AUDRA ADAMS
Bogata dziewczyna,
niegrzeczny chłopak
Harlequin®
Toronto • Nowy Jork • Londyn
Amsterdam • Ateny • Budapeszt • Hamburg • Istambuł
Madryt • Mediolan • Paryż • Praga • Sofia • Sydney
Sztokholm • Tajpej • Tokio • Warszawa
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Była tak piękna, jak wszyscy o niej mówili.
Może nawet jeszcze piękniejsza.
Lucas Stratten poprawił ostrość obiektywu, by skon-
centrować go na jej twarzy. Obejrzała się najpierw za
siebie, a potem na prawo i na lewo, przez cały czas z
niepokojem marszcząc brwi. Upewniwszy się, że nic nie
zakłóca jej prywatności, powoli zdjęła długie, białe futro
z lisów.
Pod spodem była zupełnie naga.
Lucas Stratten wstrzymał oddech. Aparat wyślizgnął
mu się z rąk i niewiele brakowało, żeby go upuścił. Ten
incydent przypomniał mu, po co się tutaj zjawił. Szybko
pstrykał kolejne zdjęcia, podczas gdy dziewczyna roz-
koszowała się spienioną i gorącą wodą w wannie.
Miała przymknięte oczy i w miarę jak ciepła kąpiel
zdawała się przynosić efekt, jej rysy zmieniał leniwy
uśmiech. Odskoczył, czując się jak podglądacz. Ale na
tym przecież polegał jego zawód: starał się uchwycić
naturalne ludzkie zachowania, relacjonować bieżące
wydarzenia. A Alexandra Beck była wydarzeniem.
Jednak akurat to zlecenie budziło w nim niesmak, bez
względu na sumę, którą spodziewał się otrzymać i
której rozpaczliwie potrzebował.
Obróciła się w wodzie, ukazując piersi, różowe
obrzmiałe sutki. Ciało Luke'a reagowało na jej wdzięki
tak, jak zapałka reaguje na zetknięcie z płomieniem.
Niespodziewanie poczuł twardość w swoich dżinsach
6
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
i zmienił pozycję, żeby zmniejszyć napięcie. Cóż za
niedorzeczność! Pracował już z wieloma nagimi kobie-
tami i zawsze patrzył na nie chłodnym okiem. Nie miał
kłopotu z rozgraniczaniem życia zawodowego i
prywatnego, więc dlaczego tym razem czuł się ina-
czej?
Fakt, że spędził ostatnio prawie pięć lat z dala od
ojczyzny, tłumaczył taką gwałtowną reakcję. W krajach
Trzeciego Świata trudno było myśleć o trwałym związ-
ku, a on nigdy nie przepadał za przelotnymi roman-
sami.
Kiedy widział Alexandre Beck stojącą w wodzie w
całej okazałości, wszystkie jego racjonalne argumenty
ulatywały z wiatrem. Przypominała boginię pośrodku
starożytnego stawu ofiarnego. Luke'owi pulsowały
skronie. Wykonał kolejne zdjęcie: nędzny dowód, iż
kolor jej gęstych miodoworudych włosów był absolut-
nie, całkowicie, niezaprzeczalnie naturalny.
Zdążył jeszcze zrobić dwa ujęcia, a potem dziew-
czyna wyszła z wanny, owinęła się futrem i wsunęła
stopy w białe, futrzane pantofelki. Po chwili zniknęła
w drzwiach swojej willi na zboczu góry za ekskluzyw-
nym, prywatnym ośrodkiem narciarskim w Vermont.
Luke opuścił aparat, cały spocony mimo chłodnego
marcowego wiatru. Dzięki Bogu, zrobił dzisiaj kilka
niezłych ujęć. Pomyślał, że powinien szybko wykonać
zlecenie, zanim nadarzy się okazja do bezpośredniego
zetknięcia z tą kobietą. Taka komplikacja byłaby teraz
bardzo niepożądana w jego życiu.
Zadzwonił do Joe'ego, żeby mu powiedzieć, co ma.
Dzięki jego aktom szmatławce miały się sprzedać w mi-
lionowych nakładach. Na myśl o radosnym uśmieszku
Joe'ego zadygotał. Ale dość już rozważań na temat
charakteru prasy brukowej. Najważniejsze, żeby mu
zapłacili, a wtedy będzie mógł stąd wyjechać i przestać
kusić los. To właśnie los zadecydował o jego pobycie
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
7
tutaj. Następne zlecenie czekało go w Afryce i żeby
znieść panujący tam dokuczliwy upał, postanowił wypo-
cząć w jakimś niedrogim ośrodku narciarskim. Ale gdy
tylko wsiadł do autobusu na lotnisku, obudził się w nim
instynkt reportera.
Siedziała sama w tylnej części wozu. I chociaż była
osłonięta kapeluszem, apaszką i ciemnymi okularami,
dostrzegało się w niej niezwykłą klasę. Ignorował ją przez
większą część jazdy, prawie nie zastanawiając się nad
tym, kim jest ta kobieta albo dlaczego się ukrywa. Ale
niebawem dosięgnęła go ręka przeznaczenia w osobie nad
wiek rozwiniętego dwuletniego chłopczyka, który nie
mógł usiedzieć w miejscu. Malec wyrwał się z objęć
udręczonej matki i zerwał z głowy eleganckiej damy ten
kaszmirowy, podobny do turbanu kapelusz.
Jeśli nie bujne miodoworude włosy, które wysypały
się spod kapelusza dziewczyny, to zaintrygowała go
przynajmniej jej nazbyt gwałtowna reakcja na całe
zdarzenie. Ktoś inny skwitowałby zajście śmiechem. Ona
- wprost przeciwnie, i Luke zadawał sobie pytanie:
dlaczego. Dręczyło go to tak bardzo, że przegapił swój
przystanek i dojechał razem z nią do końca linii. Wma-
wiał sobie, że ta dziewczyna jest co najwyżej nieśmiałą,
prowadzącą samotne życie pięknością. Ale przecież
wcale nie musiało tak być...
Z holu niezwykle ekskluzywnego hotelu szybko za-
dzwonił do zaprzyjaźnionego wydawcy brukowych pise-
mek, Joe'ego Ryana, który w dużym stopniu zaspokoił
jego ciekawość. Alexandra Beck, sławna dziedziczka
zaliczająca się do śmietanki towarzyskiej, zrezygnowała
z zaplanowanego ślubu. Podobno widziano ją na Karai-
bach, lecz Luke - a teraz również Joe - wiedzieli swoje.
Joe nie omieszkał przekazać szczegółowej relacji o daw-
nych romantycznych eskapadach tej damy. Według
Joe'ego panna Beck skakała z kwiatka na kwiatek i
zostawiła za sobą cały orszak kochanków.
8
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Nagle planowany wypoczynek Luke'a nabrał nowego
charakteru, gdyż gazeta Joe'ego zaproponowała, że po-
kryje jego rachunki, a on będzie chodził za dziewczyną
tak długo, aż zdoła ją sfotografować. Jednakże panna
Beck nie wykazała chęci współpracy. Pierwsze dni
pobytu w kurorcie spędziła w całkowitej izolacji i Luke
nie był w stanie zrobić jej ani jednego zdjęcia.
Aż do dzisiejszego dnia.
Luke sprawdził film i odkręcił obiektyw od aparatu.
Skończył swoją robotę. Kiedy pakował sprzęt, już wybie-
gał myślą ku następnemu zleceniu. Pewne państewko
w Afryce dopiero co zaczęło egzystować bez swojego
dożywotniego prezydenta. Stary generał zmarł, przekazu-
jąc ster rządów niezaradnemu synowi. Zamiast zmian
ustrojowych rozpoczął się chaos... I nikt tych wydarzeń
nie relacjonował, nawet największe stacje telewizyjne.
Z powodu cięć budżetowych w ostatnich latach więk-
szość zagranicznych biur informacyjnych została zmu-
szona do masowych redukcji personelu albo całkowitego
zaprzestania działalności.
To dawało pole do popisu dla niezależnych foto-
reporterów, takich jak on sam. Mając przy sobie tylko
sprzęt i podręczną torbę z wełnianej bai, mógł jeździć
dokąd chciał i uwieczniać najciekawsze wydarzenia.
W tym okresie Luke wyrobił sobie reputację uczciwe-
go, szczerego reportera. Jego zdjęcia ozdabiały we-
wnętrzne strony i okładki wszystkich ważniejszych
dzienników i magazynów ogólnokrajowych. To był
świat, który Luke znał i kochał i... nie mógł się
doczekać, kiedy znowu do niego powróci.
Przewiesił przez ramię torbę z aparatem i wygramolił
się ze swojej kryjówki. Ból w prawym kolanie przypo-
mniał mu inny powód, dla którego się tu znalazł. Podczas
ostatniej wyprawy odłamek pocisku zranił go w nogę, gdy
fotografował potyczkę w miejscu leżącym na południe od
granicy. Incydent, który Luke traktował najpierw jak
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
9
przykry drobiazg, uczynił go niesprawnym do tego
stopnia, że powrót do pracy okazał się niemożliwy bez
serii zabiegów rehabilitacyjnych. Rana nie wygoiła się
całkowicie, o czym uwielbiał mu przypominać Joe, i za
jej sprawą znajdował się na bocznym torze dłużej niż
mógłby oczekiwać.
O wiele za długo, biorąc pod uwagę jego sytuację
finansową. Był bez grosza przy duszy, nie miał żadnej
pensji, dzięki której mógłby rozpocząć następną wy-
prawę. I chociaż redaktorom podobały się jego zdjęcia,
nie zamierzali go finansować. Pod tym względem
pozostawał na własnym utrzymaniu. Potrzebował pie-
niędzy, żeby opłacić kolejną ekspedycję. Dlatego
znęciła go perspektywa szybkiego zarobku na zdjęciach
Alexandry Beck dla prasy brukowej. Z głupim uśmiesz-
kiem na twarzy wracał do domu wypoczynkowego.
Alexandra Beck, jedyne dziecko niezwykle wpływowe-
go w świecie mediów, ekscentrycznego miliardera,
Victora Becka. Ludzie z Wall Street nadali mu przydo-
mek „Nieczuły Vic", co, zważywszy na miejsce, w
którym zrodził się ów przydomek, tylko powiększało
jego obraźliwość. Beck posiadał pokaźną część nieru-
chomości w trzech największych miastach i dbał, żeby
wszyscy o,tym pamiętali. Nie było dnia, żeby gazety i
magazyny nie zamieściły jakiejś wzmianki na jego
temat albo przynajmniej zdjęcia.
Luke właściwie nie żywił szacunku do ekscen-
trycznego magnata. Beck dorobił się majątku ciężką
pracą i to przynosiło mu chlubę, ale sposób życia tego
mężczyzny budził u Luke'a zdecydowany niesmak.
Znał Victora Becka. Nie osobiście, ale dysponował
gruntowną wiedzą o takich ludziach jak on. Dobrym
przykładem mógł być jego ojciec. Lo-rne'owi
Strattenowi nie zależało na mediach tak bardzo jak
Victorowi, ale był w równym stopniu łasy na
pieniądze. Luke spędził wczesną młodość
10
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
w cieniu biznesmena, który miał obsesję na punkcie
konkurencji i nigdy nie wydawał się usatysfakcjonowany:
ani ilością posiadanych pieniędzy, ani swoimi kobietami.
Ani synem.
Spokojnie minął kilku stałych gości siedzących przy
kamiennym kominku. Sezon miał się już ku końcowi i
przebywali tu tylko najbardziej zapaleni narciarze i
ludzie, którzy nie mieli nic innego do roboty, jak
zjeżdżać po stokach. Luke zignorował atrakcyjną blon-
dynkę, która omal się o niego nie potknęła, usiłując
zwrócić na siebie jego uwagę. Przypadkowe spotkanie
panny Beck zmieniło charakter tej wyprawy: pobyt w
ośrodku stał się interesem, a nie przyjemnością. Nie
zwracał uwagi na żadną z olśniewająco pięknych kobiet,
od których aż się roiło w kurorcie. Gdyby był zaintereso-
wany tymi sprawami, wiedziałby, w którą stronę spog-
lądać.
W umyśle Luke'a pojawiła się na moment twarz
Alexandry zanurzonej w wannie z gorącą wodą. Za-
stanawiał się, czy panna Beck wygląda tak samo, kiedy
się kocha, ale zaraz odpędził od siebie tę myśl. Zapewne
trudno byłoby zliczyć jej kochanków. Znał takie kobiety.
Na przykład swoją matkę. Aż do śmierci zmieniała
mężczyzn jak rękawiczki, wciąż szukając jakiejś tajem-
niczej i nieuchwytnej więzi, której z pewnością nie
odnalazła. Doszedł do wniosku, że ma dość tych rozmyś-
lań. Podniósł słuchawkę i wybrał numer.
-
Joe? Mówi Luke. Mam te zdjęcia. Wrócę...
-Ile?
-Co ile?
-
Ile masz tych zdjęć? - zapytał Joe.
-Nie wiem. Może z pół rolki.
-Zrób trochę więcej.
-
Joe, już skończyłem. Rozumiesz? Spodoba ci się to,
co dostaniesz. Wierz mi, to wystarczy.
-
Taak? - zapytał przeciągle Joe. - Dobry materiał?
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
11
-Dość dobry.
-Jak dobry?
-
Jest naga - szepnął Luke.
-Cholera! Gdzie? W swoim pokoju?
-Nie, w wannie.
-Sama?
-Zupełnie sama.
-
To szkoda- stwierdził Joe. - Jakieś zbliżenia? Luke
skrzywił się.
-Będziesz zadowolony z tych zdjęć, obiecuję ci.
-Co powiedziałeś?
Luke zerknął na osoby obecne w głównej sali. Blon-
dynka uśmiechała się do niego. Odwrócił się.
- Nie będę się wydzierał. Pogadamy później.
-
W porządku, bracie, zawsze odwalasz kawał dobrej
roboty. Wierzę ci na słowo. Ale skończ tę rolkę,
sfotografuj dziewczynę w akcji.
-
Joe, ja wyjeżdżam. Już i tak za długo tu jestem. Mam
dość. I muszę wracać. Tylko przygotuj pieniądze.
Mój samolot odlatuje jutro rano i mam zamiar do niego
wsiąść.
-
Nie podleczyłeś się wystarczająco, żeby lecieć do
jakiejś zapadłej dżungli. Co się stanie, jeżeli będziesz
potrzebował pomocy medycznej? Może jakiś szaman
voodoo będzie potrząsał zminiaturyzowaną ludzką
główką nad twoją nogą?
-
Daruj sobie. Szykuję się do wyjazdu - przerwał mu
Luke.
- Dodatkowy tysiąc, jeżeli skończysz tę rolkę.
Luke przysunął słuchawkę do ucha. Dodatkowy tysiąc
pozwoliłby pokryć wiele rachunków... Ale jeżeli Jej
Wysokość przez następną dobę nie opuści swojego
apartamentu? Wtedy on spóźni się na samolot i utknie
w tym miejscu, dopóki nie zdoła wymyślić czegoś innego.
- Nie - oznajmił Joe'emu. - Wynoszę się stąd.
Luke odwiesił słuchawkę i skierował się do kawiarni
na szybki, mocno spóźniony lunch. Wychodząc, zapłacił
12
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
rachunek w kasie przy drzwiach kawiarni. Udał się do
holu, położył torbę i zaczął grzebać w kieszeniach spodni
w poszukiwaniu klucza do pokoju. Pomyślał, że im
szybciej się spakuje, tym szybciej zdoła opuścić ten
kurort. Kiedy odwrócił się, żeby chwycić torbę z apara-
tem, stanął twarzą w twarz z kobietą, która go absor-
bowała przez cały zeszły tydzień.
- Przepraszam - powiedziała Alexandra. Obeszła
Luke'a i zbliżyła się do recepcji.
Luke gapił się na jej długie nogi i krągłe, zgrabne
biodra. Miała na sobie narciarki, botki i sztuczne czer-
wone futro z kapturem, który zakrywał jej charakterys-
tyczne włosy. Trzymała czerwone skórzane rękawice.
Co, u licha, zamierzała teraz zrobić? Luke przeniósł
ciężar z chorej nogi na zdrową i postanowił się tego
dowiedzieć. Podszedł do kontuaru i udawał, że prze-
gląda jakąś broszurę, a jednocześnie słuchał rozmowy
Alexandry z recepcjonistą, dotyczącej wynajęcia śnież-
nego skutera. Uśmiechnęła się do tego mężczyzny, a
potem ruszyła do wyjścia, w kierunku wypożyczalni.
Luke szedł za nią w bezpiecznej odległości. Alexandra
przywitała się z operatorem, przeszła się wzdłuż szeregu
skuterów i wybrała jedną z maszyn. Machnęła ręką, nie
życząc sobie żadnych instrukcji, i po chwili już jej nie
było. Luke zerknął na zegarek. Trzecia. Trochę późno,
żeby pójść za nią, ale tysiąc dolców to sumka nie do
pogardzenia, a w aparacie zostało jeszcze pół filmu. Parę
zdjęć panny Beck na tym skuterze wystarczy, żeby
uszczęśliwić Joe'ego.
Zbliżył się do stanowiska, złożył podpis i zapłacił za
swoją maszynę.
-Wie pan, jak to obsługiwać? - zagadnął operator.
-
Tak - odparł Luke. Wyjął z torby aparat, poprawił
obiektyw i przewiesił pasek przez klatkę piersiową.
-Zna pan tę kobietę? - zapytał mężczyznę i skinął
I
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
13
głową w kierunku, w którym zniknęła Alexandra. Operator
wzruszył ramionami.
-W życiu jej nie widziałem.
-
Płaciła gotówką? - zagadnął Luke.
-A kto chce to wiedzieć?
Luke wyjął z kieszeni dwudziestodolarowy banknot
i pomachał nim przed oczami operatora, który rozejrzał
się i zgrabnie ukrył go w dłoni. Przejrzał swoje papierki
i wyciągnął czek podróżny.
- Nazywa się Jane Martin - powiedział, pokazując
czek Luke'owi.
To, że używała fałszywego nazwiska, nie zaskoczyło
Luke'a.
-Dokąd się skierowała?
-
Prosto na drogę wokół wzgórza. Mówiłem jej, żeby
się trzymała wyznaczonych szlaków. O tej porze
roku śnieg jest zabawny.
-Zabawny?
-
No, wie pan, miękki, zdradziecki. Lód pod spodem
topi się za dnia, by znowu zamarznąć nocą. Przez to
nowa warstwa śniegu wyprawia śmieszne rzeczy.
-Na przykład?
-
Na przykład powoduje obsunięcia. Spodziewamy
się kolejnej burzy śnieżnej. Mówią, że będzie
gwałtowna. Prawdopodobnie ostatnia w tym roku.
Luke spojrzał w górę na niebo. Było błękitne i bez-
chmurne.
-Wcale na to nie wygląda.
-
Niech się pan nie da zmylić. Jutro, kiedy na ziemi
będzie kilkadziesiąt centymetrów śniegu, przypomni
pan sobie słowa Tony'ego.
- Nazywasz się Tony?
Operator uśmiechnął się.
-
Tak. Posłuchaj mojej rady i nie zbaczaj ze szlaków.
Wróć, zanim się ściemni, to nic ci się nie stanie.
1. Dzięki.
2.
14
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Luke uruchomił silnik i ruszył drogą, którą pojechała
Alexandra. Zobaczył ją po kilku minutach. Wprawnie
Szusowała po swoim szlaku.
Światło było odpowiednie. Przez wysokie sosny
Sączyły się promienie słońca, które rzucały cętkowaną
poświatę na tor. Luke ostrożnie podniósł aparat i pró-
bował jednocześnie go nastawić i sterować pojazdem.
Procentowały lata wykonywania zdjęć w najdziwniej-
szych pozycjach. Jednakże z tej odległości nie mógł
stwierdzić z całą pewnością, że to ona. Musiał pod-
jechać bliżej, toteż przyśpieszył obroty silnika. Alexan-
dra oddalała się od niego coraz bardziej, dając nieroz-
ważny popis swoich umiejętności. Luke koncentrował
Się na dotrzymywaniu jej tempa i na razie nie mógł
hawet marzyć o zdjęciach. Po mniej więcej trzydziestu
minutach zorientował się, że dziewczyna przecięła las )
jedzie w górę na północ. Zatem zboczyła ze szlaku, h
on... podążał w ślad za nią.
Mrucząc przekleństwa, podjechał do Alexandry tak
blisko, jak pozwalała mu na to odwaga. Musiała usły-
szeć jego pojazd, gdyż odwróciła się i na pewno go
zauważyła. Potem zwiększyła prędkość i skręciła w
prawo.
Alexandra Beck obejrzała się przez ramię. Najpierw
myślała, że coś sobie uroiła, ale nie, ten mężczyzna
wyraźnie ją śledził. W normalnych okolicznościach
zlekceważyłaby ten fakt. Jako osoba urodzona i wy-
chowana w Nowym Jorku, bynajmniej nie była bojaźliwa.
Ale okoliczności nie były normalne. Ukrywała się i nie
Chciała, żeby ją znaleziono. Oczywiście, chodziło jej 0
prasę, ale jeszcze bardziej o ojca. Z doświadczenia
Wiedziała, że chociaż mógł ją śledzić przedstawiciel
prasy, to jednak za całą sprawą kryje się raczej ojciec.
Tata zapewne znajdował się teraz w trzecim stadium
ataku. Potrzebował jeszcze co najmniej tygodnia na
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
15
ochłonięcie, zanim ona mogłaby spróbować nawiązać
z nim kontakt. Urządzali sobie sceny od dawna, ilekroć
ośmieliła się mu sprzeciwić, ale wiedziała, że ich kłótnia
przepełniła kielich goryczy.
Victor Beck zaplanował ten ślub do najmniejszego
szczegółu. Nawet nie chciała myśleć, ile kosztowała
uszyta przez włoskiego projektanta suknia ślubna.
Ucieczka na dwa dni przed wielkim wydarzeniem w
karierze ojca, który na jej punkcie miał bzika, wy-
starczyła, by zapłonął gniewem i zniszczył siebie oraz
wszystko, co żyje w promieniu dziesięciu mil.
Alex wzięła głęboki oddech i postanowiła uciec od
tajemniczego mężczyzny. Mknęła owiewana wiatrem, by
skręcić na północ, a jednocześnie wracała myślami do
ślubu, z którego zrezygnowała. Oczywiście, nie miała
wyboru. Po prostu nie mogła przez to przebrnąć, chociaż
wszyscy twierdzili, iż to byłoby dla niej najlepsze. Nie
mogła nawet pomimo faktu, że ślub przypieczętowałby
wielką fuzję, która fascynowała rekiny z Wall Street.
Nawet za względu na tatę, który pragnął tego ponad
wszystko.
Zbliżał się dzień ślubu i Alexandra wpadała w coraz
większą panikę. Przyjaciółki mówiły jej, że strach w
takich przypadkach jest czymś zupełnie normalnym. Ale
ona znała rzeczywisty powód: za nic w świecie nie
umiała sobie wyobrazić, że będzie leżała naga i
kochała się z Justinem Farrellem. Gdyby publicznie się
do tego przyznała, ludzie ryczeliby ze śmiechu. Ona,
Alexandra Beck, znana na całym świecie rozpustnica,
która ponoć posiadała tuziny kochanków w kraju i za
granicą, bała się iść do łóżka z czarującym,
dystyngowanym, eleganckim, ale niestety niemłodym
Justinem Farrellem? Doszła do wniosku, że byłoby to
zabawne dla wszystkich osób, które sądziły, że ją
znają. Przykry aspekt całej sprawy polegał na tym, że
nikt jej nie znał.
16
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Prawdę mówiąc, lęk nie miał tu nic do rzeczy.
Tęskniła za mężczyzną, który roznieciłby jej skrywaną
namiętność. A stary Farrell nie nadawał się do tego.
Och, na pewno by się starał, gdyby zgodziła się za
niego wyjść. Ale ojciec usidlił ją w trudnym okresie jej
życia, tuż po niepowodzeniu w szkole pielęgniarskiej.
Musiała pożegnać się z jedynym marzeniem, które coś
dla niej znaczyło. Wtedy dała za wygraną i
podporządkowała się decyzji ojca, gdyż tak było
najprościej. Jednakże rzeczywistość uświadomiła jej,
że musi odzyskać kontrolę nad swoim życiem. Po-
trzebowała czasu na obmyślenie nowego planu.
I dokonała tego. Pomysł fundacji zrodził się nagle,
jakby inspirację zesłał jej Bóg. Kiedy ugruntował się w
świadomości, zrozumiała, że właśnie o to jej chodziło
przez całe życie.
W przeciwieństwie do ojca, Alexandry nie interesowa-
ło robienie pieniędzy. Gorliwie pragnęła służyć innym
ludziom i rozpoczęcie nauki w szkole pielęgniarskiej
stanowiło krok w tym kierunku. Może nie potrafiła
pomóc pojedynczym osobom, ale z pewnością zdołałaby
to uczynić na większą skalę.
Doprawdy, to było takie proste, aż dziw, że nie wpadła
na ten pomysł wcześniej. Pieniędzy miała dużo, bardzo
dużo. Korzystała z funduszu powierniczego swoich dzia-
dków, nie wspominając o rozmaitych bezdzietnych ciot-
kach i wujkach, którzy również uczynili ją jedyną
spadkobierczynią.
Tak, fundacja rozdzielająca stypendia godnym zaufa-
nia organizacjom i grupom, które pomagałyby mniej
zamożnym ludziom, stanowiła właściwą odpowiedź na
rozterki Alexandry Beck. I ona by nią zarządzała. Miała
wybitne zdolności organizatorskie - co do tego wszyscy
się zgadzali. Dzięki działalności charytatywnej zdobyła
również ogromne doświadczenie i teraz wreszcie mogła-
by wykorzystać tę wiedzę.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
17
Próbowała porozmawiać na ten temat z ojcem, ale,
jak zwykle, puszczał jej słowa mimo uszu i całkiem ją
ignorował. Ponawiane próby przekonania go, że ma
poważne zamiary, okazały się daremne. Dała za wy-
graną. Skoro podjęła decyzję, pragnęła możliwie szyb-
ko ją zrealizować, ale Victor miał taką obsesję na
punkcie ślubu, że nie pozwolił jej dojść do słowa.
Najlepszym sposobem zwrócenia na siebie uwagi ojca
było zniknięcie i Alex tak właśnie zrobiła. Była gotowa
wrócić, ale nie miała ochoty stanąć przed obliczem ojca.
Ucieczka od Victora Becka nie zostałaby potraktowana
pobłażliwie. Alexandra Beck od początku wiedziała, że
zostanie odszukana, jeśli nie przez ojca, to przezpaparaz-
zich, którzy wywęszą ją jak psy gończe.
Zerknęła przez ramię. Niech go diabli! Doganiał ją.
Była mistrzem w jeździe na nartach i na skuterze
śnieżnym, toteż irytowało ją, że nie potrafi się wymknąć
temu mężczyźnie - kimkolwiek był. Ze zdwojonym
impetem, powodowana złością, przyśpieszyła na tyle, na
ile pozwalał rozsądek, zboczyła ze szlaku i pojechała
w górę przez las.
Dokąd jedzie ta głupia kobieta? zapytywał siebie
Luke, podążając za nią w gęsty sosnowy zagajnik. Czyż
nie otrzymała tych samych instrukcji, które i on dostał od
operatora? Spojrzał przez ramię. Wyraźnie zboczyli z
głównego szlaku, wjeżdżali coraz wyżej i wyżej.
Zawahał się, pomyślał, że powinien darować sobie ten
pościg. Zależało mu na autentycznych zdjęciach, ale nie
chciał przestraszyć Alexandry, gdyż mogłaby zrobić
jakieś głupstwo. Z powodu gęstniejącego lasu, który
stanowił doskonałą osłonę, Luke nie widział już dziew-
czyny. Jechał po śladach, które zostawiał w śniegu jej
pojazd, i natychmiast zauważył, że panna Beck zatacza
łuk, by niemal niedostrzegalnie zawrócić w kierunku
głównego szlaku. Wyszczerzył zęby w uśmiechu. Po-
18
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
stąpiła sprytnie, wyprowadzając go w góry; miała na-
dzieję, że kiedy on straci ją z oczu, uda jej się go
przechytrzyć.
Niestety, nie zdawała sobie sprawy z tego, kto ją goni.
Pobierał nauki od doświadczonych partyzantów w opano-
wanych przez nich dżunglach. Nie mogła się z nim
równać, chociaż była inteligentna. Luke skręcił w lewo
i przeciął las z prędkością, która byłaby niebezpieczna
nawet w idealnych warunkach, lecz teraz, kiedy zapadał
zmierzch, a na każdym zakręcie znajdowały się prze-
szkody w postaci ogromnych sosen, wydawała się przeja-
wem obłędu.
Ale ten manewr opłacił się. Luke przyhamował jakieś
trzydzieści metrów za dziewczyną, chowając się przed
nią w sosnowym zagajniku. Wydawało mu się, że ma
mnóstwo czasu. Wyjął aparat spod kurtki i wycelował
obiektywem w teren, po którym zjeżdżała z maksymalną
prędkością Alexandra. Skończył film w kilkanaście se-
kund. Był bardzo zadowolony z wykonanej tego dnia
roboty. Wyciągnął zwiniętą rolkę z aparatu, włożył ją do
cylindrycznej osłonki i schował do kieszeni. Zaczął
wpychać swój sprzęt do torby. Nie był przygotowany na
ostrzegawcze dudnienie za plecami i rozdzierający ryk,
który mu towarzyszył. Z początku myślał, że to maszyna
Alexandry tak hałasuje, ale jedno spojrzenie na górę
pozwoliło mu zrozumieć rzeczywisty powód.
Zobaczył, że wprost na niego spada lita warstwa
śniegu. Wyostrzony latami ciężkiej zaprawy instynkt
kazał mu upuścić torbę i uruchomić swój pojazd. Roz-
paczliwie uciekając przed lawiną, Luke skręcił w kierun-
ku Alexandry Beck. Przegonienie dziewczyny pochłonę-
ło kilka cennych sekund. Musiał użyć całej swojej siły,
by za pomocą prawego ramienia wciągnąć ją na swój
skuter, a jednocześnie nie wywrócić pojazdu.
Alexandra dała się zaskoczyć. Szaleniec, który ją
śledził, teraz chyba próbował ją porwać. Zapewne był
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
19
jednym z wrogów jej ojca, fanatykiem, który zamierzał ją
przetrzymywać dla okupu albo w innym, gorszym celu.
Walczyła z nim, wierzgając i krzycząc wniebogłosy.
Kiedy chwycił ją za nadgarstek, przechyliła się i gryzła go
dopóty, dopóki jej nie puścił. Furia w oczach Alex
kontrastowała z jego przestraszonym spojrzeniem. Zno-
wu wyciągnął ku niej ręce, próbując ściągnąć ją ze
skutera. Za nic w świecie nie chciała mu na to pozwolić.
Trzymała kierownicę w stalowym uścisku, przez co
skutery sunęły obok siebie, potęgując zagrożenie.
- Nie widzisz, co się dzieje? - wrzasnął z całych sił
Luke, ale zagłuszał go ryk dwóch silników i histeryczny
krzyk dziewczyny. - No puść, głupia!
Ponownie ją schwycił, tym razem za rękaw. Alex
uwolniła się z jego uścisku i odjechała w prawo. Słyszała,
że mężczyzna coś wykrzykuje, ale nie miała odwagi
skręcić albo zwolnić. Bóg jeden wiedział, dlaczego ten
człowiek ją ścigał. W każdym razie nie zamierzała
poddawać się bez walki.
Luke nie mógł uwierzyć, że panna Alex jest taką
idiotką. Gdzież ona miała mózg? Czyżby niczego nie
widziała ani nie słyszała? Wyprzedził ją w momencie,
gdy dosięgnęła ich lawina. Nie było czasu na subtelności.
Wiedział, że jeśli natychmiast czegoś nie zrobi, zostaną
w kilka sekund pogrzebani żywcem. Decyzję należało
podjąć w ułamku sekundy. Rzuciwszy pożegnalne spoj-
rzenie na aparat, skoczył głową do przodu, na plecy
Alexandry, i wreszcie ją złapał.
Alex zauważyła lawinę dokładnie w momencie ataku
Luke'a. Jej skuter przewrócił się na bok, a jego pasażera
1
wie zostali zrzuceni na zbocze. Pojazd jeszcze przez
chwilę się kręcił, a potem całkowicie pochłonęła go
; lawina. Luke trzymał Alex w pasie, próbując, z mizernym
l skutkiem, przyjąć na siebie siłę upadku. Ich splecione
i ciała bezwładnie staczały się w kierunku zamarzniętej
'i otchłani.
20
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Wreszcie zatrzymali się. Dookoła panowała zupełna
cisza.
Pierwszy otworzył oczy Luke. Był oszołomiony, z
trudem łapał oddech. Wyciągając szyję, wypatrywał
obu pojazdów śnieżnych. Przepadły. Podobnie jak wszys-
tko inne. Za ich plecami rozciągał się nowy świat,
całkowicie biały, pozbawiony jakichkolwiek oznak ży-
cia. Nie było tu żadnych drzew, krzewów czy przemyka-
jących zwierząt. Niczego. Tylko śnieg.
Luke zachłysnął się rozrzedzonym powietrzem. Nie
miał pojęcia, gdzie się znaleźli i jak zdołają się z tego
miejsca wydostać. Był pewien tylko jednej rzeczy: nie
było drogi powrotnej.
ROZDZIAŁ DRUGI
Luke podniósł się na łokciach i popatrzył na kobietę,
która pod nim leżała. Wyglądała na przemarzniętą. Chciał
sprawdzić puls Alex, lecz jego ramiona były uwięzione
pod plecami dziewczyny, a poza tym bał się, że nie-
ostrożnym ruchem dodatkowo uszkodzi złamane kości
- swoje lub jej. Dlatego zębami rozpiął Alex kołnierzyk
i przycisnął wargi do jej szyi, by wyczuć puls.
Kiedy dotknął zimnymi ustami jej miękkiej skóry,
poczuł, że przechodzą mu po grzbiecie ciarki. Miała w
sobie tyle życia i ciepła. Dotyk jej ciała nagle aż
zanadto wyraźnie uświadomił mu, w jakiej leżą pozy-
cji.
W umyśle błysnął mu obraz nagiej Alex, biorącej
ciepłą kąpiel. Szybko, ale ostrożnie, żeby nie zrobić jej
krzywdy, odsunął się. Fatalnie, że zostali uwięzieni po
tej stronie góry. Co gorsza, przypomniał sobie, że przez
ten szalony pościg nie zdąży na samolot.
Łagodnie rozluźnił uścisk i położył Alex na miękkiej
poduszce ze śniegu u stóp drzewa. Śnieg padał coraz
mocniej. Luke wiedział, że jeśli szybko nie znajdą
jakiegoś schronienia, czeka ich pewna śmierć.
Ta myśl nie budziła w nim przerażenia. Już wiele razy
zaglądał śmierci w oczy. Ale czuł złość. Śmierć w obronie
jakiejś sprawy czy przekonania, albo przynajmniej z
określonego powodu, byłaby usprawiedliwiona, ale
zginąć w wyniku zwariowanego pościgu za zwariowaną
panienką z wyższych sfer - dla pieniędzy - taka śmierć
zasługiwała wyłącznie na pogardę.
22
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Zaczął tupać nogami, żeby pobudzić krew do szyb-
szego krążenia, i wepchnął ręce do kieszeni.
- Głupota - powiedział głośno. - Absolutnie, zdecy
dowanie najgłupsza rzecz, jaką zrobiłeś w swoim żałos
nym życiu.
Alex otworzyła oczy i widziała tylko ciemne plamy.
JKtoś coś mówił, ale nie rozumiała ani słowa, gdyż
słyszała tylko dudnienie w uszach. Kręciło jej się w gło-
wie, była zdezorientowana i wcale nie miała pewności,
czy wszystko jest z nią w porządku. Czekała, aż znikną
plamy przed jej oczami, a następnie powoli, z maksymal-
ną ostrożnością, odwróciła głowę w kierunku, z którego
dobiegał głos. To był on. Szaleniec, który ją zaatakował.
W pierwszym odruchu chciała się poderwać i uciec, ale
uznała, że nie zdoła go przegonić. Gdzieś czytała, że
takich nieobliczalnych ludzi należy traktować bardzo
uprzejmie. Pomyślała, że przyjdzie jej to bez trudu. Od lat
radziła sobie w taki sposób z ojcem.
Podparła się łokciami i usiadła. Przedtem upewniła się,
że dzieli ją odpowiednia odległość od tego człowieka, na
wypadek, gdyby znowu spróbował się na nią rzucić. Ten
manewr nie uszedł jego uwagi i odwrócił się do niej.
Przypatrywali się sobie przez dłuższą chwilę. Miał
brązowe oczy o odcieniu whisky i wprost przeszywał ją
wzrokiem. W pierwszej chwili przyszło jej do głowy, że
ten mężczyzna nie wygląda jak maniak - ale przecież
nawet nie wiedziała, jak taki człowiek wygląda.
1.
Nic ci się nie stało? - zagadnął. Mówił niskim,
chrapliwym i zatroskanym głosem.
1.
Kim jesteś? - zapytała. Postanowiła nie silić się na
uprzejmy ton.
1.
Facetem, który uratował ci życie.
1.
Uratowałeś mi życie? -Więc sądzisz, że to
właśnie robiłeś?
1. Tak. A myślisz, że co próbowałem zrobić?
1. Zaatakować mnie, porwać, zabić.
2.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
23
Luke wydał z siebie odgłos, który miał być śmie-
chem.
