background image

 

CARTLAND  BARBARA 

Niezwykły miesiąc miodowy 

 

background image

ROZDZIAŁ 1 

1870 

— Mam ci do powiedzenia coś bardzo ważnego! 

Ton  głosu  markizy  Northaw  zaintrygował  księcia  Doncaster, 

który  właśnie  kończył  wiązanie  krawata.  Spoglądał  w  lustro,  ale 

przechyliwszy głowę na bok, mógł widzieć markizę leżącą na łóżku z 

głową wspartą na spiętrzonych poduszkach.  

Jej  nagie  piękne  ciało  mieniło  się  perłowo.  Z  jasnymi  włosami, 

opadającymi na białe ramiona, była najpiękniejszą kobietą, jaką książę 

kiedykolwiek kochał, i bez wątpienia najbardziej namiętną. 

— Cóż takiego? — zapytał. 

— Atolu, musisz się ożenić! 

Książę  znieruchomiał;  potem  odwrócił  się  i  powiedział  ze 

śmiechem: 

—  To  bardzo  odpowiedni  moment  na  rozmowę  o  świętych 

związkach. 

— Ależ, Atolu, ja mówię poważnie i moment jest właściwy. 

— Czy chcesz przez to powiedzieć, że powinniśmy się pobrać? — 

zapytał książę z niedowierzaniem. 

—  Nie,  oczywiście,  że  nie  —  odrzekła  markiza  —  choć 

zapewniam  cię,  Atolu,  że  pragnęłabym  tego  ponad  wszystko!  Jednak 

George  nie  da  mi  rozwodu.  W  rodzinie  Northaw  nigdy  jeszcze  nie 

było publicznego skandalu. 

— A więc co cię niepokoi? — spytał. 

background image

Nie  ulegało  wątpliwości,  że  była  zaniepokojona:  pomiędzy 

idealnie zarysowanymi brwiami markizy pojawiła się zmarszczka, a w 

jej niebieskich oczach — chmurny i niespokojny wyraz. 

Po chwili markiza odezwała się: 

— Królowa wie o naszym romansie! 

— To niemożliwe! 

—  Wiesz  dobrze,  że  nie  ma  rzeczy  niemożliwych,  gdy  chodzi  o 

królową.  Zawsze  znajdzie  się  jakaś  stara  plotkarka,  choćby  wśród 

twoich  krewnych  lub  krewnych  George'a,  która  wsączy  jad  do  jej 

ucha. 

—  Skąd  wnosisz,  że  Jej  Królewska  Mość  coś  podejrzewa?  — 

zapytał powoli książę. 

— Wspominała mi o tym — odpowiedziała markiza. 

Książę  usiadł  na  brzegu  łóżka,  które  niedawno  opuścił.  Markiza 

uniosła się nieco na koronkowych poduszkach nie zważając na to, że 

aż  po  smukłą  kibić  okrywają  ją  tylko  jej  długie,  złociste  włosy. 

Pomyślał,  że  wygląda  jak  wschodzące  słońce,  lecz  w  tym  momencie 

jej  piękność  pozostawiła  go  obojętnym.  Był  zbyt  przejęty  sprawą,  o 

której dowiedział się przed chwilą. 

—  Ubiegłej  nocy  na  balu  —  wyjaśniła  markiza  —  gdy 

skończyliśmy  tańczyć,  a  ja  wróciłam  na  podium,  królowa  skinęła  na 

mnie.  Uśmiechała  się,  więc  usiadłam  obok  niej  myśląc,  że  jest  w 

dobrym  nastroju.  —  Przerwała  i  powiedziała  gwałtownie:  — 

Powinnam była wiedzieć, że uśmiech królowej nie wróży nic dobrego. 

— Mów dalej, co się wydarzyło — ponaglił ją książę. 

background image

Mimo  że  nie  miał  na  sobie  marynarki,  wyglądał  niezwykle 

elegancko  w  koszuli  z  cienkiego  płótna,  ozdobionej  monogramem  z 

książęcą  mitrą.  Książę  był  mężczyzną  atletycznej  budowy  —  o 

szerokich  ramionach  i  wąskich  biodrach.  Gdy  tylko  oczy  markizy 

spoczęły na nim, zmarszczka pomiędzy jej brwiami wygładziła się, a 

ona sama nie mogła się powstrzymać, żeby nie wyciągnąć ręki w jego 

stronę. Nie zwrócił na to uwagi. 

—  Mów  dalej  —  naglił  ją  —  chciałbym  usłyszeć  dokładnie,  co 

powiedziała Jej Królewska Mość. 

Markiza odetchnęła głęboko. 

—  Zaczęła  tym  swoim  niewinnym  tonem  skrywającym 

makiaweliczne  zamysły:  „Sądzę,  markizo,  że  powinnyśmy  znaleźć 

żonę  dla  księcia  Doncaster".  „Żonę,  pani?"  —  zawołałam.  „Już  czas, 

żeby się ożenił — odparła królowa.  — Przystojni, nieżonaci książęta 

wywierają zgubny wpływ na dwór". 

Markiza przerwała opowiadanie. 

— Możesz sobie wyobrazić, Atolu, jak bardzo byłam zaskoczona. 

Przez  chwilę  nie  byłam  w  stanie  odpowiedzieć.  Nie  ulega 

wątpliwości, że w słowach królowej kryła się aluzja. Następnie rzekła: 

„Powinnaś, markizo, użyć swojego wpływu i taktu. Są to dwie cechy, 

które niezwykle cenię i których wymagam od moich dam dworu". 

Markiza  przestała  mówić,  a  książę  także  milczał.  Po  chwili 

podjęła znowu: 

—  Wiesz  dobrze,  jak  bardzo  pragnę  zostać  damą  dworu!  To 

byłaby  zemsta  nad  moimi  szwagierkami,  które  zawsze  patrzyły  na 

background image

mnie z góry i otwarcie wyrażały niezadowolenie, że George ożenił się 

z osobą tak młodą i bez pozycji w świecie. 

— Zapewne ożywisz mroki Windsoru! — zauważył książę. 

—  A  także  pałacu  Buckingham  —  dodała  powoli  markiza.  — 

Zapominasz, że królowa przyjeżdża  obecnie do Londynu częściej niż 

dawniej i oczywiście staram się zachęcać ją do tego, gdy tylko to jest 

możliwe. 

— Sądzisz, że w takich okolicznościach będziemy mogli nadal się 

widywać? — zapytał. 

— Jeżeli się ożenisz, tak! — odpowiedziała markiza. — Lecz jeśli 

nie,  królowa  będzie  się  temu  sprzeciwiać,  możesz  być  tego  pewny. 

Zapewniam cię, że nie zostanę damą dworu, jeśli się nie ożenisz albo 

przynajmniej nie zaręczysz. 

Książę  wstał,  ruszył  w  stronę  okna  i  zaczął  przyglądać  się 

drzewom na skwerze. 

— Zatem mam poświęcić wolność dla twojej kariery! — odparł, a 

ostra nuta zabrzmiała w jego głosie. 

— Musisz się ożenić, Atolu. Powinieneś przecież mieć potomka. 

—  Wiem  o  tym  dobrze  —  odpowiedział  książę  —  ale  po  co  ten 

pośpiech. 

—  Masz  trzydzieści  lat,  więc  już  czas,  żebyś  założył  rodzinę  — 

powiedziała markiza. 

— Czy zdajesz sobie sprawę z tego, co to znaczy? — zapytał. 

I znów żartobliwa nuta zabrzmiała w jego głosie. 

background image

—  Nie  mogę  cię  stracić!  —  zawołała  markiza.  —  Nie  mogę! 

Nigdy nikogo nie kochałam tak jak ciebie! Wiesz dobrze, że pociągasz 

mnie bardziej niż jakikolwiek inny mężczyzna. 

— A wielu tego próbowało! — zauważył książę. 

— To dlatego,  że byłam bardzo nieszczęśliwa.  George interesuje 

się  wyłącznie  greckimi  wazami,  starożytnością  i  dziełami  włoskich 

mistrzów. — Markiza zrobiła przerwę, zanim powiedziała z gniewem: 

—  Chcę  korzystać  z  życia  dzisiaj.  Nie  dbam  o  przeszłość  ani 

przyszłość.  Chcę,  żebyś  mnie  nadal kochał  i  żebyśmy  byli  razem  jak 

teraz. 

—  Wydawało  mi  się,  że  byliśmy  tacy  ostrożni  —  odezwał  się 

książę jakby do siebie. 

—  Jak  można  zachować  ostrożność  w  Londynie?  —  zapytała 

markiza.  —  Jest  przecież  służba,  i  ci  ludzie  po  drugiej  stronie  placu, 

którzy  wciąż  obserwują,  jakie  powozy  zatrzymują  się  przed  moim 

domem, a także te kobiety, które pożerają cię oczami i które okazują 

mi niechęć tylko dlatego, że się nimi nie interesujesz! 

Książę uśmiechnął się nieznacznie. 

— Pochlebiasz mi, Clarice! 

—  Ależ  to  prawda!  Wiesz,  że  to  prawda!  Mogłabym  mieć  wielu 

kochanków,  lecz  nie  obchodziłoby  to  żadnej  spośród  tej  gromady 

kobiet, którym złamałeś serce. 

Książę  wydał  okrzyk  gniewu  i  znów  podszedł  do  lustra,  aby 

poprawić krawat. Markiza wyczuła jego rozdrażnienie i przypomniała 

sobie,  że  książę  nie  znosi  najmniejszej  nawet  aluzji  do  jego  licznych 

background image

romansów.  Ale  była  przekonana,  że  nic nie  jest  w  stanie  zagrozić  tej 

dzikiej  namiętności,  jaka  ich  łączyła.  Nigdy  nie  spotkała  bardziej 

namiętnego  i  żarliwego  kochanka.  Zdecydowała,  że  ani  sprzeciw 

królowej,  ani  żadne  inne  przeszkody  nie  zmuszą  jej  do  rezygnacji  z 

niego. 

— Posłuchaj, Atolu — powiedziała, kiedy stał odwrócony do niej 

plecami. — Znalazłam doskonałe rozwiązanie całej tej sprawy. 

— Jeśli chodzi ci o to, żebym dał nazwisko jakiejś głupiej gęsi, to 

nie jestem zainteresowany. 

—  Och,  Atolu,  bądźże  rozsądny!  Musisz  ożenić  się  prędzej  czy 

później, a ja nie mogę stracić okazji zostania damą dworu. To doda mi 

splendoru, jakiego nigdy nie miałam! 

—  Nie  byłbym  zdziwiony,  gdybyś  kiedyś  tego  żałowała  — 

zauważył książę. 

—  To  by  sprawę  bardzo  uprościło  —  stwierdziła  rzeczowo 

markiza.  —  Moglibyśmy  się  widywać  nie  tylko  ukradkiem  w 

Londynie, ale także na wsi. 

— Skąd ta pewność? 

—  Teraz  masz  trudności  z  przychodzeniem  do  pałacu,  a  ja  z 

odwiedzaniem  ciebie  w  Doncaster  Park.  Ileż  pretekstów  może  się 

pojawić, gdy będziesz miał żonę, a ja zostanę jej przyjaciółką. 

—  Sądzisz,  że  każda  kobieta  zgodzi  się,  żebyś  była  jej 

przyjaciółką, a jednocześnie przyjaciółką jej męża? 

—  Oczywiście,  że  się  zgodzi!  Zwłaszcza  dziewczyna,  którą  już 

wybrałam dla ciebie. 

background image

Książę odwrócił się gwałtownie. 

—  Tego  już  za  wiele,  Clarice!  Jeśli  rzeczywiście  myślisz,  że 

pozwolę, byś wybrała dla mnie żonę, to się mylisz! 

—  Nie  bądź  niemądry,  Atolu!  Wiesz  równie  dobrze  jak  ja,  że 

nigdy nie czułeś pociągu do młodych dziewcząt. 

—  Pozwolę  sobie  zauważyć,  że  niewiele  debiutantek  stanęło  na 

mojej drodze — odparł książę. 

— Zostaw to mnie — powiedziała markiza — bo nie tylko mogę 

znaleźć  dla  ciebie  dobrze  urodzoną,  niegłupią  pannę,  ale  odzyskać 

również kilkaset akrów ziemi, leżących na skraju toru wyścigowego w 

Doncaster Park, na których zawsze ci zależało. 

— Masz na myśli ziemię Lemsforda? — zapytał książę. 

—  W  rzeczy  samej!  Gdy  ożenisz  się  z  Felicity  Wyndham, 

poprosisz  jej  ojca,  żeby  dał  ci  w  posagu  te  trzysta  akrów,  które 

dołączysz do swoich posiadłości! 

—  Brawo,  Clarice,  bardzo  zgrabnie  to  wszystko  wymyśliłaś! 

Jednak  pozwól  mi  zauważyć,  że  nigdy  nie  widziałem  na  oczy  panny 

Wyndham. A nawet nie miałem pojęcia o jej istnieniu. 

—  To  bez  znaczenia  —  odpowiedziała  markiza.  —  Wiem,  że 

zawsze  pragnąłeś  tej  ziemi.  To  teren,  na  którym  mógłbyś  ćwiczyć 

swoje konie i zrobić tor wyścigowy. 

Książę  nie  mógł  temu  zaprzeczyć.  Zawsze  irytowało  go,  że 

Lemsfordowie, najbliżsi sąsiedzi w Hertfordshire, weszli w posiadanie 

części  rodzinnego  majątku  Doncasterów,  wygrywając  go  w  karty  od 

prapradziadka księcia. 

background image

Czując swoją przewagę w dyskusji, markiza mówiła dalej: 

—  Hrabia,  o  ile  mi  wiadomo,  jest  w  tarapatach  finansowych  i 

rozgląda  się  za  bogatym  zięciem.  Felicity  Wyndham  to  piękna 

dziewczyna, jeśli nie będziesz porównywać jej ze mną! 

—  Z  tej  uwagi  wnoszę,  że  ma  jasne  włosy  i  niebieskie  oczy  — 

powiedział książę. 

—  Właśnie!  —  przytaknęła  markiza.  —  Czy  może  być  coś 

odpowiedniejszego  dla  księżnej?  Jasnowłose  kobiety  o  wiele  lepiej 

prezentują się w klejnotach niż brunetki. 

Westchnęła cichutko. 

—  Och,  Atolu,  musisz  wiedzieć,  że  będzie  to  dla  mnie  bardzo 

bolesne  widzieć  inną  kobietę  u  twego  boku  i  przyglądać  się,  jak 

obnosi  brylanty  Doncasterów,  które  są  wspanialsze  od  wszystkich 

klejnotów, jakie posiada biedny George! 

Jej wargi zacisnęły się na chwilę, zanim zaczęła mówić dalej: 

—  Jednak,  mój  drogi,  żadne  z  nas  nie  może  sobie  pozwolić  na 

wywołanie  skandalu,  nawet  gdybyś  był  gotów  uciec  ze  mną,  w  co 

zresztą wątpię. 

—  A  gdybym  ci  to  zaproponował,  co  byś  zrobiła?  —  zapytał 

książę z cynicznym grymasem na ustach. 

Markiza milczała chwilę, potem odezwała się: 

—  Często  zadawałam  sobie  to  pytanie.  Jeśli  mam  być  szczera, 

odpowiedź  brzmi:  nie.  Jakże  mogłabym  żyć  za  granicą,  wyłączona  z 

towarzystwa  i  raniona  przez  wszystkich,  którzy  nas  znają?  Ty  to  co 

background image

innego.  Mężczyzn  to  nie  dotyczy.  To  tylko  kobiety  potępia  się  z 

powodu takiego skandalu. 

Książę wiedział, że to prawda. 

—  Więc  dobrze,  Clarice  —  rzekł  —  byłaś  niezwykle 

przekonywająca,  ale,  ma  się  rozumieć,  muszę  mieć  czas,  żeby 

przemyśleć tę niezwykłą propozycję. 

— Tu nie ma czasu na myślenie — powiedziała markiza ostro. — 

Zdajesz sobie sprawę równie dobrze jak ja, że jeśli wakuje stanowisko 

damy  dworu,  zaraz  zakrzątną  się  wokół  niego  dziesiątki  starych 

wiedźm, jeśli nie dla siebie, to dla swoich córek lub siostrzenic! 

—  Więc  sugerujesz  —  zapytał  książę  —  że  powinienem 

zdecydować się na tak ważny krok, nie zwlekając ani chwili? 

— Jeśli mnie kochasz, nie powinieneś się wahać — powiedziała. 

—  Ale  wiedz,  że  byłaby  to  niewyobrażalna  tragedia,  gdybyśmy  się 

rozstali. Nie zniosłabym tego. 

Jej głos załamał się. 

— Przecież nadal może być tak jak teraz — zasugerował. 

—  Więc  sądzisz,  że  nikt  nie  doniesie  królowej?  —  zapytała 

markiza.  —  Jak  moglibyśmy  się  spotykać  wiedząc,  że  jesteśmy 

śledzeni,  że  wszystko,  co  robimy,  a  może  nawet  wszystko,  co 

mówimy, jest powtarzane tej starej pajęczycy, snującej swoje sieci w 

salonie w Windsorze? 

—  W  tej  sytuacji  mogę  ci  obiecać  tylko  jedno  —  powiedział 

książę — że pomyślę o tym poważnie. 

background image

Zdjął  marynarkę  z.  poręczy  krzesła  i  włożył  ją,  obciągając  na 

swojej barczystej figurze. Spojrzał na stolik, czy czegoś nie zostawił. 

Następnie przeszedł przez pokój, gdy tymczasem markiza przyglądała 

mu  się  leżąc  w  łóżku.  Jej  zwrócone  ku  górze  oczy  były  intensywnie 

niebieskie. 

— Czy jestem dla ciebie kimś ważnym? 

—  Wiesz,  że  tak  —  odpowiedział  książę.  —  Ale  miłość  i 

małżeństwo to dwie zupełnie różne sprawy! 

— To jest miłość, która się liczy — powiedziała markiza miękko. 

Książę wziął jej rękę i podniósł do ust. 

— Dziękuję ci, Clarice, że pozwoliłaś mi zakosztować szczęścia. 

Jego usta zatrzymały się na chwilę, czując jedwabistość jej skóry. 

Potem  palce  markizy  splotły  się  z  jego  palcami  i  pociągnęła  go  ku 

sobie. Uniosła twarz, a jej usta szeptały do jego ust: 

— Żegnaj, mój kochany, wspaniały, zachwycający kochanku. 

Zawahał się przez chwilę, ale już jej ramiona oplotły jego szyję i 

przyciągnęły... Próbował opierać się, ale było za późno. Pałające usta 

markizy  uwięziły  go  z  dziką  namiętnością  i  poczuł,  że  podskórny 

ogień,  który  go  trawił,  połączył  się  z  ogniem  w  niej  płonącym.  Miał 

wrażenie,  że  poddając  się  jej  gwałtownej  żądzy,  traci  równocześnie 

wolność. 

Ale w tej chwili nie miało to znaczenia! 

 

background image

Hrabia Lemsford otwierał jeden po drugim listy leżące przed nim 

na  śniadaniowym  stole.  Kamerdyner  podał  mu  srebrny  nożyk  do 

otwierania kopert z wygrawerowanym herbem Lemsfordów. 

Moment  uprzątania  stołu  uszedł  uwagi  hrabiny,  pochłoniętej 

strofowaniem  swojej  córki  Felicity,  która  zniszczyła  onegdaj 

wieczorową suknię. 

—  Nie  rozumiem,  doprawdy,  dlaczego  jesteś  tak  nieuważna, 

Felicity.  Gdybyś  tańczyła  walca  spokojnie,  ten  wypadek  by  się  nie 

zdarzył. 

— Nic nie mogłam na to poradzić, że mój partner przydepnął tren 

mojej sukni. Podczas przymiarki mówiłam, że tren jest zbyt długi. 

—  Suknia  wyglądała  elegancko,  gdy  wchodziłaś  do  pokoju  — 

powiedziała matka. 

Wzrok hrabiny zatrzymał się na sylwetce starszej córki i gniewne 

zmarszczki  dokoła  jej  ust  wygładziły  się.  Felicity  Wyndham  była 

rzeczywiście  bardzo  ładna.  Miała  błękitne  oczy,  jasne  włosy  i 

mlecznoróżową cerę. Czarujący sposób patrzenia sprawiał, że rodzice 

nie byli w stanie niczego jej odmówić i hrabina już przemyśliwała nad 

tym,  w  jaki  sposób  wydobyć  od  męża  pieniądze,  aby  kupić  Felicity 

nową toaletę. 

Po  drugiej  stronie  stołu,  przez  nikogo  nie  zauważona,  siedziała 

Antonia.  Nie  pragnęła  zwracać  na  siebie  uwagi,  w  przeciwnym 

bowiem  razie  posłano  by  ją  gdzieś  w  jakiejś  sprawie  lub  musiałaby 

słuchać  czyichś  opowieści,  a  w  tym  czasie  ostygłoby  jej  jedzenie. 

Nauczona  doświadczeniem  starała  się  jeść  swoją  jajecznicę  na 

background image

bekonie  nie  rozglądając  się  dokoła,  aż  do  chwili  gdy  ojciec  wydał 

głośny okrzyk, który odbił się echem po całej jadalni. 

— Dobry Boże! 

— Cóż takiego, Edwardzie? — zainteresowała się jego żona. 

— Kiedy przyszedł ten  list? — zapytał hrabia. — Uniósł w górę 

kopertę  i  nie  czekając  na  odpowiedź,  mówił  dalej:  —  Został 

przyniesiony  przez  posłańca.  Nie  był  wysłany  pocztą.  Czemu,  u 

diabła, nie doręczono mi go natychmiast? 

— Miej wzgląd, Edwardzie, na obecność dziewcząt! — zgromiła 

go żona. 

— Czy wiesz, od kogo jest ten list? — ciągnął hrabia. 

— Oczywiście nie mam pojęcia! 

— Od Doncastera! 

Hrabia  przerwał,  a  na  jego  twarzy  pojawił  się  taki  wyraz,  jak 

gdyby był sztukmistrzem, który zamierza właśnie wyciągnąć królika z 

cylindra. 

—  Doncaster?  —  powtórzyła  hrabina.  —  Czy  masz  na  myśli 

księcia Doncaster? 

—  Oczywiście,  że  mam  na  myśli  księcia!  —  ofuknął  ją  mąż.  — 

Jest tylko jeden Doncaster, o ile mi wiadomo! To znaczy nasz sąsiad z 

Hertfordshire,  który  od  czasu  gdy  odziedziczył  tytuł,  nigdy  nas  nie 

odwiedził w tym domu! 

Hrabia spoglądał z zaciekłością, która wskazywała na zadawnioną 

urazę. 

background image

—  Ale  teraz  do  ciebie  napisał  —  stwierdziła  hrabina.  —  Czego 

sobie życzy? 

Hrabia patrzył na list, jak gdyby nie wierząc własnym oczom. Po 

czym powiedział powoli: 

—  Jego  Wysokość  pyta,  czy  mógłby  odwiedzić  mnie  jutro  o 

trzeciej po południu. Nadmienia, że będzie to z korzyścią dla nas obu, 

jeśli  nawiążemy  bliższe  niż  dotychczas  kontakty  między  naszymi 

rodzinami.  Wyraża  też  nadzieję,  że  będzie  miał  przyjemność  poznać 

moją córkę! 

Głos hrabiego zamarł, a on sam czuł, że trzy osoby siedzące przy 

stole  spoglądają  na  niego  z  szeroko  otwartymi  ustami,  niczym  trzy 

złote rybki w akwarium. Hrabina pierwsza odzyskała przytomność. 

—  Nie  mogę  wprost  w  to  uwierzyć!  Daj  mi  ten  list,  Edwardzie. 

Musiałeś się omylić! 

—  Nie  ma tu  żadnej  omyłki  —  odrzekł  hrabia —  chyba  że  oczy 

mnie mylą! 

Rzucił  list  przez  stół  w  stronę  hrabiny.  Wylądował  w  salaterce  z 

marmoladą,  z  której  został  pospiesznie  wydobyty.  Hrabina  trzymała 

list w rękach, patrząc nań z nie mniejszym zachwytem niż jej mąż. 

—  Dlaczego  książę  pisze,  że  chciałby  mnie  poznać?  —  zapytała 

Felicity z przestrachem w głosie. 

Hrabina spojrzała na córkę, a nagły błysk zajaśniał w jej oczach. 

— Będziesz księżną, Felicity! — powiedziała. — Wyobraź sobie 

—  księżną  Doncaster!  Nigdy  nie  myślałam,  nigdy  nawet  nie 

marzyłam, że moglibyśmy zajść tak wysoko! 

background image

— Ale dlaczego właśnie ja? — dociekała Felicity. 

—  Musiał  cię  gdzieś  widzieć.  Musiał  się  w  tobie  zakochać  — 

powiedziała hrabina z patosem. 

— Tu nie o to chodzi — zauważył hrabia. — Musi być jakaś inna 

przyczyna! 

—  Więc  sądzisz,  Edwardzie,  że  książę  mógłby  chcieć  poślubić 

Felicity  z  jakiegoś  innego  powodu  niż  ten,  że  chciałby  ją  mieć  za 

żonę? 

— Nie twierdzę po przeczytaniu tego listu, że książę nie pragnie 

jej poślubić — odpowiedział sir Edward. — Jednak nie wydaje mi się, 

żeby  się  zakochał  jak  jakiś  żółtodziób.  Doncaster  to  dojrzały 

mężczyzna,  Emilio,  mężczyzna,  dokoła  którego,  jak  się  zdaje,  kręci 

się więcej kobiet, niż ma koni we własnej stajni. Jeśli chce się ożenić 

z Felicity, w co trudno mi uwierzyć, to musi się coś za tym kryć, idę o 

zakład, że tak jest! 

—  Och, Edwardzie,  jak  ja  nienawidzę  tych  twoich  wyścigowych 

wyrażeń! — odcięła się hrabina. — Gdyby książę chciał się ożenić z 

Felicity,  powinniśmy  na  kolanach  dziękować  Bogu  za  ten  cud, 

zamiast szukać ukrytych motywów tej propozycji! 

Hrabia wstał od stołu. 

— Dokąd się wybierasz? — zapytała hrabina. 

—  Muszę  odpowiedzieć  na  ten  list  —  rzekł  hrabia  —  a  potem 

zamierzam  pójść  do  White'a.  Jeśli  będzie  tam  stary  Beddington, 

opowie  mi  o  najświeższych  skandalach,  w  które  ostatnio  był 

zamieszany Doncaster. 

background image

—  Tylko  nie  wspominaj,  że  książę  ma  być  u  nas jutro.  Możemy 

się mylić. Być może książę ma zupełnie inne zamiary. 

—  Nie  jestem  głupcem,  Emilio  —  odparł  hrabia.  —  Jeśli  ktoś 

może się wygadać, to na pewno nie ja. 

Wyszedł z pokoju i gdy tylko drzwi zamknęły się za nim, kobiety 

siedzące przy stole popatrzyły na siebie. 

— Nie mogę wprost w to uwierzyć! — powiedziała hrabina. 

— Ale ja nie chcę wyjść za mąż za  księcia, mamo! —  odezwała 

się Felicity słabym głosem. 

Matka zdawała się tych słów nie słyszeć, gdyż  wpatrywała się  w 

list  od  księcia,  jak  gdyby  chciała,  by  słowa  wypisane  na  grubym 

welinowym papierze odcisnęły się w jej umyśle. 

Felicity  zamierzała  znów  coś  powiedzieć,  lecz  poczuła  silne 

kopnięcie w kostkę. Spojrzała na Antonię i zauważyła, że siostra daje 

jej ostrzegawcze znaki, więc słowa zamarły jej na ustach. 

—  Musimy  zaraz  pójść  na  górę  i  zastanowić  się,  którą  suknię 

masz  włożyć  jutro,  gdy  przyjdzie  książę  —  powiedziała  hrabina  po 

chwili.  —  Myślę,  że  jasnoniebieską,  która  pasuje  do  koloru  twoich 

oczu. A może białą, ozdobioną turkusowymi wstążkami? 

Wydała okrzyk niezadowolenia. 

— Nie ma czasu na kupno nowej sukni, więc trzeba wybrać albo 

jedną, albo drugą! Mam nadzieję, że nie są wyplamione! 

Wstawszy  od  stołu,  hrabina  pospieszyła  ku  drzwiom,  a  córki 

podążyły za nią. Gdy doszły do drzwi sypialni, hrabina odwróciła się i 

powiedziała ostrym tonem: 

background image

— Nie ma powodu, żebyś szła z nami, Antonio. Jestem pewna, że 

masz  wiele  do  zrobienia,  a  jeśli  nie,  to  ci  coś  znajdę.  Rozumiesz,  że 

musisz  pomóc  przy  sprzątaniu  salonów.  Nie  sądzisz  chyba,  że  Janet 

zrobi wszystko sama. 

— Oczywiście, mamo — odrzekła Antonia. 

Mówiąc  to  odwróciła  się,  rzucając  Felicity  ostrzegawcze 

spojrzenie i równocześnie dotykając jej ramienia, co miało oznaczać, 

że przyjdzie później. 

Zwykle  czekały  na  Antonię  niezliczone  zajęcia  domowe.  Z 

powodu  niedostatku  służby  musiała niezmiennie  zastępować  służące, 

pokojówki,  a  nawet  lokajów.  To  właśnie  Antonia  porządkowała 

salony,  robiła  kanapki  do  herbaty,  kiedy  podejmowano  gości, 

prasowała i naprawiała suknie matki i siostry, ją też rodzice posyłali z 

wiadomościami  do  innych  domowników.  Lecz  przyzwyczaiła  się  do 

tego i nigdy nie narzekała. 

Tego  ranka  jednak  chciała  być  w  sypialni  Felicity,  gdy  hrabina 

wybierała  suknię  dla  starszej  córki  na  jutrzejsze  przyjęcie,  i 

przypilnować,  żeby  Felicity  nie  zdradziła  się.  Poczuła  ulgę,  kiedy 

przekonała się, że tak się nie stało, gdy po godzinie poszła do sypialni 

Felicity i zastała ją samą. Ujrzawszy siostrę, Felicity przebiegła przez 

pokój i ze łzami rzuciła się jej na szyję. 

— Co mam robić? Och, Antonio, co mam robić? Nie mogę wyjść 

za mąż za tego księcia... wiesz, że nie mogę! 

Antonia przytuliła siostrę i powiedziała: 

background image

—  Usiądźmy  i  porozmawiajmy  o  tym.  Wiesz,  jakie  to  ma 

znaczenie dla mamy i papy. 

—  Wiem!  Wiem!  —  łkała  Felicity.  —  Oni  wcale  nie  chcą  mnie 

słuchać...  cokolwiek  powiem...  ale  ja  kocham  Harry'ego.  Wiesz, 

Antonio, że go kocham! 

— Oczywiście, kochanie, ale Harry nie jest księciem. 

—  On  też  mnie  kocha  —  powiedziała  —  a  ja  mu  obiecałam,  że 

wyjdę za niego, gdy tylko uda mu się przekonać papę. 

Antonia 

westchnęła 

nieznacznie, 

zastanawiając 

się, 

jak 

wytłumaczyć  siostrze,  że  hrabia  nie  zechce  nawet  wysłuchać 

Harry'ego Stanforda. Harry był synem ziemianina, właściciela dworu i 

niewielkiej  posiadłości  ziemskiej,  a  Felicity  i  Antonia  znały  go  od 

dziecka.  Spotykały  go  na  przyjęciach,  a  kiedy  już  były  starsze  —  na 

polowaniach.  Antonia  nie  potrafiła  sobie  przypomnieć,  kiedy 

pierwszy  raz  zauważyła,  że  Harry  kocha  się  w  jej  siostrze,  a  ona  w 

nim.  

Gdy  Felicity  miała  siedemnaście  lat,  a  Harry  dwadzieścia,  dla 

obojga  było  jasne,  że  on  nie  może  oświadczyć  się  o  jej  rękę,  bo  nie 

posiadał  dość  pieniędzy,  żeby  utrzymać  żonę.  Obecnie  sytuacja  nie 

przedstawiała  się  lepiej.  Ponieważ  Harry  był  jedynakiem,  mógłby 

odziedziczyć  po  śmierci  ojca  jego  majątek,  a  nieżonaty  wuj  zawsze 

obiecywał, że uczyni go swoim spadkobiercą. 

Harry  zamierzał  poprosić  hrabiego  o  zgodę  na  poślubienie 

Felicity,  zanim  wyjedzie  ona  na  sezon  do  Londynu,  jednak  Antonia 

odradzała mu to. 

background image

—  Papa  i  mama  oszczędzali  przez  wiele  lat,  żeby  zapewnić 

Felicity 

odpowiednie 

wejście 

do 

londyńskich 

salonów 

zaprezentowanie  jej  u  dworu  —  powiedziała.  —  Jak  ci  wiadomo, 

miało to nastąpić ubiegłego roku, gdy Felicity skończyła osiemnaście 

lat.  Ale  ponieważ  umarł  dziadek  i  byliśmy  w  żałobie,  więc  debiut 

Felicity został odłożony. 

—  A  jeśli  ona  spotka  kogoś  innego?  —  zapytał  Harry  z 

desperacją. 

— Myślę, że to nieprawdopodobne — odpowiedziała Antonia — 

ponieważ ona kocha tylko ciebie. 

Było  dziwne,  że  chociaż  Antonia  była  o  rok  młodsza  od  siostry, 

wszyscy  zwracali  się  do  niej  ze  swoimi  problemami  i  kłopotami. 

Nawet matka była skłonna pytać o radę ją, a nie Felicity. 

— Co ja mam robić? — pytał bezsilnie Harry Stanford. 

—  Czekać,  aż  skończy  się  sezon  —  doradzała  Antonia.  A  kiedy 

powrócimy  na  wieś,  porozmawiaj  z  ojcem.  Jestem  pewna,  że  wtedy 

będzie bardziej skłonny ulec twojej prośbie. 

W  rzeczywistości  Antonia  uważała,  że  Harry  ma  szanse  tylko 

wówczas,  jeśli  Felicity  nie  trafi  się  jakaś  lepsza  partia.  W  duchu 

wątpiła jednak, by siostra znalazła bogatego konkurenta. Choć Felicity 

była  bardzo  ładna  i  mężczyźni  kręcili  się  dokoła  niej  jak  ćmy  wokół 

świecy,  każdy  z  nich  zastanowiłby  się  dwa  razy,  zanim 

zaproponowałby  małżeństwo  pannie,  która  nie  miała  posagu,  a  tylko 

szansę otrzymania po śmierci ojca pięciuset akrów niezbyt urodzajnej 

ziemi w Hertfordshire. 

background image

Felicity  wysłuchiwała  wielu  komplementów  i  nigdy  na  balu  nie 

brakowało jej kawalerów, jednak żaden z nich nie oświadczał się ojcu 

o jej rękę i nic nie wskazywało na coś bardziej poważnego niż flirt w 

ogrodzie.  Obecnie  niespodziewanie  pojawił  się  książę  Doncaster  i 

Antonia  wiedziała,  że  to  niweczy  wszelkie  nadzieje  Harry'ego 

Stanforda na małżeństwo z Felicity. 

—  Chcę  wyjść  za  mąż  za  Harry'ego!  Kocham  go!  Nigdy  nie 

pokocham innego! — mówiła Felicity. 

Kiedy  uniosła  twarz  i  spoglądała  żałośnie,  a  łzy  spływały  jej  po 

policzkach, Antonia poczuła dla niej wielkie współczucie. 

—  Sądzę,  kochanie,  że  powinnaś  spojrzeć  prawdzie  w  oczy  — 

powiedziała.  —  Papa  nigdy  nie  zgodzi  się  na  to,  żebyś  została  żoną 

Harry'ego, jeśli możesz zostać księżną. 

— Nie chcę być księżną — zaprotestowała Felicity. — Chcę żyć 

spokojnie przy boku Hanyego. Bardzo mnie cieszył sezon spędzony w 

Londynie  i  bale,  jednak  stale  myślałam  o  Harrym  i  o  tym,  że 

wolałabym zostać w domu. 

Antonia  wiedziała,  że  to  prawda.  Zdawała  sobie  też  sprawę,  że 

Felicity  bez  wątpienia  byłaby  nieszczęśliwa,  żyjąc  wśród  zbytku  i 

rygorów  etykiety.  Wiedziała  także  znacznie  więcej  o  księciu  niż 

ktokolwiek  inny  z  rodziny.  Mogłaby  odpowiedzieć  ojcu  na  dręczące 

go  pytania  o  motywy  propozycji  księcia  równie  kompetentnie,  jak 

jego stary przyjaciel, po którego radę udał się do klubu. 

Majątki  Doncasterów  i  Lemsforda  sąsiadowały  ze  sobą 

(posiadłość  księcia  miała  około  dziesięciu  tysięcy  akrów)  i  Antonia 

background image

zawsze  interesowała  się  nie  tyle  księciem,  co  jego  końmi.  Jedyną 

miłością  jej  życia  były  konie  i  kiedy  wybierała  się  na  przejażdżkę, 

zawsze  dosiadała  najgorszego  i  najstarszego  konia,  którego  ani  jej 

ojciec,  ani  siostra  nie  chcieli.  A  jednak  to  Antonia  sobie  tylko 

wiadomymi czarami sprawiała, że nawet najbardziej leniwe i wiekowe 

zwierzę  nabierało  wigoru  i  potrafiło  wyprzedzić  inne  podczas 

polowania. 

Ledwie nauczyła się chodzić, zauważyła, że zaraz za granicznym 

murem  ich  majątku  hoduje  się  konie  czystej  krwi,  o  jakich  wielu 

mogłoby  tylko  marzyć.  To,  co  nazywano  torem  wyścigowym, 

stanowiło  długą  aleję,  która  urywała  się  gwałtownie  na  granicy 

posiadłości hrabiego Lemsforda. 

Część hrabstwa Hertfordshire, w której był zbudowany Doncaster 

Park  oraz  Towers,  siedziba  hrabiego  Lemsforda,  była  pofałdowana, 

zalesiona, ale w większej części uprawna. W odległości zaledwie mili 

od siedziby księcia tor przechodził w teren płaski, a ćwierć mili dalej 

wchodził  na  obszar,  będący  obecnie  w  posiadaniu  hrabiego 

Lemsforda. 

Ives, stajenny księcia, który całe życie mieszkał  w Hertfordshire, 

zauważył  wkrótce  małą  dziewczynkę  spoglądającą  w  rozmarzeniu 

przez  ogrodzenie,  gdy  on  wraz  z  chłopcami  stajennymi  prowadzali 

konie  na  poranną  przejażdżkę.  Kiedy  mała  dziewczynka  nieco 

podrosła, jej przyjaźń ze starym człowiekiem nabrała dla nich obojga 

dużego znaczenia. 

Stajenny czasem mówił: 

background image

— Panienka wie tyle o koniach co ja! 

—  Chciałabym,  żeby  tak  było  —  mówiła  Antonia.  —  A  teraz 

opowiedz mi o tym dniu, kiedy koń księcia wygrał Derby. 

Nie  ma  człowieka,  który  nie  lubiłby  uważnego  słuchacza,  więc 

Ives  nie  był  wyjątkiem.  Nie  miał  własnych  dzieci,  a  opowieści, 

którymi  raczył  Antonię,  wprawiały  ją  w  zachwyt.  Wpatrywała  się  w 

niego  jak  urzeczona,  gdy  barwnie  opisywał  wyścigi,  w  których 

uczestniczył. Czasem wydawało się jej, że sama brała w nich udział. 

Nie trzeba było  wiele czasu, żeby  Antonia poznała domowników 

księcia.  Pani  Mellish,  gospodyni,  która  uważała,  że  wszystko 

spoczywa  na  jej  głowie,  czuła  się  w  obowiązku  oprowadzić  młodą 

damę po całym wielkim pałacu. Jednak pan Lowry, zarządca, był tym, 

który nauczył ją najwięcej. 

Hrabia  nie  wykazywał  zamiłowania  do  sztuki,  więc  nawet  jeśli 

jego  przodkowie  posiadali  jakieś  wartościowe  obrazy  czy  meble, 

wszystko  dawno  zostało  sprzedane.  Pozostały  tylko  bardzo  źle 

wykonane  portrety  rodziny  Wyndhamów  —  te,  których  nikt  nie 

zechciał kupić.  

Natomiast Doncaster Park wypełniały meble, obrazy, dzieła sztuki 

i  inne  skarby,  gromadzone  przez  stulecia.  Każdy  przedmiot  został 

zdobyty  przez  kogoś  z  rodziny  Castertonów  i  miał  własną  historię, 

która nadzwyczaj ciekawiła Antonię. Pan Lowry przyczynił się do jej 

edukacji  w  dużo  większym  stopniu  niż  utrzymywane  przez  hrabiego 

guwernantki, ponieważ  Antonia po  ukończeniu piętnastu  lat  spędzała 

więcej czasu w Doncaster Park niż w pokoju do nauki w Towers. 

background image

Guwernantki,  które  zorientowały  się,  że  Antonia  jest  najmniej 

ważną  osobą  w  rodzinie,  nie  zwracały  uwagi  na  jej  nieobecność  na 

lekcjach  i  koncentrowały  się  wyłącznie  na  tym,  żeby  tę  odrobinę 

wiedzy,  jaką  same  posiadały,  przekazać  Felicity.  Ponieważ  Felicity 

była  bardzo  ładna,  zdecydowały,  podobnie  jak  rodzice  dziewczynki, 

że  niepotrzebne  są  jej  talenty,  a  tym  bardziej  wiedza.  Hrabinie 

zależało jednak na tym, by córki opanowały język francuski. 

