background image

ALYSON NOEL  

Nieśmiertelni 02

 

Błękitna godzina

***

Nieoficjalne tłumaczenie: H.O.M.I.K, Tasia2902

Pierwszy

- Zamknij oczy i wyobraź ją sobie. Widzisz to?

Skinęłam głową, zamykając oczy.

- Wyobraź sobie, że jest przed tobą. Zobacz jej strukturę, kształt 

i kolor – masz to?

Uśmiecham się, mając ten obraz w głowie.

background image

- Dobrze. Teraz wyciągnij rękę i dotknij jej. Poczuj jej kontury 

końcami swoich palców, otul jej ciężar swoimi dłońmi, a teraz połącz 

wszystkie   swoje   zmysły   –   wzrok,   dotyk,   węch   i   smak   –   możesz 

spróbować? 

Zagryzam wargi i stłumiam chichot. 

- Doskonale. Teraz połącz się z tym uczuciem. Uwierz, że to 

istnieje przed tobą. Poczuj to, zobacz to, dotknij tego, spróbuj tego, 

zaakceptuj to, ukaż to! – mówi.

Więc to robię. Robię wszystko z tych rzeczy. A kiedy on jęczy, 

otwieram oczy i patrzę na siebie.

- Ever. – Potrząsa głową. – Miałaś myśleć o pomarańczy. To nie 

jest nawet jej bliskie.

- Nie, to nic owocowego. – śmieję się, uśmiechając do każdego z 

moich Damenów – repliki objawiającej się przede mną, i wersji ciała i 

krwi obok mnie. Obaj równie wysocy, ciemni, i tak niszczycielsko 

przystojni, że aż wydają się mało realni. 

- Co ja mam z tobą zrobić? – pyta prawdziwy Damen, próbując 

przybrać spojrzenie dezaprobaty, ale na marne. Jego oczy zawsze go 

zdradzają, pokazując tylko miłość. 

- Hmmm… - spoglądam pomiędzy moich dwóch chłopaków – 

jednego prawdziwego, drugiego wyczarowanego. – Myślę, że możesz 

podejść i mnie pocałować. Lub, jeśli jesteś zbyt zajęty, spytam go czy 

zostanie,   choć   nie   sądzę   że   on   myśli.   –   ruszam   w   kierunku 

nieprawdziwego Damena, śmiejąc się, kiedy on się uśmiecha i mruga 

do mnie chociaż blednie i w końcu znika. 

background image

Ale prawdziwy Damen się nie śmieje. On tylko kręci głową i 

mówi: - Ever, proszę. Musisz być poważna. Masz tyle do nauki. 

- Po co ten pośpiech? – wygładzam poduszkę i klepię miejsce 

obok siebie, mając nadzieję, że on odejdzie od biurka i dołączy do 

mnie. – Myślałam, że nic nie mamy, ale czas? – uśmiecham się. A gdy 

patrzy   na   mnie,   w   całym   moim   ciele   wzrasta   ciepło,   a   oddech 

zatrzymuje   się   w   moim   gardle   i   nic   nie   mogę   na   to   poradzić,   ale 

zastanawiam się czy kiedykolwiek zdołam się przyzwyczaić do jego 

niesamowitego   piękna   –   jego   gładkiej   oliwkowej   skóry,   lśniących 

brązowych   włosów,   idealnej   twarzy,   i   szczupłej   wyrzeźbionej 

sylwetki. – Myślę, że znajdziesz we mnie bardzo chętnego ucznia. – 

mówię,   a   moje   oczy   spotykają   jego   –   dwie   ciemne   studnie 

niezgłębionej głębi. 

- Jesteś nienasycona – szepcze, potrząsając głową i podchodzi do 

mnie, siadając obok. 

- Po prostu próbuję nadrobić stracony czas – mruczę, zawsze tak 

chętna na te chwile tylko dla nas, i nie muszę się nimi dzielić z nikim 

innym. Nawet świadomość, że cała wieczność jest przed nami, nie 

czyni mnie mniej chciwej. 

Pochyla się aby mnie pocałować, rezygnując z naszych lekcji. 

Wszystkie wyrażane myśli, telepatia – wszystkie te psychiczne sprawy 

zostają zastąpione czymś znacznie bardziej bezpośrednim, gdy pcha 

mnie   na   stos   poduszek,   obejmując   moje   ciało   swoim,   nas   dwoje 

łączących się jak upadłe winorośle w poszukiwaniu słońca. 

background image

Jego palce wiją się w górę, przesuwając się od skraju mojego 

brzucha do stanika, a ja zamykam oczy i szepczę. – Kocham cię. – 

Słowa kiedyś skrywane we mnie. 

Słuchałam jego stłumionego jęku, gdy odpina zapięcie mojego 

biustonosza, bez najmniejszego wysiłku, doskonale i bez skrępowania. 

Każdy jego ruch był tak pełen wdzięku, tak doskonały, tak…

Może zbyt doskonały. 

-   Co   się   stało?   –   pyta,   kiedy   go   odpycham.   Jego   oddech 

przeszedł w krótkie, płytkie sapanie, gdy jego oczy szukają moich, a 

skóra   wokół   nich   jest   napięta   i   ściśnięta   w   sposób   do   jakiego 

przywykłam. 

- Nic złego. – Odwracam się do tyłu, poprawiając swój top i 

cieszę się że skończyłam już lekcję osłony myśli, ponieważ to była 

jedyna rzecz, która pozwalała mi kłamać.  

On   wzdycha   i   oddala   się,   pozbawiając   mnie   swojego 

mrowiącego dotyku i ciepłego spojrzenia, kiedy kroczy przede mną. A 

kiedy w końcu się zatrzymuje i staje twarzą do mnie, ściskam wargi, 

wiedząc co będzie dalej. Byliśmy już tutaj wcześniej. 

- Ever, nie próbuję cię poganiać ani nic. Naprawdę, nie próbuję – 

mówi,   a   twarz   ma   zmarszczoną   z   niepokoju.   –   Ale   w   pewnym 

momencie musisz to skończyć i zaakceptować to kim jestem. Mogę 

uzewnętrznić twoje pragnienia, wysłać telepatyczne myśli i obrazy, 

gdy jesteśmy daleko od siebie, mogę w każdej chwili zabrać cię do 

Summerlandu. Ale jedynej rzeczy, której nie mogę zrobić, to zmienić 

przeszłości. Ona po prostu jest. 

background image

Patrzę na podłogę, czując mały i całkowity wstyd. Nienawidzę, 

tego że jestem niezdolna ukryć zazdrości i obaw, nienawidzę tego, że 

są tak przejrzyste i wyraźnie widoczne. Bo bez względu na to jaki 

rodzaj tarczy psychicznej stworzę, to jest bez sensu. On miał sześćset 

lat na badanie ludzkiego zachowanie ( badanie mojego zachowania ), 

w porównaniu do moich szesnastu. 

-   Po   prostu…   po   prostu   daj   mi   trochę   więcej   czasu,   aby 

przyzwyczaić się do tego wszystkiego – mówię, dłubiąc postrzępiony 

szew   na   mojej   poduszce.   –   To   jedynie   kilka   tygodni.   –   wzruszam 

ramionami,   przypominając   sobie   jak   zabiłam   jego   byłą   żonę, 

powiedziałam   mu,   że   go   kocham   i   zapieczętowałam   swój 

nieśmiertelny los, mniej niż trzy tygodnie temu.   

Patrzy na mnie, jego usta zaciskają się, a oczy są zabarwione 

wątpliwością. I choć jesteśmy tylko kilka metrów od siebie, dzieląca 

nas przestrzeń jest tak ciężka i brzemienna – jakby to był ocean. 

- Odnoszę się do tego życia – mówię, a mój głos przyśpiesza i 

rośnie, chcąc wypełnić pustkę i złagodzić nastrój. – A ponieważ nie 

przypominam sobie żadnych innych, to wszystko co mam. Potrzebuję 

tylko trochę więcej czasu, dobrze? – uśmiecham się nerwowo, a moje 

wargi niezdarnie  zatrzymują w miejscu  wydech ulgi,  gdy on siada 

obok mnie i podnosi palce do mojego czoła, szukając miejsca, gdzie 

kiedyś była moja blizna. 

- Cóż, to jedyna rzecz, której nam nie zabraknie. – Wzdycha, 

ciągnąc palcami po krzywiźnie mojej szczęki, i gdy pochyla się aby 

background image

mnie pocałować, jego wargi robią serię przystanków, na moim czole, 

nosie i ustach. 

I właśnie wtedy, gdy myślę, że znowu mnie pocałuje, on ściska 

moją rękę i oddala się. Idąc prosto do drzwi, pozostawił pięknego 

czerwonego tulipana na swoim miejscu.  

 

Drugi

Chociaż   Damen   może   wyczuć   taką   chwilę,   gdy   moja   ciotka 

Sabine skręca w naszą ulicę i zbliża się do podjazdu to nie, dlatego 

wyszedł. 

Wyszedł ze względu na mnie.

Ze względu na prosty fakt, że jest już ze mną od setek lat, dążąc 

do  mnie   we  wszystkich  moich   wcieleniach   tak,  więc  możemy  być 

razem.

Tylko, że my nigdy nie jesteśmy razem.

Co oznacza, że to się nigdy nie stało.

Podobno za każdym razem, gdy mieliśmy zrobić następny krok 

do skonsumowania naszej miłości, jego była żona Drina pojawiała się 

i mnie zabijała. 

Ale teraz ja ją zabiłam, wyeliminowałam ją w dobrym miejscu, 

choć niewątpliwie słabym, trzepnęłam ją w czakrę serca i teraz nic ani 

nikt nie blokuje nam drogi. 

background image

Z wyjątkiem mnie.

Bo choć kocham Damena we wszystkich moich istnieniach, i na 

pewno chcę podjąć następny krok – nie mogę przestać myśleć o tych 

ostatnich   sześciuset   lat.   I   jak   wybrał   takie   życie.   (Dziwnie,   jego 

zdaniem.)

I kogo wybrał do takiego życia. (Oprócz jego byłej żony Driny, 

nawiązywał wiele innych znajomości.)

I,   jak   ja   nienawidzę   tego   przyznawać,   wiedząc   to   wszystko, 

czuję się trochę niepewna. 

Dobrze, może dużo niepewna. To znaczy, to nie tak, że ktoś z 

mojej   żałośnie   ubogiej   listy   facetów,   których   całowałam   mógł   się 

porównywać z jego sześcioma wiekami podbojów. 

I choć wiem, że to śmieszne, choć wiem, że Damen kocha mnie 

od wieków, faktem jest, że serce i umysł nie zawsze są przyjazne. 

W moim przypadku, są one mało mówiące.

A przecież za każdym razem, gdy Damen przychodzi na moje 

lekcje,   które   zawsze   udaje   nam   się   przekształcić   w   dłuższe   sesje, 

przychodzi mi na myśl; To jest to! To naprawdę stanie się tym razem!

Tylko, że odpychanie go jest jak najgorsza złośliwość. 

A   prawda   jest   dokładnie   taka,   jak   powiedział.   On   nie   może 

zmienić swojej przeszłości, ona po prostu jest. Kiedy coś jest zrobione 

nie można tego cofnąć. Nie ma odwrotu.

Jedyne, co człowiek może kiedykolwiek zrobić to iść dalej. 

I to jest dokładnie to, co muszę zrobić.

background image

Wziąć bez wahania duży krok do przodu, ani razu nie patrząc 

wstecz. 

Wystarczy   zapomnieć   o   przeszłości   i   zacząć   budować 

przyszłość. 

Chciałabym, żeby to było takie proste.

-   Ever?   –   Sabine   wchodzi   po   schodach,   gdy   ja   biegam 

gorączkowo   po   pokoju,   a   potem   siadam   przy   biurku,   starając   się 

wyglądać na czymś zajętą. – Co robisz? – pyta, wkładając głowę do 

środka. I choć jej ubranie jest pogniecione, jej włosy są w bezładzie, 

oczy ma czerwone i zmęczone, jej aura ma promienny i ładny odcień 

zieleni. 

- Właśnie  skończyłam zadanie domowe – mówię,  odpychając 

laptop tak jakbym właśnie go używała. 

- Jadłaś? – oparła się o framugę drzwi, oczy miała zwężone i 

podejrzliwe. 

- Oczywiście – powiedziałam jej. Przytakuję, uśmiecham się i 

robię  wszystko  by   wyglądało  to   szczerze,  ale   prawda  jest  taka,  że 

czuję fałsz na mojej twarzy.

Nienawidzę kłamać. Zwłaszcza przed nią. Po tym wszystkim, co 

dla mnie zrobiła, biorąc mnie po wypadku, kiedy zginęła cała moja 

rodzina. Mam na myśli to, że ona nie musiała tego robić. Fakt, że jest 

moją jedyną żyjącą krewną nie oznacza, że nie może powiedzieć ‘nie’. 

background image

I wierz mi, przez połowę czasu pewnie chciała to zrobić. Jej życie 

było mniej skomplikowane, zanim przyjechałam.

- Miałam na myśli coś poza tym czerwonym piciem. – Kiwa 

głową   w   stronę   butelki   stojącej   na   moim   biurku,   opalizującego 

czerwonego   płynu   z   dziwnie   gorzkim   smakiem,   którego   nie 

nienawidzę   prawie   tak   samo   jak   kiedyś.   Co   jest   dobre,   ponieważ 

według Damena, będę to popijać przez resztę wieczności. To nie jest 

tak, że nie mogę jeść prawdziwego jedzenia, tylko już nie go nie chcę. 

Mój nieśmiertelny sok zawiera wszystkie składniki odżywcze, jakie 

mogłabym potrzebować. I nie ważne jak dużo lub mało piję, zawsze 

czuję się syta.

Ale nadal wiem,  co ona myśli. I nie tylko, dlatego, że mogę 

przeczytać wszystkie jej myśli, ale dlatego, że myślałam to samo o 

Damenie.   Kiedyś  naprawdę   się   denerwowałam   widząc   jak   odsuwa 

swoje jedzenie i tylko udaje, że je. Do odkrycia jego tajemnicy. 

-   Ja,   hm,   wcześniej   coś   zjadłam   –   powiedziałam   wreszcie, 

starając   się   nie   zacisnąć   warg,   odwrócić   wzroku   lub   się   skulić   – 

wszystkie moje zwykle niezawodne wpadki. – Z Milesem i Haven – 

dodaję, mając  nadzieję, że to wyjaśni brak brudnych naczyń, choć 

wiem, że zapewnienie zbyt wielu szczegółów jest złe, to jak migające 

czerwone   światło   sygnalizujące   KŁAMCA   PRZED   TOBĄ!   Nie 

wspominając,   że   Sabine   jest   jednym   z   najlepszych   prawników   w 

firmie, co czyni ją niezwykle dobrą w dostrzeganiu fałszu. W jej życiu 

zawodowym  to   szczególny   dar.   W   życiu   prywatnym,   decyduje   się 

wierzyć. 

background image

Z wyjątkiem dziś. Dzisiaj nie kupuje ani jednego słowa. Zamiast 

tego po prostu patrzy na mnie i mówi: - Martwię się o ciebie. 

Odwracam   się   do   niej   twarzą,   chcąc   pokazać   jej,   że   jestem 

otwarta, gotowa do zajęcia się jej obawami, chociaż jestem prawie 

odmieńcem.   –   Wszystko   porządku   –   mówię   jej,   kiwając   głową   i 

uśmiechając się tak, żeby w to uwierzyła. – Naprawdę. Moje oceny są 

dobre, spotykam się z przyjaciółmi, Damen i ja… - przerywam, zdając 

sobie sprawę, że tak naprawdę nigdy wcześniej nie rozmawiałam z nią 

o swoim związku, nie określałam go, większość zachowywałam dla 

siebie.   A   prawda   jest   taka,   że   teraz,   gdy   już   zaczęłam,   to   nie 

wiedziałam jak skończyć.  

Mam   na   myśli,   odwołując   się   do   siebie,   jako   chłopak   i 

dziewczyna,   biorąc   pod   uwagę   naszą   przeszłość,   teraźniejszość   i 

przyszłość, brzmi przyziemnie i nieodpowiednio, ponieważ cała nasza 

wspólna historia czyni nas czymś więcej niż to. Ale to nie jest to, że 

ogłoszę   publicznie,   że   jesteśmy   wiecznymi   partnerami   lub 

towarzyszami duszy – ten element jest zbyt wysoki. I prawda jest taka, 

że raczej w ogóle go nie określę. W tej chwili jestem wystarczająco 

zmieszana.  Poza tym, co miałabym jej jeszcze powiedzieć?  To, że 

kochamy   się   przez   wieki,   ale   mimo   tego   nadal   nie   dotarliśmy   do 

drugiej bazy? 

-   Cóż,   Damen   i   ja…   robi   się   naprawdę   dobrze   –   mówię 

wreszcie, przełykając ślinę, gdy uświadamiam sobie, że powiedziałam 

dobrze zamiast świetnie, co może być pierwszą prawdą, którą dzisiaj 

powiedziałam. 

background image

- Więc był tutaj. – położyła swoją brązową teczkę na podłodze i 

patrzy   na   mnie,   obie   jesteśmy   w   pełni   świadome   tego,   jak   łatwo 

wpadłam w jej pułapkę. 

Kiwam głową, kopiąc siebie psychicznie. 

- Tak myślałam, że widziałam jego samochód. – Przenosi wzrok 

na moje łóżko w nieładzie, z rozrzuconymi poduszkami i rozkopaną 

kołdrą, a kiedy odwraca się twarzą do mnie, nic nie mogę poradzić na 

to, że się kulę, zwłaszcza, gdy czuję, co zaraz powie. 

- Ever. – Wzdycha. – Przykro mi, że nie poświęcam nam więcej 

czasu. Mimo, że czuję się tak, jakbyśmy nadal szukały naszej drogi, 

chcę żebyś wiedziała, że jestem tu dla Ciebie. Jeśli kiedyś będziesz 

potrzebowała z kimś porozmawiać – posłucham. 

Zaciskam   wargi   i   kiwam   głową,   wiedząc,   że   jeszcze   nie 

skończyła,   ale   mając   nadzieję,   że   gdy   będę   siedziała   beztrosko   i 

spokojnie, zakończy szybko. 

-   Bo   choć   pewnie   myślisz,   że   jestem   za   stara,   żeby   cię 

zrozumieć, to pamiętam jak to było w twoim wieku. Jak przeważająca 

jest   nieustanna   presja,   aby   zmierzyć   się   z   modelkami,   aktorkami   i 

innymi podobiznami z telewizji. 

Przełykam ciężko i unikam jej wzroku.

Kiedy zostałam zawieszona, Sabine zaczęła obserwować mnie 

bardziej niż kiedykolwiek, a od niedawna zakupiła cały stos książek 

samopomocy, począwszy od: Jak wychować zdrowego nastolatka w 

tak szalonych czasach jak te, do: Twój nastolatek i media (i co możesz 

z tym zrobić!), i inne jeszcze gorsze. Zaznaczała wszystkie najbardziej 

background image

niepokojące   zachowania   młodzieży,   a   później   badała   mnie, 

sprawdzała czy nie występują u mnie jakieś objawy. 

-   Ale   chcę,   żebyś   wiedziała,   że   jesteś   piękną   dziewczyną, 

znacznie   piękniejsza   niż   ja   byłam   w   twoim   wieku,   a   głodując   się 

konkurencja z tymi wszystkimi chudymi gwiazdami, które pół życia 

spędzają na kontrolowaniu się, obecnie staje się nieuzasadnionym i 

nieosiągalnym   celem   i  w   końcu   skończy   się   chorobą.   –   Patrzy   na 

mnie, rozpaczliwie chcąc do mnie dotrzeć, z nadzieją, że jej słowa 

mnie przebiją. – Chcę żebyś wiedziała, że jesteś idealna taka, jaka 

jesteś i boli mnie patrzenie na to, przez co przechodzisz. A jeśli chodzi 

o Damena, dobrze, wszystko, co mam na to do powiedzenia, to…

- Nie jestem anorektyczką.

Spojrzała na mnie. 

- Nie jestem bulimiczką, nie jestem na jakiejś szalonej diecie, nie 

głoduję   się,   nie   staram   się   mieć   rozmiaru   zero   i   nie   staram   się 

wyglądać   jak   bliźniaczki   Olsen.   Poważnie,   Sabine,   wyglądam   na 

zmarnowaną?   –   Staję,   pozwalając   jej   na   to   by   obejrzała   mnie   ze 

wszystkich stron, a jeśli o mnie chodzi to czuję się przeciwnie do 

zmarnowania. I wydaje mi się, że moja masa jest dość dobra. 

Patrzy na mnie. Mam na myśli, że naprawdę na mnie patrzy. Od 

czubka   głowy   do   stóp,   jej   oczy   spoczęły   na   moich   bladych 

odsłoniętych kostkach. 

-   Pomyślałam,   że…   -   wzrusza   ramionami,   niepewna,   co 

powiedzieć   po   przedstawieniu   tak   wyraźnych   dowodach 

background image

wskazujących na to, że jestem niewinna. – Bo nie widzę już, żebyś coś 

jadła – i zawsze popijasz to czerwone…

- Więc tak po prostu założyłaś, że uciekłam się do młodzieży 

pijącej drinki anorektyczne i unikającej żywności? – śmieję się, żeby 

wiedziała, że nie jestem szalona – może nieco zdenerwowana, choć 

bardziej sobą niż nią. Powinnam być bardziej fałszywa. Powinnam 

przynajmniej udawać, że jem. – Nie musisz się martwić. – Uśmiecham 

się. – Naprawdę. Miejmy jasność, nie mam zamiaru brać narkotyków, 

eksperymentować z ciałem, ciąć się, oznakowywać, nacinać, czy robić 

cokolwiek   innego   z   listy   tygodnika   Dziesięć   niedostosowanych 

zachowań   w   twoim   nastolatku.   A   dla   porządku,   to,   że   popijam 

czerwone   picie   nie   ma   nic   wspólnego   z   próbowaniem   być   chudą 

sławą, lub staraniem się przypodobać Damenowi. Po prostu to mi się 

podoba, to wszystko. Poza tym, wiem, że Damen kocha i akceptuje 

mnie   dokładnie   taką,   jaka   jestem…   -   przerywam   wiedząc,   że 

zaczynam temat, który niechętnie chcę odkrywać. Zanim zdąży ona 

sformułować sobie te słowa w głowie, łapię ją za rękę i mówię. – I 

nie,   nie   o   to   mi   chodziło.   Damen   i   ja   jesteśmy…   -   Połączeni, 

chłopakiem   i   dziewczyną,   przyjaciółmi   z   korzyściami,   wiecznie 

związani. 

- Cóż, jesteśmy razem. Wiesz, zaangażowani jak para. Ale nie 

śpimy razem. 

Jeszcze.

background image

Spojrzała na mnie, twarz miała ściągniętą i zakłopotaną. Żadna z 

nas nie chciała  rozmawiać  na ten temat,  ale w przeciwieństwie do 

mnie, ona uważała to za swój obowiązek. 

- Ever, nie chciałam insynuować… - zaczyna. Ale potem patrzy 

na mnie, a ja na nią i wzrusza ramionami, decydując się to zostawić, 

ponieważ obie wiemy, że była tego pewna. 

Ulżyło   mi   wiedząc,   że   już   po   wszystkim   i   że   poszło   mi 

stosunkowo łatwo, więc jestem zupełnie zaskoczona, gdy mówi: - No 

cóż, skoro wydajesz się tak przejmować tym młodym człowiekiem, 

myślę, że powinnam go poznać. Warto, więc zaplanować czas, kiedy 

wszyscy możemy iść na obiad. Jak brzmi ten weekend?   

Ten weekend?

Przełykam ciężko i patrzę na nią, wiedząc dokładnie, co ona ma 

nadzieję   zrobić;   upiec   dwie   pieczenie   przy   jednym   posiłku.   To 

doskonała okazja do obejrzenia pełnego jedzenia talerza, podczas gdy 

ona będzie przepytywać Damena.  

