03 Mather Anne Tajemnica Sary

background image
background image

Anne Mather

Tajemnica Sary

background image

ROZDZIAŁ PIERWSZY

– Spo´z´nimy sie˛, tato.
Matt Seton był sfrustrowany. Zaspał. Potrza˛sna˛ł

głowa˛, z˙eby oprzytomniec´. Zaspał akurat w dniu
nieobecnos´ci pani Webb!

– Pani Sanders mo´wi, z˙e to niedopuszczalne,

z˙eby sie˛ spo´z´niac´, poniewaz˙ sie˛ zaspało – cia˛gne˛ła
siedmioletnia co´reczka Matta, Rosie.

Mo´wi zupełnie takim tonem jak Carol – pomys´-

lał, wspominaja˛c była˛ z˙one˛.

– Wiem, przepraszam – mrukna˛ł, zaciskaja˛c

dłonie na kierownicy.

Range rover miał mocny silnik i mo´głby jechac´

znacznie szybciej, ale Matt nie chciał kolejnego
mandatu za przekroczenie dozwolonej pre˛dkos´ci.
Nie zyskałby dzie˛ki niemu na reputacji u pani
Sanders.

– Kto mnie odbierze? – spytała Rosie.
– Ja. A gdybym nie mo´gł, poprosze˛ ciocie˛ Emme˛.
– Nie zapomnisz, tatusiu? Nie chce˛, z˙eby pani

Sanders znowu musiała do ciebie dzwonic´.

– To zdarzyło sie˛ tylko raz – przypomniał z wes-

tchnieniem Matt. – Be˛de˛ na czas. Nie pozwole˛, z˙eby
moja ukochana co´reczka stała przed szkoła˛ i cze-
kała – dodał z us´miechem.

background image

– Pani Sanders nie pozwala nam czekac´ przed

szkoła˛. Musimy siedziec´ w s´rodku.

– Oczywis´cie. W kaz˙dym razie przyjade˛ po

ciebie. Dobrze?

– Dobrze!
Jak mogłem pomys´lec´, z˙e jest ro´wnie okropna

jak jej matka? – skarcił sie˛ w duchu Matt. Jest
cudowna. Przeciez˙ to nie jej wina, z˙e zaspałem albo
nie zdołałem w pore˛ odebrac´ jej ze szkoły.

A przeciez˙ bardzo sie˛ starał. Dotychczasowa

opiekunka Rosie była starsza˛ osoba˛. Stan zdrowia
zmusił ja˛ do przejs´cia na emeryture˛. Matt chciał
zatrudnic´ inna˛ opiekunke˛, ale nie mo´gł znalez´c´
odpowiedniej. Młode kobiety nie chciały mieszkac´
tak daleko od miasta. A starsze opiekunki, kto´re
odpowiedziały na ogłoszenie, wydawały sie˛ Mat-
towi zbyt surowe. Nie chciał, z˙eby opiekunka ter-
roryzowała jego dziecko.

I tak Rosie była zbyt le˛kliwa po tym, jak opus´ciła

ja˛ matka. Matt zas´ był bardzo zaje˛tym człowiekiem
o nietypowym trybie z˙ycia.

Rozwaz˙ał zwro´cenie sie˛ do jednej z londyn´skich

agencji pos´rednictwa pracy w nadziei, z˙e znajdzie
mu odpowiednia˛ osobe˛. W kon´cu Saviour’s Bay
nie jest az˙ tak oddalone od cywilizacji. Poza tym
słabe zaludnienie okolicy rekompensowały walory
przyrodnicze. Matt i Rosie mieszkali na wybrzez˙u,
gdzie morze rozbijało sie˛ o skały u sto´p wysokich
klifo´w, a pos´ro´d wrzosowisk lez˙ały malownicze
osady.

6

ANNE MATHER

background image

Matt był uznanym pisarzem i uciekł do Sa-

viour’s Bay od ludzi, kto´rzy nie pozwalali mu
spokojnie z˙yc´. Niewielu wiedziało, gdzie on obec-
nie mieszka. Odpowiadało mu to.

Rosie zacze˛ła chodzic´ do szkoły i Matt musiał

ja˛ dwa razy dziennie wozic´, poniewaz˙ szkoła nie
znajdowała sie˛ blisko. Nie było to wygodne. Po-
trzebna była nowa opiekunka dla Rosie, inaczej
Matt be˛dzie zmuszony odesłac´ ja˛ do szkoły z in-
ternatem. Rosie przyzwyczaiła sie˛ do Hester, kto´ra
zajmowała sie˛ nia˛ niemal od lat. Włas´ciwie to
ona wychowywała Rosie.

Carol nie odpowiadało z˙ycie na prowincji. Prze-

de wszystkim juz˙ dawno przestała kochac´ nie tylko
Matta, ale nawet własne dziecko. Tak dawno, z˙e
Matta juz˙ to nie bolało. Czasem tylko zastanawiał
sie˛, dlaczego oz˙enił sie˛ z kobieta˛ o tak okropnym
charakterze. Carol dała mu Rosie, i to było wspa-
niałe. Uwielbiał co´reczke˛, walczył o nia˛ przed
sa˛dem. Na szcze˛s´cie udało mu sie˛ zatrzymac´ Rosie
przy sobie.

Carol porzuciła ich, odchodza˛c do innego me˛z˙-

czyzny, kiedy Matt był jednym z dobrze zapo-
wiadaja˛cych sie˛ autoro´w. Wydał do tego czasu
dwie całkiem udane ksia˛z˙ki. Potem, wraz z trzecia˛
powies´cia˛, przyszedł wielki sukces. A czwarta
i pia˛ta sprzedały sie˛ w milionach egzemplarzy.
Teraz był znanym i zamoz˙nym człowiekiem. Jego
maja˛tek dodatkowo pomnoz˙yła sprzedaz˙ praw do
ekranizacji ksia˛z˙ki jednemu z hollywoodzkich

7

TAJEMNICA SARY

background image

producento´w filmowych, kto´ry zaangaz˙ował popu-
larnego rez˙ysera.

Sukces miał swoja˛ cene˛. Gdziekolwiek Matt sie˛

udał, był nieustannie fotografowany. Odnajdywał
potem własna˛ podobizne˛ w kolorowych magazy-
nach. Wyste˛pował w telewizji, zapraszany przez
two´rco´w najrozmaitszych programo´w. Nie o tym
marzył, pisza˛c pierwsza˛ ksia˛z˙ke˛. Nigdy nie inte-
resowała go popularnos´c´. Po pewnym czasie za-
pragna˛ł powro´cic´ do spokojnego z˙ycia i przepro-
wadził sie˛ z Londynu na odległe, po´łnocnoangiel-
skie wybrzez˙e. Kupił ogromny dom nad zatoka˛,
nad samym jej brzegiem. Mo´gł podziwiac´ z okien
morze i skały, i spokojnie pracowac´ nad kolejna˛
powies´cia˛.

Udało mu sie˛. Londyn´skim dziennikarzom nie

chciało sie˛ jez´dzic´ do niego setki kilometro´w, a za-
toka była bardzo pie˛kna i pomagała Mattowi od-
nalez´c´ spoko´j potrzebny w pracy.

Matt zajechał przed szkołe˛ minute˛ czy dwie

przed dziewia˛ta˛. Jes´li Rosie pobiegnie, powinna
zda˛z˙yc´ na sprawdzanie listy.

– Miłego dnia, aniołku – poz˙egnał Rosie, cału-

ja˛c ja˛ w czo´łko.

– Pa, tatusiu – odparła. Pomachała mu i pobieg-

ła do drzwi szkoły.

Matt popatrzył za Rosie, a kiedy znikła w budyn-

ku, ruszył z powrotem do domu.

Odetchna˛ł z ulga˛, wiedza˛c, z˙e jego co´reczka

przynajmniej przez kilka godzin be˛dzie pod nad-

8

ANNE MATHER

background image

zorem kogos´ innego. Kiedy był skupiony na pracy,
tracił poczucie czasu. Dlatego potrzebował opie-
kunki, kto´ra zajmowałaby sie˛ Rosie.

Zatrudniał teraz tylko gosposie˛, pania˛ Webb.

Przychodziła prawie codziennie, gotowała, sprza˛ta-
ła i prasowała. Nie zdawał sobie sprawy, jak wielkie
usługi oddawała Rosie i jemu Hester Gibson. Od-
ka˛d Carol przeprowadziła sie˛ do kochanka, Hester
do pewnego stopnia opiekowała sie˛ i Mattem.

Sama pochodziła z po´łnocno-wschodniej Ang-

lii, podobnie jak Matt. Urodziła sie˛ w Newcastle
i przeniosła do Londynu tylko dlatego, z˙e nie mog-
ła znalez´c´ w rodzinnym mies´cie odpowiadaja˛cej
jej pracy. Powro´cili wie˛c teraz oboje niemal w ro-
dzinne strony.

Matt zaspał, poniewaz˙ przepracował po´ł minio-

nej nocy. Po powrocie do domu miał zamiar ogolic´
sie˛, zjes´c´ spo´z´nione s´niadanie i troche˛ odpocza˛c´,
zanim znowu zabierze sie˛ do pisania. Zda˛z˙ył tylko
podac´ Rosie płatki kukurydziane z mlekiem i wycis-
na˛c´ dla niej sok z pomaran´czy.

Saviour’s Bay było mała˛ wioska˛, dlatego Rosie

trzeba było wozic´ do szkoły do innej, nieco wie˛k-
szej miejscowos´ci. Od kilku tygodni Matt rozwaz˙ał
kupno mieszkania w Newcastle, w kto´rym mogliby
z Rosie mieszkac´ w dni zaje˛c´ szkolnych. W New-
castle z pewnos´cia˛ łatwiej znalazłby opiekunke˛.
Jednak nie chciał wracac´ do duz˙ego miasta. Zreszta˛
Rosie tez˙ ogromnie podobało sie˛ nad zatoka˛. Nie
lubiła powracac´ wspomnieniami do Londynu.

9

TAJEMNICA SARY

background image

Koło podjazdu do swojego domu Matt zobaczył

krzywo zaparkowany na poboczu samocho´d. Pus-
ty samocho´d. Kierowca musiał ruszyc´ piechota˛
do wioski – albo podejs´c´ do domu Matta. Stał on
samotnie na klifach i włas´nie dlatego Matt go
kupił.

Rozejrzał sie˛. Woko´ł nie było nikogo. Pewnie

jakis´ samotny reporter zapus´cił sie˛ az˙ tutaj, aby
spytac´ Matta o kolejna˛ ksia˛z˙ke˛. Miejscowa prasa
wolała na szcze˛s´cie zajmowac´ sie˛ lokalnymi prob-
lemami.

Kto mo´gł tu przyjechac´? Ktokolwiek to był,

zepsuł Mattowi humor. Planował przeciez˙ odpo-
czynek.

Matt przejechał przez stale otwarta˛ brame˛ i po-

patrzył na swo´j poros´nie˛ty wistaria˛ parterowy, roz-
legły dom o wysokich oknach, stoja˛cy nad urwis-
kiem, pod niebem zachmurzonym tego czerwco-
wego dnia. Zatrzymał samocho´d naprzeciw drzwi
i znowu sie˛ rozejrzał.

Zza we˛gła wyszła mniej wie˛cej dwudziestopie˛-

cioletnia kobieta z przewieszonym przez ramie˛
miniaturowym plecaczkiem. Była wysoka˛, smukła˛
blondynka˛ o długich włosach, splecionych w gruby
warkocz. Zawahała sie˛ i ruszyła ku Mattowi. Czy
nie bała sie˛ samodzielnie zapuszczac´ w tak od-
dalone miejsce?

A moz˙e była to przysłana przez agencje˛ po-

s´rednictwa pracy kandydatka na opiekunke˛ Rosie?

Matt wysiadł z samochodu i us´miechna˛ł sie˛.

10

ANNE MATHER

background image

– Zapewne szuka pani mnie? – upewnił sie˛.
Kobieta miała na sobie cienka˛, kremowa˛ sko´rza-

na˛ kurtke˛, najwyraz´niej pochodza˛ca˛ z ekskluzyw-
nego domu mody. Narzuciła ja˛na kolorowa˛sukien-
ke˛. Co´z˙, raczej nie była to opiekunka do dziecka.

– Tak – odparła, uznawszy, z˙e Matt wydaje sie˛

niegroz´ny. – Jes´li to pan´ski dom.

– Mo´j – potwierdził i wycia˛gna˛ł re˛ke˛. – Nazy-

wam sie˛ Matt Seton.

Kobieta wydawała sie˛ zmieszana. Byc´ moz˙e

zastanawiała sie˛, czy przypadkiem natrafiła na dom
znanego pisarza. W kaz˙dym razie ostroz˙nie podała
mu drobna˛ dłon´.

– Sara Victor – przedstawiła sie˛, s´ciszaja˛c głos

przy wymawianiu nazwiska.

– Z daleka pani przyjechała?
Wydawała sie˛ zaskoczona pytaniem. Dziwne.

Nie wygla˛dała na nies´miała˛.

– Nie – mrukne˛ła w kon´cu. – Z Morpeth. Noco-

wałam tam w pensjonacie.

– Naprawde˛? – Matt był zdziwiony. Nie mogła

wie˛c pochodzic´ z Newcastle, bo Morpeth znaj-
dowało sie˛ bardzo blisko tego miasta. – Czy to pani
samocho´d stoi na poboczu drogi? – spytał.

Skine˛ła głowa˛.
– Wypoz˙yczony – powiedziała. – Zepsuł sie˛.
– Dobrze, z˙e nie pos´ro´d wrzosowisk – skomen-

tował Matt. – Zadzwonie˛ do warsztatu w Saviour’s
Bay. S

´

cia˛gna˛ samocho´d do siebie, naprawia˛, a po-

tem zwro´ca˛ wypoz˙yczalni.

11

TAJEMNICA SARY

background image

– Ale ja nie... Nie trzeba – pla˛tała sie˛. – Gdybym

mogła skorzystac´ z telefonu... – Znowu urwała.

Matt zmarszczył brwi.
– Nie przysłała pani agencja pos´rednictwa pra-

cy, prawda? – upewnił sie˛. – Powinienem był
sie˛ domys´lic´. Z pewnos´cia˛ jest pani reporterka˛.
Zgadłem? – Spojrzał jej groz´nie w oczy. – Prze-
kle˛ci dziennikarze! Pani szef postanowił uciec sie˛
do odraz˙aja˛cego podste˛pu – wysłał tu wystrojona˛
lalunie˛!

– Wypraszam sobie! – odparła ze złos´cia˛ Sara.

– Nie jestem z z˙adnej agencji. Ani tez˙ nie jestem
reporterka˛. – Zastanowiła sie˛ chwile˛. – Czy spo-
dziewa sie˛ pan reporterki? – spytała, jakby nagle
wystraszona. – Kim pan jest?

– Nie wie pani? Obawiam sie˛, z˙e pani udaje.
– Naprawde˛ nie wiem – potwierdziła. Zmarsz-

czyła brwi. – Nazywa sie˛ pan Seton...

– Matt Seton. Nie słyszała pani o mnie?
– Nie. A powinnam? – Była zdumiona.
Czy ta elegancka młoda kobieta mogła mo´wic´

powaz˙nie? Na jej twarzy malowało sie˛ zdziwienie.
Chyba nie mogła byc´ az˙ tak znakomita˛ aktorka˛.

– Nie bywa pani w ksie˛garniach? – spytał Matt.

– Nie słyszała pani o moich ksia˛z˙kach? – Nagle
poczuł sie˛ dotknie˛ty.

– Obawiam sie˛, z˙e nie – odpowiedziała szcze-

rze. – A wie˛c jest pan znanym pisarzem – stwier-
dziła raczej oboje˛tnym tonem.

Matt wybuchna˛ł nerwowym s´miechem.

12

ANNE MATHER

background image

– Raczej tak. – Us´miechna˛ł sie˛. – Umiarkowa-

nie. A zatem czym moge˛ słuz˙yc´?

– Juz˙ mo´wiłam, zepsuł mi sie˛ samocho´d. Mia-

łam nadzieje˛, z˙e pozwoli mi pan skorzystac´ z tele-
fonu.

– Naprawde˛ o to pani chodzi?
– Tak. Czy mogłabym...?
Zawahał sie˛. Jes´li rozmawiał z reporterka˛ o wy-

ja˛tkowych zdolnos´ciach aktorskich, mogła zacza˛c´
robic´ zdje˛cia w jego domu, pro´bowac´ nagrywac´
awanture˛ z udziałem Matta lub cos´ podobnego.

– Nie ma pani telefonu komo´rkowego? – spytał.
– Nie wzie˛łam – odpowiedziała zme˛czonym

głosem. – Jes´li sprawiłam panu kłopot, prosze˛ mi
powiedziec´, gdzie jest warsztat, o kto´rym pan
wspominał. Mam nadzieje˛, z˙e nie bardzo daleko.

– Dosyc´ daleko – mrukna˛ł z niezadowoleniem.

– Cztery, pie˛c´ kilometro´w sta˛d. Dojdzie pani?

– Jes´li be˛de˛ musiała... – Uniosła głowe˛. – Prosze˛

mi tylko wytłumaczyc´, kto´re˛dy mam is´c´.

Matt doszedł do wniosku, z˙e zachowuje sie˛

okropnie. Nie mo´gł przeciez˙ pozwolic´, z˙eby ta
kobieta szła sama do wioski.

– Prosze˛, niech pani zadzwoni – powiedział,

ruszaja˛c do drzwi domu. Miał nadzieje˛, z˙e nie dał
sie˛ oszukac´. Byłby to bła˛d o potencjalnie powaz˙-
nych skutkach.

Dwa retrievery zacze˛ły donos´nie szczekac´. Psy

były łagodne, ale ich szczekanie z reguły odstrasza-
ło przypadkowych gos´ci.

13

TAJEMNICA SARY

background image

– Lubi pani psy? – zapytał.
– Sama nie wiem. – Sara wzruszyła ramionami.

– Czy pan´skie psy sa˛ niebezpieczne?

– Ani troche˛, tylko w bardzo bezpos´redni spo-

so´b okazuja˛ przyjaz´n´. Trzeba uwaz˙ac´, bo inaczej
moga˛ długo lizac´ pania˛ po twarzy. – Us´miechna˛ł
sie˛.

Teraz i Sara sie˛ us´miechne˛ła. Matt zdziwił sie˛,

jak bardzo us´miech zmieniał jej wygla˛d. Przez
chwile˛ była naprawde˛ pie˛kna, ale potem us´miech
znikna˛ł i twarz Sary znowu przybrała wyraz bardzo
zme˛czonej.

Matt otworzył drzwi i psy rados´nie skoczyły ku

niemu. W pore˛ złapał je za sko´re˛ na karku, zanim
zda˛z˙yły przewro´cic´ Sare˛. Prawie im sie˛ udało. Matt
musiał zamkna˛c´ psy. W kon´cu wpus´cił Sare˛ do
kuchni.

– Przepraszam za bałagan – powiedział, wska-

zuja˛c głowa˛ brudne talerze.

Gdyby tego dnia pracowała pani Webb, kuchnia

byłaby czysta. Ale co´z˙, widocznie niespodziewani
gos´cie przychodza˛ tylko w najmniej odpowiednie
dni.

– Pan´skie psy chyba rzeczywis´cie lubia˛ ludzi

– odezwała sie˛ Sara, zmieniaja˛c temat. – Pan´skie
czy pan´skiej z˙ony?

– To psy mojej co´rki. – Spojrzał na Sare˛. Wyda-

wała sie˛ naprawde˛ wyczerpana. – Włas´nie miałem
zrobic´ sobie kawy – powiedział. – Moz˙e pani takz˙e
sie˛ napije?

14

ANNE MATHER

background image

– Z wielka˛ rados´cia˛.
Mattowi przyszło nagle do głowy, z˙e Sara długo

nic nie jadła ani nie piła. Z takim oz˙ywieniem
zareagowała na jego propozycje˛, wydawała sie˛
osłabiona... Kim była? Doka˛d jechała? Nie była
przeciez˙ ani mieszkanka˛ tej okolicy, ani turystka˛.

– Zaraz znajde˛ numer warsztatu w Saviour’s

Bay – odezwał sie˛, wsypuja˛c kawe˛ do ekspresu
– tylko nastawie˛ ekspres.

– Dzie˛kuje˛.
Wcia˛z˙ stała przy drzwiach, machinalnie s´cis-

kaja˛c futryne˛. Chyba drz˙ała. Przeciez˙ nie mogło jej
byc´ zimno. Dzien´ był ciepły, w mieszkaniu było
jeszcze cieplej.

Matt domys´lił sie˛, z˙e jest nieufna. Nie zdarzało

mu sie˛, z˙eby ktos´ sie˛ go obawiał. Zapewne dlatego
spytała o to, czyje sa˛ psy, z˙eby dowiedziec´ sie˛, czy
jest z˙onaty. Moz˙e chciała sie˛ szybko upewnic´, czy
jego z˙ona jest w domu? Tak, była wystraszona.

– Prosze˛ usia˛s´c´ – powiedział. – To moz˙e po-

trwac´ kilka minut.

– Dobrze – szepne˛ła niepewnie.
Z wahaniem przeszła przez kuchnie˛, s´cia˛gne˛ła

plecaczek z ramienia i usiadła na wysokim stołku
przy barze. Wolała pozostac´ po przeciwnej stronie
baru niz˙ Matt. Us´miechne˛ła sie˛ grzecznie.

Matt zmarszczył brwi. Jes´li po powrocie do

domu Sara zechce sprawdzic´ doste˛pne informacje
o nim, dowie sie˛, z˙e mimo sławy i sukcesu finan-
sowego Matt z˙yje samotnie.

15

TAJEMNICA SARY

background image

Me˛z˙czyzna o jego statusie społecznym zawsze

przycia˛ga pewien typ kobiet, choc´by wygla˛dał ok-
ropnie. A Matt nie wygla˛dał z´le. Moz˙e miał troche˛
za surowe rysy, ale nie był brzydki. Miał głe˛boko
osadzone oczy, s´niada˛ cere˛, odrobine˛ zniekształ-
cony nos, kto´ry niegdys´ złamał, graja˛c w rugby.
Kiedy był młodszy i nie był jeszcze cynikiem,
kobiety przekonywały go, z˙e jego wygla˛d jest
znacznie bardziej interesuja˛cy niz˙ lalkowata uroda
tak zwanych s´licznych chłopco´w.

Matt nie wiedział, jaka jest prawda, ale obecnie

jego wygla˛d nie miał dla niego znaczenia. Wystar-
czało mu, z˙e Rosie go kocha, tylko to było dla niego
waz˙ne.

Spojrzał znowu na niespodziewanego gos´cia

i zdumiał sie˛. Sa˛dził, z˙e Sara obawia sie˛ z jego
strony nieprzyjemnego zachowania, tymczasem
ona oparła głowe˛ i ramiona na barze i chyba
zasne˛ła. Musiała byc´ wyczerpana. Dlaczego?

Nagle zadzwonił telefon. Zdenerwowało to Mat-

ta. Złapał słuchawke˛.

– Kto tam?
– Emma.
Odetchna˛ł.
– Czes´c´! Co słychac´?
– Przeszkadzam ci?
Włas´ciwie przeszkadzała, ale zbyt wiele jej za-

wdzie˛czał, z˙eby mo´wic´, z˙e zadzwoni po´z´niej. Sara
uniosła głowe˛ i przygla˛dała mu sie˛. Miała szaro-
zielone oczy.

16

ANNE MATHER

background image

– Nie – odparł. – Włas´nie wro´ciłem, odwiozłem

Rosie. Robie˛ sobie kawe˛. Zaspałem do szkoły.

– Biedactwa. Na pewno pani Webb dzisiaj nie

pracuje, prawda? Jak sie˛ domys´lam, nie udało ci sie˛
jeszcze znalez´c´ opiekunki?

– Nie.
– Moz˙e zwro´c´ sie˛ do kilku agencji pos´rednictwa

pracy? – zasugerowała Emma. – Czasem maja˛
oferty opiekunek.

– Musiałbym znalez´c´ kogos´, kto siedziałby

z Rosie takz˙e wieczorami, kiedy pracuje˛. Nie chce˛
pierwszej lepszej dziewczyny. Przyjme˛ tylko od-
powiednio dos´wiadczona˛ osobe˛, o stosownym wy-
kształceniu.

– Tak naprawde˛ potrzebna ci dla Rosie zaste˛p-

cza matka. Ale wa˛tpie˛, z˙ebys´ znalazł kogos´ z od-
powiednimi kwalifikacjami, kto zechciałby prze-
nies´c´ sie˛ tam, gdzie mieszkasz.

– Wiem, wiem. – Matt zbyt wiele razy roz-

mawiał juz˙ o tym z Emma˛. – Dzie˛ki za troske˛. Jakos´
musze˛ rozwia˛zac´ ten problem.

– Nie wiem, czy go rozwia˛z˙esz. – Emma była

odrobine˛ uraz˙ona. – Ale nie dlatego dzwonie˛. Jes-
tem ciekawa, czy chciałbys´, z˙ebym dzisiaj odebrała
Rosie ze szkoły. Musze˛ pojechac´ do Berwick, ale
jade˛ zaraz i powinnam wro´cic´ mniej wie˛cej o...

– Dzie˛kuje˛ – przerwał jej. – Obiecałem Rosie, z˙e

dzisiaj sam ja˛odbiore˛. – Był ciekaw, co wywnioskuje
z jego sło´w Sara. – Dzie˛kuje˛ ci za gotowos´c´ pomocy
– zakon´czył po chwili wahania. – Naprawde˛.

17

TAJEMNICA SARY

background image

– Czy kupic´ ci cos´ w Berwick? – spytała

Emma.

– Dzie˛kuje˛, nic nie przychodzi mi do głowy.

Odezwe˛ sie˛ wkro´tce. Do usłyszenia, Em. Miłego
dnia.

Odwiesił słuchawke˛. Sara spus´ciła wzrok, wsty-

dza˛c sie˛, z˙e mu sie˛ przygla˛dała. Matt zmarszczył
brwi. Kawa była gotowa. Sie˛gna˛ł po dwa kubki
i spytał:

– Czarnej? Z mlekiem? Posłodzic´?
– Z mlekiem, bez cukru.
Nalał kawy i postawił kubek przed Sara˛.
– Dzie˛kuje˛ – powiedziała.
Matt wzia˛ł głe˛boki oddech i spytał:
– Czy jest pani głodna?
– Głodna? – Zareagowała z oz˙ywieniem, ale

zaraz zmitygowała sie˛, znowu spuszczaja˛c oczy.
– Nie – odpowiedziała. – Dzie˛kuje˛.

Matt wycia˛gna˛ł duz˙a˛ puszke˛ po herbatnikach, do

kto´rej pani Webb wkładała angielskie bułeczki,
jakie robiła mu na s´niadanie. Te były wczorajsze,
ale pachniały s´wiez˙o i apetycznie. Jadło sie˛ je na
ciepło. Matt nieraz odgrzewał bułeczki w kuchence
mikrofalowej. S

´

cia˛gna˛ł pokrywke˛ i pokazał Sarze

zawartos´c´ puszki.

– Zwykle grzeje˛ sobie takie bułeczki na s´niada-

nie – powiedział. – Bardzo smaczne.

Widac´ było, z˙e Sara ma ochote˛ na bułeczki, ale

po dłuz˙szej chwili wahania pokre˛ciła głowa˛.

– Dzie˛kuje˛. Napije˛ sie˛ tylko kawy. Szuka pan

18

ANNE MATHER

background image

opiekunki dla co´rki? – Chyba specjalnie zmieniła
temat. – Ile lat ma co´reczka?

Matt zamkna˛ł puszke˛. Zastanowił sie˛, czy po-

danie wieku Rosie moz˙e byc´ niebezpieczne. Raczej
nie.

– Siedem – powiedział. – Ma na imie˛ Rosie.

– Pokre˛cił głowa˛. – Nie do wiary. Czas tak szybko
płynie.

Sara zacisne˛ła usta, a potem zapytała:
– Czy pan´ska z˙ona nie z˙yje? Przepraszam...

prosze˛ nie odpowiadac´. To pan´skie prywatne spra-
wy.

– Rzeczywis´cie – przyznał, ale zaraz potem

dodał: – Z

˙

ona porzuciła nas, kiedy Rosie była

jeszcze niemowle˛ciem. Prosze˛ sie˛ nie obawiac´, to
nie jest tajemnica.

– Rozumiem. Wspo´łczuje˛.
– To było okropne. Ale zdarzyło sie˛ dawno

temu i prosze˛ mi wierzyc´, tak jest o wiele lepiej dla
Rosie i dla mnie. – Usiadł naprzeciwko Sary. – Czy
kawa jest dobra? – zagadna˛ł.

Sara cofne˛ła sie˛ odruchowo, wola˛c znalez´c´ sie˛

nieco dalej od niego. Czyz˙by ktos´ ja˛ kiedys´ napas-
tował? – przyszło mu do głowy.

Był krzepkim me˛z˙czyzna˛ i Sara mogła sie˛ go

bac´. Nie zadawał jednak osobistych pytan´. Wie-
dział z dos´wiadczenia, z˙e tak be˛dzie lepiej dla
nich obojga.

– Mieszka pan tu sam? – upewniła sie˛. Naj-

widoczniej zamierzała go wypytywac´.

19

TAJEMNICA SARY

background image

– Mieszkamy we dwoje z Rosie – us´cis´lił, kolej-

ny raz marszcza˛c brwi. – Czy aby na pewno nie jest
pani dziennikarka˛? Bo pyta mnie pani o rzeczy,
kto´re najcze˛s´ciej interesuja˛ dziennikarzy.

– Nie! – odparła zniecierpliwiona. Spus´ciła gło-

we˛. Po chwili podniosła wzrok i wyjas´niła: – Za-
stanawiam sie˛ nad podje˛ciem u pana pracy...

– Słucham? – Matt był zaskoczony.
– Moz˙e zostałabym opiekunka˛ Rosie? Jes´li

mnie pan przyjmie...

20

ANNE MATHER

background image

ROZDZIAŁ DRUGI

Matt wydawał sie˛ oszołomiony. Sara pomys´lała,

z˙e jego wyraz twarzy nie pasuje do me˛skiej, suro-
wej urody. Wygla˛dał na zdecydowanego me˛z˙czyz-
ne˛, człowieka z charakterem. Miał pocia˛gła˛ twarz,
był nieogolony, co dodatkowo podkres´lało mocny
zarys jego szcze˛ki.

Ale przeciez˙ moja propozycja jest naprawde˛

zaskakuja˛ca – mys´lała Sara. Niecodziennie przyje-
z˙dz˙a do domu samotnego me˛z˙czyzny nieznana, byc´
moz˙e podejrzana kobieta, i prosi o prace˛. Matt
mo´gł sie˛ jej obawiac´. Nie podała nazwy z˙adnej
agencji pos´rednictwa, nie pokazała z˙adnego doku-
mentu. Mogła byc´ oszustka˛, złodziejka˛. Choc´ oszust-
ka z pewnos´cia˛ nie pro´bowałaby oszukac´ czy tez˙
okras´c´ znanego człowieka.

A moz˙e to głupi pomysł? – zastanawiała sie˛,

mys´la˛c o własnej propozycji. W kon´cu ona takz˙e
nie znała Matta Setona, nie wiedziała, jaki ma
charakter. Poza tym nigdy nie była opiekunka˛. Była
wprawdzie nauczycielka˛ w szkole podstawowej,
ale wydawało jej sie˛, z˙e to było bardzo dawno
temu, w poprzednim z˙yciu. Była wo´wczas bardzo
młoda i naiwna.

– Naprawde˛ chciałaby pani zostac´ opiekunka˛

background image

Rosie? – upewnił sie˛ Matt, przygla˛daja˛c sie˛ jej
podejrzliwie. – Wczes´niej nie mo´wiła pani, z˙e
szuka pracy.

Szukam schronienia, nie pracy – pomys´lała.

Nie mogła tego głos´no powiedziec´. Poprzedniego
popołudnia wyjechała z Londynu, nie maja˛c z˙ad-
nych zamysło´w poza jednym: uciekac´. Chciała
jak najszybciej znalez´c´ sie˛ moz˙liwie najdalej od
Maksa.

Nie była w stanie teraz o tym mys´lec´. Potrzebo-

wała czasu na uspokojenie sie˛, na to, aby rozwaz˙yc´
krok, na jaki sie˛ zdobyła.

– Nie dlatego tu sie˛ znalazłam, ale praca by mi

sie˛ przydała – odpowiedziała. – Czy byłby pan
zainteresowany?

– Byc´ moz˙e. Czy ma pani dos´wiadczenie w pra-

cy z dziec´mi? – spytał.

– Mam. – Nie chciała kłamac´, ale obawiała sie˛,

z˙e be˛dzie musiała. Im dłuz˙ej wyobraz˙ała sobie
siebie w roli opiekunki dziecka Matta, tym bardziej
podobał jej sie˛ ten obraz. Byc´ moz˙e włas´nie tego
potrzebowała – miałaby gdzie mieszkac´, zarabiała-
by na utrzymanie i znikne˛łaby na dłuz˙ej. Było mało
prawdopodobne, z˙eby ktokolwiek ja˛ tu znalazł. –
Uczyłam w szkole podstawowej – oznajmiła.

– To znaczy, z˙e ostatnio pani nie uczy? – upew-

nił sie˛.

– Nie, ostatnio nie.
– Dlaczego?
– Przestałam uczyc´ jakis´ czas temu. Ale to nie

22

ANNE MATHER

background image

jest cos´, co sie˛ szybko zapomina – odpowiedziała
wymijaja˛co.

– Czym sie˛ pani zatem zajmowała? – wypy-

tywał.

Walka˛ o własne ja! – pomys´lała.
– Wyszłam za ma˛z˙ – odparła, zachowuja˛c spo-

kojny ton. – Mo´j ma˛z˙, to znaczy mo´j były ma˛z˙, nie
zgadzał sie˛, z˙ebym pracowała.

Była to prawda.
– Rozumiem. – Wzrok Matta był tak przenik-

liwy, z˙e Sarze wydawało sie˛, iz˙ ten człowiek potrafi
czytac´ w mys´lach. Jes´li był az˙ takim znawca˛ ludz-
kiej duszy, wiedział, z˙e Sara mo´wi mu tylko tyle
prawdy, ile było konieczne, z˙eby robiła wraz˙enie
osoby wiarygodnej.

– Czy mieszka pani w tej okolicy? – zapytał.

– Ska˛d pani pochodzi?

Zadawał mno´stwo pytan´. Sara miała ochote˛

skłamac´, ale wiedziała, z˙e jej nie uwierzy. Miejs-
cowi mieszkan´cy mo´wili innym dialektem.

– Pochodze˛ z południowej Anglii, gdzie do nie-

dawna mieszkałam – powiedziała.

