Walentynki by Jusia SasuSaku

background image

Walentynki

Luty od zawsze każdemu kojarzył się nie tylko z najmroźniejszym i srogim
miesiącem, ale przede wszystkim z miesiącem miłości przez Walentynki, które
obchodziło się w połowie lutego.

Wybierając ubiór, spojrzałam na kalendarz. 12 luty. Hmm…za dwa dni walentynki.
Jeszcze tydzień temu z wyczekiwaniem czekałabym na ten dzień. Jednak, kiedy
zerwałam ze swoim chłopakiem, po tym gdy w szkolnej szatni przyłapałam go na
zdradzie z największą puszczalską w szkole – Walentynki przestały dla mnie istnieć.
Zdołowana byłam po tym jak zobaczyłam jak robiła mu dobrze. I zdradził mnie tylko
dlatego, że nie chciałam seksu oralnego? Przepraszał. Prosił o wybaczenie, ale zdrady
nie potrafiłam wybaczyć.

Nazywam się Sakura Haruno i mam 18 lat. Za miesiąc będzie 19. Uczęszczam do
jednego z tokijskich liceum. Trzecia klasa.

Ubrałam się, poczym wyszłam z pokoju. Czekały na mnie już przyjaciółki. Ino,
Temari i Hinata. Mieszkałyśmy na jednym osiedlu i zawsze spotykałyśmy się u mnie.

- Czerwony alarm. Hiro czeka przed drzwiami z bukietem róż – poinformowała mnie
na przywitanie Ino. Blondynka o niebieskich oczach. Bardzo rozrywkowa
dziewczyna i dzięki niej wyszłam szybko zdoła po Hiro. Westchnęłam, spoglądając
przez okno na blondwłosego chłopaka. Odkąd z nim zerwałam całymi dniami
przesiadywał przed moim domem. W szkole też nie dawał za wygraną, ale pocieszam
się tym, że jeszcze trzy miesiące i koniec. Każdy pójdzie w swoją stronę. A o
wspólnych studiach nie ma mowy. Ktoś taki jak Hiro nawet nie dostanie się na
medycynę. A ja bardzo chciałabym być lekarzem i pomagać ludziom. Zwłaszcza po

background image

tym, kiedy jako 15- latka prawie zetknęłam się ze śmiercią. Lekarze mi pomogli i ja
chciałabym robić to samo dla innych ludzi.

- Stara się – odparła nieśmiało Hinata. Granatowłosa dziewczyna o szarych
tęczówkach. Najlepsza, ale też najbardziej nieśmiała uczennica w szkole.

- Moim zdaniem powinnaś go pogonić, gdzie pieprz rośnie. – odparła poczerwieniała
z wściekłości Temari, która gatunek mężczyzn uważała za podłe świnie. Szanuje ją
bardzo. Ta blondyna niczego się nie boi. Odważna, a na swoim koncie ma niejedną
bójkę. Nawet chłopców się nie boi.

- Pogoniłam, ale same widzicie, że nie daje za wygraną. Mam go po dziurki w nosie.
Mówił, że to raz, ale nie wierzę mu.

- Faceci zawsze tak mówią – odparła Ino.

- Dziewczyny, idziemy? Bo spóźnimy się na pierwszą lekcję, a pan Orochimaru nam
tego nie wybaczy. – zapytała nieśmiało Hinata, na co skinęłyśmy równo głową.

- Sakuro, złotko; przepraszam Cię koteczku. Wybacz mi. – od razu zaczął się do mnie
kleić.

- Zostaw ją dupku! – warknęła Temari popychając go. Zarzuciłam różowe włosy na
plecy, poczym dałam ZNAK dziewczyną, aby już szły w stronę szkoły.

- Sakurciu, koteczku…

- Hiro definitywnie oświadczam ci, że z nami koniec.

- Ale Sakurciu jeden głupi błąd nie może przekreślić naszego związku. – prychnęłam,
poczym kwiaty, które mi wręczył rzuciłam mu w twarz.

- Błędem był nasz związek. Wynoś się. – warknęłam, poczym dobiegłam do
koleżanek zostawiając zdumionego chłopaka samego.

***

Po lekcjach wybrałyśmy się na publiczny basen, aby miło spędzić czas. Pierwsze co
musiałyśmy zaliczyć to saunę. Zawsze tak robimy.

- Jak spędzacie walentynki? – zapytała Ino, wachlując dłonią przed swoją twarzą. –
Mnie Sai zabiera do kina i na kolację.

- Postarał się chłopak – zachichotała Temari – A ja co mogę robić? Durna i wiecznie
samotna.

- Shikamaru przecież do ciebie startował. – odezwałam się.

background image

- Ten leniuch nie wie jak się za to zabrać, więc ja mu tego nie będę ułatwiać –
powiedziała smętnie. Coś mi się wydaję, że to ona musi zrobić pierwszy krok. – A ty
Hinata?

- Nie wiem. Naruto mnie zaprosił, ale nie powiedział gdzie. Mam nadzieję, że nie
będzie to znowu jakiś mecz. – odparła nieśmiało, na co uśmiechałyśmy się skrycie.
Naruto naprawdę przez przypadek poprosił Hinate o chodzenie i tak dalej mógłby
ukrywać co do niej czuje. Jest rozbrajający i naprawdę dobrym kolegą, jednak nadal
nie potrafi zrozumieć natury kobiety.

- Mnie nawet nie pytajcie. Walentynek nie obchodzę – wstałam, kierując się do
wyjścia. Zdziwione dziewczyny ruszyły za mną w stronę pływalni

- Poszukaj kogoś, przecież to nie problem. Jesteś ładna, sympatyczna.

- Ale jak widzisz, to nie pomaga mi przytrzymać przy sobie faceta, jeżeli Hiro
zdradził mnie z takim plastikiem.

- Ale nie możesz teraz każdego faceta oceniać miarą Hiro. On cię zawiódł, ale jest
wiele wspaniałych mężczyzn. – odparła Ino, mając zapewne na myśli swojego Sai’a.

- Laski, na szóstej niezłe ciacho – obejrzałyśmy się wokoło nie rozumiejąc Temari,
poczym spojrzałyśmy na młodego ratownika.

- No niezły – wypadło mi z ust, kiedy zauważyłam jak po jego wyrzeźbionej klacie
spływają kropelki wody. Uśmiechał się do kolegi obok, przeczesując swoje czarne,
mokre włosy.

- Idź zagadaj – odparła Ino.

- Chyba żartujesz – odparłam zła – Nie jestem aż tak zdesperowana, aby zaczepiać
pierwszego lepszego przystojnego chłopaka. Tutaj połowa tych panienek już pewnie
do niego zagadywała.

- Nudziara – westchnęła Ino, a Temari się uśmiechnęła.

- Sakura jak nie mamy jak spędzić walentynek, to przyjdźmy rano na basen i sobie
pooglądamy te ciasteczka.

- W sumie czemu nie – uśmiechnęłam się – Ale on może mieć dziewczynę.

- No, ale to nie zdrada jak sobie na niego popatrzymy – odparła

- Wiem, ale chodziło mi o to, że może coś organizuje dla dziewczyny i nie będzie go
w pracy.

background image

- A tam – machnęła dłonią – Jak nie będzie to są i inni ratownicy.

***

14 luty.

Hiro nie odpuszczał, chyba myślał, że w taki dzień ja głupia mu wybaczę. Nic z tego.
Nie jestem taka żałosna. Razem z Temari poszłyśmy z samego rana na basen. Żeby
nie zżerać się z Hiro wyszłyśmy tylnym wyjściem od kuchni.

Nie wiem dlaczego ubrałam moje najładniejsze czerwone bikini. Może miałam jakąś
nadzieję, że spotkam jakiegoś miłego, wolnego chłopaka z którym spędzę
walentynki. Dlaczego ten dzień jest taki dołujący, kiedy jest się samotnym?

- Chyba odezwę się dzisiaj do Shikamaru. Serio zbyt długo czekam na jego pierwszy
krok – zachichotałam ściągając ubrania. Pod spodem miałam już kostium.

- Dobrze robisz. Shikamaru, chyba nie wie jak się do tego zabrać – zostawiłam w
szafce na kod swoje rzeczy, poczym obydwie ruszyłyśmy na basen.

- Ale nie wiem jak go podejść? Chcę, aby jednak wyszło tak, że to on zaprosił mnie
na randkę – wzruszyłam ramionami, poprawiając stanik, aby czasem jedna z moich
piersi nie wyskoczyła z stanika. Miseczka D to nie zawsze zaleta, chociaż to zależy
od przypadku w jakim się znajduje.

- Jest nasz przystojny ratownik. Ciekawe jak ma na imię? – zachichotałam, widząc jej
rozanieloną twarz.

- Ej bierz się za Shikamaru, bo…

- On tu patrzy. Ja cię…. Jesteś pomysłowa. To dlatego wzięłaś ten kolor, aby zwrócić
na siebie uwagę. Niezły i skuteczny chwyt. – klasnęła w dłonie. Zachowywała się jak
Ino. – Ale dziara. Zawsze kręcili mnie faceci z tatuażami. – paplała jak szalona.
Spojrzałam na jego rękę. Już ostatnio zauważyłam, bo przecież jeżeli jest się do
połowy nagim, to takiego dużego tatuażu na ręce nie da się ukryć. Mi tam tatuaże nie
przeszkadzają, ale moja matka uważa takich ludzi za kryminalistów. Durny stereotyp.

- Szczerze; ja też zawsze chciałam sobie zrobić tatuaż, ale jedyny jaki mi się udało to
zmywalny. – przyznałam.

- Haha…lepiej zrobić sobie taki jak ja mam. Biotatuaż. Trzyma się do pięciu lat.
Planuje sobie taki zrobić jeszcze raz. Takiego dużego smoka na plecach. –
zazdrościłam jej, że jej rodzice tak błaho podchodzą do tego. Moi chyba by mnie
zamordowali.

- Dobra chodź popływać – odparłam, poczym ruszyłam do basenu. Wskoczyłam,
poczym zaczęłam pływać. Temari długo nie czekała. Podpłynęła do mnie.

background image

- Może poderwiemy tych gości? – wskazała na dwóch chłopaków pływających na
głębszym basenie. – Przyszli chyba tak samo jak my samotni. – pokręciłam
zażenowana głową. Nie w moim typie.

- Ciągle mówisz o podrywaniu, a przecież zależy ci na Shikamaru – popluskałam ją
wodą, aby zmyć z niej te brudne myśli.

***

Kolejny nudny dzień na pływalni. I pomyśleć, że wcale nie muszę tego robić.
Nazywam się Sasuke Uchiha. W tym roku będę miała 22 lata. Jestem na trzecim roku
Prawa. I chociaż moja rodzina ma największą kancelarie prawną w Japonii, to wcale
nie poszedłem na prawo z przymusu. Kręci mnie to. Miałem małe problemy z
dostaniem się, przez pewne wydarzenie z przeszłości, ale dzięki znajomością mojego
ojca udało się mnie rekrutować.

Nie muszę tu pracować, bo mam kasę, ale razem z kolegami postanowiłem w ramach
wolontariuszu to zrobić. Ponadto dzięki temu pokazuje swojemu ojcu, że potrafię coś
zrobić bezinteresownie.

- Wiesz co Sasuke. Cholernie wkurzające są te dziewczyny. Czy one muszą aż takie
scenki robić, aby do nas zagadać? – zaśmiałem się spoglądając na Ikuto, który cały
przemoczony usiadł obok na krześle. Te dziewczyny naprawdę są szalone. Udają, że
się topią, aby tylko któryś z nas je uratował. Nigdy nie zrozumiem kobiet – Jeszcze
dzisiaj walentynki. Nie znoszę tego. Miyako znowu będzie chciała je spędzić w tak
dziecinny sposób.

- Nie przesadzaj. Raz w roku możesz sobie na to pozwolić – uśmiechnąłem się,
spoglądając na ludzi w basenie.

- Łatwo ci się mówi, bo ty nie musisz spędzać walentynek.

- To zostań tak jak ja singlem i nie będziesz miał tego problemu.

