wiersze
Szumią chmury, szumią drzewa,
Jesień i jesieni cicha wrzawa,
Niby sen pożółkła już trawa,
Na przedmieściu dziś wieczorem jest zabawa,
On zjawi się tam!
Będzie tańczyć, słonce moje,
Z nową swą wybraną!
A mnie w głowie będzie się kręciło!
A mnie w piersiach mocno będzie biło!
Gdybym mogła,
Gdybym tak mogła
Wydrzeć sobie serce
I odrzucić serce
I być bez serca,
Byłoby mi lepiej,
Dużo lepiej,
Byłoby najlepiej,
Chociaż nie wiem, nie
wiem...
Smutno! Smutno!
Smutno!
Szumią chmury, szumią drzewa,
Jesień i w jesiennej cichej wrzawie
Cienie lamp kołyszą się w trawie,
Na przedmieściu jest już dawno po
zabawie ciągle w oczach mam,
Jak on tańczył, słońce moje,
Patrząc tylko na nią!
I wciąż w głowie wszystko mi się
kręci!
I wciąż duszno, boli coraz więcej!
Smutno
Człowiek człowiekowi
Człowiek człowiekowi wilkiem
Człowiek człowiekowi strykiem
Lecz ty nie daj się zgnębić
Lecz ty nie daj się spętlić
Człowiek człowiekowi szpadą
Człowiek człowiekowi zdradą
Lecz ty nie daj się zgładzić
Lecz ty nie daj się zdradzić
Człowiek człowiekowi pumą
Człowiek człowiekowi dżumą
Lecz ty nie daj się pumie
Lecz ty nie daj się dżumie
Człowiek człowiekowi łomem
Człowiek człowiekowi gromem
Lecz ty nie daj się zgłuszyć
Lecz ty nie daj się skruszyć
Człowiek człowiekowi wilkiem
Lecz ty nie daj się zwalczyć
Człowiek człowiekowi bliźnim
Z bliźnim się możesz zabliźnić
Dookoła mgła
Jak długo pisana mi jeszcze włóczęga?
Ech, gwiazdo - ogniku ty błędny mych dni
Spraw, by skończyła się wreszcie ta męka
I zapędź, do czułych zakulaj mnie drzwi!
Lecz gdzie jest ten dom, jak tam idzie się
doń?
Gdzie jest ta stanica, gdzie progi te są?
Tam most jest na rzece, za rzeką jest sad;
Tam próżnia się kończy, zaczyna się świat.
Lecz gdzie rzeka ta, gdzie rzucony jest
most?
Gdzie sad ten jest biały, jabłonki gdzie są?
Na drzewach owoce i strąca je wiatr,
Do kosza je zbiera ta ręka jak kwiat.
Te strony gdzieś są, gdzieś daleko za mgłą,
Więc idę i dalej przedzieram się wciąż.
Zbierają się ptaki, ruszają na szlak,
Już lecą, wprost lecą, nie błądzą jak ja.
Jak długa pisana mi jeszcze włóczęga?
Ech, gwiazdo - ogniku ty błędny mych dni.
Spraw, by skończyła się wreszcie ta męka,
I zapędź, do czułych zakulaj mnie drzwi!
Gdziekolwiek jesteś,
Wyjdź za bramę!
Idź na pola,
Słysz wołanie!
To ja wołam.
Gdziekolwiek jestem,
To mnie nie ma.
Jest maligna,
Bo cię nie ma.
Jest pustynia.
Gdziekolwiek jesteś,
Też cię nie ma.
Jest maligna,
Bo mnie nie ma.
Jest pustynia.
Gdziekolwiek jestem,
Tam ty jesteś.
Tak jesteśmy
Jak milczenie
Po tej pieśni.
Jak dwa jabłka
Na czereśni.
Gdziekolwiek
Czas płynie i zabija rany [fragment]
Posłuchaj, porzucona przezeń,
Nie znana mi przyjaciółko.
W rozpaczy swojej
Nie wychodź na balkon, nie wychodź,
Do bruku z góry nie przychodź, nie przychodź,
Na smugę cienia nie wbiegaj,
Zaczekaj, trochę zaczekaj!
Przysięgam ci, że płynie czas!
Że płynie czas i zabija rany!
Przysięgam ci, przysięgam ci,
Przysięgam ci że płynie czas!
Że zabija rany- przysięgam ci!
Tylko daj mu czas
Daj czasowi czas.
I zwól czarnym potoczyć się chmurom
Po tobie, przez ciebie i między ustami,
I oto przychodzi, nowy dzień,
One już daleko, daleko za górami!
Tylko daj mu czas,
Daj czasowi czas
Bo bardzo, bardzo
Bardzo szkoda
Byłoby nas!
Jesień
Zanurzać zanurzać się
w ogrody rudej jesieni
i liście zrywać kolejno
jakby godziny istnienia
Chodzić od drzewa do drzewa
od bólu i znowu do bólu
cichutko krokiem cierpienia
by wiatru nie zbudzić ze snu
I liście zrywać bez żalu
z uśmiechem ciepłym i smutnym
a mały listek ostatni
zostawić komuś i umrzeć
Jest już za późno, nie jest za późno
Jeszcze zdążymy w dżungli ludzkości siebie odnaleźć,
Tęskność zawrotna przybliża nas.
Zbiegną się wreszcie tory sieroce naszych dwu planet,
Cudnie spokrewnią się ciała nam.
Jeszcze zdążymy tanio wynająć małą mansardę
Z oknem na rzekę lub też na park,
Z łożem szerokim, piecem wysokim, ściennym zegarem;
Schodzić będziemy codziennie w świat.
