Karol Marks – Wprowadzenie do krytyki ekonomii politycznej (1857 rok)

background image

Karol Marks

Wprowadzenie do 

krytyki ekonomii 

politycznej

Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

WARSZAWA 2008

background image

Karol Marks – Wprowadzenie do krytyki ekonomii politycznej (1857 rok)

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 2 –

www.skfm.w.pl

„Wprowadzenie   do   krytyki   ekonomii 
politycznej” („Einleitung zur Kritik der politischen 
Ökonomie”)   Karola   Marksa   zostało   napisane   w 
okresie sierpień­wrzesień 1857 r. Jest to pierwszy 
z jego ekonomicznych rękopisów z lat 1857­1858, 
odnaleziony w 1902 r., które w latach 1939­41 
zostały   opublikowane   pod   łącznym   tytułem 
„Grundrisse der Kritik der politischen Ökonomie 
(Rohentwurf)”.

Podstawa   niniejszego   wydania:   Karol   Marks, 
Fryderyk Engels, „Dzieła”, tom 13, wyd. Książka i 
Wiedza, Warszawa 1966.

Tłumaczenie z języka niemieckiego: Antoni Bal.

background image

Karol Marks – Wprowadzenie do krytyki ekonomii politycznej (1857 rok)

I. Produkcja, konsumpcja, podział, wymiana (cyrkulacja)

1 .   P r o d u k c j a

a) Przedmiotem będzie tu przede wszystkim produkcja materialna.
Jednostki produkujące w społeczeństwie, a zatem produkcja jednostek określona społecznie – taki 

jest naturalnie punkt wyjścia. Pojedynczy i odosobniony myśliwy i rybak, od których zaczynają Smith i 
Ricardo, należą do pozbawionych fantazji urojeń robinsonad 18­wiecznych. Robinsonady te bynajmniej 
nie   są   tylko   wyrazem   reakcji   na   przerafinowanie   oraz   powrotu   do   fałszywie   pojmowanego   życia 
naturalnego, jak to sobie wyobrażają historycy kultury. Podobnie jak nie opiera się na takim naturalizmie 
contrat social Rousseau, który stosunki wzajemne i łączność między jednostkami ludzkimi, z natury 
niezależnymi od siebie, wywodzi z umowy. Jest to fikcja i tylko estetyczna fikcja małych i wielkich 
robinsonad. Jest to raczej antycypacja „społeczeństwa burżuazyjnego”, które się przygotowywało od XVI 
stulecia, a w wieku XVIII posunęło się olbrzymimi krokami ku swej dojrzałości. W tym społeczeństwie 
wolnej   konkurencji   jednostka   występuje   jako   uwolniona   od   naturalnych   więzi   itd.,   które   we 
wcześniejszych   epokach   historycznych   czynią   ją   przynależną   do   określonego,   ograniczonego 
konglomeratu   ludzkiego.   Prorokom   XVIII   wieku,   na   których   Smith   i   Ricardo   opierają   się   jeszcze 
całkowicie, ta jednostka XVIII wieku – wynik rozkładu feudalnych form społecznych, z jednej strony, i 
rozwijających się od XVI wieku nowych sił wytwórczych, z drugiej strony – wydaje się ideałem, którego 
istnienie należy do przeszłości. Nie jako wytwór historii, lecz jako punkt wyjścia historii. Ponieważ 
jednostka ta wydawała się im czymś zgodnym z naturą i odpowiadała ich wyobrażeniom o naturze 
ludzkiej, mniemali, że nie powstała ona historycznie, lecz została stworzona przez naturę. Złudzenie to 
właściwe było dotąd każdej nowej epoce. Steuart, który pod pewnymi względami stanowi przeciwieństwo 
XVIII stulecia i jako arystokrata stoi bardziej na gruncie historycznym, uniknął tego naiwnego poglądu.

Im głębiej cofamy się w dzieje, tym bardziej występuje jednostka, a więc i jednostka produkująca, 

jako niesamodzielna, przynależna do większej całości: naprzód jeszcze w sposób zupełnie naturalny w 
rodzinie i w rodzinie rozszerzonej w ród; później w różnych formach wspólnoty powstającej ze ścierania i 
łączenia się rodów. Dopiero w wieku XVIII, w „społeczeństwie burżuazyjnym”, rozmaite formy związku 
społecznego występują wobec jednostki po prostu jako środki do jej prywatnych celów, jako zewnętrzna 
konieczność. Ale epoka, w której powstał ten punkt widzenia, punkt widzenia odosobnionej jednostki, 
jest właśnie epoką najbardziej jak dotąd rozwiniętych  społecznych (powszechnych – z tego punktu 
widzenia)   stosunków.   Człowiek   jest   w   najbardziej   dosłownym   znaczeniu

ζῶον πολιτιχόν

1

,   nie   tylko 

zwierzęciem społecznym, lecz co więcej, zwierzęciem, które właśnie tylko w społeczeństwie może się 
odosobnić. Produkcja odosobnionej jednostki poza społeczeństwem – rzadki wypadek, który oczywiście 
może się przytrafić cywilizowanemu człowiekowi, rzuconemu przez zbieg okoliczności w bezludne 
pustkowie, przy czym jednak człowiek ten dynamicznie nosi już w sobie siły społeczne – jest taką samą 
niedorzecznością, jak rozwój języka bez jednostek żyjących  razem  i rozmawiających ze sobą. Nie ma 
potrzeby dłużej się nad tym zatrzymywać. Można by wcale tej sprawy nie poruszać, gdyby nonsensy, 

1

  Zoon politikon  (istota społeczna, zwierzę towarzyskie) – Arystoteles,  De Republica, lib. I, cap. 2. Por. wydanie polskie: 

„Polityka”, Wrocław 1953, str. 8. – Red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 3 –

www.skfm.w.pl

background image

Karol Marks – Wprowadzenie do krytyki ekonomii politycznej (1857 rok)

zrozumiałe u ludzi XVIII wieku, nie były znów, i to na serio, wnoszone do najnowocześniejszej ekonomii 
przez Bastiata, Careya, Proudhona itd. Proudhonowi i innym jest oczywiście przyjemnie tłumaczyć w 
sposób historyczno­filozoficzny pochodzenie jakiegoś stosunku ekonomicznego – o którym nie wiedzą, 
jak historycznie powstał – przez stworzenie mitu o tym, że Adam czy też Prometeusz wpadli na ten 
pomysł w jego gotowej postaci, potem to się przyjęło itd. Nie ma nic bardziej nudnego i jałowego, jak 
fantazjujący locus communis [banał].

Skoro   więc   mowa   o   produkcji,   to   zawsze   o   produkcji   na   określonym   szczeblu   rozwoju 

społecznego – o produkcji społecznych jednostek. Mogłoby się przeto wydawać, że aby w ogóle mówić o 
produkcji, musimy albo śledzić proces rozwoju historycznego w jego różnych fazach, albo zapowiedzieć 
z góry, że mamy do czynienia z pewną określoną epoką historyczną, a więc np. z nowoczesną produkcją 
burżuazyjną, która istotnie stanowi nasz właściwy temat. Ale wszystkie epoki produkcji mają pewne 
wspólne znamiona, wspólne określenia. Produkcja w ogóle to abstrakcja, ale rozumna abstrakcja, jeżeli 
rzeczywiście podkreśla i ustala to, co wspólne, i oszczędza nam przeto powtarzania. Tymczasem to 
ogólne,   czyli   wspólne,   wyodrębnione   przez   porównanie,   jest   samo   czymś   złożonym   z   różnorakich 
członów, rozszczepiającym się na rozmaite określenia. Jedne z nich dotyczą wszystkich epok, inne są 
wspólne niektórym. [Pewne] określenia odnoszą się zarówno do najnowszej, jak do najdawniejszej epoki. 
Bez   tych   określeń   nie   jest   do   pomyślenia   żadna   produkcja.   Jeżeli   jednak   językom   najbardziej 
rozwiniętym pewne prawa i określenia są wspólne z językami najmniej rozwiniętymi, to właśnie to, co 
stanowi ich rozwój, odróżnia je od tego, co ogólne i wspólne. Określenia dotyczące produkcji w ogóle 
muszą być wyodrębnione właśnie po to, aby ze względu na jedność, wynikającą już choćby z tego, że 
podmiot – ludzkość – i przedmiot – przyroda – są te same, nie zapomniano o istotnej różnicy. Na 
zapominaniu o tym polega np. cała mądrość nowoczesnych ekonomistów, którzy dowodzą odwieczności i 
harmonii istniejących stosunków społecznych; np. że żadna produkcja nie jest możliwa bez narzędzia 
produkcji, choćby narzędziem tym miała być tylko ręka; że żadna produkcja nie jest możliwa bez 
poprzedniej, nagromadzonej pracy, choćby pracą tą była tylko wprawność ręki człowieka pierwotnego, 
nagromadzona   i   skoncentrowana   dzięki   powtarzającym   się   ćwiczeniom.   Kapitał   jest   m.in.   również 
narzędziem produkcji, jest również minioną, zobiektywizowaną pracą. A zatem kapitał jest ogólnym, 
odwiecznym stosunkiem natury; tzn. jeżeli odrzucę właśnie to specyficzne, co dopiero z „narzędzia 
produkcji”,   z   „nagromadzonej   pracy”   czyni   kapitał.   Dlatego   cała   historia   stosunków   produkcji 
przedstawia się np. u Careya jako falsyfikacja złośliwie spowodowana przez rządy.

Jeżeli   nie   ma   produkcji   w   ogóle,   to   nie   ma   też   produkcji   ogólnej.   Produkcja   jest   zawsze 

szczególną  gałęzią produkcji, np. rolnictwem, hodowlą, manufakturą itd. – albo jest ich  całokształtem
Ale ekonomia polityczna nie jest technologią. Stosunek ogólnych określeń produkcji na danym szczeblu 
społecznym do szczególnych form produkcji należy rozwinąć gdzie indziej (później).

