Trzymaj nisko głowę, a usta zamknięte. Wiem, że obydwa te działania

są wbrew twej naturze, ale mam do ciebie zaufanie. Upewnij się, by nie
nawiązać z nikim kontaktu wzrokowego. Twoje wyjątkowe oczy mogą być
oczywistą wskazówką.

- Pieprz się, Michaelu.
- Dzięki, ale nie jesteś w moim typie. To mi przypomniało o jeszcze

jednej rzeczy. Zostaw sukuby w spokoju.

Teraz, gdy Cam siedział w mrocznym, obskurnym barze, wiedział, że

ostatni rozkaz był trudny do wykonania. Od kiedy był po części inkubem,
jego ciało pragnęło seksu jak heroinowy ćpun kolejnej działki. Przebywanie
w pobliżu tych wszystkich sukubów, oferujących darmowy seks, było
torturą. Kobiety kręciły się koło baru, rozglądając się za mężczyzną, który
zaspokoi ich potrzeby i dobry Boże, pragnął być tym mężczyzną.

Sukuby nie traciły urody jak inne demony, gdy rezygnowały z

anielskiego życia. Oczywiście, zachodziły w nich pewne zmiany, miały
bowiem czarne skrzydła, kły i kocie oczy, ale poza tym były ładne i bez
skazy. Prawdę mówiąc, to były bardziej niż ładne, każda z nich mogłaby
zawstydzić supermodelkę. Ich ciała wydawały się być stworzone wyłącznie
do seksu. Zawsze nosiły tak mało ubrań, jak to tylko możliwe, odsłaniając
wszystkie swoje najlepsze atuty.

background image

Pociągnął bardziej w dół daszek swojej czapki bejsbolówki i zmierzył

wzrokiem jedną szczególną demonicę. Był wcześniej kilka razy z tym
ciemnowłosym sukubem i ona zawsze była przebojowa. Cholera, czego by
nie dał, aby móc ją zabrać do pokoju na zapleczu na pięć minut... czekaj,
może dziesięć minut. Mógłby się z nią zabawić, najpierw trochę ssania,
potem dużo pieprzenia.

Nie będąc w stanie już się więcej powstrzymywać, głośno gwizdnął,

chcąc zwrócić jej uwagę. Kiedy spojrzała na niego, kiwnął palcem i
uśmiechnął się do niej. Natychmiast zaczęła iść w jego kierunku, kołysząc
zmysłowo biodrami pod maleńkim skrawkiem tkaniny, który nazywała
spódnicą. Widzisz, to było miłe w sukubach, że nie musiałeś tracić czasu na
wymyślne słowa, by dostać to, co chciałeś. Przeciętna rozmowa wyglądała
tak:

- Masz ochotę?
- Mmm… ok.
Nie mógł zliczyć, ile razy te słowa prowadziły do tego, że zajmował się

„interesami” w jednym z pokojów na zapleczu baru. One zawsze kończyły
się tak samo, on na brudnej podłodze z jedną lub dwoma demonicami, z
ubraniami zsuniętymi na tyle, by załatwić sprawy. Ale za to seks był
prawdziwym seksem, więc nie mógł narzekać. I było go dużo.

Był tak pogrążony w swoich pożądliwych myślach, że nie zdawał sobie

sprawy, iż nie jest już sam, bo na miejsce naprzeciwko niego wsunął się ktoś
i usiadł. Kiedy rzucił okiem i zobaczył, kto to był, omal nie spadł z krzesła.
To była Amadeaha. Jedyna anielica, której pragnął. Jedyna anielica, której
nigdy nie mógł mieć.

Początkowo Cam gapił się na nią, ponieważ był prawie pewien, że to

musi być kolejny sen z nią w roli głównej. Potem, gdy uświadomił sobie, iż
jest cholernie przytomny, gapił się na nią, bo nie mógł uwierzyć, że ona tam
naprawdę była. Nie myśląc, co robi, zaczerpnął głęboko powietrza. Nawet
wśród cuchnącego smrodu demonów, zawsze wiszącego w barze, mógł
wyczuć bzy. Amadeaha zawsze nimi pachniała, a on to uwielbiał.

Jej długie włosy w kolorze ciemnego wina były związane w kucyk.

Intensywne spojrzenie ciemnozielonych oczu sprawiało, że wydawały się
większe niż zazwyczaj. Miała na sobie niebieskie jeansy i ciasny, różowy
sweterek, który opinał jej idealne piersi.

Wydawała się tu być tak nie na miejscu. Neutralny bar był ulubionym

miejscem spotkań dla wyrzutków, demonów i zwyrodniałych aniołów, a nie

background image

tak pięknych kobiet jak ona. Jej czyste rysy stanowiły ogromny kontrast z
brudnymi podłogami, szorstkimi, drewnianymi stołami i obskurnymi
ścianami. Mógł przynależeć do takiej dziury jak ta, ale nie ona. Nigdy.

