background image

 

Ro

zd

zi

 X

IV

: Me

re

d

ith

 Pi

er

ce

 -

 n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

 

113

 

 

 

 

** Damon** 

 

Nie minęło dużo czasu zanim Stefan z Eleną zajęli swoje miejsca w 

samochodzie. Wiedziałem, że zaraz zaczną się te głupie pytania jak się 
czuje? Jak sobie radzę?. Nie znosiłem tego, przecież nie łączyło mnie z 
Meredith nic od ponad 148 lat. Katherine w pewnym sensie miała rację.    
Z czasem nie zwraca się uwagę na śmierć, bo staje się czymś normalnym,  
a dla wampira nie ma żadnego znaczenia. Najgorszym problemem było to, 
że jej twarz, a zarazem te błękitne oczy, które wpatrywały się na mnie na 
polanie nie potrafiły wyjść mi z głowy. Starałem się ją nawet 
znienawidzić, ale i to nie pomagało. Więc nie chciałem o tym mówić, po 
prostu potrzebowałem czasu. Pewnie nie różniłaby się od każdej innej 
dziewczyny przypadkowo napotkanej w barze, ale ona chciała coś czego 
nie chciała ani Elena, ani Katherine. Meredith chciała mnie i to chyba było 
najgorsze, bo ona kochała mnie naprawdę. 

background image

 

Ro

zd

zi

 X

IV

: Me

re

d

ith

 Pi

er

ce

 -

 n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

 

114

 

 

- Zaznaczam, żadnych informacji na temat Meredith, bo męczy mnie 
wałkowanie tego samego tematu w kółko. Ostatnio jesteście 
monotematyczni jeśli chodzi o rozmowę - powiedziałem kiedy 
zauważyłem, że Elena chcę coś powiedzieć. Spędziłem z nią tyle czasu, że 
mogłem się wszystkiego domyślić.  

- Rozumiem, że to nie ty zajmujesz się ostatnio mordowaniem niewinnych 
- rzucił Stefan zmieniając temat, kiedy zobaczył, że wyciągnąłem torebkę z 
krwią 

- W interesie wszystkich kobiet jest to żebym trzymał się od nich jak 
najdalej... a przynajmniej jeszcze w tym momencie - powiedziałem 
spokojnie, wiedząc, że cokolwiek bym w tej chwili powiedział to i tak nie 
zadowoliłoby ani jedną stronę - Jak na razie powinniście się cieszyć? - 
rzuciłem po chwili ciszy 

- Co twoim zdaniem jest takiego zabawnego w tej całej sytuacji? - zapytała 
ze zdenerwowaniem z głosie Elena włączając się do rozmowy 

- Sam fakt, że Stefan wrócił do siebie i znowu, żywi się Bambi, a ja jestem 
bratem-twardzielem. Wszystko wróciło do normy - odparłem zadowolony 
z siebie, po czym uśmiechnąłem się w jej kierunku spoglądając w lusterko 

- Uważasz, że to powód do dumy? - zapytał Stefan  

Nic mu nie odpowiedziałem, bo odpowiedź była prosta dostałem to czego 
chciałem. Miałem święty spokój i nareszcie mogłem być sobą. Spojrzałem 
w lusterko, aby sprawdzić co się dzieję na tylniej kanapie i miałem 
wrażenie, że widzę Meredith siedzącą z tyłu i uśmiechającą się do pod 
nosem. Na szczęście nie miałem czasu tego roztrząsać ponieważ 
dotarliśmy już pod biuro pani Szeryf. Zaparkowałem samochód nieopodal, 
kiedy wyszliśmy z auta, zauważyłem, że zaczął zapadać już zmierzch. 
Stefan objął Elenę, po czym ruszyli na wprost do wejścia. Sytuacja 
zapowiadała się naprawdę obiecująco, przynajmniej będę miał możliwość 
zabicia nowego wampira i zajęciem się czymś ciekawym, co odciążyło by 
moje myśli. 

background image

 

Ro

zd

zi

 X

IV

: Me

re

d

ith

 Pi

er

ce

 -

 n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

 