Wreszcie  produkcja  nie jest  też tylko  produkcją szczególną. Natomiast  jest to  zawsze tylko 

określony organizm społeczny, społeczny podmiot, który działa w większym lub mniejszym całokształcie 
gałęzi produkcji. Stosunek naukowego wywodu do realnego ruchu także nie jest tu jeszcze naszym 
tematem. Produkcja w ogóle. Poszczególne gałęzie produkcji. Całokształt produkcji.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 4 –

www.skfm.w.pl

background image

Karol Marks – Wprowadzenie do krytyki ekonomii politycznej (1857 rok)

Weszło w modę, że ekonomiści zaczynają swoje dzieło od części ogólnej, to jest właśnie tej, która 

figuruje pod nagłówkiem „Produkcja” (patrz np. J. St. Mill), w której traktuje się o ogólnych warunkach 
wszelkiej produkcji. Ta część ogólna zawiera lub ma rzekomo zawierać

1. warunki, bez których produkcja nie jest możliwa. Tzn. te, które są w gruncie rzeczy istotnymi 

momentami wszelkiej produkcji. Sprowadza się to jednak w rzeczywistości, jak zobaczymy, do kilku 
bardzo prostych określeń, które się szeroko rozwleka w płaskich tautologiach;

2.   warunki,   które   mniej   lub   bardziej   sprzyjają   produkcji,   jak   np.   u   Adama   Smitha   stan 

społeczeństwa w rozwoju i w zastoju. Aby te rzeczy, które jako aperçu [rzucone myśli] mają u Smitha 
swoją   wartość,   podnieść   do   znaczenia   naukowego,   trzeba   by   zbadać   okresy   określonych  stopni 
produkcyjności
  w rozwoju poszczególnych narodów; badanie takie leży poza właściwymi granicami 
naszego tematu,  o ile zaś doń  należy, to powinno być uwzględnione  przy omawianiu  konkurencji, 
akumulacji itd. W ogólnym ujęciu odpowiedź sprowadza się do ogólnika, że naród przemysłowy osiąga 
szczytowy poziom swojej produkcji w momencie, w którym w ogóle osiąga najwyższy punkt swego 
rozwoju   historycznego.   In   fact   [rzeczywiście].   Szczytowy   poziom   przemysłowego   rozwoju   narodu, 
dopóki rzeczą główną jest dlań nie zysk [Gewinn], lecz uzyskiwanie [Gewinnen]. O tyle jankesi górują 
nad Anglikami. Albo też: że np. pewne rasy, dyspozycje, klimaty, warunki naturalne, jak bliskość morza, 
żyzność gleby itp.,  bardziej  sprzyjają  produkcji  niż  inne. Sprowadza się to  znów  do tautologii,   że 
bogactwo tworzy się tym łatwiej, w im wyższym stopniu subiektywnie i obiektywnie dane są jego 
elementy.

Ale to wszystko nie to, o co faktycznie idzie ekonomistom w tej ogólnej części. Produkcja ma tu 

być raczej przedstawiona – patrz np. u Milla – w odróżnieniu od podziału itd. jako mieszcząca się w 
ramach wiecznych praw natury, niezależnych od historii; a przy tej sposobności zgoła niepostrzeżenie 
podsuwa się stosunki burżuazyjne jako niezmienne prawa naturalne społeczeństwa in abstracto. Taki jest 
mniej lub bardziej świadomy cel całego postępowania. Przy podziale natomiast ludzie pozwolili sobie – 
według nich – na wszelkiego rodzaju samowolę. Nie mówiąc już o prostackim rozrywaniu produkcji i 
podziału i ich rzeczywistego stosunku, od razu musi się rzucić w oczy, że niezależnie od tego, jak bardzo 
różnić się może sposób podziału na różnych szczeblach rozwoju społecznego, to w odniesieniu do 
podziału można, tak samo jak w odniesieniu do produkcji, wyszczególnić pewne wspólne określenia, a z 
drugiej   strony   można   wszystkie   historyczne   różnice   pomieszać   albo   zatrzeć   w  ogólnych   ludzkich 
prawach.   Np.   niewolnik,   chłop   poddany,   robotnik   najemny,   każdy   z   nich   otrzymuje   pewną   ilość 
żywności,   dzięki   której   może   istnieć   jako   niewolnik,   jako   chłop   poddany,   jako   robotnik   najemny. 
Zdobywca żyjący z daniny, urzędnik żyjący z podatku, właściciel ziemski żyjący z renty, mnich żyjący z 
jałmużny czy lewita żyjący z dziesięciny – wszyscy oni otrzymują pewną część produkcji społecznej, 
którą określają inne prawa niż te, które określają cząstkę niewolnika itd. Dwa główne punkty, które 
wszyscy ekonomiści umieszczają w tym rozdziale, to: 1. własność, 2. zabezpieczenie jej przez sądy, 
policję etc. Na to można odpowiedzieć bardzo krótko:

ad   1.   Wszelka   produkcja   jest   zawłaszczaniem   przyrody   przez   jednostkę   w   obrębie   i   za 

pośrednictwem określonej formy społecznej. W tym sensie tautologią jest twierdzenie, że własność 
(zawłaszczanie) jest warunkiem produkcji. Śmieszne jednak jest, gdy się od tego robi skok do określonej 
formy własności, np. do własności prywatnej (która na dodatek wymaga jeszcze, jako warunku, formy 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 5 –

www.skfm.w.pl

background image

Karol Marks – Wprowadzenie do krytyki ekonomii politycznej (1857 rok)

przeciwstawnej – braku własności). Historia raczej ukazuje własność wspólną (np. u Hindusów, Słowian, 
starożytnych Celtów itd.) jako pierwotną formę, formę, która pod postacią własności gminnej długo 
jeszcze odgrywa poważną rolę. Wcale nie poruszamy tu jeszcze kwestii, czy bogactwo rozwija się lepiej 
przy tej czy innej formie własności. Ale to, że nie może być mowy o żadnej produkcji, a zatem i o 
żadnym społeczeństwie, tam gdzie nie istnieje żadna forma własności, jest tautologią. Zawłaszczanie, 
które nic nie zawłaszcza, jest contradictio in subiecto.

ad 2. Zabezpieczenie nabytego dobra itd. Gdy się te banały sprowadza do ich rzeczywistej treści, 

mówią one więcej, niż wiedzą ich głosiciele. Mianowicie, że każda forma produkcji wytwarza właściwe 
jej stosunki prawne, formę rządu itd. Prostactwo i brak zrozumienia na tym właśnie polega, że zjawiska 
organicznie   ze   sobą   związane   łączy   się   w   sposób   przypadkowy,   ujmuje   w   związki   li   tylko 
wyrozumowane. Burżuazyjni ekonomiści roją sobie tylko, że przy nowoczesnej policji produkuje się 
lepiej niż np. przy prawie pięści. Zapominają jedynie o tym, że i prawo pięści jest prawem i że prawo 
silniejszego żyje nadal w innej formie także w ich „praworządnym państwie”.

Kiedy stosunki społeczne odpowiadające określonemu szczeblowi produkcji dopiero powstają 

albo już zanikają, następują oczywiście zakłócenia produkcji, aczkolwiek w różnym stopniu i o różnych 
skutkach.

Reasumując: istnieją określenia wspólne wszystkim szczeblom produkcji, które to określenia myśl 

ustala   jako   ogólne;   jednakże   tak   zwane  ogólne   warunki  wszelkiej   produkcji   to   nic   innego   jak   te 
abstrakcyjne   momenty,   które   nie   prowadzą   do   zrozumienia   żadnego   rzeczywistego,   historycznego 
szczebla produkcji.

2 .   O g ó l n y   s t o s u n e k   p r o d u k c j i

d o   p o d z i a ł u ,   w y m i a n y   i   k o n s u m p c j i

Przed przystąpieniem do dalszej analizy produkcji należy zwrócić uwagę na rozmaite rubryki, 

jakie ekonomiści umieszczają obok produkcji.

Powierzchownie   rzecz   przedstawia   się   następująco:   w   produkcji   członkowie   społeczeństwa 

zawłaszczają (dobywają, kształtują) produkty przyrody odpowiednio do ludzkich potrzeb; podział określa 
stosunek, w jakim jednostka uczestniczy w tych produktach; wymiana dostarcza jej określone produkty, 
na które chce ona wymienić część przypadającą jej z podziału; wreszcie w konsumpcji produkty stają się 
przedmiotami użycia, indywidualnego zawłaszczenia. Produkcja wytwarza przedmioty odpowiadające 
potrzebom; podział dzieli je zgodnie z prawami społecznymi; wymiana dzieli ponownie to, co zostało już 
podzielone,   zgodnie   z   indywidualną   potrzebą;   wreszcie   w   konsumpcji   produkt   wypada   z   tego 
społecznego ruchu, staje się bezpośrednio przedmiotem indywidualnej potrzeby, której służy i którą 
zaspokaja w procesie używania. Produkcja stanowi zatem punkt wyjścia, konsumpcja – punkt końcowy, 
podział i wymiana – ogniwo pośrednie, które znów jest czymś dwoistym, jako że podział określony jest 
jako moment wychodzący od społeczeństwa, wymiana zaś jako moment wychodzący od jednostek. W 
produkcji   obiektywizuje   się   osoba,   w   konsumpcji   subiektywizuje   się   rzecz;   w   podziale   przejmuje 
społeczeństwo w postaci ogólnych, panujących przepisów pośrednictwo między produkcją a konsumpcją; 
w wymianie pośredniczy między produkcją a konsumpcją przypadkowa określoność jednostki.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 6 –

www.skfm.w.pl

background image

Karol Marks – Wprowadzenie do krytyki ekonomii politycznej (1857 rok)

Podział   określa   stosunek   (ilość),   w   jakim   produkty   przypadają   jednostce;   wymiana   określa 

produkty, w jakich jednostka żąda części przypadającej jej z podziału.

Produkcja,   podział,   wymiana,   konsumpcja   tworzą   zatem   prawidłowy   sylogizm;   produkcja   – 

ogólne, podział  i  wymiana  – szczególne, konsumpcja  – jednostkowe, które zamyka  całość.  Jest  to 
wprawdzie związek, ale powierzchowny. Produkcja jest określona przez ogólne prawa przyrody; podział 
przez   przypadek   społeczny,   dlatego   podział   może   mniej   lub   bardziej   pomyślnie   oddziaływać   na 
produkcję; wymiana znajduje się między produkcją a podziałem jako ruch formalnie społeczny, końcowy 
zaś akt, konsumpcja, ujmowany nie tylko jako etap końcowy, lecz również jako cel ostateczny, leży 
właściwie poza ekonomią, a należy do niej tylko o tyle, o ile oddziałuje z powrotem na punkt wyjścia, 
inicjując cały proces od nowa.

Przeciwnicy ekonomistów – bez względu na to, czy w ich środowisku, czy poza nim – zarzucający 

im barbarzyńskie rozrywanie całości stanowiącej jedność, albo stoją razem z nimi na tym samym gruncie, 
albo niżej od nich. Bardzo pospolity to zarzut, że ekonomiści zbyt wyłącznie traktują produkcję jako cel 
sam w sobie. Podział, słyszymy, ma nie mniejsze znaczenie. U podstawy tego zarzutu leży właśnie 
wyobrażenie zapożyczone od ekonomistów, że podział istnieje jako samodzielna, niezależna sfera obok 
produkcji. Albo [brzmi zarzut] nie ujmują momentów w ich jedności. Jak gdyby to rozrywanie nie 
przenikało z rzeczywistości do podręczników, lecz na odwrót, z podręczników do rzeczywistości, i jak 
gdyby tu chodziło o dialektyczne pogodzenie pojęć, a nie o rozwikłanie realnych stosunków!

a .   [ P r o d u k c j a   a   k o n s u m p c j a ]

Produkcja   jest   bezpośrednio   również   konsumpcją;   dwojaką   konsumpcją,   subiektywną   i 

obiektywną. Jednostka, rozwijając w produkowaniu swoje zdolności, wydatkowuje je również, zużywa w 
akcie   produkcji,   podobnie   jak   naturalny   akt   płodzenia   jest   zużywaniem   sił   życiowych.   Po   drugie: 
produkcja jest konsumpcją środków produkcji, które są używane i zużywane, a częściowo (jak np. przy 
spalaniu) rozkładają się z powrotem na podstawowe pierwiastki. Podobnie ma się rzecz z konsumpcją 
surowca, który nie zachowuje swej naturalnej postaci ani właściwości, gdyż ulegają one raczej strawieniu. 
Sam akt produkcji jest więc we wszystkich swoich momentach również aktem konsumpcji. To jednak 
ekonomiści uznają. Produkcję, jako bezpośrednio tożsamą z konsumpcją, konsumpcję, jako bezpośrednio 
zbiegającą się z produkcją, nazywają oni konsumpcją produkcyjną. Ta tożsamość produkcji i konsumpcji 
sprowadza się do tezy Spinozy: determinatio est negatio [określenie jest zaprzeczeniem].

