2
The Ex Games
(Part I)
J. S. Cooper & Helen Cooper
Tłumacz: ewka1011
Wszystkie tłumaczenia w całości należą do autorów książek jako ich prawa autorskie, tłumaczenie jest tylko i
wyłącznie materiałem marketingowym służącym do promocji twórczości danego autora. Ponadto wszystkie
tłumaczenia nie służą uzyskiwaniu korzyści materialnych, a co za tym idzie każda osoba, wykorzystująca treść
tłumaczenia w celu innym niż marketingowym, łamie prawo.
3
The Ex Games (The Ex Games, #1) J.S. Cooper & Helen Cooper
Przystojny miliarder, Brandon Hastings był pierwszą miłością Katie Raymonda.
Mieli wspólnie burzliwy romans, który zachwycił jej serce i zabrał ją
w erotyczna podróż, której nigdy nie chciała skończyć.Ich przyszłość razem
wyglądał jasno, aż Brandon odkrył, że Katie trzymała ogromną tajemnicę przed
nim. Gdy uświadomił sobie prawdę odkrył, że złamał jej serce i ona nie widziała go
już ponownie.
Siedem lat później, Katie w końcu przenosi się i przyjmuję prace swoich marzeń
w Marathon Corporation jako menadżer. Jednym problemem jest to żę, Brandon
Hastings kupił tą firmę miesiąc po tym jak zaczęła tam pracować.
Teraz Katie musi lecieć do San Francisco, aby wziąć udział w poznaniu całej
firmy i jest przerażona tym że, Bandon ma zamiar ją zwolnić na oczach innych.
Katie nie wie że, Brandon ma o wiele więcej planów dla niej i tym razem to on
m a swoją tajemnice.
4
Rozdział I
-To tylko jeden tydzień, Katie. Przeżyjesz. – Meg chichotała na wyraz mojej
twarzy – To znaczy, że nie może być tak źle… może być?
-Będzie gorzej niż źle – jęknęłam i opadłam na łóżko – Mogę umrzeć. Mam to na
myśli. Może dosłownie umrę ze wstydu.
-Nie umrzesz. Chodź możesz być zakłopotana. – uśmiechała się sympatycznie do
mnie.
-Nie mogę uwierzyć że to się przydarzyło mi. – schowałam głowę w poduszkę –
Spośród wszystkich miejsc pracy na świecie, ja musiałam dostać właśnie tą.
-Byłaś szczęśliwa z tego powodu kilka tygodni temu.
-To, było zanim usłyszałam o tym szkoleniu w weekend. – jęknęłam i spojrzałam
na nią – Nie miałam pojęcia, że pracuje dla Marathon Crop.
-Cóż, on teraz to już więcej niż pracuje dla nich. – roześmiała się, a ja zadrżałam.
-Powinnam się zamknąć. Zamierzam rzucić tą prace! – zawołałam dramatycznie –
Musisz zadbać o czynsz w ciągu kilku następnych miesięcy, gdy ja będę szukać
pracy. Będę gotować i sprzątać i będę Twoją hauswomen
1
.
-Taa jasne. Nie możesz gotować i sprzątać za gówno. – Meg upadła na łóżko obok
mnie i potarła moje ramiona – I wiesz co ja oszczędzam na moją wycieczkę.
-Tak naprawę nie będziesz podróżować po świecie i nie zostawisz mnie, prawda?
-Zawsze możesz pojechać ze mną.
-Ale ja mam pracę. – jęknęłam i zobaczyłam jak uśmiecha się do mnie – Dobrze,
nie odchodzę. To jest praca na którą czekałam całe moje życie. Nie odejdę tylko
dlatego, że on jest właścicielem firmy.
-Tutaj Cię mam.
-Nie podchodź do mnie jako prawnik.- jęknęłam, a ona się śmiała.
1
Nie wiem jak to przetłumaczyć więc zostawiam w ang, chodzi tu o coś w rodzaju majordomusa tylko to że ona
jest kobietą musicie mi wybaczyć to mój pierwszy raz w tłumaczeniu
5
-Nie potrafi tak zatrzymać trzech lat szkoły prawniczej. – zerwała się z łóżka i
chwyciła moje ręce – Chodź mięczaku. Chodźmy na zakupy. Musisz wyglądać
gorąco kiedy go zobaczysz.
-Nie chcę się z nim zobaczyć. Może on zapomniał o mnie. –Myśl ta wysłała fale
bólu przeze mnie.
-Nie możliwe żeby mógł o Tobie zapomnieć.
-On mnie znienawidzi. – zasmuciła mnie ta myśl. –Albo zwolni mnie.
-Rzucił cię. On nie będzie cię nienawidził. – Anna szczotkowała jej długie blond
włosy kiedy czekała jak wstanę – I mamy zamiar doprowadzić do tego aby żałował
swojej decyzji.
-Dlaczego oh dlaczego Brandon Hastings musiał kupić Marathon Corp? – powoli
wstała z łóżka i spojrzałam w lustro. Nie była niezadowolona ze swojego wyglądu,
ale szkoda że, już nie wyglądałam tak wykwintnie. Moje długie brązowe włosy
wyglądały niechlujnie , ale to było nic, szczotka mogła to naprawić. Przyjrzałam się
jeszcze mojej twarzy i byłam zadowolona, że moje brązowe oczy wyglądały jeszcze
jasno i wesoło, chodź były pełne wewnętrznego zamętu.
-Wyglądasz wspaniale , Katie.
- Wyglądam jak małe dziecko. - jęknęłam . Nie wygląda na menedżera.
-Hej, to nie twoja wina , że jesteś bardzo mądrą. Co z tego że masz dwadzieścia
pięć lat i już jesteś menedżerką. Każdego kogo to obchodzi to jest po prostu
zazdrosny.
- Brandona będzie obchodziło. – westchnęłam i ugryzłam swoją wargę jak
spoważniałam i umieściłam swoją twarz w dłoniach.
- O mój Boże, Meg , co ja mam zrobić ?
-To wszystko jest przeszłością , Katie . Popełniłaś błąd . On nie może trzymać
urazy po tych wszystkich latach.
-To był dość duży błąd. – zrobiłam minę - Niektórzy mogą nawet powiedzieć, że
to kłamstwo.
-Dobrze, to było kłamstwo. – Meg uśmiechnęła się przepraszająco, gdy mówiła
szczerze - Ale to było siedem lat temu .
-Tak. - wyprostowałam moją koszulkę i wypięłam pierś do przodu, jak moja
mama mnie uczyła – Jestem pewna, że nie myśli o głupiej dziewczynie z którą się
spotykał siedem lat temu.
-Miałaś osiemnaście lat, nowa miłość! Takie rzeczy się zdarzają.
6
- TAK. – skinęłam głową.
-Dokładnie. - Meg wzięła mnie za rękę i weszłyśmy do salonu - On jest tym,
który złamał ci serce.
- Dokładnie. - Moje serce zaczęło bić wolniej , gdy przypomniałam sobie łzy i jak
płakałam do późna w nocy. Byłam całkowicie zdruzgotana kiedy Brandon nie rzucił
mnie tuż przed Bożym Narodzeniem , w pierwszym semestrze na uczelni. Byłam
całkowicie zdruzgotana. Nie byłam w stanie spać i jeść przez tydzień. Sprawił, że
mój drugi semestr był absolutnie okropny. Dopiero na wakacjach i wycieczce do
Londynu z rodzicami uświadomiłam sobie w końcu, że to, co mieliśmy na zawsze
zniknęło. Był moim pierwszym kochankiem i moja pierwsza miłością, ale ja dla
niego byłam mała dziewczynką w jego zabawie.
***
Latanie w pierwszej klasie było plusem mojej pracy i lubiłam to, chodź tylko raz
faktycznie podróżowałam pierwszą klasą. Usiadłem w szerokim skórzanym fotelu i
spojrzał przez okno, starając się zgubić moje myśli w chmurach. Czułam się
zaniepokojona, bo próbowałam się zrelaksować i nie myśleć o tym, co się stanie w
ten weekend . Ja pracuję dla Marathon Corp tylko około miesiąc. Jest to praca, która
sprawia, że czuję się jak prawdziwa profesjonalistka, teraz czuje się, jakbym miała
być już zwolniona. Byłam odpowiedzialna za cały obszar Nowej Anglii, i wiedziałam
że większość, jak nie wszyscy, z niższych menedżerów pouczali mnie że, nie
kwalifikuję się do tej pracy. Sam byłam zaskoczona, kiedy został zatrudniony jako
menedżer. Wiedziałam, że mam kwalifikacje do tej pracy: ukończyłam marketing BA
na Kolumbii i mam stopień magistra z biznesu z NYU
2
. Ale nie miałam tyle
doświadczenia – tylko latem miałam kilka staży gdy robiłam magistra. Ale mam
mózg, dużo chęci do pracy oraz inicjatyw i wiedziałam że jestem dobra w swojej
pracy. Jednak wiedziałam, że nie ma mowy żeby Brandon pozwolił mi na pobyt, jeśli
zda sobie sprawę , kim jestem. To znaczy, że jest szansa , że nie będzie mnie
pamiętać. To było siedem lat, i byliśmy razem tylko przez pięć miesięcy. To było
najlepsze pięć miesięcy mojego życia , ale dla niego , założę się, że to nic nie
znaczyło. Wiedziałem też , że teraz wyglądam bardziej dojrzale i na pewno ubrana
2
New York University
7
jestem jak kobieta, która zna świat. Moje zwyczajne faliste brązowe włosy były
proste i miałam tusz do rzęs i cień do oczu. I nie wyglądał jak dziewczyna, kiedy
zaczynałam studia. Potem moje jasne oczy miały minimalny makijaż i bez produktów
do włosów poskromiłam moje dzikie włosy. Wracając, powinno być oczywiste, że
Brandon wiedział, że kłamałam, ale wiem to była ledwie jego wina że go oszukałam.
Nie miałam tego na myśli, to było tylko jedno białe kłamstwo. Nie spodziewałam się,
że mnie zapyta dlaczego. Nie spodziewałam się, że się w nim zakocham.
To był piątek, tydzień przed rozpoczęciem semestru, więc jedna z dziewczyn
miała świetny pomysł aby ochrzcić pierwszy tydzień zanim zaczniemy szkołę. Nigdy
nie piłam wcześniej alkoholu, i byłam chętna wyjść jak inni na imprezę. Byliśmy w
Nowym Jorku , dlaczego nie powinniśmy bawić się? Ubrałyśmy się w najkrótsze
spódniczki i obcisłe topy. Pożyczyłam szpiki od Meg i umalowałam się,
pojechałyśmy pociągiem do 42 ulicy i tam złapałyśmy taksówkę do Douga. Doug’s
było miejscem jak sobie wyobrażałam: ciemne i zatęchłe, z jasnymi światłami i
dobrze wyglądającymi ludźmi. Byłam zdumiona, że byłyśmy wstanie wejść do baru
legalnie, bramkarz nawet na nas nie spojrzał. Nasz plan zadziałał. Nikt z nas nie
został zatrzymany i szybko poszliśmy do baru po kilka drinków. Felicity, była tą
która powiedziała nam o tym barze, zamówiła Zan pierwszą rundę drinków. Szkocka
z lodem. Smakowała okropnie i poczułam jak mój żołądek staje w ogniu.
-To jest po to aby szumiało nam szybciej. – uśmiechnęła się i zamówiła rundę Sex
on the Beach
3
- To będzie lepiej smakować dziewczyny.
Miała rację. Wypiłam jeszcze dwa drinki w ciągu pół godziny, nie myśląc o tym,
ponieważ w ogóle nie czułam smaku alkoholu. Stałyśmy w wokół, kiedy DJ zaczął
grać stare piosenki Madonny, więc Meg chwyciła mnie za rękę i wpadłyśmy na
parkiet, chichocząc. Inne dziewczyny szybko podżyły za nami i tańczyły wokół nas,
tak jakby myśleliśmy że jesteśmy w programie Dancing With The Stars
4
.
Tańczyłyśmy całą noc, mimo różnych facetów, którzy podchodzili do nas, my
obracałyśmy się. To nie była noc na polowanie na facetów, ale noc dla nas. To było
pierwsze z wielu wspomnień jakie zamiar miałyśmy zebrać. Natknęliśmy się przy
barze około pierwszej w nocy. Pamiętam, że Meg i Felicity poszły sprowadzić
taksówkę a inne dziewczyny poszły do łazienki. Czekałam na zewnątrz klubu i
opierałam się o ścianę, czułam mdłości i zawroty głowy. Wieczorne powietrze było
zimne i drżałam z braku części mojej garderoby.
3
Drink
4
Taniec z gwiazdami (teraz na Polsacie)
8
-Dobrze się czujesz? – głoś był głęboki i ochrypły, pamiętam że czułam się
komfortowo, pomimo że nie mogłam sprawdzić do kogo należał głos.
-Czesz żebym Cię zabrał gdzieś? - głos był bliżej i tym razem poczułam ciepłe
dłonie na moich ramionach, jak zmuszał mnie abym patrzyła na niego.
-Czuje się dobrze. – zachichotałam – Czekam na sowich przyjaciół.
-Jesteś pijana. – zmarszczył brwi i rozejrzał się wokół – Wygląda na to, że Cię
twoi przyjaciele zostawili.
-Nie, są w toalecie. – wskazałam na Douga – Czekam tu po prostu aż wyjdą.
-Widzę. – popatrzył na mnie i wbił swoje niebieskie oczy we mnie - Poczekam z
tobą.
-Dziękuje. – uśmiechnęłam się do niego a potem zaczęłam się śmiać.
- Co w tym śmiesznego? - skrzywił się, spojrzał na mnie i wskazał na swoją twarz
- Moja twarz jest śmieszna? – dał mi wymuszony uśmiech i potrząsnął głową.
- Wyglądasz jak Clark Gable.
-Tak myślisz?
-Tak." - uśmiechnęłam się do niego - Jesteś przystojny.
-Ah, dziękuje. – spojrzał na swój zegarek a potem na mnie – Damy twoim
znajomym kilka minut a potem zabiorę cię do domu.
- Czy próbujesz mnie uwieść ? - poruszyłam brwiami na niego i zachichotałam.
Był przystojny i cieszyłam się ze flirtu z nim. Jego niebieskie oczy były jasne i miał
mądre spojrzenie, jego włosy były kruczoczarne i dobrze kontrastowały z jego
oliwkową skórą. Był wysoki, muskularny i pachniał drogą wodą po goleniu. To na
pewno nie było ta sama woda po goleniu jaką używa mój tata ani żaden z moich
byłych chłopaków w liceum.
-Nie, kochanie. - potrząsnął głową. - Nie wykorzystuje młodych kobiet. "
-To nie byłoby wykorzystanie mnie. – oblizałam moje usta. Czytałam artykuł w
Cosmopolitan, że dobrym sposobem na uwiedzenie mężczyzny jest pokazanie mu
język – Mam dwadzieścia dwa lata, mogę podejmować własne decyzję. – skłamałam
łatwo
-No cóż, może uda nam się wyjść, kiedy nie będziesz pijana i jak dalej będziesz
chciała mnie uwieść, zobaczę co da się zrobić. – objął mnie i pod jego palcami
poczułam jakby moja skóra był w niebie - Jesteś zmarznięta. Dlaczego nie masz
płaszcz?
- Nie zdawałam sobie sprawy, jak zimno może być później.
9
- Wy dziewczyny w dzisiejszych czasach nie wiecie jak o siei zadbać. – spojrzał na
mnie z dezaprobatą, a ja zastanawiałam się ile ma lat. On na pewno nie był
studentem, jak ja, nie miał chłopięcego wyglądu. Był mężczyzną i na 100%
przystojniak.
- Nie czuję się dobrze. - nagle poczułem jakby moja głowa miała mi wybuchną a
mój żołądek wirował jak huragan.
- Moje mieszkanie jest tylko kilka przecznic dalej, jeśli chcesz pójść ze mną.
- Nie wiem. - wymamrotałam, kiedy chwyciłam go za ramię. Nie chcę myśleć o
niczym. Po prostu
chciałam się położyć na czymś chłodnym i odpocząć, żeby świat przestał się
kręcić.
-Chodź, nie zrobię ci krzywdy. - wziął mnie za rękę, a ja poszłam za nim do jego
mieszkania. Wiem, wiem byłam głupia. Gdybym nie była pijana, to bym mu
powiedziała gdzie mnie ma wysadzić, ale nie myślałam trzeźwo. Zawsze myślę o tej
nocy . Gdybym tylko nie była pijana, wszystko mogło się potoczyć całkiem inaczej. I
naprawdę nie pamiętam wiele z tego, co stało się później, mam czarną dziurę w
pamięci. Następne co pamiętam, że obudziłam się w królewskich rozmiarów łóżku,
czułam się jak ktoś by mi wpijał gwoździe do głowy.
- Dzień dobry , słoneczko. - głęboki ciepły głos przywitał mnie i spojrzałam w
górę, aby zobaczyć, jak patrzył na mnie z filiżanką herbaty w ręku - Wypij to. Robię
śniadanie dla ciebie. Dużo bekonu i jajka.