1. Niezupełnie o to mi chodziło. Jak się czujesz?
1. Kręci mi się w głowie.
1. Nic dziwnego. Straciłaś przytomność.
Zgiął prawą nogę i przesuwał ją do przodu oraz do tyłu,
rozcierając kolano. Alexandra miała mętlik w głowie, ale
nie traciła czujności. Mężczyzna wydawał się całkowicie
normalny. No, jeśli nie zwracało się uwagi na nietypową
fryzurę - jego jasnobrązowe włosy były długie z tyłu i
krótkie z przodu - i jednodniowy zarost.
Alex powoli wstała. Oparła się o pień drzewa i otrzepa-
ła ze śniegu.
- Przed czym mnie ratowałeś? I jak się tu znalazłam?
Jeśli nie masz nic przeciwko moim pytaniom...
Luke zerknął na nią przez ramię. Nawet teraz, gdy
miała potargane włosy i piekielnie musiała ją boleć
głowa, wyglądała świeżo i pięknie. Te miodoworude
włosy po prostu spływały falami na jej ramiona. Była
niesłychanie ponętna.
Ale dlaczego ogarniały go takie myśli?
1.
Przeniosłem cię. Nie widziałaś lawiny? -
zapytał, by zmusić umysł do zajęcia się
bieżącymi sprawami.
1.
Tak, i w porę usunęłabym się z drogi, gdybyś
mnie nie zaatakował.
1. Wcale tego nie zrobiłem...
Ich uwagę odwrócił jakiś szmer za krzakami. Luke
rozejrzał się dookoła, próbując zlokalizować źródło
dźwięku. Nie umiał stwierdzić, co to był za hałas, ale
wiedział, że nie powinni tu zostać. Znowu ogarnął go
gniew, w równym stopniu na siebie, co na Jej Wysokość,
bo to przez nią wpakował się w to wszystko.
- Możesz chodzić? - zagadnął.
Alex skinęła głową. Nie miała pojęcia, jakie zwierzę
włóczy się w tej okolicy, ani też nie pragnęła się tego
dowiedzieć.
24
• BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
1.
Będziemy musieli pójść w górę - oznajmił,
pokazując las wysokich sosen. - Jeśli dopisze
nm szczęście, może znajdziemy jakąś chatę.
1.
Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł -
oświadczyła z przekonaniem Alex. - Lepiej
zawróćmy w stronę szlaków. Tylko tam może
nas odnaleźć ekipa ratunkowa.
1. Ekipa ratunkowa? Czy mówisz poważnie?
- Oczywiście. Na pewno już nas szukają, nie sądzisz?
Luke potrząsnął głową.
1.
Nie, nie sądzę. Przede wszystkim od naszego
wyjścia nie upłynęło jeszcze dużo czasu. Po
drugie, pada śnieg... Chyba to zauważyłaś.
1. Zauważyłam, panie...
1.
Stratten. Luke Stratten - powiedział i czekał na
jakiś znak, że został rozpoznany. Nic takiego nie
nastąpiło. I dobrze. O jeden problem mniej,
pomyślał.
1.
Rusz głową, kobieto. Jeśli nie jesteśmy w stanie
zejść szlakiem, oni nie zdołają pojechać nim w
górę.
1.
Nazywam się Alexandra - przerwała mu
wyniośle i zaraz ugryzła się w język. Za późno
przypomniała sobie, że powinna używać swojego
pseudonimu. Pomyślała jednak, że teraz nie ma
to już znaczenia. Jak tylko wróci do kurortu,
sama zadzwoni do ojca. Zrobiła krok w kierunku
Luke'a, położyła rękę na biodrze i postarała się
zwrócić na siebie jego uwagę.
1. Wiem, że nie zdołają wejść szlakiem. Ale mogą
użyć helikoptera.
1.
Z pewnością to zrobią. Ale nie dzisiejszego
wieczoru. Już się ściemnia i znowu zaczyna padać
śnieg. Rób jak uważasz, ale ja wspinam się w
górę.
Co za niemiły człowiek, pomyślała. Pomimo nieregu-
larnych rysów był całkiem przystojny i, sądząc po
szerokości klatki piersiowej, zdecydowanie dobrze zbu-
dowany, ale stanowczo zbyt uparty jak na jej gust.
Patrzyła, jak gramolił się między sosnami. Podmuch
wiatru wsadził jej swój lodoway palec za kołnierz
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
25
i zmroził szyję. Straciła mężczyznę z oczu, ale wciąż
słyszała chrzęst jego butów na śniegu.
Miał rację: zaczynało się ściemniać. Może nie mylił
się także w kwestii helikoptera. A pomoc nie musiała
nadejść już tego wieczoru. Ta myśl podziałała na nią
otrzeźwiająco.
Gramoliła się pod górę za towarzyszem niedoli, ale ten
posuwał się zbyt szybko i nie mogła go dogonić.
- Chyba nie zamierzasz mnie tu zostawić, prawda?
- krzyknęła.
Luke wyraźnie słyszał jej wołanie, ale nie przerywał
wspinaczki. Musiał przyznać, że myśl wyrażona przez
Alex wydała mu się kusząca z oczywistych względów.
Ale górę wzięło w nim sumienie. Z minuty na minutę
robiło się coraz ciemniej. Ktoś taki jak ona nie miałby
szansy, zważywszy na zimno i dzikie zwierzęta.
Odwrócił się i spojrzał w dół. W labiryncie sosen
ledwo dostrzegał jej postać. Dotknął rolki filmu w kiesze-
ni i westchnął w poczuciu frustracji. Czy mu się to
podobało, czy nie, ugrzązł. Pomyślał o tym, jak reaguje na
tę dziewczynę, i zganił siebie w duchu. Nie miał ochoty
dumać o spędzeniu nocy z Alexandra Beck, nawet w
najlepszych warunkach. Jednakże bez względu na to, co
sądził o takich kobietach jak ona, nie mógł jej
zostawić.
Przystanął i czekał. Kiedy się do niego zbliżyła,
wyciągnął rękę i pomógł jej przejść przez zwalony pień.
- Dzięki - wydyszała.
Mruknął coś w odpowiedzi, a potem obrócił się i
znowu zaczął się gramolić pod górę. Od tej wspinaczki
jeszcze bardziej bolała go noga, co bezskutecznie próbo-
wał ukryć.
1.
Co się dzieje? - zagadnęła Alexandra.
1. Moje kolano - odparł.
1. Zraniłeś się, kiedy spadaliśmy?
1. Nie.
2.
26
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Znowu zaczął iść, przystając po każdym kroku. Alex
obserwowała jego niezdarne ruchy. Chyba nie mogła
liczyć na to, że wydobędzie od niego więcej informacji.
No, ale trudno. Kiedy znajdą jakieś schronienie, będzie
musiał z nią porozmawiać.
Brnęli przez śnieg, który sięgał im do kostek i padał
z coraz większą intensywnością. Luke chwycił Alex za
ramię i pomagał jej iść. Musieli narzucić sobie szybsze
tempo.
1. Głupie - mruknął do siebie.
1.
Co jest głupie? - zapytała Alex.
1. To, że utkwiłem tutaj. Z tobą.
1. W pojedynkę byłoby lepiej?
1. Gdybym był sam, nie znalazłbym się tutaj.
1.
Jesteś tutaj z mojego powodu? - zapytała. - A
więc jednak śledziłeś mnie.
Luke był zadowolony, że nie mogła widzieć jego.
twarzy.
1.
Wcale ciebie nie śledziłem. Już ci mówiłem, że
cię ratowałem.
1. Ale przedtem. Śledziłeś mnie. Widziałam
ciebie.
1. Dlaczego miałbym cię śledzić?
1. Ze względu na to, kim jestem.
1. A kim jesteś?
1. Alexandra Beck.
Luke szedł dalej, ani na chwilę nie przerywając
rytmicznego marszu.
- Tak? I co z tego?
Alex chwyciła go za ramię i osadziła w miejscu.
- Chcesz mi wmówić, że nie wiesz, kim jestem?
- zapytała.
1. Jesteś sławna czy jak?
1. Ty chyba żartujesz.
1. Nie. Powiedz mi. Długo przebywałem poza
krajem.
1. Gdzie? - zagadnęła nieco sarkastycznym tonem.
- Na Syberii?
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
27
Luke uśmiechnął się szeroko. Bez wątpienia była
zadziorną istotką.
1. Coś w tym rodzaju.
1.
Jestem córką Victora Becka.
1. O nim rzeczywiście słyszałem.
1. Tak myślałam.
1. Ale to nie znaczy, że cię śledziłem - dorzucił.
1. W takim razie zaatakowałeś mnie?
1. Wcale nie!
Powoli przysunął się do Alex, a ona się cofnęła. Była
wysoka. Luke był wyższy. Zdecydowanie nad nią góro-
wał wzrostem. Pogroził jej pięścią.
- Kto kogo zaatakował?
W półmroku Alex ledwo dostrzegała ślady zębów na
jego skórze, ale wspomnienie o tym incydencie wróciło
do niej w całej jaskrawości.
1. Och. No tak, cóż. Przepraszam. Myślałam...
1.
Dajmy już temu spokój - powiedział i machnął
ręką. Kontynuował wspinaczkę, tupiąc nogami
po to, by
pobudzić krew do lepszego krążenia. Wiedział, że dziewczy-
na idzie za nim, gdyż słyszał chrzęst śniegu pod jej butami.
Po pewnym czasie dotarli do czegoś w rodzaju podestu. Luke
zatrzymał się. To była droga. Wąska, przykryta kilkudziesię-
ciocentymetrową warstwą śniegu, ale jednak droga. Wziął
głęboki oddech. Podparłszy się pod boki, przeniósł ciężar
ciała na zdrową nogę i zrobił obrót o sto osiemdziesiąt stopni.
Zanim zobaczył obiekt, usłyszał sapanie Alexandry. To
coś przypominało widmo i stało tak blisko, że omal na nie
nie wpadli. Śnieg był teraz gęstszy i Luke przetarł oczy, żeby
się upewnić, iż nie ma halucyncji. Nie miał. Stał przed nim
prawdziwy domek, a ściślej: małe schronisko dla narciarzy.
Niezbyt duże ani okazałe, ale solidnie zbudowane.
Luke rzucił się do drzwi od frontu resztkami drzemią-
cej w nim energii. Podważył klamkę i był przyjemnie
zaskoczony, że drzwi otworzyły się bez specjalnego
trudu. Miał szczęście, bo przecież zostało mu niewiele sił.
28
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Domek składał się tylko z jednego pomieszczenia, a
kręte schodki z kutego żelaza prowadziły na stryszek,
który służył za sypialnię. W rogu, obok małej kuchni,
stał okrągły stół i dwa krzesła, a przed kominkiem
znajdował się mały fotel wyplatany z trzciny i krzesło.
Luke doszedł do wniosku, że właściciel zaszywa się
tutaj na weekendy. Domek nie był luksusowo
urządzony, ale z pewnością zapewniał wszelkie
wygody. Luke nacisnął kontakt. Nic się nie zmieniło.
Elektryczność została wyłączona.
Alex stała na środku pokoju, podczas gdy Luke
dokonywał przeglądu inwentarza. Za schodkami odnalazł
małą, ale funkcjonalną łazienkę. Odkręcił kran. W po-
rządku. Właściciele nie wyłączyli wody. Skoro zbliżała
się wiosna, nie było potrzeby martwienia się o zamarz-
nięte rury. Luke wrócił do głównego pomieszczenia i
popatrzył na Alex.
- Mamy szczęście - oznajmił.
Skinęła głową, zbyt przemarznięta, by móc coś od-
rzec. W pierwszym odruchu Luke miał ochotę położyć
ręce na jej ramiona i przygarnąć ją do siebie, ale nie
był pewien, kto kogo by rozgrzewał. Zamiast to zrobić,
odwrócił się do niej plecami. Przy przeciwległej ścianie
znajdował się kominek. Luke z radością przekonał się,
że skrzynia na drewno jest w połowie zapełniona. Na
dzisiaj starczy, pomyślał, a potem przystąpił do
rozpalania ognia. Usiadł na podłodze i ogrzewał
dłonie, kiedy zaczęły trzaskać płomienie.
- Mmm, jak miło - powiedziała Alex, stając za jego
plecami. Luke odwrócił się na dźwięk jej głosu. Usiłował
nie zwracać na nią uwagi, ale kiedy przeniknęło go
rozkoszne ciepło ognia, przestał ze sobą walczyć i spoj
rzał na nią. Uciążliwa wspinaczka i zimne powietrze
zabarwiły jej policzki na różowy kolor. Uśmiechnęła się
do niego, a w jej dużych brązowych oczach lśniło
szczęście z powodu znalezienia dachu nad głową. Nawet
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
29
teraz, kiedy była rozkojarzona, obolała i prawdopodobnie
ogromnie zmęczona, prezentowała się atrakcyjnie. Od-
znaczała się naturalną, zdrową urodą. Lukę poczuł, że
w jego organizm wstępuje nowy rodzaj ciepła. Niebez-
pieczny.
Kiedy się podnosił, kolano odmówiło mu posłuszeńst-
wa.
- Elektryczność jest wyłączona - powiedział, cho
dząc po pokoju. W pomieszczeniu panowała ciemność,
jedynym źródłem światła był ogień w kominku.
Alex rozejrzała się po pokoju.
;
- Gdzieś tutaj są
świece - powiedziała. - Widziałam ^je jeszcze minutę
temu. ,* Po chwili znalazła świece i zapaliła jedną z
nich.
1.
Nie o światło się martwię - oświadczył Luke i
wskazał grzejnik przy ścianie. - Ten system jest
albo na energię elektryczną, albo na gaz
propanowy. Na razie nie wiem, sprawdzę to jutro.
Na dzisiejszy wieczór - dorzucił, wyciągając rękę
w kierunku kominka - to jest nasze jedyne źródło
ciepła. - Na zewnątrz zawył wiatr, jakby
akcentując jego słowa.
1.
Jeżeli chcemy się rozgrzać, będziemy musieli
spać przy kominku - zakończył, po czym wspiął
się po spiralnych schodkach na poddasze.
Łóżko było duże i wydawało się całkiem
wygodne, ale nie zauważył żadnej pościeli, tylko
goły materac przykryty kołdrą z kawałków
materiału i kilka poduszek. Najwyraźniej
właściciele zamknęli domek na sezon albo
przynajmniej do lata.
1.
Uwaga! - zawołał. Ściągnął materac z łóżka
i wytaszczył go z poddasza. Alex odskoczyła,
kiedy materac przechylił się i z głośnym
pacnięciem wylądował na zakurzonej podłodze.
Po chwili to samo stało się z dwiema
poduszkami. Zanim zdążyła zareagować, Luke
był już na dole, przesuwał wyplatane z trzciny
meble i rozkładał materac przed kominkiem. Na
koniec przykrył go kołdrą.
2.
30
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
1. No - stwierdził. - To powinno wystarczyć.
1. Powinno wystarczyć do czego? - zapytała.
Luke zerknął na dziewczynę. Stała z rękami opar-
tymi na biodrach i patrzyła na niego nieufnym wzro-
kiem.
1. Na łóżko dla nas.
1. Dla nas?
1. Tak. Dla nas.
1. Dla nas? To znaczy dla ciebie i dla mnie?
1. Nie widzę tu nikogo więcej, złotko.
1.
Nie jestem żadnym złotkiem, panie Stratten. I nie
mam zamiaru spać z panem na tym materacu.
Luke rzucił jej gniewne spojrzenie. To on powinien był
się uskarżać na sytuację.
- Rób, jak uważasz - powiedział. Zdjął kurtkę,
ściągnął buty i odpiął guzik dżinsów. Jednym ruchem
westchnął i przymknął oczy.
1.
Co ty właściwie robisz?
Luke otworzył jedno oko.
1. Układam się do snu.
1. Teraz?
- Kobieto, ciemno tu choć oko wykol i tak będzie aż
do rana. Jestem na nogach od świtu. Konam ze zmęcze
nia, a moje kolano boli tak, jakby ktoś wbił w nie gwóźdź.
Ogień dogasa. Na razie jesteśmy bezpieczni i nie mam
ochoty słuchać twojego pyskowania. Kapujesz?
Zamknął oczy i przewrócił się na bok.
- Więc bądź tak uprzejma i też idź spać.
Alex zawrzała. Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć,
ale rozmyśliła się. W tej chwili kłótnia z tym kretynem nie
miała sensu. Rozpięła kurtkę i wepchnęła rękawice do
kieszeni. Trzymając przed sobą świecę, ostrożnie prze-
szła do łazienki i szybko się umyła. Przy skąpym
oświetleniu przejrzała dobrze zaopatrzoną apteczkę. Po-
nieważ jej głowę rozsadzał ból, głośno błagała los
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
31
o aspirynę. Jej prośba została wysłuchana. Przed po-
wrotem do głównego pomieszczenia szybko połknęła
dwie tabletki.
Luke leżał na boku, z twarzą odwróconą od ko-
minka. Alex zdjęła kurtkę i buty, i na palcach podeszła do
materaca. Ciepło ognia rozkosznie ogrzewało zmarznięte
palce. Spojrzała na Luke'a. Zostawił dla niej miejsce na
posłaniu.
Potrząsnęła głową, postanawiając, że nie skorzysta
z jego oferty. Zamiast tego wyciągnęła się na ratano-
wym fotelu i przykryła kurtką. Przymknęła oczy. Po
chwili zaczęło ją boleć każde stłuczenie i zadrapanie,
które spowodował upadek. Fotel był zbyt mały i mu-
siała podkurczyć swoje długie nogi. Kiedy przenosiła
ciężar ciała, jakaś zabłąkana sprężyna wbiła jej się w
plecy. Wspaniale, po prostu cudownie, pomyślała.
Przewróciła się na bok, żeby znaleźć wygodniejszą
pozycję, ale wciąż coś jej przeszkadzało.
Alex przygryzła wargę. Luke ani drgnął. Miejsce,
które dla niej zostawił, wywoływało nieodpartą pokusę.
Cichutko wstała i na palcach zbliżyła się do materaca.
Tutaj, przy kominku, było znacznie cieplej. Powoli,
ostrożnie, położyła się na materacu i gwałtownym ru-
chem naciągnęła na siebie kołdrę. Westchnęła w ciemno-
ści; miękki materac działał jak balsam na jej utrudzone
ciało.
Pomimo że Alex była ogromnie zmęczona, wiedziała,
iż tej nocy nie zmruży oka. Jeszcze nigdy nie znalazła się
w podobnej sytuacji, a już na pewno nie w towarzystwie
takiego mężczyzny.
Leżąc na boku i wpatrując się w ogień, słyszała
nieubłagane walenie śniegu o okienne szyby. Burza
śnieżna rozszalała się na dobre. Luke miał rację. Byli
szczęściarzami i dzisiejszej nocy nic im nie zagrażało.
Zamiast dumać nad swoim losem, powinna była zmó-
wić dziękczynną modlitwę za znalezienie tego miejsca.
32
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Spróbowała odprężyć się i napięcie w jej ciele ustępowało
miejsca potwornemu zmęczeniu. Po kilku minutach
zasnęła. Luke dokładnie wyczuł ten moment. Ciało
dziewczyny zwiotczało, a miękkie, krągłe pośladki prze-
sunęły się w jego stronę. Przykrył kołdrą i ją, i siebie,
wziął głęboki oddech i ciężko westchnął.
No cóż, teraz i on mógł powiedzieć, że spał z otoczoną
niesławą Alexandra Beck. Przysunął się do niej i poczuł
zapach drogich perfum. Przeniknął go dreszcz pod-
niecenia. Pomyślał o rolce filmu w kieszeni kurtki i o tym,
jaka byłaby reakcja Alex, gdyby się o niej dowiedziała.
Nieświadomie przysuwał się do niej centymetr po centy-
metrze i jednocześnie pomyślał, że znalazł się w piekiel-
nym miejscu.
ROZDZIAŁ TRZECI
Alex śniła rozkoszny sen. Był pogodny letni dzień,
a błękitne niebo wprost raziło ją intensywną barwą.
Opadła na miękkie poduszki kanapy i wylegiwała się
w słońcu. Znajdowała się na plaży, gdzie fale pod-
mywały brzeg. Jej rozpaloną skórę pieścił chłodny
wietrzyk, ku któremu wystawiała twarz. Kiedy jednak
chciała przytulić się do poduszki, zdarzyło się coś
dziwnego.
Poduszka zaczęła się poruszać.
Alex bardzo ostrożnie otworzyła jedno oko, a potem
drugie. To, co zobaczyła, potwierdziło jej podejrzenia.
Powietrze wcale nie było ciepłe, lecz lodowato zimne.
Nie znajdowała się na plaży, a jej głowa z pewnością nie
spoczywała na poduszce. Spoczywała na piersi
mężczyzny.
Alex wpadła w panikę, ale tylko na moment. Leżała
obok obcego faceta, ale tłumaczyła sobie, że wszystko
jest względne. Czy naprawdę można było nazwać obcą
osobą kogoś, z kim dzieliło się łoże? Przecież nie
potraktował jej nieprzyjemnie, zachowywał się jak dżen-
telmen. Mimo to zupełnie nie przypominał mężczyzn,
których dotychczas znała. Uznała, że najrozsądniej bę-
dzie trzymać się od niego z daleka, dopóki nie upewni się,
kim jest ten człowiek i jaki ma zawód. Przez dłuższą
chwilę nie poruszała się, usiłując podjąć jakąś decyzję.
Jej zmysły nie pozostały obojętne na zapach nie-
znajomego. Ten człowiek pachniał zupełnie inaczej niż
mężczyźni, których znała. Nie wyczuwało się u niego ani
34
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
odrobiny wody kolońskiej, niczego sztucznego. Pachniał
jak... hm, jak mężczyzna, który w sumie wcale nie
wydawał się niemiły, ale w zaistniałych okolicznościach
bez wątpienia mógł jej zagrażać.
Alex powoli przechyliła głowę, żeby mu się lepiej
przypatrzyć. Jego klatka piersiowa wznosiła się i opadała
wraz z powolnym, miarowym oddechem. Centymetr po
centymetrze, Alex cicho się od niego odsuwała. Mężczyz-
na nawet nie drgnął i nadal spokojnie oddychał. Właśnie
zamierzała stoczyć się z materaca, kiedy Luke uniósł
nagle ramię i chwycił ją w pasie. Przycisnął ją do siebie,
coś wymamrotał, głośno przełknął ślinę, a potem wes-
tchnął i znowu zapadł w sen.
Alex patrzyła na niego z niedowierzaniem, jej twarz
dzieliło od twarzy mężczyzny zaledwie kilka centymetrów.
Nie wiedziała, czy ma się wyrywać, czy ponowić próbę
wyślizgnięcia się z jego objęć. Wpatrywała się wjego twarz
i usiłowała podjąć decyzję. W świetle dziennym mogła mu
się lepiej przyjrzeć. Miał jasnobrązowe włosy z kilkoma
jaśniejszymi pasmami, gęste i nieco zmierzwione. Wysoko
osadzone kości policzkowe łączyły się z wydatną szczęką,
a w ustach uwagę przyciągała pełna dolna warga.
Twarz mężczyzny wyrażała znużenie życiem i Alex
zastanawiała się nad jego przyczynami. Zmarszczki
wokół oczu wskazywały na to, że czasami się uśmiechał,
chociaż Alex jeszcze go nie widziała w takiej sytuacji.
Przypomniała sobie brązowe oczy, które teraz były ukryte
pod powiekami o najdłuższych, najbujniejszych rzęsach,
jakie kiedykolwiek widziała u mężczyzny, a może nawet
u kobiety.
W sumie musiała zaufać swojemu pierwszemu wraże-
niu. Był bardzo przystojny i naprawdę wydawał się
normalny... cokolwiek by to oznaczało we współczes-
nych czasach. Czyżby mówił prawdę? Może jej nie
śledził, a tylko wybrał się na przejażdżkę i nagle zaszło
coś nieoczekiwanego. Tak czy owak, co za różnica?
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
35
zapytywała siebie w duchu. Była pewna, że zostaną
uratowani w ciągu najbliższych paru godzin i szybko
zapomną o tym małym interludium.
O dziwo, ta myśl nie sprawiała jej satysfakcji. Leżąc
obok mężczyzny, czuła niepokój, jakby na coś czekała, na
coś nowego, niewyobrażalnego, znajdującego się poza jej
zasięgiem.
Zacisnął ramię wokół niej, przyciągnął ją bliżej siebie.
Deprymowała ją dwojakość uczuć, których doznawała,
kiedy tak leżeli przytuleni. Nie znała go - nie miała
ochoty poznawać - ale coś ściskało ją w żołądku, a serce
biło szybciej niż zwykle. I to leżenie w ramionach
mężczyzny w pewnym sensie ją uspokajało, dawało
poczucie... bezpieczeństwa.
Dziwne, pomyślała. Nigdy nie używała słowa „bez-
pieczeństwo" w odniesieniu do mężczyzn. Uznała tę
myśl za anormalną. Bez wątpienia wszystkiemu była
winna niecodzienna sytuacja skłaniająca ją do nierac-
jonalnych zachowań. Alex próbowała się ruszyć, ale
potem zmieniła zamiar. Nie wiedziała, jak to zrobić,
żeby się nie obudził - albo żeby nie zrobił czegoś
gorszego, zważywszy pozycję, w jakiej znajdowały się
ich ciała.
Luke zdawał się czytać w jej myślach. Jego ręka
zaczęła błądzić po plecach Alex, powoli zbliżając się do
podstawy kręgosłupa. Tam się zatrzymała. Alexandra
pozostała nieruchoma jak głaz, wyczekując na następny
ruch. Ręka Luke'a nie sprawiła jej zawodu. Powoli,
wytrwale, przemieściła się na pośladki, gdzie na chwilę
spoczęła, by pieścić i obejmować te wypukłości.
Poczucie bezpieczeństwa natychmiast zniknęło, ale
jego miejsce zajęło zupełnie inne doznanie. Mężczyzna
miał rozgrzane ciało, promieniował ciepłem, które za-
chęcało do większej bliskości. Na ciele dziewczyny
pojawiła się gęsia skórka. Ciepło ciała Luke'a sączyło się
do wnętrza Alex, a dłoń nie przestawała masować jej
36
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
bioder. Coś zaczęło dziać się w jej żołądku, nie była
pewna, czy ze strachu, czy z podniecenia.
Ramię miała przygwożdżone, ale zdołała oswobodzić
rękę. Usiłowała odpychać klatkę piersiową mężczyzny,
by w ten sposób go powstrzymać. Był to rozsądny
manewr, ale nie przyniósł żadnego skutku, gdyż napot-
kała ścianę twardych mięśni, które nie ustępowały nawet
na milimetr. Alex położyła dłoń na sercu Luke'a. Jego
miarowe bicie współgrało z biciem jej własnego serca.
Zamknęła oczy i próbowała zdecydować, czy ma
spokojnie leżeć w jego ramionach, w nadziei że Luke po
prostu przewróci się na bok, czy też... kierować się
instynktem i z całej siły uderzyć go kolanem, żeby
natychmiast położyć kres tej sytuacji.
Nie musiała robić żadnej z tych rzeczy. Luke prze-
budził się i przez dłuższą chwilę przypatrywał jej się w
oszołomieniu. Z początku nie mógł się zorientować,
gdzie i z kim przebywa. Budził się już w wielu dziw-
nych miejscach, dlatego teraz nie był kompletnie za-
skoczony. Uświadamiał sobie wszystko stopniowo, po-
czynając od tożsamości kobiety, która obok niego leża-
ła, a kończąc na tym, co obejmował swoją dłonią.
- Przepraszam - powiedział i natychmiast rozluźnił
uścisk.
Alex nie traciła czasu. Wygramoliła się z prowizorycz-
nego łoża, lecz, niestety, nie mogła odejść zbyt daleko.
Obejrzała się na Luke'a. Siedział na środku materaca i
przeczesywał ręką rozczochrane włosy. W niewielkim
pomieszczeniu wydawał się niemal wielkoludem.
Mocno zacisnęła ręce. Niewiarygodnie zdenerwował
jg fakt, że znajdowała się w jednym pokoju z kimś tak
męskim jak Luke Stratten. Tymczasem on wstał, włożył
buty i udał się w kierunku łazienki. Odwróciła się do
niego plecami i obrzuciła wzrokiem kuchnię.
Wstała, podeszła do zlewu, odkręciła kurek i czekała,
aż zleci brudna woda, a jej wzrok powędrował ku
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
37
ekspresowi*do kawy, który stał na rogu blatu. Oddałaby
teraz wszystko za filiżankę kawy.
- Sprawdź w szafkach - poradził jej Luke, wracając
do głównego pomieszczenia. - Może coś tam jest.
Zbadał swoje kolano. Zdrętwienie nie ustępowało.
Zapewne podczas upadku poniósł większy uszczerbek,
niż sądził. Odczuwał piekielny ból.
Alex znalazła nie tylko nie napoczętą puszkę kawy, ale
także pudełko słonych chrupek, masło orzechowe i kilka
innych puszek z żywnością.
- Przynajmniej nie umrzemy z głodu - zauważył
Luke.
Stał za plecami Alex, która odwróciła się.
1.
Nie będziemy tu aż tak długo, żeby się o to
martwić - powiedziała.
1. Nie?
- Na pewno już wiedzą o naszym zaginięciu.
Luke pokręcił głową i podszedł do okna. Na dworze
nadal sypał gęsty śnieg. Drzewa i krzewy uginały się pod
nie chcianym brzemieniem.
- Spójrz na niebo - powiedział. - Ta śnieżyca
nieprędko ustanie. A dopóki się nie przejaśni, nie wyślą
po nas helikopterów.
Alex przygryzła wargę. Nie podobało jej się to, co
mówił Luke. Przerażała ją perspektywa przebywania z
tym człowiekiem pod jednym dachem. Zbliżyła się do
okna i stanęła obok Luke'a.
1.
Nie moglibyśmy sami spróbować wrócić?
Luke popatrzył na nią z niedowierzaniem.
1. Nie.
1. Dlaczego nie?
1. Ponieważ nie damy sobie rady.
1. Kto tak mówi?
1. Ja tak mówię.
- A co cię do tego upoważnia? - zapytała Alex,
oparłszy rękę na biodrze.
38
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
1.
Wiem coś niecoś o szkole przetrwania - odparł
spokojnym głosem, chociaż zaczynała gotować się
w nim krew.
1. Hm, ja też. Może po prostu pójdę sama.
Zepsuta smarkula, pomyślał, nie potrafi i nie chce
pojąć najoczywistszych rzeczy. Fatalnie się złożyło, że
musiał ją śledzić, przy okazji spóźniając się na samolot,
a teraz ugrzązł w górach z tą rozpieszczoną księżniczką,
która prawdopodobnie nie potrafiła nawet zagotować
wody.
Zdenerwowany, odsunął się od niej i nacisnął klamkę.
Drzwi były oblodzone, ale kilka uderzeń pięścią we
framugę wystarczyło, by je otworzyć. Po chwili próg
domku zasypał śnieg.
- Proszę bardzo, panno Beck - oznajmił Luke i wycią
gnął rękę w kierunku drzwi.
Alexandra miała wrażenie, że jej serce, zamarło w
piersi. Nie było żadnego wyjścia, żadnej ścieżki,
niczego. Tylko śnieg. Wszędzie. Przełknęła ślinę, a
potem posłała Luke'owi słaby, przepraszający
uśmiech.
1.
Chyba utkwiliśmy tu na dobre, co? - powiedziała
łagodnie.
1. Teraz już sama widzisz.
1. Na jak długo?
1. Nie wiadomo.
Luke włożył kurtkę i zdjął z tylnej ściany szuflę.
- Co robisz? - zagadnęła Alex.
Zaczął odśnieżać ścieżkę.
- Potrzebujemy więcej drewna. Rozejrzę się dookoła
i sprawdzę, czy nie ma tu gdzieś jego zapasu.
Przez otwarte drzwi napływało bardzo zimne powiet-
rze. W pokoju i tak było już chłodno, ale teraz, kiedy
szalał w nim wiatr, szybko zamieniał się w wielką
lodówkę. Alex dygotała, trzymając w rękach puszkę z
kawą.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
39
. - Może byś mi pomogła - powiedział Luke, kiedy
przetarł drogę.
- Co mam robić?
, - Na początek dołóż drewna do ognia. Użyj reszty
kłód, które leżą w tamtej skrzyni.
Cofnął się, żeby zamknąć za sobą drzwi.
1. I zrób kawę.
1. Zrobić...?
Ale Luke zdążył już zniknąć za drzwiami. Alex
popatrzyła na puszkę kawy i westchnęła.
- Ciekawe, jak mam to zrobić.
Oczywiście umiała zaparzyć kawę, ale pod warun-
kiem, że miała do dyspozycji dzbanek, kuchenkę albo
ekspres do kawy, a nie tylko puszkę i ogień w kominku.
Postanowiła jednak, że musi sobie jakoś poradzić, i za-
częła przetrząsać szuflady w poszukiwaniu otwieracza do
puszek.
Luke energicznie wymachiwał łopatą, pomimo że
bolały go mięśnie po spędzeniu nocy na niewielkim
materacu w niewygodnej pozycji. Jego umysł pracował
na przyśpieszonych obrotach, trawiły go myśli, które w
ogóle nie miały ze sobą związku. Myśli o utraconym
sprzęcie, o zleceniu, którego nie można wykonać, a prze-
de wszystkim myśli o Alex.
Przystanął i oparł się o róg domku. Spał niewiele, gdyż
Alex przez całą noc napierała na niego swoim ciałem.
Zapadał w drzemkę, a kiedy się budził, czuł jej nogę na
I swoim udzie i ramię, które Alex przyciskała do jego
l' piersi. Wyglądało na to, że panna Beck sypia niespokoj-
| nie.
i Ta pozycja była bardzo niewygodna i... szalenie '
niepokojąca. Przypisywał dziewczynie wiele cech - ze-
psucie, brak wytyczonego celu, egoizm - lecz mimo
wszystko nie mógł zaprzeczyć, że bardzo go pociągała.
Przez długi czas nie łączył go z nikim żaden znaczący
związek. Tylko raz w życiu omal się nie zaręczył, ale to
40
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
działo się przed wieloma laty, w college'u, kiedy był
jeszcze naiwnym młodzieńcem.
Kiedy wybrał swój zawód, wszystko uległo zmianie.
W jego życiu nie było miejsca na poświęcenie się
jakiejkolwiek kobiecie. W decydującym momencie oka-
zywało się, że nawet te najbardziej wyzwolone pragną
domku na wsi z białym płotem, podczas gdy jemu
zależało tylko na tym, żeby móc wyjeżdżać i relac-
jonować najbardziej aktualne wydarzenia.
Po prostu nie umiał łączyć życia prywatnego z karierą
zawodową. A nawet gdyby to potrafił, Alexandra Beck
byłaby ostatnią kobietą, jaką by wybrał. Gdyby się za kimś
rozglądał, co akurat nie miało miejsca, szukałby osoby
posiadaj ącej w życiu konkretny cel, kobiety, która przej mo-
wałaby się nie tylko kaprysami mody. Przypomniał sobie
Alex opierającą rękę na biodrze i żądającą powrotu na szlak.
Egoistka, pomyślał. Mała, rozpieszczona księżniczka.
Ale zaraz ta wizja ustąpiła miejsca obrazowi utrwalone-
mu na negatywie jego umysłu - przedstawiał on Alex
w wannie, z twarzą rozjaśnioną rozkoszą.
Luke chwycił za łopatę i znowu zabrał się do pracy. Ze
spotęgowaną wskutek frustracji siłą zawzięcie przekopy-
wał się przez głęboką warstwę ciężkiego, mokrego
śniegu. Może jej nie lubił, ale na pewno nie mógł
zaprzeczyć, że chciałby się z nią kochać.
To był zdecydowanie najbardziej palący problem. Jeśli
nie dla niej, to przynajmniej dla niego było oczywiste, że
zapewne będą musieli spędzić razem jeszcze jedną, a może
dwie noce. Martwił się, że nie wie, jak sobie poradzić w tej
sytuacji. On, który zawsze szczycił się swoim opanowa-
niem, nie wykazywał go zbyt wiele w obecności Alexandry.
Gdyby chociaż odwzajemniała jego fascynację! Ale
spoglądała na niego jak jelonek Bambi na myśliwego.
Zachowywała w stosunku do niego czujność i postępowa-
ła słusznie. Gdyby był mądry, wykorzystałby jej natural-
ną powściągliwość i trzymałby się od niej z daleka. Do
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
41
idiabła, jak tego dokonać? Pomyślał, że jeszcze jedna taka
łnoc i będzie musiał nocować na mrozie. t Niedaleko za
domkiem znajdowało się pół sągu drewna. Luke szybko
wymamrotał dziękczynną modlitwę i przystąpił do
penetrowania okolicy, mając nadzieję, że na coś jeszcze
natrafi. O tylną ścianę domku był wsparty duży zbiornik
z propanem. Przekręcił zawór i usłyszał lekki syk
przedostającego się do rur gazu. Doszedł do wniosku, że
bojler znajduje się wewnątrz, w szafie za krętymi
schodkami. Pomyślał, że przynajmniej będą mieli
dostęp do ciepłej wody i skorzystają z pieca.
Z naręczem polan w ramionach ruszył z powrotem do
frontowych drzwi. Tam zrzucił ładunek i poszedł po
następne polana. Otworzył drzwi i wrzucił do środka
naręcza drewna. Jego nagłe wejście zaskoczyło Alex do
tego stopnia, że sparzyła się ciężkim czajnikiem, który
w tym momencie podnosiła z kraty.
1.
Och! - wykrzyknęła i włożyła palec do ust. Luke
natychmiast do niej podbiegł.
1. Co się stało?
1.
Robiłam kawę. Usiłowałam ją zaparzyć. Ty mnie
zaskoczyłeś. Oparzyłam sobie rękę.
1.