- Cóż, to wszystko brzmi świetnie poza tym, że Miles gra w 

piątek. – Starałam się, aby mój głos brzmiał pewnie i stabilnie. – A 

później ma być after party – które skończy się prawdopodobnie dość 

późno – więc… 

Kiwa głową, patrząc mi w oczy, jej wzrok jest tak tajemniczy i 

porozumiewawczy, że zaczynam się pocić. 

- Więc to prawdopodobnie nie zadziała – kończę, wiedząc, że i 

tak będę musiała przez to przejść, ale lepiej później niż wcześniej. To 

znaczy,   kocham   Sabine   i   kocham   Damena,   po   prostu   nie   jestem 

background image

pewna   czy   będę   kochać   ich   razem,   zwłaszcza   po   wcześniejszych 

pytaniach. 

Patrzy na mnie przez chwilę, poczym kiwa głową i się odwraca. 

I  właśnie   wtedy,  gdy   jestem  już   w  stanie   oddychać,   ona   spogląda 

przez ramię i mówi: - Cóż, piątek opada, ale wciąż pozostaje sobota. 

Dlaczego nie powiesz, Damenowi, żeby był tu o ósmej?  

Trzeci

Chociaż   zaspałam,   udało   mi   się   dojechać   do   Milesa   na   czas. 

Chyba, dlatego że moje przygotowanie się nie trwało teraz tak długo, 

gdy Riley mnie już nie rozpraszała. Choć kiedyś wkurzało mnie, jak 

siadała   na   mojej   komodzie   ubrana   w   jeden   ze   swoich   szalonych 

kostiumów   Halloween,   wypytywała   mnie   o   chłopaków   i   drwiła   z 

moich   ubrań,   odkąd   przekonałam   ją,   żeby   odeszła,   przeszła   przez 

most do czekających na nią rodziców i naszego psa Maślanki,  nie 

udało mi się już jej zobaczyć. Miała rację. Widzę dusze, które zostały, 

nie te, które przeszły. 

I zawsze, kiedy myślę o Riley, czuję uścisk w gardle i pieką mnie 

oczy i zastanawiam się czy kiedykolwiek przyzwyczaję się do faktu, 

że ona odeszła. Mam na myśli, na stałe i bezpowrotnie. Ale chyba 

powinnam   już   wiedzieć   wystarczająco   dużo   o   stracie,   uświadomić 

sobie,  że  nigdy   tak  naprawdę  nie   przestanę  za  nikim  tęsknić   –  po 

prostu nauczę się żyć z ogromną, otwartą dziurą ich nieobecności.  

background image

Przecieram   oczy   i   wjeżdżam   na   podjazd   Milesa,   pamiętając   o 

obietnicy   Riley,   że   wyśle   mi   jakiś   znak,   jakoś   pokaże,   że   z   nią 

wszystko   w   porządku.   Ale   chociaż   mocno   trzymałam   się   jej 

zobowiązania, zachowywałam czujność i badałam niektóre oznaki jej 

obecności – o ile jakieś były. 

Miles otwiera drzwi i gdy zaczynam mówić cześć, podnosi ręce i 

mówi.   –   Nie   mów.   Spójrz   tylko   na   moją   twarz   i   powiedz   mi,   co 

widzisz. Jaką pierwszą rzecz zauważasz? I nie kłam. 

- Twoje piękne brązowe oczy – mówię, słuchając jego myśli i 

chcąc, nie po raz pierwszy, pokazać swoim przyjaciołom jak ochronić 

swoje myśli i zachować wszystkie prywatne rzeczy prywatnymi. Ale 

to oznaczałoby ujawnienie moje czytanie w myślach, widzenie aury i 

psychiczne sekrety, a tego zrobić nie mogłam. 

Miles potrząsa głową i wsiada do środka, szarpie w dół lusterko i 

ogląda swój podbródek. 

-   Jesteś   taką   kłamczuchą.   Spójrz   na   to!   To   jest   jak   świecące 

czerwone światło, nie można tego pominąć, więc nawet nie próbuj 

udawać, że tego nie widzisz. 

Spoglądam   na   niego,   gdy   wycofuję   się   z   podjazdu   widząc,   że 

pryszcz   ośmielił   się   wykiełkować   na   jego   twarzy,   choć   to   jego 

jasnoróżowe   lśniące   paznokcie   bardziej   zwróciły   moją   uwagę.   – 

Ładne paznokcie – śmieję się. 

- To dla zabawy. – Uśmiecha się wciąż patrząc na pryszcza. – Nie 

mogę w to uwierzyć! To tak jakbym rozpadał się dopiero wtedy, gdy 

wszystko będzie doskonałe. Próby były świetne, wiem, że wszystkie 

background image

moje wiersze jak również wszystkich innych… Myślałem, że jestem 

całkowicie i zupełnie gotowy, a teraz to! – Dźgnął swoją twarz. 

- To tylko nerwy – mówię, rzucając na niego okiem, gdy światło 

zaświeciło na zielono. 

- Dokładnie! – Kiwa głową. – Które po prostu pokazują, że jestem 

amatorem.   Ponieważ   profesjonaliści,   prawdziwi   profesjonaliści   nie 

mają nerwów. Oni po prostu przechodzą do swojej strefy artystycznej 

i… tworzą. Może nie jestem do tego stworzony? – Patrzy na mnie z 

twarzą napiętą ze zmartwienia. – Może to po prostu fuks, że mam tą 

rolę. 

Spoglądam na niego, pamiętając jak Drina twierdziła, że weszła 

do   głowy   reżysera   i   rzuciła   go   ku   Milesowi.   Ale   nawet,   jeśli   to 

prawda, nie znaczy to, że on tego nie potrafi, nie znaczy to, że nie był 

najlepszy. 

-   To   śmieszne.   –   Potrząsam   głową.   –   Mnóstwo   aktorów   się 

denerwuje,   cierpi   z   powody   tremy   czy   czegokolwiek   innego. 

Poważnie. Nie uwierzysz w niektóre historie, które Riley kiedyś… - 

przerywam, z szeroko otwartymi oczami i ustami wiedząc, że tego 

zdania   nigdy   nie   skończę.   Nigdy   nie   mogłam   ujawnić   historii 

zebranych od mojej zmarłej młodszej siostry, która kiedyś cieszyła się 

ze szpiegowania hollywoodzkiej elity. 

- W każdym razie, nie nosisz podobno tony ciężkiego makijażu? 

Patrzy na mnie. – Tak. Rzeczywiście. O co ci chodzi? Sztuka jest 

w piątek, który, dla twojej wiadomości, jest jutro. To nigdy przed tym 

nie zniknie. 

background image

- Być może. – Wzruszam ramionami. – Ale mam na myśli to, czy 

nie możesz użyć makijażu do przykrycia tego? 

Miles przewraca oczami i pochmurnieje. – Ach, więc mogę bawić 

się z tym ogromnym cielistym znakiem? Czy ty to widziałaś? Tego 

nie da się ukryć. To ma własne DNA! To rzuca cień.

Wjechałam na parking, parkując na moim zwykłym miejscu obok 

błyszczącego   czarnego   BMW   Damena.   I   kiedy   znowu   patrzę   na 

Milesa z jakiegoś powodu czuję się zmuszona dotknąć jego twarzy. 

Mój   palec   zwrócił   niewytłumaczalną   uwagę   na   pryszcza   na   jego 

brodzie.

- Co ty robisz? – pyta, wystraszony i się odsuwa.

- Po prostu… po prostu bądź cicho – szepczę, nie mając pojęcia, 

co robię i dlaczego jeszcze to robię. Wiem tylko, że mój palec ma 

określony cel w moim umyśle. 

- Ale nie… dotykaj tego! – krzyczy, dokładnie w tej chwili, kiedy 

nawiązałam   kontakt.   –   Świetnie,   po   prostu   świetnie.   Teraz   będzie 

prawdopodobnie dwa razy większe. – Potrząsa głową i wysiada z auta, 

a ja nic nie mogę poradzić na to, że czuję rozczarowanie, gdy widzę, 

że pryszcz nadal istnieje. 

Chyba liczyłam na jakieś rozszerzone  możliwości uzdrowienia. 

Kiedy   Damen   powiedział   mi,   zaraz   po   tym  jak   zdecydowałam   się 

przyjąć   swój   los   i   zaczęłam   pić   nieśmiertelny   sok,   że   mogę   się 

spodziewać   kilku   zmian,   nic   z   super   wzmocnionych   zdolności 

psychicznych, (których nie oczekuję) lub czegoś innego (np. zdolność 

background image

uzdrawiania innych, co ma mój głos, ponieważ to byłoby super), ale ja 

szukałam czegoś nadzwyczajnego. 

Ale do tej pory, wszystko, co mam dodatkowe to cale nogi, które 

tak naprawdę nie robią dla mnie  znaczenia oprócz wymogu kupna 

nowych par dżinsów. A to prawdopodobnie w końcu i tak by się stało. 

Chwytam moją torbę i wysiadam z auta, a moje usta spotykają się 

z wargami Damena w chwili, gdy on staje obok mnie.

- Dobra, jak długo to jeszcze będzie trwało?

Oboje odsuwamy się od siebie i patrzymy na Milesa.

-   Tak,   mówię   do   ciebie.   –   Kiwa   na   mnie   palcem.   –   Całe   to 

całowanie,   przytulanie   się   i   nie   zapomnijmy   o   stałym   szeptaniu 

słodkich   słówek.   –   Potrząsa   głową,   a   jego   oczy   się   zwężają.   – 

Poważnie. Miałem nadzieję, że już to skończyliście. To znaczy, nie 

zrozumcie mnie źle, wszyscy jesteśmy bardzo zadowoleni, że Damen 

wrócił   do   szkoły,   że   znowu   się   znaleźliście   i   że   prawdopodobnie 

będziecie żyć długo i szczęśliwie.  Ale tak naprawdę, nie myślałaś, 

żeby   trochę   przystopować?   Ponieważ   niektórzy   z   nas   nie   są   tak 

szczęśliwi jak ty. Niektórzy z nas są pozbawieni miłości.

- Jesteś pozbawiony miłości? – Śmieję się, wcale nieobrażona na 

niego   za   to   wszystko,   co   powiedział,   wiedząc,   że   to   ma   znacznie 

więcej   do   czynienia   z   jego   niepokojem   o   sztukę   niż   cokolwiek 

wspólnego ze mną i Damenem. – Co się stało z Holtem?

- Holtem? – wzdrygnął się. – Nawet nie mów o Holcie! Nie rób 

tego,   Ever!   –   potrząsa   głową,   odwraca   się   na   pięcie   i   zmierza   ku 

Haven, która czeka przy bramie. 

background image

- Jaki jest jego problem? – pyta, Damen, sięgając po moją rękę, 

oplatając swoimi palcami moje i patrzy na mnie nadal kochającymi 

oczami, pomimo wczorajszego dnia.

- Jutro premiera. – wzruszam ramionami. – Więc, wariuje, że ma 

na   brodzie   pryszcza   i   oczywiście   postanowił,   że   będzie   za   nas 

odpowiedzialny   –   mówię,   obserwując   jak   Miles   ze   złączonym 

ramieniem z Haven, prowadzi ją w kierunku klasy.

- Nie mówmy im – mówi, spoglądając przez ramię i marszcząc 

brwi. – Strajkujemy do czasu zatrzymania działania powalonej miłości 

lub zniknięcia pryszcza, zależy, co nastąpi szybciej. – Kiwa głową, 

żartując tylko w połowie.

Haven   śmieje   się   i   przechodzi   obok   niego,   gdy   ja   i   Damen 

idziemy na angielski. Przechodzę wyprostowana obok Stacie Miller, 

która uśmiecha się do niego słodko i próbuję mnie potknąć.

Ale gdy jej mała torba stoi na mojej drodze, chcąc zobaczyć jej 

ładną, upokarzającą twarz, widzę jak się podnosi i czuję jak uderza w 

jej prawe kolano. I chociaż również czuję ból, jestem zadowolona z 

tego, co zrobiłam. 

- Auuu! – zawodzi, pociera kolano i gapi się na mnie, mimo że nie 

ma   wyraźnych   dowodów   na   to,   że   jestem   za   to   w   jakiś   sposób 

odpowiedzialna.

 Po prostu ją ignoruję i siadam na swoim miejscu. Lepsze jest dla 

mnie ignorowanie jej. Odkąd złapała mnie na piciu na terenie szkoły, 

robiłam wszystko, aby trzymać się z dala od jej drogi. Ale czasami… 

czasami nie mogłam się powstrzymać.

background image

- Nie powinnaś była tego robić – szepta Damen, próbując rzucić 

mi surowe spojrzenie, gdy nachyla się do mnie. 

- Proszę cię. Jesteś osobą, która chce uczyć mnie manifestowania. 

–   Wzruszam   ramionami.   –   Wygląda   na   to,   że   te   lekcje   w   końcu 

zaczynają przynosić efekty.

Patrzy   na   mnie,   potrząsając   głową,   gdy   mówi.   –   Widzisz,   jest 

jeszcze   gorzej,   bo   dla   twojej   informacji   to   była   psychokineza,   nie 

manifestacja. Widzisz ile jest do nauki? 

-   Psycho-co?   –   mrugam,   nie   znając   tego   terminu,   ale   sama 

czynność była pewnie zabawna.

Bierze mnie za rękę, z uśmiechem rozbawienia w kąciku ust i 

mówi. – Myślałem…

Spoglądam na zegar widząc, że jest pięć minut po dziewiątej i 

wiedząc, że pan Robins już opuszcza pokój nauczycielski.

-   Piątkowy   wieczór.   Co   ty   na   to,   że   pójdziemy   do   czegoś… 

wyjątkowego? – Uśmiecha się.

- Jak Summerland? – Patrzę na Damena, coraz szerszymi oczami 

w miarę jak przyśpiesza mój puls. Umierałam, aby wrócić do tego 

magicznego i mistycznego miejsca. Wymiaru pomiędzy wymiarami, 

gdzie można manifestować oceany i słonie i przenosić rzeczy dużo 

większe niż projekt torby od Prady – tylko potrzebowałam Damena, 

żeby się tam dostać. 

Ale   on   tylko   się   śmieje   i   potrząsa   głową.   –   Nie,   nie   do 

Summerlandu.   Choć   wrócimy   tam,   obiecuję.   Myślałem   raczej,   nie 

wiem, Montage lub może Ritz? – Unosi brwi.

background image

- Ale w piątek gra Miles i obiecałam, że tam będziemy! – mówię, 

zdając sobie sprawę po tym, co powiedziałam, że łatwo zapomniałam 

o debiucie Milesa w Lakierze do włosów, kiedy myślałam, że pójdę 

do Summerlandu. Ale teraz, gdy Damen chce sprawdzić, który z hoteli 

w okolicy bardziej szpanuje - moja pamięć w jakiś sposób powróciła. 

- Dobrze, więc jak, po sztuce? – oferuje. Ale gdy patrzy na mnie, 

gdy   widzi   jak   się   waham,   jak   zaciskam   swoje   wargi,   szukając 

uprzejmego   sposobu   do   wymówki,   dodaje.   –   Lub   nie.   To   tylko 

pomysł. 

Patrzę   na   niego   wiedząc,   że   muszę   się   zgodzić,   że   chcę   się 

zgodzić. Słyszę w głowie głos krzyczący: Powiedz tak! Powiedz tak! 

Obiecałaś sobie, że zrobisz krok naprzód, ani razu nie oglądając się za 

siebie, a teraz masz na to szansę – po prostu idź naprzód i zrób to! 

TYLKO! POWIEDZ! TAK!

Ale chociaż jestem przekonana, że nadszedł czas, aby pójść dalej, 

choć kocham Damena z całego serca i jestem zdecydowana przeboleć 

jego  przeszłość  i  podjąć  następny   krok,  z  moich   ust  wychodzi,   co 

innego. 

-   Zobaczymy   –   mówię,   odwracając   wzrok   i   skupiając   go   na 

drzwiach akurat, gdy przechodzi przez nie pan Robins. 

czwarty

background image

Po   czwartej   lekcji     wreszcie   dzwoni   dzwonek,   wstaję   od   biurka   i 

podchodzę do pana Munoz.

-Czy na pewno jesteś gotowa?- pyta, patrząc przez stos papierów, 

-Jeśli   potrzebujesz   kolejnych   kilku   minut,   nie   ma   najmniejszego 

problemu.

Spoglądam do mojego arkusza, następnie potrząsnęłam głową. 

Zastanawiam się co by zrobił gdyby się dowiedział że skończyłam 

około 45 sekund po tym, kiedy po raz pierwszy dał mi ten test, a 

następnie spędziłam 50 minut tylko na udawaniu walki.

-Jestem dobra - powiedziałam mu, wiedział że to prawda. Z jednej 

strony czytanie w myślach jest dobre, nie muszę się uczyć bo znam 

już wszystkie odpowiedzi.

I choć czasami się popisuję, stały napływ doskonałych wyników byłby 

zauważony, zwykle staram się powstrzymać i zrobić kilka błędów, 

ważne jest aby nie przesądzić.

Lub   przynajmniej   to   co   mówi   Damen,   zawsze   przypomina   mi   jak 

ważne jest utrzymywanie niskiego poziomu, co daje poczucie bycia 

normalnym, choć tacy bynajmniej nie jesteśmy. Chociaż pierwszy raz 

powiedział   że   nie   mógł   pomóc   ale   przypominam   mu   jak   było 

wcześniej   kiedy   po   raz   pierwszy   się   spotkaliśmy   i   objawiło   się 

strasznie dużo tulipanów. 

Ale on tylko powiedział że niektóre korekty musiały zostać zrobione 

w jego wysiłkach na przyzwyczajenie mnie do tego, i że trwało to 

dłużej   niż   było   to   konieczne,   ponieważ   aż   do   samego   końca   nie 

sprawdziłam   jakie   było   dosłowne   znaczenie   tulipanów:   Przysięga 

background image

dozgonnej miłości. Wręczyłam panu Munoz papier starając się aby 

nasze dłonie się nie dotknęły. I nawet nasza skóra która ledwo się 

zetknęła wystarczyło aby pokazać mi więcej niż by tego wymagało, co 

pozwalało mi na dokładne prześwietlenie jego ranka i tego co stało się 

na   długo   wstecz.   Wszystko   nawet   jego   niezwykle   zabałaganione 

mieszkanie, stół w kuchni i że jest tam pełno „kontenerów” na wynos, 

liczne rękopisy nad którymi pracował przez ostatnie siedem lat, to jak 

śpiewa „ Born to Run”, także to jak próbował znaleźć czystą koszule 

przed wyjściem do Starbucks , gdzie wpadł na drobną blondynkę i 

polał się mrożoną latte, czego rezultatem było to iż było mu mokro, 

zimno   i   posiadał   brzydką   plamę,   ale   jeden   piękny   i   olśniewający 

uśmiech   uśmiech   kobiety   wszystko   zrekompensował.   Cudowny 

uśmiech   którego   nie   mógł   zapomnieć   –cudowny   uśmiech   który 

należał do mojej ciotki!

-   Chcesz   poczekać,   aż   ci   to   sprawdzę?   –   skinęłam   głową   i 

maksymalnie   próbowałam   się   skupić   na   wyciąganym   przez   niego 

czerwonym długopisie. Lecz ciągle nasuwał mi się ten sam wniosek – 

mój nauczyciel historii napalił się na Sabine!

Nie   mogę   do   tego   dopuścić!   Nie   mogę   pozwolić   aby   jeszcze 

kiedykolwiek tam szła. Mam na myśli tylko że chociaż są inteligentni, 

sprytni i sami nie oznacza to że mają się spotykać. Więc stoję tam, 

zamrożona, nie mogąca oddychać, próbująca zablokować swe myśli w 

głowie, wpatrując się w czubek pióra własnego nauczyciela.

background image

Oglądam   jak   pozostawia   ślad   drobnych   czerwonych   kropek   aby 

zaznaczyc   je   jako   poprawne,   później   wraca   do   zadań   17   i   25. 

Dokładnie tak jak to zaplanowałam.

-Tylko dwie złe. Bardzo dobrze! – uśmiecha się do mnie i oczyszcza 

swymi palcami plamę która została na jego koszuli, zastanawiając się 

czy kiedykolwiek jeszcze ją spotka.

-Chcesz zobaczyć poprawne odpowiedzi? 

-Uh, nie bardzo – myślę, że najlepiej będzie jak najszybciej z tam tond 

wyjść,   i   nie   tylko   dlatego   że   mogę   jak   najszybciej   znaleźć   się   na 

lanchu przy stoliku i zobaczyć się z damenem, ale w tym przypadku 

jego   fantazja   mego   nauczyciela   zaczyna   go   ponosić   więc   jestem 

zdecydowana opuścić to miejsce.   Ale wiedząc że normalną rzeczą 

byłoby odetchnąć, uśmiechnąć się i skinąć głową, robie to jak gdyby 

nigdy nic. A kiedy wręcza mi klucz odpowiedzi, po prostu przechodzę 

przez klasę i mówię: 

-Och, popatrz tutaj, napisałam złą datę – i – Oczywiście! Jak mogłam 

tego nie zobaczyć? Uh!

Ale   kiwa   tylko   głową,   głównie   dlatego   że   jego   myśli   są   znów 

skierowane   na   blondynkę   –   aka:   Jedyną   kobietą   w   całym 

wszechświecie   z   którą   spotykanie   się   jest   absolutnie   zakazane! 

Zastanawiał się czy będzie ona jutro - w tym miejscu  o tej samej 

godzinie. I nawet jak pomyśle o tym że mój nauczyciel jest bardziej 

przystojny   niż   brzydki   obrzydza   mnie   w   ogólnym   sensie,   ten 

konkretny nauczyciel pożąda kogoś kto jest dla mnie praktycznie jak 

rodzic -   nie może tego zrobić. Ale potem przypominam sobie, jak 

background image

kilka miesięcy temu miałam wizję Sabine spotykającej się z jakimś 

bystrym   facetem   z   jej   budynku.   A   ponieważ   Munoz   pracuje   tu   a 

Sabine pracuje tam, istnieje pewne podejrzenie iż moje dwa światy 

ulegną kolizji. Ale w tym przypadku to ja jestem zła i nadal mam coś 

do powiedzenia:

- To był fuks.

Patrzył na mnie ze ściągniętymi brwiami, próbując pojąc me słowa.

I choć wiem że posunęłam się zbyt daleko, i wiem że powinnam coś 

powiedzieć coś co było by w miarę normalne, to nie czuję że nie mam 

dużego   wyboru.   Nie   mogę   dopuścić   aby   mój   nauczyciel   historii 

spotykał się z moją ciotką. Po prostu nie mogę. 

Tak więc kiedy on bawił się plamą na koszuli ja chciałam dodać:

- Znasz ją, panią polaną mrożoną latte? – widząc jego zaniepokojony 

wyraz twarzy mówiłam dalej – Wątpię aby wróciła, ona tak naprawdę 

nie często tam chadza. 

Następnie wychodzę z tam tond przed tym jak mogę powiedzieć coś 

głupiego i zniszczyć jego marzenia. Wiec przewiesiłam swoją torbę 

przez rację i wybiegłam przez drzwi zostawiając tam pana Munoza, 

wezbrałam   całą   swą   energie   na   to   aby   jak   najszybciej   dotrzeć   do 

stołówki, gdzie czekał na mnie  Damen  – chętnie się z nim znowu 

zobaczę   po   trzech   długich   godzinach.   Ale   gdy   tam   dotarłam   nie 

zastałam tego czego oczekiwałam. Był tam nowy facet, który siedział 

na moim zwykłym miejscu, po prawej stronie Damena, a on poświęcał 

mu tak wiele uwagi, a mnie ledwie co.

background image

Opieram się o brzeg stołu, patrząc jak co chwila parska śmiechem na 

to   co   nowy   chłopak   powiedział.   Nie   chcąc   przerywać   lub   być 

nieelegancka, siadam naprzeciwko Damena a nie tuż obok niego w 

mym zwykłym miejscu. 