Jeszcze zdążymy naszą miłością siebie zachwycić,
Siebie zachwycić i wszystko w krąg.
Wojna to będzie straszna bo Bóg nas będzie chciał zniszczyć,
Lecz nam się uda zachwycić go.
Jest już za późno!
Nie jest za późno!
Jest już za późno!
Nie jest za późno
Zrozum to, co powiem
Spróbuj to zrozumieć dobrze
Jak życzenia najlepsze, te urodzinowe
Albo noworoczne, jeszcze lepsze może
O północy gdy składane
Drżącym głosem, niekłamane
Z nim będziesz szczęśliwsza
Dużo szczęśliwsza będziesz z nim.
Ja, cóż -
Włóczęga, niespokojny duch,
Ze mną można tylko
Pójść na wrzosowisko
I zapomnieć wszystko
Jaka epoka, jaki wiek,
Jaki rok, jaki miesiąc, jaki dzień
I jaka godzina
Kończy się,
A jaka zaczyna.
Nie myśl, że nie kocham,
Lub że tylko trochę kocham
Jak cię kocham, nie powiem, no bo
nie wypowiem -
Tak ogromnie bardzo, jeszcze więcej
może
I dlatego właśnie żegnaj,
Zrozum dobrze, żegnaj, żegnaj
Z nim będziesz szczęśliwsza
Dużo szczęśliwsza będziesz z nim.
Ja, cóż -
Włóczęga, niespokojny duch,
Ze mną można tylko
Pójść na wrzosowisko
I zapomnieć wszystko
Jaka epoka, jaki wiek,
Jaki rok, jaki miesiąc, jaki dzień
I jaka godzina
Kończy się,
A jaka zaczyna.
Ze mną można tylko
W dali znikać cicho
Z nim będziesz szczęśliwsza
Ach, kiedy ona cię kochać przestanie:
Zobaczysz!
Zobaczysz noc w środku dnia,
Czarne niebo zamiast gwiazd;
Zobaczysz wszystko to samo,
Co ja.
A ziemia, zobaczysz,
Ziemia to nie będzie ziemia:
Nie będzie cię nosić.
A ogień, zobaczysz,
Ogień to nie będzie ogień:
Nie będziesz w nim brodzić
A woda, zobaczysz,
Woda to nie będzie woda:
Nie będzie cię chłodzić.
A wiatr, zobaczysz,
Wiatr to nie będzie wiatr:
Nie będzie cię koić.
Ach, kiedy ona cię kochać
przestanie:
Zobaczysz!
Zobaczysz obcą własną twarz,
Jakie wielkie oczy ma strach;
Zobaczysz wszystko to samo,
Co ja.
A ziemia, zobaczysz,
Ziemia to nie będzie ziemia:
Nie będzie cię nosić.
A ogień, zobaczysz,
Ogień to nie będzie ogień:
Nie będziesz w nim brodzić.
A woda, zobaczysz,
Woda to nie będzie woda:
Nie będzie cię chłodzić.
A wiatr, zobaczysz,
Wiatr to nie będzie wiatr:
Nie będzie cię koić
I wszystkie żywioły,
Wszystkie będą ci złorzeczyć:
Lepiej byś przepadł bez wieści
Zobaczysz
Życie to jest teatr -- mówisz, ciągle opowiadasz.
Życie to jest tylko kolorowa maskarada.
Wszystko to zabawa, wszystko to jest jedna gra.
Przy otwartych i zamkniętych drzwiach -- to jest gra.
Życie to nie teatr -- ja ci na to odpowiadam.
Życie to nie tylko kolorowa maskarada.
Życie jest straszniejsze i piękniejsze jeszcze jest.
Wszystko przy nim blednie, blednie nawet sama
śmierć.
Ty i ja -- teatry to są dwa, ty i ja.
Ty, ty prawdziwej nie uronisz łzy.
Ty najwyżej w góre wznosisz brwi
Nawet kiedy źle ci jest, to nie jest źle,
Bo ty grasz.
Ja dusze na ramieniu wiecznie mam
Cały jestem zbudowany z ran
Lecz kaleka nie ja jestem tylko ty
Bo ty grasz.
Jutro bankiet u artystów. Ty się tam wybierasz.
Gości będzie dużo, nieodstępna tyraliera.
Flirt i alkohole, może tańce będą też.
Drzwi otwarte potem zamkną się, no i cześć.
Wpadnę tam na chwile, zanim spuchnie
atmosfera.
Wódki dwie wypije, potem cicho się pozbieram.
Wyjdę na ulicę, przy fontannie zmoczę łeb.
Wyjdę na przestworza, przecudowny stworzę
wiersz.
Ty i ja -- teatry to sa dwa, ty i ja.
Ty, ty prawdziwej nie uronisz łzy.
Ty najwyżej w góre wznosisz brwi
Nawet kiedy źle Ci jest, to nie jest źle,
Bo ty grasz.
Ja duszę na ramieniu wiecznie mam
Cały jestem zbudowany z ran
Lecz kaleką nie ja jestem tylko ty
Bo ty grasz.
Zycie to nie teatr
„…Jak suchy szloch w te dżdżystą noc
Jak winny-li-niewinny sumienia wyrzut
Że się żyje gdy umarło tylu tylu tylu
Jak suchy szloch w tę dżdżystą noc
Jak liżąc rany celnie zadane
Jak lepić serce w proch potrzaskane
Jak suchy szloch w tę dżdżystą noc…”