Pokaż - powiedział Luke i chwycił jej prawą
dłoń. Była czerwona i obrzmiała. - Chodź ze
mną.
Alex poszła za nim. Nie miała wyboru. Ciągnął ją za
liękę w kierunku drzwi, a potem wyszli za próg. . - Co
chcesz...?
1. Najlepszym lekarstwem na oparzenia jest chłód
- oznajmił nie znoszącym sprzeciwu tonem.
1. Przecież nie jest to aż tak poważne...
Luke bez słowa wsunął jej rękę do najbliższej zaspy
śniegu. Stali tak przez chwilę, a Luke mocno przy-
trzymywał Alex za prawy nadgarstek. Niebawem cał-
kowicie pokrył ich śnieg, który padał dużymi mokrymi
płatkami. A oni milczeli przez chwilę, która wydawała się
wiecznością. Alex patrzyła w jedną stronę, a Luke
42
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
w drugą, i oboje rozpaczliwie starali się nie spojrzeć
sobie w oczy.
Było im jednak pisane coś innego. Alex przenosiła
ciężar ciała z jednej nogi na drugą i przy okazji poślizg-
nęła się. Wyciągnęła ręce ku Luke'owi, a on odruchowo
wyciągnął ramię i chwycił ją od tyłu. Przyciągnął Alex do
siebie, a jej głowa opadła na jego bark.
Ich oczy wreszcie się spotkały. Drżące ciało uświado-
miło Luke'owi, jak bardzo jest zdenerwowana. Brązowe
oczy dziewczyny lśniły, a rumieńce na policzkach tylko
potęgowały jej urok. Wyglądała ponętnie. A Luke musiał
przyznać, że długie godziny leżenia obok niej w ciemno-
ści cholernie zaostrzyły jego apetyt.
Wszystkie obrazy dziewczyny, które pojawiały się
w jego umyśle, wszystkie z góry wyrobione sądy na jej
temat zniknęły w zimnym powietrzu niczym para z od-
dechu. Dostrzegał w niej niewinność, choć słyszał wiele
plotek na jej temat i wiedział, co dotychczas o niej pisano
i mówiono. Ale pomimo faktów, które znał, nie mógł
zaprzeczyć, że coś się zmieniło od poprzedniego dnia.
Przestał traktować Alex jak obiekt, jak środek do celu,
którego osiągnięcie oznaczało plik banknotów w portfelu.
Była kobietą z krwi i kości; mógł jej dotknąć, poczuć jej
zapach. Wzbudzała w nim reakcję, której nigdy nie były
w stanie wywołać u niego zawodowe kurtyzany w odleg-
łych zakątkach świata.
Luke skoncentrował się na ustach dziewczyny. Miała
rozchylone wargi. Wyrażały zaproszenie, bez względu na
to, czy o tym wiedziała, czy nie. Nie zważając na
konsekwencje, nie mogąc się zdobyć na żadną sensowną
myśl, pochylił ku niej głowę.
Alex ogarnęła panika. Ten człowiek zamierzał ją
pocałować. Czy ona tego chciała? Nie miała czasu na
podjęcie decyzji, wiedziała, że za ułamek sekundy Luke
wpije się w jej usta. Czuła jego gorący oddech. Miała
wrażenie, że jej żołądek przewraca się do góry nogami,
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
43
a całe ciało przenika fala ciepła. Zacisnęła dłoń na
ramieniu mężczyzny.
1.
Myślę... myślę, że wszystko jest już w porządku
- powiedziała. Te słowa omal nie ugrzęzły jej w
gardle.
1. Hmmm?
- Moja ręka - odparła. - Już jest w porządku.
Luke bardzo długo na nią patrzył, a potem zmrużył
oczy, usiłując sobie przypomnieć, z mizernym skutkiem,
dlaczego wyszli z domu. Wreszcie udało mu się odtworzyć
bieg wydarzeń i wyciągnął rękę Alex, żeby ją obejrzeć.
Miała rację. Czerwone miejsce zaczynało różowieć, a
opuchlizna zeszła. Spojrzał na jej zwróconą ku górze
twarz. Nie dostrzegł na niej wyrazu czujności i dziękował
za to Bogu. Co też go naszło? Omal jej nie pocałował!
Pokręcił głową i odsunął się od dziewczyny. Kto by
pomyślał: Luke Stratten owładnięty jakąś tajemniczą siłą,
nad którą nie jest w stanie zapanować. Joe wybuchnąłby
gromkim śmiechem. Żaden z jego znajomych by w to nie
uwierzył. A tym bardziej on sam.
- Zimno ci - powiedział, po raz pierwszy uświada
miając sobie, że Alex ma na sobie tylko sweter. - Chodź.
Otworzył drzwi i wprowadził ją do środka. Szybko
rozejrzał się po pokoju. Ich „łoże" było schludnie
zasłane, a ogień buzował aż miło. Czajnik, który spowo-
dował oparzenie, stał sobie spokojnie na ciemnoszarej
płytce kominka. A więc nie była tak niezaradna, jak
podejrzewał. Punkt dla Jej Wysokości.
Odwrócił się do Alex.
1.
Za domem jest zbiornik z propanem.
Prawdopodobnie wystarczy nam gazu do
ogrzania wody i jeżeli będziemy ostrożni -
dodał, wskazując na piecyk - do gotowania. Ale
nie ma mowy o ogrzewaniu. Obawiam się, że
będziemy musieli zadowolić się ogniem w ko-
minku.
1.
Dobre i to - stwierdziła Alex.
1. Masz całkowitą rację.
2.
44
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Luke spokojnie podszedł do kominka i sprawdził, co
udało jej się zrobić. Z czajnika ulatniała się para i czuć
było aromat kawy. I chociaż wdychał już zapach lepszej
ka\yy, to teraz napłynęła mu do ust ślinka. Nalał sobie
pełen garnuszek i pociągnął łyk. Jeśli nie zważało się na
fusy, które musiały w niej być, kawa bardzo mu smako-
wała. Była cholernie dobra. Starał się ukryć zaskoczenie.
^ No jak? - zagadnęła Alex, krążąc w pobliżu.
- Niezła - odparł. Koncentrował swoją uwagę na
garnuszku, a nie na jej twarzy. Nie mógł i nie miał odwagi
na nią spojrzeć, gdyż obawiał się, że dziewczyna do-
strzeże to, co skrywają jego oczy. A co takiego jest w
twoich oczach, Stratten? zapytywał samego siebie.
Szacunek? Pożądanie? Strach?
Niewątpliwie odrobina każdego z tych uczuć.
Alex ostrożnie zbliżyła się do Luke'a. Opadła obok
fwego na kalana, zanurzyła garnuszek w czajniku i zaczer-
pnęła kawy - cały czas nie spuszczała wzroku z jego
śmiertelnie poważnej twarzy.
Nie umiała go przejrzeć. Było w nim coś, co ją
niepokoiło. Przez niemal cały czas okazywał rezerwę, *
wręcz zawzięty upór. Ale niekiedy zauważała, że patrzy
na nią z bardzo dziwnym wyrazem twarzy, jakby od-
czuwał ból.
Może myślał o swojej nodze, a nie o niej. Nie mogła
mieć pewności. Wiedziała tylko, że nigdy nie zawodzi jej
instynkt. Instynkt podpowiadał jej, że oczy tego człowie-
ka coś skrywają.
Nawet nie wiedziała, ile czasu upłynęło od ich przyby-
cia do domku, ale przecież nie miała zbyt wiele do roboty,
więc mogła się zająć obserwacją. Choćby dla zabicia
czasu, którego mieli aż nadto. Postanowiła rozszyfrować
Luke'a i przekonać się, co go trapi. Mogłoby to być
interesujące urozmaicenie. Ostatecznie nie miała nic do
strącenia.
ROZDZIAŁ CZWARTY
- Dlaczego mnie nie lubisz?
Luke akurat uniósł do ust kubek z kawą i jego ręka
znieruchomiała. Pociągnął łyk i przez dłuższą chwilę
uważnie obserwował Alex. Wreszcie zapytał:
1. Dlaczego myślisz, że ciebie nie lubię?
1.
Przede wszystkim świadczy o tym twoje
zachowanie - oznajmiła, siadając przed nim w
pozycji jogina.
- Od początku byłeś wrogi.
1. Wrogi?
1. Wściekły. Jakby ta lawina ruszyła z mojej winy.
• - To nie była niczyja wina. Jeśli wydaję się wściekły,
to dlatego, że powinienem wsiąść na pokład samolotu
odlatującego do Afryki - sprawdził godzinę na zegarku
- właśnie teraz.
1.
Afryka! Jak wspaniale! Na wakacje?
Dlaczego jej o tym powiedział?
1. Nie, hm, raczej do pracy.
1. Czym się zajmujesz? - zapytała, pijąc kawę.
1. Piszę.
Taka odpowiedź wydawała się najbliższa prawdy.
Rzeczywiście, oprócz robienia zdjęć pisywał także artykuły.
Alexandra uśmiechnęła się.
1. Pisarz. To wyjaśnia sprawę.
1. Co wyjaśnia?
1. To twoje wredne, rozczarowane spojrzenie.
1. Wredne? Ja jestem wredny?
- No, może nie wredne, nie w tym sensie, że nie
przyjemne, ale, no wiesz, takie... wyzywające.
46
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
1.
Wyzywające - powtórzył. Czuł, że gdyby dłużej
zastanawiał się nad tym określeniem,
dostrzegłby, że kryje się w nim jakiś
komplement
1.
Tak. Lekceważące. Jakbyś nie dbał o to, co
ludzie o tobie myślą. Niezależny typ.
1. I to jest dobre?
1.
Mnie się podoba - stwierdziła Alex, wzruszając
ramionami.
1. Naprawdę? Dlaczego?
1.
Och, nie wiem. Większość mężczyzn
wykorzystałaby taką sytuację. Próbowaliby
zrobić na mnie wrażenie i w ogóle.
1. Mężczyźni tak się do ciebie odnoszą?
1. Niestety.
1. Dużo mężczyzn?
Alex zmrużyła oczy. Luke nawiązywał do plotek i
chyba nie podobał jej się temat, który poruszyli w tej
rozmowie.
1. Wystarczająco dużo.
1.
Co to znaczy: wystarczająco dużo? - zapytał
Luke. Zastanawiał się, dlaczego drąży tę kwestię.
O życiu Alex słyszał już więcej, niżby chciał się
dowiedzieć.
1. Nie czytasz brukowców? Tysiące.
Była rozdrażniona. Uznał, że to sprzyjająca okolicz-
ność.
1.
Nigdy nie znałem osoby, która miałaby tysiące
kochanków.
1.
W takim razie prowadzisz życie samotnika. Ja
znam setki takich osób.
1.
Setki i tysiące. No, no, panno Beck, bujne
prowadzi pani życie, nieprawdaż?
1. Jeszcze jak.
- Zastanawiam się, co czuje taka osoba - powiedział.
Alex miała tego dość. Poderwała się i wylała fusy po
kawie do ognia. Płyn zaskwierczał w zetknięciu z płomie-
niami; w niej również zawrzało z powodu tej niedorzecz-
nej rozmowy. Był zupełnie taki sam jak cała reszta:
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
47
Interesowała go tylko otoczka, a nie wnętrze człowieka.
Zresztą, czegóż się spodziewała?
- Z moich doświadczeń z mężczyznami ogólnie
wynika, że to łasi na pieniądze chciwcy, którym zależy
wyłącznie na zaspokojeniu dwóch, w ich pojęciu najważ
niejszych, ludzkich potrzeb. Tak się składa, że obie są
zlokalizowane poniżej pasa - chodzi o ich kieszenie i...
Luke wstał.
- Rozumiem.
Stanęli naprzeciw siebie i obrzucili się spojrzeniami,
nie wiedząc, czy mają zakończyć tę dyskusję, czy ją
kontynuować. Luke musiał przyznać, że podczas roz-
mowy z Alex prowokował ją do zwierzeń. Chciał usły-
szeć wszystko o fascynującym życiu seksualnym Alexan-
dry Beck z jej własnych ust, tych cudownych, pełnych,
odętych ust, które miał ochotę całować.
1.
Rozejm -powiedział, niejako wbrew sobie, i
wyciągnął rękę. - Ostatecznie nie jestem taki jak
oni. Sama to powiedziałaś.
1.
Ale jesteś mężczyzną - odparła Alex, odmawiając
uściśnięcia jego dłoni. Pomimo tej niechęci Luke
chwycił ją za rękę. Uważnie obejrzał dłoń, a
potem pogładził miękką skórę powolnymi,
okrężnymi ruchami i spojrzał na dziewczynę.
1. Tak, jestem.
Powiedział to łagodnie, a jego głos był równie piesz-
czotliwy jak dotyk palców. Alex pomyślała, że Luke
rzeczywiście jest mężczyzną, ale zupełnie innym niż ci,
których znała. Mężczyzną o nieodpartym uroku. Wzbu-
dził jej zainteresowanie, podczas gdy innym nie udało się
nawet sprawić, by ich dostrzegła.
Cisza w pokoju stawała się ogłuszająca. Alex oderwała
się od Luke'a i powędrowała do drugiego końca pokoju.
Potrzebowała przestrzeni. Oparła się plecami o drzwi.
1. Ustalmy kilka podstawowych zasad, panie
Stratten.
1. Luke.
2.
48
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
1.
No dobrze, Luke. Wygląda na to, że zostaniemy
tu jeszcze przez jakiś czas. Może jeszcze jeden
dzień, może więcej. W każdym razie chcę, żebyś
wiedział, iż większość z tego, co się o mnie
wypisuje, to kłamstwa.
1. Większość?
1.
Tak. W artykułach prasowych jest zawsze
ziarnko prawdy. Coś, co może je uwiarygodnić.
Ale w rzeczywistości cała reszta przeważnie jest
zmyślona.
1.
Mam uwierzyć w to, że nie miałaś tysięcy
kochanków? - zagadnął, szeroko się
uśmiechając. Alex nie odwzajemniła tego
wyzywającego uśmiechu.
1.
Nie obchodzi mnie, w co wierzysz. Chcę tylko
mieć pewność, że zrozumiałeś, iż nie jestem
„łatwym towarem", odkąd znaleźliśmy się w tej
sytuacji.
Luke uniósł brwi, ale za nic w świecie nie potrafił
powstrzymać głupkowatego uśmiechu.
- Czy mam przez to rozumieć, że nie powinienem się
do ciebie dobierać?
Alex zawahała się, a potem skinęła głową.
1. Tak, chyba o to mi chodzi.
1.
No cóż, nie łam swojej ślicznej główki, złotko.
Robienie takich rzeczy z tobą absolutnie mnie nie
interesuje.
Był zdumiony, że wypowiedział te słowa z taką
łatwością.
Alex czuła, że płoną jej policzki. Za kogo on się
uważa, że mówi do mnie w taki sposób? Nieważne. Nie
zniżę się do jego poziomu.
1. To mi odpowiada, panie Stratten.
1.
Luke - powtórzył.
1.
To mi odpowiada, Luke- powtórzyła z
naciskiem.
1.
Świetnie - oznajmił Luke i klasnął w dłonie,
żeby się opanować. W gruncie rzeczy miał
ochotę ją pocałować, żeby przestała robić tę
świętoszkowatą minę.
1.
Hm, skoro usunęliśmy z drogi tę przeszkodę, to
może rozejrzymy się za czymś do jedzenia.
1. Do jedzenia?
2.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
49
Nie mogła uwierzyć, że w takiej chwili myślał o jedzeniu.
- Tak, umieram z głodu. Ty na pewno też. Kiedy
jadłaś ostatni posiłek?
1.
Och, nie wiem. Wczoraj rano.
Luke zaczął buszować po
szalkach.
1. Hurra!
Uniósł w górę dwie puszki zupy z makaronem.
- Uczta - oznajmił, szczerząc zęby w uśmiechu.
Boże, ależ on jest przystojny, pomyślała Alex. Kiedy
tak stał i wymachiwał puszkami jak wariat, nie mogła nie
podziwiać jego twarzy i sylwetki. Dlaczego? Przecież
traktowała serio każde słowo, które przed chwilą wypo-
wiedziała. Nie chciała się wiązać - nawet na krótko - z
żadnym mężczyzną, zwłaszcza teraz, kiedy była gotowa
poświęcić się czemuś nowemu. Nie mogła jednak
zaprzeczyć, że jakaś część jej osobowości była ogromnie
zafascynowana rym mężczyzną, pomimo, a może właśnie
przez to, że wydawał jej się całkowicie nieodpowiedni.
Pomyślała o Justinie Farrellu i swoim niedoszłym
małżeństwie. Nie miała wyrzutów sumienia w związku
z odwołaniem ślubu, ale w głębi duszy czuła smutek i
tęsknotę za spełnieniem, które wydawało się nieosiągal-
ne. I chociaż wielokrotnie usiłowała to sobie wyper-
swadować, naprawdę pragnęła „pójść na całość".
Luke otworzył puszki z zupą i wrzucił ich zawartość
do garnka, który znalazł w szafce pod zlewem. Dodał
wody, roztrzepał całość, a potem podpalił gaz i postawił
garnek na palniku. Niebawem w pokoju zapachniała zupa
z kurczaka. Alex zaczęło burczeć w żołądku, toteż
przybliżyła się do miejsca, z którego dobiegał ten
zniewalający aromat. Luke uśmiechnął się do niej przez
ramię i zakończył gotowanie. Postawił garnek na stole i
położył łyżkę po stronie Alexandry.
- Wcinaj - powiedział.
Kiedy zobaczyła, że Luke je prosto z garnka, zamarła
ze zdumienia.
50
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
1. Nie podasz zupy?
1. Przecież podałem.
1.
W garnku?
1. I co z tego?
1.
Hm, tak się nie robi.
Wybuchnął donośnym
śmiechem.
- Tak się nie robi? Chyba żartujesz. Rozejrzyj się,
Alexandre. To nie Ritz, a ja nie jestem twoim cholernym
lokajem - oznajmił i podniósł łyżkę, a następnie wyciąg
nął ją do dziewczyny. - Masz. Jedz, bo za chwilę nic nie
zostanie.
Chwyciła łyżkę, kiedy Luke znowu zaczął jeść. Cho-
ciaż niewiarygodnie ją drażnił, jej żołądek nie reagował na
to. Burczał, i to głośno. Luke spojrzał na Alex i uśmiech-
nął się, mając pełne usta zupy i klusek. Cham, pomyślała,
ale podeszła o krok i usiadła naprzeciw mężczyzny.
Niechętnie zanurzyła łyżkę w zupie. Była dobra, tak
dobra, że do ust Alex napłynęła ślinka. Dziewczyna nie
zdawała sobie sprawy z tego, jaka była głodna. Przestała
się ociągać i zajadała zupę z niemal mściwą zawziętością.
Po chwili Luke skończył jeść i odłożył łyżkę. Podobnie
postąpiła Alex, chcąc zobaczyć, co Luke knuje.
1. Śmiało. Dokończ resztę - powiedział.
1. Jesteś pewien? - zapytała. - Nie zostało jej zbyt
dużo.
1. Tak, jestem pewien - odparł.
Odnosił wrażenie, że Alex jest wygłodzonym dziec-
kiem, które właśnie wróciło ze szkoły i pałaszuje długo
wyczekiwaną przekąskę. Patrzył, jak dziewczyna wyjada
ostatnie kluski, przechylając garnek. Kiedy skończyła
jeść, spojrzała na Luke'a i uśmiechnęła się promiennie.
Niewiele myśląc, wyciągnął rękę, żeby z kącika jej ust
usunąć zabłąkaną kluskę. Kiedy tak muskał dolną wargę
Alex, z jej twarzy powoli znikał uśmiech. Zniewalał ją
swoimi gorącymi oczami i dotykiem stwardniałego kciu-
ka. Już dawno usunął odrobinę makaronu, a mimo to nie
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK 51
przestawał dotykać jej warg. Nie odsuwała się od niego:
nie była w stanie. Czuła się niczym zwierzę oślepione
blaskiem reflektorów nadjeżdżającej ciężarówki.
Luke odnosił wrażenie, że jego niezbyt pełny żołą-
dek kurczy się na widok tych częściowo przymknię-
tych, zamglonych brązowych oczu. Dobry Boże, cóż
ona z nim wyprawiała za pomocą tego uwodziciels-
kiego spojrzenia - nawet nie uświadamiała sobie, że
patrzy na niego w taki sposób, i to jeszcze potęgowało
urok tej chwili.
Niedobrze.
Opadła mu ręka, odepchnął krzesło i wstał. W jednej
z szafek znalazł czysty kubek i przyniósł go do stołu. Wlał
do niego resztki wystygniętego rosołu i z głuchym
odgłosem postawił go przed Alex. Część rosołu rozlała
się na stół.
- Oto zupa, Wasza Wysokość, - oznajmił i odwócit
się, by odejść.
To, co powiedział, lub może sposób, w jaki odezwał
się do Alex, sprawił, że do twarzy napłynęła jej krew i
dziewczyna poczuła, że ma ochotę go udusić. Zamiast
tego podniosła ociekający kubek i cisnęła nim w Luke'a.
Trafiła go w głowę, a rosół oblał jego klatkę piersiową
i ramię. Luke próbował zrobić unik, a potem stał jak
skamieniały, podczas gdy z czubków palców ściekał mu
rosół, który wsiąkał w jego kraciastą koszulę.
Po chwili odwrócił się do niej twarzą.
Furia w jego oczach stanowiła imponujący widok.
Była gwałtowna, niebezpieczna, przyprawiała o bicie
serca, a zarazem niewiarygodnie podniecała. Alex od-
sunęła krzesło i powoli wstała. Podeszła do Luke'a
rozkołysanym krokiem, jakby on kazał jej wystąpić do
przodu. Chwyciła się stołu, a Luke przygważdżał ją
wzrokiem, by po chwili chwycić ją w ramiona i przyciąg-
nąć ku sobie. Potrząsnął nią tak mocno, że zaszczekały jej
zęby.
52
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
- Do diabła, po co to było? - zagrzmiał.
Alex nie była stanie udzielić mu odpowiedzi. Nie
miała pojęcia, dlaczego zrobiła coś takiego. Przez wiele
lat uczyła się trzymać swój wybuchowy temperament na
wodzy. Dzisiejsza Alexandra Beck w niczym nie przypo-
minała zapalczywej, nieokiełznanej nastolatki. Ta współ-
czesna Alexandra zachowywała dystans i zawsze się
kontrolowała.
To, że zrobiła coś bez namysłu, było zupełnie do niej
niepodobne, a jednak gwałtownie zareagowała na jego
łagodną kpinę. Dlaczego? Wiedziała, co Luke o niej
myśli - to samo, co wszyscy. Ale innymi ludźmi wcale się
nie przejmowała, natomiast nie chciała, żeby on klasyfi-
kował ją jako osobę bezużyteczną, żyjącą bez celu i
rozpieszczoną.
- No? - zagadnął.
Alex czuła skruchę i chciała odpowiedzieć mu coś, co
pozwoliłoby mu zrozumieć, dlaczego go zaatakowała.
Ale zamiast tego podniosła rękę do jego policzka.
Delikatnie starła rosół z jego twarzy. On rozluźnił
uścisk i nawet zaczął pieszczotliwie masować jej
ramiona. Tymczasem Alex podnioła drugą rękę i ujęła
twarz Luke'a.
- Przepraszam - powiedziała bardzo niskim głosem.
Te słowa podziałały na niego jak kubeł zimnej wody.
Luke zaczął dygotać. Doprowadzała go do szaleństwa.
Zimno. Gorąco. Zimno. Gorąco. Nie mógł już tego
znitjść, nawet jeśli wszystko rozgrywało się w jego
umyśle. Ale czy rzeczywiście? Czy tylko on żywił takie
uczucia? Czy może mówiąc do niego: „Ręce precz ode
mnie", tylko grała? Czyżby toczyła walkę z samą sobą?
Musiał się o tym przekonać.
Przyciągnął ją do siebie. Kiedy ich ciała się zetknęły,
znieruchomiał i spojrzał na dziewczynę, dając jej sposob-
ność do oderwania się od niego. Niczego takiego nie
zrobiła. Powoli, z niezmierną ostrożnością, przechylił
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
53
głowę i musnął wargami jej usta. Były miękkie. Były
ciepłe. Wydawały się rajem. Całował ją coraz mocniej,
a jednocześnie przymykał oczy na rzeczywistość, wcho-
dząc w nowy świat, niebezpieczniejszy od wszystkich
miejsc, jakie zwiedził na tej planecie. Rozchylił wargi
Alex językiem, a ona pozwoliła mu na to, otworzyła usta
w milczącym zaproszeniu do najintymniejszej inwazji.
Luke nie ociągał się nawet przez chwilę. Jego język
wpełzł do środka, bawił się z językiem dziewczyny,
smakował go, drażnił.
Alex usłyszała cichy jęk, a potem uświadomiła so-
bie, że wydobywa się on z jej gardła. Dotychczas nikt
tak jej nie całował! Wargi Luke'a całkowicie zawład-
nęły jej ustami i nie było w nich takiego zakątka,
frtórego by nie dotknął jego język. Nie wyobrażała
£obie, że pocałunek może być tak namiętny i oszała-
miający. Poczuła, że ma nogi jak z waty, i oparła się na
Szerokich barach mężczyzny. Nie zawiodły jej i zacis-
nęła palce na materiale koszuli Luke'a, wdzięczna za to
oparcie.
Zupełnie się zatracił. Świat wirował mu przed ocza-
mi, jakby Luke znalazł się na karuzeli. Napierał na nią
i czuł, że ciało Alex mięknie, potęgując jego pod-
niecenie. Jeżeli to on toczył bitwę, niechybnie czekała
go porażka.
, Alex objęła go ramionami za szyję i przyciskała coraz
mocniej, wplatając palce we włosy na jego karku. Czy to
ta kobieta deklarowała, że prowadzi rozpustny żywot?
JW każdym razie okazywała to w zabawny sposób. Może
£ała ta sprawa była dla niej tylko grą. Przywykła do gierek
z mężczyznami. W umyśle Luke'a pojawiły się obrazy
jego poprzedników, które szybko ostudziły jego zapał.
Przerwał pocałunek. Alex miała dokładnie takie samo
spłoszone spojrzenie jak on. Ich splecione ciała kołysały
się, lecz nie odrywały się od siebie. Luke usiłował wrócić
do rzeczywistości, ale widok rozchylonych, odętych ust
54
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Alex zniweczył ten zamiar. Miał ochotę znowu ją
pocałować, a potem jeszcze raz i jeszcze raz. Zde-
sperowany, odwrócił wzrok i przytulił głowę Alex do
swojej piersi. Ile minut temu kłamał, że jej nie pożąda?
Odczuwał to pożądanie przez cały czas. Było ono tak
pierwotne i gwałtowne, że wzbudzało w nim samym
piekielny strach.
Rozejrzał się po pokoju, koncentrując wzrok na
materacu i płonącym ogniu. Jakże łatwo byłoby ją teraz
zdobyć. Pociągnąłby Alex na prowizoryczne łoże. Powoli
zdjąłby jej sweter przez głowę, pieściłby jej skórę,
napawając oczy widokiem kształtnych piersi. Rozpiąłby jej
stanik, a wówczas sam dotyk sprawiłby, że Alex drżałaby,
ogarnięta równie silnym i niecierpliwym pożądaniem...
Rzeczywiście dygotała, ale kiedy powrócił do rzeczy-
wistości, uświadomił sobie, że nadal stoją przy stole,
spleceni w uścisku. Alex tuliła głowę do jego piersi, a jej
ramiona to wznosiły się, to opadały. Czyżby płakała?
Odchylił się do tyłu, żeby to sprawdzić.
Śmiała się.
1.
Co cię tak śmieszy? - zapytał Luke. Nastrój
prysł. Alex podniosła ku niemu oczy.
1. Pachniesz zupą z kurczaka.
1. A czyja to wina?
1.
Powiedziałam: przepraszam - odrzekła i
odsunęła się od Luke'a, nie wiedząc, jak
skomentować skutki pocałunku. - Ale
rozzłościłeś mnie.
1. A zatem to chyba moja wina - stwierdził.
1.
Nie, biorę całą odpowiedzialność na siebie. Nie
powinnam się przejmować tym, co ktoś o mnie
myśli. Przeważnie o to nie dbam, ale tym
razem... - nie dokończyła i wzruszyła
ramionami.
1. Tym razem?
1.
To na mnie podziałało. Chyba jestem
rozkojarzona. Dlaczego to zrobiłeś?
1. Co takiego?
2.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
55
1.
Dlaczego mnie pocałowałeś? Mówiłeś, że nie
jesteś mną zainteresowany.
1.
Wyglądałaś tak, jakbyś oczekiwała ode mnie
tego pocałunku.
Alex potrząsnęła głową.
1.
Wcale nie.
1. Oczekiwałaś. I odwzajemniłaś.
Alex przygryzła wargę. Zauważył, że często to robiła,
ilekroć o czymś rozmyślała. Przeklinał ją za ten odruch,
gdyż odczuwał wówczas podniecenie. Dolna warga Alex
była taka pełna, taka odęta, że nigdy nie potrafiła nad nią
zapanować, toteż jej zęby wgryzały się w ten pulchny
kąsek, doprowadzając Luke'a do szaleństwa.
Alex spojrzała mu w oczy.
1.
Rzeczywiście, chciałam... prawda? - powiedziała
bardziej do siebie niż do niego. - Zdejmij
koszulę.
1. Słucham?
1. Zdejmij koszulę. Upiorę ją.
Luke zawahał się, ale w końcu jej usłuchał. Alex
patrzyła, jak Luke z rozmyślną powolnością rozpina
każdy guzik. Czyżby próbował ją kusić? Rozpięta koszu-
la odsłoniła obcisły szary podkoszulek, który opinał
bardzo umięśnioną klatkę piersiową. Odpiął mankiety,
zrzucił koszulę i podał ją Alex, która wzięła ją, nawet nie
dotknąwszy mężczyzny. Zwinęła koszulę i podeszła do
umywalki. Kiedy odkręciła kran, uderzył ją w nozdrza
mocny męski zapach Luke'a, który przyćmiewał woń
rosołu i powoli atakował jej zmysły podczas moczenia
tkaniny.
Cóż za nienormalna, zwariowana sytuacja. Utknęła w tej
dziurze z facetem, który chyba nawet jej się nie podobał,
i nagle, jak grom z jasnego nieba, zaczynała doznawać dotąd
nie znanego jej uczucia. Owładnęło nią pożądanie.
W jej słowniku to słowo dotychczas było obce.
Używała go rzadko, po to tylko, by podkreślić swoje
pragnienie czegoś.
56
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Pożądała kostiumu najbardziej awangardowego proje-
ktanta pożądała wakacji na południu Francji. Gwałtow-
nie pożądała usunięcia się ojca z jej życia. Ale nigdy,
przenigdy nie użyła tego słowa w związku z jakimś
mężczyzną.
Pożądanie w stosunku do mężczyzny kojarzyło się
z wieloma cudownymi możliwościami. Wiedziała o nich
wszystko, ale, wbrew temu, co się powszechnie sądziło,
nie z pierwszej ręki. Wprawdzie liczni mężczyźni twier-
dzili, że się z nią przespali, ale były to kłamstwa.
Kiedy po raz pierwszy zobaczyła swojego byłego
adoratora plotkującego na jej temat w telewizyjnym
show, była wstrząśnięta. Nawet zadzwoniła do tego
łajdaka z pretensjami. Zbył ją śmiechem i powiedział
jej, że psuje zabawę innym. Jakie to ma znaczenie, że
nie dała jemu, każdy wie, że dawała wszystkim innym,
no nie? Jaka
t
różnicą robił ten [eden raz więcej,?
Przynajmniej on ma satysfakcję. Po tym zdarzeniu
zrobiła się ostrożniej sza. Umawiała się tylko z ludźmi,
którym została przedstawiona, i chodziła z nimi wyłącz-
nie do miejsc publicznych. Ale to nie za bardzo
pomagało. Kiedy odmawiała pójścia do łóżka, zawsze
działa się to samo. Niektórzy pytali, co jest z nimi nie
w porządku, inni pytali, co się dzieje z nią, ale
większość po prostu wpadała w szał. Widzieli tylko jej
długie rude włosy, zgrabne ciało i mnóstwo pieniędzy
na koncie.
Zniechęciła się w tak młodym wieku, że postanowiła
odłożyć seks na później. W miarę upływu czasu celibat
wydawał się coraz rozsądniej szym rozwiązaniem.
Doszła do wniosku, że w dobie AIDS postępuje mądrze.
Problem polegał na tym, że jej celibat trwał caryflii
latami, aż w końcu utrata dziewictwa nabrała cech
przełomowego wydarzenia, które należało zaplanować
niezwykle starannie, z idealnym partnerem. A takiego
człowieka jakoś nie mogła poznać.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
57
Dlatego Alexandra Beck nadal była dziewicą. Jej
zdaniem, ostatnią dziewicą Ameryki. Jak na ironię, nikt
w to nie wierzył, i mogłaby o tym przekonać tylko tego,
z kim by utraciła cnotę. To wiązało się ze znalezieniem
właściwej osoby, której można byłoby wyjawić prawdę.
Problem polegał na tym, że taki mężczyzna nie istniał.
W miarę upływu czasu robiła się coraz bardziej wybred-
na. W wieku dwudziestu pięciu lat była święcie przekona-
na, że ten wielki dzień nigdy nie nadejdzie.
Wyjęła z umywalki ociekającą koszulę i zaczęła ją
wyciskać. Spoglądając przez ramię, zauważyła, że Luke
siedzi na podłodze i gapi się w ogień. Czy rozmyślał o niej
i ich pocałunku? Był to pocałunek mocny i namiętny, a
jej reakcja zapewne utwierdziła go w przekonaniu, że
ma do czynienia z rozwiązłą kobietą. Na myśl o tym
wpadła w przygnębienie. Nie chciała, żeby tak o niej
myślał, a co gorsza, nie miała pojęcia, dlaczego jej tak
na tym zależy.
- Gotowe - oznajmiła, unosząc w górę mokrą koszu
lę, żeby mógł ją obejrzeć.
- Dzięki - odparł Luke, nawet nie odwracając głowy.
Alex podeszła z koszulą do kominka, przysunęła
krzesło i zawiesiła ją na oparciu.
- To wszystko, co masz do powiedzenia? Nawet na
nią nie spojrzałeś. Widzisz? Nie została ani jedna pla
ma.
Luke odwrócił się do dziewczyny. Kiedy tak siedział
naprzeciwko ognia, a w jego brązowych oczach od-
bijały się żółte płomyki, wyglądał demonicznie. Był
fascynującym i zdecydowanie najatrakcyjniejszyjn mę-
żczyzną, jakiego kiedykolwiek widziała. A może w
miarę upływu czasu zaczynał coraz bardziej ją
pociągać?
- Ta koszula jest dobrze uprana, Alexandra - powie
dział niewyraźnym głosem. - Bez wątpienia jesteś bardzo
zdolną kobietą.
58
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Przez ułamek sekundy czuła się zagrożona, nie samym
komplementem, ale sposobem, w jaki gowypowiedziano.
PozS tym wcale nie była pewna, czy Luke mówi o jej
umiejętności prania odzieży. Należało się zastanowić nad
jego rzeczywistymi intencjami, ale spojrzenie jego oczu
nie sprzyjało koncentracji.
Alex lekko się uśmiechnęła, a potem odsunęła się od
Luke'a na bezpieczną odległość i podeszła do okna.
Nadal padał śnieg. Obserwowała jeden samotny płatek,
który usadowił się na okiennej szybie. Tam utkwił na
dobre i błyskawicznie zamarzł, czekając na los i żywio-
ły, które mogłyby go wyswobodzić z tej niewoli.
Mogła się utożsamić z tym płatkiem śniegu, tyle że nie
była już pewna, gdzie naprawdę znajduje się jej więzienie
- w małym domku czy w jej wyobraźni.
ROZDZIAŁ PIĄTY
Luke rozmyślał. Nie mógł uwierzyć, że postąpił w taki
sposób. Tyle razy odwoływał się do swojego rozsądku
i wmawiał sobie, że będzie się trzymał z dala od
dziewczyny, a mimo to nie dość, że jej dotknął, to jeszcze
pocałował. A ona odwzajemniła pocałunek, chociaż
gorliwie temu zaprzeczała. I to jak odwzajemniła!
Wstał i zaczął krążyć po małym pokoju.
1.
Co się stało? - zagadnęła Alexandra.
1. Nic.
1. To dlaczego tak krążysz?
1. Potrzebuję ruchu - odparł, a po chwili zatrzymał
się.
Przyglądał się Alex przez dłuższą chwilę. Najwyraź-
niej podjął jakąś decyzję, a następnie zbliżył się do drzwi.
Alex patrzyła, jak Luke zdejmuje kurtkę z haczyka i
wkłada ją.
1. Dokąd się wybierasz? - zapytała.
1. Na dwór.
1.
Dokąd? Nadal sypie śnieg, a ty nie masz na sobie
koszuli. Rozchorujesz się.
1. To byłoby wybawienie - mruknął.
1. Co powiedziałeś?
1. Nic ważnego.
1. Luke...
Otworzył drzwi na oścież, wpuszczając do domku
zimne powietrze.
- Wychodzę - oznajmił. I tak się stało.
Zatrzasnął za sobą drzwi, a Alex stała jak skamieniała.
Potrząsnęła głową, jakby chciała wydobyć się z tego
60
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
stanu, a potem podeszła do okna. Zerkała na prawo i lewo,
ale nie mogła dojrzeć Luke'a. Już miała się cofnąć, kiedy
pojawił się w jej polu widzenia.