—  Wszystkie  dobrze  urodzone  damy  powinny  mówić  biegle  po 

francusku  —  twierdziła  z  powagą.  —  Ponieważ  coraz  więcej  ludzi 

wyjeżdża za granicę, a także wielu cudzoziemców przyjeżdża do nas, 

jest niezwykle ważne, żebyście obie mówiły z paryskim akcentem. 

Hrabina i jej mąż zostali zaproszeni na wielkie przyjęcie wydane z 

okazji  przyjazdu  do  Anglii  w  1857  roku  Ludwika  Napoleona  oraz 

cesarzowej Eugenii, co umocniło hrabinę w przekonaniu, że jej córki 

muszą  płynnie  mówić  po  francusku,  choćby  nawet  w  innych 

dziedzinach nie umiały zbyt wiele. 

Antonia uznała, że francuski jest łatwy, i lubiła starą emerytowaną 

Mademoiselle, która przyjeżdżała do Towers z St. Albans dwa razy w 

tygodniu i dawała lekcje obu panienkom. 

—  Nie  mogę  spamiętać  tych  wszystkich  nudnych  czasowników 

— wołała z desperacją Felicity. 

Ale  Antonia  nie  tylko  opanowała  czasowniki,  lecz  wkrótce 

swobodnie rozmawiała z Mademoiselle. Wypytywała ją o wiele spraw 

dotyczących  Francji,  a  szczególnie  Paryża.  W  przeciwieństwie  do 

innych  guwernantek,  które  zajmowały  się  wyłącznie  Felicity,  a 

background image

ignorowały Antonię, Mademoiselle postępowała odwrotnie. Ponieważ 

Antonia  wykazywała  zdolności  do  języków,  Mademoiselle  uczyła 

tylko  ją,  pozwalając  Felicity  zajmować  się  własnymi  myślami,  które 

oczywiście z francuskim nie miały nic wspólnego. 

Są  dwie  dziedziny,  o  których  wiem  sporo  —  mówiła  do  siebie 

Antonia.  —  Po  pierwsze,  konie  —  dzięki  temu,  czego  nauczył  mnie 

Ives,  a  po  drugie,  francuski  —  dzięki  Mademoiselle!  Pan  Lowry 

znalazł  w  Doncaster  Park  trochę  książek,  które  wzbogaciły  wiedzę 

Antonii  w  obu  dziedzinach,  a  ponieważ  rodzice  rzadko  rozmawiali  z 

młodszą córką, zdumieliby się bardzo, gdyby się przekonali, jak dużo 

wie i jak wiele czyta. 

W  końcu  hrabia  podziękował  guwernantkom  za  ich  usługi, 

uzyskując oszczędność wydatków ponoszonych na ich wynagrodzenie 

i  utrzymanie.  A  Felicity  została  uznana  za  osobę  dorosłą,  która  nie 

potrzebuje  dalszej  edukacji.  Podejmując  tę  decyzję  rodzice  w  ogóle 

nie pomyśleli o młodszej córce. 

Pewnego  razu  hrabina  oświadczyła  kategorycznie,  że  nie  myśli 

wprowadzać  równocześnie  w  świat  dwóch  niezamężnych  córek. 

Antonia była  pewna,  że  matka nie  zamierza  w  ogóle  wydawać  jej  za 

mąż, a jeśli nawet, to za kogoś bez znaczenia. Antonii to nie dziwiło 

—  wiedziała,  że  nie  dorównuje  urodą  starszej  siostrze.  W 

przeciwieństwie do Felicity miała ciemne włosy.  

Nie  były  to  niestety  połyskliwe,  czarne  kędziory,  ulubione  przez 

romantycznych  powieś  ciopisarzy.  Miały  niezdecydowany  kolor 

wystarczająco  ciemny,  żeby  zapewnić  jej  szarozielonym  oczom 

background image

wyrazistą  oprawę,  lecz  nie  dość  jasny,  by  towarzyszyła  im 

śnieżnobiała  karnacja,  co  było  szczególnie  cenione  u  młodych  dam. 

One  są  szare  powiedziała  do  siebie  Antonia  bez  uznania.  —

Chciałabym, żeby były rude, a moje oczy zielone — wtedy być może 

ktoś by mnie zauważył! 

W istocie nie mogła efektownie prezentować się w ubiorach, które 

zwykle  donaszała  po  Felicity.  Antonia  czuła,  że  kolory,  które 

harmonizują z porcelanową cerą Felicity, dla niej są nieodpowiednie. 

Ale  była  zbyt  niedoświadczona  i  zbyt  mało  wagi  przywiązywała  do 

swego wyglądu, żeby się tym przejmować.  

Jedynym spośród wszystkich strojów, na którym jej zależało, był 

kostium  do  konnej  jazdy.  Dla  Felicity  strój  jeździecki  zamówiono  w 

Londynie,  Antonia  musiała  zadowolić  się  usługami  miejscowego 

krawca  z  St.  Albans, który  starał  się jak  mógł,  ponieważ  dziewczyna 

była dla niego zawsze miła i bardzo ją lubił.  

Pewnego  razu  przyniosła  słoik  miodu  dla  jego  żony,  której 

dokuczał zimą chroniczny kaszel. Rozmawiała też z nim o dzieciach. 

Nie  robiła  mu  wymówek,  gdy  powiedział,  że  nie  będzie  w  stanie 

wykończyć  jej  kostiumu  na  czas,  ponieważ  pewien  dżentelmen 

zamówił  u  niego  parę  bryczesów,  a  jest  lepszym  klientem,  bo  płaci 

więcej niż hrabia. 

—  Rozumiem,  panie  Jenkins  —  powiedziała  Antonia.  —  Ale 

niech  pan  się  postara,  żeby  żakiet  był  mocno  dopasowany  w  talii  i 

dobrze  leżał  w  ramionach.  Chciałabym  ładnie  prezentować  się  na 

koniu. 

background image

— Ma się rozumieć, panienko — odpowiedział pan Jenkins. 

Antonia  przekonała  się  później,  że  poświęcił  dużo  czasu  jej 

kostiumowi,  mimo  że  zapłata,  jaką  za  to  otrzymał  od  hrabiego,  była 

niewielka. 

Ani  panu  Jenkinsowi,  ani  nawet  ojcu  nie  przyznała  się,  że  Ives 

pozwalał jej od czasu do czasu ujeżdżać konie księcia. Było to dla niej 

ekscytujące i miłe przeżycie. 

—  To  przykre,  panienko  —  zauważył  Ives  —  że  nie  może 

panienka pojechać na którymś z nich na polowanie. Dopiero byłoby o 

czym mówić! 

— Rzeczywiście! — zgodziła się Antonia. — I pomyśl, jak by mi 

wszyscy zazdrościli! Ale, bez wątpienia, doniesiono by o tym księciu i 

znalazłabym się znów po tej stronie ogrodzenia, gdzie mnie spotkałeś 

pierwszy raz. 

Ives uśmiechnął się. 

—  To  prawda,  panienko.  Nigdy  nie  zapomnę,  jak  śmiesznie 

panienka  wyglądała,  obserwując  mnie  zza  gałęzi.  Zanim  poznaliśmy 

się i przekonałem się, że panienka interesuje się końmi, myślałem, że 

panienka nas szpieguje. 

—  Ale  poznaliśmy  się  —  odrzekła  Antonia  —  i  to  był 

najszczęśliwszy dzień w moim życiu. 

Przebywając  w  towarzystwie  Ivesa  i  koni  zapominała  o 

wszystkich  przykrościach  spotykających  ją  w  domu.  Te  chwile 

kompensowały  jej  złe  traktowanie  przez  rodziców.  Gorzko  płakała, 

gdy  jako  mała  dziewczynka  po  raz  pierwszy  przekonała  się,  że  jest 

background image

przedmiotem  stałego  niezadowolenia  ojca,  bo  nie  urodziła  się 

chłopcem.  Kiedy  była  starsza, dowiedziała  się  od nianiek,  że  hrabina 

po  jej  urodzeniu  bardzo  chorowała  i  nie  może  mieć  więcej  dzieci. 

Wtedy zrozumiała głębokie rozczarowanie ojca. 

— Hrabia oczekiwał syna — mówiła stara niania. — Łóżeczko i 

wszystko  dokoła  było  ozdobione  niebieskimi  wstążkami,  a  chłopiec, 

zgodnie z rodzinną tradycją, miał otrzymać imię Antoni. 

— A więc to dlatego nazwano mnie Antonią! 

— Nikt nie przypuszczał, że urodzi się dziewczynka. A ponieważ 

sądzono,  że  zarówno  ty,  jak  twoja  mama  nie  przeżyjecie,  zostałaś 

ochrzczona w kilka godzin po urodzeniu. „Jakie imię mam jej nadać?" 

— zapytał doktor. „Dziecko miało mieć na imię Antoni, proszę pana" 

—  odpowiedziałam  widząc,  że  twoja  biedna  mama  nie  jest  w  stanie 

mówić. „A więc niech będzie Antonia" — zaproponował doktor. 

Antonia  starała  się  zastąpić  ojcu  syna.  Pytała,  czy  może  pójść  z 

nim  postrzelać.  Prosiła,  żeby  zabrał  ją  na  konną  przejażdżkę.  Ale 

niebawem  przekonała  się,  że  sama  jej  obecność  sprawiała  mu 

przykrość  i  przypominała,  że  nigdy  nie  będzie  miał  syna.  Zaczęła 

schodzić  hrabiemu  z  oczu  i  wkrótce  nikt  w  domu  nie  troszczył  się  o 

nią, chyba że spóźniała się na posiłki. Wtedy była surowo karana. 

Nauczyła się więc wracać od Ivesa na czas, choćby opowiadał jej 

właśnie  najbardziej  interesującą  historię.  Wbiegała  do  domu  po 

konnej przejażdżce mając tylko tyle czasu, żeby zmienić ubranie i bez 

tchu, choć z powagą, wejść do jadalni, zanim hrabia mógłby spostrzec 

jej nieobecność. 

background image

Teraz,  myślała  Antonia,  tuląc  łkającą  na  jej  ramieniu  Felicity, 

przystojny  i  bez  wątpienia  interesujący  książę  może  zostać  jej 

szwagrem.  Spędzając  tak  wiele  czasu  w  Doncaster  Park,  nieraz 

zdarzało  się  jej  słyszeć  plotki  służących.  Zresztą  nie  tylko  służba 

plotkowała  na  temat  księcia,  ale  również  przyjaciółki  jej  matki. 

Ponieważ  książę  był  najznaczniejszą  i  najznakomitszą  postacią  w  tej 

części  Hertfordshire,  sąsiedzi  poświęcali  jego  osobie  wiele  uwagi. 

Fakt, że nie okazywał zainteresowania miejscowemu towarzystwu, nie 

powstrzymywał  ludzkich  języków  od  omawiania  jego  rozmaitych 

awantur miłosnych. 

Na  Antonię,  tak  spokojną  i  nie  narzucającą  się,  nikt  nie  zwracał 

uwagi.  Panie  rozmawiające  podczas  herbatki  zapominały  o  jej 

obecności.  Podsuwała  im  kanapki  i  ciastka,  roznosiła  filiżanki  z 

herbatą,  a  potem  siadała  w  kąciku  salonu  i  z  uwagą  słuchała 

wszystkiego,  co  dotyczyło  księcia.  Wiedziała,  kiedy  kończyła  się 

jedna jego przygoda miłosna, a kiedy zaczynała następna. 

Dowiadywała się o zazdrosnych mężach, którzy nie byli w stanie 

przekonać  się  o  słuszności  swoich  podejrzeń,  i  o  kobietach,  które 

oznajmiały  wszystkim  dokoła,  że  ich  serca  zostały  złamane,  a  życie 

utraciło wszelki sens, odkąd książę je porzucił.  

To  było  równie  fascynujące  jak  romantyczne  powieści,  które 

pożyczały  jej  guwernantki.  Spędzały  one  wiele  samotnych  godzin  w 

pokoju  do  nauki,  czytając  o  miłości,  której  nie  miały  nigdy  zaznać. 

Antonia  uważała,  że  te  książki  są  zbiorem  bzdur,  zanim  nie 

spostrzegła, że niektóre epizody są jakby wyjęte z życia księcia. 

background image

Ciekawe, co w nim jest takiego, że tak bardzo działa na kobiety? 

—  zastanawiała  się  często.  Przypatrywała  się  jego  portretom 

wiszącym  na  ścianach  w  Doncaster  Park.  Choć  przedstawiały 

niezwykle  przystojnego  i  miłego  mężczyznę,  czuła,  że  brak  w  nich 

czegoś,  czego  nie  potrafiłaby  nazwać,  a  co  nie  zostało  uchwycone 

przez artystów. 

Zaczęła przyglądać się księciu podczas jego konnych przejażdżek 

w  Doncaster  Park.  Ale  zgodnie  z  instrukcjami  Ivesa  trzymała  się  z 

daleka,  obserwując  księcia  przez  ogrodzenie  i  podziwiając,  jak 

wspaniale prezentuje się na koniu. Zazwyczaj mijał ją galopem, więc 

nie była w stanie dostrzec jego twarzy ani wyrazu oczu. 

Antonia  zawsze  pragnęła  go  spotkać.  Teraz  pozna  go  wreszcie, 

choć zapewne nie jutro, bo nie przypuszczała, by rodzice pozwolili na 

jej obecność podczas prezentacji Felicity księciu. Zapewne jednak po 

ogłoszeniu zaręczyn zostanie mu przedstawiona. 

Na  myśl  o  zaręczynach  Antonia  mocniej  objęła  Felicity. 

Wiedziała, jak bardzo to wszystko zrani jej siostrę. Pomyślała też, że 

jeśli  to,  co  ludzie  mówią  o  księciu,  jest  prawdą,  Felicity  nie  poradzi 

sobie  z  nim.  Była  to  miła,  delikatna  dziewczyna,  ale  naiwna  i 

niedoświadczona  w  wielu  sprawach,  a  przy  tym  kapryśna  i 

rozpieszczona. Czy książę też będzie ją rozpieszczał? 

— Co ja mam robić, Antonio? Co ja mam robić? — łkała Felicity. 

W tym momencie Antonia pomyślała o markizie Northaw. 

 

 

background image

ROZDZIAŁ 2 

Książę właśnie skończył śniadanie, kiedy kamerdyner podszedł do 

niego i powiedział z szacunkiem: 

—  Proszę  mi  wybaczyć,  Wasza  Wysokość,  ale  lady  Antonia 

Wyndham pragnie się z panem zobaczyć. 

Książę przez chwilę myślał, że się przesłyszał. 

— Lady Antonia Wyndham? — powtórzył. 

— Tak jest, Wasza Wysokość. 

Książę był jeszcze bardziej zdumiony. 

— Czy przybyła sama? 

—  Nie,  Jaśnie  Panie.  Przybyła  ze  służącą,  która  czeka  w  holu. 

Zaprowadziłem lady Wyndham do biblioteki. 

Książę  odłożył  nóż  i  widelec  i  podniósł  do  ust  filiżankę  kawy. 

Zawsze  jadał  obfite  śniadania  uważając,  że  to  ważne  dla  zdrowia. 

Najbardziej  ze  wszystkich  napojów  lubił  kawę  i  rano  nie  tykał 

alkoholu, choć nie stronił od trunków wieczorem. 

Miał  zasadę  —  książę  zawsze  podporządkowywał  swoje  życie 

wymyślonym  przez  siebie  zasadom  —  rozpoczynać  dzień  wcześnie. 

Kiedy  był  w  Londynie,  odbywał  przejażdżkę  po  promenadzie,  zanim 

zapełniły  ją  tłumy  pań  z  towarzystwa,  które  pragnęły  poplotkować  z 

przyjaciółkami.  Jednak  żadna  z  dam,  nawet  najbardziej  uparta  w 

ściganiu  go,  nie  poważyłaby  się  złożyć  mu  wizyty  o  wpół  do  ósmej 

rano. 

Gdy  skończył  kawę  i  rzucił  ostatnie  spojrzenie  na  Timesa,  który 

leżał  przed  nim  na  srebrnym  pulpicie,  zastanowił  się,  co  może  być 

background image

przyczyną  tak  wczesnej  wizyty.  Jak  to  w  ogóle  możliwe,  żeby  córka 

hrabiego  Lemsforda  wbrew  obowiązującym  konwenansom  pojawiła 

się w domu kawalera? Poza tym nie chciał spóźnić się na przejażdżkę. 

Ogier czekał już na niego przed frontowymi drzwiami i niewątpliwie 

każde  opóźnienie  spowoduje,  że  chłopcom  stajennym  trudno  będzie 

go utrzymać. 

Książę wszedł do biblioteki bez powitalnego uśmiechu na twarzy. 

Niewielka  postać  odwróciła  się  od  okna  i  już  na  pierwszy  rzut  oka 

zorientował  się,  że  nie  jest  tą  dziewczyną,  którą  spodziewał  się 

zobaczyć. Markiza opisywała ją jako blondynkę z niebieskimi oczami. 

Czyż nie mówiła, że są to kolory godne księżnej, które będą świetnie 

pasować  do  brylantów  Doncasterów?  Przypomniał  też  sobie,  że 

dziewczyna, którą markiza dla niego wybrała, ma na imię Felicity. 

Książę nie był zachwycony Antonią. Po pierwsze, była bardzo źle 

ubrana.  Miała  na  sobie  fatalnie  leżącą  suknię  z  niebieskiej 

wypłowiałej  gabardyny,  a  pod  zbyt  małym  i  tandetnie  przybranym 

kapeluszem  jej  włosy  wydawały  się  bardzo  ciemne.  Jednak  oczy, 

które  na  niego  podniosła,  były  ogromne,  a  twarz  pociągła.  Książę 

zauważył, że była zdenerwowana. 

—  Mam  nadzieję,  że  Wasza  Wysokość...  wybaczy  mi  tak 

niezwykłą... porę odwiedzin. 

— To istotnie oryginalny sposób zawierania znajomości — rzekł 

książę.  —  Czy  się  nie  mylę,  że  to  właśnie  pani  siostrą  mam  się 

spotkać dziś po południu? 

— Tak — potwierdziła Antonia — z moją siostrą Felicity. 

background image

Teraz wykonując zapraszający gest książę powiedział: 

—  Zechce  pani  usiąść,  lady  Antonio,  i  opowiedzieć  mi,  czemu 

zawdzięczam tak nieoczekiwaną wizytę? 

Antonia  usiadła  na  brzegu  eleganckiej  sofy  i  spoglądała  na 

gospodarza szeroko otwartymi oczami. Wygląda znacznie korzystniej, 

pomyślała,  niż  wtedy,  gdy  widziałam  go  podczas  przejażdżki. 

Ponieważ  teraz  obserwowała  go  z  bliska,  pojęła,  jaki  rys  pominęli 

malarze w jego portretach. Było to nieco wulgarne, może cyniczne, a 

na pewno drwiące spojrzenie. Natomiast udało się im odtworzyć jego 

wyraziste  rysy,  szerokie  brwi  i  głęboko  osadzone  oczy.  W 

rzeczywistości  jest  bardziej  atrakcyjny  niż  na  portrecie!  — 

powiedziała do siebie Antonia. 

Książę usiadł w fotelu naprzeciwko niej. Skrzyżował nogi i wtedy 

spostrzegła,  że  jego  buty  do  konnej  jazdy  mają  wspaniały  połysk. 

Zastanawiała  się,  czy  zostałoby  to  poczytane  za  nietakt,  gdyby  go 

zapytała, co daje taki efekt. Potem pomyślała, że Ives mógłby zdobyć 

dla  niej  coś  takiego  i  zdecydowała,  że  zapyta  o  to  stajennego  przy 

najbliższej okazji. 

—  Czekam,  lady  Antonio  —  powiedział  książę  z  nutą 

zniecierpliwienia w głosie. 

— Myślę... — zaczęła Antonia z wahaniem — mam nadzieję, że 

nie będzie mi poczytane za impertynencję przypuszczenie, iż zamierza 

pan dziś po południu oświadczyć się o rękę mojej siostry... 

Po chwili milczenia książę odpowiedział: 

— Taki był w istocie mój zamiar. 

background image

— Czy nie mógłby pan zatem... zamiast o rękę siostry, poprosić o 

moją? 

Książę  aż  podskoczył  ze  zdumienia.  Po  krótkiej  chwili,  gdy  się 

przekonał, że się nie przesłyszał, odparł: 

—  Myślę,  że  powinna  mi  pani  wyjaśnić  dokładniej  swoje  słowa. 

Zupełnie  nie  rozumiem,  o  co  chodzi  i  dlaczego  przychodzi  pani  do 

mnie z taką propozycją. 

—  To  jest  całkiem  proste,  Wasza  Wysokość  —  odpowiedziała 

Antonia. — Moja siostra Felicity kocha innego! 

Książę doznał uczucia ulgi. 

— W takim razie jest zupełnie oczywiste, że odrzuci moją ofertę, 

zatem nie ma powodu, żebym odwiedzał pani ojca dziś po południu. 

Pomyślał,  że  to  zwalnia  go  z  konieczności  realizowania  planu 

markizy.  Markiza  zapewne  będzie  mu  czynić  wyrzuty,  jeśli 

dziewczyna,  którą  wybrała  dla  niego  na  żonę,  odrzuci  jego 

propozycję. 

—  Papa  oczekuje  pańskiego  przybycia  —  odezwała  się  Antonia 

—  i  jest  bardzo  podniecony,  tak  samo  jak  mama;  myślą,  że  chciałby 

pan zostać ich zięciem. 

— Jak mógłbym ożenić się z pani siostrą, jeśli ona mnie nie chce 

— powiedział książę z uśmiechem. 

— Nie przypuszcza pan chyba, że ośmieliłaby się panu odmówić? 

— zapytała Antonia. — Ani mama, ani papa nie mają najmniejszego 

pojęcia,  że  jest  zakochana.  Harry,  kawaler,  o  którym  mowa,  nie  miał 

jeszcze okazji, żeby porozmawiać z papą. 

background image

Książę  patrzył  z  uwagą  na  Antonię,  która  mówiła  coraz  mniej 

pewnie: 

— Nie może pan nie uświadamiać sobie tego, że rodzice zmuszą 

Felicity do wyjścia za pana niezależnie od jej uczuć. 

—  To  śmieszne!  —  powiedział  książę,  ale  czuł,  że  wszystko,  co 

mówi ta dziwna dziewczyna, jest najczystszą prawdą. 

Doskonale wiedział, że stanowi najwspanialszą partię w okolicy i 

każda  matka  przyjmie  go  na  zięcia  z  otwartymi  ramionami,  a  każda 

dziewczyna,  którą  upatrzy  sobie  na  żonę,  zostanie  zmuszona  do 

małżeństwa  wbrew  swojej  woli  i  uczuciom.  Jednak  nie  przyszło  mu 

do  głowy,  że  mogłyby  wystąpić  jakiekolwiek  przeszkody,  gdy 

chodziło  o  Felicity  Wyndham.  Wyobrażał  ją  sobie  wyłącznie  jako 

posłuszną,  uległą  młodą  panienkę,  która  będzie  mu  niezmiernie 

wdzięczna za łaskę, jaką jej wyświadcza. 

—  Niestety  nie  jestem  tak  ładna  jak  Felicity  —  dodała  Antonia 

przerywając tok jego myśli — ale jeśli nie ma to dla pana znaczenia, 

jak wygląda pańska narzeczona, o ile spełni swój obowiązek i da panu 

potomka,  to  mniemam,  że  nie  sprawi  panu  różnicy,  z  którą  z  sióstr 

Wyndham się pan ożeni. 

Książę wstał. 

— Kto pani powiedział, że nie ma dla mnie znaczenia, jak będzie 

wyglądała moja żona? — zapytał ostro. 

Antonia  zawahała  się  przez  chwilę  i  książę  odniósł  wrażenie,  że 

starannie dobiera słowa. 

background image

—  To  oczywiste,  Wasza  Książęca  Mość.  Nigdy  nie  widział  pan 

Felicity  i  ona  nigdy  nie  widziała  pana...  ale  był  pan  gotów 

zaproponować  jej  małżeństwo  i  wszyscy  mówili...  już  dawno,  że 

pragnie pan... mieć potomka. 

—  To  niewątpliwie  najbardziej  niezwykła  rozmowa,  jaką 

kiedykolwiek  prowadziłem  z  młodą  damą  —  powiedział  książę.  — 

Czy pani ojciec wie, że pani jest tutaj? 

—  Oczywiście,  że  nie!  —  odrzekła  Antonia.  —  Mama  myśli,  że 

poszłam z Janet na wczesną mszę świętą. To był jedyny pretekst, żeby 

wyrwać  się  z  domu.  Tyle  jest  przygotowań  w  związku  z  pańską 

wizytą. 

—  Więc  naprawdę  chce  pani,  żebym  potraktował  poważnie  pani 

niezwykłą propozycję? 

— Czemu nie? — odezwała się Antonia. — Felicity płakała całą 

noc i jest chora na samą myśl  o tym  małżeństwie. Muszę coś  zrobić, 

żeby  jej  pomóc,  a  jeśli  nie  brać  pod  uwagę  mojego  wyglądu,  to 

mogłabym być dla pana lepszą żoną niż ona. 

Uśmiech  rozbawienia  pojawił  się  na  twarzy  księcia,  kiedy  zadał 

pytanie: 

— A skąd ta pewność? 

— Nie miałabym żadnych wymagań, poza jednym — stwierdziła 

Antonia.  —  Byłabym  bardzo  rada,  gdybym  mogła  zostawać  na  wsi, 

kiedy pan będzie spędzał czas w Londynie. Wolałabym przebywać w 

Doncaster Park. 

background image

— Więc pani rzeczywiście sądzi, że chciałaby mnie poślubić? — 

zapytał książę. 

Jego pytanie zmusiło Antonię do powiedzenia prawdy. 

—  Gdybym  mogła  ujeżdżać  pańskie  konie  —  odrzekła  — 

wyszłabym  za...  —  W  tym  momencie  ugryzła  się  w  język.  Chciała 

powiedzieć:  za  samego  diabła,  ale  uświadomiła  sobie,  że  byłoby  to 

bardzo niegrzeczne. Więc skończyła sztywno: — ...ich właściciela! 

Książę spostrzegł jej wahanie. 

—  Wygląda  na  to,  że  pani  zna  moje  konie  —  zauważył.  — 

Musiała  je  pani  widzieć,  mieszkając  w  tak  bliskim  sąsiedztwie, 

nieprawdaż? 

—  Obserwowałam  je  na  torze  —  wyjaśniła  Antonia.  —  Są 

wspaniałe!  Zwłaszcza  Czerwona  Kurzawa.  Myślę,  że  ten  będzie 

najlepszy! 

—  Ja  też  tak  myślę  —  zgodził  się  książę  —  ale  zanim  koń  nie 

wygra  wyścigu  po  raz  pierwszy,  nie  można  być  pewnym,  jak  się 

zachowa. 

— Ives twierdzi, że to wyjątkowo dobry koń. Podobno jego ojciec 

też  był  znakomity,  a  Czerwona  Kurzawa  zapowiada  się  jeszcze 

bardziej obiecująco — powiedziała Antonia. 

Książę przyglądał się jej z namysłem. 

—  Odnoszę  wrażenie,  lady  Antonio,  że  posiada  pani  wiedzę  o 

moich koniach, której nie mogła pani nabyć przez samo przyglądanie 

się im przez ogrodzenie dzielące nasze posiadłości. 

background image

Spostrzegł  rumieniec,  który  pojawił  się  na  twarzy  Antonii,  gdy 

uświadomiła sobie, że się zdradziła. 

—  Ja...  bardzo  interesuję  się...  końmi  —  wybąkała  mało 

przekonująco. 

— W szczególności moimi! — stwierdził książę. — Tak bardzo, 

że zamierza pani z ich powodu wyjść za mnie za mąż! 

— To nie jest zupełnie tak — powiedziała Antonia nieśmiało. — 

Dla każdej dziewczyny byłoby zaszczytem zostać pańską żoną, jednak 

Wasza Wysokość musi zrozumieć, że niełatwo wyrobić sobie zdanie o 

mężczyźnie, którego się nawet nie widziało, tak jak nie można ocenić 

konia, zanim się go nie dosiądzie! 

Wiedziała,  że  ostatnie  zdanie  zabrzmiało  impertynencko,  ale  nie 

mogła się powstrzymać, żeby go nie wypowiedzieć. 

— I oczywiście zna pani lepiej moje konie niż mnie! — zauważył 

książę. 

W jego głosie zabrzmiała drwiąca nutka. 

— Musi się to panu wydać niestosowne, że przychodzę do pana z 

taką  propozycją.  Mama  byłaby  przerażona!  Ale  tylko  to  mogłam 

zrobić, żeby ratować Felicity. 

I  znów  Antonia  uświadomiła  sobie,  że  wypowiedziane  przez  nią 

słowa zabrzmiały niezbyt uprzejmie, więc dodała szybko: 

— Gdyby nie to, że Felicity już się zakochała, z pewnością byłaby 

zachwycona pańską propozycją, jak każda dziewczyna na jej miejscu. 

—  Więc  pani  zdaniem,  skoro  ona  jest  zakochana,  powinienem 

ożenić się z panią? 

background image

—  Zrobiłabym  wszystko,  żeby  być  dla  pana  dobra  żoną  — 

powiedziała Antonia poważnie. — I to nie tylko dlatego, że znam się 

trochę  na  pańskich  koniach,  interesuje  mnie  także  Doncaster  Park  i 

wszystkie dzieła sztuki, które się tam znajdują. Pan Lowry opowiadał 

mi  o  pańskich  przodkach.  Rozumiem,  dlaczego  jest  pan  z  nich  taki 

dumny. 

Książę milczał, więc Antonia po chwili mówiła dalej: 

— Nie jestem zbyt wykształcona, ale wiele czytam. 

—  Ma  się  rozumieć,  książki  z  mojej  biblioteki?  —  zauważył 

książę. 

Był bardziej spostrzegawczy, niż przypuszczała. 

— Niektóre, Wasza Wysokość — przyznała się szczerze, a potem 

dodała  szybko:  —  Mam  nadzieję,  że  nie  będzie  się  pan  gniewał  na 

pana Lowry. Znam go od wielu lat, od czasu gdy byłam dzieckiem, a 

on  zorientował  się,  że  moje  guwernantki  niewiele  są  w  stanie  mnie 

nauczyć.  Ponieważ  zwykle  zadawałam  wiele  pytań,  pan  Lowry 

pożyczał  mi  książki  na  interesujące  mnie  tematy.  Bardzo  dbałam  o 

każdą z nich! 

Antonia patrzyła na księcia z niepokojem. 

—  Myślę,  że  powinienem  pochwalić  pana  Lowry  za  to,  że 

przyczynił się do pogłębienia pani wiedzy — powiedział po chwili. — 

Cieszę się, że moje książki, o których sądziłem, że marnują się w tej 

ogromnej bibliotece, mogły służyć jakiemuś pożytecznemu celowi. 

Antonia odetchnęła z ulgą. 

background image

—  Dziękuję  Waszej  Wysokości.  Obawiałam  się,  że  pan  Lowry 

mógłby mieć nieprzyjemności z mojego powodu. 

—  Mówiła  pani  o  swoim  wykształceniu  —  rzekł  książę 

zachęcająco. 

Antonia uśmiechnęła się do niego i ten uśmiech odmienił jej bladą 

twarzyczkę. 

—  Niestety  —  stwierdziła  —  to,  co  wiem  o  koniach,  to,  czego 

dowiedziałam  się  z  pańskich  książek  i  umiejętność  konwersacji  po 

francusku — to cała moja edukacja. 

— Nie posiada pani innych talentów? — zapytał. 

—  Chyba  nie!  Nigdy  nie  miałam  czasu,  żeby  malować  akwarele 

lub  haftować  powłoczki  na  poduszki.  —  Westchnęła.  —  Nie  jestem 

zbyt kobieca, ale ja miałam być chłopcem! 

Książę uniósł brwi, a ona wyjaśniła: 

—  Papa  marzył  o  synu,  kiedy  ja  miałam  się  urodzić.  Chciał  dać 

mu na imię Antoni. 

—  Rozumiem  —  powiedział  książę.  —  Więc,  żeby  nadrobić  ten 

brak, stała się pani czymś, co się nazywa dziewczyna-kozak. 

Mówiąc  to,  spoglądał  na  jej  nietwarzowy  kapelusz,  założony  w 

niewłaściwy sposób. I na źle dopasowaną suknię, która była uszyta dla 

Felicity  i  została  niezbyt  zręcznie  przerobiona  dla  Antonii.  Nie 

oczekiwał dziewczyny, która odznaczałaby się elegancją, szykiem czy 

nawet  wyrafinowaniem  kobiety  takiej  jak  markiza,  które  to  cechy 

uważał za pożądane i nieodparcie pociągające.  

background image

Lecz  niejasno  oczami  wyobraźni  widział  debiutantkę  ubraną  w 

białą  suknię,  z  błękitnymi,  niewinnymi  oczami,  złotowłosą, 

wyglądającą jak aniołek z książki, którą czytała mu matka, kiedy był 

dzieckiem.  Antonia  zupełnie  nie  przypominała  aniołka,  a  jej  wygląd 

nie  przystawał  do  wyobrażeń  księcia,  jak  powinna  wyglądać  jego 

żona. 

Jakby  domyślając  się  biegu  jego  myśli,  Antonia  powiedziała 

nerwowo: 

—  Nie  wątpię,  że  mogłabym  wyglądać...  lepiej,  gdybym  nosiła 

suknie wybrane specjalnie dla mnie. 

— Myśli pani... — zaczął książę. 

— Jestem przecież młodszą z sióstr, Wasza Wysokość! 

Antonia  uśmiechnęła  się  na  widok  jego  zakłopotania.  Co  książę 

mógł  wiedzieć  o  niedostatku?  —  pomyślała.  —  O  wiązaniu  końca  z 

końcem,  zastanawianiu  się,  skąd  wziąć  pieniądze  na  opłacenie 

bieżących wydatków? On zawsze żył w luksusie. Zawsze był bogaty, 

miał  ogromny  majątek  i  wspaniały  tytuł.  Jak  mógłby  rozumieć  — 

pytała sama siebie — że zwykli ludzie są zmuszeni do godzenia się z 

własnym losem? 

Ponieważ nagle poczuła się znużona i wyczerpana jego pytaniami, 

wstała. 

—  Dziękuję  Waszej  Książęcej  Mości,  już  sobie  pójdę  — 

powiedziała. — Mój ojciec będzie pana oczekiwał dziś o trzeciej. Jeśli 

nie  będzie  pan  mógł  przystać  na  moją  propozycję,  nie  będę  się 

background image

gniewała.  Fełicity  jest  bardzo  ładna  i  być  może  po  pewnym  czasie 

przekona się do pana. 

— Postawiła pani przede mną nie lada problem, lady Antonio — 

odezwał się książę. — Mam wybrać pomiędzy kobietą, która nie może 

na  mnie  patrzeć,  i  inną  kobietą,  która  jest  rozkochana  w  moich 

koniach, ale której ja sam jako mężczyzna nie interesuję! 

Mówił to sarkastycznie i Antonia odpowiedziała mu bez namysłu: 

— To byłoby dla pana bardzo niewygodne, gdyby pan miał żonę, 

która interesowałaby się wyłącznie panem! 

—  Co  pani  ma  na  myśli?  —  zapytał  książę  lodowatym  tonem, 

jakiego do tej pory nie słyszała w jego głosie. 

—  To,  że  w  małżeństwie  tego  rodzaju,  o  którym  pan  myśli...  w 

małżeństwie ułożonym z góry... którego celem jest... korzyść obydwu 

stron,  byłoby  lepiej,  gdyby  pan  miał...  własne  zainteresowania,  a 

pańska żona... własne! 

Zapadła brzemienna cisza. Potem książę rzekł:  

— I gdyby to o panią chodziło, byłyby to moje konie? 

— Istotnie! — potwierdziła Antonia. 

Odniosła wrażenie, że jest zmęczony, jeśli nie rozdrażniony tym, 

co powiedziała, i pomyślała z rozpaczą, że zmarnowała całą rozmowę: 

teraz  nie  ma  już  szansy.  Była  pewna,  że  tego  popołudnia  książę 

poprosi hrabiego o rękę Felicity. 

Próbowałam  i  przegrałam!  —  pomyślała  Antonia.  —  Nic  więcej 

nie mogę zrobić. Skłoniła się bardzo grzecznie, a następnie odezwała 

się: 

background image

—  Pragnę  podziękować  Waszej  Wysokości,  że  zechciał  mnie 

wysłuchać. Bardzo mi przykro, że z mojego powodu spóźni się pan na 

przejażdżkę. 

— Przemyślę bardzo dokładnie wszystko, co mi pani powiedziała, 

lady  Antonio  —  rzekł  książę  —  i  jakakolwiek  byłaby  moja  decyzja, 

mam nadzieję spotkać panią dziś po południu. 

—  Nie  będzie  to  raczej  możliwe  —  odpowiedziała  Antonia  — 

chyba że poprosi pan o to rodziców. 

Rzuciła  mu  szybkie  spojrzenie  i  w  jej  oczach  dostrzegł  iskierkę 

buntu.  Potem,  zanim  zdążył  dojść  do  drzwi,  otworzyła  je  sama  i 

pospieszyła przez hol w stronę czekającej na nią służącej. Kamerdyner 

doprowadził je do drzwi wejściowych, a książę stał i patrzył za nimi w 

osłupieniu. 

— Dobry Boże! — wyszeptał do siebie. 

Pojawienie  się  Antonii  i  to,  co  mu  zaproponowała,  zdumiało  go 

bardziej niż cokolwiek w jego życiu od bardzo długiego czasu. Cała ta 

sytuacja  jest  absurdalna,  zupełnie  absurdalna!  —  myślał  jadąc  w 

stronę  parku.  Unikał  promenady,  gdzie  mógł  spotkać  wielu 

znajomych, i galopował w stronę mniej uczęszczanej części po drugiej 

stronie zakrętu. 

Po  kilku  godzinach  jazdy  niewątpliwie  czuł  się  lepiej,  ale  wciąż 

nie  potrafił  zadecydować  o  swojej  przyszłości.  Wszystko  wydawało 

mu  się  bardzo  łatwe,  gdy  Clarice  przekonywała  go,  że  Felicity 

Wyndham  byłaby  dla  niego  najodpowiedniejszą  żoną,  i  namówiła, 

żeby napisał do hrabiego Lemsforda.  

background image

Książę sądził, że każda kobieta, którą spotka taki zaszczyt, będzie 

zadowolona z przebywania na wsi. Choć markiza twierdziła, że będzie 

im  łatwiej  spotykać  się,  gdy  oboje  będą  mieszkać  w  Hertfordshire, 

odnosił  wrażenie,  że  tam  również  będą  ich  ścigać  ciekawskie 

spojrzenia i ludzie będą plotkować nie mniej niż w Londynie. 

Obecnie  po  raz  pierwszy  wszystkie  skutki  tego,  co  zaplanował, 

spadły  na  niego  niczym  uderzenie  obuchem.  Czy  rzeczywiście 

zamierzał  spędzić  życie  z  kobietą,  która  go  nie  interesuje  i  która  — 

nawet gdyby się nie wtrącała do jego miłosnych awantur — mogłaby 

się  stać  ciężarem  nie  do  zniesienia?  O  czym  byśmy  ze  sobą 

rozmawiali?  —  zapytywał  książę  sam  siebie,  gdy  pozwolił  koniowi 

zwolnić i puścił go kłusem.  

Gdybym  się  ożenił  z  Antonią,  rozmawialibyśmy  niewątpliwie  o 

koniach  —  pomyślał.  Książę  nie  mógł  nie  zauważyć  błysku  w  jej 

oczach,  a  także  podniecenia  w  głosie,  gdy  mówiła  o  nich.  Nie  był 

przyzwyczajony  do  tego,  żeby  kobiety  okazywały  zainteresowanie 

komukolwiek  poza  nim.  Gdy  ich  twarze  rozjaśniały  się,  to  na  jego 

widok! Gdy ich głosy zniżały się z podniecenia, to z jego powodu! 

Antonia  oczywiście  nie  przypominała  tego  typu  kobiety,  którą 

uważał  za godną noszenia jego nazwiska. Jednak było  w niej coś, co 

powodowało, że trudno mu było uznać ją za całkiem nieatrakcyjną. Jej 

ubiór  był  okropny,  ale  przynajmniej  miała  świadomość  jego 

niedostatków i mogła zdobyć pieniądze na stroje. 

