Płużyński Tadeusz Dwóch panów K krwawi komunistyczni akci

background image

Dwóch panów K. – krwawi komunistyczni kaci – Tadeusz M.
Płużański

Aktualizacja: 2010-05-26 10:00 pm

Ciężką, ale jakże potrzebną pracę w bezpiece rozpoczęli jako młokosi. Byli dumni,
że nazywa się ich “oficerami” Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego.
Realizując “dyktaturę proletariatu”, w praktyce brali udział w najważniejszych
śledztwach przeciwko tzw. wrogom ludu – w więzieniu na warszawskim
Mokotowie i tajnej willi “Spacer” w Miedzeszynie. Dwóch panów K. – Edmund
Kwasek i Jerzy Kędziora. Pierwszy niedawno zmarł, drugi żyje nadal w
Warszawie i kpi sobie z wymiaru sprawiedliwości.

Stefan Skwarek (wartownik w UB na Kielecczyźnie, potem “naukowiec” Wyższej
Szkoły Nauk Społecznych przy KC PZPR) w książce “Na wysuniętych
posterunkach” (Książka i Wiedza, 1977 r.) poświęcił Kwaskowi notę biograficzną:
“Płk Edmund Kwasek, członek PPR i AL, uczestnik wielu akcji zbrojnych przeciwko
siłom okupanta i polskiej reakcji. Po wyzwoleniu w styczniu 1945 r. jako naczelnik
Wydziału Śledczego WUBP w Kielcach uczestniczył w wielu akcjach i walkach z
bandami. W latach pięćdziesiątych przeszedł do pracy w cywilu”.
W 1996 r. Edmund Kwasek został skazany w tzw. procesie Humera (od nazwiska
głównego oskarżonego, b. wicedyrektora Departamentu Śledczego MBP), razem z 12
innymi śledczymi MBP na karę kilkuletniego więzienia. Z więzienia na Rakowieckiej –
tego samego, w którym katował pół wieku wcześniej polskich patriotów – wyszedł
jednak szybko “ze względu na zły stan zdrowia”. Kwasek żył jeszcze sześć lat na
wolności.

Jerzy Kędziora zapewne opłakiwał śmierć kolegi. Mieszka na warszawskim Bródnie,
pobierając wysoką, “resortową” emeryturę. Z dawnymi kolegami z bezpieki, których w
samej stolicy żyje jeszcze co najmniej kilku, spotyka się systematycznie w siedzibie
Związku Kombatantów RP (dawny ZBoWiD) w Alejach Ujazdowskich. Kilka lat temu
Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych pozbawił go uprawnień,
będących przecież uhonorowaniem szczególnych zasług dla Polski.
Śledztwo Instytutu Pamięci Narodowej w sprawie Kędziory umorzono w lutym 2005 r.
ze względu na śmierć ich ofiar. Tymczasem żyje Wacław Sikorski (AK-owiec, skazany
przez bezpiekę na karę śmierci, następnie ułaskawiony przez Bieruta na dożywocie, z
więzienia wyszedł w 1956 r.), który dobrze zapamiętał zwyrodniałego śledczego: – Do
dziś mam uszkodzone lewe ucho i przegrodę nosa. Straszono mnie, że jeśli nie
podpiszę dokumentu kończącego śledztwo, znów będę miał do czynienia z Kędziorą.

Pomogła Dzierżyńska

Jerzy Kędziora prowadził m.in. sprawę żołnierza Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie,
cichociemnego, mjr. Hieronima Dekutowskiego “Zapory”, legendarnego dowódcy
oddziałów partyzanckich Armii Krajowej, Delegatury Sił Zbrojnych i Zrzeszenia
Wolność i Niezawisłość na Lubelszczyźnie.

Strona 1 z 6

Dwóch panów K. – krwawi komunistyczni kaci – Tadeusz M. Płużański - Bibula - pi...

