background image

 

- 1 - 

OSHO - Budda Drzemie w Zorbie 

 
SPIS TREŚCI: 
 
1) Żyjesz w kajdanach 

2) Martwe religie   

3) Smak medytacji  

4) Szatan nie żyje   

5) Robopata 

 

11 

6) Dziś jest nirwana 

12 

7) Zorba czy Budda? 

15 

8) Techniki medytacji 

17 

Mistyczna róża 

 

17 

Medytacja dynamiczna 

17 

Medytacje przed lustrem  18 
Kundalim   

 

19 

Gibbensh   

 

19 

Gilotyna 

 

 

19 

Nadabrahma 

 

20 

Nataraj 

 

 

20 

Stop 

 

 

20 

Nie dwa 

 

 

21 

Jesteś tu?   

 

21 

Tak  

 

 

21 

Vipassana   

 

22 

Deautomatyzacja   

22 

Biografia OSHO   

23 

ŻYJESZ W KAJDANACH 

Nie  reprezentuję  żadnego  Boga,  nie  jestem  niczyim  przedstawicielem.  Po  prostu 

reprezentuję samego siebie. Mogę mówić autorytatywnie o swoim doświadczeniu, ale to nie 
może być apodyktyczne wobec ciebie. Gdybym powiedział: "Uwierz mi, jeśli uwierzysz - raj 
jest twój. Jeśli będziesz wątpił - spłoniesz w piekle ...", wtedy byłoby to apodyktyczne wobec 
ciebie. 

Nie obiecuję ci żadnego raju, ani nie straszę cię żadnym piekłem. Moje słowa nie czynią 

cię niewolnikiem, nie mogę dawać ci żadnych przykazań, nie mogę niszczyć twojej wolności 
i  odpowiedzialności  za  samego  siebie.  Mogę  cię  zapraszać  i  dzielić  się  swoim  własnym 
doświadczeniem. 

Mogę być gospodarzem, a ty moim gościem. 
Nie odrzucam niczego w twoim życiu, akceptuję cię totalnie takiego, jaki jesteś, i znajduję 

sposoby, aby uczynić cię bardziej harmonijną całością. 

Ludzie, którzy mnie otaczają nie są moimi wyznawcami, nie jestem niczyim przywódcą. 

Przywódca to odpowiednie słowo w polityce, gdzie największy idiota przewodzi mniejszym 
idiotom. 

Nie potrzebuję żadnych wyznawców i podkreślam, że nie powinieneś wpadać w pułapkę 

bycia wyznawcą, gdyż wtedy nigdy nie będziesz autentycznie sobą,  nie będziesz  zdolny  do 
samodzielnego rozwoju. 

Musisz  zrozumieć,  że  każda  jednostka  jest  tak  niepowtarzalna,  że  jeśli  zaczniesz  kogoś 

background image

 

- 2 - 

wyznawać, wtedy automatycznie zaczniesz go naśladować. Wtedy stracisz swoją tożsamość. 
Wtedy  nie  będziesz  już  sobą,  lecz  kimś  innym.  Wtedy  staniesz  się  sztuczny,  zakłamany, 
rozdwojony. 

Nie  jestem  zbawicielem,  nie  mogę  uwolnić  cię  z  kajdan,  którymi  się  spętałeś.  Możesz  to 

zrobić  tylko  ty  sam.  Ale  ty  kochasz  swoje  kajdany  i  chcesz  abym  cię  z  nich  wyzwolił  -  to 
absurd. 

Jeśli  ja  mogę  widzieć  -  ty  też  możesz  widzieć.  Jeśli  ja  mogę  odczuwać  -  ty  też  możesz 

odczuwać.  Oczywiście  będziesz  widział  i  odczuwał  w  swój  własny  sposób.  Poezja,  która 
powstanie, będzie nie moją, lecz twoją własną poezją. 

Nie  istnieje  żadna  skrzynka  z  nalepką  "PRAWDA"  -  skrzynka,  którą  pewnego  dnia 

znajdujesz, otwierasz, widzisz jej zawartość i mówisz: "Wspaniale! Znalazłem prawdę!" 

Nie istnieje żadna taka skrzynka. 
Nie  daję  ci  doktryny.  Nie  jestem  nauczycielem.  Traktuj  mnie  jako  poetę,  trubadura, 

tancerza. To będzie bliższe prawdzie. 

Wiele  z  naszych  problemów  wynika  z  tego,  że  nigdy  się  im  nie  przyglądamy,  nigdy  nie 

skupiamy się nad nimi, by odkryć, czym naprawdę są. 

Istnieje  piękna  przypowieść  o  młodym  lwie,  który  wychowywał  się  wśród  stada  owiec. 

Naturalnie  myślał,  że  sam  też  jest  owcą.  Pewnego  dnia  stary  lew  przechodząc  obok  stada 
owiec, zauważył tam młode lwiątko. Nie mógł uwierzyć własnym oczom: piękne lwiątko w 
samym  środku  stada  potulnych  owieczek,  które  wcale  się  go  nie  bały,  a  ono  samo 
zachowywało  się  jak  one.  Stary  lew  podbiegł  w  kierunku  młodego,  który  -  podobnie  jak 
wszystkie owce - zaczął uciekać. Gdy w końcu został złapany, rozbeczał się jak owca. Stary 
lew poprowadził go nad najbliższy staw i zmusił do spojrzenia na odbicie w wodzie ... młode 
lwiątko ujrzało swoje własne oblicze i nagle... zaryczało jak prawdziwy lew. 

Stary lew nie mówił: "naśladuj mnie", "masz tu dziesięć przykazań i stosuj się do nich", 

"rób to, nie rób tamtego". Nie robił nic takiego, po prostu pokazał młodemu jego prawdziwe 
oblicze, aby sam mógł rozpoznać w sobie nie owcę, lecz lwa. 

Nagły  ryk  lwa  ...  przemiana  -  nie  jesteś  już  żadnym  chrześcijaninem,  hinduistą, 

mahometaninem - jesteś sobą. 

Moja cała praca polega na tym, żeby zburzyć wszystkie kłamstwa, które cię otaczają, i nie 

zastępować  ich  niczym  -  po  prostu  zostawić  cię  nagiego  we  własnej  samotności.  Tylko  w 
samotności możesz znaleźć prawdę - bo to ty jesteś tą prawdą: 

Człowiek  nie  nauczył  się  jeszcze,  jak  poznać  piękno  samotności.  Zawsze  tęskni  za  kimś, 

zawsze  pragnie  być  z  kimś  -  z  przyjacielem,  z  żoną,  z  mężem,  z  dzieckiem...  z  kimś. 
Stworzył, więc społeczności, kluby, partie, ideologie, kościoły. U podstaw tego tkwi potrzeba, 
by  jakoś  zapomnieć  o  własnej  samotności.  Będąc  powiązanym  z  tak  wieloma  tłumami 
próbujesz zapomnieć o czymś, co pojawia się natychmiast po zapadnięciu ciemności - o tym, 
że urodziłeś się samotny, że umrzesz samotny, że cokolwiek robisz -jesteś samotny. 

Samotność jest czymś esencjonalnie związanym z twoim istnieniem i nie ma sposobu, by 

tego uniknąć. 

Ludzie boją się samotności i robią wszystko by jej uniknąć. Pójdą do kina na kiepski film, 

obejrzą  mecz  piłki  nożnej...  czy  widzieliście  coś  bardziej  idiotycznego?  Kilku  idiotów 
przerzuca  piłkę  na  drugą  stronę  boiska,  kilku  kolejnych  idiotów  odrzucają  z  powrotem...  a 
miliony innych idiotów gapi się na to, jakby działo się coś niezmiernie ważnego. W tłumie 
czują się lepiej i zdrowiej, gdyż wokół jest tylu podobnych ludzi. Każdy wspiera każdego by 
nie czuć się szalonym. 

Wystarczą  trzy  tygodnie  całkowitej  izolacji:  żadnych  gazet,  telewizji,  radia,  żony,  męża, 

dzieci.  Trzy  tygodnie  bez  religii,  społeczeństwa,  klubów,  uniwersytetów...  pojawi  się  lęk, 
dosłownie oszalejesz. Będziesz zdumiony, widząc siebie w zupełnej samotności. Zrozumiesz, 
że to, co robiłeś przez całe swoje życie, było niczym innym, jak tylko zakrywaniem dziur i 

background image

 

- 3 - 

ran własnego istnienia, zakrywaniem ich pięknymi kwiatami. Ale kwiaty nie uleczą ran. Być 
może odkryte rany mogą się zabliźnić." Zakryte, wypełniają się coraz większą ropą. 

Samotność  to  odkrywanie  samego  siebie.  Osamotnienie  to  tęsknota  za  innymi, 

dopominanie się o innych, uzależnienie od innych. Stąd, ktoś inny ma nad tobą władzę, a ty 
masz władzę nad kimś innym. 

Osamotnienie jest słabością. Samotność jest siłą. 
Jesteśmy sobie obcy. Być może spotkaliśmy się i żyjemy razem, ale nasza samotność jest 

zawsze z nami. 

Przestań uciekać od siebie samego i zatapiać się w różnych rodzajach narkotyków, relacji, 

religii. Nie przerzucaj własnych problemów na innych. Każdy musi sam rozwiązywać własne 
problemy, a nie ma ich zbyt wiele -wszystkie są wynikiem jednego, którego nie rozwiązałeś 
dotychczas. Problem ten tkwi w tym, jak wejść we własną samotność bez lęku? Moment, w 
którym  wejdziesz  we  własną  samotność  bez  lęku,  będzie  tak  pięknym  i  ekstatycznym 
doświadczeniem, że nie istnieje nic, z czym mógłbyś to porównać. 

Zaakceptuj samotność radośnie, wejdź w nią tak głęboko, jak to tylko możliwe. Im głębiej 

się  znajdziesz,  tym  odleglejsze  staną  się  wszystkie  problemy.  Nie  ma  już  potrzeby 
potrzebować, nie ma potrzeby być potrzebnym. 

I chwila, gdy dotkniesz samego centrum własnego istnienia będzie oznaczała, że dotarłeś 

do domu. 

Rodzice,  nauczyciele,  księża...  wszyscy  oni  pragnęli  zrobić  z  ciebie  coś  zgodnego  z  ich 

własnym wyobrażeniem. Nikt nie zostawił cię samego. Nikt ci nie ufał. 

Ja  tobie  ufam.  Chcę,  abyś  rozwijał  się  zgodnie  z  własną  autentycznością  i  wiem,  że 

posiadasz wystarczające zdolności, by samodzielnie odkryć życie, miłość i śmiech. 

Kto może wskazać ci drogę? Droga zasadniczo nie istnieje. Jesteś zawsze celem. Gdy ktoś 

przychodzi  do  mnie  i  pyta  o  drogę,  wtedy  myślę  tak:  "Oto  przybył  następny  szaleniec".  I 
muszę wymyślać drogi, które nie są drogami. Nie prowadzą nigdzie, gdyż nie ma, dokąd iść. 
Każdy już tam jest. 

Wymyślam ścieżki i sposoby tylko po to, aby cię zmęczyć, wyczerpać; abyś pewnego dnia 

-  zupełnie  wyczerpany  -  po  prostu  porzucił  wszelkie  poszukiwania.  Wyczerpany  padasz  na 
ziemię...wyczerpany  wszystkimi  drogami  i  metodami,  wyczerpany  samym  szukaniem...i 
nagle ogarnia cię spokój, który wykracza poza rozumienie. I będziesz się śmiał, gdyż było to 
przecież zawsze dostępne, ale ty ciągle gdzieś biegłeś. 

Wszystkie  drogi  prowadzą  GDZIEŚ.  Prawda  jest  TUTAJ.  Żadna  droga  nie  może 

doprowadzić cię do samego siebie. 

Samo  w  sobie,  życie  jest  czystą  kartką  i  staje  się  tym,  co  na  niej  namalujesz.  Możesz 

namalować cierpienie, możesz namalować szczęście. 

Człowiek  jest  całkowicie  wolny.  I  to  jest  jego  piękno  i  chwała.  Musisz  sam  siebie 

stwarzać, wszystko zależy od ciebie. Możesz stać się Buddą, albo Adolfem Hitlerem. Możesz 
mordować,  albo  medytować.  Możesz  stać  się  wspaniałym  rozkwitem  świadomości,  albo 
możesz zamienić się w zautomatyzowanego robota. 

Ale pamiętaj! Jesteś za to odpowiedzialny - ty, tylko ty, i nikt poza tobą. Życie nie jest ani 

cierpieniem,  ani  szczęściem.  Życie  to  czysta  kartka  i  trzeba  wykazać  się  dużą  artystyczną 
inwencją. 

Urodziłeś się wolny, ale żyjesz w kajdanach. I zaakceptowałeś te kajdany bardzo chętnie i 

radośnie,  gdyż  są  zrobione  ze  złota.  Kajdany  władzy,  prestiżu,  powszechnego  poważania  - 
wszystkie są pokryte pięknymi kwiatami. 

I pragniesz ich więcej, coraz więcej, bo myślisz, że one cię zdobią;  myślisz, że są celem 

życia i jego znaczeniem. 

Problem  nie  tkwi  w  tym,  jak  osiągnąć  wolność.  Wolność  jest  twoją  wewnętrzną  naturą. 

Nie musisz jej osiągać. Problem tkwi w tym, jak pozbyć się kajdan: przede wszystkim musisz 

background image

 

- 4 - 

rozpoznać i zrozumieć, że kajdany są kajdanami, a nie ozdobą. Więzienie jest więzieniem, a 
nie domem. 

Istnieje  tysiąc  rodzajów  kajdan.  Wleczesz  je  za  sobą  z  nadzieją,  że  jakoś  dociągniesz  do 

cmentarza. Wydaje się, że na tym świecie, ulgę i odpoczynek możesz znaleźć tylko w grobie. 
Gdziekolwiek indziej się znajdziesz - znowu kajdany, znowu więzienie. Nazwy się zmieniają, 
kształty  się  zmieniają...chrześcijanin  staje  się  hinduistą,  hinduista  chrześcijaninem,  ale  to 
tylko zmiana więzienia - tak naprawdę nie ma żadnej przemiany, żadnej wolności. To tylko 
zmiana starych kajdan na nowe. 

Nie  pytaj  jak  osiągnąć  wolność  -  pytaj  jak  ją  utraciłeś.  Urodziłeś  się  wolny,  jak  zatem 

stałeś się niewolnikiem? Urodziłeś się jako ludzkie istnienie  -jak stałeś się chrześcijaninem, 
mahometaninem, hinduistą? 

Bóg jest twoimi kajdanami, religie są twoimi kajdanami, koncepcje grzechu i cnotliwości 

są twoimi kajdanami. Wolność składa się tylko z jednej rzeczy - jest nią uważna świadomość. 
Jeśli działasz zgodnie z nią, wtedy twoje działanie jest efektem wolności, bez ingerowania w 
wolność innych. Wolność wie, jak szanować wolność innych. 