Lecz   to   określenie   konsumpcji   produkcyjnej   formułuje   się   po   to   tylko,   aby   wyodrębnić 

konsumpcję   tożsamą   z   produkcją   od   konsumpcji   właściwej,   którą   się   ujmuje,   przeciwnie,   jako 
unicestwiające przeciwieństwo produkcji. Rozpatrzmy więc właściwą konsumpcję.

Konsumpcja   jest   bezpośrednio   również   produkcją,   podobnie   jak   w   przyrodzie   konsumpcja 

pierwiastków i substancji chemicznych jest produkcją rośliny. Jest np. rzeczą oczywistą, że w procesie 
odżywiania się, który jest formą konsumpcji, człowiek produkuje własne ciało. Ale to samo dotyczy 
każdego innego rodzaju konsumpcji, która w ten czy inny sposób pod pewnym względem produkuje 
człowieka. Jest to produkcja konsumpcyjna. Ale, powiada ekonomia, ta produkcja tożsama z konsumpcją 
jest   wtórną   produkcją,   wynikającą   z   unicestwienia   produktu   pierwszej.   W   pierwszej   produkcji 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 7 –

www.skfm.w.pl

background image

Karol Marks – Wprowadzenie do krytyki ekonomii politycznej (1857 rok)

uprzedmiotowił  się  producent, w  drugiej  – personifikuje  się rzecz przezeń  wytworzona. A  więc ta 
konsumpcyjna produkcja – choć stanowi bezpośrednią jedność produkcji i konsumpcji – różni się w 
sposób istotny od właściwej produkcji. Bezpośrednia jedność, w której produkcja równoznaczna jest z 
konsumpcją, a konsumpcja z produkcją, nie znosi ich bezpośredniej dwoistości.

Produkcja jest tedy bezpośrednio konsumpcją, konsumpcja jest bezpośrednio produkcją. Każda z 

nich jest bezpośrednio swoim przeciwieństwem. Zarazem jednak zachodzi ruch pośredniczący między 
nimi. Produkcja umożliwia konsumpcję, stwarzając dla niej materiał, bez którego konsumpcja byłaby 
pozbawiona przedmiotu. Ale konsumpcja umożliwia także produkcję, ona bowiem stwarza dopiero dla 
produktów podmiot, dla którego są one produktami. Produkt uzyskuje ostateczne finish [wykończenie] 
dopiero w konsumpcji. Kolej żelazna, którą się nie jeździ, której się więc nie zużywa, nie konsumuje, jest 
koleją żelazną 

δυνάμει

 [potencjalnie], a nie w rzeczywistości. Bez produkcji nie ma konsumpcji; ale bez 

konsumpcji nie ma też produkcji, gdyż produkcja byłaby wtedy bezcelowa. Konsumpcja produkuje 
produkcję w dwojakim sensie:

1. przez to, że dopiero w konsumpcji produkt staje się rzeczywiście produktem. Np. odzież staje 

się rzeczywiście odzieżą dopiero przez akt noszenia; dom nie zamieszkany nie jest in fact [w istocie] 
rzeczywistym  domem; a zatem w odróżnieniu od zwykłego wytworu przyrody produkt okazuje się 
produktem, staje się produktem dopiero w konsumpcji. Konsumpcja dopiero, unicestwiając produkt, daje 
mu   owo   finishing   stroke   [ostatnie   dotknięcie];   produkt   bowiem   jest   produktem   nie   jako 
uprzedmiotowiona działalność, lecz jedynie jako przedmiot dla działającego podmiotu;

2. przez to, że konsumpcja stwarza potrzebę nowej produkcji, a więc idealny wewnętrzny impuls 

produkcji, który stanowi jej przesłankę. Konsumpcja stwarza bodziec dla produkcji; stwarza również 
przedmiot, który jest czynny w produkcji jako cel określający ją. Jeżeli jest rzeczą jasną, że produkcja 
dostarcza konsumpcji  przedmiotu   w  jego  postaci   zewnętrznej,  to   równie jasne  jest,  że konsumpcja 
idealnie antycypuje przedmiot produkcji jako obraz wewnętrzny, jako potrzebę, jako bodziec i jako cel. 
Stwarza ona przedmioty produkcji w subiektywnej jeszcze formie. Bez potrzeby nie ma produkcji. A 
konsumpcja reprodukuje potrzebę.

Temu odpowiada od strony produkcji to, że
1.   dostarcza   ona   konsumpcji   materiału,   przedmiotu.   Konsumpcja   bez   przedmiotu   nie   jest 

konsumpcją; a więc pod tym względem produkcja stwarza, produkuje konsumpcję.

2.   Ale   produkcja   stwarza   dla   konsumpcji   nie   tylko   przedmiot.   Produkcja   nadaje   również 

konsumpcji   jej   określoność,   charakter,   jej   finish   [wykończenie].   Podobnie   jak   konsumpcja   dawała 
produktowi jego finish jako produktowi, tak samo produkcja daje konsumpcji jej finish. Przede wszystkim 
przedmiot nie jest przedmiotem w ogóle, lecz określonym przedmiotem, który musi być spożyty w 
określony   sposób,  wyznaczony  znów   przez  samą   produkcję.   Głód   jest   głodem,   ale  głód,   który   się 
zaspokaja gotowanym mięsem, spożywanym za pomocą widelca i noża, to inny głód niż ten, który się 
zaspokaja pożeraniem surowego mięsa, posługując się przy tym rękoma, paznokciami i zębami. A więc 
produkcja produkuje nie tylko przedmiot konsumpcji, lecz również sposób konsumowania, nie tylko 
obiektywnie, lecz również subiektywnie. A więc produkcja stwarza konsumenta.

3. Produkcja nie tylko dostarcza potrzebie materiał, lecz również dostarcza materiałowi potrzebę. 

Kiedy konsumpcja wyrasta już ze swej pierwotnej naturalnej prymitywności i bezpośredniości – a trwanie 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 8 –

www.skfm.w.pl

background image

Karol Marks – Wprowadzenie do krytyki ekonomii politycznej (1857 rok)

jej w tym stanie byłoby z kolei następstwem takiej produkcji, która sama tkwi jeszcze w stadium 
naturalnej prymitywności – to sama ona jako bodziec jest uwarunkowana przez przedmiot. Potrzebę 
przedmiotu, jaką odczuwa konsumpcja, stwarza postrzeżenie tego przedmiotu. Dzieło sztuki – a tak samo 
każdy inny produkt – stwarza publiczność, która sztukę rozumie i potrafi się rozkoszować pięknem. 
Produkcja produkuje więc nie tylko przedmiot dla podmiotu, lecz również podmiot dla przedmiotu.

Produkcja produkuje przeto konsumpcję, 1. stwarzając dla niej materiał; 2. określając sposób 

konsumpcji;   3.   stwarzając   w   konsumencie   potrzebę   przedmiotu,   który   będzie   dopiero   przez   nią 
wytworzony. Produkuje ona zatem przedmiot konsumpcji, sposób konsumpcji i impuls  konsumpcji. 
Podobnie konsumpcja produkuje predyspozycję producenta, pobudzając go jako potrzeba określająca cel.

Tożsamości konsumpcji i produkcji występują więc w trojakiej postaci:
1.  Tożsamość bezpośrednia: Produkcja jest konsumpcją; konsumpcja jest produkcją. Produkcja 

konsumpcyjna. Konsumpcja produkcyjna. Ekonomiści jedną i drugą nazywają konsumpcją produkcyjną. 
Ale   czynią   przy   tym   jeszcze   pewne   rozróżnienie.   Pierwsza   figuruje   jako   reprodukcja,   druga   jako 
konsumpcja produkcyjna. Wszystkie badania dotyczące pierwszej to badania nad pracą produkcyjną lub 
nieprodukcyjną;   badania   dotyczące   drugiej   –   to   badania   nad   konsumpcją   produkcyjną   lub 
nieprodukcyjną.

2. W tym, że każda z nich występuje jako środek dla drugiej, odbywa się za pośrednictwem 

drugiej, co jest ujmowane jako ich wzajemna zależność. Jest to ruch, w którym powstaje wzajemny 
stosunek między nimi, przy czym są one nieodzowne jedna dla drugiej, a jednak pozostają jedna wobec 
drugiej   jeszcze   czymś   zewnętrznym.   Produkcja   stwarza   materiał   jako   przedmiot   zewnętrzny   dla 
konsumpcji; konsumpcja stwarza potrzebę jako przedmiot wewnętrzny dla produkcji, jako jej cel. Bez 
produkcji nie ma konsumpcji; bez konsumpcji nie ma produkcji. Występuje to w ekonomii w wielu 
różnych formach.

3. Produkcja jest nie tylko bezpośrednio konsumpcją, a konsumpcja bezpośrednio produkcją; ani 

też produkcja nie jest tylko środkiem dla konsumpcji, a konsumpcja tylko celem dla produkcji, tzn. że 
jedna dostarcza drugiej jej przedmiotu, produkcja konsumpcji przedmiotu zewnętrznego, konsumpcja 
produkcji  – przedmiotu  wyobrażonego; każda z nich jest  nie tylko bezpośrednio drugą i nie tylko 
pośredniczy w drugiej, lecz każda z nich przez dokonanie się stwarza drugą; stwarza siebie jako tę drugą. 
Konsumpcja   dopełnia   dopiero   aktu   produkcji   przez   to,   że   ostatecznie   czyni   z   produktu   produkt, 
unicestwiając go, spożywając jego samodzielną rzeczową formę; przez potrzebę powtórzenia podnosi ona 
predyspozycję rozwiniętą w pierwszym akcie produkcji do poziomu umiejętności; konsumpcja jest więc 
nie   tylko   aktem   końcowym,   w   którym   produkt   staje   się   produktem,   lecz   również   tym,   w   którym 
producent staje się producentem. Z drugiej strony produkcja produkuje konsumpcję stwarzając określony 
sposób konsumpcji, a przez stworzenie podniety konsumpcyjnej stwarzając samą zdolność konsumpcyjną 
jako potrzebę. Ta ostatnia tożsamość, omówiona w punkcie 3, jest wielokrotnie wyjaśniana w ekonomii, 
gdy   mowa   o   stosunku   popytu   do   podaży,   przedmiotów   do   potrzeb,   potrzeb   stwarzanych   przez 
społeczeństwo i potrzeb naturalnych.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 9 –

www.skfm.w.pl

background image

Karol Marks – Wprowadzenie do krytyki ekonomii politycznej (1857 rok)

Toteż dla heglisty nie ma nic prostszego, jak stwierdzić tożsamość produkcji i konsumpcji. A 

czynią tak nie tylko socjalistyczni beletryści

2

, ale nawet prozaiczni ekonomiści, np. Say, w tej formie, że 

jeżeli rozpatruje się naród, to produkcja jego jest jego konsumpcją. Albo też ludzkość in abstracto. Storch 
wykazał błąd Saya, przypominając, że naród np. nie konsumuje swego produktu w całości, lecz wytwarza 
również środki produkcji itd., kapitał trwały itd. Poza tym – ujmować społeczeństwo jako jeden podmiot 
to znaczy ujmować je błędnie, spekulatywnie. U jednego podmiotu produkcja i konsumpcja występują 
jako   momenty   jednego   aktu.   Podkreślmy   tu   tylko   to,   co   najważniejsze,   a   mianowicie,   że   jeżeli 
rozpatrywać produkcję i konsumpcję jako czynności jednego podmiotu lub poszczególnych jednostek, to 
w każdym razie występują one jako momenty jednego procesu, w którym produkcja jest rzeczywistym 
punktem wyjścia, a więc i momentem dominującym. Konsumpcja jako brak, jako potrzeba, jest sama 
wewnętrznym momentem działalności produkcyjnej. Ale ta ostatnia stanowi punkt wyjścia realizacji, a 
więc i jej moment dominujący, akt, do którego cały proces znowu się sprowadza. Jednostka produkuje 
przedmiot i poprzez konsumpcję tego przedmiotu wraca do siebie samej, lecz jako jednostka produkująca 
i reprodukująca samą siebie. Konsumpcja występuje zatem jako moment produkcji.

