19 kwietnia 2019
ABP JĘDRASZEWSKI: POLITYCZNE I KULTUROWE KUSZENIE
WSPÓŁCZESNEGO ŚWIATA. WIELKI PIĄTEK W KALWARII
ZEBRZYDOWSKIEJ.
- Tymczasem nam, rozważającym tutaj, w Kalwarii Zebrzydowskiej, w dzisiejszy
Wielki Piątek 2019 roku misterium iniquitatis – tajemnicę zła, jakie przed wiekami
przed sądem Piłata dotknęło Pana Jezusa, który nazwał się Prawdą, pozostaje
jedno wielkie przeświadczenie: tylko prawda może nas wyzwolić – mówił
metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski podczas kazania po „Dekrecie
Piłata”, w Kalwarii Zebrzydowskiej w czasie procesji pasyjnej Drożkami Męki
Pańskiej.
Na początku swojego słowa, skierowanego do zebranych wiernych arcybiskup
przypomniał, że walka arcykapłanów i faryzeuszy z Jezusem trwała od początków jego
nauczania. Uczeni w Piśmie nie chcieli przyjąć Jego słów i starali się za wszelką cenę
doprowadzić do tego, by wszyscy wyznawcy Go opuścili. Poruszenie, które wywoływał
Chrystus miało charakter polityczny
– Niepokoje Wysokiej Rady przeciął w pewnym momencie arcykapłan Kajfasz, stosując
również całkowicie polityczne rozumowanie: „Wy nic nie rozumiecie i nie bierzecie tego
pod uwagę, że lepiej jest dla was, gdy jeden człowiek umrze za lud, niż miałby zginąć cały
naród” – powiedział arcybiskup.
Jezus zdawał sobie z tego sprawę. Podczas sądu Kajfasza wystąpiło przeciw niemu
dwóch fałszywych świadków, a arcykapłan prowadzący proces zapytał Go, czy jest synem
Bożym. Chrystus dał świadectwo o sobie, mimo że wiedział z jaką reakcją się to spotka.
Na słowa Jezusa, Kajfasz teatralnym gestem rozdarł szaty i stwierdził, że skazaniec jest
bluźniercą. Wyrok, który zapadł musiał być zatwierdzony przez Poncjusza Piłata. On
zorientował się, że Jezus jest niesłusznie oskarżony, mimo to umył ręce.
– Trwające już prawie dwa tysiące lat dzieje Kościoła są pełne podobnych procesów
politycznych, które kolejni władcy tego świata wytaczają chrześcijanom. Schemat
stosowanego przez nich szantażu pozostaje w swej istocie niezmienny i brzmi zawsze tak
samo: jeśli jesteś wyznawcą Chrystusa i Jego Ewangelii, to znaczy, że jesteś wrogiem:
cesarza, króla, jakiegoś innego władcy czy też jakiegoś wysokiego urzędnika
państwowego – zauważył arcybiskup.
W dwudziestym pierwszym wieku człowiek, który przyznaje się do Jezusa i chce żyć Jego
nauczaniem jest oskarżany m.in. o brak poprawności politycznej, tolerancji, bycie
fanatykiem, walkę z postępem ludzkości. Współczesne napięcia kulturowe to pierwszy
etap kuszenia. Kolejny polega na zachęcie do określenia się kim jesteśmy.
– Kochamy wszystkich ludzi i kochamy wolność, dzięki czemu jesteśmy tolerancyjni,
przede wszystkim zaś zależy nam na postępie całej ludzkości – stwierdził metropolita.
Trzecie kuszenie skłania wiernych do odrzucenia Ewangelii poprzez postępowanie jakby
nie było Chrystusa oraz walkę z Jego obecnością w świecie. Arcybiskup powiedział, że
niepokojąca jest reakcja niektórych środowisk na chęć objęcia modlitwą i wsparciem
materialnym paryskiej katedry Notre Dame.
Podkreślił, że tylko prawda może wyzwolić, a jedyną prawdą jest Jezus. – I o tę
bezwzględną wierność ewangelicznej prawdzie prosimy dziś Pana, który dla nas umarł i
zmartwychwstał. Prosimy Go, abyśmy dzięki Niemu nie ulegli kuszeniu ze strony
współczesnego świata i abyśmy każdego dnia naszego życia mogli być prawdziwie
wolnymi ludźmi – zakończył.
