Wojna
Kultura Apaczów zdecydowanie odróżnia działania wojenne od rajdów. Dobrze
odzwierciedlają to określenia Apaczów Zachodnich odnoszące się do tych pojęć:
rajd można tu przetłumaczyć jako "przeszukanie majątku wroga", podczas gdy
wojna będzie "zadaniem wrogowi śmierci".
Rajd zwykle zaczynano organizować po podaniu przez którąś ze starszych kobiet
informacji o kończących się zapasach żywności. Wówczas przywódca grupy bądź
doświadczony wojownik ogłaszał publicznie plan ekspedycji i szukał chętnych do
udziału w niej. Liczba uczestników zazwyczaj nie przekraczała dwunastu Indian,
a główną tego przyczyną była konieczność ciągłego pozostawania w ukryciu.
Rytuały, jakie poprzedzały rajd, miały raczej na celu chronić biorących w nim
udział Apaczów przed wykryciem, niż przygotować ich do walki.
We wczesnych latach rajdy organizowano dla zagarnięcia majątku innych
indiańskich plemion, choćby Komanczów, ale z czasem ich celem stały się przede
wszystkim posiadłości Hiszpanów i Meksykanów [1 Niepodległość Meksyku ogłosił
w 1821 r. dowódca wojsk hiszpańskich, generał A. de Iturbide, który przyłączył
się do powstania i zdobył stolicę kraju, po czym w kolejnym roku mianował się
jego cesarzem. W roku 1823 został obalony przez rewolucję burżuazyjną, a rok
później Kongres uchwalił Republikę Meksyku (przyp. tłum.).], którzy okazali się
niezwykle hojnymi "dostarczycielami" koni i bydła. Po wkroczeniu na terytorium
wroga Apacze kontynuowali swoją podróż pozostając w absolutnym ukryciu, aż
zlokalizowali w końcu odpowiednie stado. Wówczas, we wczesnych godzinach
porannych, dwóch czy trzech mężczyzn w ciszy odciągało zwierzęta na bezpieczną
odległość od wioski wroga, gdzie reszta towarzyszy okrążała je i stosunkowo
łatwo uprowadzała. Podróż powrotna odbywała się tak szybko, jak to tylko było
możliwe, a Apacze nawet przez kilka dni rezygnowali z postoju na sen, dzięki
czemu ucieczka zwykle kończyła się sukcesem. Za wszelką cenę unikano walki,
która mogłaby zaalarmować znajdujących się wokół wrogów i udaremnić cel rajdu.
W przypadku pościgu osaczani Apacze zabijali zdobyczne zwierzęta i rozpraszali
się po okolicy, aby później powrócić do swych łupów.
Po udanym powrocie do obozu uczestnicy rajdu dzielili się zdobyczami ze swoimi
rodzinami. Część łupów należało oddać wdowom i rozwódkom, które wyrażały swoje
roszczenia w śpiewie i tańcu. Zwyczaj ten zapewniał odpowiednią dystrybucję
żywności wśród wszystkich członków szczepu.
Wyprawy wojenne odbywano, aby pomścić śmierć uczestników szczepowego rajdu bądź
członków rodziny zabitych przez grupy rajdowe wrogich plemion. Organizowanie
wyprawy rozpoczynali krewni zabitych. Na specjalnie zwołane spotkanie
zapraszali wojowników z innych szczepów, często spokrewnionych z ofiarami
rajdów, po czym odprawiano ceremonię wojenną, nazywaną przez Apaczów Zachodnich
"rozłożeniem na ziemi sztywnej (trupiej) skóry". Podczas tej ceremonii szaman
nucił pieśni wojenne, prosząc ponadziemskie siły o powodzenie wyprawy i
zachęcając wojowników do walki. Ci ostatni dołączali się do śpiewu i
rozpoczynali taniec, oznajmiając tym samym chęć uczestnictwa.
W wyprawach wojennych mogło brać udział nawet do dwustu mężczyzn. Wśród nich
był przynajmniej jeden szaman, który jeszcze przed wymarszem zagrzewał
wojowników do boju i odmawiał modlitwy mające przynieść im pomyślność w walce.
Kontynuował odprawianie obrzędów podczas drogi, zaś wojownicy, zgodnie z
nakazem religijnym, podchodzili do tych rytuałów z pełnym respektem. Nim
wyprawa wyruszyła w drogę, zabezpieczano opuszczany obóz. Mieszkańcy często
dla uniknięcia wyśledzenia przez wroga
rozpraszali się i łączyli ponownie
dopiero w odległym, umówionym miejscu. Uczestnicy wyprawy posuwali się naprzód
stosując środki najwyższej ostrożności. Grupę wyprzedzali zwiadowcy, a na
miejsce obozowisk wybierano zazwyczaj najwyżej położony w okolicy, niedostępny
teren, nie bacząc na to, czy znajduje się on blisko wody i drzew. W ten sposób
podróżowano aż do osiągnięcia celu.
