Steve Feasey - Wilkołak 3.
Krwiożercza bestia
fragment
1
Pierwsze przebudzenie było straszne.
Wypełzła z mglistej ciemności pustki w kierunku odgłosów urządzeń medycznych, do
których podłączono ją różnymi rurkami i czujnikami. Otumaniona i zdezorientowana
otworzyła oczy i poszukała wzrokiem czegoś do picia, co by przyniosło ulgę jej obolałemu
gardłu. Wampir siedział przy jej łóżku i patrzył na nią. Jego oblicze przypominało kamienną
maskę. Skinął głową, a na jego twarzy zagościł smutny uśmiech, lecz tylko na chwilę.
Wstrzymała oddech i znieruchomiała; mogła jedynie przyglądać się potworowi.
Wiedziała, że to wampir. Nie miał kłów ani szponów i gdyby nie fascynujące oczy podobne
do złocistych stawów, mogłaby go wziąć za normalnego przystojnego mężczyznę w średnim
wieku. Lecz jedno spojrzenie powiedziało jej wszystko, co musiała wiedzieć o jego
prawdziwej naturze, jakby wciąż patrzyła na świat nie swoimi oczami, lecz oczami demona,
który wcześniej wniknął w jej ciało. Zmarszczyła brwi, gdy o tym pomyślała, i spróbowała
odpędzić napływające wspomnienia.
– Jak się czujesz, Philippo? – zapytał Lucien Charron.
Wzbierające w niej przerażenie wybuchło wreszcie, wypełniając każdą komórkę ciała,
trawiąc je całe. W małym pokoju rozległ się wysoki zawodzący jęk, a ona zdała sobie sprawę,
że to jej własny krzyk. Nabrzmiały paniką niósł się nieprzerwanie, aż wreszcie zabrakło jej
powietrza w płucach. Wzięła drżący oddech i na krótką chwilę zamknęła oczy, a kiedy znowu
je otworzyła, wampira już nie było.
Rozejrzała się, wciąż przerażona, przeszukując wzrokiem pomieszczenie. Pokręciła głową z
niedowierzaniem, chwytając łapczywie powietrze; czuła, jak jej serce tłucze się w piersi. Ani
śladu tamtej istoty, zniknęła. Kiedy spojrzała na siedzenie krzesła, dostrzegła lekkie
wgniecenie na poduszce, które powoli się wypełniało, zacierając ślady tego, kto tam siedział.
Poczuła, jak łzy płyną jej po twarzy; już się przed nimi nie broniła.
Zwariowała. Wiedziała, że postradała zmysły. Bo jak inaczej miałaby wytłumaczyć pewność,
że została opętana przez demona i że ten sam demon posłużył się nią, by wniknąć w jej ojca i
go zamordować na jej oczach?
Philippa Tipsbury zaszlochała gwałtownie, gdy powróciły wspomnienia o demonie, który
zamieszkał w jej ciele. W drzwiach ukazała się pielęgniarka, kobieta w średnim wieku.
Podeszła szybko do łóżka i wstrzyknęła jakiś czysty płyn do kroplówki podłączonej do
ramienia dziewczyny. Szepnęła coś, a potem, przesunąwszy dłonią po czole chorej, zaczęła ją
uspokajać cichymi słowami, czekając, aż lek zacznie działać.
Po raz kolejny Philippa poczuła pełznące w jej ciele zimno i natychmiast ogarnął ją spokój.
Chciała coś powiedzieć, lecz z ust wydobyło się tylko niewyraźne mamrotanie, a przed oczy
wpełzła ciemność, która szybko pochłonęła ją całą.
Tak było przed dwoma dniami.
A teraz oni wrócili.
Spróbowała unieść powieki, tylko odrobinę, by przez wąziutkie szparki spojrzeć na osobę
siedzącą przy jej łóżku. W pokoju panował mrok, który tylko nieznacznie mącił blask
wpadający przez szybę w drzwiach, dlatego trudno było dostrzec twarz osoby wpatrzonej w
książkę rozłożoną na kolanach. Philippa była jednak pewna, że tym razem nie jest to wampir.
Wydało jej się trochę dziwne, że osoba jest w stanie czytać w tak słabym świetle. Szerzej
otworzyła oczy i zobaczyła dziewczynę, która siedziała z nogą założoną na nogę, i palcami
lewej dłoni wystukiwała melodię na plastikowym oparciu krzesła.
– Jak się czujesz? – zapytała dziewczyna, nie podnosząc wzroku.
Philippa szybko zacisnęła powieki.
– Wszyscy bardzo się o ciebie martwiliśmy, dlatego czuwamy przy tobie na zmianę. Po
twoim ostatnim spotkaniu z moim ojcem uznaliśmy, że będzie lepiej, jeśli przestanie się tu
pojawiać. Nie chcemy cię więcej straszyć.
Philippa uznała, że nie ma sensu dłużej udawać snu. Otworzyła oczy i przyjrzała się uważnie
nieznajomej.
