Spis treści
Przedmowa niemieckiego wydawcy.............................................................5
Droga szamana-poszukiwacza przygód.......................................................7
Dwie drogi szamanizmu..................................................................................7
Hawajski szamanizm.......................................................................................9
Boska moc.....................................................................................................11
Sieć życia.......................................................................................................13
Kulturowy wzór.............................................................................................13
Jak stać się szamanem...................................................................................14
Szamański światopogląd................................................................................16
Szaman jako uzdrawiacz................................................................................18
Szaman jako prorok.......................................................................................21
Szaman jako człowiek pracujący ze snami....................................................23
Współczesny szaman.....................................................................................27
Widzieć to wierzyć.......................................................................................29
Szamańskie doświadczanie............................................................................31
Poruszanie się między światami....................................................................43
Wygrywać z miłością...................................................................................45
Praktyczne zastosowanie siedmiu zasad........................................................58
Komunikacja z przyrodą............................................................................62
śywotność natury...........................................................................................63
Szamańskie umiejętności...............................................................................64
Jak komunikujemy się z naturą......................................................................66
Zmienianie formy za pomocą duchowego stapiania się...........................................................................68
Zmienianie formy za pomocą projekcji astralnej ..........................................71
Potrzeba tylko trochę wysiłku........................................................................72
Na zakończenie coś szczególnego: technika AKUAKOKUA.......................73
Mistrzowska formuła sukcesu....................................................................74
Skuteczność...................................................................................................76
Motywacja.....................................................................................................78
Świadomość...................................................................................................84
Wolność.........................................................................................................85
Sens................................................................................................................86
Odczucia........................................................................................................87
Stosunki.........................................................................................................88
Władza............................................................................................................90
Wydajność.....................................................................................................92
Zaufanie.........................................................................................................93
Koncentracja..................................................................................................94
Opór...............................................................................................................96
Niezadowolenie.............................................................................................97
Zwątpienie.....................................................................................................98
Obawy..........................................................................................................101
Stres.............................................................................................................102
Czynnik sprzężenia zwrotnego (feedbacku)................................................102
Huna i religia..............................................................................................103
Wprowadzenie.............................................................................................103
Co to jest religia?.........................................................................................105
Huna i inne religie.......................................................................................110
Czy istnieje najlepsza religia?.....................................................................112
Reinkarnacja..............................................................................................114
Wprowadzenie.............................................................................................114
Rozsądne założenia.....................................................................................115
Reinkarnacja w Biblii..................................................................................118
Karma..........................................................................................................119
Reinkarnacja w hunie...................................................................................121
Dostrojenie do innych istnień......................................................................123
Duchy i opętanie........................................................................................125
Wprowadzenie.............................................................................................125
Duchy w naszej kulturze..............................................................................126
Duchy i kod huny.........................................................................................128
Czy naprawdę nie istnieją „prawdziwe duchy”?..........................................134
Wykaz słów kodu.........................................................................................136
Tajemna wiedza o seksie............................................................................138
Wprowadzenie.............................................................................................138
Energia seksualna........................................................................................139
Poglądy huny...............................................................................................142
Seksualna sublimacja...................................................................................145
Z drugiej jednak strony................................................................................147
Seks jest miłością.........................................................................................149
O autorze....................................................................................................151
Literatura...................................................................................................153
Przedmowa niemieckiego wydawcy
Wielkim zaszczytem jest dla mnie pisanie przedmowy do książki mojego autora i przyjaciela Serge'a
Kahili Kinga.
Pierwszych pięć rozdziałów niniejszej książki ukazało się w postaci małych zeszytów. Jednakże teksty te
wydają mi się tak wartościowe, iż postanowiłem przedstawić je w wersji książkowej. Do opublikowanych
już tekstów dołączone zostały cztery kolejne, w rezultacie czego powstała ta piękna książka, której każdy
rozdział tworzy zamkniętą całość.
Serge Kahili King jest najbardziej poczytnym autorem na świecie, jeśli chodzi o literaturę huny. Jest
wykształcony zarówno w dziedzinie zachodniej nauki (doktor psychologii), jak i w hawajskim
szamanizmie. Serge „jest” kahuną, mistrzem w swoim fachu w praktyczno-duchowej dziedzinie. Dawno
temu istnieli kahuni wyspecjalizowani w budowie łodzi, łowieniu ryb, medycynie lub hula. Byłem
nadzwyczaj szczęśliwy, gdy po długich poszukiwaniach, zarówno na polu systemów uzdrawiania, jak i
tradycyjnej medycyny, znalazłem w hunie system wiedzy służący zrozumieniu ciała, duszy i ducha, który
odpowiadał mojemu pragnieniu zjednoczenia elementów ludzkiej istoty.
Serge przekazał mi lekkość hawajskiego stylu życia, który odbija się w duchu aloha, czyli praktykowaniu
miłości. Dzięki niemu zakochałem się w Wyspach Hawajskich, stylu życia Hawajczyków, hula i kolebce
kultur. Zawsze wszystko to łagodnie wiodło mnie ku radości życia.
Szukałem uzdrowienia i wziąłem udział w jego seminariach, po czym zaprosiłem go do Niemiec. Jako
wydawca poprosiłem Serge'a o pozwolenie na wydanie jego książki Szaman miejski. Byliśmy
przyjaciółmi, mieszkaliśmy pod jednym dachem - nauczyciel i uczeń, autor i wydawca. To było jak
dorastanie w rodzinie. Rodzina była dla Hawajczyków zawsze najważniejsza. Jeżeli struktura ta staje się
chwiejna, wtedy ludzie wzajemnie sobie pomagają. Radość życia i łączność z przyrodą to dla
Hawajczyków świętość. Nigdzie na świecie nie doświadczyłem tego tak bardzo jak na Hawajach:
ruszająca się ziemia aktywnego wulkanu na Big Island; ocean, który czasami wznosi się w wysokich na
dwadzieścia metrów falach i staje się miejscem medytacji znanych surferów; łagodny wiatr o
temperaturze od 25 do 28 stopni; soczysta zieleń tropikalnej roślinności. Wszystko to bezpośrednio
pozwala mi doświadczać faktu, iż zawsze jestem częścią natury.
Wiedza huny może ponownie przywrócić nam kontakt z nami samymi i pozostałymi stworzeniami na
Ziemi. Coraz bardziej pozbywamy się uczucia izolacji, z powodu którego cierpi tak wielu ludzi. Drogi
Czytelniku, życzę Ci, aby koncepcje przedstawione w tej książce zapoczątkowały u Ciebie „przełom na
drodze do uzdrowienia”.
AlfLiichow
Droga szamana-poszukiwacza przygód
Dwie drogi szamanizmu
Kiedy mówi się o szamanizmie, dobrze jest pamiętać, iż termin ten wywodzi się z tunguskiego słowa
„szaman”. Ogólnie określa ono ludzi ze szczególnym nastawieniem do życia. Ludzie ci odgrywali i
odgrywają w prawie wszystkich kulturach jedyną w swoim rodzaju rolę. W większości języków znajdują
się określenia dla tego rodzaju ludzi, aby wyraźnie odróżnić ich od innych. Inni ludzie w obrębie tej samej
społeczności mogliby pełnić tę samą funkcję lub wykonywać te same czynności, lecz nie posiadają tego
samego punktu widzenia, ani też tych samych umiejętności. Ponieważ ani w języku angielskim, ani też w
polskim nie ma określenia dla tego typu ludzi, używamy słowa „szaman”. Trzeba pamiętać, że to nie to
samo co mag, czarnoksiężnik, wróżbita, kapłan, uzdrawiacz lub jasnowidz.
Mówiąc w dużym uproszczeniu: szaman używa odmiennych stanów świadomości w celu komunikowania
się z siłami przyrody i kosmosu oraz w celu wpływania na nie dla dobra społeczeństwa. Aby móc
wykonywać powyższe czynności zawsze i wszędzie pracuje nad wzmocnieniem swojej wewnętrznej
mocy. Trzy główne cechy, które odróżniają szamana od reszty społeczeństwa to: używanie odmiennych
stanów świadomości, wpływanie na zdarzenia dla dobra ogółu oraz wzmacnianie wewnętrznej siły.
Pośród wielu szamańskich tradycji istniej ą dwie najważniejsze drogi do osiągnięcia wewnętrznej mocy.
Najbardziej znaną i najczęściej praktykowaną jest droga szamana-wojownika. Kto nią kroczy, wyczuwa
niebezpieczeństwa, rozwija czujność i ćwiczy surową samodyscyplinę, niszczy nieprzyjaciół, zdobywa
sprzymierzeńców i sojuszników, praktykuje techniki przeżycia i walki. Kieruje się zasadą: podbijaj albo
zostaniesz podbity. Tą ścieżką podąża większość indiańskich szamanów. Jest to dobra droga, ponieważ
zamiar jest dobry. Szaman zawsze jest uzdrawiaczem
Na wyspach Pacyfiku w kulturze polinezyjskiej istnieje inna droga: ścieżka szamana-poszukiwacza
przygód. Chodzi tutaj o poszukiwanie przygody, rozwijanie czujnej świadomości, celowo ukierunkowanej
samodyscypliny, tworzenie przyjaźni i jedności, praktykę przeżycia, badanie umiejętności.
Szaman-poszukiwacz przygód kieruje się zasadą: kochaj i bądź kochany. Nie jest to lepsza droga, obie
prowadzą do celu, jakim jest uzdrawianie. Obie w tym samym stopniu rozwijają osobowość. Jedynie
sposób działania jest różny. Różnice te mogą jednak wywoływać głębokie socjalne i osobiste skutki.
Dla szamana-wojownika najważniejsze jest bezbłędne działanie oraz przywiązywanie dużej wagi do
rozwoju i utrzymania siły, by chronić siebie i innych przed nieprzyjaciółmi. Natomiast
szaman-poszukiwacz przygód dąży do tego, by odpowiednio działać, tzn. by osiągać najlepsze możliwe w
danej sytuacji rezultaty. Chodzi tu zwłaszcza o radość i stwarzanie pokoju. Doprowadzenie do takich
właśnie efektów było celem działania ariori - grupy wędrujących śpiewaków i tancerzy ze
stowarzyszonych wysp, jak również pierwotnych szamańskich zespołów hula z Hawajów.
Hawajski szamanizm
Ważne jest, aby odróżnić kahunę od szamana. Dzisiaj na Hawajach używa się słowa kahuna na określenie
kapłana, duchownego, czarnoksiężnika, jasnowidza, uzdrawiacza lub szamana. Jednak kahuna oznacza w
zasadzie mistrza w określonej dziedzinie, np. w zdobywaniu duchowej siły, w nawigacji lub surfingu.
Dlatego ważne jest uświadomienie sobie, iż kahuna sam w sobie nie jest szamanem. Jednak szaman może
dążyć do tego, aby być kahuna.
Ważne jest również, aby wiedzieć, że hawajska religia i hawajski szamanizm nie są tym samym.
Hawajska religia była surowym systemem, pełnym zakazów, ofiar i ceremonii, z kapłańską hierarchią na
czele, którą nazywano kahu akua (ci, którzy służą bogom). Kapłaństwo było w hawajskim społeczeństwie
wszechobecne i ściśle związane z polityką.
W przeciwieństwie do kapłaństwa, w szamanizmie istniało bardzo mało struktur. Zakazy nazywają się po
hawajsku kapu lub tabu i były stosowane tylko wtedy, gdy służyło to procesowi uzdrawiania. Szamani nie
składali żadnych godnych wzmianki ofiar i ograniczali rytuały oraz ceremonie do minimum. Poza tym
prawie niczym nie wyróżniali się w społeczeństwie. Trzeba było długo szukać, zanim znalazło się jednego
z nich. Mieli również niewiele wspólnego z polityką. Chyba że dana sytuacja wymagała ich
przewodnictwa. W takim przypadku stawali się raczej przywódcami aniżeli kapłanami.
Najważniejszą różnicą między kapłanem a szamanem jest sposób porozumiewania się z bogami i
duchami: kapłan sprzyja bogom i duchom na odległość, natomiast szaman po prostu nawiązuje z nimi
osobisty kontakt.
Szaman nie zajmuje się czarnoksięstwem, tzw. czarną magią. Ci, którzy to robili, nazywali się ana ana.
Wszyscy Hawajczycy bali się ich i pogardzali nimi. Niestety, wyrażenie ana ana nie jest już znane i
zostało zastąpione przez słowo kahuna. Dlatego też dzisiaj nawet wielu Hawajczyków, gdy mówi się o
kahunie, automatycznie myśli o czarnoksiężniku.
Prawdziwi hawajscy szamani nazywani byli kupua, czasami także kalakupua. Słowa te odnoszą się do
posiadania many - wewnętrznej, boskiej siły, oraz umiejętności swobodnego korzystania z niej, używania
jej i wykorzystywania w jakimś celu. Szamani zwykle kształceni byli w zakonie albo gildii, która
utrzymywana była przez konkretne rodziny. Najczęściej zaczynali jako uczniowie, następnie awansowali
do stopnia odpowiadającego wędrownemu czeladnikowi, natomiast gdy udowodnili posiadanie
dostatecznej wiedzy szamańskiej, wtedy zostawali kalana kalakupa, jako mistrzowie - szamani.
Hawajscy szamani posiadaj ą dwie cechy odróżniające ich od szamanów wywodzących się z innych
kultur. Po pierwsze, nie stosują bębnów, żadnych instrumentów służących do wybijania rytmu, ani też
śpiewu, by wprowadzić się w trans umożliwiający im podróż do wnętrza. W tym celu używają wyłącznie
swojego ducha albo koncentrują swoją uwagę na dźwięku rozbijających się fal morskich, deszczu lub też
obserwują chmury itp. Jednak przede wszystkim proces ten zachodzi na poziomie czysto duchowym.
Instrumentów służących do wybijania rytmu oraz śpiewu używają jedynie po to, by wytworzyć w sobie
lub innych ludziach odmienny stan świadomości, nie zaś po to, aby doprowadzić przy tym do stanu transu.
Drugą różnicą jest nieużywanie przez nich masek. Dotyczy to zresztą całej Polinezji.
W większości kultur, w których występowali szamani, włączając w to ludy europejskie, używano masek i
kostiumów przedstawiających bogów lub zwierzęta, w celu wspierania połączenia z jakąś duchową istotą.
Nie dotyczy to jednak Polinezji. Moje próby uzyskania na to uzasadnienia od hawajskich szamanów
okazały się bezowocne. Gdy zapytałem ich, dlaczego nie używają masek i kostiumów, odpowiedzieli: „A
dlaczego mielibyśmy to robić?” Z pewnością wyznają pogląd, iż wewnętrzne umiejętności wystarczają,
aby stworzyć to połączenie, i dlatego też nie potrzebuj ą żadnego szczególnego okrycia lub ubrania. Z
tego względu, dla osiągnięcia pożądanego celu cały polinezyjski obszar kulturowy całkowicie wyłączył
maski.
Jedyny znany mi wyjątek to makini, pewien rodzaj nakrycia głowy w formie dyni, który jest raczej
rytualnym hełmem, aniżeli prawdziwą maską. Cel używania makini nie jest zupełnie jasny. Niektóre
źródła mówią, że makini noszone było przez kapłanów zakonu Ku w czasie poświęconym bogu Łono,
natomiast inne przekazy podają, iż miało ono skrywać tożsamość członków tajemnej wojennej
społeczności. W żadnym razie jednak makini nie było przeznaczone do duchowych przedstawień lub
połączeń.
Boska moc
Centralną ideą w światopoglądzie hawajskich szamanów jest koncept many. Słowo to można
przetłumaczyć jako wewnętrzną lub boską moc, albo też, czasami, jako energię. Dokładnie chodzi tutaj o
energię kierowaną, a więc taką, która będzie wykorzystana, a nie tylko energię samą w sobie. Najbardziej
znanym symbolem many na Hawajach jest błyskawica. Ze znakiem tym ma również związek znany
symbol osoby uprawiającej surfing.
Pomimo wielorakich wskazówek we współczesnej literaturze, gdzie mana porównywana jest z chińską
chi, japońską ki, hinduistyczną praną i orgonem Reicha, nie jest do nich podobna. Nie jest bowiem
wyłącznie energią w sensie fizycznym lub bioenergetycznym. Na te rodzaje energii Hawajczycy posiadają
inne określenia. Mana jest czymś więcej. Słowo moc jest o wiele lepszym określeniem, oznacza bowiem
efektywną energię. Dla hawajskich szamanów wszystko posiada manę. Jednakże niektóre rzeczy mają jej
więcej aniżeli inne. Wynika to z ich natury albo z faktu, iż zostały nią naładowane.
Jeśli szaman wchodzi w kontakt z przyrodą, duchami lub innymi ludźmi, wtedy uwzględnia ich mana i
pracuje z nią, używając własnej. Szaman nie próbuje jej kontrolować, ponieważ doprowadziłoby to do
konfliktu i byłoby stratą jego własnej many. Zamiast stosować przemoc, stara się przekonać, i im więcej
many posiada, tym bardziej jest przekonujący. Codziennym celem hawajskich szamanów jest
wzmacnianie swojej many, aby być bardziej efektywnym we wszystkim, co się robi. Mówiąc w
uproszczeniu: istnieją cztery rodzaje many, które szamani starają się wzmocnić w sobie samych albo u
innych ludzi:
1. Fizyczna, materialna mana, odpowiadająca temu, co mogłoby być interpretowane jako mana
bioenergetyczna.
2. Emocjonalna mana, która mogłaby być określana jako stan wewnętrznego napięcia.
3. Mentalna mana, którą można byłoby opisać jako rodzaj wielkiego zaufania do siebie oraz wielkiej
wiary w swoje siły.
4. Duchowa mana, oznaczająca poczucie własnej godności i szacunek dla samego siebie oraz łączność i
respekt przed tym, na czym koncentrujemy swój ą uwagę.
Sieć życia
Dla hawajskich szamanów prawie tak samo ważny jak mana jest koncept aka. Aka oznacza mniej więcej
eteryczną materię. Tak jak wielu innych szamanów, kupua zakłada, że wszystko jest ze sobą powiązane.
Połączenia te można postrzegać i wpływać na nie, jeśli zna się na to sposób. Oznacza to, że połączenia te
są realne, a nie abstrakcyjne, oraz że można nadać im kształt za pomocą swojej świadomości. Dwa
najczęściej używane przez hawajskich szamanów wyobrażenia to eteryczna sieć i eteryczna pajęczyna.
W przypadku wyobrażenia pajęczyny szaman umiejscawia się jak pająk w centrum trójwymiarowej
pajęczej sieci, która rozprzestrzenia się na cały wszechświat we wszystkich kierunkach. Podobnie jak
pająk, również on może odbierać wszystkie wibracje występujące w pajęczynie. Może je ignorować lub
poświęcić im uwagę, w zależności od swojej woli. Tak samo jak pająk, może biegać po pajęczynie bez
zaplątania i uwikłania się w nią. Jako szaman może jednak zrobić coś, czego nie potrafi pająk: przesłać
wibracje wzdłuż pajęczyny oraz dowolnie, odpowiednio do siły swojej many, świadomie wpływać na
rzeczy we wszechświecie. W przypadku sieci szaman jest tkaczem i rybakiem, który może tkać sieci i
zarzucać je, by łapać myśli i zdarzenia, symbolizowane przez ryby.
Kulturowy wzór
Wzorem dla hawajskich szamanów jest wielki bohater tej kultury: Maui. Znano go i kochano w całej
Polinezji. Wyspa Maui, nazwana została imieniem tego wielkiego bohatera. Fakt, iż Maui był szamanem,
potwierdzają przydomki, które mu nadano: na Hawajach nazywano go Maui Kupua, natomiast w
zachodniej Polinezji - Maui Tiki Tiki. Obydwa imiona przetłumaczyć można jako Maui, człowiek
dokonujący cudów, lub też: Maui magik. Do jego szamańskich praktyk, jak podaj ą legendy, należało np.
zamienianie się w różne zwierzęta. Maui otrzymywał też pomoc z ich strony, odwiedzał niebiosa i
wtajemniczony został w tajniki ognia i budowy aka, aby przekazać je dalej ludzkości. Poza tym badał
świat podziemny. Prawie wszystkie historie o Maui kończą się tym, że szukał nowych przygód. Po prostu
tak, dla zabawy. Maui czasami, jeśli było to konieczne, stawał do walki, we wszystkich legendach
podkreślana jest jego nadzwyczajna siła, rozum, magiczne umiejętności, niezależność od zewnętrznych
autorytetów, doprowadzająca do porozumienia wiedza oraz umiłowanie przygód.
Jak stać się szamanem
Na Hawajach do szamanizmu można dojść dwiema drogami. Kandydat na szamana dzięki naturalnemu
dostępowi do wiedzy wchodzi w temat i uczy się poprzez doświadczenie albo też uczą go przyjaciele czy
krewni. Druga droga to wybór dokonany przez członka gildii szamańskiej, który wtajemnicza w jej
misteria na tyle, na ile jest się na to gotowym. Zwykle wyboru tego dokonuje starszy członek rodziny, co
w pojęciu Hawajczyków oznacza, iż jest to ktoś z pokolenia rodziców lub dziadków. Wybierana jest
osoba w wieku od siedmiu do czternastu lat. Podstawę wyboru stanowią zainteresowania, umiejętności i
potencjał, jakim dysponuje kandydat. Najważniejszymi czynnikami są: ogólny stan zdrowia, zręczność,
zainteresowanie przyrodą oraz intuicyjne, podświadome zdolności. Dawniej na Hawajach zdolności
jasnowidzenia rozpoznawane były często za pomocą dziecięcych zabaw, takich jak np.
kohikohi-ku-palala. W zabawie tej chodzi o znalezienie przedmiotu schowanego w ziemi lub piasku.
Jeżeli dane dziecko szczególnie dobrze daje sobie z tym radę, wtedy wybierane jest do treningu. W
specjalnej chacie na plaży uczone jest sztuki kuhikuhi-pu 'one, pewnej formy geomancji, w której chodzi o
coś, co można określić jako wyczuwanie promieniowania Ziemi. Mój ojciec również przeprowadzał ze
mną i moim rodzeństwem najprzeróżniejsze doświadczenia-zabawy związane z telepatią i
jasnowidzeniem.
W wieku siedmiu lat można już rozpoznać w dziecku potencjalnego szamana. W ciągu następnych pięciu
lat ostrożnie sprawdza się je i powoli przygotowuje na to, aby zostało szamanem. Gdy wybrane dziecko
ma już czternaście lat, staje się uczniem kahuny. Następnie zwykle upływa jeszcze od siedmiu do
czternastu lat, zanim uczeń sam zostanie kahuną. Dawniej wszystko to odbywało się w rodzinie, gdzie
pracę wymieniano na naukę. Dziś obowiązuje handel wymienny lub też płaci się pieniędzmi. Jeszcze
jedna rzecz wygląda dzisiaj inaczej: bardziej zwraca się uwagę na skłonności lub uzdolnienia aniżeli na
wiek, a formalny trening nie trwa już tak długo. Wiele rzeczy załatwia dzisiaj nowoczesne wychowanie i
możliwości doświadczania czy eksperymentowania. Na przykład niewielu ludzi uświadamia sobie jak
bardzo rozwinięta jest ich zdolność koncentrowania się w porównaniu z większością narodów, w których
nie nastąpiła technologizacja. Można to już stwierdzić na podstawie naszej umiejętności czytania książek.
Następne ważne czynniki to nadzwyczaj bogaty repertuar wewnętrznego języka obrazów oraz
doświadczenia, które dzięki filmowi i telewizji stały się częścią składową współczesnego społeczeństwa.
Ciągle należy podkreślać, jak wielkie znaczenie maj ą te czynniki dla potencjalnego szamana.
A ponieważ duża część pracy wykonana jest dzięki współczesnemu wychowaniu i komunikacji, człowiek
z odpowiednimi skłonnościami
może w stosunkowo krótkim czasie osiągnąć podstawowe szamańskie
umiejętności. Najczęściej dłużej trwa zrozumienie światopoglądu.
Szamański światopogląd
W dzisiejszych czasach najbardziej rozpowszechniony jest pogląd, że świat jest miejscem
niebezpiecznym. Wszędzie czyhają wypadki, choroby, śmierć, niepowodzenia, odmowa, tyrania i
zniszczenie. Szaman-wojownik buduje swój świat na tym wyobrażeniu. Włącza w to jeszcze więcej
niebezpieczeństw, poczynając od niewidzialnych mocy, takich jak złe i chaotyczne duchy. Stara się
tak dalece wzmocnić swoją własną siłę, aby nie być zwyciężonym przez człowieka lub duchy, a
także, by nieść pomoc innym i chronić ich przed niebezpieczeństwami tego świata. Dla
szamana-wojownika ważny jest fakt, że choć świat jest niebezpieczny, on ma moc przezwyciężania
tych niebezpieczeństw. Ten skok od bezsilności do mocy dla niektórych ludzi jest zbyt duży. Są to
osoby, które nie tylko czują się bezsilne, lecz także boją się mocy.
Szaman-poszukiwacz przygód nie akceptuje zasady, jaką kieruj e się szaman-wojownik. Przyjmuje
on do wiadomości, że wy stępuj ą niebezpieczeństwa na świecie, jednak nie wychodzi z założenia, że
świat sam w sobie jest niebezpieczny. Wręcz przeciwnie - jest pełen podniet, emocji, pełen
możliwości. Podstawowym założeniem szamana-poszukiwacza przygód jest idea, iż sami kreujemy
swój świat; każde niebezpieczeństwo, przyjemność i doświadczenie stworzone są przez nas. Szuka on
mocy, by kreować i zmieniać doświadczenia oraz pomagać innym w czynieniu tego samego. Nawet
Maui dał ludziom ogień, aby dzięki temu mogli gotować sobie jedzenie i widzieć świat nawet w
nocy.
W społeczeństwie, w którym liczą się jedynie tzw. obiektywne doświadczenia, trudno jest stosować
ten sposób widzenia świata, ponieważ dzięki temu zdobywamy absolutną władzę nad naszym
własnym życiem, czego niektórzy bardzo się boją. Niewątpliwie jest to trudny sposób widzenia
świata dla społeczeństwa, które zorientowane jest na obiektywność, równocześnie jednak bardzo
korzystny dla człowieka, który zdolny jest go przyjąć. Z tego punktu widzenia sami stwarzamy całe
swoje dobro i zło.
Interesujące jest, iż jedynym słowem występującym w języku hawajskim, które określa zło, jest ino.
W rzeczywistości oznacza ono szkodliwie. Korzenie tego słowa tkwią w określeniu zbyt mocno. W
oryginalnym hawajskim języku nie istnieją żadne słowa określające złe duchy lub złe istoty.
Wyrażenia najbliższe temu znaczeniu to szkodliwe myśli, szkodliwy duch. Obojętnie, jak wiele zła
istnieje na tym świecie, jeszcze długo nie uczyni go ono całego złym. I nieważne, jak dużo występuje
zła, zawsze można obrócić je w dobro, jeżeli w nie wierzymy.
Prawdopodobnie w dzisiejszym świecie trudniej jest reprezentować ideał szamana-poszukiwacza
przygód, który mówi o potędze wiary, aniżeli ideał szamana-wojownika będący potęgą siły. W
obiektywnym i niebezpiecznym świecie łatwiej uznawana będzie siła niż wiara. W takim świecie
ludzie raczej będą bać się mocy myśli, aniżeli ją kultywować.
Szamani tak samo łatwo i naturalnie posługują się duchowymi umiejętnościami w celu
komunikowania się i zmieniania rzeczywistości, jak łatwym i naturalnym jest dla nich używanie
fizycznych zdolności do uprawiania sportu. W pewnych kulturach szaman może posługiwać się
ceremoniami i rytuałami w czasie wykonywania swoich czynności, tylko wtedy gdy są one
społecznie akceptowane. Jeśli jednak jest sam, wtedy z łatwością wślizguje się w szamańskie stany
świadomości oraz wychodzi z nich. Dokładnie to odróżnia szamana od czarnoksiężnika.
Czarnoksiężnik bowiem przekonany jest, że ceremonia i rytuał są istotną częścią jego sztuki, dla
szamanów są one jedynie użyteczne.
Pojęcie szamańskie stany świadomości można opisać lepiej jako systemy wierzeń i zapatrywań.
Poruszanie się w różnych systemach pozwala na manifestowanie się różnych możliwości. Każdy system
wiary i zapatrywań daje określone ramy myślowe obejmujące zbiór zestawów myślowych dotyczących
rzeczywistości. To, czego każdy może dokonać lub do czego jest zdolny w każdej dowolnej chwili, zależy
od danego systemu zapatrywań i wierzeń, od ram myślowych lub punktu widzenia, z którymi pracuje jego
duch.
Każdy z nas pochłonął i wyrzucił z siebie wiele stanów. Np. rodzice, którzy są również dziećmi swoich
rodziców, albo nauczyciel, który równocześnie uczy się czegoś, naukowiec robiący zakupy lub tancerz
będący również pisarzem. Szaman uznaje po prostu szersze spektrum stanów -systemów aniżeli większość
ludzi. Jest on w stanie umyślnie poruszać się w nich tam i z powrotem. Szaman-poszukiwacz przygód
używa po prostu innego systemu myślowego niż szaman-wojownik. Poza tym szaman posiada
umiejętność, która na Hawajach znana jest jako mąka 'ike, co oznacza widzące oko, czyli uświadomienie
sobie istnienia różnych systemów.
Szaman jako uzdrawiacz
Od mojego afrykańskiego mentora uczyłem się oddalenia od współczesnego, amerykańskiego,
naukowego i obiektywnego punktu widzenia dotyczącego zdrowia i przyjęcia szamańskiego spojrzenia na
ten temat. Nie było to dla mnie łatwe, pomimo że już od lat kształcony byłem w przeróżnych duchowych
sztukach. Oczekiwano ode mnie, abym uznał, iż dobre zdrowie jest naszym naturalnym stanem, natomiast
każdy rodzaj choroby pochodzi od złośliwego i zjadliwego ducha, który przeciwstawia się naturalnemu
uzdrawianiu ciała. Zadaniem szamana jest wypędzenie tego złośliwego ducha.
Właściwy problem polegał na tym, że potrzebowałem dużo czasu, aby zrozumieć, czym jest ów złośliwy
duch. Zrozumiałem w końcu, że jest to negatywna myśl lub wyobrażenie, w które wierzy chora osoba.
Zadaniem szamana jest znalezienie sposobu na zmienienie tej idei. Nie jest to czysto psychosomatyczny
sposób podejścia do choroby, ponieważ szamani wychodzą z założenia, że określone fizyczne stany ciała
człowieka mogą wywołać takie choroby jak malaria lub cholera. Z drugiej jednak strony uważają oni
także, iż nie każdy człowiek wystawiony na działanie tych samych czynników (w tych samych
warunkach) zapada na daną chorobę. Szamani tłumaczą to tym, że każdy człowiek nosi w sobie innego
ducha lub inne wyobrażenia. Wiedzą oni również, iż doprowadzenie do organizmu różnego rodzaju
energii, np. w formie uczuć, ziół lub zachodniej medycyny może bardzo pomóc w zmienianiu owych
negatywnych myśli albo wypędzaniu złośliwych duchów.
Niezależnie od rodzaju doprowadzonej energii traktowano ją jako dodatkowe narzędzie służące
osiągnięciu głównego celu. Szamani uważali, że uzdrawianie tylko za pomocą energii nie zawsze działa.
Dokładnie rzecz ujmując, posługiwanie się tylko pracą nad ideami i wyobrażeniami również nie zawsze
okazuje się skuteczne. Fakt ten tłumaczono mocą negatywnych idei, a nie błędem w koncepcie. Szamani
często nawet ciężkie choroby skutecznie uzdrawiali za pomocą pewnego rodzaju hipnozy, nie dokonywali
tego, stosując tradycyjną medycynę ani też za pomocą energii. Jakkolwiek nie byłyby one pomocne, to
jednak u podstaw uzdrowienia leżały inne czynniki.
To właśnie szamańskie pojmowanie związku między zdrowiem a wyobrażeniami lub systemami
zapatrywań albo wiary jest nie tylko ważne, lecz także trudne do pojęcia. Nie chodzi tutaj ani o pozytywne
myślenie, jak się powszechnie sądzi, ani też o konwencjonalne leczenie. Chodzi o to, by zdać sobie
sprawę, że wpływ ma to, w co człowiek wierzy, dla danej osoby to jest właśnie prawda. Dzięki zmianie
tego, w co się wierzy, zmienia się również doświadczenia (rzeczywistość danej osoby).
Jedną z najważniejszych szamańskich umiejętności, jeśli chodzi o uzdrawianie, jest wpływanie na innych,
takie zmienianie ich systemów wierzeń i przekonań, aby doprowadzić do pożądanych rezultatów. Czasem
może to oznaczać, że szaman, by doprowadzić do uzdrowienia, usiłuje wpłynąć na wiarę danej osoby w
moc jej szamańskiej energii albo też w moc określonego zioła, lekarstwa, jakiegoś rytuału lub też w jego
własną moc uzdrawiania siebie. Jeżeli zmiana wierzenia lub zapatrywania będzie skuteczna, wtedy
negatywna idea zostanie zneutralizowana i organizm będzie miał otwartą drogę do uzdrowienia się.
Oczywiście działa to również wtedy, gdy zastosujemy tę metodę w stosunku do samego siebie. W
pewnym przypadku świadomie zmieniłem moje ramy myślowe i przeniosłem się w te, które miałem jako
małe dziecko. Zrobiłem to kiedy doznałem silnego ataku astmy. Zmieniłem ramy myślowe i symptomy
zniknęły w ciągu kilku minut. Innym razem leżałem w łóżku chory na grypę, zmieniłem moje ramy
myślowe za pomocą wizualizacji, po czym symptomy zniknęły w przeciągu godziny. W tym przypadku
można powiedzieć, iż moja świadomość uwierzyła w skuteczność wizualizacji, i dlatego pozwoliła na
uzdrowienie organizmu. Nie muszę przy tym wcale wiedzieć, o jakie negatywne idee chodziło. Wszystko,
co musiałem zrobić, to skoncentrować się z pozytywnym zamiarem na wiarygodnej idei. Innym razem
obserwowałem w lustrze, jak na mojej wardze tworzą się pęcherzyki po tym, gdy stłumiłem moje uczucia.
Gdy zmieniłem emocjonalne ramy, zobaczyłem jak pęcherzyki znikają.
Jeśli chodzi o uzdrowienie: zarówno szaman-wojownik, jak i szaman-poszukiwacz przygód, działają
podobnie. Oznacza to, że bardziej zainteresowani są rezultatami, aniżeli metodami. Pomijając aspekty
kulturowe, nie znalazłem żadnych istotnych różnic dotyczących rodzaju i sposobu doprowadzania do
uzdrowienia.
Szaman jako prorok
Problem, który można nazwać „medialne fenomeny”, dla niektórych ludzi wychowanych we współczesnej
zachodniej kulturze jest tak samo fascynujący, jak i przerażający, ponieważ uważany jest za
ponadnaturalny, zabobonny i niebezpieczny. Oczywiście powodem jest brak wiedzy na ten temat.
Jeśli w ogóle uznaje się występowanie takich fenomenów, to typowe zachodnie podejście do tego
zagadnienia polega na uznawaniu go jako zjawiska leżącego poza obszarem dostępu większości ludzi. A
żeby posiąść medialne umiejętności, trzeba poddać się strasznej dyscyplinie, okultystycznym rytuałom i
tajemniczym praktykom, być specjalnie wybranym przez jakieś bóstwo lub przyjść na świat z tym
talentem. W rzeczywistości jednak, gdy ktoś wejdzie na szamańską ścieżkę, wtedy wszystkie te fenomeny
traktuje jako część całego spektrum ludzkiego doświadczania. Zachodnie badania przeprowadzane nad
mediami skłaniają się do dzielenia tych umiejętności na określone działy, takie jak: telepatia,
jasnowidzenie, przepowiadanie itd. Moim zdaniem prawdziwe jest stwierdzenie, że choć szamani
posiadają określenia na poszczególne umiejętności, to jednak podkreślają fakt, iż ważniejsze jest to, na co
kierowana jest uwaga, a nie koncentrowanie się na wykorzystywanej w danym celu umiejętności.