Atak często przeprowadzano równocześnie z kilku stron. Apacze najchętniej
atakowali przed świtem, wykorzystując moment całkowitego zaskoczenia. Tylko
Lipanowie i Kiowa-Apacze zaliczali tzw. ciosy [2 Chodzi tu o słynne coups,
zwyczaj praktykowany wśród wielu plemion Równin. Podejście do wroga na bliską
odległość i dotknięcie go za pomocą specjalnej laski, kołczanu bądź dłoni
uważano za wyczyn o wiele bardziej męski niż zabicie go. Jednocześnie dotknięty
w ten sposób Indianin czuł się głęboko upokorzony (przyp. tłum.).]
inne
plemiona mściły się po prostu zabijając wrogów. Skalpowanie było rzadka
praktyką, stosowaną prawdopodobnie jedynie wobec Meksykanów, którzy pierwsi
zaczęli postępować tak wobec Apaczów [3 Aby zachęcić różnych awanturników do
zabijania Apaczów, meksykańskie władze stanowe wyznaczały wysokie nagrody
pieniężne za każdy dostarczony skalp Apacza. Od około 1837 roku władze stanu
Chihuahua wypłacały 100 dolarów za skalp mężczyzny, 50 dolarów
kobiety, a 25
dolarów
dziecka. Apacze najprawdopodobniej dopiero wtedy zaczęli skalpować
Meksykanów, i przypuszczalnie tylko ich (przyp. tłum.).] (skalpowanie kłóciło
się z wierzeniami Apaczów, odczuwających silny lęk przed chorobami, jakie mogli
wywołać zmarli, i jeśli już było praktykowane, np. przez Jicarilla, to
poprzedzał je skomplikowany i długotrwały rytuał). Pojedyncze, doniosłe
zwycięstwo zazwyczaj kończyło wyprawę, zwłaszcza jeśli uprowadzono wrogowi
zwierzęta i zdobyto inne łupy. Wojownicy byli witani uroczystą ucztą, po której
odbywały się tańce.
Apacze byli przygotowywani do walki już od chłopięcych lat. Chłopcy budzili się
wczesnym rankiem i kąpali się w rzece, nawet jeśli wymagało to wyrąbania
przerębla w pokrywie lodowej. Następnie biegli na szczyt góry i z powrotem z
ustami pełnymi wody, dzięki czemu uczyli się prawidłowego oddychania nosem oraz
wytrzymałości, tak charakterystycznej dla Apaczów. Chłopcy ćwiczyli się również
w walkach zapaśniczych i podchodach, a z ust krewnych dowiadywali się o
geografii otoczenia, jego właściwościach oraz miejscach religijnego kultu.
Gdy młody Apacz był już na to gotowy [4 Młodzieńca, który był gotowy do
odbycia pierwszych czterech rajdów, nazywano dikohe, co można przetłumaczyć
jako nowicjusz, młodzik (przyp. tłum.). ], musiał odbyć swoje pierwsze cztery
rajdy z doświadczonymi wojownikami, co ściśle wiązało się z plemiennymi
wierzeniami i stosownym rytuałem. Po zaakceptowaniu jego uczestnictwa w
wyprawie rajdowej, młodzieniec był instruowany przez wojennego szamana, od
którego otrzymywał rurkę do picia, pałkę do skrobania ozdobioną wzorami w
błyskawice oraz specjalną czapkę wojenną, która
w przeciwieństwie do czapek
noszonych przez doświadczonych wojowników
nie dawała mu "duchowej siły".
Wśród Apaczów Zachodnich przed wyruszeniem chłopca mężczyźni i kobiety
ustawiali się w szeregu i błogosławili go świętym pyłem [5 Chodzi tu o pyłek
kwiatowy z dwu - trzech różnych odmian kukurydzy (przyp. tłum.).].
Podczas wyprawy nowicjusz był uznawany za świętego
identyfikowano go z
mitycznym bohaterem, Dzieckiem Wody. Cały czas musiał używać ceremonialnego
języka wojennego, którego rytualne określenia przedmiotów czy czynności
zastępowały te, jakich używano w życiu codziennym. Do dotykania swego ciała
nowicjusz mógł używać jedynie otrzymanej od szamana pałki, zaś wodę pił tylko
przez rurkę
tak, aby nie miała ona kontaktu z ustami. Chłopiec przestrzegał
także panujących tabu
na przykład jadł posiłki dopiero wtedy, gdy już
wystygły, co miało zapewnić uczestnikom rajdu powodzenie.
