Berejczycy - Nowości
Choinka, Boże Narodzenie i Pinata
20.12.2014
Artykuł ukazał się w 2009, ale zbliżający się okres świąteczny jest warty rozważenia, dlatego jeśli
ktoś nie miał możliwości zapoznać się z poniższym artykułem, to przypominamy:
Nie będzie wielkim odkryciem to, co chcę napisać, gdyż w październiku 2003 roku ukazał się
artykuł (dostępny w kopii Google)
, który zawiera
pokrewne spostrzeżenia. Chcę jednak zebrać kilka wniosków dotyczących świąt Bożego
Narodzenia, zwyczajów takich jak ubieranie choinki, inscenizacja narodzin i przedstawianie tego w
szopkach, uroczyste kolacje, śpiewanie kolęd itd. W polskiej tradycji, mamy jeszcze dzielenie się
poświęconym opłatkiem, życzenia, spożywanie dwunastu potraw. Zechcę się do niektórych z tego
odnieść, w oparciu o wspomniany powyżej artykuł.
Słusznym, jest więc pytanie: Czy chrześcijanie mogą obchodzić te święta ? i czy przedstawianie
Pana Jezusa jako niemowlęcia jest czymś niewłaściwym ? Zajmiemy się tym problemem.
W środowiskach ewangelicznych chrześcijan spotkamy cały wachlarz poglądów w temacie świąt
Bożego Narodzenia. Od osób skrajnie krytycznych, podobnie jak stanowisko SJ, do osób
przyjmujących całość zwyczajów, bez rozważania czegokolwiek. Obie postawy oceniam za
nierozsądne, chociaż uznaję prawo tych osób do decydowania w tej sprawie według swego
sumienia, z zastrzeżeniem, że nie należy tego narzucać innym. Nie będę oczywiście opisywał
różnych podejść do tematu świąt, lecz zechcę ukazać problem zgodnie z tym, co sam wziąłem pod
uwagę.
Pierwszą przesłanką, jest wypowiedź Słowa Bożego, że 'Bóg powołał nas do wolności'. Nie mam
bynajmniej na myśli samowoli, lecz 'wolność chrześcijańską'. Wiadomo z Biblii, że już Izrael był
napominany przez Boga, za niewłaściwe obchodzenie świąt nakazanych w ST. Wiadomo też, że
Żydzi ustanawiali święta, które nie były w żaden sposób ani nakazane, ani potępione przez Boga.
Np. Święto Purim (upamiętniające ocalenie z czasów Estery) oraz święto Hanuka (na cześć
oczyszczenia Świątyni w czasach Machabeuszy). O święcie (Hanuka) wiemy, ze nie tylko było i
jest obchodzone - ale, że uczestniczył w nim nawet Pan Jezus. Wiadomo też z Biblii o 'wężu
miedzianym', który z nakazu Bożego został uczyniony i jak donosi sprawozdanie, 'każdy kto na
niego spojrzał (w tamtej konkretnej sytuacji) był uzdrawiany'. Tenże wąż miedziany stał się potem
powodem, niezdrowego kultu, który to Bóg potępił. Jednakże co warto tutaj nadmienić
, miał również znaczenie pogańskie.
Jaki wniosek płynie z tych faktów? Otóż jest zarysowana pewna granica, której przekroczyć nie
należy. Polega ona na tym, że jeśli obchodzimy coś z właściwych pobudek i we właściwy sposób,
nie jest to czymś złym. Biblia nakreśla pewne ramy, jednakże tak naprawdę to Duch Boży prowadzi
i pomaga rozważyć każdy aspekt, by podjąć ostateczną decyzję zgodną z duchem Biblii.