- Czemu ty taki jesteś? Jeszcze gdybyś był jakimś Playboyem, to bym rozumiał
dlaczego nie masz dziewczyny, ale tak to co cię trzyma?

- Najważniejsza jest teraz dla mnie uczelnia. Nie martw się. W odpowiednim czasie
znajdę sobie kogoś. – odpowiedziałem.

- A kiedy będzie ten zaszczytny dzień?

- Nie martw się, poinformuje cię. I człowieku nie rób ze mnie jakiegoś prawiczka.
Miałem też dziewczyny, a to, że teraz nie udzielam się towarzysko to nie oznacza, że
jestem jakiś cofnięty – wytłumaczyłem.

background image

- A co powiesz na podwójną randkę? Moja dziewczyna ma miłą i ładną koleżankę,
która kiedyś tam wspominała, że fajnie byłoby cię poznać.

- Nie ma mowy. Nie ZGADZAM SIĘ na takie coś. – nie lubiłem randek w ciemno.
Atmosfera jest naprawdę kiepska. Wiem coś o tym, bo wybrałem się na taką jedną
randkę. Również za namową kolegi. Było fatalnie. Nawet nie chcę tego wspominać

- Oj tam Sasuke, będzie milo. Ty się rozerwiesz, a może twoje lodowe serce
roztropnieje – spojrzałem na niego jak na głupka, poczym stanowczo pokręciłem
głową. – To zróbmy tak: Jeżeli jakaś laska znowu będzie udawać, że się topi.
Załóżmy w ciągu 10 minut to idziesz na randkę – uśmiechnął się wyciągając w moim
kierunku dłoń.

- Co się tak stary uparłeś – westchnąłem, poczym, żeby przestał mi suszyć głowę
podałem mu dłoń. – Okay, ale jeśli…

- Aaa…pomóżcie jej! – zdegustowany widząc satysfakcje swojego przyjaciela,
spojrzałem na blondwłosą dziewczynę, która krzyczała w naszym kierunku
wskazując na trzymetrówkę, skąd widać było tylko dłonie.

- Co za głupia dziewucha. Na taką głębokość skacze, a nie potrafi pływać? –
warknąłem, poczym szybko pobiegłem do basenu. Wskoczyłem i zanurzając się cały,
podpłynąłem do niej. Miała zamknięte oczy, a jej dłonie już się nie ruszały. Dlaczego
kobiety są takie nierozsądne? Złapałem ją w pasie, poczym wynurzyłem i zacząłem
podpływać do drabinki. To mi nie wyglądało na udawane topienie. Może chciała
spróbować, ale głębokość ją pokonała. Wyciągnąłem ją na płytki. Blondynka
podbiegła do nas, histeryzując jak szalona przez co mój kolega musiał zaingerować.
Gapie również nie pomagały. Nacisnąłem na jej klatkę, a następnie przyłożyłem usta
do jej. Powtórzyłem to jeszcze raz. Odchrząknęła a z jej ust wypłynęła spora ilość
wody. Odwróciłem ją na bok i przytrzymałem chwile w tej pozycji, aby się nie
udławiła.

- Jesteś naprawdę nierozsądna – odezwałem się, kiedy było już po wszystkim.
Spojrzała na mnie zaskoczona. – Jeżeli nie potrafisz pływać to nie powinnaś na tak
głęboką wodę się rzucać – pouczyłem ją. Ratownik nie jest tylko od ratowania, ale
również do poinstruowania lub upomnienia nierozmyślnych ludzi.

- Sakura wszystko dobrze? – blondynka podbiegła do niej, mocno ją ściskając.

- Ja potrafię pływać – zwróciła się do mnie, całkowicie olewając obecność koleżanki.
Zniesmaczyła się, poczym zaczęła masować swoją nogę – Skurcz mnie złapał. Nawet
nie wiem, kiedy to się stało – wyjaśniła. Westchnąłem. No cóż, to nie była w takim
razie jej wina. I chyba rzeczywiście nie chodziło o zaloty w moim kierunku.

- Już lepiej? – złapałem za jej nogę, delikatnie masując. – Zdarza się. Mogę ci tylko
zaproponować tabletkę z magnesem. Bardzo dobra. Na pewno ci pomoże.

background image

- Nie trz….

- Tak jasne. Ona musi wziąć tą tabletkę – spojrzałem zdziwiony na jej koleżankę,
która się wtrąciła.

- W takim razie pójdę po tabletki. Usiądźcie na leżakach – poinformowałem, poczym
ruszyłem na zaplecze dla ratowników.

***

Znowu ten cholerny skurcz. Nie cierpię tego paraliżującego uczucia w nodze.
Niestety po wypadku jakiego doznałam, często się zdarza.

- Temari, dlaczego kazałaś mu iść po te tabletki? – zapytałam, kiedy doszłyśmy do
leżaków. – Przecież dobrze wiesz, że skurcze mi się zdarzają i noszę swoje
opakowanie.

- No tak, ale szkoda taką okazje zaprzepaścić. Niech się tobą zajmie jak już tak ładnie
mu to idzie. Ale całował… – paplała.

- Całował?– dotknęłam ust, a następnie pokręciłam głową – Wariatko on
przeprowadzał resuscytację – wytłumaczyłam.

- No wiem, ale jakie to uczucie jak taki seksowny ratownik dotyka twoich ust.
Musiało być gorąco, co? Takie ciałko…

- Temari – warknęłam widząc za jej plecami uśmiechniętego chłopaka.

- No co, a ten tatuaż jest jeszcze lepszy z bliska. Ciekawe co oznacza? Może…

- Tak szczerze nic nie oznacza. Po prostu podobało mi się. – Temari poczerwieniała,
pokazując mi głupie miny. Uśmiechnęłam się poczym odebrałam od mężczyzny
szklankę wody i opakowanie z tabletkami. Wyciągnęłam jedną, poczym włożyłam do
ust popijając wodą.

- Dziękuje – odparłam, poczym oddałam mu tabletki i pustą szklankę.

- Tak poza tym lepiej ci już?

- Tak, to zawsze samo przechodzi. Gdy dostaje mocniejszych bóli to biorę tabletkę.

- Często ci się to zdarza?

- Czasami – odparłam urywkowo, spoglądając na Temari. Nie wiedziałam jak się
zachować. Nadal przy nas siedział. Jestem gadatliwa, jednak potrzebuje chwili czasu
za nim przełamie pierwsze lody i na dobre załapię kontakt z nowo poznanymi

background image

ludźmi.

- Ciężka ta praca co? – zapytała Temari za co jej dziękowałam.

- Taka sobie.

- Dużo się tak zarabia? – Boże dlaczego Temari zawsze zaczyna od pieniędzy? O
dziwo uśmiechnął się.

- Nie powiem ci, bo ja to robię z dobrej woli.

- Poważnie? Wow…, jakieś praktyki, pewnie.

- Nie. Studiuje prawo, więc ratownictwo ma z tym mało wspólnego.

- Który rok? – wtrąciłam się, aby nie wyjść na jakąś nie sympatyczną osóbkę.

- Trzeci. Poza tym jestem Sasuke – wyciągnął w moim kierunku dłoń.

- Sakura. – uścisnęłam ją, a następnie spojrzałam na koleżankę. Miał mocny uścisk.
Tak bardzo męski. Od razu widać, że mocno stąpa po ziemi.

- Temari – przedstawiła się.

- Same jesteście na basenie w Walentynki? – zapytał. Spojrzałyśmy po sobie.

- Jak widać – odparłam.

- Faceci od nas uciekają.

- No co wy, od takich ładnych dziewczyn – Boże chyba zaraz będę pod kolor
swojego stroju.

Chociaż powinienem być na stanowisku ratowniczym, to jakoś nie chciało mi się
wracać. Bardzo ciekawe te dziewczyny. Zwłaszcza ta różowa. Wpadła mi w oko, a
fakt, że nie ma chłopaka jest bardzo mi na rękę. Czemu by jednak nie zaryzykować?
W końcu ludzie poznają się w różnych okolicznościach. Mi trafił się taki, że ją
uratowałem. Może powinienem ją gdzieś zaprosić?

- Sasuke, stary chodź na wieże. Musze na chwile wyjść – spojrzałem na Ikuto, który
się uśmiechał dziwnie.

- Okay już idę. Miło się rozmawiało, ale oderwałyście mnie od zajęć – odparłem
wstając – Do zobaczenia – odparłem.

- Hej – odparły równo, poczym wróciłem na swoje stanowisko. Nie żegnałem się,
ponieważ nadal się zastanawiam co robić. Niczym nie ryzykuje zapraszając Sakure.

background image

Jak odmówi to odmówi i tyle.

- Gorące te laseczki. Ale coś mi obiecałeś – odezwał się mój kolega.

- Nie, nie kolego. Powiedziałeś, że jeżeli będzie udawać, a Sakura topiła się z
powodu skurczu.

- Sakura….coś mi się zdaje, że ta Sakura wpadła ci w oko. – uśmiechnął się – W
takim razie umów się z nią. Co ci szkodzi?

- Też się nad tym zastanawiam. – powiedziałem mu, poczym obejrzałem się na
roześmiane dziewczyny.

Humor mi naprawdę się poprawił. Ten Sasuke jest fantastyczny. Aż trudno uwierzyć,
że tak szybko to uznałam.

- Chyba wpadłaś mu w oko Sakura. – spojrzałam zaskoczona na Temari.

- Żartujesz, poczym tak sądzisz?

- Gapił się na Ciebie jak pies na gnat. Na stówę mu się podobasz – odparła z
uśmiechem. – Wykorzystaj to, że cię uratował. Zaproś go na piwo czy gdziekolwiek
indziej w ramach podziękowania za uratowanie życia. Tylko nie mów, że to jego
praca. Sama słyszałaś, że robi to bezinteresownie.

- No nie wiem… tak trochę mi głupio.

- Jejku pierwsza bariera już została przełamana. Idź dziewczyno za nim cię ukatrupię.
Bo jak ty sobie dzisiaj nie załatwisz randki; to ja nie załatwię sobie z Shikamaru.

- Ale to twoje życie. Rób jak uważasz.

- I nie będzie ci mnie szkoda? – spojrzałam na nią, a następnie zachichotałam. – Ja
bym zaryzykowała. Tracisz tylko tym, że jakby się nie zgodził to wstyd ci będzie
przychodzić na basen. Jednak nie dowiesz się tego siedząc na dupsku i przyglądając
mu się. Idź do niego – zagryzłam wargę spoglądając na basen i ludzi pluskających się
w wodzie. Nie chcę w walentynki być sama. Spojrzałam jeszcze raz na Temari,
poczym uznałam, że chyba powinnam to zrobić. W końcu to Walentynki. No cóż,
jeszcze gdy myślę o moim byłym aż ciarki wstrętu mnie przechodzą.

Wstałam, poczym ruszyłam do stanowiska ratowniczego.

- Hej mogę? – zapytałam wchodząc po schodkach na czerwoną wieżę. Sasuke skinął
głową podając mi dłoń, aby pomóc mi wejść. W innej sytuacji na pewno byłabym
zawstydzona swoim obnażeniem. No, ale w końcu to basen.

- Coś się stało? – zapytał z uśmiechem.

background image

- Nie przeszkadzam ci? – wolałam się upewnić.

- Nie. Na razie nikt się nie topi – zażartował przez co nie mogłam powstrzymać
uśmiechu.

- Chciałam ci jeszcze raz podziękować.

- Nie ma za co. Nie pozwoliłbym na swojej zmianie komuś się utopić.

- A o której kończysz zmianę? – odważyłam się zapytać.

- Chcesz mnie gdzieś zaprosić? Nie musisz – odparł na co moja pewność się ulotniła.
Ech… Temari to naprawdę ślepa jest, aż głupio mi się zrobiło – Ja cię z chęcią gdzieś
zaproszę.

- Poważnie? – całkowicie zbił mnie z tropu.

- No tak i wydaję mi się, że się zgadzasz.

- Jasne – odparłam zadowolona. Zrobiło mi się gorąco.