Posłuszeństwo nie wymaga żadnej mądrości. Wszystkie maszyny są posłuszne. 
Posłuszeństwo jest także proste. Zdejmuje z ciebie brzemię odpowiedzialności - musisz po 

prostu robić to, co ci powiedziano. 

Dlaczego ludzie mówią tak wiele o prawdzie, a żyją w świecie wypełnionym kłamstwami? 

Przyczyna jest jasna. To tęsknota serca za prawdą. Ludzie wstydzą się przed  sobą, że nie są 
uczciwi,  więc  tak  wiele  mówią  o  prawdzie.  Ale  to  zwykłe  gadanie.  Działanie  jest  zbyt 
niebezpieczne, nie mogą ryzykować. 

To samo jest z wolnością. Jeśli chodzi o zwykłe gadanie, każdy chce być wolny, ale tak 

naprawdę,  nikt  tego  nie  pragnie,  gdyż  wolność  niesie  ze  sobą  odpowiedzialność.  A  być 
zależnym jest takie proste, cała odpowiedzialność spada na osobę, od której jest się zależnym. 
Człowiek,  który  naprawdę  pragnie  być  wolny,  musi  zaakceptować  własną  ogromną 
odpowiedzialność. 

Jeśli nie zaatakuję twojego systemu wiary i twojej ideologii, nie będę w stanie ci pomóc. 
Istnieje mur, gruby mur. Mogę krzyczeć, ale ty mnie nie usłyszysz. Muszę, więc rozbić ten 

mur, zrobić w nim przynajmniej dziurę, abyś mógł mnie zobaczyć i abym ja mógł zobaczyć 
ciebie - twarzą w twarz. Tylko wtedy mogę wskrzesić w tobie to, co zostało ci zabrane - twoje 
niewinne dzieciństwo, od którego zaczyna się rzeczywiste badanie prawdy. 

Pragnę  odebrać  ci  wszystko  to,  co  nie  jest  autentycznie  twoje.  Dosłownie  wszystko...  i 

wtedy...eksplozja. 

MARTWE RELIGIE 

Wszystkie  istniejące  na  świecie  religie  to  martwe  głazy.  Prawdziwa  religia  nie  jest  ani 

chrześcijaństwem,  ani  hinduizmem,  ani  mahometanizmem.  Te  tak  zwane  religie  kopią  dla 
was  groby,  niszczą  wasze  życie,  waszą  miłość,  waszą  radość  i  wypełniają  wasze  głowy 
fantazjami, iluzjami i halucynacjami o Bogu, o Niebie, o piekle, o reinkarnacji i całej reszcie 
podobnych bzdur. 

Wszystkie  te  religie  -  a  jest  ich  na  świecie  około  trzystu  -  sprzedają  wam  fikcje, 

zaspokajając tym samym pewne wasze psychologiczne potrzeby. Te fikcje zostały stworzone, 
aby  wasz  umysł  nie  czuł  się  samotny,  pusty  i  pozbawiony  znaczenia  jak  kawałek  drewna 
wyrzucony przez fale oceanu na brzeg. 

Jedną z największych potrzeb ludzkiego umysłu jest być potrzebnym. Egzystencja wydaje 

się  być  zupełnie  obojętna  wobec  ciebie.  Bez  ciebie,  wszystko  samo  w  sobie  toczy  się  w 
doskonałej harmonii. Wschodzi słońce, kwitną kwiaty, zmieniają się pory roku. Gdybyś nie 
istniał, byłoby to dla egzystencji bez żadnego znaczenia. A to nie zaspokaja twojej potrzeby 

background image

 

- 5 - 

bycia potrzebnym. Przeciwnie: egzystencja daje ci poczucie, że niewiele ją obchodzisz, być 
może w ogóle nie wie, że istniejesz. Jest to wstrząs dla twojego umysłu... i wtedy pojawiają 
się religie - hinduizm, chrześcijaństwo, judaizm, buddyzm i cała reszta rozmaitych "-izmów", 
które  zaspokajają  twoje  potrzeby,  wpajając  ci,  że  istnieje  Bóg,  który  troszczy  się  o  ciebie  i 
dba o twoją pomyślność. Ów Bóg przekazuje ci święte księgi, aby prowadziły cię przez życie. 
Ów  Bóg  wysyła  swojego  syna,  aby  sprowadził  cię  na  właściwą  drogę.  Ów  Bóg  daje  ci 
proroków i mesjaszy, abyś nie zbłądził. 

A gdy zbłądzisz, wtedy tak zwane religie wykorzystują twoją kolejną słabość - lęk przed 

szatanem, który próbuje zwieść ciebie na złą drogę. 

Bóg i szatan nie istnieją w taki sposób, w jaki istnieją drzewa i rzeki. Bóg i szatan to tylko 

hipotezy.  Z  powodu  hipotezy  Boga,  teologowie  musieli  wymyślić  jego  przeciwieństwo  - 
szatana. Bóg i szatan to czysto filozoficzna konieczność. 

Teologowie  zakładali,  że  aby  coś  istniało,  ktoś  musi  to  stworzyć,  zatem  potrzebowali 

Boga, aby wytłumaczyć istnienie świata. Kto w takim razie stworzył Boga? 

Nie przez przypadek religie nazywają Boga "ojcem", chrześcijanie nazywają swoich księży 

"ojcami".  To  jest  idea  ludzi  psychologicznie  kalekich:,  pewnego  dnia  każdy  straci  swego 
rodzonego  ojca  i  wtedy  potrzebny  będzie  ktoś  w  jego  zastępstwie.  Ale  nawet  papież  może 
kiedyś umrzeć, więc religie stworzyły sobie wiecznego ojca - Boga. 

Często  przychodzą  mi  na  myśl  małe  dzieci,  pieszczące  i  przytulające  się  do  swoich 

pluszowych  misiów,  nie  mogące  bez  nich  nawet  zasnąć.  Dorośli  też  mają  swoje  misie,  ale 
niewidzialne  -  przecież  trzeba  być  nieco  dojrzalszym  od  małych  dzieci.  I  tak  powstaje  Bóg 
nad  nami,  Bóg,  który  jest  ojcem  i  misiem,  opiekującym  się  ludźmi,  zabezpieczającym  ich, 
dbającym o ich bankowe konta. 

Wszystkie religie uwarunkowały  ludzkie umysły,  że tylko ta  religia,  w której się rodzisz, 

jest  prawdziwa.  I  te  religijne  podziały  były  i  są  przyczyną  tysięcy  wojen.  W  imię  Boga  i 
kościoła,  ludzie  mordują  innych  ludzi.  Mahometanie  mówią,  że  jeśli  zginiesz  w  religijnej 
wojnie... jak w ogóle wojna może być religijna? Ale mahometanie, chrześcijanie i inne religie 
wpajają, że jeśli zginiesz w religijnej wojnie, będziesz wynagrodzony na tamtym świecie. 

Ktoś  znieważa  chrześcijaństwo.  Chrześcijaństwo  to  tylko  słowo,  ale  chrześcijanie  są 

obrażeni, poleje się krew. Miliony łudzi straciły życie w imię "ojczyzny", "wolności", "flagi", 
"socjalizmu".  Ludzkość  ciągle  walczy  w  imię  słów.  Słowa  stały  się  ważniejsze  od  samego 
życia. Jest to czyste szaleństwo. 

Religie  są  odpowiedzialne  za  to,  że  stałeś  się  sztuczny,  plastikowy.  Mówią  ci,  co  masz 

jeść,  kiedy  spać,  kiedy  się  budzić,  co  jest  dobre,  co  jest  złe.  Zamieniasz  się  w  robota,  im 
bardziej ten robot jest zautomatyzowany, tym bardziej święty się staje. Zabraniają ci myśleć, 
gdyż poprzez myślenie możesz zbłądzić. Pragną abyś był głuchy i ślepy, i maj ą na to nawet 
piękną  nazwę  -  wiara.  A  wiara  to  zabójstwo  twojej  mądrości,  na  wszystkie  pytania 
przygotowano ci już gotowe regułki i katechizmy. 

Prawdziwa  religijność  nie  żąda  od  ciebie  wiary,  lecz  wymaga  doświadczenia.  Nie  żąda 

odrzucenia wątpliwości, lecz pomaga ci znaleźć własną prawdę. 

Religie opierają się na moralności. Ich zasada jest taka: zanim nie staniesz się moralny, nie 

możesz  być  religijny.  Jest  to  stawianie  furmanki  przed  koniem.  Ani  koń,  ani  furmanka  nie 
ruszą  z  miejsca.  Jak  człowiek  może  być  współczujący,  jeśli  nie  ma  w  nim  miłości?  Jak 
człowiek może być szczery, jeśli nie wie nawet, kim jest? Taka moralność to tylko udawanie, 
zwykła hipokryzja. Ale tak zwane religie dały ci gotowe regułki i dogmaty - co jest dobre, a 
co jest złe. 

A życie jest jak rzeka, jest ciągłą zmianą. I zawsze będziesz nieprzystosowany, gdyż ten, 

kto podąża za dogmatami, oddala się od życia. Twoja moralność powinna być spontaniczna. 
Działanie  samo  w  sobie  nie  jest  dobre  lub  złe.  To  tylko  kwestia  świadomości  -  bądź 
przytomny  i  uważny,  reaguj  na  każdą  sytuację  z  absolutną  świadomością.  Gdy  działasz 

background image

 

- 6 - 

uważnie  -  a  nie  jak  mechaniczny  robot  -  jest  to  działanie  właściwe.  Moralność  przychodzi 
sama,  gdy  stajesz  się  coraz  bardziej  cichy,  spokojny,  pogodny:  gdy  zaczynasz  rozumieć 
własną świadomość. Moralność staje się tak naturalna, jak róża kwitnąca na różanym krzaku. 
Krzak nie czyni postów, nie przestrzega dziesięciu przykazań, nie modli się do Boga. Krzak 
nie robi nic, musi być po prostu zdrowy, zroszony wodą, a wtedy kwiaty pojawią się same, w 
swoim czasie, bez żadnego wysiłku. Moralność oparta na wysiłku jest niemoralna. 

Religie  warunkują  cię:  kochaj  swoich  nieprzyjaciół.  Wpajają:  gdy  czujesz  nienawiść, 

wypieraj ją i okazuj miłość. 

Ja  mówię:  gdy  czujesz  nienawiść,  bądź  uważnie  świadomy.  Nie  ma  potrzeby  kochać 

nieprzyjaciół.  Nie  kochasz  nawet  siebie,  jak  więc  możesz  kochać  nieprzyjaciół?  Najpierw 
pokochaj  siebie,  pokochaj  przyjaciół,  potem  pokochaj  obcych  i  wtedy  będziesz  zdolny 
pokochać nieprzyjaciół. 

Jeśli zmusisz się do kochania nieprzyjaciół, zemścisz się na nich w inny sposób. Popatrz. 

Chrześcijanie,  hinduiści,  mahometanie  -  jaki  rodzaj  piekła  stworzyli!  Gdy  czytasz  ich 
opowieści o piekle, wydaje się, że sadystyczna wyobraźnia osiągnęła swój szczyt. 

Jeśli wypierasz, tłumisz, wtedy zemścisz się gdzieś indziej. Wszyscy twoi tak zwani święci 

nieustannie wierzą, że gdzieś w piekle ich nieprzyjaciele spłoną w okrutnych męczarniach. A 
na zewnątrz ci święci okazują miłość. Taka miłość jest sztuczna i kaleka. 

Bóg jest największą antyreligijną fikcją. 
Nie ma niebezpieczeństwa ze strony szatana, prawdziwym niebezpieczeństwem jest Bóg. 

Szatan to tylko Jego cień. Gdy Bóg znika, automatycznie znika też Jego cień. 

W życiu zawsze dokonujesz wyborów, ciągle stajesz na rozstajach dróg. Jeśli wybierzesz 

łatwą, wygodną, konwencjonalną drogę, którą zaakceptuje społeczeństwo, wtedy staniesz się 
psychologicznym  niewolnikiem.  Społeczeństwo  da  ci  wszystko,  jeśli  tylko  oddasz  mu  w 
zamian swoją wolność, indywidualność, staniesz się numerem w środku tłumu. 

Żyć  niebezpiecznie,  to  wybierać  coś,  co  porusza  twoje  serce,  choć  może  być  społecznie 

nieakceptowane.  Tchórz  myśli  o  konsekwencjach,  prawdziwy  człowiek  myśli  o  samym 
działaniu w danym momencie. 

Strzeż  się  tłumu,  wydeptanych  ścieżek.  Tłum  nigdy  nie  doświadczył  prawdy.  Prawda 

zdarza się tylko indywidualnościom. 

Każda  religia  obawia  się  seksu,  wypiera  seks,  gdyż  jest  to  najsilniejsza  energia  w 

człowieku  i  nie  ma  sposobu  na  jej  zniszczenie.  Możesz  ją  albo  potępić  i  wyprzeć,  albo 
zrozumieć  i  przetworzyć.  Ta  druga  droga  jest  trudniejsza,  wymaga  inteligencji  i  pełnej 
świadomości, gdyż seks jest energię podświadomą. 

Energia seksualna skierowana w dół staje się biologiczna, zwrócona zaś w górę - duchowa. 

Stań  się  jednością,  a  wtedy  zobaczysz,  że  nie  ma  żadnego  Boga  i  szatana  na  zewnątrz.  To 
tylko projekcja podziału wewnątrz ciebie. To, co nazywasz dobrem lub złem, wzajemnie się 
uzupełnia, nie istnieje oddzielnie. Gdy staniesz się jednością, wtedy znikną podziały także na 
zewnątrz ciebie i ujrzysz świat w jego całości. 

SMAK MEDYTACJI 

Medytacja  nie  jest  koncentracją.  Koncentracja  oznacza  umysł  skupiony  na  jednym 

punkcie. Zwykle umysł jest w ciągłym ruchu, i koncentracja sprawia, że jesteś zdolny lepiej 
poznawać  pewien  obiekt.  Stąd  jest  użyteczna  w  nauce,  gdyż  nauka  polega  na  poznawaniu 
zewnętrznych  obiektów.  Naukowiec  musi  zapomnieć  o  całym  świecie  i  skupić  całą  swą 
świadomość  na  jednym  punkcie.  Im  silniejsza  jest  koncentracja,  tym  węższa  staje  się 
świadomość. 

Koncentracja jest bardzo męcząca, gdyż walczysz z własnym umysłem. Próbujesz skupić 

umysł, który myśli o tysiącu innych rzeczy i stara się uciec. A ty zmuszasz go do powrotu i w 

background image

 

- 7 - 

ten sposób walczysz z samym sobą. 

Medytacja  nie  jest  też  kontemplacją.  Kontemplacja  to  proces  doskonalenia  myśli. 

