Stanisław Brzozowski
Materializm dziejowy jako filozofia kultury
W naukowej literaturze socjalistycznej panuje niemiły i zgoła
niefilozoficzny zwyczaj przyczepiania marksizmu z zewn±trz do
różnych podmiotów - niby etykietki daj±cej się odklejać i
przyklejać: "sztuka z marksistowskiego punktu widzenia", "etyka z
punktu widzenia materializmu dziejowego" itd. Gdyby taki sposób
stawiania kwestii był istotnie przedmiotowo uzasadniony, gdyby
materializm dziejowy był tylko jednym z licznych punktów
widzenia, jakie wobec sztuki i etyki zajmowane być mog±, a nie
metod± rozwi±zywania zagadnień estetycznych i etycznych, i przy
tym jedyn± konsekwentn±, jedyn± krytyczn± metod±, sprawa
materializmu dziejowego byłaby przes±dzona; byłby on istotnie tym
suchym i ¶miesznym, w swej jałowo¶ci pretensjonalnym
doktrynerstwem, za jakie jest uważany przez różnych
"rozczarowanych socjalistów", felietonistów, dumaj±cych nad
"odwiecznymi problematami", i cał± ow± gadatliw± rasę, która od
dawna już zapomniała, lub też nie wiedziała nigdy, co znacz±
my¶lenie i badanie, lecz za to tym zuchwalsza jest w wygłaszaniu
"syntetycznych" s±dów i czynieniu odkryć, demaskuj±cych z
rozpaczliw± dobitno¶ci± nieuctwo przeciętnej polskiej czytaj±cej
inteligencji i reprezentuj±cych j± oraz demoralizuj±cych pisarzy.
A więc nie "sztuka" czy "etyka" z punktu widzenia
"materialistycznego pojmowania dziejów", lecz po prostu naukowe i
krytyczne rozważanie zagadnień estetycznych i etycznych -
uzasadnienie wszelkiej krytyki i estetyki, etyki i pedagogii.
Jeżeli się w tej drodze nie dochodzi do materializmu
historycznego, nie dochodzi się do niego wcale. Trzeba raz na
zawsze rozstrzygn±ć, czy chodzi o "marksistyczne przyprawianie"
róznych zagadnień kulturalnych w celach propagandy
publicystycznej, czy też o bezinteresowne badanie filozoficzne.W
większo¶ci prac marksistycznych, zajmuj±cych się literatur± i
sztuk±, - czynnikiem odstręczaj±cym i wyjaławiaj±cym jest wła¶nie
całkowita zewnętrzno¶ć stosunku do zagadnień szuki i literatury,
obojętno¶ć względem nich. Nie nnad rozwi±zywaniem zagadnień
twórczo¶ci i estetyki pracuje się tu, lecz nad wcieleniem do
systematu marksowskiego ¶wiatopogl±du ¶wiata twórczo¶ci
artystycznej. Zagadnienie zostaje postawione tak: materializm
dziejowy ma też co¶ do powiedzenia a propos sztuki.Jest to
całkowicie demoralizuj±cy punkt widzenia. Nie zagadnienia
estetyki maj± tu być rozwi±zane, lecz sfera dogmatycznego
marksizmu rozszerzona zostaje aż do zewnętrznego objęcia zjawisk
liteeratury i sztuki. Wła¶ciwie za¶ sprawa przedstawia się zgoła
inaczej: zagadnienia stawiane przez sztukę, gdy się je rozważa
konsekwentnie i nie zatrzymuje w połowie drogi, - doprowadzaj±
nas do metody rozpatrywania i rozwi±zywania ich, - stanowi±cej
istotę materializmu dziejowego. Niczym bowiem innym materializm