Skoro odwołaliśmy się do Słowa Bożego, to musimy z całą kategorycznością stwierdzić, że Biblia
ani nie nakazuje, ani nie zakazuje obchodzenia takich czy innych świąt (pomijam oczywisty fakt
obchodzenia Wieczerzy Pańskiej). Jedynie, kierując się pewnymi zasadami, możemy stwierdzić czy
chrześcijanin może dane święto obchodzić, czy też nie. Weźmy chociażby pod uwagę święto
Halloween. Ten dzień nie jest i nie był 'schrystianizowany'. To święto było i jest przesiąknięte
okultyzmem i spirytyzmem (czy z wróżbiarstwem jak tzw. 'Andrzejki'), a to jest napiętnowane w
Biblii. Sprawa wydaje się oczywista. Jednakże tutaj powstaje problem. Jak mamy traktować inne
święta, zwyczaje, które takiego charakteru nie posiadają? Na przykład takie, które od razu straciły
stare znaczenie a nadano im nowe?
Oczywiście spotykamy się w tej materii z rozbieżnością w poglądach. Jedni będą unikać
wszystkiego, co kiedyś nie było związane z chrześcijaństwem, a inni stwierdzą inaczej. Osobiście
uważam, że nie ma przeciwwskazań do praktykowania czegoś, jeśli nie potępia tego wyraźnie
Biblia. Na przykład sprzeczeny z Biblią jest wspomniany spirytyzm, okultyzm, wróżbiarstwo lub
bałwochwalstwo, niemoralność, pijaństwo, obżarstwo, itd. Dla przykładu, obchodzenie Nowego
Roku. Jeśli miałbym pójść z zamiarem napicia się i najedzenia bez umiaru, to sumienie mi mówi, że
popełniłbym grzech. Ale też jest druga strona. Jeden z wersetów mówi: 'wszystko co czynimy,
czyńmy na chwałę Pańską', czyli istnieje sytuacja gdzie spotkanie z powodu nastania nowego roku
może być kolejnym powodem, aby oddać Bogu chwałę.
Chcę ukazać zrównoważone podejście, kierując się zasadami, a nie sztywnymi zakazami i nakazami
wypływającymi nie z wyraźnych zapisów Biblii, a jedynie z interpretacji i poglądów ludzkich.
Człowiek niestety ma tendencję do utożsamiania swoich poglądów osobistych, interpretacji z
rzekomo tym co mówi Pismo Święte. A pogląd, zawsze jest interpretacją wersetów biblijnych.
Interpretacja natomiast nie jest "prawem wiążącym", które moglibyśmy narzucać innym.
Wspomniani SJ świąt z deklaracji nie obchodzą. W praktyce często wygląda to tak, że w tym
okresie spotykają się przy wspólnych rodzinnych lub przyjacielskich posiłkach. Oczywiście nie
mają wspomniane spotkania otoczki świątecznej tak jak to jest np. w domach katolickich. Podobnie
jest z Sylwestrem, Nowym Rokiem, gdzie też spotkania u SJ trwają do późnych godzin, czasem z
tańcami, strojami, alkoholem. Oczywiście muszę stwierdzić, że jest też grupa SJ, którzy są takim
zachowaniem zgorszeni i unikają nawet pozorów świętowania w tym okresie. Z drugiej strony
podejście w społeczeństwie katolickim też nie zawsze jest ciekawe. Oczywiście są też katolicy co
bardzo poważnie podchodzą do świąt Bożego Narodzenia.
Ale wróćmy do wspomnianego artykułu Joanny Czapskiej "Niewinne święto 'pinata'". Tekst ten
opisuje podobne odczucia, jakie ja miałem czytając po raz pierwszy omawiany w nim artykuł z
Przebudźcie się! z 22 września 2003 na stronach 22-24 pt: „Starożytna tradycja piňata”
(Wydawnictwo Watchtower). Nie będę rozpisywał się na temat tego święta, każdy może znaleźć
sporo materiału w Internecie (zobacz np. opis
). Jedynie stwierdzę, że zwyczaj ten był
związany np. u Azteków z krwawymi elementami świąt ku czci ich bogów.
Ilustracja pokazuje jak dzisiaj to wygląda:
Reasumując, "pinata" ma pogańskie pochodzenie, została też przez kościół katolicki zaadoptowana.