Ta  cała  sprawa  jest  śmieszna!  —  mówił  do  siebie  książę.  —  Jak 

mogę  ożenić  się  z  dziewczyną,  która  przychodzi  do  mnie  do  domu 

background image

wczesnym  rankiem  i  ofiarowuje  mi  siebie  zamiast  siostry?  Potem 

pomyślał,  że  nie  jest  to  właściwie  bardziej  niezwykłe  niż  pomysł 

ożenku z jej siostrą, której nigdy nie widział na oczy. Ani markiza, ani 

on  sam  zupełnie  nie  wzięli  pod  uwagę  możliwości,  że  dziewczyna, 

której  zaproponują  tak  wysoką  pozycję,  mogłaby  ją  odrzucić  lub  że 

byłaby zainteresowana kimś innym. 

Odwołam  tę  całą  wizytę  —  zdecydował  książę.  —  Wyślę  list  do 

hrabiego,  w  którym  napiszę,  że  nieprzewidziane  okoliczności 

przeszkadzają mi w odwiedzeniu go i poznaniu jego córki!  

Kiedy  mówił  do  siebie  te  słowa,  zdawał  sobie  sprawę,  że  w  ten 

sposób  niepotrzebnie  i  niewybaczalnie  znieważyłby  hrabiego.  Co 

więcej,  musiałby  tłumaczyć  się  przed  markizą,  dlaczego  nie  zrobił 

tego,  o  co  go  prosiła.  Ona  przykładała  wielką  wagę  do  tego,  żeby 

zostać damą dworu, a królowa dała jej jasno do zrozumienia, że może 

się to stać dopiero wtedy, gdy on się ożeni. 

—  Do  diabła!  —  wybuchnął  książę.  —  Królowa  nie  ma  prawa 

mieszać się do prywatnego życia swoich poddanych. 

Ale wiedział, że w sferach, w których się obracał, jest to przyjęte. 

Tego  rodzaju  przepisy  i  ograniczenia  dotyczyły  nie  tylko  pałacu 

Buckingham.  Istniały  również  niezliczone  trudności  i  problemy  z 

doborem osób, które mogą pozostawać w przyjaźni z księciem Walii. 

Wystarczyło,  że  książę  znalazł  się  w  Marlborough  House  i  że 

rozmawiał  sam  na  sam  z  następcą  tronu,  żeby  został  wciągnięty  w 

sytuacje,  które  wymagały  od  niego  niemałego  intelektualnego 

wysiłku. 

background image

—  Jesteś  dobrym  przyjacielem,  Atolu!  Nie  potrafię  sobie 

wyobrazić, co bym robił bez ciebie — mówił książę Walii nie raz, ale 

dziesiątki razy w ciągu ostatnich lat. 

I  książę  wiedział,  że  zasłużył  na  wdzięczność  księcia  Walii. 

Pomógł  mu  bardzo  w  lutym,  gdy  Jego  Królewska  Mość  został 

wezwany  przed  sąd  w  sprawie  rozwodowej  sir  Charlesa  Mordanta. 

Odczytano  dwanaście  listów  następcy  tronu  do  lady  Mordant,  która 

obecnie przebywała w domu dla obłąkanych. Chociaż te listy nie były 

kompromitujące  i  książę  został  całkowicie  oczyszczony  z  zarzutu  o 

udział w rozpadzie małżeństwa, jednak szmer publicznego potępienia 

narastał.  

Książę,  jak  większość  przyjaciół  następcy  tronu,  przeżył  ciężkie 

chwile, usiłując go bronić. Przysiągł sobie, że będzie na tyle ostrożny, 

by  nigdy  nie  znaleźć  się  w  podobnej  sytuacji,  którą  królowa 

skwitowała  słowami  „żałosna  i  poniżająca".  Ale  małżeństwo!?  Znów 

znalazł  się  sam  na  sam  ze  swoim  problemem,  który  nie  dawał  mu 

spokoju.  Spowodował,  że  przez  dwie  noce  przewracał  się  z  boku  na 

bok, zanim wreszcie zdecydował się napisać do hrabiego Lemsforda, a 

teraz kości zostały rzucone. 

Spostrzegł,  że  pora  wrócić  do  domu  i  przebrać  się  po  konnej 

jeździe.  Miał  spotkanie  w  Izbie  Lordów  o  jedenastej  i  jeśliby  się  nie 

pospieszył,  mógłby  się  spóźnić.  Chciał  jednak  podjąć  jakąś  decyzję 

przed opuszczeniem parku. 

— Czy powinienem ożenić się z tą dziewczyną, czy wydobyć się 

z matni, w jakiej się znalazłem? — głośno pytał sam siebie. 

background image

Koń  nadstawił  uszu  na  dźwięk  jego  głosu  i  przyspieszył,  a  gdy 

książę  spiął  go  ostrogą,  ruszył  galopem.  Ten  galop  niczego  nie 

rozwiązywał, niemniej książę poczuł się lepiej. 

 

— Co on powiedział? Jak tam było? — zapytała Felicity. 

Antonia  właśnie  wróciła  do  domu,  żeby  się  nie  spóźnić  na 

śniadanie.  Felicity  rzucała  jej  przez  stół  pytające  spojrzenia,  Antonia 

jednak nie była w stanie dodać siostrze otuchy uśmiechem, ponieważ 

była pewna, że jej misja się nie powiodła. 

Hrabia i hrabina rozmawiali przez cały czas o mającej nastąpić po 

południu  wizycie,  po  raz  setny  omawiając,  co  powinno  być 

powiedziane i jaki powinien być przebieg wizyty. 

—  Najpierw  powinieneś  porozmawiać  z  księciem  na  osobności, 

Edwardzie  —  zdecydowała  hrabina.  —  Potem  poślesz  po  mnie,  ale 

teraz musimy zadecydować, czy mam przyprowadzić ze sobą Felicity, 

czy też zaczekać, aż sama porozmawiam z księciem. 

Antonia tyle razy słyszała argumenty za i przeciw, że nie zwracała 

już  na  nie  uwagi.  Natomiast  koncentrowała  się  na  tym,  co  należało 

powiedzieć  Felicity.  Nie  byłoby  uczciwie  robić  jej  nadzieje. 

Jednocześnie  kategoryczne  stwierdzenie,  że  przegrała,  mogłoby 

spowodować  nowy  potok  łez.  A  to,  rozumowała  Antonia,  nie 

rozwiązałoby niczego. 

Teraz  spacerując  przez  pokój  Felicity,  Antonia  powiedziała 

spokojnie: 

— Odpowiedź brzmi: nie wiem! 

background image

—  Co  to  znaczy:  nie  wiem?  —  wybuchnęła  Felicity.  —  Czy 

zgodził się ożenić z tobą? Musiał ci to przecież powiedzieć? 

— Obiecał, że pomyśli o tym. 

— Jak on może myśleć o mnie? Jak może? — zapytała Felicity z 

rozpaczą. — Powiedziałaś mu, że kocham innego? 

— Oczywiście. Ale to nie jest wystarczający powód, ponieważ on 

kocha markizę! 

—  A  jeśli  tak  jest,  cóż  to  za  różnica  dla  niego,  czy  ożeni  się  z 

tobą, czy ze mną. 

—  Właśnie  to  mu  sugerowałam  —  przyznała  Antonia.  —  Ale  ja 

nie jestem taka ładna jak ty! Księżne powinny być piękne! 

—  Rzeczywiście  wyglądasz  fatalnie  w  tej  mojej  starej  sukni  — 

zauważyła Felicity. — Ale cóż cię zmusza, żeby ją nosić? 

—  Nie  mam  innej  —  odparła  z  prostotą  Antonia.  —  Twoja 

zielona  jest  nieprzyzwoicie  obcisła!  A  różowej,  która  popękała  w 

szwach  ze  starości,  nie  miałam  czasu  zaszyć!  Nosiłaś  ją  przez  wiele 

lat, zanim mnie się dostała. 

—  Gdyby  był  czas,  mogłabyś  przerobić  jedną  z  moich  nowych 

sukienek — zaproponowała Felicity. 

— A co by mama na to powiedziała? — zapytała Antonia. 

Widząc strapienie na twarzy siostry, dodała uspokajająco: 

—  Wszystko  będzie  dobrze,  Felicity.  Musimy  się  tylko  modlić, 

żeby on wybrał mnie, a nie ciebie, ponieważ ja chcę wyjść za niego, a 

ty nawet myśleć o tym nie możesz. 

background image

—  Nie  wyjdę  za  niego!  Wolałabym  raczej  umrzeć!  —  odezwała 

się  Felicity  dramatycznie.  —  Należę  do  Harry'ego...  na  zawsze.  Nie 

mogłabym... Nie pozwoliłabym, aby inny mężczyzna... mnie dotknął! 

— Wydaje mi się, że wszystkie zakochane kobiety czują podobnie 

— rzekła Antonia jakby do siebie. — Ale dlaczego mężczyźni są inni? 

Oni  potrafią  kochać  równocześnie  dwie  kobiety  i  wcale  im  to  nie 

przeszkadza! 

—  To  nie  jest  miłość!  —  powiedziała  Felicity.  —  To  jest 

okropne!  Harry  mówi,  że  ponieważ  mnie  kocha,  nie  może  nawet 

spojrzeć na inną kobietę! One w ogóle dla niego nie istnieją! 

Antonia nie odezwała się i Felicity zarzuciła jej ramiona na szyję. 

—  Pomóż  mi,  Antonio,  pomóż  mi!  —  zawołała.  —  Jestem 

przerażona,  że  każą  mi  wyjść  za  tego  okropnego  księcia  i  nigdy  nie 

zobaczę Harry'ego! 

—  Jestem  pewna,  że  wszystko  będzie  dobrze  —  powiedziała 

Antonia uspokajająco.  

Jednak jej głos nie brzmiał zbyt pewnie. 

 

Książę pojawił się przy Chesham Street 29 punktualnie o godzinie 

trzeciej. Aby podkreślić ważność wydarzenia, przybył w zamkniętym 

powozie.  Na  Chesham  Street  hrabia  miał  niewielką  i  niezbyt  drogą 

rezydencję. Londyński powóz jego gościa z wymalowanymi herbami i 

srebrnymi  ozdobami  robił  imponujące  wrażenie.  Konie  również  były 

wspaniałe. 

background image

Sam książę był ubrany w przedpołudniowy garnitur, który leżał na 

nim  znakomicie,  a  jego  spodnie  w  paski  zostały  uszyte  według 

najświeższej  mody.  Cylinder,  który  przykrywał  ciemne  włosy,  miał 

podwinięte  rondo,  co  uchodziło  za  ostatni  krzyk  mody.  Atol 

Doncaster  nosił  swój  wytworny  strój  z  nonszalancją,  właściwą  tylko 

dobrze urodzonym Anglikom. 

Lokaj  w  liberii  eskortował  księcia  krętymi  schodami  wiodącymi 

na pierwsze  piętro,  gdzie  hrabia  oczekiwał  go  w  salonie.  Hrabiostwo 

długo  zastanawiali  się,  czy  nie  byłoby  lepiej,  gdyby  hrabia  przyjął 

księcia  w  małym,  ciemnym  gabinecie  na  tyłach  domu,  gdzie  zwykle 

przebywał.  

Jednak  hrabina  zdecydowała,  że  gabinet  nie  robi  odpowiedniego 

wrażenia,  a  wytarte  krzesła  nie  uszłyby  zapewne  uwagi  księcia. 

Natomiast  udekorowany  świeżymi  kwiatami  salon,  mimo  pewnej 

sztywności,  stanowił  zupełnie  przyjemne  miejsce,  gdyż  tam 

zazwyczaj swoich gości podejmowała hrabina. 

—  Witam  Waszą  Wysokość!  —  powiedział  hrabia  z  udaną 

serdecznością. —  Cieszę  się,  że  pana  widzę.  Znałem  pańskiego  ojca, 

lecz niestety nie miałem przyjemności spotkać pana od czasu, gdy był 

pan chłopcem. 

Mimo starań w głosie hrabiego zabrzmiała uraza. 

—  To  moje  niedbalstwo,  że  nie  zaprosiłem  pana  do  Doncaster 

Park  —  odpowiedział  tamten.  —  Ale  jak  panu  wiadomo,  rzadko 

bywam w rezydencji, gdyż moje obowiązki w Izbie Lordów trzymają 

background image

mnie w Londynie, a poza tym z towarzystwem z Leicestershire poluje 

mi się lepiej niż z tym z Hertfordshire. 

—  Nie  jesteśmy  hrabstwem  szczególnie  rozmiłowanym  w 

polowaniach  —  stwierdził  hrabia.  —  Tym  niemniej  my  także  mamy 

swoje okazje, szczególnie w południowej części pańskich posiadłości. 

Na  przykład  na  terenach  Harmer  Green  w  grudniu  urządziliśmy 

najlepsze polowanie sezonu. 

— Słyszałem o tym. 

—  Myślę,  że  wszyscy  uczestnicy  byli  zadowoleni  —  powiedział 

hrabia.  —  Niestety,  nie  znalazłem  się  na  czele  z  powodu  tuszy. 

Straciłem też mojego drugiego konia. 

—  To  musiało  być  przykre  —  odrzekł  książę  —  ale 

przypuszczam,  że  pańska  córka,  lady  Antonia,  przedstawiła  panu 

plastyczny obraz tego, co się wydarzyło. 

—  Antonia?!  —  wykrzyknął  hrabia  ze  zdumieniem.  — 

Rzeczywiście tak było, Wasza Wysokość. Ona jeździ znakomicie, tak 

samo jak moja córka Felicity. 

—  Jestem  pewien,  że  obie  córki  towarzyszyły  Jego  Lordowskiej 

Mości — zauważył grzecznie książę. 

Zapanowało krępujące milczenie. Następnie hrabia zaryzykował: 

— Napisał pan w swoim liście, Wasza Wysokość, że pragnie pan, 

żeby  nasze  rodziny  zbliżyły  się  bardziej  niż  dotychczas.  Ośmielę  się 

zapytać, co pan miał na myśli? 

—  Myślę,  że  pan  doskonale  zrozumiał  moje  intencje  —  powoli 

odpowiedział książę. 

background image

— Ma pan na myśli małżeństwo? — zapytał poważnie hrabia. 

— Właśnie to miałem na myśli — zgodził się książę. 

Nie  ulegało  wątpliwości,  że  wyraz  zadowolenia  pojawił  się  na 

twarzy hrabiego, kiedy mówił: 

— Jest to oczywiście sugestia, którą popieram całym sercem. Co 

się  zaś  tyczy  mojego  zdania,  to  Felicity  jest  bardzo  ładną  młodą 

panną, która zapewne spodoba się panu. Czy mogę ją zawołać, aby na 

chwilę przyszła do nas, zanim powrócimy do omawiania tej sprawy? 

I  nie  czekając  na  odpowiedź,  hrabia  podszedł  do  dzwonka 

wiszącego  przy  okapie  kominka.  Gdy  tylko  go  dotknął,  książę 

powiedział spokojnie: 

— Drogi lordzie, ja mam na myśli pańską młodszą córkę — lady 

Antonię! 

Twarz hrabiego przybrała zabawny wyraz. Jego ręka opadła. 

— Antonię!? — zapytał z niedowierzaniem. — Myślę, że Wasza 

Wysokość się pomylił! 

Książę bawił się złotym łańcuszkiem od zegarka. 

— Nie sądzę — rzekł. — Być może w liście nie wyraziłem dość 

precyzyjnie,  o  rękę  której  z  pańskich  córek  mam  zamiar  prosić. 

Chodzi właśnie o lady Antonię! 

—  Ale...  ja  nie  przypuszczałem...  —  wykrztusił  hrabia.  —  Ani 

moja żona. Antonia jest młodsza i... 

Przerwał,  a  książę  domyślał  się,  że  szuka  słów,  którymi  mógłby 

opisać swoją młodszą córkę. 

background image

—  Przykro  mi,  że  wprowadziłem  pana  w  błąd  —  powiedział 

książę  —  ale  teraz,  skoro  moje  intencje  są  jasne,  czy  mógłbym 

zasugerować, żeby pan zadzwonił, jak pan zamierzał? 

Hrabia  był  zbyt  oszołomiony,  żeby  protestować.  Pociągnął  za 

dzwonek. Kiedy lokaj pojawił się, rzekł ostro: 

— Poproś, żeby Jaśnie Pani przyszła natychmiast — sama! 

— Sama? 

— Tak jak powiedziałem — potwierdził hrabia. 

Lokaj  wyszedł,  a  po  chwili  pojawiła  się  hrabina,  szeleszcząc 

jedwabiami  i  prezentując  niemal  całą  biżuterię,  jaką  posiadała,  a  nie 

było tego zbyt wiele. Jej twarz rozpływała się w uśmiechach. 

—  Wasza  Wysokość!  Jak  to  miło  widzieć  pana  tutaj!  Zawsze 

marzyłam, żeby poznać naszego najbliższego sąsiada w Hertfordshire. 

To  nie  do  wiary,  doprawdy,  że  lata  minęły,  a  my  nie  zawarliśmy 

znajomości! 

—  Istotnie!  —  odpowiedział  książę.  —  Ale  obecnie,  o  czym 

dowie się pani od Jego Lordowskiej Mości, błędy przeszłości zostaną 

naprawione. 

— Książę pragnie poślubić Antonię! — oznajmił hrabia nagle. 

— Antonię? 

Hrabina była nie mniej zdumiona niż jej małżonek, lecz szybciej 

niż on przyszła do siebie. 

—  Myślę,  że  się  pan  pomylił,  drogi  książę.  Pewnie  ma  pan  na 

myśli  Felicity,  naszą  starszą  córkę.  Ona  jest  piękna,  wyjątkowo 

background image

piękna.  Zawsze  byłam  pewna,  że  zrobi  wspaniałą  partię  i  uczyni 

szczęśliwym tego, kto ją wybierze. 

—  Nie  ma  tu  żadnej  pomyłki,  Emilio  —  wmieszał  się  hrabia, 

zanim książę zdołał cokolwiek powiedzieć. — Jego Wysokość ma na 

myśli Antonię! 

—  Nie  mogę  w  to  uwierzyć!  —  zawołała  hrabina.  —  Chce  pan 

ożenić się z Antonią, gdy mógłby mieć Felicity? 

Książę poczuł znudzenie słysząc ten argument. 

— Ma się rozumieć — rzekł zwracając się do hrabiego — jeśli nie 

chce  pan  wyrazić  zgody  na  ten  związek,  nie  będę  miał  panu  tego  za 

złe. W takim razie opuszczę pana, milordzie, i poproszę o wybaczenie, 

że zabrałem panu tyle czasu. 

Jego  słowa  wprawiły  słuchaczy  w  większą  konsternację,  niż 

gdyby tuż obok nich rozległo się trzaśniecie z bicza. 

— Ależ, drogi panie, ja wcale nie powiedziałem, że nie może pan 

ożenić się z Antonią, jeśli tego pragnie — szybko wyjaśnił hrabia. 

—  Ależ  oczywiście!  —  wtrąciła  jego  żona.  —  Jesteśmy 

zaszczyceni  i  wzruszeni,  że  możemy  powitać  pana  jako  przyszłego 

zięcia, niezależnie od tego, którą z naszych córek pan wybierze, dziwi 

nas  tylko,  bo  Antonia  jest...  —  hrabina  przerwała  na  chwilę  — 

...młodsza! — dokończyła sztywno. 

— Chciałbym poznać lady Antonię — rzekł książę. 

—  Przyprowadzę  ją  —  odrzekła  hrabina  i  rzuciwszy  mężowi 

zrozpaczone spojrzenie, wyszła z pokoju. 

background image

— Przepraszam, ale zapomniałem zapytać, czy nie napiłby się pan 

czegoś  —  powiedział  hrabia.  —  Może  zechciałby  pan  szklaneczkę 

sherry, a może porto? 

—  Dziękuję  —  odpowiedział  książę.  —  Trzymam  się  zasady, 

żeby  nie  pić  w  ciągu  dnia.  Zdarza  mi  się  wypić  tyle  wina  podczas 

proszonych obiadów, szczególnie w Marlborough Kouse, że usunięcie 

skutków wymaga niemałych starań następnego dnia. 

—  Ma  pan  rację!  Ma  pan  najzupełniejszą  rację!  —  zgodził  się 

hrabia.  —  Rzeczywiście  trudno  jest  odmówić  picia,  gdy  się  jest  w 

dobrym towarzystwie. 

Książę  właśnie  zastanawiał  się  nad  właściwą  odpowiedzią  w  tej 

banalnej  wymianie  zdań,  gdy  drzwi  się  otworzyły  i  pojawiła  się 

hrabina, a za nią Antonia. Miała na sobie tę samą suknię, którą nosiła 

rano.  Ale  bez  tego  wstrętnego  kapelusza  wyglądała  znacznie 

korzystniej, a gdy jej oczy spotkały się z oczami księcia, pojął, że bez 

słów pragnie mu wyrazić swoją wdzięczność. 

Gdy  dygnęła,  książę  wziął  jej  dłoń  i  poczuł,  że  drobne  paluszki 

ściskają jego rękę. 

—  Pragnąłbym  przedstawić  moją  córkę  Antonię!  —  powiedział 

hrabia  ceremonialnie.  —  Antonio,  Jego  Wysokość  książę  Doncaster 

poprosił o twoją rękę! Nie muszę ci tłumaczyć, że obydwoje z matką 

w  pełni  doceniamy  szczęście,  jakie  ci  przypadło  w  udziale,  i  mam 

nadzieję, że ty również doceniasz zaszczyt, jaki cię spotkał. 

—  Czuję  się  zaszczycona,  Wasza  Wysokość  —  wyszeptała 

Antonia słabym głosem.  

background image

—  Mam  nadzieję,  że  będę  w  stanie  panią  uszczęśliwić  —  rzekł 

książę nieco sztywno. 

— I ja mam nadzieję, że potrafię... zadowolić księcia. 

—  Starczy,  Antonio  —  przerwał  hrabia.  —  Jego  Wysokość  i  ja 

mamy  wiele  spraw  do  omówienia.  —  Spojrzał  na  żonę  i  dodał:  — 

Sądzę, Emilio, że byłoby lepiej, gdybyś zostawiła nas samych. 

—  Oczywiście,  Edwardzie  —  zgodziła  się  hrabina.  —  Do 

widzenia,  książę.  Mój  mąż,  mam  nadzieję,  zaprosi  pana  do  obiad  w 

tym  lub  w  przyszłym  tygodniu.  Jestem  pewna,  że  trzeba  będzie 

omówić w najbliższym czasie wiele szczegółów dotyczących ślubu. 

— Ma się rozumieć, pani — odpowiedział. 

Hrabina  i  Antonia  dygnęły,  a  książę  oddał  ukłon.  Gdy  Antonia 

zwracała  się  w  stronę  drzwi,  księciu wydało  się,  że  mrugnęła  w  jego 

stronę! 

 

ROZDZIAŁ 3 

—  Twoje  zdrowie,  Atolu!  —  To  już  trzeci  czy  czwarty  raz 

panowie  zgromadzeni  przy  obiedzie  pili  zdrowie  księcia,  a  jemu 

wydawało się, że niektórzy z nich kpią sobie z niego. 

Obiad  był  niezwykle  wystawny.  Kucharz  przeszedł  samego 

siebie, chcąc zaimponować licznym krewnym księcia, którzy przyjęli 

zaproszenie  do  Doncaster  Park  na  jego  ślub.  Książę  zdawał  sobie 

sprawę,  że  większość  z  nich  przybyła  nie  tyle  z  radości,  że  wreszcie 

zdecydował  się  spełnić  rodowy  obowiązek  i  spłodzić  potomka,  ale  z 

prostej ciekawości. 

background image

Żaden  z  nich  nie  znał  Antonii.  Ich  natrętne  uwagi,  że  powinien 

zabierać  narzeczoną  na  przyjęcia,  obiady  i  bale  w  Londynie,  aby 

zaprezentować  ją  rodzinie,  pozostawały  bez  echa.  Powinno  im 

wystarczyć, że mogą rozmawiać o jutrzejszym ślubie — pomyślał. 

Ponieważ  już  sama  myśl  o  ślubie  przytłaczała  go,  książę 

przeprosił  siedzących  obok  niego  kuzynów  i  wyszedł  z  jadalni, 

świadom, że większość towarzystwa nawet nie zauważy jego odejścia. 

Minął  ogromny  marmurowy  hol  ozdobiony  w  stylu  Adamów  * 

klasycznymi  rzeźbami  ustawionymi  we  wnękach  i  nie  zwracając 

uwagi  na  stojących  w  szeregu  lokajów,  zszedł  na  dół  frontowymi 

schodami.  Doszedłszy  do  wysypanego  żwirem  podjazdu,  skierował 

się  nie  w  stronę  ogrodu,  ale  ku  stajniom.  Było  później,  niż 

przypuszczał. Słońce już zaszło i zapadał zmierzch, w którego świetle 

ogromny dom wyglądał jak pałac z bajki. 

Książę  zamierzał  wrócić  do  swojej  wiejskiej  rezydencji  dużo 

wcześniej.  Polecił  panu  Grahamowi,  aby  powiadomił  Ivesa,  że 

zamierza  jeździć  na  torze  przed  obiadem.  Czekał  na  to  z 

niecierpliwością,  gdyż  sezon  biegów  płaskich,  w  których  zawsze 

odnosił  sukcesy,  już  niemal  się  zakończył,  więc  postanowił 

skoncentrować  się  na  gonitwach  z  przeszkodami.  Kazał  Ivesowi 

ustawić na torze przeszkody, włączając do trasy teren, który niedawno 

otrzymał od hrabiego Lemsforda.  

 

* Robert i James Adamowie (XVIII w.) — architekci angielscy. 

background image

Było  to  przedsięwzięcie,  które  planował  od  kilku  lat.  Chciał 

spróbować,  czy  uda  mu  się  przygotować  konie  do  wyścigów 

przeszkodowych.  Zawody  o  Wielką  Nagrodę  Krajową,  które  po  raz 

pierwszy  odbyły  się  w  1839  roku,  rozgrywano  w  ostatnim  tygodniu 

marca.  Duży  rozgłos  wyścigów  przeszkodowych  Grand  Liverpool 

wynikał  z  faktu,  że  wyznaczono  wówczas  dla  zwycięzcy  wysoką 

nagrodę. W 1839 roku wynosiła ona tysiąc dwieście funtów. 

Trasa  o  długości  czterech  mil  prowadziła  głównie  przez  płaski 

teren  i  obejmowała  dwadzieścia  dziewięć  skoków  —  piętnaście  w 

pierwszym  okrążeniu  i  czternaście  w  drugim.  Przed  dwoma  laty,  w 

1868  roku,  wyścig  wygrał  koń  o  imieniu  Laird.  W  tym  roku,  wśród 

objawów ogromnego entuzjazmu, zwyciężył znowu. 

Książę postanowił, że w 1871 roku pierwszy minie linię mety koń 

w jego barwach. Czarny Rycerz, którego niedawno kupił, wydawał się 

doskonały  do  tego  celu.  Było  to  wspaniałe  zwierzę,  ale  choć  wiele 

słyszał  o  jego  możliwościach,  chciał  go  wypróbować  osobiście. 

Niestety,  jego  plan  się  nie  powiódł,  ponieważ  markiza  wymyślała 

rozmaite  sztuczki,  żeby  zatrzymać  księcia  przy  sobie.  Choć  sama 

namówiła  go  do  ożenku  wbrew  jego  woli,  teraz  była  rozżalona,  że 

pojutrze nie będzie już wolny. 

—  Jak  ja  zniosę  twój  miodowy  miesiąc?  —  pytała.  —  Jak  ty 

wytrzymasz te trzy tygodnie, czy nawet dłużej, z dala od Anglii i ode 

mnie? 

background image

—  Będzie  mi  ciebie  brakowało,  Clarice,  wiesz  o  tym  dobrze  — 

powiedział  automatycznie  książę,  ponieważ  tego  od  niego 

oczekiwano. 

—  Obiecaj  mi,  że  w  Paryżu  będziesz  myślał  o  mnie  w  każdej 

chwili, w każdym momencie! 

Jej ramiona otoczyły jego szyję, kiedy mówiła: 

—  To  nie  twoja  żona  wzbudza  mój  niepokój,  ale  te  egzotyczne, 

drogie  hurysy,  z  którymi  spędzałeś  w  ubiegłym  roku  tyle  czasu  i  na 

które wydałeś mnóstwo pieniędzy. 

Książę  nie  miał  szansy  obrony  przed  tymi  oskarżeniami,  nawet 

gdyby  tego  pragnął,  ponieważ  usta  markizy  domagały  się 

pocałunków,  a  zresztą  słowa  w  tej  sytuacji  nie  były  potrzebne.  Z 

trudnością  uwolnił  się  z  ramion  Clarice,  jednak  w  Doncaster  Park 

pojawił  się  tak  późno,  że  trzeba  było  przesunąć  obiad  o  godzinę. 

Zostało  mu  tylko  tyle  czasu,  żeby  się  wykąpać,  zmienić  ubranie  i 

powitać  licznych  krewnych,  przybywających  do  ogromnego  holu, 

który  znakomity  architekt  Robert  Adam  zaprojektował  na  takie 

właśnie okazje. 

Castertonowie  prezentują  się  całkiem  nieźle,  myślał  książę, 

przyglądając  się  gościom  przy  stole.  Jego  ciotki,  kuzyni,  babka, 

wszyscy 

wyglądali, 

jeśli 

nie 

imponująco, 

to 

na 

pewno 

arystokratycznie,  niezależnie  od  wieku.  Szlachetne  urodzenie  można 

poznać na pierwszy rzut oka — pomyślał.  

Był  zadowolony,  że  jeśli  już  musiał  się  ożenić,  to  przynajmniej 

jego żona pochodziła z równie starej rodziny i jej genealogia nie była 

background image

gorsza niż jego. Nie rokowało to zbyt dobrze na przyszłość, że myśląc 

w ten sposób o Antonii, widział ją wyłącznie jako imię na schemacie 

drzewa genealogicznego.  

Praktycznie  nie  widywał  się  z  nią  od  czasu  ogłoszenia  zaręczyn. 

Ponieważ książę czuł, że liczne przyjęcia, które wydawano by na ich 

cześć,  oraz  niekończący  się  ceremoniał  wystawiania  się  na  pokaz 

byłyby  nie  do  wytrzymania,  nalegał,  żeby  ślub  odbył  się  dużo 

wcześniej,  co  przyszła  teściowa  uznała  za  nieprzyzwoite.  Jedyne 

usprawiedliwienie mógł stanowić fakt, że w lipcu wszyscy opuszczali 

Londyn. 

Ze  względów  oszczędnościowych  hrabia  zadecydował,  że 

Antonia  będzie  brała  ślub  na  wsi,  w  miejscowym  kościele,  dokąd 

większość gości mogłaby bez trudu przybyć z Londynu. 

— Cóż za nieprzyzwoity pośpiech — zauważyła cierpko hrabina. 

—  W  każdym  razie  czuję  się  usprawiedliwiona,  dając  ci  taką  małą 

wyprawę.  Twój  przyszły  mąż  jest  dość  bogaty,  aby  sprawić  ci 

wszystko,  czego  potrzebujesz,  a  zaoszczędzone  pieniądze  będziemy 

mogli wydać na Felicity. 

Antonia  zdawała  sobie  sprawę,  że  matka  była  niezadowolona  — 

wciąż  nie  mogła  oswoić  się  z  faktem,  że  książę  poprosił  o  rękę 

młodszej córki, a nie Felicity. 

— W głowie mi się to nie mieści! — powtarzała ciągle hrabina. 

Wreszcie  znalazła  odpowiedź  na  to  kłopotliwe  dla  niej  i  dla 

hrabiego pytanie. 

background image

— Pewnie słyszał, jakim jest dobrym jeźdźcem podczas polowań 

— powiedział hrabia. 

—  Felicity  także  dobrze  jeździ  konno!  —  odparła  hrabina, 

wychwalając, jak zawsze, starszą córkę. 

— Ale nie tak dobrze jak Antonia! — odparował hrabia. 

Antonia czuła podczas tygodni poprzedzających ślub, że matka za 

każdym  razem,  gdy  na  nią  patrzy  lub  gdy  do  niej  mówi,  manifestuje 

swoje  niezadowolenie.  Nigdy  nie  miała  pretensji  o  to,  że  hrabina 

zdecydowanie wyróżniała Felicity, ale obecnie Antonia wyczuwała, że 

obojętność  matki  wobec  niej  przeobraziła  się  w  coś  silniejszego  i 

bardziej raniącego. Jednak nic nie mogła na to poradzić; za to Felicity 

powtarzała  jej  wciąż,  że  ona  i  Harry  będą  ją  błogosławić  do  końca 

swojego życia. 

—  Gdy  tylko  wyjdziesz  za  mąż,  Harry  porozmawia  z  papą  — 

oznajmiła Felicity. 

—  Lepiej  by  zrobił,  gdyby  poczekał,  aż  wrócę  z  podróży 

poślubnej  —  doradzała  Antonia.  —  Spróbuję  namówić  księcia,  żeby 

powiedział  kilka  miłych  słów  o  Harrym  tacie  i  mamie,  co  może 

sprawi, że spojrzą na niego łaskawiej. 

—  Myślisz,  że  książę  mógłby  to  zrobić?  —  zapytała  Felicity.  — 

Gdyby  tak  się  stało,  papa  doszedłby  do  przekonania,  że  Harry  jest 

odpowiednim mężem dla mnie. 

—  Będę  próbować  —  odpowiedziała  Antonia,  zastanawiając  się, 

czy  łatwo  będzie  skłonić  księcia,  by  spełnił  jej  prośbę  i  po  raz  drugi 

background image

pomógł Felicity. Nie miała okazji porozmawiać z nim i przyszło jej na 

myśl, że być może jest mu na rękę, że tak mało się widują.  

Książę  istotnie  przez  cały  czas  był  okupowany  przez  markizę. 

Została  damą  dworu  i  dziękowała  mu  za  pomoc  w  tym 

przedsięwzięciu,  objawiając  podczas  ich  miłosnych  spotkań  więcej 

namiętności  niż  kiedykolwiek  przedtem.  Dziwiło  go  czasem,  że 

kobieta  o  tak  anielskiej  powierzchowności  przemienia  się  w  dziką 

bestię, gdy pozostają sam na sam. 

Idąc  pod  arkadami  prowadzącymi  w  stronę  stajen,  myślał  o 

markizie.  Wciąż  czuł  uściski  ramion  Clarice  i  jej  usta  palące  niczym 

płomień  na  swoich  ustach.  Wreszcie  zauważył,  że  w  stajniach  jest 

bardzo  cicho.  Zrozumiał,  że  chłopcy  stajenni  już  sobie  poszli. 

Żałował,  że  zaraz  po  przyjeździe  nie  posłał  po  Ivesa,  aby 

wytłumaczyć  staremu  stajennemu,  dlaczego  nie  mógł  odbyć 

zaplanowanej  przejażdżki.  Ives  zapewne  był  rozczarowany.  Zawsze 

chciał, żeby książę poświęcił się konkurencjom przeszkodowym; teraz 

należało  w  związku z tym przedyskutować mnóstwo spraw i  zakupić 

konie do nowej dyscypliny. 

Spóźniłem się — myślał książę. — Pewnie Ives już poszedł spać. 

Wszystkie  konie  zamknięto  na  noc  w  stajniach.  Właśnie  zastanawiał 

się,  czy  mógłby  zobaczyć  Czarnego  Rycerza,  gdy  usłyszał  odgłos 

podków.  Zapadał  zmierzch,  więc  raczej  usłyszał,  niż  zobaczył,  dwa 

konie przejeżdżające przez podwórze i kierujące się w stronę stajni.  

background image

Książę  domyślał  się,  że  to  pewnie  Ives  robi  ostatni  przegląd 

przeszkód.  Żałował,  że  nie  mógł  być  razem  z  nim.  Szedł  dalej,  aż 

usłyszał głos Ivesa i drugi głos — kobiecy, również mu znajomy. 

—  Udało  mi  się!  Ives,  udało  mi  się!  To  była  najbardziej 

podniecająca jazda w moim życiu! 

—  Jechała  pani  znakomicie,  milady!  —  odpowiedział  Ives.  Ale 

nie powinna pani skakać na nie wypróbowanym koniu! 

— Ależ on przelatywał przez przeszkody jak ptak! — upierała się 

Antonia.  —  Zawahał  się  tylko  na  moment  przed  rowem  z  wodą,  a 

potem wyciągnął się jak strzała i mogę przysiąc, że nie dotknął wody 

nawet kopytem! 

—  Wierzę,  milady,  jednak  takie  skoki  są  niebezpieczne  dla 

kobiet! 

— Ale nie dla mnie! — odparła z dumą Antonia. 

— Nie wiem, co by na to odparł Jego Wysokość! 

Książę  stał  cicho  na  zewnątrz  stajni.  Przypuszczał,  że  Ives  i 

Antonia  są  teraz  zajęci  oporządzaniem  koni.  W  tej  stajni  były  dwa 

boksy.  Ives  wycierał  swojego  konia,  pogwizdując  przy  tym  przez 

zęby, a dźwięk ten przypominał księciu czasy dzieciństwa. 

—  Jestem  pewna,  że  Czarny  Rycerz  ma  szansę  wygrać  Grand 

National! — powiedziała Antonia. — Musisz to zasugerować księciu. 

—  W  jaki  sposób  mam  przekonać  księcia,  że  ten  koń  dobrze 

skacze? — zapytał Ives. 

— Powinien zobaczyć to na własne oczy — odrzekła Antonia. — 

Czekaliśmy na niego, aż zrobiło się prawie ciemno. 

background image

— To prawda, milady. 

Antonia westchnęła. 

— Och, Ives, jak to byłoby dobrze, gdybym nie musiała pojutrze 

wyjeżdżać. Mogłabym przejechać trasę nie raz, ale wiele razy! 

— Będzie się pani dobrze bawiła za granicą. Słyszałem, że jedzie 

pani do Francji. A Francuzi mają dobre konie! 

—  Oczywiście,  że  mają!  Chciałabym  zobaczyć  wyścigi.  Mam 

nadzieję, że Jego Książęca Mość mnie zabierze! 

Ponownie westchnęła. 

—  Będę  liczyła  dni,  kiedy  znów  będę  mogła  wypróbować 

Czarnego Rycerza. 

—  Sądzę,  że  Jego  Wysokość  uzna,  że  ten  koń  jest  dla  pani  za 

silny. 

—  Wiesz  dobrze,  że  tak  nie  jest!  —  odpowiedziała  Antonia.  — 

Nie ma takiego konia, którego nie potrafiłabym ujeździć! 

— To prawda, milady. Ma pani dobrą rękę do zwierząt, zawsze to 

pani mówiłem. To jest coś, z czym trzeba się urodzić. 

Zapanowało  milczenie,  w  czasie  którego  Ives  pogwizdywał,  a 

Antonia wycierała swojego konia. 

— A jak jeździ markiza Northaw? — zapytała cichym głosem. 

—  Ot,  takie  parkowe  dreptanie  —  odpowiedział  Ives 

lekceważąco. — Ale ma twardą rękę do koni. 

— Co chcesz przez to powiedzieć? — dociekała. 

—  Stajenny  z  Northaw  Place  był  tu dzisiaj i pytał  mnie,  z czego 

robię koniom okłady. 

background image

— Więc zraniła konia ostrogą? 

— Niestety tak, i to mocno, tak mówił ten stajenny. 

— Jak te modne kobiety mogą być tak okrutne... tak nieczułe? — 

mówiła Antonia z pasją. — One przecież nie jeżdżą, tylko drepczą po 

parku, nie mają więc powodu używać ostróg, a już szczególnie kółka 

z pięcioma ostrzami. Chyba że sprawia im to przyjemność. 

 Ives  nie  odpowiedział,  a  Antonia  po  chwili  mówiła  dalej  ze 

złością: 

—  Przypominasz  sobie,  co  lady  Rosalind  Lynke  zrobiła,  kiedy 

była tu przed dwoma laty? 

— A jakże, milady. Obydwoje napracowaliśmy się ciężko, ratując 

konie, które znarowiła. 

— Nigdy tego nie zapomnę — powiedziała Antonia. 

— Ani ja — przytaknął Ives. — Bardzo mi pani wtedy pomogła. 

Konie  były  niespokojne  przez  to  złe  traktowanie,  że  tylko  pani 

potrafiła je uspokoić, gdy robiłem im okłady. 

—  Zastanawiałam  się  wtedy  i  zastanawiam  się  teraz  —  mówiła 

Antonia w zamyśleniu — co powoduje, że te zbytkowne damy są tak 

okrutne? 

—  Może  z  potrzeby  władzy?  Niektóre  kobiety  mają  męską 

potrzebę  panowania  i  wyładowują  się  na  bezbronnych  stworzeniach, 

które nie mogą im odpłacić! 

—  Myślę,  że  masz  rację,  Ives,  i  czuję  do  nich  niechęć  za  ich 

okrucieństwo!  Przysięgam,  że  nigdy  nie  ulegnę  modzie  używania 

ostróg, choćby mi mówiono, że jest to niezbędne dla ujeżdżania koni. 

background image

Mówiła to z pasją. Książę odwrócił się i skierował w stronę domu. 

Kiedy wracał, już nie myślał o markizie, ale o Antonii. 