Alexa Charron zamknęła książkę, wsunąwszy między kartki zakładkę. Uśmiechnęła się do
Philippy, ta zaś zmarszczyła brwi, jakby się zastanawiała, kim jest gość i co robi przy jej
łóżku. Miała przed sobą nastolatkę o jasnych inteligentnych oczach i bardzo ładnej twarzy.
Czarne włosy nosiła ściągnięte w kucyk i była ubrana w biały podkoszulek i dżinsy.
– Cześć, jestem Alexa – przywitała się obca, wyciągając rękę na powitanie.
Philippa nie zareagowała, a w kącikach jej oczu zalśniły łzy.
– Zwariowałam – szepnęła.
Alexa spojrzała na nią ze smutkiem. Końcami palców delikatnie dotknęła przedramienia
dziewczyny.
– Nie, Philippo, nie zwariowałaś. Ale stałoby się tak z pewnością, gdyby chodziło o kogoś
mniej wytrzymałego. – Przez jej usta przemknął nieśmiały uśmiech. – Chcemy pomóc ci
otrząsnąć się z tego, przez co przeszłaś.
– My? Co za my?
Alexa patrzyła prosto w oczy dziewczyny.
– Mamy na względzie twoje dobro, Philippo.
– Mój ojciec nie żyje, prawda? Ta… istota… wpełzła do jego ciała i…
– Ciii. Postaraj się zachować spokój.
Alexa spojrzała na nieduży stolik nocny ustawiony przy łóżku. Nalała wody z dzbanka i
podtrzymawszy Philippę, pomogła jej oprzeć się na poduszkach, tak by dziewczyna mogła się
napić.
Pacjentka podziękowała skinieniem głowy, lecz jej spojrzenie wciąż wyrażało nieufność.
– Mam wrażenie, że chcesz mnie o coś zapytać – rzekła czarodziejka.
– Powiedziałaś, że tamten… mężczyzna… ten, którego widziałam wcześniej… jest twoim
ojcem.
Alexa przytaknęła.
– Tyle tylko, że on nie jest człowiekiem, prawda? – Mówiła coraz głośniej, znowu była na
granicy histerii. – On nie jest… on… – wzięła głęboki oddech, zmuszając się do
wypowiedzenia tych słów – on jest…
– Wampirem? – Alexa zmarszczyła brwi i wydęła usta, jakby zastanawiała się, w jaki sposób
poprowadzić rozmowę. – Tak, jest wampirem. – Zerknęła na drzwi. – Nie zwariowałaś,
Philippo. Wiem, że w tej chwili tak myślisz, ale to nieprawda. Lucien jest tak samo realny jak
demon nekrotrof, który wszedł w twoje ciało, kiedy byłaś z ojcem na Seszelach. – Młoda
czarodziejka popatrzyła na dziewczynę ze współczuciem. – Wszystko, co pamiętasz, zdarzyło
się naprawdę. I, niestety, twój ojciec nie żyje.
Philippa milczała, niezdolna wydobyć z siebie choćby słowo. Gdy wreszcie potwierdziły się
jej podejrzenia, poczuła nagły przypływ smutku. Wszystko to ją przerastało: jej ojciec nie żył,
w pokoju siedział wampir, a w jej ciele wcześniej mieszkał demon. Odwróciła wzrok,
pozwalając, by łzy spływały na poduszkę, a z jej ust wydobył się zduszony szloch.
Alexa siedziała nieruchomo z ręką na ramieniu Philippy, pozwalając, by ta pozbyła się
nagromadzonych emocji.
Wreszcie Philippa spojrzała na swojego gościa.
– Tamta istota rzeczywiście była we mnie, prawda? Nie wyobraziłam sobie tego.
– Nie, niczego sobie nie wyobraziłaś. Nekrotrof opuścił twoje ciało i zamieszkał w ciele
twojego ojca, pragnąc dowiedzieć się czegoś o naszej misji. Demon posłużył się tobą, by
dotrzeć do niego. Twój ojciec wyskoczył z łodzi, którą płynęliście, i utopił się, by zabić tamtą
istotę. Wykazał się niewiarygodną odwagą.
Philippa Tipsbury wpatrywała się w białą pościel na swoim łóżku.
Alexa obserwowała ją bacznie, starając się ocenić, ile jeszcze może wyjawić dziewczynie,
choć wiedziała, że nastolatka wie już i tak za dużo.
– Wciąż mi nie powiedziałaś, kim jesteś – odezwała się cicho Philippa. – Kim jesteś i czego
chcesz?
– Twój ojciec pracował dla mojego. Należał do organizacji, która dba, by istoty takie jak
tamten demon nie przedostawały się z Otchłani do naszego świata. Jesteśmy tymi dobrymi,
Philippo. Twój ojciec był jednym z dobrych facetów.
Patrzyła, jak w oczach dziewczyny znowu zalśniły łzy. Philippa siedziała zapatrzona przed
siebie.
– Twoje spotkanie z nekrotrofem jest czymś… niezwykłym – mówiła dalej Alexa, starannie
dobierając słowa. – Po przeniesieniu się do innej ofiary demon zwykle zabija byłego
żywiciela. Przed tobą wszyscy żywiciele popadali w obłęd. Ale ty przeżyłaś. I jak
powiedziałam, wcale nie zwariowałaś.