-   O   my   good!   Jesteś   taki   zabawny!   –   powiedziała   Haven,   była 

pochylona i dotykała dłoni „nowego”

Uśmiechała się w taki sposób, który by wyjaśniał że szuka nowego 

chłopaka, Josh, jej samozwańcza bratnia dusza poszła w odstawkę.

- Szkoda że przegapiłaś to Ever, nawet histeryczny Miles zapomniał o 

obsesji na punkcie swej zmory!

-   Dzięki   za   przypomnienie.   –   powiedział   Miles,   jego   palce 

powędrowały ku brodzie.

Jego   oczy   szeroko   otwarte   patrzyły   na   każdego   z   nas   prosząc   o 

potwierdzenie,   że   ten   ogromny   stwór,   nieszczęście   z   dzisiejszego 

ranka   naprawdę   się   pojawił   i   znikło.   I   nie   mogę   pomóc,   ale 

zastanawiam się czy nagłe zniknięcie tego czegoś ma jakiś związek ze 

mną, i z tym że dotknęłam go dziś rano na parkingu. Co oznaczało by 

że jednak mam magiczne zdolności uzdrawiania. Ale później kiedy 

zaczęłam o tym myśleć nowy facet powiedział:  

-Mówiłem   ci   że   to   podziała.   Genialna   rzecz.   Zachowaj   resztę   na 

wypadek gdyby wróciło. Zwęrzyłam swe oczy, zastanawiając się jak 

on mógł znaleźć czas na sprawy Milesa, skoro to był jego pierwszy 

dzień w tej szkole i jeszcze nie poznał go dokładnie. 

- Dałem mu trochę specjalnej maści – powiedział specjalnie do mnie – 

Miles i ja mamy wspólny pokój. Jestem Roman tak przy okazji. 

background image

Popatrzyłam   na   niego,   jego   aura   była   w   jasnym   żółtym   kolorze   i 

wirowała wokoło niego, jej krawędzi były przedłużone, a oni wszyscy 

siedzieli w przyjaznym uścisku.

Ale kiedy ja spoglądam w jego głębokie niebieskie oczy, na opaloną 

skórę, blond potargane włosy, i ubranie które wygląda jak by było 

przypadkowe, jak by było hipisowskie – mimo dobrego wyglądu moją 

jedyną reakcją jest to aby uciec od niego najdalej jak to możliwe. 

Nawet   kiedy   uśmiecha   się   do   mnie   tak   ospale,   łatwo,   a   we   mnie 

dokonuje się pewnego rodzaju omdlenie i boli mnie brzuch, jestem na 

krawędzi i nie mogę zawrócić. 

-A ty musisz być Ever – mówi, wyciąga do mnie dłoń, z jednej strony 

nie zauważyłam że już dość długo czeka abym nią potrzasnęła. 

Spoglądam   na   Haven   która   jest   wyraźnie   przerażona   moją 

nieuprzejmością, a także przez krótką chwile na Milesa ale, ten jest 

zbyt   zaabsorbowany   swym   odbiciem   w   lustrze,   że   nie   zauważył 

mojego faux pas. Ale kiedy Damen sięga pod stół i ściska mnie za 

kolano, odkrztuszam się spoglądam na Romana i mówię: 

-   Um,   tak   jestem   Ever.   –   i   mimo   że   strzela   mi   kolejny   zabójczy 

uśmiech, to nadal nie działa. I tak po prostu sprawia tylko że mam ból 

brzucha, a mój żołądek należy do tych nerwowych i delikatnych. 

-Wychodzi na to że mamy wiele wspólnego – mówi, chociaż nie mogę 

sobie wyobrazić czy coś takiego w ogóle istnieję. – Siedziałem na 

historii   tak   mniej   więcej   dwa   rzędy   za   tobą,   A   w   sposób   jaki 

walczyłaś, nie mogłem przestać myślec o tym że jest tam dziewczyna 

która nienawidzi historii niemal tak samo jak ja. 

background image

-Ja nie, nie mam nic do historii – powiedziałam, tylko że trochę zbyt 

szybko, zbyt zaborczo, a mój głos wydał się przy tym taki piskliwy że 

wszyscy   na   mnie   popatrzeli.   Tak   więc   spojrzałam   na   Damena, 

szukając potwierdzenia,  że nie mogę być jedyną osobą która czuje 

niepewny strumień energii płynący od Romana.

Ale   on   tylko   przypiął   się   do   swojego   czerwonego   napoju,   jakby 

wszystko było w idealnym porządku i niczego nie zauważył. Więc 

wróciłam do Romana i zagłębiłam się w jego i podglądałam strumień 

jego nieszkodliwych myśli. 

-Naprawdę? – Roman podniósł swe brwi i pochylił się ku mnie. – 

Wszystko, zagłębianie się w przeszłości, odkrywanie tych wszystkich 

dawnych miejsc i dat, badanie życia ludzi, którzy żyli wieki temu i nie 

wnoszą   żadnego  znaczenia  teraz   –  nie  przeszkadza   ci to?  A  może 

przeszkadza?

Dopiero wtedy gdy te daty, miejsca mają związek z moim chłopakiem 

i jego sześcioma set latami na hulanki!

Ale tylko tak pomyślałam, nie powiedziałam tego, zamiast tego po 

prostu wzruszyłam ramionami i powiedziałam:

- Nie no w porządku. W rzeczywistości to było łatwe.

Kiwnął głową a jego oczy wpatrywały się we mnie intensywnie. – 

Dobrze   wiedzieć   –   Uśmiecha   się   –   Munoz   daje   mi   weekend   na 

nadrobienie materiału, może ty mogłabyś mnie poduczyć?  

Spoglądam na Haven jej oczy z miejsca ciemnieją, a jej aura robi się 

dziwnie zielona, a później na Milesa który przestał myślec o swojej 

zjawie i zaczął esemesowac z Holtem, a później na Damen który jest 

background image

nieobecny zarówno wzrokiem jak i duszą, koncentruje się na jakimś 

obiekcie którego nie mogę zobaczyć.

I choć wiem że to jest śmieszne, że wszyscy inni wydają się do Lubic i 

ja powinnam zrobić wszystko co mogę aby mu pomóc. 

 Ale ja po prostu wzruszyłam ramionami i powiedziałam: - Och jestem 

pewna, że nie potrzebujesz mnie. 

Nie mogłam zignorować mrowienia skóry i ukłucia w żołądku gdy 

nasze oczy się spotkały. Uśmiechnął się do mnie ujawniając przy tym 

idealne białe zęby i powiedział:

- Miło by było z twojej strony gdybyś mi pomogła, Ever. Ale nie 

jestem pewien że powinnaś.

Piąty

- Co się z dzieje z tobą i tym nowym dzieciakiem? – pyta Haven, 

pozostawając w tyle za wszystkimi uczniami.

- Nic. – Zrzucam jej rękę i idę do przodu a jej energia przepływa 

przeze mnie, gdy obserwuję jak Roman, Miles i Damen śmieją się i 

zachowują jak starzy przyjaciele.

- Proszę cię. – Przewraca oczami. – To takie oczywiste, że go nie 

lubisz. 

- To śmieszne – mówię, koncentrując wzrok na moim pięknym i 

wspaniałym chłopaku/bratniej  duszy/wiecznym  partnerze  (naprawdę 

muszę   znaleźć   odpowiednie   słowo)   który   prawie   ze   mną   nie 

background image

rozmawiał od porannego angielskiego. Miałam nadzieję, że to nie z 

tego powodu, o jakim myślałam – ze względu na moje wczorajsze 

zachowanie i mojej odmowy oddania mu się w ten weekend. 

- Jestem zupełnie poważna. – Ona patrzy na mnie. – To tak… To 

tak jakbyś nienawidziła nowych ludzi czy coś. – To było dużo milsze 

niż rzeczywiste słowa w jej głowie.  

Zaciskam   wargi   i   patrzę   na   wprost,   powstrzymując   się   przed 

wywróceniem oczami. 

Ale   ona   bacznie   mi   się   przygląda,   kładzie   rękę   na   biodrze   i 

mruży   mocno   pomalowane   oczy   spod   grzywki   z   płonącym 

czerwonym paskiem. – Bo o ile dobrze pamiętam, a obie wiemy, że 

tak   to   znienawidziłaś   Damena,   gdy   przyszedł   po   raz   pierwszy   do 

szkoły. 

- Nie nienawidzę Damena – mówię, przewracając oczami mimo 

swoich   poprzednich   przyrzeczeń.   Pomyślałam:   Poprawka,   ja   tylko 

wyglądałam   jakbym   nienawidziła   Damena.   Prawda   jest   taka,   że 

kochałam go przez cały czas. No, z wyjątkiem krótkiego czasu, kiedy 

naprawdę go nienawidziłam. Ale nadal, nawet wtedy, go kochałam. 

Po prostu nie chciałam się do tego przyznać…

-   Hm,   wybacz,   ale   pozwolę   sobie   się   nie   zgodzić   –   mówi, 

zręcznie odsuwając swoje czarne włosy znajdujące się na twarzy. – 

Pamiętasz jak nawet go nie zaprosiłaś na swoją imprezę Halloween? 

Wzdycham,   zupełnie   niezadowolona   z   tego   wszystkiego. 

Wszystko co chcę zrobić to dostać się do klasy i udawać, że uważam 

gdy będę łączyć się telepatycznie z Damenem. 

background image

- Tak i jeśli pamiętasz to tej nocy również się związaliśmy – gdy 

kończę to mówić już po sekundzie zaczynam tego żałować. Haven 

była tą, która znalazła nas przy basenie i to prawie złamało jej serce. 

Ale   ona   to   po   prostu   ignoruje.   –   A   może   jesteś   zazdrosna, 

ponieważ Damen ma nowego przyjaciela. Wiesz, że jest ktoś inny niż 

ty. 

- To niedorzeczne – mówię to zbyt szybko, żeby ktokolwiek w 

to uwierzył. – Damen ma mnóstwo przyjaciół – dodaję, choć obie 

wiemy, że to nieprawda.

Patrzy na mnie zaciskając usta, kompletnie nieporuszona. 

Ale   teraz   jestem   tak   daleko,   że   nie   mam   wyboru   jak   tylko 

kontynuować, więc mówię – Ma ciebie, Milesa i… - I mnie, myślę, 

ale nie chcę tego powiedzieć, ponieważ jest to trochę smutna lista, na 

której jestem dokładnie na szczycie. A prawda jest taka, że Damen nie 

przebywa z Haven i Milesem chyba, że ja z nimi jestem. Spędza ze 

mną każdą wolną chwilę. A wtedy, kiedy nie jesteśmy razem wysyła 

stały strumień myśli i obrazów w celu uzupełnienia tego dystansu. To 

tak jakbyśmy zawsze byli połączeni. I muszę przyznać, że lubię ten 

sposób.  Ponieważ  tylko  z  Damenem   mogę   odkryć prawdziwe  ja – 

moje słyszenie myśli, odczuwanie energii, widzenie duchów. Tylko z 

Damenem mogę pozwolić sobie na nie pilnowanie się i zachowywać 

się prawdziwie. 

Ale kiedy patrzę na Haven, nie mogę się nie zastanowić nad tym 

czy ona nie ma racji. Może jestem zazdrosna. Może Roman naprawdę 

jest miłym i normalnym facetem, który przeniósł się do nowej szkoły i 

background image

chce   mieć   nowych   przyjaciół   –   w   przeciwieństwie   do   pełzającego 

zagrożenia,   którego   zakładałam   u   niego.   Może   naprawdę   jestem 

paranoiczna, zazdrosna i zaborcza i automatycznie zakładam, że jest 

tak,   ponieważ   Damen   nie   jest   skoncentrowany   na   mnie   tak   jak 

zwykle,   że   zostałam   zastąpiona.   A   jeśli   tak   jest,   cóż,   jestem   zbyt 

żałosna żeby to przyznać. Więc potrząsam tylko głową i udaję, że się 

śmieję,   gdy   mówię   –   Znowu   niedorzeczność.   Wszystko   to   jest 

naprawdę   zabawne.   –   Potem   staram   się   wyglądać   tak   jakbym 

naprawdę tak uważała.

- Tak? A co z Driną? Jak wyjaśnisz to? – Uśmiecha się i mówi. – 

Znienawidziłaś ją od momentu, kiedy ją zobaczyłaś i nawet nie próbuj 

temu   zaprzeczać.   A  potem,   gdy   dowiedziałaś   się,   że   zna   Damena, 

znienawidziłaś ją jeszcze bardziej. 

Kuliłam się, gdy to mówiła. I nie tylko, dlatego, że to prawda, 

ale ze względu na to, że na dźwięk imienia byłej żony Damena zawsze 

się kuliłam. Nic nie mogłam na to poradzić, tak po prostu się działo. 

Ale   nie   miałam   pojęcia   jak   wytłumaczyć   to   Haven.   Wiedziała 

wszystko, że Drina udawała jej przyjaciółkę, porzuciła ją na imprezie, 

a   następnie   zniknęła   na   zawsze.   Nie   pamiętała   tego,   że   Drina 

próbowała   ją   zabić   trującą   maścią,   której   używała   do   cierpnącego 

tatuażu niedawno usuniętego z jej nadgarstka, nie pamiętała…

O  mój   Boże!  Maść!  Roman   dał  Milesowi  maść   na  pryszcza! 

Wiedziałam,   że   jest   w   nim   coś   dziwnego.   Wiedziałam,   że   nie 

zmyślam!

background image

- Haven, jaką Miles ma teraz lekcję? – pytam, moje oczy badały 

teren  szkoły  nie  mogąc   go znaleźć  i w zbyt dużym pośpiechu  nie 

mogłam skorzystać z funkcji zdalnego wykrywania obiektów, której 

jeszcze nie opanowałam.

- Myślę, że angielski, dlaczego? – Posyła mi dziwne spojrzenie.

- Nic, tylko… muszę biec. 

-   Dobrze.   Rób   co   chcesz.   Ale   wiesz,   ja   nadal   uważam,   że 

nienawidzisz nowych ludzi! – krzyczy.

Ale pozostaje w tyle. Mnie już nie ma.

Biegnę   przez   szkołę   koncentrując   się   na   energii   Milesa   i 

próbując wyczuć, w której jest klasie. Gdy jestem za zakrętem i widzę 

drzwi po mojej prawej stronie, otwieram je bez zastanowienia. 

- Mogę w czymś pomóc? – pyta nauczyciel, odwracając się od 

tablicy i trzymając w ręce odłamek białej kredy.

Stoję poniżona przed klasą, widząc jak kilka sługusów Stacie 

naśladuje mnie, gdy walczę o złapanie oddechu. 

- Miles – dysząc, wskazuję na niego. – Muszę porozmawiać z 

Milesem. Tylko na sekundę – obiecuję, gdy jego nauczyciel krzyżuje 

ramiona   i   patrzy   na   mnie   podejrzanym   wzrokiem.   –   To   ważne   – 

dodaję, spoglądając na Milesa, który teraz zamknął oczy i potrząsał 

głową.

- Przypuszczam, że masz wolną lekcję? – pyta jego nauczyciel, 

skrupulatnie dla zasady.   

I choć wiem, że to może go bardzo urazić i w rezultacie zadziała 

przeciwko mnie, nie mam czasu na ugrzęźnięcie w tej całej wysokiej 

background image

biurokracji szkolnej mającej na celu zapewnieniu nam bezpieczeństwa 

– ale tak naprawdę w tej chwili obchodzi mnie to, że to jest sprawa 

życia i śmierci!

Albo przynajmniej może być.

Nie jestem pewna. Jednak chciałabym się dowiedzieć.

Jestem tak sfrustrowana, że potrząsam tylko głową i mówię.

-  Słuchaj,   ty   i  ja   wiemy,   że  nie   mam   wolnej  lekcji,   ale   jeśli 

zrobisz   mi   przysługę,   wypuszczając   Milesa   na   sekundę,   obiecuję 

przysłać go z powrotem. 

Spojrzał na mnie, jego umysł studiował wszystkie alternatywy, 

wszystkie   sposoby,  którymi  mógłby   się   odegrać;  wyrzucając   mnie, 

eskortować do klasy, eskortować do biura Dyrektora Buckley’a – ale 

popatrzył na Milesa i wzdychając powiedział – W porządku. Tylko 

szybko.

Po sekundzie, gdy wyszliśmy na korytarz i drzwi zamknęły się 

za nami, patrzę na Milesa i mówię – Daj mi maść.

- Co? – Gapi się na mnie.

- Maść. Tą, co dał ci Roman. Daj mi ją. Muszę ją zobaczyć – 

powiedziałam mu rozprostowując moją rękę i poruszałam palcami.

- Oszalałaś? – szepcze, rozglądając się od ciemnoszarych ścian, 

dywanu do nas. 

- Nie masz pojęcia, jakie to poważne – powiedziałam patrząc mu 

w   oczy,   nie   chcąc   go   przestraszyć,   choć   jeśli   będę   musiała   to,   to 

zrobię. – Daj spokój, nie mamy całego dnia.

- Jest w moim plecaku – wzrusza ramionami.

background image

- Idź po nią.

- Ever, serio. Co…?

Skrzyżowałam ramiona i kiwnęłam głową. – Idź. Będę czekać.

Miles potrząsa głową i znika wewnątrz pomieszczenia. Pojawia 

się chwilę później z kwaśną miną i małą, białą tubką w ręce. – Masz. 

Jesteś teraz szczęśliwa? – Rzuca mi ją.

Łapię tubkę i badam ją, obracając między kciukiem a palcem 

wskazującym.   Jest   to   gatunek,   który   rozpoznałam   ze   sklepu.   Nie 

rozumiałam, czemu taki był. 

-   Wiesz,   gdybyś   zapomniała   to   jutro   jest   moja   sztuka   i   ja 

naprawdę nie potrzebuję teraz dodatkowego dramatu  i stresu, więc 

jeśli pozwolisz… - Wyciąga rękę i czeka aż oddam mu maść, aby 

mógł wrócić do klasy. 

  Tylko, że ja nie chciałam jej jeszcze oddawać. Szukam jakieś 

otworu igły lub znaku przebicia, czegoś do udowodnienia, że została 

uszkodzona, że nie jest tym, czym się wydaje.

- To znaczy, dziś na obiedzie, kiedy zobaczyłem, że ty i Damen 

stonowaliście tą całą namiętność byłem gotowy dać ci piątkę, ale teraz 

jest tak jakby zastąpiło tamto coś gorszego. Mówię poważnie Ever. 

Albo odkręć ten korek i użyj jej, albo już mi ją oddaj. 

Nie oddałam jej. Zamiast tego, obejmuję ją palcami i próbuję 

odczytać jej energię. Ale to tylko głupi krem na pryszcze. Taki, który 

rzeczywiście działa.

- Co my tu robimy? – posyła mi ukośne spojrzenie.

background image

Wzruszam   ramionami   i   oddaję   mu   tubkę   z   powrotem. 

Powiedzieć, że mi wstyd byłoby za łagodne. Ale gdy Miles chowa ją 

do   kieszeni   i   idzie   do   drzwi,   nie   mogę   się   powstrzymać   przed 

powiedzeniem – Więc zauważyłeś? – Słowa przechodzą ostro i lepko 

przez moje gardło.

- Zauważyłem co? – Zatrzymuje się wyraźnie zirytowany.

- Hm, brak tej całej namiętności?

Miles   odwrócił   się,   przesadnie   wywracając   oczami   przed 

wyrównaniem   swojego   wzroku   z   moim.   –   Tak,   zauważyłem. 

Wyobraziłem sobie, że tak naprawdę tylko faceci stwarzają dla mnie 

zagrożenie. 

Patrzę na niego.

- Dziś rano… gdy rozmawiałem z Haven i strajkowałem dopóki 

faceci nie zatrzymywali się zawsze przy tobie… - Potrząsnął głową. – 

Nieważne. Mogę iść do klasy?

-   Przepraszam.   –   Skinęłam   głową.   –   Przepraszam   za   to 

wszystko…

Zanim   jednak   dokończyłam,   jego   już   nie   było,   a   drzwi   były 

mocno zamknięte. 

Szósty

background image

Kiedy wchodzę na szóstą lekcję sztuki, czuję ulgę widząc, że 

Damen już tam jest. Pan Robins dał nam dużo do pracy na angielskim, 

ledwo   porozmawialiśmy   na   lunchu   i   teraz   cieszyłam  się   na   trochę 

czasu z nim sam na sam. Lub co najmniej tak sam na sam jak można 

być w klasie z trzydziestoma innymi uczniami. 

Ale po tym, gdy zakładam fartuch i gromadzę materiały z szafy, 

czuję na sercu ciężar widząc, że Roman po raz kolejny zajął moje 

miejsce. 

- O hej, Ever. – Kiwa głową, kładąc swoje nowe puste płótno na 

mojej sztaludze, a ja stoję obok trzymając swoje rzeczy w ramionach i 

patrzę   na   Damena,   który   jest  tak   pogrążony   w  malowaniu,   że   jest 

całkowicie na mnie obojętny.

Jestem   gotowa   powiedzieć   Romanowi   żeby   się   odwalił,   ale 

pamiętam słowa Haven jak powiedziała, że nienawidzę nowych ludzi. 

Bojąc   się,   że   może   mieć   rację,   zdobywam   się   na   uśmiech   i 

umieszczam  swoje  płótno  na sztaludze   po drugiej  stronie   Damena, 

obiecując   sobie   przyjść   jutro   o   wiele   wcześniej   i   odzyskać   swoje 

miejsce.

-   A   więc   powiedzcie   mi,   co   tutaj   robimy?   –   pyta   Roman, 

wsadzając pędzel pomiędzy swoje przednie zęby i zerka na Damena i 

na mnie. 

A   to   co   innego.   Zwykle   uważam,   że   brytyjski   akcent   jest 

atrakcyjny,   ale   u   tego   faceta,   to   po   prostu   chrypka.   Ale   to 

prawdopodobnie, dlatego że jest całkowicie fałszywy. Mam na myśli, 

background image

że to jest tak oczywiste ze sposobu, w jaki on go używa tylko wtedy, 

gdy chce wydawać się fajny.

Ale tak szybko jak o tym myślę, tak szybko czuję się znowu 

winna. Każdy wie, że zbyt mocne próbowanie być fajnym, jest tylko 

kolejnym znakiem niepewności. I kto nie czuje się trochę niepewnie w 

pierwszym dniu szkoły? 

-   Uczymy   się   isms*   –   mówię,   decydując   się   odgrywać   miłą 

mimo   dokuczliwego   brzęczenia   w   moich   wnętrznościach.   –   W 

zeszłym   miesiącu   mieliśmy   wybrać   własny,   ale   w   tym   miesiącu 

wszyscy robimy foto realizm, ponieważ ostatnio nikt tego nie zrobił. 

Roman lustruje mnie, począwszy od mojej przydługiej grzywki, 

przebył drogę w dół do moich złotych japonek od Haviany – powolny 

rejs   wzdłuż   mojego   ciała   sprawił,   że   mój   żołądek   stał   się   cały 

nerwowy i skręcony – nie w dobry sposób. 

- Dobrze. Więc ma to wyglądać prawdziwie jak na fotografii – 

mówi, oczy mając skupione na mnie.

Spotykam   jego   spojrzenie,   wytrzymując   je   o   kilka   sekund   za 

długo.   Albo   odrzucę   skurcz   albo   pierwsza   odwrócę   wzrok.   Jestem 

zdecydowana pozostać w tej grze tak długo, jak trzeba. I choć może 

się   wydawać   łagodny   na   zewnątrz,   czuję   u   niego   coś   ciemnego   i 

groźnego, jakiś pewien rodzaj odwagi. 

A może nie.