Odpowiednią metodą na zaszeregowanie szamańskich zdolności jest przyjrzenie się świadomości. Na co
jest ona skierowana? Na przeszłość, teraźniejszość, przyszłość, do wewnątrz czy na zewnątrz? Istnieje
również szczególny stan pośredni, który po
hawajsku nazywa się maka 'ike. Z tego punktu szaman
kieruje swoją świadomość.
Szamani posiadaj ą tak szeroki wachlarz medialnych środków wyrazu, iż tradycyjne zachodnie
kategorie okazują się bezużyteczne. Weźmy np. chodzenie po ogniu. Można je zaklasyfikować do
kategorii psychokinezy, jednak pojęcie to jest niewystarczające, aby określić wszystkie stany
emocjonalne, w których chodzenie po ogniu jest możliwe.
Gdy na Tahiti praktykowałem chodzenie po ogniu i biegłem po żarzących się kamieniach lawy,
wtedy nie wykorzystywałem hipnozy ani też dużej emocjonalnej motywacji lub jakiejś formy
„pozytywnego programowania”, pomimo iż te trzy sposoby w określonej sytuacji mogłyby na
niektórych ludzi działać. Przeniosłem się raczej w stan lub system o nazwie ho'okahi, co można
przetłumaczyć jako „niemyśląca jedność z otoczeniem”. W tym stanie nie broniłem się przed ogniem,
dlatego też bez oparzeń mogłem po nim biec. Ten sam stan wykorzystałem również w zupełnie innej
sytuacji. Pewnego dnia mój przyjaciel zabłądził w lesie i zgubił przy okazji okulary. Udałem się w to
miejsce, przeniosłem się w stan ho 'okahi i po upływie chwili zobaczyłem zgubiony przedmiot. Z
pewnością nie była to forma psychokinezy.
Istnieją też inne szamańskie umiejętności, które nie mieszczą się w tradycyjnych zachodnich
kategoriach, jak np. podróżowanie przez wewnętrzne światy celem doprowadzenia do zmian w
świecie zewnętrznym, rozmawianie z roślinami, zwierzętami i kamieniami, uspokajanie wiatrów,
doprowadzanie do opadów deszczu i tak dalej. Niewątpliwie włączenie szamanizmu do zachodniej
świadomości może w znacznym stopniu przyczynić się do postępów w badaniach nad
oddziaływaniem naszego ducha na otoczenie.
O głównej różnicy między spojrzeniem na świat szamana-wojownika i szamana-poszukiwacza
przygód wspomniałem na początku tych rozważań. Chodzi głównie o to, że pierwszy z nich jest
wyczulony na niebezpieczeństwa, natomiast drugi na połączenia. Szaman-poszukiwacz przygód
wykorzystuje wierzenia, w których nie występują wrogowie ani złe duchy, dlatego nie musi
zajmować się nimi, chyba że z jakiegoś powodu wkracza w rzeczywistość innego człowieka, ale
nawet wtedy nie musi ich się obawiać.
Oczywiście cały czas mówię o idealnym szamanie-poszukiwaczu przygód, ponieważ w praktyce
musi on wojować z nieprzyjaciółmi i złymi duchami aż do momentu, gdy nauczy się całkowicie
przenosić w rzeczywistość wolną od nich. Poza tym na wyższym medialnym poziomie nie ma żadnej
różnicy między obiema tymi drogami.
Szaman jako człowiek pracujący ze snami
W przypadku szamanów słowo „śnić” musi być rozumiane bardzo aktywnie. Inaczej mówiąc, to co dla
większości ludzi jest pasywnym doświadczeniem, dla szamana jest świadomym aktem kreowania. Poza
tym szaman nie odróżnia specjalnie swojego wewnętrznego życia od zewnętrznego. Bardzo różnią się one
między sobą, jednak są tak samo realne jak pomarańcza i jabłko. Pewnych antropologów, którzy
próbowali doświadczenia szamanów wcisnąć w zachodni sposób myślenia, doprowadziło to do szeregu
nieskończonych problemów.
Załóżmy np., że w afrykańskiej wiosce wraca z pracy w polu szaman (tak, szamani wykonują również
zwykłe czynności) i opowiada mieszkańcom, iż z położonego w pobliżu świętego gaju przywołał go
boekin, gdy on sadził maniok (I
stotny dla żywienia krzak dochodzący do trzech metrów wysokości; grube i ciężkie bulwy
zastępują ziemniaki i dostarczają dużych ilości skrobi w tropikalnych krajach; należy do roślin wilczomleczowatych).
.
Zatrzymał się więc i dał mu trochę tytoniu. Boekin dziękując, powiedział mu, że w tym roku pora
deszczowa przyjdzie tydzień wcześniej niż zwykle. Mieszkańcy wioski przyjmują to jako coś
zwyczajnego, normalnego. Doświadczenie szamana potrafią zaakceptować jako realne, pomimo iż sami
nie są w stanie zobaczyć lub usłyszeć owego ducha. Jednak zachodni antropolog, który np. właśnie w tym
czasie znajdowałby się w wiosce, spędziłby bezsenne noce na przemyśleniach, czy szaman oszukał
mieszkańców wioski, miał halucynację czy po prostu źle zinterpretował naturalne zdarzenie. Całej sprawy
nie ułatwiłby nawet fakt, że deszcze rzeczywiście przyszłyby tydzień wcześniej niż zwykle miało to
miejsce. Właściwy problem antropologa polega na tym, że żadna z jego kategorii nie pasuje do tego
doświadczenia. Według przekonań szamanów możliwe jest komunikowanie się z duchami. Otrzymywane
informacje są prawdziwe i skuteczne w sensie fizycznego przeżycia i dlatego ukin (duchy) też są
rzeczywiste niezależnie od poglądów antropologów.
Szaman, dzięki kulturze, z której się wywodzi, i akceptacji mieszkańców wioski powołuje duchy do życia
w codziennej rzeczywistości. Nie czyni ich to jednak mniej realnymi. Tak jak realne są Stany
Zjednoczone powołane we śnie do życia przez ludzi, którzy w nich mieszkają. Ten sposób patrzenia na
życie jest trudny do przekazania, ponieważ szaman traktuje wszystkie rzeczywistości jako subiektywne i
tak też zaczynają je traktować współcześni naukowcy zajmujący się fizyką teoretyczną. Przy tym
podejściu do sprawy pytanie, czy dane doświadczenie jest prawdziwe, czy też nie, pozbawione jest sensu,
ponieważ odpowiedź tak lub nie zależy od punktu widzenia.
Najbardziej znane szamańskie umiejętności to wstępowanie do ziemi i schodzenie do świata
podziemnego, a następnie używanie doświadczeń pochodzących z tych światów celem zmienienia czegoś
w świecie zewnętrznym. Obojętnie, czy zmiany dotyczą jednego człowieka, społeczeństwa, czy też
środowiska. Jeżeli chodzi o samo doświadczenie, najbliższy odpowiednik we współczesnej klasyfikacji
doświadczeń to , jasny sen”, podczas którego śniąca osoba świadoma jest faktu, iż śni i może wpłynąć na
zdarzenia we śnie. Inny bliski odpowiednik to proces „aktywnej imaginacji” lub „aktywnego snu na
jawie”, szczególnie wtedy, gdy ktoś tak głęboko zanurza się w swój sen, iż dochodzi do wirtualnego stanu
transu. Treść tej wewnętrznej podróży u szamana-wojownika i szamana-poszukiwacza przygód różni się
tak samo jak ich metody doprowadzenia do tego stanu.
Ogólnie rzecz biorąc szamani-wojownicy skłaniają się do rozwiązywania konfliktów w wewnętrznych
wymiarach za pomocą pewnego rodzaju bitwy, natomiast szamani-poszukiwacze przygód chcą
rozwiązywać swoje problemy bez walki. Zwróć przy tym uwagę na słowo skłaniają się. Jak już
wspomniałem, bębny lub inne instrumenty służące do wybijania rytmu w tradycji szamanów-wojowników
wydają się być ulubionymi środkami pomocniczymi w doprowadzaniu do stanu transu, jednak szamani
obydwu dróg posługują się monotonnymi dźwiękami, punktem koncentracji, na którym skupiają wzrok
lub „sensoryczną deprywacją” (
Eksperymentalne postępowanie, które polega na radykalnym ograniczeniu przez jakiś czas
dopływu •wszelkich bodźców zewnętrznych - przyp. tłum.)
.
Do ulubionych metod szamanów-poszukiwaczy przygód, których sam się uczyłem, należy przenoszenie
zmysłów na wewnętrzny punkt koncentracji. Trzeba wiedzieć, że szamański trans nie jest stanem
pozbawionym świadomości, lecz stanem silnego skoncentrowania, ogromnej aktywności. Niezależnie od
jego głębi, szaman zwykle cały czas świadomy jest tego, co dzieje się dookoła niego, w świecie
zewnętrznym.
Skuteczność podróży (tzn. skuteczność dokonanych zmian w świecie zewnętrznym) obydwu szamanów
prawie całkowicie zależy od absolutnego przekonania, iż osiągnięto coś ważnego w świecie
wewnętrznym. Owo przekonanie jest największym dobrem szamana. Dopiero za jego pośrednictwem
szaman przekonuje innych o tej prawdzie. Wspólna wiara w coś stwarza wspólną rzeczywistość.
Mniej znane są szamańskie podróże do środkowych światów ludzkiej przeszłości, teraźniejszość i
przyszłości. Są to światy snów, w których symbole są rzeczywistością, nierozłącznie związane ze światem
zewnętrznym i oddziałują z odpowiednimi symbolami w świecie zewnętrznym. Tematami tymi coraz
częściej zajmują się współcześni terapeuci pod takimi hasłami jak „kreatywna wizualizacja” i
„prowadzona imaginacja”.
Współcześni terapeuci doceniają skuteczność pracy z symbolami, jednak wątpię, aby wielu z nich
wierzyło w rzeczywistość je zamieszkującą. Trochę szkoda, że tak się dzieje, ponieważ na wielu ludzi
stosujących tę terapię rzeczywiście działa, przy czym decydującym czynnikiem jest właśnie wiara
wywołana przez to postępowanie. Kierowana wizualizacja lub imaginacja będzie całkowicie
bezskuteczna, jeżeli w podświadomości nie będziesz stymulował danego przekonania. O tym wie każdy
szaman. Powodem, z jakiego metoda ta tak dobrze działa, jest fakt, iż stosowanie symboli (ze zwykłego
punktu widzenia) najczęściej omija krytyczną, analityczną dzienną świadomość i łatwiej dociera do
pozbawionej krytycyzmu podświadomości. Najbardziej skuteczna imaginacja musi być dopasowana do
danej osoby, w czym szamani są ekspertami.
Metoda posługiwania się wewnętrznymi światami środka, by wpływać na świat zewnętrzny, nie ogranicza
się do terapii, lecz może być zastosowana w każdej dziedzinie: od wpływania na osobisty sukces do
wpływania na pogodę. Bardzo interesujący wydaje mi się fakt, że najczęściej ten potężny pomocniczy
środek stosowany jest w świecie interesu. Najprawdopodobniej dzieje się tak dlatego, że menedżerowie
-podobnie jak szamani - z zaangażowaniem interesują się tym, co naprawdę daje pożądany efekt.
Współczesny szaman
Często mówię moim uczniom, że łatwo jest być szamanem w dzikim terenie, na pustkowiu. Dużo trudniej
jest być szamanem w mieście, lecz właśnie tutaj najczęściej jest on potrzebny. Historycznie rzecz biorąc,
szaman zawsze był częścią społeczności, w której żył i gdzie miał pozwolenie na działanie. Dzisiaj
również doświadczamy tej wolności i również dzisiaj powinniśmy ją wykorzystać, będąc wśród
społeczeństwa, a nie poza nim.
Świat potrzebuje szamanów, którzy potrafią poruszać się w dzisiejszym świecie, z jego kulturą, i pomagać
w rozwiązywaniu dzisiejszych problemów. Wszędzie tam, gdzie panuje niezadowolenie i dysharmonia,
szaman może odgrywać konstruktywną rolę. Jeśli potrzebne będą nowe idee w celu rozwiązywania
ludzkich problemów lub przekraczania granic, obojętnie jakiego rodzaju, również wtedy szaman może
użyć swoich szczególnych umiejętności w dziedzinie zdrowia, psychologii, technologii i ekologii. W
jedynym w swoim rodzaju szamańskim punkcie widzenia oraz szamańskiej praktyce znajduje się miejsce
dla rozwoju, przez co wzbogacają one całą ludzkość, równocześnie w dobry sposób przysługują się one
Ziemi.
Pomimo że doktor Lawrence LeShan nie pisał o szamanach, rozdział ten chciałbym zamknąć idealnie
pasującym cytatem pochodzącym z jego znakomitej książki pt: „Alternate Realities” (Alternatywne
rzeczywistości):
Nasza wolność jest o wiele większa, aniżeli możemy to sobie wyobrazić. Możemy uczyć się przenoszenia z
jednej rzeczywistości w drugą i wyszukiwania sobie takiej, która jest najbardziej zbliżona do naszych
chwilowych potrzeb i celów. Możemy używać tego nowego punktu widzenia w celu powiększenia naszego
jestestwa, kochania, szanowania i pielęgnowania siebie oraz innych. Czujcie się w naszym wszechświecie
tak jak w domu i pomóżcie ratować nas i naszą planetę.
Widzieć to wierzyć
Najtrudniejszą rzeczą dla większości uczniów szamanizmu jest zrozumienie światopoglądu szamanów.
To spojrzenie na świat tak samo miesza dzisiaj w głowach moim uczniom, jak kiedyś wprowadziło mnie
w zamieszanie, gdy wzrastałem. Gdy byłem jeszcze nastolatkiem i mieszkałem na farmie, mój ojciec tak
samo mówił o zasiewach i zwierzętach otaczających nas jak wszyscy inni farmerzy w sąsiedztwie, lecz
czasami rozmawiał z tym samym zbożem i tymi samymi zwierzętami, jakby wszystkie one były
inteligentnymi istotami, które go rozumieją i odpowiedzą mu. Pomimo że nauczyłem się, jak to się robi,
potrzebowałem dużo czasu, zanim naprawdę pojąłem, co zachodziło w czasie tej komunikacji. Były
chwile, w których z trudem mogłem skoncentrować się na mojej pracy, ponieważ drzewa, kwiaty, żuki,
skały i budynki dookoła mnie przeprowadzały między sobą tak wiele rozmów. Później nauczyłem się
jakoś wyłączać i wychodzić z tego poziomu postrzegania, lecz sam nie wiedziałem, jak to robiłem.
M'Bala, mój szamański mentor w Afryce, gdzie spędziłem siedem lat, nauczył mnie, w jaki sposób, po
wejściu w głęboki stan transu, stać się jednością ze zwierzętami zamieszkującymi dżunglę. Wyciągnąłem
z tego wniosek, że trans jest środkiem niezbędnym do przeprowadzenia tej przemiany. Sądziłem tak do
momentu, gdy zrozumiałem, iż to samo mógł zrobić za pomocą mrugania oczami, a więc bez wchodzenia
w trans. Oczywiste stało się dla mnie, że trans był tylko środkiem pomocniczym, a nie powodem
przeprowadzenia tego doświadczenia.
Mój hawajski wujek - kahuna Wana Kahili pokazał mi, w jaki sposób należy udawać się w podróże do
wnętrza, które pełne było cudów i strachu, oraz jak dostrzegać znaki w chmurach, liściach i meblach.
Nauczył mnie również, w jaki sposób być świadomym swojego stanu jawy oraz w jaki sposób nie
dostrzegać omenów. Istnieją chwile, w których niedostrzeganie ich jest tak samo ważne, jak zdolność
postrzegania ich w innych momentach.
Mój ojciec, M'Bala i Wana Kahili niewiele czasu poświęcili na wyjaśnienie mi fenomenów, których mnie
nauczyli. Wszyscy oni byli zdania, iż najlepszym nauczycielem będzie doświadczenie, natomiast
intelektualne wyjaśnienia mogłyby jedynie przeszkadzać w tym procesie. Była to wprawdzie dobra
metoda do wysadzenia mnie z postawy uparciucha i wsadzenia w moje ciało, ale ponieważ musiałem dać
sobie radę z wątpliwościami i obawami pochodzącymi z nieszamańskiej kultury, w której w końcu
również żyłem, spowolniło to wyraźnie mój proces uczenia się. Jako uczeń i nauczyciel odkryłem
następującą rzecz: jeżeli zaspokoimy intelekt, wtedy zmniejszymy analityczne i emocjonalne bariery
procesu nauczania oraz umożliwimy dużo szybsze akceptowanie przeżyć. Spędziłem wiele lat na
analizowaniu moich prywatnych doświadczeń oraz przeżyć innych szamanów, aby naprawdę zrozumieć,
co działo się wtedy, gdy robiliśmy to, co robiliśmy, abym dzięki temu mógł to przekazać dalej.
Wszystko zaczęło się od tego, iż Wana Kahili nauczył mnie, że istnieją cztery światy, poziomy lub klasy
postrzegania, między którymi każdy człowiek spontanicznie porusza się tam i z powrotem. Zwykle dzieje
się to podświadomie, natomiast szamani praktykują to świadomie. W przypadku owych czterech światów
chodzi o ike papakahi, co dosłownie oznacza doświadczanie pierwszego poziomu; ike papalua
-doświadczanie drugiego poziomu; ike papakolu - doświadczanie trzeciego poziomu oraz ike papaha -
doświadczanie czwartego poziomu. Jego skromne wyjaśnienie brzmiało, iż poziomy te oznaczają różne
światy, a mianowicie: świat normalny, świat ponadzmysłowy, świat snu oraz świat bytu. W celach
nauczania określam je czasami jako świat obiektywny, subiektywny, symboliczny oraz holistyczny. Wana
Kahili powiedział również, iż światy te znane są wszystkim ludziom, a nie tylko szamanom. Jedyna
różnica polega na tym, że szamani posługują się nimi świadomie oraz w określonym celu. Niektórzy
ludzie natomiast mieszają różne światy w myśli i mowie, co prowadzi do dużego zamieszania w ich życiu.
Moim celem stało się więc wtedy zapoznanie wielu ludzi w krótkim czasie z szamańskimi
doświadczeniami. Pomimo pomocy przy starcie musiałem wypełnić wiele luk. To, o czym będę teraz
mówił, jest zestawieniem wyników moich poszukiwań i badań.
Szamańskie doświadczanie
Co to znaczy, że pracujemy w szamański sposób? Rozmawiamy z przyrodą i duchami, zmieniamy
pogodę, stwarzamy rzeczywistość, uzdrawiamy myśli i ciało, komunikujemy się z obcymi istotami*,
wychodzimy z naszego ciała, podróżujemy przez inne wymiary, widzimy to, czego inni nie potrafią
zobaczyć, płacimy podatki, myjemy swoje samochody i kupujemy warzywa. Czy istnieje delikatna linia
łącząca te wszystkie czynności? Czy chodzi tutaj raczej o niezależne od siebie umiejętności?
Huna jest polinezyjską filozofią życia, której zostałem nauczony. W pierwszej podstawowej zasadzie
huny znajdujemy bardzo pouczającą wskazówkę. Idea ta mówi: Świat jest taki, za jaki go uważasz. Ta
sama idea wyrażona w bardziej popularny sposób brzmi: Sami stwarzamy sobie naszą rzeczywistość.
Większość ludzi, wypowiadając to zdanie, w rzeczywistości go nie akceptuje, albo przynajmniej nie w
pełni. Wierzą oni mianowicie, że oznacza jedynie, że wszystko, co im się przydarza, jest z ich winy. Do
tego stwierdzenia dochodzą ludzie rozumiejący tę zasadę. Ograniczają się oni jednak do wyobrażenia, że
każdy człowiek odpowiedzialny jest za swoje uczucia i przeżycia oraz że w momencie, gdy negatywne
myśli zastąpi się pozytywnymi, zamiast negatywnych przyciągnięte zostaną pozytywne zdarzenia.
Dobre i to, lecz my, szamani posuwamy się dużo dalej. Nawet tak daleko, że mówimy: Za pośrednictwem
naszych myśli nie tylko przyciągamy określone zdarzenia, stwarzamy nawet rzeczywistość. Na podstawie
naszych założeń i przypuszczeń, nastawień i oczekiwań czynimy rzeczy możliwymi i niemożliwymi,
rzeczywistymi lub nieprawdziwymi. Inaczej mówiąc: zmieniając nasze wzorce myślowe, możemy
dokonywać rzeczy zwykłych i niezwykłych w tym samym fizycznym wymiarze, który dzielimy z innymi
ludźmi. Powtarzam: nie tylko szamani to potrafią. Wyjątkowość pochodzi ze sposobu stosowania tej
zasady i ze sposobu, w jaki zmieniamy przeżycia oraz jak możemy używać niezwykłych umiejętności w
obrębie określonej rzeczywistości.
Zależne jest to od tego, w jakim stopniu możemy zmienić jakiś wzorzec myślenia lub wyobrażenia, albo
też wzorzec nastawienia na inny. To naprawdę łatwe. Najtrudniej jednak jest zaakceptować tę prostotę.
Oznacza to bowiem zmienienie wyobrażenia o tym, czym jest rzeczywistość.
Model, który przedstawię, stworzyłem specjalnie w tym celu, aby współcześni szamani jasno i świadomie
mogli odróżniać poziomy rzeczywistości lub wzorce myślowe. W społeczności lepiej obeznanej z
szamanami, która szybciej zaakceptowałaby ten punkt widzenia, stworzenie tego modelu nie byłoby
konieczne. W takim społeczeństwie zmiana z jednego poziomu rzeczywistości w drugi dokonałaby się
bardziej intuicyjnie, ponieważ istnieje w nim mniej systemów wierzeń i przekonań pochodzących z
innych systemów filozoficznych. Mówiąc o innych systemach filozoficznych mam na myśli zarówno inne
religie, jak i inne światopoglądy. Dla zilustrowania tego podaję jeden przykład: Załóżmy, że współczesny
antropolog znajduje się na pewnej wyspie na Pacyfiku i studiuje kulturę tubylców. Pewnego dnia powraca
wioskowy szaman po pieleniu chwastów na swoim kawałku pola i opowiada mieszkańcom wioski, iż
bogini Hina zstąpiła na tęczy, gdy on pracował,
1 ostrzegła go przed nadciągającym huraganem. Następnie zamieniła się w ptaka i odleciała. Szaman bez
problemu zmienia poziom doświadczania od pielenia grządki do rozmowy z boginią. Mieszkańcy wioski
akceptują to, ponieważ oczekują od szamana umiejętności czynienia obu tych rzeczy równolegle.
Natomiast antropolog najprawdopodobniej uwięziony jest w systemie, który pozwala mu to zdarzenie
traktować jedynie jako halucynację spowodowaną narkotykami, jako duchowy zamęt, zawrót głowy lub
dramatyzowanie zupełnie normalnego
zdarzenia. Nie może wyobrazić sobie, że szaman naprawdę,
rozmawiał z duchem, ani nawet, że potrafiłby to zrobić.
Pamiętaj, że w każdy z tych światów możesz wkroczyć tylko troszeczkę, tak jakbyś zamoczył palec
w wodzie, albo też wejść w niego całkowicie, tak jakbyś nurkował w głębinie oceanu. Przyjrzyjmy
się więc pierwszemu światu:
IKE PAPAKAHI - świat obiektywny
Świat pierwszego poziomu odpowiada zwykłej, normalnej rzeczywistości, jak nazwałaby to
większość ludzi pochodząca z tego społeczeństwa. Weźmy np. łąkę lub las. Czysto zmysłowe
postrzeganie: kolory roślin, podłoża, nieba, zapach kwiatów, śpiew ptaków, odczucie na skórze
powiewu lekkiego, łagodnego wiatru, zauważenie ruchu pary saren. Wszystko to zachodzi w
systemie świata obiektywnego. Jeżeli przyjrzysz się łące z tego poziomu, wtedy całkiem jasne i
oczywiste okaże się, że posiada ona określoną długość i szerokość, że rosną na niej określone gatunki
drzew, jedne z nich mają szerokie liście i twarde drewno, inne są drzewami iglastymi, że tyle to a tyle
zwierząt żyje w otoczeniu oraz że łąka ta do kogoś należy itd. Wszystko to oczywiście jest prawdą.
Jednakże tylko na tym poziomie postrzegania, gdyż u jego podstawy leży pewne podstawowe
założenie lub wyobrażenie, które tworzy ramy świata obiektywnego. Założenie to brzmi:
WSZYSTKO JEST ODDZIELONE. Umożliwia ono bezpośrednie zmysłowe doświadczanie. Bazuje
na nim współczesna fizyka i oczywiście wszystkie systemy filozoficzne.
Tym, co najczęściej sprawia kłopot ludziom wyrosłym w powyższym założeniu, jest uznanie go
jedynie za założenie. Poziom ten jest tak oczywisty i jawny, iż wydaje się, że chodzi o jedyną
możliwą rzeczywistość. Jednak leży to w naturze podstawowego założenia. Każde doświadczenie
skłania się do zgadzania się z odpowiadającym mu oczekiwaniem. To tak, jakbyś założył różowe
okulary, a następnie zapomniał, że je nosisz. Jeśli nigdy nie przypomnisz sobie, że możesz je zdjąć,
wtedy zawsze będziesz przekonany, że świat może być tylko różowy. Zmiana nastąpi wtedy, gdy
świadomie lub nieświadomie zauważysz, że istnieją także inne możliwości, np. gdy przypomnisz
sobie, że kiedyś założyłeś okulary, lub gdy się zsuną, albo też gdy przyśni ci się inny świat, np.
zielony. Wtedy może otworzysz się na przeżycie innego poziomu. Szamani, tak szybko, jak jest to
tylko możliwe, uczą się, że świat obiektywny jest tylko jednym z możliwych punktów widzenia.
Wyobrażenie, iż wszystko jest od siebie oddzielone, skrywa w sobie wiele mocy i jest bardzo
użyteczne. Umożliwiło ono podróże i odkrycia, rozwój nauki i przemysłu oraz wszystkich cudów
współczesnej technologii. Użyte było również do usprawiedliwienia niewolnictwa, rasizmu i wojny,
zanieczyszczenia środowiska i rabunkowej eksploatacji zasobów naturalnych Ziemi. Powinniśmy
zrozumieć, iż założenie samo w sobie nie jest ani dobre, ani złe. Zanim stanie się dobrym albo złym,
muszą istnieć jeszcze inne założenia znajdujące się w zależności z systemami wartościowania. Mogą
one obowiązywać na wszystkich poziomach rzeczywistości.
Jeżeli przyjrzymy się obiektywnie naszej łące, wtedy może być ona dobrym miejscem (jako miejsce z
pokarmem dla różnych zwierząt) lub złym (ponieważ mogłaby być lepiej wykorzystana, np. do
budowy domów lub jako pole uprawne). Tak więc chodzi o użycie lub nadużycie środowiska albo
jego mieszkańców. Opiera się to na założeniu, iż wszystko jest od siebie oddzielone, jak również na
osobistych systemach wartościowania.
Dwa dalsze założenia tego obiektywnego świata to: wszystko ma swój początek i koniec oraz
wszystko ma s woj ą przyczynę. Rzeczy powstają z jakiejś przyczyny lub też egzystują na podstawie
jakiegoś działania do momentu, gdy umrą lub przestaną egzystować. W systemie myślenia opartym
na świecie obiektywnym chodzi właśnie o to. Dlatego też jest wiele kontrowersji dotyczących
fizycznych przyczyn chorób oraz momentu, kiedy dana komórka lub grupa komórek staje się
człowiekiem. Wydawane są wielkie sumy pieniędzy na określenie socjalnych przyczyn przestępstw
lub na utrzymanie zabytków, ponieważ ich zniszczenie byłoby kulturalną stratą. Ludzie nakładają na
siebie wszystkie możliwe emocjonalne i finansowe obciążenia, by odkryć jakiś szczególny uraz
pochodzący z wczesnego dzieciństwa, który w obecnej chwili unieszczęśliwia ich, a także by
przedłużyć życie fizycznego ciała. Te wszystkie działania mają sens, jeśli przyjrzymy się im w
świetle poprzednio opisanego założenia, tzn. z punktu widzenia obiektywnego świata. Jednak z
punktu widzenia innych światów nie mają absolutnie żadnego sensu.
Niektórzy ludzie oceniają świat obiektywny, uważają go za zły i starają się uciec od niego,
uwłaczając mu i lekceważąc go. W szamańskim sposobie myślenia świat obiektywny jest tylko
miejscem jednym z wielu, w których można działać. Celem szamana jest efektywne działanie w
każdym ze światów. Dlatego też w swojej istotnej roli uzdrawiacza może akceptować założenia
świata obiektywnego, by zapoznać się z takimi metodami uzdrawiania jak np. masaż, wróżenie z ręki,
stosowanie ziół, medycyna konwencjonalna, operacje, ćwiczenia fizyczne lub terapia żywieniowa,
albo też leczenie przeprowadzone za pomocą kolorów. Jednakże nie pozwala on ograniczać się
założeniom leżącym u podstawy każdej z tych metod.
IKE PAPALUA - świat subiektywny
Załóżmy, że znowu znajdujesz się na tej samej łące, lecz tym razem jesteś świadom jedności
przyrody. Dostrzegasz, jak pojedyncze elementy wzajemnie wspierają się w swoich rolach. Światło,
cień, wiatr, woda, kamienie, ziemia, drzewa, ptaki, kwiaty, owady. Czujesz się częścią tych
zależności, a nie jedynie obserwatorem. Może ogarnie cię uczucie spokoju, szczęścia, miłości lub
podziwu. Możliwe, iż dostrzeżesz porę roku lub też przypomnisz sobie przeszłe pory, albo też ujrzysz
te, które mają nadejść. Jeżeli jesteś szamanem lub jesteś wrażliwy na postrzeganie pozazmysłowe,
wtedy może dokona się w tobie jeszcze większa duchowa przemiana i będziesz mógł postrzegać
także aurę oraz pola energetyczne wszystkiego, co cię otacza, jak również współgranie tych sił.
Możliwe, że będziesz mógł rozmawiać z roślinami, zwierzętami, kamieniami, wiatrem, słońcem,
wodą oraz dzielić z nimi ich tajemnice i historie. W zależności od pochodzenia, zdobytego
doświadczenia i umiejętności dostrzeżesz nawet duchy przyrody i będziesz mógł się z nimi
porozumieć. Albo nawet z samym Aumakua, ponadduszą łąki. Stojąc tutaj, możesz nawet stać się
świadkiem sceny sprzed stu lat, która rozegrała się, gdy obozowali tutaj Indianie po owocnym
polowaniu, palili swoje fajki przy ognisku i dziękowali Wielkiemu Duchowi. Poczujesz może nawet,
że jesteś lub byłeś jednym z nich.
Tego rodzaju doświadczanie w świecie subiektywnym możliwe jest dlatego, że opiera się na
założeniu, iż wszystko połączone jest ze wszystkim i WSZYSTKO śYJE. Założenie to wspierane jest
przez następne, które mówi, że wszystko jest częścią jednego obiegu, znajduje się w stanie
przejściowym i wszystkie energie przebiegają synchronicznie.
W ramach tego świata telepatia i jasnowidzenie są oczywistymi rzeczami i tak samo nie podlegają
dyskusji jak sposób działania jakiegoś przełącznika w świecie obiektywnym. Duchowa komunikacja ze
wszystkim, co istnieje, jest możliwa, niezależnie od odległości, ponieważ wszystko jest ze wszystkim
powiązane. Uczucia powstają na podstawie połączeń emfatycznych. Można widzieć i czuć aurę, ponieważ
energia jest elementem łączącym. Można poznać przeszłe i przyszłe życia, ponieważ życie jest cyklem, a
czas jest synchroniczny. Na tym poziomie śmierć jest tylko przejściem, częścią cyklu. W świecie
obiektywnym śmierć jest rzeczą ostateczną.
Natomiast na poziomie subiektywnym wszystko jest prawdą. Jest tak samo prawdziwe jak wszystko na
innych poziomach. Wielu ludzi, którzy przede wszystkim koncentrują się na poziomie obiektywnym, ma
trudności z zaakceptowaniem fenomenów pozazmysłowych lub subiektywnych gałęzi wiedzy, jak np.
astrologia, jako faktu. Natomiast tym, którzy w pierwszej kolejności koncentrują się na świecie
subiektywnym, szczególnie trudno przychodzi opisanie przyjaciołom przeżyć, które zakorzenione są w
świecie obiektywnym. śaden ze światów nie ma sensu, jeżeli przyglądamy mu się z punktu widzenia
innego świata. Jeśli jedynym, co przydarzyło ci się w życiu, były twoje narodziny i śmierć, wtedy
występowanie poprzednich istnień jest bez sensu. Jeżeli gwiazdy odległe są od nas o miliardy kilometrów,
wtedy ich wpływ na Ziemię jest absurdem. Jeśli natomiast z drugiej strony wszystko ze wszystkim jest
połączone, wtedy wycinanie coraz to więcej drzew, by budować nowe miasta jest równoznaczne z
samobójstwem. Jeżeli we wcześniejszym życiu byłeś innej rasy, obłudą byłoby, gdybyś jej teraz
nienawidził. Szamańskim sposobem rozwiązania tego problemu jest siódma zasada huny: Skuteczność jest
miarą rzeczywistości. Zamiast próbować odkryć, który z punktów widzenia jest prawdziwy, szaman
przyjmuje zawsze ten, który funkcjonuje i jest odpowiedni dla danego celu uzdrowienia.
Szamańskie metody uzdrawiania pochodzące z tego poziomu zawieraj ą telepatyczne sugestie i formy
myślowe, akupunkturę lub akupresurę, wyrównywanie poziomu energii, przekazywanie jej i pobudzanie
do przepływu za pomocą ręki lub kryształów czy też innych środków pomocniczych, albo też za pomocą
specjalnych form lub wzorców energii.
IKE PAPAKOLU - świat symboliczny
Znajdujesz się znowu na łące. Tym razem puść wodze fantazji. Widzisz rozległość łąki symbolizującą twą
własną otwartość, miłość i życie. Drzewa przedstawiają ci wewnętrzną siłę i najwyższe dążenia. Śpiew
ptaków obiecuje radość, natomiast światło słoneczne jest dotykiem Boga. Jesteś przepełniony pięknem
tego miejsca, jesteś tak poruszony, że od razu zaczynasz pisać poemat albo, w zależności od skłonności,
malować obraz, aby utrwalić swój nastrój. Przenieś się teraz w ramy wychodzące z podstawowego
założenia, iż WSZYSTKO JEST SYMBOLICZNE. Jako szaman możesz pójść dalej i szukać omenu w
formacjach chmur, liściach lub locie ptaków. Możesz też odprawić rytuał, za pomocą którego
pobłogosławisz łąkę, dzięki czemu stanie się jeszcze lepszym miejscem uzdrawiania dla ludzi, którzy w
przyszłości ją odwiedzą. Typowo szamański sposób myślenia na tym poziomie wygląda następująco: jeśli
wszystko jest symboliczne, wtedy rzeczywistość również jest snem. Jednym z aspektów szamańskich
umiejętności jest wkraczanie w świat snów i zmienianie go. Ktoś mógłby zapytać: Czego symbolem jest to
wszystko i czyj jest to sen? Na tym poziomie właściwym byłoby powiedzieć, że wszystko jest symbolem
wszystkiego, przede wszystkim jednak dla istoty postrzegającej. Sen ten pochodzi od każdej istoty, ale
przede wszystkim jest to twój sen. Inaczej mówiąc: na poziomie symbolicznym wszystkie doświadczenia
są odbiciem twego Ja w twoim osobistym życiu, włączając w to wszystkie rzeczy i ludzi,
którzy cię
otaczają. Jeżeli chcesz zmienić swoje doświadczenia na tym poziomie, powinieneś zmienić symbole,
interpretacją tych symboli lub siebie samych tak, aby zmieniło się to odbicie.
