Potomek H P Lovecraft

background image

_______________________________________________
|

|

| !!! |
|

|

|_______________________________________________|
Potomek

Moj

ą

najgorsz

ą

zmor

ą

jest my

ś

l o omylno

ś

ci ludzkiej. Wedle diagnozy

mego lekarza, spodziewam si

ę

,

ż

e powinienem zosta

ć

pogrzebany w

nast

ę

pnym tygodniu, ale...

W Londynie był człowiek, który krzyczał na d

ź

wi

ę

k bicia dzwonów

ko

ś

cielnych.

Ż

ył całkiem samotnie, ze swym pr

ąż

kowanym kotem w Gray's

Inn, a ludzie uwa

ż

ali go za nieszkodliwego dziwaka. Jego pokój

wypełniony był ksi

ąż

kami najbardziej nudnego i dziecinnego rodzaju,

na których lekturze sp

ę

dzał nieko

ń

cz

ą

ce si

ę

godziny. Jedynym jego

pragnieniem było to, by

ż

ycie oszcz

ę

dziło mu tortury my

ś

lenia. Było

ono dla niego z pewnych powodów przera

ż

aj

ą

ce i od wszystkiego, co

poruszało jego wyobra

ź

ni

ę

, uciekał jak od zarazy. Był bardzo wiotki,

poszarzały i pomarszczony. S

ą

jednak tacy, którzy utrzymuj

ą

,

ż

e nie

był tak stary, na jakiego wygl

ą

dał. Strach pochwycił go w swe szpony.

Lada d

ź

wi

ę

k sprawiał,

ż

e wzdrygał si

ę

z rozszerzonymi oczami i czołem

pokrytym potem. Pocz

ą

ł si

ę

wystrzega

ć

przyjaciół i towarzystwa, gdy

ż

żą

dali odpowiedzi na swe pytania, a on nie chciał ich udziela

ć

. Ci,

którzy kiedy

ś

znali go jako uczonego i estet

ę

, mówili,

ż

e zobaczenie

go w obecnym stanie jest nad wyraz smutn

ą

rzecz

ą

. Odrzucił wszystkich

znajomych dawno temu i nikt nie miał pewno

ś

ci, czy opu

ś

cił swe

miejsce zamieszkania, czy po prostu odsun

ą

ł si

ę

na ubocze. Przez

dziesi

ęć

lat, od chwili, gdy wprowadził si

ę

do Gray's Inn, otaczało

go milczenie.
A

ż

do nocy, w której młody Williams kupił "Necronomicon".

Williams był marzycielem. Miał tylko dwadzie

ś

cia trzy lata, gdy

sprowadził si

ę

do starego domostwa, w którym czuł obco

ść

i oddech

kosmicznego wichru, wiej

ą

cego nad szarym, wysuszonym człowiekiem w

pokoju obok. Zmuszał si

ę

do przyja

ź

ni tam, gdzie starzy przyjaciele

nie odwa

ż

ali si

ę

tego robi

ć

. Fascynowało go przera

ż

enie osiadłe na

wychudzonym, wymizerowanym s

ą

siedzie. Ten zreszt

ą

zawsze budził

ludzkie zainteresowanie, chocia

ż

nikt go nie traktował powa

ż

nie.

Wci

ąż

czego

ś

wygl

ą

dał i nasłuchiwał swym umysłem bardziej, ni

ż

oczami

i uszami, które starał si

ę

zaanga

ż

owa

ć

do zatopienia si

ę

w

pozbawionych wyrazu lekturach. Gdy za

ś

rozbrzmiewały ko

ś

cielne

dzwony, zatykał uszy i krzyczał, a mieszkaj

ą

cy z nim szary kot

miauczał przejmuj

ą

co, a

ż

ostatnie d

ź

wi

ę

ki zgin

ę

ły w oddali.

