Alyson Noel Błękitna godzina(1)

background image

ALYSON NOEL

Nieśmiertelni 02

Błękitna godzina

***

Nieoficjalne tłumaczenie: H.O.M.I.K, Tasia2902

Pierwszy

- Zamknij oczy i wyobraź ją sobie. Widzisz to?

Skinęłam głową, zamykając oczy.

- Wyobraź sobie, że jest przed tobą. Zobacz jej strukturę, kształt

i kolor – masz to?

Uśmiecham się, mając ten obraz w głowie.

background image

- Dobrze. Teraz wyciągnij rękę i dotknij jej. Poczuj jej kontury

końcami swoich palców, otul jej ciężar swoimi dłońmi, a teraz połącz

wszystkie swoje zmysły – wzrok, dotyk, węch i smak – możesz

spróbować?

Zagryzam wargi i stłumiam chichot.

- Doskonale. Teraz połącz się z tym uczuciem. Uwierz, że to

istnieje przed tobą. Poczuj to, zobacz to, dotknij tego, spróbuj tego,

zaakceptuj to, ukaż to! – mówi.

Więc to robię. Robię wszystko z tych rzeczy. A kiedy on jęczy,

otwieram oczy i patrzę na siebie.

- Ever. – Potrząsa głową. – Miałaś myśleć o pomarańczy. To nie

jest nawet jej bliskie.

- Nie, to nic owocowego. – śmieję się, uśmiechając do każdego z

moich Damenów – repliki objawiającej się przede mną, i wersji ciała i

krwi obok mnie. Obaj równie wysocy, ciemni, i tak niszczycielsko

przystojni, że aż wydają się mało realni.

- Co ja mam z tobą zrobić? – pyta prawdziwy Damen, próbując

przybrać spojrzenie dezaprobaty, ale na marne. Jego oczy zawsze go

zdradzają, pokazując tylko miłość.

- Hmmm… - spoglądam pomiędzy moich dwóch chłopaków –

jednego prawdziwego, drugiego wyczarowanego. – Myślę, że możesz

podejść i mnie pocałować. Lub, jeśli jesteś zbyt zajęty, spytam go czy

zostanie, choć nie sądzę że on myśli. – ruszam w kierunku

nieprawdziwego Damena, śmiejąc się, kiedy on się uśmiecha i mruga

do mnie chociaż blednie i w końcu znika.

background image

Ale prawdziwy Damen się nie śmieje. On tylko kręci głową i

mówi: - Ever, proszę. Musisz być poważna. Masz tyle do nauki.

- Po co ten pośpiech? – wygładzam poduszkę i klepię miejsce

obok siebie, mając nadzieję, że on odejdzie od biurka i dołączy do

mnie. – Myślałam, że nic nie mamy, ale czas? – uśmiecham się. A gdy

patrzy na mnie, w całym moim ciele wzrasta ciepło, a oddech

zatrzymuje się w moim gardle i nic nie mogę na to poradzić, ale

zastanawiam się czy kiedykolwiek zdołam się przyzwyczaić do jego

niesamowitego piękna – jego gładkiej oliwkowej skóry, lśniących

brązowych włosów, idealnej twarzy, i szczupłej wyrzeźbionej

sylwetki. – Myślę, że znajdziesz we mnie bardzo chętnego ucznia. –

mówię, a moje oczy spotykają jego – dwie ciemne studnie

niezgłębionej głębi.

- Jesteś nienasycona – szepcze, potrząsając głową i podchodzi do

mnie, siadając obok.

- Po prostu próbuję nadrobić stracony czas – mruczę, zawsze tak

chętna na te chwile tylko dla nas, i nie muszę się nimi dzielić z nikim

innym. Nawet świadomość, że cała wieczność jest przed nami, nie

czyni mnie mniej chciwej.

Pochyla się aby mnie pocałować, rezygnując z naszych lekcji.

Wszystkie wyrażane myśli, telepatia – wszystkie te psychiczne sprawy

zostają zastąpione czymś znacznie bardziej bezpośrednim, gdy pcha

mnie na stos poduszek, obejmując moje ciało swoim, nas dwoje

łączących się jak upadłe winorośle w poszukiwaniu słońca.

background image

Jego palce wiją się w górę, przesuwając się od skraju mojego

brzucha do stanika, a ja zamykam oczy i szepczę. – Kocham cię. –

Słowa kiedyś skrywane we mnie.

Słuchałam jego stłumionego jęku, gdy odpina zapięcie mojego

biustonosza, bez najmniejszego wysiłku, doskonale i bez skrępowania.

Każdy jego ruch był tak pełen wdzięku, tak doskonały, tak…

Może zbyt doskonały.

- Co się stało? – pyta, kiedy go odpycham. Jego oddech

przeszedł w krótkie, płytkie sapanie, gdy jego oczy szukają moich, a

skóra wokół nich jest napięta i ściśnięta w sposób do jakiego

przywykłam.

- Nic złego. – Odwracam się do tyłu, poprawiając swój top i

cieszę się że skończyłam już lekcję osłony myśli, ponieważ to była

jedyna rzecz, która pozwalała mi kłamać.

On wzdycha i oddala się, pozbawiając mnie swojego

mrowiącego dotyku i ciepłego spojrzenia, kiedy kroczy przede mną. A

kiedy w końcu się zatrzymuje i staje twarzą do mnie, ściskam wargi,

wiedząc co będzie dalej. Byliśmy już tutaj wcześniej.

- Ever, nie próbuję cię poganiać ani nic. Naprawdę, nie próbuję –

mówi, a twarz ma zmarszczoną z niepokoju. – Ale w pewnym

momencie musisz to skończyć i zaakceptować to kim jestem. Mogę

uzewnętrznić twoje pragnienia, wysłać telepatyczne myśli i obrazy,

gdy jesteśmy daleko od siebie, mogę w każdej chwili zabrać cię do

Summerlandu. Ale jedynej rzeczy, której nie mogę zrobić, to zmienić

przeszłości. Ona po prostu jest.

background image

Patrzę na podłogę, czując mały i całkowity wstyd. Nienawidzę,

tego że jestem niezdolna ukryć zazdrości i obaw, nienawidzę tego, że

są tak przejrzyste i wyraźnie widoczne. Bo bez względu na to jaki

rodzaj tarczy psychicznej stworzę, to jest bez sensu. On miał sześćset

lat na badanie ludzkiego zachowanie ( badanie mojego zachowania ),

w porównaniu do moich szesnastu.

- Po prostu… po prostu daj mi trochę więcej czasu, aby

przyzwyczaić się do tego wszystkiego – mówię, dłubiąc postrzępiony

szew na mojej poduszce. – To jedynie kilka tygodni. – wzruszam

ramionami, przypominając sobie jak zabiłam jego byłą żonę,

powiedziałam mu, że go kocham i zapieczętowałam swój

nieśmiertelny los, mniej niż trzy tygodnie temu.

Patrzy na mnie, jego usta zaciskają się, a oczy są zabarwione

wątpliwością. I choć jesteśmy tylko kilka metrów od siebie, dzieląca

nas przestrzeń jest tak ciężka i brzemienna – jakby to był ocean.

- Odnoszę się do tego życia – mówię, a mój głos przyśpiesza i

rośnie, chcąc wypełnić pustkę i złagodzić nastrój. – A ponieważ nie

przypominam sobie żadnych innych, to wszystko co mam. Potrzebuję

tylko trochę więcej czasu, dobrze? – uśmiecham się nerwowo, a moje

wargi niezdarnie zatrzymują w miejscu wydech ulgi, gdy on siada

obok mnie i podnosi palce do mojego czoła, szukając miejsca, gdzie

kiedyś była moja blizna.

- Cóż, to jedyna rzecz, której nam nie zabraknie. – Wzdycha,

ciągnąc palcami po krzywiźnie mojej szczęki, i gdy pochyla się aby

background image

mnie pocałować, jego wargi robią serię przystanków, na moim czole,

nosie i ustach.

I właśnie wtedy, gdy myślę, że znowu mnie pocałuje, on ściska

moją rękę i oddala się. Idąc prosto do drzwi, pozostawił pięknego

czerwonego tulipana na swoim miejscu.

Drugi

Chociaż Damen może wyczuć taką chwilę, gdy moja ciotka

Sabine skręca w naszą ulicę i zbliża się do podjazdu to nie, dlatego

wyszedł.

Wyszedł ze względu na mnie.

Ze względu na prosty fakt, że jest już ze mną od setek lat, dążąc

do mnie we wszystkich moich wcieleniach tak, więc możemy być

razem.

Tylko, że my nigdy nie jesteśmy razem.

Co oznacza, że to się nigdy nie stało.

Podobno za każdym razem, gdy mieliśmy zrobić następny krok

do skonsumowania naszej miłości, jego była żona Drina pojawiała się

i mnie zabijała.

Ale teraz ja ją zabiłam, wyeliminowałam ją w dobrym miejscu,

choć niewątpliwie słabym, trzepnęłam ją w czakrę serca i teraz nic ani

nikt nie blokuje nam drogi.

background image

Z wyjątkiem mnie.

Bo choć kocham Damena we wszystkich moich istnieniach, i na

pewno chcę podjąć następny krok – nie mogę przestać myśleć o tych

ostatnich sześciuset lat. I jak wybrał takie życie. (Dziwnie, jego

zdaniem.)

I kogo wybrał do takiego życia. (Oprócz jego byłej żony Driny,

nawiązywał wiele innych znajomości.)

I, jak ja nienawidzę tego przyznawać, wiedząc to wszystko,

czuję się trochę niepewna.

Dobrze, może dużo niepewna. To znaczy, to nie tak, że ktoś z

mojej żałośnie ubogiej listy facetów, których całowałam mógł się

porównywać z jego sześcioma wiekami podbojów.

I choć wiem, że to śmieszne, choć wiem, że Damen kocha mnie

od wieków, faktem jest, że serce i umysł nie zawsze są przyjazne.

W moim przypadku, są one mało mówiące.

A przecież za każdym razem, gdy Damen przychodzi na moje

lekcje, które zawsze udaje nam się przekształcić w dłuższe sesje,

przychodzi mi na myśl; To jest to! To naprawdę stanie się tym razem!

Tylko, że odpychanie go jest jak najgorsza złośliwość.

A prawda jest dokładnie taka, jak powiedział. On nie może

zmienić swojej przeszłości, ona po prostu jest. Kiedy coś jest zrobione

nie można tego cofnąć. Nie ma odwrotu.

Jedyne, co człowiek może kiedykolwiek zrobić to iść dalej.

I to jest dokładnie to, co muszę zrobić.

background image

Wziąć bez wahania duży krok do przodu, ani razu nie patrząc

wstecz.

Wystarczy zapomnieć o przeszłości i zacząć budować

przyszłość.

Chciałabym, żeby to było takie proste.

- Ever? – Sabine wchodzi po schodach, gdy ja biegam

gorączkowo po pokoju, a potem siadam przy biurku, starając się

wyglądać na czymś zajętą. – Co robisz? – pyta, wkładając głowę do

środka. I choć jej ubranie jest pogniecione, jej włosy są w bezładzie,

oczy ma czerwone i zmęczone, jej aura ma promienny i ładny odcień

zieleni.

- Właśnie skończyłam zadanie domowe – mówię, odpychając

laptop tak jakbym właśnie go używała.

- Jadłaś? – oparła się o framugę drzwi, oczy miała zwężone i

podejrzliwe.

- Oczywiście – powiedziałam jej. Przytakuję, uśmiecham się i

robię wszystko by wyglądało to szczerze, ale prawda jest taka, że

czuję fałsz na mojej twarzy.

Nienawidzę kłamać. Zwłaszcza przed nią. Po tym wszystkim, co

dla mnie zrobiła, biorąc mnie po wypadku, kiedy zginęła cała moja

rodzina. Mam na myśli to, że ona nie musiała tego robić. Fakt, że jest

moją jedyną żyjącą krewną nie oznacza, że nie może powiedzieć ‘nie’.

background image

I wierz mi, przez połowę czasu pewnie chciała to zrobić. Jej życie

było mniej skomplikowane, zanim przyjechałam.

- Miałam na myśli coś poza tym czerwonym piciem. – Kiwa

głową w stronę butelki stojącej na moim biurku, opalizującego

czerwonego płynu z dziwnie gorzkim smakiem, którego nie

nienawidzę prawie tak samo jak kiedyś. Co jest dobre, ponieważ

według Damena, będę to popijać przez resztę wieczności. To nie jest

tak, że nie mogę jeść prawdziwego jedzenia, tylko już nie go nie chcę.

Mój nieśmiertelny sok zawiera wszystkie składniki odżywcze, jakie

mogłabym potrzebować. I nie ważne jak dużo lub mało piję, zawsze

czuję się syta.

Ale nadal wiem, co ona myśli. I nie tylko, dlatego, że mogę

przeczytać wszystkie jej myśli, ale dlatego, że myślałam to samo o

Damenie. Kiedyś naprawdę się denerwowałam widząc jak odsuwa

swoje jedzenie i tylko udaje, że je. Do odkrycia jego tajemnicy.

- Ja, hm, wcześniej coś zjadłam – powiedziałam wreszcie,

starając się nie zacisnąć warg, odwrócić wzroku lub się skulić –

wszystkie moje zwykle niezawodne wpadki. – Z Milesem i Haven –

dodaję, mając nadzieję, że to wyjaśni brak brudnych naczyń, choć

wiem, że zapewnienie zbyt wielu szczegółów jest złe, to jak migające

czerwone światło sygnalizujące KŁAMCA PRZED TOBĄ! Nie

wspominając, że Sabine jest jednym z najlepszych prawników w

firmie, co czyni ją niezwykle dobrą w dostrzeganiu fałszu. W jej życiu

zawodowym to szczególny dar. W życiu prywatnym, decyduje się

wierzyć.

background image

Z wyjątkiem dziś. Dzisiaj nie kupuje ani jednego słowa. Zamiast

tego po prostu patrzy na mnie i mówi: - Martwię się o ciebie.

Odwracam się do niej twarzą, chcąc pokazać jej, że jestem

otwarta, gotowa do zajęcia się jej obawami, chociaż jestem prawie

odmieńcem. – Wszystko porządku – mówię jej, kiwając głową i

uśmiechając się tak, żeby w to uwierzyła. – Naprawdę. Moje oceny są

dobre, spotykam się z przyjaciółmi, Damen i ja… - przerywam, zdając

sobie sprawę, że tak naprawdę nigdy wcześniej nie rozmawiałam z nią

o swoim związku, nie określałam go, większość zachowywałam dla

siebie. A prawda jest taka, że teraz, gdy już zaczęłam, to nie

wiedziałam jak skończyć.

Mam na myśli, odwołując się do siebie, jako chłopak i

dziewczyna, biorąc pod uwagę naszą przeszłość, teraźniejszość i

przyszłość, brzmi przyziemnie i nieodpowiednio, ponieważ cała nasza

wspólna historia czyni nas czymś więcej niż to. Ale to nie jest to, że

ogłoszę publicznie, że jesteśmy wiecznymi partnerami lub

towarzyszami duszy – ten element jest zbyt wysoki. I prawda jest taka,

że raczej w ogóle go nie określę. W tej chwili jestem wystarczająco

zmieszana. Poza tym, co miałabym jej jeszcze powiedzieć? To, że

kochamy się przez wieki, ale mimo tego nadal nie dotarliśmy do

drugiej bazy?

- Cóż, Damen i ja… robi się naprawdę dobrze – mówię

wreszcie, przełykając ślinę, gdy uświadamiam sobie, że powiedziałam

dobrze zamiast świetnie, co może być pierwszą prawdą, którą dzisiaj

powiedziałam.

background image

- Więc był tutaj. – położyła swoją brązową teczkę na podłodze i

patrzy na mnie, obie jesteśmy w pełni świadome tego, jak łatwo

wpadłam w jej pułapkę.

Kiwam głową, kopiąc siebie psychicznie.

- Tak myślałam, że widziałam jego samochód. – Przenosi wzrok

na moje łóżko w nieładzie, z rozrzuconymi poduszkami i rozkopaną

kołdrą, a kiedy odwraca się twarzą do mnie, nic nie mogę poradzić na

to, że się kulę, zwłaszcza, gdy czuję, co zaraz powie.

- Ever. – Wzdycha. – Przykro mi, że nie poświęcam nam więcej

czasu. Mimo, że czuję się tak, jakbyśmy nadal szukały naszej drogi,

chcę żebyś wiedziała, że jestem tu dla Ciebie. Jeśli kiedyś będziesz

potrzebowała z kimś porozmawiać – posłucham.

Zaciskam wargi i kiwam głową, wiedząc, że jeszcze nie

skończyła, ale mając nadzieję, że gdy będę siedziała beztrosko i

spokojnie, zakończy szybko.

- Bo choć pewnie myślisz, że jestem za stara, żeby cię

zrozumieć, to pamiętam jak to było w twoim wieku. Jak przeważająca

jest nieustanna presja, aby zmierzyć się z modelkami, aktorkami i

innymi podobiznami z telewizji.

Przełykam ciężko i unikam jej wzroku.

Kiedy zostałam zawieszona, Sabine zaczęła obserwować mnie

bardziej niż kiedykolwiek, a od niedawna zakupiła cały stos książek

samopomocy, począwszy od: Jak wychować zdrowego nastolatka w

tak szalonych czasach jak te, do: Twój nastolatek i media (i co możesz

z tym zrobić!), i inne jeszcze gorsze. Zaznaczała wszystkie najbardziej

background image

niepokojące zachowania młodzieży, a później badała mnie,

sprawdzała czy nie występują u mnie jakieś objawy.

- Ale chcę, żebyś wiedziała, że jesteś piękną dziewczyną,

znacznie piękniejsza niż ja byłam w twoim wieku, a głodując się

konkurencja z tymi wszystkimi chudymi gwiazdami, które pół życia

spędzają na kontrolowaniu się, obecnie staje się nieuzasadnionym i

nieosiągalnym celem i w końcu skończy się chorobą. – Patrzy na

mnie, rozpaczliwie chcąc do mnie dotrzeć, z nadzieją, że jej słowa

mnie przebiją. – Chcę żebyś wiedziała, że jesteś idealna taka, jaka

jesteś i boli mnie patrzenie na to, przez co przechodzisz. A jeśli chodzi

o Damena, dobrze, wszystko, co mam na to do powiedzenia, to…

- Nie jestem anorektyczką.

Spojrzała na mnie.

- Nie jestem bulimiczką, nie jestem na jakiejś szalonej diecie, nie

głoduję się, nie staram się mieć rozmiaru zero i nie staram się

wyglądać jak bliźniaczki Olsen. Poważnie, Sabine, wyglądam na

zmarnowaną? – Staję, pozwalając jej na to by obejrzała mnie ze

wszystkich stron, a jeśli o mnie chodzi to czuję się przeciwnie do

zmarnowania. I wydaje mi się, że moja masa jest dość dobra.

Patrzy na mnie. Mam na myśli, że naprawdę na mnie patrzy. Od

czubka głowy do stóp, jej oczy spoczęły na moich bladych

odsłoniętych kostkach.

- Pomyślałam, że… - wzrusza ramionami, niepewna, co

powiedzieć po przedstawieniu tak wyraźnych dowodach

background image

wskazujących na to, że jestem niewinna. – Bo nie widzę już, żebyś coś

jadła – i zawsze popijasz to czerwone…

- Więc tak po prostu założyłaś, że uciekłam się do młodzieży

pijącej drinki anorektyczne i unikającej żywności? – śmieję się, żeby

wiedziała, że nie jestem szalona – może nieco zdenerwowana, choć

bardziej sobą niż nią. Powinnam być bardziej fałszywa. Powinnam

przynajmniej udawać, że jem. – Nie musisz się martwić. – Uśmiecham

się. – Naprawdę. Miejmy jasność, nie mam zamiaru brać narkotyków,

eksperymentować z ciałem, ciąć się, oznakowywać, nacinać, czy robić

cokolwiek innego z listy tygodnika Dziesięć niedostosowanych

zachowań w twoim nastolatku. A dla porządku, to, że popijam

czerwone picie nie ma nic wspólnego z próbowaniem być chudą

sławą, lub staraniem się przypodobać Damenowi. Po prostu to mi się

podoba, to wszystko. Poza tym, wiem, że Damen kocha i akceptuje

mnie dokładnie taką, jaka jestem… - przerywam wiedząc, że

zaczynam temat, który niechętnie chcę odkrywać. Zanim zdąży ona

sformułować sobie te słowa w głowie, łapię ją za rękę i mówię. – I

nie, nie o to mi chodziło. Damen i ja jesteśmy… - Połączeni,

chłopakiem i dziewczyną, przyjaciółmi z korzyściami, wiecznie

związani.

- Cóż, jesteśmy razem. Wiesz, zaangażowani jak para. Ale nie

śpimy razem.

Jeszcze.

background image

Spojrzała na mnie, twarz miała ściągniętą i zakłopotaną. Żadna z

nas nie chciała rozmawiać na ten temat, ale w przeciwieństwie do

mnie, ona uważała to za swój obowiązek.

- Ever, nie chciałam insynuować… - zaczyna. Ale potem patrzy

na mnie, a ja na nią i wzrusza ramionami, decydując się to zostawić,

ponieważ obie wiemy, że była tego pewna.

Ulżyło mi wiedząc, że już po wszystkim i że poszło mi

stosunkowo łatwo, więc jestem zupełnie zaskoczona, gdy mówi: - No

cóż, skoro wydajesz się tak przejmować tym młodym człowiekiem,

myślę, że powinnam go poznać. Warto, więc zaplanować czas, kiedy

wszyscy możemy iść na obiad. Jak brzmi ten weekend?

Ten weekend?

Przełykam ciężko i patrzę na nią, wiedząc dokładnie, co ona ma

nadzieję zrobić; upiec dwie pieczenie przy jednym posiłku. To

doskonała okazja do obejrzenia pełnego jedzenia talerza, podczas gdy

ona będzie przepytywać Damena.