W społeczeństwie jednak stosunek producenta do produktu, gdy produkt jest gotów, jest czysto 

zewnętrzny i powrót produktu do podmiotu zależy od stosunków tego podmiotu do innych jednostek. 
Podmiot ten nie wchodzi bezpośrednio w posiadanie produktu. Bezpośrednie zawłaszczenie produktu nie 
jest też jego celem, jeżeli produkuje on w społeczeństwie. Między producenta a produkty wkracza 
podział,   który   zgodnie   z   prawami   społecznymi   wyznacza   udział   producenta   w   świecie   produktów, 
wkracza więc między produkcję a konsumpcję.

Czy tedy podział stanowi samodzielną sferę obok produkcji i poza nią?

b .   [ P r o d u k c j a   a   p o d z i a ł ]

Jeżeli zajrzymy do zwykłych podręczników ekonomii, to przede wszystkim zwraca uwagę, że 

wszystko w nich występuje dwojako. Np. w podziale figuruje renta gruntowa, płaca robocza, procent i 
zysk, gdy w produkcji ziemia, praca, kapitał figurują jako czynniki produkcji. Jeżeli idzie o kapitał, jasne 
jest od razu, że jest on ujmowany w dwojakim sensie: 1. jako czynnik produkcji; 2. jako źródło dochodu; 
jako określająca i określona forma podziału. Toteż procent i zysk figurują jako takie w produkcji, 
stanowią bowiem formy, w których kapitał się pomnaża, narasta, a więc są momentami produkcji samego 
kapitału. Procent i zysk jako formy podziału zakładają istnienie kapitału jako czynnika produkcji. Są one 
sposobami podziału, które za przesłankę mają kapitał jako czynnik produkcji. Są one również sposobami 
reprodukcji kapitału.

Podobnie płaca robocza jest rozpatrywana w innej rubryce jako praca najemna: określoność, jaką 

praca ma tu jako czynnik produkcji, występuje jako określenie podziału. Gdyby praca nie była określona 
jako praca najemna, to i sposób, w jaki uczestniczy ona w produktach, nie występowałby jako płaca 
robocza, jak np. w niewolnictwie. Wreszcie renta gruntowa – żeby wziąć od razu najbardziej rozwiniętą 
formę   podziału,   w   której   własność   ziemska   uczestniczy   w   produktach   –   ma   za   przesłankę   wielką 

2

 Socjalistyczni beletryści – Marks ma tu w szczególności na myśli „prawdziwego” socjalistę Karola Grüna, którego poglądy 

na stosunek produkcji i konsumpcji Marks krytykuje w „Ideologii niemieckiej” (patrz tom 3 Dzieł Karola Marksa i Fryderyka 
Engelsa, str. 553­608). – Red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 10 –

www.skfm.w.pl

background image

Karol Marks – Wprowadzenie do krytyki ekonomii politycznej (1857 rok)

własność ziemską (właściwie wielką gospodarkę rolną) jako czynnik produkcji, a nie ziemię w ogóle, 
podobnie jak płaca robocza nie ma za przesłankę pracy w ogóle. Stosunki podziału i sposoby podziału 
występują   przeto   tylko   jako   odwrotna   strona   czynników   produkcji.   Jednostka,   która   uczestniczy   w 
produkcji  w  formie  pracy najemnej,  uczestniczy w  formie  płacy roboczej  w produktach, wynikach 
produkcji. Strukturę podziału w pełni określa struktura produkcji. Podział sam jest wynikiem produkcji, 
nie tylko ze względu na przedmiot, to znaczy, że tylko wyniki produkcji mogą być przedmiotem podziału, 
lecz również ze względu na formę, to znaczy, że określony sposób uczestniczenia w produkcji określa 
szczególne formy podziału, formę uczestniczenia w podziale. Jest to niewątpliwie złudzenie, gdy w 
produkcji mówi się o ziemi, a w podziale – o rencie gruntowej itd.

Dlatego też ekonomiści, jak Ricardo, którym się najczęściej zarzuca, że mają na uwadze tylko 

produkcję,   określali   wyłącznie   podział   jako   przedmiot   ekonomii,   intuicyjnie   bowiem   upatrywali   w 
formach podziału najdokładniejszy wyraz, jaki uzyskują czynniki produkcji w danym społeczeństwie.

Wobec poszczególnej jednostki podział występuje oczywiście jako prawo społeczne, warunkujące 

pozycję, w której ramach ta jednostka produkuje i która zatem wyprzedza produkcję. Jednostka nie 
odziedziczyła kapitału ani własności ziemskiej, jest od urodzenia skazana przez podział społeczny na 
pracę najemną. Ale już samo to jej przeznaczenie jest wynikiem tego, że kapitał i własność ziemska 
istnieją jako samodzielne czynniki produkcji.

Kiedy się bierze pod uwagę całe społeczeństwa, podział zdaje się pod jeszcze jednym względem 

poprzedzać produkcję i ją określać; poniekąd jako fakt przedekonomiczny. Naród, który dokonał podboju, 
dzieli ziemię pomiędzy zdobywców, narzucając w ten sposób określony rozdział i formę własności 
ziemskiej; określa więc produkcję. Albo też czyni pokonanych niewolnikami, czyniąc w ten sposób 
niewolniczą pracę podstawą produkcji. Albo naród w drodze rewolucji rozbija wielką własność ziemską 
na   działki;   nadaje   więc   przez   ten   nowy   podział   nowy   charakter   produkcji.   Albo   prawodawstwo 
przywiązuje własność ziemską na stałe do pewnych rodzin, albo przydziela pracę jako dziedziczny 
przywilej, a więc opiera ją na zasadach kastowych. W tych wszystkich przypadkach – a wszystko to są 
przypadki historyczne – wydaje się, że to nie produkcja określa podział, lecz na odwrót, podział określa 
produkcję i jej strukturę.

Podział   w   najbardziej   powierzchownym   ujęciu   występuje   jako   podział   produktów   i   dlatego 

wydaje się bardziej odległy od produkcji i jakby niezależny od niej. Zanim jednak podział stanie się 
podziałem produktów, jest on 1. podziałem narzędzi produkcji i 2. – co stanowi dalsze określenie tego 
samego   stosunku   –   podziałem   członków   społeczeństwa   pomiędzy   różne   rodzaje   produkcji. 
(Podporządkowanie   jednostek   określonym   stosunkom   produkcji.)   Podział   produktów   jest   w   sposób 
oczywisty tylko następstwem tego podziału, zawartego w samym procesie produkcji i określającego 
strukturę   produkcji.   Rozpatrywanie   produkcji   z   pominięciem   tego   zawartego   w   niej   podziału   jest 
oczywiście czczą abstrakcją; na odwrót, wraz z tym podziałem, stanowiącym od początku moment 
produkcji, podział produktów dany jest sam przez się. Właśnie dlatego Ricardo, który starał się ująć 
nowoczesną produkcję w jej określonej strukturze społecznej i który jest ekonomistą produkcji par 
excellence, stoi na stanowisku, że  nie  produkcja, lecz podział stanowi właściwy temat nowoczesnej 
ekonomii. Mamy tu znowu przejaw trywialności u ekonomistów, którzy traktują produkcję jako wieczną 
prawdę, natomiast historię wypędzają do dziedziny podziału.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 11 –

www.skfm.w.pl

background image

Karol Marks – Wprowadzenie do krytyki ekonomii politycznej (1857 rok)

W jakim stosunku do produkcji pozostaje ten określający ją podział – jest to oczywiście kwestia, 

która dotyczy samej produkcji. Gdyby ktoś powiedział, że skoro punktem wyjścia produkcji musi być 
pewien podział narzędzi produkcji,  to przynajmniej  w tym  znaczeniu podział poprzedza produkcję, 
stanowi jej przesłankę – należy na to odpowiedzieć, że produkcja istotnie ma swoje warunki i przesłanki, 
które   stanowią   jej   momenty.   Momenty   te   może   i   występują   początkowo   jako   powstałe   w   sposób 
żywiołowy. Sam proces produkcji przeistacza je z żywiołowych w historyczne, i jeżeli w stosunku do 
jednego okresu występują one jako naturalne przesłanki produkcji, to w stosunku do innego są jej 
wytworem historycznym. W obrębie samej produkcji zmieniają się one stale. Zastosowanie maszyn np. 
zmieniło podział zarówno narzędzi produkcji, jak produktów. Nowoczesna wielka własność ziemska 
sama jest wytworem zarówno nowoczesnego handlu i nowoczesnego przemysłu, jak i zastosowania tego 
ostatniego w rolnictwie.

Wszystkie wyżej poruszone kwestie sprowadzają się w ostatecznym rachunku do tego, w jaki 

sposób   ogólnohistoryczne   stosunki   oddziałują   na   produkcję,   i   do   stosunku   zachodzącego   między 
produkcją a rozwojem historycznym w ogóle. Sprawa ta wiąże się oczywiście z analizą i charakterystyką 
samej produkcji.

Jednakże na pytania ujęte w tak trywialnej formie, jak wyżej sformułowane, można odpowiedzieć 

równie   krótko.   Przy   wszelkiego   rodzaju   podbojach   wchodzą   w   rachubę   trzy   możliwości.   Naród 
zdobywców narzuca narodowi podbitemu  swój własny sposób produkcji  (np. Anglicy w Irlandii  w 
bieżącym stuleciu, częściowo w Indiach); albo pozostawia stary sposób produkcji i zadowala się daniną 
(np. Turcy i Rzymianie); albo następuje wzajemne oddziaływanie, z którego powstaje nowy twór, synteza 
(po części w przypadku podbojów germańskich). We wszystkich przypadkach sposób produkcji, czy to 
narodu zdobywców, czy to narodu podbitego, czy to powstały z połączenia obydwu sposobów, określa 
nowy ustalający się podział. Aczkolwiek podział ten występuje jako przesłanka nowego okresu produkcji, 
z kolei sam jest wynikiem produkcji, i to nie tylko produkcji historycznej w ogóle, lecz określonej 
historycznej produkcji.