dziejowy nie jest jak metod± badania wszystkiego, co jest dziełem
ludzko¶ci, a więc moralno¶ci i prawa, nauki i sztuki - metod±,
nie z zewn±trz przystepuj±c± do zagadnień, leecz obnażaj±c± ich
wewnęętrzn± istotę, ujmuj±c± je w samym ich powstawaniu. Cały
¶wiat kultury jest przecież dziełem ludzko¶ci: materializm
dziejowy ukazuje nam jego rodzenie się, jego powstawanie z jej
życia i pracy. Materializm dziejowy jest samowiedz± twórczo¶ci
dziejowej, rodz±cej z siebie sztukę i literaturę, naukę, prawo,
moralno¶ć, religię, gospodarkę społeczn± - ukazuje nam to
wszystko jako dzieło ludzko¶ci i j± sam± pod tym dziełem, ukazuje
nam więc siłę, która ¶wiat kultury rodzi z siebie i wytwarza jego
formy i - póĽniej znowu poza nie, ponad nie wyrasta. Nie z
zewn±trz więc opisuje zjawiska kultury, lecz wnka w ich istotę,
czyni ¶wiadomymi te zagadnienia, jakie w nich tkwiły bezwiednie,
rozpatruje sztukę jako zagadnienie ludzko¶ci, ale przez to samo
rozpatruje i rozwi±zuje zagadnienia samej sztuki. Toteż nie z
zewn±trz, od gotowych marksowskich dogmatów (stanowi±ccych w
ogóle tylko dowód ograniczono¶ci filozoficznej tzw. marksistów,
którzy o prawdziwym znaczeniu tej tak płodnej i złożonej metody
filozoficznej, której imienia nadużywaj±, nie mieli nigdy
pojęcia) - do sztuki, religii, prawa - lecz po prostu przez
zagłębienie się w same problematy każdej dziedziny kulturalnej
prowadzi droga materializmu dziejowego. Powiedziałbym, że
wystarcza tu odwaga prowadzenia badania tak długo, póki nie
zrozumiemy wła¶ciwej natury problematu, tj. nie zrozumiemy,
jakiego rodzaju przeszkodę dla ludzkiej działalno¶ci on stanowi.
Materializm dziejowy ukazuje nam problematy w ich prawdziwym
znaczeniu, tj. jako zadania do rozwi±zania przez działalno¶ć.
Jest to ¶wiadome przeżywanie i wytwarzanie dziejów i kultury.
Materializm dziejowy ukazuje nam dzieje ludzko¶ci i jej kulturę
jako jej własne, przez ni± stwarzane dzieło i odpowiedzialno¶ć.
Teorie metafizyczne ukazywały nam, jak wytwarza się w ludzko¶ci
sztuka, religia, prawo itd. Były te dziedziny kultury wyrazem
jakich¶ pozaludzkich potęg, posługuj±cych się ludzko¶ci± jak
organem; materializm dziejowy ukazuje, jak ludzko¶ć sama stwarza
swoje dzieje i kulturę. Czyni on ¶wiadomym dziełem to, co było
bezwiednym procesem. Rozwój też teej metody mierzy się całkowicie
osi±gniętymi w tym zakresie postępami. Toteż wszystkie
zagadnienia kultury domagaj± się od materializmu dziejowego
sformułowania.
Nie czyni on cudów i nie jest w stanie zast±pić twórczo¶ci, ale
ukazujee dokładnie miejsce i warunki twórczo¶ci tej: przede
wszystkim za¶ rozprasza złudzenie, że rozwi±zanie zagadnień swych
człowiek znaleĽć może poza sob±. Sprawno¶ć swoj± okazuje
materializm dziejowy, rozwi±zuj±c ¶wiadomie zagadnienia, które
ludzko¶ć w rozwoju swym rozwi±zywała i rozwi±zuje bezwiednie.