115

 

 

** Meredith** 

 

 

Właśnie dzisiaj mijał tydzień odkąd Klaus przywrócił mnie 

ponownie do życia. W tym czasie wszystko zdążyło się obrócić o 360 
stopni. Moje nocne wypady razem z Rebekah kończyły się śmiercią 
jakiegoś niewinnego człowieka, ale nie dbałam o to. Starałam się sobie 
czasem przypomnieć coś z mojego poprzedniego życia, ale czułam tylko 
jedynie odrzucenie. Przypominanie sobie tego wszystkiego przywoływało 
u mnie najgorsze momenty, a wtedy rosła we mnie nienawiść i żądza krwi, 
której nie byłam w stanie obłaskawić. Zapadałam się w mroku, ale moja 
cała moc nie znikała, a ja wykorzystywałam ją do granic możliwości. 
Mogłam się przyzwyczaić do takiego stylu życia, a w zasadzie to nie 
miałam nic do stracenia. Wydawało się to bardzo śmieszne, szukałam 
schronienia, a znalazłam je w domu samego diabła, który nie był taki 
straszny na jakiego wyglądał, albo mi się tak zdawało i wolałam w coś 
wierzyć. Jedyne czego żałowałam to, to że nigdy nie powiedziałam prawdy 
Damonowi i nigdy się nie pożegnałam. Jakby był jakiś sposób...                              

Klaus dał mi wszystko czego chciałam i poświęcał dużo więcej czasu niż 
ktokolwiek wcześniej. Wiedziałam, że czegoś chciał, ale jak na razie 
niczego mi nie zdradził... musiałam czekać. 

Byłam właśnie w dużym pokoju, a w zasadzie w salonie. Znajdowały się tu 
przepiękne starodawne meble, na ścianach wisiały obrazy w ramach koloru 
starego złota, a na niektórych szafkach stały antyczne wazony. Klaus 
siedział na kanapie ze szkicownikiem w ręku, a ja wpatrywałam się w 
lustro spoglądając na mój nowy wygląd. Moje blond włosy nie były już 
całkowicie proste, bo zwijały się w luźne loki. Ubrana byłam w białą 
bluzkę, czarne legginsy, a nogach miałam botki na wysokim obcasie. Nie 
mogłam w to wszystko uwierzyć, jak bardzo zaczynałam przypominać 
Katherine. Spojrzałam na moją twarz, na której znajdowało się chyba z 
tonę makijażu podkreślającego moje kości policzkowe oraz czarna kredka, 
która uwydatniała kontury moich oczu. Nie mogłam się do tego 

background image

 

Ro

zd

zi

 X

IV

: Me

re

d

ith

 Pi

er

ce

 -

 n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

 

116

 

 

przyzwyczaić, ale Rebekah wytłumaczyła mi, że szybko do tego 
przywyknę, i że powinnam korzystać z panującej mody, bo za parę stuleci 
może być ona całkowicie inna. W tym momencie usłyszałam czyjś śmiech, 
po czym obejrzałam się za siebie. 

- Ile będziesz musiała się jeszcze wpatrywać w to lustro za nim uwierzysz, 
że to prawda? - zapytał Klaus dalej rysując coś w notesie  

Nic mu nie odpowiedziałam tylko podeszłam do niego bliżej i zabrałam 
notatnik, który miał na kolanach. 

- To jest dobre, nawet bardzo - powiedziałam, ale kartkując poszczególne 
strony zauważyłam, że jestem na nich ja, co mocno mnie zaskoczyło - Nie 
masz ciekawszych muz do rysowania? - zapytałam i usiadłam obok na 
kanapie 

- Jedna w zupełności mi wystarczy - odparł, po czym sięgnął po 
szkicownik - A ty czym się zajmowałaś, miałaś jakieś hobby w 
poprzednim życiu? 

- Kiedyś uwielbiałam grać na fortepianie - powiedziałam i smutno na niego 
spojrzałam 

- Może kiedyś będę mógł tego posłuchać? - zapytał ciągnąc dalej ten temat 

Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo w drzwiach pojawiła się Rebekah. 