2011-08-05

http://www.bibula.com/?p=22128

background image

We wspomnieniach Władysława Siła-Nowickiego, inspektora Zrzeszenia WiN na
Lubelszczyźnie, czytamy: “Śledztwo prowadzili Kędziora i Chimczak [Eugeniusz
Chimczak, inny, żyjący do dziś ubecki sadysta - TMP] (…) Nadzorował je mjr
Serkowski [Ludwik Serkowski, naczelnik wydziału w Departamencie Śledczym MBP -
TMP] i ppłk Humer. (…) Nasza sprawa, sprawa lubelskiego WiN czy sprawa
»Zapory«, jak ją często określano, była o tyle specyficzna, że właściwie nie było
sporów co do samych faktów. (…) Oddziały »Zapory«, których ja byłem w jakiś
sposób kierownikiem politycznym, były czysto partyzanckimi, bez żadnych, ale to
żadnych, domieszek przestępczych. Byli to ludzie na wysokim poziomie etycznym, co
moich śledczych szczególnie bulwersowało”.

Hieronim Dekutowski, po nieudanej próbie przedostania się za granicę i aresztowaniu
przez UB, przechodził ciężkie śledztwo w więzieniu przy Rakowieckiej od 19 września
1947 r. do 1 czerwca 1948 r. Podczas niejawnej rozprawy 3 listopada 1948 r. przed
Wojskowym Sądzie Rejonowym w Warszawie, dostał siedmiokrotną karę śmierci
(KS). Wyrok na nim i jego podkomendnych wykonano 7 marca. Do dziś nie jest znane
miejsce pochówku “Zapory” i jego ludzi. Jako jedyny z tej grupy ułaskawiony został
Władysław Siła-Nowicki, któremu wyrok śmierci zamieniono na dożywocie, dzięki
wstawiennictwu u Bolesława Bieruta spokrewnionej z rodziną Nowickich Aldony
Dzierżyńskiej (siostry Feliksa).

Specjalista od WiN-u

W więzieniu przy Rakowieckiej por. Jerzy Kędziora przesłuchiwał również m.in.
Edwarda Bzymka-Strzałkowkiego, w czasie wojny oficera wywiadu i kontrwywiadu
Okręgu Kraków ZWZ-AK, po 1945 r. szefa Brygad Wywiadowczych Delegatury Sił
Zbrojnych – WiN (opracowywał m.in. sprawozdania miesięczne o sytuacji w kraju,
przesyłane następnie Rządowi Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie). W dniu
aresztowania Bzymek-Strzałkowski wyskoczył z trzeciego piętra aresztu śledczego
Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Krakowie, łamiąc obie ręce i
nogę. Po leczeniu śledztwo w jego sprawie wszczął szef Departamentu Śledczego MBP
Józef Różański, a na “oficera” śledczego wyznaczono właśnie Kędziorę, ściągniętego
specjalnie w tym celu do Krakowa z Warszawy. Skazanemu na trzykrotną karę śmierci
we wrześniu 1947 r. w tzw. procesie krakowskim WiN i Polskiego Stronnictwa
Ludowego (oskarżał zastępca naczelnego prokuratora Naczelnej Prokuratury
Wojskowej, płk Stanisław Zarako-Zarakowski), złagodzono następnie wyrok do 15 lat.
Z więzienia wyszedł w sierpniu 1956 r.

W tej samej sprawie Kędziora przesłuchiwał prezesa II Zarządu Głównego Zrzeszenia
WiN Franciszka Niepokólczyckiego, również skazanego w “procesie krakowskim” na
trzykrotną KS. Po zmianie kary na dożywocie, na wolność wypuszczono go w grudniu
1956 r.
Równie brutalny Kędziora był wobec Władysława Jedlińskiego, oficera wywiadu AK,
a po wojnie kierownika sieci informacyjnej kolejnego, IV Zarządu Głównego WiN. W
jego przypadku, pierwszy, pięciomiesięczny etap śledztwa miał bardzo brutalny
przebieg. Jedliński był nieludzko torturowany, zarówno fizycznie, jak i psychicznie,

Strona 2 z 6

Dwóch panów K. – krwawi komunistyczni kaci – Tadeusz M. Płużański - Bibula - pi...