Tysiąc myśli i pytań przebiegło mu przez głowę, gdy się w nią

wpatrywał. Przede wszystkim, jak, do diabła, zaangażowała się w
szpiegowską działalność? Była bratanicą Jehela, przywódcy aniołów
sprawiedliwości. Od kiedy anielscy wojownicy byli w stanie wojny z
aniołami sprawiedliwości, powinna być ostatnią osobą, której Michael
mógłby zaufać. Była też jedyną anielicą, która potrafiła zawrócić w głowie
Camowi, odkąd demony go przemieniły.

Cam jęknął w duchu, gdy przypomniał sobie, kiedy ostatni raz widział

Amadeahę. To był dzień wybuchu buntu, a on wtedy zachorował i stracił
rozum. Tego dnia bełkotał jakieś cholernie żenujące rzeczy. Wszystkie były
wyznaniem, co tak naprawdę do niej czuł. Do tego wszystkiego wyjawiał to
między omdleniami. Miał upaść do jej stóp trzy lub cztery razy, w zależności
od tego, kto opowiadał tę historię i w jakim stopniu chciał wkurzyć Cama.

Patrzyła na niego wyczekująco, więc wiedział, że powinien coś

powiedzieć. Jego myśli się plątały, gdy próbował przypomnieć sobie coś
czarującego. Rozmowy z kobietami nigdy nie były jego mocną stroną, nawet
nim stał się wielki i straszny. Wiedział, że musi coś powiedzieć, bo nie mogli
siedzieć cały dzień przy brudnym stole i gapić się na siebie. W końcu
wypalił:

- Myślałem, że rude nie powinny nosić różowego?
W duchu wzdrygnął się na te słowa. Tak, to było czarujące jak kopniak.

Spojrzała na swój sweterek i pogładziła go małą rączką, nim popatrzyła na
niego. Zauważył, że trochę drżała i musiał oprzeć się niedorzecznemu
pragnieniu wyciągnięcia ręki i pocieszenia jej.

- Przepraszam – jej głos był tak miękki i delikatny, jak zapamiętał. – Nie

jestem przyzwyczajona do ubierania się jak ludzie.

- Naprawdę? A to jak ci się podoba?
Delikatnie wzruszyła ramionami, ściągając różowe usta z dezaprobatą.
- Uważam, że ich ubrania są raczej ograniczające.
- Tak, racja, biustonosze to cholerstwo.
Auć, ten ostatni komentarz był całkowicie nie na miejscu, ale cóż. Miał

reputację kogoś, kto najpierw mówi, a potem myśli, więc równie dobrze
mógł spełnić te oczekiwania. Pochyliła głowę na bok z zdezorientowanym
wyrazem twarzy.

background image

- Co to jest biustonosz?
Omal nie spadł z krzesła po raz drugi tej nocy. Może to nie była

najseksowniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek usłyszał od kobiety, za to
najbardziej niewinna. Nie próbowała go podniecić, była po prostu sobą. Jego
wzrok, kierowany własną wolą, zsunął się na jej piersi. Myśl o tych
idealnych rzeczach, nagich pod ciasnym, puszystym sweterkiem, sprawiła,
że brudne jeansy, które miał na sobie, zrobiły się za ciasne. Powiercił się na
miejscu i próbował wyglądać na znudzonego i niewzruszonego jej
obecnością.

Co musiał zrobić, by wyrzucić stąd Amadeahę, poza zasięg jego rąk tak

szybko, jak to tylko możliwe, zanim zrobi lub powie coś, czego oboje będą
żałować. Po pierwsze, co, do cholery, Michael sobie myślał, umieszczając go
w tym samym pomieszczeniu z anielicą, nic mu o tym nie wspominając? Nie
było tajemnicą w ich rodzinie, że Cam miał zawsze słabość do Amadeahai.

Czuł, że nie spuszcza z niego wzroku, więc niechętnie podniósł oczy. Jak

tylko ich spojrzenia się spotkały, wiedział, że jest w wielkich tarapatach.
Przez ten czas jego uczucia względem niej nie osłabły, jeśli już, to stały się
silniejsze. Cholera, kurwa, psiakrew, musiał utrzymać między nimi tak duży
dystans, jak to tylko możliwe.

* * * *

Dobry Boże, jak ona kochała jego oczy. Zawsze tak uważała, mimo iż

rzadko je widziała. Cam wstydził się ich, więc zawsze nosił ciemne okulary
albo skupiał spojrzenie na swoich stopach, ukrywając je poza zasięgiem
wzroku. Ale dla niej były piękne. Miały głęboki, ciemnoniebieski kolor i tak
duże tęczówki, że białka były prawie niewidoczne. Źrenice miały wydłużone
i ukształtowane jak u kota. To były oczy demona i nie miała wątpliwości, że
to dlatego tak bardzo ich nienawidził.