- Super. O której? – uśmiechnął się tak seksownie, że myślałam, że spadnę z tej
wieży prosto do basenu.

- 19. – rzuciłam pospiesznie nawet się nad tym nie zastanawiając.

- Okay, gdzie mieszkasz? Przyjadę po Ciebie.

- Zapamiętasz? – zdziwiłam się wiedząc, że i tak nie zapisze adresu.

- Mam dobrą pamięć.

- Ach, w końcu przyszły prawnik – uśmiechnął się na moje stwierdzenie – Kwiatowa
15.

- Zapamiętałem – stuknął się palcem w głowę. Uśmiechnęłam się, poczym wstałam.

- W takim razie do 19. Do zobaczenia – skinął głową, a ja wróciłam do koleżanki,
która dowiedziawszy się, że mi się udało zapiszczała podekscytowana. Miałam
ochotę zrobić to samo.

***

Ubrałam skórzane legginsy i białą koronkową bluzkę z baskinką. Chciałam wyglądać
ładnie, ale nie przesadzać. Gdybym szła na randkę z swoim chłopakiem
wskoczyłabym w czerwoną koronkową sukienkę. Jednak to jest pierwsze spotkanie,

background image

więc nie powinnam szaleć. Pomalowałam usta czerwonym błyszczykiem.
Podkreśliłam oczy i zrobiłam delikatne loki na włosach, które układały się w piękne
fale. Byłam zadowolona, ale też zdenerwowana spotkaniem z Sasuke. Nigdy sobie
nie pozwoliłam na to, aby po jednej krótkiej rozmowie z kimś się spotkać. A jak to
jest jakiś morderca? Nie mogę się nakręcać. Trochę wiary w ludzi. Dobrze, że
rodziców nie ma w domu. Tata wziął mamę na romantyczną kolację. Jak nie zawsze
obchodzą walentynki tak teraz się postarali. Uniknęłam na szczęście pogawędki.

Odetchnęłam kilka razy dodając sobie odwagi, kiedy zadzwonił dzwonek. Ubrałam
czerwone botki na koturnie, poczym złapałam za tego samego koloru płaszczyk.
Uśmiechnęłam się, robiąc złudne wrażenie rozluźnionej, poczym otworzyłam drzwi.

- Cześć – odparł, poczym wyciągnął dłoń z różą.

- Cześć i dziękuje – odparłam z uśmiechem odbierając pachnący kwiat. – Wejdziesz
na chwile? Tylko wstawię róże do wody.

- Jasne – uśmiechnął się, poczym zamknął za sobą drzwi. W czarnym płaszczu
prezentował się bardzo seksownie. – Ładnie tu.

- Dziękuje – wróciłam z kuchni, poczym z jego pomocą ubrałam płaszcz. Coraz
romantyczniej się robi.

- Co chcesz robić? Iść do kina zapełnionego zakochanymi parami czy decydujesz się
na ekscytujący wieczór ze mną. Zapewniam miłe atrakcje.

- Mam się bać? – zapytałam; spoglądając na niego urzeczona.

- Nie planuje niczego strasznego – zapewnił, kiedy wyszliśmy z domu. Zamknęłam
drzwi. Przed domem stał czarny lexus. Mam nadzieję, że szczęka mi nie opadła.

***

Jaka ona jest śliczna. Ma taki ładny uśmiech i zielone oczy. Bardzo miło mi się z nią
rozmawia. Do samego naszego spotkania zastanawiałem się co mnie czeka. Czy na
pewno dobrze zrobiłem umawiając się z nią? Czy w ogóle znajdziemy wspólny
język? Moje wątpliwości szybko zostały rozwiane. Trafiłem nie dość, że na
atrakcyjną to i interesującą dziewczynę.

Zjedliśmy pizze, rozmawiając przy tym o wielu rzeczach. Naprawdę wiele się o niej
dowiedziałem.

- Gdzie jesteśmy? – zapytała, spoglądając na dużą posiadłość za bramą.

- To mój dom. Nie martw się nie mam zamiaru nic złego zrobić – wytłumaczyłem
wjeżdżając na posesję.

background image

- W takim razie o co chodzi? – zapytała. Widziałem, że ledwo powstrzymywała się
od śmiechu.

- Wiesz co jest najbardziej ekscytujące?

- Co?

- Jazda na motorze – odparłem wychodząc z samochodu. Zrobiła to samo, jednak
chyba poraziłem ją słowem „motor”, ponieważ zatrzymała się przy drzwiach
samochodu.

- Żartujesz?

- Nie – otworzyłem pilotem garaż, poczym weszliśmy do środka. Przez chwile
obserwowałem jak rozgląda się ciekawie po pomieszczeniu. Mój ojciec, brat i ja
mieliśmy bzika na punkcie samochodów. Oprócz nowych modeli lubowaliśmy się
również w starych modelach.

- Wow, kolekcjonujecie samochody?

- Tak jakby – odparłem – Ale chodź tu do mnie – poprosiłem, pokazując jej moje
cudo. Ściągnąłem płaszcz, poczym złapałem za kurtkę, którą wcześniej położyłem na
motorze. Przygotowałem się na nasze przyjście tutaj.

- Eee… troszkę się boje – powiedziała, kiedy podałem jej kask.

- Jeżeli cię dzisiaj uratowałem to myślisz, że teraz zrobiłbym coś, aby ci zaszkodzić?
Nie martw się. – ubrałem kask. Uśmiechnęła się niepewnie. Odebrałem kask z jej
dłoni, poczym powoli nałożyłem jej na głowę. Zgarnąłem włosy do tyłu subtelnie
przejeżdżając po nich dłońmi.

- Okay – usiadłem, a kiedy zasiadła za mną, złapałem za jej dłonie i zacisnąłem na
swoim pasie. – Tak będzie bezpieczniej! – krzyknąłem, aby przez kask mnie
usłyszała. W rzeczywistości bardzo miło było czuć ją tak blisko. Odpaliłem, poczym
wyjechałem. Uśmiechnąłem się czując jak mocniej zacisnęła dłonie na pasie, a jej
ciało mocniej przylgnęło do moich pleców.

Jechałem przez miasto z średnią prędkością. Nie chciałem szarżować i jej
przestraszyć.

Dziwnie się czułam. Ta bliskość, wiatr rozwiewający moje włosy. Uczucie pętli
zaciskającej się na żołądku. Takie wolne i lekkie emocje. Czuje się z nim naprawdę
bezpiecznie. Nawet przy Hiro czegoś takiego nie czułam.

Moi rodzice, a w szczególności mama ukatrupiłaby mnie, gdyby zobaczyła, że
wsiadłam na motor. Naprawdę strasznie mnie pilnowała.

background image

Sasuke zatrzymał się przed jakimś budynkiem. Kiedy wysiadłam i z jego pomocą
ściągnęłam kask, zobaczyłam kolorowy budynek z mnóstwem graffiti. Spojrzałam na
niego pytająco.

- To zakład ozdabiania ciała mojego kolegi. Suigetsu zrobił mi ten tatuaż na ręce. –
podekscytowana rozglądałam się po wnętrzu. W środku również było mnóstwo
graffiti i zdjęć z różnymi częściami ciał na których znajdowały się przeróżne tatuaże.
- Mam ochotę zrobić sobie jeszcze jeden.

- Poważnie?

- Tak. Tym razem mniejszy.

- A gdzie? – byłam taka ciekawa i szczerze zazdrościłam mu.

- To już pozwalam tobie wybrać. – zaskoczył mnie tym.

- Mogę wybrać każde miejsce?

- No z wyjątkiem chyba wiesz czego – zachichotałam, poczym skinęłam głową.

- O Sasuke cześć brachu – nie byłam zaskoczona wizerunkiem mężczyzny.
Niebieskie włosy do ramion. Zęby ostre jak u rekina, chyba uległ manii na wampiry.
Kilka kolczyków ozdabiało jego uszy i wargę. Na prawym ramieniu miał czarny
tatuaż przedstawiający ciernie z różami, a na lewej ręce miał kolorowe tatuaże. Fajnie
wyglądał. – Hej, jestem Suigetsu – wyciągnął w moim kierunku dłoń, którą
uścisnęłam.

- Sakura.

- Jesteś dziewczyną tego tutaj? – zapytał, a ja skrępowana nie wiedziałam co
odpowiedzieć. No tak, przecież nie jestem, ale…

- Jesteśmy na randce. – spojrzałam na uśmiechniętego Sasuke, poczym sama się
uśmiechnęłam. W końcu sprecyzował to nasze spotkanie.

- W takim razie co tu robicie?

- Chcę sobie zrobić nowy tatuaż i zaproponować Sakurze, aby też się odważyła – o…
o tym to mnie już nie poinformował.

- Chcesz tatuaż? – zapytał Suigetsu zapraszając nas w głąb salonu. Tam już wszystko
wyglądało jak w salonie kosmetycznym. Jakby dokładnie wszystko było
wysterylizowane. Człowiek może czuć się bezpiecznie.

- Chciałabym, ale nie sądzę, aby to był dobry pomysł. Mama by mnie ukatrupiła. –
przyznałam.

background image

- Ile masz lat?

- za miesiąc będzie 19.

- No to jesteś pełnoletnia. Możesz sobie zrobić i nie informować o tym rodziców. –
no to na pewno byłoby wyzwanie. – No chyba, że po domu paradujesz nago i by
widzieli.

- Nie – zaprzeczyłam z uśmiechem.

- No to się namyśl. Ja za ten czas zajmę się Sasuke. – brunet usiadł na fotelu, poczym
odebrał od Suigetsu katalog z proponowanymi tatuażami – Wybierz coś, a ja zaraz
wrócę.

- To w jakim miejscu? – zapytał Sasuke, kiedy byliśmy już sami.

- A gdzie najmniej boli?

- To chyba nie ma różnicy.

- Ja zawsze chciałam tutaj – pokazałam mu z boku na brzuchu. – Taka sławna aktorka
miała tam smoka, świetnie się to prezentowało.

- Okay, to ja też tam zrobię – uśmiechnął się przeglądając katalog – Może to? –
pokazał na węża. Pokręciłam przecząco głową. Na co on z uśmiechem kalkował
dalej.

- Wydawało mi się, że jakiś sens tatuaże powinny mieć.

- A co proponujesz?

- Nie wiem.

- Może twoja twarz?

- Huh? – wymsknęło mi się. On się śmiał, a ja spoglądałam na niego zszokowana. No
tak, żartował sobie – Okay, ale tak na serio?

- Ja wcale nie żartuje. Coś z sensem? To może coś, co będzie mi przypominać Ciebie.

- Bezsensu – odparłam nie wiedząc jak się zachować.

- A co ty na to? – pokazał mi drzewo wiśni z opadającymi liściami. – Czarny i tylko
te listki będą kolorowe. – Ściągnął kurtkę, a następnie zdjął bluzkę. Chociaż już
widziałam jego klatę, teraz jakoś cieplej mi się zrobiło – Tutaj go pociągnie –
wskazał z boku na swojej klacie. – Hmm…co ty na to. Z sensem?

background image

- No, jeżeli ma ci o mnie przypominać to z sensem – odparłam spoglądając to na
tatuaż to na jego wyrzeźbioną klatę.

Szczerze nie myślałem o nowym tatuażu. Tak przy tej pizzy wpadłem na ten pomysł.
Mam nadzieję, że też sobie zrobi. Chociaż po tym jak widzi jak mój kolega przekuwa
mi skórę wątpię czy się na to odważy. Krzywiła się jakby wypiła sok cytrynowy.

- Skończone – odsunął się ode mnie na obrotowym krześle, poczym wyrzucił
rękawiczki. – Podoba ci się? Co sądzisz o tym Sakura?

- Super, ale długo będzie miał tak czerwoną skórę.

- Nie, to przejdzie. – uśmiechnął się. – To co, zajmujesz teraz ty jego miejsce?

- Nie. Jednak nie chcę tego poczuć. – Suigetsu wzruszył ramionami, a ja spojrzałem
na Sakure z uśmiechem.