- Gotowa na wyjście? - usłyszałam jej głos, ale dobrze znała moją 
odpowiedź, bo na to zawsze byłam gotowa 

- Mam nadzieję, że dokończymy jeszcze kiedyś naszą rozmowę? - zapytał 
podchwytliwie Klaus, kiedy ubierałam swoją czarną skórzaną kurtkę 

- Nie sądzę.. zostawiłam to już za sobą - rzuciłam i najwyraźniej nie był 
zadowolony z mojej odpowiedzi 

Uśmiechnęłam się i podążyłam za Rebekah. To było miłe, czuć, że chodź 
przez chwilę mogę być w centrum zainteresowania i nie dotyczyło to ani 
Katherine, ani Eleny. Furia, która pojawiała się w moim umyśle po 
przypomnieniu sobie tych imion sięgała w tej chwili zenitu. Odkrywałam 

background image

 

Ro

zd

zi

 X

IV

: Me

re

d

ith

 Pi

er

ce

 -

 n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

 

117

 

 

w sobie pokłady innych uczuć, złości, nienawiści i uwielbiałam się rzucać 
właśnie w tą chwilę zapomnienia.  

Na dworze było coraz ciemniej, ale ciepło, więc dużo ludzi spacerowało.. 
to był dobry czas na polowanie. Po niedługiej chwili dotarłyśmy na 
miejsce. 

- Kto tym razem wybiera zdobycz? - zapytała podejrzliwie Rebekah 
rozglądając się po głównej ulicy w centrum miasteczka, chodź wiedziałam, 
że już wybrała nowe ofiary - Może oni? - powiedziała i wskazała na 
chłopaka i dziewczynę trzymających się za ręce 

Właśnie taka sytuacja działała na mnie podwójnie, bo nikt nie miał prawa 
być szczęśliwy kiedy i ja nie mogłam. 

- Biorę dziewczynę -  powiedziała wampirzyca, uśmiechając się i 
odsłaniając swoje wydłużające się kły 

Nie atakowałyśmy od razu, dopiero kiedy para skręciła w ciemną uliczkę 
przeszłyśmy do rzeczy. Nie minęła sekunda kiedy znalazłam się przed 
chłopakiem. 

- Co powiesz na małą zmianę partnerki? - zapytałam spoglądając na nich 

Oczywiście byli mocno zdezorientowani całą sytuacją. 

- Co? Dlaczego? - rzucił chłopak, trzymając swoją dziewczynę mocniej za 
rękę 

- Bo ta jest martwa! - powiedziałam z całą surowością w głosie, kiedy 
zobaczyłam jak Rebekah jednym ruchem skręciła jej kark, a następnie ja 
rzuciłam się na chłopaka przekuwając jego szyję swoimi ostrymi kłami 

Piłam dopóki jego ciało nie było już całkowicie pozbawione najmniejszej 
kropelki krwi.  

- Masz rację - powiedziała wampirzyca rzucając puste ciało dziewczyny 
pod stojący obok ściany śmietnik - Jesteśmy do siebie bardziej podobne 
niż mi się zdawało 

background image

 

Ro

zd

zi

 X

IV

: Me

re

d

ith

 Pi

er

ce

 -

 n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

 

118

 

 

- Miałam cię o coś zapytać? Dlaczego zawsze atakujesz brunetki? - to było 
ciekawe chodź z drugiej strony było mi to obojętne, po prostu wampirza 
ciekawość 

- Bo właśnie przez takie idiotki cierpiałam najbardziej. Ty też nie 
powinnaś za nimi przepadać - rzuciła spokojnie Rebekah wycierając swoje 
kąciki ust z krwi chusteczką, którą wyciągnęła z kieszeni spodni 

- Jakie dalsze plany na dzisiejszy wieczór? - zapytałam, nie zadając więcej 
pytań o nasz posiłek 

- Proponuję napić się czegoś w Grillu. Nie ma jak to dobry koniak po.. 
obiedzie - uśmiechnęła się gdy powiedziała ostatni wyraz 