Materializm dziejowy, powtarzam raz jeszcze, nie jest kamieniem
filozoficznym alchemików; nie uwalnia od pracy. Nie zastępuje
życia. Przeciwnie, raz na zawsze zabija złudzenie, że my¶l może
zast±pić życie, twórczo¶ć. Najdokładniejsza znajomo¶ć mechaniki
nie czyni zbyteczn± sprawno¶ci technicznej ani też twórczo¶ci
wynalazczej. Materializm dziejowy jest tym - względem twórczo¶ci
kulturalnej i dziejowej, czym wiedzia teoretyczna względem
praktyki technicznej i wynalazczo¶ci. Od teoretyka nie mamy prawa
wymagać, aby umiał przez wynalazek dan± trudno¶ć pokonać, ale
mamy prawo żadać dokładnej analizy wynalazków dokonanych oraz
jasnego sformułowania trudno¶ci, jaka teraz ma być pokonana.
Materialista dziejowy powinien czuć się w ¶wiecie kultury ja
technik, zwiedzaj±cy retrospektywn± wystawę maszyn; dopóki to
jest postulatem tylko, postulatem pozostaje materializm dziejowy;
przypuszczać, że jest inaczej, że bez pracy staje się łatwym dla
nas to, co dla innych jest trudnym, dlatego tylko, że jeste¶my
marksistami - jest jedn± z największych ¶mieszno¶ci, jakie sobie
wyobrazić można.
Materializm dziejowy jest metod± pracy i niczym więcej. Metod±
tylko, z która porównania żadna inna niee wytrzymuje. Gdy więc
mówimy o sztuce np., powinni¶my wiedzieć, że pracę materializmu
dziejowego wykonuje się, rozpatruj±c i badaj±c najwewnętrzniejsze
zagadnienia sztuki, wnikaj±c w nie cał± wrażliwo¶ci± ¶wiadomego,
choć nnie twórczego artysty, obnażaj±c, słowem, sam życiowy
proces, istotę twóczo¶ci stanowi±cy, i czyni±c go ¶wiadomym.
Dzieło materializmu dziejowego jest dokonane, gdy poza każdym
elementem dzieła sztuki ukazany nam zostanie żywy człowiek,
stwarzaj±cy go, gdy dokonanym zostanie przetłumaczenie niejako
walorów artystycznych na życiowe i wyjasnione zostanie znaczenie
tych ostatnich. Wielka czę¶ć lepszych nawet prac marksistycznych
po¶więconych sztucie, cierpi na sumaryczno¶ć, powierzchowno¶ć
analizy artystycznej. To samo powiedzieć musimy o moralno¶ci,
religii, prawie.
Antoni Labriola w swym pięknym i głębokim szkicu Materialismo
storico. Dilucidazione preliminaria. wykazał, że znaczenie
materializmu dziejowego polega na obnażaniu życia, polega na
emancypacji życia spod władzy form pojęciowych, za pomoc± których
je ujmujemy. Wypowiedział on tę my¶l w formie, która i
abstrakcyjnym marksistom może wydać się paradoksaln±: mianowicie,
że ideał materializmu dziejowego polega na takim stopieniu pojęć
z tre¶ci±, aby niepodobna było metody oddzielić od opracowywanego
przedmiotu w danym obrazie dziejowym. Słowem, materializm
dziejowy jest logiczn± form± tego absolutnego zindywidualizowania
zdarzeń, które stanowi istotę historii. Ludzko¶ć nie ma żadnego
"głębszego" znaczenia, życie jej nie może być zredukowane do
formuły. Historia nie jest żadnym procesem magicznym,
obrzędowo-symbolicznym. "Głębsze znaczenie", idea itd. to
przeżytek magii, obrzędowo¶ci w my¶leniu. Materializm historyczny
jest ostatecznym przezwyciężeniem magii w pojmowaniu życia i
dziejów. Magia polega na przekonaniu, że człowiek działaniem swym
porusza jakie¶ pozaludzkie siły, które raz poruszone działaj±.