Drugie założenie na tym poziomie brzmi: wszystko jest częścią jakiegoś wzorca i znajduje się w
związku z czymś innym. Wszystko ma takie znaczenie, jakie mu nadasz. Wielu badaczy i
matematyków jest zakorzenionych na tym poziomie. Szukają znaczących doznań we wzorcach lub
zależnościach występujących w pozornej strukturze wszechświata i często ignorują przy tym fakt, w
jakim stopniu ich osobiste nastawienie wpływa na znaczenie ich badań. Tak samo jak ignorują
wszelkie obiektywne zastosowanie swoich badań. Dla szamanów lub innych ludzi, którzy kierują się
symbolami, korzystną rzeczą jest widzenie, w jaki sposób określone wierzenia i przekonania
odzwierciedlają się w ciele i doświadczeniach życiowych oraz jak łatwo można zmienić warunki i
układy, jeżeli zmieniony zostanie wzorzec przekonania. Szamańskie metody uzdrawiania na tym
poziomie wykorzystuj ą terapie bazujące na wierze, słowie i wizualizacji, włączając w to hipnozę,
programowanie NLP, afirmacje, sterowaną imaginację, środki sugestii, pracę ze snami oraz użycie
amuletów i talizmanów.
IKE PAPAHA - świat holistyczny
Tym razem nie stoisz na łące -jesteś łąką. Czujesz, jak światło słoneczne, dzięki chlorofilowi w
liściach, zmienia się w pożyteczną energię i twoje korzenie ciągną substancje odżywcze z ziemi. Z
radością oddajesz swój nektar pszczołom, które zbierają twoje pyłki kwiatowe i rozdzielają je między
inne rośliny. Jako pszczole sprawia ci przyjemność wsysanie nektaru. Wiesz dokładnie, bez
zastanawiania się nad tym, że częścią pyłku podzielisz się z roślinami, że zawsze będzie go pod
dostatkiem, aby zanieść do ula. Czujesz, jak wibruje twoje gardło, gdy śpiewasz pieśń godową i
podpierasz się swoim opierzonym ogonem na gałęzi sosny stojącej na skraju łąki. Jako sosna wiesz,
iż w rzeczywistości nie tworzysz skraju łąki, lecz jesteś częścią tego, co czyni łąkę tym, czym jest.
Jest to tylko drobny przykład, jak wyglądają przeżycia na poziomie holistycznym. Podstawowe
założenie na tym poziomie to: WSZYSTKO JEST JEDNYM. W praktyce oznacza to, że istnieje
tylko jedna tożsamość. Najgłębszym przeżyciem na tym poziomie jest to, co nazywane jest
kosmiczną świadomością. Jest to tylko próba opisania uczucia bycia jednością z wszechświatem,
ponieważ tak naprawdę nie można tego opisać, gdyż słowa ludzkiego języka nie mogą wyrazić tego
doświadczenia. Najbardziej powierzchowną częścią tego przeżycia jest świadomość, że się istnieje.
Kartezjusz użył bardzo symbolicznego układu trzeciego poziomu, gdy sformułował poczucie bytu:
Myślę, więc jestem. Subiektywna wersja brzmiałaby: Czuję, więc jestem, natomiast obiektywna:
Odczuwam siebie za pomocą pięciu zmysłów, więc jestem. Na czwartym, holistycznym poziomie nie
moglibyśmy wyrazić tego lepiej, niż zrobił to Popeye, który powiedział: Jestem, czym jestem, i to jest
wszystko, czym jestem.
W świecie holistycznym nie istnieje żadna różnica między samym sobą a tym, z czym identyfikujemy
się jako częścią swojego Ja. W takim stopniu działasz w świecie holistycznym, w jakim jesteś
świadom tej identyfikacji. Natomiast w takim stopniu jesteś czynny na innych poziomach, w jakim
świadom jesteś bycia czymś innym. Jeżeli z jednego świata wkraczasz w następny, wtedy stwierdzasz,
że poczucie bycia oddzielonym, co jest pierwszoplanową i wyraźną cechą charakterystyczną świata
obiektywnego, staje się coraz mniejsze. W świecie subiektywnym rosnące uczucie połączenia
powoduje jeszcze mniejsze uczucie separacji. Jeszcze mniejsze jest ono w świecie symbolicznym,
aczkolwiek każde odzwierciedlenie ciągle skrywa w sobie coś, co samo odzwierciedla. Dany
człowiek może mieć holistyczną świadomość swojego Ja i równocześnie nieholistyczną świadomość
tego, co nie jest jego jestestwem. Np. członek jakiegoś plemienia w Afryce Północnej może
holistycznie identyfikować się ze swoim plemieniem, tzn. nie posiadać żadnej własnej tożsamości
poza tą, że jest członkiem plemienia. Pomimo to może posiadać całkowicie obiektywne i wrogie
uczucia separacji w stosunku do innego plemienia.
Mimo że holistyczna tożsamość jest naturalnym ludzkim doświadczeniem, ludzie zwykle rozszerzają
swój ą tożsamość na osobiste własności, rodzinę, miasto i kraj, co wymaga nadzwyczajnych
umiejętności, aby móc świadomie poruszać się w tym świecie. Np. aktorzy, których zawód rozwinął
się z pewnej dawnej szamańskiej tradycji, najlepiej w dzisiejszych czasach praktykują tę umiejętność.
W dawnych czasach - i w pewnym stopniu również obecnie - szamani mogli (i mogą) przyjmować
tożsamość zwierząt, duchów przyrody i archetypów, które uważane były za bogów i boginie. Jeżeli
znajdujesz się w tym stanie identyfikacji, wtedy możesz przyjąć również właściwości i siłę tych istot.
Tak samo jak dobry aktor, który z natury jest bojaźliwy i nieśmiały, może przekonująco grać rolę
pewnego siebie bohatera, wtedy gdy rzeczywiście wejdzie w jego skórę. Podobnie szaman może w
końcu tak dobrze grać daną rolę, iż ta rola go określi. Pochodzi to z dalszego założenia na tym
poziomie, że wiedza doprowadza do istnienia. Jak sformułował to Emerson: Zabierz się do rzeczy, a
będziesz miał do tego siłę. Na tym poziomie istnieją różne szamańskie sposoby uzdrawiania. Po
pierwsze: channeling. W tej metodzie w większym lub mniejszym stopniu przejmuje się tożsamość
potężniejszego uzdrawiacza albo staje się jednością z większą uzdrawiającą mocą, po czym uzdrawia
się inną istotę. Po drugie: istnieje proces, który nazywam grokkowaniem lub prowadzącym obrazem,
podczas którego identyfikujemy się z osobą, która ma być uzdrowiona, albo nawet stajemy się z nią
jednością, a następnie uzdrawiamy się sami. Nie trzeba podkreślać, że w ostatnim przypadku trzeba
mieć do samego siebie duże zaufanie, aby skutecznie przeprowadzić ten proces, w przeciwnym
przypadku pod wpływem stanu uzdrawianej osoby wpada się w taki zamęt, iż opuszcza się poziom
holistyczny, co prowadzi do tego, że nie można już efektywnie działać, albo zapomina się, kim się
jest w rzeczywistości, i przejmuje się symptomy innej osoby bez możliwości uzdrowienia jej. Ludzie,
którzy silnie współczują, bardzo często doznają tego doświadczenia. Wielu terapeutów ma problem
ze swoimi klientami i pacjentami, polegający na tym, iż przejmują oni wszystkie choroby i problemy,
które próbują uzdrowić. Dlatego też zawsze polecam moim uczniom, gdy uczę ich metod
uzdrawiania na poziomie holistycznym, aby dopuszczali do maksymalnej identyfikacji wynoszącej
99%. Dzięki temu 1% szamana zawsze może wrócić do jądra jego tożsamości.
Poruszanie się między światami
Zmienianie wzorców myślenia albo poruszanie się z pełną świadomością między światami jest
procesem subtelnym i delikatnym. Aby wyjaśnić, co się podczas niego dzieje, należy przyjrzeć się
dokładniej, np. co się dzieje, gdy czytasz ten tekst. Możesz czytać słowa i przyjąć je do siebie. To
wszystko jest różnymi aspektami różnych założeń i systemów. Jedyną rzeczą, którą za każdym razem
zmieniasz, jest twoje własne postrzeganie. Robisz to umyślnie, by umożliwić sobie inne przeżycia, w
zależności od tego, czy chcesz poświęcić się tematowi, czy też jedynie przejrzeć tę książkę.
Zmieniasz koncentrację uwagi. Proces ten jest podobny, jeżeli poruszamy się między szamańskimi
światami. Wszystko, co powinieneś zrobić, to zmienić to, na co kierujesz swoją uwagę, a następnie
zmienić oczekiwanie związane z celem.
Największą przeszkodą tutaj, tak jak i w przypadku innych szamańskich praktyk, jest krytyczne
analizowanie. Naprawdę trudno jest ćwiczyć się w telepatii, jeśli ciągle powtarza się, iż to jest jedna
wielka głupota. Nie pomoże ci także wizualizacja, jeżeli ciągle będziesz zadawał sobie pytanie:
„Czyja sam to sobie wmawiam? Czy to ja sam sobie wymyśliłem?” Również trudno jest zarobić dużo
pieniędzy, jeśli uważa się siebie za uduchowionego, a równocześnie pieniądze jako przeciwieństwo
uduchowienia. Dlatego też powinieneś ćwiczyć się w porzucaniu tych wszystkich wyobrażeń.
Zmieniając jeden poziom na drugi, trenujesz równocześnie pozbywanie się każdej formy krytyki,
którą być może przyniosłeś ze sobą. Jeżeli będziesz to naprawdę często trenować, wtedy wszystko
przebiegnie automatycznie. Nadzwyczajną pomocą przy tym jest bezwarunkowe kochanie samego
siebie i zaufanie do boskiej siły znajdującej się w nas samych. Rada ta obowiązuje również wtedy,
jeśli nie jesteś szamanem.
Wygrywać z miłością
Rozsądny próbuje
dopasować się do rzeczywistości.
Nierozsądny próbuje
dopasować rzeczywistość do siebie.
Dlatego też postęp pochodzi od tego,
kto jest nierozsądny.
George Bernard Shaw
Czy człowiek zawsze musi myśleć i działać jak wojownik, aby otrzymać w życiu dobre rzeczy, takie
jak zdrowie, szczęście i sukces? Jeżeli będzie postępował według konwencjonalnych zasad, wtedy
wydaje się, że tak. „Walczymy” z chorobami za pomocą technologicznych „broni” lub leków.
(Dlaczego nie sięgniemy po środki niekonwencjonalne?). W „walce płci” musimy planować strategie
i techniki. (Dlaczego po prostu nie polepszymy naszej komunikacji?). W świecie interesu lub w
sporcie musimy „zniszczyć” lub „zetrzeć” konkurentów lub inną drużynę. (Dlaczego nie możemy po
prostu być lepsi niż oni?). Czy konieczne jest wybicie się na sam szczyt za wszelką cenę, czy też po
prostu możemy dostać się tam, pozostając w zgodzi z naszymi zasadami? Wojownicza mentalność
jest tak mocno zakorzeniona w naszej kulturze, że ma wpływ na prawie wszystkie sprawy i rzeczy i
na sposób obchodzenia się z nimi. Czasami jest to tak silne, że zapominamy, iż istnieją jeszcze inne
możliwości postępowania w życiu - drogi, które prawdopodobnie byłyby bardziej efektywne. Nie
mam nic przeciwko wojownikom. Sam byłem jednym z nich - sierżantem w piechocie morskiej.
Popieram jednak stanowisko, że żołnierz powinien bronić swojego kraju, lecz według mnie w życiu
codziennym nie jest najlepszym przykładem do naśladowania.
Wygrywanie z miłością (WZM) opiera się na pradawnym poglądzie, który w różnych formach
przetrwał przez stulecia. Znajduje się on w oczywistej sprzeczności z punktem widzenia wojownika,
który opanował dzisiejszy świat. We współczesnym społeczeństwie wszędzie możesz znaleźć
koncepty WZM. Są one pojedynczo porozrzucane, jednak często pośrodku jakiegoś głównego nurtu.
A ponieważ nie chodzi tutaj o jakiś ogólnie panujący pogląd i nastawienie, to prawie nigdy nie są
prezentowane w zorganizowany sposób, często mówimy tylko o krótkich przebłyskach inspiracji,
które szybko przemijają do chwili, gdy wystąpią następnym razem. Przybliżę ci te koncepty tak, jak
nauczyłem się ich na Hawajach - w postaci siedmiu zasad, które opierają się na określonym sposobie
myślenia i które mają służyć jako wskazówki do działania. Zasady te zilustruję cytatami z dawnych i
nowych źródeł. Wielu ludzi, włączając w to bogatych i sławnych, używało ich w przeszłości i jeszcze
dzisiaj posługuje się nimi.
l zasada: Świat jest taki, za jaki go uważasz
Cały koncept WZM opiera się na przekonaniu, iż zręczne użycie rozumu jest niezmiernie skutecznym
sposobem wpływania na nasze zachowanie. Przecież to nasze zachowanie ostatecznie określa
doświadczanie świata. Gdy połączymy zachowanie z myśleniem, wtedy możemy odkryć duchowe
wzorce, które kształtują nasze przyzwyczajenia. Za pomocą świadomego zmieniania sposobu
myślenia możemy zmienić przyzwyczajenia. Wtedy nasz nowy wzorzec zachowania spowoduje
nowe reakcje w otaczającym nas świecie. Wyobrażenie, że jesteśmy całkowicie oddzieleni od
otaczającego nas świata, do którego należą inni ludzie, jest ciągle jeszcze szeroko rozpowszechnione.
„Jestem poruszony faktem, jak bardzo każdy człowiek w tej książce wierzy, że duchowe życie i życie
tej republiki są nierozłączne”.
Bili Moyers
Bili Moyers powołuje się na znanych pisarzy, naukowców, akademików i innych, których pytał o
zdanie na temat położenia i przyszłości Ameryki. (Źródło: A World of ideas, Bili Moyers).
„Nasze myśli czynią nas tym, czym jesteśmy. Nasze duchowe nastawienie jest »Iksem«,
określającym nasz los”.
Dale Carnegie
W latach czterdziestych czasopismo Coronet przeprowadziło sondaż wśród osiągających sukcesy
młodych menedżerów. Zadano pytanie, jaka książka najbardziej przyczyniła się do ich sukcesu. Na
pierwszym miejscu znajdowała się Biblia, na drugim książka autorstwa Dale'a Carnegie Jak
zdobywać przyjaciół. Dale Carnegie zawsze był zwolennikiem praktycznego stosowania różnych
metod. Uczył, że jeśli zmienimy sposób myślenia, wtedy możemy zmienić nasze życie. (Źródło: Nie
martw się - żyj!, Dale Carnegie).
„Zmień pogląd na rzeczywistość, a zmienisz ją”
Fred Allen Wolf
Nie jest to żaden metafizyczny hokus-pokus, lecz naukowy koncept w zakresie fizyki kwantowej, a
Fred Allen Wolf jest znanym i uznawanym fizykiem. Badał on również starożytne wyobrażenia o
świecie, które są prawie identyczne z najnowszymi naukowymi teoriami. (Źródło: The Eagle 's Quest,
Fred Allen Wolf).
2 zasada: Nie istnieją żadne granice
Współczesny ekologiczny koncept opiera się na wyobrażeniu, że wszystko jest ze wszystkim
połączone oraz że nic nie można zmieniać w oddzieleniu od innych rzeczy. Cokolwiek robisz,
wpłynie w jakiś sposób na coś innego, natomiast zmiany zachodzące dookoła ciebie wpłyną na ciebie
samego. Coraz bardziej akceptowany jest fakt, że nie możemy wyciąć wszystkich drzew, w dalszym
ciągu zatapiać śmieci w morzu lub zanieczyszczać powietrza bez wywołania poważnych
konsekwencji dla biologicznego życia na Ziemi. Meteorolodzy kontynuują tę myśl, gdy zgodnie z
teorią chaosu mówią, że ruch skrzydeł motyla może spowodować burzę w Górach Skalistych. Na
bardziej osobistym poziomie przyzwyczajeni jesteśmy do tego, iż stan naszego środowiska i ciała ma
wpływ na naszego ducha. Nie jesteśmy jednak zbytnio przyzwyczajeni do wyobrażenia, iż stan
naszego ducha może wpływać na nasze ciało, a nawet na otoczenie. Wprawdzie granice i
ograniczenia istnieją w naszym postrzeganiu świata, jednak niekoniecznie w naszym doświadczaniu.
„Duch wywiera największy wpływ na nasze ciało. Wolność i choroba zależne są od nawiązania
kontaktu z naszą własną świadomością, doprowadzenia jej do równowagi i następnie przeniesienia tej
harmonii na ciało”.
Deepak Chopra
Deepak Chopra jest zwolennikiem medycyny ajurwedycznej, która zajmuje się sposobem
odżywiania, ćwiczeniami fizycznymi, masażami i ziołami, jednak cały czas podkreśla fakt, iż
prawdziwe źródło dobrego zdrowia znajduje się poza ciałem i światem materialnym. (Źródło:
Uzdrawiająca siła, Deepak Chopra).
„To, co ludzki duch może pojąć i w co uwierzyć, może także urzeczywistnić!”
Napoleon Hill
Napoleon Hill nie był marzycielem, lecz człowiekiem czynu. Jednym z jego najważniejszych czynów
było badanie ludzi, którzy w jego czasach odnieśli największe sukcesy. Chciał dowiedzieć się, jakie
czyny naprawdę prowadzą do sukcesu. Znaczącym czynnikiem, według niego, były nie czyny tych
ludzi, lecz ich myśli. Jeżeli myśleli o ograniczeniach, wtedy byli ograniczeni. Jeśli natomiast
wzbraniali się przed uznawaniem jakichkolwiek granic, wtedy mogli osiągnąć to, czego naprawdę
pragnęli. (Źródło: Myśl i bogać się, Napoleon Hill).
3 zasada: Energia postępuje za uwagą
Czy zwróciłeś kiedyś uwagę, że im bardziej się czymś interesowałeś, tym szybciej stawałeś się
aktywny? Kupiłeś książkę, która otrzymała dobre recenzje lub obejrzałeś film, który w najbardziej
górnolotny sposób zachwalał twój przyjaciel, a może nawet zmieniłeś styl życia, aby przypodobać się
nowej przyjaciółce. Wszystko, czym się interesujesz, ma tendencją przyciągania twojej emocjonalnej
i fizycznej energii. Czy z drugiej strony zauważyłeś, iż sprawy, którymi przestałeś się interesować,
stopniowo przenoszą się na dalszy plan razem z rzeczami, które w ogóle cię nie interesują? Im
bardziej świadomie ktoś kieruje swoją uwagę na określone sprawy i nie odbiega od nich, tym więcej
sukcesów odnosi. Nie czeka, aż coś przykuje jego uwagę; idzie do przodu i osiąga cel. Jeżeli
nauczysz się świadomie koncentrować uwagę i tak długo, jak chcesz, kierować ją na coś, nauczysz
się wtedy jednej z najbardziej skutecznych metod osiągania celu.
„Ciągle mamy możliwość wyboru, na czym chcemy się koncentrować - na sprawach ważnych lub
mało istotnych, na dobru lub złu”.
Joel Dimsdale
Joel Dimsdale przeprowadził wywiady z 19 osobami, które przeżyły nazistowskie obozy
koncentracyjne i które zachowały przy tym relatywnie dobre zdrowie. Odkrył, że ich przekonania i
nastawienia były podstawą skutecznej metody przeżycia. (Źródło: Who Gets Sick, Blair Justice).
„Odkryliśmy, iż systematyczne wywoływanie odprężających reakcji u naszych pacjentów stało się
nadzwyczaj pożytecznym rozszerzeniem naszej tradycyjnej terapii. Pomaga im to odprężyć się,
zasnąć bez środków nasennych, a w niektórych przypadkach nawet obniżyć ciśnienie krwi”.
Sydney Alexander
Sydney Alexander opowiada o prostej metodzie polegającej na mentalnym lub słownym
wypowiadaniu jednego słowa lub całego zdania. Ten sposób postępowania zbadał Herbert Benson z
Harvard Medical School. (Źródło: The Relcucation Response, Herbert Benson).
„Dla większości mew nie jest ważne latanie, lecz pokarm. Jednak ta mewa nie miała na myśli
jedzenia, lecz latanie... Jonathan spędził wiele samotnych dni, wykonał setki niskich lotów,
eksperymentował”.
Richard Bach
W tej pełnej wyrazu alegorii ludzkich możliwości najważniejszym tematem jest koncentracja i
ćwiczenie, koncentracja i ćwiczenie. (Źródło: Mewa Jonathan, Richard Bach).
4 zasada: Teraz jest moment siły
Jeśli chcesz postępować trzeźwo i praktycznie, musisz przyznać, że ani przeszłość, ani przyszłość nie
posiadają żadnej mocy, ponieważ nie możesz ich dotknąć, posmakować, poczuć, zobaczyć, powąchać
ani też zareagować na nie. Praktycznie rzecz biorąc, przeszłość i przyszłość w ogóle nie istnieją. „Co
proszę?” - zapytasz. „A co jest z tymi wszystkimi dobrymi i złymi rzeczami, które ukształtowały
moje życie?! A co stało się z umiejętnościami, które nabyłem, i bólem, który znosiłem, i ze
wszystkimi moimi przeżyciami? A co stanie się z tymi wszystkimi sprawami, które na mnie czekają i
na które powinienem się przygotować? Jak można mówić, że to wszystko nie istniało i nie
zaistnieje?” Tego nie powiedziałem. Mówię: Wszystko, co masz w tej chwili, to wspomnienia o tych
rzeczach, umiejętnościach, bólu i doświadczeniach. W teraźniejszości reagujesz na te wspomnienia, a
nie na samą przeszłość. W obecnym momencie istnieją tylko wspomnienia i tylko wobec nich możesz
zmienić swój stosunek. Możesz zmienić myślenie o tych rzeczach i dzięki temu ich oddziaływanie na
twoje życie. Jeżeli chodzi o przyszłość - nikt nie wie, ani najlepsze medium, ani też najlepszy
komputer, co stanie się jutro czy pojutrze. Można wysnuwać logiczne wnioski lub intuicyjne
hipotezy. Czasami prognozy zgadzają się, innym razem się mylimy, nigdy jednak nie da się
przewidzieć zdarzeń dokładnie. Przynajmniej zgodnie z tym światopoglądem.
Wszystko zależy od indywidualnego zdania i użyteczności. Jeżeli uważasz, że przeszłości nie można
zmienić i że panuje ona nad teraźniejszością, wtedy łatwo wejdziesz w rolę ofiary i nie podejmiesz
żadnych działań. Jeśli jednak potraktujesz przeszłość jako coś minionego, wtedy będziesz mógł
swobodnie przeprowadzić pożądane przez siebie zmiany. Z kolei, gdy przyszłość potraktujesz jako z
góry określoną i niezmienną, nie będziesz miał bodźca do zmienienia czegokolwiek we własnym
życiu. Jeżeli zaakceptujesz kombinację przeznaczenia i wolnej woli, wtedy zastosujesz swoją wolną
wolę wszędzie tam, gdzie uważasz to za możliwe. Jednak w tych wszystkich sytuacjach, kiedy
sądzisz, że nianie dysponujesz, wtedy jej nie użyjesz. Dopiero gdy potraktujesz przyszłość jak
niezapisaną kartę, wtedy pozwolisz sobie na spróbowanie wszystkiego.
„To, co widzisz i jak to widzisz, stwarza stan, w którym się znajdujesz i za pośrednictwem tego
sposób twego zachowania. Oprócz tego duże znaczenie ma to, co i jak myślisz o danej sytuacji”.
Anthony Robbins
Anthony Robbins, cudowne dziecko, na nowo ukształtował swoje życie za pomocą mentalnych
technik i osiągnął duży sukces. Nauczył także innych robienia tego samego. (Źródło: Bezgraniczna
energia, Anthony Robbins).
„Jeśli ktoś wierzy, że można osiągnąć [sukces]..., wtedy dzieją się trzy cuda: 1. Aktywowane są
komórki mózgowe, które szukają możliwości! 2. Pobudzane są do życia komórki mózgu
rozwiązujące problemy. 3. Związki chemiczne, które pobudzają zdecydowanie, dostają się do
strumienia krwi”.
Robert H. Schuller
Robert Schuller rozpoczął swoją działalność jako mówca na scenie objazdowego kina w Kalifornii i
założył światową społeczność „pozytywnego myślenia”, którego obecna siedziba mieści się w
milionowej wartości Crystal Cathedral w Gardenie. (Źródło: Sukces nie ma granic, Robert H.
Schuller).
5 zasada: Miłość jest źródłem siły
Zasada ta formułowana jest również jako: „Kochać to być szczęśliwym z...”, tzn. że miłość jest
radością z powodu czegoś lub uznawaniem czegoś, co uważa się za dobre. Do miłości należą
aktywne stany wymagania, oczarowania, podekscytowania i namiętności, podobnie jak pasywne
stany szczęścia, współczucia, przyjaźni, troszczenia się i miłosierdzia. Pasywna lub aktywna miłość
prowadzi do czynów, które zmieniają lub wpływają na rzeczy, a to jest esencją mocy. Można
powiedzieć, iż miłość jest zarówno energią elektryczną, jak i magnetyczną, która nas szuka i
przyciąga. Jest siłą napędową, która sprawia, że rzeczy się dzieją, jest łagodną energią topiącą
sprzeciw.
„[Oczarowanie] pomoże ci w przezwyciężeniu strachu, w osiąganiu sukcesów w świecie interesu, w
zarabianiu pieniędzy oraz prowadzeniu szczęśliwszego i bogatszego życia w zdrowiu”.
Frank Bettger
Frank Bettger rozwinął oczarowanie dzięki temu, iż najpierw zdecydował się być oczarowanym, a
następnie przymuszał się do działania z zachwytem aż do chwili, gdy naprawdę był oczarowany i osiągnął
wielki sukces. (Źródło: Doświadcz ceny sprzedaży, Frank Bettger).
„Zdziwi cię, gdy usłyszysz, że ciężka praca uczyni cię bogatym lub zabezpieczy cię finansowo. Miłość do
pieniądza jest kluczem do gromadzenia dobrobytu”.
Jeny Gillis
Jako osiągający sukcesy kierownik kursów, Jeny Gillis nauczył się, że pieniądze są przedłużeniem jego
osobowości. Im bardziej jesteś serdeczny i czuły, tym więcej pieniędzy przyciągniesz do siebie. (Źródło:
Moneylove, Jeny Gillis).
„Większość ludzi może motywować się przez dwa do trzech miesięcy. Inni nawet przez dwa lub trzy lata.
Natomiast zwycięzca motywuje
się tak długo, aż zwycięży.
Art Williams
Gdy Art Williams zdecydował się, że osiągnięcie finansowego bezpieczeństwa dla siebie i rodziny jest
możliwe, zmienił branżę na ubezpieczenia na życie i papiery wartościowe. Po siedmiu latach stał się
niezależny finansowo. (Źródło: Common Sens, Art Williams).
„Rak, gruźlica, samobójstwo, wypadki, choroby psychiczne - na wszystkie [te choroby]... ludzkie
społeczeństwo wywiera wyraźny wpływ. Natura posługuje się wieloma broniami, aby skrócić życie
samotnych ludzi. Statystycznie rzecz biorąc, najczęściej wybiera w tym celu choroby serca”.
James Lynch
James Lynch na podstawie intensywnych badań mógł udowodnić, iż moc miłości w procesie uzdrawiania
często była skuteczniejsza niż moc nauki. (Źródło: Mowa serca, James J. Lynch).
6 zasada: Cala moc pochodzi z wnętrza
Jedno z największych złudzeń współczesnego świata opiera się na twierdzeniu, że ludzie są bezsilnymi
ofiarami zewnętrznych okoliczności, które ich przewyższają. Zbyt wielu ludzi przypisuje rodzicom,
nauczycielom, obcym, układom lub społeczeństwu winę za rozwój ich życia. Oczywiście nie możemy
kontrolować zdarzeń i zachowania innych, jednak zawsze możemy kontrolować nasze reakcje na te rzeczy
lub sprawy. Na tym polega nasza moc. Jeśli rozwiniemy tę moc, wtedy możemy wpływać na zdarzenia i
sposoby zachowania, ewentualnie łagodzić ich skutki.
„Najbardziej wartościową rzeczą, którą możesz kiedykolwiek posiadać, jest obraz siebie samego jako
zwycięzcy w wielkiej grze życia”.
Tom Hopkins
Tom Hopkins, który w wieku 27 lat zdobył swój pierwszy milion, podkreśla wkład „autoinstrukcji” lub
mentalnych afirmacji w czasie dochodzenia do sukcesu. (Źródło: The Official Guide to Success, Tom
Hopkins).
„Mentalne zdrowie... jest najważniejszą sprawą dla fizycznego zdrowia - najważniejszą charakterystyką
przeżycia”.
Bernard S. Siegel
Bernard S. Siegel, profesor chirurgii klinicznej na Yale Medical School, jest zadeklarowanym
zwolennikiem „pozytywnego nastawienia” i wizualizacji jako potężnych środków pomocniczych w
procesie uzdrawiania. (Źródło: The Complete Guide to Your Emotions & Your Health, Emrika
Padus).
„Z pewnością w świadomości przyczyny naszej krzywdy znajduje się uzdrawiająca wartość”.
Hans Selye
Hans Selye dokładnie badał przyczyny i skutki stresu. W swojej pracy ciągle podkreślał związek
między ciałem i duchem w odniesieniu do stresu i zdrowia. (Źródło: Stres, moje życie, Hans Selye).
„Duch moduluje biochemiczne funkcje w komórkach wszystkich ważnych organów i tkanek w
organizmie za pomocą autonomicznego systemu nerwowego”.
Ernest Lawrence Rossi
Wyczerpująco i z wieloma odniesieniami do wyników innych badań Ernest Lawrence Rossi
przedstawia, co wiemy na temat wzajemnego oddziaływania ciała i ducha, przy czym wspiera nowe
koncepty terapeutycznej hipnozy. (Źródło: Psychobiologia uzdrawiania w relacji dusza - ciało,
Ernest Lawrence Rossi).
7 zasada: Skuteczność jest miarą prawdziwości
Jaki naprawdę jest sukces człowieka, który wspiął się na szczyt kariery zawodowej, przy czym jednak
zrujnował swoje zdrowie? Czy można nazwać człowiekiem sukcesu kobietę, która wprawdzie
stworzyła szczęśliwą i zdrową rodzinę, jednak sama popadła w depresję i jest pusta w środku? Jeżeli
wygrasz cały świat, jednak skrzywdzisz przy tym swoją duszę, czy będzie to prawdziwy sukces?
Jeżeli prawdę mierzymy rezultatami, i jeśli nie istnieją żadne granice, wtedy mierzone przez nas
wyniki muszą zawierać nie tylko stopień osiągnięcia celu, lecz także konsekwencje po jego
osiągnięciu. Inaczej mówiąc: Powinniśmy uwzględnić osobiste, społeczne i środowiskowe aspekty
każdego naszego starania, aby określić, na ile jesteśmy skuteczni. W duchu WZM (wygrywać z
miłością) harmonia w tym zakresie jest ważniejsza aniżeli czysta równowaga. Dlatego też obojętnie,
czy dążysz do bogactwa, poważania, intymności lub przyjaźni, zdrowia lub sprawności fizycznej,
przynajmniej czasem zwracaj uwagę, czy twoje dążenia wpływają na ciebie, ludzi lub środowisko.
„Jakie są cechy charakterystyczne sukcesu? To: zdolność wydawania samodzielnego sądu,
pracowitość i zdrowie. Najważniejsza jest jednak zdolność wydawania samodzielnego sądu”.
Lord Beaverbrook
Lord Beaverbrook pochodził z prostej rodziny i był zwykłym brytyjskim obywatelem, lecz gdy
zastosował te trzy właściwości, wtedy stał się nadzwyczaj skuteczny w interesach, polityce i
dyplomacji. Jego definicja zdolności wydawania samodzielnego sądu brzmiała: „Moc przyswajania
sobie wiedzy i wykorzystywania jej”. (Źródło: The Three Keys To Success, Lord Beaverbrook).
„Nigdy nie dojdziesz w życiu dalej niż tam, gdzie dociera wyobraźnia twego ducha”.
Frederick Eikenkoetter
Frederick Eikenkoetter, lepiej znany jako „Wielebny Ike”, wykorzystywał pozytywną siłę. ducha i z
pozbawionego środków do życia weterana stał się prorokiem mającym miliony zwolenników, flotę,
limuzyn i prawdziwy, pozłacany kościół. <
„Jeżeli człowiek stara się osiągnąć sukces w swojej pracy, tzn. chce osiągnąć pożądane przez siebie
rezultaty, wtedy powinien doprowadzić swoje myśli do zgodności ze światem obiektywnym, który go
otaczaj jeśli te dwie rzeczy nie są ze sobą zgodne, wtedy w praktyce nie osiągnie on sukcesu”.
Mao Tse-tung
Cytat ten pochodzi z odczytu, które wygłosił Mao Tse-tung w 1937 roku w prowincji Junan. W czasie
tego przemówienia sprzeciwiał się tym, którzy zdawali się na doświadczanie bez myślenia, jak również
tym, którzy popierali myślenie bez doświadczania. (Źródło: Mao Tse-tung, Annę Freemantle).
Praktyczne zastosowanie siedmiu zasad
Tak samo ważne, jak filozofia wygrywania, są pewne wskazówki odnośnie jej praktycznego
zastosowania. Poniżej przedstawiam formułę, którą stosuję każdego ranka, aby przypomnieć sobie o tej
filozofii, oczyścić ducha i jeszcze raz uzmysłowić sobie sens mojego życia, ustabilizować i
zharmonizować moje uczucia oraz emocje, odprężyć ciało i naładować je do aktywnego działania w ciągu
nadchodzącego dnia. Robię to tak, jakbym był moim własnym nauczycielem. W czasie bardzo
pracowitych dni znajduję na to niewiele czasu, jednak gdy tylko mam go trochę więcej, wtedy zajmuję się
tym dłużej. Mówię do siebie:
Bądź świadomy
Bądź gotowy Bądź skoncentrowany
Bądź tutaj
Bądź szczęśliwy
Bądź pewny
Bądź dobry
Świat odpowiada twoim myślom, a więc bądź świadom tego, w co wierzysz. (Bardzo ważne są
przekonania odnośnie siebie samego, innych ludzi, środowiska. Jeżeli wiesz już, w co wierzysz, to znaczy,
że nadszedł czas, by po prostu przypomnieć sobie o tym. Jeśli natomiast nie wiesz, wtedy najwyższa pora,
aby zastanowić się nad tym i podjąć odpowiednie decyzje).
Nie istnieją żadne granice, a więc bądź gotowy na zmienienie swojego nastawienia. (Możesz zmienić
swoje nastawienie do przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, podobnie jak nastawienie do siebie
samego, innych ludzi i świata. Nie ma żadnych przeszkód na tej drodze życia... są tylko różne warunki.
Nie jesteś ograniczony warunkami, układami lub doświadczeniami - musisz jedynie dowiedzieć się, jak
się z nimi obchodzić, aby osiągnąć to, czego pragniesz).
Energia postępuje za uwagą, a więc koncentruj się na tym, czego chcesz. (A nie na tym, czego nie chcesz.
Pozytywna koncentracja na zaletach sukcesu podwyższa zarówno inspirację, ja i motywację. Ciągła
negatywna koncentracja na możliwych katastrofach zmniejsza jedno i drugie).
Teraz jest moment siły, a więc bądź tutaj i zwiększaj swoją siłę. (Powiększaj siłę swego ducha i ciała.
Moc ducha przybiera na sile, jeśli rozwijasz postrzeganie zmysłowe i umiejętność analizowania [widzieć
świat składający się z części]. Zwiększasz siłę ciała za pomocą pradawnych sposobów
odpowiedniego odżywiania, sportowych ćwiczeń, technik rozluźniania oraz technik oddechowych).