Dziewczyna milczała.
– Potrzebujemy twojej pomocy. Podejrzewamy, że nekrotrof w jakiś sposób przetrwał, że
twój ojciec nie zdołał go zabić. On…
– Nie. On nie żyje. Sama mówiłaś, że ojciec wyskoczył za burtę. Zabił go na dnie oceanu. On
nie żyje, wiem to.
Alexa mówiła dalej, nie zważając na to, że na twarzy dziewczyny pojawił się dziki strach.
– Nie wiemy, w jaki sposób udało mu się uciec, ale uważamy, że przy twojej pomocy
moglibyśmy go odnaleźć.
Philippa odwróciła głowę i spojrzała na Alexę, a jej twarz wyrażała niedowierzanie.
– Między tobą a tamtą istotą, Philippo, istnieje specjalna więź. Pozostał w tobie ślad czarnej
magii, dzięki której demon przejął kontrolę nad twoim ciałem i umysłem. Nekrotrof zostawił
część siebie w twojej głowie. – Ich nieruchome spojrzenia się skrzyżowały. – Czujesz to,
prawda? Wiesz, że on wciąż żyje.
– Nie mam pojęcia, o czym mówisz – ucięła Philippa i spojrzała w bok.
Rozległo się pukanie. W szparze uchylonych drzwi ukazała się głowa pielęgniarki.
Uśmiechnęła się, gdy zobaczyła swoją pacjentkę siedzącą na łóżku, a jej uśmiech miał w
sobie tyle ciepła, że dziewczyna musiała odpowiedzieć tym samym. Pielęgniarka zerknęła na
Alexę.
– Przyszedł twój ojciec. Pyta, czy mógłby wejść i z wami porozmawiać.
– Dziękuję, Greto. Powiedz mu, proszę, że zaraz do niego wyjdę.
Alexa odczekała, aż kobieta zamknie za sobą drzwi, i ponownie spojrzała na Philippę.
– Wszystko zależy od ciebie. Nie musisz się z nim spotykać, jeśli tego nie chcesz. Ale wiedz,
że mój ojciec nie jest jedyną istotą cienia, która mieszka w świecie ludzi – o nie. Jednak w
odróżnieniu od niego większość tych istot przybyła tu, by nieść światu zniszczenie i śmierć. –
Zamilkła na chwilę. – Sądzę, Philippo, że nekrotrof zmienił coś w tobie bezpowrotnie.
Domyślam się też, że jesteś tego świadoma. – Odczekała, aż dziewczyna na nią popatrzy. –
Widzisz ich, prawda? Potrafisz zobaczyć istotę cienia pomimo jej przebrania? Bo inaczej skąd
byś wiedziała, że mój ojciec nie jest tym, na kogo wygląda? – Odczekała chwilę i dodała: –
Pragniemy ci pomóc.
– Czego chce twój ojciec?
– Podejrzewamy, że nabyłaś pewną umiejętność rzadko spotykaną u nekrotrofów: zdolność
lokalizowania istot tego samego rodzaju co one, gdziekolwiek się znajdują. Pewnie w tej
chwili jeszcze nie potrafisz się posłużyć swoim darem, ale możemy ci w tym pomóc.
Niestety, podejrzewamy, że demon także jest w stanie cię odnaleźć: będzie wiedział, że
żyjesz, i zechce coś z tym zrobić. – Uśmiechnęła się do dziewczyny. – Być może jesteś naszą
jedyną nadzieją na znalezienie go i zniszczenie.
Philippa zamknęła oczy w nadziei, że to wszystko po prostu zaraz się skończy. Pragnęła, by
przyszła pielęgniarka i znowu podała lekarstwo, które pozwoli jej zanurzyć się w
nieświadomości – może na zawsze.
Alexa czekała. Wiedziała, że musi zachować cierpliwość.
– Skąd pewność, że posiadam te… moce?
– Nie mamy pewności. Tylko się domyślamy. Ale przecież widzisz istoty cienia.
– Niezupełnie – odparła dziewczyna, marszcząc brwi. – W każdym razie nie dosłownie.
Raczej je… wyczuwam.
Philippa powróciła myślami do chwili przebudzenia, gdy zobaczyła siedzącego przy niej
wampira. Nic w jego zewnętrznym wyglądzie – z wyjątkiem niesamowitych oczu – nie
sugerowało, że nie jest człowiekiem, a mimo to wiedziała. Przez chwilę wodziła pustym
wzrokiem po ścianie.
– Jeśli zdołam zlokalizować dla was tego… nekrotrofa, to czy twój ojciec go zniszczy? –
zapytała po długiej chwili milczenia.
– Masz na to moje słowo.
Dziewczyna wzięła głęboki oddech; nie mogła uwierzyć w to, co właśnie zamierzała
powiedzieć.
– Dobrze – zgodziła się. – Jeśli zostaniesz ze mną, to porozmawiam z twoim ojcem.
Patrzyła za Alexą, która wyszła, by przyprowadzić Luciena.