strona główna nowości email księga gości ogłoszenia reklama-banery chat
Kazanie na I Komunię św. Moi kochani! Każdego roku wszystkie parafie przeżywają takie wspaniałe święto jak dziś: gdy grupa dzieci zbliża się do Pana Jezusa tak blisko, jak to tylko można. Dziś przyszła wasza kolej. I zaszczyt! Rozpoczął się dzień, o którym wielu z was marzyło pewnie od dawna. Próbowaliście sobie na pewno wyobrazić, jak to będzie. A dziś to się stało. To już nie jest marzenie – ale rzeczywistość. Bo oto jesteśmy tu wszyscy razem: wy, ja, wasi rodzice, rodzeństwo, rodzice chrzestni i wszyscy wasi goście. Razem cieszymy się ze wspólnego spotkania. Ale przede wszystkim obecny jest On – Pan Jezus. On tu jest co prawda zawsze i czeka na każdego człowieka, ale dziś w szczególny sposób czekał na was. Właśnie na was! I doczekał się, bo przyszliście. Jesteście pięknie ubrani. Ale przede wszystkim jesteście święci. Tak właśnie! Nie pomyliłem się! Jesteście święci! Bo świętym jest człowiek, który nie ma na sumieniu grzechów. A wy przecież wczoraj byliście u sakramentu spowiedzi świętej i przeprosiliście Pana Jezusa za wszystko. Czyli nie macie grzechów. Pan Jezus, który was bardzo, bardzo kocha, wszystko wam wybaczył. Wasze serca są dziś gotowe na przyjęcie Jego, tego wspaniałego Gościa. A On chce do was przyjść i zamieszkać. Nie tylko dziś, ale na stałe. Na zawsze! Czy jesteście na to gotowi? Myślę, że tak. Mówią o tym wasze twarze, w których odbijają się jak w lustrach wasze dusze.Pan Jezus jest teraz z nami, tak jak był kiedyś z apostołami choć w trochę w inny sposób. Został na ziemi pod postacią chleba. Może trochę to dziwne, że wybrał taką postać. Dlaczego Pan Jezus wybrał taką postać, aby być z nami? I czego chciał nas przez to nauczyć? Posłuchajcie pewnej mądrej legendy.Żył sobie pewnego razu stary i mądry król. Przez wszystkie lata swojego życia rządził z miłością i mądrością swoim narodem. Teraz czuł, że nadszedł jego czas i myślał zmar¬twiony, co stanie się po jego śmierci z krajem i narodem. Przywołał wtedy do siebie jedynego syna i powiedział do niego: „Mój synu, moje dni są już policzone! Idź dlatego w świat i poszukaj chleba szczęścia, ponieważ tylko wtedy, gdy będziesz mógł dać swoim poddanym ten chleb szczęścia, nasycą się oni, a ty będziesz dobrym królem”. I tak też książę wyruszył w drogę i szukał chleba szczęścia. Ale choć zaglądał do każdej chaty i pytał w każdym kraju, nikt nie znał tego chleba i nie wiedział, gdzie go szukać. Książę był zrozpaczony. Nikt nie potrafił odpowiedzieć na jego pytanie, nikt nie potrafił wskazać mu drogi do chleba szczęścia.Kiedy siedział tak przestraszony i zmartwiony, przeszło obok niego dziecko i spoj¬rzało na niego uważnie: „Jesteś głodny” – powiedziało i podało mu kawałek chleba – „weź, nie mam więcej, ale chcę się z tobą podzielić”.Książę wziął chleb i w tym samym momencie z jego twarzy znikły zmarszczki zmar¬twienia, jakby nigdy ich tam nie było. „To jest chleb szczęścia!” – zawołał – „ty masz chleb szczęścia. Szybko, daj mi go więcej! Skąd go masz?” „To jest chleb, który moja mama upiekła dzisiaj rano. Dała mi go na drogę, abym nie był głodny. Ale potem zobaczyłem ciebie, pomyślałem, że ty także nie masz co jeść, i podzieliłem się nim z tobą”. „To wszystko?” – zapytał zdumiony książę – „to nie jest szczególny chleb?” „Nie, on jest taki sam jak każdy inny chleb, ale ponieważ został podzielony pomiędzy nami, stał się dla ciebie chlebem szczęścia”. Wtedy książę rozpoznał, gdzie można było znaleźć chleb szczęścia po