background image

Islam według Łysiaka - wywiad dla TVN - 2 października 2002 r. 
.: Data publikacji 13-Mar-2006 :: Odsłon: 4935 :: Recenzja ::  :: :. 

Kropka nad i - Monika Olejnik rozmawia z Waldemarem Łysiakiem, 2 października 2001 r. godz. 
19.30 

Monika Olejnik: - Co Pan sobie pomyślał patrząc 11 września w ekran telewizora? 

Waldemar Łysiak: - Chyba to, co wszyscy. Byłem przerażony. Dopiero potem, parę godzin 
potem... Tak jak wszyscy obserwowałem obrazki z CNN z kwadratowymi oczami. Dopiero parę 
godzin potem przyszła ta refleksja, że w końcu ja jako jedyny Polak, dokładniej jako jedyna figura 
publiczna w Polsce, ostrzegałem przed tym od dziesięciu lat. Garściami mogę cytować swoje 
teksty publicystyczne, gdzie ostrzegałem przed tym. Także tu okazałem się dobrym prorokiem. 
Bardzo tego żałuję. Chciałbym się mylić.

M.O. - A skąd brały się Pana ostrzeżenia?

W.Ł. Przecież to się nawarstwiało od wielu lat. Terroryzm islamski obserwujemy jak długo? 
Dwadzieścia, trzydzieści lat. To jest historia ciągle zakłamywana na Zachodzie. Oczywiście było 
Lockerbie, był kontratak na Libię, różne rzeczy się działy, ale w sumie panowała jakaś 
zadziwiająca tolerancja dla terroryzmu. Teraz dopiero, kiedy nastąpiła taka tragedia, świat 
zachodni chce wydać totalną wojnę terroryzmowi. Ja nie wiem, czy nie jest za późno i czy w 
ogóle to coś da. Należało to robić dużo wcześniej. Należało nie przymykać oczu na to, co się 
dzieje. Proszę mi pozwolić powiedzieć jeszcze jedną rzecz. Przepięknie kilka dni po ataku na 
Nowy Jork i Waszyngton wypowiedział się polsko-niemiecki Żyd Heinrich Broder na łamach „Der 
Spiegla". Pozwoli pani, że zacytuję dwa zdania. Powiedział tak: „Nam, ludziom Zachodu, nie 
sprawia żadnego problemu krytykowanie, piętnowanie fanatyzmu chrześcijan czy żydów. Tylko 
wobec fanatyzmu muzułmanów wykazujemy powściągliwość, pobłażliwość, którą zwykle okazuje 
się dzieciom i osobom upośledzonym autystycznie". Coś takiego było.

M.O. - No właśnie, dlaczego wykazywano według pana pobłażliwość dla fanatyzmu islamskiego?

W.Ł. - Jest wiele przyczyn: od strategicznych do politycznych. W końcu Zachód, Ameryka, ta 
nieszczęsna zaatakowana Ameryka, w taki szok wpędzona, przecież ona sama sobie bin Ladena 
wyhodowała. Przecież oni współpracowali z bin Ladenem w Afganistanie. To jeszcze można było 
zrozumieć. To była ta mocarstwowa gra antyrosyjska. Ale potem oni, Amerykanie, i bin Laden 
finansowali terrorystów albańskich na Bałkanach. Oni to sobie wyhodowali. A jednocześnie 
intelektualiści Zachodu... Niech pani zwróci uwagę na taką prostą rzecz. Obserwowaliśmy od lat 
te makabryczne ataki samobójców palestyńskich na tłumy izraelskich cywilów. To potworność. To 
nie było właściwie piętnowane przez Zachód. To nie było właściwie krytykowane przez Zachód. 
To było traktowane jako pewien element wojny toczącej się tam, równoprawny z kontratakami...

M.O. - Po czyjej stronie była Ameryka? Zawsze była po stronie Izraela. 

W.Ł. - Ale to było traktowane jako element wojny równoprawny z kontratakami izraelskimi, 
wymierzonymi przecież wyłącznie w centra i figury terrorystyczne. 

M.O. - Ale pan powiedział terroryzm islamski, jakby to były dla pana synonimy - islam i terroryzm?

W.Ł. - To jest już synonim.(...)

M.O. - Według pana trzeba zniszczyć islam, żeby zwalczyć terroryzm? 

W.Ł. - To nie tak. Należy zniszczyć fanatyczny islam, terrorystyczny islam, barbarzyński islam. 
Umawiając się na spotkanie z panią obawiałem się, że pani zacznie od takiego pytania: Dlaczego 

background image

Pan nie lubi islamu? Przecież ja uchodzę za właściwie głównego, jeśli nie jedynego polskiego 
antyislamistę, i wówczas moja odpowiedź byłaby - nie islamu, tu brak przymiotnika, islamu 
fanatycznego, islamu terrorystycznego, islamu barbarzyńskiego. 

M.O. - (...) Rozumiem, że żaden rozumny człowiek nie może powiedzieć, terroryzm i islam są 
równoznaczne, ale jak zwalczyć terroryzm, fanatyzm islamski?

