Ola ma kota odcinek 1

background image

OLA MA KOTA

Odcinek 1.

– Pokłóciliście się? – spytał Szymon w chwilę potem, jak trzasnęły drzwi i z domu

wyszedł, prawie wypadł Adam, pomrukując coś pod nosem o kobietach, które
się stały babami nie-do-wytrzymania! To oczywiście o mnie.

Co mam powiedzieć naszemu synowi: „Tak kochanie, po raz setny przekonałam
się, że kiedy tata ogląda mecz nie wolno mu przeszkadzać”.
– Kiedy tata ma mecz, nie wolno mu przeszkadzać – Szymon patrzył na mnie,

jakbym postradała zmysły: – zasłonić telewizor w czasie akcji podbramkowej!?
To powinno być karalne!

– Nie patrz tak na mnie. Tak, zagadałam do taty niewinnie: „Zastanawiałeś się,

kochanie, gdzie w tym roku pojedziemy na wakacje?”, ale myślałam, że wciąż
są reklamy – tłumaczyłam głupio, ale jednocześnie genialnie, bo od razu
postanowiłam trzymać się tej wersji.

Do pokoju weszła Zuzia przebrana za królewnę.
– Gdzie jest tata? – spytała niewinnie.
Popatrzyliśmy z Szymonem na siebie.
– I co teraz? – spytał mój rezolutny syn.

– Nie wiem. Będzie oglądał resztę meczu w pubie „U Ryśka”, na dole.
– Mogę przełączyć na bajki? – Zuzia od razu wyczuła, że w tej sytuacji może coś wygrać.
– Możesz – odpowiedziałam i przeszliśmy z Szymonem do kuchni.
– Sama mi tłumaczyłaś, że każdy ma swoje zainteresowania... tak jak tata ma mecz...
Co mam powiedzieć 9-letniemu dziecku, które się za bardzo wymądrza, czym jeszcze bardziej
denerwuje już i tak samotną na resztę weekendu matkę.
– ...i dopóki nikomu nie szkodzą te wygłupy, czyli zainteresowania powinny być dozwolone,

prawda?

Stałam przez chwilę, wpatrując się
w Szymka.
– Nie garb się... – powiedziałam to, co

moja babcia mówiła w takich chwilach
do mojej mamy, a moja mama do
mnie – i zapnij koszulę – dodałam od
siebie.

Szymon patrzył na mnie zdziwiony
nagłą zmianą tematu. Posłusznie zapiął
koszulę.
– Nie będzie ci przykro, kiedy ja też
wyjdę teraz z domu?
Ale zrobiło mi się głupio, mam takie
wrażliwe i empatyczne dziecko.
Rozczuliłam się i stopniałam do reszty.

OLA MA KOTA

ODCINEK 1.

background image

OLA MA KOTA

Odcinek 1.

– Oczywiście, że nie. Nie będę sama, przecież mam jeszcze Zuzię.

Gdzie chcesz iść?

– Umówiliśmy się z chłopakami na „Harry’ego Pottera”... u Mateusza.

Resztę wieczoru przesiedziałam z Zuzią przed telewizorem, jedząc zapasy
herbatników schowanych głęboko na czas nalotu gości. Kiedy skończyły się bajki
(niektóre bajki są naprawdę wzruszające i takie życiowe, poza tym w bajkach zawsze
ten, co ma dobre serce, w końcu wygrywa – i to jest najlepsze), Zuzia poszła do
swojego pokoju odgrywać królewicza albo królewnę, a ja ruszyłam do lodówki.
Znalazłam ser ementaler w plastrach i korniszony (pycha!), a kiedy zastanawiałam
się, czy wziąć lody, czy może zrobić w mikrofali pop corn zadzwoniła Patrycja.
– Olka... ty chyba oszalałaś! – bardziej stwierdziła, niż zapytała, kiedy powiedziałam,

dlaczego siedzę w niedzielne popołudnie prawie sama w domu i napycham
żołądek wyrzutami sumienia. – Faceci potrzebują wyzwań i spełnienia. Kibicowanie
to rytuał.

Jakbym nie wiedziała! Te przygotowania do meczu, telefony w przerwie na reklamy
„Widziałeś to podanie ze środka boiska... przyjął na klatę, a ta główka tuż pod
bramką?”. Znam to na pamięć.
– To jednoczenie się w męskim ogniu rywalizacji – mądrzyła się dalej Patrycja

– energia grupy, czyli testosteronu, który w bezpieczny sposób znajduje ujście
na meczu piłki nożnej w stosunkowo niewinnym, jak dla ciebie, bo męskim
towarzystwie.

