Nieśmiertelny 03 Eternal rozdział 11

background image

Rozdział 11

Droga Saro.

Ukryj to, gdy to dostaniesz. Nie mógłbym znieść, gdyby przeczytał to ktoś oprócz

ciebie, moja Cyganko. Tylko ja mogę w ten sposób do ciebie mówić i nikt więcej. Nie
otwieram mojego serca z łatwością.

Minęły trzy tygodnie, od kiedy wyjechałem z rodziną z Wyldcliffe i każdy dzień był

pełen myśli o czasie, jaki razem spędziliśmy. To było zbyt krótkie, ale wspomnienia zawsze
będą cenne. Pamiętam nasze przejażdżki po wrzosowiskach i wieczorne słońce w twoich
włosach. Bardzo chciałbym móc wziąć cię w ramiona i spytać czy ze mną uciekniesz, ale
wiem, że byłoby to niemożliwe. Los oświadczył, że musimy być osobno. Zamiast tego mam na
pocieszenie tylko twoje wspomnienie, ale pewnego dnia wrócę, abyśmy znów mogli być
razem. Otrzymasz wtedy ode mnie tysiące całusów, mój aniele…

Twój na całą wieczność, Cal.

Nigdy nie dostałam tego listu. Istniał jedynie, jako fantazja w moim umyśle. Nawet,

jeśli Cal napisałby do mnie, nigdy nie użyłby takich słów. To były stereotypy, o których
czytałam setki razy w książkach i nie miały nic wspólnego z szorstkowłosym, zaciekle
niezależnym chłopakiem, którego poznałam. Cal był oszczędny w słowach, ostrożny i
niespodziewany, ale wyczuwałam jego ciepłą naturę pod powłoką ostrożności wobec obcych i
jego ciężką ścieżkę życia. A on mnie lubił, byłam tego pewna. W noc śmierci Pani Hartle na
wrzosowiskach, kiedy wszystkie stałyśmy w szoku, wydawało się być najbardziej naturalną
rzeczą na świecie dla mnie, oprzeć się o Cala w poczuciu komfortu i poczuć jego ramię wokół
moich barków. Po tym bardzo często ze sobą jeździliśmy, a on dawał mi małe żetony i
podarki— kwiat, piórko, rzeźbiony gwizdek—, ale nigdy mnie nie pocałował. Moje ciało
bolało w sekretnym pożądaniu i wiedziałam, że nie chodziło tak naprawdę o Josha.

Gdy patrzyłam jak Josh odchodzi od stajni, szczęśliwy wiedząc, że będzie mógł

zobaczyć rano Evie, zmusiłam się do przyjęcia do wiadomości, że moje uczucia względem
niego były niczym więcej, niż zauroczeniem, które zniknie z taką samą łatwością jak się
pojawiło. Oficjalnie, oczywiście, już kompletnie wybaczyłam Evie, że podoba się Joshowi,
zamiast mnie. Co to ja miałam powiedzieć? Moje serce nie jest złamane, tylko posiniaczone.

Nie tylko moje serce było poobijane, chociaż, to była moja duma. Jeśli Cal by został,

może byłoby inaczej, ale odszedł i nie napisał, a ja czułam się opuszczona. Moja duma się
zepsuła, jak mleko stojące na słońcu.

Obdarowałam Starlight ostatnim, samotnym uściskiem i powędrowałam ze stajni do

ogrodowej kuchni nieopodal. Prawie każdy uczeń się tam udawał, oprócz kilkoro z nas,
którzy lamentowali nad rosnącymi kwiatami i owocami na naszych własnych, małych płatach
ziemi. Kiedyś to miejsce sprawiało mi wiele przyjemności, ale teraz wydawało się zarośnięte i
martwe. Nikogo tam nie było, usiadłam niepocieszona na niskiej kamiennej ławce, sama z
moimi niewygodnymi myślami.

background image

Och, zawsze byłam taka szczera i uczciwa, ale nie byłam całkowicie szczera co do

Evie i nawet co do siebie. Teraz musze przyznać się do mojego wstydu, że choć ją kocham
jak siostrę, również potajemnie czuję do niej niechęć. Jak to się nazywa? Rywalizacja
rodzeństwa?