- Cóż, to wszystko brzmi świetnie poza tym, że Miles gra w

piątek. – Starałam się, aby mój głos brzmiał pewnie i stabilnie. – A

później ma być after party – które skończy się prawdopodobnie dość

późno – więc…

Kiwa głową, patrząc mi w oczy, jej wzrok jest tak tajemniczy i

porozumiewawczy, że zaczynam się pocić.

- Więc to prawdopodobnie nie zadziała – kończę, wiedząc, że i

tak będę musiała przez to przejść, ale lepiej później niż wcześniej. To

znaczy, kocham Sabine i kocham Damena, po prostu nie jestem

background image

pewna czy będę kochać ich razem, zwłaszcza po wcześniejszych

pytaniach.

Patrzy na mnie przez chwilę, poczym kiwa głową i się odwraca.

I właśnie wtedy, gdy jestem już w stanie oddychać, ona spogląda

przez ramię i mówi: - Cóż, piątek opada, ale wciąż pozostaje sobota.

Dlaczego nie powiesz, Damenowi, żeby był tu o ósmej?

Trzeci

Chociaż zaspałam, udało mi się dojechać do Milesa na czas.

Chyba, dlatego że moje przygotowanie się nie trwało teraz tak długo,

gdy Riley mnie już nie rozpraszała. Choć kiedyś wkurzało mnie, jak

siadała na mojej komodzie ubrana w jeden ze swoich szalonych

kostiumów Halloween, wypytywała mnie o chłopaków i drwiła z

moich ubrań, odkąd przekonałam ją, żeby odeszła, przeszła przez

most do czekających na nią rodziców i naszego psa Maślanki, nie

udało mi się już jej zobaczyć. Miała rację. Widzę dusze, które zostały,

nie te, które przeszły.

I zawsze, kiedy myślę o Riley, czuję uścisk w gardle i pieką mnie

oczy i zastanawiam się czy kiedykolwiek przyzwyczaję się do faktu,

że ona odeszła. Mam na myśli, na stałe i bezpowrotnie. Ale chyba

powinnam już wiedzieć wystarczająco dużo o stracie, uświadomić

sobie, że nigdy tak naprawdę nie przestanę za nikim tęsknić – po

prostu nauczę się żyć z ogromną, otwartą dziurą ich nieobecności.

background image

Przecieram oczy i wjeżdżam na podjazd Milesa, pamiętając o

obietnicy Riley, że wyśle mi jakiś znak, jakoś pokaże, że z nią

wszystko w porządku. Ale chociaż mocno trzymałam się jej

zobowiązania, zachowywałam czujność i badałam niektóre oznaki jej

obecności – o ile jakieś były.

Miles otwiera drzwi i gdy zaczynam mówić cześć, podnosi ręce i

mówi. – Nie mów. Spójrz tylko na moją twarz i powiedz mi, co

widzisz. Jaką pierwszą rzecz zauważasz? I nie kłam.

- Twoje piękne brązowe oczy – mówię, słuchając jego myśli i

chcąc, nie po raz pierwszy, pokazać swoim przyjaciołom jak ochronić

swoje myśli i zachować wszystkie prywatne rzeczy prywatnymi. Ale

to oznaczałoby ujawnienie moje czytanie w myślach, widzenie aury i

psychiczne sekrety, a tego zrobić nie mogłam.

Miles potrząsa głową i wsiada do środka, szarpie w dół lusterko i

ogląda swój podbródek.

- Jesteś taką kłamczuchą. Spójrz na to! To jest jak świecące

czerwone światło, nie można tego pominąć, więc nawet nie próbuj

udawać, że tego nie widzisz.

Spoglądam na niego, gdy wycofuję się z podjazdu widząc, że

pryszcz ośmielił się wykiełkować na jego twarzy, choć to jego

jasnoróżowe lśniące paznokcie bardziej zwróciły moją uwagę. –

Ładne paznokcie – śmieję się.

- To dla zabawy. – Uśmiecha się wciąż patrząc na pryszcza. – Nie

mogę w to uwierzyć! To tak jakbym rozpadał się dopiero wtedy, gdy

wszystko będzie doskonałe. Próby były świetne, wiem, że wszystkie

background image

moje wiersze jak również wszystkich innych… Myślałem, że jestem

całkowicie i zupełnie gotowy, a teraz to! – Dźgnął swoją twarz.

- To tylko nerwy – mówię, rzucając na niego okiem, gdy światło

zaświeciło na zielono.

- Dokładnie! – Kiwa głową. – Które po prostu pokazują, że jestem

amatorem. Ponieważ profesjonaliści, prawdziwi profesjonaliści nie

mają nerwów. Oni po prostu przechodzą do swojej strefy artystycznej

i… tworzą. Może nie jestem do tego stworzony? – Patrzy na mnie z

twarzą napiętą ze zmartwienia. – Może to po prostu fuks, że mam tą

rolę.

Spoglądam na niego, pamiętając jak Drina twierdziła, że weszła

do głowy reżysera i rzuciła go ku Milesowi. Ale nawet, jeśli to

prawda, nie znaczy to, że on tego nie potrafi, nie znaczy to, że nie był

najlepszy.

- To śmieszne. – Potrząsam głową. – Mnóstwo aktorów się

denerwuje, cierpi z powody tremy czy czegokolwiek innego.

Poważnie. Nie uwierzysz w niektóre historie, które Riley kiedyś… -

przerywam, z szeroko otwartymi oczami i ustami wiedząc, że tego

zdania nigdy nie skończę. Nigdy nie mogłam ujawnić historii

zebranych od mojej zmarłej młodszej siostry, która kiedyś cieszyła się

ze szpiegowania hollywoodzkiej elity.

- W każdym razie, nie nosisz podobno tony ciężkiego makijażu?

Patrzy na mnie. – Tak. Rzeczywiście. O co ci chodzi? Sztuka jest

w piątek, który, dla twojej wiadomości, jest jutro. To nigdy przed tym

nie zniknie.

background image

- Być może. – Wzruszam ramionami. – Ale mam na myśli to, czy

nie możesz użyć makijażu do przykrycia tego?

Miles przewraca oczami i pochmurnieje. – Ach, więc mogę bawić

się z tym ogromnym cielistym znakiem? Czy ty to widziałaś? Tego

nie da się ukryć. To ma własne DNA! To rzuca cień.

Wjechałam na parking, parkując na moim zwykłym miejscu obok

błyszczącego czarnego BMW Damena. I kiedy znowu patrzę na

Milesa z jakiegoś powodu czuję się zmuszona dotknąć jego twarzy.

Mój palec zwrócił niewytłumaczalną uwagę na pryszcza na jego

brodzie.

- Co ty robisz? – pyta, wystraszony i się odsuwa.

- Po prostu… po prostu bądź cicho – szepczę, nie mając pojęcia,

co robię i dlaczego jeszcze to robię. Wiem tylko, że mój palec ma

określony cel w moim umyśle.

- Ale nie… dotykaj tego! – krzyczy, dokładnie w tej chwili, kiedy

nawiązałam kontakt. – Świetnie, po prostu świetnie. Teraz będzie

prawdopodobnie dwa razy większe. – Potrząsa głową i wysiada z auta,

a ja nic nie mogę poradzić na to, że czuję rozczarowanie, gdy widzę,

że pryszcz nadal istnieje.

Chyba liczyłam na jakieś rozszerzone możliwości uzdrowienia.

Kiedy Damen powiedział mi, zaraz po tym jak zdecydowałam się

przyjąć swój los i zaczęłam pić nieśmiertelny sok, że mogę się

spodziewać kilku zmian, nic z super wzmocnionych zdolności

psychicznych, (których nie oczekuję) lub czegoś innego (np. zdolność

background image

uzdrawiania innych, co ma mój głos, ponieważ to byłoby super), ale ja

szukałam czegoś nadzwyczajnego.

Ale do tej pory, wszystko, co mam dodatkowe to cale nogi, które

tak naprawdę nie robią dla mnie znaczenia oprócz wymogu kupna

nowych par dżinsów. A to prawdopodobnie w końcu i tak by się stało.

Chwytam moją torbę i wysiadam z auta, a moje usta spotykają się

z wargami Damena w chwili, gdy on staje obok mnie.

- Dobra, jak długo to jeszcze będzie trwało?

Oboje odsuwamy się od siebie i patrzymy na Milesa.

- Tak, mówię do ciebie. – Kiwa na mnie palcem. – Całe to

całowanie, przytulanie się i nie zapomnijmy o stałym szeptaniu

słodkich słówek. – Potrząsa głową, a jego oczy się zwężają. –

Poważnie. Miałem nadzieję, że już to skończyliście. To znaczy, nie

zrozumcie mnie źle, wszyscy jesteśmy bardzo zadowoleni, że Damen

wrócił do szkoły, że znowu się znaleźliście i że prawdopodobnie

będziecie żyć długo i szczęśliwie. Ale tak naprawdę, nie myślałaś,

żeby trochę przystopować? Ponieważ niektórzy z nas nie są tak

szczęśliwi jak ty. Niektórzy z nas są pozbawieni miłości.

- Jesteś pozbawiony miłości? – Śmieję się, wcale nieobrażona na

niego za to wszystko, co powiedział, wiedząc, że to ma znacznie

więcej do czynienia z jego niepokojem o sztukę niż cokolwiek

wspólnego ze mną i Damenem. – Co się stało z Holtem?

- Holtem? – wzdrygnął się. – Nawet nie mów o Holcie! Nie rób

tego, Ever! – potrząsa głową, odwraca się na pięcie i zmierza ku

Haven, która czeka przy bramie.

background image

- Jaki jest jego problem? – pyta, Damen, sięgając po moją rękę,

oplatając swoimi palcami moje i patrzy na mnie nadal kochającymi

oczami, pomimo wczorajszego dnia.

- Jutro premiera. – wzruszam ramionami. – Więc, wariuje, że ma

na brodzie pryszcza i oczywiście postanowił, że będzie za nas

odpowiedzialny – mówię, obserwując jak Miles ze złączonym

ramieniem z Haven, prowadzi ją w kierunku klasy.

- Nie mówmy im – mówi, spoglądając przez ramię i marszcząc

brwi. – Strajkujemy do czasu zatrzymania działania powalonej miłości

lub zniknięcia pryszcza, zależy, co nastąpi szybciej. – Kiwa głową,

żartując tylko w połowie.

Haven śmieje się i przechodzi obok niego, gdy ja i Damen

idziemy na angielski. Przechodzę wyprostowana obok Stacie Miller,

która uśmiecha się do niego słodko i próbuję mnie potknąć.

Ale gdy jej mała torba stoi na mojej drodze, chcąc zobaczyć jej

ładną, upokarzającą twarz, widzę jak się podnosi i czuję jak uderza w

jej prawe kolano. I chociaż również czuję ból, jestem zadowolona z

tego, co zrobiłam.

- Auuu! – zawodzi, pociera kolano i gapi się na mnie, mimo że nie

ma wyraźnych dowodów na to, że jestem za to w jakiś sposób

odpowiedzialna.

Po prostu ją ignoruję i siadam na swoim miejscu. Lepsze jest dla

mnie ignorowanie jej. Odkąd złapała mnie na piciu na terenie szkoły,

robiłam wszystko, aby trzymać się z dala od jej drogi. Ale czasami…

czasami nie mogłam się powstrzymać.

background image

- Nie powinnaś była tego robić – szepta Damen, próbując rzucić

mi surowe spojrzenie, gdy nachyla się do mnie.

- Proszę cię. Jesteś osobą, która chce uczyć mnie manifestowania.

– Wzruszam ramionami. – Wygląda na to, że te lekcje w końcu

zaczynają przynosić efekty.

Patrzy na mnie, potrząsając głową, gdy mówi. – Widzisz, jest

jeszcze gorzej, bo dla twojej informacji to była psychokineza, nie

manifestacja. Widzisz ile jest do nauki?

- Psycho-co? – mrugam, nie znając tego terminu, ale sama

czynność była pewnie zabawna.

Bierze mnie za rękę, z uśmiechem rozbawienia w kąciku ust i

mówi. – Myślałem…

Spoglądam na zegar widząc, że jest pięć minut po dziewiątej i

wiedząc, że pan Robins już opuszcza pokój nauczycielski.

- Piątkowy wieczór. Co ty na to, że pójdziemy do czegoś…

wyjątkowego? – Uśmiecha się.

- Jak Summerland? – Patrzę na Damena, coraz szerszymi oczami

w miarę jak przyśpiesza mój puls. Umierałam, aby wrócić do tego

magicznego i mistycznego miejsca. Wymiaru pomiędzy wymiarami,

gdzie można manifestować oceany i słonie i przenosić rzeczy dużo

większe niż projekt torby od Prady – tylko potrzebowałam Damena,

żeby się tam dostać.

Ale on tylko się śmieje i potrząsa głową. – Nie, nie do

Summerlandu. Choć wrócimy tam, obiecuję. Myślałem raczej, nie

wiem, Montage lub może Ritz? – Unosi brwi.

background image

- Ale w piątek gra Miles i obiecałam, że tam będziemy! – mówię,

zdając sobie sprawę po tym, co powiedziałam, że łatwo zapomniałam

o debiucie Milesa w Lakierze do włosów, kiedy myślałam, że pójdę

do Summerlandu. Ale teraz, gdy Damen chce sprawdzić, który z hoteli

w okolicy bardziej szpanuje - moja pamięć w jakiś sposób powróciła.

- Dobrze, więc jak, po sztuce? – oferuje. Ale gdy patrzy na mnie,

gdy widzi jak się waham, jak zaciskam swoje wargi, szukając

uprzejmego sposobu do wymówki, dodaje. – Lub nie. To tylko

pomysł.

Patrzę na niego wiedząc, że muszę się zgodzić, że chcę się

zgodzić. Słyszę w głowie głos krzyczący: Powiedz tak! Powiedz tak!

Obiecałaś sobie, że zrobisz krok naprzód, ani razu nie oglądając się za

siebie, a teraz masz na to szansę – po prostu idź naprzód i zrób to!

TYLKO! POWIEDZ! TAK!

Ale chociaż jestem przekonana, że nadszedł czas, aby pójść dalej,

choć kocham Damena z całego serca i jestem zdecydowana przeboleć

jego przeszłość i podjąć następny krok, z moich ust wychodzi, co

innego.

- Zobaczymy – mówię, odwracając wzrok i skupiając go na

drzwiach akurat, gdy przechodzi przez nie pan Robins.

czwarty

background image

Po czwartej lekcji wreszcie dzwoni dzwonek, wstaję od biurka i

podchodzę do pana Munoz.

-Czy na pewno jesteś gotowa?- pyta, patrząc przez stos papierów,

-Jeśli potrzebujesz kolejnych kilku minut, nie ma najmniejszego

problemu.

Spoglądam do mojego arkusza, następnie potrząsnęłam głową.

Zastanawiam się co by zrobił gdyby się dowiedział że skończyłam

około 45 sekund po tym, kiedy po raz pierwszy dał mi ten test, a

następnie spędziłam 50 minut tylko na udawaniu walki.

-Jestem dobra - powiedziałam mu, wiedział że to prawda. Z jednej

strony czytanie w myślach jest dobre, nie muszę się uczyć bo znam

już wszystkie odpowiedzi.

I choć czasami się popisuję, stały napływ doskonałych wyników byłby

zauważony, zwykle staram się powstrzymać i zrobić kilka błędów,

ważne jest aby nie przesądzić.

Lub przynajmniej to co mówi Damen, zawsze przypomina mi jak

ważne jest utrzymywanie niskiego poziomu, co daje poczucie bycia

normalnym, choć tacy bynajmniej nie jesteśmy. Chociaż pierwszy raz

powiedział że nie mógł pomóc ale przypominam mu jak było

wcześniej kiedy po raz pierwszy się spotkaliśmy i objawiło się

strasznie dużo tulipanów.

Ale on tylko powiedział że niektóre korekty musiały zostać zrobione

w jego wysiłkach na przyzwyczajenie mnie do tego, i że trwało to

dłużej niż było to konieczne, ponieważ aż do samego końca nie

sprawdziłam jakie było dosłowne znaczenie tulipanów: Przysięga

background image

dozgonnej miłości. Wręczyłam panu Munoz papier starając się aby

nasze dłonie się nie dotknęły. I nawet nasza skóra która ledwo się

zetknęła wystarczyło aby pokazać mi więcej niż by tego wymagało, co

pozwalało mi na dokładne prześwietlenie jego ranka i tego co stało się

na długo wstecz. Wszystko nawet jego niezwykle zabałaganione

mieszkanie, stół w kuchni i że jest tam pełno „kontenerów” na wynos,

liczne rękopisy nad którymi pracował przez ostatnie siedem lat, to jak

śpiewa „ Born to Run”, także to jak próbował znaleźć czystą koszule

przed wyjściem do Starbucks , gdzie wpadł na drobną blondynkę i

polał się mrożoną latte, czego rezultatem było to iż było mu mokro,

zimno i posiadał brzydką plamę, ale jeden piękny i olśniewający

uśmiech uśmiech kobiety wszystko zrekompensował. Cudowny

uśmiech którego nie mógł zapomnieć –cudowny uśmiech który

należał do mojej ciotki!

- Chcesz poczekać, aż ci to sprawdzę? – skinęłam głową i

maksymalnie próbowałam się skupić na wyciąganym przez niego

czerwonym długopisie. Lecz ciągle nasuwał mi się ten sam wniosek –

mój nauczyciel historii napalił się na Sabine!

Nie mogę do tego dopuścić! Nie mogę pozwolić aby jeszcze

kiedykolwiek tam szła. Mam na myśli tylko że chociaż są inteligentni,

sprytni i sami nie oznacza to że mają się spotykać. Więc stoję tam,

zamrożona, nie mogąca oddychać, próbująca zablokować swe myśli w

głowie, wpatrując się w czubek pióra własnego nauczyciela.

background image

Oglądam jak pozostawia ślad drobnych czerwonych kropek aby

zaznaczyc je jako poprawne, później wraca do zadań 17 i 25.

Dokładnie tak jak to zaplanowałam.

-Tylko dwie złe. Bardzo dobrze! – uśmiecha się do mnie i oczyszcza

swymi palcami plamę która została na jego koszuli, zastanawiając się

czy kiedykolwiek jeszcze ją spotka.

-Chcesz zobaczyć poprawne odpowiedzi?

-Uh, nie bardzo – myślę, że najlepiej będzie jak najszybciej z tam tond

wyjść, i nie tylko dlatego że mogę jak najszybciej znaleźć się na

lanchu przy stoliku i zobaczyć się z damenem, ale w tym przypadku

jego fantazja mego nauczyciela zaczyna go ponosić więc jestem

zdecydowana opuścić to miejsce. Ale wiedząc że normalną rzeczą

byłoby odetchnąć, uśmiechnąć się i skinąć głową, robie to jak gdyby

nigdy nic. A kiedy wręcza mi klucz odpowiedzi, po prostu przechodzę

przez klasę i mówię:

-Och, popatrz tutaj, napisałam złą datę – i – Oczywiście! Jak mogłam

tego nie zobaczyć? Uh!

Ale kiwa tylko głową, głównie dlatego że jego myśli są znów

skierowane na blondynkę – aka: Jedyną kobietą w całym

wszechświecie z którą spotykanie się jest absolutnie zakazane!

Zastanawiał się czy będzie ona jutro - w tym miejscu o tej samej

godzinie. I nawet jak pomyśle o tym że mój nauczyciel jest bardziej

przystojny niż brzydki obrzydza mnie w ogólnym sensie, ten

konkretny nauczyciel pożąda kogoś kto jest dla mnie praktycznie jak

rodzic - nie może tego zrobić. Ale potem przypominam sobie, jak

background image

kilka miesięcy temu miałam wizję Sabine spotykającej się z jakimś

bystrym facetem z jej budynku. A ponieważ Munoz pracuje tu a

Sabine pracuje tam, istnieje pewne podejrzenie iż moje dwa światy

ulegną kolizji. Ale w tym przypadku to ja jestem zła i nadal mam coś

do powiedzenia:

- To był fuks.

Patrzył na mnie ze ściągniętymi brwiami, próbując pojąc me słowa.

I choć wiem że posunęłam się zbyt daleko, i wiem że powinnam coś

powiedzieć coś co było by w miarę normalne, to nie czuję że nie mam

dużego wyboru. Nie mogę dopuścić aby mój nauczyciel historii

spotykał się z moją ciotką. Po prostu nie mogę.

Tak więc kiedy on bawił się plamą na koszuli ja chciałam dodać:

- Znasz ją, panią polaną mrożoną latte? – widząc jego zaniepokojony

wyraz twarzy mówiłam dalej – Wątpię aby wróciła, ona tak naprawdę

nie często tam chadza.

Następnie wychodzę z tam tond przed tym jak mogę powiedzieć coś

głupiego i zniszczyć jego marzenia. Wiec przewiesiłam swoją torbę

przez rację i wybiegłam przez drzwi zostawiając tam pana Munoza,

wezbrałam całą swą energie na to aby jak najszybciej dotrzeć do

stołówki, gdzie czekał na mnie Damen – chętnie się z nim znowu

zobaczę po trzech długich godzinach. Ale gdy tam dotarłam nie

zastałam tego czego oczekiwałam. Był tam nowy facet, który siedział

na moim zwykłym miejscu, po prawej stronie Damena, a on poświęcał

mu tak wiele uwagi, a mnie ledwie co.

background image

Opieram się o brzeg stołu, patrząc jak co chwila parska śmiechem na

to co nowy chłopak powiedział. Nie chcąc przerywać lub być

nieelegancka, siadam naprzeciwko Damena a nie tuż obok niego w

mym zwykłym miejscu.

- O my good! Jesteś taki zabawny! – powiedziała Haven, była

pochylona i dotykała dłoni „nowego”

Uśmiechała się w taki sposób, który by wyjaśniał że szuka nowego

chłopaka, Josh, jej samozwańcza bratnia dusza poszła w odstawkę.

- Szkoda że przegapiłaś to Ever, nawet histeryczny Miles zapomniał o

obsesji na punkcie swej zmory!