Przez chwilę zastanawiała się, co by pomyślał, gdyby wiedział, że

widziała je w snach każdej nocy. To były też grzeszne sny, co było wspaniałe.
Nigdy nie miała mężczyzny, ale to nie znaczy, że była naiwna. Słyszała, co
szeptały inne anielice sprawiedliwości o swoich różnych wyczynach. Tak

background image

więc miała wiele nieprzyzwoitych fantazji, które były bardzo sugestywne i
zawsze z nim w roli głównej. Dotarło do niej, że gapi się na niego, jak jakaś
chora z miłości nastolatka, więc zdecydowała się przejść do rzeczy.
Nerwowo oblizała wargi i powiedziała:

- Muszę porozmawiać z Michaelem tak szybko, jak to możliwe.
Zsunął swoją czapkę na oczy i rozejrzał się po pomieszczeniu. Mimo iż

były zakryte, dokładnie wiedziała, jak wyglądają jego włosy. Były w kolorze
blond, a on zawsze nosił je tak, że wyglądały, jakby ktoś po prostu
przeczesał je palcami. Serel, jedna z kilku jej przyjaciółek wśród aniołów
sprawiedliwości, zawsze nazywała to stylem właśnie-uprawiałem-seks.

Uświadomiła sobie, że próbował ukryć, kim jest i nerwowo splotła

dłonie. Był Camaelem, przywódcą empatów, członkiem Zakonu i jednym z
najbardziej poszukiwanych aniołów w Niebie. Co on sobie, do diabła, myślał,
że ukryje to, kim był, po prostu zakładając jakieś brudne ubrania i głupią
czapkę? Wyłowiła go z tłumu zaledwie w kilka sekund. Sądził, że ile by to
zajęło aniołom sprawiedliwości, czy demonom? Na domiar złego
zachowywał się tak, jakby niczym się nie przejmował. Jak on śmie być taki
niewzruszony jej obecnością, kiedy ona gotowa była rozpaść się na sam jego
widok?

Przede wszystkim on był jedynym powodem, dla którego zgłosiła się na

ochotnika, by zostać szpiegiem. Jedyną rzeczą, która trzymała ją przy życiu
ciągu ostatnich tygodni po tym, jak została odkryta, uwięziona i
wychłostana, było wyobrażanie sobie Cama. I pomyśleć, że on mógłby tak
mało przejmować się jej torturami.

- Ktoś z pewnością odkryje, kim jesteś – warknęła pod nosem, gdy gniew

zastąpił ból.

Posłał jej pewny siebie uśmiech.
- Tutejsze demony wiedzą, że lepiej ze mną nie zadzierać. Co do aniołów

sprawiedliwości, to mnie nie przerażają.

- Wciąż nie rozumiem, dlaczego Michael nie umówił nas w bezpiecznym

domu. To byłoby bardziej wygodne.

- Ponieważ nie chciałaś przyjść sama. Nalegałaś, by mieć kogoś, kto ci

będzie towarzyszyć. O ile wiem, mogłaś przyprowadzić samego Jehela
prosto do naszych drzwi.

- Wzięłam Serel, ona jest moją przyjaciółką, nigdy mnie nie zdradzi.

Właściwie, to ona pomogła mi uciec – Amadeaha nigdy nie przepadała za

background image

stosowaniem przemocy, ale teraz była gotowa jej użyć. Może to by usadziło
jego arogancki tyłek.

- Nie znam Serel, dlatego jej nie ufam. A przy okazji, gdzie ona jest?
- Kiedy cię zobaczyła, wróciła do Nieba.
- Właśnie dlatego nie możemy jej ufać. Jest jedną z nich.
- A co ze mną? Nie ufasz mi? – zapytała bez tchu. Nienawidziła tego, że

jego zdanie tak wiele dla niej znaczyło.

- Michael ci ufa – odparł beznamiętnie.
Świetnie, jeśli chciał zimno i bezosobowo, to też tak mogła.
- Mam pewne informacje i koniecznie muszę je mu przekazać.
- To dlatego posłał mnie do ciebie. Chociaż byłoby o wiele łatwiej,

gdybyś po prostu wysłała wiadomość ze smartfonu.

Poczuła nową falę gniewu z powodu jego zblazowanego zachowania.

Straciła wszystko, by zdobyć tę wiadomość, a on rozłożył się na krześle,
zachowując się tak, jakby jej misja to było nic wielkiego. Nie miała domu,
rodziny i czuła potworny ból, a jego to nie obchodziło i co, do diabła, miał na
myśli mówiąc o wysyłaniu wiadomości ze smartfonu?

- Po prostu zabierz mnie do szefa. Przede wszystkim to on powinien był

do mnie przyjść – pragnęła cofnąć te słowa, jak tylko je wypowiedziała.

Kiedy w końcu okiełzna swój temperament, pozwalający jej mówić

głupie rzeczy? Cam uniósł czapkę i posłał jej wkurzone spojrzenie.

- Niespodzianka, cukiereczku, Michael jest bardzo zajętym chłopcem.

Nie będzie skakał, gdy ty pstrykniesz palcami. Twój wujek Jehel powinien ci
to powiedzieć.

- Mój wujek nigdy nie miał w zwyczaju wiele ze mną rozmawiać. Nie

przejawiał względem mnie tego, co mógłbyś nazwać czułymi uczuciami –
mimowolnie studiowała swoje paznokcie, próbując zignorować fakt, jak
trudno było jej to głośno przyznać. Zamrugała, bo coś zapiekło ją w oczy. To
nie były łzy, cholera, ponieważ nie zamierzała już płakać nad swoją rodziną.
Postanowiła zostawić ten temat, a skupić się na kimś innym, o kim
desperacko pragnęła wiadomości. – Chociaż bardzo wiele mówił o
zaginionym synu.