– Az˙ do czasu kiedy wypoz˙yczyła pani samo-

cho´d, z˙eby pojechac´ jak najdalej na po´łnoc, praw-
da? Co sie˛ stało? Czy ma˛z˙ porzucił pania˛ dla innej
kobiety, wie˛c postanowiła pani znikna˛c´, z˙eby sie˛
denerwował?

– Nie! – Dlaczego natrafiła na tak przenikliwe-

go człowieka, dlaczego doprowadziła do tego, z˙e
włas´nie ja˛ przesłuchiwał? – Po... – zaja˛kne˛ła sie˛

23

TAJEMNICA SARY

background image

– powiedziałam panu, rozwiodłam sie˛. Chciałam
zmienic´ otoczenie, to wszystko. Przypadkiem trafi-
łam do pan´skiego domu i pomys´lałam, z˙e okolica
mi odpowiada.

– I zdecydowała sie˛ pani zostac´ opiekunka˛moje-

go dziecka, skoro tylko pani usłyszała, z˙e kogos´
takiego potrzebuje˛ – dokon´czył. – Prosze˛ wybaczyc´,
ale w z˙yciu nie słyszałem podobnego steku bzdur.

– Alez˙ to wszystko prawda! – zapewniła. Wie-

działa, z˙e jej słowa brzmia˛ jak mało udatna pro´ba
ratowania sie˛ przed demaskacja˛. A przeciez˙ na-
prawde˛ chciała zostac´ opiekunka˛ u Matta. Potrze-
bowała tej pracy. – Czy rzeczywis´cie szuka pan
opiekunki, czy tez˙ nie? – spytała.

– Szukam, jednak nie wiem, czy ma pani od-

powiednie kwalifikacje.

Sara westchne˛ła.
– Dwa lata uczyłam w szkole podstawowej.

W Londynie – dodała. Chciała wymienic´ nazwe˛
szkoły, ale uznała, z˙e byłoby to ryzykowne. – Jak
powiedziałam, przestałam tam pracowac´, kiedy
wyszłam za ma˛z˙.

– Czy ma pani jakis´ dowo´d na to? S

´

wiadectwo

pracy, referencje?

Sara zwiesiła głowe˛.
– Nie przy sobie.
– Ale moz˙e pani zdobyc´ te dokumenty?
– Nie tak łatwo...
– I co ja mam z pania˛zrobic´? – Matt us´miechna˛ł

sie˛ kwas´no.

24

ANNE MATHER

background image

Sara powoli podniosła wzrok. Podje˛ła jeszcze

jedna˛ pro´be˛ przekonania Matta do swojej propo-
zycji.

– Praca u pana naprawde˛ by mi odpowiadała

– powiedziała. – Nie be˛de˛ udawac´, z˙e nie jest mi
potrzebna. Naprawde˛ byłam nauczycielka˛, i to bar-
dzo wysoko oceniana˛, choc´ nie jestem w stanie tego
teraz udowodnic´. Moz˙e przyja˛łby mnie pan na
tygodniowy okres pro´bny? W kon´cu zawsze moz˙e
mnie pan zwolnic´.

– Zbyt wiele mam do stracenia – mrukna˛ł. – Nie

zostawie˛ mojej co´reczki z byle kim. Jest dla mnie
zbyt waz˙na. Przykro mi.

Sara wstała.
– Mnie ro´wniez˙ – szepne˛ła, schylaja˛c sie˛ po

plecaczek. – Gdybym mogła jednak skorzystac´
z telefonu...

– Chwileczke˛... – Matt takz˙e wstał i zasta˛pił jej

droge˛. – Prosze˛ mi powiedziec´, czy naprawde˛ no-
cowała pani w Morpeth, czy było to jedno z pani
kłamstw?

– Czy to ma jakies´ znaczenie?
Sara bardzo sie˛ starała zachowac´ spoko´j, lecz

wcia˛z˙ miała s´wiadomos´c´, z˙e jest zupełnie bezbron-
na. Kiedy rozmawiała z Mattem o pracy, czuła sie˛
wzgle˛dnie bezpieczna. Ale teraz stał naprzeciwko
i blokował jej wyjs´cie. Nie wierzył jej. Czy zamie-
rzał zgłosic´ jej przybycie policji? Jes´li to zrobi, jes´li
poda jej rysopis, jak szybko policja ja˛odnajdzie? Ile
jeszcze czasu be˛dzie mogła cieszyc´ sie˛ wolnos´cia˛?

25

TAJEMNICA SARY

background image

– Prosze˛ mi odpowiedziec´. – Matt włoz˙ył re˛ce

do kieszeni wytartych, dopasowanych dz˙inso´w.

– Nie, nie nocowałam w Morpeth – wyznała

nieche˛tnie. – Czy moge˛ juz˙ skorzystac´ z telefonu?

– Jechała pani cała˛ noc z Londynu, prawda?

Cała˛ albo prawie cała˛, pewnie wyruszyła pani
w nocy.

– Tak.
– Musi byc´ pani wyczerpana.
– Jakie to moz˙e miec´ dla pana znaczenie? – Sara

rozes´miała sie˛ nerwowo.

Matt milczał dłuz˙sza˛ chwile˛.
– Nie jestem całkiem bez serca – odpowiedział

w kon´cu. – Potrafie˛ rozpoznac´ uciekiniera, to
wszystko. Moz˙e usia˛dzie pani z powrotem, zrobie˛
pani s´niadanie. Potem zatelefonuje˛ do warsztatu
samochodowego, a pani byc´ moz˙e be˛dzie mogła
w tym czasie troche˛ odpocza˛c´.

Sara z niepokojem patrzyła Mattowi w oczy.
– Ja tez˙ nie jestem całkiem głupia – rzuciła

szybko. – Co pan sobie wyobraz˙a? Jak pan moz˙e
nazywac´ mnie uciekinierka˛? Powiedziałam, z˙e
chciałam zmienic´ otoczenie, doszłam do wniosku,
z˙e tego potrzebuje˛...

– Pamie˛tam, co pani powiedziała – przerwał jej.

– Ale chyba nie spodziewa sie˛ pani, z˙e uwierze˛
w pani słowa?

– Nie obchodzi mnie, co pan sobie pomys´li!
– Och, mam wraz˙enie, z˙e bardzo pania˛ ob-

chodzi.

26

ANNE MATHER

background image

– Dlaczego?
– Dlatego z˙e przyszło pani do głowy, z˙e moge˛

zechciec´ sprawdzic´ to, co mi pani powiedziała.

– Nie zrobi pan tego!
– Mys´le˛, z˙e powinienem.
– Nie ma pan prawa! Nie jestem dzieckiem ani

nawet nastolatka˛. Moge˛ jez´dzic´, doka˛d chce˛.

– To prawda – zgodził sie˛. – Jednak osoby, kto´re

po prostu dochodza˛ do wniosku, z˙e przydałaby im
sie˛ zmiana otoczenia, nie wyjez˙dz˙aja˛ nagle w s´rod-
ku nocy wypoz˙yczonym samochodem, bez doku-
mento´w.

– Prosze˛ mnie po prostu wypus´cic´ – powiedzia-

ła zme˛czonym głosem. – Juz˙ nie chce˛ dzwonic´.
Jes´li auto nie da sie˛ uruchomic´, poszukam pomocy
gdzie indziej. Prosze˛ zapomniec´, z˙e mnie pan wi-
dział.

– Nie moge˛ tego zrobic´. – Matt westchna˛ł.
– Dlaczego?
– Poniewaz˙ mys´le˛, z˙e potrzebuje pani pomocy.

Moz˙e zechce mi pani opowiedziec´, co sie˛ naprawde˛
stało. Przypuszczam, z˙e miała pani bardzo powaz˙na˛
kło´tnie˛ z me˛z˙em i pod wpływem impulsu postano-
wiła od niego uciec. Czy mniej wie˛cej odgadłem?

– Juz˙ panu mo´wiłam. Nie mam me˛z˙a – od-

powiedziała zme˛czonym głosem.

– Nie ma pani – powto´rzył z ironia˛ w głosie.

– Rozwiodła sie˛ pani i wcia˛z˙ nosi obra˛czke˛ oraz
piers´cionek zare˛czynowy, z˙eby cze˛s´ciej mys´lec´
o byłym me˛z˙u.

27

TAJEMNICA SARY

background image

Sara zapomniała o obra˛czce i piers´cionku. Tak

sie˛ do nich przyzwyczaiła... Maks ws´ciekał sie˛
zreszta˛, kiedy tylko pro´bowała je czasem zdejmo-
wac´. Juz˙ nie zdawała sobie sprawy ze znaczenia
noszonej obra˛czki.

Nagle zakre˛ciło jej sie˛ w głowie. Kiedy ja ostat-

nio jadłam? – pomys´lała. Wczoraj, ale mało, chyba
tylko s´niadanie. Nawet nie pamie˛tała, czy jadła
lunch. W ogo´le niewiele pamie˛tała z tego, co sie˛
wydarzyło przed wieczornym powrotem Maksa.

Nie mogła za to zapomniec´ widoku Maksa lez˙a˛-

cego u sto´p schodo´w. Zbiegła za nim, przykle˛kła
i desperacko pro´bowała wyczuc´ puls. Nie była
w stanie, za mocno drz˙ały jej re˛ce. Była pewna, z˙e
on nie oddycha.

Nie z˙yje! – pomys´lała wtedy.
Zachwiała sie˛ ze zme˛czenia. Matt wycia˛gna˛ł ku

niej re˛ke˛. Cofne˛ła sie˛ z przeraz˙eniem, boja˛c sie˛ jego
dotyku. Co sie˛ ze mna˛ dzieje? – mys´lała. Przeciez˙
nie moge˛ tu zemdlec´. Ten człowiek mnie zdemas-
kuje. Nie powinnam była tu wchodzic´ ani prosic´ go
o pomoc. Przeciez˙ chciałam wolnos´ci, niezalez˙no-
s´ci...

Otworzyła oczy i zobaczyła poruszaja˛ca˛ sie˛ za-

słone˛. Słon´ce os´wietlało brzoskwiniowe s´ciany,
stare, eleganckie meble, bladozielona˛ kołdre˛.

Gdzie ja jestem? – pomys´lała.
Uniosła sie˛ na łokciu i rozejrzała po nieznanej

sypialni. Rozpoznała tylko swoja˛ kurtke˛ narzucona˛

28

ANNE MATHER

background image

na oparcie ro´z˙owej kanapki i swoje buty na wyso-
kich obcasach, obok krzesła.

Nagle przypomniało jej sie˛, jak Maks spada ze

schodo´w, potem jak uciekła, wypoz˙yczyła samo-
cho´d, jechała przed siebie...

Zadrz˙ała. Lez˙ała w ło´z˙ku obcego me˛z˙czyzny.

Na szcze˛s´cie była ubrana. Widocznie zemdlała,
a on zanio´sł ja˛ do pokoju, s´cia˛gna˛ł z niej kurtke˛
i buty, i ułoz˙ył w pos´cieli.

Kiedy zobaczyła duz˙y, samotny dom nad brze-

giem, miała nadzieje˛, z˙e zastanie w nim kobiete˛,
kto´ra pozwoli jej skorzystac´ z telefonu. Natrafiła
jednak na me˛z˙czyzne˛, Matta Setona, podobno zna-
nego pisarza.

Ciekawe, czy Maks słyszał o Setonie? Pewnie

tak. Chlubił sie˛ znajomos´cia˛ sztuki, muzyki, teatru,
literatury. A Matt robił wraz˙enie zdecydowanego,
spokojnego i pewnego siebie me˛z˙czyzny, patrzył
niezwykle przenikliwym wzrokiem, bez wa˛tpienia
był inteligentny i miał silny charakter. Z pewnos´cia˛
mo´gł byc´ odnosza˛cym sukcesy pisarzem.

Ale przeciez˙ Maks nie z˙ył. A Matt... nie, chyba

nie połoz˙ył jej we własnej sypialni, poko´j został
raczej urza˛dzony przez kobiete˛. Okazał mi troske˛
– pomys´lała Sara. Kiedy go zobaczyła, chciała
w pierwszym odruchu uciekac´. Obawiała sie˛, z˙e jej
los znowu znalazł sie˛ w re˛kach me˛z˙czyzny. Zdro-
wy rozsa˛dek nakazał jej sie˛ jednak opanowac´.

I zachowywała sie˛ rozsa˛dnie, dopo´ki nie spytała

Matta, czy mo´głby ja˛ zatrudnic´. Zrozumiała swo´j

29

TAJEMNICA SARY

background image

bła˛d, kiedy tylko zacza˛ł zadawac´ jej pytania. Na
kto´re nie mogła odpowiedziec´. Choc´ chciałaby
zamieszkac´ w tej pie˛knej, wiejskiej okolicy, w sa-
motnie stoja˛cym domu nad zatoka˛, gdzie zapewne
nikt nie mo´głby jej znalez´c´.

Nagle zorientowała sie˛, z˙e w pokoju nie widac´

jej plecaczka. Pamie˛tała, z˙e miała go w kuchni. Byc´
moz˙e tam został. Czy Matt mo´gł go otworzyc´
i przeszukac´? Zaraz, co znajdowało sie˛ w plecacz-
ku? Czy był w nim jakis´ dokument, kto´ry zdradzał-
by jej prawdziwe nazwisko?

Sara usiadła na ło´z˙ku i wtem poczuła dojmuja˛cy

bo´l w biodrze. Poko´j zawirował jej przed oczami.
Odczekała wie˛c dłuz˙sza˛ chwile˛, a potem podcia˛g-
ne˛ła sukienke˛ i zobaczyła na biodrze duz˙ego, ciem-
nego siniaka. Musiała naprawde˛ mocno sie˛ ude-
rzyc´. Ale przynajmniej nie stało jej sie˛ nic groz´-
nego.

– Obudziła sie˛ pani? – odezwał sie˛ nagle moc-

ny, me˛ski głos Matta. Stana˛ł w drzwiach i spojrzał
na Sare˛.

Przyszło jej na mys´l, z˙e Matt jest atrakcyjnym

me˛z˙czyzna˛. Niegdys´ mogłaby sie˛ nim zaintereso-
wac´, zanim zwia˛zała sie˛ z Maksem. Matt miał
w sobie jakis´ nieokres´lony, pierwotny magnetyzm,
cos´, co przycia˛gało, mimo z˙e nie był przystojny.
Ale jego wyraziste, surowe rysy miały w sobie cos´
interesuja˛cego. A nade wszystko emanował nie-
zwykła˛ osobowos´cia˛, w kto´rej siła mieszała sie˛
z wraz˙liwos´cia˛. Sarze trudno było opisac´ to dokład-

30

ANNE MATHER

background image

nie słowami. W kaz˙dym razie Matt był dla niej
atrakcyjny. Nie wa˛tpiła, z˙e miał powodzenie u ko-
biet. Był me˛z˙czyzna˛, jakiego nietrudno pokochac´.

Opus´ciła wzrok, czuja˛c jeszcze lekkie zawroty

głowy.

– Kiedy pani ostatnio jadła? – zapytał.
Sara spojrzała na zegarek, ale niestety był uszko-

dzony. Pe˛kło szkiełko, dłuz˙sza wskazo´wka wygie˛ła
sie˛. Musiała rozbic´ zegarek jeszcze poprzedniej
nocy, przewracaja˛c sie˛ na sto´ł. Widocznie od tam-
tej pory az˙ do teraz było jej wszystko jedno, kto´ra
godzina.

– Kto´ra godzina? – spytała.
– Juz˙ po pierwszej. Be˛de˛ robił sobie lunch. Zje

pani?

Po pierwszej! Byłam nieprzytomna chyba ze

cztery godziny! – pomys´lała.

– Zemdlała pani – wyjas´nił Matt. – A potem

natychmiast pani zasne˛ła. Musiała pani byc´ na-
prawde˛ wyczerpana. Jak sie˛ pani czuje?

Sara nie czuła sie˛ dobrze, a co gorsza, wydawało

jej sie˛, z˙e juz˙ nigdy w z˙yciu nie be˛dzie dobrze sie˛
czuła. Co sie˛ dzieje w domu? – mys´lała, zgne˛biona.
Czy Hugo juz˙ wie, z˙e Maks nie z˙yje? Bez wa˛tpienia.
Miał przyjs´c´ na po´z´na˛ kolacje˛, po przedstawieniu.

– Czy wszystko w porza˛dku? – Matt podszedł

do ło´z˙ka.

Z

´

le – pomys´lała Sara. Nie dziwie˛ sie˛, z˙e ten

człowiek uwaz˙a mnie za podejrzana˛ osobe˛. A pra-
wda jest zapewne gorsza od jego podejrzen´.

31

TAJEMNICA SARY

background image

– Przepraszam – powiedziała. – Narobiłam pa-

nu mno´stwo kłopotu.

Matt nie zaprotestował, nie chciał byc´ nie-

szczery.

– Zjedzmy lunch – zaproponował. – Musimy

porozmawiac´. Wolałbym, z˙eby pani znowu nie
zemdlała. Powinna sie˛ pani porza˛dnie najes´c´.

– Byc´ moz˙e nie chce˛ z panem rozmawiac´ – mruk-

ne˛ła.

Wstała ostroz˙nie. Matt wydał jej sie˛ teraz bardzo

wysoki. Musiał miec´ około metra osiemdziesie˛ciu
pie˛ciu. Był dobrze zbudowany, muskularny, a nie
otyły tak jak Maks. Matt był od niego nieporo´w-
nanie szczuplejszy.

– Gdzie jest mo´j plecaczek? – spytała Sara.
– Koło kanapy. – Matt pokazał dłonia˛ miejsce.

– Prosze˛ sie˛ nie martwic´. Nie wykorzystałem pani
utraty przytomnos´ci i nie szperałem w pani rze-
czach. To nie w moim stylu.

Sara zaczerwieniła sie˛, zawstydzona. Maks nie

miałby w podobnej sytuacji z˙adnych skrupuło´w.

– Chciałam tylko sie˛gna˛c´ po chusteczke˛ – skła-

mała.

– Akurat. Prosze˛ mi powiedziec´, czy dobrze sie˛

pani czuje.

– Tak – skłamała znowu. Kiedy wysiadła z sa-

mochodu, była wcia˛z˙ podekscytowana wszystkim,
co sie˛ stało, i jeszcze nie czuła bo´lu tak mocno.
Teraz noga bolała ja˛ z kaz˙dym ruchem. – Jeszcze
tylko troche˛ kre˛ci mi sie˛ w głowie...

32

ANNE MATHER

background image

– Zdaje sie˛, z˙e nie tylko troche˛ – skwitował.

Chciała sie˛gna˛c´ po kurtke˛, ale zrobił to pierwszy.
– Kurtka na razie sie˛ pani nie przyda – powiedział.
– Najpierw musi pani cos´ zjes´c´. Nakarmie˛ pania˛,
choc´by pani nie chciała.

– Nie be˛dzie mnie pan zmuszał do jedzenia!

– odparła, czerwienieja˛c.

– Mam nadzieje˛, z˙e nie be˛dzie to konieczne.

– Matt zarzucił na ramie˛ kurtke˛ Sary i ruszył
z powrotem do drzwi. – Obok jest łazienka – dodał,
przystana˛wszy. – Moz˙e przed jedzeniem zechce sie˛
pani ods´wiez˙yc´. W łazience sa˛ chusteczki, jes´li pa-
ni naprawde˛ ich potrzebuje.

Sara zacisne˛ła usta. Nie umiała kłamac´. Gdyby

umiała, wo´wczas moz˙e Maks...

Nie, przeciez˙ nie chciała wcia˛z˙ mys´lec´ o Maksie,

o tym, jak przez ostatnie trzy lata upokarzał ja˛
i terroryzował. Dlaczego tak długo z nim była,
czemu tyle czasu znosiła jego humory i wybuchy
gniewu? Z tcho´rzostwa? Gdyby spro´bowała go
opus´cic´, mo´głby zems´cic´ sie˛ na niej i na jej matce.
Ale teraz nie z˙ył...

Sara poszła do łazienki, takz˙e urza˛dzonej w ko-

lorach brzoskwiniowym i bladozielonym. Jasno-
zielone były wanna i umywalka. Na kremowych
kafelkach widniały brzoskwiniowe kwiaty, na su-
szarce wisiały intensywnie brzoskwiniowe oraz
jasnozielone re˛czniki.

Spojrzała w lustro. Na szcze˛s´cie nie miała na

twarzy s´lado´w bicia. Maks zawsze dre˛czył ja˛ tak,

33

TAJEMNICA SARY

background image

z˙eby nie miała s´lado´w na twarzy. Nie zdradzał sie˛
z okrucien´stwem przed nikim poza Sara˛. Nawet
łagodny, gadatliwy Hugo nie podejrzewał, jakim
potworem jest jego brat. Mama zas´... Sara zadrz˙ała.
Znowu mys´lała o okropnej przeszłos´ci!

Przed ucieczka˛ powiadomiła pogotowie, aby

zaje˛to sie˛ ciałem Maksa. Nie pozostała jednak
w mieszkaniu, aby nie zostac´ oskarz˙ona˛ o mor-
derstwo.

Umyła re˛ce i twarz, po czym nałoz˙yła makijaz˙.

I tak była blada i miała podkra˛z˙one oczy.

Kiedy zacze˛ła chodzic´, biodro mniej jej doku-

czało. Wiedziała, z˙e za kilka dni siniec zniknie, tak
jak znikały poprzednie. Niestety rany psychiczne,
kto´re od tak dawna zadawał jej Maks, nie znikały
ro´wnie łatwo jak sin´ce.

Przed zejs´ciem na do´ł s´cia˛gne˛ła rozbity zegarek

oraz obra˛czke˛ i piers´cionek. Wiedziała, z˙e i tak nie
uniknie trudnych pytan´ Matta. Be˛dzie musiała ja-
kos´ na nie odpowiadac´.

Jestem wolna! – przekonywała sie˛. Wolna, cho-

ciaz˙ całkiem sama.

Miała wprawdzie matke˛, ale wa˛tpiła, z˙eby matka

była skłonna jej wspo´łczuc´. Nigdy nie były sobie
naprawde˛ bliskie. Matka uwaz˙ała, z˙e jedyna˛ roz-
sa˛dna rzecza˛, jaka˛ Sara w z˙yciu zrobiła, było wy-
js´cie za Maksa Bradbury’ego.

Nie wierzyła, z˙e mo´gł robic´ Sarze cokolwiek

złego.

Zwłaszcza z˙e kupił jej matce luksusowe miesz-

34

ANNE MATHER

background image

kanie w dzielnicy Bloomsbury i zorganizował
przeprowadzke˛. Sara obawiała sie˛, z˙e matka nigdy
jej nie wybaczy, gdy tylko dowie sie˛ o jego s´mierci
i o tym, z˙e co´rka znikne˛ła...

35

TAJEMNICA SARY

background image

ROZDZIAŁ TRZECI

Sara zeszła na do´ł. Wygla˛dała tak z˙ałos´nie, z˙e na

jej widok Matta ogarne˛ło wspo´łczucie. Zmitygo-
wał sie˛ jednak zaraz. Nie był głupcem i doskonale
zdawał sobie sprawe˛, z˙e Sara – jes´li rzeczywis´cie
tak ma na imie˛ – jest kłamczucha˛.

Robił omlety, przygotował sałate˛, zaparzył ka-

we˛. W lodo´wce miał niecałe po´ł butelki chardon-
nay. To po poprzedniej nocy spe˛dzonej na pisaniu.

Matt zdawał sobie sprawe˛, z˙e Sara prawdopodob-

nie jest s´cigana. Przez policje˛ albo kogos´ innego.
Powinien szybko ja˛ odprawic´. Goszczenie jej przez
dłuz˙szy czas i zadawanie dalszych pytan´ byłoby
z jego strony bardzo nierozsa˛dne. I tak nie okazał
sie˛ dostatecznie bystry, z˙eby w pore˛ jej sie˛ pozbyc´.

– Jak sie˛ pani czuje? – spytał.
– Lepiej – odpowiedziała. – Nie musiał pan tego

robic´, naprawde˛.

– To z˙aden kłopot – skwitował, nakładaja˛c na

talerz omlet. – W lodo´wce jest wino, jes´li ma pani
ochote˛.

– Nie, dzie˛kuje˛. – Widac´ było, z˙e Sara pro´buje

sie˛ rozluz´nic´, ale nie jest w stanie. – Mo´wił pan, z˙e
jest pan pisarzem? – zapytała, aby odwro´cic´ uwage˛
Matta.

background image

– Tak. – Przygla˛dał sie˛ Sarze. Była biała jak

papier, miała podkra˛z˙one oczy. Kim była? Co ro-
biła w tej cze˛s´ci kraju? I dlaczego włas´ciwie czuł
sie˛ za nia˛ odpowiedzialny?

– Co pan pisze? – Pytała chyba po to, z˙eby Matt

nie zadawał jej pytan´.

– Dreszczowce – odpowiedział jednym sło-

wem.

Nie chciało mu sie˛ opowiadac´, z˙e z wykształ-

cenia jest psychologiem i z˙e gło´wny bohater jego
trzech ostatnich ksia˛z˙ek sporza˛dzał profile psycho-
logiczne sprawco´w zbrodni i na tej podstawie ich
identyfikował. Matt przypuszczał, z˙e Sara nie be˛-
dzie tym zainteresowana. Carol nie była. Sa˛dziła,
z˙e wyszła za lekarza. Jego two´rczos´c´ zupełnie jej
nie interesowała.

Usiadł naprzeciwko Sary i takz˙e zacza˛ł jes´c´.

Zauwaz˙ył, z˙e ona prawie nie jest w stanie przełkna˛c´
jedzenia. Poprosiła o szklanke˛ wody, potem druga˛.
Tylko obficie popijaja˛c, zdołała zjes´c´ omlet.

– Czy obecnie pisze pan nowa˛ ksia˛z˙ke˛? – ode-

zwała sie˛, gdy milczenie stało sie˛ zbyt niewygodne.
Na moment spojrzała Mattowi w oczy i zaraz
znowu spus´ciła wzrok. – To musi byc´ fascynuja˛ce
zaje˛cie – powiedziała.

– Dla mnie to sposo´b na z˙ycie – wyznał. – Mam

szcze˛s´cie. Robie˛ to, co sprawia mi przyjemnos´c´.
Nie wszyscy pisarze lubia˛ pisac´, wie pani?

– Powaz˙nie?
Wydawała sie˛ szczerze zainteresowana, choc´

37

TAJEMNICA SARY

background image

juz˙ niejedna osoba okazywała Mattowi udawane
zainteresowanie, aby mu sie˛ przypochlebic´. Nigdy
nie mo´gł byc´ pewien intencji rozmo´wcy.

– Tak. Dla niekto´rych to tylko praca. A ja od

wczesnej młodos´ci pisałem dla rozrywki. Potem
spro´bowałem sie˛ z tego utrzymywac´. Pisanie spra-
wia mi ogromna˛ rados´c´.

– To musi byc´ cudowne zajmowac´ sie˛ zawodo-

wo czyms´, co naprawde˛ lubi sie˛ robic´ – odparła
z oz˙ywieniem. – Zazdroszcze˛ panu!

– Czy nie lubiła pani uczyc´?
– To co innego. Cudownie jest miec´ takie...

powołanie jak pan.

– To zbyt wielkie słowo na okres´lenie tego, co

robie˛. Ale rozumiem, o co pani chodzi. – Matt
zrobił pauze˛. – I co pani teraz pocznie? – zmienił
temat.

– Chyba powinnam zadzwonic´ do warsztatu

samochodowego.

– Juz˙ zadzwoniłem – skłamał Matt.
– Naprawde˛? – Sara wydawała sie˛ ogromnie

wdzie˛czna, az˙ Matt poz˙ałował kłamstwa. – I co?
Czy s´cia˛gne˛li juz˙ samocho´d z drogi?

– Nie, dzis´ wszyscy sa˛ zaje˛ci. Wys´la˛ ekipe˛ do-

piero jutro.

– Och, nie! – Było oczywiste, z˙e jest naprawde˛

zmartwiona usłyszana˛ wiadomos´cia˛. Przesune˛ła
dłonia˛ po włosach. – Boz˙e, co ja mam zrobic´?
– je˛kne˛ła.

– Moz˙e pani zostac´ tu na noc – zaproponował

38

ANNE MATHER

background image

Matt, sam nie wiedza˛c dlaczego. – Mam wolna˛
sypialnie˛, te˛, w kto´rej pani spała.

– Nie!
– Dlaczego nie? Gdybym zaproponował pani

prace˛, byłaby pani gotowa tu zamieszkac´. A teraz
nie chce pani zostac´ na jedna˛ noc? Dlaczego?

– Nie wiem, co mnie napadło, z˙e spytałam

o moz˙liwos´c´ zatrudnienia mnie. To było troche˛ nie-
ma˛dre...

– Mys´le˛, z˙e zrobiła to pani z desperacji – oznaj-

mił Matt. – Oboje wiemy, z˙e nie ma sie˛ pani gdzie
podziac´, dopo´ki pani samocho´d nie zostanie na-
prawiony.

– Znajde˛ sobie hotel czy tez˙ poko´j gos´cinny,

cokolwiek.

– W pobliz˙u nie ma nic takiego. Chyba z˙e

przejdzie pani osiem, dziesie˛c´ kilometro´w. Nie
sa˛dze˛, z˙eby była pani na siłach, zwłaszcza w butach
na wysokich obcasach.

– W bagaz˙niku mam inne buty, w walizce – skła-

mała.

– Nieprawda. Bagaz˙nik jest pusty. Sprawdzi-

łem. – Matt nie dodał, z˙e takz˙e uruchomił samo-
cho´d.

– Nie miał pan prawa!
– Nie miałem – zgodził sie˛. – Ale zostawiła pani

kluczyki w stacyjce. Nie wiadomo, kto jeszcze
zagla˛dał do bagaz˙nika tego samochodu.

– Chce mnie pan zmusic´, z˙ebym tu została.
– Nie chce˛ pani do niczego zmuszac´. Niedługo

39

TAJEMNICA SARY

background image

pojade˛ odebrac´ co´rke˛ ze szkoły, wie˛c be˛dzie pani
miała okazje˛ wyjs´c´, jes´li pani sobie z˙yczy. To
zalez˙y od pani.

Po drodze do szkoły Rosie Matt zastanawiał sie˛

nad własnym poste˛powaniem. Zostawił nadzwy-
czaj podejrzana˛ kobiete˛ sama˛ w swoim domu! I to
po tym, jak od paru lat izolował sie˛ od wszystkich
poza najbliz˙szymi i wspo´łpracownikami.

Oszalałem? – mys´lał. Nic nie wiem o tej kobie-

cie, pewnie nawet nie znam jej prawdziwego imie-
nia. Nie wiem, czy cokolwiek z tego, co mo´wiła,
jest prawda˛. Przed kim ucieka?

Jednak Matt był pewien, z˙e Sara go nie okradnie.

Nie robiła wraz˙enia złodziejki. Ani tym bardziej
opiekunki do dziecka. Mo´głby za to uwierzyc´, z˙e
była nauczycielka˛, o tym i tylko o tym mo´wiła
z pewnos´cia˛ w głosie. Co mam z nia˛ zrobic´?
– zastanawiał sie˛.

Przede wszystkim musiał przedstawic´ ja˛ Rosie.

Nie wiedział, jak co´rka zareaguje na to, z˙e ma u nich
nocowac´ obca kobieta.

Przed szkoła˛ stali inni rodzice, gło´wnie kobiety.

Kilka matek dzieci z klasy Rosie upodobało sobie
Matta i przy kaz˙dej okazji starało sie˛ z nim roz-
mawiac´. Takz˙e i tym razem podeszła do niego
jedna z nich, nazywała sie˛ Gloria Armstrong i wraz
z me˛z˙em uprawiała prawie dwies´cie hektaro´w
ziemi.

– Dzien´ dobry! Podobno jeszcze sie˛ panu nie

40

ANNE MATHER

background image

udało znalez´c´ opiekunki dla Rosie – zagadne˛ła
z oz˙ywieniem, spogla˛daja˛c z zainteresowaniem
spod grubo pomalowanych powiek. – Chciałabym
panu jakos´ pomo´c... – powiedziała.

Na szcze˛s´cie obok stało dwo´ch ojco´w, z kto´rymi

Matt mo´gł sie˛ przywitac´, staja˛c tuz˙ przy nich.

– Pani tez˙ nie brakuje zaje˛cia przy chłopcach

– odpowiedział miłym tonem. – I przy me˛z˙u. Co
słychac´ u Rona?

Gloria posmutniała.
– Jak zwykle zadowolony – odparła. – Cia˛gle

pije z kumplami piwo albo ogla˛da sport. Tylko mna˛
i chłopcami sie˛ nie interesuje! – Była matka˛ trzech
rozbrykanych malco´w.

– Wyobraz˙am sobie, z˙e ma mno´stwo pracy na

farmie. To go absorbuje – mrukna˛ł Matt, maja˛c
ochote˛ jak najszybciej pozbyc´ sie˛ pani Armstrong.

Kilka oso´b z zainteresowaniem przysłuchiwało

sie˛ rozmowie. Byłoby fatalnie, gdyby ktos´ szepna˛ł
Ronowi Armstrongowi, z˙e Matt gawe˛dził pod
szkoła˛ z jego z˙ona˛. Ron był agresywnym me˛z˙czyz-
na˛, prawdziwym awanturnikiem. Matt juz˙ wyob-
raz˙ał sobie tytuły, jakie pojawiłyby sie˛ w prasie
brukowej, gdyby Ron uznał go za kobieciarza
zainteresowanego jego z˙ona˛.

Tymczasem Matt od dawna nie zainteresował

sie˛ powaz˙nie z˙adna˛ kobieta˛. Jakis´ czas temu musiał
pojechac´ na weekend do Londynu, aby spotkac´ sie˛
z agentem i pojawic´ sie˛ w s´rodkach masowego
przekazu. Jedna ze specjalistek od reklamy, ude-

41

TAJEMNICA SARY

background image

rzaja˛co pie˛kna kobieta, przyszła do Matta do hote-
lu. Mimo jej urody, zachwycaja˛cej twarzy i wyja˛t-
kowej figury, seks nie wywarł na nim wielkiego
wraz˙enia, poza lekkim niesmakiem. Tamtego ran-
ka Matt akurat wyjez˙dz˙ał. Nie pozostawił przypad-
kowej partnerce numeru telefonu, a agentowi sta-
nowczo polecił nie podawac´ go nikomu.

– Chciałabym chodzic´ do pracy.
Matt zorientował sie˛, z˙e Gloria wcia˛z˙ przy nim

stoi.

– Przeciez˙ ma pani mno´stwo pracy – odpowie-

dział grzecznie, maja˛c nadzieje˛, z˙e Rosie szybko
sie˛ pojawi. Spojrzał na zegarek. – Dzieci powinny
juz˙ wyjs´c´ – dodał. – Och, sa˛– odezwał sie˛ po chwili
z ulga˛ w głosie.

– Ja mogłabym pilnowac´ Rosie – oznajmiła

Gloria, przytrzymuja˛c Matta za ramie˛. – Mam
dos´wiadczenie przy dzieciach.