-Ugh, nie mów na temat jedzenia. – jęknęłam i z powrotem położyłam się do łóżka
z moimi myślami pędzącymi milion mil na minutę. Kim jest ten wspaniały
mężczyzna obok mnie i co ja robie w jego łóżku?
- Jestem Brandon, tak przy okazji. - uśmiechnął się do mnie delikatnie – My nie
poznaliśmy się za dobrze ostatniej nocy.
-Oh, przepraszam. Jestem Katie.
-Ładne imię. - uśmiechnął się do mnie ponownie – Odpocznij trochę i ja będę za
chwilę z powrotem.
-Ok, dziękuję.- posłałam mu szybki uśmiech, położyłam się i zamknęłam oczy. O
mój Boże, O mój Boże, czy ja zostałam porwana?? Zerknęłam na siebie pod kołdrą i
jęknęłam, miała na sobie tylko stanik i majtki. Rozebrał mnie. Wtedy uderzyła we
mnie panika – czy ja uprawiałam z nim seks? O Boże, nie mogę uprawiać seksu po
raz pierwszy i nie pamiętać?
10
- Jajecznica, boczek , i wiele tostów z masłem. - wrócił do pokoju – Nic zdrowego,
ale pomoże na kaca.
- Czuję się jak gówno. – wypaliłam, a potem się zaczerwieniłam jak zdałam sobie
sprawę co powiedziałam.
- Nic dziwnego. - roześmiał się - Pierwszy kac?
-Tak. – skinęłam i moja twarz zrobiła się czerwieńsza. Czy wiedział, że był to
pierwszy raz, że kiedykolwiek będę umiała pić dobrze?
-Nie znam wielu ludzi którzy osiągnęli wiek 22 lat i nigdy nie pili.
-Och? - Spojrzałam na płyty i przełknęłam ślinę. Powinnam powiedzieć mu
prawdę?
- Czy ty i twoi znajomi świętowaliście coś?
-Tak, tak.
-Och! - spojrzał na mnie wyczekująco, czekając na odpowiedź. Wiedziałam, że nie
ma mowy, żeby mu powiedzieć, że świętowaliśmy kolegium startowego. Wtedy
zaczął by z pytania, "dlaczego pijesz? " i " dlaczego jesteś tak nieodpowiedzialna?".
Patrzyłam na niego z poczuciem winy. Czułam się źle i rozczarowałam siebie.
Wiedziałem, że moi rodzice ściągną mnie z powrotem do domu na Florydzie, gdyby
wiedzieli , że już podjęłam złe decyzje.
-Przepraszam, czuje się troszkę źle. - odwróciłam twarz z dala od niego, czułam się
coraz zahipnotyzowana jego niebieskimi oczami.
- Nie musisz iść do łazienki?
-Co?
-Aby zwymiotować?
-Och, nie, nie. – potrzasnęłam głową i jęknęłam – Jo po prostu muszę się jeszcze
położyć.
- Jasne. Zapraszam. - usiadł obok mnie na łóżku - Nie masz nic przeciwko, jeśli
położę się obok ciebie?"
-Nie. - wyszeptałam. Moje serce bije coraz szybciej a żołądek się skręca.
- Czy jesteś nowa w mieście?
-Tak, przeprowadziłam się tu z Florydy kilka tygodni temu, na, hm, do pracy. -
Technicznie nie kłamie, idę do college'u, aby dostać pracę.
-No ładnie. Gdzie pracujesz?
11
-Ooh, moja głowa. – jęknęłam przewróciłam się, aby kontrolować mój oddech.
Nienawidziłam tego kłamstwa i już wiedziałam, że go żałuję. Poczułam jak jego ręka
zaczęła masować moje plecy i nagle zamarłam. Co on robi?
-Masz dużo zaufania aby tu być ze mną, Katie. Nie jestem pewien, z kąt dokładnie
pochodzisz z Florydy, ale w Nowym Jorku jest dużo wilków żerujących na młode
dziewczyny w dwudziestu kilku lat, jak ty.
- Potrafię zadbać o siebie. - Wymamrotałam i przewróciłam się.
- Masz szczęście, że jestem miłym facetem. – zaśmiał się i spojrzałam na niego,
nie wiem czy żartował czy mówił poważnie. Z bliska wygląda jeszcze przystojniej –
jego niebieskie oczy czujne i czułam się jak by mógł zobaczyć coś więcej.
- Tak, dziękuję.
- Mógłbym cię teraz pocałować - jego głos brzmiał jak ryk i moje oczy rozszerzyły
się – Nie martw się, dam Ci wydobrzeć w pierwszej kolejność.
- Pierwszej?- połknąłem
-To znacz jeśli nie masz nic przeciwko mężczyzn po trzydziestce?
-Nie, nie, oczywiście, że nie. – pisnęłam. Trzydzieści to nie był taki stary. To
znaczy, że nie na tyle stary aby być moim ojcem.
- Dobrze. Zwykle nie podrywam dziewczyn w latach dwudziestych , ale ty
wydajesz się inna. – jego brwi zmarszczyły się i zaśmiał się. – Oczywiście, jeśli
pozwolisz mi się zabrać na randkę.
- Chcesz mnie zabrać na randkę? – jęknęłam w szoku. Czy ja śnię ? To naprawdę
przystojny mężczyzna i chciał wziąć mnie na randkę?
- Myślę, że jesteś kimś kogo chciałbym lepiej poznać, Katie. – skinął głową i
spojrzał na mnie poważnie.
- Dziękuję. - wymamrotałam, z szerokim uśmiechem. I nie przeszkadzało mi to, że
nie potrafiłam ukryć podniecenia.
-Nie ma za co , moja droga. Proszę bardzo. – zeskoczył z łóżka i chwycił płytę –
Spróbuj trochę zasnąć, a potem zobaczymy jak się czujesz gdy się obudzisz.
-Ok. – skinęłam głową sennie i ponownie zamknęłam oczy. Rozciągając się w
wielki łóżku wyobrażałam sobie usta Brandona całującego mnie delikatnie, przez co
sen łatwo mnie zmorzył.
12
***
-Proszę pani, chcesz pani coś do picia? – stewardessa poklepała mnie po ramieniu i
przerwała moje rozmyślania.
-Nie, dziękuje. – uśmiechnęłam się do niej i potarłam czoło. Zaczęła boleć mnie
głowa, jak również serce. Nienawidziłam przypominać sobie pierwszych dni, gdy
spotkałam Brandona, bo było tak słodko i wspaniale. Był takim mężczyzną, jaki
myślałam, że istniej tylko w romansach. Początek naszej znajomości był magiczny.
Dopiero nasz koniec był koszmarem.
-W porządku, po prostu proszę dać mi znać, jeśli zmieni pani zdanie.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się - Czy wiesz za ile wylądujemy w San Francisco?"
- Za dwie godziny, pani Raymond.
-Dziękuje. – Spojrzałam przez okno i znów naszły mnie myśli o Brandonie. Może
nawet go nie zobaczę. Jestem pewna, że będzie zajęty radą dyrektorów. Ile czasu
będzie poświęci menedżerom? To było po prostu moje szczęście, że kupił firmę w
której co dopiero się zatrudniłam. Spośród wszystkich firm na świecie, musiał
wybrać moją. Co za pech, nie? On na pewno mnie zwolni. Po prostu ja to wiem.
Jedno jego spojrzenie na mnie, zaśmiej mi się w twarz i mnie zwolni. Może po tym
nazwie mnie kłamcą. I co ja mogę powiedzieć? Co chcesz powiedzieć HR? Znam
odpowiedź na to pytanie, ale ja wolałam odejść z podkulonym ogonem. Ponieważ to
taka jest prawda. Okłamałam go. Początkowo miałam powód, ale potem budowałam
to kłamstwo, co stało się bardziej skomplikowane. A potem to wszystko
eksplodowało mi w twarz, wszystkie moje kłamstwa. Zamknęłam oczy i znów
pomyślałam o seksownym, przystojnym Barndonie.
- Jak ci minął dzisiaj dzień? - jego głos był ciepły i uśmiechnęłam się do telefonu
-Dobrze, a co z twoim?
- Długi. – jęknął - Nie chcę o tym rozmawiać. Wolałbym porozmawiać o naszej
kolacji jutro wieczorem. Czy jesteś podekscytowany?
-Tak. – zawołałam w podnieceniu
-Uwielbiam to, że nie ukrywasz swoich prawdziwych emocji. Jest wiele kobiet w
Nowym Jorku, które nie mogą znieść mojej obecności.
13
- To jest głupie. - powiedziałam szczerze. Wracając, powinien zdać sobie sprawę z
naszych rozmów telefonicznych. Brandon wziął od mnie numer telefonu zaraz przed
wsadzeniem mnie do taksówki, po tym jak zabrał mnie do domu. Chciał spędzić ze
mną cały weekend, ale wiedziałam, że muszę wrócić do akademika bo przyjaciółka
będzie na mnie zła. Dzwonił do mnie co noc od tego czasu, a ja byłam zachwycona
naszym rozmowami telefonicznymi. Potrafił mnie rozśmieszyć, sprawiał, że czułam
coś czego nie mogłam pojąć. Chciał wiedzieć jak spędzam dni, co robie, a w zamian
on opowiadał mi o swoim dniu. Był jednym synem bankiera i pracował dla niego w
funduszu hedgingowym. Nienawidził swojej pracy ale wiedział, że to jego
obowiązek. Miał swoje mieszkanie w Chelsea , miał dom w Hamptons i mieszkanie
w San Francisco. Wolał zachodnie wybrzeże, jednak musiał pozostać na wschodnim
z powodu pracy. Kochał psy, ale nie miał żadnego bo dużo podróżował. Lubił
Meksykańskie jedzenie, jazz i zbierał pierwsze wydania książek. Miał także 35 lat.
Kiedy pierwszy raz mi to powiedział, poczułam jak moje serce zatrzymało się na
chwile. Trzydziestopięciolatek, był dużo starszy ode mnie. Był na tyle stary, aby
mógł być moim ojcem. Czułam się winna, że on myślał, że ja mam 22 lata, pawie 23.
Więc w tym wypadku postanowiłam zachować swój wiek w tajemnicy. Nie chciałam
aby zerwał ze mną kontakt. Nie chciałam żeby przestał do mnie dzwonić i nie zabrał
mnie na kolacje. Ale jego wiek uświadomił mi też, że nie mogę mu powiedzieć, że
mam 18 lat, nawet gdy chciałam być szczera w stosunku do niego.
-Nie mogę się doczekać żeby cię jutro zobaczyć. – wyszeptał do telefonu – Mam
zamiar zabrać cię na kolacje i może pójdziemy potańczyć, jeśli chcesz.
-To może być miłe. Do jakiego klubu pójdziemy? – chwyciłam mojego laptopa,
więc szybko mogłam sprawdzić czy wpuszczają osoby poniżej 21 lat.
-Och, to nie będzie klub. – uśmiechnął się - Myślałem, że może pójdziemy na
lekcje salsy.
-Salsa?
-Tak, no wiesz ten Hiszpański taniec.
-O, tak. Ja po prostu nie słyszałam żeby ludzie na randce chodzili na lekcję tańca.
-Co ty robiłaś na randkach, Katie? Hamburgery i filmy?
-Coś w tym stylu. – zaśmiałam się.
-To świadczy, że spotykałaś chłopców, a nie takich mężczyzn jak ja.
-Tak, to może być prawda. – gdyby tylko wiedział, że jego słowa były
prawdziwe…
14
-Mężczyźni w wieku dwudziestu kilku lata gonią za pieniędzmi i próbują łatwo
zaliczyć dziewczyny. Faceci po trzydziestce, jak ja, wiedzą, że pieniądze i seks się
nie liczą.
-Nie? - nie będę miała ale wciąż jest nadzieja dla obu rzeczy.
-To znaczy, my musimy żyć, oczywiście. Ale to nie jest warte dla utraty życia.
-Przypuszczam, że to prawda.
-A więc, jutro odebrać cię z pod mieszkania?
-Moje mieszkanie? – moje ciało płonęło jak gapiłam się na puste łóżko
współlokatorki – Uh, nie. Mam jutro dużo pracy. Możemy spotkać się w restauracji.
– nie mogłam uwierzyć, że kłamstwo tak łatwo wypłynęło z moich ust.
-Ok., to ma sens. – ziewnął – Jutro będzie nasza pierwsza randka.
-Wiem.
-Nie mogę się doczekać aż znów cię zobaczę. – zaśmiał się – I jeśli mnie ktoś
słyszał, pomyśli, że oszalałem.
-Dlaczego?
-To nie jestem ja, Katie. Nie jestem romantycznym gościem. Ne wchodzę w
związki.
-Oh, nie wiem. – czułam się rozczarowana i zdezorientowana – Dlaczego mi to
mówisz?
-Nie wiem. Myślę, że jest coś w tobie co ciągnie mnie do ciebie.
-Masz na myśli moje wymioty? – zażartowałam i się zaśmiałam.
-Dzięki Bogu, nie. – odchrząknął – Nie jestem pewien dlaczego się zatrzymałem
wtedy i zabrałem cię do domu. Mogłaś być jakąś wariatką.
-Ja mogłam być wariatką? Ty mogłeś być psychopatą.
-Cieszę się, że żadne z nas nie jest psycholem.
- Ja też. Słodkich snów, Brandon.
-Słodkich snów, Katie.
-Miłego pracy jutro.
-Tobie też.
-Dziękuje. Nie będę robić zadań, ponieważ będę czekać na Twój telefon.
-Do zobaczenia jutro.
15
-Do zobaczenia. – rozłączyłam się i położyłam na łóżku ściskając mocno
poduszkę. Byłam bardzo podekscytowana. To miała być moja pierwsza randka i to z
mężczyzną, który zna świat i jest mną zainteresowany. Nie mogłam w to uwierzyć.
Martwiłam się o czym będziemy mogli rozmawiać. Co zrobię gdy będę brzmiała jak
idiotka?
-Wstałaś? – drzwi zaskrzypiały i Meg pojawiła się w nich z książkami.
- Tak. – usiadłam i spojrzałam na nią z wypisaną winą na twarzy. Nie uczyłam się
przez cały tydzień. To był pierwszy tydzień, ale wiedziałam, że muszę być na bieżąco
i miałam zamiar to nadrobić. Wszyscy w mojej klasie w Kolumbii byli mądrzy i
wydawali się wiedzieć więcej ode mnie. Nie było mowy, ze tu będzie tak łatwo jak w
liceum.
-Jak tam Pan Wspaniały? – zachichotała, kiedy kładła książki na biurko i zabierała
pidżamę.
-Chce zabierać mnie na tańce, dokładnie salsę.
-Ale ty nie wiesz jak się tańczy salsy. – zmarszczyła brwi, kiedy dzieła koszulkę i
założyła szlafrok.
-Wiem, ale on zabiera mnie na lekcje tańca.
-Wow. – była pod wrażeniem i położyła się na łóżku – Jestem zmęczona.
-Aww. – uśmiechnęłam się do niej – Nie musisz tak wyciągać ze mnie informacji.
-Muszę dostać dobry z GAP
5
jeśli chce się dostać do Harvardu lub Yale na prawo.
-Wiem, ale dopiero zaczęłyśmy semestr. – zachichotałam.
-Wiem to, ty to wiesz, ale Pan Hastings wie to na pewno?
-Nie. - Jęknęłam i popatrzyłam na sufit – Nie mogę mu powiedzieć, Meg. Jeszcze
nie. On nie będzie chciał mnie wiedzieć jak się dowie, że mam tylko osiemnaście lat.
-Nigdy nie wiadomo.
-Zaufaj mi, ja to wiem. Pracuje na Wall Street i mieszka eleganckim mieszkaniu.
Ja dopiero zaczęłam studia, mieszkam w akademiku ze współlokatorką i mam
pojedyncze łóżko. – mój żołądek zacisnął się w węzeł – On nie dał by mi nawet
godziny, gdyby wiedział wtedy, że mam tylko osiemnaście lat.
-Ale wciąż to jesteś ty, ta sam osoba. On wciąż będzie cię lubić.
-Nie, nie będzie. Pomyśli, że jestem dzieckiem.
-Nie wiesz tego, Katie.
5
Pewnie jakiś przedmiot
16
-Ja mam tylko złe przeczucie jak mu powiem prawdę.
-Powiem mu w końcu. – westchnęłam – Kiedy poznamy się lepiej. Powiem mu.
Słodkich snów, Meg.
A w odpowiedzi zaczęła chrapać.
Następny dzień był szalony, Meg pożyczyła mi jedną z jej sukienek i kolejną parę
obcasów, i poszłam na stację metra na 116 ulicy z wielkim uśmiechem na twarzy.
Wiedziałem, że wyglądałam dobrze, bo złapałam kilka facetów przypatrujących mi
się jak szłam w dół Broadwa’u. Byłam tak podekscytowana, że myślałam, że będę
wymiotować. Szłam na randkę z naprawdę gorącym facetem, a wszystko co chciałam
robić to śmiać się i śpiewać. Wsiadłam do pociągu w kierunku Herald Square, a
potem spojrzałam na mój telefon aby znaleźć najlepszą drogę do restauracji. Troszkę
pobłądziłam i spóźniłam się dziesięć minut. Widziałam Brandona na zewnątrz jak
czeka na mnie i jego oczy zaiskrzyły gdy podbiegłam do niego.
