200010 wielki plan

background image

Wielki Plan

James Burke ∏àczy teologi´, rachunek ró˝niczkowo-ca∏kowy,

satyr´ spo∏ecznà, lokomotywy, Napoleona i ekonomi´

Sk

ojar

zenia

I

lekroç moje ˝ycie wydaje mi si´
pe∏ne nieistotnych drobiazgów
i wtórnych êróde∏, pogwizduj´
weso∏o i przypominam sobie

s∏owa wielebnego Williama Paleya
(1743–1805), zamo˝nego angielskie-
go pra∏ata, któremu uda∏o si´ nie wy-
g∏osiç prawie ˝adnego kazania w
swoich parafiach (w zasadzie wcale
ich nie odwiedza∏). A w tych rzad-
kich przypadkach, kiedy ju˝ wst´po-
wa∏ na ambon´, dzia∏a∏ zgodnie z
maksymà: „napisz jedno kazanie, a
ukradnij pi´ç.”

W∏aÊnie Paley by∏ autorem owej

Natural Theology (Teologii przyrody)
z 1802 roku (ostatniego przed Dar-
winem hitu z rodzaju Wielki Plan
a sta∏oÊç gatunków), która wspania-
le podbudowa∏a religi´, wskazujàc,
jak to staranne przeÊledzenie planów
konstrukcyjnych w przyrodzie do-
wodzi istnienia Boga. A dzia∏o si´ to
w czasie, gdy przewrót naukowo-
-techniczny podawa∏ wszystko w
wàtpliwoÊç. „Niezginalnà” szyj´ u
s∏onia na przyk∏ad wynagradza∏a mu
jego gi´tka tràba. Wszystkie ró˝no-
rodne fragmenty przyrody istnia∏y
w okreÊlonym celu i wszystko dà˝y-
∏o razem do wspólnego celu.

Zgodnie z zasadà „napisz jedno,

ukradnij pi´ç” przenoÊnia „Boga-ze-
garmistrza”, dzi´ki której zapad∏o mi
w pami´ç dzie∏o Paleya – nie by∏a je-
go. Podobnie jak podstawowe za∏o-
˝enie pracy, które prawdopodobnie
Êciàgnà∏ z czegoÊ, co napisano ponad
sto lat wczeÊniej – „The Wisdom of
God” (MàdroÊci Bo˝ej), która oma-
wia∏a mniej wi´cej ten sam temat
i w mniej wi´cej tym samym celu.

Jej autor, John Ray (inny duchow-

ny z przyrodniczym odchyleniem),
równie˝ ˝y∏ w czasach, gdy niebo za-
cz´∏o spadaç ludziom na g∏owy. Wte-
dy chodzi∏o o nat∏ok nowych gatun-
ków odkrywanych podczas wypraw
na Wschód i Zachód. Ray postano-
wi∏ wprowadziç porzàdek do tego
ba∏aganu i jako pionier turystyki eko-
logicznej podró˝owa∏ wzd∏u˝ i

wszerz Wysp Brytyjskich oraz Euro-
py, wypatrujàc i notujàc. Cokolwiek
wystawa∏o z ziemi, Ray to opisa∏
w wielotomowej pracy (Historia ge-
neralis plantarum
), w której ostatecz-
nie zamieÊci∏ 10 tys. nowych hase∏.
Prawdziwie monumentalne dzie∏o.
Niestety, s∏aw´ Raya zaçmi∏ druzgo-
càcy sukces uniwersalnego speca od
systematyki Karola Linneusza. Ten
zaÊ nazwa∏ nazwiskiem Raya jakàÊ
bulw´. Wielkie dzi´ki.