– Dzie˛kuje˛ – odparł, pragna˛c jak najszybciej

zakon´czyc´ rozmowe˛. – Włas´nie kogos´ znalazłem.
Dzis´ pierwszy raz ma przyjs´c´ do Rosie nowa opie-
kunka.

– Nie wiedziałam. – Gloria była skonsternowa-

na. Nie wierzyła w słowa Matta. – Wczoraj rano
rozmawiałam z Emma˛ Proctor i nic mi nie mo´wi-
ła...

– Bo jeszcze nie wiedziała – zakon´czył Matt.
Obawiał sie˛, z˙e jego poprzednia wypowiedz´

moz˙e okazac´ sie˛ bardzo niefortunna. Be˛dzie musiał
zatelefonowac´ do Emmy i wyjas´nic´ jej sytuacje˛.

42

ANNE MATHER

background image

Nadbiegła Rosie.
– Tatusiu, przyjechałes´! – zawołała rados´nie,

rzucaja˛c sie˛ Mattowi w ramiona.

– Przeciez˙ ci obiecałem. – Matt unio´sł Rosie

i wykonał z nia˛ pełen obro´t. – Jak było w szkole?

– Dobrze.
– Two´j tata znalazł pania˛, kto´ra ma sie˛ toba˛

opiekowac´ – wtra˛ciła ze złos´cia˛ Gloria.

– Naprawde˛? – spytała Rosie.
– Niezupełnie – odparł Matt, nie chca˛c jej okła-

mywac´. Był ws´ciekły na Glorie˛, kto´ra stała z tri-
umfuja˛ca˛ mina˛. Była pewna, z˙e Matt chciał sie˛
jej pozbyc´ i nikogo nie znalazł. Matt rzucił jej
złowrogie spojrzenie i ruszył z Rosie do samo-
chodu. – Wytłumacze˛ ci po drodze – powiedział
do dziecka.

– Znalazłes´ opiekunke˛ czy nie? – spytała Rosie

w samochodzie.

Matt nie wiedział, co powiedziec´. Nie znalazł

opiekunki, za to w domu była Sara, kto´rej obecnos´c´
musiał w jakis´ sposo´b wyjas´nic´. Jes´li Sara w mie˛-
dzyczasie nie spro´bowała jeszcze raz uruchomic´
samochodu. Auto było sprawne, mogła odjechac´.

– Co sie˛ stało, tatusiu? – spytała Rosie, widza˛c

mine˛ Matta. – Okłamałes´ pania˛ Armstrong? Nie
szkodzi, nie lubie˛ Ruperta i Nigela. – Dwaj syno-
wie Glorii byli w klasie Rosie. – To nieznos´ni
chłopcy.

– Przyszła dzisiaj do nas młoda kobieta – ode-

zwał sie˛ Matt, staraja˛c sie˛ dobierac´ jak najodpo-

43

TAJEMNICA SARY

background image

wiedniejsze słowa. – Ale nie szuka pracy jako
opiekunka. Jest gos´ciem. Zepsuł jej sie˛ samocho´d,
na drodze koło naszego domu. Ta pani zostanie
u nas przynajmniej do jutra i chciałbym cie˛ prosic´,
z˙ebys´ była dla niej miła.

– Co to za pani? – spytała Rosie. – Dlaczego

zostanie przynajmniej do jutra?

Matt powto´rzył jej to, co powiedział wczes´niej.
– Moz˙e be˛dzie chciała zostac´ moja˛ opiekunka˛

– odparła z dziecie˛cym optymizmem Rosie.

Matt nie odpowiedział. Jednak Rosie zacze˛ła

zadawac´ mu coraz to nowe pytania – o wiek Sary,
jej wygla˛d, o to czy jest turystka˛, co stało sie˛ z jej
samochodem, i tym podobne. Nie była zaintereso-
wana rozmowa˛ o szkole.

Matt nie wiedział, co powie Rosie, jes´li okaz˙e

sie˛, z˙e Sary nie ma. Rosie byłaby bardzo roz-
czarowana. A on? Co´z˙, i jego Sara interesowała,
oczywis´cie z zawodowego punktu widzenia. Jej
przypadek był dla psychologa ciekawy. Oczywis´-
cie Mattowi nawet nie przyszłoby do głowy inte-
resowac´ sie˛ nia˛ jako kobieta˛. Nie chciał z nikim sie˛
wia˛zac´ ani nie zamierzał zbliz˙ac´ sie˛ do podejrzanej
i potencjalnie niebezpiecznej osoby.

Stwierdził z ulga˛, z˙e ford z wypoz˙yczalni wcia˛z˙

stoi przy drodze. Miał nadzieje˛, z˙e Sara podczas
jego nieobecnos´ci nie szperała po domu. Wa˛tpił, aby
tak było. Chyba najlepiej czuła sie˛ w wygodnym,
przestronnym salonie.

Rosie pobiegła przodem, przywitała sie˛ z pod-

44

ANNE MATHER

background image

skakuja˛cymi psami i pierwsza weszła do domu,
pozostawiaja˛c drzwi szeroko otwarte.

– Zamknij drzwi, psy wbiegna˛! – zawołał Matt,

ale było juz˙ za po´z´no.

Wpadł do salonu i zobaczył zaskakuja˛ca˛ scene˛.

Sara kle˛czała na dywanie, s´mieja˛c sie˛ i bawia˛c z ura-
dowanymi psami. Rosie przygla˛dała sie˛ temu z ra-
dos´cia˛ w oczach.

Zaniedbuje˛ ja˛ – pomys´lał ze smutkiem Matt.

Zdawał sobie sprawe˛, z˙e Rosie byłaby szcze˛s´liwsza
w domu pełnym ludzi, domowniko´w i gos´ci. Nie
miała ani matki, ani rodzen´stwa, Matt nie spotykał
sie˛ z nikim, Hester odeszła na emeryture˛. On takz˙e
był jedynakiem. Z

˙

yli wprawdzie jego rodzice i tyl-

ko oni poza Mattem stanowili rodzine˛ Rosie. Jed-
nak mieszkali daleko i nie nalez˙eli do dziadko´w,
kto´rym dłuz˙sze zajmowanie sie˛ mała˛ wnuczka˛
sprawia przyjemnos´c´.

W tej chwili Rosie była uradowana. Matt popa-

trzył na Sare˛ i przyszło mu do głowy, z˙e to atrakcyj-
na kobieta.

– Przepraszam – odezwał sie˛. – Rosie je wpus´-

ciła, nie zda˛z˙yłem dobiec do drzwi.

– Nie szkodzi. Jak wabia˛ sie˛ te pieski? – spytała

Sara.

– Tra˛bel i Ba˛bel – odparła wesoło dziewczynka.
– Zabawnie. Miło mi cie˛ poznac´. Tra˛bla i Ba˛bla

ro´wniez˙. – Sara us´miechne˛ła sie˛ szeroko.

Matt widział, z˙e Rosie natychmiast polubiła

Sare˛. Nie wiedział, co robic´. Z jednej strony z˙al mu

45

TAJEMNICA SARY

background image

było Sary i cieszył sie˛ rados´cia˛ Rosie, z drugiej
strony obawiał sie˛ tego, czym moz˙e skon´czyc´ sie˛
dla Rosie i dla niego samego obecnos´c´ tej kobiety.
Za mało o niej wiedział.

– Zostaniesz u nas? – spytała Rosie. – Chcia-

łabym!

– Tylko na jedna˛ noc – odparła cicho Sara. – To

wielka uprzejmos´c´ ze strony twojego taty, z˙e po-
zwolił mi przenocowac´.

– Co robisz? – wypytywała Rosie. – Jestes´ turyst-

ka˛? Szukasz pracy?

Sara zmieszała sie˛.
– Jeszcze nie zdecydowałam – odparła w kon´cu,

czerwienieja˛c. – Tu jest bardzo ładnie. Mieszkacie
w pie˛knym miejscu.

– Tata tez˙ tak mo´wi – odparła Rosie. – Gdzie

mieszkasz? – zapytała.

– Rosie, nie wolno zadawac´ obcym tylu pytan´

– skarcił ja˛ Matt.

– Ale ja chciałabym, z˙eby ona u nas została

– powiedziała Rosie. – I była moja˛ opiekunka˛. To
bardzo łatwe! Wystarczy, z˙ebys´ woziła mnie do
szkoły – zwro´ciła sie˛ do Sary – i odbierała. I troche˛
ze mna˛siedziała, dla towarzystwa. Jestem juz˙ duz˙a.
Nie przeszkadzałabym tacie w pracy. Tatusiu, czy
Sara moz˙e zostac´?

46

ANNE MATHER

background image

ROZDZIAŁ CZWARTY

Sare˛ mimo woli ogarne˛ło wspo´łczucie dla Matta,

mimo z˙e nie był dla niej szczego´lnie miły. Nie
dziwiła mu sie˛. I tak bardzo wiele dla niej zrobił.
Patrzyła na maluja˛ce sie˛ na jego twarzy zakło-
potanie.

Na pewno miał wyrzuty sumienia, wiedza˛c, z˙e

nie pos´wie˛ca dziecku dostatecznej ilos´ci czasu.
A przeciez˙ nie mo´gł, bo był samotnym ojcem
i musiał zarabiac´ na z˙ycie dziecka, własne i opie-
kunki.

Patrzył gniewnie na Sare˛. Postanowiła odezwac´

sie˛ pierwsza.

– To bardzo miłe, z˙e tak ci sie˛ spodobałam, ale...
– Ale pani Sara jutro wyjez˙dz˙a – dokon´czył

Matt. – Poza tym na pewno uznałaby z˙ycie u nas za
bardzo nudne – dodał.

– Naprawde˛? – spytała Rosie Sare˛, natychmiast

smutnieja˛c.

– Oczywis´cie – potwierdził Matt, gdy Sara mil-

czała. – Wyprowadz´my psy, zanim wsze˛dzie be˛-
dzie pełno siers´ci.

– Dobrze, tatusiu – odparła nieche˛tnie Rosie.
– Zaraz zobacze˛, co nasza gosposia zostawiła

nam na obiad – odezwał sie˛ Matt do Sary.

background image

– Czy mogłabym wam pomo´c w kuchni? – za-

ofiarowała sie˛.

– Dzie˛kuje˛, jest pani gos´ciem – odparł chłodno.
– To moz˙e wyprowadziłabym psy?
– Dzie˛kuje˛. – Matt pokre˛cił głowa˛.
– Tato, chciałabym po´js´c´ z Sara˛ wyprowadzic´

Tra˛bla i Ba˛bla! – oznajmiła Rosie.

– Pania˛ Sara˛ – pouczył Matt. – To niegrzecznie

mo´wic´ o pani po imieniu. Pani Sara... nie ma
odpowiednich buto´w.

– Che˛tnie przeszłabym sie˛ po plaz˙y – odezwała

sie˛ z nagłym oz˙ywieniem Sara. – Moge˛ is´c´ boso.
Rosie tez˙ by sie˛ troche˛ przewietrzyła...

– Przykro mi, ale sie˛ nie zgadzam – ucia˛ł Matt.
Sara posmutniała. Nie dziwiła sie˛, z˙e nie chciał

wypus´cic´ jej ze swoim jedynym dzieckiem na klify.
Nie zrobiła dobrego wraz˙enia.

– Tato, a moz˙e ty bys´ poszedł? Poszlibys´my

wszyscy troje! – zaproponowała Rosie.

– Rosie... – Matt był zniecierpliwiony, ale z dru-

giej strony nie chciał zasmucac´ co´reczki.

– Prosze˛ cie˛! Ty tez˙ sie˛ przewietrzysz. Zawsze

mo´wisz, z˙e za mało sie˛ ruszasz. – Rosie pocia˛gne˛ła
ojca za re˛ke˛. – Chodz´! Be˛dzie bardzo miło!

Matt zacisna˛ł ze˛by. Zerkna˛ł gniewnie na Sare˛,

ale potem opanował sie˛ i odpowiedział łagodnie:

– Moz˙e na po´ł godziny...
Rosie wydała radosny okrzyk i przytuliła go.

Pogładził ja˛ po włosach, ale jednoczes´nie patrzył
na Sare˛ ze smutkiem, nieprzychylnie. Odwro´ciła

48

ANNE MATHER

background image

głowe˛, zbyt roztrze˛siona, aby znies´c´ jego spojrze-
nie. Wyjrzała przez okno, na poros´nie˛ty faluja˛ca˛ od
wiatru trawa˛ szczyt klifu.

Poszli. Psy pomkne˛ły ku skarpie, gdzie była

s´ciez˙ka schodza˛ca pos´ro´d skał na plaz˙e˛. Rosie
podskakiwała, us´miechaja˛c sie˛ od ucha do ucha.

– Zejs´cie jest kamieniste – odezwał sie˛ do Sary

Matt. – Be˛da˛ bolały pania˛ stopy.

– Poradze˛ sobie – zapewniła, choc´ wcale nie

była pewna własnych sło´w. Nie chciała pozwolic´
sie˛ odprawic´.

Zejs´cie rzeczywis´cie okazało sie˛ dla niej bardzo

bolesne. Zaciskała usta, aby nie narzekac´, tylko sta-
wiac´ naste˛pne kroki. W kon´cu znalez´li sie˛ na plaz˙y.
Mie˛kki piasek był dla Sary błogosławien´stwem.
Z rados´cia˛pobiegła ku morzu. Rosie zbliz˙yła sie˛ do
wody, a potem ruszyła za psami, kto´re zacze˛ły gonic´
sie˛ po plaz˙y. Sara została sama z Mattem.

– Kamienie kłuły, prawda? – zagadna˛ł Matt.
– Dałam sobie rade˛ – zapewniła. Odetchne˛ła

głe˛boko s´wiez˙ym powietrzem. – Cudownie tu! Nie
zdawałam sobie sprawy, z˙e w Anglii sa˛ jeszcze tak
dziewicze plaz˙e. Czy przenio´sł sie˛ tu pan z Lon-
dynu? – spytała, sama nie wiedza˛c dlaczego.

– Tak, choc´ urodziłem sie˛ niezbyt daleko sta˛d.

Wyjechałem na studia do Londynu, zostałem tam,
az˙ w kon´cu tu wro´ciłem. A pani? Czy pani takz˙e
uciekła z Londynu? – zapytał.

– Nie moge˛ tak tego nazwac´ – odpowiedziała

Sara.

49

TAJEMNICA SARY

background image

– Oczywis´cie. Ucieka pani przed kims´ – albo

moz˙e przed czyms´?

Na szcze˛s´cie nadbiegła Rosie. Zacze˛ła zdejmo-

wac´ buty.

– Rosie, woda jest za zimna – odezwał sie˛

natychmiast Matt i szybko odcia˛gna˛ł co´reczke˛ na
bok. – Pani Sara włas´nie wychodziła. Prawda?

Sara nie chciała powodowac´ konfliktu. Zreszta˛

woda rzeczywis´cie była bardzo zimna.

– Włas´nie – potwierdziła. – Okropnie zimno mi

w stopy! – dodała, us´miechaja˛c sie˛ do Rosie.

– Naprawde˛? – spytała niepewnie Rosie.
– Oczywis´cie. Zobacz, mam ge˛sia˛ sko´rke˛. – Sa-

ra kucne˛ła koło dziewczynki, aby pomo´c jej włoz˙yc´
buty i odwro´cic´ jej uwage˛.

Matt mimo woli takz˙e przyjrzał sie˛ bosym no-

gom Sary, jej dłoniom, twarzy... Poczuła na sobie
jego wzrok i zarumieniła sie˛.

Co za nonsens – pomys´lała. Przeciez˙ ten czło-

wiek mi sie˛ nie podoba. Po koszmarze, jaki zgoto-
wał jej Maks, nie miała zamiaru kiedykolwiek
wia˛zac´ sie˛ z me˛z˙czyzna˛. W dodatku Matt Seton wy-
dawał sie˛ stanowczy, chłodny... Mo´gł byc´ podobny
do Maksa. Do tego był wyz˙szy od niego i bez
wa˛tpienia jego kondycja fizyczna była o niebo
lepsza. Mo´gł wie˛c byc´ o wiele bardziej niebez-
pieczny!

Zamierzała energicznie sie˛ wyprostowac´, ale

posiniaczone biodro zabolało ja˛gwałtownie. Opad-
ła na kolana, rumienia˛c sie˛ ze wstydu. Ledwie

50

ANNE MATHER

background image

dotkne˛ła kolanami piasku, uje˛ły ja˛ za ramiona silne
re˛ce Matta. Pomo´gł jej wstac´.

– Dzie˛kuje˛, chyba musiałam stracic´ ro´wnowa-

ge˛ – skłamała, opieraja˛c cie˛z˙ar ciała na zdrowej
nodze.

– Nie wydaje mi sie˛ – odparł. – Lepiej juz˙

wracajmy. – Zagwizdał na psy.

– Nie martw sie˛ – odezwała sie˛ Rosie do Sary.

– Ja tez˙ przewracam sie˛ w piasku.

– Nic sie˛ nie stało – odpowiedziała z wymuszo-

nym us´miechem Sara. Na szcze˛s´cie była w stanie
is´c´, chociaz˙ musiała troche˛ oszcze˛dzac´ noge˛. Po
chwili bo´l zmniejszył sie˛.

Jednak droga pod go´re˛ była dla niej bardzo

trudna. Rosie szła przodem, Sara posuwała sie˛
powoli za nia˛, a Matt kroczył na kon´cu, wołaja˛c do
Rosie, z˙eby zaczekała. Sara nieswojo sie˛ czuła,
wiedza˛c, z˙e Matt sie˛ jej przygla˛da i z˙e dostrzega jej
wysiłek. Z ulga˛ dotarła na wierzchołek klifu.

W domu spytała Matta, czy moz˙e wzia˛c´ prysz-

nic. Miała ochote˛ połoz˙yc´ sie˛ i odpocza˛c´, aby ulz˙yc´
bola˛cej nodze. Ale nie wspominała o niej. Matt i tak
patrzył na nia˛ podejrzliwie.

– Moz˙e pani wzia˛c´ ka˛piel – odpowiedział. – Po-

winna pania˛ wzmocnic´. Na plaz˙y nawet nie mogła
pani wstac´.

– Ska˛dz˙e – zaprotestowała. – Po prostu straci-

łam ro´wnowage˛, juz˙ mo´wiłam.

Sara poszła do swojej tymczasowej sypialni,

zamkne˛ła drzwi i usiadła na ło´z˙ku, zme˛czona.

51

TAJEMNICA SARY

background image

Nie wierzy mi – mys´lała. Jest na to zbyt błyskot-

liwy. Ciekawe, czy szuka juz˙ w Internecie wiado-
mos´ci o uciekinierkach?

Dochodziła pia˛ta. Mine˛ła niecała doba od s´mier-

ci Maksa. Boz˙e, co ja zrobie˛?! – martwiła sie˛ Sara.

Postanowiła poprosic´ rano Matta o podwiezienie

jej do Saviour’s Bay, kiedy be˛dzie wio´zł Rosie do
szkoły. Byc´ moz˙e przyczyna awarii wypoz˙yczone-
go samochodu okaz˙e sie˛ łatwa do usunie˛cia i wczes-
nym popołudniem be˛dzie sie˛ nadawał do jazdy.

Ale doka˛d jechac´? A poza tym, czy Matt pus´ci

mnie? Nie, on nie zatrzyma mnie siła˛ i chyba nie
zamelduje o wszystkim policji. W kaz˙dym razie nie
zrobi tego, dopo´ki nie dowie sie˛, kim jestem.

Sara rozebrała sie˛ do ka˛pieli i ze smutkiem

popatrzyła na widnieja˛ce na jej ciele sin´ce. Wy-
gla˛dała na pobita˛. Bo została pobita. Tyle razy
Maks ja˛ bił! Ale z˙yła, a on juz˙ nie.

Przeciez˙ nie chciała go zabic´. Tylko z˙e nikt jej

nie uwierzy.

Juz˙ przed kilku laty pogodziła sie˛ z tym, z˙e nic

sie˛ nie da zrobic´, z˙e jej sytuacja sie˛ nie zmieni.
Sa˛dziła, z˙e jest zwia˛zana z okrutnym Maksem na
zawsze. Wiedziała, z˙e nigdy nie pozwoliłby jej
odejs´c´, mo´wił to zreszta˛ wielokrotnie, groził, z˙e
skrzywdzi jej matke˛.

Co wie˛c stało sie˛ minionej nocy? Sara nie spo-

dziewała sie˛ niczego szczego´lnego. Jak zwykle
pro´bowała sie˛ bronic´. On uderzył ja˛, przewro´ciła
sie˛ na stolik przy schodach, a Maks chciał zadac´

52

ANNE MATHER

background image

kolejny cios. Biodrem Sary targna˛ł dojmuja˛cy bo´l,
kiedy uderzyła w stolik. Skuliła sie˛, osłoniła re˛kami
głowe˛, spodziewaja˛c sie˛, z˙e Maks ja˛ kopnie, skoro
upadła.

Tymczasem on potkna˛ł sie˛ o nia˛ i, straciwszy

ro´wnowage˛, poleciał w do´ł, spadaja˛c ze schodo´w
głowa˛ naprzo´d. Uderzył w nie i sturlał sie˛ na do´ł.

Nie popchne˛łam go! – kolejny raz powto´rzyła

w mys´li. Przekonywała sie˛ o tym, aby zagłuszyc´
okropne wa˛tpliwos´ci. Przeciez˙ potkna˛ł sie˛ o nia˛, bo
upadła, a upadła dlatego, z˙e ja˛ uderzył. Nie przy-
szło jej do głowy, z˙e on moz˙e sie˛ potkna˛c´, stracic´
ro´wnowage˛ i spas´c´ ze schodo´w. Oraz złamac´ kark.

Zadrz˙ała. Przypomniał jej sie˛ wrzask Maksa,

kiedy znikał z jej pola widzenia. Potem uderzył
w schody.

To był wypadek.
Sara wzie˛ła głe˛boki oddech. Pamie˛tała, jak zaraz

po upadku Maksa zbiegła ze schodo´w, z˙eby błagac´
go o wybaczenie. Ale on nie wstawał; lez˙ał. Lez˙ał
zupełnie nieruchomo. I wtedy, w jednej chwili,
Sara zorientowała sie˛, z˙e on nie z˙yje. Była o tym
przekonana, lecz przyłoz˙yła drz˙a˛ce usta do jego
ust i spro´bowała sztucznego oddychania. Wcia˛z˙
nie oddychał. Zadzwoniła wie˛c na pogotowie.
I uciekła.

Zdawała sobie sprawe˛, co wywnioskuje policja.

Ucieczka ro´wnała sie˛ przyznaniu do zabicia me˛z˙a.
Zdrowi me˛z˙czyz´ni w wieku Maksa niecze˛sto spada-
ja˛ ze schodo´w. A gdyby Sara została aresztowana,

53

TAJEMNICA SARY

background image

policyjny lekarz z pewnos´cia˛ odkryłby sin´ce na jej
ciele. Detektyw od razu domys´liłby sie˛, z˙e Sara
była bita, i uznałby, z˙e mogła w odwecie zabic´
Maksa.

Omal nie krzykne˛ła z przeraz˙enia, kiedy ktos´

zapukał do drzwi łazienki.

– Słucham? – odezwała sie˛, przezwycie˛z˙aja˛c

strach. Bała sie˛, z˙e Matt wejdzie i zobaczy ja˛ naga˛
i posiniaczona˛.

– Wszystko w porza˛dku? – To był głos Matta.
– Oczywis´cie – odparła z irytacja˛ Sara. – Dla-

czego cos´ miałoby byc´ nie w porza˛dku?

– Przepraszam. Po prostu jest pani w łazience

juz˙ ponad po´ł godziny. Obawiałem sie˛, z˙e zasne˛ła
pani w wannie. Nie chciałbym, z˙eby sie˛ pani uto-
piła.

– Czy pan mnie podsłuchuje?!
– Ska˛dz˙e. Po prostu martwiłem sie˛... – Chyba

mo´wił szczerze. Sara nie była przyzwyczajona do
czyjejkolwiek troski. – Chciałem takz˙e powie-
dziec´, z˙e kolacja be˛dzie gotowa dopiero za mniej
wie˛cej godzine˛, wie˛c nie musi sie˛ pani s´pieszyc´.
Prosze˛ spokojnie odpoczywac´.

– Dzie˛kuje˛.
– Nie ma za co. Niech sie˛ tylko pani nie utopi.
– Nie utopie˛ sie˛ – obiecała.
– To dobrze.
Poszedł. Sara odetchne˛ła z ulga˛. Czuła sie˛ okro-

pnie. Lecz było jej miło, z˙e Matt sie˛ o nia˛ troszczył.
Dota˛d tylko Hugo okazywał jej serdecznos´c´, jed-

54

ANNE MATHER

background image

nak wiedziała, z˙e w przypadku kaz˙dej konfrontacji
wzia˛łby strone˛ brata. Zwłaszcza z˙e kariera aktorska
przecie˛tnie utalentowanego Hugona nie rozwine˛ła-
by sie˛ bez wsparcia Maksa.

Sara nie chciała wie˛cej mys´lec´ o Maksie. Za-

mkne˛ła oczy i poddała sie˛ koja˛cemu działaniu
wody. Ta mys´l napełniała ja˛ wstydem, ale cieszyła
sie˛, z˙e Maks juz˙ nigdy wie˛cej jej nie uderzy, nie
skrzywdzi.

Wytarłszy sie˛, po chwili wahania włoz˙yła kre-

mowy szlafrok, kto´ry był w łazience. Miała na-
dzieje˛, z˙e Matt nie be˛dzie miał jej tego za złe.
Chciała uprac´ bielizne˛, a nie zda˛z˙yła wzia˛c´ niczego
na zmiane˛.

Kiedy weszła do sypialni, zobaczyła jednak na

ło´z˙ku stosik przygotowanych dla niej czystych
ubran´ – me˛ska˛ koszule˛ i spodnie od dresu, ale takz˙e
zapakowane w firmowy celofan damskie figi. Ska˛d
Matt je wzia˛ł? Nie wspominał, z˙e był zwia˛zany
z jaka˛kolwiek kobieta˛. A moz˙e cos´ ła˛czyło go
z Emma˛, z kto´ra˛ rozmawiał przez telefon? Lub
z kims´ innym?

Sara spojrzała na metke˛. Figi były przeznaczone

dla dziewczynki w wieku dziewie˛ciu, dziesie˛ciu
lat. To znaczy dla Rosie. Sara wybuchne˛ła s´mie-
chem i s´cia˛gne˛ła celofan. Najwyraz´niej Matt kupił
dziecku kilka par za duz˙ych fig. Na nia˛ be˛da˛ troche˛
ciasne.

Ogarne˛ło ja˛ uczucie wdzie˛cznos´ci. Najwyraz´-

niej nie wszyscy me˛z˙czyz´ni sa˛ tacy jak Maks.

55

TAJEMNICA SARY

background image

Powinna o tym wiedziec´. Maks był wyja˛tkiem. Czy
to z´le cieszyc´ sie˛, z˙e juz˙ nigdy nie be˛dzie jej gne˛bił?

Sara ubrała sie˛ w za duz˙e, luz´ne, me˛skie ubranie,

uprała swoja˛ bielizne˛, uczesała sie˛.

Nagle ktos´ zapukał do drzwi. Drgne˛ła z przera-

z˙enia. Be˛dzie sie˛ musiała od tego odzwyczaic´.

– Kto tam? – spytała, odetchna˛wszy.
– To ja, Rosie. Czy moge˛ wejs´c´?
– Wchodz´, malutka.
Rosie weszła do pokoju. Była tak sympatyczna˛

dziewczynka˛, z˙e Sara miała ochote˛ przytulic´ ja˛ na
powitanie.

– Tata mo´wi, z˙e za dziesie˛c´ minut kolacja be˛-

dzie gotowa – zakomunikowała Rosie. – Czy to
ubrania mojego taty? – spytała, przygla˛daja˛c sie˛
Sarze z zainteresowaniem.

– Tak. Jest na tyle miły, z˙e mi poz˙yczył. Jak

wygla˛dam?

– Sa˛ troche˛ za duz˙e. Nie masz swoich ubran´?
– Nie wzie˛łam. Czy mamy juz˙ zejs´c´ na do´ł?
– Moz˙emy zejs´c´ – zdecydowała Rosie. – Nie

zostaniesz? – spytała. – Chciałabym, z˙ebys´ została
u nas i była moja˛ opiekunka˛.

– Widzisz, Rosie...
– Opiekunka jest mi bardzo potrzebna – prze-

rwała Rosie. – Dzisiaj zaspalis´my i prawie spo´z´-
niłam sie˛ do szkoły.

– Rozumiem, ale jutro musze˛ wyjechac´ – po-

wiedziała Sara.

– Nie podoba ci sie˛ tutaj?

56

ANNE MATHER

background image

Sara westchne˛ła.
– Bardzo mi sie˛ podoba. Mieszkacie tak blisko

morza.

– Ale wie˛kszos´c´ ludzi uwaz˙a, z˙e to za daleko od

miasta – poinformowała Rosie.

– Ja tak nie mys´le˛.
– To zostan´.
– Nie moge˛. Chodz´my juz˙ na kolacje˛ – zmieniła

temat. Przejrzała sie˛ w lustrze. – Mam nadzieje˛, z˙e
nie spodziewacie sie˛ dzisiaj gos´ci. Wygla˛dam tro-
che˛ zabawnie.

57

TAJEMNICA SARY

background image

ROZDZIAŁ PIA˛TY

Matt budził sie˛ powoli. Latem cze˛sto spał przy

otwartym oknie i budził sie˛, słysza˛c s´ciszony szum
morza. Uspokajało go to.

Jednak tego dnia obudził sie˛ z uczuciem nie-

okres´lonego niepokoju.

Ach, to przez

Sare˛

– przypomniało mu sie˛. Dobrze, z˙e wyjez˙dz˙a.
Postanowił udac´, z˙e sprawdza stan jej samocho-
du, kiedy tylko odwiezie Rosie do szkoły. Okaz˙e
sie˛, z˙e samocho´d jest sprawny i Sara nie be˛dzie
miała powodu dłuz˙ej pozostawac´ w jego domu.
Be˛dzie mo´gł spokojnie powro´cic´ do ulubionej
pracy.

Lecz uczucie niepokoju nie opuszczało Matta.

Rosie od razu polubiła Sare˛ tak bardzo, z˙e na
pewno be˛dzie o niej jakis´ czas mo´wiła, maja˛c do
niego z˙al, z˙e nie zatrudnił Sary jako opiekunki. To
paradoks, z˙e Rosie spodobała sie˛ akurat Sara. Od
czasu odejs´cia Hester przyjechało juz˙ kilka kan-
dydatek na opiekunki i Rosie nie była specjalnie
zachwycona z˙adna˛ z nich.

Matt ro´wniez˙. Młodsze robiły wraz˙enie skupio-

nych na sobie wymuskanych laleczek, kto´re kre˛ca˛
nosem na mieszkanie z dala od miasta, a starsze
wydawały sie˛ surowe i oschłe. Miał zamiar powie-

background image

rzyc´ opieke˛ nad Rosie miłej, sympatycznej ko-
biecie.

Dziwił sie˛, jak dobrze Rosie porozumiewała sie˛

z Sara˛. Był tego s´wiadkiem poprzedniego wieczora
przy kolacji. Sara nie starała sie˛ przypodobac´ jego
co´reczce. Po prostu umiała z nia˛ rozmawiac´. Zdzi-
wił sie˛, kiedy zacze˛ły dyskutowac´ o ubrankach
lalek Rosie. Rosie chyba brakowało partnerki do
takich rozmo´w; Matt nie znał sie˛ na damskiej
modzie.

Pod koniec kolacji Rosie zacze˛ła malowac´ Sa-

rze paznokcie. Okazało sie˛, z˙e do pisemka dla
dziewczynek w wieku Rosie, kto´re kupił jej Matt,
była doła˛czona buteleczka lakieru! Lakier był
ro´z˙owy. Matt zaprotestował, mo´wia˛c, z˙e nie przy-
puszcza, aby pani Sara chciała miec´ paznokcie
w tak jaskrawym odcieniu ro´z˙u. Ale Sara nie
chciała sprawic´ Rosie przykros´ci. ,,Na buteleczce
jest napisane, z˙e ten lakier zmywa sie˛ od wody
z mydłem’’ – wyjas´niła. ,,Podoba sie˛ panu?’’
– spytała, prezentuja˛c Mattowi pomalowane paz-
nokcie.

Pochwalił po´łsło´wkiem dzieło Rosie, chca˛c zro-

bic´ jej przyjemnos´c´. Lecz przede wszystkim zapa-
mie˛tał widok smukłej dłoni Sary, jej delikatnych
palco´w. Obecnos´c´ Sary draz˙niła jego zmysły. Bez
wa˛tpienia była atrakcyjna˛ kobieta˛. Musiał nieche˛t-
nie przyznac´ przed samym soba˛, z˙e silnie na niego
działa. Kiedy siedziała przy nim w jego luz´nym
ubraniu, nie mo´gł pozbyc´ sie˛ mys´li o tym, czy pod

59

TAJEMNICA SARY

background image

koszula˛i spodniami od dresu jest całkiem naga, czy
tez˙ dziecie˛ce figi na nia˛ pasuja˛.

Kiedy poszli spac´, Rosie przyszła do jego sypial-

ni i zacze˛ła go prosic´, z˙eby Sara została.

Odmo´wił, ale z z˙alem. Wiedział, z˙e zaro´wno

Rosie, jak i on be˛da˛ te˛sknic´ za Sara˛.

Nie mo´gł jednak mys´lec´ o niej jako o intryguja˛-

cej kobiecie ani tym bardziej potencjalnej opiekun-
ce Rosie. Była przeciez˙ uciekinierka˛, kto´rej dalsza
obecnos´c´ w ich domu mogła przynies´c´ nieobliczal-
ne skutki. Co sie˛ z nim działo? Nie pamie˛tał, z˙eby
jakakolwiek kobieta tak szybko wzbudziła w nim
tak silne emocje.

– Tato, obudziłes´ sie˛? – odezwał sie˛ nagle głos

Rosie.

– Tak, kochanie – odpowiedział. – Ty tez˙ juz˙ nie

s´pisz?

Rosie zajrzała do jego sypialni. Była rozczoch-

rana, miała na sobie piz˙amke˛ z Kubusiem Puchat-
kiem.

– Nie moge˛ spac´. Chciałabym z toba˛ poroz-

mawiac´.

– Chodz´, malen´ka. – Matt popatrzył na co´recz-

ke˛ i us´miechna˛ł sie˛. Bardzo ja˛ kochał. Domys´lał
sie˛ tematu rozmowy i obawiał, z˙e nie be˛dzie ona
miła.

Rosie podeszła do ło´z˙ka, usiadła i powiedziała:
– Chciałabym, z˙eby Sara u nas została.
– Rosie, nie zgadzam sie˛; juz˙ o tym rozmawiali-

s´my – odparł. – Dlaczego mo´wisz do niej po

60

ANNE MATHER

background image

imieniu, nie jest twoja˛ kolez˙anka˛ – skarcił ja˛, zmie-
niaja˛c temat.