-Przepraszam . – dyszałam –Nie mogłam iść szybko w tych szpikach.
- Trzeba było złapać taksówkę.
-Ja, uh , wolą pociąg, jest bardziej przyjazny dla środowiska.- skłamałam. Miałam
tylko tysiąc, które muszą mi wystarczyć na kilka miesięcy więc nie zamierzam je
tracić na taksówkę.
-Lubię dziewczyny, które myślą o środowisku.
-To cała ja.
-Myślałem, ze mnie wystawiłaś. – jego niebieskie oczy błyszczały, kiedy mi się
przyglądał. Przyjrzałam mu się zachłannie, wyglądał jeszcze lepiej niż go
zapamiętałam, w tej niebieskiej koszuli, która podkreśla jego oczy i w prze
eleganckich szarych spodni. Miał czarne skórzane buty, które wyglądały na cholernie
drogie.
-Och, przepraszam. Może troszkę się zgubiłam. – zrobiłam minę i się
uśmiechnęłam przed tym jak się do mnie przysunął i pocałował mnie lekko. Stałam
tam jak skamieniał patrząc na niego głupio, a on roześmiał się i przesunął rękoma po
włosach.
-Przeprasza, czekałem cały tydzień żeby cię pocałować.
- Nie musisz przepraszać, podobało mi się to.
- Zawsze jesteś tak szczera. Podoba mi się to.
-Staram się. – uśmiechnęłam się lekko, myśląc o wielkim kłamstwie jakie przed
nim ukrywam.
17
- Możemy pominąć obiad , jeśli chcesz. -pochylił się ku mnie i mogłam poczuć
ciepło jego skóry, nawet gdy mnie nie dotykał.
-Och? Chcesz iść prosto na lekcje salsy? – spytałam głupio.
- Nie, myślałem, że mogliśmy wrócić do mnie.
-Do ciebie? – patrzyłam na niego przez chwile, aż coś kliknęło – Och, och –
zarumieniłam się i zagryzłam moją dolną wargę. – Nie uprawiam seksu na pierwszej
randce. – wypaliłam – Nie jestem świętoszkiem, ale zawsze myślałam, ze…
-Nie musisz mi się tłumaczyć. – złapał mnie za rękę. – Szanuję twoją decyzję, że
chcesz poczekać. To sprawi, że będzie bardziej wyjątkowo.
-Dokładnie. – skinął głową i poszliśmy do restauracji.
-Jak ci Minoł dzień w pracy, Katie?
-Uhm, całkiem dobrze, A jak tobie?
-Tak samo. Tylko dlatego, ze wiedziałem, że wieczorem się spotkasz ze mną.
-To było słodkie. Zarumieniłam się – Myślałam o tobie w ciągu dnia.
- Myślę, że to znak.
-Jaki?
-Mam na myśli, ze się rozumiemy. – mrugnął do mnie, a ja poczułam ja serce
eksploduje mi ze szczęścia. To był człowiek, który wiedział jak zdobyć serce kobiety.
-Panie i panowie , zbliżamy się do lotniska w San Francisco. Powinniśmy lądować
za około 30 minut. . Proszę usiąść na swoich miejscach i zapiąć pasy. – ogłoszenie
kapitana wyrwało mnie ze wspomnień. Upewniłem się, że moje miejsce było w
pozycji pionowej i mój pas zapięty i uśmiechnął się do wspomnienia z tego
pierwszego weekendu. Zatrzymałam się na cały weekend w apartamencie Brandona.
W piątek wieczorem oglądaliśmy francuskie filmy na Netflix , a następnie w sobotę
zabrał mnie na Brooklynie i zjedliśmy brunch w ślicznym miejscu w Park Slope . To
było idealne, on już nawet nie próbował mnie dotknąć. Zaledwie dwa długie,
intensywne pocałunki przed snem , a potem zasnął. On spał, a ja leżałam patrząc na
jego plecy, chcąc go dotknąć i poczuć jego skórę pod moimi palcami. Tylko, że ja
byłam przerażona i żałosna. Byłam dziewczyną udającą kobietę.
18
Rozdział II
- Witamy w Diwie Hotel, panią Raymond.
-Panna. - uśmiechnąłem się do recepcjonistki.
-Przepraszam, panno Raymond. Wolałby pani dwa duże łóżka czy jedno rozmazu
królewskiego?
-Królewskie, poproszę. - podałam jej swoją kartę kredytową za wypadek
nieprzewidzianych kosztów i czekałam na mój klucz do pokoju.
-Czy jest coś jeszcze w czym możemy dziś pomóc?
- Nie, to wszystko, dziękuję. - wziąłem moją kartę kredytową z powrotem,
chwyciłam walizkę i podeszłam do windy. Widziałam drzwi po mojej lewej, które
prowadził do Starbucks
6
i pomyślałem, że mogę napić się kawy tam rano przed
rozpoczęciem szkolenia. Mam zamiar być czujna od samego początku pobytu tutaj.
Weszłam do windy z fluorescencyjnymi, fioletowymi światłami i od razu
przeniosłam się do nocy gdy przekonałam Brandon aby poszedł ze mną do klubu
nocnego. To był drugi tydzień kiedy się spotykaliśmy. Byliśmy na kolacji i szliśmy z
powrotem do niego, gdy mijaliśmy Doug. Chwyciłam go za ramię i zatrzymał.
- Wejdźmy do środka. - uśmiechnęłam się i skinęłam głową w kierunku drzwi.
Światła stroboskopowe i głośna muzyka przenikała przez drzwi, zadrżałam - Chodź,
będzie fajnie.
-Nie lubię klubów. - potrząsnął głową z małym uśmiechem.
- Tylko na pięć minut.
- Myślę, że mogę to zrobić, pięć minut. – Złapałam go za rękę i weszliśmy w łatwy
sposób, bez kontroli tak jak myślałam. Nie byłam głupia tym razem ominęliśmy bar i
od razu poszliśmy na parkiet taneczny. Złapałam go za ręce i zaczęłam tańczyć.
Początkowo był nieco sztywny. Mogłabym powiedzieć , że nie łapał rytmu, ale
6
Kawiarnia
19
wydawał się bardzo szybko dostosowywać. DJ puścił jeden z moich ulubionych
rapowych piosenek, a ja przybliżyłam się do niego z podniecenia. Wydawało się, że
się mu to spodobało bo jego ręce swobodnie poruszały się po moim brzuchu aż do
moich piersi. Pamiętam dokładnie ten monet. Purpurowe światła oświetlały salę a my
tańczyliśmy powoli w tłumie ludzi. Śmiałam się, cieszyłam się witalność i nastrojem
w klubie, a potem jego dłonie wsunęły się pod bluzkę i błądziły coraz wyżej
obejmując moje piersi w tańcu. Czułam różne rzeczy w dole brzucha ale to były
dobre rzeczy. Rozejrzałem się szybko, aby sprawdzić, czy ktoś zauważył, ale nikt nie
zwracał na nas uwaga. Zatrzymałam się na ułamek sekundy, zaskoczona przez dotyk
rąk ugniatających moje piersi. Wciągnęłam się w to co robił z moimi piersiami. .
Doug był pełen ludzi , ale w tym momencie nie słyszałam już nic a nasze ciała
poruszały się razem, czułam się jak byśmy byli sami a moje ciało płonęło z
pożądania. Jego palce stały się bardziej agresywne wobec mojej piersi i jak on
uszczypał moje sutki, wycofałam się.
Brandon przyciągnął mnie do siebie, a następnie jego usta wylądowały na moich.
Pocałował mnie z niecierpliwością , mój język wtargnął się do jego ust i odkrywałam
każdą jego część. Zaczęłam ssać jego język z niecierpliwością, smakował czekoladą z
deseru jaki zjedliśmy w restauracji. Jego ręce powędrowały z moich pleców na dupę,
ujął mnie za nią i docisnął do siebie. Zadyszałam w jego usta, gdy poczułam jak coś
twardego przyciska się do mojego brzucha. Wiedziałam, że to była jego erekcja i
przeszył mnie dreszcz od czubków moich palców, po moich nogach, przez brzuch do
moich mrowiących piersi aż wreszcie dotarł do ust. Chciał mnie. Czułam się silna z
tą wiedzą. On jest przystojny, bogaty i urzekającym mężczyzną i on chciał mnie.
Mimo, że nie mam dużo doświadczenia, i nie ubieram się w fantazyjne stroje i nie
wiedziałam, jak stosować makijaż. Mimo, że mówiłam o filmach zbyt wiele i plotłam
na temat poetów i pisarzy do późna w nocy. Nadal chciał mnie . Pocałowałam go
mocniej, a następnie, przesuwając się do niego moje ręce powędrowały do jego
włosów. Zostałam złapana w tą chwile w której on mnie oczarował mocniej niż
kiedykolwiek. Czasem myślę, że gdyby chciał, to by mógł się kochać ze mną tam na
parkiecie.
20
- Teraz, teraz, Katie. – odsunął się ode mnie z widocznym w jego oczach
pożądaniem – To nie jest to miejsce.
- Chodźmy więc. - złapałam go za rękę, nie myśląc i wyciągnęłam go z parkietu –
Chodźmy do twojego mieszkania. – jego oczy zrobiły się ciemne z pożądania przez
moje słowa, pchnął mnie na ścianę, i przesunął palcami w dół mojej szyi. Patrzył mi
w oczy z taką intensywnością, że wszystko, co mogłam zrobić to sięgnąć do niego i
go dotknąć.
- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? - warknął do mojego ucha – Bo jeśli pójdziesz
ze mną nie będzie odwrotu. Sprawię, że będziesz moja. Posiądę cię.
-Chcę tego. - Przełknęłam ciężko na jego słowa.
-Pragnę cię tak bardzo, Katie. - potrząsnął głową, jakby chciał oczyścić umysł –
Odkąd cię poznałem, chciałem cię od razu.
-Więc weź mnie.
-Nie zrobię tego jeśli naprawdę tego nie chcesz.
Zaśmiałam się wtedy, to był wielki i niedojrzały śmiech. - Oczywiście, że jestem
gotowa. Już praktycznie błagam cię o to przez ostatnie dziesięć minut.
- Więc chodźmy. - złapał mnie za rękę i wyciągnął mnie z klubu. Pobiegliśmy jak
dzieci do jego mieszkania. Obydwoje czuliśmy się obolali prze dotyk. Dopiero kiedy
przeszłam przez drzwi jego mieszkania, wtedy tak naprawdę zaczęłam myśleć o tym,
co mieliśmy zrobić. Miałam stracić dziewictwo z mężczyzną, którego znałam dwa
tygodnie. Czy to robi ze mnie dziwkę? Robię to, co trzeba? Moje myśli szybko się
rozproszyły jak podniósł mnie, prowadzi przez mieszkanie i położył mnie na łóżku.
- Napijesz się wina lub szampana? - uśmiechnął się do mnie i wygląda jak wilk,
który poluje. Seksowny, diabelski i potężny wilk. Pokręciłem głową i wpatrywałam
się w niego, zastanawiałam się, czy mam mu powiedzieć, że to był mój pierwszy raz.
Zajęło mi trzy sekundy aby unicestwić mój pomysł. Wiedziałam, że myślał, że byłam
ciekawa świata i że nie jestem przyzwyczajony do dużych miast bo pochodzę z
małego miasteczka na Florydzie, ale wiedziałam, że nie uwierzy mi, że jestem
dziewicą. Nie mogłam sobie wyobrazić, że natknął się na wiele 22-letnich dziewic.
21
Zaczęłam rozpinać mu koszulę i patrzyłam na niego z pragnieniem wypływającym
z każdego fragmentu mojego ciała. Patrzyłam na niego z podziwem, jak zrzucił
koszulę na podłogę. Jego klatka piersiowa była dobrze zbudowana z małymi
włoskami, a jego sześciopak wyglądał jak z magazynu fitness. Upadł na łóżko obok
mnie i wyciągnęłam rękę abym mogła poprowadzić moje palce wzdłuż jego piersi w
kierunku jego sutka. Jękną na mój dotyk i przygniótł mnie swoim ciałem.
-Masz za dużo ubrań na sobie. - warknął, a jego oczy pociemniały i stały się
intensywniejsze – Usiądź. – podsadził mnie tak aby mógł ściągnąć mój top. Jego
palce delikatnie powędrowały na plecy i rozpiął mi stanik, poleciał wraz z moim
topem gdzieś na podłogę - Och, Katie. – jęknął i popchną mnie na łóżko. Jego usta
natychmiast spadły do mojej prawej piersi a jego palce bawiły się z moja lewa.
Zadyszałam gdy wziął mój sutek w usta delikatnie go nadgryzł i possał. Ssał tak,
jakby jego życie od tego zależało, a ja poczułam, że moje ciało drży pod nim a
wilgoć zbiera się w moich majtkach. Moje ręce powędrowały na jego plecy i
prowadziłam je w górę i w dół, ściskając jego ramiona mocno, jak jego usta
poruszały się dalej od mojej prawej piersi. Jękną w moje usta, oplotłam rękami jego
szyję a on wyciągnął moją rękę pod nogę dając mi znać, żeby zrobiła to samo co z
rękami.
-Och, Katie. - znów jęknął i pocałował moją klatkę piersiową, szyję aż dotarł do
ust - Jesteś tak słodka. - mruknął na moich ustach, jak jego język znalazł schronienie
w moich ustach. - Czy wszędzie smakujesz tak słodko?
-Wszędzie? – chciałam mu odpowiedzieć, ale nie myślałam za dobrze. Wszystko,
co chciałam to czuć na mnie, wewnątrz mnie. Moje ciało nigdy nie było tak żywe jak
teraz.
- Hmm, tak, wszędzie. – jego usta opuściły moje, wędrując nimi w dół mojego
ciała, zatrzymując się przy skraju moich dżinsów, gdzie w kilka chwil jego palce
odpięły guzik i pociągnął je w dół. Leżałam w samych majtka, patrząc na niego, nie
wiedząc, co zamierza dalej robić. Nie musiałam długo czekać, aby się dowiedzieć.
Jego palce prześledzić niewidzialną linię w górę mojej nogi, zatrzymały się go dotarł
22
do krawędzi moich majtek. Wstrzymałam oddech, gdy jego palce pogłaskały mnie na
środku moich majtek. Dyszałam i wiłam się na łóżku, gdy tak dokuczał mi.
- Proszę, Brandon. – jęknęłam. Musiałam poczuć go bliżej jak jego skóra ogrzewa
moją.
- Cicho. - uśmiechnął się do mnie i wsunął palec po moje majtki i dotarł do mojej
wilgoci - Och, Katie. – jęknął, gdy ja się wiłam pod nim - Jesteś tak mokra dla mnie.
- Chcę cię. – jęknęłam i zorientował się, że potrzebuję poczuć jego ciało na moim
– Pozwól mi cię dotknąć.
-Jeszcze nie. - Wsunął palce do moich majtek i powoli boleśnie pociągnął je w dół.
Owiał mnie chłód i jedyne co chciałam znów poczuć to jego ciepło na moim ciele.
Jęczałam, kiedy opuścił swoje usta do mojej cipki i zaczął ją ssać. A potem
krzyknęła gdy jego język wszedł we mnie, powoli i głęboko, spychając mnie z
krawędzi jakiej nigdy nie przeżyłam. Moje palce chwycił pościel gdy nie przestawał
we mnie wchodzić, czułam się jakbym miała umrzeć z przyjemności. Fale ekstazy
przejęły moje ciało tak, że wszystko, o czym mogłam myśleć to o przyjemność, która
przelewała się poprzez moje ciało – Dojdź dla mnie, Katie. – mruknął przy mojej
cipce, poczułam jego oddech na mnie, było to kolejnym nowym i ekscytującym
uczuciem - Dojdź dla mnie.
-Nie mogę. - jęknęłam potrząsając głową. Nigdy nie czułem się w ten sposób i
bałam się, że mój pęcherz pęknie, jeśli nie utrzymam się - Proszę. - jęknęłam, jego
ręce rozłożyły moje nogi szerszej i zaczął lizać i ssać mnie z większą intensywnością.
W czasie, kiedy jego język wszedł we mnie, nie mogłam już tego kontrolować, mój
orgazm eksplodował, wysyłając dreszcze w dół mojego ciała.
- Oh, Brandon. – krzyczałam, gdy moje ciało drżało pod nim. Kontynuował swoje
tortury, gdy jego język lizał mnie, zanim wrócił z powrotem do mnie aby mnie
pocałować.