2011-08-05

http://www.bibula.com/?p=22128

background image

umieszczano go w karcerze, pozbawiano snu. Karę śmierci zamieniono Jedlińskiemu
następnie na dożywocie, w końcu na 12 lat pozbawienia wolności, z więzienia
mokotowskiego został warunkowo zwolniony 30 grudnia 1957 r. Kędziora maltretował
również w śledztwie żonę Władysława – Henrykę Jedlińską, skazaną na 15 lat
więzienia, i innych członków rodziny.

Mieliśmy pełne zaufanie do Różańskiego

Prócz pracy na Mokotowie Jerzy Kędziora był członkiem Grupy Specjalnej MBP –
tajnej komórki, powołanej latem 1948 r., przekształconej następnie w X Departament
MBP, który zajmował się sprawami szczególnymi – “oczyszczaniem” szeregów PZPR
z agentów i prowokatorów. Grupa działała w równie

tajnym więzieniu MBP

(kryptonim “Spacer”) w Miedzeszynie pod Warszawą

, które – wyłączone spod

jakiejkolwiek zewnętrznej kontroli – stanowiło własność X Departamentu (prócz tego
pod jego wyłączną kontrolą znajdował się wydział śledczy i pawilon w więzieniu
mokotowskim).

Aby jeszcze lepiej służyć “ludowej” Ojczyźnie, w 1955 r. Kędziora został uczestnikiem
Wyższego Kursu Przeszkolenia Oficerów Bezpieczeństwa. Wkrótce jednak sielanka
życia “oficera” bezpieki skończyła się. Już w połowie tego roku, kiedy na fali
rozpoczynającej się “odwilży” towarzysze zaczęli szukać w swoich szeregach winnych
“łamania socjalistycznej praworządności”, za “pracę” w Miedzeszynie został na krótko
aresztowany.

Kędziora zeznawał jako świadek w sprawie odpowiedzialności Różańskiego i
Romkowskiego (właściwie: Natana Grinszpana-Kikiela), wiceszefa bezpieki,
nadzorującego tajną willę “Spacer”: “Kiedy zostałem skierowany do Miedzeszyna,
miałem 23 lata. Podczas przesłuchań używano takich metod jak: klęczenie na stołku,
karcer czy wkładanie ołówka między palce. Pierwszy wypadek z ołówkiem zastosował
Światło [Józef Światło, właściwie: Izaak Fleischfarb, wicedyrektor X Departamentu
MBP, pracownik sowieckich służb specjalnych - TMP]. Różański był z początku
uważany przez nas za wzór komunisty i człowieka oddanego Partii. Mieliśmy pełne
zaufanie do Różańskiego. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że bicie więźniów było
zabronione prawem. (…) W 1949 roku były rozkazy karne na temat bicia, ale
równocześnie Romkowski i Różański sami bili więźniów. W tym okresie, kiedy
stosowaliśmy bicie, nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, że to jest nieludzkie.
Wydawało nam się, że stosowanie tego przymusu jest koniecznością. Słyszeliśmy w
tym czasie opowiadania na temat metod stosowanych w »dwójce« i dlatego wydawało
się nam, że nasze postępowanie było łagodne. (…) W początkowym okresie nie było
gum, a któryś z oficerów śledczych, nie pamiętam nazwiska, bił podejrzanego kijem.
Ponieważ bicie kijem było niewygodne, wartownicy znaleźli kawałek kabla grubości
wiecznego pióra, ogumionego, z cienkim drutem wewnątrz. Tą gumą posługiwało się
kilku oficerów, a później każdy zaopatrzył się w kawałek kabla. Te gumy nazywano
»małymi konstytucjami« (faszystowskimi) w odróżnieniu od »dużej konstytucji«, którą
zrobił oficer śledczy Laszkiewicz przy pomocy wartowników. Była ona zrobiona z
kilku drutów izolowanych”.