– Powiedziała, z˙e moge˛. I z˙e kiedy mo´wie˛ do

niej ,,prosze˛ pani’’, czuje sie˛, jakby znowu była
nauczycielka˛. Uczyła w szkole, wiesz?

– Wspominała mi o tym.
– Dlaczego nie moz˙e zostac´ moja˛ opiekunka˛?

– nie uste˛powała.

– Rosie... – Matt spro´bował porozmawiac´ z nia˛

jak z dorosłym człowiekiem – nic o niej nie wiemy.
Nie wiemy nawet, ska˛d przyjechała.

– Moz˙esz ja˛ spytac´ – odparła. – Powiedziała, z˙e

bardzo jej sie˛ u nas podoba, bo mieszkamy blisko
morza. I z˙e kiedy była mała, musiała mieszkac´
w mies´cie.

– Czy teraz tez˙ mieszka w mies´cie? – spytał

z zainteresowaniem Matt. – Mo´wiła ci? Co jeszcze
ci mo´wiła?

– Nic. Tylko z˙e nigdy nie miała psa. Moge˛ ja˛

zapytac´, gdzie mieszka.

– Nie! – zabronił stanowczo Matt, az˙ Rosie sie˛

wystraszyła.

– Dobrze – odpowiedziała smutno i zeszła z ło´z˙-

ka. – Nie zapytam. Ale jestes´ niedobry.

– Malen´ka – Matt uja˛ł dziecko za ramie˛ – prosze˛

cie˛, zrozum. Bardzo cie˛ kocham i dlatego nie moge˛
pozwolic´, z˙eby opiekowała sie˛ toba˛ pani, kto´rej
wcale nie znam.

– To jak znajdziesz opiekunke˛? Nie znasz z˙ad-

nej – odparła bystro Rosie.

61

TAJEMNICA SARY

background image

– Tak, ale one odpowiadały na ogłoszenie i mia-

ły referencje.

– To co?
Matt zsuna˛ł nogi z ło´z˙ka i przytulił Rosie.
– Kochanie, naprawde˛ nie chce˛ ci robic´ przy-

kros´ci, ale nie...

– Ale robisz! – przerwała.
– Martwiłbym sie˛ o ciebie – powiedział jesz-

cze Matt, ale pewnos´c´ znikła z jego głosu. W is-
tocie przebywaja˛c z Sara˛ kilka godzin, doszedł
do wniosku, z˙e raczej nie jest przeste˛pczynia˛.
Robiła wraz˙enie uczciwej dziewczyny. Mimo z˙e
bez wa˛tpienia spotkało ja˛ cos´, przed czym ucie-
kała.

– Tato... – Rosie była bliska płaczu.
Zwaz˙ywszy na to i na swoje zainteresowanie

Sara˛, Matt podja˛ł odwaz˙na˛ decyzje˛.

– Dobrze – powiedział. – Pozwole˛ jej zostac´

kilka dni. Na pro´be˛. – Miał nadzieje˛, z˙e nie poz˙ału-
je swojej decyzji.

– Hura! – zawołała rados´nie Rosie i rzuciła sie˛

ojcu na szyje˛.

– Ale tylko do niedzieli – zastrzegł sie˛. – Nie

obiecuje˛, co be˛dzie potem.

– Czy moge˛ is´c´ do Sary i jej to powiedziec´?

Moge˛? Tato! Na pewno sie˛ ucieszy i zgodzi sie˛
zostac´. Mo´wiła, z˙e nie moz˙e, ale to dlatego, z˙e jej
nie chciałes´.

– Jak to? Powiedziała ci, z˙e nie moz˙e u nas

zostac´, bo ja tego nie chce˛?

62

ANNE MATHER

background image

– Nie. Mo´wiła tylko, z˙e musi odjechac´. Ale ja

wiem, z˙e to dlatego, z˙e ty tak postanowiłes´.

– Rozmawiałys´cie o tym? – dopytywał sie˛.
– Powiedziałam Sarze, z˙e chciałabym, z˙eby zo-

stała – wyjas´niła Rosie.

– Nic wie˛cej nie mo´wiła?
– Nie. To moge˛ jej powiedziec´?
– Czekaj. – Matt spojrzał na zegarek. – Jest

sio´dma rano. Porozmawiamy jeszcze przy s´niada-
niu, dobrze?

– Ale nie powiesz, z˙eby odjechała, prawda?

– upewniła sie˛ Rosie.

Matt miał ochote˛ uspokoic´ ja˛ i potwierdzic´ swo-

je słowa, ale pohamował sie˛.

– Idz´ sie˛ umyc´ – powiedział. – Nie zapomnij

o ze˛bach. Porozmawiamy zaraz, kiedy przyjdziesz
na s´niadanie.

– Tato, ale...
– Bo sie˛ rozmys´le˛ – zagroził.
– Dobrze! – Rosie natychmiast pobiegła do ła-

zienki.

Zanim Matt zszedł na do´ł, przyjechała pani Webb,

mniej wie˛cej pie˛c´dziesie˛ciopie˛cioletnia, sympatycz-
na gosposia, kto´ra pomagała mu w prowadzeniu
domu, odka˛d zamieszkał koło Saviour’s Bay.

Przywitała sie˛ i zrobiła Mattowi kawy. Pił, za-

stanawiaja˛c sie˛, jak mo´gł ulec pros´bom Rosie i zgo-
dzic´ sie˛ na przedłuz˙enie pobytu Sary. Czy ze
wzgle˛du na własne, egoistyczne pragnienia? Co sie˛
z nim działo?

63

TAJEMNICA SARY

background image

– Podobno zatrudnił pan nowa˛ opiekunke˛ –

odezwała sie˛ nagle pani Webb, chłodniejszym niz˙
zwykle tonem. – Nic mi pan nie mo´wił.

Widocznie Gloria Armstrong nie zasypiała gru-

szek w popiele. Musiała zatelefonowac´ do pani
Webb, aby dowiedziec´ sie˛ szczego´ło´w. Ciekawe,
co odpowiedziała pani Webb!

– Kto pani to powiedział? – spytał Matt.
– Rosie. – Pani Webb odwine˛ła z plastiku porcje˛

bekonu. – Przed chwila˛ powiedziała mi, z˙e noco-
wała u pan´stwa nowa opiekunka.

Matt je˛kna˛ł w duchu.
– Jeszcze nie zdecydowałem, czy zatrudnic´ te˛

pania˛ na stałe – odpowiedział. – Nic nie mo´-
wiłem, poniewaz˙ nie spodziewałem sie˛ jej przy-
bycia.

– Nie spodziewał sie˛ pan? To niezwykły zbieg

okolicznos´ci, z˙e przyjechała – skomentowała pani
Webb, nie dowierzaja˛c.

– Wcale sie˛ z tego nie ucieszyłem – mrukna˛ł

z irytacja˛ Matt. – Jak mo´wiłem, nie wiem, czy ja˛
zatrudnie˛. Trafiła tu przypadkiem. Zepsuł jej sie˛
samocho´d tuz˙ pod naszym domem. Czy przy dro-
dze nie widziała pani samochodu?

– A wie˛c to jej samocho´d – odpowiedziała pani

Webb. Była wyraz´nie zdumiona. – Mys´lałam, z˙e to
porzucony, moz˙e kradziony.

– Nie. Kobieta, kto´ra nim jechała, przyszła tu

skorzystac´ z telefonu. Przypadkiem dowiedziała
sie˛, z˙e potrzebuje˛ opiekunki i zaproponowała, z˙e

64

ANNE MATHER

background image

mogłaby nia˛ zostac´. Jakis´ czas temu uczyła w szko-
le podstawowej.

– Naprawde˛?
– Tak. Gdzie jest Rosie? Mielis´my porozma-

wiac´.

– Pewnie wro´ciła na go´re˛. Powiedziała, z˙e obu-

dzi... Sare˛, zgadza sie˛?

Matt zdenerwował sie˛. Dlaczego Rosie przed

rozmowa˛ z nim poszła najpierw do Sary?!

Ze złos´cia˛ spojrzał na gazete˛, kto´ra˛ połoz˙yła

przed nim pani Webb. Na pierwszej stronie znowu
pisano o wydarzeniach na Bliskim Wschodzie.
Naste˛pnie o kompromitacji jednego z polityko´w,
o wykolejeniu sie˛ pocia˛gu. Zawsze to samo – po-
mys´lał, zagla˛daja˛c na naste˛pne strony.

Usłyszał schodza˛ca˛ na s´niadanie Rosie. Juz˙ miał

zamkna˛c´ gazete˛ z powrotem, kiedy jego uwage˛
zwro´ciło małe zdje˛cie na dole czwartej strony.
Przyjrzał mu sie˛ lepiej. To była fotografia Sary.

Czytał z najwyz˙sza˛ uwaga˛. Rzekoma Sara nazy-

wała sie˛ w rzeczywistos´ci Victoria Bradbury. Była
z˙ona˛ znanego przedsie˛biorcy, Maksa Bradbury’e-
go. Pisano, z˙e zagine˛ła.

Nic dziwnego, z˙e podała mi fałszywe nazwisko

– pomys´lał Matt, choc´ niewiele wiedział o Brad-
burym. Według autora artykułu Victoria Bradbury
zagine˛ła przed dwoma dniami, wieczorem. Jej
ma˛z˙ oraz matka byli zrozpaczeni. Tragicznym
zbiegiem okolicznos´ci Maks Bradbury spadł tego
samego wieczora ze schodo´w, był nieprzytomny

65

TAJEMNICA SARY

background image

do naste˛pnego ranka i nie powiadomił nikogo o znik-
nie˛ciu z˙ony. Na szcze˛s´cie po´z´niej zdołał doczołgac´
sie˛ do telefonu i wezwac´ pomoc.

Brat Maksa Bradbury’ego, aktor Hugo Brad-

bury, twierdzi, z˙e to niemoz˙liwe, aby z˙ona jego
brata wyszła, nie powiedziawszy me˛z˙owi, doka˛d
sie˛ udaje. W zwia˛zku z tym pojawiły sie˛ obawy, z˙e
Victoria Bradbury została porwana. Maks Brad-
bury został przewieziony do szpitala na badania,
ale naste˛pnego ranka wypisał sie˛ na własna˛ pros´be˛,
aby osobis´cie pokierowac´ poszukiwaniami z˙ony.
Był bardzo zamoz˙nym człowiekiem i miał zamiar
uz˙yc´ wszelkich s´rodko´w, jakimi dysponował, w ce-
lu odnalezienia z˙ony.

Artykuł kon´czył sie˛ wezwaniem, aby kaz˙dy, kto

widziałby zaginiona˛ pania˛ Bradbury lub znał miej-
sce jej pobytu, skontaktował sie˛ z policja˛. Podawa-
no londyn´ski numer.

Matt wzia˛ł głe˛boki oddech, wyjrzał przez okno,

po czym jeszcze raz uwaz˙nie przyjrzał sie˛ niewiel-
kiej fotografii.

To była ona. Victoria Bradbury! Nie miał wa˛tp-

liwos´ci.

Ogarne˛ła go złos´c´. Dlaczego ta kobieta go oszu-

kiwała? Nie wierzył jej, ale było mu jej z˙al,
sa˛dził, z˙e jest bezbronna, z˙e potrzebuje pomocy.
A ona tymczasem zapewne naigrawała sie˛ z niego
w duchu!

Zmarszczył brwi. Jak długo Victoria mogła byc´

z˙ona˛ Maksa Bradbury’ego? Pamie˛tał twarz biznes-

66

ANNE MATHER

background image

mena ze s´rodko´w masowego przekazu. Był me˛z˙-
czyzna˛ po pie˛c´dziesia˛tce, czyli o dwadzies´cia kil-
ka lat starszy od z˙ony. Czyz˙by znudziła sie˛ małz˙en´-
stwem z niemłodym juz˙ człowiekiem? A moz˙e nie
pos´wie˛cał jej dos´c´ uwagi? Czy uciekła, aby mu
przypomniec´, jakie ma szcze˛s´cie, z˙e udało mu sie˛
zwia˛zac´ z tak młoda˛, atrakcyjna˛ kobieta˛?

Jes´li tak było, po co Victoria prosiła go o prace˛,

dlaczego udawała, z˙e była niegdys´ nauczycielka˛?
Przeciez˙ człowiek pokroju Bradbury’ego nie oz˙e-
niłby sie˛ z nauczycielka˛ ze szkoły podstawowej.
Jakim sposobem taka osoba mogła go poznac´?
Z

˙

ona znanego biznesmena musiała byc´ juz˙ przed

s´lubem zamoz˙na˛, wpływowa˛ kobieta˛, ewentualnie
bywalczynia˛ nocnych lokali.

– Tato, s´niadanie! – zawołała Rosie.
Us´wiadomiło to Mattowi, z˙e i jego co´reczke˛

Victoria oszukała. Be˛dzie musiał powiedziec´ jej, z˙e
Sara jednak wyjedzie, co be˛dzie dla Rosie bardzo
przykre.

Ale najpierw zamierzał porozmawiac´ szczerze

z Victoria˛, spytac´ ja˛ o motywy wprowadzenia
w bła˛d jego i Rosie. Potem zatelefonuje pod podany
w gazecie numer. Tylko z˙e... z˙al mu be˛dzie rozstac´
sie˛ z Victoria˛.

Schował gazete˛ do szuflady.
– Idziesz, tato? – spytała od drzwi Rosie. – Pani

Webb mo´wi, z˙e s´niadanie wystygnie.

– Czy Sara juz˙ wstała? – spytał.
– Tak. Jest w kuchni. Jeszcze jej nie mo´wiłam,

67

TAJEMNICA SARY

background image

z˙e chcemy, z˙eby została. Zawołałam ja˛ tylko na
s´niadanie.

– Dobrze, dziecko. Juz˙ ide˛.
Kiedy Matt i Rosie weszli do kuchni, pani Webb,

spogla˛daja˛c ciekawie na Sare˛, pytała ja˛ o to, co
stało sie˛ z jej samochodem.

– Dzien´ dobry – powiedział donos´nie Matt.
Sara włoz˙yła tego ranka własne ubranie, wy-

gla˛dała w nim pie˛knie i pone˛tnie. Siedziała z zało-
z˙onymi na brzuchu re˛kami, co było oznaka˛ niepo-
koju.

– Dzien´ dobry – odpowiedziała, troche˛ onie-

s´mielona pojawieniem sie˛ Matta. A on, patrza˛c na
nia˛, nie mo´gł pozbyc´ sie˛ mys´li o tym, jak bardzo
ona mu sie˛ podoba. Co sie˛ ze mna˛ dzieje?! – pomy-
s´lał. Przeciez˙ to z˙ona innego!

– Czy dobrze pani spała? – spytał, aby zapobiec

niezre˛cznemu milczeniu. Pomys´lał, z˙e nie moz˙e
odbyc´ szczerej rozmowy z Victoria˛ w obecnos´ci
Rosie ani pani Webb. Tylko jak odłoz˙yc´ rozmowe˛
na czas, kiedy wro´ci spod szkoły Rosie, skoro
obiecał co´reczce, z˙e przy s´niadaniu pomo´wi z Sara˛
o zatrudnieniu jej jako opiekunki?

– Dobrze, dzie˛kuje˛ – odpowiedziała grzecznie

Sara. Prawdopodobnie było to kolejne kłamstwo.
– Tak tu spokojnie – dodała.

– Sarze podoba sie˛ nad morzem! – przypomnia-

ła Rosie.

– Pani nie jest sta˛d, prawda? – wtra˛ciła pani

Webb, stawiaja˛c przed Rosie miseczke˛ płatko´w

68

ANNE MATHER

background image

kukurydzianych. – Mo´wi pani akcentem z południa
Anglii, nie myle˛ sie˛?

– Rzeczywis´cie – Sara us´miechne˛ła sie˛ niepew-

nie – jestem z Londynu. Poprosze˛ tylko jednego
tosta.

– Na pewno?
– Dzie˛kujemy pani za s´niadanie – zakon´czył

Matt. – Jes´li be˛dziemy jeszcze czegos´ potrzebo-
wac´, wezwe˛ pania˛.

– Skoro pan tak mo´wi... – odparła pani Webb.

– Wobec tego do zobaczenia.

Wyszła, zamykaja˛c drzwi głos´niej niz˙ zwykle.
– Pani Webb sie˛ pogniewała, bo tata nie po-

zwolił jej wypic´ z nami kawy! – oznajmiła Rosie.

– Pani Webb lubi plotkowac´ – odpowiedział

Matt, gło´wnie na uz˙ytek Sary.

Sara posmarowała tosta cienko masłem, odgryz-

ła malutki ke˛s i z trudem go przełkne˛ła.

Nic dziwnego, z˙e jest słaba – pomys´lał Matt.

Zupełnie nie ma apetytu. Pewnie denerwuje sie˛, z˙e
ja˛ zdemaskuje˛. Ale po co mnie okłamuje?

– Nie musisz dzisiaj odjez˙dz˙ac´, prawda? – spy-

tała nagle Rosie. – Tato, Sara mogłaby zostac´...
– Matt rzucił co´reczce ostrzegawcze spojrzenie
– do jutra, prawda?

– Obawiam sie˛, z˙e musze˛ wyjechac´ – odpowie-

działa szybko Sara.

Rosie posmutniała, a Matt pomys´lał, z˙e chce,

aby Sara wyjas´niła mu motywy prowadzenia z nim
dziwnej gry.

69

TAJEMNICA SARY

background image

– Prosze˛ zostac´ – powiedział. – Przynajmniej do

jutra.

Sara zawahała sie˛. Matt takz˙e nie wiedział, czy

słusznie poste˛puje. Na przeko´r wszystkiemu miał
wraz˙enie, z˙e jest zagubiona, a on miał ochote˛ sie˛
nia˛ zaopiekowac´.

70

ANNE MATHER

background image

ROZDZIAŁ SZO

´

STY

Po s´niadaniu Matt odwio´zł Rosie do szkoły,

a Sara wro´ciła do sypialni, w kto´rej nocowała.
Chciała unikna˛c´ ws´cibskich pytan´ pani Webb.

Okazało sie˛, z˙e pani Webb pos´cieliła ło´z˙ko Sary

– przeciez˙ nie zrobiłby tego Matt. To znaczy, z˙e
gosposia juz˙ sie˛ zorientowała, z˙e Sara nie ma
z˙adnego bagaz˙u. Ciekawe, co o niej mys´lała?!

Sara zastanawiała sie˛, czy nie popełniła błe˛du,

zgadzaja˛c sie˛ zostac´ do naste˛pnego dnia. Skoro
pani Webb lubi plotkowac´...! Samocho´d, kto´rym
przyjechała, jest zepsuty. Byc´ moz˙e siec´ wypoz˙y-
czalni przys´le tu w cia˛gu paru godzin inny samo-
cho´d, jes´li do nich zatelefonuje? Ale moz˙e wypoz˙y-
czalnia powiadomiła policje˛, z˙e poz˙yczyła od nich
samocho´d? Byc´ moz˙e juz˙ jej szukaja˛?

Pienia˛dze, potrzebuje pienie˛dzy! Dlaczego wzie˛-

ła tylko karte˛ kredytowa˛? Przeciez˙ na ekranach kom-
putero´w banku natychmiast widac´, z kto´rego ban-
komatu pobiera sie˛ pienia˛dze. I tak juz˙ raz płaciła
karta˛ za tankowanie. A poza tym na koncie niemal
nic nie ma...

Praca u Matta Setona umoz˙liwiłaby wybrnie˛cie

z kłopoto´w. Ale z pewnos´cia˛ on chciałby zawrzec´
legalna˛ umowe˛, do kto´rej potrzebne by były jej

background image

prawdziwe dane. Ma takz˙e prawo domagac´ sie˛
referencji.

Trzeba jak najszybciej wyjechac´!
Sara zastanawiała sie˛ ro´wniez˙ nad soba˛. Nie

z˙ałowała Maksa, chwilami niemal udawało jej sie˛
o nim zapomniec´. Czy to znaczy, z˙e była złym
człowiekiem? Za to dobrze czuła sie˛ w towarzyst-
wie Matta. Maks zawsze był chorobliwie zazdros-
ny. Czy miał racje˛? Naprawde˛ postrzegała Matta
Setona jako atrakcyjnego me˛z˙czyzne˛. I tak ro´z˙nego
od Maksa!

Tak jej sie˛ przynajmniej zdawało. Raczej nie

znała sie˛ na ludziach, skoro wyszła za Maksa.
Przed s´lubem wydawało jej sie˛, z˙e jest dobrym
człowiekiem. Ufała mu chyba dlatego, z˙e był od
niej o wiele starszy. Obiecywał, z˙e nie be˛dzie
wie˛cej z˙yła nudnym z˙yciem. Wczes´niej nie wyda-
wało jej sie˛ nudne. W kaz˙dym razie sa˛dziła, z˙e
Maks ja˛ kocha, a on traktował ja˛ zaledwie jak
jeszcze jeden nabyty przedmiot.

Jak moge˛ tak mys´lec´, kiedy mo´j ma˛z˙ tragicznie

zgina˛ł?! – zreflektowała sie˛. Co pomys´lałby o mnie
Matt, gdyby dowiedział sie˛, z˙e jestem oskarz˙ona
o zamordowanie me˛z˙a? Nie chciałby, z˙eby ktos´
taki jak ja opiekował sie˛ jego dzieckiem.

Nie miała zamiaru sprowadzac´ na Matta oskar-

z˙enia o udzielanie pomocy poszukiwanej, pode-
jrzanej o morderstwo osobie. Gdyby tylko samo-
cho´d był sprawny, odjechałaby. S

´

mierc´ Maksa

z pewnos´cia˛ odbijała sie˛ juz˙ echem w s´rodkach

72

ANNE MATHER

background image

masowego przekazu. Matt wkro´tce zorientuje sie˛,
komu udzielił schronienia. Sara dota˛d nigdzie nie
widziała w jego domu telewizora, ale na pewno go
miał.

Podeszła do okna. Dzien´ był pie˛kny. Postanowi-

ła nacieszyc´ sie˛ słon´cem i przyroda˛, po´ki mogła.
Otworzyła drzwi i spojrzała znad schodo´w na wi-
doczny z pie˛tra hol. Pani Webb nie było widac´.
Sara zeszła wie˛c jak najciszej na parter i wyszła
z domu frontowymi drzwiami. Psy zacze˛ły szcze-
kac´. Trudno. Pani Webb raczej be˛dzie je uspokajac´,
niz˙ za mna˛ is´c´ – pomys´lała.

Sara obeszła nalez˙a˛cy do Matta teren i doszła do

s´ciez˙ki schodza˛cej na plaz˙e˛. Ruszyła w do´ł, mimo
z˙e noga jeszcze ja˛ bolała. Dotarła na plaz˙e˛ i poszła
dalej, wzdłuz˙ brzegu, ciesza˛c sie˛ choc´by kro´tko-
trwała˛ wolnos´cia˛.

Przeszła mniej wie˛cej po´ł kilometra, kiedy usły-

szała głos Matta. Wołał ja˛ imieniem, kto´re mu
podała. Odwro´ciła sie˛ nieche˛tnie.

Nagle zobaczyła, z˙e szybko poste˛puja˛cy przy-

pływ odcia˛ł jej droge˛ powrotna˛. Mie˛dzy nia˛ a Mat-
tem znajdowało sie˛ zagłe˛bienie plaz˙y. Były tam
kamienie, ale woda zda˛z˙yła juz˙ je przykryc´!

Matt zacza˛ł biec, juz˙ po chwili rozpryskuja˛c

stopami wode˛.

– Prosze˛ zostac´ na miejscu! – zawołał. W naj-

głe˛bszym miejscu woda sie˛gne˛ła Mattowi prawie
do pasa. Musiała byc´ bardzo zimna, mimo z˙e był
czerwiec.

73

TAJEMNICA SARY

background image

Zastanawiała sie˛, co by sie˛ z nia˛ stało, gdyby

Matt nie us´wiadomił jej niebezpieczen´stwa. Nie
była zbyt dobra˛ pływaczka˛.

– Zaniose˛ pania˛ z powrotem – powiedział – nie

ma sensu, z˙eby pani takz˙e przemokła.

– Dzie˛kuje˛, nie trzeba – odparła, ale Matt nie

pozwolił jej nawet dokon´czyc´ zdania. Wzia˛ł ja˛ na
re˛ce. Je˛kne˛ła z bo´lu, kiedy jej chore biodro zetkne˛ło
sie˛ z kos´cia˛ jego miednicy.

– Boli pania˛? – spytał, zdziwiony.
– Przepraszam, wystraszyłam sie˛ – skłamała.

– Po´jde˛ piechota˛.

– Prosze˛ sie˛ trzymac´ – zakon´czył Matt i ruszył

z powrotem. Nio´sł ja˛ pewnie przez wode˛, był
naprawde˛ bardzo silny.

Co za wspaniały me˛z˙czyzna! – pomys´lała, s´wia-

doma jego bliskos´ci. Zawstydziła sie˛ własnych
mys´li. Zastanawiała sie˛, jakie odczucia bezpos´re-
dni kontakt z jej ciałem moz˙e wywoływac´ u Ma-
tta.

– Powinienem był pania˛ ostrzec, z˙e przypływ

jest tu bardzo gwałtowny – odezwał sie˛, kiedy
znowu znalez´li sie˛ na piasku.

– To moja wina – odparła. – Prosze˛ mnie po-

stawic´, dalej po´jde˛ sama.

– A moz˙e nie chce˛? – odpowiedział. Popatrzył

w jej wystraszone oczy. – Musimy porozmawiac´,
pani Bradbury. Czy nie zamierzała pani pomo´wic´
ze mna˛ powaz˙nie?

Z trudem oddychała.

74

ANNE MATHER

background image

– Ska˛d pan zna moje prawdziwe nazwisko?

– spytała.

Matt z wahaniem postawił ja˛ na piasku.
– A jak pani mys´li? Zobaczyłem pani fotografie˛

w gazecie, chyba to pani nie dziwi? Chciałbym
z pania˛ porozmawiac´, kiedy tylko wro´cimy do
domu i przebiore˛ sie˛ w suche ubranie.

– Ja... – ba˛kne˛ła. Gora˛czkowo szukała sło´w na

swoja˛ obrone˛. – To był wypadek. Nie moja wina,
z˙e... To znaczy... nie chciałam... – urwała.

– Mnie oszukiwac´? – dokon´czył za nia˛. – Bez

wa˛tpienia. Wyjas´nimy to jeszcze. Przyznam, z˙e
teraz jest mi zimno. A kiedy be˛de˛ sie˛ przebierał,
prosze˛ pozwolic´ pani Webb obejrzec´ pani bola˛ce
biodro. Wiem, z˙e pania˛ boli. Pani Webb była
kiedys´ salowa˛ w szpitalu.

Sara zacisne˛ła usta. Kło´tnia w tej chwili nie

miała sensu. Nie chciała jednak, z˙eby Matt mys´lał,
z˙e moz˙e wydawac´ jej polecenia, skoro tylko odkrył
jej tajemnice˛. Nie miała zamiaru pozwolic´, z˙eby
ktokolwiek ja˛ badał, pani Webb czy tez˙ lekarz.
Gdyby ja˛ aresztowano... Co´z˙, mys´lenie o tej moz˙-
liwos´ci w niczym nie pomoz˙e. Sara be˛dzie miała
czas na rozmys´lanie, jes´li rzeczywis´cie ja˛ aresz-
tuja˛.

Wspinaczka okazała sie˛ dla niej jeszcze trudniej-

sza niz˙ poprzedniego dnia. Nie dos´c´ z˙e zmagała sie˛
z bola˛cym biodrem, to jeszcze dre˛czyły ja˛ mys´li
o tym, co zrobi Matt. Czy juz˙ zawiadomił policje˛?
Czy zamierzał najpierw wysłuchac´ opowies´ci Sary?

75

TAJEMNICA SARY

background image

Obawiała sie˛, z˙e w kaz˙dym razie nie ma moz˙liwos´ci
ucieczki.

Kiedy dotarli do domu, Sara zobaczyła zagnie-

wana˛ pania˛ Webb.

– Dlaczego nie powiedziała mi pani, z˙e wy-

chodzi? – spytała gosposia. – Ostrzegłabym pania˛
przed wysokim przypływem.

– Ma pani racje˛ – odpowiedziała kro´tko Sara.
– Prosze˛ nie dokuczac´ pani Sarze, wystraszyła

sie˛ – odezwał sie˛ Matt. – Przypływ odcia˛ł jej
droge˛. Po´jde˛ sie˛ przebrac´. Spotkajmy sie˛ z po-
wrotem za pie˛tnas´cie minut – powiedział do
Sary.

Nie zamierzała tkwic´ przez kwadrans w kuchni,

w krzyz˙owym ogniu pytan´ pani Webb. Miała na-
dzieje˛, z˙e Matt nie zdradził jej jeszcze tego, czego
dowiedział sie˛ z gazety.

– Gdyby pan Matt mnie szukał, be˛de˛ w swoim

pokoju – powiedziała Sara do pani Webb.

– Prosze˛ zostac´ tutaj – odparła. – Chyba z˙e

uwaz˙a pani, z˙e sie˛ naprzykrzam...

– Musze˛ skorzystac´ z toalety – odpowiedziała

wymijaja˛co Sara. – Zapewniam, z˙e to nie ma nic
wspo´lnego z pania˛.

– Matt mo´wił, z˙e zostanie pani do jutra – ode-

zwała sie˛ ponownie pani Webb. W jej spojrzeniu
widac´ było dezaprobate˛. – Czy długo sie˛ znacie?

– Zobaczylis´my sie˛ po raz pierwszy dopiero

wczoraj – wyjas´niła Sara. – Sa˛dziłam, z˙e pani wie.

– Tak powiedział – zgodziła sie˛ pani Webb.

76

ANNE MATHER

background image

– Ale on wydaje sie˛ za bardzo przeje˛ty pani obec-
nos´cia˛, z˙ebym w to uwierzyła.

– Naprawde˛, włas´ciwie wcale sie˛ nie znamy...
Pani Webb wzruszyła ramionami i powro´ciła

do przyrza˛dzania obiadu. Sara ruszyła na pie˛tro.
Utykała.

Ten poko´j szybko staje sie˛ moim schronieniem!

– pomys´lała, dotarłszy do sypialni. Była bardzo
przyjemnie urza˛dzona. Jasna, pastelowa kolorys-
tyka wne˛trza oddziaływała koja˛co, a zarazem po-
prawiała humor. Od razu poczuła sie˛ tu jak w do-
mu, podczas gdy nigdy nie była sie˛ w stanie przy-
zwyczaic´ do luksusowego, dwupoziomowego mie-
szkania, kto´re dzieliła z Maksem. Urza˛dził je we-
dług własnego gustu, nie biora˛c pod uwage˛ jej
opinii. Dla Sary wne˛trze ich apartamentu było
zimne, jak gdyby sterylne. Nieprzyjemne. Nie lubi-
ła własnego domu.

A moz˙e po prostu nie znosiła z˙ycia, jakie przy-

szło jej w nim prowadzic´, z˙ycia u boku Maksa?
Czuła sie˛ tylko jednym z kosztownych przedmio-
to´w, jakie miał. Nie traktował jej lepiej niz˙ zegarek
marki Rolex, garnitury od Armaniego czy swojego
bentleya. Raczej zdecydowanie gorzej.

Bo´l biodra skierował mys´li Sary ku bardziej

przyziemnym sprawom. Opro´cz sin´ca miała tez˙
otarta˛ sko´re˛. W domu nie załoz˙yła z˙adnego opat-
runku, choc´by plastra. Uniosła brzeg sukienki. Nie-
stety, rana teraz krwawiła, choc´ ska˛po. Wydawała
sie˛ zaogniona.

77

TAJEMNICA SARY

background image

Przytrzymuja˛c sukienke˛, aby sie˛ nie zabrudziła,

Sara ruszyła do łazienki. Swobodna˛ re˛ka˛ sie˛gne˛ła
do szafki, gdzie spodziewała sie˛ znalez´c´ s´rodki
opatrunkowe.

– Victoria? – odezwał sie˛ Matt.
– Słucham?
– Czy moge˛ wejs´c´?
– Po co?
– Mam dla pani prezent.
Prezent? – pomys´lała ze zdumieniem. O co

chodziło Mattowi? Moz˙e przynio´sł wie˛cej ubran´?
Alez˙ nie, na pewno chciał pokazac´ gazete˛ z ar-
tykułem, przy kto´rym znajdowało sie˛ jej zdje˛cie.

– Prosze˛ go połoz˙yc´ na ło´z˙ku – powiedziała.

– Zaraz wyjde˛.

– Co pani robi? – Nie odchodził od drzwi ła-

zienki. – W jakim stanie jest pani biodro?

– W normalnym – odparła kro´tko. – Jak pan

mys´li, co moz˙na robic´ w łazience? – Nerwowym
ruchem zamkne˛ła drzwiczki szafki. Niestety, prze-
wro´ciła butelke˛ szamponu, kto´ra z hukiem spadła
do wanny.

– Co sie˛ dzieje? – odezwał sie˛ z niepokojem

Matt, po czym otworzył drzwi łazienki i zajrzał do
s´rodka. Zamarł, zobaczywszy siniec i rane˛ na bio-
drze Sary. – Czyz˙bym to ja otarł pani rane˛?!

– Troche˛ – odpowiedziała, opuszczaja˛c fałde˛

sukienki. Spus´ciła głowe˛ i dodała: – Przewro´ciłam
sie˛ przed wyjazdem.

Matt prychna˛ł pogardliwie.

78

ANNE MATHER

background image

– U pani w domu cze˛sto sie˛ upada, nieprawdaz˙?
– Co pan ma na mys´li? – spytała.
– Pani ma˛z˙ takz˙e upadł. Co za zbieg okolicz-

nos´ci!

Sara skuliła sie˛.
– Nic pan nie wie o tym, co zaszło – mrukne˛ła.
– Rzeczywis´cie niewiele wiem – zgodził sie˛

Matt. – Ale che˛tnie sie˛ dowiem, jes´li zechce mi
pani opowiedziec´. Obawiam sie˛, z˙e zwykły upadek
nie spowodowałby takich obraz˙en´.

– A jednak spowodował – upierała sie˛ Sara.

– To był wypadek. Nie chciałam, z˙eby to sie˛ stało.

Matt zmarszczył brwi.
– O nic pania˛ nie oskarz˙am. Prosze˛ mi jednak

opowiedziec´, co sie˛ stało. Zapewne wia˛z˙e sie˛ to
z pani ucieczka˛. Nie myle˛ sie˛?

– Zało´z˙my, z˙e nie – odparła zme˛czonym gło-

sem. – Czy wobec tego mnie pan wyda?

– ,,Wyda’’? – powto´rzył lekko zdziwiony.

– Mo´wi pani jak przeste˛pca. Ucieczka od me˛z˙a
nie jest przeste˛pstwem, przynajmniej w sensie pra-
wnym.