 

Powóz,  do  którego  z  tyłu  przytwierdzono  podkowy  i  stare  buty  i 

którego  dach  był  usłany  ziarnami  ryżu,  jechał  drogą.  Książę  siedział 

na  wyścielanym  siedzeniu  i  myślał  z  uczuciem  ulgi,  że  wszystko  ma 

już  za  sobą!  Zostało  mu  oszczędzone  weselne  śniadanie,  które 

ciągnęłoby  się  zapewne  w  nieskończoność.  Książę  i  jego  żona  na 

szczęście mogli opuścić przyjęcie w Towers już po godzinie. 

Książę  wstał  rano  w  nie  najlepszym  nastroju,  który  próbował 

poprawić  łamiąc  swoją  zasadę  niepicia  alkoholu  podczas  śniadania. 

Brandy nie złagodziła poczucia, że został zmuszony do ślubu, którego 

nie pragnął. Nie ustąpiły też złe przeczucia dotyczące przyszłości. 

Kiedy  wchodził  do  wiejskiego  kościoła,  zatłoczonego  i 

niesamowicie  dusznego,  poczuł  trudny  do  przezwyciężenia  impuls, 

żeby się  wycofać z tego, co nazywał kpiną z małżeństwa. To Clarice 

zaplanowała  tę  farsę  i  gdy  wychodził  z  zakrystii  w  towarzystwie 

swojego  drużby,  a  ona  uśmiechała  się  do  niego  z  czwartego  rzędu 

ławek, powiedział sobie, że byłby zdolny ją udusić! 

Wyglądała niezwykle ładnie, a on pomyślał, że nie powinna była 

przyjść  na  jego  ślub.  Z  drugiej  strony,  była  najbliższą  sąsiadką,  więc 

jej 

odmowa 

mogłaby 

wywołać 

niepotrzebne 

komentarze. 

Równocześnie obecność markizy powodowała, że czuł się źle, miał do 

niej żal i ją winił za wszystko, co mu się przydarzyło. 

W kościele powstało zamieszanie i drużba szepnął: 

background image

— Przybyła narzeczona! Przynajmniej nie kazała ci czekać! 

Antonia  pojawiła  się  tak  punktualnie,  wytłumaczył  sobie  książę 

cynicznie,  ponieważ  nie  chciała  trzymać  na  upale  koni,  które  ją 

przywiozły do kościoła.  

Ujrzawszy  Felicity,  książę  zadał  sobie  pytanie,  czy  nie  było 

mądrzej ożenić się z dziewczyną, którą wybrała dla niego markiza, a 

nie  z  jej  niepozorną  siostrą,  miłośniczką  koni.  Ubrana  w 

jasnoniebieską suknię druhny, dobraną do koloru jej oczu, z bukietem 

kremowych  róż  identycznych  z  tymi  w  wianku  na  jej  złocistych 

włosach,  wyglądała  naprawdę  uroczo.  Swoją  mleczną  cerą  mogła 

śmiało konkurować z markizą. 

Felicity  dygnęła  przed  nim,  a  kiedy  się  podnosiła,  powiedziała 

cichym głosem, który tylko on mógł usłyszeć: 

— Dziękuję Waszej Wysokości! Proszę mi wierzyć, że jestem mu 

bardzo wdzięczna. 

Który  inny  mężczyzna,  pomyślał  książę  ze  złością,  z  moją 

pozycją i reputacją, znalazł się w takiej sytuacji, że piękna dziewczyna 

dziękowała mu za to, że nie poprosił o jej rękę? 

Rzucił  szybkie  spojrzenie  w  stronę  Antonii,  która  właśnie  szła 

wzdłuż  nawy  kościoła  prowadzona  przez  ojca,  i  znów  pomyślał,  że 

popełnił błąd. Trudno było ocenić wygląd Antonii, ponieważ jej twarz 

była  zasłonięta  welonem  z  brukselskiej  koronki.  Jej  suknię  ślubną  z 

długim  trenem  trzymało  dwoje  niesfornych  dzieci,  które  niemal  siłą 

były  popychane  przez  swoje  opiekunki.  Za  dziećmi  postępowała 

Felicity, która była jedyną druhną. 

background image

Mszę  świętą  odprawiał  biskup  St.  Albans  w  towarzystwie 

miejscowego  proboszcza.  Biskup  nie  tylko  udzielał  ślubu  młodej 

parze,  ale  wygłosił  do  nich  nudną  przemowę,  w  czasie  której  książę 

rozmyślnie  przymknął  oczy.  Później  był  przejazd  do  Towers  pod 

girlandami  wykonanymi  przez  wieśniaków  i  pod  gradem  wiązanek 

rzucanych  do  powozu  przez  wiejskie  dzieci.  Dom  w  Towers  z 

ogromną liczbą gości wydawał się księciu jeszcze bardziej nieznośny 

niż kościół. 

Kiedy Antonia poszła się przebrać, książę pomyślał, że gdyby mu 

przyszło  czekać  tu dłużej,  wyjechałby  sam.  Na  całe  szczęście  —  i tu 

znów  książę  nie  miał  wątpliwości,  że  chodziło  o  czekające  konie  — 

Antonia okazała się dużo szybsza niż większość kobiet w jej sytuacji. 

Teraz wymykali się, o czym książę pomyślał z satysfakcją, strząsając 

ziarna  ryżu  z  marynarki  i  rozmyślając  nad  tym,  że  obrzucanie 

nowożeńców  ryżem,  którego  ziarno  jest  pogańskim  symbolem 

płodności, dawno powinno zostać zaniechane. 

— Czy nie sądzisz, że powinniśmy zatrzymać się i kazać woźnicy 

usunąć  z  powozu  podkowy  i  buty?  Robią  tyle  hałasu!  —  zapytała 

Antonia. 

— Mam lepszy pomysł — odpowiedział książę. — Gdy miniemy 

wieś, na skrzyżowaniu dróg będzie na nas czekał mój powóz. Myślę, 

że tym sposobem szybciej dojedziemy do Londynu. 

— I będzie nam przyjemniej niż w tym kojcu, którym tłuklibyśmy 

się godzinami! — zawołała Antonia. — Bardzo mądrze to obmyśliłeś. 

background image

Podziw  w jej głosie zmniejszył nieco irytację, którą odczuwał od 

samego  rana.  Jechali  w  milczeniu,  a  gdy  powóz  stanął,  Antonia 

wyskoczyła z niego i podbiegła do zaprzęgu księcia. Przywitała się z 

chłopcami  stajennymi,  zwracając  się  do  nich  po  imieniu,  a  następnie 

przeszła  do  czwórki  świetnie  dobranych  kasztanów.  Przemawiała  do 

koni,  które  próbowały  dotknąć  jej  nozdrzami,  z  takim  wyrazem 

twarzy, jakiego książę jaszcze u niej nie widział. 

—  Cieszę  się,  że  Rufus  jest  w  zaprzęgu  wiozącym  nas  do 

Londynu — powiedziała do Ivesa. — To mój ulubieniec. 

— Tak, proszę pani — odpowiedział niepewnie Ives. 

Czuł się skrępowany, że Antonia zwraca się do niego w obecności 

księcia  i  że  objawia  znajomość  koni,  którą  trudno  by  mu  było 

wytłumaczyć. 

— Myślę, że powinniśmy już ruszać! — powiedział książę nagle. 

—  Goście  wkrótce  zaczną  opuszczać  dom  twojego  ojca  i  gdyby 

zobaczyli, że zmieniamy pojazd, mogłoby to wywołać komentarze. 

— Tak, oczywiście — posłusznie zgodziła się Antonia. 

Lokaj  pomógł  jej  wsiąść  do  powozu,  a  stajenny  stanął  za  nimi. 

Książę  dał  znak  koniom,  żeby  ruszyły,  a  czwórka  forysiów,  którzy 

mieli jechać z nimi do Londynu, ustawiła się po obu stronach powozu. 

—  To  wspaniałe!  —  cieszyła  się  Antonia.  —  Marzyłam,  żeby 

jechać  prowadzonym  przez  ciebie  powozem.  Bałam  się,  że  będę 

musiała zaczekać, aż wrócimy z podróży poślubnej. 

Książę  spojrzał  na  nią  i  spostrzegł,  że  krótki  satynowy  żakiecik, 

który  narzuciła  na  suknię,  jest  najbardziej  twarzowy  ze  wszystkiego, 

background image

w  czym  dotychczas  ją  widział.  Na  głowie  miała  modny  kapelusz, 

ozdobiony strusimi piórami, i książę doszedł do przekonania, że choć 

nie może się równać ze starszą siostrą, jednak posiada swoisty urok. 

Stwierdził  z  ulgą,  że  Antonia  nie  paple  przez  cały  czas  trwania 

podróży.  Rzeczywiście  zdawała  się  koncentrować  całą  swoją  uwagę 

na  koniach,  a  gdy  jechali  w  stronę  Londynu,  świeże  i  chłodniejsze 

powietrze  sprawiło,  że  książę  nie  czuł  się  już  tak  napięty  i 

poirytowany jak poprzednio. 

Po obiedzie w Doncaster House, gdzie mieli spędzić pierwszą noc 

ich  miodowego  miesiąca,  książę  czuł  się  pogodny  i  pogodzony  z 

całym 

światem. 

Zauważył, 

że 

sprawiło 

mu 

przyjemność 

przedstawienie  Antonii  zamiarów  związanych  z  wyścigami  w 

Goodwood, które miały się odbyć podczas ich nieobecności. 

Był także zdumiony jej wiedzą, dotyczącą nie tylko jego własnych 

koni,  zakupionych  w  ciągu  ostatnich  pięciu  lat,  i  niewątpliwych 

ulepszeń w stadninie, jakie wprowadził po śmierci ojca, ale także tym, 

jak  wiele  wiedziała  na  temat  innych  stadnin,  z  którymi  jego  konie 

rywalizowały  podczas  wyścigów.  Spierała  się  z  nim  nawet  na  temat 

pochodzenia jednej  z  klaczy  lorda  Derby  i  po  krótkim  zastanowieniu 

przekonał się, że miała rację. 

— Skąd ty to wszystko wiesz? — zapytał wreszcie. 

—  Czytałam  gazety  —  odpowiedziała  Antonia  ze  śmiechem.  — 

Papa  byłby  przerażony,  gdyby  się  o  tym  dowiedział,  ponieważ  w 

większości  tych  pism  były  również  skandaliczne  raporty  policyjne  i 

background image

oszczercze  pomówienia,  dotyczące  postaci  z  życia  społecznego  i 

politycznego. 

Książę  wiedział  aż  nadto  dobrze,  jakie  gazety  miała  na  myśli,  i 

uważał,  że  nie  jest  to  lektura  odpowiednia  dla  młodej  panienki.  Był 

jednak  ciekaw,  co  miała  do  powiedzenia,  więc  nie  czynił  jej 

wymówek. Z jadalni przeszli do biblioteki, choć książę sugerował, że 

mogliby usiąść w salonie na górze. 

— Słyszałam, że jest to twój najulubieńszy pokój — zgodziła się 

Antonia — więc usiądźmy tam. 

— Myślę, że wybrałaś bibliotekę, ponieważ chcesz obejrzeć moje 

książki — zauważył książę. 

—  Jeśli  masz  na  to  czas  —  podjęła  Antonia  —  chętnie 

obejrzałabym te skarby, które się tutaj znajdują. 

—  Odnoszę  wrażenie,  że  więcej  wiesz  o  nich  niż  ja  sam  — 

powiedział. 

Antonia nie zareagowała. 

Patrzył na nią z rozbawieniem, gdy rozglądała się po bibliotece, i 

uświadamiał sobie, że bardziej interesowały ją książki niż on sam. Jak 

gdyby  domyślając  się  jego  myśli,  zwróciła  ku  niemu  swoje 

szarozielone  oczy  i  odniósł  wrażenie,  że  chciała  powiedzieć  coś 

bardzo ważnego. 

— Chciałabym... cię o coś zapytać — zaczęła. 

Ton  jej  głosu  był  poważny,  a  wesołe  ożywienie,  które  jej  nie 

opuszczało podczas całej wieczornej rozmowy, gdzieś zniknęło. 

— Cóż takiego? — zapytał. 

background image

Wiedział, że szuka właściwych słów, ale w tej samej chwili drzwi 

się otworzyły i lokaj zaanonsował: 

— Markiza Northaw, Wasza Wysokość! 

Książę  po  chwilowym  wstrząsie  podniósł  się  powoli.  Antonia 

wstała  również.  Markiza  jaśniejąca  urodą,  połyskująca  klejnotami  i 

przypominająca  wróżkę  z  bajki  sunęła  w  ich  stronę.  Długi  tren  jej 

sukni płynął za nią. 

—  Właśnie  wybieram  się  na  przyjęcie  w  Marlborough  House  — 

odezwała  się.  —  Ale  musiałam  wstąpić  na  chwilę,  aby  złożyć  wam 

obojgu moje najlepsze życzenia. 

Jej słowa dotyczyły również Antonii, ale niebieskie oczy markizy 

były  zwrócone  na  księcia  i  przekazywały  wiadomość,  którą  tylko  on 

mógł zrozumieć. Podała mu rękę bez rękawiczki, a on podniósł ją do 

ust. 

— To bardzo miło z twojej strony — powiedział. — Zarówno ja, 

jak i moja żona doceniamy twoją życzliwość, choć okazujesz ją nam o 

tak późnej porze! 

Nie  sposób  było  nie  zauważyć  wymówki  w  jego  głosie,  ale 

markiza zdawała się nie zwracać na to uwagi. 

—  Wybacz  mi,  moja  droga,  że  cię  fatyguję  —  odezwała  się  do 

Antonii — ale zapomniałam chusteczki do nosa. Czy nie byłabyś tak 

dobra i pożyczyła mi jedną ze swoich? 

— Oczywiście — odpowiedziała Antonia. 

Przeszła  przez  bibliotekę,  ale  nie  wyszła  do  holu,  gdyż  zdawała 

sobie  sprawę,  że  prośba  markizy  jest  tylko  pretekstem,  żeby  się  jej 

background image

pozbyć. Weszła więc do pokoju sąsiadującego z biblioteką i zamknęła 

za  sobą  drzwi.  Był  to  elegancki  salonik  z  oknami  wychodzącymi  na 

ogród  i  Antonia  pomyślała,  że  mógłby  zostać  przeznaczony  dla  niej, 

ponieważ bibliotekę książę uważał za swoje sanktuarium.  

Pomyślała też, że markiza musi być bardzo pewna uczuć księcia, 

skoro  ośmiela  się  wtargnąć  pomiędzy  nich  w  pierwszy  wieczór  po 

ślubie.  Choć  Antonia  wiedziała  niewiele  o  takich  sprawach,  była 

przekonana,  że  w  większości  wypadków  byłoby  to  bardzo  krępujące 

dla  mężczyzny,  gdyby  jego  pierwsze  sam  na  sam  z  żoną  zostało 

przerwane przez kochankę.  

Zadała  sobie  pytanie,  dlaczego  myśli  o  markizie  w  czasie 

przeszłym.  Było  dla  niej  oczywiste,  że  związek  księcia  z  markizą 

będzie nadal trwał po ich powrocie z podróży poślubnej. 

Antonia  kręciła  się  po  saloniku  oglądając  złote  tabakierki,  które 

były ustawione na jednym stoliku, i sewrską porcelanę, która zdobiła 

inny.  Pomyślała,  że  niebiesko-biała  porcelana  przypomina  markizę  i 

że nie ma takiej porcelany, która przypominałaby ją — Antonię. Była 

to  zasmucająca  myśl.  W  rzewnym  nastroju  przyglądała  się  brązom 

zdobiącym  kominek,  kiedy  drzwi  się  otworzyły  i  książę  wszedł  do 

pokoju. 

—  Wybacz,  Antonio  —  powiedział.  —  Nasz  niezapowiedziany 

gość nie miał prawa usuwać cię z pokoju w tak arbitralny sposób. 

—  Myślałam,  że  ona  chce  rozmawiać  z  tobą...  na  osobności  — 

odpowiedziała  Antonia  i  dodała  słabym  głosikiem:  —  Ona  jest 

bardzo... piękna. W pełni rozumiem... co czujesz do niej. 

background image

Książę zesztywniał. 

— Kto ci powiedział coś takiego? 

Antonia patrzyła na niego ze zdumieniem. 

—  Nie  przypuszczałeś  chyba,  że  nie  wiem...  o  tym,  że  kochasz 

markizę i że ona... ciebie kocha? Wszyscy to wiedzą! 

— Wszyscy? — zapytał książę z niedowierzaniem. 

—  Ależ  oczywiście!  —  odpowiedziała  Antonia.  —  I  większość 

ludzi...  jak  sądzę...  wie,  że...  ożeniłeś  się,  ponieważ  królowa... 

nakazała ci to zrobić. 

Książę był zdumiony. 

—  Kto  opowiedział  ci  to  wszystko?  Nie  mogę  wprost  uwierzyć, 

że tak intymne sprawy są publiczną tajemnicą. 

—  Pułkownik  Beddington  powiedział  o  tym  papie  —  wyjaśniła 

Antonia — ale ja... słyszałam o tym również... z innego źródła. 

— Od kogo? — zapytał książę szorstko. 

— Nie chciałabym... tego mówić — odpowiedziała Antonia. 

— Nalegam, żebyś mi to powiedziała — rzekł. 

Antonia  zawahała  się  przez  chwilę,  ale  szorstkość  jego  głosu  i 

wyraz oczu spowodowały, że wykrztusiła z wahaniem: 

—  Pokojówka  markizy,  która  jest  siostrą  synowej  pani Mellish... 

która... jest żoną... jednego z twoich stajennych. 

— Dobry Boże! 

Nie ulegało wątpliwości, że zdumienie odjęło mu mowę. 

— A więc ta sprawa — zapytał po chwili — jest znana wszystkim 

służącym w Doncaster Park? 

background image

— Nie wszystkim — uspokajała go Antonia. — Ale oni wszyscy 

interesują  się  tym,  co  robisz...  i  rozmawiają  o  tym  ze  sobą...  tak  jak 

panie w maminym salonie... tylko, że oni... nie mówią tego złośliwie! 

Książę spoglądał na nią pytająco, więc wyjaśniła: 

—  Twoja  służba  jest  z  ciebie  dumna!  Oni  myślą  o  tobie,  jak  o 

kimś w rodzaju Don Juana, sir Lancelota czy Casanovy... Szczycą się 

twoimi...  podbojami  miłosnymi,  tak  samo  jak  twoimi  sukcesami  w 

wyścigach.  Jest  to  dla  nich  powód  do  dumy,  że  jako  kochanek... 

odnosisz takie sukcesy! 

Antonia  przerwała,  a  ponieważ  książę  nic  nie  mówił,  ciągnęła 

dalej: 

—  Zupełnie  inaczej  ma  się  rzecz  z...  przyjaciółkami  mamy.  One 

pragną...  się  pośmiać.  Robią  tak  z  każdym...  ale  ponieważ  jesteś  tak 

ważną  postacią  i  tak  bardzo  ekscytującą...  oczywiście  wszystko,  co 

ciebie dotyczy, stanowi specjalne... danko, którym się raczą! 

— Zdumiewasz mnie! — zawołał książę. 

— Ponieważ jesteś taki przystojny i bardzo znany — powiedziała 

Antonia po chwili — musisz liczyć się z tym, że ludzie... będą się tobą 

interesować.  Co  do  mnie... to  rozumiem  te  wszystkie... piękne  panie, 

które kochałeś. 

— Co rozumiesz? — zapytał książę. 

W  jego  głosie  zabrzmiała  nuta,  która  ostrzegła  Antonię,  że  jest 

zły,  jednak  była  zbyt  pochłonięta  biegiem  własnych  myśli,  żeby 

zwrócić na to uwagę. 

background image

—  Początkowo...  nie  mogłam  tego  zrozumieć  —  odpowiedziała 

— dlaczego w swoim życiu miałeś tyle kobiet. Potem pomyślałam, że 

może  jest  to  coś  takiego,  jak  posiadanie...  stajni.  Człowiekowi  nie 

wystarcza  jeden  koń,  choćby  nie  wiem  jak  dobry,  nadzwyczajny,  ale 

pragnie  mieć  wiele  ogierów  pełnej  krwi!  Może  jest  to  rodzaj 

wyścigów,  w  których  te  wszystkie  damy  pragną  zdobyć...  nagrodę, 

którą jest twoje serce! 

Mówiła  cichym  głosem,  jakby  to  była  historia,  którą  opowiadała 

sama sobie. 

— Nie sądziłem, że kobieta w mojej obecności może powiedzieć 

coś równie wulgarnego i niestosownego! — wybuchnął książę. 

Nie  podniósł  głosu,  ale  jego  ton  był  lodowaty  i  uderzał  niczym 

policzek.  Przez  chwilę  Antonia  stała  nieruchomo.  Potem  zauważył, 

jak purpurowy rumieniec rozlał się po jej drobnej twarzy. Spostrzegł, 

że drży. Odwróciła się od niego i stanęła przy stoliku z tabakierkami, 

patrząc na nie z opuszczoną głową. 

Było coś w jej kruchej postaci, co sprawiło, że uświadomił sobie, 

jak  bardzo  jest  młoda  i  wrażliwa.  Poczuł  się  tak,  jak  gdyby  uderzył 

dziecko. 

— Bardzo mi przykro, Antonio, nie powinienem był w ten sposób 

odezwać się do ciebie — powiedział po chwili. 

Nie odpowiedziała, a on odniósł wrażenie, że jego żona z trudem 

powstrzymuje się od płaczu. 

background image

— To, co mi powiedziałaś, zaskoczyło mnie — ciągnął dalej — i 

niepotrzebnie  zachowałem  się  grubiańsko.  Chciałbym  cię  prosić  o 

przebaczenie. 

— To ja... przepraszam — wyszeptała Antonia. 

—  Czy  mogłabyś  się  odwrócić?  —  poprosił  książę.  —  Jest  mi 

trudno przepraszać cię, kiedy stoisz do mnie tyłem! 

Przez  chwilę  sądził,  że  odmówi  spełnienia  jego  prośby,  ale 

odwróciła się ku niemu, a on wciąż widział w jej oczach lęk. Czuł się 

tym bardzo zawstydzony. 

—  Podejdź  tutaj  i  usiądź,  Antonio  —  zaproponował.  — 

Chciałbym z tobą porozmawiać. 

Zbliżyła  się,  a  jemu  przyszło  na  myśl,  że  przypomina  młode 

źrebię, słabe i niepewne, gotowe wierzyć każdemu, dopóki nie nauczy 

się,  że  nie  można  wszystkim  ufać.  Antonia  usiadła  na  kanapie,  a 

książę  pomyślał,  że  jej  szarozielone  oczy  są  bardziej  wymowne  niż 

oczy jakiejkolwiek znanej mu kobiety.  

Zanim książę zaczął mówić, Antonia wyjąkała: 

—  Ponieważ  nigdy...  nie  byłam...  z  kimś  takim  jak...  ty, 

powiedziałam...  co  mi  przyszło  na  myśl...  nie  zastanawiając  się.  To 

bardzo... głupie z mojej strony... nigdy już tego nie zrobię. 

—  To  ja powinienem  ciebie  przeprosić,  Antonio —  rzekł  książę. 

— Chcę, żebyś mi zawsze mówiła to, co myślisz. Chcę, żebyś była ze 

mną  szczera.  Jeśli  nasze  małżeństwo  ma  funkcjonować,  to  nie 

powinno być między nami udawania. Czy zgadzasz się ze mną? 

Antonia patrzyła w dół, a jej oczy wydawały się bardzo ciemne. 

background image

— Ale ja... mogłabym... mówić rzeczy, których... nie chciałbyś... 

usłyszeć. 

—  Chcę,  żebyś  mi  zawsze  mówiła  prawdę.  Popełniłem  błąd, 

kiedy  cię  zganiłem  za  to,  co  powiedziałaś.  Mam  na  swoje 

usprawiedliwienie tylko to, że nigdy nie byłem żonaty! 

Uśmiechnął  się  w  taki  sposób,  który  bardziej  doświadczona 

kobieta uznałaby za zniewalający. 

—  Czy  jest  w  tym...  coś  złego  —  zapytała  po chwili  Antonia — 

że mówię o... damach, które... kochałeś? 

— Nie ma w tym nic złego — odpowiedział książę — może jest 

to  tylko  trochę  niezwykłe.  Jednak  lepiej,  żebyś  mówiła  o  tym,  niż 

gdybyś miała dusić to w sobie. 

Gdy  spojrzała  na  niego,  znów  przypominała  źrebaka,  który 

otrzymał baty, a teraz boi się zbliżyć, choć ma na to ochotę. 

—  Najgorszą  rzeczą  ze  wszystkiego  jest  to,  co  moja  niania 

nazywała obrażaniem się — mówił dalej. — Wobec tego zachowania 

żywię prawdziwą awersję! 

Antonia uśmiechnęła się słabo. 

— Postaram się... tego nie robić. 

—  Przypominam  sobie,  że  zanim  przed  kilkoma  minutami 

przerwano  nam  rozmowę,  chciałaś  mi  coś  powiedzieć  —  zauważył 

książę. — Czy możesz zrobić to teraz? 

Rumieniec znów pojawił się na twarzy Antonii. 

— Myślę, że... to mogłoby cię... rozzłościć. 

background image

—  A  jeśli  ci  obiecam,  że  nie  będę  zły  i  spokojnie  wszystkiego 

wysłucham? 

Antonia  odwróciła  głowę  i  spoglądała  w  stronę  kominka.  Książę 

zauważył po raz pierwszy, że ma mały prosty nosek, mocny, niewielki 

podbródek i delikatnie zarysowane wargi. 

— Chciałabym... cię o coś prosić — powiedziała cichym głosem i 

książę  zdał  sobie  sprawę  z  tego,  że  pragnie  być  szczera.  — 

Rozumiem, że będziesz mnie uważał za... ignorantkę — zaczęła — ale 

właściwie  nie  wiem,  jak  to  się  dzieje,  że  mężczyzna  i  kobieta...  gdy 

pobiorą się, mogą mieć... dziecko. Wiąże się to, jak sądzę, z tym że... 

śpią razem. 

Spojrzała nerwowo na księcia, a potem znów popatrzyła w bok. 

— Ponieważ ty... — ciągnęła bardzo nieśmiało — kochasz... inną 

i  ponieważ  nie  znamy  się  jeszcze  dobrze...chciałabym  cię  prosić, 

żebyśmy... zaczekali trochę, zanim... będziemy mieć... dziecko. 

Gdy  skończyła  mówić,  głos  jej  się  załamał,  ścisnęła  nerwowo 

palce i wstrzymała oddech. 

Książę podniósł się. 

— Cieszę się, że byłaś na tyle odważna, żeby mi powiedzieć to, o 

czym myślisz — odezwał się po chwili. 

— Nie jesteś... zły? 

— Oczywiście, że nie! — odpowiedział. — To bardzo rozsądne z 

twojej strony, że zechciałaś podzielić się ze mną swoimi myślami. — 

Przerwał  na  chwilę,  a  potem  mówił  dalej:  —  Musisz  mi  wierzyć,  że 

background image

nie  miałem  pojęcia  o  tym,  iż  o  moim  związku  z  markizą  wszyscy 

wiedzą i że wiadomość o tym dotarła nawet do twoich uszu. 

— Może... nie powinnam była... ci tego mówić. 

—  Dobrze,  że  to  zrobiłaś  —  pochwalił  ją  książę.  —  Cieszę  się 

również z tego, Antonio, że możemy budować nasze wspólne życie na 

solidnej podstawie. Czy możesz mi coś obiecać? 

— Co takiego? — zapytała Antonia. 

—  Że  nie  będziesz  miała  przede  mną  tajemnic  —  odparł  książę. 

—  Przynajmniej  w  ważnych  sprawach.  Choćby  wydawało  ci  się  to 

trudne.  Czuję,  że  wspólnie  zdołamy  przezwyciężyć  i  znaleźć 

rozwiązanie każdego problemu. 

Znów  uśmiechnął  się  do  niej  i  zauważył,  że  napięcie  znika  z  jej 

twarzy. 

— Uważam, że to, co sugerowałaś, jest bardzo mądre, i zgadzam 

się,  że  powinniśmy  lepiej  się  poznać,  zanim  rozpoczniemy  coś  tak 

ważnego jak życie rodzinne. 

Spostrzegł, że  Antonia patrzy na niego z  zakłopotaniem, więc po 

chwili zapytał: 

— Co cię niepokoi? 

Wiedział,  że  zastanawia  się,  czy  może  wyrazić  głośno  swoje 

myśli. Wreszcie powiedziała: 

—  Mówiłam  ci  już,  że  jestem  straszną  ignorantką...  ale  nie 

rozumiem...  dlaczego,  gdybyś...  spał  ze  mną,  moglibyśmy...  mieć 

dziecko... a kiedy śpisz z innymi paniami... na przykład z markizą, to 

one... nie mają dzieci. 

background image

Książę  nie  mógł  się  oprzeć  wrażeniu,  że  była  to  najbardziej 

niezwykła rozmowa, jaka zdarzyła mu się w całym życiu. Ale wyraził 

się bardzo ostrożnie: 

— Jest to jedno z takich pytań, na które wolałbym odpowiedzieć, 

kiedy poznamy się nieco lepiej. W przyszłości  wyjaśnię ci wszystko, 

czego nie ośmielam się zrobić teraz. 

—  Tak...  oczywiście  —  zgodziła  się  Antonia.  —  Dziękuję,  że 

byłeś tak miły... i nie złościłeś się na mnie. 

—  Postaram  się  nigdy  więcej  nie  złościć  na  ciebie  —  obiecał 

książę. — Ale tak jak ty, mam zwyczaj mówić bez zastanowienia. 

— Tak jest... łatwiej — powiedziała Antonia. — Jeśli ktoś zbytnio 

się  zastanawia,  zanim  coś  powie,  powstaje  wiele  niezręcznych 

przemilczeń. 

—  To  prawda.  —  Książę  uśmiechnął  się.  —  A  teraz,  ponieważ 

wyruszamy  do  Paryża  jutro  rano,  proponuję,  żebyś  już  poszła  spać. 

Musisz być zmęczona po całym dniu, a także po tych skokach, które 

odbyłaś wczoraj wieczorem. 

Antonia milczała. Potem zapytała przestraszonym głosem: 

— Więc ty... wiedziałeś o tym? 

—  Tak,  wiedziałem.  Słyszałem  o  twoich  wyczynach  —  przyznał 

książę — i wprost nie mogę w to uwierzyć. Te przeszkody, jeśli Ives 

zrobił  wszystko  zgodnie  z  instrukcją,  miały  tę  samą  wysokość,  co 

przeszkody w zawodach o Grand National! 

— To zasługa twojego nowego konia — wyjaśniła Antonia. — To 

było...  wielkie  zarozumialstwo  z  mojej  strony,  że  ośmieliłam  się  

background image

dosiąść  go...  ale  czekaliśmy  prawie  do  zmierzchu,  a  ty...  nie 

przyszedłeś. 

— Bardzo tego żałuję — powiedział książę. — Czy zapomniałaś 

o tym, Antonio, że moje konie są teraz twoimi? Dokładnie pamiętam 

zdanie  z  ceremonii  ślubnej:  „Dzielę  się  z  tobą  wszystkimi  moimi 

dobrami". 

Oczy Antonii zapłonęły blaskiem. 

— Byłabym bardzo wdzięczna i... zaszczycona, gdybym mogła... 

dzielić je z... tobą — szepnęła po chwili. 

— Ależ będziesz je dzielić ze mną — zapewnił ją książę. — Tak 

jak będziemy dzielić nasze myśli, a być może w przyszłości, kiedy się 

lepiej poznamy, uczucia! 

 

ROZDZIAŁ 4 

Książę  siedział  w  Cafe  Anglais  czekając  na  Antonię.  Gdy  posłał 

swojego  kamerdynera,  aby  dowiedział  się,  kiedy  Antonia  będzie 

gotowa,  żeby  wyjść  z  nim  na  miasto,  okazało  się  —  ku  jego 

zdziwieniu — że już wyszła. 

Książę  obudził  się  wcześnie,  jak  to  miał  w  zwyczaju,  i  jedząc 

śniadanie,  czytał  francuskie  gazety.  Wiadomości  były  zaskakujące. 

Podróżowali  z  Londynu  do  Dover  pociągiem  pośpiesznym  w 

zarezerwowanych  dla  nich  komfortowych  przedziałach.  Następnie 

przesiedli  się  na  książęcy  jacht,  który  czekał  na  nich  w  porcie,  i 

spędzili noc na pokładzie. 

background image

Podczas  podróży  kanał  La  Manche  był  spokojny  niczym  jezioro. 

Gdy  przybyli  do  Calais,  czekały  na  nich  przedziały  zarezerwowane 

nie  tylko  dla  księcia  i  Antonii,  ale  również  dla  książęcego 

kamerdynera i bagażu. Dużo wcześniej pan Graham wysłał posłańca, 

który  zgodnie  z  instrukcjami  załatwił  sprawy  związane  z  podróżą,  a 

także  przygotował  wszystko  w  Paryżu.  Dzięki  geniuszowi 

organizacyjnemu  pana  Grahama  nie  spotkała  ich  żadna  niemiła 

przygoda. 

Kiedy  przybyli  na  miejsce,  okazało  się,  że  rezydencja,  którą 

książę  wynajął  od  jednego  ze  swoich  przyjaciół,  jest  urocza,  czego 

zresztą  można  się  było  spodziewać.  Dom,  usytuowany  przy  Polach 

Elizejskich,  urządzono  w  stylu  Ludwika  XIV.  Gdy  tam  dotarli, 

Antonię  wprawiły  w  zachwyt  gobeliny,  obrazy  Bouchera  i 

Fragonarda, a także dywany z Aubusson. 

Mimo  wygód  podróż  była  męcząca,  więc  książę  mniemał,  że 

Antonia będzie długo spać. Kiedy się dowiedział, że wyszła z domu o 

dziewiątej, pomyślał z uznaniem, iż jego żona nie traci czasu. 

—  Czy  jesteś  bardzo  bogaty?  —  zapytała,  gdy  zbliżali  się  do 

Paryża. 

Było  to  pytanie,  które  zadawała  mu  już  wcześniej,  więc 

odpowiedział: 

— To zależy, co zamierzasz kupić. 

— Myślę, że znasz odpowiedź — powiedziała Antonia. — Stroje! 

Wprawdzie  suknie,  jakie  mama  przeznaczyła  na  moją  wyprawę,  są 

nowe, jednak nie są dla mnie odpowiednie. 

background image

Książę  patrząc  na  garderobę  Antonii,  dochodził  do  przekonania, 

że  o  ile  hrabina  starszą  córkę  ubierała  ze  smakiem,  to  w  przypadku 

Antonii  jej  gust  się  nie  sprawdził.  Czy  był  to  nadmiar  falbanek  w 

sukniach,  utrzymanych  w  stylu  angielskim,  czy  może  pastelowe 

barwy  —  tego  książę  nie  wiedział.  Wiedział  tylko,  że  Antonia  robi 

wrażenie  źle  ubranej  angielskiej  młodej  mężatki.  Był  jednak  na  tyle 

taktowny, żeby jej tego nie mówić. 

— Mam nadzieję, że nie doprowadzisz mnie do ruiny. Polecam ci 

odwiedzić pana Wortha — zaproponował ze śmiechem. 

— Jeśli jesteś pewien, że stać cię na to? 

— Jestem tego  zupełnie pewien — odpowiedział książę. — Jego 

suknie są wspaniałe. Nie ma takiej kobiety, od cesarzowej poczynając, 

a  skończywszy  na  najmniej  znanej  aktoreczce,  która  nie  pragnęłaby 

ubierać się u Fredericka Wortha! 

— Być może nie będzie sobie życzył, żebym mu zabierała czas — 

powiedziała  skromnie  Antonia.  —  Potem  wykrzyknęła:  —  Ach, 

prawda,  zapomniałam!  Jestem  teraz  księżną!  A  przecież  nawet  we 

Francji to coś znaczy! 

Książę  śmiał  się  i  był  ciekaw,  co  też  wielki  Worth  wymyśli  dla 

Antonii.  Jednak  pochłaniało  go  głównie  to,  co  wyczytał  w  gazetach. 

Wyglądało na to, że Francja znalazła się na granicy wojny z Prusami. 

Wszyscy w Anglii byli przekonani, że potrząsanie szabelką w Europie 

skończy się niczym.  

Wiosną  na  całym  kontynencie,  którego  nie  widział  od  lat, 

panował ogólny spokój. Jeszcze dwa tygodnie temu angielski minister 

background image

spraw zagranicznych, lord Granville, powiedział wesoło do księcia, że 

na niebie nie ma nawet chmurki. Wszędzie królował nastrój beztroski, 

jeśli  nie  liczyć  faktu,  że  było  to  najgorętsze  lato  od  niepamiętnych 

czasów  i  w  niektórych  regionach  Francji  panowała  taka  susza,  że 

chłopi  zanosili  modły  o  deszcz.  Z  tym  rodzajem  klęski  oswoił  się  w 

Hertfordshire,  lecz  wiadomości  o  zbliżającej  się  wojnie  wprawiły  go 

w zdumienie. 

Książę  był  pewien,  że  cesarz,  którego  znał  od  wielu  lat,  a 

dokładniej  od  czasu  kiedy  przebywał  na  wygnaniu  w  Anglii,  nie 

pragnął  wojny.  Ale  też  należało  się  liczyć  z  tym,  że  będzie 

dopingowany  do  działań  agresywnych  przez  swego  ministra  spraw 

zagranicznych,  księcia  de  Graumont.  Jego  nienawiść  do  Prusaków 

miała  podtekst  osobisty,  ponieważ  nie  mógł  wybaczyć  Bismarckowi, 

że nazwał go najgłupszym człowiekiem w Europie! 

Kiedy  książę,  pozbawiony  towarzystwa  Antonii,  sączył  w  Palais 

Royal przedobiedni aperitif, spotkał wielu znajomych, którzy byli zbyt 

przestraszeni, żeby dyskutować o sytuacji politycznej. 

—  Cesarzowa  jest  przekonana,  że  powinniśmy  uderzyć  na 

Niemców — powiedział jeden z nich. — Sam słyszałem, jak mówiła 

dramatycznym  tonem,  zwracając  się  w  stronę  następcy  tronu:  „To 

dziecko  nigdy  nie  będzie  panować,  jeśli  nie  pomścimy  klęski  pod 

Sadową!" 

— Podobno cesarz nie czuje się dobrze — zauważył książę. 

— Istotnie — brzmiała odpowiedź. — Cierpi piekielne katusze z 

powodu kamienia w moczowodzie. 

background image

—  W  takim  razie  jest  mało  prawdopodobne,  żebyś  poszedł  na 

wojnę — odpowiedział książę. 

Czuł jednak, że jego przyjaciele nie są przekonani, i kiedy siedział 

w  Cafe  Anglais  czytając  Le  Figaro,  pomyślał,  że  zarówno  artykuły 

redakcyjne,  jak  i  wiadomości  są  utrzymane  w  tonie  podżegającym  i 

wyraźnie mają na celu podsycanie wojennych nastrojów. 

Dzięki  Bogu,  że  Anglia  nie  będzie  wciągnięta  w  to  wszystko  — 

pomyślał książę. Wiedział, że Anglia jest proniemiecka jak większość 

Europy.  Królowa  ze  względu  na  swoich  niemieckich  krewnych 

przechylała  się  bardziej  na  stronę  Prusaków  niż  cesarza  Ludwika 

Napoleona,  którego  zachowanie,  jak  też  niepohamowaną  rozrzutność 

zawsze krytykowała. 

Jestem pewien, że cała rzecz rozwieje się jak dym — powiedział 

do  siebie  książę  —  i  jak  inne  paniki  wojenne  zakończy  się  wymianą 

wzajemnych  oskarżeń.  Odłożył  gazetę  i  spojrzał  na  zegarek. 

Pomyślał,  że  gdyby  to  nie  on,  ale  konie  czekały  na  Antonię,  już 

dawno byłaby na miejscu. 

Cafe  Anglais,  najelegantsza  i  najbardziej  znana  paryska 

restauracja,  zapełniała  się  gośćmi.  Wielu  samotnych  mężczyzn 

spożywało tu obiad, ponieważ  w pobliżu znajdowała się giełda. Było 

tu  również  wiele  atrakcyjnych  kobiet.  Wszystkie  nosiły  suknie  o 

modnych  fasonach,  z  turniurami  i  trenami  wlokącymi  się  z  tyłu,  co 

upodabniało tak ubrane damy do figury na dziobie statku lub, jak ktoś 

wyraził  bardziej  poetycznie,  do  bogini  idącej  pod  wiatr.  Krynoliny 

background image

zostały  zarzucone  już  dwa  lata  temu  i  choć  w  Londynie  wciąż  je 

noszono, w Paryżu nie pozostało po nich nawet śladu. 

Tyle tu było pięknych kobiet, eleganckich, szykownych, że książę 

zastanawiał  się,  jak  można  chcieć  spędzać  czas  i  bawić  się  w 

jakiejkolwiek  innej  stolicy.  On  sam przekonał  się  już  wiele  lat  temu, 

jak  czarujący  jest  Paryż.  Jedynym  nakazem  była  tu  przyjemność  — 

kryterium  ustalone  przez  cesarza,  który  nigdy  nie  mógł  się  oprzeć 

pokusie nowej i ładnej buzi.  