Bo zaraz jak o tym myślę, on mówi. – Te amerykańskie szkoły 

są niesamowite! W domu, w rozmoczonym Londynie – mrugnął. – 

teoria zawsze była ponad praktyką. 

background image

Jest mi wstyd za siebie i za wszystkie osądy. Bo podobno jest on 

nie tylko z Londynu, co oznacza, że jego akcent jest prawdziwy, ale 

też, Damen, którego moce psychiczne są bardziej wyrafinowane od 

moich, nie wydaje się w ogóle zaniepokojony.

Jeśli już, to wydaje się go lubić. Co jest nawet gorsze dla mnie, 

ponieważ dość dużo to udowodni, że Haven ma rację. 

isms* - nie słyszałam o tym, w słowniku tego nie ma, tak samo w  

translatorze

Naprawdę jestem zazdrosna.

I zaborcza.

I paranoidalna. 

I najwyraźniej nienawidzę też nowych ludzi.

Biorę   głęboki   oddech   i   próbuję   mówić   ponownie   mimo 

ściśniętego gardła i węzła w żołądku i postanawiam być przyjazną 

nawet,   jeśli   oznacza   to,   że   muszę   udawać.   –   Możesz   malować 

cokolwiek chcesz – powiedziałam, używając mojego optymistycznie 

przyjaznego głosu z dawnego życia, przed tym jak cała moja rodzina 

zginęła w wypadku i uratował mnie Damen poprzez uczynienie mnie 

nieśmiertelną, praktycznie jedynego kiedykolwiek używanego głosu. 

– Wystarczy, aby wyglądało prawdziwie, jak fotografia. Rzeczywiście 

to   mamy   za   zadanie   wykorzystanie   rzeczywistych   fotografii,   żeby 

pokazać nasze natchnienie, i oczywiście, także do celów klasyfikacji. 

background image

Wiesz,   możemy   udowodnić,   że   dokonaliśmy   tego,   co   sobie 

określiliśmy.

Rzucam okiem na Damena, zastanawiając się, czy coś usłyszał i 

czuję   zirytowanie,   że   wybrał  malowanie   od  komunikowania   się   ze 

mną. 

-   A   co   on   maluje?   –   pyta   Roman,   wskazując   głową   płótno 

Damena, doskonałe ujęcie kwitnięcia pól w Summerlandzie. Każde 

źdźbło trawy, każdą kroplę wody, każdy płatek kwiatu, tak jasne, tak 

materialne – tak jak tam. – Wygląda jak raj. – Kiwa głową.

-   Jest   rajem   –   szepczę,   tak   zaabsorbowana   tym   obrazem,   że 

odpowiedziałam   za   szybko   nie   przemyślając   tego,   co   właśnie 

powiedziałam. Summerland nie jest tylko świętym miejsce – to nasze 

sekretne   miejsce.   Jednym   z   wielu   sekretów,   który   obiecałam 

zachować.

Roman spojrzał na mnie z podniesionymi brwiami. – To miejsce 

istnieje?

Zanim jednak odpowiadam, Damen kręci głową i mówi. – Ona 

chce żeby istniało. Ale zrobiłem to, co istnieje tylko w mojej głowie. – 

Potem   rzuca   mi   spojrzenie   i   wysyła   telepatyczną   wiadomość   – 

ostrożnie.

-   Więc   jak   wykonasz   zadanie?   Jeśli   nie   masz   zdjęcia,   aby 

udowodnić, że to istnieje? – pyta Roman, ale Damen wzrusza tylko 

ramionami i wraca do malowania.

Roman   nadal   spogląda   między   nas,   jego   oczy   są   zmrużone   i 

zadają pytanie, a ja wiem, że nie mogę tego tak zostawić. Tak więc 

background image

patrzę   na   niego   i   mówię.   –   Damen   nie   przejmuje   się   tutejszymi 

zasadami. Woli robić swoje. 

   Pamiętałam czasy, kiedy przekonywał mnie do olania szkoły, 

zakładania się na torze i gorszych rzeczy. 

A kiedy Roman kiwa głową i odwraca się do swojego płótna i 

Damen wysyła mi telepatyczny bukiet czerwonych tulipanów wiem, 

że wszystko się udało – nasz sekret jest bezpieczny i wszystko jest w 

porządku.   Dlatego   zanurzam   pędzel   w   jakiejś   farbie   i   wracam   do 

pracy.   Czekałam   aż   zadzwoni   dzwonek,   abyśmy   mogli   wrócić   do 

domu i rozpocząć prawdziwą lekcję. 

Po zajęciach, pakujemy nasze rzeczy i udajemy się na parking. 

Pomimo   mojego   postanowienia   bycia   miłą   dla   nowego   faceta,   nie 

mogę się powstrzymać przed uśmiechem, kiedy widzę że zaparkował 

gdzie indziej. 

-   Do   zobaczenia   jutro   –   wołam   z   ulgą,   kiedy   jest   pewna 

odległość   między   nami,   bo   pomimo   tego,   że   wszyscy   są   nim 

zauroczeni,   ja   tego   po   prostu   nie   czuję,   nie   ważne   jak   bardzo   się 

staram. 

Otwieram samochód, wrzucam swoją torbę na podłogę mówiąc 

do   Damena   –   Miles   ma   próbę,   a   ja   jadę   prosto   do   domu.   Chcesz 

jechać ze mną?

Odwracam się i jestem zaskoczona widząc Damena przed sobą, 

który kołysze się z boku na bok z napiętym wyrazem twarzy. – W 

background image

porządku? – Podnoszę dłoń do jego policzka, czując ciepło, jakiś znak 

niepokoju, nawet jeśli naprawdę nie spodziewałam się go znaleźć. I 

kiedy Damen potrząsa głową i patrzy na mnie, przez ułamek sekundy 

wszystkie barwy odpłynęły. Ale potem tak szybko jak się pojawiło tak 

szybko to zniknęło.

- Przepraszam, ja tylko… czuję w głowie coś dziwnego – mówi, 

ściskając grzbiet nosa i zamykając oczy. 

- Ale myślałam, że nigdy nie chorujesz, że my nie chorujemy? – 

mówię,   nie   mogąc   ukryć   swojego   niepokoju,   gdy   sięgam   po   swój 

plecak.   Myślę,   że   łyk   nieśmiertelnego   soku   sprawi,   że   poczuje   się 

lepiej, bo potrzebuje go o wiele bardziej niż ja. I choć nie wiemy 

dokładnie,   dlaczego   spożywanie   tego   przez   Damena   przez   sześć 

wieków   doprowadziło   go   do   pewnego   rodzaju   uzależnienia,   miał 

potrzebę   konsumowania   tego   coraz   więcej   z   każdym   mijającym 

rokiem.   Co   prawdopodobnie   oznacza,   że   ja   też   w   końcu   będę 

potrzebowała tego więcej. I choć wydaję się, że to długa droga to 

mam   po   prostu   nadzieję,   że   pokaże   mi   jak   zrobić   tak,   żebym  nie 

musiała napełniać się nim przez cały czas.

Lecz   zanim   dochodzę   do   niego,   on   wyciąga   swoją   własną 

butelkę i bierze długi łyk, przyciągając mnie do siebie i przyciska usta 

do mojego policzka, mówiąc. – Czuję się dobrze. Naprawdę. Odwieźć 

cię do domu?   

  

background image

    

siódmy

Damen jechał szybko, bardzo szybko. Mam na myśli, że tylko dlatego 

iż oboje mieliśmy w głowie radary które się przydawały ze względu 

na policje kiedy łamaliśmy prawo, na pieszych, bezdomnych zwierząt 

i czegokolwiek innego, co miałoby stanąć na naszej drodze, co nie 

znaczyło że musiał on aż tak tego nadużywać w tym momęcie…

Lecz   Damen   sądził   inaczej.   Dlatego   też   on   już   stał   na   moim 

podjeździe gotowy wyciągnąć mnie do parku.

-Myślałem, że nigdy tego nie zrobisz – śmieje się, następnie wchodzi 

do mojego pokoju, ciągnie mnie za sobą na moje łóżko gdzie sam się 

rozciąga i pociąga mnie na nie, aby sprawdzić się w miłym pocałunku 

–   pocałunek   gdyby   to   zależało   ode   mnie   nigdy   by   się   nie   miał 

skończyć. I szczęśliwie spędzić resztę wieczności w jego ramionach. 

A wystarczało mi wiedzieć, że mamy nieskończoną liczbę dni przed 

sobą   aby   zapewniać   sobie   wzajemnie   szczęście,   od   razu   jestem 

szczęśliwa. Choć nie zawsze się czuję. Byłam bardzo zdenerwowana 

gdy po raz pierwszy dowiedziałam się prawdy. Tak zdenerwowana że 

spędziłam   trochę   czasu   z   dala   od   niego,   aby   poukładać   sobie   to 

wszystko w mojej głowie. Mam na myśli to iż nie codziennie można 

od bliskiej osoby usłyszeć: A tak przy okazji, jestem nieśmiertelny, i 

ciebie również nim zrobiłem. I chociaż byłam bardzo niechętna mu 

wieżyc za pierwszym razem, w myślach ciągle rozpamiętywałam to 

jak zmarłam w wyniku wypadku, i jak spojrzałam właśnie  w jego 

oczy i wtedy wrócił mnie do życia, i jak poznałam właśnie te oczy i 

background image

jak pierwszy raz go zobaczyłam w szkole – nie było co zaprzeczać że 

to prawda. Mimo  iż  nie chciałam tego  zaakceptować. Nie dość że 

moje   zapory   psychiczne   nie   przetrwały   wniesionych   w   me   życie 

zdolności   psychicznych   w   dniu   mojego   NDE   (   Doświadczenie 

bliskości ze śmiercią – tak naprawdę oni nalegali na wywołanie go w 

pobliżu mnie choć tak naprawdę umierałam) i jak zaczęłam rozprawy 

nad myślami innych, jak przez głupi dotyk mogłam odczytać historie 

ich całego życia, rozmowy  z martwymi,  i wiele wiele innych. Nie 

wspominając i tym iż jestem nieśmiertelna i jak bolesne to może być, 

ale oznacza to również że nigdy nie przejdę przez „most”. Nigdy nie 

uczynię   nic   po   drugiej   stronie,   nigdy   nie   spotkam  się   tam   z   moją 

rodziną. I kiedy tak o tym pomyślisz to naprawdę jest wielka tragedia. 

Tak więc odciągnęłam swoje usta od jego i spojrzałam mu w oczy – te 

same oczy w które spoglądałam przez 400 lat. I choć nie wiem jak 

bardzo   się   staram,   nie   mogę   wymazać   naszej   przeszłości.   Tylko 

Damen, który pozostał ten sam, przez ostatnie 600 lat – ani śmierć ani 

reinkarnacja – a ja trzymam ten klucz do zagadki.

- O czym tak zaciekle myślisz? – pyta mnie, palcami gładzi krzywiznę 

mej szczęki, a palcami zostawia ciepły ślad na mojej skórze.

Biorę głęboki oddech, wiem jak bardzo jest zobowiązany do pobytu w 

teraźniejszości, ale skoro postanowił dowiedzieć się więcej o mojej 

historii – naszej historii. – Myślałam o tym kiedy po raz pierwszy się 

spotkaliśmy – mówię, obserwując jego reakcję a on tylko kręci głową.

- Byłaś? I co dokładnie pamiętasz z tamtego okresu?

background image

-   Nic.   –   wzruszam   ramionami   –   Zupełnie   nic.   To   znaczy   miałam 

nadzieje   że   mógłbyś   mi   cos   powiedzieć.   Nie   musisz   mi   mówić 

wszystkiego – to znaczy, wiem jak bardzo nienawidzisz wracać do 

przeszłości. Jestem po prostu bardzo ciekawa jak zaczynałam – jak się 

po raz pierwszy poznaliśmy.

Przeciąga się i przewraca na plecy, jego ciało jest nadal napięte, wargi 

ściśnięte i ułożone w ciężkiej linii, i obawiam się że to jest jedyna 

odpowiedz jaką dostane.

- Proszę? – poruszyłam się, zbliżyłam się do niego i owinęłam moje 

ciało   wokół   jego.   –   To   nie   sprawiedliwe   że   ty   Znasz   wszystkie 

szczegóły, ja wszystko widzę jakby w ciemności. Po prostu daj mi coś 

abym   mogła   to   zobaczyć.   Gdzie   mieszkaliśmy?   Gdzie   mnie 

zauważyłeś?   Gdzie   się   po   raz   pierwszy   spotkaliśmy?   Czy   to   była 

miłość od pierwszego wejrzenia?

Obraca się lekko na bok, i przeczesując włosy mówi: - To było we 

Francji w 1608 roku.

Biorę głęboki wdech, później wydech i czekam aby, usłyszeć więcej.

- Dokładniej w Paryżu.

Paryż! I od razu widzę przed oczyma wspaniałe, wyszukane suknie, 

skradzione pocałunki na Pont Neuf, plotkowanie z Marią Antoniną…

- Brałem udział w kolacji, w domu przyjaciela – zatrzymuje wzrok na 

moich oczach i mówi – A ty pracowałaś jako służka.

Jako służka?!

- Jako jedna z ich pracowników. Byli oni bardzo bogaci.

Leżałam tam oszołomiona, nie tego się spodziewałam.

background image

- Nie byłaś taka jak inni – powiedział, a jego głos zniżył się prawie do 

szeptu – byłaś piękna.

- Niezwykle piękna, wyglądałaś zupełnie jak teraz – uśmiecha się, 

bierze w palce pasmo moich włosów i okręca je sobie wokół palca. – 

Ale   byłaś   zupełnie   jak   teraz,   straciłaś   rodziców   w   pożarze.   Byłaś 

sierotą.   I   tak   ledwo   żyłaś   bez   grosza   przy   duszy,   bez   żadnego 

wsparcia, byłaś po prostu zatrudniona przez moich znajomych.

Trudno mi to przełknąć, nawet nie wiecie jak się czuje. Chodzi mi o 

to,   co   w   przypadku   punktu   „reinkarnacja”   jesteś   zmuszony   do 

przeżywania tego samego na nowo?

-   I   tak,   po   prostu   to   wiedziałem,   to   była   miłość   od   pierwszego 

wejrzenia.   I   padła   na   mnie   całkowicie   i   nieodwracalnie.   W   jednej 

chwili się w tobie zakochałem,  i w tej chwili wiedziałem że moje 

życie już nigdy nie będzie takie ja do tej pory.

Spojrzał na mnie, jego palce będące na skroniach, jego wzrok który 

mnie wabił, prezentując intensywność jego spojrzenia. Wzrok który 

oglądał sceny z tamtych czasów kiedy na mnie spojrzał.

Moje   blond   włosy   schowane   pod   czepkiem,   moje   niebieskie   oczy 

które były nieśmiałe na tyle aby bać się spojrzeć i nawiązać kontakt, 

moje   ubrania   które   były   szare,   złączone   palce,   moje   piękno   jest 

marnowane i łatwo mnie było przegapić. Ale Damen mnie zobaczył. 

W momęcie kiedy wszedł do pokoju spotkał moje oczy. Szukam w 

śród   mej   duszy   swej   przeszłości,   ale   on   ciągle   się   ukrywa.   A   on 

ciemno ubrany jego ubiór jest idealny, dopracowany, tak przystojny, 

więc odwracam się. Znając życie jego guziki na płaszczu są warte tyle 

background image

co ja nawet przez rok nie zarobię. Wiedząc to nie odglądam się drugi 

raz, on nie jest z mojej ligi…  - Mimo to musiałem przejść ostrożnie 

ponieważ…

-   Ponieważ   jesteś   już   w   związku   małżeńskim   z   Driną   –   szeptam 

oglądając tą scenę w mojej głowie, jest on jednym z gości na tym 

obiedzie i nie mogę z nim rozmawiać. Więc nasze oczy spotykają się 

znowu na krótko. W tym momęcie Damen mówi :

-   Drina   jest   na   Węgrzech.   Nasze   drogi   już   się   rozeszły.   Ale   nie 

możemy się na siebie gapić, ponieważ wywołalibyśmy tym skandal. – 

Ona i ja mieszkamy  już osobno, więc nie było z tym problemów. 

Jedynym problemem było to iż wtedy podział na klasy społeczne był 

bardzo ważny. I dlatego że ty byłaś tak niewinna więc byłaś bardzo 

narażona   na   takie   zarzuty.   Nie   chciałem   spowodować   żadnych 

kłopotów, zwłaszcza że nie wiedziałem czy czujesz to samo.

-   Ale   ja   czułam   to   samo!   –   mówię   patrząc   jak   się   poruszamy   w 

przeszłości, tamtej nocy, i jak za każdym razem gdy przechadzał się 

patrzyłam za nim wzrokiem.

- Obawiam się że nie miałem do ciebie wystarczającego zaufania 

– patrzy na mnie zmartwiony – Do tedy aż natykaliśmy się na siebie 

tak często, aż poczułem do ciebie zaufanie. A następnie.

A   potem   spotykaliśmy   się   w   tajnych   miejscach   (przejściach)   na 

skradzionych   pocałunkach,   czy   też   na   namiętnych   uściskach   w 

pomieszczeniach dla jego służby, lub w jego powozie. – Dopiero teraz 

wiem   że   nie   było   to   tak   tajne   jak   myślałem,   myślałem   że…   - 

westchnął – Drina tak naprawdę nigdy nie była na Węgrzech, Przez 

background image

cały   rok   planowała,   oglądała   mnie,   była   zdecydowana   aby   mnie 

znowu  zdobyć i  była  pewna  zwycięstwa  bez  względu  na  koszty   – 

wziął głęboki oddech, a żal z 4-stuleci był widoczny na jego twarzy. - 

Chciałem się tobą zająć. Chciałem dać ci wszystko, wszystko czego 

tylko sobie zażyczysz.   Chciałem traktować cię jak księżniczkę jak 

byś się nią właśnie urodziła. I kiedy w końcu przekonałem cię do 

siebie, nigdy nie byłem tak szczęśliwy że żyje. Mieliśmy się spotkać 

wtedy o północy…

- Ale ja nigdy się nie pojawiłam – mówię, widząc tą scenę u 

siebie w głowię, widzę ból na jego twarzy dowodzący temu jak bardzo 

pragnął   tego   spotkania,   jak   bardzo   był   przekonany   iż   zmieniłam 

zdanie.

-   Dopiero   następnego   dnia   dowiedziałem   się   że   zginęłaś   w 

wypadku, zostałaś przejechana przez konia, szłaś na spotkanie ze mną. 

– Kiedy patrzy na mnie, pokazuje mi cały swój smutek który jest nie 

do zniesienia, wszystkie czasochłonne wysiłki dzięki którym ukrywał 

cały swój żal poszły na marne. – W tamtym momęcie, nigdy by mi nie 

przyszło   do   głowy   że   to   Drina   jest   odpowiedzialna   za   to.   Nie 

wiedziałem tego dopóki się do tego nie przyznała. Wydawało się ze 

był to wypadek, straszny, nieszczęśliwy wypadek. Myślę że byłem tak 

odrętwiały z bólu że nie zauważyłem niczego podejrzanego.

- Ile miałam lat? – pytam, biorę oddech wiedząc że byłam młoda 

ale   chcę   szczegółów.   On   przyciąga   mnie   do   siebie   bliżej,   gładzi 

palcami moją twarz mówi :

background image

- Ty miałaś szesnaście lat, i miałaś na imię Evaline – jego usta 

zbliżają   się   do   mojego   ucha   i   szepcą   –   Evaline   –   I   to   uczucie   to 

mojego starego wcielenia, sieroty, tak mocno kochanej przez Damena, 

i śmiem twierdzić że nie jest to tak różne od mego obecnego istnienia.

- Dopiero wiele lat później, kiedy spotkaliśmy się ponownie w 

Nowej Anglii, byłaś wcielona jako świętoszkowata córka że zacząłem 

Wierzyc w swe szczęście ponownie.

-     Świętoszkowata   córka?   –   patrzę   mu   w   oczy,   i   widzę   jak 

pokazuje   mi   szatyna   blado-skórego   i   dziewczynę   w   ciężkim 

niebieskim stroju

– Czy wszystkie moje życia były tak samo nudne? – potrząsam 

głową – A co to za straszny wypadek zabrał mnie wtedy ze świata?

- Utonięcie – wzdycha, a chwile później ogarnięty żalem mówi: - 

Byłem tak zniszczony, że popłynąłem do Londynu gdzie mieszkałem 

z przerwami od wielu lat. A później popłynąłem do Tunezji gdzie 

spotkałem ciebie jaką piękną, bogatą a raczej powiedziałbym zepsutą-

córkę właściciela ziemskiego w Londynie.

- Pokaż mi! – i ryje się ku niemu, chcąc aby pokazał mi bardziej 

ekscytujące moje życie, i widzę siebie jako brunetkę w bardzo pięknej 

zielonej sukni ze skąp likowanym szyciem, i widzę także że trochę 

klejnotów pojawia się na mojej głowie. Bogatej zepsutej laski jej życie 

to szereg imprez i wycieczek, moje życie wypełniają zakupy, jest po 

prostu puste, dopóki nie zapełnia go Damen…

- Kiedy to było? – pytam smutno, kiedy widzę jak odchodzi, ale 

potrzebuje wiedzieć jak odeszła.

background image

-   Straszny   upadek   –   zamyka   oczy   –   W   tym  momęcie   byłem 

pewien, że jestem karany „Udzielone mi zostało życie wieczne, lecz 

bez miłości”

Zamyka   moją   twarz   w   swych   dłoniach,   palcach   emitujących 

takie czułości, z taką czcią, dającą mi takie pyszne ciepłe mrowienie, 

zamykam   oczy   i   tulę   się   do   niego   bardziej.   Koncentrując   się   na 

dotykaniu jego skóry, a nasze ciała są ze sobą bardzo blisko, wszystko 

wokół nas znika, nic się nie liczy, nie w przeszłości, nie w przyszłości, 

tylko teraz w tym momęcie.

To znaczy, ja jestem z nim, a on jest ze mną, tak powinno być 

wiecznie. I podczas gdy to wcześniejsze życie może  być dla mnie 

bardzo   ciekawe,   jedynym   tego   celem   było   to   abyśmy   znowu   byli 

razem nieprzerwalnie. A teraz, gdy nie ma Driny, nic nie może stanąć 

na naszej drodze, nic z tego nie stanie nam na drodze do przyszłości 

nic prócz mnie samej. I mimo tego że chcę wiedzieć co było wcześniej 

myślę iż może to zaczekać. Nadszedł czas abym przeszła obok moich 

drobnych   zazdrości   i   niepewności,   aby   zatrzymać   znalezienie 

wymówek i wreszcie zobowiązać się do podjęcia dużego kroku na 

przód, po tych wszystkich latach.

Lecz gdy mam zamiar mu to powiedzieć on oddala się ode mnie 

tak nagle że mam tylko chwilkę aby przylgnąć do niego bardziej.

-  Co  się  stało   – płaczę,  widząc jak mocno  naciska  kciuki  na 

skronie  jak walczy  o oddech. A kiedy  patrzy  na mnie  jego wzrok 

przeszywa   mnie   na   wskroś.   Ale   chwilkę   później   widzę   że   to   już 

minęło. A zamiast tego zastępuje wzrok pełen miłości, przeciera oczy 

background image

kręci głową, patrzy na mnie i mówi: - Nigdy się nie czułem tak jak 

przed chwilą.

Zatrzymuje się i patrzy w przestrzeń – No, może nigdy.

Ale gdy widzi wyraz problemu na mojej twarzy dodaje: - Ale już 

wszystko   ze   mną   w   porządku,   naprawdę.   –   I   kiedy   odmawiam 

poluzowania   uścisku,   uśmiecha   się   i   mówi:   -   Hej   co   powiesz   na 

podróż do Summerlandu.

- Poważnie? – mówiąc to światełka w moich oczach zapalają się.

Po   raz   pierwszy   odwiedziłam   to   wspaniałe   miejsce,   (magiczny 

wymiar   między   wymiarami)   gdy   umierałam.   I   byłam   zachwycona 

tamtejszym pięknem tak że nie chciałam odejść. A po raz drugi byłam 

tam   z   Damenem   to   właśnie   wtedy   pokazał   mi   wszystkie   swoje 

wspaniałe umiejętności, miałam pragnienie aby tam powrócić. Ale że 

Summerland był dostępny tylko dla duchowo zaawansowanych ( lub 

umarłych) nie mogłam tam pujśc sama.