Razem z Rayem studiowa∏ w

Cambridge matematyk´ i staro˝ytnà
grek´ (popularne po∏àczenie) inny
pechowiec (s∏ysza∏ kto kiedy o Isa-
acu Barrow?). Wielki mózgowiec
szwajcarski, Jakob Bernoulli, dowo-
dzi∏ nied∏ugo po Êmierci Barrowa, ˝e
prace tamtego wyprzedzi∏y rachu-
nek ró˝niczkowo-ca∏kowy Newtona
(historycy ciàgle nie mogà si´ zgo-
dziç, czy Barrow by∏ nauczycielem
Wielkiego Grawitatora, czy te˝ mia∏
wp∏yw na jedno z „pi´ciu kazaƒ” te-
go˝, czy mo˝e coÊ jeszcze innego).
Mo˝na si´ spieraç, czy rzeczywiÊcie
pisma Barrowa zainspirowa∏y New-
tona, natomiast na pewno ma∏o kto
poza Newtonem by∏ w stanie prze-
czytaç je i zrozumieç.

Facetem, który wyprzedzi∏ Newto-

na (lub nie, historycy wcià˝ nie sà tu
zgodni), jeÊli chodzi o rachunek ró˝-
niczkowo-ca∏kowy, by∏ Gottfried Leib-
niz, obdarzony olbrzymimi zdolno-
Êciami, niestety, wcià˝ niedocenianymi
w szko∏ach i na uczelniach. Jednym
z wielu pomys∏ów Leibniza by∏o opra-
cowanie alfabetu do rozumowania,
z gramatykà i s∏ownikiem sprowadzo-
nymi do symboli, którymi mog∏aby
twórczo operowaç maszyna zademon-
strowana w 1673 roku w Londynie
w formie drewnianego prototypu.
Kompletna klapa na wszystkich fron-
tach, jeÊli sàdziç po tym, jak potrakto-
wa∏ w jednym ze swoich kawa∏ków
ten „wariacki pomys∏” wielki szyder-
ca Jonathan Swift.

OczywiÊcie, trzeba wziàç pod uwa-

g´, ˝e Swift wyszydza∏ wszystkich

bez chwili wahania, co byç mo˝e t∏u-
maczy, ˝e nigdy do niczego nie do-
szed∏ (w sensie kariery). Doprowadzi∏
na przyk∏ad rzàd brytyjski do sza∏u,
kiedy aby zwróciç uwag´ na g∏ód
i wysoki przyrost naturalny w Irlan-
dii, zaproponowa∏ rozwiàzanie pro-
blemu przez uzupe∏nienie jad∏ospisu
o ma∏e dzieci. Innà irlandzkà aferà,
która wzbudzi∏a gniew Swifta, by∏a
tzw. pó∏pensówka Wooda. W 1721 ro-
ku kochanka króla Jerzego, Ehren-
garde Melusina von der Schulenburg,
dama znana raczej z chciwoÊci ni˝
z urody, wy∏udzi∏a (w zamian za gi-
gantycznà ∏apówk´) licencj´ na bicie
nowych irlandzkich monet dla nieja-
kiego Williama Wooda. Wood posta-
ra∏ si´ o ma∏y profit na boku, zmniej-
szajàc iloÊç miedzi w monetach. I to
nie pisnàwszy s∏owa Irlandczykom,
którzy dostali bia∏ej goràczki (podob-
nie jak Swift). Wood straci∏ swojà li-
cencj´ (oraz t´, którà mia∏ ju˝ na bicie
nowych monet amerykaƒskich).

W odlewni Wooda stosowano do

wytopu oczyszczony, skoksowany
w´giel, a pomys∏ ten podda∏ mu zna-
mienity odlewnik Abraham Darby,
który zorientowa∏ si´, czym dla ryn-
ku metalowego b´dzie maszyna pa-
rowa i kujàc ˝elazo póki goràce, zbu-
dowa∏ nowoczesne zak∏ady metalur-
giczne w Coalbrookdale nad rzekà Se-
vern. Nieêle na tym wyszed∏ i tak sa-
mo jego potomkowie do trzeciego po-
kolenia. W 1802 roku w zak∏adach
Abrahama III powsta∏a pierwsza lo-
komotywa wysokociÊnieniowa, za-
projektowana przez Richarda Trevi-
thicka do wydobywania rud z kopalni.