Ludwik Napoleon słynął nie tylko  z  licznych afer miłosnych, ale 

także  z  wyjątkowego  czaru  i  galanterii.  Nawet  królowa  Wiktoria 

doświadczyła  tego  na  sobie,  gdyż  pisała:  „Z  takim  mężczyzną  nigdy 

nie  można  czuć  się  bezpiecznie!"  Jednak  bezpieczeństwo  nie  było 

tym, czego mężczyźni i kobiety szukali w Paryżu, a wielkie kurtyzany 

tamtych  czasów  roztrwoniły  więcej  pieniędzy  i  miały  większe 

wpływy,  a  za  to  mniej  zasad  moralnych  niż  w  jakimkolwiek  innym 

okresie historii.  

Ogromne  fortuny  przepływały  przez  ręce  dam  z  półświatka. 

Nawet  turecki  bej  mógł  zostać  zrujnowany  w  dwa  tygodnie. 

Mówiono,  że  cesarz  ofiarował  pięknej  hrabinie  de  Castiglione 

naszyjnik z pereł o wartości 432 tysięcy franków, oprócz miesięcznej 

sumy  50  tysięcy  na  stroje,  a  lord  Hertford,  posiadający  opinię 

najbardziej  skąpego  człowieka  w  Paryżu,  ofiarował  jej  milion  za 

przyjemność  spędzenia  z  nią  nocy,  podczas  której  zobowiązała  się 

poddać całkowicie wszelkim jego zmysłowym zachciankom. 

background image

Również  książę  bawił  się  znakomicie  w  czasie  swoich  wizyt  w 

Paryżu,  lecz  nie  przypominał  sobie,  żeby  wiązały  się  z  tym  aż  tak 

wielkie  wydatki,  o  jakich  wspominali  inni  jego  rodacy.  Nie  był 

szczególnie  zarozumiały,  ale  wiedział,  że  kobiety,  które  spędzały  z 

nim czas, robiły to również dla własnej przyjemności i nie oczekiwały 

od niego kosztownych prezentów. 

Właśnie miał wyjąć zegarek z kieszonki, gdy spostrzegł, że goście 

siedzący  przy  sąsiednich  stolikach  zwrócili  głowy  w  stronę  wejścia. 

Szef  sali  rozmawiał  z  damą,  która  niedawno  weszła,  i  choć  książę 

znajdował się w dość dużej odległości od niej, zauważył, podobnie jak 

inni panowie, jej wspaniałą figurę. 

Była  ubrana  w  różową  suknię,  ozdobioną  białymi  wstawkami, 

które  dodawały  jej  niezwykłego  szyku,  i  podkreślającą  doskonałe 

kształty  jej  biustu  i  smukłość  talii,  przechodzącą  na  dole  w  gęstwinę 

falbanek.  Gdy  szła  przez  salę  restauracyjną,  oczy  wszystkich 

mężczyzn podążały za nią, a i książę wydał cichy okrzyk: Boże! Co za 

figura! Śledził każdy jej krok, ale dopiero kiedy prawie doszła do jego 

stolika,  uświadomił  sobie  z  niedowierzaniem,  że  dama,  którą 

podziwiał,  to  nie  cudzoziemka  ani  Francuzka  —  ale  jego  żona, 

Antonia! 

Szef  sali  odsunął  dla  niej  krzesło  i  dopiero  wówczas  książę 

podniósł się nie ukrywając zdumienia. Choć wiedział, że Antonia ma 

wielkie  oczy,  nigdy  nie  przypuszczał,  że  są  one  tak  ogromne,  że 

wypełniają  całą  jej  drobną  twarzyczkę,  osadzoną  na  długiej,  pięknie 

zaokrąglonej szyi. 

background image

Obecnie,  z  włosami  upiętymi  do  góry  w  sposób  nieznany  w 

Londynie, zdawała się być wyższa i wyglądała zupełnie inaczej niż ta 

niemodnie  ubrana,  niepozorna  kobieta,  z  którą  przyjechał  do  Paryża. 

Było  coś  niezwykle  powabnego  w  maleńkim  kapelusiku,  który  tkwił 

na  czubku  jej  głowy,  a  który  składał  się  wyłącznie  z  wstążek  tego 

samego koloru co suknia i kilku małych białych różyczek. Sposób, w 

jaki  ten  stroik  leżał  na  ciemnych  włosach  Antonii,  dodawał  jej 

powabu i uroku. 

Książę  spojrzał  znów  na  doskonałą  sylwetkę  żony  i  zastanawiał 

się, czy powinien czuć się urażony tym, że podziwiają ją również inni 

mężczyźni obecni na sali. 

—  W  pierwszej  chwili  nie  przypuszczałem,  że  to  ty  — 

powiedział. 

Twarz Antonii jaśniała uśmiechem. 

— Myślałam, że tak powiesz. Ja także nie czuję się... sobą! 

— To prawdziwa przemiana! 

— Pan Worth był bardzo miły. Najpierw w ogóle nie chciał mnie 

przyjąć,  mówiąc,  że  jest  zmęczony  i  zamierza  za  kilka  dni  opuścić 

kraj. 

—  W  jaki  sposób  więc  go  namówiłaś,  by  zajął  się  tobą?  — 

zapytał  książę,  wciąż  tak  oszołomiony  wyglądem  Antonii,  że  trudno 

mu było zebrać myśli. 

Zaśmiała się. 

background image

—  Byłam  gotowa  paść  przed  nim  na  kolana,  ale  nie  było  to 

konieczne,  ponieważ  —  jak  sądzę  —  mój  okropny  wygląd  stanowił 

dla niego wyzwanie! 

Antonia westchnęła z radością. 

— Tak się cieszę, że jesteś zadowolony. 

— Myślę, że jestem — odpowiedział książę. — Ale równocześnie 

uświadomiłem sobie, że muszę zmienić zdanie o swojej żonie. 

Nie  musiał  tłumaczyć  Antonii,  co  miał  na  myśli,  bo  zawołała  z 

zachwytem: 

—  To  jest  komplement,  pierwszy  komplement,  jaki  od  ciebie 

usłyszałam! 

— Czy istotnie byłem aż tak grubiański? — zapytał książę. 

—  Nie  było  powodu,  żebyś  mnie  komplementował  — 

powiedziała  —  i  nie  musisz  sobie  tego  wyrzucać,  bo  wiem,  jak 

strasznie  wyglądałam!  Pan  Worth  wyraził  to  i  po  francusku,  i  po 

angielsku! 

Uśmiechnęła się i mówiła dalej: 

— A najwspanialsze jest to, że on przyjeżdża do Anglii za miesiąc 

i już zaczął obmyślać dla mnie zimowe stroje. Mam tylko nadzieję, że 

jesteś taki bogaty, za jakiego uchodzisz! 

—  Widzę,  że  prędzej  czy  później  dojdzie  do  wyboru  pomiędzy 

sukniami i końmi! — powiedział książę. 

— To nieładne! — zarumieniła się Antonia. — Wiesz dobrze, co 

wybiorę! 

background image

To  dziwne,  pomyślał  książę,  że  zamiast  rozmawiać  poważnie  z 

Antonią, jak to czynił dotychczas, nabrał teraz chęci, żeby flirtować z 

własną  żoną!  To  absurd,  że  ubiór  spowodował  taką  odmianę!  A 

jednak  suknia  od  Wortha  sprawiła,  że  niepozorna  panienka  z 

wiejskiego  dworu,  z  którą  poza  końmi  nie  miał  żadnych  wspólnych 

tematów, przeistoczyła się w pełną powabu czarującą damę. 

Mimo to jej oczy nadal były niewinne. Przyglądał się, jak odbija 

się  w  nich  wszystko,  co  dzieje  się  wokół  i  co  do  niej  mówi.  Po 

obiedzie  udali  się  z  wizytą  do  przyjaciół,  których  książę  poznał 

podczas  ostatniego  pobytu  w  Paryżu.  Tematem  rozmów  była, 

oczywiście, wojna. 

—  Nie  waham  się  panu  oznajmić,  książę  —  rzekł  pompatycznie 

jeden z gości — że wojna wybuchnie, jeśli nie dziś, to najdalej jutro! 

— I nie budzi to pańskiego niepokoju? — zapytała Antonia. 

Francuz uśmiechnął się. 

—  Tutaj,  w  Paryżu,  jesteśmy  bezpieczni  jak  pieniądze  w 

angielskim  banku!  —  odpowiedział.  —  W  ciągu  kilku  dni  nasza 

wspaniała armia pokaże Prusakom, gdzie jest ich miejsce! 

—  Słyszałem,  że  mają  bardzo  dobrze  wyszkolone  wojsko  — 

zauważył  książę  —  i  że  koleje  niemieckie  zostały  w  ostatnich  latach 

rozbudowane z myślą o potrzebach armii! 

—  Ale  my  mamy  coś  jeszcze  ważniejszego  —  odpowiedział 

Francuz.  —  Posiadamy  ogromną  siłę  niszczenia  w  postaci  karabinu 

Chassepot, który strzela na odległość dwukrotnie większą niż karabin 

background image

iglicowy  Dreysa.  Dysponujemy  również  tajną  bronią  o  nazwie 

Mitrailleuse. 

— Cóż to takiego? — ktoś zapytał. 

—  Jest  to  broń  w  której  magazynku  mieści  się  dwadzieścia  pięć 

kul.  —  Mówiący  zaśmiał  się  głośno.  —  Niemcy  nie  dysponują 

odpowiedzią na to! 

Książę  nie  oponował,  ale  przypomniał  sobie,  że  słyszał  o 

stalowych  działach  nowego  typu,  które  Herr  Krupp  wyprodukował 

dla Prus, lecz francuskie dowództwo  nie potraktowało poważnie tych 

wiadomości. 

Kiedy wracali z przyjęcia, Antonia zapytała: 

— Myślisz, że wybuchnie wojna? 

—  Mam  nadzieję,  że  nie  —  odpowiedział  książę.  —  Ale  gdyby 

nawet wybuchła, będzie się toczyć nie tutaj, lecz w Niemczech. 

— Sądzisz, że Niemcy nie stawią Francuzom oporu? 

— To Francuzi tak myślą — wyjaśnił książę. 

Już  wcześniej  zakomunikował  Antonii,  że  tego  wieczoru  idą  na 

bal  do  markizy  de  Barouche,  który  odbędzie  się  w  jej  wspaniałej 

rezydencji w pobliżu  Lasku Bulońskiego. Przebierając się do kolacji, 

Antonia  zachwyciła  się  piękną  toaletą,  którą  przysłał  jej  pan  Worth. 

Cieszyła  się  również,  że  usługuje  jej  francuska  pokojówka,  którą 

zaangażował  dla  niej  na  czas  pobytu  w  Paryżu  niezawodny  pan 

Graham.  

To typowe dla księcia, że wszystko zostało zaplanowane z góry w 

najdrobniejszych  szczegółach.  Wiedziała,  że  kiedy  wróci  do  Anglii, 

background image

pan  Graham  znajdzie  dla  niej  angielską  służącą,  a  także  drugą,  która 

będzie zajmować się sprawami związanymi z jazdą konną.  

Francuska  służąca  była  bardzo  energiczna  i  zręczna.  Trajkotała 

wesoło,  upinając  Antonii  fryzurę  zaprojektowaną  przez  fryzjera, 

wezwanego przez pana Wortha. 

— Dla żadnej innej damy, choćby najznakomitszej, nie podjąłbym 

się takiego trudu — powiedział pan Worth. 

—  A  więc  dlaczego  mnie  pan  tak  uhonorował?  —  zapytała 

Antonia. 

—  Ponieważ,  tak  jak  Wasza  Wysokość,  jestem  Anglikiem  i 

chciałbym  zmienić  opinię  Francuzów  o  Angielkach  —  że  są  ubrane 

niemodnie, wyglądają niekorzystnie i mają wystające zęby, co zresztą 

w większości wypadków odpowiada prawdzie! 

Obydwoje  roześmiali  się,  lecz  Antonia  wiedziała,  że  ten  sławny 

człowiek  zajął  się  nią  nie  tylko  z  pobudek patriotycznych.  Jej  osoba, 

jak  to  wyjaśniła  księciu,  stanowiła  dla  niego  wyzwanie,  któremu  nie 

mógł się oprzeć. 

Nie wiedziałam — myślała patrząc w lustro — że mam taką dobrą 

figurę.  Jej  matka  uznałaby  za  osobistą  zniewagę  myśl,  że  jej  córka 

wykazuje tak nieskromną próżność. Antonia miała smukłą szyję, uszy 

o  doskonałym  kształcie,  wielkie  oczy,  których  wyraz  objawiał  się 

teraz  dzięki  upięciu  włosów  do  góry,  a  wszystko  to  było  nowym  i 

podniecającym odkryciem. 

Kiedy  weszła  do  salonu,  gdzie  czekał  na  nią  książę,  miała  na 

sobie  suknię  ze  złocistopomarańczowego  tiulu,  połyskującą 

background image

diamentami i ozdobioną gałązkami mimozy. Czuła, że pierwszy raz w 

życiu  wygląda  olśniewająco  i  romantycznie.  Dostrzegła  wyraz 

podziwu  w  oczach  księcia  i  kiedy  szła  w  jego  stronę,  przez  moment 

poczuła  się  tak,  jakby  była  na  scenie  i  oczekiwała  na  aplauz 

publiczności. 

— Jak ci się podobam? — zapytała, ponieważ książę zaniemówił. 

W jego oczach pojawił się cień zaniepokojenia. 

—  Jestem  bardzo  dumny,  że  mogę  ci  towarzyszyć  — 

odpowiedział  i  zauważył,  że  rumieniec  radości  rozlewa  się  po  jej 

policzkach. 

Komplementy, których nie szczędzili jej goście obecni na kolacji, 

a  także  skłonność  do  flirtu  obydwu  jej  sąsiadów  przy  stole  rozwiały 

resztę jej wątpliwości. 

— Jest pani czarująca, fascynująca! 

—  Nigdy  bym  nie  uwierzył,  że  gwiazda  może  spaść  z  nieba  tak 

wczesnym wieczorem! 

Antonię  dziwiła  nieco  przesada  w  wyrażaniu  zachwytu,  jednak 

mimo  braku  doświadczenia  w  obcowaniu  z  mężczyznami  musiała 

zauważyć, że ich reakcje były szczere. Kiedy tylko rozpoczął się bal, 

panowie  wprost  rozchwytywali  ją  do  tańca  i  było  to  dla niej całkiem 

nowe przeżycie. 

Wróciła właśnie do księcia po przetańczeniu walca z przystojnym 

młodym dyplomatą. 

— Jak się bawisz? — zapytał. 

background image

—  Doskonale!  Trudno  sobie  wyobrazić  coś  wspanialszego!  — 

odpowiedziała Antonia. — Ale chciałabym... 

Miała  zamiar  powiedzieć,  że  chciałaby  z  nim  zatańczyć,  gdy  ich 

rozmowę przerwał okrzyk radości. 

—  Atolu!  Mój  drogi!  Czemu  nikt mi  nie  powiedział,  że  jesteś  w 

Paryżu? 

Niezwykle  piękna  kobieta  wyciągnęła  ręce  w  stronę  księcia  i 

patrzyła na niego z nie ukrywanym zainteresowaniem. 

— Ludwiko! — odezwał się książę. — Słyszałem, że wróciłaś do 

Wiednia. 

—  Pojechaliśmy  tam,  ale  już  jesteśmy  z  powrotem!  — 

odpowiedziała  dama.  —  Bardzo  mi  ciebie  brakowało.  Ach!  Jak  mi 

ciebie brakowało! 

Mówiła  w  specjalny  sposób,  jakby  każde  słowo  miało  ukryte 

znaczenie  —  intymne  i  prowokujące.  Trzymała  obie  ręce  księcia  w 

swoich,  a  gdy  ten  nagle  przypomniał  sobie  o  obecności  Antonii, 

powiedział: 

—  Jestem  tutaj  w  podróży  poślubnej.  Właśnie  niedawno 

przyjechaliśmy.  Pozwól  sobie  przedstawić:  moja  żona  —  hrabina  de 

Rezonville. 

Skinięcie  głową,  jakim  hrabina  obdarzyła  Antonię,  było  tak 

zdawkowe,  że  niemal  obraźliwe.  Następnie  wzięła  księcia  pod  rękę  i 

spojrzała mu w oczy, dając do zrozumienia, że pamięta, co ich łączyło 

w przeszłości, i że jej uczucia pozostały niezmienne. 

background image

Ponieważ  Antonia  czuła  się  skrępowana  i  nie  wiedziała,  jak  ma 

się  zachować,  rozglądała  się  po  sali  balowej  i  prawie  natychmiast 

pojawił  się  przy  jej  boku  kolejny  tancerz.  Pozwoliła  zaprowadzić  się 

na  parkiet,  jednak  obejrzała  się  i  widziała,  jak  książę  ze  wspartą  na 

jego  ramieniu  hrabiną  zniknęli  w  otwartych  drzwiach  prowadzących 

do ogrodu. 

Chińskie  lampiony  zawieszone  na  gałęziach  dawały  niewiele 

światła,  a  w  głębi  ogrodu  panowały  ciemności.  Antonii  udało  się 

dostrzec  małe  altanki  z  wyściełanymi  ławeczkami  rozmieszczone  w 

pewnej  odległości  od  siebie,  żeby  niepowołane  uszy  nie  mogły 

usłyszeć, co dzieje się wewnątrz. 

Nie dawała jej spokoju myśl, że jeśli książę nie chciał zaprosić jej 

do  tańca,  to  mógł  przynajmniej  zaprowadzić  ją  do  ogrodu.  Gdyby 

markiza  była  obecna  na  balu,  to  z  całą  pewnością  książę  zabrałby  ją 

do jednej z altan.  

Westchnęła  cichutko,  a  potem  pomyślała  z  satysfakcją,  że  nawet 

jeśli książę myślał o markizie w czasie ich podróży do Paryża, a nawet 

jeszcze dziś rano, to z pewnością nie myśli o niej teraz! Antonia nigdy 

jeszcze  nie  widziała  kobiety  równie  fascynującej  jak  hrabina  de 

Rezonville.  Ze  wzmianki  o  Wiedniu  domyśliła  się,  że  hrabina 

pochodzi stamtąd. 

Jej  włosy  miały  ciemnorudy  kolor,  tak  lubiany  przez  wszystkie 

Austriaczki,  które  pragnęły  naśladować  swoją  piękną  cesarzową.  Jej 

ciemne oczy o odcieniu głębokiego brązu lśniły blaskiem, wszystko w 

niej zdawało się błyszczeć i lśnić. 

background image

Antonia  poczuła,  że  choć  prezentuje  się  elegancko  w  kreacji  od 

Wortha, brakuje jej czegoś, co hrabina posiada w nadmiarze. 

—  Pani  jest  zamyślona  —  powiedział  jej  partner,  przerywając 

milczenie. 

— Istotnie, zamyśliłam się — odpowiedziała Antonia. 

— Chciałbym, żeby pani myślała o mnie! 

— Ależ ja pana nie znam! 

—  To  z  łatwością  da  się  naprawić.  Kiedy  możemy  się  znów 

zobaczyć? Gdzie się pani zatrzymała w Paryżu? 

Uśmiechnęła  się,  ponieważ  były  to  pytania,  które  zadawał  jej 

każdy kolejny partner. Taniec zbliżał się ku końcowi i po chwili inny 

Francuz wprowadził ją na parkiet. Choć Antonia spoglądała często w 

stronę  drzwi,  nie  zauważyła  powrotu  księcia  ani  też  pojawienia  się 

jego olśniewającej znajomej. 

Nagle  znalazła  się  w  ramionach  mężczyzny,  który  wcześniej  nie 

został  jej  przedstawiony.  Była  prawie  pewna,  że  jego  nazwisko  nie 

figurowało  w  jej  karneciku  balowym.  Wydawało  się  to  nie  mieć 

znaczenia, ponieważ wciąż zmieniała tancerzy. Wszyscy mówili mniej 

więcej to samo i już zapragnęła, żeby pojawił się książę i zabrał ją do 

domu. 

—  Pani  jest  księżną  Doncaster?  —  zapytał  nowy  partner,  kiedy 

krążyli  po  parkiecie  w  rytmie  walca  „Nad  pięknym  modrym 

Dunajem". 

Mówił surowym tonem, jakby to było przesłuchanie. 

background image

—  Tak  —  odpowiedziała  Antonia.  —  Ale  odnoszę  wrażenie,  że 

nie byliśmy sobie przedstawieni. 

— Jest pani z mężem? 

—  Tak,  oczywiście  —  potwierdziła.  —  Jesteśmy  w  podróży 

poślubnej. 

Mężczyzna rozejrzał się po sali. 

— Nie widzę go tutaj. 

—  Jest  w  ogrodzie  z  pewną  piękną  damą,  która,  jak  myślę,  jest 

jego dawną znajomą. Bardzo ją ucieszyło spotkanie z księciem. 

— Jak się nazywa ta dama? 

Pytanie  było  tak  bezceremonialne,  że  Antonia  spojrzała  na 

mężczyznę ze zdumieniem i niemal zgubiła rytm. 

— Hrabina de Rezonville. 

— Tak przypuszczałem! — wymamrotał Francuz z furią. 

Zatrzymał się i biorąc Antonię pod rękę, pociągnął ją przez salę w 

stronę otwartych drzwi. 

—  Odnajdziemy  ich  —  powiedział  ponuro  —  zapewne  są  w 

ogrodzie. 

Było coś tak gwałtownego w jego sposobie mówienia, że Antonia 

powiedziała szybko: 

—  Być  może...  omyliłam  się.  Kim...  pan  jest?  I  dlaczego 

interesuje pana mój mąż? 

—  Tak  się  składa,  że  jestem  mężem  tej  fascynującej,  ponętnej 

damy, którą pani opisywała tak barwnie! — odpowiedział. 

background image

Serce  Antonii  zamarło  z  przerażenia.  Ton  jego  głosu  i 

gwałtowność,  którą  okazywał,  świadczyły,  że  hrabia  jest  wściekły. 

Skąd  mogłam  wiedzieć  —  mówiła  do  siebie  —  że  mężczyzna,  który 

ze mną tańczył, jest mężem hrabiny? 

Szli  po  stopniach  prowadzących  z  tarasu  do  ogrodu.  Hrabia 

przystanął,  rozglądając  się  dokoła,  jak  gdyby  chciał  po  wyjściu  z 

rzęsiście  oświetlonej  sali  balowej  dostosować  wzrok  do  ciemności 

panujących  w  ogrodzie,  rozjaśnionych  tylko  nikłym  blaskiem 

chińskich lampionów. 

—  Jestem  pewna,  że  ich  tutaj  nie  ma  —  powiedziała  Antonia 

pospiesznie. — Może popatrzymy w jadalni. 

Hrabia nic nie odpowiedział, tylko mocniej chwycił ją za ramię i 

pociągnął  za  sobą,  kierując  się  na  prawo.  Na  skraju  trawnika  stała 

pierwsza  altanka,  ocieniona  paprociami,  roślinami  doniczkowymi  i 

krzakami  róż.  Ciągnąc  Antonię  ze  sobą,  hrabia  wszedł  do  pierwszej 

altanki, zaskakując parę, która właśnie całowała się namiętnie. 

—  Pardon,  monsieur,  pardon,  madame  —  wymamrotał  hrabia  i 

skierował się ku następnej altance. 

Antonia zatrzymała się. 

—  Niech  pan  przestanie  —  powiedziała.  —  Nie  może  pan  tego 

robić!  Nie  wiem,  co  pan  podejrzewa,  ale  cokolwiek  by  to  było, 

pańskie  podejrzenia  są  bezpodstawne.  Jesteśmy  z  mężem  w  podróży 

poślubnej. Właśnie przyjechaliśmy. Myślę, że mąż będzie mnie szukał 

na sali balowej. 

background image

—  Odnajdzie  pani  swojego  męża,  madame,  gdy  odnajdziemy 

moją żonę! — odpowiedział hrabia. 

Znów pociągnął Antonię, a ona wiedziała, że nie pozostaje jej nic 

innego, jak iść za nim. Był bardzo silny i jego palce wpijały się w jej 

ramię.  Ponura  determinacja  hrabiego  wprawiała  ją  w  przerażenie  i 

powodowała,  że  czuła  się  słaba  i  bezsilna.  Odwiedzili  jeszcze  co 

najmniej  cztery  altanki,  zakłócając  intymność  siedzących  tam  par. 

Antonia  miała  nadzieję,  że  w  słabym  świetle  rozwieszonych  na 

drzewach lampionów nie są w stanie rozpoznać jej twarzy. 

Właśnie  gdy  zbliżali  się  do  piątej  z  kolei  altanki,  usłyszała  głos 

księcia. Nie zrozumiała wprawdzie, co mówił, ale bez wątpienia był to 

jego głęboki, dźwięczny głos. Ponieważ obawiała się, że może jej mąż 

obejmuje  hrabinę  lub  że  oboje  oddają  się  podobnym  igraszkom  jak 

pary, którym zakłócono spokój, zawołała: 

— Atolu! Gdzie jesteś? 

Wiedziała,  że  rozdrażniło  to  hrabiego,  bo  spojrzał  na  nią  ze 

złością. Nagle pociągnął ją za sobą, wciąż ściskając jej ramię. Książę i 

hrabina  siedzieli  w  altanie  obok  siebie  na  wyściełanej  ławce.  Nic  nie 

wskazywało  na  to,  żeby  robili  coś  zdrożnego,  a  gdyby  nawet, 

pomyślała  Antonia  z  zadowoleniem,  mieli  dość  czasu,  żeby  się  od 

siebie odsunąć. 

Kiedy ujrzeli hrabiego, obydwoje znieruchomieli. Hrabina wydała 

cichy okrzyk. 

—  O,  Jacques,  cóż  za  niespodzianka!  —  zawołała.  —  Nie 

przypuszczałam, że będziesz mnie szukał. 

background image

—  To  zrozumiałe!  —  warknął  hrabia,  kierując  wzrok  w  stronę 

księcia. 

— Dobry wieczór, Rezonville — powiedział spokojnie książę. — 

Właśnie się dowiedziałem, że wróciłeś do Paryża. 

—  Ostrzegałem  cię,  kiedy  byłeś  tu  ostatnim  razem,  żebyś  się 

trzymał z dala od mojej żony! — zawołał hrabia z gniewem. 

—  Mój  drogi  —  odparł  pogodnie  książę  —  twoja  żona  właśnie 

składała  mi  gratulacje  z  powodu  mojego  ożenku,  co  zapewne  i  ty 

uczynisz. 

—  Moje  gratulacje  najlepiej  wyrażę  w  ten  sposób!  — 

odpowiedział hrabia i uderzył księcia w twarz rękawiczką. 

Hrabina wydała okrzyk, a Antonia zamarła z przerażenia. 

— Traktuję to jako zniewagę! — powiedział spokojnie książę. 

—  Słusznie!  —  odrzekł  hrabia.  —  Moi  sekundanci  będą  do 

twoich usług! 

— Nie zamierzam czekać. Będziemy się bić o świcie. 

— Oczywiście! 

Książę minął hrabiego i podał ramię Antonii. 

—  Myślę,  że  powinniśmy  pożegnać  się  z  gospodynią  — 

powiedział spokojnym, równym głosem, bez śladu emocji. 

Antonia  z  ulgą  oparła  się  na  jego  ramieniu.  Chwilę  wcześniej 

obawiała się, że może upaść. Idąc w stronę domu słyszeli, że hrabina 

krzyczy na swego męża, a on odpowiada jej ze złością. 

Książę  w  milczeniu  doprowadził  Antonię  do  oświetlonej  sali 

balowej, gdzie markiza żegnała przy drzwiach odchodzących gości. 

background image

— To był wspaniały wieczór — dziękował książę z galanterią. 

—  Bardzo  się  cieszę,  że  obydwoje  państwo  przyszli  —  odrzekła 

markiza. — Gdy Wasze Wysokości będą w Paryżu następnym razem, 

proszę mnie znów odwiedzić. 

— Będzie nam bardzo miło! — odpowiedział książę. 

Pocałował  markizę  w  rękę,  Antonia  dygnęła  z  gracją  i  wkrótce 

jechali powozem w stronę Pól Elizejskich. 

—  Nie  możesz...  się  bić!  —  odezwała  się  Antonia  po  chwili 

milczenia. 

— Nie mam wyjścia — odparł. — Muszę cię przeprosić, Antonio, 

gdyż  musiało  to  być  dla  ciebie  niemiłe  przeżycie,  ale  hrabia  już  od 

pewnego czasu szukał pretekstu, żeby mnie wyzwać. 

Przypomniawszy  sobie  sposób,  w  jaki  hrabina  przywitała  się  z 

księciem, Antonia pomyślała, że prawdopodobnie hrabia miał powody 

do zazdrości. Powiedziała przestraszonym głosem: 

— On może... cię zabić! 

—  To  mało  prawdopodobne  —  stwierdził  książę.  —  Większość 

pojedynków  odbywa  się  w  sposób  cywilizowany.  Już  pierwsza  krew 

wystarcza, by uratować honor! 

— Czy jesteś... tego pewien? — zapytała Antonia. 

Przypomniała  sobie  wściekłość  hrabiego  i  jego  agresję  wobec 

księcia. 

—  Zapewniam  cię,  Antonio  —  uspokajał  ją  książę.  —  Nie 

powinnaś  się  niepokoić.  Kiedy  jutro  rano  się  obudzisz,  będzie  po 

wszystkim! 

background image

— Czy mogę... pójść z tobą? — zapytała. 

—  Oczywiście,  że  nie!  odpowiedział  książę.  —  Nie  zaprasza  się 

widzów na pojedynki! Zapewniam cię, że to tylko formalność. 

— Hrabina jest bardzo ładna — zauważyła Antonia. 

—  Bardzo!  —  zgodził  się  książę.  —  Ale  mogę  cię  zapewnić,  że 

nie jestem jedynym mężczyzną, który docenia jej urodę! 

— To czemu pojedynkujesz się z jej powodu? 

—  To  sprawa  honoru  —  wyjaśnił  książę.  —  Nie  ulega 

wątpliwości, że wściekłość hrabiego nie jest bezpodstawna. 

— Ale ty... nie możesz pojedynkować się z... każdym, kto jest... o 

ciebie zazdrosny! — powiedziała Antonia z wahaniem. 

—  Mam  nadzieję!  —  uśmiechnął  się  książę.  —  Ale  Rezonville 

zawsze 

był 

człowiekiem 

zapalczywym 

skłonnym 

do 

dramatyzowania.  Pewnego  razu  zamierzał  wyzwać  na  pojedynek 

cesarza, ale przekonano go, żeby nie robił z siebie głupca. 

—  Czy  ktoś...  nie  mógłby  wyperswadować  mu  tego...  teraz?  — 

zapytała Antonia słabym głosem. 

— Nie jestem cesarzem! — odpowiedział książę. — Ale mogę cię 

zapewnić, że nie boję się Rezonville'a ani nikogo innego! 

Gdy  dojechali  do  domu,  książę  odprowadził  Antonię  do  holu  i 

podniósł jej rękę do ust. 

—  Rozumiesz,  że  mam  sprawę  do  załatwienia  —  oznajmił.  — 

Śpij dobrze, Antonio. Mam nadzieję, że jutro rano przy śniadaniu nie 

będziesz już pamiętała o wszystkich tych nieprzyjemnościach. 

background image

Chciała go objąć. Czuła, że nie powinna pozwolić mu odejść, ale 

on odwrócił się i  wyszedł  z domu, a potem usłyszała stukot powozu. 

Stała  w  holu  niezdecydowana.  Lokaj,  który  ich  wpuścił,  czekał, 

spodziewając się rozkazów. 

— Przyprowadź natychmiast Toura! — poleciła mu Antonia. 

— Tres bien, madame. 

Lokaj  pobiegł  po  kamerdynera  księcia,  a  Antonia  weszła  do 

salonu.  

 

Wśród  drzew  wciąż  jeszcze  było  bardzo  ciemno,  choć  gwiazdy 

bladły, a na wschodzie pojawiła się lekka poświata. Tour przebijał się 

przez  krzaki  i  zarośla,  a  Antonia  postępowała  tuż  za  nim,  bojąc  się 

zagubić  w  ciemnościach.  Po  wyjeździe  księcia  z  trudem  skłoniła 

Toura,  żeby  ją  zawiózł  do  Lasku.  Dopiero  gdy  mu  zagroziła,  że 

pojedzie tam sama, zgodził się. 

—  Nie  wiem,  co  Jego  Książęca  Mość  powie  na  to  — 

wymamrotał. 

—  Biorę  wszystko  na  siebie,  Tour.  Wiesz,  że  musisz  słuchać 

moich  poleceń.  Rozkazuję  ci,  żebyś  zaprowadził  mnie  na  miejsce, 

skąd  będzie  można  obserwować  pojedynek.  Chcę  tam  być  na 

wypadek,  gdyby  Jego  Wysokość  został  zraniony  i  potrzebował 

pomocy. 

Kamerdyner wciąż stał niezdecydowany. 

background image

— Gdyby Jego Książęcej Mości nic się nie stało, będziemy mogli 

wymknąć się niepostrzeżenie i wrócić do domu przed jego powrotem 

— przekonywała go Antonia. 

Odetchnęła z ulgą, kiedy Tour w końcu uległ jej perswazjom. Był 

na  służbie  u  księcia  od  wielu  lat  i  zwykle  towarzyszył  mu  w 

podróżach  za  granicę.  W  Anglii  książę  miał  na  swoje  usługi  dwóch 

młodszych lokajów, ale tylko Tour znał obce języki. 

Ponieważ  chciała  dowiedzieć  się  nieco  więcej  o  hrabi, 

wypytywała o niego Toura, który w drodze do Lasku siedział razem z 

nią  w  powozie.  Pytania  Antonii  wyraźnie  wprawiły  go  w 

zakłopotanie.  Siedział  na  wąskiej  ławeczce  naprzeciw  niej,  sztywno 

wyprostowany, mnąc w rękach kapelusz. 

— Opowiedz mi coś o hrabi de Rezonville — poprosiła Antonia. 

— Czy dobrze strzela? 

— Ma opinię człowieka, który brał udział w wielu pojedynkach. 

—  Wszystkie  z  powodu  hrabiny?  —  zapytała  Antonia  i  zaraz 

pomyślała,  że  na  to  pytanie  jest  tylko  jedna  odpowiedź.  —  Czy  już 

wcześniej groził księciu? 

— Były pewne kłopoty dwa lata temu, Wasza Wysokość. 

— Jakiego rodzaju? 

Tour wyglądał na zażenowanego. 

— Mogę się tego domyślać — powiedziała Antonia szybko — ale 

hrabia nie wyzwał wtedy księcia? 

— Miał taki zamiar, ale ponieważ Jego Książęca Mość przebywał 

na  terenie  ambasady  brytyjskiej  w  towarzystwie  ambasadora,  pan 

background image

hrabia  przestraszył  się,  że  mogłaby  z  tego  wyniknąć  afera 

międzynarodowa. 

— Rozumiem! — odpowiedziała Antonia. 

Obecnie księcia nie chroniła flaga brytyjska i dlatego hrabia mógł 

dokonać zemsty, którą zaplanował przed dwoma laty. 

Nagle Antonię ogarnął lęk. Tour jakby domyślił się tego. 

—  Proszę  się  nie  niepokoić,  Wasza  Wysokość.  Wszystko  będzie 

dobrze. Nikt nie strzela lepiej niż Jego Książęca Mość! 

—  Jestem  pewna,  że  wszystko  będzie  dobrze!  —  powiedziała 

Antonia bardziej do siebie niż do Toura. 

Ogarnęło  ją  przerażenie,  a  raczej  przeczucie,  że  wydarzy  się  coś 

złego. 

Gdy dotarli z Tourem na miejsce, poprzez zarośla zobaczyła leśną 

polankę. Domyśliła się, że jest to tradycyjne miejsce, gdzie odbywają 

się pojedynki. Zastanawiała się, ilu mężczyzn zginęło w tym miejscu. 

Nie  miała  jednak  wiele  czasu  na  rozmyślania.  Widziała  księcia  i 

hrabiego  rozmawiających  ze  swoimi  sekundantami.  Był  tam  też 

mężczyzna, który wyglądał na sędziego, i inny mężczyzna trzymający 

czarną  teczkę,  który  —  pomyślała  ze  strachem  —  musiał  być 

lekarzem. 

Rozjaśniło  się  i  można  było  teraz  dostrzec  każdy  szczegół; 

diamentową  szpilkę  w  krawacie  hrabiego  i  sygnet  na  małym  palcu 

księcia.  Nie  wytrzymam  tego!  —  pomyślała  Antonia.  Zastanawiała 

się,  czyby  to  coś  dało,  gdyby  wybiegła  i  poprosiła,  żeby  się  nie  bili. 

Wiedziała  jednak,  że  wprawiłaby  tylko  księcia  w  zakłopotanie  i 

background image

zostałaby  odesłana  do  domu.  Gdyby  pojedynek  nie  odbył  się  tego 

ranka, odbyłby się jutro. Przygryzła dolną wargę, żeby nie krzyknąć.  

Teraz  sędzia  był  gotów  i  wezwał  do  siebie  obu  przeciwników,  i 

ustawił ich plecami do siebie. 

— Dziesięć kroków. — Usłyszała Antonia.  

Zaczęła liczyć: 

— Un, deux, troix... 

Książę był wyższy od hrabiego, poruszał się wolno i z godnością, 

co  Antonię  wprawiło  w  dumę.  Jest  w  nim  coś  imponującego, 

pomyślała.  Coś,  co  zdawało  się  wynosić  go  ponad  wszelką 

pospolitość i co czyniło zeń człowieka honoru w każdym calu. 

— ...huit, neuf, dix! 

Antonia wstrzymała oddech. 

Książę  i  hrabia  stali  zwróceni  do  siebie  bokiem,  podnieśli 

pistolety  i  opierając  je  na  wyciągniętym  lewym  ramieniu,  zaczęli 

celować. 

— Pal! 

Sędzia  dał  komendę  i  książę  jako  wyborowy  strzelec  zadrasnął 

hrabiego w ramię. Purpurowa plama pojawiła się na jego surducie. 

Sekundanci księcia wyszli naprzód. 

— Honorowi stało się zadość! — oznajmili. 

Książę opuścił ramiona. 

—  Jeśli  o  mnie  chodzi,  jeszcze  nie!  —  powiedział  hrabia  z 

wściekłością. I wystrzelił! 

background image

Antonia  uświadomiła  sobie,  że  opuszczając  ręce  książę  odsłonił 

się.  Odwrócił  się  też  przodem  w  stronę  hrabiego.  Przez  moment 

myślała,  że  kula  chybiła  celu,  gdy  jednak  książę  upadł,  wydała 

tłumiony dotychczas okrzyk i podbiegła w jego stronę. 

Gdy dobiegła do męża, była pewna, że nie żyje! 

 

ROZDZIAŁ 5 

Ktoś,  jakiś  mężczyzna,  krzyczał  przeraźliwie,  wołał  kogoś... 

Książę dziwił się, jak można zachowywać się tak nieznośnie, kiedy on 

jest bardzo chory. Już wcześniej słyszał głos tego mężczyzny i czuł do 

niego urazę z powodu zamieszania, jakie robił. Nadał go słyszał, ale z 

oddali. Głos stopniowo zanikał, aż nastąpiła cisza. 

Poczuł  ulgę,  gdy  hałas  ucichł,  natomiast  delikatny  głos,  który 

także wydawał mu się znajomy, powiedział: 

—  Zaśnij.  Jesteś  bezpieczny...  całkiem  bezpieczny.  Nikt  już  cię 

nie zrani. 

Chciał  powiedzieć,  że  się  nie  boi,  ale  mówienie  czy  nawet 

otwarcie oczu wymagało zbyt wielkiego wysiłku. 

— Zaśnij, kochanie — powiedział czule głos. — A może chce ci 

się pić? 

Czyjeś  ramię  bardzo  delikatnie  uniosło  jego  głowę,  żeby  mógł 

napić się ze szklanki czegoś zimnego i słodkiego. Nie wiedział, co to 

mogło  być  —  myślenie  wymagało  zbyt  wielkiego  wysiłku.  Było 

bardzo  miło  być  tak  obejmowanym;  jego  policzek  dotykał  czegoś 

miękkiego. Czuł słodki zapach kwiatów i zimną rękę na swoim czole, 

background image

która  działała  kojąco  i  sprawiała,  że  znów  zapadał  w  sen  i 

zapomnienie... 

Gdy książę wrócił do przytomności, usłyszał dwa głosy. 

— Jak on się czuje, Tour? 

Ten  głos  należał  do  kobiety  i  książę  zastanawiał  się,  kim  ona 

może być. 

—  Jest  dużo  spokojniejszy,  Wasza  Wysokość.  Umyłem  Jego 

Książęcą  Mość  i  ogoliłem,  ale  prawie  się  nie  ruszał.  —  Książę 

rozpoznał głos Toura, swojego kamerdynera. 

— Czy był doktor, kiedy spałam? 

— Tak, Wasza Wysokość. Stwierdził, że rana prawie się zagoiła. 

Powiedział, że Jego Książęca Mość jest bardzo silny, jeśli tak szybko 

wraca do zdrowia. 

— Miałeś mnie obudzić, Tour, chciałam rozmawiać z doktorem. 