- A dlaczego by nie? – wzrusza ramionami

-   A   co   z   moją   lekcją?   –   mówię,   starając   się   abym   wyglądała   na 

zainteresowaną studiowaniem nowych sztuczek, gdy prawdą jest że 

wolałabym iść do Summerlandu, gdzie wszystko jest łatwe i możliwe. 

– Nie wspominając o tym, że czujesz się nienajlepiej – ściska moją 

rękę ponownie, widząc jakie ciepło mi to daje.

-   Możemy robić lekcje także w Summerlandzie – uśmiecha się – i 

jeśli   dasz   mi   do   ręki   mój   sok,   to   poczuje   się   na   tyle   dobrze   aby 

otworzyć portal.

background image

Ale   nawet   po   tym   ja   mu   go   daje   i   od   popija   kilka   długich 

obfitych łyków, nie może uczynić go to silniejszym. 

-   Może   mogę   ci   jakoś  pomóc?   –   mówię   widząc   pot   na   jego 

czole.

- Nie – ja już – już to miałem daj mi jeszcze chwile – mamrocze, 

zaciska szczęki i próbuje sobie wyobrazić Summerland.  

Więc robie to. Daje mu jeszcze chwilkę. Ale nic się nie dzieje. 

- Nie rozumiem – zezuje mówiąc to – Nigdy się nic takiego nie 

stało od kiedy nauczyłem się to robić. 

-   Może   to   dlatego,   że   nie   czujesz   się   najlepiej?   –   patrzę   jak 

bierze kolejny łyk napoju, i następny, i następny. Kiedy zamyka oczy i 

ponownie   próbuje,   lecz   znowu   się   nic   nie   dzieje.   –   Czy   ja   mogę 

spróbować? 

- Zapomnij o tym. Nie wiesz nawet jak. – jego głos jest przy tym tak 

szorstki jak nigdy, staram się nie brać tego osobiście i myślec że to 

dlatego że jest sfrustrowany sobą a nie mną. 

- Wiem że nie wiem jak, ale myślałam że mógłbyś mnie nauczyć, a 

następnie mogłabym… 

Ale nim skończyłam mówić, on wstał z łóżka i stanął przede mną.  – 

Ever, to jest proces. To zajęło mi wiele lat, abym dowiedział się jak 

tam mam się dostać. Nie można po prostu tak przejść do końca „tej 

książki bez czytania w środku” kręci głową i opiera się o moje biurka, 

jego ciało jest sztywne i napięte, a jego wzrok wyraża odmowę. 

- A co jeśli przeczytałam książkę w której na początku wiedziałam co 

się stanie na końcu? – pytam i szeroko się uśmiecham.

background image

Patrzy   na   mnie   twardym   wzrokiem,   zaciskając   usta,   ale   tylko   na 

chwile, po czym wzdycha i podchodzi do mnie, siada obok i mówi: - 

Chcesz spróbować? 

Kiwam szybko głową.

Patrzy na mnie, z twarzą pełną wątpliwości, i czeka aż poproszę go o 

coś zupełnie innego. – Dobrze, a teraz usiądź wygodnie tylko nie noga 

na nodze bo wtedy odcinasz sobie Chi. 

- Chi?

- Fantazyjne słowo energii. – uśmiecha się – Jeśli chcesz usiądź w 

pozycji lotosu a następnie, oczyść umysł. 

Ściągam   swoje   japonki,   i   wywalam   je   daleko   kładę   nogi   na 

wykładzinie   dywanowej,   i   odprężam   się,   próbuje   uspokoić   moje 

podniecenie.

- Zazwyczaj wymaga to długiej serii medytacji, ale tym razem mamy 

w   interesie   czas   więc,   myślę   że   skupianie   się   masz   już   dość 

zaawansowane. Po prostu będziemy dokopywać się do Summerlandu. 

W porządku? 

Kiwnęłam głową, pragnąc aby rozpocząć. 

- Chcę abyś zamknęła oczy i wyobraź sobie lśniące zasłony złociste 

światło unoszące się przed tobą, mówi, łącząc swe palce z moimi. 

Tak więc, obrazuje sobie wielką replikę tego, gdzie byłam wcześniej z 

Damenem. I to jest takie piękne, takie genialne i widzę coraz więcej 

światła. A moje serce przepełnia radość chce podnieść rękę w jego 

kierunku pragnąc się w nim. Moje palce nawiązują kontakt i na chwile 

background image

zanurzają się w tym, lecz to kurczy się i znika mi z oczu, a ja jestem z 

powrotem w moim pokoju. 

- Nie mogę uwierzyć! Byłam tak blisko! – zwracam się w kierunku 

Damena – To było tuż, tuż przede mną! Widziałeś to?

-   Tak   byłaś   niezwykle   blisko   –   mówi,   mimo   iż   jego   wzrok   jest 

delikatny, to moim zdaniem uśmiech nieco wymuszony. 

- Co się stanie jeśli spróbuje jeszcze raz? Co się stanie jeśli zrobimy to 

razem? – mówię z nadzieją, lecz on gwałtownie odwraca głowę i kręci 

nią. 

- Ever, robimy to razem – szepcze, ocierając czoło z potu i unikając 

mego   wzroku   –   Obawiam   się   że   nie   jestem   zbyt   dobrym 

nauczycielem.

- To śmieszne! Jesteś świetnym nauczycielem, masz po prostu gorszy 

dzień. – Ale kiedy patrzę na niego, rozumiem że nie żartował. Więc 

zmieniam taktykę sprowadzania winy powrotem na mnie i mówię: - 

To   moja   wina.   Jestem   złą   uczennicą.   Jestem   leniwa,   niechlujna   i 

spędzam   większość   czasu   na   odciąganiu   cię   od   lekcji,   zamiast 

próbować zrozumieć. 

Ściskam jego rękę – Ale muszę skończyć z przeszłością. I jestem teraz 

bardzo poważna. Więc daj mi jeszcze jedną szanse, zobaczysz. 

Patrzy na mnie, ma wątpliwości czy będzie to działać, ale nie chcąc 

zawieśc   mnie,   bierze   mnie   za   rękę   i   oboje   próbujemy   ponownie, 

zamykamy  oczy.  Przywracając  w  wspomnieniach  wspaniały  portal, 

lecz Sabine podchodzi do drzwi, idziesz już po schodach, wybija nas z 

background image

transu,   więc   rozdzielamy   się   i   stajemy   po   przeciwnych   stronach 

pokoju. 

- Damen myślałam że twoje auto ciągle chodzi.

Ściąga ona swoją kurtkę, i spokojnie przechodzi przestrzeń od drzwi 

do mojego biurka. Energicznie potrząsa dłonią Damena i skupia się na 

butelce leżącej obok kolana Damena – Więc to ty jesteś tym który 

uzależnił   Ever?   –   spogląda   na   nas   ze   zwężonymi   oczami   i 

zaciśniętymi ustami. Więcej dowodów nie potrzebuje. Patrzę kątem 

oka na Damena i panika we mnie narasta gdy zastanawiam się jako on 

będzie w stanie to wyjaśnić. Ale on po prostu śmieje się i mówi: - 

Och. większość ludzi nie lubi tego smaku tak po prostu, ale Ever on 

bardzo   smakuje.   –   potem   uśmiecha   się   w   taki   sposób   w   który 

największy niedowiarek by uwierzył, tak uroczo, jeśli o mnie chodzi 

to   zajęłam   się   obgryzaniem   paznokci.   Ale   Sabine   tylko   na   niego 

patrzy zupełnie niewzruszona – Tak bardzo go polubiła, tak bardzo że 

nawet nie zwraca uwagi na całe tony jedzenia które kupuje, nic nie je. 

- To nieprawda! – mówię zirytowana, że znowu rozpoczyna ten temat 

i to jeszcze przed Damenem. Ale kiedy widzę bluzkę upaćkaną kawą, 

mój kłopot znika i jestem oburzona – Skąd to masz? – i podchodzę do 

niej, a ona natomiast oblewa się szkarłatnym rumieńcem, widząc to 

zamierzam zmienić temat aby całkowicie odwieść ją od tej dyskusji. 

Patrzy w duł swojej bluzki, i pociera a nią palcami i robi pauzę (jak to 

ona) w myśleniu, potem potrząsa głową i wzrusza ramionami kiedy 

mówi: - Natknęłam się na kogoś – i kiedy tak o tym mówi myśli że 

jakiś zblazowany gościu się na nią natknął i jest dla mnie to oczywiste 

background image

iż   nie   jest   pod   takim   ogromnym   wrażeniem   jak   wydawało   się 

Munozowi. 

- Więc, jesteśmy nadal umówione na obiad w sobotę? – pyta 

Przełykam z trudem ślinę, Damen telepatycznie mnie przywraca do 

rzeczywistości   więc   uśmiecham   się   w   odpowiedzi   twierdzącej   i 

kiwam głową, mimo, iż nie mam pojęcia o czym ona do mnie mówi.

- Zrobiłam już dla nas rezerwację, na dwudziestą -  wstrzymuje 

oddech i patrzę jak on się uśmiecha i kiwa głową. Nawet decyduje się 

na krok dalej i mówię: - Jakże mogłabym zapomnieć. 

Potrząsa ręką Sabine gdy ta zmierza w kierunku drzwi, Damen wysyła 

mi telepatycznie ciepły uśmiech przy którym me ciało przechodzi fala 

miłych dreszczy --Przepraszam cię za ten cały obiad – mówię, patrząc 

na niego– myślałam że będzie tak zajęta i zapomni.

Podchodzi do mnie całuje mnie w policzek, a następnie idzie na łóżko 

idę za nim, a on mówi – Ona troszczy się o ciebie. Chce się upewnić 

czy jestem dla ciebie wystarczająco odpowiedni, dobry szczery i nie 

chce   cię   skrzywdzić.   I   choć   byłem   zbyt   blisko   raz   lub   dwa   nie 

pamiętam dokładnie ale zawsze wchodziła w odpowiednim momęcie. 

– uśmiecha się.  

A  tak   ściślej   to   mój   świętoszkowaty   tatuś  –   mówię   i  widzę  przed 

oczyma doskonały obraz rodzicielskiego nadzoru. 

- możesz być zaskoczona – Damen śmieje się – Zamożny ziemianin 

był o wiele więcej niż strażnikiem. Ale i tak udało mi się przekraść. 

- Może pewnego dnia, pokarzesz mi swoją przeszłość – mówię 

background image

- Wisz jak twoje życie wyglądało nim się spotkaliśmy, dom twych 

rodziców,   jak   poszli   swoją   drogą…   -   Mój   głos   odmówił 

posłuszeństwa   i   nie   wydałam   z   siebie   żadnego   dźwięku   choć 

chciałam. Widząc błysk w jego oczach, ten ból i wiedząc że on wciąż 

nie   chce   o   tym   mówić.   Zawsze   mi   umyka,   odmawia   udziału   w 

dalszym rozpamiętywaniu, które tylko mnie bardziej ciekawi. 

-Ta   kwestia   nie   jest   ważna   –   mówi   głaszcząc   blachę   swego   auta, 

wszystko byle by na mnie nie patrzeć – Wszystko co się liczy jest tu i 

teraz. 

- Tak ale, Damen – zaczynam chcąc wyjaśnić, że to nie jest tylko 

głupia ciekawość, tu chodzi o to że chcę po prostu poczuć z nim tą 

bliskość,   więź,   że   chcę   wiedzieć   że   ma   do   mnie   zaufanie   w   tych 

sprawach z przeszłości. Ale gdy patrzę na niego znowu wiem że lepiej 

nie naciskać. 

Może też nadszedł czas, aby przemyśleć to czy ja sama nie mam za 

mało zaufania do niego. 

- Myślałam… - i mówię, a moje palce wędrują po jego koszuli. 

Patrzy na mnie, z ręką na swoim kolanie, gotowy do odwrócenia się 

ode mnie. 

-   Wiesz   dlaczego   i   nie   zrezygnować   z   tego   zaproszenia.   –   kiwam 

głową, ściskam usta a mój wzrok skupia się na jego ustach. – Wiesz i 

zmatować ten film? – dodaje wstrzymując oddech, widząc jak jego 

piękne czarne oczy oglądają moją twarz. 

-Jesteś pewna?

background image

Kiwam głową. Wiem że jestem. Czekaliśmy na ten Momot setki lat, 

więc dlaczego opóźniać go jeszcze bardziej? – Bardziej niż pewna – 

mówię spotykając jego spojrzenie.

Uśmiecha się, jego twarz rozświetla się po raz pierwszy przez cały 

dzień. I jestem z tego tak zadowolona ze wygląda znowu normalnie, 

ze   co   całe   jego   głupie   zachowanie   gdzieś   uleciało.   Ja   wiem.   On 

zawsze jest zaki silny, seksowny, piękny i niezwyciężony – odporny 

na słabe Momoty i złe dni. Widząc go takim radosnym wstrząsa to 

mną bardziej niż należy się przyznać. – Miło mi to zrobić – mówi, 

przytulając   się   do   mnie   i   wypełniając   moje   ramiona   dziesiątkami 

czerwonych tulipanów.   

Ósmy

Następnego   ranka,   kiedy   spotykam   Damena   na   parkingu, 

wszystkie moje zmartwienia znikają. Ponieważ w chwili, gdy otwiera 

mi drzwi i pomaga wysiąść z auta, zauważam jak zdrowo wygląda, jak 

jest   porażająco   przystojny   i   gdy   patrzę   w   jego   oczy   jest   jasne,   że 

wszystkie   wczorajsze   dziwactwa   są   skończone.   Jesteśmy   bardziej 

zakochani niż kiedykolwiek. 

Poważnie. Przez cały angielski ledwo trzymał ode mnie łapy. 

Stale nachylał się do mojego biurka i szeptał mi do ucha, ku irytacji 

pana Robinsa i niesmaku  Stacie  i Honor. I teraz,  gdy  jesteśmy  na 

background image

lunchu nie odpuścił sobie, gładząc mój policzek i patrząc mi w oczy, 

przerywając tylko od czasu do czasu, aby wziąć łyk swojego napoju 

przed  powrotem  tam  gdzie  skończył,  mrucząc  mi  czułe   słówka  do 

ucha.

Zwykle, gdy tak robi to po części z miłości, a częściowo, żeby 

złagodzić cały hałas i energię – wszystkie losowe obrazy, dźwięki i 

kolory, które mnie bombardują. Odkąd złamałam swoją psychiczną 

tarczę   kilka   miesięcy   temu,   tę   tarczę,   która   zasłaniała   wszystko   i 

robiła mnie ciężej myślącą niż byłam przed śmiercią i psychicznie 

wróciłam, muszę jeszcze znaleźć sposób, aby ją zastąpić czymś, co 

pozwoli mi kierować energią, którą chcę, a jednocześnie blokować 

energię,   której   nie   chcę.   I   ponieważ   Damen   nigdy   się   z   tym   nie 

borykał, nie jest pewien jak mnie uczyć. 

Ale teraz, gdy jest z powrotem w moim życiu, to wszystko nie 

wydaje się ważne, bo sam dźwięk jego głosu sprawia, że świat milczy, 

podczas gdy dotyk jego skóry wywołuje mrowienie na całym moim 

ciele. I gdy patrzę w jego oczy, cóż, można po prostu powiedzieć, że 

gwałtownie   owładnęło   mną   ciepłe,   cudowne,   magnetyczne 

przyciąganie   –   tak   jak   byśmy   byli   tylko   on   i   ja   i   wszystko   inne 

przestało istnieć. Damen jest jak moja idealna tarcza psychiczna. Moja 

ostatecznie druga połowa. A nawet, jeśli nie możemy być razem to 

telepatyczne   obrazy   i   myśli,   które   mi   wysyła   dają   taki   sam 

uspokajający efekt. 

background image

Ale dzisiaj wszystkie te słodkie szepty nie tylko mnie ochraniały 

– były one głównie o naszych nadchodzących planach. Zarezerwował 

apartament w Montage Resort. I jak długo pragnął tej nocy.

- Czy masz jakiekolwiek pojęcie, jak to jest czekać na coś, od 

czterystu lat? – szepcze, wargi mając przyciśnięte do mojego ucha. 

-   Czterystu?   Myślałam,   że   żyjesz   od   sześciuset?   –   mówię, 

odrywając się aby mieć lepszy widok na jego twarz. 

- Niestety musiało minąć kilka wieków zanim cię znalazłem – 

szepcze,   ustami   przechodząc   z   mojej   szyi  do   ucha.   –   Dwa   bardzo 

samotne wieki, mógłbym dodać. 

Przełknęłam ciężko. Wiedziałam, że odnosząc się do samotności 

nie   oznaczało   to,   że   był   sam.   Wręcz   przeciwnie.   Jednak   nie 

wspominam o tym. W rzeczywistości, nie mówię ani słowa. Jestem 

zobowiązana   do   przejścia   przez   całą   przeszłość,   przezwyciężenia 

swojej niepewności i pójścia naprzód. Tak jak obiecałam tak będzie.

Nie chcę myśleć o tym, jak spędził te pierwsze dwieście lat beze 

mnie. 

Lub jak spędził następne czterysta z faktem, że mnie stracił. 

Ani nie będę nawet zastanawiać się nad jego sześcioma wiekami 

nauki i praktykowaniu – hm – zmysłowej sztuki.

I   absolutnie,   bezwarunkowo,   nie   będę   rozwodzić   się   nad 

wszystkimi pięknymi, ziemskimi,  doświadczonymi kobietami,  które 

znał przez te lata. 

Nie.

Nie ja.

background image

Nie chcę się nawet w to zagłębiać.

- Mam być po ciebie o szóstej? – pyta, zbierając moje włosy na 

karku i przekręcając je w długi blond sznur. – Możemy pójść najpierw 

na kolację.

- Tylko, że my naprawdę nie jemy – przypomniałam mu.

- Ach, tak. Dobry strzał. – Uśmiecha się, uwalniając moje włosy 

tak, że opadły wokół moich ramion i w dół do pasa. – Choć jestem 

pewien, że możemy znaleźć coś innego do zajęcia naszego czasu? 

Uśmiecham się na to, że już powiedziałam Sabine, że będę u 

Haven   i   mam   nadzieję,   że   nie   będzie   próbowała   tego   sprawdzić. 

Kiedyś tak dobrze wierzyła mi na słowo, ale odkąd zostałam złapała 

na   piciu,   zawieszona   i   właściwie   przestałam   jeść,   była   podatna   na 

podejrzliwość.

- Czy jesteś pewna, że czujesz się dobrze z tym wszystkim? – 

pyta   Damen   błędnie   odczytując   niezdecydowanie   na   mojej   twarzy, 

gdy tak naprawdę to nerwy. 

Uśmiecham się  i pochylam aby go pocałować, chętna usunąć 

wszelkie wątpliwości (więcej moich niż jego), gdy Miles rzuca swoją 

torbę na stół i mówi. – Oh, Haven, popatrz! Są z powrotem. Gołąbki 

wróciły!

Odrywam   się   zaczerwieniona   z   zakłopotania   gdy   Haven   się 

śmieje i siadając obok niego, wzrokiem bada stół, mówiąc. – Gdzie 

jest Roman? Czy ktoś go widział?

- Był u  wychowawcy.  –  Miles  wzrusza  ramionami,  usuwając 

górę z jego jogurtu i garbi się nad swoim scenariuszem. 

background image

I   na   historii,   myślę   pamiętając   jak   ignorowałam   go   przez 

wszystkie lekcje, mimo jego licznych prób zwrócenia na siebie mojej 

uwagi i jak po dzwonku zostałam w tyle udając, że szukam czegoś w 

torbie. Preferowana ocena z pracy literackiej przez pana Munoza i 

jego sprzeczne myśli o mnie (moje dobre stopnie przeciwko mojej 

niezaprzeczalnej tajemniczości) w porównaniu z Romanem*. 

Haven   wzrusza   ramionami   i   otwiera   pudełko   z   ciastkiem, 

wzdychając kiedy mówi. – Cóż, było miło kiedy to trwało. 

- O czym ty mówisz? – Miles podnosi wzrok, gdy ona pokazuje 

coś z wykrzywionymi ustami i całkowicie przygnębionymi oczami, 

kiedy śledzimy jej palec do miejsca gdzie Roman rozmawia i śmieje 

się z Stacie, Honor, Craigiem i resztą z listy A. – Wielkie rzeczy. – 

Wzruszył ramionami. – Po prostu czekaj, wróci. 

- Tego nie wiesz – mówi Haven, zrzucając okruszki ciastka z 

czerwonej aksamitnej spódnicy, a wzrok koncentrując na Romanie. 

- Proszę. Widzieliśmy to już milion razy. Każdy nowy dzieciak z 

najmniejszym   potencjałem   fajności   kończy   w   pewnym   momencie 

przy tamtym stole. Tylko naprawdę fajni nigdy nie zostają tam długo 

– bo naprawdę fajni kończą tutaj. – Śmieje się, naciskając na żółty stół 

ze szklanego włókna czubkami jasnoróżowych paznokci. 

- Nie ja – mówię chętna do odciągnięcia rozmowy od Romana 

wiedząc, że jestem tutaj jedyną osobą, która jest szczęśliwa widząc, że 

opuścił nad dla znacznie fajniejszej paczki. – Byłam tu od pierwszego 

dnia – przypominam im. 

background image

- Tak, nie ma co gadać. – Śmieje się Miles. – Choć odnoszę się 

do Damena. Pamiętasz jak został wciągnięty przez drugą stronę przez 

jakiś czas? Ale w końcu się opamiętał i znalazł drogę powrotną, tak 

jak zrobi Roman. 

Patrzę w dół na mój napój, okręcając butelkę w dłoni. Bo choć 

wiem, że Damen nigdy nie był szczery w krótkim flirtowaniu z Stacie, 

że zrobił to tylko dlatego aby dostać się do mnie, aby sprawdzić czy 

mi zależało, obrazy ich dwójki stojących tak blisko siebie na zawsze 

pozostały w moim umyśle. 

- Tak, zrobiłam tak – mówi Damen ściskając moją rękę i całuje 

mnie w policzek

* - ang. Preffering the weight of Mr. Munoz's pen etrating stare and  

his   conflicted   thoughts   about   me   (my   good   grades   versus   my  

undeniable weirdness) to dealing with Roman. – tutaj kompletnie nie  

widziałam o co chodzi. 

  wyczuwając   moje   myśli   nawet,   jeśli   nie   zawsze   może   je 

odczytać. – Z pewnością wrócił mi rozum.

-   Widzicie?   Więc   możemy   tylko   mieć   wiarę,   że   Romanowi 

także. – Miles kiwa głową. – A jeśli nie, to od początku nigdy nie był 

tak naprawdę fajny, prawda? 

background image

Haven wzrusza ramionami i przewraca oczami zlizując lukier z 

kciuka i mamrocze. – Wszystko jedno. 

- Dlaczego i tak ci tak bardzo zależy? – Miles przygląda jej się 

bacznie. – Myślałem, że byłaś zainteresowana Joshem. 

- Jestem zainteresowana Joshem – mówi unikając jego wzroku, 

gdy otrzepuje kolana z nieistniejących okruchów. 

Ale kiedy patrzę na nią i obserwuję jak jej aura miga odcieniem 

zieleni   mogę   powiedzieć,   że   to   nie   prawda.   Zauroczyła   się   i   to 

wszystko. A jeśli Roman także się zauroczył, to wtedy adios Josh, 

witaj nowy straszny facecie.

Rozpakowałam   swoje   drugie   śniadanie   udając   że   niby   nadal 

jestem zainteresowana żywnością, kiedy słyszę.

- Ej, kolego, kiedy jest premiera? 