-Smakujesz o wiele lepiej tam na dole. - uśmiechnął się do mnie, zanim jego usta
naparły na moje. Mogłam spróbować siebie z jego ust, jęknęłam gdy jego palce
torowały sobie drogę przez mój brzuch do mojego słodkiego punktu rozkoszy. Moje
ręce powędrowały do jego spodni, chcąc pociągnąć je w dół i dotknąć go. Śmiał się,
23
kiedy próbowałam rozpiąć mu spodnie, zerwał się i ściągał je jednym ruchem wraz
ze swoimi bokserkami. Patrzyłam na niego zdumiona. Jego penis wyglądał jak
wojownik: gruby, mocnej i twardy. Przełknęłam, gdy wyobrażałam sobie go we
mnie. Wyglądał ogromnie w porównaniu z moimi wyobrażeniami. Wyciągnęłam
rękę i dotknęłam go, cicho jęknął, jak moje palce przesuwały się powoli w górę i w
dół jego wału. Ścisnęłam czubek jego fiuta a on pchnął mnie z powrotem na łóżko -
Jeśli dalej będziesz mnie tak drażnić, Katie. Dojdę o wiele szybciej niż chcę jak na
nasz pierwszy raz razem.
- Nie mam nic przeciwko. - potrząsnął głową, zachichotałam jak warknął w moją
szyje.
- Mam zamiar doprowadzić cię abyś zapomniała innych kochanków. Mam zamiar
upewnić się, że moja twarz jest tą twarzą o której myślisz, kiedy się kochamy. Chcę
twojego ciała i chce żebyś tylko mnie pamiętała.
- Ok. – dyszałam, zamknęłam oczy, jak jego palce bawiły się ze mną jeszcze raz,
jak jego język smakował linie na mojej szyi. Moje ręce złapał go za tyłek i
próbowałam przybliżyć go do mnie, abym mogła go na mnie.
- Och, Katie. Musze w ciebie wejść. – jęknął do mojego ucha - Powiedz mi, że
jesteś na pigułkach.
- Nie. – moje oczy powędrowały do góry i zagryzłam moją dolną wargę – Nie
jestem, uhm, na pigułkach.
- Cholera.- spojrzał zdenerwowany, kiedy wstał z łóżka - Chciałem poczuć cię
dokładnie. Chciałem poczuć jak mnie obejmujesz, ale jest w porządku. Mam kilka
prezerwatyw.
- Och. - patrzyłam, jak otwiera szufladę w jego nocnym stoliku i wyciągnął
pakieciki – Masz je ze względu na mnie?
- Nie. - zaśmiał się, gdy wyciągnął dwa i umieścił je na łóżku - Zawsze mam jakiś
zapas.
-Och. - odwróciłam wzrok od niego, gdy zazdrość wypełniła mnie.
-Nie jesteś zła, tak? – spojrzał na mnie – Nie mogłaś myśleć, że nie uprawiam
seksu?
24
-Nie wiedziałam, że z kimś sypiasz.
-Nie spałem z nikim odkąd cie poznałem.
- To było dwa tygodnie temu.
- Nie jestem mnichem, Katie. - usiadł na łóżku - Lubię seks. Jesteśmy dorośli, a to
nie jest przestępstwem.
- Wiem. - skinęłam głową.
- Jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej to nie chcę spać z nikim innym jak z tobą. -
uśmiechnął się do mnie, pocałował mnie mocno. – Wiesz spotykamy się dopiero od
dwóch tygodni, ale zobaczmy jak to zadziała. Myślę, że możemy stworzyć coś
specjalnego razem.
- Ok.- skinęłam głową, czując się troszkę lepiej.
-Więc zgadzamy się co do tego żeby nie spać z nikim innym?
- Zgadza się. - ponownie skinął głową i pocałował mnie mocno. Rozerwał paczkę
prezerwatyw i szybko założył na swojego penisa, położył się między moimi udami
dociskając swoją klatkę piersiową do moich piersi.
- Owiń nogi wokół mojej talii. - rozkazał mi i zrobiłam tak jak chciał. Poczułam
czubek jego penisa przy moim wejściu, dyszałam czekając jak w końcu wejdzie we
mnie - O Boże, jesteś taka mokra. – jęknął, powoli zaczął wchodzić we mnie.
Zesztywniałam gdy coraz
bardziej we mnie wchodził i w jeden sekundzie bałam się, że to będzie boleć. - Och,
Katie. – jęknął, zaczął poruszać swoim ciałem powili, pchnął we mnie mocno na co
zająknęłam się jak poczułam krótki strzał z bólu. Spojrzał na mnie
zdezorientowanym i oszołomionym wzrokiem w moje oczy, więc je zamknęłam i
poruszyłam się pod nim.
- Pieprz mnie, Brandon. – krzyczałam, nadal się poruszając we mnie, nagle
przyśpieszył wchodząc i wychodząc ze mnie gładko. Trzymałam go mocno, jak na
nasze ciała tańczyły do własnego rytmu. Moje piersi ocierały się o jego pierś, a moje
nogi oplecione wokół jego bioder przyciągały go coraz bliżej mnie.
- Otwórz oczy. – jego głos był władczy, otworzyłam je powoli i zobaczył go
wpatrującego się we mnie. – Chcę zobaczyć twoją twarz gdy dosięgniesz szczytu. -
25
nadal poruszał się, poczułam jak mój orgazm wybucha we mnie, gdy i on zaczął
jęczeć a jego ciało zaczęło drżeć. Też dotarł do swojego punktu kulminacyjnego i
pchną we mnie jeszcze kilka razy a potem upadł na mnie. Przeturla się na bok i posłał
mi leniwy uśmiech. - To było niesamowite. - jego palce prześledzić linie do mojego
sutka, jednocześnie powoli wycofał się ze mnie i zsunął prezerwatywę – Czy jesteś
dziewicą, Katie
7
? - spojrzał na mnie powoli, z pytaniem w oczach.
-Nie. - potrzasnęłam głową.
- Naprawdę? Mógłbym przysiąc, że jesteś dziewicą, tak, jak zareagowałaś, gdy
wszedłem w ciebie, a ja czułem gdy przebijałem się przez twoją błonę dziewiczą.
- Pytasz, czy jestem, ale już dłużej nie jestem . - uśmiechnęłam się do niego i
pochyliłam się, by pocałować go w usta. Moje ciało było zmęczone i nic nie mogło
zniszczyć tego momentu.
-Ach, sprytna dziewczyna z ciebie. - zaśmiał się, a potem westchnął, przyciągając
mnie do siebie. - Dlaczego mi nie powiedziałeś?
-Nie chciałam żebyś wiedział. – ugryzłam wargę.
- Och, Katie. - wyszeptał w moje włosy - Dziękuję że pozwoliłaś mi się z tobą
kochać, mam nadzieję, że to było to co oczekiwałaś.
- To było lepsze, niż się spodziewałam. - mruknęłam, a jego oczy zaświeci się z
dumy, gdy tak leźliśmy przytuleni do siebie.
-Cieszę się, że cię poznałem, Katie Raymonda.
- Ja też, Brandonie Hastings. - pocałowałam jego klatkę piersiową i oboje
zasnęliśmy.
-Przepraszam, proszę pani, zgubiła się pani? - recepcjonistka podeszła do windy i
spojrzała na mnie.
- Przepraszam, co?
-Jeździ pani tą windą w górę i w dół już od jakiś 10 minut.
- Och, przepraszam. – zarumieniłam się - Purpurowe światła po prostu mi o czymś
przypomniały.
7
Teoretycznie to już nie jest
26
- Dobrze. – posłał mi zdziwioną minę – Pani pokój jest na szóstym piętrze jeśli pni
zapomniała.
-Oh, dziękuję. - ponownie przywołałam windę i potrzasnęłam głową – Skup się,
Katie, skup. - wymamrotałam do siebie. Teraz nie było czasu, aby przypominać sobie
wspomnienia z Brandonem. Nienawidził mnie i ja nienawidziłam go, modliłam się,
że gdy mnie zobaczy nie będzie pamiętać, kim jestem. To nie miało znaczenia, jak
dobrze się czułam jak zaczęliśmy się spotykać. To nie miało znaczenia, że jego dotyk
potrafił stopić całe moje ciało. Byłam skończona. Złamał mi serce, a jeśli nie będę
uważać, to może również zniszczyć moją karierę zawodową.
Niechętnie wyszłam z oświetlonej windy i poszłam do mojego pokoju. Nie chce tu
być. Nie teraz. Nie teraz, gdy wszystko w moim życiu układało się coraz lepiej.
Nawet zaczęłam spotykać się z nowym facetem tuż przed tym jak dostał pracę. Matt
był kimś z mogłaby stworzyć poważny związek. Jest miłym facetem. Jest
bezpieczny i wiedziałam, że mnie naprawdę lubi; nie ma znaczenia, że moje serce nie
płonie tak jak przy Brandonie. Jestem teraz starsza i mądrzejsza. Wiedziałam już
czym jest prawdziwa miłość. Wszystko co nas łączyło było fantastyczne, ale to była
fantazja zbudowana na kłamstwie, a gdy wszystko runęło niemal mnie to zniszczyło.
Nie będę się już więcej rozwodzić się nad przeszłością. Nie mogę pozwolić sobie
pójść tą drogą ponownie.
***
27
Alarm zawodnił o 5 rano a ja chciał się przewrócić i ponownie zasnąć. - Wstawaj,
Katie. – zmusiłam się, zrzuciłam kołdrę z siebie. Jęknęłam, usiadłam, dostosowując
oczy do ciemności. Wstałam z łóżka, zapaliłam światło i otworzyłam walizkę. Meg i
ja poszłyśmy na zakupy przed wyjazdem, a ja kupiłam najseksowniejszy
biznesowego stroju jaki znalazłam. Miałam również nowe perfumy, przybory do
makijażu, prostownicę do włosów aby doprowadzić moje włosy do porządku i
ułożyć je w najbardziej elegancką fryzurę jaką potrafię. Chciałam się upewnić, że
będę wyglądać lepiej niż kiedykolwiek. Nie chciałam, żeby mnie rozpoznał ale gdyby
tak się stało chciałam wyglądać seksownie i gorąco, maksymalnie jak się da. Poszłam
do łazienki. Musiałam iść pod prysznic, a potem chciałam sobie zrobić włosy.
Popatrzyłam w lustro na moje włosy i jęknęłam. To będzie trwać co najmniej
godzinę, aby moje włosy były proste i eleganckie. Popatrzyłam na siebie ponownie i
zaczęłam się śmiać, jak pomyślałam żeby pójść w takiej fryzurze do pracy. Brandon
na pewno by mnie poznał gdybym się tak pokazała.
- Chodźmy razem pod prysznic. - Brandon wyciągnął mnie z łóżka, w noc po tym,
jak kochaliśmy się po raz pierwszy.
- Nadal jestem zmęczona. – wymamrotałam.
-To nie jest czas na sen.
-Nie, jeśli będziesz mnie budził milion razy w ciągu tej nocy.
- Cóż, musze cię wykorzystać jak się da, gdy tutaj jesteś.
- Będę tu przez najbliższy weekend. - ziewnęłam i przeciągnęłam się.
-Chciałbym, jeśli to możliwe żebyś została tu w tym tygodniu.
-Co? – zamarłam i spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami.
- Wiem, wiem. Posuwam się zbyt szybko. Niestety, ja po prostu nigdy przed tem
nie czułem się w ten sposób.
- Och. - wyskoczyłam z łóżka i pocałował go. – Ja też nigdy nie czułam się w ten
sposób.
- Ja po prostu chcę spędzić każdą noc z tobą.
28
-Wiem. – westchnęłam - Ale muszę zostać u siebie, bo stamtąd łatwiej jest mi się
dostać do pracy.
- Myślę, że mógłbym spędzić kilka nocy u ciebie, jeśli chcesz.
- Nie! - krzyknęłam i cofnęłam się o krok – Przepraszam, ale moje mieszkanie to
bałagan i będę zakłopotana jak tam będziesz.
-Nie musisz się wstydzić. - przyciągnął mnie do siebie i pocałowała mnie - Jestem
pewien, że masz dużo kredytów studenckich i jestem pewien, że twoja nowa praca
nie przynosi dużo pieniędzy. Ale nie obchodzi mnie, gdzie mieszkasz.
- Uh, dzięki. - schowałem twarz w jego piersi, aby ukryć moją czerwoną twarz -
Trudno jest znaleźć dobrą prace, zwłaszcza przy takiej ekonomii.
-Gdzie chodziłaś do szkoły?
- Kolumbia ... hm, to znaczy, zawsze chciałam iść do Kolumbii. Poszłam do
Florida Atlantic University. – wymamrotam, chcąc umrzeć.
-Szukamy nowych menedżerów dla funduszy hedgingowych, jeśli jesteś
zainteresowana taką pracą?
- Och, dziękuję, ale nie mogę. - uśmiechnęłam się słabo - To nie byłoby w
porządku. My dopiero zaczęliśmy się spotykać, nie chcę, aby wszyscy myśleć, że cie
wykorzystuję.
- Wiem. - pocałował czubek mojej głowy - Myślę, że to dlatego lubię cię tak
bardzo, ponieważ jesteś najbardziej rozsądną osobą jaką poznałem w Nowym Jorku
- Cóż, więc sprawdź resztę. – zrobiłam minę a on się zaśmiał.
- Nie bądź zazdrosna, Katie.
- Nie jestem. - żachnęłam się i poszłam za nim do łazienki - O mój Boże, spójrz na
moje włosy. – zapiszczałam jak spojrzałam w lustro i zobaczyłam mój bałagan na
głowie. - Wyglądam okropnie.
- Nie, nie. Wyglądasz pięknie. – stanął za mną i objął mnie w talii.
-Pewnie mogę znaleźć tam jakieś zaginione ptaki.
-Zaginione ptaki? – obróciłam się do niego i popatrzyłam na niego.
- Wiesz, że moje włosy to gniazdo?
-Głuptas. – zaśmiałam się a on mnie podniósł mnie i posadził na szafce.
29
- Mogę być kretynem, jeśli chcesz.
- Och! – przyciągnął mnie bliżej do siebie i poczułam jego twardego kutasa przy
moim udzie.
- Tak, mogę to zrobić. – przyłożył czubek jego kutasa do mojej cipki i pchnął ją
lekko, tak aby jego główka była we mnie. - I mogę to zrobić. - powoli wszedł we
mnie a ja jęknęłam gdy poczułam go całego we mnie. - I wtedy też mogę to zrobić. -
wycofał się z mnie i poczułam się pusta w środku.
- Brandon. - jęknęłam a on się roześmiał się.
- Mówiłem ci, mogę być palantem.
Zacisnęłam nogi wokół niego i próbowałam przyciągnąć go do mnie jeszcze raz, a
on się śmiał. - Nie tak szybko, młoda damo.
-Kochaj się ze mną. – jęknęłam i próbowałam go pocałować.
- Nie mam prezerwatywy przy sobie. - wzruszył ramionami i jęknęłam
zawiedziona – Powinnaś zacząć brać pigułki.
- Huh? – podziwiłam jego ramiona, a jego zapach piżma mnie rozpraszał.
- Powinnaś iść do lekarza po receptę na pigułki.
- Och, w porządku. - mruknąłem jak moje palce powędrowały w dół jego brzucha.
-Czy masz ubezpieczenie zdrowotne w swojej pracy? Jeśli chcesz mogę cię zabrać
do lekarza.
- Nie, mam ubezpieczenia zdrowotnego. – lizałam go w dół klatki piersiowej, tak
jak on mnie pieścił. - Pójdę w poniedziałek. – musiałam sprawdzić, czy
uniwersytecki ośrodek zdrowia będzie otwarty. Skuliłam się na myśl o konieczności
poinformować pielęgniarki, dlaczego tam byłem. Ale pomyślałam, że powinna być
szczęśliwa gdy myślałam o bezpiecznym seksie. To w końcu nie jest sprawa szkoły.
Nie chciałam słuchać wykładu o abstynencji.
- Szkoda, że nie mogę cię teraz mieć - wyszeptał mi do ucha – Chcę cię tu wziąć,
chcę czuć jak ścianki twojej cipki zamykają się na moim fiucie, jak zabieram cię w
podróż, której nie możesz sobie wyobrazić.
-Więc dlaczego tego nie zrobisz? - dyszałam, zmuszając go, aby wszedł we mnie.
30
-Nie chcę abyś zaszła w ciążę. - zaśmiał się i spojrzał na mnie poważnie - Nie
jestem facetem, który bywa w związkach, a to jest dla mnie nowe. Nie chcę do
niczego zniszczyć.
-Nie. - wzięłam jego twarz w dłonie i pocałowałam go lekko – Nie zniszczysz
tego.- szepnęłam w jego usta, serce mi zatrzepotało jak prowadził mnie powrotem do
sypialni, do jego łóżka.
***
Fisherman’s Wharf
8
nie było pełne rybaków. Albo przynajmniej nie było kiedy
przyjechałem. Chodziłam w kółko, ciesząc się, że nie było gorąco i wilgotno. Gorące
i wilgotne powietrze zepsułoby mi moje doskonale uczesane włosy w jakiś
kędzierzawy bałagan w kilka minut. Byłam tam już o 8 rano. Weszłam do budynku,
gdzie miało odbyć się szkolenie pracowników Marathon Corps, rozejrzałam się za
tablicą informacyjną. Zorientowana w sytuacji, znalazłam stolik. Denerwowałam się
gdy szłam do stolika. Stół został odznaczony białymi orchideami i nie mogłam
przestać myśleć o nocy, w której uświadomiłam sobie, że go kocha . Za każdym
razem gdy widziałam storczyki, myślałam o Brandonie. Meg wiedziała na ten temat i
nie miałyśmy ani jednego storczyka w mieszkaniu. Za każdym razem, kiedy je
widziałam, płakałam. Nawet teraz , czułam łzy w oczach. Wziąłem głęboki oddech i
kontynuował marsz w kierunku stołu. Nie mogłam teraz pozwolić sobie na emocje.