Znaczenie więc jego czynów nie jest w tym, czym one s± i co
wykonuj±, lecz w tym, co one znacz± dla pozaludzkich potęg, czy
nazwiemy je duchem ¶wiata, bóstwem - wszystko jedno. Materializm
dziejowy zabija raz na zawsze to inne, którego mask± tylko jest
ludzko¶ć. Hegel przedsięwzi±ł dzieło utożsamienia: człowiek jest
też cz±stk± owego innego, które potrzebuje go dla swego
ujawnienia. Pomimo to udzielał on każdemu aktowi ludzkiemu
aprobaty w imieniu innego, nie człowieczego j±dra życia. Marks
zagadnienia Hegla sformułował dokładniej: nauczył nas my¶leć i o
życiu w kategoriach życia. Marks, nie Stirner, zabił upiora
(Spuk). Kto nie pojmuje, że materializm dziejowy opiera się na
własnych, logicznych postawach, że jest wła¶ciwie logik± my¶lenia
życia w jego indywidualnej, absolutnej jedyno¶ci, nie rozumie ani
materializmu dziejowego, ani całego biegu niemieckiej klasycznej
filozofii, która polegała na rozwi±zywaniu zagadnienia: jak ma
my¶leć człowiek swoj± działalno¶ć i samego siebie. I zaiste
Marks, a nie Engels - jest szczytowym punktem tez pracy my¶lowej.
U Engelsa inne powraca. Dialektyka historii roztapia się u niego
w dialektyce przyrodniczego stawania się. Marks wyszedł poza
Hegla, rozwi±zuj±c Heglowski problem Sein-Denken, Engels, nie
dostrzegaj±c tego, cofn±ł się poza Kanta. Labriola zarzuca
Spencerowi fetyszyzm w naiwno¶ci, jakim operuje on pojęciem
ewolucji. Niestety i stary Engels nie był tu bez winy, i on też
składał ofiary na ołtarzu Madonna Evoluzione. Zrozumiejmy tu, o
co chodzi. Marks mówił: człowiek sam stwarza swoj± historię,
każdy czyn znaczy tyle, ile stwarza. A Engels mówił: "znaczenie
czynów okre¶lone zostaje przez to, czym one s± dla rozwoju".
Innymi słowy: rozwój dopiero ukazuje nam, czym były nasze czyny.
Co to znaczy? Tyle tylko: dooki niee panujemy nad siłami
wytwórczymi, skutki naszych czynów pozostaj± nam nieznanymi.
Pięknie. Ale po co to nieznane substancjalizować, a zwłaszcza po
co popełniać bł±d, który powinien być raz na zawsze wykorzeniony
z filozofii od czasów Kanta, i roztapiać rozwój ludzko¶ci w
rozwoju przyrody, skoro z punktu widzenia krytyki poznania
przyroda, w naukowym znaczeniu tego słowa - jest to władza
osi±gnięta przez technikę nad ¶wiatem pozaludzkim? W tym sensie
niew±tpliwie znaczenie obiektywne naszych czynów okre¶lane
zostaje do pewnego stopnia, ale nie wyłacznie przez wpływ na ten
zakres naszej władzy, ale przecież Engels nie w tym znaczeniu
czynił z dialektyki dziejowej czę¶ć dialektyki kosmicznej.
Okre¶laj±c konflikt ten za pomoc± pojęć, maj±cych kurs w
biologii, rzec mogliby¶my, że Marks był epigenetykiem, Engels
ewolucjonist±.