Jest do dzisiejszego dnia elementem obchodzenia święta Bożego Narodzenia w krajach latynoskich
Ameryki Łacińskiej, czy też przez osoby z tego rejonu pochodzące. Ma podobne znaczenie, jak u
nas choinka (w jednym i drugim przypadku mamy też do czynienia z elementami biblijnymi, jak i z
"cukierkami").
Jak stwierdza artykuł z Przebudźcie się, ten zwyczaj jest tak rozpowszechniony, że jest stałym
elementem przyjęć urodzinowych. Cały artykuł, jak przyznaje Joanna Czapska, nie byłby niczym
dziwnym, gdyby nie dwie sprawy. Po pierwsze: dzieci SJ ten zwyczaj praktykują i po drugie:
rodzi się pytanie czy SJ mogą to czynić? Tutaj dochodzimy do konkluzji z Przebudźcie się gdyż ono
na to pytanie odpowiada następująco:
„Istotą sprawy nie jest to, co ten zwyczaj oznaczał setki lat temu, ale jak jest postrzegany w danej
okolicy obecnie. (...) Dlatego mądrość nakazuje nie robić z tego kwestii.”- Przebudźcie się!,
22.09.2003, str. 24
Zanim to skomentuję, przytoczę jeszcze jedną publikację Wydawnictwa Watchtower, Prowadzenie
Rozmów na Podstawie Pism, czytamy tam:
„Dzisiaj dostrzegamy jedynie praktyki mające związek ze świętami obchodzonymi w naszych
czasach. Niektóre mogą wyglądać niewinnie. Jehowa natomiast przyglądał się bezpośrednio
pogańskim praktykom religijnym, z których się one wywodzą. Czy zatem Jego punkt widzenia nie
powinien być dla nas najważniejszy?” (s. 361).
Sprzeczność tych wypowiedzi uderza. W pierwszym fragmencie argumentuje się, że to jakie
znaczenie miał kiedyś zwyczaj nie jest istotne, ważne jest
jak dzisiaj jest postrzegany. Druga
wypowiedz stwierdza coś przeciwnego. Jednakże paradoksalnie, to pchnęło mnie w rozmyślanie
nad tym tematem i przyjrzeniu się temu, jak dzisiaj niektórzy obchodzą święta Bożego Narodzenia.
Zestawmy wspomniany wyżej zwyczaj 'pinata' z choinką bożonarodzeniową. Opis na temat jej
pochodzenia na jednej ze stron
mówi między innymi:
„Tradycja choinek narodziła się w Alzacji, gdzie wstawiano drzewka i ubierano je ozdobami z
papieru i jabłkami (nawiązanie do rajskiego drzewa). Wielkim zwolennikiem tego zwyczaju był
Marcin Luter, który zalecał spędzanie świąt w domowym zaciszu. Choinki więc szybko stały się
popularne w protestanckich Niemczech.”
Chociaż ta strona wspomina o występowaniu tego elementu w tradycji pogańskiej, to z faktu jak
dzisiaj jest postrzegana choinka wynika, że posiada ona symbolikę czysto chrześcijańską.
Narodziny tej tradycji chociażby w Polsce ma chrześcijańskie korzenie. W moim przekonaniu
drzewko, choinka, tak demonizowane przez niektóre grupy religijne, jest niegroźnym zwyczajem,
który właściwie wykorzystany może mieć pozytywną symbolikę. Z drugiej strony nie chcę
stwierdzić, że nie praktykowanie tej tradycji jest czymś złym.
Przejdzmy teraz do częstego dylematu wielu przeciwników obchodzenia Bożego Narodzenia, czyli
do daty tego święta 25 grudnia. Datę 25 grudnia podaje poraz pierwszy Teofil z Antiochii ok 180
roku n.e. Natomiast w Strażnicy 93 15.12 s. 6 w artykule: "Czy Jezus urodził się zimą?"
(Wydawnictwo Watchtower), jest następujący cytat Encyklopedii Britannica:
"The New Encyclopedia Britannica rzuca jeszcze więcej światła na tę sprawę: „Tradycyjne
obrzędy bożonarodzeniowe mają różną genezę i są rezultatem przypadkowej zbieżności między
obchodami narodzin Chrystusa a zimowymi świętami pogańskimi ku czci słońca i boga rolnictwa.
