background image

 

background image

 

 

 

 
 
 
 
 
 
 

 

The Ex Games 

(Part I)

 

J. S. Cooper & Helen Cooper 
 
 
 
 
 

            Tłumacz: ewka1011 
 
 
 

 
 
 
 
 

 

 

 

Wszystkie tłumaczenia w całości należą do autorów książek jako ich prawa autorskie, tłumaczenie jest tylko i 
wyłącznie materiałem marketingowym służącym do promocji twórczości danego autora. Ponadto wszystkie 
tłumaczenia nie służą uzyskiwaniu korzyści materialnych, a co za tym idzie każda osoba, wykorzystująca treść 
tłumaczenia w celu innym niż marketingowym, łamie prawo. 

background image

 

 

 

 

 

 

The Ex Games (The Ex Games, #1) J.S. Cooper & Helen Cooper 

 

 Przystojny miliarder, Brandon Hastings był pierwszą miłością Katie Raymonda. 

 Mieli wspólnie burzliwy romans, który zachwycił jej serce i zabrał ją  

w erotyczna podróż, której nigdy nie chciała skończyć.Ich przyszłość razem 

 wyglądał jasno, aż Brandon odkrył, że Katie trzymała ogromną tajemnicę przed 

 nim. Gdy uświadomił sobie prawdę odkrył, że złamał jej serce i ona nie widziała go 

już ponownie. 

 

 Siedem lat później, Katie w końcu przenosi się i przyjmuję prace swoich marzeń 

 w Marathon Corporation jako menadżer. Jednym problemem jest to żę, Brandon 

Hastings kupił tą firmę miesiąc po tym jak zaczęła tam pracować. 

 Teraz Katie musi lecieć do San Francisco, aby wziąć udział w poznaniu całej 

 firmy i jest przerażona tym że, Bandon ma zamiar ją zwolnić na oczach innych. 

 Katie nie wie że, Brandon ma o wiele więcej planów dla niej i tym razem to on 

m a swoją tajemnice. 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

background image

 

 

 

                           Rozdział I 

 

 

-To tylko jeden tydzień, Katie. Przeżyjesz. – Meg chichotała na wyraz mojej 

twarzy – To znaczy, że nie może być tak źle… może być? 

-Będzie gorzej niż źle – jęknęłam i opadłam na łóżko – Mogę umrzeć. Mam to na 

myśli. Może dosłownie umrę ze wstydu. 

-Nie umrzesz. Chodź możesz być zakłopotana. – uśmiechała się sympatycznie do 

mnie. 

-Nie mogę uwierzyć że to się przydarzyło mi. – schowałam głowę w poduszkę – 

Spośród wszystkich miejsc pracy na świecie, ja musiałam dostać właśnie tą. 

-Byłaś szczęśliwa z tego powodu kilka tygodni temu. 

-To, było zanim usłyszałam o tym szkoleniu w weekend. – jęknęłam i spojrzałam 

na nią – Nie miałam pojęcia, że pracuje dla Marathon Crop. 

-Cóż, on teraz to już więcej niż pracuje dla nich. – roześmiała się, a ja zadrżałam. 

-Powinnam się zamknąć. Zamierzam rzucić tą prace! – zawołałam dramatycznie – 

Musisz zadbać o czynsz w ciągu kilku następnych miesięcy, gdy ja będę szukać 
pracy. Będę gotować i sprzątać i będę Twoją hauswomen

1

-Taa jasne. Nie możesz gotować i sprzątać za gówno. – Meg upadła na łóżko obok 

mnie i potarła moje ramiona – I wiesz co ja oszczędzam na moją wycieczkę. 

-Tak naprawę nie będziesz podróżować po świecie i nie zostawisz mnie, prawda? 

-Zawsze możesz pojechać ze mną. 

-Ale ja mam pracę. – jęknęłam i zobaczyłam jak uśmiecha się do mnie – Dobrze, 

nie odchodzę. To jest praca na którą czekałam całe moje życie. Nie odejdę tylko 
dlatego, że on jest właścicielem firmy. 

-Tutaj Cię mam. 

-Nie podchodź do mnie jako prawnik.- jęknęłam, a ona się śmiała. 

 
 
 
 

 

Nie wiem jak to przetłumaczyć więc zostawiam w ang, chodzi tu o coś w rodzaju majordomusa tylko to że ona 

jest kobietą musicie mi wybaczyć to mój pierwszy raz w tłumaczeniu

background image

 

 

 

-Nie potrafi tak zatrzymać trzech lat szkoły prawniczej. – zerwała się z łóżka i 

chwyciła moje ręce – Chodź mięczaku. Chodźmy na zakupy. Musisz wyglądać 
gorąco kiedy go zobaczysz. 

-Nie chcę się z nim zobaczyć. Może on zapomniał o mnie. –Myśl ta wysłała fale 

bólu przeze mnie. 

-Nie możliwe żeby mógł o Tobie zapomnieć. 

-On mnie znienawidzi. – zasmuciła mnie ta myśl. –Albo zwolni mnie. 

-Rzucił cię. On nie będzie cię nienawidził. – Anna szczotkowała jej długie blond 

włosy kiedy czekała jak wstanę – I mamy zamiar doprowadzić do tego aby żałował 
swojej decyzji. 

-Dlaczego oh dlaczego Brandon Hastings musiał kupić Marathon Corp? – powoli 

wstała z łóżka i spojrzałam w lustro. Nie była niezadowolona ze swojego wyglądu, 
ale szkoda że, już nie wyglądałam tak wykwintnie. Moje długie brązowe włosy 
wyglądały niechlujnie , ale to było nic, szczotka mogła to naprawić. Przyjrzałam się 
jeszcze mojej twarzy i byłam zadowolona, że moje brązowe oczy wyglądały jeszcze 
jasno i wesoło, chodź były pełne wewnętrznego zamętu. 

-Wyglądasz wspaniale , Katie. 

- Wyglądam jak małe dziecko. - jęknęłam . Nie wygląda na menedżera. 

-Hej, to nie twoja wina , że jesteś bardzo mądrą. Co z tego że masz dwadzieścia 

pięć lat i już jesteś menedżerką. Każdego kogo to obchodzi to jest po prostu 
zazdrosny. 

- Brandona będzie obchodziło. – westchnęłam i ugryzłam swoją wargę jak 

spoważniałam i umieściłam swoją twarz w dłoniach. 

- O mój Boże, Meg , co ja mam zrobić ? 

-To wszystko jest przeszłością , Katie . Popełniłaś błąd . On nie może trzymać 

urazy po tych wszystkich latach. 

-To był dość duży błąd. – zrobiłam minę - Niektórzy mogą nawet powiedzieć, że 

to kłamstwo. 

-Dobrze, to było kłamstwo. – Meg uśmiechnęła się przepraszająco, gdy mówiła 

szczerze - Ale to było siedem lat temu . 

-Tak. - wyprostowałam moją koszulkę i wypięłam pierś do przodu, jak moja 

mama mnie uczyła – Jestem pewna, że nie myśli o głupiej dziewczynie z którą się 
spotykał siedem lat temu. 

-Miałaś osiemnaście lat, nowa miłość! Takie rzeczy się zdarzają. 

background image

 

 

 

- TAK. – skinęłam głową. 

 

 

-Dokładnie. - Meg wzięła mnie za rękę i weszłyśmy do salonu - On jest tym, 

który złamał ci serce. 

- Dokładnie. - Moje serce zaczęło bić wolniej , gdy przypomniałam sobie łzy i jak 

płakałam do późna w nocy. Byłam całkowicie zdruzgotana kiedy Brandon nie rzucił 
mnie tuż przed Bożym Narodzeniem , w pierwszym semestrze na uczelni. Byłam 
całkowicie zdruzgotana. Nie byłam w stanie spać i jeść przez tydzień. Sprawił, że 
mój drugi semestr był absolutnie okropny. Dopiero na wakacjach i wycieczce do 
Londynu z rodzicami uświadomiłam sobie w końcu, że to, co mieliśmy na zawsze 
zniknęło. Był moim pierwszym kochankiem i moja pierwsza miłością, ale ja dla 
niego byłam mała dziewczynką w jego zabawie. 

 

 

*** 

Latanie w pierwszej klasie było plusem mojej pracy i lubiłam to, chodź tylko raz 

faktycznie podróżowałam pierwszą klasą. Usiadłem w szerokim skórzanym fotelu i 
spojrzał przez okno, starając się zgubić moje myśli w chmurach. Czułam się 
zaniepokojona, bo próbowałam się zrelaksować i nie myśleć o tym, co się stanie w 
ten weekend . Ja pracuję dla Marathon Corp tylko około miesiąc. Jest to praca, która 
sprawia, że czuję się jak prawdziwa profesjonalistka, teraz czuje się, jakbym miała 
być już zwolniona. Byłam odpowiedzialna za cały obszar Nowej Anglii, i wiedziałam 
że większość, jak nie wszyscy, z niższych menedżerów pouczali mnie że, nie 
kwalifikuję się do tej pracy. Sam byłam zaskoczona, kiedy został zatrudniony jako 
menedżer. Wiedziałam, że mam kwalifikacje do tej pracy: ukończyłam marketing BA 
na Kolumbii i mam stopień magistra z biznesu z NYU

2

. Ale nie miałam tyle 

doświadczenia – tylko latem miałam kilka staży gdy robiłam magistra. Ale mam 
mózg, dużo chęci do pracy oraz inicjatyw i wiedziałam że jestem dobra w swojej 
pracy. Jednak wiedziałam, że nie ma mowy żeby Brandon pozwolił mi na pobyt, jeśli 
zda sobie sprawę , kim jestem. To znaczy, że jest szansa , że nie będzie mnie 
pamiętać. To było siedem lat, i byliśmy razem tylko przez pięć miesięcy. To było 
najlepsze pięć miesięcy mojego życia , ale dla niego , założę się, że to nic nie 
znaczyło. Wiedziałem też , że teraz wyglądam bardziej dojrzale i na pewno ubrana 

 

 

New York University 

background image

 

 

 

jestem jak kobieta, która zna świat. Moje zwyczajne faliste brązowe włosy były 
proste i miałam tusz do rzęs i cień do oczu. I nie wyglądał jak dziewczyna, kiedy 
zaczynałam studia. Potem moje jasne oczy miały minimalny makijaż i bez produktów 
do włosów poskromiłam moje dzikie włosy. Wracając, powinno być oczywiste, że 
Brandon wiedział, że kłamałam, ale wiem to była ledwie jego wina że go oszukałam. 
Nie miałam tego na myśli, to było tylko jedno białe kłamstwo. Nie spodziewałam się, 
że mnie zapyta dlaczego. Nie spodziewałam się, że się w nim zakocham. 

 

To był piątek, tydzień przed rozpoczęciem semestru, więc jedna z dziewczyn 

miała świetny pomysł aby ochrzcić pierwszy tydzień zanim zaczniemy szkołę. Nigdy 
nie piłam wcześniej alkoholu, i byłam chętna wyjść jak inni na imprezę. Byliśmy w 
Nowym Jorku , dlaczego nie powinniśmy bawić się? Ubrałyśmy się w najkrótsze 
spódniczki i obcisłe topy. Pożyczyłam szpiki od Meg i umalowałam się, 
pojechałyśmy pociągiem do 42 ulicy i tam złapałyśmy taksówkę do Douga. Doug’s 
było miejscem jak sobie wyobrażałam: ciemne i zatęchłe, z jasnymi światłami i 
dobrze wyglądającymi ludźmi. Byłam zdumiona, że byłyśmy wstanie wejść do baru 
legalnie, bramkarz nawet na nas nie spojrzał. Nasz plan zadziałał. Nikt z nas nie 
został zatrzymany i szybko poszliśmy do baru po kilka drinków. Felicity, była tą 
która powiedziała nam o tym barze, zamówiła Zan pierwszą rundę drinków. Szkocka 
z lodem. Smakowała okropnie i poczułam jak mój żołądek staje w ogniu. 

-To jest po to aby szumiało nam szybciej. – uśmiechnęła się i zamówiła rundę Sex 

on the Beach

3

 - To będzie lepiej smakować dziewczyny. 

Miała rację. Wypiłam jeszcze dwa drinki w ciągu pół godziny, nie myśląc o tym, 

ponieważ w ogóle nie czułam smaku alkoholu. Stałyśmy w wokół, kiedy DJ zaczął 
grać stare piosenki Madonny, więc Meg chwyciła mnie za rękę i wpadłyśmy na 
parkiet, chichocząc. Inne dziewczyny szybko podżyły za nami i tańczyły wokół nas, 
tak jakby myśleliśmy że jesteśmy w programie Dancing With The Stars

4

Tańczyłyśmy całą noc, mimo różnych facetów, którzy podchodzili do nas, my 

obracałyśmy się. To nie była noc na polowanie na facetów, ale noc dla nas. To było 
pierwsze z wielu wspomnień jakie zamiar miałyśmy zebrać. Natknęliśmy się przy 
barze około pierwszej w nocy. Pamiętam, że Meg i Felicity poszły sprowadzić 
taksówkę a inne dziewczyny poszły do łazienki. Czekałam na zewnątrz klubu i 
opierałam się o ścianę, czułam mdłości i zawroty głowy. Wieczorne powietrze było 
zimne i drżałam z braku części mojej garderoby. 

 
 
 

 

Drink 

Taniec z gwiazdami (teraz na Polsacie) 

background image

 

 

 

-Dobrze się czujesz? – głoś był głęboki i ochrypły, pamiętam że czułam się 

komfortowo, pomimo że nie mogłam sprawdzić do kogo należał głos. 

-Czesz żebym Cię zabrał gdzieś? - głos był bliżej i tym razem poczułam ciepłe 

dłonie na moich ramionach, jak zmuszał mnie abym patrzyła na niego. 

-Czuje się dobrze. – zachichotałam – Czekam na sowich przyjaciół. 

-Jesteś pijana. – zmarszczył brwi i rozejrzał się wokół – Wygląda na to, że Cię 

twoi przyjaciele zostawili. 

-Nie, są w toalecie. – wskazałam na Douga – Czekam tu po prostu aż wyjdą. 

-Widzę. – popatrzył na mnie i wbił swoje niebieskie oczy we mnie - Poczekam z 

tobą. 

-Dziękuje. – uśmiechnęłam się do niego a potem zaczęłam się śmiać. 

- Co w tym śmiesznego? - skrzywił się, spojrzał na mnie i wskazał na swoją twarz 

- Moja twarz jest śmieszna? – dał mi wymuszony uśmiech i potrząsnął głową. 

- Wyglądasz jak Clark Gable. 

-Tak myślisz? 

-Tak." - uśmiechnęłam się do niego - Jesteś przystojny. 

-Ah, dziękuje. – spojrzał na swój zegarek a potem na mnie – Damy twoim 

znajomym kilka minut a potem zabiorę cię do domu. 

- Czy próbujesz mnie uwieść ? - poruszyłam brwiami na niego i zachichotałam. 

Był przystojny i cieszyłam się ze flirtu z nim. Jego niebieskie oczy były jasne i miał 
mądre spojrzenie, jego włosy były kruczoczarne i dobrze kontrastowały z jego 
oliwkową skórą. Był wysoki, muskularny i pachniał drogą wodą po goleniu. To na 
pewno nie było ta sama woda po goleniu jaką używa mój tata ani żaden z moich 
byłych chłopaków w liceum. 

-Nie, kochanie. - potrząsnął głową. - Nie wykorzystuje młodych kobiet. " 

-To nie byłoby wykorzystanie mnie. – oblizałam moje usta. Czytałam artykuł w 

Cosmopolitan, że dobrym sposobem na uwiedzenie mężczyzny jest pokazanie mu 
język – Mam dwadzieścia dwa lata, mogę podejmować własne decyzję. – skłamałam 
łatwo 

-No cóż, może uda nam się wyjść, kiedy nie będziesz pijana i jak dalej będziesz 

chciała mnie uwieść, zobaczę co da się zrobić. – objął mnie i pod jego palcami 
poczułam jakby moja skóra był w niebie - Jesteś zmarznięta. Dlaczego nie masz 
płaszcz? 

- Nie zdawałam sobie sprawy, jak zimno może być później. 

background image

 

 

 

- Wy dziewczyny w dzisiejszych czasach nie wiecie jak o siei zadbać. – spojrzał na 

mnie z dezaprobatą, a ja zastanawiałam się ile ma lat. On na pewno nie był 
studentem, jak ja, nie miał chłopięcego wyglądu. Był mężczyzną i na 100% 
przystojniak. 

- Nie czuję się dobrze. - nagle poczułem jakby moja głowa miała mi wybuchną a 

mój żołądek wirował jak huragan. 

- Moje mieszkanie jest tylko kilka przecznic dalej, jeśli chcesz pójść ze mną. 

- Nie wiem. - wymamrotałam, kiedy chwyciłam go za ramię. Nie chcę myśleć o 

niczym. Po prostu 

chciałam się położyć na czymś chłodnym i odpocząć, żeby świat przestał się 

kręcić. 

-Chodź, nie zrobię ci krzywdy. - wziął mnie za rękę, a ja poszłam za nim do jego 

mieszkania. Wiem, wiem byłam głupia. Gdybym nie była pijana, to bym mu 
powiedziała gdzie mnie ma wysadzić, ale nie myślałam trzeźwo. Zawsze myślę o tej 
nocy . Gdybym tylko nie była pijana, wszystko mogło się potoczyć całkiem inaczej. I 
naprawdę nie pamiętam wiele z tego, co stało się później, mam czarną dziurę w 
pamięci. Następne co pamiętam, że obudziłam się w królewskich rozmiarów łóżku, 
czułam się jak ktoś by mi wpijał gwoździe do głowy. 

- Dzień dobry , słoneczko. - głęboki ciepły głos przywitał mnie i spojrzałam w 

górę, aby zobaczyć, jak patrzył na mnie z filiżanką herbaty w ręku - Wypij to. Robię 
śniadanie dla ciebie. Dużo bekonu i jajka. 