Trevithick by∏ nader wybitnym

Kornwalijczykiem: wynalazcà, przed-
si´biorcà i spekulantem oraz kum-
plem wielu znakomitoÊci. Sp´dzi∏ 10
lat w Ameryce Po∏udniowej jako in-
˝ynier, wróci∏ bez grosza i umar∏
w d∏ugach. Karier´ rozpoczà∏ po spo-
tkaniu w Londynie w sprawie swo-
jej nowej lokomotywy z by∏ym na-
uczycielem z Rumford (w stanie New
Hampshire), Benem Thompsonem,

PATRICIA J. WYNNE

DAVE PAGE

background image

Â

WIAT

N

AUKI

Paêdziernik 2000 91

z dok∏adnoÊcià do setnej cz´Êci stopnia,
a drugi taki termometr zosta∏ tak przy-
mocowany, by zapewnia∏ dobry kon-
takt cieplny z miedzianà Êcianà. Ca∏a
sztuka polega∏a na tym, by utrzymywaç
takie same temperatury powietrza w po-
mieszczeniu oraz Êcianie oddzielajàcej
od otoczenia êród∏o ciep∏a, czyli uczest-
nika eksperymentu, co praktycznie eli-
minowa∏o niekontrolowane przep∏ywy
ciep∏a. Woda pompowana przez uk∏ad
ch∏odzenia by∏a na wyjÊciu cieplejsza
ni˝ na wejÊciu – ró˝nica temperatur sta-
nowi∏a miar´ wydatku energetycznego
badanej osoby.

Instrumentami pomiarowymi tamtej

epoki by∏y galwanometry zwierciad∏o-
we – czu∏e analogowe mierniki pràdu sta-
∏ego – których odczyty cierpliwie reje-
strowano r´cznie. Kalorymetr obs∏ugiwa-
∏y na zmian´ dwa oÊmioosobowe zespo-
∏y, odnotowujàc temperatur´, kontrolu-
jàc przep∏yw wody i powietrza, wa˝àc
po˝ywienie i wod´, odzyskujàc pocho-
dzàcà z organizmu badanej osoby par´
wodnà poprzez jej sch∏adzanie i wyko-
nujàc wszelkie obliczenia uzyskiwanych
danych. System zosta∏ skalibrowany z za-
stosowaniem lampy spalajàcej czysty al-
kohol metodà wa˝enia zu˝ywanego pa-
liwa. Wykonano wiele pomiarów funk-
cjonowania uk∏adu trawiennego, aby
okreÊliç iloÊç ciep∏a zawartego w wa˝o-
nych starannie odchodach. Ró˝nicujàc
diet´, gromadzono dane o efektywnoÊci
energetycznej procesu trawienia rozma-
itych sk∏adników od˝ywczych. Dieta

standardowa obejmowa∏a gotowanà,
oczyszczonà z t∏uszczu wo∏owin´ z pusz-
ki, chleb z mas∏em oraz mleko i... pier-
niczki! PrzemyÊlana w najdrobniejszych
szczegó∏ach organizacja eksperymentu
i dok∏adnoÊç, z jakà zosta∏ przeprowa-
dzony, pozwalajà daç wiar´ twierdzeniu
zawartemu w koƒcowym sprawozdaniu
z badaƒ, ˝e ma∏y b∏àd – ró˝nica mi´dzy
dostarczonà energià a zmierzonà iloÊcià
pracy i ciep∏a – rzeczywiÊcie wynosi oko-
∏o 0.2%. Uzyskane wyniki zosta∏y wkrót-
ce opublikowane.