W świecie rzymskim Saturnalia (17 grudnia) były okresem zabaw i wymiany prezentów. Dzień 25
grudnia uważano również za datę narodzin tajemniczego perskiego boga Mitry — Słońca
Sprawiedliwości”.
Czyli mamy do czynienia z rezultatem przypadkowej zbieżności. W literaturze
wczesnochrześcijańskiej z datą 25 grudnia jako urodzinami Pana Jezusa spotykamy u Hipolita:
„Pierwsze przyjście naszego Pana w ciele, kiedy narodził się w Betlejem, miało miejsce w ósmym
dniu przed kalendami stycznia [25 XII]” -In Danielem 4,23,3; „Dzień Święty” H. Pietras SJ,
Kraków 1992, s. 30
W innym miejscu Hipolit z Rzymu około 202 roku n.e. w komentarzu do księgi Daniela 4:23 pisał,
że:
"Chrystus urodził się w środę 25 grudnia 42 roku panowania Augusta"
Wspomniane już wydawnictwo Watchtower o tym też wspomina:
,,Scholars mention two explanations for the date December 25. One is due to a calculation
attributed to a certain Hippolytus of the third century C.E.'' - Awake 22.12 1973 s. 4
Hipolit żył w latach 170 (?) - 235 n.e. Natomiast święto "dzień narodzin niezwyciężonego słońca”
wprowadził cesarz Aurelian (panujący w latach 270-75) w 274 n.e. roku. Potwierdza to też
Strażnica z roku 1983 nr 22 strona 9 (Wydawnictwo Watchtower):
"Cesarz Aurelian, panujący w latach 270-275 n.e., szybko oparł się na pogańskim kulcie słońca i w
roku 274 n.e. oficjalnie ogłosił 25 grudnia świętem narodzin Słońca Niezwyciężonego”
Co z tego wynika? Zauważamy tu pewien ciekawy fakt. Święto słońca oficjalnie zostało
wprowadzone po tym, jak Hipolit 25 grudnia identyfikuje z datą narodzin Pana Jezusa.
Zobaczmy też ciekawe stwierdzenie adwentystycznego autora:
„Czy źródła chrześcijańskie otwarcie przyznają, że zapożyczono od pogan datę pogańskiego
święta? Oczywiście, nie!”(...) "Niektórzy Ojcowie wyrażali pogląd, że zarówno poczęcie, jak i męka
Chrystusa nastąpiły w czasie wiosennego zrównania dnia z nocą, czyli dnia 25 marca. Gdy policzy
się od tej daty dziewięć miesięcy ciąży Marii, wówczas data narodzin Chrystusa wypadałaby w dniu
25 grudnia”- „Od soboty do niedzieli” S. Bacchiocchi, Warszawa 1985, s. 282-283
Czyli autor przeciwny obchodzeniu Bożego Narodzenia stwierdza uczciwie, że nie
ma potwierdzenia w pismach chrześcijańskich tamtych czasów na pogańskie pochodzenie tego
święta. Chociaż może argumentować, że tylko oficjalnie nie było takiego stwierdzenia, ale czy w
tamtym czasie ktoś z przeciwników chrześcijan posługiwał się takim argumentem o domniemanym
pogańskim pochodzeniu? Ale dodam jeszcze inny głos. W
czytamy:
"Najstarsza wzmianka o obchodzeniu święta Bożego Narodzenia w Rzymie pochodzi z 336 r.
Zaprowadzenie tego święta historycy liturgii wiążą z motywem dziękczynienia Kościoła za
zwycięstwo Konstantyna Wielkiego nad Maksencjuszem w 313 r. Jest to jednocześnie rok edyktu
mediolańskiego, który przyniósł chrześcijanom wolność wyznawania swej wiary, a potem jakże
brzemienny w skutki status religii panującej związanej z tronem.