- Zgadzam się z tobą, a co z ciałami? - spytałam spoglądając na Rebekah 

- Niech ktoś inny się tym zajmie. Ja nie mam czasu sprzątać śmieci - 
powiedziała z całym jadem, spoglądając na zwłoki leżące nieopodal 

- Wyśmienicie - odparłam i ruszyłyśmy do baru 

 

 

** Damon** 

 

Szli tak wolno, że chyba każdy by umarł, więc wyprzedziłem ich 

trącając swoim ramieniem Stefana. Zapukałem grzecznie w drzwi, po 
czym je otworzyłem.  

- Panie pierwsze - rzuciłem posyłając Elenie najpiękniejszy z moich 
uśmiechów, a później ruszyłem wchodząc po między nich, tak że Stefan 
musiał pójść za mną 

- Witaj Liz - powiedziałem spokojnie 

- Pani szeryf co się dzieje? - zapytała z przerażeniem w głosie Elena, po 
czym usiadła na stojącym przy biurku krześle 

background image

 

Ro

zd

zi

 X

IV

: Me

re

d

ith

 Pi

er

ce

 -

 n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

 

119

 

 

- W mieście pojawił się nowy wampir, a w zasadzie to nie wiemy, czy nie 
ma ich więcej. Z dnia na dzień wyssanych z krwi ciał przybywa - 
powiedziała pani szeryf z opanowaniem w głosie, po czym sięgnęła do 
szuflady i wyciągnęła kilka zdjęć - Do wiadomości podaliśmy informację o 
trzech zmarłych, ale taka jest prawda, że jest ich już siedmioro. Jeżeli 
rozpoznajecie którąś z tych osób... każda informacja nam się przyda, może 
będzie nam łatwiej go namierzyć. Nie stara się nawet ukryć ciał tylko 
pozostawia je, jak tylko pożywi się swoimi ofiarami - ciągnęła swoją 
wypowiedź 

Liz zaczęła rozkładać poszczególne zdjęcia na blacie biurka, ale moją 
uwagę przykuło jednie jedno zdjęcie. 

- Tą widziałem cztery dni temu w barze -  rzuciłem sucho, nawet nie 
przyglądając się pozostałym fotografiom 

- Jeżeli zobaczycie coś podejrzanego, prosiłabym o kontakt - powiedziała 
spokojnie spoglądając na każdego z nas, po czym zatrzymała się przy mnie 
tak jakby szukała mojego poparcia, a ja tylko skinąłem głową 

W tym momencie zadzwonił telefon. 

- Tak? Kiedy to się stało? Dwójka? Zaraz będę trzymaj jak najdalej ludzi o 
tego miejsca - pozostawiała instrukcje swojemu pracownikowi pani Szeryf 

- Spotkajmy się jutro i na spokojnie porozmawiamy o tej sytuacji. Rada 
założycieli zbierze się za trzy dni w celu przedyskutowania całej sytuacji. 
Liczę  Damonie, że pojawisz się na niej - powiedziała wstając od biurka i 
przypinając broń do paska spodni - a teraz wybaczcie 

- Oczywiście - odparła powoli Elena wstając z krzesła 

Chodź rozmowa była krótka to wiedziałem, że czekają nas nowe kłopoty. 
Na dworze panował już mrok.  

- Co o tym sądzicie? - zapytała dziewczyna, gdy ponownie mogliśmy 
spokojnie porozmawiać w samochodzie 

background image

 

Ro

zd

zi

 X

IV

: Me

re

d

ith

 Pi

er

ce

 -

 n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

 

120

 

 

- Nie rozumiem, co masz na myśli. Ten wampir jest na tyle bezczelny, że 
zostawia ślady. Po prostu znajdziemy go i zabijemy. Koniec sprawy - 
powiedziałem akcentując ostatnie zdanie 

Zapaliłem silnik i ruszyliśmy w drogę powrotną. 