Miłość jest źródłem siły, a więc bądź szczęśliwy i doceniaj dobro. (Jeżeli nie jesteś szczęśliwy,
spróbuj być. Ale jak tego dokonać, gdy dookoła dzieje się tyle strasznych rzeczy? Wspomniany już
Frank Bettger stosował technikę: „Rób tak, jakby była to prawda, dopóki nie stanie się to prawdą”, i
w jego przypadku to działało. Zdradzę ci prostą sztuczkę, która działa u mnie i u tysięcy ludzi,
których kształciłem. Jest to pradawna technika nazywana: „Licz swoje błogosławieństwa”. Możesz to
zrobić, jeśli będziesz aktywnie poszukiwał wszystkich dobrych rzeczy i uznawał je. Do tego należą
wszystkie dobre doświadczenia, które kiedykolwiek przeżyłeś, niezależnie od ich domniemanego
znaczenia, wszystkie umiejętności, które kiedykolwiek nabyłeś. Nie zapominaj przy tym o chodzeniu,
mówieniu i przyciąganiu, o tym wszystkim, co jest piękne i cudowne, co możesz odkryć w otoczeniu,
o wszystkich dobrych czynach innych ludzi, które widzisz lub o których słyszysz, o tych wszystkich
dobrych rzeczach, które chcesz przeżyć w przyszłości. Nie proponuję jednak, abyś zachowywał się
tak, jakby złe rzeczy w ogóle nie istniały, w końcu jest to praktyczna nauka. Lecz im bardziej
napełniasz się świadomością dobra, tym łatwiej będzie ci obchodzić się ze złem).
Cała moc pochodzi z wnętrza, a więc bądź pewien i ufaj sobie samemu. (Nie możesz wierzyć, że inni
zawsze będą robili to, co chcesz, ponieważ mają swoje własne priorytety i plany, które mogą zgadzać
się z twoimi, albo też nie. Nie możesz ufać, że świat zawsze będzie taki, jak chcesz, ponieważ działa
w nim tak dużo sił, że czasami zwracają się one w innym kierunku, aniżeli tego pragniesz. Jednak
zawsze możesz być pewien, iż posiadasz moc zmieniania tego, co możesz zmienić, umiejętność
dopasowania się, jeśli nie jesteś w stanie przeprowadzić zmian, oraz podnoszenia swoich
umiejętności za pomocą nauki i ćwiczeń. Jeden z najlepszych plakatów, jaki kiedykolwiek
widziałem, przedstawiał żeglarza na łodzi, a pod nim widniał podpis: „Wprawdzie nie możesz
kontrolować wiatru, jednak zawsze możesz kierować żagiel odpowiednio do jego kierunku”. Jeśli
odważysz się na to, wtedy możesz ufać, że również w tobie znajduje się droga do wielkiej mocy).
Skuteczność jest miarą prawdziwości, a więc bądź dobry w tym, co robisz, rób to, co uważasz za
dobre, i oczekuj najlepszego. Niektórzy ludzie wierzą, że dobrą sprawą jest przygotować się na
najgorsze, aby dzięki temu nie przeżywać przykrych rozczarowań, jednakże postawa ta skrywa dwa
problemy. Po pierwsze: mimo wszystko przeżyjesz przykre rozczarowania, a po drugie tylko rzadko
będziesz mile zaskoczony. Niektórzy ludzie unikają optymizmu, ponieważ boją się rozczarowań.
Przyjrzyjmy się teraz dokładnie temu tematowi. Rozczarowanie to niewiara w pozytywny rozwój
wypadków. W związku z tym ludzie ci nie planują sukcesu, ponieważ ich plany mogłyby nie zostać
zrealizowane, a oni czuliby się wtedy źle. Tak bardzo boją się złego samopoczucia, że wolą nie czuć
się dobrze. Nie pojmuję tej logiki. Sprawy czasami nie rozwijają się tak, jakbyśmy chcieli, ale czy to
powód, by decydować się na złe samopoczucie? Jeżeli naprawdę chcesz wygrać, spróbuj za pomocą
innych środków i zacznij jeszcze raz od początku. Pozwól mi zacytować samego siebie:
„Ludzie nie zawodzą. Plany zawodzą. Ludzie po prostu poddają się lub snują nowe plany”.
Komunikacja z przyrodą
Dawno temu na Hawajach ludzie znajdowali się bardzo blisko natury - w pewnym stopniu dotyczy to
również współczesnych Hawajów. Oczywiście, nie jest to żadna niespodzianka. Plantatorzy taro (
Taro
to roślina uprawiana w klimacie tropikalnym o liściach prawie dwumetrowej długości w kształcie tarczy, które spożywane są jako
warzywa. Korzeń jest ważnym dostarczycielem skrobi.)
musieli być dobrze obeznani ze źródłami świeżej wody,
najlepszymi kamieniami na ich tarasy, cyklem wzrostu roślin i fazami księżyca. Rybacy musieli znać
odpowiednie rośliny, aby sporządzać sieci i liny, przyzwyczajenia i sposoby zachowania ryb, które
chcieli łapać, jak również właściwości pogody, wiatru i chmur. Rzemieślnicy potrzebowali
gruntownej wiedzy o kamieniach i drewnie, zarówno w postaci narzędzi, jak i surowca, nad którym
pracowali. Zielarze musieli być obeznani nie tylko z wyglądem i właściwościami setek roślin, lecz
także z uzdrawiającymi właściwościami ryb, soli i gliny. Morscy podróżnicy musieli posiadać
wiadomości o tajemnicach wiatru, fal, ptaków,
Słońca, Księżyca i gwiazd. Jednak Hawajczycy znajdowali się jeszcze bliżej natury, niż wynika to z
wiedzy i bezpośredniej bliskości. O wiele bardziej byli oni sąsiadami w żywej społeczności.
śywotność natury
Dla Hawajczyka w dawnych czasach - niezależnie, czy był on szlachetnie urodzony, czy też był
prostym obywatelem - cała przyroda była żywą istotą: do niej należały oczywiście zwierzęta i rośliny,
lecz również kamienie, góry, doliny, chmury, gwiazdy, wiatr, deszcz i wszystko inne. Wszystko to
nie tylko było żywe, lecz miało świadomość jak każdy człowiek. Aby więc zachować dobre układy z
danym elementem przyrody, należało traktować go z respektem, jak człowieka. Z doświadczenia
ludzie ci wiedzieli, że w większości przypadków zupełnie wystarczało, gdy okazywało się sąsiadom
odpowiedni szacunek, np. poprzez pozdrowienie rybaka lub krawca mieszkającego opodal, lub
Słońca, które ogrzewa naszą skórę, albo też Księżyca oświetlającego nocą drogę. Poprzez
podarowanie przyjaciółce kwiatka lub pozdrowienie wodospadu za jego piękno, poprzez piosenkę lub
taniec dla starszych ludzi w grupie, albo też zrobienie czegoś szczególnego dla tych, których pomocy,
przychylności lub opieki potrzebowali: podarowanie świni kahunie lapa 'au, który uzdrowił dziecko,
koguta - człowiekowi, który pomógł przy budowie łodzi, wianka z kwiatów - kanu, które pomogło
przy łowieniu ryb lub jagody ohelo-Pele, bogini wulkanu, aby ją uszczęśliwić.
Ten sposób myślenia nazywamy „animizmem”. Odnosi się on do wyobrażenia, iż wszystko
„animizowane” jest przez duszę lub ducha, który może istnieć niezależnie od materialnej formy. W
pewnym czasie było to głęboko zakorzenione, ogólnie znane spojrzenie na świat. W dzisiejszych
czasach ciągle jeszcze znajdujemy ślady tego światopoglądu, gdy nadajemy nazwy łodziom,
samochodom, Księżycowi lub górom. Nie ma to nic wspólnego z modleniem się do nich, stwarza
jedynie świadomość duchowej obecności.
U Hawajczyków duch skłonny był do zachowywania określonej formy w czasie całej egzystencji,
chyba że był szczególnie silnym duchem. Duchy skał pozostawały zwykle duchami skał, nawet gdy
stały się inną skałą, duchy drzew pozostawały drzewami, natomiast ludzkie duchy zachowywały
swoją ludzką postać. Jednak silny duch mógł posiadać umiejętność przyjmowania całego szeregu
różnych form. Dlatego też Pele, bogini wulkanu, mogła przyjąć postać kobiety, starej lub młodej,
podobnie jak formę stopionej lawy. Kamapua'a, duch świni, mógł przeobrazić się w rybę
humuhumunukunukuapua 'a. Jednak pospolici Hawajczycy jedynie za pomocą pozdrowienia, małej
ofiary lub modlitwy mogli komunikować się z duchami przyrody.
Szamańskie umiejętności
Pośród Hawajczyków niektórzy ludzie znajdowali się bliżej natury, aniżeli inni - tak blisko, iż mogli
rozmawiać z żywiołami, roślinami i zwierzętami oraz tak dostroić się do nich, że świadomie
przyjmowali formę danego zwierzęcia, rośliny lub żywiołu oraz przyjmowali ich właściwości, wiedzę
i umiejętności. Niektórych z nich nazywano kupua. Słowo to mniej więcej oznacza to samo co
„szaman”. Dzięki swoim skłonnościom i ćwiczeniom stawali się uzdrawiaczami, którzy nie
ograniczali się do fizycznych sposobów uzdrawiania. Mistrz hawajskich szamanów nazywa się
kahuna kupua.
Najbardziej znanym hawajskim mistrzem szamańskim był „Maui Kupua”, co często tłumaczy się
jako „Maui Półbóg”, „Maui Sztukmistrz”, „Maui Czarodziej” lub „Maui Czyniący Cuda”. Legenda o
Maui opowiadana jest w całym rejonie Pacyfiku i, pomimo że istnieją różne miejscowe warianty,
mieszkańcy wysp opowiadają sobie od setek lat w całej Polinezji praktycznie te same historie.
Jedna z nich opowiada, w jaki sposób Maui zdobył tajemnicę ognia od pewnych ptaków na wyspie
Oahu. Dawno temu, mówi legenda, tylko łyski wiedziały, jak wskrzesić ogień. Pewnego dnia Maui
był znudzony ciągłym jedzeniem surowego pokarmu, a więc zakradł się tam, gdzie żyły łyski i złapał
jedną z nich. Chciał, aby zdradziła mu tajemnicę rozpalania ognia. Na początku ptak powiedział, iż
tajemnica znajduje się w pewnej roślinie, później że w innej, jednak Maui był dostatecznie mądry i
trzymał łyskę za szyję, gdy sprawdzał jej odpowiedzi. Wreszcie miał dosyć tych wszystkich
nieprawdziwych odpowiedzi i bliski był ukręcenia ptakowi głowy. Wtedy ptak wyskrzeczał, iż
tajemnica ognia znajduje się w drzewie o nazwie hau. Maui dał mu ostatnią szansę i udało się. Z
radością rozniecił ogień za pomocą pocierania o siebie dwóch kawałków drzewa hau. Jednak był tak
zły na ptaka, który tak długo zwodził go fałszywymi odpowiedziami, że uderzył go w głowę
rozpaloną głownią. Od tej chwili wszystkie łyski mają na głowie czerwony pasek piór.
W historii tej przedstawionych jest wiele interesujących rzeczy. Po pierwsze, że łyski żyją na
bagnistych terenach, gdzie rośnie miękkie drzewo hau. Po drugie, hawajskie słowo określające łyskę
brzmi alae i połączone jest ze słowami „czerwoność” oraz „wznosić się, wspinać”. Są to pojęcia
przypominające ogień. Poza tym drzewo hau posiada kwiaty, które wieczorem, gdy zapala się ogień,
stają się pomarańczowoczerwone. W tym wszystkim istotny jest dla nas fakt, iż szaman bezpośrednio
komunikował się ze zwierzęciem, aby nauczyć się czegoś ważnego dla ludzkiej społeczności. Dzisiaj
można by powiedzieć, że ludzie odkryli, jak jasnym płomieniem płonie drzewo hau trafione
piorunem, natomiast łyski zostały włączone do tej historii, ponieważ żyły w okolicy oraz z powodu
symbolicznego koloru piór. Jednakże szamani powiedzieliby, że Maui bezpośrednio komunikował się
z ptakami, aby dowiedzieć się czegoś o działaniu pioruna na drzewo hau. W innych opowieściach
Maui rozmawia z różnymi ptakami, rybami, nietoperzami, drzewami, z wodą, wiatrem i Słońcem po
to, aby się czegoś od nich nauczyć, albo nakłonić je do robienia czegoś, czego pragnie.
Na Hawajach krąży jeszcze wiele innych historii o przydatnych oddziaływaniach między ludźmi i
naturą. Do najczęściej spotykanych należą historie o sowach w roli strażników i pomocników. W
opowieści pochodzącej z Oahu pewien człowiek wybierał jajka z gniazda sów. Był jednak tak
wzruszony rozpaczliwym krzykiem sowiej matki, że pozostawił jajka w gnieździe. Z wdzięczności
sowa przyrzekła pomagać mu w potrzebie. Pewnego dnia zaatakował go jeden ze starszych plemienia
i tysiące sów przyleciały mu na pomoc, przepędzając nieprzyjaciela, Do dzisiaj istnieje dużo nazw
miejsc w okolicy Waikiki przypominających o tym wielkim wydarzeniu. Mniej więcej tak samo
ważne są w hawajskich legendach historie o rekinach, które broniły ludzi przed innymi rekinami,
pomagały łowić ryby, ostrzegały o burzach na morzu i ratowały pływaków od utonięcia. Poza tym
istnieją opowieści o ludzkich duchach, które zamieniały się w rekiny, aby pomagać swoim ludzkim
rodzinom.
Jak komunikujemy się z naturą
Gdy zaakceptuje się już fakt, że tego typu komunikacja jest możliwa, wtedy oczywiście pojawia się
ważne pytanie, jak w rzeczywistości ludzie mogą rozmawiać z przyrodą. Mało prawdopodobne
wydaje się, aby łyski, sowy i rekiny rozumiały ludzki język. Również pojęcie przez człowieka ich
mowy jest prawie niemożliwe. (A jak w ogóle mówią rekiny?). Moje szamańskie wykształcenie może
rzucić nieco światła na temat szamańskich „rozmów” ze zwierzętami i innymi elementami przyrody.
Pomimo że w opowieściach mamy wrażenie, iż ludzie i zwierzęta pro wadzą normalną rozmowę,
jednak w rzeczywistości komunikacja ta odbywa się raczej na poziomie telepatycznym. Po stronie
człowieka jest to kombinacja zamiaru, imaginacji i może kilku słów celem wzmocnienia koncentracji.
Pewnego dnia stałem na werandzie naszego centrum Aloha International w Kilauea na Kauai
(Hawaje) i obserwowałem dużą osę, która znajdowała się w pokoju i ciągle uderzała o szybę,
ponieważ chciała wydostać się na wolność. Odezwałem się do osy, aby zwrócić na siebie jej uwagę
(albo skoncentrować swoją- rozstrzygnij sam), i w myślach narysowałem jasną drogę od miejsca, w
którym się znajdowała i od tego miejsca łukiem, około trzech metrów dalej prowadzącą przez otwarte
drzwi. Następnie powiedziałem jej, że jeśli będzie podążała tym śladem, wtedy wydostanie się na
wolność. Nagle osa poleciała dokładnie rym torem, który nakreśliłem.
Innym razem brałem udział w wielkim zgromadzeniu w Minnesocie. Był to piknik na wolnym
powietrzu, któremu zagrażał deszcz. Zapytano mnie, czy mógłbym coś zrobić, aby zapobiec
zniweczeniu piknikowego planu. Poprosiłem wtedy wiatr, aby powstrzymał burzę, dopóki nie
skończymy pikniku. Wypowiedziałem w myśli słowa i stworzyłem mentalny obraz tego, czego
chciałem. Wiatr stał się dla mnie bardzo miły.
Niektórzy moi uczniowie mogli zbliżyć się na kilka metrów do dzikich zwierząt, natomiast inni
bawili się z dzikimi delfinami w morzu. Przyjazny zamiar, pozytywna imaginacja i jasne mentalne
sformułowanie umożliwiają połączenie. Oczywiście, ciągle jeszcze nie wiemy, co naprawdę dzieje
się w chwili, gdy przyroda reaguje na taki rodzaj koncentracji. Jednak również dokładnie nie wiemy,
co dzieje się, gdy przepuszczamy prąd przez przewodnik. Istnieje wiele teorii, jednak tak naprawdę
wiemy tylko to, że elektryczność powstaje, gdy stworzymy odpowiednie warunki. W pierwszym
przypadku zachowuje się ona odpowiednio do naszych działań. Możemy dowolnie teoretyzować, w
rzeczywistości wiemy jednak tylko, że: jeżeli stworzymy odpowiednie warunki w naszym duchu,
wtedy przyroda reaguje.
Moja rodzina, uczniowie i ja sam dokonywaliśmy tego z dobrym skutkiem tak często, że akceptujemy
ten fakt i uważamy za naturalny, podobnie jak oddychanie. Dlatego też rozmawiamy z wiatrem, aby
zmniejszyć turbulencje podczas lotu samolotem; rozmawiamy z deszczem, aby opuścił dany teren lub
przybył na niego; rozmawiamy z wielorybami, delfinami albo żółwiami, aby wyszły na powierzchnię
wody i ucieszyły nas swoją obecnością; rozmawiamy z naszymi roślinami, aby lepiej rosły, i naszymi
samochodami, ażeby lepiej działały. Wszystko jest częścią natury i wszystko odpowiada.
Zmienianie formy za pomocą duchowego stapiania się
Do tej pory mówiliśmy jedynie o telepatycznej komunikacji. A jak wygląda zmienianie formy, które
jest wielką częścią tradycyjnych słownych przekazów na całym świecie? Chodzi tylko o czystą
fantazję czy też coś w tym jest? I co to ma wspólnego z „komunikowaniem się z naturą”?
Z doświadczenia i wykształcenia wiem, że ten fenomen jest realny, jednak trudny do opisania.
Pierwsi szamani poprzez obserwacje, eksperymenty i ćwiczenia odkryli i przekazali dalej następującą
rzecz: jeżeli postępuje się tak, jakby się było czymś innym (np. słoniem, jakąś siłą natury,
zwierzęciem lub rośliną), i jeśli jest się w stanie przenieść do tej czynności całe swoje ciało i ducha,
wtedy dzieje się coś niezwykłego. Najpierw stwierdza się, że „wie się” pewne rzeczy, których nie
nauczyło się za pomocą zwykłego doświadczenia.
Gdy np. ktoś gra rolę orła, dostrzega nagle rzeczy dotyczące jego przyzwyczajeń i sposobów
zachowania, widzi również, jak wygląda Ziemia z wysokości 300 metrów. Gdy z kolei ktoś naśladuje
byka lub rybę, wtedy widzi, gdzie znajdują się miejsca z najlepszym pokarmem oraz kiedy i w jakim
kierunku należy dalej wędrować. Po drugie dostrzega, że gdy łagodnie „skieruje” wolę w pożądanym
kierunku, z równoczesnym naśladowaniem odpowiedniej siły, zwierzęcia lub czegoś innego, wtedy
istota ta pójdzie w tym kierunku. Dokonujący tego szaman stwierdza, że taki wpływ zawsze musi być
zarówno łagodny, jak i pozytywny (z punktu widzenia istoty, na którą wywierano wpływ), aby w
ogóle oddziaływał. Tak więc podczas tańca deszczu należy nakłonić chmury, aby przybyły nad dane
miejsce i spuściły deszcz - nie można ich do tego zmuszać. W czasie myśliwskiego tańca należy
przekonać dziką zwierzynę, aby przybyła w pobliże myśliwych - nie można jej do tego zmuszać.
Na Hawajach umiejętność tę nazywa się kulike, co w prostym tłumaczeniu brzmi: „dostrajanie się do
podświadomych wzorców”. Kulike stosowane jest przez tych, którzy wiedzą, jak to się robi, podczas
łowienia ryb, w gospodarce rolnej, przy pogodzie, przypływach i odpływach oraz rzekach lawy. Ich
skuteczność, jak zresztą miało to zawsze miejsce u wszystkich szamanów, zależy w dużej mierze od
stopnia zjednoczenia się, siły przekonywania i woli istoty, na którą wywiera się wpływ. Jeżeli
doświadczony praktyk bardzo zajęty jest graniem roli danego aspektu przyrody, wtedy postronnemu
obserwatorowi może wydawać się, iż coraz bardziej przyjmuje on (lub ona) formę tego aspektu.
Mężczyzna może obiektywnie wyglądać jak mężczyzna, lecz w rzeczywistości równocześnie jawić się
jako zwierzę. Kobieta może jednoznacznie być kobietą i motylem. Przypomina to grę najlepszych aktorów
na scenie teatralnej lub na ekranie filmowym, jednak cel jest inny. Oznacza to, że prawdziwy mistrz tej
sztuki potrafi tak bardzo się skoncentrować, że naprawdę zmienia swoją fizyczną formę i ze wszystkimi
szczegółami staje się obiektem, na którym się koncentruje. Jednak w czasie moich podróży i przygód
nigdy nie spotkałem się ze zmianą formy, którą można by wytłumaczyć jedynie za pomocą fizycznej
transformacji. Z szamańskiego punktu widzenia teoretycznie jest to możliwe, jednak zdarza się
nadzwyczaj rzadko, ponieważ nie służy żadnemu pożytecznemu celowi w pracy z naturą i nie jest łatwe
do przeprowadzenia.
Moje pierwsze doświadczenie z kulike miało miejsce w zachodniej Afryce pod kierownictwem szamana
Haussa. Pewnej nocy w chacie na północy Dahomeju (dzisiejszy Benin) wprowadził mnie on w bardzo
głęboki trans i pomógł mi stopić mojego ducha z jednym z bardziej kooperatywnych leopardów. Resztę
nocy spędziłem jako leopard, polowałem, jadłem, odpoczywałem, obserwowałem, czułem się wspaniale i
wibrujące trzeźwy, ożywiony i pełen energii. Podczas tego doświadczenia nauczyłem się bardzo wielu
rzeczy o leopardach i ich wielkiej sile. Chyba rzeczywiście część cech tego zwierzęcia musiała przejść na
mnie, ponieważ wiele lat po moim powrocie z Afryki dużo ludzi mówiło mi, iż w pewien sposób
przypominam leoparda.
Jedna z moich uczennic opowiedziała mi, że zrywała róże i kłuła się ich kolcami do momentu, gdy stopiła
się z duchem róż. Później mogła je zrywać, nie wyrządzając sobie przy tym krzywdy, nawet gdy
próbowała ukłuć się kolcem.
Zmienianie formy za pomocą projekcji astralnej
Przy następnym rodzaju zmieniania formy, którego używają szamani, można z odległości obserwować
zdarzenia zachodzące w przyrodzie lub wpływać na zachowanie zwierząt, ptaków, ryb i innych istot.
Umiejętność ta po hawajsku nazywa się ho 'okakaola („wysyłanie widzialnego ciała astralnego”). Na
temat tego rodzaju zmieniania formy krąży wiele tradycyjnych legend. W tym przypadku powstaje
widzialna forma myślowa, tzn. stworzony jest za pomocą myśli wzorzec energetyczny i ładowany za
pomocą emocji lub zamiaru. Wzorzec energetyczny postępuje za wolą szamana i służy jako oko, ucho,
głos i jako jego oddalone ciało. Fakt ten znany jest ludziom, którzy znają europejskie, indiańskie lub
pochodzące z innego rejonu świata szamańskie przekazy, jednak wydaje się dziwny tym, którzy
ograniczają się do naukowej tradycji Zachodu. Z drugiej jednak strony nawet dla osób obeznanych z
telepatią i kulike jako jej poszerzoną formą, ho 'okakaola lub „projekcja astralna” może sprawiać wrażenie
daleko przesadzonej sprawy. Jednak dla wielu milionów ludzi na całym świecie jest to coś bardzo
realnego.
Stworzona i wysłana forma może być samym szamanem, jednak-dużo częściej jest to jakieś zwierzę lub
ptak, szczególnie w przypadku komunikowania się z naturą. Jeszcze raz wrócę do moich doświadczeń
z
Afryki Zachodniej. W Dahomeju powszechnie wiedziano, iż jeden z prezydentów kraju, aby
sprawdzić zachowanie się ludzi i stan państwa, zwykł był odwiedzać północne zakątki kraju pod
postacią antylopy. Mój hawajski wujek często pokazywał mi się pod postacią ptaka, zwykle jako
sowa. Posługiwał się tą samą formą celem komunikowania się z innymi zwierzętami. Rzadko w
astralnej formie znajduje się dostateczna ilość energii, aby poruszyć coś materialnego. Zwykle
wystarcza, żeby była ona słyszana lub/i widziana.
Potrzeba tylko trochę wysiłku
Wszyscy jesteśmy częścią życia Haumei (hawajski odpowiednik Gai), zarówno ludzie, jak i inne
istoty, i ciągle wszyscy wpływamy na siebie, obojętnie czy jesteśmy tego faktu świadomi, czy też nie.
Szamani twierdzą, że powinniśmy robić to świadomie i pozytywnie. W końcu przyroda komunikuje
się z nami, a my komunikujemy się z przyrodą, i Aby skutecznie komunikować się z naturą trzeba
nauczyć się pozo-i stawania w pokoju z sobą. Nie wystarczy mówienie o telepatii, duchowym
stapianiu się i projekcjach astralnych w celu uczenia się od natury i wpływania na nią, trzeba działać
w skuteczny sposób. Jako ludzie nauczyliśmy się wyłączania wszystkich wrażeń zmysłowych,
których nie lubimy, jednak przyroda jest bardzo, bardzo świadoma. Jeśli zbliżymy się do niej ze
złością, strachem lub życzeniem kontrolowania jej, wtedy nie osiągniemy nic. Jeżeli jednak
przybliżymy się do przyrody z pokojowo nastawionym duchem i czułym sercem, wtedy techniki nie
są takie ważne. Pewne hawajskie przysłowie pięknie wyraża uniwersalny
charakter miłości.
Hę manu ke aloha, 'a 'ole lala kau 'ole (Miłość jest jak ptak, nie ma
gałęzi, na której by nie siedziała).
Na zakończenie coś szczególnego: technika AKUAKOKUA
Technika ta opiera się na założeniu, że duchy przyrody żyją i mają żeńską płeć, posiadają
świadomość, gotowe są przychodzić nam z pomocą w czynieniu dobra. śywioły, reprezentujące je
imiona i ich role pochodzą z hawajskiej tradycji szamańskiej. Zrób najpierw coś, aby pobudzić uwagę
ducha (zapal świecę, napij się wody, wykonaj głęboki oddech itd.), następnie poproś ducha o
wykonanie jakiegoś zadania, które ma związek z jego żywiołem lub rolą. Następnie podziękuj i z
ufnością czekaj na spełnienie się prośby.
śywioł Imię Rola
Ogień Pele Zmienianie formy
Woda Hina Pożywienie
Wiatr Hi'iaka Posłanniczka
Kamień Haumea Troszczenie się
Rośliny Laka Przyciąganie
Zwierzęta Kapo Ochrona
Ludzie Uli Urzeczywistnianie
Mistrzowska formuła sukcesu
Gdybyś potrafił dostatecznie kochać, wtedy byłbyś najszczęśliwszym, odnoszącym największe sukcesy
człowiekiem na świecie.
Ernest Holmes
Dlaczego podaję ci tutaj jeszcze jedną formułę na osiągnięcie sukcesu, gdy tak wielu ludzi zrobiło to
przede mną? Najpierw wyobraź sobie przepis na tort czekoladowy. Jeśli chcesz zrobić taki tort, mieszasz
mąkę, wodę, cukier, jajka, czekoladę i następnie wszystkie te składniki pieczesz. Voila, tort jest gotowy.
Jednak między różnymi tortami dostrzegamy wielką różnicę!
Każdy autor podaje swój przepis (ewentualnie swoją własną formułę), która przekazywana jest przez
pokolenia albo którą sformułował na podstawie własnego doświadczenia. Dlatego też za pomocą formuł
możemy naśladować sukcesy innych, podobnie jak ma to miejsce z przepisami kulinarnymi. Dają nam
one podstawę, na której możemy zbudować nasze własne kreatywne innowacje.
Poniżej znajdziesz przepis na wygrywanie z miłością. Opiera się on na badaniach setek autorów piszących
o osiąganiu sukcesu, doświadczeniach setek ludzi, którzy osiągnęli sukces, i moich własnych przeżyciach
oraz obserwacjach. Jest to przepis na osiąganie szczęścia w każdej dziedzinie, opis zachodzenia procesu
sukcesu, niezależnie od tego, kto wygra, oraz czy dana osoba wie co robi, czy też nie. Pozostańmy przy
naszym przykładzie. Chcę przedstawić ci podstawową receptę, z którą możesz zrobić wszystko,
zmieniając jedynie czynniki składowe.
śyjemy w społeczeństwie, w którym miliony ludzi, całkowicie biedne i nie wiedzące, jak można wyjść z
tej sytuacji, pozbawione są dachu nad głową. śyjemy w czasach, gdy medycyna donosi, iż 70 do 90
procent chorób ma podłoże psychosomatyczne. W naszym społeczeństwie jest wielu ludzi beznadziejnie
chorych, ponieważ nie wiedzą, jak powinni zmienić swoje myślenie. śyjemy w czasach, gdy
przedsiębiorstwa padają, a gospodarka się chwieje. Ciągle zwiększa się liczba rozwodów, domowej
przemocy i międzynarodowego napięcia. Bezsilność prowadząca do braku umiejętności i rozpaczy
przybiera rozmiary epidemii.
Oczywiście istnieją rzeczy i zdarzenia, których nie możemy kontrolować, jednak zawsze możemy
kontrolować nasze reakcje na nie. Im nasze reakcje są bardziej odpowiednie, tym większy mamy wpływ
na sprawy i zdarzenia, nawet jeśli nie możemy ich kontrolować. Użyjmy teraz innego przykładu: jesteś
kapitanem łodzi żaglowej, nie możesz jednak narzucić wiatrowi i falom swojej woli, jednak gdy jesteś
zręcznym kapitanem, wtedy możesz tak skierować żagle i ster do wiatru oraz fal, że dopłyniesz do celu.
Dlatego też logiczne wydaje się, że, jeżeli będziesz posiadać jasną i prostą strategię w postępowaniu z
układami,
w których się znalazłeś, zawsze będziesz w stanie postępować z maksymalną
skutecznością. Czy chcesz dowiedzieć się, jak wygląda mistrzowski przepis na sukces?
Oto on - w swojej krystalicznie czystej prostocie:
E = mc
2
- r
Wzór ten jest ci znany, prawda? Związane jest to z faktem, że jakiś czas temu Albert Einstein
wykorzystał część tej zależności do innego celu. Jednak w tym momencie wzór ten oznacza coś
innego: i
E oznacza skuteczność
m oznacza motywację
c
2
oznacza dwie rzeczy: zaufanie i koncentrację
r oznacza rezystancję (opór).
W związku powyższym formuła ta znaczy: „Skuteczność równa jest motywacji pomnożonej przez
zaufanie i koncentrację oraz pomniejszonej o opór”. Mówiąc inaczej: możesz podnieść swoją
skuteczność za pomocą zwiększenia motywacji, koncentracji i zaufania z równoczesnym pozbyciem
się lub zmniejszeniem tego, co stoi ci na przeszkodzie. W tym rozdziale chodzi wyłącznie o wsparcie
cię w tym działaniu.
Przyjrzyjmy się teraz bliżej poszczególnym elementom powyższego wzoru.
Skuteczność
Całe życie wędrowałem po Ziemi w poszukiwaniu tajemnicy skuteczności. „Przez całe moje życie”,
ponieważ robiłem to jeszcze przed narodzinami. Mógłbyś teraz zapytać, jak mogłem czegoś szukać,
gdy byłem jeszcze embrionem, niemowlęciem lub małym dzieckiem, które wędruje z rodzicami,
jednak wszyscy (świadomie lub nieświadomie) już przed narodzeniem próbowaliśmy być bardziej
skuteczni.
Jako jajo przemierzałeś ciało swej matki w poszukiwaniu miejsca, gdzie mógłbyś zostać zapłodniony.
Jako plemnik płynąłeś skutecznie trudną drogą, aby zapłodnić jajo. Jako embrion tworzyłeś i
pomnażałeś swoje komórki, by stać się skuteczną ludzką istotą. Jako niemowlę od razu zacząłeś przez
większą część swego czasu uczyć się i przyswajać sobie wszystkie możliwe rzeczy, abyś mógł żyć,
dorosnąć i być szczęśliwym. W naturze naszej istoty leży codzienne poszukiwanie sposobów na
osiąganie większej skuteczności. Dokonujemy tego nie tylko za pomocą własnego doświadczenia,
lecz również na podstawie przeżyć innych.
Dawno temu, gdy byłem jeszcze bardzo młody, lecz już zdany na własne siły, świadomie szukałem
tajemnicy skuteczności wśród wielu kultur, światopoglądów i mistrzów. Gdy przepłynąłem już
prawie wszystkie morza i oceany, przeszedłem pustynie i wstąpiłem na szczyty gór, spotkałem
wreszcie na szczycie wulkanicznej wyspy pewnego starego, mądrego Hawajczyka, który przybliżył
mi tę tajemnicę w sposób, który mogłem zrozumieć i praktycznie zastosować w życiu.
Powiedział on: „śycie jest jak miska z wiśniami”. Jeszcze zanim zdążyłem się zdziwić, kontynuował
swoją myśl. „Zaczynamy z pustą miską i napełniamy ją wiśniami, następnie jemy je, aż ponownie jest
pusta. Później znowu napełniamy ją i tak dalej”. Puste naczynie oznacza dla nas głód doświadczania.
Napełnianie go wiśniami to zbieranie doświadczeń. Jedzenie ich jest wykorzystywaniem naszych
doświadczeń lub cieszeniem się nimi, miska zostaje opróżniona, po czym znowu jesteśmy żądni
nowych doświadczeń. Skuteczność ma związek z umiejętnością napełniania naczynia,
wykorzystywania wiśni i cieszenia się nimi. Im bardziej jesteśmy skuteczni, tzn. zręczniejsi, tym
szybciej potrafimy napełnić miskę, tym lepsze wiśnie zbieramy i tym lepiej możemy je wykorzystać
oraz cieszyć się nimi. Jednak czasami do naczynia podczas napełniania go dostają się gałązki, liście i
zanieczyszczenia. Gdy jemy wiśnie, do miski ciągle wpadają pestki. Nawet wytrawnym zbieraczom wiśni,
posiadającym bardzo wyczulony smak, zanieczyszczenia zbierające się w naczyniu z czasem ograniczą
doświadczanie. Czasami trzeba wyczyścić miskę.
Nasza wędrówka w poszukiwaniu skuteczności zaczyna się od dnia, gdy „nasz” plemnik zaczyna
niebezpieczną wędrówkę i „nasze” jajo wybiera go spośród innych. Kontynuujemy ten proces, gdy DNA
buduje nasze komórki i uporządkowuje wzrost, abyśmy mogli funkcjonować jako embrion i płód. Gdy
znajdziemy się już na świecie, zaczynamy jak zwariowani gromadzić informacje, aby dowiedzieć się, jak
można skutecznie działać w tym obcym, nowym świecie. Dorastając, wszyscy ciągle próbujemy odkryć,
w jaki sposób można zapanować nad samym sobą, swymi układami i otoczeniem, albo nawet jak je
udoskonalić.
Skuteczność jest uniwersalną, potężną, podświadomą siłą napędową. Jeśli dołączymy do niej świadome
pożądanie, wtedy jeszcze bardziej zwiększymy jej moc. Jeśli dołączymy umiejętności pochodzące z nauki,
doświadczenia i treningu, wtedy stanie się ona potencjalną siłą do uzyskiwania nieograniczonych
rezultatów.
Motywacja
Motywacja jest siłą poruszającą nas w kierunku istnienia, robienia lub posiadania czegoś, albo
ewentualnie nieistnienia, nierobienia lub nieposiadania niczego. Każde działanie, które wykonujemy
świadomie lub podświadomie, zachodzi w wyniku reakcji na jakieś życzenie. Nasze serce uderza z chęci
zamknięcia cyklu napięcia i odprężenia; ręka sięga po szklankę wody z potrzeby ugaszenia
nieprzyjemnego uczucia pragnienia; duch stwarza fantazje z powodu chęci robienia czegoś innego, niż do
tej pory robiliśmy. śycie jest ruchem, natomiast ruch powstaje w wyniku występowania różnych potrzeb.