Powracamy do w±tku. Nigdzie w żadnej dziedzinie człowiek nie ma
do czynienia z zagadnieniami innymi jak tylko tymi, jakie sam dla
siebie działalno¶ci± sw± stwarza i rozwi±zuje. Materializm
dziejowy czyni tę bezwiedn± pracę - ¶wiadom±, ukazuje nam, że
wszędzie i zawsze w całym naszym życiu mamy do czynienia z
ludzkimi problemami, z wynikami naszej całej działalno¶ci, tym
samym: - z zagadnieniami, które sam człowiek rozwi±zać musi,
których nic prócz niego samego nie rozstrzyga. Materializm
dziejowy wyklucza raz na zawsze wszelkie ideologiczne,
fetyszystyczne substancjalizacje naszej bierno¶ci: czy nazywaj±
się one bóstwem, czy ide±, czy bardziej skromnie, d±żeniem
systemu C do stałych form działalno¶ci. W Rosji uprawia się teraz
próba stopienia empiriokrytycyzmu z marksizmem; może ona wydać
rezultaty bardzo pomy¶lne, ale jedynie przez wyja¶nienie różnic
teoriopoznawczych i logicznych pomiędzy obydwoma kierunkami. To,
co występuje u empiriokrytyków w formie biologicznej, mysi być
przetłumaczone na język czynny, pracy, biologia może występowac
jako krrystalizacja, ustalenie form czynno¶ci, nie odwrotnie, z
tymi zastrzeżeniami empiriokrytycyzm mógłby stać się bardzo
cennym elementem materializmu historycznego. Empiriokrytycyzm
centr stawania się ludzko¶ci przenosi poza sferę czynn±
ludzko¶ci, materializm historyczny wie, że wszystko, co wiemy o
¶wiecie pozaludzkim, jest skrystalizowaniem naszej dotychczasowej
działalno¶ci. Pozornie podporz±dkowujemy człowieka ¶wiatu, poza
człowiekiem istotnie zamykamy raz na zawsze wszystkie możliwe
formy działalno¶ci w granicach działalno¶ci nam znanej.
Materializm historyczny musi pozostać tym, czym jest, filozofi±
czynu, filosofia della praxis, jak pisał Labriola. Tu zarysowuje
się najdumniejsza my¶l, jaka kiedykolwiek b±dĽ zaistniała:
ludzko¶ć jako swe własne ¶wiadome dzieło. Materializm dziejowy
przepaja ¶wiadomo¶ci± cał± przeszło¶ć historyczn± i jej wynik:
gniot±cy nas ¶wiata. Poprzez najbardziej granitowe przeznaczenie
dostrzegać zaczynamy działalno¶ć ludzk±, która je stworzyła. Co
za¶ przez człowieka jest stworzonym - nie jest wyższym niż
człowiek, przez człowieka też opanowanym być może. Materializm
dziejowy wykazuje, że ludzko¶ć pozawi±zywała sama te węzły, nad
rozwi±zaniem których się trudzi. I dzisiaj już jest ona własnym
swym dziełem; ale dziełem nie¶wiadomo¶ci swej i niewoli. Dziełem
za¶ swobody i samowiedzy ma się uczynić. Nie używam tu żadnych
przeno¶ni: słowa te należy pojmować najzupełniej literalnie.
Harmonia pomiędzy my¶l± a bytem stanowiła zawsze zadanie
ogniskowe lub założenie, milcz±co przyjmowane - całej filozofii.
Warto my¶leć i doprowadzać swoje my¶li do jedno¶ci, jeżeli
wyrażaj± one co¶ rzeczywistego, jeżeli nad czym¶ realnym maj±
władzę, jeżeli wywieraj± wpływ na położenie człowieka w bycie.
Czym jednak jest ta realno¶ć, odpowiadaj±ca my¶li? Można
powiedzieć, że wszystkie filozofie i wszystkie religie miały za
zadanie rozwi±zać ten problemat, d±żyły do ustalenia pewnego
¶cisłego i koniecznego stosunku pomiędzy tym, co dzieje się w
ludzkim wnętrzu, a bytowym stanowiskiem, położeniem człowieka.
Formy, w jakich przedstawiała się ta zależno¶ć i
współodpowiednio¶ć, były niezmiernie rózne: magia szła tu obok
dialektyki i j± wspierała, spl±tała się z ni±. Sama jednak
współodpowiednio¶ć i współzależno¶ć stanowiły podstawę. Filozofia
i cała my¶lowa działalno¶ć miały znaczenie o tyle tylko, o ile
opierały się na przekonaniu, że, my¶l: - ¶wiadomo¶ć, wewnętrzne
życie człowieka - odzwierciedlaj± bytowe jego położenie i
wywieraj± na nie, lub przynajmniej s± w stanie wywierać wpływ.