Nie teraz , kiedy mój makijaż wyglądał doskonale. To nie miało znaczenia , że moje
serce biło w szalonym tempie, mój żołądek i wszystkie moje zmysły były w stanie
pogotowia. To nie miało znaczenia, że tam były storczyki. To nic nie znaczyło,
absolutnie nic.
Brandon i ja widywaliśmy się w każdy weekend w dwóch pierwszych miesiącach
naszego związku. Prosił, aby mógł przyjść do mojego mieszkania kilka razy, ale
8
Restauracja
31
wydawało się, że zaakceptował fakt, że jestem zbyt zakłopotana, aby mieć go w
swoim mieszkaniu. Widzieliśmy się kilka dni w tygodniu, ale podobał mu się fakt, że
nie proszę go o spotkanie codziennie. Dałam mu przestrzeń. Nie dzwoniłam i nie
pisałam co kilka godzin, nie sprawdzałam go. Nie wiedział, że nie miałam czasu, aby
sprawdzać go. Byłam na zajęciach lub w bibliotece, a w obu miejscach telefony były
zakazane. Musiałam uczyć się w ciągu dnia, bo wiedziałam, że nie będę mięć czasu
w weekendy i w godzinach wieczornych. On po prostu myślał, że jest w wygodnym i
bezpiecznym związku. Byłam zbyt naiwna by nawet pomyśleć, że jest o co się
martwić. Dla mnie był tylko Brandon, przystojny mężczyzna z którym się
spotykałam, ale dla reszty Nowego Jorku, był jednym z najbardziej pożądanych
kawalerów w mieście.
Czy możesz przyjść dziś wieczorem? - spojrzał na tekst sms, jak szłam do mojej
następnej klasy. To była środa, jutro miałam test z języka angielskiego.
Myślę, że tak – odpowiedź nadeszła szybko
Czy możesz wziąć dzień wolny od pracy, jutro?
Nie sądzę, wiesz Maggie – szybko odpisałam. Maggie była moją fikcyjną szefową.
Meg i ja spędziłyśmy całą noc tworząc fałszywą firmę i pracę dla mnie. Maggie była
suką jako szefowa, która nienawidziła mnie i kazała mi dużo pracować do późno.
Chciałbyś rzucić tę pracę, przyjść i pracować dla mnie. ;) ;) – zaśmiałam się z
buźek na końcu.
Wiesz, że wtedy nie będziemy dużo pracować.
Chcę cię tu – odpisał – Chcę cię siedzącą na moi biurku abym mógł cię wziąć.
Może kiedyś.
Cholera, będę musiał zablokować moje drzwi.
Uh oh, dlaczego?
Muszę zadbać o mój biznes i nie chcę, żeby moja sekretarka mi przeszkodziła.
Szkoda, że mnie tam nie ma.
Mi też, możesz przyjść dziś wieczorem?
Postaram się wyjść z pracy wcześniej. – zagryzłam wargę jak to pisałam.
Wiedziałam, ze musze się pouczyć ale też chciałam się z nim spotkać.
32
Świetnie. Do zobaczenia o 6. Nie jedz, zamówimy coś na wynos.
Dobra, do zobaczenia o 6 – pobiegłam do klasy, spojrzałam na moje dżinsy i T-
shirt westchnęłam. Będę musiałam wrócić do domu, zmienić moje ciuchy na bardziej
profesjonalnych ubiór, a następnie w pośpiechu złapać pociąg o 5. Nie zdążyłabym
spróbować i nauczyć się w godzinę przed wyjściem.
Przybyłam do Brandona około 18:30 a on pociągnął mnie w ramiona, gdy tylko
otworzył drzwi.
- Tęskniłem za tobą. - pocałował mnie i spojrzał na moją twarz.
- Widziałeś mnie w niedzielę.
- To było tak dawno temu.
- Och, Brandon. - ścisnęłam go za rękę i weszłam do mieszkania.
-Chcę, żebyś się do mnie przeprowadziła. - złapał mnie od tyłu i pociągnął mnie do
niego - I chcę żebyś się budziła obok mnie każdego ranka.
- Mówiłem ci, że nie mogę. Mam umowę najmu. – zachichotałam jak pocałował
mnie w szyję.
-Zapłacę kare za zerwanie umowy. – jęknął, a potem poszedł do kuchni. - Mam coś
dla ciebie. - wrócił do mnie z orchideą.
- Co to jest?
- To jest storczyk.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się i wzięłam go od niego. - Jest piękny.
- Gdzie chcesz go umieścić?
-Co?
-To twój parapetówkowy
9
prezent.
- Parapetówka?
- To jest teraz twój nowy dom.
- Ale ...
- Ale nic.- potrząsnął głową poważnie. - Mówiłem ci w nocy, w której kochaliśmy
się, że jesteś teraz moja .
9
No tak jest w oryginale It’s your housewarming gift. A że dalej inaczej by nie pasowało to tak zostawiam,
chyba, że ktoś ma jakiś pomysł to pisz!:)
33
- Ja. - z trudem przełknęłam ślinę, czując intensywność jego emocji odbijający się
od jego ciała.
- Jesteś jedyną kobietą, jaką kiedykolwiek zapytałem się czy chce ze mną
zamieszkać
10
. - złapał mnie za ręce. - Myślałem, że będziesz szczęśliwa.
- Jestem, tylko to po prostu dzieje się tak szybko.
- Czy to jest wina mojego wieku? – westchnęłam i moje serce przyśpieszyło.
- Co? - jęknęłam. Czy on wiedział?
- Wiem, że mam 35 lat a ty jesteś w początku lat dwudziestych. Wiem, że jest dużo
rzeczy na świecie, które chcesz zobaczyć i zwiedzić. Nie chcę być egoistą, ale jesteś
wyjątkowa. Jesteś kimś z kim mógłbym spędzić resztę mojego życia.
- Czy myślisz, że jestem za młoda dla ciebie? – zagryzłam wargę, a on się zaśmiał.
- Jeśli ktoś zapytałby mnie z jak młodymi kobietami mógłbym się spotykać, nigdy
bym nie powiedział, ze mogłem się umówić z dwudziestodwulatką zanim poznałem
ciebie.
- Och. - uśmiechnęłam się słabo. - A teraz?
- A teraz, nie przejmuję się kwestią wieku.
-Więc chcesz przez to powiedzieć, że spotykasz się z kimś młodszym?
-Oh, cholera nie. - roześmiał się - Mam reputację. Nie chciałbym mieć nic
wspólnego z kimś młodszym.
- Widzę.
- Więc jesteś teraz moje, Katie.- spojrzał mi głęboko w oczy. – Przeprowadź sie do
mnie i daj mi się rozpieszczać.
Pocałowałam go wtedy, bo nie wiedziałam co powiedzieć. Jak mogłam mu
powiedzieć, że mieszkam w akademiku na kampusie? Jak mogłam mu powiedzieć, że
miałam 18 lat i że nie ma mowy, by moi rodzice zaaprobują ten związek z mężczyzną
prawie dwa razy starszym ode mnie? Mężczyzna, który zabrał moje dziewictwo,
człowiekiem, którego nigdy nie spotkali!
-Więc gdzie położysz orchidee?
- W kuchni przy oknie.- wyciągnęłam ją od niego powoli. - Lubią światło.
10
Dokładnie to on jej to powiedział, a nie pytał się tylko postanowił, jak to faceci, ma być po ich myśli
34
- Dobry pomysł. - sięgnął do kieszeni i uśmiechnął się do mnie - Mam dla ciebie
jeszcze coś.
Moja twarz zbladła jak widziałam go wyciągając rękę, Boże, myślałem, że
zamierza mi się oświadczyć.
- Oto zestaw kluczy.
- Klucze? - spojrzałem na niego tępo, a potem roześmiał się, gdy zdałam sobie
sprawę, co to znaczyło - Dziękuję.
- Teraz, chodźmy do łóżka.
- Do łóżka?
- Muszę mieć cię teraz. Marzyłem o kochaniu się z tobą od ostatniego razu.
-Myślałam, że będziemy jeść?
- Chcesz jeść? - spojrzał z niedowierzaniem.
- Jestem trochę głodna. - skinął głową , a potem mój żołądek zaburczał, jak na
zawołanie. Zmarszczył na mnie oczy, zaśmiał się zanim mnie chwycił w tali i obrócił
mnie dokoła.
-Więc pierwsze jedzenie. - pocałował mnie w czoło i postawił nie na ziemi. -
Kocham cię, Katie. –wyszeptał mi do ucha. Stopiłam się po tych słowach i
pocałowałam go namiętnie. To był pierwszy raz, kiedy mi to powiedział, te słowa do
mnie dotarły, darzył mnie mocnym uczuciem. Patrzyłam na orchidee w ręce.
Orchidee symbolizowały zmianę w naszej relacji , byłam podekscytowana , nawet
jeśli wiedziałam, że to nie wyjdzie.
- Czy jesteś tutaj na szkolenie? - ostry głos wyrwał mnie z zamyśleń i spojrzałam
na nią z uśmiechem.
- Tak, jestem. Katie Raymond z biura w Nowym Jorku.
- W porządku , pozwól mi znaleźć twoje miejsce. - spojrzała na mnie za okularów
swoimi niebieskimi oczami, miała rude włosy wycięte w ostry bob. Miała
identyfikator, jej imię to Priscilla, pasuje to imię do niej. Jędzowate imię dla
jędzowatej kobiety.
35
- Tutaj. - wręczyła mi gruby folder - Idź korytarzem do windy, pojedź na dziesiąte
piętro i wyjdź. Zobaczysz znaki, które pokażą ci gdzie masz się kierować.
- Dzięki. - skinęła głową, chciałam jej jeszcze coś powiedzieć więcej, ale ona już
mówiła do osoby, za mną . Niepewnie weszłam do windy, nie czując się dobrze w
tym miejscu. Nie pasuje tutaj. Czasami zastanawiałam się, czy został wycięta ze
świata biznesu. Czekałam kilka minut na windy i ruszyłam powoli. Część mnie
chciała uciec, złapać samolot do domu i po prostu poszukać innej pracy. Nie
podniosłam głowy, gdy winda zatrzymała się na następnym piętrze. Gdy
zastanawiałam się czy wrócić do domu spostrzegłam, ze nikt nie wcisnął guzika w
windzie. Wtedy spojrzałam w górę. A moje życie przeleciało mi przed oczami.
Wpadłam na ścianę jak wpatrywałam się w jego twarz. Wyglądał inaczej, ale
równocześnie tak samo. Wszystko w tym momencie było gorszę, niż myślałam że
będzie i było o wiele więcej możliwości, niż to sobie wyobrażałam.
-Cześć, Katie.
-Cześć, Brandon. – wyszeptałam, spojrzałam na jego twarz, starłam się zapamiętać
każdą rysę, każdy włos dla przyszłych wspomnień. Zrobił krok w moją stronę, a jego
dłonie spoczęły na moich ramionach. Ciężko przełknęłam ślinę i spojrzałam na niego
aż nasze oczy się spotkały. Potem pochylił się i delikatnie mnie pocałował.
-To dla wspomnień. – wyszeptał i uśmiechnął się lekko, a mi łzy napłynęły do
oczu. Nie mogłam uwierzyć, ze pamiętał. Minęło tak wiele lat, a on pierwszy to
powiedział.
36
Rozdział III
- To dla wspomnień. - Brandon pchnął mnie na ścianę windy, gdy tylko drzwi się
zamknęły.
-Jakich wspomnień? - patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami.
-Jedno właśnie teraz stworzymy.
-Huh?
- Cicho! - położył palec na moich ustach. – Jeśli będziesz hałasować, ludzie mogą
nas usłyszeć.
-Usłyszeć co? – patrzyłam na niego z błyskiem w oku - Brandon, o czym myślisz?
- Wiesz, jak ja zawsze marzyłem o seksie w biurze?
- Uh Huh.
-Więc, będziemy go mieć teraz trochę.
- Nie jesteśmy w biurze. - potrzasnęłam głową, a następnie mnie olśniło. - A co,
jeśli ktoś wejdzie? - spojrzałam na drzwi w panice.
- Nikt nie wejdzie! - uśmiechnął się. Wcisnął stop i winda się zatrzymała.
- O mój Boże, Brandon. - moja twarz zaczerwieniła się. - Nie wiem nic na ten
temat.
-Mam zły wpływ na ciebie, prawda? – pochylił się i zaczął ssać moją szyje. - Ale
chcę cię mieć wszędzie.
- Możesz mieć mnie wszędzie w mieszkaniu. – zaśmiałam się - Wszędzie i nigdzie.
- Teraz, kiedy żyjemy razem, to nie jest już takie zabawne. - jego palce
powędrowały pod koszulkę - To bezpieczny seks.
37
- Myślałam, że wiem wszystko na temat bezpiecznego seksu. - uniosłam brwi na
niego, warknął, jak jego palce wsunęły się pod stanik i ścisnęły moje sutki. – Oh –
jęknęłam.
- Wiesz, że tego chcesz. - rozpiął mi koszulę, pochylił głowę i wziął mój sutek w
usta.
- Och, Brandon.- jęknęłam, moje ręce zacisnęły się na mięśniach jego ramion. -
Jak mogę powiedzieć, nie?
- Nie możesz. Jesteś po prostu tak nienasycona jak ja. - warknął, gdy jego ręka
wdarła się między moje nogi.
- Cieszę się, że założyłam dziś spódnice.
- Sama wybrałaś swój strój. - przewróciłam oczami na niego .
- Cóż, chcę cię widzieć w nowej spódnicy.
- Uh Huh.
-I w twoich nowych stringach. - oblizał usta, zaśmiałam się, nie do końca wierząc,
jak moje życie się zmieniło. Moje ‘życie’ z Brandonem trwa już od dwóch tygodni i
nieźle nam to wychodzi. Mamy zasadę, że to co dzieje się w pracy zostaje w pracy i
nie rozmawiamy o tym jeśli nie chcemy. Brandon był przerażony , kiedy przeniosłam
się do niego z samotnymi walizkami, usprawiedliwiałam się tym, że nie mam wiele
swoich mebli, bo prawda była taka, że wszystkie meble należały do Uniwersytet
Columbia. Czułam się źle jak zabrał mnie na zakupy i obsypał mnie odzieżą i
bielizną. Czułam się trochę jak Julia Roberts w Pretty Woman , tylko ja nie miałam
nic przeciwko. Był moim chłopakiem, nie moim alfonsem, a no i on mnie kochał. To
wszystko było w porządku, jeśli wiedziałam, że mnie kocha . To znaczy, widziałam
to w jego oczach i usłyszałam w jego głosie. Nigdy nie czułam się tak wyjątkowa
przed tem, tak kochana. To mnie zastanawiało, dlaczego włożyłam tyle czasu i
wysiłku w czasie mojej nauki w szkole średniej, kiedy mogłam się przyjaźnić i
zabawić . Jakie to życie mogło być? Zabawa i uczucia? Nie tylko czytanie i nauka
38
całymi dniami. Chociaż wiedziałam, że Meg i inni byli głęboko zaniepokojeni
kierunkiem mojego życie.
-To nie jest dobry pomysł, Katie. - Meg błagała mnie abym przemyślała
przeprowadzkę do Brandona.
-Wciąż będę twoją współlokatorką, technicznie. - westchnęłam - Nie martw się,
będziesz mnie widziała przez cały czas.
-No, nie wiem, Katie.
-To miły facet, Meg.
- Cóż, nigdy go nie spotkałam, więc skąd mam wiedzieć? - zostawiłam to, bo co
mogę powiedzieć? Wiedziała dlaczego nigdy go nie spotkała, wszyscy moi
przyjaciele wiedzieli dlaczego. I nie była kłamcą ... dobrze, w jego przypadku.
- Jesteś już mokra. - warknął, palce wsunęły się mi między nogi.
-Wiesz jak bym nie mogła być? – popchnęłam go z powrotem na bocznym panelu
windy i mocno pocałowałam go. Jęknął, moje ręce dopadły jego klamry paska i
rozpięłam go płynnie. Teraz ja dobierałam się do niego.
- Kocham to, kiedy przejmujesz dowodzenie.
-Kocham to jak chcesz stworzyć dla nas wspomnienia. – zaśmiałam się, rozpięłam
mu spodnie i opuściłam do kolan, uklękłam i zaczęłam go tam całować a potem
wzięłam go do ust. Czułam się pełna sił, gdy jęknął i mocno pociągnął mnie za włosy
jak poruszałam się na nim w górę i w dół jego fiuta. Słony smak kilku kropel na jego
szczycie zawrócił mi w głowie i wzięłam go do ust, szybciej i mocniej.