Strona 3 z 6

Dwóch panów K. – krwawi komunistyczni kaci – Tadeusz M. Płużański - Bibula - pi...

2011-08-05

http://www.bibula.com/?p=22128

background image

Cukrzyca albo “jakieś okaleczenie”

W trakcie “odwilżowego” śledztwa komunistyczna wierchuszka zrzucała z siebie
odpowiedzialność za “nieprawidłowości”, których dopuścił się aparat represji. Winni
mieli być wyłącznie pracownicy niższego szczebla. Wtedy wyciągnięto Kędziorze, że
podczas przesłuchań ciężko pobił Wacława Dobrzyńskiego (w czasie niemieckiej
okupacji oficera Sztabu Głównego Armii Ludowej, przed aresztowaniem naczelnika
wydziału w IV Departamencie MBP), w wyniku czego Dobrzyński zmarł.
I tak szef bezpieki Stanisław Radkiewicz zeznawał: “Przypominam sobie, że w
Belwederze była omawiana na posiedzeniu Komisji Bezpieczeństwa [Komisji Biura
Politycznego do Spraw Bezpieczeństwa Publicznego - TMP] sprawa śmierci
Dobrzyńskiego. Romkowski i Fejgin [Anatol Fejgin, dyrektor X Departamentu MBP -
TMP] przedstawiali, że zejście śmiertelne było wynikiem cukrzycy, na którą
chorował”.

Jakub Berman, który z ramienia partii nadzorował bezpiekę, o tym samym posiedzeniu:
“Zostało przedstawione zaświadczenie lekarskie, z którego wynikało, iż wskutek
jakiegoś okaleczenia [!!! - TMP] i w związku z chorobą cukrzycy nastąpił zgon
Dobrzyńskiego”.
Bardziej szczery, choć oczywiście “niewinny”, był Różański: “Kędziora wziął
wieczorem Dobrzyńskiego na przesłuchanie, podczas nieobecności mojej,
Romkowskiego i Fejgina, i w czasie przesłuchania zaczął go bić. Oficerowie śledczy,
którzy byli w sąsiednim pokoju, wywołali Kędziorę i zwracali mu uwagę na to, co on
robi”.
Kędziora nie dawał za wygraną, odpowiedzialnością obarczając przełożonych:
“Według mnie odpowiedzialnym za wprowadzenie terroru jest Romkowski. Zostałem
zdjęty z pracy na skutek pobicia Dobrzyńskiego, który poprzednio był bity przez
Romkowskiego i Różańskiego. Po 1949 roku byłem szykanowany przez Różańskiego
do tego stopnia, że po usunięciu mnie z Departamentu Śledczego dostałem rozstroju
nerwowego i choroby psychicznej. Do 1954 roku chodziło za mną to, że jestem
wrogiem”. Ostatecznie sprawę cukrzycy bądź “jakiegoś okaleczenia” Dobrzyńskiego
zatuszowano, ale Kędziorę zwolniono z bezpieki.

“Pompować rozum z tyłka do głowy”

W Grupie Specjalnej MBP, a następnie X Departamencie Kędziora spotkał Edmunda
Kwaska. Kwasek też pracował w Miedzeszynie. Przesłuchiwał tam m.in. komunistów,
oskarżonych w jednej z najgłośniejszych spraw stalinizmu – o “odchylenie prawicowo-
nacjonalistyczne”. Jednego z nich, Włodzimierza Lechowicza, zmuszał do
wykonywania setek przysiadów, aby – jak to sam nazywał – “pompować rozum z tyłka
do głowy”.