Nie mając pewności co do dnia narodzenia Chrystusa, nie przyjęto żadnej z paru jego
przypuszczalnych dat, lecz obliczono ją w zgoła dowolny sposób, odliczając mniemany wiek
Ukrzyżowanego od mniemanej daty Jego śmierci.
(...). Na dzień Pańskiego Narodzenia wybrano zaś datę wyłącznie symboliczną, w czasie zimowego
przesilenia, kiedy to poganie świętowali narodziny boga Słońca. Tym bowiem narodzinom pragnęli
przeciwstawić narodzenie Jezusa Chrystusa, prawdziwej „światłości świata" (J 8, 12), nazwanego
już przez proroka „Słońcem sprawiedliwości" (Mal 3, 20).
Niektórzy chrześcijanie, znalazłszy w apokryfach datę poczęcia Chrystusa (25 marca), dochodzili
do tego samego wniosku co do dnia Jego narodzenia. I tak już zostało. A słowa „dziś się narodził"
rozbrzmiewają ciągle wdzięcznie w liturgii tego dnia i w kolędzie. Co i dobrze, bowiem rzecz nie w
precyzyjnej rachubie czasu czy równych rocznicach, lecz w stałej a codziennej aktualności
orędzia nadziei niesionego nieustannie śmiertelnym przez słowo, co stało się Ciałem dla naszego
zbawienia."
Jak możemy przeczytać, autor podaje dwa powody ustanowienia tego święta, "motyw dziękczynny
za zwycięstwo Konstantyna" i przeciwstawienie narodzin Jezusa Chrystusa narodzinom
pogańskiego boga słońca.
Podobnie ojciec Kościoła Augustyn przeciwstawia kult słońca w pogaństwie wobec uwielbienia
osoby Pana Jezusa:
"Naszym Słońcem sprawiedliwości jest Chrystus, Prawda [osobowa]. Nie chodzi o to słońce,
czczone przez pogan i manichejczyków, które oglądają nawet zwierzęta, ale o to Słońce, którego
prawda oświeca naturę ludzką i które raduje aniołów" - Objaśnienie II Psalmu 25,3.
Jednak nie zapominajmy, że jest to jedna z wielu opinii na temat genezy pochodzenia tego święta.
Kościół tamtych czasów jak widzimy mógł się dodatkowo kierować tym, że 25 grudnia poganie
obchodzili inne święto, ale były opinie, że 25 grudnia to data narodzin Pana Jezusa, a przez tą
zbieżność przypadkową, została ona wzięta pod uwagę i wykorzystana. Dzisiaj nikt nie upiera się
przy tym, że data ta jest poprawna. Zreszta jak wiadomo dzisiejszy Kościół Prawosławny obchodzi
to święto w innym terminie, dlatego ciągle mówimy o pewnej umowności, która nawet jeśli byłaby
zabiegiem celowym, to jak najbardziej słusznym, bo kierującym uwagę na wsłaściwą osobę Pana
Jezusa zamiast do pogańskich bóstw. Taki zapewne mógłbyć cel ówczesnego kościoła, o czym
świadczyć mogą inne przytoczone wcześniej i poniżej cytaty. Mowa o pochodzeniu pogańskim jest
więc kompletną nieznajmością faktów i kontekstu polityczno-religijnego tamtych czasów. Jest
zwykłym błędnym uproszczeniem.
Dla chrześcijan, dokładna data nie ma znaczenia, gdyż przesunięcie jej nic nie zmienia pod
warunkiem, że podejście do tego święta i sposób jego obchodzenia jest zgodne z zasadami
biblijnymi. To, że jest to dzień przesilenia i kiedyś obchodzono święto słońca nie jest istotne.
Święto tego dnia potwierdza tylko tryumf naszego Pana nad innymi bożkami i panami. Czytamy
bowiem w Piśmie: On jest Panem panów i Królem królów".