Na przykład Mongołowie pustosząc Ruś postępowali zgodnie ze swoją produkcją, z chowem 

bydła, dla którego wielkie, niezamieszkałe obszary są głównym warunkiem. Germańscy barbarzyńcy, 
których tradycyjną produkcję stanowiła uprawa roli oparta na pracy niewolnych oraz izolowane życie na 
wsi, tym łatwiej mogli narzucić te warunki prowincjom rzymskim, że koncentracja własności ziemskiej, 
jaka tam nastąpiła, całkowicie już obaliła dawne stosunki w rolnictwie.

Istnieje tradycyjny pogląd, jakoby w pewnych okresach ludzie żyli wyłącznie z rabunku. Ale żeby 

móc rabować, trzeba mieć co rabować, musi więc istnieć produkcja. A sposób rabunku zależy z kolei od 
sposobu produkcji. Na przykład stockjobbing nation [naród spekulantów giełdowych] nie może być 
obrabowany w taki sam sposób, jak naród pasterzy.

Porywając niewolnika, rabuje się bezpośrednio narzędzie produkcji. Ale wtedy produkcja kraju, 

dla którego się porywa niewolnika, musi mieć taką strukturę, aby praca niewolnika mogła być w niej 
zastosowana,   albo   też   (jak   w   Ameryce   Południowej   itd.)   musi   być   stworzony   sposób   produkcji 
odpowiadający niewolnictwu.

Ustawodawstwo może przywiązać na stałe jakieś narzędzie produkcji, np. ziemię, do pewnych 

rodzin.   Ustawy   te   wówczas   tylko   zyskują   znaczenie   ekonomiczne,   kiedy   wielka   własność   ziemska 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 12 –

www.skfm.w.pl

background image

Karol Marks – Wprowadzenie do krytyki ekonomii politycznej (1857 rok)

pozostaje w zgodzie z produkcją społeczną, jak np. w Anglii. We Francji prowadzono drobną gospodarkę 
rolną mimo istnienia wielkiej własności ziemskiej, toteż rewolucja rozbiła wielką własność ziemską. Ale 
utrwalenie   na   zawsze   tej   parcelacji,   np.   przez   ustawy?   Wbrew   tym   ustawom   własność   znowu   się 
koncentruje. Wpływ ustaw na utrwalenie stosunków podziału i w konsekwencji oddziaływanie ustaw na 
produkcję należy omówić osobno.

c .   W r e s z c i e   w y m i a n a   i   c y r k u l a c j a

Cyrkulacja   sama   jest   tylko   określonym   momentem   wymiany   albo   wymianą   ujętą   w   jej 

całokształcie.

Jeżeli  wymiana  jest  tylko  momentem  pośredniczącym  między  produkcją i  określonym  przez 

produkcję   podziałem   a   konsumpcją,   jeżeli   konsumpcja   występuje   sama   jako   moment   produkcji,   to 
oczywiście wymiana również jest zawarta w produkcji jako jeden z jej momentów.

Po pierwsze, jest rzeczą jasną, że wymiana czynności i uzdolnień, która się odbywa w samej 

produkcji,   należy   do   niej   bezpośrednio   i   stanowi   jej   istotę.   Po   drugie,   to   samo   dotyczy   wymiany 
produktów, jeżeli jest ona środkiem służącym do wytworzenia gotowego produktu przeznaczonego do 
bezpośredniej konsumpcji. O tyle wymiana sama jest aktem zawartym w produkcji. Po trzecie, tak zwana 
exchange [wymiana] między dealers a dealers jest, jeżeli idzie o jej organizację, określona w całości przez 
produkcję, jak również sama jest czynnością produkcyjną. Wymiana występuje jako coś niezależnego od 
produkcji,   obojętnego   wobec   niej   tylko   w   ostatnim   stadium,   kiedy   produkt   zostaje   wymieniony 
bezpośrednio dla konsumpcji. Jednakże 1. nie ma wymiany bez podziału pracy, czy to będzie pierwotny 
podział pracy, czy też wytworzony już historycznie; 2. przesłanką wymiany prywatnej jest prywatna 
produkcja; 3. intensywność wymiany, jak również jej zasięg, a także jej rodzaj jest określony przez 
rozwój i strukturę produkcji. Np. wymiana między miastem a wsią, wymiana na wsi, w mieście itd. 
Wymiana jest więc we wszystkich swoich momentach bądź bezpośrednio zawarta w produkcji, bądź 
przez nią określona.

Wynik, do którego dochodzimy, nie na tym polega, że produkcja, podział, wymiana, konsumpcja 

są tożsame, lecz na tym, że wszystko to są człony jednej całości, różne strony tej samej jedności. 
Produkcja   dominuje   zarówno   nad   samą   sobą   w   zasadzającym   się   na   przeciwieństwach   określeniu 
produkcji, jak i nad innymi momentami. Od niej to proces rozpoczyna się za każdym razem od nowa. Że 
wymiana i konsumpcja nie mogą dominować, jest jasne samo przez się. To samo dotyczy podziału jako 
podziału produktów. Natomiast jako podział czynników produkcji podział sam jest momentem produkcji. 
Określona   produkcja   warunkuje   więc   określoną   konsumpcję,   podział,   wymianę,  określone   stosunki 
wzajemne pomiędzy tymi różnymi momentami
. Co prawda, produkcję w jej jednostronnej formie określają 
z kolei te inne momenty. Kiedy np. rozszerza się rynek, tzn. sfera wymiany, rosną rozmiary produkcji i 
pogłębia się jej zróżnicowanie. Wraz ze zmianą podziału zmienia się produkcja; np. wraz z koncentracją 
kapitału, różnym podziałem ludności między miastem i wsią itd. Wreszcie produkcję określają potrzeby 
konsumpcji. Pomiędzy różnymi momentami zachodzi wzajemne oddziaływanie. Dzieje się tak w każdej 
całości organicznej.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 13 –

www.skfm.w.pl

background image

Karol Marks – Wprowadzenie do krytyki ekonomii politycznej (1857 rok)

3 .   M e t o d a   e k o n o m i i   p o l i t y c z n e j

Gdy   rozpatrujemy   jakiś   kraj   z   punktu   widzenia   ekonomii   politycznej,   zaczynamy   od   jego 

ludności, od jej podziału na klasy, od jej podziału między miasto, wieś i zajęcia związane z morzem, od 
rozmaitych gałęzi produkcji, wywozu i przywozu, rocznej produkcji i konsumpcji, cen towarów itd.

Wydaje się słuszne zaczynanie od tego, co realne i konkretne, od rzeczywistej przesłanki, a zatem 

np. w ekonomii od ludności, która stanowi podstawę i podmiot całego społecznego aktu produkcji. 
Tymczasem przy bliższym rozpatrzeniu okazuje się to fałszywe. Ludność jest abstrakcją, jeżeli pominę 
np. klasy, z których się składa. Te klasy znów są czczym słowem, jeżeli nie znam elementów, na których 
się opierają, np. praca najemna, kapitał itd. Te z kolei zakładają istnienie wymiany, podziału pracy, cen 
itd. Kapitał np. jest niczym bez pracy najemnej, bez wartości, pieniądza, ceny itd. Gdybym więc zaczął od 
ludności, dałbym chaotyczny obraz całości, a przez bliższe określanie dochodziłbym w drodze analizy do 
coraz prostszych pojęć; od wyobrażonego konkretu do coraz subtelniejszych abstrakcji, póki bym nie 
dotarł do najprostszych określeń. Stamtąd należałoby teraz wyruszyć w podróż powrotną, aż w końcu 
doszedłbym znowu do ludności, tym razem jednak nie do chaotycznego obrazu całości, lecz do bogatego 
całokształtu wielu określeń i stosunków. Pierwsza z dróg to ta, którą historycznie podążyła ekonomia w 
okresie   swego   powstawania.   Ekonomiści   XVII   wieku   np.   zaczynają   zawsze   od   żywej   całości,   od 
ludności, narodu, państwa, kilku państw itd.; ale kończą zwykle na tym, że w drodze analizy odkrywają 
kilka określających abstrakcyjnych, ogólnych stosunków, jak podział pracy, pieniądz, wartość itd. Gdy te 
poszczególne momenty zostały już mniej lub więcej ustalone i wyabstrahowane, zaczęły powstawać 
systemy ekonomiczne, które poczynając od prostych pojęć, jak praca, podział pracy, potrzeba, wartość 
wymienna,   dochodzą  do  państwa,  wymiany  między   narodami  i   rynku  światowego.  Ta  metoda   jest 
oczywiście naukowo słuszna. Konkretne jest konkretnym, ponieważ jest połączeniem wielu określeń, a 
więc jednością różnorodności. W myśleniu występuje więc ono jako proces łączenia, jako wynik, a nie 
jako punkt wyjścia, mimo że jest ono rzeczywistym punktem wyjścia, a zatem też punktem wyjścia dla 
oglądu i wyobrażenia. W wyniku pierwszej metody pełne wyobrażenie zamieniło się w abstrakcyjne 
określenie;   druga   metoda   sprawia,   że   abstrakcyjne   określenia   prowadzą   do   odtworzenia   tego,   co 
konkretne, w drodze myślenia. Hegel uległ dlatego złudzeniu, że ujmuje się to, co realne, jako wynik 
myślenia łączącego się w sobie, pogłębiającego się w sobie i znajdującego się w samoczynnym ruchu, 
gdy tymczasem metoda wznoszenia się od abstrakcji do konkretu jest dla myślenia tylko sposobem 
przyswajania sobie konkretu, odtwarzania go jako konkretu duchowego. W żadnym jednak razie nie jest 
procesem powstawania samego konkretu. Na przykład najprostsza kategoria ekonomiczna, powiedzmy, 
wartość wymienna, zakłada istnienie ludności, ludności produkującej w określonych stosunkach; zakłada 
także istnienie pewnego typu rodziny lub wspólnoty czy państwowości itp. Nie może ona nigdy istnieć 
inaczej niż jako abstrakcyjny, jednostronny stosunek danej już konkretnej, żywej całości. Natomiast jako 
kategoria   wartość   wymienna   istnieje   od   czasów   przedpotopowych.   Dla   świadomości   przeto   –   a 
filozoficzna świadomość jest w ten sposób określana – dla której pojmujące myślenie to rzeczywisty 
człowiek, a zatem pojmowany świat jako taki to dopiero rzeczywistość, ruch kategorii występuje jako 
rzeczywisty akt produkcji – tylko że otrzymujący, niestety, impuls z zewnątrz – którego wynikiem jest 
świat; a jest to – lecz to jest znów tautologia – o tyle słuszne, że konkretna całość jako całość myślowa, 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 14 –

www.skfm.w.pl

background image

Karol Marks – Wprowadzenie do krytyki ekonomii politycznej (1857 rok)

jako konkret myślowy, jest in fact [w istocie] produktem myślenia, pojmowania; bynajmniej jednak nie 
jest produktem pojęcia myślącego poza czy ponad oglądem i wyobrażeniem i rodzącego samo siebie, lecz 
produktem przetworzenia oglądu i wyobrażenia w pojęcia. Całość, tak jak się przedstawia w głowie, jako 
całość myślowa, jest produktem myślącej głowy, która przyswaja sobie świat w jedyny możliwy dla niej 
sposób, który różni się od artystycznego, religijnego, praktycznie­duchowego przyswajania tego świata. 
Realny podmiot istnieje w swej samodzielności jak przedtem poza głową; mianowicie dopóki głowa 
ustosunkowuje się do niego tylko spekulatywnie, tylko teoretycznie. A więc także przy stosowaniu 
teoretycznej metody wyobrażeniu musi jako przesłanka stale przyświecać podmiot, społeczeństwo.