Kochałam Evie za jej piękno, wdzięk i odwagę, za jej talenty i tajemniczą

głębię jaj osobowości. Dla mnie wydawała się być jakimś rodzajem syreniej księżniczki, z jej
morsko-siwymi oczami, szczupłą sylwetką i długimi włosami. Sebastian kochał ją niemal do
szaleństwa, a teraz, tak samo łatwo, tak naturalnie jak oddychanie, kochał ja także Josh. A
jaka byłam ja w porównaniu? Policzki jak jabłka, przyjaciółka każdego, ale żadnej bratniej
duszy. Moje palce brudne od kopania ziół i roślin w moim ogrodzie, lub od pielęgnacji koni i
zabawy ze stajennym kotem. Nie było we mnie nic tajemniczego. Nic co by przyciągnęło
atrakcyjne spojrzenie, o którym tak wiele razy marzyłam.

Istnieje pokusa by wydrzeć tą część z mojej historii i przedstawić się w lepszym

świetle, ale nie zrobię tego. Mistyczna Droga jest ścieżką uzdrawiania i mówi prawdę o jednej
dolegliwości, która jest pierwszym krokiem do wyleczenia.

Siedząc na tej kamiennej ławce, w pustym, zimnym ogrodzie, moje użalanie się nad

sobą przytłaczało mnie. Ale obietnica jaką sobie postanowiłam przywróciła mnie z powrotem
do teraźniejszości jak ciężki łańcuch.

Wstałam i wepchnęłam pakunek Josha do kieszeni. Nie było sensu zamartwiać się

żałosnymi marzeniami o miłości i romansie-powiedziałam sobie-, gdy moje siostry są w
niebezpieczeństwie. Panna Scratton powiedziała, że będzie coś co będziemy mogły zrobić by
się ochronić. Przynajmniej mogę się dowiedzieć o co chodziło i zrobić to, cokolwiek to było,
jakimkolwiek kosztem. Będzie to dla mnie sposób na ukrycie moich brzydkich uczuć i bycie
pożyteczną dla innych, by udowodnić im, że ich kocham i zasłużyć na ich wzajemną miłość.


Będę dobra
Będę silna
Będę Sarą

Znalazłam Evie w Sali muzycznej, gdzie sortowała wyniki na praktyki chóru— jedna

z prac jaką musiała robić jako stypendialna uczennica.

- Hej, - powiedziałam. – Masz minutę?
- Jestem tak jakby zajęta, - wymamrotała, nie patrząc ponad muzyczne arkusze

rozłożone na szczycie pianina.

- Widziałam Josha. Prosiłbym coś ci przekazała.
Teraz zyskałam jej uwagę.
- Josh? Co powiedział? Nadal na mnie czeka?,- Jej policzki lekko się zarumieniły i

pojawiła się zapał w jej głosie.

- Nie, musiał iść do domu. Ale chciałbym ci to dała.
Wręczyłam jej mały pakunek, a ona szybko go otworzyła. Miałam zamiar odejść i

zostawić ją tam by mogła się cieszyć swoim miłosnym listem, ale wydała niski jęk.

- Saro, zaczekaj, to coś o Agnes. O mój Boże!
- Co? Co to?

background image

- Josh odnalazł związek między jego rodziną, a rodzina Agnes… słuchaj… -

Wygładziła list i zaczęła czytać na głos pospiesznym szeptem.

„Droga Evie’ …um… -potem powiedziała, ‘Znalazłem coś o Agnes. Nie mogę się

doczekać co o tym myślisz. Pamiętasz jak pokazałem ci zdjęcie Marthy, które miała moja
rodzina— dawnej opiekunki Agnes? Żyła ona na farmie Uppercliffe i opiekowała się
potajemnie Agnes i jej córką Effie(twoją pra, prababcią oczywiście), kiedy wróciły z Londynu.
Mówiłem ci, że moja rodzina jest spokrewniona z Marthą. Mieszkali na Uppercliffe zanim
farma została opuszczona po Pierwszej Wojnie Światowej. Troje braci z rodziny zostało
zabitych i nie było nikogo kto mógłby się tym zająć. W każdym razie, poprosiłem mamę by
wygrzebała więcej zdjęć jakie miała z dawnych lat, a ona dała mi całą masę pamiątek, które
pochodziły z farmy, stare zdjęcia i listy różnego rodzaju. Mama niezbyt interesowała się
przeszłością— jest zbyt praktyczna i nigdy tak naprawdę nie przejmowała się zwróceniem
większej uwagi tym rzeczom, ale ja myślę, że to niesamowite. I może być ważne— dla nas.
Muszę cię jutro zobaczyć—‘”

Evie urwała. Wyglądała na przestraszoną, ale płonęłam z ciekawości – Więc co to

jest? – Powiedziałam. - Co znalazł?