- Jehel też nigdy nie żywił do niego czułych uczuć. Poza tym wie, gdzie

jest Dina – Cam się uśmiechnął, szybko migając kłami. – Jeśli chcesz się
dowiedzieć czegoś o swoim kuzynie, dlaczego po prostu nie przyjdziesz i
nie zapytasz mnie wprost bez owijania w bawełnę?

background image

Nie odpowiedziała od razu, bo zahipnotyzowana wpatrywała się w jego

usta. Ten jeden raz, gdy się poświęciła, by ją ugryzł, był punktem zwrotnym
w jej życiu. Wtedy był chory i nie bardzo przytomny, więc prawdopodobnie
nie pamiętał tej chwili, ale ona tak. Nawet mimo dość sporego bólu,
wszystko co pamiętała, skupiało się na uczuciu obejmujących ją ramion,
jego miękkich ust dotykających jej szyi, sposobie w jaki jego język pieścił jej
ciało, zanim zatopił w niej zęby. Zdała sobie sprawę, że dotknęła miejsca na
szyi, w które ją ugryzł i szybko opuściła rękę.

- Dobrze, więc pytam – powiedziała energicznie, zawstydzona i

zakłopotana, że pozwoliła się rozproszyć podniecającej parze kłów. – Co
słychać u mojego kuzyna?

- Dina radzi sobie naprawdę dobrze. Ma pewne problemy z gniewem, ale

po tym, jak traktował go ojciec, kto by nie miał? Jest naprawdę blisko z
moim młodszym bratem Bearem.

- Jak twoi bracia go traktują? Dina jest taki mały i potulny, że martwię

się, iż jest wokół niego tylu archaniołów.

Z jakiegoś powodu ten komentarz go rozbawił.
- Cała ósemka nas, braci Lehor, bardzo lubi Dinę. Musisz pamiętać, że

kilka lat nie widziałaś swojego kuzyna. Bardzo się zmienił.

- Czy mogę… Chodzi mi o to, czy byś… – przerwała, nie będąc w stanie

kontynuować.

Amadeaha nienawidziła prosić kogoś o przysługi, ponieważ zawsze ją

uczono, by nie okazywała słabości. Cam unikał jej wzroku, bacznie
obserwując bar, czujny na niebezpieczeństwo.

- Dina chciałby się z tobą zobaczyć. Jak tylko wymyślimy, co z tobą

zrobić, zabiorę cię do niego.

- Dziękuję.
Wzięła kilka głębokich oddechów, by uspokoić żołądek, ponieważ czuła,

jakby wszystko w nim tańczyło, odkąd weszła do baru i to nie było z
powodu Cama. Nic nie mogła poradzić, że czuła wszystkie emocje wirujące
wokół niej. To nie demony, czy anioły doprowadziły ją do przeciążenia. To
byli ludzie.

Przed wieczorem była kilka razy na Ziemi. Słyszała, że ludzkie emocje

były najtrudniejsze do stłumienia i teraz ona doświadczała tego na własnej
skórze. Przełknęła kilka razy gorzką ślinę i zacisnęła zęby. Ostatnią rzeczą,
jakiej pragnęła, było zwymiotowanie na kolana Cama. Jakoś nie sądziła, że
to by zrobiło na nim dobre wrażenie.

background image

Sięgnął przez stół i złapał ją za rękę. Jak tylko jej dotknął, niepokój

zniknął. Kilka razy lekko pogłaskał opuszką kciuka wnętrze jej nadgarstka.
Każdy ruch sprawiał, że jej serce biło trochę mocniej w piersi.

- Powinienem był zdać sobie sprawę, że szybko rozchorujesz się od tych

wibracji – jego łagodny, troskliwy głos był całkowitym przeciwieństwem
wcześniejszego sarkastycznego. – Mogę wchłonąć część z nich, aby ci
pomóc. Czy już lepiej?

- Tak, dziękuję.
Uśmiechnął się lekko.
- Co mi z bycia przywódcą empatów, jeśli nie mogę czasami pomóc

jednemu z nich?

Wciąż pocierał jej nadgarstek, a to wprawiło jej ciało w dreszcz.

Zastanawiała się, jakie to uczucie doświadczyć tego na innych częściach
ciała. Kiedy poczuła, że jej policzki robią się gorące, szybko spojrzała w dół,
bojąc się, iż widząc jej rumieniec, będzie wiedział, o czym myśli.

- Jestem aniołem sprawiedliwości, nie empatą.
- Skoro tak mówisz – powiedział nieprzekonany. – Nudności i niepokój

wkrótce miną. Przybycie pierwszy raz na Ziemię jest zawsze trudne dla
empaty. Dlatego zazwyczaj stopniowo wdrażamy ich do tego.

- Nie jestem empatą – powtórzyła.
Puścił jej nadgarstek i musiała sama siebie powstrzymać przed

rzuceniem się przez stół i chwyceniem z powrotem jego ręki.