Znowu zaczął krążyć i wydawało się, że rozmawia -
nie, spiera się z kimś. Poruszał ramionami i gwałtownie
gestykulował. Alex rozejrzała się dookoła. Był zupełnie
sam. Może gorączkował. Albo zaczynał wariować. Nie
wiedziała, co się dzieje w jego głowie, ale była pewna, że
ma to jakiś związek z nią. A ściślej, z tym pocałunkiem.
Fakt, zachowała dziewictwo, ale bynajmniej nie była
naiwna. Doskonale wyczuwała podniecenie u mężczyzny,
a Luke Stratten był bardzo podniecony. To zagrażałoby jej
w rozmaitych okolicznościach, a zwłaszcza teraz, kiedy
zostali uwięzieni i odizolowani. Alex nie miała wątpliwo-
ści, że gdyby chciał postąpić z nią według własnego
widzimisię, to nic nie stanęłoby mu na przeszkodzie.
Mimo to nie odczuwała strachu. Naprawdę nie chciała
angażować się w związek z mężczyzną, ale istniały
rozmaite odmiany takiego związku. W końcu Luke był
bardzo atrakcyjnym mężczyzną, a ona sama zdrową
młodą kobietą. Skoro jej przyszłość zawodowa była
przesądzona, za jeden z najbliższych celów w życiu
osobistym uznała możliwie szybkie pozbycie się uciąż-
liwego dziewictwa.
Dlaczego by nie tutaj?
Dlaczego nie teraz?
Dlaczego nie z nim?
Wydawał się odpowiedni, ale na podstawie samego
wyglądu trudno było wyciągać wnioski. Mogła go zapy-
tać o jego seksualne podboje, ale kto wie, czy by nie
skłamał. No, ale tak samo mógłby się zachować każdy
potencjalny kandydat, gotowy ją posiąść.
Alex przygryzła wargę, podczas gdy w jej głowie
krążyło niezliczone mnóstwo myśli. Luke już dawno
przestał się kłócić ze swoim wyimaginowanym wrogiem.
Teraz intensywnie wpatrywał się w pokryty śnieżną czapą
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
61
las. Jedyną widoczną oznaką życia była para jego
oddechu. Stał tak nieskończenie długo, niczym posąg.
Alex czekała na jego ruch.
Wreszcie, jakby usłyszał śpiew syren, powoli od-
wrócił się, zataczając niemal pełne koło. Ich spojrzenia
spotkały się przez zamgloną szybę. Luke nie uczynił
żadnego ruchu w jej kierunku. Nie musiał. Jego oczy
wysyłały silny, niewidzialny sygnał. Serce Alex waliło
jak młotem, czuła, że ma spocone dłonie. Luke był teraz
prawie zupełnie pokryty śniegiem, dzięki czemu
wyglądał niesamowicie. Musiało mu być bardzo zimno,
ale wciąż stał nieruchomo. Trzeba było podjąć jakąś
decyzję i Alex instynktownie wyczuwała, że to ona
powinna zrobić. Nie spuszczając wzroku "'£ mężczyzny,
zaczęła się cofać, aż w końcu przestała wyraźnie
dostrzegać jego twarz.
Luke obserwował jej znikającą postać na tle małego
owalu czystego szkła. Wyglądała eterycznie, była aż do
bólu piękna i nierzeczywista. Odnosił wrażenie, że
znalazł się w jakimś dziwnym nowym świecie, gdzie
rzeczywistość mierzyło się wyłącznie w kategoriach
umysłowych.
Pomimo chłodu, który przenikał ciało Luke'a, jego
zmysły płonęły. Pragnął dotknąć Alex, zasmakować jej,
widzieć ją i słyszeć, a nawet nią oddychać. Spojrzał na
niebo. Było ciemnoszare. Nic nie zapowiadało rychłego
. końca śnieżycy. Odkąd przeznaczenie dosłownie rzuci-
ło ich ku sobie, zupełnie stracił poczucie czasu i miejsca.
i Pożądał jej. Taki był fakt, a on należał przecież do
jiudzi, którzy zajmują się faktami, wierzą w fakty i żyją
nimi. Nigdy nie potrafił symulować braku wiary w ich
jstnienie, ale właśnie teraz czuł, że musi spojrzeć na '
sytuację z innej strony. W grę wchodziło coś więcej niż
tylko szybki numerek. Obawiał się tej dziewczyny, jakby
była w stanie obnażyć go całkowicie, rozebrać na części.
62
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Musiał to przezwyciężyć. Szczycił się opanowaniem,
umiejętnością oglądu rzeczy z odpowiednie perspektywy.
Dlaczego trzymanie się z dala od tej drobnej kobietki
miałoby być takie trudne?
Nie powinno być trudne. I to był kolejny fakt. Luke
wziął głęboki oddech i patrzył na kłąb pary wydobywa-
jący się z jego ust. Wiedział, że jest w stanie trzymać
się z dala od Alex tak długo, jak będzie to konieczne.
Jeden błąd jeszcze nie odbierał mu szansy. Pocałunek
jest tylko pocałunkiem, pomyślał. Postanowił sobie, że
ten pierwszy pocałunek będzie też ostatnim.
Czuł, że kiszki grają mu marsza, ale starał się nie
myśleć o jedzeniu. Chociaż skręcało go z głodu, nie
zamierzał znowu udać się na wspólny posiłek z Alex.
Przynajmniej nie od razu. Odwrócił się i skierował w
stronę zabezpieczonego sągu drewna na tyłach domku.
Nie potrzebowali więcej opału, ale przecież musiał coś
zrobić, żeby zużyć nadmiar energii.
Alex uważnie nasłuchiwała pod drzwiami. Kroki
Luke'a przybliżyły się, ale potem przycichły, gdyż
mężczyzna okrążał dom od tyłu. Podbiegła do krętych
schodków i weszła na górę do sypialni, by stamtąd
wyjrzeć przez okno. Luke podszedł do sągu i wyciąg-
nął całe naręcze drewna. Znowu coś do siebie mam-
rotał i Alex zastanawiała się, czy w końcu ta kłótnia z
samym sobą zaowocowała jakimś wnioskiem. Zbiegła
ze schodów w momencie, kiedy Luke zrzucił polana
przed wejściem. Już miała otworzyć mu drzwi, lecz
usłyszała, że po raz kolejny oddala się od domu.
Tego było już za wiele! To ciągłe krążenie tam i z
powrotem przyprawiało ją o ból głowy. Alex, która
nigdy nie grzeszyła cierpliwością, chwyciła swoją kurtkę
ze sztucznego futra, narzuciła ją na siebie i wyszła.
Natknęła się na Luke'a przy sągu drewna; znowu po-
grążył się w rozmyślaniach. Wreszcie podniósł wzrok i
zobaczył ją.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
63
1. A ty co tutaj robisz? Wracaj do środka. Jest
zimno.
1. To ty nie masz na sobie koszuli. Wracaj do
domu.
1. Zaraz tam będę.
1. Co robisz? - zapytała.
1. Zabieram drewno.
1. Nie potrzebujemy drewna.
1. Będziemy potrzebowali później. A teraz wracaj.
1. Nie.
Luke odsunął się od sągu i podszedł do dziewczyny.
1. Ależ z ciebie uparciuch, wiesz?
1.
Dlaczego nazywasz mnie uparciuchem? Bo nie
chcę ciebie słuchać?
1. Bo nie dajesz mi spokoju.
1. Wcale ci nie przeszkadzam.
1.
Przeszkadzasz, i to jak - powiedział Luke i
postukał się w głowę. - Zawracasz mi ją.
Alex uśmiechnęła się.
- Naprawdę?
Dostrzegł jej uśmiech i zawahał się.
- Tak.
Stali, obrzucając się spojrzeniami. Dzieliło ich może
pół metra. Alex nie potrafiła powstrzymać się od uśmie-
chu, a Luke nie byf w stanie odwzajemnić się tym samym.
1.
Idź do środka, Alexandra - powiedział rozkazują-
cym tonem.
1. Nie.
1. Alex...
1.
Czy kiedykolwiek przyszło ci do głowy, że ja też
mogę potrzebować odrobiny przestrzeni? Może
też czuję się zaniepokojona tak jak ty?
Luke odwrócił się od niej i podniósł naręcz drewna.
Przeszedł obok Alex, nie odpowiadając na jej pytanie.
v - No? - zawołała za nim.
- Nie mam ochoty o tym rozmawiać - odparł, nie
odwracając głowy.
Alex zacisnęła usta. Nigdy nie spotkała tak chłodnego,
64
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
opanowanego mężczyzny. Otaczał się skorupą, której nie
mógł rozbić nawet jej żartobliwy ton. A ona nie znosiła
osób, z którymi nie można było walczyć. Nie wiedziała,
jak z nim postępować, i to ją wyprowadzało z równowagi.
Patrzyła, jak skręcał za rogiem, by dojść do frontowej
części domku. W bezsilnej złości tupnęła nogą. Spokojnie
okrążyła domek, by wziąć z sągu drewna garść nietknięte- •
go śniegu. Z myślą o Luke'u szybko ulepiła całkiem
pokaźną kulę i przerzucała ją z ręki do ręki, nadal usiłując
rozszyfrować tego skomplikowanego mężczyznę.
Luke odwrócił się i zobaczył, że Alex żongluje kulą ze
śniegu.
- Nawet o tym nie myśl - oświadczył.
Alex spojrzała najpierw na niego, a potem na kulę.
Uśmiechnęła się szeroko.
1. Co byś powiedział na porządną bitwę na śnieżki?
1. Nie - odparł i przeszedł obok dziewczyny.
1. To będzie świetna rozgrzewka - zachęcała.
1. Nie.
1. Zgódź się, nie psuj zabawy.
1.
Alex, wracaj do środka.
Był nieznośny. Wydęła wargi i skierowała się w stronę
domku. Obejrzała się przez ramię i zobaczyła, że Luke
bierze naręcze drewna. Odruchowo cisnęła w niego
śnieżką. Strzał był celny i śnieżny pocisk ugodził go w
plecy. Mimo to nie raczył się odwrócić.
- Przecież mówiłem, że nie mam ochoty na zabawę
- powiedział, podnosząc kolejne szczapy drewna.
Kiedy się odwracał, Alex rzuciła kolejną śnieżkę.
Trafiła go w ramię.
- Alexandra... - rzucił ostrzegawczo.
Ignorując jego reakcję, lepiła nowe kule i po kolei
szybko je rzucała. Jedna z nich uderzyła go w nogę, druga
w biodro, a trzecia prosto w czoło.
To odniosło skutek. Luke upuścił drewno i zaatakował
Alex. Wrzasnęła i próbowała uciekać, ale był zbyt szybki.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
65
Zatrzymał ją i przewrócił. Alex chichotała, ale dla Luke'a
nie było w tej sytuacji nic śmiesznego. Przypomniał sobie
podobną scenę z niedawnej przeszłości, kiedy czuł pod
sobą jej biodra.
Alex przestała się śmiać, kiedy zobaczyła jego minę.
Nigdy nie widziała z bliska tak przepełnionych namięt-
nością oczu. Przytuliła się do Luke'a i poczuła twardość
podnieconego mężczyzny. Przeniknął ją gwałtowny
dreszcz, a także ogromne poczucie kobiecej siły, które
dodało jej niezwykłej pewności siebie. Czy ci się to
podoba, czy nie, Luke'u Strattenie, nie jesteś taki
odporny na mój urok, jak udajesz, pomyślała.
Cichy, jakże kobiecy uśmiech Alex sprawił, że Luke
dał za wygraną i musiał ją pocałować. Był to mocny,
niemal brutalny pocałunek. Alex podniosła swoje mokre
i zimne ręce do twarzy mężczyzny i położyła dłonie na
jego policzkach. Były ciepłe pomimo śniegu, pomimo
wiatru, pomimo że od dłuższego czasu Luke przebywał
na dworze. Jego wewnętrzne ciepło zachwyciło Alex.
Rozchyliła usta, a on jęczał, badając językiem jej
podniebienie. Kiedy ich języki się zetknęły, zapomnieli
o bożym świecie. Był to długi, soczysty pocałunek. Od
takich pocałunków ściska się żołądek i podkurczone
palce u nóg. Taki pocałunek zachęca do zamknięcia
oczu, a kiedy już to robisz, doznajesz zawrotu głowy i
brakuje ci tchu; taki pocałunek pochłania wszystko
wokół ciebie.
Luke przepadł z kretesem. Przestał całować wargi
Alex i dotarł ustami do jej delikatnie zarysowanej szczęki,
a potem niżej, do czułego punktu na szyi, gdzie wyczuwał
puls niespełna dzień wcześniej.
Zamarł. Uświadomił sobie bowiem, że nie minęła
nawet jedna doba, a on całkowicie stracił dawne opano-
wanie. Unosząc się na łokciach, spojrzał na twarz
dziewczyny. Jej duże, okolone pięknymi, ciemnobrązo-
wymi rzęsami oczy były przymknięte. Rozchyliła wargi
66
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
w milczącym zaproszeniu. Jęknął, e nieznacznie się
odsunął.
Alex otworzyła oczy.
1.
Co się stało? - zapytała bardziej niż zwykle
ochrypłym głosem.
1. Właśnie to.
Nawet kiedy wypowiadał te słowa, napierał na Alex
nieco mocniej.
1. Dlaczego? Oboje jesteśmy dorośli.
1. I za dzień, najwyżej dwa, rozstaniemy się - od-
parł, przymykając oczy. Dotyk jej ciała był taki
przyjemny. - Lepiej będzie, jeśli pozostaniemy
sobie obcy.
1.
A jeśli się nie zgodzę? - zapytała. - A jeśli
powiem, że nie chcę, byśmy pozostali sobie
obcy?
1. Nie rób tego - brzmiała ostrzegawcza
odpowiedź.
1.
Próbujesz sprawić, żebym się ciebie bała, Luke?
1.
To byłoby rozsądne, ale nie o to mi chodzi. Chcę
tylko, żebyś coś zrozumiała. Wyjeżdżam z kraju
zaraz po naszym powrocie do kurortu.
1. I myślisz, że będę się ciebie czepiać i błagać o
miłość?
1. Nie powiedziałem, że...
Alex odepchnęła Luke'a i odsunęła się od niego.
Jednym płynnym ruchem stanęła na nogi i patrzyła na
niego z góry.
1.
No cóż, proszę sobie nie pochlebiać, panie Strat-
ten. Nigdy nie musiałam ż e b r a ć u
jakiegokolwiek mężczyzny o to, żeby się ze mną
kochał, i z pewnością nie mam zamiaru robić
wyjątku dla takiej miernoty jak pan.
1. Miernoty...
Alexandra zostawiła go. Po kilku sekundach usłyszał
trzask zamykanych drzwi. Nagle zrobiło mu się strasznie
zimno. Zastanawiał się, czy zamknęła drzwi na klucz.
Pomyślał, że zasługuje na coś takiego. Nie postąpił z nią
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
67
właściwie. Do diabła, nie był w stanie postąpić właściwie
z samym sobą.
Jęknął, tym razem głośno. Był to jęk zrodzony z
frustracji. Kiedy dźwigał się na nogi, poczuł bolesne
kłucie w kolanie. Uderzył się w nie, padając na Alexand-
re. Wspaniale, po prostu wspaniale, powiedział do siebie,
kuśtykając w stronę domku.
Śnieg nie przestawał padać ani na chwilę. Zbliżało się
późne popołudnie. W domku znajdowało się tylko jedno
posłanie i Luke wiedział, że będzie musiał dzielić je z
Alex. Ta myśl wywołała w nim innego rodzaju ból,
przytępiony, pulsujący ból w tym jednym miejscu na
ciele, które Luke zdawał się mieć pod c a ł k o w i t ą
kontrolą.
Odśnieżył próg domku i dopiero potem otworzył drzwi
i zajrzał do środka. Alex stała przy kominku, ogrzewając
ręce. Nie odwróciła się, kiedy wszedł, ani kiedy zdjął
kurtkę i powiesił ją na haczyku obok jej okrycia. Nie
przyjęła do wiadomości jego pojawienia się nawet wtedy,
gdy podszedł do kominka.
- Przepraszam - oznajmiła i, okrążając Luke'a, udała
się do kuchenki.
Kiedy sprzątała po lunchu, nieco się uspokoiła. Potem
gwałtownym ruchem wytarła lśniący od czystości blat.
Zerknęła przez ramię na Luke'a, który co pewien czas
przynosił naręcze drewna. Kilkakrotnie usłyszała jęki i
stękania, toteż odwróciła się, by zobaczyć, co jest nie
w porządku. Wykonanie najprostszej pracy przychodziło
mu z ogromną trudnością, a przyczyna tego stanu rzeczy
była oczywista. Kolano. Ledwo mógł je zgiąć, ale starał
się za wszelką cenę ukryć ten fakt.
Musiała przyznać, że nigdy w życiu nie spotkała tak
irytującego mężczyzny; nawet jej ojciec mniej ją drażnił.
Prawdą było również to, że jego słowa zraniły ją i to
zadziwiająco mocno. Żaden mężczyzna nie odesłał jej
z kwitkiem, toteż odczuwała oszołomienie, zwłaszcza
68
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
dlatego, że Luke był pierwszym facetem, któremu rzuciła
się w ramiona. Ale cierpiał, przynajmniej fizycznie, a
przepełniona współczuciem Alex nie mogła biernie
obserwować czyjegoś bólu.
1.
Zdejmuj dżinsy - powiedziała rozkazującym
tonem. Słysząc jej słowa, Luke obrócił się na
pięcie.
1. Co takiego?
- No, jazda. Śmiało - dorzuciła. - Przecież widzę, że
boli cię kolano. Zobaczę, co da się z nim zrobić.
Luke rzucił przyniesione polana na stertę drzewa.
1. Odkąd to jesteś lekarzem?
1. Nie jestem. Ale studiowałam pielęgniarstwo.
1. Ty...
Luke miał już zrobić jakąś ironiczną uwagę, ale kiedy
zobaczył, że Alex w obronnym geście unosi podbródek,
przejął go chłód.
Dobrze - powiedział. - Daj mi chwilę czasu.
Alex odwróciła się do niego plecami i nalała wody do
garnka. Tymczasem Luke zdjął prześcieradło z
materaca i zniknął w łazience, skąd wyszedł starannie nim
przepasany.
- Połóż się, żebym mogła je obejrzeć - powiedziała
Alex.
Luke usłuchał i w milczeniu patrzył, jak dziewczyna
odsuwa przepaskę, żeby obnażyć prawe kolano.
1.
Boże, co ci się stało? - zapytała, oglądając
pokiereszowany, opuchnięty staw.
1. Wypadek w Ameryce Środkowej.
1. Co robiłeś w Ameryce Środkowej? - zapytała.
1.
Badania - odrzekł. - W pobliżu mojego dżipa
wyleciała w powietrze kopalnia. Rozwaliło mi
rzepkę kolanową.
1. Miałeś operację? - zapytała.
1.
Tak. Wsadzili mi tyle śrubek, że piszczały nawet
wykrywacze metalu na lotnisku.
1.
Właściwie ta rana się nie zagoiła. Powinieneś
mieć klamrę.
2.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
69
1. Mam.
1. Gdzie?
1.
W Nowym
Jorku. Alex
uniosła brwi.
1. Świetne miejsce.
1. Też tak myślę - odparł wyzywającym
tonem. Pokręciła głową i wstała.
1. Mężczyźni.
1. Co to ma znaczyć?
1. To, co słyszysz.
1.
Myślisz, że wszyscy mamy świra na punkcie
męskości, prawda?
1. Ty to powiedziałeś, nie ja.
Zamierzał kontynuować tę dyskusję, ale ona uklękła
przed nim i zanurzyła ściereczkę w ogrzanej wodzie, by
przyłożyć ją do kolana. Kiedy poczuł miłe ciepło, przestał
protestować. Odchylił głowę i przymknął oczy. Nie
pamiętał, kiedy ostatni raz ktoś tak delikatnie się z nim
obchodził, a już zwłaszcza piękna kobieta. To przyjemne
uczucie niebezpieczni ewoluowało w kierunku błogo-
stanu. Wreszcie Ale>; ostała.
- Zostawimy to tak na chwilę, a potem obłożę kolano
śniegiem..Najpierw ciepły kompres, potem zimny.
Luke otworzył oczy.
1. Gdzie się tego wszystkiego nauczyłaś?
1.
W zeszłym roku przez cztery miesiące
studiowałam
pielęgniarstwo w bardzo
prestiżowej szkole w Nowym Jorku. To było
coś, o czym zawsze marzyłam. Moja matka była
pielęgniarką, zanim poznała ojca. Umarła, kiedy
byłam małą dziewczynką. Może to się wydawać
dziwne, ale chciałam być taka jak ona.
Zamierzałam poświęcić się temu zawodowi.
1. I co się stało?
1.
Paparazzi zwietrzyli sprawę, oto co się stało.
1.
To znaczy, że prasa doniosła, iż chodzisz do
szkoły pielęgniarskiej?
2.
70
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Alex zaniosła się szyderczym śmiechem.
- Nie to mam na myśli. Chodzi mi o to, że reporterzy
jakiegoś brukowca rozpowszechnili zupełnie niedorzecz- ;
nft historyjkę o mojej zabawie w pielęgniarstwo, a dokład
niej o tym, że zabawiam się z pewnym lekarzem.
Zamieścili nawet fotomontaż z moją głową w pielęgniars
kim czepku opartą na czyimś ramieniu, w uścisku
z jakimś facetem w białym fartuchu. To było okropne.
Koczowali przed szkołą dwadzieścia cztery godziny na
dobę, próbując mnie sfotografować i zdobyć materiał do
artykułu. To zakłócało pracę całej szkoły. Fotoreporterzy
nie chcieli odejść i musiałam opuścić szkołę.
Mówiła bardzo rzeczowym tonem, ale Luke doskonale
widział jej nerwowo splatane dłonie i drżące wargi. Ta
opowieść przychodziła jej z trudem i była dla niej bardzo
bolesna. Już się nie dziwił, że przyjmowała obronną
pozycję.
Nagle ogarnęło go współczucie dla osoby, którą
wszyscy znali jako Alexandre Beck. Przez cały spędzony
wspólnie czas nie myślał o tym zbyt wiele. Koncentrował
się na sobie i swojej reakcji na jej bliskość. Teraz jednak
w jego umyśle zaczął się formować nowy obraz, obraz
ślicznej i samotnej kobiety, która nie była w stanie wyrwać
się spod kurateli apodyktycznego i ekscentrycznego ojca.
- Szkoda, że tak się stało - powiedział. - Sądzę, że
byłabyś cholernie dobrą pielęgniarką, Alex.
Mówił serio. Czy to za sprawą delikatnego dotyku
uzdrawiających rąk, czy dzięki ciepłemu kompresowi,
nie odczuwał już takiego bólu w kolanie.
Dopóki nie padły te słowa, Alex nawet sobie nie
uświadamiała, jakiego doznawała napięcia. Nigdy niko-
mu nie mówiła, jak bardzo zranił ją tamten epizod.
Oznaczał koniec marzeń, którym oddawała się od dzie-
ciństwa. Dlatego teraz było dla niej ważne, żeby Luke nie
wyśmiewał się z niej, żeby ją zrozumiał. Najpierw na jej
twarzy pojawił się wyraz ulgi, a potem uśmiechnęła się
u
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
71
promiennie. Uklękła, ponownie namoczyła szmatkę i je-
szcze raz przyłożyła ją do kolana Luke'a.
1.
Dziękuję - powiedziała miękko. - Jesteś pierwszą
,osobą, która okazała mi zrozumienie.
1. Ciężko było, co?
1.
Bardzo ciężko. Myślałam, że przywyknę do ich
ciągłego uganiania się za mną.
1. Ich?
1.
Reporterów. Czasami miałam nawet niezłą
zabawę. Wiesz, zwłaszcza kiedy byłam młodsza
i chodziłam do klubów. Oglądanie siebie w
gazetach następnego dnia to dla szesnastolatki
niezła zabawa. Ale w miarę upływu lat te
kłamstwa stawały się coraz bardziej bezczelne.
To się zupełnie wymknęło spod kontroli.
Próbowałam ich lekceważyć, ale...
Wzruszyła ramionami.
1.
Nikt mi nie pomógł. Nie masz pojęcia, jak
wytrwali potrafią być reporterzy.
1.
Nie wszyscy reporterzy są szakalami - odparł,
siląc się na naturalny ton.
To mógłby być idealny wstęp do wyznania Alex
prawdy o sobie... albo przynajmniej części prawdy. Nie
był do końca pewien, czy Alex jest gotowa wysłuchać
tego, co jej powie. Nie miał również pewności, czy on
sam jest gotów wyznać całą prawdę.
1.
Może nie - odrzekła Alex, ponownie
przykładając kompres do kolana Luke'a.
1.
Ale wszyscy są łgarzami. Będą kłamać,
oszukiwać, sprzedadzą własne babcie, byle
tylko uprzedzić innych i zdobyć ciekawy
materiał. Wierz mi, wiem to z pierwszej ręki.
Luke pomyślał, że moment na wyznanie prawdy o
sobie nie jest odpowiedni. Położył rękę na dłoni Alex,
pragnąc, żeby przerwała swoje zabiegi. Jej ożywiona
twarz jaśniała niemal anielskim blaskiem, jakby udzielo-
na mu pomoc dawała jej wyjątkową radość. Boże, była
72
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
śliczna i tak doskonale zbudowana. Patrzył na nią okiem
fotografa, pragnął ciągle uwieczniać tę chwilę, to spoj-
rzenie, na błonie filmu.
1. Teraz czuję się o wiele lepiej.
1.
Cieszę się - odparła z nieśmiałym uśmiechem, a
potem wstała i wylała wodę do zlewu, ścigana
spojrzeniem Luke'a. - Przyniosę trochę śniegu -
dorzuciła, kierując się w stronę drzwi.
1.
Alex - zawołał Luke.
1. Tak?
1. Dziękuję.
1. To drobiazg.
1.
Jestem szczęściarzem. Dobrze, że ugrzązłem w
tym domku z tobą - powiedział.
1.
Bo jestem taką dobrą pielęgniarką? - zagadnęła
nieśmiało.
Uśmiechnął się.
1. Między innymi.
1.
Hm, to dotyczy obu stron. Ja chyba też jestem
szczęściarą.
Kiedy przypatrywali się sobie, coś się między nimi
działo. Jak gdyby nagle poczuli wobec siebie wzajemny
szacunek i zrozumienie.
Kiedy Luke patrzył, jak Alex otwiera drzwi i znika za
progiem, ogarnął go niepokój. Był tak bliski wyjawienia jej
prawdy. To było nie tylko głupie, ale i niebezpieczne. Bez
względu na to, co do niej czuł, nie powinien jej zmuszać do
stawiania temu czoła, dopóki znajdowali się w tarapatach.
Pomyślał, że będzie na to dość czasu, kiedy się stąd
wydostaną. Dość czasu, by mógł wszystko naprawić.
Podjął decyzję błyskawicznie. W żaden sposób nie
mógł sprzedać Joe'emu tych zdjęć Alex w kąpieli.
Zerknął na swoją kurtkę, która wisiała na haku przy
drzwiach. Mógł wstać, wrzucić rolkę filmu do ognia i
mieć święty spokój, ale coś go powstrzymało. Te zdjęcia
były takie piękne, stanowiły niemal dzieła sztuki. Pragnął
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
73
je zachować, nawet gdyby miał je ukrywać przez najbliż-
sze lata.
Tłumaczył sobie, że tym bardziej nie powinien jej
teraz wyjawiać prawdy. Tymczasem Alex otworzyła
drzwi i wniosła miskę ze śniegiem. Uśmiechnęła się do
niego i poczuł, że jego serce zaczyna bić jak oszalałe.
Boże, jeśli nadal będzie na niego patrzyła w taki sposób,
to straci resztki rozsądku.
Uklękła obok niego i delikatnie przesunęła dłonią od
jego kostki aż do kolana. Nogę Luke'a przeszył przyjem-
ny dreszcz, który umiejscowił się w pachwinie. Jego ciało
reagowało na dotyk ręki Alex z przerażającą gwałtownoś-
cią.
Kogóż chciał nabrać? Już było za późno.
To się zaczęło od jego pierwszego spojrzenia na tę
dziewczynę przez obiektyw aparatu.
ROZDZIAŁ SZÓSTY
Luke spał. '
Alex przykryła go kołdrą i patrzyła na jego spokojną
twarz. Okładała chore kolano śniegiem przez godzinę i
zaczerwienienie prawie całkowicie ustąpiło. Był bardzo
sympatycznym pacjentem i nawet nie protestował, kiedy
zaproponowała, żeby się zdrzemnął przed obiadem.
Można byłoby uwierzyć, że cieszyła go jej opieka.
W każdym razie ona czerpała z opieki nad nim
ogromną satysfakcję. Od lat nie czuła się tak przydatna.
Na czas przymusowego pobytu w tym domku potrzebo-
wał jej - czy mu się to podobało, czy nie. Ta sytuacja
bardzo jej odpowiadała.
Alex wyciągnęła rękę, która nagle zawisła w powietrzu.
Chciała dotknąć czoła Luke'a, ale nie odważyła się.
Wiedziała, że jeśli go dotknie, to już nie będzie chciała
oderwać rąk od jego ciała. Pragnęła pieścić Luke'a, gładzić
jego twarz i ramiona, poczuć ich ciepło i siłę. I pragnęła
jeszcze czegoś. Żeby i on dotykał rękami jej ciała.
Alex uśmiechnęła się do siebie. Kto by pomyślał, że
zdarzy się coś takiego? Oczywiście, marzyła o tym
jedynym, ale nawet w najśmielszych marzeniach nie
pojawiała się taka sytuacja.
Ale już się zdecydowała. Przez jej głowę przebiegały
tysiące myśli na temat sposobu, w jaki mogłaby uwieść
Luke'a. Nie wątpiła w to, że jej pożądał, ale przebicie
skorupy, którą się otoczył, było niezmiernie trudnym
zadaniem. Była pewna, że jest w stanie to zrobić, ale
wiedziała, iż może jej zabraknąć czasu.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
75
Wyjrzała przez okno. Zapadał zmierzch i w dalszym
ciągu padał śnieg. Dobrze. Ponieważ podjęła już
decyzję, modliła się o to, żeby śnieżyca potrwała
przynajmniej jeszcze tę noc. Potrzebowała czasu, żeby
popracować nad Lukiem. Chciała go przekonać, że
powinien się z nią kochać, że nie musi się obawiać, iż
ona będzie się go kurczowo czepiać, kiedy nastąpi
nieuniknione rozstanie.
Ale jak miała go przekonać? Przygryzła wargę i
zastanawiała się nad tym, co powinna robić dalej. Jak
by postąpiła, gdyby nie byli uwięzieni w tym domku?
Co by zrobiła, gdyby poznała go w Nowym Jorku?
Prawdopodobnie zaprosiłaby go na kolację do swo-
jego domu. Całkiem nieźle gotowała, zadziwiając
większość ludzi. Gotowanie odprężało ją i słynęła ze
swoich kolacji, podczas których podawała gościom
oryginalne potrawy. Nabrała sporej wprawy w przygo-
towywaniu pomysłowych dań ze zwyczajnych skład-
ników. Dlaczego nie miałaby zrobić tego tutaj? Przy-
rządzi mu kolację, a potem wszystko potoczy się tak,
jak w apartamencie przy Piątej Alei.
Cichutko podeszła do kuchenki i przeszukała szafki.
Znalazła dwie puszki z tuńczykiem, puszkę gotowanej
fasoli, słoiczek hiszpańskich oliwek i jeszcze jedno
opakowanie zupy. Był tu też niezły wybór przypraw, a
przede wszystkim odkryła butelkę Chardonnay, która
leżała w szafce obok nieczynnej lodówki. Alex podeszła
z butelką • do drzwi, uchyliła je trochę i wrzuciła wino
w zaspę śniegu. Dyskretnie obejrzała się przez ramię, ale
Luke nawet nie drgnął. Uradowana tym, że sprzyja jej los,
wzięła się do przygotowywania uczty, którą zamierzała
podbić serce mężczyzny.
Ułożyła kawałki tuńczyka, pokroiła oliwki, mieszając
je z częścią słonej zalewy, w której znajdowała się ryba.
Całość nabrała smaku dzięki odrobinie soku z cytryny.
Alex napełniła miseczkę śniegiem i umieściła na niej
76
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
talerz z sałatką, żeby danie było zimne. Następnie
wysypała fasolę do garnuszka, a zawartość dwóch puszek
zupy warzywnej wymieszała w większym rondlu i po-
stawiła oba naczynia na gaz. Wreszcie przyszykowała
dwa nakrycia.
Zapaliła stożkowatą świecę i przyjrzała się swojemu
dziełu. Co by zrobiła, gdyby była w domu? Chyba długo
kąpałaby się w wodzie z pianą. Czuła się brudna, gdyż już
drugi dzień chodziła w tym samym ubraniu. Doszła do
wniosku, że przyjemny byłby nawet krótki prysznic.
Upewniła się, że Luke śpi, wzięła świecę i poszła do
łazienki. Rozebrała się i, pamiętając o przestrodze Lu-
ke'a, umyła się w rekordowo szybkim tempie. Trzęsła się
z zimna. Z obrzydzeniem myślała o nałożeniu tego
samego ubrania, ale nie miała innego wyjścia. Na
szczęście mogła przynajmniej uprać bieliznę.
Mimo kiepskiego oświetlenia starała się doprowa
dzić do porządku swoją fryzurę. Jej włosy były wilgot
ne i rozczochrane. Nie miała szczotki, dlatego musiała
przeczesać długie loki palcami. Twarz lśniła teraz czy
stością, a cera ładnie się zaróżowiła. Przygryzła wargi,
a potem odęła je i poczuła satysfakcję. Biorąc pod
uwagę okoliczności, nieźle, pomyślała i uśmiechnęła
|.'; się. Czuła swędzenie skóry, które było spowodowane
nie tylko prysznicem. Podniecało ją to, co zamierzała
zrobić. Miała cudowne poczucie nieprzyzwoitości, nie
mając na sobie bielizny. Zresztą doszła do wniosku, że
gdyby wszystko poszło zgodnie z planem, wcale by jej
nie
potrzebowała...
■!* i;
Kiedy wróciła z łazienki, Luke nadal spał. Spokojnie
i;'! podgrzała zupę i fasolę, a potem przyniosła butelkę i
odkorkowała ją. Nalała sobie niewielką ilość wina i
usiadła przed kominkiem. Kiedy małe pomieszczenie
wypełniły zniewalające zapachy, zaburczało jej w żołąd-
ku.
Tak samo zareagował żołądek Luke'a. Ale pobudzo-
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
77
ny został u niego nie tylko apetyt najedzenie. Otworzył
oczy i zobaczył, że Alex siedzi przed kominkiem,
którego blask zdawał się wytwarzać wokół jej głowy
aureolę. Końce jej włosów były wilgotne i skręcały się w
loczki w miarę wysychania. Wyglądała tak pięknie, że ze
wzruszenia miał ściśnięte gardło.
Ten widok po przebudzeniu był dalszym ciągiem
erotycznego snu Luke'a. Śnił o tym, że oboje z Alex są
nadzy, a ich splecione ciała leżą na materacu przed tym
samym kominkiem, który teraz obserwował. Natężenie
jego reakcji stanowiło rezultat rzeczywistości sennej.
Nie miał siły, żeby się otrząsnąć z tego nastroju.
Przewrócił się na bok, żeby lepiej się przyjrzeć Alexand-
rze. Dostrzegła jego manewr.
1. Obudziłeś się - zauważyła.
1.
Tak. Co to za zapach? - zapytał rozespanym
głosem.
1. Chodzi ci o obiad?
1. Mmm, to też. Ale jest jeszcze coś. Ty...
1. Ja?
1.
Tak, pachniesz kwiatami.
1. Wzięłam prysznic.
- Czy woda była wystarczająco ciepła?
Alex wzruszyła ramionami.
- Letnia, ale lepsza taka niż żadna. Nie mogłam już
dłużej znieść samej siebie.
Luke potarł swój dwudniowy zarost. Może miała rację.
1.
Niezły pomysł. Zostało trochę mydła?
Obwąchała go i zmarszczyła nos.
1.
Wystarczająco dużo.
Luke wybuchnął
śmiechem.
1. Rozumiem aluzję - oznajmił i usiłował wstać.
- Pomogę ci - powiedziała Alex i podbiegła do
mężczyzny. Luke przeniósł ciężar z chorej nogi na barki
Alex i oplótł ją ramieniem, pozwalając sobie na luksus
otarcia się policzkiem ojej ramię. Jego ręka wędrowała to
78
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
w górę, to w dół, a w mózgu pojawiła się szczególna
myśl. Omal nie stracił równowagi, i nie miało to nic
wspólnego z bólem w kolanie. Zamrugał powiekami,
żeby otrząsnąć się z resztek senności i potwierdzić
swoje odkrycie.
Nie miała stanika.
Wiedział, że wcześniej miała go na sobie, więc co
się z nim stało? Sprawdził to jeszcze raz. Fakt niezbity.
Przez materiał swetra Alex prześwitywały jej nabrzmia-
łe sutki. Dla normalnej osoby w normalnych okolicz-
nościach nie byłoby to nic szczególnego.
Może nawet nie rzucało się to w oczy. Problem polegał
na tym, że Luke nie zachowywał się normalnie, znaj-
dował się w stanie ustawicznego podniecenia. W tej
sytuacji nawet tak błahy epizod nabierał wyjątkowego
wręcz znaczenia.
Ale dlaczego to zrobiła? Dlaczego zdjęła stanik? Luke
przyjrzał się jej ciału poniżej talii i głośno przełknął ślinę.
Gwałtowna żądza sprawiała, że krew w jego żyłach
krążyła w oszałamiającym tempie. Miał ochotę potrzeć
opuszkami palców te sterczące paczuszki... te same
sterczące paczuszki, które unosiły się i opadały, kiedy
Alex brała gorącą kąpiel.