– Była przerwa na reklamy – próbowałam się bronić.
– Nie chrzań, tylko sprawdź, czy zostały jeszcze jakieś piwa w lodówce.
Z telefonem poleciałam do lodówki.
– Zostały, są jeszcze trzy puszki.
– To dobrze, rusz głową i zrób mu jakieś mięso na kolację, bo zaraz wróci do domu. Co prawda,

i tak będzie zły na ciebie, że bramkarz puścił tego gola, ale kolacją masz szansę przejść ślizgiem,
czyli bez gadania, do normalności.

Patrycja miała rację i mój mały Szymon miał rację, w ogóle wszyscy mają rację, tylko ja jedna jedyna
na świecie kretynka nie rozumiem świętej potrzeby swojego męża do przeżywania męskiej rywalizacji
w ogniu zjednoczenia albo odwrotnie – męskiego zjednoczenia w ogniu rywalizacji.
O 18.30 przyszedł Szymon. Akurat wyciągałam z piekarnika kurczaka nadziewanego jabłkami (cały
tłuszcz podczas pieczenia spływa w jabłka, mięso kurczaka jest soczyste, a skórka chrupiąca),
pieczone ziemniaczki posypałam koperkiem, surówki nie było sensu robić, bo kiszone ogórki mojej
mamy nie mogą się z niczym równać. Zuzia kręciła nosem, że woli jogurt, ale Szymon wciągnął
zapach ziół prowansalskich przypieczonych na skórce.
– Pachnie super... Czekamy na tatę, czy spróbujemy sami? – zapytał sprytnie Szymon, bo przeczuwał,

że jeśli będziemy czekać na Adama, kurczak może nie smakować koło północy tak dobrze, jak np.
w tej chwili.

– Spróbujemy tylko... czy dobrze przyprawiłam.
– OK.

background image

OLA MA KOTA

Odcinek 1.

Ok. 19.35 stałam wciąż przy oknie z nosem przyklejonym do szyby i sprawdzałam, czy mój ślubny
mąż nie wraca stęskniony do domu.
20.05 przypilnowałam mycia zębów Zuzi.
20.10 przeczytałam Zuzi bajkę o dwunastu braciach... Od razu się domyśliła, że chodzi o dwanaście
miesięcy. Czy dzieci w czasach Andersena też tak szybko kojarzyły?
20.55 wyciągnęłam z piekarnika ziemniaki, żeby nie wyschły za bardzo. Adam nie wie, że czeka
na niego kurczak, dlatego jeszcze go tu nie ma.

21.00 wciąż go nie ma.
21.15 Zuzia śpi... Włączyłam program sportowy. Znowu jakiś mecz. Nie mam pojęcia, kto grał,
ale postanowiłam się zaangażować... Szymon w piżamie towarzyszył mi przez chwilę, wciąż
o coś pytał... a ja zgadzałam się na wszystko. Po półgodzinie byłam już bardzo wciągnięta w mecz.

Wysłałam Szymona do łóżka, wzięłam jedno piwo z lodówki i śledząc uważnie mecz, zauważyłam
że:
A) Większość piłkarzy stosuje ślizg i podbij a w ten sprytny sposób przeciwnika, żeby powalić go na

murawę i odebrać piłkę.

B) Zaatakowany najpierw udaje rannego, potem martwego (łącznie z wypoczynkiem na noszach),

po czym, kiedy tylko złapie oddech, wraca na boisko.

C) Kiedy padnie bramka cała drużyna odgrywa rytuał zbiorowego całowania... Najpierw szczęściarz

biegnie przez całe boisko z rękoma wysoko jak do podniebnego lotu, potem wszyscy na niego
skaczą. Najpierw myślałam, że to piłkarze drużyny przeciwnej chcą go zabić, ale przy powtórce
załapałam, że to jego kumple i że raczej mu gratulują.

D) Uważam, że kopanie piłki to bardzo trudny zawód i cieszę się, że nie jestem żoną piłkarza, nikt

nie wycenia jego lewej czy prawej nogi w markach albo funtach.

background image

OLA MA KOTA

Odcinek 1.

Na takich mniej więcej refl eksjach zleciał mi wieczór i ani się obejrzałam, kiedy zasnęłam na kanapie,
a rano obudziłam się we własnym łóżku.
Otworzyłam oczy... Z mokrych włosów Adama kapała woda (właśnie wyszedł spod prysznica), pocałował
mnie w policzek i powiedział rozbrajająco:
– Wychodzę, jest siódma, zrobiłem kawę, obudzę dzieci, bo spóźnicie się do szkoły i przedszkola.
Usiadłam szczęśliwa, że wciąż mam męża.
– O której wróciłeś?
– Późno.
– Zrobiłam ci kurczaka, tak jak lubisz.
– Tak... wiem... zjedliśmy z kumplami.
– Co?
– Rysiek wpadł po dwunastej po gitarę... Nie moja wina, że pachniało.
– Czekałam na ciebie... – zaczęłam przepraszająco.
– Nasi zremisowali, to nam wystarczy, żeby przejść. Teraz muszą tylko wygrać z...
Powinnam być wdzięczna naszym, że zremisowali. Najpierw się ucieszyłam, to prawda, ale zaraz zamigotała
mi w głowie nerwowo czerwona lampka „a co by było, gdyby przegrali?!”.