- Dina też to powtarzał – pochylił się i spojrzał na nią. – Pozwól mi zadać

jedno pytanie. Ty i Dina byliście dobrzy jako aniołowie sprawiedliwości?

- Byliśmy okropni – przyznała, a jej ramiona opadły w geście porażki.
- To dlatego, że nie jesteście aniołami sprawiedliwości, obydwoje

jesteście empatami. Wasi tatusiowie nie chcieli mieć anielskiego wojownika
w rodzinie, więc nie pozwolili Michaelowi was szkolić.

- Ha! – wykrzyknęła triumfalnie. – Teraz wiem, że się mylisz. Mój starszy

brat Haniel był archaniołem, zanim został ranny.

Westchnął niecierpliwie.
- Może więc twój ojciec nie chciał mieć w rodzinie dwóch. Naprawdę nie

wiem, dlaczego to zrobił, ale zrobił. Jesteś empatą. Rozpoznaję cię jako
jednego z moich stronników, gdy cię prześwietlam.

Cofnęła się, czując się jak na widelcu.
- Prześwietlasz mnie?
- Wszystkich sprawdzam. Zaufanie przychodzi mi z trudem.

background image

Amadeaha nie powinna być zaskoczona tym wyznaniem. Cam spędził

miesiąc w Piekle jako więzień. Tam, gdzie demony zmieniły go z anioła w to,
kim teraz był. Przed i po okrutnie go torturowały.

Mała demonica zbliżyła się do ich stolika i usiała na krześle blisko Cama.

Odwróciła się do Amadeahai skrzydlatymi plecami, gdy nachyliła się, kładąc
dłoń na udzie Cama. Amadeaha poczuła falę zazdrości przepływającą przez
jej ciało, szybko ustępującą złości, gdy on nawet nie próbował zwiększyć
odległości między sobą a sukubem. Demonica nachyliła się bliżej ku twarzy
Cama i roześmiała.

- A więc, miałam rację, czyż to nie Król Empatów? – przesunęła dłonią w

górę jego uda. – Rozpoznałabym to ciało wszędzie.

Ciemnowłosa kobieta była ubrana, jeśli to maleństwo, które miała na

sobie, można nazwać ubraniem, w obcisły, niebieski, skórzany strój. Jej
krótka spódniczka ledwo zakryła tyłek, a koszulka była wycięta tak nisko, że
Amadeaha spodziewała się, iż lada chwila z niej wyskoczy. Jej zdaniem nie
dostała od sukuba dodatkowych punktów za swoje widowiskowo
wyglądające ubrania. Spojrzała na swój sweter i jeansy, i nagle poczuła się
jak czyjaś zaniedbana, stara matka. Cam lekko pokręcił głową.

- Nie dzisiaj, jestem tu w interesach.
- Jesteś pewien? Jest tu ze mną jedna z moich sióstr. Założę się, że ją

pamiętasz. Wygląda trochę jak ja, ale ma nieco więcej tutaj – demonica ujęła
piersi. – Nasza trójka miała ostatnio mnóstwo zabawy.

Słysząc to, Amadeaha niemal głośno jęknęła. Z pewnością nie uprawiał

seksu z obiema siostrami jednocześnie. Czy to w ogóle możliwe? Czytała o
takich rzeczach w tych erotycznych książkach, które kilka z anielic
sprawiedliwości przemyciło dla niej, ale to w rzeczywistości nie było
możliwe. A może było? Rzuciła Camowi pytające spojrzenie, by zobaczyć jak
wije się niespokojnie na krześle, unikając jej wzroku. Zaszokowana
wypaliła:

- Ty i twoja siostra byłyście z nim w tym samym czasie?
Sukub zwrócił swoje niebieskie oczy na Amadeahę, były kocie,

identycznie jak u Cama. Ten z kolei nacisnął czapkę tak, że całkowicie ukrył
swoje oczy, garbiąc się na krześle z jękiem. Cisza przy stole była tak ciężka,
że Amadeaha zaczęła się skręcać. Czuła się jak idiotka pierwszej klasy.
Demonica w końcu odwróciła się na krześle, więc cała jej uwaga skupiła na
Amadeahai.

background image

- No popatrzcie na to. Król Empatów ma jakąś małą anielicę dziewicę.

Czy to nie słodkie?

- Zostaw ją w spokoju – warknął Cam. – Ona nawet nie wie, o czym my

tak naprawdę rozmawiamy.

Po raz drugi tego wieczoru miała ochotę mu przyłożyć.
- Ależ wiem. Miałeś orgietkę z dwiema kobietami. Ja po postu nigdy

wcześniej nie spotkałam nikogo, kto by to zrobił.

Demonica posłała jej szczery uśmiech.
- Cóż, skarbie, jeśli chcesz poznać szczegóły, to będę bardziej niż

szczęśliwa, mogąc zdać ci relację.

Cam zerwał się z siedzenia.
- Nie, ona nie chce szczegółów. Trzymaj buzię na kłódkę.
Demonica obróciła się na krześle tak, by znaleźć się z nim twarzą w

twarz.