– ,,Ucieczka od me˛z˙a’’? – szepne˛ła. – Powie-

dział pan, z˙e wie o upadku Maksa.

– I co z tego wynika?
– Jak... – Sara zaja˛kne˛ła sie˛. – Jak go znalezio-

no? Czy ustalono przyczyne˛ s´mierci?

– Pani ma˛z˙ z˙yje! – odparł gniewnie Matt. – Dla-

czego sa˛dziła pani, z˙e nie z˙yje? – zapytał, wpat-
ruja˛c sie˛ w nia˛. – Zdołał zawiadomic´ pogotowie, po

79

TAJEMNICA SARY

background image

czym stracił przytomnos´c´. Przewieziono go do
szpitala, ale juz˙ wypuszczono. Zaraz potem podano
do publicznej wiadomos´ci informacje˛ o pani zagi-
nie˛ciu. W artykule, kto´ry przeczytałem, jest napisa-
ne, z˙e pani ma˛z˙ obawia sie˛, z˙e pania˛ porwano!

80

ANNE MATHER

background image

ROZDZIAŁ SIO

´

DMY

Sara pobladła. Matt nigdy w z˙yciu nie widział,

z˙eby ktokolwiek tak mocno zbladł. Poruszyła
ustami.

– Kłamie pan! – wymo´wiła z trudem.
Matt był zdumiony. Dlaczego była tak przeraz˙o-

na tym, z˙e jej ma˛z˙ z˙yje?

– Po co´z˙ miałbym kłamac´? – odpowiedział.

– Pani Victorio...

– Naprawde˛ mam na imie˛ Sara – przerwała mu.

– To on nazywał mnie Victoria˛. – To powiedziaw-
szy, zemdlała.

Matt uchronił ja˛ przed uderzeniem głowa˛ o pod-

łoge˛, po czym znowu wzia˛ł ja˛ na re˛ce, juz˙ po raz
drugi nieprzytomna˛. Nie waz˙yła wiele. Kiedy ona
ostatnio zjadła porza˛dny posiłek? – zastanawiał sie˛.
W cia˛gu ostatniej doby nie zdołała przełkna˛c´ pra-
wie nic. Z pewnos´cia˛ w znacznym stopniu dlatego
była tak słaba.

Matt zanio´sł Sare˛ do sypialni, zastanawiaja˛c sie˛

nad przyczyna˛ jej le˛ku, nad tym, dlaczego uciekała,
w jaki sposo´b została uderzona. Czego najbardziej
sie˛ boi?

Nie be˛da˛c w stanie powstrzymac´ ciekawos´ci,

podwina˛ł jej sukienke˛ na wysokos´ci rany.

background image

Był zaszokowany. Jeszcze nie widział tak okro-

pnego sin´ca! Postanowił sprawdzic´, czy Sara nie
ma wie˛cej obraz˙en´. Podcia˛gna˛ł jej sukienke˛ wyz˙ej.
Był przeraz˙ony. Zobaczył kolejne sin´ce, s´wiez˙e
i juz˙ znikaja˛ce. Podwijał sukienke˛ dalej, odsłania-
ja˛c tuło´w. Wsze˛dzie, wsze˛dzie widniały sin´ce i bli-
zny! Tymczasem ona zamrugała, odzyskuja˛c przy-
tomnos´c´, i z przestrachem zamachała re˛kami. Matt
opus´cił dłonie i zamkna˛ł oczy, ogarnie˛ty gniewem.
Miał ochote˛ zabic´ człowieka, kto´ry doprowadził
Sare˛ do tak okropnego stanu.

– Ma˛z˙ maltretował pania˛, prawda? – spytał

cicho.

– Czy to waz˙ne? – odparła bezbarwnym tonem.
– Tak. Prosze˛ sie˛ ubrac´. Pani biodrem powinien

zaja˛c´ sie˛ lekarz.

– Nie potrzebuje˛ lekarza. – Nagle przyszło jej

na mys´l, z˙e Matt musiał byc´ niegdys´ lekarzem.

– W łazience jest apteczka – powiedział. – Jes´li

nie chce pani, z˙eby ktokolwiek wie˛cej dowiedział
sie˛ o pani pobycie w moim domu, radze˛, aby
pozwoliła mi pani opatrzyc´ to biodro.

– Sama moge˛ je sobie opatrzyc´.
– Nie wa˛tpie˛ – odparł i westchna˛ł. – Z pewnos´-

cia˛ jest pani przyzwyczajona do robienia sobie
opatrunko´w. Jednakz˙e otarcie na biodrze nie wy-
gla˛da dobrze. Lepiej, z˙ebym je przynajmniej jesz-
cze raz dobrze obejrzał, abys´my mieli pewnos´c´,
czy nie wdała sie˛ infekcja.

– Nie mam z˙adnej infekcji! – szepne˛ła z wysił-

82

ANNE MATHER

background image

kiem. Musiała byc´ naprawde˛ wyczerpana. – To
tylko słabe krwawienie...

– Akurat to zda˛z˙yłem stwierdzic´ – zgodził sie˛

Matt. – Prosze˛ sie˛ nie opierac´. Chce pani czy nie,
czuje˛ sie˛ za pania˛ odpowiedzialny. Nie pozwole˛,
z˙eby rozwine˛ło sie˛ zakaz˙enie.

– Mam byc´ panu posłuszna, tak? Zbyt długo,

zbyt długo wykonywałam rozkazy me˛z˙czyzny!

– Przepraszam. – Matt zwiesił głowe˛. Nie popi-

sał sie˛ delikatnos´cia˛.

– A moz˙e woli pan nazywac´ mnie Victoria˛?

– zadrwiła. – Czy ja zemdlałam?

– Tak. Prosze˛ nie wstawac´. Wro´ce˛ za po´ł minuty.
Sara podniosła wzrok.
– Czy Maks naprawde˛ z˙yje? – upewniła sie˛.
– Naprawde˛. Dlaczego mys´lała pani, z˙e nie z˙y-

je? Co sie˛ stało przed pani ucieczka˛?

– Lez˙ał całkowicie nieruchomo... – szepne˛ła,

w zamys´leniu odwracaja˛c wzrok. – Nie mogłam
wyczuc´ pulsu. Byłam pewna, z˙e... O Boz˙e, on be˛dzie
szalał z ws´ciekłos´ci, kiedy sie˛ dowie, co zrobiłam!

– Ide˛ po s´rodki opatrunkowe – powiedział Matt,

ogarnie˛ty nowa˛ fala˛ ws´ciekłos´ci skierowanej ku
me˛z˙owi Sary. – Prosze˛ spro´bowac´ sie˛ uspokoic´.
Zaraz wro´ce˛.

Pobiegł do swojej łazienki, wzia˛ł z po´łki apteczke˛

i ruszył biegiem z powrotem, aby Sara nie zda˛z˙yła
uciec. Przy schodach natkna˛ł sie˛ na pania˛ Webb.

– Co sie˛ stało? – spytała. – Moz˙e moge˛ w czyms´

pomo´c?

83

TAJEMNICA SARY

background image

– Dzie˛kuje˛, nie trzeba – odpowiedział. – Niose˛

tylko plaster dla pani Sary.

– Otarła sobie pie˛te˛? – upewniła sie˛ pani Webb.

– Nie ma odpowiednich buto´w do chodzenia po
okolicy.

– Cos´ w tym rodzaju – odparł wymijaja˛co,

czuja˛c sie˛ niezre˛cznie. Ruszył dalej, ale pani Webb
dodała:

– Nagle zrobił sie˛ pan bardzo tajemniczy. Trud-

no, na pewno Rosie wie˛cej mi powie. Ona chyba
wie, o co chodzi.

– O nic nie chodzi! – rzucił z irytacja˛.
Wszedł do sypialni Sary. Nie uciekła, nie za-

mkne˛ła sie˛ w łazience. Siedziała nieruchomo na
ło´z˙ku.

– Przepraszam pania˛ za moja˛ gosposie˛ – ode-

zwał sie˛ Matt. – Zapewne słyszała pani nasza˛
wymiane˛ zdan´. Pani Webb lubi wszystko wiedziec´.

– Zda˛z˙yłam sie˛ zorientowac´. Z pewnos´cia˛

wkro´tce i ona odkryje, kim jestem.

– Załatwimy to w razie potrzeby – odpowiedział.

– A na razie zajme˛ sie˛ pani biodrem. Mys´le˛, z˙e
wystarczy odkazic´ otarcie woda˛ utleniona˛.

– Nie trzeba... – odparła po´łszeptem Sara, za-

wstydzona. Dobrze, z˙e nie zatraciła przynajmniej
poczucia wstydu.

– Musimy porozmawiac´ – kontynuował Matt,

wycia˛gaja˛c wode˛ utleniona˛. – Dlaczego mys´lała
pani, z˙e ma˛z˙ nie z˙yje? Czy spro´bowała pani go
zabic´?

84

ANNE MATHER

background image

– Nie! – zaprzeczyła natychmiast. Wyraz jej

oczu wskazywał, z˙e powiedziała prawde˛. – Nigdy
w z˙yciu nikogo bym nie zabiła. On spadł ze scho-
do´w. W naszym apartamencie. – Westchne˛ła. – To
ja wezwałam pogotowie.

– Skoro tak, dlaczego nie zaczekała pani, tylko

uciekła? – Mo´wia˛c to, Matt podcia˛gna˛ł sukienke˛ od
strony rany. Rozmowa cze˛s´ciowo odwracała uwa-
ge˛ Sary od tego, co robił.

– Nie domys´la sie˛ pan, dlaczego uciekłam?

– Zas´miała sie˛ gorzko. – A moz˙e naprawde˛ nie
wyobraz˙a pan sobie, co czułam. W kaz˙dym razie
wpadłam w panike˛. Pomys´lałam, z˙e nikt mi nie
uwierzy i policja pomys´li, z˙e zabiłam Maksa.

– Rozumiem – odpowiedział. – I chyba pani

wierze˛. Po tym, co ma˛z˙ pani robił, mogło tak byc´.
– Oczyszczał starannie wacikiem otarcie na bio-
drze Sary. – Ale dlaczego nie opus´ciła go pani duz˙o
wczes´niej?

– Gdyby go pan poznał, stwierdziłby, z˙e to cza-

ruja˛cy człowiek. Nawet Hugo i moja matka tak sa˛-
dza˛. Matka uwaz˙a mnie za niewdzie˛czna˛ z˙one˛.

– Hugo to brat me˛z˙a?
– Tak. Me˛z˙czyzna łagodny jak baranek.
– Na tyle łagodny, z˙e nie potrafi sprostac´ bratu,

kto´ry bije z˙one˛? – wypytywał Matt.

– Hugo niczego nie podejrzewa. Pewnie mys´li,

z˙e Maks i ja jestes´my szcze˛s´liwymi małz˙onkami.
To naiwny romantyk.

Matt pokre˛cił głowa˛.

85

TAJEMNICA SARY

background image

– Czy nie ma pani ojca? – zapytał.
– Mo´j ojciec nie z˙yje, a matka mi nie wierzy

– mo´wiła Sara. – Z

˙

yje teraz bardzo wygodnym

z˙yciem, dzie˛ki Maksowi.

– Saro – Matt zwro´cił sie˛ do niej po imieniu,

aby zmniejszyc´ dziela˛cy ich psychiczny dystans
– w dzisiejszych czasach kobieta z´le traktowana
przez me˛z˙a nie jest bezradna. Przeciez˙ moz˙na wy-
sta˛pic´ o rozwo´d. Sa˛d z pewnos´cia˛ przyznałby ra-
cje˛ tobie. Nosisz na sobie fizyczne s´lady maltre-
towania.

– Nie rozumie pan! – wybuchne˛ła. – Dzie˛kuje˛

za opatrzenie mojej rany, za udzielenie mi schro-
nienia, ale bardzo prosze˛ nie mys´lec´, z˙e ma pan
prawo mo´wic´ mi, co mam robic´. Wiem, co robie˛
i dlaczego. Nie moge˛ sie˛ rozwies´c´.

– Dlaczego? – nie uste˛pował.
– Skoro wie pan, kim jestem – odparła chłodno,

ignoruja˛c pytanie – oboje zdajemy sobie sprawe˛, z˙e
powinnam sta˛d jak najszybciej wyjechac´. Wyjade˛
wie˛c, kiedy tylko be˛dzie to moz˙liwe.

– Nie! – zaprotestował.
Mocował włas´nie plastrami opatrunek z gazy.

Nie chciał sie˛ zgodzic´ na to, aby Sara wro´ciła do
człowieka, kto´ry ja˛ bił, nie kochał jej, kto´ry trak-
tował ja˛ nieludzko. Matt nie wa˛tpił, z˙e Maks za-
mierzał wyja˛tkowo srodze ukarac´ z˙one˛, kto´ra od
niego uciekła.

– Nie chce˛, z˙eby znowu pania˛ pobił – odezwał

sie˛, umocowawszy opatrunek. Sara wstała, opusz-

86

ANNE MATHER

background image

czaja˛c z powrotem sukienke˛. – Ciesze˛ sie˛, z˙e jest
pani tutaj – wyznał.

– Och, Matt... – szepne˛ła, ogarnie˛ta silnymi

emocjami.

Podnio´sł wzrok i, widza˛c jej reakcje˛, zbliz˙ył sie˛

powoli i delikatnie pocałował Sare˛ w usta.

Zadrz˙ała, zaciskaja˛c pie˛s´ci. Lecz nie cofne˛ła sie˛.
Uległ pokusie. Wycia˛gna˛ł re˛ce i przytulił ja˛.
Cofna˛ł sie˛ wreszcie, wstydza˛c sie˛ chwili słabo-

s´ci. Jak mo´gł wykorzystac´ sytuacje˛, całuja˛c kobiete˛
w takim stanie... W dodatku me˛z˙atke˛!

Sara pocza˛tkowo patrzyła z wyraz´nym rozczaro-

waniem, ale zaraz potem i ona sie˛ opanowała. Roz-
gniewała sie˛.

– Czy teraz mnie wypus´cisz, czy tez˙ moz˙e ocze-

kujesz zapłaty za swoje usługi? – spytała lodowa-
tym tonem. – Maks przekonał mnie, z˙e wszystkim
me˛z˙czyznom chodzi tylko o jedno.

Matt zaczerwienił sie˛.
– Przepraszam! – je˛kne˛ła. – Jestem taka zme˛-

czona... Nie powinnam była tak mo´wic´.

– Naprawde˛ tak sa˛dzisz? – upewnił sie˛.
– Tak. Nie dziwie˛ sie˛, z˙e przeja˛łes´ sie˛ moim

losem. Tylko...

– Przepraszam! Bardzo cie˛ przepraszam, Saro!
– Nic sie˛ nie stało.
– Zejde˛ na do´ł. Kiedy tylko be˛dziesz chciała

wyjs´c´, zawołaj, otworze˛ ci drzwi. Jes´li oczekujesz,
z˙e pomoge˛ ci w sprawie samochodu, powiedz
tylko, kiedy...

87

TAJEMNICA SARY

background image

– Zaczekaj – przerwała. – Prosze˛ cie˛, nie zo-

stawiaj mnie samej.

Matt westchna˛ł, czuja˛c sie˛ niezre˛cznie.
– Kupiłem dla ciebie kilka rzeczy w Ellsmoor

– poinformował. – Moz˙e przed odjazdem be˛dziesz
chciała sie˛ przebrac´.

– Czy musze˛ wyjechac´ juz˙ teraz? – spytała,

s´ciskaja˛c Matta za ramie˛. Zerkne˛ła na dz˙insy i ko-
szulke˛, kto´re kupił w lokalnym sklepie.

– Mys´lałem, z˙e chcesz jak najszybciej opus´cic´

ten dom – odpowiedział, troche˛ zaskoczony. Nie
mo´gł powiedziec´, z˙eby sie˛ zmartwił tym, z˙e chciała
zostac´.

– Powinnam wyjechac´ – przyznała cicho. – Jes´li

zostane˛... moz˙esz niepotrzebnie zostac´ wmieszany
w cała˛ sprawe˛.

– Nie mys´l o tym – odpowiedział. – Ja sie˛ tym

nie martwie˛. Decyzja nalez˙y tylko do ciebie. Nie
wyrzucam cie˛ sta˛d.

Sara powoli podniosła wzrok.
– Czy mogłabym zostac´ do jutra? – spytała

niepewnie.

– Mogłabys´ zostac´ tak długo, jak tylko zechcesz

– odpowiedział, ujmuja˛c spoczywaja˛ca˛ na jego
ramieniu dłon´.

Unio´sł ja˛ i pocałował.
– Chce˛, z˙ebys´ była bezpieczna – mo´wił. – A tu

jestes´ bezpieczna. Obiecuje˛ ci.

– Och, Matt! Nie wiem, jak ci dzie˛kowac´!

– Przesune˛ła dłonia˛ po jego policzku.

88

ANNE MATHER

background image

– Nie musisz dzie˛kowac´. – Chciał sie˛ odwro´cic´,

ale pocałowała go w ka˛cik ust.

– Chciałabym zostac´! – szepne˛ła. Cofne˛ła sie˛.

– Przynajmniej na kilka dni, jes´li oczywis´cie mi
pozwolisz. Ale be˛de˛ musiała zawiadomic´ Maksa,
z˙e nic mi sie˛ nie stało.

– Moz˙e be˛dzie lepiej, jez˙eli ja przekaz˙e˛ wiado-

mos´c´, tak z˙eby sie˛ nie dowiedział, gdzie jestes´?
– zaofiarował sie˛ Matt. – W ten sposo´b nie be˛dzie
mo´gł znowu cie˛ dopas´c´.

– Chcesz przekazac´ mu wiadomos´c´ ode mnie?

– spytała z ulga˛. – W jaki sposo´b?

– Najlepiej, z˙ebys´ go nie poznała – odpowie-

dział. – Wystarczy, z˙e przekaz˙esz mi tekst na
kartce. Nie martw sie˛. Nie wpe˛dze˛ cie˛ w nowe
kłopoty. Przynajmniej do czasu az˙ sie˛ dowiem,
dlaczego boisz sie˛ z nim rozwies´c´. – To powiedzia-
wszy, Matt ruszył do drzwi. – Odpocznij – dodał na
odchodnym. – Porozmawiam z pania˛ Webb. Nie
obawiaj sie˛, to osoba godna zaufania. Gdyby zdra-
dzała moje tajemnice, od dawna roiłoby sie˛ tu od
dziennikarzy.

Sara popatrzyła za nim wzrokiem bezbronnego

stworzenia.

Alez˙ ze mnie idiota! – mys´lał Matt. Jak mogłem

zatrzymac´ ja˛ tutaj? A tym bardziej ulec jej uroko-
wi?! Moz˙e wcia˛z˙ mnie okłamuje? Nie, to niemoz˙-
liwe. Wierze˛ jej. Obym sie˛ nie zawio´dł!

89

TAJEMNICA SARY

background image

ROZDZIAŁ O

´

SMY

Reszte˛ przedpołudnia Sara spe˛dziła w sypialni,

pro´buja˛c poukładac´ mys´li i pogodzic´ sie˛ z tym,
czego sie˛ dowiedziała.

Matt nie umarł! – kołatało jej sie˛ w głowie wcia˛z˙

na nowo. Niepotrzebnie była tak przeraz˙ona cała˛ sy-
tuacja˛. Nie doznał z˙adnego powaz˙nego urazu, sko-
ro naste˛pnego dnia wypisał sie˛ ze szpitala. Pro´bo-
wał ukryc´ własne poste˛powanie, ogłaszaja˛c, z˙e ja˛
porwano!

Sara patrzyła przez okno na wody zatoki, a mimo

to trudno jej było uwierzyc´, z˙e znajduje sie˛ setki
kilometro´w od Londynu, z˙e udało jej sie˛ uciec.

Tak ogromnie sie˛ z tego cieszyła! Wiadomos´c´,

z˙e Maks z˙yje, przyniosła jej wielka˛ ulge˛. Nie
z˙yczyła mu s´mierci. Jednak, niestety, nie był czło-
wiekiem, kto´ry jest w stanie zgodzic´ sie˛ na odejs´cie
z˙ony. Zazwyczaj kiedy me˛z˙czyzna dochodzi do
przekonania, z˙e jego małz˙en´stwo jest całkowicie
nieudane, z˙e nic nie wia˛z˙e go emocjonalnie z z˙ona˛,
pozwala jej odejs´c´, jes´li ona tego pragnie. Kaz˙dy
normalny me˛z˙czyzna zgodziłby sie˛ w takim przy-
padku na separacje˛. Ale nie Maks. On nie był
normalny.

Pierwszy raz uderzył ja˛ mniej wie˛cej po´ł roku po

background image

s´lubie. Juz˙ wo´wczas nauczyła sie˛ mu nie sprzeci-
wiac´, szczego´lnie kiedy był pod wpływem alkoho-
lu. Mo´wił jej wo´wczas okrutne słowa, słowa, kto´-
rych po wytrzez´wieniu ponoc´ z˙ałował. Wo´wczas
jeszcze mu wierzyła. Szydził z niej z powodu
drobiazgo´w, umniejszał jej inteligencje˛, oskarz˙ał ja˛
o ro´z˙ne wyimaginowane rzeczy. Wpadał w niepo-
hamowana˛ ws´ciekłos´c´. Sara nie wiedziała, z˙e wy-
szła za takiego człowieka. Doszła do wniosku, z˙e to
alkohol go zmienia, z˙e przed s´lubem i kro´tko po
nim starał sie˛ pic´ mniej niz˙ zwykle, przez co ukrył
przed nia˛ przeraz˙aja˛ca˛ strone˛ swojej osobowos´ci.

Potem było coraz gorzej. Pewnego dnia, kiedy

Maks usłyszał, z˙e Sara jest po imieniu z recep-
cjonista˛ich budynku, wpadł w furie˛, choc´ wcale nie
był pijany. Niespodziewanie uderzył Sare˛ z całych
sił, az˙ upadła, i wybiegł z mieszkania. Kiedy wro´-
cił, przepraszał, mo´wił o stresie w biurze, o tym, z˙e
jest szalen´czo zazdrosny, z˙e ma nieokiełznany tem-
perament. Przysie˛gał, z˙e nigdy wie˛cej jej nie ude-
rzy, obsypywał ja˛ prezentami...

Uwierzyła w jego dobra˛wole˛, ale przestała w nia˛

wierzyc´, kiedy regularnie zdarzały sie˛ podobne
incydenty.

Nie chciała o tym mys´lec´, o własnej naiwnos´ci,

o tym, jak zdołał ja˛ przekonac´, z˙e to ona ponosi
wine˛ za jego wybuchy agresji. Na pocza˛tku pro´bo-
wała ja˛ czyms´ wytłumaczyc´. Nie mogła uwierzyc´
w to, co dzieje sie˛ z nia˛, z Maksem, z ich zwia˛z-
kiem. Łudziła sie˛, z˙e moz˙e on sie˛ opamie˛ta, kiedy

91

TAJEMNICA SARY

background image

wreszcie zrozumie, z˙e Sara nie interesuje sie˛ in-
nymi me˛z˙czyznami.

Łudziła sie˛ na pro´z˙no. Stawał sie˛ coraz okrut-

niejszy, niezalez˙nie od tego, jak była dla niego
dobra. Oznajmił, z˙e nigdy nie pozwoli jej odejs´c´.
Zacze˛ła czuc´ sie˛ jak w potrzasku. Nabrała przeko-
nania, z˙e gdyby odeszła, zems´ciłby sie˛ na jej matce.

Cieszyła sie˛, z˙e nie zda˛z˙yła wczes´niej zajs´c´

w cia˛z˙e˛. Dzieci musiałyby okropnie cierpiec´ w ta-
kiej rodzinie. Zreszta˛ Maks zapewne nigdy nie
zgodziłby sie˛ na dziecko, bo odcia˛gałoby uwage˛
Sary od niego, a on chciał miec´ na nia˛ całkowita˛
wyła˛cznos´c´. Byc´ słon´cem jej s´wiata, jej władca˛
i tyranem.

Sara otrza˛sne˛ła sie˛ ze złych mys´li, wstała i po-

deszła do kanapy, gdzie lez˙ało kupione przez Matta
ubranie. Dz˙insy, para bluzek z kro´tkim re˛kawem,
dwie zmiany taniej bielizny z supermarketu, adi-
dasy.

Matt był dla niej taki dobry, udzielał jej bezinte-

resownej pomocy! Zacisne˛ła usta, ogarnie˛ta nag-
łym wzruszeniem. Chciał sprawic´ jej przyjemnos´c´,
ofiarowuja˛c jej w prezencie ubranie, a tymczasem
ona sie˛ go bała, chowała sie˛ przed nim w łazience!
Teraz cieszyła sie˛, z˙e widział blizny na jej ciele, z˙e
wiedział, jak traktował ja˛ Maks. Bo dzie˛ki temu
mogła z Mattem szczerze rozmawiac´, nareszcie,
nareszcie nie czuła sie˛ całkiem samotna! Nie osa˛-
dzał jej, mimo z˙e zapewne mniej wie˛cej domys´lał
sie˛, co sie˛ stało.

92

ANNE MATHER

background image

Sara z le˛kiem pomys´lała o nieuniknionym po-

wrocie do domu, choc´by miał on nasta˛pic´ dopiero
za jakis´ czas. Tak bardzo pragne˛ła choc´ kro´tko
nacieszyc´ sie˛ wolnos´cia˛! Wiedziała, z˙e Maks nigdy
jej nie uwierzy, be˛dzie przekonany, z˙e chciała go
upokorzyc´. I nigdy jej nie wybaczy.

Poszła do łazienki i przebrała sie˛. Jej sukienka

była całkiem nowa. Sara kupiła ja˛, aby pojechac´
w niej z Maksem na wystawe˛ sztuki tego wieczora,
kto´ry okazał sie˛ feralny. Włas´nie sukienka stała sie˛
powodem scysji, kto´ra doprowadziła do wypadku.
Kto by pomys´lał? Ale to takie drobiazgi doprowa-
dzały go do wybucho´w agresji.

Jak mogłam mys´lec´, z˙e ta sukienka mu sie˛

spodoba? Od dawna wybierał wszystkie ubrania
Sary. Te˛ kupiła sama, po tym jak za namowa˛ Maksa
obejrzała z z˙ona˛ jego kolegi pokaz mody. Jedna
z prezentowanych przez modelki sukienek wyja˛t-
kowo sie˛ Sarze spodobała, była szykowna, a zara-
zem bardzo elegancka.

Maks był innego zdania. Zacza˛ł krzyczec´, z˙e cos´

takiego moz˙e włoz˙yc´ tylko prostytutka, z˙e Sara
kupiła ja˛ po to, aby popisac´ sie˛ przed wszystkimi.
Chyba zdarłby z niej te˛ sukienke˛, gdyby nie spadł
ze schodo´w.

Dz˙insy okazały sie˛ troche˛ za duz˙e, ale mimo to

Sara czuła sie˛ w nich lepiej niz˙ w sukience, na kto´ra˛
nie chciała juz˙ patrzec´. To z winy Maksa. Nienawi-
dziła go!

Bluzka była kro´tka, kon´czyła sie˛ nad pe˛pkiem.

93

TAJEMNICA SARY

background image

Mimo to nie zdje˛ła jej, mys´la˛c z ulga˛, z˙e przeciez˙
Maks jej nie zobaczy. Mogła nacieszyc´ sie˛ modna˛
bluzka˛, kto´ra jej sie˛ podobała.

Adidasy pasowały idealnie. Matt musiał spraw-

dzic´ rozmiar jej buto´w. Popatrzyła w lustro i stwier-
dziła, z˙e wygla˛da tak jak dawniej. Poczuła sie˛
znowu soba˛!

Zeszła na lunch. Zobaczyła nakrywaja˛ca˛ do sto-

łu pania˛ Webb.

– Sympatycznie pani wygla˛da w tym stroju

– odezwała sie˛ gosposia. – Matt potrafił dobrac´
pani ładne i pasuja˛ce ubranie.

Sara us´miechne˛ła sie˛ nies´miało.
– Gdzie on jest? – spytała.
– W gabinecie. Powiedział, z˙eby pani zjadła

bez niego. – Pani Webb mo´wiła przyjaznym, na-
wet miłym tonem. – Ma z pewnos´cia˛ zaległos´ci
w pracy, a juz˙ o trzeciej jedzie z powrotem po
Rosie.

– Nie wiedziałam, z˙e pisze kolejna˛ ksia˛z˙ke˛

– odpowiedziała Sara. – Powinnam go przeprosic´.
Zabrałam mu mno´stwo czasu.

– Alez˙ on wcale sie˛ na to nie skarz˙y. – Pani

Webb zerkne˛ła na Sare˛ porozumiewawczo. –
Szczerze mo´wia˛c, widze˛, z˙e jest bardzo zadowolo-
ny z pani obecnos´ci. Pisarstwo to zawo´d, kto´remu
towarzyszy samotnos´c´. Odka˛d dotychczasowa
opiekunka Rosie odeszła na emeryture˛, pan Matt
widuje niemal wyła˛cznie Rosie i mnie... Prosze˛
usia˛s´c´. Zaraz podam pani lunch.

94

ANNE MATHER

background image

Sara zastanawiała sie˛, co Matt powiedział

o niej pani Webb. Miała nadzieje˛, z˙e nie za
duz˙o.

Gosposia przyniosła wspaniale pachna˛ca˛ la-

sagne˛ i s´wiez˙y chleb. Sara nieoczekiwanie po-
czuła nareszcie gło´d i z apetytem zabrała sie˛ do
jedzenia.

– Wspaniała! – pochwaliła, kiedy pani Webb po

jakims´ czasie pojawiła sie˛ znowu. – Sama pani
robiła?

– Oczywis´cie. Nie kupuje˛ gotowych dan´ do

odgrzania. Ale rozumiem, z˙e jes´li człowiek ma
inny zawo´d niz˙ gosposia, nie zawsze ma czas na
spe˛dzenie kilku godzin w kuchni. Prawda?

– Tak. – Sara od dawna nie gotowała.
Niegdys´ robiła czasem posiłki dla siebie i matki.

Ale to było, zanim poznała Maksa. Pewnego dnia
pojawił sie˛ w szkole z czekiem na pokaz´na˛ sume˛
pienie˛dzy – postanowił zafundowac´ wyposaz˙enie
nowej sali gimnastycznej. Zwro´cił uwage˛ na Sare˛,
spodobała mu sie˛ tak bardzo, z˙e postanowił sie˛ z nia˛
oz˙enic´. Matka Sary była ogromnie uradowana
– uwaz˙ała, z˙e z˙yja˛ niemal w ubo´stwie, a Maks jest
dla niej i Sary jedyna˛ szansa˛ wyjs´cia z tego stanu.

– Czy podac´ pani cos´ jeszcze? – spytała pani

Webb. – Moz˙e lody?

– Nie, dzie˛kuje˛. – Dlaczego zno´w mys´le˛ o Ma-

ksie? – westchne˛ła w duchu Sara. – Czy mys´li pani,
z˙e Matt pogniewałby sie˛, gdybym wyprowadziła na
spacer jego psy?

95

TAJEMNICA SARY

background image

– Byłby uradowany – odparła ze zdziwieniem

pani Webb. – Ale czy pani aby sobie z nimi
poradzi? To duz˙e, rozbrykane zwierze˛ta.

– Nie jestem taka˛ ofiara˛, na jaka˛ wygla˛dam

– zapewniła z us´miechem Sara. – I nie zejde˛ na
plaz˙e˛. Jeden przypływ mi wystarczy.

– Akurat teraz jest odpływ i moz˙na bezpiecznie

zejs´c´.

Sara poszła z pania˛ Webb do kuchni i pomogła

jej poukładac´ talerze w zmywarce, a potem wyszła
do ogrodu. Psy zacze˛ły donos´nie szczekac´. Sara
popatrzyła na nie i nagle podskoczyła ze strachu,
widza˛c młoda˛ kobiete˛, kto´ra niespodziewanie wy-
łoniła sie˛ zza rogu.

Sare˛ ogarne˛ło zakłopotanie – przestrach, jaki

włas´nie okazała, był nieadekwatny do sytuacji.
A kobieta popatrzyła na nia˛ z wyraz´na˛ nieche˛cia˛.

– Dzien´ dobry, pani Emmo! – odezwał sie˛ nie-

oczekiwanie zza pleco´w Sary głos gosposi, kto´ra
takz˙e wyszła na dwo´r. To jest Emma, z kto´ra˛ roz-
mawiał Matt – pomys´lała Sara.

Emma zbliz˙yła sie˛. Miała na sobie modna˛, kre-

mowa˛ bluzke˛ i lniane spodnie. Wygla˛dała w nich
ładnie i bardzo elegancko. Sara zawstydziła sie˛
swojego zwykłego stroju.

Emma była szatynka˛ o piwnych oczach i owal-

nej twarzy. Proste, ge˛ste, jedwabiste włosy nosiła
przycie˛te na wysokos´ci brody. Miała bardzo bystre
spojrzenie.

– Dzien´ dobry, pani Webb – powiedziała. – Czy

96

ANNE MATHER

background image

Matt pracuje? – Mo´wiła chłodnym tonem. Nie
robiła wraz˙enia miłej osoby.

– Obawiam sie˛, z˙e tak. – Gosposia podała Sarze

dwie obroz˙e.

– Chyba nie zamierza pani wypus´cic´ pso´w?

– odezwała sie˛ Emma do Sary. – Gdyby mogła pani
tego nie robic´...

Sara zerkne˛ła na pania˛ Webb, a ta pokazała

drzwi i powiedziała:

– Moz˙e be˛dzie lepiej, jes´li wejdzie pani do

s´rodka, pani Emmo. – Nie wydawała sie˛ uszcze˛s´li-
wiona jej przybyciem. – Zrobie˛ pani kawy, jes´li
pani sobie z˙yczy.

– To bardzo miło z pani strony – odparła Emma,

choc´ jej spojrzenie zdradzało ws´ciekłos´c´. Zerkne˛ła
z ciekawos´cia˛ na Sare˛. – Nie wiedziałam, z˙e Matt
zatrudnił kogos´ do wyprowadzania pso´w.

W tym momencie w drzwiach pojawił sie˛ Matt

w czarnej koszulce i dz˙insach. Jak w kaz˙dym stroju
wygla˛dał bardzo me˛sko – szeroka koszulka i dopa-
sowane spodnie podkres´lały muskularna˛ budowe˛
ciała i wa˛ska˛ talie˛. Był tak silnym me˛z˙czyzna˛,
a przy tym potrafił tak delikatnie całowac´...

– Mo´wiłem ci, z˙e szukam opiekunki dla Rosie

– odezwał sie˛ do Emmy. – To Sara Victor, a to
– Emma Proctor. Sara jest na tygodniowym okresie
pro´bnym, przyjechała wczoraj. Sprawdzamy, jak
nam sie˛ wspo´łpracuje.

– Pani Sara jest bardzo dobra dla Rosie – wtra˛ci-

ła gosposia.