- Co się z tobą dzieję? - zapytała dobitnie Elena 

- Nic, jakbyś zauważyła to zawsze taki byłem. Nie akceptujesz tego to 
trudno - rzuciłem, a później nastała cisza 

Po dziesięciu minutach zaparkowałem samochód, gdy usłyszałem kolejne 
pytanie. 

- Już zapomniałeś gdzie mieszkamy? - powiedział Stefan, chodź dobrze 
wiedziałem, że też miał mnie dzisiaj dosyć i chyba zdawał się wiedzieć, że 
najwyraźniej szukam jakiejkolwiek zaczepki by móc się wyładować 

- Wiem, ale ja muszę się napić - rzuciłem i nie czekając na odpowiedź z 
ich strony otworzyłem drzwi i ruszyłem w stronę Grilla, ale kątem oka 
zauważyłem, że ruszyli moimi śladami 

Stanąłem w drzwiach ogarniając wzrokiem całe pomieszczenie. To było to 
czego potrzebowałem. Całkowite odprężenie. Po chwili zauważyłem 
mojego brata, który stanął obok mnie. 

- Łap - krzyknąłem w jego stronę, rzucając mu kluczyki do auta - chyba, że 
wolisz żebym to ja prowadził? - pozostawiłem to pytanie nie czekając 
nawet na odpowiedź 

Znalazłem wolne miejsce przy barze, po czym usiadłem, a za chwilę 
pojawiła się śliczna dziewczyna z rudymi kręconymi włosami pytając mnie 
co ma podać. 

- Whisky - odpowiedziałem grzecznie, a dziewczyna spojrzała na mnie po 
czym się zarumieniła 

Nalała do szklaneczki alkoholu i już miała odejść kiedy złapałem ją za 
rękę. 

background image

 

Ro

zd

zi

 X

IV

: Me

re

d

ith

 Pi

er

ce

 -

 n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

 

121

 

 

- Zostaw całą butelkę - spojrzałem jej w oczy i ją zauroczyłem 

Stefan usiadł obok mnie. Zauważyłem tylko, że kręci głową. Co mu się 
znowu nie podobało? Przekręciłem jedynie oczami, nie komentując całej 
sprawy. Chwyciłem za czystą szklankę leżącą nieopodal i nalałem jemu 
trochę alkoholu. 

- Teraz jesteś zadowolony bracie? - zapytałem swobodnie trochę sobie z 
niego żartując  

- Masz zamiar wrócić do swojego dawnego zachowana? Bo jak na razie 
świetnie ci to idzie - rzekł Stefan spoglądając na mnie 

Dlaczego wszyscy tak bardzo się tym przejmowali? 

- Czy nie musisz poszukać swojej dziewczyny? - odpowiedziałem mu 
pytaniem na pytanie - Równowaga musi być zachowana - rzuciłem i 
upiłem mały łyczek whisky 

Stefan pozostawił swoją szklaneczkę, po czym wziął kubek gorącej 
czekolady dla Eleny, którą przyniosła kelnerka i poszedł nieopodal do 
stolika, przy którym siedziała jego dziewczyna. Nawet nie chciało mi się 
podsłuchiwać o czym rozmawiają, ale mogłem się tylko domyślać, że będę 
ich numerem jeden na liście. 

Nie minęło nawet klika minut, gdy usłyszałem - Co słychać? - od razu 
rozpoznałem ten głos 

- Teraz ciebie na mnie nasyłają.. to już się robi chore - powiedziałem 
spoglądając na Alarica, który zajął miejsce obok mnie 

Przysunął jedynie do siebie drinka, którego nie ruszył Stefan i od razu 
wypił całą zawartość. 

- Widzę, że ktoś podziela mój nastój - skomentowałem to co przed chwilą 
zobaczyłem 

- Twoja dziewczyna nie żyje, a moja prawdopodobnie jest psychopatką - 
rzucił Alaric sięgając za butelkę stojącą obok mnie i nalał do pełna swoją 
szklankę 

background image

 

Ro

zd

zi

 X

IV

: Me

re

d

ith

 Pi

er

ce

 -

 n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

 

122

 

 

Już miałem mu odpowiedzieć, że Meredith nie była moją dziewczyną, gdy 
zauważyłem dziewczynę bardzo do niej podobną. 