- Zwolnij, Katie. - Brandon jęknął - Mam zamiar dojść jak będziesz tak dalej
robiła.
- To jest pomysł. - zaśmiałam się i wzięłam go do ust w miarę moich możliwości.
Brandon był pierwszym i jedynym mężczyzną, któremu robiłam loda. Był to
pierwszy raz z wielu. Nie byłam pewna, jak bym się poczuł, gdyby wiedział, jak
niedoświadczona byłam przed spotkania go. Starałam się nie myśleć o tym, ale
poczucie winy coraz mocniej mnie przerażało. Wykrzyknął moje imię gdy jego
39
orgazm wybuchnął mi w ustach, łapczywie połykałam wszystko co mi ofiarował,
ciesząc się jego uwolnieniem.
- Och, jak ja cię kocham, Katie. - przyciągnął mnie do siebie, obrócił i zgiął w pół,
przesuwając moje stringi na bok, a jego palec wszły we mnie powoli. - Och, jesteś
taka gotowa dla mnie. - mruknął jak jego palce wchodziły i wychodziły ze mnie. –
Nigdy nie mam cię dość. - jęknął i szybko zgiął palce we mnie. Jęknęłam w
odpowiedzi. Zanim się zorientowałam, był już we mnie, szybkim i gładkim
pchnięciem.
-Już jesteś twardy? – krzyknęłam z zaskoczenia i zadowolenia.
-Po prostu gdy patrzę na Ciebie, staje się twardy, Katie. – mruknął, trzymał mnie
mocno za biodrach. Jego ręce powędrowały pod bluzkę i masowały moją pierś. -
Trzymaj się ściany, nie chcę, abyś upadła.
-Upadła? – wstrzymałam oddech, nie wiedziałam o co mu chodzi dopóki nie zaczął
we mnie wchodzić z siłą i intensywnością, że ledwo mogłam stać. - Och Brandon! -
krzyczałam za każdym razem jak jego fiut wchodził we mnie. - Nie przestawaj!
-Nie zamierzam. – jego fiut wchodził we mnie ponownie ale teraz bardzo powoli,
aż pomyślałam, że czas stanął. Moje zakończenia nerwowe chciały wybuchnąć,
poruszyłam tyłkiem, aby spróbować przekonać go do szybszych pchnięć. Musiałam
czuć go głęboko we mnie. Musiałam posiadać każdy centymetr jego ciała i duszy.
Chwyciłam się ścianę i zamknęłam oczy, cholera brał mnie w windzie. Krzyczałam,
kiedy zwiększył tempo i w moim ciele zaczął się budować orgazm.
-Dojdź dla mnie, Katie. – jęknął – Dojdź dla mnie.
- Jestem blisko. – pisnęłam, moje biodra ugięły się pod nim , jak jego palec
dosięgły i bawiły się z moją łechtaczką, a on kontynuował swoją dominację nad
moim ciałem. - Och Brandon! - krzyczałam – jestem już blisko, dochodzę! -
krzyczałam, jak moje ciało wzdrygnęło się, a on nadal mnie pieprzył. Uderzyłam w
ścianę i coś nacisnęłam. Zanim się zorientowałam, co się dzieje winda zaczęła ruszać.
- O cholera, Katie. Co zrobiłaś? - jęknął , kiedy nadal poruszał się we mnie.
40
-Nie wiem. – krzyknęłam, a orgazm ponownie przejął kontrolę nad moim ciała .
Nie mogłam myśleć o niczym innym niż przyjemność, która przechodziła przeze
mnie. - Och Brandon, kocham cię! - krzyknęłam w ekstazie. I wtedy winda się
zatrzymała. Wszystko co potem się stało, było prawdopodobnie jednym z najbardziej
ekscytujących, relaksujących i strasznych fragmentów mojego życia. Brandon
chwycił mnie i pociągnął mnie do rogu winda. Pchnął przód mojej spódnicy w dół i
wręczył mi teczkę do przechowywania. Sekundę później drzwi windy się otworzyły i
weszło dwóch mężczyzn.
- Dzień dobry, panie Hastings. - skinął głową i uśmiechnął się do niego.
- Mark, Jason. - uśmiechnął się do nich, a potem przyjął poważną minę i patrzył się
na przód.
- Musisz być cicho. - Brandon szepnął mi do ucha i stłumiłam westchnienie, jak
czułam go gdy ponownie we mnie wchodzi. Poruszał się powoli, nie chcąc zwrócić
uwagi na nas.
- Co robisz? - dyszałam gdy szeptałam do niego.
- Mam zamiar doprowadzić cię jeszcze raz. - mrugnął do mnie - I myślę, że chcę
dojść w tobie.
- Och Brandon. -potrząsnęłam głową.
- Wystarczy jak będziesz się trochę cofnąć na spotkanie mnie. – wyszeptał - Tak,
ruszaj biodrami tak jak teraz. Jego palce wbiły się w moje biodra i udawałam, że
patrzę na coś na ziemi, gdy czułam jak jego ciało drży za mną.
- Słyszeliście, że akcje Pepsi poszły w górę o 200 punktów, prawda Brandon? -
jeden z mężczyzn odwrócił się do nas.
- Tak. - jego głos był szorstki, ale uśmiechnął się.
- Twój ojciec jest szczęśliwy, jeśli utrzyma się taki poziom to wszyscy będziemy
mieć duże bonusy w tym roku.
-To będzie miłe. - Brandon chrząknął, jak jego palce mocniej zacisnęły się na
moim biodrze. Mój umysł zaczął nucić i wirować.
41
- Co robisz? - Brandon zapytał od niechcenia, facet dalej patrzył na nas.
-Nic, tylko tańczę do muzyki w mojej głowie.
-Widzę. - jego oczy błyszczały, uśmiechnęłam się do niego.
-Pracujesz tutaj? – facet wyglądał przyjaźnie. - Nigdy cię wcześniej nie widziałem.
- Jestem Katie. - uśmiechnęłam się do niego i pokręciłam głową. - Jestem
przyjaciółką Brandon.
- Ona jest moją dziewczyną. - Brandon wymamrotał, zauważyłam zdziwioną minę
faceta.
- Och. - odwrócił się i Brandon wyciągnął mnie z powrotem tak, że wbijał się na
mnie mocniej. Czułam jak jego ciało drży, jak jego fiut drgnął we mnie. Wypuścił
niewielki jęk i wtedy poczułam eksplozje ciepłego nasienia wypełniającego mnie.
-To jest nasz przystanek. Do zobaczenia. - facet skinął jak wyszedł z windy, ani
Brandon i ja się nie odezwaliśmy.
-Czy myślisz, że oni wiedzieli? - dyszałam jak Brandon obrócił mnie i pocałował
mocno. Poprawił moją spódnice w dół i szybko zapiął swoje spodnie.
-Kto wie? Kogo to obchodzi? - zaśmiał się i chwycił mnie za rękę.
-Chyba ciebie.
-Dlaczego miało by mnie to obchodzić? To była najlepsza jazda windą, jaką
kiedykolwiek miałem. - roześmiał się i pocałował mnie w policzek. - Nie wiedzą
jakie mam szczęście.
-Albo ja nie wiem. - zażartowałam, a jego oczy przybrały poważny odcień.
-Myślę, że możesz być tą jedyną, Katie Raymond. Może jesteś tą jedyną.
- Jak się masz? - Brandon zapytał cicho, a ja jednocześnie wymamrotałam - Fancy
zobaczyła cię tutaj. - zaśmiałam się i zarumieniłam.
42
-Dobrze. Jak się masz? - mówiłam cicho, przestraszona, że mógł usłyszeć moje
szybko bijące serce. Moje oczy wpatrywały się w niego łapczywie. Wyglądał jeszcze
bardziej przystojnie niż pamiętałam, ale mądrość płynęła z jego ciemnych, szarych
oczu. Jego włosy są czarne, wyglądają jak kiedyś, były jeszcze wilgotne od
prysznica. Nie golił się rano, miał lekki zarost wokół podbródka, zacisnęłam ręce,
aby powstrzymać się od dotknięcia go palcami. Ta przejażdżka winda różniła się od
innych, które mieliśmy razem wiele lat temu.
-Dobrze. - wytarł usta - Przykro mi z powodu pocałunku. Zapomniałem się na
chwilę.
-Jest w porządku. – zaczerwieniłam się, nie potrzebuje pytać o czym zapomniał.
-Dobrze wyglądasz. - spojrzał na mnie szybko i bezinteresownie. Czułam się
rozczarowana, że nie patrzył na mnie ale pewnie go nie obchodziłam.
-Dziękuję, ty też. – czułam się zakłopotana i dziwnie, gdy rozmawiałam z kimś kto
widział mnie nago.
-Nadal masz błyszczące oczy i bujnę włosy. - uśmiechnął się do mnie, ale jego
uśmiech nie dosięgną oczu. - Myślę, że zawsze będziesz miała młodzieńczy wygląd.
- Tak, myślę, że tak. - odwróciłam twarz od niego, ciepło zalewało ją gdy tak do
mnie mówił.
-Więc pracujesz dla Marathon Corp? - spytał od niechcenia, jak wyszliśmy z
windy.
-Tak, tak pracuję.
- Rozumiem, że CV nie było sfałszowane? - uniósł brwi, spojrzałam na niego tępo.
To się staje trudniejsze niż myślałam.
- Wszystko w moim życiorysie jest prawdą.
-To nie jest nielegalne gdy pytam kogoś kogo chce zatrudnić o wiek, prawda? –
spojrzał na mnie chłodno, zadrżałam od tego spojrzenia. Wszystko w jego
zachowaniu było udawane. Wciąż mnie nienawidzi. Wciąż mi nie wybaczył.
43
-Popełniłam błąd, raz. – spojrzałam mu prosto w oczy – Nigdy nie zrobiłam tego
ponownie.
-Dobrze to słyszeć. Chyba, że to kolejne kłamstwo?
- Nie chciałam kłamać. - powtarzałam te słowa, które mówiłam do niego tak wiele
razy w przeszłości.
- Jeśli to byłoby tylko jedno małe kłamstwo i jak byś powiedziała mi prawdę, to
bym zrozumiał. Ale ty zmyśliłaś całe swoje życie. - patrzył na mnie ze złością w
oczach, jego słowa zraniły moją dusze. - Wszystko było kłamstwem.
-Nie wszystko było kłamstwem. – zagryzłam wargę. Kocham cie, chciałam
krzyczeć. Ja cię kocham a ty mnie już przestałeś. Myślałam, że mi wybaczysz. Ale on
milczał.
-Dalej byś kłamała, gdybym nie odkrył prawdy. - potrząsnął głową z wściekłością
- To wszystko było tylko grą dla ciebie, prawda? Licealistka potrzebowała się
zabawić.
-Nie byłam w liceum.
-Całkiem blisko. – spojrzał na mnie - Co za różnica kilka miesięcy? – milczałam,
nie wiedziałam co powiedzieć. Miał rację, oczywiście. Nie wiedziałam kiedy i jak mu
powiedzieć prawdę. Oczywiście, że czułam się winna. Czułam się bardzo winna.
Zwłaszcza gdy zapytał czy może spotkać moich przyjaciół i rodzinę. Udawałam, że
spotkałam dziewczyny i poszłyśmy do Doug’a w pierwszą noc i nie miałam jeszcze
nowych przyjaciół. Z rodziną było łatwiej, ponieważ oni wszyscy mieszkali na
Florydzie: powiedziałam mu, że pewnego dnia możemy zrobić sobie wycieczkę i ich
odwiedzić, to go uspokoiło. Zrobiło się trudniej, gdy zapytał o pracę, chcą poznać
kolegów z pracy, oczekiwał, że będę dużo rozmawiała o swoje pracy. Dołączyłam do
grupy badawczej, a jemu powiedziałam, że nawiązuje znajomości w pracy.
Używałam seksu, gdy chciał ze mną rozmawiać na te tematy, to dawało mi czas. Na
bok z tym, wszystko inne szło świetnie. Żadne z nas nie było świetnym kucharzem,
więc poszliśmy na kurs gotowania w każdą sobotę rano i gotowaliśmy dla siebie
wieczorami, przed tym jak kochaliśmy się godzinami. Przypuszczałam, że w końcu
44
będziemy musieli robić coś innego niż gotowanie i seks, ale jeszcze byliśmy w
okresie ‘podróży poślubnej’ naszego związku. Kwestia alkoholu była dla mnie
prosta. Powiedziałam po tym feralnym kacu pierwszej nocy, że nie chce pić już
więcej, więc piłam tylko kilka łyków wina gdy byliśmy w domu. Kiedy zapytał mnie
o moje prawo jazdy, powiedziałam mu, że ktoś mi je ukradł w metrze, a on zamierzał
mi pomóc zrobić nowy gdy będę mieć czas. To nie miało znaczenia, nie jeździłam,
więc nie rozmawialiśmy już więcej a ten temat.
Brandon kochał pokazywać mi nowe rzeczy w mieście. I byłam jego pierwszą
prawdziwą dziewczyną odkąd opuścił szkołę. Starałam się nie myśleć o tym zbyt
wiele, choć, jak zawsze czułam się zazdrosna, gdy myślałam o jego ex-narzeczonej, a
potem o kolejnych kobietach, które miał. Nie podobało mi się myślenie o nim z
innymi kobietami. Chciałam być tylko jedną kobietą w jego życiu i w jego
wspomnieniach. Śmiał się często, gdy zapytałam go, którą kochał najbardziej, o
której myślał najwięcej, z którą chciał być najbardziej. Myślał, że byłam uroczy, że
miałam co do niego niepewność. Zawsze całował mnie w czoło i mówił mi, że jestem
tą jedyny w jego życiu, zawsze i na zawsze, rozpływałam się ze szczęścia po tych
słowach. Wszystko szło doskonale, aż do tego dnia. Zorganizowałam mój grafik tak
dobrze, że nawet ja zapomniałam, że byłam tylko 18-letnią studentką pierwszego
roku na Uniwersytecie Columbia, a nie pracownicą w firmie marketingowej w
mieście.
- Mam prezentację jutro w pracy. – jękną, gdy moje ręce powędrowały do jego
bokserek - Nie jestem jeszcze przygotowany.
- Czy to jest twój sposób mówienia mi nie? – zaśmiałam się z niego i pocałowałam
go w sutek – Naprawdę mówisz mi nie?
- Wiem, ale zadzwonił do mnie stary przyjaciel. Muszę jutro iść i dać wykład, a
nie mam nic gotowego.
Muszę wyjechać wcześnie rano, aby się przygotować i złapać pociąg do Upper
West Side.
45
-Aww. – tak naprawdę go nie słuchałam, bo byłam zbyt zajęta aby go zachęcić.
Gdybym bardziej uważała, to bym zwróciła uwagę gdy mówił Upper West Side.
-Mogę powiedzieć, ze to cię nie interesuję. - zaśmiał się i wyciągnął mnie na siebie
– Jaki wygląda jutro twój dzień? Możesz wyjść z pracy wcześniej lub spotkać się ze
mną na obiad?
- Hmmm. – przeturlałam się powrotem na niego, a on chwycił moje piersi w ręce -
Nie jestem pewna. Myślę, że mam spotkanie. - dyszałam jak pochylił się i wziął
jeden z moich sutków w usta i zaczął ssać – Zobaczę co będę mogą zrobić. –
jęknęłam, gdy zaczęłam ocierać się o niego. Jego twardy fiut pocierał mnie przez
majtki.
- Chciałbym zabrać cię na obiad, może nawet uprawiać seks w łazience.
-Jaka łazienka? – dyszałam, gdy wsunął palec w moje majtki i potarł łechtaczkę.
-Łazienka w restauracji. - jęknął jak podsunęłam mu moje piersiami pod twarz -
Wiem, jak lubisz seks w miejscach publicznych.
-Masz na myśli, że go kocham. – zaśmiałam się – Nie jestem pewna, czy dam radę
jutro, mój szef chce się spotkać ze mą w czasie lunchu.
- O nie. – zrobił minę - Mam nadzieję, że wszystko jest w porządku.
- Tak, będzie dobrze. – westchnęłam, kiedy odsunął moje majtki na bok i
nakierował swojego fiuta na mnie – Och, myślisz, że potrzebujesz snu?
- Nigdy nie jestem zmęczony kiedy moja dziewczyna chce mnie przelecieć. –
trzymał moje biodra jak opadałam na niego powoli – Ujeżdżaj mnie szybko,
kowbojko. – ruszył moimi biodrami w górę i w dół.
- Zadzwoń do mnie, jeśli się wcześnie wyrwiesz, może uda nam się iść na późny
obiad. – jęknął, zachichotałam. To zawsze mnie śmieszyło, gdy próbował prowadzić
rozmowę podczas seksu.
- Zrobi się. - dyszałam przed krzykiem. Rzucił mnie na kolana, stanął za mną a
potem wsunął się we mnie z powrotem. Krzyknęłam ponownie, gdy uderzył mnie
mocno w pośladek. Kochałam to kiedy robiliśmy to na pieska, bo zawsze wydawało
46
się, że czułam każdy centymetr go we mnie, klapsy nigdy nie były dla mnie bardziej
podniecające.