Dzisiejsi dietetycy pos∏ugujà si´ poj´-

ciem wartoÊci energetycznej netto, wyra-
˝onej w kilokaloriach na gram bia∏ka,
t∏uszczu czy w´glowodanów. WartoÊci
uzyskane w Middletown, uznawane od
1947 roku za mi´dzynarodowy wzorzec,
wymaga∏y korekt tylko w szczegó∏ach.
Urzàdzeniem stosowanym do bezpoÊred-
niego pomiaru wartoÊci energetycznej
po˝ywienia jest ma∏a, szczelnie zamkni´-
ta, stalowa bomba kalorymetryczna za-
nurzona w kàpieli wodnej z mieszad∏em.
Wewnàtrz spalane sà w atmosferze czy-
stego tlenu niewielkie, wysuszone prób-
ki ˝ywnoÊci. (WypróbowaliÊmy to urzà-
dzenie w charakterze „bomby pàczko-
wej”.) D∏ugie tabele wartoÊci kalorycznej
popularnych produktów sporzàdza si´
jednak g∏ównie metodà obliczania war-
toÊci energetycznej sk∏adników, zgodnie
z deklarowanà przez producenta recep-
turà. Wykorzystuje si´ do tego celu da-
ne o wartoÊci energetycznej uzyskane
jeszcze przez Atwatera. Natomiast po-
miar energii zu˝ywanej przez cz∏owieka

sta∏ si´ elementem diagnostyki medycz-
nej. Dokonuje si´ go zwykle poÊrednio –
mierzàc zu˝ycie tlenu, a nie przep∏yw cie-
p∏a. Kalorymetry „ludzkie” spotyka si´
dziÊ rzadko. W ciàgu ostatniego stulecia
odegra∏y one ograniczonà, lecz wa˝nà ro-
l´ – szczególnie przy konstrukcji skafan-
drów u˝ywanych przez Amerykanów
i Rosjan w badaniach kosmicznych.

Zachowajmy we wdzi´cznej pami´ci

studenta-sportowca, uczestnika wielu
wyÊcigów rowerowych, J. C. Ware’a. To
w∏aÊnie ów wysportowany m∏odzieniec
sp´dzi∏ najwi´cej czasu zamkni´ty w ka-
lorymetrze Atwatera. KtóregoÊ dnia
Ware wydatkowa∏ energi´ 10 tys. kcal –
ekwiwalent 12 solidnych posi∏ków – pe-
da∏ujàc w miejscu przez 16 godz. Przy
tym osiàgni´ciu blednà nawet niewiary-
godne wyczyny szosowców z Tour de
France. „Mo˝na naprawd´ byç z niego
dumnym” – napisa∏ Paul Webb w swej
fascynujàcej ksià˝ce Human Calorimeters
(Praeger, 1985). Dodajmy, ˝e uzupe∏-
nieniem opisanych dokonaƒ sà rozmaite
poradniki ˝ywieniowe publikowane
przez amerykaƒski Departament Rol-
nictwa. ZaÊ internetowe strony firm
zwiàzanych z przemys∏em chemicznym
i farmaceutycznym obfitujà dziÊ w „mi-
krokalorymetry”.

Umiejscowienie wewn´trznego ognia

ludzkiego ˝ycia poÊród innych form
ognia w przyrodzie to osiàgni´cie na
miar´ Kopernikowskiego odkrycia, ˝e
nasz dom we WszechÊwiecie to tylko
jedna z obiegajàcych S∏oƒce planet.

który w czasie wojny o niepodleg∏oÊç
walczy∏ po stronie Anglii, zatem po woj-
nie musia∏ tam˝e wyemigrowaç. Za∏o-
˝y∏ tam Royal Institution, dosta∏ tytu∏ sir
Benjamina, a potem (za us∏ugi oddane
Niemcom) – hrabiego von Rumford.

Thompson, wynalazca o sk∏onnoÊciach

praktycznych, mia∏ ciekawe pomys∏y do-
tyczàce paliwa i kominków, i w ogóle
trzymania ludzi w przyzwoitej tempe-
raturze. Zosta∏ specem od ciep∏a, na te-
mat którego stoczy∏ goràcà dyskusj´
z francuskim naukowcem Claude’em-
-Louisem Bertholletem. (Thompson:
„Ciep∏o jest wynikiem ruchu”, Berthollet:
„Nie, nie jest.”) Berthollet by∏ wtedy nie
byle kim, tyle ˝e w dziedzinie chemii.
By∏ pierwszym, który zorientowa∏ si´, ja-
kà rol´ odgrywa masa w rekacjach che-
micznych, odkry∏, ˝e chlor wybiela, pra-
cowa∏ z najznakomitszymi luminarzami
(jak Lavoisier, Monge, Gay-Lussac itp.),
by∏ delegatem ds. rolnictwa, reformato-
rem edukacji, cz∏onkiem Akademii Fran-
cuskiej, profesorem i kawalerem Legii
Honorowej. Napoleonowi tak przypad∏