— Musi pani trochę pospać, Wasza Wysokość. Nie może pani być 

na nogach i w dzień, i w nocy. 

— Czuję się dobrze. Jest teraz wiele ważniejszych spraw niż moje 

zdrowie. 

—  Musi  pani  także  pomyśleć  o  sobie,  Wasza  Wysokość.  Proszę 

pamiętać, że nie mogę się obejść bez pani pomocy, gdy Jego Książęca 

Mość staje się niespokojny. 

— Tak, to prawda. Czy mógłbyś z nim posiedzieć trochę dłużej? 

Oczekuję wizyty pana Labouchere'a. 

—  Oczywiście,  Wasza  Wysokość.  Ale  po  wizycie  powinna  pani 

zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. 

background image

— Wyjdę do ogrodu. Zawołasz mnie, gdyby Jego Książęca Mość 

obudził się lub był niespokojny. 

— Nie omieszkam, Wasza Wysokość. Obiecałem przecież. 

— Dziękuję ci, Tour. 

Książę  zastanawiał  się,  o  co  im  chodzi,  ale  był  zbyt  zmęczony, 

żeby o tym pomyśleć. Znów zapadł w sen. 

 

Antonia  oczekiwała  w  salonie  na  Henry'ego  Labouchere'a.  Gdy 

książę odzyska przytomność, zdziwi się zapewne, że jedyną przyjazną 

im osobą w Paryżu był dziennikarz, pomyślała. 

Henry  Labouchere  był  współwłaścicielem  gazety  London  Daily 

News  i  jednocześnie  jej  paryskim  korespondentem.  Anglik,  potomek 

hugenotów,  Labby,  jak  go  nazywali  przyjaciele,  był  postacią 

nietuzinkową.  Wiele  osób  nienawidziło  go  za  jego  ostre,  zjadliwe 

artykuły, potrafił też robić równie dobrze wiele innych rzeczy. 

Intelektualista,  reżyser  i  dyplomata, w  1865  roku  został  wybrany 

do  parlamentu  jako  radykał  i  republikanin.  Stracił  mandat,  kiedy 

odziedziczył  250  000  funtów.  Wówczas  poświęcił  się  umacnianiu 

popularności Daily News. 

Henry  Labouchere  przyszedł,  aby  porozmawiać  z  księciem,  gdy 

doszły do niego wieści o pojedynku, który odbył się w Lasku. Zamiast 

niego zastał bladą, przestraszoną księżnę, która wyznała mu szczerze, 

że życiu księcia nie zagraża niebezpieczeństwo, i błagała go, żeby nie 

pisał o tym w swojej gazecie. 

background image

Henry Labouchere, który był miłośnikiem pięknych kobiet, uznał, 

że  trudno  mu  się  oprzeć  prośbom  i  wielkim,  pełnym  troski  oczom 

Antonii.  Nie  tylko  obiecał  utrzymać  sprawę  pojedynku  w  tajemnicy, 

ale  po  upływie  kilku  dni  stał  się  przyjacielem  księżnej,  jej 

powiernikiem i doradcą, gdyż nie miała nikogo, do kogo mogłaby się 

zwrócić. 

To  właśnie  Henry  Labouchere  informował  ją  o  niesłychanych 

wydarzeniach,  które  rozgrywały  się  w  Paryżu.  Początkowo  Francuzi 

wierzyli, że wojna zakończy się wkrótce. Nie brali w ogóle pod uwagę 

takiego obrotu spraw, który zakłóciłby ich codzienne życie, chyba że 

byłoby to świętowanie francuskich zwycięstw. 

28 lipca cesarz przejął dowództwo swoich wojsk, mając w uszach 

słowa  cesarzowej:  „Ludwiku,  wypełnij  dobrze  swój  obowiązek".  Ale 

kiedy  mijał  Metz,  odczuwał  silne  bóle  z  powodu  ataku  kamicy 

nerkowej i robił na swoich generałach wrażenie człowieka całkowicie 

niezdolnego do działania. 

Niemcy  mieli  400  000  ludzi  w  pełnym  rynsztunku  bojowym  i 

1440  armat  skoncentrowanych  na  brzegu  Renu, podczas  gdy  Ludwik 

Napoleon zdołał zmobilizować zaledwie 250 000 żołnierzy. Jego plan 

strategiczny  polegał  na  tym,  żeby  posuwać  się  na  wschód,  na  teren 

Niemiec,  gdzie  liczył  na  przyłączenie  się  do  akcji  przeciwko  Prusom 

południowych  państewek  niemieckich  lub  ewentualnie  opornych 

Austriaków. 

Barwne mundury francuskiej armii, radosne fanfary, pewni siebie, 

żwawi  oficerowie  ze  swoimi  elegancko  przystrzyżonymi  bródkami, 

background image

wszystko  to  stanowiło  kontrast  wobec  pogardy  Prusaków  dla 

wszelkiej  ostentacji.  2  sierpnia  Francuzi  zdobyli  Saarbrucken, 

pokonując słabe niemieckie przednie siły. Cały Paryż szalał z radości. 

Na  giełdzie  odczytano  wiadomość  o  pojmaniu  pruskiego  następcy 

tronu.  Wiadomość  ta  spowodowała,  że  znany  tenor  odśpiewał 

Marsyliankę stojąc na dachu konnego tramwaju. 

Henry  Labouchere  relacjonował  Antonii  dzikie  sceny,  jakie 

rozgrywały  się  na  ulicach.  Ona  sama  nie  słyszała  i  nie  widziała 

niczego,  ponieważ  zajęta  była  pielęgnowaniem  księcia,  który  po 

wyjęciu kuli z rany dostał bardzo wysokiej gorączki. 

Początkowo nie interesowała się specjalnie nowinami i choć była 

wdzięczna panu Labouchere za odwiedziny, jednak spędzała z nim nie 

więcej  niż  kilka  minut.  Wszystkie  swe  myśli  skoncentrowała  na 

chorym  mężu.  Jednakże  gdy  minął  tydzień,  a  książę  nie  odzyskiwał 

przytomności,  mimo  że  rana  goiła  się  dobrze,  uznała,  że  nie  może 

izolować się zupełnie od wydarzeń zewnętrznych. 

Później złapała się na tym, że oczekuje niecierpliwie wizyty pana 

Labouchere'a,  choć  wiadomości,  jakie  jej  przynosił,  były  zazwyczaj 

niepomyślne. 

Do 

Paryża 

docierały 

pogłoski 

całkowitej 

niesprawności armii: podobno zmęczeni żołnierze docierali na miejsce 

postoju bez namiotów, artylerzyści nie mogli odnaleźć swoich dział, a 

magazyny okazywały się puste. 

Po  dwóch  porażkach,  pod  Spichern  i  pod  Woerth,  rozpoczął  się 

długi  demoralizujący  odwrót.  Z  opanowanego  paniką  Paryża 

nadchodziły sprzeczne rozkazy. Niemieckie natarcie 18 sierpnia na St. 

background image

Privat pochłonęło po francuskiej stronie dwadzieścia tysięcy zabitych, 

a  nocą  armia  wycofała  się  do  Metz.  Fatalne  wieści  doprowadziły 

Paryż  do  stanu,  który  pan  Labouchere  określił  jako  graniczący  z 

szaleństwem. 

—  Widziałem  trzech  czy  czterech  Niemców  pobitych  prawie  na 

śmierć  —  powiedział  Antonii.  —  Zamknięto  kilka  większych 

kawiarni. Rozjuszony motłoch otoczył je, gdyż jakoby ich właściciele 

sprzyjali Niemcom. 

Najbardziej  zmartwiło  go  jednak  wycięcie  drzew  w  Lasku 

Bulońskim. 

—  Czy  mieszkańcy  opuszczają  Paryż?  —  zapytała  w  kilka  dni 

później. 

—  Wręcz  przeciwnie  —  odpowiedział.  —  Władze  francuskie 

utrzymują, że w Paryżu jest bezpieczniej niż gdzie indziej, więc ludzie 

tłumnie napływają do miasta. 

—  Zatem  sprawy  nie  mogą  wyglądać  bardzo  źle.  —  Antonia 

uśmiechnęła się. 

—  Mam  nadzieję,  że  się  pani  nie  myli.  Jednak  wolałbym,  żeby 

pani wraz z mężem jak najszybciej wróciła do kraju. 

—  W  tej  chwili  jest  to  absolutnie  niemożliwe  i  sądzę,  że  jako 

obywatele brytyjscy jesteśmy zupełnie bezpieczni. 

—  Myślę,  że  tak  —  odpowiedział.  —  Ale  odradzałbym  pani 

wychodzenia  z  domu,  chyba  że  do  własnego  ogrodu.  Zdarzają  się 

aresztowania  przy  najdrobniejszym  podejrzeniu,  że  ktoś  jest 

Niemcem, na bulwarach nierzadko wybuchają zamieszki. 

background image

— Jakiego rodzaju? — zapytała Antonia. 

— Gdy nadchodziły niepomyślne wieści, tłum zaczynał krzyczeć: 

„Precz z cesarzem! Decheance!" 

—  Abdykacja?!  —  wykrzyknęła  Antonia.  —  Czy  oni 

rzeczywiście tak myślą? 

—  Francuzi  bardzo  źle  znoszą  porażki  —  wyjaśnił  Henry 

Labouchere. 

Antonia  zdawała  sobie  sprawę,  że  może  upłynąć  wiele  czasu, 

zanim  będą  mogli  wrócić  do  Anglii,  i  że  nie  mogą  być  rozrzutni.  W 

porozumieniu z Tourem  zwolniła więc  większość służby. Zatrzymała 

tylko małżeństwo w średnim wieku. 

Antonia przekonała się, że Tour był jak opoka. Nie tylko płynnie 

mówił  po  francusku,  ale  potrafił  pielęgnować  księcia  i  robił  to  nie 

gorzej niż ona sama. To Tour przyniósł jej  wiadomości, że do  Lasku 

spędzono  zwierzęta  rzeźne.  Po  raz  pierwszy  Antonia  zetknęła  się  z 

sugestią, że Niemcy mogą zdobyć Paryż. 

—  Tyle  żywności  nie  będzie  przecież  potrzebne  —  zagadnęła 

Toura z niepokojem. 

—  Któż  to  może  wiedzieć,  Wasza  Wysokość  —  odpowiedział 

tonem,  który  wskazywał  na  to,  że  nie  chce  jej  denerwować.  — 

Mówią,  że  zdobycie  Paryża  jest  niemożliwe  ze  względu  na  silne 

fortyfikacje. 

—  To  prawda  —  zgodziła  się  Antonia.  —  Czytałam  w 

przewodniku,  że  całe  miasto  otoczone  jest  murami  o  wysokości 

background image

trzydziestu  stóp,  podzielonymi  na  dziewięćdziesiąt  trzy  bastiony.  Za 

murem jest jeszcze fosa i cały szereg silnych fortów. 

Znów przypomniała sobie o zwierzętach i powiedziała: 

—  Ale,  oczywiście  wszystkie  pociągi  będą  potrzebne,  aby 

zaopatrywać  w  żywność  armię,  miasto  powinno  być  więc 

samowystarczalne. 

Kiedy 

zapytała 

Henry'ego 

Labouchere'a 

najświeższe 

wiadomości,  ten  w  odpowiedzi  wręczył  jej  napisany  przez  siebie 

artykuł z Daily News. Czytała go i nie mogła wyjść ze zdumienia: 

Jak  okiem  sięgnąć,  na  bulwarze  ciągnącym  się  ku  Longchamps, 

widać  tylko  owce.  W  samym  Lasku  zgromadzono  ich  250  000,  a 

ponadto 40 000 wołów. 

— Czy to prawda? — zapytała. 

—  Przygotowujemy  się  —  roześmiał  się  Henry  Labouchere  — 

więc  nie  musi  się  pani martwić,  że  gdy  książę  poczuje  się  lepiej, nie 

będzie miał czym się wzmocnić. 

Jednak  Tour  postanowił  nie  liczyć  na  owce  i  bydło  z  Lasku. 

Zgromadził  w  domu  duży  zapas  żywności  nie  ulegającej  zepsuciu, 

tłumacząc to Antonii rosnącą drożyzną. 

 

Książę poruszył się na łóżku i Antonia natychmiast podniosła się 

z  krzesła  stojącego  przy  oknie  i  podeszła  do  niego.  Uklękła  i 

powiedziała miękkim głosem, do którego przywykł podczas ostatnich 

tygodni: 

— Czy nie jest ci gorąco? Może byś się czegoś napił, kochanie? 

background image

Pomyślał,  że  Antonia  zwraca  się  do  niego  jak  do  kochanego 

dziecka. Przypomniał sobie, że kiedy leżał w gorączce, wydawało mu 

się, że to matka obejmuje go i przekonuje, żeby był grzeczny i zasnął. 

Czuł się bardzo słabo, ale po raz pierwszy jego umysł pracował jasno. 

Wiedział,  kim  jest  i  że  przebywa  w  Paryżu.  Gdy  spróbował  się 

poruszyć,  poczuł  nagły  ból  w  piersi.  Przypomniał  sobie  pojedynek  i 

zdał sobie sprawę, co było przyczyną jego długiej choroby. 

Antonia uniosła go bardzo ostrożnie; karmiła go rosołem, podając 

mu go łyżką do ust i robiąc przerwy, aby miał czas przełknąć. Znów 

doleciał  go  zapach  kwiatów.  Kiedy  zjadł  już  sporą  porcję  rosołu, 

pochyliła się nad nim na chwilę. Domyślił się, że miękkość, którą czuł 

pod policzkiem wiele razy, była miękkością jej piersi. 

— Czujesz się lepiej — stwierdziła i nuta dumy zabrzmiała w jej 

głosie.  —  Doktor  będzie  zadowolony,  kiedy  jutro  przyjdzie  cię 

odwiedzić. A teraz, mój drogi, musisz znów zasnąć. 

Poczuł jej chłodną rękę na czole. 

—  Nie  ma  gorączki  —  powiedziała  jakby  do  siebie.  —  Jak  to 

będzie wspaniale, kiedy całkiem wrócisz do zdrowia. 

Ułożyła  go  na  poduszkach,  poprawiając  je  delikatnie  pod  głową. 

Potem odeszła. W chwilę później książę otworzył oczy.  

 

Była noc. Przy  łóżku paliła się świeca, zasłony były odsunięte, a 

okno otwarte. Pomyślał, że mógłby zobaczyć niebo i gwiazdy. Leżał, 

usiłując  je  wypatrzyć.  Antonia,  jakby  czując  instynktownie,  że  się 

obudził, podeszła znów do łóżka. 

background image

Odezwała się szeptem: 

— Atolu, czy mnie słyszysz? 

Nie mógł mówić, ale zwrócił oczy w jej stronę. Uklękła przy nim 

i biorąc jego ręce w swoje, powiedziała miękko: 

—  Wszystko  w  porządku.  Wracasz  do  zdrowia  i nie  ma  powodu 

do niepokoju.  

 

Henry  Labouchere, ubrany bardzo niedbale, przyszedł o czwartej 

po  południu  z  wizytą.  Tour  wprowadził  go  do  salonu,  gdzie  Antonia 

pojawiła  się  w  jednej  z  sukien  od  Wortha,  które  tak  znakomicie 

uwydatniały jej zgrabną sylwetkę. 

— Wygląda pani na osobę szczęśliwą — powiedział i podniósł jej 

rękę do ust. 

— Bo jestem — odpowiedziała. — Mój ranny zjadł pierwszy  od 

długiego czasu posiłek. Siedzi już w łóżku i jest bardzo rozdrażniony, 

co Tour uważa za dobry znak. 

Labby uśmiechnął się. 

—  To  dobrze,  przynajmniej  odetchnie  pani  trochę.  Może  teraz 

poświęci mi pani odrobinę więcej uwagi. 

Antonia spojrzała na niego ze zdumieniem, a on mówił dalej: 

—  Nigdy  jeszcze  nie  spędziłem  tyle  czasu  z  kobietą,  która  nie 

zwraca  na  mnie  w  ogóle  uwagi  i  przyjmuje  mnie  tylko  dlatego,  że 

wiadomości, które przynoszę, w jakiś sposób dotyczą jej męża. 

Labby  mówił  z  szacunkiem  i  Antonia  uśmiechnęła  się.  Potem 

powiedziała poważnie: 

background image

—  Wie  pan,  jak  bardzo  jestem  panu  wdzięczna.  Nie  miałabym 

pojęcia, co się dzieje na świecie, i czułabym się zagubiona, gdyby nie 

okazał się pan tak dobrym przyjacielem. 

—  Przyjacielem!  —  wybuchnął  Labby.  —  Nie  to  jest  moim 

pragnieniem,  o  czym  pani  dobrze  wie!  Taka  przyjaźń  zniszczy  moją 

opinię pożeracza niewieścich serc! 

—  To  jest...  przyjaźń,  którą  cenię  bardzo  wysoko  —  odparła 

Antonia spokojnie. 

Labby  ciągle  zapewniał  ją  o  swojej  miłości,  choć  zdawał  sobie 

doskonale sprawę, że nie może liczyć na wzajemność Antonii. Nigdy 

jeszcze  nie  spotkał  kobiety  tak  całkowicie  skoncentrowanej  na 

mężczyźnie, który nie mógł jej widzieć ani słyszeć i który w ogóle nie 

był nią szczególnie zainteresowany. 

Labby  słyszał  o  romansie  księcia  z  markizą  i  o  jego  licznych 

związkach  z  pięknymi  kobietami.  Domyślał  się,  dlaczego  książę  się 

ożenił.  Labby  był  olśniony  młodością  i  niedoświadczeniem  Antonii. 

Wprawdzie  początkowo  uważał  ją  za  prowincjuszkę,  której  jest 

winien  pomoc  i  opiekę,  wkrótce  jednak  uświadomił  sobie,  że  jest 

zakochany w Antonii. 

Nie mógł wprost uwierzyć, że w wieku trzydziestu dziewięciu lat 

wciąż  był  zdolny  do  idealnej  miłości,  podobnej  do  tej,  jaka  mu  się 

zdarzyła  w  młodości.  W  pogoni  za  pewną  akrobatką  przyłączył  się 

wtedy do meksykańskiego cyrku. Jednak Antonia nie była podobna do 

żadnej  z  kobiet,  za  którymi  uganiał  się  w  całym  swoim  burzliwym 

życiu.  Kiedyś  królowa  Wiktoria  wyraziła  się  o  nim:  „Ta  żmija 

background image

Labouchere".  Byłaby  teraz  bardzo  zdumiona  jego  opanowaniem, 

delikatnością i troskliwością wobec Antonii. 

Labby nie tylko przynosił Antonii wiadomości, ale także starał się 

ją rozweselić, a śmiech był tym, o czym prawie zapomniała w okresie 

śmiertelnego  niepokoju  o  księcia.  Ponieważ  oczy  całego  świata  były 

zwrócone  na  Francję,  żądni  wrażeń  Brytyjczycy  i  Amerykanie 

przybywali tłumnie do Paryża.  

Labby  opowiadał,  że  przedsiębiorczy  agenci,  zajmujący  się 

wynajmem  nieruchomości,  dawali  ogłoszenia  następującej  treści: 

„Uwaga,  Anglicy  pragnący  uczestniczyć  w  oblężeniu  Paryża: 

wygodne  apartamenty  "odporne  na  bomby,  dla  osób  wrażliwych 

pokoje w suterenie". 

— Oblężenie Paryża! — Antonia powtórzyła ze strachem. — Czy 

to możliwe, żeby do tego doszło? 

—  Nie,  oczywiście,  że  nie  —  odpowiedział  Labby  z 

przekonaniem. — Niemcy zostaną odparci, zanim zdążą zbliżyć się do 

Paryża.  Ale  też  nie  ulega  wątpliwości,  że  armia  jest  nieco 

zdezorganizowana i że wycofała się do twierdzy Sedan. 

Przerwał, a potem dodał: 

—  Nie  może  być  aż  tak  źle.  Słyszałem,  że  chłopcy  z  kawalerii 

wydali  wczoraj  bal  w  Douzy.  Wzięły  w  nim  udział  panie  z  Sedanu, 

które jutro będą świadkami wielkiego zwycięstwa. 

Jednak  nie  było  zwycięstwa!  Dwa  dni  później  Labby  musiał 

poinformować  Antonię,  że  wojsko  francuskie  wpadło  w  pułapkę 

zastawioną  przez  dwie  silne  armie  pruskie.  A  zapas  żywności  w 

background image

Sedanie  mógł  wystarczyć  zaledwie  na  kilka  dni.  Labby  nie 

powiedziałby  Antonii,  nawet  gdyby  o  tym  wiedział,  że  chaos  w 

Sedanie 

osiągnął 

katastrofalne 

rozmiary. 

Artyleria 

została 

zablokowana  przez  wozy  uciekinierów,  a  czterysta  dział  pruskich 

waliło w sam środek tego kotła. 

Następnie  1  września  doszło  do  bombardowania,  po  którym 

Ludwik  Napoleon  wizytował  swoje  armie  rozlokowane  za  murami 

Sedanu.  Róż  na  jego  policzkach  miał  ukryć  fatalny  stan  zdrowia 

cesarza.  W  końcu  wydał  rozkaz,  aby  nad  twierdzą  wywiesić  białą 

flagę. 

Dwa dni później do Paryża zaczęły napływać sprzeczne pogłoski. 

Labby  powiedział  Antonii,  że  cesarzowa  wpadła  we  wściekłość  i 

zamknęła  się  w  swoim  pokoju,  żeby  dać  upust  łzom.  Na  ulicach 

rozlegał  się  ryk  tłumu  i  pełne  gniewu  okrzyki:  „Abdykacja! 

Abdykacja! Abdykacja!" 

— Jakie mamy dziś nowiny? — zapytała Antonia 4 września. 

Ponieważ rozpierała ją radość z powodu poprawy zdrowia księcia, 

było  jej  trudno  zmusić  się do  słuchania  relacji  o  wydarzeniach,  które 

rozgrywały  się  poza  domem.  Zdawało  się  jej  czasem,  że  obydwoje  z 

księciem  znajdują  się  na  wyspie  otoczonej  wrogim  morzem,  a 

jednocześnie odgrodzonej od niego. 

—  W  Paryżu  rozeszła  się  wiadomość,  że  cesarz  się  poddał  — 

relacjonował  Labby.  —  A  cesarzowa  zgodziła  się  na  opuszczenie 

miasta. 

background image

Antonia  poderwała  się.  Czuła,  że  jak  długo  cesarzowa  przebywa 

w Paryżu, sytuacja nie może być aż tak bardzo groźna. 

—  Jej  Cesarska  Mość  pozostawała  w  pałacu  Tuileries,  dopóki 

służba  nie  zaczęła  jej  opuszczać,  kradnąc,  co  się  da.  Niewiele 

brakowało,  a  byłoby  za  późno  na  ucieczkę  —  powiedział  Labby.  — 

Tłum gromadził się dokoła pałacu i cesarzowa musiała pewnie słyszeć 

szczęk broni na podwórzu i krzyki na głównych schodach. 

— Czy udało jej się zbiec? — zapytała szybko Antonia. 

— Uciekła bocznym wejściem w towarzystwie damy dworu. Była 

okryta woalką i, jak się dowiedziałem, najpierw obydwie damy udały 

się do domu sekretarza stanu przy bulwarze Haussmana, ale już go nie 

zastały.  Najprawdopodobniej  to  samo  spotkało  je  w  domu 

szambelana.  W  końcu  Jej  Cesarska  Mość  znalazła  schronienie  w 

domu swego amerykańskiego dentysty, doktora Evansa. 

— Jakie to dziwne! — zawołała Antonia. 

—  To  było  rozsądne  wyjście,  choć  niekonwencjonalne  — 

zauważył Labby. 

Następnego  dnia  Labby  został  wprowadzony  przez  Antonię  do 

sypialni  księcia.  Już  wcześniej  opowiedziała  mu  o  uprzejmości,  jaką 

okazał  angielski  dziennikarz  podczas  długich  i  strasznych  tygodni 

jego choroby. 

Książę  odniósł  się  nieco  sceptycznie  —  a  nawet  podejrzliwie  — 

do  miłych  słów,  w  jakich  opisała  mu  Henry'ego  Labouchere'a.  Ale 

kiedy  wprowadziła  go  do  sypialni,  wyciągnął  do  niego  ręce  i 

powiedział uprzejmie: 

background image

— Słyszałem, Labouchere, że jestem panu winien wdzięczność. 

—  Nie  ma  powodu  do  wdzięczności,  Wasza  Książęca  Mość  — 

rzekł Henry Labouchere. — To była dla mnie prawdziwa przyjemność 

móc służyć księżnej. 

Uśmiechał się do Antonii, kiedy to mówił, a jego pospolita twarz 

przybrała  taki  wyraz,  że  książę  spojrzał  na  niego  ostro.  Nawet  mniej 

doświadczony  mężczyzna  niż  książę  nie  mógłby  nie  zauważyć 

delikatności  w  głosie  Labouchere'a,  kiedy  zwracał  się  do  Antonii,  i 

tego, że nie potrafił oderwać od niej oczu. 

—  Musimy  opuścić  Paryż,  gdy  tylko  będę  mógł  podróżować  — 

oznajmił nagle książę. 

—  Niestety,  to  jeszcze  trochę  potrwa  —  stwierdził  Labby.  — 

Musi  pan  wiedzieć,  że  był  pan  bardzo  ciężko  ranny.  —  Uśmiechnął 

się  do  Antonii  i  dodał:  —  Obecnie  niebezpieczeństwo  minęło,  ale 

doktor powiedział mi, że życie pańskie było poważnie zagrożone. 

Antonia wstrzymała oddech. 

— Nie przypuszczałam, że było aż tak źle — wymamrotała. 

—  Uratowały  pana  dwie  rzeczy  —  kontynuował  Labby.  —  Po 

pierwsze kula cudem ominęła serce, nie uszkadzając również kości, a 

po drugie jest pan niezwykle silny. 

—  Cieszę  się,  że  nie  powiedział  mi  pan  tego  wcześniej  wtrąciła 

Antonia. 

— Czy wyobraża sobie pani, że mógłbym udręczyć panią jeszcze 

bardziej? — zapytał delikatnie. 

background image

Książę słuchał tej wymiany zdań, spoglądając to na Labouchere'a, 

to na Antonię. 

—  Byłbym  panu  bardzo  wdzięczny,  Labouchere  —  odezwał  się 

po  chwili  —  gdyby  mi  pan  wyjaśnił,  jak  obecnie  przedstawia  się 

sytuacja.  Mam  wielkie  zaległości,  a  kobiety  nie  nadają  się  do 

opisywania okropności wojny. 

— Jej Książęca Mość zapewne wspominała panu, że mamy teraz 

nowy rząd — odpowiedział Henry  Labouchere. — Drugie Cesarstwo 

upadło,  a  Francja  została  upokorzona.  Król  Wilhelm  przybył  do 

Reims. 

— Trudno w to uwierzyć! 

— Ale Francja posiada jeszcze armię, którą generał Trochu, nasz 

nowy dowódca, koncentruje w Paryżu. 

— Czy to mądrze? — zapytał książę. 

—  Nie  ma  wielkiego  wyboru  —  przyznał  Labby  —  a  wcielenie 

trzystu  pięćdziesięciu  tysięcy  zdolnych  do  służby  mężczyzn  do 

Gwardii  Narodowej  jest  pomysłem  godnym  poparcia,  zwłaszcza  że 

mobilizacja na prowincji przebiega opieszale. 

— 

Myślę, 

że 

fortyfikacje 

wystarczającym 

stopniu 

zabezpieczają Paryż przed armią niemiecką — zauważył książę.  

—  Zwiedzanie  fortyfikacji  zastąpiło  przejażdżki  po  Lasku  i 

stanowi niedzielną rozrywkę eleganckich paryżan. 

— O, mój Boże! — zawołał książę. — Że też ci ludzie nigdy nie 

mogą być poważni. 

background image

— Dziwi mnie — ciągnął dalej Labby — że nie robi się żadnych 

wysiłków, by ewakuować z miasta choć część mieszkańców. Zapewne 

księżna  mówiła  panu  o  ogromnej  koncentracji  zwierząt  w  Lasku. 

Moim zdaniem mądrzej byłoby usunąć ludzi. 

— I ja tak sądzę — przyznał książę — ale myślę, że Anglicy będą 

ostatnimi ludźmi, których rad Francuzi zechcą posłuchać. 

—  Ma  pan  zupełną  rację  —  zgodził  się  Henry  Labouchere.  — 

Księżna  nie  powinna  wychodzić  na  ulicę.  Mania  wyszukiwania 

szpiegów stworzyła niebezpieczną sytuację dla cudzoziemców. 

— Ostrzegłam Toura — wtrąciła Antonia — i on zapewnił mnie, 

że  kiedy  wychodzi  na  ulicę,  zakłada  swoje  najstarsze  ubranie  i 

wygląda jak najprawdziwszy Francuz! 

— Nie musisz się martwić o Toura — odpowiedział książę — ale 

ty, Antonio, pozostaniesz tu ze mną. 

Antonia zauważyła, że położył nacisk na ostatnie słowa. 

Gdy  Henry  Labouchere  wyszedł,  wróciła  do  sypialni  księcia. 

Patrząc na nią, odezwał się: 

— Widzę, że masz nowego wielbiciela. 

— Powiedzmy raczej... jedynego wielbiciela — odrzekła. 

Książę  przyglądał  się  jej  badawczo,  a  ona  spłonęła  rumieńcem 

pod  jego  wzrokiem.  Zauważył,  że  w  czasie  tych  kilku  tygodni  jego 

choroby  schudła,  ale  jej  figura  pozostała  nadal  doskonała. 

Obserwował  piękną  linię  jej  piersi,  smukłą  talię  i  zastanawiał  się, 

która  młoda  kobieta  zniosłaby  zamknięcie  w  czterech  ścianach  i 

background image

pielęgnowanie  nieprzytomnego  męża,  nie  odczuwając  przymusu  ani 

znudzenia. 

Zauważył,  że  Antonia  patrzy  na  niego  z  niepokojem.  Jej  oczy 

wydawały  się  zielone,  ponieważ  miała  na  sobie  zieloną  suknię  w 

kolorze  liści,  zwieszających  się  z  balkonu  sypialni.  Dopiero  Worth 

zauważył,  że  żywe,  jaskrawe  barwy  są  najkorzystniejsze  dla  Antonii, 

pomyślał  książę.  Nadają  jej  cerze,  oczom  i  włosom  niezwykły  blask, 

który wywiera fascynujące wrażenie. 

Dowiedział  się,  że  Antonia  zwolniła  pokojówkę,  jednak  była 

elegancko i modnie uczesana, jak wówczas gdy podeszła do niego  w 

Cafe Anglais, a on jej nie poznał. 

—  To  musi  być  dla  ciebie  bardzo  nudny  miodowy  miesiąc  — 

odezwał się swoim niskim głosem. 

Jego słowa sprawiły Antonii radość, jakby się obawiała, że książę 

powie coś zupełnie innego. 

— Jest na pewno... niezwykły, a ponieważ jesteśmy... uwięzieni w 

Paryżu, może to trwać... bardzo długo! 

—  Musimy  coś  zrobić,  żeby  się  stąd  wydostać  —  powiedział 

książę. 

— A cóż takiego możemy zrobić? — zapytała Antonia. 

— Musimy jak najszybciej opuścić miasto i wrócić do kraju. 

Antonia wydała cichy okrzyk. 

—  Nie  ma  szans,  żebyś  mógł  się  ruszać,  jeszcze  przez  wiele 

tygodni!  Nawet  nie  powinieneś  o  tym  myśleć!  Doktor  nalegał,  żebyś 

się oszczędzał i powoli wracał do sił. 

background image

—  Nie  mogę  narażać  ciebie  na  niebezpieczeństwo  —  stwierdził 

książę z uporem. 

—  O  jakim  niebezpieczeństwie  może  być  mowa,  jeśli  jesteśmy 

Anglikami?  —  zapytała  Antonia.  —  Pan  Labouchere  opowiadał  mi, 

że  Anglicy  i  Amerykanie  napływają  do  Paryża,  żeby  z  bliska 

przyglądać się wydarzeniom! 

—  Ale  on  miał  na  myśli  mężczyzn  —  rzekł  książę  —  a  nie 

kobiety. 

—  Będę  wystarczająco  bezpieczna  —  upierała  się  Antonia  —  i 

nie  zapominaj,  że  nie  jestem  delikatną  kobietą.  Jestem,  jak  to 

określiłeś, dziewczyna-kozak. 

— W tej chwili nie ośmieliłbym się tego powiedzieć. 

Antonia spojrzała na swoją elegancką suknię. 

— Nie przypuszczając, że pozostaniemy tu tak długo, poleciłam, 

aby  pan  Worth  odesłał  do  Anglii  wszystkie  zamówione  przeze  mnie 

stroje. 

— Mam wrażenie, że była to mądra decyzja — powiedział książę. 

—  W  najbliższym  czasie  żadne  z  nas  nie  będzie  brać  udziału  ani  w 

eleganckich  balach,  ani  w  żadnych  uroczystościach  z  okazji 

zwycięstwa. 

— Ale ja chciałabym wyglądać ładnie dla ciebie. 

— Dla mnie, czy dla twego wielbiciela? — zapytał książę z ostrą 

nutą w głosie. 

Antonia  milczała  przez  chwilę,  po  czym  rumieńce  oblały  jej 

policzki. 

background image

— Dla ciebie — powiedziała spokojnie. 

W  następnych  dniach  często  odnosiła  wrażenie,  że  książę  ją 

obserwuje. Nie mogła zrozumieć dlaczego. Czasem, kiedy myślała, że 

śpi, spoglądał w jej stronę. Siadywała przy oknie w jego pokoju lub na 

balkonie, ażeby być blisko, gdyby czegoś potrzebował. 

Na szczęście w domu była duża biblioteka, a i Labby przynosił jej 

sporo  książek.  Poznała  utwory  Gustava  Flauberta,  Victora  Hugo, 

George  Sand,  Dumasa  i  wielu  innych  autorów,  których  nie  miała 

okazji  przeczytać  w  Anglii.  Czasami,  gdy  czytała  —  mimo  że  była 

pochłonięta  lekturą  —  miała  uczucie,  że  książę  przygląda  się  jej 

ukradkiem. Zastanawiała się. czy jego spojrzenie wyraża aprobatę, czy 

obojętność. 

Chciała go zapytać, czy brakuje mu markizy, ale otwartość, z jaką 

zwracała  się  do  niego  zaraz  po  ślubie,  przychodziła  jej  z  trudem  od 

czasu pojedynku i jego choroby. Wiedziała, skąd ta zmiana, i modliła 

się,  żeby  on  się  tego  nie  domyślił.  Kiedy  zobaczyła,  jak  pada  na 

ziemię,  przeraziła  ją  myśl,  że  książę  nie  żyje.  Zdała  sobie  wtedy 

sprawę,  że  go  kocha.  A  gdy  z  Tourem  i  sekundantami  wiozła  go  do 

domu,  a  on  leżał  na  tylnym  siedzeniu  z  głową  na  jej  kolanach, 

uświadomiła sobie, jak bardzo silne jest to uczucie. 

Pomyślała później, że zakochała się już wtedy, kiedy przyszła do 

jego  domu,  aby  go  prosić,  żeby  ożenił  się  z  nią.  Czy  jakakolwiek 

kobieta  mogłaby  oprzeć  się  czarującemu,  uwodzicielskiemu 

spojrzeniu  jego  oczu  czy  nieco  cynicznemu  wyrazowi  jego  ust?  — 

pytała samą siebie. Teraz dopiero zrozumiała, jakie uczucia wzbudzał 

background image

w  markizie,  hrabinie  i  wielu  innych  damach.  Nic  więc  dziwnego,  że 

mając  do  wyboru  tyle  pięknych  kobiet,  nie  chce  się  wiązać  z  nudną, 

nieatrakcyjną dziewczyną, której cała wiedza ogranicza się do koni. 

—  Kocham  cię!  Kocham  cię!  —  szeptała  do  niego  podczas 

długich nocy, które spędzała przy jego łóżku. 

Krzyczał  w  gorączce,  czasem  mamrotał  niezrozumiale,  lecz 

czasem  mówił  coś,  co  miało  związek  z  jego  życiem.  Stopniowo, 

zasięgając informacji u Toura, zaczęła domyślać się, o co mu chodzi. 

Kiedy był małym chłopcem, spadł z drzewa i o mało nie skręcił sobie 

karku.  Przez  długi  czas  był  nieprzytomny,  a  potem  musiał  leżeć 

nieruchomo, aby uszkodzenie nie pozostawiło śladu. 

Teraz  w  gorączce  wydawało  mu  się,  że  znów  go  to  spotkało,  a 

gdy  Antonia  go  obejmowała,  wzywał  matkę.  Kiedy  próbowała 

powstrzymać  go,  aby  nie  wykonywał  gwałtownych  ruchów,  miała 

czasami wrażenie, że opiekuje się nim jak matka swoim dzieckiem. 

— Już dobrze, kochanie, już dobrze — szeptała do niego. — Już 

nie upadniesz. Jesteś bezpieczny; trzymam cię mocno. 

Wiedziała, że jej głos dociera do księcia i że rozumie, co do niego 

mówi.  Potem  zauważyła,  że  przytula  głowę  do  jej  piersi,  jakby 

szukając oparcia, które tylko ona mogła mu dać. W takich momentach 

czuła, że kocha go jak nikogo innego w życiu. 

Innej  nocy  księciu  zdawało  się,  że  spadł  z  konia  podczas 

polowania.  Kiedy  zapytała  o  to  Toura,  ten  przypomniał  sobie,  że 

książę  złamał  obojczyk  i  przez  pewien  czas  bardzo  cierpiał.  Wołał 

wówczas kogoś, a  Antonia podejrzewała, choć nie wymienił imienia, 

background image

że nie matki wzywa, lecz inną kobietę. To niemożliwe, żeby pomyślał 

o mnie — mówiła do siebie Antonia — ale to i tak wielkie szczęście, 

że mogę być przy nim; że mnie potrzebuje. 

Powoli,  gdy  jej  miłość  rosła,  zaczynała  rozumieć,  że  zawsze 

marzyła  o  tym,  żeby  kochać  kogoś,  dla  kogo  byłaby  osobą  ważną,  a 

nie  przedmiotem  utrapienia  czy  irytacji.  Kogoś,  o  kogo  mogłaby 

troszczyć  się  nie  tylko  fizycznie,  ale  całym  swoim  sercem.  Mogę  go 

kochać, nawet gdyby on mnie nie kochał — myślała Antonia — a on 

nie musi wcale o tym wiedzieć! 

Czasami,  kiedy  książę  spał,  podchodziła  do  łóżka  i  patrzyła  na 

niego.  Zdecydowała,  że  kiedy  książę  wyzdrowieje,  poprosi  go,  żeby 

obdarzył ją dzieckiem. Byłaby to cząstka jego samego, którą mogłaby 

kochać, i już nie bała się niczego, co z tym się wiąże. Żałowała, że nie 

pozwoliła,  by  uczynił  ją  swoją  żoną  pierwszej  nocy  po  ślubie.  

Zastanawiała się, czemu wydawało jej się wówczas takie ważne, żeby 

najpierw  lepiej  się  poznali.  Przecież  naprawdę  liczyło  się  tylko,  że 

może  dać  mu  potomka,  którego  pragnął,  ich  dziecko,  które  mogłaby 

kochać.  

Kiedy będziemy znów w Anglii — mówiła sobie — on wróci do 

markizy, ale nikt i nic nie odbierze mi tych chwil! Teraz on jest mój... 

i tylko mój. 

—  Trzymałam  go  w  swoich  ramionach...  całowałam  jego 

policzki... jego czoło i jego włosy — szeptała, drżąc ze wzruszenia. 

Nauczyła się zachowywać w ciągu dnia z wielkim opanowaniem, 

żeby  książę  nawet  przez  moment  nie  domyślił  się,  jak  bardzo  jest 

background image

wzruszona,  kiedy  ją  prosi,  żeby  mu  poprawiła  poduszki.  Spostrzegła 

nawet,  że  jest  zazdrosna  o  Toura,  ponieważ  ten  spędzał  z  księciem 

więcej  czasu  niż  ona.  Chciała  mu  usługiwać,  chciała  mu  być 

pomocną.  Ale  kiedy  poprawiała  mu  pościel,  przypomniała  sobie,  że 

on  kocha  markizę!  Czuła  wówczas  taki  ból,  jakby  ktoś  wbijał  jej 

sztylet w serce. 

 

ROZDZIAŁ 6 

— Jak się czujesz? — zapytała Antonia. 

— Wystarczająco dobrze, żeby wracać do domu — odpowiedział 

książę. 

Siedział  w  fotelu  przy  oknie  i  Antonia  stwierdziła,  że  wygląda 

dużo  lepiej.  Zdawała  sobie  jednak  sprawę,  że  daleko  mu  jeszcze  do 

pełnego  wyzdrowienia.  Dzięki  Labby'emu,  który  przyprowadził  do 

nich  chińskiego  masażystę,  książę  bardzo  wzmocnił  się  fizycznie  po 

długim leżeniu w łóżku. Jednak Antonia dobrze  wiedziała, że byłoby 

wielkim błędem przecenianie jego sił w tej fazie rekonwalescencji.  