Mimo stara

ń

, Williams nie potrafił skłoni

ć

swego s

ą

siada do mówienia

o rzeczach gł

ę

bokich i tajemniczych. Starzec nie

ż

ył w zgodzie ze

swym wygl

ą

dem i obyczajami. Udawał u

ś

miech i lekki ton, rozprawiaj

ą

c

gor

ą

czkowo i po

ś

piesznie o przyjemnych błahostkach. Jego głos stale

wznosił si

ę

, a

ż

w ko

ń

cu przechodził w piszcz

ą

cy i załamuj

ą

cy si

ę

falset. Sposób w jaki formułował swe my

ś

li był jednak przemy

ś

lany i

dokładny, a najbardziej trywialne uwagi zawsze na miejscu, dlatego
Williams nie dziwił si

ę

słysz

ą

c,

ż

e starzec pracował kiedy

ś

w Harrow

i w Oksfordzie. Pó

ź

niej stwierdzono, ze był on lordem Northam;

wspominano o jego niew

ą

tpliwie rzymskim pochodzeniu, cho

ć

on sam

odmawiał przyznania si

ę

do jakichkolwiek tajemnic zwi

ą

zanych ze sob

ą

.

O jego prastarym zamku rodowym na wybrze

ż

u Yorkshire mówiono bardzo

wiele dziwnych rzeczy. U

ś

miechał si

ę

tylko, gdy przyniesiono do jego

domu pewien kamie

ń

, wyr

ą

bany z solidnej skały stercz

ą

cej nad Morzem

Północnym.
Tak biegły rzeczy a

ż

do chwili, gdy pewnej nocy Williams przyniósł do

domu niesławny "Necronomicon" szalonego Araba Abdula Alhazreda.
Wiedział o tym straszliwym woluminie od chwili, gdy uko

ń

czył

szesna

ś

cie lat. Jego budz

ą

ce si

ę

zamiłowanie do dziwactw zaprowadziło

go do starego, przygarbionego ksi

ę

garza na Chandos Street. Williams

zawsze dziwił si

ę

, dlaczego ludzie bledn

ą

, gdy mówi

ą

o tym. Stary

background image

ksi

ę

garz powiedział mu, ze przetrwało tylko pi

ęć

egzemplarzy, po

wstrz

ą

saj

ą

cych edyktach kapłanów i prawodawców skierowanych przeciwko

temu dziełu i

ż

e wszystkie s

ą

pozamykane z przera

ż

aj

ą

c

ą

dokładno

ś

ci

ą

przez bibliotekarzy, którzy odwa

ż

yli si

ę

je przeczyta

ć

. Lecz teraz

nie tylko znalazł dost

ę

pn

ą

kopi

ę

, lecz nabył j

ą

na własno

ść

po

ś

miesznie niskiej cenie. Było to w

ż

ydowskim sklepie, w brudnym

zaułku przy Clare Market, gdzie ju

ż

uprzednio kupował ró

ż

ne dziwne

rzeczy i prawie poczuł sympati

ę

do starego lewity, gdy ten u

ś

miechał

si

ę

przez g

ą

szcz swej brody, nie

ś

wiadomy dokonanego wielkiego

odkrycia. Grube, obło

ż

one skór

ą

okładki z br

ą

zowymi sprz

ą

czkami były

tak bardzo widoczne, a cena tak absurdalnie niska...
Jeden rzut oka na tytuł wystarczył, aby wprawi