Materializm dziejowy rozprasza i tu mitologiczn± mgłę i obnaża
granitowy, twardy grunt stwarzanej przez wysiłek własny swobody.
Praca jest tym bytowym podłożem, które okre¶la całe stanowisko
ludzko¶ci, a jednocze¶nie pozostaje w stosunku zależno¶ci do
wszystkich zmian, jakim podlega człowiek, i sama na nie wpływa.
Prawo, moralno¶ć, religia, sztuka wpływały i wpływaj± na pracę.
Człowiek zawsze zdawał sobie mętnie sprawę, że jego wewnętrzne
życie zahacza gdzie¶ o jak±¶ bytow± sprężynę, która następnieraz
poruszona na jego losy wpływa. Czuł się zawisłym od bytu, a
jednocze¶nie czuł, że na byt wpływ wywiera, czuł, że działanie
jego na niego samego wpływa poprzez jakie¶ medium, ale z natury
tego meedium nie zdawał sobie sprawy. Pomiędzy człowiekiem
my¶l±cym, poznaj±cym, ustanawiaj±cym prawa, tworz±cym religie,
warto¶ci i nakazy moralnee, a prac± - rozpo¶cierał się cały
skomplikowany mechanizm społeczeństwa. Wpływy działalno¶ci
moralnej, prawodawczej, naukowej etc. dosięgały ¶wiat pracy w
drodze bardzo po¶redniej, prowadz±cej poprzez wiele ogniw. Z
kolei za¶ uwarunkowane w ten sposób zmiany w zyciu pracy, w jej
sprawno¶ci i wydajno¶ci - wpływały na atmosferę społeczn±, w
jakiej żyła i rozwijała się my¶l. Jeżeli dalej uwzględnimy, że
wojna i zorganizowane łupiestwo przez wiele wieków tworzyły
podstawę życia całych społeczeństw i grup społecznych,
zrozumiemy, jak trudno było my¶li przenikn±ć istotny zwi±zek,
zachodz±cy w rzeczywistym życiu ludzko¶ci, podstawowy przyczynowy
nervus jej historii. W samej rzeczy - my¶l o tyle rozszerzała i
rozszerza, utrwalała i utrwala bytowe podstawy ludzko¶ci, o ile
wpływa na wydajno¶ć pracy. Praca jest tym elementem jednocze¶nie
bytowym i podległym my¶li zarazem, tym uczłowieczonym ¶wiatem, o
który chodziło filozofom.Jest ona tym aktem absolutnego
ustanowienia nie-ja przez ja, o którym mówi Fichte. Jest nie-ja,
istnieje jako cz±stka obiektywnego ¶wiata, jako siła przyrody, a
jednocze¶nie jest elementem ducha, woli. Tu jest moment stania
się podmiotu - przedmiotem, tu rodzi się idea Hegla - byt i my¶l,
poznanie i istnienie równocze¶nie, wjednej twórczej żywej
jedno¶ci. Praca jest ide± Hegla, przetłumaczon± na język realny.