Poza tym sytuacja w Paryżu stawała się coraz trudniejsza, o czym 

nie  mówiono  księciu,  nie  chcąc  go  martwić.  Nie  powiedziano  mu 

nawet tego, że zbliżali się Niemcy. 

— Jesteśmy Brytyjczykami — powiedział — więc nie ma obawy, 

że nie będziemy mogli opuścić miasta, kiedy zechcemy. 

Antonia zawahała się. Ponieważ przedstawił jej swoje stanowisko, 

musiała mu przedstawić swoje. 

— Jako obywatele brytyjscy jesteśmy bardzo niepopularni. 

background image

— Dlaczego? — zapytał książę. 

—  Zdaniem  pana  Labouchere'a  opinia  francuska  jest  oburzona 

nieprzyjaznym tonem brytyjskiej prasy. 

Książę  wydał  okrzyk,  który  —  jak  wiedziała  oznaczał,  jak 

niewiele sobie robi z opinii prasy. 

—  Otwarcie  mówi  się  o  tym,  że  Paryż  znalazł  się  w 

niebezpieczeństwie  —  kończyła  —  aby  Brytania  mogła  wejść  w 

szranki i uratować kolebkę cywilizacji. 

Przerwała, a potem dodała nerwowo: 

— W tej chwili nastroje są tak wrogie, że Les Nowelles wystąpił 

nawet  z  propozycją,  żeby  wszystkich  Anglików  pozostających  w 

Paryżu natychmiast rozstrzelać! 

— O mój Boże! — zawołał książę. 

— Kiedy po upadku cesarstwa zmieniono w Paryżu nazwy ulic — 

mówiła  dalej  Antonia  —  prasa  francuska  domagała  się,  żeby 

przemianować rue de Londres, ponieważ słowo Londyn było bardziej 

znienawidzone niż Berlin. 

—  Nie  mogę  wprost  uwierzyć,  żeby  kryło  się  za  tym  coś  więcej 

niż pogróżki prasy brukowej — powiedział ostro książę. — Udam się 

jutro osobiście do ambasady brytyjskiej. 

Antonia  przez  chwilę  milczała,  a  potem  zmieniając  temat 

rozmowy zapytała: 

— Widzę, że boli cię głowa. Czy mogłabym pomasować ci czoło? 

To ci pomaga. 

background image

Miała  nadzieję,  że  ton  jej  głosu  nie  był  zbyt  natarczywy. 

Dotykanie  księcia  stanowiło  dla  niej  tak  wielką  przyjemność,  że  nie 

mogła  ukryć  swoich  pragnień,  nawet  gdyby  książę  miał  odkryć,  jak 

bardzo go kochała. 

— Może mi to sprawi ulgę — zgodził się bez entuzjazmu. 

Stanęła za jego fotelem i bardzo delikatnie zaczęła masować jego 

czoło. 

— Gdzie się tego nauczyłaś? — zapytał. 

—  Ives  zauważył,  że  to  pomagało  koniom,  kiedy  były  chore  — 

odpowiedziała Antonia. 

Książę zaśmiał się. 

— Mogłem przypuszczać, że ma to jakiś związek z końmi! 

— Nie sądziłam, że będę miała okazję wypróbować ten sposób na 

ludziach — powiedziała Antonia ze śmiechem. 

— Cieszę się, że mogłem być pierwszym — zauważył książę. 

W  jego  głosie  zabrzmiała  ironiczna  nuta.  Ostatnio  wydawał  się 

niechętnie  przyjmować  jej  troskliwość.  W  jego  zachowaniu  było  coś 

wyzywającego, czego nie mogła zrozumieć. 

— Musimy stąd wyjechać — oznajmił nagle. — Musimy wrócić 

do Anglii i do normalnego  życia. Myślę,  że pragniesz tego nie mniej 

niż ja. 

Antonia z trudem powstrzymała okrzyk, że jest to ostatnia rzecz, 

jakiej pragnie. 

background image

— A może — mówił dalej książę podążając za tokiem własnych 

myśli  —  wolałabyś  pozostać  tutaj  i  przyjmować  hołdy  twojego 

wielbiciela dziennikarza. 

—  Pan  Labouchere  był  bardzo  dla  mnie  uprzejmy  —  wyznała 

Antonia  —  i  gdy  tylko  będziesz  mógł  się  ruszać,  pomoże  nam  w 

wyjeździe. 

—  Wątpię,  czy  będę  potrzebował  jego  pomocy  —  powiedział 

książę wyniośle. — Jak ci już mówiłem, zamierzam jutro udać się do 

ambasady  brytyjskiej,  aby  omówić  z  lordem  Lyonem,  naszym 

ambasadorem, sprawę bezpiecznego przejazdu do Hawru, gdzie czeka 

na nas jacht. 

—  Musisz  się  dostatecznie  wzmocnić,  zanim  podejmiemy  taką 

podróż — upierała się Antonia. 

—  Zamierzam  przespacerować  się  po  ogrodzie  po  poobiednim 

odpoczynku  —  oznajmił  książę.  —  Masażysta  twierdzi,  że  moje 

mięśnie są w znakomitej formie. Pozostaje tylko problem, żeby się nie 

otworzyła rana na ramieniu. 

Nie  przyznał  się,  że  za  każdym  razem,  gdy  wstawał  z  łóżka, 

odczuwał zawroty głowy. Pogardzał wszelką słabością i walczył z jej 

objawami  z  całą  determinacją,  i  to  zapewne  przyczyniło  się  do  jego 

szybkiego wyzdrowienia. Jednak Antonia zdawała sobie sprawę, że w 

Anglii  może  go  stracić,  i  dlatego  pragnęła,  niezależnie  od  tego,  co 

groziło im w Paryżu, pozostać tu jeszcze trochę. 

Książę odpoczywał po obiedzie, kiedy służący zaanonsował, że w 

salonie  czeka  pan  Labouchere.  Antonia  podeszła  do  niego,  a  on 

background image

podniósł  jej  rękę  do  ust  i  zatrzymał  nieco  dłużej,  niż  wypadało,  i 

patrzył na nią w taki sposób, że aż się zawstydziła. 

—  Wygląda  pani  na  zmęczoną  —  stwierdził  z  niepokojem.  — 

Czy nadal całe noce przesiaduje pani przy łóżku chorego? 

—  Nie,  oczywiście,  że  nie  —  zaprzeczyła  Antonia.  —  Śpię 

spokojnie,  a  mój  mąż  może  zadzwonić,  gdyby  czegoś  potrzebował. 

Już od kilku dni nie budził mnie w nocy. 

— Ale podświadomie pani na to czeka — zauważył Labby. 

Antonia uśmiechnęła się. 

—  Nie  musi  pan  się  o  mnie  martwić.  Mój  mąż  chce  wracać  do 

domu. 

—  Mówił  mi  o  tym  wczoraj  —  odpowiedział  Labby.  —  To  nie 

będzie takie proste. 

— Mówi, że zamierza jutro odwiedzić brytyjskiego ambasadora. 

— To niemożliwe — wyjaśnił. — Ambasador wyjechał dziś rano 

z resztą brytyjskiego korpusu dyplomatycznego. 

— Trudno wprost w to uwierzyć! — zawołała Antonia. 

—  Bardzo  mi  przykro,  ale  to  prawda  —  rzekł  Labby.  —  Gdy 

tylko  się  o  tym  dowiedziałem,  pomyślałem  sobie  o  Waszych 

Wysokościach i idąc tutaj wstąpiłem do ambasady. 

Antonia wstrzymała oddech, a on mówił dalej: 

—  Nie  ma  nikogo  w  ambasadzie  brytyjskiej  oprócz  portiera, 

którego jedynym zadaniem jest wzruszanie ramionami i odpowiadanie 

na  wszelkie  pytania  niczym  papuga:  „Nie  jestem  w  stanie  udzielić 

żadnych informacji". 

background image

— Nigdy nie słyszałam czegoś równie niezwykłego! — zawołała 

Antonia. — Myślałam, że brytyjski ambasador pozostanie na miejscu 

tak długo, jak długo w Paryżu będzie choć jeden Anglik. 

— W mieście przebywa jeszcze około czterech tysięcy Anglików 

— powiedział Labby. 

—  Jeśli  ambasador  wyjechał,  my  również  powinniśmy  wyjechać 

— stwierdziła Antonia z niepokojem w głosie. — Czy jeszcze kursują 

jakieś pociągi? 

— Nie udałoby się wam dostać do żadnego, gdyby nawet były. 

Labby przerwał, a Antonia czuła, że coś przed nią ukrywa. 

— Proszę mi powiedzieć prawdę — błagała. 

— Właśnie dowiedziałem się, że pociąg, który wyjechał z Gare du 

Nord  piętnastego  września,  został  zatrzymany  przez  pruskie  straże  w 

Senlis, to znaczy dwadzieścia siedem mil na północ od Paryża. 

Antonia z trudem łapała oddech, a Labby mówił dalej: 

—  Myślę,  że  to  skłoniło  dziś  rano  lorda  Lyona  i  brytyjskiego 

konsula do opuszczenia Paryża. 

—  Czemu  władze  francuskie  nie  domagały  się  wcześniej,  aby 

wszyscy Brytyjczycy wyjechali? — zapytała Antonia z rozpaczą. 

—  Rząd  i  Komitet  Obrony  Narodowej  uznały,  że  opuszczanie 

miasta 

przez 

grupy 

obcokrajowców 

mogłoby 

wywrzeć... 

demoralizujący wpływ na wojsko i obywateli. 

—  Ale  my  jesteśmy  tylko  niepotrzebnymi  gębami  do 

wykarmienia — upierała się Antonia. 

background image

—  To  samo  mówili  mi  już  wcześniej  inni  Brytyjczycy  — 

odpowiedział  Labby  —  ale  rząd  francuski  niestety  nie  chciał  tego 

słuchać.  —  Mówił  to  z  gniewem,  a  potem  dodał:  —  Wyprawię  was 

stąd.  Obiecuję  to  pani.  Ale  gdybym  chciał  kierować  się  własnymi 

pragnieniami, to nie pozwoliłbym pani wyjechać. 

Antonia  spojrzała  na  niego  pytająco,  a  wyraz  jego  oczu  sprawił, 

że szybko odwróciła wzrok. 

—  Kocham  panią,  Antonio  —  powiedział  bardzo  spokojnie.  — 

Teraz już pani wie. 

— Nie wolno panu... mówić... takich rzeczy. 

— A cóż to szkodzi? — zapytał. — Wiem przecież, że nie mogę 

liczyć na pani wzajemność. 

Westchnął, a było to westchnienie z głębi serca, i dodał: 

—  Zdaję  sobie  sprawę,  że  jestem  dla  pani  za  stary.  Gdybym  był 

dziesięć  lat  młodszy,  uwiódłbym  panią.  A  tak  zostawiam  panią  taką, 

jaką  ją  poznałem  —  doskonałą  i  nietkniętą,  choć  na  długiej  liście 

moich  miłosnych  podbojów  jest  pani  jedyną  kobietą, którą naprawdę 

kochałem. 

Jego  wyznanie  wzruszyło  Antonię  niemal  do  łez.  Nie  mogła  nic 

odpowiedzieć. 

Było 

jej 

bardzo 

przykro, 

że 

mimowolnie 

unieszczęśliwia kogoś, kto był dla niej taki dobry. 

Jak gdyby domyślając się jej reakcji, mówił dalej: 

— Może pewnego dnia, kiedy będzie pani starsza, zrozumie pani, 

jak trudne były dla mnie te ostatnie tygodnie, kiedy widywaliśmy się 

background image

tak  często,  a  ja  musiałem  wykazywać  niezwykłe  opanowanie  i 

samokontrolę. 

—  Zachowanie  pańskiej  przyjaźni...  wiele  dla  mnie  znaczy  — 

wyszeptała Antonia. 

—  To  nie  przyjaźń,  Antonio  —  zaprzeczył  Labby  —  to  miłość! 

Miłość,  tak  różna  od  tych,  które  przeżywałem  w  przeszłości,  że 

czasami mi się wydaje, jakbym śnił, jakby istniała pani tylko w mojej 

wyobraźni. 

—  Proszę  tak  do  mnie  nie  mówić...  chyba  pan  to  rozumie  — 

wyszeptała Antonia. 

Ale  właściwie  dlaczego  nie  miałby  jej  tego  powiedzieć, 

zastanowiła się nagle. Przecież książę nie dbał o to, czy kocha ją inny 

mężczyzna.  Jest  zakochany  w  markizie.  Kiedy  wrócą  do  Anglii,  nie 

będzie miała przy sobie żadnego z nich — ani tego, którego kocha, ani 

tego, który ją darzy miłością. 

Odwróciła  się,  a  Labby  położył  ręce  na  jej  ramionach  i  usiłował 

zwrócić twarz Antonii ku sobie. 

—  Jak  to  możliwe,  że  żadna  kobieta  nie  robi  na  mnie  takiego 

wrażenia  jak  pani?  —  zapytał.  —  Nie  jest  pani  pięknością,  a  jednak 

nie mogę uwolnić się od fascynacji, gdy patrzę na panią. 

Zobaczyła cierpienie w jego oczach, gdy mówił dalej: 

—  Pani  głos  wciąż  dźwięczy  mi  w  uszach,  inne  kobiety  wydają 

mi  się  pospolite  i  nieciekawe,  a  ja  sam  nie  mogę  myśleć  o  nikim 

innym, tylko o pani. 

background image

W  tonie  jego  głosu  rozbrzmiewała  wielka  namiętność,  która 

zawstydziła Antonię, a nawet przestraszyła ją. Odsunęła się od niego, 

przeszła przez salon i stanęła przy oknie, spoglądając na ogród. 

—  Kiedy  pani  wyjedzie  —  powiedział  —  pozostaną  mi  tylko 

moje  wspomnienia.  Czuję,  że  będą  do  mnie  wracać  do  końca  moich 

dni. 

Antonia wykonała bezradny gest. 

—  Cóż  mogę  panu...  powiedzieć?  Wie  pan  dobrze,  że  nie 

chciałam... pana zranić. 

— To brzmi banalnie, ale lepiej jest kochać bez wzajemności, niż 

nie  kochać  wcale  —  odpowiedział  Labby,  jakby  drwiąc  z  samego 

siebie.  —  Tak  właśnie  jest  w  moim  przypadku.  Sprawiła  pani  cud, 

moja słodka księżno. 

— Co pan ma na myśli? — zapytała Antonia. 

— 

Pani 

sprawiła, 

że 

odzyskałem 

wiarę 

kobiety. 

Obserwowałem,  jak  w  czasie  trwania  Drugiego  Cesarstwa  okrywają 

się  niesławą  i  prostytuują  na  wszelkie  możliwe  sposoby.  Widziałem 

ich  chciwość,  hipokryzję,  perfidię!  Pani  mi ukazała,  że  kobieta  może 

być czysta, wierna, prawdomówna i nieprzekupna. 

Odwrócił się do niej ze swoim cynicznym uśmiechem na twarzy i 

dodał: 

— Zawsze uważałem, że każda kobieta, którą mężczyzna kochał, 

pozostawiała mu po sobie coś w rodzaju epitafium. W pani przypadku 

brzmi ono tak: Ona dała mi wiarę. 

background image

—  Dziękuję  panu,  Labby  —  powiedziała  Antonia  bardzo 

łagodnie. 

I nie czekając, aż się pożegna, wyszła z salonu. 

 

— Nie wierzę panu! — wybuchnął książę ze złością. 

—  Ale  to  prawda  —  odpowiedział  Labouchere.  —  Kawaleria 

dwóch  pruskich  armii  połączyła  się  wczoraj,  dwudziestego  września, 

pod Wersalem, który poddał się bez jednego wystrzału. 

Przez moment panowała cisza. Przerwał ją książę: 

— To znaczy, że Paryż jest teraz odcięty od reszty kraju! Nie do 

wiary! 

— Jak ludzie to przyjęli — zapytała Antonia. 

— W tej chwili panuje taki nastrój: Niech przyjdą, niech zagrzmią 

armaty!  To  już  trwa  zbyt  długo!  —  odrzekł  Labby.  —  Francuzi 

wyładowują gniew na nieszczęsnych dezerterach. 

—  Jeśli  zdezerterowali,  spotkało  ich  to,  na  co  zasłużyli  — 

powiedział książę twardo. 

— Trudno jednak im nie współczuć — mówił Labby. — Według 

raportów  byli  nie  tylko  źle  dowodzeni,  ale  wielu  z  nich  nie  miało 

nawet  broni.  Młodzi  żuawi  ulegli  panice,  gdy  zetknęli  się  po  raz 

pierwszy z ogniem dobrze wyszkolonych niemieckich baterii. 

— I co się teraz z nimi stanie? — niepokoiła się Antonia. 

— Na Montmartrze jest ich pełno, a rozwścieczony tłum obrzucał 

ich  wyzwiskami  i  usiłował  zlinczować.  Interweniowała  Gwardia 

Narodowa, która przeprowadziła ich do śródmieścia. 

background image

— Co jeszcze się wydarzyło? — zapytał książę. 

— Bardzo trudno zdobyć wiadomości o sytuacji poza miastem — 

odpowiedział Labby. — Jedyne rozwiązanie to balony. 

— Balony?! — wykrzyknął zdumiony książę. 

—  Znaleziono  kilka  balonów  —  wyjaśnił  Labby  —  niestety  w 

większości  w  bardzo  złym  stanie,  więc  nie  mogą  służyć  do 

przemieszczania  ludzi.  Można  je  jednak  wykorzystać  do  przesyłania 

wiadomości. 

—  Nie  zamierzam  opuszczać  Paryża  za  pomocą  balonu!  — 

stwierdził  książę  kategorycznie.  —  Chciałbym  natomiast  namówić 

Francuzów, żeby wynegocjowali od Niemców specjalne przepustki. 

—  Myślałem  już  o  tym  odpowiedział  Labby.  —  Księżna  prosiła 

mnie, żebym pomógł Waszym Wysokościom wydostać się stąd. 

— Czy to w ogóle możliwe? — zapytał książę. 

—  Dziś  rano  widziałem,  jak  czterech  znajomych  Brytyjczyków 

wsiadało  do  wyładowanego  bagażem  i  żywnością  powozu, 

powiewając brytyjską flagą. 

— I co się z nimi stało? — zainteresował się książę. 

—  Dojechali  zaledwie  do  Pont  de  Neuilly,  gdzie  zostali 

zatrzymani i  zaprowadzeni  do  generała  Ducrot,  który  oświadczył  im: 

„Zupełnie  nie  rozumiem  was,  Anglików.  Jeżeli  chcecie  dać  się 

zastrzelić, możemy oszczędzić wam kłopotów". 

Labby przerwał na chwilę, a potem mówił dalej: 

— Moi przyjaciele zaklinali się, że jutro spróbują ucieczki po raz 

drugi, ale nie sądzę, żeby im się to udało. 

background image

— Więc co mamy robić? — zapytał książę. 

—  Proszę  mi  dać  trochę  czasu  —  poprosił  Labby.  —  Prusacy 

ściągają dopiero ciężkie działa. Zatem bombardowanie jeszcze się nie 

zacznie. 

Antonia wyglądała na przestraszoną. 

— Więc pan przypuszcza, że będą nas ostrzeliwać? 

— Naturalnie — odpowiedział  Labby. — To jedyny sposób, aby 

zmusić Francuzów do szybkiej kapitulacji. 

Tej nocy Antonia nie mogła zasnąć nadsłuchując, czy pociski nie 

wybuchają  w  śródmieściu,  ale  wszędzie  panował  spokój,  więc 

pomyślała, że może Labby przesadzał. Nie było wszakże wątpliwości, 

że książę potraktował przyniesione przez niego wiadomości poważnie 

i  w  ciągu  następnych  dni  stawał  się  coraz  bardziej  niespokojny. 

Zamierzał nawet osobiście sprawdzić, co się dzieje w mieście.  

Antonii  z  trudem  udało  się  mu  to  wyperswadować.  W  końcu 

przekonała  go  jednak,  mówiąc,  że  będzie  się  bała,  kiedy  zostawi  ją 

samą. 

—  Nie  mogę  tutaj  siedzieć  jak  zwierzę  zamknięte  w  klatce  — 

wybuchnął książę ze złością. 

— A gdyby cię zabito... lub aresztowano — powiedziała Antonia 

— co by się ze mną stało? 

Był  to  argument  nie  do  odparcia.  Labouchere  przekonał  księcia, 

że  gdyby  zgłosił  się  do  władz  francuskich  i  oznajmił,  kim  jest,  ci 

mieliby  dwa  wyjścia. Mogli  uznać  angielskiego  księcia  za  tak  ważną 

osobę,  że  nie  pozwoliliby  mu  opuścić  Paryża,  a  w  takim  wypadku 

background image

niechybnie  wpadłby  w  ręce  Prusaków,  lub  zaaresztowaliby  go  pod 

byle  pretekstem,  aby  tylko  zwrócić  uwagę  rządu  brytyjskiego  na 

oblężenie Paryża! 

Obydwa warianty, rozumował książę, są dość prawdopodobne i w 

tej  sytuacji  postanowił  opuścić  Paryż,  zanim  ktokolwiek  dowie  się, 

kim jest. 

—  Wiesz,  że  nie  chcę  ściągać  na  ciebie  niebezpieczeństwa,  ale 

jestem  przekonany,  że  nie  możemy  tutaj  tkwić  aż  do  kapitulacji 

Francuzów — tłumaczył Antonii. 

— Więc sądzisz, że oni naprawdę się poddadzą? — zdziwiła się. 

— Na pewno ktoś przyjdzie im z pomocą. 

— A kto? — zapytał książę, a ona wiedziała, że na to pytanie nie 

ma odpowiedzi. 

—  Ale  jeśli  Paryż  będzie  się  trzymał  bez  pomocy  z  zewnątrz,  to 

oblężenie może trwać bez końca. 

— Może trwać tylko do chwili, gdy skończą się zapasy żywności 

— odpowiedział. 

— Ale tej zapewne starczy na bardzo długo. 

Antonia pomyślała o zwierzętach zgromadzonych w Lasku. 

—  Tour  twierdzi  —  powiedział  książę  —  że  jeśli  wydarzenia 

przybiorą  nieszczęśliwy  obrót,  trzeba  będzie  wyrżnąć  zwierzęta  w 

zoo.  Gdy  cena  mięsa  w  jatkach  przekroczy  możliwości  biednych 

ludzi, zagrożone będą również wszystkie psy i koty. 

Antonia wydała stłumiony okrzyk. 

— Nie mogę wprost o tym myśleć. 

background image

—  Ani  ja,  gdy  chodzi  o  ciebie  —  mówił  książę.  —  Dlatego 

zdecydowałem,  że  musimy  zaryzykować  ucieczkę.  Jeśli  zostaniemy 

tutaj, będziemy głodować, co niewątpliwie czeka paryżan. 

Antonia nie zawahała się. 

—  Masz  rację  —  zgodziła  się.  —  Jestem  zdecydowana  podjąć 

wszelkie ryzyko, jakie uznasz za konieczne. 

— Dziękuję ci, Antonio — powiedział książę. — Wiedziałem, że 

mogę liczyć na twoją odwagę. 

Uśmiechnął się do niej w sposób, który uznała za zniewalający, i 

dodał: 

—  Może  nie  okaże  się  to  bardziej  niebezpieczne  niż  skakanie 

przez poprzeczki i rowy na torze przeszkód! 

 

Żołnierze strzegący Porte de St. Cloud dostrzegli zbliżający się w 

ich  stronę  drewniany  wózek  ciągniony  przez  żwawego  muła. 

Powoziła  nim  kobieta,  mimo  upału  owinięta  w  szmaty,  w  brudnej 

bawełnianej  chustce  na  głowie.  Gdy  wózek  podjechał  bliżej,  kobieta 

zaczęła wołać głośno: Danger!* Contagieuse!** 

Kapral,  który  stał  przy  bramie,  podniósł  rękę,  a  kobieta  nie  bez 

trudu zatrzymała muła. 

— Co to wszystko ma znaczyć? — zapytał. 

—  La  verole***  —  tłumaczyła  kobieta  wskazując  palcem 

mężczyznę leżącego na słomie na dnie wozu. 

 

* niebezpieczeństwo   

** zaraza   

*** ospa 

background image

— Ospa! 

Kapral cofnął się. 

— Tu są moje papiery, jeśli chce je pan zobaczyć — powiedziała 

kobieta — ale lepiej, żeby pan ich nie dotykał. 

Wyciągnęła  rękę  w  stronę  żołnierza,  który  nie  zrobił 

najmniejszego ruchu, żeby je wziąć. 

— Dokąd się pani wybiera? 

—  Zostaliśmy  zawróceni  —  wyjaśniła.  —  Nie  ma  nikogo  wśród 

tych tchórzliwych mieszczuchów, kto chciałby się nim zająć. 

Nie  ruszając  się  z  miejsca, kapral  zajrzał  do  wozu.  Zauważył,  że 

twarz  leżącego  na  słomie  mężczyzny  była  pokryta  strupami,  a  jego 

ciałem wstrząsały dreszcze. 

— Zabieraj się stąd — krzyknął — im szybciej, tym lepiej! 

Kobieta  pognała muła,  brama  się  otworzyła  i  tak dojechali  aż do 

pierwszych pruskich posterunków znajdujących się na przedmieściach 

St.  Cloud.  Tutaj  powtórzyły  się  te  same  wyjaśnienia,  jednak 

świadectwa  podpisane  przez  doktora  zostały  dokładnie  przejrzane  i 

procedura przeciągała się z powodu gorliwości młodego oficera. 

—  Może  mężczyzna,  którego  pani  wiezie  —  powiedział 

gardłową, lecz zrozumiałą francuszczyzną — jest chory na ospę, ale to 

nie powód, żeby pani opuszczała miasto wraz z nim. 

Nie  odpowiedziała,  a  tylko  odwinęła  wystrzępiony  mankiet  i 

pokazała  przegub  ręki.  Zobaczył  zaognione  ślady  ospy!  Pospiesznie 

zwrócił jej papiery. 

— Ruszaj jak najszybciej! — rozkazał. 

background image

—  Jedziemy  do  Mantes,  mein  Herr  —  powiedziała  kobieta.  — 

Musimy tam dotrzeć, zanim on umrze! 

Jednak  niemiecki  oficer  już  tego  nie  słuchał,  ponieważ  spieszył 

się,  żeby  umyć  ręce,  w  których  trzymał  dokumenty.  Żołnierze 

przyglądali się scenie z wyrazem ulgi na poważnych twarzach, a jeden 

z nich powiedział: 

— Wolałbym już zginąć od kuli, niż umrzeć na tę chorobę. 

—  Dla  takiego  paskudztwa  szkoda  nawet  amunicji  — 

dopowiedział drugi. 

Antonia  mijała  posterunek  wyprostowana,  ale  z  trudem 

powstrzymywała się, żeby się nie obejrzeć. Smagała muła batem, żeby 

go  zmusić  do  szybszego  biegu.  Kiedy  posterunki  pruskie  były  już 

daleko, książę uniósł się z posłania na dnie wozu i powiedział: 

— Jestem zupełnie poobijany! 

—  Możesz  wejść  na  kozioł  i  powozić  —  rzuciła  Antonia  przez 

ramię. 

— To z pewnością lepsze — odpowiedział. 

Antonia  zwolniła  nieco,  ale  nie  zatrzymała  muła.  Książę  wspiął 

się na kozioł i wziął lejce z jej rąk. 

— Ciekawe, czy mógłbym już zmyć  z twarzy tę przeklętą farbę? 

— zapytał. 

—  Radziłabym  ci  wstrzymać  się  jeszcze  trochę  —  odparła.  — 

Labby  ostrzegał,  że  kręcą  się  tu  Niemcy,  a  nie  daj  Boże,  żeby  nas 

złapali. 

background image

—  Wiem  o  tym  —  powiedział  —  ale  według  komunikatów,  nie 

dotarli jeszcze do Amiens. 

— Czy można wierzyć komunikatom? 

— Tak czy inaczej, Tour dotrze do Hawru — powiedział książę. 

Służący 

wyruszył  dwa  dni  wcześniej  w  towarzystwie 

Amerykanów,  którym  udało  się  niezwykłym  zbiegiem  okoliczności 

zdobyć  przepustki  zarówno  od  Francuzów,  jak  i  od  Niemców.  Mimo 

najlepszych  chęci  nie  mogli  zabrać  ze  sobą  księcia  i  jego  żony, 

ponieważ przepustka opiewała tylko na nich i na ich służących. Dzięki 

łapówce, której wysokość wydała się Antonii astronomiczna, udało się 

Tourowi  nakłonić  francuskiego  służącego  Amerykanina,  żeby 

pozostał w Paryżu i odstąpił mu swoje miejsce. 

Henry  Labouchere  wraz  z  księciem  opracowali  plan  całej  akcji  i 

poinstruowali  Toura  w  najdrobniejszych  szczegółach,  co  powinien 

zrobić.  Na  Antonię  i  księcia  miały  czekać  konie  w  wiosce,  do  której 

— jak zapewnił ich Labby — nie dotarli jeszcze Niemcy. 

— Kup najlepsze, jakie się trafią — nakazał ma książę — a potem 

znajdź  najszybszy  sposób,  żeby  dotrzeć  do  Hawru,  gdzie  będzie 

czekał jacht. 

—  Prusacy  nie  tkną  brytyjskiego  statku  —  przekonywał  ich 

Labby. 

—  Nie,  ale  mogą  nie  pozwolić  nam  wsiąść  na  pokład  — 

odpowiedział  książę  —  gdyby  zatem  Hawr  znalazł  się  pod  pruską 

okupacją,  Tour  musi  odnaleźć  kapitana  i  powiedzieć  mu,  żeby 

skierował jacht do Cherbourga. 

background image

— To dużo dalej — zauważyła nerwowo Antonia. 

—  Wiem  o  tym  —  powiedział  książę  —  ale  przez  wzgląd  na 

ciebie  nie  zamierzam  ryzykować,  gdybyśmy  nawet  musieli 

przemierzyć cały kraj. 

— Komunikaty mówią — oznajmił im Labby — o ile można im 

wierzyć, że Prusacy nie posunęli się dalej niż do St. Quentin. 

—  W  takim  razie  Wersal  i  Evreux  byłyby  wolne  —  stwierdził 

książę  —  ale  nie  zamierzam  przejeżdżać  przez  żadne  miasta. 

Będziemy jechać polami, może dostaniemy coś do jedzenia w którejś 

z wiosek. 

—  Obserwując,  jak  zachowują  się  ludzie  w  Paryżu  —  wtrącił 

Tour  —  nie  liczyłbym  na  to  na  miejscu  Waszej  Książęcej  Mości. 

Obawiam  się,  że  jeśli  nawet  chłopi  będą  mieli  jakąś  żywność,  nie 

dadzą ani nie sprzedadzą jej przejeżdżającym podróżnym. 

—  Niestety,  on  chyba  ma  rację  —  zgodził  się  Labby.  —  Setki 

maruderów  sprawiły,  że  armia  utraciła  szacunek  mieszkańców. 

Podobno  chłopi  barykadują  drzwi  domów  i  gotowi  są  strzelać  do 

głodnych żołnierzy, proszących o żywność. 

—  Możemy  zabrać  ze  sobą  trochę  prowiantu.  Zresztą  możemy 

być  głodni  przez  dzień  lub  dwa,  zanim  dotrzemy  do  jachtu  — 

powiedziała  Antonia  z  przekonaniem,  jednak  w  głębi  duszy 

niepokojąc się nie tyle o siebie, co o księcia. 

Wprawdzie  czuł  się  dużo  lepiej,  ale  wiedziała,  że  taka  podróż 

stanowi  ogromny  wysiłek.  Zastanawiała  się,  co  by  zrobiła,  gdyby 

zasłabł w jakiejś zapadłej francuskiej wiosce, gdzie nie byłoby nawet 

background image

lekarza. Kiedy ruszali w drogę, książę był w dobrym nastroju, rad, że 

w końcu może działać. Śmiał się z ubrań, które kupił dla nich Labby, 

a kiedy zobaczył drewniany  wózek i  muła, który miał ich wywieźć z 

Paryża, powiedział do Antonii: 

—  Jestem  pewien,  że  Wasza  Książęca  Mość  uzna  ten  pojazd  za 

równie  wspaniały,  choć  nie  tak  szybki,  jak  powóz,  w  którym 

rozpoczęliśmy naszą podróż poślubną. 

— Chciałabym, żeby to Rufus go ciągnął! 

— Też bym tego chciał. 

Poczuła nagły przypływ radości, że łączy ich miłość do koni. 

Gdy oddalali się od domu, pozostawiając Labby'ego patrzącego za 

nimi  z  wyrazem  rozpaczy,  owładnął  nią  strach.  Byłoby  okropne, 

gdyby  Francuzi  odkryli  ich  przebranie,  a  jeszcze  gorzej,  gdyby  to 

zrobili  Prusacy!  Drżała  na  myśl,  jak  trudno  byłoby  im  wytłumaczyć, 

kim są, i przekonać żołnierzy, że mówią prawdę. 

Potem pocieszała się, że cokolwiek by się działo, jest z księciem. 

Poza  nimi  została  tajemnicza  wyspa,  na  której  żyli  w  dziwnym 

nierealnym  świecie,  a  przed  nimi  rozpościerało  się  wrogie  morze. 

Myślała ze smutkiem o tym, że książę zmierza ku bezpieczeństwu i ku 

Anglii, ona zaś wraca do samotności, do sytuacji, w której będzie się 

czuła niepotrzebna jak za panieńskich czasów.  

On  wróci  do  markizy,  a  ona  nie  będzie  miała  nikogo,  o  kogo 

mogłaby się troszczyć. Może czasami zechce, żebym pomasowała mu 

czoło — pomyślała. Tak długo przebywali razem, że może znajdą się 

background image

sprawy, których nie będzie mógł dzielić z innymi kobietami, ale tylko 

z nią. 

Kiedy przypomniała sobie markizę, pomyślała, że nawet w kreacji 

od  Wortha  nie  dorówna  urodą  i  wdziękiem  kobiecie,  która  wygląda 

jak  wróżka  z  bajki,  a  która  nieproszona  wtargnęła  do  ich  domu  w 

pierwszy  wieczór  ich  małżeństwa.  To  beznadziejne!  —  mówiła  do 

siebie. A tymczasem pozostawały jej dwa, a może trzy dni sam na sam 

z  księciem!  Mimo  groteskowego  wyglądu  ich  obojga  i  mimo 

wymalowanych  na  twarzy  księcia  śladów  ospy,  jego  bliskość 

wprawiała ją w podniecenie. 

Wioska,  w  której  Tour  miał  zostawić  dla  nich  konie,  leżała  w 

odległości dziesięciu mil od Paryża, z dala od bitych traktów. Skręcili 

z głównej drogi na zakurzoną i krętą drogę boczną. Antonia pomyślała 

z ulgą, że  wjeżdżają w nie zamieszkaną część kraju, pokrytą gęstymi 

lasami,  gdzie  tylko  od  czasu  do  czasu  można  spotkać  niewielkie 

ludzkie osady. 

Labby  sugerował,  żeby  wyjechali  z  Paryża  przez  Porte  de  St. 

Cloud, gdyż w tym miejscu pruskie linie znajdują się najbliżej miasta: 

—  Im  szybciej  wydostaniecie  się  z  miasta  i  jego  okolic,  tym 

lepiej.  Gdybyście  trafili  na  jakiegoś  gorliwego  francuskiego 

urzędnika,  mógłby  was  zawrócić.  Gdy  miniecie  niemieckie  linie, 

musicie kierować się na północ, gdyż w przeciwnym razie traficie do 

Wersalu, gdzie roi się od kawalerii. 

—  Czy  jedziemy  w  dobrym  kierunku?  —  zapytała  księcia 

Antonia. 

background image

— Mam dobre rozeznanie w terenie — rzekł — bardzo dokładnie 

przestudiowałem  mapę.  Gdy  tylko  odnajdziemy  konie,  musimy 

niezwłocznie  wyruszać  w  dalszą  drogę.  —  Mówił  spokojnym, 

rzeczowym tonem. Potem dodał: — Nie boisz się, Antonio? 

— Nie — zapewniła — z tobą... się nic boję. 

Spojrzał  na  nią,  zawiniętą  w  podarte  chusty,  i  powiedział  z 

odcieniem kpiny w głosie: 

— A nie mówiłem, że jest to niezwykła podróż poślubna? 

—  Będziemy  mieli  co  opowiadać  naszym  wnukom  —  odrzekła 

Antonia. 

Mówiąc  to,  uświadomiła  sobie,  że  aby  mieć  wnuki,  trzeba  mieć 

najpierw  dzieci.  Książę  nic  nie  odpowiedział  i  jechał  dalej  trzymając 

lejce  w  taki  sposób,  jakby  powoził  swoim  wspaniałym  zaprzęgiem. 

Niespodzianie za zakrętem drogi ukazała się wioska i książę zatrzymał 

wózek. 

— Czy wszystko w porządku? — zapytała Antonia. 

— Chciałem się tylko upewnić, czy wszędzie panuje spokój i czy 

nie  ma  tu  gdzieś  Prusaków.  Gdybym  zauważył  coś  podejrzanego, 

położę się do wózka. Zawsze lepiej być ostrożnym, niż niepotrzebnie 

ryzykować. 

— Masz rację — powiedziała. — Jak ty o wszystkim myślisz. 

— Myślę o twoim bezpieczeństwie — odpowiedział ostro. 

Zastanawiała  się,  czy  w  głębi  duszy  książę  nie  ma  jej  za  złe,  że 

musi się o nią kłopotać, zamiast pędzić w pośpiechu do Anglii. Gdyby 

nie  ona,  mógłby  wyruszyć  kilka  dni  wcześniej.  Mimo  że  ufał  we 

background image

własne  siły,  słuchał  uwag  żony  i  dobrych  rad  Labby'ego,  ponieważ 

udając  się  w  drogę  z  Antonią  brał  na  siebie  podwójną 

odpowiedzialność. 

Ich  oczom  ukazała  się  wioska,  cicha  i  spokojna  w  porannym 

słońcu.  Książę  podjechał  do  małej  gospody,  która  nosiła  nazwę  Pod 

Złotym  Kogutem.  Wprowadził  muła  na  podwórze  i  wręczył  lejce 

Antonii.  Potem  zeskoczył  z  wózka,  zbliżył  się  do  pompy,  stojącej 

pośrodku  podwórza,  i  umył  twarz.  Może  to  niebezpieczne  — 

pomyślała  Antonia  —  ale  przecież  nie  można  straszyć  Francuzów, 

którzy przygotowali dla nas konie. Ukryła w ubraniu papiery, którymi 

posługiwali się podczas ucieczki. 

Ponieważ  książę  zniknął  w  gospodzie,  zeszła  z  wózka  i  zbliżyła 

się  do  muła,  klepiąc  go  po  karku  i  przemawiając  do  niego  w  sposób 

zrozumiały  dla  wszystkich  koni  świata.  Książę  pojawił  się  w 

towarzystwie  starszego  tęgiego  mężczyzny,  zapewne  właściciela 

zajazdu.  Wcześniej  zdjął  podartą  odzież,  pod  którą  miał  strój  do 

konnej jazdy, pozostając jednak w zniszczonych sandałach. 

Antonia pogrzebała w słomie i wyjęła jego sztylpy. Potem, kiedy 

usłyszała  głosy  dwóch  mężczyzn  dochodzące  z  wnętrza  stajni,  zdjęła 

chusty i długą, wystrzępioną spódnicę, która zakrywała jej amazonkę. 

Był  to  bardzo  elegancki  strój  z  cienkiej  piki,  wylansowany  przez 

cesarzową,  chętnie  noszony  zarówno  przez  modne  kurtyzany,  jak też 

damy z towarzystwa. 

Antonia nie zabrała ze sobą pasującego do całości kapelusza, ale 

wzięła dobrany kolorem szal, którym mogła okryć głowę.  Wiedziała, 

background image

że  jej  fryzura  pozostawia  wiele  do  życzenia.  Widząc,  że  muł  skubie 

trawę na podwórzu, zostawiła go i weszła do gospody. 

Kobieta,  która  była  zapewne  żoną  właściciela  zajazdu, 

zaprowadziła  ją  do  skromnie  umeblowanego  pokoju,  gdzie  jednak 

mogła  się  umyć  i  poprawić  włosy.  Pospiesznie  doprowadziła  się  do 

porządku, obwiązała gazowym szalem upiętą ku górze fryzurę i zeszła 

na dół. 

Jak było  do  przewidzenia, książę  już  czekał  na nią  niecierpliwie. 

Konie  były  osiodłane;  Antonia  zauważyła,  że  Tour  zamówił  dla  niej 

damskie  siodło.  Konie  nie  prezentowały  się  zbyt  okazale,  ale  robiły 

wrażenie  silnych  i  zdolnych  do  znoszenia  trudów  długiej  podróży. 

Książę  trzymał  w  ręku  szklankę  wina.  Druga  szklanka przygotowana 

była  dla  Antonii.  Już  chciała  powiedzieć,  że  nie  pije  alkoholu,  ale 

pomyślała, że upłynie sporo czasu, zanim będą mieli okazję czegoś się 

napić. Jej obawy jednak rozwiał karczmarz, mówiąc: 

—  Wkładam  zamówioną  żywność  do  pańskiej  torby,  a  dwie 

butelki wina do torby madame. 