W tajnej willi MBP prowadził też śledztwo przeciwko Bolesławowi Kontrymowi
“Żmudzinowi”, oficerowi Policji Państwowej II RP, majorowi WP, żołnierzowi AK,
cichociemnemu. Z dokumentów wynika, że Kwasek śledztwo wszczął 30 października
1948 r. Celem było “przyznanie się” zatrzymanego do rzekomych przestępstw
popełnionych w latach 1923 – 1944. Bezpieka chciała przede wszystkim, aby wydał

Strona 4 z 6

Dwóch panów K. – krwawi komunistyczni kaci – Tadeusz M. Płużański - Bibula - pi...

2011-08-05

http://www.bibula.com/?p=22128

background image

polskich wywiadowców działających w Komunistycznej Partii Polski do 1939 r. Jeśli
chodzi o okres niemieckiej okupacji, “Żmudzin” miał obciążyć szereg osób, wobec
których UB prowadziło wówczas śledztwo. Śledczy Kwasek torturował Kontryma
przez prawie rok – do 8 września 1949 r. Jest podpisany pod 23 protokołowanymi
przesłuchaniami.

Bolesław Kontrym “Żmudzin” wyrokiem Sądu Wojewódzkiego dla m.st. Warszawy z
26 czerwca 1952, zatwierdzonym przez Sąd Najwyższy 9 października, został skazany
na karę śmierci, którą wykonano prawdopodobnie 2 stycznia 1953.

Kablem, kijem, nahajką

Kwasek przede wszystkim jednak urzędował na Mokotowie (stał m.in. na czele
Wydziału II, który zajmował się penetracją obcych wywiadów w partii). Więźniowie
tej bezpieczniackiej katowni zaliczali go do najgorszych oprawców. Jeden z nich,
zrehabilitowany w 1957 r., wspominał: “W godzinach wieczornych zostałem wezwany
do Światły, który w obecności Kwaska powiedział, że jeśli nie przyznam się do
współpracy z Niemcami, to aresztowana zostanie moja żona, wobec której zastosowane
będą te same metody i będzie tak długo bita, aż ujawni szczegóły mojej współpracy.
Dziecko natomiast zostanie zabrane i ślad po nim zaginie. Wobec takiej groźby,
począłem podawać zmyślone fakty… W czasie jednego z następnych przesłuchań
Kwasek, kopiąc mnie leżącego na podłodze, kopnął tak silnie w okolice serca, że
miałem naruszony mięsień serca i odczuwałem dotkliwe bóle przez trzy lata. Ponadto
Kwasek i oddziałowi stosowali jeszcze inne formy udręczeń, jak ciągłe przysiady,
klęczenie z rękami do góry, trzymanie krzesła przez wiele godzin przy wyciągniętych
rękach w pozycji przysiadu, polewanie zimną wodą w karcu (…). Tego rodzaju metody
doprowadziły mnie do kompletnego załamania fizycznego i psychicznego”.

I dalej: “Mając jeszcze w pewnym stopniu zachowane poczucie rzeczywistości i opory
psychiczne, nie chciałem przyznać się do stawianego mi zarzutu współpracy z
Niemcami, jak też nie chciałem obciążać współpracą innych osób, gdyż w
rzeczywistości z Niemcami nie współpracowałem. Różański odparł na to, w obecności
Kwaska i Światły, że jeśli nie potwierdzę tych faktów, zostanę zabity i tak pogrzebany,
że śladu po mnie nie będzie. Mimo, że od tego dnia byłem ciągle i bez przerwy bity,
przy czym zaczęto bić mnie kablem w pięty i stopy, zadając mi w ten sposób potworne
cierpienia przez kilka następnych dni, nie chciałem przyznać się do stawianych mi
zarzutów, godząc się nawet na pozbawienie mnie życia, by w ten sposób ujść dalszym
torturom. (…) W czasie przesłuchań, jak też w czasie przerwy pomiędzy jednym
przesłuchaniem a drugim, byłem ciągle bity przez Kwaska i oddziałowych kablem,
kijem, nahajką plecioną ze skóry. (…). W czasie jednego z przesłuchań Kwasek w
czasie pastwienia się nade mną wybił mi pięścią 10 zębów w górnej szczęce i 6 zębów
w szczęce dolnej”.