Corocznie w Wielki Piątek w Kalwarii Zebrzydowskiej zbierają się tysiące wiernych, aby
uczestniczyć w procesji pasyjnej Dróżkami Męki Pańskiej. Wyrusza ona o świcie spod
domu Kajfasza do Ratusza Piłata i pałacu Heroda. Po ponownym przybyciu do Piłata
zebrani wysłuchują „Dekretu Piłata”, w którym skazywano Jezusa na śmierć. Sceny męski
Zbawiciela są inscenizowane przez duchownych i świeckich, przy kolejnych stacjach są
wygłaszane kazania. Formy kalwaryjskiego misterium sięgają XVII wieku.
Justyna Tyrka | Archidiecezja Krakowska
Fot. Joanna Adamik | Archidiecezja Krakowska
Video Katarzyna Katarzyńska | Archidiecezja Krakowska
Publikujemy pełny tekst rozważań:
„Był to dzień Przygotowania Paschy, około godziny szóstej. [Piłat] rzekł do Żydów: «Oto
król wasz!». A oni krzyczeli: «Precz! Precz! Ukrzyżuj Go!» Piłat rzekł do nich: «Czyż króla
waszego mam ukrzyżować?». Odpowiedzieli arcykapłani: «Poza Cezarem nie mamy
króla». Wtedy więc wydał Go im, aby Go ukrzyżowano” (J 19, 14-16).
To, co swój finał znalazło na sądzie przed Piłatem, zaczęło się jednak dużo
wcześniej. Walka z Panem Jezusem ze strony arcykapłanów, uczonych w Piśmie i
faryzeuszów trwała niemal od samych początków Jego nauczania. Nie chcieli słuchać
Jego słów jako prawdy o Bogu pełnym miłosierdzia. Jeśli przybywali na miejsca, w
których nauczał, to jedynie po to, aby Go pochwycić na słowie i oskarżyć. Na dokonane
przez Niego cuda patrzyli jako skutek Jego współpracy z Belzebubem, władcą złych
duchów. Mówiąc dzisiejszym językiem, w pełni świadomie tworzyli wokół Niego czarny
pijar. Chodziło o psychologiczne „przygotowanie terenu”. Chodziło o to, aby w chwili Jego
aresztowania nikt z ludzi, nawet najbardziej Mu bliskich, podziwiających mądrość Jego
nauczania i zafascynowanych Jego cudami, nie stanął w Jego obronie. Żeby pozostał
sam, opuszczony przez wszystkich.
Kluczowym momentem stał się cud wskrzeszenia Łazarza. On to stał się
bezpośrednim powodem tego, że na Jezusa wydano zaocznie wyrok śmierci. Jak podaje
św. Jan Ewangelista, „niektórzy z [Żydów] udali się do faryzeuszów i donieśli im, co Jezus
uczynił. Wobec tego arcykapłani i faryzeusze zwołali Wysoką Radę i rzekli: «Cóż my
robimy wobec tego, że ten człowiek czyni wiele znaków? Jeżeli Go tak pozostawimy, to
wszyscy uwierzą w Niego, i przyjdą Rzymianie, i zniszczą nasze miejsce święte i nasz
naród»” (J 11, 46-48).
Niepokój arcykapłanów i faryzeuszów miał więc charakter czysto polityczny. Żaden
z nich – a byli to przecież ówcześni duchowi przywódcy narodu izraelskiego – nie postawił
sobie pytania na temat tego, na co Pan Jezus chciał poprzez ten cud wskazać. Nikt z nich
nie chciał wyciągnąć wniosku, że oto sam Bóg udzieloną Jezusowi mocą dokonywania
cudów pragnie potwierdzić, że Jezus jest naprawdę Jego Synem. Dokonywane przez
Niego cuda bynajmniej nie rodziły w arcykapłanach i faryzeuszach radości, że oto
upragniony i wyczekiwany przez całe wieki Mesjasz jest pośród nich. Przeciwnie, cuda
sprawiane przez Pana Jezusa rodziły poczucie zagrożenia i lęku, że synowie Izraela
„uwierzą w Niego i [że, w konsekwencji,] przyjdą Rzymianie i zniszczą” świątynię
jerozolimską i cały naród.
Niepokoje Wysokiej Rady przeciął w pewnym momencie arcykapłan Kajfasz,
stosując również całkowicie polityczne rozumowanie: „Wy nic nie rozumiecie i nie
bierzecie tego pod uwagę, że lepiej jest dla was, gdy jeden człowiek umrze za lud, niż
miałby zginąć cały naród” (J 11, 49a-50). Wobec takiego postawienia sprawy rachunek
zysków i strat stał się dla członków Wysokiej Rady w pełni oczywisty. Jak pisze św. Jan,
„tego więc dnia postanowili Go zabić” (J 11, 53). To był pierwszy wyrok na Niego.