Menedżerów zachęca się do motywowania swoich pracowników, natomiast od nauczycieli oczekuje się
motywowania uczniów tak, jakby motywacja była czymś, co wlewa się w ludzi jak benzynę do
samochodu. Prawdą pozostaje jednak fakt, że każda motywacja ma wewnętrzną naturę, tzn. musi
pochodzić z wnętrza. Tak naprawdę nikt inny nie może nas motywować. Postronna osoba może jedynie (i
jest to już duże osiągnięcie dla zręcznego motywatora) stymulować naszą motywację i powiększać to, co
istnieje już w danym człowieku lub grupie ludzi. Jeśli jesteś wewnętrznie motywowany do posiadania
większej ilości pieniędzy, wtedy uzdolniony motywator może oprzeć się na tym i tak cię zainspirować, że
zwiększysz sprzedaż swoich artykułów lub przyłączysz się do przedsiębiorstwa o wielopoziomowym
marketingu. Jeśli jednak nie jesteś wewnętrznie motywowany do zarabiania większej ilości pieniędzy,
wtedy ten sam motywator, niezależnie od tego, jaki jest zręczny, nie będzie mógł przekonać cię nawet do
kiwnięcia palcem.
Najskuteczniejsza motywacja, poruszająca góry, zmieniająca społeczeństwo lub czyniąca cię zdrowym,
bogatszym, szczęśliwszym i skuteczniejszym, wywodzi się zawsze z tego, że sam się pobudzasz i czymś
inspirujesz. Im lepiej rozumiesz, co dokładnie cię motywuje, tym łatwiej sam możesz się motywować.
Podstawowa motywacja spowodowana jest chęcią poruszania się w kierunku przyjemności i oddalania od
bólu. Wszystko, co robisz ze swoim ciałem lub duchem (z określonym zamiarem i celowo lub po prostu z
przyzwyczajenia, świadomie lub nieświadomie), może być rozumiane jako poruszanie się w kierunku
przyjemności i oddalanie od bólu: fizycznie, emocjonalnie albo mentalnie. Odprężenie daje przyjemność,
dlatego też twoje ciało szuka spokoju, rozum rozproszenia, natomiast duch czasami samotności. Jednak
określona ilość naprężenia zawiera w sobie również przyjemność, dlatego ciało szuka aktywności, umysł
zajęcia, a duch szuka innych ludzi. Tak się dziwnie składa, że, aby pozbyć się bólu, możesz robić to samo.
Ciało szuka spokoju, rozum rozproszenia i duch samotności z powodu nadmiaru napięcia, aktywności,
sprzecznych interesów lub zbyt wielu ludzi. Z drugiej strony ból może być spowodowany za małą ilością
aktywności, zbytnio rozproszoną uwagą lub zbytnią samotnością i izolacją. Jeśli rozumiesz tę myśl o
przyjemności i bólu, wtedy będziesz wiedzieć, dlaczego robisz to, co robisz i dlaczego nie robisz innych
rzeczy.
Może myślisz teraz, że czasami poruszasz się (lub ktoś inny, kogo znasz) w kierunku bólu i uciekasz od
przyjemności, i zastanawiasz się, jak pasuje to do tego, co właśnie powiedziałem. Niektórzy ludzie
decydują się na bolesny fizyczny trening, inni nie wychodzą ze związków,, w których są wykorzystywani,
natomiast jeszcze inni sabotują samych siebie przy każdej nadarzającej się okazji. A dlaczego tak się
dzieje?
Prowadzi nas to do innego poziomu motywacji: motywacji bazującej na miłości lub strachu. Dzięki temu,
że dysponujemy wyobraźnią, nie jesteśmy ograniczeni do radosnych lub bolesnych doświadczeń chwili
obecnej. Posiadamy umiejętność przypominania sobie o radości lub smutku i potrafimy przewidywać je
oraz wyobrażać sobie przeżywanie ich w przyszłości. Dlatego motywacja miłości jest popędem do
ponownego stwarzania radosnego przeżycia z przeszłości lub wyobrażania sobie radosnego
doświadczenia w bliskiej lub dalszej przyszłości. Oczywiście widzę różnicę między radosnym
przeżywaniem miłości w chwili obecnej i motywacją miłości, która popycha nas do zachowywania się w
określony sposób.
Podobnie motywacja strachu skłania nas do unikania bolesnego wspomnienia z przeszłości lub
domniemanego bolesnego doświadczenia w bliskiej lub dalszej przyszłości. W określonej sytuacji
najsilniejszym bodźcem jest zawsze ten, który wywołuje najsilniejsze uczucie lub uczucie, któremu
przypisujemy największe znaczenie - i ostatecznie określa nasze postępowanie.
Jeśli więc ktoś decyduje się na bolesny fizyczny trening, wtedy może być to jego własne życzenie,
ponieważ boi się bolesnego wspomnienia, np. o byciu grubym, lub dlatego że naprawdę lubi mieć zdrowe
i sprawne fizycznie ciało (albo może to być kombinacja tych wszystkich możliwości). Osoba nie
pozbywająca się układów, w których jest wykorzystywana, mogła zdecydować się na takie postępowanie,
ponieważ bardziej boi się samotności lub też kocha wyimaginowany potencjał swojego partnera.
Natomiast ktoś, kto wiecznie sabotuje siebie, może boi się wspomnienia krytyki osiąganych wyników,
którą kiedyś przeżył, albo też obawia się wyobrażonych konsekwencji sukcesu lub może dąży do niego,
aby zrobić komuś przyjemność, jednak tak naprawdę wolałby medytować na szczycie góry.
Strach i miłość wywołują zawsze dwie różne reakcje. Walka i ucieczka, jak może przypominasz sobie z
wstępnych kursów psychologii, są reakcjami na strach. W każdej sytuacji, w której strach jest
najważniejszą motywującą siłą, możesz zareagować chęcią ucieczki albo spróbować zmienić sytuację -
zależnie od tego, jak czujesz się w danym momencie i do czego masz zwykle skłonności. Jeżeli biegnie za
tobą rozwścieczony byk, wtedy najlepiej szybko zejdź mu z drogi, jednak gdybyś był Hulkiem lub
Conanem Barbarzyńcą, wtedy może po prostu spróbowałbyś go pokonać.
Dwoma objawami miłości jest spokój i zabawa. Pozostańmy przy byku. Jeśli największą siłą napędową
motywacji jest miłość (zakładając, że naprawdę lubisz zwierzęta), możesz zwierzę uspokoić i złagodzić
jego postępowanie, aby je pogłaskać, gdybyś był torero albo starożytnym kreteńskim atletą, wtedy po
prostu bawiłbyś się z bykiem, aż oboje bylibyście zmęczeni. Później dokładniej omówię jeszcze te dwa
rodzaje reakcji na poszczególne sytuacje.
Miłość i strach są podstawowymi czynnikami wspierającymi przyjemność i ból. Wiesz już, iż motywacja
różnych osób może być bardzo złożona. Dlaczego np. jemy? Właściwie dlatego, ponieważ jedzenie jest
przyjemnością i nie sprawia bólu. Ponieważ lubimy pewne skutki działania jedzenia i/lub obawiamy się
pewnych skutków niejedzenia. Jednak co motywuje nas do jedzenia. Motywacja może zależeć od danego
człowieka i czasów, w których żyjemy. Czasami jadłem dlatego, że byłem głodny, znajdowałem się w
miłym towarzystwie, chciałem coś spróbować lub być uprzejmy. To tylko kilka powodów. Doprowadza
nas to do innego poziomu motywacji: uczuciowej potrzeby.
Dużo nauczyłem się o potrzebach uczuciowych podczas pracy nad pewnym gminnym projektem w Afryce
Zachodniej. Zauważyłem wtedy, iż koncept ten odnosi się zarówno do pojedynczych osób, jak i grupy.
Potrzeba uczuciowa jest to świadoma lub półświadoma motywacja chwili, która popycha do działania
grupę ludzi lub danego człowieka. Nazywamy to potrzebą uczuciową w przeciwieństwie do potrzeby
jawnej.
Przykład: Pewna afrykańska wioska, którą odwiedziłem, miała wiele jawnych potrzeb: potrzebowała
lepszych urządzeń sanitarnych, więcej wody i lepszego pożywienia. Istniało jeszcze dużo innych potrzeb,
które bez powodzenia próbował zaspokajać krajowy rząd i międzynarodowe organizacje dobroczynne.
Pobudowano publiczne toalety, które były prawie nie używane, ponieważ ich nie chciano. Podłączono do
studni nową pompę. Ludzie opuścili studnię, gdy pompa się rozleciała. Ignorowano lekcje o odżywianiu,
ponieważ polecane nowe produkty spożywcze dziwnie smakowały i nie służyły żołądkom mieszkańców
wioski.
Pomimo tej niewiele obiecującej przeszłości namówiłem starszych wioski do zwołania zgromadzenia,
podczas którego zapytałem wszystkich obecnych, czy istnieje coś, co mogłoby polepszyć sytuację w ich
wiosce. Najpierw wszyscy byli zdziwieni, ponieważ nikt do tej pory nie pytał ich, co właściwie chcieliby
mieć. Po kilkugodzinnej gorącej dyskusji powiedzieli mi, czego naprawdę im trzeba. Chodziło im o
naprawienie chaty starszych wioski, ponieważ była zaniedbana i jej dotychczasowy stan był hańbą dla
wioski. Jako przedstawiciel rządu mógłbym zdenerwować się i powiedzieć, iż naprawdę potrzebują
czegoś ważniejszego. Ponieważ jednak byłem panem samego siebie, mogłem posłuchać ich uczuciowej
potrzeby, która z uczuciowego punktu widzenia była rzeczywiście dla nich istotna.
W tym momencie skrócę tę historię. Pomogłem im zreperować chatę starszych wioski i postarałem się o
to, aby byli dumni z posiadania odnowionej siedziby. W związku z tym większą cześć pracy wykonali
sami i postarali się o większość potrzebnych materiałów. W czasie następnego zebrania wyrazili ochotę
uporządkowania placu wioskowego, a więc zrobiliśmy to. Później dla wygody i prestiżu zbudowaliśmy
rodzinną ubikację, założyliśmy ogród, aby sprzedać dodatkowe plony. Z pomocą wszystkich rodzin
kupiliśmy nową pompę, żeby nawadniać ogród, polepszyliśmy sytuację żywieniową za pomocą
wymieniania przepisów i powołaliśmy nawet do życia oficjalnie uznane towarzystwo kredytowe dzięki
oparciu się na pieniądzach odkładanych na „czarną godzinę”, po czym rozwinęliśmy tę ideę. Koniec
końców pomogłem mieszkańcom wioski w osiągnięciu tego, czego chciał dokonać rząd, a nawet jeszcze
więcej dzięki temu, iż pracowałem nad tym, co ludzie ci uważali za potrzebne do zrobienia, zamiast
koncentrować się na tym, co inni chcieli zrobić dla nich dobrego. Robili oni dokładnie te same rzeczy,
tylko z innych powodów.
Uczuciowe potrzeby poszczególnych osób mogą bardzo różnić się od ich jawnych potrzeb, jednak gdy
efektywnie zaspokoimy potrzeby uczuciowe, wtedy można zająć się również potrzebami jawnymi.
Podczas mojej prywatnej praktyki jako doradca stwierdziłem, że dla większości ludzi wyobrażenie
zdrowia jest pozbawioną znaczenia, abstrakcyjną rzeczą. Inaczej mówiąc: nie była to żadna motywacja do
zmienienia przyzwyczajeń. Ludzie chudli, aby dobrze wyglądać lub żeby dane ubrania dobrze na nich
pasowały; przestawali palić papierosy, aby ładniej pachnieć lub żeby wreszcie pozbyć się krytyki ze
strony przyjaciół albo rodziny; brali udział w kursach samopomocy, ponieważ nie chcieli być bezsilni,
ponieważ bali się bólu związanego z tradycyjną metodą leczenia lub dlatego, że choroba przeszkadzała im
w zabawie albo pracy. Może znaleźć się człowiek, dla którego zdrowie jest uczuciową potrzebą, jednak ja
nie spotkałem nikogo takiego. Jednak mimo wszystko ci, którym pomogłem, będą zdrowsi, ponieważ
zaspokoili swoje uczuciowe potrzeby.
A ponieważ uczuciowe potrzeby nie uzewnętrzniają się zbytnio, możliwe, iż w ogóle nie wiemy, jak one
wyglądają. Jednak im bardziej je sobie uświadamiamy, tym lepiej możemy je wykorzystywać do takiego
zmienienia zachowania, by podnieść skuteczność działań. Poniżej przedstawiam listę z siedmioma
typowymi potrzebami uczuciowymi, która może ci pomóc w ich rozpoznaniu:
Świadomość
(włącznie z ciekawością, chęcią poznawania
i tęsknotą za bezpieczeństwem)
Ciekawość to część naszego zwierzęcego dziedzictwa. Nawet krowy bywają ciekawe. W czasie nudnej
jazdy autobusem na lotnisko pewien człowiek wziął swoją walizkę i otworzył ją. Zauważyłem, że ja i
wszyscy w autobusie obserwowali go tak, jakby jego czynności były najważniejszą rzeczą na świecie.
Może to spowodować rozwiniecie potrzeby poklasku oraz poznawania nowości, a także miłość do
podróżowania tylko po to, żeby zobaczyć, co jest za następnym wzniesieniem. Może znasz kogoś lub sam
jesteś człowiekiem, który nie może zjeść śniadania bez czytania gazety, doczekać się następnej partii
brydża, ponieważ chce usłyszeć, co dzieje się w sąsiedztwie, albo który o bohaterach serialu
telewizyjnego mówi tak jak o członkach swojej rodziny, lub też przedkłada samochód albo samolot nad
bujany fotel.
Pragnienie poznawania może mieć związek z zawodem lub hobby, jednak może również chodzić o
zaawansowaną formę ciekawości. Wielu ludzi, podobnie jak ja sam, odczuwa uczuciową potrzebę
dowiadywania się więcej o otaczającym ich świecie, niezależnie od tego, czy praktycznie wykorzystują tę
wiedzę, czy też nie. Potrzebę tę odczuwa wielu badaczy, podobnie jak ludzie, którzy dla zabawy czytają
encyklopedie i leksykony. Patrząc z innego punktu widzenia, uczuciowa potrzeba bezpieczeństwa może
doprowadzić do podnoszenia wiedzy o otaczającym świecie, w celu zapobieżenia nieprzyjemnym
niespodziankom. Może to doprowadzić do paranoi, aleja znam pewną kobietę, która tak rozwinęła w sobie
umiejętność precyzyjnej analizy osobowości, że z góry wiedziała, jak najlepiej postępować ze
spotykanymi ludźmi.
Wolność
(włącznie z pędem badacza i potrzebą odprężenia,
bycia wolnym od przymusów, stawiania na swoim
przy podejmowaniu decyzji, poruszania się)
Uczuciowa potrzeba odprężenia znacznie różni się od jawnej potrzeby odprężenia. Znam ludzi, którzy
wyglądają na całkowicie rozluźnionych, jednak tęsknią za odprężeniem. Z drugiej strony spotykam osoby,
które są tak napięte jak membrana bębenka i zupełnie tego nie zauważają. i
Uczuciowa potrzeba uwolnienia się od przymusów może odnosić się oczywiście do fizycznych
przymusów, np. u dorosłych w więzieniu lub dzieci w szkole. Są jednak i tacy, którzy czują się uwięzieni
w małżeństwie, przyjaźniach, miejscu pracy lub z powodu reguł społecznych.
Uczuciowa potrzeba samodecydowania może stać się narodową sprawą w jakiejś kolonii lub kraju, który
wbrew swojej woli połączony jest ekonomicznie lub politycznie z innym. Może również być to osobisty
problem dla kogoś, kto czuje się finansowo lub emocjonalnie uzależniony od innej osoby.
Pragnienie zmiany miejsca zamieszkania lub zbadania czegoś może być ściśle powiązane z potrzebą
rozszerzenia świadomości, jednak niekoniecznie musi tak być. Pewna kobieta siedziała spokojnie podczas
dyskusji i duchowych ćwiczeń w czasie jednego z moich kursów w Anglii, po czym powiedziała do mnie:
„Dziękuję panu, to jest dobry kurs, jednak wychodzę teraz, ponieważ moje ciało potrzebuje więcej ruchu”.
Dzięki podróżom do różnych części świata wiem, że istnieją ludzie odczuwający silną uczuciową potrzebę
jechania po prostu drogą, wejścia na jakąś ścieżkę lub żeglowania po morzu, niezależnie od tego, czy
dowiedzą się przy tym czegoś nowego, czy też nie.
Sens
(włącznie z poszukiwaniem sensu życia, przewodnictwa w życiu,
potrzebą usprawiedliwienia się przez służenie sprawie,
która jest większa niż samemu się jest)
Ta uczuciowa potrzeba jest tak powszechna, że powstało wiele legend i opowieści o ludziach
podejmujących daleką wędrówkę w celu znalezienia mądrego, starego nauczyciela, który może
wytłumaczyć im sens życia. Wszyscy medialnie uzdolnieni ludzie, prorocy, psychiatrzy i terapeuci
zarabiają na życie, pomagając ludziom w odkryciu sensu i celu w zdarzeniach ich życia. (Niektórzy moi
uczniowie uważają mnie za starego, jednak niezbyt mądrego, a to dlatego, że ciągle wyjaśniam im, że
sami nadajemy znaczenie życiu i zdarzeniom w nim występującym i przez to stwarzamy sens naszego
życia).
Uczuciową potrzebę przewodnictwa zaczynamy odczuwać wtedy, gdy jako dzieci próbujemy znaleźć
sposoby na opanowanie otaczającego nas świata. To samo dzieje się przez resztę życia - nawet jeśli tylko
dlatego chcemy poznać te zasady, aby je łamać. Ta określona potrzeba uczuciowa jest tak silna, iż
corocznie miliony ludzi wydają miliony dolarów na książki kucharskie, podręczniki „zrób to sam”,
różnego typu poradniki lub każdą możliwą do wyobrażenia literaturę, seminaria i warsztaty traktujące o
samopomocy.
Gdyby nie istniała uczuciowa potrzeba służenia jakiejś dobrej sprawie, wtedy nastałyby złe czasy dla
organizacji religijnych i dobroczynnych, partii, instytucji socjalnych i grup ochrony środowiska.
Odczucia
(włącznie z potrzebą odbierania miłych wrażeń,
takich jak np. piękny widok, sprawiających przyjemność
dźwięków, wspaniałego smaku, dotyku, seksu,
podniecenia, ruchu, tańca itd.)
Gdyby nie istniała sztuka lub muzyka, wtedy artysta nie miałby uczuciowej potrzeby stworzenia czegoś.
Nie istniałaby też uczuciowa potrzeba wielu ludzi cieszenia się jego tworem. Pomyśl tylko, ile trzeba
motywacji, aby stworzyć i utrzymywać muzeum sztuki lub galerię, orkiestrę symfoniczną, koncerty
rockowe, kino i przemysł rozrywkowy. Wielcy kucharze mogą tylko wtedy być wielcy, jeżeli istnieją
ludzi pragnący podziwiać ich sztukę kulinarną. Wielkie restauracje muszą robić coś więcej, niż tylko
serwować pożywne dania.
Inne potężne i dobroczynne doświadczenie to dotykanie i bycie dotykanym, jednak nie jest to zawsze
potrzeba uczuciowa, poza ludźmi pochodzącymi z określonej kultury (jak ma to miejsce we włoskiej
części mojej rodziny) oraz tymi, którym sprawia przyjemność taka cielesna interakcja (m.in. sporty
kontaktowe, masaże i „przytulane” tańce).
Seks, we wszystkich swoich aspektach, dla większości ludzi jest oczywiście najważniejszym
sensorycznym doświadczeniem, lecz gdy go nie ma, wtedy każde podniecenie jest lepsze, aniżeli brak
jakiegokolwiek.
Podniecenie lub podekscytowanie staje się ważne dla ludzi, u których inne emocjonalne potrzeby są
niezaspokojone lub wentyle są zamknięte. Wyjaśnia to uczuciową potrzebę oglądania i czytania horrorów
i magnetyczną siłę przyciągania pochodzącą z pożarów, katastrof i niebezpiecznych dla życia rodzajów
sportu.
Nie podlega dyskusji, że dla większości dzieci uczuciową potrzebą jest ruch, zwłaszcza dla mojej
trzyletniej wnuczki. Wielu zwolenników ruchu realizuje się w tańcu - klasycznym, współczesnym lub
aerobiku.
Stosunki
(włącznie z potrzebą bycia akceptowanym, uznawanym
lub poważanym przez innych, potrzebą przyjaźni i intymności
oraz tęsknotą za przynależnością do większej całości)
Poza oddychaniem i jedzeniem, moim zdaniem, następną podstawową uczuciową potrzebą człowieka jest
akceptacja przez bliźnich, ludzi, których podziwiamy, lub którym podlegamy, albo też przez siebie
samego. Ludzie potrzebę akceptacji przedkładaj ą nawet ponad seks. W wielu kulturach najgorszą karą
jest wypędzenie, wyrzucenie, wygnanie, banicja lub odosobniony areszt. Z drugiej strony są malarze i
rzeźbiarze, których zadowala sztuka dla sztuki, jednak aktorzy i komedianci potrzebują publiczności.
Aktorzy boją się pustego teatru, jednak jeszcze bardziej obawiają się krytyki. Kabareciarze i artyści
sceniczni mogą być opętani brakiem zainteresowania tylko jednego widza, mimo że inni nagradzają ich
oszałamiającymi oklaskami. Gdy zaczynałem moją działalność mówcy, był to dla mnie problem, nad
którym ciężko pracowałem. Jeśli wszystkie oczy nie były skierowane na mnie cały czas, wtedy myślałem,
że nie jestem dobry. Aż wreszcie odkryłem (na szczęście dla mojego ego), iż ludzie słuchaj ą na różne
sposoby. Dlatego też zacząłem czuć się doceniany, nawet jeżeli obecni odwracali wzrok, zamykali oczy
albo kładli się na podłodze, co wyglądało tak, jakby zasnęli.
Kluczowe postacie z przemysłu i polityki wiedzą, że tytuł i publiczne uznanie często skutecznie zastępują
ich prawdziwą wartość. Czczenie tych ludzi jest jednym z naszych najważniejszych społecznych
rytuałów, ponieważ wśród czczonych i ich czcicieli szeroko rozpowszechniona jest uczuciowa potrzeba
tego typu.
Przyjaźń jest silną potrzebą uczuciową i w jej imieniu zrobiono wiele wspaniałych i mniej godnych
pochwały rzeczy. Z powodu wartości kulturalnych i wychowania wydaje się, że potrzeba intymności w
jakimś stopniu obecnie silniejsza jest u kobiet niż u mężczyzn, lecz coraz bardziej popularne określenie
„ruchu mężczyzn” pokazuje, iż mężczyźni wprawdzie odczuwają tę uczuciową potrzebę, jednak zręcznie
ją ukrywają, aby być akceptowanymi przez innych mężczyzn i społeczeństwo. Dowodzi to faktu, że jedna
potrzeba uczuciowa może przykryć inną zależnie od tego, która w danym momencie jest silniejsza.
Niektórzy ludzie odczuwają uczuciową potrzebę transpersonalnego stosunku, połączenia się z większą
całością, która, odpowiednio do indywidualnych tęsknot, może przejawiać się chęcią połączenia się z
przyrodą, Ziemią lub Bogiem, którego dana osoba może rozumieć w różny sposób.
Władza
(włącznie z pragnieniem siły, umiejętności, zdolności, talentów, wpływu, pieniędzy i kontroli)
Pragnienie posiadania władzy w dowolnej formie jest absolutnie naturalną rzeczą. Bez niego nigdy nie
nauczylibyśmy się chodzić, mówić, wykonywać lub ulepszać milionów rzeczy, które uważamy za
normalne części składowe życia, począwszy od prostych czynności, takich jak wypełnienie czeku albo
prowadzenie samochodu, do bardzo złożonych potrzebnych np. przy wykonywaniu zawodu. Pęd do
posiadania władzy zawarty jest jako podstawowa uczuciowa potrzeba we wszystkich rzeczach, które
robimy.
Dla niektórych ludzi potrzeba ta jest tak silna, iż wychodzi poza ogólnie przyjęty wymiar. Nie tylko chcą
podnosić krzesła, lecz również samochody. Nie są zadowoleni z bycia aktorem, chcą być reżyserem. Nie
wystarczy im bycie szefem przedsiębiorstwa, chcą być prezydentem. Są tacy, którym nie wystarczy
kontrolowanie własnego życia -chcą kierować życiem innych.
Pomimo że pęd do posiadania władzy może być spowodowany strachem lub pragnieniem akceptacji czy
uznania przez innych, może się zdarzyć, iż jest on celem samym w sobie oraz chęcią doświadczania
oszałamiającego uczucia sterowania losem. Odczuwać może to polityk, gracz, jak również menedżer,
artysta, sportowiec, mistyk i wielu innych. Każda uczuciowa potrzeba może stać się obsesją, jednak jeśli
ukrytą siłą napędową jest strach, wtedy przymuszające opętanie władzą może negatywnie wpłynąć na
innych ludzi. Wiele razy stało się tak, iż ludzie bali się samej myśli o władzy. Nie tylko w każdy możliwy
sposób starają się jej uniknąć, lecz również wymyślają tym, którzy przenieśli na innych odpowiedzialność
za ich osobistą władzę, jak również tym, którzy ją przejęli.
Gdy tylko pojawi się temat władzy, wtedy zawsze znajdzie się ktoś, kto odczuwa uczuciową potrzebę
zacytowania aforyzmu lorda Actona: „Władza korumpuje, a absolutna władza korumpuje absolutnie”.
Stwierdzenie to służy wzmacnianiu strachu przed posiadaniem władzy, jednak jest ono zupełnie
nieprawdziwe. Skorumpowanie pojawia się wtedy, gdy potęga połączona zostaje z jednym lub wieloma
czynnikami „wielkiej izolacji”: strachem, nienawiścią lub obojętnością. Jeśli połączymy władzę z
miłością, wtedy nie ma nic lepszego. Inny angielski cytat pochodzący od Edmunda Burke'a mówi: „Nie
znam nic wyniosłego, co nie byłoby odmianą władzy i potęgi”.
Jedną z form władzy, którą większość ludzi we współczesnym społeczeństwie odbiera jako potrzebę
uczuciową, są pieniądze. Dają nam one władzę kupowania towarów i usług, których sobie życzymy, oraz
pozwalają w różny sposób wpływać na otaczający nas świat. Pomimo że ludzie mają wiele powodów do
odczuwania potrzeby posiadania pieniędzy (bezpieczeństwo, bycie akceptowanym, wolność itd.), chcą je
mieć z powodu dysponowania władzą samą w sobie, która rzekomo daje nam możliwość zaspokojenia
innych potrzeb. Jest trochę racji w haśle na nalepce samochodowej: „Kto mówi, że szczęścia nie można
kupić za pieniądze, po prostu nie wie, gdzie trzeba kupować”.
Wydajność
(włącznie z życzeniem osiągania celów, wygrywania rywalizacji,
pobijania rekordów, naprawiania krzywd, reperowania tego, co
nie działa, uzdrawiania innych i pomagania ludziom w byciu
bardziej efektywnymi)
Duże wrażenie zrobiła na mnie uczuciowa potrzeba osobistej lub odbieranej z zewnątrz wydajności, gdy
odwiedziłem gigantyczne boisko piłkarskie Maracana w Rio de Janeiro mogące pomieścić 200 000 osób.
To jeden z wielu podobnych stadionów, włączając w to stadion igrzysk olimpijskich i superbowl.
Symbole te pokazują nam, jaka olbrzymia ilość czasu, energii i pieniędzy przeznaczana jest na świecie na
wydarzenia sportowe. Potrzeba uczuciowa często jest tak samo silna (jeśli nie silniejsza) u ludzi
obserwujących zawody, jak i u samych ich uczestników. Równie motywujące i fascynujące są takie
nagrody jak Oscar, Emmy, Golden Globe i inne.
Wielu z nas posiada osobistą klasyfikację wydajności, do której jawnie nigdy się nie przyznamy, i która
jednak tak samo silnie nas motywuje. Mimo wielu kontrowersji, na płaszczyźnie socjalnej dużo dobrego
zrobili ludzie motywowani uczuciową potrzebą naprawiania krzywd, np. w takich organizacjach jak
American Civil Liberties
Union, Amnesty International i Sierra Club. Bądźmy także wdzięczni setkom
tysięcy ludzi (zarówno zawodowców, jak i amatorów) wyrażającym swoją potrzebę pomagania i
uzdrawiania.
Jeśli do tej pory nie odnalazłeś swojej potrzeby uczuciowej, może' przedstawiona tutaj klasyfikacja
przynajmniej pomoże ci w dokładniejszym jej zdefiniowaniu.
Zaufanie
Zaufanie jest cudownym uczuciem pewności, że posiada się środki (czas, energię, umiejętności, siłę,
pomoc itd.) do zrobienia tego, co chce się robić. Jest to również uczucie pewności, że coś, czego sobie
życzysz, co ma się zdarzyć, naprawdę się urzeczywistni. Zaufanie może opierać się na zewnętrznych i
wewnętrznych podstawach. Pomimo że powiększenie obu tych zakresów podnosi ogólną skuteczność, to
jednak wewnętrzna podstawa ma większy potencjał.
Zewnętrzne zaufanie odpowiada przekonaniu, że możesz polegać na istniejącym zachowaniu kogoś lub
czegoś poza tobą. Ten rodzaj zaufania opiera się na wspomnieniach z przeszłości, doświadczeniach
teraźniejszości i oczekiwaniach odnośnie przyszłości.
Na wszystko to duży wpływ ma wiara w autorytet czegoś, co znajduje się poza nami. Dlatego też
wierzymy, że nastąpią pory roku, ponieważ zawsze, jak daleko sięgamy pamięcią, tak było. Poza tym
rodzice, nauczyciele i autorzy czytanych przez nas książek ciągle powtarzali nam, że tak będzie.
Obserwujemy, co dzieje się w tej chwili, i snujemy plany na resztę roku i dalej. Jeżeli jednak
zdecydujemy się wierzyć w przepowiednie odnośnie końca świata, wtedy po prostu pozbędziemy się tej
wiedzy oraz doświadczeń i będziemy po prostu czekać, aż koniec nastąpi, a my oraz jeszcze kilku innych,
którzy ocaleli, zaczniemy wszystko od początku. Naturalnie tak, jak sobie tego życzymy. Głównym
problemem związanym z zaufaniem do zewnętrznych rzeczy jest fakt, iż całkowicie zależne jest ono od
zdarzeń, układów i decyzji, których nie możemy kontrolować i na które posiadamy jedynie ograniczony
wpływ.
Zaufanie bazujące na wewnętrznych podstawach wywodzi się z twoich decyzji dotyczących ciebie
samego. Są to przekonania o własnej wartości, talentach, umiejętnościach obchodzenia się ze zmianami
oraz o źródle twojej mocy. Najlepszy sposób na powiększenie zaufania polega na podjęciu dwóch decyzji:
po pierwsze trzeba zdecydować, że to, w co wierzysz, jest prawdą, a po drugie nie wolno wątpić w
słuszność poprzednich decyzji. ; Zaufanie podnosi skuteczność w dwojaki sposób. Po pierwsze redukuje
niekorzystny wpływ strachu na umiejętności i zdolności, po drugie pobudza uwagę na nadarzające się
korzystne okazje. W tym momencie niektórzy mogliby zapytać: „A co się dzieje, gdy zbytnio sobie
ufamy?” Nie sądzę, żeby istniało zbytnie zaufanie. To, co najczęściej jest tak nazywane, w rzeczywistości
jest arogancją służącą maskowaniu obaw. Inni pytają: „Co dzieje się wtedy, gdy za dużo oczekujemy, a
później jesteśmy rozczarowani?” Ten, kto jest rozczarowany, w rzeczywistości czuje się źle dlatego, że
coś nie przebiegło tak, jakby sobie tego życzył. Oczywiście możesz oczekiwać, że nic się nie uda, po
czym być mile rozczarowanym, jeśli zdarzy się coś dobrego. Jednak jest to kiepski sposób na życie i
szybko można zacząć traktować nawet dobre rzeczy jako złe. Możesz także wyćwiczyć się w
nieposiadaniu żadnych oczekiwań, jednak szybko doprowadzi cię to do braku jakichkolwiek piano w,
celów lub zainteresowań. Coś takiego dobre jest dla jakiegoś Cygana albo mistyka, jednak nie dla ciebie
lub dla mnie. Dla większości ludzi najlepszą rzeczą jest ciągłe posiadanie wielkich oczekiwań z
jednoczesną akceptacją, że nie zawsze wszystko przebiega tak, jakbyśmy sobie życzyli. Jest to po prostu
ryzyko życiowe, jedno z wielu, z którymi mamy do czynienia.
Koncentracja
Koncentracja porusza naszą fizyczną, emocjonalną i mentalną energię w danym kierunku tak długo, aby
osiągnąć pożądane rezultaty. Im dłużej koncentrujemy się na czymś, tym lepszy uzyskujemy skutek. Bez
dostatecznej koncentracji nie można odpowiednio długo pracować, aby wykonać dane zadanie: nie
zachowasz na tyle długo swojego życzenia, aby przeprowadziło cię przez ciężki czas i nie będziesz
dostatecznie długo myśleć, żeby rozwiązać jakiś problem lub rozwinąć nową ideę. To, co nazywamy
brakiem koncentracji, jest szeregiem „krótkich wybuchów koncentracji” w odniesieniu do różnych rzeczy
albo dłuższym koncentrowaniem się na innej rzeczy zamiast na tej, na której, naszym zdaniem lub według
opinii innych, właściwie powinniśmy się koncentrować.
Gdy przychodzę do mojego biura, czasem czuję się naprawdę przytłoczony wszystkimi tymi rzeczami,
które domagają się mojej uwagi. Kieruję ją wtedy raz na jedną rzecz, później na drugą, i w końcu nic nie
mogę dobrze załatwić. Stosuję wtedy technikę, która pomaga w uaktywnieniu koncentracji. Układam
wszystkie papiery na jeden stos i następnie wszystkie po kolei opracowuję. Gdy moje dzieci dorastały,
wspaniale koncentrowały się na grach lub programach telewizyjnych. Ja jednak czułem, że raczej
powinny skierować uwagę na zadane lekcje lub domowe obowiązki. Jednak chcę być fair: moja żona np.
wie już, śledząc moje reakcje na jej słowa, że jej nie słucham, wtedy gdy czytam książkę.
Koncentracja przychodzi nam łatwo lub z trudem, w zależności od tego, czy jest naturalna, czy też
wymuszona. Z naturalną koncentracją mamy do czynienia wtedy, gdy bierzemy udział w czymś, co nas
cieszy, interesuje lub co uważamy za ważne, tzn. jeśli zaspokaja to aktualną uczuciową potrzebę (czym
chcesz być, co chcesz robić lub posiadać). Jeżeli jesteś zagorzałym kibicem sportowym, wtedy łatwo
przychodzi ci koncentrowanie się na grze w czasie brania w niej udziału lub oglądania jej. Gdy twoim
hobby jest hodowla zwierząt, wtedy bez trudności czytasz książkę lub słuchasz odczytu o pielęgnacji i
trenowaniu koni.
Wymuszona koncentracja jest tym, czego musisz użyć, jeśli dane zajęcie nie cieszy, nie interesuje lub nie
jest dla ciebie ważne, mimo to musisz je kontynuować. Wiele dzieci zalicza do tej kategorii prace
domowe, natomiast wielu dorosłych robienie rozliczenia rocznego z urzędem podatkowym. Jednak dzięki
temu, iż nic nie zostałoby zrobione bez jakiejkolwiek motywacji, za wymuszoną koncentracją, jeśli ma
być ona skuteczna, musi stać obietnica lub oczekiwanie nagrody albo kary związanej z wykonywanym
zadaniem. Nagroda (obietnica przyjemności, korzyści lub zaspokojenia jakiejś uczuciowej potrzeby)
zasadniczo daje lepsze rezultaty niż strach przed karą. Polega to na tym, że ludzie robią jak najmniej w
celu zmniejszenia kary, jednak naprawdę poświęcają się, by zwiększyć nagrodę. Jeżeli robisz coś tylko
dlatego, ponieważ możesz być ukarany, wtedy najprawdopodobniej nie robisz tyle, na ile cię stać.