ć

go w zachwyt, a

niektóre diagramy w mglistym łaci

ń

skim tek

ś

cie wznieciły w jego mózgu

najbardziej nieu

ś

wiadomione wspomnienia. Czuł,

ż

e jest w najwy

ż

szym

stopniu zobligowany do zaniesienia tej ci

ęż

kiej ksi

ę

gi do domu i

rozpocz

ę

cia jej odcyfrowywania, wyniósł j

ą

wi

ę

c ze sklepu w takim

po

ś

piechu,

ż

e stary

Ż

yd a

ż

chichotał za nim niepokoj

ą

co. W ko

ń

cu, gdy

ju

ż

była bezpieczna w jego pokoju stwierdził,

ż

e zbitki liter i

uci

ąż

liwe idiomy przekraczaj

ą

jego mo

ż

liwo

ś

ci lingwistyczne. Z

niech

ę

ci

ą

zwrócił si

ę

wi

ę

c do swego dziwnego, przera

ż

aj

ą

cego

przyjaciela, aby pomógł mu odcyfrowa

ć

pokr

ę

tn

ą

,

ś

redniowieczn

ą

łacin

ę

. Gdy młodzieniec wszedł do pokoju, lord Northam u

ś

miechał si

ę

głupkowato do swego pr

ę

gowanego kota. Zaskoczony wizyt

ą

wzdrygn

ą

ł

si

ę

. Potem zobaczył wolumin; omal nie zemdlał, gdy Williams wymówił

tytuł.
Gdy ochłon

ą

ł, opowiedział swoj

ą

histori

ę

. Pospiesznym i niespokojnym

szeptem mówił o fantastycznych wytworach swego szale

ń

stwa. Na koniec

powiedział swemu go

ś

ciowi,

ż

e byłoby najlepiej, gdyby spalił t

ę

przekl

ę

t

ą

ksi

ę

g

ę

, a popioły rozrzucił na cztery wiatry.

Lord Northam zawsze s

ą

dził,

ż

e w jego dziejach musiało by

ć

cos

niedobrego od samego pocz

ą

tku, lecz nigdy nie wypowiadał ostatecznych

konkluzji, zanim nie zbadał rzeczy dogł

ę

bnie. Był

dziewi

ę

tnastowiecznym baronem z rodu, którego pocz

ą

tki si

ę

gały, jak

podawała do

ść

mglista tradycja, niewiarygodnie daleko. Istniały

rodzinne opowie

ś

ci o pochodzeniu rodu z czasów przedsakso

ń

skich, gdy

ż

niejaki Luneus Gabinius Capito, trybun wojskowy w Trzecim Legionie
Augusta, stacjonował w Lindum w Rzymskiej Brytanii do czasu, gdy
został pozbawiony dowództwa, z powodu wzi

ę

cia udziału w pewnych

rytach nie zwi

ą

zanych z

ż

adn

ą

znan

ą

religi

ą

. Kr

ąż

yły pogłoski,

ż

e

Gabinius dotarł do jaskini w nadmorskim urwisku, gdzie zbierał si

ę

obcy lud i czynił w ciemno

ś

ci Znaki Wielkich Przedwiecznych. Ludu

tego Brytyjczycy bardzo si

ę

obawiali. Był ostatnim z narodów z

wielkiej krainy na zachodzie, które przetrwały. Sama kraina pogr

ąż

yła

si

ę

w oceanie, pozostawiaj

ą

c po sobie tylko wyspy z kamiennymi

kr

ę

gami i

ś

wi

ą

tyniami, z których Stonehenge była najwi

ę

ksz

ą

.

Oczywi

ś

cie nie było niczego pewnego w opowie

ś

ci o tym,

ż

e Gabinius

zbudował niezdobyt

ą

fortec

ę

nad przekl

ę

t

ą

jaskini

ą

,

ż

e zawi

ą

zał

sojusze z Piktami, Saksonami, Du

ń

czykami i Normanami i

ż

e z tej linii

pochodził dumny towarzysz Czarnego Ksi

ę

cia , którego Edward III

uczynił baronem Northam. Te rzeczy nie były pewne, cho

ć

cz

ę

sto o nich

mówiono. Po prawdzie dzieło kamieniarskie Northam Keep bardzo
przypominało mur Hadriana. Jako dziecko, lord Northam miewał
szczególne sny,

