Â
WIAT
N
AUKI
Styczeƒ 1997 87
O
to jeszcze jeden opis historii od-
krywania struktury podwójnej
helisy DNA i lat, które po tym
epokowym wydarzeniu zadecydowa∏y
o szybkim rozwoju podstaw genetyki
molekularnej. Bez tych podwalin nie by-
∏oby dziÊ in˝ynierii genetycznej, bio-
technologii, terapii genowej i Projektu
Poznania Ludzkiego Genomu. Francis
Crick jest jednym z gigantów, którzy
tworzyli zr´by tych dziedzin, a potem
zechcia∏ nam o tamtych czasach opo-
wiedzieç barwnie i ciekawie.
Ukoƒczy∏ studia fizyczne, ale podob-
nie jak bardzo wielu fizyków w latach
pi´çdziesiàtych uzna∏, ˝e to, co cieka-
we, dzieje si´ na granicy Êwiata nieo˝y-
wionego i ˝ycia – tak on sam definiuje
biologi´ molekularnà. „Bez zrozumie-
nia moleku∏ – pisze – mo˝emy jedynie
mieç bardzo dalekie poj´cie o samym
˝yciu. Wszystkie koncepcje wy˝szego
poziomu sà niepewne, dopóki nie po-
twierdzi si´ ich na poziomie molekular-
nym.” To chyba wystarczajàcy powód,
˝eby t´ trudnà ksià˝k´ przeczytaç.
Wiedzàc, ˝e wojna zabra∏a mu kilka
twórczych lat, postanowi∏ nie zdawaç
si´ na przypadek i dokonywaç Êwiado-
mych wyborów w dalszym ˝yciu na-
ukowym. I tak podjà∏ prac´ nad krysz-
ta∏ami bia∏ek, a potem, po spotkaniu
z Jamesem D. Watsonem, wspólnie za-
cz´li rozszyfrowywaç struktur´ podwój-
nej helisy DNA. Praca, za którà wraz
z Maurice’em H. Wilkinsem dostali
w 1962 roku Nagrod´ Nobla, po∏àczy-
∏a ich nazwiska na zawsze. DziÊ biolo-
dzy mówià o dwu niciach DNA: niç
„W” i niç „C”, a Crick opowiada pysz-
nà anegdot´ o tym, jak idàc kiedyÊ ko-
rytarzem z nowym kierownikiem la-
boratorium N. Mottem powiedzia∏:
„Chcia∏bym panu przedstawiç Watso-
na, który pracuje w paƒskim laborato-
rium. – Spojrza∏ na mnie zaskoczony
i rzek∏: – Watsona? MyÊla∏em, ˝e to pan
nazywa si´ Watson-Crick.”
Zadziwiajàce, jak „przed Watsonem-
Crickiem” ma∏o by∏o wiadomo o budo-
wie DNA i z jakà trudnoÊcià znajdowa-
no odpowiednie informacje. W podr´-
czniku biochemii, zalecanym studen-
tom w 1954 roku, kwasom nukleino-
wym poÊwi´cono 5 stron, a o syntezie
bia∏ek nawet nie wspomniano, bo nie
by∏o wówczas wiedzy o tym procesie.
Tym bardziej wi´c nale˝y pochyliç czo-
∏o przed pracà, która mieÊci si´ na jednej
stronie naukowego tygodnika Nature,
a którà chyba ka˝dy biolog molekular-
ny bez wahania uzna za najwa˝niejszà
w XX wieku. (Notabene w nast´pnej pu-
blikacji z tej dziedziny Crick pisze, ˝e
o kolejnoÊci nazwisk autorów przesà-
dzi∏ rzut monetà!)
Czy mieli wówczas ÊwiadomoÊç, ˝e
gra idzie o Nagrod´ Nobla? Crick wró-
ci∏ do domu po decydujàcej dyskusji
i oÊwiadczy∏ ˝onie, ˝e odkryli tajemni-
c´ ˝ycia. Po latach wspomina∏a: „Za-
wsze wraca∏eÊ do domu i mówi∏eÊ ta-
kie rzeczy, wi´c nie potraktowa∏em tego
powa˝nie.”
Koncepcja struktury DNA by∏a rezul-
tatem przemyÊleƒ i krytycznego wybo-
ru danych, poniewa˝... „Jim i ja nigdy
nie przeprowadziliÊmy ˝adnych do-
Êwiadczeƒ z DNA”. Jednak z dzisiejszej
perspektywy Crick, oceniajàc w innym
fragmencie ksià˝ki wspó∏prac´ teorety-
ków z doÊwiadczalnikami, stwierdza,
˝e jednà z najbardziej po˝ytecznych ról,
jakà mo˝e w biologii odegraç teoretyk,
jest zasugerowanie, które rodzaje teorii
sà przypuszczalnie nieprawid∏owe. Z ta-
kich Êlepych zau∏ków obaj uczeni wy-
chodzili kilka razy, formu∏ujàc swojà hi-
potez´ strukturalnà.
