background image

 

75 

 

Rozdział

 

17

 

 

 
Kiedy Stefan był już na zewnątrz, zdał sobie sprawę, że Elena zabrała jego samochód. 

Obrócił się w kierunku lasu i zaczął biec pomagając sobie Mocą by przyspieszyd. Jego kroki 
wydawały głośny tupot, Chronid ją, chronid ją. 
 

Wiedział gdzie mieszkał Tyler Smallwood. Po tym jak Tyler zaatakował Elenę po 

potaocówce, zaczął go obserwowad. Stefan wyłonił się z lasu na kraocu posesji 
Smallwoodów. 
 

Byli właścicielami okropnego domu, tak myślał Stefan. Kiepska kopia starej 

południowej willi, była za duża jak na tą polanę i napakowana niebezpiecznymi kolumnami i 
dekoracjami w stylu rokoko. 
 

Już po jednym rzucie oka, Stefan widział, że Smallwoodowie mają więcej pieniędzy niż 

smaku, i że architekci, którzy zajmowali się projektem nie mieli pojęcia o klasycznych 
formach. 
 

Zadzwonił dzwonkiem frontowych drzwi, potem zamarł. Co jeśli pan albo pani 

Smallwood otworzą drzwi? Będzie musiał użyd uroku żeby dali mu tyle informacji ile mogli o 
Calebie, a potem zapomnieli, że Stefan w ogóle tu był. Miał nadzieję, że ma do tego 
wystarczającą ilośd Mocy- nie jadł wystarczająco dużo, nawet zwierzęcej krwi. 
 

Ale nikt nie odpowiedział. Po paru sekundach, Stefan wysłał nicie Mocy przez dom. 

Był pusty. Nie mógł wejśd do środka, nie mógł przeszukad pokoju Caleba. Bez zaproszenia był 
tu uziemiony. 
 

Szwendał się wokół domu, zaglądał przez okna, ale nie znalazł niczego niezwykłego, 

jedynie za dużo pozłacanych ram i luster. 
 

Za domem znalazł małą, białą szopę. Wysłał Moc w jej kierunku, wyczuł coś 

trochę…dziwnego. 
 

Delikatny odcieo ciemności, uczucie frustracji i złych zamiarów. 

 

Szopa była zamknięta na kłódkę, ale łatwo dało się ją rozerwad. A skoro nikt tu nie 

mieszkał, nie potrzebował zaproszenia żeby wejśd. 
 

Pierwszym co zobaczył była twarz Eleny. Wycinki z gazet i zdjęcia były poprzyczepiane 

na całej ścianie: Elena, Bonnie, Meredith, on sam. Na podłodze znajdował się pentagram z 
jeszcze większą liczbą zdjęd i róż. 
 

Pewnośd Stefana, że coś było nie tak, umocniła się. Elena była w niebezpieczeostwie. 

Ruszył biegiem wysyłając Moc do przodu, desperacko szukając jakiegoś jej śladu. 
 
 

Kiedy odjechała od kwiaciarni, Elena zaczęła wałkowad w głowie rozmowę ze 

Stefanem.  

background image

 

76 

 

 

Co się z nim działo od kiedy wrócili do Fell’s Church? Wydawało się, że coś jest nie 

tak, że coś przed nią ukrywa. Pamiętała tą samotnośd, oszałamiające uczucie izolacji, które 
poczuła kiedy go pocałowała. Czy to utrata Damona tak zmieniła Stefana? 
 

Damon. Jedna myśl o nim wystarczyła, żeby spowodowad u niej prawie fizyczny ból. 

Nieprzewidywalny, trudny, piękny Damon. Niebezpieczny. Kochający, w swój własny sposób. 
Myśl o jego imieniu, wypisanym wodorostami na nogach Meredith przemknęła przez jej 
umysł. 
 