do gustu, ˝e zabra∏ go na podbój Egip-
tu. Wys∏a∏ go równie˝ do pokonanych
W∏och, by zorientowa∏ si´, które arcy-
dzie∏a sztuki w∏oskiej warto gwizdnàç.
W 1804 roku Berthollet kierowa∏ tak˝e
mennicà francuskà.

Jednym z mniej ciekawych urz´da-

sów pracujàcych z Bertholletem by∏ nie-
jaki Lamini•re. Niewiele uda∏o mi si´
o nim dowiedziç oprócz tego, ˝e mia∏
córk´ Ad•le, która zosta∏a pierwszà ˝o-
nà syna s´dziego Sàdu Najwy˝szego
Nowej Fundlandii, niejakiego Randol-
pha Ishama Routha, który by∏ z kolei
wysokim rangà brytyjskim oficerem in-
tendentury pod Waterloo, kiedy to
wpad∏ w k∏opoty Napoleon. Po przed-
wczesnej Êmierci Ad•le Routh poÊlubi∏
kuzynk´ s´dziego Sàdu Najwy˝szego
Kanady (ciekawe upodobanie do sà-
downictwa) i mia∏ z nià syna Edwarda.
Ten zosta∏ wyk∏adowcà w Cambridge,
dynamicznie bada∏ dynamik´ i wyglàda
na to, ˝e by∏ najlepszym nauczycielem
matematyki wszech czasów. W latach
1862–1888 dwudziestu dwu jego ucz-

niów jeden po drugim zdobywa∏o do-
rocznà najwy˝szà nagrod´ matematycz-
nà. W 1865 roku zdoby∏ jà John William
Strutt, który póêniej mia∏ zostaç lordem
Rayleighem i gwiazdà pierwszej wiel-
koÊci: radcà królewskim, cz∏onkiem
Royal Society, uczonym nagrodzonym
medalem Rumforda, kanclerzem Cam-
bridge, laureatem Nagrody Nobla za
wydzielenie argonu, etc., etc.

A w tym skromnym skojarzeniowym

felietonie znalaz∏ si´ dlatego, ˝e gdy
Rayleigh by∏ pierwszy z matematyki,
drugie miejsce zajà∏ Alfred Marshall.
Dla wielu czytelników moich tekstów
znaczy on zapewne wi´cej ni˝ sam Ray-
leigh, poniewa˝ w 1890 roku napisa∏
dzie∏o, które uznane zosta∏o za najlepszy
traktat ekonomiczny tamtych czasów,
Zasady ekonomiki. Praca ta ukszta∏towa-
∏a w znacznej mierze gospodark´ XX
wieku. Wielki Plan, jeÊli wolicie, opisu-
jàcy, jak to wszystko dzia∏a.

Ale nie tak Wielki, jak Plan, o którym

pisa∏ pradziad jego ˝ony, William Paley.

Sk

ojar

zenia

SN

SN

ZADZIWIENIA

, ciàg dalszy ze strony 89


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
KRZECZYN WIELKI 4 PLAN MODYFIKATOROWY
KRZECZYN WIELKI 4 PLAN KONSERWATORSKI
WIELKI PLAN
Wielki plan masonów papiestwa i New Age
Odwieczny Wielki Plan
Plan marketingowy 1
Plan pracy na 2011 pps
5 tydzień, V Niedziela Wielkiego postu C
Damage Control Plan
Plan Balcerowicza
6 Wielki kryzys 29 33 NSL
6 tydzień, VI Wielki Poniedziałek
Wielkie katastrofy ekologiczne
wielkie odkrycia geograficzne

więcej podobnych podstron