- Ale ja mam kilka wiadomości, które chciałbyś usłyszeć. Widziałam

twojego brata Derela.

Tym razem to Amadeaha głośno westchnęła. Brat Cama, Derel, zaginął

trzy miesiące temu. Cam i Michael szukali go nieustannie i, aż do teraz, nie
mieli o nim żadnych wieści. Cały ból ponownie wrócił do Amadeahai.
Szukała informacji o miejscu pobytu Derela i zabrnęła za daleko. Potknęła
się i Jehel oraz jej ojciec Kyian odkryli, że była szpiegiem. Cam spojrzał na
demonicę z powagą.

- Proszę, musisz mi powiedzieć wszystko, co wiesz. Zapłacę ci, ile

zechcesz.

Twarz demonicy złagodniała.
- Nie wszystkie demony weszły w sojusz z aniołami sprawiedliwości.

Jest wiele takich, które by chciały, żeby to anielscy wojownicy wygrali tę
wojnę. Poza tym, lubię cię i podziwiam, Królu Empatów. Nie mogłabym
wziąć pieniędzy od ciebie.

Cam wciąż nie wyglądał, jakby mu ulżyło, jeśli już, to wydawał się być

bardziej zdenerwowany.

- To jedyny sposób, w jaki mogę ci zapłacić. Inaczej tego nie zrobię.
- Nie proszę cię o seks ani o krew. Dam ci te informacje za darmo.
Rozejrzała się po barze, by się upewnić, że nikt nie podsłuchuje, zanim

powiedziała:

- Widziałam go dwa dni temu na jakimś rynku handlarzy niewolników.
- Gdzie? Z kim?

background image

Pokręciła głową.
- To nie ma znaczenia. Został sprzedany.
Cam zaklął cicho.
- Więc zdradź mi położenie budynku handlarzy niewolników. Zmuszę

ich, by powiedzieli mi, kto sprzedał mojego brata.

- To nie ma sensu . Handlarze przenoszą się ciągle z miejsca na miejsce.

Tak samo robią z archaniołami, więc ich nie znajdziesz – znowu położyła
rękę na jego nodze, ale tym razem był to gest pocieszenia, a nie o podłożu
seksualnym. – Pomyślałam, że znajdziesz pocieszenie, wiedząc, iż twój brat
żyje.

- Dziękuję ci, pewnego dnia znajdę sposób, by spłacić tę przysługę –

powiedział łagodnie.

Amadeaha mogła się założyć, że już on znajdzie sposób, by się jej

odpłacić. Sukub nadal go obmacywał, a ten kretyn nie zrobił nic, żeby to
powstrzymać. Stwierdzając, że widziała już wystarczająco, wstała z krzesła i
ruszyła ku wyjściu. Szybka jak błyskawica dłoń wystrzeliła i złapała ją za
nadgarstek. Cam wciągnął ją z powrotem na krzesło tak szybko, że ledwie
miała czas na stłumienie okrzyku bólu, gdy jej plecy w nie uderzyły.

Siadaj, zamknij się i próbuj zrobić się tak niedostrzegalna, jak to tylko

możliwe. Nakazał jej w głowie, przypominając, że był jednym z niewielu
aniołów, którzy posiadali zdolności telepatyczne. Jest tu kilka demonów,
które mają co do ciebie podejrzenia.
Nie co dzień się zdarza, że piękna
anielica przychodzi do jakiegoś gównianego, obskurnego baru.

Zamknęła mocno oczy i próbowała wysłać mu swoje myśli Zamknij się i

przestań mi rozkazywać. Ale ponieważ nie była telepatką, nie dostał jej
wiadomości. Siedziała wściekła, dopóki nie uderzyła ją nagła myśl. Cam
powiedział, że jest piękna. Cóż, tak naprawdę nie powiedział, pomyślał to w
jej głowie, ale według niej to się wciąż liczyło. Starała się nie wyglądać na
zadowoloną z siebie, gdy przyglądała się toczącej się rozmowie.

- Daj mi adres – rozkazał demonicy. – Nawet jeśli Derela już tam nie ma,

być może uda mi się coś znaleźć, gdy będę tam na miejscu.

Demonica zapisała go na kawałku papieru. Kiedy skończyła, spojrzała na

Amadeahę i ciężko westchnęła.

- Przypuszczam, że Król Empatów już więcej nie będzie się z nami bawił.
- Hę? – powiedział zdekoncentrowany Cam, nawet nie podnosząc

wzroku znad papieru, który mu podała.

- Teraz, gdy masz już piękną anielicę, nie będziesz nas potrzebował.

background image

Cam uniósł głowę.
- Ona nic dla mnie nie znaczy.
Amadeaha starała się nie dopuścić, by ta uwaga ją dotknęła, ale tak się

stało. Oczywiście, że nic dla niego nie znaczyła. Jej wuj Jehel był nie tylko
przywódcą aniołów sprawiedliwości, ale też największym wrogiem Cama.
On był tym, który wrobił Cama i pomógł demonom go uwięzić, i zabrać do
Piekła. Jej wuj był również tym, który wypowiedział Camowi wojnę i
wszystkim anielskim wojownikom, i polował na nich, jakby byli pospolitymi
przestępcami. Więc nie była zaskoczona, że nie żywił ku niej żadnych uczuć.
Tak, to boli, ale jakoś będzie musiała to przeboleć. Naprawdę będzie
musiała.