Czy jednak te proste kategorie nie mają też niezależnej egzystencji historycznej lub naturalnej, 

wcześniejszej niż te bardziej konkretne?  Ça dépend [To zależy]. Na przykład Hegel słusznie zaczyna 
filozofię   prawa   od   posiadania,   jako   najprostszego   prawnego   stosunku   podmiotu.   Jednakże   nie   ma 
posiadania przed istnieniem rodziny lub stosunków panowania i podwładności, które są stosunkami o 
wiele konkretniejszymi. Natomiast słuszne byłoby stwierdzenie, że istnieją rodziny, rody, które tylko 
posiadają, a nie mają  własności. Prostsza kategoria występuje więc jako stosunek prostych zrzeszeń 
rodzinnych lub rodowych w odniesieniu do własności. W bardziej rozwiniętym społeczeństwie występuje 
ona   jako   prostszy   stosunek   bardziej   rozwiniętej   organizacji.   Zawsze   jednak   zakłada   się   istnienie 
konkretniejszego substratu, którego stosunkiem jest posiadanie. Można sobie wyobrazić pojedynczego 
dzikusa jako posiadającego. Ale wtedy posiadanie nie jest stosunkiem prawnym. Nie jest prawdą, że 
posiadanie   rozwija   się   historycznie   w   rodzinę.   Przeciwnie,   zakłada   ono   zawsze   istnienie   tej 
„konkretniejszej kategorii prawnej”. Jednakże tyle przynajmniej można by ustalić, że proste kategorie są 
wyrazem   stosunków,   w   których,   być   może,   zrealizował   się   nierozwinięty   konkret   jeszcze   przed 
ustanowieniem   bardziej   wielostronnego   związku   czy   stosunku,   który   jest   myślowo   wyrażony   w 
konkretniejszej  kategorii;  a bardziej rozwinięty  konkret zachowuje tę samą kategorię jako stosunek 
podporządkowany. Pieniądz może istnieć i istniał historycznie, zanim istniał kapitał, zanim istniały banki, 
zanim istniała praca najemna itd. Z tego punktu widzenia można więc powiedzieć, że prostsza kategoria 
może wyrażać panujące stosunki mniej rozwiniętej całości albo podrzędne stosunki całości bardziej 
rozwiniętej, które historycznie miały już egzystencję, zanim jeszcze całość rozwinęła się od tej strony, 
która jest wyrażona w konkretniejszej kategorii. O tyle tok abstrakcyjnego rozumowania, które podąża od 
najprostszego do złożonego, odpowiadałby rzeczywistemu historycznemu procesowi.

Z drugiej strony można powiedzieć, że istnieją bardzo rozwinięte, a przecież historycznie mniej 

dojrzałe   formy   społeczeństw,   w   których   występują   najwyższe   formy   ekonomii,   np.   kooperacja, 
rozwinięty podział pracy itd., mimo że nie istnieje nic w rodzaju pieniądza, np. w Peru. Także w 
słowiańskich wspólnotach pieniądz i warunkująca go wymiana wcale nie występują lub występują rzadko 
wewnątrz poszczególnych wspólnot, lecz na ich granicy, w stosunkach z innymi, jako że w ogóle mylne 
jest umieszczanie wymiany jako od początku konstytuującego elementu wewnątrz wspólnot. Przeciwnie, 
występuje ona początkowo raczej we wzajemnym stosunku różnych wspólnot niż między członkami 
jednej i tej samej wspólnoty. Następnie: jakkolwiek pieniądz zaczyna odgrywać rolę bardzo wcześnie i w 
szerokim zasięgu, to jednak jako element panujący właściwy on jest w starożytności tylko jednostronnie 
określonym narodom, narodom handlowym. A nawet w najbardziej rozwiniętej starożytności, u Greków i 
Rzymian, pełny rozwój pieniądza, który stanowi przesłankę nowoczesnego społeczeństwa burżuazyjnego, 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 15 –

www.skfm.w.pl

background image

Karol Marks – Wprowadzenie do krytyki ekonomii politycznej (1857 rok)

zjawia się dopiero w okresie ich rozkładu. A zatem ta zupełnie prosta kategoria występuje historycznie w 
swej intensywności jedynie na najwyższych stopniach rozwoju społeczeństwa. Bynajmniej nie przenika 
ona   wszystkich   stosunków   ekonomicznych.   Na   przykład   w   państwie   rzymskim,   w   okresie   jego 
najwyższego rozwoju,  podstawą pozostał  podatek  w  naturze  i  danina  w  naturze.  System  pieniężny 
całkowicie rozwinął się tam właściwie tylko w wojsku. Nigdy nie ogarniał też całości pracy. Tak więc, 
mimo iż prostsza kategoria historycznie mogła nawet istnieć przed konkretniejszą, może ona w swym 
pełnym intensywnym i ekstensywnym rozwoju przynależeć właśnie do złożonej formy społecznej, gdy 
natomiast konkretniejsza była pełniej rozwinięta w mniej rozwiniętej formie społecznej.

Praca wydaje się zupełnie prostą kategorią. Także przedstawienie jej w tej ogólności – jako pracy 

w ogóle – jest bardzo dawne. Mimo to „praca”, ujmowana ekonomicznie w tej prostej formie, jest równie 
nowoczesną kategorią jak stosunki, które tę prostą abstrakcję wytwarzają. System monetarny np. ujmuje 
bogactwo jeszcze zupełnie obiektywnie, jako rzecz poza sobą [als Sache ausser sich], w pieniądzu. Było 
wielkim postępem wobec tego punktu widzenia, gdy system manufakturowy lub komercyjny zaczął 
upatrywać   źródło   bogactwa   już   nie   w   przedmiocie,   lecz   w   subiektywnej   działalności   –   w   pracy 
komercyjnej i manufakturowej – ale wciąż jeszcze traktując samą tę działalność w sposób ograniczony, 
jako   tworzącą   pieniądze.   Dalszym   postępem   wobec   tego   systemu   był   system   fizjokratyczny,   który 
traktuje określoną formę pracy – rolnictwo – jako tworzącą bogactwo, a sam przedmiot już nie w szacie 
pieniężnej, lecz jako produkt w ogóle, jako ogólny wynik pracy. Stosownie do ograniczonego charakteru 
działalności  wciąż jeszcze traktuje  ten produkt  jako określony przez przyrodę – produkt rolnictwa, 
produkt ziemi par excellence.

Olbrzymim  krokiem   naprzód u  Adama  Smitha  było  to,  że odrzucił  on  wszelką  określoność 

działalności tworzącej bogactwo – [biorąc] pracę jako taką, a więc nie manufakturową lub komercyjną, 
nie rolniczą, lecz zarówno jedną, jak i drugą. Wraz z abstrakcyjną ogólnością działalności tworzącej 
bogactwo mamy też i ogólność przedmiotu określonego jako bogactwo – produkt w ogóle – albo znów 
pracę w ogóle, lecz jako pracę minioną, uprzedmiotowioną. Jak trudne i poważne było to przejście, widać 
stąd, że Adam Smith sam jeszcze od czasu do czasu nawraca do systemu fizjokratycznego. Otóż mogłoby 
się wydawać, że został przez to znaleziony tylko abstrakcyjny wyraz dla najprostszego i najdawniejszego 
stosunku, w którym ludzie – w jakiejkolwiek bądź formacji społecznej – występują jako producenci. Pod 
pewnym względem jest to słuszne. Pod innym – nie. Obojętność wobec określonego rodzaju pracy 
zakłada istnienie bardzo rozwiniętego zespołu różnych rodzajów rzeczywistej pracy, z których żaden nie 
jest   już   powszechnie   panujący.   Tak   to   najogólniejsze   abstrakcje   w   ogóle   powstają   wyłącznie   przy 
najbogatszym konkretnym rozwoju, gdzie jeden jakiś rys występuje jako wspólny wielu, jako wspólny 
wszystkim. Wówczas kończy się możność wyobrażania go sobie tylko w szczególnej formie. Z drugiej 
strony ta abstrakcja pracy w ogóle – nie jest tylko myślowym wynikiem istnienia zespołu konkretnych 
prac. Obojętność wobec określonej pracy odpowiada takiej  formie  społecznej, w której jednostki  z 
łatwością przechodzą od jednej pracy do drugiej, a określony rodzaj pracy jest dla nich przypadkowy, a 
zatem obojętny. Praca stała się tu nie tylko w kategorii, ale w rzeczywistości środkiem wytwarzania 
bogactwa w ogóle i nie była już jako określenie w szczególny sposób zrośnięta z jednostkami. Taki stan 
rzeczy rozwinął się najbardziej w najnowocześniejszej formie istnienia społeczeństw burżuazyjnych – w 
Stanach Zjednoczonych. A więc tu dopiero abstrakcja kategorii „praca”, „praca w ogóle”, praca sans 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 16 –

www.skfm.w.pl

background image

Karol Marks – Wprowadzenie do krytyki ekonomii politycznej (1857 rok)

phrase [po prostu] – punkt wyjścia nowoczesnej ekonomii – staje się praktycznie prawdziwa. Tak więc 
najprostsza abstrakcja, którą nowoczesna ekonomia wysuwa na czoło i która wyraża stosunek prastary i 
obowiązujący we wszystkich formach społecznych, okazuje się jednak praktycznie prawdziwa w tej 
abstrakcji tylko jako kategoria najbardziej nowoczesnego społeczeństwa. Można by powiedzieć, że to, co 
w Stanach Zjednoczonych występuje jako produkt historyczny – owa obojętność wobec określonej pracy 
– jest np. u Rosjan wrodzoną predyspozycją. Ale przede wszystkim diabelna to różnica, czy barbarzyńcy 
mają taką predyspozycję, że mogą być używani do wszystkiego, czy też ludzie cywilizowani używają do 
wszystkiego samych siebie. A poza tym u Rosjan tej obojętności na określoność pracy odpowiada w 
praktyce tradycyjne przykucie do całkiem określonej pracy, od której odrywani są wyłącznie przez 
wpływy z zewnątrz.

Ten przykład pracy pokazuje dobitnie, jak nawet najbardziej abstrakcyjne kategorie, mimo że – 

właśnie dzięki swej abstrakcyjności – mają walor dla wszystkich epok, są jednak w określoności samej tej 
abstrakcji w takim samym stopniu produktem historycznych stosunków i pełny walor posiadają wyłącznie 
dla tych stosunków i w ich obrębie.