Jest duchowa, podmiotowa - to jasne. Jest zarazem absolutnie
pozaczłowiecza. Praca jest tym, co człowiek może utrwalić z
siebie poza sob±, w bycie. Jest jedyn± ludzka mow±, na któr± byt
odpowiada. Byt, jego natura, istota - zlewaj± się z istot±
człowiecz±. To tylko bowiem istnieje jedynie jako praca, co o
tyle jest zgodne z bytem, że przeciwstawia się jego siłom, jako
samoistna moc. Jest to najgłębszy punkt filozofii. Od niego
wła¶ciwie zaczyna się, na nim gruntuje się cała filozofia naszych
czasów. Kto nie rozumie tego filozoficznego znaczenia pojęcia
pracy, kto nie przeniknie się nim nas wskro¶, ten prędzej czy
poĽniej padnie ofiar± dogmatycznej metafizyki, teologii,
marzycielstwa, zamaskowanej magii. Im dalsz± była droga,
przedzielaj±ca my¶l od tego, co jest bytow± podstaw± człowieka -
pracy, tym trudniejszym bylo u¶wiadomienie, wyzwolenie,
rozproszenie mgły zabobonu. Oparcie bytu całych grup społecznych
na wojniee i łupiestwie, jako materialnych podstawach, zrywało
zupełnie ten zwi±zek; odgrywało za¶ ono poważn± bardzo role w
dziejach ludzko¶ci, i cała kultura duchowa ludzko¶ci nosi na
sobie wyraĽne tego slady. Kapłan, mag - jest zawsze
współodpowiednikiem społecznym i kulturalnym rycerza. Id± oni z
sob± w parze tak, jak badacz z robotnikiem. Moralno¶ć, estetyka,
sztuka, filozofia, pojmowanie historii i kultury pozostaje
jeszcze pod przemożnym wpływem autorytetów i ideałów,
wypracowanych przez rycersko-kapłański styl życia i my¶li. Typ
ten miał swojee przeciwieństwa i rozdarcia wewnętrzne: kapłan
walczył w nim z rycerzem. I dzis jeszcze po głowach naszych tocz±
pomiędzy sob± boje te upiory, zastepuj±c miejsce bardziej
nowoczesnych walk. Problematy długi czas wystepuj± w
historycznych, anachronicznych maskach, zanim ukaża się we
własnej swej, nagiej prawdzie. I nasz nowoczesny typ życia ma
swoje dwa bieguny: czyst± my¶l i pracę. Tu jednak s± one zawsze
rozwi±zalne, łatwe do skontrolowania. Czysta my¶l w tej lub innej
formie musi zawsze apelowac do pracy jako ostatecznego
sprawdzianu: musi apelowac nawet wtedy, gdy stwarza warunki dla
nowych jej form. Gdy pragnie się pracy przeciwstawić, pozostaje
jej czysta przemoc albo czysty fałsz. Przemoc albo magia. Klesze
kropidło albo bagnet. Sama przez się czysta my¶l rzadko ulega
tego typu uwsteczniaj±cym zachciankom. Gdy dzieje się to, jest
ona od pocz±tku już maska gwałtu. Nie o to jednak idzie. Idzie o
podkre¶lenie, że tylko samopoznanie pracy jako czynnika od
człowieka zawisłego, a jednocze¶nie maj±cego bytowe znaczenie,
jedynie ¶wiadomo¶ć, że człowiek sam swój byt stwarza, pozwala
patrzec na życie swoje jako na własne zadanie, jako na dzieło,
którego ma się dokonać. Stwarza tę podstawę, na której opieraj±c
się, ludzko¶ć sam± siebie poznaje, s±dzi - aby sama sob±
owładn±ć. I tu widzimy, jak ł±czy się i kojarzy wszystko w tym
¶wiatopogl±dzie, czy też raczej w tej metodzie. Jest ona metod± w
prawdziwie Heglowskim znaczeniu: uczy bowiem nie tylko przedmiot
z zewn±trz poznawać, ale go z wewn±trz stwarza. Maj±c pod nogami
swymi grunt przez samego siebie stworzony, człowiek czuje się tym
samym i gospodarzem własnych losów. Teraz dopiero ukazuj± się
przed nim zagadnienia we wła¶ciwym znaczeniu tego słowa: co¶, co
może on kształtować. Roztwiera się przed nim prawdziwe znaczenie
podstawy wszelkich zagadnień kulturalnych i filozoficznych:
warto¶ci przedmiotowej tego ¶wiata idei, w którym tonie
wierzchołek filozofii Platona i Kanta, idei, w imię których
sprawiała samowładcze rz±dy nad bytem filozofia Hegla. Ludzko¶ć
pracuj±ca - tak nazywa się ta podstawa i ten szczyt - cel naszych
d±żeń, a jednocze¶nie i dzi¶ już jedyny fundament naszych my¶li.
1907 r.
opr. Adrian Zandberg