Jan Brzechwa
ZASADZKA
I
Przyjdź do mnie wszelki tworze,
Wszelkie stworzenie boże,
Wszelki duchu, wszelki śnie,
Przyjdźcie kwiaty i zioła,
Zamieszkałe dokoła
Na łanie, na polanie i na morskiem dnie.
Przyjdź do mnie psie i koniu,
Smucący się w ustroniu,
I ty mucho, i ty ćmo,
Krowo, owco i wole,
Spełnijcie moją wolę,
Posłuchajcie, poznajcie dziwną wiedzę mą.
Przyjdź koralu, przyjdź maku,
Gwiezdna wróżbo Zodiaku,
Dumny orle skalnych gniazd,
Przyjdźcie najmniejsze małże,
Przyjdź i ty, ichtiozaurze,
Przyjdźcie ludzie po trudzie ze swych szumnych miast.
Roso, chmuro, wichuro.
Leśnych dziupli wiewióro,
Szmacie niebios, drzewny pniu,
Znam ja dobrą nowinę:
Przypłynę i odpłynę
Trzykrotnie, bezpowrotnie w jednym nagłym dniu.
Przyjdź mgło i przyjdź wyraju,
Przyjdź dębie - samograju,
Macierduszko, trawo, lnie,
Korzeniu, zwierzokrzewie,
I to, o czem się nie wie
Na łanie, na polanie i na morskiem dnie.
Przyjdź żałobo, przyjdź śmiechu,
Nie poskąpcie pośpiechu,
Przynaglajcie nas i was,
Pośpieszajcie z dróg, z perci,
Pomówimy o śmierci,
0 śmierci pomówimy, pokąd jeszcze czas.
II
Przybyli wszyscy społem,
Zasiedli przy mnie kołem,
Wszelki duch i wszelki twór,
I niezliczonem mrowiem
Czekali nad wezgłowiem
Co o śmierci im powiem, pod mej śmierci wtór.
- Skąd jesteś i ktoś taki,
Że usta masz, jak maki,
Czyś nam podobny mak?
I oczy masz żałobne,
Gwiazdom i ćmom podobne,
Czyś już umarł, że nam się upodabniasz tak?
W licach nasze masz lice,
W żyłach naszą żywicę,
Nasze soki, naszą krew,
Pamiętamy twą mowę,
I te sny są nie nowe,
Jeno obcy nas jakiś dolatuje wiew.
Czemu ci śród istnienia,
Poskąpiono imienia,
Żeś nie krzew, nie zwierz, nie płaz,
Że w ciągłym trwasz rozpędzie,
Że tak cię pełno wszędzie,
I tak cię nigdzie nie ma - chociaż jesteś w nas.
Zielenisz się, jak ziele,
Płomienisz się za wiele,
Jaką moc nad nami masz?
Czyś Bogu się sprzeciwił
I własną śmierć ożywił,
Czyś w niebie poomacku swą zanurzył twarz?
Czyś był wszelkiem tworzywem,
I umarłem i żywem,
Zwierzokrzewem, kwiatem, snem?
Czemuś wrócić nas zmusił
I zaklęciem pokusił,
Że chce się znowu życie przeżyć jednym tchem?
III
Ćmą, gwiazdą, makiem byłem,
Zanim z wami ożyłem -
Wyście wtenczas byli mną,
A byłem jeszcze znojem
I znojnym niepokojem,
I męką, co zaściela mojej trumny dno.
Tworzyłem nieuczenie
Waszych bytów wspomnienie,
Swoją postać dałem wam,
Bytem górą, doliną,
Byłem tobą, dziewczyno,
I czem jeszcze - już dzisiaj nie przypomnę sam.
Znajcie wiedzę tajemną:
Nic nie było przede mną,
Jeno z lasu powstał las,
Tyś stał się kwiecie - kwiatem
Tyś stał się świecie - światem,
Dlatego, żem was widział i pamiętam was.
Dlatego żal był żalem,
A koral ten koralem,
A w dąbrowie chróstem chróst,
Że wiosna wam zagrała
Tęsknotą mego ciała,
Gdym całował przed laty czerwień czyichś ust.
Wyście wszędzie bywali,
I w pobliżu i w dali,
Szukający zawsze mnie,
Miejcież tedy tę radość
By się nacieszyć zadość
Ostatniem objawieniem na ostatnim śnie.
Słodko istnieć na jawie,
Gdy się nie śni nic prawie,
Gdy za świtem idzie świt -
Byłem wami na świecie,
Teraz mną się staniecie,
Bo mi śpieszno przeniknąć w mój poprzedni byt.
A ja znów będę makiem,
Wichrem, chmurą i ptakiem,
Wszelkim tworem jeszcze raz,
Snem waszym, waszą jawą,
Swoją własną zabawą,
I śmiercią, co tak wszystkich zaskoczyła was.