- Może Permanentny jej zrobisz? Nie trwałe, więc plus jakbyś jednak kiedyś tam
uznała, że go nie chcesz, a poza tym to jest bardzo płytkie wkucie. Nie boli tak
bardzo, prawie w ogóle, prawda?

- No dobry pomysł. Zgadzasz się? Taki tatuaż utrzymuje się około 2-5 lat i obiecuje
ci, że nic cię nie będzie boleć i nie będziesz mieć tak czerwonej skóry jak Sasuke. –
zagryzła wargę, poczym skinęła głową. Zuch dziewczyna.

A co mi tam. Marzyłam zawsze o tym. Jestem pełnoletnia, a moi rodzice nie muszą
wcale o tym wiedzieć. Suigetsu poszedł po przyrządy, a ja zajęłam miejsce Sasuke.

- Gdzie robisz? – zapytał, a ja popadłam w zadumę, zastanawiając się gdzie będzie
najlepsze miejsce. Już wiem.

Uśmiechnąłem się kiedy ściągnęła koronkową bluzkę. Już na basenie zauważyłem jej
walory, ale teraz jeszcze milej było się im przyglądać. Znaczy jej całej.

- Zrobię sobie w tym samym miejscu co ty. – uśmiechnęła się, a w jej oczach
zabłysnęły chochliki.

- Fajnie, ale co? – spojrzałem tam gdzie ona na swój nowy tatuaż, poczym znowu na
nią.

- Ty postawiłeś na całe drzewo, a ja zdecyduje się na jedną gałąź. – przyglądałem się
jej przez dłuższą chwile. Naprawdę szybko zdobyła moją sympatię. Bardzo mi się
spodobała. Ma coś w sobie przyciągającego. – Coś nie tak?

- Nie, po prostu wydaję mi się, że na pewno obydwoje zapamiętamy ten dzień. –
roześmiałem się, poczym spojrzałem na wchodzącego Suigetsu, który uśmiechnął się

background image

w drzwiach.

- No teraz to na pewno o wiele lepiej będzie mi się pracować – wybuchła perlistym
śmiechem rozumiejąc bardzo dobrze aluzje, poczym powiedziała czego żąda.

***

- Ach… – westchnęła, oddychając świeżym powietrzem – Nie sądziłam, że aż tak
dobrze będę się bawić. – Dziękuje ci za ten wieczór. Nawet motor nie był taki
straszny – spojrzała na moją maszynę, przed którą jeszcze stała.

- Cieszę się, że ci się podobało. Ja również jestem bardzo zadowolony. – przyznałem,
patrząc na nią z uśmiechem. – Mam nadzieję, że rodzice nie będą źli, że tak późno cię
odstawiłem – spojrzałem na zegarek. Dochodziła północ. – odwróciła się za siebie,
poczym delikatnie uśmiechnęła.

- Nie. Nie ma ich jeszcze w domu.

- Wiesz co, a jednak coś mnie gryzie – odparłem, co ją zaskoczyło. – Może zabrzmi
to dość dziwnie, ale mam ochotę cię pocałować – spuściłem głowę z uśmiechem,
widząc szok wymalowany na jej twarzy, kiedy podniosłem znów na nią wzrok nic się
nie zmieniło. – Naprawdę jesteś aż tak zdziwiona?

- Po prostu wydaje mi się, że krótko się znamy i…

- A co się zmieni po kilku następnych spotkaniach?

- A będą?

- Jeżeli się zgodzisz? – ta gra słów była nadmiar podniecająca.

- Zgodziłabym się.

- W takim razie już możemy się umówić.

- Chcesz mój numer?

- A ty mój? – spojrzeliśmy na siebie, poczym zaśmialiśmy się głośno. Nie zwlekałem.
Przysunąłem się do niej i obejmując ją w pasie znienacka pocałowałem. Była
zaskoczona, ale chyba tylko chwilkę, bo zaraz również zaczęła oddawać moje
pocałunki. Ummm… jaka ona miękka. Przejechałem wolną dłonią po jej puszystych
włosach, poczym przycisnąłem jej twarz bliżej siebie. Już dawno nie czułem takiego
ciepła w sercu. Zresztą trudno mi powiedzieć czy kiedykolwiek tak świetnie bawiłem
się w towarzystwie jakiejkolwiek dziewczyny. Przejechała dłonią po mojej klacie.
Syknąłem, gdy natrafiła na świeży tatuaż.

- Och przepraszam – jęknęła odrywając się ode mnie. Szkoda… – Boli?

background image

- Nie. Troszkę szczypało. – trzeba udawać twardziela.

- Jestem taka nieuważna. – westchnęła.

- Taki twój urok – przeczesałem palcami jej włosy. – To dasz mi swój numer? –
zmieniłem temat, widząc jak na jej twarzy pojawiają się rumieńce i wątpię czy to
sprawa mrozu panującego na dworze.

- Jasne – wyciągnęła telefon, poczym podała mi go, abym wpisał swój numer. Po
zapisaniu go w książce telefonicznej, zadzwoniła do mnie.

- Mogę do Ciebie zadzwonić jutro?

- Jasne, będę czekać – uśmiechnęła się, poczym cmoknęła mnie w policzek. –
Uważaj na drodze.

- Okay. Idź. – skinęła głową. Jeszcze raz podziękowała mi za wieczór. Kiedy weszła
do domu wsiadłem na motor i odjechałem. Nie rozumiem, czemu Ikuto uważa
walentynki za tak straszny dzień. Mi się bardzo podoba i bawiłem się wspaniale.

***

Umyłam się, uważając na tatuaż. Byłam bardzo zadowolona.. Cieszę się, że się
zdecydowałam. I pomyśleć, że gdyby nie Sasuke, to nigdy bym nie miała tatuażu.

Ubrałam koszule nocną, poczym położyłam się do łóżka. Uśmiechnęłam się widząc
na telefonie wiadomość od Sasuke. Odebrałam sms-a.

Słodkich snów” Sasuke.

Uśmiechnęłam się jak głupi do sera, poczym zamknęłam oczy, zastanawiając się co
mu odpisać. Nie zdecydowałam się na nic szałowego.

Tobie również. Nie mogę doczekać się kolejnego spotkania.”

Ja również”

***

- I jak było na randce? – zapytała chytrze Temari, co zaciekawiło Ino i Hinate. Pan z
Japońskiego nie przyszedł na lekcje, przez co siedzieliśmy sami w Sali. Potworzyły
się grupki i każdy dyskutował lub jak chłopacy w ostatniej ławce wygłupiali się.

- Byłaś na randce? Z kim? – zapytała Yamanaka niezadowolona z faktu, że tak późno
się o tym dowiedziała.

background image

- Z Sasuke – widząc, że nie wiedzą o kogo chodzi uśmiechnęłam się, chcąc je jeszcze
bardziej podenerwować, ale Temari zepsuła mi zabawę.

- Z tym seksownym ratownikiem. Akcja była jak w komediach romantycznych –
opowiedziała o skurczu. O tym jak mnie uratował i jak się umówiliśmy.

- Ja pierdzielę, że nas tam nie było – zachichotała Ino – I jak wrażenia?

- Super. Jechałam na motorze – zapiszczały pod wrażeniem. Oprócz Hinaty, której
wymsknęło się, że to nierozsądne. – Przyszedł, dał mi róże. Było naprawdę
wspaniale. Zwłaszcza na końcu. – przytrzymałam ich w napięciu – Całowaliśmy się.

- Zazdroszczę ci – jęknęła Temari. Ino mnie przytuliła z uśmiechem, a Hinata jak
zwykle uważała, że zachowałam się nierozsądnie. No nic, przynajmniej ona jest
rozsądna.

- A nie poszłaś do Shikamaru? – zapytałam przypominając sobie o naszym układzie.

- Nie odważyłam się. – coś nie chcę mi się w to wierzyć.

- Ale obiecałaś…

- Wiem – westchnęła. – Nie ważne, mów lepiej jaki on jest. – przez chwile się
wahałam, wiedząc że odkręca kota ogonem, ale kiedy Ino jej zawtórowała;
uśmiechnęłam się postanawiając zdradzić im mój sekret.

- No to najlepsze. Zrobiliśmy sobie tatuaże w tym samym miejscu. – wyszczerzyły
na mnie oczy – Sasuke drzewo wiśni, a ja gałąź tego samego drzewa.

- Jakie to romantyczne – odparła rozanielona Ino – Pokaż go. – pospieszyła mnie.
Rozglądnęłam się. Nikt na nas nie patrzył, dlatego delikatnie podciągnęłam bluzkę,
pokazując tatuaż. – Bolało? – zapytała, dotykając go palcami.

- Nie bolało. Sasuke zrobił sobie prawdziwy, a ja odważyłam się jedynie na
Biotatuaż. Tak jak ty Temari. – opowiedziałam jaki tatuaż zrobił sobie Sasuke i o jego
koledze.

- Świetnie. Obydwoje zrobiliście tatuaże nawiązujące do tego samego i jeszcze w tym
samym miejscu. Zapowiada się ciekawie – uśmiechnęłam się na jej spostrzeżenie.

- Czas pozbyć się Hiro całkowicie z mojego życia. – odparłam.

***

- No kto by pomyślał, że na drugie nasze spotkanie zdecyduje się przyjść do twojego
domu? – rozglądałam się ciekawie po jego pokoju.

background image

- Na drugą naszą randkę – poprawił. Nie byłam pewna czy mogę to tak nazwać, ale
jak widać chyba tak.

- Te zdjęcia są bardzo ładne – odparłam, przyglądając się czarno-białym fotografią w
dużych ramach na ścianie. Uchwyciły chwile i były takie… nie potrafię określić. Nie
widziałam tak ładnych ujęć.

- Moje dzieło.

- Poważnie? – spojrzałam na niego zaskoczona, obserwując jak wyciąga z czarnej
torby położonej na biurku; aparat fotograficzny. Chyba najlepsza lustrzanka jaką
widziałam.

- Bardzo lubię robić zdjęcia, ale nie marzę o karierze fotografa. Lubię robić zdjęcia
naturze, krajobrazom – podniósł do twarzy, poczym skierował w moją stronę i
kliknął.

- Ej… – jęknęłam oburzona, poczym podeszłam do niego widząc jak ogląda zdjęcie,
które zrobił.

- Jesteś bardzo fotogeniczna. – zerknęłam przez ramię na wyświetlacz, poczym
uśmiechnęłam się.

- Rzeczywiście ładnie. Masz talent.

- No nie pochlebiaj mi tu. Mam przy sobie bardzo atrakcyjną dziewczynę, która
świetnie posłużyłaby mi jako modelka. – znowu kliknął mi zdjęcie. I chociaż z
początku byłam do tego negatywnie nastawiona. To już po chwili zaczęłam się
szczerzyć i pozować mu. – Świetnie. Obróć się i skocz. No, no…super te zdjęcia
będą. Musimy wybrać się w plener – zachichotałam poczym zmęczona upadłam na
jego łóżko. Podszedł bliżej, poczym cyknął mi jeszcze jedno zdjęcie.

- Nie, proszę. Już nie mogę ładnie się uśmiechać i pozować ci do zdjęć.

- Ty się zawsze ładnie uśmiechasz – usiadł obok na łóżku, poczym zaczął przeglądać
zdjęcia.

- Nie masz dzisiaj zajęć?

- Nie. Wszystkie sesje mam już za sobą. Postanowiłem sobie tydzień zrobić od
uczelni, ponieważ teraz wykładowcy nawet zajęć nie przeprowadzają. – odpowiedział
– To zdjęcie jest świetne – spojrzałam na zdjęcie przedstawiające moją twarz z bliska.
– Masz bardzo ładne oczy.

- Dziękuje. – odparłam, a następnie odważyłam się położyć głowę na jego ramieniu.
Zerknął na mnie z uśmiechem, poczym pokazywał dalej zdjęcia. – Jak to się stało, że
taki chłopak jak ty nie ma dziewczyny? – zapytałam, ponieważ byłam tego bardzo

background image

ciekawa.

- A dlaczego taka ładna dziewczyna nie ma chłopaka?

- Pierwsza zapytałam.

- No cóż, nie natrafiłem na dziewczynę, którą byłbym zainteresowany. A ty?