Demon podszedł do nich i klepnął Cama w ramię. Miał na sobie

kowbojskie buty, jeansy i koszulkę. Jego głowa i ciemne ciało były pokryte
kościstymi kolcami, także prawie przypominał jeżozwierza. Amadeaha była
w szoku, widząc, iż Cam uśmiechnął się do demona i uścisnął jego rękę.
Następnie obaj zaczęli rozmawiać w języku demonów, zachowując się jakby
byli dozgonnymi kumplami.

- Mangus od lat jest bliskim przyjacielem Króla Empatów – wyjaśnił

sukub.

Cam był tak pochłonięty rozmową z demonem, że wydawał się nie

słyszeć rozmowy kobiet. Kiedy Amadeaha tylko potrząsnęła głową z
niedowierzaniem, sukub cmoknął językiem.

- Wydajesz się zaskoczona, że anioł może przyjaźnić się z demonem. To

się zdarza cały czas. Nie wszyscy jesteśmy źli, niektórzy z nas mają dobre
cechy. Pamiętaj, też kiedyś byliśmy aniołami.

Amadeaha spojrzała kobiecie głęboko w oczy i zobaczyła coś, czego

nigdy się nie spodziewała zobaczyć u demona, troskliwą duszę. Zawsze ją
uczono, że wszystkie demony były zimne i niezdolne do współczucia.
Jednak ta demonica dowiodła, iż ma serce, kiedy powiedziała Camowi o
bracie. Amadeaha nigdy nie brała pod uwagę tego, że może demony mogły
być czymś więcej niż tylko potworami.

- Przepraszam, nigdy nie myślałam o tym w ten sposób – przyznała. –

Sądzę, że to była krótkowzroczność z mojej strony.

- Byłam uzdrowicielką, zanim stałam się tym – demonica wskazała na

swoje skąpe ubrania, aby zasygnalizować swoją pozycję. – Wyczuwam, że
jesteś ranna. Czy jest coś, co mogę zrobić, by ci pomóc?

background image

Amadeaha uśmiechnęła się na tą życzliwość. Pierwszy raz od tygodni

ktoś ją jej okazał. Kto by pomyślał, że to będzie demon?

- Dziękuję, ale nie. Poradzę sobie.
- Czy jest jakiś konkretny powód, dla którego nie mówisz Królowi

Empatów, że jesteś ranna?

Amadeaha rzuciła zaniepokojone spojrzenie na Cama, ale on wciąż

rozmawiał ze swoim demonicznym kumplem.

- On ma dostatecznie dużo zmartwień bez dodawania mnie do swojej

listy.

Demon postukał długimi, czerwonymi paznokciami o stół.
- Zabawne, miałam wrażenie, że ty już jesteś na szczycie jego listy.
Cam odwrócił się i warknął:
- Musimy iść. Natychmiast.
Chwycił Amadeahę za nadgarstek i praktycznie wlókł za sobą,

opuszczając bar. Ledwie miała czas pomachać swojej nowej przyjaciółce,
gdy wychodzili.

- Po co ten pośpiech? – zapytała łapiąc oddech.
Musiała biec, by nadążyć za jego długimi krokami. Wskazał w kierunku

baru, gdzie grupa aniołów sprawiedliwości wchodziła przez te same drzwi,
które opuścili kilka sekund wcześniej. Podszedł do samochodu i otworzył
przed nią drzwi. Spojrzała na ograniczoną przestrzeń i zaczęła panikować.
Gdy była dzieckiem, jej kuzyn Azreal zamknął ją kiedyś w kufrze. Od tamtej
pory, z pasją nienawidziła zamkniętych przestrzeni, a samochód wydawał
się jej dokładnie tym być.

- Nie mogę – powiedziała słabo. – Nie możemy po prostu stąd zniknąć?
Prychnął niezadowolony.
- Nie, nie możemy. W przypadku, gdybyś zapomniała, rada

sprawiedliwości osłoniła Ziemię. Od początku wojny żaden z anielskich
wojowników nie jest w stanie się przenieść. Jesteśmy zdani na ludzki
transport.

Położył rękę na jej plecach i lekko popchnął. Odepchnęła go mocno i

zaczęła iść, niemalże biegnąć, w przeciwnym kierunku. Zatrzymał ją i
przyciągnął do piersi. Jego ramię było jak stalowa taśma, naciskająca na jej
ranne plecy. Zaczęła go bić, po części z bólu, po części z paniki.

- Cii… kochanie. Musisz się uspokoić – uciszał ją, opierając swoje czoło o

jej.

background image

Gdy tylko ich głowy się spotkały, niepokój i strach odeszły. Wiedziała, że

to dlatego, iż użył swoich umiejętności empaty, by złagodzić jej niepokój, ale
było tam coś więcej. Musiało być, czy też było to tylko pobożne życzenie z jej
strony?