Jeśli chodzi o motyw "dziękczynny za zwycięstwo...", to dzisiaj ,chyba dla każdego z nas, dzień
zakończenia drugiej wojny światowej jest dniem szczególnym.Przyniósł ulgę, wolność co pomaga
przynajmniej w pewnym stopniu wczuć się w sytuacje tamtego kościoła i wolności uzyskanej po
tylu latach krwawych prześladowań. Bez względu na naszą ocenę kondycji ówczesnego kościoła,
fakt jest faktem: tryumf wiary w Pana Jezusa mógł skutkować oficjalnym ustanowieniem święta
narodzin Pańskich.
Druga sprawa
"Ponadto wierzący nie-Żydzi sami wprowadzali wiele adaptacji żydowskich ceremonii. Sama idea
codziennego nabożeństwa w Kościele wywodzi się od żydowskiego szabbatu (Zob. Dz20:7;
1Kor.16:2). Mówi się też, że Boże Narodzenie obchodzi się 25 grudnia, bo Chanuka rozpoczyna
się 25 dnia żydowskiego miesiąca kislew. Erich Werner napisał cała książkę szczegółowo
omawiające żydowskie korzenie rozmaitych zwyczajów chrześcijańskich. Podczas Wielkiego
Tygodnia, który upamiętnia ostatnie dnia życia Jeszui i Jego zmartwychwstania, Wielki Czwartek
jest obchodzony na pamiątkę Ostatniej Wieczerzy, która była paschalnym Sederem i stąd niemal
każdy obrzęd w tym dniu nawiązuje jakoś do obrzędów Pesach. W moim archiwum mam pewnie z
tuzin chrześcijańskich haggad (liturgii paschalnych), mniej lub bardziej przypominają żydowskiej
Haggadzie, nie ma religijnego znaczenia. Wszystko, co przywodzi nie żydowskiego chrześcijanina
bliżej do Boga lub czyni jego zachowanie bardziej zbożnym, powinno być ocenione pozytywnie." -
"Komentarz Żydowski do Nowego Testamentu" str.771,772.
Znamienny jest ten komentarz i warty naszej uwagi. Ukazuje też według autora, żydowskie
inspiracje daty tego święta i innych.
Podsumowując mogę stwierdzić, że fakt obchodzenia lub nie obchodzenia świąt powinien pozostać
w sferze osobistego wyboru, o ile czynimy wszystko w ramach zasad Bożych, z właściwych
pobudek i we właściwy zrównoważony sposób. "Wszystko co przywodzi bliżej Boga lub czyni jego
zachowanie bardziej zbożnym, powinno być ocenione pozytywnie" lub "Istotą sprawy nie jest to, co
ten zwyczaj oznaczał setki lat temu, ale jak jest postrzegany w danej okolicy obecnie. (...) Dlatego
mądrość nakazuje nie robić z tego kwestii.". To są najlepsze rady w tej materii. Nie zmienia też tego
fakt, że czasem ktoś może przekraczać pewne ramy zasad biblijnych w związku z obchodzeniem
danego święta. Jednakże - 'każdy swój ciężar poniesie' - zapewnia Pismo.
Grzegorz z Nazjatu, który w swoim kazaniu, poucza jak należy obodzić to święto, w kontraście do
świąt pogańskich:
"Uczcijmy to święto nie jarmarcznie, lecz bosko, nie na sposób świecki, lecz nadziemski, nie jako
nasze, lecz jako Tego, który jest nasz, a raczej jako Tego, który jest Panem; nie jako święto słabości,
lecz uzdrowienia. (...) Nie rozkoszujmy się hulankami i pijatykami (Rz 13,13). (...) Zostawmy to
Hellenom i helleńskiemu przepychowi i obchodom! Oni nawet bogom przypisują cieszenie się
zapachem ofiar i stosownie do tego czczą bóstwo brzuchem, źli złych demonów twórcy, kapłani i
czciciele. My zaś, którzy czcimy Słowo -- jeśli trzeba nam czymś się rozkoszować rozkoszujmy się
słowami proroków i Boskiego prawa, i dziejami zbawienia, a szczególnie Ewangelią, która jest
podstawą dzisiejszej uroczystości. W ten sposób nasze rozkosze będą stosowne i godne Tego, który
nas wezwał na ucztę" - Św. Grzegorz z Nazjanzu, Mowy wybrane, Warszawa 1967, s. 415-424.