- Jakiś czas temu zerwałam z chłopakiem. Przyłapałam go na zdradzie – chciałam
być szczera. Mam nadzieję, że sobie nie pomyśli, że go wykorzystuje do uleczenia
złamanego serca.

- Prawdziwy debil. Nie zasługiwał na ciebie, jeżeli tak podle się zachował. Kochasz
go?

- Nie. Chyba zgodziłam się, aby z nim być, tylko dlatego, że nie chciałam być sama.

- Głupio myślałaś. A co jakby chłopak, który jest ci przeznaczony kręcił się koło
ciebie, ale nie zagadałby ponieważ miałabyś chłopaka?

- A ty wierzysz w przeznaczenie?

- Nie wiem. Odpowiem ci za jakiś czas – uśmiechnęłam się w duchu. Czyli ta
znajomość nie będzie taka krótka.

***

Spotykałam się z Sasuke od miesiąca. Miło spędzaliśmy czas. Czasami się
całowaliśmy. Zdarzały się momenty, kiedy łapaliśmy się za ręce. Jednak to właśnie
przy tej pierwszej sytuacji w Centrum przyłapał nas mój były chłopak. Narobił
takiego szumu, a przecież nie był sam. Tylko z tą puszczalską z naszej szkoły. Nie
zareagowałam gniewnie. Wręcz życzę im wszystkiego dobrego. Hiro jednak woli
jechać na dwa fronty. Ledwo powstrzymałam Sasuke od przyłożenia mu. Nie zepsuło
to nam jednak dnia. Sasuke uznał go za smarkacza, który myśli, że wszystko może
mieć na skinienie palca. Znienawidził go chyba tak samo jaka ja.

- Hej – przywitałam się z nim całusem w policzek. Przyjechał pod moją szkołę. Tak
dzisiaj się umówiliśmy. Szkoda, że tak krótko będę mogła mu poświęcić czas.

- Wszystkiego najlepszego Sakura. – wyciągnął za pleców bukiet pachnących białych
frezji z czerwonymi różami. Uwielbiam frezję. Mają taki piękny zapach.

- Zapamiętałeś co lubię, ale skąd wiedziałeś, że mam urodziny? – zapytałam mile
zaskoczona.

- Portal. W końcu jesteśmy znajomymi na Facebooku.

background image

- Faktycznie – cmoknęłam go jeszcze raz w policzek – Dziękuje.

- Wiem, że nie mogę dzisiaj liczyć na wiele czasu z Tobą, ale co ty na to, aby jeszcze
półtorej godziny mi poświęcić? Urwałem się z ostatnich zajęć, więc może znajdziesz
dla mnie ten czas.

- Nawet i dwie godziny.

- No to jedźmy – otworzył mi drzwi od strony pasażera, poczym z bukietem
pięknych kwiatów wsiadłam do środka samochodu.

***

Zaprosiłem ją do kawiarni. Już dzień wcześniej zamówiłem u nich mały tort tylko dla
naszej dwójki. Trochę się stresowałem.

- Pomyślałaś życzenie?

- Jestem wzruszona, że to dla mnie zrobiłeś. Nie spodziewałam się tego –
uśmiechnęła się do mnie, poczym zamknęła oczy, a następnie dmuchnęła świeczki. –
Wow…to już 19 lat.

- Młoda jesteś. – pocieszyłem ją, sam myśląc o tym ile mi w tym roku przyjdzie
obchodzić. – Co pomyślałaś?

- Nie mogę powiedzieć, bo się nie spełni. – wyciągnęła specjalną łyżką kawałek
tortu. Nałożyła na początku mi, a następnie sobie. – Pyszne – odparła próbując
kawałek tortu. – Dziękuje ci Sasuke za to. Szczerze powiedziawszy wolałabym
spędzić z Tobą ten dzień, a nie tak jak co roku.

- A jak wygląda to co roku? – zapytałem. Byłem ciekawy wszystkiego co ją dotyczy.

- Małe przyjęcie z rodzicami, a następnie wyczekuje innych gości z rodziny. Wiesz,
wujków i ciocie. Nie lubię tego. Później wieczorem spotykam się z koleżankami, to
już lepsze – zachichotała.

Jaka szkoda, że tak szybko minął ten czas. Zawsze, kiedy chciałoby się coś
przeciągnąć czas płynął nieubłaganie szybko.

- Dziękuje za miłą niespodziankę.

- Mam coś jeszcze. – przeczesał swoje włosy, zagryzając dolną wargę, jakby nie
wiedział czy ma to zrobić. Znam to uczucie aż za dobrze. – Znamy się od miesiąca.
Nawet dłużej i naprawdę bardzo mi się podobasz. – nie odzywałam się domyślając
się jak trudno mu jest to powiedzieć. Chciałam w końcu usłyszeć to z jego ust. –
Może…. – odetchnął – Czy chciałabyś zostać moją dziewczyną?

background image

- Mówiłeś, że nie masz czasu na dziewczyny. – specjalnie się z nim droczyłam.

- Nie poznałem nigdy dziewczyny z którą chciałbym spędzać czas – jego wyznanie
otuliło moje serce jak delikatna mgiełka. – Nie trzymaj mnie w takiej niepewności
Sakura.

- Bardzo chciałabym być Twoją dziewczyną – kiedy tylko to powiedziałam nachylił
się nade mną i mocno ucałował w usta. Zawiesiłam mu dłonie na szyi, zapominając o
całym świecie.

***

Wróciłam do domu troszkę później. Moje spotkanie z Sasuke przedłużyło się o
kolejną godzinę. Całowaliśmy się i rozmawialiśmy. Obiecałam mu, że już jutro się
spotkamy. Kiedy podjechaliśmy pod mój dom podarował mi łańcuszek z
serduszkiem. Zawiesił mi go na szyi. Obiecałam, że będę go strzec jak oka w głowie.
Hiro nigdy na taki gest się nie odważył. Dzięki temu nie mam żadnych zbędnych
pamiątek po nim.

Weszłam do domu, gdzie od razu zostałam przywitana przez matkę.

- Kto to był? – zapytała spoglądając na odjeżdżający samochód.

- Mój chłopak.

- Hiro ma taki wóz? – zdziwiła się.

- Mówiłam przecież, że zerwałam z Hiro. Zdradził mnie mamusiu, a teraz pozwól, ale
włożę bukiet do wazonu.

- Ładny, a kim jest ten chłopak? Znam go?

- Na pewno nie, ale za niedługo może go poznasz. – uśmiechnęłam się.

- Od kiedy jesteście parą? – jak zwykle zaczęło się przesłuchanie. No nic, niech wie.

- Dzisiaj poprosił mnie, aby została jego dziewczyną. Ładny łańcuszek, prawda? –
pokazałam mamie łańcuszek z wisiorkiem przedstawiającym serce, które było
obsypane różowymi cyrkoniami.

- Ładny i na pewno drogi. Przystojny jest?

- Och mamo. Nie możesz lepiej zapytać się czym się zajmuje? Przystojny jest i to
bardzo. A jest studentem na trzecim roku prawa. – spokojnie odpowiedziałam,
wiedząc, że i tak przejdzie do tego pytania.

- Uuu…kto by pomyślał, że moja córeczka sobie prawnika znajdzie. To chyba lepsze

background image

niż ten cały Hiro.

- Milion razy lepszy. Za niedługo go poznasz. – obiecałam.

***

Mój związek z Sasuke kwitł. Od dwóch miesięcy stanowiliśmy wspaniałą parę.
Spotykaliśmy się każdego dnia po jego zajęciach. Kończył później niż ja każdego
dnia. Nie mogłam się już doczekać Maja, kiedy pójdziemy na mój bal końcowy.
Chciałam, aby w końcu poznał resztę moich znajomych, bo na razie znał tylko
Temari.

Byłam dzisiaj z mamą w Centrum. Chciałam znaleźć w końcu jakąś sukienkę na bal.
Wiedziałam już jaka musi być, albo krótka gorsetowa w jaśniejszych barwach lub też
długa czerwona, którą właśnie oddałam mojej mamie po uprzednim przymierzeniu.
Była asymetryczna. Dłuższa z tyłu, a krótsza z przodu. Bardzo mi się podobała.

- I co?

- Mogłabyś mi ją zarezerwować. To był ostatni egzemplarz. Nie chcę od razu
kupować, chciałabym się jeszcze przejść po centrum.

- Dobrze, zapytam czy można rezerwować. – powiedziała, poczym oddaliła się.
Narzuciłam na siebie sweterek i spodnie, a następnie czarne botki, poczym wyszłam
z przymierzalni.

***

- W takim razie mówisz, że ta dziewczyna całkowicie cię zbajerowała? – spojrzałem
przed siebie skinając głową. Wraz z Ikuto wybraliśmy się do sportowego sklepu, po
nowe rakiety do Tenisa ziemnego. – Fajna się wydaje. W takim razie następne
walentynki to podwójna randka?

- Nie wiem. Jeszcze długi czas do kolejnych walentynek, więc nie wiem jakie
będziemy mieć plany.

- Stary, a ktoś mi jeszcze ostatnio mówił: „Najważniejsza jest teraz dla mnie uczelnia.
Nie martw się w odpowiednim czasie znajdę sobie kogoś.”

- No i kolego ten dzień nadszedł w momencie, kiedy to powiedziałem. – uśmiechnął
się.

- A to nie czasem ona? – spojrzałem do sklepu gdzie za szybą zauważyłem Sakure.
Uśmiechnąłem się, poczym wyciągnąłem telefon. Zadzwoniłem do niej.
Obserwowałem jak wyciąga telefon z torebki, a następnie z uśmiechem odbiera.

- Witaj przystojniaku. – usłyszałem jej głos przy słuchawce, jednocześnie obserwując

background image

jak przegląda ubrania.

- Cześć ślicznotko, co porabiasz.

- A jak myślisz?

- No nie wiem, może spójrz przed siebie – zrobiła to; poczym uśmiechnęła się szerzej
kręcąc głową. Pomachała mi, a następnie znowu przyłożyła słuchawkę do ucha.

- Może pomożesz mi wybrać sukienkę na bal?

- Nie chcesz mnie zaskoczyć?

- I tak muszę cię poinformować jaki kolor sukienki mam. Wolałbyś mnie widzieć w
odcieniach bieli czy w czerwonej.

- Czerwonej, na biel przyjdzie jeszcze okazja – odparłem na co zachichotała.

- Jestem tu z mamą, która szalenie chcę cię poznać. Co ty na to?

- W takim razie muszę chyba… – zatkało mnie, kiedy zobaczyłem kobietę
podchodzącą do Sakury. To niemożliwe. Sakura powiedziała jej coś, poczym
spojrzała przed siebie. Z jej rąk spadł jakiś materiał. Była w takim samym szoku jak
ja.

- Sasuke, no to chodź. Mamo co robisz? – zauważyłem jak kobieta wyrwała jej
telefon, a następnie zaczęła coś mówić, przerażony szybko stamtąd odszedłem.

- Co jest Sasuke? Nie przywitasz się z nią?

- Ikuto to jest ta kobieta, która… Boże, to znaczy….Sakura… – aż ciemno zrobiło mi
się przed oczami, kiedy o tym pomyślałem.

***

- Co ty robisz? Jak się zachowujesz? Dlaczego nie chcesz poznać Sasuke? – byłam
zszokowana zachowaniem matki. Była wściekła i taka rozdrażniona. Nie wiedziałam
o co chodzi. – Mamo…

- Ja go bardo dobrze znam córeczką. Ty na szczęście nie miałaś tej okazji wcześniej
go osobiście poznać.

- Mamo ja znam bardzo dobrze Sasuke.

- Tak? To na pewno ci powiedział jaki jest wspaniały i uczynny – wyraźnie kpiła. Nie
podobało mi się to, ponieważ nie miałam pojęcia o co chodzi.

background image

- Mamo nie rozumiem. Mogłabyś konkretnie powiedzieć mi o co chodzi?