- Kurtynę podnoszą o ósmej. Dlaczego? Idziesz? – pyta Miles ze 

świecącymi oczami jego aura świeci w taki sposób, który sprawia że 

jest dość oczywiste, że ma nadzieję, że tak.

- Nie można tego przegapić – mówi Roman zajmując miejsce 

obok   Haven   i   pacnął   ją   w   ramię   w   bardzo   fałszywy   sposób. 

Oczywiście zdawał sobie sprawę z wpływu jaki wywołuje i nie bał się 

go wykorzystywać. 

- Więc jakie było życie wśród elity? To było wszystko o czym 

marzyłeś? – ona pyta takim głosem, że jeśli nie zobaczyłabym jej aury 

mogłabym pomyśleć, że flirtuje. Ale wiem, że jest poważna, bo aury 

nie kłamią. 

background image

Roman sięga do niej, delikatnie odsuwając grzywkę z jej twarzy. 

Gestem   tak   intymnym   sprawił,   że   jej   policzki   miały   kolor 

jasnoróżowy. – Co, teraz? – mówi, zapatrzony w nią. 

- Wiesz, stół A? Gdzie siedziałeś? – Ona mruczy starając się 

zachować spokój pod jego urokiem.

- Lunch jest systemem kastowym – mówi Miles przerywając ich 

czar i odpychając swój na wpół zjedzony jogurt na bok. – Tak samo 

jest w każdej szkole. Każdy dzieli się na kliki w celu uniemożliwieniu 

dostania się do nich innym osobom z zewnątrz. Nic nie mogą na to 

poradzić   po   prostu   to   robią.   A   ci   ludzie   z   którymi   byłeś?   Są   na 

szczycie kliki, która, w licealnym systemie kastowym robi ich Regułą. 

W przeciwieństwie do ludzi z którymi teraz siedzisz… - Wskazuje na 

siebie. – Którzy są nazywani Niedotykalnymi. 

- Nieprawda! – mówi Roman odsuwając się od Haven i otwiera 

swoją wodę sodową. – Kompletne bzdury. Nie kupuję tego.

-  To   nie   ma   znaczenia.   To   jest   nadal  rzeczywistość.   –   Miles 

wzrusza ramionami patrząc tęsknie na stół A. Bo mimo tego, że on 

trwa bez końca przy tym, że nasz stół jest naprawdę fajny to prawda 

jest taka, że jest boleśnie świadom tego, że w oczach uczniów Bay 

View, nic nie jest w nim fajnego.  

-   Może   to   twoja   rzeczywistość,   ale   nie   moja.   Nie   robię 

segregacji, kolego. Lubię wolne i otwarte społeczeństwo, włóczyć się 

i   odkrywać   wszystkie   swoje   opcje.   –   Potem   patrząc   na   Damena, 

mówi. – Co z tobą? Wierzysz w to wszystko?

background image

Ale Damen wzrusza tylko ramionami i nadal na mnie patrzy. Nie 

obchodziła   go   lista   A   i   lista   B,   kto   jest   fajny,   a   kto   nie.   Byłam 

jedynym powodem dla którego zaczął naukę w tej szkole i jestem 

jedynym powodem dla którego w niej został. 

- Cóż, miło jest mieć marzenia. – Haven wzdycha, sprawdzając 

swoje krótkie  czarne paznokcie. – Ale byłoby jeszcze milej gdyby 

istniała możliwość, że się spełnią. 

-   Ale   jesteś   w   błędzie,   kochanie.   To   wszystko   nie   jest 

marzeniem. – Roman uśmiecha się w taki sposób, że jej aura światła 

jest lśniąco jasnoróżowa. – Sprawię, że to się stanie. Zobaczysz. 

- Co z tego? Fantazjujesz o sobie jako Che Guevara z Bay View 

High? – Mój głos zawierał jad i nie przejmowałam się aby go ukryć. 

Choć   szczerze   mówiąc   jestem   bardziej   zaskoczona   moim 

wykorzystaniem słowa fantazjowanie niż tonem głosu. To znaczy od 

kiedy ja tak mówię? Ale gdy spojrzałam na Romana i zobaczyłam 

wyrazistą, przytłaczającą, żółto-pomarańczową aurę, wiem że na mnie 

też ma wpływ. 

-   Raczej   fantazjuję.   –   Uśmiecha   się   swoim   powolnym 

uśmiechem, jego oczy wpatrują się we mnie tak głęboko, że czuję się 

jakbym była naga – jakby widział wszystko, wiedział wszystko i nie 

można  było tego nigdzie ukryć. – Po prostu  pomyśl o mnie  jak o 

rewolucji, ponieważ do końca przyszłego tygodnia system kastowy na 

lunchu dobiegnie końca. Dobrowolnie złamiemy te bariery, złączymy 

wszystkie stoły razem i zrobimy przyjęcie!

background image

-   To   jest   to,   co   przewidujesz?   –   zwężam   oczy   starając   się 

odwrócić całą jego energię.

Ale   on   po   prostu   się   śmieje,   nawet   trochę   nie   urażony.   Ten 

śmiech na zewnątrz tak ciepły, angażujący i wszechogarniający – nikt 

nie   domyślał   się   jego   podtekstu   –   strasznej   krawędź   cienia 

złośliwości,   ledwie   ukrytego   zagrożenia   przeznaczonego   wyłącznie 

dla mnie. 

- Uwierzę, kiedy to zobaczę – mówi Haven ocierając czerwone 

okruchy z ust. 

- Widząc to uwierzysz – mówi Roman wpatrując się wprost w 

moje oczy. 

- Więc co sądzisz o tym wszystkim? – pytam, tuż po dzwonku, 

gdy Roman, Haven i Miles poszli do klasy, a ja i Damen zostaliśmy w 

tyle. 

- O czym wszystkim? – pyta zatrzymując mnie.

- O Romanie. I tych wszystkich jego bzdurach o rewolucji na 

lunchu?   –   mówię,   rozpaczliwie   weryfikując   to,   że   nie   jestem 

zazdrosna, zaborcza lub szalona – to Roman jest naprawdę straszny – i 

że to nie ma nic wspólnego ze mną.

Ale   Damen   wzrusza   tylko   ramionami.   –   Jeśli   nie   masz   nic 

przeciwko, raczej nie chciałbym skupiać się teraz na Romanie. Jestem 

znacznie bardziej zainteresowany tobą.

Przyciąga mnie  do siebie, obdarzając mnie długim, głębokim, 

kradnącym oddech pocałunkiem. I mimo tego, że stoimy na środku 

dziedzińca szkoły to tak jakby wszystko wokół nas przestało istnieć. 

background image

Podobnie jak cały świat skurczył się do tego jedynego punktu. A gdy 

się od niego odrywam, jestem tak naładowana, tak rozgrzana i brak mi 

powietrza, że ledwo mogę mówić.

- Spóźnimy się – zarządzam w końcu biorąc go za rękę i ciągnąc 

w kierunku klasy. 

Ale on jest silniejszy niż ja, więc po prostu stoi w miejscu. – Tak 

sobie myślałem… co ty na to, żebyśmy to pominęli? – szepcze, usta 

mając na mojej skroni, policzku a potem uchu. – Wiesz, po prostu 

urwiemy   się   na   resztę   dnia   –   ponieważ   istnieje   tak   wiele   innych, 

lepszych miejsc gdzie możemy być. 

Patrzę  na niego  niemal  poddając się  jego magnetyzmowi,   ale 

potrząsam głową i ciągnę go. Wiem, że skończył szkołę setki lat temu, 

a teraz uważa to wszystko za raczej nudne. I mimo tego, że także 

najczęściej uważam to za nudne, ponieważ po poznaniu wszystkich 

tych   rzeczy,   których   próbują   nauczyć   to   robi   się   naprawdę 

pozbawione sensu, to jednak nadal jedna z nielicznych rzeczy w moim 

życiu przez którą czuję się dość normalna. A od czasu wypadku, kiedy 

zdałam sobie sprawę że nigdy nie będę już normalna,  cóż, to tym 

bardziej było dla mnie nagrodą.

- Myślałam, że powiedziałeś, że musimy utrzymać za wszelką 

cenę normalną fasadę* - mówię ciągnąc go za sobą, kiedy niechętnie 

pozostaje   w   tyle.   –   Nie   uczestniczenie   w   lekcji   i   udawanie 

zainteresowania częścią tej fasady? 

- Ale co może być bardziej normalne niż dwójka hormonalnych 

nastolatków,   opuszczająca   szkołę   i   rozpoczynająca   wcześniej 

background image

weekend?   –   Uśmiecha   się,   ciepło   jego   pięknych,   ciemnych   oczu 

prawie mnie skusiło. 

Ale   znowu   potrząsam   głową   i   konsekwentnie,   ściskając   go 

mocniej za rękę ciągnę w kierunku klasy. 

* - Façade – to chyba fasada. :P

  

dziewiąty

Ponieważ jesteśmy przed nocą którą mamy spędzić razem, Damen nie 

jedzie ze mną do mojego domu. Zamiast tego dajemy sobie krótki 

pocałunek, i ruszam na podbój centrum handlowego.

Chcę kupić coś na dzisiejszy wieczór - coś w czym pójdę na występ

Milesa,   i   coś   na   moją   dzisiejszą   randkę   -   coś   nowego,   w   czym 

mogłabym zadebiutować. Ale po sprawdzeniu godziny na zegarku i 

zauważeniu iż nie mam tyle czasu ile myślałam, zastanawiam się czy 

mam   już   wszystko   na   nasze   spotkanko   z   Damenem.   Zmierzam   na 

parking i zastanawiam się czy udałoby  mi się znaleźć Haven. Tak 

naprawdę   ostatnio   oddaliłyśmy   się   do   siebie,   po   tej   całej   aferze   z 

Driną i po tym jak spotkała Josha, mniej gadamy  w szkole i wgl. 

Mimo tego, że udało mi się ją odwieść od tych jej grup wsparcia. 

Teraz   jej   rytuał   po   szkole   to   zwiedzanie   ulic   i   zaułków   a   później 

background image

obżeranie się ciasteczkami, co jak by trochę wpędza ją w uzależnienie. 

I mimo tego że nie widujemy się zbyt często to wydaje się szczęśliwa. 

I cieszę się że w końcu znalazła sobie kogoś kto nie tylko ją lubi ale 

jest też dla niej po prostu dobry. Ale ostatnio mi jej zaczyna brakować 

i myślę, że trochę czasu spędzonego razem dobrze na zrobi.

Pojechałam do niej, a tam co widzę? Ją i Romana opierających się o 

jego czerwony, sportowy samochód vintage, obserwuje ich i widzę jak 

Haven chwyta go za rękę i śmieje się z czegoś co on powiedział. A jej 

czarne obcisłe dżinsy, czarny skurczony sweter, i celowo niechlujnie 

ufarbowane   czarne   włosy   z   czerwonymi   pasemkami   tak   świetnie 

kontrastują   z   jej   różową   aurą   która   się   rozwija   dopóki   dopóty   nie 

pochłonie ich obojga. I śmiem twierdzić ze będzie tak jak iż Josh

niedługo zostanie wymieniony. I choć jestem zdecydowana zatrzymać 

się to Roman ogląda się przez ramię i patrzy akurat w mym kierunku i 

patrzy na mnie takim wzrokiem... Takim natarczywym nieznośnym 

-że łamie swoje postanowienie i ruszam dalej.

Bo pomimo, że moi przyjaciele lubią go i wszyscy myślą że jest taki 

cool, i nawet że lista A się z nimi zgadza, a nawet po mimo tego że 

Damen nie odczuwa najmniejszego strachu - nie lubię go.

Nawet jeśli nie mam podstaw aby mieć takie uczucia w stosunku do 

niego, to faktem jest to: Ten nowy facet naprawdę przyprawia mnie o

dreszcze.

Ponieważ jest gorąco, to udaje się do krytego centrum chanowego 

Mall of South Coast Plaza w przeciwieństwie do reszty ludzi którzy 

prawdopodobnie udadzą się do centrum na zewnątrz Fashion Island.

background image

Ale ja nie  jestem z  tond.  Jestem Oreganką.  Co  oznacza ze  jestem 

przyzwyczajona do mojej pogody wiosną. Nie jest gorąco, niebo jest 

zachmurzone, a także jest mnóstwo błota. Jak prawdziwa wiosna. Nie 

taka gorąca, dziwna nienaturalna, jakby wiosna chciało się przekazać 

już lato. I z tego co słyszałam jeszcze się pogorszy. Dlatego coraz 

bardziej   brakuje   mi   domu.   Normalnie   unikam   takich   miejsc 

przepełnienie światła i hałas, a co ważniejsze energii tłumu, co stawia 

mnie na krawędzi psychicznego załamania nerwowego. I bez Damena 

przy moim boku który robi za moją tarczę, wracam więc mając przy

swym boku iPoda.

Choć muszę założyć (znowu) kaptur i okulary w celu zagłuszenia 

hałasu jak dawniej. Skończyłam z byciem dziwaczką. Zamiast tego

skupiam   moją   uwagę   na   tym   co   słuszne   i   blokuje   (staram   się) 

wszystko   perfekcyjnie,   tak   jak   Damen   nauczył  mnie   to   robić.   Ale 

teraz wkładam słuchawki do uszu i podkręcam muzykę na full, co

pozwala   na   zagłuszenie   tego   wszystkiego   (   wszystko   by   było 

normalne gdybym nie widziała przed sobą kolorowych aur). I patrzę

prosto na Victoria's Secret, ruszam prosto do celu, aby kupić coś na 

niegrzeczną nocną akcje, jestem tak skupiona na swojej misji że nie 

zauważam w środku Stacii i Honor.

- OOOO... Mój...  Boże! - Śpiewa Stacia zbliżając się do mnie - No 

nie, to nie może dziać się naprawdę. Zwraca uwagę na to co trzymam

w ręce. Bierze mi z ręki moją bieliznę  idealnie wypielęgnowanymi 

paznokciami i przegląda to na co patrzyłam. I mimo że widząc jej 

twarz i głupi wyraz na twarzy, i głupie myśli to czuje się strasznie

background image

głupio.

Odkładam powrotem to na półkę i wkładam do moich uszu słuchawki 

udając   jak   gdyby   nigdy   nic   się   nie   zdarzyło,   idę   w   kierunku 

kompletów bardziej bawełnianych, coś w moim stylu.

Ale   jak   zaczynam   przeglądać   kilka   ognisto   różowych   kupletów   w 

paski, zdaję sobie sprawę że to nie ta okazja i Damen chciałby cos 

bardziej   pikantnego.   Coś   co   ma   o   wiele   więcej   koronek   a   mniej 

bawełny.   Coś   co   rzeczywiście   można   uznać  za   sexy.  I   nawet   nie 

patrząc wiem że Stacia i jej wierny towarzysz mnie śledzą.

- Oj, patrz Honor. Dziwaczka nie może się zdecydować czy wybrać 

między włochatym a słodkim - Stacia potrząsa głową i uśmiecha się

do mnie pogardliwie.

- Zaufaj mi, na pewno weźmie włochate. Jest o wiele ładniejsze. Poza

tym z tego co pamiętam Damen, jest za duży na słodkie. - No i brawo.

Mój żołądek został zamrożony, zacisnął się w nieuzasadnionej obawie 

zazdrości dzięki czemu czuje w gardle kulkę. Ale tylko na chwilkę, 

znowu myślę racjonalnie. Poza tym wiem wszystko co było między 

nim, a ja jestem szczęśliwa bo on nie wiedział czy ona nosiła słodkie 

czy włochate. Głównie dlatego że między nimi nic nie było. Damen

tylko udawał że jest nią zainteresowany, tylko dlatego aby zbliżyć się do 

mnie. Ale myśl o tym wszystkim sprawia że jestem trochę

przewrażliwiona. - No weź, chodźmy. Ona nie słyszy. - Honor mówi,

szarpiąc ją za ramie i zerkając to na Stacię to na mnie. Ale Stacia stoi 

tam sztywno nie dając za wygraną. - Och słyszy mnie bardzo dobrze. - 

mówi a uśmiech igra na jej ustach. - Nie daj się zmylić Spodem i 

background image

słuchawkami   w   uszach.   Ona   może   słyszeć   wszystko   co   powiem   a 

nawet co pomyślę. Ponieważ Ever nie jest zwykłą dziwaczką, ona jest

również czarownicą.

Odwracam się i idę do alejki aby pooglądać biustonosze push-up i 

gorsety mówiąc sobie: Ignoruj ją. Ignoruj ją. Wystarczy się skupić na

zakupach i iść do hotelu.

Ale zamiast iść sobie gdzieś Stacia łapie mnie za rękę i ciągnie do 

siebie mówiąc: - No nie bądź nieśmiała. Pokaż jej. Pokaż Honor jaką

świruską jesteś!

Jej   oczy   patrzą   na   mnie,   wysyła   mi   powodzi   niepokojącej   energii 

dosłownie ta energii przepływa przeze mnie. Ściska mnie za rękę tak 

mocno  kciukiem...  Wiem,  że ona próbuje na mnie  przynęty, chcąc 

zobaczyć czy znowu strącę kontrole tak jak wtedy na korytarzu w 

szkole. Tylko że tym razem - nie ma pojęcia do czego jestem zdolna.

Honor   zaczyna   się   denerwować,   stojąc   obok   niej   czekając   mówi:   Chodź, 

Stacia. Chodźmy. Tu jest strasznie nudno.

Ale Stacia ignoruje ją i chwyta mnie tak mocno, że jej paznokcie 

wbijają się mi w skórę. Szepcze: - No dalej. Powiedz jej co widzisz!

Zamykam   oczy,   mój   żołądek   się   kurczy,   Gd   moją   głowę   wypełnią 

obrazy   które   widziałam   wcześniej:   Stacia   wyraźnie   zarysowana   i 

stąpająca odważnie na szczyt popularności. Nie zważając na nic.

Wszyscy się jej boją. Z wyjątkiem Honor, a zwłaszcza Honor, dzięki

której wszyscy boją się być mało popularni więc nie robią nic aby to 

przerwać...   Mogłabym   jej   powiedzieć,   jak   naprawdę   straszną 

przyjaciółką jest Stacia, ale wiem jak by się źle z tym poczuła.

Biustonosze, stringi, wieszaki, uchwyty wszystko to upada na ziemie a ja na tym 

background image

Mogłabym strzasnąć rękę Stacii z mojego ramienia i żucic nią samą

tak mocno że leciałaby prosto na szybę, później poleciałaby na tablice

ogłoszeń...

Tylko że nie mogę. Ostatni raz pozwoliłam sobie na w szkole, kiedy 

powiedziałam jej wszystkie straszne rzeczy które wiem o niej. To był 

ogromny błąd, ale teraz mam ten luksus że mogę podjąć racjonalnie 

decyzje.   Mam   tak   wiele   do   ukrycia   nie   mogłabym   tego   zrobić, 

straszne   tajemnice   które   nie   należą   tylko   do   mnie   ale   do   Damena 

także.  Stacia  śmieje  się  widząc  determinacje  na  mojej twarzy. Ale 

zachowuje spokój. Przypominając sobie że bycie słabą jest porządku 

ale poddawanie się słabości w zupełności nie. Przybieram na twarz 

„maskę"   chcąc   wyglądać   normalnie.   Daje   jej   złudzenie   że   jest 

silniejsza ode mnie. Widzę Honor przewracającą oczyma i chcącą jak

najszybciej z tam tond odejść. A ja mam zamiar sobie iść, więc 

przypadkowo odpycham Stacię, ale zamiast lekko ją odepchnąć robie 

coś strasznego przewracam się na suszarkę do bielizny a ona upada na

podłogę.

Biustonosze, stringi, wieszaki, uchwyty wszystko to upada na ziemie a ja na tym 

wszystkim jako wisienka na stosie.

- O mój boże! - Stacia wrzeszczy, chwytając się wyciągniętej dłoni 

Honor, gdy stanęła już na nogi śmieje się ze mnie, - Jesteś kompletną

świruską.   -   wyciąga   aparat   i   filmuje   wszystko,   z   dokładnością   z 

przybliżeniem. A na tym wszystkim ja mająca na głowie czerwony 

koronkowy pas. - Lepiej się otrzep, podnieś i to wszystko posprzątaj! - 

zezuję mnie wzrokiem, dostosowując kąt parzenia do mnie. - Wiesz 

background image

co mówią: Zepsułaś musisz kupić!~- depta niby to przypadkowo po 

mojej   stopie.   A   później   odchodzą   w   pośpiechu   w   momencie   gdy 

sprzedawca przybywa. Stacia jeszcze zatrzymuje się na chwile i mówi 

patrząc na mnie: - Obserwuje cię. Tak jak nigdy. Uwierz mi, jeszcze z 

tobą nie skończyłam. - rzuca przed ucieczką.

Dziesiąty

Wyczuwam moment, kiedy Damen skręca w moją ulicę, biegnę 

do lustra (znowu) i niespokojnie oglądam ubranie, upewniając się, że 

wszystko jest tam, gdzie powinno być – sukienka, biustonosz, nowa 

bielizna – i mam nadzieję, że to wszystko pozostanie na miejscu (no, 

przynajmniej dopóki nie nadejdzie czas tego zdjęcia). 

Po   tym   jak   sprzedawczyni   Victoria   Secret   i   ja   uprzątnęłyśmy 

bałagan, pomogła mi wybrać ten naprawdę ładny pasujący stanik i 

komplet majtek  wykonanych z bawełny, nie żenująco seksownych, 

nieodkrywających   ani   niezakrywających   dużo,   ale   myślę,   że   o   to 

chodzi. Potem poszłam do Nordstorm, gdzie kupiłam ładną zieloną 

sukienkę i do tego pasek. I w drodze do domu zatrzymałam się na 

szybkie manicure/pedicure, co było czymś, czego nie robiłam od, cóż, 

od wypadku, który okradł mnie z mojego starego życia na zawsze – 

kiedy byłam popularna i dziewczęca jak Stacia. 

Tylko, że ja nigdy nie byłam naprawdę jak Stacia.

background image

Mam na myśli, że może byłam popularna i byłam cheerlederką, 

ale nigdy nie byłam suką. 

-  O  czym  myślisz?   – pyta Damen,   który   wpuścił  sam siebie   i 

wchodzi do mojego pokoju, gdy Sabine nie ma w domu. 

Wpatruję się w niego, patrząc jak opiera się o drzwi i uśmiecha. 

Widząc   jego   ciemne   dżinsy,   ciemną   koszulę,   ciemną   marynarkę   i 

czarne buty motocyklowe, które zawsze nosi, czuję jak moje serce bije 

dwa razy szybciej.      

- Myślałam o ostatnich czterystu latach – mówię, kuląc się, gdy 

jego oczy stają się ciemne i zmartwione.

- Ale nie w sposób, jaki myślisz – dodaję, chętna do zapewnienia 

go, że nie badałam jego przeszłości jeszcze raz. 

- Myślałam o wszystkich naszych życiach i jak my nigdy… um… 

- podnosi brew, kiedy uśmiech gra na jego ustach.

- Myślę, że jestem zadowolona, że te czterysta lat jest za nami – 

mamroczę, patrząc jak rusza do mnie, obejmuje ramionami moją talię 

i przyciąga mnie mocno do klatki piersiowej. Moje oczy muskają jego 

twarz, ciemne  oczy, gładką skórę,  jego zniewalające wargi, chłoną 

całego jego.

- Ja też jestem zadowolony – mówi, jego oczy drażnią moje. – 

Nie,   odwołuję   tą   myśl,   bo   prawda   jest   taka,   że   jestem   więcej   niż 

zadowolony. Rzeczywiście – jestem zachwycony. – Uśmiecha się, ale 

po  chwili   łączy   brwi,   mówiąc.   –   Nie,  to   wciąż   tego   nie  wyjaśnia. 

Myślę, że potrzebujemy nowego słowa. – Śmieje się, zniżając usta do 

mojego   ucha,   szepcząc.   –   Jesteś   dziś   wieczorem   piękniejsza   niż 

background image

kiedykolwiek byłaś. I chcę by wszystko było doskonałe. Chcę, żeby to 

wszystko było tym, co sobie wymarzyłaś. Tylko mam nadzieję, że cię 

nie rozczaruję. 