Załóżmy, że jesteś nastolatkiem i polecono ci uporządkować pokój, gdyż w przeciwnym razie nie
dostaniesz kieszonkowego. Najprawdopodobniej ułożysz rzeczy na łóżku tak, aby pokój wyglądał na
uporządkowany, zrzucisz ubrania na jeden stos, a śmieci wrzucisz do szafy. Jednak gdyby ci powiedziano,
abyś uporządkował pokój, ponieważ sąsiedzi przyjdą w gościnę i przyprowadzą ze sobą miłego nastolatka
przeciwnej płci, wtedy będziesz odkurzać, czyścić tak, że twój pokój będzie wyglądał jak z katalogu
meblowego.
Dlatego też najlepiej koncentrujemy się wtedy, gdy radośnie, interesująco lub jako ważny przedstawimy
sobie obiekt koncentracji, ewentualnie, gdy nagroda za wykonanie zadania powiększa stopień
zaspokojenia potrzeby uczuciowej.
Opór
Każda zmiana prowadzi także do oporu przeciwko niej. Wydaje się, że to „prawo bezwładności” (przy
którym ciało będące w spoczynku skłonne jest do przeciwstawiania się oporowi, natomiast ciało
znajdujące się w ruchu ma tendencję do dalszego poruszania się, ewentualnie nie jest skłonne do
poruszania się w innym kierunku) obowiązuje nie tylko w dziedzinie fizyki klasycznej, lecz także w
fizycznym, emocjonalnym i mentalnym zachowaniu się.
Inaczej mówiąc: jesteśmy skłonni zachowywać istniejące przyzwyczajenia. Jest to wspaniała rzecz i
nadzwyczaj pożyteczna, dopóki dane przyzwyczajenia przynoszą nam korzyść. Dobrze, że serce i płuca
zachowują przyzwyczajenie uderzania i oddychania oraz że z dnia na dzień zwyczajowo zachowywana
jest umiejętność mowy i inne zdolności. Jednak jeśli serce bije za szybko, a oddech jest zbyt płytki, nasza
mowa wadliwa i umiejętności niewystarczające, wtedy potrzebna jest zmiana, choć może nie jest łatwo ją
przeprowadzić. Gdybyśmy mogli znaleźć sposób na zmniejszenie oporu, wtedy łatwiej można by było
dokonać zmiany (ruchu w kierunku większej skuteczności).
W życiu istnieją cztery czynniki zmniejszające szczęście, które blokują motywację, koncentrację i
zaufanie: niezadowolenie, zwątpienie, strach i stres. Z każdego wyrazu wziąłem pierwszą literę i dlatego
też mówię o NZSS. Czynniki te mogą wystąpić pojedynczo lub w kombinacjach.
Niezadowolenie
(włącznie ze złością, gniewem, poczuciem winy, smutkiem, troską i żałobą)
Niezadowolenie jest największą plagą współczesnego świata. Pojedynczej osobie przynosi ono
prawdopodobnie więcej chorób niż każdy inny czynnik, natomiast społecznie niszczy ludzi, miasta i
narody. W kombinacji ze strachem w każdej dziedzinie życia wyrządza największe szkody, jakie można
sobie wyobrazić.
W czasie seminariów uczestnicy często pytają mnie o korzyści płynące z niezadowolenia, ponieważ złe
przyzwyczajenia muszą coś dawać, aby mogły dalej istnieć. Złość może motywować człowieka do
wyrwania się z apatii i pomóc mu w przezwyciężeniu strachu. Gniew może dać wprawdzie błędne, jednak
zadowalające poczucie mocy lub kontroli nad innymi. Poczucie winy może doprowadzić do zmiany
naszego zachowania. Smutek czasami sprawia dziwną przyjemność, może być równocześnie gorzki i
słodki. Troska może przerodzić się we współczucie, natomiast żałoba może być okazją do uczczenia
ukochanego lub podziwianego człowieka, który zmarł. Nie mam problemu z korzyściami, do których,
patrząc krótkowzrocznie, prowadzi niezadowolenie. Jednak długotrwałe niezadowolenie zawsze działa
przeciwko najlepszym interesom jednostki i społeczeństwa, ponieważ w rzeczywistości jest to negowanie
zadowolenia. Niepohamowana i niezdyscyplinowana złość prowadzi do niszczącej przemocy, gniew do
choroby i/lub zemsty, poczucie winy do choroby i samozniszczenia, smutek do apatii, troska do rozpaczy,
a żałoba do beznadziejności,
Może ci się zdawać, że lekarstwem na niezadowolenie jest zadowolenie, jednak dla większości ludzi jest
to zbyt duży przeskok. W rzeczywistości skutecznym sposobem na niezadowolenie jest „przebaczenie”.
Zwątpienie
(włącznie z negatywnymi ocenami, krytyką i sceptycyzmem)
Zwątpienie jest zarazem naszym najlepszym przyjacielem i najgorszym wrogiem. Jest najlepszym
przyjacielem, ponieważ skłania nas do ostrożnego postępowania, analizowania planów i stawiania pod
znakiem zapytania zewnętrznych autorytetów. Lecz staje się najgorszym wrogiem, gdy ogranicza naszą
uwagę do koncentrowania się na złych rzeczach, negowania pozytywnych zjawisk i przyzwyczaja do
niedowierzania wewnętrznemu autorytetowi.
Pewna przypowieść mówi, że diabeł oprowadzał gościa po swoim muzeum w piekle. Przechodzili obok
połyskujących okazów najlepszych broni „wielkiego wynalazcy”, których używał przeciwko dobru:
chciwości, chytrości, zazdrości, nienawiści i wielu innych. Nagle gość zauważył małą, stojącą samotnie
gablotkę, w której nie znajdowało się nic poza zużytym i zniszczonym klinem. Gdy gość zapytał o niego,
wtedy diabeł zaśmiał się i odpowiedział: „A to, to jest moja najlepsza broń, ponieważ wiem, że zawsze
mogę na nią liczyć, gdy inne zawiodą. To jest zwątpienie”.
Zwątpienie jest prawdziwym niszczycielem skuteczności, gdy stanie się nawykiem, gdy będziemy
wszystko negatywnie oceniać i nie okażemy uznania pozytywnym stronom. Pod postacią krytyki może
szybciej załamać motywację niż wszystko inne. Jedno z najbardziej nieszczęsnych nieporozumień
współczesnego społeczeństwa polega na strasznym wyobrażeniu, że krytyka ulepsza ludzi. Dzieciom i
dorosłym ciągle mówi się, co jest złego w ich zachowaniu, wyglądzie i myśleniu. Dlaczego Jaś nie umie
czytać? Prawdopodobnie dlatego, ponieważ tak długo był krytykowany, że za wolno czyta, robiąc przy
tym dużo błędów, że po prostu przestał próbować. Dlaczego Joasia ma niskie poczucie własnej wartości?
Prawdopodobnie dlatego, iż rodzice, rodzeństwo, nauczyciele, szef i przyjaciele próbowali „pomóc” jej
przez ciągłe mówienie, co w niej jest złego, po czym straciła dla siebie samej szacunek.
Teoria stojąca za praktyką podkreślania błędów lub zachowania nie zgadzającego się z regułami brzmi:
Jeśli człowiek dowie się, że robi błędy, wtedy będzie motywowany do poprawienia się i robienia dobrze
danej rzeczy. W praktyce funkcjonuje to raczej rzadko, ponieważ właściwe zachowanie prawie nie jest
uznawane i chwalone. Jeżeli ktoś nie ma silnej wewnętrznej, uczuciowej potrzeby dokonania czegoś,
wtedy ciągła krytyka i brak emocjonalnej nagrody rozproszy motywację. Jeśli ktoś wciąż słuchając
gorzkiej krytyki, coś osiągnie, oznacza to, że dokonał tego pomimo tej krytyki, a nie dzięki niej.
Zwątpienie w postaci krytyki przerywa koncentrację, utrudnia naukę, ponieważ powoduje strach przed
popełnieniem błędów, a nie troskę o rozwijanie swoich umiejętności. Pewna moja uczennica z kursu na
Kauai w wolnych chwilach uczyła się grać w tenisa. Przez pewien czas cierpliwie znosiła krytykowanie
jej błędów przez nauczyciela, po czym, na podstawie tego, czego nauczyła się na kursie, poprosiła go o
chwalenie ją za to, co robiła dobrze. Zaskoczony nauczyciel na początku trochę niezdarnie spełniał jej
prośbę, lecz gdy szybko zaczęła lepiej grać, wtedy prawie przestał ją krytykować i wzmacniał wszystko
to, co dobrze robiła. W wyniku tego uczyła się szybciej niż wszyscy inni, którym do tej pory udzielał
lekcji.
Oczywiście zwątpienie niszczy pewność siebie, a szczególnie samozwątpienie. Przypominam sobie słowa
Arnolda Schwarzenegera, gdy walczył o tytuł Mistera Uniwersum. Powiedział, iż w czasie przygotowań i
samych zawodów nie dopuszcza do siebie żadnej negatywnej myśli, ponieważ nawet najmniejsze
zwątpienie mogłoby zniszczyć w nim wiarę we własne zwycięstwo.
Jak wszystko inne również zwątpienie ma swoje pozytywne strony. Dobrze jest dysponować zdolnością
wydawania samodzielnego sądu i móc decydować, czy coś jest dobre, wartościowe, pożyteczne, czy też
nie. Krytyczna analiza jest bardzo korzystnym atrybutem skuteczności, szczególnie w kombinacji z
pozytywnym wzmacnianiem. Jednak najczęściej krytyczna analiza zamienia się w negatywne
wzmacnianie. Zdrowy sceptycyzm jest konieczny w świecie, w którym wszelkiego rodzaju hochsztaplerzy
oszukują nas w każdej dziedzinie ludzkiego działania. Lecz rodzaj sceptycyzmu wzbraniający się przed
wzięciem pod uwagę każdego pożytecznego potencjału w ogóle nie jest zdrowy.
Obawy
(włącznie ze strachem, paniką i terrorem)
Obawy i strach odwracają naszą uwagę od czegoś, zamiast ją na to kierować. To one zawężają naszą
świadomość, wolność, powstrzymują nas przed wykonywaniem różnych czynności, hamują nasze układy
i stosunki, pozbawiają mocy i ograniczają skuteczność, redukują koncentrację przez odwracanie uwagi za
pośrednictwem negatywnego oczekiwania, a także zmniejszaj ą pewność siebie.
Obawa (nie jej naturalna odmiana, która ostrzega nas przed bezpośrednim niebezpieczeństwem, lecz jej
nienormalny rodzaj bazujący na wspomnieniach i fantazji) jest czymś, bez czego świetnie dalibyśmy sobie
radę. Lekarstwem na obawę jest nadzieja, po prostu dobre, stare, pozytywne oczekiwanie. Ostatnimi czasy
cała rzesza ludzi porzuciła nadzieję. Ludzie ci uważają, że zniekształca ona rzeczywistość i jest środkiem
do oszukiwania słabych duchowo ludzi. Nadzieja była zawsze towarzyszką najpotężniejszych mężczyzn
oraz kobiet i nikt beż niej nie osiągnął wielkości. Pomimo wszystkich niebezpieczeństw i złudzeń z nią
związanych, nikt nie opisał lepiej jej praktycznego zastosowania jak Samuel Johnson: „Bez nadziei nie ma
starania”.
Obawa zakorzeniona jest (podobnie jak nadzieja) we wspomnieniach i wyobraźni. W przypadku obawy
wyciągamy z pamięci ból i niepowodzenie i wypromieniowujemy je do przodu w wyimaginowaną
przyszłość. Przy nadziei postępujemy tak samo, jednak tym razem wybieramy przyjemność oraz sukces i
wysyłamy je do innej wyobrażonej przyszłości. Korzystnie jest uzmysłowić sobie, że każda myśl o
przyszłości jest tylko fantazją dopóki nie stanie się rzeczywistością w chwili obecnej, z naszą pomocą lub
bez niej. W praktyce oznacza to, że ponieważ twoje myśli o przyszłości są tylko fantazją, możesz
pozytywnie je kształtować.
Stres
(włącznie z każdą formą napięcia, która spowodowana jest emocjonalnym lub mentalnym stresem)
Pojęcie stresu poznaliśmy dzięki badaniom związanym z problemami zdrowotnymi, społecznymi,
technicznymi oraz uczenia się. Podkreśla się przy tym nadmierny stres, ponieważ jedynym stanem
pozbawionym stresu jest śmierć. Potrzebujemy stresu, aby żyć i rozwijać się, jednak jego nadmiar hamuje
życie i wzrost.
Nadmiar stresu prowadzi do nadmiaru napięcia i pochodzi z nadmiernego oporu przeciwko ludziom,
zdarzeniom i układom.
Czynnik sprzężenia zwrotnego (feedbacku)
Oczywiście między wszystkimi tymi czynnikami ciągle istnieje sprzężenie zwrotne, podobnie jak w
matematyce. Mówiłem już, że skuteczność podnosi się, gdy zwiększymy motywację, pewność i
koncentrację z równoczesnym zmniejszeniem oporu.
Dotyczy to również przypadku, gdy nasza skuteczność zmniejsza się na skutek zmniejszenia motywacji,
pewności i koncentracji z jednoczesnym powiększeniem oporu. Krótko mówiąc: zwycięstwa popychają
do kolejnych zwycięstw i niwelują przeciwstawne czynniki. Jeżeli więc uznamy nasze zwycięstwa i
sukcesy, niezależnie od ich wielkości, wtedy będziemy wspierali naszą umiejętność częstszego
wygrywania.
Gdy rozpalamy motywację, wtedy zwiększamy pewność i koncentrację. Gdy powiększymy pewność,
wtedy rośnie nasza koncentracja i motywacja. Natomiast jeśli rozwiniemy umiejętność koncentrowania
się, wtedy powiększy się również motywacja i pewność. Gdy powiększamy te czynniki, wtedy NZSS są
coraz słabsze.
Huna i religia
Wprowadzenie
Dawno temu (i dzisiaj wśród plemion żyjących poza współczesną cywilizacją) religia była centralnym
punktem i podstawą społeczeństwa. Każdy aspekt życia przeniknięty był w jakiś sposób duchowymi
siłami. Polowanie, uprawa roli, budowanie, rodzenie dzieci, ślub i śmierć były okazjami do religijnych
rytuałów, a ludzie przez całe swoje życie włączeni byli do większej całości. Uznawali, iż we wszystkim
zawarta jest esencja życia, i dlatego też wszystko było święte jako ucieleśnienie Najwyższego Boskiego
Stwórcy. Nie istniała żadna granica między duchem a materią, gdyż materia zawiera ducha i została z
niego ukształtowana. Hawajskie słowo określające materię - mea wyraźnie pokazuje ten związek. Me
oznacza „z”, natomiast ea - „życie, oddech, duch, pył i ziemia”. Materia pochodzi od ducha i nawet
ziemia oraz pył pełne są życia. Wszystko jest święte.
Słowo kahuna oznacza „kapłan”, lecz również „ekspert, fachowiec”. Pierwotnie wszyscy eksperci w
dziedzinach ważnych dla dobrobytu społeczności byli kahunami. Istnieli kahuni budowniczowie, rybacy,
myśliwi, cieśle i rzemieślnicy, jak również tacy, którzy specjalizowali się w medycynie, psychologii lub
obchodzeniu się. z niewidzialnymi siłami. Miało to miejsce nie tylko na Hawajach, lecz we wszystkich
częściach świata, nawet jeżeli eksperci ci byli znani tam pod innymi nazwami.
Stopniowo ludzie zaczęli zapominać o istotnej jedności wszystkich rzeczy i oddzielać to, co duchowe, od
tego, co materialne, przy czym proces ten w różnych kulturach następował w różnym tempie. Duchowy
świat stał się czymś odległym, miejscem „po tamtej stronie”, do którego wędrują ludzie po śmierci.
Materialny świat w „tutaj i teraz” był od niego oddzielony, nawet jeśli w dalszym ciągu uznawano pewien
związek między tymi światami. Gdy ktoś nie prowadził życia na ziemi według określonych reguł, wtedy
oczywiście musiał liczyć się z pewnymi konsekwencjami po tamtej stronie. Jednak zaświaty wydawały się
tak odległe i nierzeczywiste, iż zagrożenie to nie powodowało żadnych poważnych skutków, chyba że
stało się na progu śmierci.
Stworzono też inne połączenia między światem duchowym i materialnym. Bóg lub bogowie stali
mianowicie zawsze po stronie tych, którzy wzywali ich w czasie wojny, niezależnie od tego, czy chodziło
o obronę, czy też o atak. A ponieważ modlitwy kierowane do nieosiągalnego nieba czasem były
wysłuchane, czasami nie, potraktowano boskie wyroki jako niezgłębione. Doprowadziło to do sytuacji, iż
określeni ludzie stali się ekspertami w tej dziedzinie i tylko oni posiadali umiejętność lub prawo
rozmawiania z Bogiem. Przynajmniej tak uważali. Wszyscy inni ludzie pozostawili boskie sprawy właśnie
im, mężczyznom lub kobietom, i czasem ich słuchali, innym razem nie. Religią posługiwano się w różny
sposób. Jeśli ktoś dostrzegał płynące z niej korzyści, wtedy wierzył, jeśli nie, wtedy ignorował religię.
Niekiedy w imię religii dokonywano rzeczy, które sprzeciwiały się jej ideałom.
Od czasu do czasu pojawiali się ludzie, którzy próbowali sprowadzić innych na właściwą drogę. Do nich
należał Jezus, Budda, Konfucjusz, Lao-tse, Mahomet i wielu innych. Sposób rozprzestrzeniania się ich
nauki był prawie zawsze taki sam: ciężki początek, później akceptacja przez nielicznych, następnie
przyjęcie przez wielu ludzi i ostatecznie zniekształcenie przez masy. Pomimo że wszyscy mówili prawie
to samo, zwolennicy jednej religii często uważali wyznawców innej za wrogów.
Czy religia naprawdę musi być taka skomplikowana? Jaki jest jej sens? Jaki jest jej stosunek do nauki,
magii, badania medialnych fenomenów? Dlaczego w ogóle mamy się nią zajmować? Czy istnieje religia
najlepsza? Odpowiedzmy na te pytania z punktu widzenia huny.
Co to jest religia?
Religia definiowana jest ogólnie jako wiara w boską moc lub moce. Bóstwa muszą być czczone jako
stwórcy lub panowie wszechświata. Oddawanie czci najczęściej ma związek z obrzędami, które mają
cieszyć bóstwo i przeprowadzane są w nadziei otrzymania nagrody od razu lub w późniejszym czasie.
Mimo iż pogląd ten jest szeroko rozpowszechniony, stanowi jednak nadzwyczaj ograniczony koncept
religii. Nic dziwnego, iż naukowo zorientowani lub duchowo świadomi ludzie nie chcą mieć z nią nic
wspólnego, albo nawet ją odrzucają. Wydaje się, że takie pojmowanie religii nie ma nic wspólnego z
codziennym życiem na naszej planecie i prawie nie odróżnia się od przekupstwa lub transakcji handlowej.
Czy nie istnieje lepsza i bardziej sensowna forma religii?
Jeżeli chcemy zrozumieć skomplikowaną sprawę, wtedy korzystnie jest przyjrzeć się jej podstawom.
Określenie religia pochodzi od łacińskiego słowa religare i oznacza „przywrócić związek, przywiązać”.
Już tutaj znajdujemy klucz do zrozumienia pojęcia religii. Nie można jej oddzielić od reszty życia,
ponieważ wszystkie formy życia są ze sobą połączone. Są jednością. Naukowiec zajmujący się chemią lub
fizyką atomową bada j eden aspekt boskiego stworzenia. Jeśli sądzi, że jego praca nie ma nic wspólnego z
religią, jest w błędzie, podobnie jak fanatyk religijny, który odrzuca dokonania medycyny, twierdząc, iż
nie jest to naturalne. Prawa natury są prawami Boga i nic we wszechświecie nie jest nienaturalne.
Hawajskie słowo oznaczające naukę i filozofię to akeakamai, i jego dosłowne tłumaczenie brzmi: „dążyć
do wiedzy, mądrości”. Wiedzy nie dzieli się przy tym na kategorie i nie ogranicza do jakichś dziedzin.
Cała wiedza jest częścią wiedzy uniwersalnej. W Księdze Przysłów wiedza mówi o sobie: „W
pradawnych czasach Pan stworzył mnie pierwszą jako owoc swojego działania”. Nie istnieje żadna
granica między religią i nauką poza tą, którą sztucznie stworzyli niewidomi na jedno oko ludzie.
Biorąc pod uwagę tę zależność, przyjrzymy się teraz kahuńskiemu słowu, które określa religię i
oddawanie czci. Jest to jedno i to samo słowo. Brzmi ono ho 'omana i oznacza: „stwarzanie lub nadawanie
boskiej mocy”. Chodzi tu o zbieranie lub wzmacnianie jej w formie siły życiowej. Możemy robić to za
pomocą technik oddechowych, właściwego odżywiania lub technik mentalnych, albo też przez te
wszystkie cudowne kanały boskiej energii przenikające każdą część wspaniałego materialnego
wszechświata, np. zwierzęta, rośliny i kamienie. Chcemy podnieść poziom tej boskiej energii (tzn. naszą
umiejętność postrzegania jej i wykorzystywania), aby dzięki temu dokonać zmian lub osiągnać wzrost.
Jednak żyjemy w doskonale uporządkowanym świecie, którego działanie regulowane jest przez określone
prawa. W związku z tym z żołędzia nigdy nie wyrośnie wiśnia, natomiast mieszając tlen i wodór, nigdy
nie otrzymamy mleka. Nie doprowadzimy do wyrośnięcia odciętej kończyny tylko za pomocą modlitwy.
Jednak gdy uznamy prawa natury i będziemy działać w harmonii z nimi, wtedy osiągniemy sukces we
wszystkim, co robimy.
A jak nadajemy boską moc? Zależy to od tego, komu lub czemu ją przypisujemy. Inaczej mówiąc: to, co
uważamy za pełne mocy, ma dla nas moc niezależnie od tego, czyją posiada, czy też nie. Niektórzy ludzie
modlą się do pieniędzy, piękności lub kamiennych posągów. Przez swoją decyzję lub wiarę nadają
przedmiotowi moc i następnie zachowują się tak, jakby był on źródłem siły, od którego można wyprosić
pomoc, być ukaranym albo zniszczonym, jeśli myśli się w tym kierunku. Oczywistą sprawą jest, iż wiara
wielu ludzi w wyższą istotę jest tylko gołosłownym oświadczeniem, gdy w rzeczywistości czczą oni dużo
mniejsze rzeczy. Cała korzyść, jaką masz z czczenia (to znaczy nadawania mocy) czegoś mniejszego niż
Bóg (lub jak inaczej nazywasz prawdziwe źródło mocy) spowodowana jest stworzonym przez ciebie
efektem placebo. Jeśli w ogóle chcesz coś czcić, możesz jako obiekt obrać sobie źródło całego bytu.
Ostatecznie więc religię można zdefiniować jako praktykę lub próbę połączenia albo zjednoczenia się z
wyższą mocą.
To, co nazywamy magią, jest częścią tego samego uniwersalnego dążenia do zjednoczenia z mocą oraz
bardziej efektywnego działania i życia przy jej udziale. Hawajczycy magię nazywają kalakupua.
Wewnętrzne znaczenie tego określenia to „uwolnienie mocy”. W hunie związek magii i religii jest
oczywisty. Nawet dzisiaj rytuały oficjalnych religii (np. katolicyzmu) w innym wyznaniu mogłyby być
nazwane magią. Również chóralny śpiew w wielu kościołach protestanckich nie jest mniej magiczny. Nie
można oddzielać religii od magii, ponieważ jedno i drugie służy temu samemu celowi. Nawet nauka nie
jest z tego wyłączona. Starożytni Babilończycy obliczyli tor obiegu planet z nadzwyczajną dokładnością,
jednak poszczególne planety uznawali za bóstwa i wykorzystywali swoją wiedze, do astrologicznych
celów. Współczesny naukowiec potraktowałby Majów jak zabobonnych dzikusów, lecz w ramach
swojego magiczno-religijnego systemu stworzyli precyzyjny kalendarz świata, który dopiero niedawno
ustąpił miejsca dokładniejszemu. Mógłbym przytoczyć tutaj niezliczone przykłady z Chin, Indii i innych
części świata, jednak nie chodzi mi tylko o wskazanie, że z innego punktu widzenia magia jest nauką i
technologią, a więc jedynie innym określeniem religii. Aby mogła funkcjonować, musi również poddać
się prawom wszechświata.
Religia związana jest z jednością, natomiast jedna z najważniejszych rzeczy, których powinniśmy się
nauczyć, to esencjonalna jedność wszystkiego. Oczywiście istnieje mnogość i indywidualność, ale istnieje
również jednocząca zasada. Myślisz, że nie masz nic wspólnego z kamieniem, ale tak nie jest, i ty, i
kamień podlegacie sile ciężkości. Gość z innego uniwersum, gdzie nie występuje siła ciążenia,
zaklasyfikowałby cię do podgrupy jednego z podlegających sile ciężkości gatunków. Mógłby cię
zaszeregować niżej od kamienia, ponieważ jesteś mniej stabilny. Oczywiście brzmi to absurdalnie, jednak
nie jest bardziej absurdalne niż niektóre wymyślone przez nas systemy klasyfikacji. Jesteśmy tak
przyzwyczajeni do oddzielania od siebie rzeczy w określony sposób, że te sztuczne podziały traktujemy
jako niepodważalne fakty, choć pierwotnie miały one służyć jedynie lepszemu rozeznaniu w temacie.
Jeżeli takie przyporządkowania prowadzone są aż do logicznego ekstremum, wtedy otrzymujemy raczej
dziwne wyniki, szczególnie w dziedzinie biologii. Bernardyny i chihuahua są prawdopodobnie tak blisko
spokrewnione jak żaby i żółwie, węże i krokodyle, szczury i króliki, tygrysy i koty domowe. Grupy te
posiadają pewne podobieństwa w budowie ciała i zachowaniu, jednak z punktu widzenia huny podział ten
jest sztuczny. Czasami nawet w ogóle nie ma zastosowania. W Afryce żyje pewne płochliwe zwierzę,
które mieszka w skałach. Ma prawie pół metra długości i wygląda jak szczur, lecz brakuje mu typowych
dla gryzonia zębów. Jednak jego palce przypominają palce słonia, na skutek czego przez bardzo
poważnych naukowców zaliczany jest przede wszystkim do grupy gruboskórnych. W mikrokosmosie
spotykamy roślinopodobne zwierzęta i zwierzętopodobne rośliny. Nazywa się je przypadkami
granicznymi, jednak warto pamiętać, że to człowiek stworzył i nazwał te granice.
Istnieje jeszcze jedno cudowne stworzenie, australijski dziobak. Ma on brązową sierść, dziób podobny do
kaczego, składa jaja, produkuje mleko, a jego nogi posiadaj ą błony pławne. Mówi się, że dziobak jest
błędem natury, ale to nieprawda. To człowiek popełnia błąd, próbując wcisnąć przyrodę w świat swojej
wyobraźni. W dziedzinie fizyki dotychczasowe klasyfikacje człowieka z dnia na dzień okazują się
nieprawdziwe. Materia i energia coraz bardziej stają się pozbawionymi zastosowania kategoriami. Wydaje
się na przykład, że elektron jest jednym i drugim. Dzisiejsza skłonność oddzielania religii od innych
aspektów życia jest kolejną samowolną i błędną formą klasyfikacji, nawet jeśli z politycznego punktu
widzenia może być bardzo sensowna. Z kolei dzielenie religii na różne kategorie jest całkowicie
niepotrzebne i jeszcze bardziej samowolne. Podkreślam ten fakt, aby zwrócić uwagę, że z punktu
widzenia wiedzy huny wszystkie systemy, kategorie i klasyfikacje stworzyli ludzie i najprawdopodobniej
można by dokonać innych podziałów. Nie ma nic złego w klasyfikowaniu rzeczy, dopóki z praktycznych
powodów jest to pożyteczne, lecz z punktu widzenia huny ważne jest, aby pamiętać, że to my
stworzyliśmy te klasyfikacje i u podstawy wszystkich systemów leży jedność.
Ta esencjonalna jedność to Bóg. Oczywiście pod tym pojęciem nie wszyscy rozumieją to samo. W hunie
Bóg i uniwersum (to, co było, jest i będzie) są jednym i tym samym. Twórcy wszystkich wielkich
światowych religii zgodni są co do tego, jednak ich zwolennicy pogrążają się w klasyfikacjach i
różnicach. W języku hawajskim ta wieczna, nieskończona obecność nazywa się Kumulipo, co najczęściej
tłumaczone jest jako „źródło życia”, lecz może także oznaczać „wielką tajemnicę”. Jeszcze ważniejsze
jest przy tym, że każda sylaba tego słowa odnosi się w jakiś sposób do , jedności”, co wskazuje, że
zjednoczenie z tą wielką tajemnicą jest godne pożądania i możliwe. Oczywiście nieprzypadkowo dwie
sylaby, z których składa się słowo huna („tajemnica”) również oznaczają jedność.
Huna i inne religie
Podstawowa myśl w filozofii huny to ta, że każdy z nas stwarza własną rzeczywistość za pośrednictwem
swojej wiary, postrzegania, działań, reakcji, myśli i uczuć. Wprawdzie nasza rzeczywistość nie jest
stwarzana specjalnie dla nas jako wynik tych osobistych form wyrazu, jednak mimo to jesteśmy
stwórcami, a właściwie współtwórcami tego uniwersum. W hunie uczymy się robić to świadomie. Myśl ta
występuje również w innych systemach. Zawarta jest w każdej religii tego świata, jednak najczęściej
wyłącznie w ich ezoterycznych aspektach. Niestety, nie jest ani ogólnie nauczana, ani też stosowana.
Ironicznie i dziwnie brzmi stwierdzenie, że przedstawiciele i wyznawcy religii, w której myśl ta występuje
zupełnie jawnie, całkowicie ją ignorują. A oto kilka trafnych cytatów na ten temat:
„Zamiary swe przeprowadzisz, na drodze twej światło zabłyśnie” (Księga Hioba, 22,28).
„Dlatego powiadam wam: Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że
otrzymacie” (Ewangelia według św. Marka).
„A co człowiek sieje, to i żąć będzie” (List do Galatów, 6,7).
Budda powiedział: „Jeśli kierujesz swoje serce na coś, wtedy wszystko będzie dla ciebie możliwe”.
Wypowiedź ta zgadza się z rozumieniem twórczej siły w pojęciu huny, iż otrzymujemy to, na czym się
koncentrujemy.
Od mistrza zeń Taisena Deshimaru pochodzi następujący cytat: „Nasze nastawienie w tutaj i teraz wpływa
na całe nasze otoczenie. Nasze słowa, postępowanie, postawa i ruchy wpływają na to, co dzieje się
dookoła nas i w nas samych”.
Lao-tse mówi w Tao Te King: „Jeśli człowiek jest jednością ze swoim sukcesem, wtedy sukces jest
gotowy być jednością z nim. Jeżeli natomiast człowiek stał się jednością z niepowodzeniem, wtedy jest
ono gotowe stać się jednością z nim. Gdy się w to nie wierzy, wtedy nic się nie dzieje”.
W jednej sutrze jogi, pochodzącej od Patanjali, czytamy: „Gdy rozpoznamy istotę i cechy
charakterystyczne żywiołów, wtedy osiągniemy panowanie nad nimi”.
Adin Steinsaltz w książce Essential Talmud pisze odnośnie swoich badań nad Sefer Yetsira, dawnym
tekstem o kreatywnej magii pochodzącym z ezoterycznej tradycji śydów: „W ezoterycznej literaturze
Talmudu znajdujemy podstawową myśl, iż człowiek został stworzony na podobieństwo Boga oraz że
samodzielnie może stwarzać rzeczy”.
Istnieje nawet przysłowie pochodzące z Talmudu, które brzmi: „Jeśli prawnie stworzeni chcieliby,
mogliby stworzyć świat”.
Na zakończenie jeszcze jeden cytat, który Kenneth Cragg zamieścił w „The Wisdom of the Sufis”
(Wiedza sufi): „Miłość - istota Stwórcy. Ukochany, miłość i piękno są jego trójcą, a jednak Jednym
Stwórcą i Opiekunem... samym Bogiem.
Objawia się on w doskonałym pięknie. Pozwala świętym promieniować miłością”.
Czy istnieje najlepsza religia?
Pierwszą część tego wywodu zakończyłem stwierdzeniem, że nie ma najlepszej religii. Zdecydowałem się
jednak trochę zmienić moją wypowiedź. W harmonii z zasadami huny nie będę umniejszał znaczenia ani
polecał jakiejś religii, ponieważ wszystkie one są po prostu systemami, które stworzone zostały przez
pewnych ludzi w pewnych czasach dla pewnych ludzi. Jednak jako religię polecałbym praktykowanie na
co dzień miłości. Jak już kiedyś powiedzieli sufi: „Miłość jest istotą Boga”. Postępując za Jezusem,
wszystkie najważniejsze przykazania odnoszą się do miłości, a jego nowe przykazanie brzmi: „Miłujcie
się wzajemnie!” W jodze celem jest zjednoczenie z Najwyższym, przy czym zjednoczenie się jest innym
słowem określającym miłość. Huna, owa „tajemna jedność”, radosna siła stwarzania, również jest
miłością. Podsumujmy: Religia, nauka, magia i psychologia pochodzą z tej samej prawdy. Mogą okazać
się prawdziwe jedynie na podstawie swej skuteczności w obrębie oddziaływania praw wszechświata. Aby
rozpoznać to i zrozumieć, musimy zmienić sposób patrzenia i pojąć, że sposób, w jaki do tej pory
podzieliliśmy świat, niekoniecznie jest jedyny i najlepszy. Religii nie praktykuje się przez uciekanie w
przeszłość lub poddawanie się snom o przyszłości, ale poprzez bycie tutaj i teraz najlepszym, jakim w
ogóle można być, oraz poprzez rozpoznawanie we wszystkim działania wielkiej Siły Stwórcy. Jeśli
naprawdę chcesz praktykować wybraną przez siebie religię, wtedy kochaj dobrze, namiętnie i radośnie.
Na zakończenie jeszcze dwa cytaty:
„Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością” (l list św. Jana, 4, 8).
„Bóg, co mocą mnie przepasuje* i nienaganną czyni moją drogę” (2 Księga Samuela, 22, 33).
Reinkarnacja
Wprowadzenie
Ponieważ różne kultury różnie traktują reinkarnację, najpierw chciałbym zdefiniować, co właściwie
znaczy to słowo. Nie chodzi tutaj o to, że ludzie mogą ponownie urodzić się jako zwierzęta lub niższe
formy życia, jak również nie o nieskończone cykle życia, które coraz bardziej wpychają nas w cierpienie.
Zamiast tego chciałbym mówić o tym, iż ponownie rodzimy się jako ludzie zawsze z zamiarem
osiągnięcia jakiegoś pozytywnego celu.
Pojęcie reinkarnacja oznacza właściwie „ponownie ucieleśnić się”. Jest to również rzeczywiste
zewnętrzne znaczenie hawajskiego słowa określającego reinkarnację, które brzmi ho'o kino hou'ia.
Postępując za tym konceptem reinkarnacji, po śmierci przestaje istnieć jedynie ciało fizyczne. Dusza (lub
jeśli wolisz, duch, świadomość albo osobista tożsamość) żyje dalej, jednak na innym poziomie istnienia.
Po dłuższej lub krótszej fazie przebywania „po tamtej stronie”, mniej więcej w czasie narodzin, dusza
wstępuje w nowe ciało i odradza się jako człowiek.
Czy nie brzmi to wspaniale? Wszyscy chrześcijanie wierzą, że po śmierci idzie się do nieba albo do
piekła, są i tacy - ci, którzy porzucili wszelką nadzieję - którzy twierdzą, że zgasną jak świeca. Nie
wszyscy jednak tak rozumieją śmierć. Czasem ludzie pochodzący z zachodniej kultury zdziwieni są
faktem, że większość ludzi na Ziemi nie tylko w przeszłości wierzyła w jakąś formę reinkarnacji, lecz że
wierzy w nią dzisiaj. Jednak zanim odrzucimy tę ideę jako czysty zabobon, przyjrzyjmy się jej ze
zdrowym ludzkim rozsądkiem.