Nowicjusz był w praktyce bardzo pomocny dla wojowników. Nosił drewno i wodę,
gotował pożywienie, a w nocy pilnował obozu. Jeśli należycie wypełniał swoje
zadania, pozwalano mu towarzyszyć wojownikom w kolejnym rajdzie. Jeśli odbył
cztery rajdy (liczbę tę Apacze uważali za świętą), a jego zachowanie oceniono
pozytywnie, nagrodą było uznanie go za apackiego wojownika.
Legendarne umiejętności i wytrzymałość apackich wojowników były potwierdzane
relacjami białych, którzy z nimi walczyli. "Tygrysy rasy ludzkiej", jak mówił o
Apaczach generał George Crook, były wyśmienicie przystosowane do walki w swoim
surowym kraju. Wojownik zazwyczaj nosił koszulę, spodnie i mokasyny, często
sięgające powyżej kolan, miał również linę, koc, zbiornik na wodę, przyrząd do
rozniecania ognia, porcję meskalu i oczywiście broń. Wśród tej ostatniej
znajdowały się tarcze, łuki i strzały, oszczepy, maczugi wojenne, noże oraz
zwłaszcza podczas Wojny Apaczów
karabiny i pasy z amunicją. Dla kamuflażu
Apacze często pokrywali powierzchnię broni czarnym kolorem (co może wyjaśnić,
czemu Meksykanie nazwali jednego z przywódców Warm Springs "Cuchillo Negro", co
znaczy "Czarny Nóż" [6 Jego apackie imię brzmiało Baishan
Nóż (przyp.
tłum.).]).
Apacze mogli żyć w najsurowszych warunkach, a gdy natura nie była dla nich
przyjazna, byli odporni na głód i pragnienie. Wyposażenie wojowników
uzupełniały amulety wykonane przez szamana odpowiedzialnego za ceremonię
wojenną. Były to rzemienie ze skóry jelenia, noszone wokół szyi i ponad
ramionami, koszule wojenne, tarcze szamańskie, ściśle przyległe czapy wojenne,
zdobione piórami sowy i jastrzębia, oraz szereg innych ozdób, pokrytych różnymi
wzorami i dających ochronę oraz moc świętych sił i ich ptasich i zwierzęcych
przedstawicieli. W poprzek swoich twarzy wojownicy malowali grube kreski, aby
uzyskać specjalną siłę od szamana wojennego, oraz zabierali ze sobą woreczki ze
świętym pyłem, zwanym "hoddentin", służącym do składania porannych i
wieczornych ofiar.
Najwyżej cenioną mocą była "siła przeciwko wrogom", którą można było posiąść
albo poprzez łączność duchową ze świętymi siłami, albo bezpośrednio od szamana
wojennego, który nią władał. Ceremonie mające na celu wzbudzenie tej siły
odprawiano dla ochrony wojowników, uczynienia ich niewidzialnymi przed oczami
wroga, nadania im niezwykłej szybkości podczas biegu i jazdy oraz sprawienia,
iż bez trudu będą w stanie zlokalizować wroga. Jednym z szamanów wojennych był
Geronimo, a jego siła miała umożliwiać mu przewidywanie wydarzeń oraz ochronę
przed pociskami nieprzyjaciela [7 Apacze wierzą, że Geronimo doznał wizji,
zgodnie z którą jego życiu miała nigdy nie zagrażać żadna kula nieprzyjaciela.
Zdarzenie to miało mieć miejsce po rzezi dokonanej nieopodal Janos przez odział
sonorskich Meksykanów dowodzony przez generała Carasco, w której zginęła m.in.
matka Geronima, jego żona oraz trójka dzieci. Inną "ponadziemską" właściwością
Geronima miała być zdolność widzenia zdarzeń, które rozgrywały się w odległym
miejscu (przyp. tłum.).]. Z kolei siostra Victoria o imieniu Lozen,
kobieta-wojownik (co było rzeczą dość rzadką), miała mieć inną magiczną moc:
podobno wyciągała ramiona i modliła się, a wówczas, za pomocą energii tkwiącej
w jej dłoniach, potrafiła określić bliskość wroga.
Za sprawą kontaktów z Hiszpanami Apacze pozyskali konie i nauczyli się z nimi
odpowiednio obchodzić, jednakże z uwagi na ukształtowanie terenu i styl życia
inaczej wykorzystywali to zwierzę niż Indianie Równin. Konie były odtąd używane
podczas długich, dalekosiężnych rajdów, ale apaccy wojownicy równie często
przemieszczali się pieszo, dzięki czemu mogli lepiej korzystać z ukrycia
oferowanego przez teren. Potrafili oni przebiec płynnym i rytmicznym krokiem
nawet do 70 mil dziennie. Porucznik Britton Davis opisał to słowami: "myśl,
żeby podjąć próbę schwytania któregoś z nich w górach, dała mi dziwne uczucie
bezradności". Również kobiety były niezwykłymi biegaczkami. Gdy w późniejszych
latach dzieci Apaczów oddano do odległych szkół z internatem, matki często
przebiegały odległość 60 mil, aby odwiedzić pociechy i wręczyć im słodycze [8
Wiele jest relacji podkreślających niezwykłe zdolności Apaczów jako biegaczy.
