Jerzy Axer
Glosy do książki Billa
Readingsa
The University
in Ruins
1.
Z książki Readingsa wynika, że uniwersytet nie speł
nia we współczesnym społeczeństwie jasno określonej
misji i że ten kryzys tożsamości dotyczy zwłaszcza hu
manistyki. Myślę, że Readings ma rację. Oczywiście,
to, co ja myślę o uniwersytecie, należy traktować bar
dzo ostrożnie, przede wszystkim dlatego, że na system
edukacyjny współczesnej Polski i Europy Wschodniej
(a poza tym obszarem nie mam głębszego rozeznania)
patrzę z perspektywy osoby od dziesięciu lat ekspery
mentującej na granicy systemu albo w opozycji do nie
go. Eo ipso cały ten system wydaje mi się dojrzały do
radykalnej zmiany i pełen wad. To bardzo subiektyw
na perspektywa. Dlatego książka Readingsa, a właści
wie pewne jej fragmenty, wywarły na mnie tak głębo
kie wrażenie. Wyczytałem z tego tekstu - trudnego, na
pisanego po części postmodernistycznym żargonem,
w dodatku niedokończonego i niedoredagowanego
z powodu śmierci autora - następujące pytanie: czy na
uczyciel humanista może zachować autorytet i nieza
leżność w uniwersytecie takim, jaki jest?
Jestem filologiem klasycznym i moje główne do
świadczenie nauczycielskie polega na uczeniu o lite
raturze. Dlatego dobrze rozumiem, o co chodzi Rea-
dingsowi, gdy mówi o skutkach, jakie miało utrace
nie przez historię literatury centralnego miejsca
w uniwersyteckim nauczaniu. Niezależnie od tego, ja
kie wady ma atomizacja humanistyki i jak niejednym
głosem śpiewa chór złożony z wykładowców Gender
Studies, Lesbian and Gay Studies, Post-Colonial Stu
dies i tak zwanego kulturoznawstwa wszelkich odmian
i kolorów, z pewnością ich klęski i sukcesy po równi
poświadczają śmierć tradycyjnego języka dziewiętnas
to- i dwudziestowiecznej humanistyki traktującej lite
raturę jako podstawowy nośnik kultury narodowej, kul
tury, którą krzewić ma uniwersytet, a wspierać naro
dowe państwo. Chociaż - inaczej niż Readings - nie
wierzę w śmierć państwa narodowego i w koniec misji
uniwersytetu jako miejsca, gdzie ludzie uczą się swojej
tożsamości jako członkowie wspólnoty narodowej, to
jednak widzę wyraźnie, że i tę misję wypełnia dzisiej
sza humanistyka uniwersytecka w sposób ułomny.
2.
Poprzez bardzo trudny do przekładu, manieryczny
i niedopowiedziany tekst dociera autentyczny krzyk
rozpaczy i drapieżna siła argumentu krytycznego. Cał
kowicie zgadzam się z Readingsem, że dzisiaj nauczy
ciel powinien być bardziej Retorem niż Magistrem.
Retorem, czyli takim mówcą, który bez ustanku, ciąg
le odmieniając scenariusze występu, szuka świata
wspólnego ze swymi słuchaczami, podczas gdy trady
cyjny Magister głosi niezmienne prawdy wobec ciąg
le zmieniającego się audytorium. Słowo literackie, sło
wo zapisane, słowo odczytywane z katedry nie ma już
żadnej magicznej siły, dzisiejsze uczenie to w coraz
mniejszym stopniu monolog, coraz bardziej należy je
rozumieć jako poszukiwaną raczej niż odnajdywaną
nową formę dialogu.
3 .
Czytanie Readingsa potwierdziło moje bardzo silne
intuicyjne przekonanie, że istotna reforma uniwer
sytetu powinna wyjść od tych, którzy uczą, i od tych,
którzy się uczą. Żadna biurokracja, żadne prawo i żad
ne pieniądze nie przyniosą prawdziwej zmiany na lep
sze, jeżeli społeczność akademicka nie zdecyduje się
na reformę tradycyjnego teatru edukacyjnego. To we
zwanie do „oddolnej rewolucji", do obywatelskiego
nieposłuszeństwa wobec reguł i zobowiązań, które za
mieniają relację mistrz - uczeń w układ klient - sprze
dawca, wydać się może w Polsce dzisiejszej lewicową
retoryką. Mnie jednak wydaje się raczej świadectwem
wrażliwości moralnej i poczucia przyzwoitości, któ
rych źródła chętnie nazwałbym religijnymi. To prze
słanie dobrze współbrzmi z diagnozą wypowiedzianą
kilka lat temu przez byłego prezydenta American
Council of Learned Societies, profesora Stanleya Kat-
za. Powtórzę ją tutaj z pamięci: jeżeli jako członko
wie wspólnoty akademickiej zapomnimy o obowiąz
ku wiecznego odnawiania misji edukacyjnej i zastą
pimy ją cyklicznym bilansowaniem budżetu, to, jaki
kolwiek będzie los naszych dusz indywidualnych, na
sza zbiorowa dusza nauczycielska (a mają każda przy
zwoita Szkoła) słusznie pójdzie do piekła.