Rozsądne założenia
Na początku musimy otwarcie przyznać, że niemożliwe jest naukowe udowodnienie prawdziwości
reinkarnacji, podobnie jak nie możemy zrobić tego w przypadku istnienia Boga. Dzieje się tak, ponieważ
nauka nie dostarcza obiektywnych dowodów na subiektywne doświadczenia. Osobiste wspomnienia o
dawno minionych zdarzeniach nie mogą udowodnić innym ludziom, iż reinkarnacja naprawdę istnieje,
nawet jeżeli tak dobrze potwierdzona jest różnymi dokumentami. Nie mogą dokonać tego również
medialne przesłania od zmarłych. Wiara nie może stanowić dowodu. Możemy natomiast przyjrzeć się
różnym rzeczom w naszym świecie i przy pomocy zdrowego ludzkiego rozsądku dojść do wniosku, że
reinkarnacja jest jednym z możliwych (o ile nie najbardziej prawdopodobnych) wyjaśnień, że jest się
takim, a nie innym.
Jeśli dokładnie przyjrzymy się życiu, wtedy dostrzeżemy rzucającą się w oczy niesprawiedliwość
panującą na świecie. Niektórzy są nadzwyczaj bogaci, inni bardzo biedni; jedni bardzo inteligentni,
drudzy strasznie głupi; niektórzy robią wszystko dobrze, inni po prostu wszystko źle. Istnieją ludzie,
którym ciągle przydarzają wypadki, i tacy, którym nic się nie przydarza. Losem jednych jest choroba i
cierpienie, natomiast innych szczęście i zdrowie. Widzimy, jak niewinnym ludziom dzieje się krzywda,
podczas gdy złoczyńcy uchodzą bezkarnie i nie muszą odpowiadać za swoje czyny. Jedni ludzie rodzą się
na bogatych przedmieściach amerykańskich miast, inni w brudnych afrykańskich slumsach. Oczywiście
powodem trwania tego stanu rzeczy mogą być własne przekonania, jednak jednostka nie może wybrać
sobie miejsca narodzin i życia w czasie pierwszych lat.
Przywódcy określonych religii o światowym zasięgu mówią nam, iż powinniśmy w tym życiu dążyć do
doskonałości albo po śmierci znosić wieczne męki ognia piekielnego. Jednak gdy porównamy
siedemdziesiąt lub osiemdziesiąt lat z wiecznością, wtedy wydaje nam się, że jest to bardzo krótki czas na
osiągnięcie doskonałości. Pamiętaj przy tym, że wieczność trwa dużo dłużej niż 1/4 miliarda lat, które
podobno upłynęły od powstania Ziemi. A jak wygląda sprawa z tymi, którzy nie z własnej winy umarli
młodo lub w kwiecie wieku? Przecież oni nawet jeszcze dobrze nie zaczęli życia. Pięć, dziesięć,
dwadzieścia, trzydzieści lat wobec wieczności? Wieczności? Niedorzeczność tej doktryny doprowadziła
wielu ateistów do wizji całkowitego wygaśnięcia. Na podstawie takiego poglądu obecne życie jest
wszystkim, co posiadamy, i gdy minie, po prostu wszystko jest skończone. Nie istnieją duchy, życie po
śmierci, nic, śmierć i koniec. Jednak idea ta wyrosła z czystej rozpaczy. Świat jest tak doskonale
uporządkowany, iż bezsensownie jest poddawać się takim rozpaczliwym myślom.
Gdy obserwujemy naturę, dostrzegamy liczne przykłady ze świata roślin i zwierząt, które pokazują, że
życie jest ciągłym cyklem umierania i odradzania. Przejdźmy do bardziej osobistego przykładu. Przyjrzyj
się swojemu ciału. Niektóre komórki ciała (właściwie kilka miliardów) obumieraj ą w ciągu minuty i od
razu zastępowane są nowymi. U innych proces ten trwa godziny, dni, tygodnie miesiące albo nawet lata.
W ciągu siedmiu lat niektóre części twego ciała kilkakrotnie się odnawiają, przy czym inne robią to tylko
raz. Można więc powiedzieć, że co siedem lat masz zupełnie nowe ciało, a mimo to pozostajesz tą samą
jednostką świadomości. Załóżmy, że masz trzydzieści pięć lat, więc odrodziłeś się już pięć razy bez
porzucania swojego ciała. Już tylko ten fakt jest obiektywnym dowodem, iż świadomość może przetrwać
„śmierć” ciała.
Kolejny przykład: cykl zasypiania i budzenia się można potraktować jako pewną formę śmierci i
ponownych narodzin. W niektórych kulturach sen określa się nawet mianem małej śmierci. Wszystko to
jest tak normalne, że traktujemy te sprawy jako oczywiste, jednak zastanów się nad tym przez chwilę. Gdy
zasypiasz, jesteś nieprzytomny (tzn. nie pamiętasz o niczym) albo masz dziwne przeżycia, nazywane
snami. Nie można przy tym udowodnić, że sny są nieprawdziwe. Następnie budzisz się w ciele fizycznym.
„Ty” je opuściłeś i „ty” do niego powracasz. W niektórych snach wyglądasz może jak ktoś inny albo
czujesz się kimś innym. Prawdopodobnie twoja świadomość nie jest przywiązana do ciała, w którym się
znajdujesz, czytając ten tekst.
Na zakończenie chciałbym przytoczyć jeszcze jeden przykład, który słyszałem od dr. Irvinga Oyle'a. Jako
płód w ciele matki przypominasz raczej roślinę podwodną. Podróżujesz przez swój płynny świat i za
pomocą łodygi (pępowina) jesteś połączony z łożyskiem, które zakorzenione jest w macicy. Aby urodzić
się jako człowiek, najpierw musisz umrzeć jako roślina. Twój płynny świat znika, korzenie zostają
wyrwane, łodyga odcięta i opuszczasz pewien świat, aby urodzić się jako zupełnie inna istota w zupełnie
innym świecie. Jest to pewien rodzaj reinkarnacji.
Gdy przyjrzymy się osobistym doświadczeniom, wielkim różnicom w warunkach życia i czasie jego
trwania, przetrwaniu świadomości podczas przemian fizycznego ciała i takim fenomenom jak sen,
marzenia senne i narodziny, wtedy reinkarnacja wydaje się całkiem sensowną myślą.
Reinkarnacja w Biblii
Chrześcijan nauczono wierzyć, że reinkarnacja w jakiś sposób sprzeciwia się naukom zawartym w Biblii,
pomimo że wyraźnie sprawa ma się inaczej. Prawdą jest, iż idea reinkarnacji od czasu do czasu negowana
jest przez niektórych księży oraz że kilkaset lat po śmierci Jezusa zwołany został całkowicie nielegalny
sobór biskupów (na który nie zaproszono papieża), aby „oficjalnie” odrzucić ideę reinkarnacji, pomimo że
większość chrześcijan (m.in. wielu ważnych biskupów) wierzyła w nią. Na spotkaniu tym podjęto nawet
próby skreślenia z Biblii wszystkich wskazówek odnoszących się do reinkarnacji, jednak nieskutecznie,
jak pokazuj ą to poniższe cytaty.
W trzecim rozdziale Ewangelii według św. Jana donosi się o rozmowie Jezusa z Nikodemem. Gdy Jezus
wyjaśnił: „Jeśli ktoś nie narodzi się na nowo, nie zobaczy Królestwa Bożego”, Nikodem zapytał go, jak
człowiek może powrócić do łona swojej matki. W następnych zdaniach Jezus tłumaczy mu, że odradza się
duch, a nie fizyczne ciało. Oczywiście można w tym momencie sprzeczać się, czy chodzi tutaj o
reinkarnację, czy też o chrzest.
U Mateusza znajdujemy dwie wskazówki na temat reinkarnacji. W rozdziale 11, wiersze 14-15, Jezus
mówi: „A jeśli chcecie przyjąć, to on (Jan Chrzciciel) jest Eliaszem, który ma przyjść. Kto ma uszy,
niechaj słucha!” W rozdziale 17 apostołowie pytają Jezusa o Eliasza, który miał przyjść, na co Jezus
odpowiada, że on już przyszedł, jednak nie został jeszcze rozpoznany. „Wtedy uczniowie zrozumieli, że
mówił im o Janie Chrzcicielu” (Mat. 17,13). Wydaje się, że jest to jednoznaczna wskazówka, jednak i
wtedy istnieli ludzie, którzy nie mogli zaakceptować tej myśli.
Chciałbym przytoczyć jeszcze jeden przykład. W dziewiątym rozdziale Ewangelii wg św. Jana uczniowie
pytają Jezusa, czy niewidomy człowiek, który urodził się już z tym niedomaganiem, sam jest temu winien,
czy też jest to kara za grzechy jego rodziców. Jezus tłumaczy, że człowiek ten nie zgrzeszył i jego
kalectwo ma inny sens. Przy naszych rozważaniach ważny jest fakt, że uczniowie Jezusa wychodzili z
założenia, iż możliwe jest grzeszenie jeszcze przed wstąpieniem w obecne życie oraz że Jezus temu nie
zaprzeczył. Mimo że nie zostało to powiedziane bezpośrednio, prawdopodobne jest, że mówili o
reinkarnacji.
Karma
Sanskryckie słowo karma ściśle związane jest z reinkarnacją. Często jest błędnie utożsamiane z
reinkarnacją, jednak jego dosłowne tłumaczenie brzmi właściwie „czyn”, co można rozszerzyć do „akcji i
reakcji”. Ludzie, którzy błędnie zrozumieli ideę reinkarnacji, myślą, że słowo to oznacza „wina”. Inaczej
mówiąc: jeżeli w tym życiu zrobiliśmy coś złego, wtedy w następnym trzeba za to zapłacić (chyba że
dokonamy tego w obecnym życiu). Natomiast jeśli w tym życiu zrobimy coś dobrego, wtedy w następnym
będziemy za to wynagrodzeni. Jednak najczęściej podkreśla się karę i każde niepożądane zdarzenie w tym
życiu traktowane jest jako efekt złej karmy z poprzedniego. To jeszcze nie wszystko. Wkrada się do tego
elitarne nastawienie, iż ludzie, którym dobrze się powodzi, są bardziej dojrzali, ponieważ prawdopodobnie
w poprzednim życiu zrobili wiele dobrego. Z drugiej strony pogardza się cierpiącymi, ponieważ ma być to
kara za grzechy popełnione w poprzednim życiu. Jeszcze gorszy w tym wszystkim jest fakt, iż w
konsekwencji powyższego mniemania ludzie wzbraniają się pomagać innym w potrzebie, gdyż „nie chcą
mieszać się do karmy innego człowieka”.
Po pierwsze, należy stwierdzić, że karma nie ma nic wspólnego z winą, karą lub nagrodą. Słowo to
opisuje po prostu bezosobowe działanie duchowo-fizycznego prawa akcji i reakcji. Jeżeli spacerujesz po
stromej skale i spadniesz z niej, wtedy winna temu jest nie tylko siła ciężkości, lecz jest to także karma.
Jeśli siejesz nasiona rzepy i później zbierasz rzepą, wtedy jest to karma. Jeżeli boisz się, a twoje ciało
napręża się i w efekcie jest chore, gdyż próbuje się chronić, wtedy również jest to karma. Gdy jesteś miły i
masz dużo przyjaciół, to jest karma. Jeżeli masz określone nastawienie do siebie i życia oraz odczuwasz
jego skutki, wtedy także jest to karma. Nie ma żadnych „panów karmy”, którzy zarządzaj ą okresem
między wcieleniami oraz rozdzielaj ą kary i nagrody. Symbolika ta, która obowiązywała w innej kulturze i
czasie, dzisiaj tylko niepotrzebnie mąci nam w głowie. Jedyna rzecz, która przenosi się z życia na życie
(poza świadomością) to wzorce myślowe, która rozwinęliśmy. Jeśli je zmienimy, wtedy zmienią się
również procesy zachodzące w naszym ciele, nasze zewnętrzne działania, a przez to i karma.
Po drugie, niemożliwe jest określenie stopnia duchowego rozwoju człowieka na podstawie obecnych
warunków życia. Może przecież zdarzyć się, że człowiek, który cierpi i nie ma szczęścia w życiu, po
prostu jest bardzo starą duszą, która zdecydowała się na podjęcie wyzwania, którego inni by nie znieśli,
jak np. człowiek z Biblii, który zdecydował się urodzić niewidomym, aby Jezus mógł na nim
zademonstrować moc Boga. Nikt tak naprawdę nie wie, jaka jest karma innego człowieka.
Po trzecie, to egoizm nie pomóc innemu człowiekowi, dlatego że nie chce się mieszać do jego karmy.
Znaczyłoby to, że nie tylko bez wątpienia wiemy, na czym polega jego karma, lecz także, że nasza pomoc
nie jest jej częścią. Do karmy nie można się wmieszać, można ją tylko zmienić. Nie jesteś Bogiem,
proponuję więc abyś wyszedł z założenia, że każdy napotkany człowiek jest częścią twojej karmy. Jeśli
możesz mu pomóc duchowo lub materialnie, zrób to.
Reinkarnacja w hunie
W filozofii huny reinkarnacja traktowana jest jak normalna rzecz. Występują oczywiście pewne wyraźne
różnice między poglądami kahu-nów a innymi rozpowszechnionymi poglądami. Opiszę teraz poglądy
kahunów, różnice zauważysz sam.
Twoja dusza albo Wyższe Ja (po hawajsku 'aumakua) wybiera warunki narodzin razem z duszami twoich
rodziców. Dusza posiada plan na obecne życie, jednak w ramach tego przedsięwzięcia istnieje
prawdopodobnie dużo małych zamiarów i znajduje się wiele miejsca dla spontanicznych zmian i
rozszerzeń. Prawdopodobnie już jako świadomy duch unosiłeś się dookoła swych rodziców jeszcze przed
narodzinami lub wstąpiłeś w ciało dopiero jakiś czas po narodzinach.
Jeśli zamierzasz pozbyć się jakichś wzorców lub głębiej przeżyć doświadczenia pochodzące z
poprzedniego życia, wtedy urodzisz się w rodzinie, której członkowie w różny sposób już wcześniej byli z
tobą związani. W ciągu życia spotkasz ludzi, z którymi już coś przeżyłeś w poprzednich istnieniach, jak
również zawrzesz zupełnie nowe znajomości. Ogólnie można powiedzieć, że ci, z którymi jesteś mocno
uczuciowo związany lub na których bardzo emocjonalnie reagujesz, są prawdopodobnie przyjaciółmi,
wrogami lub krewnymi z poprzednich istnień.
W każdym momencie życia możesz zdecydować, w jaki sposób zinterpretujesz swoje przeżycia.
Interpretacja rzeczywistości tworzy podstawę do przyszłych myśli i działań. W ten sposób kreujesz hana
(hawajski ekwiwalent karmy) i pozbywasz się jej. Gdy zmienisz postrzeganie świata, wtedy zmienisz
również swój los. Warunki, w jakich się urodziłeś, są konsekwencją postrzegania w poprzednich
istnieniach. Sposób, w jaki rozwinie się twoje obecne życie, zależny jest od tego, jak je tutaj i teraz
postrzegasz. Nie istnieje nic, co musiałbyś „spłacić” lub „przeżyć”. Gdy zmienisz interpretację
rzeczywistości, wtedy zmieni się również sama rzeczywistość. Dlatego też negatywny stosunek z
poprzedniego życia może stać się w tym istnieniu zarówno negatywny, jak i pozytywny. Wszystko zależy
po prostu od tego, w jaki sposób reagujesz na zdarzenia dotyczące ciebie samego i innych.
W pewnym sensie siejesz nasiona na następne życie za pośrednictwem interpretowania obecnego życia i
decyzji, które dzisiaj podejmujesz. Gdy umrzesz, wtedy wszystko nie zniknie nagle. Pozostaną przy tobie
myśli. W ten sposób faza między śmiercią i ponownymi narodzinami będzie prawdopodobnie
odpowiadała twoim oczekiwaniom, które masz odnośnie życia po śmierci. A ponieważ we wszechświecie
wszystko można zmienić, Wyższe Ja da ci dostatecznie dużo możliwości do zmienienia postrzegania
świata, nawet wtedy, gdy oczekujesz zupełnego zgaśnięcia, które na jakiś czas nastąpi. Sposób
przeżywania tego stanu przejściowego i reakcja na mające nastąpić narodziny zależne są od twoich
wzorców myślowych, prawdopodobnie będą się one bardzo różniły od myśli innych ludzi. Dlatego też
nawet kompetentne media mogą przekazywać różne relacje na temat życia po śmierci. Wyjaśnia to
również fakt, dlaczego jedni ludzie tak bardzo lubią życie, kiedy inni traktują je jako pewien rodzaj kary.
Według wierzeń kahunów wszystkie rzeczy dzieją się równocześnie i różne okresy przypominaj ą różne
energetyczne długości fal, dusza nie musi kreować twego życia w logicznej kolejności. Dlatego możesz
teraz z różnych powodów żyć w Polsce XXI wieku, następnie w feudalnej Japonii i jeszcze później w 28.
stuleciu w Hondurasie. Wszystkie dyskusje na temat, jak długo przebywamy w okresie między dwoma
fizycznymi istnieniami mają czysto hipotetyczną naturę, podobnie jak pytanie, czy to jest nasze ostatnie
wcielenie, czy też nie. Jeśli dusza zdecyduje, że życie na Ziemi nie daje już możliwości rozwoju, wtedy
nigdy już się nie odrodzisz (przynajmniej niejako człowiek na tej planecie). Jednak nie podejmowałbym
takiej decyzji, dopóki znajduję się jeszcze w ciele. Kahuni nie traktuj ą ziemskiego życia jako więzienia, z
którego trzeba się uwolnić, ani też jako szkoły, którą trzeba ukończyć. Trafniej można je określić jako
pole rozwoju.
Jeśli chodzi o wspomnienia z poprzednich istnień, chciałbym powiedzieć, że człowiek przypomina sobie
tylko te życia lub ich części, które mają związek z jego obecnym poglądem na życie. Jeżeli zmienisz
wzorce myślowe, wtedy ma to wpływ na wspomnienia z innego istnienia. A ponieważ wszystko następuje
jednocześnie i zdarzenia wywoływane są przez myśli, nie możesz obwiniać poprzednich istnień za obecne
warunki życia. W rzeczywistości tak samo wpływasz teraz na inne życia, jak one wpływają na ciebie.
Dostrojenie do innych istnień
Możesz oczywiście poszukać medium, które dostroi się dla ciebie do poprzednich istnień, jednak
najpewniejsze poznanie przyjdzie zawsze z ciebie samego. Proponuj ę poszukanie terapeuty zajmującego
się reinkarnacją, który pomoże ci w postrzeganiu poprzednich istnień, albo naucz się metody, którą sam
będziesz mógł zastosować. Najprostsza metoda polega na zamknięciu oczu i zadaniu sobie pytania: „Jakie
istnienia już przeżyłem?” lub „Jakie inne życia mają coś wspólnego z tym problemem?” Obserwuj później
po prostu obrazy i zwróć uwagę na słowa, które wyłonią się z twego wnętrza.
Budzenie wspomnień z poprzednich istnień ma m.in. następujące korzyści: poszerza świadomość,
pozwala przezwyciężyć ograniczające wzorce myślowe, uczy większej tolerancji wobec siebie i innych,
umożliwia wgląd w problemy i pozwala poznać nowe pomysły na ich rozwiązanie, umożliwia poznanie
wskazówek, w jaki sposób można nauczyć się nowych umiejętności i rozwinąć nowe talenty.
Na zakończenie zacytuję Woltera tym wszystkim, którzy wolą jednak wierzyć w dzień Sądu Ostatecznego
i tylko jedno życie oraz którym wydaje się, iż idea reinkarnacji jest zbyt fantastyczna, aby mogła być
prawdziwa: „Urodzić się dwa razy nie jest większym cudem niż urodzić się raz”.
Duchy i opętanie
Wprowadzenie
Jest to raczej trudny rozdział, ponieważ zajmuje się formą egzystencji, na temat której istnieje dużo
kontrowersji i nieporozumień. Niezależnie od tego, w co aktualnie wierzysz, prawdopodobnie część
twoich przekonań zostanie zachwiana, gdy opiszę poglądy huny na temat świata duchów. Może jednak
pobudzę cię również do dalszego zajęcia się tym tematem. Chciałbym zwrócić uwagę tym, którzy znają
dzieła Maxa Freedoma Longa, że w książkach tych nie jest zawarte to głębokie zrozumienie tematu
duchów, które Max Freedom Long zdobył później w życiu. Gdy pisał książki, znajdował się pod silnym
wpływem zachodniego okultyzmu i oficjalnej wiary Hawajczyków. Przedstawię teraz głębszy wgląd w
wiedzę kahunów.
Ultraracjonalni naukowcy, których poglądy ukształtowane są przez zachodni system nauczania oraz
zewnętrzny obraz naszej kultury, od razu odrzucają myśl o istnieniu duchów. Na podstawie „faktu”, że do
tej pory nie mogli ich w swoich laboratoriach zważyć, zmierzyć i rozebrać na czynniki pierwsze, twierdzą,
iż duchy nie istnieją. Wpływ naukowców jest tak duży, że nawet kościół katolicki i ewangelicki tłumią
wiarę, w kontakt z ludzkimi duchami. Te, które nie pochodzą od człowieka, mogą dokazywać, ile chcą,
ale, na miłość boską, nie chcemy żadnych ludzi bez ciała.
Z drugiej strony faktem jest, że ludzie od niepamiętnych czasów wierzyli w duchy i w wielu częściach
świata robią to do tej pory. Psycholodzy skłonni są w tym przypadku mówić o prymitywnych zabobonach
lub duchowym zamieszaniu, jednak w końcu psychologia jest jeszcze młodą i niedoświadczoną nauką.
Większość nie zawsze ma rację i fakt, iż większość ludzi na świecie wierzy w duchy, nie udowadnia
jeszcze ich istnienia. Dlatego też dobrze jest zająć się tym tematem z pewnym sceptycyzmem.
Duchy w naszej kulturze
Napisałem wcześniej, że odrzucanie wiary w duchy wpojone zostało do zewnętrznego obrazu naszej
kultury. Jednak warstwa ta jest bardzo cienka. Pod nią ukryta jest silna wiara w duchy, która czasami
wychodzi na światło dzienne. Na przykład w Ameryce i Anglii prawie tradycją stały się domy, w których
straszy. Filmy i książki o duchach w dalszym ciągu są bardzo popularne. Często również słyszy się
dziwne historie o duchach pojawiających się po tragicznych zdarzeniach. Jednak prawie nikogo nie dziwi
fakt, że człowiek, który sam był świadkiem takiego zdarzenia wzbrania się przed jawnym przyznaniem do
wiary w duchy. Zawsze ryzykowałby wtedy wystawienie się na pośmiewisko, ponieważ oficjalnie uważa
się, iż duchy nie istnieją. Gdyby jednak stwierdził, że wierzy w duchy, wtedy prawdopodobnie tysiące
ludzi, którzy widzieli to samo, co on, wyśmiałyby go. Jest to po prostu trudne do przerwania błędne koło,
ponieważ większość z tych osób czeka na potwierdzenie przez naukowców, którzy stali się półbogami
naszych czasów.
Kolejny powód wykluczania istnienia duchów wiąże się ze strachem szerzonym przez kościoły (nie
chodzi mi tutaj o jakieś konkretne wyznanie), iż wszystko, co ma do czynienia z duchami, od razu
wchodzi w związek z diabłem. Nawet Jezus to odczuł, gdy został oskarżony o wypędzanie duchów przy
pomocy diabła. W tamtych czasach strach przed kontaktowaniem się z „tamtym” światem był tak duży jak
i dzisiaj. Jest to po prostu charakterystyczny dla ludzi strach przed czymś niezwykłym. To strach ludzi,
którzy chcą mieć wszystko jasne i uporządkowane, jednak tak naprawdę są bardzo niepewni. Jeśli
otwarcie zajmowalibyśmy się tym tematem lub przyznali, że duchy istnieją, wtedy wstrząsnęlibyśmy
starannie skonstruowanym światem, w który wiele osób wtula się jak w miłą i ciepłą kołdrę. Niektórzy
ludzie do ostatniego tchu walczyliby przeciwko odebraniu im kołdry. Każda nauka, która nie pasuje do
ustalonych rani, jest dla nich zagrożeniem, ponieważ każdy zamknięty w sobie system nie dopuszcza do
siebie nowej wiedzy. Prawdopodobnie twoje wzorce myślowe nie są zbyt szczelne, w przeciwnym
wypadku nie dotarłbyś do tej strony.
Rzadko zwraca się uwagę na to, jak dużą rolę odgrywają duchy w dziele, które tak mocno wpływa na
naszą kulturę. Jest nim Nowy Testament. Często słyszymy, jak Jezus uzdrawiał chorych, jednak rzadko
przypomina się nam, iż rozmawiał z duchami i wypędzał te złe z ludzi przez nie „opętanych”. Św.
Mateusz wspomina o tym pięciokrotnie, na przykład wtedy, gdy Jezus daje swoim uczniom wyraźne
wskazówki odnośnie wypędzania nieczystych duchów (Ewangelia wg św. Mateusza, 10, 1). Św. Marek
wspomina o tym nawet dziesięć razy i wydaje się, iż zagadnienie to było dla niego dosyć ważne. Św.
Łukasz mówi o tym również dziesięciokrotnie i nawet filozoficznie nastawiony św. Jan wspomina o tym
dwa razy. Gdybyśmy zaakceptowali wszystko, co zostało napisane o Jezusie, wtedy nie moglibyśmy
zignorować wielu wskazówek odnośnie duchów. Stary Testament także mówi o duchach, na przykład gdy
Saul żąda od czarownicy z Endoru, aby zaklinała ducha Samuela (Pierwsza Księga Samuela, 28, 7-25). W
Starym i Nowym Testamencie opisuje się pojawienie duchów, które w biały dzień obserwowali
mężczyźni i kobiety. Interesująca jest wypowiedź Jezusa na temat tego, co dzieje się po śmierci: ,,Gdy
bowiem powstaną z martwych, nie będą się żenić, ani za mąż wychodzić, ale będą jak aniołowie w niebie”
(Ewangelia wg św. Marka, 12, 25).
Tak się nieszczęśliwie składa, iż słowo „duch” zostało bardzo nadużyte. Nie tylko używane jest w formie
rzeczownika, lecz także czasownika, przymiotnika i przysłówka i ma opisywać cały szereg zupełnie
różnych fenomenów. Już w Biblii spotykamy się z Duchem Bożym, duchem ludzkim, duchami
opiekuńczymi, duchami zmarłych, duchem prawdy, kłamstwa, owocami ducha i Duchem Świętym.
Następnie znamy ducha w odniesieniu do energii i siły przebicia. Wrzucamy tak wiele pojęć do jednego
garnka z napisem „duch”, iż nic dziwnego, że ludziom mąci się w głowie. W mowie codziennej: można
przestraszyć się na śmierć, widząc ducha, lecz również być nadzwyczaj szczęśliwym, gdy duch dodaje
nam skrzydeł. Tak się szczęśliwie składa, że za pomocą tajemnego języka huny możemy wprowadzić
trochę porządku do tego chaosu.
Duchy i kod huny
W języku hawajskim istnieje od trzydziestu do czterdziestu słów odpowiadających polskiemu słowu
„duch”, w zależności od tego, co chcemy opisać za pomocą danego wyrazu. Ogólne pojęcie oznaczające
ducha to akua, niezależnie od tego, czy chodzi o dobrego, czy też złego ducha. Można mieć wtedy
również na myśli coś niezwykłego lub jakieś wyobrażenie. Gdy jednak przyjrzymy się tajemnej mowie
kahunów, wtedy dostrzegamy, że słowo to odnosi się konkretnie do naładowanej energetycznie formy
myślowej, która skierowana jest na przeszłość lub przyszłość i czasami może być również dostrzegana
oczami. W tajemnej mowie kahunów nie znajdujemy żadnej wskazówki odnośnie samodzielnie
istniejących inteligentnych istot. Natomiast bardzo wyraźnie kod huny mówi, iż duchy powstają w
podświadomości i również tam są dostrzegane.
Często używanym słowem na określenie ducha zmarłego człowieka jest wailua, co bywa błędnie
tłumaczone jako „duch dwóch wód”, ponieważ zewnętrzne znaczenie wai to „woda”, natomiast lua to
„dwa”. Jednak w mowie tajemnej wyraźnie dostrzegamy znaczenie w sensie silnie naładowanej
energetycznie formy myślowej (wai to woda lub wszystko, co płynie jak woda, i dlatego jest symbolem
many, siły życiowej; lua może oznaczać też „duplikat”, „podobieństwo”, „siłę” i „urodzić dużo dzieci”).
Nie chodzi tu więc o ducha zmarłego człowieka, lecz o formę myślową, którą sami stwarzamy z naszego
ciała i pola energetycznego. Powstaje ona za pośrednictwem wspomnień, telepatii lub silnie
naładowanego pola emocjonalnego, które występuje dookoła jakiegoś przedmiotu lub miejsca, jednak
jako forma nie może samodzielnie istnieć poza naszym jestestwem.
Innym słowem mającym podobne znaczenie jest lapu, co oznacza również „zaklinać, zaczarować”.
Według kodu la i pu oznaczają pewien rodzaj pędu, latorośli (dla kahunów często symbolem formy
myślowej jest pęd, nasiona lub dzieci ducha), która zgęstniała i utrwaliła się. Również tutaj nie
znajdujemy żadnej wskazówki na temat istoty pochodzącej z innego wymiaru.
A jak wygląda sprawa z opętaniem przez „duchy nieczyste”? Zajmijmy się najpierw samym pojęciem
opętania. W języku hawajskimi istnieją dwa słowa oznaczające opętanie: noho i haka. Noho w
zewnętrznej formie oznacza „osiedlić się”, co potocznie oznacza samodzielną istotę, która opanowała
ciało. Jednak tajemna mowa odkrywa zupełnie inne znaczenie. Dowiadujemy się, iż „być opętanym”
oznacza zachowywać się jak inny człowiek, ponieważ na skutek dziury w osobistej strukturze po prostu
uwidaczniają się inne aspekty lub myśli tego samego człowieka. Powierzchowne znaczenie haka to
platforma, na której coś może kucnąć lub usiąść, jednak wewnętrzne znaczenie pokrywa się z noho i
również wskazuje na dziury w osobistej strukturze, jak również na wydostawanie się ukrywanych do tej
pory aspektów osobowości. W związku z powyższym opętanie jest procesem, w którym wychodzą na
światło dzienne ukryte części osobowości, zarówno dobre, jak i złe.
Przejdźmy teraz do „duchów nieczystych”, które mogą opętać człowieka. Hawajskie tłumaczenie
biblijnego pojęcia brzmi 'uhane 'ino. Max Freedom Long używał słowa 'uhane, które właściwie oznacza
„duch”, na określenie rozumu. Tłumaczenie na podstawie kodu brzmi natomiast „wewnętrzne (uhd) życie
(ane)”. Słowo 'ino oznacza „zły” lub określa silny konflikt. Dlatego też 'uhane 'ino opisuje złe
wewnętrzne życie lub stan silnego konfliktu wewnętrznego. Interesujące jest, że mądrzy Hawajczycy,
którzy pomagali misjonarzom w tłumaczeniu Biblii, Ducha Świętego nazwali 'Uhane Hemolele.
Tłumacząc to pojęcie za pomocą tajemnego kodu, otrzymujemy „wewnętrzne życie w totalnej swobodzie
i wolności”.
Istnieją jeszcze dwa dalsze hawajskie słowa używane w związku z opętaniem przez złe duchy:
nukumane'o oraz aumiha. Na podstawie kodu pierwsze pojęcie wskazuje na wybuch bardzo silnych
podświadomych emocjonalnych kompleksów, przy których najczęściej chodzi o strach, nienawiść, złość
i/lub instynktowne działanie. Aumiha opisuje wyrażanie nienawiści do samego siebie i ekstremalnie
tłumione uczucia w obrębie odizolowanej osobowości. Nigdzie w tajemnej mowie kahunów nie
znajdujemy żadnych wskazówek na temat tego, że człowiek może być opętany przez coś, co znajduje się
poza jego istotą. Osobowości wychodzące na jaw w przypadku opętania zawsze są uosobionymi
kompleksami, które stwarza podświadomość jako reakcję na wewnętrzny lub zewnętrzny bodziec. Nawet
jeśli tak bardzo różnią się one od normalnej struktury osobowości danego człowieka, że zmieniają się
nawet fale mózgowe i zwierzęta domowe zachowują się tak, jak wobec obcego człowieka, to jednak
nawet wtedy osobowości te pochodzą zawsze z wnętrza danej osoby.
Gdy Jezus i jego uczniowie wypędzali złe duchy, usuwali złe kompleksy a nie diabła. Huna nie zna nawet
odpowiedniego określenia na oznaczenie diabła, ponieważ jest on tylko produktem ludzkiego myślenia.
Jezus potwierdził to wielokrotnie, gdy wyjaśniał, że sami stwarzamy sobie naszą rzeczywistość. Czytamy
m.in.: „Nie to, co wchodzi do ust, czyni człowieka nieczystym, ale co z ust wychodzi, to go czyni
nieczystym”. (Mat., 15, 11). W wersecie 19. kontynuuje: „Z serca bowiem pochodzą złe myśli, zabójstwa,
cudzołóstwa, czyny nierządne, kradzieże, fałszywe świadectwa, przekleństwa”. Jezus podobnie jak huna
nigdy nie twierdził, że ludzie popychani są do czynienia tego, co robią, przez diabła lub inne istoty.
Istnieje jeszcze jedna forma opętania, którą można uznać za dobrą, a przynajmniej nieszkodliwą. Formę tę
znajdujemy u wielu ludzi, którzy nazywają siebie mediami. Po hawajsku brzmi to makani noho. Ma-kani
oznacza wiatr lub dźwięk i w głębszym znaczeniu określa dźwięk albo głos pochodzący spoza obszaru
jakiegoś ograniczenia. Może przy tym chodzić o granice materialnej rzeczywistości, jak również po prostu
o ograniczenia świadomego Ja. Zatem medium odbiera telepatyczne przesianie od żywej lub zmarłej
osoby, po czym podświadomość tworzy czasową strukturę osobowości, za pomocą której przekazywana
jest wiadomość. Czasami medium użycza przesłaniu swojego głosu bez zmieniania osobowości. Jednak
zdarza się, że jakaś dobra osobowość jest tylko inną częścią osobowości medium, nawet jeżeli dysponuje
wiedzą niedostępną świadomemu Ja. Jednakże niezależnie od źródła informacji we wszystkich tych
przypadkach nie chodzi o objęcie w posiadanie, lecz o przetłumaczenie. Nie oznacza to jednak, że szczere
medium udaje, iż jest kimś innym, ale że podświadomość tej jednostki znalazła jedyną w swoim rodzaju
możliwość wyrażenia swojej własnej wiedzy lub pochodzącej od innego człowieka bez wchodzenia w
umysł albo że jest bardzo wrażliwa na impulsy, których większość ludzi nie postrzega. Dużo hawajskich
słów opisuje ducha żywego człowieka. Kino aka oznacza aurę lub czasami eterycznego sobowtóra albo
też ciało astralne (kino = ciało, aka = cień) lub przezroczystą, świetlistą subtelną materię poziomu
astralnego. Akalau wskazuje na rozszerzanie albo wysyłanie substancji astralnej do jakiegoś miejsca.
Makuakeahu można podzielić na maku (częściowo ustalony), ake (kopiec, pokrycie) - opisuje formę
myślową, która staje się widoczna za pośrednictwem intensywności życzenia. Kahoaka bardzo
specyficznie opisuje widzialnego dla innych ducha żywego człowieka i w swoim wewnętrznym znaczeniu
wskazuje na wysłanego astralnego sobowtóra. Według nauki huny taki sobowtór wysyłany jest zawsze
wtedy, gdy myślimy o jakimś człowieku lub miejscu szczególnie intensywnie. Czy będzie on widziany,
czy też nie, zależy od intensywności uczuć i wrażliwości innych ludzi.