- Dzięki za przypomnienie. – powiedział Miles, jego palce

powędrowały ku brodzie.

Jego oczy szeroko otwarte patrzyły na każdego z nas prosząc o

potwierdzenie, że ten ogromny stwór, nieszczęście z dzisiejszego

ranka naprawdę się pojawił i znikło. I nie mogę pomóc, ale

zastanawiam się czy nagłe zniknięcie tego czegoś ma jakiś związek ze

mną, i z tym że dotknęłam go dziś rano na parkingu. Co oznaczało by

że jednak mam magiczne zdolności uzdrawiania. Ale później kiedy

zaczęłam o tym myśleć nowy facet powiedział:

-Mówiłem ci że to podziała. Genialna rzecz. Zachowaj resztę na

wypadek gdyby wróciło. Zwęrzyłam swe oczy, zastanawiając się jak

on mógł znaleźć czas na sprawy Milesa, skoro to był jego pierwszy

dzień w tej szkole i jeszcze nie poznał go dokładnie.

- Dałem mu trochę specjalnej maści – powiedział specjalnie do mnie –

Miles i ja mamy wspólny pokój. Jestem Roman tak przy okazji.

background image

Popatrzyłam na niego, jego aura była w jasnym żółtym kolorze i

wirowała wokoło niego, jej krawędzi były przedłużone, a oni wszyscy

siedzieli w przyjaznym uścisku.

Ale kiedy ja spoglądam w jego głębokie niebieskie oczy, na opaloną

skórę, blond potargane włosy, i ubranie które wygląda jak by było

przypadkowe, jak by było hipisowskie – mimo dobrego wyglądu moją

jedyną reakcją jest to aby uciec od niego najdalej jak to możliwe.

Nawet kiedy uśmiecha się do mnie tak ospale, łatwo, a we mnie

dokonuje się pewnego rodzaju omdlenie i boli mnie brzuch, jestem na

krawędzi i nie mogę zawrócić.

-A ty musisz być Ever – mówi, wyciąga do mnie dłoń, z jednej strony

nie zauważyłam że już dość długo czeka abym nią potrzasnęła.

Spoglądam na Haven która jest wyraźnie przerażona moją

nieuprzejmością, a także przez krótką chwile na Milesa ale, ten jest

zbyt zaabsorbowany swym odbiciem w lustrze, że nie zauważył

mojego faux pas. Ale kiedy Damen sięga pod stół i ściska mnie za

kolano, odkrztuszam się spoglądam na Romana i mówię:

- Um, tak jestem Ever. – i mimo że strzela mi kolejny zabójczy

uśmiech, to nadal nie działa. I tak po prostu sprawia tylko że mam ból

brzucha, a mój żołądek należy do tych nerwowych i delikatnych.

-Wychodzi na to że mamy wiele wspólnego – mówi, chociaż nie mogę

sobie wyobrazić czy coś takiego w ogóle istnieję. – Siedziałem na

historii tak mniej więcej dwa rzędy za tobą, A w sposób jaki

walczyłaś, nie mogłem przestać myślec o tym że jest tam dziewczyna

która nienawidzi historii niemal tak samo jak ja.

background image

-Ja nie, nie mam nic do historii – powiedziałam, tylko że trochę zbyt

szybko, zbyt zaborczo, a mój głos wydał się przy tym taki piskliwy że

wszyscy na mnie popatrzeli. Tak więc spojrzałam na Damena,

szukając potwierdzenia, że nie mogę być jedyną osobą która czuje

niepewny strumień energii płynący od Romana.

Ale on tylko przypiął się do swojego czerwonego napoju, jakby

wszystko było w idealnym porządku i niczego nie zauważył. Więc

wróciłam do Romana i zagłębiłam się w jego i podglądałam strumień

jego nieszkodliwych myśli.

-Naprawdę? – Roman podniósł swe brwi i pochylił się ku mnie. –

Wszystko, zagłębianie się w przeszłości, odkrywanie tych wszystkich

dawnych miejsc i dat, badanie życia ludzi, którzy żyli wieki temu i nie

wnoszą żadnego znaczenia teraz – nie przeszkadza ci to? A może

przeszkadza?

Dopiero wtedy gdy te daty, miejsca mają związek z moim chłopakiem

i jego sześcioma set latami na hulanki!

Ale tylko tak pomyślałam, nie powiedziałam tego, zamiast tego po

prostu wzruszyłam ramionami i powiedziałam:

- Nie no w porządku. W rzeczywistości to było łatwe.

Kiwnął głową a jego oczy wpatrywały się we mnie intensywnie. –

Dobrze wiedzieć – Uśmiecha się – Munoz daje mi weekend na

nadrobienie materiału, może ty mogłabyś mnie poduczyć?

Spoglądam na Haven jej oczy z miejsca ciemnieją, a jej aura robi się

dziwnie zielona, a później na Milesa który przestał myślec o swojej

zjawie i zaczął esemesowac z Holtem, a później na Damen który jest

background image

nieobecny zarówno wzrokiem jak i duszą, koncentruje się na jakimś

obiekcie którego nie mogę zobaczyć.

I choć wiem że to jest śmieszne, że wszyscy inni wydają się do Lubic i

ja powinnam zrobić wszystko co mogę aby mu pomóc.

Ale ja po prostu wzruszyłam ramionami i powiedziałam: - Och jestem

pewna, że nie potrzebujesz mnie.

Nie mogłam zignorować mrowienia skóry i ukłucia w żołądku gdy

nasze oczy się spotkały. Uśmiechnął się do mnie ujawniając przy tym

idealne białe zęby i powiedział:

- Miło by było z twojej strony gdybyś mi pomogła, Ever. Ale nie

jestem pewien że powinnaś.

Piąty

- Co się z dzieje z tobą i tym nowym dzieciakiem? – pyta Haven,

pozostawając w tyle za wszystkimi uczniami.

- Nic. – Zrzucam jej rękę i idę do przodu a jej energia przepływa

przeze mnie, gdy obserwuję jak Roman, Miles i Damen śmieją się i

zachowują jak starzy przyjaciele.

- Proszę cię. – Przewraca oczami. – To takie oczywiste, że go nie

lubisz.

- To śmieszne – mówię, koncentrując wzrok na moim pięknym i

wspaniałym chłopaku/bratniej duszy/wiecznym partnerze (naprawdę

muszę znaleźć odpowiednie słowo) który prawie ze mną nie

background image

rozmawiał od porannego angielskiego. Miałam nadzieję, że to nie z

tego powodu, o jakim myślałam – ze względu na moje wczorajsze

zachowanie i mojej odmowy oddania mu się w ten weekend.

- Jestem zupełnie poważna. – Ona patrzy na mnie. – To tak… To

tak jakbyś nienawidziła nowych ludzi czy coś. – To było dużo milsze

niż rzeczywiste słowa w jej głowie.

Zaciskam wargi i patrzę na wprost, powstrzymując się przed

wywróceniem oczami.

Ale ona bacznie mi się przygląda, kładzie rękę na biodrze i

mruży mocno pomalowane oczy spod grzywki z płonącym

czerwonym paskiem. – Bo o ile dobrze pamiętam, a obie wiemy, że

tak to znienawidziłaś Damena, gdy przyszedł po raz pierwszy do

szkoły.

- Nie nienawidzę Damena – mówię, przewracając oczami mimo

swoich poprzednich przyrzeczeń. Pomyślałam: Poprawka, ja tylko

wyglądałam jakbym nienawidziła Damena. Prawda jest taka, że

kochałam go przez cały czas. No, z wyjątkiem krótkiego czasu, kiedy

naprawdę go nienawidziłam. Ale nadal, nawet wtedy, go kochałam.

Po prostu nie chciałam się do tego przyznać…

- Hm, wybacz, ale pozwolę sobie się nie zgodzić – mówi,

zręcznie odsuwając swoje czarne włosy znajdujące się na twarzy. –

Pamiętasz jak nawet go nie zaprosiłaś na swoją imprezę Halloween?

Wzdycham, zupełnie niezadowolona z tego wszystkiego.

Wszystko co chcę zrobić to dostać się do klasy i udawać, że uważam

gdy będę łączyć się telepatycznie z Damenem.

background image

- Tak i jeśli pamiętasz to tej nocy również się związaliśmy – gdy

kończę to mówić już po sekundzie zaczynam tego żałować. Haven

była tą, która znalazła nas przy basenie i to prawie złamało jej serce.

Ale ona to po prostu ignoruje. – A może jesteś zazdrosna,

ponieważ Damen ma nowego przyjaciela. Wiesz, że jest ktoś inny niż

ty.

- To niedorzeczne – mówię to zbyt szybko, żeby ktokolwiek w

to uwierzył. – Damen ma mnóstwo przyjaciół – dodaję, choć obie

wiemy, że to nieprawda.

Patrzy na mnie zaciskając usta, kompletnie nieporuszona.

Ale teraz jestem tak daleko, że nie mam wyboru jak tylko

kontynuować, więc mówię – Ma ciebie, Milesa i… - I mnie, myślę,

ale nie chcę tego powiedzieć, ponieważ jest to trochę smutna lista, na

której jestem dokładnie na szczycie. A prawda jest taka, że Damen nie

przebywa z Haven i Milesem chyba, że ja z nimi jestem. Spędza ze

mną każdą wolną chwilę. A wtedy, kiedy nie jesteśmy razem wysyła

stały strumień myśli i obrazów w celu uzupełnienia tego dystansu. To

tak jakbyśmy zawsze byli połączeni. I muszę przyznać, że lubię ten

sposób. Ponieważ tylko z Damenem mogę odkryć prawdziwe ja –

moje słyszenie myśli, odczuwanie energii, widzenie duchów. Tylko z

Damenem mogę pozwolić sobie na nie pilnowanie się i zachowywać

się prawdziwie.

Ale kiedy patrzę na Haven, nie mogę się nie zastanowić nad tym

czy ona nie ma racji. Może jestem zazdrosna. Może Roman naprawdę

jest miłym i normalnym facetem, który przeniósł się do nowej szkoły i

background image

chce mieć nowych przyjaciół – w przeciwieństwie do pełzającego

zagrożenia, którego zakładałam u niego. Może naprawdę jestem

paranoiczna, zazdrosna i zaborcza i automatycznie zakładam, że jest

tak, ponieważ Damen nie jest skoncentrowany na mnie tak jak

zwykle, że zostałam zastąpiona. A jeśli tak jest, cóż, jestem zbyt

żałosna żeby to przyznać. Więc potrząsam tylko głową i udaję, że się

śmieję, gdy mówię – Znowu niedorzeczność. Wszystko to jest

naprawdę zabawne. – Potem staram się wyglądać tak jakbym

naprawdę tak uważała.

- Tak? A co z Driną? Jak wyjaśnisz to? – Uśmiecha się i mówi. –

Znienawidziłaś ją od momentu, kiedy ją zobaczyłaś i nawet nie próbuj

temu zaprzeczać. A potem, gdy dowiedziałaś się, że zna Damena,

znienawidziłaś ją jeszcze bardziej.

Kuliłam się, gdy to mówiła. I nie tylko, dlatego, że to prawda,

ale ze względu na to, że na dźwięk imienia byłej żony Damena zawsze

się kuliłam. Nic nie mogłam na to poradzić, tak po prostu się działo.

Ale nie miałam pojęcia jak wytłumaczyć to Haven. Wiedziała

wszystko, że Drina udawała jej przyjaciółkę, porzuciła ją na imprezie,

a następnie zniknęła na zawsze. Nie pamiętała tego, że Drina

próbowała ją zabić trującą maścią, której używała do cierpnącego

tatuażu niedawno usuniętego z jej nadgarstka, nie pamiętała…

O mój Boże! Maść! Roman dał Milesowi maść na pryszcza!

Wiedziałam, że jest w nim coś dziwnego. Wiedziałam, że nie

zmyślam!

background image

- Haven, jaką Miles ma teraz lekcję? – pytam, moje oczy badały

teren szkoły nie mogąc go znaleźć i w zbyt dużym pośpiechu nie

mogłam skorzystać z funkcji zdalnego wykrywania obiektów, której

jeszcze nie opanowałam.

- Myślę, że angielski, dlaczego? – Posyła mi dziwne spojrzenie.

- Nic, tylko… muszę biec.

- Dobrze. Rób co chcesz. Ale wiesz, ja nadal uważam, że

nienawidzisz nowych ludzi! – krzyczy.

Ale pozostaje w tyle. Mnie już nie ma.

Biegnę przez szkołę koncentrując się na energii Milesa i

próbując wyczuć, w której jest klasie. Gdy jestem za zakrętem i widzę

drzwi po mojej prawej stronie, otwieram je bez zastanowienia.

- Mogę w czymś pomóc? – pyta nauczyciel, odwracając się od

tablicy i trzymając w ręce odłamek białej kredy.

Stoję poniżona przed klasą, widząc jak kilka sługusów Stacie

naśladuje mnie, gdy walczę o złapanie oddechu.

- Miles – dysząc, wskazuję na niego. – Muszę porozmawiać z

Milesem. Tylko na sekundę – obiecuję, gdy jego nauczyciel krzyżuje

ramiona i patrzy na mnie podejrzanym wzrokiem. – To ważne –

dodaję, spoglądając na Milesa, który teraz zamknął oczy i potrząsał

głową.

- Przypuszczam, że masz wolną lekcję? – pyta jego nauczyciel,

skrupulatnie dla zasady.

I choć wiem, że to może go bardzo urazić i w rezultacie zadziała

przeciwko mnie, nie mam czasu na ugrzęźnięcie w tej całej wysokiej

background image

biurokracji szkolnej mającej na celu zapewnieniu nam bezpieczeństwa

– ale tak naprawdę w tej chwili obchodzi mnie to, że to jest sprawa

życia i śmierci!

Albo przynajmniej może być.

Nie jestem pewna. Jednak chciałabym się dowiedzieć.

Jestem tak sfrustrowana, że potrząsam tylko głową i mówię.

- Słuchaj, ty i ja wiemy, że nie mam wolnej lekcji, ale jeśli

zrobisz mi przysługę, wypuszczając Milesa na sekundę, obiecuję

przysłać go z powrotem.

Spojrzał na mnie, jego umysł studiował wszystkie alternatywy,

wszystkie sposoby, którymi mógłby się odegrać; wyrzucając mnie,

eskortować do klasy, eskortować do biura Dyrektora Buckley’a – ale

popatrzył na Milesa i wzdychając powiedział – W porządku. Tylko

szybko.

Po sekundzie, gdy wyszliśmy na korytarz i drzwi zamknęły się

za nami, patrzę na Milesa i mówię – Daj mi maść.

- Co? – Gapi się na mnie.

- Maść. Tą, co dał ci Roman. Daj mi ją. Muszę ją zobaczyć –

powiedziałam mu rozprostowując moją rękę i poruszałam palcami.

- Oszalałaś? – szepcze, rozglądając się od ciemnoszarych ścian,

dywanu do nas.

- Nie masz pojęcia, jakie to poważne – powiedziałam patrząc mu

w oczy, nie chcąc go przestraszyć, choć jeśli będę musiała to, to

zrobię. – Daj spokój, nie mamy całego dnia.

- Jest w moim plecaku – wzrusza ramionami.

background image

- Idź po nią.

- Ever, serio. Co…?

Skrzyżowałam ramiona i kiwnęłam głową. – Idź. Będę czekać.

Miles potrząsa głową i znika wewnątrz pomieszczenia. Pojawia

się chwilę później z kwaśną miną i małą, białą tubką w ręce. – Masz.

Jesteś teraz szczęśliwa? – Rzuca mi ją.

Łapię tubkę i badam ją, obracając między kciukiem a palcem

wskazującym. Jest to gatunek, który rozpoznałam ze sklepu. Nie

rozumiałam, czemu taki był.

- Wiesz, gdybyś zapomniała to jutro jest moja sztuka i ja

naprawdę nie potrzebuję teraz dodatkowego dramatu i stresu, więc

jeśli pozwolisz… - Wyciąga rękę i czeka aż oddam mu maść, aby

mógł wrócić do klasy.

Tylko, że ja nie chciałam jej jeszcze oddawać. Szukam jakieś

otworu igły lub znaku przebicia, czegoś do udowodnienia, że została

uszkodzona, że nie jest tym, czym się wydaje.

- To znaczy, dziś na obiedzie, kiedy zobaczyłem, że ty i Damen

stonowaliście tą całą namiętność byłem gotowy dać ci piątkę, ale teraz

jest tak jakby zastąpiło tamto coś gorszego. Mówię poważnie Ever.

Albo odkręć ten korek i użyj jej, albo już mi ją oddaj.

Nie oddałam jej. Zamiast tego, obejmuję ją palcami i próbuję

odczytać jej energię. Ale to tylko głupi krem na pryszcze. Taki, który

rzeczywiście działa.

- Co my tu robimy? – posyła mi ukośne spojrzenie.

background image

Wzruszam ramionami i oddaję mu tubkę z powrotem.

Powiedzieć, że mi wstyd byłoby za łagodne. Ale gdy Miles chowa ją

do kieszeni i idzie do drzwi, nie mogę się powstrzymać przed

powiedzeniem – Więc zauważyłeś? – Słowa przechodzą ostro i lepko

przez moje gardło.

- Zauważyłem co? – Zatrzymuje się wyraźnie zirytowany.

- Hm, brak tej całej namiętności?

Miles odwrócił się, przesadnie wywracając oczami przed

wyrównaniem swojego wzroku z moim. – Tak, zauważyłem.

Wyobraziłem sobie, że tak naprawdę tylko faceci stwarzają dla mnie

zagrożenie.

Patrzę na niego.

- Dziś rano… gdy rozmawiałem z Haven i strajkowałem dopóki

faceci nie zatrzymywali się zawsze przy tobie… - Potrząsnął głową. –

Nieważne. Mogę iść do klasy?

- Przepraszam. – Skinęłam głową. – Przepraszam za to

wszystko…

Zanim jednak dokończyłam, jego już nie było, a drzwi były

mocno zamknięte.

Szósty

background image

Kiedy wchodzę na szóstą lekcję sztuki, czuję ulgę widząc, że

Damen już tam jest. Pan Robins dał nam dużo do pracy na angielskim,

ledwo porozmawialiśmy na lunchu i teraz cieszyłam się na trochę

czasu z nim sam na sam. Lub co najmniej tak sam na sam jak można

być w klasie z trzydziestoma innymi uczniami.

Ale po tym, gdy zakładam fartuch i gromadzę materiały z szafy,

czuję na sercu ciężar widząc, że Roman po raz kolejny zajął moje

miejsce.

- O hej, Ever. – Kiwa głową, kładąc swoje nowe puste płótno na

mojej sztaludze, a ja stoję obok trzymając swoje rzeczy w ramionach i

patrzę na Damena, który jest tak pogrążony w malowaniu, że jest

całkowicie na mnie obojętny.

Jestem gotowa powiedzieć Romanowi żeby się odwalił, ale

pamiętam słowa Haven jak powiedziała, że nienawidzę nowych ludzi.

Bojąc się, że może mieć rację, zdobywam się na uśmiech i

umieszczam swoje płótno na sztaludze po drugiej stronie Damena,

obiecując sobie przyjść jutro o wiele wcześniej i odzyskać swoje

miejsce.

- A więc powiedzcie mi, co tutaj robimy? – pyta Roman,

wsadzając pędzel pomiędzy swoje przednie zęby i zerka na Damena i

na mnie.

A to co innego. Zwykle uważam, że brytyjski akcent jest

atrakcyjny, ale u tego faceta, to po prostu chrypka. Ale to

prawdopodobnie, dlatego że jest całkowicie fałszywy. Mam na myśli,

background image

że to jest tak oczywiste ze sposobu, w jaki on go używa tylko wtedy,

gdy chce wydawać się fajny.

Ale tak szybko jak o tym myślę, tak szybko czuję się znowu

winna. Każdy wie, że zbyt mocne próbowanie być fajnym, jest tylko

kolejnym znakiem niepewności. I kto nie czuje się trochę niepewnie w

pierwszym dniu szkoły?

- Uczymy się isms* – mówię, decydując się odgrywać miłą

mimo dokuczliwego brzęczenia w moich wnętrznościach. – W

zeszłym miesiącu mieliśmy wybrać własny, ale w tym miesiącu

wszyscy robimy foto realizm, ponieważ ostatnio nikt tego nie zrobił.

Roman lustruje mnie, począwszy od mojej przydługiej grzywki,

przebył drogę w dół do moich złotych japonek od Haviany – powolny

rejs wzdłuż mojego ciała sprawił, że mój żołądek stał się cały

nerwowy i skręcony – nie w dobry sposób.

- Dobrze. Więc ma to wyglądać prawdziwie jak na fotografii –

mówi, oczy mając skupione na mnie.

Spotykam jego spojrzenie, wytrzymując je o kilka sekund za

długo. Albo odrzucę skurcz albo pierwsza odwrócę wzrok. Jestem

zdecydowana pozostać w tej grze tak długo, jak trzeba. I choć może

się wydawać łagodny na zewnątrz, czuję u niego coś ciemnego i

groźnego, jakiś pewien rodzaj odwagi.

A może nie.

Bo zaraz jak o tym myślę, on mówi. – Te amerykańskie szkoły

są niesamowite! W domu, w rozmoczonym Londynie – mrugnął. –

teoria zawsze była ponad praktyką.

background image

Jest mi wstyd za siebie i za wszystkie osądy. Bo podobno jest on

nie tylko z Londynu, co oznacza, że jego akcent jest prawdziwy, ale

też, Damen, którego moce psychiczne są bardziej wyrafinowane od

moich, nie wydaje się w ogóle zaniepokojony.

Jeśli już, to wydaje się go lubić. Co jest nawet gorsze dla mnie,

ponieważ dość dużo to udowodni, że Haven ma rację.

isms* - nie słyszałam o tym, w słowniku tego nie ma, tak samo w

translatorze

Naprawdę jestem zazdrosna.

I zaborcza.

I paranoidalna.