Ten obraz z przeszłości dosłow: • ,o przygwoździł.
Opuścił rękę.
- Potrafię sam przejść resztę drogi - oznajmił i pokuś-
tykał do łazienki. Zapalił świeczkę, zamknął drzwi i oparł
się o umywalkę. Patrząc na swoje odbicie w lustrze, starał
się opanować. Tak, sir, prysznic jest panu zdecydowanie
potrzebny. Ale nie letni. Pomyślał, że koniecznie musi
być to zimny prysznic. Kiedy rozsuwał szklaną ściankę,
coś spadło mu na ramię. Po chwili przekonał się, że to
bielizna Alex: mokry stanik, rajstopy i najbardziej kuse
majteczki, jakie kiedykolwiek widział.
Przymknął oczy i jęknął. Człowieku, weź się w garść,
pomyślał. Szybko upuścił majtki Alex do umywalki.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
79
Rozebrał się i wskoczył pod prysznic. Szybko namyd-
lił ciało i spłukał je lodowatą wodą, która znakomicie
ostudziła jego zapał, z czego był ogromnie zadowolo-
ny.
Starał się dokładnie wytrzeć ciało, a potem poszedł za
przykładem Alexandry i nie włożył slipek, wślizgując się
od razu w dżinsy. Z wielką pieczołowitością ponownie
rozwiesił bieliznę Alex. Wrzucił do umywalki swoją
koszulkę i slipy, wyprał je i powiesił obok rzeczy i
dziewczyny. Bardzo długo przypatrywał się zawieszonej
garderobie. Intymność tej sceny sprawiła, że ugięły się
pod nim nogi.
I bierz tu, człowieku, zimny prysznic.
Potarł zarośniętą twarz. Trzeba się ogolić. Otworzył
apteczkę i obejrzał jej zawartość. Przewidujący właś-
ciciele umieścili tu rozmaite zestawy toaletowe. Luke
znalazł małą tubkę pasty do zębów, a zamiast szczoteczki
użył palca. Potem zobaczył na półce obok aspiryny
paczuszkę jednorazowych maszynek do golenia. Nie
zauważył nigdzie kremu do golenia, ale to go nie
zniechęciło. Golił się już w znacznie trudniejszych
warunkach.
Już miał zamknąć szafkę z lekarstwami, kiedy jego
bystre oko wypatrzyło kwadratowe czerwone pudełecz-
ko schowane na górnej półce. Serce w nim zamarło,
jakby przeczuwał, co tam znajdzie. Jak w zwolnionym
tempie sięgnął po pudełeczko, potwierdzając swoją naj-
żarliwszą nadzieję i... najgorszą obawę.
Gapił się na pudełeczko z kondomami i miał pewność,
że ktoś tam na górze poddaje go testowi.
Nie, proszę, nie rób mi tego, błagał w duchu. Cały czas
trzymał temperament na wodzy właśnie ze względu na
brak zabezpieczenia. Nie chciał narażać dziewczyny ani
siebie. Wyeliminowanie tego problemu otwierało wrota
do tak niewyobrażalnych możliwości, że sama myśl o
nich wywoływała w ciele Luke'a ogromne napięcie.
80
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Z trudem przełknął ślinę. Mógł zrobić tylko jedno.
Pozbyć się tych rzeczy. Ale w jaki sposób? Nie mógł
ot, tak wyrzucić pudełeczka do śmietnika, gdyż zauwa-
żyłaby to Alex. Rozejrzał się po małej łazience. Nie
było tu okna ani jakiegoś schowka. Pomyślał, że chyba
najlepiej będzie odłożyć pudełeczko na miejsce. Skoro
Alex nie zauważyła go do tej pory, to nie zauważy go i
teraz. Przewrócił je dnem do góry i ukrył w górnym
rogu szafki. Postanowił, że następnego ranka wsunie je
do kieszeni i pozbędzie się w lesie.
Zadowolony ze swojej przemyślności, uśmiechnął się
pod nosem, zamknął apteczkę i namydlił twarz. Kiedy
zaczął się golić, usłyszał pukanie do drzwi.
1.
Wszystko u ciebie w porządku? - zawołała
Alex.
1. Tak. Zaraz wychodzę.
1. Nie siedź długo. Obiad już gotowy - oznajmiła.
1.
Świetnie - odparł Luke. - Umieram z głodu.
Skończył toaletę i otworzył drzwi łazienki.
Na
klamce wisiała jego flanelowa koszula - uprana i su-
cha. Włożył ją, ale nie zapiął guzików. Powoli ruszył
w stronę pokoju. Dzięki zabiegom Alex kolano nie
bolało go już tak mocno, ale nie miał zamiaru go
forsować. Może w wielu sprawach wykazywał upór, ale
nie był głupcem.
Alex stała przy stole i mierzyła Luke'a niespokoj-
nym spojrzeniem. Podsunęła mu krzesło, a on usiadł na
nim, badawczo przyglądając się dziewczynie. Po
chwili Alex przyniosła jeszcze mały taboret i położyła
na nim jego nogę. Podziękował jej. Był zmieszany, a
jednocześnie wzruszony opiekuńczością dziewczyny.
Alex uśmiechnęła się, widząc jego oszołomienie.
- Przyniosę obiad.
Biegała po pokoju, krzątając się z zapałem. Cóż ona
knuła? Luke nie miał o tym pojęcia i chwilowo było mu to
obojętne. Nie mógł oderwać od niej oczu. Jej obecność
^apełniała go lękiem i spokojem. Jednocześnie czuł, że
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
81
coś wisi w powietrzu, i to wrażenie potęgowało się,
ilekroć obok niego przechodziła.
Kiedy Alex podawała obiad, jej pełne piersi falowały
bardzo blisko twarzy Luke'a, który wsunął ręce pod stół
i zacisnął je, żeby przypadkiem nie dotknąć któregoś z
tych kuszących wzgórków. Nauczył się trwać w bez-
ruchu i koncentrować wzrok na nieokreślonej potrawie,
którą Alex postawiła na stole.
1. Co to jest? - zapytał.
1. Tuńczyk w hiszpańskich oliwkach - odparła.
1. Nigdy o czymś takim nie słyszałem.
■ - To dlatego, że właśnie wymyśliłam tę nazwę-oznaj-
(
miła Alex i nabiła kęs potrawy na widelec. - Spróbuj.
Luke niechętnie otworzył usta. Powoli przeżuwał
Jedzenie i nagle zrobił wielkie oczy.
- Niezłe - powiedział. - Wcale niezłe.
Alex wyciągnęła rękę ze szklanym pucharkiem.
1.
A teraz wypij
to. Pociągnął
łyk.
1.
Wino. -
Tak.
1. Skąd je zdobyłaś?
1. Stało w szafce. Dobre, prawda?
1.
Tak - odrzekł. Wyjął pucharek z jej ręki i wypił
całą zawartość jednym haustem.
1. Wino pije się łyczkami - upomniała go.
1.
Będę je sączył z następnego pucharka -
oświadczył i podał jej naczynie.
Alex pokręciła głową, ale mimo to nalała Luke'owi
wina. Włożyła na talerz porcję schłodzonego tuńczyka,
a potem usiadła przy stole. Skończyła swoje wino i
obserwowała, jak Luke je z apetytem jej potrawę.
1. A ty nie jesz? - zagadnął.
1. Za chwilę. To jest bardziej interesujące.
1. Co jest bardziej interesujące?
1. Patrzenie na ciebie.
2.
82
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Widelec Luke'a zatrzymał się w połowie drogi do
ust.
-- Przestań - powiedział.
-- Co mam przestać? - zapytała niewinnym głosem.
-- Doskonale wiesz, co. To, co robisz.
-- Chodzi ci o to, że gapię się na ciebie?
-- Że gapisz się na mnie w taki sposób.
-- W jaki sposób?
-- Jakbym był deserem.
-- Mmm, to trafna uwaga.
Luke gwałtownym ruchem powstał od stołu.
- Alex - zawołał ostrzegawczym tonem. - Nie rób
tegc»- Nie jestem z kamienia.
Alex wyciągnęła rękę i zaczęła gładzić go po policzku. --
No, no - powiedziała, przechylając głowę. - Czyżbyś
ogolił się dla mnie?
-Aleksandro..
-~ Nie, nie odpowiadaj na to pytanie - dorzuciła, by
po chwili wstać od stołu. - Zjedzmy następne danie.
podała zupę oraz odrobinę fasoli. Ten posiłek nie
należał do szczególnie wyszukanych, ale Luke był zbyt
głodny, żeby przywiązywać do tego wagę. Jedli w mil-
czeniu, nie zostawiając nawet kęsa żadnej z potraw.
-- Chyba byliśmy głodni - zauważyła Alex i zabrała ze
stołu brudne talerze.
-- Pozwól, że ci pomogę - powiedział Luke, usiłując
stanąć.
1.
Nie - odrzekła Alex i popchnęła go na krzesło.
1. Powinienem pozmywać. Przecież ty gotowałaś.
1.
Następnym razem - odparła. - Dzisiejszego
wieczoru nakazuję ci odprężyć się.
-^ Nakazujesz mi? -r
Tak, nakazuję ci.
-r Dobrze, proszę pani - stwierdził Luke i szyderczo
zasalutował dziewczynie.
- Wypij wino - powiedziała, kręcąc głową.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
83
szybko uporała się ze zmywaniem, a potem podeszła
do Luke'a od tyłu. Siedział na krześle. Jedną nogę opierał
na taborecie, a na zdrowym kolanie trzymał pucharek z
winem. Alex zaczęła masować jego kark, a on poddawał
się ruchom jej dłoni.
1. Boże, jakie to przyjemne - zauważył.
1.
Masz bardzo naprężone mięśnie.
Doskonale o tym wiedział.
1. To musi być skutek spania na tym materacu. A
raczej prób zaśnięcia.
1. Czyżbym nie dawała ci spać zeszłej nocy? -
zapytała.
1.
Ty? Do diabła, nie - odparł z sarkastycznym
śmiechem. - Tylko kopnęłaś mnie z sześć albo
siedem razy, to wszystko.
Alex obróciła się, żeby spojrzeć mu w twarz.
1. Zawsze śpię niespokojnie.
1. Opowiedz mi o tym - poprosił z uśmiechem.
1.
To ty opowiedz mi o sobie.
Luke wzruszył ramionami.
1. Niewiele jest do opowiadania - odrzekł
ostrożnie.
1. Nie masz żony?
1. Nie.
1. Ani dziewczyny?
1. Nie.
1. Nikogo?
1. Nikogo.
1.
Dlaczego tak jest? - zagadnęła. - Bez wątpienia
jesteś przystojnym mężczyzną. Już dawno
powinna była cię uwieść jakaś dziewczyna.
1.
Nie chcę, żeby mnie ktoś uwiódł - oświadczył
Luke. Kiedy wypił wino, odstawił pucharek na
podłogę. - A ty? Na pewno otacza cię wianuszek
facetów, a każdy tylko czeka, żeby włożyć ci
obrączkę na palec.
1. Czekają...
- Słyszę tu jakieś „ale".
Alex uśmiechnęła się.
84
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
1.
Wielkie „ale" - odparła. - Większość z nich nie
chce mnie. Pragną tego, co w ich mniemaniu
reprezentuję.
1. A co to takiego?
1.
Uroda, ciało, pieniądze... -Nie
zapominajmy o skromności.
Żartobliwie uszczypnęła go w
ramię.
1. To również.
Luke chwycił jej piąstkę i odwrócił dziewczynę do
siebie w taki sposób, żeby na niego patrzyła. Po kolei
rozprostowywał palce Alex, a potem w milczeniu przy-
glądał się jej dłoni. Ten dotyk sprawił, że serce Alex
zaczęło bić w przyśpieszonym tempie. Był taki ciepły,
taki pełen życia i męski, że czuła, iż jest zdecydowanie na
straconej pozycji. A jednak intrygował ją i podniecał,
rzucał jej prawdziwe wyzwanie. Odsunęła rękę i pieściła
jego gładkie, wygolone policzki.
Luke usiłować się nie ruszać. Wiedział, co by wtedy
zrobił. Przyciągnąłby ją do siebie i całował tak mocno, że
oboje dostaliby zawrotu głowy. A wówczas gdzie by się
znaleźli? Oczywiście na drodze donikąd.
- Ależ z ciebie przystojniak, Luke - szepnęła.
-1 przekonuję się, że pomimo wszystkich twoich wad - tu
uśmiechnęła się - nie chciałabym teraz być z nikim
innym.
Pochyliła się nad mężczyzną i pocałowała go. Zaledwie
musnęła jego wargi, ale dla Luke'abyio to jak przyłożenie
zapałki do hubki i rozniecenie ognia. W odpowiedzi
zacisnął zęby i usiłował nie odwzajemnić tego pocałunku.
Nigdy w życiu nie miał przed sobą tak trudnego zadania.
1.
Luke... - mruczała Alex, dotykając jego ust -
pocałuj mnie.
1. Nie.
1. Dlaczego? Nie chcesz?
1. Chcę.
1.
W takim razie...
Luke chwycił ją za ramiona.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
85
1.
Nie zaczynaj czegoś, czego nie jesteś w stanie
skończyć.
1. Kto powiedział, że nie skończę tego, co
zaczęłam?
1.
Przestań się droczyć, Alexandra. To nie jest
przyzwoite.
1. A jeśli się nie droczę?
Luke uważnie spojrzał jej w oczy. Mówiła poważnie.
1.
Czy proponujesz to, co myślę, że proponujesz?
Alex z trudem przełknęła ślinę.
1. Tak.
1. Jesteś pewna?
1. Tak, jestem pewna.
Luke wydał z siebie odgłos zniecierpliwienia, od-
sunął Alex i wstał z krzesła. Podszedł do zlewu,
uważając na swoją chorą nogę. Przez chwilę, która
zdawała się nie mieć końca, przypatrywał się dziew-
czynie.
1.
Dlaczego to robisz? - zapytał. - Jeszcze dziś rano
narzuciłaś mi zestaw reguł, a teraz wszystko jest
nieważne.
1.
Ja... zmieniłam zamiar. Chcę, żebyś się ze mną
kochał. Czy to jest takie straszne?
1.
Straszne? Nie, to nie jest straszne. Raczej...
szalone. Całkowicie obłąkańcze.
1.
Dlaczego to jest takie szalone? Oboje jesteśmy
dorośli. Ugrzęźliśmy tutaj. Ty mi się podobasz,
ja ci się podobam. Kto się o tym dowie? Kto się
będzie tym przejmował?
1.
Ja się będę przejmował - odrzekł miękko. - I
może nie mam ochoty być tylko kolejnym
egzemplarzem w twojej kolekcji mężczyzn.
1. Czy rzeczywiście tak myślisz?
Nieoczekiwanie Alex poczuła, że do jej oczu na-
pływają łzy. Luke dostrzegł te łzy, usłyszał wzruszenie
w jej głosie. Nic innego nie mogłoby skruszyć twardej jak
skała skorupy wokół jego serca. Niczym robot, porzucił
86
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
swój azyl w rogu pokoju i podszedł do Alex. Wziął ją
w ramiona, przytulił i kołysał jak swó największy skarb.
- Naprawdę tak myślisz? - powtórzyła. Mówiła stłu
mionym głosem, gdyż wtulała twarz w jego koszulę.
Luke odsunął głowę dziewczyny od swojej piersi.
1.
Nie. Nie mam pojęcia, dlaczego to
powiedziałem. To znaczy, wiem. Powiedziałem,
żeby cię powstrzymać.
1. Nie powstrzymuj mnie. Nie powstrzymuj siebie.
1.
Jedno z nas musi myśleć rozsądnie. Po
jutrzejszym dniu możemy już nigdy się nie
zobaczyć.
1.
To wykorzystajmy dzisiejszy wieczór. Tylko ten
jeden wieczór... Luke?
Jej błaganie wzbudziło w nim przypływ uczuć. Poca-
łował ją. Doprawdy, nie miał wyboru, i to już od chwili,
gdy się przebudził i zobaczył ją siedzącą przed kom-
inkiem.
Poczuł, że pewna część jego ciała nabrzmiewa w
zetknięciu z udem Alex. Ona też musiała to wyczuć,
gdyż mocniej otoczyła go nogami. Rozchylił jej usta
językiem, a ona przyjęła go i rozpoczęła miłosną grę
swoim językiem. Była taka słodka, smakowała cudow-
nie, lepiej niż wszystko, czego dotychczas próbował.
Luke włożył rękę pod jej sweter. Całował ją coraz
mocniej, a jednocześnie pieścił jej plecy i boki. Skóra
Alex była miękka i gładka, tak jedwabista, jak myślał.
Spełniając swoje marzenie, objął jej piersi i delikatnie
masował każdy z tych cudownych wzgórków. Mruk-
nęła coś niewyraźnie. Ten odgłos rozbrzmiewał w ca-
łym ciele Luke'a, wywołując tak intensywną rozkosz,
że z trudem utrzymywał resztki samokontroli.
Alex poczuła, że Luke się zachwiał, i oderwała się od
niego.
- Twoje kolano.
Mocny pocałunek Luke'a miał dowieść, że jej obawy
są bezpodstawne. Kiedy zaczął podciągać w górę jej
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
87
sweter, odsunęła jego ręce, a potem sama zdjęła golf i
potrząsając włosami, stanęła przed nim naga do pasa.
Wydawało jej się, że spojrzenie Luke'a przepala jej skórę.
Czekała na jego ruch. Zawsze uważała swoją urodę za
coś naturalnego i dopiero teraz była niezwykle świadoma
swego ciała. Oddawanie się temu mężczyźnie po raz
pierwszy wydawało się takie przerażające, a zarazem
podniecające, że jej ciało zaczęło pulsować długo tłumio-
nym pożądaniem.
- Dotknij mnie - szepnęła. Nie mogła już znieść ani
chwili dłużej bez dotyku jego rąk.
Luke tracił panowanie nad sobą. Aparat fotograficzny
nie kłamał. Widok Alex w zbliżeniu był oszałamiający.
Gdyby spełnił prośbę dziewczyny, gdyby jej dotknął, to
byłaby jego i nikt by mu w tym nie przeszkodził. Nigdy
nie należał do tchórzy, przez całe swoje dorosłe życie nie
dawał się zastraszyć, ale ta jedna kobieta, która właśnie
mu się oddawała, wzbudzała w nim potworny strach.
- Luke... - mruczała Alex. Jej ciało dygotało z żądzy'.
Przysunęła się do mężczyzny, odsunęła poły jego koszuli
i zaczęła pocierać sutkami jego klatkę piersiową. - Do
tknij mnie.
Ręce Luke'a posłusznie wykonywały jej rozkazy,
ignorując ostrzeżenie, które płynęło z mózgu, jakby
posiadały własną wolę. Luke dotknął dziewczyny, pocie-
rał kciukami jej nabrzmiałe sutki, a potem pieścił je
palcami, aż zaczęły przypominać twarde kamyki.
Alex miała nogi jak z waty. Luke przytulał ją do siebie
przez nieskończenie długą chwilę, a potem opadli na
materac. Wpił się w jej usta, penetrując wnętrze językiem,
by zaraz całować szyję, obojczyk i miękką skórę między
piersiami.
Wreszcie Luke dał sobie spokój z ostrożnością. Szero-
ko otworzył usta i chwycił jej nabrzmiały sutek, ssąc go
tak, jak od dawna marzył. Roztapiała się w jego ustach jak
cukierek. Była tak słodka, tak rozkosznie kobieca, że jego
88
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
naprężone ciało pulsowało rozpaczliwą potrzebą ukrycia
się w niej. Ale na razie przysunął się do drugiej piersi i
ucztował w takim samym powolnym, miarowym,
nieubłaganym rytmie.
Alex porwał potężny wir pożądania. To właśnie o t
y m rozprawiały jej przyjaciółki. Właśnie na to
czekała. Zarzuciła Luke'owi ręce na szyję i przeczesywa-
ła palcami długie włosy na jego karku. Masowała
naprężone mięśnie jego obojczyków i ramion, podczas
gdy magia ust Luke'a redukowała ją do pełnej pożądania
kałuży. Przywarła do niego biodrami, nie uświadamiając
sobie tego, co robi, odczuwając jedynie chęć zaspokoje-
nia jakiejś mrocznej, nieuchwytnej żądzy.
Luke przesuwał rękę po jej boku w dół, zatrzymując
się na pasku narciarek. Pociągnął za suwak i odpiął guzik,
po czym, nie bez wahania, zaczął pieścić brzuch Alex. Jej
skóra była miękka, ciało sprężyste, a on niespiesznie
badał wdzięki dziewczyny.
Alex była jednak niecierpliwa. Pragnęła, by przeszedł
szybciej do tego jednego zakamarka jej ciała, który
potrzebował jego dotyku bardziej niż którekolwiek inne
miejsce. A kiedy to się stało, rozchyliła nogi i uniosła
biodra, zaś Luke dotykał jej coraz śmielej, aż w końcu
oboje utracili wszelką kontrolę nad sobą. Była tak
wilgotna, tak otwarta i spragniona, że wiedział, iż nie
będzie się mógł powstrzymywać nawet chwili dłużej.
Alex zatraciła się zupełnie, przebywała w nie znanym
sobie świecie. Jego palce skłaniały ją do ekstatycznych
ruchów ku jasności tak intensywnej, że jej blask rozgrze-
wał duszę dziewczyny. Po chwili ta jasność rozprysnęła
się w umyśle Alex na smugi boleśnie pięknego światła
i w jej oczach zalśniły łzy.
Luke wyczuwał spazmy wstrząsające jej ciałem. Prze-
rwał pocałunek i wtulił wargi w ten wrażliwy kącik za
uchem Alex, ułatwiając dziewczynie oddychanie. Serce
waliło mu jak młotem, ciało płonęło, a jednocześnie było
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
89
twarde i tak żądne uwolnienia energii, że Luke bał się, iż
może stworzyć żenującą sytuację.
Mocno przytulał dziewczynę i zaciskał zęby, pragnąc
odzyskać panowanie nad sobą. Miała orgazm i to wystar-
czy, tylko to się liczy, pomyślał. Przypomniał sobie o
rolce filmu w kieszeni i o tym, że przez cały czas
oszukuje Alex. Zastanawiał się nad reakcją dziewczyny,
w razie gdyby dowiedziała się, z kim ma do czynienia, co
niewątpliwie musi kiedyś nastąpić.
A zatem dał jej przynajmniej tę chwilę rozkoszy,
dzięki której Alex mogła zachować o nim miłe wspo-
mnienia, a nawet zdobyć się na przebaczenie. On zaś
musiał odmówić sobie tego, czego pragnął najbardziej.
Ten wieczór był jego podarunkiem dla Alex.
ROZDZIAŁ SIÓDMY
Alex włożyła sweter i położyła się na materacu. Luke
oparł się na łokciu, a ona przytuliła się do niego, łagod-
nie drapiąc paznokciami jego owłosioną klatkę piersio-
wą.
Nie odwzajemnił jej uśmiechu. Wręcz przeciwnie, miał
smętną minę. Alex była zadowolona, nasycona, ale jakby
nieco zawiedziona. Ona także pragnęła sprawić mu taką
rozkosz, jaką dzięki niemu przeżyła. Jednakże on po-
wstrzymywał jej zapędy.
1. Luke?
1. Hmm?
1. Dlaczego przestałeś?
Nie odpowiedział.
1. Nie chcesz się ze mną kochać?
1. Chcę. Bardzo chcę.
1.
W takim razie dlaczego... nie skończyłeś?
Odgarnął z jej czoła niesforny kosmyk rudych
włosów.
1. Ponieważ trzeba wziąć pod uwagę inne rzeczy.
1. Na przykład?
1. Na przykład zabezpieczenie. Ja nie mam
niczego.
1.
Nie pomyślałam o tym - powiedziała Alex.
Ale on najwyraźniej pomyślał. Zastanawiała się, jakie
jest naprawdę jego zdanie o życiu, które prowadziła. Lecz
na cóż by się zdały jej wyjaśnienia? Stary dylemat
przygniatał ją niczym tona cegieł. Luke i tak nie uwierzył-
by w żadne jej słowo.
Odwróciła się. Luke wyciągnął do niej rękę i ujął jej
podbródek
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
91
1.
Mogłabyś zajść w ciążę - zauważył, nie
spuszczając z niej wzroku.
1.
W ciążę? - powtórzyła. Może to jej drżący, dziew-
częcy głosik wytworzył w wyobraźni Luke'a uroczy
obraz: Alex przytulała się do niego w taki sposób
jak teraz, a jej pełne, śliczne piersi ssało niemowlę -
ich dziecko. Natychmiast z bólem odepchnął od
siebie tę nierealistyczną wizję. Alex zatrzepotała
rzęsami, nie mógł więc niczego wyczytać z jej
oczu.
1. Sądzę, że to byłoby kłopotliwe.
1. Tak, chyba tak.
Odsunęła się od niego. Dystans był niewielki, ale znaczący.
1.
Dobrze, że chociaż jedno z nas myśli logicznie -
zauważyła Alex, wybuchając głośnym, sztucznym
śmiechem. - Gdyby to zależało ode mnie, zapewne
tarzalibyśmy się po podłodze i kochalibyśmy się
do szaleństwa, nie zważając na nic.
1.
Alex. Przestań. Nie miałem zamiaru cię urazić.
Chciałem cię uszczęśliwić. Myślałem, że to mi się
udało.
Wyciągnęła rękę i pogładziła go po policzku.
1.
Och, Luke, udało ci się, udało. Tylko że ja chcę
zrobić to samo dla ciebie.
1.
Nie chcę robić niczego, co by cię zraniło, Alex.
1.
Nie potrafię sobie wyobrazić, że mógłbyś zrobić
coś podobnego.
1.
Takie są twoje odczucia teraz, ale kiedy się stąd
wydostaniemy, możesz zmienić zdanie.
Kiedy przekonasz się, kim jestem i co zrobiłem, pomyślał.
- Nie zmienię o tobie zdania - odparła z przekonaniem.
Luke wstał. Musiał to uczynić. Gdyby nadal jej słuchał,
znowu padliby sobie w ramiona, całowaliby się, dotykali
i Bóg wie, co jeszcze mogliby zrobić. Jemu przypadło
w udziale patrzenie na sprawy z właściwej perspektywy.
To on znał fakty. Ona żyła w nieświadomości. Gdyby
wykorzystał sytuację, nigdy by mu nie wybaczyła, a on
wcale by jej się nie dziwił.
92
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Postanowił powiedzieć jej prawdę z chwilą, gdy znajdą się
z powrotem w realnym świecie. Chciał jej powiedzieć, że nie
miał zamiaru sprzedawać tych zdjęć, że chodzi mu o coś więcej
niż tylko jedną noc w zimnym domku na odludziu. Wtedy Alex
mogłaby swobodnie zadecydować, czy chce kogoś takiego jak
on - reportera, jednego z tych ludzi, którymi pogardzała.
Podszedł do stołu, wziął butelkę i napełnił kieliszek winem.
- Ja też poproszę - zawołała Alex.
Luke nalał dziewczynie wina i zaniósł jej kieliszek.
Z trudem powstrzymał się od zanurzenia palców w jej
jedwabistych włosach. Stuknęli się kieliszkami.
1.
Za lawiny i przeznaczenie - powiedział Luke, bar-
dziej do siebie niż do Alex.
1. Przeznaczenie?
1.
A jak byś nazwała fakt, iż znaleźliśmy się razem
na tym odludziu?
1.
Nie mam nic przeciwko przeznaczeniu. Po prostu
jestem zaskoczona twoimi słowami. Nie
wyglądasz na kogoś, kto poważnie traktuje
metafizykę.
1.
Jest we mnie głębia, którą musisz dopiero poznać,
moja droga - oświadczył, składając jej szyderczy
ukłon.
Alex wybuchnęła śmiechem. Pragnęła dowiedzieć się
o nim wielu rzeczy, ale ponieważ jej ego zostało boleśnie
zranione, musiała zadać bardzo istotne dla siebie pytanie.
1.
Luke, a gdybyśmy... Nie wiem, jak to powiedzieć,
żeby nie wyjść na idiotkę.
1. Po prostu mów - odparł i pociągnął łyk wina.
1.
Dobrze. Czy gdybyśmy mieli zabezpieczenie, to
chciałbyś...?
1. Czy kochałbym się z tobą?
1. Tak. Zrobiłbyś to?
Luke natychmiast przypomniał sobie o małym czerwo-
nym pudełku z kondomami na górnej półce szafki. Zacisnął
prawą rękę w pięść i długo przypatrywał się dziewczynie.
- Natychmiast, kochanie - szepnął. - Bez wahania.
Na ustach Alex powoli pojawił się uśmiech.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
93
- Dziękuję - powiedziała. - Chyba odczuwałam po
trzebę usłyszenia czegoś takiego.
Poklepała miejsce na materacu i Luke położył się obok
niej, chociaż rozsądek podpowiadał mu coś zupełnie innego.
1. Wiedz, że trzymam cię za słowo - oznajmiła.
1. W jakiej sprawie?
1.
W sprawie obietnicy, że będziesz się ze mną
kochał, kiedy opuścimy to miejsce.
1.
Umowa stoi - powiedział Luke. - Jeżeli nadal tego
będziesz chciała.
1. A co mogłoby odwieść mnie od tego zamiaru?
1.
Przeróżne rzeczy - odparł Luke, wzruszając
ramionami.
1. Na przykład jakie?
1. Kiedy wrócisz do taty, wszystko może się
zmienić.
1.
Nie sądzę, żebyś musiał się o to martwić. Tata
wcale nie jest teraz ze mnie zadowolony. Ten
ślub i w ogóle.
1. Ślub?
Alex parsknęła śmiechem.
1.
Właśnie to u ciebie lubię, Stratten. Jesteś taki
świetnie poinformowany. Chodzi o mój ślub.
Ten, z powodu którego uciekłam.
1.
Kim jest ten facet? - zapytał Luke, siląc się na
obojętny ton.
1.
Nazywa się Justin Farrell i robi interesy z moim
ojcem. Jest prawie w jego wieku. Obaj bardzo tego
chcieli. Ale ja nie byłam w stanie się na to
zdecydować.
1. Dlaczego?
1. Jest dużo powodów.
1. W takim razie dlaczego zgodziłaś się za niego
wyjść?
1.
Tata naciskał na mnie zaraz po tej awanturze w
szkole pielągniarskiej. Byłam taka zagubiona, nie
wiedziałam, czego chcę. Justin był słodki,
uprzejmy i bardzo cierpliwy. W tamtym czasie
wydawało się to dobrym pomysłem, ale...
1. Mów dalej.
1.
Ale ostatecznie o wszystkim zadecydowała
jedna kwestia. Nie kochałam go.
2.
94
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
1. Czy to jest takie ważne?
1. Dla mnie tak.
1. Jeszcze jedna beznadziejna romantyczka -
zauważył.
1.
Mówisz to w taki sposób, jakbyś znał wiele takich
kobiet.
1. Może i znam.
1. Wymień jedną.
1. Moja matka. Zawsze szukała księcia z bajki.
1. Rozumiem przez to, że go nie znalazła.
1.
Nie znalazła, ale to nie znaczy, że nie próbowała.
Wychodziła za mąż pięć razy, a potem zmarła.
1.
A więc z powodu jej porażek uznałeś, że
romantyzm jest poważną wadą?
1.
Tego nie powiedziałem. Myślę, że można to
zaakceptować... w kobiecie.
1. Ale nie w mężczyźnie?
1. Nie..
1. A to dlaczego?
1.
Ponieważ mężczyźni żyją w świecie realnym. To
nie romanse wprawiają świat w ruch, ale pieniądze.
Powinnaś wiedzieć to lepiej niż ktokolwiek
inny.
1. Wypowiadasz się w tej sprawie jak prawdziwy
ekspert.
1. Może nim jestem - odparł spokojnie.
1. Powiedz mi o sobie coś więcej.
1.
Nie ma zbyt wiele do powiedzenia. W każdym
razie nie tylko twój ojciec ma obsesję
gromadzenia pieniędzy.
1. Twój też? Czym się zajmuje?
1. Zarządza bankiem.
- Jesteście sobie bliscy?
Luke potrząsnął głową.
1.
Nie widziałem się z nim od lat. Powiedzmy, że
mieliśmy odmienne poglądy na życie i poszliśmy
różnymi drogami.
1. To bardzo smutne. Współczuję i jemu, i tobie.
1. Nie powinnaś. To się zdarzyło dawno temu.
1. Zdaje się, że twój przypadek potwierdza moją
tezę.
1. Jaką tezę?
2.
"i
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
95
I - Że pieniądze szczęścia nie dają. W przeciwnym razie
'i nadal byłbyś w kontakcie ze swoim ojcem, a ja miałabym
wszystko, o czym marzyłam. •
- A nie masz?
Alex wstała z materaca i podeszła do stołu. Wlała do
kieliszka ostatnie krople wina, a jednocześnie rozmyślała
nad stosowną odpowiedzią.
1.
Nie. Podobnie jak wszyscy. Ale nie jestem
nieszczęśliwa. Mam cudowne życie. I będzie
jeszcze cudowniejsze z chwilą, gdy założę
fundację.
1. Jaką fundację?
1.
Poświęcę wszystkie swoje pieniądze - cały
spadek - i utworzę fundację charytatywną. Chcę
przyznawać
pieniądze organizacjom i
pojedynczym osobom, które zamierzają pomagać
innym.
1.
Jak na tak młodą osobę, jesteś rzadko spotykaną
altruistką.
1.
Nie naśmiewaj się ze mnie. Traktuję tę sprawę
bardzo ; poważnie.
1.
Nie drwię z ciebie. Uwierz mi, sądzę, że to
wspaniały i pomysł. Ale on tylko potwierdza
moją tezę. Bez tych
pieniędzy nie miałabyś fundacji, a zatem w rzeczywistości
pieniądze przynoszą ci szczęście.
- To nieprawda. Nie kupisz za pieniądze żadnej rzeczy,
która naprawdę liczy się w życiu.
r
Chciałbym, żebyś wymieniła te rzeczy - odparł z
ironicznym śmiechem.
- Mąż. Dom. Dzieci.
Luke uważnie na nią spojrzał. Prześladował go obraz
schludnego białego płotu.
1. Właśnie w takiej kolejności?
1.
Oczywiście - odrzekła Alex.
1. Jeśli chcesz właśnie tego, to życzę ci sukcesów
zarówno w życiu zawodowym, jak i osobistym.
Nagle Alex poczuła, że znowu wyrósł między nimi mur.
Wysoki mur.
96
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
1. Mówisz tak, jakbyśmy nigdy nie mieli się już
zobaczyć.
1. Prawdopodobnie się nie zobaczymy.
1. Dlaczego mówisz takie rzeczy?
1. Bo to prawda.
Serce Luke'a zaczęło walić jak młotem. Zawsze tak
reagował na tego typu rozmowy. Może odczuwał niechęć
do opowiadania o swojej rodzinie albo do jej młodzień-
czych marzeń o idealnej miłości. W każdym razie jego
głowę rozsadzał potworny ból, toteż musiał wyjść na
świeże powietrze i to szybko.
1.
No, ja nie jestem taka pewna - ciągnęła Alex. -
Myślałam, że potem... hm, moglibyśmy
pozostać... przyjaciółmi.
1. Naprawdę sądzisz, że to jest możliwe?
1. Dlaczego nie?
1.
Pomyśl tylko. Nasz styl życia i w ogóle. Na pewno
kiedyś to zrozumiesz - stwierdził Luke i podszedł do
drzwi.
1. Dokąd idziesz?
1. Na dwór.
1.
Jest ciemno i zimno...
1. Właśnie zimna potrzebuję.
Alex zbliżyła się do niego i czuł na swoich plecach
ciepło emanujące z jej ciała. Nie odwrócił się do niej, tylko
schylił głowę i oparł ją o drzwi.
1.
Dlaczego mi to robisz? - zapytał niskim,
ochrypłym szeptem.
1.
Nie wiem - odparła szczerze Alex. - Wiem tylko,
że bardzo mnie pociągasz. I chcę, żebyś i ty mnie
pragnął.
W sercu Luke'a gniew zmagał się z pożądaniem - gniew
z powodu tego, co było niemożliwe, i pożądanie, które
wydawało się równie trudne do opanowania jak wciąż
padający śnieg.
- Twoje pragnienia, tylko to się liczy, prawda? Jesteś
tak zepsuta, że potrafisz myśleć tylko o własnych po
trzebach? Nie o uczuciach innych osób? Nie o tym, co jest
dobre, a co złe?
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
97
Chwycił Alex za rękę i przycisnął ją do swojego
nabrzmiałego członka.
- Zadowolona? Wygrałaś. Pragnę ciebie. A teraz pro
szę, pozwól mi wyjść.
Puścił dziewczynę i ruszył do drzwi.
- Jeszcze nie - odezwała się Alex i oplotła jego szyję
ramionami.
Wyciskała na jego twarzy gorące pocałunki i chociaż
stał nieruchomo jak głaz i nie poddawał się jej piesz-
czotom, nie przerywała swojego ataku. Przestała uświada-
miać sobie, co robi. Może rzeczywiście była zepsuta i nie
umiała pogodzić się z jego odmową. Może sprawiły to jego
słowa, wypite wino i wszystkie samotne lata, które strawiła
na marzeniach o mężczyźnie i takiej nocy.
W każdym razie pragnęła, żeby Luke ją przytulał,
dotykał, czynił kobietą. Dlaczego ciągle stawiał bariery?
Dlaczego nie przyzwalał na to, żeby i ona mogła go
zadowolić? Dlaczego toczył z nią walkę?