Społeczeństwo burżuazyjne jest najbardziej rozwiniętą i najbardziej zróżnicowaną historyczną 

organizacją   produkcji.  Dlatego  kategorie,   które  wyrażają  jego   stosunki,   zrozumienie  jego   struktury, 
pozwalają   jednocześnie   zrozumieć   strukturę   i   stosunki   produkcji   wszystkich   minionych   form 
społecznych,   z   których   szczątków   i   elementów   ono   wyrosło,   częściowo   ciągnąc   jeszcze   za   sobą 
nieprzezwyciężone ich pozostałości, rozwijając do pełnego znaczenia to, co istniało tylko w zalążku itd. 
Anatomia człowieka jest kluczem do anatomii małpy. Zalążki wyższych form u niższych gatunków 
zwierząt mogą być zrozumiane tylko wówczas, gdy te wyższe formy są już znane. Burżuazyjna ekonomia 
dostarcza więc klucza do antycznej itd. Bynajmniej jednak nie tak, jak to rozumieją ci ekonomiści, którzy 
zacierają wszystkie historyczne różnice i we wszystkich formach społecznych widzą formy burżuazyjne. 
Można zrozumieć daninę, dziesięcinę itd., gdy się zna rentę gruntową. Nie trzeba ich jednak utożsamiać. 
Dalej – skoro samo burżuazyjne społeczeństwo jest tylko antagonistyczną formą rozwoju, można będzie 
w nim napotkać stosunki właściwe wcześniejszym formom często tylko w postaci bardzo skarlałej albo 
zgoła strawestowanej. Np. własność gminną. Jeżeli tedy prawdą jest, że kategorie burżuazyjnej ekonomii 
są słuszne w odniesieniu do wszystkich innych form społecznych, należy to brać wyłącznie cum grano 
salis   [z   dużymi   zastrzeżeniami].   Mogą   one   zawierać   te   kategorie   w   postaci   rozwiniętej,   skarlałej, 
wypaczonej itd., za każdym razem zasadniczo różnej. Tak zwany historyczny rozwój polega w ogóle na 
tym, że forma ostatnia traktuje minione jako stopnie wiodące do niej samej, a że rzadko i tylko w zupełnie 
określonych warunkach jest zdolna krytykować samą siebie – nie mówimy tu naturalnie o takich okresach 
historycznych, które samym sobie przedstawiają się jako okres upadku – ujmuje je zawsze jednostronnie. 
Religia chrześcijańska stała się zdolna pomóc do obiektywnego zrozumienia wcześniejszych mitologii 
dopiero wtedy, gdy jej samokrytyka była już przygotowana do pewnego stopnia, że tak powiem 

δυνάμει

[potencjalnie].   Podobnie   burżuazyjna   ekonomia   doszła   do   zrozumienia   społeczeństwa   feudalnego, 
antycznego, orientalnego dopiero wtedy, gdy się zaczęła samokrytyka społeczeństwa burżuazyjnego. 
Jeżeli burżuazyjna ekonomia nie utożsamiała się, mitologizując, ściśle z tym, co minęło, to jej krytyka 
wcześniejszego, mianowicie feudalnego społeczeństwa, z którym jeszcze musiała bezpośrednio walczyć, 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 17 –

www.skfm.w.pl

background image

Karol Marks – Wprowadzenie do krytyki ekonomii politycznej (1857 rok)

podobna była do krytyki, jaką stosowało chrześcijaństwo wobec pogaństwa czy też protestantyzm wobec 
katolicyzmu.

Jak   w   ogóle   w   każdej   historycznej,   społecznej   nauce,   należy,   rozpatrując   rozwój   kategorii 

ekonomicznych, mieć zawsze na uwadze, że zarówno w rzeczywistości, jak w głowie, podmiot – w tym 
wypadku nowoczesne społeczeństwo burżuazyjne – jest dany, że więc kategorie wyrażają formy bytu, 
określenia egzystencji, często tylko poszczególne strony tego określonego społeczeństwa, tego podmiotu, 
i że ono także naukowo bynajmniej nie zaczyna się dopiero wtedy, kiedy mowa o nim jako takim. Należy 
to mieć na uwadze, gdyż daje to od razu punkty decydujące o podziale materiału. Wydaje się np., że nie 
ma nic naturalniejszego niż zacząć od renty gruntowej, od własności ziemskiej, ponieważ jest związana z 
ziemią, źródłem wszelkiej produkcji i wszelkiego bytu, i z pierwszą formą produkcji wszystkich jako tako 
utrwalonych społeczeństw – z rolnictwem. Ale nie byłoby nic bardziej fałszywego. We wszystkich 
formach społecznych pewna określona produkcja wyznacza rangę i wpływ wszystkim innym, a więc jej 
stosunki określają rangę i wpływ wszystkich innych stosunków. Jest to ogólne oświetlenie, w którym 
nurzają się wszystkie inne barwy i które modyfikuje ich odrębne cechy. Jest to szczególny eter, który 
określa ciężar gatunkowy każdego występującego w nim bytu. Np. u ludów pasterskich. (Ludy czysto 
myśliwskie i rybackie leżą poza punktem, w którym się zaczyna rzeczywisty rozwój.) Występuje u nich 
pewna sporadyczna forma rolnictwa. To określa własność ziemską. Jest ona wspólna i zachowuje tę 
formę w mniejszym lub większym stopniu, zależnie od tego, czy te ludy mniej lub bardziej trwają przy 
swych tradycjach, np. własność gminna Słowian. U ludów trudniących się rolnictwem osiadłym – już ta 
osiadłość stanowi wielki postęp – gdzie ono dominuje, jak w społeczeństwie antycznym i feudalnym, 
nawet przemysł i jego organizacja oraz formy własności, które mu odpowiadają, mają w mniejszym lub 
większym stopniu ten charakter właściwy własności ziemskiej; albo jest od niej zupełnie zależny, jak u 
dawnych Rzymian, albo – jak w średniowieczu – naśladuje organizację wiejską w mieście i w stosunkach 
miejskich.   Sam   kapitał   w   średniowieczu   –   jeżeli   nie   jest   kapitałem   czysto   pieniężnym   –   ma   jako 
tradycyjne   narzędzie   rzemieślnicze   itd.   itd.   ten   charakter   właściwy   własności   ziemskiej.   W 
społeczeństwie burżuazyjnym jest odwrotnie. Rolnictwo w coraz większej mierze staje się po prostu 
gałęzią przemysłu i jest zupełnie opanowane przez kapitał. Tak samo renta gruntowa. We wszystkich 
formach, w których panuje własność ziemska, stosunek naturalny jest jeszcze dominującym. W tych, w 
których panuje kapitał, dominuje element wytworzony społecznie, historycznie. Renty gruntowej nie 
można zrozumieć bez kapitału. Ale można zrozumieć kapitał bez renty gruntowej. Kapitał jest siłą 
ekonomiczną burżuazyjnego społeczeństwa, która panuje nad wszystkim. Musi on stanowić zarówno 
punkt wyjścia, jak i punkt końcowy i należy go analizować przed własnością ziemską. Gdy się rozpatrzy 
każde z osobna, należy rozpatrzyć ich wzajemny związek.

Byłoby więc rzeczą niecelową i błędną analizować kategorie ekonomiczne w tej kolejności, w 

jakiej odgrywały one swą decydującą rolę w rozwoju historycznym. Ich kolejność jest raczej określona 
przez stosunek, w jakim pozostają wzajemnie do siebie w nowoczesnym społeczeństwie burżuazyjnym, a 
jest on wręcz odwrotny do tego, który wydaje się być ich stosunkiem naturalnym czy też odpowiada 
kolejności rozwoju historycznego. Nie idzie tu o miejsce, jakie w historii zajmują stosunki ekonomiczne 
w kolejnym następstwie rozmaitych form społecznych. Jeszcze mniej idzie o ich kolejne następstwo „w 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 18 –

www.skfm.w.pl

background image

Karol Marks – Wprowadzenie do krytyki ekonomii politycznej (1857 rok)

idei” (Proudhon) (co jest mętnym przedstawieniem procesu historycznego). Idzie o ich ustawienie w 
obrębie nowoczesnego społeczeństwa burżuazyjnego.

Czystość (abstrakcyjna określoność), z jaką występowały w świecie starożytnym narody handlowe 

–  Fenicjanie,   Kartagińczycy  –  jest   właśnie  uwarunkowana  przez  samą   przewagę  ludów   rolniczych. 
Kapitał jako kapitał handlowy czy pieniężny występuje w tej abstrakcji właśnie tam, gdzie kapitał nie jest 
jeszcze dominującym elementem społeczeństw. Lombardowie, Żydzi zajmują tę samą pozycję wobec 
rolniczych społeczeństw średniowiecza.

Jako dalszy przykład tego, jak różną rolę odgrywają te same kategorie na różnych szczeblach 

rozwoju społecznego, przytoczymy jedną z ostatnich form społeczeństwa burżuazyjnego:  joint­stock 
companies
 [spółki akcyjne]. Ale zjawiają się one także w zaraniu tegoż społeczeństwa w postaci wielkich 
uprzywilejowanych i monopolistycznych kompanii handlowych. Samo pojęcie bogactwa narodowego 
chyłkiem zjawia się u ekonomistów XVII wieku jako pogląd – który częściowo utrzymuje się jeszcze u 
ekonomistów XVIII wieku – że bogactwo jest tworzone tylko dla państwa, jego zaś potęga zależy od tego 
bogactwa. Była to jeszcze nieświadomie obłudna forma, w której samo bogactwo i jego produkowanie 
zapowiada się jako cel nowoczesnych państw i która traktuje te państwa wyłącznie jako środek do 
produkowania bogactwa.

Podział powinien być najwidoczniej następujący: 1. ogólnie abstrakcyjne określenia, które z tego 

powodu w mniejszym lub większym stopniu odnoszą się do wszystkich form społecznych, jednakże w 
wyżej   wyjaśnionym   sensie,   2.   kategorie,   które   wyrażają   wewnętrzną   strukturę   burżuazyjnego 
społeczeństwa i na których opierają się podstawowe klasy. Kapitał, praca najemna, własność ziemska. Ich 
stosunek wzajemny. Miasto i wieś. Trzy wielkie klasy społeczne. Wymiana między nimi. Cyrkulacja. 
Kredyt (prywatny). 3. Organizacja społeczeństwa burżuazyjnego w formie państwa. Rozpatrywane w 
stosunku   do   samego   siebie.   Klasy   „nieprodukcyjne”.   Podatki.   Długi   państwowe.   Kredyt   publiczny. 
Ludność. Kolonie. Emigracja. 4. Międzynarodowe stosunki produkcji. Międzynarodowy podział pracy. 
Międzynarodowa wymiana. Wywóz i przywóz. Kurs dewiz. 5. Rynek światowy i kryzysy.

4 .   P r o d u k c j a

Ś r o d k i   p r o d u k c j i   i   s t o s u n k i   p r o d u k c j i .

S t o s u n k i   p r o d u k c j i   i   s t o s u n k i   w y m i a n y .

F o r m y   p a ń s t w o w e   i   f o r m y   ś w i a d o m o ś c i   w o b e c

s t o s u n k ó w   p r o d u k c j i   i   s t o s u n k ó w   w y m i a n y .