- Albo pomyśl o rzuceniu tej pracy i pracowania dla mnie. – mruknął za mną –
Albo możemy rzucić to i założyć rodzinę. – jego słowa były ciche, zamarłam na
moment. Nie odpowiedziałam, ponieważ orgazm przejął mojego ciała i krzyczałam
jego imię, kiedy dalej mnie pieprzył. Doszedł zaraz po mnie, przytulił mnie i
ułożyliśmy się do snu. Pogładziłam jego klatkę piersiową z zamkniętymi oczyma,
czując się dobrze gdy dalej był we mnie.
-Tylko tak mówiłem, wiesz o tym? - wyszeptał w moje włosy - Wiem, że nie
jesteśmy ze sobą długo i właśnie rozpoczęłaś swoją karierę, ale naprawdę chciałbym,
przejść do następnego poziomu, szybko .
-Kocham cię, Katie Raymond. – nie odpowiedziałam na to, udawałam, że śpię ale
moje serce łomotało. Jestem beznadziejnie zakochana w tym człowieku. Jak mogę go
poślubić i mieć jego dzieci, kiedy nie on zna prawdy o mnie? Bo wiedziałam, że był
tym mężczyzną z którym chciałam spędzić resztę życia.
Spotkałem Meg na śniadaniu przed moim pierwszymi zajęciami, nie miałam nic
przygotowanego na zajęcia. Dziś przyjdzie jakiś biznesmen dać wykład o tym, co to
znaczy być liderem w branży. Nie byłam naprawdę zainteresowana, tym co miał do
powiedzenia, ale jestem zadowolona, że miałam dzień wolny od zajęć.
Opowiedziałam Meg o wydarzeniach z poprzedniej nocy, ale nie wyglądała
szczęśliwą z mojego powodu.
-Katie, kocham cię. Naprawdę. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i wiem, że
kochasz tego człowieka. Ale jest też pierwszym facet z którym chodzisz. Poruszasz
się za szybko. Dla wszystkich, wiesz, to jest szczenięca miłość.
-To nie jest szczenięca miłość, ja go kocham. - potrzasnęłam głową i westchnęłam
-Po prostu nie rozumiesz.
-Czy on w ogóle wie, że jedziesz do domu na Boże Narodzenie?
47
-Nie. - potrząsnęłam głową - Myślę o wymówce dla moich rodziców, może
powiem im, że nie mogę przyjechać. Brandon chce poznać moich znajomych.
-Katie, nie możesz okłamywać rodziców. Pomyśl, jak rozczarowani będą. Nie
wspominając, że będą w pierwszym samolocie tu, i jak masz zamiar wyjaśnić im, że
mieszkasz teraz z twoim starszym chłopakiem? - jęknęłam na jej słowa. Wiedziałam,
że miała rację. Będę musiał wymyślić pretekst aby wyjaśnić to Brandonowi.
Może powiem, że mój biznes lunch był pretekstem aby szefowa powiedziała mi o
moim awansie, ale będę musiał odbyć podróż w czasie przerwy świątecznej.
-Co robisz? - zmarszczyła brwi, kiedy wyciągnęłam telefon.
-Jak to brzmi? - zapytałam ją, jak zaczęłam pisać wiadomości - Wiesz co kochanie,
myślę, że dostanę awans. Istnieje plotka w pracy, że moja szefowa ma zamiar mnie
awansować. Jedyną rzeczą, jaką będę musiała zrobić to wyjazd służbowy w czasie
Bożego Narodzenia.
-Brzmi za długo i brzmi to jak kłamstwo. - Meg westchnęła - Dlaczego nie możesz
po prostu powiedzieć mu prawdy?
-Nie mogę. - potrząsnęłam głową - Jeszcze nie. - wysyłałam wiadomość i
usiadłam - Nie rozumiesz, Meg. Chcę powiedzieć mu prawdę, ale ja po prostu nie
jestem pewna, że on to zrozumie.
-Jeśli cię kocha to zrozumie.
-Wiem. - zamknęłam oczy - Mam zamiar powiedzieć mu, po świętach Bożego
Narodzenia, obiecuję.
-Ok. - wyglądała jakby chciała powiedzieć coś więcej, ale nie zrobiła tego -
Odpowiedział?
-Tak. - uśmiechnęłam się - Powiedział, Gratulacje, nie mogę się doczekać, aby
usłyszeć o tym. Życz mi szczęścia. Nie mogę teraz z tobą o tym porozmawiać.
Kochana, twój Brandon.
-Cóż, myślę, że się na to nabrał. - Meg pokręciła głową - Chodźmy do kampusu.
Mam zajęcia za kilka minut.
48
-Tak, ja też. Po prostu jeden taki nudny wykład
11
. – uśmiechnęłam się - Może uda
mi się zacząć pracę domową z biologii.
-Jesteś tak zła, Katie. - Meg roześmiała się ze mnie i wzruszyłam ramionami.
-Jeśli siądę z tyłu, nikt nie zauważy, co robię.
-Powodzenia. - przytuliła mnie, a potem szybko rozeszłyśmy się poza lokalną
biblioteką.
-Do zobaczenia jutro na zajęciach? - spojrzała na mnie z nadzieją, skinęłam głową.
-Oczywiście, musze na nie iść albo polegnę na moich finałowych egzaminach w
przyszłym tygodniu. – Obie zaśmiałyśmy się, chociaż moje słowa były prawdziwe,
poszłam do mojej klasy z roztargnieniem. Weszła m do klasy i usiadłam w rzędzie z
tyłu, sprawdzając moje wiadomości tekstowe przed wyłączeniem telefonu i
umieszczeniem go w torebce. Wyciągnąłem mój podręcznik do biologii i zaczęłam
iść przez listę kontrolną mojej grupy badawczej i przygotowywać się do egzaminu.
Nauczyciel zaczął wprowadzenie, ale byłam tak pogrążona w jednym z wykresów,
że nawet nie patrzyłam.
-Panno Raymond, masz coś ważniejszego do pracy niż dzisiejszej zajęcia? -
profesor zawołał do mnie, moja twarz poczerwieniała jak spojrzałam na niego, żeby
przeprosić.
-Nie, przepraszam profesorze Wright - zaproponowałam mu mały uśmiech, a
potem zamarłam, patrząc na prawo od niego. W tym momencie poczułam milion
różnych emocje płynących przez moje ciało. Szczerze chciałam umrzeć lub omdleć,
ale do żadnego nie doszło. To był Brandon, jak jego oczy spotkały moje, widziałam
błysk zaskoczenia, zdumienia i gniewu w jego oczach. Spojrzał na mnie tępo przez
chwilę, a ja zaproponowałam mu mały uśmiech. Wtedy odwrócił się ode mnie a moje
serce zaczęło bić szybciej. Nie wiedziałam, co zrobić lub powiedzieć. Chciałam
skoczyć i zapałać go za ramię i wyciągnąć go z klasy dla wyjaśnienia. Musiałam mu
11
Nie będzie taki nudny
49
wytłumaczyć, że nie kłamałam żeby go zdobyć. Chciałam mu powiedzieć, że to
wszystko było pomyłką. Ale wiedziałam, że nie mogę i tak po prostu siedziałam.
-Klaso, chcę wam przedstawić multimiliardera Brandon’a Hastings’a. Pan
Hastings jest jednym z pierwszych studentów biznesu z Uniwersytetu Columbia. -
Brandon uśmiechnął się do tłumu i skinął głową, ale jego oczy szukały moich.
Wyglądał na zszokowanego i złego, a ja czułam się głęboki wstyd. Chciałam
krzyczeć na profesora Wright za mówienie mu, że wszyscy jesteśmy pierwszakami.
Nawet nie będę mogła udawać, że jestem starsza. Czułam się natychmiast zła na
siebie, o myśli zastępstwa jednego kłamstwa drugim. Dyskusja wydawała się przejść
jak błyskawica. Byłam zaskoczona, bo myślałam, że to będzie się ciągnąć. Ale głos
Brandona uspokajał mnie. Wydawał się normalny, szczęśliwy a nawet, byłam w
stanie się przekonać, że wszystko będzie w porządku. Zajęcia się zakończyły i
wyszedł z profesorem, nawet nie spoglądając w moim kierunku. Siedziałam z tyłu
klasy jeszcze około pięć minut, nie wiedząc, co powiedzieć i zrobić. Czułam się
przymrożona do mojego miejsca. Bałam się wyjść z pokoju i stanąć twarzą w twarz z
prawdą. Nie chciałam iść na kolejne zajęcia ale i nie chcę iść do domu. Czułam łzy
płynące po mojej twarz, jak tam siedziałam. Chciałam do mamy. Chciałam iść do
domu i ukryć się w moim łóżku, zapomnieć o wszystkim. Chciałam udawać, że nic
takiego się nie stało. Chciałam udawać, że nie widziałam gniewu i nieufność w
oczach Brandona. Chciałam udawać, że moje serce nie czuje się, jakby było pęknięte.
Wstałam powoli i podszłam do drzwi z moim sercem. Czułam się jak by mój świat
miał się skończyć i nie wiedziałam jak to zatrzymać.
-Hej. - Brandon stał przed drzwiami jak wychodziłam.
- Cześć. - uśmiechnęłam się do niego, byłam szczęśliwa widząc go. Przez chwilę
myślałam, że wszystko będzie w porządku . Sięgnąłem, żeby go pocałować i odsunął
się z obrzydzeniem.
-Nie. - potrząsnął głową - Musimy porozmawiać.
-Przykro mi, Brandon. – wybiegłam - Chciałam ci powiedzieć, ale nie wiedziałam
jak.
50
-Ile masz lat? - spojrzał na mnie i studiował moją twarz i ciało, jakby widział mnie
po raz pierwszy.
-18 - wymamrotałam.
-Co?
-Mam 18 lat.
-Nie 22?
-Nie, nie mam 22.
-Jezusie. - zawołał, a potem zaklął.
-To nie zmienia nic co o myślę o tobie. - wyciągnąłem rękę, by dotknąć jego
twarzy, a on cofnął się ode mnie.
-To zmienia wszystko, Katie. - jego głos był donośny - Jesteś pieprzonym
studentem pierwszego roku.
-Wciąż cię kocham.
-Nie wiesz nawet, co to jest miłość. – wypluł te słowa i spojrzał na mnie z
obrzydzeniem. -Nie mogę uwierzyć, że mnie okłamałaś! Cały czas mnie okłamujesz,
przez cały ten czas. Jak mogłaś?
-Nie chciałam kłamać. - moje powieki stały się ciężkie - To nie jest to co chciałam
robić.
-Jaka była wiadomość tekstowa? - wyciągnął telefon - Miałem zamiar kupić ci
kurwa
kwiaty, Katie. Miałem zamiar kupić ci kwiaty i zabrać cię na kolację, aby
pogratulować.
-Przykro mi. - spojrzałam ze wstydem.
-Więc jak tam awans? Czy to dlatego, że powiedziałem ci, że chce mieć dzieci z
tobą? Zrobiłaś to bo potrzebowałaś powodu, żeby się ze mną nie związać?
51
-Nie, to nie to. - zawołałam - To nie dlatego. Muszę jechać do domu na święta. -
powiedziałam powoli - Moi rodzice chcą, żebym wrócił do domu na przerwę
Bożonarodzeniową.
-O mój Boże, twoi rodzice. - jego oczy zaszkliły się - To dlatego, że nigdy nie
powiedziałaś im o mnie i dlatego nigdy nie spotkałem twoich znajomych. Oni nie
wiedzą o mnie, prawda?
-Wiedzą, przynajmniej moi przyjaciele. - zagryzłam dolną wargę - Bałam się, was
poznać, bo wszyscy wyglądają młodo.
-To znaczy, że obawiałaś się, że zastanowi mnie, dlaczego wszyscy znajomi mojej
dziewczyny mają po osiemnaście lat i są w szkole? - zaśmiał się gorzko - Albo
chciałaś poprosić ich, żeby też kłamali
-Nie, oczywiście, że nie. - sięgnąłem ręką - Proszę, Brandon. To nie tak jak
myślisz. Kocham cię.
-Kochasz mnie? - zaśmiał się głębokim, smutny dźwiękiem - Kochasz mnie,
prawda?
-Tak - pokiwała ponuro głową - Ja naprawdę cię kocham.
-Udowodnij mi to.
-Jak?
-Pieprz się ze mną.
-Co? - spojrzałam na niego zdezorientowana.
-Chodźmy na zewnątrz znaleźć miejsce do pieprzenia.
-Co masz na myśli?
-Jeśli mnie kochasz, zrobisz wszystko, aby mnie uszczęśliwić, prawda?
-Tak, oczywiście. - przełknęłam i następnie poszłam za nim.
-Chodź za mną. - złapał mnie za rękę i pociągnął mnie do siebie. Szliśmy obok
biblioteki a następnie skręcił za bokiem budynku, zatrzymał się przy koszach na
śmieci. - Podciągnij swoją spódnicę i zegnij się.
52
-Co? - zmarszczyłam brwi, pchnął mnie do przodu i podniósł spódnicę i pociągnął
moje majtki w dół - Chcę cię pieprzyć.
-Tutaj? - spojrzałam na niego. Każdy mógł tędy przechodzić i nas zobaczyć.
-Tak, tutaj. - rozpiął spodnie i wyciągnął swojego fiuta pocierając czubkiem o mój
otwór. - Cholera , jesteś już mokra. - jęknął gdy powoli wchodził we mnie.
-Och, Brandon. - jęknęłam, gdy wypowiedziałam jego imię.
-Kocham cię, wiesz o tym, prawda, Katie? - mruknął jak pchnął mnie w stronę
śmietników - Trzymaj się mocno, to będzie mocne i szybkie.
-Ja też cię kocham, Brandon. – jęknęłam, nie troszcząc się w tym momencie, czy
ktoś słyszał lub widział mnie. – Proszę wybacz mi.
-Cicho. - poruszał się coraz szybciej, złapałam się śmietnika tak mocno jak
umiałam, a on pompował we mnie, pozwoliłam aby wszystkie moje emocje wyszły
na zewnątrz. On mocno i szybko doszedł i jego sperma spływała mi po nodze jak
wyciągnął swojego fiuta w połowie orgazmu - Och, przepraszam. - spojrzał na linii
nasienia, które spływało w dół mojej nogi.
-Jest w porządku. - skinął głową i szybko wyciągnął moje majtki a spódnicę w
dół. - Czy możemy porozmawiać?
-Nie wydaje mi się. – zapiął swoje spodnie. - Muszę wrócić do biura.
-Och. - zagryzłam wargę – Możemy iść na obiad, jeśli chcesz, tak jak mówiłeś
wcześniej.
-Nie. - potrząsnął głową - Nie sądzę.
-Och, może uda mi się ugotować ci obiad dziś wieczorem?
-Nie. -potrząsnął głową i spojrzał na mnie z pustym wzrokiem - Nie będzie cię tam
dziś wieczorem.
-Och!
-Dam ci czas, abyś spakowała swoje rzeczy.
-Spakowała swoje rzeczy? - zmarszczyłam brwi - Co masz na myśli?
53
-Masz ten weekend. - wzruszył ramionami - Jestem pewien, że nie potrzebujesz aż
tyle czasu żeby się spakować. Nie przyniosłaś ze sobą wiele. Teraz wiem, dlaczego.
-Nie chcę się wyprowadzić. - zagryzłam dolną wargę, aby powstrzymać się od
płaczu - Kocham cię.
-To koniec, Katie.
-Ale ja cię kocham, a ty mnie kochasz. - protestowałam , próbując chwycić go za
rękę aby na mnie spojrzał.
-Nie chodzę z licealistkami.
-Nie jestem w liceum.
-To to samo. Co za różnica kilka miesięcy? - spojrzał mi prosto w oczy - Dzięki
kurwa za ostatni raz to lepsze dla mojej pamięć do tego jak widziałem cię w klasie. -
A potem odwrócił się i odszedł.
Stałam tam przez około 30 minut, oszołomiona tym co się stało. Łzy płynęły mi po
twarzy, a ja siedziałam na ziemi, płacząc gdy moje serce pękło.
54
Rozdział IV
-Mam jeszcze kilka twoich rzeczy. – Brandon mówił jak szliśmy do dużej sali
konferencyjnej.
- Och, mogłeś je wyrzucić. – uśmiechnęłam się słabo - Jestem pewna, że żaden z
tych ubrań nie pasuje już na mnie.
-Tak, może masz rację. - wzruszył ramionami i spojrzał na moją postać. Czułam
się nieco skrępowana, jak przyglądał mi się. Zdecydowanie wypełniłam niektóre
miejsca na moim ciele od kąt miałam 18 lat. Większe piersi, kobiecą figurę,
większy tyłek. – Ale wiesz, jeśli chcesz cokolwiek zatrzymać.
-Och, dobrze, dziękuję. - spojrzałam na jego twarzy ponownie, nie mogąc
powstrzymać się od patrzenia na niego. Przyglądałam się, dokładnie studiując rysy
jego twarzy na nowo. Czułam się surrealistyczne by być tu i stać z nim. Widzę go
po raz pierwszy od czasu naszego zerwania. Nigdy nie wróciłam do mieszkania po
tym, jak zerwał ze mną. Poszłam do mojego pokoju w akademiku, płakał, gdy
Meg wróciła po zajęciach pocieszała mnie. Czułam się upokorzona i użyta .