Koncentracja  jest  instynktowna  i  skierowana  na  jeden  punkt,  kontemplacja  jest  logiczna, 
teoretyczna i działa na większym polu. Kontemplujesz na przykład piękno, zatem patrzysz na 
nie  z  różnych  punktów  widzenia.  Istnieją  tysiące  rzeczy,  które  są  piękne:  możesz  ciągle 
przenosić myśli od jednej pięknej rzeczy do następnej pięknej rzeczy. Ale choć twój umysł 
porusza się, jest ograniczony przedmiotem kontemplacji. 

Kontemplacja jest szerszą koncentracją. 
W  chrześcijaństwie  kontemplacja  i  medytacja  stały  się  synonimami.  Stąd,  słowo 

"medytacja" jest używane w niewłaściwym znaczeniu. Gdy mówisz "medytacja", natychmiast 
powstaje  pytanie  "nad  czym?"  Powstaje  pytanie  o  obiekt  medytacji.  A  medytacja  nie  ma 
obiektu, jest czystą podmiotowością. Jesteś świadomy, ale nie świadomy "czegoś". 

Medytacja  ma  całą  przestrzeń,  całą  możliwą  egzystencję.  Jesteś  obserwatorem  i 

obserwujesz  całe  widowisko.  Nie  jest  potrzebny  wysiłek,  aby  koncentrować  się  na 
czymkolwiek,  ani  by  cokolwiek  kontemplować.  Po  prostu  obserwujesz,  po  prostu  jesteś 
uważny, po prostu jesteś świadomy. Medytacja to stan zupełnej ciszy i uważności. 

Medytacja nie jest w ogóle myśleniem, ale musisz pamiętać, że nie oznacza to zasypiania. 

Jesteś  w  pełni  świadomy  i  jest  to  świadomość  bez  myśli.  W  stanie  bez-umysłu  ukryty  jest 
podstawowy  sekret  twojego  istnienia,  podstawowy  sekret  całego  wszechświata.  Centrum 
ciebie  jest  także  centrum  wszechświata.  Im  dalej  zagłębiasz  się  w  myślach,  tym  bardziej 
oddalasz się od własnego centrum, czyli od wszechświata. 

Korzeniem  twojego  cierpienia  jest  umysł.  Ale  ty  nigdy  nie  obcinasz  korzeni  -  ciągle 

obcinasz same liście. A pamiętaj, gdy obrywasz jeden liść, wtedy na jego miejscu wyrastają 
trzy inne. Wzmacniasz tym samym listowie, drzewo staje się silniejsze. 

Wszyscy  pytają:  "jak  obciąć  ten  liść?".  Ktoś  mówi:  "zazdrość  jest  przyczyną  mojego 

cierpienia, jak mam się jej pozbyć?". Ktoś inny mówi: "jestem chciwy, jak mogę pozbyć się 
chciwości?". A nikt nie pyta: "przyczyną mojego cierpienia jest umysł, jak się go pozbyć?". A 
jest to korzeń cierpienia. 

Umysł  jest  chorobą.  Medytacja  jest  procesem  pozbywania  się  choroby.  Jest  to  bolesny 

proces, ale nie istnieje inny sposób, aby cię uleczyć. 

Nic, co umysł potrafi robić, nie może być medytacją. Ona jest poza umysłem. Umysł jest 

tu zupełnie bezradny, umysł nie może zgłębić medytacji - ona zaczyna się tam, gdzie kończy 
się umysł. 

Gdy  zaczynasz  robić  cokolwiek  -  obojętne  czy  jest  to  koncentracja,  kontemplacja,  czy 

jakaś  akcja  -  wtedy  oddalasz  się  od  własnego  centrum.  Gdy  cała  aktywność  -  fizyczna  czy 
mentalna  -jest  wstrzymana,  wtedy  jest  to  medytacja.  Kiedykolwiek  znajdziesz  czas,  aby  po 
prostu  być,  wtedy  odrzuć  wszelkie  działanie.  Myślenie  jest  także  działaniem.  Nawet,  gdy 
przez jeden moment nie robisz nic i znajdujesz się we własnym centrum, zupełnie odprężony, 
wtedy jest to medytacja. I gdy będziesz już to potrafił, wtedy możesz pozostać w takim stanie 
przez całą dobę. 

Stajesz się świadomy drogi, dzięki której istnienie pozostaje niczym niezakłócone. Wtedy 

możesz powoli zacząć działać, będąc przez cały czas uważnym, aby twoje istnienie nie było 
zakłócone. Jest to druga część medytacji. Pierwsza to nauka jak po prostu być, druga to nauka 
działania: czyszczenia podłogi, brania prysznicu. Potem można robić rzeczy znacznie bardziej 
skomplikowane.  Na  przykład:  mówię  do  ciebie,  ale  moja  medytacja  nie  jest  zakłócona 
żadnym szmerem - jest ciszą, kompletną ciszą. 

Medytacja nie jest zaprzeczeniem działania, nie musisz uciekać od życia. Po prostu uczysz 

się nowej drogi życia: stajesz się centrum cyklonu. 

Medytacja jest uważana za ucieczkę. To kompletny absurd. Jest wręcz odwrotnie - tylko 

ten,  kto  medytuje  nie  ucieka  -  wszyscy  inni  uciekają.  Medytacja  oznacza  uwolnienie  od 

background image

 

- 8 - 

pożądania,  uwolnienie  od  myśli,  uwolnienie  od  umysłu.  Medytacja  oznacza  odprężenie  w 
TYM momencie, w teraźniejszości. 

Ludzie, którzy potępiają medytację twierdząc, że jest ona unikaniem i ucieczką od życia - 

ludzie ci nie rozumieją własnych słów. Od życia ucieka umysł, ucieka pożądanie. 

Medytacja nie jest ucieczką OD życia, jest ucieczką W GŁĄB życia. Twoje życie trwa, po 

prostu uważnie patrzysz na to, co dzieje się dookoła, i twoje życie staje się bardziej radosne, 
intensywne i twórcze. Działanie trwa na swoim własnym poziomie, nie ma żadnego konfliktu, 
po prostu rąbiesz drewno, pompujesz wodę ze studni... możesz robić wszystkie małe i wielkie 
rzeczy.  Ale  w  tym  wszystkim  nie  możesz  zagubić  własnego  centrum,  własnego 
ześrodkowania. Twoja uważność powinna pozostać niczym nie zakłócona. 

Baw w się tym; leżąc w łóżku, idąc ulicą, stojąc w łazience; bądź cichy, ześrodkowany i 

świadomie uważny. Nie ma potrzeby torturować się i siadać w pozycji lotosu. Europejczycy 
potrzebują  około  sześciu  miesięcy  by  nauczyć  się  tej  postawy,  i  myślą,  że  dzięki  niej  coś 
osiągną. Nie jest potrzebna żadna specjalna postawa. Nie jest potrzebna żadna specjalna pora. 
Medytacja nie może być fragmentem twojego życia, nie możesz medytować przez godzinę i 
nie  medytować  przez  pozostałe  dwadzieścia  trzy.  Jeśli  to  czynisz,  znaczy  to,  że  twój  a 
medytacja nie jest właściwa. Medytacja trwa przez całą dobę, albo nie ma jej w ogóle. 

Medytacja  jest  jak  oddech,  nie  możesz  oddychać  przez  godzinę  dziennie.  Medytacja  jest 

uważną  świadomością  i  nie  możesz  jej  "robić"  przez  godzinę.  Ona  musi  stać  się  biciem 
twojego serca. 

Musisz w niej siedzieć, jeść i chodzić. 
Obserwuj  umysł.  Zauważysz,  że  pojawiające  się  myśli  nie  są  twoje  -  to  myśli  twoich 

rodziców, nauczycieli, przyjaciół. To myśli z książek, telewizji, gazet, kina. Jeśli policzysz ile 
myśli jest rzeczywiście twoich, będziesz zaskoczony, nawet jedna z nich nie jest autentycznie 
twoja. Wszystkie są zapożyczone z różnych źródeł. Wszystkie są narzucone ci przez innych, 
bądź narzucone przez siebie samego. Żadna nie jest samodzielnie twoja. 

Umysł  funkcjonuje  jak  komputer,  a  właściwie  jak  biokomputer.  Nie  identyfikuj  się  z 

komputerem.  Jeśli  komputer  się  przegrzewa,  złości  i  mówi  nieprzyzwoite  wyrazy  -  ty  bądź 
chłodny. Patrz, co się dzieje i nie identyfikuj się z tym. Stań się obserwatorem na wysokiej 
górze,  cały  umysł  jest  daleko,  w  ciemnej  dolinie.  Nie  masz  z  nim  nic  wspólnego.  Wtedy 
umysł zaczyna znikać. Tak jak światło rozprasza ciemność, tak obserwacja rozprasza umysł i 
jego myśli. 

Jeśli nie będziesz używał codziennego życia jako metody medytacji, wtedy stanie się ona 

czymś w rodzaju ucieczki. 

Medytacja jest uważną obserwacją - nic nie wymyśla, lecz odkrywa to, co jest. 
A co jest? 
Bezgraniczna pustka, pełna zapachu, światła i ciszy. I gdy zatopisz się w niej, staniesz się 

nowym człowiekiem, odkryjesz swoją prawdziwą twarz, wszystkie maski opadną. 

Staraj się żyć uważnie. Cokolwiek robisz - chodzisz, siedzisz, jesz - albo nic nie robisz - po 

prostu leżysz w trawie, odpoczywasz, oddychasz - zawsze pamiętaj, że jesteś obserwatorem. 
Będziesz o tym zapominał, coś poruszy twój umysł, wzbudzi emocje, lecz zawsze wracaj do 
centrum  obserwacji,  uczyń  to  ciągłym  procesem.  Możesz  poruszyć  ręką  nieuważnie,  albo 
zrobić  to  z  pełną  świadomością  wykonywanego  ruchu.  Pierwszy  ruch  jest  mechaniczny, 
automatyczny. Drugi ruch jest przytomny, świadomy. 

Będziesz  zaskoczony,  jak  zmieni  się  jakość  twojego  życia.  Gdy  jesteś  uważny,  wtedy 

znikają myśli, emocje, i pojawia się cisza. Stajesz się wyspą na środku oceanu ciszy. 

Medytacja  nie  ma  celu,  jest  odrzuceniem  wszystkich  celów  i  pragnienia  osiągnięcia 

czegokolwiek.  Cele  istnieją  w  przyszłości,  medytacja  istnieje  w  teraźniejszości.  Przyszłość 
jest  naszym  wytworem,  naszym  wyobrażeniem.  Stwarzamy  ją,  aby  uniknąć  teraźniejszości, 
aby od niej uciec. Przyszłość daje nam możliwość takiej ucieczki. 

background image

 

- 9 - 

Medytacja  oznacza  porzucenie  także  przeszłości.  Odrzuć  przewidywania,  pragnienia  i 

obawy.  Odrzuć  te  uwarunkowania  -  to  zwykłe  śmiecie.  Nie  pozwól  martwemu  rządzić 
żywym.  Nie  pozwól  przeszłości  wpływać  na  teraźniejszość.  Nie  pozwól  śmierci  zawładnąć 
twoim życiem. 

Nie  musisz  niczego  zdobywać  by  być  szczęśliwym.  Być  szczęśliwym  to  twoja  natura. 

Straciłeś  ją,  gdyż  biegasz  tu  i  tam,  spieszysz  się  i  zapominasz  o  sobie.  Naucz  się  żyć  bez 
celów. Jeśli przeżyjesz teraźniejszość totalnie, radośnie, wtedy przeszłość i przyszłość znikną. 
Wtedy poznasz smak medytacji, smak nieograniczonej wolności. 

SZATAN NIE ŻYJE 

Zwykle  myślisz,  że  czas  dzieli  się  na  przeszłość,  teraźniejszość  i  przyszłość.  Mylisz  się. 

Taki podział czasu nie istnieje. Czas to zawsze teraźniejszość. 

Przeszłość istnieje tylko w pamięci, w umyśle. I nie jest częścią czasu -jest częścią umysłu. 
Przyszłość  jest  także  częścią  umysłu  -  jest  pragnieniem.  Przeszłość:  pamięć,  przyszłość: 

pragnienie. I pomiędzy tymi dwoma częściami umysłu, istnieje bardzo krótka chwila, drobny 
moment, który jest teraźniejszością. Czas jest zawsze TERAZ. 

Jeśli nie dostrzegasz TERAZ, wtedy popełniasz samobójstwo. 
Podporządkowujesz  życie  jakiemuś  ideałowi?  Wtedy  twoje  życie  staje  się  martwą, 

powierzchowną rutyną. Bądź - i zapomnij o stawaniu się. Stawanie się to koszmarny sen. 

Jeśli jesteś nieszczęśliwy zbierając gałęzie, będziesz równie nieszczęśliwy na królewskim 

tronie,  gdyż  zewnętrzne  okoliczności  nie  są  w  stanie  nic  zmienić.  Możesz  być  szczęśliwy 
będąc cesarzem tylko wtedy, gdy potrafisz być szczęśliwy będąc żebrakiem. 

Twoje szczęście jest związane jedynie z jakością twojej świadomości. Gdziekolwiek jesteś 

- jesteś sobą. 

Jedyną  rzeczą  do  osiągnięcia  jest  świadomość.  A  świadomość  pojawia  się,  gdy  żyjesz 

chwilą. Jeśli żyjesz tu i teraz, jeśli żyjesz wrażliwie, wtedy stajesz się świadomy. Świadomość 
jest wynikiem życia w teraźniejszości. Jeśli chcesz, nazwij to medytacją. Jedząc, jedz. Idąc, 
idź. Siedząc, po prostu siedź. Bądź czujny! Ciesz się tym! To olbrzymi dar. Patrząc, patrz. 

Bądź zwyczajny, jeśli chcesz być buddą. Bądź sobą, rób swoje i nie oglądaj się na innych, 

nie próbuj nikogo naśladować. 

Zwykłe  życie  to  jedyny  sposób,  aby  być  religijnym.  Wszystkie  nadzwyczajne  rzeczy,  to 

tylko gry twojego ego. 

Ego  jest  bardzo  subtelne.  W  rzeczywistości  nie  istnieje  -  stąd  jego  subtelność.  Ego  to  po 

prostu cień. Gdziekolwiek pójdziesz, cień pójdzie za tobą. Zaczniesz biec, cień pobiegnie za 
tobą. I wtedy będziesz czuł, że nic jest możliwe uciec od własnego cienia. 

Nic, nie jest to niemożliwe. Po prostu nie uciekaj. Usiądź pod drzewem i twój cień zniknie. 
To drzewo jest tym, co nazywam medytacją. 
Choć  życie  opiera  się  na  sprzecznościach,  zawsze  pamiętaj,  że  gdzieś  głębiej,  wszystkie 

sprzeczności łączą się w jedną całość. 