Odrywam się, aby popatrzeć na jego twarz, zastanawiając się, jak 

mógłby nawet pomyśleć coś takiego, gdy przez ten cały czas, to ja się 

martwiłam, że go rozczaruję.

Kładzie   palec   pod   moją   brodę,   podnosząc   moją   twarz   na 

spotkanie jego ust. Oddaję mu pocałunek z takim zapałem, że odrywa 

się i mówi. – Może powinniśmy pojechać prosto do Montage?

- Dobrze – mruczę, swoimi wargami szukając jego. Żałuję żartu, 

gdy odsuwa się i widzę, jaką on ma nadzieję.

- Tylko, że nie możemy. Miles mnie zabije, jeśli opuszczę jego 

debiut. – Uśmiecham się, czekając aż on też się uśmiechnie.

Ale nie. A kiedy  patrzy  na mnie  z poważną twarzą,  wiem,  że 

zabłąkałam   się   zbyt   blisko   prawdy.   Wszystkie   moje   życia   zawsze 

kończyły  na tej  nocy  –  nocy, w której  mieliśmy   zaplanowane być 

razem. I chociaż nie pamiętam szczegółów, on najwyraźniej tak. 

Ale potem równie szybko powracają jego kolory i bierze mnie za 

rękę,  mówiąc.  –  Cóż,  szczęście  dla   nas,  że  jesteś  teraz   całkowicie 

żywa, więc nie ma nic, co może nas rozdzielić. 

Pierwszą rzecz, jaką widzę, gdy kierujemy się do naszych miejsc 

jest   to,   że   Haven   siedzi   obok   Romana.   Biorąc   pełną   korzyść   z 

nieobecności Josha, przyciskała swoje ramię do jego i przekrzywiała 

background image

głowę w taki sposób, żeby wpatrywać się w niego z uwielbieniem i 

uśmiechać się na wszystko, co mówi. I drugą rzecz, którą zauważam 

jest   to,   że   moje   miejsce   również   jest   obok   Romana.   Tylko,   że   w 

przeciwieństwie do Haven, nie jestem wcale zachwycona. A ponieważ 

Damen   chce   już   zająć   swoje   miejsce,   nie   chcę   robić   wielkiego 

widowiska   z   ich   zmienianiem,   więc   niechętnie   siadam   w   swoim. 

Czuję inwazyjne pchnięcie energii Romana, kiedy jego oczy wpatrują 

się w moje – jego uwaga tak skupiła się na mnie, że nie mogę nic na 

poradzić wiercenie się.

Rozglądając   się   po   w   większości   pełnym   teatrze,   staram   się 

odgonić   moje   myśli   od   Romana   i   czuję   ulgę,   gdy   widzę   Josha   w 

przejściu,   ubranego   w   jego   zwykłe   czarne   dżinsy,   pas   wybijany 

ćwiekami, śnieżnobiałą koszulę i chudy krawat w kratę, ramiona miał 

obładowane   słodyczami   i   butelkami   wody,   gdy   jego   chmielowo-

czarne włosy wpadały mu do oczu. Nie mogę się powstrzymać od 

odetchnięcia z ulgą, widząc jak on i Haven doskonale do siebie pasują 

i   jestem   zachwycona,   że   nie   został   zastąpiony.   –   Wody?   –   pyta, 

opadając na miejsce po drugiej stronie Haven i podając dwie butelki w 

moją stronę. Biorę jedną dla siebie i próbuję podać drugą Damenowi, 

ale on tylko potrząsa głową i popija swój czerwony napój. 

-   Co   to   jest?   –   pyta   Roman,   opierając   się   o   mnie   i   skinął   w 

kierunku   butelki,   jego   niepożądane   dotknięcie   wysłało   chłód   przez 

moją   skórę.   –   Ssiesz   to   coś   jakby   było   alkoholem.   W   takim 

przypadku, podziel się tym, kolego. Nie zostawiaj nas na lodzie. – 

Śmieje się, wyciągając rękę i poruszając palcami, spoglądając na nas z 

background image

wyzwaniem   w   oczach.   I   gdy   chcę   to   przerwać,   obawiając   się,   że 

Damen   będzie   taki   miły   i   zgodzi   się   dać   spróbować   Romanowi, 

kurtyna rozsunęła się i zaczęła się muzyka. I chociaż Roman odchylił 

się na swoje miejsce, jego spojrzenie ani razu nie oderwało się ode 

mnie. 

Miles   był   niesamowity.   Tak   niesamowity,   że   co   jakiś   czas 

znajdowałam się w rzeczywistości, by skupić się na wierszach, które 

mówił i lirykach, które śpiewał, podczas gdy reszta mojego umysłu 

była pochłonięta faktem, że mam stracić swoje dziewictwo – po raz 

pierwszy – przez czterysta lat. 

Mam na myśli, że to jest tak niesamowite, że ze wszystkich tych 

inkarnacji, ze wszystkich razy, kiedy się spotkaliśmy i zakochaliśmy, 

nigdy   nie   udało   nam   się   przypieczętować   związku.   Ale   dziś 

wieczorem, wszystko się zmieni. 

Każda rzecz się zmieni.

Dziś wieczorem pogrzebiemy przeszłość i ruszymy w kierunku 

przyszłości naszej wiecznej miłości.

Gdy kurtyna w końcu opadła, wszyscy wstajemy i zmierzamy za 

kulisy.  Ale   kiedy   dochodzimy   do   tylnych  drzwi,   odwracam  się   do 

Damena   i   mówię.   –   Cholera!   Zapomnieliśmy   wstąpić   do   sklepu   i 

odebrać kwiaty dla Milesa.

Ale Damen tylko się uśmiecha. Potrząsa głową i mówi. – O czym 

ty mówisz? Mamy wszystkie kwiaty, jakie tu potrzebujemy. 

background image

Mrużę oczy, zastanawiając się, o co mu chodzi, ponieważ zgodnie 

z moimi oczami on ma tak samo puste ręce jak ja.

-   O   czym   ty   mówisz?   –   szepczę,   czując   cudowne   ciepło 

przepływające przeze mnie, gdy kładzie rękę na moim ramieniu.

- Ever – mówi z rozbawionym wyrazem twarzy. – Te kwiaty już 

istnieją na poziomie kwantowym. Jeśli chcesz mieć do nich dostęp na 

poziomie fizycznym, wszystko, co musisz zrobić, to manifestować je, 

jak cię nauczyłem. 

Rozglądam się dookoła, upewniając się, że nikt nie podsłuchuje 

naszej dziwnej rozmowy i czuję zakłopotanie, gdy przyznaję, że nie 

umiem. – Nie wiem jak – mówię, chcąc by to on zrobił piaskowego 

kwiatka. To naprawdę nie jest czas na lekcję.

Ale Damen tego nie kupił. – Oczywiście, że umiesz. Niczego cię 

nie nauczyłem?

Zaciskam usta i wpatruję się w podłogę, ponieważ prawda jest 

taka, że próbował nauczyć mnie wiele. Ale jestem okropnym uczniem 

i  leniuchowałam  się   tak   bardzo,   że   lepiej   by   było  dla   nas  obojga, 

gdyby to on manifestował kwiaty.

- Ty to zrób – mówię, wzdrygając się na rozczarowanie, które 

odmieniło   jego   twarz.   –   Jesteś   znacznie   szybszy   niż   ja.   Jeśli   ja 

spróbuję to zrobić, to zmieni się w wielką scenę, ludzie zauważą a 

potem będziemy zmuszeni do wyjaśnienia…

Kręci głową, nie chcąc być powstrzymany przez moje słowa. – 

Jak chcesz kiedykolwiek się czegoś nauczyć, jeśli zawsze liczysz na 

mnie?

background image

Wzdycham wiedząc, że ma rację, jednak nie chcę tracić cennego 

czasu na manifestowanie bukietu róż który może pojawić się lub nie. 

Wszystko, czego chcę, to dać kwiaty do rąk Milesa, powiedzieć mu 

brawo   i   wyruszyć,   do   Montage   i   reszty   naszych   planów.   I   przed 

chwilą wydawało się, że on też tego chce. Ale teraz, jak dla mnie, stał 

się poważnym profesorem i szczerze mówiąc to nawet niszczy nastrój. 

Robię głęboki wdech i uśmiecham się słodko, palcem gryzmoląc po 

krawędzi jego klapie marynarki i mówię. – Masz całkowitą rację. I 

poprawię się, obiecuję. Ale myślałam, że może tylko ten jeden raz 

mógłbyś to  zrobić,  bo  jesteś  dużo szybszy  ode  mnie…  -  Głaszczę 

miejsce   pod   jego   uchem,   wiedząc,   że   jest   blisko   poddania   się.   – 

Chodzi mi o to, że im szybciej będziemy mieć bukiet, tym szybciej 

będziemy   mogli   wyjść,   a   potem…   -   I   nawet   nie   skończyłam,   bo 

zamknął już oczy i wyciągnął rękę przed siebie jak gdyby chwytając 

pęk  kwitnących  kwiatów,   gdy   rozglądam  się   wszędzie,   upewniając 

się,   że  nikt   nie   patrzy,  mając   nadzieję,   że  to   szybko   pójdzie.   Gdy 

jednak patrzę jeszcze raz na Damena, zaczynam wpadać w panikę. 

Ponieważ nie tylko jego ręka jest nadal pusta, ale stróżka potu spływa 

po jego policzku, drugi raz w ciągu dwóch dni.

Co nie wydawałoby się aż tak dziwne oprócz faktu, że Damen się 

nie poci. Tak jak nigdy nie jest chory, nigdy nie ma wolnych dni i 

nigdy   się   nie   poci.   Niezależnie   od   temperatury   na   zewnątrz,   bez 

względu na zadanie pod ręką, on zawsze pozostaje chłodny, spokojny 

i jest całkowicie w stanie załatwić to, co jest przed nim.

background image

Do wczoraj, gdy nie udało mu się uzyskać dostępu do portalu. I 

teraz, gdy nie udaje mu się manifestować prostego bukietu dla Milesa. 

A   kiedy   dotykam   jego   ramienia   i   pytam   czy   wszystko   w 

porządku,   dostaję   tylko   niewielką   strużkę   zwykłego   mrowienia   i 

gorąca. – Oczywiście, wszystko ze mną w porządku. – mruży oczy, 

podnosząc   powieki   wystarczająco,   aby   na   mnie   popatrzeć,   przed 

zamknięciem ich mocno jeszcze raz. I chociaż nasz kontakt wzrokowy 

był krótki, to, co spostrzegłam w jego oczach sprawiło, że poczułam 

się   zimno   i   słabo.   Nie   były   to   ciepłe,   kochające   oczy,  do   których 

przywykłam.   Te   oczy   były   zimne,   dalekie,   odległe   –   takie,   jakie 

spostrzegłam już wcześniej w tym tygodniu. Patrzę jak się skupia, 

jego czoło się marszczy, górna warga jest zroszona potem, jak zależy 

mu   na   tym,   aby   to   skończyć,   żebyśmy   mogli   przejść   do   naszej 

doskonałej nocy. I nie chcąc by to się ciągnęło dalej albo powtórzyło 

któregoś dnia, gdy nie udałoby mu się sprawić, że portal się pojawi, 

staję   obok   niego   i   też   zamykam   oczy.   Dostrzegam   piękny   bukiet 

dwóch   tuzinów   czerwonych   róż   trzymanych   w   jego   ręce, 

wdychającego ich odurzającego zapachu, podczas dotykania miękkich 

płatków znajdujących się nad długimi kolczastymi łodygami…

- Au! – Damen potrząsa głową i podnosi palec do ust, chociaż 

rana została wyleczona już dużo wcześniej. – Zapomniałem zrobić 

wazon – mówi, najwyraźniej przekonany, że zrobił kwiaty sam i mam 

zamiar trzymać je w ten sposób.

-   Pozwól   mi   to   zrobić   –   mówię,   w   celu   sprawienia   mu 

przyjemności.

background image

- Masz całkowitą rację, potrzebuję praktyki – dodaję, zamykając 

oczy   i   przewidując   jeden   z   jadalni   w   domu,   jeden   ze 

skomplikowanymi wzorami zawijasów i ze świecącym aspektem. 

-   Kryształ   Waterforda*?   –   Śmieje   się.   –   Jak   dużo   chcesz,   by 

myślał, że wydaliśmy na tą rzecz? [ *- sklep z kryształami, porcelaną, 

lampami itp. – przyp.tłum. ]

Też się śmieje, z ulgą, że wszystkie dziwactwa się skończyły i on 

znowu żartuje. Wkłada mi wazon do rąk, mówiąc. – Proszę. Dajesz to 

Milesowi, kiedy ja biorę auto i obracam. 

- Jesteś pewien? – pytam, zauważając jak jego skóra wokół oczu 

jest napięta i blada, a jego czoło jest wilgotne. – Bo możemy iść tam, 

powiedzieć gratulację i uciec stąd. To nie musi być nic wielkiego.

- W ten sposób unikniemy długiej kolejki samochodów i szybciej 

stąd uciekniemy. – Uśmiecha się. – Myślałem, że zależy ci, aby się 

tam dostać. 

Zależy.   Zależy   mi   tak   jak   jemu.   Ale   jestem   również 

zaniepokojona.

Zaniepokojona jego niezdolnością manifestowania, zaniepokojona 

chwilowym zimnym wyrazem jego oczu – wstrzymałam oddech, gdy 

brał łyk z butelki, przypominając sobie jak szybko zagoiła się jego 

rana, przekonywując siebie, że to jest dobry znak. 

Wiedząc, że moja troska sprawi, że będzie czuł się jeszcze gorzej, 

przeczyszczam   swoje   gardło   i   mówię.   –   Okej.   Idź   po   samochód. 

Spotkamy się w środku.

background image

Nie mogłam zignorować zaskakującego chłodu jego policzka, gdy 

go całowałam.                

Jedenasty

Przez Lime mogę dostać się za kulisy, Miles jest otoczony przez 

rodzinę i przyjaciół i wciąż ubrany w białe buty i minisukienkę Tracy 

Turnblad z jego ostatniej sceny ‘Lakieru do włosów’. 

- Brawo! Byłeś niesamowity! – mówię, wręczając mu kwiaty 

zamiast przytulić, ponieważ nie mogę ryzykować brania jakiejkolwiek 

innej energii, kiedy jestem tak nerwowa w środku, że ledwo sobie z 

tym radzę. – Naprawdę, nie miałam pojęcia, że możesz tak śpiewać.

- Tak, miałaś. – Przesunął swoją długą perukę na bok i ukrył nos 

w płatkach. – Słyszałaś mnie wiele razy jak wykonywałem karaoke w 

samochodzie. – Nie tak. – Uśmiecham się i jestem poważna. Faktem 

było,   iż   był   tak   dobry,   że   planowałam   złapać   kolejną   powtórkę 

przedstawienia, mniej nerwowego wieczoru. – A gdzie Holt? – pytam, 

już znając odpowiedź, ale po prostu próbowałam nawiązać rozmowę 

do przyjścia Damena. – Na pewno się na to przygotowałeś?

Miles marszczy brwi i kiwa głową w stronę jego taty, podczas 

gdy ja kulę się a usta mówią przepraszam. Zapomniałam, że wyszedł z 

background image

odosobnienia z przyjaciółmi, ale jeszcze nie z rodzicami. – Nie martw 

się, wszystko jest w porządku – szepcze, mrugając jego sztucznymi 

rzęsami   i   przebiegł   ręką   po   pasemku   blond   loków.   –   Miałem 

tymczasowy kryzys, ale teraz z tym koniec i wszystko jest wybaczone. 

A mówiąc o królewiczu z bajki… - Obracam się w kierunku drzwi, 

pragnąc zobaczyć jak Damen przez nie przechodzi. Moje serce bije 

bardzo mocno na samą myśl o nim – całą, cudowną, wspaniałą myśl – 

i nie robi wiele by zamaskować moje rozczarowanie, gdy orientuję 

się, że odnosił się do Haven i Josha. 

-  Co  o tym  myślisz?   – pyta, kiwając na  nich  głową. –  Mają 

zamiar to zrobić?

Patrzę jak Josh okrążył ramieniem talię Haven, zagłębiając w 

niej palce, i przyciąga ją bliżej. Ale nie ważne jak mocno się stara, to 

na nic. Pomimo faktu, że byli razem idealni, ona koncentrowała się na 

Romanie   –   odzwierciedlała   jego   sposób   stania,   sposób,   w   jaki 

odchylał głowę do tyłu, kiedy się śmiał, sposób, w jaki trzymał ręce – 

cała jej energia płynęła wprost na niego, jak gdyby Josh nie istniał. 

Ale   nawet,   jeśli   wydawała   się   głównie   jednostronna,   to   niestety 

Roman był typem, który był więcej niż skłonny do wzięcia ją na jazdę 

próbną.

Odwracam   się   do   Milesa   i   zmuszam   się   do   niedbałego 

wzruszenia ramion.

- Impreza jest u Heather – powiedział Miles.

- Wszyscy za niedługo tam idziemy. Idziecie?

background image

Wysłałam mu puste spojrzenie. Nawet nie wiedziałam, kto to 

jest.

- Grała Penny Pingleton?

Też nie wiem, kto to może być, ale wiem, że lepiej będzie to 

przyznać, więc kiwam głową.

- Nie mów mi, że migdaliliście się tak bardzo, że przegapiłaś 

całe  przedstawienie!   –  Potrząsa   swoją  głową  w  sposób,  który   daje 

jasno do zrozumienia, że tylko częściowo żartuje. 

- Nie bądź śmieszny, widziałam całość! – mówię, moja twarz 

czerwieni się tysiącami odcieniami czerwieni, i wiem, że on nigdy mi 

nie uwierzy nawet, jeśli jest to mniej więcej prawdziwe. Bo chociaż 

byliśmy   oparci   o   siebie   i   wcale   się   nie   migdaliliśmy,   nasze   ręce 

prawie się migdaliły – ze sposobem, w jaki Damen splótł swoje palce 

z   moimi   –   i   jak   nasze   myśli   się   wygłupiały   –   z   telepatycznymi 

myślami, które wysyłaliśmy sobie tam i z powrotem. Bo choć moje 

oczy cały czas oglądały, to mój umysł był gdzie indziej, już zajmując 

nasz pokój w Montage.

-  Więc  idziesz   czy   nie?   –   pyta   Miles,   jego   umysł  poprawnie 

zgaduje, że nie, i nie jest tak poruszony, jak myślałam, że może być. – 

Tak   czy   inaczej,   gdzie   się   kierujecie?   Co   może   być   bardziej 

ekscytujące niż bawienie się z obsadą i ekipą? 

Kiedy patrzę na niego, jestem tak skuszona by mu powiedzieć, 

podzielić się moją wielką tajemnicę  z kimś,  komu  wiem,  że mogę 

zaufać. 

background image

Ale   właśnie,   gdy   przekonałam   siebie   do   wygadania   tego, 

podchodzi Roman z towarzyszącymi mu Joshem i Haven. 

- Jesteśmy gotowi, ktoś potrzebuje podwiezienia? Są tylko dwa 

miejsca, ale jest miejsce dla jednego więcej. – Roman kiwa głową na 

mnie, jego wzrok przyciska, bada, nawet po tym jak się odwracam.

Miles kręci głową. – Łapię się na podwózkę z Holtem, a Ever 

lepiej żeby mi towarzyszyła. Jakieś tajne plany są do wygadania.

Roman uśmiecha się, kąciki jego ust się podnoszą, gdy jego oczy 

padają na moje ciało. I nawet jeśli, technicznie mówiąc, jego myśli 

prawdopodobnie mogły być bardziej pochlebne niż prymitywne, fakt, 

że   pochodzą   od   niego,   wystarczyły   by   przyprawić   mnie   o   gęsią 

skórkę. Odwracam wzrok, spoglądając w stronę drzwi, wiedząc, że 

Damen powinien już tutaj być. I właśnie mam wysłać mu telepatyczną 

wiadomość,   mówiąc   mu,   żeby   się   pospieszył   i   spotkał   ze   mną   w 

środku, kiedy przerywa mi dźwięk głosu Romana, mówiący. – Zatem 

musisz trzymać to w sekrecie także przed Damenem. Już wyszedł. – 

Odwracam się, moje oczy spotykają jego, czuję niezaprzeczalny świst 

w   moich   wnętrznościach,   gdy   chłód   spowija   moją   skórę.   –   Nie 

wyszedł – mówię, nawet nie starając się usunąć ostrości z mojego 

głosy. – Po prostu poszedł zawrócić samochód. – Ale Roman tylko 

wzrusza   ramionami,   jego   wzrok   jest   pełen   litości,   gdy   mówi.   – 

Cokolwiek mówisz. Po prostu pomyślałem, że powinnaś wiedzieć, że 

teraz,   kiedy   wyszedłem   na   papierosa,   zobaczyłem   jak   Damen 

wyjeżdżał z parkingu i szybko odjeżdżał.  

 

background image

    

dwunasty

Stałam   naprzeciwko   drzwi   znajdujących   się   w   wąskiej   pustej 

przestrzeni,   wyglądającej   na   tak   wąską   jak   moje   oczy   które   się 

przystosowują   do   ciemności,   wyglądającej   jak   jakieś   zbiorowisko 

bezdomnych,   było   tam   pełno   potłuczonego   szkła,   pełno   głodnych 

bezdomnych kotów – ale, nie Damen.

Szłam   do   przodu   co   chwilę   się   potykając,   a   moje   serce   biło   tak 

szybko, ze bałam się iż wyskoczy mi z klatki piersiowej. Odmawiałam 

sobie uwierzenia, że on tutaj jest. Odmawiałam sobie wiary w to, że 

on mnie porzucił. Roman jest okropny! On kłamie! Damen nigdy by 

mnie nie zostawił od tak!

Kładę rękę na ścianie aby wyczuć gdzie idę, zamykam oczy i próbuje 

go wyczuć telepatycznie, wzywając go do mnie, przesyłam mu miłość 

to, że się o niego martwię, ale nic nie widzę. Mam tylko czarną dziurę 

w   głowię   jako   odpowiedz.   Idę   dalej,   dalej   od   auta,   dalej   od 

bezpiecznej drogi. Wciskam słuchawkę od telefonu komórkowego w 

ucho i dzwonie do niego, ale włącza się tylko poczta głosowa. 

Nawet   jeśli   coś   takiego   się   stało…   W   tym   momęcie   psuję   sobie 

sandały, ale co mi tam buty mogę sobie kupić 100 takich samych par. 

Ale nie będę mogła sobie sprawić następnego Damena. 

Idę   coraz   dalej,   światła   jest   coraz   mniej.   Czuje   się   wyczerpana, 

spocona i zła. Muszę do ubikacji, ale jednocześnie chcę zamknąć oczy 

background image

i jak gdyby nigdy nic wejść w umysł Damena i przeczytać jego myśli, 

ustalić gdzie jest. 

Ale prawda jest taka, że nie mogę nigdy nie mogłam. To jedna z wielu 

rzeczy, która mi się w nim podobała, przy nim zawsze czułam się taka 

normalna. 

Tak,   jedna   rzecz,   którą   kiedyś   uwielbiałam   teraz   szczerze   jej 

nienawidziłam. 

- Może windom? 

Patrzę   przed   siebie   i   co   widzę?   Romana,   stojącego   przede   mną, 

trzymającego klucze w jednej ręce a w drugiej moje zepsute sandały.

Potrząsam   głową   i   odwracam  swoją   głowę,   mogę   zrobić   wszystko 

nawet przejść przez rozżarzone węgle albo rozbite szkło niż jechać z 

nim windą. 

- No weź – mówi – Nie będę gryźć. 

Zabieram swoje rzeczy do swojej torby, wygładzam sukienkę, wstaję i 

mówię: - Nie ma potrzeby. 