Podwójna helisa jest w historii biolo-
gii i nauki w ogólnoÊci wr´cz modelo-
wym przyk∏adem hipotezy, która sta∏a
si´ faktem. Model Watsona i Cricka do-
Êwiadczalnie potwierdzono dopiero na
poczàtku lat osiemdziesiàtych, a w cià-
gu tych 30 lat wielu ludzi próbowa∏o go
obaliç na ró˝ne sposoby.
Za najbardziej wartoÊciowà cech´ tej
ksià˝ki uwa˝am dopuszczenie czytel-
nika do „kuchni” naukowców. Pozna-
jemy mechanizmy rzàdzàce pracà na-
ukowà, zapoznajàc si´ z historià odkryç,
o których dziÊ czytamy jako o prawdach
bezwzgl´dnych w podr´cznikach szkol-
nych i akademickich.
Autor stawia jednak wymagania czy-
telnikowi: ksià˝ka nie jest li tylko zbio-
rem anegdot, co w du˝ej mierze za-
rzuciç mo˝na Podwójnej helisie Wat-
sona (II wydanie polskie, Prószyƒski
i S-ka, Warszawa 1995). Crick chce, ˝e-
byÊmy Êledzili kolejne etapy powsta-
wania odkryç, o których pisze. I cho-
cia˝ czyni to Szalonà pogoƒ lekturà tru-
dnà dla ludzi nie parajàcych si´ naukà
na poziomie molekularnym, jednak po
pewnym wysi∏ku wiemy, ˝e autor nas
nie lekcewa˝y – nie musimy wierzyç
mu na s∏owo ani te˝ przyswajaç poj´ç
zwulgaryzowanych.
Za to przyglàdamy si´ tajnikom rze-
mios∏a w najlepszym jego wydaniu, cze-
muÊ, co zawsze nas interesuje, kiedy za-
chwycamy si´ obrazem czy te˝ utworem
muzycznym uznawanym za genialny.
Nauka na tym poziomie jest bowiem
wielkim, radosnym aktem twórczym,
a Crick pozwala nam w nim uczestni-
czyç. Podczas jednego z wyk∏adów, mó-
wiàc o modelu DNA, Watson powta-
rza∏: „Jest taki pi´kny, widzicie paƒstwo,
taki pi´kny.” A Crick dodaje: „Napraw-
d´ jest pi´kny.”
Crick wycisnà∏ pi´tno na ca∏ej wiedzy
o molekularnych podstawach ˝ycia. By∏
autorem s∏ynnego „centralnego dogma-
tu biologii molekularnej” o kierunku
przep∏ywu informacji, wymyÊli∏ kon-
cepcj´ czàsteczek-adaptorów (kiedy zo-
sta∏y znalezione, nazwano je tRNA), czà-
steczek-przekaêników informacji od
DNA do aparatu syntezy bia∏ek (te z ko-
lei po ich odkryciu nazwano mRNA);
udowodni∏, ˝e kod genetyczny jest trój-
kowy, i zasugerowa∏, ˝e warto poszu-
kaç systemu naprawiajàcego moleku-
larne pomy∏ki w komórce.
Jest fizykiem, ale nieobce mu sà za-
sadzki czyhajàce na fizyków badajàcych
problemy biologiczne. Sà oni, pisze, „za-
nadto sk∏onni do poszukiwania niew∏a-
Êciwych uogólnieƒ, tworzenia zbyt sta-
rannych modeli teoretycznych, zbyt
pi´knych i zbyt klarownych. Nie dziwi
zatem, ˝e wi´kszoÊç z tych modeli nie
pasuje do rzeczywistych danych. By
stworzyç naprawd´ dobrà teori´ biolo-
gicznà, trzeba dostrzec za wytworzo-
nym przez ewolucj´ ba∏aganem ukryte
pod nim podstawowe mechanizmy[...].
To, co fizykowi wydaje si´ beznadziej-
nie skomplikowanym procesem, mo˝e
byç najprostszà drogà dla natury, mo-
˝e ona bowiem budowaç jedynie na
tym, co ju˝ zasta∏a.”
Podobno John Minton pytany, jak
powstajà arcydzie∏a malarstwa, powie-
dzia∏: „Chodzi o to, ˝eby byç na miej-
scu, gdy obraz si´ maluje.” Crick by∏
na miejscu.
Magdalena Fikus
RECENZJE I KOMENTARZE
Francis Crick – cz∏owiek na miejscu
SZALONA POGO¡. W POSZUKIWANIU TAJEMNICY ˚YCIA. Francis Crick. Przek∏ad
Pawe∏ Golik. Wyd. Marabut, Oficyna Wydawnicza Volumen. Gdaƒsk – Warszawa 1996.