W.Ł. - Trzeba przede wszystkim robić to od dawna i trzeba to robić... Oczywiście, każdy, kto to 
powie, wychodzi niemal na ludobójcę, ale trzeba to było robić ogniem i mieczem. Trzeba to było 
wyrzynać do gruntu. W tej chwili to już jest... Widzi pani, siatka bin Ladena jest międzynarodowa, 
to są gigantyczne pieniądze, to są gigantyczne struktury, często utajnione. Słyszymy ostatnio 
jakieś sukcesy CIA - aresztowano dziesięciu, dwudziestu. To są setki, tysiące ludzi, to jest 
gigantyczna struktura i Zachód to sobie sam wyhodował. Przez nadmierną tolerancję, przez 
przymykanie oczu, przez te wszystkie gierki strategiczno-ekonomiczne: ropa z Arabii Saudyjskiej. 
Arabia Saudyjska, najbardziej prozachodnie państwo islamskie, największy arabski sojusznik 
Stanów Zjednoczonych.

M.O. - Ale jednocześnie państwo terrorystów.

W.Ł. - Oczywiście, państwo finansujące całą tę zabawę. Przecież, na Boga, chodzi o pieniądze z 
tej ropy, której tak potrzebują Amerykanie, dlatego tak przymykali na wiele rzeczy oko; te 
pieniądze służyły także do finansowania terroryzmu palestyńskiego, Dżihadu, Hamasu, tych 
wszystkich organizacji. Tu nawet nie można mówić, że CIA nie wiedziało o tym. To było 
przymykanie oczu na to wszystko. 

M.O. - A skąd się bierze fanatyzm islamski? Ma tylko podłoże religijne, czy to się wzięło z tego, 
że świat się podzielił na bogatych i biednych, i garstka bogatych zapomniała o tych biednych?

W.Ł. Tu już wchodzimy w takie postępowe gadki, które są wybielające. Ja nie wiem, czy 
fundamentem tego jest wyłącznie doktryna religijna, ale w Koranie znajdzie pani rzeczy straszne. 
Dzisiaj bardzo wielu z tych, którzy próbują wybielać cały islam, cytuje bardzo piękne wersety z 
Koranu, i rzeczywiście, w Koranie, jak w każdym świętym piśmie, jak w Nowym Testamencie 
chrześcijańskim, jest mnóstwo pięknych, przepięknych wersetów o tolerancji, o pokoju, o 
miłosierdziu. Ale jednocześnie, czego w Nowym Testamencie pani nie znajdzie, sąsiadują z tym 
rzeczy przerażające, wezwania do rzeczy przerażających. Mogłaby pani dosłownie otworzyć 
Koran, tylko dwie pierwsze sury, zacytuję pani: „Szykujcie niewiernym ogień. Musicie walczyć z 
niewiernymi, choćbyście nie lubili walczyć". Albo taka perełka: „Kiedy spotkasz niewiernego, bij 
go w gardło". 

M.O. - Tak, ale jednocześnie w imię Allacha powinno się walczyć twarzą w twarz, to jest w 
ortodoksyjnej teologii islamskiej nie powinno się zabijać dzieci, nie powinno się zabijać kobiet. 

W.Ł. - Wielu rzeczy nie powinno się robić, a się robi. Czyli z jednej strony oni mają oparcie w 
Koranie, który nawołuje do walki z niewiernymi, czyli głównie z chrześcijanami i żydami, z 
cywilizacją zachodnią, a z drugiej strony łamią to wszystko dobre, co jest w Koranie, to są 
bandyci.

M.O. - No dobrze, to grozi nam druga zimna wojna?

W.Ł. - Grozi nam coś gorszego. To jest to, co ja napisałem w artykule, w tygodniku „Solidarność" 
zaraz po. Ja się dziwię, że to jeszcze nie nastąpiło. Naprawdę nie potrzeba porywać samolotów, 
nie potrzeba wystrzeliwać rakiet itd. Jedna fiolka broni bakteriologicznej, którą oni, jak sądzę, od 
dawna już mają, załatwia jedną dzielnicę czy całą metropolię, to prędzej czy później nastąpi, 
przed tym się pani nie ustrzeże. Tu żadna obrona, żadne CIA, żadne tarcze obronne, żadne 
rakiety, nic przed tym nie ochroni cywilizacji. Bardzo chciałbym się mylić, bardzo.(...) Powinniśmy 
walczyć w sposób - tu mnie pani złapie za słowo i ukrzyżuje - barbarzyński. To jest naprawdę ta 

background image

sytuacja, świat doszedł do takiej sytuacji, takiej groźby...

M.O. - Barbarzyński, to znaczy co...?

W.Ł. - To znaczy oko za oko.(...)

M.O. - Czyli co, powinno się zrównać z ziemią Afganistan?

W.Ł. - (...) Powinno się eliminować terrorystów, bandytów, tych zabójców, wszelkimi możliwymi 
środkami, a nie tylko środkami prawnymi, konstytucyjnymi, czyli cywilizowanymi. Może 
powiedzmy tak, jeżeli mówię oko za oko, jeżeli mówię w sposób barbarzyński odpowiedzieć na 
barbarzyństwo, to wydaje mi się, że to jest jedyna w tej chwili droga, która jeszcze może coś 
zahamować.