S t o s u n k i   p r a w n e .   S t o s u n k i   r o d z i n n e

Notabene odnośnie do punktów, o których tu należy wspomnieć i o których nie wolno zapominać:
1. Wojna ukształtowała się wcześniej niż pokój; sposób, w jaki poprzez wojnę i w armiach itd. 

pewne stosunki ekonomiczne, jak praca najemna, maszyny itd., rozwinęły się wcześniej niż wewnątrz 
społeczeństwa   burżuazyjnego.   Także   związek   między   siłą   produkcyjną   a   stosunkami   wymiany 
szczególnie poglądowo przedstawia się w armii.

2. Stosunek dotychczasowego idealistycznego dziejopisarstwa do realistycznego. W szczególności 

tak zwana historia kultury, historia dawnych religii i państw. (Przy sposobności można także powiedzieć 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 19 –

www.skfm.w.pl

background image

Karol Marks – Wprowadzenie do krytyki ekonomii politycznej (1857 rok)

coś   niecoś   o   rozmaitych   rodzajach   dotychczasowego   dziejopisarstwa.   Tak   zwane   obiektywne. 
Subiektywne. (Moralne i in.). Filozoficzne.)

3. Drugorzędne i trzeciorzędne. W ogóle pochodne, przekazane, nie pierwotne stosunki produkcji. 

Tu wpływ stosunków międzynarodowych.

4. Zarzuty w związku z materializmem tego ujęcia. Stosunek do materializmu naturalistycznego.
5. Dialektyka pojęć: siła produkcyjna (środki produkcji) i stosunek produkcji – dialektyka, której 

granice należy określić i która nie neguje realnej różnicy.

6. Niejednakowy stosunek rozwoju produkcji materialnej np. do artystycznej. W ogóle nie należy 

ujmować pojęcia postępu w zwykłej abstrakcji. Nowoczesna sztuka itd. Dysproporcja ta nie jest jeszcze 
tak   ważna   i   trudna   do   uchwycenia   jak   w   obrębie   samych   praktyczno­społecznych   stosunków.   Np. 
oświaty. Stosunek United States [Stanów Zjednoczonych] do Europy. Ale istotnie trudnym punktem, 
który należy tu rozpatrzyć, jest ten: jak niejednakowo rozwijają się stosunki produkcji jako stosunki 
prawne. A więc np. stosunek rzymskiego prawa, prywatnego (w mniejszym stopniu odnosi się to do 
prawa karnego i publicznego) do nowoczesnej produkcji.

7. To ujęcie występuje jako konieczny rozwój. Jednak przypadek uprawniony. Jak. (Wolność m.in. 

też).   (Oddziaływanie   środków   komunikacji.   Historia   powszechna   nie   zawsze   istniała;   historia   jako 
historia powszechna – wynikiem.)

8.  Punkt wyjścia naturalnie od naturalnej określoności; subiektywnie i obiektywnie. Plemiona, 

rasy itd.

Odnośnie do sztuki wiadomo, że pewne okresy rozkwitu tejże nie znajdują się w żadnym stosunku 

do ogólnego rozwoju społeczeństwa, a więc także do materialnej podstawy, stanowiącej jakby kościec 
jego organizacji. Np. Grecy w porównaniu do współczesnych czy też Szekspir. Co do niektórych form 
sztuki, np. eposu, uznano nawet, że nigdy nie mogą być tworzone w swej epokowej, klasycznej postaci, 
gdy się zaczyna produkcja artystyczna jako taka; że więc w obrębie samej sztuki pewne jej znakomite 
dzieła możliwe są wyłącznie na niskim szczeblu rozwoju artystycznego. Jeżeli to zachodzi w stosunku 
wzajemnym różnych rodzajów sztuki w obrębie samej sztuki, to już jest mniej frapujące, że zachodzi w 
stosunku całego zakresu sztuki do ogólnego rozwoju społeczeństwa. Trudność polega tylko na ogólnym 
ujęciu tych sprzeczności. Wystarczy je wyszczególnić, a są już wyjaśnione.

Weźmy np. stosunek sztuki greckiej, a następnie Szekspira do teraźniejszości. Wiadomo, że 

grecka mitologia jest nie tylko arsenałem sztuki greckiej, ale jej glebą. Czy możliwy jest pogląd na 
przyrodę i stosunki społeczne, jaki leży u podstaw greckiej wyobraźni, a stąd [mitologii] greckiej, przy 
istnieniu selfaktorów i kolei żelaznych, i lokomotyw, i elektrycznych telegrafów? Gdzież Wulkanowi do 
Roberts   et   Co.,   Jowiszowi   do   piorunochronu,   a   Hermesowi   do   Crédit   mobilier

3

?   Każda   mitologia 

3

 Crédit Mobilier (pełna nazwa: Société générale de crédit mobilier) – wielki francuski bank akcyjny, założony przez braci 

Péreire   i   uznany   urzędowo   dekretem   z   18   listopada   1852   r.   Głównym   celem   Crédit   Mobilier   było   pośredniczenie   z 
udzielaniem kredytu i grynderstwo (finansowanie lub zakładanie przedsiębiorstw przemysłowych lub handlowych). Bank na 
szeroką skalę uczestniczył w budowie kolei żelaznych we Francji, Austrii, na Węgrzech, w Szwajcarii, Hiszpanii i Rosji. 
Głównym źródłem jego dochodów była spekulacja giełdowa papierami wartościowymi utworzonych przezeń towarzystw 
akcyjnych. Ze środków uzyskanych ze sprzedaży własnych akcji, których pokrycie stanowiły jedynie posiadane przez bank 
papiery   wartościowe   innych   przedsiębiorstw,   Crédit   Mobilier   skupywał   ponownie   akcje   różnych   towarzystw   oparte   na 
własności ich majątku. W taki sposób jedna i ta sama własność powoływała do życia fikcyjny kapitał dwojakiej wielkości, w 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 20 –

www.skfm.w.pl

background image

Karol Marks – Wprowadzenie do krytyki ekonomii politycznej (1857 rok)

przezwycięża, opanowuje i kształtuje siły przyrody w wyobraźni i za pomocą wyobraźni; znika więc z 
rzeczywistym opanowaniem tychże. Co pozostaje z Famy wobec Printinghouse Square

4

? Przesłanką 

greckiej   sztuki   jest   mitologia   grecka,   tzn.   przyroda   i   formy   społeczne   przetworzone   już   w   sposób 
nieświadomie artystyczny przez wyobraźnię ludową. To jest jej materiał. Nie każda dowolna mitologia, 
tzn. nie każde dowolne, nieświadomie artystyczne przetworzenie przyrody (tu w znaczeniu wszystkiego, 
co przedmiotowe, a więc łącznie ze społeczeństwem). Egipska mitologia nigdy nie mogła być glebą czy 
też łonem, z którego zrodziłaby się sztuka w rodzaju greckiej. Ale w każdym razie jakaś mitologia. A 
więc w żadnym razie rozwój społeczeństwa, który wyklucza wszelki mitologiczny stosunek do przyrody, 
wszelki mitologizujący stosunek do niej, a więc wymaga od artysty fantazji niezależnej od mitologii.

Z drugiej strony: czy możliwy jest Achilles w połączeniu z prochem i ołowiem? Albo w ogóle 

„Iliada” w połączeniu z prasą drukarską czy zgoła maszyną drukarską? Czy nie milkną nieuchronnie 
pieśni, klechdy i muzy z wprowadzeniem prasy drukarskiej, czy więc nie znikają nieodzowne warunki 
poezji epickiej?

Trudność polega jednak nie na tym, żeby zrozumieć, że grecka sztuka i epos są związane z 

pewnymi społecznymi formami rozwoju. Trudność polega na tym, że wciąż jeszcze dostarczają nam one 
rozkoszy artystycznej i w pewnej mierze służą za normę i niedościgniony wzór.

Mężczyzna nie może się znów stać dzieckiem, chyba że zdziecinnieje. Ale czyż nie cieszy go 

naiwność dziecka i czy nie musi on sam dążyć do tego, by na wyższym szczeblu odtworzyć swoją 
prawdziwość? Czyż w naturze dziecka nie odżywa w każdej epoce jej własny charakter w swej naturalnej 
prawdziwości? Dlaczegóż historyczne dzieciństwo ludzkości, tam gdzie się rozwinęło najpiękniej, nie ma 
czarować   wiecznym   powabem   jako   nigdy   nie   powtarzający   się   szczebel   rozwoju?   Są   dzieci 
niewychowane i dzieci przemądrzałe. Wiele starożytnych ludów należy do tej kategorii. Normalnymi 
dziećmi byli Grecy. Urok ich sztuki dla nas nie pozostaje w sprzeczności z niskim stopniem rozwoju 
społecznego, na którym wyrosła. Przeciwnie, jest jego wynikiem i wiąże się raczej nierozerwalnie z tym, 
że niedojrzałe warunki społeczne, w których ta sztuka powstała i jedynie powstać mogła, nie mogą nigdy 
powrócić.

formie akcji danego przedsiębiorstwa i w formie akcji Crédit Mobilier, który to przedsiębiorstwo finansował, a następnie 
skupywał jego akcje. Bank był ściśle związany z rządem Napoleona III i korzystał z jego protekcji. W 1867 r. Crédit Mobilier 
zbankrutował i w roku 1871  został zlikwidowany.  Pojawienie się w latach  50­tych XIX w. Crédit Mobilier, instytucji 
finansowej   nowego   typu,   było   spowodowane   specyficznymi   właściwościami   epoki   Napoleona   III,   którą   cechował 
niewiarygodny wzrost gry na zwyżkę i innych spekulacji giełdowych. Na wzór francuskiego Crédit Mobilier powstały w 
niektórych krajach środkowej Europy podobne instytucje. W roku 1856 Marks opublikował o Crédit Mobilier całą serię 
artykułów w „New­York Daily Tribune” (patrz: Karol Marks, Fryderyk Engels, Dzieła, t. 12, Warszawa 1967). – Red.

4

 Na Printinghouse Square znajduje się redakcja „Timesa”. – Red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 21 –

www.skfm.w.pl


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Marks Przyczynek do krytyki ekonomii politycznej
K MARKS PRZYCZYNEK DO KRYTYKI EKONOMII POLITYCZNEJ
Przyczynek do krytyki ekonomii politycznej
Karol Marks Przyczynek do krytyki heglowskiej filozofii prawa Wstęp(2)
Karol Marks, Przyczynek do krytyki heglowskiej filozofii prawa
Karol Marks Przyczynek do krytyki heglowskiej filozofii prawa
Karol Marks – Posłowie do drugiego wydania Kapitału (1873 rok)
Karol Marks – Przedmowa do pierwszego wydania Kapitału (1867 rok)
K MARKS KAPITAŁ KRYTYKA EKONOMII POLITYCZNEJ
wprowadzenie do makroekonomi, Ekonomia, ekonomia
Wprowadzenie do gospodarki i ekonomii ćw
wprowadzenie do gospodarki ekonomii 4CU4RHWEN6XYGJALTYUZJOIB7ACHEB7C73AEFBI
Wprowadzenie do gospodarki ekonomii, Ekonomia, ekonomia
Wprowadzenie do makroekonomii, Ekonomia, ekonomia

więcej podobnych podstron