Zaczęła pieścić kciukami jego płaskie męskie sutki,
czując, jak szybko bije jego serce. Luke jęknął. Nie mógł
jej się oprzeć. Pochylił się nad dziewczyną i pocałował ją,
a ona rozchyliła usta i przyjęła jego język. Zdesperowany
i udręczony, oderwał się od Alex. Był gorący i obolały,
brakowało mu tchu.
1. Nie bądź zły na mnie - prosiła.
1.
Nie jestem na ciebie zły. Jestem zły na siebie, bo
nie umiem trzymać się od ciebie z dala. Nie
rozumiesz tego? I przestań tak na mnie patrzeć.
1. A jakie mam spojrzenie?
1.
Uwodzicielskie. Rozmarzone. Jakbyś wiedziała
coś, o czym ja nie mam pojęcia.
1. Tak wyglądam w twoich oczach?
1. Tak.
1. Może to z powodu wina.
1. Może.
1. A może nie - dodała.
2.
98
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Zarzuciła mu ręce na szyję i przyciągnęła jego głowę,
a potem całowała go w usta i pieściła naprężone mięśnie
jego pleców. Luke otoczył ją ramionami. Wszystkie jego
dobre intencje przepadły w tak gęstej mgle pożądania, że
niczego nie widział i w ogóle nie był w stanie myśleć. Po
chwili z całych sił napierał na nią swoim ciałem. Jego usta
znalazły wonną przystań między piersiami Alex. Obej-
mował wargami jej sutki przez materiał swetra. Jego
gorący, wilgotny oddech zmoczył tkaninę. Alex odpięła
guzik jego dżinsów i wsunęła mu rękę za pasek. Luke'owi
zaparło dech w piersiach. Zamknął oczy i stał sztywno,
czując jej zimne palce na swoim gorącym członku. Znowu
zaczął całować Alex, a jego język wtórował ruchom jej
ręki. Wiedział, że musi ją powstrzymać, ale jego ciało nie
chciało go słuchać, domagając się jeszcze jednej sekundy,
może dwóch, a nawet minuty rozkoszy.
1.
Alexandra, więcej już nie zniosę - powiedział,
odrywając się od dziewczyny.
1. Trudno - odparła.
1. Mówię poważnie.
1. Ja też.
1.
Nie wygrasz - ostrzegł Alex.
1. Nie wiedziałam, że to pojedynek.
1.
Ty to sprawiłaś. Ale zapewniam cię, że moja wola
jest silniejsza.
1.
Nie bądź taki pewny. Jeszcze się stąd nie
wydostaliśmy.
1. Śnieżyca słabnie. Jutro po nas przyjadą.
1. A niech sobie przyjeżdżają. To niczego nie
zmieni.
1.
Zawsze jesteś taka pewna siebie, kiedy chodzi o
facetów?
Alexandra spojrzała mu w oczy. Nie miała odwagi
powiedzieć prawdy. Przeczuwała, że gdyby wyznała, iż
jest dziewicą, uciekłby gdzie pieprz rośnie. Dlatego wolała
skłamać.
- Dotychczas nigdy nie przegrałam.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
99
Luke poczuł palące ukłucie w okolicy serca i zganił
siebie w myślach. Nie miał prawa żywić do niej takich
uczuć ani nawet przejmować się tym, co usłyszał. Ostatecz-
nie, jakiej odpowiedzi mógł się spodziewać? W przeci-
wieństwie do niego Alex była przynajmniej szczera.
- Późno już - zauważył. - Idź do łóżka.
Alex zaczęła protestować, ale wyraz jego oczu sprawił,
że zmieniła zdanie.
1. Dokąd idziesz? - zapytała.
1.
Przed dom. Głowa mi pęka. Potrzebuję świeżego
powietrza.
1.
Luke... - powiedziała Alex, podchodząc do
mężczyzny, ale on podniósł rękę w geście
protestu.
1. Już dość... Nie dzisiaj.
Alex przygryzła wargę i skinęła głową.
- Dobrze - powiedziała z westchnieniem. - Łyknij
trochę powietrza, może lepiej się poczujesz. Przyniosę ci
parę tabletek aspiryny.
Luke westchnął, otworzył drzwi i przestąpił próg, by
nasycić się zimnym, rześkim powietrzem. Kilkakrotnie
zgiął nogę w kolanie, a potem przyjrzał się ciemnemu
niebu. Śnieg nadal padał, ale z zawiei została już tylko
rozrzedzona mgiełka. Luke doszedł do wniosku, że pora-
nek będzie pogodny.
Jeszcze tylko jedna noc. Wytrzymaj tylko tę jedną noc,
pomyślał. Chłodne powietrze przynosiło mu ulgę. Pomyślał,
że aspiryna będzie jeszcze bardziej pomocna. Nagle zrobiło
mu się słabo i rzucił się do drzwi.
Tabletki aspiryny.
Apteczka w łazience.
Alex...
ROZDZIAŁ ÓSMY
Alexandra zerknęła przez ramię na Luke'a, który nagle
pojawił się w łazience.
1.
Coś się stało? - zagadnęła, otwierając drzwiczki
szafki z lekarstwami.
1. Hm, co robisz?
1.
Szukam aspiryny, nie pamiętasz? Myślałam, że
chcesz zaczerpnąć świeżego powietrza.
1.
Miałaś rację. Na dworze jest za zimno - oznajmił
Luke, przesuwając się bokiem za jej plecami. -
Już mnie tak nie boli głowa - dodał i zatrzasnął
apteczkę. - Daj sobie spokój z tą aspiryną.
1.
Luke, nie bądź głupi - odparł Alex i znowu
otworzyła szafkę.
Luke jeszcze raz ją zamknął.
1. Nie, naprawdę, już nie potrzebuję aspiryny.
1.
Co się z tobą dzieje? - zapytała Alex, robiąc
zdumioną minę. W końcu ich łokcie zderzyły się i
wskutek przepychanek cała zawartość szafki
wysypała się na podłogę.
Alex i Luke patrzyli na rozmaite buteleczki i tubki oraz
na małe, ale bardzo widoczne kwadratowe czerwone
pudełko. Powoli, bez słowa, podnieśli głowy i spojrzeli
sobie w oczy. Alex wzięła pudełeczko z kondomami
i bardzo długo mu się przyglądała. Na jej twarzy widać
było ślady różnych emocji, aż w końcu pojawił się na niej
wyraz całkowitego rozczarowania.
\
- Wiedziałeś o tym, prawda? - zagadnęła.
Nie było sensu kłamać.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
101
- Tak.
Alex odepchnęła Luke'a i wyszła z łazienki. Natych-
miast udał się za nią do głównego pokoju.
- Dlaczego? - zapytała, krążąc po pokoju z pudełkiem
■ kondomów.
( - Co dlaczego?
J - Dlaczego męczyłeś mnie tą absurdalnie żenującą •\
rozmową o bezpiecznej miłości, skoro cały czas wiedzia-1
łeś o tym? - zagadnęła, unosząc pudełko w górę.
1. Mam swoje powody.
1.
Och, doprawdy? Czy zechciałbyś mi je wyjawić?
Może raczyłbyś mi powiedzieć, dlaczego sprawia
ci taką przyjemność robienie ze mnie idiotki?
t' - Nie jesteś idio...
i Alex przerwała mu gniewnym mruknięciem i wrzuciła
i pudełko do ognia. Luke instynktownie rzucił się do ;
kominka, wydostał pudełko, po którym już pełzały
płomyki, i rzucił je na stół.
- Po co to, u diabła, zrobiłaś?
1.
A dlaczego nie? Nam z pewnością się nie
przydadzą! Zdjęła kurtkę z haka i pchnęła drzwi.
1. Dokąd idziesz?
1. Na dwór.
1. To niczego nie rozwiąże.
1. Tobie to pomaga, prawda? Ilekroć masz dość
mojego towarzystwa, wybiegasz na zewnątrz.
1.
Nie pomaga - odparł łagodnie, przymykając
drzwi i zasłaniając je swoim ciałem. - Nie
potrafię od ciebie uciec. Jesteś w mojej głowie...
1. Kłamstwa...
1. Nie. Jesteś w moim sercu.
Alex nie chciała się odwrócić i spojrzeć na Luke'a.
Przepełniał ją gniew i uraza, czuła się tak, jakby ktoś wbił
jej nóż w samo serce.
- Nie opowiadaj historii, w które sam nie wierzysz,
tylko po to, żebym się lepiej poczuła.
102 BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Lnke wyjął jej z ręki kurtkę i rzucił okrycie na podłogę.
1. Wszystko, co do ciebie mówiłem, było prawdą.
1. W takim razie, dlaczego...
1.
Mam swoje powody.
1. Już to słyszałam. Jakie powody?
1. Nie jestem tym, za kogo mnie uważasz.
1. Nie wiem, co to ma znaczyć.
1.
To znaczy, że gdybyś wiedziała, kim jestem, nie
chciałabyś... Hm, powiedzmy, że uciekłabyś
gdzie pieprz rośnie.
1. Kim jesteś? Mordercą?
1.
Nie bądź śmieszna - odparł Luke.
1. Złodziejem?
1. Alex...
1.
No to kim? Jakąż to straszną postacią jesteś,
skoro uważasz, że mogłabym ciebie nie chcieć?
1.
Reporterem - oznajmił Luke i spostrzegł, że
dziewczyna blednie. Wykrzywił usta w
ironicznym grymasie. - Nie bój się, Alex.
Alex otrząsnęła się ze zdumienia.
1. A więc jednak śledziłeś mnie, prawda?
1. Tak.
1.
Wiedziałam! - zawołała, odsuwając się od męż-
czyzny. - Boże, kiedyż ja nauczę się dowierzać
swojemu instynktowi? Wiedziałam, że mnie
śledzisz. Dla kogo pracujesz?
Wymienił tytuł znanego brukowca. Alex pokręciła
głową-
1.
Zdecydowanie najgorsza gazeta brukowa. Jak
mogłeś?
1. Potrzebowałem pieniędzy na moją następną
wyprawę.
- Do Afryki, tak? - zagadnęła.
_ Tak.
-1 Ameryki Środkowej?- dodała, ukazując jego chore
kolano.
- Tam również. Dokumentuję tam badania.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
103
1.
To dlaczego pracujesz dla tego koszmarnego
brukowca?
1.
Jestem wolnym strzelcem. Gazety kupują moje
artykuły, ale za mało mi płacą.
1.
Czy zamierzałeś kiedyś mi o tym powiedzieć? A
może miałam o sobie przeczytać na kolumnie
obok informacji o narodzinach niemowlęcia z
dwiema głowami?
1.
Chciałem ci o tym powiedzieć po opuszczeniu
tego domku. I nie będzie żadnego artykułu. Nie
napiszę go.
1.
Dlaczego? Jestem pewna, że byłby wart majątek.
Już widzę nagłówek: „Baraszkowałem nago na
śniegu
; z Alexandra Beck". W ten sposób zapewne sfinansował-
byś dwie małe „wyprawy" albo i więcej.
1. Wiesz, dlaczego.
1. Nie. Nie wiem.
- Bo to, co się tutaj dzieje, jest tylko naszą sprawą.
Alexandra odczuwała urazę i ból. Chciała go zniena-
i widzie, wydrapać mu oczy, kopnąć go w chore kolano,
wytargać za te cudowne długie włosy na karku, ale
' oczywiście wiedziała, że nie zrobi żadnej z tych rzeczy.
- Nie wierzę ci - odparła spokojnym głosem.
■■ - Alexandre, usiłuję powiedzieć ci prawdę.
I Alex długo przypatrywała się Luke'owi. •
- Czy to cała prawda?
Luke zawahał się. Nie musiał jej mówić o zdjęciach:
i ona na pewno by się o nich nie dowiedziała; zresztą
przecież nie zamierzał ich sprzedawać. Dla niego te
fotografie nie istniały.
1. Tak, to cała prawda. Powiedz coś.
1. Co mam mówić?
1.
Nie wiem. Krzycz. Wrzeszcz. Tup nogami.
Cokol-I wiek. Tylko nie stój i nie patrz na mnie
takim wzrokiem.
1.
Zraniłeś mnie, Luke -
oświadczyła. { - Wiem.
! - To wszystko, co masz mi do powiedzenia?
- Chodzi ci o przeprosiny?
104
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
1.
To nie wystarczy. Rzuciłam ci się w ramiona, a
ty mnie odepchnąłeś. Czuję się jak zupełna...
Skoro mnie nie chciałeś, należało po prostu mi
to powiedzieć.
1. Naprawdę ciebie chcę - odparł łagodnie.
1. Jak bardzo?
1. Ogromnie.
Alex uniosła rękę i pokazała pudełko z prezerwatywa-
mi na stole.
1.
Już nie masz wymówki - zauważyła i przygryzła
wargę.
1. To prawda.
1. W takim razie... dowiedź tego.
Luke czuł, że krew uderza mu do głowy niczym gejzer.
Z trudem oddychał, nie był w stanie wydusić z siebie ani
słowa, a przyśpieszony puls blokował wszelkie rozsądne
myśli. Powoli podchodził do dziewczyny. Alex nagle
opuściła odwaga i cofała się z każdym jego krokiem.
Zatrzymała się dopiero wtedy, gdy jej plecy dotknęły
blatu stołu. A Luke stanął tuż przed nią i położył ręce na
jej ramionach.
Duży z niego facet, pomyślała. Hej, Alexandra, skąd
takie refleksje? Przecież nie urósł w ciągu tych dwóch
minut. Ale rzeczywiście wydawał się większy. Musiała
podnieść głowę, żeby spojrzeć mu w oczy. Może nie był
groźny, ale emanowała z niego ogromna siła.
1. Rozmyśliłaś się?
1. Nie.
1. Dobrze.
Natychmiast wpił się w jej usta. Nie bawił się w
słodkie gry wstępne. Jego język plądrował usta dziew-
czyny niczym potężny huragan. Alex stanęła na palcach
i Oplotła nogą jego kostkę, napierając na niego całym
ciałem. Dłonie Luke'a dosięgnęły jej pośladków. Posa-
dził ją na blacie i stanął między jej rozstawionymi
kolanami. Nasyciwszy się wargami dziewczyny, zaczął
całować jej policzki, brodę, wrażliwe miejsce za uchem,
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
105
podczas gdy ręce Alex niecierpliwie przesuwały się po
jego piersi w dół, tak nisko, jak to było możliwe.
Luke podciągnął jej sweter i wtulił twarz między
cudowne wzgórki, usiłując opanować pożądanie. Na
próżno. Musiał posmakować tych słodkich pączków, aż
stały się tak pełne i nabrzmiałe jak za pierwszym razem,
kiedy widział je przez obiektyw aparatu. A ona całowała
go po głowie i pieściła muskularne plecy. Jego rozgrzane
ciało dosłownie parzyło ją. Oplotła go nogami, żeby
przytulić się do niego jeszcze mocniej.
- Chcę być tutaj, w tobie - powiedział, napierając na
dziewczynę. - Och, bardzo głęboko, kochanie.
- Tak - szepnęła. - Proszę, och, proszę cię, Luke. Teraz.
Luke nie potrzebował dalszych zachęt. Przeniósł Alex na
materac. Puściła jego ramię tylko na chwilę, żeby zgarnąć ze
stołu małe czerwone pudełko, a potem opadli na materac.
1. Twoje kolano...
1. Jakie kolano?
Luke myślał w tym momencie o zupełnie innej części
swego ciała. Całował Alex, a jednocześnie mocował się
z paskiem jej spodni. Wspólnymi siłami udało się rozebrać
dziewczynę i Luke przez chwil| podziwiał piękno jej ciała.
Potem przesunął ręką po jej obojczyku, by dosięgnąć
miejsca, które tak pragnęło jego dotyku. Alex rozchyliła
nogi i troszkę uniosła biodra, by dodać mu zachęty.
- Rób to dalej, Luke, nie przestawaj. Dotykaj mnie
wszędzie.
Luke przeczesywał palcami gniazdko jej rudawych
włosków, zaś jego ciałem wstrząsnął dreszcz. Była taka
miękka i ciepła - i taka wilgotna z pożądania. I to
wszystko dla niego.
Poddaję się, pomyślał.
Wstał, ściągnął buty i błyskawicznie zdarł z siebie
ubranie. Serce Alex waliło jak młotem. Widywała już
nagich mężczyzn, ale dopiero obnażone ciało Luke'a
rozpaliło ją do białości. Wyciągnęła ku niemu ramiona
106
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
i posłała mu uwodzicielski uśmiech. Ostrożnie położył
się na niej, przenosząc ciężar swojego ciała na łokcie, i
wdychał jej zmysłowy, kobiecy zapach. Alex reago-
wała na każdy jego dotyk. Otworzyła usta i dosięgnęła
językiem jego warg. Była taka spragniona, gotowa.
Wszystkie minione lata, wszystkie wątpliwości bladły
wobec faktu, iż przebywała tu z nim. Był rzeczywisty.
Należał do niej.
Luke sięgnął po prezerwatywę, a potem szybko wrócił
do poprzedniej pozycji.
- Teraz - prosiła Alex.
Luke wślizgnął się w nią jednym stanowczym ruchem,
ale uświadomił sobie, że coś go powstrzymuje. Przy
ponownej próbie poczuł, że Alex wije się pod nim, jakby
coś ją bolało. W jej oczach pojawiły się łzy.
1.
Alex, co się stało?
1. Proszę cię, nie bądź zły.
Dopiero w tym momencie zdał sobie sprawę z tego, że
Alex jest dziewicą, i poczuł się tak, jakby bokser zdzielił
go pięścią między oczy.
1. Dlaczego mi nie powiedziałaś?
1.
A
uwierzyłbyś? -
Nie.
1.
Chcesz przestać, tak? - zapytała ze strachem w
głosie.
1.
Nie, nie ma mowy - odparł Luke i ucałował jej
lśniące od łez oczy. - Nie chcę cię skrzywdzić,
ale nic mnie już nie powstrzyma. Chyba że ty
tego zażądasz.
1. Chcę ciebie - szepnęła. - Całego.
Wpiła paznokcie w jego ramiona. Odczuwała ból,
który był wszak zapowiedzią tak intensywnej rozkoszy,
że wręcz cieszyła się z początkowej niewygody. Luke
wślizgiwał się w nią powoli, z wielką ostrożnością, by po
chwili oderwać się od niej i znowu wrócić. Alex instynk-
townie dostroiła się do jego ruchów, a potem wygięła
plecy i wydawała z siebie głośne jęki.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
107
Luke jeszcze nigdy nie doznał tak piorunującego,
cudownego orgazmu. Nawet nie próbował pojąć, dlacze-
go tak się stało. Powoli przewrócił się na bok i odgarnął
rudawy kosmyk z twarzy Alex. Uśmiechnęła się do niego
i pogładziła jego dolną wargę.
1. Ma pani donośny głos, panno Beck - zauważył z
uśmieszkiem.
1. Krzyczałam, prawda?
1. Wypędziłabyś umarłego z grobu.
1. Czy jest ci przykro? - zapytała.
1. Że byłem twoim pierwszym kochankiem?
1. Tak.
1.
Nie. Tylko szkoda, że nie wiedziałem, iż byłaś
dziewicą. Postarałbym się zrobić to lepiej.
1.
Lepiej być nie mogło - odparła, muskając
wargami jego usta. - Dziękuję, Luke'u
Strattenie.
1.
Och, cała przyjemność po mojej stronie, panno
Beck. Czy ty wiesz, Alex, że mógłbym cię znowu
wziąć, i to już teraz?
1. Zrób to.
1. Byłabyś strasznie obolała - odrzekł z
uśmiechem.
1. No to co?
1.
Wolałbym, żebyś opuściła to miejsce o własnych
siłach - powiedział Luke. *
Nałożył dżinsy i udał się do łazienki, a po chwili wrócił
z mokrym ręcznikiem, by delikatnie zetrzeć z Alex ślady
ich miłości.
- Wiesz, chyba się w tobie zakochałam - stwierdziła.
Ręka Luke'a na chwilę znieruchomiała.
1.
Nie mów takich rzeczy. To, co czujesz, jest w
tych okolicznościach zupełnie naturalne.
1. W jakich okolicznościach?
1. No, że byłem twoim pierwszym kochankiem i
w ogóle. To trochę zaciemnia sprawę.
1.
A jakaż to sprawa? - zagadnęła Alex, która
wstała i włożyła jego koszulę. Patrząc na jej
kremowobiałe uda,
2.
108
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Luke poczuł, że znowu ogarnia go podniecenie. Był
zdumiony, że dzieje się to tak szybko, Alex była jak
narkotyk. Przy tej dziewczynie całkowicie tracił panowa-
nie nad sobą.
1. Chodź tu - powiedział.
1.
O co chodzi, Luke?
Wziął ją za rękę i, jak w zwolnionym tempie, przyciąg-
nął dziewczynę do siebie. Odchylił koszulę, by objąć jej
piersi. Wtulił twarz w jej szyję, a ona poczuła, że jej ciało
przenika fala ciepła. Znowu go pożądała, podobnie jak on
pragnął jej.
- Zdaje się, że mówiłeś, iż jeśli znowu będziemy się
kochać, to nie wyjdę stąd o własnych siłach?
Luke zdjął dżinsy i położył ją na materacu.
- Będę niósł cię na rękach.
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
Alexandra nie miała ochoty otwierać oczu. Nie chcia-
ła, żeby światło poranka zniweczyło jej rozmarzenie i
położyło kres urokowi tej chwili.
Wtuliła się głębiej w kokon ramion Luke'a. Leżeli
spleceni w uścisku na starym materacu. Jego ramiona
obejmowały ją jak najdroższy skarb. Byli nadzy, ogrze-
wała ich tylko pikowana kołdra i ciepło własnych ciał.
Alexandra dziwiła się, że w ich ciałach zostało
jakiekolwiek ciepło. Po tym wybuchu namiętności zeszłej
nocy powinni byli się rozpaść, wypalić, zamienić w popiół.
Ach, ta ostatnia noc.
Czy zdarzyła się już kiedykolwiek taka noc? Czy
dwoje ludzi dotykało się kiedykolwiek w taki sposób, czy
osiągnęło takie wyżyny rozkoszy, czy odnalazło to, czego
szukało, a nawet więcej?
Frazesy o dwóch połówkach tworzących jedność
brzmiały zbyt banalnie i nie oddawały tego, co Alex
poczuła w ramionach Luke'a.
Powiedziała mu, że chyba się w nim zakochała.
Kłamała. Z całą pewnością była w nim zakochana,
kochała go właściwie od momentu, w którym zdecydo-
wała, iż to on będzie jej pierwszym kochankiem.
Pomimo swojego stylu życia Alex wyznawała trady-
cyjne wartości. Może zadecydował o tym fakt, że chociaż
jej ojciec wciąż zabiegał o-popularność i nie unikał
skandali, to jednak nie ożenił się powtórnie po śmierci
matki. Alex wiedziała, że Felicia Beck była jedyną
miłością Victora i nikt nie mógł jej zastąpić. Jego postawa
110
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
najwyraźniej nie pozostała bez wpływu na życie Alexand-
ry. „Sama wyczujesz, kiedy spotkasz swoją miłość",
zwykł mawiać. Spod jej rzęs popłynęły łzy. Zmęczenie
i nowe przeżycia sprawiły, że z trudem panowała nad
emocjami.
Użyła słowa „miłość". Luke tego nie zrobił. Jego
serce otaczała nieprzenikniona skorupa. Raz czy dwa
w ciągu tej nocy miała wrażenie, że udało jej się ją
przebić, choćby na chwilę. Te przeciągłe spojrzenia,
łagodnie wypowiadane słowa i rozdzierające jęki musiały
coś znaczyć? Nie mógłby jej w taki sposób dotykać i
całować, gdyby w jego sercu nic się nie działo.
Alex zapamiętała jego spojrzenie tuż przed tym, jak
wyczerpani zapadli w sen. Było ciepłe i czułe. Ale czy
kochające?
Nie miała ochoty zwodzić samej siebie. Nie potrafiła
sobie wyobrazić, że już nigdy go nie zobaczy, że nie
przeżyje z nim takiej nocy. Nie brakowało jej odwagi, ale
pragnęła, by łączyło ich coś więcej niż tylko ta jedna noc.
Pozbyła się brzemienia dziewictwa, ale obarczyła siebie
samą gorszym ciężarem: miłością bez wzajemności.
Przyznawała, że istnieją między nimi duże różnice, ale
przecież mieli też ze sobą wiele wspólnego. Oboje utracili
matki w młodym wieku, oboje mieli despotycznych
ojców i oboje niechętnie się anagażowali uczuciowo.
Musiała przekonać Luke'a, że mogą żyć razem. Czy była
w stanie tego dokonać?
Cierpiała z powodu bolesnej niepewności. Przekonała
się, że ta zachwalana miłość wywołuje znaczne kom-
plikacje, zwłaszcza gdy człowiek zakochał się bez wzaje-
mności. Jej analityczny umysł zaczął eliminować kolejne
możliwości. Musiała wszystko uporządkować, opraco-
wać jakiś plan działania.
Gdyby tylko miała czas. Ale czas był jej wrogiem.
Powoli otworzyła oczy. Potwierdziły się jej najgorsze
przewidywania.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
111
Był ranek. I świeciło słońce.
Czas minął.
Alexandra przeciągnęła się. Była nieco obolała. Jed-
nak ból przyjmowała z radością, gdyż przypominał jej
o szczególnych zdarzeniach ostatniej nocy.
- Dzień dobry.
Odwróciła się do uśmiechniętego, rozczochranego
Luke'a.
1. Dzień cudowny - odparła.
1.
Potraktuję to jako komplement - stwierdził ze
śmiechem Luke.
1. Proszę bardzo.
Spojrzeli na siebie. Luke pogładził kciukiem dolną
wargę Alex.
1. Ależ to była noc, panno Beck. Nigdy jej nie
zapomnę - powiedział.
1.
Ani ja - odrzekła Alex, dotykając dłonią jego
policzka. - Dzięki panu warto było na nią
poczekać, panie Stratten - szepnęła. Serce Luke'a
mocno zabiło w piersi. Ta noc była czymś
nierzeczywistym. Na początek Alex zaoferowała
mu samą siebie. Myślał, że jego dar był taki
bezinteresowny, taki szlachetny, a przecież nie
mógł się równać z tym, co podarowała mu ona.
Tym darem było jej dziewictwo, coś, czego nie
spodziewał się dostać od nikogo. Nie chciał się z nią
kochać, ale kiedy zaakceptowała prawdę o jego zawodzie,
uznał, że wszystkie przeszkody zostały usunięte. Nigdy
by nie odgadł, że będzie jej pierwszym kochankiem.
Ten fakt prześladował go w myślach. Joe nie szczędził
mu szczegółowych opisów tego, co wyczyniała Alexandra
z mężczyznami. Kiedy to wszystko okazało się kłamstwami
sfabrykowanymi przez prasę, której on sam był reprezentan-
tem, przeżył wstrząs. Już nie wiedział, co ma myśleć i czuć...
1. Musimy porozmawiać - powiedział.
1.
A więc porozmawiajmy - odparła Alex.
1. Powinnaś była mi powiedzieć o swoim
dziewictwie.
2.
112
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
1. Przecież ci mówiłam, że i tak byś nie uwierzył.
1. Tak czy owak, powinnaś była spróbować.
1. Dlaczego?
1.
Ponieważ... Ponieważ to zmienia sytuację.
Jej serce na chwilę zamarło.
1. Doprawdy?
1. Czuję, że...
Luke wypuścił ją z objęć i usiadł.
- Nie wiem, jak to powiedzieć.
- Sądziłam, że po ostatniej nocy możesz powiedzieć
mi wszystko.
Luke ciężko odetchnął.
1.
Alex, posłuchaj mnie. Nie chcę cię zranić.
1.
Może byłam dziewicą, Luke, ale nie jestem osobą
przewrażliwioną.
1.
Po prostu chodzi mi o to, że nie należę do ludzi,
na których można się oprzeć. Wiesz, co mam na
myśli?
1. Sporo podróżujesz, prawda?
Odchylił się do tyłu z uśmiechem ulgi na twarzy.
1.
Dokładnie o to mi chodzi. Raz jestem tu, drugi
raz tam. Decyduję o wyjeździe niemal z minuty
na minutę.
1.
I myślisz, że ja chcę ograniczyć twoją wolność,
prawda?
1. Tego nie powiedziałem. Pozwól mi wyjaśnić...
1.
Nie musisz. Widzę to w twoich oczach. Myślisz,
że będę szlochała i czepiała się twoich nóg,
przeszkadzając ci wejść na pokład samolotu.
1. Nie o to...
Alex wstała, zupełnie zapominając o tym, że jest naga.
1.
A właśnie, że o to ci chodzi. Nie zaprzeczaj.
Właśnie tak myślisz. No cóż, nie czuj się
zobowiązany wobec mnie. Jestem dzielną
dziewczyną, jeśli jeszcze tego nie zauważyłeś.
1. Zauważyłem...
Odwróciła się, nie chcąc patrzeć na jego zadowoloną
minę, i, pomimo nagości, z dumnie uniesioną głową
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
113
poszła do łazienki. Luke nie udał się za nią. Zatrzasnęła
drzwi i oparła się o umywalkę, walcząc ze łzami, które
napływały jej do oczu. Weszła pod prysznic. Prawie nie
czuła, że po jej ramionach ścieka zimna woda. Zawie-
dzione nadzieje uczyniły ją obojętną na tak przyziemne
sprawy jak gorąca i zimna woda.
Niech go diabli! Jak mógł wypowiedzieć tak niedelikat-
ną uwagę i zniszczyć tę najpiękniejszą noc w jej życiu?
I jak ona sama mogła pozwolić na to, żeby jego słowa tak
bardzoją ubodły? Otarła łzy wierzchem dłoni i podeszła do
kurka, żeby puścić jak najcieplejszą wodę.
Kropelki wody mieszały się ze łzami na jej twarzy.
Kiedy sięgnęła po ręcznik, otworzyły się drzwi kabiny
i stanął przed nią Luke owinięty w pikowaną kołdrę. Bez
słowa odrzucił kołdrę i stanął obok dziewczyny, przycią-
gając ją do siebie.
1. Nie rób... - zaczęła.
1.
Nie, to ty tego nie rób. Przede wszystkim nie
wkładaj mi w usta słów, których nie
wypowiedziałem.
Ręce Luke'a błądziły po piersiach i brzuchu Alex.
Pomimo że była na niego wściekła, nie mogła pozostać
obojętna na jego dotyk. Woda robiła się coraz chłodniej-
sza, ale oni tego nie zauważyli.
- Nie czuję się „zobowiązany" - ciągnął. - Czuję się
zmieszany, zakłopotany, niepewny, ale z pewnością nie
czuję się zobowiązany. Chciałem tylko poprosić, żebyś
dała mi czas, abyśmy oboje przemyśleli tę sprawę.
Kiedy obróciła się w jego ramionach, woda była już
zupełnie zimna.
- Mówisz serio?
Luke chwycił mydło i zaczął namydlać jej plecy i
pośladki.
- A jak myślisz? - zagadnął, napierając na nią swoim
ciałem.
- Sądziłam, że zimny prysznic studzi zapał mężczyzny
- zauważyła, wyczuwając jego erekcję.
114
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
- Sądzę, że dzieje się tak wówczas, gdy mężczyzna
jest sam pod prysznicem - odparł.
Alex wzięła mydło i poczęła,, namydlać nim Luke'a,
z rozkoszą błądząc dłońmi po jego szczupłym ciele.
Kiedy dotknęła intymnego miejsca, zamruczał z ap-
robatą i wycisnął na jej wargach namiętny pocałunek.
Alex przesunęła językiem po zębach Luke'a, zachęca-
jąc go, by uczynił to samo. Przyłączył się do tej
zabawy bez wahania. Alex zaczęła drżeć w jego
ramionach. Mężczyzna oderwał się od niej.
1. Trzęsiesz się z zimna czy przeze mnie? -
zapytał.
1. Z obu powodów.
Zaczął manipulować przy kurkach, ale z prysznica
nadal ciekła zimna woda.
- Myślę, że skończył nam się propan. Może powinniś
my to kontynuować przy kominku.
Szybko spłukali swoje ciała. Pierwszy wyskoczył spod
prysznica Luke. Podniósł kołdrę, zarzucił ją sobie na
plecy i owinął nią Alexandre.
1. Mmm - mruknęła.
1. Lepiej?
1. O wiele.
1. Chodź ze mną.
Wysuszyli się przy kominku, pogryzając krakersy z
masłem orzechowym. Alex wpatrywała się w Luke'a,
napawając się każdym jego ruchem, utrwalając ten obraz
na negatywie swego umysłu. Doznawała przygnębiające-
go uczucia, że kiedy się rozstaną, pozostaną jej tylko
wspomnienia.
1.
Śnieżyca ustała - powiedział Luke.
1.
Świeci słońce - dorzuciła Alex.
1. Dzisiaj będą już nas szukać.
1. Wiem.
1. Chyba powinniśmy im w tym pomóc.
1. Jak?
1. Podsycimy ogień, żeby zobaczyli dym. Albo
spró-
2.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
115
bujemy dojść do najbliższego szlaku. Albo pójdziemy
tamtą drogą, żeby się przekonać, dokąd prowadzi. Do
diabła, nie wiem. Coś musimy zrobić.
1.
Tak, masz rację, oczywiście - odparła Alex.
Wstała i zaczęła się ubierać.
1.
Co ty robisz? - zapytał Luke.
1.
Skoro mamy brnąć przez śnieg, to pomyślałam,
że najpierw trzeba coś na siebie włożyć.
Luke wyszczerzył zęby w uśmiechu.
1.
No, nie wiem. Odkąd wymyśliłaś ten tytuł
artykułu, wyobrażam sobje, że baraszkujesz ze
mną nago po śniegu.
1.
Jesteś niemożliwy - oznajmiła, wyciągając do
niego rękę. - No chodź, leniuchu.
Luke chwycił jej rękę i wstał. Miała rację. Robił się
leniwy. Leniwy i zadowolony. Nigdy nie potrafił usie-
dzieć długo w jednym miejscu, a teraz nagle zadowalał się
przebywaniem,w tym małym domku przez cały dzień.
I zastanawiał się nad tym, co go przedtem tak gnało. Przez
całe swoje dorosłe życie dokądś mu się śpieszyło. Kiedyś
nazywał to umiłowaniem przygody. Teraz powątpiewał
w prawdziwość tego określenia.
Zaczynał kwestionować wiele rzeczy. Znowu od-
czuwał niepewność. Gdzieś w oddali, na horyzoncie
umysłu, majaczyły schludne białe płotki. Odpychał od
siebie tę wizję. Ciesz się tą fantastyczną sytuacją,
Stratten, mówił sobie. Ulegając nastrojowi, psujesz jedy-
ną dobrą rzecz, jaka ci się przytrafiła w życiu.
Podczas gdy Luke wkładał ubranie, Alex wyglądała
przez okno. Jej twarz oświetliły promienie słońca; prze-
chyliła głowę, żeby się nimi rozkoszować. Wiatr zupełnie
ucichł. W powietrzu nadal wyczuwało się chłód, ale
pogoda była piękna. Z krzewów i drzew zwisały czapy
śniegu, które roztapiały się w słońcu.
Alex chwyciła kurtkę Luke'a, która wisiała na haku
przy drzwiach, i zarzuciła ją sobie na ramiona, po czym
szeroko otworzyła drzwi i wyszła na dwór.
116
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
1.
Hej, zaczekaj na mnie! - krzyknął Luke.
1. Zaczekam - odparła, wdychając świeże
powietrze.
- Ależ tu jest wspaniale!
Zimny podmuch wiatru sprawił, że włożyła ręce do
kieszeni, by je rozgrzać. Czuła zapach Luke'a i wsunęła
dłonie jeszcze głębiej w wełnianą podszewkę. Zerwała
z okapu nad drzwiami spiczasty sopel i zaczęła go ssać,
podziwiając piękną scenerię zimową.
1.
Wyglądasz jak mała dziewczynka -zauważył
Luke, stanąwszy za jej plecami.
1.
Czuję się jak mała dziewczynka -.odrzekła
Alex.
- Czuję się wolna.
Wyciągnęła rękę z soplem. Luke ostentacyjnie go
polizał.
- Ja też - powiedział.
Objął ją ramionami, przyciągnął do siebie i pocałował
w szyję, a potem oparł brodę na jej głowie. W miiczeniu
patrzyli na naturalne piękno okolicy. Powietrze było
rześkie i czyste, a śnieg wprost oślepiał swą białością.
Przez drzewa przedarł się znowu lekki podmuch wiatru
i Alex zadrżała z zimna. Zauważyła, że Luke ma na sobie
tylko flanelową koszulę.
- Musi ci być zimno - stwierdziła. - Masz tu swoją
kurtkę. Pobiegnę do domku i wezmę swoją.
Pomimo protestów Luke'a zsunęła z siebie jego kurtkę
i wówczas z kieszeni wypadł mały cylindryczny przed-
miot, który utkwił w śniegu. Alex i Luke pochylili się
jednocześnie, by go podnieść. Pierwsza dosięgnęła go
Alexandra.
- Co to takiego? - zapytała.
Luke zastygł. Przeszył go zimny dreszcz.
1. Film.
1. Robiłeś zdjęcia? Czego?
Wyciągnął rękę i wyszarpnął rolkę z jej dłoni.
- Krajobrazów - powiedział, wpychając rolkę do
kieszeni spodni. Zniknął w drzwiach domku, by po chwili
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
117
wybiec stamtąd ze sztucznym futerkiem Alex. - Łap! -
zawołał, rzucając jej kurtkę. - Zamiana.
Kiedy zamienili się okryciami, wyciągnął do niej rękę
i poszli w stronę zbocza. Droga była trudna, gdyż w
niektórych miejscach śnieg sięgał im do kolan. Szli pół
godziny, mijając dwa domki. Obydwa były przysypane
śniegiem i puste. Im niżej opadała droga, tym więcej
śniegu utrudniało marsz. Alex ciągle się ślizgała, ponie-
waż jej buty nie nadawały się do tego rodzaju wypraw.