-Ugh, nie mów na temat jedzenia. – jęknęłam i z powrotem położyłam się do łóżka 

z moimi myślami pędzącymi milion mil na minutę. Kim jest ten wspaniały 
mężczyzna obok mnie i co ja robie w jego łóżku? 

- Jestem Brandon, tak przy okazji. - uśmiechnął się do mnie delikatnie – My nie 

poznaliśmy się za dobrze ostatniej nocy. 

-Oh, przepraszam. Jestem Katie. 

-Ładne imię. - uśmiechnął się do mnie ponownie – Odpocznij trochę i ja będę za 

chwilę z powrotem. 

-Ok, dziękuję.- posłałam mu szybki uśmiech, położyłam się i zamknęłam oczy. 

mój Boże, O mój Boże, czy ja zostałam porwana?? Zerknęłam na siebie pod kołdrą i 
jęknęłam, miała na sobie tylko stanik i majtki. Rozebrał mnie. Wtedy uderzyła we 
mnie panika – czy ja uprawiałam z nim seks? O Boże, nie mogę uprawiać seksu po 
raz pierwszy i nie pamiętać? 

background image

 

10 

 

 

- Jajecznica, boczek , i wiele tostów z masłem. - wrócił do pokoju – Nic zdrowego, 

ale pomoże na kaca. 

- Czuję się jak gówno. – wypaliłam, a potem się zaczerwieniłam jak zdałam sobie 

sprawę co powiedziałam. 

- Nic dziwnego. - roześmiał się - Pierwszy kac? 

-Tak. – skinęłam i moja twarz zrobiła się czerwieńsza. Czy wiedział, że był to 

pierwszy raz, że kiedykolwiek będę umiała pić dobrze? 

-Nie znam wielu ludzi którzy osiągnęli wiek 22 lat i nigdy nie pili. 

-Och? - Spojrzałam na płyty i przełknęłam ślinę. Powinnam powiedzieć mu 

prawdę? 

- Czy ty i twoi znajomi świętowaliście coś? 

-Tak, tak. 

-Och! - spojrzał na mnie wyczekująco, czekając na odpowiedź. Wiedziałam, że nie 

ma mowy, żeby mu powiedzieć, że świętowaliśmy kolegium startowego.  Wtedy 
zaczął by z pytania, "dlaczego pijesz? " i " dlaczego jesteś tak nieodpowiedzialna?". 
Patrzyłam na niego z poczuciem winy. Czułam się źle i rozczarowałam siebie. 
Wiedziałem, że moi rodzice ściągną mnie z powrotem do domu na Florydzie, gdyby 
wiedzieli , że już podjęłam złe decyzje. 

-Przepraszam, czuje się troszkę źle. - odwróciłam twarz z dala od niego, czułam się 

coraz zahipnotyzowana jego niebieskimi oczami. 

- Nie musisz iść do łazienki? 

-Co? 

-Aby zwymiotować? 

-Och, nie, nie. – potrzasnęłam głową i jęknęłam – Jo po prostu muszę się jeszcze 

położyć. 

- Jasne. Zapraszam. - usiadł obok mnie na łóżku - Nie masz nic przeciwko, jeśli 

położę się obok ciebie?" 

-Nie. - wyszeptałam. Moje serce bije coraz szybciej a żołądek się skręca. 

- Czy jesteś nowa w mieście? 

-Tak, przeprowadziłam się tu z Florydy kilka tygodni temu, na, hm, do pracy. - 

Technicznie nie kłamie, idę do college'u, aby dostać pracę. 

-No ładnie. Gdzie pracujesz? 

background image

 

11 

 

 

-Ooh, moja głowa. – jęknęłam przewróciłam się, aby kontrolować mój oddech. 

Nienawidziłam tego kłamstwa i już wiedziałam, że go żałuję. Poczułam jak jego ręka 
zaczęła masować moje plecy i nagle zamarłam. Co on robi? 

-Masz dużo zaufania aby tu być ze mną, Katie. Nie jestem pewien, z kąt dokładnie 

pochodzisz z Florydy, ale w Nowym Jorku jest dużo wilków żerujących na młode 
dziewczyny w dwudziestu kilku lat, jak ty. 

- Potrafię zadbać o siebie. - Wymamrotałam i przewróciłam się. 

- Masz szczęście, że jestem miłym facetem. – zaśmiał się i spojrzałam na niego, 

nie wiem czy żartował czy mówił poważnie. Z bliska wygląda jeszcze przystojniej – 
jego niebieskie oczy czujne i czułam się jak by mógł zobaczyć coś więcej. 

- Tak, dziękuję. 

- Mógłbym cię teraz pocałować - jego głos brzmiał jak ryk i moje oczy rozszerzyły 

się – Nie martw się, dam Ci wydobrzeć w pierwszej kolejność. 

- Pierwszej?- połknąłem 

-To znacz jeśli nie masz nic przeciwko mężczyzn po trzydziestce? 

-Nie, nie, oczywiście, że nie. – pisnęłam. Trzydzieści to nie był taki stary. To 

znaczy, że nie na tyle stary aby być moim ojcem. 

- Dobrze. Zwykle nie podrywam dziewczyn w latach dwudziestych , ale ty 

wydajesz się inna. – jego brwi zmarszczyły się i zaśmiał się. – Oczywiście, jeśli 
pozwolisz mi się zabrać na randkę. 

- Chcesz mnie zabrać na randkę? – jęknęłam w szoku. Czy ja śnię ? To naprawdę 

przystojny mężczyzna i chciał wziąć mnie na randkę? 

- Myślę, że jesteś kimś kogo chciałbym lepiej poznać, Katie. – skinął głową i 

spojrzał na mnie poważnie. 

- Dziękuję. - wymamrotałam, z szerokim uśmiechem. I nie przeszkadzało mi to, że 

nie potrafiłam ukryć podniecenia. 

-Nie ma za co , moja droga. Proszę bardzo. – zeskoczył z łóżka i chwycił płytę – 

Spróbuj trochę zasnąć, a potem zobaczymy jak się czujesz gdy się obudzisz. 

-Ok. – skinęłam głową sennie i ponownie zamknęłam oczy. Rozciągając się w 

wielki łóżku wyobrażałam sobie usta Brandona całującego mnie delikatnie, przez co 
sen łatwo mnie zmorzył. 

background image

 

12 

 

 

*** 

-Proszę pani, chcesz pani coś do picia? – stewardessa poklepała mnie po ramieniu i 

przerwała moje rozmyślania. 

-Nie, dziękuje. – uśmiechnęłam się do niej i potarłam czoło. Zaczęła boleć mnie 

głowa, jak również serce. Nienawidziłam przypominać sobie pierwszych dni, gdy 
spotkałam Brandona, bo było tak słodko i wspaniale. Był takim mężczyzną, jaki 
myślałam, że istniej tylko w romansach. Początek naszej znajomości był magiczny. 
Dopiero nasz koniec był koszmarem. 

-W porządku, po prostu proszę dać mi znać, jeśli zmieni pani zdanie. 

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się - Czy wiesz za ile wylądujemy w San Francisco?" 

- Za dwie godziny, pani Raymond. 

-Dziękuje. – Spojrzałam przez okno i znów naszły mnie myśli o Brandonie. Może 

nawet go nie zobaczę. Jestem pewna, że będzie zajęty radą dyrektorów. Ile czasu 
będzie poświęci menedżerom? To było po prostu moje szczęście, że kupił firmę w 
której co dopiero się zatrudniłam. Spośród wszystkich firm na świecie, musiał 
wybrać moją. Co za pech, nie? On na pewno mnie zwolni. Po prostu ja to wiem. 
Jedno jego spojrzenie na mnie, zaśmiej mi się w twarz i mnie zwolni. Może po tym 
nazwie mnie kłamcą. I co ja mogę powiedzieć? Co chcesz powiedzieć HR? Znam 
odpowiedź na to pytanie, ale ja wolałam odejść z podkulonym ogonem. Ponieważ to 
taka jest prawda. Okłamałam go. Początkowo miałam powód, ale potem budowałam 
to kłamstwo, co stało się bardziej skomplikowane. A potem to wszystko 
eksplodowało mi w twarz, wszystkie moje kłamstwa. Zamknęłam oczy i znów 
pomyślałam o seksownym, przystojnym Barndonie. 

 

- Jak ci minął dzisiaj dzień? - jego głos był ciepły i uśmiechnęłam się do telefonu 

-Dobrze, a co z twoim? 

- Długi. – jęknął - Nie chcę o tym rozmawiać. Wolałbym porozmawiać o naszej 

kolacji jutro wieczorem. Czy jesteś podekscytowany? 

-Tak. – zawołałam w podnieceniu 

-Uwielbiam to, że nie ukrywasz swoich prawdziwych emocji. Jest wiele kobiet w 

Nowym Jorku, które nie mogą znieść mojej obecności. 

background image

 

13 

 

 

- To jest głupie. - powiedziałam szczerze. Wracając, powinien zdać sobie sprawę z 

naszych rozmów telefonicznych. Brandon wziął od mnie numer telefonu zaraz przed 
wsadzeniem mnie do taksówki, po tym jak zabrał mnie do domu. Chciał spędzić ze 
mną cały weekend, ale wiedziałam, że muszę wrócić do akademika bo przyjaciółka 
będzie na mnie zła. Dzwonił do mnie co noc od tego czasu, a ja byłam zachwycona 
naszym rozmowami telefonicznymi. Potrafił mnie rozśmieszyć, sprawiał, że czułam 
coś czego nie mogłam pojąć. Chciał wiedzieć jak spędzam dni, co robie, a w zamian 
on opowiadał mi o swoim dniu. Był jednym synem bankiera i pracował dla niego w 
funduszu hedgingowym. Nienawidził swojej pracy ale wiedział, że to jego 
obowiązek. Miał swoje mieszkanie w Chelsea , miał dom w Hamptons i mieszkanie 
w San Francisco. Wolał zachodnie wybrzeże, jednak musiał pozostać na wschodnim 
z powodu pracy. Kochał psy, ale nie miał żadnego bo dużo podróżował. Lubił 
Meksykańskie jedzenie, jazz i zbierał pierwsze wydania książek. Miał także 35 lat. 
Kiedy pierwszy raz mi to powiedział, poczułam jak moje serce zatrzymało się na 
chwile. Trzydziestopięciolatek, był dużo starszy ode mnie. Był na tyle stary, aby 
mógł być moim ojcem. Czułam się winna, że on myślał, że ja mam 22 lata, pawie 23. 
Więc w tym wypadku postanowiłam zachować swój wiek w tajemnicy. Nie chciałam 
aby zerwał ze mną kontakt. Nie chciałam żeby przestał do mnie dzwonić i nie zabrał 
mnie na kolacje. Ale jego wiek uświadomił mi też, że nie mogę mu powiedzieć, że 
mam 18 lat, nawet gdy chciałam być szczera w stosunku do niego. 

-Nie mogę się doczekać żeby cię jutro zobaczyć. – wyszeptał do telefonu – Mam 

zamiar zabrać cię na kolacje i może pójdziemy potańczyć, jeśli chcesz. 

-To może być miłe. Do jakiego klubu pójdziemy? – chwyciłam mojego laptopa, 

więc szybko mogłam sprawdzić czy wpuszczają osoby poniżej 21 lat. 

-Och, to nie będzie klub. – uśmiechnął się - Myślałem, że może pójdziemy na 

lekcje salsy. 

-Salsa? 

-Tak, no wiesz ten Hiszpański taniec. 

-O, tak. Ja po prostu nie słyszałam żeby ludzie na randce chodzili na lekcję tańca. 

-Co ty robiłaś na randkach, Katie? Hamburgery i filmy? 

-Coś w tym stylu. – zaśmiałam się. 

-To świadczy, że spotykałaś chłopców, a nie takich mężczyzn jak ja. 

-Tak, to może być prawda. – gdyby tylko wiedział, że jego słowa były 

prawdziwe… 

background image

 

14 

 

 

-Mężczyźni w wieku dwudziestu kilku lata gonią za pieniędzmi i próbują łatwo 

zaliczyć dziewczyny. Faceci po trzydziestce, jak ja, wiedzą, że pieniądze i seks się 
nie liczą. 

-Nie? -  nie będę miała ale wciąż jest nadzieja dla obu rzeczy. 

-To znaczy, my musimy żyć, oczywiście. Ale to nie jest warte dla utraty życia. 

-Przypuszczam, że to prawda. 

-A więc, jutro odebrać cię z pod mieszkania? 

-Moje mieszkanie? – moje ciało płonęło jak gapiłam się na puste łóżko 

współlokatorki – Uh, nie. Mam jutro dużo pracy. Możemy spotkać się w restauracji. 
– nie mogłam uwierzyć, że kłamstwo tak łatwo wypłynęło z moich ust. 

-Ok., to ma sens. – ziewnął – Jutro będzie nasza pierwsza randka. 

-Wiem. 

-Nie mogę się doczekać aż znów cię zobaczę. – zaśmiał się – I jeśli mnie ktoś 

słyszał, pomyśli, że oszalałem. 

-Dlaczego? 

-To nie jestem ja, Katie. Nie jestem romantycznym gościem. Ne wchodzę w 

związki. 

-Oh, nie wiem. – czułam się rozczarowana i zdezorientowana – Dlaczego mi to 

mówisz? 

-Nie wiem. Myślę, że jest coś w tobie co ciągnie mnie do ciebie. 

-Masz na myśli moje wymioty? – zażartowałam i się zaśmiałam. 

-Dzięki Bogu, nie. – odchrząknął – Nie jestem pewien dlaczego się zatrzymałem 

wtedy i zabrałem cię do domu. Mogłaś być jakąś wariatką. 

-Ja mogłam być wariatką? Ty mogłeś być psychopatą. 

-Cieszę się, że żadne z nas nie jest psycholem. 

 

 

- Ja też. Słodkich snów, Brandon. 

-Słodkich snów, Katie. 

-Miłego pracy jutro. 

-Tobie też. 

-Dziękuje. Nie będę robić zadań, ponieważ będę czekać na Twój telefon. 

-Do zobaczenia jutro. 

background image

 

15 

 

 

-Do zobaczenia. – rozłączyłam się i położyłam na łóżku ściskając mocno 

poduszkę. Byłam bardzo podekscytowana. To miała być moja pierwsza randka i to z 
mężczyzną, który zna świat i jest mną zainteresowany. Nie mogłam w to uwierzyć. 
Martwiłam się o czym będziemy mogli rozmawiać. Co zrobię gdy będę brzmiała jak 
idiotka? 

-Wstałaś? – drzwi zaskrzypiały i Meg pojawiła się w nich z książkami. 

- Tak. – usiadłam i spojrzałam na nią z wypisaną winą na twarzy. Nie uczyłam się 

przez cały tydzień. To był pierwszy tydzień, ale wiedziałam, że muszę być na bieżąco 
i miałam zamiar to nadrobić. Wszyscy w mojej klasie w Kolumbii byli mądrzy i 
wydawali się wiedzieć więcej ode mnie. Nie było mowy, ze tu będzie tak łatwo jak w 
liceum. 

-Jak tam Pan Wspaniały? – zachichotała, kiedy kładła książki na biurko i zabierała 

pidżamę. 

-Chce zabierać mnie na tańce, dokładnie salsę. 

-Ale ty nie wiesz jak się tańczy salsy. – zmarszczyła brwi, kiedy dzieła koszulkę i 

założyła szlafrok. 

-Wiem, ale on zabiera mnie na lekcje tańca. 

-Wow. – była pod wrażeniem i położyła się na łóżku – Jestem zmęczona. 

-Aww. – uśmiechnęłam się do niej – Nie musisz tak wyciągać ze mnie informacji. 

-Muszę dostać dobry z GAP 

5

jeśli chce się dostać do Harvardu lub Yale na prawo. 

-Wiem, ale dopiero zaczęłyśmy semestr. – zachichotałam. 

-Wiem to, ty to wiesz, ale Pan Hastings wie to na pewno? 

-Nie. - Jęknęłam i popatrzyłam na sufit – Nie mogę mu powiedzieć, Meg. Jeszcze 

nie. On nie będzie chciał mnie wiedzieć jak się dowie, że mam tylko osiemnaście lat. 

-Nigdy nie wiadomo. 

-Zaufaj mi, ja to wiem. Pracuje na Wall Street i mieszka eleganckim mieszkaniu. 

Ja dopiero zaczęłam studia, mieszkam w akademiku ze współlokatorką i mam 
pojedyncze łóżko. – mój żołądek zacisnął się w węzeł – On nie dał by mi nawet 
godziny, gdyby wiedział wtedy, że mam tylko osiemnaście lat. 

-Ale wciąż to jesteś ty, ta sam osoba. On wciąż będzie cię lubić. 

-Nie, nie będzie. Pomyśli, że jestem dzieckiem. 

-Nie wiesz tego, Katie. 

 
 

Pewnie jakiś przedmiot

background image

 

16 

 

 

-Ja mam tylko złe przeczucie jak mu powiem prawdę. 

-Powiem mu w końcu. – westchnęłam – Kiedy poznamy się lepiej. Powiem mu. 

Słodkich snów, Meg. 

A w odpowiedzi zaczęła chrapać. 

Następny dzień był szalony, Meg pożyczyła mi jedną z jej sukienek i kolejną parę 

obcasów, i poszłam na stację metra na 116 ulicy z wielkim uśmiechem na twarzy. 
Wiedziałem, że wyglądałam dobrze, bo złapałam kilka facetów przypatrujących mi 
się jak szłam w dół Broadwa’u. Byłam tak podekscytowana, że myślałam, że będę 
wymiotować. Szłam na randkę z naprawdę gorącym facetem, a wszystko co chciałam 
robić to śmiać się i śpiewać. Wsiadłam do pociągu w kierunku Herald Square, a 
potem spojrzałam na mój telefon aby znaleźć najlepszą drogę do restauracji. Troszkę 
pobłądziłam i spóźniłam się dziesięć minut. Widziałam Brandona na zewnątrz jak 
czeka na mnie i jego oczy zaiskrzyły gdy podbiegłam do niego. 