Cokolwiek  powiem  dzisiaj,  jutro  temu  zaprzeczę.  Powód  jest  prosty  -  gdy  spojrzysz  na 

moje stwierdzenia, nie będziesz mógł stworzyć żadnego systemu. 

Umysł  logiczny,  tworzący  systemy,  może  być  zniszczony  tylko  dzięki  tym 

sprzecznościom.  Tak  łatwo  dostrzec  sprzeczność.  Nawet  tępy  umysł  to  potrafi.  Ale  jeśli 
dostrzegasz w sprzeczności coś, co nie jest sprzeczne, wtedy osiągasz mądrość. 

Twórczość  oznacza  radowanie  się  każdą  pracą  jako  medytacją;  oznacza  wykonywanie 

każdej  pracy  z  głęboką  miłością.  Zamiatanie  podłogi  może  być  bezgranicznie  twórczym 
działaniem.  Gdy  każde  działanie  staje  się  uświęcone,  medytacyjne,  wtedy  zagłębiasz  się  w 
życie, a ono otwiera przed tobą wszystkie swoje tajemnice. 

Pracuj: w polu, w ogrodzie; żyj na swój własny koszt - nie bądź pasożytem, nie stawaj się 

background image

 

- 10 - 

zależnym od nikogo, gdyż każdy rodzaj zależności czyni cię niewolnikiem. 

Jeśli  zapytasz  mistrzów  Zen,  co  robią,  odpowiedzą:  zbieramy  gałęzie,  nosimy  wodę  ze 

studni, jemy, gdy jesteśmy głodni i śpimy, gdy jesteśmy zmęczeni - to wszystko. 

Bądź zwyczajny...i nagle to, co nazywasz błahostkami, przestanie nimi być. 
Lecz  gdy  mówię:  bądź  twórczy,  nie  chodzi  mi  wcale  o  to,  żebyś  był  wielkim  poetą  lub 

malarzem. Po prostu niech twoje życie będzie malarstwem, niech twoje życie będzie poezją. 

Ludzie  nieustannie  dyskutują,  debatują.  Wydaje  się,  że  przez  te  dyskusje  unikają  czegoś. 

Unikają egzystencji. Próbują zająć się czymś, by uniknąć realności życia i śmierci. 

Bóg nie żyje. Szatan nie żyje. Ich śmierć jest konieczna, żebyś ty mógł żyć. Jeśli oni żyją, 

ty jesteś martwy, uwięziony z obu stron. 

Chcę, aby człowiek był wolny, stał się indywidualnością. Religia nie może wykorzystywać 

twoich  psychologicznych  potrzeb.  Zintegrowany  człowiek  jest  samowystarczalny,  gdyż  jest 
całością. Całością tak wypełnioną, że nie potrzebuje figurki ojca gdzieś w Niebie. Pragnę, aby 
człowiek  był  tak  szczęśliwy  w  TYM  momencie,  żeby  nie  istniało  dla  niego  jutro.  Jutro  nie 
istnieje dla zintegrowanego człowieka, nie można nim manipulować dziecinnymi grami typu: 
zrób to, a pójdziesz do Nieba, nie rób tamtego, bo spłoniesz w piekle. 

Religie mówią: wyrzeknij się. Ja mówię: raduj się. Chcę, aby moi ludzie wypełnili świat 

śmiechem, radością, tańcem i pieśnią. Nie szukamy żadnego raju, próbujemy stworzyć go tu i 
teraz. 

Nauczam  nie  religii,  lecz  religijności,  a  ta  nie  ma  nic  wspólnego  z  Bogiem,  diabłami, 

Niebem i piekłem. Jest płynącą rzeką, a nie martwym głazem. Jest wartością, która zawiera w 
sobie ufność, szczerość, naturalność i kochające serce. Do tego nie są potrzebne święte księgi, 
mesjasze, kościoły, papieże i księża. 

Gdy człowiek kocha cały kosmos, drzewa, rzeki, oceany, gwiazdy i chmury, wtedy wie, że 

modlitwa to nie słowa. 

Jestem  przeciwny  modlitwie,  popieram  medytację.  Modlitwa  to  biznes,  handel  z  bogiem. 

Modlitwa opiera się na słowach. Znowu będziesz gadał, piał hymny, powtarzał mantry. 

Podczas medytacji, wszystkie słowa muszą być odrzucone, nawet na kilka chwil. I podczas 

tych chwil spływa na ciebie szczęście, zalewa cię cały wszechświat. 

Człowieka  nauczono  by  tłumił  seks,  by  tłumił  gniew,  by  tłumił  wszystko  i  próbował  się 

uśmiechać,  nosić  maskę,  tworzyć  fałszywą  osobowość.  Głęboko  wewnątrz  siedzisz  na 
wulkanie, a na zewnątrz jesteś uśmiechnięty. Ten uśmiech jest fałszywy, namalowany. 

Nie  uczę  cię  tłumienia.  Uczę  cię  zrozumienia.  Zrozum  gniew,  obserwuj  gniew,  bądź 

świadomy gniewu. Nie rób  nic  - po prostu  pozwól  mu znaleźć  się na wprost  ciebie. Spójrz 
głęboko i nagle zrozumiesz, że przez obserwację dokonuje się przemiana. Gniew zamienia się 
we współczucie. 

Człowiek jest bezradny w obcym, nieprzyjaznym świecie. W świecie nie tylko nieznanym,, 

ale  i  niepoznawalnym.  Ta  ciemność,  te  chmury  nieznanego  wstrząsają  ludzkim  umysłem.  I 
ten  musi  się  na  czymś  wesprzeć,  musi  stworzyć  wiedzę.  Nawet,  jeśli  ta  wiedza  nie  jest 
prawdziwą  wiedzą,  to  jednak  daje  ci  poczucie,  że  jesteś  tego  świata  panem.  Przynajmniej 
możesz bawić się słowami i za ich pomocą stwarzać iluzję własnej siły. 

To jest właśnie to, co czyni metafizyka. Daje ci ona iluzję wiedzy tam, gdzie żadna wiedza 

tak naprawdę nie istnieje. Metafizyka - słowa takie jak "bóg", "nirwana", "oświecenie" stają 
się niemal rzeczami. Zaczynasz wierzyć w słowa. A metafizyka jest nie tylko nonsensem, ale 
także  szaleństwem,  w  którym  oczywiście  jest  metoda.  Metafizycy  nieprzerwanie  budują  ze 
słów drapacze chmur, istną wieżę bąbel. 

I  gdy  już  raz  usidlą  cię słowa,  wtedy  rzeczywistość  oddala się  od  ciebie.  Zaczynasz  żyć 

ukryty za murem słów. 

Pewien  robotnik  został śmiertelnie ranny.  Wezwano do niego księdza,  który swą ostatnią 

posługę rozpoczął od pytań: "czy wierzysz w boga ojca?", "czy wierzysz w boga syna?", "czy 

background image

 

- 11 - 

wierzysz w ducha świętego?". Człowiek popatrzył na zebranych i mruknął: "ja tu umieram, a 
ten facet zadaje mi jakieś zagadki". 

Życic jest ciągle we władaniu śmierci. Nie trać czasu na słowa i zagadki. 
Trzeba pozbyć się wszystkich doktryn, ksiąg, teorii, gdyż chodzi o pozbycie się własnego 

ego. Trzeba pozbyć się słów, by stanąć twarzą w twarz z prawdą. 

ROBOPATA 

Robopata  to  wspaniałe  słowo.  Oznacza  ono  osobę,  która  funkcjonuje  niewrażliwie  i 

mechanicznie jak robot, i jest człowiekiem tylko z nazwy. Jego istnienie nie jest ani ludzkie, 
ani nieludzkie; robopata nie posiada ludzkich właściwości, jest po prostu a-ludzki. 

Cechy  charakterystyczne  robopaty  posiada  każdy  z  was.  Zanim  staniesz  się  oświecony, 

cechy te towarzyszyć ci będą jak cień. 

Robopata zawsze śpi. Mówi, ale mówiąc śpi. Idzie, ale idąc śpi. Zaobserwuj siebie i ludzi. 

Ciągle robisz tę samą rzecz i nie ma potrzeby być wobec niej uważnym, można ją po prostu 
mechanicznie powtarzać. Robopata nigdy nie interesuje się nowymi rzeczami. Gdy już raz się 
czegoś nauczy, powtarza to ciągle. Nie robi niczego świadomie, jego działanie to puste gesty. 
Każdy ranek jest taki sam, każdy wieczór jest taki sam. I w życiu pojawia się nuda. Jak twoje 
życie ma być pasjonujące, gdy powtarzasz ciągle wyuczone schematy? 

Robopata  ciągle  śni.  Nie  tylko  w  nocy,  ale  i  podczas  dnia.  Śni  na  jawie  nawet  podczas 

wykonywania  jakiejś  czynności.  Możesz  sam  się  o  tym  przekonać.  W  jakimkolwiek 
momencie zamknij oczy i spójrz do wewnątrz, ujrzysz rozprzestrzeniający się sen, który jest 
jak  gwiazdy.  W  ciągu  dnia  gwiazdy  te  wcale  nie  znikają,  stają  się  po  prostu  niewidzialne. 
Twój umysł jest wypełniony snami. 

Inną  cechą  robopaty  jest  rytualizm.  Robopata  żyje  rytuałami,  nigdy  nie  robi  niczego  z 

sercem. Powie ci "dzień dobry", dlatego że ciągle to powtarza. Pocałuje żonę, ale będzie to 
tylko  powtarzanie  wyuczonego,  pustego  gestu.  Robopata  robi  wszystko  to,  co  powinno  być 
zrobione;  żyje  w  sposób  sztywny  i  nawet  jego  tak  zwane  życie  emocjonalne  jest 
zrytualizowane  i  zaprogramowane.  Nigdy  nie  robi  niczego  spontanicznie,  pod  wpływem 
chwili.  Idąc  do  biura,  już  podczas  drogi  myśli  o  tym,  co  powiedzieć  szefowi.  Ciągle  się 
przygotowuje, ciągle próbuje. 

Robopata jest także dogmatyczny. Zawsze udaje, że jest wszystkiego zupełnie pewny. Nie 

dopuszcza do siebie żadnych wątpliwości, gdyż one powodują niepokój. 

Robopata żyje przeszłością albo przyszłością. Nigdy nie ma go tu i teraz. Przeszłość jest 

dobra, gdyż nie możesz jej  zmienić, jest  skończona  i  zamknięta. Robopata czuje się bardzo 
wygodnie  w  przeszłości,  a  dzięki  przyszłości  może  marzyć  i  pragnąć.  Natomiast  żyć 
teraźniejszością jest trudno, gdyż stwarza ona wiele problemów. 

Robopata  żyje  w  gmatwaninie  wizerunków.  Ciągle  zastanawia  się,  jaki  jest  jego 

wizerunek, co inni o nim myślą - czy myślą, że jest dobry, święty, taki czy owaki. Nie martwi 
się tym, jak naprawdę można zmienić własne życie. 

Robopata  jest  perfekcjonistą,  nigdy  nie  jest  zadowolony,  ciągle  odkrywa  błędy.  Jeśli 

chcesz być bezbłędny, nie możesz być prawdziwy, gdyż prawdziwość pociąga za sobą błędy. 
I dlatego wielu ludzi wybiera drogę najmniejszego oporu, nigdy nie idąc na całość; gdyż jest 
to niebezpieczne, mogą pojawić się błędy. Ludzie żyją bardzo ograniczonym rodzajem życia. 
A  życie  musi  być  wielowymiarowe,  tylko  wtedy  staje  się  bogate.  Robopata  jest  naprawdę 
biedny. Jego życie jest jednowymiarowe i ograniczone do jak najmniejszej ilości działań, by 
uniknąć błędów. 

Robopata  jest  przeciwny  radości,  przeciwny  życiu.  Jeśli  ktoś  inny  się  cieszy,  robopata 

patrzy  na  niego  z  potępieniem.  Robopata  nie  ma  w  sobie  współczucia.  Jest  twardy  wobec 
siebie  i  innych.  Gra  swoją  rolę  należycie,  tak  jak  trzeba.  Jego  największa  wartość  to 

background image

 

- 12 - 

wydajność i ślepe wykonywanie rozkazów. 

Robopata jest obłudny. Zawsze czuje się bardziej święty niż ty. Jego cały wysiłek zmierza 

do  tego,  by  być  wyżej  niż  inni,  by  zawsze  być  na  szczycie.  Jego  ego  jest  bardzo  subtelne. 
Ludzie  ci  stają  się  mnichami,  świętymi,  politykami,  purytanami,  moralistami  gotowymi 
wrzucić cały świat do piekła. To właśnie oni wymyślili piekło. 

Alienacja  jest  ostatnią  cechą  robopaty.  Jest  on  wyalienowany  od  siebie,  od  innych  i  od 

natury.  Nie  wie,  kim  jest,  wie  tylko  to,  co  inni  o  nim  mówią.  Nigdy  nie  spojrzał  głębiej  na 
własne istnienie. Patrzy jedynie w oczy innych ludzi i tam szuka własnego wizerunku. 

Człowiek żył dotąd jak robopata i ciągle może tak żyć. Ale możesz z tego wyskoczyć i ten 

skok uczyni cię religijnym, przyniesie ci zrozumienie, da ci mądrość i oświecenie. 

Jeśli  chcesz  być  naprawdę  normalny,  bądź  zdolny  do  bycia  szalonym.  To  jest  to,  czego 

nauczam.  Jeśli  zbyt  usilnie  próbujesz  być  normalny,  staniesz  się  szalony.  Wszyscy  zbyt 
normalni ludzie są szaleni. 

Nie próbuj być normalny, a będziesz normalny. Kiedykolwiek nadarzy się okazja by być 

szalonym,  odpręż  się  i  oszalej.  Zaręczam  ci,  że  nigdy  nie  oszalejesz,  pozostaniesz  tak 
normalny, że nic ani nikt nie zakłóci twojej normalności. 

Słowo  "idiota"  jest  piękne.  Idiota  to  ktoś,  kto  żyje  w  niezależny  sposób,  robi  swoje  i  nie 

obchodzi  go  to,  co  powie  o  nim  świat.  Idiotą  jest  ten,  kto  nie  naśladuje.  I  nie  ma  to  nic 
wspólnego z głupotą. 

Jeśli spróbujesz iść przez życie własną, niezależną drogą, wtedy będziesz nazywany idiotą. 

Tłum  nie  będzie  cię  szanował,  gdyż  tłum  nie  szanuje  autentycznych  ludzi.  Tłum  szanuje 
maski i fałszywe osobowości. 

Jeśli naprawdę chcesz być mądry, bądź idiotą. A jeśli chcesz być idiotą, gromadź wiedzę. 

Bądź uczonym, a będziesz idiotą. 