M.O. - Ale w barbarzyński sposób odpowiadać, to znaczy eliminować, zabijać. Zabijać 
terrorystów, zabijać ich rodziny, zabijać ich dzieci?

W.Ł. Nie, nie mówimy o rodzinach, nie mówimy o dzieciach. 

M.O. - Ale o dzieciach możemy powiedzieć, bo 12-letni chłopiec to jest już właściwie wiek męski i 
są 12-letni samobójcy.

W.Ł. Mówimy o ludziach takich jak kiedyś Abu Nidal, jak obecnie Osama bin Laden, jak jego 
sztabowcy, jak ci terroryści, którzy przygotowują się właśnie do wysadzeń, do tych wszystkich 
makabrycznych rzeczy. Z tymi ludźmi nie należy się cackać, najkrócej mówiąc.

M.O. - A myśli pan, że teraz świat zachodni będzie się cackał? Z tego, co słychać z ust 
prezydenta Busha i premiera Tony Blaira, mamy wrażenie, że będzie oko za oko i nikt nie będzie 
się cackał.

W.Ł. - Tak, tak, teraz są strasznie wojowniczy, teraz się już szykują, teraz będą karać, ścigać, 
tropić i tak dalej. Sprawiedliwości stanie się zadość. Jest to gadanie pod publiczkę, ponieważ 
muszą to robić. Niewiele to da. Natomiast ja się boję czegoś takiego, co Zachód przerabia jako 
bardzo nieprzyjemną lekcję od, ja wiem, prawie stu lat. Bo to już przerobiliśmy np. z Hitlerem w 
Monachium. Ugłaskiwanie...Boję się tego, że Ameryka uderzy, potem będzie jakieś 
kontruderzenie, następne uderzenie etc. po czym, co już się zaczęło, jeszcze wojny nie ma. 
Niech Pani zobaczy, już wychodzą, i to tysięczne manifestacje dobrych ludzi. Dobrych ludzi, 
którzy nie chcą wojny. „Justice, not war" itd. To są na razie ci antyglobaliści, młodzież studencka 
itd. Ale to się powiększy. Zachód zawsze wykazuje tę miękkość. Tak było z Libią, niech Pani 
sobie przypomni. Był ten atak na Kadafiego, bo była sprawa Lockerby, bo był szok, po czym 
wszystko wróciło do normy. Ja się boję, że to potrwa ileś tam miesięcy, rok i wszystko wróci do 
normy. Tzw. dobrzy ludzie, tolerancjoniści etc. znowu okrzykną Amerykę żandarmem świata, tym, 
który tylko by strzelał, zabijał etc. l to będzie ta tolerancja, pseudotolerancja, którą błogosławią 
wszystkie bin Ladeny świata.

M.O. - Ale to jest też tak, że pisarze: Waldemar Łysiak, Frederick Forsyth mówią, że koniec z 
tolerancją.

W.Ł. - Proszę pani, tolerancja to jest bardzo piękne słowo, i to jest bardzo piękna rzecz. Wszyscy 
wyznajemy tolerancję. Tylko, o ile wiem, np. tolerancja obejmuje także coś, co pani zapewne tak 
samo szanuje jak ja, sprawiedliwość i równość. To jak pani się zapatruje na takie rzeczy, że w 
wielu krajach muzułmańskich, jeżeli przyłapie się panią na wyznawaniu chrześcijaństwa, znajdzie 
się u pani krzyżyk albo Biblię, to pani daje głowę! Jest pani karana śmiercią! W wielu krajach 
muzułmańskich... 

M.O. - A to proszę powiedzieć w jakich, w których krajach?

background image

W.Ł. - To cała grupa krajów - w Sudanie, w Jemenie. Także w Afganistanie, widzi pani, już są 
aresztowani. (...) W wielu krajach muzułmańskich, używam świadomie słowa wielu, mowy nie ma 
o budowaniu meczetów (Oczywiście chodzi o kościoły – przyp. red.), wyznawanie 
chrześcijaństwa jest prawem zakazane. Tymczasem na zachodzie może Pani swobodnie 
budować meczety, wyznawać islam, tak jak każdy inny kult.(...) Niech pani powie, jak się Pani 
podoba taka nierówność, taka barbarzyńska niesprawiedliwość. (...)

M.O. - A co by pan zrobił z takim barbarzyństwem?

W.Ł. - Nie wiem, środkami politycznymi, innymi, ale działałbym. Tymczasem, ponieważ Stanom 
Zjednoczonym i Zachodowi ropa saudyjska jest szalenie potrzebna, to ci ludzie, tak uwielbiający 
demokrację, dla których demokracja jest alfą i omegą udają, że nie dostrzegają, że tam nie ma 
mowy o demokracji, że tam nie wolno stawiać kościołów, że tam nie wolno wyznawać 
chrześcijaństwa. Udaje się, że się tego nie widzi, a to jest akceptacja dla barbarzyństwa i to mi 
się nie podoba.