97

TAJEMNICA SARY

background image

Emma rzuciła Sarze lekcewaz˙a˛ce spojrzenie.
– Rzeczywis´cie – zgodził sie˛ Matt, przesuwaja˛c

nerwowo dłonia˛ po włosach.

– Pani Webb powiedziała, z˙e pracujesz – za-

szczebiotała Emma, ignoruja˛c Sare˛. – Miałam na-
dzieje˛, z˙e znajdziesz czas na pogawe˛dke˛. – Popat-
rzyła z kolei lekcewaz˙a˛co na pania˛ Webb. – Chcia-
łam poprosic´ cie˛ o podpisanie ksia˛z˙ek na uroczys-
tos´c´ szkolna˛, dla Darrena. Obiecałes´ mi.

– Akurat pracuje˛...
– Nie przesadzaj, przeciez˙ w tej chwili nie pra-

cujesz. – Emma popatrzyła ze zniecierpliwieniem
na Sare˛ i gosposie˛. – Specjalnie do ciebie przyje-
chałam. To potrwa tylko dziesie˛c´ minut.

– Dobrze – zgodził sie˛ z westchnieniem Matt.

– Wejdz´, prosze˛.

Pani Webb skrzywiła sie˛ z niezadowoleniem,

pokazuja˛c swoja˛ mine˛ Sarze. Emma triumfalnym
krokiem weszła do domu. Sara us´miechne˛ła sie˛ do
pani Webb i ruszyła do zamknie˛tych w klatce pso´w.

– Co robisz? – spytał z niepokojem Matt.
– Pani Sara spytała mnie, czy mogłaby wy-

prowadzic´ psy – wyjas´niła gosposia. – Mogłaby,
prawda?

– Nie – odparł kro´tko.
– Dlaczego nie? – spytała Sara. Emma zatrzy-

mała sie˛ w drzwiach. – Nie mam nic do zrobienia
do czasu powrotu Rosie.

– Nie znasz terenu – odpowiedział. – Moz˙emy

wyprowadzic´ psy po´z´niej, razem z Rosie.

98

ANNE MATHER

background image

– Alez˙...
– Ona raczej nie zabła˛dzi, to jedyny dom w oko-

licy – wtra˛ciła Emma.

– Wolałbym jednak... – Matt urwał, a Sara spus´-

ciła wzrok.

– Dobrze – zgodziła sie˛. Matt okazywał jej

wielka˛ dobroc´, wcia˛z˙ goszcza˛c ja˛ w swoim domu.
Musiała przynajmniej szanowac´ jego wole˛. – Zre-
szta˛ i tak niedługo trzeba be˛dzie pojechac´ po Ro-
sie. Pewnie z˙yczysz sobie, z˙ebym ja po nia˛ po-
jechała?

– Porozmawiamy o tym za chwile˛ – zakon´czył

ze zniecierpliwieniem. Ruszył z Emma˛ do wne˛trza
domu.

– Zatem zostaje pani na okres pro´bny? – ode-

zwała sie˛ znowu pani Webb, kiedy Matt zamkna˛ł za
soba˛ drzwi.

– Tak, ale nie wiem na jak długo – odpowiedzia-

ła Sara. – Cos´ pani mo´wił...?

– Mnie? – Pani Webb była wyraz´nie zdziwiona.

– Nie zwierza mi sie˛.

– Oczywis´cie, jednak byc´ moz˙e cos´ pani wspo-

minał...

– On nic mi nie mo´wi. – Gosposia oparła re˛ce na

biodrach. – Jes´li zostanie pani opiekunka˛ Rosie,
wtedy mi powie. Nie mam tu nic do gadania.

Sara westchne˛ła.
– Prosze˛, niech mi pani powie...
– No, dobrze. – Pani Webb popatrzyła łagod-

niej. – Prosił mnie, z˙ebym nie rozpowiadała ni-

99

TAJEMNICA SARY

background image

komu o pani przybyciu. Wiem, z˙e ma pani kłopoty,
chociaz˙ nie wiem jakie, i on stara sie˛ pani pomo´c.
Nic wie˛cej nie wiem. Ale to psycholog i człowiek
godny zaufania.

– Psycholog? – Sara była zaskoczona.
– Tak, skon´czył psychologie˛ i przez wiele lat

pomagał ludziom. Ale nie lubi, kiedy o tym komus´
mo´wie˛. No, musze˛ zabierac´ sie˛ z powrotem do pracy.

– Przepraszam, ale... dlaczego porzucił psycho-

logie˛ i został pisarzem?

– Co za pytanie? Chciał zostac´ pisarzem, ma-

rzył o tym i w kon´cu mu sie˛ udało.

– Czy to było dawno temu?
– Juz˙ dos´c´ dawno. Na pocza˛tku nie szło mu

łatwo. Rosie była wtedy malutka...

– I pewnie wtedy porzuciła go z˙ona, prawda?
– Prosze˛ pani!
– Prosze˛ mo´wic´ mi po imieniu.
– Saro, zadajesz zbyt wiele pytan´. Jez˙eli chcesz

sie˛ dowiedziec´ takich rzeczy, powinnas´ pytac´ jego,
nie mnie.

– Oczywis´cie, przepraszam.
– Ale chyba nie zaszkodzi, jes´li ci powiem

– odezwała sie˛ znowu pani Webb, ruszywszy ku
drzwiom. – Jego z˙ona miała na imie˛ Carol. Nie
kochała go, tylko jego pienia˛dze. Jako psycholog
nie zarabiał sporo. Nie chciała klepac´ biedy, z˙yja˛c
u boku marzyciela, kto´ry pro´buje zostac´ pisarzem.
Oczywis´cie oboje nie wiedzieli, z˙e odniesie wielki
sukces i be˛dzie zarabiał duz˙o wie˛cej.

100

ANNE MATHER

background image

– Dziecko zostało przy nim... – wtra˛ciła Sara.
– Tak, Carol nie chciała Rosie.
– Boz˙e, co za kobieta! Opus´ciła własne dzie-

cko?!

– Niestety... – Pani Webb skrzywiła sie˛. – Uzna-

ła, z˙e dziecko by jej przeszkadzało. Po rozwodzie
wyszła za jednego z psychologo´w, z kto´rymi pan
Matt prowadził poradnie˛.

Przekonana, z˙e powiedziała za duz˙o, pani Webb

znikła za drzwiami.

101

TAJEMNICA SARY

background image

ROZDZIAŁ DZIEWIA˛TY

Matt wpatrywał sie˛ w puste okno edytora tek-

stu. Nie był w stanie pisac´. Zupełnie nie mo´gł
sie˛ skupic´. To mu sie˛ nie zdarzało. Był rozdraz˙-
niony.

Wiedział dlaczego. Za bardzo sie˛ angaz˙ował

w sprawy Sary. Odczuwał gniew w stosunku do Mak-
sa Bradbury’ego, miał ochote˛ go pobic´. A przeciez˙
był z natury łagodnym człowiekiem.

Kiedy Carol opus´ciła go i natychmiast zwia˛zała

sie˛ z Philipem Arnoldem, Mattowi nawet nie przy-
szło do głowy, z˙eby kto´rekolwiek z nich uderzyc´.
S

´

wiadczyło to zreszta˛ chyba nie tylko o jego chara-

kterze, ale i o tym, z˙e wo´wczas juz˙ nie był zwia˛zany
emocjonalnie z Carol. Gdyby nie Rosie, zapewne
rozstaliby sie˛ z Carol duz˙o wczes´niej.

Dlaczego czuł tak silna˛ potrzebe˛ opiekowania

sie˛ Sara˛? Dlaczego powiedział Emmie, z˙e Sara jest
nowa˛ opiekunka˛ Rosie? Emma juz˙ pewnie roz-
powiedziała te˛ wies´c´ po całym hrabstwie. Od jej
wizyty mine˛ły trzy dni.

Dzie˛ki Sarze miał wie˛cej czasu na prace˛, mimo

z˙e nie pozwolił jej dota˛d wozic´ Rosie do szkoły ani
z powrotem. Wydawało sie˛, z˙e Sara naprawde˛ była
nauczycielka˛. Kompetentnie zajmowała sie˛ Rosie,
potrafiła znalez´c´ z nia˛ wspo´lny je˛zyk. Rosie bardzo

background image

ja˛ polubiła. Sara s´wietnie nadawałaby sie˛ na opie-
kunke˛, gdyby nie jej sytuacja osobista.

Matt pro´bował dowiedziec´ sie˛, dlaczego zamie-

rzała wro´cic´ do me˛z˙a, ale nie chciała mu tego
zdradzic´. Włas´nie to poruszało go tak mocno, z˙e
nie był w stanie pisac´. Nie wiedział, dlaczego Sara
wcia˛z˙ zamierzała z˙yc´ z tym sadysta˛. Czym groziło
jej opuszczenie Maksa Bradbury’ego?

Wstał i wyjrzał przez okno na ciemne wody

Morza Po´łnocnego. Musiał przestac´ angaz˙owac´ sie˛
emocjonalnie w sprawy Sary. Powstrzymywał sie˛
przynajmniej od pocałunko´w czy jakichkolwiek
intymnych gesto´w. Zgodnie z obietnica˛ zawiado-
mił Bradbury’ego, z˙e Sara z˙yje i czuje sie˛ dobrze.
To znaczy na tyle dobrze, na ile mogła sie˛ czuc´ od
lat maltretowana przez me˛z˙a kobieta...

Matt poprosił przyjaciela z gazety ,,London

Chronicle’’ o opublikowanie listu. Chciał w ten
sposo´b zapobiec zignorowaniu go przez Bradbu-
ry’ego i kontynuowaniu przez niego poszukiwan´.
Matt nie powiedział Sarze, z˙e jej wiadomos´c´ do
me˛z˙a stała sie˛ własnos´cia˛ opinii publicznej. Po-
przedniego dnia wydrukowało list kilka brukowych
gazet. Bradbury powinien uwierzyc´ w to, z˙e Sara
sama od niego uciekła i z˙e chwilowo nie grozi jej
z˙adne niebezpieczen´stwo.

Tego dnia w ,,London Chronicle’’ ukazał sie˛

drugi artykuł, kto´rego inspiratorem był tym razem
Bradbury. Za pos´rednictwem przyjaciela Matta
przekazał wszystkim, z˙e to on, Maks Bradbury,

103

TAJEMNICA SARY

background image

skontaktował sie˛ z gazeta˛ i poinformował o lis´cie
z˙ony. Wyjas´nił takz˙e, z˙e uderzenie w głowe˛, jakie-
go doznał przy upadku ze schodo´w, spowodowało
u niego kro´tkotrwała˛ utrate˛ pamie˛ci. Przypomniało
mu sie˛, z˙e Victoria mo´wiła mu, z˙e jedzie odwiedzic´
kolez˙anke˛ z czaso´w szkolnych, kto´ra mieszka w po´ł-
nocnej Anglii. Zapewniał, z˙e juz˙ wszystko jest
w porza˛dku.

Kiedy ,,Victoria’’ wro´ci do domu, nic nie be˛-

dzie w porza˛dku! – pomys´lał Matt. Zdawał sobie
sprawe˛, z˙e publicznie os´mieszaja˛c Bradbury’ego,
wzmo´gł tylko jego gniew. ,,Victoria’’. Bradbury
nazwał tak Sare˛ chyba dlatego, z˙e jej prawdziwe
imie˛ wydawało mu sie˛ zbyt pospolite w stosunku
do jego wygo´rowanych ambicji.

Dlaczego była az˙ tak wierna me˛z˙owi sadys´cie?

Matt postanowił nie pokazywac´ jej artykuło´w
w ,,London Chronicle’’. Mogłaby pomys´lec´, z˙e on
wie, gdzie jej szukac´, poniewaz˙ zbiegiem okolicz-
nos´ci napisał, iz˙ wyjechała do po´łnocnej Anglii.

Samocho´d Sary s´cia˛gnie˛to na pros´be˛ Matta do

warsztatu w Saviour’s Bay. Został naste˛pnie zwro´-
cony do oddziału wypoz˙yczalni w Ellsmoor. Wczes´-
niej okazało sie˛ oczywis´cie, z˙e jest sprawny, o czym
Matt poinformował Sare˛. Nie rozgniewało jej to.
Cieszyła sie˛ chwilowym odpoczynkiem.

Nagle zadzwonił telefon.
– Słucham? – powiedział Matt, podnio´słszy słu-

chawke˛.

– Matt? – To był głos jego agenta, Roba Marco.

104

ANNE MATHER

background image

– To ja, Rob. Witaj. – Matt nachmurzył sie˛.

Powinien juz˙ kon´czyc´ ksia˛z˙ke˛, kto´ra˛ aktualnie pi-
sał, lecz był od tego bardzo daleki.

– Czes´c´. Co u ciebie? Kiedy be˛de˛ mo´gł spodzie-

wac´ sie˛ dostarczenia przez ciebie re˛kopisu nowej
ksia˛z˙ki? – W głosie Roba dało sie˛ słyszec´ lekkie
zniecierpliwienie.

– Niestety, nie wiem, kiedy skon´cze˛. Nie da sie˛

tworzyc´ na termin, chyba z˙e autorowi ani wydawcy
nie zalez˙y na jakos´ci dzieła.

Rob milczał przez chwile˛.
– Nie wyznaczam ci terminu – powiedział

w kon´cu. – Ale zdajesz sobie sprawe˛, z˙e twoja
naste˛pna ksia˛z˙ka powinna ukazac´ sie˛ na wiosne˛.
Wydawnictwo prosi o podanie miesia˛ca publikacji,
aby mogło ja˛ reklamowac´. Chcieliby tez˙ zawrzec´
z toba˛ kolejna˛ umowe˛.

– Czy zaproponowali ci stawke˛ dla mnie? – spy-

tał Matt. Przed trzema tygodniami przedstawił wy-
dawnictwu pomysł na jeszcze jedna˛ powies´c´.

– Jeszcze jej nie ustalilis´my. To nie moz˙e sie˛

odbyc´ bez twojego udziału. Ale mys´le˛, z˙e warto
be˛dzie kontynuowac´ wspo´łprace˛ z Nashem. Wa˛t-
pie˛, abys´my otrzymali od kogokolwiek korzyst-
niejsza˛ oferte˛. Oto´z˙ Nash chce podpisac´ z toba˛
kontrakt od razu na trzy kolejne powies´ci. Zasuge-
rowali siedmiocyfrowa˛ sume˛. Trzeba be˛dzie wyne-
gocjowac´ jak najwie˛ksza˛.

– Stałbym sie˛ prawdziwym milionerem... –

mrukna˛ł Matt, kre˛ca˛c głowa˛.

105

TAJEMNICA SARY

background image

Jakos´ nie czuł sie˛ podekscytowany. Chyba dlate-

go, z˙e tracił wiare˛ we własne moz˙liwos´ci. Obawiał
sie˛, czy zdoła ukon´czyc´ pisana˛ obecnie powies´c´,
tymczasem miałby zobowia˛zac´ sie˛ do stworzenia
trzech naste˛pnych?

– Czy nie jestes´ zadowolony z takiej propozy-

cji? – spytał Rob, zwro´ciwszy uwage˛ na ton, jakim
odezwał sie˛ Matt.

– Oczywis´cie, jest dla mnie bardzo korzystna

– odpowiedział. – Dzie˛kuje˛ ci, Rob. Jak ci juz˙ raz
mo´wiłem, jestes´ najlepszym agentem na s´wiecie.

– Dzie˛kuje˛, mam jednak wraz˙enie, z˙e cos´ cie˛

martwi. Czy cos´ sie˛ stało? Moz˙e nie dajesz sobie
rady z Rosie?

– Rosie jest wspaniałym dzieckiem i ma sie˛

dobrze, dzie˛kuje˛.

– Znalazłes´ dla niej opiekunke˛?
– Niezupełnie.
– To znaczy nie?
Matt westchna˛ł.
– Znalazłem, ale tymczasowa˛ – odpowiedział.

– Dzie˛ki za telefon, Rob. Odezwe˛ sie˛, kiedy be˛de˛
mo´gł powiedziec´ ci cos´ konkretnego.

– Chwileczke˛! – zawołał Rob. – Chciałbym sie˛

przynajmniej zorientowac´, jak idzie ci pisanie.

– Pomału zbliz˙am sie˛ do kon´ca – odpowiedział

wymijaja˛co Matt. – Przykro mi, wiem, z˙e bardziej
ucieszyłaby cie˛ inna odpowiedz´, ale niestety mam
ostatnio na głowie wiele spraw, kto´re opo´z´niaja˛ mi
pisanie.

106

ANNE MATHER

background image

– Czy moz˙e zaangaz˙owałes´ sie˛ w... znajomos´c´

z ta˛ niania˛? – odgadł Rob. – Zwia˛załes´ sie˛ z kobie-
ta˛? To oczywis´cie rozumiem, ale jes´li moge˛ ci cos´
doradzic´, nie mieszaj relacji prywatnych z zawodo-
wymi.

To nie zawsze jest proste – pomys´lał Matt. Ale

co ja sobie wyobraz˙am? Sara jest mi wdzie˛czna za
pomoc, jednak to nie znaczy, z˙e jej sie˛ podobam tak
jak ona mnie. Jest me˛z˙atka˛, a poza tym dos´wiad-
czenia z me˛z˙em z pewnos´cia˛ nie skłaniaja˛ jej ku
zwia˛zkowi z kolejnym me˛z˙czyzna˛.

Powinienem znalez´c´ odpowiednia˛ kobiete˛ i oz˙e-

nic´ sie˛ ponownie. Jes´li nie poznam nikogo innego,
zawsze mo´głbym zwia˛zac´ sie˛ z Emma˛. Od s´mierci
me˛z˙a nie ukrywa, z˙e jest mna˛ powaz˙nie zaintereso-
wana. Tyle z˙e ja nie chce˛ byc´ z Emma˛. Nie znam
z˙adnej kobiety, kto´ra interesowałaby mnie tak bar-
dzo, z˙e mo´głbym zechciec´ z nia˛ byc´.

Tylko Sara bardzo silnie na mnie działa. Dla-

czego?

– Mylisz sie˛ – odpowiedział Robowi. – Spot-

kałem kobiete˛, kto´ra szuka pracy, i została tym-
czasowo opiekunka˛ Rosie. Ale nie zamierza byc´
nia˛ na stałe. Szkoda, bo Rosie bardzo ja˛ polubiła.

– Jaka ona jest? – spytał Rob. – Młoda? Atrak-

cyjna? Me˛z˙atka?

Ktos´ zapukał do drzwi.
– Prosze˛ – rzucił Matt, spodziewaja˛c sie˛ pani

Webb z lunchem. – Jest młoda i wzgle˛dnie at-
rakcyjna, ale to nieistotne. Ta kobieta mnie nie

107

TAJEMNICA SARY

background image

interesuje. – Matt podnio´sł wzrok i z konsternacja˛
stwierdził, z˙e w drzwiach stoi Sara.

Wykrzywiła usta jak do płaczu. Najwyraz´niej

słyszała, co powiedział.

– Słuchaj, porozmawiamy po´z´niej – powiedział

do Roba. – Musze˛ sie˛ natychmiast rozła˛czyc´. – Od-
łoz˙ył słuchawke˛. – Saro... – urwał.

– Nie musiałes´ przerywac´ rozmowy – odezwała

sie˛ chłodno. – Zaczekałabym w salonie.

Matt zacisna˛ł powieki, tłumia˛c w sobie che˛c´

przytulenia Sary. Wygla˛dała tak bezbronnie i była
taka smutna. Trudno mu be˛dzie ja˛ przekonac´, z˙e
mo´wił nieprawde˛, z˙e chciał tylko jak najszybciej
zakon´czyc´ rozmowe˛ z Robem.

– Chciałam tylko spytac´, czy be˛dziesz jadł – do-

dała Sara po chwili milczenia. – Pani Webb zo-
stawiła na tacy lunch dla ciebie. Przynies´c´?

Mattowi przypomniało sie˛, z˙e pani Webb była

umo´wiona na dwunasta˛ na wizyte˛ u dentysty. Mu-
siała wie˛c wyjs´c´.

– Dzie˛kuje˛ – powiedział. – Nie musisz martwic´

sie˛ o moje sprawy, nie jestem twoim me˛z˙em.

– Nie jestes´.
Odwro´ciła sie˛ na pie˛cie. Matt nie wiedział, dla-

czego znowu uraził ja˛, tym razem s´wiadomie, choc´
wbrew własnej woli. Chyba po prostu nie potrafił
dłuz˙ej ukrywac´ przed Sara˛ uczuc´. Pragna˛ł wytłu-
maczyc´ jej to wszystko. Ruszył za nia˛.

– Saro – powto´rzył jej imie˛, dotkna˛wszy jej

ramienia – przepraszam cie˛ za moje zachowanie.

108

ANNE MATHER

background image

To przez Roba, mojego agenta. Zdenerwowałem
sie˛, poniewaz˙ jak zwykle dzwoni z pytaniem o ksia˛z˙-
ke˛, kiedy moja praca sie˛ opo´z´nia.

– Nie interesuje mnie to. – Chciała odejs´c´.
– Zaczekaj. Chce˛ powiedziec´, z˙e potrzebowa-

łem wymo´wki, bo powiedziałem Robowi, z˙e nie
znalazłem jeszcze stałej opiekunki dla Rosie.

– Co z tego?
– Zainteresował sie˛, kim jest tymczasowa opie-

kunka i spytał, czy moz˙e jestes´my razem. Starałem
sie˛ wie˛c przekonac´ go, z˙e nie – tłumaczył.

– Mam nadzieje˛, z˙e nie sugerujesz mi przez to,

z˙e to z mojej winy nie moz˙esz nada˛z˙yc´ z praca˛
– odparła chłodno.

Matt nie odpowiedział. Nie mo´gł oderwac´ od

niej wzroku.

– Nie – odparł, sam nie wiedza˛c, czy kłamie. Na

ile to, z˙e nie był w stanie sie˛ skupic´ i wcia˛z˙ mys´lał
o Sarze, wynikało z jej pojawienia sie˛, a na ile
z jego własnej psychiki?

– Tak włas´nie mys´le˛ – skomentowała ironicz-

nym tonem. Matt miał wraz˙enie, z˙e specjalnie
starała sie˛ wzbudzic´ w sobie gniew, aby nie mys´lec´
o nim zbyt czule. – Widze˛ na twoim biurku napo-
cze˛ta˛ butelke˛ whisky! – dokon´czyła. Matt rzeczy-
wis´cie wypił przed parunastoma minutami łyk al-
koholu.

– Co ty sobie wyobraz˙asz? – z˙achna˛ł sie˛. – Wy-

piłem łyk whisky. Nie jestem alkoholikiem, jes´li to
podejrzewasz.

109

TAJEMNICA SARY

background image

– Dopiero południe – zauwaz˙yła. – Dlaczego

miałabym ci wierzyc´?

– Jak s´miesz?! – krzykna˛ł.
Jego gniew natychmiast mina˛ł, kiedy zobaczył

maluja˛ce sie˛ w jej oczach przeraz˙enie. Bez wa˛tpie-
nia była przyzwyczajona do podobnych sytuacji
i spodziewała sie˛, z˙e ja˛ uderzy.

– Boz˙e, przepraszam cie˛... – szepna˛ł, przytula-

ja˛c Sare˛. Jedna˛ re˛ka˛obejmował ja˛ w pasie, druga˛ za
szyje˛. Poczuł dotyk jej jedwabistych włoso´w
i mie˛kkiej, ciepłej sko´ry. – Chyba wiesz, z˙e nigdy
w z˙yciu bym cie˛ nie uderzył ani nie skrzywdził
w z˙aden inny sposo´b?

Odpowiedziały mu jej łzy, kto´re przesia˛kły

przez jego koszule˛. Było mu ogromnie przykro, z˙e
doprowadził ja˛ do łez.

– Saro, Saro... – szeptał, głaszcza˛c ja˛ po karku.
Uniosła głowe˛. Z jej spojrzenia moz˙na było

wyczytac´ niewypowiedziane słowa przebaczenia.
Matt miał ochote˛ scałowac´ jej łzy. Była taka pie˛k-
na... Ale włas´nie dlatego nie powinien sie˛ do niej
zbliz˙ac´. Sara była w stanie, w kto´rym nie panowała
do kon´ca nad emocjami. Chyba z˙e... naprawde˛
chciała, z˙eby ja˛ przytulał.

– Matt... – szepne˛ła.
Ich usta zbliz˙yły sie˛ do siebie i zacze˛li sie˛ całowac´.
– Przepraszam... – zda˛z˙ył jeszcze szepna˛c´. Po

chwili całowali sie˛ namie˛tnie.

Matt nie wiedział, co sie˛ z nim dzieje. Co on

wyprawia?

110

ANNE MATHER

background image

Szybko opanował sie˛ i cofna˛ł głowe˛, spogla˛da-

ja˛c w oczy Sary.

Czy mogła rzeczywis´cie sie˛ nim zainteresowac´,

czy tez˙ działała tylko jak automat, przyzwyczajona
do ulegania zachciankom me˛z˙czyzny?

111

TAJEMNICA SARY

background image

ROZDZIAŁ DZIESIA˛TY

– Nie chce˛, z˙ebys´ wyjechała! – oznajmiła z na-

ciskiem Rosie, bliska płaczu.

– I ja nie chce˛ odjez˙dz˙ac´ – odparła szczerze

Sara. – Ale niestety musze˛.

– Dlaczego? Mo´wiłas´, z˙e ci sie˛ tu podoba. Lu-

bie˛ cie˛ i tata cie˛ lubi, i pani Webb...

Two´j tata mnie lubi? – pomys´lała Sara. Nie

wiedziała, co mys´li o niej Matt. Od czasu wizyty
pani Webb u dentysty mine˛ły juz˙ trzy dni. Przez
cały ten czas Matt niemal nie odzywał sie˛ do niej.
Zapewne z˙ałował tego, co mie˛dzy nimi zaszło.

Nie mogła przestac´ o nim mys´lec´. Matt wydawał

sie˛ bardzo interesuja˛cym me˛z˙czyzna˛, kto´ry potrafi
kochac´. Tak bardzo pragne˛ła zaznac´ w z˙yciu szcze˛-
s´cia, prawdziwej miłos´ci i rados´ci!

Ale przeciez˙ on mnie nie pokocha. Była senty-

mentalna i naiwna – niegdys´ wmawiała sobie miłos´c´
Maksa, teraz łudziła sie˛, z˙e Matt naprawde˛ cieszy sie˛
z jej obecnos´ci. Ale przeciez˙ czuła sie˛ przy nim
bezpieczna, akceptowana... Poczuła smutek.

– Kiedy wyjez˙dz˙asz? – spytała cicho Rosie.
Sara znowu popatrzyła na dziewczynke˛.
– W kaz˙dym razie nie dzisiaj – pocieszyła ja˛.

– Co o tym mys´lisz? – spytała, podnosza˛c jeden

background image

z kompleto´w ubran´ lalek Rosie. – Podoba ci sie˛ to
ubranko?

Siedziały na podłodze i wybierały zabawki, kto´-

re Rosie zgodziłaby sie˛ podarowac´ na sprzedaz˙ na
szkolnym kiermaszu na rzecz potrzebuja˛cych dzie-
ci. Przywio´złszy Rosie ze szkoły, Matt zamkna˛ł sie˛
natychmiast w pokoju.

– Ostatnio sie˛ przepracowuje – powiedziała

wczes´niej pani Webb. – Chyba chce jak najwie˛cej
napisac´ przed twoim odjazdem. Potem be˛dzie mu
trudno pracowac´, bo be˛dzie za toba˛ te˛sknił. Juz˙ to
widze˛.

Sara odpowiedziała po´łsło´wkiem, poniewaz˙ roz-

mowa odbywała sie˛ w obecnos´ci Rosie.

– Chodz´my na spacer – powiedziała nagle dziew-

czynka.

– Juz˙ po´z´no, a poza tym chciałas´ posegregowac´

zabawki na potrzebne i te, kto´re moz˙esz oddac´.

– Skon´czymy innym razem. Albo skon´cze˛ sa-

ma, kiedy wyjedziesz. Chodz´my na spacer, dobrze?

Sara zgodziła sie˛. Kiedy wychodziły, Rosie ode-

zwała sie˛ znowu:

– I tak niedługo wyjade˛ do szkoły, wiesz?
– Jak to: wyjedziesz?
– Wyjade˛ do szkoły z internatem.
– Tak powiedział two´j tata?
– Nie powiem.
– Powiedział czy nie?
– Słyszałam, jak rozmawiał z pania˛ Armstrong.

To mama moich kolego´w z klasy, Ruperta i Nigela.

113

TAJEMNICA SARY

background image

– I co mo´wił two´j tata? – dopytywała sie˛ Sara.
– To pani Armstrong powiedziała, z˙e tata nie

ma szcze˛s´cia do opiekunek i z˙e be˛dzie musiał mnie
odesłac´ do szkoły z internatem, kiedy wyjedziesz.

– Mama twoich kolego´w powiedziała cos´ ta-

kiego?

– O czym rozmawiacie? – usłyszały nagle głos

Matta.

– O szkole! – odparła tajemniczo Rosie, zoba-

czywszy w drzwiach ojca. – Idziemy na spacer.

– Zaczekaj – powstrzymał ja˛ Matt. – Nie wiem,

czy pani Webb nie chce, z˙ebys´ cos´ dla niej zrobiła.

– Co? – spytała Rosie. Matt odpowiedział tylko

surowym spojrzeniem. Spus´ciła wie˛c gło´wke˛ i wy-
szła.

– O czym dyskutowałys´cie? – spytał, kiedy

Rosie znalazła sie˛ poza zasie˛giem jego głosu.

Sara popatrzyła na niego. W letnim, swobodnym

ubraniu wydawał sie˛ taki silny i me˛ski. Nie miała
wa˛tpliwos´ci, z˙e Matt ogromnie jej sie˛ podoba.
Szkoda, z˙e nie zechciałby sie˛ z nia˛ zwia˛zac´! Maks
był wprawdzie jej me˛z˙em, ale od dawna budził
w niej tylko strach i odraze˛. Dobrze, z˙e nie widział
jej w towarzystwie Matta. I tak be˛dzie sie˛ na niej
ms´cił.

Postanowiła zaryzykowac´.
– Czy chcesz odesłac´ Rosie do szkoły z inter-

natem? – spytała.

– Ska˛d ci to przyszło do głowy? – odparł ze

zdumieniem. Miał zme˛czone oczy.

114

ANNE MATHER

background image

– Rosie sie˛ tego obawia. Nie wie, co zrobisz,

kiedy wyjade˛.

– Nigdy jej nie mo´wiłem, z˙e odes´le˛ ja˛ do...
– Rozmawiałes´ o tym z matka˛ jej kolego´w z kla-

sy, pania˛ Armstrong – przerwała Sara.

Zapadło chwilowe milczenie.
– Nie patrz na mnie takim wzrokiem – ode-

zwał sie˛ w kon´cu, odwracaja˛c głowe˛. – Trudno
mi ustac´ na miejscu i nie zacza˛c´ cie˛ nagle ca-
łowac´!

– Przepraszam – szepne˛ła, zmieszana. Nie spo-

dziewała sie˛ tego. – Czy mam wyjs´c´?

– Nie. Nie bo´j sie˛. Wiem, z˙e jestes´ me˛z˙atka˛ i z˙e

chcesz wro´cic´ do me˛z˙a. Nie cieszy mnie to, ale to
moje zmartwienie.

– Matt...
Cofna˛ł sie˛, kre˛ca˛c ostrzegawczo głowa˛.
– Powiedz mi lepiej, co Rosie słyszała z mojej

rozmowy z Gloria˛ Armstrong.

Sara nie miała ochoty rozmawiac´ o Glorii Arm-

strong, chciała dowiedziec´ sie˛, czy Matt czuł do
niej cos´ poza poz˙a˛daniem.

Wpatrywała sie˛ w niego. Był impulsywnym

me˛z˙czyzna˛, ale nie robił wraz˙enia niebezpiecznego
człowieka. Jego energia znajdowałaby cudowne
ujs´cie w miłos´ci! Kochana przez niego kobieta
musiałaby byc´ szcze˛s´liwa. Gdyby tylko była przez
niego kochana...

– Nie pamie˛tam, naprawde˛ – odpowiedziała

szczerze. Z wraz˙enia zapomniała dokładne słowa

115

TAJEMNICA SARY

background image

Rosie. – Czy... czy te˛ Glorie˛ i ciebie cos´ ła˛czy?
– spytała.

– Ska˛d! To z˙ona jednego z okolicznych far-

mero´w. Zupełnie nieinteresuja˛ca.

– A jakie kobiety cie˛ interesuja˛?
– Nie jestem zwia˛zany z nikim i nie mam ko-

chanki ani tym bardziej licznych kochanek, jes´li
o to ci chodzi – odpowiedział. – Zanim spytasz
o Emme˛ – to tez˙ tylko przyjacio´łka.

– Czy przyjaz´nisz sie˛ ro´wniez˙ z jej me˛z˙em?
– Co w ciebie wsta˛piło? – mrukna˛ł Matt, troche˛

zdziwiony. – Emma jest wdowa˛, jej ma˛z˙ zgina˛ł
przed dwoma laty w wypadku samochodowym.
Dziewczyna samodzielnie wychowuje dziesie˛cio-
letniego syna.

– Nie zachowuje sie˛ jak przyjacio´łka.
– Czy musi cie˛ to martwic´? – je˛kna˛ł.
– Widocznie musi, skoro martwi. Po´jde˛ zoba-

czyc´, co robi Rosie – zakon´czyła Sara, zawstydzona.

– Zaczekaj!
Nadeszła Rosie.
– Tatusiu! – zawołała, podekscytowana.
– Co sie˛ stało? Co powiedziała pani Webb?
– Nic. Przyjechał wujek Rob! Takso´wka˛. Nie

słyszałes´?

– Rob? – zdumiał sie˛ Matt.
– Owszem – odezwał sie˛ od drzwi wysoki blon-

dyn. – Matt! Dawno sie˛ nie widzielis´my. – Zerkna˛ł
na Sare˛. Widac´ było po nim, z˙e jej postac´ zrobiła na
nim wraz˙enie.

116

ANNE MATHER

background image

– Pani musi byc´ tymczasowa˛ opiekunka˛ Rosie

– powiedział. – Nie dziwie˛ sie˛, z˙e Matt nie jest przy
pani w stanie pracowac´ – dodał z beztroskim
us´miechem.

– To jest Sara – przedstawiła ja˛ Rosie, zanim

Sara albo Matt zda˛z˙yli zareagowac´.

– Co tu robisz, Rob? – spytał Matt. – Przeciez˙

powiedziałem, z˙e sie˛ z toba˛skontaktuje˛, kiedy be˛de˛
goto´w do rozmo´w z wydawnictwem.

– Go´ra nie przyszła do Mahometa, wie˛c Maho-

met przyszedł do go´ry – odparł Rob. – Chyba nie
ucieszył cie˛ mo´j widok. A ja przywiozłem wam
prezenty.