 

** Meredith** 

 

 

Zabawa była wyśmienita, aż do momentu kiedy go zobaczyłam.     

Na szczęście Damon mnie nie widział. Z dnia na dzień nie było tak łatwo 
wszystko wyłączyć, a może sama sobie na to w jakimś stopniu nie 
pozwalałam. Umarłam kiedy go kochałam, a po przemianie wszystkie 
uczucia coraz bardziej potęgowały się. Nie mógł mnie tu zobaczyć… 
jeszcze nie teraz, a dopiero wtedy gdy się z tym uporam. Zaczęłam się 
rozglądać dookoła w poszukiwaniu Rebekah. 

- Lecę już. Jestem zmęczona - rzuciłam, gdy tylko ją odnalazłam  

- Już idziesz? Zabawa dopiero się zaczyna - powiedziała, a ja zauważyłam, 
że chłopak, z którym tańczyła wolny taniec ma na swojej szyi dwie 
malutkie ranki 

Nie skomentowałam całej sytuacji. Założyłam jedynie moją kurtkę i 
ruszyłam do wyjścia przedzierając się przez cały tłum. 

 

** Damon** 

 

 

Nie słuchałem nawet co Alaric do mnie mówił o tej psychopatce, a 

jedynie starałem się namierzyć tą dziewczynę. Stefan z Eleną zaczęli się 
dziwnie na mnie patrzeć, a Alaric rozglądać dookoła w poszukiwaniu 
czegoś, a w zasadzie kogoś kogo widzenie było nie możliwe. 

background image

 

Ro

zd

zi

 X

IV

: Me

re

d

ith

 Pi

er

ce

 -

 n

ie

o

p

is

an

a his

to

ri

a b

y m

o

n

al

is

a0

0

 

123

 

 

- Meredith - powiedziałem, kiedy zauważyłem blond włosy u dziewczyny 
wychodzącej z baru i od razu ruszyłem za nią 

- Co się dzieje? - krzyknął za mną Rick 

Nie zważając na nic wypadłem z baru i zobaczyłem dziewczynę, która 
właśnie co przechodziła na drugą stronę ulicy. 

Chwyciłem ją za ramię i kiedy się obejrzała zdałem sobie sprawę, że 
zaczyna mi odbijać, ponieważ była to całkiem obca osoba. Do dziewczyny 
po chwili podszedł jej chłopak. 

- Odwal się koleś od mojej dziewczyny! - widać było, że wypił tej nocy 
równie dużo co i ja 

- Koleś... naprawdę? - zapytałem, bo chłopak chyba nie zdawał sobie 
sprawy z kim rozmawia 

- Damon, nie! - obejrzałem się za siebie i zobaczyłem Stefana 

Nic mnie nie obchodziły wołania mojego brata, który starał się mnie 
uspokoić, ale pchnąłem jedynie tego chłopaka tak mocno, że przeleciał 
kawałek i uderzył plecami w pobliskie drzewo. Dziewczyna zaczęła 
krzyczeć, ale znalazłem się przy niej w ułamku sekundy. 

- Nic nie widziałaś, a teraz leć do swojego głupiego chłopaka i ciesz się, że 
nie skręciłem wam karków - rzuciłem z całą dozą nienawiści w głosie. Sam 
nie wiem co mnie powstrzymywało od zrobienia tego. 

- Zwariowałeś! - usłyszałem za sobą głos Stefana 

-  Może trochę, ale to dopiero początek, więc zacznijcie się przyzwyczajać 
- powiedziałem i zacząłem sprawdzać kieszenie w poszukiwaniu 
kluczyków do auta. Niestety przypomniało mi się, że dałem je mojemu 
bratu, który znowu wrócił do swojego dawnego ja. - Odstaw samochód na 
miejsce. Ja się muszę przejść - powiedziałem i ruszyłem przed siebie 

 

Ciąg dalszy nastąpi…