Jego usta były tylko kilka cali od jej, a za każdym razem, gdy wziął

głęboki oddech, czuła jego delikatny powiew na policzku. Jego oddech był
słodki jak ludzkie cukierki, które Haniel wykradał dla niej i Diny. Słodki
zapach mieszał się z jego męską wonią, tworząc dziwną mieszankę. Prawdę
mówiąc, to połączenie przypominało Amadeahai jego wiele osobowości:
bardzo twardą i waleczną, jak i tą ukrytą, z nutą słodyczy, którą tylko
niewielu udało się zobaczyć.

Dopiero gdy jej piersi otarły się o jego klatkę piersiową, zdała sobie

sprawę, że kołysał ją w ramionach. Był wysoki, ale gdy tylko odchyliła głowę
do tyłu, ich twarze znalazły się blisko siebie. Była zaskoczona, widząc swoje
ręce ściskające jego biceps, choć ich tam nie umieszczała. Jego niebieskie
oczy wyrażały szok, a potem, czego była całkowicie pewna, pożądanie.

- Igrasz z ogniem – ostrzegł ją cicho.
Podwójne znaczenie jego słów nie uszło uwadze obojga. Nie tylko był

częścią Zakonu, był tym, który kontrolował żywioł ognia.

- Lubię ogień.
Mimo iż wypowiedziała te słowa namiętnym szeptem, czuła na twarzy

rumieniec. Nie była przyzwyczajona do flirtu, bo nigdy tego nie robiła. Cóż...
nigdy wcześniej z nikim oprócz niego. Opuścił głowę z cichym jękiem i
wiedziała, że chce ją pocałować. Nie miał to być jakiś zwyczajny pocałunek,
ale jeden z tych wprawiających w zachwyt, o których szeptały inne kobiety.
Oblizała wargi w oczekiwaniu i zamknęła oczy.

Przeszkodził im krzyk spoza parkingu. Amadeaha westchnęła

rozczarowana, gdy Cam podniósł głowę, by zobaczyć, kto to był. Kiedy
zaczął przeklinać w kilku różnych językach, wiedziała, że nie było dobrze.
Spojrzała tam i zobaczyła aniołów sprawiedliwości, którzy ich zauważyli i
biegli w ich kierunku.

Zanim zdążyła pokłócić się o wejście do samochodu, rzucił ją do środka,

po czym zatrzasnął drzwi. Przebiegł na drugą stronę i dostał się do
wewnątrz drzwiami kierowcy. Sięgając nad nią, przypiął ją pasem
bezpieczeństwa, zanim włączył zapłon. Aniołowie sprawiedliwości
rozstawili się, blokując wyjście i podnieśli broń.

- Trzymaj się – powiedział Cam. – Może być trochę niespokojnie.

background image

Zanim zdążyła zapytać, co ma na myśli, wcisnął gaz do dechy i skierował

samochód prosto na aniołów sprawiedliwości. Ci odpłacili się ostrzałem.
Amadeaha krzyknęła zaskoczona, nim pochyliła głowę.

- Strzelają do nas – wiedziała, że stwierdza coś oczywistego, ale strach

sprawił, że zgłupiała.

- Naprawdę? – zakpił. – Nie zauważyłem. Dzięki za zwrócenie na to

mojej uwagi.

Ostro obrócił samochód w kółko. Złapała się deski rozdzielczej, próbując

utrzymać pozycję pionową, cały czas powtarzając żołądkowi, by się
uspokoił. Cam skierował się ponownie na aniołów sprawiedliwości, ale ci
tym razem zanurkowali w bok. Gdy byli pochyleni, wyjechał na ulicę i
szybko ruszył, zostawiając ich w tyle. Kiedy bar zniknął w ciemności,
Amadeaha usiadła i starała się nie wyglądać na będącą pod wrażeniem.

- Musisz być przyzwyczajony do aniołów i demonów, które ciągle do

ciebie strzelają.

- W istocie, jestem – odwrócił się i posłał jej ponure spojrzenie. – Z

wyjątkiem tych razów, gdy nie strzelają do mnie. Oni strzelali do ciebie.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Anielska Krew rozdział 2
Anielska Krew rozdział 4
Anielska Krew rozdział 3
Anielska Krew rozdział 5
Cynthia Eden Związani przez krew Rozdział 1 2
Rozdział 22 Krew i Rozdział 23 dwulicowość
Cynthia Eden Związani przez krew Rozdział 1 4
Cynthia Eden Związani przez krew Rozdział 1 3
rozdzial dna krew
Anette Curtis Klause Krew jak czekolada rozdział 3
Anette Curtis Klause Krew jak czekolada rozdziały 1 2 by Dori1703
Krew i choroby układu krwionośnego
KREW 6
Podstawy zarządzania wykład rozdział 05
krew i limfa
Święta krew Jezusa
2 Realizacja pracy licencjackiej rozdziałmetodologiczny (1)id 19659 ppt
Ekonomia rozdzial III

więcej podobnych podstron