I najwyraźniej nienawidzę też nowych ludzi.

Biorę głęboki oddech i próbuję mówić ponownie mimo

ściśniętego gardła i węzła w żołądku i postanawiam być przyjazną

nawet, jeśli oznacza to, że muszę udawać. – Możesz malować

cokolwiek chcesz – powiedziałam, używając mojego optymistycznie

przyjaznego głosu z dawnego życia, przed tym jak cała moja rodzina

zginęła w wypadku i uratował mnie Damen poprzez uczynienie mnie

nieśmiertelną, praktycznie jedynego kiedykolwiek używanego głosu.

– Wystarczy, aby wyglądało prawdziwie, jak fotografia. Rzeczywiście

to mamy za zadanie wykorzystanie rzeczywistych fotografii, żeby

pokazać nasze natchnienie, i oczywiście, także do celów klasyfikacji.

background image

Wiesz, możemy udowodnić, że dokonaliśmy tego, co sobie

określiliśmy.

Rzucam okiem na Damena, zastanawiając się, czy coś usłyszał i

czuję zirytowanie, że wybrał malowanie od komunikowania się ze

mną.

- A co on maluje? – pyta Roman, wskazując głową płótno

Damena, doskonałe ujęcie kwitnięcia pól w Summerlandzie. Każde

źdźbło trawy, każdą kroplę wody, każdy płatek kwiatu, tak jasne, tak

materialne – tak jak tam. – Wygląda jak raj. – Kiwa głową.

- Jest rajem – szepczę, tak zaabsorbowana tym obrazem, że

odpowiedziałam za szybko nie przemyślając tego, co właśnie

powiedziałam. Summerland nie jest tylko świętym miejsce – to nasze

sekretne miejsce. Jednym z wielu sekretów, który obiecałam

zachować.

Roman spojrzał na mnie z podniesionymi brwiami. – To miejsce

istnieje?

Zanim jednak odpowiadam, Damen kręci głową i mówi. – Ona

chce żeby istniało. Ale zrobiłem to, co istnieje tylko w mojej głowie. –

Potem rzuca mi spojrzenie i wysyła telepatyczną wiadomość –

ostrożnie.

- Więc jak wykonasz zadanie? Jeśli nie masz zdjęcia, aby

udowodnić, że to istnieje? – pyta Roman, ale Damen wzrusza tylko

ramionami i wraca do malowania.

Roman nadal spogląda między nas, jego oczy są zmrużone i

zadają pytanie, a ja wiem, że nie mogę tego tak zostawić. Tak więc

background image

patrzę na niego i mówię. – Damen nie przejmuje się tutejszymi

zasadami. Woli robić swoje.

Pamiętałam czasy, kiedy przekonywał mnie do olania szkoły,

zakładania się na torze i gorszych rzeczy.

A kiedy Roman kiwa głową i odwraca się do swojego płótna i

Damen wysyła mi telepatyczny bukiet czerwonych tulipanów wiem,

że wszystko się udało – nasz sekret jest bezpieczny i wszystko jest w

porządku. Dlatego zanurzam pędzel w jakiejś farbie i wracam do

pracy. Czekałam aż zadzwoni dzwonek, abyśmy mogli wrócić do

domu i rozpocząć prawdziwą lekcję.

Po zajęciach, pakujemy nasze rzeczy i udajemy się na parking.

Pomimo mojego postanowienia bycia miłą dla nowego faceta, nie

mogę się powstrzymać przed uśmiechem, kiedy widzę że zaparkował

gdzie indziej.

- Do zobaczenia jutro – wołam z ulgą, kiedy jest pewna

odległość między nami, bo pomimo tego, że wszyscy są nim

zauroczeni, ja tego po prostu nie czuję, nie ważne jak bardzo się

staram.

Otwieram samochód, wrzucam swoją torbę na podłogę mówiąc

do Damena – Miles ma próbę, a ja jadę prosto do domu. Chcesz

jechać ze mną?

Odwracam się i jestem zaskoczona widząc Damena przed sobą,

który kołysze się z boku na bok z napiętym wyrazem twarzy. – W

background image

porządku? – Podnoszę dłoń do jego policzka, czując ciepło, jakiś znak

niepokoju, nawet jeśli naprawdę nie spodziewałam się go znaleźć. I

kiedy Damen potrząsa głową i patrzy na mnie, przez ułamek sekundy

wszystkie barwy odpłynęły. Ale potem tak szybko jak się pojawiło tak

szybko to zniknęło.

- Przepraszam, ja tylko… czuję w głowie coś dziwnego – mówi,

ściskając grzbiet nosa i zamykając oczy.

- Ale myślałam, że nigdy nie chorujesz, że my nie chorujemy? –

mówię, nie mogąc ukryć swojego niepokoju, gdy sięgam po swój

plecak. Myślę, że łyk nieśmiertelnego soku sprawi, że poczuje się

lepiej, bo potrzebuje go o wiele bardziej niż ja. I choć nie wiemy

dokładnie, dlaczego spożywanie tego przez Damena przez sześć

wieków doprowadziło go do pewnego rodzaju uzależnienia, miał

potrzebę konsumowania tego coraz więcej z każdym mijającym

rokiem. Co prawdopodobnie oznacza, że ja też w końcu będę

potrzebowała tego więcej. I choć wydaję się, że to długa droga to

mam po prostu nadzieję, że pokaże mi jak zrobić tak, żebym nie

musiała napełniać się nim przez cały czas.

Lecz zanim dochodzę do niego, on wyciąga swoją własną

butelkę i bierze długi łyk, przyciągając mnie do siebie i przyciska usta

do mojego policzka, mówiąc. – Czuję się dobrze. Naprawdę. Odwieźć

cię do domu?

background image

siódmy

Damen jechał szybko, bardzo szybko. Mam na myśli, że tylko dlatego

iż oboje mieliśmy w głowie radary które się przydawały ze względu

na policje kiedy łamaliśmy prawo, na pieszych, bezdomnych zwierząt

i czegokolwiek innego, co miałoby stanąć na naszej drodze, co nie

znaczyło że musiał on aż tak tego nadużywać w tym momęcie…

Lecz Damen sądził inaczej. Dlatego też on już stał na moim

podjeździe gotowy wyciągnąć mnie do parku.

-Myślałem, że nigdy tego nie zrobisz – śmieje się, następnie wchodzi

do mojego pokoju, ciągnie mnie za sobą na moje łóżko gdzie sam się

rozciąga i pociąga mnie na nie, aby sprawdzić się w miłym pocałunku

– pocałunek gdyby to zależało ode mnie nigdy by się nie miał

skończyć. I szczęśliwie spędzić resztę wieczności w jego ramionach.

A wystarczało mi wiedzieć, że mamy nieskończoną liczbę dni przed

sobą aby zapewniać sobie wzajemnie szczęście, od razu jestem

szczęśliwa. Choć nie zawsze się czuję. Byłam bardzo zdenerwowana

gdy po raz pierwszy dowiedziałam się prawdy. Tak zdenerwowana że

spędziłam trochę czasu z dala od niego, aby poukładać sobie to

wszystko w mojej głowie. Mam na myśli to iż nie codziennie można

od bliskiej osoby usłyszeć: A tak przy okazji, jestem nieśmiertelny, i

ciebie również nim zrobiłem. I chociaż byłam bardzo niechętna mu

wieżyc za pierwszym razem, w myślach ciągle rozpamiętywałam to

jak zmarłam w wyniku wypadku, i jak spojrzałam właśnie w jego

oczy i wtedy wrócił mnie do życia, i jak poznałam właśnie te oczy i

background image

jak pierwszy raz go zobaczyłam w szkole – nie było co zaprzeczać że

to prawda. Mimo iż nie chciałam tego zaakceptować. Nie dość że

moje zapory psychiczne nie przetrwały wniesionych w me życie

zdolności psychicznych w dniu mojego NDE ( Doświadczenie

bliskości ze śmiercią – tak naprawdę oni nalegali na wywołanie go w

pobliżu mnie choć tak naprawdę umierałam) i jak zaczęłam rozprawy

nad myślami innych, jak przez głupi dotyk mogłam odczytać historie

ich całego życia, rozmowy z martwymi, i wiele wiele innych. Nie

wspominając i tym iż jestem nieśmiertelna i jak bolesne to może być,

ale oznacza to również że nigdy nie przejdę przez „most”. Nigdy nie

uczynię nic po drugiej stronie, nigdy nie spotkam się tam z moją

rodziną. I kiedy tak o tym pomyślisz to naprawdę jest wielka tragedia.

Tak więc odciągnęłam swoje usta od jego i spojrzałam mu w oczy – te

same oczy w które spoglądałam przez 400 lat. I choć nie wiem jak

bardzo się staram, nie mogę wymazać naszej przeszłości. Tylko

Damen, który pozostał ten sam, przez ostatnie 600 lat – ani śmierć ani

reinkarnacja – a ja trzymam ten klucz do zagadki.

- O czym tak zaciekle myślisz? – pyta mnie, palcami gładzi krzywiznę

mej szczęki, a palcami zostawia ciepły ślad na mojej skórze.

Biorę głęboki oddech, wiem jak bardzo jest zobowiązany do pobytu w

teraźniejszości, ale skoro postanowił dowiedzieć się więcej o mojej

historii – naszej historii. – Myślałam o tym kiedy po raz pierwszy się

spotkaliśmy – mówię, obserwując jego reakcję a on tylko kręci głową.

- Byłaś? I co dokładnie pamiętasz z tamtego okresu?

background image

- Nic. – wzruszam ramionami – Zupełnie nic. To znaczy miałam

nadzieje że mógłbyś mi cos powiedzieć. Nie musisz mi mówić

wszystkiego – to znaczy, wiem jak bardzo nienawidzisz wracać do

przeszłości. Jestem po prostu bardzo ciekawa jak zaczynałam – jak się

po raz pierwszy poznaliśmy.

Przeciąga się i przewraca na plecy, jego ciało jest nadal napięte, wargi

ściśnięte i ułożone w ciężkiej linii, i obawiam się że to jest jedyna

odpowiedz jaką dostane.

- Proszę? – poruszyłam się, zbliżyłam się do niego i owinęłam moje

ciało wokół jego. – To nie sprawiedliwe że ty Znasz wszystkie

szczegóły, ja wszystko widzę jakby w ciemności. Po prostu daj mi coś

abym mogła to zobaczyć. Gdzie mieszkaliśmy? Gdzie mnie

zauważyłeś? Gdzie się po raz pierwszy spotkaliśmy? Czy to była

miłość od pierwszego wejrzenia?

Obraca się lekko na bok, i przeczesując włosy mówi: - To było we

Francji w 1608 roku.

Biorę głęboki wdech, później wydech i czekam aby, usłyszeć więcej.

- Dokładniej w Paryżu.

Paryż! I od razu widzę przed oczyma wspaniałe, wyszukane suknie,

skradzione pocałunki na Pont Neuf, plotkowanie z Marią Antoniną…

- Brałem udział w kolacji, w domu przyjaciela – zatrzymuje wzrok na

moich oczach i mówi – A ty pracowałaś jako służka.

Jako służka?!

- Jako jedna z ich pracowników. Byli oni bardzo bogaci.

Leżałam tam oszołomiona, nie tego się spodziewałam.

background image

- Nie byłaś taka jak inni – powiedział, a jego głos zniżył się prawie do

szeptu – byłaś piękna.

- Niezwykle piękna, wyglądałaś zupełnie jak teraz – uśmiecha się,

bierze w palce pasmo moich włosów i okręca je sobie wokół palca. –

Ale byłaś zupełnie jak teraz, straciłaś rodziców w pożarze. Byłaś

sierotą. I tak ledwo żyłaś bez grosza przy duszy, bez żadnego

wsparcia, byłaś po prostu zatrudniona przez moich znajomych.

Trudno mi to przełknąć, nawet nie wiecie jak się czuje. Chodzi mi o

to, co w przypadku punktu „reinkarnacja” jesteś zmuszony do

przeżywania tego samego na nowo?

- I tak, po prostu to wiedziałem, to była miłość od pierwszego

wejrzenia. I padła na mnie całkowicie i nieodwracalnie. W jednej

chwili się w tobie zakochałem, i w tej chwili wiedziałem że moje

życie już nigdy nie będzie takie ja do tej pory.

Spojrzał na mnie, jego palce będące na skroniach, jego wzrok który

mnie wabił, prezentując intensywność jego spojrzenia. Wzrok który

oglądał sceny z tamtych czasów kiedy na mnie spojrzał.

Moje blond włosy schowane pod czepkiem, moje niebieskie oczy

które były nieśmiałe na tyle aby bać się spojrzeć i nawiązać kontakt,

moje ubrania które były szare, złączone palce, moje piękno jest

marnowane i łatwo mnie było przegapić. Ale Damen mnie zobaczył.

W momęcie kiedy wszedł do pokoju spotkał moje oczy. Szukam w

śród mej duszy swej przeszłości, ale on ciągle się ukrywa. A on

ciemno ubrany jego ubiór jest idealny, dopracowany, tak przystojny,

więc odwracam się. Znając życie jego guziki na płaszczu są warte tyle

background image

co ja nawet przez rok nie zarobię. Wiedząc to nie odglądam się drugi

raz, on nie jest z mojej ligi… - Mimo to musiałem przejść ostrożnie

ponieważ…

- Ponieważ jesteś już w związku małżeńskim z Driną – szeptam

oglądając tą scenę w mojej głowie, jest on jednym z gości na tym

obiedzie i nie mogę z nim rozmawiać. Więc nasze oczy spotykają się

znowu na krótko. W tym momęcie Damen mówi :

- Drina jest na Węgrzech. Nasze drogi już się rozeszły. Ale nie

możemy się na siebie gapić, ponieważ wywołalibyśmy tym skandal. –

Ona i ja mieszkamy już osobno, więc nie było z tym problemów.

Jedynym problemem było to iż wtedy podział na klasy społeczne był

bardzo ważny. I dlatego że ty byłaś tak niewinna więc byłaś bardzo

narażona na takie zarzuty. Nie chciałem spowodować żadnych

kłopotów, zwłaszcza że nie wiedziałem czy czujesz to samo.

- Ale ja czułam to samo! – mówię patrząc jak się poruszamy w

przeszłości, tamtej nocy, i jak za każdym razem gdy przechadzał się

patrzyłam za nim wzrokiem.

- Obawiam się że nie miałem do ciebie wystarczającego zaufania

– patrzy na mnie zmartwiony – Do tedy aż natykaliśmy się na siebie

tak często, aż poczułem do ciebie zaufanie. A następnie.

A potem spotykaliśmy się w tajnych miejscach (przejściach) na

skradzionych pocałunkach, czy też na namiętnych uściskach w

pomieszczeniach dla jego służby, lub w jego powozie. – Dopiero teraz

wiem że nie było to tak tajne jak myślałem, myślałem że… -

westchnął – Drina tak naprawdę nigdy nie była na Węgrzech, Przez

background image

cały rok planowała, oglądała mnie, była zdecydowana aby mnie

znowu zdobyć i była pewna zwycięstwa bez względu na koszty –

wziął głęboki oddech, a żal z 4-stuleci był widoczny na jego twarzy. -

Chciałem się tobą zająć. Chciałem dać ci wszystko, wszystko czego

tylko sobie zażyczysz. Chciałem traktować cię jak księżniczkę jak

byś się nią właśnie urodziła. I kiedy w końcu przekonałem cię do

siebie, nigdy nie byłem tak szczęśliwy że żyje. Mieliśmy się spotkać

wtedy o północy…

- Ale ja nigdy się nie pojawiłam – mówię, widząc tą scenę u

siebie w głowię, widzę ból na jego twarzy dowodzący temu jak bardzo

pragnął tego spotkania, jak bardzo był przekonany iż zmieniłam

zdanie.

- Dopiero następnego dnia dowiedziałem się że zginęłaś w

wypadku, zostałaś przejechana przez konia, szłaś na spotkanie ze mną.

– Kiedy patrzy na mnie, pokazuje mi cały swój smutek który jest nie

do zniesienia, wszystkie czasochłonne wysiłki dzięki którym ukrywał

cały swój żal poszły na marne. – W tamtym momęcie, nigdy by mi nie

przyszło do głowy że to Drina jest odpowiedzialna za to. Nie

wiedziałem tego dopóki się do tego nie przyznała. Wydawało się ze

był to wypadek, straszny, nieszczęśliwy wypadek. Myślę że byłem tak

odrętwiały z bólu że nie zauważyłem niczego podejrzanego.

- Ile miałam lat? – pytam, biorę oddech wiedząc że byłam młoda

ale chcę szczegółów. On przyciąga mnie do siebie bliżej, gładzi

palcami moją twarz mówi :

background image

- Ty miałaś szesnaście lat, i miałaś na imię Evaline – jego usta

zbliżają się do mojego ucha i szepcą – Evaline – I to uczucie to

mojego starego wcielenia, sieroty, tak mocno kochanej przez Damena,

i śmiem twierdzić że nie jest to tak różne od mego obecnego istnienia.

- Dopiero wiele lat później, kiedy spotkaliśmy się ponownie w

Nowej Anglii, byłaś wcielona jako świętoszkowata córka że zacząłem

Wierzyc w swe szczęście ponownie.

- Świętoszkowata córka? – patrzę mu w oczy, i widzę jak

pokazuje mi szatyna blado-skórego i dziewczynę w ciężkim

niebieskim stroju

– Czy wszystkie moje życia były tak samo nudne? – potrząsam

głową – A co to za straszny wypadek zabrał mnie wtedy ze świata?

- Utonięcie – wzdycha, a chwile później ogarnięty żalem mówi: -

Byłem tak zniszczony, że popłynąłem do Londynu gdzie mieszkałem

z przerwami od wielu lat. A później popłynąłem do Tunezji gdzie

spotkałem ciebie jaką piękną, bogatą a raczej powiedziałbym zepsutą-

córkę właściciela ziemskiego w Londynie.

- Pokaż mi! – i ryje się ku niemu, chcąc aby pokazał mi bardziej

ekscytujące moje życie, i widzę siebie jako brunetkę w bardzo pięknej

zielonej sukni ze skąp likowanym szyciem, i widzę także że trochę

klejnotów pojawia się na mojej głowie. Bogatej zepsutej laski jej życie

to szereg imprez i wycieczek, moje życie wypełniają zakupy, jest po

prostu puste, dopóki nie zapełnia go Damen…

- Kiedy to było? – pytam smutno, kiedy widzę jak odchodzi, ale

potrzebuje wiedzieć jak odeszła.

background image

- Straszny upadek – zamyka oczy – W tym momęcie byłem

pewien, że jestem karany „Udzielone mi zostało życie wieczne, lecz

bez miłości”

Zamyka moją twarz w swych dłoniach, palcach emitujących

takie czułości, z taką czcią, dającą mi takie pyszne ciepłe mrowienie,

zamykam oczy i tulę się do niego bardziej. Koncentrując się na

dotykaniu jego skóry, a nasze ciała są ze sobą bardzo blisko, wszystko

wokół nas znika, nic się nie liczy, nie w przeszłości, nie w przyszłości,

tylko teraz w tym momęcie.

To znaczy, ja jestem z nim, a on jest ze mną, tak powinno być

wiecznie. I podczas gdy to wcześniejsze życie może być dla mnie

bardzo ciekawe, jedynym tego celem było to abyśmy znowu byli

razem nieprzerwalnie. A teraz, gdy nie ma Driny, nic nie może stanąć

na naszej drodze, nic z tego nie stanie nam na drodze do przyszłości

nic prócz mnie samej. I mimo tego że chcę wiedzieć co było wcześniej

myślę iż może to zaczekać. Nadszedł czas abym przeszła obok moich

drobnych zazdrości i niepewności, aby zatrzymać znalezienie

wymówek i wreszcie zobowiązać się do podjęcia dużego kroku na

przód, po tych wszystkich latach.

Lecz gdy mam zamiar mu to powiedzieć on oddala się ode mnie

tak nagle że mam tylko chwilkę aby przylgnąć do niego bardziej.

- Co się stało – płaczę, widząc jak mocno naciska kciuki na

skronie jak walczy o oddech. A kiedy patrzy na mnie jego wzrok

przeszywa mnie na wskroś. Ale chwilkę później widzę że to już

minęło. A zamiast tego zastępuje wzrok pełen miłości, przeciera oczy

background image

kręci głową, patrzy na mnie i mówi: - Nigdy się nie czułem tak jak

przed chwilą.

Zatrzymuje się i patrzy w przestrzeń – No, może nigdy.

Ale gdy widzi wyraz problemu na mojej twarzy dodaje: - Ale już

wszystko ze mną w porządku, naprawdę. – I kiedy odmawiam

poluzowania uścisku, uśmiecha się i mówi: - Hej co powiesz na

podróż do Summerlandu.

- Poważnie? – mówiąc to światełka w moich oczach zapalają się.

Po raz pierwszy odwiedziłam to wspaniałe miejsce, (magiczny

wymiar między wymiarami) gdy umierałam. I byłam zachwycona

tamtejszym pięknem tak że nie chciałam odejść. A po raz drugi byłam

tam z Damenem to właśnie wtedy pokazał mi wszystkie swoje

wspaniałe umiejętności, miałam pragnienie aby tam powrócić. Ale że

Summerland był dostępny tylko dla duchowo zaawansowanych ( lub

umarłych) nie mogłam tam pujśc sama.

- A dlaczego by nie? – wzrusza ramionami

- A co z moją lekcją? – mówię, starając się abym wyglądała na

zainteresowaną studiowaniem nowych sztuczek, gdy prawdą jest że

wolałabym iść do Summerlandu, gdzie wszystko jest łatwe i możliwe.

– Nie wspominając o tym, że czujesz się nienajlepiej – ściska moją

rękę ponownie, widząc jakie ciepło mi to daje.

- Możemy robić lekcje także w Summerlandzie – uśmiecha się – i

jeśli dasz mi do ręki mój sok, to poczuje się na tyle dobrze aby

otworzyć portal.

background image

Ale nawet po tym ja mu go daje i od popija kilka długich

obfitych łyków, nie może uczynić go to silniejszym.