-Przepraszam . – dyszałam –Nie mogłam iść szybko w tych szpikach. 

- Trzeba było złapać taksówkę. 

-Ja, uh , wolą pociąg, jest bardziej przyjazny dla środowiska.- skłamałam. Miałam 

tylko tysiąc, które muszą mi wystarczyć na kilka miesięcy więc nie zamierzam je 
tracić na taksówkę. 

-Lubię dziewczyny, które myślą o środowisku. 

-To cała ja. 

-Myślałem, ze mnie wystawiłaś. – jego niebieskie oczy błyszczały, kiedy mi się 

przyglądał. Przyjrzałam mu się zachłannie, wyglądał jeszcze lepiej niż go 
zapamiętałam, w tej niebieskiej koszuli, która podkreśla jego oczy i w prze 
eleganckich szarych spodni. Miał czarne skórzane buty, które wyglądały na cholernie 
drogie. 

-Och, przepraszam. Może troszkę się zgubiłam. – zrobiłam minę i się 

uśmiechnęłam przed tym jak się do mnie przysunął i pocałował mnie lekko. Stałam 
tam jak skamieniał patrząc na niego głupio, a on roześmiał się i przesunął rękoma po 
włosach. 

-Przeprasza, czekałem cały tydzień żeby cię pocałować. 

- Nie musisz przepraszać, podobało mi się to. 

- Zawsze jesteś tak szczera. Podoba mi się to. 

-Staram się. – uśmiechnęłam się lekko, myśląc o wielkim kłamstwie jakie przed 

nim ukrywam. 

background image

 

17 

 

 

- Możemy pominąć obiad , jeśli chcesz. -pochylił się ku mnie i mogłam poczuć 

ciepło jego skóry, nawet gdy mnie nie dotykał. 

-Och? Chcesz iść prosto na lekcje salsy? – spytałam głupio. 

- Nie, myślałem, że mogliśmy wrócić do mnie. 

-Do ciebie? – patrzyłam na niego przez chwile, aż coś kliknęło – Och, och – 

zarumieniłam się i zagryzłam moją dolną wargę. – Nie uprawiam seksu na pierwszej 
randce. – wypaliłam – Nie jestem świętoszkiem, ale zawsze myślałam, ze… 

-Nie musisz mi się tłumaczyć. – złapał mnie za rękę. – Szanuję twoją decyzję, że 

chcesz poczekać. To sprawi, że będzie bardziej wyjątkowo. 

-Dokładnie. – skinął głową i poszliśmy do restauracji. 

-Jak ci Minoł dzień w pracy, Katie? 

-Uhm, całkiem dobrze, A jak tobie? 

-Tak samo. Tylko dlatego, ze wiedziałem, że wieczorem się spotkasz ze mną. 

-To było słodkie. Zarumieniłam się – Myślałam o tobie w ciągu dnia. 

- Myślę, że to znak. 

-Jaki? 

-Mam na myśli, ze się rozumiemy. – mrugnął do mnie, a ja poczułam ja serce 

eksploduje mi ze szczęścia. To był człowiek, który wiedział jak zdobyć serce kobiety. 

 

-Panie i panowie , zbliżamy się do lotniska w San Francisco. Powinniśmy lądować 

za około 30 minut. . Proszę usiąść na swoich miejscach i zapiąć pasy. – ogłoszenie 
kapitana wyrwało mnie ze wspomnień. Upewniłem się, że moje miejsce było w 
pozycji pionowej i mój pas zapięty i uśmiechnął się do wspomnienia z tego 
pierwszego weekendu. Zatrzymałam się na cały weekend w apartamencie Brandona. 
W piątek wieczorem oglądaliśmy francuskie filmy na Netflix , a następnie w sobotę 
zabrał mnie na Brooklynie i zjedliśmy brunch w ślicznym miejscu w Park Slope . To 
było idealne, on już nawet nie próbował mnie dotknąć. Zaledwie dwa długie, 
intensywne pocałunki przed snem , a potem zasnął. On spał, a ja leżałam patrząc na 
jego plecy, chcąc go dotknąć i poczuć jego skórę pod moimi palcami. Tylko, że ja 
byłam przerażona i żałosna. Byłam dziewczyną udającą kobietę. 

background image

 

18 

 

 

 

 

Rozdział II 

 

 

- Witamy w Diwie Hotel, panią Raymond. 

-Panna. - uśmiechnąłem się do recepcjonistki. 

-Przepraszam, panno Raymond. Wolałby pani dwa duże łóżka czy jedno rozmazu 

królewskiego? 

-Królewskie, poproszę. - podałam jej swoją kartę kredytową za wypadek 

nieprzewidzianych kosztów i czekałam na mój klucz do pokoju. 

-Czy jest coś jeszcze w czym możemy dziś pomóc? 

- Nie, to wszystko, dziękuję. - wziąłem moją kartę kredytową z powrotem, 

chwyciłam walizkę i podeszłam do windy. Widziałam drzwi po mojej lewej, które 

prowadził do Starbucks

6

 i pomyślałem, że mogę napić się kawy tam rano przed 

rozpoczęciem szkolenia. Mam zamiar być czujna od samego początku pobytu tutaj. 

Weszłam do windy z fluorescencyjnymi, fioletowymi światłami i od razu 

przeniosłam się do nocy gdy przekonałam Brandon aby poszedł ze mną do klubu 

nocnego. To był drugi tydzień kiedy się spotykaliśmy. Byliśmy na kolacji i szliśmy z 

powrotem do niego, gdy mijaliśmy Doug. Chwyciłam go za ramię i zatrzymał. 

- Wejdźmy do środka. - uśmiechnęłam się i skinęłam głową w kierunku drzwi. 

Światła stroboskopowe i głośna muzyka przenikała przez drzwi, zadrżałam - Chodź, 

będzie fajnie. 

-Nie lubię klubów. - potrząsnął głową z małym uśmiechem. 

- Tylko na pięć minut. 

- Myślę, że mogę to zrobić, pięć minut. – Złapałam go za rękę i weszliśmy w łatwy 

sposób, bez kontroli tak jak myślałam. Nie byłam głupia tym razem ominęliśmy bar i 

od razu poszliśmy na parkiet taneczny. Złapałam go za ręce i zaczęłam tańczyć. 

Początkowo był nieco sztywny. Mogłabym powiedzieć , że nie łapał rytmu, ale 

 

 

Kawiarnia 

background image

 

19 

 

 

wydawał się bardzo szybko dostosowywać. DJ puścił jeden z moich ulubionych 

rapowych piosenek, a ja przybliżyłam się do niego z podniecenia. Wydawało się, że 

się mu to spodobało bo jego ręce swobodnie poruszały się po moim brzuchu aż do 

moich piersi. Pamiętam dokładnie ten monet. Purpurowe światła oświetlały salę a my 

tańczyliśmy powoli w tłumie ludzi. Śmiałam się, cieszyłam się witalność i nastrojem 

w klubie, a potem jego dłonie wsunęły się pod bluzkę i błądziły coraz wyżej 

obejmując moje piersi w tańcu. Czułam różne rzeczy w dole brzucha ale to były 

dobre rzeczy. Rozejrzałem się szybko, aby sprawdzić, czy ktoś zauważył, ale nikt nie 

zwracał na nas uwaga. Zatrzymałam się na ułamek sekundy, zaskoczona przez dotyk 

rąk ugniatających moje piersi. Wciągnęłam się w to co robił z moimi piersiami. . 

Doug był pełen ludzi , ale w tym momencie nie słyszałam już nic a nasze ciała 

poruszały się razem, czułam się jak byśmy byli sami a moje ciało płonęło z 

pożądania. Jego palce stały się bardziej agresywne wobec mojej piersi i jak on 

uszczypał moje sutki, wycofałam się. 

Brandon przyciągnął mnie do siebie, a następnie jego usta wylądowały na moich. 

Pocałował mnie z niecierpliwością , mój język wtargnął się do jego ust i odkrywałam 

każdą jego część. Zaczęłam ssać jego język z niecierpliwością, smakował czekoladą z 

deseru jaki zjedliśmy w restauracji. Jego ręce powędrowały z moich pleców na dupę, 

ujął mnie za nią i docisnął do siebie. Zadyszałam w jego usta, gdy poczułam jak coś 

twardego przyciska się do mojego brzucha. Wiedziałam, że to była jego erekcja i 

przeszył mnie dreszcz od czubków moich palców, po moich nogach, przez brzuch do 

moich mrowiących piersi aż wreszcie dotarł do ust. Chciał mnie. Czułam się silna z 

tą wiedzą. On jest przystojny, bogaty i urzekającym mężczyzną i on chciał mnie. 

Mimo, że nie mam dużo doświadczenia, i nie ubieram się w fantazyjne stroje i nie 

wiedziałam, jak stosować makijaż. Mimo, że mówiłam o filmach zbyt wiele i plotłam 

na temat poetów i pisarzy do późna w nocy. Nadal chciał mnie . Pocałowałam go 

mocniej, a następnie, przesuwając się do niego moje ręce powędrowały do jego 

włosów. Zostałam złapana w tą chwile w której on mnie oczarował mocniej niż 

kiedykolwiek. Czasem myślę, że gdyby chciał, to by mógł się kochać ze mną tam na 

parkiecie. 

background image

 

20 

 

 

- Teraz, teraz, Katie. – odsunął się ode mnie z widocznym w jego oczach 

pożądaniem – To nie jest to miejsce. 

- Chodźmy więc. - złapałam go za rękę, nie myśląc i wyciągnęłam go z parkietu – 

Chodźmy do twojego mieszkania. – jego oczy zrobiły się ciemne z pożądania przez 

moje słowa, pchnął mnie na ścianę, i przesunął palcami w dół mojej szyi. Patrzył mi 

w oczy z taką intensywnością, że wszystko, co mogłam zrobić to sięgnąć do niego i 

go dotknąć. 

- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? - warknął do mojego ucha – Bo jeśli pójdziesz 

ze mną nie będzie odwrotu. Sprawię, że będziesz moja. Posiądę cię. 

-Chcę tego. - Przełknęłam ciężko na jego słowa. 

-Pragnę cię tak bardzo, Katie. - potrząsnął głową, jakby chciał oczyścić umysł – 

Odkąd cię poznałem, chciałem cię od razu. 

-Więc weź mnie. 

-Nie zrobię tego jeśli naprawdę tego nie chcesz. 

Zaśmiałam się wtedy, to był wielki i niedojrzały śmiech. - Oczywiście, że jestem 

gotowa. Już praktycznie błagam cię o to przez ostatnie dziesięć minut. 

- Więc chodźmy. - złapał mnie za rękę i wyciągnął mnie z klubu. Pobiegliśmy jak 

dzieci do jego mieszkania. Obydwoje czuliśmy się obolali prze dotyk. Dopiero kiedy 

przeszłam przez drzwi jego mieszkania, wtedy tak naprawdę zaczęłam myśleć o tym, 

co mieliśmy zrobić. Miałam stracić dziewictwo z mężczyzną, którego znałam dwa 

tygodnie. Czy to robi ze mnie dziwkę? Robię to, co trzeba? Moje myśli szybko się 

rozproszyły jak podniósł mnie, prowadzi przez mieszkanie i położył mnie na łóżku. 

- Napijesz się wina lub szampana? - uśmiechnął się do mnie i wygląda jak wilk, 

który poluje. Seksowny, diabelski i potężny wilk. Pokręciłem głową i wpatrywałam 

się w niego, zastanawiałam się, czy mam mu powiedzieć, że to był mój pierwszy raz. 

Zajęło mi trzy sekundy aby unicestwić mój pomysł. Wiedziałam, że myślał, że byłam 

ciekawa świata i że nie jestem przyzwyczajony do dużych miast bo pochodzę z 

małego miasteczka na Florydzie, ale wiedziałam, że nie uwierzy mi, że jestem 

dziewicą. Nie mogłam sobie wyobrazić, że natknął się na wiele 22-letnich dziewic. 

background image

 

21 

 

 

Zaczęłam rozpinać mu koszulę i patrzyłam na niego z pragnieniem wypływającym 

z każdego fragmentu mojego ciała. Patrzyłam na niego z podziwem, jak zrzucił 

koszulę na podłogę. Jego klatka piersiowa była dobrze zbudowana z małymi 

włoskami, a jego sześciopak wyglądał jak z magazynu fitness. Upadł na łóżko obok 

mnie i wyciągnęłam rękę abym mogła poprowadzić moje palce wzdłuż jego piersi w 

kierunku jego sutka. Jękną na mój dotyk i przygniótł mnie swoim ciałem. 

-Masz za dużo ubrań na sobie. - warknął, a jego oczy pociemniały i stały się 

intensywniejsze – Usiądź. – podsadził mnie tak aby mógł ściągnąć mój top. Jego 

palce delikatnie powędrowały na plecy i rozpiął mi stanik, poleciał wraz z moim 

topem gdzieś na podłogę - Och, Katie. – jęknął i popchną mnie na łóżko. Jego usta 

natychmiast spadły do mojej prawej piersi a jego palce bawiły się z moja lewa. 

Zadyszałam gdy wziął mój sutek w usta delikatnie go nadgryzł i possał. Ssał tak, 

jakby jego życie od tego zależało, a ja poczułam, że moje ciało drży pod nim a 

wilgoć zbiera się w moich majtkach. Moje ręce powędrowały na jego plecy i 

prowadziłam je w górę i w dół, ściskając jego ramiona mocno, jak jego usta 

poruszały się dalej od mojej prawej piersi. Jękną w moje usta, oplotłam rękami jego 

szyję a on wyciągnął moją rękę pod nogę dając mi znać, żeby zrobiła to samo co z 

rękami. 

-Och, Katie. - znów jęknął i pocałował moją klatkę piersiową, szyję aż dotarł do 

ust - Jesteś tak słodka. - mruknął na moich ustach, jak jego język znalazł schronienie 

w moich ustach. - Czy wszędzie smakujesz tak słodko? 

-Wszędzie? – chciałam mu odpowiedzieć, ale nie myślałam za dobrze. Wszystko, 

co chciałam to czuć na mnie, wewnątrz mnie. Moje ciało nigdy nie było tak żywe jak 

teraz. 

- Hmm, tak, wszędzie. – jego usta opuściły moje, wędrując nimi w dół mojego 

ciała, zatrzymując się przy skraju moich dżinsów, gdzie w kilka chwil jego palce 

odpięły guzik i pociągnął je w dół. Leżałam w samych majtka, patrząc na niego, nie 

wiedząc, co zamierza dalej robić. Nie musiałam długo czekać, aby się dowiedzieć. 

Jego palce prześledzić niewidzialną linię w górę mojej nogi, zatrzymały się go dotarł 

background image

 

22 

 

 

do krawędzi moich majtek. Wstrzymałam oddech, gdy jego palce pogłaskały mnie na 

środku moich majtek. Dyszałam i wiłam się na łóżku, gdy tak dokuczał mi. 

- Proszę, Brandon. – jęknęłam. Musiałam poczuć go bliżej jak jego skóra ogrzewa 

moją. 

- Cicho. - uśmiechnął się do mnie i wsunął palec po moje majtki i dotarł do mojej 

wilgoci - Och, Katie. – jęknął, gdy ja się wiłam pod nim - Jesteś tak mokra dla mnie. 

- Chcę cię. – jęknęłam i zorientował się, że potrzebuję poczuć jego ciało na moim 

– Pozwól mi cię dotknąć. 

-Jeszcze nie. - Wsunął palce do moich majtek i powoli boleśnie pociągnął je w dół. 

Owiał mnie chłód i jedyne co chciałam znów poczuć to jego ciepło na moim ciele. 

Jęczałam, kiedy opuścił swoje usta do mojej cipki i zaczął ją ssać. A potem 

krzyknęła gdy jego język wszedł we mnie, powoli i głęboko, spychając mnie z 

krawędzi jakiej nigdy nie przeżyłam. Moje palce chwycił pościel gdy nie przestawał 

we mnie wchodzić, czułam się jakbym miała umrzeć z przyjemności. Fale ekstazy 

przejęły moje ciało tak, że wszystko, o czym mogłam myśleć to o przyjemność, która 

przelewała się poprzez moje ciało – Dojdź dla mnie, Katie. – mruknął przy mojej 

cipce, poczułam jego oddech na mnie, było to kolejnym nowym i ekscytującym 

uczuciem - Dojdź dla mnie. 

-Nie mogę. - jęknęłam potrząsając głową. Nigdy nie czułem się w ten sposób i 

bałam się, że mój pęcherz pęknie, jeśli nie utrzymam się - Proszę. - jęknęłam, jego 

ręce rozłożyły moje nogi szerszej i zaczął lizać i ssać mnie z większą intensywnością. 

W czasie, kiedy jego język wszedł we mnie, nie mogłam już tego kontrolować, mój 

orgazm eksplodował, wysyłając dreszcze w dół mojego ciała. 

- Oh, Brandon. – krzyczałam, gdy moje ciało drżało pod nim. Kontynuował swoje 

tortury, gdy jego język lizał mnie, zanim wrócił z powrotem do mnie aby mnie 

pocałować. 