wszystkie czasy. Wrócił do swojego ojca i opowiedział mu o tym, jak znalazł ten chleb oraz jak pomogło mu to uporać się z rozpaczą. Od tego momentu stary król wiedział, że książę będzie przez wszystkie dni swego życia rządził krajem i narodem z miłością i mądrością.To był tylko zwyczajny chleb, a zmienił księcia. Uczynił go mądrym i szczęśliwym! Ten chleb, który za chwilę przyjmiecie nie jest zwyczajnym chlebem, który jemy codziennie na śniadanie i kolację. Choć został też upieczony przez ludzi. To wszystko prawda, ale za chwilę będzie on już Ciałem Pana Jezusa. Stanie się tak na słowa kapłana, ale mocą samego Pana Boga. Bo Bóg też chce nam dać szczęście i mądrość. Prawdziwe szczęście i prawdziwą mądrość. Nie takie szczęście jakie wydaje nam się, że zdobędziemy przy pomocy pieniędzy. I nie taką mądrość jaką wydaje się nam, że zdobędziemy w szkole. On chce nam dać szczęście większe i mądrość większą, i które się nigdy nie skończą. A rozpoczynają się już tu na ziemi. Ich zdobycie polega na tym samym co w tej legendzie – trzeba umieć przyjąć i dzielić się Panem Bogiem z innymi. Tak samo jak chlebem.Są ludzie, którym trudno jest uwierzyć, że ten kawałek chleba nazywany hostią ma w sobie taką moc i że jest w nim Bóg. Niektórzy nawet wątpią w ogóle w istnienie Boga. W sercu każdego człowieka może pojawić się taka wątpliwość. W waszych też. Jak ją rozwiać? Spróbuję może takim zdarzeniem.Pewien uczony przyjechał na pustynię, aby prowadzić badania naukowe. Miało mu pomagać przy tym kilku Arabów. Pierwszego dnia o wschodzie słońca rozpostarli oni swoje dywaniki przed namiotami i zaczęli się modlić. – Co robicie? – zapytał uczony.– Modlimy się! – odpowiedzieli.– A do kogo się modlicie?– Do Allacha!– A czy ktoś z was już widział Allacha?– Nie, nikt z nas go jeszcze nie widział.– To skąd wiecie, ze on istnieje?Arabowie nic mu nie odpowiedzieli. Następnego ranka uczony pierwszy wyszedł z namiotu, popatrzył wokół i powiedział: – W nocy musiał przed naszymi namiotami przechodzić wielbłąd!– A czy pan go widział? – zapytali Arabowie. – Nie, nie widziałem! – To skąd pan wie? – Przecież wokół jest pełno jego śladów! – Niech pan popatrzy na słońce, na gwiazdy, na te oto piachy. To są przecież też ślady Boga. Wielbłąda pan po śladach poznał, Boga – nie! Dziwny z pana uczony! – stwierdzili Arabowie. Oby tak się nie stało w waszym życiu, że wszystko będziecie widzieć, tylko przestaniecie dostrzegać Pana Boga. Myślę, że tak się nie stanie i tego wam z całego serca życzę. Sądzę, że będą wam w tym pomagać wasi bliscy, którzy przyszli dziś z wami do świątyni.Chcę ich teraz o to poprosić w waszym imieniu. Dlatego pozwólcie, że kilka słów powiem wprost do waszych rodziców.Kochani! Przyprowadziliście dzisiaj do tej świątyni wasze dzieci. Odbieracie ze świątyni święte dzieci – dzieci Boże. Bo takim staje się człowiek, gdy zamieszka w nim Bóg. Tak było pierwszy raz, gdy przynieśliście je do chrztu św. Wtedy też zamieszkał w nich Bóg. A dziś zrobił to w sposób jeszcze pełniejszy na ziemi, najdoskonalszy. Dziś wspominając to ich pierwsze spotkanie waszych dzieci z Bogiem odpowiedzcie sobie i Jemu czy przez te lata do I komunii św. waszych dzieci robiliście wszystko co do was należało by poznały i pokochały Boga. A jeśli nie, to postarajcie się to teraz nadrobić. Nie zepsujcie tego, co dziś stało się z waszymi dziećmi. One są święte i tak ma pozostać! Za Bożą ale i waszą sprawą! Niech wam w tym Bóg błogosławi a wy się Jemu nie opierajcie. Szczęść Boże!Opracował Ks. Piotr Kufliński