- Ten chłopak jest bez serca. Nie wierzę, że okazał się taki bezczelny. Nie będziesz
się z nim spotykać – spojrzałam na nią zaskoczona. Nie ma prawa mi mówić z kim
mam się spotykać. Bardzo szanuję jej zdanie, ale na pewno nie zrobię tego czego
żąda.

- Mamo ja go kocham. – odparłam szczerze. Pobladła, ściskając mocno brwi z
wściekłości.

- To właśnie twój Sasuke sprawił, że omal cię nie straciłam – spojrzałam na nią
niemrawo, a następnie zwróciłam swój wzrok przed siebie, gdzie nie było już Sasuke.
Co to ma znaczyć?

***

Po tym czego się dowiedziałem, nawet nie byłem wstanie chodzić po sklepie
sportowym. Wróciłem do domu i jak jakaś głupia nastolatka rzuciłem się na łóżko.
Musiałem pomyśleć. To wszystko wróciło do mnie jak grom z jasnego nieba.

Cztery lata temu popełniłem największy życiowy błąd. Miałem 18 lat. W prezencie
od rodziców otrzymałem swój pierwszy samochód. Nowiutkie porsche. Imprezę
zorganizował mój brat. Nie byłem do tego przekonany, ale przecież musiałem tam
być. Wypiłem trochę. Naprawdę nie piłem wtedy dużo. Dwa, trzy piwa. Koledzy
chcieli, abym objechał rundkę wokół domu. Ja jednak uparłem się na więcej.
Chciałem odpocząć od znajomych i głośnej muzyki.

Jechałem nie zważając na fakt, że przekroczyłem dwukrotnie prędkość. Czerwone
światło również mnie nie powstrzymało. Przejechałem. Nie zdążyłem się zatrzymać
na przejściu dla pieszych, gdzie przechodziła jakaś dziewczyna. Potrąciłem ją. Jednak
najgorsze co zrobiłem. Nie! Prędzej chodzi o to czego tak naprawdę nie zrobiłem.
Nie zatrzymałem się. Byłem tak przestraszony tym co się wydarzyło, że uciekłem z
miejsca wypadku, zostawiając potrąconą dziewczynę na rychłą śmierć. Tylko cudem
przeżyła.

Przyznałem się na drugi dzień co zrobiłem. Ojciec pojechał ze mną na komisariat.
Później godzinne przesłuchanie. Rozprawa w sądzie. Matka potrąconej dziewczyny
nie dawała za wygraną. Nie wystarczyło jej, że zapłaciliśmy ogromne
odszkodowanie. Zresztą dla mnie też nie byłoby to wystarczając. Prawie odebrałem
jej córkę. Później walczyła o sprawność. Pół roku drogie rehabilitacje trwały. Zawsze
chciałem osobiście przeprosić, jednak nie byłem na tyle odważny, aby spojrzeć jej w
oczy. Gdybym przynajmniej nie uciekł.

Boże, jak mi wstyd. Sakura mówiła, że miała wypadek, po którym te skurcze się
pojawiają. Nigdy jednak nie sądziłem, że to ja jestem winien jej bólom. To jakiś
koszmar.

background image

Jej matka w sądzie walczyła jak lwica. To, że mnie nienawidzi, bardzo dobrze wiem.
Gdyby nie ojciec na pewno nie dostałbym zawiasów. Poszedłbym siedzieć na długie
trzy lata. Dzięki nie mu również dostałem się na prawo. Nie chcieli nikogo kto ma
jakąś przeszłość karną. Mój tata jednak świetnie sobie z tym poradził. Wydaje mi się,
że matka Sakury bardzo dobrze wiedziała, że mój ojciec mnie wybroni. Zawiasy i
prace społeczne to nic w porównaniu z tym co ona musiała przeżywać. Przeprosiłem
ją publicznie, jednak tylko splunęła mi w twarz. Jak ona musiała teraz oczernić mnie
przed Sakurą. Nie dziwie się. Też chciałbym, aby moje dziecko trzymało się z dala od
takiego typa jak ja. Na pewno nie uwierzy, że to mój jedyny incydent po pijanemu.
Ale ja przysięgam. Od tamtego momentu nigdy nie wsiadłem do samochodu pod
wpływem alkoholu. Nigdy!

Mi naprawdę zależy na Sakurze, ale nie potrafię jej spojrzeć w oczy. Jak to możliwe,
że nie zwróciłem uwagi na jej nazwisko? Nie myślałem, że dziewczyna, która mi się
spodoba będzie tą, którą skrzywdziłem.

***

Nie wiedziałam co o tym myśleć. Moja mama krzyczała opowiadając o Sasuke
najgorsze rzeczy jakie tylko do głowy jej przyszły..

Nie mogę uwierzyć, że to wina Sasuke. Przez ten wypadek mogłam zostać kaleką, a
co najgorsze umrzeć. Chociaż sama nie wiem co byłoby lepsze. To przez wypadek
mam te cholerne skurczę i raz w miesiącu muszę jeździć do rehabilitanta. To się
nigdy nie skończy.

Moja mama mówi, że na pewno wiedział kim jestem. Uznała go za bezczelnego
człowieka bez serca. Z ledwością ją powstrzymałam od tego, aby wsiadła w
samochód i pojechała do Sasuke. Nie chciałam, aby między nimi doszło do
konfrontacji. Jak również nie wierzyłam w to, aby Sasuke wiedział, że to mnie
potrącił. Nie wierzę, że potrafiłby chcieć ze mną utrzymywać kontakt. Poznałam go
na tyle dobrze, że wiem, że ma coś takiego jak wyrzuty sumienia. Prędzej by ode
mnie uciekł niż się ze mną umówił na randkę. Nie wiem czy robiłam dobrze, ale nie
chciałam tego tak zostawić.

Próbowałam się do niego dodzwonić. Chyba z dziesięć razy to zrobiłam, jednak nie
odebrał za żadnym razem. Nie podobało mi się to. Coraz bardziej czułam nie miłe
uczucie w brzuchu. Ja go nie chcę stracić.

Wstałam poczym ruszyłam do wyjścia z pokoju. Pociągnęłam za klamkę, ale drzwi
były zamknięte. Zaczęłam coraz szybciej ruszać klamką, jednak na nic to było.

- Mamo!! – krzyknęłam waląc dłonią w drzwi. Wiedziałam, że to jej sprawka.
Cholera, kiedy ona wzięła mi klucze?

background image

***

Mogłem się tego spodziewać. Bardzo dobrze wiem, kim jest ten natarczywy gość
dzwoniący do drzwi. Jak dobrze, że nie ma w domu nikogo oprócz mnie. Nie
chciałbym, aby byli tego świadkami moi rodzice. Przypomniałoby im to o dniu, w
którym pierwszy raz ich zawiodłem. Pierwszy i ostatni.

Otworzyłem drzwi, odsuwając się do tyłu, kiedy dostałem w twarz bukietem
kwiatów, który wczoraj podarowałem Sakurze, gdy byliśmy na romantycznej kolacji.
Każdego miesiąca przynajmniej dwa razy zabierałem ją do restauracji. Teraz nawet
nie będę mógł jej zobaczyć.

- Co ty sobie wyobrażasz łobuzie? Jak mogłeś coś takiego zrobić?

- Proszę Pani ja…

- Zamknij się – warknęła – Dlaczego ty jej to robisz? Prawie ją zabiłeś, a teraz
kręcisz się wokół niej. Co ty chcesz osiągnąć?

- Nie wiedziałem kim ona jest. Nie chciałem jej skrzywdzić. Bardzo przepraszam za
to co zrobiłem.

- Twoje słowa dla mnie nic nie znaczą. Zostawiłeś ją tam, jakbyś potrącił zwierzynę.
O tak późnej godzinie to, aż cud, że ją znaleźli! Wiesz ile przeżyłam stresu?! Ile łez
wylałam?! To twoja wina – uderzyła mnie ściśniętymi dłońmi w klatę. Odsunąłem się
do tyłu pod wpływem jej siły. – Każda godzina była na wagę złota. Wiesz co mi
powiedzieli lekarze?! Powiedzieli, że sobie powoli umierała! – krzyknęła – A
przecież moja mała córeczka tylko przechodziła przez ulicę. Nic złego nie zrobiła.
Jesteś bezwzględny, że się znowu pojawiasz!

- Przepraszam… – szepnąłem, patrząc jak ściera szybko załzawione oczy. – Niech mi
pani wybaczy. Ja naprawdę chciałem się z nią spotkać. Błagać o wybaczenie. Nie
potrafiłem jednak tego zrobić Bałem się.

- I dobrze. Nie chcę cię przy niej widzieć. Z wami koniec. Rozumiesz? – spuściłem
głowę. Nie chciałem, aby to był koniec mojego związku z dziewczyną tak
fantastyczną. Uwielbiam ją. Przychodziłem do szpitala prawie każdego dnia. Niestety
doszedłem jedynie do jej Sali. Zawsze później uciekałem. Nie sprostałem nigdy
zadaniu przeproszenia jej osobiście. – Jeżeli cię przy niej zobaczę; poruszę niebo i
ziemie, aby cię zniszczyć! – parsknęła zła, poczym wściekła opuściła dom.
Spoglądałem na drzwi, które zatrzasnęły się za nią, poczym wyrzucając z siebie złe
emocje głośno krzyknąłem, kopiąc nogą w pobliską szufladę. Jedna nieuwaga
przekreśliła tak wiele.

***

background image

Siedziałam zamknięta w pokoju. Nie rozumiem jak moja matka mogła się tak
zachować. Naprawdę zaczęła się dziwnie zachowywać. Nie ma prawa tak robić. To
jest tylko i wyłącznie moja sprawa. Wiem ile przecierpiała. Nie potrafię sobie
wyobrazić nawet jak bardzo się o mnie martwiła. Powinna jednak i mnie zrozumieć.
Ja muszę z nim porozmawiać.

Nie odpowiadał jednak na sms-y. Nie odbierał moich telefonów. I nawet na
wiadomości na portalu społecznym nie reagował. Prosiłam go o spotkanie. Przecież
w końcu należy mi się chwila rozmowy. Nie poddam się.

Usłyszałam zgrzyt zamka. Szybko wstałam z fotela przed biurkiem, poczym
podbiegłam do drzwi, ciągnąc je do siebie.

- Jak mogłaś?! – krzyknęłam do oddalającej się matki. Odwróciła się, spoglądając na
mnie ze złością.

- A co ty myślałaś? Ten chłopak musi wiedzieć, że nie powinien w ogóle się tobą
interesować. – warknęła.

- Nie masz prawa decydować za mnie.

- Słucham? – podeszła do mnie – Jak on ci namieszał w głowie, że zapominasz o tym
co ci zrobił.

- Mamo, a ty nie rozumiesz tego, że ja go poznałam jako wspaniałego mężczyznę.
Zależy mi na tym, aby z nim porozmawiać. Ty tego możesz nie rozumieć, ale mi
zależy na rozmowie z nim! – podkreśliłam stanowczo.

- Nie chcę o tym słyszeć. Nawet nie będę złościć tym twojego ojca, więc zapomnij o
nim.

Dwa tygodnie później.

Bolało mnie to, że nie mam z nim żadnego kontaktu. Czułam się jak porzucony pies.
Tęskniłam za nim. Brakowało mi jego głosu, uśmiechu, spojrzenia. Wszystkiego
próbowałam. Dzwoniłam. Wystawałam pod jego domem, jednak nigdy go nie było.
Tak mi mówiono, gdy przychodziłam. A jaka prawda była wydaję mi się, że już nigdy
się nie dowiem. Na basenie również go nie spotkałam. Dowiedziałam się od jego
kolegi, że zrezygnował z tego. I bardzo dobrze wiem dlaczego to zrobił.

- I jak tam z Sasuke? – zapytała Ino, kiedy w trójkę przyszły po mnie do domu.
Miałyśmy dzisiaj na 8:00 fizykę.

- Nic. Cisza. To chyba serio koniec.- odparłam rozżalona.

background image

- Nie mów tak. – powiedziała cicho Hinata, delikatnie obejmując mnie.

- Zawalcz Sakura – nastawiała mnie do boju Temari – To przecież on powinien
chcieć z tobą rozmawiać. Niech cię na kolanach przeprasza.