Spróbuj wejść głębiej w ten paradoks. 
Człowiek  "z charakterem"  to  martwy człowiek, który stworzył wokół siebie pancerz.  Dał 

słowo, że na przykład nie będzie kłamał i dlatego nie kłamie. Chce kłamać, ale tłumi tę chęć z 
powodu  charakteru,  z  powodu  własnego  ego.  I  nigdy  nie  może  być  autentyczny,  szczery  i 
otwarty.  Jest  zawsze  zamknięty  w  grobowcu,  jaki  wokół  siebie  stworzył.  Głęboka  warstwa 
"charakteru" nie pozwala mu wyjść na spotkanie życia, na spotkanie tu i teraz. 

Dla  materialnego  umysłu,  dla  wyrachowanego  umysłu,  dla  komputerowego  umysłu, 

miłość jawi się jako rodzaj szaleństwa. A miłość jest jedyną normalnością. 

Normalność jest aromatem róż rozkwitających w twoim sercu. 

DZIŚ JEST NIRWANA 

Istnieją dwa typy sannyasinów. Jedni odrzucają życie, pogrążają się w umyśle, przybierają 

postawę  przeciw  życiu  i  uciekają  od  świata  w  Himalaje.  I  ten  typ  sannyasinów  stanowi 
większość, gdyż odrzucenie życia jest proste. 

Jaka może być w tym trudność? Jeśli chcesz uciec - możesz uciec! Możesz porzucić żonę, 

dom,  dzieci,  pracę,  i  naprawdę  będziesz  czuł  się  odciążony,  gdyż  twoja  żona  stała  się 
ciężarem,  codzienna  praca,  zarabianie  pieniędzy...  masz  już  tego  dość!  I  będziesz  czuł  się 
odciążony. 

A co będziesz robił w Himalajach? Cała energia stanie się umysłem, będziesz powtarzał: 

"Ram, Ram, Ram...", będziesz czytał Upaniszady i Wedy, będziesz zgłębiał wielkie prawdy, 
będziesz rozmyślał o tym skąd  świat przychodzi, dokąd świat zmierza, kto stworzył świat i 
dlaczego,  co  jest  dobrem  a  co  złem...  będziesz  tak  kontemplował,  myślał,  kontemplował... 
Wspaniałe rzeczy! Twoja cała życiowa energia uwolniona od innych rzeczy, teraz pogrąży się 
w umyśle: staniesz się umysłem. 

A ludzie będą darzyć cię szacunkiem, gdyż odrzuciłeś życie i jesteś wielkim człowiekiem! 

background image

 

- 13 - 

Tylko głupcy rozpoznają w tobie wielkiego człowieka, tylko oni potrafią to rozpoznać, gdyż 
jesteś największym z nich i będą czołgać się u twych stóp, gdyż uczyniłeś wielki cud! 

Ale co się stało? Odrzuciłeś życie by być umysłem. Odrzuciłeś całe ciało, by być głową, a 

to przecież głowa była problemem! Zachowałeś, zatem swoją chorobę i odrzuciłeś wszystko. 
Teraz  umysł  będzie  rósł  jak  rak.  Będzie  powtarzał  mantry,  imiona  boga,  będzie  robił  wiele 
rzeczy, które w końcu  staną się rytuałem, powtarzaniem. Umysł jest jak zepsuta płyta, jego 
istotą jest powtarzanie. A życie jest zawsze nowe, jego naturą jest nowość. Jak zatem umysł i 
życie mogą się spotkać? 

Mistrzowie, Zen należą do drugiej kategorii sannyasinów, do mojej kategorii sannyasinów, 

którzy  odrzucili  umysł  i  żyją  życiem.  Mogą  żyć  życiem  głowy  rodziny,  mogą  mieć  żonę  i 
dzieci,  mogą  uprawiać  ziemię,  zajmować  się  gospodarstwem,  kopać  ziemię,  ważyć  len  w 
spiżarni. 

Hindus nie potrafi zrozumieć, dlaczego  Oświecony człowiek  ma ważyć len  - to  przecież 

taka  prozaiczna  czynność.  Lecz  Mistrz  Zen  odrzuca  umysł  i  żyje  życiem  w  całej  jego 
totalności. Staje się prostą egzystencją. 

Zatem  pamiętaj,  jeśli  odrzucasz  życie  i  żyjesz  umysłem,  wtedy  jesteś  nieprawdziwym 

sannyasinem,  jesteś  pseudo-sannyasinem.  A  być  pseudo  jest  zawsze  łatwiejsze  od  bycia 
prawdziwym. 

Żyć  z  żoną  i  jednocześnie  być  szczęśliwym  jest  naprawdę  trudno.  Pracować  w  sklepie, 

biurze, fabryce i jednocześnie być szczęśliwym - to jest prawdziwa trudność. Cóż trudnego w 
tym, że porzucasz wszystko, siadasz pod drzewem i jesteś szczęśliwy. Przecież każdy byłby 
w  tym  momencie  szczęśliwy:  nie  ma  nic  do  zrobienia  i  można  być  niezależnym.  Ale  gdy 
wszystko jest na twojej głowie, wtedy pojawia się przywiązanie. 

Stąd,  gdy  robisz  wszystko  i  jednocześnie  nie  przywiązujesz  się;  gdy  żyjesz  w  środku 

tłumu,  w  środku  świata  i  jednocześnie  samotnie,  wtedy  pojawia  się  coś  naprawdę 
prawdziwego. 

Nie  ma  nic  nadzwyczajnego  w  tym,  że  nie  czujesz  gniewu  będąc  samotny.  Gniew  jest 

reakcją, musi się ku komuś skierować. Ale gdy ktoś żyje wśród innych, właśnie wtedy nie być 
rozgniewanym jest sztuką. 

Gdy nie posiadasz pieniędzy, domu; nie posiadasz niczego i nie jesteś przywiązany - co to 

za trudność? Ale sztuką jest nie przywiązywać się, gdy posiadasz wszystko: wtedy osiągasz 
coś głębokiego. 

Pamiętaj,  że  wszystko,  co  jest  prawdziwe,  piękne  i  dobre:  miłość,  życie,  medytacja, 

ekstaza, szczęście - wszystko to istnieje w świecie, ale jednocześnie poza nim. 

Żyjąc z ludźmi, a jednak samotnie. Robiąc wszystko, nie będąc aktywnym. Żyjąc zwykłym 

życiem, ale i nie identyfikując się z nim. Pracując tak jak inni, a jednak pozostając z boku. 
Będąc  w  świecie  i  poza  nim.  To  paradoks.  Jeśli  go  zrozumiesz,  wtedy  osiągniesz  szczyt. 
Łatwo jest żyć w świecie będąc przywiązanym, tak samo łatwo jest żyć poza światem będąc 
niezależnym. Znacznie trudniej jest połączyć te zjawiska. 

Szczyt jest dostępny tylko wtedy, gdy życie jest złożone. Tylko w złożoności pojawia się 

najwyższe. 

Jeśli  chcesz  być  prosty,  możesz  wybrać  jedną  z  wymienionych  możliwości,  ale  wtedy 

utracisz  złożoność.  Jeżeli  nie  potrafisz  być  prosty  w  złożoności,  będziesz  egzystował  jak 
zwierzę, lub jak ktoś w Himalajach - ktoś, kto wyrzeka się życia, nie musi chodzić do sklepu, 
nie  posiada  żony  ani  dzieci...  W  Himalajach  nie  jesteś  przywiązany,  ale  jesteś  tylko  jedną 
muzyczną nutą. Jeśli żyjesz w świecie i jesteś przywiązany, wtedy też jesteś pojedynczą nutą. 
Ale jeśli żyjesz w świecie i JEDNOCZEŚNIE poza nim - nosząc Himalaje we własnym sercu 
- wtedy stajesz się harmonią, akordem. Akord powstaje z połączenia odmiennych dźwięków, 
syntezy przeciwieństw; jest mostem łączącym dwa przeciwległe brzegi. 

Żyłem wśród wielu ludzi, którzy wyrzekli się życia. Obserwując ich Zauważyłem, że stają 

background image

 

- 14 - 

się  podobni  do  zwierząt.  Nie  dostrzegłem  w  nich  żadnej  doskonałości,  przeciwnie:  oni  się 
cofają. Oczywiście ich życie ma mniej napięć, tak jak życie zwierząt. Ale w rzeczywistości 
oni tylko wegetują. Jeśli ich spotkasz, zobaczysz, jacy są prości, nie istnieje w nich złożoność. 
Ale  zabierz  ich  do  świata  -  odkryjesz  w  nich  złożoność  większą  od  twojej,  gdyż  różne 
sytuacje sprawią im ogromne trudności, i wtedy wyjdzie na jaw wszystko to, co było przez 
nich tłumione. 

Dziecko jest proste, ale nie bądź dzieckiem, stań się dojrzały. Oczywiście, gdy staniesz się 

zupełnie  dojrzały,  wtedy  dzieciństwo  pojawi  się  znów,  ale  będzie  ono  jakościowo  różne. 
Mędrzec jest znów dzieckiem, ale nie jest dziecinny. Mędrzec ma znów piękno i niewinność 
dziecka, ale istnieje zasadnicza różnica. Dziecko posiada w sobie bardzo wiele stłumionych 
rzeczy, i gdy tylko znajdzie się sposobność, wszystko to wyjdzie na zewnątrz: pojawi się seks, 
pojawi się gniew. 

I wtedy dziecko wchodząc w świat, stanie się przywiązane i zagubione. 
Religijni  prorocy,  mesjasze  i  zbawiciele  zdominowali  cię  duchowo,  co  jest  bardziej 

niebezpieczne niż dominacja polityków, gdyż obejmuje twoje życie nie tylko z, zewnątrz, ale 
i od wewnątrz. Dominacja ta stała się twoją moralnością, stała się twoim sumieniem, stała się 
twoim  duchowym  istnieniem.  Przez  religie  stajesz  się  nienaturalny,  perwersyjny  i 
neurotyczny, gdyż zaprzeczasz swojej prawdziwej naturze i instynktom. 

Religie mówią ci, co jest dobre, a co złe i musisz się z tym zgadzać, gdyż w przeciwnym 

razie  zaczynasz  czuć  się  winny,  a  poczucie  winy  jest  jedną  z  największych  duchowych 
chorób.  To  metoda,  aby  cię  zniszczyć,  wykorzystać,  upokorzyć  i  pozbawić  szacunku  dla 
samego siebie. Gdy zaczynasz myśleć: "Tak, jestem winny, jestem grzesznikiem", wtedy ich 
robota jest gotowa - potrzebny jest ktoś, kto cię zbawi. 

Jesteś  doskonały.  Jeśli  ktoś  mówi,  że  musisz  stać  się  doskonały,  strzeż  się  go  -  to  twój 

wróg. Nie pozwól mu zatruć twojego życia. Nie pozwól mu ciebie zniszczyć. Nie próbuj być 
doskonały, gdyż wpadniesz wtedy w martwy schemat 

przygotowań, przygotowań, przygotowań. I zniszczysz TEN moment dla innego momentu, 

który  nigdy  nie  nadejdzie.  I  zniszczysz  TO  życie  dla  jakiegoś  innego,  które  w  ogóle  nie 
istnieje.  I  zniszczysz  TEN  świat  dla  jakiegoś  innego  świata,  dla  jakiegoś  raju,  dla  jakiejś 
nirwany. 

Poświęcając teraźniejszość dla przyszłości wpadasz w sidła śmierci. 
Jutro  jest  piekło.  Dziś  jest  nirwana.  Ale  umysł  traktuje  nirwanę  tak,  jakby  istniała  ona  w 

przyszłości. I wtedy nawet nirwana staje się koszmarnym snem. 

Myśl,  że  musisz  być  doskonały,  czyni  cię  niedoskonałym  teraz.  Powodem  tego  jest 

porównywanie  się,  ciągle  porównujesz  się  do  innych.  Ktoś  jest  piękniejszy,  ktoś  jest 
silniejszy, ktoś jest bardziej szczery, ktoś jest mądrzejszy. 

Zapominasz o jednej rzeczy: ty to ty. I nie możesz być kimś innym. Gdy zaakceptujesz teri 

fakt,  nastąpi  przemiana.  Zaczniesz  żyć.  Nie  musisz  się  już  szarpać,  by  być  kimś  innym. 
Koniec z porównywaniem się, koniec ze współzawodnictwem. 

Poszukiwanie jest chorobą. Nie rób z tego gry ego... gdyż, kiedy ktoś przychodzi i mówi, 

że  szuka  Boga,  widzę  w  jego  oczach  błysk  ego  -  potępienie  świata.  Widzę  jego  dumę,  on 
przecież  nie  jest  zwykłym  człowiekiem,  nie  należy  do  przeciętności,  jest  wyjątkowy, 
nadzwyczajny. Nie szuka pieniędzy, szuka medytacji. Nie szuka czegoś materialnego, szuka 
czegoś duchowego. 

Łatwo  jest  zmieniać  przedmiot  pragnienia,  ale  nie  prowadzi  to  do  przemiany.  Pragniesz 

pieniędzy, władzy, potem zmieniasz przedmiot pragnienia i zaczynasz pragnąć Boga. Ale sam 
pozostajesz  taki  sam,  gdyż  ciągle  pragniesz.  Zasadnicza  zmiana  ma  dokonać  się  w  twojej 
podmiotowości, a nie w przedmiocie pragnienia. 

Odrzuciłeś  świat.  Teraz  szukasz  Boga.  Odrzuć  proszę,  także  Boga.  Będzie  to  wyglądało 

trochę niereligijnie, ale tak nie jest. 

background image

 

- 15 - 

Niech  życie  będzie  twoim  jedynym  bogiem.  Żaden  inny  bóg  nie  jest  potrzebny,  gdyż 

wszyscy  inni  bogowie  są  ludzkim  wymysłem.  Albert  Einstein  powiedział:  "jestem  głęboko 
religijnym  niewierzącym."  Istotnie.  Religijna  osoba  nie  może  być  wierząca.  Wiara  jest  jak 
rękawiczka, otacza cię i nigdy nie dotykasz życia bezpośrednio. Osoba religijna jest naga w 
tym właśnie znaczeniu: nie jest otoczona pancerzem wiary. Dotyka bezpośrednio życia. 

Boga nie ma. Jest życie. Proszę, nie szukaj boga. Nirwany nie ma. Jest życie. Proszę, nie 

szukaj nirwany. Jeśli zaprzestaniesz szukania nirwany, odnajdziesz ją ukrytą w samym życiu. 
Jeśli  zaprzestaniesz  szukania  boga,  odnajdziesz  go  w  każdej  cząsteczce,  w  każdej  chwili 
życia. Bóg to inna nazwa życia. Nirwana to inna nazwa życia. Ale ty tylko słyszałeś słowo 
"życie", nie jest ono dla ciebie przeżytym doświadczeniem. 