Pan Jezus był tego wszystkiego świadom. Co więcej, jednoznacznie osądził
postawę Żydów, którzy nie chcieli uznać Jego cudów, a przewrotnie odrzucając ich
religijny wymiar, wybrali drogę czysto politycznych kalkulacji i rozumowań. Powiedział
więc w Wieczerniku do Apostołów: „Gdybym nie dokonał wśród nich dzieł, których nikt
inny nie dokonał, nie mieliby grzechu. Teraz jednak widzieli je, a jednak znienawidzili i
Mnie, i Ojca mego. Ale to się stało, aby się wypełniło słowo napisane w ich Prawie:
Nienawidzili Mnie bez powodu” (J 15, 24-25).
Ta nienawiść w skali dotychczas niespotykanej doszła do głosu w chwili, kiedy Pan Jezus
stanął przed sądem Kajfasza. Najpierw postanowiono posłużyć się kłamstwem jako
podstawą do wydania wyroku skazującego. Jak pisze św. Mateusz, „arcykapłani i cała
Wysoka Rada szukali fałszywego świadectwa przeciw Jezusowi, aby Go zgładzić. Lecz
nie znaleźli, jakkolwiek występowało wielu fałszywych świadków. W końcu stanęli dwaj i
zeznali: «On powiedział: “Mogę zburzyć przybytek Boży i w ciągu trzech dni go
odbudować”». Wtedy powstał najwyższy kapłan i rzekł do Niego: «Nic nie odpowiadasz
na to, co oni zeznają przeciwko Tobie?». Lecz Jezus milczał” (Mt 26, 59-63a).
Gdy więc nie udało się postawić zarzutów na podstawie zeznań fałszywych świadków,
Kajfasz postawił sprawę na poziomie strictereligijnym. „Rzekł [więc] do [Jezusa]:
«Poprzysięgam Cię na Boga żywego, powiedz nam: Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży?»”
(Mt 26, 63b). W tej sytuacji Pan Jezus musiał dać pełne świadectwo o sobie, mimo że
doskonale wiedział, jaka będzie reakcja Kajfasza. Przecież arcykapłan z góry odrzucał to,
że jest On Mesjaszem i w absolutny sposób wątpił w Jego Boskie pochodzenie. Po prostu
w Niego nie wierzył. Odrzucał zatem argumentację, którą Chrystus przedstawił
Apostołom: „Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie – wierzcie
przynajmniej ze względu na same dzieła!” (J 14, 11). Kajfasz nie chciał uznać
nadprzyrodzonego charakteru tych Jezusowych dzieł i dlatego na wyznanie Pana Jezusa,
że jest Mesjaszem, Synem Bożym, teatralnym gestem „rozdarł swoje szaty i rzekł:
«Zbluźnił. Na cóż nam jeszcze potrzeba świadków? Oto teraz słyszeliście bluźnierstwo.
Co wam się zdaje?»” (Mt 26, 65-66a). Członkowie Wysokiej Rady jednogłośnie
odpowiedzieli: „Winien jest śmierci” (Mt 26, 66b). W ten sposób zapadł na Jezusa już
drugi z kolei wyrok.
Jednakże ten wyrok domagał się zatwierdzenia ze strony rzymskiego prokuratora, którym
w tamtym czasie był Poncjusz Piłat. Gdy już po wstępnym przesłuchaniu Piłat się
zorientował, że Jezus jest niewinny, a przez to niesłusznie oskarżany, arcykapłani i cała
Wysoka Rada zastosowali wobec niego polityczny szantaż: „Jeżeli Go uwolnisz, nie
jesteś przyjacielem Cezara. Każdy, kto się czyni królem, sprzeciwia się Cezarowi” (J 19,
12). Prokuratorowi rzymskiemu, który wątpił w istnienie obiektywnej prawdy, domagającej
się obrony aż po narażenie się innym, pozostało już tylko to, co do historii ludzkości
przeszło jako Piłatowe umycie rąk. Jak podaje św. Mateusz, „Piłat widząc, że nic nie
osiąga, a wzburzenie raczej wzrasta, wziął wodę i umył ręce wobec tłumu, mówiąc: «Nie
jestem winny krwi tego Sprawiedliwego. To wasza rzecz»” (Mt 27, 24). Następnie „uwolnił
im Barabasza, a Jezusa kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie” (Mt 27, 26). To był
trzeci, ostateczny wyrok – tym razem ze strony ówczesnej władzy politycznej – jaki zapadł
na Jezusa: okrutna śmierć przez ukrzyżowanie.