- Może mogę ci jakoś pomóc? – mówię widząc pot na jego

czole.

- Nie – ja już – już to miałem daj mi jeszcze chwile – mamrocze,

zaciska szczęki i próbuje sobie wyobrazić Summerland.

Więc robie to. Daje mu jeszcze chwilkę. Ale nic się nie dzieje.

- Nie rozumiem – zezuje mówiąc to – Nigdy się nic takiego nie

stało od kiedy nauczyłem się to robić.

- Może to dlatego, że nie czujesz się najlepiej? – patrzę jak

bierze kolejny łyk napoju, i następny, i następny. Kiedy zamyka oczy i

ponownie próbuje, lecz znowu się nic nie dzieje. – Czy ja mogę

spróbować?

- Zapomnij o tym. Nie wiesz nawet jak. – jego głos jest przy tym tak

szorstki jak nigdy, staram się nie brać tego osobiście i myślec że to

dlatego że jest sfrustrowany sobą a nie mną.

- Wiem że nie wiem jak, ale myślałam że mógłbyś mnie nauczyć, a

następnie mogłabym…

Ale nim skończyłam mówić, on wstał z łóżka i stanął przede mną. –

Ever, to jest proces. To zajęło mi wiele lat, abym dowiedział się jak

tam mam się dostać. Nie można po prostu tak przejść do końca „tej

książki bez czytania w środku” kręci głową i opiera się o moje biurka,

jego ciało jest sztywne i napięte, a jego wzrok wyraża odmowę.

- A co jeśli przeczytałam książkę w której na początku wiedziałam co

się stanie na końcu? – pytam i szeroko się uśmiecham.

background image

Patrzy na mnie twardym wzrokiem, zaciskając usta, ale tylko na

chwile, po czym wzdycha i podchodzi do mnie, siada obok i mówi: -

Chcesz spróbować?

Kiwam szybko głową.

Patrzy na mnie, z twarzą pełną wątpliwości, i czeka aż poproszę go o

coś zupełnie innego. – Dobrze, a teraz usiądź wygodnie tylko nie noga

na nodze bo wtedy odcinasz sobie Chi.

- Chi?

- Fantazyjne słowo energii. – uśmiecha się – Jeśli chcesz usiądź w

pozycji lotosu a następnie, oczyść umysł.

Ściągam swoje japonki, i wywalam je daleko kładę nogi na

wykładzinie dywanowej, i odprężam się, próbuje uspokoić moje

podniecenie.

- Zazwyczaj wymaga to długiej serii medytacji, ale tym razem mamy

w interesie czas więc, myślę że skupianie się masz już dość

zaawansowane. Po prostu będziemy dokopywać się do Summerlandu.

W porządku?

Kiwnęłam głową, pragnąc aby rozpocząć.

- Chcę abyś zamknęła oczy i wyobraź sobie lśniące zasłony złociste

światło unoszące się przed tobą, mówi, łącząc swe palce z moimi.

Tak więc, obrazuje sobie wielką replikę tego, gdzie byłam wcześniej z

Damenem. I to jest takie piękne, takie genialne i widzę coraz więcej

światła. A moje serce przepełnia radość chce podnieść rękę w jego

kierunku pragnąc się w nim. Moje palce nawiązują kontakt i na chwile

background image

zanurzają się w tym, lecz to kurczy się i znika mi z oczu, a ja jestem z

powrotem w moim pokoju.

- Nie mogę uwierzyć! Byłam tak blisko! – zwracam się w kierunku

Damena – To było tuż, tuż przede mną! Widziałeś to?

- Tak byłaś niezwykle blisko – mówi, mimo iż jego wzrok jest

delikatny, to moim zdaniem uśmiech nieco wymuszony.

- Co się stanie jeśli spróbuje jeszcze raz? Co się stanie jeśli zrobimy to

razem? – mówię z nadzieją, lecz on gwałtownie odwraca głowę i kręci

nią.

- Ever, robimy to razem – szepcze, ocierając czoło z potu i unikając

mego wzroku – Obawiam się że nie jestem zbyt dobrym

nauczycielem.

- To śmieszne! Jesteś świetnym nauczycielem, masz po prostu gorszy

dzień. – Ale kiedy patrzę na niego, rozumiem że nie żartował. Więc

zmieniam taktykę sprowadzania winy powrotem na mnie i mówię: -

To moja wina. Jestem złą uczennicą. Jestem leniwa, niechlujna i

spędzam większość czasu na odciąganiu cię od lekcji, zamiast

próbować zrozumieć.

Ściskam jego rękę – Ale muszę skończyć z przeszłością. I jestem teraz

bardzo poważna. Więc daj mi jeszcze jedną szanse, zobaczysz.

Patrzy na mnie, ma wątpliwości czy będzie to działać, ale nie chcąc

zawieśc mnie, bierze mnie za rękę i oboje próbujemy ponownie,

zamykamy oczy. Przywracając w wspomnieniach wspaniały portal,

lecz Sabine podchodzi do drzwi, idziesz już po schodach, wybija nas z

background image

transu, więc rozdzielamy się i stajemy po przeciwnych stronach

pokoju.

- Damen myślałam że twoje auto ciągle chodzi.

Ściąga ona swoją kurtkę, i spokojnie przechodzi przestrzeń od drzwi

do mojego biurka. Energicznie potrząsa dłonią Damena i skupia się na

butelce leżącej obok kolana Damena – Więc to ty jesteś tym który

uzależnił Ever? – spogląda na nas ze zwężonymi oczami i

zaciśniętymi ustami. Więcej dowodów nie potrzebuje. Patrzę kątem

oka na Damena i panika we mnie narasta gdy zastanawiam się jako on

będzie w stanie to wyjaśnić. Ale on po prostu śmieje się i mówi: -

Och. większość ludzi nie lubi tego smaku tak po prostu, ale Ever on

bardzo smakuje. – potem uśmiecha się w taki sposób w który

największy niedowiarek by uwierzył, tak uroczo, jeśli o mnie chodzi

to zajęłam się obgryzaniem paznokci. Ale Sabine tylko na niego

patrzy zupełnie niewzruszona – Tak bardzo go polubiła, tak bardzo że

nawet nie zwraca uwagi na całe tony jedzenia które kupuje, nic nie je.

- To nieprawda! – mówię zirytowana, że znowu rozpoczyna ten temat

i to jeszcze przed Damenem. Ale kiedy widzę bluzkę upaćkaną kawą,

mój kłopot znika i jestem oburzona – Skąd to masz? – i podchodzę do

niej, a ona natomiast oblewa się szkarłatnym rumieńcem, widząc to

zamierzam zmienić temat aby całkowicie odwieść ją od tej dyskusji.

Patrzy w duł swojej bluzki, i pociera a nią palcami i robi pauzę (jak to

ona) w myśleniu, potem potrząsa głową i wzrusza ramionami kiedy

mówi: - Natknęłam się na kogoś – i kiedy tak o tym mówi myśli że

jakiś zblazowany gościu się na nią natknął i jest dla mnie to oczywiste

background image

iż nie jest pod takim ogromnym wrażeniem jak wydawało się

Munozowi.

- Więc, jesteśmy nadal umówione na obiad w sobotę? – pyta

Przełykam z trudem ślinę, Damen telepatycznie mnie przywraca do

rzeczywistości więc uśmiecham się w odpowiedzi twierdzącej i

kiwam głową, mimo, iż nie mam pojęcia o czym ona do mnie mówi.

- Zrobiłam już dla nas rezerwację, na dwudziestą - wstrzymuje

oddech i patrzę jak on się uśmiecha i kiwa głową. Nawet decyduje się

na krok dalej i mówię: - Jakże mogłabym zapomnieć.

Potrząsa ręką Sabine gdy ta zmierza w kierunku drzwi, Damen wysyła

mi telepatycznie ciepły uśmiech przy którym me ciało przechodzi fala

miłych dreszczy --Przepraszam cię za ten cały obiad – mówię, patrząc

na niego– myślałam że będzie tak zajęta i zapomni.

Podchodzi do mnie całuje mnie w policzek, a następnie idzie na łóżko

idę za nim, a on mówi – Ona troszczy się o ciebie. Chce się upewnić

czy jestem dla ciebie wystarczająco odpowiedni, dobry szczery i nie

chce cię skrzywdzić. I choć byłem zbyt blisko raz lub dwa nie

pamiętam dokładnie ale zawsze wchodziła w odpowiednim momęcie.

– uśmiecha się.

A tak ściślej to mój świętoszkowaty tatuś – mówię i widzę przed

oczyma doskonały obraz rodzicielskiego nadzoru.

- możesz być zaskoczona – Damen śmieje się – Zamożny ziemianin

był o wiele więcej niż strażnikiem. Ale i tak udało mi się przekraść.

- Może pewnego dnia, pokarzesz mi swoją przeszłość – mówię

background image

- Wisz jak twoje życie wyglądało nim się spotkaliśmy, dom twych

rodziców, jak poszli swoją drogą… - Mój głos odmówił

posłuszeństwa i nie wydałam z siebie żadnego dźwięku choć

chciałam. Widząc błysk w jego oczach, ten ból i wiedząc że on wciąż

nie chce o tym mówić. Zawsze mi umyka, odmawia udziału w

dalszym rozpamiętywaniu, które tylko mnie bardziej ciekawi.

-Ta kwestia nie jest ważna – mówi głaszcząc blachę swego auta,

wszystko byle by na mnie nie patrzeć – Wszystko co się liczy jest tu i

teraz.

- Tak ale, Damen – zaczynam chcąc wyjaśnić, że to nie jest tylko

głupia ciekawość, tu chodzi o to że chcę po prostu poczuć z nim tą

bliskość, więź, że chcę wiedzieć że ma do mnie zaufanie w tych

sprawach z przeszłości. Ale gdy patrzę na niego znowu wiem że lepiej

nie naciskać.

Może też nadszedł czas, aby przemyśleć to czy ja sama nie mam za

mało zaufania do niego.

- Myślałam… - i mówię, a moje palce wędrują po jego koszuli.

Patrzy na mnie, z ręką na swoim kolanie, gotowy do odwrócenia się

ode mnie.

- Wiesz dlaczego i nie zrezygnować z tego zaproszenia. – kiwam

głową, ściskam usta a mój wzrok skupia się na jego ustach. – Wiesz i

zmatować ten film? – dodaje wstrzymując oddech, widząc jak jego

piękne czarne oczy oglądają moją twarz.

-Jesteś pewna?

background image

Kiwam głową. Wiem że jestem. Czekaliśmy na ten Momot setki lat,

więc dlaczego opóźniać go jeszcze bardziej? – Bardziej niż pewna –

mówię spotykając jego spojrzenie.

Uśmiecha się, jego twarz rozświetla się po raz pierwszy przez cały

dzień. I jestem z tego tak zadowolona ze wygląda znowu normalnie,

ze co całe jego głupie zachowanie gdzieś uleciało. Ja wiem. On

zawsze jest zaki silny, seksowny, piękny i niezwyciężony – odporny

na słabe Momoty i złe dni. Widząc go takim radosnym wstrząsa to

mną bardziej niż należy się przyznać. – Miło mi to zrobić – mówi,

przytulając się do mnie i wypełniając moje ramiona dziesiątkami

czerwonych tulipanów.

Ósmy

Następnego ranka, kiedy spotykam Damena na parkingu,

wszystkie moje zmartwienia znikają. Ponieważ w chwili, gdy otwiera

mi drzwi i pomaga wysiąść z auta, zauważam jak zdrowo wygląda, jak

jest porażająco przystojny i gdy patrzę w jego oczy jest jasne, że

wszystkie wczorajsze dziwactwa są skończone. Jesteśmy bardziej

zakochani niż kiedykolwiek.

Poważnie. Przez cały angielski ledwo trzymał ode mnie łapy.

Stale nachylał się do mojego biurka i szeptał mi do ucha, ku irytacji

pana Robinsa i niesmaku Stacie i Honor. I teraz, gdy jesteśmy na

background image

lunchu nie odpuścił sobie, gładząc mój policzek i patrząc mi w oczy,

przerywając tylko od czasu do czasu, aby wziąć łyk swojego napoju

przed powrotem tam gdzie skończył, mrucząc mi czułe słówka do

ucha.

Zwykle, gdy tak robi to po części z miłości, a częściowo, żeby

złagodzić cały hałas i energię – wszystkie losowe obrazy, dźwięki i

kolory, które mnie bombardują. Odkąd złamałam swoją psychiczną

tarczę kilka miesięcy temu, tę tarczę, która zasłaniała wszystko i

robiła mnie ciężej myślącą niż byłam przed śmiercią i psychicznie

wróciłam, muszę jeszcze znaleźć sposób, aby ją zastąpić czymś, co

pozwoli mi kierować energią, którą chcę, a jednocześnie blokować

energię, której nie chcę. I ponieważ Damen nigdy się z tym nie

borykał, nie jest pewien jak mnie uczyć.

Ale teraz, gdy jest z powrotem w moim życiu, to wszystko nie

wydaje się ważne, bo sam dźwięk jego głosu sprawia, że świat milczy,

podczas gdy dotyk jego skóry wywołuje mrowienie na całym moim

ciele. I gdy patrzę w jego oczy, cóż, można po prostu powiedzieć, że

gwałtownie owładnęło mną ciepłe, cudowne, magnetyczne

przyciąganie – tak jak byśmy byli tylko on i ja i wszystko inne

przestało istnieć. Damen jest jak moja idealna tarcza psychiczna. Moja

ostatecznie druga połowa. A nawet, jeśli nie możemy być razem to

telepatyczne obrazy i myśli, które mi wysyła dają taki sam

uspokajający efekt.

background image

Ale dzisiaj wszystkie te słodkie szepty nie tylko mnie ochraniały

– były one głównie o naszych nadchodzących planach. Zarezerwował

apartament w Montage Resort. I jak długo pragnął tej nocy.

- Czy masz jakiekolwiek pojęcie, jak to jest czekać na coś, od

czterystu lat? – szepcze, wargi mając przyciśnięte do mojego ucha.

- Czterystu? Myślałam, że żyjesz od sześciuset? – mówię,

odrywając się aby mieć lepszy widok na jego twarz.

- Niestety musiało minąć kilka wieków zanim cię znalazłem –

szepcze, ustami przechodząc z mojej szyi do ucha. – Dwa bardzo

samotne wieki, mógłbym dodać.

Przełknęłam ciężko. Wiedziałam, że odnosząc się do samotności

nie oznaczało to, że był sam. Wręcz przeciwnie. Jednak nie

wspominam o tym. W rzeczywistości, nie mówię ani słowa. Jestem

zobowiązana do przejścia przez całą przeszłość, przezwyciężenia

swojej niepewności i pójścia naprzód. Tak jak obiecałam tak będzie.

Nie chcę myśleć o tym, jak spędził te pierwsze dwieście lat beze

mnie.

Lub jak spędził następne czterysta z faktem, że mnie stracił.

Ani nie będę nawet zastanawiać się nad jego sześcioma wiekami

nauki i praktykowaniu – hm – zmysłowej sztuki.

I absolutnie, bezwarunkowo, nie będę rozwodzić się nad

wszystkimi pięknymi, ziemskimi, doświadczonymi kobietami, które

znał przez te lata.

Nie.

Nie ja.

background image

Nie chcę się nawet w to zagłębiać.

- Mam być po ciebie o szóstej? – pyta, zbierając moje włosy na

karku i przekręcając je w długi blond sznur. – Możemy pójść najpierw

na kolację.

- Tylko, że my naprawdę nie jemy – przypomniałam mu.

- Ach, tak. Dobry strzał. – Uśmiecha się, uwalniając moje włosy

tak, że opadły wokół moich ramion i w dół do pasa. – Choć jestem

pewien, że możemy znaleźć coś innego do zajęcia naszego czasu?

Uśmiecham się na to, że już powiedziałam Sabine, że będę u

Haven i mam nadzieję, że nie będzie próbowała tego sprawdzić.

Kiedyś tak dobrze wierzyła mi na słowo, ale odkąd zostałam złapała

na piciu, zawieszona i właściwie przestałam jeść, była podatna na

podejrzliwość.

- Czy jesteś pewna, że czujesz się dobrze z tym wszystkim? –

pyta Damen błędnie odczytując niezdecydowanie na mojej twarzy,

gdy tak naprawdę to nerwy.

Uśmiecham się i pochylam aby go pocałować, chętna usunąć

wszelkie wątpliwości (więcej moich niż jego), gdy Miles rzuca swoją

torbę na stół i mówi. – Oh, Haven, popatrz! Są z powrotem. Gołąbki

wróciły!

Odrywam się zaczerwieniona z zakłopotania gdy Haven się

śmieje i siadając obok niego, wzrokiem bada stół, mówiąc. – Gdzie

jest Roman? Czy ktoś go widział?

- Był u wychowawcy. – Miles wzrusza ramionami, usuwając

górę z jego jogurtu i garbi się nad swoim scenariuszem.

background image

I na historii, myślę pamiętając jak ignorowałam go przez

wszystkie lekcje, mimo jego licznych prób zwrócenia na siebie mojej

uwagi i jak po dzwonku zostałam w tyle udając, że szukam czegoś w

torbie. Preferowana ocena z pracy literackiej przez pana Munoza i

jego sprzeczne myśli o mnie (moje dobre stopnie przeciwko mojej

niezaprzeczalnej tajemniczości) w porównaniu z Romanem*.

Haven wzrusza ramionami i otwiera pudełko z ciastkiem,

wzdychając kiedy mówi. – Cóż, było miło kiedy to trwało.

- O czym ty mówisz? – Miles podnosi wzrok, gdy ona pokazuje

coś z wykrzywionymi ustami i całkowicie przygnębionymi oczami,

kiedy śledzimy jej palec do miejsca gdzie Roman rozmawia i śmieje

się z Stacie, Honor, Craigiem i resztą z listy A. – Wielkie rzeczy. –

Wzruszył ramionami. – Po prostu czekaj, wróci.

- Tego nie wiesz – mówi Haven, zrzucając okruszki ciastka z

czerwonej aksamitnej spódnicy, a wzrok koncentrując na Romanie.

- Proszę. Widzieliśmy to już milion razy. Każdy nowy dzieciak z

najmniejszym potencjałem fajności kończy w pewnym momencie

przy tamtym stole. Tylko naprawdę fajni nigdy nie zostają tam długo

– bo naprawdę fajni kończą tutaj. – Śmieje się, naciskając na żółty stół

ze szklanego włókna czubkami jasnoróżowych paznokci.

- Nie ja – mówię chętna do odciągnięcia rozmowy od Romana

wiedząc, że jestem tutaj jedyną osobą, która jest szczęśliwa widząc, że

opuścił nad dla znacznie fajniejszej paczki. – Byłam tu od pierwszego

dnia – przypominam im.

background image

- Tak, nie ma co gadać. – Śmieje się Miles. – Choć odnoszę się

do Damena. Pamiętasz jak został wciągnięty przez drugą stronę przez

jakiś czas? Ale w końcu się opamiętał i znalazł drogę powrotną, tak

jak zrobi Roman.

Patrzę w dół na mój napój, okręcając butelkę w dłoni. Bo choć

wiem, że Damen nigdy nie był szczery w krótkim flirtowaniu z Stacie,

że zrobił to tylko dlatego aby dostać się do mnie, aby sprawdzić czy

mi zależało, obrazy ich dwójki stojących tak blisko siebie na zawsze

pozostały w moim umyśle.

- Tak, zrobiłam tak – mówi Damen ściskając moją rękę i całuje

mnie w policzek

* - ang. Preffering the weight of Mr. Munoz's pen etrating stare and

his conflicted thoughts about me (my good grades versus my

undeniable weirdness) to dealing with Roman. – tutaj kompletnie nie

widziałam o co chodzi.

wyczuwając moje myśli nawet, jeśli nie zawsze może je

odczytać. – Z pewnością wrócił mi rozum.

- Widzicie? Więc możemy tylko mieć wiarę, że Romanowi

także. – Miles kiwa głową. – A jeśli nie, to od początku nigdy nie był

tak naprawdę fajny, prawda?

background image

Haven wzrusza ramionami i przewraca oczami zlizując lukier z

kciuka i mamrocze. – Wszystko jedno.

- Dlaczego i tak ci tak bardzo zależy? – Miles przygląda jej się

bacznie. – Myślałem, że byłaś zainteresowana Joshem.

- Jestem zainteresowana Joshem – mówi unikając jego wzroku,

gdy otrzepuje kolana z nieistniejących okruchów.

Ale kiedy patrzę na nią i obserwuję jak jej aura miga odcieniem

zieleni mogę powiedzieć, że to nie prawda. Zauroczyła się i to

wszystko. A jeśli Roman także się zauroczył, to wtedy adios Josh,

witaj nowy straszny facecie.

Rozpakowałam swoje drugie śniadanie udając że niby nadal

jestem zainteresowana żywnością, kiedy słyszę.

- Ej, kolego, kiedy jest premiera?

- Kurtynę podnoszą o ósmej. Dlaczego? Idziesz? – pyta Miles ze

świecącymi oczami jego aura świeci w taki sposób, który sprawia że

jest dość oczywiste, że ma nadzieję, że tak.

- Nie można tego przegapić – mówi Roman zajmując miejsce

obok Haven i pacnął ją w ramię w bardzo fałszywy sposób.

Oczywiście zdawał sobie sprawę z wpływu jaki wywołuje i nie bał się

go wykorzystywać.

- Więc jakie było życie wśród elity? To było wszystko o czym

marzyłeś? – ona pyta takim głosem, że jeśli nie zobaczyłabym jej aury

mogłabym pomyśleć, że flirtuje. Ale wiem, że jest poważna, bo aury

nie kłamią.

background image

Roman sięga do niej, delikatnie odsuwając grzywkę z jej twarzy.

Gestem tak intymnym sprawił, że jej policzki miały kolor

jasnoróżowy. – Co, teraz? – mówi, zapatrzony w nią.