Kultywujący tradycję Apacze co roku organizują Święty Bieg na szczyt Dzil Nchaa
Sian (Mount Graham), góry położonej w południowo-wschodniej Arizonie i będącej
zgodnie z wierzeniami siedzibą Gan (Gaahn)
Duchów Gór, przebiegając w ciągu
dwóch dni odległość 220 mil (ponad 350 kilometrów)
przyp. tłum.].
Niezwykłe umiejętności Apaczów w ukrywaniu się miał okazję poznać kapitan John
C. Cremony za sprawą pewnego Mescalero, zwanego Szybkim Zabójcą (Quick Killer).
Gdy obaj znaleźli się na otwartej przestrzeni, Szybki Zabójca powiedział do
Cremonyłego, aby obrócił się do tyłu, i sam w tym momencie zniknął
zupełnie
jakby rozpłynął się w powietrzu. Nie mogąc go zlokalizować, Cremony krzyknął
wreszcie, aby Szybki Zabójca pokazał się. Wówczas wielce rozbawiony Apacz
wyłonił się z miejsca oddalonego zaledwie o parę stóp, gdzie skrył się pod
szerokimi liśćmi trawy gramma grass [9 Trawa z rodzaju Bouteloua (informacja z
prywatnej korespondencji tłumacza z polskimi botanikami).].
Umiejętności apackich wojowników idealnie sprawdzały się w wojnie
partyzanckiej (guerilla war), jaką prowadzili przeciwko Hiszpanom, a później
Meksykanom i Amerykanom [10 Można spotkać się z poglądem, że w partyzanckiej
wojnie Geronima i Apaczów szukał wskazówek i inspiracji sam Che Guevara (przyp.
tłum.).]. Dopiero w momencie, gdy białym udało się obrócić przeciw Apaczom
innych Apaczów
znających teren wyśmienitych tropicieli służących armii jako
zwiadowcy (scouts), otworzyła im się droga do ukrytych górskich fortec
Apaczerii. Osaczeni Apacze potrafili błyskawicznie rozproszyć się, a następnie
w niewielkich grupkach przedzierali się przez góry do umówionego, odległego
miejsca spotkania, nie pozostawiając za sobą żadnego śladu. Potrafili zdobyć w
tych surowych warunkach pożywienie, często korzystając również z tajnych
spiżarni. Pod osłoną nocy podchodzili do znanych sobie źródeł, inne potrafili
wypatrzyć z wysokich szczytów. Gdy nie mieli innego wyjścia, zjadali własne
konie, a następnie, niczym kozły, wspinali się na z pozoru niedostępne zbocza
górskie.
Niekiedy dla zmylenia wroga rozbijano fałszywe obozy, a inwentarz
przemieszczano wiele mil od aktualnego miejsca pobytu, gdzie reszta grupy
ukrywała się. Obozy przenoszono w ciszy, niekiedy dosłownie przed nosem
nieprzyjaciela. Niezrównani w walce Apacze potrafili również "niczym lisy"
kluczyć i zmylić pogoń, wciągając swoich prześladowców w zasadzkę.
Apacze wysoko cenili odwagę, ale
w przeciwieństwie do Indian Równin
drwili
z heroizmu. Ich liczba była zbyt mała, aby podejmować nieuzasadnione ryzyko i
nadaremnie tracić ludzi. Działali zawsze w ukryciu i z zachowaniem najwyższej
ostrożności, ale gdy byli przyparci do muru, trudno było o bardziej zawziętego
przeciwnika [11 Stąd wzięło się porzekadło, iż "zraniony Apacz jest o wiele
niebezpieczniejszy niż w pełni sił" (przyp. tłum.).].
Zdjęcie młodej apackiej kobiety, zrobione w roku 1920. Na swojej szyi ma bardzo
charakterystyczny pęk paciorkowych naszyjników. Jej plecy okryte są peleryną,
wiązaną pod szyją oraz wokół bioder.
Arizona State Museum, University of Arizona, foto: Forman Hanna.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
apachesystemy operacyjne cw linux apache mysqlapachefunction apache setenvApache dyrektywyApache Zabezpieczenia aplikacji i serwerów wwwapacheref apacheapache ssl php fp 2 a6wmm6o7jch7nwo37ub2lqodr5ktjopce4tutyy a6wmm6o7jch7nwo37ub2lqodr5ktjopce4tutyyfunction apache response headersApache Przewodnik encyklopedyczny apacheapachewięcej podobnych podstron