- Wydaję mi się, że boi się spojrzeć mi prosto w oczy. Do tego nie mam pojęcia co
tam moja mama mu nagadała.- wyjaśniłam.

- Okay. W takim razie idź do niego na Uczelnie. – spojrzałam na Ino
zdezorientowana. Na uczelnie? Nie pomyślałam o tym wcześniej, ale gdzie ja go tam
będę szukać?

- To dobry pomysł – poparła Temari – Jeżeli ci na nim zależy, to chyba będziesz
musiała zrobić pierwsza krok. Poza tym to już końcówka roku. Jak nie pójdziesz do
szkoły to nic się nie stanie.

- Właśnie, a jak twoja mam robi ci godzinę policyjną, to lepiej jak załatwisz to teraz.

- Ale jak ja go tam znajdę?

- Zapytasz o wydział, a później ludzi popytasz. Możesz mieć też tyle szczęścia, że
dopiero zacznie zajęcia i się spotkacie przy Uczelni – skinęłam głową, a następnie
uśmiechnęłam się. Pierwszy raz szczerze od tych dwóch feralnych tygodni.

- Dziękuje. Jesteście kochane. Jakby co kryjcie mnie – ucałowałam każdą w policzek,
poczym wybiegłam z domu. Musiałam iść na autobus, ponieważ Uczelnia Sasuke
była o wiele dalej od mojej szkoły. Ech…przez to wszystko nie powiedziałam im,
aby zamknęły dom, ale chyba się skapną?

***

No do jasnej cholery nie będę się oszukiwać, ale myślę o niej 24 godziny na dobę.
Nie mogę już tego wytrzymać. Te dwa tygodnie, które spędziłem bez widzenia się z
nią są najgorszymi w życiu. Jednocześnie wiem, że to jest bardzo dobra kara, dla
takiego palanta jak ja. Nie rozumiem tylko, dlaczego ciągle do mnie wypisuje. Po co?
Czyżby chciała mi to wykrzyczeć w twarz.

- Stary co z Tobą? Jesteś strasznie mrukliwy.

- Mógłbyś zająć się swoimi sprawami – warknąłem, nawet nie zaszczycając go
swoim spojrzeniem. Siedziałem na parapecie oddalony od swojej grupki. Chciałem
tylko ciszy. Czy naprawdę zbyt dużo wymagałem?

- Okay zostawmy go. Pewnie osa go użądliła. – nie odpowiedziałem na jego
zaczepki, tylko oparłem głowę o okno. Nawet bałem się zamknąć oczy, ponieważ
zaraz pojawiał mi się obraz Sakury. Na myśl przychodziły mi te miłe chwile, które
spędziliśmy, a później ten feralny wypadek i jej krzyk „Nienawidzę cię”. Szczerze

background image

nie chcę się z nią widzieć, bo boję się, że usłyszę takie słowa.

- Sasuke Uchiha? Czekaj, gdzieś go widziałam. O tam… – spojrzałem na prawo skąd
słyszałem damski głos, poczym zastygłem w bezruchu widząc Sakure rozmawiającą
z czarnowłosą dziewczyną. Chciałem zwiać gdzie pieprz rośnie, gdy mnie przyłapała.
Minęła moich kolegów, poczym zatrzymała się naprzeciwko mnie. Odwróciłem
twarz w bok, nie mając odwagi spojrzeć jej w oczy. Złapała mnie jednak swoimi
dłońmi za twarz i odwróciła w swoim kierunku.

- Muszę z tobą porozmawiać.

- Mam zajęcia, przepraszam.

- Musisz ze mną porozmawiać – mocniej zacisnęła swoje dłonie na mojej twarzy.
Złapałem jej rękę poczym odsunąłem od siebie. – Chyba tyle mi się należy, prawda?
– przełknąłem ślinę, poczym skinąłem głową. Nieważne. Ile słyszę jej głos tak długo
czuje miłe ukojenie w sercu. Koledzy spoglądali na mnie z uśmieszkami, kiedy
ruszyłem z Sakurą w znane mi miejsce, gdzie będziemy mieć spokój. Szkoda tylko,
że nie wiedzieli przez jakie piekło przeszła przeze mnie Sakura. Ich domysły są
żałosne.

Weszliśmy do salki w której odbywały się zajęcia dodatkowe. Była zawsze pusta.
Dopiero po 17 witali tutaj studenci.

- Nie masz mi nic do powiedzenia? – zapytała od razu, kiedy zamknąłem drzwi.

- Mam ci wiele do powiedzenia, a przede wszystkim, że jest mi naprawdę przykro.
Nie miałem pojęcia, że to ty jesteś tą dziewczyną.

- A co to zmienia czy jestem tą dziewczyną czy inną? Nie przyszłam tu po to, aby cię
oskarżać.

- Jak nie? Wiesz co ci zrobiłem? Ty udajesz teraz. Sakura powinnaś mnie
nienawidzić. Skrzywdziłem cię.

- Każdy popełnia błędy, a…

- O czym ty mówisz? To nie żaden błąd, a moja cholerna głupota. Ja cię prawię
zabiłem. Gdybym przynajmniej nie uciekł z miejsca wypadku, to może wtedy
mógłbym liczyć na twoje wybaczenie, ale tak nawet ja sam sobie tego nigdy nie
wybaczę. Spieprzyłem to Sakura. Spieprzyłem wszystko co było między nami.

- Nic nie spieprzyłeś. To co się między nami narodziło nie było przypadkiem – sam o
tym dobrze wiedziałem. Jednak to co wyszło na jaw, chyba wszystko między nami
zepsuło.

- Sakura przepraszam za to co się stało. Mogę paść przed tobą na kolanach i błagać o

background image

wybaczenie. Niestety wiem, że mi to nie pomoże, ale Tobie…

- O czym ty mówisz?

- Obiecałem twojej mamie, że nie będę cię nachodził. Twoja mama nigdy mi nie
wybaczy. Nie dziwię się.

- Przepraszam Cię Sasuke, ale dlaczego chcesz przebaczenia od mojej mamy? Może i
troszkę to rozumiem, ale to chyba ze mną chcesz być, prawda?

- Słuchaj…

- Nie. Teraz ty mnie słuchasz. To co się wydarzyło cztery lata temu to przeszłość. Nic
i nikt już tego nie zmieni. Stało się. Przeżyłam i chcę być teraz szczęśliwa. Mógłbyś
mi to tak zrekompensować, gdy sam sobie przebaczysz? – spoglądałem na nią z
niedowierzaniem, nie wiedząc co powiedzieć. – Ja już dawno temu ci wybaczyłam.
Nie wiedziałam kim jesteś, ale kiedy odzyskałam władze w nogach wybaczyłam ci.
Wiem, że z moją matką będzie trudno, ale nie rań mnie tylko z jej powodu. Ona w
końcu musi się z tym pogodzić. Ja cię kocham. Chcesz to przekreślić? – przełknąłem
ślinę, nie mogąc uwierzyć własnym uszom. – Powiedź coś Sasuke. – przybliżyła się
do mnie. Nie wiedziałem jak się zachować. Tak bardzo chciałem ją złapać w ramiona.
Pocałować i wyznać, że również jest dla mnie ważna, ale czy ja na nią zasługuje? Po
tym wszystkim mam prawo być z nią?

- Myślę, że się mylisz. Chyba nie dotarło do Ciebie… – nie skończyłem mówić, gdyż
jej usta zatkały moje wargi. Nie potrafiłem jej odepchnąć. Tęskniłem za nią.

- Tak bardzo mi cię brakowało – wyszeptała między pocałunkami, zaciskając swoje
dłonie na mojej twarzy. Nie potrafiłem się powstrzymać i oddałem pocałunek z tą
sama żarliwością i tęsknotą.

Po dłuższej chwili oderwałem się od niej opierając czoło o jej, głośno przy tym
oddychając. Przyglądałem się jej twarzy ze spokojem. Zamknięte oczy się otworzyły
i zatonąłem w ich zieleni. Jak ja mogłem…Ach, to wszystko nie jest takie łatwe. Ona
chyba nie pojmuje co ja jej zrobiłem.

- Wydaje mi się Sakura, że obydwoje potrzebujemy kilku dni na przemyślenie tej
całej sytuacji.

-Słucham? Powiedziałam ci, że cię kocham, a ty znowu wyskakujesz z rozstaniem?

- Chodzi o to, że ty chyba nie rozumiesz do czego doprowadziłem…

- Przez całe te dwa tygodnie o tym myślałam. I zrozumiałam, że ważny jesteś dla
mnie ty, a nie to co się stało te cztery lata temu. Możliwe, gdybym od początku
wiedziała łatwiej byłoby mi znieść nasze rozstanie, ale teraz kiedy cię kocham chcę

background image

być blisko ciebie. – ja też tego pragnę. Chcę jej powiedzieć jak wiele do niej czuję,
ale muszę to jeszcze raz przemyśleć. Nie sądziłem, że po tym wszystkim usłyszę
zamiast obelg; wyznanie miłości.

- Proszę cię o czas.

- Dobrze – poddała się. – W takim razie wracam – złapałem ją za dłoń, kiedy chciała
już wyjść.

- Odwiozę cię do szkoły. – skinęła głową.

***

- Z kim idziesz na bal? – zapytała matka, kiedy zeszłam do kuchni. Była sobota, a za
tydzień bal. Pięć dni temu rozmawiałam na Uczelni z Sasuke i cisza. Nadal się nie
odzywa. Mam z tego powodu dużego doła. Dobrze, że w szkole wystawione oceny,
bo nie mogłabym wysiedzieć przed książkami. Sukienkę kupiłam. Miałam ciągle
nadzieję, że Sasuke się odezwie. Z nikim innym nie pójdę!

- Jeszcze nie wiem czy pójdę. – odparłam wyciągając z lodówki sok jabłkowy.

- Jak to nie wiesz? Sukienkę kupiłaś. Za bal też zapłaciłaś, więc nie ma odwrotu.

- Za bal zapłacił mój chłopak. Jest gentelmanem. – przypomniałam.

- Chciałaś chyba powiedzieć „były” chłopak. Nie martw się zwrócimy mu te
pieniądze.

- Wiesz, że rozmawiałam wczoraj z Tatą na temat tej sytuacji?

- Wiem, zdążył mi się pochwalić, ale nie będziesz go przeciągać na swoją stronę. To
jest okropne jak ty się zachowujesz – zmierzyła mnie wzrokiem.

- Tata powiedział, że chce, abym była szczęśliwa. Nie zaznam szczęścia, jeżeli nie
będę z Sasuke.

- Skąd wiesz? – opuściła nóż na blat. – To jest człowiek nie czuły na czyjeś życie.

- Mamo on popełnił jeden głupi błąd. I to ja mówię. Ofiara tego zdarzenia. To ode
mnie zależy z kim się będę spotykać. Albo to uszanujesz, albo..

- Albo co? Jak na razie ten twój Książe, nie odzywa się. Chyba o tobie zapomniał. I
nie będę ukrywać, ale bardzo mnie to cieszy.

- Wiesz co? – podniosłam się – Chyba lepsza jest śmierć niż złamane serce –
warknęłam, poczym wyszłam stamtąd słysząc jeszcze wściekłe słowa ze strony mojej
matki.

background image

***

Super, już jutro bal, a ja nadal nie wiem czy pójdę i czy moje serce nie pęknie z coraz
mocniejszego bólu. Ile ja mam czekać? Miało być kilka dni, które rozumiałam jako
góra dwa, trzy dni.

Wściekła spojrzałam na wibrujący telefon. Wyłączyłam dźwięk, który mnie irytował.
Koleżanki nie dawały mi spokoju i ciągle dzwoniły. Rozumiem, że chcą mnie
wspierać, ale to tylko mnie drażni. Spojrzałam przelotnie na wyświetlacz, jednak gdy
przed oczami śmignęło mi imię ukochanego natychmiast odebrałam.

- Sasuke – odparłam pełna nadziei.

- Możemy się spotkać?

