Artykuł pobrano ze strony
eioba.pl
Śmierć człowieka zaczyna się od śmierci jednej komórki.
Każda komórka naszego ciała ma na końcu kodu DNA informację "a teraz popełniasz
samobójstwo".
Dawno, dawno temu...
... kiedy Ziemia jeszcze stygła, a w atmosferze nie było życidajnego tlenu... zaraz zaraz! Ale
czemu tlen miałby być zyciodajny, skoro można oddychać beztlenowo? Początki życia na Ziemi
były trudne. Pierwsze komórki musiały się zmierzyć z wyzwaniem jakim było przetrwanie w
skrajnych warunkach - braku pożywienia, gwałtownych zmian temperatury, zasolenia
środowiska, oddziaływania (szkodliwego dla tych organizmów) tlenu czy światła słonecznego i
inne. Jedyną śmiercią jaką znały pierwsze komórki życia była śmierć w wyniku niekorzystnego
wpływu środowiska. Stąd wniosek,że musiały mieć fantastyczne zdolności do przystosowania się
do zmieniających się warunków. Kiedy nie walczyły o przetrwanie, miały zupełnie wygodne
życie, mnożyły się w nieskonczość, wesoło kopiując swój DNA.
Tlen był wtedy prawdziwym zabójcą. Komórki strasznie się go bały, a te,które nie potrafiły się
uodpornić na jego szkodliwe działanie ginęły wielkimi partiami. I wtedy właśnie powstała ta
słynna dewiza, która przyświeca dzisiaj wielu koalicjom rządowym "Jak nie możesz kogoś
pokonać to się do niego... przyłącz!" i tak powstały organizmy oddychające tlenem: )!
Świat był wielką mikrobiologiczną zupą, w której ewolucyjne mechanizmy doprowadziły niektóre
komórki do kolejnego ciekawego pomysłu, który dzisiaj również ma zastosowanie w przypadku
koalicji rządowych: "W kupie siła, bo kupy nikt nie ruszy!". Komórki wykombinowały,że łącząc
się w większe grupy, dzieląc się funkcjami życiowymi mogą być bardziej konkurencyjne w walce
o pożywienie i być zabezpieczone przed atakiem drapieżników. Tak powstały organizmy
wielokomórkowe,ale czy połączenie w dużą grupę już jest wystarczającym powodem,żeby
pojawiła się śmierć? (tu też można odwołać się do koalicjii) Organizmy z początków życia były
nieśmiertelne. Co więc sprawiło,że śmierć pojawiła się na Ziemi?
Aby dokładniej wytłumaczyć ten problem musimy trochę zgłębić życie pojedynczej komórki...
...za tkankami, za tkankami...
...wyobraźcie sobie,że siedzicie w zupełnej ciemności, jest wilgotno, w koło rozbrzmiewia
rytmiczny basowy dźwięk o częstotliwości około 60Hz. Pukpuk! Gdzie jesteście? Zapalacie
światło i odkrywacie,że jesteście przy własnym, miarowo bijącym sercu. Jesteście tak mali,że z
podziwem oglądacie komórkę mięśnia sercowego - waszego mięśnia sercowego: ). Co musicie
wiedzieć to to,że komórki są trójwymiarowe, nie tak jak pokazują książki z bioli i mikroskopy.
Komórka ma dość regularne kształty i dość intensywnie "pracuje". Co mam na myśli? Nasza
komórka (nazwijmy ją na potrzebę tego artykułu "George") jest otoczona innymi
komórkami mięśnia sercowego i jest podpięta do krwioobiegu. Na jej powierzchni pracują
"pompy",które niedopuszczają aby woda,która jest dookoła dostała się do jej wnętrza przez
cieniutką błonę komórkową. To na pracę tych pomp zużywana jest największa ilość energii.
Gdyby George był ekshibicjonistą i odsłonił nam trochę swojego wnętrza to znaleźlibyśmy tam:
jądro - centrale w której odczytywane jest DNA - zapis informacji wg której komórka ma
pracować i się rozmnażać; poza tym np. mitochondria,które magazynują energię (tzw ATP),
rybosomy,które są odpowiedzialne za produkcję białek i lizosomy,które są centrum recyklingu.
Z krwioobiegu dostarczany jest pokarm, wytwarzana jest energia wszystko pracuje normalnie,
ale George nie wie,że zbliża się nieuchronny koniec...
Cienka strużka krwi,która dopływała do niego przez ostatnie lata ostatnio bardzo się zwężyła,aż
nagle po prostu zniknęła. George od razu wiedział,że coś jest nie tak, ale ze spokojem grabarza
włączył "program surwiwalowy". Ograniczył pracę zbędnych ośrodków energii takich jak
lizosomy, rybosomy, jądro. Działają tylko pompy,które rozpaczliwie niedopuszczają wody do
wnętrza komórki. W koło rozlega się krzyk Georga i jego sąsiadów "GDZIE JEST ATP!? GDZIE
JEST POKARM?". W końcu jednak zapas ATP się kończy, pompy stają, woda wdziera się do
środka, zalewa wnętrze, George pęcznieje, po czym pęka z cichym trzaskiem. Jest ciemno.
Cicho.
Po krótkiej chwili zjawiają się markofagi (z gr żarłoki),które zjadają to co zostało z naszej
bohaterskiej komórki, zostawiając na jej miejscu tkankę bliznowatą.
...widok z góry...