-Smakujesz o wiele lepiej tam na dole. - uśmiechnął się do mnie, zanim jego usta 

naparły na moje. Mogłam spróbować siebie z jego ust, jęknęłam gdy jego palce 

torowały sobie drogę przez mój brzuch do mojego słodkiego punktu rozkoszy. Moje 

ręce powędrowały do jego spodni, chcąc pociągnąć je w dół i dotknąć go. Śmiał się, 

background image

 

23 

 

 

kiedy próbowałam rozpiąć mu spodnie, zerwał się i ściągał je jednym ruchem wraz 

ze swoimi bokserkami. Patrzyłam na niego zdumiona. Jego penis wyglądał jak 

wojownik: gruby, mocnej i twardy. Przełknęłam, gdy wyobrażałam sobie go we 

mnie. Wyglądał ogromnie w porównaniu z moimi wyobrażeniami. Wyciągnęłam 

rękę i dotknęłam go, cicho jęknął, jak moje palce przesuwały się powoli w górę i w 

dół jego wału. Ścisnęłam czubek jego fiuta a on pchnął mnie z powrotem na łóżko - 

Jeśli dalej będziesz mnie tak drażnić, Katie. Dojdę o wiele szybciej niż chcę jak na 

nasz pierwszy raz razem. 

- Nie mam nic przeciwko. - potrząsnął głową, zachichotałam jak warknął w moją 

szyje. 

- Mam zamiar doprowadzić cię abyś zapomniała innych kochanków. Mam zamiar 

upewnić się, że moja twarz jest tą twarzą o której myślisz, kiedy się kochamy. Chcę 

twojego ciała i chce żebyś tylko mnie pamiętała. 

- Ok. – dyszałam, zamknęłam oczy, jak jego palce bawiły się ze mną jeszcze raz, 

jak jego język smakował linie na mojej szyi. Moje ręce złapał go za tyłek i 

próbowałam przybliżyć go do mnie, abym mogła go na mnie. 

- Och, Katie. Musze w ciebie wejść. – jęknął do mojego ucha - Powiedz mi, że 

jesteś na pigułkach. 

- Nie. – moje oczy powędrowały do góry i zagryzłam moją dolną wargę – Nie 

jestem, uhm, na pigułkach. 

- Cholera.- spojrzał zdenerwowany, kiedy wstał z łóżka - Chciałem poczuć cię 

dokładnie. Chciałem poczuć jak mnie obejmujesz, ale jest w porządku. Mam kilka 

prezerwatyw. 

- Och. - patrzyłam, jak otwiera szufladę w jego nocnym stoliku i wyciągnął 

pakieciki – Masz je ze względu na mnie? 

- Nie. - zaśmiał się, gdy wyciągnął dwa i umieścił je na łóżku - Zawsze mam jakiś 

zapas. 

-Och. - odwróciłam wzrok od niego, gdy zazdrość wypełniła mnie. 

-Nie jesteś zła, tak? – spojrzał na mnie – Nie mogłaś myśleć, że nie uprawiam 

seksu? 

background image

 

24 

 

 

-Nie wiedziałam, że z kimś sypiasz. 

-Nie spałem z nikim odkąd cie poznałem. 

- To było dwa tygodnie temu. 

- Nie jestem mnichem, Katie. - usiadł na łóżku - Lubię seks. Jesteśmy dorośli, a to 

nie jest przestępstwem. 

- Wiem. - skinęłam głową. 

- Jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej to nie chcę spać z nikim innym jak z tobą. - 

uśmiechnął się do mnie, pocałował mnie mocno. – Wiesz spotykamy się dopiero od 

dwóch tygodni, ale zobaczmy jak to zadziała. Myślę, że możemy stworzyć coś 

specjalnego razem. 

- Ok.- skinęłam głową, czując się troszkę lepiej. 

-Więc zgadzamy się co do tego żeby nie spać z nikim innym? 

- Zgadza się. - ponownie skinął głową i pocałował mnie mocno. Rozerwał paczkę 

prezerwatyw i szybko założył na swojego penisa, położył się między moimi udami 

dociskając swoją klatkę piersiową do moich piersi. 

- Owiń nogi wokół mojej talii. - rozkazał mi i zrobiłam tak jak chciał. Poczułam 

czubek jego penisa przy moim wejściu, dyszałam czekając jak w końcu wejdzie we 

mnie - O Boże, jesteś taka mokra. – jęknął, powoli zaczął wchodzić we mnie. 

Zesztywniałam gdy coraz 

bardziej we mnie wchodził i w jeden sekundzie bałam się, że to będzie boleć. - Och, 

Katie. – jęknął, zaczął poruszać swoim ciałem powili, pchnął we mnie mocno na co 

zająknęłam się jak poczułam krótki strzał z bólu. Spojrzał na mnie 

zdezorientowanym i oszołomionym wzrokiem w moje oczy, więc je zamknęłam i 

poruszyłam się pod nim. 

- Pieprz mnie, Brandon. – krzyczałam, nadal się poruszając we mnie, nagle 

przyśpieszył wchodząc i wychodząc ze mnie gładko. Trzymałam go mocno, jak na 

nasze ciała tańczyły do własnego rytmu. Moje piersi ocierały się o jego pierś, a moje 

nogi oplecione wokół jego bioder przyciągały go coraz bliżej mnie. 

- Otwórz oczy. – jego głos był władczy, otworzyłam je powoli i zobaczył go 

wpatrującego się we mnie. – Chcę zobaczyć twoją twarz gdy dosięgniesz szczytu. - 

background image

 

25 

 

 

nadal poruszał się, poczułam jak mój orgazm wybucha we mnie, gdy i on zaczął 

jęczeć a jego ciało zaczęło drżeć. Też dotarł do swojego punktu kulminacyjnego i 

pchną we mnie jeszcze kilka razy a potem upadł na mnie. Przeturla się na bok i posłał 

mi leniwy uśmiech. - To było niesamowite. - jego palce prześledzić linie do mojego 

sutka, jednocześnie powoli wycofał się ze mnie i zsunął prezerwatywę – Czy jesteś 

dziewicą, Katie

7

? - spojrzał na mnie powoli, z pytaniem w oczach. 

-Nie. - potrzasnęłam głową. 

- Naprawdę? Mógłbym przysiąc, że jesteś dziewicą, tak, jak zareagowałaś, gdy 

wszedłem w ciebie, a ja czułem gdy przebijałem się przez twoją błonę dziewiczą. 

- Pytasz, czy jestem, ale już dłużej nie jestem . - uśmiechnęłam się do niego i 

pochyliłam się, by pocałować go w usta. Moje ciało było zmęczone i nic nie mogło 

zniszczyć tego momentu. 

-Ach, sprytna dziewczyna z ciebie. - zaśmiał się, a potem westchnął, przyciągając 

mnie do siebie. - Dlaczego mi nie powiedziałeś? 

-Nie chciałam żebyś wiedział. – ugryzłam wargę. 

- Och, Katie. - wyszeptał w moje włosy - Dziękuję że pozwoliłaś mi się z tobą 

kochać, mam nadzieję, że to było to co oczekiwałaś. 

- To było lepsze, niż się spodziewałam. - mruknęłam, a jego oczy zaświeci się z 

dumy, gdy tak leźliśmy przytuleni do siebie. 

-Cieszę się, że cię poznałem, Katie Raymonda. 

- Ja też, Brandonie Hastings. - pocałowałam jego klatkę piersiową i oboje 

zasnęliśmy. 

-Przepraszam, proszę pani, zgubiła się pani? - recepcjonistka podeszła do windy i 

spojrzała na mnie. 

- Przepraszam, co? 

-Jeździ pani tą windą w górę i w dół już od jakiś 10 minut. 

- Och, przepraszam. – zarumieniłam się - Purpurowe światła po prostu mi o czymś 

przypomniały. 

 
 

 

Teoretycznie to już nie jest

background image

 

26 

 

 

- Dobrze. – posłał mi zdziwioną minę – Pani pokój jest na szóstym piętrze jeśli pni 

zapomniała. 

-Oh, dziękuję. - ponownie przywołałam windę i potrzasnęłam głową – Skup się, 

Katie, skup. - wymamrotałam do siebie. Teraz nie było czasu, aby przypominać sobie 

wspomnienia z Brandonem. Nienawidził mnie i ja nienawidziłam go, modliłam się, 

że gdy mnie zobaczy nie będzie pamiętać, kim jestem. To nie miało znaczenia, jak 

dobrze się czułam jak zaczęliśmy się spotykać. To nie miało znaczenia, że jego dotyk 

potrafił stopić całe moje ciało. Byłam skończona. Złamał mi serce, a jeśli nie będę 

uważać, to może również zniszczyć moją karierę zawodową. 

Niechętnie wyszłam z oświetlonej windy i poszłam do mojego pokoju. Nie chce tu 

być. Nie teraz. Nie teraz, gdy wszystko w moim życiu układało się coraz lepiej. 

Nawet zaczęłam spotykać się z nowym facetem tuż przed tym jak dostał pracę. Matt 

był kimś z mogłaby stworzyć poważny związek. Jest miłym facetem. Jest 

bezpieczny i wiedziałam, że mnie naprawdę lubi; nie ma znaczenia, że moje serce nie 

płonie tak jak przy Brandonie. Jestem teraz starsza i mądrzejsza. Wiedziałam  już 

czym jest prawdziwa miłość. Wszystko co nas łączyło było fantastyczne, ale to była 

fantazja zbudowana na kłamstwie, a gdy wszystko runęło niemal mnie to zniszczyło. 

Nie będę się już więcej rozwodzić się nad przeszłością. Nie mogę pozwolić sobie 

pójść tą drogą ponownie. 

 
 

*** 

background image

 

27 

 

 

Alarm zawodnił o 5 rano a ja chciał się przewrócić i ponownie zasnąć. - Wstawaj, 

Katie. – zmusiłam się, zrzuciłam kołdrę z siebie. Jęknęłam, usiadłam, dostosowując 

oczy do ciemności. Wstałam z łóżka, zapaliłam światło i otworzyłam walizkę. Meg i 

ja poszłyśmy na zakupy przed wyjazdem, a ja kupiłam najseksowniejszy 

biznesowego stroju jaki znalazłam. Miałam również nowe perfumy, przybory do 

makijażu, prostownicę do włosów aby doprowadzić moje włosy do porządku i 

ułożyć je w najbardziej elegancką fryzurę jaką potrafię. Chciałam się upewnić, że 

będę wyglądać lepiej niż kiedykolwiek. Nie chciałam, żeby mnie rozpoznał ale gdyby 

tak się stało chciałam wyglądać seksownie i gorąco, maksymalnie jak się da. Poszłam 

do łazienki. Musiałam iść pod prysznic, a potem chciałam sobie zrobić włosy. 

Popatrzyłam w lustro na moje włosy i jęknęłam. To będzie trwać co najmniej 

godzinę, aby moje włosy były proste i eleganckie. Popatrzyłam na siebie ponownie i 

zaczęłam się śmiać, jak pomyślałam żeby pójść w takiej fryzurze do pracy. Brandon 

na pewno by mnie poznał gdybym się tak pokazała. 

 

- Chodźmy razem pod prysznic. - Brandon wyciągnął mnie z łóżka, w noc po tym, 

jak kochaliśmy się po raz pierwszy. 

- Nadal jestem zmęczona. – wymamrotałam. 

-To nie jest czas na sen. 

-Nie, jeśli będziesz mnie budził milion razy w ciągu tej nocy. 

- Cóż, musze cię wykorzystać jak się da, gdy tutaj jesteś. 

- Będę tu przez najbliższy weekend. - ziewnęłam i przeciągnęłam się. 

-Chciałbym, jeśli to możliwe żebyś została tu w tym tygodniu. 

-Co? – zamarłam i spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami. 

- Wiem, wiem. Posuwam się zbyt szybko. Niestety, ja po prostu nigdy przed tem 

nie czułem się w ten sposób. 

- Och. - wyskoczyłam z łóżka i pocałował go. – Ja też nigdy nie czułam się w ten 

sposób. 

- Ja po prostu chcę spędzić każdą noc z tobą. 

background image

 

28 

 

 

-Wiem. – westchnęłam - Ale muszę zostać u siebie, bo stamtąd łatwiej jest mi się 

dostać do pracy. 

- Myślę, że mógłbym spędzić kilka nocy u ciebie, jeśli chcesz. 

- Nie! - krzyknęłam i cofnęłam się o krok – Przepraszam, ale moje mieszkanie to 

bałagan i będę zakłopotana jak tam będziesz. 

-Nie musisz się wstydzić. - przyciągnął mnie do siebie i pocałowała mnie - Jestem 

pewien, że masz dużo kredytów studenckich i jestem pewien, że twoja nowa praca 

nie przynosi dużo pieniędzy. Ale nie obchodzi mnie, gdzie mieszkasz. 

- Uh, dzięki. - schowałem twarz w jego piersi, aby ukryć moją czerwoną twarz - 

Trudno jest znaleźć dobrą prace, zwłaszcza przy takiej ekonomii. 

-Gdzie chodziłaś do szkoły? 

- Kolumbia ... hm, to znaczy, zawsze chciałam iść do Kolumbii. Poszłam do 

Florida Atlantic University. – wymamrotam, chcąc umrzeć. 

-Szukamy nowych menedżerów dla funduszy hedgingowych, jeśli jesteś 

zainteresowana taką pracą? 

- Och, dziękuję, ale nie mogę. - uśmiechnęłam się słabo - To nie byłoby w 

porządku. My dopiero zaczęliśmy się spotykać, nie chcę, aby wszyscy myśleć, że cie 

wykorzystuję. 

- Wiem. - pocałował czubek mojej głowy - Myślę, że to dlatego lubię cię tak 

bardzo, ponieważ jesteś najbardziej rozsądną osobą jaką poznałem w Nowym Jorku 

- Cóż, więc sprawdź resztę. – zrobiłam minę a on się zaśmiał. 

- Nie bądź zazdrosna, Katie. 

- Nie jestem. - żachnęłam się i poszłam za nim do łazienki - O mój Boże, spójrz na 

moje włosy. – zapiszczałam jak spojrzałam w lustro i zobaczyłam mój bałagan na 

głowie. - Wyglądam okropnie. 

- Nie, nie. Wyglądasz pięknie. – stanął za mną i objął mnie w talii. 

-Pewnie mogę znaleźć tam jakieś zaginione ptaki. 

-Zaginione ptaki? – obróciłam się do niego i popatrzyłam na niego. 

- Wiesz, że moje włosy to gniazdo? 

-Głuptas. – zaśmiałam się a on mnie podniósł mnie i posadził na szafce. 

background image

 

29 

 

 

- Mogę być kretynem, jeśli chcesz. 

- Och! – przyciągnął mnie bliżej do siebie i poczułam jego twardego kutasa przy 

moim udzie. 

- Tak, mogę to zrobić. – przyłożył czubek jego kutasa do mojej cipki i pchnął ją 

lekko, tak aby jego główka była we mnie. - I mogę to zrobić. - powoli wszedł we 

mnie a ja jęknęłam gdy poczułam go całego we mnie. - I wtedy też mogę to zrobić. - 

wycofał się z mnie i poczułam się pusta w środku. 

- Brandon. - jęknęłam a on się roześmiał się. 

- Mówiłem ci, mogę być palantem. 

Zacisnęłam nogi wokół niego i próbowałam przyciągnąć go do mnie jeszcze raz, a 

on się śmiał. - Nie tak szybko, młoda damo. 

-Kochaj się ze mną. – jęknęłam i próbowałam go pocałować. 

- Nie mam prezerwatywy przy sobie. - wzruszył ramionami i jęknęłam 

zawiedziona – Powinnaś zacząć brać pigułki. 

- Huh? – podziwiłam jego ramiona, a jego zapach piżma mnie rozpraszał. 

- Powinnaś iść do lekarza po receptę na pigułki. 

- Och, w porządku. - mruknąłem jak moje palce powędrowały w dół jego brzucha. 

-Czy masz ubezpieczenie zdrowotne w swojej pracy? Jeśli chcesz mogę cię zabrać 

do lekarza. 

- Nie, mam ubezpieczenia zdrowotnego. – lizałam go w dół klatki piersiowej, tak 

jak on mnie pieścił. - Pójdę w poniedziałek. – musiałam sprawdzić, czy 

uniwersytecki ośrodek zdrowia będzie otwarty. Skuliłam się na myśl o konieczności 

poinformować pielęgniarki, dlaczego tam byłem. Ale pomyślałam, że powinna być 

szczęśliwa gdy myślałam o bezpiecznym seksie. To w końcu nie jest sprawa szkoły. 

Nie chciałam słuchać wykładu o abstynencji. 

- Szkoda, że nie mogę cię teraz mieć - wyszeptał mi do ucha – Chcę cię tu wziąć, 

chcę czuć jak ścianki twojej cipki zamykają się na moim fiucie, jak zabieram cię w 

podróż, której nie możesz sobie wyobrazić. 

-Więc dlaczego tego nie zrobisz? - dyszałam, zmuszając go, aby wszedł we mnie. 

background image

 

30 

 

 

-Nie chcę abyś zaszła w ciążę. - zaśmiał się i spojrzał na mnie poważnie - Nie 

jestem facetem, który bywa w związkach, a to jest dla mnie nowe. Nie chcę do 

niczego zniszczyć. 

-Nie. - wzięłam jego twarz w dłonie i pocałowałam go lekko – Nie zniszczysz 

tego.- szepnęłam w jego usta, serce mi zatrzepotało jak prowadził mnie powrotem do 

sypialni, do jego łóżka. 

 

 

*** 

Fisherman’s Wharf

8

 nie było pełne rybaków. Albo przynajmniej nie było kiedy 

przyjechałem. Chodziłam w kółko, ciesząc się, że nie było gorąco i wilgotno. Gorące 

i wilgotne powietrze zepsułoby mi moje doskonale uczesane włosy w jakiś 

kędzierzawy bałagan w kilka minut. Byłam tam już o 8 rano. Weszłam do budynku, 

gdzie miało odbyć się szkolenie pracowników Marathon Corps, rozejrzałam się za 

tablicą informacyjną. Zorientowana w sytuacji, znalazłam stolik. Denerwowałam się 

gdy szłam do stolika. Stół został odznaczony białymi orchideami i nie mogłam 

przestać myśleć o nocy, w której uświadomiłam sobie, że go kocha . Za każdym 

razem gdy widziałam storczyki, myślałam o Brandonie. Meg wiedziała na ten temat i 

nie miałyśmy ani jednego storczyka w mieszkaniu. Za każdym razem, kiedy je 

widziałam, płakałam. Nawet teraz , czułam łzy w oczach. Wziąłem głęboki oddech i 

kontynuował marsz w kierunku stołu. Nie mogłam teraz pozwolić sobie na emocje. 