- Powiedź tylko gdzie? – byłam taka głupia, że mogłabym na drugi koniec świata
polecieć, aby tylko przy nim się znaleźć.

- W tej kawiarni w której byliśmy ostatnim razem.

- Okay. Do zobaczenia – rozłączył się. A ja szybko wstałam podbiegając do szafy.
Wyglądałam fatalnie. Kawiarnia była nie daleko mojego domu, dlatego miałam
trochę czasu, aby zrobić się na bóstwo.

***

Podjąłem decyzje. Było to dla mnie trudne. Zmagałem się z sumieniem i sercem. W
końcu jednemu uległem.

Wstałem, kiedy zobaczyłem ją wchodzącą do kawiarni. Miała na sobie zieloną
sukienkę i czarną ramoneske. Wyglądała ślicznie. Podeszła do mnie, poczym
ucałowała w policzek.

- Cieszę się, że cię widzę.

- Ja również – odparłem szczerze. Usiadła naprzeciw, delikatnie kładąc jedną dłoń na
mojej ręce. Nie cofnąłem jej.

- Przemyślałeś wszystko?

- Tak – uśmiechnąłem się – Postanowiłem o Ciebie walczyć. Nawet jeżeli muszę
stawić czoła takiej osobie jak twoja matka. – odparłem prosto z mostu.

- Sasuke… – ze szczęścia nachyliła się nad stolikiem i mocno pocałowała mnie w
usta. – tak się bałam, że cię stracę.

background image

- Zachowałem się jak dupek. – ścisnąłem jej dłonie – Boże, Sakura jak ja bardzo
tęskniłem. Nigdy wcześniej nie czułem czegoś takiego. Wybaczysz mi moje
zachowanie?

- Wszystko ci wybaczam – uśmiechnęła się. – Chodźmy stąd. Chcę cię mieć tylko dla
siebie. No i garnitur masz gotowy na jutrzejszy dzień?

- Tak i mam nadzieję, że twoja czerwona kiecka również jest gotowa? – objąłem ją w
pasie, kiedy wstaliśmy od stolika i ruszyliśmy do wyjścia.

- Jest gotowa. Czekałam na swojego księcia – zniżyłem się i złączyłem nasze usta w
pocałunku.

***

Moja mam nie była zadowolona z faktu, że wybieram się z Sasuke na bal. Wiem, że
myślała, że już się z nim nie spotkam, ale to niemożliwe. Chcemy być razem!

- Pięknie wyglądasz – powiedział, z zachwytem przyglądając się mi od dołu do góry.

- Dziękuje, ty również wspaniale wyglądasz w tym garniaku – ucałowałam go w usta,
odbierając bukiet czerwonych róż. Mama spoglądała na nas z zakamarka. Na
szczęście nie wszczynała kłótni. Mój tata z nią rozmawiał i jak widać podziałało.

Ma miłych i sympatycznych znajomych. Naprawdę bardzo dobrze bawiłem się w ich
towarzystwie.

Spojrzałem na zegarek. Chociaż dochodziła 6 rano nie byliśmy wykończeni. A cały
wieczór praktycznie przetańczyliśmy.

- Naprawdę chcesz w tym hotelu zostać na noc? – zapytałem Sakure, kiedy niektórzy
szli do recepcji załatwić sobie pokój na noc, a inni szli do autokarów, które miały
zawieść ich pod szkołę.

- Tak, chcę tu z Tobą zostać – uśmiechnęła się kokieteryjnie.

- No dobrze. W takim razie chodźmy zarezerwować apartament. – przytuliłem ją,
poczym podeszliśmy do kolejki, która ustawiła się przed recepcją.

***

Nie jestem jakoś bardzo doświadczona w sprawach intymnych. Miałam kilka zbliżeń
ze swoim chłopakiem, ale nie dawały mi nigdy satysfakcji. Jednak z Sasuke chciałam
to zrobić już dawno. Bardzo mnie pociągał.

- Ładnie tu – odparłam, zwracając swój wzrok na jedno łóżko. – Sasuke? –
rozejrzałam się po pokoju, poczym ruszyłam za powiewem zimnego wiatru. Stał na

background image

balkonie i spoglądał na odjeżdżające autokary z uczniami. Przełknęłam ślinę, poczym
wróciłam się do pokoju. Odpięłam zamek sukienki, który był po boku, poczym
pozwoliłam jej swobodnie opaść na ziemie; zostając jedynie w czarnej koronkowej
bieliźnie. – Sasuke… – zamruczałam jego imię uwodzicielsko.

- Tak? – odwrócił się i zastygł w bezruchu – Sakura co ty robisz? – zapytał
zdziwiony. Czy to naprawdę nie było tak oczywiste, dlaczego chcę tu zostać na noc?
Pokręciłam tylko głową, poczym się uśmiechnęłam, kierując w jego stronę. –
Przeziębisz się – odparł idąc mi naprzeciw.

- Chcę się z Tobą kochać Sasuke – wyszeptałam mu do ucha, kiedy był blisko mnie.

- Jesteś pewna?

- Jak niczego innego. Chcę poczuć twój dotyk – zamruczała, a następnie cicho
jęknęłam, kiedy jego ciepłe dłonie zaczęły wodzić po moich ramionach.

- Jesteś taka piękna – wyszeptał zniżając się do mojej szyi.

- A ty jesteś najwspanialszym mężczyzną. Nigdy nie nalegałeś.

- Bo cię kocham Sakura i mógłbym czekać ile wlezie – uśmiechnął się trzymając
moją twarz w dłoniach. Pierwszy raz to powiedział. Przytuliłam się do niego,
poczym wyszeptałam do jego ucha, że również go kocham.

Położyłem ją na łóżku. Chciałbym, aby nasz pierwszy wspólny stosunek był
wspaniały; żeby wiedziała, że ktoś kto był przede mną na nią nie zasługiwał.
Naprawdę bardzo ją kocham i chcę przelać tą miłość w czystą finezję i rozkosz dla jej
ciała. Całowałem jej dekolt, płaski brzuch. Tatuaż, uda. Oddawałem jej pocałunkami
hołd. Pieściłem każdy kawałek jej wspaniałego ciała. Jej ciche rozkoszne odgłosy
były dla mnie błogą nagrodą. Sam dzięki nim czułem coraz to większą satysfakcję.
Podniosła się do mnie, poczym rzuciła stanik na ziemie. Zamruczałem na widok jej
obnażonych piersi i przyssałem się do prawej, drugą obejmując w delikatny,
pieszczotliwy uścisk. Delikatnie badałem językiem jej piersi, dłońmi nadal dotykając
innych partii jej ciała z których otrzymywała przeolbrzymią rozkosz. Pozwoliłem jej
zrzucać z siebie ubrania, chociaż było to trudne przez pozycję w jakiej tymczasowo
leżeliśmy, dlatego przekręciłem się na plecy. Usiadła na mnie okrakiem, poczym jak
dzika tygrysica zaczęła ze mnie zrywać ubrania. Był to nie tyle rozbrajający widok,
ale przede wszystkim bardzo seksowny i działający na zmysły. Pomogłem jej zrzucić
koszule i rozpiąć spodnie. Błyskawicznie je zsunęła. Położyła się na mnie i tak samo
jak ja wcześniej, zaczęła pieścić moje ciało. Skoncentrowała się najdłużej na miejscu
z tatuażem. Było mi naprawdę bardzo dobrze, kiedy niby przypadkiem dotknęła
mojego rozkroku. „Niby”, ponieważ jakoś bardzo często jej dłoń tam się znajdowała.

Czując jego nagie ciało na swoim myślałam, że oszaleję z tego napływu podniecenia.
Czułam się tak nabuzowana, jakby ktoś podał mi jakieś środki o przedziwnym

background image

działaniu. Nie mogę i nie chcę, aby przestawał mnie dotykać. To takie elektryzujące.

- Mogę? – wychrypiał. I jeszcze on się pytał. Ja wręcz błagam jękami o to, aby w
końcu szczepił nasze ciała. Obydwoje tego cholernie potrzebujemy.

Uśmiechnąłem się, przeciągając niespiesznie kciukiem po jej podbródku. Było to
bardzo zabawne, gdy tak pospiesznie chciała, abym się w niej znalazł. Zatopiłem
język w jej ustach, zanurzając palce w jej włosach. Jeszcze moment rozkosznych
tortur, które zakończyło moje wejście w Sakure. Ulga jaką poczułem była
nieskazitelna. To coś, co chcę się czuć całymi dniami. Poddała się moim ruchom,
cicho pomrukując moje imię.

Z jedną ręką wczepioną w jego włosy, a drugą badając grę jego mięśni pod opaloną
skórą jego pleców; mruczałam na przemian wykrzykując jego imię. Nigdy czegoś tak
wspaniałego nie czułam. Z ustami na ustach wymienialiśmy pieszczotliwe oddechy.
Serce niemal wyskakiwało mi z piersi od nadmiaru emocji. Ja….

Przysłuchiwałem się jej euforycznemu krzyku. Zacisnąłem usta na zagłębieniu jej
szyi, przyspieszając jeszcze bardziej ruchy, aby otrzymać swoją dawkę rozkoszy.

- Sakura ..- wyszeptałem jej imię, przytrzymując się na drżących dłoniach. To było
cudowne, kiedy wypełniłem ją swoim nasieniem.

Z uśmiechem wtuliłam się w jego klatę. Dwadzieścia minut temu przeżyłam swój
pierwszy orgazm. Hiro nigdy nie dał mi czegoś tak wspaniałego. Zagryzłam wargę,
poczym sięgnęłam dłonią do jego penisa. Złapał mnie jednak za dłoń, powstrzymując
od tego.

- Co robisz? – zapytał z uśmiechem.

- Nie chcesz tego?

- Jestem bardzo zadowolony z tego co z Tobą przeżyłem. Kocham cię.

- Ja ciebie też kocham – nachyliłam głowę do kolejnego pocałunku – Po prostu nie
chce tego spieprzyć. Mój były zdradził mnie, bo miałam opory, a Ciebie nie chcę
stracić – wyznałam szczerze. Sasuke zmarszczył brwi, poczym przyciągnął mnie do
siebie.

- Myślę, że ten skurwiel z którym byłaś to skończony dureń. Nie zasługiwał na
Ciebie. Czy ty kiedykolwiek poczułaś się z nim dobrze?

- Nie – przyznałam; nie mogąc uwierzyć jak bardzo się tym przejął – Nigdy nie
odczułam z nim tego co z tobą. Przy tobie czuję się jakbym odżyła.

- Mam tak samo. Pojawiając się w moim życiu nieźle namieszałaś – uśmiechnął się.
Bardzo lubię patrzeć na jego uśmiechniętą twarz – Cieszę się, że jesteśmy tu razem. I

background image

pamiętaj nie chcę, abyś nigdy się do czegoś zmuszała. Nie jestem jakimś
prymitywnym samcem żądającym jakiś wulgarnych doznań od Ciebie. Chcę z Tobą
uprawiać miłość, rozumiesz?

- Tak – skinęłam głową, poczym położyłam głowę na poduszce przyciągając go do
siebie. – Czy mogę liczyć na całusa? – zachichotałam, kiedy się nade mną nachylił.

- Zawsze i wszędzie kochanie. I tak wierzę w przeznaczenie – zamknęłam oczy
oddając jego pocałunki. Tak, ja też teraz wierzę w przeznaczenie. Zatraciłam się w
tym cudownym doznaniu. Smak jego ust jest niewyobrażalnie przyjemny. Jestem
pewna, że Sasuke jest tym z którym chcę być. Miłość znienacka do nas przyszła,
dzięki czemu mamy siebie nawzajem. Teraz mogę otwarcie powiedzieć Walentynki
są wspaniałe. Nie mogę się doczekać kolejnego roku. Kolejnych lat spędzonych z
Sasuke.

Swoją miłością wynagrodzę jej całe cierpienie przez które przeze mnie przeszła.
Wierzę, że znajdzie przy mnie szczęście.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Zaplątani w sidłach miłości by Jusia Sasusaku
Kochaj i nie udawaj by Jusia Sasusaku
Uchiha by Jusia

więcej podobnych podstron