– Prezenty prezentami, ale powinienes´ był po-

wiadomic´ mnie o swoim przyjez´dzie – zauwaz˙ył
Matt.

– Wiem, zdaje˛ sobie sprawe˛, z˙e jestes´ zaje˛ty.

Miło mi pania˛ poznac´ – Rob zwro´cił sie˛ do Sary.
– Jestem Rob Marco, agent Matta. Matt ma okrop-
ny charakter. Musi pani miec´ cierpliwos´c´, skoro
pani jeszcze tu jest.

– Dobrze nam sie˛ wspo´łpracuje – odparła Sara,

zmieszana. Wymienili spojrzenia z Mattem. – To ja
nie be˛de˛ przeszkadzac´...

– Po´jdziemy z Sara˛ na spacer – odezwała sie˛

znowu Rosie. – Dobrze, tato?

– Dobrze. Tylko nie idz´cie dalej niz˙ do s´ciez˙ki

na plaz˙e˛.

– Hej, przeciez˙ ja pania˛ znam! – odezwał sie˛

nagle Rob, kto´ry od dłuz˙szej chwili wpatrywał sie˛

117

TAJEMNICA SARY

background image

w Sare˛. – Pani Victoria Bradbury, prawda? Nie
zapomina sie˛ takich ryso´w!

– Nie, to...! – Sara pobladła.
– Jestem pewien. Kilka dni temu widziałem

pani zdje˛cie w gazecie. Pani ma˛z˙ ogłosił, z˙e obawia
sie˛, z˙e pania˛ porwano. – Rob parskna˛ł pogardliwie.
– Powinienem sie˛ był domys´lic´, z˙e wyssał to z pal-
ca, bo boi sie˛ wyjs´c´ na rogacza!

– Bardzo pana prosze˛...
– No jasne! – Rob nie pozwalał Sarze dojs´c´ do

głosu. – Ogłosił, z˙e uderzył sie˛ w głowe˛ i stracił
pamie˛c´, a potem kazał napisac´, z˙e wszystko mu sie˛
pomyliło. Twierdzi, z˙e przypomniała mu pani w li-
s´cie, z˙e jest pani u przyjacio´łki z lat szkolnych.
Oczywis´cie cała sprawa wywołała w Londynie
plotki. Nic dziwnego, po tym jak znikne˛ła jego
pierwsza z˙ona, a teraz pani.

– Pierwsza z˙ona Maksa utopiła sie˛! – szepne˛ła

Sara, otwieraja˛c usta z przeraz˙enia. Nie zaprze-
czała słowom Roba.

– Taka jest oficjalna wersja – zgodził sie˛. – Cho-

ciaz˙ podejrzewano, z˙e mogło byc´ inaczej... Ale
widze˛, z˙e pani jest cała i zdrowa – dodał, chyba nie
do kon´ca zdaja˛c sobie sprawe˛ z tego, jakie wraz˙enie
robia˛ na rozmo´wcach jego słowa. – Za to ty – popa-
trzył na Matta – z pewnos´cia˛ nie jestes´ przyjacio´łka˛
z lat szkolnych pani Victorii.

Sara nie zasłoniła uchylonego okna, aby mogło

przez nie wpadac´ s´wiatło ksie˛z˙yca oraz szum mo-

118

ANNE MATHER

background image

rza. Nie mogła spac´. Obawiała sie˛, czy Rob Marco,
kto´ry miał wyjechac´ naste˛pnego dnia, nie zdradzi
jej tajemnicy, choc´ Matt z pewnos´cia˛ wymo´gł
na nim milczenie. Nie miała powodu ufac´ jego
agentowi, dla kto´rego była powodem opo´z´nienia
w pracy Matta.

Rob powiedział podczas wieczornej rozmowy,

z˙e nalez˙y do tego samego klubu, co Hugo, brat
Maksa. Wystarczyłoby, z˙e Rob szepna˛łby sło´wko
Hugonowi, i Maks mo´głby ja˛ tu odnalez´c´! Drz˙ała
na sama˛ mys´l o tym. A dochody Roba Marco
zalez˙ały w istotnym stopniu od Matta. Sara usły-
szała przy kolacji, z˙e sporza˛dzono opiewaja˛ca˛ na
dwa miliony funto´w umowe˛, kto´ra czekała jedynie
na podpis Matta.

Okropnie bała sie˛ powrotu do Londynu, lecz

wiedziała, z˙e im po´z´niej wro´ci, tym bardziej Maks
be˛dzie na nia˛ zagniewany. Nie uwierzy, z˙e uciekła,
gdyz˙ sa˛dziła, z˙e uległ s´miertelnemu wypadkowi.
A gdyby nawet, jaka z˙ona pozostawiłaby ciało
zmarłego tragicznie me˛z˙a?

Maltretowana z˙ona, kto´ra nie ma nikogo blis-

kiego, kto uwierzyłby w jej dobre intencje i poparł
ja˛ przed sa˛dem! – pomys´lała Sara. Maks doprowa-
dził ja˛ do takiego stanu psychicznego, z˙e w szoku
po jego wypadku uwaz˙ała, z˙e zostanie posa˛dzona
o zamordowanie go!

Ciekawe, co powiedział jej matce. Cokolwiek by

to było, z pewnos´cia˛ mu uwierzyła. Pewnie powie-
dział, z˙e Sara opus´ciła go, gdy spadł ze schodo´w

119

TAJEMNICA SARY

background image

i stracił przytomnos´c´. Jej matka zawsze ufała Ma-
ksowi, kiedy Sara pro´bowała sie˛ skarz˙yc´.

Sara nie miała zwyczaju uz˙alac´ sie˛ nad soba˛,

a mimo to miała łzy w oczach. Czuła sie˛ zupełnie
osamotniona!

W pewnym momencie zdała sobie sprawe˛, z˙e

Maks byc´ moz˙e dlatego postanowił oz˙enic´ sie˛
akurat z nia˛, poniewaz˙ widział w niej zupełnie
bezbronna˛ kobiete˛. Celowo wkupił sie˛ w łaski jej
matki. Sara przestała zarabiac´, przechodza˛c na jego
utrzymanie. W razie potrzeby zawsze mo´gł wyna-
ja˛c´ drogich adwokato´w. Miał kontakty, był boga-
tym człowiekiem. Czuła, z˙e jest od niego zalez˙na
pod kaz˙dym wzgle˛dem.

Zadrz˙ała. Niegdys´ wspo´łczuła mu, kiedy powie-

dział jej, z˙e jego pierwsza z˙ona utone˛ła. Lecz od
dawna podejrzewała, z˙e mogła popełnic´ samobo´j-
stwo. Jes´li i ja˛ bił...

Mimo wszystkich le˛ko´w Sara nie widziała

przed soba˛ innej perspektywy, jak powro´t do Lon-
dynu. Maks nigdy nie pozwoli, z˙eby opus´ciła go
na stałe!

Wstała. Wiedziała, z˙e i tak nie zas´nie. Cicho ze-

szła ze schodo´w i skierowała sie˛ do biblioteki. Na-
gle ze strachem zobaczyła, z˙e ktos´ stoi w drzwiach
kuchni.

– Co robisz? – To był Matt.
– Nie moge˛ spac´ – powiedziała. – Chciałam cos´

poczytac´. A ty... co robisz?

– Chodz´my do mojego gabinetu. Nie chce˛, z˙eby

120

ANNE MATHER

background image

ktokolwiek słyszał nasza˛ rozmowe˛ – odpowiedział
Matt.

Poszła za nim, obawiaja˛c sie˛ troche˛, co moz˙e sie˛

za chwile˛ zdarzyc´. Czuła sie˛ niezre˛cznie. Matt miał
na sobie jedynie spodnie. Usiedli. Jego opalona
sko´ra wydawała sie˛ w s´wietle biurkowej lampy
jeszcze ciemniejsza niz˙ zwykle.

– Czy pisanie z´le ci idzie? – spytała w kon´cu,

przerywaja˛c niezre˛czne milczenie.

Matt wzruszył tylko ramionami.
– Głupio sie˛ czuje˛ w twoim dresie – przyznała

Sara.

– Lepiej o tym nie mo´w – poradził. – Niepo-

trzebnie wyobraz˙am sobie, z˙e nie masz nic pod
spodem.

– Bo nie mam.
– Saro, to niema˛dre...
– Wiem – odparła z westchnieniem. – Ale z˙ału-

je˛, z˙e... Jutro wyjez˙dz˙am.

– Jak to? – Wydawał sie˛ oszołomiony.
– Mo´wie˛ powaz˙nie. – Trudno jej było wydoby-

wac´ z siebie słowa. – Wiesz, z˙e pre˛dzej czy po´z´niej
musze˛ wyjechac´. Najlepiej be˛dzie, jes´li zrobie˛ to
jutro – Rob mnie rozpoznał.

– Saro, nie moz˙esz wro´cic´ do tego drania!

– Wstał.

– Matt...
– Nic nie mo´w! Chyba nie chcesz mi jeszcze raz

powto´rzyc´, z˙e jestes´ jego z˙ona˛ i...

– Niestety, jestem.

121

TAJEMNICA SARY

background image

– On cie˛ nie kocha! Traktuje cie˛ jak przedmiot, na

kto´rym moz˙e wyładowywac´ sadystyczne skłonnos´-
ci. I nigdy, przenigdy sie˛ to nie zmieni. Uwierz mi.

Matt zbliz˙ył sie˛ do Sary, a ona wpatrywała sie˛

w niego szeroko otwartymi oczami. Unio´sł dłonie
i uja˛ł ja˛ za ramiona. Miała ochote˛ byc´ z nim, byc´
z nim bardzo blisko.

– Czy ty go kochasz? – spytał.
– J-ja? – zaja˛kne˛ła sie˛.
– Kochasz go czy nie?
– Nie! Czasem sie˛ zastanawiam, czy kiedykol-

wiek go kochałam.

– Jestes´ bardzo odwaz˙na˛ kobieta˛ – skomento-

wał. – Ale bardzo nierozsa˛dna˛. Denerwuje mnie to.

– Nie rozumiesz – odparła z westchnieniem.
– I nie chce˛ rozumiec´. – To powiedziawszy,

Matt nachylił sie˛ i przesuna˛ł ustami po jej szyi. – Bo
inaczej mo´głbym miec´ wyrzuty sumienia, z˙e robie˛
to, co teraz.

– Matt... – szepne˛ła znowu.
– Prosze˛ cie˛, pozwo´l mi sie˛ pocałowac´! – od-

szepna˛ł.

– Chce˛, z˙ebys´ mnie pocałował! – usłyszał. Zbli-

z˙ył wie˛c usta do jej ust i zacza˛ł ja˛ całowac´.

Oboje byli tak podekscytowani, z˙e trudno im

było mys´lec´. Ich serca biły bardzo mocno, az˙
słyszeli w uszach szum pulsuja˛cej krwi.

– Czy moge˛ cie˛ dotkna˛c´? – szepne˛ła Sara. Tak

mocno pragne˛ła intymnego zbliz˙enia z Mattem,
zanim rozstanie sie˛ z nim na zawsze!

122

ANNE MATHER

background image

Nie protestował.
I tak, w gabinecie, doszło mie˛dzy nimi do tego,

czego oboje niemal od pocza˛tku znajomos´ci skry-
cie pragne˛li, a jednoczes´nie sie˛ obawiali. Obawiali
sie˛ konsekwencji zbliz˙enia, kto´re musiało pozo-
stawic´ po sobie s´lad w ich psychice.

A jednak poddali sie˛ uniesieniu.
Kiedy mine˛ła erotyczna rozkosz, a wraz z nia˛

chwila zapomnienia, Matt zapytał:

– Czy nadal chcesz wracac´ do Londynu?
Sara ubierała sie˛, zawstydzona.
– Musze˛ – odparła cicho.
– Tak mys´lałem – odparł, takz˙e sie˛ ubieraja˛c.

– Zanim wyjedziesz, musze˛ ci wyznac´, z˙e po-
prosiłem przyjaciela z ,,London Chronicle’’, aby
opublikował two´j list. Sta˛d oficjalna reakcja Ma-
ksa.

– Naprawde˛? – Sara zmarszczyła brwi.
– Tak. Chciałem w ten sposo´b zapobiec po-

szukiwaniu cie˛ przez policje˛.

– Chyba słusznie zrobiłes´... – powiedziała po

chwili namysłu.

– Nie musisz do niego wracac´...
– Musze˛ – powto´rzyła. – Przykro mi.
– Mnie jest bardziej przykro, Saro. Poste˛pujesz

nierozsa˛dnie, ale jeszcze wie˛kszym brakiem roz-
sa˛dku popisałem sie˛ ja.

123

TAJEMNICA SARY

background image

ROZDZIAŁ JEDENASTY

Około o´smej wieczorem Matt usłyszał nadjez˙-

dz˙aja˛cy samocho´d. Ktos´ stana˛ł przy drzwiach we-
js´ciowych jego domu.

Rzadko ktokolwiek go odwiedzał, a juz˙ zwłasz-

cza o takiej porze. Nie licza˛c Emmy, kto´ra po
odjez´dzie Sary narzucała sie˛ z pomoca˛, pro´buja˛c
udowodnic´ Mattowi, z˙e jest mu potrzebna. Juz˙ trzy
razy odebrała Rosie ze szkoły mimo jego protesto´w.

Mina˛ł juz˙ tydzien´, odka˛d Sara odjechała razem

z Robem do Londynu.

Matt był smutny, tylko przy Rosie udawał weso-

łego, z˙eby jej nie martwic´. Nie miał na nic ochoty,
wszystko wydawało mu sie˛ bezsensowne. Nie
mo´gł przestac´ mys´lec´ o stresach, jakie musiała
przez˙ywac´ Sara po powrocie do domu.

Psy rozszczekały sie˛, kiedy tylko rozległ sie˛

odgłos samochodu. Matt postanowił najpierw po´js´c´
do ich klatki i wypus´cic´ je, z˙eby sie˛ uspokoiły.
Gos´c´ musiał poczekac´.

Podekscytowane psy zacze˛ły skakac´ woko´ł Mat-

ta. Odwro´cił sie˛ i zobaczył obchodza˛cego dom
rosłego me˛z˙czyzne˛ o wielkim brzuchu i dziwacz-
nych wa˛sach. Matt pomys´lał, z˙e w razie napas´ci
powinien sobie z nim poradzic´.

background image

Przybysz wydawał sie˛ bardziej zaniepokojony

niz˙ zagniewany.

– Pan Matt Seton? – spytał.
– Tak.
Psy skoczyły na brzuchacza rados´nie, omal go

nie przewracaja˛c.

– Hugo? Co sie˛ dzieje?! – odezwał sie˛ nieocze-

kiwanie głos drugiego me˛z˙czyzny. Spostrzegł Mat-
ta, zmruz˙ył oczy, mierza˛c go wzrokiem, po czym
us´miechna˛ł sie˛ rozbrajaja˛co i zawołał:

– Przepraszamy pana, widze˛, z˙e zaniepokoilis´-

my pan´skie psy!

Matt popatrzył na Maksa Bradbury’ego. Pamie˛-

tał jego twarz z fotografii prasowych. Ma˛z˙ Sary
odezwał sie˛ prowokuja˛cym tonem pewnego siebie,
pozornie jowialnego człowieka. Matt pomys´lał
o tym, jak stoja˛cy przed nim me˛z˙czyzna zadawał
Sarze nieskon´czone cierpienia, o tym, z˙e miała na
ciele niezliczone sin´ce i blizny. Miał ochote˛ złapac´
Bradbury’ego za gardło i pobic´. Na szcze˛s´cie psy
skoczyły pierwsze, szczekaja˛c z podniecenia, i Matt
musiał złapac´ je za obroz˙e. Miał ochote˛ pozwolic´
im pogryz´c´ Maksa, ale oczywis´cie nie przyniosło-
by to niczego dobrego. Opanował sie˛.

– Czym moge˛ panom słuz˙yc´? – spytał.
Maks Bradbury wysta˛pił naprzo´d, nawet nie

spogla˛daja˛c na brata.

– Pan Matt Seton, znany pisarz, nie myle˛ sie˛?

Jestem Maks Bradbury. A to Hugo Bradbury, mo´j
brat. – Maks przedstawił brata raczej lekcewaz˙a˛cym

125

TAJEMNICA SARY

background image

tonem. – Byc´ moz˙e słyszał pan o mnie, ale to w tej
chwili niewaz˙ne. Istotne jest to, z˙e chce˛ skontak-
towac´ sie˛ z moja˛ z˙ona˛, Victoria˛. Zasugerowano mi,
z˙e od dwo´ch tygodni przebywa u pana.

Matt pomys´lał chwile˛, zanim zda˛z˙ył obrazic´

Maksa lub tez˙ podac´ mu re˛ke˛. Słowa Bradbury’ego
zaskoczyły go – wynikało z nich, z˙e ma˛z˙ Sary
wcia˛z˙ nie wie, gdzie ona jest. Czyz˙by sie˛ rozmys´-
liła i nie zamierzała wracac´ do niego? Co najlepiej
zrobic´? A jes´li Maks ja˛ zamordował i przyjechał tu
pod pozorem dalszych poszukiwan´?!

Matt podał w kon´cu re˛ke˛ Maksowi, po czym

dyskretnie ja˛ wytarł.

– Pan´ska z˙ona...? – odparł z udawanym zdzi-

wieniem. – Przykro mi, ale nie znam z˙adnej Vic-
torii Bradbury.

Oczy Maksa na moment błysne˛ły gniewem.

Ucieszyło to Matta – najwyraz´niej ma˛z˙ Sary nie
wiedział, gdzie ona jest. Maks us´miechna˛ł sie˛ po-
nownie i kontynuował:

– Byc´ moz˙e zna pan zatem Sare˛. Sare˛ Fielding.

Victoria moz˙e uz˙ywac´ pseudonimu. – Zachichotał.
– Z pewnos´cia˛ pan takz˙e cieszy sie˛, kiedy udaje sie˛
panu poruszac´ po kraju i nie byc´ rozpoznawanym.

Matt nie był w stanie go słuchac´; zastanawiał sie˛,

jakim sposobem Maks dowiedział sie˛, z˙e Sara była
u niego. Musiał otrzymac´ od kogos´ informacje˛.
Kto´z˙ mo´gł mu pomo´c?

Oczywis´cie, Rob miał moz˙liwos´c´ to zrobic´, lecz

Matt w to nie wierzył. Ufał Robowi.

126

ANNE MATHER

background image

Ciekawe, co mys´li Hugo Bradbury? – pomys´lał,

zerkaja˛c na aktora. Maks był wyraz´nie starszy od
Hugona, stro´j oraz postawa tego ostatniego zdra-
dzały nieskrywany homoseksualizm. Hugo wyda-
wał sie˛ bardzo zakłopotany. Najwyraz´niej brat
zmusił go do przyjazdu tutaj. Sara mo´wiła, z˙e brat
me˛z˙a jest zupełnie niegroz´ny, jednak Matt wolał
miec´ sie˛ na bacznos´ci. W kaz˙dym razie Hugo nie
robił wraz˙enia obron´cy Sary.

– Obawiam sie˛, z˙e nie moge˛ panu pomo´c – po-

wiedział Matt.

Zamierzał zatelefonowac´ do Roba i dowiedziec´

sie˛, czy dochował tajemnicy. Chciał tez˙ spytac´
Roba, gdzie skierowała sie˛ Sara po wyla˛dowaniu
samolotu na lotnisku Heathrow. Nie rozmawiał
z Robem od czasu jego wizyty, kiedy zdecydował
sie˛ odłoz˙yc´ podpisanie intratnego kontraktu na trzy
naste˛pne ksia˛z˙ki. Rob zdenerwował sie˛, uwaz˙aja˛c,
z˙e Matt rozmys´lnie chce postawic´ dalsza˛ kariere˛
pod znakiem zapytania. Rob nie był jednak czło-
wiekiem ms´ciwym.

– Przykro mi – dodał Matt. – Nie ma tu ro´wniez˙

Sary Fielding.

– Ale była, prawda? – nie uste˛pował Maks,

zerkaja˛c na dom, jakby podejrzewał, z˙e Sara kryje
sie˛ wewna˛trz. – Powiadomiono mnie, z˙e była u pa-
na młoda kobieta o imieniu Sara. Przebywała tu
ponoc´ w charakterze tymczasowej opiekunki pan´-
skiej co´rki, nie myle˛ sie˛? – Wcia˛z˙ lekko sie˛ us´mie-
chał.

127

TAJEMNICA SARY

background image

Matt powstrzymał sie˛ od rzucenia przeklen´stwa

i odpowiedział:

– Rzeczywis´cie, to sie˛ zgadza, ale ta pani wyje-

chała tydzien´ temu i nie nazywała sie˛ Bradbury.
– Wiedział, z˙e gdyby skłamał, łatwo byłoby mu to
udowodnic´.

– Mimo to chciałbym sie˛ z nia˛ skontaktowac´

– powiedział Maks, ledwie nad soba˛ panuja˛c.
– Przyjechałem z daleka. Rozumie pan chyba mo´j
niepoko´j.

Matt miał ochote˛ powiedziec´ Bradbury’emu, co

mys´li o jego ,,trosce’’ o z˙one˛. Lecz wcia˛z˙ panował
nad soba˛. Przyszło mu do głowy, z˙e zwracaja˛c sie˛
do niego, Maks ryzykuje, z˙e wyjdzie na jaw, z˙e
skłamał w wypowiedzi dla prasy.

– Dlaczego włas´ciwie podejrzewał pan, z˙e pan´-

ska z˙ona moz˙e przebywac´ tutaj? – Matt zrobił mała˛
pauze˛. – Czyz˙by zagine˛ła?

Widac´ było, z˙e Maks z całych sił powstrzymuje

kipia˛cy w nim gniew.

– Nie widziałem z˙ony od kilku tygodni – przy-

znał pomimo stłumionego protestu brata. – Nic jej
nie jest, otrzymałem od niej list, w kto´rym zapew-
nia, z˙e czuje sie˛ s´wietnie. Jednakz˙e nie napisała mi,
gdzie dokładnie przebywa, i w tej sytuacji po-
czułem sie˛ zmuszony jej poszukac´.

– W jakiej sytuacji? – Matt zmarszczył brwi.

– Czy cos´ sie˛ stało?

Maks zacisna˛ł ze˛by.
– Moz˙na tak powiedziec´ – odparł, wcia˛z˙ od-

128

ANNE MATHER

background image

grywaja˛c role˛ grzecznego człowieka. – Ale to nasze
sprawy rodzinne. – Unio´sł znacza˛co brwi.

– Podziwiam pan´ska˛ determinacje˛ – skłamał

Matt. – Wyobraz˙am sobie, jakie to niewdzie˛czne
zaje˛cie: przejez˙dz˙ac´ cały kraj w poszukiwaniu z˙o-
ny. Czy cos´ skłoniło pana do przypuszczen´, z˙e z˙ona
przebywa w tym regionie? Lubi te okolice? Bywa
tutaj cze˛sto?

– Nie przeszukujemy całego kraju – wtra˛cił

nieoczekiwanie Hugo.

Maks popatrzył na niego ws´ciekle. Musiał wyjas´-

nic´ wypowiedz´ brata.

– Moja z˙ona wypoz˙yczyła samocho´d w jednej

z duz˙ych sieci wypoz˙yczalni – wyjawił. – Niecałe
dwa tygodnie temu zwro´cono go do oddziału w Ells-
moor. Niedaleko sta˛d.

Matt westchna˛ł. Oczywis´cie, podejrzewał prze-

ciez˙, z˙e ma˛z˙ Sary skontaktuje sie˛ z wypoz˙yczalnia˛,
z kto´rej wzie˛ła samocho´d. Matt poprosił pracow-
niko´w wypoz˙yczalni o niepodawanie nikomu jego
nazwiska.

– Samocho´d zwro´cono do oddziału w Ells-

moor... – powto´rzył Matt, jakby rozwaz˙ał słowa
Maksa. – Czy to znaczy, z˙e to nie pan´ska z˙ona go
zwro´ciła? Mam nadzieje˛, z˙e nie został porzucony.
Tu sa˛ niebezpieczne, wysokie pływy. Sam kilka-
krotnie zostałem odcie˛ty na plaz˙y przez przypływ
i ledwie zda˛z˙yłem przedostac´ sie˛ przez wode˛ na
suchy la˛d.

Maks zacisna˛ł usta.

129

TAJEMNICA SARY

background image

– Chyba nie sugeruje pan...?
– Przepraszam, przeciez˙ pan´ska pierwsza z˙ona

sie˛ utopiła – odparł Matt. – Nie dziwie˛ sie˛, z˙e
ogromnie sie˛ pan niepokoi, gdzie znajduje sie˛...
Sara, tak? Czy Victoria?

– Jes´li wie pan, gdzie ona jest – warkna˛ł Maks

– radze˛ mi to natychmiast powiedziec´. Potrafie˛ byc´
cennym przyjacielem, prosze˛ pana – ale i zawzie˛-
tym wrogiem.

– Czyz˙by pan mi groził? Jak juz˙ powiedzia-

łem, młoda kobieta o imieniu Sara, kto´ra przeby-
wała w moim domu, wyjechała przed tygodniem
i nie zostawiła mi adresu. Nie mam poje˛cia, gdzie
jest.

Słowa Matta były szczera˛ prawda˛.
– Musi pan cos´ wiedziec´! – Maks sapna˛ł ze

złos´ci. – Czy przyjechała tu samochodem? Ska˛d
pochodziła? Jak sie˛ zachowywała?

Matt wzruszył ramionami.
– Nie jestes´my w sa˛dzie – powiedział. – Skoro

woli pan zachowac´ dla siebie powody poszukiwa-
nia z˙ony, ja moge˛ nie chciec´ podawac´ osobistych
informacji dotycza˛cych osoby, kto´ra˛ u siebie za-
trudniałem.

Maks poczerwieniał. Był ro´wnie rosłym me˛z˙-

czyzna˛ jak brat. W tej chwili wprost kipiał gnie-
wem, jego napie˛ta twarz wygla˛dała jak maska.
Dobrze, z˙e nie wpus´ciłem tego szalen´ca do domu!
– pomys´lał Matt.

Maks zdał sobie widocznie sprawe˛, z˙e gdyby

130

ANNE MATHER

background image

zaatakował Matta, musiałoby to ostatecznie fatal-
nie odbic´ sie˛ na jego karierze.

– Widze˛, z˙e zalez˙y panu na ludziach – odpowie-

dział, zmieniaja˛c taktyke˛. Zerkna˛ł na Hugona.
– Moja z˙ona nie zasługuje, niestety, na lojalnos´c´.
Prosze˛ sobie wyobrazic´, z˙e matka Victorii jest
cie˛z˙ko chora, a tymczasem ona znikne˛ła i dota˛d
nawet nie zadzwoniła do szpitala, choc´by jeden raz.

– Przykro mi – powto´rzył Matt, nie daja˛c po

sobie niczego poznac´.

Wiedział, z˙e matka Sary albo jest zdrowa, albo

zachorowała juz˙ po ucieczce Sary i co´rka nic nie
wie o jej chorobie.

– Mnie tym bardziej – odparł Maks. Znowu

zerkna˛ł na Hugona i kontynuował: – Alice, matka
mojej z˙ony, to wspaniała kobieta. Jest wdowa˛, wiele
w z˙yciu przeszła. Staram sie˛ byc´ dla niej dobry, ale
rozumie pan... Nie moge˛ zasta˛pic´ jej co´rki.

Matt spojrzał na Hugona, pro´buja˛c odgadna˛c´

z jego twarzy, ile prawdy jest w słowach Maksa.
Hugo us´miechał sie˛ smutno. Co to znaczyło?

– Z

˙

ałuje˛, z˙e nie moge˛ panu w z˙aden sposo´b

pomo´c – skłamał Matt. Chciał jak najszybciej po-
zbyc´ sie˛ kłopotliwych gos´ci.

Kiedy odjechali, natychmiast poszedł do swoje-

go gabinetu, niepokoja˛c sie˛, gdzie jest Sara. Za-
dzwonił do Roba.

– Czes´c´, Rob. Tu Matt – przywitał sie˛.
– Cos´ takiego! Mys´lałem, z˙e spisałes´ juz˙ kariere˛

na straty.

131

TAJEMNICA SARY

background image

– Daj spoko´j. Rozumiem, z˙e bardzo cie˛ rozcza-

rowałem. Przemys´lałem wszystko i chce˛ podpisac´
te˛ umowe˛, jes´li wcia˛z˙ jestes´ goto´w mi ja˛ przesłac´.

– Naprawde˛? Wspaniale!
– Mam jeszcze jedna˛sprawe˛. Słuchaj, pani Brad-

bury poleciała z toba˛ do Londynu tym samym
samolotem, prawda?

– Owszem. Cała˛droge˛ milczała. Dziwna kobieta.
– Co zrobiła po wyla˛dowaniu? Czy podwoziłes´

ja˛ doka˛ds´?

– Widze˛, z˙e naprawde˛ sie˛ nia˛ zainteresowałes´.
– Odpowiedz mi, prosze˛, na pytanie – niecierp-

liwił sie˛ Matt.

– Dobrze juz˙, dobrze. Nie, nie podwoziłem jej.

Kiedy tylko znalez´lis´my sie˛ w hali przyloto´w,
odeszła szybkim krokiem... Nawet nie zda˛z˙yłem
zaproponowac´ jej podwiezienia. Wolała chyba
uwolnic´ sie˛ od mojego towarzystwa. Pewnie wzie˛ła
takso´wke˛ do centrum. Nie widziałem jej od tamtej
pory.

– Czy mo´wiłes´ komukolwiek o spotkaniu z nia˛?

O tym, z˙e tu była? – zapytał Matt.

– Oczywis´cie, z˙e nie, przeciez˙ ci obiecałem!

– Rob wydawał sie˛ oburzony. – Co sie˛ stało? Czyz˙by
był u ciebie jej ma˛z˙? Słyszałem, z˙e to w jego stylu.

132

ANNE MATHER

background image

ROZDZIAŁ DWUNASTY

Sara wygla˛dała przez okno pensjonatu w dziel-

nicy Paddington, gdzie sie˛ zatrzymała. Zastanawia-
ła sie˛, co robic´. Mina˛ł juz˙ tydzien´, odka˛d wro´ciła
z Saviour’s Bay i coraz trudniej było jej podja˛c´
włas´ciwa˛decyzje˛. Z pocza˛tku wolała zatrzymac´ sie˛
na pare˛ dni w hotelu, aby bezpos´rednio po kro´tko-
trwałym okresie rados´ci, jaka˛ było dla niej przeby-
wanie z Mattem, nie wracac´ do Maksa. Byłoby to
zbyt bolesne.

Potem coraz cze˛s´ciej mys´lała o tym, z˙e te˛skni za

Mattem. Nie chciała pogodzic´ sie˛ z tym, z˙e nigdy
wie˛cej go nie zobaczy.

Po prostu zakochała sie˛ w nim. Ale czy byłby

goto´w zwia˛zac´ sie˛ z nia˛ na zawsze? Wa˛tpiła w to.

Przebywaja˛c w jego domu, nareszcie odpocze˛ła

na tyle, z˙e była w stanie mys´lec´ bardziej obiektyw-
nie niz˙ dota˛d, spojrzec´ z dystansu na własne mał-
z˙en´stwo.

Postrzegała je teraz jako naprawde˛ chory, wyna-

turzony zwia˛zek. Nareszcie zdała sobie w pełni
sprawe˛, z˙e nie wszyscy me˛z˙czyz´ni sa˛ podobni do
Maksa, a jego charakter jest naprawde˛ patologicz-
ny. Przy Matcie i Rosie była taka szcze˛s´liwa!

Nie wracała wie˛c do domu, tylko zastanawiała

background image

sie˛ nad swoim z˙yciem, nad tym, co najwaz˙niejsze.
Dochodziła do wniosku, z˙e be˛dzie miała siłe˛ znowu
stana˛c´ oko w oko z Maksem, ale tym razem mu sie˛
przeciwstawi. Choc´ wcia˛z˙ sie˛ go bała, zamierzała
mu pokazac´, z˙e juz˙ nie jest bezwolna i oszołomiona
jego okrutnym traktowaniem. Miała go dos´c´.
Chciała dac´ mu do zrozumienia, z˙e ona jest wol-
nym człowiekiem.

Z z˙alem zdawała sobie sprawe˛, z˙e matka be˛dzie

przeciwko niej, choc´by pokazała jej na nowo wszyst-
kie blizny. Matka jak zwykle winiłaby ja˛ za gniew
Maksa, tłumacza˛c, z˙e Sara ma wielkie szcze˛s´cie, z˙e
jest z˙ona˛ me˛z˙czyzny, kto´ry zapewnia jej luksusowe
warunki z˙ycia.

Sara czuła, z˙e niezalez˙nie od wszystkiego musi

spro´bowac´ postawic´ na swoim. Musiała podja˛c´ te˛
pro´be˛.

Sara wbiegła do szpitala. Nie wiedziała, z˙e jej

matka jest bliska s´mierci i lez˙y w szpitalu, tak
niedaleko od jej pensjonatu. Tego dnia wybrała sie˛
do mieszkania matki, aby odbyc´ z nia˛ powaz˙na˛
rozmowe˛. Sa˛siadka powiadomiła ja˛, z˙e matka
przed kilkoma dniami przeszła zawał serca.

,,Całe szcze˛s´cie, z˙e pani ma˛z˙ był tu, kiedy to sie˛

stało – powiedziała sa˛siadka. – To on zadzwonił po
pogotowie’’.

Maks nigdy nie odwiedzał matki Sary, gardził

nia˛, choc´ ona wmawiała sobie, z˙e to Sara stara sie˛,
aby do niej nie przychodził.

134

ANNE MATHER

background image

Odnalazła matke˛ na oddziale intensywnej te-

rapii.

– Stan jest stabilny – poinformowała dyz˙urna

piele˛gniarka – ale prosze˛ jej nie niepokoic´.

– Miała zawał, prawda? – upewniła sie˛ Sara.
– Tak. Ma posiniaczona˛ twarz, ale prosze˛ sie˛ nie

przeraz˙ac´, to jedynie powierzchowne sin´ce. Zie˛c´
pani Fielding wyjas´nił, z˙e... Przepraszam, komu ja
to mo´wie˛? Przeciez˙ pani musi wiedziec´.

– Nic nie wiem, nie było mnie w Londynie. Nie

wiedziałam o chorobie matki – zapewniła Sara.
– Co powiedział mo´j ma˛z˙?

– Według jego relacji pani matka, padaja˛c, ude-

rzyła twarza˛ o zlew. To sie˛ zdarza. Pani ma˛z˙
wydawał sie˛ zaniepokojony, obawiał sie˛ chyba, czy
nie pomys´limy, z˙e uderzył czyms´ pani matke˛.
– Piele˛gniarka us´miechne˛ła sie˛ z lekkim rozbawie-
niem.

Sara była przeraz˙ona. Raz w z˙yciu Maks pozo-

stawił s´lad na jej twarzy – podbił jej oko. Przez
naste˛pne kilka dni opowiadał wszystkim, jak wpad-
ła na otwarte drzwi.