Kazanie wygłoszone w roku 379 i jest najstarszym zachowanym kazaniem na Boże Narodzenie.
Ukazuje wyraźnie stosunek do świąt pogańskich. A tym samym jest świadectwem, przeciw
twierdzeniu, o pochodzeniu świąt z pogaństwa.
Co warto też zauważyć, nawet zagorzali oponenci praktykują pewne elementy tradycji związane
dawniej z pogańskim znaczeniem, np. obrączki małżeńskie i inne.
Niestety radykalizm, fanatyzm, skrajności będziemy spotykać w różnych grupach religijnych, nie
wspominając o tych co programowo nauczają czegoś, czego Biblia nie omawia szczegółowo. Tak
zwane "dwójmyślenie", o jakim pisał George Orwell w swojej książce „Rok 1984”, jest też domeną
wielu grup religijnych.
Dlaczego wobec „pinata” przedstawia się pogląd przeciwny, niż w sprawie "Bożego Narodzenia",
pozostaje tajemnicą. Dla mnie jednak pozostaje to swoistą hipokryzją w obliczu kampanii jaką się
prowadzi: ogólnoświatowego obrzydzania świąt i podtrzymywania mitu o pogańskim
pochodzeniu.
Czy chrześcijanin powinien obchodzić te święta i posiadać choinkę? Nie ma takiego nakazu, ale też
nie ma takiego zakazu. Wszystko niech odbędzie się w twoim osobistym spotkaniu z Bogiem, w
zgodzie z Jego Słowem, w Duchu Chrystusowym.
Owszem moglibyśmy dyskutować czy chrześcijanin powinien do swego religijnego życia
wprowadzać święta ustanawiane przez kościół tamtych czasów, jednakże ja nie widzę powodów
aby nie trzymać się tego co dobre, z zachowaniem zasad biblijnych. A obchodzenie Dnia Narodzin
Pańskich może być czymś dobrym i nie jest tutaj żadnym problemem akcentowanie Pana Jezusa
jako niemowlęcia, gdyż ideą tego święta jest przypominanie radości tamtego momentu narodzin
Zbawiciela. A inscenizacja tamtych wydarzeń może nam dać odczucie tego zachwytu jakim
chociażby zapałał Symeon, czytamy bowiem w ewangelii Łukasza 2:25-32:
A oto w Jerozolimie był człowiek, którego imię brzmi Symeon. Ten człowiek był sprawiedliwy,
bogobojny, wyczekujący pociechy Israela; zaś nad nim był Duch Święty.W wyroczni było mu też
zapowiedziane przez Ducha Świętego, że nie doświadczy śmierci, zanim nie ujrzy Chrystusa Pana.
Zatem za sprawą Ducha przyszedł do Świątyni; a gdy rodzice wprowadzali dziecko - Jezusa, by z
nim uczynić według zwyczaju Prawa,także on wziął je w swoje ramiona, wielbił Boga i mówił:
Teraz w pokoju odprawisz swego sługę, Władco, według Twojego Słowa. Gdyż moje oczy oglądały
Twoje zbawienie, które przygotowałeś przed obliczem wszystkich ludzi; światło objawienia dla
pogan oraz chwałę twojego ludu - Israela.
Różni ludzie mogą mieć oczywiście swoje zdanie, do czego mają prawo, lecz niektórzy chcą
narzucać to zdanie innym, chcą panować nad ich sumieniami i próbować pozbawić osobistego
wyboru. Są też tacy co osądzają innych z tego powodu. Biblia jednak zapewnia, że to Pan Jezus
będzie sądził, a nie człowiek, czy jakaś grupa religijna.
----------------
Jako uzupełnienie polecam artykuł pani Joanny Czapskiej. Nie podawałem odnośników biblijnych,
gdyż powołałem się na znane ogólnie wersety parafrazując w treści.
Pierwsza wersja napisana w 25 grudnia 2009 roku