Trwające już prawie dwa tysiące lat dzieje Kościoła są pełne podobnych procesów
politycznych, które kolejni władcy tego świata wytaczają chrześcijanom. Schemat
stosowanego przez nich szantażu pozostaje w swej istocie niezmienny i brzmi zawsze tak
samo: jeśli jesteś wyznawcą Chrystusa i Jego Ewangelii, to znaczy, że jesteś wrogiem:
cesarza, króla, jakiegoś innego władcy czy też jakiegoś wysokiego urzędnika
państwowego.
W minionym dwudziestym wieku szantaż ten brzmiał: jeśli jesteś wyznawcą Chrystusa i
Jego Ewangelii, to znaczy, że jesteś wrogiem bolszewickiego pierwszego sekretarza partii
komunistycznej lub niemieckiego Führera.
Natomiast obecnie, w wieku dwudziestym pierwszym, szantaż ten brzmi następująco: jeśli
przyznajesz się publicznie do Chrystusa i chcesz wprowadzać do swego życia Jego
nauczanie na temat powołanego do szczęśliwości wiecznej człowieka, znaczy to, że:
– należysz do Ciemnogrodu;
– jesteś wrogiem poprawności politycznej;
– nie uznajesz zasady tolerancji;
– nie znasz smaku prawdziwej wolności;
– jesteś fanatykiem;
– jesteś faszystą;
– jesteś przeciwnikiem Światowej Organizacji Zdrowia, zalecającej deprawację dzieci i
pozbawianie ich niewinności już w wieku przedszkolnym;
– jesteś homofobem, walczącym z Kartą LGTB;
– walczysz z postępem ludzkości.
Tak właśnie skonstruowany opis współczesnych napięć kulturowych jest pierwszym
etapem kuszenia, jakiemu wszyscy jesteśmy codziennie poddawani. Drugi etap polega na
zachęcie do tego, abyśmy się wewnętrznie określili, kim naprawdę jesteśmy. Chodzi o to,
abyśmy stwierdzili: przecież wcale nie jesteśmy ani fanatykami ani faszystami, podobnie
jak nie jesteśmy homofobami; wręcz przeciwnie: kochamy wszystkich ludzi i kochamy
wolność, dzięki czemu jesteśmy tolerancyjni, przede wszystkim zaś zależy nam na
postępie całej ludzkości. Stwierdziwszy to wszystko, zostajemy poddawani presji
trzeciego etapu kuszenia. Nakłania on nas do wydania wyroku śmierci na Chrystusa i
Jego Ewangelię. Sprowadza się to do przyjęcia, z jednej strony, takiego stylu myślenia i
postępowania, jakby Go w ogóle nie było, a z drugiej strony do walki z wszelkimi
zewnętrznymi, także symbolicznymi, przejawami Jego obecności we współczesnym
świecie.
O tym, że tak naprawdę jest, świadczy olbrzymia fala lewackiego hejtu i ogromny potok
wprost niegodnych i pełnych pogardy słów, które rozlały się po całym świecie, także w
Polsce, w odniesieniu do tych wszystkich osób, które się modlą i które chcą materialnie
wspierać w dużej mierze strawioną kilka dni temu pożarem paryską katedrę Notre Dame.
Tymczasem nam, rozważającym tutaj, w Kalwarii Zebrzydowskiej, w dzisiejszy Wielki
Piątek 2019 roku misterium iniquitatis – tajemnicę zła, jakie przed wiekami przed sądem
Piłata dotknęło Pana Jezusa, który nazwał się Prawdą (por. J 14, 6), pozostaje jedno
wielkie przeświadczenie: tylko prawda może nas wyzwolić (por. 8, 32). I o tę bezwzględną
wierność ewangelicznej prawdzie prosimy dziś Pana, który dla nas umarł i
zmartwychwstał. Prosimy Go, abyśmy dzięki Niemu nie ulegli kuszeniu ze strony
współczesnego swiata i abyśmy każdego dnia naszego życia mogli być prawdziwie
wolnymi ludźmi.
+ Marek Jędraszewski
Arcybiskup Metropolita Krakowsk