Maks pobił jej matke˛, starsza˛ kobiete˛, doprowa-

dzaja˛c ja˛ do zawału serca!!!

Sara skoczyła do przeszklonego pomieszczenia,

gdzie lez˙ała matka, podła˛czona do najrozmaitszych
urza˛dzen´. Wygla˛dała okropnie.

Mamusiu! Co on ci zrobił?! – pytała w mys´lach

z rozpacza˛.

Matka powoli otworzyła oczy.

135

TAJEMNICA SARY

background image

– Sara? – spytała słabym głosem. – Sara, to

naprawde˛ ty!

– To ja, mamo – szepne˛ła ze łzami w oczach.

– Jak sie˛ czujesz? Przepraszam, z˙e nie było mnie
w Londynie, kiedy mnie potrzebowałas´.

– Gdzie byłas´? – spytała matka. – Tak sie˛ niepo-

koiłam... Bałam sie˛, z˙e stało ci sie˛ cos´ złego, z˙e nie
z˙yjesz.

Sarze s´cisne˛ło sie˛ serce.
– Napisałam do niego list...
– Powiedział mi. Ale nie widziałam tego listu,

nie wiedziałam, czy wierzyc´, z˙e naprawde˛ dostał
list od ciebie.

– Wydrukowano ten list w gazecie – kontynuo-

wała Sara. – Przepraszam cie˛, z˙e tak sie˛ z mojego
powodu martwiłas´. Niepotrzebnie.

– Dlaczego uciekłas´? Co sie˛ stało? Nie uwierzy-

łam w to, co powiedział mi Maks. Dlatego z˙e
najwyraz´niej nie wiedział, gdzie jestes´.

Matka wydawała sie˛ podekscytowana. Sara mu-

siała uwaz˙ac´, aby wbrew własnym intencjom nie
pogorszyc´ jej stanu zdrowia.

– Pokło´cilis´my sie˛ – powiedziała ogle˛dnie. –

Nie po raz pierwszy, jak ci wielokrotnie mo´wiłam.
Spadł ze schodo´w. Wezwałam pogotowie. Obawia-
łam sie˛, z˙e stało sie˛ cos´ bardzo złego i przestraszy-
łam sie˛, z˙e moge˛ zostac´ oskarz˙ona o spowodowanie
wypadku. Uciekłam... Ale teraz jestem przy tobie.
Mo´wia˛, z˙e two´j stan zdrowia sie˛ poprawia. Jak sie˛
czujesz?

136

ANNE MATHER

background image

– Niewaz˙ne. Co´reczko, dlaczego nie rozmawia-

łas´ ze mna˛ o tym, z˙e z˙ycie z tym potworem jest dla
ciebie koszmarem?

– Mamo! Martwie˛ sie˛ o ciebie... Nie mo´wiłas´

wczes´niej, z˙e chorujesz na serce.

– Bo nie chorowałam. Kiedy on powiedział mi,

z˙e wyjechałas´ do przyjacio´łki, uwierzyłam mu,
a nawet wspo´łczułam, bo wydawał sie˛ samotny.
Zawsze był dla mnie taki miły, kiedy was od-
wiedzałam...

Sara skine˛ła głowa˛.
– Czy on uderzył cie˛ w twarz? – spytała po´ł-

szeptem, wycia˛gaja˛c re˛ke˛ do policzka matki. Pani
Fielding złapała ja˛ zadziwiaja˛co mocnym chwytem
i odpowiedziała:

– Posłuchaj, co´reczko. Przyszła do mnie Sophie

Bradbury! Wyobraz˙asz sobie?

– Sophie Bradbury? Kto to jest? Pierwsza z˙ona

Matta miała na imie˛ Sophie.

– To ona! Wyobraz´ sobie, z˙e z˙yje! Przyjechała

do mnie w zeszłym tygodniu!

Sara opadła na stoja˛ce obok krzesło.
– Naprawde˛? – szepne˛ła.
– Tak. Mieszka w Stanach Zjednoczonych, ale

przyjechała na miesia˛c do matki, do Bournemouth.
Nie wiem, czy Maks naprawde˛ sa˛dzi, z˙e Sophie nie
z˙yje, ale w kaz˙dym razie jest to dla niego wygodne.
Kiedy Sophie dowiedziała sie˛ o twoim zniknie˛ciu,
wystraszyła sie˛, z˙e moz˙e zakatował cie˛ na s´mierc´.
Opowiedziała mi, jakim jest człowiekiem i co jej

137

TAJEMNICA SARY

background image

zrobił. Bała sie˛ go tak okropnie, z˙e upozorowała
swoje utonie˛cie, z˙eby sie˛ od niego uwolnic´.

– Gdzie ona jest? – spytała Sara. – Czy mogła-

bym sie˛ z nia˛ skontaktowac´?

– Nie wiem – przyznała matka.
– Nie wiesz? Wobec tego nie moz˙emy miec´

pewnos´ci, z˙e to była Sophie. Niewykluczone, z˙e
przyszła do ciebie jakas´ mitomanka.

– To była Sophie, moje dziecko. Miała foto-

grafie. S

´

lubne zdje˛cia, na kto´rych była ona i Maks.

Poz˙yczyła je od matki, z˙eby mi pokazac´.

Sara kre˛ciła głowa˛.
– Cos´ takiego! – szeptała. – Mamo...
– Odniosłam wraz˙enie, z˙e Sophie jest obecnie

gotowa potwierdzic´ publicznie, z˙e Maks jest sadys-
ta˛. Powiedz mi, moja droga, czy nic ci sie˛ nie stało?
Co sie˛ z toba˛ działo? Musze˛ powiedziec´, z˙e wy-
gla˛dasz lepiej niz˙ przed zniknie˛ciem. Co mo´wił
Maks, kiedy cie˛ zobaczył? Dziwie˛ sie˛, z˙e cie˛ tu
pus´cił sama˛.

– Jeszcze nie widziałam sie˛ z nim. To twoja

sa˛siadka powiedziała mi, z˙e miałas´ zawał i jestes´
w szpitalu... Jestes´ zme˛czona, mamo. Nie wiem,
czy masz siłe˛ mi opowiedziec´, co ci zrobił...

Alice westchne˛ła.
– Przez kilka lat byłam głucha na twoje skargi

– powiedziała. – Przepraszam cie˛, co´reczko. Błe˛d-
nie go oceniałam.

– Uderzył cie˛, prawda? – szepne˛ła Sara.
Matka pokre˛ciła głowa˛.

138

ANNE MATHER

background image

– Nie, chociaz˙ groził, z˙e to zrobi. – Us´miech-

ne˛ła sie˛ smutno. – Stał sie˛ nieprzyjemny, kiedy mu
powiedziałam, z˙e Sophie z˙yje. Nagle zacza˛ł wy-
krzykiwac´, z˙e jestem pasoz˙ytem, z˙e od trzech lat
z˙yje˛ za pienia˛dze, kto´re mi z łaski daje. Przeraziłam
sie˛. Ale nie wiem, czy to jego wina, z˙e dostałam
zawału serca.

– Mamo! – szepne˛ła Sara, poruszona. – Czy

przypuszczasz, z˙e wiedział, z˙e Sophie z˙yje?

– Niewykluczone. Nie wydawał sie˛ tak zaszo-

kowany, jak powinien byc´... Sophie przyjechała tu,
aby dostac´ rozwo´d. Byc´ moz˙e w tej sytuacji nie
trzeba sprawy rozwodowej? Nie wiem.

– Sophie jest teraz szcze˛s´liwa – skomentowała

Sara.

– Czy zdajesz sobie sprawe˛, co´reczko, z˙e byc´

moz˙e w s´wietle prawa twoje małz˙en´stwo z nim jest
niewaz˙ne, skoro pierwsza z˙ona z˙yje? Ogromnie by
mnie to ucieszyło! Łatwiej uwolniłabys´ sie˛ od tego
potwora!

Sara wyszła ze szpitala przed wieczorem, prze-

siedziawszy kilka godzin przy s´pia˛cej matce. Po-
czekała, az˙ matka obudzi sie˛ ponownie, aby sie˛
z nia˛ poz˙egnac´. Potem pojechała do mieszkania,
kto´re od trzech lat było domem jej i Maksa.

Bała sie˛, co on zrobi na jej widok. Jak zareaguje

na jej słowa. Wa˛tpiła, z˙eby bez oporo´w zgodził sie˛
na rozwo´d.

Straz˙nik przy wejs´ciu do domu Sary był mile

139

TAJEMNICA SARY

background image

zaskoczony jej widokiem. To nie był ten straz˙nik,
z kto´rym niegdys´ sie˛ zaprzyjaz´niła. Tamten został
juz˙ dawno przeniesiony gdzie indziej w wyniku
interwencji Maksa.

– Nie wie pan, czy mo´j ma˛z˙ jest w domu?

– spytała.

– Nie pamie˛tam, z˙eby wychodził po południu.

Mam nadzieje˛, z˙e jest – odparł straz˙nik. – Na
pewno ogromnie sie˛ ucieszy z pani powrotu.

– Bez wa˛tpienia – mrukne˛ła Sara, ruszaja˛c do

windy. – Dzie˛kuje˛.

Zadrz˙ała, kiedy winda ruszyła. Jeszcze tylko

pare˛ pie˛ter... Za chwile˛ znowu stanie oko w oko
z Maksem i znajdzie sie˛ w znienawidzonym przez
nia˛ mieszkaniu.

Ich luksusowy apartament zajmował całe sio´d-

me i o´sme pie˛tro budynku. Sara wolałaby mieszkac´
w domu z ogro´dkiem, ale Maks nie brał pod uwage˛
jej opinii. Wolał anonimowos´c´, nie chciał kontak-
towac´ sie˛ z sa˛siadami.

Kiedy wysiadła z windy, drzwi mieszkania ot-

worzyły sie˛ gwałtownie. Nic dziwnego, z˙e straz˙nik
powiadomił Maksa o powrocie jego długo oczeki-
wanej z˙ony.

Maks wyszedł z mieszkania z nieszczerym

us´miechem na twarzy. Z pewnos´cia˛ us´miechał sie˛
do umieszczonej w holu kamery, za pos´rednic-
twem kto´rej straz˙nik ogla˛dał ich spotkanie na
monitorze.

– Victoria! – Zbliz˙ył sie˛ i nieoczekiwanie przy-

140

ANNE MATHER

background image

cisna˛ł Sare˛ do piersi. – Moje kochanie, nie wyob-
raz˙asz sobie, jak sie˛ ciesze˛, z˙e cie˛ widze˛!

Nauczona gorzkim dos´wiadczeniem, nie pro´bo-

wała sie˛ wyrywac´. Maks s´ciskał ja˛ zbyt mocno.
Ledwie była w stanie oddychac´.

– Prosze˛ cie˛... – szepne˛ła.
Pus´cił ja˛, a naste˛pnie oparł cie˛z˙ka˛ dłon´ na jej

ramieniu.

– Tak bardzo sie˛ ciesze˛ – powto´rzył, popycha-

ja˛c ja˛ ku drzwiom.

Kiedy je zamkna˛ł, Sara cofne˛ła sie˛ kilka kroko´w.

Była zdeterminowana sie˛ bronic´. Jes´li Maks ja˛
zaatakuje, postanowiła nigdy wie˛cej nie stworzyc´
mu takiej moz˙liwos´ci.

– Nareszcie zaszczyciłas´ mnie swoja˛ obecnos´-

cia˛! – burkna˛ł z nieskrywana˛ satysfakcja˛. – Musze˛
przyznac´, z˙e zaczynałem w ciebie wa˛tpic´, ale wi-
dze˛, z˙e nareszcie sie˛ opamie˛tałas´.

– To prawda. Nareszcie sie˛ opamie˛tałam, i dla-

tego chce˛ cie˛ poinformowac´, z˙e cie˛ opuszczam.
Byłam u matki w szpitalu, powiedziała mi o So-
phie. Twoja pierwsza z˙ona poczuła sie˛ zmuszona
upozorowac´ własna˛ s´mierc´, z˙eby sie˛ od ciebie
uwolnic´! Nie zamierzam dac´ ci podobnej satys-
fakcji.

– Zaczekaj! – Rozłoz˙ył szeroko re˛ce. – Twoja

matka naopowiadała ci bzdur. Wyjas´nimy sobie
wszystko.

– Owszem, wyjas´nimy. Słowa mojej matki tak

ci sie˛ nie spodobały, z˙e straciłes´ panowanie nad

141

TAJEMNICA SARY

background image

soba˛ i zacza˛łes´ zne˛cac´ sie˛ nad nia˛ psychicznie, az˙
dostała zawału, prawda?! Popełniłes´ bła˛d. Straciłes´
w niej najsilniejszego sprzymierzen´ca.

Maks wykrzywił twarz w gniewie.
– Nie potrzebuje˛ sprzymierzen´co´w – warkna˛ł.

– Wystarczy mi, z˙e mam ciebie.

– Juz˙ nie. Odchodze˛. Przyszłam tylko po to,

z˙eby ci to powiedziec´.

– Tak ci sie˛ tylko zdaje – odpowiedział z wes-

tchnieniem. – Chyba z˙e chcesz, z˙ebym ogłosił
w prasie two´j naste˛pny list... Gdzie byłas´?

– Nie zasługujesz na odpowiedz´. Okłamywałes´

mnie całymi latami. Czy od pocza˛tku wiedziałes´,
z˙e twoja pierwsza z˙ona wcia˛z˙ z˙yje?

– Sophie? – Wzruszył ramionami. – Sophie nie

z˙yje, utone˛ła dziesie˛c´ lat temu.

– Kłamiesz! Uciekła do Stano´w Zjednoczonych

z pomoca˛ matki. Dobrze o tym wiesz.

– Tak mo´wi twoja matka. – Matt kre˛cił powoli

głowa˛, jakby tłumaczył cos´ dziecku. – Ale to
wyssane z palca bzdury. A poza tym nie maja˛
zwia˛zku z toba˛ i mna˛.

– Maja˛, bo jes´li Sophie z˙yje, nie miałes´ prawa

sie˛ ze mna˛ oz˙enic´! – odparła.

– Mylisz sie˛. Zanim sie˛ pobralis´my, Sophie

została oficjalnie uznana za zmarła˛.

– Takie małz˙en´stwo to kpina. Chce˛ rozwodu.
– A ja nie! – odpowiedział z pewnos´cia˛ w gło-

sie. – Jes´li twoim zdaniem czegos´ nie dopatrzyłem,
moz˙emy sie˛ nad tym wspo´lnie zastanowic´. Chce˛,

142

ANNE MATHER

background image

z˙ebys´my odnowili przyrzeczenia małz˙en´skie. Tyl-
ko dla siebie – nikt inny nie musi wiedziec´, po co to
robimy.

– Chyba z˙artujesz! – krzykne˛ła Sara. – Wydaje

ci sie˛, z˙e zgodze˛ sie˛ zrobic´ cos´ takiego?

– Owszem. A teraz powiedz mi, gdzie byłas´, bo

inaczej ja zrobie˛ to pierwszy.

– Przeciez˙ nie wiesz, gdzie byłam.
– Wiem, dokładnie wiem, gdzie i u kogo byłas´.

Pewna młoda kobieta z Ellsmoor usłyszała, z˙e
o ciebie pytam, i poinformowała mnie, z˙e za-
trzymałas´ sie˛ w domu Matta Setona, pisarza. Sły-
szałas´ o kobiecie nazwiskiem Emma Proctor?
Mo´w natychmiast, od jak dawna znacie sie˛ z Se-
tonem.

– Napisałam ci przeciez˙ w lis´cie... – szepne˛ła

z przeraz˙eniem Sara – z˙e byłam u przyjacio´łki...

– Nie u przyjacio´łki! – Maks złapał Sare˛ za re˛ce.

– U przyjaciela, u me˛z˙czyzny. Powtarzam pytanie:
od jak dawna sie˛ znacie? Jak długo jestes´cie ko-
chankami?

– Kochankami?! Matt Seton nie jest moim ko-

chankiem!

– Nie? To dlaczego patrzysz na mnie z takim

przeraz˙eniem w oczach?

– Bo mnie boli!
– Jak wiesz, moge˛ sprawic´, z˙e be˛dzie bolało

cie˛ o wiele, wiele mocniej. Kto by pomys´lał?
Moja z˙ona postanowiła zadac´ sie˛ ze sławnym pi-
sarzem! Zastanawiam sie˛, jak potoczy sie˛ jego

143

TAJEMNICA SARY

background image

dalsza kariera, kiedy moi ludzie od kontakto´w
z prasa˛ dobiora˛ mu sie˛ do sko´ry! Nie przyszło ci to
do głowy?

– Moi czytelnicy pre˛dzej uwierza˛ w moje słowa

niz˙ w twoje, ty ne˛dzna kreaturo! – usłyszeli nie-
oczekiwanie głos Matta.

Sara odwro´ciła głowe˛ i zobaczyła Matta oraz

Hugona.

– Radze˛ ci natychmiast ja˛ pus´cic´. Nosi na ciele

dostatecznie duz˙o s´lado´w twojego okrucien´stwa,
z˙eby przekonac´ sa˛d do udzielenia jej rozwodu!

144

ANNE MATHER

background image

ROZDZIAŁ TRZYNASTY

Sara pojechała pocia˛giem do Newcastle, spe˛-

dziła tam noc w hotelu, a rankiem naste˛pnego
dnia wypoz˙yczyła samocho´d, aby znowu ruszyc´
na po´łnoc.

Nie spała cała˛ noc, tak była podekscytowana

czekaja˛cym ja˛ spotkaniem z Mattem. Nie wiedzia-
ła, czy nie oczekuje zbyt wiele. W kon´cu znany
autor mo´gł przebierac´ w znajomos´ciach. Nie kon-
taktował sie˛ z nia˛od trzech miesie˛cy, czyli od czasu
powrotu do Saviour’s Bay.

Moz˙e powinna była najpierw do niego zatele-

fonowac´, a nie od razu wsiadac´ do pocia˛gu? Lecz
tak ogromnie pragne˛ła znowu go zobaczyc´! Musia-
ła koniecznie dowiedziec´ sie˛, czy maja˛ szanse na
trwały zwia˛zek.

Przed trzema miesia˛cami nie rozmawiali o tym.

Matt pomo´gł Sarze, potwierdzaja˛c jej słowa przed
policja˛. Zapobiegł spełnieniu przez Maksa jego
gro´z´b, wynaja˛ł jej mieszkanie, w kto´rym mogła
swobodnie przebywac´ do czasu, az˙ otrzyma orze-
czenie o rozwodzie.

Maks nie doceniał ani Matta, ani własnego brata.

To dzie˛ki Hugonowi Matt mo´gł znalez´c´ sie˛ w miesz-
kaniu Sary i Maksa akurat w odpowiedniej chwili.

background image

Maks z pocza˛tku pro´bował przekonac´ Matta, z˙e

blefował, pro´buja˛c tylko zastraszyc´ z˙one˛, jako za-
zdrosny ma˛z˙. Matt oczywis´cie nie dał sie˛ zwies´c´
i polecił Sarze szybko sie˛ spakowac´. Posłuchała go
bez wahania, poniewaz˙ sama miała wielka˛ ochote˛
to zrobic´.

Nie wiedziała, co zdarzyło sie˛ w gabinecie,

kiedy pobiegła na go´rne pie˛tro po rzeczy. Po kilku
minutach zeszła z powrotem, z mała˛ torba˛ z przy-
borami toaletowymi i bielizna˛ na zmiane˛. Spodzie-
wała sie˛ usłyszec´ kło´tnie˛ lub moz˙e nawet zobaczyc´
bo´jke˛, ale bracia Bradbury siedzieli milcza˛cy w fo-
telach, podczas gdy Matt stał nieruchomo przy
oknie.

Po chwili Maks obserwował z ws´ciekłos´cia˛, jak

Sara i Matt wychodza˛. Jego oczy płone˛ły z˙a˛dza˛
zemsty. Nic nie mo´wił, Hugo przytrzymywał go za
re˛kaw.

Sara nie wiedziała, co powiedział czy zrobił

Matt, w jaki sposo´b powstrzymał Maksa przed
pro´ba˛ stawienia czynnego oporu. Potem okazało
sie˛, z˙e Matt zagroził mu opublikowaniem w prasie
brukowej zdje˛c´ nagiej Sary. Maks uwierzył mu
i pohamował sie˛, gdyz˙ nade wszystko cenił swo´j
wizerunek publiczny. A wizyta Matta była moz˙-
liwa dzie˛ki temu, z˙e Rob zdobył adres Bradbu-
ry’ego.

Kilka dni po´z´niej Maks miał wylew. Został

sparaliz˙owany. Ledwie był w stanie mo´wic´. Hugo
musiał odwołac´ swoje wyste˛py w teatrze; zaja˛ł sie˛

146

ANNE MATHER

background image

porza˛dkowaniem spraw brata, mie˛dzy innymi tych
zwia˛zanych z Sara˛. Był po jej stronie. Wczes´niej
nie wiedział, z˙e jego brat zne˛cał sie˛ nad nia˛, a takz˙e
poprzednia˛ z˙ona˛.

Matt nie pozostał długo w Londynie. Nie miał

nawet czasu porozmawiac´ dłuz˙ej z Sara˛, jako z˙e
wie˛kszos´c´ czasu spe˛dzała w szpitalu, przy matce.
Musiał wracac´ do Rosie, kto´ra˛ zostawił z pania˛
Webb i jej bliskimi.

Hugo zapłacił za rekonwalescencje˛ matki Sary.

Doprowadził ro´wniez˙ do przepisania na nia˛ prawa
własnos´ci do zajmowanego przez nia˛ mieszkania.
Chciał takz˙e podarowac´ mieszkanie Sarze, ale po-
dzie˛kowała i odmo´wiła. Matt zapewnił jej tym-
czasowo inne – jego znajomy wyjez˙dz˙ał akurat na
po´łroczny kontrakt do Stano´w Zjednoczonych
i ucieszył sie˛, z˙e znalazł sie˛ ktos´ zaufany, kto
be˛dzie opiekował sie˛ jego domem w Putney. Wie˛k-
sza˛ cze˛s´c´ minionych trzech miesie˛cy Sara przesie-
działa na tarasie nieduz˙ego domku, patrza˛c na
ogro´dek i lecza˛c psychiczne rany.

Na pocza˛tku winiła sie˛ za wylew Maksa, ale

zapamie˛tała dobrze słowa Matta, kto´ry powiedział:
,,Nie czuj sie˛ winna z powodu tego, z˙e byłas´ czyja˛s´
ofiara˛. To niepohamowana agresja Maksa spowo-
dowała u niego wysokie nadcis´nienie. Pre˛dzej czy
po´z´niej i tak dostałby wylewu’’.

Nie mogli oczywis´cie dyskutowac´ z Mattem

o ewentualnej wspo´lnej przyszłos´ci, podczas gdy
sparaliz˙owany Maks lez˙ał w szpitalu. Teraz, po

147

TAJEMNICA SARY

background image

trzech miesia˛cach, z orzeczeniem o rozwodzie
w torebce, Sara wybrała sie˛ do Matta. Poczuła, z˙e
jest juz˙ zdolna go zapytac´, czy brał pod uwage˛
moz˙liwos´c´ zwia˛zania sie˛ z nia˛, czy tez˙ pomagał jej
tylko jako troskliwy psycholog. Nie miała tez˙ pew-
nos´ci, czy Rosie zaakceptowałaby ja˛ nie tylko jako
opiekunke˛.

Przeczytała jego ksia˛z˙ki. Nie przepadała za kry-

minałami, jednak podobał jej sie˛ gło´wny bohater
wszystkich powies´ci: inteligentny, wraz˙liwy detek-
tyw-psycholog. Widziała w nim wyraz´ne rysy cha-
rakteru autora.

Drzwi otworzyła jej pani Webb.
– Przyjechałam porozmawiac´ z Mattem –

oznajmiła Sara. – Czy moz˙e mu pani powiedziec´,
z˙e jestem?

– Zmieniłas´ fryzure˛ – odpowiedziała pani Webb.

– Teraz ładniej. Matta nie ma w domu. Wyszedł
z psami, pewnie sa˛ na plaz˙y. Zaczekasz?

– Dzie˛kuje˛, zejde˛ do niego. Mam nadzieje˛, z˙e

jeszcze tu wro´ce˛.

Sara dostrzegła Matta ze s´ciez˙ki na skałach i od

razu jej serce zabiło szybciej. W pewnej chwili
odwro´cił sie˛ i spostrzegł ja˛. Zacza˛ł biec w jej
strone˛. Spotkali sie˛ u podno´z˙a klifu.

Milczeli chwile˛, po czym Matt odezwał sie˛ pierw-

szy:

– Pie˛knie wygla˛dasz.
– Dzie˛kuje˛. – Nie wiedziała, co mo´wic´ dalej,

poniewaz˙ Matt wyraz´nie zmizerniał.

148

ANNE MATHER

background image

– Co tu robisz? – spytał.
Wzie˛ła głe˛boki oddech. Nie miała innego wy-

js´cia, jak wyznac´ prawde˛.

– Pomys´lałam, z˙e moz˙e ucieszysz sie˛ na mo´j

widok – odparła. – Czy z´le mi sie˛ zdawało?

– Zawsze miło zobaczyc´ znajoma˛ – odpowie-

dział.

Nie takich sło´w oczekiwała. Spytał o jej matke˛,

o Maksa. Odpowiedziała mu, po czym w kon´cu
spytała otwarcie:

– Czy jestem dla ciebie tylko znajoma˛? Była˛

pacjentka˛?

– Nie z˙artuj! – odparł, odwracaja˛c sie˛.
Dotkne˛ła jego ramienia, zaskoczona.
– Nie musiałas´ tu przyjez˙dz˙ac´ – odezwał sie˛.

– Jes´li chciałas´ podzie˛kowac´ mi za pomoc, wystar-
czyło zadzwonic´.

– Chciałam cie˛ zobaczyc´. Mys´lałam... mys´la-

łam, z˙e ty takz˙e ucieszysz sie˛ na mo´j widok.

– Ciesze˛ sie˛.
– Matt! Nie wygla˛dasz na zadowolonego. Co

sie˛ stało? Bylis´my tak... blisko. A zachowujesz sie˛,
jakbys´ rozmawiał z osoba˛, kto´ra nic dla ciebie nie
znaczy.

– Widzisz, kiedy tu byłas´, potrzebny ci był ktos´,

na kim mogłabys´ sie˛ oprzec´ – odpowiedział. –
Twoja sytuacja sie˛ zmieniła i nie nalez˙y pro´bowac´
przekształcic´ tamtej relacji w cos´ innego, bo to nie
ma sensu.

– Dlaczego nie?

149

TAJEMNICA SARY

background image

– Chyba jestem juz˙ za stary na takie gierki.
– Jakie znowu gierki?
– Nie wiem. Nie wiem, o co ci chodzi, do czego

zmierzasz – odpowiedział. – Mam nadzieje˛, z˙e ty
wiesz.

– Wiem. I powinnam ci to wyjas´nic´, chociaz˙

wydaje mi sie˛, z˙e sam moz˙esz sie˛ domys´lic´.

– Domys´lam sie˛ – mrukna˛ł. – Powiedziałas´, z˙e

odwiedziłas´ kilkakrotnie Maksa w szpitalu, z˙e jest
z nim lepiej. Chcesz wro´cic´ do niego?

– Nie! – Była zaskoczona, z˙e mo´gł pomys´lec´

cos´ podobnego. – Nie mogłabym juz˙ z nim z˙yc´! Nie
kochał mnie! Mam w torebce orzeczenie o roz-
wodzie.

– Jak to? – Matt wydawał sie˛ mocno zdumiony.

– Rob powiedział mi, z˙e Hugo mo´wił mu, iz˙ ma
nadzieje˛, z˙e ty i Maks...

– Nic nie wiem o nadziejach Hugona – prze-

rwała mu. – Za to wiem, z˙e jeszcze kilka dni przed
twoja˛ zbawienna˛ interwencja˛ w naszym londyn´-
skim mieszkaniu zdecydowałam, z˙e nie chce˛ dłuz˙ej
z˙yc´ z Maksem. Nie wiedziałes´?

– Sa˛dziłem, z˙e moz˙e jednak go kochasz... Le-

piej powiedz mi wyraz´nie, po co tu przyjechałas´,
z˙ebym znowu nie pomylił sie˛ w ocenie sytuacji.

– Wiesz, po co przyjechałam. – Us´miechne˛ła

sie˛ nies´miało.

Twarz Matta pojas´niała z rados´ci.
– Powiedz mi – szepna˛ł. – Ostatnio nie jestem

tak pewny siebie jak zwykle.

150

ANNE MATHER

background image

– Po to! – odpowiedziała, całuja˛c Matta w zaros´-

nie˛ty policzek, a potem w usta. – Czy mam u ciebie
szanse˛? – spytała.

Za odpowiedz´ starczył jej gora˛cy, namie˛tny po-

całunek.

– Saro, Saro! – szeptał. – A juz˙ straciłem na-

dzieje˛!

Obejmowali sie˛ i całowali czule.

151

TAJEMNICA SARY

background image

EPILOG

Rosie ogromnie sie˛ ucieszyła z powrotu Sary.

Od razu zacze˛ła ja˛ wypytywac´, na jak długo przyje-
chała i czy zgodzi sie˛ zostac´ jej opiekunka˛. Sara
dawała wymijaja˛ce odpowiedzi, ale Rosie nie uste˛-
powała.

– Sara zamieszka z nami – oznajmił w kon´cu

Matt, odbywszy z Sara˛ rozmowe˛ w cztery oczy.
– Nie be˛dzie twoja˛ niania˛. Po prostu be˛dzie z na-
mi z˙yc´.

– Tak jak mama? – spytała z rados´cia˛ Rosie.
Matt miał ochote˛ odpowiedziec´, z˙e dokładnie

tak jak mama, ale pohamował sie˛. W kon´cu
nie miał pewnos´ci, jaka be˛dzie przyszłos´c´ jego
zwia˛zku.

Sara nie miała wa˛tpliwos´ci.
– Co bys´ powiedziała, gdybym wyszła za twoje-

go tate˛? – spytała.

– Chybabym sie˛ ucieszyła – pomys´lała na głos

Rosie. – A mogłabym nazywac´ cie˛ mama˛? Wiesz,
ja nie mam mamy. Nawet jej nie pamie˛tam. Chcia-
łabym, z˙ebys´ była moja˛ mama˛.

– To cudownie! – odpowiedziała Sara, przytula-

ja˛c dziewczynke˛. – Moz˙esz nazywac´ mnie mama˛.
Be˛dziemy prawdziwa˛ rodzina˛. Co ty na to?

background image

– Tak, bardzo bym chciała! – zawołała rados´nie

Rosie. – A kiedy sie˛ pobierzecie? Be˛de˛ mogła byc´
druhna˛?

Sara i Matt popatrzyli na siebie z rozbawieniem.
– Dlaczego nie? – odparł Matt.
Pani Webb wcale nie była zdziwiona rozwojem

wypadko´w.

– Od pocza˛tku wiedziałam, z˙e Sara wpadła pa-

nu w oko – skomentowała. – Ogromnie sie˛ ciesze˛.
Z pewnos´cia˛ be˛dziecie razem szcze˛s´liwi!

Kiedy nastał wieczo´r i pani Webb poszła do

domu, a Rosie zasne˛ła, Sara i Matt całowali sie˛
znowu, a potem trafili do sypialni, gdzie zno´w byli
tak blisko jak niegdys´. Jeszcze bliz˙ej, gdyz˙ oboje
wiedzieli, z˙e naprawde˛ chca˛ byc´ razem.

Wyznali sobie miłos´c´.
Lez˙a˛c w pos´cieli, uszcze˛s´liwiona Sara zastana-

wiała sie˛, jak puste byłoby jej z˙ycie, gdyby nigdy
sie˛ nie spotkali. Choc´ moz˙e i tak by sie˛ kiedys´
spotkali – w kon´cu Hugo znał Roba Marco. Ale
wcia˛z˙ byłaby z˙ona˛ Maksa i nadal bałaby sie˛ go
opus´cic´, do takiego stopnia zastraszył ja˛ sadystycz-
nym traktowaniem.

– Czy jestes´ szcze˛s´liwa? – spytał Matt.
– Tak, Matt. Kocham cie˛! – szepne˛ła. – Mys´-

lałam o tym, jak dziwne sa˛ koleje ludzkiego losu.
Kiedy Maks spadł ze schodo´w, sa˛dziłam, z˙e to
koniec mojego z˙ycia. A tymczasem to był nowy
pocza˛tek.

– To naprawde˛ niezwykłe – przyznał, obraca-

153

TAJEMNICA SARY

background image

ja˛c sie˛ ku niej. – Kiedy zobaczyłem cie˛ po raz
pierwszy, naprawde˛ nie pomys´lałem, z˙e spotykam
swo´j los.

– ,,Spotykam swo´j los’’ – powto´rzyła. – Jakie

poetyckie okres´lenie!

– Pisze˛ takz˙e wiersze. Ale nie nadaja˛ sie˛ do

publikacji.

– Załoz˙e˛ sie˛, z˙e sie˛ mylisz. Och, Matt, jestem

bardzo szcze˛s´liwa! Z

˙

yłam jak w klatce, ale ty mnie

uwolniłes´.

– I kto tu jest poeta˛? – Matt z us´miechem

pocałował Sare˛ w ramie˛.

– Z pewnos´cia˛nie ja – odpowiedziała skromnie.

– Byłam tylko nauczycielka˛ nauczania pocza˛tko-
wego i tymczasowa˛ opiekunka˛ dziecka.

– Nigdy nie wiesz, jakie moz˙liwos´ci w tobie

drzemia˛, dopo´ki tego nie sprawdzisz – zapewnił.
– Poza tym jestes´ moja˛ wielka˛ miłos´cia˛!

154

ANNE MATHER


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
03 HAARP amerykańska tajemnica
Herries Anne Tajemnice Opactwa Steepwood 01 Dwie siostry
Ashley Anne Tajemnice Opactwa Steepwood 12 Podstęp lorda Exmoutha
Herries Anne Tajemnice Opactwa Steepwood 09 Szansa dla dwojga
Ashley Anne Tajemniczy 01 Tajemniczy opiekun
Mather Anne Ukryte motywy
267 Mather Anne Surowy jedwab
Mather, Anne The Spaniards Seduction
Herries Anne Tajemnice Opactwa Steepwood 09 Szansa dla dwojga
Mather Anne Surowy jedwab
Mather Anne Podróż do Rio
Mather, Anne Burning Inheritance
Mather Anne Surowy jedwab
11 Lawrence Deborah Tajemnica Sary
Statki 03 McCaffrey Anne & Lackey Mercedes Statek, który Poszukiwał
Lawrence Deborah Tajemnica Sary
266 Mather Anne Wenezuelski milioner
Ashley Anne Tajemnice Opactwa Steepwood 06 Zakazana miłość

więcej podobnych podstron