Duchy zajmujące się wyrzucaniem przedmiotów z regałów i robieniem dużej ilości hałasu nazywamy
„duchami hałaśliwymi”. Mimo że wielu ludzi fenomeny tego rodzaju przypisuje żywiołowym duchom lub
traktuje jako przesłania pochodzące od zmarłych osób, większość parapsychologów twierdzi, że ta
destruktywna energia pochodzi od jednego z obecnych żywych ludzi, który mocno tłumi swoje uczucia,
często dotyczy to nastolatków w okresie dorastania. Znałem pewnego młodego człowieka, który nauczył
się zginać łyżki za pomocą swojej duchowej energii. Pewnego dnia zdenerwował się czymś w pokoju
stołowym i w kuchni wszystkie sztućce zaczęły się wyginać z przeraźliwym hałasem. W hunie duchy
hałaśliwe nazywają się kakaola, co w zewnętrznym znaczeniu opisuje także ducha żyjącego człowieka.
Wewnętrzne znaczenie słowa koka brzmi „wywijać rękami i nogami jak rozzłoszczone dziecko”.
Wielu ludzi łączy tablicę Ouija i czasem nawet wahadełko z duchami i zjawami. Niekiedy te proste
instrumenty zrównywane są z samym diabłem. Świadczy to tylko o tym, jak bardzo zwykle inteligentni
ludzie mogą stracić zdrowy rozsądek, gdy ich wzorce przekonań postawione są pod znakiem zapytania.
Tablica Ouija jest tylko kawałkiem sprasowanego drewna naklejonym na zadrukowany papier i
połączonym z plastikowym trójkątem oraz filcową podkładką. Wahadełko nie jest niczym innym jak
ciężarkiem, który zawieszony jest na łańcuszku lub sznurku. Czy jest to szatan we własnej osobie?
Również kahuni posiadali instrumenty służące przepowiadaniu, jednak ich nauka jednoznacznie mówi, iż
jedyna istota, z którą komunikujemy się przy pomocy tych narzędzi, to podświadomość - ku. Widoczne
jest to także w nazwie pewnej metody przepowiadania, która nazywa się kuhikuhipu 'upu 'one, co można
przetłumaczyć jako „podświadome rzucanie siedmiu kupek piachu”. Jeżeli jednak ktoś używa danego
instrumentu z zamiarem kontaktowania się z jakimś duchem, wtedy jego podświadomość może spełnić to
życzenie i wyłoni na powierzchnię tłumioną do tej pory część osobowości lub emocjonalny kompleks,
albo też umożliwi komunikację z inną możliwą jaźnią tej osoby.
Czy naprawdę nie istnieją „prawdziwe duchy”?
Jeśli pod pojęciem „prawdziwy duch” rozumiesz istotą pozbawioną fizycznego ciała, wtedy mogę cię.
zapewnić, że takowe istnieją. Jednak w przeciwieństwie do duchów, które stwarzane są przez fizycznych
ludzi, nie istniej ą w naszej fizycznej rzeczywistości i bez pomocy fizycznie wcielonego człowieka nie
mogą wywierać widocznego wpływu na nasz poziom rzeczywistości. Czasami mogą nawet komunikować
się z nami, lecz tylko na poziomie duchowym, ponieważ duch przenika wszystkie poziomy. Wszystkie
materialne efekty, które wydaje się, że są wywołane przez duchy z tej „drugiej strony”, w rzeczywistości
powodowane są podświadomym współdziałaniem kontaktującego człowieka, który przecież znajduje się
w fizycznym świecie. Jednak takie efekty zdarzają, się raczej rzadko i najczęściej wszystkie fenomeny
przypisywane duchom powodowane są fizycznym kompleksem, który uwalniany jest przez
podświadomość.
Duchy istnieją więc na niematerialnym poziomie, ale gdzie? Oczywiście w niebie. Język hawajski nie zna
słowa określającego piekło, mimo że istnieje niewiadomego pochodzenia legenda mówiąca o
podziemnym świecie o nazwie milu. Kahuni powiedzieliby, że zachodnia idea piekła jest tylko kolejnym
produktem ludzkiego umysłu, którym człowiek sam się gnębi. Niebo opisane jest w języku hawajskim
dwoma słowami: po \ lani. Po ma dużo znaczeń, jednak przede wszystkim w przeciwieństwie do ao,
świata zmysłów, określa niefizyczną rzeczywistość. Lani zwykle tłumaczone jest jako niebo, co właściwie
jest nieporozumieniem, ponieważ tak naprawdę oznacza „firmament” w sensie granicy między różnymi
rzeczywistościami.
W związku z tym w historii stworzenia panuje pewne zamieszanie, ponieważ określonym słowom
przypisano to samo znaczenie, pomimo że opisują zupełnie inne koncepty. Gdy po raz pierwszy
wspomina się o niebie i ziemi, dniu i nocy, określa sieje jako po i ao. Później zrównuje się pojęcie nieba z
firmamentem, który dzieli „wodę” (różne rzeczywistości), przy czym właściwym hawajskim pojęciem
byłoby w tym przypadku lani. Jeszcze później niebo określa się jako lewa (przestrzeń, w której poruszają
się gwiazdy i planety), aouli (niebo nad nami) i jako po oraz lani. Podobnie jak słowo „duch”, również
„niebo” zawiera wiele różnych znaczeń.
Siedzibą Wyższego Ja, 'aumakua, które twórczo wyraża się przez nas, jest po. śyją tam również duchowe
istoty, które nazywamy aniołami. Są one postaciami ludzkimi (gdyż raz posiadały już ludzkie ciało) lub
innymi. Jedne i drugie mogą telepatycznie komunikować się z nami. Hebrajskie słowo określające anioła
oznacza właściwie posłańca, natomiast hawajski ekwiwalent brzmi awaiku, co mogłoby być
przetłumaczone jako „oficjalny zwiastun odpowiedzialny za otwarcie kanałów, przez które wpływa dobro
do podświadomości”. Zwykle jednak tłumaczone jest po prostu jako „boski posłaniec”.
Nie istnieją źli aniołowie ani duchy, żaden diabeł lub demony, jak również żaden szatan pragnący skraść
ludzkie dusze. Istnieje to, co reprezentuje słowo szatan (przeciwnik, kusiciel, krytyk, oskarżyciel, złośliwy
i chytry kłamca), lecz nie ma czegoś takiego jak potężna samodzielna istota, która chce odciągnąć kogoś
od Boga wbrew jego woli. Istnieje destruktywna telepatia występująca między żywymi ludźmi, jak
również uosobione formy myślowe, którym nadawane są takie nazwy jak diabeł, demon lub szatan.
Jednak nic nie może na ciebie wpływać, chyba że pozwolisz na to na jakimś poziomie świadomości*.
Dysponujesz mocą odrzucenia każdej myśli, która przechodzi ci przez głowę i niewykonania jej.
Stwarzasz sobie rzeczywistość, którą przeżywasz za pośrednictwem sposobu własnego myślenia.
Bóg jest dobry, Jego anioły też są dobre i świat, który stworzył, również jest dobry. Także ty, jako część
Jego stworzenia, jesteś dobry. Wszystkie rodzaje zła są jedynie zniszczeniem tego dobra i tylko na tyle
jest ono realne, na ile mu pozwalamy. Koncentruj się na dobru w twoim sercu i na świecie, a nigdy nie
znajdziesz się pod wpływem „złych duchów”. Wręcz przeciwnie: im bardziej będziesz koncentrował się
na dobru, tym lepszy będziesz miał kontakt z aniołami światła.
Wykaz słów kodu
Poniżej przedstawiam słowa ze słownika Pukui-Elbert, które mają coś wspólnego z „duchem”, jak
również ich znaczenie według tego źródła.
'uhane dusza, duch, zjawa
wailua duch, zjawa, resztki zmarłej osoby
akua bóg, bogini, duch, diabeł, wyobrażenie, bożek, życie,
oddech, opary, gaz, powiew wiatru, duch
haili duch, zjawa, rozpływać się, niewyraźnie, wspomnienie
hoaka półksiężyc, łuk, jasność, duch, zjawa
kupu wzrost, następstwo, duch, ponadnaturalna istota
makani wiatr, powiew wiatru, zjawa, duch
mauli życie, serce, zjawa, duch, fontanna
'ula czerwony, święty, krew, zjawa, duch
'uhane hemolele duch święty
'uhane 'ino zły duch (złe myśli)
nukumane'o zły duch (ponure myśli)
aumiha zły duch
'ula lele duch pozbawiony ciała
Kino wailua duch zmarłego człowieka
unihipili duch zmarłego człowieka
'unihipili duch zmarłego człowieka
kino aka duch żywego człowieka
kahoaka duch żywego człowieka
makuakeahu duch żywego człowieka
kakaola duch żywego człowieka
kaku'ai karmić duchy zmarłych
'uhane hele wędrujący duch
'uhane kia'i duch opiekuńczy
kaha akua siedziba duchów
po'e ninau kupapa'u poszukiwacz duchów opiekuńczych
noho opętanie przez duchy
akua kihei pua być częściowo opętanym przez dobrego ducha
makani noho duch, który opanowuje człowieka i przemawia przez niego
lalo wawalo o ka hane hane głosy duchów
pomaika ka po'e eha'a aha'a ka na'au niech będą błogosławieni biedni duchem
Tajemna wiedza o seksie
Wprowadzenie
Wielu ludzi wierzy jeszcze, że seks był powodem wypędzenia Adama i Ewy z raju. Niektórzy traktują to
dosłownie, inni pojmują raczej symbolicznie, jednak robią to pomimo faktu, że pierwszej parze w
poprzednim rozdziale historii stworzenia wyraźnie polecono, iż powinni być płodni i pomnażać się. Poza
tym w Biblii jednoznacznie wskazuje się, że powodem wygnania było nieposłuszeństwo a nie seksualne
stosunki. Nie będziemy teraz zajmować się kulisami grzechu, lecz wystarczy w tym miejscu stwierdzić, iż
seks nie był powodem wygnania pierwszych ludzi z raju.
We wszechświecie wy stępuj ą najprzeróżniejsze formy seksu, od łączenia się atomów aż do łączenia
ducha z duchem. Wydaje się, że Stwórca tę dynamiczną polaryzację wymyślił sobie jako zaprawę
murarską, która wszystko łączy, aby nie popadło w chaos. Seks jest tak bardzo częścią naturalnego
porządku, że Hawajczycy nie mają nawet słowa na określenie go, pomimo że znali wiele słów na
określenie samego aktu i jego skutków. Pewną analogią pochodzącą z zachodniej kultury byłoby pewnie
pojęcie „bycie takim, jakim się jest”, które wymyślili filozofowie, aby opisać coś, co jest tak naturalne, iż
nie nadano mu żadnej nazwy.
Seks często łączony jest z grzechem, jednak coś tak naturalnego i istotnego dla życia może być tak samo
grzeszne lub przyczyną grzechu jak powietrze. Ludzie są jedyną przyczyną grzechu w tym sensie, iż mogą
specjalnie komuś szkodzić. Grzech powstaje na skutek nadużywania naturalnych sił. Woda sama w sobie
nie jest grzeszna, lecz gdy w niej kogoś utopisz, wtedy popełnisz grzech. Słowa nie są grzeszne, ale jeśli
użyjesz ich w celu zniszczenia dobrego imienia innego człowieka, wtedy zgrzeszysz. Również seks nie
jest grzechem, jednak tak jak wszystko może być nadużywany.
Idea dobra lub zła danej rzeczy w zależności od jej używania widoczna jest w jednym ze słówek
rdzennych le'a, które po hawajsku oznacza orgazm. Słowo rdzenne to a'a i posiada podwójne znaczenie
„śmiało i odważnie działać” oraz „nikczemnie działać”. Jeszcze bardziej widoczne jest to w słówku
rdzennym la 'a, które występuje w wyrazie kola (seksualne podniecenie). La 'a oznacza „święty”, jak
również „przeklęty, nieczysty”. Te przeciwstawne znaczenia wskazują na to, że liczy się zamiar, a nie akt
sam w sobie.
Energia seksualna
W okultyzmie seks odgrywał zawsze ważną rolę. Okultyści byli świadomi faktu, że w chwili orgazmu
wyzwalana jest szczególnie silna energia. W następstwie tego podejmowano wiele dziwnych prób
wykorzystania tej energii w ramach magicznych praktyk. Wiele prymitywnych (i mniej prymitywnych)
orgiastycznych rytuałów miało na celu gromadzenie ogromnej ilości seksualnej energii celem
przeprowadzenia określonych zamiarów lub ofiarowania jej bogom. Prawdopodobnie najbardziej
przemyślne metody tego rodzaju używane są przez adeptów tantry (zwykle w ramach praktykowania
buddyzmu lub jogi), którzy traktują seks jako integralną część swojej praktyki duchowej. Według nich
seksualne zjednoczenie jest świętą ceremonią, natomiast kobieta ołtarzem. Starają się oni doprowadzić do
przepływu orgiastycznej energii z genitaliów przez kręgosłup do szyszynki lub przysadki mózgowej.
Wielu trenerów piłki nożnej i kapłanów ślubujących celibat, jak również praktykantów tantry, myli płyn
nasienny mężczyzny z jego energią seksualną i wierzą oni, że znika ona wraz z wytryskiem.
Czy jednak istnieje w ogóle seksualna energia? Jeżeli tak, czym jest? Zygmunt Freud wprowadził koncept
libido, psychoseksualnej energii, potraktował go jednak jako czysto teoretyczną konstrukcję. Uczeń
Freuda Wilhelm Reich poważnie potraktował ten koncept i w tysiącach eksperymentów potwierdził
istnienie tej energii. A ponieważ wielu jego pacjentów poza nerwicami miało także problemy seksualne,
zbadał związek orgazmu z nerwicami i doszedł do wniosku, iż żaden z jego znerwicowanych pacjentów
nie posiadał zadowalających orgazmów. Wreszcie badania te doprowadziły do odkrycia chronicznych
naprężeń mięśniowych w rejonie brzucha, które występowały u wielu ludzi. Gdy usunięto te skurcze,
wtedy pacjenci czuli pewien rodzaj płynącego w górę mrowienia. Później dowiedziano się, że ten
„elektryczny prąd” był formą objawienia się siły życiowej, którą Reich nazwał „orgonem”, natomiast
kahuni kinomana (siła ciała). Reich odkrył, że orgazm przypomina elektryczne rozładowanie i występuje
zarówno u mężczyzn, jak i u kobiet. Dowiedział się także, iż bezpośrednio po orgazmie przez organizm
przepływają fale orgonu - many, które odczuwalne są jako ciepło lub mrowienie, jeśli ciało jest relatywnie
wolne od blokad nerwicowych. Wrażliwy człowiek może odczuwać te fale już podczas podniecenia
seksualnego.
Faktem jest, że w głębokich formach medytacji i podczas określonych duchowych działań odczuwalne są
wrażenia podobne do orgazmu, pomimo iż nie są one wywoływane przez seksualne myśli lub
stymulowanie genitaliów. Książki, w których opisane są ekstatyczne duchowe doświadczenia, zawsze
przedstawiają wrażenia podobne do seksualnych i to nawet w przypadku najbardziej oddanych i
wstrzemięźliwych świętych. Joga kundalini zawiera szereg ćwiczeń, za pomocą których można to
osiągnąć. W czasie tych ćwiczeń wciąga się „siłę węża” od kości ogonowej do szczytu czaszki celem
rozszerzenia świadomości, rozwinięcia ponadzmysłowych zdolności i doświadczenia duchowego
zjednoczenia z Bogiem. Trudno jest sobie to wyobrazić, jednak gdy ta biologiczna energia wciągnięta
zostanie do głowy, wtedy odczuwa się to jak orgazm między uszami. Uczucie to jest tak podobne do
orgazmu, iż nie można zastąpić go żadnym innym pojęciem. Energię tę wciąga się do góry w stanie
najgłębszej medytacji. Nawet niektórzy fizycy doświadczyli czegoś takiego, gdy znaleźli rozwiązanie
trudnego problemu.
Cel tantrycznej metody duchowego seksu polega na utrzymaniu stymulacji bez doprowadzenia do
płciowego orgazmu. Wierzy się, że w ten sposób powstaje nieprzerwany przepływ siły życiowej, która
oczyszcza system psychofizyczny ze wszystkich zanieczyszczeń. Energia powstająca na skutek kontaktu
płciowego między mężczyną i kobietą wciągana jest przez kręgosłup do głowy, gdzie służy otwieraniu
psychiczno-duchowych centrów celem osiągnięcia oświecenia i rozwinięcia zdolności pozazmysłowych.
Oczywiście potrzebna jest do tego nadzwyczajna dyscyplina. Niektórzy lekarze twierdzą, iż metoda ta
szkodzi organizmowi z powodu trwałego zablokowania krwi w genitaliach, jednak nie zostało to
potwierdzone.
Ponieważ w tej metodzie nasienie zrównane jest z siłą życiową, należy zapobiec ejakulacji. Jednak jeżeli
dojdzie do wytrysku, wtedy ciało powinno ponownie nasienie przyjąć. W ten sposób powstała legenda, iż
męscy tantrycy uczą się ponownego absorbowania nasienia przez mięśnie penisa. Ponieważ jest to
niemożliwe, gdyż penis nie posiada mięśni, adept tantry trochę oszukuje robiąc coś, co jest prawie tak
samo zadziwiające. Mianowicie uczy się kontrolowania mięśnia pęcherza, który znajduje się dookoła
przewodu nasiennego, i wpuszcza nasienie do pęcherza, zanim wypłynie ono na zewnątrz. A ponieważ w
czasie wytrysku mięsień ten zwykle się kurczy, wymaga to dużej ilości treningu i dyscypliny. Jak widać,
kobiety w tantrze są uprzywilejowane.
Informacje te podaję w tym celu, by pokazać, jak ważną rolę dla niektórych ludzi odgrywa seks w magii
oraz w ramach duchowego wzrastania.
Poglądy huny
Ponownie zajmiemy się tajemną mową kahunów, aby dowiedzieć się, co mają do powiedzenia na temat
seksu.
Jak już wspomniałem, hawajskie słowo określające seks to le 'a. Poza tym oznacza ono „szczęście i
radość”, lecz także „jednoznacznie, doskonale, dokładnie, skutecznie”. Słówka rdzenne zdradzaj ą nam
znaczenia „lecieć przez powietrze jak meteor”, „ogień” (symbol many), „pulsować z namiętności lub
podniecenia”, „wysyłać miłość” oraz „działać odważnie lub nikczemnie, podle”. Pomijając słowo orgazm,
otrzymujemy raczej dobry opis, w jaki sposób ofiarowujemy Wyższemu Ja miłość i manę celem
osiągnięcia duchowej doskonałości. A ponieważ włączone jest do tego słowo „orgazm”, musimy
przyznać, iż ma z tym jakiś związek seks albo przynajmniej może mieć.
Kola, jak już wspomniano, oznacza podniecenie seksualne. Słowo rdzenne zawiera takie znaczenia jak
„spełnić, stać się, mieć, odnieść sukces”, „ciągnąć, przyciągnąć” (prawdopodobnie jest to wskazówka
odnośnie siły przyciągania, którą mamy, gdy jesteśmy podnieceni seksualnie), „krew” (symbol many),
„słońce” (Wyższe Ja) oraz „święty” albo „przeklęty, zanieczyszczony”. Seksualne podniecenie może być
z powodzeniem wykorzystywane do nawiązania kontaktu z Wyższym Ja, jednak jak wspomniano, istnieje
przy tym także niebezpieczeństwo nadużycia.
Inne słowo określające seksualne podniecenie to huahua 'i, co oznacza również „wykipieć, wybuchnąć,
wypłynąć strumieniami”. Natomiast słówko rdzenne zawiera takie znaczenia jak „wschodzić, wylać się,
nasiono, rezultat, słowo, mówić, zejść z właściwej drogi, przyłączyć się lub zjednoczyć”. Oczywiste jest,
że chodzi tutaj o płynącą energię, która może być użyta w pozytywny i negatywny sposób do osiągnięcia
jakiegoś celu.
Jeszcze bardziej uwidaczniają to trzy słowa oznaczające stosunek płciowy. Pi 'i oznacza „wspinać się,
podnosić się, osobiście doświadczyć, wytryskiwać, przelewać się”. 'Ike znaczy nie tylko „znać w
seksualny sposób”, lecz również „odebrać objawienie od bogów”. Ai to „zniszczyć lub rezerwać jak ogień,
rządzić i cieszyć się przywilejami władcy oraz postrzegać swoją odpowiedzialność, żniwo, pożywienie,
jasny, przejrzysty, zależny, uwolnić”. Wszystkie pojęcia mają coś wspólnego z przepływem energii,
skutkami jej działania i mocą.
Jak widzimy, z punktu widzenia huny energia powstająca na skutek seksualnego podniecenia i orgazmu
jest tą samą, którą można osiągnąć przez modlitwę, duchowe uzdrawianie lub stwarzanie form
myślowych. Wszystko jest maną i seksualna stymulacja jest tylko jedną z wielu możliwości
doprowadzenia do jej przepływu. Jeśli człowiek jest seksualnie podniecony, nawet tylko trochę, wtedy
mana od razu zaczyna poruszać się do góry w jego ciele, chyba że zatrzymana jest przez jakąś dużą
blokadę. Im ktoś jest bardziej podniecony, tym strumień many jest silniejszy, aż do osiągnięcia punktu
szczytowego podczas orgazmu lub krótko po nim. Ten silny strumień many wielu okultystów próbuje
wykorzystać do celów magicznych, natomiast medytujący ludzie do celów duchowych.
Orgiastyczna energia seksualna u statystycznego człowieka rozładowuje się jako miłość do partnera,
fizyczny stan dobrego samopoczucia lub czasami jako odczucie płciowe. Natomiast osoba praktykująca
magię seksualną rozładuje tę energię w przygotowaną wcześniej formę myślową, a tantryk wykorzysta do
psychoduchowych celów. Może być to potężna metoda wykorzystywania energii życiowej, lecz ponieważ
pierwotna stymulacja ma seksualną naturę, nadzwyczaj trudno jest użyć tej energii do innych celów niż
seksualne. Jednakże każdy przy odpowiednim treningu może do pewnego stopnia się tego nauczyć.
Na podstawie znaczenia hawajskich słów określających seks możemy stwierdzić, że kahuni wiedzieli, w
jaki sposób można praktycznie wykorzystywać energię seksualną lub seksualną manę poza zwykłym
rozmnażaniem się i chęcią odczucia przyjemności. Ty również w różny sposób możesz wykorzystywać
wiedzę kahunów, nie praktykując przy tym magii ani nie wyrzekając się niczego. Mana, siła życiowa, jest
zawsze uzdrawiającą mocą niezależnie od źródła pochodzenia. Jeżeli zaraz po orgazmie jesteś na tyle
przytomny duchowo, aby wyobrazić sobie, że orgiastyczna energia rozpływa się po całym twoim ciele,
wtedy z pewnością odniesie to uzdrawiające skutki. Jeśli ci się to uda, wtedy odbierzesz wyraźne fizyczne
odczucia, które potwierdzą moje stwierdzenie. Energetycznemu rozładowaniu może także towarzyszyć
silne uczucie miłości, które skierujesz na swojego partnera, aby dzięki temu przyczynić się do
uzdrowienia go lub siebie albo też w formie dodatkowej porcji many służącej lepszemu samopoczuciu.
Oczywiście bezpośrednio po orgazmie można w duchowy sposób przesłać manę do głowy celem
pobudzenia duchowego obudzenia. Jednak stanie się to tylko wtedy, gdy będziesz wolny od blokad. Już
sama próba może przyczynić się do usunięcia tych naprężeń.
Mówiąc, co można robić w czasie orgazmu ze swoją energią, wychodzę z założenia, że kochasz swego
partnera. Atmosfera, w której odbywa się miłosny akt, ma wiele wspólnego ze skutkami działania many.
Pamiętaj, że energia sama w sobie jest neutralna i programujemy ją za pomocą myśli, które występują w
czasie jej powstawania. Jeśli są to egoistyczne, a nawet złe myśli, wtedy skutki działania many nie mogą
być pozytywne ani dla nas samych, ani też dla partnera.
Seksualna sublimacja
Przy każdym pobudzeniu seksualnym wytwarzana jest nadwyżka many, niezależnie od tego, czy dzieje się
to z partnerem, czy też nie, oraz czy stymulowanie to jest pożądane, czy też nie. Jeden z największych
problemów ludzi, którzy chcą prowadzić wstrzemięźliwe życie, w czym przeszkadzaj ą im seksualne
myśli i uczucia, polega na sposobie usunięcia tych obrazów i uczuć powstających w następstwie tej
stymulacji.
Wiele powiedziano na temat, w jaki sposób można „przeobrazić” seksualną energię i stymulację.
Propozycje sięgają od zażartych modlitw, w których zaklina się Boga, aby odsunął pokusę, aż do
podejmowania nadmiernych psychicznych i fizycznych wysiłków. Jednak z następujących powodów
najczęściej się to nie udaje. Słowne modlitwy i ćwiczenia intelektualne nie zmieniają nic w produkcji
many, natomiast fizyczne wysiłki nie zmieniają nic odnośnie źródła stymulacji, ponieważ może ona mieć
również naturę telepatyczną i emfatyczną. Co więc można na to poradzić? Poniżej przedstawiam kilka
propozycji:
1. Skieruj energię w inną stronę. Jeśli jesteś seksualnie podniecony w nieodpowiednim momencie,
wtedy pamiętaj, że chodzi przy tym wyłącznie o energię. Wykorzystaj wyobraźnią, aby wciągnąć ją przez
kręgosłup do głowy albo rozładować w powietrze jako prezent dla uniwersum; aby skierować ją do kogoś,
kto potrzebuje uzdrowienia lub na jakiś cel, który chcesz osiągnąć. Pozytywne wykorzystanie energii
powstałej na skutek fizycznej potrzeby odbierze moc seksualnym myślom i uczuciom. Ćwiczenie to
należy kontynuować tak długo, dopóki istnieje niepożądana potrzeba. Prawdopodobnie będziesz
zaskoczony, jak szybko znikną niepożądane myśli.
2. Niepożądana seksualna stymulacja może mieć telepatyczne (ktoś myśli w seksualny sposób o tobie,
jednak najczęściej nie wie, iż na ciebie działa) lub emfatyczne powody (ktoś w pobliżu lub ktoś, kogo
dobrze znasz, jest podniecony seksualnie, w związku z czym odczuwasz jego podniecenie). Niekoniecznie
musisz znać powód. Zupełnie wystarczy, jeżeli wyobrazisz sobie, iż otacza cię białe światło (w hunie
nazywane jest ono la'a kea}. Światło to może przybierać formę chmury, promienia słonecznego, aureoli
lub każdą inną. Musi mu tylko towarzyszyć myśl, iż posiada moc neutralizowania wszystkich
niepożądanych wpływów. Jeśli pobudzenie seksualne nie ma widocznego zewnętrznego powodu, wtedy
metoda ta prowadzi do zadziwiająco szybkich pozytywnych rezultatów.
3. Pobudzenie seksualne może wystąpić również wtedy, gdy znajdujesz się w pobliżu człowieka
posiadającego dynamiczną, charyzmatyczną osobowość lub wypełnionego silną energią, która w ogóle nie
ma seksualnego charakteru. Dzieje się tak, ponieważ wielu ludzi przetwarza każdą silną pozytywną
energię w uczucia seksualne. A ponieważ społeczeństwo nie uczy nas prawie niczego na temat wrażeń
bioenergetycznych, większość przyjemnych uczuć automatycznie przyporządkowana jest seksualności.
Możesz wybrać którąś z metod. Ciesz się po prostu tymi uczuciami! Niech twoje ciało odbiera wszystkie
miłe wrażenia. Jednocześnie zauważ, że one nic nie znaczą, że są to po prostu uczucia, wrażenia i ruchy
energii. W końcu możesz mieć uczucia, nie przeżywając ich w żaden sposób. Nigdy nie powinno się
jednak zbyt mocno tłumić seksualnych myśli i życzeń. Powstała przy tym energia nie zniknie, lecz raczej
podświadomość wykorzystają do tworzenia blokad lub kompleksów, które wcześniej lub później
zamanifestuj ą się jako nerwice.
Z drugiej jednak strony...
Zamiast szukać możliwości osłabienia seksualnych uczuć lub kierowania energii seksualnej do innych
kanałów oczywiście można na tyle wzmocnić seksualne przeżycie, żeby przeobraziło ono normalne
zjednoczenie mężczyzny i kobiety i stało się kontaktem z całym uniwersum. Seks powinien sprawiać
przyjemność. Wiedzieli o tym również dawni Hawajczycy. Pewien półkrwi hawajski pracownik socjalny
wyraził to w Nana I Ke Kutnu: „Jestem przekonany, że jeśli ktoś naprawdę czuje się Hawajczykiem, jeżeli
do szpiku kości jest Hawajczykiem, wtedy cieszy się seksem w nieskrępowany i radosny sposób.
Przeżywa się wtedy le 'a tak, jak robili to już nasi przodkowie. Jest to coś zupełnie naturalnego,
wspaniałego i nadzwyczaj zadowalającego. I daje to po prostu bardzo dużo radości!”
Jednak aby seks był czymś naturalnym, zadowalającym i radosnym, trzeba uwolnić się od wszystkich idei
i przekonań, które łączą seks ze strachem, poczuciem winy, tłumioną złością, poczuciem własnej wartości,
określeniem tożsamości i wszystkimi innymi rzeczami ograniczającymi jego naturalne przeżywanie.
Zachodnia kultura nauczyła nas, iż seksualne potrzeby i ich zaspokajanie są złe i niebezpieczne.
Przedstawiciele takich poglądów na dowód prawdziwości swoich przekonań przytaczają przykłady
seksualnych nadużyć, gwałtu i chorób przenoszonych drogą płciową, które dzisiaj znamy. Nie pojmuj ą
jednak, że to właśnie tłumienie potrzeb seksualnych prowadzi do nadużyć, gwałtu i chorób. Dawni
Hawajczycy udowodnili, że zdrowe i otwarte nastawienie do seksu, któremu towarzyszy lekka presja
środowiska, prowadzi do odpowiedniego seksualnego zachowania i nie pozwala na powstawanie
problemów, z którymi często mamy do czynienia w dzisiejszych czasach. Dawno temu na Hawajach
związki małżeńskie z krewnymi nie były pochwalane (z wyjątkiem pewnych królewskich małżeństw), i
dlatego też prawie się nie zdarzały. Przypadkowy seks bez prawdziwego uczuciowego związku i
niewierność (zaniedbywanie małżonka w związku z innym partnerem) nie były mile widziane, i dlatego
prawie ich nie było. Homoseksualizm był tolerowany, jednak zdarzał się rzadko. Sadomasochizm był
nieznany i nie istniały choroby płciowe. Aż do kontaktu z zachodnią kulturą, która uważała seks za coś
złego, nic z tych rzeczy nie było problemem. Zanim zachodnia kultura nie wpłynęła na życie
Hawajczyków, nie znali oni żadnych praw lub tabu dotyczących seksu, ponieważ nie było takiej potrzeby.
Seksualne problemy powstają wtedy, gdy tłumi się energię seksualną, co najczęściej dzieje się z
powodów, które nie mają nic wspólnego z seksem. Energia zostaje uwięziona w miednicy. W tej
zależności ciekawy jest fakt, iż Hawajczycy używają tego samego słowa na określenie „narządów
płciowych” i „choroby”, co jest kolejnym przykładem na stosowanie przeciwstawnych znaczeń. Ma 'i
może oznaczać „być chciwym, zatrzymywać coś” lub też „o nadzwyczajnych uzdrawiających
zdolnościach” (w sensie „szybko płynącej energii”). Wskazuje to na to, iż choroba powstaje wtedy, gdy
tłumimy energię, natomiast zdrowie bierze się ze swobodnego jej przepływu.
A ponieważ poza mną wielu autorów opisało już metody usuwania emocjonalnych blokad i
zakorzenionych wzorców myślowych, chciałbym w tym miejscu przedstawić tylko jedną technikę, za
pomocą której możesz uwolnić energię seksualną i wzmocnić seksualne przeżycia. Gdy następnym razem
będziesz uprawiać seks, po prostu rozluźnij wszystkie mięśnie, których nie wykorzystujesz do poruszania
się, a szczególnie mięśnie w rejonie miednicy. W momencie orgazmu całkowicie rozluźnij te mięśnie.
Samowolne drgania mięśni są w tym momencie tak samo naturalne jak to, co Hawajczycy nazywają
konikoni lua i ka iwi hilo („wstrząsnąć do szpiku kości”). A ponieważ większość ludzi przyzwyczaiła się
do naprężania, gdy zbliżają się do punktu szczytowego, technika ta prawdopodobnie wymaga pewnego
treningu. Nie można przy tym opisać duchowych, fizycznych i emocjonalnych korzyści, po prostu trzeba
je przeżyć.
Seks jest miłością
Czy myślałeś kiedyś o tym, aby kochać cały świat tak, jak kocha się partnera? Na określonym poziomie
pojmowania seks jest czymś więcej niż tylko aktem płciowym. Przedstawia on wzajemny stosunek
wszystkich fenomenów jako jin i jang, jako hu i na.
Sposób doświadczenia tej najwyższej formy seksu polega na przeżyciu całego świata jak ukochanego
partnera, dostrzeżeniu we wszystkim jego oczu, rozpoznaniu jego kształtów w pagórkach, górach,
dolinach, w całej przyrodzie, usłyszeniu jego głosu we wszystkich dźwiękach natury, szeptaniu wiatru,
szmerze strumyków, huku fal i burzy, przemawianiu do wszystkich tak, jak do ukochanej osoby,
odczuwaniu delikatnego dotyku jego ręki w powiewie wiatru, który przesuwa się po policzkach oraz
cieple promieni słonecznych, które dotykają ubrania i skóry, dotykaniu wszystkich rzeczy tak, jakby było
to ciało partnera. W ten sposób ciągle znajdujemy się w stanie seksualnego podniecenia, które czasami
jest lekkie, natomiast innym razem może być silniejsze, gdy widzisz otaczający cię świat, słyszysz głosy
pochodzące od niego oraz czujesz jego zapach, smak i dotyk. Im lepiej się tego nauczysz, tym dokładniej
poznasz ukochaną osobę i to, czym tak naprawdę jest miłość. Le 'a opisuje przyjemność i radość
pochodzącą z seksu, natomiast aloha to miłość, lecz także „dzielenie się radością”.
Rozdział ten chciałbym zakończyć cytatem z „The Seventh Level” (Siódmy poziom) pochodzącym od
Williama Nicholsona: „Wystarczy, abyś po prostu cieszył się życiem. Seks zrobił z ciebie to, czym jesteś.
Seks stwarza życie i jest mocą, która nas łączy. Tak długo jesteśmy sami, dopóki nie nauczymy się kochać
całego świata”.
O autorze
Serge Kahili King jest adoptowanym wnuczkiem pewnego hawajskie-go kahuny, wychowanym w
szamańskiej tradycji kupna. Już jako dziecko kształcony był w szamanizmie, najpierw przez ojca, później
ciotkę i wujka z hawajskiej rodziny. Szamanizmu uczył się także od zachodnioafrykańskiego mistrza tej
sztuki (haussa), gdzie wraz z rodziną przebywał przez siedem lat.
Serge King otrzymał tytuł doktora psychologii w California Coast University oraz magistra
międzynarodowego menedżmentu w American Graduate School (Thunderbird) oraz stopień akademicki
nauk o Azji w University of Colorado, gdzie został członkiem „Phi Beta Kappa”.
Od 1964 roku pracował w różnych zawodach. Zajmował się m.in. rozwojem społeczności, programami
pomocy w dziedzinie zabezpieczenia medycznego i ochrony przed katastrofami, jak również
zarządzaniem przedsiębiorstwami w pięciu afrykańskich krajach. Poza tym prowadził prywatną praktykę
poradniczą, wykłady oraz działał na polu literackim. Serge King jest również głównym zarządzającym
organizacją ALOHA INTERNATIONAL, która jest światową siecią ludzi praktykujących i
rozpowszechniających filozofią huny i ducha aloha.
Serge King mieszka na hawajskiej wyspie Kauai razem ze swoją żoną, przyjaciółmi, komputerami i
duchami przyrody.
Informacje o seminariach Serge'a Kinga otrzymać można pod adresem:
Verlag Alf Luchow
Postfachl751
D-79017 Freiburg, Niemcy Bezpośredni kontakt z Sergem Kingiem:
Aloha International
P.O. Box 665
Kilauea, HI 96754
USA
tel./fax: (001) 808-828-032
email: huna@aloha.net
wehsite: http://www.huna.org