Parę razy omal nie pociągnęła za sobą Luke'a.
1.
To nie jest dobry pomysł - stwierdził Luke, kiedy
przystanęli, żeby odpocząć. - Może tylko jedno z
nas powinno pójść dalej.
1.
Tak - odparła Alex. - Ja.
1. Mowy nie ma. Ja pójdę dalej. Ty wracaj do
domku.
1.
Luke, bądź rozsądny. Nie mamy pojęcia, dokąd
prowadzi ta droga, jeżeli w ogóle dokądś
prowadzi. Nie możesz brnąć przez śnieg, skoro
twoje kolano jest w takim stanie.
1.
Spenetruję większy obszar niż ty - odrzekł
Luke.
- Może i tak. Ale co będzie, jeśli nie zdołasz wrócić?
Miała rację. Nawet gdyby udało mu się zejść na dół,
powrót mógłby nastręczyć ogromne trudności. Gdyby nie
dotarł do jakiegoś szlaku, ugrzązłby na dobre. Alex
podeszła do niego i objęła go ramionami.
- Proszę cię, wracajmy do domku - powiedziała.
Luke przytulił ją do siebie. Pochylił się i pocałował
dziewczynę. Była tak przyjemna w dotyku, że z trudem
się od niej oderwał.
1.
Ten śnieg naprawdę się topi - powiedział,
usiłując przekonać raczej siebie niż Alex.
1.
Jeden dzień więcej nie zrobi różnicy - dodała.
W skrytości ducha liczyła na to, że Luke się z nią
zgodzi. Chciała wrócić do domku. Pragnęła,
żeby ich uczucie scementowała jeszcze jedna
noc.
1.
Dobrze - powiedział Luke i Alex odetchnęła z
ulgą.
2.
118
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
-Wracajmy. Jeśli szukają nas helikopterem, to zobaczą dym
z komina, pod warunkiem, że będziemy palić w kominku.
Alex uśmiechnęła się, aonpocałowałjąwczubeknosa.
- Zadowolona? - zapytał. Alex skinęła głową.
- Wiesz co? Myślę, że ty po prostu chcesz, żebym znowu
położył się obok ciebie na materacu, ot co.
Alex lekko ugryzła go w podbródek, a potem musnęła
jego policzek wargami.
1.
Hmm, to zależy. Co masz do zaoferowania? -
zagadnęła.
1.
Jak łatwo zapominamy o pewnych sprawach.
1.
Ja nie zapomniałam. Ale rzeczywiście nie mamy
już prezerwatyw. Zeszłej nocy zużyliśmy
wszystkie.
Luke uśmiechnął się tajemniczo.
- Istnieją inne sposoby uprawiania miłości, Alexand
re - zauważył.
W jego oczach tliły się figlarne iskierki. Alex posłała
mu bojaźliwy uśmiech.
1.
Nie miałam o tym pojęcia. Przecież do niedawna
byłam dziewicą. Musisz mi wytłumaczyć, co masz
na myśli.
1. Wolałbym ci to zademonstrować.
1. W takim razie na co czekamy?
Luke wziął ją za rękę i pociągnął za sobą. Wspięli się
na wzgórze dwa razy szybciej, niż z niego zeszli.
Roześmiani i zziajani, omal nie upadli na próg domku.
Ogień w kominku jeszcze się palił, a pokój był ciepły
i przytulny. Alex czuła się tak, jakby wróciła do domu.
Zrzuciła kurtkę i szybko się rozebrała, a następnie, udając, że
nurkuje, skoczyła na materac. Luke obserwował jej dokazy-
wanie i pokręcił głową z niedowierzaniem. Alex uwodzicie-
lsko skrzyżowała nogi i zwróciła ku niemu ramiona.
1.
Może najpierw byś mnie nakarmiła - zagadnął
Luke. Alex potrząsnęła głową.
1. Jestem głodny.
- Ja też - oświadczyła Alex i zaraz poklepała miejsce
obok siebie. - Czekam na pierwszą lekcję, panie Stratten.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
119
1. Naprawdę?
1.
Ależ tak. Chyba że wprowadziłeś mnie w błąd.
Może w rzeczywistości nie znasz innych
sposobów uprawiania miłości.
1. Och, znam je doskonale.
1. Wobec tego... spełnij obietnice.
Luke rzucił kurtkę na podłogę. Z rozmyślną
powolnością zdjął koszulę, odsunął zamek dżinsów i
ściągnął spodnie razem z butami, by po chwili położyć
się obok Alex. Nie dotykając dziewczyny, nachylił się
nad nią i pocałował ją tak czule, że poczuła palący ból w
brzuchu.
- Chcę się z tobą kochać. Jeszcze jeden raz, kochanie,
zanim opuścimy to miejsce - szepnął.
- Pokaż mi, jak - odparła łagodnie.
Przyciągnął ją do siebie i błądził rękami po całym ciele
dziewczyny.
- Sposób numer jeden - powiedział, całując ją za
uchem, w policzek i miękkie zagłębienie pomiędzy
obojczykami.
- Mmm, już rozumiem - mruknęła.
Pocałowała go w szyję i zaczęła kąsać Luke'a w
ramię,
wodząc paznokciami po jego plecach.
1. Właśnie o to ci chodzi? - zapytała.
1.
Jakie to przyjemne - stwierdził Luke, który w
dalszym ciągu dotykał każdego skrawka ciała
Alex.
1. Pokaż mi coś więcej - błagała.
1. Sposób numer dwa.
Ręka Luke'a ześlizgnęła się po brzuchu dziewczyny.
Jego palce zanurzyły się w gnieździe rudawych włosków
i zaczęły łagodnie je drapać, co sprawiło, że Alex głośno
wykrzykiwała imię swego kochanka. Rozchyliła nogi, a
Luke nie ociągał się z reakcją na jej milczące za-
proszenie i po chwili pieścił kciukiem to
najwrażliwsze Alex miejsce, podczas gdy ona jęczała i
prężyła się z rozkoszy. Nie zapominała o własnych
palcach, które wkrótce objęły jego nabrzmiały członek.
Luke zadrżał.
120
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
1.
Czy robię to prawidłowo? - zapytała z
zapierającą dech w piersiach niewinnością.
1. Z pewnością jesteś na właściwej drodze.
1.
Kontynuuj - powiedziała. - Jaki jest sposób
numer trzy?
1.
Sądzisz, że potrafisz go opanować? - zagadnął
Luke.
1. Skoro ty możesz, to ja też.
1. Dobrze, oto on.
Teraz pieszczeniem zajęły się usta Luke'a, które
całowały i kąsały każdy miękki skrawek ciała Alex.
Następnie Luke penetrował jej intymne miejsce, a jego
język delektował się tym wrażliwym zakątkiem. Alex
wygięła ciało w łuk i wykrzykiwała imię kochanka,
zdumiona nagłością i intensywnością doznań, które prze-
żywała za sprawą jego języka i warg. Wreszcie opadła na
materac. Jej serce waliło w szalonym tempie, była zupełnie
wyczerpana. Czuła się tak, jakby umarła i poszła do nieba.
- O, tak - oznajmiła po dłuższej chwili. - Sposób
numer trzy zdecydowanie przypadł mi do gustu.
Luke zachichotał. Na twarzy Alex pojawił się
uśmiech. Czuła się zaspokojona i przekonana, że może
zrobić wszystko. Triumfalne spojrzenie Luke'a dodawało
jej pewności siebie.
- Teraz twoja kolej - powiedziała.
Przewróciła Luke'a na plecy. Powoli, ukradkiem,
pochyliła się nad nim i powtarzała jego zabiegi sprzed
kilku minut.
- Czy dobrze to robię? - pytała, a jednocześnie
wodziła językiem po jego klatce piersiowej i płaskich
męskich sutkach, cały czas szykując się do ataku na
miejsce, w którym rodziło się jego pożądanie.
Luke mruczał z aprobatą i gładził Alex po plecach,
a kiedy objęła ustami to najwrażliwsze miejsce, dosłow-
nie zesztywniał wskutek rozkoszy. Alex objawiła wielki,
wrodzony talent, toteż jego ciało reagowało na jej
pieszczoty szybciej, niżby tego chciał. Wplótł palce w jej
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
121
włosy i próbował ją powstrzymać. Alex przechyliła
głowę.
1. Coś nie tak?
1.
Myślę, że powinniśmy wypróbować sposób
numer trzy następnym razem - powiedział bardzo
napiętym głosem.
1.
Nie sądzę - odparła Alex i powróciła do
miejsca, w którym przerwała swoje zabiegi.
1.
Przestań, och, Alex... Nie... Alex... Och, nie
przestawaj.
Nie przestała.
Alexandre obudził jakiś dźwięk. Luke nadal spokojnie
spał u jej boku. Przez pół dnia zajmowali się wyłącznie
kochaniem, a potem, wyczerpani, zapadli w sen. Wy-
jrzała przez okno. Promienie słońca padały teraz w innym
kierunku. Było już późne popołudnie. Czekała, aż dźwięk
się powtórzy, ale to nie nastąpiło.
Powoli, ostrożnie, żeby nie obudzić Luke'a, Alex zsunęła
się z materaca. Pośpiesznie włożyła ubranie, chwyciła
kurtkę i wybiegła przez drzwi, cicho zamykając je za sobą.
Powietrze było zimne i rześkie. Przytrzymywała się gałęzi
krzewów i drzew, żeby nie stracić równowagi. Nagle
usłyszała nad głową jakiś hałas i zaczęła iść w jego kierunku.
Mijając jeden z domków, zobaczyła mężczyznę w kombine-
zonie narciarskim w jego pobliżu.
1. Kim pani jest? - zawołał do niej z ganku.
1. A kim pan jest? - zapytała.
1. Alexandra!
Alex odwróciła się, słysząc swoje imię. Nie mogła
uwierzyć własnym oczom. Zajej plecami gramoliło się na
wzgórze co najmniej sześciu mężczyzn, którzy ciągnęli
rozmaity sprzęt ratowniczy, a pośrodku kroczył nieco
korpulentny, jakże znajomy mężczyzna...
- Tata!
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
Zanim uświadomiła sobie, co zaszło, znalazła się w
niedźwiedzim uścisku ojca, który pozbawił ją tchu.
Ojciec nigdy nie okazywał swoich uczuć w tak wylewny
sposób, toteż jego gwałtowna reakcja zaskoczyła ją nie
mniej niż jego obecność na wzgórzu.
Bez wahania objęła szeroką pierś Victora Becka i
odwzajemniła jego mocny uścisk. Był taki potężny i
mocny, że znowu okazywała mu dawne dziecięce
uczucia. Dopiero teraz uświadomiła sobie, jak bardzo
przerażające było całe to tkwienie w górach.
1.
Myślałem, że już cię utraciłem - powiedział
Victor Beck. Mówił stłumionym ze wzruszenia
głosem.
1.
Och, tato, tak się cieszę, że cię widzę - odparła
Alexandra. Kiedy tak stali objęci, nagle coś sobie
przypomniała. - Skąd wiedziałeś, gdzie jestem?
1.
Nie teraz, Alexandre Porozmawiamy o tym po
powrocie do kurortu.
Victor Beck szybko dał sygnał jednemu z członków
ekipy ratowniczej, chwycił dziewczynę za ramię i zaczął
schodzić ze wzgórza.
- Nie, zaczekaj! - zawołała Alex. - Ktoś jeszcze ze
mną jest - powiedziała, wskazując domek przy ścieżce.
- Mężczyzna. Ma, hm, jest ranny w kolano. Nie wiem,
czy zdoła zejść o własnych siłach.
- Pójdzie po niego reszta ekipy - oznajmił Victor.
- No, chodź, Alexandra.
1. Tato, nie mogę go tak zostawić. On... On jest...
1. Słucham.
2.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
123
- Uratował mi życie.
Victor Beck bardzo długo przyglądał się swojej córce.
- Czy rzeczywiście?
Ironia w głosie jej ojca była przytłaczająca niczym
mokry śnieg na drzewach.
1.
Zakładam, że mówimy o tym samym
mężczyźnie? O Lucasie Strattenie?
1. Tak, znasz go?
1. Wiem coś o nim. Zastanawiam się tylko, czy ty
znasz jego zawód.
1. Jest reporterem.
1. Pracuje dla brukowców. Śledził cię.
1. Wiem. Mówił mi o tym. Jak mnie znalazłeś,
tato?
1.
Zadzwonił do mnie niejaki Joe Ryan.
Oświadczył, że jeśli zgodzę się na specjalny
wywiad, to on mi powie, gdzie jesteś... i z kim.
Zdaje się, że ta gazeta opłacała panu Strattenowi
podróż i kurort powiadomił ją o jego zniknięciu.
Ryan zadzwonił do mnie natychmiast. Nie miał
zamiaru zadowolić się przeciętną historyjką, skoro
mógł zdobyć coś prawdziwie sensacyjnego.
1.
I ty się zgodziłeś? - zapytała Alexandra,
poirytowana, że jej ojciec w ogóle zgodził się
pertraktować z Ryanem.
1.
Naturalnie, że się zgodziłem! Nie miałem
pojęcia, gdzie jesteś. Strasznie się o ciebie
martwiłem. Ty sobie uciekasz tuż przed ślubem.
Co miałem myśleć? Pragnąłem, żeby moja córka
wróciła do mnie. Kiedy zadzwoniłem do kurortu i
dowiedziałem się, że prawdopodobnie porwała
cię lawina, od razu tu przyleciałem i zorganizo-
wałem ekipę ratunkową. Sprowadziłem swoich
ludzi. Ta cholerna śnieżyca nie pozwoliła nam
przybyć wcześniej. No, ale chodź - dorzucił,
ciągnąc ją za rękę. - Jest bardzo zimno i widzę
twoje zmęczenie. Jadłaś cokolwiek?
1.
Tak, na szczęście znaleźliśmy schronienie.
Domek był dobrze zaopatrzony - odparła Alex i
znowu szarpnęła ojca za ramię. - Tato, nie mogę
zostawić Luke'a. Pozwól mi pójść tam z ekipą
ratunkową.
2.
124
ftOCATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Dlaczego troszczysz się o jakiegoś reportera, Ale-
xandre? Przecież ich nienawidzisz.
^ On nie jest taki jak inni. Powiedział mi wszystkd °
s
obie. Jest wolnym strzelcem, podróżuje po całym
swiecie i zbiera materiały.
- Brawo. Czy powiedział ci również i to, że ma
sprzedać artykuł o tobie do najbardziej podłego brukowcal
" On nie da im tego artykułu. Obiecał mi to.
Victor zmrużył oczy i spojrzał na córkę.
-A ty mu wierzysz?
- Tak.
Dotychczas nigdy nie byłaś aż tak naiwna, Alexand-
ra Co się z tobą stało w ciągu tych dwóch dni? - zapytał,
spoglądając w stronę domku.
Alex zawahała się. Doszła do wniosku, że ojcowie nie
powinni wiedzieć wszystkiego.
- Mc się nie stało. Rozmawialiśmy, i tyle. Opowie-
dział mi całą historię i przyrzekł, że nie wykorzysta
zgromadzonych materiałów do artykułu o mnie.
-
- A co ze zdjęciami? - zapytał Victor.
-
- Jakimi zdjęciami?
1.
Tymi, które przedstawiają ciebie nagą, kiedy bie-
rzesz gorącą kąpiel. Mają ozdobić okładkę wraz
z opo-wieścią o uratowaniu ciebie. Powiedział
ci, że nie wykorzysta również tych zdjęć?
1.
Nie ma żadnych zdjęć, tato. Skąd ci to przyszło
do głowy?
~- Ryan opowiedział mi wszystko o swojej umowie ze
Strąttenem. To fotoreporter, Alexandre A może nie
raczył cię o tym powiadomić?
Przypomniała sobie rolkę, którą Luke jeszcze tego
ran
ka dosłownie wyrwał jej z ręki. Zapytała go wtedy, czy
czegoś przed nią nie ukrywa...
"- Tak, chyba zapomniał wspomnieć o tym ważnym
szczególe - odrzekła, a raczej cicho mruknęła. Victor
znowu chwycił ją za ramię.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
125
1.
Czy teraz możemy już iść? Stopy mi zamarzają
od stania w śniegu. Pogadamy w hotelu i wtedy
opowiesz mi całą historię.
1. Domek - powiedziała nieco oszołomiona.
1. Co z tym domkiem?
1.
Trzeba tam posprzątać, uzupełnić zapasy. Właś-
ciciele...
1.
Alex, na miłość boską, oczywiście zajmiemy się
tym. Też masz powód do zmartwienia.
Alex podążała za ojcem. Obejrzała się na domek.
Wchodziła do niego ekipa ratunkowa z zestawem pierw-
szej pomocy i noszami. Zastanawiała się, co poczuje Luke,
kiedy obudzą go ci mężczyźni. Czy domyśli się, gdzie ona
jest i co się z nią stało? Potem w jej umyśle powstał inny
obraz: Luke podglądający ją z ukrycia, robiący jej zdjęcia,
podczas gdy ona relaksowała się w wannie z gorącą wodą...
Jak on mógł to zrobić?
Alexandra przygryzła wargę i usiłowała powstrzymać
łzy. Przełknęła swój ból, gniew i strach, i posłusznie
kroczyła za ojcem. Mróz szczypał ją w policzki i wywoływał
mrowienie w rękach, ale kiedy zaczęła sobie uświadamiać
głębię zdrady Luke'a, czuła już tylko bolesną, lodowatą
skorupę, która zaczęła powstawać wokół jej serca.
Jeżeli zaraz nie wypuszczą mnie z tego cholernego
kaftana bezpieczeństwa, to naprawdę oszaleję, pomyślał
Luke. Przekręcił się na noszach. Ekipa ratunkowa scho-
dziła z nim ze wzgórza.
1.
Mogę chodzić! - krzyknął po raz dziesiąty. Dwaj
mężczyźni ignorowali go i nie przerywali marszu,
niemiłosiernie szarpiąc noszami na każdym
metrze drogi.
1.
Nie trzeba mnie nosić - dorzucił. - Możecie mnie
puścić.
Nie doczekał się żadnej reakcji. Westchnął, a następ-
nie znowu położył głowę na małej poduszce. Gdzie była
Alex? Zastanawiał się nad tym Bóg wie który raz.
126
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Członkowie ekipy ratunkowej wpadli do domku niczym
komandosi. Powiedzieli mu tylko, że Alex czuje się
dobrze i wraca do kurortu.
Dlaczego na niego nie poczekała? To było zupełnie
bez sensu. W jednej chwili kochali się, a w następnej
ciągnięto go po wzgórzu jak worek ziemniaków.
Jazda do kurortu również nie należała do wygodnych.
Cieszył się tylko z faktu, że zdołał przekonać ratowników,
by zabrali go do uzdrowiska, a nie do szpitala, jak
pierwotnie planowali. I nikt niczego nie wiedział. Zdobył
tylko informację, że ekipa ratunkowa pracuje dla Victora
Becka.
Luke zazgrzytał zębami. Powinien był się tego domyś-
lić. Któż jak nie potężny Victor Beck zdołałby wyreżyse-
rować taki dramat? Zapewne urządzał teraz konferencję
prasową u podnóża góry i twierdził, że samodzielnie
uratował swoją przestraszoną córkę i jej towarzysza.
Jeżeli w ogóle zamierzał wspomnieć o Luke'u. Praw-
dopodobnie szybko zapomni o tajemniczym reporterze,
który uratował życie Alex.
Luke nie dbał o uhonorowanie swoich zasług. Zrobiłby
to wszystko nawet i sto razy, choćby po to, żeby spędzić te
dni i godziny z Alex. Wciąż miał przed oczami jej twarz
skąpaną w blasku ognia. Nie, nie sto razy. Tysiąc. Albo
i więcej.
Kiedy uderzyli w jakieś wyboje na drodze i zabolał go
żołądek, powrócił do rzeczywistości. Ujrzał kurort. Pojazd
zwolnił i podjechał krętym podjazdem pod drzwi wejścio-
we. Wokół samochodu zaroiło się od ludzi. Niektórzy z
nich mieli aparaty fotograficzne i robili mu zdjęcia. Był
związany jak indyk przed Dniem Dziękczynienia.
1.
Zabierzcie ich stąd! - wrzasnął do członków
ekipy ratunkowej. Znowu go zignorowali. Kim
byli ci faceci? Robotami? Wreszcie karetka
stanęła. Ratownicy ściągnęli Luke'a z noszy i
położyli go na specjalny wózek.
1. To się robi trochę niedorzeczne, panowie -
powie
2.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
127
dział do swoich oprawców. - Mogę chodzić. Uwierzcie
mi.
Jazda przez hol była równie upokarzająca. Krążyli nad
nim jacyś obcy ludzie. Zadawali pytania, na które nie miał
zamiaru odpowiadać. Pragnął jedynie zejść z wózka i
odnaleźć Alex. Wmawiał sobie, że kiedy znajdzie się
w swoim pokoju, na swoim łóżku, dadzą mu spokój. Przez
parę chwil próbował trzymać nerwy na wodzy, ale
niezupełnie mu się to udało, gdyż pośrodku zgrai repor-
terów zobaczył Victora Becka.
Nawet nie podejrzewał, że zostało mu jeszcze dość
siły, by uwolnić się z więzów. Wózek nadal jechał w
stronę windy, ale on już z niego zeskoczył, ku
ogromnemu zdumieniu człowieka, który go cały czas
ciągnął.
1.
Dzięki za podwiezienie - powiedział, szybko
salutując ekipie. Jego noga zesztywniała, ale
zdołał dojść do grupy ludzi, która stała na
środku pokoju.
1. Panie Beck - zawołał.
Zgromadzeni ludzie odwrócili się, by na niego spoj-
rzeć. Powoli zrobili mu przejście, dzięki czemu mógł
dumnie podejść do człowieka, który najwyraźniej dyry-
gował całym tym zamieszaniem.
- Gdzie ona jest? - zapytał Luke.
Victor Beck obrzucił Luke'a czujnym spojrzeniem.
Zmrużył oczy i powoli, w niemal obraźliwy sposób,
zlustrował go od stóp do głów.
1.
Luke Stratten, prawda?
1.
Dobrze wiesz, kim jestem, Beck. A teraz gadaj
pan, gdzie ona jest.
1.
Doprawdy, chyba nie sądzisz, że ci pozwolę na
spotkanie z moją córką? - odparł Beck, sprawiając
wielką
satysfakcję reporterom, którzy
uwieczniali każde jego słowo na papierze lub
taśmie filmowej czy wideo.
1. Nie ma pan nad nią władzy. Ona jest
dorosła i zaręczam panu, że chce się ze mną
zobaczyć.
2.
12$
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
1.
Możesz sobie pomarzyć, Stratten. Córka właśnie
wraca do Nowego Jorku na pokładzie mojego
prywatnego sarPolotu. Ma sporo zajęć, żeby się
przygotować dc nadchodzącego ślubu.
1.
Ślubu? O czym pan mówi? - zapytał Luke,
czując, że ogarnia go chłód. - Ona nie ma zamiaru
wychodzić za FaiTella. Zapewniała mnie o tym.
1.
Bez wątpienia powiedziałaby wszystko w
sytuacji zagrożenia. Tak czy owak, Alexandra
zgodziła się na ślub z Justinem Farrellem w
możliwie bliskim terminie.
1. Nie wierzę panu.
1.
Doprawdy nie obchodzi mnie, w co wierzysz -
pświadczył Victor Beck i odwrócił się od Luke'a,
przybierając pełną lekceważenia pozę.
1.
Sam ją znajdę - powiedział Luke i przemknął jak
buirza
między nachalnymi reporterami,
przepychając się do recepcji.
1. CzypannaBecknadaltujest?-zapytałrecepcjonistę.
1.
Nie, proszę pana. Powiedziano mi, że jak tylko
została uratowana, odleciała na lotnisko
helikopterem pana Becka. Odsyłamy jej rzeczy.
1. Są dla mnie jakieś wiadomości?
1.
Och, tak. Niejaki pan Joe Ryan gorączkowo się
o pana dopytywał. Powiedział, że ma pan do
niego zadzwonić zaraz po powrocie.
Luke wyrwał mu z ręki różową karteczkę.
- Tak, wiem, że mam do niego zadzwonić. Jakieś inne
wiadomości? Na przykład od panny Beck?
Recepcjonista potrząsnął głową.
- Nie. Bardzo mi przykro, proszę pana, nie ma innych
wiadomości.
Luke ciężko westchnął i, lekceważąc wszystkich gapiów
w holu, wziął klucz i wsiadł do windy. Kiedy znalazł się
w swoim pokoju, opadł na łóżku i zmierzwił włosy.
Co się stało? Co mogło tak niespodziewanie zmienić
zamiary Alexandry? Istniało tylko jedno wytłumaczenie
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
129
tego wszystkiego: Beck kłamał. Na pewno pod jakimś
pozorem porwał Alexandre i przeszkodził jej w zo-
stawieniu wiadomości dla niego. Nie mogło być inaczej.
Przecież okazała mu uczucie, oddała mu się. To był jej
pierwszy raz i oddała swoje dziewictwo jemu. Przez te
dwa dni poznał ją wystarczająco dobrze, by wiedzieć, że
łączyło ich coś bardzo, bardzo wyjątkowego, coś, co nie
pozwoliłoby jej odejść od niego tak łatwo, i to w ramiona
innego mężczyzny. Na myśl o tym, że mógłby jej dotykać
ktoś inny, zrobiło mu się niedobrze, a w jego żyłach
zawrzała krew.
Nie zrobiłaby tego.
Nie mogłaby.
Alex, którą znał, należała do niego.
Alex, którą znał. No właśnie. A jeśli jej ojciec miał
rację? Może obiecywała mu złote góry, kiedy siedzieli
zamknięci w domku, a potem wszystko jej się odmieniło?
To przecież on na początku okazywał niechęć. Ona
wyznawała miłość, a przynajmniej powiedziała, że ją do
niego czuje. To on ją odrzucił, twierdząc, że ma mętlik
w głowie i woli niezależność. Kto wie, może wzięła sobie
jego słowa do serca. Kto wie, może uznała, że lepiej będzie
zniknąć z jego życia, nawet nie pytając go o pozwolenie.
Powiedział sobie, że zasłużył na takie potraktowanie.
Tego ranka Alex pragnęła tylko jakiegoś wsparcia,
odrobiny nadziei na to, że będą mogli żyć razem. A on
poczęstował ją tylko starą wymówką, do której uciekał się
zawsze, kiedy ktoś stawał się dla niego zbyt bliski, kiedy
zaczynał zbytnio przywiązywać się do danej osoby.
Tak jak teraz.
Zacisnął powieki. Boże, tak bardzo mu na niej zależa-
ło, jego uczucie było tak głębokie. Nie potrafił sobie
wyobrazić, że już nigdy jej nie zobaczy. Nawet nie
dopuszczał do siebie myśli, że jej nie dotknie, nie
pocałuje, nie zagłębi się w niej kolejny raz.
Ten kolejny raz wydawał się bardzo odległy w czasie.
130
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Zaskoczyło go głośne pukanie. Wstał i podszedł do drzwi.
1. Kto tam?
1. Victor Beck.
Luke otworzył drzwi i do pokoju wszedł ojciec
Alexandry.
1. Czego pan chce? - zapytał starszego mężczyznę.
1. Ile? - odrzekł Beck.
1. Ile za co?
1.
Za zdjęcia. Zdjęcia mojej nagiej córki. Ile za nie
chcesz?
- Skąd pan wiedział...?
Victor machnął ręką.
1.
Nie przyszedłem tu marnować czasu na
pogaduszki, Stratten. Nie chcę widzieć mojej
córki na pierwszych stronach wszystkich marnych
brukowców na świecie. Po prostu podaj cenę.
Zapłacę ci co najmniej tyle, ile oferował ci
Ryan. Dam ci dwukrotnie większą sumę.
1.
Joe zadzwonił do pana?
1.
Oczywiście, że do mnie zadzwonił. A jak inaczej
odnalazłbym Alexandre?
1. Nie wiem. Przez prywatnych detektywów?
1.
Wbrew temu, co się powszechnie sądzi, nie
pracują tak dobrze. Zwłaszcza jeśli dany człowiek
nie chce, żeby go odnaleziono. Alexandra nie
chciała. Pytam jeszcze raz. Ile?
Luke spojrzał na sufit i obrócił się na pięcie.
1. One nie są na sprzedaż. Za żadną cenę.
1.
Nie bądź śmieszny, Stratten. Wiem, że
potrzebujesz Pieniędzy. Ryan opowiedział mi
całą historię. Proponuję ci dwukrotność sumy,
którą miałeś od niego otrzymać. Nie bądź uparty.
1.
Nie jestem uparty. Mówiłem poważnie. Te foto-
grafie nie są na sprzedaż. Nie sprzedam ich ani
panu, ani Jfje'emu. Nikomu.
1. W ogóle nie zamierzasz ich sprzedawać?
1. Nie.
1. Dlaczego?
2.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
131
1. To moja sprawa.
1.
Śmiem twierdzić coś innego. Te zdjęcia
przedstawiają moją córkę. To również w dużym
stopniu moja sprawa.
1.
Gdzie jest Alex? Muszę z nią porozmawiać.
1.
Ona nie chce się z tobą widzieć. Bardzo wyraźnie
to podkreśliła - oznajmił Victor.
1. Wie o tych zdjęciach?
1.
Tak. Powiedziałem jej. Nie pomyślałeś, że może
się o tym dowiedzieć?
Luke zawahał się, a potem pokręcił głową.
- Nie pomyślałem - odparł z szyderczym, pozbawio
nym radości śmiechem. - To było dość głupie, prawda?
Victor postanowił zlekceważyć retoryczne pytanie
Luke'a.
1.
Skoro nie zamierzasz sprzedawać tych zdjęć, to
daj mi je.
1. Nie. Są moje. Zachowam je dla siebie.
1.
Po cóż chcesz je zatrzymać? - zagadnął Victor.
1.
Na pamiątkę - odrzekł Luke i smutno się
uśmiechnął.
Luke spakował torby i postawił je w pobliżu drzwi,
czekając na samochód. Wziął prysznic i przebrał się, a
potem bezskutecznie próbował uciąć sobie drzemkę.
Przeszkodziło mu napięcie i natłok chaotycznych myśli.
Na razie jego głównym celem był możliwie szybki
powrót do Nowego Jorku. Nie miał pojęcia, co się stanie,
kiedy już tam dotrze. Pamiętał o Afryce. Wprawdzie
wydawało mu się, że ostatnie wydarzenia trwały ogrom-
nie długo, ale w rzeczywistości upłynęły zaledwie dwa
dni. Mógł przełożyć termin odlotu i dopiero później
martwić się o pieniądze.
Ale przecież była jeszcze Alexandra. Czy mógł opuś-
cić kraj, skoro ich sytuacja nie została wyjaśniona? Czy
mógł wyjechać i pozwolić, żeby poślubiła Farreila? Czy
mógł to wszystko porzucić, nawet nie oglądając się za
siebie? Nie, musiał się z nią zobaczyć przed odlotem.
132
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
Chciał dać jej sposobność powiedzenia mu wprost o ślu-
bie z innym mężczyzną. Przynajmniej tyle była mu winna.
Temperatura na dworze spadła, toteż z jego ust
wydobywała się para. Podniósł kołnierz wełnianej
kurtki i rozmyślał nad tym, co ma robić dalej.
- Psst.
Luke odwrócił się. Nie dostrzegł nikogo.
- Jestem tutaj.
Luke zobaczył, że zza kolumny po drugiej stronie
wejścia wysuwa się czyjaś ręka. Rozejrzał się na boki,
a potem podszedł do kolumny.
1. Kto tam? - zapytał.
1. To ja, Tony. No wiesz, ten facet od skuterów
śnieżnych.
1.
Ach, tak. Tony, jak się masz? - zagadnął Luke,
zerkając na podjazd, gdzie miał się pojawić
samochód.
1. Nie wierzyłeś mi, prawda?
1. W co?
1. No, w tę śnieżycę. Ja cię przed nią ostrzegałem.
1.
Tak - zgodził się Luke. - Pamiętam.
1. Mam ci do powiedzenia jeszcze jedną rzecz.
1. Góż takiego?
1. To cię będzie kosztowało.
1. Wybacz, człowieku, ale jestem zupełnie bez
forsy.
1.
A tam, niech ci będzie - odparł Tony. - I tak ci
powiem. Znasz tę kobietę, z którą zaginąłeś?
1. Alexandre?
1. Tak. Ona nadal tu jest.
1.
Tutaj? W kurorcie? Cudów nie ma. Odleciała
dziś po południu helikopterem ojca. Zapewne jest
już w Nowym Jorku.
1.
Nie bądź tego taki pewien - odrzekł Tony. -
Powiedzieli to tylko dlatego, żeby pozbyć się
prasy. Ona nadal tu przebywa. W tej samej willi.
Luke obrzucił go uważnym spojrzeniem.
- Nie żartujesz?
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
133
- Nie żartuję. Widziałem ją. Ona tu jest.
Lukę uważnie się rozejrzał. Wokół niego zrobiło się
pusto: kiedy odeszła prasa, ludzie ulotnili się. Popatrzył
na zegarek. Zbliżała się pora kolacji, toteż większość
gości schodziła do jadalni.
1.
Popilnowałbyś tych bagaży? - zapytał Luke.
1. Nie ma problemu. Idź do niej.
Alexandra pogrążała się w czarnych myślach. Nigdy
nie odczuwała takiego wyczerpania fizycznego, a jednak
nie mogła zamknąć oczu na dłużej niż dziesięć sekund.
Atłasowa pościel była zimna i przyjemna w dotyku, ale
materac wydawał się zbyt miękki po dwóch dniach spania
na podłodze.
Nie mogła zasnąć, toteż wstała i podeszła do toaletki,
żeby wyszczotkować włosy. Długa gorąca kąpiel była
cudowna, podobnie jak królewska kolacja, którą zamówił
dla niej tata. Ale prawie nie tknęła wymyślnych dań. Tata
zapytał ją, czy czuje się dobrze. Zapewniła go, że jest tylko
zmęczona, ale nie mówiła całej prawdy. Była chora -jej
serce przepełniała rozpacz.
Jak Luke mógł to zrobić? Wciąż zadawała sobie to
pytanie. Był dla niej taki czuły, łagodny, kochający.
Dałaby głowę, że żywił dla niej głębokie uczucie. I chociaż
niewiele mówił, potrafił przekazać jej bardzo wiele mową
rąk i warg, siłą i namiętnością swoich pieszczot.
To nie mogło być kłamstwo. W przeszłości nie umiała
postępować z mężczyznami, ale przecież nie była aż tak
kiepska w rozpoznawaniu cech ich charakteru. Niestety,
bez względu na to, jak bardzo starałaby się usprawied-
liwić zachowanie Luke'a, pozostawały fakty. Jej ojciec
zdobył się nawet na pójście do niego, ale Luke nie chciał
mu oddać filmu.
Co zamierzał zrobić z tymi zdjęciami? Ukryła twarz
w dłoniach. To byłoby o wiele gorsze niż niepowodzenie
w szkole pielęgniarskiej. Tu nie mogło być mowy
134
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
o fotomontażu. Zdjęcia ukazywały ją nagą, w rzeczywistej
sytuacji. Nie miała wątpliwości, że są to wyraźne,
profesjonalne zbliżenia. Krótki czas spędzony z Lukiem
uświadomił jej, że jest cholernie dobry we wszystkim,
czego próbuje. Gdyby autorem zdjęć był ktoś inny, czułaby
się upokorzona, ale jakoś by to zniosła. Ale Luke...
Boże, jakże on ją zranił. Dała mu mnóstwo okazji do
wyjawienia prawdy. Jeśli nie zamierzał wykorzystać tych
fotografii, to dlaczego o nich nie wspomniał? Wiedziała,
jak bardzo potrzebował pieniędzy na tę afrykańską
wyprawę. Ale przecież tata proponował mu pieniądze,
większe niż brukowiec, a mimo to Luke nie oddał mu
filmu. Musiała istnieć jakaś inna prrzyczyna.
Podniosła oczy i zobaczyła swoje odbicie w lustrze.
Szantaż! Czy mogło chodzić o coś takiego? Ależ tak! Po
co miałby dokonywać jednorazowej sprzedaży, skoro
mógł ciągle machać przed nią tymi zdjęciami, żeby
finansowała jego kolejne wyprawy?
Ból w środkowej partii ciała stawał się tak nieznośny,
że musiała zgiąć się wpół. Znowu walczyła ze łzami, ale
nie była w stanie stłumić jęku.
Z zadumy wyrwało ją głośne pukanie. Alexandra
wstała i zbliżyła się do drzwi wychodzących na patio.
Ciężkie zasłony były szczelnie zasunięte, gdyż nad-
chodziła noc. Odsunęła je nieco i patrzyła w mrok.
Drgnęła na widok twarzy Luke'a za szybą.
1. Wpuść mnie - powiedział. Jego głos był przy-
tłumiony z powodu dzielącej ich szyby.
1. Odejdź.
1.
Alexandre, otwórz drzwi.
1. Nie.
1.
Stoję na krawędzi. Jeśli nie otworzysz tych
drzwi, spadnę.
1. Dla mnie to nie ma żadnego znaczenia.
1. Alex...
Zasunęła zasłony i odeszła. Jak Luke śmiał tu przy-
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
135
chodzić i szukać jej! Jak śmiał nawet pokazywać się u niej
po tych wszystkich kłamstwach...
Usłyszała szelest, a potem głuchy łoskot. Zbliżyła się
do okna. Odsunęła zasłonę i zerknęła przez szparę. Nie
było go. Tak jej się przynajmniej wydawało. Bardziej
rozchyliła zasłony, ale nadal nie dostrzegała Luke'a.