Nie teraz , kiedy mój makijaż wyglądał doskonale. To nie miało znaczenia , że moje 

serce biło w szalonym tempie, mój żołądek i wszystkie moje zmysły były w stanie 

pogotowia. To nie miało znaczenia, że tam były storczyki. To nic nie znaczyło, 

absolutnie nic. 

 

Brandon i ja widywaliśmy się w każdy weekend w dwóch pierwszych miesiącach 

naszego związku. Prosił, aby mógł przyjść do mojego mieszkania kilka razy, ale 

 

Restauracja

background image

 

31 

 

 

wydawało się, że zaakceptował fakt, że jestem zbyt zakłopotana, aby mieć go w 

swoim mieszkaniu. Widzieliśmy się kilka dni w tygodniu, ale podobał mu się fakt, że 

nie proszę go o spotkanie codziennie. Dałam mu przestrzeń. Nie dzwoniłam i nie 

pisałam co kilka godzin, nie sprawdzałam go. Nie wiedział, że nie miałam czasu, aby 

sprawdzać go. Byłam na zajęciach lub w bibliotece, a w obu miejscach telefony były 

zakazane. Musiałam uczyć się w ciągu dnia, bo wiedziałam, że nie będę mięć czasu 

w weekendy i w godzinach wieczornych. On po prostu myślał, że jest w wygodnym i 

bezpiecznym związku. Byłam zbyt naiwna by nawet pomyśleć, że jest o co się 

martwić. Dla mnie był tylko Brandon, przystojny mężczyzna z którym się 

spotykałam, ale dla reszty Nowego Jorku, był jednym z najbardziej pożądanych 

kawalerów w mieście. 

Czy możesz przyjść dziś wieczorem? - spojrzał na tekst sms, jak szłam do mojej 

następnej klasy. To była środa, jutro miałam test z języka angielskiego. 

Myślę, że tak – odpowiedź nadeszła szybko 

Czy możesz wziąć dzień wolny od pracy, jutro? 

Nie sądzę, wiesz Maggie – szybko odpisałam. Maggie była moją fikcyjną szefową. 

Meg i ja spędziłyśmy całą noc tworząc fałszywą firmę i pracę dla mnie. Maggie była 

suką jako szefowa, która nienawidziła mnie i kazała mi dużo pracować do późno. 

Chciałbyś rzucić tę pracę, przyjść i pracować dla mnie. ;) ;) – zaśmiałam się z 

buźek na końcu. 

Wiesz, że wtedy nie będziemy dużo pracować. 

Chcę cię tu – odpisał – Chcę cię siedzącą na moi biurku abym mógł cię wziąć. 

Może kiedyś. 

Cholera, będę musiał zablokować moje drzwi. 

Uh oh, dlaczego? 

Muszę zadbać o mój biznes i nie chcę, żeby moja sekretarka mi przeszkodziła. 

Szkoda, że mnie tam nie ma. 

Mi też, możesz przyjść dziś wieczorem? 

Postaram się wyjść z pracy wcześniej. – zagryzłam wargę jak to pisałam. 

Wiedziałam, ze musze się pouczyć ale też chciałam się z nim spotkać. 

background image

 

32 

 

 

Świetnie. Do zobaczenia o 6. Nie jedz, zamówimy coś na wynos. 

Dobra, do zobaczenia o 6 – pobiegłam do klasy, spojrzałam na moje dżinsy i T- 

shirt westchnęłam. Będę musiałam wrócić do domu, zmienić moje ciuchy na bardziej 

profesjonalnych ubiór, a następnie w pośpiechu złapać pociąg o 5. Nie zdążyłabym 

spróbować i nauczyć się w godzinę przed wyjściem. 

Przybyłam do Brandona około 18:30 a on pociągnął mnie w ramiona, gdy tylko 

otworzył drzwi. 

- Tęskniłem za tobą. - pocałował mnie i spojrzał na moją twarz. 

- Widziałeś mnie w niedzielę. 

- To było tak dawno temu. 

- Och, Brandon. - ścisnęłam go za rękę i weszłam do mieszkania. 

-Chcę, żebyś się do mnie przeprowadziła. - złapał mnie od tyłu i pociągnął mnie do 

niego - I chcę żebyś się budziła obok mnie każdego ranka. 

- Mówiłem ci, że nie mogę. Mam umowę najmu. – zachichotałam jak pocałował 

mnie w szyję. 

-Zapłacę kare za zerwanie umowy. – jęknął, a potem poszedł do kuchni. - Mam coś 

dla ciebie. - wrócił do mnie z orchideą. 

- Co to jest? 

- To jest storczyk. 

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się i wzięłam go od niego. - Jest piękny. 

- Gdzie chcesz go umieścić? 

-Co? 

-To twój parapetówkowy

9

 prezent. 

- Parapetówka? 

- To jest teraz twój nowy dom. 

- Ale ... 

- Ale nic.- potrząsnął głową poważnie. - Mówiłem ci w nocy, w której kochaliśmy 

się, że jesteś teraz moja . 

 

 

No tak jest w oryginale It’s your housewarming gift. A że dalej inaczej by nie pasowało to tak zostawiam, 

chyba, że ktoś ma jakiś pomysł to pisz!:)

background image

 

33 

 

 

- Ja. - z trudem przełknęłam ślinę, czując intensywność jego emocji odbijający się 

od jego ciała. 

- Jesteś jedyną kobietą, jaką kiedykolwiek zapytałem się czy chce ze mną 

zamieszkać

10

. - złapał mnie za ręce. - Myślałem, że będziesz szczęśliwa. 

- Jestem, tylko to po prostu dzieje się tak szybko. 

- Czy to jest wina mojego wieku? – westchnęłam i moje serce przyśpieszyło. 

- Co? - jęknęłam. Czy on wiedział? 

- Wiem, że mam 35 lat a ty jesteś w początku lat dwudziestych. Wiem, że jest dużo 

rzeczy na świecie, które chcesz zobaczyć i zwiedzić. Nie chcę być egoistą, ale jesteś 

wyjątkowa. Jesteś kimś z kim mógłbym spędzić resztę mojego życia. 

- Czy myślisz, że jestem za młoda dla ciebie? – zagryzłam wargę, a on się zaśmiał. 

- Jeśli ktoś zapytałby mnie z jak młodymi kobietami mógłbym się spotykać, nigdy 

bym nie powiedział, ze mogłem się umówić z dwudziestodwulatką zanim poznałem 

ciebie. 

- Och. - uśmiechnęłam się słabo. - A teraz? 

- A teraz, nie przejmuję się kwestią wieku. 

-Więc chcesz przez to powiedzieć, że spotykasz się z kimś młodszym? 

-Oh, cholera nie. - roześmiał się - Mam reputację. Nie chciałbym mieć nic 

wspólnego z kimś młodszym. 

- Widzę. 

- Więc jesteś teraz moje, Katie.- spojrzał mi głęboko w oczy. – Przeprowadź sie do 

mnie i daj mi się  rozpieszczać. 

Pocałowałam go wtedy, bo nie wiedziałam co powiedzieć. Jak mogłam mu 

powiedzieć, że mieszkam w akademiku na kampusie? Jak mogłam mu powiedzieć, że 

miałam 18 lat i że nie ma mowy, by moi rodzice zaaprobują ten związek z mężczyzną 

prawie dwa razy starszym ode mnie? Mężczyzna, który zabrał moje dziewictwo, 

człowiekiem, którego nigdy nie spotkali! 

-Więc gdzie położysz orchidee? 

- W kuchni przy oknie.- wyciągnęłam ją od niego powoli. - Lubią światło. 

 
 

10 

Dokładnie to on jej to powiedział, a nie pytał się tylko postanowił, jak to faceci, ma być po ich myśli

background image

 

34 

 

 

- Dobry pomysł. - sięgnął do kieszeni i uśmiechnął się do mnie - Mam dla ciebie 

jeszcze coś. 

Moja twarz zbladła jak widziałam go wyciągając rękę, Boże, myślałem, że 

zamierza mi się oświadczyć. 

- Oto zestaw kluczy. 

- Klucze? - spojrzałem na niego tępo, a potem roześmiał się, gdy zdałam sobie 

sprawę, co to znaczyło - Dziękuję. 

- Teraz, chodźmy do łóżka. 

- Do łóżka? 

- Muszę mieć cię teraz. Marzyłem o kochaniu się z tobą od ostatniego razu. 

-Myślałam, że będziemy jeść? 

- Chcesz jeść? - spojrzał z niedowierzaniem. 

- Jestem trochę głodna. - skinął głową , a potem mój żołądek zaburczał, jak na 

zawołanie. Zmarszczył na mnie oczy, zaśmiał się zanim mnie chwycił w tali i obrócił 

mnie dokoła. 

-Więc pierwsze jedzenie. - pocałował mnie w czoło i postawił nie na ziemi. - 

Kocham cię, Katie. –wyszeptał mi do ucha. Stopiłam się po tych słowach i 

pocałowałam go namiętnie. To był pierwszy raz, kiedy mi to powiedział, te słowa do 

mnie dotarły, darzył mnie mocnym uczuciem. Patrzyłam na orchidee w ręce. 

Orchidee symbolizowały zmianę w naszej relacji , byłam podekscytowana , nawet 

jeśli wiedziałam, że to nie wyjdzie. 

 

- Czy jesteś tutaj na szkolenie? - ostry głos wyrwał mnie z zamyśleń i spojrzałam 

na nią z uśmiechem. 

- Tak, jestem. Katie Raymond z biura w Nowym Jorku. 

- W porządku , pozwól mi znaleźć twoje miejsce. - spojrzała na mnie za okularów 

swoimi niebieskimi oczami, miała rude włosy wycięte w ostry bob. Miała 

identyfikator, jej imię to Priscilla, pasuje to imię do niej. Jędzowate imię dla 

jędzowatej kobiety. 

background image

 

35 

 

 

- Tutaj. - wręczyła mi gruby folder - Idź korytarzem do windy, pojedź na dziesiąte 

piętro i wyjdź. Zobaczysz znaki, które pokażą ci gdzie masz się kierować. 

- Dzięki. - skinęła głową, chciałam jej jeszcze coś powiedzieć więcej, ale ona już 

mówiła do osoby, za mną . Niepewnie weszłam do windy, nie czując się dobrze w 

tym miejscu. Nie pasuje tutaj. Czasami zastanawiałam się, czy został wycięta ze 

świata biznesu. Czekałam kilka minut na windy i ruszyłam powoli. Część mnie 

chciała uciec, złapać samolot do domu i po prostu poszukać innej pracy. Nie 

podniosłam głowy, gdy winda zatrzymała się na następnym piętrze. Gdy 

zastanawiałam się czy wrócić do domu spostrzegłam, ze nikt nie wcisnął guzika w 

windzie. Wtedy spojrzałam w górę. A moje życie przeleciało mi przed oczami. 

Wpadłam na ścianę jak wpatrywałam się w jego twarz. Wyglądał inaczej, ale 

równocześnie tak samo. Wszystko w tym momencie było gorszę, niż myślałam że 

będzie i było o wiele więcej możliwości, niż to sobie wyobrażałam. 

-Cześć, Katie. 

-Cześć, Brandon. – wyszeptałam, spojrzałam na jego twarz, starłam się zapamiętać 

każdą rysę, każdy włos dla przyszłych wspomnień. Zrobił krok w moją stronę, a jego 

dłonie spoczęły na moich ramionach. Ciężko przełknęłam ślinę i spojrzałam na niego 

aż nasze oczy się spotkały. Potem pochylił się i delikatnie mnie pocałował. 

-To dla wspomnień. – wyszeptał i uśmiechnął się lekko, a mi łzy napłynęły do 

oczu. Nie mogłam uwierzyć, ze pamiętał. Minęło tak wiele lat, a on pierwszy to 

powiedział. 

background image

 

36 

 

 

 

Rozdział III 

 

- To dla wspomnień. - Brandon pchnął mnie na ścianę windy, gdy tylko drzwi się 

zamknęły. 

-Jakich wspomnień? - patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami. 

 

-Jedno właśnie teraz stworzymy. 

 

-Huh? 

 

- Cicho! - położył palec na moich ustach. – Jeśli będziesz hałasować, ludzie mogą 

nas usłyszeć. 

-Usłyszeć co? – patrzyłam na niego z błyskiem w oku - Brandon, o czym myślisz? 

 

- Wiesz, jak ja zawsze marzyłem o seksie w biurze? 

 

- Uh Huh. 

 

-Więc, będziemy go mieć teraz trochę. 

 

- Nie jesteśmy w biurze. - potrzasnęłam głową, a następnie mnie olśniło. - A co, 

jeśli ktoś wejdzie? - spojrzałam na drzwi w panice. 

- Nikt nie wejdzie! - uśmiechnął się. Wcisnął stop i winda się zatrzymała. 

 

- O mój Boże, Brandon. - moja twarz zaczerwieniła się. - Nie wiem nic na ten 

temat. 

-Mam zły wpływ na ciebie, prawda? – pochylił się i zaczął ssać moją szyje. - Ale 

chcę cię mieć wszędzie. 

- Możesz mieć mnie wszędzie w mieszkaniu. – zaśmiałam się - Wszędzie i nigdzie. 

 

- Teraz, kiedy żyjemy razem, to nie jest już takie zabawne. - jego palce 

powędrowały pod koszulkę - To bezpieczny seks. 

background image

 

37 

 

 

- Myślałam, że wiem wszystko na temat bezpiecznego seksu. - uniosłam brwi na 

niego, warknął, jak jego palce wsunęły się pod stanik i ścisnęły moje sutki. – Oh – 

jęknęłam. 

- Wiesz, że tego chcesz. - rozpiął mi koszulę, pochylił głowę i wziął mój sutek w 

usta. 

- Och, Brandon.- jęknęłam, moje ręce zacisnęły się na mięśniach jego ramion. - 

Jak mogę powiedzieć, nie? 

- Nie możesz. Jesteś po prostu tak nienasycona jak ja. - warknął, gdy jego ręka 

wdarła się między moje nogi. 

- Cieszę się, że założyłam dziś spódnice. 

 

- Sama wybrałaś swój strój. - przewróciłam oczami na niego . 

 

- Cóż, chcę cię widzieć w nowej spódnicy. 

 

- Uh Huh. 

 

-I w twoich nowych stringach. - oblizał usta, zaśmiałam się, nie do końca wierząc, 

jak moje życie się zmieniło. Moje ‘życie’ z Brandonem trwa już od dwóch tygodni i 

nieźle nam to wychodzi. Mamy zasadę, że to co dzieje się w pracy zostaje w pracy i 

nie rozmawiamy o tym jeśli nie chcemy. Brandon był przerażony , kiedy przeniosłam 

się do niego z samotnymi walizkami, usprawiedliwiałam się tym, że nie mam wiele 

swoich mebli, bo prawda była taka, że wszystkie meble należały do Uniwersytet 

Columbia. Czułam się źle jak zabrał mnie na zakupy i obsypał mnie odzieżą i 

bielizną. Czułam się trochę jak Julia Roberts w Pretty Woman , tylko ja nie miałam 

nic przeciwko. Był moim chłopakiem, nie moim alfonsem, a no i on mnie kochał. To 

wszystko było w porządku, jeśli wiedziałam, że mnie kocha . To znaczy, widziałam 

to w jego oczach i usłyszałam w jego głosie. Nigdy nie czułam się tak wyjątkowa 

przed tem, tak kochana. To mnie zastanawiało, dlaczego włożyłam tyle czasu i 

wysiłku w czasie mojej nauki w szkole średniej, kiedy mogłam się przyjaźnić i 

zabawić . Jakie to życie mogło być? Zabawa i uczucia? Nie tylko czytanie i nauka 

background image

 

38 

 

 

całymi dniami. Chociaż wiedziałam, że Meg i inni byli głęboko zaniepokojeni 

kierunkiem mojego życie. 

-To nie jest dobry pomysł, Katie. - Meg błagała mnie abym przemyślała 

przeprowadzkę do Brandona. 

-Wciąż będę twoją współlokatorką, technicznie. - westchnęłam - Nie martw się, 

będziesz mnie widziała przez cały czas. 

-No, nie wiem, Katie. 

 

-To miły facet, Meg. 

 

- Cóż, nigdy go nie spotkałam, więc skąd mam wiedzieć? - zostawiłam to, bo co 

mogę powiedzieć? Wiedziała dlaczego nigdy go nie spotkała, wszyscy moi 

przyjaciele wiedzieli dlaczego. I nie była kłamcą ... dobrze, w jego przypadku. 

- Jesteś już mokra. - warknął, palce wsunęły się mi między nogi. 

 

-Wiesz jak bym nie mogła być? – popchnęłam go z powrotem na bocznym panelu 

windy i mocno pocałowałam go. Jęknął, moje ręce dopadły jego klamry paska i 

rozpięłam go płynnie. Teraz ja dobierałam się do niego. 

 

- Kocham to, kiedy przejmujesz dowodzenie. 

 

-Kocham to jak chcesz stworzyć dla nas wspomnienia. – zaśmiałam się, rozpięłam 

mu spodnie i opuściłam do kolan, uklękłam i zaczęłam go tam całować a potem 

wzięłam go do ust. Czułam się pełna sił, gdy jęknął i mocno pociągnął mnie za włosy 

jak poruszałam się na nim w górę i w dół jego fiuta. Słony smak kilku kropel na jego 

szczycie zawrócił mi w głowie i wzięłam go do ust, szybciej i mocniej. 

- Zwolnij, Katie. - Brandon jęknął - Mam zamiar dojść jak będziesz tak dalej 

robiła. 

- To jest pomysł. - zaśmiałam się i wzięłam go do ust w miarę moich możliwości. 