ś

pi

ą

c w starej cz

ęś

ci zamku. Nabrał wówczas stałego

przyzwyczajenia cofania si

ę

wstecz we wspomnieniach, do jakich

ś

na

wpół amorficznych scen, obrazów i wra

ż

e

ń

, nie b

ę

d

ą

cych w

ż

adnej

cz

ęś

ci jego

ś

wiadomymi do

ś

wiadczeniami. Stał si

ę

marzycielem, dla

którego

ż

ycie było mdłe i niesatysfakcjonuj

ą

ce, poszukiwaczem

dziwnych królestw, kiedy

ś

dobrze znanych, lecz niele

żą

cych w

ż

adnym

widzialnym rejonie Ziemi.
Przepełniony uczuciem,

ż

e rzeczywisty

ś

wiat jest jedynie atomem w

tworzywie pustki i złowró

ż

bno

ś

ci i

ż

e nieznane moce naciskaj

ą

i

przenikaj

ą

sfer

ę

poznanego w ka

ż

dym punkcie, Northam w młodo

ś

ci

poł

ą

czył religi

ę

z okultystycznymi tajemnicami. W niczym jednak nie

mógł znale

źć

zadowolenia, a gdy stał si

ę

starszy, zle

ż

ało

ść

i

background image

ograniczenia

ż

ycia zacz

ę

ły go doprowadza

ć

do szale

ń

stwa. W latach

dziewi

ęć

dziesi

ą

tych pocz

ą

ł para

ć

si

ę

satanizmem i bezustannie po

ż

erał

ka

ż

d

ą

doktryn

ę

czy teori

ę

, która wydawała si

ę

obiecywa

ć

ucieczk

ę

od

ś

cisłych reguł nauki i prawie niemo

ż

liwych do u

ś

wiadomienia sobie

praw Natury. Ksi

ę

gi takie, jak Ignatiusa Donnelly'ego o Atlantydzie,

przyjmował z zapałem, podobnie jak dzieła dziesi

ą

tków tajemniczych

prekursorów Charlesa Forta, które oczarowywały go swymi fantazjami.
W

ę

drował ch

ę

tnie całymi milami w pogoni za opowiastkami o jakich

ś

cudach; raz udał si

ę

nawet na Pustyni

ę

Arabsk

ą

szukaj

ą

c Bezimiennego

Miasta według słabych wskazówek, na które nikt inny nie zwracał
uwagi. Wzrosła w nim zwodnicza wiara w istnienie bramy, której
znalezienie pozwoliłoby mu przej

ść

do tych zewn

ę

trznych gł

ę

bi,

których echa odzywały si

ę

na dnie jego pami

ę

ci. Mogła by

ć

równie

dobrze w

ś

wiecie widzialnym, jak tylko w jego umy

ś

le i duszy. Mo

ż

e w

swym na wpół zbadanym umy

ś

le utrzymywał to tajemnicze poł

ą

czenie,

które u

ś

wiadomiło mu istnienie Wielkich Przedwiecznych i przyszłe

ż

ycie w zapomnianych wymiarach; które zwi

ą

zało go z gwiazdami i z

niesko

ń

czono

ś

ciami i wieczno

ś

ciami za nimi...


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Potomek, H. P. Lovecraft
Lovecraft Howard Phillips Potomek (rtf)
h p lovecraft potomek HD3N5RYTFJP7UESCMF4A27CXQRJQYR7N7GQKIBI
H P Lovecraft Potomek
Lovecraft H P Potomek
Piekielna ilustracja, H. P. Lovecraft
H P Lovecraft Widmo nad Innsmouth
Lovecraft, HP En la Cripta
Grobowiec, H. P. Lovecraft
Ogar, H. P. Lovecraft
Model Pickmana, H. P. Lovecraft
Reanimator, H. P. Lovecraft
H P Lovecraft Przerażający staruch
h p lovecraft azathoth 3AT7XOA4PS73TC4WTRXCCYBGB6TMKEIVCREK4ZQ
H P Lovecraft Rzecz w świetle księżyca
H P Lovecraft Duch ciemności
h p lovecraft zły duchowny CFBENMXXNCSSD34IHCCT33RGPKBNQJQLYX5ZEWY
H P Lovecraft Zew Cthulhu

więcej podobnych podstron