Powoli rozpięła plik papierków. Było tam więcej fotografii w kolorze sepii,

wydrukowanych na sztywnych kartach, przedstawiających dawno zmarłych ludzi związanych
z Marthą jak i z Joshem. Zdjęcia przedstawiały silnych, zacnych farmerów i ich stanowczo
przystojne żony, ubrane w ich niezręczne niedzielne wspaniałości, gapiące się sztywno przed
siebie, wprost do aparatu. Ale jedno zdjęcie przedstawiało młodą dziewczynkę około
ośmioletnią, o drobnych rysach twarzy, jedwabistych lokach i nawiedzonych oczach.

- Spójrz, Sarah, to musi być Effie!. – Rodzina Marthy zaadoptowała ją jako jedną ze

swoich po śmierci Agnes, by rodzice Agnes, Lord i Dama Templeton z Wyldcliffe Abbey
nigdy się o niej nie dowiedzieli. Evie patrzyła z fascynacją na wyblakły obrazek jej pra-
prababci.

- Są jeszcze inne rzeczy. – Powiedziałam. Co to jest?
Pod fotografiami schowany był arkusz papieru, prawie tak cienki jak bibułka. Evie

rozwinęła go i powiedziała, - To pismo Agnes… to list.

Usiadła za jednym z biurek w Sali muzycznej, a ja mogłam zobaczyć jak drży.

- Nie masz zamiaru przeczytać? – Spytałam.

- Tak… nie… Ja… och, Sarah, - wyszeptała. – To przynosi wszystko z powrotem! To

przywodzi tak blisko Agnes… i Sebastiana… Nie wiem czy dam rade to znieść.

- Ale Josh myśli, że jest to coś o czym chcesz wiedzieć. Jeśli byłoby to cos złego to by

cię ostrzegł, czyż nie?

- Tak, myślę, że masz rację. Przepraszam. Jestem głupia. – Uniosła swoje piękne szare

oczy błagalnie. – Przeczytasz to Sarah?

Podała mi delikatny kawałek papieru, a ja zaczęłam czytać na głos list.


‘’ Londyn, dziewiąty listopada 1884.

Moja droga Martho, Jak miło z twojej strony, że piszesz do mnie, w moje skromne

progi! Miło z twojej strony, że wysłałaś mi swoje serdeczne pocieszenia po śmierci mojego
biednego Francisa. Był czułym i wiernym mężem, pomimo słabego zdrowia i złego losu. Mój
smutek po nim jest łagodzony poprzez świadomość, iż został uwolniony ze swoich ziemskich

background image

cierpień, a ja jestem pocieszona przez jasną i pewną nadzieję, że zjednoczymy się w
następnym życiu. I zostawił mnie z najcenniejszym darem, moim dzieckiem, jak ją nazywasz,
najdroższą, kochaną małą Effie. Jest takim powabnym dzieckiem i pragnę byś zobaczyła ją
opiekowała się nią tak jak kiedyś opiekowałaś się mną. Twoje listy są jak skarby, które
przeglądam ciągle i ciągle, moja droga przyjaciółko. Jesteś jedynym połączeniem z moim
dawnym życiem w Wyldcliffe. Tęsknię by uciec od tego dymiącego, mglistego miasta i marzę o
powrocie do mojej ukochanej doliny z czystym powietrzem i znanymi miejscami. Jeśli tylko
moi rodzice w opactwie mogliby zobaczyć moje dziecko i przywitać ja również.
Jest coś o czym muszę ci powiedzieć Martho—

- W porządku Evie? – Spytałam, odrywając się od listu. Ściskała dłonie razem, bojąc

się tego co może dalej nadejść.

- Tak— kontynuuj— musimy wiedzieć—


‘’Jest coś o czym musze powiedzieć Martho. Kiedy prawie dwa lata temu na początku

tej dziwnej przygody, uzdrowiłam twoją ślepotę spowodowaną zaćmą na twych oczach, nie
wiedziałaś, że był to święty ogień Mistycznej Drogi, który dał mi moc by ci pomóc. Teraz
znasz wszystkie moje sekrety, wtedy pomimo tego byłaś pierwszą, która bała się iż takie coś
jest bezbożne, teraz rozumiesz, że to wszystko co mogłam zrobić było usankcjonowane przez
naturę i Wielkiego Stwórcę. Po długich badaniach, wiem więcej o tych tajemnicach i ich
działaniu. Muszę powiedzieć ci o czymś o czym nie wiedziałam kiedy wyleczyłam twój zepsuty
wzrok.