- Naprawdę? – uśmiecha się podchodząc tak blisko, że końce naszych 

stóp stykają się niemal – Bo szczerze mówiąc nie wyglądasz najlepiej.

- Odwracam się i dochodzę a kiedy się nie zatrzymuje mówi – Co 

oznacza, że sytuacja nie wygląda najlepiej. Bo ty oczywiście nigdy. 

Ale po prostu jesteś zaniedbana, bez butów, i sytuacja zdaje się mówić 

że twój chłopak cię porzucił.

Wzięłam  głęboki   oddech   i  nie   poddawałam  się,   mając   nadzieje   że 

wkrótce skończy tą gierkę, i sobie pójdzie. – Nawet jeśli wyglądam na 

background image

trochę szalonego to musze przyznać że jestem lekko zdesperowany, 

ciągle palisz – jeśli wiesz co mam na myśli. 

Zatrzymuję się, zwracam twarz w jego stronę, a on świdruje mnie 

wzrokiem, ogląda mnie od góry do dołu zatrzymując się na moich 

nogach, biodrach i piersiach – z takim niepowtarzalnym blaskiem.

- Zastanawiam się o czym Damen myśli – jeśli byś mnie spytała – 

- Nikt cię o to nie pytał – mówię, czuję że moje ręce zaczęły drgać, ale 

wiem że nie mam powodu aby czuć się zagrożona. 

Mimo   tego,  że  mogę   wyglądać  jak  dziewczyna średniego  wzrostu, 

która przyszła z zewnątrz, to taka nie jestem. Jestem silniejsza niż się 

wydaję, tak silna że mogłabym go zmieść jedną ręką z powierzchni 

ziemi. Mogłam mu odciąć nogi od podłoża i rzucić nim przez parking 

na drugiej stronie ulicy. I sądzę że nie jestem na tyle silna aby tego nie 

zrobić.

Uśmiechnął   się,   tym   swoim   leniwym   wzrokiem   który   działał   na 

wszystkich poza mną. Jego niebieskie stalowe oczy wpatrywały się 

we mnie intensywnie, był tak rozbawiony – tak, że moim pierwszym 

odczuciem była chęć ucieczki. 

Ale nie zrobiłam tego.

Bo   wszystko   co   to   było,   to   było   tylko   zwykłe   wyzwanie   a   ja   nie 

mogłam mu pozwolić wygrać. 

- Nie potrzebuje podwózki – w końcu wyksztusiłam. Przeszedł koło 

mnie, stanął naprzeciw mnie. Jego zimny oddech owinął mój kark gdy 

powiedział – Ever, proszę, zwolnij na minutę, możesz? Nie chciałem 

cię zasmucić. 

background image

Ale   nie   zwolniłam.   Byłam   zdecydowana   aby   pogłębić   odległość 

dzielącą nas, jeśli to możliwe. 

- No weź – zaśmiał się – Po prostu staram się pomóc. Wszyscy twoi 

znajomi cię opuścili. Damen cię zostawił, wyprowadził się od siebie, 

co daje mi nadzieje na to, że może jestem twoją jedyną nadzieją. 

- Mam mnóstwo opcji – wybełkotałam, chcąc aby po prostu odszedł, 

więc mogę znaleźć jakieś auto, znaleźć buty, i pujśc swą drogą. 

- Nic nie widzę.

Potrząsam głową i idę dalej. Tą rozmowę można uznać za skończoną. 

-To co mówisz,  jeśli wolisz  iść całą  drogę do domu  pieszo  niż w 

samochodzie ze mną? 

Przechodzę do końca ulicy i wciskam guzik aby pojawiło się zielone 

światło,   abym   mogła   dostać   się   na   drugą   stronę.   I   mogła   się   go 

pozbyć. 

Nie mam pojęcia dlaczego mieliśmy taki zły start, ale jest dla mnie 

oczywiste że mnie nienawidzisz, lecz nie wiem dlaczego. – Jego głos 

był gładki, przyjemny, jakby naprawdę chciał cofnąć czas, rozpocząć 

wszystko na nowo, że to co było już się nie liczy. 

Ale ja nie chcę zaczynać od początku. Nie chcę się zmienień. Chcę go 

ominąć i iść dalej, chcę aby zostawił mnie w spokoju, tak abym mogła 

znaleźć   Damena.   Ale   jednak   nie   mogę   odpuścić,   nie   mogę   aby 

ostatnie   słowo   należało   do   niego.   Więc   spoglądam   przez   ramię   i 

mówię: - Nie pochlebiaj sobie Roman. Nienawidzenie wymaga opieki. 

Więc w tym wypadku nie mogę cię nienawidzić. 

background image

Nie potrzebowałam aby po drugiej stronie ulicy zaświeciło się zielone 

światło. Minęłam ścigacze gdy światło żółte się zapaliło, ale poczułam 

chłodny wzrok Romana na plecach. 

- Co z twoimi butami?  – krzyczy – Zostaw hańbę na bok. Jestem 

pewny że można ocalić twoje pięty. 

Po prostu idę. Okrążam go szerokim łukiem, moje sandały zwisają mu 

z palców. Jego głośny śmiech brzęczał mi w uszach, gonił za mną 

przez bulwar i przez ulicę. 

 

trzynasty

W chwili gdy idę przez ulicę i mijam dziwny budynek, znajdujący się 

za rogiem staje na skrzyżowaniu Wiśniowej i Aston Martin Roadster 

staje i patrzę  czy  rzeczywiście  Roman  sobie  poszedł. Czekam tam 

kilka minut aż jestem w pełni przekonana, że naprawdę go tam już nie 

ma i nie wróci w najbliższym czasie. Muszę odnaleźć Damena. Muszę 

dowiedzieć się co się z nim stało, dlaczego zniknął bez słowa. To 

znaczy   czemu   właśnie   tej   nocy   na   którą   ona   (my)   czekaliśmy   od 

background image

czterystu lat, więc fakt że nie ma go tutaj przymnie przypomina mi że 

coś jest bardzo nie w porządku.

Lecz najpierw muszę znaleźć samochód. Nie możesz się poruszać po 

Orange Country bez niego. Więc zamykam oczy i pierwszą rzeczą 

jaką mam na myśli – błękitne jak niebo VW Bug – prawie jak takie 

jedno Shayly Sparks, najstarsze kolory które były dobierane do aut w 

Hillcrest   High,   tych   do   jeżdżenia.   Pamiętałam   jak   miał   idealnie 

okrągłe kształty, czarną tkaninę w środku, która wydawała się taka 

czarująca. Obraz ten był we mnie taki wyraźny – jakby auto to stałe 

przede mną, piękne i błyszczące. 

Poczułam jak moje palce zginają się wokół klamki, czuje że jest taka 

miękka  skurzana, tworzę sobie  także jednego czerwonego tulipana, 

otwieram oczy i widzę że mój samochód jest gotowy.

Tylko nie wiem jak uruchomić silnik.

Zapomniałam sobie stworzyć kluczyki. 

Ale   przypominam   sobie   że   coś   takiego   nigdy   by   nie   zatrzymało 

Damena,   ja   po   prostu   zamykam   oczy   i   uruchamiam   go   siłą   woli, 

pamiętając   dokładny   dźwięk   samochodu   mojego   ex-przyjaciela, 

Rachela,   który   zawsze   stał   na   parkingu   po   szkole,   i   patrząc   jak 

wszyscy w zazdrości spoglądają na to auto. Każdy by w nim chciał 

siedziec. Nawet na tylnim siedzeniu. 

Kiedy silnik już wystarczająco popracował, ruszam w stronę Coast 

Highway.   Poszukiwania   zacznę   od   Montage,   miejsca   w   którym 

mieliśmy się spotkać, skąd miałam go zabrać. 

background image

Ruch o tej porze jest ogromny przez co robią się korki, ale to mnie nie 

powstrzyma.   Koncentruje   się   na   wszystkich   samochodach 

otaczających   mnie,   wiedząc   że   każdy   ich   ruch   będzie   wpływał   na 

moją podróż. Przemieszczając się szybko i sprawnie prędko dostałam 

się na miejsce, szybko wskoczyłam do lobby.

Zatrzymałam się dopiero wtedy, gdy parkingowy zawołał za mną: - 

Hej, czekaj! Gdzie są kluczyki? – wstrzymałam oddech po tym jak 

dowiedziałam się jaką gafę popełniłam, nie zdając sobie sprawy że 

wyglądam nie mniej dziwnie, nie tylko nie mam kluczyków ale także 

butów   i   wyglądam   jak   siedem   nieszczęść.   Niechętnie   przechodząc 

przez tą straszną aferę, biegnę do drzwi i krzyczę: - Nie martw się on 

działa automatycznie! – robie szybkie kroki w kierunku recepcji, i 

omijam   długą   kolejkę   bardzo   niezadowolonych   z   tego   osób,   które 

mają   pełną   piłeczek   golfowych   kijów   i   całego   tego   wyposażenia. 

Wszyscy narzekają na jakieś czterogodzinne opóźnienie. I czekają na 

następny poziom.

- Czy Damen Auguste tu był? – pytam, ignorując protesty za mną, 

nerwowo   zaciskam   palce   na   blacie   aby   się   jakoś   opanować.   – 

Przepraszam, kto? – urzędniczka stojąca przede mną patrzy za mnie i 

spogląda na resztę ludzi takim wzrokiem jakby chciał powiedzieć: Nie 

martwcie się, wszystko będzie dobrze, szybko ją odprawie!

-   Damen   Auguste.   –   mówię   bardzo   powoli,   zwięźle,   z   większym 

opanowaniem niż tak naprawdę mam. Ona zezuje mnie wzrokiem, jej 

wargi ledwie się poruszają gdy mówi: - Przykro mi, ale te informacje 

są poufne. – porusza długim ciemnym końskim ogonem, następnie 

background image

przerzuca nim przez ramię, tak jak zwykle to bywa gdy dana osoba 

kończy rozmowę.

Zwężam oczy, koncentruje się na jej bardzo pomarańczowej aurze, 

wiedząc że to oznacza iż jest pełna organizacji i samokontroli, jest to 

zaleta   ale   także   i  wada.   Wiedząc   że  muszę   znaleźć  coś  w  niej   co 

przeważy szale na moją korzyść. Muszę na nią zadziałać, ale tu jest 

pełno innych ludzi. 

Patrzy na mnie, patrzy na parę za mną a potem mówi: - Przykro mi, 

ale musisz poczekać na swą kolej. Tak. Jak. Wszyscy. 

Wiem   że   mam   teraz   tylko   około   dziesięciu   sekund   nim   wezwie 

ochronę.

- Wiem. – mówię

- Naprawdę mi przykro. Tylko że…

Patrzy na mnie, jej palce wędrują ku telefonowi, a ja w tym samym 

momęcie   chwytam   ją   za   nos,   ciągnę   palec   na   jej   cienkie   usta,   a 

później pod oczy które są zmęczone. Widzę w tym moją szanse.

Była zupełnie ogłupiała. Tak i zupełnie przemęczona tak bardzo, że 

niedawno jeszcze płakała każdej nocy bo sypia sama. Przeżywałam 

każdy straszny jej dzień, wszystkie takie dni – sceny takie jak to gdzie 

była, gdzie poszła, jakie były jej marzenia.

- Tak więc, dobrze… - przerywam, specjalnie, bo tak naprawdę nie 

wiem   co   mam   powiedzieć.   Tak   więc   chce   powiedzieć   prawdę, 

przynajmniej jakieś pozory prawdy, gdy trzeba kłamać można to robić 

w miarę realnie.  – On się nie pojawił od czasu gdy był tu po raz 

ostatni… więc.. Nie jestem pewna czy w ogóle się pojawi – ciężko 

background image

próbuje wydobyć jakieś łzy, ale jestem zaskoczona że poszło mi tak 

łatwo, cieszę się z tego, do czasu gdy zdaje sobie sprawę że płynące 

łzy są prawdziwe. 

Ale kiedy patrzę na nią ponownie, jej wyraz twarzy się zmienił, wyraz 

jej twarzy się złagodził. – tak jakby się przetransformowała, jak by 

teraz była zupełnie inną kobietą, była pełna współczucia, solidarności, 

jedności, wiem że moja broń zadziałała. Jesteśmy teraz jak siostry, jak 

członkinie   plemienia   żeńskiego,   niedawno   porzuconych   kobiet.   I 

patrzę jak wystukuje coś na klawiaturze i widzę co ona widzi – litery 

na   ekranie,   pokazujące   że   nasz   pokój   apartament   309   jest   jeszcze 

pusty. – Jestem pewna, że on się po prostu spóźnia. – mówi, choć w to 

w   ogóle   nie   wierzy.   W   jej   głowie   wszyscy   faceci   to   zwykłe 

szumowiny, i jest o tym zupełnie przekonana. – Ale jeśli pokażesz mi 

swój  dowód,  będę  mogła  wiedzieć   że  ty  to   ty. –  ale   zanim zdąży 

skończyć, ja odchodzę. Nie potrzebny jest mi klucz. Nie mogłabym 

tam wejść, nie mogłabym czekać. Musze iść do dwóch innych miejsc 

w których on mógłby być. Wskakuje do mojego samochodu i udaje 

się na plażę, modląc się że  go tam znajdę.

czternasty

Zaparkowałam w pobliżu Shake Shack i kierowałam się w stronę 

oceanu, idąc w duł krętymi ścieżkami, postanowiłam odkryć sekret 

jaskini   Damena   nawet,   jeśli   był   tam   dawno   temu,   a   dzięki   temu 

background image

mogłam dowieść, że on żyje. Nawet, jeśli jest to dla mnie  trudne. 

Myślę, że jest to najgorszy moment w moim życiu. On mógł umrzeć. 

Oczywiście miałam nadzieje, że tak się nie stało. Biegnąc po piasku 

przyspieszyłam   jeszcze   tępa.   Chciałam   tam   być   najszybciej   jak   to 

możliwe. Gdy weszłam do środka było tam wszystko tak samo jak 

wyszliśmy,   koce,   ręczniki   poskładane   i   ułożone   w   koncie,   deski 

surfingowe ustawione pod ścianami, mokry kombinezon powieszony 

na krześle, wszystko tylko nie było tam Damena. 

Było   tylko   jeszcze   jedno   miejsce   na   mojej   liście.   Ruszyłam 

pędem do mojego samochodu. Moje kończyny poruszały się w tym 

momęcie tak szybko, że nim się obejrzałam byłam już przy swoim 

aucie.   Zastanawiałam   się   jak   długo   bym   mogła   tak   biegać   i   jak 

łaskawe w tym momęcie były dla mnie me kończyny.  

***

Kiedy dojechałam do bramy, Sheila strażniczka bramy powitała mnie 

uśmiechem, już jest przyzwyczajona do tego, że jestem na stałej liście 

gości   Damena.   Gdy   wjechałam   za   bramę   obróciłam   natychmiast 

głowę w stronę domu, pierwszą rzeczą, jaką zauważyłam było to, że 

światła były wyłączone. 

A mam na myśli wszystkie. Zazwyczaj te nad drzwiami zawsze 

się świeciły.

Zgasiłam prędko silnik, i siedziałam w aucie myśląc, co teraz by 

zrobiła.   Wybiegłabym   prędko   po   schodach   ze   łzami   w   oczach 

weszłabym   do   jego   specjalnego   –   pokoju,   tego,   w   którym 

przechowuje   swe   najskrytsze   pamiątki.   Portrety,   na   których   jest 

background image

namalowany przez Van Gogha, Picassa, Velazqueaza, wraz ze stosami 

rzadkich pierwszych wydań powieści i pism, wszystko to było złożone 

w tym ładnym pokoju. Poczułam w sobie taką pustkę, teraz jak nigdy 

chciałam bardzo znaleźć się w tym pokoju. 

Zamknęłam   oczy   próbując   sobie   przypomnieć   jego   ostatnie 

słowa, mówił coś o uzyskaniu samochodu, abyśmy szybciej dojechali 

na wakacje. Jego pewność siebie oznaczała, że mogliśmy sobie zrobić 

naprawdę szybkie wakacje, abyśmy mogli w końcu być razem. 

  Nasze   czterysta   lat   poszukiwań   zakończone   tej   jednej 

doskonałej nocy.

Czy może oznaczało to, że teraz uciekł ode mnie najszybciej jak 

tylko się dało – czy on mógł coś takiego zrobić? 

Otwieram oczy biorę głęboki oddech i wychodzę z samochodu 

wiedząc, że odpowiedź na te pytania znajdę tylko wtedy, kiedy się 

ruszę. Moje bose stopy ślizgają się po mokrej od rosy trawie. Szukam 

klucza, przypominając sobie, czego dokonałam dzisiaj w nocy. Staje 

przed   drzwiami   przypominając   sobie   kręty   łuk   wykończony 

mahoniem, i zamykam oczy wyobrażając sobie obraz drzwi otwartych 

przede   mną.   Ale   gdy   otwieram   oczy   widzę   przed   sobą   jakieś 

gigantyczne drzwi. Ale nie wiedząc jak się tego pozbyć odchodzę i idę 

ku oknu od kuchni. Jest ono lekko pęknięte. Wchodzę oknem, pełzam 

nad   zlewem   obok   pustych   szklanych   butelek,   po   czym   skacze   na 

ziemie, moje nogi lądują z głuchym łoskotem. Zastanawiam się czy 

włamanie się dziewczyny to też włamanie.

background image

Patrzę po pokoju, widzę drewniany stół i krzesła, szafki, garnki 

ze   stali   nierdzewnej,   ekspres   do   kawy,   blender,   sokowirówka,   i 

wszystkie   urządzenia   kuchenne,   jakie   teraz   można   tylko   kupić. 

Dokładnie tak, aby ten dom wyglądał na dobrze urządzony, normalny, 

taki zwykły jak do życia. Pięknie urządzony dom idealnie wyglądał 

jak obraz niezamieszkanego porzuconego mieszkania.   

Otworzyłam   jego   lodówkę,   chcąc   zobaczyć   jak   zwykle   stosy 

czerwonego soku, ale zamiast tego zobaczyłam tylko kilka butelek. 

Więc   wchodzę   do   jego   spiżarni,   aby   ujrzeć   stosy   przypraw   i 

kombinacji   do   soku,   ale   widzę   tylko   kilka   opakowań.   Jestem 

wstrząśnięta.   Serce   zaczyna   mi   kołatać   a   żołądek   się   wywraca, 

wiedząc ze coś okropnie nie tak jest z tym obrazem. Damen zawsze 

obsesyjnie dba o to, aby mieć zapasy soku. 

Lecz   później   myślę,   że   on   ostatnio   strasznie   jest   zajęty, 

szczególnie ze jego konsumpcja wzrosła prawie dwukrotnie. Więc to 

całkiem możliwe, że nie miał czasu na zrobienie nowych. 

Ale kogo ja chce oszukać, Damen nawet, jeśli się czymś martwi 

lub jest strasznie zajęty, nie odpuszcza sobie z ważnymi sprawami, np. 

takimi jak sok. 

Ni gdy, no chyba, że stało się coś złego.

I choć nie mam żadnych dowodów, wiem tylko, że coś złego się 

dzieje, wyglądał źle i tak samo się zachowywał, nie wspominając o 

potliwości, bólach głowy, niezdolność do robienia rzeczy codziennego 

użytku, a także brak dostępu do Summerlandu.

To jasne, że jest chory. 

background image

Tylko, że tacy jak my nie chorują.

Ja jestem tego doskonałym przykładem.

Ale nadal nie jestem pewna czy nie powinnam zadzwonić do 

szpitala.

Tylko, że Damen nie pójdzie do szpitala.  To by była oznaka 

słabości, klęski. Będzie się wolał czołgać jak jakieś zranione zwierze 

w miejscu, w którym mógłby być sam. 

Ale on się nie mógł zranić, a jeśli by to zrobił byłabym pierwszą 

osobą, której by o tym powiedział.

Potem znowu jestem przekonana, że niegdzie by beze mnie nie 

odjechał. 

Przeszukuje szuflady, aby znaleźć książkę z telefonami. Ale co 

mam zadzwonić na pogotowie i spytac czy nie zatrzymał się u nich, 

Damen Auguste? Albo nie lepiej zadzwonić na policje i powiedzieć, 

że zgubiłam swego sześciuset letniego chłopaka. Ale może będę miała 

szczęście i powiedzą mi, że znaleźli go w jego czarnym BMW jak 

przysłowiową igłę w stogu siana.

Ale jedyną myślą jest teraz, że go tu nie ma.

Wiec wspinam się po schodach, do jego pokoju, z myślą, że jeśli 

nie mogę być z nim to mogę być, chociaż z jego rzeczami. Siadam na 

jego   aksamitnej   kanapie   w   nadziei,   że   ja   też   jestem   jedną   z   jego 

rzeczy.  

background image

pietnasty

Kark   mnie   boli.   Plecy   także.   I   kiedy   otwieram   oczy   i   się 

rozglądam, wiem, dlaczego. Spędziłam noc w tym pokoju. Tutaj na 

starożytnej aksamitnej kanapie, która miała służyć, jako ozdoba, albo 

przyrząd do flirtów, ale na pewno nie do spania. 

Próbowałam   wstać,   moje   mięśnie   jednak   zaprotestowały, 

wyciągnęłam, więc rękę ku niebu a następnie pomachałam palcami. 

Usiadłam   i   pokręciłam   karkiem,   aby   go   rozprostować.   Poszłam 

następnie ku grubym aksamitnym zasłoną i rozciągnęłam je na boki. 

Pomieszczenie   wypełniło   się   ostrym   drażniącym   światłem,   więc 

zasłoniłam   je   ponownie.   Już   wiem,   dlaczego   Damen   zawsze   miał 

zasłonięte zasłony, to okropne światło północnej Californii… 

Myślenie   o   nim   sprawia,   że   czuje   w   sobie   tak   ogromną 

wszechogarniającą tęsknotę, że dostaje aż od tego bólu głowy i całe 

moje ciało się kołyszę. Chwytam się, więc krawędzi łóżka i rozglądam 

się po pokoju. Niby jestem tutaj sama, ale podobizna Damena na tych 

wszystkich obrazach jest okropna. Co ja gadam jest śliczna te jego 

irytująco kuszące usta, ten jego wyzywający wzrok. Zamykam oczy 

nie   mogę   patrzeć   na   nie   dłużej.   Zmuszam   się   do   wezbrania   kilku 

oddechów i biorę komórkę spróbuję jeszcze raz do niego zadzwonić. 

Lecz znowu odzywa się poczta głosowa. Nagrywam wiadomość. 

background image

-   „Zadzwoń   do   mnie…,   co   się   stało..?   Wszystko   z   tobą   w 

porządku..? Zadzwoń do mnie jak tylko odsłuchasz wiadomości…”

Nie   liczę   już   tych   wiadomości,   bo   było   ich   już   zbyt   wiele. 

Wpycham powrotem swój telefon do torby, staranie unikając wzroku 

Damena   z   obrazów.   Ale   czuję,   że   coś   przegapiłam   jakiś   drobny 

szczegół, który podpowiedział mi jak Damen mógł zniknąć. 

Ale zrobiłam wszystko, co mogłam. Udaje się do kuchni, aby 

zostawić jakąś notatkę dla niego gdyby wrócił. Powtarzając sobie te 

same słowa, które powiedziałam do telefonu. Biorę głęboki oddech i 

idę   za   zamkniętymi   oczami   nie   mogłabym   spojrzeć   im   wszystkim 

Damenom w oczy. 

Wchodząc   do   kuchni   robię   coś   innego.   Nie   piszę   notatki. 

Wyobrażam   sobie   czerwonego   tulipana.   O   miękkich   woskowych 

płatkach o tym idealnym symbolu naszej miłości.  A gdy czuje, że 

kształtuje się on w mojej ręce kładę go na blacie zamiast kartki. 

Jako symbol naszej miłości. 

koniec

Podziękowania dla chomików: 

H.O.M.I.K

 oraz 

Tasia2902

 

za wspaniałe tłumaczenie na język polski.