Nie wiedziała co to oznaczało. Ale nie było żadnej nadziei. Musiała przestad się 

okłamywad. Widziała jak Damon umiera. Nadal jednak było możliwe, że ktoś tak 
skomplikowany i trudny i niepokonany jak Damon, mógł odejśd tak szybko i tak łatwo. Ale 
właśnie tak się stało, prawda? Powinna wiedzied, że śmierd często nie przychodziła z wielkimi 
fanfarami, że zazwyczaj przychodziła kiedy najmniej się tego spodziewasz. Wiedziała to 
wszystko przed tymi wszystkimi… tymi wszystkimi sprawami związanymi z wampirami, 
wilkołakami i złymi, tajemniczymi przeciwnikami. Wiedziała wszystko o nagłej i prostej 
śmierci od lat, kiedy była tylko normalną Eleną Gilbert, która nie wierzyła w nic 
nadprzyrodzonego, nawet w horoskopy czy przepowiadanie przyszłości, a już na pewno nie 
w potwory. 
 

Spojrzała na siedzenie pasażera, gdzie teraz leżał bukiet różowych róż, które odebrała 

dla Margaret. A obok nich leżał prosty bukiecik niezapominajek. Tak jakbym miała kiedyś 
zapomnied, 
pomyślała. 
 

Elena pamiętała jazdę samochodem do domu z rodzicami i malutką Margaret w 

zwyczajne niedzielne popołudnie. To był piękny, słoneczny, jesienny dzieo, liście przy drodze 
zaczynały nabierad złotego i czerwonego koloru. 
 

Byli na lunchu w małym zajeździe na wsi. Margaret, która właśnie ząbkowała, była w 

złym humorze w restauracji i na zmianę chodzili z nią po podwórku na zewnątrz ganku przez 
kilka minut podczas gdy reszta jadła. Ale w samochodzie była tak spokojna, senna, jej jasne, 
złote rzęsy opadały na coraz dłużej i dłużej na jej policzkach. 
 

Prowadził ojciec Eleny, a radio było nastawione na lokalną stację żeby mógł posłuchad 

wiadomości. Jej matka obróciła się żeby popatrzed na Elenę, która siedziała na tylnym 
siedzeniu, jej szafirowe, niebieskie oczy wyglądały prawie jak Eleny. Jej złote włosy, 
dotknięte delikatnie siwizną, były związane w warkocz francuski, elegancki i praktyczny. 
Uśmiechając się, powiedziała.- Czy wiesz co byłoby miłe? 
 

- Co?- Zapytała Elena uśmiechając się do niej. Potem zauważyła dziwny błysk wysoko 

na niebie i wychyliła się do przodu nie czekając na odpowiedź.- Tatusiu, co to jest?- Wskazała 
ręką. 
 

Elena nigdy nie dowiedziała co mama myślała, że byłoby miłe. Jej tata nigdy nie 

odpowiedział co to było. 
 

Ostatnią rzeczą, którą zapamiętała Elena były dźwięki: głośny oddech jej ojca i pisk 

opon. 

background image

 

77 

 

 

Wszystko po tym było ciemnością, dopóki Elena nie obudziła się w szpitalu z ciocią 

Judith przy jej łóżku i dowiedziała się, że jej rodzice nie żyją. Zmarli zanim sanitariusze zdołali 
wyciągnąd ich z samochodu. 
 

Zanim odbudowali Fell’s Church, Strażnicy powiedzieli Elenie, że to ona powinna 

umrzed w tym wypadku, a oni mieli przeżyd. Błysk to był ich powietrzny samochód, a Elena 
odwróciła uwagę swojego ojca w najgorszym możliwym momencie powodując, że zginęli 
niewłaściwi ludzie. 
 

Czuła teraz ciężar, poczucie winy, że przeżyła, gniew na Strażników. Spojrzała na 

deskę rozdzielczą. Miała jeszcze dużo czasu do recitalu Margaret. Zjeżdżając z autostrady, 
skręciła na parkingu cmentarza. 
 