Lepiej  nie  przyklejać  życiu  żadnych  etykietek,  lepiej  nie  nadawać  mu  żadnych  struktur  i 

kategorii,  lepiej  pozostawić  je  w  całej  jego  otwartości.  Będziesz  wtedy  dużo  piękniej 
doświadczał  rzeczy,  twoje  doświadczanie  będzie  bardziej  kosmiczne,  ponieważ  rzeczy  tak 
naprawdę  nie  są  podzielone.  Egzystencja  jest  ekstatyczną  całością,  organiczną  jednością. 
Najmniejsze źdźbło trawy, najmniejszy listek uschniętego drzewa ma taką samą wartość, jak 
największa gwiazda. 

Tak  naprawdę,  życie  jest  proste  -  to  radosny  taniec.  I  cała  ziemia  może  wypełnić  się 

radością i tańcem, ale istnieją ludzie, którzy sporo zainwestowali w to, aby nikt się nie śmiał, 
gdyż życie to grzech i kara. Jak możesz być radosny, gdy ciągle wpajają ci, że życie jest karą; 
że  cierpisz,  bo  popełniłeś  złe  uczynki  i  jest  to  rodzaj  więzienia,  do  którego  wtrącono  cię 
właśnie po to, żebyś cierpiał. 

Powiadam  ci:  życie  to  nie  więzienie,  to  nie  kara.  To  nagroda  dla  tych,  którzy  na  nią 

zasługują. Twoim prawem jest radość, i będzie grzechem, jeśli z tego prawa nie skorzystasz. 
Będzie to wbrew egzystencji, jeśli jej nie upiększysz i zostawisz ją taką, jaką zastałeś. Nie rób 
tego, uczyń egzystencję trochę piękniejszą, trochę szczęśliwszą, trochę bardziej aromatyczną. 

Buddowie  tańczyli!  Widząc  niewiarygodne,  cudowne  wydarzenie,  radowali  się.  Jezus 

powtarzał ciągle swoim uczniom: Radujcie się! Radujcie się! 

Oto całe moje nauczanie. Nie daję ci żadnego celu, żadnego kierunku. Po prostu czynię cię 

świadomym rzeczywistości życia - czym ono jest. Bądź w harmonii z życiem, bez idei, jakie 
powinno być i bez żadnych osobistych pragnień. 

Pozwól  życiu  być  takim,  jakie  jest  i  odpręż  się.  Życie  to  jedyna  religia.  Życie  to  jedyna 

świątynia. Życie to jedyna modlitwa. 

ZORBA CZY BUDDA? 

Historia  ludzkości  jest  tragedią  z  bardzo  prostej  przyczyny.  W  człowieku  wytworzono 

podział na dwa przeciwstawne sobie obozy: spirytualistę i materialistę; Buddę i Zorbę. Jedna 
część czuje się wyższa, świętsza, i zaczyna potępiać drugą jako grzeszną. Ten schizofreniczny 
podział spowodował, że lewa dłoń rani prawą, a prawa lewą. 

W rzeczywistości, żaden taki podział nie istnieje. Jesteś harmonijną całością. Nie walcz z 

ciałem - to twój dom. Nie walcz też ze świadomością, gdyż bez niej twój dom będzie pusty. 

Symbolicznie  określam  ciało  jako  Zorbę,  a  duszę  jako  Buddę.  Zorba  to  tylko  początek. 

Przeżyj Zorbę w pełni, a wtedy naturalnie wejdziesz w życie Buddy. Raduj się ciałem, raduj 
się  fizyczną  egzystencją.  Nie  ma  w  tym  żadnego  grzechu.  Ciało  to  twoje  korzenie,  ciało  to 
ziemia, na której wzrastasz. Ale wszystkie tak zwane religie usiłują zniszczyć most łączący 
cię z twoim własnym ciałem. 

Jest to  maksymalna synteza  - gdy Zorba staje się Buddą. Zorba  jest jego, ale brakuje mu 

nieba.  Jest  przyziemny,  zakorzeniony  głęboko  jak  olbrzymie  drzewo,  któremu  brakuje 
skrzydeł. Nie może wzlecieć do nieba, gdyż zamiast skrzydeł ma korzenie. 

Jeść, pić i bawić się, jest samo w sobie w porządku, nie ma w tym nic złego. Ale to nie 

background image

 

- 16 - 

wystarczy,  wkrótce  cię  to  zmęczy.  Stale  powtarzane  czynności,  z  tanecznego  kręgu 
zamieniają  się  w  błędne  koło.  Tylko  bardzo  przeciętne  umysły  mogą  ciągle  się  tym  bawić. 
Jeśli  jesteś,  choć  trochę  mądry,  wcześniej  czy  później  odkryjesz,  jakie  jest  to  płytkie, 
powierzchowne. W pewnym momencie powtarzaj pytanie: "Jaki jest tego sens?". 

Trzeba pamiętać o jednym: to nie ludzie biedni, głodujący, stają się sfrustrowani życiem. 

Oni jeszcze nie żyli, jak zatem mogą czuć się sfrustrowani? Mają zawsze nadzieje. 

Jak  myślisz?  Kim  są  ludzie,  którzy  wyobrażają  sobie,  że  w  niebie  jest  jak  w  Klubie 

Playboy'a?  To  biedacy,  głodni  -  ci,  którzy  nie  posmakowali  życia.  Właśnie  oni  przenoszą 
swoje pragnienia do Niebios. 

Kim  są  ci  ludzie?  Nie  doświadczyli,  a  tylko  poprzez  własne  doświadczenie  można 

przekonać  się  o  powierzchowności  tego  wszystkiego.  Tylko  Zorba  może  przekonać  się  o 
powierzchowności tego wszystkiego. 

Budda  żył  życiem  Greka  Zorby  i  gdyby  był  przeciętny,  mógłby  żyć  tak  ciągle.  Miał 

wszystkie  najpiękniejsze  kobiety,  pałace,  wszelkie  bogactwa...  i  gdy  zrozumiał,  że  to 
wszystko  się  powtarza,  wtedy  poczuł  się  sfrustrowany,  i  w  wieku  29  lat  porzucił  pałace, 
bogactwa, kobiety. 

Budda powstaje z doświadczenia. Więc popieram ten świat, gdyż wiem, że dzięki niemu 

możesz doświadczyć innego świata. Nie mówię: wyrzeknij się, uciekaj stąd. Nie mówię: stań 
się  mnichem.  Gdy  mnich  wyrzeka  się  tego  świata,  tym  samym  walczy  z  nim,  i  nie  jest  to 
łagodne  wyrzeczenie.  Mnich  staje  się  podzielony:  połowa  jego  istoty  pragnie  tego  świata, 
druga  połowa  pragnie  innego  świata.  Mnich  to  osoba  rozszczepiona,  schizofreniczna, 
podzielona na niższe i wyższe. 

Wyżej  dostaniesz  się  tylko  wtedy,  gdy  żyłeś  niższym,  gdy  przeszedłeś  całą  udrękę  i 

ekstazę  niższego.  Zanim  lotos  stanie  się  lotosem,  musi  wyrosnąć  z  błota.  Tym  błotem  jest 
świat. Mnich uciekł od błota i dlatego nigdy nie stanie się lotosem. 

Nie  tęsknij  za  innym  światem.  Żyj  w  tym,  namiętnie  i  intensywnie,  całym  swoim 

istnieniem,  całą  swoją  istotą.  Przekroczyć  ten  świat  możesz  tylko  wtedy,  gdy  mu  zaufasz, 
będziesz  kochał  i  radował  się  życiem.  Gdy  zmierzysz  się  z  tym  światem,  staniesz  się 
ześrodkowany i  uważny. Owa uważność  stanie się drabiną, po której  możesz wspiąć się od 
Zorby do Buddy. 

Najpierw stań się Zorbą - kwiatem tego świata, aby zdobyć zdolność do stania 
się Buddą - kwiatem innego świata. Inny świat nie jest oddalony od tego świata. Inny świat 

nie  jest  przeciwko  temu  światu.  Inny  świat  jest  ukryty  w  tym  świecie.  Ten  jest  tylko 
przejawem tamtego, a tamten ukrytą częścią tego. 

background image

 

- 17 - 

TECHNIKI MEDYTACJI

*

 

Medytacja nie jest wcale techniką' Może spowoduje to w tobie zakłopotanie, gdyż ciągle 

przedstawiam ci różne techniki Są one pomocne, gdyż mają naukową podstawę, są rezultatem 
tysięcy lat eksperymentowania. 

We  właściwym  rozumieniu  tego  słowa,  medytacja  nie  jest  techniką,  lecz  uważną 

świadomością, rozumieniem, Lecz potrzebujesz technik, gdyż owo rozumienie - choć ukryte 
w tobie -jest bardzo od ciebie oddalone. 

MISTYCZNA RÓŻA 

Medytacja trwa 21 dni. 
Etap pierwszy śmiech - 3 godziny dziennie przez tydzień. 
Zacznij  od  okrzyku  "Ja-Hu!"  i  po  prostu  śmiej  się  bez  żadnego  powodu,  przez  trzy 

godziny, Gdy śmiech zamiera, krzyknij ponownie "Ja-Hu!" i zacznij znów się śmiać, odkryj w 
sobie wewnętrzne źródło śmiechu, pierwotny, spontaniczny śmiech. 

Etap drugi - płacz - 3 godziny dziennie przez tydzień. 
Zacznij od okrzyku "Ja-Bu!" i płacz bez żadnego powodu przez trzy godziny. 
Etap trzeci trwa także 3 godziny dziennie przez tydzień. 
Usiądź  wygodnie,  bądź  w  pełni  uważny,  przez  45  minut  obserwuj  swój  oddech,  wdech, 

wydech, wdech. 

Przez następne 20 minut tańcz przy łagodnej muzyce, podczas tańca bądź w pełni uważny, 

świadomy. 

Usiądź  znów na 45 minut,  tańcz  przez  następne 20, i zakończ medytację 50-minutowym 

siedzeniem. 

* * * 

"Metoda  ta  jest  zupełnie  wyjątkowa,  powoduje  psychologiczną  przemianę,  daje  ci 

świeżość i niewinność twojego dzieciństwa. 

Społeczeństwo uczyniło ci wielką krzywdę, starając się powstrzymać twój śmiech i twoje 

łzy  Cała  wyparta  radość,  cały  wyparty  smutek  otaczają  twoją  świadomość  i  muszą  zostać 
uwolnione. 

Możesz  być  zaskoczony  prostotą  tej  metody,  ale  jest  to  chyba  podstawowa  medytacja, 

wynik  moich  wieloletnich  doświadczeń  Musisz  przebić  się  przez  dwie  warstwy,  pierwszą  - 
wypartego śmiechu, po którym pojawią się łzy, pojawi się agonia, Gdy pozbędziesz się tych 
dwóch warstw, zniknie wiele bólu i cierpienia, odnajdziesz samego siebie. 

Ten świat potrzebuje oczyszczenia serca ze wszystkich zahamowań przeszłości Uczynić to 

może śmiech, zabierając wszystko to, co było przeszkodą dla twojej ekstazy Uczynić to mogą 
łzy, zabierając wszystko to, co było twoją agonią…" 

MEDYTACJA DYNAMICZNA 

Medytacja Dynamiczna rozpoczyna się od oddychania, gdyż oddech to podstawa twojego 

istnienia.  Jeśli  potrafisz  zmienić  swój  oddech,  możesz  w  ten  sposób  zmienić  stan  swojego 

                                                           

*

 podaje jedynie bardzo skrótowy wybór technik omawianych przez Osho Pełny opis kilkudziesięciu metod 

medytacji, czytelnik znajdzie w książkach "Meditation The First and Last Freedom", "The Orange Book", "The 
Book of the Secrets" wydanych przez Rebel Pubhshing House GmbH, Venloerstr 5-7,5000 Koeln 1, RFN (przyp 
tłum) 

 

background image

 

- 18 - 

umysłu.  Uważnie  obserwuj  oddech,  zauważysz  jak  zmienia  się  jego  rytm  w  zależności  od 
tego czy jesteś rozgniewany, seksualnie podniecony, czy też zrelaksowany. 
Etap pierwszy: 10 minut 

Głębokie, szybkie, arytmiczne oddychanie przez nos. Ma ono wytworzyć w tobie chaos w 

celu uwolnienia wszystkich wypartych emocji. To chaotyczne oddychanie daje twojemu ciału 
więcej  tlenu,  upodabnia  cię  do  zwierzęcia  -  żywego,  pełnego  energii  i  witalności.  Będziesz 
czuł się raczej jak energia niż materia. Koncentruj się na wydechu, rozluźnij ramiona i szyję, 
pozwól ciału poruszać się swobodnie. Wciągaj powietrze głęboko do płuc. 
Etap drugi: 10 minut 

Oszalej, dosłownie oszalej, pozwól swojemu ciału robić wszystko, co zechce...eksploduj!!! 

Tańcz,  krzycz,  śpiewaj,  płacz,  skacz.  Nie  pozwól  umysłowi  kontrolować  ekspresji  twojego 
ciała. 
Etap trzeci: 10 minut 

Ramiona i szyja ciągle rozluźnione, ręce uniesione do góry, zacznij podskakiwać krzycząc: 

"Hu! Hu! Hu!" tak głośno jak to możliwe, tak, aby dźwięk sięgał głęboko w ośrodek seksu. 

Te pierwsze trzy etapy mają służyć katharsis, nie są medytacją, lecz przygotowaniem do 

niej, przygotowaniem do "skoku" jakim jest etap czwarty. 
Etap czwarty: 15 minut 

STOP! Zatrzymaj się dokładnie w takiej pozycji, w jakiej się znajdujesz. W ciszy obserwuj 

wszystko, co dzieje się wewnątrz ciebie. 
Etap piąty: 15 minut 

Tańcem wyraź swą wdzięczność i radość. 

* * * 

Medytację  Dynamiczną  można  praktykować  także  w  sposób  "bezgłośny",  zatrzymując 

dźwięki wewnątrz siebie. 

MEDYTACJE PRZED LUSTREM 

1. GŁUPIE MINY 
Istnieje  wiele  dawnych  medytacji,  które  posługują  się  robieniem  głupich  min.  Możesz 

spróbować! tej techniki, w Tybecie jest to najstarsza tradycja. 

Stań  nago  przed  lustrem,  zacznij  robić  głupie  miny,  przyjmować  zabawne  pozycje  i 

obserwować.  Po  15-20  minutach  będziesz  zaskoczony.  Poczujesz  się  odseparowany  od  tego 
wszystkiego.  Zaczniesz  panować  nad  swoim  ciałem,  możesz  wyczyniać  z  nim  różne  harce. 
Odkrywaj  nowe  sposoby  robienia  głupich  min  i  śmiesznych  pozycji.  Da  ci  to  możliwość 
odblokowania  się  i  spojrzenia  na  siebie  nie  jako  na  ciało  czy  też  twarz,  ale  jako  na 
świadomość. To jest naprawdę pomocne. 