Opuszczona i nadużyta i nienawidziłam siebie i jego. Gdybym tylko nie
skłamałam. Wszytko byłoby inaczej. To wszystko, co mogłam powiedzieć. Każdy
dzień wydawał być taki sam, czekałam z niepokojem na telefon od niego, gotowa
byłam zadzwonić, prosząc go aby mi wybaczył i przyjął mnie z powrotem. Tylko
nigdy nie zadzwonił. A ja nigdy nie zadzwoniłam do niego. Byłam zbyt
przerażona, że nie odbierze albo powie mi, że mnie nienawidzi. Miałam nadzieje
przez dwa miesiące a potem zobaczyłam jego zdęcie w New York Post z jakąś
blondynką. Całowali się, tytuł nosił coś na temat Zajęty kawaler Brandon
Hastings. Moje serce pękło i straciłam wszelką nadzieję na pojednanie. Skończył
ze mną na zawsze. I nie mogłam już nic zrobić.
-Dobrze cię znów widzieć. - skinął głową - Witamy w Marathon Corp.
55
-Dziękuje, ciebie też. – skinęłam głową, jakby nie był facetem który pieprzył
mnie na ścianie a potem rzucił mnie.
- Staraj się mówić prawdę. – jego oczy zabłysły i odszedł. Znalazłam miejsce
przy stole i upewniłam się, że siedzę daleko od miejsca, gdzie stał. Nie chciałam
być gdzieś w pobliżu niego. Chciałam unikać go jak najwięcej. Nie chciałam
usłyszeć jego głos i patrzeć mu w oczy. Chciałam udawać, że w tej chwili nic się
nie dzieje. Gdybym tylko mogła udawać, że nic się nie dzieje, to może mogłabym
zignorować emocje jakie we mnie wywołał. Usiadłam i skwapliwie przejrzałam
foldery, udając, że to najciekawsza rzecz, jaką widziałam w ostatnich latach. Nie
wdałam się w pogawędkę z nikim i nie patrzyłam na nich. Wreszcie, jakaś pani
zapowiedziała, że bywszyscy usiedli. Zostałam tam gdzie siedziałam. Czułam się
tu bezpiecznie. A potem usiadł obok mnie.
-To miejsce jest wolne? - Jego głos był niski gdy siadał obok mnie, przytknęłam
a w środku krzyczałam – Mam nadzieje, że nie masz nic przeciwko siedzenia obok
wielkiego szefa.
-Wcale. – udałam uśmiech i odwróciłam wzrok.
-Kłamczucha. – wyszeptał, spojrzałam na niego zdziwiona. Jego oczy
błyszczały, kiedy patrzył na mnie. – Doprowadza cię to do szaleństwa, że tu
siedzę.
-Nie, nie przeszkadza mi to. - jąkałam się, a on sięgnął ręką pod stół i dotknął
mojego kolana.
- Czuję jak twoje nogi się trzęsą. - pochylił się ku mnie i szepnął mi do ucha -
Jestem pewien, że gdybym powędrował bym palcami w górę do twoich majtek,
okazały by się mokre.
Moje oczy rozszerzyły się na jego słowa . - Co? – zadyszałam jak jego rękę
podjechała do góry - Co robisz?
-A jak myślisz? - przechylił głowę i uśmiechnął się, zanim wstał - Witamy
wszystkich w Marathon Corp. Jestem nowym CEO , Brandon Hastings. – rozejrzał
56
się po sali i uśmiechnął – Jestem szczęśliwy spotykając was tu ten weekend,
opowiem wam o zarządzaniu i zobaczycie jak działa nasza firma. Zamierzam
zacząć od wprowadzenia i poznania się, dzięki kadrą a potem zrobimy sobie 15
minutową przerwę. – wszyscy zaczęli klaskać na jego słowa, on się zaśmiał – Nie
chce, żebyście tak szybko się we mnie zakochiwali. Jestem twardym człowiekiem i
jako wasz szef będę szukał dla was najlepszej pracy. Nie przyjmuję wymówek i
kłamstw, więc jeśli ktoś chce kontynuować prace tutaj, musi się mocno postarać. –
każdy kiwał głową na jego słowa, a ja miałam bardzo złe odczucia w moim
żołądku. Ułożył wszystko tak, aby mógł mnie zwolnić??
-A wiec zacznijmy, będę pierwszy a potem urocza pani po mojej lewej będzie
kontynuowała. – uśmiechnął się do mnie łaskawie i udawałam, że odwzajemniał
uśmiech.
- Nazywam się Brandon Hastings, mam troszkę powyżej czterdziestu lat. Jest to
trzecia spółka, którą rozkręcam i chcę żeby była ostania. Cieszę się z chwil
spędzonych w kuchni na gotowaniu … wiem, wiem, nie można w to uwierzyć,
prawda? – zaśmiał się – Byłem na kursie gotowania z moją eks i nie byłem wstanie
zatrzymać tego zwyczaju, ani jej. – znów się roześmiał, a ja czułam rumieniec na
policzkach – Zobaczmy, mieszkam w Nowym Jorku, choć może wkrótce to się
zmieni. – popatrzył na mnie a ja patrzyłam na niego, zastanawiając się co miało
znaczyć jego ostatnie zdanie – Ty następna.
-Dobrze, dziękuję. – wstałam, wzięłam głęboki oddech i zaczęłam - Witam
wszystkich, mam na imię Katie, Katie Raymond. Mam 25 lat i jest absolwentką
Columbia i NYC. Również mieszkam w Nowym Jorku, chodź pochodzę z
Florydy. A także miałam szanse wziąć udział w kursie gotowania z moim eks, ale
teraz nie mam czasu na gotowanie. Myślę, ze on ma większe umiejętności. –
zrobiłam minę i wszyscy się zaczęli śmiać, poza Brandonem. – Zobaczmy –
rozgrzewałam się – Pracuje dla Marathon Corp tylko przez miesiąc, ale lubię tą
pracę, mam nadzieję, że to nigdy się nie zmieni. Oh, lubię oglądać francuskie
filmy, ale nie mówię po francusku.
57
-Może to jest coś kto cię nauczył to lubić? – Brandon mówił lekko,
uśmiechnęłam się do niego i skinęłam głową.
-Tak, ktoś kogo kochałam pokazał mi te filmy. – patrzyłam na niego i usiadłam.
Wpatrywałam się w niego, nawet gdy kolejna osoba obok mnie zaczęła mówić.
Oczy Brandona odszukały moje oczy, westchnął i odwrócił się. Czułam jak
postanowienie budowało mi się w umyśle: nie zamierzałam czuć się źle za to, co
się stało. Byłam młoda, mogłam popełnić błąd. Nie może mi go wypominać
zawsze. Wprowadzenie wydawało się ciągnąc w nieskończoność, siedziałam w
moim krześle z fałszywym uśmiechem na twarzy, próbowałam słuchać tego, co
mówią inni. Nie zwracam uwagi na to, że krzesło Brandona przybliża się do
mojego, ale nie mogłam zignorować palców, które przesuwały się po mojej nodze
do góry.
- Tęskniłem za tobą. - pochylił się i szepnął mi do ucha. Próbowałam ignorować
jego dotyk i jego głos, trzymałam głowę prosto. Odsunął się ode mnie, ale jego
palce nadal kontynuowały wędrówkę po mojej nodze. Próbowałam się odsunąć,
ale to dało mu lepszy dostęp, a jego palec zaraz z tego skorzystały i powędrowały
wyżej.
-Przestań. – w końcu odwróciłam głowę i szepnęłam do niego.
- Przestań, co? - posłał mi pytający uśmiech, jak jego palec dostały się na moje
udo, a następnie w poprzek moich majtek.
-Wiesz co. – westchnęłam, zacisnęłam moje nogi. To był błąd, bo teraz jestem w
pułapce z jego ręką między moimi nogami. Od razu wziął to na swoją korzyść i
zaczął cicho pocierać mnie między nogami. Czułam, że moje majtki robią się
morkę, więc schyliłam się i wyciągnęłam jego rękę.
- To nie jest właściwe. - syknęłam na niego a on się uśmiechnął.
- Kiedyś nie miałaś nic przeciwko.
- To było siedem lat temu.
58
-Możemy to kontynuować. - uniósł brwi, a następnie chwycił moją rękę i
położył na swoim kroczu. – Dalej robie się twardy dla ciebie. - Opuściłam moją
rękę tam, a bez myślenia ścisnęłam jego fiuta. Czułam go grubego i twardego,
wierciłam się na moim krześle jak pomyślałam ile przyjemności może mi dać. -
Jeśli chcesz, dam ci go pod stołem possać. - uśmiechnął się słodko do mnie a ja
szybko wycofałam rękę.
-Jesteś dupkiem. – powiedziałam do niego bezgłośnie.
-Ty mnie takim zrobiłaś. – syknął, ale nie byłam pewna czy dobrze
zrozumiałam. Mogłam upaś na kolana, więc dziękowałam Bogu, że zrobił przerwę.
Gdybym miał siedzieć tam o minutę dużej, mogłabym zrobić coś czego bym
żałowała. Kręciło mi się w głowie, a moje serce waliło, a co najgorsze, byłam
napalona jak diabli. Nienawidziłam się za myśli krążące mi po głowie, chciałam
zrobić mu loda pod stołem, jak tam siedziałam. - Weź się w garść - syknęłam na
siebie, zerwałam się i wybiegłam z pokoju i udałam się do łazienki. Przemyłam
twarz, poprawiłam ponownie mój makijaż i patrzyłam na swoje odbicie – Możesz
to zrobić, Katie. – powtarzałam sobie to w kółko - Musisz przeżyć z nim tylko dwa
dni. Tylko to. Dwa dni. – westchnęłam, wzięłam głęboki oddech i wyszłam z
łazienki. Jęknęłam głośno gdy zobaczyła Brandona jak tam stoi.
-Zgubiłaś się, prawda?
-Nie.
-Cieszę się, że nie wchodzisz.
-Ja też. - starałam się przejść obok niego, ale chwycił mnie za ramiona.
-Nigdy nie zadzwoniłaś.
-Co? - zamrugałam.
-Nigdy nie zadzwoniłaś do mnie, po tym dniu. Nigdy nie przyszłaś odebrać
swoich rzeczy i nigdy nie zadzwoniłaś.
-Czekałam, aby zadzwonić.-powiedziałam cicho i spojrzałam na niego – Ty też
nigdy nie zadzwoniłeś.
59
-Będziemy pracować w jednym biurze. - nagle zmienił temat i skinęłam głową.
-Ok.
-Mam nadzieję, że nie będzie to trudne. - przejechał dłońmi po włosach. - To nie
jest duże biuro, będziemy często na siebie wpadać.
-Dobrze. Będzie dobrze. – kłamałam, gdy moje ciało krzyczał na mnie.
-Dobrze.-podszedł do mnie i przycisnął moje ciało lekko do jego klatki
piersiowej. Spojrzałam mu w oczy nie wycofując się z uścisku. Nie pozwolę, żeby
mnie zastraszył. Zrobił kolejny krok do przodu, a ja mimo woli cofnęłam się i
uderzyłam w ścianę. Przysunął się do mnie i poczułam jego twardość
przyciskająca się do mnie, a jego oddech łaskotał moje ucho. - Czujesz ciepło.
-Tak jak ty. -patrzyłam w jego oczy, nie ośmielając się oddychać.
-Chcę cię dotknąć. -jego palce podbiegły pod moją koszulę - Chcę cię
spróbować jeszcze raz.
Moje ciało drżało pod jego dotykiem, ale nie poruszyłam się i nie powiedziałam
ani słowa.
-Mówiłem ci kiedyś, że posiądę twoje ciało. - wyszeptał mi do ucha - Mówiłem
ci, że jesteś moją własnością. Pamiętasz to?
-Tak. - pisnęłam.
-Cóż, teraz chcę to co moje. - jego palce ścisnęły moją lewą pierś, jak jego usta
naparły na mnie. Jego język wsunął się w moje usta, moje plecy wygięły się w
niego kierunku jak próbowałam jego słodycz po raz kolejny. Moje ręce dostał się
za jego plecy w kierunku jego włosy i pieściłam jego jedwabiste włosy gdy on
mnie całował. Oboje zatrzymaliśmy się gdy usłyszeliśmy kroki, Brandon szybko
wyciągnął mnie do damskiej łazienki.
-Cicho. - położył palec na moich ustach , jego oczy błyszczały. Złapał mnie za
ręce i wyciągnął mnie do kabiny za nim i zamknął drzwi. Nie miałam czasu na
myślenie. Podciągnął moją spódnice, a moje majtki ściągnął w dół, jego palce
pieściły mój już mokry otwór. Druga ręką rozpiął spodnie i wyciągnął swojego
60
fiuta, zanim zdążyłam powiedzieć chodź słowo podniósł mnie i pchnął na do
drzwi. - Owiń nogi wokół mnie - warknął mi do ucha, a ja zrobiłam jak
powiedział. Wszedł we mnie i krzyknęłam. Jego ręka zakryła mi ustach i zatrzymał
ruchy. - Masz być cicho. -wyszeptał , a ja przytaknąłem. Potem pochylił się i
pocałował mnie, kiedy znowu pieprzył mnie mocno. To nie był seks ‘Tęskniłem za
tobą , pozwól mi się z tobą kochać’ . To był sex typu ‘Pracowałem sobie i teraz
muszę cię mieć tak szybko jak mogę’ . Jego fiut wchodził we mnie mocniej i
szybciej, zamknąłem oczy i ścisnęłam jego ramionami, po raz kolejny
doświadczyłam przyjemności, która zrujnowała mnie dla innego mężczyzny.
Krótko myślałam o Matt’cie, poczucie winy ogarnęła mnie. Ja nawet nie spałam z
nim jeszcze, ale tutaj jestem, oddaje się do Brandonwi. Człowiekowi, którego nie
widziałam od siedmiu lat.
-O tak, - Brandon chrząknął, gdy jego ciało zaczęło drżeć. -O, tak. - Jego ruchy
stały się szybsze i szybsze, a potem poczułam jak się zatrzymuję. - Otwórz oczy,
Katie.
Otworzyłam je powoli, a on uśmiechnął się do mnie, szczerym uśmiechem,
którego nie widziałam od lat. -Chcę, żebyś doszła pierwsza. – wyszeptał - Chcę
poczuć jak twoje ścianki drżą i zaciskają się na mnie, kiedy dojdziesz.
Zaczął od nowa, jego ruchy tym razem były powolne. Jęknął, czułam się
wypełniona nim - Chcę, żebyś doszła dla mnie, Katie. - pchnął mocniej we mnie –
Jesteś gotowa aby dojść?
-Tak, - jęknęłam jak dotarłam na skraj orgazmu - Mam zamiar dojść, Brandon. -
potem znowu zaczął się szybciej poruszać, szybkimi i wściekłymi ruchami, moje
ciało drżało pod nim jak on wchodził we mnie.
-Och, Katie. - pocałował mnie w policzek i postawił mnie na ziemię - Tęskniłem
za tobą. - wyprostował moją spódnicę, spojrzałam na niego z nieśmiałym
uśmiechem – Też za tobą tęskniłam, Brandon. – Nasze oczy spotkały się na kilka
krótkich sekund, zanim otworzył drzwi. - Pójdę pierwszy. – doprowadził się do
porządku - Odczekaj kilka minut. Nie chcemy, aby dać innym jakiś plotek.
61
-Oczywiście.- skinęłam niepewnie.
-Cieszę się, że wziąłem tę pracę. - uśmiechnął się do mnie i mrugnął -Myślę, że
będziemy mieć dużo zabawy.
-Dziękuję. – zarumieniłam się, niepewna, co powiedzieć, ale uczucie nadziei
wkradło się we mnie. Może mi się spodoba ta praca, taki prezes nie był najgorszą
rzeczą na świecie. Być może, ale tylko może, mimo to będę pracować dla
najlepszych.
Czekałam pięć minut, a potem wyszłam z łazienki. Korytarz był pusty, wróciłam
do sali konferencyjnej z małym uśmiechem na twarzy i nową werwą w moim
kroku. Byłam rozczarowana, kiedy usiadłam i Brandon nie było jeszcze, ale
usiadłam i poprawiłam włosy, czekając na jego przyjście.
-Przepraszam wszystkich - wredna ruda z dołu, powiedział, kiedy weszła z
powrotem do pokój - Macie rozszerzoną przerwę o pięć minut. Pan Hastings
otrzymał pilny telefon od swojej narzeczonej i musiał odebrać. Wróci wkrótce. - A
potem wyszła z pokoju od niechcenia, a jej nowości trafiły do mnie i znowu
złamano moje serce.
to be continued…
62
Dzięki za wsparcie, to była moja pierwsza pozycja, którą
tłumaczyłam. Mam nadzieje, że nie było tak źle
Zapraszam na kontynuacje, już wkrótce
Pozdrawiam E