Podczas uzdrawiania cię, iskra świętego ognia przeszła ze mnie na ciebie. Nie zrobi ci

to żadnej krzywdy, ale będzie ocieplać i promienieć na ludzi cię otaczających— przeszedł z
kolei przez twoją miłość do twojej drogiej rodziny, żyjących obecnie i tych którzy nadejdą. To
wielka tajemnica, ale powtarzam— nie wyrządzi nikomu szkód. Iskra może ukrywać się przez
pokolenia, a potem rozbłysnąć jak słońce, łącząc tą osobę ze mną i moją ścieżką uzdrawiania.
Ogień to boska siła, która wypala aby oczyszczać i leczyć, dotyka wszystkie nasze pasje i
napędza naszą miłość. Mam nadziej, że nie będziesz się obawiać, ale przyjmiesz te wieści jako
podarunek. Twoja rodzina może nie być bogata w monety, ale dotknięta przez święty ogień,
będzie zawsze bogata w miłość. Widzę twoje potomstwo kroczące odważnie prze wrzosowiska,
pielęgnujące ziemię i swoja trzodę, złotowłose jak dojrzałe zboże, prawdziwi i silni jak dęby,
które rosną na terenie mojego dawnego domu! Niech będą błogosławieni.

Waham się zapytać, ale czy są jakieś wieści na temat mojego drogiego przyjaciela w

Fairfax Hall? Modlę się za niego, każdego dnia, tak samo jak i za ciebie.

W nadziei, że wkrótce się zobaczymy, twoja zawsze wierna przyjaciółka,
Agnes Templeton Howard

Złożyłam list i oddałam Evie.
- To Josh prawda? – Spytałam. – To on został dotknięty przez ogień. Iskra

uzdrawiania.

- Naprawdę tak myślisz? – Jej głos był ledwo słyszalny, a ona sama na mnie nie

patrzyła. – Chciałabym być uzdrowiona. Czuję, że nigdy już nie będę taka sama.

- Ale co mówiłaś wcześniej o nadziei— nie bać się żyć, obejmować dobro i zło—

background image

- Łatwo powiedzieć, - odpowiedziała z niepewnym uśmiechem. – Nie jest to takie

proste do wykonania.

Myślałam, że usłyszałam hałas na korytarzu. Odwróciłam się szybko by zobaczyć, kto

to był i zauważyłam cień przy drzwiach. Ktoś tam był, unosząc się za drzwiami.

- Kto tam? – Zawołałam. Usłyszałam kaszel, a wtedy niewielka postać weszła do sali.

To był nauczyciel muzyki, Pan Brooke. Był nerwowym, bladym, młodym mężczyzną z
niepewnymi manierami i permanentnie zimnym. Był jednym z niewielu mężczyzn w gronie,
którzy zostali nauczycielami w Wyldcliffe i najwyraźniej nieuznawany za zagrożenie— nie
można było sobie wyobrazić aby jakaś uczennica, kiedykolwiek się w nim zakochała.

- Skończyłaś porządkować te kopie, Panno Johnson ? – Spytał, tym swoim wysokim,

piskliwym głosem. – Powinnaś była do tej pory to zrobić. Wkrótce zadzwoni dzwon na
kolację.

- Przepraszam Panie Brook, - wymamrotała Evie, szybko składając razem nuty i

chowając list i zdjęcia pod jednymi z nich. – Idź na kolację Sarah, ze mną w porządku. –
Odwróciła się i pochyliła nad pracą. Pan Brook zmarszczył na mnie brwi i nie miałam innego
wyjścia, jak zostawić ją z jej obowiązkami.

List potwierdził co już wiedziałam do tej pory— przeznaczeniem Josha było

przywrócić z powrotem Evie z jałowych miejsc po których wędrowała, prosto do ciepła i
światła.

A czy kiedykolwiek, ktoś uzdrowi mnie?

Tlumaczenie Lili2412


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Nieśmiertelny 03 Eternal rozdział 4
Nieśmiertelny 03 Eternal rozdział 7
Nieśmiertelny 03 Eternal rozdział 5
Nieśmiertelny 03 Eternal rozdział 9
Nieśmiertelny 03 Eternal rozdział 1
Nieśmiertelny 03 Eternal rozdział 3
Nieśmiertelny 03 Eternal rozdział 2
Nieśmiertelny 03 Eternal rozdział 6
Nieśmiertelny 03 Eternal rozdział 1
Nieśmiertelny 03 Eternal PROLOG
P C Cast, Kirstin Cast Dom nocy 03 Wybrana (rozdział 11)
Nieśmiertelny 03 Eternal PROLOG
rozdzial 11 zadanie 03
03 OZE 2013 11 08 sk
MLP FIM Fanfic Wojna o Equestrię Rozdział 11
Rozdział 11, Choroby zakaźne i pasożytnicze - Zdzisław Dziubek
Rozdział 11, Giełda
Rozdział 11. bash, Kurs Linuxa, Linux

więcej podobnych podstron