Brandon był pierwszym i jedynym mężczyzną, któremu robiłam loda. Był to 

pierwszy raz z wielu. Nie byłam pewna, jak bym się poczuł, gdyby wiedział, jak 

niedoświadczona byłam przed spotkania go. Starałam się nie myśleć o tym, ale 

poczucie winy coraz mocniej mnie przerażało. Wykrzyknął moje imię gdy jego 

background image

 

39 

 

 

orgazm wybuchnął mi w ustach, łapczywie połykałam wszystko co mi ofiarował, 

ciesząc się jego uwolnieniem. 

- Och, jak ja cię kocham, Katie. - przyciągnął mnie do siebie, obrócił i zgiął w pół, 

przesuwając moje stringi na bok, a jego palec wszły we mnie powoli. - Och, jesteś 

taka gotowa dla mnie. - mruknął jak jego palce wchodziły i wychodziły ze mnie. – 

Nigdy nie mam cię dość. - jęknął i szybko zgiął palce we mnie. Jęknęłam w 

odpowiedzi. Zanim się zorientowałam, był już we mnie, szybkim i gładkim 

pchnięciem. 

 

-Już jesteś twardy? – krzyknęłam z zaskoczenia i zadowolenia. 

 

-Po prostu gdy patrzę na Ciebie, staje się twardy, Katie. – mruknął, trzymał mnie 

mocno za biodrach. Jego ręce powędrowały pod bluzkę i masowały moją pierś. - 

Trzymaj się ściany, nie chcę, abyś upadła. 

-Upadła? – wstrzymałam oddech, nie wiedziałam o co mu chodzi dopóki nie zaczął 

we mnie wchodzić z siłą i intensywnością, że ledwo mogłam stać. - Och Brandon! - 

krzyczałam za każdym razem jak jego fiut wchodził we mnie. - Nie przestawaj! 

-Nie zamierzam. – jego fiut wchodził we mnie ponownie ale teraz bardzo powoli, 

aż pomyślałam, że czas stanął. Moje zakończenia nerwowe chciały wybuchnąć, 

poruszyłam tyłkiem, aby spróbować przekonać go do szybszych pchnięć. Musiałam 

czuć go głęboko we mnie. Musiałam posiadać każdy centymetr jego ciała i duszy. 

Chwyciłam się ścianę i zamknęłam oczy, cholera brał mnie w windzie. Krzyczałam, 

kiedy zwiększył tempo i w moim ciele zaczął się budować orgazm. 

-Dojdź dla mnie, Katie. – jęknął – Dojdź dla mnie. 

 

- Jestem blisko. – pisnęłam, moje biodra ugięły się pod nim , jak jego palec 

dosięgły i bawiły się z moją łechtaczką, a on kontynuował swoją dominację nad 

moim ciałem. - Och Brandon! - krzyczałam – jestem już blisko, dochodzę! - 

krzyczałam, jak moje ciało wzdrygnęło się, a on nadal mnie pieprzył. Uderzyłam w 

ścianę i coś nacisnęłam. Zanim się zorientowałam, co się dzieje winda zaczęła ruszać. 

 

- O cholera, Katie. Co zrobiłaś? - jęknął , kiedy nadal poruszał się we mnie. 

background image

 

40 

 

 

-Nie wiem. – krzyknęłam, a orgazm ponownie przejął kontrolę nad moim ciała . 

Nie mogłam myśleć o niczym innym niż przyjemność, która przechodziła przeze 

mnie. - Och Brandon, kocham cię! - krzyknęłam w ekstazie. I wtedy winda się 

zatrzymała. Wszystko co potem się stało, było prawdopodobnie jednym z najbardziej 

ekscytujących, relaksujących i strasznych fragmentów mojego życia. Brandon 

chwycił mnie i pociągnął mnie do rogu winda. Pchnął przód mojej spódnicy w dół i 

wręczył mi teczkę do przechowywania. Sekundę później drzwi windy się otworzyły i 

weszło dwóch mężczyzn. 

- Dzień dobry, panie Hastings. - skinął głową i uśmiechnął się do niego. 

 

- Mark, Jason. - uśmiechnął się do nich, a potem przyjął poważną minę i patrzył się 

na przód. 

- Musisz być cicho. - Brandon szepnął mi do ucha i stłumiłam westchnienie, jak 

czułam go gdy ponownie we mnie wchodzi. Poruszał się powoli, nie chcąc zwrócić 

uwagi na nas. 

- Co robisz? - dyszałam gdy szeptałam do niego. 

 

- Mam zamiar doprowadzić cię jeszcze raz. - mrugnął do mnie - I myślę, że chcę 

dojść w tobie. 

- Och Brandon. -potrząsnęłam głową. 

 

- Wystarczy jak będziesz się trochę cofnąć na spotkanie mnie. – wyszeptał - Tak, 

ruszaj biodrami tak jak teraz. Jego palce wbiły się w moje biodra i udawałam, że 

patrzę na coś na ziemi, gdy czułam jak jego ciało drży za mną. 

- Słyszeliście, że akcje Pepsi poszły w górę o 200 punktów, prawda Brandon? - 

jeden z mężczyzn odwrócił się do nas. 

- Tak. - jego głos był szorstki, ale uśmiechnął się. 

 

- Twój ojciec jest szczęśliwy, jeśli utrzyma się taki poziom to wszyscy będziemy 

mieć duże bonusy w tym roku. 

-To będzie miłe. - Brandon chrząknął, jak jego palce mocniej zacisnęły się na 

moim biodrze. Mój umysł zaczął nucić i wirować. 

background image

 

41 

 

 

- Co robisz? - Brandon zapytał od niechcenia, facet dalej patrzył na nas. 

 

-Nic, tylko tańczę do muzyki w mojej głowie. 

 

-Widzę. - jego oczy błyszczały, uśmiechnęłam się do niego. 

 

-Pracujesz tutaj? – facet wyglądał przyjaźnie. - Nigdy cię wcześniej nie widziałem. 

 

- Jestem Katie. - uśmiechnęłam się do niego i pokręciłam głową. - Jestem 

przyjaciółką Brandon. 

- Ona jest moją dziewczyną. - Brandon wymamrotał, zauważyłam zdziwioną minę 

faceta. 

- Och. - odwrócił się i Brandon wyciągnął mnie z powrotem tak, że wbijał się na 

mnie mocniej. Czułam jak jego ciało drży, jak jego fiut drgnął we mnie. Wypuścił 

niewielki jęk i wtedy poczułam eksplozje ciepłego nasienia wypełniającego mnie. 

-To jest nasz przystanek. Do zobaczenia. - facet skinął jak wyszedł z windy, ani 

Brandon i ja się nie odezwaliśmy. 

-Czy myślisz, że oni wiedzieli? - dyszałam jak Brandon obrócił mnie i pocałował 

mocno. Poprawił moją spódnice w dół i szybko zapiął swoje spodnie. 

-Kto wie? Kogo to obchodzi? - zaśmiał się i chwycił mnie za rękę. 

 

-Chyba ciebie. 

 

-Dlaczego miało by mnie to obchodzić? To była najlepsza jazda windą, jaką 

kiedykolwiek miałem. - roześmiał się i pocałował mnie w policzek. - Nie wiedzą 

jakie mam  szczęście. 

-Albo ja nie wiem. - zażartowałam, a jego oczy przybrały poważny odcień. 

 

-Myślę, że możesz być tą jedyną, Katie Raymond. Może jesteś tą jedyną. 

 
 

- Jak się masz? - Brandon zapytał cicho, a ja jednocześnie wymamrotałam - Fancy 

zobaczyła cię tutaj. - zaśmiałam się i zarumieniłam. 

background image

 

42 

 

 

-Dobrze. Jak się masz? - mówiłam cicho, przestraszona, że mógł usłyszeć moje 

szybko bijące serce. Moje oczy wpatrywały się w niego łapczywie. Wyglądał jeszcze 

bardziej przystojnie niż pamiętałam, ale mądrość płynęła z jego ciemnych, szarych 

oczu. Jego włosy są czarne, wyglądają jak kiedyś, były jeszcze wilgotne od 

prysznica. Nie golił się rano, miał lekki zarost wokół podbródka, zacisnęłam ręce, 

aby powstrzymać się od dotknięcia go palcami. Ta przejażdżka winda różniła się od 

innych, które mieliśmy razem wiele lat temu. 

-Dobrze. - wytarł usta - Przykro mi z powodu pocałunku. Zapomniałem się na 

chwilę. 

-Jest w porządku. – zaczerwieniłam się, nie potrzebuje pytać o czym zapomniał. 

 

-Dobrze wyglądasz. - spojrzał na mnie szybko i bezinteresownie. Czułam się 

rozczarowana, że nie patrzył na mnie ale pewnie go nie obchodziłam. 

-Dziękuję, ty też. – czułam się zakłopotana i dziwnie, gdy rozmawiałam z kimś kto 

widział mnie nago. 

-Nadal masz błyszczące oczy i bujnę włosy. - uśmiechnął się do mnie, ale jego 

uśmiech nie dosięgną oczu. - Myślę, że zawsze będziesz miała młodzieńczy wygląd. 

- Tak, myślę, że tak. - odwróciłam twarz od niego, ciepło zalewało ją gdy tak do 

mnie mówił. 

-Więc pracujesz dla Marathon Corp? - spytał od niechcenia, jak wyszliśmy z 

windy. 

-Tak, tak pracuję. 

 

- Rozumiem, że CV nie było sfałszowane? - uniósł brwi, spojrzałam na niego tępo. 

To się staje trudniejsze niż myślałam. 

 

- Wszystko w moim życiorysie jest prawdą. 

 

-To nie jest nielegalne gdy pytam kogoś kogo chce zatrudnić o wiek, prawda? – 

spojrzał na mnie chłodno, zadrżałam od tego spojrzenia. Wszystko w jego 

zachowaniu było udawane. Wciąż mnie nienawidzi. Wciąż mi nie wybaczył. 

background image

 

43 

 

 

-Popełniłam błąd, raz. – spojrzałam mu prosto w oczy – Nigdy nie zrobiłam tego 

ponownie. 

-Dobrze to słyszeć. Chyba, że to kolejne kłamstwo? 

 

- Nie chciałam kłamać. - powtarzałam te słowa, które mówiłam do niego tak wiele 

razy w przeszłości. 

- Jeśli to byłoby tylko jedno małe kłamstwo i jak byś powiedziała mi prawdę, to 

bym zrozumiał. Ale ty zmyśliłaś całe swoje życie. - patrzył na mnie ze złością w 

oczach, jego słowa zraniły moją dusze. - Wszystko było kłamstwem. 

-Nie wszystko było kłamstwem. – zagryzłam wargę. Kocham cie, chciałam 

krzyczeć. Ja cię kocham a ty mnie już przestałeś. Myślałam, że mi wybaczysz. Ale on 

milczał. 

-Dalej byś kłamała, gdybym nie odkrył prawdy. - potrząsnął głową z wściekłością 

- To wszystko było tylko grą dla ciebie, prawda? Licealistka potrzebowała się 

zabawić. 

-Nie byłam w liceum. 

 

-Całkiem blisko. – spojrzał na mnie - Co za różnica kilka miesięcy? – milczałam, 

nie wiedziałam co powiedzieć. Miał rację, oczywiście. Nie wiedziałam kiedy i jak mu 

powiedzieć prawdę. Oczywiście, że czułam się winna. Czułam się bardzo winna. 

Zwłaszcza gdy zapytał czy może spotkać moich przyjaciół i rodzinę. Udawałam, że 

spotkałam dziewczyny i poszłyśmy do Doug’a w pierwszą noc i nie miałam jeszcze 

nowych przyjaciół. Z rodziną było łatwiej, ponieważ oni wszyscy mieszkali na 

Florydzie: powiedziałam mu, że pewnego dnia możemy zrobić sobie wycieczkę i ich 

odwiedzić, to go uspokoiło. Zrobiło się trudniej, gdy zapytał o pracę, chcą poznać 

kolegów z pracy, oczekiwał, że będę dużo rozmawiała o swoje pracy. Dołączyłam do 

grupy badawczej, a jemu powiedziałam, że nawiązuje znajomości w pracy. 

Używałam seksu, gdy chciał ze mną rozmawiać na te tematy, to dawało mi czas. Na 

bok z tym, wszystko inne szło świetnie. Żadne z nas nie było świetnym kucharzem, 

więc poszliśmy na kurs gotowania w każdą sobotę rano i gotowaliśmy dla siebie 

wieczorami, przed tym jak kochaliśmy się godzinami. Przypuszczałam, że w końcu 

background image

 

44 

 

 

będziemy musieli robić coś innego niż gotowanie i seks, ale jeszcze byliśmy w 

okresie ‘podróży poślubnej’ naszego związku. Kwestia alkoholu była dla mnie 

prosta. Powiedziałam po tym feralnym kacu pierwszej nocy, że nie chce pić już 

więcej, więc piłam tylko kilka łyków wina gdy byliśmy w domu. Kiedy zapytał mnie 

o moje prawo jazdy, powiedziałam mu, że ktoś mi je ukradł w metrze, a on zamierzał 

mi pomóc zrobić nowy gdy będę mieć czas. To nie miało znaczenia, nie jeździłam, 

więc nie rozmawialiśmy już więcej a ten temat. 

Brandon kochał pokazywać mi nowe rzeczy w mieście. I byłam jego pierwszą 

prawdziwą dziewczyną odkąd opuścił szkołę. Starałam się nie myśleć o tym zbyt 

wiele, choć, jak zawsze czułam się zazdrosna, gdy myślałam o jego ex-narzeczonej, a 

potem o kolejnych kobietach, które miał. Nie podobało mi się myślenie o nim z 

innymi kobietami. Chciałam być tylko jedną kobietą w jego życiu i w jego 

wspomnieniach. Śmiał się często, gdy zapytałam go, którą kochał najbardziej, o 

której myślał najwięcej, z którą chciał być najbardziej. Myślał, że byłam uroczy, że 

miałam co do niego niepewność. Zawsze całował mnie w czoło i mówił mi, że jestem 

tą jedyny w jego życiu, zawsze i na zawsze, rozpływałam się ze szczęścia po tych 

słowach. Wszystko szło doskonale, aż do tego dnia. Zorganizowałam mój grafik tak 

dobrze, że nawet ja zapomniałam, że byłam tylko 18-letnią studentką pierwszego 

roku na Uniwersytecie Columbia, a nie pracownicą w firmie marketingowej w 

mieście. 

- Mam prezentację jutro w pracy. – jękną, gdy moje ręce powędrowały do jego 

bokserek - Nie jestem jeszcze przygotowany. 

- Czy to jest twój sposób mówienia mi nie? – zaśmiałam się z niego i pocałowałam 

go w sutek – Naprawdę mówisz mi nie? 

- Wiem, ale zadzwonił do mnie stary przyjaciel. Muszę jutro iść i dać wykład, a 

nie mam nic gotowego. 

Muszę wyjechać wcześnie rano, aby się przygotować i złapać pociąg do Upper 

West Side. 

background image

 

45 

 

 

-Aww. – tak naprawdę go nie słuchałam, bo byłam zbyt zajęta aby go zachęcić. 

Gdybym bardziej uważała, to bym zwróciła uwagę gdy mówił Upper West Side. 

-Mogę powiedzieć, ze to cię nie interesuję. - zaśmiał się i wyciągnął mnie na siebie 

– Jaki wygląda jutro twój dzień? Możesz wyjść z pracy wcześniej lub spotkać się ze 

mną na obiad? 

- Hmmm. – przeturlałam się powrotem na niego, a on chwycił moje piersi w ręce - 

Nie jestem pewna. Myślę, że mam spotkanie. - dyszałam jak pochylił się i wziął 

jeden z moich sutków w usta i zaczął ssać – Zobaczę co będę mogą zrobić. – 

jęknęłam, gdy zaczęłam ocierać się o niego. Jego twardy fiut pocierał mnie przez 

majtki. 

- Chciałbym zabrać cię na obiad, może nawet uprawiać seks w łazience. 

 

-Jaka łazienka? – dyszałam, gdy wsunął palec w moje majtki i potarł łechtaczkę. 

 

-Łazienka w restauracji. - jęknął jak podsunęłam mu moje piersiami pod twarz - 

Wiem, jak lubisz seks w miejscach publicznych. 

-Masz na myśli, że go kocham. – zaśmiałam się – Nie jestem pewna, czy dam radę 

jutro, mój szef chce się spotkać ze mą w czasie lunchu. 

- O nie. – zrobił minę - Mam nadzieję, że wszystko jest w porządku. 

 

- Tak, będzie dobrze. – westchnęłam, kiedy odsunął moje majtki na bok i 

nakierował swojego fiuta na mnie – Och, myślisz, że potrzebujesz snu? 

- Nigdy nie jestem zmęczony kiedy moja dziewczyna chce mnie przelecieć. – 

trzymał moje biodra jak opadałam na niego powoli – Ujeżdżaj mnie szybko, 

kowbojko. – ruszył moimi biodrami w górę i w dół. 

- Zadzwoń do mnie, jeśli się wcześnie wyrwiesz, może uda nam się iść na późny 

obiad. – jęknął, zachichotałam. To zawsze mnie śmieszyło, gdy próbował prowadzić 

rozmowę podczas seksu. 

- Zrobi się. - dyszałam przed krzykiem. Rzucił mnie na kolana, stanął za mną a 

potem wsunął się we mnie z powrotem. Krzyknęłam ponownie, gdy uderzył mnie 

mocno w pośladek. Kochałam to kiedy robiliśmy to na pieska, bo zawsze wydawało 

background image

 

46 

 

 

się, że czułam każdy centymetr go we mnie, klapsy nigdy nie były dla mnie bardziej 

podniecające. 

