A kiedy będziesz...
A kiedy będziesz
płynąć rozkosznie
miłolubnym brzegiem
Świetlistych zórz
Witając poranek
nadmgielnym krokiem
kochanych Twych stóp
Otulona kołdrą
w mlecznomgielnym
kolorze jutrzenki
I kiedy
poczną rozmywać się
postaci Twej kształty
Wtem
z wyciągniętą dłonią
ruszę za Tobą z nadzieją
uchwycenia Twej dłoni
a uchwyciwszy ja delikatnie
Zaprowadzę Cię cicho
Ku nieboskłonom błękitu
Na skraj naszych dusz
Gdzie będziemy je
Siedząc w milczeniu wtuleni
Spojrzeniem utulnym
Kołysać do snu
(Rafał Kasprzyk)