– Zrobiłam cię na dziewczynę Bonda – powiedziała do mnie Patrycja i wyrwała mnie z zamyślenia. Kiedy

byłam zagubiona, zawsze przychodziłam do Patrycji. Pracowała co prawda w małym zakładzie fryzjerskim,
ale miała naprawdę wielki talent. Jak nie było klientów, to ćwiczyła na mnie swoje nowe fryzury, podobno
mam niezłe włosy. Patrzyłam na siebie w lustrze bez zachwytu.

– No dobra, opowiadaj, co się dzieje? – zagadała Patrycja, a ja patrzyłam jak zamiata resztki moich włosów.

Chyba wolałam poprzednią fryzurę.

– Nic... Nie widziałam się z Adamem... To znaczy widziałam, ale niecałe 5 minut.
Patrycja na pewno by mnie wysłuchała, ale weszły do zakładu dwie młode dziewczyny i już było
po rozmowie. Nie powiedziałam Patrycji, że zastanawiam się, w jakiej wersji wrócić do domu: czy udać,
że wszystko w porządku, czy też obrazić się dla zasady, żeby Adam sobie nie myślał, że jak jest mecz,
to można trzasnąć drzwiami i nie wracać do północy. Odebrałam Zuzię z przedszkola i w okropnych
rozterkach dotarłam do domu.
– Zobacz mamo, to jest Gustaw – powiedział Szymon i wyciągnął z koszyka małe, szare kociątko.
Zatkało mnie.
– Gustaw? – spytałam bardzo inteligentnie.
– Tak, ma cztery tygodnie, mówiłem ci o nim wczoraj.
– Tak?
– Pytałem, czy nie byłoby ci milej w domu, gdybyś miała kotka, a ty powiedziałaś, że oczywiście, a

potem opowiedziałem ci o babci Mateusza, która ma kotkę Gryzeldę, i spytałem, czy chciałabyś jej
synka. Powiedziałem, że jest cały szary, ale ma biały krawat i dwie białe skarpetki, a ty odpowiedziałaś,
że oczywiście.

– Tak? – wciąż trudno mi było to sobie przypomnieć.
– Oglądałaś wtedy mecz...
– Aaa... – zaczynało mi świtać.
– Mateusz bardzo się ucieszył, kiedy do niego poszedłem po Gustawa, bo jego babcia powiedziała, że jeśli

nikt się nie zgłosi, to ona zostawi sobie wszystkie sześć kotków, a ojciec Mateusza zagroził, że wtedy
przestaną ją odwiedzać, bo... chyba będzie za ciasno czy coś takiego...

– I powiedziałam, że oczywiście?

background image

OLA MA KOTA

Odcinek 1.

– Tak. Tak powiedziałaś!
Szymon był pewny, że tak powiedziałam i podał mi małe, szare futerko, które natychmiast wczepiło mi
się w szyję. Zuzia zaczęła piszczeć, że ona chce potrzymać, a Gustaw, który był tylko trochę większy od
myszy, wbił się we mnie jeszcze mocniej.
– To chyba dobrze, że tak powiedziałam.
Słyszałam, jak łomocze jego małe serce.
– Dałeś mu coś?
– Nic mu nie dałem, czekałem na ciebie.
Kotek był przerażony... Nie wiedział, gdzie jest, a w pobliżu nie było mamy ani braci... Głaskałam go
delikatnie i czułam, że powoli się uspokaja. Ja też. Ja też się uspokoiłam.
– Co powiemy tacie? – spytał Szymon – tata nie zgodził się nawet na chomika w klatce, a co dopiero na

kota.

Głaskałam szare, mruczące futerko kurczowo trzymające się mojej szyi i nagle poczułam pewność, że
nie rozstanę się z nim, nawet jeśli Adam sto razy trzaśnie drzwiami i sto razy nie wróci do domu przed
północą.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ola ma kota odcinek 5
Ola ma kota odcinek 6
Ola ma kota odcinek 16
Ola ma kota odcinek 13
Ola ma kota odcinek 11
Ola ma kota odcinek 24
Ola ma kota odcinek 17
Ola ma kota odcinek 22
Ola ma kota odcinek 4
Ola ma kota odcinek 8
Ola ma kota odcinek 14
Ola ma kota odcinek 12
Ola ma kota odcinek 9
Ola ma kota odcinek 19
Ola ma kota odcinek 26
Ola ma kota odcinek 3
Ola ma kota odcinek 2
Ola ma kota odcinek 7
Ola ma kota odcinek 15

więcej podobnych podstron