...a teraz wyobraź sobie,że patrzysz na siebie z góry. Jesteś ponad swoim ciałem. Widzisz jak
masz trudności by złapać oddech, intensywnie się pocisz, chwytasz się za serce, wydajesz
okrzyk bólu i upadasz na podłogę. Po kilku chwilach zjawia się twoja żona/mąż, przeszkolona/ny
w resuscytacji, dzwoni szybko pod 999 i przystępuje do ratowania Twojego życia. Przez kilka
minut bezskutecznie wdmuchuje powietrze do twoich ust i rytmiczna uciska twoją klatkę
piersiową. Robi to aż do przyjazdu ekipy ratunkowej. Ratownicy przystępują do działa, podpinają
elektrody defibrylatora do twojej klatki piersiowej i elektrowstrząsami chcą wymusić rozruch
twojego serca. Cisza wokół szczątków George zamiera i słychac ponownie nie nazbyt
rytmiczny,ale wyraźny odgłos bicia serca. Nie odzyskujesz przytomności,ale widzisz,że wszystko
teraz dzieje się bradzo szybko. Karetka, szpital, podanie czystego tlenu do płuc, zastrzyki, łózko
szpitalne. Serce przywrócono do pracy po kilkunastu minutach. Jak duże są uszkodzenia mózgu,
czy pomimo szybkiego podania tlenu udało się uratować pacjenta? Jaka część mózgu umarła? I
co to właściwie znaczy "umarła"? Coś jeszcze trzeba wyjaśnić.
Wojna.
Kiedy jesteście przeziębieni, macie gorączke to chociaż czujecie się słabo to musicie wiedzieć,że
podwyższona temperatura ciała ma na celu wywołanie niekorzystnych warunków zycia
bakteriom,które wywowały chorobę. Gorączka jest objawem walki organizmu z milionem
małych najeźdźców. Ale kto tak naprawdę nas broni? Grupa białych krwinek tzw. limfocytów
nieustannie krąży, patroluje i sprawdza czy komórki produkują białka zgodne z wytycznymi.
Każda komórka ma w błonie komórkowej tzw "skrzynkę kontaktową" przez która można
sprawdzić jej aktualny skład produktów. Limfocyty T to grupa białych krwinek
odpowiedzialnych za zwalczanie chorych komórek organizmu. Mechanizm działania limfocytów T
jest prosty:
1. Znaleźć zainfekowaną komórkę
2. Skłonić ją do samobójstwa.
To może się wydać dziwne,bo niby jak jedna mała niemyśląca komórka, może przekonać drugą
do popełnienia samobójstwa? Limfocyty T wysyłają do zakażonej komórki wiadomość przez
skrzynkę kontaktową o skorzystaniu z pewnej części swojego łańcucha DNA. Każda komórka
naszego ciała ma na końcu DNA informację "a teraz popełniasz samobójstwo". Komórka niszczy
cały zawarty w jądrze DNA, pozostałe elementy komórki nie zauważają od razu,że centrala już
nie pracuje, ba! nadal spokojnie wykonują ostatnie powierzone im zadania, łącznie z tym o
popełnieniu samobójstwa. Z zewnątrz wygląda to bardzo charakterystycznie:
http://www.youtube.com/watch?v=witLM--V2v8
To apopteoza tzw. "taniec śmierci".
Komórka realizuje zadany przez DNA program, nie ma nic do powiedzenia, komórki nie mają
swoich związków zawodowych, a nawet jeżeli to i tak pewnie zmuszono je do zaprogramowanej
śmierci.
Dlaczego?!
Nie wiem dlaczego tak jest, ale rozumiem,że to naprostszy sposób na pozbycie się zakażonej
komórki. Dowcip polega na tym,że apopteoza, zaprogramowana śmierć to nie jest cecha,która
pojawiła razem z życiem tylko wiele milionów lat później gdy komórki zaczęły się łączyć ze sobą
i reprodukować swoje DNA. Kiedy pojawiły się najwyższe formy życia - te zdolne do reprodukcji
płciowej (nie tylko uzyskanie podomstwa ale i wymiana DNA) wtedy też pojawiła się
programowana śmierć. Konsekwencją tego,że komórki się wyspecjalizowały np. neurony jest
to,że stały się mało odporne na czynniki zewnętrzne takie jak niedotlenienie czy światło
słoneczne, dlatego pomimo iż umarł tylko George i paru jego kolegów (dajmy na to nic
nieznaczące w skali organizmu 1000komórek) wskutek niedotlenienia umiera po raptem
4-5minutach kora mózgowa - źródło świadomości, osobowości czyli w naszym rozumowaniu
ginie człowiek!
Pomimo,że Bóg stworzył nas takich wspaniałych to smutnych biologicznym wnioskiem z teh
teorii jest to,że nasze komórki somatyczne (nasze ciało) jest zaprogramowane aby umrzeć w
określonych momencie chyba,że wcześniej umrze np. potrącone przez samochód. Jedyną
nieśmiertelną częścią nas są komórki płciowe,bowiem kiedyś jeden plemnik czy jedna komórka
jajowa, opuszczą twoje ciało, wymieszają swoje DNA i uzyskają nieśmiertelność w kolejnym
organiźmie itd...
Jak to jest,że ewolucja doprowadziła do powstania ludzi? Przecież to wbrew jej prawom, ile
trzeba szczęśliwych przypadków,żeby dwoje ludzi się spotkało, dobrało się i trafiło w
odpowiednim momencie, tak aby powstało nowe życie?! Czy nie prościej reprodukować się przez
podział? To jest tylko jeszcze jeden dowód na to,że Bóg uwielbia wyzwania: )!
Dziękuję za uwagę i zapraszam do przeczytania "Tajemnice życia prenatalnego",bo ten tekst to
też wyzwanie: )
Autor: Odkrywca luk w systemie.
Artykuł pobrano ze strony
eioba.pl