- Albo pomyśl o rzuceniu tej pracy i pracowania dla mnie. – mruknął za mną – 

Albo możemy rzucić to i założyć rodzinę. – jego słowa były ciche, zamarłam na 

moment. Nie odpowiedziałam, ponieważ orgazm przejął mojego ciała i krzyczałam 

jego imię, kiedy dalej mnie pieprzył. Doszedł zaraz po mnie, przytulił mnie i 

ułożyliśmy się do snu. Pogładziłam jego klatkę piersiową z zamkniętymi oczyma, 

czując się dobrze gdy dalej był we mnie. 

-Tylko tak mówiłem, wiesz o tym? - wyszeptał w moje włosy - Wiem, że nie 

jesteśmy ze sobą długo i właśnie rozpoczęłaś swoją karierę, ale naprawdę chciałbym, 

przejść do następnego poziomu, szybko . 

-Kocham cię, Katie Raymond. – nie odpowiedziałam na to, udawałam, że śpię ale 

moje serce łomotało. Jestem beznadziejnie zakochana w tym człowieku. Jak mogę go 

poślubić i mieć jego dzieci, kiedy nie on zna prawdy o mnie? Bo wiedziałam, że był 

tym mężczyzną z którym chciałam spędzić resztę życia. 

Spotkałem Meg na śniadaniu przed moim pierwszymi zajęciami, nie miałam nic 

przygotowanego na zajęcia. Dziś przyjdzie jakiś biznesmen dać wykład o tym, co to 

znaczy być liderem w branży. Nie byłam naprawdę zainteresowana, tym co miał do 

powiedzenia, ale jestem zadowolona, że miałam dzień wolny od zajęć. 

Opowiedziałam Meg o wydarzeniach z poprzedniej nocy, ale nie wyglądała 

szczęśliwą z mojego powodu. 

-Katie, kocham cię. Naprawdę. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i wiem, że 

kochasz tego człowieka. Ale jest też pierwszym facet z którym chodzisz. Poruszasz 

się za szybko. Dla wszystkich, wiesz, to jest szczenięca miłość. 

-To nie jest szczenięca miłość, ja go kocham. - potrzasnęłam głową i westchnęłam 

-Po prostu nie rozumiesz. 

 

-Czy on w ogóle wie, że jedziesz do domu na Boże Narodzenie? 

background image

 

47 

 

 

-Nie. - potrząsnęłam głową - Myślę o wymówce dla moich rodziców, może 

powiem im, że nie mogę przyjechać. Brandon chce poznać moich znajomych. 

-Katie, nie możesz okłamywać rodziców. Pomyśl, jak rozczarowani będą. Nie 

wspominając, że będą w pierwszym samolocie tu, i jak masz zamiar wyjaśnić im, że 

mieszkasz teraz z twoim starszym chłopakiem? - jęknęłam na jej słowa. Wiedziałam, 

że miała rację. Będę musiał wymyślić pretekst aby wyjaśnić to Brandonowi. 

Może powiem, że mój biznes lunch był pretekstem aby szefowa powiedziała mi o 

moim awansie, ale będę musiał odbyć podróż w czasie przerwy świątecznej. 

-Co robisz? - zmarszczyła brwi, kiedy wyciągnęłam telefon. 

 

-Jak to brzmi? - zapytałam ją, jak zaczęłam pisać wiadomości - Wiesz co kochanie, 

myślę, że dostanę awans. Istnieje plotka w pracy, że moja szefowa ma zamiar mnie 

awansować. Jedyną rzeczą, jaką będę musiała zrobić to wyjazd służbowy w czasie 

Bożego Narodzenia. 

-Brzmi za długo i brzmi to jak kłamstwo. - Meg westchnęła - Dlaczego nie możesz 

po prostu powiedzieć mu prawdy? 

-Nie mogę. - potrząsnęłam głową - Jeszcze nie. - wysyłałam wiadomość i 

usiadłam - Nie rozumiesz, Meg. Chcę powiedzieć mu prawdę, ale ja po prostu nie 

jestem pewna, że on to zrozumie. 

-Jeśli cię kocha to zrozumie. 

 

-Wiem. - zamknęłam oczy - Mam zamiar powiedzieć mu, po świętach Bożego 

Narodzenia, obiecuję. 

-Ok. - wyglądała jakby chciała powiedzieć coś więcej, ale nie zrobiła tego - 

Odpowiedział? 

-Tak. - uśmiechnęłam się - Powiedział, Gratulacje, nie mogę się doczekać, aby 

usłyszeć o tym. Życz mi szczęścia. Nie mogę teraz z tobą o tym porozmawiać. 

Kochana, twój Brandon. 

 

-Cóż, myślę, że się na to nabrał. - Meg pokręciła głową - Chodźmy do kampusu. 

Mam zajęcia za kilka minut. 

background image

 

48 

 

 

-Tak, ja też. Po prostu jeden taki nudny wykład

11

. – uśmiechnęłam się - Może uda 

mi się zacząć pracę domową z biologii. 

-Jesteś tak zła, Katie. - Meg roześmiała się ze mnie i wzruszyłam ramionami. 

 

-Jeśli siądę z tyłu, nikt nie zauważy, co robię. 

 

-Powodzenia. - przytuliła mnie, a potem szybko rozeszłyśmy się poza lokalną 

biblioteką. 

-Do zobaczenia jutro na zajęciach? - spojrzała na mnie z nadzieją, skinęłam głową. 

 

-Oczywiście, musze na nie iść albo polegnę na moich finałowych egzaminach w 

przyszłym tygodniu. – Obie zaśmiałyśmy się, chociaż moje słowa były prawdziwe, 

poszłam do mojej klasy z roztargnieniem. Weszła m do klasy i usiadłam w rzędzie z 

tyłu, sprawdzając moje wiadomości tekstowe przed wyłączeniem telefonu i 

umieszczeniem go w torebce. Wyciągnąłem mój podręcznik do biologii i zaczęłam 

iść przez listę kontrolną mojej grupy badawczej i przygotowywać się do egzaminu. 

Nauczyciel zaczął wprowadzenie, ale byłam tak pogrążona w jednym z wykresów, 

że nawet nie patrzyłam. 

-Panno Raymond, masz coś ważniejszego do pracy niż dzisiejszej zajęcia? - 

profesor zawołał do mnie, moja twarz poczerwieniała jak spojrzałam na niego, żeby 

przeprosić. 

-Nie, przepraszam profesorze Wright - zaproponowałam mu mały uśmiech, a 

potem zamarłam, patrząc na prawo od niego. W tym momencie poczułam milion 

różnych emocje płynących przez moje ciało. Szczerze chciałam umrzeć lub omdleć, 

ale do żadnego nie doszło. To był Brandon, jak jego oczy spotkały moje, widziałam 

błysk zaskoczenia, zdumienia i gniewu w jego oczach. Spojrzał na mnie tępo przez 

chwilę, a ja zaproponowałam mu mały uśmiech. Wtedy odwrócił się ode mnie a moje 

serce zaczęło bić szybciej. Nie wiedziałam, co zrobić lub powiedzieć. Chciałam 

skoczyć i zapałać go za ramię i wyciągnąć go z klasy dla wyjaśnienia. Musiałam mu 

 
 
 
 

 

11 

Nie będzie taki nudny

background image

 

49 

 

 

wytłumaczyć, że nie kłamałam żeby go zdobyć. Chciałam mu powiedzieć, że to 

wszystko było pomyłką. Ale wiedziałam, że nie mogę i tak po prostu siedziałam. 

-Klaso, chcę wam przedstawić multimiliardera Brandon’a Hastings’a. Pan 

Hastings jest jednym z pierwszych studentów biznesu z Uniwersytetu Columbia. - 

Brandon uśmiechnął się do tłumu i skinął głową, ale jego oczy szukały moich. 

Wyglądał na zszokowanego i złego, a ja czułam się głęboki wstyd. Chciałam 

krzyczeć na profesora Wright za mówienie mu, że wszyscy jesteśmy pierwszakami. 

Nawet nie będę mogła udawać, że jestem starsza. Czułam się natychmiast zła na 

siebie, o myśli zastępstwa jednego kłamstwa drugim. Dyskusja wydawała się przejść 

jak błyskawica. Byłam zaskoczona, bo myślałam, że to będzie się ciągnąć. Ale głos 

Brandona uspokajał mnie. Wydawał się normalny, szczęśliwy a nawet, byłam w 

stanie się przekonać, że wszystko będzie w porządku. Zajęcia się zakończyły i 

wyszedł z profesorem, nawet nie spoglądając w moim kierunku. Siedziałam z tyłu 

klasy jeszcze około pięć minut, nie wiedząc, co powiedzieć i zrobić. Czułam się 

przymrożona do mojego miejsca. Bałam się wyjść z pokoju i stanąć twarzą w twarz z 

prawdą. Nie chciałam iść na kolejne zajęcia ale i nie chcę iść do domu. Czułam łzy 

płynące po mojej twarz, jak tam siedziałam. Chciałam do mamy. Chciałam iść do 

domu i ukryć się w moim łóżku, zapomnieć o wszystkim. Chciałam udawać, że nic 

takiego się nie stało. Chciałam udawać, że nie widziałam gniewu i nieufność w 

oczach Brandona. Chciałam udawać, że moje serce nie czuje się, jakby było pęknięte. 

Wstałam powoli i podszłam do drzwi z moim sercem. Czułam się jak by mój świat 

miał się skończyć i nie wiedziałam jak to zatrzymać. 

-Hej. - Brandon stał przed drzwiami jak wychodziłam. 

 

- Cześć. - uśmiechnęłam się do niego, byłam szczęśliwa widząc go. Przez chwilę 

myślałam, że wszystko będzie w porządku . Sięgnąłem, żeby go pocałować i odsunął 

się z obrzydzeniem. 

-Nie. - potrząsnął głową - Musimy porozmawiać. 

 

-Przykro mi, Brandon. – wybiegłam - Chciałam ci powiedzieć, ale nie wiedziałam 

jak. 

background image

 

50 

 

 

-Ile masz lat? - spojrzał na mnie i studiował moją twarz i ciało, jakby widział mnie 

po raz pierwszy. 

-18 - wymamrotałam. 

 

-Co? 

 

-Mam 18 lat. 

 

-Nie 22? 

 

-Nie, nie mam 22. 

 

-Jezusie. - zawołał, a potem zaklął. 

 

-To nie zmienia nic co o myślę o tobie. - wyciągnąłem rękę, by dotknąć jego 

twarzy, a on cofnął się ode mnie. 

-To zmienia wszystko, Katie. - jego głos był donośny - Jesteś pieprzonym 

studentem pierwszego roku. 

-Wciąż cię kocham. 

 

-Nie wiesz nawet, co to jest miłość. – wypluł te słowa i spojrzał na mnie z 

obrzydzeniem. -Nie mogę uwierzyć, że mnie okłamałaś! Cały czas mnie okłamujesz, 

przez cały ten czas. Jak mogłaś? 

-Nie chciałam kłamać. - moje powieki stały się ciężkie - To nie jest to co chciałam 

robić. 

-Jaka była wiadomość tekstowa? - wyciągnął telefon - Miałem zamiar kupić ci 

kurwa 

kwiaty, Katie. Miałem zamiar kupić ci kwiaty i zabrać cię na kolację, aby 

pogratulować. 

-Przykro mi. - spojrzałam ze wstydem. 

 

-Więc jak tam awans? Czy to dlatego, że powiedziałem ci, że chce mieć dzieci z 

tobą? Zrobiłaś to bo potrzebowałaś powodu, żeby się ze mną nie związać? 

background image

 

51 

 

 

-Nie, to nie to. - zawołałam - To nie dlatego. Muszę jechać do domu na święta. - 

powiedziałam powoli - Moi rodzice chcą, żebym wrócił do domu na przerwę 

Bożonarodzeniową. 

-O mój Boże, twoi rodzice. - jego oczy zaszkliły się - To dlatego, że nigdy nie 

powiedziałaś im o mnie i dlatego nigdy nie spotkałem twoich znajomych. Oni nie 

wiedzą o mnie, prawda? 

-Wiedzą, przynajmniej moi przyjaciele. - zagryzłam dolną wargę - Bałam się, was 

poznać, bo wszyscy wyglądają młodo. 

-To znaczy, że obawiałaś się, że zastanowi mnie, dlaczego wszyscy znajomi mojej 

dziewczyny mają po osiemnaście lat i są w szkole? - zaśmiał się gorzko - Albo 

chciałaś poprosić ich, żeby też kłamali 

 

-Nie, oczywiście, że nie. - sięgnąłem ręką - Proszę, Brandon. To nie tak jak 

myślisz. Kocham cię. 

-Kochasz mnie? - zaśmiał się głębokim, smutny dźwiękiem - Kochasz mnie, 

prawda? 

-Tak - pokiwała ponuro głową - Ja naprawdę cię kocham. 

 

-Udowodnij mi to. 

 

-Jak? 

 

-Pieprz się ze mną. 

 

-Co? - spojrzałam na niego zdezorientowana. 

 

-Chodźmy na zewnątrz znaleźć miejsce do pieprzenia. 

 

-Co masz na myśli? 

 

-Jeśli mnie kochasz, zrobisz wszystko, aby mnie uszczęśliwić, prawda? 

 

-Tak, oczywiście. - przełknęłam i następnie poszłam za nim. 

 

-Chodź za mną. - złapał mnie za rękę i pociągnął mnie do siebie. Szliśmy obok 

biblioteki a następnie skręcił za bokiem budynku, zatrzymał się przy koszach na 

śmieci. - Podciągnij swoją spódnicę i zegnij się. 

background image

 

52 

 

 

-Co? - zmarszczyłam brwi, pchnął mnie do przodu i podniósł spódnicę i pociągnął 

moje majtki w dół - Chcę cię pieprzyć. 

-Tutaj? - spojrzałam na niego. Każdy mógł tędy przechodzić i nas zobaczyć. 

 

-Tak, tutaj. - rozpiął spodnie i wyciągnął swojego fiuta pocierając czubkiem o mój 

otwór. - Cholera , jesteś już mokra. - jęknął gdy powoli wchodził we mnie. 

-Och, Brandon. - jęknęłam, gdy wypowiedziałam jego imię. 

 

-Kocham cię, wiesz o tym, prawda, Katie? - mruknął jak pchnął mnie w stronę 

śmietników - Trzymaj się mocno, to będzie mocne i szybkie. 

-Ja też cię kocham, Brandon. – jęknęłam, nie troszcząc się w tym momencie, czy 

ktoś słyszał lub widział mnie. – Proszę wybacz mi. 

-Cicho. - poruszał się coraz szybciej, złapałam się śmietnika tak mocno jak 

umiałam, a on pompował we mnie, pozwoliłam aby wszystkie moje emocje wyszły 

na zewnątrz. On mocno i szybko doszedł i jego sperma spływała mi po nodze jak 

wyciągnął swojego fiuta w połowie orgazmu - Och, przepraszam. - spojrzał na linii 

nasienia, które spływało w dół mojej nogi. 

-Jest w porządku. - skinął głową i szybko wyciągnął moje majtki a spódnicę w 

dół. - Czy możemy porozmawiać? 

-Nie wydaje mi się. – zapiął swoje spodnie. - Muszę wrócić do biura. 

 

-Och. - zagryzłam wargę – Możemy iść na obiad, jeśli chcesz, tak jak mówiłeś 

wcześniej. 

-Nie. - potrząsnął głową - Nie sądzę. 

 

-Och, może uda mi się ugotować ci obiad dziś wieczorem? 

 

-Nie. -potrząsnął głową i spojrzał na mnie z pustym wzrokiem - Nie będzie cię tam 

dziś wieczorem. 

-Och! 

 

-Dam ci czas, abyś spakowała swoje rzeczy. 

 

-Spakowała swoje rzeczy? - zmarszczyłam brwi - Co masz na myśli? 

background image

 

53 

 

 

-Masz ten weekend. - wzruszył ramionami - Jestem pewien, że nie potrzebujesz aż 

tyle czasu żeby się spakować. Nie przyniosłaś ze sobą wiele. Teraz wiem, dlaczego. 

-Nie chcę się wyprowadzić. - zagryzłam dolną wargę, aby powstrzymać się od 

płaczu - Kocham cię. 

-To koniec, Katie. 

 

-Ale ja cię kocham, a ty mnie kochasz. - protestowałam , próbując chwycić go za 

rękę aby na mnie spojrzał. 

-Nie chodzę z licealistkami. 

 

-Nie jestem w liceum. 

 

-To to samo. Co za różnica kilka miesięcy? - spojrzał mi prosto w oczy - Dzięki 

kurwa za ostatni raz to lepsze dla mojej pamięć do tego jak widziałem cię w klasie. - 

A potem odwrócił się i odszedł. 

Stałam tam przez około 30 minut, oszołomiona tym co się stało. Łzy płynęły mi po 

twarzy, a ja siedziałam na ziemi, płacząc gdy moje serce pękło. 

background image

 

54 

 

 

 
 

Rozdział IV 

 

-Mam jeszcze kilka twoich rzeczy. – Brandon mówił jak szliśmy do dużej sali 

konferencyjnej. 

- Och, mogłeś je wyrzucić. – uśmiechnęłam się słabo - Jestem pewna, że żaden z 

tych ubrań nie pasuje już na mnie. 

-Tak, może masz rację. - wzruszył ramionami i spojrzał na moją postać. Czułam 

się nieco skrępowana, jak przyglądał mi się. Zdecydowanie wypełniłam niektóre 

miejsca na moim ciele od kąt miałam 18 lat. Większe piersi, kobiecą figurę, 

większy tyłek. – Ale wiesz, jeśli chcesz cokolwiek zatrzymać. 

-Och, dobrze, dziękuję. - spojrzałam na jego twarzy ponownie, nie mogąc 

powstrzymać się od patrzenia na niego. Przyglądałam się, dokładnie studiując rysy 

jego twarzy na nowo. Czułam się surrealistyczne by być tu i stać z nim. Widzę go 

po raz pierwszy od czasu naszego zerwania. Nigdy nie wróciłam do mieszkania po 

tym, jak zerwał ze mną. Poszłam do mojego pokoju w akademiku, płakał, gdy 

Meg wróciła po zajęciach pocieszała mnie. Czułam się upokorzona i użyta . 