- Wiesz, stół A? Gdzie siedziałeś? – Ona mruczy starając się

zachować spokój pod jego urokiem.

- Lunch jest systemem kastowym – mówi Miles przerywając ich

czar i odpychając swój na wpół zjedzony jogurt na bok. – Tak samo

jest w każdej szkole. Każdy dzieli się na kliki w celu uniemożliwieniu

dostania się do nich innym osobom z zewnątrz. Nic nie mogą na to

poradzić po prostu to robią. A ci ludzie z którymi byłeś? Są na

szczycie kliki, która, w licealnym systemie kastowym robi ich Regułą.

W przeciwieństwie do ludzi z którymi teraz siedzisz… - Wskazuje na

siebie. – Którzy są nazywani Niedotykalnymi.

- Nieprawda! – mówi Roman odsuwając się od Haven i otwiera

swoją wodę sodową. – Kompletne bzdury. Nie kupuję tego.

- To nie ma znaczenia. To jest nadal rzeczywistość. – Miles

wzrusza ramionami patrząc tęsknie na stół A. Bo mimo tego, że on

trwa bez końca przy tym, że nasz stół jest naprawdę fajny to prawda

jest taka, że jest boleśnie świadom tego, że w oczach uczniów Bay

View, nic nie jest w nim fajnego.

- Może to twoja rzeczywistość, ale nie moja. Nie robię

segregacji, kolego. Lubię wolne i otwarte społeczeństwo, włóczyć się

i odkrywać wszystkie swoje opcje. – Potem patrząc na Damena,

mówi. – Co z tobą? Wierzysz w to wszystko?

background image

Ale Damen wzrusza tylko ramionami i nadal na mnie patrzy. Nie

obchodziła go lista A i lista B, kto jest fajny, a kto nie. Byłam

jedynym powodem dla którego zaczął naukę w tej szkole i jestem

jedynym powodem dla którego w niej został.

- Cóż, miło jest mieć marzenia. – Haven wzdycha, sprawdzając

swoje krótkie czarne paznokcie. – Ale byłoby jeszcze milej gdyby

istniała możliwość, że się spełnią.

- Ale jesteś w błędzie, kochanie. To wszystko nie jest

marzeniem. – Roman uśmiecha się w taki sposób, że jej aura światła

jest lśniąco jasnoróżowa. – Sprawię, że to się stanie. Zobaczysz.

- Co z tego? Fantazjujesz o sobie jako Che Guevara z Bay View

High? – Mój głos zawierał jad i nie przejmowałam się aby go ukryć.

Choć szczerze mówiąc jestem bardziej zaskoczona moim

wykorzystaniem słowa fantazjowanie niż tonem głosu. To znaczy od

kiedy ja tak mówię? Ale gdy spojrzałam na Romana i zobaczyłam

wyrazistą, przytłaczającą, żółto-pomarańczową aurę, wiem że na mnie

też ma wpływ.

- Raczej fantazjuję. – Uśmiecha się swoim powolnym

uśmiechem, jego oczy wpatrują się we mnie tak głęboko, że czuję się

jakbym była naga – jakby widział wszystko, wiedział wszystko i nie

można było tego nigdzie ukryć. – Po prostu pomyśl o mnie jak o

rewolucji, ponieważ do końca przyszłego tygodnia system kastowy na

lunchu dobiegnie końca. Dobrowolnie złamiemy te bariery, złączymy

wszystkie stoły razem i zrobimy przyjęcie!

background image

- To jest to, co przewidujesz? – zwężam oczy starając się

odwrócić całą jego energię.

Ale on po prostu się śmieje, nawet trochę nie urażony. Ten

śmiech na zewnątrz tak ciepły, angażujący i wszechogarniający – nikt

nie domyślał się jego podtekstu – strasznej krawędź cienia

złośliwości, ledwie ukrytego zagrożenia przeznaczonego wyłącznie

dla mnie.

- Uwierzę, kiedy to zobaczę – mówi Haven ocierając czerwone

okruchy z ust.

- Widząc to uwierzysz – mówi Roman wpatrując się wprost w

moje oczy.

- Więc co sądzisz o tym wszystkim? – pytam, tuż po dzwonku,

gdy Roman, Haven i Miles poszli do klasy, a ja i Damen zostaliśmy w

tyle.

- O czym wszystkim? – pyta zatrzymując mnie.

- O Romanie. I tych wszystkich jego bzdurach o rewolucji na

lunchu? – mówię, rozpaczliwie weryfikując to, że nie jestem

zazdrosna, zaborcza lub szalona – to Roman jest naprawdę straszny – i

że to nie ma nic wspólnego ze mną.

Ale Damen wzrusza tylko ramionami. – Jeśli nie masz nic

przeciwko, raczej nie chciałbym skupiać się teraz na Romanie. Jestem

znacznie bardziej zainteresowany tobą.

Przyciąga mnie do siebie, obdarzając mnie długim, głębokim,

kradnącym oddech pocałunkiem. I mimo tego, że stoimy na środku

dziedzińca szkoły to tak jakby wszystko wokół nas przestało istnieć.

background image

Podobnie jak cały świat skurczył się do tego jedynego punktu. A gdy

się od niego odrywam, jestem tak naładowana, tak rozgrzana i brak mi

powietrza, że ledwo mogę mówić.

- Spóźnimy się – zarządzam w końcu biorąc go za rękę i ciągnąc

w kierunku klasy.

Ale on jest silniejszy niż ja, więc po prostu stoi w miejscu. – Tak

sobie myślałem… co ty na to, żebyśmy to pominęli? – szepcze, usta

mając na mojej skroni, policzku a potem uchu. – Wiesz, po prostu

urwiemy się na resztę dnia – ponieważ istnieje tak wiele innych,

lepszych miejsc gdzie możemy być.

Patrzę na niego niemal poddając się jego magnetyzmowi, ale

potrząsam głową i ciągnę go. Wiem, że skończył szkołę setki lat temu,

a teraz uważa to wszystko za raczej nudne. I mimo tego, że także

najczęściej uważam to za nudne, ponieważ po poznaniu wszystkich

tych rzeczy, których próbują nauczyć to robi się naprawdę

pozbawione sensu, to jednak nadal jedna z nielicznych rzeczy w moim

życiu przez którą czuję się dość normalna. A od czasu wypadku, kiedy

zdałam sobie sprawę że nigdy nie będę już normalna, cóż, to tym

bardziej było dla mnie nagrodą.

- Myślałam, że powiedziałeś, że musimy utrzymać za wszelką

cenę normalną fasadę* - mówię ciągnąc go za sobą, kiedy niechętnie

pozostaje w tyle. – Nie uczestniczenie w lekcji i udawanie

zainteresowania częścią tej fasady?

- Ale co może być bardziej normalne niż dwójka hormonalnych

nastolatków, opuszczająca szkołę i rozpoczynająca wcześniej

background image

weekend? – Uśmiecha się, ciepło jego pięknych, ciemnych oczu

prawie mnie skusiło.

Ale znowu potrząsam głową i konsekwentnie, ściskając go

mocniej za rękę ciągnę w kierunku klasy.

* - Façade – to chyba fasada. :P

dziewiąty

Ponieważ jesteśmy przed nocą którą mamy spędzić razem, Damen nie

jedzie ze mną do mojego domu. Zamiast tego dajemy sobie krótki

pocałunek, i ruszam na podbój centrum handlowego.

Chcę kupić coś na dzisiejszy wieczór - coś w czym pójdę na występ

Milesa, i coś na moją dzisiejszą randkę - coś nowego, w czym

mogłabym zadebiutować. Ale po sprawdzeniu godziny na zegarku i

zauważeniu iż nie mam tyle czasu ile myślałam, zastanawiam się czy

mam już wszystko na nasze spotkanko z Damenem. Zmierzam na

parking i zastanawiam się czy udałoby mi się znaleźć Haven. Tak

naprawdę ostatnio oddaliłyśmy się do siebie, po tej całej aferze z

Driną i po tym jak spotkała Josha, mniej gadamy w szkole i wgl.

Mimo tego, że udało mi się ją odwieść od tych jej grup wsparcia.

Teraz jej rytuał po szkole to zwiedzanie ulic i zaułków a później

background image

obżeranie się ciasteczkami, co jak by trochę wpędza ją w uzależnienie.

I mimo tego że nie widujemy się zbyt często to wydaje się szczęśliwa.

I cieszę się że w końcu znalazła sobie kogoś kto nie tylko ją lubi ale

jest też dla niej po prostu dobry. Ale ostatnio mi jej zaczyna brakować

i myślę, że trochę czasu spędzonego razem dobrze na zrobi.

Pojechałam do niej, a tam co widzę? Ją i Romana opierających się o

jego czerwony, sportowy samochód vintage, obserwuje ich i widzę jak

Haven chwyta go za rękę i śmieje się z czegoś co on powiedział. A jej

czarne obcisłe dżinsy, czarny skurczony sweter, i celowo niechlujnie

ufarbowane czarne włosy z czerwonymi pasemkami tak świetnie

kontrastują z jej różową aurą która się rozwija dopóki dopóty nie

pochłonie ich obojga. I śmiem twierdzić ze będzie tak jak iż Josh

niedługo zostanie wymieniony. I choć jestem zdecydowana zatrzymać

się to Roman ogląda się przez ramię i patrzy akurat w mym kierunku i

patrzy na mnie takim wzrokiem... Takim natarczywym nieznośnym

-że łamie swoje postanowienie i ruszam dalej.

Bo pomimo, że moi przyjaciele lubią go i wszyscy myślą że jest taki

cool, i nawet że lista A się z nimi zgadza, a nawet po mimo tego że

Damen nie odczuwa najmniejszego strachu - nie lubię go.

Nawet jeśli nie mam podstaw aby mieć takie uczucia w stosunku do

niego, to faktem jest to: Ten nowy facet naprawdę przyprawia mnie o

dreszcze.

Ponieważ jest gorąco, to udaje się do krytego centrum chanowego

Mall of South Coast Plaza w przeciwieństwie do reszty ludzi którzy

prawdopodobnie udadzą się do centrum na zewnątrz Fashion Island.

background image

Ale ja nie jestem z tond. Jestem Oreganką. Co oznacza ze jestem

przyzwyczajona do mojej pogody wiosną. Nie jest gorąco, niebo jest

zachmurzone, a także jest mnóstwo błota. Jak prawdziwa wiosna. Nie

taka gorąca, dziwna nienaturalna, jakby wiosna chciało się przekazać

już lato. I z tego co słyszałam jeszcze się pogorszy. Dlatego coraz

bardziej brakuje mi domu. Normalnie unikam takich miejsc

przepełnienie światła i hałas, a co ważniejsze energii tłumu, co stawia

mnie na krawędzi psychicznego załamania nerwowego. I bez Damena

przy moim boku który robi za moją tarczę, wracam więc mając przy

swym boku iPoda.

Choć muszę założyć (znowu) kaptur i okulary w celu zagłuszenia

hałasu jak dawniej. Skończyłam z byciem dziwaczką. Zamiast tego

skupiam moją uwagę na tym co słuszne i blokuje (staram się)

wszystko perfekcyjnie, tak jak Damen nauczył mnie to robić. Ale

teraz wkładam słuchawki do uszu i podkręcam muzykę na full, co

pozwala na zagłuszenie tego wszystkiego ( wszystko by było

normalne gdybym nie widziała przed sobą kolorowych aur). I patrzę

prosto na Victoria's Secret, ruszam prosto do celu, aby kupić coś na

niegrzeczną nocną akcje, jestem tak skupiona na swojej misji że nie

zauważam w środku Stacii i Honor.

- OOOO... Mój... Boże! - Śpiewa Stacia zbliżając się do mnie - No

nie, to nie może dziać się naprawdę. Zwraca uwagę na to co trzymam

w ręce. Bierze mi z ręki moją bieliznę idealnie wypielęgnowanymi

paznokciami i przegląda to na co patrzyłam. I mimo że widząc jej

twarz i głupi wyraz na twarzy, i głupie myśli to czuje się strasznie

background image

głupio.

Odkładam powrotem to na półkę i wkładam do moich uszu słuchawki

udając jak gdyby nigdy nic się nie zdarzyło, idę w kierunku

kompletów bardziej bawełnianych, coś w moim stylu.

Ale jak zaczynam przeglądać kilka ognisto różowych kupletów w

paski, zdaję sobie sprawę że to nie ta okazja i Damen chciałby cos

bardziej pikantnego. Coś co ma o wiele więcej koronek a mniej

bawełny. Coś co rzeczywiście można uznać za sexy. I nawet nie

patrząc wiem że Stacia i jej wierny towarzysz mnie śledzą.

- Oj, patrz Honor. Dziwaczka nie może się zdecydować czy wybrać

między włochatym a słodkim - Stacia potrząsa głową i uśmiecha się

do mnie pogardliwie.

- Zaufaj mi, na pewno weźmie włochate. Jest o wiele ładniejsze. Poza

tym z tego co pamiętam Damen, jest za duży na słodkie. - No i brawo.

Mój żołądek został zamrożony, zacisnął się w nieuzasadnionej obawie

zazdrości dzięki czemu czuje w gardle kulkę. Ale tylko na chwilkę,

znowu myślę racjonalnie. Poza tym wiem wszystko co było między

nim, a ja jestem szczęśliwa bo on nie wiedział czy ona nosiła słodkie

czy włochate. Głównie dlatego że między nimi nic nie było. Damen

tylko udawał że jest nią zainteresowany, tylko dlatego aby zbliżyć się do

mnie. Ale myśl o tym wszystkim sprawia że jestem trochę

przewrażliwiona. - No weź, chodźmy. Ona nie słyszy. - Honor mówi,

szarpiąc ją za ramie i zerkając to na Stacię to na mnie. Ale Stacia stoi

tam sztywno nie dając za wygraną. - Och słyszy mnie bardzo dobrze. -

mówi a uśmiech igra na jej ustach. - Nie daj się zmylić Spodem i

background image

słuchawkami w uszach. Ona może słyszeć wszystko co powiem a

nawet co pomyślę. Ponieważ Ever nie jest zwykłą dziwaczką, ona jest

również czarownicą.

Odwracam się i idę do alejki aby pooglądać biustonosze push-up i

gorsety mówiąc sobie: Ignoruj ją. Ignoruj ją. Wystarczy się skupić na

zakupach i iść do hotelu.

Ale zamiast iść sobie gdzieś Stacia łapie mnie za rękę i ciągnie do

siebie mówiąc: - No nie bądź nieśmiała. Pokaż jej. Pokaż Honor jaką

świruską jesteś!

Jej oczy patrzą na mnie, wysyła mi powodzi niepokojącej energii

dosłownie ta energii przepływa przeze mnie. Ściska mnie za rękę tak

mocno kciukiem... Wiem, że ona próbuje na mnie przynęty, chcąc

zobaczyć czy znowu strącę kontrole tak jak wtedy na korytarzu w

szkole. Tylko że tym razem - nie ma pojęcia do czego jestem zdolna.

Honor zaczyna się denerwować, stojąc obok niej czekając mówi: Chodź,

Stacia. Chodźmy. Tu jest strasznie nudno.

Ale Stacia ignoruje ją i chwyta mnie tak mocno, że jej paznokcie

wbijają się mi w skórę. Szepcze: - No dalej. Powiedz jej co widzisz!

Zamykam oczy, mój żołądek się kurczy, Gd moją głowę wypełnią

obrazy które widziałam wcześniej: Stacia wyraźnie zarysowana i

stąpająca odważnie na szczyt popularności. Nie zważając na nic.

Wszyscy się jej boją. Z wyjątkiem Honor, a zwłaszcza Honor, dzięki

której wszyscy boją się być mało popularni więc nie robią nic aby to

przerwać... Mogłabym jej powiedzieć, jak naprawdę straszną

przyjaciółką jest Stacia, ale wiem jak by się źle z tym poczuła.

Biustonosze, stringi, wieszaki, uchwyty wszystko to upada na ziemie a ja na tym

background image

Mogłabym strzasnąć rękę Stacii z mojego ramienia i żucic nią samą

tak mocno że leciałaby prosto na szybę, później poleciałaby na tablice

ogłoszeń...

Tylko że nie mogę. Ostatni raz pozwoliłam sobie na w szkole, kiedy

powiedziałam jej wszystkie straszne rzeczy które wiem o niej. To był

ogromny błąd, ale teraz mam ten luksus że mogę podjąć racjonalnie

decyzje. Mam tak wiele do ukrycia nie mogłabym tego zrobić,

straszne tajemnice które nie należą tylko do mnie ale do Damena

także. Stacia śmieje się widząc determinacje na mojej twarzy. Ale

zachowuje spokój. Przypominając sobie że bycie słabą jest porządku

ale poddawanie się słabości w zupełności nie. Przybieram na twarz

„maskę" chcąc wyglądać normalnie. Daje jej złudzenie że jest

silniejsza ode mnie. Widzę Honor przewracającą oczyma i chcącą jak

najszybciej z tam tond odejść. A ja mam zamiar sobie iść, więc

przypadkowo odpycham Stacię, ale zamiast lekko ją odepchnąć robie

coś strasznego przewracam się na suszarkę do bielizny a ona upada na

podłogę.

Biustonosze, stringi, wieszaki, uchwyty wszystko to upada na ziemie a ja na tym

wszystkim jako wisienka na stosie.

- O mój boże! - Stacia wrzeszczy, chwytając się wyciągniętej dłoni

Honor, gdy stanęła już na nogi śmieje się ze mnie, - Jesteś kompletną

świruską. - wyciąga aparat i filmuje wszystko, z dokładnością z

przybliżeniem. A na tym wszystkim ja mająca na głowie czerwony

koronkowy pas. - Lepiej się otrzep, podnieś i to wszystko posprzątaj! -

zezuję mnie wzrokiem, dostosowując kąt parzenia do mnie. - Wiesz

background image

co mówią: Zepsułaś musisz kupić!~- depta niby to przypadkowo po

mojej stopie. A później odchodzą w pośpiechu w momencie gdy

sprzedawca przybywa. Stacia jeszcze zatrzymuje się na chwile i mówi

patrząc na mnie: - Obserwuje cię. Tak jak nigdy. Uwierz mi, jeszcze z

tobą nie skończyłam. - rzuca przed ucieczką.

Dziesiąty

Wyczuwam moment, kiedy Damen skręca w moją ulicę, biegnę

do lustra (znowu) i niespokojnie oglądam ubranie, upewniając się, że

wszystko jest tam, gdzie powinno być – sukienka, biustonosz, nowa

bielizna – i mam nadzieję, że to wszystko pozostanie na miejscu (no,

przynajmniej dopóki nie nadejdzie czas tego zdjęcia).

Po tym jak sprzedawczyni Victoria Secret i ja uprzątnęłyśmy

bałagan, pomogła mi wybrać ten naprawdę ładny pasujący stanik i

komplet majtek wykonanych z bawełny, nie żenująco seksownych,

nieodkrywających ani niezakrywających dużo, ale myślę, że o to

chodzi. Potem poszłam do Nordstorm, gdzie kupiłam ładną zieloną

sukienkę i do tego pasek. I w drodze do domu zatrzymałam się na

szybkie manicure/pedicure, co było czymś, czego nie robiłam od, cóż,

od wypadku, który okradł mnie z mojego starego życia na zawsze –

kiedy byłam popularna i dziewczęca jak Stacia.

Tylko, że ja nigdy nie byłam naprawdę jak Stacia.

background image

Mam na myśli, że może byłam popularna i byłam cheerlederką,

ale nigdy nie byłam suką.

- O czym myślisz? – pyta Damen, który wpuścił sam siebie i

wchodzi do mojego pokoju, gdy Sabine nie ma w domu.

Wpatruję się w niego, patrząc jak opiera się o drzwi i uśmiecha.

Widząc jego ciemne dżinsy, ciemną koszulę, ciemną marynarkę i

czarne buty motocyklowe, które zawsze nosi, czuję jak moje serce bije

dwa razy szybciej.

- Myślałam o ostatnich czterystu latach – mówię, kuląc się, gdy

jego oczy stają się ciemne i zmartwione.

- Ale nie w sposób, jaki myślisz – dodaję, chętna do zapewnienia

go, że nie badałam jego przeszłości jeszcze raz.

- Myślałam o wszystkich naszych życiach i jak my nigdy… um…

- podnosi brew, kiedy uśmiech gra na jego ustach.

- Myślę, że jestem zadowolona, że te czterysta lat jest za nami –

mamroczę, patrząc jak rusza do mnie, obejmuje ramionami moją talię

i przyciąga mnie mocno do klatki piersiowej. Moje oczy muskają jego

twarz, ciemne oczy, gładką skórę, jego zniewalające wargi, chłoną

całego jego.

- Ja też jestem zadowolony – mówi, jego oczy drażnią moje. –

Nie, odwołuję tą myśl, bo prawda jest taka, że jestem więcej niż

zadowolony. Rzeczywiście – jestem zachwycony. – Uśmiecha się, ale

po chwili łączy brwi, mówiąc. – Nie, to wciąż tego nie wyjaśnia.

Myślę, że potrzebujemy nowego słowa. – Śmieje się, zniżając usta do

mojego ucha, szepcząc. – Jesteś dziś wieczorem piękniejsza niż

background image

kiedykolwiek byłaś. I chcę by wszystko było doskonałe. Chcę, żeby to

wszystko było tym, co sobie wymarzyłaś. Tylko mam nadzieję, że cię

nie rozczaruję.

Odrywam się, aby popatrzeć na jego twarz, zastanawiając się, jak

mógłby nawet pomyśleć coś takiego, gdy przez ten cały czas, to ja się

martwiłam, że go rozczaruję.

Kładzie palec pod moją brodę, podnosząc moją twarz na

spotkanie jego ust. Oddaję mu pocałunek z takim zapałem, że odrywa

się i mówi. – Może powinniśmy pojechać prosto do Montage?

- Dobrze – mruczę, swoimi wargami szukając jego. Żałuję żartu,

gdy odsuwa się i widzę, jaką on ma nadzieję.