2. LUSTRZANE SPOJRZENIE 

Zamknij  drzwi  od  swojego  pokoju  i  postaw  przed  sobą  duże  lustro.  W  pokoju  musi  być 

ciemno. Zapal małą świecę i postaw ją między sobą a lustrem w ten sposób, żeby jej światło 
nie odbijało się bezpośrednio w lustrze.  W lustrze powinieneś  widzieć tylko  swoją twarz, a 
nie  płomień  świecy.  Zacznij  patrzeć  w  odbicie  swych  oczu,  starając  się  nimi  nie  mrugać. 
Eksperyment trwa 40 minut i po dwóch lub trzech dniach nauczysz się patrzeć bez mrugania. 

Nawet, gdy pojawią się łzy, pozwól im płynąć, ale nie mrugaj powiekami. Po kilku dniach 

patrzenia  we  własne  oczy,  staniesz  się  świadomy  bardzo  dziwnego  zjawiska.  Twoja  twarz 
zacznie  zmieniać  swój  kształt,  przybierać  nowe  formy.  Możesz  się  nawet  tego  przestraszyć. 
Czasami twarz w lustrze będzie zupełnie odmienna od tej, którą uważałeś za swoją. Ale tak w 
rzeczywistości, wszystkie te twarze należą do ciebie. Teraz twój podświadomy umysł zaczyna 

background image

 

- 19 - 

eksplodować. Te wszystkie twarze, te maski są twoje. 

Po  tygodniu  codziennego  40-minutowego  patrzenia  w  lustro,  twoja  twarz  stanie  się  jak 

potok,  jak  strumień  pojawiających  się  i  znikających  twarzy.  Po  trzech  tygodniach,  nie 
będziesz już wstanie pamiętać, która z tych twarzy jest twoja. I wtedy, pewnego dnia, stanie 
się rzecz najdziwniejsza - nagle w lustrze nie będzie już żadnej twarzy. I to jest ten moment - 
zamknij oczy i wyjdź na spotkanie podświadomości. 

Będziesz  nagi,  kompletnie  nagi  -  taki,  jaki  naprawdę  jesteś.  Wszystkie  kłamstwa  się 

rozpadną. 

KUNDALINI 

Etap pierwszy: 15 minut 

Rozluźnij  się  i  pozwól  swojemu  ciału  trząść  się  i  drżeć.  Stojąc  spokojnie,  nie  wymuszaj 

drżenia,  poczekaj  aż  samo  nadejdzie.  Gdy  będziesz  się  zmuszał,  stanie  się  to  tylko 
ćwiczeniem,  fizycznym  ćwiczeniem  -  będziesz  trząsł  się  na  zewnątrz,  a  wewnątrz  pozos-
taniesz jak skała. 

Gdy ta "skała" zacznie się rozpływać, gdy całe twoje "skalne" istnienie zacznie mięknąć, 

wtedy ciało samo podąży za tobą. 

Stań się cały tym drżeniem, poczuj energie płynące od stóp. Oczy mogą być otwarte lub 

zamknięte. 
Etap drugi: 15 minut 

Zacznij tańczyć w sposób taki, na jaki masz ochotę, nie blokuj ekspresji swojego ciała. 

Etap trzeci: 15 minut 

Zamknij  oczy  i  w  spokoju  stój  albo  usiądź.  Obserwuj,  co  dzieje  się  zarówno  w  twoim 

wnętrzu, jak i na zewnątrz. 
Etap czwarty: 15 minut 

Z ciągle zamkniętymi oczami połóż się w spokoju i ciszy. 

GIBBERISH 

Etap pierwszy: 15 minut 

Medytację  tę  można  wykonywać  samotnie  lub  w  grupie.  Zamknij  oczy  i  zacznij 

wypowiadać  jakiekolwiek  nonsensowne  słowa  i  dźwięki.  Jedyna  rzecz,  o  której  musisz 
pamiętać  to,  że  słowa  mają  być  wypowiadane  w  języku,  którego  nie  znasz,  pozwól  mówić 
swojej podświadomości, wyrzucaj z siebie wszystko, co kryje się wewnątrz. 

Umysł  myśli  za  pomocą  słów.  Medytacja  "Gibberish"  -  niezrozumiałego  szwargotu, 

pomaga  ci  przezwyciężyć  ów  schemat  nieustannej  werbalizacji  i  pozbyć  się  wszystkich 
wypieranych myśli. 

To samo uczyń z ciałem, pozwól mu "mówić". 

Etap drugi: 15 minut 

Połóż się na brzuchu i z każdym oddechem czuj jak stapiasz się z ziemią. 

* * * 

Medytację tę najlepiej wykonywać jest przed snem. 

GILOTYNA 

Jest  to  jedna  z  najwspanialszych  medytacji  tantrycznych.  Idąc,  myśl,  że  nie  masz  już 

głowy, zostało tylko ciało. Nieustannie pamiętaj, że nie masz głowy, wyobrażaj sobie siebie 
bez głowy. Zrób sobie fotografię, na której masz zasłoniętą głowę i patrz na to zdjęcie. Opuść 

background image

 

- 20 - 

lustro w łazience tak, abyś widział w nim tylko ciało pozbawione głowy. 

Kilka dni takiej praktyki i poczujesz ogromną lekkość, ogromną ciszę, gdyż to głowa jest 

problemem. Jeśli potrafisz wyobrazić sobie siebie bez głowy - a nie jest to dla ciebie chyba 
żaden kłopot - wtedy coraz bardziej będziesz ześrodkowany w sercu. 

Spróbuj  w  tym  właśnie  momencie  wyobrazić  sobie  swoją  "bezgłowość",  wtedy  natych-

miast zrozumiesz, o czym mówię. 

NADABRAHMA 

Nadabrahma jest starą, tybetańską techniką, pierwotnie wykonywaną wcześnie rano Może 

być  praktykowana  o  każdej  porze  dnia,  samemu  lub  w  grupie  Konieczne  jest  mieć  pusty 
żołądek  Po  medytacji  powinien  następować  15-minutowy  odpoczynek  Technika  ta  trwa  1 
godzinę i składa się z trzech części 
Etap pierwszy:30 minut 

Usiądź  w  rozluźnionej  pozycji,  z  zamkniętymi  ustami  i  oczami  Zacznij  mruczeć,  na  tyle 

głośno,  aby  dźwięk  był  słyszany  przez  innych  i  zęby  wytwarzał  wibracje  w  twoim  ciele 
Możesz wyobrazić sobie puste naczynie, wypełnione jedynie wibracjami mruczenia. Możesz 
zmieniać wysokość tonu, dowolnie oddychać i delikatnie poruszać ciałem. 

Nadejdzie  chwila,  w  której  mruczenie  będzie  dokonywało  się  samo,  a  ty  staniesz  się 

słuchaczem. 
Etap drugi: 15 minut. 

Dłonie zwrócone do góry, poruszaj rękami zataczając koła w kierunku na zewnątrz Ruch 

dłoni  powinien  być  bardzo  wolny,  momentami  wręcz  niezauważalny  Poczuj,  ze  dajesz  swą 
energię wszechświatowi. 

Po 7,5 minutach, odwróć dłonie w dół i zacznij zataczać koła w przeciwnym kierunku (do 

wewnątrz)  Możesz  wykonywać  miękkie  ruchy  ciałem  Poczuj  energię  płynącą  w  twoim 
kierunku. 
Etap trzeci: 15 minut. 

Usiądź lub połóż się w całkowitym odprężeniu i spokoju. 

NATARAJ 

Nataraj jest tańcem jako całkowitą medytacją. Składa się z trzech części, trwających razem 

65 minut. 
Etap pierwszy-. 40 minut 

Mając  zamknięte  oczy,  tańcz  jak  opętany.  Nie  kontroluj  ruchów  swojego  ciała,  nie 

obserwuj,  co  się  dzieje.  Pozwól  swojej  podświadomości  zapanować  nad  tobą.  Zatrać  się  w 
tańcu. 

Niech taniec płynie sam, nie wymuszaj go, raczej podążaj za nim. Raduj się! Nie robisz nic 

poważnego, po prostu bawisz się swoją energią, pozwalając jej płynąć w dowolny sposób. 
Etap drugi: 20 minut 

Połóż się na ziemi z zamkniętymi oczami. Bądź cichy i spokojny. 

Etap trzeci: 5 minut 

Uroczyście tańcz i raduj się. 

STOP! 

Zacznij wykonywać tę prostą metodę przynajmniej sześć razy dziennie Za każdym razem 

trwa  ona  tylko  pół  minuty,  zatem  całość  zabierze  ci  trzy  minuty  dziennie  To  najkrótsza 
technika medytacji na świecie' Cała sprawa polega na tym, abyś robił to nagle. 

Idąc ulicą nagle przypominasz sobie STOP Zatrzymaj się, zatrzymaj się zupełnie, żadnego 

background image

 

- 21 - 

ruchu  Bądź  obecny  tu  i  teraz  przez  pół  minuty  W  jakiejkolwiek  sytuacji  się  znajdziesz  - 
zatrzymaj  się  kompletnie  i  bądź  uważny  wobec  tego,  co  się  dzieje  Po  upływie  pół  minuty 
ruszaj znów I powtarzaj tę metodę przynajmniej sześć razy dziennie. 

Jeśli  nagle  stajesz  się  obecny  tu  i  teraz,  cała  energia  ulega  przemianie  Ciągłość  twojego 

umysłu przerywa się Jest to tak nagłe, ze umysł nie potrafi stworzyć nowej myśli tak szybko 
Potrzebujesz nieco czasu, gdyż umysł jest głupi. 

Gdziekolwiek jesteś, w momencie, gdy będziesz o tym pamiętał, wyszarpnij się swojemu 

istnieniu i zatrzymaj się Nie tylko ty staniesz się świadomy Wkrótce także poczujesz, ze inni 
stają się świadomi twojej energii, świadomi ze coś się stało - nieznane zapukało do ciebie. 

"NIE DWA" 

Jest  to  jedna  z  najstarszych  mantr.  Kiedykolwiek  czujesz  się  podzielony,  kiedykolwiek 

widzisz,  że  dwoistość  wkrada  się  do  twojego  istnienia,  powiedz  sobie  w  duchu:  "nie  dwa". 
Ale powiedz to uważnie, nie powtarzaj w sposób mechaniczny. 

Kiedykolwiek  czujesz  przypływ  miłości,  powiedz:  "nie  dwa",  w  przeciwnym  razie 

nienawiść  już  czeka,  gdyż  miłość  i  nienawiść  są  jednym.  Gdy  czujesz  nienawiść,  powiedz: 
"nie dwa". 

Kiedy jesteś przywiązany do życia, powiedz: "nie dwa". Kiedy czujesz lęk przed śmiercią, 

powiedz: "nie dwa". 

To powiedzenie powinno być twoim zrozumieniem. Powinno być wypełnione inteligencją, 

przejrzystością, a wtedy poczujesz głębokie wewnętrzne rozluźnienie, poczujesz iluminację. 

"JESTEŚ TU?" 

Wypowiadaj swoje własne imię, rano, wieczorem, po południu... Nie tylko wypowiadaj je, 

ale także odpowiadaj na nie. Czyń to głośno, nie obawiaj się reakcji ze strony innych ludzi. 
Jesteś wystarczająco przestraszony przez innych, tak naprawdę oni już zniszczyli cię lękiem. 

Nie obawiaj się, nawet w środku domu towarowego musisz pamiętać, aby wypowiedzieć 

głośno swoje imię: 
- "Zdzisiu, jesteś tu?" 

I równie głośno odpowiedz: 
- "Jestem, proszę pana!" 

TAK 

Przez  jeden  miesiąc  podążaj  drogą,  która  mówi  TAK"  Przez  jeden  miesiąc  me  podążaj 

drogą,  która  mówi  "NIE"  Zacznij  współpracować  z  TAK  -  jest  to  droga,  dzięki  której  się 
zjednoczycie  NIE  nigdy  nie  prowadzi  do  jedności  Natomiast  TAK  pomaga,  gdyż  TAK  jest 
akceptacją, TAK jest ufnością, TAK jest modlitwą Umieć powiedzieć TAK, jest religijne. 

Drugą rzeczą, o której musisz pamiętać to, że nie może być wypierane, Jeśli je wyprzesz, 

stanie  się  silniejsze,  pewnego  dnia  eksploduje  i  zniszczy  twoje  TAK.  Zatem  nigdy  nie 
wypieraj NIE, po prostuje ignoruj. 

Istnieje  ogromna  różnica  pomiędzy  wypieraniem  a  ignorowaniem  Ignorować  znaczy 

rozpoznawać NIE i mówić "wiem, ze tu jesteś, ale ja będę podążał za TAK" W ten sposób nie 
wypierasz, nie  mówisz  "wynoś  się, zjeżdżaj  stąd,  nie  chcę  mieć  z  tobą  nic  wspólnego"  Nie 
mów  nic  w  gniewie,  nie  staraj  się  wyrzucić  NIE  do  swojego  podświadomego  umysłu  Po 
prostu rozpoznawaj NIE, ale podążaj za TAK - bez żalu, bez skargi, bez gniewu. 

Ignorowanie to najlepszy sposób, aby zabić NIE Jeśli będziesz 7 nim walczył, staniesz się 

jego ofiarą, subtelną ofiarą, NIE juz wygrało, Gdy walczysz z NIE, mówisz "nie" do NIE. 

background image

 

- 22 - 

Przez jeden miesiąc podążaj za TAK  i nie walcz z NIE Będziesz zaskoczony widząc jak 

NIE z dnia na dzień staje się marne i chudziutkie, gdyż głoduje, a pewnego dnia zobaczysz, ze 
NIE nie żyje A gdy nie ma juz NIE, cała energia zaangażowana w NIE jest uwolniona. i ta 
energia uczyni twoje TAK ogromnym strumieniem 

VIPASSANA 

1. FORMA SIEDZĄCA 

Znajdź  wygodną  pozycję  do  siedzenia  przez  40-60  minut.  Plecy  i  głowę  trzymaj 

wyprostowane.  Oczy  zamknięte,  oddech  normalny.  Pozostań  nieruchomo  tak  długo  jak  to 
tylko możliwe, zmień pozycję wtedy, gdy będzie to naprawdę konieczne. 

Podczas  siedzenia,  podstawowym  przedmiotem  obserwacji  jest  unoszenie  się  i  opadanie 

brzucha,  spowodowane  oddechem.  Nie  jest  to  technika  koncentracji,  zatem  podczas 
obserwacji oddechu, wiele rzeczy może odciągnąć twoją uwagę. Gdy pojawi się coś - myśli, 
emocje, ból ciała, dźwięki z otoczenia - wtedy przerwij obserwację oddechu i wróć do niej po 
chwili. 

Podstawowe znaczenie ma tu sama obserwacja, a nie to, co obserwujesz. Zatem pamiętaj, 

nie identyfikuj się z rzeczami, które przyciągną twoją uwagę. 

2.SPACER 

Jest  to  powolny,  zwyczajny  spacer,  w  którym  podstawową  rzeczą  jest  odczuwanie  stóp 

dotykających ziemi. 