Opuszczona i nadużyta i nienawidziłam siebie i jego. Gdybym tylko nie 

skłamałam. Wszytko byłoby inaczej. To wszystko, co mogłam powiedzieć. Każdy 

dzień wydawał być taki sam, czekałam z niepokojem na telefon od niego, gotowa 

byłam zadzwonić, prosząc go aby mi wybaczył i przyjął mnie z powrotem. Tylko 

nigdy nie zadzwonił. A ja nigdy nie zadzwoniłam do niego. Byłam zbyt 

przerażona, że nie odbierze albo powie mi, że mnie nienawidzi. Miałam nadzieje 

przez dwa miesiące a potem zobaczyłam jego zdęcie w New York Post z jakąś 

blondynką. Całowali się, tytuł nosił coś na temat Zajęty kawaler Brandon 

Hastings. Moje serce pękło i straciłam wszelką nadzieję na pojednanie. Skończył 

ze mną na zawsze. I nie mogłam już nic zrobić. 

-Dobrze cię znów widzieć. - skinął głową - Witamy w Marathon Corp. 

background image

 

55 

 

 

-Dziękuje, ciebie też. – skinęłam głową, jakby nie był facetem który pieprzył 

mnie na ścianie a potem rzucił mnie. 

- Staraj się mówić prawdę. – jego oczy zabłysły i odszedł. Znalazłam miejsce 

przy stole i upewniłam się, że siedzę daleko od miejsca, gdzie stał. Nie chciałam 

być gdzieś w pobliżu niego. Chciałam unikać go jak najwięcej. Nie chciałam 

usłyszeć jego głos i patrzeć mu w oczy. Chciałam udawać, że w tej chwili nic się 

nie dzieje. Gdybym tylko mogła udawać, że nic się nie dzieje, to może mogłabym 

zignorować emocje jakie we mnie wywołał. Usiadłam i skwapliwie przejrzałam 

foldery, udając, że to najciekawsza rzecz, jaką widziałam w ostatnich latach. Nie 

wdałam się w pogawędkę z nikim i nie patrzyłam na nich. Wreszcie, jakaś pani 

zapowiedziała, że bywszyscy usiedli. Zostałam tam gdzie siedziałam. Czułam się 

tu bezpiecznie. A potem usiadł obok mnie. 

-To miejsce jest wolne? - Jego głos był niski gdy siadał obok mnie, przytknęłam 

a w środku krzyczałam – Mam nadzieje, że nie masz nic przeciwko siedzenia obok 

wielkiego szefa. 

-Wcale. – udałam uśmiech i odwróciłam wzrok. 

 

-Kłamczucha. – wyszeptał, spojrzałam na niego zdziwiona. Jego oczy 

błyszczały, kiedy patrzył na mnie. – Doprowadza cię to do szaleństwa, że tu 

siedzę. 

-Nie, nie przeszkadza mi to. - jąkałam się, a on sięgnął ręką pod stół i dotknął 

mojego kolana. 

- Czuję jak twoje nogi się trzęsą. - pochylił się ku mnie i szepnął mi do ucha - 

Jestem pewien, że gdybym powędrował bym palcami w górę do twoich majtek, 

okazały by się mokre. 

Moje oczy rozszerzyły się na jego słowa . - Co? – zadyszałam jak jego rękę 

podjechała do góry - Co robisz? 

-A jak myślisz? - przechylił głowę i uśmiechnął się, zanim wstał - Witamy 

wszystkich w Marathon Corp. Jestem nowym CEO , Brandon Hastings. – rozejrzał 

background image

 

56 

 

 

się po sali i uśmiechnął – Jestem szczęśliwy spotykając was tu ten weekend, 

opowiem wam o zarządzaniu i zobaczycie jak działa nasza firma. Zamierzam 

zacząć od wprowadzenia i poznania się, dzięki kadrą a potem zrobimy sobie 15 

minutową przerwę. – wszyscy zaczęli klaskać na jego słowa, on się zaśmiał – Nie 

chce, żebyście tak szybko się we mnie zakochiwali. Jestem twardym człowiekiem i 

jako wasz szef będę szukał dla was najlepszej pracy. Nie przyjmuję wymówek i 

kłamstw, więc jeśli ktoś chce kontynuować prace tutaj, musi się mocno postarać. – 

każdy kiwał głową na jego słowa, a ja miałam bardzo złe odczucia w moim 

żołądku. Ułożył wszystko tak, aby mógł mnie zwolnić?? 

 

-A wiec zacznijmy, będę pierwszy a potem urocza pani po mojej lewej będzie 

kontynuowała. – uśmiechnął się do mnie łaskawie i udawałam, że odwzajemniał 

uśmiech. 

- Nazywam się Brandon Hastings, mam troszkę powyżej czterdziestu lat. Jest to 

trzecia spółka, którą rozkręcam i chcę żeby była ostania. Cieszę się z chwil 

spędzonych w kuchni na gotowaniu … wiem, wiem, nie można w to uwierzyć, 

prawda? – zaśmiał się – Byłem na kursie gotowania z moją eks i nie byłem wstanie 

zatrzymać tego zwyczaju, ani jej. – znów się roześmiał, a ja czułam rumieniec na 

policzkach – Zobaczmy, mieszkam w Nowym Jorku, choć może wkrótce to się 

zmieni. – popatrzył na mnie a ja patrzyłam na niego, zastanawiając się co miało 

znaczyć jego ostatnie zdanie – Ty następna. 

 

-Dobrze, dziękuję. – wstałam, wzięłam głęboki oddech i zaczęłam - Witam 

wszystkich, mam na imię Katie, Katie Raymond. Mam 25 lat i jest absolwentką 

Columbia i NYC. Również mieszkam w Nowym Jorku, chodź pochodzę z 

Florydy. A także miałam szanse wziąć udział w kursie gotowania z moim eks, ale 

teraz nie mam czasu na gotowanie. Myślę, ze on ma większe umiejętności. – 

zrobiłam minę i wszyscy się zaczęli śmiać, poza Brandonem. – Zobaczmy – 

rozgrzewałam się – Pracuje dla Marathon Corp tylko przez miesiąc, ale lubię tą 

pracę, mam nadzieję, że to nigdy się nie zmieni. Oh, lubię oglądać francuskie 

filmy, ale nie mówię po francusku. 

background image

 

57 

 

 

-Może to jest coś kto cię nauczył to lubić? – Brandon mówił lekko, 

uśmiechnęłam się do niego i skinęłam głową. 

-Tak, ktoś kogo kochałam pokazał mi te filmy. – patrzyłam na niego i usiadłam. 

Wpatrywałam się w niego, nawet gdy kolejna osoba obok mnie zaczęła mówić. 

Oczy Brandona odszukały moje oczy, westchnął i odwrócił się. Czułam jak 

postanowienie budowało mi się w umyśle: nie zamierzałam czuć się źle za to, co 

się stało. Byłam młoda, mogłam popełnić błąd. Nie może mi go wypominać 

zawsze. Wprowadzenie wydawało się ciągnąc w nieskończoność, siedziałam w 

moim krześle z fałszywym uśmiechem na twarzy, próbowałam słuchać tego, co 

mówią inni. Nie zwracam uwagi na to, że krzesło Brandona przybliża się do 

mojego, ale nie mogłam zignorować palców, które przesuwały się po mojej nodze 

do góry. 

- Tęskniłem za tobą. - pochylił się i szepnął mi do ucha. Próbowałam ignorować 

jego dotyk i jego głos, trzymałam głowę prosto. Odsunął się ode mnie, ale jego 

palce nadal kontynuowały wędrówkę po mojej nodze. Próbowałam się odsunąć, 

ale to dało mu lepszy dostęp, a jego palec zaraz z tego skorzystały i powędrowały 

wyżej. 

-Przestań. – w końcu odwróciłam głowę i szepnęłam do niego. 

 

- Przestań, co? - posłał mi pytający uśmiech, jak jego palec dostały się na moje 

udo, a następnie w poprzek moich majtek. 

-Wiesz co. – westchnęłam, zacisnęłam moje nogi. To był błąd, bo teraz jestem w 

pułapce z jego ręką między moimi nogami. Od razu wziął to na swoją korzyść i 

zaczął cicho pocierać mnie między nogami. Czułam, że moje majtki robią się 

morkę, więc schyliłam się i wyciągnęłam jego rękę. 

- To nie jest właściwe. - syknęłam na niego a on się uśmiechnął. 

 

- Kiedyś nie miałaś nic przeciwko. 

 

- To było siedem lat temu. 

background image

 

58 

 

 

-Możemy to kontynuować. - uniósł brwi, a następnie chwycił moją rękę i 

położył na swoim kroczu. – Dalej robie się twardy dla ciebie. - Opuściłam moją 

rękę tam, a bez myślenia ścisnęłam jego fiuta. Czułam go grubego i twardego, 

wierciłam się na moim krześle jak pomyślałam ile przyjemności może mi dać. - 

Jeśli chcesz, dam ci go pod stołem possać. - uśmiechnął się słodko do mnie a ja 

szybko wycofałam rękę. 

-Jesteś dupkiem. – powiedziałam do niego bezgłośnie. 

 

-Ty mnie takim zrobiłaś. – syknął, ale nie byłam pewna czy dobrze 

zrozumiałam. Mogłam upaś na kolana, więc dziękowałam Bogu, że zrobił przerwę. 

Gdybym miał siedzieć tam o minutę dużej, mogłabym zrobić coś czego bym 

żałowała. Kręciło mi się w głowie, a moje serce waliło, a co najgorsze, byłam 

napalona jak diabli. Nienawidziłam się za myśli krążące mi po głowie, chciałam 

zrobić mu loda pod stołem, jak tam siedziałam. - Weź się w garść - syknęłam na 

siebie, zerwałam się i wybiegłam z pokoju i udałam się do łazienki. Przemyłam 

twarz, poprawiłam ponownie mój makijaż i patrzyłam na swoje odbicie – Możesz 

to zrobić, Katie. – powtarzałam sobie to w kółko - Musisz przeżyć z nim tylko dwa 

dni. Tylko to. Dwa dni. – westchnęłam, wzięłam głęboki oddech i wyszłam z 

łazienki. Jęknęłam głośno gdy zobaczyła Brandona jak tam stoi. 

 

-Zgubiłaś się, prawda? 

 

-Nie. 

 

-Cieszę się, że nie wchodzisz. 

 

-Ja też. - starałam się przejść obok niego, ale chwycił mnie za ramiona. 

 

-Nigdy nie zadzwoniłaś. 

 

-Co? - zamrugałam. 

 

-Nigdy nie zadzwoniłaś do mnie, po tym dniu. Nigdy nie przyszłaś odebrać 

swoich rzeczy i nigdy nie zadzwoniłaś. 

-Czekałam, aby zadzwonić.-powiedziałam cicho i spojrzałam na niego – Ty też 

nigdy nie zadzwoniłeś. 

background image

 

59 

 

 

-Będziemy pracować w jednym biurze. - nagle zmienił temat i skinęłam głową. 

 

-Ok. 

 

-Mam nadzieję, że nie będzie to trudne. - przejechał dłońmi po włosach. - To nie 

jest duże biuro, będziemy często na siebie wpadać. 

-Dobrze. Będzie dobrze. – kłamałam, gdy moje ciało krzyczał na mnie. 

 

-Dobrze.-podszedł do mnie i przycisnął moje ciało lekko do jego klatki 

piersiowej. Spojrzałam mu w oczy nie wycofując się z uścisku. Nie pozwolę, żeby 

mnie zastraszył. Zrobił kolejny krok do przodu, a ja mimo woli cofnęłam się i 

uderzyłam w ścianę. Przysunął się do mnie i poczułam jego twardość 

przyciskająca się do mnie, a jego oddech łaskotał moje ucho. - Czujesz ciepło. 

 

-Tak jak ty. -patrzyłam w jego oczy, nie ośmielając się oddychać. 

 

-Chcę cię dotknąć. -jego palce podbiegły pod moją koszulę - Chcę cię 

spróbować jeszcze raz. 

Moje ciało drżało pod jego dotykiem, ale nie poruszyłam się i nie powiedziałam 

ani słowa. 

-Mówiłem ci kiedyś, że posiądę twoje ciało. - wyszeptał mi do ucha - Mówiłem 

ci, że jesteś moją własnością. Pamiętasz to? 

-Tak. - pisnęłam. 

 

-Cóż, teraz chcę to co moje. - jego palce ścisnęły moją lewą pierś, jak jego usta 

naparły na mnie. Jego język wsunął się w moje usta, moje plecy wygięły się w 

niego kierunku jak próbowałam jego słodycz po raz kolejny. Moje ręce dostał się 

za jego plecy w kierunku jego włosy i pieściłam jego jedwabiste włosy gdy on 

mnie całował. Oboje zatrzymaliśmy się gdy usłyszeliśmy kroki, Brandon szybko 

wyciągnął mnie do damskiej łazienki. 

-Cicho. - położył palec na moich ustach , jego oczy błyszczały. Złapał mnie za 

ręce i wyciągnął mnie do kabiny za nim i zamknął drzwi. Nie miałam czasu na 

myślenie. Podciągnął moją spódnice, a moje majtki ściągnął w dół, jego palce 

pieściły mój już mokry otwór. Druga ręką rozpiął spodnie i wyciągnął swojego 

background image

 

60 

 

 

fiuta, zanim zdążyłam powiedzieć chodź słowo podniósł mnie i pchnął na do 

drzwi. - Owiń nogi wokół mnie - warknął mi do ucha, a ja zrobiłam jak 

powiedział. Wszedł we mnie i krzyknęłam. Jego ręka zakryła mi ustach i zatrzymał 

ruchy. - Masz być cicho. -wyszeptał , a ja przytaknąłem. Potem pochylił się i 

pocałował mnie, kiedy znowu pieprzył mnie mocno. To nie był seks ‘Tęskniłem za 

tobą , pozwól mi się z tobą kochać’ . To był sex typu ‘Pracowałem sobie i teraz 

muszę cię mieć tak szybko jak mogę’ . Jego fiut wchodził we mnie mocniej i 

szybciej, zamknąłem oczy i ścisnęłam jego ramionami, po raz kolejny 

doświadczyłam przyjemności, która zrujnowała mnie dla innego mężczyzny. 

Krótko myślałam o Matt’cie, poczucie winy ogarnęła mnie. Ja nawet nie spałam z 

nim jeszcze, ale tutaj jestem, oddaje się do Brandonwi. Człowiekowi, którego nie 

widziałam od siedmiu lat. 

-O tak, - Brandon chrząknął, gdy jego ciało zaczęło drżeć. -O, tak. - Jego ruchy 

stały się szybsze i szybsze, a potem poczułam jak się zatrzymuję. - Otwórz oczy, 

Katie. 

Otworzyłam je powoli, a on uśmiechnął się do mnie, szczerym uśmiechem, 

którego nie widziałam od lat. -Chcę, żebyś doszła pierwsza. – wyszeptał - Chcę 

poczuć jak twoje ścianki drżą i zaciskają się na mnie, kiedy dojdziesz. 

Zaczął od nowa, jego ruchy tym razem były powolne. Jęknął, czułam się 

wypełniona nim - Chcę, żebyś doszła dla mnie, Katie. - pchnął mocniej we mnie – 

Jesteś gotowa aby dojść? 

-Tak, - jęknęłam jak dotarłam na skraj orgazmu - Mam zamiar dojść, Brandon. - 

potem znowu zaczął się szybciej poruszać, szybkimi i wściekłymi ruchami, moje 

ciało drżało pod nim jak on wchodził we mnie. 

-Och, Katie. - pocałował mnie w policzek i postawił mnie na ziemię - Tęskniłem 

za tobą. - wyprostował moją spódnicę, spojrzałam na niego z nieśmiałym 

uśmiechem – Też za tobą tęskniłam, Brandon. – Nasze oczy spotkały się na kilka 

krótkich sekund, zanim otworzył drzwi. - Pójdę pierwszy. – doprowadził się do 

porządku - Odczekaj kilka minut. Nie chcemy, aby dać innym jakiś plotek. 

background image

 

61 

 

 

-Oczywiście.- skinęłam niepewnie. 

 

-Cieszę się, że wziąłem tę pracę. - uśmiechnął się do mnie i mrugnął -Myślę, że 

będziemy mieć dużo zabawy. 

-Dziękuję. – zarumieniłam się, niepewna, co powiedzieć, ale uczucie nadziei 

wkradło się we mnie. Może mi się spodoba ta praca, taki prezes nie był najgorszą 

rzeczą na świecie. Być może, ale tylko może, mimo to będę pracować dla 

najlepszych. 

Czekałam pięć minut, a potem wyszłam z łazienki. Korytarz był pusty, wróciłam 

do sali konferencyjnej z małym uśmiechem na twarzy i nową werwą w moim 

kroku. Byłam rozczarowana, kiedy usiadłam i Brandon nie było jeszcze, ale 

usiadłam i poprawiłam włosy, czekając na jego przyjście. 

 

-Przepraszam wszystkich - wredna ruda z dołu, powiedział, kiedy weszła z 

powrotem do pokój - Macie rozszerzoną przerwę o pięć minut. Pan Hastings 

otrzymał pilny telefon od swojej narzeczonej i musiał odebrać. Wróci wkrótce. - A 

potem wyszła z pokoju od niechcenia, a jej nowości trafiły do mnie i znowu 

złamano moje serce. 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

to be continued… 

background image

 

62 

 

 

 
 
 
 
 
 
 
 

 

Dzięki za wsparcie, to była moja pierwsza pozycja, którą 

tłumaczyłam. Mam  nadzieje, że nie było tak źle 

Zapraszam na kontynuacje, już wkrótce 

Pozdrawiam E 


Document Outline