Zarozumiały, z tendencją efekciarstwa

Zanim trafił do warszawskiej centrali MBP, Edmund Kwasek – były uczeń Gimnazjum
im. Chreptowicza w Ostrowcu Świętokrzyskim, a w czasie wojny partyzant AL – pod
koniec stycznia 1945 r. trafił do Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego

Strona 5 z 6

Dwóch panów K. – krwawi komunistyczni kaci – Tadeusz M. Płużański - Bibula - pi...

2011-08-05

http://www.bibula.com/?p=22128

background image

w Kielcach. Miał wówczas 22 lata. Swoją krwawą karierę zaczynał jako “oficer”
tamtejszego Wydziału Śledczego, aby już na początku 1946 r. zostać naczelnikiem tego
Wydziału. Tę “zaszczytną” funkcję pełnił przez następne trzy lata. Więźniów
kieleckiego więzienia śledczego WUBP przy ul. Focha (obecnie Paderewskiego)
przetrzymywano w małych, zawszonych celach i przesłuchiwano, stosując
niewybredne metody, po kilka godzin dziennie. Przykład dawał Kwasek. Nie tylko
katował osadzonych, ale występował też w roli ich “sędziego”. Tak było 11 lipca 1945
r., kiedy Okręgowy Sąd Wojskowy w Łodzi na sesji w Kielcach skazał żołnierza
niepodległościowego podziemia Konrada Zygmunta Suwalskiego na karę śmierci.

Edmund Kwasek był na tym procesie ławnikiem. To jemu również powierzono
prowadzenie śledztwa w sprawie pogromu kieleckiego. W przygotowaniu tej ubeckiej
prowokacji brał udział Adam Humer.
Naczelnikiem Wydziału Śledczego WUBP w Kielcach Kwasek przestał być w 1948 r.,
aby przez rok pełnić to samo stanowisko w Gdańsku. Potem był już Departament X
MBP, którego szef Józef Różański napisał w opinii służbowej: “Mjr Kwasek. Zdolny
oficer śledczy. Może trochę zarozumiały, z tendencją efekciarstwa”.

Tadeusz M. Płużański

Strona 6 z 6

Dwóch panów K. – krwawi komunistyczni kaci – Tadeusz M. Płużański - Bibula - pi...

2011-08-05

http://www.bibula.com/?p=22128


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Dwóch panów K krwawi komunistyczni kaci
Płużyński Tadeusz Komuniści antysemici
08 goldoni - sługa dwóch panów, Materiały
Dwóch panów z meblowego
TEATR - SEMESTR 2, goldoni - sługa dwóch panów
Płużyński Tadeusz Antysemityzm Niemców to pikuś
Płużyński Tadeusz Osądźmy katów z Mokotowa
Płużyński Tadeusz Nazywam się Gebert
Płużyński Tadeusz Sowieckie deportacje
Płużyński Tadeusz Czy Polska skaże krwawego prokuratora
Płużyński Tadeusz Stalinowscy uciekinierzy
OCZEKUJEMY KOLEJNYCH EKSTRADYCJI KOMUNISTYCZNYCH ZBRODNIARZY, Płużański Tadeusz
55 lat temu komuniści zlikwidowali IV Zarząd Główny Zrzeszenia WiN, Płużański Tadeusz
Chróścielewski Tadeusz Szkoła dwóch dziewcząt
Komunikat Ojca Tadeusza Rydzyka i odpowiedź
KOMUNIKACJA I WSPOLPRACA

więcej podobnych podstron