4.
Książka Readingsa jest wezwaniem do broni, zwróco
nym do wszystkich tych, którzy żyją i pracują na uni
wersytetach, a także do tych środowisk działających
na zewnątrz świata uniwersyteckiego, które takie spra
wy obchodzą; wezwaniem do walki o to, żeby coś się
wreszcie zmieniło. To nie jest recepta z zapisanym le
karstwem - Readings zdaje się zresztą nie mieć żad
nego gotowego pomysłu na zbawienną kurację. Może
zaproponowałby ją później, gdyby nie zginął w wieku
34 lat w katastrofie samolotowej. Złośliwi mówią, że
uniknął w ten sposób konieczności tłumaczenia, co
miał na myśli w różnych partiach swego manifestu,
który został opublikowany przez przyjaciół jako opus
postumum.
Manifest ten nie wskazywał skutecznego
lekarstwa, ale mógł się okazać skuteczny jako impuls
powodujący mobilizację mechanizmów obronnych za
atakowanego przez chorobę organizmu.
5.
Krytyka, z jaką spotkała się książka Readingsa, posłu
guje się różną bronią. Najczęściej atakuje się go za nie
zrozumienie finansowych problemów, z jakimi bory
ka się dzisiejszy uniwersytet, i za lekceważenie roli uczel
ni jako przedsiębiorstwa. Ta krytyka jest w moim po
czuciu chybiona, ponieważ z punktu widzenia warto
ści wyznawanych przez Readingsa problemy finansowe
nie są przyczyną, lecz skutkiem kryzysu instytucji. Naj
prościej mówiąc, społeczeństwo nie chce już finanso
wać szkolnictwa wyższego z tych samych powodów,
z których robiło to przez minione lat dwieście, nato
miast żadnych nowych dobrych racji Akademia nie jest
w stanie uzgodnić i zaproponować. Z drugiej strony po
żądany przez wielu model uniwersytetu - przedsiębior
stwa jest, zdaniem Readingsa, dla humanistyki zabój
czy. Ton krytyki płynącej ze środowisk uniwersyteckich,
a zarazem brak głębszej refleksji nad tą książką dowo
dzą jednego: tekst Readingsa uderza nie tylko w mini
sterstwa, biurokrację uniwersytecką i akademickie ciała
kolegialne, ale także i przede wszystkim narusza spo
kój duszy zadowolonego z siebie profesora, który liczy
na to, że klęska, nawet jeśli przyjdzie, to nie tak wcze
śnie, żeby pozbawić go dobrze zasłużonej emerytury.
6.
Uniwersytety w Polsce przeżywają trudności będące wy
nikiem transformacji ustrojowej. Prawdziwe kłopoty
czekają nas jednak dopiero potem. Lepiej przeczytać
książkę Readingsa wcześniej niż później. Wtedy może
nam przyjść do głowy, iż nawet jeżeli poprawa sytuacji
ekonomicznej przyniesie podwyżkę pensji oraz umoż
liwi lepsze wyposażenie bibliotek i laboratoriów, to w ni
czym nie poprawi się sytuacja humanisty, który myśli
0 sensie i godności własnej pracy. To właśnie lata 80.
1 90. ubiegłego wieku przyniosły prawdziwy antyinte-
lektualny przełom w opinii publicznej na świecie. To
właśnie wtedy, w okresie boomu ekonomicznego, pro
fesorowie zostali zepchnięci na margines świadomości
społecznej. W dużym stopniu był to skutek triumfu me
diów i upadku kultury druku. Niektórzy z nas próbu
ją wprawdzie, jak politycy, wślizgnąć się w łaski maso
wej widowni, stosownie modyfikując poetykę i treści
własnych wypowiedzi. Mogą liczyć na pewien oddźwięk
społeczny, jeśli wyrażają to, co wielu myśli i odczuwa.
Wpływ ich własnych osiągnięć intelektualnych i wyni
ków badań jest jednak minimalny. A same uniwersyte
ty są coraz lepiej przystosowane do działania w społe
czeństwie takim, jakie jest, ale w coraz mniejszym stop
niu są miejscem, w którym spotyka się pamięć o społe
czeństwie, jakie było, z wizją społeczeństwa, o jakim ma
rzymy. I o tym jest ta książka. •
J e r z y A x e r - filolog klasyczny, dyrektor
Kolegium Międzywydziałowych Indywidualnych
Studiów Humanistycznych na Uniwersytecie
Warszawskim, organizator międzyuniwersyteckiej
Akademii Artes Libérales.