Możesz chodzić w koło, lub 10-15 kroków w tę i z powrotem. Wzrok skieruj na ziemię, 

kilka  kroków  przed  sobą.  Podczas  spaceru  twoja  uwaga  powinna  być  skierowana  na  stopę, 
która właśnie dotyka ziemi. Jeśli pojawi się coś odciągającego twoją uwagę, skieruj ją tam, po 
czym powróć do uważnego odczuwania stóp. 

Jest to taka sama technika jak podczas siedzenia, inny jest jedynie podstawowy przedmiot 

obserwacji. 

Spacer powinien trwać około 20-30 minut. 

* * * 

W Vipassanie czasem zdarza się, że czujesz się bardzo zmysłowo, gdyż jesteś wyciszony, a 
energia nie jest rozproszona. Zwykle marnujesz wiele energii i czujesz się wyczerpany. Gdy 
zaś po prostu siedzisz, nie robiąc nic, stajesz się wyciszonym zbiornikiem energii. Zbiornik 
ten staje się coraz większy, aż do momentu, w którym jest już przepełniony i wtedy czujesz 
zmysłowość,  nową  wrażliwość,  a  nawet  seksualizm.  Wszystkie  te  zmysły  stają  się  bardziej 
świeże, żywe, młode; tak jakbyś wziął kąpiel i zmył z siebie kurz. 

DEAUTOMATYZACJA 

Jeśli potrafimy zdeautomatyzować naszą aktywność, wtedy całe życie staje się medytacją. 

Wtedy najmniejsza rzecz; branie prysznicu, spożywanie pokarmu, rozmowa z przyjacielem - 
wszystko to staje się medytacją. 

Medytacja  to  jakość,  może  być  nadana  każdej  rzeczy.  Nie  jest  to  jakaś  specyficzna 

czynność.  Ludzie  myślą  w  ten  sposób,  że  medytacja  to  coś  specyficznego  -  gdy  siadasz 
twarzą zwróconą na wschód, powtarzasz mantry, palisz kadzidło, robisz to i to o określonej 
porze, w określony sposób, w określonej pozycji. 

Medytacja  nie  ma  nic  wspólnego  z  tymi  rzeczami,  one  prowadzą  do  automatyzacji,  a 

medytacja jest przeciwko automatyzacji. 

Zatem jeśli potrafisz być czujny i uważny, każda czynność, każdy ruch jest medytacją. 

background image

 

- 23 - 

BIOGRAFIA OSHO 

OSHO (znany dawniej jako Bhagwan Shree Rajneesh): 
Charyzmatyczny mistrz duchowy, którego dziennikarze nazwali "Seks Guru", choć - jak na 

ironie  -  zalecał  transcendencje  seksu,  ukierunkowanie  jego  energii  w  stronę  duchowego 
spełnienia. 

Rajneesh  nie  jest  ani  filozofem,  który  przekazuje  nam  abstrakcyjny  system  idei,  ani  też 

religijnym  prorokiem,  wpajającym  wiarę  w  wyimaginowane  prawdy,  których  nie  możemy 
doświadczyć. Dla ortodoksów będzie zawsze heretykiem, atakującym organizacje religijne za 
ich dogmatyzm, krytykującym tradycyjne "świętości" - Matkę Teresę, Mahatmę Gandhiego, 
Papieża.  Rajneesh  jest  znakomitym  mówcą,  erudytą  swobodnie  posługującym  się  zarówno 
wschodnimi  tradycjami  mistycznymi,  jak  i  zachodnią  psychoterapią.  Za  pomocą  prostego 
języka  wprowadza  słuchacza  w  świat  yogi,  tantryzmu,  buddyzmu  Zen,  taoizmu  i  sufizmu, 
wydobywając z nich esencję prawdziwej religijności. Nie daje nam żadnego systemu opartego 
na wierze,  naucza jedynie  technik  medytacji, spośród których możemy  wybrać  odpowiednią 
dla siebie drogę duchowego rozwoju. 
"Pytasz mnie, co jest dobre, a co złe. Odpowiadam: cokolwiek robisz uważnie i świadomie -
jest dobre. Cokolwiek robisz nieuważnie i nieświadomie -jest złe..." 

Bhagwan  urodził  się  w  1931  roku  w  Indii.  Po  ukończeniu  studiów  na  wydziale  filozofii, 

wykłada  ten  przedmiot  w  Uniwersytecie  Jabalpur.  W  1966  r.  rozpoczyna  podróż  po  Indii, 
nauczając tysiące ludzi medytacji. Osiem lat później, w Poona, Rajneesh zakłada wspólnotę, 
która  szybko  staje  się  słynna  jako  światowe  centrum  rozwoju  i  terapii,  łączące  wschodnie 
techniki  medytacyjne  ze  współczesną  psychoterapią  (np.tai-chi,  yoga,  zen,  akupunktura, 
psychodrama,  hipnoterapia,  bioenergetyka  -  ogółem  około  40  grup).  Rajneesh  naucza  także 
własnych, 

oryginalnych 

metod 

medytacyjnych 

charakterze 

dynamicznym, 

rozpoczynających  się  od  nie  kontrolowanej  aktywności  ciała  w  tańcu,  podczas  którego 
"wyrzuca się" napięcie, zapadając potem w ciszę. 
Wydawane są książki będące zapisem wykładów Bhagwana i jego komentarzami do tekstów 
różnych tradycji religijnych. Z całego świata przybywają do Indii jego zwolennicy. 

W  maju  1981  roku  Rajneesh  przybywa  do  USA.  Osiedla  się  w  stanie  Oregon,  na 

pustynnym  rancho,  zakupionym  przez  swoich  amerykańskich  uczniów.  Przez  4  lata  od 
momentu  przyjazdu  do  USA  Bhagwan  milczy,  nie  daje  żadnych  publicznych  wykładów. 
Później powie o tym okresie, że przez słowa odbywa się tylko komunikacja, a przez milczenie 
komunia,  czyli  prawdziwe  połączenie  duchowe.  Jakby  na  potwierdzenie  tych  słów,  do 
Oregonu zjeżdżają tysiące ludzi, powstaje samowystarczalna wspólnota, która szybko rozrasta 
się  do  rozmiarów  małego  miasta.  W  ciągu  4  lat  pustynne  piaski  Oregonu  zamieniają  się  w 
oazę zieleni, hoduje się warzywa, trzodę chlewną, kurczaki. Dzień po dniu, dzięki zapałowi 
uczniów  Rajneesha,  pracujących  niekiedy  10-12  godzin  dziennie,  powstają  nowe 
zabudowania, gospodarstwa, bary, systemy nawadniające wysuszoną glebę, kanalizacje. 

W tym samym czasie wśród miejscowej ludności, składającej się głównie z "pobożnych" 

farmerów,  narasta  wrogość  wobec  "obcych".  Władze  stanowe  starają  się  sformułować 
zarzuty, które pozwoliłyby zakwestionować legalność wspólnoty. 
"Moja wspólnota nigdy nie stanie się Jonestown, ale politycy mogą zrobić z niej Oświęcim. 
Zyjetii  7000  ludzi,  nikogo  nie  krzywdząc,  nie  popełniając  przestępstw,  nie  używając 
narkotyków. Ale oni chcą nas stąd usunąć, bo każdy polityk to potencjalny Hitler... Prawda 
jest niebezpieczna". 

Farmerzy  formują  "komitety  straży  publicznej",  jeżdżą  wokół  terenu  wspólnoty  ze 

strzelbami  w  dłoniach.  Pojawiają  się  transparenty  z  hasłami:  "dobry  czerwony  to  martwy 
czerwony"  (uczniowie  Rajneesha  noszą  stroje  w  kolorze  czerwonym).  Dewocyjni 

background image

 

- 24 - 

chrześcijanie  oskarżają  Bhagwana  o  to,  że  jego  religia  to  "obcy  kult",  w  ramach,  którego 
odbywają  się  orgie  seksualne  (warto  przypomnieć,  że  identyczne  oskarżenia  wysuwali 
Rzymianie  wobec...  pierwszych  chrześcijan).  Duchowni  organizują  biblijne  wiece,  podczas 
których  przestrzegają  wiernych  przed  Szatanem  i  jego  wyznawcami.  Dużą  popularnością 
cieszą  się  koszulki  z  nadrukiem  przedstawiającym  lufę  pistoletu  wycelowaną  w  twarz 
Bhagwana.  Władze  otrzymują  petycje  od  ludności  domagającej  się  usunięcia  "intruzów". 
Prasa publikuje sensacje o uprawianej w ludożerstwo i rytualne palenie niemowląt. Bhagwan 
Shree Rajneesh pada ofiarą zbiorowej psychozy. 
"Gdy  mówię,  że  Bóg  jest  największym  wrogiem  religii,  to  takie  twierdzenie  szokuje  tzw. 
religijnych luda, którzy myślą, że modlitwy do Boga i oddanie mu czci jest religią... Bóg jest 
największą fikcją, jaką kiedykolwiek stworzył człowiek. Bez Boga, Raju, Nirwany, świat staje 
się  przypadkowy,  bez  znaczenia.  Moje  zadanie  to  uczynić  cię  tak  dojrzałym,  abyś  mógł  żyć 
pięknie i szczęśliwie, bez znaczeń - cała egzystencja nie ma znaczenia. Gdy stajesz się cichy, 
współbrzmisz z egzystencją, staje się jasne, że nie jest potrzebne żadne znaczenie..." 

Także  w  polskiej  prasie  ("Sztandar  Młodych")  można  znaleźć  interesującą  ilustrację 

emocji wywołanych przez Rajneesha: "Bhagwan potrafił zagonić swych wielbicieli - młodych 
na ogół ludzi - do niewolniczej pracy, wymagając od nich nie tylko szesnastogodzinnego dnia 
roboczego, ale także nieustannego uśmiechu na ustach". 

Wydaje się, że autor znacznie lepiej od Rajneesha potrafi wymusić uśmiech na ustach. Oto 

do  Oregonu  przybywa  7000  dobrowolnych  niewolników,  pozwalając  na  zmuszenie  ich  do 
wielu  godzin  pracy  dziennie.  Kim  byli  ci  bezmyślni,  "młodzi  na  ogół  ludzie"?  Przeciętna 
wieku  członków  komuny  wynosiła  34  lata,  64%  spośród  nich  to  ludzie  z  wyższym 
wykształceniem, w tym 38% z wyższymi stopniami naukowymi... 

Dalej  autor  z  żalem  stwierdza,  że  "Zarzuty  o  zmuszanie  ludzi  do  niewolniczej  pracy  i 

zniewolenie ich umysłów, nie trafiły pod osąd amerykańskiej Temidy". 

Władze  zaskarżają  do  sądu  legalność  komuny,  argumentując  to  pogwałceniem  prawa 

rozłączności  Kościoła  i  państwa.  Prokurator  Oregonu  ogłasza  jednak,  że  Bhagwan  nie  jest 
nauczycielem religijnym. 

Ostatecznie,  Rajneesh  zostaje  aresztowany,  skazany  za  naruszenie  przepisów 

imigracyjnych na 400 000 dolarów grzywny i w listopadzie 1985 roku wydalony z USA. 

Przez  następnych  siedem  miesięcy  odwiedza  m.in.  Szwecję,  Anglię,  Irlandię,  Urugwaj. 

Wszystkie te kraje anulują jego wizę. Opuszcza je pod nadzorem policyjnym. Zabrania się mu 
wstępu do Włoch, RFN, Danii, Holandii. Ogółem deportowano go lub odmówiono mu wizy 
do  21  państw  -  najczęściej  uzasadniając,  iż  stanowi  "zagrożenie  dla  bezpieczeństwa 
publicznego". 

Pod  koniec  1986  roku  Bhagwan  powraca  do  Indii.  W  tym  czasie  stan  jego  zdrowia 

gwałtownie  się  pogarsza.  Lekarze  szybko  kojarzą  fakty:  podczas  pobytu  w  więzieniu  w 
Oklahomie,  Rajneesh  został  poddany  działaniu  nieznanych  środków,  które  spowodowały 
całodobową utratę przytomności. Objawy chorobowe, jakie obecnie zdradzał, wskazywały na 
wpływ  napromieniowania  lub  zatrucia  jednym  z  metali  ciężkich.  Natychmiast  wysłano  do 
Londynu próbki jego włosów, moczu i krwi. Wyniki analizy były jednoznaczne  - Bhagwan 
został zatruty talem - trucizną używaną do likwidacji więźniów politycznie "niewygodnych". 
Peter  Waight,  korespondent  "Birmingham  Post",  pisał:  "Administracja  Reagana  postanowiła 
otruć  Rajneesha,  mistyka,  którego  jedyną  bronią  były  słowa...słowa  krytykujące 
chrześcijaństwo i prezydenta Reagana, słowa obnażające hollywodzką fikcję amerykańskiej, 
chrześcijańskiej demokracji." 

Tymczasem  do  Indii  przybywają  nowi  ludzie,  organizowane  są  grupy  terapeutyczne.  W 

listopadzie 1987 roku stan zdrowia Rajneesha ulega niewielkiej poprawie, Bhagwan wznawia 
wykłady... 

background image

 

- 25 - 

"Zostałem  ukrzyżowany,  przez  wiele  tygodni  moje  ciało  walczyło  z  trucizną,  lecz  teraz 
zmartwychwstałem. Jest symboliczne, że  tym razem Jezus został ukrzyżowany w Ameryce,  a 
zmartwychwstał  w  Indii.  Jest  to  triumf  Wschodu  nad  Zachodem.  Jest  to  triumf  prawdy  nad 
kryminalistami  typu  Ronalda  Reagana.  Jest  to  triumf  życia  nad  śmiercią.  Jest  to  triumf 
miłości nad nienawiścią—Istnieje tylko jedna religia - religia miłości." 

Mistrz kontynuuje wykłady, popularność Rajneesha rośnie. Wydano 650 jego książek (w 

ogólnym  nakładzie  dziesięciu  milionów  egzemplarzy),  liczbę  jego  zwolenników  na  całym 
świecie ocenia się na około dwa i pół miliona. 

W  1989  roku  Bhagwan  Shree  Rajneesh  odrzuca  swoje  imię,  od  tej  pory  jego  uczniowie 

nazywają  go  "Osho",  co  symbolizuje  człowieka  przebudzonego,  wypełnionego  miłością  i 
pokojem. "Osho" to imię, którym dawni uczniowie Zen zwracali się do swoich mistrzów. 

Stale porgarszający się stan zdrowia Osho nie pozwala mu na kontynuowanie wykładów, 

które  kończą  się  serią  zatytułowaną  "Manifest  Zen".  Od  tej  pory  Osho  tylko  sporadycznie 
pokazuj e się swym uczniom, uczestnicząc wraz z nimi w medytacjach. 
19 stycznia 1990 roku Osho opuszcza swoje ciało.