- Tylko, że nie możemy. Miles mnie zabije, jeśli opuszczę jego

debiut. – Uśmiecham się, czekając aż on też się uśmiechnie.

Ale nie. A kiedy patrzy na mnie z poważną twarzą, wiem, że

zabłąkałam się zbyt blisko prawdy. Wszystkie moje życia zawsze

kończyły na tej nocy – nocy, w której mieliśmy zaplanowane być

razem. I chociaż nie pamiętam szczegółów, on najwyraźniej tak.

Ale potem równie szybko powracają jego kolory i bierze mnie za

rękę, mówiąc. – Cóż, szczęście dla nas, że jesteś teraz całkowicie

żywa, więc nie ma nic, co może nas rozdzielić.

Pierwszą rzecz, jaką widzę, gdy kierujemy się do naszych miejsc

jest to, że Haven siedzi obok Romana. Biorąc pełną korzyść z

nieobecności Josha, przyciskała swoje ramię do jego i przekrzywiała

background image

głowę w taki sposób, żeby wpatrywać się w niego z uwielbieniem i

uśmiechać się na wszystko, co mówi. I drugą rzecz, którą zauważam

jest to, że moje miejsce również jest obok Romana. Tylko, że w

przeciwieństwie do Haven, nie jestem wcale zachwycona. A ponieważ

Damen chce już zająć swoje miejsce, nie chcę robić wielkiego

widowiska z ich zmienianiem, więc niechętnie siadam w swoim.

Czuję inwazyjne pchnięcie energii Romana, kiedy jego oczy wpatrują

się w moje – jego uwaga tak skupiła się na mnie, że nie mogę nic na

poradzić wiercenie się.

Rozglądając się po w większości pełnym teatrze, staram się

odgonić moje myśli od Romana i czuję ulgę, gdy widzę Josha w

przejściu, ubranego w jego zwykłe czarne dżinsy, pas wybijany

ćwiekami, śnieżnobiałą koszulę i chudy krawat w kratę, ramiona miał

obładowane słodyczami i butelkami wody, gdy jego chmielowo-

czarne włosy wpadały mu do oczu. Nie mogę się powstrzymać od

odetchnięcia z ulgą, widząc jak on i Haven doskonale do siebie pasują

i jestem zachwycona, że nie został zastąpiony. – Wody? – pyta,

opadając na miejsce po drugiej stronie Haven i podając dwie butelki w

moją stronę. Biorę jedną dla siebie i próbuję podać drugą Damenowi,

ale on tylko potrząsa głową i popija swój czerwony napój.

- Co to jest? – pyta Roman, opierając się o mnie i skinął w

kierunku butelki, jego niepożądane dotknięcie wysłało chłód przez

moją skórę. – Ssiesz to coś jakby było alkoholem. W takim

przypadku, podziel się tym, kolego. Nie zostawiaj nas na lodzie. –

Śmieje się, wyciągając rękę i poruszając palcami, spoglądając na nas z

background image

wyzwaniem w oczach. I gdy chcę to przerwać, obawiając się, że

Damen będzie taki miły i zgodzi się dać spróbować Romanowi,

kurtyna rozsunęła się i zaczęła się muzyka. I chociaż Roman odchylił

się na swoje miejsce, jego spojrzenie ani razu nie oderwało się ode

mnie.

Miles był niesamowity. Tak niesamowity, że co jakiś czas

znajdowałam się w rzeczywistości, by skupić się na wierszach, które

mówił i lirykach, które śpiewał, podczas gdy reszta mojego umysłu

była pochłonięta faktem, że mam stracić swoje dziewictwo – po raz

pierwszy – przez czterysta lat.

Mam na myśli, że to jest tak niesamowite, że ze wszystkich tych

inkarnacji, ze wszystkich razy, kiedy się spotkaliśmy i zakochaliśmy,

nigdy nie udało nam się przypieczętować związku. Ale dziś

wieczorem, wszystko się zmieni.

Każda rzecz się zmieni.

Dziś wieczorem pogrzebiemy przeszłość i ruszymy w kierunku

przyszłości naszej wiecznej miłości.

Gdy kurtyna w końcu opadła, wszyscy wstajemy i zmierzamy za

kulisy. Ale kiedy dochodzimy do tylnych drzwi, odwracam się do

Damena i mówię. – Cholera! Zapomnieliśmy wstąpić do sklepu i

odebrać kwiaty dla Milesa.

Ale Damen tylko się uśmiecha. Potrząsa głową i mówi. – O czym

ty mówisz? Mamy wszystkie kwiaty, jakie tu potrzebujemy.

background image

Mrużę oczy, zastanawiając się, o co mu chodzi, ponieważ zgodnie

z moimi oczami on ma tak samo puste ręce jak ja.

- O czym ty mówisz? – szepczę, czując cudowne ciepło

przepływające przeze mnie, gdy kładzie rękę na moim ramieniu.

- Ever – mówi z rozbawionym wyrazem twarzy. – Te kwiaty już

istnieją na poziomie kwantowym. Jeśli chcesz mieć do nich dostęp na

poziomie fizycznym, wszystko, co musisz zrobić, to manifestować je,

jak cię nauczyłem.

Rozglądam się dookoła, upewniając się, że nikt nie podsłuchuje

naszej dziwnej rozmowy i czuję zakłopotanie, gdy przyznaję, że nie

umiem. – Nie wiem jak – mówię, chcąc by to on zrobił piaskowego

kwiatka. To naprawdę nie jest czas na lekcję.

Ale Damen tego nie kupił. – Oczywiście, że umiesz. Niczego cię

nie nauczyłem?

Zaciskam usta i wpatruję się w podłogę, ponieważ prawda jest

taka, że próbował nauczyć mnie wiele. Ale jestem okropnym uczniem

i leniuchowałam się tak bardzo, że lepiej by było dla nas obojga,

gdyby to on manifestował kwiaty.

- Ty to zrób – mówię, wzdrygając się na rozczarowanie, które

odmieniło jego twarz. – Jesteś znacznie szybszy niż ja. Jeśli ja

spróbuję to zrobić, to zmieni się w wielką scenę, ludzie zauważą a

potem będziemy zmuszeni do wyjaśnienia…

Kręci głową, nie chcąc być powstrzymany przez moje słowa. –

Jak chcesz kiedykolwiek się czegoś nauczyć, jeśli zawsze liczysz na

mnie?

background image

Wzdycham wiedząc, że ma rację, jednak nie chcę tracić cennego

czasu na manifestowanie bukietu róż który może pojawić się lub nie.

Wszystko, czego chcę, to dać kwiaty do rąk Milesa, powiedzieć mu

brawo i wyruszyć, do Montage i reszty naszych planów. I przed

chwilą wydawało się, że on też tego chce. Ale teraz, jak dla mnie, stał

się poważnym profesorem i szczerze mówiąc to nawet niszczy nastrój.

Robię głęboki wdech i uśmiecham się słodko, palcem gryzmoląc po

krawędzi jego klapie marynarki i mówię. – Masz całkowitą rację. I

poprawię się, obiecuję. Ale myślałam, że może tylko ten jeden raz

mógłbyś to zrobić, bo jesteś dużo szybszy ode mnie… - Głaszczę

miejsce pod jego uchem, wiedząc, że jest blisko poddania się. –

Chodzi mi o to, że im szybciej będziemy mieć bukiet, tym szybciej

będziemy mogli wyjść, a potem… - I nawet nie skończyłam, bo

zamknął już oczy i wyciągnął rękę przed siebie jak gdyby chwytając

pęk kwitnących kwiatów, gdy rozglądam się wszędzie, upewniając

się, że nikt nie patrzy, mając nadzieję, że to szybko pójdzie. Gdy

jednak patrzę jeszcze raz na Damena, zaczynam wpadać w panikę.

Ponieważ nie tylko jego ręka jest nadal pusta, ale stróżka potu spływa

po jego policzku, drugi raz w ciągu dwóch dni.

Co nie wydawałoby się aż tak dziwne oprócz faktu, że Damen się

nie poci. Tak jak nigdy nie jest chory, nigdy nie ma wolnych dni i

nigdy się nie poci. Niezależnie od temperatury na zewnątrz, bez

względu na zadanie pod ręką, on zawsze pozostaje chłodny, spokojny

i jest całkowicie w stanie załatwić to, co jest przed nim.

background image

Do wczoraj, gdy nie udało mu się uzyskać dostępu do portalu. I

teraz, gdy nie udaje mu się manifestować prostego bukietu dla Milesa.

A kiedy dotykam jego ramienia i pytam czy wszystko w

porządku, dostaję tylko niewielką strużkę zwykłego mrowienia i

gorąca. – Oczywiście, wszystko ze mną w porządku. – mruży oczy,

podnosząc powieki wystarczająco, aby na mnie popatrzeć, przed

zamknięciem ich mocno jeszcze raz. I chociaż nasz kontakt wzrokowy

był krótki, to, co spostrzegłam w jego oczach sprawiło, że poczułam

się zimno i słabo. Nie były to ciepłe, kochające oczy, do których

przywykłam. Te oczy były zimne, dalekie, odległe – takie, jakie

spostrzegłam już wcześniej w tym tygodniu. Patrzę jak się skupia,

jego czoło się marszczy, górna warga jest zroszona potem, jak zależy

mu na tym, aby to skończyć, żebyśmy mogli przejść do naszej

doskonałej nocy. I nie chcąc by to się ciągnęło dalej albo powtórzyło

któregoś dnia, gdy nie udałoby mu się sprawić, że portal się pojawi,

staję obok niego i też zamykam oczy. Dostrzegam piękny bukiet

dwóch tuzinów czerwonych róż trzymanych w jego ręce,

wdychającego ich odurzającego zapachu, podczas dotykania miękkich

płatków znajdujących się nad długimi kolczastymi łodygami…

- Au! – Damen potrząsa głową i podnosi palec do ust, chociaż

rana została wyleczona już dużo wcześniej. – Zapomniałem zrobić

wazon – mówi, najwyraźniej przekonany, że zrobił kwiaty sam i mam

zamiar trzymać je w ten sposób.

- Pozwól mi to zrobić – mówię, w celu sprawienia mu

przyjemności.

background image

- Masz całkowitą rację, potrzebuję praktyki – dodaję, zamykając

oczy i przewidując jeden z jadalni w domu, jeden ze

skomplikowanymi wzorami zawijasów i ze świecącym aspektem.

- Kryształ Waterforda*? – Śmieje się. – Jak dużo chcesz, by

myślał, że wydaliśmy na tą rzecz? [ *- sklep z kryształami, porcelaną,

lampami itp. – przyp.tłum. ]

Też się śmieje, z ulgą, że wszystkie dziwactwa się skończyły i on

znowu żartuje. Wkłada mi wazon do rąk, mówiąc. – Proszę. Dajesz to

Milesowi, kiedy ja biorę auto i obracam.

- Jesteś pewien? – pytam, zauważając jak jego skóra wokół oczu

jest napięta i blada, a jego czoło jest wilgotne. – Bo możemy iść tam,

powiedzieć gratulację i uciec stąd. To nie musi być nic wielkiego.

- W ten sposób unikniemy długiej kolejki samochodów i szybciej

stąd uciekniemy. – Uśmiecha się. – Myślałem, że zależy ci, aby się

tam dostać.

Zależy. Zależy mi tak jak jemu. Ale jestem również

zaniepokojona.

Zaniepokojona jego niezdolnością manifestowania, zaniepokojona

chwilowym zimnym wyrazem jego oczu – wstrzymałam oddech, gdy

brał łyk z butelki, przypominając sobie jak szybko zagoiła się jego

rana, przekonywując siebie, że to jest dobry znak.

Wiedząc, że moja troska sprawi, że będzie czuł się jeszcze gorzej,

przeczyszczam swoje gardło i mówię. – Okej. Idź po samochód.

Spotkamy się w środku.

background image

Nie mogłam zignorować zaskakującego chłodu jego policzka, gdy

go całowałam.

Jedenasty

Przez Lime mogę dostać się za kulisy, Miles jest otoczony przez

rodzinę i przyjaciół i wciąż ubrany w białe buty i minisukienkę Tracy

Turnblad z jego ostatniej sceny ‘Lakieru do włosów’.

- Brawo! Byłeś niesamowity! – mówię, wręczając mu kwiaty

zamiast przytulić, ponieważ nie mogę ryzykować brania jakiejkolwiek

innej energii, kiedy jestem tak nerwowa w środku, że ledwo sobie z

tym radzę. – Naprawdę, nie miałam pojęcia, że możesz tak śpiewać.

- Tak, miałaś. – Przesunął swoją długą perukę na bok i ukrył nos

w płatkach. – Słyszałaś mnie wiele razy jak wykonywałem karaoke w

samochodzie. – Nie tak. – Uśmiecham się i jestem poważna. Faktem

było, iż był tak dobry, że planowałam złapać kolejną powtórkę

przedstawienia, mniej nerwowego wieczoru. – A gdzie Holt? – pytam,

już znając odpowiedź, ale po prostu próbowałam nawiązać rozmowę

do przyjścia Damena. – Na pewno się na to przygotowałeś?

Miles marszczy brwi i kiwa głową w stronę jego taty, podczas

gdy ja kulę się a usta mówią przepraszam. Zapomniałam, że wyszedł z

background image

odosobnienia z przyjaciółmi, ale jeszcze nie z rodzicami. – Nie martw

się, wszystko jest w porządku – szepcze, mrugając jego sztucznymi

rzęsami i przebiegł ręką po pasemku blond loków. – Miałem

tymczasowy kryzys, ale teraz z tym koniec i wszystko jest wybaczone.

A mówiąc o królewiczu z bajki… - Obracam się w kierunku drzwi,

pragnąc zobaczyć jak Damen przez nie przechodzi. Moje serce bije

bardzo mocno na samą myśl o nim – całą, cudowną, wspaniałą myśl –

i nie robi wiele by zamaskować moje rozczarowanie, gdy orientuję

się, że odnosił się do Haven i Josha.

- Co o tym myślisz? – pyta, kiwając na nich głową. – Mają

zamiar to zrobić?

Patrzę jak Josh okrążył ramieniem talię Haven, zagłębiając w

niej palce, i przyciąga ją bliżej. Ale nie ważne jak mocno się stara, to

na nic. Pomimo faktu, że byli razem idealni, ona koncentrowała się na

Romanie – odzwierciedlała jego sposób stania, sposób, w jaki

odchylał głowę do tyłu, kiedy się śmiał, sposób, w jaki trzymał ręce –

cała jej energia płynęła wprost na niego, jak gdyby Josh nie istniał.

Ale nawet, jeśli wydawała się głównie jednostronna, to niestety

Roman był typem, który był więcej niż skłonny do wzięcia ją na jazdę

próbną.

Odwracam się do Milesa i zmuszam się do niedbałego

wzruszenia ramion.

- Impreza jest u Heather – powiedział Miles.

- Wszyscy za niedługo tam idziemy. Idziecie?

background image

Wysłałam mu puste spojrzenie. Nawet nie wiedziałam, kto to

jest.

- Grała Penny Pingleton?

Też nie wiem, kto to może być, ale wiem, że lepiej będzie to

przyznać, więc kiwam głową.

- Nie mów mi, że migdaliliście się tak bardzo, że przegapiłaś

całe przedstawienie! – Potrząsa swoją głową w sposób, który daje

jasno do zrozumienia, że tylko częściowo żartuje.

- Nie bądź śmieszny, widziałam całość! – mówię, moja twarz

czerwieni się tysiącami odcieniami czerwieni, i wiem, że on nigdy mi

nie uwierzy nawet, jeśli jest to mniej więcej prawdziwe. Bo chociaż

byliśmy oparci o siebie i wcale się nie migdaliliśmy, nasze ręce

prawie się migdaliły – ze sposobem, w jaki Damen splótł swoje palce

z moimi – i jak nasze myśli się wygłupiały – z telepatycznymi

myślami, które wysyłaliśmy sobie tam i z powrotem. Bo choć moje

oczy cały czas oglądały, to mój umysł był gdzie indziej, już zajmując

nasz pokój w Montage.

- Więc idziesz czy nie? – pyta Miles, jego umysł poprawnie

zgaduje, że nie, i nie jest tak poruszony, jak myślałam, że może być. –

Tak czy inaczej, gdzie się kierujecie? Co może być bardziej

ekscytujące niż bawienie się z obsadą i ekipą?

Kiedy patrzę na niego, jestem tak skuszona by mu powiedzieć,

podzielić się moją wielką tajemnicę z kimś, komu wiem, że mogę

zaufać.

background image

Ale właśnie, gdy przekonałam siebie do wygadania tego,

podchodzi Roman z towarzyszącymi mu Joshem i Haven.

- Jesteśmy gotowi, ktoś potrzebuje podwiezienia? Są tylko dwa

miejsca, ale jest miejsce dla jednego więcej. – Roman kiwa głową na

mnie, jego wzrok przyciska, bada, nawet po tym jak się odwracam.

Miles kręci głową. – Łapię się na podwózkę z Holtem, a Ever

lepiej żeby mi towarzyszyła. Jakieś tajne plany są do wygadania.

Roman uśmiecha się, kąciki jego ust się podnoszą, gdy jego oczy

padają na moje ciało. I nawet jeśli, technicznie mówiąc, jego myśli

prawdopodobnie mogły być bardziej pochlebne niż prymitywne, fakt,

że pochodzą od niego, wystarczyły by przyprawić mnie o gęsią

skórkę. Odwracam wzrok, spoglądając w stronę drzwi, wiedząc, że

Damen powinien już tutaj być. I właśnie mam wysłać mu telepatyczną

wiadomość, mówiąc mu, żeby się pospieszył i spotkał ze mną w

środku, kiedy przerywa mi dźwięk głosu Romana, mówiący. – Zatem

musisz trzymać to w sekrecie także przed Damenem. Już wyszedł. –

Odwracam się, moje oczy spotykają jego, czuję niezaprzeczalny świst

w moich wnętrznościach, gdy chłód spowija moją skórę. – Nie

wyszedł – mówię, nawet nie starając się usunąć ostrości z mojego

głosy. – Po prostu poszedł zawrócić samochód. – Ale Roman tylko

wzrusza ramionami, jego wzrok jest pełen litości, gdy mówi. –

Cokolwiek mówisz. Po prostu pomyślałem, że powinnaś wiedzieć, że

teraz, kiedy wyszedłem na papierosa, zobaczyłem jak Damen

wyjeżdżał z parkingu i szybko odjeżdżał.

background image

dwunasty

Stałam naprzeciwko drzwi znajdujących się w wąskiej pustej

przestrzeni, wyglądającej na tak wąską jak moje oczy które się

przystosowują do ciemności, wyglądającej jak jakieś zbiorowisko

bezdomnych, było tam pełno potłuczonego szkła, pełno głodnych

bezdomnych kotów – ale, nie Damen.

Szłam do przodu co chwilę się potykając, a moje serce biło tak

szybko, ze bałam się iż wyskoczy mi z klatki piersiowej. Odmawiałam

sobie uwierzenia, że on tutaj jest. Odmawiałam sobie wiary w to, że

on mnie porzucił. Roman jest okropny! On kłamie! Damen nigdy by

mnie nie zostawił od tak!

Kładę rękę na ścianie aby wyczuć gdzie idę, zamykam oczy i próbuje

go wyczuć telepatycznie, wzywając go do mnie, przesyłam mu miłość

to, że się o niego martwię, ale nic nie widzę. Mam tylko czarną dziurę

w głowię jako odpowiedz. Idę dalej, dalej od auta, dalej od

bezpiecznej drogi. Wciskam słuchawkę od telefonu komórkowego w

ucho i dzwonie do niego, ale włącza się tylko poczta głosowa.

Nawet jeśli coś takiego się stało… W tym momęcie psuję sobie

sandały, ale co mi tam buty mogę sobie kupić 100 takich samych par.

Ale nie będę mogła sobie sprawić następnego Damena.

Idę coraz dalej, światła jest coraz mniej. Czuje się wyczerpana,

spocona i zła. Muszę do ubikacji, ale jednocześnie chcę zamknąć oczy

background image

i jak gdyby nigdy nic wejść w umysł Damena i przeczytać jego myśli,

ustalić gdzie jest.

Ale prawda jest taka, że nie mogę nigdy nie mogłam. To jedna z wielu

rzeczy, która mi się w nim podobała, przy nim zawsze czułam się taka

normalna.

Tak, jedna rzecz, którą kiedyś uwielbiałam teraz szczerze jej

nienawidziłam.

- Może windom?

Patrzę przed siebie i co widzę? Romana, stojącego przede mną,

trzymającego klucze w jednej ręce a w drugiej moje zepsute sandały.

Potrząsam głową i odwracam swoją głowę, mogę zrobić wszystko

nawet przejść przez rozżarzone węgle albo rozbite szkło niż jechać z

nim windą.

- No weź – mówi – Nie będę gryźć.

Zabieram swoje rzeczy do swojej torby, wygładzam sukienkę, wstaję i

mówię: - Nie ma potrzeby.

- Naprawdę? – uśmiecha się podchodząc tak blisko, że końce naszych

stóp stykają się niemal – Bo szczerze mówiąc nie wyglądasz najlepiej.

- Odwracam się i dochodzę a kiedy się nie zatrzymuje mówi – Co

oznacza, że sytuacja nie wygląda najlepiej. Bo ty oczywiście nigdy.

Ale po prostu jesteś zaniedbana, bez butów, i sytuacja zdaje się mówić

że twój chłopak cię porzucił.

Wzięłam głęboki oddech i nie poddawałam się, mając nadzieje że

wkrótce skończy tą gierkę, i sobie pójdzie. – Nawet jeśli wyglądam na

background image

trochę szalonego to musze przyznać że jestem lekko zdesperowany,

ciągle palisz – jeśli wiesz co mam na myśli.

Zatrzymuję się, zwracam twarz w jego stronę, a on świdruje mnie

wzrokiem, ogląda mnie od góry do dołu zatrzymując się na moich

nogach, biodrach i piersiach – z takim niepowtarzalnym blaskiem.