Elena zaparkowała samochód i szybko przeszła przez nowszą częśd cmentarza 

trzymając w ręce niezapominajki. Ptaki dwierkały wesoło nad jej głową. Tyle rzeczy 
wydarzyło się na tym cmentarzu w zeszłym roku. Bonnie miała swoją pierwszą wizję pośród 
tych nagrobków. Stefan śledził ją tutaj, obserwował ją z ukrycia kiedy myślała, że jest tylko 
niezwykle przystojnym, nowym chłopakiem w szkole. Damon prawie wyssał całą krew ze 
starego włóczęgi pod mostem. Katherine wypędziła Elenę z cmentarza za pomocą mgły, lodu 
i daleko sięgającego, daleko widzącego zła. I, oczywiście, Elena zjechała z mostu obok 
cmentarza i umarła pod koniec swojego pierwszego życia, tego, które wydawało się teraz tak 
odległe. 
 

Elena przeszła obok rzeźbionej, marmurowej tablicy wspominającej weteranów z 

Fell’s Church z wojny secesyjnej i dalej, ku przyciemnionej doliny, gdzie zostali pochowani jej 
rodzice. Mały bukiet dzikich kwiatów, który zostawili tu ze Stefanem dwa dni temu, zdążyły 
już zwiędnąd. Elena wyrzuciła je i na ich miejscu położyła niezapominajki. Zebrała kawałki 
mchu z imienia swojego ojca. 
 

Usłyszała cichutki chrzęst żwiru ze ścieżki za nią i Elena obróciła się. Nikogo tam nie 

było. 
 

- Jestem po prostu zdenerwowana- wymamrotała do siebie. Jej głos był dziwnie 

głośny w ciszy cmentarza. 
 

- Nie ma się czego bad- powiedziała bardziej stanowczo. 

 

Usadowiła się na trawie przy grobie swoich rodziców i powiodła ręką po imieniu 

swojej matki na nagrobku. 
 

- Cześd,- powiedziała- minęło już trochę czasu od kiedy siedziałam tu i rozmawiałam z 

wami, wiem. Przepraszam. Dużego złego się stało…- przełknęła- Przepraszam też, że 
dowiedziałam się, że nie powinniście wtedy umrzed. Poprosiłam Strażników żeby was.. 
przywrócili, ale powiedzieli, że jesteście teraz w lepszym miejscu i nie mogą tego cofnąd. 
Chciałabym… cieszę się, że jesteście szczęśliwi tam gdzie jesteście, ale nadal za wami tęsknię. 
 

Elena westchnęła, zabrała rękę z nagrobka i zaczęła przesuwad nią po trawie przy jej 

kolanach. 
 

- Znowu coś mnie ściga- kontynuowała nieszczęśliwie.- Wszystkich nas, chyba, ale 

Bonnie powiedziała w transie, że to ja sprowadziłam to tutaj. A potem powiedziała, że on 

background image

 

78 

 

chce mnie. Nie wiem czy to dwie różne osoby- albo cokolwiek- nas ściga czy tylko jedna. Ale 
to zawsze na mnie skupiają się złe rzeczy.- Ścisnęła źdźbło trawy między palcami. 

- Chciałabym żeby było mi łatwiej, tak jak mają inne dziewczyny. Czasami… Tak 

bardzo się cieszę, że mam Stefana i cieszę się, że mogłam pomóc chronid Fell’s Church, ale… 
jest ciężko. Jest naprawdę ciężko- czuła gulę w gardle i przełknęła ją.- I… Stefan zawsze był ze 
mną, ale czuję, że już nie wiem o nim wszystkiego, zwłaszcza, bo nie mogę już czytad w jego 
myślach. Jest taki spięty i jakby cały czas musiał się pilnowad… 

Coś poruszyło się za nią, delikatny cieo ruchu. Poczuła ciepłą bryzę niczym oddech na 

jej karku. 

Elena szybko obróciła głowę. Caleb klęczał za nią tak blisko, że prawie stykali się 

nosami. Krzyknęła, ale Caleb położył rękę na jej ustach, tłumiąc jej płacz.