Spojrzała w lewo i w prawo. Już miała całkowicie
zasunąć zasłony, kiedy usłyszała huk w dalszej części
pokoju. Zasłoniła ręką usta i wydała z siebie okrzyk.
Z okna na przeciwległej ścianie zwisał Luke, którego
nogi znajdowały się już w środku i przewróciły stolik.
1.
Au! - wrzasnął, uderzając kolanem w parapet. -
Przydałaby mi się pomocna dłoń - dodał, usiłując
przepchnąć nogę przez mały otwór.
1.
Dlaczego miałabym ci pomóc? Jesteś kłamcą i
oszustem - oznajmiła, kładąc rękę na biodrze.
1.
Sama w to nie wierzysz - odparł Luke. Kiedy do
niej podszedł, cofnęła się.
1. Nie zbliżaj się do mnie, bo będę krzyczała.
1.
Proszę bardzo - odparł Luke, chwytając ją za
ramiona. - Krzycz.
Kiedy wpił się w jej usta, już nie stawiała oporu.
Przytuliła się do niego jak na komendę. Rozchylił jej usta
językiem, dosłownie parząc ją swoim ciepłem i dotykiem.
Bezradna, jęknęła i oplotła ramionami jego szyję. Przy-
warła do włosów Luke'a, wdychając świeżą, dobrze
znajomą woń jego ciała. Tymczasem jego ręce spoczęły
na pośladkach dziewczyny. Był podniecony. Przycisnął ją
do siebie w taki sposób, że oboje ogarnął miłosny szał.
1.
Musiałem się przekonać, czy to prawda, czy
może tylko śnię - wymruczał cicho.
1.
Och, Luke - wydyszała Alex, by po chwili zadać
dręczące ją pytanie. - Jak mogłeś?
1. Nie sądziłem, że dowiesz się o tych zdjęciach.
1.
Jak mogłam się o nich nie dowiedzieć?
Przecież gdyby zostały opublikowane...
2.
136
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
- Nie miałem zamiaru ich sprzedawać. Powiedziałem
to twojemu ojcu. Nic ci nie mówił?
- No tak, ale dlaczego nie chcesz nam ich oddać?
Luke oderwał się od dziewczyny. Sam się nad tym
zastanawiał. Jakiś upór kazał mu jednak uważać te zdjęcia za
swoją własność. To przecież dla tych zdjęć zmienił plany,
utracił swój sprzęt fotograficzny. Do diabła, ryzykował dla
nich życie. Nie zamierzał ich sprzedawać, pragnął zachować
je dla siebie. Tylko on wiedział, jak wyglądała Alex, kiedy
zobaczył ją po raz pierwszy przez obiektyw aparatu, i nie
zamierzał dzielić się tą wiedzą z nikim.
- Alexandra, nie sprzedam ich, obiecuję ci to.
Alex potrząsnęła głową.
1.
To nie wystarczy. Muszę wiedzieć, co
zamierzasz z nimi zrobić.
1. Zachowam je.
1.
W jakim celu? - zapytała.
Luke cofnął się o krok.
1. Co masz na myśli?
1. Chcę poznać twoje zamiary.
1.
Nie mam żadnych zamiarów - odrzekł Luke.
1. Żadnych?
- Wyduś to z siebie, Alex - powiedział z wyraźnym
gniewem w głosie. - Jakież to zamiary mógłbym mieć?
Alex wyczuwała rozpierającą go furię, ale nadal
drążyła kwestię. Musiała mieć pewność.
- Szantaż.
Luke uświadomił sobie, że robi się purpurowy na
twarzy. Gdyby Alex była mężczyzną, uderzyłby ją za
przypuszczenie, iż mógłby postąpić tak nikczemnie.
Zamiast tego podszedł do otwartego okna i zacisnął
pięści, żeby powstrzymać się od uderzenia kobiety.
1.
Czy tak właśnie myślisz? -
zapytał. Alex z trudem przełknęła
ślinę.
1.
Taka możliwość przemknęła mi przez
myśl. Luke pokręcił głową.
2.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
137
1.
Wcale mnie nie znasz, prawda? A
ja nie znałem ciebie, pomyślał.
1. Luke...
- Nie - przerwał z naciskiem. - Może powinienem był
na to wpaść. Szantaż. Mnie nigdy nie przemknęło to
przez myśl, ale może powinno. Faktycznie potrzebuję
pieniędzy, ty i twój ojciec ciągle mi o tym przypominacie.
Warto byłoby to rozważyć. Może zaczekam, aż weźmiesz
ślub, to za jednym zamachem zahaczę twojego staruszka
i twojego nowego męża. Podwójne pieniądze, podwójny
ubaw.
Odwrócił się i znowu zaczął się gramolić przez okno.
1.
Luke, nie odchodź w taki sposób.
Porozmawiajmy...
1.
Nie ma o czym rozmawiać, prawda? - odparł
Luke i pomachał do niej ręką. - Jak to się mówi,
dzięki za wspomnienia.
Wspiął się na krawędź muru i po raz ostatni spojrzał
na Alex. Czuł bolesne kłucie w piersiach.
- Moje gratulacje. Pozdrów ode mnie męża w noc
poślubną.
Alex podbiegła do okna. W przerażeniu wykrzykiwała
jego imię kilkanaście razy, ale nie doczekała się od-
powiedzi.
Luke Stratten opuścił jej życie równie szybko, jak w
nie wkroczył.
ROZDZIAŁ JEDENASTY
Alexandra wyjrzała przez okno swojego apartamentu
przy Piątej Alei. Widok był wspaniały, najlepszy, jaki mogło
zaoferować miasto. W Central Parku dominowała soczysta
zieleń wiosny i kwitły majowe kwiaty. Uliczni sprzedawcy
gorliwie zachwalali towar nieprzerwanemu strumieniowi
ludzi, którzy szli do swoich codziennych zajęć.
Wystawiła twarz na słońce i zamknęła oczy, wchłania-
jąc przyjemne ciepło.
- Chce pani zabrać ze sobą ten szlafrok?
Alex odwróciła się do swojej pokojówki. Calinda
trzymała orientalny szlafrok z niebieskiego jedwabiu,
który tata przywiózł jej z Chin.
- Tak, proszę, spakuj go - odparła Alex. —- Może mi
się przyda.
Nie wiadomo który raz sprawdziła toaletkę, żeby się
upewnić, iż spakowała wszystkie najważniejsze kos-
metyki. Właściwie to ich nie potrzebowała. Zamierzała
spędzić większość czasu w domu, z dala od ludzkich
oczu. Wybierała się w podróż do rezydencji ojca w Ham-
ptons, żeby odpocząć, odprężyć się i... zapomnieć.
Dwa miesiące, które upłynęły od „górskiej eskapady",
jak prasa określała jej pobyt ze Strattenem w małym domku,
wypełniła ciągła ucieczka przed wścibskimi reporterami.
Przez kilka pierwszych tygodni Alex wstrzymywała oddech
w daremnym oczekiwaniu na to, że w którymś z brukowców
pojawią się jej kompromitujące zdjęcia. Doszła do wniosku,
że może Luke mówił prawdę, przynajmniej jeśli chodziło
o te fotografie.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
139
Nowojorscy reporterzy bynajmniej nie uprzyjemniali
jej życia. Kiedy Victor Beck ogłosił, że Alexandra znowu
rozważa możliwość małżeństwa z Justinem Farrellem,
przedstawiciele prasy niczym chmara sępów zaczęli ze
zdwojoną energią uganiać się za wszystkim, co miało
jakiś związek z panną Beck.
Luke zdołał im ujść. Nie słyszała o nim od czasu, gdy
zniknął z jej pokoju w wieczór po tym, jak zostali uratowani.
Wmawiała sobie, że wcale się nim nie przejmuje. Był
kłamcą i Bóg wie kim jeszcze. Nie mogła jednak oszukać
swojego serca. Przełknęła dumę i zadzwoniła do Joe'ego
Ryana, żeby się dowiedzieć, gdzie przebywa Luke. Okazało
się, że nie marnował czasu: już nazajutrz po opuszczeniu gór
pożyczył pieniądze od Joe'ego i odleciał do Afryki.
Alexandra była zdecydowana położyć kres temu tęsk-
nemu wzdychaniu. Sytuacja stawała się nieznośna. Tłu-
maczyła sobie, że przecież przebywała z tym mężczyzną
tylko dwa dni. Nie powinien był tak bardzo absorbować
jej myśli. Nadeszła pora, żeby coś zrobić, uporządkować
sprawy i zapomnieć o wszystkim.
Ostatnie dwa miesiące wypełniły jej rozmowy z mene-
dżerami w sprawie fundacji. Zdumiewała ją ilość pracy,
która wiązała się z rozdawaniem pieniędzy. Musiała znaleźć
pomieszczenie biurowe, zatrudnić personel i przestudiować
niezliczone prośby organizacji charytatywnych o wsparcie.
Ta działalność pochłaniała mnóstwo czasu, lecz Alex było to
na rękę. Praca zmuszała ją do myślenia o czymś innym niż
tylko jej własne problemy, o kimś innym oprócz Luke'a.
Teraz jednak odczuwała potrzebę oderwania się od
spraw fundacji. Nie dbała o siebie. Schudła i przyjaciółki
nakłaniały ją do odpoczynku na Karaibach. Alex nie
chciała przebywać tak daleko od nowo założonej or-
ganizacji, toteż poszła na kompromis i wybrała słynny
skrawek raju na południowym wybrzeżu Long Island.
Do wyjaśnienia pozostała jeszcze tylko jedna kwestia.
Chodziło o Justina Farrella. Ten biedak był traktowany
140
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
gorzej niż piłeczka tenisowa podczas turnieju U.S. Open.
Ostatniego wieczoru Alex umówiła się z nim na kolację
i wytłumaczyła mu, że nigdy nie mogłaby go poślubić, riył
bardzo wyrozumiały i uprzejmy - gdyby Alex nie znała
sytuacji, mogłaby wręcz pomyśleć, że sprawiła mu ulgę.
Poranne gazety przekazały jednak zupełnie inną historię.
W rubrykach towarzyskich ważniejszych dzienników
nowojorskich zamieszczono zdjęcia przedstawiające ją
w czułej pozie z Justinem, co wywołało falę spekulacji na
temat ich ewentualnego małżeństwa.
- Wszystko gotowe - powiedziała Calinda. - Chce
pani, żebym włożyła bagaże do samochodu?
- Tak - odparła Alex. - Za parę minut wyjeżdżam.
Calinda podeszła z walizką do drzwi.
1.
Och, miałam coś pani powiedzieć. Wczesnym
rankiem dzwonił pani ojciec. Chce, żeby pani
przyszła do jego biura.
1. Mówił, w jakiej sprawie?
1. Nie, proszę pani. Powiedział tylko, żeby pani
wpadła po drodze na wyspę.
1. Dziękuję, Calindo.
Pokojówka skinęła głową i wyszła. Alex zastanawiała
się nad przyczyną telefonu ojca. Przecież rozmawiała z
nim ostatniego wieczoru. Usiłował wyperswadować jej
wyjazd. Powiedział, że nie powinna się ukrywać, lecz ona
oświadczyła, iż potrzebuje samotności. Ciekawe, co tak
ważnego miał jej do zakomunikowania.
Przeżycia w górach nie tylko „zrobiły z niej kobietę".
Pozwoliły jej dojrzeć, zmusiły ją do skoncentrowania się
na tym, co było dla niej naprawdę ważne. Wiedziała teraz,
w jakim kierunku podążyć. Praca nad Fundacją Alexand-
ry Beck ruszyła pełną parą, ale praca nad Alexandra Beck
dopiero się rozpoczęła.
Czy jej się to podobało, czy nie, zakochała się w
upartym, niezależnym, unikającym zobowiązań repor-
terze. Miała do wyboru tylu mężczyzn, a jednak zadurzy-
ła się w kimś całkowicie nieodpowiednim dla siebie.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
141
Bez ustanku dręczyły ją wspomnienia o nim, Dotyk
ręki Luke'a, smak jego pocałunków, siła jego ciała
wywoływały u niej bezsenność i nie pozwalały iść dalej
przez życie, które wydawało się teraz podzielone na dwa
okresy - przed i po Luke'u. Płakała po jego odejściu tak
bardzo, że dziwiła się, iż w jej ciele pozostawała
jakakolwiek woda.
Miłość powoduje cierpienie, powtarzała sobie bez
końca. Zwłaszcza nie odwzajemniona miłość do nie-
odpowiedniego mężczyzny. Ale żadne obwinianie Lu-
ke'a nie mogło zmienić faktu, iż ciągle za nim tęskniła.
Jej ojciec nie potrafił tego zrozumieć, a ona nie umiała
znaleźć wyjaśnienia. Po prostu wiedziała, że tak jest.
Wiedziała również, że tylko ona sama może położyć kres
swej miłości. Najlepszym sposobem wydawała się po-
dróż, która pozwoliłaby jej oderwać się od wszystkiego,
co miało związek z Lucasem Strattenem. Uznała, że
przestronny, stojący na plaży dom o wysoko sklepionych
sufitach będzie idealną odtrutką na malutki, jednoizbowy
domek w ośnieżonych górach Vermontu.
Alexandra wzięła torebkę i ruszyła do drzwi. Spieszno
jej było udać się w podróż, toteż prośba ojca wzbudzała
u niej irytację.
Wcisnęła się swoim czerwonym samochodem marki
Corvette w sznur pojazdów. Na drodze utworzył się
koszmarny, typowy dla Nowego Jorku, korek. Przesuwa-
ła się centymetr po centymetrze Piątą Aleją na południe,
w kierunku biura ojca, a jednocześnie zerkała w okna
wystawowe eleganckich sklepów. Te ambitnie
artystyczne, letnie dekoracje wprawiły ją w szczególny
nastrój.
Kiedy dotarła na miejsce, odźwierny zajął się jej
samochodem. Zawsze doceniała ten luksus w mieście,
gdzie przestrzeń parkingowa była cenniejsza od złota.
Wjechała windą na najwyższe piętro i udała się do
prywatnego skrzydła wieżowca, gdzie mieściło się im-
142
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
perium Victora Becka, którego wartość szacowano na
miliardy dolarów.
Skinęła głową recepcjonistce i niespiesznie pokonała
znajomy, wykładany mahoniem labirynt, by w końcu
dojść do obszernego biura swojego ojca. To pomiesz-
czenie nigdy nie przestawało jej zdumiewać. Było usytu-
owane w rogu budynku i z obu stron otaczały je ściany
wykonane wyłącznie ze szkła, co dawało zapierające
dech w piersiach złudzenie, iż chodzi się w powietrzu.
Tata akurat rozmawiał przez telefon i zachęcił ją gestem
ręki, żeby usiadła. Wybrała duże, wykładane skórą krzesło
obrotowe i odwróciła się na nim w kierunku szklanej
ściany. Otoczyło ją miasto. Z'tego punktu obserwacyjnego
wydawało się malutkie, ciche i idealne, wręcz bezpieczne.
Wiedziała, że pozory mylą.
1.
Wszystko gotowe do drogi? - zagadnął Victor,
odłożywszy słuchawkę.
1.
Tak, już zbierałam się do wyjścia, kiedy Calinda
przekazała mi wiadomość od ciebie. O co
chodzi, tato?
1.
O to - odrzekł Victor Beck i podał jej krótką,
odręcznie sporządzoną notatkę na pomarszczonym
papierze z odzysku. Alex szybko ją przeczytała.
Była to prośba o spotkanie w sprawach
służbowych. Jej serce aż podskoczyło na widok
podpisu Luke'a.
1. Nie wierzę w to.
1.
Ma tu przyjść za parę chwil. Myślałem, że
zechcesz być obecna.
1. Dlaczego teraz?
1. Przypuszczam, że potrzebuje pieniędzy.
1.
Potrzebował pieniędzy wcześniej. Musi istnieć
jakiś inny powód.
1.
Alexandre, nie wyczytuj z tej notatki więcej,
niż ona zawiera. Powiedziałem mu, że zapłacę
za te zdjęcia dwukrotność sumy, którą zaoferują
inni. Zapewne postanowił skorzystać z tej
propozycj. Prawdopodobnie
będzie się
targował o większe pieniądze.
2.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK 143
- Przecież miał już sposobność...
Victor przerwał jej wypowiedź machnięciem ręki.
- Apo cóż innego miałby się ze mną kontaktować?
Moja droga, nie chcę być okrutny, ale gdyby chciał
zobaczyć się z tobą, to zadzwoniłby bezpośrednio do
ciebie.
Zanim Alex zdążyła wymyślić stosowną ripostę, w po-
koju zabrzęczał intercom.
1. Pan Beck? Jakiś pan Stratten chce się z panem
widzieć - obwieściła recepcjonistka.
1.
Proszę go tu przysłać - odparł Victor i nacisnął
guzik. - Ja z nim porozmawiam - powiedział
Alexaiidrze.
Luke zatrzymał się przed drzwiami biura, chociaż
czynił to wbrew sobie. Fotografie uwierały go niczym
kamyk w bucie. Stanowiły ciągłe, irytujące wspomnie-
nie tego, co w jego umyśle było już tylko niemożliwym
do urzeczywistnienia marzeniem. Powtarzał sobie setki
razy, że najlepiej byłoby się ich pozbyć. Nie mógł się
jednak zmusić do zniszczenia tych zdjęć. Miał wraże-
nie, że w ten sposób zraniłby samą Alexandre.
Ponieważ nie był w stanie zrobić tego osobiście, uznał,
że może powierzyć zdjęcia tylko jednej osobie - Vic-
torowi Beckowi. Pomimo niechęci do układów z tym
człowiekiem czuł, że dzięki niemu będzie mógł skończyć
ze swoim uzależnieniem.
Postąpił głupio i wziął zdjęcia ze sobą do Afryki. O
różnych porach dnia i nocy zdawały się do niego wołać,
prześladowały go i zapraszały, a on zawsze ulegał.
Wydobywał ze schowka w plecaku jedno czy dwa i
patrzył na nie, przypominając sobie, jak dotykał skóry
Alex i otaczał wargami każdy skrawek jej ciała. Wyprawa
była ciężka, napisał na jej podstawie ciekawy artykuł, ale
udręka psychiczna Luke'a przewyższała całe zaangażo-
wanie, jakie włożył w swoją pracę.
Należało bezwzględnie położyć temu kres. Luke po-
144
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
trzasnął głową, jakby chciał się ze wszystkiego oczyścić,
i wyciągnął rękę do gałki u drzwi.
Wszedł do środka. Alexandra zapomniała, jaki jest
wysoki i przystojny, i jak bardzo wypełnia sobą każde
pomieszczenie. Schudł i mocno się opalił. Wyglądał jak
mieszkaniec którejś z bananowych republik. Serce pode-
szło Alex do gardła\ ale zdołała zachować obojętny wyraz
twarzy. Obróciła się na krześle w jego kierunku.
Luke zrobił drugi krok i z wrażenia przystanął. Nie
spodziewał się ujrzeć Alex. Celowo napisał Victorowi
liścik, mając nadzieję, że uda mu się uniknąć jakiegokol-
wiek kontaktu z dziewczyną. Najwidoczniej przeznaczo-
ne mu było coś innego.
Przez długi czas po prostu na nią patrzył. Była tak
piękna jak w jego wspomnieniach, a może jeszcze
piękniejsza, jeśli brało się pod uwagę słońce, które padało
przez szklaną ścianę i tworzyło wokół jej głowy złocistą
aureolę. Wydawała się spokojna, nieskrępowana, wręcz
pogodna.
Natomiast on miał zły humor, był zmęczony i poruszał
się z trudem. Afryka... No cóż, wydała mu się teraz
bardziej gorąca, zakurzona i prymitywna niż w rzeczywi-
stości. Przez dwa miesiące pobytu na tym kontynencie
podróżował w uciążliwych warunkach, obozował przy
ogniskach pod gołym niebem i bez przerwy maszerował.
Nic dziwnego, że jego kolano znajdowało się teraz w
opłakanym stanie. Uświadamiał sobie, że robi się już za
stary na takie eskapady.
- Witam pana, Stratten - powiedział Victor.
Wyszedł zza biurka z wyciągniętą ręką. Luke niechęt-
nie ją uścisnął. Nie przybył tu dla przyjemności. Zgodnie
z tym, co napisał w liściku, zjawił się w interesie, we
własnym interesie.
- A ze mną to się nie przywitasz? - zapytała Alex,
zdumiona, że mówi tak cicho i spokojnie. Stanęła obok
swojego ojca i spojrzała Luke'owi w twarz. Sprawiał
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
145
wrażenie zmęczonego, ale jej stęsknionym oczom wydał
się cudowny. Zbyt cudowny.
Luke przeniósł ciężar ciała na zdrową nogę.
1. Dzień dobry, panno Beck.
1.
Och, chyba powinnyśmy odrzucić konwenanse,
nie sądzisz, Luke? Myślę, że z pewnością możemy
już mówić sobie po imieniu.
1.
Witaj, Alexandre - powiedział Luke, wyciągając
rękę. Wypowiedział jej imię z łatwością i wcale
go to nie dziwiło. Przez ostatnie dwa miesiące
powtarzał je niemal bez przerwy. - Jak się masz?
Ich ręce zetknęły się i Luke poczuł, że jego ramieniem
wstrząsa dreszcz, jakby poraził go prąd. Szybko puścił jej
dłoń. Alex nieco uniosła podbródek. Rozpoznał u niej
obronną reakcję.
1. Świetnie.
1.
Jestem zdumiony twoją obecnością. Sądziłem, że
te twoje plany małżeńskie bardzo cię absorbują.
1.
Nie ma żadnych planów małżeńskich, Luke.
Chyba wypowiedziałam się na ten temat
dostatecznie jasno... Kiedy to było? Jakieś dwa,
trzy miesiące temu?
1. Dwa - odparł cicho.
1.
Ach, tak, dwa. Czas tak szybko leci, kiedy
człowiek jest zajęty.
Alex odwróciła się i podeszła do okna. Bolał ją brzuch
i czuła, że płoną jej policzki. Nie chciała, żeby on
wpatrywał się w nią tak uporczywie.
- Dzisiejsze gazety donoszą, że znowu rozważacie ślub
- oznajmił. On również odczuwał sensacje żołądkowe,
zupełnie takie same jak na lotnisku, kiedy po raz pierwszy
zobaczył jej zdjęcie z Farrellem w rubryce towarzyskiej.
Alex obrzuciła go chłodnym spojrzeniem.
- Akurat ty nie powinieneś wierzyć we wszystko, co
wypisują gazety.
Długo patrzyli sobie w oczy. Przepływały między nimi
fluidy wyrażające setki, tysiące myśli, nie wyznanych
146
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
uczuć i obaw. Victor zakaszlał. Luke oderwał wzrok od
dziewczyny i zwrócił uwagę na jej ojca.
1.
Mówiłeś, że chcesz omówić pewną sprawę -
przypomniał Victor.
1. Tak.
1.
Przypuszczam, że chodzi o
zdjęcia. Luke wyciągnął dużą
kopertę.
1. Rzeczywiście.
1. Masz je przy sobie?
Alexandra gwałtownie odwróciła głowę. Udzielając
odpowiedzi, Luke cały czas na nią patrzył.
- Tak.
1.
Musi ci być bardzo ciężko, Luke, skoro wreszcie
chcesz je sprzedać - zauważyła. - Pamiętam, że
kiedyś stanowczo odmówiłeś.
1. To było dawno temu.
1. Tak, dawno temu - powtórzyła.
Czuła, że zaraz się rozpłacze. Przełknęła grudę twardą jak
kamień i zrobiła krok do przodu. Musiała się stąd wydostać,
uciec od Luke'a. Nie była przygotowana na taką udrękę.
Niestety, widok tego mężczyzny potęgował jej miłość.
Dlaczego? pytała samą siebie. Dlaczego musiał tu wrócić?
Wzięła torebkę i przemknęła obok swojego ojca i Luke'a.
Ujęła gałkę i gwałtownym ruchem otworzyła drzwi. Kiedy
się odwróciła twarzą do obu mężczyzn, miała łzy w oczach.
- Daj mu to, czego chce, tato. Był tego wart.
Zatrzasnęła za sobą drzwi, a Victor i Luke patrzyli na
nie przez dłuższy czas. Wreszcie Victor ruszył do przodu,
żeby przywołać córkę, ale Luke go powstrzymał.
1.
Proszę pozwolić jej odejść-powiedział tak
zrezygnowanym tonem, że Victor obrzucił go
szybkim spojrzeniem.
1.
Hmm, no cóż, chyba powinniśmy przejść do kon-
kretów - zaproponował ojciec Alex.
Luke gwałtownym ruchem podał Victorowi kopertę.
- W środku są również negatywy. Wywołałem je sam,
toteż nie musi się pan martwić, że ktoś inny ma odbitki.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
147
Victor nie wziął koperty. Otworzył szufladę biurka i
wyjął dużą książkę czekową. Usiadł i włożył okulary na
czubek nosa.
1.
Ile, Stratten? - zapytał, nabazgrawszy nazwisko
Luke'a na czeku.
1. Nic.
Victor zamrugał powiekami.
1. Żadnych pieniędzy?
1. Żadnych.
1. Co to ma znaczyć? Jeśli nie chcesz zapłaty za
zdjęcia, to czego chcesz?
1. Spokoju.
Victor zsunął okulary i oparł się plecami o fotel.
Przez długi czas przyglądał się Luke'owi. Stratten stał
nieruchomo. Nie liczyło się to, czy lubił Victora Becka,
czy nie. W istniejących okolicznościach Beck, jako
ojciec Alexandry, miał prawo go oceniać.
1.
Te zdjęcia są bezcenne - rzekł Victor.
1. Mnie nie trzeba o tym zapewniać.
Pomimo cynizmu, Luke pragnął przede wszystkim
spokoju, którym się cieszył przed poznaniem Alexandry
Beck. Uznał, że zdoła go osiągnąć tylko wtedy, gdy
wybije sobie Alex z głowy. Posiadanie jej fotografii
przeszkadzało mu dalej żyć. No cóż, kochał ją i musiał się
nauczyć żyć z tym problemem. Doszedł do wniosku, że
ona nigdy nie będzie żywiła do niego takich samych
uczuć. Udowodniła to, wyrażając o nim niepochlebną
opinię. Nie mogła mu ufać, na zawsze miał pozostać w jej
oczach tylko plugawym reporterem. Victor gestem dłoni
nakazał Luke'owi usiąść. Młodszy mężczyzna posłusznie
opadł na krzesło, które przed chwilą zajmowała Alexand-
ra. Wyczerpany podróżą, wyprostował prawą nogę i po-
masował kolano. Victor zmrużył oczy.
- Kochasz moją córkę?
Luke przestał rozcierać kolano. Podniósł oczy i wy-
trzymał badawcze spojrzenie Victora.
148
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
1. Czy to ma jakieś znaczenie?
1.
Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie, młody
człowieku. Czy kochasz ją?
1. Tak.
Na twarzy starszego pana pojawił się uśmiech.
1.
Tak myślałem. Ona też cię kocha.
Luke potrząsnął głową.
1.
To nieprawda. Nazwała mnie kłamcą i
oszustem. Victor wybuchnął głośnym śmiechem.
1.
To jest cała Alex. Lubi dramatyzować. Wypisz,
wymaluj jak jej matka. Kiedy zalecałem się do
Felicii, nazwała mnie złodziejskim baronem.
1. Miała rację.
Victor znowu się roześmiał.
- Faktycznie!
Wstał i obszedł biurko, by znaleźć się przy Luke'u.
Podniósł kopertę ze zdjęciami i wręczył ją Luke'owi.
- Daj te zdjęcia Alex, nie mnie. Powiedz jej, co do niej
czujesz. Myślę, że będziesz mile zaskoczony.
Luke pokręcił głową.
- To na nic się nie zda. Wywodzimy się z dwóch
różnych światów.
Victor położył mu rękę na ramieniu.
- Jeśli naprawdę chcecie, to zdołacie dojść do porozu
mienia.
Luke patrzył z niedowierzaniem na Victora Becka.
1.
Myślałem, że jest pan ostatnią osobą, która
chciałaby widzieć nas razem.
1. Zależy mi na mojej córce. I chcę, żeby była
szczęśliwa. Myślę, że możesz jej dać szczęście.
1.
Nawet gdyby to było możliwe, nie miałbym
pojęcia, od czego zacząć.
1.
Zacznij od wyznania jej swoich uczuć. Ona
właśnie jedzie samochodem do mojego domu w
Hamptons. Załatwię dla ciebie helikopter.
Zdążysz tam przed Alex.
1.
Dlaczego pan to robi? - pytał Luke.
2.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK 149
- Ponieważ, wbrew obiegowej opinii, panie Stratten,
naprawdę mam serce - odparł z uśmiechem Victor Beck.
Jazda samochodem, kiedy się płacze, może być nie-
bezpieczna. Alex przekonała się o tym natychmiast po
znalezieniu się na autostradzie Long Island. Przecierała
oczy chusteczką i nagle musiała zjechać na pobocze, żeby
nie wpadła na nią ciężarówka.
Podjęła podróż na nowo dopiero po odzyskaniu rów-
nowagi psychicznej, ale teraz wyglądała okropnie z roz-
mazanym makijażem i zapuchniętymi oczami. Zresztą,
czy to miało jakieś znaczenie? Nikt jej przecież nie
widział. Wcisnęła pedał gazu jeszcze mocniej. Pomyś-
lała, że im prędzej dotrze do domu, tym szybciej będzie
mogła skulić się na kanapie i zasnąć.
Dom był otoczony długim na milę, wysadzanym
drzewami podjazdem, który przechodził w ogromny
płaskowyż nad wydmami. Architekci zaprojektowali go
w stylu współczesnym i zbudowali z drewna i szkła. Alex
uwielbiała to miejsce i zawsze koiła tutaj nerwy, ilekroć
coś nie układało jej się w życiu.
Zostawiła klucze i bagaże w samochodzie. Nie mogła
znieść napięcia związanego z ponownym ujrzeniem
Luke'a. Pragnęła jedynie rozebrać się i położyć do łóżka.
Drzwi od frontu były otwarte. Alex weszła do przewie-
wnego korytarza i zadała sobie pytanie, gdzie może
przebywać George, dozorca. Uprzedziła go telefonicznie
o swoim przyjeździe. Dom wyglądał świeżo i czysto, a
przez okna wpadała oceaniczna bryza.
Alex wzruszyła ramionami. Prawdopodobnie dozorca
zajmował się czymś na terenie posiadłości. Wkrótce
zobaczy jej samochód i będzie wiedział, że przyjechała.
Powoli weszła po schodkach na trzecie piętro, gdzie
znajdowała się jej sypialnia. Kiedy zbliżyła się do wejścia
swojego apartamentu, usłyszała szum cieknącej wody.
Wzruszyła się na myśl o tym, że George jest taki
150
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
troskliwy i przygotowuje jej kąpiel. Z uśmiechem na
ustach wkroczyła do pokoju.
1.
George? - zawołała. Przywitała ją tylko cisza.
Położyła torebkę na stole i ostrożnie podeszła do
łóżka. Szum wody stał się głośniejszy.
1.
George? To ty?
Cisza wywołała u niej gęsią skórkę. Z drżeniem serca
podeszła do łazienki, ale odwracając się dostrzegła coś na
łóżku.
Fotografie.
Wzięła jedno ze zdjęć o wymiarach osiem na dziesięć.
To była ona. W gorącej kąpieli w Vermont. Miała
zamknięte oczy, a nad powierzchnią wody widać było jej
obnażone piersi.
To były zdjęcia Luke'a.
Jak się tutaj znalazły? Poczuła dreszcze. Odłożyła
zdjęcie i wzięła do ręki nasćępne, a potem jeszcze jedno.
Wszystkie przedstawiały tę samą scenę.
Nagle zauważyła na podłodze porozrzucane ubrania.
Podniosła jedną z rzeczy. Koszula safari. Jej serce zaczęło
bić w przyśpieszonym tempie. Wzięła do ręki następną
rzecz. Spodnie khaki.
To jej wystarczyło. Nie potrzebowała Sherlocka Hol-
mesa, żeby odgadnąć, co się stało. Wpadła do łazienki
i zmartwiała na widok Luke'a, który leżał z przy-
mkniętymi oczami w jej wannie.
Przez dłuższą chwilę syciła oczy jego ciałem, które
wypełniało całą wannę. Jej serce drżało z miłości.
Spieniona woda pieściła jego szerokie, opalone ramiona.
Wreszcie otworzył oczy.
1. Jak tu się dostałeś? - zapytała kategorycznym
tonem.
1.
Witaj, Alexandra. Jak się jechało?
1.
Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Wiedziała,
że musi kontrolować sytuację, ale nie było
to łatwe, skoro znajdował się zaledwie kilka kroków
dalej, wielki i rozkosznie nagi.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
151
1. Helikopterem.
1.
Helikopterem taty? .
Luke skinął głową.
1.
Uznał, że powinienem przekazać-ci te zdjęcia
osobiście.
1. Ile go to kosztowało?
1. Nic. Są twoje.
1.
Co ty mówisz, Luke? - zapytała. Jej serce biło
trzy razy szybciej niż zazwyczaj.
1.
Rozbierz się i chodź tu do mnie, to ci wszystko
opowiem - odrzekł Luke.
1.
Ani myślę - oznajmiła, kręcąc głową. - Najpierw
musisz mi powiedzieć, co tutaj robisz.
1. Realizuję swoje marzenie.
1. Luke...
1. No, wejdź, kochanie, do wanny, woda jest
ciepła...
1.
Gdzie jest George? - zapytała.
1.
Wysłałem go do sklepu. Pomyślałem, że dzisiej-
szego wieczoru zjemy coś w domu. Czy to ci
odpowiada?
1. Luke...
1.
Alex, bo stracę cierpliwość.
1. Ty chyba nie myślisz, że wejdę do tej wanny.
1. Dlaczego nie miałabyś tego zrobić?
1. A dlaczego miałabym?
Luke odepchnął się od krawędzi wanny i usiadł. Na
jego owłosionej klatce piersiowej lśniły krople wody i
Alex z trudem zwalczyła w sobie chęć wyciągnięcia ręki i
przeczesania palcami tych włosków.
1. Ponieważ pragnę ciebie!
1.
To nie wystarczy - odparła, chociaż kiedy
usłyszała te słowa, ugięły się pod nią kolana.
1.
Ponieważ potrzebuję ciebie.
Alex zaczęła rozpinać
bluzkę.
1. Mów dalej.
- Ponieważ, najmilsza, jestem w tobie do szaleństwa
zakochany.
152
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK
To ostatnie zdanie przeważyło szalę. Alex uśmiech-
nęła się uszczęśliwiona.
1. Wejdź do wanny, to ci pokażę, jak bardzo.
1.
Sposób numer jeden, dwa czy trzy? - zagadnęła
Alex.
1.
Cztery.
Po kilku sekundach ubranie Alex już leżało na pod-
łodze, a ona sama znalazła się w ramionach Luke'a,
zanurzona po szyję w wodzie. Usiadła na nim okrakiem
i przekonała się, że jest bardzo podniecony. Luke bardzo
długo patrzył jej w oczy. Niczym ślepiec wodził opusz-
kami palców po jej twarzy, na nowo poznając swoją
ukochaną.
- Kocham cię - szepnęła Alex.
W tym momencie Luke ją pocałował. Alex rozchyliła
wargi, by zrobić miejsce jego językowi. Zapach, smak,
dotyk rąk Luke'a - wszystko to budziło w niej tak palące
pożądanie, że nie zważała na gorącą wodę. Luke prze-
chylił głowę i chwytał wargami pukle jej włosów,
rozkoszując się ich miękkością.
1.
Och, Boże, tęskniłem za tobą. Każdy dzień i
każda noc w Afryce była piekłem bez ciebie.
1. Przepraszam, że nazwałam cię kłamcą i
oszustem.
1.
Przepraszam, że od ciebie uciekłem. Nigdy nie
potrafiłem uporządkować swoich spraw. Zawsze
radziłem sobie z problemami w ten sposób, że
od nich uciekałem. Ale to już się nie powtórzy,
kochanie. Zostanę, jeżeli tylko mnie zechcesz.
- A co z twoją pracą? Co z podróżami?
Luke potrząsnął głową.
1.
Już z tym skończyłem. Artykuł o Afryce został
dobrze przyjęty. Wyrobiłem sobie niezłą
reputację. Jakiś czas temu otrzymałem ofertę
pracy od krajowego dziennika. Postanowiłem ją
przyjąć.
1. Już nie będziesz pracował dla brukowca
Ryana? - zapytała.
2.
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHŁOPAK 153
1. A co o tym sądzisz?
1.
Mmm, nie wiem - powiedziała Alex, ocierając
się o niego. - Myślę, że mamy wobec niego dług
wdzięczności. To przecież dzięki niemu
poznałam ciebie.
1. Poprosimy go więc, żeby został naszym drużbą
- oświadczył. Alex posłała mu promienny uśmiech.
- Podoba ci się ten pomysł?
Skinęła głową, a wówczas Luke podniósł ją na taką
wysokość, by mogli się połączyć jednym mocnym ru-
chem. Zamknął oczy i delektował się tą chwilą. Czuł się
tak, jakby wrócił do domu. Potem pochylił głowę i lekko
ugryzł Alex w ucho.
1.
Wiesz, tak naprawdę Ryan nie miał z tym nic
wspólnego - szepnął ochrypłym z namiętności
głosem.
1.
Nie miał? - zdziwiła się Alex. Po chwili
westchnęła i wygięła się, powoli poruszając
biodrami, by mieć go w sobie całego.
1.
Nie, najdroższa - odparł Luke. - Wystarczyło
jedno spojrzenie.