- Zastanawiam się o czym Damen myśli – jeśli byś mnie spytała –

- Nikt cię o to nie pytał – mówię, czuję że moje ręce zaczęły drgać, ale

wiem że nie mam powodu aby czuć się zagrożona.

Mimo tego, że mogę wyglądać jak dziewczyna średniego wzrostu,

która przyszła z zewnątrz, to taka nie jestem. Jestem silniejsza niż się

wydaję, tak silna że mogłabym go zmieść jedną ręką z powierzchni

ziemi. Mogłam mu odciąć nogi od podłoża i rzucić nim przez parking

na drugiej stronie ulicy. I sądzę że nie jestem na tyle silna aby tego nie

zrobić.

Uśmiechnął się, tym swoim leniwym wzrokiem który działał na

wszystkich poza mną. Jego niebieskie stalowe oczy wpatrywały się

we mnie intensywnie, był tak rozbawiony – tak, że moim pierwszym

odczuciem była chęć ucieczki.

Ale nie zrobiłam tego.

Bo wszystko co to było, to było tylko zwykłe wyzwanie a ja nie

mogłam mu pozwolić wygrać.

- Nie potrzebuje podwózki – w końcu wyksztusiłam. Przeszedł koło

mnie, stanął naprzeciw mnie. Jego zimny oddech owinął mój kark gdy

powiedział – Ever, proszę, zwolnij na minutę, możesz? Nie chciałem

cię zasmucić.

background image

Ale nie zwolniłam. Byłam zdecydowana aby pogłębić odległość

dzielącą nas, jeśli to możliwe.

- No weź – zaśmiał się – Po prostu staram się pomóc. Wszyscy twoi

znajomi cię opuścili. Damen cię zostawił, wyprowadził się od siebie,

co daje mi nadzieje na to, że może jestem twoją jedyną nadzieją.

- Mam mnóstwo opcji – wybełkotałam, chcąc aby po prostu odszedł,

więc mogę znaleźć jakieś auto, znaleźć buty, i pujśc swą drogą.

- Nic nie widzę.

Potrząsam głową i idę dalej. Tą rozmowę można uznać za skończoną.

-To co mówisz, jeśli wolisz iść całą drogę do domu pieszo niż w

samochodzie ze mną?

Przechodzę do końca ulicy i wciskam guzik aby pojawiło się zielone

światło, abym mogła dostać się na drugą stronę. I mogła się go

pozbyć.

Nie mam pojęcia dlaczego mieliśmy taki zły start, ale jest dla mnie

oczywiste że mnie nienawidzisz, lecz nie wiem dlaczego. – Jego głos

był gładki, przyjemny, jakby naprawdę chciał cofnąć czas, rozpocząć

wszystko na nowo, że to co było już się nie liczy.

Ale ja nie chcę zaczynać od początku. Nie chcę się zmienień. Chcę go

ominąć i iść dalej, chcę aby zostawił mnie w spokoju, tak abym mogła

znaleźć Damena. Ale jednak nie mogę odpuścić, nie mogę aby

ostatnie słowo należało do niego. Więc spoglądam przez ramię i

mówię: - Nie pochlebiaj sobie Roman. Nienawidzenie wymaga opieki.

Więc w tym wypadku nie mogę cię nienawidzić.

background image

Nie potrzebowałam aby po drugiej stronie ulicy zaświeciło się zielone

światło. Minęłam ścigacze gdy światło żółte się zapaliło, ale poczułam

chłodny wzrok Romana na plecach.

- Co z twoimi butami? – krzyczy – Zostaw hańbę na bok. Jestem

pewny że można ocalić twoje pięty.

Po prostu idę. Okrążam go szerokim łukiem, moje sandały zwisają mu

z palców. Jego głośny śmiech brzęczał mi w uszach, gonił za mną

przez bulwar i przez ulicę.

trzynasty

W chwili gdy idę przez ulicę i mijam dziwny budynek, znajdujący się

za rogiem staje na skrzyżowaniu Wiśniowej i Aston Martin Roadster

staje i patrzę czy rzeczywiście Roman sobie poszedł. Czekam tam

kilka minut aż jestem w pełni przekonana, że naprawdę go tam już nie

ma i nie wróci w najbliższym czasie. Muszę odnaleźć Damena. Muszę

dowiedzieć się co się z nim stało, dlaczego zniknął bez słowa. To

znaczy czemu właśnie tej nocy na którą ona (my) czekaliśmy od

background image

czterystu lat, więc fakt że nie ma go tutaj przymnie przypomina mi że

coś jest bardzo nie w porządku.

Lecz najpierw muszę znaleźć samochód. Nie możesz się poruszać po

Orange Country bez niego. Więc zamykam oczy i pierwszą rzeczą

jaką mam na myśli – błękitne jak niebo VW Bug – prawie jak takie

jedno Shayly Sparks, najstarsze kolory które były dobierane do aut w

Hillcrest High, tych do jeżdżenia. Pamiętałam jak miał idealnie

okrągłe kształty, czarną tkaninę w środku, która wydawała się taka

czarująca. Obraz ten był we mnie taki wyraźny – jakby auto to stałe

przede mną, piękne i błyszczące.

Poczułam jak moje palce zginają się wokół klamki, czuje że jest taka

miękka skurzana, tworzę sobie także jednego czerwonego tulipana,

otwieram oczy i widzę że mój samochód jest gotowy.

Tylko nie wiem jak uruchomić silnik.

Zapomniałam sobie stworzyć kluczyki.

Ale przypominam sobie że coś takiego nigdy by nie zatrzymało

Damena, ja po prostu zamykam oczy i uruchamiam go siłą woli,

pamiętając dokładny dźwięk samochodu mojego ex-przyjaciela,

Rachela, który zawsze stał na parkingu po szkole, i patrząc jak

wszyscy w zazdrości spoglądają na to auto. Każdy by w nim chciał

siedziec. Nawet na tylnim siedzeniu.

Kiedy silnik już wystarczająco popracował, ruszam w stronę Coast

Highway. Poszukiwania zacznę od Montage, miejsca w którym

mieliśmy się spotkać, skąd miałam go zabrać.

background image

Ruch o tej porze jest ogromny przez co robią się korki, ale to mnie nie

powstrzyma. Koncentruje się na wszystkich samochodach

otaczających mnie, wiedząc że każdy ich ruch będzie wpływał na

moją podróż. Przemieszczając się szybko i sprawnie prędko dostałam

się na miejsce, szybko wskoczyłam do lobby.

Zatrzymałam się dopiero wtedy, gdy parkingowy zawołał za mną: -

Hej, czekaj! Gdzie są kluczyki? – wstrzymałam oddech po tym jak

dowiedziałam się jaką gafę popełniłam, nie zdając sobie sprawy że

wyglądam nie mniej dziwnie, nie tylko nie mam kluczyków ale także

butów i wyglądam jak siedem nieszczęść. Niechętnie przechodząc

przez tą straszną aferę, biegnę do drzwi i krzyczę: - Nie martw się on

działa automatycznie! – robie szybkie kroki w kierunku recepcji, i

omijam długą kolejkę bardzo niezadowolonych z tego osób, które

mają pełną piłeczek golfowych kijów i całego tego wyposażenia.

Wszyscy narzekają na jakieś czterogodzinne opóźnienie. I czekają na

następny poziom.

- Czy Damen Auguste tu był? – pytam, ignorując protesty za mną,

nerwowo zaciskam palce na blacie aby się jakoś opanować. –

Przepraszam, kto? – urzędniczka stojąca przede mną patrzy za mnie i

spogląda na resztę ludzi takim wzrokiem jakby chciał powiedzieć: Nie

martwcie się, wszystko będzie dobrze, szybko ją odprawie!

- Damen Auguste. – mówię bardzo powoli, zwięźle, z większym

opanowaniem niż tak naprawdę mam. Ona zezuje mnie wzrokiem, jej

wargi ledwie się poruszają gdy mówi: - Przykro mi, ale te informacje

są poufne. – porusza długim ciemnym końskim ogonem, następnie

background image

przerzuca nim przez ramię, tak jak zwykle to bywa gdy dana osoba

kończy rozmowę.

Zwężam oczy, koncentruje się na jej bardzo pomarańczowej aurze,

wiedząc że to oznacza iż jest pełna organizacji i samokontroli, jest to

zaleta ale także i wada. Wiedząc że muszę znaleźć coś w niej co

przeważy szale na moją korzyść. Muszę na nią zadziałać, ale tu jest

pełno innych ludzi.

Patrzy na mnie, patrzy na parę za mną a potem mówi: - Przykro mi,

ale musisz poczekać na swą kolej. Tak. Jak. Wszyscy.

Wiem że mam teraz tylko około dziesięciu sekund nim wezwie

ochronę.

- Wiem. – mówię

- Naprawdę mi przykro. Tylko że…

Patrzy na mnie, jej palce wędrują ku telefonowi, a ja w tym samym

momęcie chwytam ją za nos, ciągnę palec na jej cienkie usta, a

później pod oczy które są zmęczone. Widzę w tym moją szanse.

Była zupełnie ogłupiała. Tak i zupełnie przemęczona tak bardzo, że

niedawno jeszcze płakała każdej nocy bo sypia sama. Przeżywałam

każdy straszny jej dzień, wszystkie takie dni – sceny takie jak to gdzie

była, gdzie poszła, jakie były jej marzenia.

- Tak więc, dobrze… - przerywam, specjalnie, bo tak naprawdę nie

wiem co mam powiedzieć. Tak więc chce powiedzieć prawdę,

przynajmniej jakieś pozory prawdy, gdy trzeba kłamać można to robić

w miarę realnie. – On się nie pojawił od czasu gdy był tu po raz

ostatni… więc.. Nie jestem pewna czy w ogóle się pojawi – ciężko

background image

próbuje wydobyć jakieś łzy, ale jestem zaskoczona że poszło mi tak

łatwo, cieszę się z tego, do czasu gdy zdaje sobie sprawę że płynące

łzy są prawdziwe.

Ale kiedy patrzę na nią ponownie, jej wyraz twarzy się zmienił, wyraz

jej twarzy się złagodził. – tak jakby się przetransformowała, jak by

teraz była zupełnie inną kobietą, była pełna współczucia, solidarności,

jedności, wiem że moja broń zadziałała. Jesteśmy teraz jak siostry, jak

członkinie plemienia żeńskiego, niedawno porzuconych kobiet. I

patrzę jak wystukuje coś na klawiaturze i widzę co ona widzi – litery

na ekranie, pokazujące że nasz pokój apartament 309 jest jeszcze

pusty. – Jestem pewna, że on się po prostu spóźnia. – mówi, choć w to

w ogóle nie wierzy. W jej głowie wszyscy faceci to zwykłe

szumowiny, i jest o tym zupełnie przekonana. – Ale jeśli pokażesz mi

swój dowód, będę mogła wiedzieć że ty to ty. – ale zanim zdąży

skończyć, ja odchodzę. Nie potrzebny jest mi klucz. Nie mogłabym

tam wejść, nie mogłabym czekać. Musze iść do dwóch innych miejsc

w których on mógłby być. Wskakuje do mojego samochodu i udaje

się na plażę, modląc się że go tam znajdę.

czternasty

Zaparkowałam w pobliżu Shake Shack i kierowałam się w stronę

oceanu, idąc w duł krętymi ścieżkami, postanowiłam odkryć sekret

jaskini Damena nawet, jeśli był tam dawno temu, a dzięki temu

background image

mogłam dowieść, że on żyje. Nawet, jeśli jest to dla mnie trudne.

Myślę, że jest to najgorszy moment w moim życiu. On mógł umrzeć.

Oczywiście miałam nadzieje, że tak się nie stało. Biegnąc po piasku

przyspieszyłam jeszcze tępa. Chciałam tam być najszybciej jak to

możliwe. Gdy weszłam do środka było tam wszystko tak samo jak

wyszliśmy, koce, ręczniki poskładane i ułożone w koncie, deski

surfingowe ustawione pod ścianami, mokry kombinezon powieszony

na krześle, wszystko tylko nie było tam Damena.

Było tylko jeszcze jedno miejsce na mojej liście. Ruszyłam

pędem do mojego samochodu. Moje kończyny poruszały się w tym

momęcie tak szybko, że nim się obejrzałam byłam już przy swoim

aucie. Zastanawiałam się jak długo bym mogła tak biegać i jak

łaskawe w tym momęcie były dla mnie me kończyny.

***

Kiedy dojechałam do bramy, Sheila strażniczka bramy powitała mnie

uśmiechem, już jest przyzwyczajona do tego, że jestem na stałej liście

gości Damena. Gdy wjechałam za bramę obróciłam natychmiast

głowę w stronę domu, pierwszą rzeczą, jaką zauważyłam było to, że

światła były wyłączone.

A mam na myśli wszystkie. Zazwyczaj te nad drzwiami zawsze

się świeciły.

Zgasiłam prędko silnik, i siedziałam w aucie myśląc, co teraz by

zrobiła. Wybiegłabym prędko po schodach ze łzami w oczach

weszłabym do jego specjalnego – pokoju, tego, w którym

przechowuje swe najskrytsze pamiątki. Portrety, na których jest

background image

namalowany przez Van Gogha, Picassa, Velazqueaza, wraz ze stosami

rzadkich pierwszych wydań powieści i pism, wszystko to było złożone

w tym ładnym pokoju. Poczułam w sobie taką pustkę, teraz jak nigdy

chciałam bardzo znaleźć się w tym pokoju.

Zamknęłam oczy próbując sobie przypomnieć jego ostatnie

słowa, mówił coś o uzyskaniu samochodu, abyśmy szybciej dojechali

na wakacje. Jego pewność siebie oznaczała, że mogliśmy sobie zrobić

naprawdę szybkie wakacje, abyśmy mogli w końcu być razem.

Nasze czterysta lat poszukiwań zakończone tej jednej

doskonałej nocy.

Czy może oznaczało to, że teraz uciekł ode mnie najszybciej jak

tylko się dało – czy on mógł coś takiego zrobić?

Otwieram oczy biorę głęboki oddech i wychodzę z samochodu

wiedząc, że odpowiedź na te pytania znajdę tylko wtedy, kiedy się

ruszę. Moje bose stopy ślizgają się po mokrej od rosy trawie. Szukam

klucza, przypominając sobie, czego dokonałam dzisiaj w nocy. Staje

przed drzwiami przypominając sobie kręty łuk wykończony

mahoniem, i zamykam oczy wyobrażając sobie obraz drzwi otwartych

przede mną. Ale gdy otwieram oczy widzę przed sobą jakieś

gigantyczne drzwi. Ale nie wiedząc jak się tego pozbyć odchodzę i idę

ku oknu od kuchni. Jest ono lekko pęknięte. Wchodzę oknem, pełzam

nad zlewem obok pustych szklanych butelek, po czym skacze na

ziemie, moje nogi lądują z głuchym łoskotem. Zastanawiam się czy

włamanie się dziewczyny to też włamanie.

background image

Patrzę po pokoju, widzę drewniany stół i krzesła, szafki, garnki

ze stali nierdzewnej, ekspres do kawy, blender, sokowirówka, i

wszystkie urządzenia kuchenne, jakie teraz można tylko kupić.

Dokładnie tak, aby ten dom wyglądał na dobrze urządzony, normalny,

taki zwykły jak do życia. Pięknie urządzony dom idealnie wyglądał

jak obraz niezamieszkanego porzuconego mieszkania.

Otworzyłam jego lodówkę, chcąc zobaczyć jak zwykle stosy

czerwonego soku, ale zamiast tego zobaczyłam tylko kilka butelek.

Więc wchodzę do jego spiżarni, aby ujrzeć stosy przypraw i

kombinacji do soku, ale widzę tylko kilka opakowań. Jestem

wstrząśnięta. Serce zaczyna mi kołatać a żołądek się wywraca,

wiedząc ze coś okropnie nie tak jest z tym obrazem. Damen zawsze

obsesyjnie dba o to, aby mieć zapasy soku.

Lecz później myślę, że on ostatnio strasznie jest zajęty,

szczególnie ze jego konsumpcja wzrosła prawie dwukrotnie. Więc to

całkiem możliwe, że nie miał czasu na zrobienie nowych.

Ale kogo ja chce oszukać, Damen nawet, jeśli się czymś martwi

lub jest strasznie zajęty, nie odpuszcza sobie z ważnymi sprawami, np.

takimi jak sok.

Ni gdy, no chyba, że stało się coś złego.

I choć nie mam żadnych dowodów, wiem tylko, że coś złego się

dzieje, wyglądał źle i tak samo się zachowywał, nie wspominając o

potliwości, bólach głowy, niezdolność do robienia rzeczy codziennego

użytku, a także brak dostępu do Summerlandu.

To jasne, że jest chory.

background image

Tylko, że tacy jak my nie chorują.

Ja jestem tego doskonałym przykładem.

Ale nadal nie jestem pewna czy nie powinnam zadzwonić do

szpitala.

Tylko, że Damen nie pójdzie do szpitala. To by była oznaka

słabości, klęski. Będzie się wolał czołgać jak jakieś zranione zwierze

w miejscu, w którym mógłby być sam.

Ale on się nie mógł zranić, a jeśli by to zrobił byłabym pierwszą

osobą, której by o tym powiedział.

Potem znowu jestem przekonana, że niegdzie by beze mnie nie

odjechał.

Przeszukuje szuflady, aby znaleźć książkę z telefonami. Ale co

mam zadzwonić na pogotowie i spytac czy nie zatrzymał się u nich,

Damen Auguste? Albo nie lepiej zadzwonić na policje i powiedzieć,

że zgubiłam swego sześciuset letniego chłopaka. Ale może będę miała

szczęście i powiedzą mi, że znaleźli go w jego czarnym BMW jak

przysłowiową igłę w stogu siana.

Ale jedyną myślą jest teraz, że go tu nie ma.

Wiec wspinam się po schodach, do jego pokoju, z myślą, że jeśli

nie mogę być z nim to mogę być, chociaż z jego rzeczami. Siadam na

jego aksamitnej kanapie w nadziei, że ja też jestem jedną z jego

rzeczy.

background image

pietnasty

Kark mnie boli. Plecy także. I kiedy otwieram oczy i się

rozglądam, wiem, dlaczego. Spędziłam noc w tym pokoju. Tutaj na

starożytnej aksamitnej kanapie, która miała służyć, jako ozdoba, albo

przyrząd do flirtów, ale na pewno nie do spania.

Próbowałam wstać, moje mięśnie jednak zaprotestowały,

wyciągnęłam, więc rękę ku niebu a następnie pomachałam palcami.

Usiadłam i pokręciłam karkiem, aby go rozprostować. Poszłam

następnie ku grubym aksamitnym zasłoną i rozciągnęłam je na boki.

Pomieszczenie wypełniło się ostrym drażniącym światłem, więc

zasłoniłam je ponownie. Już wiem, dlaczego Damen zawsze miał

zasłonięte zasłony, to okropne światło północnej Californii…

Myślenie o nim sprawia, że czuje w sobie tak ogromną

wszechogarniającą tęsknotę, że dostaje aż od tego bólu głowy i całe

moje ciało się kołyszę. Chwytam się, więc krawędzi łóżka i rozglądam

się po pokoju. Niby jestem tutaj sama, ale podobizna Damena na tych

wszystkich obrazach jest okropna. Co ja gadam jest śliczna te jego

irytująco kuszące usta, ten jego wyzywający wzrok. Zamykam oczy

nie mogę patrzeć na nie dłużej. Zmuszam się do wezbrania kilku

oddechów i biorę komórkę spróbuję jeszcze raz do niego zadzwonić.

Lecz znowu odzywa się poczta głosowa. Nagrywam wiadomość.

background image

- „Zadzwoń do mnie…, co się stało..? Wszystko z tobą w

porządku..? Zadzwoń do mnie jak tylko odsłuchasz wiadomości…”

Nie liczę już tych wiadomości, bo było ich już zbyt wiele.

Wpycham powrotem swój telefon do torby, staranie unikając wzroku

Damena z obrazów. Ale czuję, że coś przegapiłam jakiś drobny

szczegół, który podpowiedział mi jak Damen mógł zniknąć.

Ale zrobiłam wszystko, co mogłam. Udaje się do kuchni, aby

zostawić jakąś notatkę dla niego gdyby wrócił. Powtarzając sobie te

same słowa, które powiedziałam do telefonu. Biorę głęboki oddech i

idę za zamkniętymi oczami nie mogłabym spojrzeć im wszystkim

Damenom w oczy.

Wchodząc do kuchni robię coś innego. Nie piszę notatki.

Wyobrażam sobie czerwonego tulipana. O miękkich woskowych

płatkach o tym idealnym symbolu naszej miłości. A gdy czuje, że

kształtuje się on w mojej ręce kładę go na blacie zamiast kartki.

Jako symbol naszej miłości.

koniec

Podziękowania dla chomików:

H.O.M.I.K

oraz

Tasia2902

za wspaniałe tłumaczenie na język polski.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Alyson Noel Błękitna Godzina Tłumaczenie Oficjalne
Noel Alyson Błękitna godzina rozdział czwarty
ALYSON NOEL Nieśmiertelni 02 Błękitna godzina
Noel Alyson Nieśmiertelni 02 Błękitna godzina
Alyson Noel Nieśmiertelni 2 Błekitna godzina
Noël Alyson Nieśmiertelni 02 Błękitna godzina [rozdz 4]
Noël Alyson Nieśmiertelni 02 Błękitna godzina [rozdz 1]
Noël Alyson Nieśmiertelni 02 Błękitna godzina [rozdz 3]
Noël Alyson Nieśmiertelni Tom 2 Błękitna Godzina
Noël Alyson Nieśmiertelni 02 Błękitna godzina [rozdz 2]
Nieof. tłum. Błękitna godzina - rozdział jedenasty
Alyson Noel [The Immortals 01] Evermore viny
Nieof tłum Błękitna godzina rozdział dziesiąty
Alyson Noel [Riley Bloom 03] Dreamland (pdf)

więcej podobnych podstron