—  Dziękuję  jeszcze  raz  —  powiedział  książę.  —  Jestem  bardzo 

wdzięczny. 

Zapłacił  karczmarzowi  i  pomógł  Antonii  wsiąść  na  konia. 

Poczuła,  że  przenika  ją  dreszcz,  gdy  stał  tak  blisko  niej,  a  jego  ręce 

dotykały jej ciała. Potem książę dosiadł swojego konia i w milczeniu 

wyjechali  z  zajazdu,  minęli  wieś  i  skierowali  się  na  otwartą 

przestrzeń. 

background image

—  Im  dalej  od  Paryża,  tym  lepiej  odezwał  się  książę  z 

zadowoleniem  w  glosie,  gdy  ujechali  już  spory  kawałek  drogi.  Tour 

pewnie się już przedostał. 

—  My  też  niedługo  dotrzemy  na  miejsce.  —  Książę  uśmiechnął 

się.  —  Jak  powiedziałaś  niedawno,  jest  to  niewątpliwie  przygoda,  o 

której będziemy opowiadać naszym dzieciom. 

Nie patrzył na nią, gdy to mówił, ale Antonia czuła, jak rumieniec 

wykwita na jej policzkach. Panie Boże, spraw, żeby dał mi... dziecko 

— modliła się. — Tak bardzo go kocham. 

 

ROZDZIAŁ 7 

Antonii  zdawało  się,  że  leży  na  miękkim  obłoku.  Zanurza  się  w 

nim  coraz  głębiej  i  głębiej.  Potem  stopniowo  zaczęła  sobie 

uświadamiać,  że  obłok  to  po  prostu  poduszka.  Dokoła  jest  bardzo 

cicho,  a  ona  właśnie  obudziła  się  po  długim  śnie.  Otworzyła  oczy  i 

ujrzała  zarysy  kajuty.  Domyśliła  się,  gdzie  się  znajduje.  Była  na 

jachcie. Dotarli w bezpieczne miejsce, udało się! 

Antonia przewróciła się na bok, ale nie mogła sobie przypomnieć, 

w jaki sposób znalazła się na pokładzie. Przypomniała sobie moment, 

kiedy  dojechali  do  nabrzeża  Hawru  i  ujrzała  jacht,  zakotwiczony  w 

pewnej odległości i połyskujący bielą na tle błękitu morza. Zatrzymała 

się, czując, że z trudem siedzi na koniu i że jeśli się ruszy, upadnie z 

wyczerpania.  Niejasno uświadomiła sobie,  że  ktoś  pomógł  jej  wsiąść 

do łodzi, a potem już zapadła w sen. 

background image

Jak to możliwe, że nic nie pamiętam? — pytała sama siebie, kiedy 

stwierdziła,  że  jej  ramię  jest  nagie.  Uniosła  kołdrę  i  zdała  sobie 

sprawę, że ktoś musiał zdjąć z niej kostium do konnej jazdy. Miała na 

sobie haleczkę i jedwabną koszulkę. Tasiemki halki były poluzowane, 

aby  jej  nie  cisnęły.  Domyśliła  się,  kto  ją  rozebrał,  i  poczuła  się 

zawstydzona. Jak mogła nie pamiętać, że on jej dotykał? Może nawet 

zaprowadził  do  kajuty?  Była  jednak wtedy  tak  zmęczona, tak  śpiąca, 

że nic do niej nie docierało. 

Już  pierwszy  dzień  podróży  był  bardzo  męczący,  ponieważ  od 

blisko  dwóch  miesięcy  nie  jeździła  konno.  Ale  zbyt  pochłaniała 

Antonię  troska  o  księcia,  żeby  pomyśleć  o  sobie.  Jechali  długo  i 

rozmawiali  niewiele.  Jednak  Antonia  wiedziała,  jaki  był  napięty  za 

każdym  razem,  kiedy  w  zasięgu  ich  wzroku  pojawiali  się  ludzie  lub 

gdy zbliżali się do głównej drogi. 

Na głównych szlakach panował niesamowity tłok, jednak Antonia 

nie miała pojęcia, czy byli to Niemcy, maruderzy z francuskiej armii 

czy  też  uciekinierzy.  Domyśliła  się,  że  książę  obawia  się  zarówno 

spotkania  z  francuskimi  dezerterami,  jak  też  z  najeźdźcami.  Mogliby 

na  nas  napaść,  pomyślała  Antonia,  i  zabrać  nasze  konie.  Rozumiała, 

dlaczego książę omija nawet najmniejsze osady i trzyma się otwartych 

przestrzeni. 

Zatrzymali się na bardzo krótko, aby zjeść posiłek, który zamówił 

dla nich Tour. Chrupiący francuski chleb, domowej roboty pasztet, ser 

i  owoce.  Wieczorem  obydwoje  byli  zbyt  zmęczeni,  żeby  odczuwać 

background image

głód i  wystarczyło im parę  łyków  wina. Zapadł już niemal zmierzch, 

kiedy książę zatrzymał konia, który już ledwie powłóczył nogami. 

— Musimy sobie znaleźć jakieś miejsce do spania, ale niestety tę 

noc. Antonio, spędzisz w lesie — powiedział książę. 

— Zasnęłabym nawet na szczycie góry lub na gołych kamieniach 

— uśmiechnęła się Antonia. 

— Jesteś zmęczona? — zapytał szorstko. 

— Bardzo — przyznała szczerze — tak jak i ty. 

Przez  cały  czas  obawiała  się,  że  koncentrując  się  na  ucieczce, 

książę  nie  liczy  się  z  własną  słabością  i  przecenia  swoje  siły. 

Zatrzymali się w niewielkim zagajniku, otoczonym polami, w miejscu 

do  którego  nie  sposób  było  podejść  nie  zauważonym.  Książę 

rozsiodłał  konie  i  przywiązał  je,  a  potem  usiadł  na  mchu  obok 

Antonii. Spostrzegła zmęczenie w jego twarzy. 

—  Gdybyś  położył  mi  głowę  na  kolanach  —  zaproponowała 

nieśmiało, gdy kończyli jedzenie — pomasowałabym ci czoło. 

—  Nie  ma  mowy,  Antonio!  —  obruszył  się  książę.  —  Masz  się 

położyć obok mnie i spać. O brzasku wyruszamy. 

Widząc, że sprzeciw na nic się nie zda, zrobiła, jak sobie życzył. 

Przez pewien czas rzucał się niespokojnie, jakby go coś bolało, potem 

jego  oddech  wyrównał  się  i  zasnął.  Niezwykle  ostrożnie  przesunęła 

się wyżej, żeby móc podłożyć ramię pod jego głowę i przycisnąć ją do 

piersi. Może to już ostatni raz, może już nigdy więcej nie będę mogła 

tego zrobić.  

background image

Bardzo  delikatnie  masowała  jego  czoło  ruchami  palców  jak 

wówczas, kiedy leżał w gorączce. Czuła, jak odpręża się we śnie, lecz 

widziała,  że  śpi  zbyt  mocno,  żeby  go  mogła  obudzić.  Całowała  jego 

włosy,  mówiąc  mu  bezgłośnie,  jak  bardzo  go  kocha:  Kocham  cię! 

Bardzo  cię  kocham!  Wciąż  go  obejmowała,  jego  głowa  spoczywała 

ciężko  obok  jej  głowy  i  pomyślała,  że  nigdy  jeszcze  nie  była  tak 

szczęśliwa.  Muszę  się  teraz  odsunąć  —  powiedziała  do  siebie  — 

zanim zasnę... 

Rankiem usłyszała, że książę ją woła. Był już na nogach i siodłał 

konie.  Szybko  przygotowała  jedzenie  i  wino,  żeby  mogli  posilić  się 

skromnym śniadaniem przed wyruszeniem w dalszą drogę. Chleb był 

już suchy i niesmaczny, ale żadne z nich nie grymasiło. 

Następny  dzień,  podobny  do  pierwszego,  przekonał  Antonię,  że 

Tour  wybrał  właściwe  konie;  choć,  podobnie  jak  jeźdźcy,  były 

zmęczone,  szły  wytrwale  przed  siebie,  a  odległość  dzieląca  ich  od 

Hawru zmniejszała się z każdą godziną. 

— Czy wiesz, gdzie jesteśmy? — zapytała księcia. 

— Nie mam pojęcia — odpowiedział krótko. 

Nie  był  zbyt  rozmowny,  więc  i  Antonia  milczała,  wiedząc,  że  w 

drodze  jej  mąż  stara  się  zachować  czujność.  Zatrzymali  się  nieco 

wcześniej  niż  poprzedniego  wieczora,  gdyż  padali  ze  zmęczenia. 

Koniom  również  niezbędny  był  odpoczynek.  Upał  dnia  ustąpił,  gdy 

niebo zaczęło się chmurzyć i zerwał się chłodny wiatr.  

Po  raz  pierwszy  Antonia  żałowała,  że  jej  kostium  nie  jest  nieco 

cieplejszy  i  że  pozbyła  się  chust,  którymi  była  owinięta,  kiedy 

background image

opuszczali  Paryż.  Nie  skarżyła  się,  lecz  książę  domyślał  się,  co 

Antonia czuje, bo w pewnej chwili powiedział: 

—  Widzę  przed  nami  stodołę.  O  ile  nie  ma  w  pobliżu  domu, 

moglibyśmy zanocować. 

Stodoła stała rzeczywiście w odległości ćwierci mili od chłopskiej 

zagrody.  I,  co  więcej,  była  do  połowy  napełniona  sianem,  którym 

mogli nakarmić konie, a także ułożyć się na nim do snu. Zjedli trochę 

czerstwego chleba i pasztetu, który wciąż był smaczny, ale już się im 

znudził. Potem Antonia położyła się na sianie. 

—  Nie  zamieniłabym  go  —  rzekła  —  na  najwygodniejsze 

materace w Doncaster Park. 

Książę wziął trochę siana i przykrył ją. 

— To cię ogrzeje niczym wełniany koc — powiedział. — Szkoda, 

że nie zabrałaś peleryny 

—  Też  o  tym  pomyślałam  —  zgodziła  się  Antonia  —  ale  w 

Paryżu było tak gorąco. 

— Chyba spadnie deszcz. 

Książę  położył  się  obok  żony  i  żadne  z  nich  nie  słyszało,  że 

deszcz  padał  przez  całą  noc.  Kiedy  rankiem  wyszli  ze  stodoły, 

powietrze  było  świeże,  a  konie  zdawały  się  być  zadowolone  z 

ochłody.  Zatrzymali  się  przy  pierwszym  strumieniu,  żeby  napoić 

konie, a potem ruszyli dalej. 

Antonia  modliła  się,  żeby  dotarli,  zanim  zapadnie  noc. Czuła,  że 

jest u kresu wytrzymałości. Dzień dłużył się niewypowiedzianie, lecz 

background image

pomyślała  z  nadzieją,  że  wieczór  już  blisko.  Książę  namówił  ją,  by 

wypiła resztę wina z butelki. 

— Jeszcze tylko parę godzin — dodawał jej otuchy. 

— Poradzisz sobie? — zapytała z przestrachem. 

— Martwię się o ciebie, a nie o siebie! — odpowiedział książę. 

— To śmieszne! — zaprotestowała. — Przecież to ty jesteś chory. 

Zdała sobie sprawę, że nie powinna była tego powiedzieć. 

—  Nic  podobnego,  Antonio  —  odparł  ostrym  tonem  —  taka 

podróż jest ponad siły każdej kobiety, nawet takiej amazonki jak ty. 

Godziny  mijały,  a  zmęczenie  coraz  mocniej  dawało  jej  się  we 

znaki.  Na  szczęście  konie  trzymały  się  razem  i  kiedy  była  pewna,  że 

książę  na nią nie patrzy,  opierała  się  o  łęk  siodła.  Nie  mogę  go  teraz 

zawieść, myślała. Przejechaliśmy taki kawał. Nie mogę zmusić go do 

zatrzymania się w ostatnim momencie. 

Lecz  ten  ostatni  moment  wydał  się  być  jeszcze  daleko,  Kiedy  w 

końcu człapali brukowanymi ulicami Hawru, czuła, że choćby czekał 

na nich  cały  batalion  Prusaków,  nie  byłaby  w  stanie uciekać.  Już  nie 

wstydziła  się  trzymać  oburącz  siodła.  Książę  prowadził  jej  konia  za 

uzdę,  gdy  jechali  wzdłuż  mola.  Słyszała,  jak  wydawał  polecenia: 

czuła,  jak  zdejmował  ją  z  siodła  i  pomagał  wejść  do  łodzi.  Dalej  nie 

pamiętała już  niczego.  To  on  powinien  się  załamać, a nie  ja,  mówiła 

do siebie, zawstydzona, że nie zachowała się dość mężnie. 

Kiedy  zastanawiała  się,  która  może  być  godzina,  drzwi  kabiny 

uchyliły się bardzo powoli i ktoś zajrzał do środka. 

background image

—  Już  nie  śpię!  —  powiedziała,  a  jej  głos  brzmiał  chrapliwie  i 

obco. 

— Tak też myślałem, Wasza Wysokość. 

Tour wszedł do kabiny i odsunął zasłony. 

— Jesteśmy bezpieczni! — zawołała Antonia. 

—  W  istocie,  Wasza  Wysokość.  Żadne  niebezpieczeństwo  nie 

grozi Waszym Wysokościom w porcie w Southampton. 

—  Southampton?!  —  zdziwiła  się.  —  Ale  w  jaki  sposób 

znaleźliśmy się tu tak szybko? 

Tour uśmiechnął się. 

—  Przespała  pani  cały  wczorajszy  dzień,  spała  pani  dwie  noce  i 

jeden dzień, a teraz mamy południe następnego dnia! 

—  Nie  mogę  w  to  uwierzyć!  —  zawołała  Antonia.  —  A  Jego 

Książęca Mość? 

—  Jego  Książęca  Mość  także  spał  przez  całą  drogę.  Ubiegłego 

wieczora zjadł niewielką kolację i poszedł znów spać. 

— Czy czuje się dobrze? — zapytała Antonia. 

— Jest zdrów jak ryba. 

— Czy stan jego rany nie pogorszył się w czasie podróży? 

— Nie zauważyłem żadnych zmian od czasu, gdy oglądałem ją w 

Paryżu. 

— Dzięki Bogu! — wykrzyknęła Antonia. 

— Dzięki Bogu za to, że obydwoje państwo przybyli bezpiecznie 

— rzekł uroczyście Tour. 

— A ty? Jaką miałeś podróż? 

background image

— Były niemiłe momenty, ale o tym opowiem Waszej Wysokości 

innym razem. 

Pochylił się i Antonia stwierdziła, że Tour podnosi jej zakurzony i 

brudny kostium do konnej jazdy, leżący na podłodze. 

— Przypuszczam, że Jej Książęca Mość chciałaby się wykąpać — 

powiedział. — Mam także dla pani dobre wiadomości. 

— Cóż takiego? — zapytała Antonia. 

—  Dowiedziałem  się,  że  sześć  tygodni  temu  pan  Worth 

przejeżdżając  przez  Hawr  w  drodze  do  Anglii,  zauważył  w  porcie 

jacht  i  zapytał,  do  kogo  należy.  —  Tour  przerwał,  ażeby  zwiększyć 

efekt  opowiadania.  —  Kiedy  usłyszał,  że  jacht  należy  do  Jego 

Książęcej  Mości,  przesłał  na  pokład  kufry  ze  strojami,  które  pani 

kazała wysłać do kraju. 

— Trudno wprost w to uwierzyć! — zawołała Antonia. — Jak to 

wspaniale! Przygotuj mi kąpiel, a potem doprowadzę się do porządku, 

żebym nie przyniosła wstydu Jego Książęcej Mości. 

—  Jego  Książęca  Mość  zszedł  na  brzeg,  więc  nie  ma  się  co 

spieszyć  —  odpowiedział  Tour.  —  Najpierw  Wasza  Wysokość  musi 

coś zjeść. 

Antonia uśmiechnęła się. 

—  Dobrze,  że  o  tym  wspomniałeś  —  powiedziała  —  bo  jestem 

niesamowicie głodna. 

Zjadła,  jak  jej  się  zdawało,  niezwykłe  ilości  jajek  na  bekonie, 

podczas  gdy  Tour  przygotował  dla  niej  gorącą  kąpiel  i  wniósł  do 

kabiny  jeden  z  kufrów  od  pana  Wortha.  Zawierał  wspaniałą kolekcję 

background image

strojów.  Wiedząc,  że  pod  koniec  września  w  Anglii  będzie  chłodniej 

niż  w  Paryżu,  Antonia  wybrała  suknię  z  grubej  satyny  z  krótkim 

żakiecikiem  ozdobionym  gronostajowym  futerkiem  przy  kołnierzu  i 

mankietach. 

Umyła  włosy  dziwiąc  się,  że  aż  tyle  kurzu  nagromadziło  się  w 

nich  podczas  jazdy  i  noclegu  w  stodole.  Miała  pewne  trudności  z 

upięciem  włosów,  ale  szykowny  kapelusik  od  Wortha  nadał  jej 

wytworny  i  cudzoziemski  wygląd.  Kiedy  wyszła  na  pokład, 

zauważyła,  że  kapitan  i  załoga  spoglądają  na  nią  z  nie  ukrywanym 

podziwem,  więc  miała  nadzieję,  że  takie  samo  wrażenie  wywrze  na 

księciu. 

Niezwykle  elegancki,  stał  właśnie  blisko  wejścia  i  wyglądał, 

jakby  przed  chwilą  odbył  przejażdżkę  po  parku.  Antonia  nie  mogła 

oderwać  od  niego  oczu.  Obawiała  się,  że  teraz,  kiedy  wrócili  do 

normalnego  życia  i  nie  zagraża  im  już  niebezpieczeństwo,  zaczną 

oddalać się od siebie. Chciała przytulić się do niego i prosić, żeby jej 

nie  opuszczał.  Kocham  cię.  Kocham  cię  —  chciała  zawołać,  ale 

zamiast tego z podziwu godną powściągliwością rzekła: 

— Dzień dobry, Wasza Wysokość. Jak to wspaniale być znów w 

domu. 

— Czy jesteś gotowa do jazdy? — zapytał. 

—  Do  jazdy?  —  zdziwiła  się.  —  Myślałam,  że  pojedziemy 

pociągiem do Londynu. 

—  Nie  pojedziemy  do  Londynu  —  odpowiedział.  —  Chyba  że 

sobie tego życzysz. 

background image

Czekała na wyjaśnienie, a on mówił dalej: 

— Mój kuzyn, hrabia Manfred, mieszka w pobliżu Southampton. 

Byłem  już  w  domu  hrabiego  i  dowiedziałem  się,  że  wraz  z  żoną 

przebywają w Szkocji. Załatwiłem więc z jego sekretarzem, który jest 

równocześnie zarządcą, że zatrzymamy się tam na kilka dni. Myślę, że 

obydwoje mamy już dość podróżowania. — Gdy to mówił, uśmiechał 

się do Antonii, a ona czuła, jak serce skacze jej w piersi z radości. 

A  więc  nie  straci  go  natychmiast!  A  więc  nie  spieszy  się  tak 

bardzo do markizy, jak się tego obawiała. Będą więc razem, nie mogła 

wprost wyobrazić sobie czegoś wspanialszego. 

Dom  hrabiego  znajdował  się  w  odległości  kilku  mil  od 

Southampton  i  książę  wiózł  ją  tam  eleganckim  powozikiem  kuzyna, 

zaprzężonym  w  dwa  konie.  Antonia  na  ich  widok  chciała  wydać 

okrzyk zachwytu. Potem powiedziała: 

— Może tylko  wydają się takie rasowe po tych dwóch konikach, 

które  nas  wiozły  z  Paryża.  —  Po  chwili  dodała  szybko:  —  Nie 

chciałabym  umniejszyć  ich  wspaniałego  wysiłku,  to  one  przecież 

dowiozły  nas  w  bezpieczne  miejsce.  Chciałam  tylko,  żebyśmy  mogli 

wyrazić im naszą wdzięczność. 

—  Oddałem  je  człowiekowi,  który  wynajmuje  konie  —  wyjaśnił 

książę.  —  Zostawiłem  mu  pewną  sumę  na  ich  utrzymanie  pod 

warunkiem, że pozwoli im odpocząć przynajmniej tydzień. Myślę, że 

doceni ich wartość. 

— To bardzo szlachetne z twojej strony. — Antonia spojrzała na 

męża z wdzięcznością. 

background image

—  Myślę,  że  żadne  z  nas  nie  zapomni  tej  podróży  ani  tamtych 

koni — powiedział spokojnie. 

Nigdy  tego  nie  zapomnę,  pomyślała  Antonia.  Byliśmy  sami,  we 

dwoje dzień i noc... może ostatni raz! 

Dom  należący  do  hrabiego  Manfreda,  zbudowany  w  stylu  króla 

Jerzego,  otaczał  wspaniały  ogród.  Dobrze  wyszkolona  służba 

wprowadziła  Antonię  do  dużej,  elegancko  umeblowanej  sypialni, 

która  przypominała  pokoje  w  Doncaster  Park.  Stało  tam  łoże  z 

baldachimem  i  firankami  w  kolorze  różowym,  w  którym  tak  bardzo 

jej było do twarzy. Pomyślała jednak, że nie ma to żadnego znaczenia, 

ponieważ sama spędzi tę noc. 

Ostatnie  dwie  noce  spała  u  boku  księcia,  jej  ciało  dotykało  jego 

ciała, a pierwszej nocy nawet trzymała go w objęciach. To już się nie 

powtórzy  —  powiedziała  do  siebie  ze  smutkiem.  Fakt,  że  tak  nagle 

znaleźli  się  w  kraju,  napełnił  ją  rozpaczą.  Teraz  go  utraci!  Miała  go 

dla  siebie  przez  tak  długi  czas,  że  nie  mogła  sobie  przypomnieć,  co 

było wcześniej. Nie myśląc o niczym innym, koncentrowała wszystkie 

swoje myśli, uczucia, całą swoją miłość na nim. 

Jednak obiecała mu, kiedy prosił o jej rękę. że nie będzie mu się 

narzucać i wysuwać żadnych żądań. Musi dotrzymać obietnicy. Jakież 

to  byłoby  upokarzające,  myślała,  gdyby  się  dowiedział  o  mojej 

miłości  i  musiałby  dać  mi  do  zrozumienia,  że  nie  jest  mną 

zainteresowany.  W  tej  sytuacji  niby  się  zapewne  skrępowany  i  w 

rezultacie unikałby jej, a więc widywałaby go jeszcze rzadziej.  

background image

Muszę być bardzo rozsądna i bardzo mężna — mówiła do siebie, 

ale  była  bliska  płaczu.  Zmusiła  się  do  zainteresowania  zawartością 

kufrów,  które  dostarczyła  jej  służba  hrabiego.  Przed  opuszczeniem 

jachtu  Antonia  zapytała  o  garderobę  księcia.  Dowiedziała  się,  że 

zawsze  trzymał  na  jachcie  dodatkowe  ubrania.  Wyglądał  więc 

olśniewająco,  niemal  równie  wspaniale,  jak  pierwszego  wieczoru  po 

ślubie, kiedy weszła do salonu przed kolacją. 

Słońce  zachodziło  i  czerwonozłote  niebo  rzucało  ciepły  blask  do 

wnętrza przestronnego pokoju z francuskim oknem, wychodzącym na 

otoczony  balustradą  taras.  Antonia  stanęła  w  drzwiach.  Jej  oczy 

szukały księcia. Spędziła wiele czasu zastanawiając się, w co powinna 

się  ubrać,  zmieniając  decyzję  dziesiątki  razy.  W  końcu  poleciła 

służącej,  żeby  przygotowała  jej  czerwoną  suknię,  w  której  cera 

Antonii wydawała się niemal przejrzysta. 

Ozdobiona tiulem, satynowymi szarfami, falbankami i riuszkami, 

podkreślała  doskonałą  linię  jej  figury  i dodawała  nieodpartego  czaru. 

Powoli szła w stronę księcia. 

—  To  otoczenie  jest  całkiem  odmienne  od  tego,  w  jakim 

spędziliśmy  ostatni  wieczór  —  powiedział  ze  śmiechem  —  i  choć 

jadłem już obiad, wciąż jestem głodny. 

Mimo  iż  patrzył  na  nią,  odnosiła  wrażenie,  jakby  pragnął  ukryć 

zakłopotanie.  Ale  nie  wiedziała,  co  było  tego  powodem.  Kiedy 

podniósł jej rękę do ust, rozpaczliwie pragnęła przytulić się do niego, 

jakby  w  obawie,  że  książę  może  nagle  zniknąć.  Teraz  mnie  zostawi, 

background image

ponieważ  już  jesteśmy  w  domu,  pomyślała  z  rozpaczą,  głośno  zaś 

powiedziała: 

—  Tour  mówił  mi,  że  twoje  ramię  nie  ucierpiało  w  czasie 

podróży. 

— Czuję się dobrze — odrzekł książę poważnie. — Bardzo długo 

na to czekałem, Antonio. 

Spojrzała  na  niego  pytająco,  ale  w  tej  chwili  poproszono  ich  na 

obiad,  więc  nieśmiało  położyła  rękę  na  jego  ramieniu  i  pozwoliła 

zaprowadzić się do jadalni. Chociaż szef kuchni w domu hrabiego nie 

był tak dobry, jak kucharz księcia w Londynie, to Antonii nigdy dotąd 

jedzenie nie smakowało tak bardzo.  

Przypominała  sobie  twardy  chleb,  który  jedli  ostatniego  dnia 

podróży,  jak  nie  mogła  już  patrzeć  na  pasztet,  jak  niesmaczny  i 

nieświeży  był  ser,  zbyt  długo  wożony  w  torbie.  Pomyślała  teraz,  że 

ryba  prosto  z  morza,  świeża  wołowina  niezwykłej  delikatności, 

pieczone gołąbki to prawdziwie epikurejska uczta. 

Książę namawiał ją, żeby wypiła trochę szampana. 

— To usunie ostatnie ślady zmęczenia — zapewniał. 

Przeczytał ostatnie wiadomości z Francji i opowiedział jej, że po 

mężnej  obronie  poddał  się  Strasbourg,  a  bombardowania  uszkodziły 

znakomitą bibliotekę i spowodowały śmierć wielu ludzi. 

—  Wojna  niesie  takie  spustoszenia!  —  zawołała  Antonia.  — 

Ludzie cierpią i giną, a zabytki niszczeją. 

background image

—  To  prawda  —  zgodził  się  książę  —  to  wprost 

nieprawdopodobne,  że  Francja  rozpoczęła  wojnę,  nie  rozpoznawszy 

wpierw dokładnie siły niemieckich armii. 

— Myślę, że Prusacy tryumfują! — powiedziała Antonia cichym 

głosem. 

—  Szaleją  z  radości!  —  odpowiedział  książę.  —  Jestem  pewien, 

że nie oszczędzą Francji żadnego upokorzenia. 

—  Możemy  się  tylko  modlić,  żeby  Paryż  został  oszczędzony  — 

mówiła  spokojnie  Antonia,  mając  nadzieję,  że  Labby  będzie 

bezpieczny. 

Po  skończonym  posiłku  przeszli  do  salonu.  Słońce  już  zaszło, 

zapadł  zmierzch  i  kilka  gwiazd  pojawiło  się  na  niebie.  W  salonie 

paliły  się  świece,  zasłony  były  zaciągnięte  z  wyjątkiem  jednej. 

Antonia stanęła przy oknie, a potem odetchnąwszy głęboko, odezwała 

się nieśmiało: 

— Chciałabym ci... coś powiedzieć. 

Odwróciła  się  i  szła  w  stronę  księcia,  który  stał  przy  kominku. 

Mimo  że  płonął  ogień,  Antonia  drżała  z  zimna.  Książę  usiadł  przy 

kominku ze szklaneczką brandy w ręku. 

— Co takiego? — zapytał. 

—  Jest  to  rzecz...  która  może  cię...  rozzłościć  —  ciągnęła  —  ale 

muszę... ci to wyznać. 

—  Obiecałem  ci  w  wieczór  po  naszym  ślubie,  że  nigdy  nie będę 

się na ciebie złościć. 

— To coś... czego się bardzo wstydzę. 

background image

Zacisnęła  palce,  żeby  powstrzymać  ich  drżenie,  a  on  powiedział 

spokojnie: 

— Nie musisz się niczego bać, Antonio. 

— Boję się, że będziesz zły. 

— A więc nie będę. 

— Ale miałbyś prawo być zły — powiedziała udręczona. 

Zapadła cisza, a po chwili książę odezwał się: 

— Czekam na to doniosłe wyznanie. 

Jego głos zachęcał ją, ale Antonia nie mogła dobyć z siebie głosu. 

—  To  moja  wina...  że  musiałeś  walczyć  w  pojedynku  — 

wyrzuciła  z  siebie  i  spojrzała  na  niego,  a  on  zobaczył  w  jej  oczach 

ogromne zawstydzenie. 

—  Mówiłam...  bez  zastanowienia  —  dokończyła.  —  Nie 

wiedziałam,  że  hrabia  jest  mężem  tej  damy...  z  którą  wyszedłeś  do 

ogrodu. 

Jej głos załamywał się w szlochu. 

—  Zapytał  mnie,  gdzie  jesteś,  a  ja  odpowiedziałam,  że  jesteś  w 

ogrodzie  z  pewną  fascynującą  damą...  która...  jak  sądzę,  jest  twoją 

dawną znajomą. 

Antonia umilkła na chwilę, a potem mówiła dalej: 

—  Jak  mogłam  być  tak  głupia...  tak  idiotycznie  niemądra,  żeby 

mówić  takie  rzeczy,  nie  wiedząc...  do  kogo  mówię?  —  oskarżała 

siebie drżącym głosem. 

Książę westchnął z ulgą. Antonia nie miała pojęcia, że bardzo bał 

się jej wyznania. 

background image

—  Nie  musisz  sobie  niczego  wyrzucać  —  rzekł  spokojnie.  — 

Hrabia  prędzej  czy  później  i  tak  wyzwałby  mnie  na  pojedynek, 

ponieważ od dawna na to czekał. 

— Czy wybaczysz mi? — prosiła Antonia. 

—  Jak  mógłbym  ci  nie  wybaczyć  widząc,  jak  troskliwie  mnie 

pielęgnowałaś podczas choroby — odpowiedział książę. 

— Ale przecież byłeś bliski... śmierci — powiedziała Antonia. — 

I to przeze mnie. Jak mogłabym żyć z myślą, że... przyczyniłam się do 

twojej śmierci. 

Nie chcąc utracić panowania nad sobą, odwróciła się i podeszła w 

stronę okna. Stała tam patrząc w ciemność z odchyloną do tyłu głową, 

aby łzy nie potoczyły się po policzkach. 

—  Gdy  już  jesteśmy  ze  sobą  szczerzy  —  usłyszała  głos  księcia 

stojącego  za  nią  —  i  gdy  już  raz  uzgodniliśmy,  że  nie  będziemy 

niczego przed sobą taić, chciałbym ci również coś wyznać, Antonio. 

Było  coś  szczególnie  uroczystego  w  jego  głosie,  a  ona  czekała, 

zacisnąwszy  palce  aż  do  bólu.  Domyślała  się,  co  książę  zamierza  jej 

powiedzieć. 

—  Powinnaś  wiedzieć  —  odezwał  się  książę  —  że  jestem 

zakochany. 

Oczekiwała, że to właśnie usłyszy, a jednak słowa księcia odczuła 

jak  śmiertelny  cios  wymierzony  w  jej  serce.  Przez  chwilę  stała 

zmartwiała.  Poczucie  klęski  było  tak  silne  i  gwałtowne,  że  z 

największą trudnością udało jej się powstrzymać wybuch płaczu. 

Nieswoim głosem powiedziała: 

background image

—  Rozumiem  i...  pojadę  do  Doncaster  Park,  jak  się... 

umówiliśmy. 

— Myślisz, że będziesz tam szczęśliwa? — zapytał książę. 

Z  trudem  powstrzymała  łzy,  ale  z  dumą,  o  którą  się  nie 

podejrzewała, odparła: 

— Będę. 

— Sama? 

— Będę miała przecież konie. 

— Myślałem, że będziemy cieszyć się nimi razem. 

Nie zrozumiała i po chwili dodała z wahaniem: 

— Pewnie będziesz chciał... któregoś z nich dla... markizy? 

— Odwróć się, Antonio! 

Chciała  go  posłuchać,  ale  bała  się,  że  z  wyrazu  twarzy  mógłby 

odczytać jej uczucia. Nie ruszyła się i usłyszała, jak książę podchodzi 

bliżej. 

—  Jesteś  w  błędzie  —  powiedział  spokojnie.  —  To  nie  markiza 

jest osobą, którą kocham. 

— Nie markiza? 

Teraz  Antonia  odwróciła  się  i  spostrzegła,  że  on  stoi  tuż  obok 

niej. Rzuciła na niego krótkie spojrzenie, a potem znów się odwróciła. 

— Myślałam... — zaczęła z wahaniem. 

— I ja tak sądziłem przez, krótki czas — powiedział książę — ale 

się myliłem. 

A więc musi być ktoś inny! — pomyślała Antonia i zastanawiała 

się z rozpaczą, kto to mógłby być. Czyżby hrabina? 

background image

—  Kobieta,  w  której  jestem  zakochany  —  mówił  książę  bardzo 

powoli  i  spokojnie,  jakby  dobierając  każde  słowo  —  kocha  mnie, 

jakbym był dzieckiem. A ja chciałbym się przekonać, Antonio, że ona 

potrafi mnie kochać jak mężczyznę. 

Antonii  wprost  zaparło  dech  w  piersiach  i  poczuła  się  tak 

cudownie jak nigdy dotąd. 

— Czy chcesz... przez to powiedzieć?... — spróbowała mówić. 

—  Kocham  kogoś,  kto  obejmował  mnie  i  przemawiał  do  mnie 

czule, kto okrywał pocałunkami moje czoło i policzki. 

Antonia wydała nieartykułowany dźwięk, a potem odwróciła się i 

ukryła twarz na jego ramieniu, a on objął ją i przytulił. 

—  Czy  możesz  mnie  kochać  tak,  jak  kobieta  kocha  mężczyznę, 

mój skarbie? — zapytał. — Boję się, że teraz, kiedy już wróciłem do 

zdrowia, mógłbym cię utracić. 

Czuł,  że  Antonia  drży  w  jego  objęciach,  więc  bardzo  delikatnie 

ujął jej brodę i uniósł twarz ku górze. 

— Całowałaś mnie, moja droga — powiedział — Pozwól, żebym 

teraz ja cię pocałował. 

Jego  wargi  odnalazły  jej  usta  i  dziwne,  nieziemskie  uczucie 

owładnęło  całym  jej  ciałem.  Nie  doświadczyła  czegoś  podobnego 

nigdy  przedtem,  a  jednak  było  częścią  miłości,  którą  obdarzyła  go 

wcześniej.  Nie  wiedziała,  że  może  istnieć  uczucie  tak  doskonałe, 

nieoczekiwane i oszałamiające. 

Całował ją tak długo, aż zakręciło się jej w głowie, pokój zniknął i 

wydawało się jej, że są w Paryżu, na tajemniczej wyspie, gdzie nie ma 

background image

nikogo  oprócz  nich.  Wszystko  to  było  takie  wspaniałe  i cudowne,  że 

pytała  samą  siebie,  czy  to  dzieje  się  naprawdę.  Gdy  w  końcu  uniósł 

głowę,  by  spojrzeć  jej  w  oczy,  zobaczył  w  nich  pełne  zdumienia 

szczęście. Powiedział miękko: 

— Teraz mi powiedz, że mnie kochasz. 

—  Kocham  cię.  Och,  Atolu,  kocham  cię...  całym  sercem... 

kochałam cię, teraz to wiem... od pierwszej chwili. 

— 

Moja 

dzielna, 

wspaniała, 

mężna 

żoneczka. 

Nie 

przypuszczałem, że kobieta może być jednocześnie tak doskonała i tak 

odważna. 

— Nigdy się nie bałam... ponieważ byłam z tobą — wyszeptała. 

Objął ją mocniej i dodał: 

— Jest tyle rzeczy, które moglibyśmy robić razem, myślę więc, że 

żadne z nas nie chciałoby być teraz w Londynie, aby składać wizyty i 

przyjmować gości. 

Antonia czuła, że myśli o markizie, więc zapytała cicho: 

— Nie będzie ci nudno na wsi? 

—  Z  tobą  nigdzie  się  nie  nudzę  —  odpowiedział.  —  Ale  nie 

możemy  zapominać  o  naszych  koniach!  Musimy  je  przygotować  do 

biegów  z  przeszkodami  i  mam  nadzieję,  że  razem  zdobędziemy 

nagrodę. Myślę, że nie grozi nam nuda. 

Jego  usta  przylgnęły  do  jej  ust,  zanim  zdążyła  odpowiedzieć, 

całował  ją  coraz  natarczywiej  i  namiętniej.  Czuła,  że  się  zatraca  w 

jego pocałunkach, że ogarnia ją płomień, więc się poddała i stopili się 

w jedną, nierozdzielną całość. 

background image

—  Kocham  cię  —  powiedział  później,  trochę  niepewnie.  — 

Kocham  wszystko,  co  ma  związek  z  tobą,  nie  tylko  twoje  wspaniałe 

ciało i twoje lśniące oczy. 

Pocałował je, a potem mówił dalej: 

— Kocham też dźwięk twego głosu, delikatność twoich rąk, twoją 

słodycz, szlachetność i zdolność do współczucia. 

Jego głos był coraz niższy i cichszy: 

—  Nie  zdawałem  sobie  wcześniej  z  tego  sprawy,  że  są  to 

przymioty,  których  szukałem  u  kobiet  i  których  u  żadnej  nie 

znajdowałem. 

— Byłam bardzo zazdrosna... o markizę — wyszeptała Antonia. 

— Na pewno nie tak jak ja o tego dziennikarza, który umizgał się 

do  ciebie,  podczas  kiedy  ja  byłem  zbyt  chory,  żeby  okazać  ci  swoje 

uczucia. 

Antonia spojrzała na niego ze zdumieniem. 

— Więc byłeś zazdrosny? 

— Szalenie! — odpowiedział gwałtownie książę. — I przyrzekam 

ci,  moja  droga,  że  jeśli  jakiś  mężczyzna  będzie  tak  patrzył  na  ciebie 

jak on, będę stawał do pojedynku nie raz, ale sto razy! 

—  O,  nie!  Nigdy  na  to  nie  pozwolę  —  zawołała  Antonia.  — 

Nigdy  więcej  nie  zniosłabym  tego  strachu  i  rozpaczy  ani  myśli,  że  o 

mało nie przyczyniłam się do twojej śmierci i że... nigdy mi tego nie 

wybaczysz. 

— Muszę ci wybaczyć. 

— Dlaczego? 

background image

—  Bo  czuję,  że  nie  mogę  żyć  bez  ciebie  —  wyznał  książę.  — 

Pragnę cię, Antonio, bo jesteś moja, bo należymy do siebie. — W jego 

głosie zabrzmiała długo tłumiona namiętność.  

Antonia ukryła głowę na ramieniu księcia. 

— Myślałam — powiedziała po chwili — że kiedy przyjedziemy 

do Anglii... zostawisz mnie... wrócisz do markizy i dlatego... chciałam 

cię prosić... — Przerwała, a książę zapytał: 

— O co chciałaś mnie prosić? 

— Gdybyś mi dał... dziecko, które byłoby częścią ciebie samego... 

miałabym kogoś, kogo mogłabym kochać — wyszeptała. 

Książę przyciskał ją tak mocno, że prawie nie mogła oddychać. 

— Będziesz miała dziecko, Antonio, tylko musisz mi coś obiecać. 

— Co takiego? — zapytała z obawą. 

— Że nie będziesz go bardziej kochać niż mnie — odpowiedział. 

—  Rozumiem,  że  muszę  podzielić  się  tobą  z  naszymi  dziećmi,  które 

przyjdą  na  świat,  ale  zniosę  to  tylko  wtedy,  jeśli  będę  czuł,  że  mnie 

kochasz  najbardziej.  Jeśli  będziesz  trzymała  mnie  w  objęciach  jak 

wówczas,  kiedy  byłem  chory,  i  nie  będę  musiał  obawiać  się,  że  cię 

utracę. 

Oczy  Antonii  lśniły  jak  gwiazdy,  kiedy  na niego  patrzyła.  Nigdy 

nie była piękna, ale miłość sprawiła, że wydawała mu się piękniejsza 

od wszystkich kobiet, jakie znał dotychczas. 

— Czy możesz mi to obiecać? — zapytał, zbliżając usta do jej ust. 

background image

—  Będę  cię  kochała  zawsze...  aż  do  śmierci,  bardziej  niż 

kogokolwiek  na  ziemi...  i  na  niebie.  Jestem  całkowicie  twoja, 

uwielbiam cię. 

Ostatnie  słowa  wyszeptała  z  ustami  na  wargach  księcia,  który 

przenosił ją znów na tajemniczą wyspę, gdzie byli sami i gdzie nikt im 

nie przeszkadzał.